Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 1850 r.

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

\ 5>J-

lim

K S

', , V ; .

-V'K'.

li

BIBLIOTEKA

KLASYKÓW

KA R O L MARKS

WALKI KLASOWE WE FRANCJI 1848-1850

W A R SZA W A

19 4 &

» Ii S I Ą Ż K A*

HBH I

B T B L I O T E KA KI. A S Y K ó W MA R K S I Z M U

KAROL

MARKS

WALKI KLASOWE WE OD

F R A N C J I 1848

r. DO i8sor.

B roszura „W alki klasow e we F ra n cji od 1848 do 1850 r.“ składa się z szeregu artykułów K a­ rola M arksa, ogłoszonych po raz pierw szy w r. 1850 w zeszytach 1, 2, 3, 5 — 6 wychodzącego wówczas w H am burgu czasopisma „N e u e R h e i n i s c h e Z e i t u n g“. P o l i t i s c h-ó k on o m i s c h e R e v u e . W języku polskim u k a­ zała się po raz pierw szy w r. 1906 (W arszawa, Bi­ blioteka S p o ł e c z n o —Demokratyczna, S eiia II). W ydanie drugie — w r. 1907 nakładem Wincen­ tego Raabego w Warszawie. Nowy polski przekład tej broszury został za­ mieszczony w drugim tomie Dzieł w ybianych K arola M arksa (Warszawa, „K siążka’1, 1947) i w oddzielnym — trzecim polskim w ydaniu — ukazał się w „Książce" w lutym 1948 r., w set­ ną rocznicę Wiosny Ludów.

m iL L [ _ 0 T F K A K J . A S Y K Ó W _ M 4

KAROL MARKS

WALKI KLASOWE WE FR A N C JI OD 1848 r. DO 1850 r.

A RCH I W AL MY

W S T Ę P F. E N G E L S A

*

I ra c a m niejsza, w y d a w a n a obecnie n a now o, b y ła p ie rw sz ą p róba M ark sa w y j a ś n i e n i a - z p u n k tu w id ze n ia jego m a te ria listy c z n e g o po,L m o w a m a d ziejó w - pew n eg o okresu h isto rii n a p o d sta w ie sta n u ek o ­ n o m icznego tegoż okresu. W «M anifeście K o m u n isty c z n y m » te o ria ta z a sto so w a n a z o sta ła w ogólnych zary sach do c a ło k sz ta łtu h isto rii n o * «V orw arts» (« N ap rzód », centralny organ socjaldem okracji niem ieckiej redagow any przez W . Liebknechta) p u b lik u ją w r. r895 «W stęp >> Engelsa dokonał takich sk ró tó w w tekście, Ze m yśli Engelsa uległy zupełnem u w ypaczeniu. Engels pisa! o tym do Lafargue’a dnia 3 k w ietnia t 8 95 « X (Engeb ma na m yśli . Liebknechta - R ed.) urządził mi ładny k aw ał. P ow yjm ow ał z m ego wstępu do artykułów Marksa o Francji r. i S ą S - r S j o w szystko, co m ogło mu posłużyć do obrony ta k ty k i p o k o jo w e j za w sze lk ą ceną i odrzu cającej stosow an ie p r z e m o c y głoszenie tego rodzaju taktyki upodobał sobłe od pew nego czasu, * w ła s z c £ w chwili obecnej, gdy w Berlinie przygotow u je się ustaw y w yjątkow e» O burzony bezcerem onialną robotą «redaktorską», której ofiarą padł je*o «W stęp», Engels pisał także do K autsky’ego 1 k w ietnia 1893 r.: « 2 e zdum ieniem zau w ażyłem ^dzis w «V orw arts» w yciąg z m ego « W stępu* przedrukow any bez mej w ied zy 1 specjalnie tak okrojony, że w yglądam jak pok ojow y wielbiciel legal­ ności «q uand m em e» (za w szelką cenę). T ym bardziej chciałbym, by «W stęp» u azał się teraz w całości w «N eu e Zeit» (teoretyczne czasopism o socjaldem okra­ cji niem ieckiej. - R ed.), aby zatrzeć to haniebne w rażenie. Powiem Liebknechtowi ardzo dobitnie, co o tym m yślę, jak rów n ież tym — ktokolw iek by to był — którzy dali mu sposobność w ypaczenia mej m yśli». Jednak i «N eu e Zeit» m imo w szystko, me zam ieściła «W stępu» w całości. „ i,

C A « ,ip

z o s a l P°

" kSt '‘rWstępU>> E n « c l”

* ZSRR p r “ 2 In!t>'uis

-

Engelsa -

P i=rw s3,y o p u b lik o w a n y d o -

Lenina w M o sk w ie . -

^

W a lk i klasow e w e Francji od 184$ r. do ifffo r.

r w ożytnej. M arks i ja posługiwaliśmy, się nią stale przy w yjaśnianiu bieżących w y p ad k ó w politycznych w artykułach naszych w «N ow ej G azecie R eńskiej». T u ta j natom iast szło o to, by na przestrzeni ki uletniego okresu rozw oju historycznego, k tó ry był k ry ty c zn y 1 z a ra ­ zem ty p o w y dla całej E u r o p y , w ykazać w ew nętrzny zw iązek przyczy- ■ now y, a więc zgodnie z koncepcją autora sprow adzić zdarzenia po li­ tyczne do działania p rzyczyn, w ostatniej instancji, ekonomicznych. P rz y ro zp atry w an iu w y darzeń i kom pleksów w ydarzeń dziejów bieżących nie podobna dotrzeć do ich ostatnich ekonom icznych p rz y ­ czyn. I dziś jeszcze, kiedy odnośna literatu ra specjalna dostarcza tyle bogatego m ateriału, naw et w A nglii pozostaje niem ożliw ością śledze­ nie z dnia na dzień całego rozw oju przem ysłu i handlu na rynku świa­ to w y m oraz w szystkich zm ian, jakim ulegają m etody produkcji tak, aby w każdej chwili m ożna było w yciągnąć ogólny wniosek z tych niezw ykle skom plikow anych i w ciąż zmieniających się czynników . \ y d o d atk u najw ażniejsze z nich działają najczęściej długo w ukryciu, zanim nagle z w ielką siłą w yłonią się na powierzchnię. Jest rzeczą niem ożliw ą od razu zdobyć sobie j a s n y p o g l ą d na historię ekonom iczną jakiegokolw iek bieżącego okresu: udaje się to dopiero później po ze­ b ran iu i przejrzeniu odpow iedniego m ateriału. N iezbędnym środkiem pom ocniczym jest p rzy tym staty styka, a ta zawsze się opozm a. D la ­ tego p rzy ro zp atry w an iu dziejów bieżących aż n azb y t często zmuszeni jesteśmy uw ażać ten najbardziej decydujący czynnik za wielkość stałą i trak to w ać położenie gospodarcze, k tóre zastaliśm y na początku om a­ wianego okresu, jako dane i niezm ienne dla całego okresu; albo tez m usim y uw zględniać ty lk o te zm iany ekonomiczne, które same w y ­ n ik ają z zachodzących przed nam i oczyw istych w ydarzeń, a więc są rów nież całkiem oczywiste. W obec tego m etoda m aterialistyczna musi w takich w ypadkach aż n azb y t często ograniczać się do sprow adzania, k o n flik tó w politycznych, do starć interesów istniejących klas społecz­ nych lub odłam ów tych klas, będących w ytw orem rozw oju ekonom icz­ nego i w ykazania, że poszczególne partie polityczne są mniej lub b a r­ dziej adekw atnym w yrazem politycznym tych sam vai klas 1 ich od­ łam ów .

W stęp Fryderyka Engelsa \

y

.

Rozumie się, że takie nieuniknione pomijanie zachodzących jedno­ cześnie zmian w położeniu gospodarczym, tej rzeczywistej podstawie wszystkich badanych wypadków, musi być źródłem błędów. Ale wa­ runki, w jakich w ypada nam przedstawiać dzieje bieżące w ich syn­ tezie, wszystkie one nieuchronnie zawierają w sobie źródła błędów; to jednak nie wstrzymuje nikogo od pisania historii dnia bieżącego. . Gdy Marks Podk ł niniejszą pracę, wspomniane źródło błędów było jeszcze o wiele bardziej nieuniknione. W okresie rewolucyjnym r. 1848— 1849 nie podobna wprost było śledzić dokonujące się jed­ nocześnie zmiany ekonomiczne a tym bardziej ogarnąć je całkowicie wzrokiem. T ak samo było w ciągu pierwszych miesięcy wygnania londyńskiego, w jesieni i zimą 1849— 1850 r. A w tym właśnie czasie M arks rozpoczął swą pracę. I pomimo tak niepomyślnych warunków, dzięki dokładnej znajomości zarówno stanu ekonomicznego Francj'i w przededniu rewolucji lutowej, jak i historii politycznej tego kraju od czasu tej rewolucji, Marks potrafił dać taki obraz wypadków^ który w nieprzescigniony dotąd sposób ujawnił wewnętrzny ich zw ią­ zek i który w następstwie świetnie w ytrzym ał dw ukrotną próbę, do­ konaną przez samego Marksa. Pierwsza próba dokonana została w r. 1850 dzięki temu, że od wiosny Marks znowu zyskał wolny czas na studia ekonomiczne i zajął się przede wszystkim historią ekonomiczną ostatniego dziesięciolecia. W rezultacie zbadane fakty wykazały Marksowi zupełnie jasno to samo, co już przedtem na wpół apriorystycznie wywnioskował on z niekompletnego m ateriału: że wszechświatowy kryzys handlow y r. 1847 był właściwym ojcem rewolucji lutowej i marcowej"' oraz że pomyślna koniunktura przemysłowa, która stopniowo zaczęła znowu występować od połow y 1848 r., a w r. 1849— 1850 doszła do pełnego rozkwitu, była właśnie życiodajną siłą dla ponownie wzmożonej re­ akcji europejskiej. Był to fakt rozstrzygający. Podczas gdy w pierw­ szych trzech artykułach (zamieszczonych w styczniowym, lutowym * Rew olucja 1848 r. rozpoczęła się we Francji 24 lutego, w Niem czech —i w marcu (w W iedniu 13 marca, w Berlinie 18 nwuca). — Red.

8

W alki klasowe we Francn oa 134s r. ao is s o r.

1 m arcow ym zeszycie «N ow ej G azety Reńskiej, Przeglądu polityczno ekonom icznego», H am b u rg 1850 r.) przebija jeszcze oczekiwanie no wego rychłego w zrostu energii rew olucyjnej, to napisany przeze mnie i przez M arksa p r z e g l ą d w yp ad k ó w historycznych w os atm m podw ój­ nym zeszycie, w y d an y m jesienią 1850r. (maj październik) zryw a raz na zawsze z tym i złudzeniam i: «N ow a rewolucja^m ożliw a jest tylko w następstw ie nowego kryzysu. Ale za to jest rów nie nieunikniona jak ten kryzys*.' B yła to w szakże jedyna istotna zm iana, której nale­ żało dokonać. W w yjaśnieniu zdarzeń danym w poprzednich a rty ­ kułach, w przedstaw ionych tam zw iązkach przyczynow ych nic abso­ lutnie nie trzeb a było zmieniać, jak tego dow odzi zam ieszczony w tym że przeglądzie dalszy opis w ypadków od 10 m arca aż do je­ sieni 1850 r. D latego też zamieściłem ten opis w niniejszym now ym y/ydaniu jako arty k u ł czw arty. ^ P ró b a druga by ła jeszcze w większym stopniu próbą ogniową. W k ró tce po zamachu stanu L udw ika B ohaparte z dnia 2 grudnia 1851 r. M arks opracow ał na now o historię Francji od lutego 1848 r. aż do tego w ydarzenia włącznie, które chwilowo zam ykało okres rew olucyjny (« i8 B rum aire’a L udw ika B onaparte», trzecie w ydanie, H am b u rg , Meissner, 1885 r.). Broszura ta ponow nie, chociaż już k ró ­ cej, om aw ia okres przedstaw iony w niniejszej pracy. Dość porów nać nasz opis z ty m drugim , danym w rok później już w świetle ro zstrzy­ gającego w y padku, aby się przekonać, że autor m iał tylko bardzo niewiele zm ian do poczynienia. Szczególne znaczenie nadaje tej pracy okoliczność, że po raz pierw szy w y pow iada ona form ułę, w której zgodna opinia partii ro­ botniczych wszystkich k rajó w św iata zwięźle ujm uje swe żądanie p rzebudow y ekonom icznej: przejście środków produkcji na własność społeczeństwa. W drugim rozdziale, w zw iązku z «praw em do p raCy», które jest tam określone jako «pierw sza niezgrabna form uła, ujm ująca rew olucyjne żądania p ro le ta ria n s , M arks pow iada: «ale. poza praw em do pracy kryje się w ładza nad kapitałem , poza w ładzą n ad k apitałem — przejecie na własność środków produkcji, pod­ porządkow anie ich zrzeszonej klasie robotniczej., a więc zniesienie

p racy najem ne] i k ap itału oraz Ich wzajem nego stosunku». T u zatem po raz pierw szy sform ułow ana jest zasada, k tó ra dobitnie w yróżnia now oczesny socjalizm robotniczy zarów no od wszelkich najro zm ait­ szych odcieni socjalizm u feudalnego, burżuazyjnego, drobnom ieszczanskiego itd., jak też od mętnego żąd an ia wspólności dóbr, w y ­ suwanego przez kom unizm u to p ijn y i sam orodny kom unizm ro b o t­ niczy. Jezexi później M arks rozciągnął tę form ułę także, na środki w ym iany, to rozciągnięcie to, któ re zresztą samo przez #się w ynika z «M am festu K om unistycznego*, stanow i ty lk o uzupełnienie głów nej zasa y . W A nglii znalezli się niedaw no pew ni m ędrcy, k tó rzy dodali uo tego jeszcze uspołecznienie ośrodków podziału». P anom tym było­ b y na pew no tru d n o w skazać, jakie są te ekonom iczne środki poziału, odrębne od środków p ro d u k cji i w ym iany: chyba że m ają oni na m y sh p o lityczn e środki po d ziału : p o d atk i, w sparcia dla ubogich, aż do Sachsenwaldu-'- i innych d arow izn w łącznie. Ale po pierwsze, te środki podziału znajd u jąc ślę w posiadaniu p ań stw a lub gm iny już dzis stanow ią m ajątek sp o łe c z n y ,' a po drugie, te w łaśnie środki podziału dhcemy przecież znieść.

.

*

*

\

*

G dy w ybuchła rew olucja lutow a, w szystkie nasze w yobrażeń a o w arunkach i przebiegu ruchów rew olucyjnych znajdow ały się pod silnym w pływ em dotychczasow ych dośw iadczeń historycznych, a w szczególności dośw iadczeń Francji. Przecież w łaśnie F rancja g rała/ głów ną rolę^ w całej historii E uro p y od roku 1789, a i teraz znow u hasło do ogólnego p rzew ro tu w yszło z Francji. Było więc rzeczą zro­ zum iałą i nieuniknioną, żje nasze w yobrażenia o charakterze i prze­ biegu proklam ow anej w lutym 1848 r. w P ary żu rew olucji «socjalnej», rew olucji p ro letariatu , były m ocno zabarw ione w spom nieniam i jej pierw ow zorów z roku i 7 39 - i S3 o. A kiedy na dom iar w szyst* S ad ise n w ald ro zległy m a jte k - z ie m s k i, p o d a ro w a n y niem ieckiem u k an cle­ rzo w i B ism arck o w i. — R ed.

jjQ

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 18so r.

kiego pow stanie paryskie znalazło swój odgłos w zwycięskich pow sta­ niach w W iedniu, M ediolanie, Berlinie, gdy cała E uropa aż do granic rosyjskich w ciągnięta została do tego rudiu; gdy potem w czerwcu rozegrała się w P ary żu pierw sza w ielka b itw a o panow anie pom iędzy proletariatem a burżu azją; gdy naw et zw ycięstw o klasy burżuazyjnej ta k w strząsnęło burżuazją, wszystkich krajów , że znow u rzuciła się ona w objęcia dopiero co obalonej reakcji m onarchistyczno-feudaln,ej — w tedy, w ówczesnych w arunkach, nie mogło dla nas ulegać w ątpliw ości, że rozpoczęła się w ielka rozstrzygająca w alka, że będzie ona m usiała być d o p row adzona do końca w przeciągu jednego, dłu­ giego i pełnego zm ian okresu rew olucyjnego, lecz że skończyć się ona m oże tylko ostatecznym zw ycięstwem p ro letariatu. Po klęskach 1849 r. nie podzielaliśm y w cale złudzeń w ulgarnej dem okracji, grupującej się dookoła przyszłych rządów tymczasowych in partibus [na obczyzm el. D em okracja ta liczyła n a szybkie, raz n a zaw sze rozstrzygające zw ycięstw o «ludu» n a d jego «gnębicielami», m y zaś — na długą w alkę po usunięciu «gnębiciełi» pom iędzy prze­ ciw staw nym i sobie żyw iołam i kryjącym i się właśnie w tym «ludzie». W u lg a rn a dem okracja spodziew ała się nowego wybuchu z dnia na dzień; m y zaś ośw iadczyliśm y już w jesieni 1850 r., że przynajm niej pierw sza część okresu rew olucyjnego jest zakończona i że przed w ybuchem nowego wszechświatowego kryzysu ekonomicznego nie należy niczego oczekiw ać. Z a to też w yklęto nas uroczyście jakc zdrajców rewolucji, a zrobili to ci sami ludzie, k tó rzy potem prawie wszyscy bez w y jątk u pogodzili się z Bismarckiem, o ile Bismarck uznał, że w ogóle w a rto się nim i zajm ow ać. H isto ria w ykazała jednak, że i m y nie mieliśmy racji i że nasze ówczesne poglądy b yły złudzeniem . Poszła ona jeszcze dalej: nie ty lk o rozw iała nasze ówczesne iluzje, lecz rów nież zm ieniła do gruntu w aru n k i, w których m a w alczyć proletariat. M etody w alki z r. 1848 są już dzisiaj pod jiażdym względem przestarzałe. Jest to punkt, k tó ry zasługuje, p rzy tej sposobności na bliższe zbadanie. W szystkie dotychczasowe rewolucje sprow adzały się do w yparcia pewnego określonego p anow ania klasowego przez inne; lecz wszystkie

W s t ę p F r y d e r y k a Engelsa

11

dotychczasow e klasy panujące b yły zaw sze nieznaczną mniejszością w .porów naniu z masą ludow ą, n ad k tó rą pano w ały. T a k więc oba-' lano jedną mniejszość panującą, inna mniejszość chw ytała zam iast niej ster p ań stw a i przekształcała u rządzenia państw ow e odpow ied­ nio do swoich interesów . Z a każd y m razem by ła to ta grupa m niej­ szości, k tó ra na danym poziom ie rozw oju ekonom icznego była zdolna i pow ołana do w ład zy i w łaśnie dlatego — i ty lko dlatego — u ja­ rzm iona większość albo b rała udział w przew rocię na korzyść tej m niejszości, albo p rzynajm niej spokojnie p rzy jm ow ała p rzew rót. Jeżeli jednak pom iniem y k ażd o razo w ą k o n k retn ą treść w szystkich tych rew olucji, to w spólna ich form a polegała n a tym , że były one rew olucjam i mniejszości. N a w e t gdy uczestniczyła w nich większość, czyniła to ty lk o — św iadom ie lub nieśw iadom ie — w interesie jakiejś mniejszości, k tó ra o trzy m y w ała w skutek tego łub choćby naw et przez sam ta k t b itin eg o stanow iska i brak u oporu ze strony większości, p o zo ry przedstaw icielki całego narodu. Po pierw szym wielkim sukcesie w śród zw ycięskiej mniejszości z reguły następow ał rozłam . Jed n a część zad o w alała się osiągniętym i zdobyczam i, druga chciała isc jeszcze dalej i staw iała now e żądania, k tó re p rzynajm niej w części o d p o w iad ały rzeczyw istym lub p o zor­ nym interesom szerokich mas ludowych. T e bardziej rad y k aln e żą­ d ania daw ały się niekiedy urzeczyw istnić, lecz często tyiko n a chwilę; bardziej u m iark o w an a p a rtia b rała znow u górę i likw idow ała — zupełnie lub częściowo ostatnie zdobycze; zw yciężeni krzyczeli w tedy o zd rad zie lub składali w inę klęski na p rzy padek. W rzeczy­ w istości sp raw a p rzed staw iała się przew ażnie ta k : dopiero drugie zw ycięstw o p a rtii bardziej rad y k aln ej zabezpieczało w pełni zdo­ bycze pierw szego zw ycięstw a; skoro to ty lk o zostało osiągnięte, a to w łaśnie było koniecznością chwili — rad y k ało w ie ze swym i pow o­ dzeniam i zn ik ali z w idow ni. W szystkie n o w ożytne rewolucje poczynając od angielskiej X V II w ieku w y k azu ją te same cechy, się nieodłączne od wszelkiej w alki rew olucyjnej. m ożna je zastosow ać także do w alk p ro letariatu o

wielkiej rew olucji które w ydaw ały Z daw ało się, że jego w yzwolenie.

12

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

ty m bardziej, że w łaśnie w .1848 r. m ożna było na palcach w yliczyć lludzi, k tó rzy choć trochę uśw iadam iali sobie, w jakim kierunku n a ­ leży szukać tego w yzw olenia. Same masy proletariackie naw et w P a ­ ryżu, i to już po. zwycięstw ie, nie m iały bynajm niej jasnego pojęcia o drodze, k tó rą należało w ybrać. A jednak ruch istniał — in sty n k to w ­ ny, spontaniczny, nie dający się stłumić. C zy ż nie była to właśnie sytuacja, w której m usiała się udać rew olucja, kierow ana w praw dzie przez mniejszość, ale dokonyw ana tym razem nie w interesie m niej­ szości, lecz w n ajpraw dziw szym interesie większości? Jeżeli we wszystkich dłuższych okresach rew olucyjnych szerokie masy ludowe ta k łatw o daw ały się p oryw ać jedynie złudnym obiecankom prących n a p rz ó d mniejszości, to czyżby m iały być mniej przystępne dla idei, k tó re były najw ierniejszym odbiciem ich położenia ekonomicznego, b y ły jasnym racjonalnym w yrazem ich własnych potrzeb, jeszcze p rzez nie same nie zrozum ianych, lecz już niejasno odczuwanych? C o p raw d a, ten rew olucyjny nastrój mas praw ie zaw sze — i to prze­ w ażnie bardzo szybko — ustępow ał miejsca w yczerpaniu lub naw et w prost przeciw nem u nastrojow i, gdy tylko znikały złudzenia i nastę­ p ow ało rozczarow anie. Ale tu szło już przecież nie o obiecanki, lecz o urzeczyw istnienie najistotniejszych interesów ogrom nej większości; większość ta nie uśw iadam iała sobie wówczas w yraźnie swych inte­ resów* m usiały one jednak w k rótkim czasie stać się dla niej jasne w przebiegu ich praktycznego urzeczyw istnienia dzięki przekonu­ jącym oczyw istym faktom . N astępnie, iak to M arks w y kazał w trze­ cim swym artykule, na wiosnę 1850 r. rozw ój burżuazyjnej republiki zrodzonej przez «socjalną» rew olucję 1848 r., do p ro w ad ził do skon­ centrow ania rzeczyw istej w ładzy w rękach wielkiej burżuazji, uspo­ sobionej w d o d atk u m onarchistycznie, w szystkie zaś inne klasy społeczne, zarów no chłopi jak drobnom ieszczaństw o, skupiły się w o­ kół p ro letariatu tak, że w chwili wspólnego zw ycięstw a i po zw ycię­ stw ie nie one, lecz nauczony dośw iadczeniem p ro le ta riat stałby się czynnikiem rozstrzygającym . C zyż nie było więc w szystkich w ido­ ków na przekształcenie rew olucji mniejszości w rew olucję większości?

Ws t ęp F ryderyka Engelsa

13

H isto ria w ykazała, iż zarów no m y jak i ci wszyscy, któ rzy m yśleli w ten sposób, nie mieli racji. W y k a z a ła ona, że rozw ój ekonom iczny na kontynencie europejskim nie dojrzał jeszcze bynajm niej do tego, by m ożna było usunąć produkcję k ap italisty czn ą: w y k azała to za pom ocą rew olucji ekonom icznej, k tó ra od r. 1848 ogarnęła cały k o n ty n en t eu­ ropejski i dopiero po raz pierw szy istotnie u g ru n tow ała w ielki prze­ mysł we Francji, A ustrii, n a W ęgrzech, w Polsce, a ostatnio i w Rosji, z N iem iec zaś u czyniła w p ro st k raj przem ysłow y pierwszego rzędu — w szystko to odbyw ało się n a gruncie kap italizm u posiadającego za ­ tem w r. 1848 jeszcze w ielką zdolność do rozszerzania się. T a właśnie rew olucja przem ysłow a w niosła dopiero wszędzie jasność do stosun­ ków klasow ych, usunęła m nóstw o pośrednich form , k tó re były prze­ ży tk am i epoki m a n u fa k tu ry , a we wschodniej E uropie naw et rzem io­ sła cechowego, stw o rzy ła p ra w d z iw ą burżuazję i p raw d ziw y w ielko­ przem ysłow y p ro le ta ria t i w ysunęła je n a pierycszy p lan rozw oju s p o -. łecznego. W ten sposób w alka, k tó rą w roku 1848 te dwie wielkie klasy toczyły ze sobą — po za A nglią — ty lk o w P ary żu i co najw yżej w kilku wielkich ośrodkach przem ysłow ych, ogarnęła teraz cała E uro­ pę i doszła do napięcia, jakie w r. 1848 było nie do pom yślenia. .W ówczas — wiele niejasnych ew angelii sekciarskich z ich uniw ersal­ nym i lekam i; dziś — ty lk o jedna ogólnie uznana, przejrzyście jasna, ściśle form u łu jąca ostateczne cele w alki, teoria M arksa. W ów czas — m asy ludow e, podzielone i zróżniczkow ane w edług cech lokalnych i narodow ościow ych, zw iązane ty lk o poczuciem w spólnej niedoli, nierozw inięte, bezradnie przerzucające się od zap ału do zw ątpienia i od­ w ro tn ie; dziś — jedna w ielka m iędzynarodow a arm ia socjalistów, niepow strzym anie idąca n a p rzó d , co dzień rosnąca w liczbę, organi­ zację, dyscyplinę, św iadom ość i pew ność zw ycięstw a. Jeżeli naw et ta potężna arm ia p ro le ta ria tu d o tą d jeszcze nie osiągnęła celu, jeżeli, daleka od tego, by jednym silnym uderzeniem w yw alczyć zw ycię­ stwo, musi w tw ardej, uporczyw ej w alce przebijać się nap rzó d z po­ zycji na pozycję, to dow odzi to ty lk o raz na zawsze, jak niem ożliw ą rzeczą było w r. 1848 dokonanie przeobrażenia społecznego przez proste zaskoczenie.

14

W atki klasowe w e tr a n c n od 1848 r. ao 18j o r.

Burżuazja, podzielona na dwie frakcje dynastyczno-monarchistyczne % lecz przede wszystkim żądająca spokoju i bezpieczeństwa dla swych interesów pieniężnych; naprzeciw' niej zwyciężony w praw ­ dzie, ale wciąż jeszcze groźny proletariat, dookoła którego coraz bar­ dziej skupiało się drobnomieszczaństwo i chłopstwo; stała groźba gwałtownego wybuchu, który przy tym nie daw ał żadnych widoków ostatecznego rozwiązania — taka oto była sytuacja, jakby stworzona dla zamachu stanu Ludwika Bonaparte, trzeciego pseudo-demokratycznego pretendenta. 2 grudnia 1851 r. Ludwik Bonaparte przy po­ mocy armii położył kres naprężonej sytuacji i zapewnił Europie po­ kój wewnętrzny, aby ją za to uszczęśliwić nową erą wojen **. Okres rewolucyj z dołu został na razie zakończony; nastąpił okres rewolucyj z góry. N aw rót do cesarstwa w 1851 r. jeszcze raz udowodnił niedojrza­ łość dążeń proletariackich w owym czasie. Ale "samo cesarstwo miało stworzyć warunki, w których dążenia te musiały dojrzewać. Pokój wewnętrzny zapewnił całkowity rozwój nowej koniunktury przemy­ słowej; konieczndść zatrudnienia armii i skierowania prądów rewo­ lucyjnych na zewnątrz — zrodziła wojny, w których Bonaparte pod pozorem walki o urzeczywistnienie «zasady narodowościowej» starał się wszelakimi sztuczkami uzyskać dla Francji nowe zabory. Jego naśladowca Bismarck zastosował tę samą politykę w Prusach; dokonał on w roku 1866 swego zamachu stanu, swej rewolucji z góry wobec Związku Niemieckiego i Austrii a zarazem wobec Izby pruskiej, która Engels ma na myśli legitym lstów , zwolenników «legitymistycznej» («prawowitej») monarchii Burbonów, którzy panow ali we Francji do r. 1792 i w okresie Restauracji (1815 L1830), oraz orleanistów, zw olenników dynastii Orleańskiej, któ ra objęła władzę w czasie rewolucji lipcowej 1830 r., a obalona została przez rew olucję 1848 r. — Red. Za N apoleona III Francja brała udział w kam panii krym skiej (1854— 1855), toczyła z Austrią wojnę o panow anie nad Włochami (1859), zorganizow ała ekspe­ dycję do Syrii (i860), w raz z Anglią' brała udział w wojnie przeciw Chinom , podbiła Kambodżę (Indochiny), w r. 1863 brała udział w ekspedycji do M eksyku i wreszcie w roku 1870 prow adziła wojnę przeciw Prusom. — Red.

W s t ą p F r yd er yk a Engelsa

15

znalazła się w konflikcie z rządem . Lecz E uropa była za m ala dla dwóch B onapartych i ironia historii chciała, aby Bism arck obalił Bonapartego i aby król W ilhelm pruski p rzyw rócił nie tylko m ałoniemieckie cesarstw o*, lecz także republikę francuską. O gólny rezultat był taki, że usam odzielnienie i zjednoczenie w ew nętrzne wielkich narodów , z jedynym w yjątkiem Polski, stało się w E uropie faktem dokonanym . W praw dzie odbyło się to w stosunkow o skrom nym zakresie — lecz bądź co bądź o tyle, że proces rozw ojow y klasy ro­ botniczej nie znajdow ał już pow ażnego ham ulca w zaw ikłaniach narodow ych. G rabarze rewolucji 1 8 4 8 r stali się w ykonaw cam i jej testam entu. A obok nich w y rastał już groźny spadkobierca 1 8 4 8 r., p ro letariat, zorganizow any w M iędzynarodówkę. Po wojnie i 870— 1871 r. B onaparte znika z w idow ni, a misja Bis­ m arcka jest już spełniona, tak że m oże on znow u spaść do poziom u pospolitego junkra, Ale okres ten zam yka K om una P aryska. P o d ­ stępna pró b a T hiersa w y k rad zen ia dział paryskiej G w ardii N a ro d o ­ wej w yw ołała zwycięskie pow staęie. O k azało się raz jeszcze, że w P ary żu nie jest już m ożliw a żadna inna rew olucja prócz p roleta­ riackiej. W ład za po zw ycięstw ie sama, bez żadnego sprzeciwu, do­ stała się do rąk klasy robotniczej. I znow u okazało się, jak niem ożli­ we było panow anie klasy robotniczej naw et w tedy, w 20 lat po epoce przedstaw ionej w naszej broszurze. Z jednej strony, Francja rzuciła P aryż na pastw ę losu i obojętnie p rzy g ląd ała się, gdy broczył krw ią pod kulam i M ac M ahona; z drugiej strony, K om unę traw iła bez­ owocna w alka dwóch rodzierających ją p artii: blankistów (w iększości) i proudhonistów (mniejsżości), z których żadna nie w iedziała, co należało czynić. Ł atw e zw ycięstw o w 1 8 7 1 r. okazało się równifi bezowocne, jak niespodziew any atak w 1 8 4 8 r. *

W

rez u lta c ie z w y c ię s tw a o d n iesio n e g o nad F rancją w cza sie w o jn y fran-

cu sk o-p ru sk iej

(1 8 7 0 — 1 8 7 1 )

p o w s ta ła

R z esz a

N ie m ie c k a ,

p oza

ram am i

której

p o z o sta ła jednak A u stria (stąd n a z w a « m a ło n ie m ie ck ie c esa r stw o » ). K lę s k a N a p o ­ le o n a III sta ła się b o d źcem d o r ew o lu cji w e Francji. R e w o lu c ja o b a li ła L u d w ik a B o n a p a rte i d o p r o w a d z iła d o p r o k la m o w a n ia r ep u b lik i w dn iu 4 w r ze śn ia 1870 r . —

Red.

Wraz zKiOmmą Paryską wydawało się, żc .ostatecznie pogrzebany został .i walczący proletariat. TTyim cz asero było wprost przeciwnie. Od czasów Komuny ii wojny prusko-francuskiej datuje się potężny wzrost ruchu robotniczego.

>)

J 3

W ł ŁVV irVU

W s t ę p F r y d e r y k a E nge lsa

17

zw yciężone i oto pod uciskiem ustaw w yjątkow ych, bez prasy, bez jaw nej organizacji, bez p ra w a zw iązków i zgrom adzeń, rozpoczął się dopiero praw d ziw ie szybki w zrost. W r. 1884 — 550.000 głosów, w 1887 — 763.000, w 1890 — 1.427.000. T u ta j ręka pań stw a opadła bezsilnie. U staw a przeciw socjalistom znikła. Liczba głosów socja­ listycznych podniosła się do 1.787.000, co stanow iło więcej niż jedną czw artą w szystkich oddanych głosów. R ząd i klasy panujące w y­ czerpały w szystkie swe środki bezużytecznie, bezcelowo, bezowocnie. ;W ładze, od stróża nocnego aż do kanclerza Rzeszy, o trzy m ały nam acalfte dow ody swej bezsilności — i to od lekcew ażonych robotników ! A dow ody te liczyły się n a m iliony. P aństw o w yczerpało już w szy­ stkie swe środki, ro botnicy dopiero zaczynali stosow ać swoje. O bok pierw szej w ielkiej przysługi, oddanej spraw ie robotniczej, już p rzez sam fa k t istnienia najpotężniejszej, najkarniejszej, najszybciej rosnącej p a rtii socjalistycznej, o ddali jej robotnicy niemieccy jeszcze drugą przysługę. D ostarczy li sw ym tow arzyszom we w szystkich k ra ­ jach now ej broni i to jednej z najostrzejszych, p o k azując im, jak się k o rzy sta z powszechnego p ra w a w yborczego. Powszechne p raw o w yborcze istniało już daw no we Francji, lecz zostało tam skom prom itow ane przez n adużycia, których dokonyw ał za pom ocą tego p ra w a rz ą d bonapartystow ski. Po K om unie nie było p a rtii robotniczej, k tó ra by m ogła korzystać z tego p raw a. Powszechne p ra w o w yborcze istniało też w H iszp an ii od czasu republiki, lecz w H iszp an ii już od d aw n a w szystkie pow ażne p artie opozycyjne w strzy m y w ały się z zasady od udziału w w yborach. R ów nież w Szw aj­ carii dośw iadczenia, poczynione z pow szechnym praw em w yborczym , bynajm niej nie były zachęcające dla p a rtii robotniczej. R ew olucyjni robotnicy krajów rom ańskich p rz y w y k li w idzieć w pow szechnym praw ie w yborczym p u łapkę, narzędzie rządow ego oszustw a. Inaczej było w Niem czech. Ju ż «M anifest K o m u n isty czn y » ogłosił za jedno z pierw szych i najw ażniejszych zad ań w alczącego p ro leta riatu zdo­ bycie powszechnego p ra w a w yborczego i dem okracji. Lassalle pono­ w nie podjął ten p ostulat. G dy zaś Bism arck zm uszony był w prow adzić 3

M ark i, W alki klasowo

18

W alki klasowe w e

Francji

oa 1848 r. a o 1850 r.

powszechne prawo wyborcze'"', jako jedyny środek zainteresow ania mas ludowych swymi planam i, robotnicy nasi od razu odnieśli się do tego pow ażnie i w ysłali A ugusta Bebla do pierwszego parlam entu ustaw o­ dawczego. O d tą d już zaw sze korzystali z p raw a wyborczego w sposób, k tó ry przyniósł im olbrzym ie korzyści i k tó ry stał się w zorem dla robotników w szystkich krajów . P raw o w yborcze w myśl program u ** m arksistów francuskich robotnicy nasi «ont transform e de m oyen de duperie qu’il a ete jusqu’ici, en instrum ent d ’emancipation» — prze­ kształcili ze śro.dka tum anienia, jakim było dotychczas, w narzędzie w yzw olenia. G dyby naw et powszechne praw o w yborcze nie ,dajyało nam żadnej innej korzyści prócz tej, że pozw ala nam* co trz y lata obliczać nasze siły; że stale konstatując niespodziew anie szybki w zrost liczby głosów, zw iększa w rów nej m ierze pewność zw ycięstw a wśród ro b o tn ik ó w jak trw ogę w śród naszych w rogów i staje się w ten sposób najlepszym naszym środkiem p ro p agandy; że inform uje nas o naszej w łasnej sile i o sile wszystkich wrogich p artii i daje nam tym samym niezró w n an y m iernik dla należytego obliczania naszych akcji, strze­ gący nas zarów no od niewczesnej lękliwości jak i od niewczesnego zuchw alstw a — gdyby to w szystko było jedyną korzyścią, jaką p rz y ­ nosi nam p raw o głosow ania, to i w tedy byłoby to aż nadto. Ale dało ono jeszcze znacznie więcej. W agitacji w yborczej dostarczyło nam niezrów nanego środka, pozw alającego nam stykać się z m asami ludo­ w ym i tam , gdzie stoją one jeszcze z dala od nas, i zmuszać w szystkie p artie do obrony wobec całego ludu swych poglądów i uczynków przed naszym i zarzutam i. W d odatku dało ono naszym przedstaw icielom w parlam encie trybunę, z której mogą przem aw iać dó swych przeci­ w ników w Izbie oraz -do mas ludowych poza Izbą ze znacznie większym autorytetem i sw obodą niż w prasie i n a zgrom adzeniach. Cóż pom ogła * Bismarck w p row ad ził powszechne prawo w yborcze do. Reichstagu P ólnocnoN iem ieckiego w r. 1866 i do Reichstagu zjednoczonego Cesarstwa N iem ieckiego w r. 1871. — Red. ** M ow a tu o programie francuskiej partii robotniczej, opracowanym przez ). Guesde’a i P. Lafargue’a pod bezpośrednim kierow nictw em Marksa. — R ed.

W s t ę p F r y d e r y k a E ng elsa

T9

rządow i i bujrżuazji ustaw a przeciw socjalistom, skoro agitacja w y­ borcza i m ow y socjalistyczne w parlam encie stale czyniły w niej wyłomy? T o skuteczne w yko rzy stan ie powszechnego p raw a w yborczego stanow i dla p ro le ta ria tu zupełnie now y, w ciąż doskonalący się sppsób w alki. O k azało się, że instytucje państw ow e, w których burżuazja organizuje swe panow anie, d ają p ro letariato w i jeszcze now e środki, za których pom ocą może on te instytucje,zw alczać. R obotnicy zaczęli brać u d zial-w w yborach do poszczególnych sejmów krajow ych, rad miejskich, sądów przem ysłow ych, podejm ow ali w alkę z burżuazją o każde stanow isko, do którego obsadzenia u praw niona była w głoso­ w aniu dostateczna liczba robotników . T a k więc doszło do tego, że burżu azja i rz ą d o wiele bardziej boją się legalnej niż nielegalnej akcji p a rtii robotniczej, o wiele bardziej się boją sukcesów w yborczych niż sukcesów rebelii. I tu bow iem w aru n k i w alki gruntow nie się zm ieniły. Rebelia w d a­ w nym stylu, w alka uliczna z b ary k ad am i, k tó ra aż do r. 1848 była wszędzie środkiem ostatecznie rozstrzygającym , jest już w znacznym stopniu p rzestarzała. N ie dajm y s'ię unosić złudzeniom : rzeczyw iste zw ycięstw o po­ w stania n ad wojskiem w w alce ulicznej, takie zw ycięstw o, jakie byw a w bitw ie pom iędzy dw iem a arm iam i, należy do najw iększych rz a d ­ kości. Lecz i sami insurgenci rów nież rzad k o liczyli na takie zw y ­ cięstwo. Z w ykle szło im ty lk o o to, aby złam ać szeregi wojskow e przez o d d ziały w an ie m oralne, któ re w walce pom iędzy arm iam i dwóch w ojujących p ań stw w cale nie wchodzi w grę Tub przynajm niej wchodzi w grę w o wiele m niejszym stopniu. Jeżeli to od d ziały ­ w anie odnosi skutek, w ojsko odm aw ia posłuszeństw a lub dow ódcy tracą głow ę i pow stanie zw ycięża. O ile zaś to nie udaje się, to n aw et w ów czas, gdy w ojsko jest w mniejszości — lepsze u zbro­ jenie i w yćw iczenie, jednolite kierow nictw o, planow e użycie sił bojow ych i dyscyplina zapew n iają mu przew agę. W dziedzinie akcji ściśle tak ty czn ej najw iększą rzeczą, jakiej może dokonać po­ w stanie, jest um iejętne budow anie i obrona poszczególnej bary-

»

2G

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do i 8 j o r.

kady. W zajem ne poparcie, rozlokow anie i uruchomienie oddziałów rezerw ow ych, jednym słowem, w spółdziałanie i zazębianie się p o ­ szczególnych oddziałów , niezbędne do obrony choćby jednej dzielnicy miejskiej, a tym bardziej całego wielkiego m iasta — będzie bardzo utrudnione, najczęściej w ogóle nie da się osiągnąć; koncentracja sił bojowych na pew nym rozstrzygającym punkcie odpada tu więc sama przez się. D latego p rzew ażającą form ą w alki jest obrona bierna; akcja zaczepna zdobędzie się tu i ów dzie, lecz tylko y/ w yjątkow ych w ypadkach, na pojedyncze n atarcia i ataki flankow e; z reguły jednak ograniczy się do obsadzania placów ek, porzucanych przez cofające się wojsko. P o n ad to wojsko ro zp orządza jeszcze działam i oraz dobrze w yekw ipow anym i i w yćw iczonym i oddziałam i saperskimi, a tycb środków w alki insurgenci praw ie nigdy nie m ają. N ic więc dziwnego, że naw et najbardziej bohaterskie w alki barykadow e — jy czerwcu 1848 r. w P ary żu , w p aździerniku 1848 r. w W ićdniu, w m aju 1849 w D reźnie — kończyły się p o rażką pow stańców , o ile atakujący dow ódcy, nie krępow ani wrzgłędam i politycznym i, działali według zasad czysto wojs'kowych i mogli polegać n a swych żołnierzach. Liczne sukcesy insurgentów do r. 1848 w y n ik ają z rozmaitych p rzyczyn. W lipcu 1830 r. i lutym 1848 r. w P aryżu, podobnie jak W większości hiszpańskich w alk ulicznych, pom iędzy pow stańcam i a wojskiem stała gw ardia obyw atelska, k tó ra albo w prost przecho­ dziła na stronę pow stania, albo przez swe obojętne, niezdecydow ane zachow anie w pro w ad zała niepewność rów nież i w szeregi wojskowe, a n ad to dostarczała pow staniu broni. T am , gdzie ta gw ardia oby­ w atelska od samego początku w ystępow ała przeciw pow staniu, jak w czerw cu 1848 r. w P aryżu, pow stanie ponosiło klęskę. W Berlinie 1848 r. lud zw yciężył po części dzięki znacznem u napływ ow i nowych sił bojowych w ciągu nocy i rankiem 19 m arca, po części w skutek w yczerpania i złego zap ro w ian tow ania wojsk, po części wreszcie w skutek sparaliżow ania dow ództw a. W e wszystkich jednak w y p ad ­ kach zw ycięstw o zaw dzięczano temu, że wojsko nie chciało walczyć, że dow ódcy tracili zdolność decyzji lub mieli zw iązane ręce.

,

W s t ę p F r y d e r y k a Engelsa

1\

T a k więc naw et w klasycznej epoce w alk ulicznych b ary k a d a działała raczej m oralnie niż m aterialnie; by ła środkiem rozprzężenia wojsk. Jeżeli u trzy m ała się aż do chwili, p óki cel ten został osiąg­ nięty, następow ało zw ycięstw o; jeżeli nie — przychodziła klęska. Jest to głów ny p u n k t, na k tó ry należy zw rócić uwagę także i p rzy ro zp atry w an iu szans ew entualnych przyszłych w alk ulicznych. Ju ż zresztą w 1849 r. szanse te p rzed staw iały się dosyć niepom yśl­ nie. B urżuazja przeszła w szędzie n a stronę rządów , przedstaw iciele. «w ykształcenia i własności» w itali i częstow ali żołnierzy ciągnących przeciw ko pow stańcom . B ary k ad a straciła swój urok: żołnierz nie w idział już za nią «ludu», lecz buntow ników , wichrzycieli, gra­ bieżców, tych, co chcą w szystko dzielić, w y rzu tk ó w społeczeństwa. O ficerow ie opanow ali z czasem fo rm y tak ty czn e w alki ulicznej, nie m aszerow ali już w p ro st i bez osłony przeciw zaim prow izow anem u w ałow i ochronnem u, lecz obchodzili go przez ogrody, p odw orza i dom y. P rz y pew nej zręczności u daw ało się to teraz w dziewięciu w ypadkach na dziesięć. O d tego czasu jednak znow u zm ieniło się b ard zo wiele — i w szystko na korzyść w ojska. O ile w ielkie m iasta zw iększyły się znacznie, to jeszcze bardziej zw iększyły się arm ie. O d r. 1848 P ary ż i B erlin -n ie w zrosły czterokrotnie, ale ich g arnizony pow iększyły się przeszło cztery razy . Z a pom ocą kolei żelaznych m ożna w ciągu 24 godzin zw iększyć garnizony przeszło d w ukrotnie, a w 48 godzin zam ienić je w olbrzym ie arm ie. U zbrojenie tej ogrom nie w zm ocnio­ nej arm ii stało się niezrów nanie bardziej efektyw ne. W r. 1848 gład­ kie k arab in y perkusyjne nabijane od p rzo d u — dzisiaj m ałokalibrow e odtylcó w k i m agazynow e, k tó re b iją cztery razy dalej, dziesięć razy celniej i dziesięć ra z y szybciej niż daw ne k arab iny. W ów czas u ży ­ w ano stosunkow o m ało skutecznych kul arm atnich i k artaczy , dzisiaj używ a się g ran ató w wybuchowych, z których k ażd y w ystarcza do zburzenia najlepszej b ary k a d y . W ów czas o skardy saperów dziś ład u n k i d ynam itow e do burzenia b randm urów . N a to m ia st po stronie insurgentów w szystkie w arunki uległy zm ia-

\

22

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

nie na gorsze. Przede wszystkim nie pow tórzy się już chyba powstanie, z którym by sym patyzowały wszystkie warstwy ludu; w wałce kla­ sowej nigdy chyba wszystkie warstwy pośrednie nie skupią się tak powszechnie wokół proletariatu, aby grupująca się dokoła burżuazji partia reakcyjna zanikła prawie zupełnie. «Lud» będzie więc zawsze podzielony; wskutek tego zabraknie potężnej dźwigni, która tak sil­ nie działała w r. 1848. W praw dzie po stronie powstańców będzie więcej wysłużonydi żołnierzy, ale tym trudniej będzie ich uzbroić. Strzelby myśliwskie i amatorskie ze składów broni — jeśli nawet po­ licja nie uczyni ich bezużytecznymi przez odjęcie jakiejś części zam­ ka — nie mogą naw et w walce z bliska choćby w przybliżeniu do­ równać magazynowym karabinom żołnierzy. Przed rokiem 1848 można było samemu zrobić sobie potrzebną amunicję z prochu i oło­ wiu — dzisiaj do każdej broni trzeba innych nabojów, które w tym tylko są do siebie podobne, że wszystkie są skomplikowanymi pro­ duktam i wielkiego przemysłu, a więc nie dadzą się zrobić na pocze­ kaniu; tak więc większość broni jest bezużyteczna, dopóki brak spec­ jalnych, odpowiednich do niej naboi. Wreszcie długie, proste i szerokie ulice, jakie mamy w zbudowanych po 1848 r. dzielnicach wielkich miast, są jakby stworzone dla ognia nowych arm at i karabinów. Rewolucjonista musiałby być chyba niespełna rozumu, aby samemu w ybrać do walki barykadowej nowe dzielnice robotnicze w północ­ nej i wschodniej części Berlina. Czy znaczy to, że w przyszłości walka uliczna nie będzie już odgrywała żadnej roli? Bynajmniej. Znaczy to tylko, że od r. 1848 w arunki stały się o wiele mniej korzystne dla walczącej ludności cywilnej, o wiele bardziej korzystne dla wojska. W przyszłej więc walce ulicznej będzie można zwyciężyć tylko wtedy, jeśli inne oko­ liczności zrównoważą te czynniki ujemne. Dlatego też w alka uliczna będzie miała miejsce rzadziej na początku jakiejś wielkiej rewolucji niż w dalszym jej przebiegu i będzie się ją musiało podejmować większymi siłami. Siły te zastosują wtedy raczej taktykę otwartego natarcia niż pasywną taktykę barykad, podobnie jak taktykę na-

23

W s t ę p F r y d e r y k a Engelsa

tarcia stosow ano przez cały czas w ielkiej rew olucji francuskiej oraz dnia 4 w rześnia i 31 paźd ziern ik a 1870 r. w P ary żu '-. C zy czytelnik rozum ie teraz, dlaczego panujące czynniki chcą nas koniecznie w ystaw ić na kule k arabinow e i ciosy szabel? D laczego z a ­ rzuca się nam tchórzostw o, gdy nie chcemy po p rostu w yjść na ulicę, gdzie czeka nas pew n a klęska? D laczego ta k usilnie proszą nas, abyś­ my wreszcie odegrali rolę mięsa arm atniego? Całkiem na p ró żn o trw o n ią ci panow ie swe prośby i w yzw ania. N ie jesteśmy tacy głupi. Z takim sam ym pow odzeniem m ogliby żądać od swych nieprzyjaciół w najbliższej wojnie, aby ustaw ili się w linię, jak za czasów starego Fritza'"'"' lub w kolum ny z całych dyw izji, jak pod W ag ram i W aterlo o ***, i to ze skałków kam i w rękach. Jeżeli zm ieniły się dziś w aru n k i w ojny m iędzy n arodam i, to w niem niejszym stopniu zm ieniły się w aru n k i w alki pom iędzy klasam i. M inęły już czasy niespodziew anych ataków , czasy, w których rew olucji do­ k o n y w ały drobne, św iadom e mniejszości n a czele nieśw iadom ych mas. T am , gdzie idzie o całkow ite przeobrażenie ustroju społeczne­ go— tam m asy m uszą brać w nim św iadom y udział, m uszą same rozum ieć, o co toczy się w alk a i za co o d d ają swą krew i życie. Tego nauczyła nas historia ostatnich pięćdziesięciu lat. A by jednak masy zrozum iały, co m ają czynić, trzeb a długiej, niezm ordow anej pracy i w łaśnie pracę tę p ro w ad zim y teraz i to z takim pow odzeniem , k tóre do rozpaczy do p ro w ad za naszych przeciw ników . Ju ż i w krajach rom ańskich robotnicy zaczynają coraz lepiej rozu­ mieć, że starą ta k ty k ę trzeb a zrew idow ać. W szędzie naśladuje się p rz y k ła d niem iecki w skazujący na to, jak należy korzystać z p ra w a * C h o d z i o 4 w r z e śn ia 1 8 7 0 r„ k ie d y o b a lo n y z o sta ł rząd L u d w ik a B on ap arte i p r o k la m o w a n a rep u b lik a , o ra z o d z ie ń 31 p a ź d z ie r n ik a te g o ż r o k u - d z i e ń n ieu d a ­ nej prób y b la n k is tó w p o d ję cia p o w s ta n ia p r z e c iw r z ą d o w i o b r o n y n a r o d o w e j (s z c z e ­ g ó ło w o o ty m p a trz w b ro szu rze M arksa « W o jn a d o m o w a w e F ran cji»). — R.ed. ** F r y d e r y k I I ( 1 7 1 2 — *** W arm ią

1 7 86

) — k r ó l pruski ( 1 7 4 0 —

1786

). — R ed .

b itw ie p o d W a g r a m w 180 9 r. N a p o le o n I o d n ió sł z w y c ię s tw o nad

a u stria ck ą ; p o d W a te r lo o

18 lip c a

1815

pruska i t d j z a d a ły m u d e c y d u ją cą k lę sk ę . — R e d

r. arm ie so ju szn ic ze (au striacka,

24

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 1850 r.

w yborczego i zdobyw ać w szystkie dostępne dla nas placów ki. W szę­ dzie ustępuje w cień ta k ty k a nieprzygotow anych wybuchów. W e F rancji, gdzie następujące po sobie od przeszło stu lat rewolucje podm inow ały przecież grunt, gdzie nie m a ani jednej p artii, k tó ra by nie dorzuciła swojej cegiełki do spisków, pow stań i innych działań rew olucyjnych; we F rancji, w której rząd nigdy więc nie może być pew ny w ojska 1 gdzie w ogóle okoliczności o wiele bardziej sprzyjają zam achom pow stańczym niż w Niemczech — naw et we Francji socjaliści coraz bardziej dochodzą do przekonania, że nigdy nie osiągną trw ałego zw ycięstw a, o ile uprzednio nie pozyskają szerokich m as ludowych, tj. w danym w y padku chłopów. I tu także za naj. 1ZSZe madame p a rtu uznano uporczyw ą pracę propagandystyczną 1 zia alnosc p arlam en tarn ą. Pom yślne skutki nie dały na siebie czekać. N ie dość,^że zd o b y to cały szereg rad gm innych; w izbie za ­ siada jo socjalistów, k tó rz y obalili już trzy m inisterstw a i jednego p rezy d en ta republiki. W Belgii robotnicy zdobyli sobie w zeszłym ro z u praw o w yborcze i zw yciężyli w czw artej części okręgów . Szw ajcarii, Włoszech, D anii, naw et w Bułgarii i R um unii socja­ liści są reprezentow ani w parlam entach. W A ustrii w szystkie partie są zgodne co do tego, że nie m ożna nam już dłużej odm aw iać dostępu 0 / a F P aństw a. N ie ulega już w ątpliw ości, że do niej wejdziem y, spor toczy się ty lk o o to — k tó ry m i drzw iam i. N aw et w Rosji, jeżeli zbierze się słynny «sobór ziemski* * — owo Zgrom adzenie N a ro ­ dowe, ktorego zw ołaniu m łody M ikołaj tak darem nie się opiera — m ożem y byc pew ni, że i tam bęcjziemy reprezentow ani. _Rozum ie się, że nasi zagraniczni tow arzysze bynajm niej nie zrze­ k ają się w skutek tego swego p raw a do rewolucji. P raw o do rew olucji jest przecież w ogóle jedynym rzeczyw iście «historycznym p raw em », je ynym , na którym opierają się w szystkie nowoczesne państw a w łączamc w to i M ecklenburg^, gdzie rew olucja szlachecka skończyła się W r. 17,5 .u m o w ą d zied ziczn ą. („E rbvergleich.), będącą dzisiaj jeszczt praw om ocnym przesław nym dokum entem gwarancyjnym ' Slo*a «sobór ziemski, napisane s, przez Engelsa po rosyjsku. -

Red.

W s t ę p F r yd er yk a Engelsa

25

feudalizmu. Praw o do rewolucji tak głęboko zakorzeniło się w świa­ domości ogółu, że nawet generał von Bogusławski jedynie z tego praw a ludowego wy wodzi dla swego cesarza prawo do zamachu stanu. Lecz bez względu na to, co się dzieje w innych krajach, niemiecka socjaldemokracja zajm uj- szczególne miejsce i przez to ma — p rzy­ najmniej na najbliższy okres — szczególne zadania. D w a miliony wyborców, których wysyła ona do urn wyborczych, łącznie z młody­ mi mężczyznami i kobietami nie posiadającymi praw wyborczych, ale solidaryzującymi się z tymi dwoma milionami — stanowią najlicz­ niejszą, najbardziej zw artą masę, decydujący «oddział szturmowy* międzynarodowej armii proletariackiej. Masa ta już dziś daje socjal­ demokracji ponad jedną czw artą ogólnej liczby głosów; a wybory uzupełniające do parlam entu, do poszczególnych sejmów krajowych, do rad gminnych i sądów przemysłowych dowodzą, że liczba głosów socjaldemokratycznych wciąż się zwiększa. W zrost jej odbywa się tak żywiołowo, tak systematycznie, tak nie­ powstrzymanie i zarazem tak spokojnie, jak procesy w przyrodzie. Wszystkie wysiłki rządu okazały się wobec tego bezsilne. Już dziś możemy liczyć na 21U miliona wyborcow. Jeżeli tak dalej pójdzie, to do końca stulecia zdobędziemy większą część średnich w arstw społeczeństwa, drobnomieszczan oraz drobnych chłopow i staniemy się decydującą siłą w kraju, przed którą wszystkie inne, chcąc me chcąc, będą musiały się ugiąć. U trzym ać ten wzrost nieprzerwanie, dopóki nie wyrośnie on ponad głowę obecnego systemu rządowego, nie dopuścić do wyniszczenia w walkach awangardowych tego z ka­ żdym dniem krzepnącego oddziału szturmowego, a zachować go nienaruszonym do dnia decydującego starcia — takie jest nasze główne zadanie. Istnieje tylko jeden środek, który mógłby chwilowo wstrzymać stałe narastanie bojowych sił socjalistycznych w Niemczech, a nawet odrzucić je na pewien czas wstecz. Środkiem takim jest wielkie starcie z wojskiem, upust krwi, taki jak w Paryżu w 1871 r. Na dłuższą metę przezwyciężylibyśmy i to. Nie można zetrzeć z po­ wierzchni ziemi partii liczącej miliony zwolenników, na to nie wy­ starczą wszystkie karabiny Europy i Amc yki. Ale zaIu. 1110w aluby

26

W alki klasow e w e Francji o d

t%4%

r. do

is j o

r.

to n orm alny rozw ój, zabrak ło b y nam może w krytycznej chwili oddziału szturm ow ego, decydujące starcie opóźniłoby się, przeciąg­ nęło, byłoby zw iązane z cięższymi ofiaram i. . lrt° ^ h historii p rzew raca w szystko do góry nogam i. M y, «rewolm cjomsći», «w y w ro to w cy », rozw ijam y się lepiej za pom ocą środków legalnych niż za pom ocą środków nielegalnych i przew rotu, Partie p o rządku, jak same siebie nazyw ają, giną dzięki stw orzonem u przez me porząd k o w i legalnemu. W ołają więc w rozpaczy za Odilonem B arro t: la legalite nous tue, legalność nas zabija — m y zaś w ramach tej legalności dostajem y krzepkich mięśni i rum ianych policzków i w yglądam y jak w ieczne życie. I jeżeli nie będziemy tak szaleni, aby dla ich przyjem ności dać się popchnąć do w alki ulicznej, to nie pozo­ stanie im w końcu nic innego, jak tylko samym złam ać tę fataln ą dla nich legalność. N a razie opracow ują oni now e p raw a przeciw przew rotow i. Znow u w szystko jest przew rócone do góry nogami. C zyż dzisiejsi fanatyczni przeciw nicy p rzew ro tu nie byli w czoraj sami W ywrotowcami? C zy to m y w yw ołaliśm y w ojnę dom ow ą 1866 r.? — C zy to m y w ypędziliśm y króla H anow eru, elektora heskiego, księcia nassauskiego z ich ro d o ­ wych, praw ow itych, dziedzicznych ziem i zagarnęliśm y te ziemie? I oto ci, k tó rzy dokonali p rzew ro tu w Z w iązku N iem ieckim , obalili tiz y korony z bożej laski, żalą się dziś na przew rót? Q ui tulerit Gracchos de seditione ąuerentes? [K tó ż ścierpi, by Grakchowie żalili się na rozruchy?] K to pozw oli wielbicielom Bism arcka w ym yślać na przew rót? Niechże tym czasem p rzep ro w adzają swoje pro jek ty ustaw przeciw przew rotow i, niech je n aw et obostrzają, niech cały kodeks k arn y za­ mienią na kauczuk — zyskają przez to tylko now y dow ódisw ej bez­ silności. A by pow ażnie dać się we znaki socjaldem okracji, będą się jeszcze musieli chwycić całkiem innych środków . P rzew rotow i socjal­ dem okratycznem u, k tó ry chwilowo dobrze wychodzi właśnie na prze­ strzeganiu praw , mogą om przeciw staw ić się tylko za pom ocą p rz e­ w rotu dokonanego przez partię p orządku, przew rotu, k tó ry w żaden sposob obe,ść się nie może bez łam ania praw . Pan Roessler, pruski

W s t ę p F r y d e r y k a Enge lsa

77

b iu ro k rata i pan von Bogusławski, pruski generał, w skazali im jedyną drogę, na której może uda się jeszcze poradzić sobie z robotnikam i, k tó rzy nie dają się w żaden sposób w ciągnąć do w alk i ulicznej. Z łam a­ nie konstytucji, d y k ta tu ra , p o w ró t do absolutyzm u, regis voluntas su­ prem a lex! [W ola k róla, to najw yższe praw o!] A więc ty lko odw agi, panow ie, tu nie dość się zam ierzyć, trzeb a i uderzyć! Lecz nie zapom inajcie, że R zesza N iem iecka, podobnie jak w szyst­ kie drobne p aństew ka i w ogóle w szystkie nowoczesne państw a, jest produktem u m o w y: po pierw sze, p roduktem um ow y pom iędzy p an u ­ jącymi, po drugie, pro d u k tem um ow y pom iędzy k ażdym panującym . a jego narodem . Jeżeli jedna strona łam ie um owę, to cała um ow a up a­ da i druga strona jest rów nież w olna od wszelkich zobow iązań. Tak pięknie to nam p o k azał Bism arck w 1866 r. Jeżeli więc, panow ie, zła­ miecie konstytucję Rzeszy, to i socjaldem okracja jest w olna, m oże działać i postępow ać wobec was, jak chce. Ja k postąpi ona w takim w yp ad k u — o tym nie będziem y na pew no dzisiaj w am opow iadać. M inęło teraz około 1600 la t od czasu, gdy w państw ie rzym skim działała rów nież niebezpieczna p a rtia przew ro to w a. P o d k o p y w ała ona religię i wszelkie p odstaw y p ań stw a; zaprzeczała wręcz tem u, że wola cesarska jest najw yższym praw em , nie uzn aw ała ojczyzny, była m iędzynarodow a, rozszerzała się we wszystkich prow incjach cesarstw a od G alii po Azję i dalej, poza granice państw a. D ługo żyła ona w po­ dziemiach, w u kryciu; lecz już od dłuższego czasu poczuła się dość silna, aby wyjść otw arcie na św iatło dzienne. O w a p artia przew ro ­ tow a, znana pod nazw ą chrześcijan, m iała wielu zw olenników ta k ż e 'i w w ojsku; całe legiony były chrześcijańskie. G dy w ysyłano je jako asystę honorow ą na uroczyste obchody pogańskiego kościoła pan u ją­ cego, żołnierze-w yw rotow cy posuw ali swe zuchw alstwo do tego stop­ nia, że na znak protestu zaty k ali na swych szyszakach szczególne odznaki — krzyże. N a w e t zw ykle szykany koszarow e ze strony do­ wódców o kazały się bezskuteczne. C esarz D ioklecjan nie mógł dłużej patrzeć spokojnie na podkopyw anie w jego w ojsku porządku, posłu­ szeństwa i rygoru. Postanow ił działać energicznie dopóki czas i w y d a 5 ustawę przeciw socjalistom — chciałem powiedzieć przeciw chrzęści :a-

W a lk i klasow e we Francji od 1848 r. do 1850 r.

nom. Nakazano Zgromadzeń wywrotowców, zamknięto lun zgoia zniszczono lokale ich zebrań, zabroniono noszenia odznak chrześcijań­ skich — krzyżów itd., jak dziś w Saksonii — czerwonych chustek do nosa. Chrześcijan pozbawiono praw a piastowania urzędów państw o­ wych — nie mogli już być nawet kapralami. Ponieważ w tedy nie było jeszcze tak dobrze wytresowanych w «stronniczości» sędziów, jak ich przewiduje p. von Roller w swym projekcie ustawy przeciw przew ro­ tow i* — zakazano więc po prostu chrześcijanom dochodzenia swych praw w drodze sądowej. Ale i ta ustawa w yjątkowa pozostała bez * skutku. Chrześcijanie na pośmiewisko zdzierali ją ze ścian i podobno nawet podpalili w Nikomedii pałac, w którym przebywał właśnie w tedy cesarz. Cesarz zemścił się stosując wobec chrześcijan masowe prześladowania w 303 r. naszej ery. Były to ostatnie prześladowania tego rodzaju. A były one tak skuteczne, że w siedemnaście łat później wojsko składało się przeważnie z chrześcijan, a następny samowładca całego cesarstwa rzymskiego Konstantyn, nazw any przez klechów iWie!fcims ogłosił chrześcijaństwo za religię państwową. Londyn. € marca

F ENGF.IS

Napisane przez P. Engelsa w języku nie­ miecki*. IPo raz pierwszy ogłoszono drukiem 'Cze skrótami) w czasopiśmie «Neue Zeit» w *. Całkowicie, bez wypaczeń, wydruko­ wano w pierwszym dwutomowym wydaniu Bzie! wybranych K. Marksa, t f l , Moskwa —

Leningrad 193-4.

Brna. 5 gradnia r.., wniesiony został do parlamentu Rzeszy projekt nowe,, ustawy przeciw socjalistom; projekt ten został przekazany komisji, która riv/r>.vji-j/nr ni, jgg ^ ,2j kwietnia r . Red.

WAT K I K L A SO W E W E F R A N C JI O D 1848 r. D O 1850 r. I. O D L U T E G O D O C Z E R W C A 1848 r. Z w yjątkiem kilk u nielicznych rozdziałów k a ż d y w ażniejszy ustęp kronik rew olucyjnych od 1848 do 1849 r. nosi ty tu ł: Porażka rewolucji!

N ie rew olucja jednak ginęła w tych porażkach: ginęły w nich prze­ żytki trad y cy j przedrew olucyjnych będące w ynikiem w arunków spo­ łecznych, któ re nic rozw inęły się jeszcze w ostre przeciw ieństw a klaso­ we; ginęły w nich osoby, złudzenia, w yobrażenia, p ro jek ty , od których p artia rew olucyjna nie b y ła w olna p rzed rew olucją lutow ą, od których uwolnić ją mogło nie zw ycięstw o lu to w e, lecz jedynie cały szereg • porażek. Jednym słowem, postęp rew olucyjny to ro w ał sobie drogę me przez swe bezpośrednie tragikom iczne zdobycze, lecz przeciw nie, przez stw o­ rzenie zw artej, potężnej kontrrew olucji, przez stw orzenie przeciw nika, w walce z k tó ry m stronnictw o p rzew ro tu w yrosło dopiero w rzeczy­ w istą p artię rew olucyjną. P ostaram y się to w ykazać poniżej.

K L Ę SK A C Z E R W C O W A 1848 r. Po rew olucji lipcowej liberalny bankier L a ffitte odprow adzając z trium fem swego k o m p a n a :*, księcia O rleańskiego, do H otel de Ville * W oryginale użyte jest francuskie słow o «comp#rć», które posiada podwójne znaczenie: i f k u m , 2) kom pan, wspólnik w intrydze, awanturze. -

Red.

30

W alki klasowe we f ra n n i od 1848 r. do i8 so r.

[ratusza paryskiego] rzucił następujące słow a: «O dtąd będą pano­ wali bankierzy». L a ffitte zd rad ził tajem nicę rewolucji. j Za L udw tka F ilipa panow ała nie burżuazja francuska, lecz tylko je en jej odłam : bankierzy, królow ie giełdowi, królow ie kolejowi, właściciele kopalń węgla i ru d y żelaznej, właściciele lasów oraz część sprzym ierzonej z m m i wielkiej własności ziemskiej — słowem, tzw . arystokracja finansow a. O n a to zasiadała na tronie, ona dyktow ała p raw a w Izbie, ona ro zd aw ała posady rządow e począw szy od m ini­ sterstw a a kończąc na budce tytoniow ej. W łaściw a burżuazja przem ysłow a stanow iła część oficjalnej opo­ zycji, tj.była reprezentow ana w Izbach tylko jako mniejszość. O p o ­ zycja jej w ystęp o w ała.ty m bardziej stanow czo, im w yraźniej rozw i­ jało się sam ow ładztw o arystokracji finansow ej i im bardziej sama burzuazja przem ysłow a, po krw aw o stłum ionych buntach 1832, 1834 1 1839 r. pew na była trw ałego panow ania nad klasą robotniczą. Grandtn fa b ry k a n t z Rouen, w ystępujący w K onstytuancie a później w Z grom adzeniu P raw odaw czym jako najbardziej fan aty czn y repre­ zen tan t reakcji burżuazyjnej, w Izbie poselskiej był najzagorzalszym przeciw nikiem G u izo ta.. Leon-Faucber, znany później ze swych bez­ silnych prob stania się G uizotem francuskiej kontrrew olucji, p ro w a ­ dził w ostatnich latach pano w an ia Ludw ika Filipa w ojnę papierow ą w obronie przem ysłu przeciw spekulacji i będącemu na jej usługach rządow i. BastiM w imieniu Bordeaux i wszystkich produkujących wino okręgów Francji agitow ał przeciw istniejącemu systemowi. „ D ro ^ burżuazja we w szystkich swych odmianach, zarów no jak 1 chłopstwo, była zupełnie odsunięta od w ładzy politycznej. Poza tym w szeregach urzędow ej opozycji lub zupełnie poza «pays legal» [tj. p o­ za ręgiem osob, korzystających z p ra w w yborczych] znajdow ali się ideologiczni przedstaw iciele i rzecznicy wym ienionych klas, ich uczeni, adw okaci, lekarze itp., k ró tk o mówiąc, >, najw y ż­ szego sądu, w ynalezionego przez partię «Nationab>. Z adziw iająca rzecz, jak spotęgow ana obaw a o tekę m inisterialną p o trafiła w ykrze­ sać z głow y takiego B arro ta koncepty godne Beaumarchais’goJ Z gro­ m adzenie N aro d o w e po długim w ahaniu przyjęło jego wniosek. W obec zam achow ców m ajow ych pow róciło ono do swego normalnego charakteru. Jeżeli prezy d en t i m inistrow ie pchali K onstytuantę do powstania. to ona ze swej strony pchała prężycjenta i rząd do zamachu stanu, gdyż nie rozpo rząd zali oni żadnym i legalnym i środkam i rozw iązania jej. Lecz K o n sty tu an ta byłą m atką konstytucji, a konstytucja — m atką p rezydenta. Przez zamach stanu prezydent podarłby konstytucję, a w raz z nią przekreśliłby i republikańskie podstaw y praw ne swego stanow iska, hlusiałby w tedy uciec się do swych p raw impcratorskich. ale im peratprskie p raw ą budziły do życia p raw a orleanistyczne •— jedne zaś i drugie bladły wobec p raw legitymistycznych. U padek legal­ nej republiki mógł wynieść w górę tylko jej przeciw ny biegun — legitym istyczną monarchię, w chwili gdy p artia orleąnistycżna była już ty lk o stroną zw yciężoną z lutego, a B onaparte już tylko zwycięzcą z 10 grudnia, w chwili gdy zarów no jedna jak i drugi mogli republi­ kańskiej uzurpącji przeciw staw ić już tylko swoje, rów nię uzurpow ane p ra w a monąręhiczne. Legitymiści zdawaj} sobie sp ra w ę .z faktu, że m om ent był dla nich pom yślny i spiskowali w biajy dzień. Spodziewali się, że w generale C hangąrnierze znajdą swego M ońka *. W ich klubach rów nię otw arcie zw iastow ano nadejście'białej monarchii, jak w p ro ­ letariackich nadejście czerw onej republiki. Przez pom yślnie stłum iony rokosz uniknąłby rząd wszelkich tru d ­ ności. «Legalność zabija nas», zaw ołał O dilon B arrot. Rokosz pozw o* G enerał angielski (1608— 1669), k tó ry w y k o rzy stał p o d p o rz ą d k o w a n e jego d o w ó d z tw u w ojska dla restau racji d y n a stii S tu a rtó w . — R ed-

O d czerw ca

1848

r. do

13

czerw ca

1849 r.

79

liłby pod pozorem salut publique [ocalenia publicznego] rozw iązać K onsty tu an tę, złam ać konstytucję w interesie,sam ej konstytucji. B ru­ talne w ystąpienie O d ilo n a B arro t w Z grom adzeniu N arodow ym , p ro ­ jekt rozw iązania klubów , usunięcie z w ielkim trzaskiem 50 trójkolo­ rowych p refek tó w i zastąpienie ich p rzez rojalistów , rozw iązanie gw ardii m obilów , złe trak to w an ie jej dow ódców przez C łiangarniera, przyw rócenie k a te d ry profesorow i Lerm inierow i, k tó ry stał się nie­ m ożliw y już z a G u iz o ta , tolerow anie w y b ry k ó w legitym istycznych — w szystko to było prow okow aniem rokoszu. Lecz rokosz nie wybuchał. Cczej-uwał on hasła od K o n sty tu a n ty , nie od rządu. 'Nareszcie nadszed] 29 stycznia — dzień, w k tó ry m m iano zade­ cydow ać o postaw ionym przez M athieu (posła z departam entu D róm e) w niosku , by bezw arunkow o odrzucić w piosek R ateau. Legitymiści, orleaniści, bonąpartyści, gw ard ia m obilów , G óra, kluby — w szystko w tym dniu spiskow ało, k ażd y zarów no przeciw rzekom ym w rogom , jak i przeciw rzekom ym sprzym ierzeńcom . B onaparte na koniu doko­ ny w ał p rzeglądu części w ojsk n a plącu Zgody, Ć hąngarnier zainscenizow ał efektow ne m anew ry strategiczne; K o n sty tu an ta znalazła gmach swych posiedzeń obsadzony przez w ojsko. K o n sty tu a n ta — ten ośrodek w szystkich krzyżujących się nadziei, obaw , oczekiw ań, w rzeń, napięć, sprzysiężeń, to zgrom adzenie o lwiej odw adze — ani przez chwilę nie w ahała się w tej n ajbardziej doniosłej dla niej chwik dziejow ej. Była cn a p odobna do szerm ierza, k tó ry nie tylko bał się użyć w łasnego oręża, lecz w d o d atk u czuł się zobow iązany do pozo­ staw ienia oręża p rzeciw nika w nieuszkodzonym stanie. Z pogardą dla śmierci K o n sty tu a n ta p o dpisała w y ro k śmierci n a samą siebie i prze­ ciw staw iła się bezw arunkow em u odrzuceniu w niosku R ateau. Z n aj­ dując się w stanie oblężenia, nakreśliła granice swej działalności kon­ stytucyjnej, z konieczności w ram ach stanu oblężenia w P aryżu. Z em ­ ściła się, jak n a nią przystało, w d rażając n a drugi dzień śledztwo z pow odu strachu, jakiego jej n apędził rząd 29 stycznia. G óra w y k a­ zała swój b ra k energii rew olucyjnej i politycznego rozum u dając się użyć p a rtii «N atio n ai» za herolda w tej wielkiej kom edii intryg. P a rtia «N atio n al» uczyniła ostatn ia oróbe u trzym ania dla siebie

8(

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

w ukonstytuowane] republice tego monopolu władzy, który posiadała .w okresie powstawania burżuazyjnej republiki. Poniosła fTJso. Jeżeli w kryzysie styczniowym szło o istnienie Konstytuanty, to w kryzysie 21 marca szło o istnienie konstytucji; tam szło o ludzi partii «National», tu — o jej ideał. Zbyteczne rozwodzić się, że «uczciwi» republikanie taniej sprzedawali wzniosłe uczucia swej ideo­ logii, niż ziemskie rozkosze władzy państwowej. Dnia 21 marca na porządku dziennym Zgromadzenia Narodowego stanął wniesiony przez Faudiera projekt ustawy przeciw wolności zrzeszeń: zakaz klubów. A rtykuł 8 konstytucji zapewniał wszystkim Francuzom prawo zrzeszania się. Zakaz klubów był więc zupełnie niedwuznacznym naruszeniem konstytucji i sama Konstytuanta miała kanonizować profanację swych świętości. Lecz kluby były zbornymi punktam i, siedzibami konspiracji rewolucyjnego proletariatu. Zgroma­ dzenie Narodowe samo już zabroniło koalicji robotników przeciw kapitalistom. A 'czym były kluby, jeżeli nie koalicją całej klasy robotniczej przeciw całej klasie burżuazji, tworzeniem państwa ro­ botniczego przeciwko państwu burżuazyjnemu? Czy każdy klub nie był konstytuantą proletariatu, czy każdy z nich nie był gotowym do ataku oddziałem armii powstania? W szak konstytucja miała przede wszystkim ukonstytuować panowanie burżuazji. Konstytucja mogła więc oczywiście przez wolność zrzeszeń rozumieć tylko zrzeszenia pozostające w zgodzie z panowaniem burżuazji, tj. z ustrojem burżuazyjnym. Jeżeli dla przyzwoitości teoretycznej konstytucja w yra­ żała się ogólnikowo, od czegóż był rząd i Zgromadzenie Narodowe, jeżeli nie od tego, by ją interpretować i stosować w poszczególnych wypadkach? I jeżeli w epoce prabytu republiki kluby były faktycznie zakazane przez stan oblężenia, to czyż w uregulowanej, ukonsty­ tuowanej republice nie musiały być zakazane przez prawo? Tej prozaicznej interpretacji konstytucji trójkolorowi republikanie mogli przeciwstawić tylko górnolotną frazeologię konstytucji. Jedna ich część, Pagnerre, Duclerc i inni — glosowała za rządem i w ten spo­ sób zapewniła mu większość. Druga część z archaniołem Cavaignakiem i ojcem kościoła M arrastem na czele po uchwaleniu artykułu

O d czerivca 1848 r. do 13 czerw ca 1849

r.

o zakazie klubów w ycofała się razem z Ledru-RolIInem i G orą do sali jednej z kom isji — «i tam odbyw ała naradę». zgrom adzenie N arodow e było sparaliżow ane — zabrakło quorum , n ie z b ę d n e j dla podejm ow ania uchwal. W sam czas jednak przy p o m niał to Crem ieux w sali komisji, że stąd droga p row adzi prosto na ulicę i że nie jest to już luty r. 1848, lecz m arzec r. 1849. P a rtia «N ational» przejizawszy nagle w róciła natychm iast do sali posiedzeń Z grom adzeń'a N a ­ rodowego, a za nią jeszcze raz w ystrychnięta na d u dka G ora, k tó ra stale cierpiała na zachcianki rew olucyjne, lecz rów nież stale szukała konstytucyjnego w yjścia i zaw sze jeszcze czuła się bardziej na miejscu za plecam i burżuazyjnych republikanów niż krocząc przed rew olu­ cyjnym p roletariatem . T a k więc kom edia została odegrana i sarna K o n sty tu a n ta zadekretow ała, że w ykroczenie przeciw literze kon­ stytucji jest daw nym w łaściw ym kom entow aniem jej istotnego sensu. Pozostał do uregulow ania jeden jeszcze p u n k t stosunek ukon­ stytuow anej republiki d o rew olucji europejskiej, jej po u tyL u zagru niczna. D nia 8 m aja 1849 r. niezw ykłe p o d n i e c e n i e zapanow ało w K o n s t y t u a n c i e , k tó ra w krótce m iała zakończyć swój żyw ot. N a porządk u dziennym stało najście arm ii francuskiej na Kzyrrg odpę dzenie jej przez rzym ian, jej hańba polityczna i kom prom itacja w oj­ skowa, skrytobójstw o popełnione na republice rzym skiej przez re­ publikę francuską, pierw sza w y p raw a w ioska drugiego Bonapartego. G óra znow u rzuciła na stół swój wielki a tu t; L edru-R ollin złożył na stole prezydialnym swój nieunikniony ak t oskarżenia przeciw rządow i, a .ty m razem ró.wnież przeciw B onapartem u z pow odu n a­ ruszenia konstytucji. M otyw z 8 m aja p o w tó rzy ł się później jako m otyw 13 czerwca. Z astanów m y się n ad ekspedycją rzym ską. Ju ż w połow ie listopada 1848 r. C avaignac w ysłał flotę.w ojenną do C ivita-V ecchia w celu obrony papieża, wzięcia go na pokład i odw iezienia do Francji. Papież m iał pobłogosławić «uczciwą>> re­ publikę i zapew nić w ybór C avaignaca na prezydenta. C avaignac chciał przez papieża złow ić na w ędkę klechów, przez klechów cnłopów , a przez chłopów prezydenturę. Jeśli najbliższym celem w ypra6

M arks, W alki klasowe

82

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 18^0 r.

wy Cavaignaca była reklama wyborcza, to jednocześnie w ypraw a ta stanowiła protest i groźbę przeciw rewolucji rzymskiej. Zawierała ona w zalążku interwencję Francji na rzecz papieża. ' T,S interwencję Francji wespół z Austrią i Neapclem ną rzecz papieża 1 przeciw republice rzymskiej uchwalono na pierwszym po­ siedzeniu rady minigtrów Bpnapartego dmą 23 grudnia. Fajloux v/ rządzie był to papież w Rzymie — i to' w Rzym ie'papieskim . Bonaparte nie potrzebował jąż papieża na to, by stać się chłopskim prezydentem, ale potrzebował konserwacji władzy papieskiej, aby zakonserwować wiernych prezydentowi chłopów. Ich łatwowierność zrobiła go prezydentem. W raz z w iarą straciliby łatwowierność, a w raz z papieżem yriąrę. Co się tyczy sprzymierzonych prleanistów i legi ty mis to w, którzy panowali w imieniu Napoleona, to przecież przed restauracją króla trzeba było zrestąurować władzę, która kró­ lów uświęca. Pomijając już ich rojalizm: bez starego Rzymu, podda­ nego świeckiej władzy papieskiej, nie ma papieża, bez papieża nie ma katolicyzmu, bez katolicyzmu' nie ma rejigii francuskiej, a bez relign cóż by się stało ze starym społeczeństwem francuskim? H ipo­ teka, posiadana przez chłopów na dobrach niebieskich, gwarantuje hipotekę, posiadaną przez burżuazję ną dobrach chjopskich. Rewo­ lucja rzymska była zatem zamachem na własność, na burżuązyjne społeczeńs-.wp, równie groźnym jak rewolucja czerwcowa. Przyw ró­ cone panowanie burżuazu we Francji wymagało restauracji pano­ wania papieskiego w Rzymie. Wreszcie uderzając w' rewolucjonistów rzymskicn udeizano w sprzymierzeńców rewolucjonistów francu­ skich; sojusz kontrrewolucyjnych klas w ’ukonstytuowanej republice francuskiej znajdował swe mezpędne uzupełnienie w sojuszu repu­ bliki francuskiej ze świętym przymierzem, z Neapolem i Austrią. Uchwała rady ministrów z 23 grudnia nie była tajemnicą dla Kon­ stytuanty. Już 8 stycznia Ledru-Rollin interpelował rząd w tej kwe­ stii, rząd zaprzeczył, a Zgromadzenie Narodowe przeszło nad tym do porządku dziennego. Czy ufało ono słowom rządu? Wiemy, że cały styczeń spędziło ono na uchwalaniu wotów nieufności rządowi. Ale jeżeli kłamanie należało do roli rządu, to do roli Zgromadzenia

J d c z e r w c a i o r'J r. d o

ij

c z e r w c a 1 8 4 9 r.

N arodow ego należało udaw anie, że w ierzy w te kłam stw a, 1 ra to ­ w anie w ten sposób republikańskich dehors [p o zo ró w ]. T ym czasem Piem ont został pobity, K aro l A lbert abdykow ał, arm ia austriacka p ukała cjo w ró t Francji. TeęJru: R ollin zaciekle in ter­ pelow ał. R ząd w ykazał, że we W łoszech północnych kontynuuje ty lk o politykę C avaignaca, k tó ry z kolei k o n ty n u o w ał tylko poli­ tykę rządu tym czasow ego, tj. L edru-R oiiina. T y m razem rząd o trz y ­ mał naw et od K o n sty tu an ty w otum zau fan ia i został upow ażniony do tym czasow ego zajęcia odpow iedniego p u n k tu w północnych W ło ­ szech, aby zyskać oparcie dla p e rtra k ta cji pokojow ych z A ustrią, dotyczących nienaruszalności tery to riu m sardyńskiego oraz kw estii rzym skiej. J a k w iadom o, losy W łoch ro zstrzy g ają sie na polach bitew W łoch północnych. T a k więc w raz z L om bardią i Piem ontem m uciał upaść R zym albo F rancja m usiała w ydać w ojnę A ustrii, a w raz z nią europejskiej kontrrew olucji. C zy Zgrom adzenie N aro d o w e nagle przyjęło rz ą d B arro ta za d aw ny K om itet O calenia Publicznego? Albo siebie za K onw ent? Po cóż więc obsadzono wojskiem dogodny punkt, w górnych Włoszech? P o d tą p rz e jrz y stą zasłoną u k ry w ała się w y­ p raw a na R zym . D nia 14 kw ietnia 14.000 ludzi pod dow ództw em O u d in o ta od­ płynęło do C ivita-V ecchia. D n ia 16 kw ietn ia Z grom adzenie N a ro ­ dow e uchwaliło rządow i k re d y t w wysokos'ci 1.200.000 fra n k ó w -n a trzym iesięczne utrzy m an ie flo ty interw encyjnej na M orzu Śródziem ­ nym . W ten sposób dostarczyło rządow i w szystkich środków do in ter­ wencji przeciw R zym ow i, a jednocześnie udaw ało, że każe mu inter­ w eniow ać przeciw A ustrii. K o n sty tu a n ta nie w iedziała wcale, co m inisterium robi, lecz słyszała tylko, co ono mówi. T akiej w iary nie w idziano naw et w Izraelu ; K o n sty tu a n ta znalazła się w takiej sytuacji, że nie w olno jej było wiedzieć, co pow inna robić ukonstytuow ana przez nią republika. N areszcie dnia 8 m aja odegrana została o statnia scena kom edii. K o n sty tu an ta zażąd ała od rządu bezzw łocznych zabiegów, aby w y­ praw a włfoska skierow ana została z pow rotem do w yznaczonego jej celu. B onanarte oełasił tee-o sam esrn w ieczora w «M onitorze» list,

w którym wyrażał Oudinotowi najwyższe uznanie. Dnia i i maja Zgi omadzenie N arodow e odrzuciło akt oskarżenia przeciwko temuż Bonapartemu i jego ministrom. A Góra, która zamiast rozerwać tę sieć oszustwa, wzięła tragicznie tę komedię parlam entarną, aby samej grac w niej rolę Fouquier-Tinville a'*' — czyż nie ukazała w ten sposób spod pożyczonej lwiej skóry Konwentu przyrodzonej cielęcej skóry drobnomieszczaństwa ? Ostatnia połowa życia K onstytuanty streszcza się w następujący sposób: 29 stycznia K onstytuanta wyznaje, że rojalistycżne frakcje burżuazji są naturalnym i zwierzchniczkami ukonstytuowanej przez m ą 'republiki, 21 marca, że złamanie konstytucji jest jej urzeczywist­ nieniem, a 11 m aja — że bombastycznie ogłoszone bierne przymierze republiki francuskiej z walczącymi ludami oznacza czynne przymierze z europejską kontrrewolucją. Zanim to pogardy godne Zgromadzenie zeszło ze sceny, sprawiło sobie jeszcze tę satysfakcję, że na dwa dni przed rocznicą swego uro­ dzenia, 4 maja, odrzuciło wniosek o amnestię dla powstańców czerw­ cowych. Pozbawione całej swej władzy, śmiertelnie znienawidzone przez lud, odpychane, maltretowane, pogardliwie odrzucone na bok przez burżuazję, której było narzędziem, zmuszone w ciągu drugiej połowy swego życia wypierać się pierwszej, odarte ze swych złudzeń republikańskich, bez wielkich czynów twórczych w przeszłości, bez nadziei na przyszłość — Zgromadzenie to już za życia gniło po ka­ wałku. Umiało ono już tyiko galwanizować swe zwłoki w ten sposób, 2 'uiale przypominało sobie i na nowo przeżywało zwycięstwo czerw­ cowe i potwierdzało swe istnienie wciąż nowym potępianiem już potę­ pionych. W am pir żyjący krwią powstańców czerwcowych! K onstytuanta pozostawiała po sobie deficyt państwowy, zwięk­ szony jeszcze przez koszty powstania czerwcowego, przez utraty wpływów z podatku od soli, przez odszkodowania, przyznane plantaFouquier-Tinville (1747— 1795) — jeden z najznakomitszych działaczy fran­ cuskiej rewolucji burżuazyjnej, od 10 maroa 1793 r. publiczny oskarżyciel przj trybunale rewolucyjnym. — Red.

f

O d czerwca 1848 r. do 13 czerwca 1849 r.

55

torom za zniesienie niew olnictw a M urzynów , przez koszty w ypraw y rzym skiej, wreszcie przez likw idację p o d atk u od wina. P o datek ten K o n stytuan ta zniosła już w ostatjiich dniach swego istnienia jak złośliwy starzec, zadow olony, że może swemu szczęśliwemu spadko­ biercy narzucić kom prom itująćy dług honorow y. O d początku m arca rozpoczęła się agitacja w yborcza do Praw o­ dawczego Zgrom adzenia N a ro d o w e g o .N lystąpiły przeciw sobie dwie główne grupy: partia po rzą d ku i partia dem okratyczno-socjalistyczna, czyli czerwona. Pom iędzy nim i zaś stali «przyjaciele ko n sty­ t u c j i — pod tą nazw ą trójkolorow i republikanie z «N ational» usiłowali odegrać rolę osobnej p artii. Partia po rzą d ku utw orzyła się natychm iast po dniach czerwcowych; lecz dopiero, gdy 10 grudnia pozw olił jej odepchnąć od siebie burżuazyjno-republikańską klikę «N ational», w yszła na jaw tajem nica jej istnienia, koalicja orleanistów i legitym istó w w jedną partię. K lasa burżuazji rozpadała się na dw a wielkie odłam y, które n a przem ian u trzy m y w ały w swym ręku m onopol w ładzy — w ielką własność ziem ską za monarchii restauro­ w anej, arystokrację finansow ą i hurżuazję przem ysło w ą za monarchii lipcowej. Im ię Burhon — było to królew skie im ię przew agi interesów jednego odłam u, imię Orleans było królew skim imieniem przew agi in­ teresów drugiego odłam u — bezim ienne państw o republiki było jedy­ nym , w któ ry m oba te odłam y mogły p rzy jednakow ym udziale we w ładzy bronić swych wspólnych interesów klasow ych nie zrzekając się obustronnej ryw alizacji. Jeżeli b u rżu azy jn arep u b lik a m c g ła b y ć ty lk o udoskonalonym i w ystępującym w swej czystej postaci panow aniem - całej klasy burżuazyjnej, to czyż mogła być czymś innym , jak tylko panow aniem orleanistów uzupełnionych przez legitym istów i legity-. m istów uzupełnionych przez orleanistow — syntezą restauracji i m o­ narchii' lipcow ej/ B urżuazyjni republikanie z «N ational» nie repre­ zentow ali żadnego wielkiego opierającego się na podstaw ach ekono­ micznych odłam u swej klasy. Mieli oni tylko to znaczenie i tę rolę historyczną, że za m onarchii — w przeciw ieństw ie do obu odłam ów burżuazji, z których k ażd y oznaczał tylko swoj odrębny reżym — w ysuw ali ogólny reżym burżuazji jako klasy, bezim ienne państw o

86

W a lki klasowe we Francji

od

1848 r.

do

t8 jo

r.

republiki.Państwo to idealizowali oni i zdobili w antyczne arabeski, ecz przede wszystkim witali w nim panowanie swej koterii. Tesli partia -N ational., była zbita z tropu, gdy „a szczycie założonej przez le le republiki ujrzała zjednoczonych rojalistów, to i rojaliści w niemmejszym stopniu mylili się co do faktu swego zjednoczonego pano­ wania. Nie rozumieli, że jeżeli każda z ich frakcyj z osobna była rojab tyczna, to produkt ich związku chemicznego z konieczności musiac oyc republikański, że monarchia biała i niebieska musiały się zneutralizować w trójkolorowej republice. Antagonizm w stosunku do rewolucyjnego proletariatu i do klas pośrednich coraz bardziej sku­ p ia ją c y * się wokół proletariatu zmuszał obie frakcje partii porządku o wytężenia ich całej, zjednoczonej siły i do zachowania organizacji ej wspo nej si y.T oteż każda z mch musiała przeciwko restauracyjnym 1 monopolizatorskim dążnościom drugiej wysuwać na czoło wspólne panowanie, tj. republikańską formę panowania burżuazji. widzimy, że c. rojaliści. z początku wierzą w natychmiastowa restau­ r a c j ą potem konserwują forme republikańską z pian., wściekłości na ustach, ze śmiertelnymi obelgami przeciw niej, aż wreszcie wyznają . ze mogą się wzajemnie znosić tylko w republice i odkładają restau­ rację na czas nieokreślony, ju ż samo wspólne panowanie wzmacniało Z ° l U frakcyj. 1 ? y ml° « j«żcze mniej zdolną i skłonną do podporządkowania się drugiej, tj. do odrestaurowania monarchii? Partia porządku w swym programie wyborczym proklamowała wprost panowanie klasy burżuazyjnej, tj. utrzymanie warunków życiowych ,ej panowania: własności, rodziny, reli.ii, porządku! Swoje panowarue klasowe i warunki tego panowania przedstawiała ona naturalnie jako panowanie cywilizacji i jako niezbędne warunki produkcji materialnej ora* wynikających z niej społecznych stosunow wymiany. P artia porządku rozporządzała ogromnymi fundu­ szami organ,zowaia swe lilie w całej Francji, miała na swym żołdzie wszystkich ideologow starego społeczeństwa, rozporządzała wpływami istniejące, władzy rządowej, posiadała armię i nieopłacanych wasali w wielkie, masie drobnomieszczan, chłopów, którzy stojąc jeszcze

czerw ca

1 S 4 S r. d o 1 3 c z e r w c a 1 x 4 9 r .

£7

z dala od ruchu rew olucyjnego, w idzieli w dygnitarzach, przed sta­ wicielach wielkiej własności, n atu raln y ch obrońcow swej drobnej własności i jej drobnych przesądów . P a rtia p o rząd k u reprezento­ w ała w calynv k raju m nóstw o drobnych królików , m ogła o d rz u ­ cenie swych k a n d y d a tó w k arać jako bun t, w y d alać z pracy b u n to ­ wniczych robotników , opornych parobkow , służbę, subiektów , urzęd­ ników kolejow ych, p isarzy, w szystkich zależnych od niej w codziennym życiu funkcjonariuszy. M ogła wreszcie miejscami p o d trz y m yw ać złudzenie, że republikańska K o n sty tu a n ta przeszkodziła Bonapartem u 10 g rudnia ujaw nić swą cudotw órczą moc. M ów iąc o partii p o rząd k u nie mieliśmy na m yśli b o n ap arty stów . N ie byli oni żadnym pow ażnym odłam em burżuazji, lecz zbiorow iskiem starych, wierzących w przesądy inw alidów i młodych, w nic nie w ierzących rycerzy fo r tu n y . — P a rtia p o rząd k u zw yciężyła w w yborach i w ysłała znaczną większość do Z grom adzenia Praw odaw czego. W obec zjednoczonej kontrrew olucyjnej b urżuazji zrew olucjonizo­ wane już części drobnom ieszczaństw a i chłopstw a m usiały się n a tu ­ ralnie połączyć z głów nym przedstaw icielem interesów rew olucyjnych —- z rew olucyjnym proletariatem . W idzieliśm y już, jak dem o k raty ­ czni rzecznicy drobnom ieszczaństw a w parlam encie, ,tj. członkow ie G óry, w skutek porażek p arlam entarnych popchnięci zostali ku socja­ listyczny m rzecznikom p ro letariatu i jak poza parlam entem p raw dziw ę drobnom ieszczaństw o pdiane było w stronę p raw dziw ych p ro ­ letariuszy przez concordats a I’amiable, przez b ru taln e realizow anie interesów burżuazji, przez b an k ru ctw a. D nia 27 stycznia G óra i socja­ liści święcili swe pojednanie; a k t zjednoczenia p o w tó rzy ł się n a wiel­ kim bankiecie lutow ym 1849 r. P a rtia socjalna i dem okratyczna, p a r­ tia robotników i p a rtia drobnom ieszczan zjednoczyły się w jedną p a rtię socjalnodem okratyczną, tj. w p a rtię czerwoną. R epublika francuska, sp araliżow ana n a chwilę przez agonię, k tó ra nastąpiła po dniach czerwcowych, p rzeży ła od czasu zniesienia stanu oblężenia, od dnia 14 p aździernika, cały szereg gorączkow ych w strząsć w. N ajpierw w alka o p rezydenturę, potenj w^alka prezy d en ta z K on-

8S

_ W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18j o r.

s t y tuantą, w alka o k luby; proces w Bourges*, w którym wobec drobnych figurek prezydenta, zjednoczonych rojalistów , «uczciwych» republikanów ,, dem okratycznej G óry, socjalistycznych doktrynerów p ro letariatu , w ystąpili p raw d ziw i jego rew olucjoniści jak przedhisto­ ryczne olbrzym y, pozostaw ione na powierzchni społeczeństwa przez p o to p społeczny lub poprzedzające now y p o top; agitacja w yborcza: stracenie zabójców B rea*; ciągłe procesy prasow e; policyjne gwałty rząo u wobec kam panii bankietow ej; zuchwałe prow okacje rojalistyczne; w ystaw ienie pod pręgierzem p o rtretó w Louis Blanca i Caussilere a; nieprzerw ana w alka pom iędzy ukonstytuow aną republiką a o nsty tu an tą, zaw racająca co chwila rew olucję do jej p unktu wyjścia: zam ieniająca co chwila zw ycięzcę na zwyciężonego, a zwyciężonego n a zwycięzcę 1 w jednej chwili odw racająca położenie stronnictw 1 klas, ich rozłam y i połączenia; szybki pochód europejskiej k o n tr­ rew olucji, pełna chwały w alka na Węgrzech, pow stania niemieckie, w y p raw a rzym ska, srom otna klęska arm ii francuskiej pod Rzymem — w tym wirze ruchu, w tych mękach w strząsu dziejowego w tym d ram atycznym przypływ ie i odpływ ie rewolucyjnych namiętności, nadziei, rozczarow ań, różne klasy społeczeństwa francuskiego musiąiy iiczyc swe epoki rozw ojow e na tygodnie, podczas gdy dawniej iczy_y je na pięćdziesięciolecia. Znaczna część chłopów i prow incyj . była zrew olucjonizow ana. N ie tylko rozczarow ali się do N apoleona, \ ale p artia czerw ona daw ała im ponadto zam iast nazw y — treść' zam iast złudnej wolności od pod atk ó w - pow rotne ściąganie wy. * Pr,OCeS. u^ zestn ik ó w w y p a d k ó w z 15 m aja 1848 r., oskarżonych o spisek p rz e ­ ciw rząd o w i. P rz ed sądem , o d b y w ający m się w m. Bourges stanęli przedstaw iciele P ta n a tu (BLanqui, Barbes) a tak że część G ó ry . Barbes, A lb ert, D eflo tte, Sobrier 1 k a s p a il zostali skazani na w ygnanie. T e n sam w yrok zaP adl zaocznie przeciw L ouis T ańcow i, C au ssid iere’ow i, L avissonow i i H ubertow i. B lanqui został skazany n a to -le tn ie w ięzienie, p rz y czym k arę m iał odbyć w pojedynce. Ze w zględu na jego chorobę sędziow ie u w ażali, że ten term in będzie dostateczny, by d o p ro w ad zić go do m ogiły. — R ed. * G en eral-B rea, d o w o d ząc y częścią w ojsk, k tó ra zdław iła pow stanie czerw co ­ w e p ro le ta ria tu paryskiego, został zab ity p rzez po w stań có w w F ontainebleau d n. z j czerw ca. W z w iązk u z tym straco n o dw óch uczestników p o w stan ia. - Red.

O d czerw ca 1848 r. do 1 ? czerw ca *649 r.

89

pfaconego Iegitvm istom m iliarda, uregulow anie h ipoteki i zniesie­ nie lichwy. * N a w e t arm ia zaraziła się gorączką rew olucyjną. W osobie Bonapartego arm ia głosow ała za zw ycięstw em , a on dał jej klęskę. Głoso­ w ała za m ałym kap ralem , poza k tó ry m k ry ł się w ielki rew olucyjny dow ódca, a on dał jej znow u wielkich generałów , poza k tó ry m i k ry ł się koszarow y k a p ra l. N ie ulegało w ątpliw ości, że p a rtia fczerw©na, tj. zjednoczona p a rtia d em okratyczna odniesie jeżeli nie zw ycięstw o, to przynajm niej w ielkie sukcesy, że P ary ż, że arm ia, że w ielka część p row incyj głosować będzie za nią. L edru-R ollin, w odz G ory, został w yb ran y przez pięć d ep artam en tó w ; żaden w ódz p a rtii porząd k u ani też żaden przedstaw iciel p a rtii rzeczyw iście proletariackiej nie odniósł takiego zw ycięstw a. T e n w ybór z d rad za nam tajem nicę p artii dem okratyczno-socjalistycznej. Z jednej strony G óra, p arlam en tarn a aw angarda dem okratycznego drobnom ieszczaństw a, zm uszona była połączyć się z socjalistycznym i d o k try n eram i p ro le ta ria tu — a p ro ­ letariat, poniósłszy straszliw ą p o rażk ę fizyczną w czerwcu, zm uszony był do szukania w zw ycięstw ach intelektualnych drogi do nowego podniesienia się; poniew aż rozw ój innych klas nie pozw alał mu jeszcze zdobyć rew olucyjnej d y k ta tu ry , m usiał więc się rzucić w objęcia do k tryneró w swego w yzw olenia, założycieli sekt socjalistycznych. Z drugiej strony rew olucyjne chłopstwo, arm ia, prow incja stanęły po stronie G óry, k tó ra w ten sposób znalazła się n a czele obozu rew o­ lucyjnego, a p rzez porozum ienie z socjalistam i usunęła w szelki rozłam w stronnictw ie rew olucyjnym . W drugiej połow ie życia K o n sty tu an ty G óra reprezentow ała jej republikański patos, co pozw oliło zapom nieć 0 grzechach G óry z czasów rząd u tym czasow ego, kom isji w ykonaw czej 1 dni czerwcowych. W m iarę jak p a rtia « N ational» zgodnie ze swą poło­ w iczną n a tu rą daw ała się gnębić rojalistycznem u rządow i, w yrastała partia G óry, usunięta n a bok w czasie wszechmocy «N ational», i n a ­ bierała znaczenia przedstaw icielki rew olucji w parlam encie. W samej rzeczy, p a rtia « N ational» m ogła przeciw staw ić frakcjom rojalistycznym tylko osobiste am bicyjki i idealistyczną gadaninę. P artia G óry natom iast reprezentow ała masę, w ahającą się im^dzy burżuazją a

90

ć a l k i kla so w e w e Francji o d 1848 r. do 1850 r,

proletariatem — masę, której interesy materialne wymagały instytucji demokratycznych. Wobec Cavaignaca i M arrasta Ledru-Rollin i Góra występowali w roli prawdziwej rewolucji, a sViadomos'c tej ważnej roli dawała im tym większą odwagę, im bardziej objawy energii rewolucyjnej ograniczały się do wycieczek parlamentarnych, skła­ dania aktów oskarżenia, gróźb, podnoszenia głosu, piorunujących przemówień i krańcowości, które nie wychodziły poza ramy frazesu. Chłopi znajdowali się mniej więcej w tym samym położeniu, co drobnomieszczanie, i wysuwali te same mniej więcej żądania społeczne. W szystkie więc pośrednie w arstwy społeczeństwa w tym stopniu, w jakim objęte były przez ruch rewolucyjny, musiały w Ledru-Rollinie widzieć swego bohatera, Ledru-Rollin był uosobieniem demo­ kratycznego drobnomieszczaństwa. W walce z partią porządku mu­ sieli przede wszystkim wypłynąć na wierzch półkonserwatywni, półrewolucyjni i zupełnie utopijni reform atorzy tego porządku. Partia «National», «przyjaciele konstytucji qitand-meme» [za wszelką cenę], republicains purs et simples [republikanie czystej krwi] ponieśli przy wyborach zupełną klęskę. Do Izby prawodawczej weszła ich znikoma mniejszość, najbardziej znani ich wodzowie znikli ze sceny, naw et M arrast, główny redaktor i Orfeusz «uczciwej» republiki. Zgromadzenie Prawodawcze zebrało się 29 maja, a 11 czerwca po­ nowiła się kolizja z 8 maja. Ledru-Rollin w imieniu Góry przedłożył Izbie akt oskarżenia przeciw prezydentowi i rządowi o naruszenie konstytucji, o bombardowanie Rzymu. D nia 12 czerwca Zgromadzenie Prawodawcze odrzuciło akt oskarżenia tak samo, jak K onstytuanta odrzuciła go 11 maja. Ale tym razem pod naciskiem proletariatu Góra wyszła na ulicę, wprawdzie nie do walki ulicznej, lecz tylko do pro­ cesji ulicznej. W ystarczy zaznaczyć, że na czele tego ruchu stała Góra, aby wiedzieć, że został on zwyciężony i że czerwiec 1849 r: był równie śmieszną jak nędzną karykaturą czerwca 1848 r. Imponujący odwrót 13 czerwca został zaćmiony tylko przez jeszcze bardziej imponujący raport wojenny generała Changarniera, którego partia porządku nagle zrobiła wielkim człowiekiem. Każda epoka społeczna potrzebuje

O d i ? czerw ca 1849 r. do

t o

m arca

i 8 f o

k

91

swycn wielKich ludzi, a jeżeli ich nie znaiduje, to ich w ynajduje, jak pow iedział H elw ecjusz. D nia 20 grudnia istniała tylko jedna połow a ukonstytuow anej burżuazyjnej republiki — p rezydent, 29 m aja uzupełniła ją druga połow a — Zgrom adzenie Praw odaw cze. W czerw cu 1848 r. k onstytuująca się republika burżuazyjna zapisała się w księgach m etrykalnych historii bezprzykładną bitw ą z proletariatem , w czerwcu 1849 r. ukonstytuo­ w ana republika burżu azy jn a zapisała się w nich nie dającą się opisać kom edią z drobnom ieszczaństw em . Czerw iec 1849 r. pomścił czerwiec 1848 r. W czerwcu 1849 r. nie robotnicy zostali zw yciężeni, ofiarą padli drobnom ieszczanie, stojący pom iędzy nim i a rewolucją. C zer­ wiec 1849 r.n ie był k rw aw ą tragedią pom iędzy p racą najem ną a k a p i­ tałem , lecz widow iskiem żałosnym i obfitującym w więzienia, odegra­ nym przez dłużnika i wierzyciela. P a rtia p o rząd k u zw yciężyła i stała się wszechmocna — teraz m iała pokazać, czym jest. [L o n d y n , lu ty 1850 r.]

II I . O D 13 C Z E R W C A 1849 R. .D O 10 M A R C A 1850 R. D nia 10 grudnia głowa Janusowa ko n stytu cyjn ej republiki ukazała tylko jedno swe oblicze, w ykonaw cze, o rozlanych płaskich rysach Ludw ika Bonaparte. D nia 29 m aja 1849 r. głow a ta ukazała drugie swe oblicze, praw odaw cze, usiane bliznam i, pozostaw ionym i przez orgie Restauracji i monarchii lipcowej. P raw odaw cze Zgrom adżenie N arodow e zakończyło okres tw orzenia ko n stytu cyjn ej republiki, tj. republikańskiej form y państw ow ej, w której ukonstytuow ało się p ano­ wanie burżuazji, a więc wspólne panow anie obu wielkich frakcji rojalistycznych, z których składała się burżuazja francuska — zjedno­ czonych lcgitym istów i orleanistów , stanowiących partię porządku. Podczas £ !v republika, francuska w ten sposób stała się własność.

°>1

Valki klasowe we Francji od

T 8 4 8 r.

do

18

so r.

koalicji p a rtii rojalistycznych, europejska koalicja m ocarstw k o n tr­ rewolucyjnych podjęła równocześnie powszechną w ypraw ę krzyżow ą przeciw ostatnim szańcom rewolucji marcowych. Rosja w targnęła do W ęgier, Prusy w yruszyły przeciw arm ii zw olenników konstytucji Rzeszy, a Ó udinot bom bardow ał Rzym . K ryzys europejski zbliżał się w sposób w idoczny do rozstrzygającego p u n k tu zw rotnego, oczy całej E uropy kierow ały się n a P aryż, a oczy całego P ary ża — na

Zgromadzenie Prawodawcze. _ D nia 11 czerw ca na trybunę Zgrom adzenia wszedł Ledru-Rollin. N ie wygłosił on żadnej mowy, lecz tylko sform ułow ał oskarżenie przeciw m inistrom , suche, bez ozdób, oparte na faktach, zwięzłe, dobitne. N a p a d na R zym jest napadem n a konstytucję. N a p ad na republikę rzym ską jest napadem na republikę francuską. A rty k u ł V konstytucji brzm i: «R epublika francuska nigdy nie używ a swych sił zbrojnych przeciw wolności jakiegokolw iek narodu», a prezydent używ a armii francuskiej przeciw wolności rzymskiej. A rty k u ł IV konstytucji za­ brania w ładzy w ykonaw czej w ypow iadania jakiejkolw iek w ojny bez zgody Zgrom adzenia N arodow ego. U chwała K on sty tu an ty z 8 maja w yraźnie nakazuje m inistrom czym prędzej skierować w ypraw ę rzym ­ ską do jej pierw otnego celu, rów nie więc w yraźnie zabrania im wojny z Rzym em , a O u d m o t bom barduje Rzym . L edru-R ollin pow ołał w ten sposób samą konstytucję na św iadka oskaiżenia przeciw Bonapartem u i jego m inistrom . Rojalistycznej większości Zgrom adzenia N arodowego on, try b u n konstytucji, rzucił w tw a rz groźne oświadczenie: « R epublikanie p o tra fią nakazać szacunek dla konstytucji i użyją wszelkich środków , bodaj naw et siły oręża!» «Sily oręża!» odpow ie­ działo stugłose echo G ory. V iększość odpow iedziała na to straszliw ym hałasem ; p rezydent Z grom adzenia N arodow ego przyw ołał LedruR ołlina do porządku. Ledru-R ollin p o w tórzył swe w yzy wające ośw iad­ czenie i w końcu złożył na stole prezydenta wniosek o postawienie Ronapartego i jego m inistrów w stan oskarżenia. Zgrom adzenie N a ro ­ dowe postanow iło ^ 6 1 słosaipi przeciw 203 przejść do porządku dziennego nad ?rum ardow aniern Rzym u.



O d 13 czerwca. 1849 r. do 10 m arca 18 so r .

93

C z y ż b y L e d ru -R o llin w y o b ra ż a ł sobie, że b ęd zie m ógł p o k o n a ć Z g ro m ad z en ie N a ro d o w e za p o m o c ą k o n sty tu c ji, a p re z y d e n ta za p o m o cą Z g ro m a d z e n ia N a ro d o w e g o ? K o n sty tu c ja z a b ra n ia ła w p ra w d z ie w szelkiej n a p a śc i n a w olność obcych lu d ó w , ale zd a n ie m m in iste riu m a rm ia fra n c u sk a n a p a d a ła me n a «w olność», lecz n a « d e sp o ty z m anarchii». C z y G o ra w b re w całem u sw em u d o św iad czen iu w K o n sty tu a n c ie w cią ż jeszcze nie ro z u m ia ła , że in te rp re ta c ja K o n s ty tu c ji nie n a le ż y do tych, k tó r z y ją u ło ż y li, lecz ju ż ty lk o do tych, k tó r z y ją z a a k c e p to w a li? Że jej literę n a le ż y tłu m a ­ czyć w jej sensie ż y w o tn y m i że jej je d y n ie ż y w o tn y m sensem jest sens b u rż u a z y jn y ? Ż e B o n a p a rte i ro ja łisty c z n a w iększość Z g ro m a d z e n ia N a ro d o w e g o b y li a u te n ty c z n y m i k o m e n ta to ra m i k o n sty tu c ji, jak klecha jest a u te n ty c z n y m k o m e n ta to re m B iblii, a sędzia au te n ty c z n y m k o m e n ta to re m p ra w a ? C z y Z g ro m a d z e n ie N a ro d o w e , d o p ie ro co z ro ­ d zo n e z ło n a pow szechnych w y b o ró w , m iało się u w a ż a ć z a zw ią za n e te sta m en te m zm arłej K o n s ty tu a n ty , k tó re j w o lę jeszcze z a jej życia złam a ł ta k i O d ilo n B a rro t? G d y L e d ru -R o llin p o w o ły w a ł się na uchw ałę K o n s ty tu a n ty z 8 m a ja, to cz y z a p o m n ia ł ju ż, że ta sam a K o n s ty tu a n ta 11 m a ja o d rz u c iła jego p ie rw sz y w n io sek o p o staw ien ie B o n a p a rte g o i jego m in istró w w sta n o sk a rż en ia , że u n ie w in n iła p re ­ z y d e n ta i m in istró w , że w ten sposób u sa n k c jo n o w a ła n a p a d n a R z y m ja k o « k o n sty tu c y jn y » , że on sam ap e lo w ał ty lk o od z a p a d łe g o już w y ro k u , że w reszcie ap e lo w a ł o d rep u b lik ań sk ie j K o n s ty tu a n ty do ro ja listy c z n e j L e g isla ty w y [Z g ro m a d z e n ia P ra w o d a w c z e g o ]? Sam a k o n s ty tu c ja w z y w a n a p o m o c p o w sta n ie p o w o łu ją c w sp e cja ln y m a r ty k u le w szy stk ich o b y w a te li do jej o b ro n y . L e d ru -R o llin o p ie ra ł się n a ty m a rty k u le . A le czy jednocześnie w ła d z e p u b lic zn e nie są z o rg a ­ n iz o w a n e d la o chrony k o n sty tu c ji i czy n aru sz en ie k o n sty tu c ji nie z a c z y n a się d o p ie ro o d chw ili, g d y je d n a z p u b lic zn y c h w ła d z k o n ­ sty tu cy jn y c h ' p o w sta je p rz e c iw drugiej? A p rze cie ż p re z y d e n t re p u ­ b lik i, m in istro w ie re p u b lik i, Z g ro m a d z e n ie N a ro d o w e re p u b lik i b y li ze sobą w ja k n a jb a rd z ie j h a rm o n ijn e j zgodzie. •T o , czego- p ró b o w a ła d o k o n a ć G ó ra w dn. r i czerw ca, b y ło « p o w sta n iem w grani cuci) czyste g o ro zu m u * , tj. p o w sta n ie m c zy sto

W a lk i klasow e w e Frithcji od

tS 48

r. do r S f o r.

parlamentarnym. Większość Zgromadzenia, zastraszona perspekty­ wą zbrojnego powstania rtias ludowych, miała złamać w osOble Śfcfnapartego i ministrów swą własną władzę i znaczenie swych własttyćb m andatów. Czy K onstytuanta nie próbowała już w podobny sposób skasować wyboru Bońapartcgo żądając tak Uporczywie dymisji rządu B arrot—fcalloux? . . Z czasów Konwentu nie brak przykładów podobnych powstań parlamentarnych, które w jednej chwili z gruntu odwracały stośuhek pomiędzy większością a mniejszością — dlaczegbżby więc młodej Córze rtie miało się udać to, co udawało się starej? Przy tym i okoli­ czności w dartej chwili zdawały śię sprzyjać podobnemu przedsię­ wzięciu.^ Wzburzenie ludowe w Paryżu doszło db niepokojących rozmiarów; armia — o ile sądzić wedłUg głosowania — zdawała się nie być uspdsobidna przyjaźnie dla rządu, większość Legislatywy była jeszcze zbyt młoda, aby się skonsolidować, a przy tym skła­ dała się z ludzi starszych wiekiem. Gdyby GÓrże Udało się pbwstartie parlam entarne, stel* pdrtstwa dóstalby się wprost w jej ręće. Demo­ kratyczne drobnomieszczaństwo ze swej strOny jak zawsze gorąco pragnęło, aby walka rozegrała się w obłokach ponad jego głową, pomiędzy bezcielesnymi duchami członków parlam entu. Przez po­ wstanie parlam entarne osiągnęłoby wreszcie demokratyczne drobno­ mieszczaństwo i.jego przedstawicielka Góra swój wielki cel: złama, P°Ngę blirżudzji nie rozwiązując rąk proletariatowi lub poka*zująć go tylko w perspektywie; proletariat mógłby być wykorzystahy nie stając się ptzy tym niebezpieczny. ' . Po uchwale Zgromadzenia Narodowego z i i .czerwca odbyło się spotkanie kilku członków Góry z delegatami tajnych stowarzyszeń robotniczych. Delegaci nalegali, aby tegoż jeszcze wieczora rozpo­ cząć powstanie. Góra stanowczo odrzuciła ten plan. Nie chciała ona za żadrtą Cenę Wypuścić kierownictwa ze swych rąk; sprzymierzeń­ ców sWyćh traktow ała równie podejrzliwie jak przeciwników i słusznie. Wspomnienie Czerwca 1S4S r. Żywiej niż kiedykolwiek po­ ruszało szeregi paryskiego proletariatu. Proletariat był jednak' skrę­ powany przymierzem z Górą. Reprezentowała ońa więRszbsć de-

O d J j cżpr-wćti 1849 r. do

t o

marca rSfo r.

95

partam entów , wyolbrzym iała swój w p ły w na armię, rozporządzała dem okratyczna częścią G w ardii N arodow ej, miału za sobą m oralną siłę sklepiku. G dyby te r iz proletariat, żdziesiątkówahy przez cho­ lerę, wypędzony w znacznej swej części z' P a ry ż a przez b rak pracy, rozpoczął powstanie w brew woli Góry, p ow tórz yłby tylko nie­ potrzebnie dhi czerwcowe 1848 r., choć nie było tym rdzem sytuacji, która by zmuszała gÓ jak wówcżds do rozpaczliwej walki. Delegaci proletariaccy zrobili to, co było jedynie racjonalne. Zobowiązali Górę, aby s k o r ń p r c r ń i t o w . i l a się, tj. wyszła pbzd granice w alki p a rla ­ mentarnej w razie, jeżeli jej ak t oskarżenia zdstdhie odrzucony. \ 7 ciągu całego 13 czerwca proletariat zachowywał to samo stano­ wisko sceptycznie-óbserwafcyjne i oczekiwał poważnej, nieodwołal­ nej walki pomiędzy dem okratyczną G w a rd ią N a ro d o w ą a armią, aby w tedy rzucić się do bojU i pchnąć rewdiiicję poza w ytknięty jej drobnomieszczaiiski cel. Ń a w y pad ek zwycięstwa sformowano już Komunę proletariacką, k tó ra miald wystąpić obok rządu oficjal­ nego. Robotnicy paryscy wiele się nauczyli w kirwawej szkóle czerwca 1848 r. D n ia 12 czetwca minister Lacrosse sam postawił w Zgromadzeniu P raw odaw czy m wniosek o natychmiastowe przejście do dyskusji nad aktem oskarżenia. W ciągu nocy rząd poczynił wszelkie przy go to ­ wania do obrony i do ataku; większość Zgromadzenia N arodow ego była zdecydow ana wypędzić buntow niczą mniejszość na ulicę, sama mniejszość nie mogła się już cofnąć, kbści rzucono, 377 głosów prze­ ciw 8 odrzuciło akt oskarżenia; Góra teraz pow strzym ała się od glosowania, 'pomknęła rozjuszona do sal p ropagandy «pókojówej demokracji*, do redakcji gazety «D em ocratic p a cifiq ke» *. . Opuszczenie gmachu parlamentu złamało siłę Gófy, podobnie jak odefwariie się od matki-ziefhi pozbawiło siły olbrzyma Arireusa. Członkowie Góry, ci Samsoni w murach Zgromadzenia P ra w o d a w ­ czego, stawałi się już tylko filistrami w sdłach «pókojowej demo* «Democr atic facifiatie*

— P '.P o k b > w a dem okracja*) — org an fouriery-

96

W a lki klasowe we Francji od 1848 r. do 1850 r.

kracji*. W yw iązały się dysputy, długie, hałaśliwe i czcze, Góra była zdecydowana nakazać szacunek dla konstytucji wszelkimi środkami, «tylko nie silą oręża». W tym postanowieniu umocnił ją manifest i deputacja «przyjaciół konstytucji*. «Przyjaciele konstytucji* — tak nazywały się szczątki kliki «National», partii burżuazyjno-republikańskiej. Podczas gdy z jej ocalałych reprezentantów parlam entar­ nych 6 głosowało przeciw, a wszyscy inni za odrzuceniem aktu oskarżenia, podczas gdy Cavaignac oddał swą szablę do dyspozycji stronnictwa porządku, większa, pozaparlam entarna część kliki chci­ wie podchwyciła sposobność, by wyjść ze swego położenia pariasów politycznych i wcisnąć się do szeregów partii demokratycznej. C zy nie byli oni naturalnym i chorążymi tej partii, która się ukrywała za ich sztandarem, za ich zasadą, za konstytucją? Aż do świtu Góra przechodziła męki porodu. Urodziła «prokla­ mację do ludu*, która rankiem 13 czerwca zajęła mniej lub więcej skromne miejsce w dwóch pismach socjalistycznych. Ogłaszała ona prezydenta, ministroV i większość Zgromadzenia Prawodawczego za «wyjętych spod konstytucji» [hors la constitution] i wzywała Gwardię Narodową, armię, a wreszcie lud, aby «powstały». «Niecb żyje konstytucja/* — takie było jej hasło, które nie oznaczało nic innego jak «precz z rewolucją/» Konstytucyjnej odezwie Góry odpowiadała tzw. pokojowa de­ monstracja drobnomieszczan, urządzona dnia 13 czerwca, tj. pro­ cesja uliczna od Chateau d’Eau przez bulwary. 30.000 ludzi, prze­ ważnie gwardzistów narodowych, nieuzbrojonych, pomieszanych z członkami tajnych stowarzyszeń robotniczych, toczyło się bulwarami z okrzykiem: «Niech żyje konstytucja/» Sami demonstranci wznosili ten okrzyk mechanicznie, lodowato-zimno,' jak ludzie o nieczystym sumieniu. Nie wzbierał on falą grzmotów; odpowiadało mu ironiczne echo ludu, który tłoczył się na chodnikach. Wielogłosej pieśni brakło głosu, brzmiącego z pełnej piersi. A gdy pochód przesuwał się koło gmachu posiedzeń «przyjaciół konstytucji* i na frontonie jego zjawił się wynajęty specjalnie herold konstytucji, który gwałtownie wy­ machiwał swym kiakierskim kapeluszem i z potężnych swych płuc

O d 13 czerwca 1849 r. do 10 marca 1850 r.

97

rzucał na głow y pielgrzym ów cały g rad okrzy k ó w : «Niech żyje kon­ stytucja!* — w ów czas zdaw ało się przez chwilę, że sami dem on­ stranci odczuli kom izm sytuacji. W iadom o, jak zupełnie n ieparla­ m entarnie został p rzy jęty na bulw arach przez dragonów i strzelców C hangarniera pochód, k tó ry doszedł do w ylotu ulicy de la Paix. D e­ m onstranci w jednej chwili rozproszyli się na w szystkie strony rzu­ cając tylk o poza siebie rzadkie o k rzy k i «do broni!», aby się spełniło parlam en tarn e w ezw anie do broni z 11 czerwca. W iększość zebranych n a ulicy du H asard członków G óry rozbiegła się, gdy to b ru taln e rozpędzenie pokojow ej procesji, głuche pogłoski o m ordow aniu bezbronnych obyw ateli na bulw arach i w zrastająca w rzaw a uliczna zd aw ały się zw iastow ać nadejście rokoszu. LedruR ollln na czele grom adki posłów rato w ał honor G óry. P od osłoną arty lerii paryskiej, k tó ra ściągnęła swoje siły do Palais N atio n al, udali się oni do C onservatoire des arts et metiers [In sty tu t sztuki i rzem iosł], dokąd m iał p rzy b y ć p ią ty i szósty legion G w ardii N a ­ rodow ej. Ale członkow ie G óry darem nie czekali na te legiony; ostrożni gw ardziści n arodow i opuścili w niebezpieczeństwie swvch przedstaw icieli, arty leria p ary sk a sam a przeszkodziła ludow i budo­ wać bary k ad y , chaos i zam ieszanie uniem ożliw iły wszelką decyzję, w ojska liniow e ruszyły z bagnetam i do ataku, część posłów pojm ano, część uszła. T a k się skończył 13 czerw ca. Jeżeli 23 czerw ca 1848 r. był pow staniem rew olucyjnego p ro leta­ riatu, to 13 czerw ca 1849 r. — pow staniem dem okratycznych drobnomieszczan. K ażde z tych pow stań było klasycznie c zy sty m w yrazem klasy, k tó ra je podjęła. T y lk o w Lyonie doszło do zaciętego, krw aw ego starcia. T u, gdzie przem ysłow a burżuazja i przem ysłow y p ro le ta ria t bezpośrednio stoją przeciw sobie, gdzie ruch robotniczy nie jest, jak w P aryżu, ogarnięty i uw aru n k o w an y przez ruch ogólny, odbicie 13 czerw ca zatraciło jego p ierw otny charakter. W innych miejscach prow incji ruch ten nie za­ palił ani jednej iskry’— b y ła to zim na błyskaw ica. D zień 13 czerw ca zam yka pierw szy okres życia ko n stytu cyjn ej republiki, k tó ra w raz ze zw ołaniem Z grom adzenia Praw odaw czego 7

M a rk s , W a lk i k laso w*

93

Z

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

Z t 1849 J 5° 'P ° “ ?Ia sw!ł n°«nalt >4 egzystencję. Cały ten okres t?P y wypełnia hałaśliwa walka pomiędzy stronnictwem porządku Gorą, pomiędzy burzuazją a drobnomieszczaństwem. Drobnomie-

r z « z nk ! r na PrÓun° ° P!era Się U?taim iu b™ż“ ^ jn e j republiki, na rej samo bez przerwy spiskowało w rządzie tymczasowym . w komisji wykonawczej, za którą fanatycznie walczyło przeciw proletariatowi w dni czerwcowe. Dzień 13 czerwca łamie opór drobno­ mieszczaństwa 1 czym dyktaturę prawodawczą zjednoczonvch rojaUstow fa n accompli [faktem dokonanym]. Od tej chwili Zg dzenie Narodowe jest już tylko partu porządku. ■ Paryż postawił prezydenta, ministrów i większość Zgromadzenia Narodowego w .stan oskarżenia», oni zaś postawili Paryż w .stan oblężenia-..Gora ogłosiła większość Zgromadzenia Prawodawczego za .w yjętą spod konstyucji.,a większość oddała Górę pod Oour [sąd najwyższy] za naruszenie konstytucji i skazała na wygna­ nie wszystko, co tylko w Górze posiadało jeszcze siłę żywotna Zdziesiątkowano ją 1 pozostawiono tylko tułów bez głowy i serca. niejszosc posunęła się aż do próby powstania parlamentarnego, większosc podniosła zwo] despotyzm do godności prawa Zadekretowała ona nowy regulamin, który zniósł wolność t r y b u n y parlam entarne, 1 nadał prezydentowi Zgromadzenia Narodowego praw o karania członków Izby za naruszenie porządku naganą, grzywną pieniężną, pozbawieniem diet poselskich, czasowym wyklu­ czeniem z posiedzeń, karcerem. Zamiast miecza większość zawiesiła nac, tUiowiem Góry rózgę. Obowiązek honoru nakazywał pozostałym posłom Gory masowo wystąpić z Izby. Taki akt przyspieszyłby rozad partu porządku Musiałaby ona rozpaść się na swe pierwotne S admki z chwilą zniknięcia nawet cienia wspólnego wroga. . W raz 2 S1^ parlamentarną odebrano demokratycznemu drobno­ mieszczaństwu również i jego siłę zbrojną: rozwiązano artylerię pa­ ryską oraz legion 8, 9 i 12 Gwardii Narodowej. Natom iast legion arystokracj, finansowej, który dnia 13 czerwca napadł na drukarnie w Boułe 1 Roux, połamał prasy drukarskie, rozgromił redakcje dzień-

O d i x c z e r w c a 1 8 4 9 r. d o 1 0 m a rc a 1 8 4 0 r.

qg

ników republikańskich, samowolnie zaaresztow ał redaktorów , zecerow, d ru karzy, ekspedientów , gońców — otrzy m ał zachętę z try b u n y Z grom adzenia N arodow ego. N a całym obszarze F rancji ponow nie rozpuszczono oddziały G w ardii N aro d o w ej, podejrzane o republikanizm . N o w a ustawa prasowa, now a ustawa o stowarzyszeniach, now a ustawa o stanie oblężenia, przepełnienie więzień paryskich, w ygnanie em igrantów politycznych, zawieszenie wszystkich pism bardziej ra d y ­ kalnych od « N ational», oddanie Lyonu i 5 sąsiednich departam entówna pastw ę brutalnych szykan żołdackiego despotyzm u, sądy na k aż ­ dym kroku, ponow ne oczyszczanie tylekroć już czyszczonej arm ii irzędniczej — były to w szystko nieuchronne, zawsze pow tarzające ńę ko m u nały zwycięskiej reakcji, któ re po m orderstw ach i zesłaniadi czerwcowych o tyle tylko godne są w zm ianki, że skierow ane były tym razem nie ty lk o przeciw P aryżow i, lecz i przeciw departam entom , nie tylko przeciw p ro letariato w i, lecz przede w szystkim przeciw klasom średnim . C ała działalność p raw odaw cza Z grom adzenia N arodow ego w ciągu czerw ca, lipca i sierpnia pośw ięcona była opracow aniu ustaw represyjnych, które upow ażniały rząd do ogłaszania według swego uznania stanu oblężenia, jeszcze mocniej kneblow ały prasę i znosiły wolność zrzeszeń. Ale n ajbardziej charakterystyczne dla tej epoki jest nie fa k ty c z n e > lecz zasadnicze w yzyskanie zw ycięstw a, nie uchwały Zgrom adzenia N arodow ego, lecz m otyw acja tych uchwał, me sama rzecz, lecz frazes, nie frazes naw et, lecz akcenty i gesty, któ re nadaw ały mu życie. Bez­ cerem onialnie bezczelne w ypow iadanie przekonań rojalistycznych, pogardliw ie-ary sto k raty czn e obelgi pod adresem republiki, kokie­ teryjnie płoche w ygadyw anie się z celami restauracyjnym i, jednym słowem, przechw alanie się z naruszania przyzwoitości republikańskie} oto, co nadaw ało tem u okresow : szczególny ton i zabarw ienie. «Niech żyje konstytucja!» było hasłem zwyciężonych z 13 czerwca. Zw y c ięzc y byli już więc uw olnieni od obłudy języka konstytucyjnego, tj. republikańskiego. K ontrrew o lu cja p okonała W ęgry, Włochy,

too

fV Jki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

N iem cy 1 rojalisci w idzieli już R estaurację u w ró t F rancii Pnm,Vrt w o t o r e j a n , obu frak cji p artii p o r ^ d k u w vw 7 ^ konkurencja: k ażd v z nirh c i - w • j , ' wlJ*zala S1? p raw d ziw a n a szpaltach ^ kutow ad wobec boga i * * * p rzez się za czasów m onarchii. N ie bvło dnia K u ’ nione dzenia N arodow ego nie o clai , Z ! 7 •’ 7 Z 7 ’Uny Z sro m apubliczne, aby jakiś lee-irv ' rew Oiucji lutow ej za nieszczęście stw ierdza „ ro c z S c iT T z tc h ó rz liw y ^ zaprzańców 7 i

o jc z y ź n ie T

7

/^

nie republiki, aby k tó ry ś

b“ W ,m,J ed>rnie oni w owych dniach zasłużyli się

po m n ik k sięcia 7 7 ° 7 V “ piacu K a ™ d i wzniesiono P niK księcia O rleańskiego n a kom u. T h ie rs nazw ał konstvtucie ra d n y m świstkiem p apieru. N a trybunie u kazyw ali się 2 kolei o rleamści, k tó rz y ze skruchą m ów ili o swych spiskach nrzeriw w item u, legalnem u królestw u, legitymiści, k tó rzy w yrzucali so b T e 7 swym oporem , staw ianym królestw u niepraw ow item u, przyspieszyli p T z fc t M r ™ a Mold m 7 ' C> THierS' k t“ y ^ raŻal Ża‘> przeciw M olemu, _ że intrygow ał przecjw G u i z o t o i f Bar6 m r 7Sow al przeciw w szystkim trzem. O k rz y k «Niech żvie Ó S y f y 0" '3 ° ' dem°M u tyCZna!>> “ 2na" ° 2a nlekonstytucyjify; k ra ty c z n y w ’r o c f 7 pr2“ ladow ano Jako socjalno-dem oczvł M ' W -r 0 Z ni? b ' tW y P ° d W a te r lo ° z P o słó w ośw iad­ cz y ł. «M niej się obaw iam najścia Prusaków niż przybycia do Francii m igrantów rew olucyjnych,. N a skargi z pow odu terroru, zorganizo­ w anego w Lyonie . są sie d n i* departam entach, B aragae^ d T O lfe n odpow iedział: «W olę rerror terro r bPiały ia łv n ,-7 p r f ■ wuię im. czerwony*, «J’aime m ieux la

\

Od

n czerw ca 1849 r. do ro marca 18so r,

101

terreur blanche ąue la terreur rouge». Z g ro m a d z e n ie bilo fre n ety c zn e b ra w a za k a ż d y m razem , gdy z u st m ó w có w ro zleg ały się e p ig ra m a ty p rze ciw republice, p rze ciw rew olucji, p rze ciw k o n sty tu c ji, w o b ro n ie m onarchii, w o b ro n ie św iętego p rz y m ie rz a . K a ż d e n aru szen ie n a j­ d ro b n iejszych choćby fo rm a ln o śc i rep u b lik ań sk ic h — ł, ak np. z w ra c a ­ nie się do p osłów ze sło w am i: « C ito ye n s!» [O b y w a te le ] — d o p ro ­ w a d z a ło do e n tu z ja z m u ry c e rz y p o rz ą d k u . P a ry sk ie w y b o ry u z u p e łn ia ją c e 8 lip ca, k tó re o d b y w a ły się w w a ­ ru n k ac h sta n u o b lężen ia i p rz y w strz y m a n iu się od głosu zn aczn ej części p ro le ta ria tu , zd o b y c ie R z y m u p rze z arm ię fra n c u sk ą , w k ro ­ czenie do R z y m u p u rp u ro w y c h em inencji, a w ich o rsza k u — m k w iz y cji i te rro ry z m u m nichów , w szy stk ie te now e zw y cięstw a d o łą c z y ły się do zw y c ię stw a czerw cow ego i p o tę g o w a ły jeszcze upojenie p a r tii p o rz ą d k u . W reszcie w p o ło w ie sie rp n ia rojaliści z a d e k re to w a li d w u m iesięczn ą p rz e rw ę w posiedzeniach Z g ro m a d z e n ia N a ro d o w e g o , częściow o d la ­ tego, ab y asy sto w ać p rz y o b rad a ch d o p ie ro co zebran y ch ra d d e p a r­ ta m en taln y c h , częściow o z p o w o d u zn u ż e n ia w ielom iesięczną o rg ią sw ego ro jalizm u . P o z o sta w ili ty lk o ja k o za stę p có w Z g ro m a d z e n ia N a ro d o w e g o , ja k o s tr a ż n ik ó w re p u b lik i — kom isję z 2 5 p osłow , sa m ą śm ieta n k ę le g ity m istó w i o rlea n istó w , takich jak M ole i C h a n g a rn ie r. B y ła w ty m p rz e jrz y s ta iro n ia . T a iro n ia b y ła głębsza, n iż p r z y p u ­ szczali ro jaliści. C i, k tó ry m w y ro k i h isto rii k a z a ły p rz y c z y n ić się do o b a le n ia m onarchii, k tó rą kochali, m ieli z p rz e z n a c z e n ia h isto rii u trw a lić rep u b lik ę, k tó re j n ie n aw id z ili. O d ro c ze n ie Z g ro m a d z e n ia P ra w o d a w c z e g o z a m y k a d ru g i okres ż y c ia k o n s ty tu c y jn e ) re p u b lik i, okres jej ro ja listy czn e j, b u jn ej m ło ­ dości. S ta n o b lężen ia P a r y ż a zn ó w z o sta ł zniesiony, p ra sa ro zp o c zęła n a n o w o sw ą d ziała ln o ść . W czasie za w ieszen ia pism so c jaln o -d e m o k ra tyczn y ch , w okresie u sta w rep resy jn y ch i w y b ry k ó w ro jalisty c zn y c h zre p u b lik a n izo w a l się «Siecle», d a w n y p rze d staw ic ie l lite ra c k i m o ­ n a rch isty c z n o -k o n s ty tu c y jn y c h d ro b n o m ie szc za n , z d e m o k r a ty z o w a ła się «Presse», d a w n y o rg a n lite ra c k i b u rżu a zy jn y c h r e fo rm a to ró w .

102

W a lk i klasow e w e Francii o d 1S48 r. do 18 fo r.

z socjalizow ał się «N ational», dawny klasyczny organ republikańskiej burżuazji. W tym samym stopniu, w jakim staw ały się niem ożliw e jaw ne k lu b y , zyskiw ały n a sile i rozgałęzieniu tajne stow arzyszenia. Prze­ m ysłow e zrzeszenia robotnicze, tolerow ane jako spółki czysto h an d ­ lowe, pozbaw ione znaczenia ekonomicznego, stały się dla p ro letariatu po d względem p olitycznym ogniw am i łączności. D zień 13 czerw ca ściął oficjam e głow y różnym partiom półrew olucyjnym , lecz pozo­ stałym masom w yrosła w łasna głow a na karku. R ycerze porządku straszyli w szystkich okropnościam i czerwonej republiki, lecz n ik ­ czemne w y b ry k i i hiperborejskie okropności zwycięskiej k o ntrrew o­ lucji na W ęgrzech, w Badenii i R zym ie oczyściły do białości c z e r ­ w oną republikę». A niezadow olone klasy pośrednie społeczeństw a francuskiego zaczynały już przekładać obietnice czerwonej republiki z jej problem atycznym i okropnościam i nad okropności czerwonej m o­ narchii z jej fak ty czn ą beznadziejnością. Żaden socjalista nie prow adził we Francji lepszej p ro p ag an d y rew olucyjnej niż H a y n a u *. A cbaque capacite selen ses oeuvres! [K ażdem u w edług zasług!]. fym czasem L udw ik B onaparte w y k o rzystyw ał ferie Z grom a­ dzenia N arodow ego dla książęcych objazdów po prow incji; najgorętsi spośród legitym istów u daw ali się na pielgrzym kę do Ems, do w nuka sw. L udw ika *‘, m asa zaś «przedstaw iciełi ludu» z partii porządku in try g o w ała w radach departam entalnym , które właśnie się zebrały. N ależało skłonić rady, aby w ypow iedziały one to, czego nie śmiała jeszcze w ypow iedzieć większość Zgrom adzenia N arodow ego, aby p ostaw iły nagły w niosek o natychmiastowej, rewizję ko n stytu c ji. W ecliug konstytucji rew izja jej m ogła nastąpić dopiero w 1852 r. i do­ konać jej mogło tylko specjalnie w tym celu zw ołane Zgrom adzenie N arodow e. Lecz gdyby większość rad departam entalnych w ypow ie* H a y n a u — generał austriacki, osław iony z p o w o d u o k ru tn eg o ro z p ra w ia n ia się z rew olucjonistam i p rz y zd ław ien iu rew olucji we W łoszech (1848 r.) i na W ęgrzech (1849 r.). — R ed. ** W Ems ży ł p re te n d e n t do tro n u francuskiego h r. C h a m b o rd (p ó źn iej: H e n ry k V ). — R ed.

z

d y n astii

Burbonów»

103

Od i j czerwca 1849 r. do 10 marca iSfo r.

działa się za natychm iastow ą rew izją — czyż w ów czas Zgrom adzenie N arodow e wobec głosu Francji nie m usiałoby poświęcić dziewiczej cnoty K onstytucji? Zgrom adzenie N aro d o w e p okładało w zgrom a­ dzeniach prow incjonalnych te same nadzieje, jakie m niszki w w olterow skiej «H enriadzie» p o k ład ały w pandurach. Ale P u ty fa ry Z grom adzenia N arodow ego w szędzie na prow incji, z nielicznym i w yjątkam i, n a tra fia ły n a ty lu ż nieugiętych Józefów . O grom na w ięk­ szość nie chciała rozum ieć n atrętnych sugestii. R ew izja konstytucji została udarem niona przez to samo narzędzie, k tó re ją m iało pow o­ łać do życia — przez głosowanie ra d departam entalnych. O dezw ał się głos F rancji i to F rancji burżuazyjnej — i przem ów ił przeciw rew izji. W początkach paźd ziern ik a zebrało się znow u N arodow e Z gro­ m adzenie Praw odaw cze — ta n tu m m utatus ab illo! [Ale jak zmie­ nione od owego czasu!]. Jego oblicze zupełnie się zmieniło. N iespo­ dziew ane odrzucenie rew izji przez rad y departam entalne znow u zaw róciło je w granice k onstytucji i p rzypom niało mu granice jego własnego żyw ota. Pielgrzym ki legitym istow do Ems w yw ołały nieuf­ ność orleanistów — uk ład y orleanistow z L ondynem " zbudziły po­ dejrzliwość legitym istow , dzienniki obu. frakcyj rozdm uchiw ały ogień i rozw ażały w zajem ne roszczenia swych pretendentów . O rleaniści i legitym iści k rzy w ili się na machinacje bo n ap arty sto w , k tóre ujaw niały się w objazdach książęcych, w mniej lub więcej przejrzystych próbach prezyden ta uw olnienia się od więzów konstytucyjnych, w zarozum ia­ łym tonie pism bonapartystycznych. L udw ik B onaparte ze swej strony k rzy w ił się na Z grom adzenie N arodow e, któ re u znaw ało za słuszne ty lko spiski legitym istyczno-orleanistyczne, i na rząd, który go ciągle zd rad zał n a rzecz tego Z grom adzenia N arodow ego. I wreszcje w sa­ m ym rządzie panow ał rozłam z p ow odu p o lityki rzym skiej i z po­ w odu zaprojektow anego przez m inistra Passy p o d a tku dochodowego, k tó ry konserw atyści okrzyczeli jako socjalistyczny. *

W

p o b liżu L o n d y n u

żył L u d w ik

F ilip, k tó r y

po

rew o lu cji

lu to w e j

uciekł

) W a lk i klasow e w e Francji o d

1848

r. do

i

8j o

r.

Jednym z pierw szy* projektów, przedłożonych zebranej ponownie Legislatywie przez rząd Barrota, było żądanie kredytu w wysokości 300.000 franków dla wypłacenia wdowiej pensji księżnie Orleańskiej. gromadzenie Narodowe uchwaliło ten kredyt i powiększyło rejestr długów narodu francuskiego o 7 milionów franków. I podczas gdy Lud­ wik Filip odgrywał w ten sposób nadal z powodzeniem rolę «pauvre uonteux» [^wstydliwego żebraka*], rząd nie śmiał żądać zwiększenia pensji Bonapartego ani też Izba nie wydawała się wcale skłonna do udzielenia na me swej zgody. A Ludwik Bonaparte stał jak zwykle wobec y ematu: aut Caesar, ant Clichy [albo Cezar, albo więzienie za długi!]. Drugie żądanie rządu przyznania kredytów w wysokości 9 mil. fr. na pokrycie kosztów w ypraw y rzymskiej jeszcze bardziej naprężyło stosunki pomiędzy Bonapartem z jednej, a ministrami i Zgromadze­ niem Narodowym z drugiej strony. Ludwik Bonaparte zamieścił w «Momtorze» list do swego adiutanta Edgara Neya, w którym wiązał rząd papieski gwarancjami konstytucyjnymi. Papież ze swej strony w ydał orędzie «motu proprio» [«z własnej inicjatywy*], w którym odrzucał wszelkie ograniczenia swej odrestaurowanej władzy. List Bonapartego z umyślną niedyskrecją z lekka unosił zasłonę, kryjącą wewnętrzne stosunki jego gabinetu, aby samemu przedstawić się oczom galerii w postaci pełnego dobrych zamiarów, ale zapoznawanego we w.asnym domu i skrępowanego geniusza. Ludwik Bonaparte nie po raz pierwszy już kokietował publiczność «ukrytym trzepotaniem skrzydeł swobodnej duszy*. Thiers, referent komisji, zupełnie zigno­ rował trzepotanie się Bonapartego i zadowolił się przekładem orędzia papieskiego na język francuski. Nie rząd, lecz W iktor Hugo starał się uratować prezydenta proponując, aby Zgromadzenie Narodowe za­ aprobowało list Bonapartego. Allons done! Allons done! [Cóż znowu! Cóż znowu!]. Tym lekceważąco lekkomyślnym okrzykiem pogrzebała większość wniosek W iktora Flugo. Polityka prezydenta? List prezy­ denta? Sam prezydent? Allons done! Allons done! Któż, u .diabła, bierze na serio monsieur Bonapartego? Czy pan w to wierzy, mon­ sieur W iktorze Hugo, że panu wierzymy, że pan wierzysz prezyden­ towi? Allons done! Allons doncl

Od

ij

czerw ca

1849 r • do

10

m arca

1 8 5 0 r.

10 5

Z erw anie pom iędzy B onapartem a Z grom adzeniem N aro d o w y m zostało wreszcie przyspieszone przez dyskusję w spraw ie przyw ołania z pow rotem do kraju O rleanów i Bur bonów . W obec tego, że prójektu tego nie w ysunął rząd, uczynił to b ra t stryjeczny prezydenta, syn eks-króła W estfalii. Celem w niosku było zepchnięcie pretendentów — legitym istycznego i orłeanistycznego — do rów nego poziom u z pre­ tendentem bonapartystow skim , a raczej do poziom u jeszcze niższego, bo B onaparte bądź co bądź stał fak ty czn ie n a czele państw a. N apoleon B onaparte był dość n ietak to w n y , by połączyć w jeden w niosek p rzyw o ła n ie w ygnanych rodzin królew skich i amnestię dla p ow stańców czerw cow ych. O burżenie większości spraw iło, że musiał natychm iast cofnąć to bluźniercze połączenie świętego z potępionym , rodów królew skich z pom iotem proletariackim , stałych gw iazd społe­ czeństw a z jego błędnym i bagiennym i ognikam i — a każdem u z obu w niosków w yznaczyć odpow iednie miejsce. W iększość energicznie odrzuciła p ro jek t p rzy w o łan ia rodzin królewskich, a Berryer, D em ostenes legitym istów , niedw uznacznie w yjaśnił sens tego głosowania. D egradacja p retendentów do roli zw ykłych obyw ateli — oto celB onapartego! Idzie o to, by idu pozbaw ić świętej aureoli, ostatniego m aje­ statu, k tó ry im pozostał, m ajestatu w ygnania! C o by pom yślano, w y k rz y k n ą ł Berryer, o takim pretendencie, k tó ry zapom inając o swym dostojnym pochodzeniu w róciłby do Francji, aby żyć tu taj jak zw ykły człow iek p ry w atn y ! T ru d n o było w yraźniej pow iedzieć B onapar­ tem u, że przez swą obecność w k raju nie zyskał niczego i że jeżeli zjednoczeni rojaiiści potrzeb u ją go tu ta j we Francji jako człow ieka neutralnego na krześle p rezy d en ta, to p o w ażni pretendenci do tronu m uszą być ukryci przed oczym a p ro fan ó w w mgle w ygnania. D n ia 1 listopada L udw ik B onaparte odpow iedział Zgrom adzeniu Praw odaw czem u orędziem , któ re w dość szorstkich w yrazach oznaj­ miło dym isję rząd u B arro ta i stw orzenie now ego gabinetu. R z ą d B a rro t — Falloux był gabinetem rojalistycznej koalicji, rz ąd d ’H a u tp o u la był gabinetem B onapartego, narzędziem p rezy d en ta przeciw ko Z gro­ m adzeniu Praw odaw czem u, był rządem subiektó w sklepowych. B onaparte teraz nie był ju ż tylko człow iekiem neutralnym z 10

Walks klasowe we Francji od 1848 r. do 18j o r.

Z*U ma 1848 r. Posiadanie władzy wykonawczej skupiło dookoła n o ^ J l T ? 8rUPl mtCreSÓw- walka 2 anarchią zmusiła samą partię porządku do zwiększania jego wpływów, jeżeli zaś on byc popularny, to ona wręcz była niepopularna. C z y i nie mógł on Żywic nadziei, że rywalizacja orleanistów i legitymistów z jednej ny, a konieczność jakiejkolwiek restauracji monarchii z drugiej strony zmusi obie te frakcje do uznania dniem i listopada 1849 r. rozpoczyna się trzeci okres życia kon­ stytucyjnej republik,, kończący się z dniem 10 marca 1850. Między instytucjami konstytucyjnymi rozpoczyna się normalna gra, którą tak iwia uizot, tj. ciągle zatargi między władzą wykonawczą a prawodawczą. Wobec restauracyjnych zachcianek zjednoczony* orle­ an,stow . legitymistow Bonaparte reprezentuje podstawę swej fakty­ cznej władzy _ republikę. Wobec restauracyjny* za*cianek BonaP r ego partia porządku reprezentuje podstawę swego wspólnego p nowama — republikę. Legitymiści wobec orleanistów a orleaniści wobec legitymistow reprezentują status quo [stan istniejący] _ repu­ blikę. Wszystkie te frakcje partii porządku, z k tóry* każda ma fe tto [w zanadrzu] własnego króla i własną restaurację, przeciw­ stawiają nawzajem uzurpacyjnym i buntowniczym za*ciankom s w y * rywal, wspólne panowanie burżuazji, formę, w której te poszczególne h^republikę^2*1^ 1151116

neUtralizU« 1

przeciwstawiają

Podobnie jak Kant czyni republikę postulatem praktycznego ro­ zumu, jako jedyną racjonalną formę państwową, która nigdy nie da się osiągnąć, lecz którą zawsze powinniśmy mieć w pamięci i dążyć

Si

TitJ:u>takdIaroja,;stówtak!m

W ten sposób konstytucyjna republika, która wyszła z rąk buriuazyjnych republikanów jako beztreściwa formula ideologiczna, stała «ę w ręka* zjednoczony* rojalistów formą żywą i pełną treści. , s nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, ile prawdy było w jego

tS i

iesteśmy “aj pe wni pod~

O d i t czerwca 1849 r• d ° 10 marca 1840 r.

107

U p ad ek rząd u koalicji rojalistycznej i pojaw ienie się rządu subiek­ tów m iało jeszcze inne znaczenie. M inistrem finansów został Fould. F ould jako m inister finansów — lo było oficjalne oddanie fran cu ­ skiego bogactw a narodow ego w ręce giełdy, to było spraw ow anie zarząd u m ajątkiem p ań stw a przez giełdę i w interesach giełdy. O g ła­ szając m ianow anie F oulda «M onitor» ogłaszał restaurację arystokracji finansow ej. R estauracja ta by ła niezbędnym uzupełnieniem innych restauracji i jak one now ym ogniw em w łańcuchu konstytucyjnej republiki. Ludw ik Filip nigdy nie od w aży ł się m ianow ać m inistrem fin an ­ sów praw dziw ego loup cervier [w ilka giełdowego]. Ja k m onarchia jego była Idealnym imieniem p an o w an ia wielkiej b u rźoazji, tak w je­ go rządach uprzyw ilejow ane interesy m usiały nosić ideologiczne, bez­ interesow ne im iona. B urżuazyjna republika wszędzie w ysuw ała na przó d sceny to, co w rozm aitych monarchiach, łegitym istycznej i orleanistycznej, pozostaw ało u k ry te w głębi. S p ro w adzała ona na ziemię to, co tam te podnosiły do nieba. N a miejsce imion świętych postaw iła burżuazyjne im iona własne panujących interesów k la ­ sow ym . Całe nasze przedstaw ienie rzeczy pokazało, jak republika od pierw szego dnia swego istnienia nie ty lk o nie obaliła arystokracji finansow ej, lecz, przeciw nie, um ocniła jej pozycję. Ale czynione finansjerze ustępstw a przy jm o w an o jako zrządzenie losu, którem u się p o ddaw an o w brew woli. Z wejściem F oulda do rz ąd u inicjatyw a rządow a w róciła do rąk ary sto k racji finansow ej. N asu w a się p ytanie, w jaki sposób zjednoczona burżu azja m ogła znosić i tolerow ać p anow anie arystokracji finansow ej, k tóre za L ud­ w ika F ilipa opierało się na w ykluczeniu lub p o d p o rząd k o w an iu sobie pozostałych odłam ów burżuazji? O dpow ied ź jest p rosta. Przede w szystkim ary sto k racja finansow a sam a stanow i pow ażną i m iarodajną część koalicji rojalistycznej, której w spólne panow anie n a zy w a się republiką. C zy p rzy w ó d cy i rzecznicy orleanistów nie sa daw nym i sprzym ierzeńcam i i w spółw inow ajcam i arystokracji fi-

108

W alki klasow e w e Francji od 1848 r. do 1840 r.

tyczv le i w ™ wych W w y*.

y

ztr

r



Sama ^

^

fala n g ą o riea“

? C o się

T r ° W’ “h Kl i pa b rd i oni c^ n n y ud J ' d ? SP,? lJ Sle!dow>'di, kopalnianych i kolejo­ ogolę sojusz wielkiej własności ziemskiej z magnateria finan

faktem -Dowod“ ^

d o w o d em

i:;:;

F ra n c ja jest krajem , g d zie r o z m 'a ry p ro d u k c ji n a ro d o w e j sa nie

g d r « m a pna ń s 'r fe " .P° rÓWnani« 2 ^ - > l d ą długu narodowego, a giełda atów t - JeSt,n f )WaŻmeisZym Pr2edmi° “ ™ spekulacji, sie w t o 'K T , katy kaPirató^ . Pragnących pomnożyć « ^ z T s T k t" n y ,n y ' \ “ 'i " 1 k r a ' “ lu d z i z a n a z dłueie - UrZUazy,nFck 1 P ° łb u rż u a z y jn y d i musi b yć z w ią c, nod d p a n s tw o w y m , g rą g iełd o w ą, fin an sa m i. C z y w szyscy c p o d rz ę d n i u czestnicy g ry giełdow ej n ie z n a jd u ją sw ej n a t u r a ^ os to, , k ie ro w n ik a we fra k cji, k tó ra r e p r e z e n tu j t in te r sv w k olo salnym zakresie, w ich cało k ształcie? X J a k a jest p rz y c z y n a przejścia m a ją tk u p ań stw o w e g o d o ra k a ry ­ sto k rac ji finansow ej? S tale w zrastają ce z a d ł u ż e n i e p a ń s tw a A ja k a d o d t o d a m i T Za " ia T ńStWa? S t3 ła PrZeW aga w F d « k ów n ad dochodam i, d y sp ro p o rc ja , k tó ra jest jednocześnie p rz y c z y n ą i sk u tsystem u p o ży czek p ań stw o w y ch . w y d ttk i ” tik n ‘1Ć teg° ZadluZj e" ia ' P ań s™ ° “ usi albo o g ran iczy ć sw e w y d a tk i, tj uproście, zre d u k o w a ć o rg an izm rz ą d o w y , m o żliw ie

n ajm n iej rząd zie, z a tru d n ia ć m ożliw ie n ajm n iej p ersonelu m o żliw ie najm niej m ieszać s.s do sp raw sw ych o b y w ate l . B y ła to d r o “a nT m o z b w a d la n a r t n n r v a d h n !-*/ , u ru g a m esw e środki Z ?0 r2 ą d k u ' kt,*ra '5™ O d z i e j m usiała zw ięk sza w e sro d k , represyjne, ty m b ard z iej w zm ag ać o ficjaln e m ieszanie p o śred n ic tw em oS° ' m !em u P ‘“ stw a * SW!» w szechobecność za p o le d m ctw e m o rg an o w p ań stw o w y ch , im b ard z iej w ielo stro n n ie M o zag ro żo n e je, p a n o w a n ie i w a ru n k i ży cia jej klasy. N ie p o d o b n a zm niejszać ż a n d a rm e rii w ty m sam y m czasie, g d y m n o żą sie p rze stę p stw a przeciw osobom i w łasności. n a t v d i m i a ? ‘" T * d M w i z a p ro w a d z ić n aty ch m iasto w ą, lecz p rz e m ija ją c ą ró w n o w a g ę w budżecie, n a k ła d a -

U d i s czerwca 1849

r.

do 10 marca 18j o

r.

J Q9

jąc n a d zw y. ajne podatki na klasy najbogatsze. Ale czyżby partia porządku m .jia dla uwolnienia bogactwa narodowego od wyzysku giełdy złożyć swe własne bogactwa na ołtarzu ojczyzny? Pas si betel [Nie ma głupich!]. A więc bez całkowitego przew rotu w państwie francuskim nie mogło być mowy o przewrocie w gospodarce budżetowej państw a francuskiego. Z gospodarką tą nieodłącznie wiązało się zadłużenie państwa, a z zadłużeniem państw a — spekulacja długami państwowymi, panowanie wierzycieli państwowych, bankierów, spekulantów, pieniężnych, rekinów giełdowych. Jedna tylko frakcja partii porzą­ dku była bezpośrednio zainteresowana w upadku arystokracji finan­ sowej — fabrykanci. Nie mówimy tu o średnich ani o drobnych prze­ mysłowcach, lecz o magnatach świata przemysłowego, którzy za Ludwika Filipa stanowili szeroką podstawę dynastycznej opozycji. Interes ich wymaga niewątpliwie zmniejszenia kosztów produkcji, a więc zmniejszenia podatków , które obciążają produkcję, a więc zmniejszenia długów państwowych, których procenty powodują zwiększenie podatków, a więc upadku arystokracji finansowej. W Anglii — najwięksi fabrykanci francuscy są drobnomieszczanami w porównaniu ze swymi angielskimi ryw alam i — widzim y rzeczywiście fabrykantów takich jak Cobden czy Bright, stojących na czele krucjaty przeciw arystokracji bankowej i giełdowej. D la­ czegóż nie we Francji? W Anglii przeważa przemysł, we Francji rolnictwo. W Anglii przemysł wymaga free trade [wolnego handlu], we Francji — ceł ochronnych, monopolu narodowego obok in n y h monopolów. Przemysł francuski nie panuje nad produkcją francusuą, a więc przemysłowcy francuscy nie panują nad francuską burżuazją. D la obrony swych interesów przeciw innym frakcjom burżuazji nie mogą oni, jak Anglicy, stanąć na czele ruchu i tym samym wysunąć na czoło swoje interesy klasowe; przeciwnie, muszą wlec się w ostat­ nich szeregach rewolucji i służyć interesom, sprzecznym z ogólnymi interesami swej klasy. W lutym nie rozumieli oni swego położenia, lecz luty nauczył ich rozumu. K tóż jest bardziej bezpośrednio zagro­ żony przez robotników niż pracodawca, kapitalista przemysłowy?.

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18j o r.

fm rekbw yj rancji F

fn



lecz

Z iT r

letariat?

musiał stad się najbardziej fanaty-

mPart“, P° rZ ,^ U' FinanSiM

1

jego

V

W e Francji drobnomieszczanin robi to, co normalnie powinien by

n o r lC

/ T 7 e°iSi r° b0tnik Spelnia tQ’ ^ P»*m »o być n ie ro b o tn T k a ^ T ' 7 fo h n a m k w z m m a .Któż rozwiązuje zadaD rn H , '•N ik t. Zadania tego me rozwiązuje się we F ra n cjij tu ta j cad zam ien i

’Y 7

N iBdZie nie d a W ° „ o ro zw ią zać w g r a n 'U as W f t^ c u s k ie g o sp o łeczeń stw a zamieni się w w ojnę św ia to w ą, w k tó re j sta n ą p rze ciw sobie n a ro d y . Iw Io m Y ^ P ia 0 * & "< * * » - i a t o w a p o ­ sta w i p r o le ta r ia t n a czele n a ro d u p an u jąceg o „ a d ry n k iem św ia to le c z Y w ó Y o

"S

R e w o lu eja, k tó ra tu nie zn ajd zie sw ego końcą,

tr w a ł n ■ .XganjZaC7J” y P ° cz3te k ’ m e będzie rew o lu cją k ró tk o ałą. D zisiejsze pokolenie p o d o b n e jest do Ż y d ó w , k tó ry ch M ojżesz p r o w a a z ił.p r z e z p ustynię. P o k o len ie to m a nie ty lk o zd o b y ć n o w y w ia t: m usi ono zginąć, ab y u stąp ić m iejsca lu d zio m , k tó rz y dorośli do now ego św iata. z P o w ró ćm y je d n ak do F o u ld a. N a m d r w * 4 !W ° P a d a '**> '• k 0 n ld WS2edl na Z g ro m ad z en ia N a ro d o w e g o i p rz e d sta w ił sw o, system fin a n so w y : ap o lo g ia stareg o system u p o d atk o w e g o ! U trz y m a n ie p o d a tk u o d w in a! C o fn ięcie p o d a tk u dochodow ego m in istra Passy!

Passy także nie był rewolucjonistą: był to stary minister Ludwika i ipą. Kaiezm do purytanow typu D ufaure’a i do najbliższych po1Lini ° W leSte a’ kozda ofiarnego monarchii lipcowej*. Passy także * D nia 8 czerw ca 1S47 r . przed p ary sk ą Izbą P a ró w ro zp o czął się prpces p rz e ­ ciw P arm en tie ro w i 1 generałow i C ubićres, o sk arżonym o p rzekupienie u r z ę d n f k L w celu o trz y m a n ia koncesji na przedsiębiorstw o so ln e ,? i p r z L w ó w e f e m e i t m in istró w , robót publicznych T e ste ’ow i, oskarżonem u o to, że brał od nich łap ó w k i T este w czasie procesu p ró b o w ał o d eb rać sobie życie. W szystkich skazano na

E n lt s a j 3rZyWay PlemSŻne* * TCSte’a Pynadt° ° a trZ>" Uta wi^ n i a

(Uw*g*

O d i j czerwca 1849 r. do 10 marca 18$o r.

111

pochwalał stary system podatkowy, zalecał zachow anie podatku od w ina, lecz jednocześnie zerw ał on zasłonę z deficytu państw ow ego. O św iadczył, że jeżeli chce się uniknąć b an k ru ctw a państw ow ego, n a­ leży w prow adzić now y podatek, p o d atek dochodowy. Fould, k tó ry L edru-R ollinow i zalecał b ankructw o państw ow e, zalecił Legislaty­ wie deficyt państw ow y. O biecyw ał p rzy tym oszczędności, których tajem nica — jak się później okazało — polegała na tym , że zm niej­ szano np. w y d atk i o 60 m ilionów , a tym czasem bieżący dług zw ięk­ szał się o 200 m ilionów — sztuczki kuglarskie w grupow aniu cyfr, zestawieniach rachunkowych. W szystko to ostatecznie sprow adzało się do now ych pożyczek. Z a F oulda arystokracja finansow a, w raz z innym i ryw alizującymi z nią odłam am i burżuazji, nie w ystąpiła naturalnie z tak bez­ w stydnym cynizm em jak za L udw ika Filipa. Ale system był ten sam: ten sam stały w zrost długów, ten sam zam askow any deficyt. Z czasem i daw ne szachrajstw o giełdowe w ystąpiło znow u bardziej otw arcie na jaw. D ow odem ustaw a o kolei aw iniońskiej, tajem nicze w ahania kursów papierów państw ow ych, o których przez pewien czas m ówił cały P ary ż, wreszcie nieudane spekulacje f oulda i B onapartego w zw iązku z w yboram i 10 m arca. Po oficjalnym przyw róceniu arystokracji Finansowej lud fra n ­ cuski musiał w krótce znow u dojść do 24 lutego. K on sty tu an ta na złość swej następczyni zniosła p odatek od w ina na rok pański 1850. Zniesienie starych p odatków nie dostarczało środków na spłacenie nowych długów. C reton, jeden z kretynów p a rtii porządku, postaw ił wniosek o zachowanie podatku od w ina jeszcze przed odroczeniem Zgrom adzenia Praw odaw czego. Fould przyjął ten wniosek w imieniu rządu bonapartystow skiego i 20 grud­ nia 1849 r., w rocznicę proklam ow ania Bonapartego prezydentem , Zgromadzenie Narodowe zadekretowało przyw rócenie p o datku od wina. Rzecznikiem tego nie był żaden finansista, lecz szef jezuitów M ontalem bert. Argumentacja jego była uderzająco prosta: podatek jest piersią macierzyńską, która karmi rząd. Rząd — to narzędzie

112

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 1850 r.

represyj, to organy władzy, armia, policja, urzędnicy, sędziowie, mi­ nistrowie, stęża. Zamach na podatki — to zamach anarchistów na strozow porządku, którzy strzegą materialnej i duchowej produkcji burzuazyjnego społeczeństwa przed napaściami proletariackich wan ­ dalów. Podatek — to piąty bóg, obok własności prywatnej, rodziny, pcnzą ^ u 1 religii. A podatek od wina jest niezaprzeczenie podatkiem 1 to me zwyczajnym, lecz starodawnym, przenikniętym monarchizmem, czcigodnym podatkiem. V ive 1’im p ó t des boissons! Three cheers and one cheer more! [Niech żyje podatek od wina! T rzy razy hura 1 jeszcze raz hura!]. Gdy francuski chłop chce sobie wyobrazić diabła, wyobraża go sobie w postaci poborcy podatkowego. O d chwili gdy M ontalembert ogłosił podatek za boga, chłop stał się bezbożnikiem, ateistą i rzu­ cił się w objęcia diabła, socjalizmu. Religia porządku lekkomyślnie go straciła, jezuici go stracili. Bonaparte go stracił. Dzień 20 grudnia 1 049 r. nieodwołalnie skompromitował dzień 20 grudnia 1848 r -Synowiec swego stry ja, nie był w swej rodzinie pierwszy, którego zgubi podatek od wina, ten podatek, który, według wyrażenia Montaiem oerta pachnie burzą rewolucyjną. Prawdziwy, wielki Napoleon oświadczył na wyspie św. Heleny, że przywrócenie podatku od wina bardziej niż wszystko inne przyczyniło się do jego upadku, bo zraz Ao o mego cmopow południowej Francji. Już za Ludwika X IV podatek ten był szczególnie znienawidzony przez lud (patrz pisma Boisguilleberta 1 Vaubana); pierwsza rewolucja zniosła go, lecz N a ­ po eon znowu go zaprowadził w 1808 r. pod zmienioną postacią. o d X ^ eSr ra7 a T *ła d0 FrancjI’ P ę d z a ł y ją nie tylko oddziały kozackie, lecz 1 obietnice zniesienia podatku od wina. Genlilhom m ene [szlachta] me czuła się naturalnie zobowiązana do dotrzy­ mania słowa danego gent taillable a mer ci et miser ic orde [stan wy­ zuty z wszelkich praw]. Rok 1830 obiecał zniesienie podatku od wina Lecz me było jego zwyczajem robię to, co mówił, i mówić to, co robił. Rok 1848 obiecał zniesienie podatku od wina, jako żewogóle obiecywał wszystko. Konstytuanta wreszcie, która nie obiecywała mc, poleciła, jak wspomnieliśmy, w swym testamencie, aby od 1 sty-

O d i j czerw cu 1849 r. do 10 m arca 1850 r»

1 ]3

czm a 1850 r. p o d a te k od w in a z n ik ł z p o w ierz ch n i ziem i. I o to n a dziesięć dn i p rz e d 1 sty c z n ia 1850 r. L eg islaty w a p o n o w n ie go z a p r o ­ w a d z iła . W te n sposób lu d fra n c u sk i w cią ż u g a n ia ł się z a ty m p o d a t­ k iem i g d y go ju ż w y rz u c ił p rz e z d rzw i, p o d a te k w ra c a ł zn o w u p rz e z o k n o . N ienaw is'c lu d u do p o d a tk u od w in a tłu m a c z y się ty m , że łą c z y on w sobie w szy stk ie z n ie n a w id z o n e cechy fran cu sk ieg o system u p o d a tk o w e g o . S posób jego ściąg an ia jest n ie n a w istn y , sposób jego p o d z ia łu jest a ry s to k ra ty c z n y , bo sta w k i p ro c e n to w e p o d a tk u o d n a jta ń s z y c h czy od n ajd ro ż szy c h w in są je d n ak o w e. P o d a te k z w ię k ­ sza się w ięc w g eo m etry cz n y m sto su n k u do zm n iejszen ia się z a ­ m o żn o ści k o n su m e n ta ; jest to p o d a te k p ro g re sy w n y n a o p a k . P o d a te k ' ten w p ro s t p o b u d z a do z a tru w a n ia klas p rac u jąc y ch d a ją c p rem ię od w in sfałszo w an y ch i p o d ro b io n y ch . Z m n iejsza c n k o n su m eję sta ­ w ia ją c octrois [ro g a tk i ak c y zo w e] u b ra m k aż d eg o m ia sta m ającego w ięcej n iż 4.000 m ie sz k ań có w i za m ie n ia ją c k a ż d e z m ia st n a o b cy k r a j ch ro n io n y cłam i p rz e d w in em fra n cu sk im . W ielc y k u p c y , h a n d ­ lu ją cy w inem , a w ięcej jeszcze d ro b n i « m archands de vins», w łaści­ ciele w in ia rn i, k tó ry c h z a ro b e k za le ż y b ezp o śred n io o d k o n su m e ji w in a, w szyscy oni są sta n o w c z y m i p rz e c iw n ik a m i tego p o d a tk u . W reszcie, zm n iejszając konsum eję, p o d a te k od w in a z w ę ża w e­ w n ę tr z n y ry n e k z b y tu d la jego p ro d u k c ji. P o z b a w ia ją c ro b o tn ik ó w m iejskich m ożności k u p o w a n ia w in a p o z b a w ia on z a ra z e m chłopów , p ro d u c e n tó w w in a, m ożliw ości sp rz e d a w a n ia go. A F ra n c ja liczy b lisk o 12 m ilio n ó w ludności zajm u jącej się u p ra w ą w in n ic. Ł a tw o z a te m zro zu m ieć nien aw iść lu d u w ogóle do tego p o d a tk u , ła tw o zro z u m ieć z w ła sz cza fa n a ty z m tej n ienaw iści u chłopów . A p r z y ty m w p rz y w ró c e n iu p o d a tk u chłopi nie w id zieli o doso b n io n eg o , m niej lu b w ięcej p rz y p a d k o w e g o fa k tu . C h ło p i m a ją p ew n eg o ro d z a ju w łasn ą tra d y c ję h isto ry c z n ą , k tó r a z ojca p rze ch o d zi n a sy n a ; w tej w łaśn ie szkole h isto ry c z n e j m ó w iono sobie p o cichu, że k a ż d y rz ą d obiecuje zniesienie p o d a tk u od w ina, g d y chce o szu k ać chłopów , a zachow uje lub p rz y w ra c a p o d a te k , gdy ich juz oszu k ał. Z a p o m o c ą p o d a tk u od w in a chłop p o z n a je zapach rz ą d u , jego tendencję. P rz y 8

M arks, 'W alki k la w w r

114

W a lk i klasow e w e Francji od 1848 r. do 18 f o r.

wrócenie podatku od wina 20 grudnia oznaczało: Ludw ik Bonaparte jest taki sam jak mm. Ale właśnie nie był on taki sam jak inni — ył w ynalazkiem chłopów. I oto w petycjach przeciw podatkowi od wina liczących miliony podpisów, chłopi cofnęli swe głosy, które na ros przedtem dali «synowcowi swego stryja». Ludność wiejska, stanowiąca z górą dwie trzecie całej ludności francuskiej, składa się przeważnie z tak zwanych wolnych właści­ cieli ziemi Pierwsze jej pokolenie, uwolnione bezpłatnie od ciężarów feudalnych przez rewolucję 1789 r., nie zapłaciło nic za ziemię. Ale następne pokolenia płaciły w postaci cen gruntu to, co ich przodko­ wie, na wpoi pańszczyźniani poddani, płacili w formie renty, dzie­ sięcin, pańszczyzny ltp. W miarę wzrostu ludności z jedne- strony, a rozdrobnienia ziemi z drugiej, podnosiły się ceny działek grunto­ wych, bo wraz ze zmniejszaniem się ich wzrastał popyt na nie W miarę jednak, jak podnosiły się ceny, które chłop płacił za działki gruntowe czy to bezpośrednio przy kupnie, czy też przy podziale spadku, gdy jego wspójspadkobiercy zaliczali mu ziemię jako kapitał — zwiększało się zadłużenie chłopa, tj. hipoteka. Dług ciążący na ziemi nazywa się właśnie hipoteką [listem zastawnym] na tę ziemię. Jak na gruntach średniowiecznych gromadziły się przy­ wileje, tak na dzisiejszych parcelach gruntowych gromadzą się hipo­ teki. — Z drugiej strony przy gospodarowaniu na małych działkach ziemia jest dla właściciela wyłącznie narzędziem produkcji. Ale w tym stopniu, w jakim rozdrabnia się grunt, zmniejsza się też jego urodzajność. Coraz bardziej niemożliwe staje się stosowanie maszyn na roli, podział pracy, wielkie przedsięwzięcia melioracyjne, jak np. drenowanie, nawadnianie i tym podobne. A tymczasem nieproduk­ tyw ne koszty uprawy wzrastają w tym samym stosunku, co rozdrob­ nienie narzędzi produkcji. Wszystko to odbywa się niezależnie od faktu czy właściciel parceli posiada kapitał, czy go nie posiada. Ale im bardziej postępuje naprzód rozdrabnianie gruntów, tym częściej ka­ wałek ziemi z najnędzniejszym inwentarzem staje się całym kapitałem właściciela karłowatej parceli, tym mniej może być mowy o inwesto­ waniu kapitału w ziemię, tym bardziej chłopu brak ziemi, pieniędzy

O d / ? c z e r w c a 1 8 4 9 r . d o 1 0 m a r c a 1 8 5 0 r.

115

i wyKsztalcenia, by mógł korzystać z postępów agronomii, tym bar­ dziej zacofana staje się upraw a ziemi. Wreszcie czysty dochód zmniej­ sza się w tej samej mierze, w jakiej wzrasta ogólne spożycie, w tej samej mierze, w jakiej posiadanie roli powstrzymuje całą ro d z n ę chłopa od oddawania się innym zajęciom, a jednak nie zabezpiecza jej egzystencji. W tym samym więc stopniu, w jakim wzrasta ludność, a wraz z nią rozdrobnienie gruntów — w tym stopniu drożeje narządzie produkcji — rola i zmniejsza się jej urodzajność, w tym samym stopniu upada rolnictwo, a chłop wpada w długi. I to, co było skutkiem, staje się Z kolei przyczyną. Każda generacja pozostawia następnej coraz więcej długów, każda nowa generacja zaczyna pracować w bardziej nie­ pomyślnych i ciężkich warunkach, zadłużenie rodzi nowe zadłużenie. Kiedy zaś chłop już nie 'może zaciągnąć nowych długów na zastaw swej parceli gruntowej, tj. nie może obciążać jej nowymi hipotekami, w pada on wprost w szpony lichwy i płaci lichwiarzom coraz bardziej wygórowane procenty. T ak więc chłop francuski pod postacią procentów od ciążących na ziemi hipotek, pod postacią procentów od niezahipotekowanych pożyczek lichwiarskich odstępuje kapitalistom nie tylko rentę grun­ tową, nie tylko zysk kapitalistyczny, jednym słowem, nie tylko cały swój czysty zysk, lecz nawet cześć swojej płacy roboczej. Spadł więc do poziomu dzierżawcy irlandzkiego — i to wszystko pod pozorem, że jest pryw atnym właścicielem. We Francji proces ten przyspieszyły wciąż rosnące ciężary podat­ kowe i koszty sądowe, wynikające po części bezpośrednio z form al­ ności, którymi ustawodawstwo francuskie otacza własność ziemską, po części z niezliczonych zatargów pomiędzy właścicielami wszędzie graniczących i krzyżujących się ze sobą parceli, po części z pieniactwa chłopów, dla których cała rozkosz własności sprowadza się do fana­ tycznej obrony mniemanej własności — ich prawa własności. Według zestawienia statystycznego z 1840 r. produkcja rolnictwa francuskiego wynosiła brutto 5.237.178.000 franków. Z tej sumy 3.552 miliony franków odpada na koszty uprawy, włączając w to i

110

W alki klasowe we Francji o d 1848 r . d o i8 s o r.

spożycie ludność, pracującej na roli. Pozostaje wartość produkcji netto sumie 1.605.178.000 franków, z czego 550 milionów idzie na p . rycie procentów od hipotek, 100 milionów na urzędników sądo­ w i™ mi l0 n 0 w n a podatki i ,0 7 milionów na opłaty notarialne, stemplowe, nalezytosci hipoteczne itp. Pozostaje trzecia część wartości P Uzvcji netto ^ J38 m ilionów; na głowę ludności nie wypada stąd aw et 25 franków produkcji netto. W powyższym rachunku nie a d w o k U w k p 7. natUralme liCW y P °2^ ip oteczn ej ani w ydatków na J r o b r z ń n y sobie teraz położenie chłopów francuskich, gdy do tych dawnych O ż a r ó w republika dodała jeszcze nowe. W idzim y, że f ° rmą rÓŻnI $k 0d w X2y sku Przemysłowego proetanatu. Wyzyskiwacz jest ten sam - kapitał. Poszczególni kapita­ liści wyzyskują poszczególnych chłopów za pomocą h ipoteki i lichwy

I Z w T l ! T WyT Skuje kkS? ***** Za P°mOC^ PodatkL

państw ow ych. Prawo własności chłopów stanowi talizman, za którego pomocą apital zagarniał ich pod swą władzę; w imię tej własności kapitał p o s z c z u w a ł ich przeciw przemysłowemu proletariatowi, ylko upadek kapitalizmu może podnieść chłopa, tylko rząd antyapitalistyczny, proletariacki, może usunąć jego nędzę ekonomiczną i degradację społeczną. R epublika konstytucyjna jest dyktaturą jego zjednoczonych w yzyskiw aczy, republika socjalno-dem okratyczna, czerwona, jest dyktaturą jego sprzymierzeńców. A szala podnosi się lub spada, stosownie do głosów, wrzucanych przez -chłopa do urny wyborczej. On sam ma decydować o swym losie. — Tak m ów ili socjaliści w pam fletadi, almanachach, kalendarzach, ulotkach wszeliego rodzaju. M owa ta stawała się dlań jeszcze zrozumialsza, gdy czytał polemiczne w ydaw nictwa partii porządku, która również zwracała się do mego, a grubą przesadą, brutalnym ujmowaniem i przedstawianiem zamiarów i idei socjalistycznych trafiała w prawziw y ton chłopski i rozpalała w nim pożądanie zakazanego owocu. Lecz najbardziej zrozumiale przemawiało doświadczenie, zdobyte przez samą klasę chłopską przy posługiwaniu się powszechnym pra­ wem wyborczym, i rozczarowania, które z rewolucyjną szybkością

Od

i j

czerw ca

1 8 4 9 r.

do

10

m arca

18

so

r.

117

jedne po drugich sp o ty k ały chłopów. Rew olucje są lo ko m o tyw a m i historii. Stopniow y p rzew ró t w usposobieniu chłopów znajdow ał w yraz w rozm aitych objawach. W y raził się już w w yborach do Z grom a­ dzenia P raw odaw czego, w yraził się w stanie oblężenia w 5 d ep arta­ mentach, sąsiadujących z Lyonem , w y raził się w kilk a miesięcy po 13 czerw ca w w yborze członka G óry na miejsce byłego prezesa C ham bre introuvable [«niezrów nanej izby»]* w departam encie Ż yrondy, w y ­ raził się 10 grudnia 1849 r. w w yborze czerw onego posła n a miejsce zm arłego posła łegitym istycznego w departam encie du G ard, tej ziem i obiecanej legitym istów , w idow ni najstraszniejszych g w ałtów n a d republikanam i w 1794 i 1795 r., w tym ognisku białego terro ru w 1815 r., kiedy to publicznie m ordow ano tam liberałów i p ro testan ­ tów . T o zrew olucjonizow anie klasy najbardziej konserw atyw nej ujaw niło się najdobitniej po przyw róceniu p o d atk u od w ina. Z a rz ą ­ dzenia rządow e i ustaw y w ydane w ciągu stycznia i lutego 1850 r. w ym ierzone są niem al w yłącznie przeciw departam entom i chłopom. T ru d n o o w yraźniejszy dow ód ich przebudzenia. O k ó ln ik d ’H autpoula, k tó ry m ianow ał żan d arm a inkw izytorem p rzy prefekcie, podprefekcie, a przede w szystkim p rzy m erze i or­ ganizow ał w ten sposób system szpiegowski, sięgający aż do zak ątk ó w najdalszych gmin wiejskich; ustaw a przeciw nauczycielom , k tó ra nauczycieli, tych w odzów duchowych, rzeczników , w ychow aw ców i ideologów klasy chłopskiej poddaje sam ow oli prefektów , ustaw a, k tó ra ich. proletariuszy klasy uczonych, pędzi jak szczutą zw ierzynę z jednej gm iny do drugiej; p ro jekt u sta w y przeciw m erom , k tó ry za ­ wiesił nad ich głow am i dam oklesow y miecz dym isji i każdej chwili przeciw staw iał ich, p rezydentów gm in wiejskich, prezydentow i re­ publiki i p artii p o rząd k u ; rozporządzenie, k tó re zam ieniało 17 okręgów w ojskow ych Francji na 4 paszaliki, a koszary i biw ak robiło salonem narodow ym F rancuzów ; ustaw a o szkoln ictw ie, w której p a rtia * N iezrów nana izba — tak nazyw a się w historii Izba poselska, obrana bezpośrednio po drugim upadku N apoleona w 1815 r. — fanatycznie u ltrarojalistyczna i reakcyjna ( U w aga Engelsa).

i 13

Walki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

porządku proklamowała ciemnotę i przymusowe ogłupianie Francji, jako warunek swej egzystencji przy powszechnym prawie wyborczym—• czymze były wszystkte te prawa i zarządzenia? Były to rozpaczliwe próby ponownego zdobycia departamentów i chłopów w departamentach ala partii' porządku. Jako kroki represyjne były to nędzne środki, które niweczyły swoj własny cel. Wielkie zarządzenia, jak zachowanie podatku od wina, podatek 45-cehtymowy, szydercze odrzucenie petycji chłopskich o zwrot miliarda ltd., wszystkie te pioruny prawodawcze uderzały w asę c ops ą raz tylko, hurtem, z rządowego centrum. Natomiast przytoczone prawa i przepisy czyniły atak i opór powszechnym ro­ biły zen temat codziennych rozmów w każdej chacie, zaszczepiały rewolucję w każdej wsi, umiejs cow id rugiej strony, czy te projekty Bonapartego i ich uchwalanie przez gromadzenie Narodowe nie dowodziło solidarności obu władz repu 1 1 onstytucyjnej, gdzie idzie o represje przeciw anarchii, tj. przeciw wszystkim klasom, powstającym przeciw dyktaturze burzuazji? Czy Soulouque wkrótce po swym szorstkim orędziu nie zape­ wniał Legislatywy o swej wierności dla porządku we wkrótce potem y anym orędziu Carhera, który byl brudną, trywialną karykaturą N apoleona?P°

Ludwik Bonaparte byl płaską karykaturą

Ustawa o szkolnictwie ukazuje nam przymierze młodych kato­ lików , starych wolterianów. Czy panowanie zjednoczonych bour­ geois mogło byc czym innym niż zjednoczonym despotyzmem przyjaj jezuitom Restauracji 1 udającej wolnomyślność monarchii lipcowej? ręz który jedna z frakcji burżuazji, w zmaganiach z drugą frakcją o władzę zwierzchnią, rozdzieliła między ludem - czyż oręż ten nie musiał być z powrotem wydarty ludowi z chwilą, gdy lud ten prze­ ciwstawił się zjednoczonej dyktaturze walczących poprzednio ze sobą ra cji burzuazji? Nic, nawet odrzucenie «concordats a f amiable* nie * Jozej Fouche (1763—1820) — minister policji za Napoleona I. — Red.

O d 13 czerwca 1849 r. do 10 marca 1850 r.

119

oburzało sklepikarzy paryskich do tego stopnia jak te cyniczne umizgi do jezuityzmu. Tymczasem nie ustawały tarcia pomiędzy różnymi frakcjami partii porządku oraz tarcia pomiędzy Zgromadzeniem Narodowym a Bona­ partem. Zgromadzeniu Narodowemu nie podobało się, że Bonaparte wkrótce po swym coup d’etat [zamachu stanu], po utworzeniu włas­ nego bonapartystowskiego rządu, przywołał do siebie inwalidów monarchii, świeżo mianowanych prefektami, i jako warunek, od którego uzależnił piastowanie przez nich nadał urzędu, zalecił im pro­ wadzenie sprzecznej z konstytucją agitacji za jego ponownym wybo­ rem na prezydenta; Zgromadzeniu Narodowemu nie podobało się, że Carłier rozpoczął swe urzędowanie od zamknięcia jednego z klubów legitymistycznych, nie podobało się, że Bonaparte założył własny dziennik «Le Napoleon», który zdradzał publiczności tajne pragnienia prezydenta w tym samym czasie, gdy jego ministrowie musieli wy­ pierać się ich na scenie Legislatywy, nie podobało się uparte nie­ udzielanie dymisji rządowi mimo różnych wotów nieufności Izby; nie podobała się próba pozyskania przychylności podoficerów przez dodanie im 4 su dziennie, a przychylności proletariatu przez «honorowy bank» pożyczkowy (Ehren-Leihbank) — plagiat z «Mysteres» Eugeniusza Sue; nie podobała się wreszcie bezczelność Bonapartego, który przez swych ministrów zaproponował Izbie zesłanie pozo­ stałych powstańców czerwcowych do Algeru, aby zwalić na Legisla­ tywę niepopularność en gros [hurtownie], podczas gdy sam prezydent zabezpieczał sobie popularność en detail [detalicznie] pojedynczymi aktami ułaskawienia. Thiers rzucił groźne słowa o «coups d'etat* [«zamachach stanu»] i o «coups de tete* [«dekkomyślnychpostępkach»]. Legislatywa zaś mściła się na Bonapartem w ten sposób, że odrzucała ■wszystkie projekty ustaw, stawiane przezeń we własnym interesie, a z krzykliwą nieufnością roztrząsała wszystkie projekty, stawiane przezeń w interesie wspólnym, badając czy poprzez rozszerzenie za­ sięgu władzy wykonawczej nie zmierzają one do wzmocnienia oso­ bistej władzy Bonapartego. Jednym słowem, Zgromadzenie mściło się spiskiem pogardy\

120

W a lki klasowe we Francji od 1848 r. do 1850 r.

zrectT orf

I 8 •FmiStOW “ SWej Str0ny draż0’!

bardziej

I Z s Z o ti r państwowe, ze

2aJmUW 2n° WU WS2yStkic F* ™ stanowiska wzmaga się centralizacja, podczas gdy legitymiści z zasady szukali zbawienia w decentr rzec 1 Cent.ralT Wala’ tJ'mechanizm ‘ Srebr° Francji ^ ‘^ w a l a ona w Banku 2 o ^ l Z Pr°mOCą kursu obiegowego banknotów stworzy,a w ten sposob gotowy i r f e wojenny rewolucji.

3 u c T N PaTv k m Z

w ie rz d M irT a id '" 1? 2016 d!'aŻnil°' ie " T a j ą c a się znowu na pourndz * Jiegttymizmu przeciwstawiała się ich nielegalnie u odzonej zasadzie bocznej linii dynastii, że ich samych w c i j por , 1 ,z“ lewazan0 jak szlachcic znieważa swą żonę mieszczankę, zie luniy po kolei, jak chłopi, drobnomieszczanie i w cwóle arstwy średnie stawały po stronie proletariatu, dochodziły do&jawnego przeciwstawienia się oficjalnej republice, traktowane były

L n m\ ba

,kZ I

WrOg0w‘e!

przeobrażenia

Bunt Przec™ dyktaturze burżuazji, potrze­ społeczeństwa,

ratyCZ”y i P“hhkaf mch> iako organów tego przeobrażenia, .p u n ie są dokoła proletariatu,

dem k ° Wsp demokracji,

Ce y ’

aktery zuiące tak zwaną p a rtą socjalnej partą czerwonej T republik a

7 z ir \ P; Ze,Ciw” iCy’’J Wni™ “ ejszym stopniu niż ąduukoalicją różnorodnych interesów. Najdrobniejsza reforma starego nieporządku społecznego i przew rót starego porządku sposa'krahce « an a r* iN

-‘^azyjnyliberalizm i rewolucyjny terroryzm - oto ląCe punkt wyjściowy i punkt końcowy stronnictwa

Zniesienie cel ochronnych — socjalizm! bo narusza monopol prze­ mysłowe, frakcji partii porządku. Uporządkowanie gospodarki pań­ stwowe, - socjalizm! bo narusza monopol finansowej frakcji partii porządku. W olny przywóz mięsa i zboża z zagranicy - s o c jc L n bo narusza monopol trzeciej*frakcji partii porządku, wielkiej wlasnoziemskiej. Żądania partii freetraderów [zwolenników wolnego o uJ, tj. najbardziej postępowej angielskiej partii burżuazyjnej,

d

Od i j cierwcd 184) r. do 10 nucrca 18jo r,

121

we Francji okazują się żądaniam i socjalistycznym i. W olterianizm —1 socjalizm! bo narusza czw artą frakcję p a rtii porządkif, frakcję ka ­ tolicką. W olność prasy, wolność zrzeszeń, pow szechna ośw iata ludo­ w a — socjalizm, socjalizm! N a ru sz a ją one w spólny m onopol partii porządku. W przebiegu rew olucji sytuacja dojrzew ała ta k szybko, że zw o­ lennicy reform w szystkich odcieni, że najskrom niejsze żądania klas średnich m usiały skupiać się w około sztan d aru najskrajniejszej partii przew ro tu , w około czerwonego sztandaru. Lecz jakkolw iek ró żnorodny był socjalizm poszczególnych głów ­ nych ogniw stronnictw a anarchii, zależnie od w arunków ekonom i­ cznych i w ypływ ających stąd ogólnych potrzeb rew olucyjnych danej klasy lub jej części, w jed n ym punkcie b y ł on zgodny: ogłaszał się za środek w yzw o len ia proletariatu i w yzw olenie to ogłaszał za swój cel. Było to rozm yślne oszustw o u jednych, a oszukiw anie samego siebie u drugich: św iat p rzetw o rzo n y w edług swych potrzeb uw ażali oni za św iat najlepszy dla wszystkich, za urzeczyw istnienie w szy­ stkich żądań rew olucyjnych i zniesienie wszystkich rew olucyjnych k o n fliktó w . P od mniej więcej jednobrzm iącym i o g ó ln iko w ym i frazesam i so-i cjalistycznym i «partii anarchii»■ u k ry w a się, po pierwsze, socjalizm «N ational», «Presse» i «Siecley>, k tó ry mniej lub więcej konsekw ent­ nie dąży do obalenia arystokracji finansow ej i uw olnienia przemysłu* i.h a n d lu od ich dotychczasowych pęt. Był to właśnie socjalizm prze­ m ysłu, handlu i rolnictw a, których w odzireje, należący do p a rtii porząd k u , poświęcali interesy gospodarki, o ile one nie zgadzały się już z ich p ry w atn y m m onopolem . O d tego hurżuazyjnego socja­ lizm u, k tó ry natu raln ie jak k ażda z odm ian socjalizmu skupia koło siebie pew ną część robotników i drobnom ieszczan, różni się w łaściw y drohnom ieszczański socjalizm, socjalizm p ar excellence [jedyny praw dziw y]. K ap itał gnębi tę klasę głównie jako w ierzyciel — żąda więc ona instytucji kredyto w ych ; k a p ita ł m iażdży ją swą ko n k u ­ rencją — żąda więc ona zrzeszeń popieranych przez państw o; k ap i­ tał zw ycięża ją przez koncentrację — żąd a więc ona p o d a tk ó w pro-

W a lki klasowe we Francii od 1848 r. do 18 so r.

gresywnych, ograniczeń spadkowych, przejęcia wielkich robót przez państw o i innych zarządzeń, które przem ocą pow strzym u ją w zrost kapitału. Poniew aż klasa ta m arzy o przeprow adzeniu swego socjaUzmu za pomocą' środków pokojow ych lub co najw yżej za pom ocą jakiejś k ró tk o trw ałej drugiej rew olucji lutow ej, więc nadchodzący proces historyczny przed staw ia jej się naturalnie jako w p row adze­ nie w życie system ó w , któ re w ym yślają albo już w ym yślili myśliciele społeczni bądź to grupow o, bądź też jako oddzielni w ynalazcy. . ten sP ° s6b/ socjaliści stają się eklektykam i lub adeptam i istnie­ jących system ów socjalistycznych, zw olennikam i socjalizm u d o k try ­ nerskiego, k tó ry d o p ó ty ty lko był teoretycznym w yrazem dążeń p ro letariatu , dopóki p ro le ta riat nie dorósł jeszcze do swobodnego, sam odzielnego ruchu historycznego. Socjalizm u to p ijn y, socjalizm d o ktryn erski podporządkow uje ruch ogolny jednem u z jego składników , staw ia na miejsce wspólnej uspołecznionej p rodukcji działalność m ózgową poszczególnych pe­ dan tó w i przede w szystkim usuw a w swej fantazji rew olucyjną w alkę klas ze w szystkim i jej niezbędnym i przejaw am i za pom ocą drobnych sztuczek lub wielkich czułostek; ten doktrynerski socjalizm w grun­ cie rzeczy tylko idealizuje dzisiejsze społeczeństwo, przyjm uje jego obraz z pominięciem stron ciemnych i chce przeprow adzić swój ideał w brew rzeczywistości. I oto, gdy p ro le taria t odstępuje ten socjalizm drobnom ieszczaństw u, a w alka poszczególnych w odzów tego socja­ lizm u pom iędzy sobą w ykazuje, że k ażdy z tych tak zwanych syste­ m ów jest pretensjonalnym podkreślaniem jednego z p u nktów przej­ ściowych przew ro tu społecznego w przeciw staw ieniu do innych, proletariat skupia się coraz bardziej w około rewolucyjnego socja­ lizm u, w o kó ł ko m u n izm u , k tó ry sama burżuazja ochrzciła imieniem B lanqui’egp. Socjalizm ten ogłasza rewolucję w permanencji, klasową d y k ta tu rę p ro letariatu , jako konieczny szczebel przejściow y do znie­ sienia różnic klasowych w ogóle, do zniesienia wszystkich stosunków produkcji, na których się one opierają, do zniesienia wszystkich sto­ sunków społecznych, odpow iadających tym stosunkom produkcji, do p rzew rotu wszystkich idei, zrodzonych przez te stosunki społeczne.

Od n czerwcu 1849 r. do 10 murcu ił Tfo r.

123

R a m y n iniejszej p ra c y nie p o z w a la ją n a szersze o m ó w ien ie tegęj te m atu . W id zie liśm y , że ja k w p a r tii p o r z ą d k u siłą rze czy n a czoło wy-i stą p iła a ry sto kra cja fin a n s o w ą , ta k w s tro n n ic tw ie «anarchii» — pro letariat. P o d cza s g d y ró żn e k la sy , p o łą cz o n e w re w o lu c y jn ą ligę, g ru p o w a ły się d o k o ła p ro le ta ria tu , p o d cz as g d y d e p a rta m e n ty s t a ­ w a ły się co ra z niepew niejsze, a sam o 7 g ro m ad z en ie P ra w o d a w c z e co ra z b a rd z ie j n ie za d o w o lo n e z uroszczeń fra n cu sk ieg o S o u lo u q u e a, z b liż y ły się d ługo o d w lek a n e i o d ra c z a n e w y b o ry u z u p e łn ia ją c e ce­ lem o b ra n ia n o w ych p osłów n a m iejsce w y g n an y c h c z ło n k ó w Góry; z 13 czerw ca. T .ząd, p o g a rd z a n y p rz e z sw ych w ro g ó w , lż o n y i co d z ie n n ie u p o ­ k a r z a n y p rze z sw ych rzekom ych p rz y ja c ió ł, w id z ia ł ty lk o je d en śro d ek w y jścia z tej o b rz y d liw e j i nieznośnej sy tu a cji — ro k o sz. R o k o sz w P a ry ż u p o zw o liłb y ogłosić stan o blężenia w sto licy i w de­ p a rta m e n ta c h i p o z w o liłb y w ten sposób p o k ie ro w a ć w y b o ra m i. Z d ru giej stro n y , zw o le n n ic y p o rz ą d k u b y lib y zm uszeni do u stę p stw n a rzecz rz ą d u , k tó r y od n ió sł zw y cięstw o n a d an arch ią, jeżeli nie chcieli sam i uchodzić za anarch istó w . R z ą d w zią ł się do dzieła. W p o cz ątk ac h lutego 1850 r. p ro w o k o ­ w a n o lu d ścinaniem d rze w w olności. D arem n ie. Je że li d rz e w a w o l­ ności stra c iły sw e m iejsca, rz ą d sam strac ił głow ę i p rz e ra ż o n y c o fn ą ł się p rz e d w ła sn ą p ro w o k a c ją . Z g ro m ad z en ie N a ro d o w e p rz y ję ło tę n iezręc zn ą p ró b ę u sam o d zieln ie n ia się B o n a p a rte g o z lo d o w a tą n ie u f­ nością. R ó w n ie b ezsk u teczn e b y ło usunięcie w ia n k a n ie śm ie rteln ik ó w z k o lu m n y lipcow ej. P o b u d z iło ono część- arm ii do d em o n strac ji re­ w o lu cyjnych, a Z g ro m ad z en ie N a ro d o w e — do m niej lub w ięcej za m a sk o w an eg o w o tu m nieufności d la rz ą d u . D arem n ie p ra sa r z ą ­ d o w a g ro z iła zniesieniem pow szechnego p r a w a w y b o rczeg o , najściem K o z a k ó w . D a re m n ie d ’H a u tp o u l n a Z g ro m a d z e n iu P ra w o d a w c z y m rzu cił lew icy w p ro st w y zw an ie, ab y w y szła n a ulicę, i o św iad czy ł, że rz ą d g o tó w jest n a jej przyjęcie. D ’H a u tp o u l nie u zy sk ał nic p ró cz p rz y w o ła n ia go do p o rz ą d k u p rze z p re z y d e n ta , a p a r tia p o rz ą d k u z m ilczącą złośliw ością p o z w o liła iedpem u z ooslow lew icy w y d rw ić

124

W alki klasowe we Francji od 1848 r. do 18 so r.

uzurpacyjne zachcianki B onapartego. D arem nie rząd przepow iadał wreszcie rew olucję n a 24 lutego. Spraw ił tylko to, że lud zignorow ał zupełnie ten dzień. P ro le ta ria t nie dał się sprow okow ać do rokoszu, bo zam ierzał dokonać rew olucji. Prow okacje rządu, potęgujące tylko ogólne rozdrażnienie z istnie­ jącego stanu rzeczy, nie przeszkodziły kom itetow i wyborczem u, znajdującem u się w zupełności pod w pływ em robotników , w w ysta­ w ieniu trzech k an d y d a tó w dla P a ry ż a — D eflo tte’a, V idala i C ar­ nota. D eflotte, zesłaniec czerw cowy, ułaskaw iony dzięki jednem u z obliczonych na zdobycie popularności pociągnięć Bonapartego, był przyjacielem B lanqui’ego i b ra ł udział w zamachu 15 m aja. V idal, zn an y jako p isarz kom unistyczny ze swej książki « 0 podziale bo­ gactw *, był niegdyś sekretarzem Louis Blanca w komisji luksem ­ burskiej. C arn o t, syn członka K onw entu, k tó ry zorganizow ał zw y ­ cięstwo, najm niej skom prom itow any członek p artii « N ational*, m i­ nister ośw iaty w rządzie tym czasow ym i komisji w ykonaw czej; dzięki swemu dem okratycznem u projektow i ustaw y o szkolnictw ie ludow ym był żyw ym protestem przeciw jezuickiej ustaw ie o szkol­ nictw ie. Ci trzej kan d y d aci reprezentow ali trz y sprzym ierzone klasy: n a czele - uczestnik p ow stania czerwcowego, przedstaw iciel rew o­ lucyjnego p ro letariatu , obok niego doktryn er-socjalista, przed sta­ wiciel socjalistycznego drobnom ieszczaństw a, wreszcie przedstaw iciel republikańskiej p a rtii burżuazyjnej, której dem okratyczne form uły w starciach ze stronnictw em p orząd k u p rz y b rały sens socjalistyczny i daw no zatraciły swój w łasny sens. Była to, ja k w lu tym , pow sze­ chna koalicja p rzeciw burżuazji i rządow i. Lecz tym razem głową rew olucyjnej ligi b ył proletariat. W brew w szystkim w ysiłkom zw yciężyli kandydaci socjalistyczni. N a w e t arm ia głosow ała za pow stańcem czerw cowym , a przeciw swemu własnem u m inistrow i w ojny L ah itte’owi. Stronnictw o p o ­ rz ą d k u było jak rażone gromem. N ie pocieszały go w ybory d ep arta­ m entalne, w których większość rów nież uzyskali członkow ie Góry.

O d i ] czerwca, 1849 r. do 10 marca 18so r.

W y b o r y z 10 m a rc a 1 8 5 0 r .!* . B y ł y o n e u n ie w a ż n ie n ie m c ze rzv c a 1 0 4 8 r.: ci, k tó r z y m o r d o w a li i z s y ła li p o w s ta ń c ó w c z e rw c o w y c h , p o w ró c ili z n o w u d o Z g r o m a d z e n ia N a r o d o w e g o , le c z w ró c ili p o c h y ­ le n i ja k o c z ło n k o w ie o rs z a k u z e s ła ń c ó w i z ich z a s a d a m i n a u stac h . B y ło to u n ie w a ż n ie n ie 13 c z e r w c a 1 8 4 9 r..* w y g n a n a ze Z g r o m a d z e n ia N a r o d o w e g o G ó r a w ró c iła , ale w r ó c iła ju ż n ie ja k o k o m e n d a n t re­ w o lu c ji, lecz ja k o w y s u n ię ty n a p r z ó d jej z w ia s tu n . B y ło to u n ie ­ w a ż n ie n ie 10 g r u d n ia : N a p o le o n p r z e p a d ł ze s w y m m in is tre m L a h it te m . H is t o r ia p a r l a m e n t a r n a F r a n c ji z n a ty l k o je d e n analogiczny w y p a d e k : u p a d e k d ’H a u s s e z a , m in is tr a K a r o la X , w 1 8 3 0 r. W re s z c ie w y b o r y z 10 m a r c a 1 8 5 0 r. b y ły k a s a c ją w y b o r ó w z 13 m a ja , k tó r e d a ły w ię k sz o ś ć p a r t i i p o r z ą d k u . W y b o r y z 10 m a r c a b y ły p r o te s te m p r z e c iw w ię k sz o ś c i z 13 m a ja . D z ie ń 10 m a r c a b y ł re w o lu c ją . P o d k a r t k a m i w y b o r c z y m i k r y ł y się k a m ie n ie b ru k o w e . « G ło s o w a n ie r o m a r c a to w o jn a » , z a w o ła ł S e g u r d ’A g u e sse a u , je ­ d e n z n a jb a r d z ie j p o s tę p o w y c h c z ło n k ó w p a r t i i p o r z ą d k u . Z d n ie m 1 o m a r c a 18 5 o r. r e p u b lik a k o n s t y tu c y j n a w e s z ła w n o w ą f acę, w fa c ę r o z k ła d u . R ó ż n e f r a k c je w ię k sz o ś c i z n o w u je d n o c z ą się m ię d z y so b ą i z B o n a p a r te m — o n e z n o w u r a t u j ą p o r z ą d e k , o n z n o w u je st ich n e u tr a ln y m c z ło w ie k ie m . J e ż e li o n e so b ie p r z y p o m in a j ą , ż e są r o ja lis ty c z n e , to ty lk o d la te g o , że w r o z p a c z y z w ą tp ił y o m o ż liw o ś c i z a c h o ­ w a n ia b u r ż u a z y jn e j r e p u b lik i; jeż e li o n so b ie p r z y p o m in a , że je s t p r e ­ z y d e n te m , to ty lk o d la te g o , że w r o z p a c z y z w ą tp ił c z y n im p o z o s ta n ie . N a w y b ó r p o w s ta ń c a c z e rw c o w e g o D e f lo t te ’a B o n a p a r te , n a r o z ­ k a z p a r t i i p o r z ą d k u , o d p o w ia d a m ia n o w a n ie m . B a ro c h e ’a m in is tre m s p r a w w e w n ę trz n y c h — B a ro c h e ’a, o s k a r ż y c ie la B la n q u i’ego i B a rb e s a , L e d r u - R o llin a i G u in a r d a . N a w y b ó r C a r n o ta Z g ro m a d z e n ie P r a w o ­ d a w c z e o d p o w ia d a p rz y ję c ie m u s ta w y o s z k o ln ic tw ie , n a w y b ó r V id a la — z a k a z e m w y d a w a n ia p r a s y s o c ja lis ty c z n e j. P a r t i a p o r z ą d k u s ta r a się z a g łu s z y ć sw ą w ła s n ą tr w o g ę w r z a w ą sw ej p ra s y . «M ie c z * 10 marca 18 jo r. o d b y ły się w y b o ry uzu p ełn iające do Z g ro m ad zen ia P ra w o ­ d aw czeg o n a miejsce d ep u tow anych rzuconych do w ięzień lub znajdujących się na w y g n an iu po w y stąp ien iu G óry 13 czerw ca 1849 r. O cenę tych w y b o ró w p. w bro-, szurze M ark sa « i8 B ru m aire’a L u d w ik a B o n ap arte» , ro d z ia ł IV . — R e d ,

126

.

Walki klasowe we Francji od i8-/8 r. do i8so r

jest święty*, w ota jeden z jej organów . «O brońcy porządku muszą rozpocząć ofensyw ę przeciw p a rtii czerwonej*, woła drugi. «Pom iędzy socjalizmem a społeczeństwem toczy srę śm iertelny pojedynek, nieustająca bezlitosna w alka; w tym rozpaczliw ym pojedynku jeden z przeciw ników musi zginąć — jeżeli społeczeństwo nie zniszczy socjalizmu, socjalizm zniszczy społeczeństwo*, pieje trzeci kogut po­ rządku. budujcie b ary k ad y porządku, bary k ad y religii, b arykady rodziny! 1 rzeba skończyć ze 127.000 w yborców paryskich! N oc św. B artłom ieja d a socjalistów! I stronnictw o porządku przez chwilę w ierzy w swą w łasną pewność zw ycięstw a. N ajzacieklej jego organy pom stują przeciw ^sklepikarzom p a ryskim ». Pow staniec czerw cowy, w ybrany jako przedstaw iciel P aryża p rzez sklepikarzy paryskich! To znaczy, że pow tórzenie czerwca 1848 r. jest niem ożliwe, to znaczy, że pow tórzenie 13 czerwca 1849 r. jest niemożliwe, to znaczy, że m oralny w pływ k apitału jest złam any, to znaczy, że burżuazyjne Zgrom adzenie reprezentuje już tylko burżuazję, to znaczy, że w ielka własność jest stracona, skoro jej lenniczka, drobna własność, szuka ratu n k u w obozie ludzi bez własności. S tronnictw o porządku pow raca naturalnie do swego nieuniknio­ nego kom unału. «W ięcej represyj!», w oła, ^D ziesięciokroć więcej represyj!», ale jego siła represyjna zm niejszyła się dziesięciokrotnie, pod­ czas gdy opór stokrotnie się zw iększył. C zyż nie trzeba będzie stoso­ w ać represyj do głównego narzędzia represyj, do armii? I stronnictw o p o rząd k u w ypow iada swe ostatnie słowo: «Żelazny pierścień dła­ wiącej legalności musi być złam any. R epublika ko n stytucyjna jest niem ożliw a. M usimy walczyć praw dziw ym naszym orężem. O d lutego 1848 r. zw alczaliśm y rewolucję jej w łasną bronilą i na jej terenie, prze­ jęliśmy jej instytucje. K onstytucja jest tw ierdzą, k tó ra broni oblega­ jących, a nie oblężonych! W k radając się do świętego Ilionu w łonie konia trojańskiego, nie zdobyliśm y wrogiego m iasta, jak nasi p rzo d ­ kowie G recy*, lecz sami staliśm y się jeńcami*. * G r a w y r a z ó w : grecs — znaczy po francusku szulerzy ( U w a g a Engelsa).

Grecy a także za w od ow i

0