132 102 2MB
Polish Pages 286 [292]
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Profil kolorów: Coated - FOGRA27 (ISO 12647-2:2004) Pełnokolorowy Domyślna liniatura rastra ##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
100
100
95
95
75
75
25
25
5
5
0
0
100
100
95
95
75
75
25
25
5
5
0
0
E:\praca\oficyna\rosinska_po_sladach\n_okladka\slady_okladka.cdr 5 stycznia 2023 14:27:11
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Po śladach
nie pytaj o sprawy ostateczne męczy mnie już udawanie, że coś o nich wiem
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Andrzej Wołosewicz, Wyznanie filozofa u schyłku życia
Po śladach
Doświadczenie modlitewne w ujęciu filozofii kultury
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Warszawa 2023
Recenzja Dr hab. Grzegorz Pyszczek, prof. APS Projekt okładki i stron tytułowych Ireneusz Sakowski Na okładce wykorzystano fotografię autorstwa Natalii Sakowskiej Redakcja Ewa Pajestka-Kojder
© Copyright by Zofia Rosińska Warszawa 2023 © Copyright for this edition by Oficyna Naukowa Warszawa 2023
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w Internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo! Polska Izba Książki Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl
Książka dofinansowana przez Wydział Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego
ISBN 978-83-67557-05-4 e-ISBN 978-83-67557-06-1 Zamówienia na książki można składać w Oficynie Naukowej
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ul. Sobieskiego 104 m. 22, 00-764 Warszawa tel. +48 600 043 004 e-mail: [email protected] księgarnia internetowa: www.oficyna-naukowa.com.pl
Spis treści
7 Podziękowania 8 Wstęp. Metoda, postawa i cel 27 O doświadczeniu i o śladzie Jakie czynności i zachowania ludzkie nazywane są doświadczeniem? — 30; „Poddawanie próbie” — 34; Ślad — 57; MODLITWA Norwida — 64
67 Doświadczenie wiary 99 Co to jest / czym jest modlitwa Modlitwy — 105; Jak się modlić? — 123; Niemoc modlitwy — 132; „Kto” doświadczenia modlitewnego — 146
171 Podsumowanie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
178 Aneks 179 Doświadczenie modlitewne (Przemysław Bursztyka) 182 Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską 191 Rozmowa z Grzegorzem, doktorem nauk medycznych, specjalistą chorób wewnętrznych 195 Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą 204 Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok, studentka fizyki i filozofii) 232 Rozmowa o modlitwie z Januszem Siekiem 235 Moje doświadczenie modlitewne (Mariusz Stanowski, artysta, inżynier)
6
Spis treści
237 242 248 262 271
Rozmowa z Ireną Stopierzyńską-Siek „[…] wiem, że wolno nam Ciebie żądać […]” (Joanna Sujecka) Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem Totus Tuus Maria (Krzysztof Świercz) Rozmowa z Johnem Valentinem, profesorem filozofii z Shawnee State University, USA 276 Rozmowa z Kacprem Wojciechowskim, maturzystą
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
280 Indeks osób
Podziękowania
Dziękuję: Wydziałowi Filozofii Uniwersytetu Warszawskiemu za sponsorowanie niniejszej książki. Doktorowi Przemysławowi Bursztyce za motywowanie mnie do podjęcia tej problematyki i ważną dyskusję nad nią. Pani redaktor Ewie Pajestce-Kojder za niezwykle szczegółową redakcję pracy i cenne uwagi. Pani mgr Alicji Chybińskiej za pomoc w korekcie pracy i ciepłe słowa zachęty. Pani Karolinie Mąkal za transkrypcję nagrań rozmów zamieszczonych w Aneksie. Państwu Irenie i Januszowi Siekom za żywą i pogłębioną dyskusję nad wieloma fragmentami tej książki. Pani redaktor Teresie Sotowskiej i pani mgr Czesławie Lambert za dostarczenie mi niektórych materiałów źródłowych.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Wreszcie: Dziękuję profesorowi Grzegorzowi Pyszczkowi za recenzję pracy i ważne wskazówki, które pomogły mi ponownie przemyśleć pewne problemy. Dziękuję mojemu mężowi za stałe, przyjazne wsparcie. Na koniec dziękuję wszystkim osobom, które zechciały ze mną rozmawiać na temat własnych doświadczeń modlitewnych.
Wstęp Metoda, postawa i cel
D
wie główne tezy stanowią fundament, na którym opiera się konstrukcja całej książki. Są to następujące przekonania: po pierwsze doświadczenie modlitewne jest metafizycznym odruchem człowieka i po drugie że jest to doświadczenie syntezujące. Doświadczenie modlitewne łączy w sobie elementy innych doświadczeń: estetycznego, metafizycznego, a także patologicznego i terapeutycznego. Jednocześnie nie pozwala się zredukować do żadnego z nich. Przekracza je. W tym sensie jest to doświadczenie najpełniej ludzkie, to znaczy takie, które usiłuje przezwyciężyć ograniczenia społeczno-psychiczno-somatyczne, które determinują naszą egzystencję. Kiedy Jacques Derrida zwierza się, mówiąc, że gdy się modli, doświadcza czegoś dziwnego, wtedy rozumiem, że doświadcza tej syntezy, która nie pozwala się określić i ujednoznacznić 1. Usiłowanie przezwyciężenia ograniczeń nie oznacza izolacji od ludzkiego doświadczenia, ale przeciwnie, oznacza doświad-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Jacques Derrida, „On prayer”. Jest to wypowiedź na konferencji Amerykańskiej Akademii Religii, która odbyła się w 2002 r. Derrida charakteryzuje tam strukturę i właściwości własnego doświadczenia modlitewnego. Wyróżnia w nim warstwy: a) dziecięcą, która modli się do Boga sprawiedliwego i wybaczającego, wierzącego w jego niewinność; b) kulturową: pytającą, podejrzliwą, krytyczną; oraz c) tę, w której wraz z procesem starzenia następuje powrót do warstwy a, czyli dziecięcej. Modlitwa autentyczna powinna zawiesić wiedzę, być bez oczekiwań i nie mieć nadziei (informacja zaczerpnięta z: http://www.religious scholar.com/journal/2012/9/3/derrida-on-prayer.html).
Wstęp. Metoda, postawa i cel
9
czenie zakorzenienia i trud wyrywania się z tego doświadczenia. Wyraża to Edith Stein: Bezpośrednio przed — i jeszcze długo po moim nawróceniu — myślałam, że prowadzić życie religijne oznacza porzucić wszystko, co ziemskie, i żyć tylko myślami o rzeczach Bożych. Stopniowo jednak zrozumiałam, że na tym świecie żąda się od nas czegoś innego; nawet wiodąc życie kontemplacyjne, nie wolno zrywać kontaktu ze światem. Sądzę nawet, że im głębiej zanurzył się ktoś w Bogu, tym więcej, w tym samym duchu, musi „wyjść z siebie”, tj. wejść w świat, aby nieść mu życie Boże 2.
Na temat modlitwy jest wiele opracowań — zarówno teologicznych, jak i filozoficznych; zarówno poważnych, o głębszej refleksji, jak i spopularyzowanych. Odnosi się wrażenie, że o modlitwie wszyscy wiedzą wszystko. Trudno sobie wyobrazić możliwość dodatkowej myśli. Ogromna liczba prac jest uzasadniona wagą tematu i zainteresowaniem, które on budzi. Tych wypowiedzi nie tylko jest wiele, ale też charakteryzuje je duża różnorodność. Koncentrują się wokół podstawowych pytań: czym jest modlitwa, jak należy się modlić, czy każdy może się modlić i czy można się modlić za każdego i wreszcie czy Bóg wysłuchuje modlitw. Podczas analizy tych najbardziej ogólnych pytań ujawniają się nowe, bardziej szczegółowe pytania i nowe odpowiedzi. Wszystkie krążą wokół fundamentalnego problemu: komu potrzebna jest modlitwa? 3. Choć rzadko jest on stawiany wprost i nie uzyskuje bezpośredniej odpowiedzi, przenika wszystkie znane mi rozważania o modlitwie. Można się w nich dopatrzeć przekonania, że modlitwa jest potrzebna człowiekowi. Nie jest potrzebna Bogu 4.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
2 List z 12 lutego 1928. Podane za: Immakulata J. Adamska, Fenomen samotności w życiu Edyty Stein. Posłowie, w: Edyta Stein, Twierdza duchowa, tłum. taż, Zysk i Sk-a, Poznań 2006, s. 216. 3 Zwrócił mi na to uwagę Janusz Siek. 4 Jednakże pytanie o to, komu potrzebna jest modlitwa, nie zezwala na przekonanie, że jest potrzebna tylko człowiekowi. Czytamy wszak w dekalogu
10
Wstęp. Metoda, postawa i cel
Jak pisać o doświadczeniu modlitewnym? Kogo to interesuje, jeśli to jest sprawa prywatna, intymna? Ta prywatna i intymna sprawa ma jednak charakter powszechny. Powszechny to znaczy doświadczany nie tylko przeze mnie, ale także przez innych, a ponadto obecny nie tylko w jednej kulturze, ale niemal we wszystkich kulturach. Znajdujemy w nich ślady doświadczenia modlitewnego. Nie mamy dostępu do doświadczenia. Mamy dostęp do śladu i jego warstw. Pisząc o śladach, piszemy o doświadczeniu, ale nie jest ono dostępne bezpośrednio, lecz kulturowo zapośredniczone. Zapośredniczone przez język, malarstwo, muzykę, refleksję filozoficzną, liturgię kościelną. Daje temu wyraz Jan Paweł II, gdy pisze: Stajemy na progu Księgi. Jest to Księga Rodzaju — Genesis. Tu w tej kaplicy wypisał ją Michał Anioł/ nie słowem ale bogactwem/ spiętrzonych kolorów 5.
Podkreślmy, że kulturowe zapośredniczenie doświadczenia jest odczuwaniem, a do odczuwania nie mamy dostępu całkowitego, dlatego interpretacje muszą szanować to, że nie wiemy w pełni, że coś pozostaje niedostępne. Zwraca na to uwagę Gustaw Herling Grudziński, mówiąc o „elementarnym takcie”, jakiego
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
o „Bogu zazdrosnym”: „Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Księga Wyjścia 20, wszystkie cytaty z Pisma Świętego z: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2003). Bogu jest potrzebna modlitwa — to jest miłowanie Go i przestrzeganie Jego przykazań. 5 Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2003, s. 17.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
11
wymaga się od krytyka literatury. Literatura bowiem — twierdzi za Kafką — jest rodzajem modlitwy 6. Modlitwa jest fenomenem doświadczanym przez człowieka. Refleksja nad modlitwą jest refleksją nad człowiekiem. Scholastyczna analiza modlitwy, która nie uwzględniałaby ludzkiego doświadczenia, może być traktowana jako wzorzec ignorowany. Nie znaczy to, że modlitwa jest tylko fenomenem doświadczanym i może istnieć bez refleksji. Kantowska myśl, że doświadczenie bez refleksji jest ślepe, a refleksja bez doświadczenia jest pusta, jest metodologiczną wskazówką mojej pracy. Doświadczenie modlitewne przekazane kulturze przez słowo, obraz, dźwięk, gest jest śladem. Ślad domaga się rozumienia, rozumienie domaga się interpretacji, a interpretacja — refleksji filozoficznej, która, obecna w interpretacji, nada śladowi znaczenie egzystencjalne. Sens egzystencjalny nie ma charakteru uniwersalnego, stałego. Zmieniają się niuanse znaczeniowe, które wyrażają egzystencjalne doświadczenie interpretatora. Refleksja nad śladami staje się refleksją nad własnymi doznaniami i odczytami, refleksją nad sobą. Nad własną zdolnością do modlitwy, nad własną umiejętnością modlitwy i aktywnością modlitewną. Ślady, bardziej niż wzorzec pojęciowy, wzywają, bo stanowią przykłady człowieczeństwa. Dokonane przez Ingardena rozróżnienie między normą estetyczną a moralną, gdy mamy do czynienia z żądaniem i proszeniem, można uzupełnić o wzywanie 7. „Wezwanie” jest kategorią, którą chciałabym uczynić pomocną w rozważaniach nad śladami doświadczenia modlitewnego. Wzywanie jest wspólnototwórcze. Zostawiam ślad swojego
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
6 Por. Gustaw Herling-Grudziński, Włodzimierz Bolecki, Rozmowy w Neapolu, Szpak, Warszawa 2000, s. 210. 7 Por. Roman Ingarden, Czego nie wiemy o wartościach, w: tenże, Przeżycie, dzieło, wartość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1966, s. 92. Ingarden odróżnia tam wartości estetyczne od wartości moralnych. Różni je — w jego przekonaniu — sposób istnienia. Wartości moralne domagają się, żądają istnienia, czyli realizowania, wartości estetyczne proszą o istnienie.
12
Wstęp. Metoda, postawa i cel
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
doświadczenia religijnego, bo ufam, że ktoś je zobaczy i usłyszy, że ktoś je zrozumie i zinterpretuje tak, że będzie mógł go doświadczyć lub je odrzucić. Nie każdy ślad odpowiada moim butom. Modlitwa nie fruwa. Jest związana z jednej strony z człowiekiem — zwierzęta się nie modlą — a z drugiej strony z Bogiem, w którego człowiek wierzy. Jest zakorzeniona w wewnętrznym życiu człowieka, w jego życiu duchowym. Duchowe życie człowieka się rozwija, przechodzi różne etapy, a wraz z nimi zmienia się forma jego doświadczenia modlitewnego. Choć doświadczenie modlitewne jest zakorzenione w duchowości, w duchowości nie zostaje zamknięte. Promieniuje na całe funkcjonowanie człowieka. Na jego cielesność, na jego emocjonalność i jego relacje z innymi. Nie ma bowiem człowieka bez kultury i bez drugiego człowieka. Promieniuje nawet na „krajanie chleba”. Indywidualne doświadczenie modlitewne jednakże najczęściej jest jakieś, jest określone, tzn. dominują w nim elementy doświadczeń, które już są w kulturze znane i opisane: bądź to doświadczenia estetycznego, bądź metafizycznego, bądź patologicznego czy wreszcie terapeutycznego, a może także i innych. Doświadczenie modlitewne jest bowiem zanurzone w kulturze i wchłania w siebie wiele jakości kultury, w której jest doznawane. Powtórzmy jednak, że jest czymś więcej niż poszczególne jakości, które są wchłaniane. Czy można mówić o modlitwie tylko jako o pojęciu, jako o słowie, i analizować jego sens, nie odnosząc się do doświadczenia? Doświadczenia historyczno-kulturowego wyrażonego w dokumentalnych świadectwach i w ten sposób obecnego w kulturach i dostępnego refleksji filozoficznej, a także doświadczenia własnego? Czy refleksja nad modlitwą tylko jako nad pojęciem, tylko jako nad słowem, nie przemienia modlitwy w pojęcie puste, któremu nie odpowiada nic i któremu odpowiadać może wszystko? Ostatnie teologiczne badania nad modlitwą sytuują ją „pomiędzy”. Nie jest to kategoria do końca jasno określona. Zezwala
Wstęp. Metoda, postawa i cel
13
na interpretacje. Jest bardzo pojemna. Może znaczyć: pomiędzy tym, co skończone, a tym, co nieskończone, pomiędzy czasem a wiecznością, pomiędzy teorią a praktyką, pomiędzy żeńskim i męskim, pomiędzy człowiekiem a Bogiem, pomiędzy dobrem a złem, wreszcie pomiędzy człowiekiem a człowiekiem, czyli osobą a osobą. Nie wiemy też z pewnością, czy „pomiędzy” znaczy „i”, czy „bądź”, czy „ani”. Najczęściej „pomiędzy” interpretowane jest jako „i”, jako doświadczenie, które łączy, a nie wyklucza ani nie konfliktuje. Mimo istniejącego wrażenia, że wszyscy wiedzą wszystko o modlitwie, oraz istnienia tylu prac o modlitwie, artykułów, książek, wypowiedzi oficjalnych i mniej oficjalnych, trudno znaleźć kogoś, kto zechciałby rozmawiać o osobistym doświadczeniu modlitewnym. Niektórzy czasem przyznają, że się modlą. Doświadczenie modlitewne stało się sprawą prywatną, intymną, wstydliwą. Hierarchia wartości uległa zmianie. To, co było intymne, upubliczniło się, a modlitwa się sprywatyzowała. Choć może tak być powinno: Nikt nie powinien żądać — pisze ks. prof. Jan Sochoń — byśmy się tłumaczyli ze swoich najbardziej intymnych przeżyć. Nie musimy odsłaniać myśli i uniesień poza Tym jedynym Świadkiem, jakim jest Jezus Chrystus. Dlaczego? Ponieważ On patrzy od wewnątrz, przed nim wszystko jest rozjaśnione, widoczne; tak jak dla nas w przeciwieństwie wszystko jest zasłonięte 8.
Trudne to sprawy. Z wielu prób przeprowadzenia rozmów z różnymi ludźmi na temat ich doświadczenia modlitewnego udało mi się zebrać garść wypowiedzi, które stanowią ślady dochodzenia do modlitwy i odchodzenia od niej 9.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
8 Ks. Jan Sochoń, Mowa wewnętrzna. Sceny z życia duchowego, Teologia Polityczna, Warszawa 2017, s. 486. Podobnie odczuwają inni, patrz Krzysztof Rutkowski, Aneks, s. 195 niniejszego tomu. 9 Rozmowy te jako ślady doświadczenia modlitewnego zamieszczam na końcu książki w Aneksie.
14
Wstęp. Metoda, postawa i cel
Nie mamy dostępu do doświadczenia. Mamy dostęp do śladu i jego warstw. Pisząc o śladach, piszemy o doświadczeniu, ale nie jest ono dostępne bezpośrednio, lecz jest — powtórzmy — kulturowo zapośredniczone. Podjęta przeze mnie praca mieści się w obszarze antropologicznej filozofii kultury. Antropologiczna filozofia kultury należy do dyscyplin idiograficznych. Oznacza to, że jej celem nie jest ustalanie praw ogólnych — co jest celem dyscyplin nomologicznych — ale podkreślanie tego, co unikalne, choć powszechnie obecne. W sformułowaniu Gordona Allporta, że każdy człowiek jest „idiomem wyłamującym się ze składni gatunku” 10, najlepiej wyraża się przekonanie, które jest fundamentem idiograficznej postawy badawczej. Jej cel ma charakter aleteiczny. Aleteiczny to tyle, co ujawniający istotę danego fenomenu. Wzorcowa jest tu myśl Platona obecna w jego dialogach. „Dusza — w przekonaniu Platona — dąży do poznania nie jakości, ale istoty” 11. Modlitwa jest sposobem — wielorakim sposobem — w jaki człowiek może wykraczać w kierunku Absolutu, Boga, w kierunku nieskończoności. Za jej pośrednictwem usiłujemy przekroczyć skończony czas, w którym istniejemy, w kierunku wieczności. Przekroczyć to, co ograniczone, w kierunku tego, co nieograniczone. Otwarte pozostaje pytanie, czy jest to sposób jedyny. Świadectwa obecności duchowego rozwoju człowieka i związanej z nim obecności doświadczenia modlitewnego znajdujemy w każdej kulturze. Jest w niej obecny także nurt technocentryczny, transhumanistyczny, który chce wkroczyć w nowy etap ewolucji i uzyskać nieśmiertelność przez „transfer umysłu do rzeczywi-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
10 Gordon W. Allport, Osobowość i religia, tłum. Hanna Bartoszewicz, Anna Bartkowicz, Irena Wyrzykowska, Pax, Warszawa 1988 (1950), s. 22. 11 Platon, List VII, 344c, w: tenże, Listy, tłum. Maria Maykowska, PWN, Warszawa 1987, s. 54.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
15
stości cyfrowej” 12. Nurt ten zdobywa sobie coraz większą popularność. W porównaniu z nim modlitwa wydaje się „sposobem” nieefektywnym, anachronicznym, przestarzałym, niemodnym. Niemniej, podobnie jak nie mówimy, że oddychanie jest niemodne czy przestarzałe, tak nie chcemy mówić, że modlitwa jest niemodna czy przestarzała. Jest stale obecna w życiu człowieka i w życiu kultury. Jest bowiem tak, jak kiedyś zauważył Zygmunt Freud: to, co raz dotarło do człowieka, nigdy nie znika. Wszystko, co ważne, zostało zachowane, a nawet to, co — jak się wydaje — uległo zapomnieniu, w jakiś sposób istnieje, tyle że zagrzebane, niedostępne. Jak wiadomo, można mieć wątpliwości, czy jakakolwiek formacja psychiczna istotnie może zostać bez reszty zniszczona 13.
Nie znaczy to, że zawsze się ujawnia z taką samą intensywnością, w takiej samej formie. W kulturze obserwujemy ruch hermeneutyczny, istnieje postęp, ale też istnieją nawroty 14. Bywamy zmęczeni profanum i tęsknimy za sacrum 15. W swojej pracy koncentruję się na obecnych w kulturze promieniach, czyli świadectwach doświadczenia modlitewnego. Ich zrozumienie pozwala lepiej pojąć człowieka. Zmusza do odpowiedzi na pytanie o „jak” człowieka. Jak trzeba go rozumieć, aby zrozumieć obecność tych śladów w kulturze. Nie każdy człowiek się modli, ale w każdej kulturze ślady doświadczenia modlitewnego są obecne. Świadczą — podkreślmy to ponownie — o ludzkim wysiłku przekraczania tego, co dane
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
12 Michał Ziółkowski MI, Pokonać śmierć czy zmienić człowieka. Ideologia współczesnego trans humanizmu wobec heterodoksji Mikołaja Fiodorowa, Wydawnictwo von Borowiecki, Radzymin–Warszawa 2021, s. 192. 13 Zygmunt Freud, Konstrukcje w analizie, w: tenże, Technika terapii, tłum. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 2007, s. 337. 14 Zofia Rosińska, Progress and reversions: Movement in the hermeneutic circle of culture, „Eidos. The Journal for philosophy of Culture” 2020, nr 3, s. 76–85. 15 Zofia Rosińska, Pragnienie powrotu, czyli zmęczenie profanum, w: taż, Ruch myśli: Teksty trochę filozoficzne, Eneteia, Warszawa 2012, s. 147–169.
16
Wstęp. Metoda, postawa i cel
i bezpośrednio doświadczane, w kierunku arche i w kierunku telos. W kierunku prapoczątku i w kierunku końca, w kierunku absolutu. Modlitwa jest tym wysiłkiem. Tak jak to, że nie każdy człowiek uczestniczy w zawodach sportowych i nie każdy osiąga w nich sukcesy, tak nie każdemu potrzebna jest modlitwa. Pani Bronnie Ware, australijska pielęgniarka, w książce Czego najbardziej żałują umierający wymieniła pięć „żalów”: 1) że nie umieliśmy żyć tak jak chcieliśmy, 2) że za dużo pracowaliśmy, 3) że baliśmy się okazywać uczucia, 4) że traciliśmy kontakty z przyjaciółmi i po piąte, że sami sobie nie pozwoliliśmy być szczęśliwi 16.
Nikt nie żałował, że wcale się nie modlił ani że nie modlił się wystarczająco. Filozofia kultury zajmuje się śladami doświadczenia modlitewnego nie dlatego, że wszyscy ludzie się modlą, ale dlatego, że są ludzie, którym modlitwa jest potrzebna i wiele dla nich znaczy. Swoje doznania modlitewne wyrażają. Treść wyrażanych doznań i sposób, w jaki są wyrażane, zostawiają ślady kulturowe, które wymagają rozumienia i analizy. Pisanie o doświadczeniu modlitewnym nie korzysta z treści wyrażonych na spowiedzi czy w gabinetach terapeutycznych. Są one objęte tajemnicą. Nie stanowi też zwierzenia autorki z jej własnych doznań modlitewnych. Pisanie rozważa istniejące ślady, z których korzystać może każdy. Trudność polega na tym, aby je zauważyć, nie ominąć ich i je zrozumieć. Zrozumieć, czyli zinterpretować. A zinterpretować znaczy odsłonić warstwy innych interpretacji, które już wrosły w te ślady. A jeśli już uda się dotrzeć do śladu, to pojawia się pytanie o relacje między śladem a doświadczeniem. Praca nie jest pisana z perspektywy kulturoznawstwa ani z perspektywy teologii. Jest to praca — jak podkreśliłam
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
16 Bronnie Ware, Czego najbardziej żałują umierający, tłum. Magdalena Słysz, Czarna Owca, Warszawa 2016.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
17
wcześniej — z obszaru antropologicznej filozofii kultury, a dokładniej z filozofii egzystencji. Oznacza to, że nie tylko prezentuje analizę i interpretację pojęć, ale uwzględnia także ludzkie doświadczenie, które jest wyrażone w różnej formie (postaci) w kulturze. „Pierwszym ze wszystkich warunków hermeneutycznych — pisze Hans-Georg Gadamer — pozostaje więc przedrozumienie, które rodzi się w «mieć-do-czynienia» z daną rzeczą” 17. Książka jest pisana przez autorkę, która do tej kultury należy, która „ślady” pozostawione w tej kulturze usiłuje rozumieć i potrafi je interpretować, ponieważ nie są jej one całkowicie obce. Postawa autorki nie jest zdystansowana, neutralna, obiektywna. Jest zaangażowana w rozumienie. Rozumienie egzystencji nie ma ważności uniwersalnej. Bliska mi jest myśl Karla Jaspersa, który pisał: „Jak zbliżyć się do możliwej dziś niezależności filozofowania? Nie wiązać się z żadną szkołą filozoficzną, nie uznawać prawdy dającej się wypowiedzieć za prawdę wyłączną i jedyną. Być panem swoich myśli” 18. „Nie wiązać się” nie oznacza nie być zainspirowanym. Człowiek nie żyje w myślowej pustce. Jedne myśli przyjmuje, inne odrzuca, a jeszcze inne rozwija czy modyfikuje, pozostając „panem swoich myśli”. Przyjmuję też jako własne przekonanie Platona, że tego, kogo nie łączy z przedmiotem więź pokrewieństwa — nie uczyni widzącym ani łatwość przyswajania wiadomości ani dobra pamięć. Zasadniczo bowiem nie przyjmuje się ten przedmiot na gruncie obcej sobie natury 19.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
17 Hans-Georg Gadamer, Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, tłum. Bogdan Baran, Inter Esse, Kraków 1993, s. 280. 18 Karl Jaspers, Wprowadzenie do filozofii, dwanaście odczytów radiowych, tłum. Anna Wołkowicz, Siedmiogród, Wroclaw 1995, s. 80–81. 19 Platon, List VII, w: tenże, Listy…, s. 55. Uwaga Platona odnosi się do poznania tego, co dobre i co złe.
18
Wstęp. Metoda, postawa i cel
„Więź pokrewieństwa” można by charakteryzować poprzez stopnie i siłę. Nie znam badań, które podejmowałyby próbę określenia siły „więzi pokrewieństwa” między różnymi dziedzinami wiedzy i badaczami w tych dziedzinach. Separacja podmiotu i przedmiotu badania w naukach przyrodniczych wydaje się dość oczywista. Natomiast w naukach humanistycznych nie można wykluczyć, że również w matematyce uwewnętrznienie badanych idei jest możliwe i zdarza się na nie natrafić. Platońskie przekonanie nie jest przyjmowane przez epistemologię skoncentrowaną na badaniach prowadzonych z tzw. perspektywy trzecioosobowej, czyli niewymagających od badacza zaangażowania w badany przedmiot. Gdy jednak przedmiotem i podmiotem badania jest człowiek, perspektywa trzecioosobowa powinna być i zwykle jest łączona z perspektywą pierwszoosobową. Przedmiotem badania, który wymaga perspektywy pierwszoosobowej i silnej więzi pokrewieństwa, są idee, rzeczywistość ponadzmysłowa, transcendencja 20. Platońskie odkrycie pozwala nam zrozumieć i scharakteryzować doświadczenie modlitewne. Doświadczenie modlitewne jest nakierowane na to, co ponadzmysłowe. Nakierowanie nie jest czynnością prostą i jednorazową. Jest nakierowywaniem. Jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Przypomnijmy, że odkrycia tego dokonał Platon w tzw. drugim żeglowaniu (deuteros plous). Wyrażeniem tym sam Platon określił proces myślowy, który doprowadził go do odkrycia tego, co ponadzmysłowe, to znaczy idei i zasad. Giovanni Reale traktuje to wyrażenie jako emblematyczne, ponieważ dobrze oddaje ono rewolucyjne przejście od myślenia typu fizycznego do myślenia określanego potem jako metafizyczne. W Uwagach wstępnych do tomu 2, poświęconego omówieniu myśli Platona i Arystotelesa, Reale pisze tak: „Naszym zdaniem odkrycie tego, co ponadzmysłowe, stanowi nie tylko istotny etap rozwoju myśli starożytnej (zobaczymy, że myśl tę charakteryzować będzie to właśnie, że najpierw przyjmie, potem zagubi, a w końcu znowu odnajdzie sens tego, co ponadzmysłowe), lecz — ogólniej jeszcze — […] stanowi kamień milowy rozwoju filozofii Zachodu” (Giovanni Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 2: Platon i Arystoteles, tłum. Edward Iwo Zieliński, Wydawnictwo KUL, Lublin 2012, s. 19).
Wstęp. Metoda, postawa i cel
19
procesem, który ma swoje źródło, ma swoje etapy, swoją intensywność. Jest procesem, który wymaga wysiłku. Wysiłku, który angażuje całego człowieka. Jego umysł i jego ciało, ale także kulturę. Jest pielgrzymowaniem. Jak trzeba rozumieć kulturę, aby to rozumienie pozwalało na prezentowane ujęcie doświadczenia modlitewnego? Najbliższe autorce jest podejście i określenie Ruth Benedict: „Musimy pojmować jednostkę jako żyjącą w swojej kulturze, kulturę zaś jako przeżywaną przez jednostkę” 21. Kultura kształtuje człowieka, a człowiek kształtuje kulturę. Kształtuje kulturę przez to, co czyni i jak czyni, przez to, co komunikuje, i przez to, co jest odbierane, rozumiane, interpretowane. Przyswajane lub odrzucane. Kulturą jest wszystko to, co człowiek robi, czym jest i jak się staje 22. Określenie to wymaga uzupełnienia przez dwie kategorie: „uczucie” i „wspólnota”. „Cywilizacja rozwija się tylko tam, gdzie znaczna liczba ludzi pracuje razem dla osiągnięcia wspólnych celów. Taką jedność osiąga nie tyle wspólnota samych idei, ile wspólnota uczuć, dzięki którym idee zostają emocjonalizowane i stają się przekonaniami i motywami” 23. Rozwój kultury nie odbywa się po linii
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
21 Ruth Benedict, Wzory kultury, tłum. Jerzy Prokopiuk, PWN, Warszawa 1966, s. 60. Kulturę definiuje i opisuje wiele dyscyplin: etnologia, antropologia, socjologia, kulturologia, a także filozofia. Opisy się różnią. Od tzw. określeń wyliczających, które wymieniają elementy kultury (np. kultura to: wiedza, prawo, moralność itd.), do określeń tzw. istotowych, w których podkreśla się te elementy kultury, bez których obecności nie możemy o kulturze mówić, np. Stefan Czarnowski pisze: „O kulturze możemy mówić dopiero wówczas, gdy odkrycie czy wynalazek zostaje zachowany i jest przekazywany z pokolenia na pokolenie, gdy staje się dorobkiem trwałym zbiorowości ludzkiej, nie przyzwyczajeniem poszczególnej jednostki czy jej mniemaniem osobistym” (Stefan Czarnowski, Kultura, w: tenże, Dzieła, t. 1, PWN, Warszawa 1956, s. 13–14). 22 Zofia Rosińska, Filozofia kultury jako „filozofia spraw ludzkich”, w: taż, Nie tylko to, co racjonalne, Oficyna Naukowa, Warszawa 2020, s. 12–34. 23 George Foot Moore, Preparatory note, w: John Hopkins Denison, Emotion as the Basis of Civilization, Scribner’s Sons, New York 1928, s. V, cyt. za: Alfred
20
Wstęp. Metoda, postawa i cel
prostej, skierowanej tylko ku przyszłości, ale zatacza koła, sięgając ku przeszłości. Innymi słowy w rozwoju kultury mamy do czynienia z postępem i nawrotami 24. Kategoria „nawrotu” jest ważną kategorią dla rozważań o doświadczeniu modlitewnym. Można bowiem ująć doświadczenie modlitewne jako fenomen, który ulega obecnemu w kulturze ruchowi „postępu nawrotu”. Zwraca na to uwagę także Gianni Vattimo, który pisze: „Powracanie jest jednym z podstawowych aspektów (lub jedynym podstawowym aspektem) doświadczenia religijnego” 25, a także Benedykt XVI. Czytamy w jego encyklice: „widzimy jednakże wiele znaków, które wskazują na budzenie się zmysłu religijnego” 26. „Nawroty”, które obserwujemy w kulturze współczesnej i o których chcę mówić, wydają się mieć inny charakter niż te, których tęsknotę wyrażała refleksja filozoficzna. Inny niż tęsknota za „prapoczątkiem” czy „bytem nieuwarunkowanym”, który umożliwiałby usensownianie doświadczeń empirycznych 27. Innym niż tęsknota za „przedpamiętnym stanem czy „stanem niechcenia” — ideałem Schelinga. Czy nawroty współczesne są inną formą zaspokajania tej samej tęsknoty, czy też wyrażają i zaspokajają inną potrzebę? Czy inną tęsknotę? Odpowiedzieć na takie pytanie nie jest łatwo między innymi z tego powodu, że pewne zachowania kulturowe
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Whitehead, Przygody idei, tłum. Marek Piwowarczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2020, s. 279. 24 Por.: Zofia Rosińska, Progress and reversions…; Philosophy of Culture as Theory, Method and Way of Life, red. Przemyslaw Bursztyka i in., Brill, Leiden–Boston 2022, s. 386–397. 25 Gianni Vattimo, Ślad śladu, tłum. Ewa Lukaszyk, w: Religia. Seminarium na Capri prowadzone przez Jacquesa Derridę i Gianniego Vattimo, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999, s. 100, a dalsze rozważania s. 100–110. 26 Benedykt XVI, Audiencja generalna, Rzym, 11 maja 2011 r. 27 Leszek Kołakowski, Obecność mitu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
21
mają charakter wielofunkcyjny i wieloznaczny. „Nawroty” mogą być ekspresją pragnienia Boga, „bytu nieuwarunkowanego”, ale mogą też wyrażać pragnienie ciągłości, „widoku świata jako ciągłego” czy trwałego, czy stałego i niezmiennego. Między tymi określeniami są subtelne różnice i wydaje się prawie niemożliwe sprostać metodologicznym wymogom Arystotelesa: „Definicja bowiem powinna wykazać nie tylko sam fakt, jak to czyni przeważająca ilość definicji — lecz także podać i wyjaśnić przyczynę”, tym bardziej że dziś już wiemy z badań nie tylko epidemiologicznych, że dane zjawisko może mieć kilka czynników, które wpływają na jego pojawienie się. Aby wyjaśnić przyczynę nawrotów, odpowiedzieć na pytanie, dlaczego występują i czy występować muszą, trzeba się odwołać do ogólnej koncepcji człowieka i kultury, która poszukuje ich istoty. Nie jest celem mojej pracy sprawozdanie z dziejów filozoficznej refleksji nad modlitwą, nie jest też moim celem interpretacja tej refleksji. Interesuje mnie przede wszystkim doświadczenie modlitwy, to, jak się wyraża, jak się kształtuje, a także jak zanika i powraca. Do obszaru filozoficznego i teologicznego będę się odwoływała, o ile przedmiotem refleksji filozoficzno-teologicznej będzie doświadczenie modlitewne. Kategorie „doświadczenie modlitewne” i „modlitwa” najczęściej — zarówno w mowie potocznej, jak i w refleksji filozoficzno-teologicznej — są używane zamiennie, ale „znać drogę, a ją przejść, to dwie różne sprawy” 28. Mimo że sprawy te są różne, są ściśle związane, ponieważ — jak już to powiedziałam wyżej — nie ma człowieka bez kultury, to znaczy każdy z nas żyje w kulturze, która go wychowuje i kształtuje sposoby jego przeżywania i doznawania. Kultura kształtuje, ale nie determinuje. Sens i przestrzeń między kształtowaniem a determinowaniem to obszar naszych indywidualności, tego, co w nas
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
28 Piotr Klimowski, Filozofia modlitwy, Flos Carmeli, Poznań 2020, okładka.
22
Wstęp. Metoda, postawa i cel
niepowtarzalne. Doświadczenia jednostkowe nigdy nie są w pełni autonomiczne, całkowicie niezależne od kultury, w której każdy z nas jest zakorzeniony. Doświadczenia upublicznione, zmediatyzowane wpływają na doświadczenia indywidualne, na ich treść i na sposób doświadczania. Jednocześnie siła doświadczeń indywidualnych, ich moc twórcza wpływają na kulturę. Pojawiają się nowe prądy, nowe tendencje, nowy stosunek do wartości i obyczaju. To, co było zakazane, staje się przyzwolone. Obserwujemy to w życiu codziennym. Mówić o doświadczeniu modlitewnym to mówić o koncepcji doświadczenia i o doświadczeniu wiary. To mówić o ich przemianach w dziejach kultury i o tym, jak przemiany dotyczące jednego elementu wpływają na przemiany drugiego. To mówić o Bogu i człowieku. Analizując doświadczenie modlitewne, nie można mówić o jednym, nie mówiąc o drugim. Praca jest pisana w nastawieniu hermeneutycznym. Nastawienie to tyle co postawa, ukierunkowanie, skłonność czy tendencja. W psychologii „postawa” jest definiowana jako osąd lub uczucie względem osoby, idei lub obiektu. Postawy mają trzy elementy składowe: afektywny (emocje wobec obiektu postawy), behawioralny (zachowanie wobec obiektu postawy) oraz kognitywny (poglądy i wiedza dotyczące obiektu postawy) 29. Skłonność czy tendencja wydają się jednak wcześniejszym od wymienionych w powyższej definicji wyznacznikiem stanu osoby przystępującej do badania. Metodą jest uważność i interpretowanie. Uważność umożliwia dostrzeżenie obecnych w kulturze śladów doświadczenia modlitewnego, a interpretowanie pozwala je zrozumieć, czyli odczytać ich sens. Celem pracy jest rozpoznanie. Rozpoznanie nie jest poznaniem. Rozpoznanie to rozumienie. Akceptacja bądź odrzucenie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
29 Rosenberg Milton, Carl Hovland, Attitude, Organisation and Change. An Analysis of Consistency Among Attitude, Yale University Press, New Haven 1960.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
23
rozumianego. Poznanie to znajomość przyczyn danego fenomenu i jego skutków. To możliwość przewidywania. Kategoria „rozpoznania” nie jest często analizowana w filozofii, choć jako fenomen doświadczenia potocznego jest opisywana w literaturze. Przypomnijmy, że to pies Argos pierwszy rozpoznał Odyseusza: „Lecz skoro bliskość pana zwietrzyło biedactwo, pokiwało ogonem tuląc uszy obie, chciałoby się doczołgać, sił nie miało w sobie” 30. W Poetyce Arystoteles określa rozpoznanie (anagnorisis) jako „przejście z nieznajomości w znajomość” 31. Dodajmy, że w języku polskim „rozpoznanie” zmusza nas do przyjęcia wiedzy przed stanem niewiedzy, czyli byłby to proces trzyetapowy. Aby coś lub kogoś rozpoznać, trzeba to coś lub tego kogoś uprzednio znać. Rozpoznajemy po gestach, znakach, symbolach, zapachach itp. Szczegółowo i wnikliwie opisuje to Paul Ricœur w książce Drogi rozpoznania. Czytamy tam: Rozpoznawanie jako akt filozoficzny wyraża żądanie intelektualnego panowania na obszarze znaczeń, twierdzeń dotyczących znaczeń. Dać się rozpoznać — rozpoznać — te dwie gramatyczne różnice wyznaczają dwie postawy filozoficzne, a dokładniej napięcie pomiędzy tymi dwiema perspektywami. Pojawiają się od razu pytania: czy można rozpoznawać, nie będąc rozpoznawalnym, i czy można dać się rozpoznać, nie rozpoznając? Tego rodzaju pytania mogą być stosowane do relacji międzyludzkich, podmiotowych, ale nie do poznawania przyrodoznawczego, nawet jeśli dotyczy ono człowieka 32.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
30 Homer, Odyseja, tłum. Lucjan Siemieński, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1981, pieśń XVII. 31 Arystoteles, Poetyka, w: Trzy poetyki klasyczne: Arystoteles, Horacy, Pseudo-Longinos, tłum. Tadeusz Sinko, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1951; por. Tadeusz Sinko, Wstęp. Składniki tragedii, w: Trzy poetyki…, s. XV. 32 Paul Ricœur, Drogi rozpoznania, tłum. Janusz Margański, Znak, Kraków 2004, s. 12.
24
Wstęp. Metoda, postawa i cel
Hermeneutycznymi przewodnikami, którzy ułatwiają zrozumienie doświadczenia modlitewnego, stają się w tej pracy Hans-Georg Gadamer i Paul Ricœur. Praca jest pisana z perspektywy filozofii kultury, to znaczy z perspektywy, która uwzględnia obecność śladów doświadczenia modlitewnego w kulturze. Nie jest to jednak praca socjologiczna, która liczyłaby modlących się, ich wiek i teren. Nie jest to praca kulturologiczna, która by te ślady neutralnie opisywała. Neutralny opis nie stanowi rozumienia, choć może sprawiać takie wrażenie. Nie wydobywa sensu z istniejącego śladu, nie daje mu się unieść. Nie jest celem tej pracy psychologiczny opis własnego doświadczenia modlitewnego. Opis psychologiczny nie jest tożsamy ze zrozumieniem. Zrozumienie wymaga interpretacji. Cogito, jak powiada Ricœur, jest wewnątrz bytu. Oznacza to między innymi, że zawsze tkwimy w przed-rozumieniu. Przed-rozumienie nie jest jednowymiarowe. Ma warstwy. Przede wszystkim język, określone wychowanie, istniejący obyczaj, przeżywane dzieje, indywidualne doświadczenie i inne warstwy, których obecności nie jesteśmy w pełni świadomi. Także rozwój nauki i techniki, skuteczność i przewidywalność, które stają się efektami tego rozwoju, rodzą — jak pisze Leszek Kołakowski — „głęboką mutację w ludzkiej mentalności” 33. Ta mutacja to zobojętnienie na sprawy duchowe, wieczne, które tego praktycznego skutku nie mają. Sfera duchowa wygasa. Nie każdy jednakże łatwo godzi się na absolutne unicestwienie sfery duchowej. Potrzeba, a raczej pragnienie przekroczenia przepaści pojawia się ciągle od nowa. W wysiłku filozoficznym i w nawrotach religijnych. Ale także, jak pisze Ricœur, wszyscy jesteśmy dziećmi krytyki — filologii, egzegezy, psychoanalizy; teraz natomiast oczekujemy krytyki, która doprowadzi-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
33 Leszek Kołakowski, Bóg nam nic nie jest dłużny, tłum. Ireneusz Kania, Znak, Kraków 1994, s. 235.
Wstęp. Metoda, postawa i cel
25
łaby do odnowy, a nie do zubożenia. Innymi słowy, jedynie interpretując, możemy ponownie słyszeć i rozumieć 34.
Rozumieć i interpretować możemy tylko na podstawie tego przed-rozumienia. Jesteśmy w nim zakorzenieni. Praca poszukuje śladów doświadczenia modlitewnego, aby je zrozumieć, a poprzez ich rozumienie zrozumieć swoje własne pragnienie „usłyszenia wezwania”. Istnieją i są wyrażane pragnienia i inne sposoby „uzyskania wezwania”. Nie po śladach, nie po nitce Ariadny, ale a priori, z Objawienia: Kiedy dorosnę kiedy dorosnę chciałbym zostać mędrcem móc prawdę opisać własnymi słowami chciałbym zrozumieć co jest ważne najważniejsze i nie psuć sobie głowy statystykami nie słuchałbym ekspertów od społecznych nauk nie szukał wglądu w grubych tomach badań problemy rozjaśniałbym alegoriami stosowałbym czystą dedukcję i logikę dwuwartościową rozpoczynał zawsze od prostych prawd a priori których nie trzeba zrozumieć tylko przyjąć na słowo mędrca 35.
Pragnienie zawarte w tym wierszu można interpretować na różne sposoby: jako nieco ironiczny wyraz zmęczenia rygorami nauk empirycznych i próbę ucieczki w mit średniowiecznego mędrca, który posiadł wszelką wiedzę, ale również jako pragnienie niedościgłego ideału wiedzy pozbawionej wątpliwości, którą można czerpać z własnego lub cudzego objawienia. Jeżeli istnieje istota modlitwy, to nie można do niej dotrzeć przez cudze objawienia ani przez statystyczną analizę jej
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
34 Paul Ricœur, Symbol daje do myślenia, w: tenże, Egzystencja i hermeneutyka, tłum. Stanisław Cichowicz, Pax, Warszawa 1975, s. 18. 35 Łukasz Zieliński, tekst niepublikowany, Boston, 30 grudnia 2009.
26
Wstęp. Metoda, postawa i cel
skuteczności. Nie sposób też określić, ile jest w modlitwie wspólnego, a ile indywidualnego nastawienia i przeżycia. Wybór drogi „po śladach” doprowadził mnie do tego, aby odnieść się do modlitwy tak, jak modlący się o niej mówią. Narzuca to konieczność szczególnego nagromadzenia cytatów, ale pozwala na bliskie obcowanie z tym, co ludzie myślą i mówią o modlitwie. Nie jest do końca pewne, czy przybliża jej rozumienie. Ale daje nam obraz wielkiego bogactwa i różnorodności „wiary i nadziei” zakotwiczonych w ludzkiej duchowości. Koncentruję się na modlitwie indywidualnej, osobistej, na lectio divina, która często jest połączona z modlitwą wspólną (liturgiczne Opus Dei i Eucharystia). Modlitwa wspólna jednakże ma już utrwalone struktury społeczne, a ich analiza wymagałaby wiedzy raczej socjologiczno-teologicznej, a nie tylko filozoficzno-psychologicznej, choć ta ostatnia jest też użyteczna do analizy doświadczenia liturgicznego. W modlitwie wspólnej możemy uczestniczyć z indywidualnym zaangażowaniem, ale też nasz udział może mieć charakter mechaniczny. Cztery kategorie stanowią drogowskazy, według których podążała moja myśl. Są to: „doświadczenie”, „ślad”, „wiara”, „modlitwa”. Tak też nazywam rozdziały książki. Wszystkie są obecne w najstarszych źródłach kultury europejskiej. Są w Biblii i starożytnej Grecji. Rozważane są przez filozofów i teologów, a współcześnie także przez psychologów, kulturoznawców, antropologów. Wszystkie są wielosemiczne, czyli obciążone wieloma sensami. Nie będę zdawała sprawy ze wszystkich istniejących znaczeń. Dzieje poszczególnych kategorii są różne. Każda z nich miewała czas poranka i czas jesieni. Budziła fascynacje i zobojętnienie. Możemy powtórzyć za Sørenem Kierkegaardem, że: „Pojęcia, tak jak jednostki, mają swą historię i w równie niewielkim stopniu potrafią ostać się przed naporem czasu” 36.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
36 Søren Kierkegaard, O pojęciu ironii z nieustającym odniesieniem do Sokratesa, tłum. Alina Djakowska, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999, s. 13.
O doświadczeniu i o śladzie
C
elem tego rozdziału jest prezentacja sporu o doświadczenie w kulturze europejskiej oraz próba usytuowania w tym sporze doświadczenia modlitewnego. Spór dotyczy pytania o to, co to jest doświadczenie i jak należy je oceniać, czy ma wartość poznawczą, komunikacyjną czy metanoiczną 1. Dodajmy też od siebie pytanie, czy zawsze jesteśmy w stanie realizować wartości, jakie doświadczenie niesie w sobie czy ze sobą. Prezentacja sporu o doświadczenie zakorzenia nas w nurcie refleksji, który jest dynamiczny, polisemantyczny. Jest to nurt pełen kontrowersji, które trwają do dziś. Pytania zadawane „doświadczeniu” i spory, które trwają w odpowiedzi na te pytania, wyrażają się także w refleksji nad doświadczeniem modlitewnym. Uświadamiamy sobie, że — aby użyć terminologii Arystotelesowskiej — bliższe nam jest phronimos niż techne czy sophia 2. „Doświadczenie” to słowo potoczne. Jest używane często i powszechnie rozumiane. Nie wiemy jednak, jak jest rozumiane
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Pracami, z których wiele korzystam w tym rozdziale, są: Nowoczesność jako doświadczenie, red. Ryszard Nycz, Anna Zeidler-Janiszewska, Universitas, Kraków 2006; Martin Jay, Pieśni doświadczenia, tłum. Agnieszka Rejniak-Majewska, Universitas, Kraków 2008; Frank Ankersmit, Narracja, reprezentacja, doświadczenie, Universitas, Kraków 2004. Korzystam także z własnej publikacji: Nie tylko to, co racjonalne, Oficyna Naukowa, Warszawa 2020. 2 Phronimos, techne i sophia są pojęciami Arystotelesowskimi. Phronimos to ktoś, kto posiada phronesis, czyli zdolność właściwego postępowania (mądrość praktyczna), techne jest to umiejętność postępowania technicznego, a sophia — wiedza teoretyczna.
28
O doświadczeniu i o śladzie
i co przekazujemy, komunikując się z innymi za jego pośrednictwem. Nie dziwi zatem, gdy cytujemy uwagę Hansa-Georga Gadamera: „Pojęcie doświadczenia wydaje mi się — choć brzmi to paradoksalnie — jednym z najmniej wyjaśnionych pojęć, jakimi dysponujemy” 3. Podobnie Michael Oakeshott twierdzi, że doświadczenie jest najtrudniejszym do opanowania słowem ze słownika filozofii, a każdy autor, który chce się nim posługiwać, musi mieć ambicję pokonania jego dwuznaczności 4. „Doświadczenie” jest nie tylko najmniej wyjaśnione i dwuznaczne — jest wieloznaczne i ciągle nie jest wyjaśnione w pełni. W tej wieloznaczności jesteśmy zakorzenieni i jest ona obecna w całej naszej pracy mimo wysiłków jej ograniczenia. Doświadczenie bowiem nabierało innego znaczenia i odpowiadało na inne pytania, zależnie od dominujących w kulturze nastrojów ideowych i uprawianych dziedzin wiedzy. W filozoficznym myśleniu o kulturze nie mamy do czynienia z „faktami kulturowymi ujmowanymi dzięki apriorycznym pojęciom”, ale z „myśleniem nasyconym światem”, a wyrażając to samo językiem Arystotelesowskim, mamy do czynienia z „filozofią spraw ludzkich”, w określeniu Giambattisty Vica z mondo civile, nie zaś z obiektywną, czyli niezależną od człowieka wiedzą o kulturze. Myślenie nasycone światem nie ma charakteru stałego, jest ruchome, zmienne, dynamiczne. A zatem i centralna kategoria tego myślenia (myślenia nasyconego światem) nie może być sztywno określona definicją. W filozofii — pisze Edmund Husserl — nie można definiować tak jak w matematyce. Wszelkie naśladowanie matematycznego postępowania jest pod tym względem nie tylko nie płodne, ale opaczne i jak najbardziej szkodliwe w skutkach 5.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
3 Hans-Georg Gadamer, Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, tłum. Bogdan Baran, Inter Esse, Kraków 1993, s. 324. 4 Michael Oakeshott, Experience and Its Modes, Cambridge University Press, Cambridge 1985. 5 Edmund Husserl, Ogólne wprowadzenie do czystej fenomenologii, w: tenże, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, Ks. 1, tłum. i przypisy
O doświadczeniu i o śladzie
29
A tak by mu odpowiadał Arystoteles: Jest coś takiego w tym nadmiarze ścisłości, że niektórzy uważają ją za niegodną człowieka wolnego zarówno w stosunkach międzyludzkich jak i w dyskusjach filozoficznych. Dlatego trzeba się tego nauczyć jak posługiwać się każdym rodzajem argumentów, bo jest niedorzecznością poszukiwać równocześnie wiedzy i metody wiedzy; niełatwo nawet opanować jedną z nich 6.
Minęło dwa tysiące lat. Ilość wiedzy i jej obszar wzrosły, ale i refleksja nad metodami jej zdobywania się pogłębiła. Metody często stają się kryteriami prawdziwości lub fałszywości naszej wiedzy. Nie możemy ich zupełnie ignorować, choć nie możemy też dać się metodom zniewolić całkowicie. Znajdujemy się w trudnej sytuacji. Paul Ricœur twierdzi, że musimy wybierać między wiedzą absolutną a hermeneutyką. Trudno się z nim nie zgodzić, ale tęsknota za wiedzą absolutną ciągle istnieje. Wiedza absolutna to pewność, to bezpieczeństwo, to dominacja. Hermeneutyka to otwartość, to pytanie i rozumienie. Hermeneutyka może być jednakże traktowana jako etap w dążeniu do wiedzy pewnej, do wiedzy, która obejmowałaby swoim zakresem przedmiot i podmiot. Albowiem postawa hermeneutyczna to postawa refleksyjna, która zapewnia więź między rozumieniem znaczenia a rozumieniem siebie. Ale ta więź właśnie nie zezwala na osiąganie wiedzy absolutnej. Jest źródłem interpretacji, a konflikt między interpretacjami jest nieprzezwyciężalny i nieuchronny. Stojąc zatem na gruncie hermeneutyki, musimy się zgodzić, że filozofia jest w żałobie po utracie wiedzy absolutnej. Czy to znaczy, że jest bezradna i bezsilna? Wręcz przeciwnie, właśnie teraz dopiero jest zdolna do współpracy z innymi dyscyplinami wiedzy, umożliwia
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Danuta Gierulanka; tłum. przejrzał i wstępem poprzedził Roman Ingarden, PWN, Warszawa 1967, s. 13. 6 Arystoteles, Metafizyka, tłum. Kazimierz Leśniak, PWN, Warszawa 1983, s. 45.
30
O doświadczeniu i o śladzie
im i ułatwia abdykację z postaw imperialistycznych. Ale muszą też tego chcieć.
Jakie czynności i zachowania ludzkie nazywane są doświadczeniem? Przypomnijmy kilka określeń, pamiętając jednak, że „w filozofii język jest zawsze narzędziem, nigdy zaś mistrzem” 7. W użyciu potocznym „doświadczać” to tyle co „doznawać”, na przykład bólu, cierpienia, upokorzenia. Podkreślmy, „doświadczenie” rozumiane jako „doznawanie” obejmuje odczuwanie nie tylko fizjologiczne, jak to jest często potocznie rozumiane, lecz także psychiczne i duchowe. Doznawanie bólu jest fizjologiczne i psychiczne, ale doznawanie upokorzenia czy upodlenia, również odczuwanie radości wkraczają w obszar aksjologiczny, czyli duchowy. W Słowniku warszawskim czytamy: „nie omylił się na tym i owszem doświadczył wszystkiego rzeczywiście jako o nim świadczył” 8, czyli „doświadczyć” to „oświadczyć”, „dać świadectwo”. „Dawanie świadectwa” jako istotny element doświadczenia jest akcentowane przez Barbarę Skargę: W odróżnieniu od słowa niemieckiego „Erfahrung” („fahren” znaczy „jechać”), jakbyśmy doświadczając byli gdzieś w podróży, czy francuskiego „experience” […], które oznacza zdobytą wiedzę, słowo polskie „doświadczenie” zawiera w sobie: „świadectwo”, „światło”, „świadomość”. Świadectwo domaga się obecności. Obecności, która rozumie i może to swoje rozumienie wypowiedzieć 9.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
7 Alfred North Whitehead, Przygody idei, tłum. Marek Piwowarczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2020 (1961), s. 274. 8 J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiecki, Słownik języka polskiego, Warszawa 1900–1927, https://szukajwslownikach.uw.edu.pl/slownik-warszawski/. 9 Barbara Skarga, Doświadczenie, w: taż, Kwintet metafizyczny, Universitas, Kraków 2005, s. 120, 121.
Jakie czynności i zachowania ludzkie nazywane są doświadczeniem?
31
Avishai Margalit, charakteryzując kategorię „świadka moralnego”, pisze, że świadectwo domaga się nie tylko rozumiejącej obecności, ale też obecności doznającej. Aby być świadkiem moralnym, trzeba spełnić następujące kryteria: 1. Trzeba doświadczyć bezpośrednio cierpienia spowodowanego złem. Ani cierpienie wywołane innymi przyczynami, ani obserwowanie zła nie jest wystarczające do tego, aby być świadkiem moralnym. 2. Świadek moralny musi doświadczyć rzeczywistego cierpienia, a nie cierpienia wyobrażonego, nawet gdy utożsamia się z cierpiącymi. Wiedza świadka moralnego płynie z jego własnego cierpienia. Margalit podaje przykład zakonnicy, która obserwowała w oknie w Istambule masakrę Ormian i ryzykując własnym życiem, doniosła o tym światu. Nie ma wątpliwości, że jej zachowanie było moralne i że była świadkiem zbrodniczego czynu, niemniej jednak nie stanowiła paradygmatycznego przykładu świadka moralnego. Ryzyko ofiary jest bowiem inne niż ryzyko świadka. 3. Świadek moralny musi mieć tylko jeden cel moralny. Cel moralny i tylko cel moralny jest istotnym elementem świadectwa moralnego. 4. Dla świadka moralnego jego świadectwo ma wartość samą w sobie, bez względu na konsekwencje tego świadectwa. 5. Świadectwo moralne pod pewnym względem jest bardziej wartościowe niż świadectwo polityczne, choćby nawet to drugie było skuteczniejsze w odkrywaniu prawdy wydarzeń, związków przyczynowo-skutkowych między nimi; natomiast świadectwo moralne i tylko ono może nam powiedzieć, co to znaczy być ofiarą zła. Świadek moralny jest potrzebny, aby oświetlić ciemny i złowrogi charakter ludzkiego cierpienia spowodowanego torturami i upokorzeniem 10.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
10 Avishai Margalit, The Ethics of Memory, Harvard University Press, Harvard 2002, s. 147–151.
32
O doświadczeniu i o śladzie
Słownik języka polskiego PWN następująco określa pojęcie doświadczenia: 1. Ogół wiadomości i umiejętności zdobytych na podstawie obserwacji i własnych przeżyć. 2. Wydarzenie, zwłaszcza przykre, które wpłynęło na czyjeś życie. 3. Wywoływanie lub odtwarzanie zjawiska w sztucznych warunkach. Słownikowe określenia zwracają uwagę przede wszystkim na efekty i przyczyny doświadczenia. Odpowiadają na pytanie o to, co zawdzięczamy doświadczeniu. Doświadczeniu zawdzięczamy wiedzę i umiejętności. Zaprzeczyć temu nie można. Ten sposób myślenia o doświadczeniu zaproponował Arystoteles: „Człowiek staje się sprawiedliwy dzięki sprawiedliwemu postępowaniu, a umiarkowany dzięki postępowaniu umiarkowanemu…” 11, a w księdze III Etyki nikomachejskiej, gdzie Arystoteles analizuje fenomen męstwa, czytamy: „Zawodowi żołnierze mogą dalej na podstawie doświadczenia najłatwiej zadawać ciosy i uchylać się od nich” 12. Doświadczenie jest tu rozumiane jako wytwarzanie nawyków przez pamiętanie reguł i powtarzanie. Efekty uzyskuje się przez uczenie się, pracę i trenowanie. Wie o tym każdy sportowiec. Każdy rzemieślnik, każdy człowiek, który chce być dobry w czymś. Za przyczynę doświadczenia uznane są wydarzenia, zwłaszcza przykre. Nasuwa się pytanie, w jakim stopniu wydarzenia przyjemne mogą być przyczynami doświadczenia, zwłaszcza gdy nas zaskakują, na przykład wtedy kiedy oczekujemy i spodziewamy się śmiercionośnego wyniku, a wynik jest dla nas korzystny. Czy fenomen „cudu” nie może być przyczyną doświadczenia?
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
11 Arystoteles, Etyka nikomachejska, ks. II, 1103b, tłum. Daniela Gromska, w: tenże, Dzieła wszystkie, t. 5, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996, s. 104. 12 Tamże, s. 138.
Jakie czynności i zachowania ludzkie nazywane są doświadczeniem?
33
Punkt trzeci w słowniku mówi nam o eksperymencie, który też często nazywany jest doświadczeniem, ale refleksja nad doświadczeniem jest odrębna od refleksji nad eksperymentem. Ryszard Nycz wydobywa z dawnych słowników inne sensy pojęcia „doświadczenie”. Podkreślane są w nich egzystencjalne relacje podmiotu ze światem. Są to: 1) poddać próbie; 2) doznać; 3) dowieść; 4) oświadczyć 13. Także i te określenia nie mówią nam o doświadczAniu, czyli o sytuacji, w której ktoś czegoś doświadcza. Definicje słownikowe odnoszą się do znaczenia terminów i nie zawierają refleksji ani filozoficznej, ani psychologicznej, nie stanowią też literackiej opowieści o wewnętrznym doznawaniu 14. Określenia słownikowe usiłują ustalić znaczenia, które kształtowały się w historii, zdobywając różne sensy — często we wzajemnej opozycji, gdyż wyrażały dominujące w danej epoce nastroje i rozmaite ludzkie przeżycia, a także zmuszały do różnych ocen i nowych pytań. Nastroje te powodowały, że różne opisy doświadczenia zamiast jako komplementarne były ujmowane jako przeciwstawne. Namysł nad doświadczeniem ujawnia, że struktura doświadczenia ma dwa aspekty: czynny i bierny. „Doświadczenie jest strukturą relacyjną ja doświadczającego z czymś innym” — pisze Barbara Skarga 15. Podkreślenie struktury doświadczenia, w odróżnieniu od uwagi skupionej na jego efektach bądź na wewnętrznym przeżywaniu, pozwala ujawnić nowe obszary oświetlane przez doświadczenie, a także zawęzić i uprecyzyjnić kategorię świadectwa. Ktoś jest doświadczany i ktoś wywołuje doświadczenie. Jest nauczyciel i jest uczeń. Jest podmiot sprawczy i podmiot
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
13 Ryszard Nycz, O nowoczesności jako doświadczeniu — uwagi na wstępie, w: Nowoczesność jako doświadczenie…, s. 12. 14 Najpełniejszy dostęp do doświadczAnia pozwala uzyskać metoda fenomenologiczna (por. Jean-Luc Marion, Będąc danym. Esej z fenomenologii donacji, tłum. Wojciech Starzyński, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2007). 15 Barbara Skarga, Doświadczenie…, s. 119.
34
O doświadczeniu i o śladzie
doświadczany. Mniej jest refleksji o podmiocie sprawczym, więcej o podmiocie doświadczanym. Podmiot doświadczany staje się doświadczającym. Podmiot sprawczy, czyli wywołujący doświadczenie, rzadziej staje się przedmiotem analizy filozoficznej. Bywa częściej przedmiotem badań psychologiczno-psychiatrycznych. Wreszcie „doświadczać” to „eksperymentować”. Jest to doświadczenie, które się konstruuje, w odróżnieniu od tego, które się otrzymuje. Polskie rozumienie doświadczenia — w przekonaniu Barbary Skargi — jest rozumieniem szerokim. Nie pozbawia go żadnej wartości: ani prawdy, ani piękna, ani dobra, ale też żadnej z nich nie absolutyzuje. Obecne w nim światło pozwala zobaczyć towarzszące wartościom nastroje i emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Zarówno zachwyt, jak i obrzydzenie. Zarówno szacunek, jak i lekceważenie. Zarówno radość, jak i cierpienie. Ryszard Nycz zwraca uwagę, że w dawnych słownikach (Lindego, Warszawskim, Wileńskim oraz Trzaski, Everta i Michalskiego) jako pierwsze jest wymieniane doświadczenie jako „poddawanie próbie”.
„Poddawanie próbie” Co znaczy „poddać próbie”? Kto poddaje próbie, kto jest próbie poddawany? Czy doświadczenie, rozumiane jako „poddawanie próbie”, czegoś nas uczy i czego nas uczy? „Żył w ziemi Us człowiek imieniem Hiob. Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła” 16. Spadły na niego nieszczęścia: ginie jego dobytek, giną jego dzieci, on sam zostaje dotknięty chorobą trądu. Dlaczego? Hiob zwraca się do Boga: „Dlaczego dokuczasz
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
16 Księga Hioba, 1,1 (wszystkie cytaty z Pisma Świętego z: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2003).
„Poddawanie próbie”
35
mi, powiedz! Przyjemnie ci mnie uciskać, odrzucać dzieło swoich rąk i sprzyjać radzie występnych?” 17. Hiobowi odpowiada Carl Gustav Jung. Z pozycji psychiatry rozjaśnia i tłumaczy osobowość biblijnego Boga. Nazywa to „eksperymentem z Hiobem”. Zło, które spotyka Hioba — twierdzi Jung — to efekt „rozwoju dramatu boskiego”. Dramat boski polega na transformacji Boga z takiego, jaki jest przedstawiony w Starym Testamencie, w takiego, jaki jest przedstawiany w Nowym Testamencie. W Księdze Rodzaju opisane jest doświadczenie Abrahama: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków jakie, ci wskażę” 18. Kierkegaard nazywa Abrahama „rycerzem wiary”. Ufał Bogu w stopniu niewyobrażalnym dla przeciętnego człowieka. Czy czegoś się nauczył? Można by powiedzieć, że swoim doświadczeniem przekonał się, że Bogu można ufać. Ale Abraham nie potrzebował się przekonywać. Nie miał w sobie wątpienia. Ufał bezgranicznie, a wzmocnić swojej ufności też nie mógł, gdyż ufność jego była nieskończona. Abraham nie był Hiobem, nie dziwił się, nie buntował, był posłuszny. Biblijne opisy cierpienia są wynagradzane: Hiob uzyskał ponownie to, co utracił. „Pan oddał mu całą majętność w dwójnasób”, a anioł wstrzymał rękę Abrahama gotowego zabić swojego umiłowanego syna. Czego nauczył się Hiob ze swojego doświadczenia? Czytamy: „Zwrócił się Pan do Hioba i rzekł: «Niech przeciwnik Wszechmocnego odpowie. Niech zabrzmi głos krytyka Boga»”, na co Hiob odpowiada: „«Jam mały. Cóż Ci odpowiem. Rękę przyłożę do ust…»” 19. Nie dowiedział się dlaczego. Czy dowiedział się „po co”? Nauczył się pokory.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
17 Tamże, 10, 2–3. 18 Księga Rodzaju, 22, 2. 19 Księga Hioba, 40, 1–4.
36
O doświadczeniu i o śladzie
Księga Hioba to księga jego cierpienia, to księga nieszczęść, które na niego spadają. Nieszczęść niezasłużonych. „Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła”. Przez Lwa Szestowa Hiob zostaje uznany za największego myśliciela w dziejach ludzkości, gdyż według niego historia Hioba świadczy o tym, że doświadczenie jest źródłem mądrości. Hiob w przekonaniu Szestowa stanowi równowagę dla Sokratesa. Prezentacja wymienionych doświadczeń ma charakter modelowy, wzorcowy. Pokazują one doświadczenie zła, doświadczenie ufności i doświadczenie posłuszeństwa. Nie znam opisów, które pokazywałyby te doświadczenia bardziej obrazowo. W życiu ludzi i społeczeństw zdarzają się nawet bardziej drastyczne tragedie. Natomiast nasze codzienne doświadczenia rzadko mają podobną doniosłość i głębię. Pytanie, czy nas uczą, czego nas uczą i po co nas uczą, pozostaje otwarte. Pytanie Hioba „dlaczego zło” było później wielokrotnie podnoszone. Odpowiadali na nie św. Augustyn i św. Tomasz. Zadawali je i zadają filozofowie i poeci. Zadajemy je sobie sami. „Skąd bierze się zło, jeśli istnieje Bóg, a jeśli nie istnieje, to skąd dobro” — pytał Gottfried Leibniz 20. Czesław Miłosz także pytał i nie mógł zrozumieć, „skąd bierze się śmierć, jeżeli Bóg był i na niebie, i koło mnie”. Pisał: Wysokie tarasy nad jasnością morza./ Wstaliśmy wcześnie i zeszliśmy na ranne śniadanie./ Daleko, wzdłuż linii horyzontu, manewrują okręty./ W gimnazjum Zygmunta Augusta dzień zaczynaliśmy pieśnią „Kiedy ranne wstają zorze,/ Ledwie oczy przetrzeć zdołam,/ Wnet do mego Pana wołam,/ Do mego Boga na niebie,/ I szukam Go koło siebie”./ Całe życie próbowałem odpo-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Gottfried Wilheim Leibniz, Teodycea, tłum. Małgorzata Frankiewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, rozprawa o zgodności wiary z rozumem, część pierwsza: „Si Deus est, unde malum, si non est, unde bonum”, s. 138.
„Poddawanie próbie”
37
wiedzieć na pytanie: skąd zło?/ Nie mogłem zrozumieć skąd bierze się śmierć, jeżeli Bóg był i na niebie/ i koło mnie 21.
Próbował na to pytanie odpowiedzieć, tak jakby wiedział więcej, Tadeusz Różewicz: Skąd się bierze zło?/ jak to skąd/ z człowieka/ zawsze z człowieka/ i tylko z człowieka/ człowiek jest wypadkiem/ przy pracy/ natury/ jest/ błędem/ jeśli rodzaj ludzki/ wyczesze się/ własnoręcznie/ z fauny i flory/ ziemia odzyska/ swój blask i urok/ natura swą czystość/ i nie-winność/ żadne stworzenie poza/ człowiekiem/ nie posługuje się słowem/ które może być narzędziem/ zbrodni/ słowem które kłamie/ kaleczy zaraża/ zło nie bierze się z braku/ ani z nicości/ zło bierze się z człowieka i tylko z człowieka/ jesteśmy w myśli jak/ powiada Kant / a tym samym odtąd w bycie/ inni niż czysta natura 22.
„Zawsze z człowieka i tylko z człowieka”, czyli — zapytajmy — z „kogo, z czego”? Koncepcji człowieka czy wizji człowieka jest wiele. Człowiek — istota apofatyczna. Pytanie o zło i jego źródła jest pytaniem o Boga, o człowieka i o kulturę. Wszystkie trzy kategorie mają charakter apofatyczny. Nie możemy poznać ani Boga, ani człowieka, ani kultury. Możemy je poznawać, ale całkowicie, w pełni poznać nie możemy. Filozofia Boga, filozofia człowieka i filozofia kultury są powiązane i pytanie o źródła zła ujawnia tę więź. Także i sam fenomen zła ma charakter apofatyczny. Też nie wiemy dokładnie, czym ono jest. Czy jest czymś samym w sobie, czy jest brakiem dobra? Czy jest to wszelkie cierpienie, czy niezasłużone cierpienie, czy świadome, intencjonalne działanie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
21 Czesław Miłosz, Wysokie tarasy, https://literatura.wywrota.pl/wiersz-kla syka/40042-czeslaw-milosz-wysokie-tarasy.html. 22 Tadeusz Różewicz, Unde malum, lhttp://www.zbaszyn.com/poezja/roze wicz/unde malum.htm.
38
O doświadczeniu i o śladzie
przynoszące szkodę drugiemu? Czy też, jak pisze Józef Tischner 23, zło nie jest rzeczywistością porządku ontologicznego, ale dialogicznego? Pojawia się wraz ze spotkaniem drugiego człowieka, wraz z dialogiem, który z nim rozpoczynamy. Od drugiego otrzymujemy komplementy, oskarżanie tych, którzy nie są nam życzliwi, otrzymujemy obietnice, uwodzenie ku czemuś, w sobie natomiast mamy niepewność, pragnienie bycia lepszym niż inni oraz ufność temu, który uwodzi. Wtedy ulegamy łatwo temu, co złe, ale uświadamiamy to sobie po upadku. Tischner zwraca uwagę, że kuszenie nie ma charakteru nakazowego, ale raczej jest swego rodzaju perswazją. Z podobnej perspektywy kuszenie jest przedstawiane w wielkich dziełach literatury światowej, takich jak Faust czy Hamlet 24. Lew Szestow pisze, że odpowiadać na pytanie „unde malum” nie wolno: „nie zawsze stawia się pytania, by na nie odpowiadać. Są pytania, których cały sens na tym polega, że nie dopuszczają żadnych odpowiedzi, gdyż odpowiedzi je zabijają” 25. Doświadczenie rozumiane jako „poddawanie próbie” jest swoistą odmianą uczenia się. Są nim przemiany wewnętrzne człowieka, które prowadzą do uświadomienia sobie charakteru wyzwań, jakie pociąga za sobą próba. Stanowią fundament przygotowania do podobnych wyzwań w przyszłości. Mogą wzbogacać samoświadomość danej osoby i określać stosunek do osób i sytuacji sprawczych. W refleksji filozoficznej podkreślane są różne aspekty wymienionych wyżej elementów i relacji:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
23 Józef Tischner, Filozofia dramatu, Znak, Kraków 1998. 24 Przypomnijmy, że już Platon mówił o sztuce nakłaniania, czyli uwodzenia, „która wszystkich do niewoli wziąć potrafi i to nie gwałtem, ale po dobremu” i która góruje nad innymi umiejętnościami (Platon, Fileb, w: tenże, Dialogi, t. 2, tłum. Władysław Witwicki, Antyk, Kęty 1999, s. 643. 25 Lew Szestow, Ateny i Jerozolima, tłum. Cezary Wodziński, Znak, Kraków 1993, s. 413.
„Poddawanie próbie”
39
1. Aksjologiczny charakter zdarzeń i relacji międzyludzkich „Mózg nigdy nie śpi… To, co uzna za ważne, pozostawia. Rzeczy mniej istotne wrzuca do kosza albo przenosi gdzie indziej” 26. To metaforyczne określenie dobrze wprowadza w temat doświadczenia aksjologicznego. Nie interesuje nas tu refleksja nad sposobem istnienia wartości ani nad hierarchią wartości, ani klasyfikacja wartości, ani tworzenie systemu aksjologicznego, ani też ideologiczne przekonania o roli wartości w procesie wychowawczym. Doświadczenie aksjologiczne ujawnia konflikty, tworzy konflikty, wymusza wybór i jego konsekwencje, zawstydza lub uwzniośla, upodmiotawia. Gdy kilkakrotnie dzwoniłam w sprawie służbowej do profesor Alicji Kuczyńskiej, a ona nie odpowiadała wyraźnie, odpowiedział jej mąż, profesor Janusz Kuczyński: „Przestańcie dzwonić do Ali. Jej matka umiera. Uszanujcie to”. Do dziś pamiętam słowa „Uszanujcie to”. Coś było ważne. Doświadczenie aksjologiczne porusza całego człowieka: jego myśl, jego uczucia i jego ciało. Przejawia się w wyborach, decyzjach, odpowiedzialności, pogardzie, ale także w zachwycie i podziwie, poczuciu winy, wyrzutach sumienia, wreszcie w miłości, czułości i niechęci. Antoni Kępiński — filozof i psychiatra — charakteryzując doświadczenie interpersonalne, podkreśla expressis verbis, że postawa neutralna wobec drugiego człowieka jest niemożliwa. Kontakt z drugim człowiekiem wymaga natychmiastowej orientacji, tj. przyjęcia postawy „do” lub „od”; nie można wobec drugiego człowieka przyjąć postawy neutralnej, gdyż środowisko społeczne jest zbyt angażujące emocjonalnie, by można być wobec niego obojętnym 27.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
26 Rafał Ohme, Emo Sapiens. Harmonia emocji i rozumu, Bukowy Las, Wrocław 2017, s. 68. 27 Antoni Kępiński, Psychopatie, PZWL, Warszawa 1977, s. 7.
40
O doświadczeniu i o śladzie
Postawę „do” i „od” można także opisać za pomocą Kantowskiej „subiektywnej zasady odróżniania”. Jest ona obecna nie tylko w indywidualnych relacjach międzyludzkich, lecz także w układzie i strukturze tych relacji. Jezus usiadł, ale to nie była sprawa zmęczenia. Nie było tak, że zobaczył kamień i usiadł, jak siadamy, żeby dać odpocząć nogom. Jezus usiadł tak, jak zasiada — w starożytności i naszych czasach — sędzia. Rozstrzygając sprawy, zasiada jako ten, który ma autorytet. Ta postawa wyraża autorytet Jezusa i wolę normatywnego nauczania 28.
Trudno znaleźć zachowanie człowieka wolne od aksjologicznego zaangażowania. 2. Otwartość na nowe doświadczenia Otwartość jako właściwość człowieka wywołaną doświadczeniem podkreślał Hans-Georg Gadamer: Prawda doświadczenia zawsze zawiera odniesienie do nowego doświadczenia. Dlatego ten, którego nazywa się doświadczonym, nie tylko staje się takim dzięki doświadczeniu, lecz także jest otwarty na doświadczenia […]. Doświadczony jawi się […] jako radykalnie niedogmatyczny […]. Dialektyka doświadczenia nie spełnia się w zamykającej wiedzy, lecz w owej otwartości na doświadczenie, powodowanej przez samo doświadczenie 29.
Są jednak też doświadczenia tak niszczące, że raczej zamykają nas przed innymi, nowymi doświadczeniami. Lęk i przerażenie — ślady przeszłych doświadczeń — promieniują na przyszłość i nie zezwalają na oczekiwanie nowych doświadczeń. Pojawia się nadzieja, że nowe nie nastąpi.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
28 Waldemar Chrostowski, Ojcze nasz. Dzieje i przesłanie modlitwy pańskiej, Biały Kruk, Kraków 2019, s. 10. 29 Hans-Georg Gadamer, Prawda i metoda…, s. 321–323.
„Poddawanie próbie”
41
3. Tworzenie wspólnoty aksjologicznej O tym, jak ważne jest doświadczenie w tworzeniu wspólnoty aksjologicznej, a także w rozumieniu i ocenianiu ludzkich zachowań etycznych i dzieł sztuki, pisze Roman Ingarden. „Wspólny grunt doświadczenia” czyni warunkiem możliwości komunikacji 30. Nie znaczy to, że „wspólny grunt doświadczenia” nas całkowicie ujednolica, ale że umożliwia dyskusję, rozmowę, w której argumenty będą czerpały swoją moc przekonywającą ze „wspólnego gruntu doświadczenia”. Umożliwia porozumienie w odrębnych warunkach kulturowych i społecznych, a także przy odrębnych charakterach i osobowościach. Jednocześnie pozwala zrozumieć trud, a często niemoc porozumienia. Ilustracją takiej niemocy jest myśl Lwa Szestowa, który zwraca uwagę na aporię między pełną zaufania postawą Abrahama, która jest postawą wiary, a analityczną postawą Sokratesa, która jest synonimem rozstrzygnięć rozumowych. „Kiedy Bóg powiedział Abrahamowi: «Porzuć swoją ojczyznę, swoich przyjaciół i dom ojca i idź do krainy, którą ci wskażę — Abraham posłuchał i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie” 31. Sokrates nie chodził na oślep, prowadziły go („zniewalały” według Szestowa) racjonalność i dobro. Namiętności podporządkowywał rozumowi. Był triumfem cnoty. Jest to aporia między wiarą a rozumem. Wiara w przekonaniu Szestowa nie ma nic wspólnego ani z wiedzą, ani z moralnością. Trzeba się od nich wyzwolić, aby pozostać w wierze. Wybór wiary nie oznacza pewności i spokoju. Nie dostarcza też samozadowolenia. „Jest bojaźnią, oczekiwaniem, tęsknotą, trwogą, nadzieją, nieustannym przeczuwaniem wielkiej niezwykłości […]” 32.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
30 Roman Ingarden, Czego nie wiemy o wartościach, w: tenże, Przeżycie — dzieło — wartość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1966, s. 121. 31 Lew Szestow, Ateny i Jerozolima…, s. 426–427. 32 Lew Szestow, Sola fide. Tylko przez wiarę, tłum. Cezary Wodziński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 270.
42
O doświadczeniu i o śladzie
Tak radykalnego przedstawienia aporii, jakie prezentuje Szestow, nie podzielają teolodzy. Dostrzegają oni jednak w wierze elementy racjonalności. 4. Uzyskanie odwagi egzystencjalnej Kategoria „odwaga egzystencjalna” jest związana z Jaspersowską koncepcją „sytuacji granicznych”. Sytuacje graniczne to: śmierć, przypadek, wina, zawodność świata. Doświadczenie sytuacji granicznych jest heroicznym etapem wewnętrznego rozwoju człowieka. W przekonaniu Karla Jaspersa doświadczenie sytuacji granicznych ukazuje nam klęskę w dążeniu do absolutu, czy do całości, czy do doskonałości. Tych dążeń bowiem zaspokoić się nie da. Ale klęski nie możemy ignorować. Musimy być jej świadomi. Jej świadome doświadczenie jest ludzkim doświadczeniem egzystencjalnym. „Sposób, w jaki człowiek doświadcza klęski, rozstrzyga o tym, kim się staje” 33. Sytuacje graniczne nie ujawniają się jako graniczne neutralnemu obserwatorowi. Doświadcza ich ten, kto szuka więzi z absolutem, urzeczywistnienia własnej egzystencji. Tylko dążąc do wartości absolutnej, doświadczam cierpienia, śmierci, winy, walki, jako dowodów jej nieobecności. Tylko w tym dążeniu do tego, co trwałe, co daje absolutny punkt oparcia, doświadcza jednostka nieobecności absolutu. Nieobecność absolutu — to definicja sytuacji granicznych 34.
Świadomość klęski, niezgoda na nią i jednocześnie jej akceptacja wymagają odwagi. Stanowią wyraz dojrzałości egzystencji ludzkiej. Angażowanie się w życie mimo świadomości śmierci (cierpienia, przemijania, winy) i braku nadziei oparcia w życiu pozagro-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
33 Karl Jaspers, Wprowadzenie do filozofii, tłum. Anna Wołkowicz, Siedmiogród, Wrocław 1995, s. 15. 34 Roman Rudziński, Człowiek w obliczu nieskończoności. Metafizyka i egzystencja w filozofii Karla Jaspersa, Książka i Wiedza, Warszawa 1980, s. 62.
„Poddawanie próbie”
43
bowym, łaski i kary za grzechy wymaga wewnętrznej siły. „Dzięki takiej postawie doświadczenie nicości umożliwia odkrycie rzeczywistości prawdziwej, która ostaje się przemijaniu i śmierci” 35. Giorgio Agamben na temat doświadczenia wypowiada się kategorycznie: Do kwestii doświadczenia można dziś podchodzić, jedynie uznając, że przestało już ono być dla nas dostępne. W rzeczywistości niezdolność do posiadania i komunikowania doświadczenia jest przypuszczalnie jedną z nielicznych pewnych rzeczy na jego temat, do jakich może zgłaszać pretensje 36.
Aby zrozumieć tę kategoryczność, należałoby podążyć śladami Collingwooda i Gadamera i znaleźć pytanie o źródło przekonań Agambena. W tym celu można przypomnieć omówioną we wstępie różnicę między postawą pierwszoosobową a trzecioosobową. Postawa trzecioosobowa to dążenie do wiedzy obiektywnej, prawdziwej, obejmującej nie tylko przyrodę, ale też ludzi. Postawa pierwszoosobowa to zwracanie uwagi na indywidualność, niepowtarzalność, unikalność fenomenu, unikalność jednostki ludzkiej. W dawniejszej metodologii nazwaliśmy to postawą nomotetyczną — dążącą do ustanowienia praw ogólnych — i idiograficzną, skupiającą się na tym, co unikalne i niepowtarzalne. Zrezygnować z ujęcia idiograficznego czy z perspektywy pierwszoosobowej nam nie wolno, bo wtedy wyrzucamy ze świata ludzkiego wszystko to, co Kołakowski nazywał „nurtem mitologicznym”, i tworzymy technopol. Można się zgodzić z Agambenem, że doświadczenie jest nam niedostępne w tym sensie, że nie daje się ująć w paradygmacie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
35 Czesława Piecuch, Metafizyka egzystencjalna Karla Jaspersa, Universitas, Kraków 2011, s. 71. 36 Giorgio Agamben, Infancy and History. Essays on the Destruction of Experience, tłum. Liz Heron, Verso, London 1993 (1978). Cyt. za: Martin Jay, Pieśni doświadczenia…, s. 15.
44
O doświadczeniu i o śladzie
nomotetycznym. To jednak nie wyklucza możliwości dotarcia do doświadczenia i ujęcia go w opisie idiograficznym. Pozostaje sprawa komunikowalności doświadczenia. I tu znów oczekiwanie pełnej, intersubiektywnej komunikowalności doświadczenia jest mało realne. Nie wyklucza to jednak wszystkich mniej rygorystycznych stopni komunikowalności. Komunikowalność ma stopnie i formy. W różnych stopniach doświadczenie jest obecne w kulturze. Jest obecne w sztuce, wywiadach, dokumentach. Nie można zaakceptować postawy nomotetycznej jako jedynego podejścia do komunikowania w kulturze. Musielibyśmy zrezygnować z wielu sfer kultury, w których przekazy mają charakter aksjologiczny. Czy zło przestało istnieć? Czy przestaliśmy go doświadczać? Czy pytanie „unde malum” już nie jest naszym pytaniem? ⁂ Najogólniej możemy powiedzieć, że w kulturze europejskiej ukonstytuowały się dwa nurty myślowe: przyrodoznawczy i humanistyczny. Refleksja na temat tej dwoistości trwa już od wieku. W obu kategoria „doświadczenie” odgrywała i ciągle odgrywa ważną rolę. Carl Gustav Jung w 1911 roku sytuuje te tendencje nie w kulturze, ale w ludzkim umyśle: Znamy zatem dwie formy myślenia: myślenie ukierunkowane i śnienie lub fantazjowanie. To pierwsze pracuje na rzecz komunikowania, posługuje się elementami językowymi, jest mozolne i wyczerpujące, to drugie zaś pracuje bez trudu, by tak rzec: spontanicznie, wiedzione motywami nieświadomymi […] myślenie ukierunkowane nie zawsze było tak rozwinięte jak teraz. Dzisiaj najbardziej dobitnym wyrazem myślenia ukierunkowanego jest nauka i karmiąca się nią technika […] 37.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
37 Carl Gustav Jung, Symbole przemiany, tłum. Robert Reszke, Wrota, Warszawa 1998, s. 37–38.
„Poddawanie próbie”
45
Te dwie tendencje inaczej określały doświadczenie. Pozostaje bez odpowiedzi pytanie, dlaczego były one odbierane jako opozycyjne, a nie jako komplementarne. Charles Percy Snow w latach pięćdziesiątych widzi je jako dwie różne kultury 38. Leszek Kołakowski w latach sześćdziesiątych uznaje je za dwa opozycyjne nurty tej samej kultury, które mają charakter imperialistyczny (każdy z nich chce zdominować całą kulturę). Życie kultury wymaga jednakże, aby oba były obecne. Inaczej kultura straciłaby swoją moc twórczą i życiodajną 39. Stephen Tulmin sugeruje, że to nastrój opinii, który pozwolił czytelnikom na sceptycznie tolerancyjne nastawienie wobec niepewności, dwuznaczności i różnorodności poglądów w latach 80. i 90. XVI wieku, a który w latach 40. i 50. XVII wieku odmienił się tak dalece, że sceptyczna tolerancja postrzegana już była jako nieprzyzwoita 40.
Z tego, że „nastrój opinii” nie ma charakteru źródłowego i nie jest odpowiedzią, ale przedmiotem pytania „dlaczego”, zdaje sobie sprawę sam autor, kończąc pierwszy rozdział swojej książki pytaniem: „ Jeśli postawy Europejczyków przeszły tak drastyczną transformację w okresie między rokiem 1590 a 1650, to jakie zdarzenia doprowadziły do tej zmiany?” 41.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
38 Charles Percy Snow, The Two Cultures and the Scientific Revolution, Rede Lecture–Cambridge University Press, Cambridge (UK)–New York 1959; tenże, Dwie kultury, tłum. Tadeusz Baszniak, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999. 39 Leszek Kołakowski, Obecność mitu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994. 40 Stephen Tulmin, Kosmopolis. Ukryty projekt nowoczesności, tłum. Tomasz Zarębski, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2005, s. 65. 41 Tamże, s. 66. Autor na dalszych stronach wymienia zabójstwo króla Francji Henryka IV jako „epokotwórczy” moment, który rozpoczął zwrot od humanizmu do bardziej dogmatycznego sposobu myślenia.
46
O doświadczeniu i o śladzie
Wyrazem tej zmiany jest stosunek do doświadczenia. Pojawiają się odpowiedzi na — nie zawsze stawiane explicite — pytania o to, czy doświadczenie jest źródłem poznania, czy tylko zmienia nasz sposób patrzenia. Doświadczenie jest wyposażane w wartość poznawczą: Nie masz naturalniejszej żądzy niż żądza poznania. Próbujemy wszystkich sposobów, które nas mogą doń zawieść: kiedy rozum chybia, uciekamy się do doświadczenia, które jest o wiele słabszym i podlejszym środkiem; ale prawda jest tak wielką rzeczą, że nie powinniśmy gardzić żadnym pośrednictwem, które nas do niej prowadzi — pisze Michel de Montaigne 42.
Michel de Montaigne — symbol dojrzałego humanizmu — choć deklaruje, że „doświadczenie jest słabszym i podlejszym środkiem” poznawczym, całą ponad osiemsetstronicową książkę poświęca różnego rodzaju doświadczeniom, które stają się źródłem mądrości. Widzi ograniczenia rozumu, ceni zdolność odczuwania i rozkoszowania się, ceni wszelkie doświadczenie życiowe. Umożliwia mu to zdobywanie poznania we wszystkich obszarach, także w podróżach i obcowaniu z innymi ludźmi. Doświadczenie nie jest pasywnym doznawaniem, jest połączone z aktywną refleksyjnością. Inni odczuwają słodycz zadowolenia i pomyślności; ja czuję je równie jak oni, ale nie tak mimochodem i ukradkiem. Trzeba je rozważać, smakować i przetrawiać, aby oddać słuszny dank temu, kto nam ich użycza. Zażywają innych rozkoszy tak jak snu, bez świadomości 43.
Widząc ograniczenia rozumu, nie eliminuje rozumu z ludzkiego życia, ale czyni go elementem ludzkiej świadomości: „Pycha i ciekawość — oto plagi naszej duszy: jedna wiedzie nas do
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
42 Michel de Montaigne, Próby, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Zielona Sowa, Kraków 2004, s. 802. 43 Tamże, s. 838.
„Poddawanie próbie”
47
tego, aby wtykać nos wszędzie, druga broni nam zostawić cokolwiek nierozstrzygnięte i niepewne” 44. „W niczym nadto” staje się regułą kontrolującą namiętności, zaangażowania i postępowania, w tym także rozumowe. Trudno uniknąć w tym miejscu skojarzeń z Arystotelesowską regułą „złotego środka”, wszak spór o poznawczą wartość doświadczenia uobecniał się już w myśli Platona i Arystotelesa. Arystoteles nie mógł bez zastrzeżeń zaakceptować „arystokratycznej” skłonności do powszechników i logiki dowodu, którą wyrażał Platon, choć nie mógł też z nią całkowicie zerwać. Niemniej pisał, doceniając wartość poznawczą doświadczenia: Trzeba przywiązywać nie mniejszą wagę do wypowiedzi i opinii ludzi doświadczonych i starych lub rozsądnych, choć pozbawione są one dowodów, aniżeli do dowodów, bo ludzie ci widzą trafnie mając bystre oko dzięki doświadczeniu 45.
Kartezjusz inaczej widział sposoby docierania do poznania prawdziwego. Odrzucał literaturę, poezję i podróże — chociaż miał w nich upodobanie: „Jednakowoż, jeśli zbyt wiele czasu poświęcamy podróżom, stajemy się obcy we własnym kraju” 46. Nie dostrzegał w nich tego, co prowadziłoby do poznania prawdziwego i pewnego. „Ja zaś zawsze najgoręcej pragnąłem nauczyć się odróżniać prawdę od fałszu, by jasno widzieć swą drogę i pewnie kroczyć przez życie” 47. Nie ufał przykładom i obyczajom. Nie mógł na podstawie ich znajomości odróżnić prawdy od fałszu ani wybrać właściwej drogi. Wierzył, że „tylko jeden pogląd może być prawdziwy, uważałem nieomal za fałszywe wszystko to, co
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
44 Tamże, s. 155. 45 Arystoteles, Etyka nikomachejska…, 1143b, 10–15, s. 227. 46 René Descartes, Rozprawa o metodzie właściwego kierowania rozumem i poszukiwania prawdy w naukach, tłum. Wanda Wojciechowska, PWN, Warszawa 1970, s. 8–9. 47 Tamże, s. 12.
48
O doświadczeniu i o śladzie
było tylko prawdopodobne” 48. „Rzeczy, które pojmujemy bardzo jasno i bardzo wyraźnie, są wszystkie prawdziwe” — pisze Kartezjusz, dodając jednak, że „zachodzi tylko pewna trudność, by móc zauważyć dokładnie, które to rzeczy właśnie pojmujemy dokładnie” 49. Pewność możemy uzyskać, posługując się rozumem według określonej metody. Metoda składała się z trzech etapów: Pierwszym było, aby nigdy nie przyjmować za prawdziwą żadnej rzeczy, zanim by jako taka nie została rozpoznana przeze mnie w sposób oczywisty: to znaczy aby starannie unikać pośpiechu i uprzedzeń oraz aby nie zawrzeć w swych sądach nic ponad to, co jawi się przed mym umysłem tak jasno i wyraźnie, że nie miałbym żadnego powodu, aby o tym powątpiewać. Drugim — by dzielić każde z badanych zagadnień na tyle cząstek, na ile by się dało i na ile byłoby potrzeba do najlepszego ich rozwiązania. Trzecim — by prowadzić swe myśli w porządku, poczynając od przedmiotów najprostszych i najdostępniejszych poznaniu i wznosić się po trochu jakby po stopniach aż do poznania przedmiotów bardziej złożonych […] I ostatnim aby czynić wszędzie wyliczenia tak całkowite i przeglądy tak powszechne, aby być pewnym, że nic nie zostało pominięte 50.
Cytuję szczegółowo charakterystykę metody Kartezjańskiej, aby unaocznić i uwypuklić różnicę między postawami poznawczymi i egzystencjalnymi. Postawy poznawcze, które uczyniły swoją metodą sposób zaproponowany przez Kartezjusza, stały się dominujące w tzw. epoce nowoczesnej. Projekt nowoczesności nie tolerował chaosu, wieloznaczności, niepewności i niejasności. Dzielił kulturę na odrębne obszary i dziedziny. Kultura powinna być uporządkowana i racjonalna. Uporczywe dążenie Kartezjusza do uzyskania wiedzy absolutnie pewnej jest trudne do zaakceptowania nawet w nauce współ-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
48 Tamże, s. 11. 49 Tamże, s. 40. 50 Tamże, s. 22–23.
„Poddawanie próbie”
49
czesnej, w znaczącej mierze opierającej się na kategoriach prawdopodobieństwa. Jego dążenia znalazły swoją realizację tylko w niektórych działach nauk ścisłych i w niektórych działach technologii i aktywności praktycznej. Czyli tam, gdzie uporządkowana racjonalność jest niezbędna do uzyskania planowanego efektu. Z tego punktu widzenia kulturowa wizja Montaigne’a jest bliższa dzisiejszej współczesności. Obserwujemy ją w obszarach humanistycznych oraz w obszarze życia codziennego. Doświadczenie opisywane przez Montaigne’a nie jest pozbawione wartości poznawczej, ale poznawanie jest procesem, nie jest pewne i nie ma charakteru obiektywnego. Biorą w nim udział nasze zmysły i uczucia, a także inne umysły: żaden rozum nie może być uznany za pewny bez drugiego rozumu: i oto cofamy się wstecz aż w nieskończoność […] Ostatecznie trzeba nam uznać, iż nie ma żadnego stałego istnienia ani w naszej istocie, ani w innych przedmiotach; i my, i nasz sąd, i wszystkie rzeczy śmiertelne toczą się i płyną bez ustanku. Nie da się tedy nic pewnego ustalić z jednego o drugim, gdyż i sądzący podmiot, i sądzone przedmioty znajdują się w nieustannej odmianie i ruchu 51.
Aby ukazać wyraźniej różnice między modelem Kartezjańskim a modelem Montaigne’owskim, przytoczę jeszcze jeden cytat, gdyż wprost odnosi się do metody, którą można nazwać metodą okrężną: Jeżeli zostawiłem za sobą coś godnego widzenia, wracam; każda droga jest mi równie dobra; nie wykreślam sobie niewzruszonej linii ani prostej, ani krzywej. Jeśli tam, dokąd się udaję, nie znajduję tego, co powiedziano […], nie żałuję mego trudu: dowiedziałem się, że to, co mi mówiono, ma się w rzeczy inaczej 52.
Można by powiedzieć, że poznawcza postawa Montaigne’a, rozszerzona w porównaniu z postawą Kartezjusza o wymiar
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
51 Michel de Montaigne, Próby…, s. 460. 52 Tamże, s. 74.
50
O doświadczeniu i o śladzie
społeczno-psychologiczny, jest projektem postmodernistycznym. Ale jest ona projektem alternatywnym w stosunku do projektu nowoczesnego, który — wyciszony — nie przestaje trwać i ożywa we właściwym czasie. Odrębne ujęcie poznawczego charakteru doświadczenia (choć także akceptuje jego dwutorowość: „odmianę afektywną i kognitywną”) traktuje odmianę afektywną doświadczenia jako etap historyczny, dziecięcy, przejściowy w rozwoju poznawczego charakteru doświadczenia: „Dopiero nowy, osiadły tryb życia doprowadził naszych przodków do świadomego i systematycznego poszukiwania doświadczeń — do wykształcenia postawy protobadawczej” 53. W takim ujęciu doświadczenie jest etapem rozwoju spostrzegania. Nabiera mocy poznawczej wraz z rozwojem wiedzy i umiejętności i dopiero wtedy można je nazwać „doświadczeniem”, w opozycji do istniejącego wcześniej „dziania się”. Trudno się oprzeć wrażeniu, że tego rodzaju podejście stanowi swego rodzaju zaadaptowanie Heglowskiej filozofii dziejów do rozwoju „kognitywnego szlaku doświadczenia”. Tego rodzaju konstrukty myślowe siłą rzeczy muszą się odwoływać do niesprawdzalnych opisów rozwoju społeczeństw i psychiki ludzkiej. Oba paradygmaty myślowe, nazywane między innymi przez Arystotelesa phronesis (racjonalność praktyczna, rozsądek) i theoria (racjonalność teoretyczna) 54, a także inne określenia — takie jak: „nurt mitologiczny i technologiczny” Leszka Kołakowskiego, „dwie kultury” Charlesa Percy’ego Snowa, „myślenie ukierunkowane i fantazjowanie” Carla Gustava Junga, „afektywny i kognitywny” Manfreda Sommera czy „projekt nowoczes-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
53 Anna Zeidler-Janiszewska, Progi i granice doświadczenia (w) nowoczesności, w: Nowoczesność jako doświadczenie…, s. 24. 54 Zob. Andrzej Wierciński, Phronesis as the mediation between logos and ethos: Rationality and responsibility, w: Hermeneutic Rationality. La rationalité herméneutique, Maria Luísa Portocarrero Ferreira da Silva, Luis António Umbelino, Andrzej Wierciński (red.), Lit, Berlin 2012.
„Poddawanie próbie”
51
ności i postnowoczesności” współczesnych historyków idei — promieniują na jednostkę ludzką, a także na całość społeczeństwa i kultury europejskiej. Są różnie interpretowane. Walczą ze sobą lub koegzystują 55. Przykładem przezwyciężania konfliktu między opozycyjnymi skłonnościami poszczególnych nurtów jest koncepcja metarozumu. Stworzył ją Władysław Stróżewski, aby zapobiec negatywnym efektom krytyki racjonalności. Przekracza ona rozum czysty i wprowadza refleksyjny rozum wyższego stopnia, metarozum. Kontynuując nurt hermeneutyczny, przezwycięża różnie nazywany paradygmat phronesis–theoria, wprowadzając kategorię sensu. „Zdobycie prawdy polega nie tylko na dotarciu do tego, co rozumne, ale i do tego, co posiada jakikolwiek sens” 56. Z dwu greckich kategorii Logos–Nous wybiera kategorię o szerszym zakresie: Logos. Oto rozum w określonych okolicznościach zdolny jest odkryć swe ograniczenia i uznać, że istnieją dziedziny, których jako rozum nie będzie zdolny przeniknąć. Nie przeczy ich istnieniu ani ich nie lekceważy. Wiedząc, że ich nie pozna, chce jednak zrozumieć sens ich istnienia 57.
Mówiąc o metaracjonalizmie, czyli o refleksji, która widzi ograniczenia rozumu, a więc dostrzega możliwość jego niemocy poznawczej, w miejsce kategorii „poznanie” wyposaża swoją koncepcję w kategorię „rozumienie”. Rozumienie nie tylko nie boi się tego, co niejasne — pisze Stróżewski — ale je wręcz zakłada. Zrozumieć to doprowadzić do wyjaśnienia czegoś, co nie jest dane wprost, lecz pośrednio, co jawi się zrazu jako ciemne, zagmatwane, nieprzejrzyste i nieprzeniknione. Stwierdzenie istnienia niejasnych sfer danych do zrozumienia
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
55 Interpretacji oraz analizie funkcjonowania tych paradygmatów poświęcona jest praca: Martin Jay, Pieśni doświadczenia… Z tej książki korzystam. 56 Władysław Stróżewski, Istnienie i sens, Znak, Kraków 1994, s. 421. 57 Tamże, s. 419.
52
O doświadczeniu i o śladzie jest pierwszym zadaniem metaracjonalizmu. […] metaracjonalizm to racjonalizm świadomy swych granic 58.
Spór o poznawczą wartość doświadczenia i/lub rozumu przetrwał do czasów nam współczesnych. Oto, co pisze Kazimierz Ajdukiewicz: Przeciwników racjonalizmu nazywa się irracjonalistami […]. Byli nimi przede wszystkim mistycy wszystkich odcieni. Mistykami nazywamy ludzi mających przeżycia osobliwego rodzaju zwane ekstazą mistyczną. W tych przeżyciach doznają oni olśnienia, w którym (nie na drodze rozumowania ani skrupulatnej obserwacji) uzyskują subiektywną pewność, najczęściej pewność istnienia bóstwa, przeżywają, jak gdyby naoczne, bezpośrednie z nim obcowanie […]. Ludzie posiadający podobne przeżycia nie dadzą sobie wyperswadować zdobytej w stanie ekstazy pewności żadnymi argumentami. Zbyt wielka jest dla nich ta pewność i zbyt wielką cenę ma dla nich ta pełnia życia, te nowe horyzonty, to nowe na świat spojrzenie, które dzięki niej uzyskują. Nie dadzą sobie też wyperswadować, że skoro swej tezy nie potrafią w sposób dla każdego dostępny uzasadnić, powinni się wstrzymać od jej głoszenia. Daremnie więc usiłują racjonaliści przekonać mistyka i powstrzymać go od spełniania apostolskiej myśli. Niemniej, głos racjonalisty jest zdrowym odruchem społecznym, jest aktem samoobrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem opanowania go przez niekontrolowane czynniki, wśród których może znajdować się zarówno święty, głoszący objawienie, jak również obłąkaniec, głoszący wytwory swej chorobliwej umysłowości, jak wreszcie oszust […]. Lepiej jest pożywać pewną choć skromną strawę rozumu niż w obawie, by nie przeoczyć głosu Prawdy, pozwolić na pożywanie wszelkiej nie skontrolowanej strawy, która może częściej jest trucizną niż zdrowym i zbawiennym pokarmem 59.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
58 Tamże, s. 421–422. 59 Kazimierz Ajdukiewicz, Zagadnienia i kierunki filozofii, Czytelnik, Warszawa 1949, s. 76–77.
„Poddawanie próbie”
53
Dominacja Kartezjańskiego projektu w kulturze euroamerykańskiej spowodowała nie tyle uśpienie, ile utratę Arystotelesowskiej koncepcji doświadczenia i prawdy. Przyczynia się do jej powrotu Hans-Georg Gadamer. Myśl platońską z arystotelesowską łączy on przez powiązanie doświadczenia, które było ważne dla Arystotelesa, z ideami, powszechnikami, z racjonalnością, ważnymi dla Platona. Nie rezygnuje z poznawczego charakteru doświadczenia, ale rozumie je szerzej i głębiej, niż rozumie je myśl epistemologiczna. Przeciwstawia epistemologii hermeneutykę. Sztuka staje się wzorcem poznania hermeneutycznego. To, co prezentuje, jest ujawnianiem czegoś, co w inny sposób nie jest nam dostępne. Nie jest ujawnianiem pełnym, ale jest uzupełnianiem, wydobywaniem tych jakości, które nas, odbiorców, poruszają. Są dla nas ważne. „Prawda estetyczna” dla Gadamera nie jest określeniem erystycznym. Gadamer się nie kłóci. Gadamer się nie zgadza — i ujawnia dlaczego. Jego myśl jest niezgodą na dominację projektu Kartezjańskiego, ponieważ widzi w nim prokrustowe łoże, gdzie nie ma miejsca dla pionowego wymiaru kultury, czyli nurtu, który łączyłby ludzkie doświadczenie z prawdą, ale rozumianą w inny sposób niż ten, jaki proponuje Kartezjusz. Jest to prawda, do której docieramy przez doświadczenie sztuki. Przez jej tworzenie, ale także przez jej odbiór. Doświadczenie sztuki nie jest tylko przyjemnością czy zabawą — jest poznawaniem. Poznawaniem, czyli rozumieniem, rozpoznaniem. Taką koncepcję rozumienia przyjmuje Frank Ankersmit i usiłuje zastosować ją do badania historii, przeszłości. Expressis verbis oddziela doświadczenie od prawdy. „[…] kiedy tylko pojawia się idea prawdy, prędzej czy później doświadczenie będzie musiało się jej podporządkować i zadowolić skromną rolą podstawy i fundamentów owej prawdy” 60 — jest to, jak pisze Ewa Domańska, „antykognitywne podejście do doświadczenia
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
60 Frank Ankersmit, Narracja, reprezentacja…, s. 305.
54
O doświadczeniu i o śladzie
historycznego, które nie dostarcza wiedzy o przeszłości, ale może skłonić, by patrzeć na nią w określony sposób” 61. Choć koncepcje narratywistyczne zdobyły popularność w wielu dyscyplinach, nie można ich przyjmować bez zastrzeżeń. Rezygnacja z kategorii prawdy pociąga za sobą konsekwencje, które nie zawsze mogą być akceptowane. Jedną z najważniejszych jest przemiana mocy prawdy w przemoc fizyczną. Tylko bowiem ta może skłonić do „patrzenia w określony sposób”. Świadectwo własnych oczu jest silną konkurencją dla narracji. Pole dominacji staje otworem dla tych ostatnich, gdy znikają świadkowie. „Świadectwo” staje się kategorią nie mniej ważną dla filozofii kultury niż kategoria „narracji”. Nie znaczy to, że odmawiam narracji wpływu na „patrzenie w określony sposób”. Odmawiam jej tylko charakteru uniwersalnego. Kategoria „świadectwa” także nie jest jednoznaczna. Nie można jej zredukować do „świadectwa własnych oczu”. „Doświadczenie — jak pisze Barbara Skarga — jest strukturą relacyjną Ja doświadczającego z czymś innym” 62. Podkreślenie struktury doświadczenia, w odróżnieniu od uwagi skupionej na jego efektach, pozwala ujawnić nowe obszary oświetlane przez doświadczenie, a także zawęzić i uprecyzyjnić kategorię świadectwa. Ingarden także zauważa, że niezmiernie trudno o porozumienie, jeżeli nie ma „wspólnego gruntu doświadczenia” 63: „wspólny grunt doświadczenia” staje się kluczowym elementem umożliwiającym porozumienie. Niemocy porozumienia bez wspólnego doświadczenia daje wyraz w swojej poezji Antoni Słonimski:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
61 Ewa Domańska, Miejsce Franka Ankersmita w narratywistycznej filozofii historii, w: Frank Ankersmit, Narracja, reprezentacja…, s. 21. 62 Barbara Skarga, Doświadczenie… 63 Roman Ingarden, Czego nie wiemy…, s. 121.
„Poddawanie próbie”
55
W twojej ojczyźnie do obcych w wierze/ Bóg się nie zniża./ Moja ojczyzna świat cały bierze/ W ramiona krzyża 64.
Siła tego wiersza jest duża i wymusza u odbiorcy akceptację przekonania, że pozostaniemy obcy. Przekonanie, że porozumienie jest wartością, stwarza warunki do trzech rodzajów pracy z doświadczeniami, które umożliwiają porozumienie. Są to: reinterpretacja doświadczenia, wybaczenie, zapomnienie. Reinterpretacja jest procesem długotrwałym i nie zawsze skutecznym. Wybaczanie jest procesem najtrudniejszym i ściśle łączy się z zapominaniem, ale zapominanie nie jest wybaczaniem. Jeśli nie jestem w stanie wybaczyć — bo nie chcę, bo nie potrafię — to niechże zapomnę: „I wierzę jeszcze, że zamordowani/ nie znajdą serca dla przebaczenia./ Umarłych i żywych Boże, Mścicielu/ Zamordowanych,/ daj łaskę Zapomnienia” 65. Avishai Margalit, analizując proces wybaczania, używa dwóch metafor: wymazywanie i zamazywanie. Określając siebie jako „humanistę”, skupia się jednak na analizie „wybaczania” i „zapominania”, tak jak są one przedstawiane w Biblii. Metafora wymazywania opisuje przebaczanie jako absolutne zapomnienie grzesznego czynu. Przebaczenie przywraca osobiste relacje między obrażonym i obrażającym do takich, jakie były przedtem. Metafora zamazywania, przeciwnie, sugeruje niezważanie na obrazę, ale nie jej zapomnienie. Ślady grzesznej obrazy pozostają, ale obrażony nie szuka odwetu wobec tego, kto go obraził, nie mści się 66. Relacja między narracją a „świadectwem własnych oczu” nie musi być opozycyjna. Narracja nie musi uniezależniać się od
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
64 Antoni Słonimski, Dwie ojczyzny, https://www.google.com/search?q=s% C5%82onimski%2C+dwie+ojczyzny&oq=&aqs=chrome.0.69i59i450l8.205565 1369j0j15&sourceid=chrome&ie=UTF-8. 65 Tadeusz Borowski, Modlitwa o zapomnienie, w: tenże, Poezje…, s. 139. 66 Avishai Margalit, The Ethics of Memory, Harvard University Press, Harvard 2002, rozdz. 6: „Forgiving and forgettings”, s. 183–209.
56
O doświadczeniu i o śladzie
„świadectwa własnych oczu” ani mu się przeciwstawiać. Oto, co czytamy w Przedmowie do Ewangelii wg św. Łukasza: Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono 67.
Apostołowie dostosowywali nauczanie Jezusa do potrzeb wspólnoty popaschalnej, stosując dwie formy przepowiadania: • kerygmat — przepowiadanie misyjne skierowane do niechrześcijan, które zawierało wezwanie do nawrócenia; • katecheza (didache) — pouczenie i zachęta dla osób już nawróconych, której celem było pogłębienie wiary i utwierdzenie w nauce Jezusa. W okresie tym, a więc w drugiej połowie I wieku n.e., rozpoczyna się proces gromadzenia i spisywania słów i czynów Jezusa — pisemna redakcja Ewangelii. W okresie tym słowa i czyny Jezusa zostają utrwalone na piśmie przez poszczególnych Ewangelistów. Praca Ewangelistów nie polegała na mechanicznym spisywaniu wydarzeń z życia Jezusa, lecz była świadomym wkładem redakcyjno-literackim i teologicznym. Każdy Ewangelista przy komponowaniu swojego dzieła uwzględniał swoje własne zainteresowania i podporządkowywał cel swojego dzieła potrzebom wspólnoty, dla której pisał. W ten sposób Ewangeliści stawali się interpretatorami nauczania Jezusa adaptującymi jego treść do potrzeb swoich słuchaczy. Poszczególne etapy formowania się Ewangelii dobrze można dostrzec w tekście prologu Ewangelii wg św. Łukasza (1,1–4): • wydarzenie (verba et facta Jesu Christi) — wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas (1,1);
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
67 Ewangelia wg św. Łukasza, Przedmowa, 1,1–4.
Ślad
57
• świadkowie — tak, jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa (1,2); • redakcja — postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei (1,3); • słuchacze (czytelnicy) — najdostojniejszy Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono (1,4) 68.
Ślad Żeby dojść do rozważania pierwszej zasady, która jest najbardziej duchowa i wieczna oraz istnieje ponad nami, należy rozpoczynać od śladu, który jest cielesny, uwarunkowany czasem oraz poza nami […] 69.
Z kategorią „doświadczenie” związana jest kategoria „ślad”. Nie doczekała się ona tak licznych metarefleksji, jak kategoria „doświadczenia”, ale jest obecna i odgrywa ważną rolę w najważniejszych obszarach filozoficznych: w metafizyce, teologii, epistemologii, estetyce. W wieku XX, a także w XXI stała się przedmiotem badania wielu nowo powstałych dziedzin: psychologii, psychoanalizy, kulturoznawstwa, filozofii kultury, literaturoznawstwa itd. „Ślad” łączy w sobie czasy i zmusza do myślenia o czasie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. Czas przeszły zawiera w sobie czas zaprzeszły, czyli bezczasie, czyli wieczność. Tym samym „ślad” staje się centralną kategorią metafizyczną, będąc jednocześnie kategorią zmysłową — ślad jest percypowany, widziany lub słyszany, a także staje się kategorią antropologiczną,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
68 Zaczerpnięte z Internetu. Lectio divina III niedziela zwykła „C” (23.01. 2022). 69 Św. Bonawentura, Droga duszy do Boga i inne traktaty, Klub Książki Katolickiej, Poznań 2001, s. 21. W ujęciu św. Bernarda każde stworzenie jest śladem Boga-stwórcy, tak jak skutek jest śladem przyczyny.
58
O doświadczeniu i o śladzie
może być wezwaniem, które odebrane i rozumiane wskazuje drogę przemiany wewnętrznej, kierunek metanoi. W słowniku języka polskiego czytamy: 1. Ślad to odcisk czegoś, znak odciśnięty. Może być głęboki, wyraźny, trwały, nieznaczny. 2. Ślad to pozostałość po czymś, resztki świadczące o tym, że coś istniało, działo się, odbywało się gdzieś. 3. Ślad to znikoma część czegoś. Doroszewski podkreśla bardziej dynamiczne znaczenia śladu, na przykład ślad to szlak, czyli wydeptana przez ludzi lub zwierzęta ścieżka. Łączy się to z chodzeniem czyimś śladem, na wzór kogoś lub czegoś. Ślad to tyle co naśladować, a w dawnej Polsce ślad to powinność ścigania winowajcy 70. Rozumienie „śladu” jako odcisku jest obecne już w starożytnej źródłowości. I podobnie jak kategoria „doświadczenie”, jest polisemantyczne i wywołuje spory. Kategorie „ślad” i „tabliczka woskowa” stanowią metafory używane do określenia pamięci i jej trojakiej funkcji: zapamiętywania, przypominania, wspominania. Metafory, jakimi Platon ujmuje pamięć, znajdujemy w Teajtecie. Określają one zapamiętywanie, zapominanie oraz przypominanie sobie. Te metafory to „tabliczka woskowa”, w której treść naszej pamięci, czyli to, co pamiętamy, odbija się jak „wyciski pieczęci”, oraz „gołębnik”, w którym są dzikie ptaki, czyli wiadomości. Oto, co mówi Sokrates do Teajteta: Więc przyjmij, dla naszych rozważań, że w naszych duszach jest tabliczka woskowa. U jednego większa, u drugiego mniejsza, u jednego z czystego wosku, u drugiego z brudniejszego i twardszego, u niektórych z miększego, a bywa, że z takiego w sam raz […]. Powiedzmy, że to jest dar matki Muz, Mnemozyny. Jeżeli z tego, co widzimy albo słyszymy, albo pomyślimy, chcemy coś zapamiętać, podkładamy tę tabliczkę pod spostrzeżenia i myśli, aby się w niej odbijały tak jak wyciski pieczęci 71.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
70 Słownik języka polskiego, t. 8, red. Witold Doroszewski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997, s. 1259. 71 Platon, Teajtet, 191 C–E, w: tenże, Dialogi…, t. 2.
Ślad
59
Ślad jest tu rozumiany jako wycisk. Nieco subtelniej tłumaczy Teajtet Sokratesowi, mówiąc o odbiciu. Szukając ścisłego ujęcia, mówi: „Pierwsza (rzecz) to byłoby jakby odbicie myśli w głosie” 72, a na następnej stronie czytamy, że ślad to tyle co ujawnianie: „Pierwsza (rzecz) to byłoby myśl swoją ujawnić głosem za pomocą zdań i nazw. Słowa wtedy odbijają sąd w potoku płynącym przez usta jakby w zwierciadle albo w wodzie” 73. Podobnie w kontekście badań nad pamięcią pojawia się kategoria „ślad” w koncepcji Arystotelesa. Ślad jest rozumiany jako odcisk, pieczęć. Arystoteles pisze: „Jak to się dzieje, że w chwili, gdy przeżycie [psychiczne] jest obecne w duszy, a przedmiot realny jest nieobecny, przychodzi nam na pamięć właśnie to, co nie jest obecne”, i odpowiada na zadane sobie i czytelnikowi pytanie: „Ruch bowiem, który ma miejsce [w osobniku], żłobi rodzaj pewnego odcisku przedmiotu postrzeżonego, nie inaczej jak to czynią ci, którzy pieczęcią znaczą [jakiś przedmiot]” 74. Zauważmy, że już w tym sformułowaniu mamy do czynienia z dwoistością, jaką konstytuuje pojęcie śladu: obecnością i obrazem. Arystoteles podaje przykład Koriska: „wpatrujemy się w obraz wymalowany i chociaż dusza nie widzi Koriska, patrzy [na jego obraz] jak na samego Koriska” 75. Arystoteles traktuje ten przykład jako różnicę między pamięcią a wspomnieniem. Współcześnie stanie się to poważnym sporem o istnienie, o sposób istnienia obecności, gdy mamy do czynienia ze śladem. Plotyn, rozważając funkcjonowanie pamięci, także ustosunkowuje się do „śladu”. Pamięć nie uzyskuje wiadomości z tego powodu, że postrzeżenia zostawiają odcisk w duszy:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
72 Platon, Teajtet, XLIII, tłum. Władysław Witwicki, Kasa im. J. Mianowskiego, Warszawa 1936, s. 145. 73 Tamże, s. 141. 74 Arystoteles, Krótkie rozprawy psychologiczno-biologiczne (Parva naturalia), 450a, 450b, tłum. Paweł Siwek, PWN, Warszawa 1971, s. 47. 75 Tamże, s. 49.
60
O doświadczeniu i o śladzie
„I najważniejsze ze wszystkiego: jeżeli będziemy odbierać «odciski» przedmiotów, które widzimy, to nie będzie oglądania samych przedmiotów, które widzimy, lecz tylko ich pozorów i cieni, tak iż inne będą same przedmioty, inne zaś to co my widzimy” 76. „Same przedmioty” widzimy dzięki mocy, którą posiada dusza, czyli zdolności patrzenia na zewnątrz, poza „pozory i cienie”. „Więc widzenie musi dotyczyć nie tego, co jest w podmiocie, lecz tego, co w podmiocie nie jest, ażeby było widzeniem” 77. O śladzie pisze również św. Augustyn. Augustiański „ślad” opuszcza przestrzeń antropologiczną i wkracza w obszar teologiczny. Ślad przestaje być utrwalonym efektem działania rzeczywistości materialnej na nasze zmysły, ale staje się przejawem działania Boga w naturze. Struktura bytów odpowiada strukturze Boga. Metafora śladu jest używana jako analogia lub alegoria. W sposób analogiczny do obrazu wywołanego przez zmysły powstaje obraz znacznie doskonalszy — obraz Boga. Bóg, stwarzając bezpośrednio duszę, wyciska na jej naturze swój obraz, tak „jak na wosku wyciska się obraz sygnetu, który i na wosk przechodzi, i pierścienia nie opuszcza” 78. W myśli średniowiecznej za pomocą kategorii „ślad” wyrażane i uzasadniane były przekonania religijne. Wiara, że Bóg stworzył świat i człowieka, wymagała rozwinięcia i alegorii, które konstytuowałyby sensotwórcze narracje. Biblia i świat materialny były przez Jana Szkota Eriugenę traktowane jako dwie Boże księgi, jako ślady czy znaki wskazujące na Boga, których rozumienie i interpretacja umożliwiały powrót do Boga. „[…] nie ma
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
76 Plotyn, Eneada IV , rozdz. 6: „O postrzeganiu i pamięci”, w: tenże, Eneady IV–V , tłum. Adam Krokiewicz, Akme, Warszawa 2001, s. 468. 77 Tamże, s. 469 78 Św. Augustyn, O Trójcy świętej, Znak, Kraków 1996, ks. XIV: „Ślady obrazu w grzeszniku”, s. 450.
Ślad
61
takiej rzeczy, widzialnej i cielesnej, która by, jak sądzę, nie była znakiem czegoś niecielesnego i umysłowego” 79. W Powszechnej encyklopedii filozofii czytamy: Eriugena pojmuje świat materialny jako księgę, z której człowiek odczytuje ślady Boga. Drugą księgą, której zadaniem jest umożliwienie człowiekowi powrotu do Boga, jest Pismo Święte. Egzegeza tych dwóch „tekstów” biegnie przez analogiczne stadia, gdyż obie „księgi” mają tego samego Autora — Boga, i ten sam cel — przywrócenie stanu rajskiego (albo powrót do natury drugiej) 80.
Nie ma też wątpliwości św. Bonawentura, gdy twierdzi, że „Bycie śladem Boga należy do istoty każdej rzeczy” 81. Podkreślmy, że alegorie, dominujące w średniowiecznych ekspresjach zarówno filozoficznych, jak i teologicznych, nie mogły być interpretowane czy rozumiane dowolnie. To, co reprezentowały, do czego się odnosiły, było kulturowo, historycznie ustalone. Z bliższych nam czasów należy jeszcze uwzględnić koncepcję Zygmunta Freuda. Analizując pamiętanie, zapominanie i przypominanie sobie, Freud używa metafory „magicznej tabliczki”, którą porównuje do aparatu psychicznego, a dokładniej do struktury naszego aparatu percepcyjnego. Tabliczka dostarcza śladów
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
79 Cyt. za: Michał Paweł Markowski, Po śladach, w: tenże, Pragnienie obecności: Filozofie reprezentacji od Platona do Kartezjusza, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1999, s. 89. Konsekwencją przekonania, że cały świat jest znakiem wskazującym na Boga, jest przekonanie, że Boga możemy poznać tylko pośrednio, czego konsekwencją jest teologia negatywna; jak pisze Markowski, teologia negatywna „to tylko skrajne radykalna wersja średniowiecznego alegoryzmu” (tamże, s. 93 ). 80 Agnieszka Kijowska, Eriugena Jan, w: Powszechna encyklopedia filozofii, t. 3, Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, Lublin 2002, s. 214–215. 81 Św. Bonawentura, Droga duszy do Boga i inne traktaty, tłum. Celestyn Napiórkowski, Cecylian Niezgoda, Salezy Kafel, Klub Książki Katolickiej, Poznań 2001, s. 20.
62
O doświadczeniu i o śladzie
zrobionych na niej notatek. Charakteryzując „magiczną tabliczkę”, pisze: „Jest to powrót do starożytnej metody pisania na tabliczkach glinianych lub woskowych: zaostrzony rylec skrobie powierzchnię, a «uciski» tworzą pisanie”. Ale dodaje, że nie są to trwałe ślady. „Nie musimy się niepokoić tym, że magiczna tabliczka nie czyni żadnego użytku z trwałych śladów tego, co było percypowane. Wystarczy, że są” 82. Inne obszary aparatu psychicznego pracują i robią użytek z tych śladów; także uczestniczenie człowieka w społeczeństwie i kulturze powoduje zmiany w dokonanych śladach. W myśli współczesnej debata zyskała wymiar ontologiczny i epistemologiczny. Jest obecna w koncepcji Martina Heideggera, Emmanuela Levinasa i Jacques’a Derridy. Główny spór dotyczy relacji między śladem a obecnością. Czy ślad jest świadectwem, czy znakiem czegoś, co ślad pozostawiło, czy jest to martwy odcisk, w którym świadectwo ginie? Spór przeniósł się na grunt literaturoznawstwa i estetyki. Dotyczy relacji śladu i obrazu. Wyróżniane są trzy rodzaje relacji: obraz bez śladu, obraz kontra ślad i obraz jako ślad. Dzieje tej relacji przedstawia Andrzej Zawadzki 83. Moja książka rozważa ślad z perspektywy antropologicznej filozofii kultury, zajmuję się w niej śladami, które mają charakter materialny, istnieją i stanowią ekspresję doświadczeń jednostkowych, modlitewnych doświadczeń indywidualnych. Gdy jednak refleksja przestaje być czysto teoretyczna, a staje się nasączona życiem, trudno nie przytoczyć wypowiedzi Barbary Skargi: Człowiek potrzebuje takiej trwałości i obecności. Cale dzieje metafizyki tej potrzeby są świadectwem. Nie należy więc tego
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
82 Zygmunt Freud, Uwagi o magicznej tabliczce, tłum. Zofia Rosińska, w: Pamięć w filozofii XX wieku, red. Zofia Rosińska, Wydział Filozofii i Socjologii UW, Warszawa 2006, s. 52–53. 83 Andrzej Zawadzki, Obraz i ślad, Wydawnictwo UJ, Kraków 2014.
Ślad
63
świadectwa lekceważyć i roli jego pomniejszać. Obecność jest nie tylko faktem naszego życia, jest także jego potrzebą 84.
Barbara Skarga, która swoją refleksją na gruncie polskim uczyniła kategorię i fenomen śladu kategoriami priorytetowymi, twierdzi, że cała historia jest odczytywaniem śladów, że mamy do czynienia tylko ze śladami. Obecność gdzieś umyka. Trudno się z tym nie zgodzić, jednakże nie można zgodzić się całkowicie. Jeżeli nie traktujemy śladów jako rzeczywistości, ale jako ślady rzeczywistości, to odczytywanie śladów staje się próbą docierania do rzeczywistości. To nie znaczy, że łatwo możemy do niej dotrzeć ani że w ogóle możemy dotrzeć. Niemniej ruch, wysiłek docierania jest obecny w kulturze i nie można go nie zauważyć. Występuje też pod nazwami „pragnienie”, „potrzeba” czy nawet „ciekawość”, które nas motywują do tego wysiłku, a jego efektem jest wielość narracji, czyli wielość interpretacyjnych rozumień tego czegoś reprezentowanego przez ślady. Największą uwagę Skarga koncentruje na trzech kategoriach śladu: ślad rozumiany jako blizna, jako piętno (zmaza) i jako wezwanie. Żaden z tych fenomenów — pisze — nie jest błahy dla życia ludzkiego. Są więc, jak próbowałam pokazać, ślady bolesne związane z krzywdą, z hańbą, winą, grzechem, również z cierpieniem, ze złem, które nas dotyka. Są one jak cierń w naszej psychice, trudno je zmazać, trudno zatrzeć, są trwałe, nieraz niszczą całe nasze życie. Nie pozwalają odciąć się od przeszłości, wciąż ją uobecniają, choć jedynym ratunkiem byłoby zapomnienie. Są też inne ślady, zwrócone w przyszłość, niosące nadzieje. Są one tak cenne, że boimy się je utracić. Nie chcemy ich zatarcia, przeciwnie, chcemy możliwego uwypuklenia, wyrazistości, bo po nich idziemy ku temu, co dla nas ważne, czego obecności pragniemy. Są dla nas darem, błogosławieństwem, wizją spełnienia, i jedne, i drugie znaczą nas samych 85.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
84 Barbara Skarga, Metafizyka obecności a metafizyka śladu, w: taż, Ślad i obecność, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002, s. 54. 85 Barbara Skarga, Ślad, w: taż, Ślad i obecność…, s. 105.
64
O doświadczeniu i o śladzie
Dla mojej pracy najbliższym z omówionych przez Skargę doświadczeń śladu jest rozumienie śladu jako wezwania. Rozszerzam je jednak o ślady wyrażone, występujące w kulturze, które wskazują na doświadczenie modlitewne. Stają się one wezwaniem dopiero po ich zauważeniu, odczytaniu i zrozumieniu. Po odczuciu podobieństwa, które pozwala na podążanie podobną drogą. Wezwanie jest zachętą, której można pozwolić się uwieść, choć także można przejść obok niej obojętnie. Nie zauważyć. Gdy jednak to wezwanie zaakceptujemy, wówczas jesteśmy zobowiązani. Zobowiązani do kontynuowania, aby w procesie kontynuowania „usłyszeć wezwanie”.
MODLITWA Norwida Przez wszystko do mnie przemawiałeś — Panie, Przez ciemność burzy, grom i przez świtanie; Przez przyjacielską dłoń w zapasach z światem, Pochwałą wreszcie — ach! — nie Twoim kwiatem… I przez tę rozkosz, którą urąganie Siódmego nieba tchnąć się zdaje — latem — I przez najsłodszy z darów Twych na ziemi, Przez czułe oko, gdy je łza ociemi; Przez całą dobroć Twą, w tym jednym oku, Jak całe niebo odjaśnione w stoku!… Przez całą Ludzkość z jej starymi gmachy, Łukami, które o kolumnach trwają, A zapomniane w proch włamując dachy, Bujnymi z nowa liśćmi zakwitają. Przez wszystko!…
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Panie! — ja nie miałem głosu Do odpowiedzi godnej — i — milczałem:
MODLITWA Norwida
65
Błogosławionym zazdrościłem stosu I do Boleści jak do matki drżałem — I jak z bliźnięciem zrosły w pół z Zapałem, Na cztery strony świata mając ramię, Gdy doskonałość Twą obejmowałem, To, jedno słowo, wyjąknąwszy: „kłamię”, Do niemowlęctwa wracam… Jestem znamię!… Sam głosu nie mam, Panie — dałeś słowo, Lecz wypowiedzieć któż ustami zdoła? Przez Ciebie prochów stałem się Jehową, Twojego w piersiach mam i czczę anioła — To rozwiąż jeszcze głos — bo anioł woła. Co to jest znamię ?
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Czy doświadczenie modlitewne można usytuować w nurcie kartezjańskim lub montaigne’owskim i czy rozważania o śladzie ułatwiają nam poszukiwania śladów rozumianych jako wezwanie? Nie wydaje się, aby kartezjański lub montaigne’owski sposób myślenia o doświadczeniu pozwalał na adekwatną charakterystykę doświadczenia modlitewnego. Kategorie „prawdy” i „poznania”, tak jak są rozumiane w nurcie przyrodoznawczym, także nie mogą być użyteczne w jego opisie i ocenie. Należałoby je zastąpić kategoriami „sens” i „rozpoznanie”. Z tego powodu koncepcja metarozumu prezentowana przez Władysława Stróżewskiego dawałaby najwięcej przestrzeni do rozumienia doświadczenia modlitewnego. Doświadczenie modlitewne to jest relacja znacząca. Jest sensogenna i sensotwórcza, to znaczy wyraża pragnienie sensu i wzmacnia odczuwanie sensu. Relacja znacząca, czyli doświadczenie modlitewne, jest zakorzeniona w strukturze psycho-społeczno-kulturowej. Dostrzegamy to wtedy, kiedy analizujemy zarówno akt, jak i treść doświadczenia modlitewnego. Wszelkie
66
O doświadczeniu i o śladzie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
gesty: zarówno wznoszenie rąk, jak i klękanie czy wstawanie, a także bicie głową w ziemię, mają charakter symboliczny. Są wyuczone i coś znaczą: błaganie, prośbę, uwielbienie, szacunek, uległość, podporządkowanie itp. Czynnikiem uruchamiającym tę strukturę jest pragnienie. Pragnienie czegoś, niechęć do czegoś, pragnienie zmiany i możliwość jej uzyskania.
Doświadczenie wiary
W
iary nie da się oddzielić od modlitwy. Wszelkie próby tego rodzaju, a są one dość liczne, wymagają zmiany rozumienia modlitwy lub wiary. Ten rozdział koncentruje się na doświadczeniu wiary. Niemniej pojawią się w nim akapity poświęcone doświadczeniu modlitewnemu. Wiara jest skorelowana z modlitwą. Te dwa doświadczenia można oddzielać, ale nie można ich całkowicie rozdzielić, choć jest wiele osób, które twierdzą, że są osobami wierzącymi, ale nie widzą potrzeby modlitwy. Są też takie, które deklarują, że się modlą, choć są ateistami 1. Julia Kristeva, praktykująca psychoanalityczka i — jak twierdzi — ateistka, w 2006 roku pisze: „Czyż nie jest zadziwiające, że nasze zsekularyzowane społeczeństwa zlekceważyły tę niewiarygodną potrzebę wiary?” 2. Opierając się na własnych
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Amerykański Instytut Badań nad Religijnością (Pew Research Center) podaje, że 18% ateistów uznaje, że religia ma jakieś znaczenie w ich życiu, 26% twierdzi, że ma potrzebę duchowości, a 14% uważa, że istnieje „Bóg albo jakiś Duch”. 12% Amerykanów, którzy są zdania, że Bóg nie istnieje, przyznaje się do modlitwy. Na znanych uniwersytetach pojawiają się świeccy „kapelani”, rodzice tworzą ateistyczne szkółki niedzielne dla dzieci. Ateiści się organizują i słychać ich głosy, że „duchowość nie jest sprzeczna ze światopoglądem ateistycznym”. Co do tego nie ma oczywiście wśród ateistów zgody, trwają zagorzałe dyskusje. Ale ludzie, o których tu mówimy, widzą wartość w praktykach religijnych, z modlitwą i obrzędowością na czele. 2 Julia Kristeva, Ta niewiarygodna potrzeba wiary, tłum. Anna Turczyn, Universitas, Kraków 2010, s. 32.
68
Doświadczenie wiary
doświadczeniach analitycznego słuchania, twierdzi, że potrzeba wiary jest u „podmiotu mówiącego”, czyli człowieka, konstytutywna: „byt mówiący to byt wierzący” 3. Potrzeba wiary jest obecna przed jakąkolwiek konstrukcją religijną, także u istot zsekularyzowanych. Kristeva nazywa tę potrzebę „przedreligijną potrzebą wiary”. Jako psychoanalityczka uważa, że poważne potraktowanie tej potrzeby zezwoliłoby na uniknięcie wielu niepokojów, które targają społeczeństwami zsekularyzowanymi. Ma przede wszystkim na myśli Francję. Zauważa powrót tej potrzeby i dodaje: „my również podzielamy tę potrzebę […] potrzeba religijności zastąpiona w ciągu XX wieku przez ideologiczny entuzjazm zamierzała i nadal zamierza potwierdzać syndrom idealności” 4. Intencją Kristevej jest, jak pisze, „konieczność ustanowienia humanizmu na nowo” 5 . Zapytajmy jednakże: jakiego humanizmu? Świeckiego czy transcendentnego? Tym bardziej że w obszarze humanizmu świeckiego też rozróżnia się humanizm świecki zamknięty i humanizm świecki otwarty 6. Ustanawianie humanizmu na nowo może przebiegać różnymi drogami, nie jest proste i nie gwarantuje uzyskania jednej wspólnej alei. Mimo że pytań jest wiele, a napięcia, a nawet walka między ateistycznym a fideistycznym nurtem ideowym ciągle istnieją, to coraz częściej pojawiają się próby odnajdywania wspólnych jakości, które zezwalałyby na zmniejszenie napięć i koegzystencję. Ksiądz Jan Sochoń pisze:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
3 Tamże, s. 19. 4 Tamże, s. 44. 5 Tamże, s. 20. Julia Kristeva jako niewierząca humanistka została zaproszona przez Kościół katolicki do wzięcia udziału w międzyreligijnym spotkaniu w Asyżu w listopadzie 2011 r. 6 Por. Charles Taylor, Secular Age, Belknap Press of Harvard University Press, Cambridge, MA–London 2007; por. także: rozmowa Richarda Kearneya z Johnem Caputo, „Znak”, wrzesień 2017, https://www.miesiecznik.znak.com.pl/anateizm-i-radykalna-hermeneutyka/ (dostęp: 1.07.2022).
Doświadczenie wiary
69
Wierzących i ateistów łączy trud poszukiwania prawdy i praktyka odpowiedzialności. Stawiają oni takie same pytania o sens życia, znaczenie miłości, cierpienia, zła i śmierci. Styka ich ta sama troska, aby świat stawał się coraz dogodniejszym miejscem twórczego wzrostu i dawał wytchnienie w obliczu piękna i cudu bycia 7.
Charles Taylor, podkreślając dominację świeckiego humanizmu w kulturze, humanizmu ekskluzywnego, dostrzega powrót humanizmu chrześcijańskiego otwartego na transcendencję. W poezji poprzez subtelniejszy język — twierdzi — ujawnia się coś, co jest w inny sposób niedostępne, „a co posiada najwyższe moralne i duchowe znaczenie. Co więcej, manifestacja tego rodzaju określa i uzupełnia owo «coś» w samym akcie odsłaniania” 8. W jaki sposób humanizm chrześcijański i humanizm ateistyczny miałyby się pogodzić i wkroczyć w aleję dialogu? Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Dialog bowiem, jeśli to jest dialog, a nie konwersacja czy dyskurs, przyjmuje, że jego uczestnicy się zmieniają. Zakres zmiany ma jednak granice. Coś zostaje niezmienione. I tym czymś są przekonania z obszaru świata duchowego. W świecie duchowym, w świecie wartości jest — jak twierdził Henryk Elzenberg — walka. Może nas łączyć troska o bezśmieciowe lasy, ale na pytanie, czy istnieje Bóg, ateista i wierzący dają odrębne odpowiedzi. „Ponowne uwierzenie” jest możliwe, ale uzyskanie wspólnoty ponownie wierzących nie jest łatwe. Drogi, którymi przeszli do ponownego pragnienia wiary, nie zawsze są takie same i nie zawsze pozostawiają różniące ślady. Wspólnota może zawierać różnorodność, ale to, co wspólne, musi dominować.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
7 Jan Sochoń, Mowa wewnętrzna. Sceny z życia duchowego, Fundacja Świętego Mikołaja. Redakcja „Teologii Politycznej”, Warszawa 2017, s. 416. 8 Charles Taylor, Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, tłum. Marcin Gruszczyński i in., Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 772.
70
Doświadczenie wiary Modlitwa o wiarę O Boże żołnierzy walczących,/ o, Boże marszów i bitew, naucz me usta wątpiące/ najprostszej z ludzkich modlitew. Któryś mą piersią, Boże/ płaczem więziennym szlochał,/ wyzwól me serce z trwogi,/ daj żebym życie pokochał. Ty, coś w brygadach pancernych/ jest Bogiem prostych żołnierzy,/ że nie wiem co prosta wierność/ daj mi bym prosto uwierzył. Boże przyjaciół poległych/ na barykadach warszawskich,/ jak broń pomocną mi podaj/ wielką tęsknoty laskę. Boże mych nocy bezsennych, / Boże rozpaczy i bólu,/ nie daj w rozterce upaść,/ nie daj zwątpieniu ulec. Któryś szedł ze mną w szeregu,/ Boże w więziennym pasiaku,/ przebacz mej męce serdecznej/ i grzechów moich nie rachuj. Bo jak ptak serce me trwożę/ za lada wiatru szelestem,/ …Ty, który jesteś, Boże, / daj abym wiedział, że jestem… 9.
Wiersz Tadeusza Borowskiego nie wymaga interpretacji: jest jasny. Jest wyrazem głębokiej wiary, która była z autorem przez jego doświadczenia wojenne, i jest prośbą o własną tożsamość, która ginęła w „rozpaczy i bólu”. Interpretacja tego wiersza zostałaby pogłębiona przy uwzględnieniu biografii Borowskiego. Tragiczne doświadczenia młodości, pobyt w niemieckich obozach koncentracyjnych mogły być powodem późniejszych skrajnych wyborów politycznych. Mając 29 lat popełnił samobójstwo. A jednak wiara nie zawsze jest darem, który przynosi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Wiara nie przynosi ani spokoju, ani pewności, ani trwałości […] jest bojaźnią, oczekiwaniem, tęsknotą, trwogą, nadzieją, nieustannym przeczuciem wielkiej niezwykłości, troską i nieukontentowaniem
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
9 Tadeusz Borowski, Modlitwa o wiarę, w: tenże, Poezje, PIW, Warszawa 1972, s. 177–178.
Doświadczenie wiary
71
tym co doczesne, oraz niemożnością przeniknięcia tego co przyszłe 10.
— pisał Lew Szestow o doświadczeniu wiary przez Lutra. Sam uważał, że wiara jest tajemnicą. Trudno się z nim nie zgodzić. Definiowanie wiary 11 nie jest aktywnością czysto logiczną. Jest związane z doświadczeniem człowieka na przestrzeni dziejów, które jest trudno przekazywalne w formułach ścisłych i precyzyjnych. W słownikach teologicznych hasło „wiara” ma kilkanaście stron. Wiara jest tam określana między innymi jako „osobowa relacja”, „akt rozumu”, „akt woli”, „akt ufności”, „akt afirmacji tego, co Bóg objawił” czy „cnota”. Dopuszczane jest również „wątpienie” jako „nieodzowna podstawa rozumnej wiary” 12. Oprócz określeń słownikowych mamy też określenia metaforyczne, na przykład: „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy” 13, i opisy doświadczenia egzystencjalnego, jak na przykład określenia Sørena Kierkegaarda, że istotą wiary jest absurd 14, a sama wiara jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
10 Lew Szestow, Luter i kościół, w: tenże, Sola fide. Tylko przez wiarę, tłum. Cezary Wodziński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 270. 11 Kategoria wiary jest obecna nie tylko w kontekście chrześcijaństwa zachodniego (credo, fides, foi, Glaube, wiara itd.). W sanskrycie saddha ma podobne znaczenie, jak łacińskie credo. Mimo wielu analogii trudno znaleźć jedno uniwersalne znaczenie dla terminu „wiara”. Oznacza bowiem: secure, inner consent, trust in a numinous figure, submissive praxis, confessions of the articles of faith (bezpieczne zrozumienie, wewnętrzna zgoda, zaufanie do numinotycznej postaci, uległa praktyka i wyznanie artykułów wiary). W Nowym Testamencie „to belive (pistos), rely on, trust in, to depend on, to be confident that; to belive in God — to trust in Him, za: Religion Past and Present. Encyclopedia of Theology and Religion, t. 5, Brill, Leiden–Boston 2009. 12 Karl Rahner, Herbert Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, Pax, Warszawa 1987, s. 533–540. 13 Fides et ratio, encyklika Papieża Jana Pawła II z 14.09.1998, wstęp. 14 Analiza doświadczenia Abrahama dokonana przez Kierkegaarda wyraźnie uwidacznia absurd jako istotę doświadczenia wiary. „A jak postąpił Abraham? Nie przybył ani za wcześnie ani za późno. Dosiadł osła, z wolna jechał
72
Doświadczenie wiary
„szaleństwem namiętności” i wymaga wysiłku oraz odwagi. Jest ufnym skokiem w otchłań. Sam Kierkegaard pisze: „Nie mogę uczynić wysiłku wiary, nie mogę zamknąć oczu i rzucić się z ufnością w otchłań absurdu […] nie wierzę, brak mi tej odwagi” 15. Kierkegaard, chociaż nie miał odwagi, która pozwalałaby mu wierzyć, modlił się o wiarę: „Naucz mnie, Boże, nie poddawać się męczarniom i udrękom bezdusznych rozważań. Naucz mnie głęboko oddychać w wierze” 16. I jeszcze jedna modlitwa: Panie Jezu Chryste, nie przyszedłeś na świat, aby Ci służono, aby Cię podziwiano czy wręcz uwielbiano. Ty jesteś drogą i prawdą, a jedynej rzeczy, jakiej od nas oczekujesz, jest to, abyśmy podążali za Tobą […] byśmy podążali za Twoim przykładem tak, abyśmy stali się podobni Tobie 17.
Wyznania i refleksja Kierkegaarda obfitują w liczne komentarze. Ludwig Wittgenstein, którego Rudolf Carnap nazywał „religijnym prorokiem”, mówił: „Widzisz nie wierzę w to, w co wierzył Kierkegaard, ale pewny jestem tego, że nie jesteśmy tu dla przyjemności […]” 18. Czymkolwiek byłaby wiara w Boga, nie może to być wiara w coś sprawdzalnego. Nie możemy też znaleźć sposobów, by to sprawdzić 19. Sens życia — to znaczy
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
drogą. I przez cały ten czas wierzył; wierzył, że Bóg nie może od niego żądać Izaaka, chociaż był gotów go ofiarować, skoro Bóg tego żądał. Wierzył siłą absurdu […] gdyż wszelkie ludzkie wyrachowanie od dawna musiał porzucić”? (Søren Kierkegaard, Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć, tłum. i wstęp Jarosław Iwaszkiewicz, PWN, Warszawa 1972, s. 33). Kierkegaard nazwał Abrahama „rycerzem wiary”. Nie tylko nie jest łatwo, ale wręcz niemożliwe wyobrazić sobie doświadczenie Abrahama jako własne doświadczenie. 15 Tamże, s. 31. 16 Søren Kierkegaard, Modlitwy, tłum. Jacek A. Prokopski, Wydawnctwo Marek Derewiecki, Kęty 2007, s. 48. 17 Tamże, s. 103. 18 Wojciech Sady, Wprowadzenie, w: Ludwig Wittgenstein, Uwagi o religii i etyce, tłum. Małgorzata Kawecka, Wojciech Sady, Wiesław Walentukiewicz, Znak, Kraków 1995, s. 15. 19 Ludwik Wittgenstein, Wyklady o wierze, w: tenże, Uwagi o religii…, s. 94.
Doświadczenie wiary
73
sens świata — możemy nazwać Bogiem. Modlić się to rozmyślać o sensie życia” 20. Główną intelektualną korzyścią z Kierkegaardowskiej koncepcji wiary jest nobilitacja jednostki. Kierkegaard wyłuskuje jednostkę ze zbiorowości, nadaje jej wagę, czyni ją wyższą niż to, co ogólne, legitymizuje jej odrębność przez umiejscowienie jej w specyficznej relacji do Absolutu, do Boga. Tą specyficzną relacją jest doświadczenie wiary — nie jako aktu intelektualnego, aktu wolicjonalnego czy procesu poznawczego, ale jako szaleństwa namiętności. Doświadczenie tak rozumianej wiary jest przerażające i trudno się ustrzec przed myślą, że granica między nią a szaleństwem jest bardzo delikatna. Dookreślenia wymaga „metodyczne wątpienie” jako podstawa rozumnej wiary. To postawa kogoś, kto drąży, docieka, pyta. Dlaczego? Być może dlatego, że nie ma już bezpośredniego dostępu do pierwotnej ufności, do pierwotnego przymierza z sacrum. Po co? Być może po to, by bardziej wierzyć, by wiarę swoją pogłębić przez rozumienie. Przez rozumienie samego siebie w otaczającym go świecie. Rozumienie siebie w kulturze, która ulegała zmianie w ciągu wieków. Chce zrozumieć obecne w kulturze modlitwy i lamenty, muzykę — słów skierowanych do Boga, a nie słów o Bogu pragnie doświadczyć przez rozumienie. Wątpienie metodyczne oparte jest na przekonaniu, że możemy dotrzeć do pierwotnej ufności drogą pośrednią, przez rozumienie świata symboli, które są obecne w kulturze. Bo każdy symbol jest przejawem więzi człowieka z sacrum. Pytanie wyraża naszą tęsknotę za pierwotnym doświadczeniem zawartego przymierza Boga z człowiekiem. Zdolność do zadawania pytań nie musi być — ale jest — świadectwem tej tęsknoty. Może bowiem być wyalienowana, odseparowana od pytanej rzeczywistości, tak jak wiele innych zdolności człowieka. Swobodnie bowiem
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Ludwig Wittgenstein, Notatniki 1914–1916, w: tenże, Uwagi o religii…, s. 60.
74
Doświadczenie wiary
rozprawiamy o wszelkiego rodzaju doświadczeniach, w ogóle ich nie doznając. Trwanie w pytaniu jest postawą trudną do utrzymania i niebezpieczną. Trudną, bo wymaga napięcia i rozdwojenia psychiki. Jednoczesnego utrzymania w łączności dwóch postaw: wierności (woli utrzymania uprzedniej więzi) i pytania (otwartości z towarzyszącym jej poczuciem bezpieczeństwa). Niebezpieczeństwo natomiast polega na tym, że łatwo jest — zwyczajnie ze zmęczenia — odłączyć jeden z elementów postawy, sądząc, że aktywne są oba. Pytamy, tkwiąc w iluzji, że jesteśmy wierni. Tymczasem wierni już nie jesteśmy. Pozostaje wyalienowana wątpliwość i pusty dyskurs. Wtedy słowa fruwają, oderwane od doświadczenia. Łatwo wszystko ośmieszyć i ironizować. I odwrotnie: sądząc, że tkwimy w pytaniu, dawno już z niego zrezygnowaliśmy, przyjmując postawę fanatyczną lub powtarzając cudze pytania. Po prostu straciłem wiarę, — pisze Marek Skwarnicki — jakby ktoś we mnie zdmuchnął świecę. Nie zrobiło się wskutek tego ciemniej, niebo nie pękło, sufit się nie zawalił i chociażbym nawet chciał nic nie potrafię na to poradzić 21.
Obecność wątpienia w wierze dostrzegał już Blaise Pascal. Nie nobilitował tego stanu ducha. Był to opis oceniający. Nazywał to nieszczęściem, ale nie nazywał tego niegodziwością: Wątpienie tedy jest nieszczęściem, ale nieodzownym obowiązkiem jest szukać w tym wątpieniu. Kto więc wątpi, a nie szuka, jest równocześnie i nieszczęśliwym, i niegodziwym; jeśli przy tym jest wesół i zaufany w sobie, nie mam słów na określenie tak szalonej istoty 22.
Pytając, trzeba, aby użyć sformułowania Gadamera, „być przy rzeczy”.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
21 Marek Skwarnicki, Niedziela, „Znak” 1975, nr 4–5, s. 464. 22 Blaise Pascal, Myśli, tłum. Tadeusz Żeleński (Boy), Pax, Warszawa s.a., s. 173. Wydanie zawiera przekład Tadeusza Żeleńskiego (Boya) według wydania z roku 1953.
Doświadczenie wiary
75
Dodatkowym niebezpieczeństwem jest upublicznianie „niewierności”. Może ono służyć pustoszeniu wierności, a nie jej pogłębieniu. A poza tym łatwo urazić, zgorszyć czy obrazić. Jeżeli jednak pytanie jest autentyczne, pociąga za sobą doświadczenie, kontekst egzystencjalny, wtedy otwiera — jak powiedziałby Gadamer — „przestrzeń sensu” 23. Ale czy doświadczenie wiary nie jest zależne od filozofii Boga? Od tego, jaki obraz Boga został uwewnętrzniony? Dla Marcina Lutra Bóg był przede wszystkim potęgą, której należy się bać. Allmachtsgott i Zorngott. Był wszechmocny i wszechgniewny. Posłuszeństwo było postawą wymaganą. Posłuszeństwa nie można jednak identyfikować ze zniewoleniem. „[…] służba i posłuszeństwo to nie bezwzględna wierność jednoznacznym i zniewalającym nakazom […], lecz życie w wolności — nie sobiepańskiej i pysznej, nie płynącej z własnego widzimisię, lecz ograniczonej Słowem” 24. Potęga wymaga nie tylko posłuszeństwa. Potęga zmusza do zauważenia i do odczucia wielkości oraz niemożliwego do przekroczenia dystansu. Na niewspółmierność zachowania ludzi wierzących wobec majestatu Boga zwraca uwagę Johann Wolfgang von Goethe. W rozmowie z Johannem Peterem Eckermannem mówi: Ludzie traktują imię boskie tak, jak gdyby niepojęta, ale nie wymyślona, istota najwyższa nie była niczym więcej niż oni sami. W przeciwnym razie nie mówiliby: „Panie Boże, Boże kochany, dobry Boże”. Gdyby byli przeniknięci jego wielkością, milczeliby i z nadmiaru czci nie mogliby go nazwać 25.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
23 Por. Zofia Rosińska, Wierność w pytaniu, w: taż, Ruch myśli. Teksty trochę filozoficzne, Eneteia, Warszawa 2012, s. 11–23. 24 Bartosz Jastrzębski, Krzysztof Dorosz, Kiedy serce jest czyste, w: ciż, Listy o wolności i posłuszeństwie, PIW–Fundacja Świętego Mikołaja/Teologia Polityczna, Warszawa 2020, s. 157. 25 Cyt. za: Rudolf Otto, Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, tłum. Bogdan Kupis, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999, s. 40.
76
Doświadczenie wiary
Rzeczywiście, nie można ciągle „tykać” tego, co najwyższe. Święta Teresa zwraca się do Boga, używając zwrotu: „Odwieczny Majestacie”. Rudolf Otto wprowadza kategorię numinosum. Jest to odczucie realnego przedmiotu poza jaźnią. Misterium tremendum, przedmiot tajemniczy, który budzi podziw i przerażenie. To coś absolutnie innego, coś budzącego grozę, niemożliwego do ujęcia, niemożliwego do nazwania. Jest to „obiektywnie odczuta wszechmoc”, której subiektywnym odblaskiem jest uczucie zależności stworzenia […], uczucie własnego pogrążenia, unicestwienia, stania się prochem, popiołem, nicością i — by tak rzec — jest numinotycznym surowcem dla uczucia religijnej pokory 26.
Na odczucie „realnego przedmiotu poza jaźnią” i możliwość jego ujmowania pozwala nam dyspozycja do świętości w samej jaźni. Wszak duch poznaje, co z ducha jest. Muzyka jest zrozumiała tylko dla człowieka muzykalnego. Dla Jana Pawła II Bóg był miłosierdziem. Przybywając do Krakowa w 1997 roku, Jan Paweł II powiedział: Orędzie miłosierdzia Bożego zawsze było mi bliskie i drogie. Historia jakby wpisała to orędzie w tragiczne doświadczenia II wojny światowej. W tych trudnych latach było ono szczególnym oparciem i niewyczerpanym źródłem nadziei nie tylko dla krakowian, ale dla całego narodu. Było to i moje osobiste doświadczenie, które zabrałem ze sobą na Stolicę Piotrową i które niejako kształtuje obraz tego pontyfikatu 27.
Przesłanie to przejął papież Franciszek, mówiąc że „miłosierdzie to imię Boga”.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
26 Tamże, s. 25. 27 Przemówienie Jana Pawła II w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Kraków-Łagiewniki — 7.06.1997, https://www.milosierdzieboze.pl/lagiewniki 97.php ?text=132.
Doświadczenie wiary
77
Podkreślany jest także dynamiczny charakter wiary — wiara jest procesem, który podlega nieustannym zmianom, a nie skostniałą ideą: nasza wiara nieustannie się zmienia. Rok temu inaczej wierzyłeś w sensie intensywności swojej wiary, za rok też będziesz wierzył inaczej — pisał ks. Tadeusz Dajczer. — My bowiem nie tyle jesteśmy wierzący, co stajemy się wierzącymi […] 28.
„Doświadczenie wiary” zawiera w sobie sens, który można określić jako „poszukiwanie Boga” w czasie nihilizmu, i nie tylko w czasie nihilizmu. Tak rozumiane doświadczenie wiary wyraża twórczość Friedricha Wilhelma Nietzschego. Powszechna opinia o twórczości Nietzschego jako o twórczości nihilistycznej, bezbożnej i ateistycznej oparta jest na powierzchownej interpretacji Nietzscheańskiego określenia „Bóg jest martwy” czy „Bóg umarł”. Martin Heidegger, poświęcając interpretacji twórczości Nietzschego ponad 1500 stron, pisze: O ile metafizyka naznaczona została przez chrześcijaństwo szczególnym teologicznym piętnem, o tyle odwartościowanie dotychczasowych najwyższych wartości musi również wyrazić się teologiczną formułą „Bóg jest martwy”. „Bóg” oznacza tu ponadzmysłowe w ogóle, które jako „prawdziwy”, „tamtejszy”, wieczny świat, przeciwstawiony tutejszemu „ziemskiemu” obowiązywać ma jako właściwy i jedyny cel. Kiedy kościelno-chrześcijańska wiara słabnie i traci swoją światową hegemonię, to nie znaczy, że znika hegemonia tego Boga. Odmienia się raczej jego postać […] na miejsce autorytetu Boga i Kościoła wkracza autorytet sumienia, hegemonia rozumu, Boga dziejowego postępu, społecznego instynktu 29.
Trzy ostatnie określenia często pojawiają się przy charakterystyce sekularyzacji kultury zachodniej. „Hegemonia rozumu”,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
28 Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze. Z zagadnień teologii duchowości, Edycja Paulińska, Częstochowa 1992, s. 72. 29 Martin Heidegger, Nietzsche, tłum. zbiorowe, t. 2, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 266.
78
Doświadczenie wiary
„postęp dziejowy”, „instynkt społeczny” — oświeceniowe ideały nie doprowadziły jednakże ludzkości do szczęśliwości. I nie o szczęśliwość ludzkości zabiegał Nietzsche. Utrata tego, co „ponadzmysłowe”, w efekcie spłaszcza nasze horyzonty życiowe. Heidegger nie widział w Nietzschem walczącego ateisty. „Nie wolno nam — pisał — mylić Nietzschego z tymi «bez-bożnikami», którzy nigdy bezbożni być nie mogą, gdyż ani razu nie zmagali się z Bogiem, ani też nie walczyli o niego” 30. Także i Otto Pöggeler podkreślał interpretację Heideggera, który określenie „śmierć Boga” odczytywał jako walkę o Boga. „[…] rzekomy ateizm Nietzschego interpretował jako wiedzące milczenie o Bogu, a mówienie o śmierci Boga jako krzyk poszukującego go” 31. Analiza modlitw Nietzschego podtrzymywałaby opinię, że Nietzsche szuka odpowiedzi na stawiane sobie pytanie o wiarę, o Boga, o drogę, która do niego prowadzi, i jej społeczne zanieczyszczenie. Zastanawia się, doświadcza zniechęcenia, odrzuca to, co nie jest autentycznym zaangażowaniem i życiem zgodnym z tym zaangażowaniem. Świadczy o tym jego zmieniający się stosunek do modlitwy. Jako czternastoletni modli się: Stanowczo postanowiłem, głęboko w sobie, poświęcić siebie na służbę Jemu. Oby Bóg dał mi siłę i moc, abym wykonał moje zamierzenie, i oby ochraniał mnie na drodze życia. Jak dziecko wierzę w Jego łaskę. On chroni nas wszystkich i żadne nieszczęście nam się nie przydarzy. Ale niech Jego święta wola się dzieje. Wszystko, co On sprawi, radośnie przyjmę: szczęście i nieszczęście,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
30 Tamże, t. 1, s. 320. 31 Otto Pöggeler, Droga myślowa Martina Heideggera, tłum. Bogdan Baran, Czytelnik, Warszawa 2002, s. 146–147, cyt. za: Jan Krasicki, Po „śmierci Boga”, Homini, Kraków 2011, s. 39. Jan Krasicki podobnie odczytuje myśl Nietzscheańską. Podkreśla, że „śmierć Boga” to śmierć ideałów i wartości w człowieku, to nihilizm — i z tym nihilizmem walczy Nietzsche. Walcząc o człowieka, walczył o Boga. Por. także Krzysztof Michalski, Płomień wieczności. Eseje o myślach Fryderyka Nietzschego, Znak, Kraków 2007.
Doświadczenie wiary
79
ubóstwo i bogactwo, odważnie spojrzę w twarz nawet śmierci, która pewnego dnia złączy nas wszystkich w wiecznej radości i szczęściu […] 32.
Trzydzieści lat później czytamy: Wartość modlitwy. Modlitwa wynaleziona została dla tych ludzi, którzy właściwie nie mają myśli z siebie i którym podniesienie ducha jest nieznane, lub przebiega niepostrzeżone […] Lecz przyjąwszy, że ci rzadcy ludzie — w każdej religii jest człowiek religijny wyjątkiem — umieją sobie pomóc, to owi ubodzy duchem nie umieją sobie pomóc, a zabronić im modlitewnego mełcia znaczy odebrać im ich religię […] 33.
Ale już w Antychryście — w roku 1895, pięć lat przed śmiercią — pisze: „Nie pokuta, nie «modlitwa o przebaczenie» jest drogą do Boga: jedynie praktyka ewangeliczna wiedzie do Boga, ona właśnie jest «Bogiem»” 34. Wagę doświadczenia i praktyki dla rozumienia myśli Nietzschego podkreśla także Jaromir Brejdak 35. Uważa, że doświadczenie górskie, którego doznał Nietzsche w Sils-Maria, motywowało jego aktywność filozoficzną i nie można nazywać go filozofem antychrześcijańskim. Nietzsche sądził, że istotą chrześcijaństwa jest praktyka, życie po chrześcijańsku. Życie tak, jak żył Jezus Chrystus, a nie wiara w dogmaty. Jego ataki na chrześcijaństwo oznaczają oczyszczenie z utrwalonych nawyków i narracji. Brejdak przytacza inną modlitwę Nietzschego: „Chcę Ciebie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
32 Fryderyk Nietzsche, Aus meinen leben (1858), cyt. za: Paweł Mazanka, Fryderyka Nietzschego droga od wiary do ateizmu, „Studia Redemptorystowskie” 2010, nr 8, s. 73. 33 Fryderyk Nietzsche, Wiedza radosna, tłum. Leopold Staff, w: Nietzsche: system czy dywagacje?, red. Bogdan Banasiak, Paweł Pieniążek, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2010 (1882), s. 128. 34 Fryderyk Nietzsche, Antychryst, tłum. Jarosław Dudek, Edyta Kieresztura-Wojciechowska, Vis a Vis Etiuda, Kraków 2018, s. 52. 35 Jaromir Brejdak, Cierń w ciele. Myśl apostoła Pawła w filozofii współczesnej, WAM, Poznań 2010.
80
Doświadczenie wiary
poznać o Nieznany/ Ty w głębie mej duszy wnikający/ me życie jak burza miotający/ Ty niepojęty, mi pokrewny!/ Chcę ciebie poznać, Tobie służyć” 36. Z pewnością nie można tego nazwać modlitwą ateisty lub nihilisty. Janusz Dobieszewski pisze: Rozrachunek Nietzschego z chrześcijaństwem był ostry, bezwzględny, zdecydowany, wręcz zajadły, co wynikało z przypisania chrześcijaństwu głównej winy za doprowadzenie ludzkości do głębokiego, katastroficznego kryzysu, przypisania odpowiedzialności za historyczne skorumpowanie ludzkości, za wydanie jej na pastwę najprymitywniejszych odruchów i najbardziej schematycznego, biernego, odtwórczego postrzegania świata 37.
To surowe przedstawienie poglądów Nietzschego jest zgodne z wymogiem rzetelności historycznej. Jednak także Dobieszewski zostawia furtkę na możliwości interpretacyjne stanu emocjonalnego leżącego u podstaw tych określeń. Podkreśla to, przytaczając cytat z Lwa Szestowa: „Czyż Nietzscheańskie Wille zu Macht nie jest tylko inną formułą Luterańskiej sola fide?” 38. Nie można zaprzeczyć, że rozrachunek Nietzschego z chrześcijaństwem był „zajadły” i „bezwzględny”. Poddając jednak analizie nie tylko to, co zostało przez niego napisane, ale także to, co było doznawane w wewnętrznym przeżywaniu, i traktując oba elementy jako jednolitą całość, nie można zlekceważyć uwagi Szestowa. Karl Jaspers, psychiatra i filozof, analizując twórczość Nietzschego (obejmującą zarówno jego życie, jak i teksty), pisze: „Nieodzowna dla zrozumienia Nietzschego jest znajomość przebiegu
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
36 Tamże, s. 23. 37 Janusz Dobieszewski, Kilka uwag w kwestii „Nietzsche a religia”, „Teologia Polityczna”, 25.08.2020. 38 Lew Szestow, Ateny i Jerozolima, tłum. Cezary Wodziński, Znak, Kraków 1993, s. 231.
Doświadczenie wiary
81
jego choroby” 39. W przekonaniu Jaspersa Nietzsche uważał, że atak na chrześcijaństwo, na wytworzoną przez chrześcijaństwo moralność jest w zgodzie z Jezusem. Jezus powiedział: […] cóż nas, synów Boga, obchodzi moralność […] Bóg, pojmowany jako uwolnienie się od moralności, skupiający w sobie wszelką pełnię przeciwieństw życia i wybawiający je w boskiej męce, usprawiedliwiający: Bóg jako tamten świat […] poza dobrem i złem 40.
W stanie kiełkującego już obłędu — zauważa Jaspers — Nietzsche podpisywał się jako Dionizos i jako „Ukrzyżowany” 41. Utożsamiał się z jednym i drugim. Podobnie odczytuje dzieło Nietzschego Marco Vannini: Problem Jezusa (nie tylko zaś generalnie religijny czy chrześcijański) jest absolutnie fundamentalny dla zrozumienia życia i dzieła Nietzschego. Motyw przewodni, który je przenika, to pragnienie identyfikacji z Jezusem […] 42.
W przekonaniu Nietzschego jedynym chrześcijaninem był Jezus 43. A on sam, tak jak Jezus, walczył o życie duchowe, które nie może być sprowadzone do zasad moralnych. O tym mówi legenda Wielki Inkwizytor. „Jest to prawie — pisze Fiodor Dostojewski — dziewięćdziesięcioletni starzec, wysoki i wyprostowany, o wyschłej twarzy, wpadniętych oczach,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
39 Karl Jaspers, Nietzsche, tłum. Dorota Stroińska, Wydawnictwo KR, Warszawa 1997, s. 74. 40 Dane o słowach Jezusa cytowanych przez Nietzschego podaję za: tamże, s. 129. W Ewangeliach nie mogłam ich odnaleźć. 41 Tamże. 42 Marco Vannini, Nietzsche i Jezus, tłum. Marek Bończak, „Racjonalista.pl”, 1.10.2003, s. 4. 43 Fryderyk Nietzsche, Antychryst. Przemiany wszystkich wartości: przedmowa i księga 1, tłum. Leopold Staff, Nakł. Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1907, s. 8– –9.
82
Doświadczenie wiary
w których pełza jeszcze blask jako mała iskierka” 44. Ten ascetyczny starzec tłumaczy Chrystusowi, który przyszedł odwiedzić ludzi w czasie panującej inkwizycji i który został zaaresztowany, dlaczego musi go spalić na stosie. Bo po pierwsze przeszkadza; bo po drugie chciał uczynić ludzi wolnymi, a „nie ma i nie było nic bardziej nieznośnego dla człowieka i dla ludzkiej społeczności niż wolność” 45. Wolność i chleb ziemski pod dostatkiem nie da się pogodzić. „Człowiek jest słabszy i nikczemniejszy, niż myślałeś” 46. W przekonaniu Dostojewskiego ludzie z natury swojej nie dorastają do wolności wyboru ani do wolności sumienia. Nie są w stanie udźwignąć wiary Chrystusowej. Proponowany tu obraz Boga nie daje możliwości wywołania doświadczenia wiary. Człowiek z perspektywy Dostojewskiego jest postacią żałosną. Łatwy do kupienia i podporządkowania się władzy, dostatkowi i opinii. Dodajmy jednak od siebie, że można znaleźć także innych ludzi. Sam Dostojewski w 1879 roku wygłasza studentom na Uniwersytecie Petersburskim wstęp do lektury Wielkiego Inkwizytora: Pewien ateista cierpiący na skutek swej niewiary, w szczególnej chwili swej udręki układa dziki fantastyczny poemat, który przedstawia Chrystusa w rozmowie z jednym z najwyższych dostojników Kościoła katolickiego — z Wielkim Inkwizytorem. Cierpienie twórcy poematu bierze się właśnie stąd, iż w postaci owego kapłana o światopoglądzie katolickim, nader odległym od dawnego prawosławia apostołów, widzi on rzeczywistego sługę Chrystusa, gdy w istocie jego Wielki Inkwizytor jest ateistą. Sens tego jest następujący: jeśli wypaczy się wiarę Chrystusową, splótłszy ją ze sprawami świata tego, to zarazem zaniknie cały sens chrześcijaństwa i zamiast wielkiego ideału Chrystusowego, powstanie jedynie nowa wieża Babel. Wzniosła w chrześcijaństwie wizja ludzkości
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
44 Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, tłum. Aleksander Wat, PIW, Warszawa 1984, s. 264. 45 Tamże, s. 268. 46 Tamże, s. 271.
Doświadczenie wiary
83
zejdzie do poziomu wizji niby-stada zwierząt i w postaci społecznej miłości rodu ludzkiego pojawi się najzupełniej jawna ku niej wzgarda. Opowiedziane to jest w formie rozmowy dwóch braci: jeden brat, ateista, czyta treść tego poematu drugiemu bratu 47.
Czytając tę wypowiedź, możemy twierdzić, że określenie: „ateista cierpiący wskutek swej niewiary”, nie pozwala na tak jednoznaczną interpretację, że Wielki Inkwizytor to atak na chrześcijaństwo, choć to jest najczęstsza interpretacja tej legendy. „Doświadczenie wiary” rozumiane jako „poszukiwanie Boga” czy nawet „walka o Boga” nie zniknęło z obszaru kultury euroamerykańskiej. Przyczynił się do tego teologiczny zwrot filozofii — co oznacza, że granica między filozofią a teologią została naruszona i filozofia czyni przedmiotem swoich dociekań tematykę i pojęcia teologiczne. Przestaje być służką teologii, philosophia uncilla theologiae, a staje się jej konkurencją 48. Czy teologiczny zwrot w filozofii i konstytuowanie koncepcji anateistycznej (anateizm) nie jest powrotem do chrześcijańskiego sacrum? W dialogu konstytuującym anateizm biorą udział znani w Polsce filozofowie, między innymi Charles Taylor, Julia Kristeva, Gianni Vattimo, Jean-Luc Marion, John Caputo. Richard Kearney publikuje tekst, w którym expressis verbis mówi o powrocie: Anatheism: Returning to God After God. Wraca nie tylko do Boga po „śmierci Boga”, ale także do dialogowego uprawiania filozofii po jej samotnym, monoteistycznym czasie:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
47 Dostojewski — Wielki Inkwizytor, „Encyklopedia Teatru Polskiego”, https: //encyklopediateatru.pl/artykuly/101508/dostojewski-wielki-inkwizytor. 48 Można powiedzieć, że relacja między filozofią a teologią była odwieczna, czyli były jednością. Teologia usamodzielniła się w XIII w. Oznaczała „naukę o Bogu”. Wraz z rozwojem wiedzy i metodologii, badań nad naukowością obie dyscypliny oddzielały się, wyznaczały sobie zakres badań i właściwe metody. Filozofia jako służka teologii miała się zajmować metodami. Obecnie granice między teologią a filozofią są przekraczane przez samych teologów, a także przez filozofów. Poza tym teologia i filozofia spotykają się w jednej osobie: Tischner, Levinas i wielu innych.
84
Doświadczenie wiary What is still sacred after the death of God? What can we continue to call holy after the disappearance of the Alpha God of triumphal might and metaphysical certitude? Might anatheism open an alternate way of dialogue beyond the sterile polarization of theism and atheism? 49.
Julia Kristewa, deklarując „potrzebę wiary” i konieczność „ustanowienia humanizmu na nowo”, wpisuje się w nurt myślowy anateizmu. Richard Kearney w rozmowie z Charlesem Taylorem dookreśla, jak rozumie anateizm. Jego główną intencją jest połączyć tych wszystkich, którzy poszukują Boga, nawet przez walkę z nim: Anateizm jest dla mnie obszarem, na którym otwarty teizm i otwarty ateizm mogą wejść ze sobą w dialog. To powód, dla którego — proszę mi wybaczyć terminologię — proponuję, żebyśmy np. mogli mieć zarówno anateistycznych ateistów, jak Camus, oraz anateistycznych teistów, jak Weil, którą Camus określił mianem „najbardziej uduchowionej osoby naszych czasów”. Do pierwszej kategorii zaliczam […] zarówno filozofów, takich jak Merleau-Ponty, Kristeva czy Derrida, jak i pisarzy pokroju Joyce’a czy Woolf. Do drugiej zaliczam osoby takie jak np. G.M. Hopkins i Dorothy Day 50.
Ideą anateizmu jest „ponowne uwierzenie” 51. Pragnienie i wola ponownego uwierzenia nie realizują się przez modlitwy, ale przez kontakt z innymi religiami i osobami,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
49 Reimagining the Sacred. Richard Kearney debates God, red. Richard Kearney, Jens Zimmermann, Columbia University Press, New York 2016, s. viii. 50 Tytuł rozmowy pochodzącej z książki Reimagining the Sacred… brzmi: „Transcendentny humanizm w wieku świeckim”, tłum. Tomasz Sikora, „Znak”, lipiec–sierpień 2016. 51 „Ponowne uwierzenie” po rezygnacji z dogmatycznych pewników to idea Paula Ricœura i Wystana Hugha Audena. Richard Kearney — uczeń Ricœura i Levinasa — stara się ich filozoficzne przemyślenia na temat powrotu do Boga po „śmierci Boga” kontynuować przez ukulturowienie ich uniwersalnej refleksji. Oznacza to filozoficzny wysiłek ekumenii różnych postaw ideowo-religijnych, które wspólnym wysiłkiem byłyby w stanie ukształtować postawę ponownie akceptującą Boga.
Doświadczenie wiary
85
które inaczej praktykują swoje przekonania religijne. Kontakt nie oznacza wymiany praktyk religijnych, czyli zastępowania swoich praktyk cudzymi praktykami. Chodzi o to, by za pomocą „innych umysłów i innych serc” wniknąć głębiej w tradycję własną, która wzrośnie dzięki spotkaniu. Oznacza to krytykę ustanowionych instytucjonalnie granic własnej religii. Ustalone pojęcia Boga są zawsze nieadekwatne do Jego rzeczywistości. Trzeba być — jak twierdzi Emmanuel Levinas — contre-dieu, zanim naprawdę będziemy a-dieu. Nie ma bowiem żadnej niezachwianej wiedzy o transcendencji. Po długim okresie krytycyzmu religii teistycznych (Nietzsche, Marks, Freud, Nowi Ateiści) w przekonaniu Kearneya trzeba powrócić do Boga, przemyśleć na nowo religijność i wiarę, uwzględniając myśl Derridy, Mariona, Levinasa. Przemyśleć na nowo oznacza powrócić do korzeni wiary religijnej i z tego źródła czerpać silę, która umożliwi nowe zaangażowanie pobudzające wiarę lub niewiarę. Inny obraz Boga określa inną postawę człowieka, co z kolei rzutuje na doświadczenie wiary i na doświadczenie modlitwy. I choć tajemnica wiary pozostanie tajemnicą, jej przeżywanie zależne jest od wizji Boga, z którą jest złączone. Stosując inną terminologię i z innym uzasadnieniem wyraża swoją myśl Simone Weil. Dostrzega ona wartość ateizmu, ale wartość ta nie polega na tym, że przekonania czy sądy ateistyczne są prawdziwe, ale na tym, że ateizm oczyszcza pojęcie Boga: Być może wszystko, co jest złem, ma drugi aspekt polegający na postępie ku dobremu […]. Oczyszczenie pojęcia Boga polegałoby na odprzedmiotowieniu tego pojęcia. Odprzedmiotowienie nie oznacza iluzji. Jestem zupełnie pewna, że nie ma Boga, w tym sensie: jestem zupełnie pewna, że nic rzeczywistego nie odpowiada temu, co mogę pomyśleć, wymawiając to imię. Ale to, czego nie mogę pomyśleć, nie jest złudzeniem 52.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
52 Simone Weil, Świadomość nadprzyrodzona, tłum. Aleksandra Olędzka-Frybesowa, Pax, Warszawa 1999, s. 51.
86
Doświadczenie wiary
Wypowiedź Simone Weil można umieścić w nurcie apofatycznym: słowo „Bóg” nie jest nazwą rzeczy, ale też nie jest pustką. Wiem, że jest, ale nie mogę ująć Go myślą. Duchowości nie można sprowadzić do moralności i pobożności — jak to wydaje się — robi praktycznie większość katolików — pisze Włodzimierz Zatorski. — Duchowość odnosi się do życia w jego pełni, czyli życia w Duchu Świętym, a właściwie jest tożsama z życiem w Duchu Świętym, jak mówi Gabriel Bunge 53.
Ostra jest wypowiedź ojca Zatorskiego. Czy każdy wie, co to znaczy „życie w Duchu Świętym”? 54. Czy moralność i pobożność nie mają nic wspólnego z życiem w jego pełni? Tak pisała Edyta Stein do Romana Ingardena w liście z 20 listopada 1927 roku: W tym właśnie upatruję słaby punkt pańskiego toku myślenia. Jako filozof może pan twierdzić, że brak panu przekonywających racji, które w sporze pomiędzy realizmem a idealizmem pozwoliłyby panu opowiedzieć się po którejś ze stron. Ale w praktycznym życiu nie czeka pan przecież, aż się coś w tym sporze o rzeczywistość rozstrzygnie, tylko pan z nią obcuje, jak czynią wszyscy idealiści, o ile są jeszcze przy zdrowych zmysłach. Tego, kto postępuje inaczej, nazwie pan głupcem. Dlatego wolno powiedzieć psalmiście: „Dixit insipiens in corde suo: non est Deus”. Nie trzeba, abyśmy aż po kres naszego żywota szukali prawomocności doświadczenia religijnego. Konieczne jest jednak, byśmy opowiedzieli się „za” lub „przeciw” Bogu. Tego się od nas wymaga: zdecydować się, nie otrzymując w zamian kwitu gwarancyjnego. Oto jest wielkie ryzyko wiary 55.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
53 Włodzimierz Zatorski, OSB, Osiem Duchów Zła, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2012, s. 100 (Gabriel Bunge, imię świeckie: Jochen Bunge [ur. 31.10.1940 w Kolonii] — prawosławny teolog niemiecki, znawca teologii duchowości i patrystyki). 54 Tamże, s. 84. 55 Spór o prawdę istnienia. Listy Edith Stein do Romana Ingardena, tłum. Małgorzata Klentak-Zabłocka, Andrzej Wajs, Wydawnictwo M–Oddział Warszawski Towarzystwa im. Edyty Stein, Kraków–Warszawa 1994.
Doświadczenie wiary
87
„Wszyscy, którzy się modlą — pisał Friedrich Heiler w latach trzydziestych XX wieku — zarówno ludzie prymitywni, jak i wielcy geniusze religijni, zakładali wiarę w realną obecność Boga” 56. To metafizyczne założenie, czyli przekonanie o „realnej obecności Boga”, budziło najwięcej filozoficznych dyskusji i najwięcej oświeceniowego protestu. O ile niektórzy przedstawiciele francuskiego oświecenia przyjmowali wobec modlitwy postawę ambiwalentną, sceptyczną bądź pytajną, o tyle Immanuel Kant zdecydowanie uważał, że realistyczna wiara w boską obecność, w objawienie jest „niebezpiecznym urojeniem religijnym. Wiara jako wewnętrzne wyznanie swego mocnego przekonania o prawdziwości (objawienia) w rzeczywistości jest czynem wymuszonym przez strach […]” 57. Nie znaczy to, że Kant nie dostrzegał żadnej wartości w obecności idei Boga i religii w społeczeństwie. Bóg jako idea czy postulat był użyteczny, spełniał rolę wychowawczą, a ceremonie kościelne stanowiły dobry środek wspólnototwórczy: „pobudzały wspólnotę do moralnego usposobienia braterskiej miłości […]” 58. Kant bardziej doceniał praktyki i ceremonie kościelne niż modlitwy prywatne, które można sprowadzić do „młynków modlitewnych” 59. Takie określenia, jak „niebezpieczne urojenia”, „zabobonne urojenia”, „marzycielskie urojenia” czy „rodzaj szaleństwa”, są używane przez Kanta do opisu i oceny przekonań o istnieniu
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
56 Friedrich Heiler, Prayer. A Study in the History and Psychology of Religion, Oneworld, Oxford–Rockport, MA 1997 (1932), s. 96. 57 Immanuel Kant, Religia w obrębie samego rozumu, tłum. Aleksander Bobko, Homini, Kraków 2007, s. 222. 58 Tamże, s. 257. 59 Młynek modlitewny — stosowany w buddyzmie tybetańskim walec na obrotowej osi z wypisanymi na powierzchni mantrami. Zgodnie z wierzeniami tybetańskimi obracanie takim młynkiem daje ten sam efekt, co ich ustne recytowanie, jednak obracać można szybciej. Istnieją też psy modlitewne, wytresowane tak, aby obracać młynkami zamiast człowieka.
88
Doświadczenie wiary
łaski czy wpływów nieba na własne usposobienie 60. Podobnie jak praktyki kościelne, tak i modlitwy słowne traktowane jako środek zjednujący łaskę oceniane były jako urojenia religijne. Modlitwa słowna jest wskazana dla dzieci, aby „ożywiała usposobienia do takiego stylu życia, który jest Bogu miły”, czyli aby rozbudzała wyobraźnię. Gdy szukamy odpowiedzi na pytanie, co to jest wiara, w encyklopediach i teologicznych słownikach znajdujemy ich kilkadziesiąt. Są często metaforyczne. Gdy rozmawiamy z ludźmi wierzącymi, czyli tymi którzy wiary doświadczają, odpowiedzi są prostsze w sformułowaniach: „Wierzę że…”; gdy usiłujemy oprzeć się na refleksji filozoficznej, pytanie o wiarę staje się prawie niemożliwe do jednoznacznej odpowiedzi. Rozróżniane są następujące znaczenia: czym innym jest „wiara w…”, czym innym „wiara mu”. Wierzyć temu człowiekowi to znaczy ufać, że ten człowiek nie kłamie, mogę zatem wierzyć temu, co on głosi. W języku angielskim są dwa słowa, które odróżniają postawę scjentystyczną od postawy religijnej. Postawę religijną określa słowo faith, a scjentystyczną czy epistemologiczną słowo belief . W języku polskim nie ma tego rozróżnienia, stąd większa trudność w komunikacji. Pojęcie „ufność”, które czasem podawane jest jako synonim wiary, także nie jest w pełni zadowalające. Mogę ufać, że ktoś spełni przyrzeczenie, ale nie mam w sobie ufności, że będzie je spełniał. Mogą wszak zmienić się zewnętrzne okoliczności, które utrudnią spełnianie przyrzeczeń, a także może zmienić się osoba i nie mieć w sobie sprawności do ich spełnienia. Poza tym, że podkreśla się obecność wątpienia, które często towarzyszy wierze, zauważane jest pragnienie wiary i niemoc
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
60 Immanuel Kant, Religia…, s. 226. W ostatnich latach życia Kant osłabił swoje stanowisko dotyczące wiary i istnienia Boga. Uważał, że pytanie „czy istnieje Bóg” jest niestosowne, a wiele pytań jest jeszcze nierozstrzygniętych.
Doświadczenie wiary
89
tego pragnienia, czyli niezdolność do wiary, mimo że wiary się pragnie. O ile obecność wątpienia, które towarzyszy wierze, jest nie tylko dostrzeżona przez filozofię i zaakceptowana przez myśl teologiczną, o tyle problem niespełnionego pragnienia jest otwarty. Pomocną i jak dotąd jedyną myślą filozoficzną, która usiłuje zrozumieć ten problem i potraktować go jako fenomen powszechny w zsekularyzowanym dwudziestopierwszowiecznym świecie zachodnim, i znaleźć pomoc w jego przezwyciężaniu, jest koncepcja Paula Ricœura. Thomas Merton pisze, że wiara jest „przyzwoleniem naszego intelektu” 61. Nie jest przekonaniem opartym na analizie rozumowej, nie jest uczuciem, wzruszeniem ani osobistym mitem. Jest przyzwoleniem umysłu, ponieważ Bóg, który jest autorytetem, objawił nam prawdy, w jakie wierzymy. Określenia Mertona są przekonujące dla człowieka wierzącego, który poszukuje zrozumienia tego, czym jest wiara. Nie są przekonujące dla niewierzącego ani dla tego, kto chciałby wierzyć, a nawet pragnie wierzyć, ale nie potrafi, nie jest w stanie. Uwaga Mertona, która mogłaby pomóc, dotyczy tego, że wiara nie niweczy naszego intelektu. Nie przeczy mu ani go nie niszczy. Istnieje bowiem — zwłaszcza u intelektualistów — lęk, że wiara stoi w sprzeczności z epistemologicznym zaangażowaniem, czyli uprawianiem nauki i racjonalnym nastawieniem w życiu społecznym. Uwagi Mertona potwierdzają myśl i doświadczenie św. Teresy, św. Jana od Krzyża czy czasowo bliższego św. Jana Pawła II. Jacques Derrida, poruszając zagadnienie relacji religii i nauki, uchyla powszechny paradygmat ujmowania tej relacji w kategoriach konfliktu, który sprowadzałby się do sprzeczności między rozumem a wiarą. Twierdzi, że wiara jest źródłem zarówno dla świata religii, jak i dla świata nauki. „«Światła» krytyki
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
61 Thomas Merton, https://mtabaczek.wordpress.com/tag/thomas-merton/; por. także: tenże, Nikt nie jest samotną wyspą, tłum. Maria Morstin-Górska, Zysk i S-ka, Poznań 2008.
90
Doświadczenie wiary
i rozumu tele-technonaukowego muszą zakładać akt wiary, zawierzenie” 62. Uruchamiają wiarę istniejącą w więzi społecznej, w przyrzeczeniu, w umowie, we wszelkich relacjach międzyludzkich, ale także w państwie, konstytucji czy prawie. Pytanie, dlaczego nauka i religia — mając wspólne źródło — są postrzegane jako konfliktogenne, chociaż konfliktogenne nie są, ciągle nie znajduje przekonującej odpowiedzi. Opozycja między wiarą a rozumem, religią a nauką poddana refleksji tylko filozoficznej czy teologicznej jest wyrażana w różnych stanowiskach teoretycznych, ale także i w postawach egzystencjalnych. Ogromna ilość literatury na temat modlitwy wyraża te stanowiska i postawy. Można w nich wyróżnić trzy nurty: dwa, które są opozycyjne: jeden odrzuca rozum i myśl filozoficzno-teologiczną, pozostając tylko z modlitwą i wiarą, drugi nie docenia wartości modlitwy i koncentruje się na myśleniu racjonalnym i działaniu praktycznym. Nurt trzeci wyraża się w doświadczeniu wątpienia, niepewności, a jednocześnie w pragnieniu przekroczenia stanu wewnętrznego, który nie ułatwia codziennego życia. Przykładem nurtu pierwszego jest „państwo mnichów” na górze Athos, choć podobnych miejsc (mniej znanych) jest wiele 63. Mieszkańcy Świętej Góry przepełnieni są wiarą w odmieniającą świat moc modlitwy. Trwają w przekonaniu, że ludzkość potrzebuje nieustannej modlitwy, która nie tylko wyraża ich własne poszukiwania Boga, ale służy także zbawieniu wszystkich. Uważają, że świat by odczuł, gdyby przestał płynąć strumień energii z klasztorów i życia monastycznego 64.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
62 Jacques Derrida, Wiara i wiedza, w: Religia. Seminarium na Capri prowadzone przez Jacquesa Derridę i Gianniego Vattimo, tłum. Małgorzata Kowalska i in., Wydawnictwo KR, Warszawa 1999, s. 64. W analizie relacji: nauka–religia należałoby większą uwagę zwrócić na obszar aksjologiczny. 63 Heinz Nussbaumer, Odkryć w sobie mnicha, tłum. Teresa Sotowska, Pax, Warszawa 2008. 64 Heinz Nussbaumer, Oddech duszy, w: tenże, Odkryć w sobie mnicha…, s. 44.
Doświadczenie wiary
91
Athos nie zajmuje się teologią, jest teologią. Tu nie ma o czym dyskutować. Mnisi nie mają żadnych wątpliwości. Tu się wierzy. Wszystko poza tym to herezja 65 Inny z mnichów pyta prowokująco: czy Jezus zmienił świat? A czy był teologiem? Nie, nie był. A zdziwienie i wdzięczność, a wielcy prorocy? a apostołowie? Przecież żaden z nich nie był intelektualistą. Wszystkie wielkie prawdy wiary zostały sformułowane przez ludzi, którzy słuchali jedynie własnego serca i głosu Boga. Kto wierzy, że może postawić na rozsądek, zginie 66. Czyż wszystko co naprawdę wielkie w naszym życiu — sens i spełnienie, pokój i radość, zdziwienie i wdzięczność, zaufanie i miłość, uduchowienie i świętość — nie czerpie z innych źródeł naszego człowieczeństwa niż rozum? 67.
Przykładem nurtu drugiego jest deizm, to znaczy przekonanie, że Bóg istnieje, skonstruował świat i ustalił prawa przyrody, ale nie ingeruje w świat. Przekonanie to spotykamy już w starożytności, ale zasadniczy nurt deizmu powiązany jest z siedemnastowieczną Europą. Jednym z pierwszych teoretyków deizmu był irlandzki wolnomyśliciel John Toland (zm. 1722). Do nurtu tego można także zaliczyć Johna Locke’a, Davida Hume’a, Woltera, Denisa Diderota oraz Maximiliena Robespierre’a i wielu innych 68. Moja praca koncentruje się na nurcie trzecim, czyli na doświadczeniach modlitewnych i na towarzyszącej modlitwie refleksji. Wiara stała się przedmiotem niezaspokojonych pragnień, źródłem cierpienia dla tych, którzy doświadczają jej braku, wywołuje dysonans poznawczy, co czasem powoduje patologiczny stan umysłu.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
65 Heinz Nussbaumer, Sophia, w: tenże, Odkryć w sobie mnicha…, s. 67. 66 Tamże, s. 68. 67 Tamże, s. 69. 68 Podane za Wikipedią.
92
Doświadczenie wiary
Walter Kasper w latach siedemdziesiątych XX wieku, powołując się na Goethego, pisał, że „cała historia jest walką między wiarą i niewiarą” 69. Muszą pojawić się pytania o przedmiot i cel tej walki oraz o to, kto w tej walce jest zwycięzcą. Procesy sekularyzacyjne, które objęły całą Europę, stanowią świadectwo wygaszania tej walki. Wygaszania nie tylko na poziomie doświadczenia, ale także na poziomie refleksji filozoficzno-teologicznej. „Zatroskany ateista, którego serce nie zazna spokoju, dopóki nie spocznie w Bogu, stał się już niemal duszpasterskim szczęśliwym przypadkiem” 70. Mimo że takich „szczęśliwych przypadków” może być więcej niż jeden, dominuje przekonanie oparte na doświadczeniach o istnieniu kryzysu wiary. Nie możemy jednakże narzucać słowu „ kryzys” znaczenia negatywnego, dokonanego. Kryzys to otwartość na różne możliwości, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Kryzys to kairos, to wyzwanie do przemyślenia, do odwagi i do decyzji. To wyzwanie dla umysłu ludzkiego. Może ono, jak pisze Kasper, „stać się czynnikiem prowadzącym do odnowienia i pogłębienia świadomości wiary” 71. Sposobem, aby tak się stało, jest w jego przekonaniu „przywrócenie krytycznego elementu wiary”. Wiara nie jest „bezkrytyczną niefrasobliwością”, zawiera w sobie element krytyczny, który jest wyrażany także przez „nawrócenie i pokutę”. „Bóg, w którego wierzę, nie zsyła na nas nieszczęść, daje nam siłę, aby z nimi walczyć” 72. Kryzys nie jest doświadczeniem dwudziestowiecznym — jest obecny w kulturze od starożytności. Oświecenie nie jest zjawiskiem, które pojawiło się w Europie w XVII stuleciu. Jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
69 Walter Kasper, Rzeczywistość wiary, tłum. Jerzy Piesiewicz, Pax, Warszawa 1979, s. 9. 70 Tamże. 71 Tamże, s. 11. 72 Harold S. Kushner, Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom, tłum. Małgorzata Koraszewska, Verbinum, Warszawa 1993, s. 131.
Doświadczenie wiary
93
etapem. Procesy oświeceniowe, rozumiane jako emancypacyjne procesy wyzwalania się od autorytetu, trwają także w wieku XXI. Chociaż Hymn ateisty („Nie bóg, nie król, nie trybun/ wybawicielem naszym jest/. My sami dokonamy dziś/ wielkiego dzieła odkupienia”) był obowiązkiem narzucanym dzieciom do śpiewania w Hiszpanii w latach 1936–1938, to i współcześnie często odrzucamy przeszłość w imię przyszłości 73. Jednakże nie stoimy tylko przed wyborem: przyszłość bądź przeszłość. Myśl hermeneutyczna, rozwijana zwłaszcza przez Hansa-Georga Gadamera, może być traktowana jako intelektualny wzorzec łączenia się z przeszłością bez popadania w przeszłość. Łączy nas z przeszłością przekaz sensu, który wymaga od nas zrozumienia. Podobną myśl wyraża, choć w inny sposób, również Paul Ricœur: Ludzkość pokonuje czas w dwojaki sposób. Cywilizacja rozwija swoiste poczucie czasu, które leży u podstaw akumulacji i postępu, podczas gdy ludy rozwijają swe kultury w sposób podporządkowany prawu wierności i twórczości — kultura umiera, gdy przestaje się odnawiać, odtwarzać […] 74.
Ani jeden, ani drugi autor nie proponuje współczesnemu człowiekowi, aby zapadł się w przeszłość i odwrócił od teraźniejszości i przyszłości. Nie chcą przeszłości niszczyć. Czas przenosi sens, który — gdy nie jest martwy — nas porusza i nas ożywia. W filozofii po jej przewrocie etycznym deklarowany jest zwrot teologiczny. Sam Gilson, świadomy tego, że ludzie zafascynowani osiągnięciami naukowymi tracą zamiłowanie do metafizyki i do religii, oddzielają religię od filozofii, podczas gdy można je połączyć: „Ale tylko ci mogą tego dokonać, którzy rozumieją,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
73 Por. Vittorio Messori, Znak dla niewierzących, tłum. Krzysztof Stopa, Agape, Poznań 2008. 74 Paul Ricœur, Podług nadziei, tłum. Stanisław Cichowicz i in., Pax, Warszawa 1991, s. 173.
94
Doświadczenie wiary
że «Ten który jest bogiem filozofów», to «Ten, który jest» — Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba” 75. Choć myśl ta jest akceptowana w perspektywie metafizycznej, doświadczenie wskazuje na fundamentalną różnicę. Do „Boga filozofów”, do Boga, o którym mówimy, którego charakteryzujemy, o którym dyskutujemy, który jest przedmiotem refleksji intelektualnej, nie usiłujemy się modlić. My w Niego nie wierzymy. My chcemy Go podporządkować własnej myśli. Ricœur pyta, „czy można dosięgnąć takiego Boga tylko za pomocą rozumu filozoficznego bez oparcia o Objawienie”? 76. To są pytania, na które usiłują odpowiedzieć różnego rodzaju teologie 77. Martin Heidegger pisze wprost: „Na wiarę w myśleniu nie ma miejsca” 78. A jednak niektórym się to udawało. Był św. Anzelm, był św. Augustyn i św. Tomasz, aby wymienić tylko kilku. Daje temu wyraz Mortimer J. Adler, filozof, znawca teologii judaistycznej i chrześcijańskiej. Sam siebie określał jako „niewierzącego Żyda”. Nie widział możliwości połączenia religijności i filozofii: „Będąc wskutek intensywnych badań Sumy teologicznej św. Tomasza z Akwinu, tomistą, nie stałem się wierzącym rzymskim katolikiem” 79. Stał się wierzącym chrześcijaninem, gdy będąc w szpitalu odmawiał wraz z katolickim duchownym modlitwę Ojcze nasz. „Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się modlił do Boga potwierdzonego w teologii filozoficznej, ale do Boga czczonego dla jego miłości i troski, jego łaski
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
75 Etienne Gilson, Bóg i filozofia, tłum. Maria Kochanowska, Pax, Warszawa 1961, s. 122. 76 Tamże, s. 65. 77 Są to: teologia naturalna, objawiona, fundamentalna, dogmatyczna, moralna, duchowości. 78 Martin Heidegger, Powiedzenie Anaksymandra, tłum. Janusz Sidorek, w: tenże, Drogi lasu, Fundacja Aletheia, Warszawa 1997, s. 300. 79 Mortimer J. Adler, A philosopher’s religious faith, w: Philosophers who Believe, red. Kelly James Clark, InterVarsity Press, Downers Grove, Ill 1993, s. 216.
Doświadczenie wiary
95
i opatrzności” 80. Modlitwa Adlera stała się jego aktem wiary. Pytanie, jak to się stało, pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Dla Adlera był to „dar łaski”. Søren Kierkegaard zauważa, że większość ludzi wierzących zadowala się tzw. ślepą wiarą. Mogą nawet nie chcieć, aby ich wiara była zakłócona refleksją. Ale przecież nigdy nie jest tak, aby wiara była zupełnie ślepa. Poza doświadczeniami mistycznymi — choć i te nie są całkowicie izolowane — jesteśmy w wiarę wprowadzani. Wprowadzani w Boga, którego należy się bać, lub w Boga, którego należy miłować i który może nam wybaczać. Jeżeli już mamy uwewnętrznioną treść naszej wiary, która konstytuuje naszą tożsamość, to niechęć do nadmiaru refleksji staje się zrozumiała. Problem się rodzi, gdy tożsamość domaga się zmiany. Żyjemy w zderzeniu dwóch światów duchowych: świata wiary i świata sekularyzacji. Laureat Nagrody Nobla, fizyk jądrowy, Werner Heisenberg, powiedział: „Pierwszy łyk z kielicha nauk przyrodniczych czyni ateistą — ale na dnie kielicha czeka Bóg” 81. Nie jest to doświadczenie obce tym, którzy myślą. Ale św. Benedykt także myślał i nie widział możliwości łączenia danych objawienia z danymi naukowymi 82.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
80 Tamże. 81 Cyt. za: Światłość świata. Papież, Kościół i znaki czasu. Benedykt XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem, tłum. Piotr Napiwodzki, Znak, Kraków 2011, s. 175. 82 Św. Bonawentura tak oto kończy swoje najbardziej znane dzieło Itinerarium mentis in Deum (Wędrówka duszy do Boga): „Jeśli zatem pytasz, jak to się dzieje (tzn. jak osiąga się zjednoczenie z Bogiem przez miłość), zapytaj o to łaskę, a nie naukę; pragnienie, a nie zrozumienie; westchnienie modlitwy, a nie refleksję i lekturę; oblubieńca, a nie nauczyciela; Boga, a nie człowieka; ciemność, a nie jasność; nie pytaj światła, lecz pytaj ogień, który wszystko rozpala i przenosi w Boga za pomocą impetu skruszonego serca i rozpalonego do granic miłosnego uczucia” (Św. Bonawentura, Trzy drogi albo inaczej ogień miłości, tłum. Cecylian Niezgoda, w: tenże, Pisma ascetyczno-mistyczne, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1984, s. 15–16, przedruk w: Zrozumieć średniowiecze, oprac. Roman Mazurkiewicz, Biblos, Tarnów 1994).
96
Doświadczenie wiary
Nie każdy z nas ma w sobie tę pewność. Dzielimy raczej z Franzem Kafką świadomość, że wiemy tak mało: A gdybym padł przed tobą na kolana i płakał, i opowiadał — pisze Kafka do Oskara Pollaka — co wiedziałbyś o mnie więcej niż o piekle, które ktoś określił ci jako gorące i straszne? I dlatego my ludzie powinniśmy stać naprzeciw siebie tak zamyśleni i współczujący jak przed wejściem do piekła 83.
Choć i to metaforyczne określenie nie jest do końca przejrzyste. Chrześcijańska aporia „wiara, łaska czy własne uczynki i cnoty” nie została wprowadzona przez Marcina Lutra. Istnieje od początku. Jest związana z wysiłkiem łączenia i pogodzenia judaizmu z hellenizmem. Kompromis jest trudny do uzyskania. Klasyczna filozofia grecka, Platona i Arystotelesa, uzasadnia i argumentuje. U Arystotelesa znajdujemy wskazówki, jak stawać się lepszym, uzyskiwać cnoty. Sokrates pyta i poszukuje istoty „Hellenizm nie może uzasadnić ani Mojżesza, ani króla Dawida, ani Izajasza, ani Ezechiela. Przede wszystkim dlatego, że prorocy i psalmiści nigdy nie szukali uzasadnienia i nie zabiegali o nie” 84 — pisze Lew Szestow. Aporia „wiara czy czyny” ma swoje modi, na przykład: „pewność–niepewność”, „ufność–podejrzliwość”. Te modi określają w kulturze europejskiej podstawowy stan umysłu skierowanego ku transcendencji. Pragnienie pewności zakłócane jest myślą, która odrzuca transcendencję wertykalną, a w jej miejsce wprowadza transcendencję horyzontalną. Jeżeli przez transcendencję rozumiemy wykraczanie poza siebie, zarówno myślą, jak i czynem, to transcendencja wertykalna ruch wykraczania kieruje ku Bogu, ku sferze ideałów i wartości, a transcendencja horyzontalna — ku drugiemu człowiekowi. Oba rodzaje transcendencji
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
83 Cyt. za: Gustaw Herling Grudziński, Włodzimierz Bolecki, Rozmowy w Dragonei, Szpak, Warszawa 1997, s. 163. 84 Lew Szestow, Luter i kościół, w: tenże, Sola fide…, s. 169.
Doświadczenie wiary
97
mogą współistnieć, jeśli nie towarzyszy im przekonanie, że tylko jedna z nich może być realizowana. Podobnie rzecz się ma z ufnością. Jeżeli pozbawieni jesteśmy przeżyć mistycznych, które są źródłem pewności, to zdobywanie pewności staje się procesem długotrwałym, opartym na doświadczeniach i refleksji. Modlitwa może się przyczyniać do budowania ufności i pewności. Najwidoczniej w pełni zaufać Stwórcy jest ponad siły nawet takich ludzi jak Augustyn. Być może dlatego wiara przychodzi dopiero w następstwie takich prób, które spopielają ludzką duszę. Nie znajdujemy nawet słów, aby oddać ten szczególny stan, którego człowiek musi doświadczyć, aby oswobodzić duszę od przykuwającego ją do ziemi balastu, oczyścić się i wzlecieć ku niebiosom 85.
Podział na ateistów i wierzących jest wygodny, łatwy do jednoznacznej oceny poszczególnych osób; wywołuje konflikty i podziały, usprawiedliwia emocjonalne niechęci. Wynika jednak z nierozumienia doświadczenia wiary. Doświadczenie wiary jest procesem, który dla ułatwienia można porównać do skali, której zwykle używają lekarze, gdy pytają pacjenta o doświadczenie bólu: „Proszę określić siłę bólu na skali od 1 do 10”. Nie wiem, czy moc wiary można tak określać i co miałyby znaczyć poszczególne stopnie tej mocy. Z pewnością jednak możemy mówić — bo tego doświadczamy — o słabszej i silniejszej wierze. Nie wiemy jednak, czym charakteryzowałaby się silna, a czym słaba wiara. Czy silna wiara to wiara bez wątpliwości? Przekonanie bez wątpliwości to przekonanie fanatyczne. Dotyczy również twierdzeń naukowych. Przekonanie z wątpliwościami to brak pewności, to słabość, której nie można ufać. To może ułatwiać rozmowę, dialog, ale utrudnia, a może nawet uniemożliwia ostateczne decyzje. Pytanie o kryteria silnej lub słabej wiary prowadzi do pytania o kryteria wiary. Jakie doświadczenia wewnętrzne pozwolą mi utwierdzić się w przekonaniu, że jestem osobą wierzącą? Wiara
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
85 Tamże, s. 141.
98
Doświadczenie wiary
wymaga sprawdzenia. Istnieją w ludzkim doświadczeniu egzystencjalnym sytuacje, które Karl Jaspers nazywa granicznymi. Są to doświadczenia fundamentalne. Nie można ich przekroczyć ani nie można ich ominąć. Jaspers wymienia śmierć, cierpienie, winę, walkę, przypadek. Na pytanie, czy wyczerpują one ludzkie możliwości doświadczeń fundamentalnych, odpowiedź jest trudna. Nasza duchowa postawa w obliczu tych doświadczeń uspokaja wątpliwości dotyczące naszej wiary. Prosto wyraża ją John Cottingham: „Możemy się mylić, ale pozwalamy sobie wierzyć” 86. W życiu potocznym, w codzienności wiara sprawdza się poprzez uczynki. Uczył o tym św. Diadoch z Fotyki: Wiara bez uczynków i uczynki bez wiary odrzucone zostaną w ten sam sposób. Człowiek wierzący bowiem ma ofiarować Panu wiarę, z której wynikają działania. Nawet ojcu naszemu Abrahamowi wiara nie zostałaby poczytana za sprawiedliwość, jeśli nie ofiarowałby jej owocu — syna 87.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
86 John Cottingham, The Spiritual Dimension. Religion, Philosophy and Human Value, Cambridge University Press, Cambridge 2005, s. 11 (We could be wrong, but we allow ourselves to believe). 87 Św. Diadoch z Fotyki, Sto rozdziałów, w: tenże, Pisma ascetyczne, tłum. Ewa Dąbrowska, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2021, s. 70.
Co to jest / czym jest modlitwa
Modlitwa jest jednym z najtrudniejszych zagadnień zarówno dla filozofa, jak i dla wierzącego — pisze Emmanuel Levinas — […] czy jest możliwa rozmowa wychodząca z tej ziemi w stronę „tego co znajduje się poza językiem”? A kiedy będzie ustanowiona możliwość takiej rozmowy, trzeba by jeszcze zrozumieć, jak taka rozmowa mogłaby jeszcze rozumnie prosić, kiedy zwracam się do tego, który zna wszystkie nędze ludzkie; jak mogłaby sławić, jak mogłaby święcić tego, który jest samą chwałą, jak mogłaby święcić tego, który jest samą świętością […] Jak zwłaszcza wywołać modlitwę, która dotyczy intymności najbardziej intymnej u każdego, bez niedyskrecji, bez wewnętrznego zakłopotania […] jestem przekonany, że ostatecznie filozof i wierzący są wezwani, by siebie zrozumieć 1.
T
rudności przedstawione przez Levinasa są odczuwane potocznie. Można je odnajdywać w przysłowiach ludowych, na przykład „modli się do obrazu, a obraz doń ani razu”. Modlitwa zajmuje nie tylko filozofów i wierzących. Zajmuje każdego, kto myśli. Budzi niepokój, zmusza do pytań, a często prowadzi do skrajnych postaw: odrzucenia refleksji albo odrzucenia modlitwy. Panie — powiedziałem (a nieopodal na gałęzi siedział czarny kruk), rozumiem, że milczenie jest cechą twojego majestatu. Ale ja potrzebuję jakiegoś znaku. Rozkaż, aby w chwili, gdy skończę się
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Emmanuel Levinas, cyt. za: Marek Jędraszewski, Filozofia i modlitwa, W Drodze, Poznań 1986, s. 186–187.
100 Co to jest / czym jest modlitwa modlić, ten kruk odleciał. Będzie to jak zwrócenie ku mnie czyichś oczu i poczuję, że nie jestem sam na świecie. Połączy mnie z Tobą choćby mglista ufność. Nie żądam nic więcej tylko znaku, że jest tu coś, co trzeba zrozumieć […] Ale ptak siedział bez ruchu. […] I po raz pierwszy pojąłem, że wielkość modlitwy leży przede wszystkim w tym, że nie ma na nią odpowiedzi i że ta wymiana nie ma w sobie odrażającego piętna wymiany handlowej. I że nauka modlitwy jest nauką ciszy 2.
Nie jest to łatwa nauka, a także nie jest jasne, na czym miałaby polegać. „Między «Tym, który jest», a człowiekiem znajduje się nieskończona metafizyczna przepaść […]” pisał Etienne Gilson w 1941 roku 3. Czy przepaść ta przestała istnieć? Czy można ją przekroczyć? A jeśli można, to jak? Przepaść nie przestała istnieć. Wiele wysiłków filozoficznych i teologicznych usiłowało znaleźć sposoby przekraczania tej przepaści. Od takich, które likwidowały jej istnienie przez odrzucenie „Tego, który jest”, poprzez odrzucenie świata ideałów, wartości, które mogłyby istnieć po drugiej stronie „metafizycznej przepaści”, do takich, które odrzucały stronę „człowieka”, i takich, które między „Tym, który jest”, a „człowiekiem” znajdowały możliwość istnienia relacji. Wszystkie trzy nurty istniały od czasów starożytnych i istnieją w XXI wieku. 1. W hebrajskiej Biblii przepaść jest przekraczana dzięki przymierzu Boga z człowiekiem. „Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: «Potomstwu twemu daję ten kraj, od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat […]»” 4. W kolejnym rozdziale czytamy:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
2 Antoine de Saint-Exupéry, Twierdza, tłum. Aleksandra Olędzka-Frybesowa, Pax, Warszawa 1985, s. 175. 3 Etienne Gilson, Bóg i filozofia, tłum. Maria Kochanowska, Pax, Warszawa 1982, s. 54. 4 Księga Rodzaju, 15,18 (wszystkie cytaty z Pisma Świętego z: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2003).
Co to jest / czym jest modlitwa 101 Gdy Abram miał dziewięćdziesiąt dziewięć lat, ukazał mu się Pan i rzekł do niego: „Jam jest Bóg Wszechmogący. Służ mi i bądź nieskazitelny, chcę bowiem zawrzeć moje przymierze pomiędzy Mną a tobą i dać ci niezmiernie liczne potomstwo”. Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: „Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie. Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia na pokolenie jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. […] Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną 5.
2. Platon przedstawia inną drogę dotarcia do świata ideałów: Już za młodu chodzi człowiek za ładnymi ciałami, jeśli go tylko dobrze przewodnik prowadzi, kocha jedno z tych ciał i tam płodzi myśli piękne; niedługo jednak spostrzega, że piękność jakiegokolwiek ciała i piękność innych ciał to niby siostry rodzone i że jeśli ma gonić za istotą piękną, to musi dobrze oczy otworzyć i widzieć, że we wszystkich ciałach jedna i ta sama piękność tkwi. A kiedy to zobaczy, zaczyna wszystkie piękne ciała kochać; tamten gwałtowny żar ku jednemu ciału przygasać w nim zaczyna, wydaje mu się lichy i mały. A potem więcej zaczyna cenić piękność ukrytą w duszach niż tę, która w ciele mieszka; toteż jeśli w kim duszę zdrową znajdzie, choćby nawet jej ciało nieszczególnie kwitło, wystarcza mu to, i kochać zaczyna, i troszczy się, i znowu takie myśli płodzi, i szuka, kto by też młodego człowieka rozwinąć potrafił; z czasem musi zobaczyć piękno ukryte w czynach i prawach, i znowu pozna, że i ono w każdym jest jedno i to samo. Wtedy
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
5 Tamże, 17,1–7, 10–11. Przymierze nie sprowadza się tylko do znaku, ale do sposobu życia wyznaczonego przez prawa i reguły.
102 Co to jest / czym jest modlitwa mu się piękność ciał zacznie wydawać czymś małym i znikomym. Od czynów przejdzie do nauk, a kiedy całą ich piękność zobaczy, kiedy na takie skarby piękna spojrzy, nie będzie już niewolniczo wisiał u jednostkowej formy jego, nie będzie ślepo kochał piękności jednego tylko chłopaka albo człowieka jednego, albo dążenia; nie, on na pełne morze piękna już wypłynął i kiedy się na nim rozglądnie, płodzić zacznie słowa i myśli wielkie i wspaniałe, gnany nienasyconym dążeniem do prawdy; aż kiedy sił w tej pracy nabierze i hartu, jedyna mu się wiedza ukaże, która naprawdę mówi o tym, co piękne. Teraz mnie słuchaj — powiada — jak tylko możesz, uważnie! Ten, kto aż dotąd zaszedł w szkole Erosa, kolejne stopnie piękna prawdziwie oglądając, ten już do końca drogi miłości dobiega. I nagle mu się cud odsłania: piękno samo w sobie, ono samo w swojej istocie. Otwiera się przed nim to, do czego szły wszystkie jego trudy poprzednie; on ogląda piękno wieczne, które nie powstaje i nie ginie, i nie rozwija się ani nie więdnie, ani nie jest z jednej strony piękne, a z drugiej szpetne, ani raz tylko takie, a drugi raz odmienne, ani takie w porównaniu z czymkolwiek, a z czym innym inne, ani też dla jednego piękne, a dla drugiego szpetne. I nie ukaże mu się piękno niby twarz albo ręce jakie lub jakakolwiek cząstka cielesna, ani jako słowo, ni wiedza jakakolwiek, ani jako cecha jakiegoś, powiedzmy, stworzenia, ni ziemi, ni nieba, ani czegokolwiek innego, tylko piękno samo w sobie niezmienne i wieczne, a wszystkie inne przedmioty piękne uczestniczą w nim jakoś w ten sposób, że podczas gdy same powstają i giną, ono ani się pełniejszym nie staje, ani uboższym, ani go żadna w ogóle zmiana nie dotyka 6.
Ideał — piękno samo w sobie, niezmienne, wieczne — można osiągnąć wysiłkiem. Przepaść między transcendencją a człowiekiem może zostać przekroczona przez przemianę człowieka, jego rozwój duchowy. Przepaść może zostać przekroczona na drodze doświadczenia, przez wykroczenie poza etapy tego doświadczenia, od doświadczenia zmysłowego poprzez emocjo-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
6 Platon, Uczta (XXVIII–XXIX), tłum. Władysław Witwicki, PWN, Warszawa 1957, s. 117–119.
Co to jest / czym jest modlitwa 103
nalne i intelektualne. Można zauważyć podobieństwo do opisu drogi doświadczenia mistycznego 7. Trzeba jednak podkreślić, że rozwój, metanoja jest motywowana pragnieniem, żarem. Dzieje się na drodze rozwoju miłości. 3. Najbardziej radykalny sposób przekroczenia metafizycznej przepaści istniejącej między Bogiem a człowiekiem to wcielenie Boga w człowieka. W słynnym Prologu w Ewangelii według św. Jana czytamy: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo […] a Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” 8. Biblijni hermeneuci komentują: „Ciało oznacza człowieka w aspekcie jego słabości i śmiertelności. Użycie tego terminu jest podkreśleniem realizmu wejścia syna w to co ludzkie czego Jan nigdy nie przestanie uwypuklać” 9. Inni Ewangeliści przedstawiają wcielenie w sposób bardziej zmysłowy, choć nie pozbawiony tajemniczych metafor. Anioł Gabriel wszedł do Maryi i mówi: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a pan Bóg da Mu tron jego praojca, Dawida”. Kiedy zaskoczona Maria zapytała, jak to się stanie, nie miała jeszcze męża, była tylko zaręczona z Józefem, anioł jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi będzie nazwane Synem Bożym” 10. Bóg stał się człowiekiem, nie przestając być Bogiem, ale człowiek zyskał boskość, nie przestając być człowiekiem. Nie jest to łatwe do zrozumienia.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
7 Kazimierz Pawłowski, Dotknięcie Tajemicy. Mistyczne aspekty filozofii Platona, w: Therapeia, askesis, meditatio, red. Krzysztof Łapiński, Robert Pawlik, Rafał Tichy, Wydział Filozofii i Socjologii UW, Warszawa 2017, s. 33–49. 8 Ewangelia według św. Jana 1,1,14. 9 Komentarz do Ewangelii św. Jana 1,14–18 w: Biblia Jerozolimska, Pallottinum, Poznań 2006, s. 1476. 10 Ewangelia według św. Łukasza 1,31–32,35.
104 Co to jest / czym jest modlitwa Wcielenie Chrystusa jest tajemnicą. Tajemnica nie jest tym samym, co problem, który motywowałby człowieka do jego rozwiązania. Tajemnica wymusza akceptację lub odrzucenie. Wymusza postawę: „nie wiem”, „nie rozumiem” — wierzę lub nie wierzę. Wiara jednakże nie wyklucza rozumienia całkowicie. Pojawiają się wysiłki rozumiejącego oswajania tajemnicy. Jednym z nich jest rozumienie wcielenia jako daru. Czytamy: Wydaje się, iż trzeba zatem powiedzieć, że oficjalnym zamiarem Boga w Jezusie Chrystusie jest włączenie daru, jaki czyni z siebie wobec ludzkości, najgłębiej jak to możliwe, w samą istotę ludzkości, którą wzywa On do dzielenia z Nim życia. Innymi słowy do uczynienia Swojego samo-ofiarowania się jak najbardziej immanentnym. Teraz pełne włączenie samoudzielania się Boga lub pełnej immanencji jego samoofiarowania się ludzkości polega dokładnie na osobowym włączeniu się samego Boga do rodziny ludzkiej i do jej historii; to znaczy na tajemnicy wcielenia się Syna Bożego w Jezusie Chrystusie. To jest to, co możemy zdefiniować jako zasadę „immanentnego samoprzekazywania się Boga”. [Jezus Chrystus — przyp. Z.R.] włączając się osobiście jako Syn Boży w naszą kondycję ludzką umieścił samego Boga w naszym zasięgu, a dar, jaki nam czyni z własnego życia, umieścił na naszym poziomie 11.
Karl Rahner podkreśla, że „Bóg nie jest jedynie dawcą, ale również darem” 12. 4. Oprócz filozoficznych i teologicznych sposobów przekraczania „metafizycznej przepaści” były i są codzienne, potoczne sposoby tego przekraczania — modlitwy.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
11 Jacques Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, tłum. Władysława Zasiura, WAM, Kraków 1993, s. 184; cyt. za: Tomasz Herbich, Pragnienie królestwa, Teologia Polityczna, Warszawa 2018, s. 89. 12 Karl Rahner, O specyfice chrześcijańskiego pojęcia Boga, w: tenże, Pisma wybrane, t. 1, wyb. i tłum. Grzegorz Bubel, WAM, Kraków 2005, s. 162–163.
Modlitwy 105
Modlitwy Ślady doświadczenia modlitewnego istnieją w kulturze europejskiej od czasów starożytnych. Istnieją też aktualnie. Mówią nam o ludzkich pragnieniach i o ludzkich potrzebach, o ludzkiej sile i ludzkiej bezradności. Mówią o Bogu i o człowieku oraz o przemianie ich relacji. Doświadczenie modlitewne jest jednostkowe. U każdego z nas przebiega inaczej. Dlatego rację miał Orygenes, gdy pisał, że nie jest możliwa w pełni adekwatna wiedza o modlitwie 13. Ale z wysiłku jej pomnożenia rezygnować nie możemy. Friedrich Heiler w swoim klasycznym studium o modlitwie, opisując różnego rodzaju modlitwy, stara się znaleźć odpowiedź na pytanie o istotę modlitwy, to znaczy o to, co jest wspólne wszystkim modlitwom. Pisze, że modlitwa jest wyrazem pierwotnego impulsu do wyższego, bogatszego, intensywnego życia 14. Podobne przekonanie wyraża również Rudolf Otto. Twierdzi, że obecność doświadczenia modlitewnego w różnych kulturach daje się wytłumaczyć istniejącym w człowieku „pędem eschatologicznym”, czyli „dyspozycją do świętości w samej
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
13 Orygenes, kapłan z Aleksandrii, O modlitwie, tłum. Wojciech Kania, Henryk Pietras SI, w: Odpowiedź na słowo. Najstarsi mistrzowie chrześcijańskiej modlitwy, wstęp i oprac. Henryk Pietras SI, WAM, Kraków 1993, s. 109. Według Orygenesa modlitwa ma następującą strukturę: „Uważam za wskazane zwrócić uwagę na składowe części modlitwy i wyliczyć z Pisma św. jej cztery rodzaje: na wstępie należy według sił wielbić Boga przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym; potem winien każdy składać dzięki zarówno za wszystkim ludziom wyświadczone dobrodziejstwa, jak i za osobiście od Boga otrzymane; po dziękczynieniu trzeba oskarżyć się z żalem przed Bogiem za winy i błagać najpierw o uleczenie i uwolnienie od złych skłonności, a następnie o odpuszczenie popełnionych grzechów; na czwartym miejscu dołączmy prośbę o wielkie i niebieskie dary zarówno dla siebie jak i dla drugich — dla rodziców, przyjaciół i wszystkich ludzi; kończymy modlitwę uwielbieniem Boga przez Chrystusa w Duchu Świętym” (s. 237–238). 14 Friedrich Heiler, Prayer. A Study in the History and Psychology of Religion, Oxford University Press, Oxford 1932, zwłaszcza wstęp i rozdz. 1.
106 Co to jest / czym jest modlitwa jaźni” 15, a w różnych tekstach internetowych pojawia się często określenie „ludzki głód transcendencji”. Także Andrzej Kijowski mówi, że mamy „wrodzoną zdolność do wiary” 16. Blaise Pascal jednakże nie zauważał u siebie ani „wrodzonej zdolności do wiary”, ani „pędu eschatologicznego”. Jednak się modlił i wyrażał swoje doświadczenie w modlitwie. Prosił o łaskę: Ale uznaję, mój Boże, że moje serce jest tak zatwardziałe i tak pełne świeckich myśli, trosk, niepokojów i przywiązań, że i ta choroba, nie więcej niż zdrowie i rozprawy i książki i Twoje Pisma święte i Twoja Ewangelia i Twoje najświętsze tajemnice i jałmużny i posty i umartwienia i cudy i użytek świętych sakramentów i ofiara Twego Ciała i wszystkie moje wysiłki i wysiłki całego świata razem, nie mogą nic zgoła aby wszcząć moje nawrócenie, jeśli Ty tego wszystkiego nie wesprzesz nadzwyczajną pomocą Twojej łaski […] 17. Udoskonalone tłumaczenia np.: Uznaję, mój Boże, że moje serce jest tak zatwardziałe i tak pełne myśli, trosk, niepokojów i przywiązań światowych, że ani choroba, ani zdrowie, ani książki, ani Twoja Ewangelia, ani cuda, ani użytek świętych sakramentów, ni ofiara Twego Ciała, ni wszystkie moje wysiłki, ni wysiłki całego świata razem nie mogą nic zgoła, aby wszcząć moje nawrócenie, jeśli Ty tego wszystkiego nie wesprzesz nadzwyczajną pomocą Twojej łaski (https://www.fronda. pl/a/modlitwa-o-dobry-uzytek-chorob,142390.html).
Pascal nie cytuje św. Jana od Krzyża ani św. Franciszka Salezego. Znalazłby tam możliwą odpowiedź na swoje duchowe
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
15 Rudolf Otto, Świętość. Elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, tłum. Bogdan Kupis, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999, s. 183 i 187. 16 Andrzej Kijowski, Tropy, W drodze, Poznań 1986, s. 100. 17 Blaise Pascal, Modlitwa o dobry użytek chorób, w: tenże, Myśli oraz Rozprawa o namiętnościach miłości; Rozprawa o kondycji możnych; Modlitwa o dobry użytek chorób, tłum. Tadeusz Żeleński (Boy), wstęp Stefania Skwarczyńska, Pax, Warszawa 1953, s. 16–17. W przekonaniu Leszka Kołakowskiego ogólny nastrój tej modlitwy i jej podłoże są wyraźnie augustyńsko-jansenistyczne (por. Leszek Kołakowski, Bóg nam nic nie jest dłużny, tłum. Ireneusz Kania, Znak, Kraków 1994, s. 267).
Modlitwy 107
udręki. Święty Jan od Krzyża doświadczenia opisane przez Pascala nazwałby etapem „ciemnej nocy” w rozwoju drogi duchowej: Kiedy wyczerpana dusza przestaje czekać na Boga, kiedy zewnętrzne nieszczęście lub wewnętrzna pustka każą jej myśleć, że Bóg nie jest rzeczywisty, a mimo to nie przestaje go kochać odrzucając wszelkie doczesne dobra, które mają go zastąpić, wtedy Bóg po pewnym czasie przyjdzie do niej, ukaże się, przemówi, dotknie. Św. Jan od Krzyża nazywa to ciemną nocą 18.
Franciszek Salezy, nie często cytowany humanista renesansowy, mówił o obecnym w człowieku instynktownym pragnieniu dobra i określił to „niewiedzą pragnienia”: Podobni jesteśmy do tych poczciwych Ateńczyków, którzy składali ofiarę prawdziwemu Bogu, choć był im „nieznany”, dopóki św. Paweł nie zaczął im Go głosić. […] Podobnie i serce nasze idąc za głębokim i tajemnym instynktem kieruje wszystkie swe pragnienia i poruszenia do szczęścia. Szuka go wszędzie, po omacku, bo nie wie, gdzie ono przebywa i na czym polega, aż wreszcie wiara mu je odsłania i wyraża jego nieskończoną wspaniałość. A gdy znajdzie ten skarb tak długo poszukiwany, ach, jakie zadowolenie tego biednego serca ludzkiego, jaka radość, jakie w nim upodobanie 19.
Trudno diagnozować wewnętrzne rozterki Pascala. Są nam bliskie. W jakimś sensie musimy z nimi żyć, nie tracąc nadziei na znalezienie / uzyskanie długo poszukiwanego skarbu. Dodajmy jeszcze określenie wprowadzone przez Romaina Rollanda: „uczucie oceaniczne” jako źródło potrzeb religijnych.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
18 Simone Weil, Szaleństwo miłości. Intuicje przedchrześcijańskie, tłum. Maria Plecińska, Brama, Poznań 1993, s. 14. 19 Św. Franciszek Salezy, Traktat o miłości Bożej, II, XV, s. 142; informacja i cyt. za: Maria Chodyko, Bóg ludzkiego serca. Humanistyczne inspiracje „Traktatu o miłości Bożej” i „Rozmów duchowych” św. Franciszka Salezego, Macierzysz. Przedsiębiorstwo Wydawniczo-Handlowe „Arti” Artur Rogala, Mariusz Rogala, Warszawa 2018, s. 8.
108 Co to jest / czym jest modlitwa Jest to doznanie wieczności, „uczucie nieograniczoności i bezmiaru nasuwających na myśl ogrom oceanu” 20. Określenia: „pęd eschatologiczny”, „pierwotny impuls do wyższego, pełniejszego życia”, „głód transcendencji” i wreszcie „wrodzona zdolność do wiary”, „niewiedza pragnienia” czy „uczucie oceaniczne” nie mogą być traktowane jako opis człowieka prymitywnego. Ten — różnie nazywany — impuls był i jest obecny nie tylko u ludzi pierwotnych, ale i w kulturach późniejszych, mimo że ulegał przemianie. Jest czymś innym niż modlitwy zrytualizowane, hymny kultowe czy nawet liturgiczne wspólnoty modlitewne, które są — w przekonaniu Friedricha Heilera — fenomenami zmrożonymi. Uwznioślanie życia osobistego zostało w nich zobiektywizowane i przekształcone w bezosobowe formy i reguły. Heiler jest także sceptyczny wobec filozofii modlitwy. „Filozoficzna idea modlitwy jest zimną abstrakcją budowaną zgodnie z metafizycznymi i etycznymi standardami. Żyjąca modlitwa jest tam podporządkowana obcemu prawu […]” 21. Uwagi Heilera nie są dziś szokujące. Zostały oswojone przez myśl i bywają wyrażane jako coś oczywistego. „Wszak znać drogę, a ją przejść to dwie różne sprawy” czytamy na okładce książki pt. Filozofia modlitwy 22. Trzeba sobie postawić pytanie, na czym polega istniejąca między nimi różnica. Wyrażone przez Heilera przekonanie wymaga jednak komentarza. Doświadczenie modlitwy stanowi ekspresję tego
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Romain Rolland twierdzi, że jest to uczucie tak częste, iż można powiedzieć, że powszechne. Zygmunt Freud w dyskusji z nim podał inną interpretację. Po pierwsze nie jest to uczucie powszechne, gdyż on sam, a i wielu innych, nie ma tego uczucia, po drugie jest to, zgodnie z zasadą konserwacji w życiu psychicznym, pozostałość po „pierwotnym ego”, czyli wcześniejszej formie rozwoju, kiedy przedmioty zewnętrzne i psychika nie są jeszcze oddzielone (por. Zygmunt Freud, Kultura jako źródło cierpień, tłum. Jerzy Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1967, s. 238–241). 21 Friedrich Heiler, Prayer…, s. 354. 22 Piotr Klimowski, Filozofia modlitwy, Flos Carmeli, Poznań 2020.
Modlitwy 109
pierwotnego impulsu. Niemniej nie można nie zauważyć, że przemiany społeczno-kulturowe, w tym również myśl filozoficzna, nie pozostawiają impulsu modlitewnego czystym. Ekspresja jest zawsze jakaś, pierwotny impuls nie ujawnia się jako pierwotny. Jest przetwarzany w zachowanie, słowo, w pismo. Pismo także czerpie z ukształtowanych już wzorów. Nawet gesty i aktywność cielesna modlących się są kulturowo określone. Modlił się Sokrates: Przyjazny Panie i inni bogowie, którzy tu przebywacie. Sprawcie, bym stal się piękny wewnętrznie. Cokolwiek zaś mam na zewnątrz, niech sprzyja temu, co jest u mnie wewnątrz. Za bogacza niech uważam mędrca. Złota niech mam tyle, ile nie może go udźwignąć ani zachować nikt inny oprócz mędrca. Czy jeszcze nam potrzeba czegoś innego, Fajdrosie? Bo moim zdaniem tego, o com prosił, wystarczy. Proś o to samo i dla mnie zarazem. Wspólne bowiem są sprawy przyjaciół 23.
Pięćset lat wcześniej modlił się król Salomon Boże przodków i Panie miłosierdzia, któryś wszystko uczynił swoim słowem/ i w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka,/ by panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały,/ by władał światem w świętości i sprawiedliwości/ i w prawości serca sądy sprawował — dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą,/ i nie wyłączaj mnie z liczby swych dzieci!/ Bom sługa Twój, syn Twojej służebnicy,/ człowiek niemocny i krótkowieczny,/ zbyt słaby, by pojąć sprawiedliwość i prawa./ Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi, jeśli mu braknie mądrości od Ciebie — za nic będzie poczytany. […] Z Tobą jest Mądrość, która zna Twe dzieła,/ i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś,/ i wie, co jest miłe Twym oczom,/ co słuszne według Twych przykazań./ Wyślij ją z niebios świętych,/ ześlij od tronu swej chwały,/ by przy mnie będąc pracowała ze mną/ i żebym poznał, co jest Tobie miłe 24.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
23 Platon, Faidros, tłum. Leopold Regner, Fundacja Aletheia, Warszawa 2021, s. 141. 24 Księga Mądrości 9,1–6, 9–10.
110 Co to jest / czym jest modlitwa Modliła się Safona Hymn Safony do Afrodyty Na promiennym tronie usłysz me wołanie,/ Afrodyto, Zeusa córo, dziewico;/ Cna bogini, nad męką miej zmiłowanie,/ Nad serca mego tęsknicą./ Zejdź ku umie, niebiańska, jak to nieraz bywa,/ Kiedy od twego ojca z wysokości/ Łaskawie się do mnie zniżasz, urodziwa,/ Skoro twej wzywam litości./ Białe ptaszki wpośród wesołej psoty/ Skrzydełek swoich, z słonecznej krainy/ Ciągnęły z tobą twój rydwan jasny, złoty,/ Na czarne, ziemskie niziny./ W lot byłaś przy umie i pytasz mnie, bogini,/ Siejąc z twych oczu uśmiechy i blaski:/ „Cóż to serce twoje tak strwożone czyni,/ Że mojej aż wzywasz łaski?/ Jakim mnie pragnieniem miłosnym pierś wzbiera,/ Kogo pożąda serce gorejące,/ Od jakiejż to wzgardy dusza ci umiera/ I skargi roni płaczące?/ On cię unika? więc zaraz ścigać będzie,/ Hardy był? teraz on cię będzie błagać,/ W miejsce nienawiści miłość go posiędzie,/ Choćbyś ty miała się wzdragać”./ Przybądź więc znowu i rozprosz czarne cienie,/ Które mi biedne moje serce gniotą,/ Nakarm tęsknicę, ucisz moje pragnienie,/ Ratuj, błagam cię o to 25. Modlitwa papieża Franciszka Panie, naucz nas wychodzić poza nasze „ja” i wyruszać na poszukiwanie prawdy./ Naucz nas iść, by zobaczyć/ naucz nas słuchać,/ nie pielęgnować uprzedzeń,/ nie wyciągać pospiesznych wniosków./ Naucz nas chodzić tam, gdzie nikt nie chce pójść,/ poświęcić czas na zrozumienie,/ zwracać uwagę na to, co najważniejsze,/ nie dać się rozproszyć przez to, co zbędne,/ odróżniać mylące pozory od prawdy./ Obdarz nas łaską rozpoznawania miejsca Twojego przebywania w świecie/ i szczerością opowiadania o tym, co zobaczyliśmy 26.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
25 Hymn zaczerpnięty z Internetu, tłum. Alfred Szczepański. 26 Orędzie papieża Franciszka na 55 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, https://diecezjaelk.pl/ojciec swiety/oredzie-papieza-franciszka-na55-swiatowy-dzien-srodkow-spolecznego-przekazu/.
Modlitwy 111
Przywołałam trzy ślady doświadczenia modlitewnego ze świata starożytnego oraz opublikowany w Internecie ślad modlitwy aktualnego papieża Franciszka. Każda z tych modlitw wyraża pragnienia o zaistnienie pewnych wartości. Zarazem każda ujawnia kulturową przynależność modlącego się. Modlitwa króla Salomona pozostaje w kręgu wiary i odnosi się do Boga wszechmocnego i całkowicie panującego nad światem. Pozostaje w wymiarze wertykalnym. Król Salomon nie tylko prosi, ale chwali i wielbi. Chwali wielkość Boga i Jego stwórczą moc. Cała modlitwa wyraża przynależność do świata sakralnego w roli dziecka i sługi. Ma charakter kosmiczny. Sokrates — archetyp Chrystusa — także się modli, ale nie do końca wiemy do kogo. Modli się o prawość, o piękno wewnętrzne, które zezwoli mu rozróżniać i rozsądzać, a także zrozumieć, że bogactwem jest mądrość. Modli się też za przyjaciół. Modlitwa Sokratesa mniej wyraźnie adresuje swoją prośbę i odnosi ją do pomocy w uzyskania pewnego ideału „piękna wewnętrznego”, którego formę sam zakreśla. Modlitwa ta ma aspekt horyzontalny przez odwołanie się do wspólnoty w modlitwie z Fajdrosem. Ma charakter antropologiczno-społeczny. Modli się Safona. Mimo że jej modlitwa ma formę hymnu, czyli uwielbienia, pozostaje wrażenie interesownego komplementu, a nie bezinteresownego uwielbienia. Safona prosi o wzajemność uczucia. Afrodyta natychmiast spełnia tę prośbę. „On cię unika, zaraz ścigać będzie…”. Nienawiść zmienia się w miłość jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jest to relacja bardziej magiczna niż modlitewna. Mimo że magia i modlitwa czasami się zazębiają, zasadnicza różnica sprowadzałaby się w wypadku modlitwy do aktu myślowego odwrócenia się ku innemu światu 27. W magii załatwiamy własne, materialne interesy, nie odwracamy się ku innemu światu.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
27 Zwrócił na to uwagę Bogusław Wolniewicz w dyskusji seminaryjnej w Instytucie Filozofii UW.
112 Co to jest / czym jest modlitwa Aby starożytna modlitwa przemieniła się w modlitwę aktualną, musi być uruchomiony cały łańcuch odczytań. Zwraca na to uwagę Paul Ricœur. Analizując Psalm 22, wyróżnia następujące etapy ekspresji: Najpierw trzeba było, aby słowo podniosło do poziomu wyartykułowanego wyrazu coś, co mogło było pozostać jedynie krzykiem, płaczem i jękiem; następnie trzeba było, by pismo — i to pismo rytmiczne, zgodne z kanonami poetyki hebrajskiej — podniosło słowo do rangi tekstu, który da się zapamiętać, wyrecytować, wyśpiewać 28.
Uwagi Ricœura, które dotyczą interpretacji Psalmu 22, nie można generalizować. Istnieją bowiem modlitwy, które nie wymagają wpisania w istniejący określony kanon poetycki. Same go tworzą, a uczestnictwo w tej samej kulturze i bliższa odległość czasowa zezwalają na możliwość właściwego rozumienia. Czego chcesz od nas Panie za twe hojne dary/ Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary/ Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie/ i w otchłaniach, i w morzu, na ziemi i w niebie./ Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszystko Twoje,/ cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje./ Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy,/ bo nad nie przystojniejszej ofiary nie mamy./ Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie,/ Twoja łaska, twa dobroć nigdy nie ustanie./ Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,/ jeno niech będziem pod skrzydłami Twemi 29.
Modli się też papież Franciszek o to, aby wyjść poza swoje „ja” i umieć rozróżnić pozór od prawdy, to, co ważne, od tego, co zbędne; aby chcieć wysłuchać i zrozumieć, a także aby wyzwolić się od uprzedzeń i za szybkich wniosków. Papież modli
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
28 Paul Ricœur, Skarga jako modlitwa, w: André Lacocque, Paul Ricœur, Myśleć biblijnie, tłum. Ewa Mukoid, Maria Tarnowska, Znak, Kraków 2003, s. 286. 29 Jan Kochanowski, Pieśń XXV , Księgi Wtóre. Po śmierci Kochanowskiego, w roku 1586, zostały wydane zbiory jego pieśni w dwóch tomach: Księgi Pierwsze i Księgi Wtóre. Są one dostępne w Internecie.
Modlitwy 113
się o zdolność do modlitwy, o odwrócenie się ku innemu światu, od swojego „ja”, które to odwrócenie umożliwiłoby mu odróżnić różne formy dobra od różnych form zła. Jego modlitwa ma charakter aksjologiczno-psychologiczny i na wskroś przesiąknięta jest dydaktyzmem. Nie często możemy znaleźć ślad doświadczenia modlitewnego, który może być rozumiany jako dokument introspekcyjny. Student pierwszego roku seminarium duchownego pisze: Moje doświadczenie modlitwy… Nie jestem mistrzem modlitwy, całą moją relację do Boga buduję głównie na życiu modlitewnym wielkich ludzi. Staram się choć część z tego, czym oni żyli, zaszczepić do mojego życia, wierząc, że jeśli Bóg działał w nich, działać będzie i we mnie. Wielokrotnie moje bycie przed Bogiem jest czasem walki we mnie. Moje przyzwyczajenia i ułomności niekiedy więcej mi zajmują miejsca niż Bóg. Wierzę, że Bóg widząc moje zmaganie, nie pozostawia mnie samym i w przedziwny sposób ogarnia swoim miłosierdziem. W moim życiu zaznałem zarówno: oazy i pustynie modlitwy — radości i oschłości. Teraz bycie przy Jezusie to szukanie Jego woli, nie swojej. Jego miłości, nie mojego zadowolenia. Wolę być przez Jezusa leczony niż przez siebie pielęgnowany. Moje bycie na modlitwie to stawanie przed Jezusem — który mnie leczy. Robię to na razie jeszcze niepewnie, jakbym trochę miał tremę, czując swoistego rodzaju strach przed głębią. Czuję się jak pływak, który po dobrym zaprawieniu teoretycznym ma po raz pierwszy wejść do wody sam. To już nie płytki basen, ale głębia. Jak małe dziecko, które powoli idzie w głębie basenu czując, że woda staje się coraz głębsza. Ale dochodzi do takiego momentu, kiedy nie może już iść po dnie — musi zacząć płynąć. Ja na razie idę jeszcze trzymając się barierki, ale chcę umieć pływać i cały czas się tego uczę. Mobilizuje mnie zachęta: „nie zabraknie ci mojej łaski” 30.
Młody seminarzysta opisuje swoje pragnienia, niepokoje i wysiłki modlenia się. Pomaga mu w tym jego głęboka wiara, że
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
30 T.M. Fragment pracy napisanej na zaliczenie wykładu „Modlitwa chrześcijańska”, listopad 2000 (zaczerpnięte z Internetu).
114 Co to jest / czym jest modlitwa potrafi, że da radę, bo nie zabraknie mu łaski. Jest to jego praca seminaryjna, napisana, aby zaliczyć rok akademicki. Czy można bezwzględnie ufać, że opis ma charakter dokumentu, a nie jest tak ustrukturowany, aby wypełnić zalecenia akademickie? Uznając, że opis ma charakter dokumentu, należy przy interpretacji rozumiejącej — co podkreśla Paul Ricœur — uwzględnić także językowy przekaz wewnętrznych doznań. Inny ślad doświadczenia modlitewnego znajdujemy w Litanii do Matki Boskiej Bezradnej. Tu także widzimy wiarę w pomoc, w zmiłowanie w trudnej sytuacji egzystencjalnej. Litania do Matki Boskiej Bezradnej Królowo zawiedzionych nadziei — usłysz skargi nasze/ Królowo niewyśnionych snów — usłysz skargi nasze/ Matko miernot i beztalenci — nie gardź nami słabymi/ Matko cherlaków i garbatych — nie gardź nami słabymi/ Matko żałosnych i koślawych — nie gardź nami słabymi/ Matko niedołęg i tchórzy — nie gardź nami słabymi/ Matko nieudaczników — nie gardź nami słabymi/ Matko niekochanych — nie gardź nami słabymi/ Matko odrzuconych — nie gardź nami słabymi/ Matko godnych pogardy — usłysz skargi nasze/ okaż łaskę Twoją / módl się za nami 31.
To wzruszająca wypowiedź. I jej treść nie wydaje się wymagać interpretacji. Niemniej nie możemy być pewni, czy autor wyraża swoje aktualnie przeżywane stany wewnętrzne, czy wyobraźniowe. I czy powinno nam zależeć na tym, aby zrozumieć stany psychiczne indywidualnego autora — jego bezradność egzystencjalną, odrzucenie, rozczarowanie — czy też traktować ten wiersz jako modlitwę, która dzięki wyobraźni poetyckiej autora czyni się uniwersalną i pozwala każdemu z nas utożsamiać się z wyrażonymi stanami, a jeśli nie utożsamiać, to rozpoznać je u siebie i móc przekazać je Bogu i prosić o zmiłowanie. Pisarska umiejętność nie oddala nas od doznania, ale je ułatwia. Jest to ślad, z którym można się identyfikować.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
31 Łukasz Zieliński, wiersz przekazany autorce.
Modlitwy 115 Modlił się August Cieszkowski Nie dozwól — aby błąd lub zła wola wykrzywiały myśli, któremiś mnie natchnął, — śmiem bowiem głośno wyznać, o Panie, że je wprost od Ciebie mam. Bo nim jeszcze pod ścisłe rozumowanie poddać je zdołałem, już mi stały one żywo w przeczuciu mojem, z natchnienia Twojego. O ścisłości rozumowań ludzie sądzić będą,— ale czystości uczuć i zamiarów Ty jeden jesteś świadkiem. Dlatego ja wiem, że je od Ciebie mam, bo jakżeby mogło wypłynąć dzieło szatańskie z anielskiej miłości? Ty nie mogłeś dopuścić zdradzieckiego natchnienia. Bo nie naigrawasz się nigdy z tego, co jest najświętszem 32.
Nie jest to modlitwa typowa. Cieszkowski nie modli się o moralną, psychologiczną czy teologiczną doskonałość lub dojrzałość. Modli się o jakość swojej refleksji filozoficznej, aby jego myśl nie została wykrzywiona. Ma wewnętrzną pewność, że jego myśl pochodzi z Bożego natchnienia, a on chce ją uczciwie rozwijać. Istnieją modlitwy, które nie są ekspresją własnych doznań twórcy. Twórca przyjmuje istniejące w kulturze formy modlitewne, wypełnia je treścią, z którą może się identyfikować odbiorca. François Villon używa swojego talentu na prośbę swojej matki. W jej imieniu się modli, prosi, aby ubłagać łaski najświętszej Panny: Królowo nibios, cysarzowo ziemi/ Pani monarsza/ czeluści piekielnych/ Przyjm mnie pokorną między pokornemi/ Niech pośród sług Twych siędę nieśmiertelnych,/ Mimo iż bardzo niegodna twej łaski,/ Dobroć twa, pani nadziemskiej pociechy./ Większa o wiele niźli moje grzechy;/ Bez niej daremnie duszy się wydzierać/ Tam kędy świecą wiekuiste blaski./ W tej wierze pragnę żyć iak i umierać 33.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
32 Cyt. za: Kazimierz Krobicki, Augusta Cieszkowskiego „Ojcze nasz”, „Lotos”, kwiecień 1939, s. 99. 33 Franciszek Villon, Wielki testament, tłum. Tadeusz Żeleński (Boy), PIW, Warszawa 1982, s. 67, zwrotka pierwsza. Dodajmy, że pierwsze wydanie w druku ukazało się w 1489 r. Testament był przekazywany ustnie i zapamiętywany (Od tłumacza, tamże, s. 23).
116 Co to jest / czym jest modlitwa Napisana przez niego ballada także wywołuje stan empatyczny. Jest to ślad, który wzywa nie tylko do autorefleksji ale i do filozoficznego pytania, czy możemy modlić się za innego, a nawet w imieniu innego. Zwerbalizowana w modlitewnej formie poetyckiej więź z matką, uczucie do matki przekroczyły relacje jednostkowe. Modlitwa Villona przestała być tylko modlitwą matki napisaną przez syna — wyrażone w niej pragnienie wybaczenia, opieki i troski stało się śladem modlitewnym, który zezwalał innym na identyfikację. Modlitwa była powszechnie powtarzana ustnie. Owinu Malkenu (Nasz ojciec, nasz król) Modlitwa na Jom Kipur, Sądny dzień, Którą śpiewam w spalonej synagodze O, Atu Adonai,/ ja wiem dlaczego opuściłeś nas, / ja wiem dlaczegoś się wyrzekł ludu twojego./ Ty udajesz, że nie słyszysz nas,/ Ty udajesz, że nie rozumiesz nas, mowy naszej, płaczu naszego,/ ty nie chcesz dłużej być żydem./ Ale ja będę szmalcownikiem twoim, Adonai/ i w pośrodku przybytku twego będziesz poruszony/ i w domiech twoich poznany będziesz./ Ty się nie chowaj w archikatedrze,/ na ołtarzach gotyckich nie chowaj się,/ w relikwiarzach ze złota nie chowaj się/ ja już krzyczę:/ Boże Abrahama,/ Boże Izaaka,/ Boże Jakóbowy,/ Boże Sędziów, któryś się nam ukazał/ na górze Synaj,/ Boże Starego Zakonu/ tyś jest Jehowa […] Tyś się nazywał Jehowa/ i ja będę szmalcownikiem twoim, Adonai,/ i niech po ciebie przyjdzie także granatowy/ albo policjant żydowski z pałką drewnianą […] O, Atu Adonai,/ to jest twój Sądny Dzień. […] to nie jest święto przyjemne,/ to jest Jom Kipur,/ Dzień Sądu — policjant już idzie 34.
To jest wiersz pisany z wnętrza wiary judaistycznej, a jednocześnie uwikłany w czas historyczny, w doświadczenie tego
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
34 Witold Dąbrowski, Krajobraz z chmurką, „Zeszyty Literackie” 2012, nr 6, s. 71–72.
Modlitwy 117
czasu 35. Jest to pełne goryczy oskarżenie Boga skierowane do Niego samego. „O sprawiedliwości Pana usłyszą przyszłe ludy,/ o tym, że Pan uczynił to wszystko”. W wierszu Dąbrowskiego pada ciężkie oskarżenie, że w tragicznej sytuacji, w jakiej się znaleźli żydzi, Bóg ich opuścił: „Ty nie chcesz dłużej być żydem”. Zarzuca on Bogu ukrywanie się w przybytkach wiary chrześcijańskiej: „Ty się nie chowaj w archikatedrze, na ołtarzach gotyckich nie chowaj się,/ w relikwiarzach ze złota nie chowaj się”, i posuwa się do groźby ujawnienia żydowskiego pochodzenia Boga. Jest to dramatyczne świadectwo poczucia opuszczenia i zawodu w sytuacji ekstremalnego cierpienia narodu żydowskiego, przeradzające się w zarzut wyparcia się Boga z pochodzenia żydowskiego. Buntowniczy ton może być powodem do zastanowienia, czy jest to jeszcze modlitwa. Jednak, żarliwość przekazu, autentyczny ból wyrażany w tym wierszu w moim przekonaniu wykluczają inne interpretacje. Podobnie myśli Tomasz Terlikowski 36. Doświadczenia egzystencjalne są łatwo dostrzegalne w treściach modlitewnych. Modlitwa to nie tylko język i nie tylko gest. To wyraz uwikłania człowieka w relacje z innym człowiekiem i w relacje z sobą samym z przeszłości. To lęki i troski, to potrzeba drogowskazu, wreszcie to pragnienia „drugiego żeglowania”. Określenie Jana Sochonia, że: Ludzka wiara stanowi żywe doświadczenie, wielorako powiązane ze wszystkimi wymiarami życia: z polityką, gospodarką, filozofią czy sztuką. W nowych sytuacjach i kontekstach wierze stawia się wciąż owe pytania, które rzucają niespodziane światło na nią samą i skutkują wyprowadzeniem z niej treści i konsekwencji dotychczas
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
35 Określenie „szmalcownik” znaczy tu „donosiciel”, jest to synonim niewymieniany wśród słownikowych 40 synonimów; podobnie „granatowy” oznacza przedwojennego policjanta, który w czasie okupacji niemieckiej był wyznaczony do okupacyjnej służby policyjnej. 36 Patrz Aneks, s. 248 niniejszego tomu.
118 Co to jest / czym jest modlitwa niedostrzeganych albo nieuwzględnianych z należytą wyrazistością 37.
dobrze opisuje społeczno-kulturowe uwikłanie wiary, ale i — dodajmy od siebie — także kulturowe uwikłanie modlitwy. Konsekwencją przekonania, że nie ma człowieka bez kultury, jest nieufność wobec tezy o autonomicznym charakterze doświadczenia ludzkiego, w tym doświadczenia modlitewnego. „Nie ma bowiem czegoś takiego, jak sobość zamknięta w sobie, nieprzenikalna, nie poddająca się oddziaływaniu otaczającego ją świata” 38. Pojawiają się pytania o stopień i rodzaj tej autonomii. Oto wiersz Andrzeja Bursy: Modlitwa dziękczynna z wymówką Nie uczyniłeś mnie ślepym/ Dzięki Ci za to Panie/ Nie uczyniłeś mnie garbatym/ Dzięki Ci za to Panie/ Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika/ Dzięki Ci za to Panie/ Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem/ Dzięki Ci za to Panie/ Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem/ hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory/ Dzięki Ci za to Panie/ Ale dlaczego uczyniłeś mnie Polakiem?
Nie możemy wiedzieć w pełni, czy to jest ślad doświadczenia modlitewnego czy psychospołecznego ujętego w formę wiersza. Nie możemy też całkowicie wykluczyć, że wiersz łączy oba wymiary. Czy modlitwa opisana przez Johanna Wolfganga Goethego, włożona w usta Małgorzaty, jest tylko tworem artystycznym? Czynem wyobraźni twórczej? Czy nie wyraża ducha czasu, w którym autor był zakorzeniony? Przed Tobą stoję/ grzeszna i drżąca,/ spójrz na mnie Matko!/ O, Bolejąca! […] Spójrz na mnie Matko/ z gwiaździstej drogi,/ ochroń
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
37 Jan Sochoń, Mowa wewnętrzna. Sceny z życia duchowego, Teologia Polityczna, Warszawa 2017, s. 218. 38 Tamże, s. 272.
Modlitwy 119 od śmierci,/ od hańby srogiej./ Przed Tobą stoję/ grzeszna i drżąca,/ spójrz na mnie Matko! O, Bolejąca! 39.
Małgorzata prosi tylko o spojrzenie, które można zrozumieć jako prośbę o nieodrzucanie. Poruszające przedstawienie moralnych cierpień Małgorzaty wynikających z poczucia popełnionego grzechu nie jest w swej istocie modlitwą, lecz dziełem sztuki. Było napisane w ramach poematu poetyckiego skonstruowanego jako modlitwa fikcyjnej postaci. Tekst napisany przez Goethego może być użyty jako modlitwa przez realną osobę, która się z nim zapoznała. Ten akt będzie wtedy prawdziwą modlitwą. Poczucie winy i lęku przed społecznym potępieniem, hańbą i odrzuceniem nie jest obce nikomu z nas. Talent Goethego czyni je naszym. W wypadku Witolda Dąbrowskiego, który jest autorem cytowanego wyżej wiersza, czytelnik nie jest w stanie rozstrzygnąć, czy wiersz ten pisany był wyłącznie jako dzieło sztuki czy stanowi ekspresję głębokich doświadczeń modlitewnych autora. Nie można uniknąć porównania tego wiersza z Psalmem 22(21) Cierpienie i nadzieja sprawiedliwego. Narzuca się kontrast między oskarżycielską postawą widoczną w wierszu Dąbrowskiego a pokornym żalem i prośbą Dawida. W Psalmie Dawida wyraźnie występuje obietnica odwdzięczenia się za pomoc w ciężkiej opresji. „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?/ czemuś tak daleko od mego wołania/ i od słów mojej skargi?/ Boże mój w dzień cię wzywam ale mi nie odpowiadasz,/ w nocy wołam i nie zaznaję spokoju […]” — to są elementy skargi i żalu. Ale w dalszych fragmentach Psalmu pojawiają się próby nie tylko opisujące stan modlącego się: „Moje gardło wyschło jak skorupa/ do podniebienia przywarł mi język/ a Ty mnie rzuciłeś w proch śmierci./ Zgraja psów
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
39 Johann Wolfgang von Goethe, Faust, tłum. Emil Zegadłowicz, Akademia, Toruń 1994, s. 176.
120 Co to jest / czym jest modlitwa mnie opadła,/ otacza mnie gromada złoczyńców, którzy przebijają moje ręce i nogi […]”, ale pojawia się mocno akcentowana prośba: „ale Ty panie, racz nie odchodzić ode mnie […] uratuj me życia od miecza i nie pozwól aby psy porwały moje jedyne dobro”, a w następnym fragmencie, jak gdyby w zamian za to, będę powszechnie Cię wychwalał: „Obym mógł o Twym imieniu opowiadać moim braciom i wysławiać Cię na zgromadzeniach […]”, co spowoduje, że się „nawrócą do Pana […]” i przyczynią się do Jego panowania. „Pan jak król będzie rządził/ i będzie panował ponad narodami […] będzie mu służyć moje pokolenie/ i opowiadać o Panu wszystkim którzy po nas przyjdą […]”. Modlitwy bywają też używane jako formy, za których pośrednictwem autorzy wyrażają swoje pragnienia bycia lepszym w czymś, bez autentycznej prośby skierowanej do Transcendentnej Mocy. Nieliczni uwierzyliby, że Gałczyński ufa, że Apollo go wysłucha i pomoże. Wyzwól mnie Apollinie/ od literackich dziwactw, niech zginie/ we mnie ta maniera na zawsze, bo kiedy siostra twa Diana/ świeci, ja się do rana/ w różnych dziwactwach babrzę. Męczy mnie primo hyperretoryka,/ secundo: metaforologiczna kombinatoryka/ i tzw. smaczki — po trzecie […] 40.
Nie można jednakże całkowicie zsekularyzować intencji poety. On naprawdę, szczerze widzi swoje literackie upodobania i nazywa je dziwactwami i być może chciałby nawet się ich pozbyć, choć tego nie możemy być pewni do końca, może autor tylko kokietuje i w ten sposób informuje nas o swoich talentach. Pisząc o poezji modlitewnej, nie można ominąć twórczości Joanny Pollakówny:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
40 Konstanty Ildefons Gałczyński, Hymn do Apollina, w: tenże, Liryka 1926– –1953, PIW, Warszawa 1963, s. 148.
Modlitwy 121 Ciemność: Od lat mówię do Ciebie z ciemności i w ciemność. Ty milczysz do mnie. Nie chcesz mówić ze mną. Czy jesteś za mrokiem, za śmiercią, któż wie? Może tak — bo czemuż uparcie wciąż mówię? Niebo masz pełne modlitw krzyczących o litość; tyle zostało po tych, których zabito. Na wodzie, w powietrzu, z pyłem po ziemi — te straszne strzępy modlitw, co robisz z nimi? Przemilczasz. Aż się męka przesila i wchłania w ciemną miłość Twojego milczenia i trwania.
Wiersze Joanny Pollakówny są piękne. Są nasączone refleksją filozoficzną i najtrudniejszymi stanami emocjonalnymi i duchowymi: cierpieniem, nadzieją i miłością, wiarą i pustką. Doczekały się wielu opracowań i interpretacji. Są dostępne w Internecie. Modlitwa także jest przedmiotem refleksji filozoficznej. Stawiane są pytania, co to jest modlitwa? Czy ma sens? A jeśli ma, to jaki? Czy modlitwy są wysłuchiwane, a modlitewne prośby spełniane? Wreszcie jakie warunki powinien spełniać człowiek, aby móc się modlić. Stawiane są także pytania o sposoby modlenia i ich znaczenie. Odpowiedzi są różne. Immanuel Kant uważa, że modlitwy to zabobon i czynność zdrożna, a celem religii jest prowadzenie wiernych nie do zbawienia, ale do życia moralnego i odpowiedzialnego. Kant nie nakazuje odrzucenia modlitw, dostrzega nawet ich przydatność, ale tylko dla tych, którzy mają kłopoty z uzyskaniem właściwego usposobienia.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Dlatego wskazane jest, nawet przy najwcześniejszym ćwiczeniu modlitwy z dziećmi, które potrzebują jeszcze modlitwy słownej, troskliwe wbijanie im do głowy, że słowa […] same w sobie nie mają tutaj znaczenia, lecz chodzi tylko o ożywienie usposobienia do takiego trybu życia, który jest miły Bogu […] jednak pragnienie, by wykorzystać to jako środek zjednywania łaski […] jest urojeniem
122 Co to jest / czym jest modlitwa […] i pod warstwą pozoru służy do ukrycia moralnie złej treści jego usposobienia przed oczyma innych, a nawet przed samym sobą 41.
Kant i oświecenie uczynili modlitwę czymś wstydliwym dla człowieka rozumnego. „Tym, co pozostało z religii, było filozoficzne pojęcie Boga jako gwaranta kategorycznego imperatywu” — pisał Paul Tillich 42. Mimo wysiłków demitologizacji i odrytualizowania nie udaje się religii, mitu i kultu uniknąć. Tym bardziej nie udaje się zlikwidować pragnienia modlitwy w życiu ludzi. Pragnienie kontaktu z tym, co ostateczne, co nieuwarunkowane, staje się trwałą cechą wszelkich kultur. Bez wymiaru wertykalnego kultura znika. Staje się społecznym ładem, ustalonym w celach praktycznych o wymiarze horyzontalnym. Wymiar wertykalny to wymiar duchowy, to religijność, ale i wszelkiego rodzaju twórczość, to symboliczność, ale i wielopoziomowe, wielowymiarowe, skomplikowane wnętrze jednostki ludzkiej. Ale pamiętaj — pisze Ludwig Wittgenstein — że w chrześcijaństwie nie chodzi o to, by odmawiać wiele modlitw: faktycznie powiedziano nam, by tego nie czynić. Jeśli ty i ja mamy wieść życie religijne, to nie wolno nam wiele o religii mówić, ale zmianie musi ulec nasz sposób życia. Wierzę, że jeżeli próbuje się pomoc innym ludziom, to w końcu znajdzie się drogę wiodącą ku Bogu 43.
Wydawać by się mogło, że doświadczenie modlitewne, mimo uwikłania kulturowego, podobnie jak inne doświadczenia ludzkie, „obywa się” bez filozofii i bez teologii. I nie ma na nie wpływu drugi człowiek. Drugi człowiek jednakże uczy, poucza,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
41 Immanuel Kant, Religia w obrębie samego rozumu, tłum. Aleksander Bobko, Homini, Kraków 2007, s. 255. 42 Paul Tillich, Pytanie o Nieuwarunkowane, tłum. Juliusz Zychowicz, Znak, Kraków 1994, s. 314. 43 Cyt. za: Wojciech Sady, Wprowadzenie, w: Ludwig Wittgenstein, Uwagi o religii i etyce, tłum. Małgorzata Kawecka, Wojciech Sady, Wiesław Walentukiewicz, Znak, Kraków 1995, s. 47.
Jak się modlić? 123
ocenia, krytykuje to, czego doświadczamy w życiu codziennym. A dzieje się tak dlatego, że mimo iż się modlimy, nie mamy pewności, czy modlimy się dobrze, nie wiemy, co jest najważniejsze w modlitwie, i nie wiemy, po co się modlimy ani dlaczego się modlimy.
Jak się modlić? Wydawać by się mogło, że wszyscy to wiemy: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” 44, ale z tej samej Ewangeli dowiadujemy się, że w modlitwie należy być wytrwałym, ale nie należy być gadatliwym. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” 45. Dostajemy też wzór modlitwy, pacierz: Ojcze nasz. W mediach możemy się spotkać z krytyką pacierzy. Są według krytykujących ustalonymi formami, które powtarzamy nie zawsze z wymaganą świadomością znaczenia wypowiadanych słów. Bez wątpienia tak bywa, ale nie wydaje się, aby z pacierzy należało rezygnować, a zwłaszcza z pacierza Ojcze nasz. Jest to bowiem, jak pisze Stanisława Grabska, „Nie tylko słowo człowieka modlącego się do Boga, ale również, a nawet przede wszystkim słowo Boga skierowane do modlącego się, oraz słowo Pana naszego Jezusa Chrystusa, za którym powtarzamy Jego modlitwę skierowaną do Ojca” 46. „Pacierz nie może być bezmyślną
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
44 Ewangelia według św. Mateusza 6,6. 45 Tamże 7–8. 46 Stanisława Grabska, Pacierz w Biblii zakorzeniony, Biblioteka Więzi, Warszawa 1983, s. 7. Stanisława Grabska była w Europie pierwszą kobietą teologiem, wykształconą i dyplomowaną w Louven.
124 Co to jest / czym jest modlitwa recytacją, ale wsłuchiwaniem się i rozmyślaniem. Wtedy staje się rozmową z Bogiem” 47. Modlitwa nie jest pacierzem — choć pacierz jest modlitwą. Modlitwa jest czymś szerszym i głębszym. Jest zmianą postawy. Zmianą nastawienia „z problemu na tajemnicę”. Nastawienie na problem to przekonanie, że na wszystkie pytania jest możliwa odpowiedź i człowiek wcześniej lub później tę odpowiedź znajdzie; nastawienie na tajemnicę to przekonanie, że są pytania, na które odpowiadać nie należy, gdyż odpowiedź pytania niszczy, a one powinny pozostać, ale powinny pozostać bez odpowiedzi. Ewangeliczne zalecenia obrosły już interpretacjami, komentarzami, wyjaśnieniami, nie tylko teologicznymi. Obrosły także interpretującym sposobem życia. Andrzej Kijowski pisze, że: „Modlitwa to refleksja nad mądrością Boga […] to refleksja nad sobą samym” 48. Refleksja nad mądrością Boga to uświadomienie sobie, że pragnienia czy prośby modlącego się nie mogą być utożsamiane z projektami bożymi. Określenie „Odda tobie” nie znaczy tak jak ty chcesz, ale tak jak Bóg chce. Refleksja nad sobą samym pozwala, według Kijowskiego, odkryć, na czym zależy mi najbardziej. To, na czym zależy nam najbardziej, nie musi prowadzić nas w kierunku Boga. Często jest to uświadomienie sobie tego, co w psychice się dzieje. Oto wypowiedź studentki fizyki i filozofii: Regularna modlitwa (jako dialog / monolog z Bogiem, kimkolwiek jest) zdaje się pełnić rolę dość podobną do współczesnej psychoterapii. Zmusza nas do codziennego wejrzenia w głąb siebie, wyrażenia własnych obaw, wypowiedzenia ich. Analogicznie jak w przypadku rozmowy z bliską osobą, samo opisanie naszych odczuć ma działanie terapeutyczne, nie oczekujemy wprost otrzymania od osoby współrozmówczej jakiejś wskazówki, rozwiązania, odpowiedzi.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
47 Abraham Joshua Heschel, Człowiek szukający Boga. Szkice o modlitwie i symbolach, tłum. Violetta Reder, Znak, Kraków 2008, s. 45. 48 Andrzej Kijowski, Tropy…, s. 98.
Jak się modlić? 125 Tym, na czym nam przede wszystkim zależy, jest samo pozbycie się […] chowanego w duszy ciężaru. Modlitwa jest taką rozmową […], wyzbytą jednak z obawy przed ewentualną negatywną oceną. Prowadzimy rozmowę przede wszystkim same ze sobą, nawet jeśli wypowiadamy słowa w kierunku absolutu. Nadajemy formę bezkształtnym obawom, zabłąkanym pragnieniom 49.
Jerome Salinger krytykuje w swojej powieści fikcyjną bohaterkę, aby wypowiedzieć się na temat modlitewnego „jak”: Tobie się wydaje, że atakuję tę twoją modlitwę do Jezusa… nie podoba mi się tylko powód, dla którego ją odmawiasz, sposób i miejsce… czy nie uciekłaś się do niej jako do namiastki, byle nie robić tego, co jest twoim obowiązkiem życiowym, czy też choćby powszednim […] modlitwa do Jezusa ma swój cel, jedyny cel: przepojenie świadomości osoby, która ją odmawia, myślą o Jezusie. Jeśli nie rozumiesz Jezusa, nie możesz także zrozumieć tej modlitwy. Przestaje ona być w twoich ustach modlitwą, zmienia się w jakąś systematyczną żebraninę 50.
Salinger ujawnia w prosty sposób najtrudniejsze problemy, które napotykamy w doświadczeniu modlitewnym: „oderwanie się od rzeczy tego świata” oraz „wyzbycie się pragnień”. Nawet zakonnik odizolowany od społeczności świeckiej musi mieć trudności w oderwaniu się od rzeczy tego świata, dopóki w tym świecie żyje, nie może też wyzbyć się pragnień, może wyzbyć się niektórych pragnień i uczynić centralnym pragnienie Boga i Królestwa. Tak to określa Bruno Koniecko: W modlitwie Jezusowej uczymy się zmieniać naszą perspektywę. Odwracamy wzrok od tego, co jest nam codzienne, z czym regularnie się stykamy, aby skierować go w inną stronę. W modlitwie Jezusowej również uczymy się wycinać z duszy niegodziwe myśli. One rujnują nasze dobre funkcjonowanie i sprawiają, że poddajemy
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
49 Carole Sajnok. Cały tekst znajduje się w Aneksie, s. 204 niniejszego tomu. 50 Jerome David Salinger, Franny i Zooey, tłum. Maria Skibniewska, Iskry, Warszawa 1997, s. 154.
126 Co to jest / czym jest modlitwa się temu, co negatywne, pesymistyczne, czarne. Dzięki modlitwie Jezusowej możemy na nowo uporządkować to, co dzieje się w naszym umyśle, aby zrozumieć słowa, które Pan do nas kieruje 51.
Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak się modlić, nie dręczy Josifa Brodskiego. Odpowiedź jest dla niego prosta: Z ruchliwej jezdni skręcić możesz/ w zaułek na wpół ślepy; tam/ wejdź do kościoła, o tej porze/ pustego; pobądź chwilę sam/ i wprost w ogromne ucho Boskie,/ zamknięte przed hałasem dni,/ wyszeptaj trzy zaledwie zgłoski: Odpuść mi 52.
Emmanuel Carrere także wypowiada się na temat modlitewnego „jak”. Analizując różnego rodzaju modlitwy od starożytności greckiej i biblijnej, podkreśla że największe wymaganie modlitewne stawia człowiekowi św. Paweł przez zalecenie nieustannej aktywności modlitewnej: „módlcie się nieustannie”. Jak można się modlić nieustannie? Co to znaczy modlić się nieustannie? Jak trzeba rozumieć modlenie się, aby można było się modlić nieustannie? Modlitwa jest — jak przyjęliśmy — związana z wiarą. Wyraża życie wewnętrzne człowieka. Jego rozwój. Jest to proces ukierunkowany na transcendencję, choć nie zawsze jest to proces świadomy lub jest nie w pełni świadomy. Niewłaściwą analogią byłoby porównanie rozwoju duchowego do schodów ruchomych, które wiodą nas w górę w ustalonym przez nas kierunku. Raczej należałoby użyć porównania z drabiną i schodami, których czasami brakuje, co raczej demotywuje niż motywuje do wspinaczki. Jeżeli postulat ewangeliczny nakazuje modlić się nieustannie, to modlitwa, musi być krótka. Jedną z najkrótszych modlitw jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
51 Brunon Koniecko OSB, Modlitwa Jezusowa. Przewodnik po rekolekcjach „Oddychać Imieniem”, Wydawnictwo Tyniec, Kraków 2015. 52 Josif Brodski, Tym tylko byłem. Wybór wierszy, tłum. Stanisław Barańczak, Znak, Kraków 2006, s. 54.
Jak się modlić? 127
tzw. modlitwa Jezusowa 53. „Pan Bóg chce, abyśmy nasz sposób modlenia się coraz bardziej upraszczali” — pisze ksiądz Tadeusz Dajczer 54 i wyróżnia następujące formy modlitwy: a) modlitwy słowa, czyli modlitwy błagalne, dziękczynne, w których o coś prosimy i za coś dziękujemy; b) modlitwy myślne, czyli pamięć na obecność Bożą. „W naszym życiu wewnętrznym przychodzi taki czas, że łatwiej jest nam myśleć o Bogu niż mówić do Niego i wtedy przechodzimy do modlitwy prostej i skupionej na Bogu myśli, którą można nazwać pamięcią na obecność Bożą” 55; c) modlitwa-milczenie. Jest to modlitwa prostego wejrzenia; d) modlitwa gestu, czyli modlitwa na przykład uśmiechem: „Twój uśmiech wobec Boga i płynąca z wiary radość są par excellence modlitwą” 56. Przedstawiony podział modlitw nie ma charakteru obligatoryjnego. Daje jednak modlącemu się różne sposoby pozostawania w kontakcie z Tym, co Najwyższe 57. O co chodzi w poleceniu, aby modlić się nieustannie? Zdaniem mnichów — o świadomość, że jesteśmy przed Bogiem nieustannie. Cokolwiek robimy, gdziekolwiek jesteśmy, jesteśmy przed Bogiem i dla Niego. Stąd nieustanne ćwiczenie się
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
53 Podczas modlitwy Jezusowej powtarzana jest jedna formuła: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Powtarzanie jednego zdania wycisza wewnętrznie. Za źródło modlitwy Jezusowej uważa się Ojców Pustyni IV–VII w., św. Antoniego Wielkiego. Otrzymane z Tyńca. 54 Ks. Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze. Z zagadnień teologii duchowości, Edycja Paulińska, Częstochowa 1992, s. 189. Przekonanie, iż wiemy, że Pan Bóg chce uprościć nasz sposób modlenia się, nasuwa uwagę o nadmiernym uwiedzeniu gnostyckim. 55 Tamże. 56 Tamże, s. 291. 57 Niezależnie od kryterium „jak” modlitwy uwzględniane jest kryterium „intencji” modlitwy. Ze względu na kryterium intencji modlitwy dzielone są na prośby, uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania (por. Mieczysław Gogacz, Modlitwa i mistyka, Michalineum, Kraków 1987; por. także, Zofia Rosińska, Psychoterapeutyczna rola modlitwy, w: taż, Nie tylko to, co racjonalne, Oficyna Naukowa, Warszawa 2020, s. 174–199).
128 Co to jest / czym jest modlitwa w świadomości bycia przed Bogiem jest podstawowym ćwiczeniem duchowym dla mnichów. Ćwiczenie to przyjmuje też formę pewnej praktyki, na przykład mnisi odmawiali bardzo dużo krótkich modlitw, lecz robili to często. Na przykład 150 razy Ojcze nasz, a modlitwa ta była rozłożona na cały dzień. Jeśli ta modlitwa jest powtarzana często w ciągu dnia, to budzi w nas świadomość, że jesteśmy przed Bogiem i dla Niego. Inna praktyka polegała na zapamiętywaniu wersetu z Psalmów, który mnich powtarzał sobie nieustannie w głowie, w rytm oddechu. W ten sposób powstawała modlitwa monologiczna, jednej sentencji, jednego wezwania z Psalmu, co przeradzało się w modlitwę serca, która nazywana jest w Kościele Wschodnim modlitwą Jezusową. Nieustanne powtarzanie wezwania w rytm oddechu stawia nas nieustannie przed Bogiem i ukierunkowuje ku Niemu. O to właśnie chodzi. Niezwykłe są wypowiedzi na temat modlitwy św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża. Są ilustracją wspomnianego paradygmatu, czyli życia zgodnego z powołaniem. Święta Teresa opisuje własne doświadczenia wewnętrzne. Wnikliwość tego opisu, zdolność zobaczenia i nazwania procesów wewnętrznych przekracza introspekcję psychologiczną. Staje się wręcz fenomenologiczną analizą dynamiki życia wewnętrznego związanego z nastawieniem na zjednoczenie z Bogiem. Święta Teresa zauważa, że do modlitwy usposabia nas Bóg, to znaczy że inicjatywa jest zawsze po stronie Boga. Nie jest to oczywiste. Wydaje się, że człowiek modli się z własnej inicjatywy. Rozróżnia ona dwa rodzaje modlitw ze względu na kryterium sposobu, czyli „jak” modlitwy, a nie kryterium treści modlitwy 58. Są to modlitwa myślna i modlitwa ustna. Ceni modlitwę myślną. O ustnej mówi, że jest bezmyślna. Uwaga, że do modlitwy usposabia nas Bóg, dotyczy przede wszystkim
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
58 Podział modlitw z względu na treści jest opracowany przez Mieczysława Gogacza (Modlitwa i mistyka…).
Jak się modlić? 129
modlitwy myślnej. Modlitwa myślna nie jest jednorazowym aktem. Jest trudnym, kilkuletnim procesem, w czasie którego trwa pełna udręki wojna z zamiłowaniem do spraw tego świata. Święta Teresa pisze o 28 latach życia pełnego upadków i podnoszenia się. Mogę powiedzieć, że jest to jeden z najbardziej pełnych udręki rodzaj życia, jaki zdaje mi się można sobie wyobrazić: gdyż ani nie cieszyłam się Bogiem, ani nie czerpałam zadowolenia ze świata. Gdy znajdowałam się pośród rzeczy dających zadowolenie na świecie, udrękę powodowało wspomnienie na to, co jestem winna Bogu. Gdy byłam z Bogiem, zamiłowania do spraw tego świata nie dawały mi spokoju 59.
Trwając w tej udręce, zauważała, że nigdy jej nie nużyło rozmawianie o Bogu i słuchanie o nim, a jej wewnętrzne napięcie trwało, ponieważ brakowało jej pełnej ufności w Bogu, Święta Teresa, opisując swoją drogę modlitewną, wyróżniając i charakteryzując jej etapy, podkreśla też rozmaitość środków, które ułatwiają dojrzewanie duchowe. Mogą one u rożnych osób być różne. W jej przypadku były to obrazy i książki. Czytała i identyfikowała się z postaciami, które podobnie jak ona, były zanurzone w życiu, doznawały zmysłowości i radowały się nią. Jedną z tych postaci był św. Augustyn. Jego przemiana budziła w niej ufność, że i ona sama może przejść podobną drogę łączenia się z Chrystusem. W jej metanoi dużą rolę odgrywały obrazy. Patrząc na św. Magdalenę czy na cierpiącego Chrystusa, przeżywała ich smutki i cierpienia. Jak sama pisze, „zalewała się łzami”. Wyróżniała cztery etapy doświadczenia modlitewnego. Porównywała je z różnego rodzaju nawadnianiem ogrodu, aby mogła się w nim rozwijać najdoskonalsza roślinność. Ogrodem było nasze życie wewnętrzne, a sposoby podlewania jego gleby były wyznaczane
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
59 Św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia, tłum. Dariusz Wandzich, Wojciech Ciach, OCD, Flos Carmeli, Poznań 2015, s. 78.
130 Co to jest / czym jest modlitwa przez etapy, na których znajdowało się nasze życie duchowe w dążeniu do zjednoczenia z Bogiem. Opisane obserwacje mogą zadziwiać dzisiaj nie tylko ze względu na wnikliwość i szczegółowość opisu, ale także ze względu na ich autoterapeutyczną moc. Wiele mogliby się nauczyć psychoterapeuci, studiując dokładnie księgę życia św. Teresy. Mogłaby się nauczyć z doświadczenia św. Teresy również i filozofia, zwłaszcza analityczna, dla której istota modlitwy sprowadza się do aktu językowego 60. Dyskusyjne jest, czy doświadczenie ekstatyczne 61 jest doświadczeniem modlitewnym, czy skutkiem życia modlitewnego, którym jest mistyczne zjednoczenie z Chrystusem. Można jednak traktować doświadczenie ekstatyczne jako modlitwę implicite, czyli doświadczenie, które zawiera w sobie szczęśliwość i wdzięczność, a także pragnienie możliwości ponownego doświadczenia. Gdybyśmy zaakceptowali przekonanie, że doświadczenie ekstatyczne jest doświadczeniem modlitewnym, to opis tego doświadczenia, jaki znajdujemy u św. Teresy z Avili, pokazuje wyraźnie, że doświadczenie ekstatyczne obejmuje również doznania somatyczne: choć krótko trwa, rozluźnia w ciele wszystkie stawy i kości. Ciało, jak mówiłam, tak się całe rozstraja i tak jest zbolałe, że jeszcze w dwa lub trzy dni potem nie ma nawet siły pióra utrzymać w ręku, i nadal też — jak mnie się zdaje — więcej pozostaje osłabione niż przedtem” 62,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
60 Por. m.in. Filozofia religii. Kontrowersje, red. Jacek Hołówka, Bogdan Dziobkowski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018. 61 Doświadczenie ekstatyczne to doświadczenie umysłowego, emocjonalnego wychodzenia poza ustalony porządek, który określa życie codzienne. Ekstazy często łączyły się z wizjami. Były częstym doświadczeniem w obrębie chrześcijańskiego ruchu monastycznego (V w.). Pustelnicy praktykujący modlitwę i ascezę doznawali uniesień ekstatycznych. 62 Św. Teresa z Avili, Twierdza wewnętrzna, Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych, Kraków 1987, Dzieła, t. 2, mieszkanie VI, 11,4, s. 407, cyt. za: Wilfrid
Jak się modlić? 131
ale także aktualna obserwacja doświadczenia modlitewnego zmusza do przekonania, że nie można go zredukować tylko do języka, choć nie można mowy językowej z niego wykluczyć. Karl Rahner, dostrzegając zmiany w kulturze i w człowieku, pisze: I miłość do Boga, i modlitwa przedstawiają dla nas podobną trudność. Należą do czynów serca, które udają się tylko wtedy, gdy — w obliczu Tego, któremu się je składa — zapomni się w ogóle o tym, co się robi. Nie udają się […] gdy staramy się jak najbardziej uważać, aby dobrze wypadły […] refleksja badawcza jest w jakiś sposób śmiercią samego czynu […] może się zdarzyć — i dla człowieka dzisiejszego to niebezpieczeństwo jest szczególnie duże — że się wpadnie całkowicie w zaklęte koło refleksji o sobie samym i wskutek tego nie będzie się już prawie zdolnym do aktów, które są rzeczywiście skierowane do Boga. […] Człowiek nie może już oderwać się od siebie 63.
Likwidowanie przepaści przez odrzucenie jednego z jej krańców nie jest łatwe, ponieważ od początku kultury europejskiej, od jej tekstów źródłowych, czyli od Grecji starożytnej i hebrajskiej Biblii, mamy do czynienia z dwoma krańcami. Z człowiekiem i bogami. Bogowie byli różnie rozumiani, ale zawsze byli „kimś”, „czymś” innym niż człowiek. „Jeden bóg — pisał Ksenofanes — najwyższy pośród bogów i ludzi, ani kształtem, ani myślą niepodobny do ludzi” 64.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Stinissen, OCD, Noc jest mi światłem, tłum. Justyna Iwaszkiewicz, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997, s. 69. 63 Karl Rahner, Kiedy się modlisz, tłum. Anna Morawska, Edition du Dialogue, Paris 1968, s. 39. 64 Cyt. za: Reza Aslan, Bóg. Ludzka historia religii, tłum. Tomasz Sikora, Znak, Kraków 2021, s. 98; zob. też: Cyceron, O naturze bogów, tłum. Wiktor Kornatowski, w: tenże, Pisma filozoficzne, t. 1, PWN, Warszawa 1960, s. 21; Wojciech Szczerba, Problem Boga i początku świata w starożytnej myśli greckiej — negacja „creatio ex nihilo”, „Theologica Wratislaviensia” 2006, t. 1, s. 83. Cassirer zauważa, że „braki i wady greckich bogów umożliwiały przerzucenie pomostu nad
132 Co to jest / czym jest modlitwa Zawsze też odnajdujemy wysiłki intelektualne skierowane na poszukiwanie i wynajdywanie sposobów przekroczenia przepaści. „Powinnością poety — pisał Josif Brodski — jest próba zeszycia/ między duszą i ciałem rozerwanych brzegów/ gdzie talent będzie igłą, słowo ledwie nicią/ a śmierć jest kresem owych krawieckich zabiegów” 65.
Niemoc modlitwy Edith Stein pisała do swojego zaprzyjaźnionego kolegi Romana Ingardena: Tam, gdzie brakuje własnego doświadczenia, trzeba odwołać się do świadectw homines religiosi. A tych wszak nie brakuje. Najbardziej wymowne są w moim odczuciu świadectwa mistyków hiszpańskich: Teresy i Jana od Krzyża 66.
Świadectwa homines religiosi pozwalają nam uświadomić sobie wielkość, ale i niezwykłość rozwoju duchowych możliwości człowieka. Edith Stein pisze, że świadectw tych „nie brakuje”. Wątpliwości jednak nas nie opuszczają. Czas, w którym żyjemy, czyli wiek XXI, ujawnia raczej niemoc, niezdolność do odczuwania głębokich doznań duchowych (por. wypowiedzi zawarte w Aneksie, m.in. Kacpra, osiemnastoletniego maturzysty 67). Niezależnie od filozoficznej ekspresji nihilistycznego doświadczenia modlitewnego spotykamy często wyraz niechęci
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
przepaścią dzielącą naturę ludzką i boską” (Ernst Cassirer, Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, tłum. Anna Staniewska, Czytelnik, Warszawa 1971, s. 175). 65 Josif Brodski, Lustro weneckie, tłum. Katarzyna Krzyżewska, Wydawnictwo M, Kraków 1993, s. 17. 66 Spór o prawdę istnienia, List 116, tłum. Andrzej Wajs, w: Listy Edith Stein do Romana Ingardena, Wydawnictwo M–Oddział Warszawski Towarzystwa im. Edyty Stein, Kraków–Warszawa 1994, s. 196. 67 Zob. Aneks, s. 276 niniejszego tomu.
Niemoc modlitwy 133
i niemocy modlitwy. Nie wiemy, dlaczego niektórzy ludzie nie chcą się modlić. Ale wiemy, jakich używają argumentów. 1. Czyny, które popełnili, nie pozwalają się modlić. Przykładem jest tu Makbet, który nie może się modlić po popełnionej zbrodni. Makbet jest przerażony sobą, nie wierzy, że można mu pomóc, ma przekonanie, że nikt, nawet Bóg, nie jest w stanie mu pomóc. Jeżeli desperacja jest tak głęboka — pisze Dewi Zephaniah Phillips — kończysz się jako człowiek 68. Wydawać się może, że modlitwa jest aktywnością prostą. Każdy, jeśli chce, może i umie się modlić. Ale tak nie jest. Sami doświadczamy własnej niemocy modlenia się, nie znając przyczyny ani źródła tej niemocy. Okazuje się jednak, że znajdujemy jej ślady wyrażone i obecne w kulturze. Nie może się modlić Makbet, nie może się modlić król Klaudiusz. Uniemożliwia im to poczucie winy. Wiliam Szekspir przejmująco opisuje niemoc modlitwy mimo jej pragnienia i chęci. Oto co mówi Makbet: „Jam nie mógł/ Powiedzieć amen wtenczas, kiedy oni/ Mówili: «Boże zmiłuj się nad nami» […] Potrzebowałem bardzo zmiłowania,/ A jednak amen zamarło mi w ustach” 69. Oto co mówi stryj Hamleta, król Klaudiusz: Ogrom mej zbrodni cuchnie aż w niebiosa!/ Najstarsza klątwa na niej ciąży, stygmat bratniego mordu! Nie mogę się modlić,/ chociaż pragnienie dorównuje chęci;/ [podkreśl. — Z.R.] moc winy mojej kruszy moc mej woli […] — Jednocześnie pojawia się refleksja — czymże są modły, jeśli nie ową/ Podwójną siłą zdolną nas podeprzeć,/ gdy mamy upaść lub podnieść na nowo/ gdy upadniemy?/ Wzniosę przeto oczy;/ błąd mój już minął./ Lecz ach! Jaki rodzaj modlitwy może być dla mnie pomocny? […] spróbować czego żal dokaże? Czegoż/ on nie dokaże? Lecz czegoż dokaże? Gdy
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
68 Dewi Zephaniah Phillips, The Concept of Prayer, Seabury Press, New York 1981, s. 107. 69 Wiliam Szekspir, Makbet, akt II, scena 2, tłum. Józef Paszkowski, Greg, Kraków 2010.
134 Co to jest / czym jest modlitwa winowajca nie może żałować??/ O straszna dolo! Serce jak śmierć czarne! […] Przyjdźcie mi w pomoc o wy aniołowie!/ Zegnijcie się kolana! I ty stalą/ Okute serce, zmięknij jako nerwy/ Nowo narodzonego niemowlęcia! Jeszcze się wszystko da naprawić./ Klęka 70.
W krótkiej wypowiedzi Szekspir ujawnia problemy związane z modleniem się, które są aktualne do dziś i poruszane w opracowaniach na temat modlitwy. 2. Innym argumentem jest to, że modlitwa jest rodzajem służalczości, która niszczy godność osoby człowieka. Argument ten prezentowany jest w formie opisu różnych sytuacji egzystencjalnych Stefana Dedalusa 71. 3. Modlitwa jest złą odpowiedzią na ludzkie cierpienie 72. Przykładem niezwykłej modlitwy, którą można nazwać metafizyczną modlitwą negatywną, jest prośba do Boga o jego nieistnienie. Nie jest to nihilizm, nie ma tu niewiary, nie jest to też prośba o wiarę, bo mamy obecność wiary, ale prośba, błaganie o nieistnienie. Stanisław Brzozowski pisze: O Chryste — odejdź! Wyrzekamy się Ciebie i Ty się nas wyrzecz! Daj nam rozkosz bezwstydu Chryste! Zawrzej wrota niebios! Niech będzie mrok! Lecz niech twoje oczy nie patrzą! Niech nie patrzą z przebaczeniem! Niech nie patrzą z błogosławieństwem! Nie zniesiem, nie zniesiem o Chryste! Tyś nie znał, nie mogłeś znać człowieka. Odejdź! Odejdź! O potępienie Cię błagamy! O potępienie cię błagamy jak o litość. Niech twoje oczy zgasną! Daj nam bezwstyd — Chryste! Dzieci mroku pozostaw mrokowi 73.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
70 Wiliam Szekspir, Hamlet, akt III scena 3, w: tenże, Romeo i Julia; Hamlet; Makbet, tłum. Józef Paszkowski, Greg, Kraków 2020, s. 9. 71 James Joyce, Portret artysty w wieku młodzieńczym, tłum. Jerzy Jarniewicz, Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2016, sekcja 4. 72 To przekonanie można odnaleźć w: Albert Camus, Człowiek zbuntowany, tłum. Joanna Guze, Muza, Warszawa 1998. 73 Cyt. za: Marek Jędraszewski, Filozofia i modlitwa…, s. 149–150. Por także Wielką improwizację Adama Mickiewicza, wielkie oskarżenie Boga: „Odezwij się,
Niemoc modlitwy 135
Modlący się odrzuca miłosiernego Chrystusa, bo kocha swój grzech. Określenie tego wiersza jako przykładu żarliwego ateizmu nie wydaje się właściwe, gdyż nie ma tu niewiary, jest głębokie przekonanie, wiara, że Chrystus może dokonać anihilacji własnego istnienia 74. Przykład wewnętrznego życia Stanisława Brzozowskiego, jego poszukiwań i końcowej metanoi poprzez kontakt intelektualny i emocjonalny z opisami innych doświadczeń wzmacnia Ricœurowskie przekonanie, że „pakt z negatywnością jest uprzywilejowaną drogą powrotu do źródeł”. A „ruch afirmacji” uwzględnia istniejące doświadczenia. Syntetycznie wyraża to Henryk Elzenberg: „Poprzez nicość idzie się do Boga/ Do nicości się od Boga nie wraca” 75. Metanoia to tyle co fundamentalna zmiana w osobowości człowieka. Rozmawiając potocznie o doświadczeniu modlitewnym, a dokładniej o jego wymiarze treściowym, akcentujemy dwie jego właściwości: prośby i błagania oraz dziękczynienie. Metanoia wydaje się jednakże istotną cechą doświadczenia modlitewnego. Jedynie kategoria „metanoia” zezwoli na zobaczenie tego, co wspólne doświadczeniu modlitewnemu w różnych kulturach i w różnym czasie. Nie znaczy to, że prośby, błagania i dziękczynienia nie są ważne czy nie występują w doświadczeniu modlitewnym. One są bardzo ważne i przyczyniają się do przemiany duchowej, do przemiany „człowieka wewnętrznego”, czyli do metanoi. Musi im jednak towarzyszyć refleksja. Bez
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
bo strzelę przeciw Twej naturze; Jeśli jej w gruzy nie zburzę,/ To wstrząsnę całym państw Twoich obszarem;/ Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia:/ Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia:/ Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale… (głos diabła) Carem!”. 74 Określenie „żarliwy ateista” budzi wiele dyskusji. Może być interpretowane jako „głęboko wierzący fanatyk”. 75 Henryk Elzenberg, Wiersze, cyt. za: Tadeusz Kobierzycki, Poetyka i egzystencja (O wierszach Henryka Elzenberga), 2003, https://www.academia.edu/535 30037/Poetyka i egzystencja o wierszach H Elzenberga. .
136 Co to jest / czym jest modlitwa refleksji, bez świadomości stają się one „młynkami modlitewnymi”. Doświadczenie modlitewne odnosi się, jak to określił Platon, do tzw. drugiego żeglowania, czyli świata duchowego, czyli ideałów, wartości, nieskończoności, Boga. „Drugie żeglowanie” to doświadczenie, które wymaga cierpliwości i wytrwałości, to czynność, która ustaje i do której się ponownie wraca. Jak mówi Reale: „Najpierw przyjmie, potem zagubi a potem znowu odnajduje tego sens”. Podstawami drugiego etapu ludzkiego „żeglowania” są: sama teoria idei (gr. Ιδέες), teoria pierwszych zasad (gr. δόξα) i nauka o Demiurgu (gr. Δημιουργός). Dopiero przyjęcie tych trzech podstaw oznacza przemianę duchową, „metanoię”.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Platońskie „drugie żeglowanie” — pisze Giovanni Reale — stanowi zdobycz, która w pewnym sensie znaczy […] najważniejszy etap w dziejach metafizyki. Cała bowiem myśl zachodnia będzie w decydujący sposób uzależniona od tego rozróżnienia, zarówno wtedy i w takiej mierze, w jakiej je zaakceptuje (to jest oczywiste), jak i wtedy i w takiej mierze, w jakiej go nie zaakceptuje; w tym ostatnim bowiem wypadku będzie musiała polemicznie uzasadnić, dlaczego tego rozróżnienia nie przyjmie, i przez tę polemikę zostanie dialektycznie od niego uzależniona. To po platońskim „drugim żeglowaniu” (i dopiero po nim) można mówić o cielesnym i niecielesnym, zmysłowym i ponadzmysłowym, empirycznym i ponadempirycznym, fizycznym i ponadfizycznym. I to w świetle tych kategorii (i jedynie w świetle tych kategorii) wcześniejsi fizycy okazują się materialistami, a natura i fizyczny kosmos nie są już całością rzeczy, które istnieją, lecz jedynie całością rzeczy, które się jawią. Filozofia odkryła świat inteligibilny, sferę rzeczywistości, która nie jest zmysłowo postrzegalna, lecz tylko możliwa do ujęcia myślą. Platon, wbrew wszystkim poprzednikom i wielu jemu współczesnym przez całe życie nie ustawał w potwierdzaniu tego swego podstawowego i naprawdę rewolucyjnego odkrycia: istnieje o wiele więcej rzeczy, aniżeli wasza filozofia — ograniczona do wymiaru tego, co fizyczne — jest w stanie poznać! Naszym zdaniem to
Niemoc modlitwy 137 właśnie jest ową „zdobyczą na zawsze”, którą Platon przekazał potomnym 76.
Doświadczenie modlitewne nie jest doświadczeniem, ale jest doświadczAniem. Oznacza to, że jest — jak już wspomniałam — procesem, którego końca nie możemy przewidzieć, który ma nie tylko odrębne różne etapy, włączając w nie również okres bezmodlenia, a nawet ateistyczny, ale także różne intensywności tych etapów. Wyraża to swoim doświadczeniem i własną refleksją John Valentine 77. Ocena zatem przebiegu doświadczenia modlitewnego jest trudna, a nawet niemożliwa. Nie znaczy to, że nie ma w literaturze szczegółowych i pełnych opisów tego doświadczenia. Stanowią jego świadectwo i ślad. Świadectwami metanoi są nie tylko bohaterowie powieści, jak Stephen Dedalus czy Ulisses, ale także dokumenty autentycznych wysiłków grup ludzkich czy indywidualnych osób, które poprzez ascezę i umartwianie, ale także refleksję usiłowały przekroczyć determinizm somatyczny, czyli zmienić pragnienia i pożądania ciała na pragnienia duchowe, nakierowane na Boga. Zauważmy jednakże, że między pragnieniami i pożądaniami cielesnymi i duchowymi istnieje przestrzeń wewnętrzna doznań psychicznych. Oto co pisze Anselm Grün, zakonnik, o swoim poczuciu samotności: nie mam nikogo, kto by stał przy mnie […] jednak potem czuję, że ta samotność do mnie jako mnicha w jakiś istotny sposób przynależy. A kiedy pozbędę się iluzji, otworzę się na Boga. Moja samotność nakieruje mnie wtedy na Stwórcę. Mogę wtedy powiedzieć za Jezusem — nie jestem sam. Mój ojciec jest przy mnie 78.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
76 Giovanni Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 2: Platon i Arystoteles, tłum. Edward Iwo Zieliński, Wydawnictwo KUL, Lublin 2012, s. 365. 77 John Valentine, Aneks, s. 271. 78 Anselm Grün, Cisza w rytmie serca. Sztuka bycia samemu, tłum. Barbara Grunwald-Hajdasz, W drodze, Poznań 2014, s. 47.
138 Co to jest / czym jest modlitwa W trudach i ćwiczeniach udoskonalania czy uduchowiania siebie modlitwa odgrywała ogromną rolę. Świadectwem są apoftegmaty Ojców Pustyni. Bracia spytali abba Agatona: „Ojcze, wypełnienie której cnoty wymaga największego trudu?”. On rzekł im: „Wybaczcie, lecz wydaje mi się, że nic nie wymaga takiego wysiłku jak modlitwa. Ilekroć bowiem człowiek chce się modlić, zawsze nieprzyjazne duchy starają się powstrzymać go od tego, wiedząc, że nic im bardziej nie stoi na przeszkodzie niż modlitwa płynąca do Boga. Każdy inny trud bowiem, który podejmuje człowiek o religijnym sposobie życia, choćby znoszony był długo i wytrwale, zakończy się jakimś wytchnieniem. Modlitwa natomiast ma to do siebie, że wymaga wielkiego wysiłku i walki, aż do ostatniego tchnienia 79.
O jaki wysiłek i o jaką walkę tu chodzi? Jak Ojcowie Pustyni rozumieli modlitwę, że uważali ją za aktywność trudniejszą od wszystkich innych aktywności? Nie dostajemy na to pytanie odpowiedzi wprost, ładnie sformułowanej. Mamy natomiast przykład świadczący o przekonaniu o niezwykłej, wręcz ontologicznej sile modlitwy, która jeśli jest gorliwa, potrafi zmieniać rzeczywistość zewnętrzną. Pewien starzec przybył kiedyś na górę Synaj, a gdy odchodził stamtąd, zabiegł mu drogę brat i ze łzami rzekł do niego „Nęka nas susza, abba, nie pada u nas deszcz”. Starzec rzekł: „Dlaczego nie modlicie się i nie prosicie Boga?”. Ten rzekł: „Modlimy się i ciągle prosimy Boga, lecz nie ma deszczu”. Starzec rzekł: „Sądzę, że nie modlicie się wystarczająco gorliwie. Chcesz się przekonać, że tak jest? Chodź, stańmy razem do modlitwy”. I wyciągnąwszy ręce do góry pomodlił się, a natychmiast stała się ulewa […] 80.
Nie można nie zapytać o znaczenie wyciągniętych rąk przy modlitwie. Dlaczego są tak ważne?
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
79 Apoftegmaty Ojców Pustyni, t. 2: Kolekcja systematyczna, wyd. 3, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 1995, s. 241. 80 Tamże, s. 245.
Niemoc modlitwy 139 Zapytano pewnego razu abba Makarego: „Kiedy powinniśmy się modlić?”. Starzec rzekł: „Nie trzeba na modlitwie dużo słów, lecz często wyciągać ręce i mówić «Panie, zgodnie z Twoją wolą zmiłuj się nade mną» […]” 81.
Apoftegmaty mówią, że modlono się, trzymając ręce do góry, kilkanaście godzin, czasami przez całą noc od zachodu do wschodu słońca, a niektórzy, jeśli nie opuścili szybko rąk, wpadali w ekstazę. Dlaczego modlono się w takiej pozycji? Nie sądzimy wszak, że podnoszenie rąk wywoływało deszcz, nie sądzimy też, aby sama modlitwa wywoływała deszcz czy miała jakikolwiek inny skutek geograficzny czy ekonomiczny. Modlitwa jest skierowana do Boga i wiara pozwala nam myśleć, że to Jego moc i Jego wola jest przyczyną wypraszanych zmian. Nie znaczy to, że pozbawiamy modlitwę wszelkiego znaczenia. Pozbawiamy ją jedynie bezpośredniego wpływu na świat materialny. Pytanie o pozycje naszego ciała podczas modlitwy możemy sobie zadawać także współcześnie. Dlaczego klękamy? Dlaczego stoimy? Dlaczego skłaniamy głowy? itd. Nasze gesty mają sens, wyrażają szacunek, uwielbienie, chwałę, ale także bluźnią. Trudno znaleźć odpowiedź na takie szczegółowe pytanie. Być może wyciąganie rąk ku górze pomagało wznieść myśl ku górze. Być może miało znaczenie symboliczne, które ukształtowało się w kulturze w formie przekonania, że doświadczenie modlitewne to doświadczenie, które ogarnia całego człowieka, a nie tylko jego słowa czy jego myśli. Gesty są prastarą, elementarną formą, za pomocą której kontaktujemy się z praprzyczyną. Wszystkie religie znają
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
81 Tamże, s. 244. Gest podnoszenia rąk jest obecny w Księdze Wyjścia i ma tam moc sprawczą. „Wtedy rzekł Jahwe do Mojżesza: Wyciągnij twoje ręce do nieba, a cały Egipt okryją ciemności tak gęste, że można będzie ich dotknąć” (Pismo święte Starego i Nowego Testamentu, w: Biblia Warszawsko-Praska, oprac. Kazimierz Romaniuk, Nakładem Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej, Warszawa 1998, 10,21).
140 Co to jest / czym jest modlitwa medytacyjne postawy, ruchy, gesty, które uruchamiają energię. Położenie się na ziemi, pokłon aż do ziemi to formy od dawna praktykowane przez wszystkie religie 82. Z własnego doświadczenia wiem — pisze Patrycja Hurlak — że jest ona [prostracja, czyli postawa leżenia krzyżem — przyp. Z.R.] pomocna także w modlitwie osobistej… postawa ta wyraża całkowite uniżenie się przed Bogiem oraz uwielbienie Go i oddanie mu czci 83.
Wśród wielu różnych pytań pojawia się następujące: „Skąd człowiek może wiedzieć, że jego modlitwa została przyjęta przez Pana? Ewagriusz z Pontu pisze „o ośmiu duchach zła” 84. Duchy zła w przekonaniu Ewagriusza to demony albo pokusy. Można by powiedzieć we współczesnym języku psychologiczno-potocznym, że to popędy, zachcianki, pragnienia, pożądania. Ewagriusz nazywa je logismoi. Logismoi to tyle co myśli. Myśląc o udoskonalaniu siebie, o życiu w sposób, który „podoba się Bogu”, doświadczamy wewnętrznej walki z różnymi myślami. Logismoi, których każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu doświadcza, nie tylko pozwalają nam poznać siebie, ale zmuszają nas do walki duchowej, jeśli wybieramy dobro i prawdę i chcemy wybór tych wartości realizować 85.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
82 Jezus na Górze Oliwnej, modląc się do Ojca, upadł na ziemię i powierzył siebie woli Ojca; w zen jest tradycja 108 pokłonów; wyznawcy islamu modlą się, wykonując pokłony w kierunku Mekki; buddyści tybetańscy pielgrzymują wokół świętej góry Kajlas, odmierzając dystans długości ciała w pokłonie do ziemi. 83 Patrycja Hurlak, Kosmiczna celebracja, Wejdźmy na Szczyt Inicjatywa Ewangelizacyjna, Kraków–Częstochowa 2021, s. 63. 84 Ewagriusz z Pontu, O ośmiu duchach zła, tłum. o. Leon Nieścior, OMI, w: Włodzimierz Zatorski, OSB, Osiem duchów zła, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2011, s. 105–131. 85 Włodzimierz Zatorski, OSB, Modlitwa chrześcijańska, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec–Kraków 2017, s. 92–93.
Niemoc modlitwy 141
Ewagriusz wymienia i charakteryzuje osiem pokus: 1) obżarstwo: „Oko żarłoka rozgląda się za biesiadami, zaś wstrzemięźliwego za zgromadzeniem mędrców”; 2) nieczystość: „Jeśli bowiem iskra przebywając w plewach wznieca płomień, tak wspomnienie kobiety dłużej trwające rozpala pożądliwość”; 3) chciwość: „Mnich chciwy na pieniądze ciężko pracuje, ubogi zaś oddaje się modlitwom i czytaniu”; 4) gniew: „Gniew jest szaleńczą namiętnością […] i czyni duszę dzikim zwierzęciem”; 5) smutek: „Smutny mnich nie pobudzi swego umysłu do kontemplacji ani nie wzniesie czystej modlitwy. Smutek jest przeszkodą wszelkiego dobra”; 6) acedia: „Acedia jest osłabieniem duszy […] a osłabienie duszy ze swej istoty nie staje przeciwko pokusom”; 7) próżność: „Acedia niszczy prężność duszy, próżność zaś pobudza umysł odpadły od Boga”; 8) pycha: „Pycha jest obrzękiem duszy wypełnionym ropą, jeśli dojrzeje, pęknie i sprawi wielki odór” 86. Osiem wymienionych legismoi w dużym stopniu można utożsamiać z grzechami głównymi, przedstawionymi w katechizmie katolickim. Nie są one jednak — inaczej niż w katechizmie — prezentowane jako grzechy, za które ponosimy karę, ale jako opis wewnętrznej walki, zawsze obecnej w życiu duchowym 87. Celem tej walki duchowej było uzyskanie stanu czystej modlitwy 88. Używane przez Ewagriusza metafory trafiały do wyobraźni i przyczyniały się do kształtowania rozwoju duchowego zakonników pustynnych.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
86 Por. Włodzimierz Zatorski, Osiem duchów zła. Z tradycji mniszej, Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2012. Pokusa obżarstwa, s. 108; pokusa nieczystości, s. 114; pokusa chciwości, s. 116; pokusa gniewu, s. 116; pokusa smutku, s. 120; pokusa acedii, s. 122; pokusa prożności, s. 126; pokusa pychy s. 126. 87 Zwraca na to uwagę Włodzimierz Zatorski (tamże). 88 „Greckie logismós nie oznacza zwykłej myśli. Logismós — to nie zwyczajna, przelotna myśl. Taka może niczym obłok przesunąć się przez umysł, bez pozostawienia większych śladów. Tu chodzi o myśl stopniowo opanowującą umysł, serce i wolę człowieka. W końcu „myśl” staje się pewną „namiętnością” (por. Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, t. 1 i 2, tłum. Marek Grzelak i in., Wydawnictwo Benedyktynów, Tyniec 2005).
142 Co to jest / czym jest modlitwa Opisane przez Ewagriusza doświadczenia wewnętrzne były charakterystyczne nie tylko dla Ojców Pustyni. Cechują także przeżywania czasowo nam bliższe. Widzimy w nich — podobnie jak u Ojców Pustyni 1500 lat temu — nieustającą walkę wewnętrzną, wysiłek i trud w przezwyciężaniu siebie, które obserwujemy w rozwoju życia wewnętrznego. „Znajduję się w stanie wojny z samym sobą” — mówił Derrida w wywiadzie dla „Le Monde” w 2004 roku 89. Nie znam szczegółów tej „wojny”, ale ksiądz Franciszek Blachnicki w swoim pamiętniku opisuje dokładniej wewnętrzne zmagania: „ciągle musimy odsuwać od siebie przeciwne miłości myśli podejrzliwe i nieufne” 90. To określenie wydaje się mało angażującym opisem, ale na innej stronie tego samego pamiętnika duchowego czytamy: Co to za udręka, co za ciężar musieć znosić siebie samego — tę kłodę zimną, oziębłą, głaz niewzruszony, tę obrzydliwość pychy i miłości własnej, którą naraz spostrzegam u podstaw i na dnie wszystkich moich poruszeń i poczynań 91.
Tak surowa samoocena, oparta na samoobserwacji, wydaje się możliwa jedynie przy zinternalizowanym przekonaniu o postępie wewnętrznym, który polega na tym, aby stawać się „nie lepszym, ale coraz brzydszym i lichszym w swoich oczach” 92. Podkreślmy termin „w swoich oczach”. Chodzi bowiem o to, aby dostrzec w sobie wszystkie logismoi, uświadomić je sobie i zdać się na „łaskę Bożą”. Należy jednak pamiętać, że łaska Boża nie jest czymś stale obecnym w naszym życiu. Ona przychodzi i odchodzi. „Moje życie wewnętrzne przedstawia obraz nieustan-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
89 Fragment. Jacques Derrida, w: Paul Ricœur, Żyć aż do śmierci oraz fragmenty, tłum. Anna Turczyn, Universitas, Kraków 2008, s. 133. 90 Ks. Franciszek Blachnicki, Spojrzenia w świetle łaski. Kartki wyrwane z pamiętnika dla dusz na drodze oczyszczenia, Wydawnictwo „Światło-Życie” Instytutu im ks. Franciszka Blachnickiego, Krościenko 2001, s. 30. 91 Tamże, s. 20. 92 Tamże, s. 23.
Niemoc modlitwy 143
nego falowania, przychodzenia i odchodzenia łaski” 93. „Jest to ciężka próba w życiu wewnętrznym” 94. Blachnicki nie używa określenia logismoi, ale pokusy, namiętności, ambicje, które opisuje, wydają się podobne. Różnica w doświadczeniach opisanych przez Ewagriusza i w doświadczeniach opisanych przez Blachnickiego ujawnia się w przekonaniu o istnieniu w człowieku mocy, która może zwalczać czy przezwyciężać opanowujące nas namiętności. Czy logismoi są specyficzne tylko dla zakonników? Nie sądzę. Są obecne nawet w elementarnym życiu wewnętrznym. Są niezbędne do właściwie funkcjonującego ładu społecznego. Czyż walka z otyłością nie jest zaleceniem współczesnej medycyny? Czyż depresja (depresja ma wiele różnych określeń, m.in. pojawiają się smutek, acedia) nie budzi alarmu wśród psychiatrów, gdyż ogarnia również dzieci? Czy podsycane chciwość, próżność i pycha nie opierają się na naszym życiu wewnętrznym i nie wykorzystują istniejących w nim skłonności? I tu pojawia się ważność modlitwy. Modlitwa z jednej strony pomaga w tej walce, ale jednocześnie wymaga wysiłku wewnętrznego, nastawienia, a przede wszystkim woli wytrwania. Logismoi wydają się podobne, zmienia się jedynie cel, zadanie czy wartość, w imię których podejmujemy wewnętrzną walkę. Czy pozbywamy się logismoi, ponieważ chcemy zbliżać się do Boga, czy ponieważ chcemy być zdrowi i urodziwi. Innymi słowy czy zdrowie i uroda są tworami ubocznymi, czy głównymi. Nasuwa się pytanie, czy logismoi to tylko pokusy wywoływane naszą cielesnością bądź zmysłowością, czy też są to pokusy, egzystencjalne lęki związane z naszą relacją z innymi i naszą relacją z Bogiem, naszą wiarą. Czy doświadczane lęk, niepewność, nierozumienie nie stanowią pokus, które podobnie jak osiem wymienionych demonów, wymagają wewnętrznej walki, aby je przezwyciężyć
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
93 Tamże, s. 126. 94 Tamże, s. 127.
144 Co to jest / czym jest modlitwa i uzyskać ufność i pewność? Czy Hiob nie był kuszony przez żonę: „Rzekła mu żona: «jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj»” 95. A czy Abraham nie miał wewnętrznych lęków przed czynem, którego żądał od niego Bóg i który był on gotów popełnić? Czy nie był przerażony? Biblia o tym nie mówi. Pisze o tym Søren Kierkegaard: Co się pomija w historii Abrahamowej, to trwogę, w stosunku do pieniędzy nie ma się przecież żadnych moralnych obowiązków, ale wobec syna ojciec ma najwyższe i najświętsze obowiązki 96.
Trudne dla przeciętnego współczesnego człowieka do wyobrażenia i zrozumienia są historie opisane w Biblii. Przeraża doświadczenie Abrahama czy doświadczenie Hioba. Nie można się z nimi identyfikować. Nie chcielibyśmy tego doświadczać, choć mamy świadomość, że dziejom ludzkim podobne doświadczenia nie były obce. Wielkim paradoksem jest wiara; paradoks ten pozwala z morderstwa uczynić święty i miły Bogu czyn; paradoks ten powrócił Abrahamowi Izaaka i nie daje się ogarnąć myślą, ponieważ wiara właśnie tam się zaczyna, gdzie myślenie się kończy 97.
Metanoia jako rodzaj doświadczenia jest obecna, kształcona i propagowana nie tylko wśród Ojców Pustyni. Askesis, asceza, stanowiła sposób bycia, a można by nawet powiedzieć styl życia, który ułatwiałby przemianę wewnętrzną, ale także, wcześniej, był obecny w praktyce antycznej. Różnica między askesis starożytną a chrześcijańską polegałaby na nastawieniu. Chrześcijanie umartwiali swoją cielesną egzystencję, nie po to — jak to czynili Grecy — by ją udoskonalić, ale by ją osłabić, aby siła ich
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
95 Księga Hioba, 2,9. 96 Søren Kierkegaard, Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć, tłum. i wstęp Jarosław Iwaszkiewicz, PWN, Warszawa 1972, s. 58. 97 Tamże, s. 84.
Niemoc modlitwy 145
zmysłowych pragnień i pożądań nie odciągała ich od połączenia się z Chrystusem. „Askesis chrześcijańska idzie w parze z apokaliptyką” 98. Znaczenia te współistniały przy dominacji jednego lub drugiego sensu. W tych świadectwach nie ma rozbieżności między ortodoksją a ortopraktyką. Wiara-modlitwa i sposób życia stanowią jedno. Podobnie jak kategoria „doświadczenie” zmieniała swój sens od doświadczenia zmysłowego, percepcyjnego poprzez doświadczenie społeczno-historyczne do doświadczenia wewnętrznego, które z kolei ze znaczenia epistemologicznego, umożliwiającego obserwację siebie i poznawanie siebie, stało się mocą przekształcającą siebie. Kategoria „praxis” podobnie zmieniała swoje znaczenia. Od praktyki związanej z życiem codziennym poprzez praktykę społeczno-polityczną czy technologiczną do — jak to określa Juliusz Domański — „praxsis odwróconej” 99, czyli skierowanej nie na zewnątrz, ale do wewnątrz. Thomas Merton — i nie tylko on — wyraźnie podkreśla, że nawet doskonała asceza i umartwienie się nie prowadzą do zjednoczenia z Bogiem, jeżeli nie są nakierowane na Niego, jeśli nie jest ich celem zjednoczenie z Bogiem. Efektem ascezy i wyrzeczeń wszelkiego rodzaju może być własne udoskonalenie, ładna sylwetka, nawet lepsze zdrowie, ale nie wyprowadza nas poza samych siebie. Paradoksalnie jest to asceza lub wyrzeczenie samolubne. Nie otwiera nas w kierunku transcendencji,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
98 Podkreśla to Krzysztof Łapiński: Odkrycie filozoficznej praksis, w: Therapeia, askesis, meditatio…, s. 10. „Termin askesis wyrasta z antycznej praktyki ćwiczeń cielesnych, która wtórnie przez starożytnych myślicieli odniesiona zostaje do ćwiczeń duchowych […] askesis jest uzupełnieniem dogma […] Ponadto w sensie uniwersalnym w askesis niechrześcijańskiej nacisk położony jest nie na umartwianie się, ale raczej na panowanie nad ciałem czy nad namiętnościami w dążeniu do ideału autarkiczności. 99 Juliusz Domański, Prasis wewnątrz człowieka. Zagajenie konferencji, w: Therapeia, askesis, meditatio…, s. 30.
146 Co to jest / czym jest modlitwa ale utrwala zamknięcie. Nie chodzi bowiem o wyniszczenie siebie, ale o wyniszczenie miłości własnej. „Ażeby poznać i miłować Boga poprzez Jego dary, trzeba nam ich używać «jakobyśmy ich nie używali»” 100.
„Kto” doświadczenia modlitewnego W doświadczeniu modlitewnym „kto” to człowiek i Bóg. Bóg i człowiek mają charakter apofatyczny. Przykład apofatycznego ujęcia Boga: Zatrzymaj się! Cóż znaczy Bóg?/ nie duch, nie ciało, nie światło,/ nie wiara, nie miłość,/ nie mara senna, nie przedmiot,/ nie zło i nie dobro,/ nie w małym On, nie w licznym,/ On nawet nie to, co nazywa się Bogiem./ Nie jest On uczuciem, nie jest myślą,/ nie jest dźwiękiem, a tylko tym,/ o czym z nas wszystkich nie wie nikt 101.
Ani Boga, ani człowieka nie można poznać całkowicie, co nie znaczy, że wysiłki poznawania nie istnieją. Nie mają one jednak charakteru bezpośredniego, ale pośredni. Boga poznajemy poprzez Jego aktywność stwórczą, a człowieka poprzez jego aktywność twórczą 102. Filozofia Boga, a także filozofia człowieka usiłowały określać Boga i człowieka. Te określenia wyrażały „duchową sytuację czasu”, w którym się pojawiały.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
100 Thomas Merton, Asceza i ofiara, w: tenże, Nikt nie jest samotną wyspą, tłum. Maria Morstin-Górska, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 87 101 Wiersz Angelusa Silesiusa, siedemnastowiecznego niemieckiego poety i mistyka, tłum. Bernard Antochewicz. 102 Rozróżnienia między pojęciami „stwarzać” i „tworzyć” dokonał Kazimierz Sarbiewski (patrz: Zbigniew Grochal, Chrześcijanski Horacy. Maciej Kazimierz Sarbiewski TJ i jego estetyka, Wydawnictwo Ojców Franciszkanów, Niepokalanów 1994).
„Kto” doświadczenia modlitewnego 147
Człowiek Tak jak stały jest spór o wiarę i modlitwę, tak stały jest spór o człowieka. Giovanni Pico della Mirandola w wyobrażonej mowie Boga skierowanej do człowieka zawarł takie słowa: Nie wyznaczyłem ci, Adamie, ani określonej siedziby, ani własnego oblicza, nie dałem ci też żadnego szczególnego zadania, abyś jakiejkolwiek siedziby zapragniesz, jakiegokolwiek oblicza, jakiejkolwiek służby — posiadł to zgodnie z życzeniem i zamysłem i zatrzymał. Określona materia innych stworzeń jest związana prawami przeze mnie ustanowionymi. Ciebie zaś, nieskrępowanego żadnymi ograniczeniami, oddaję w twe własne ręce, abyś zgodnie ze swą wolą sam określił swą naturę. Umieściłem cię w środku świata, abyś tym łatwiej mógł obserwować cały świat. Nie uczyniłem cię ani niebiańskim, ani ziemskim, ani śmiertelnym, ani nieśmiertelnym, abyś sam w sposób wolny i godny ciebie, tworząc siebie, nadał sobie taki kształt jaki zechcesz. Będziesz mógł degenerować się do poziomu zwierząt, będziesz też mógł się odradzać i mocą swej woli wznosić się do poziomu boskiego 103.
Przekonanie Pica della Mirandoli nie zostało bezkrytycznie przyjęte. Człowiek „bez określonej siedziby” i „bez własnego oblicza”, człowiek nijaki, ale który może się stać kim zapragnie, kim zechce, bez żadnych ograniczeń, zdaje się ideałem pociągającym. Stwarza przestrzeń dla ludzkiej wszechtwórczości. Niemniej uwaga, jaką przekazał studentom na wykładzie Władysław Goldfinger-Kunicki: „człowiek może wszystko, ale czy wszystko powinien”, nie pozwala zaakceptować jej w pełni. Kategoria „powinności” nie może zniknąć z antropologii filozoficznej. Określeń człowieka jest wiele. Pragnienie określenia natury „zgodnie z własną wolą” nie tylko nie zniknęło, ale stało się pociągające. Zyskało wiele odmian:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
103 Giovanni Pico della Mirandola, Mowa o godności człowieka, tłum. Leszek Kuczyński, „Przegląd Tomistyczny” 1992, nr 5, s. 155–173.
148 Co to jest / czym jest modlitwa Moje ja któremu trudno się ukorzyć/ przed majestatem Jezusa Chrystusa Za trudne to/ Za mocne nie na moją miarę/ Jak mam żyć jeśli nie na miarę swojego charakteru/ Której nieskończenie daleko do miar Chrystusowych […]/ Za trudne to za mocne to/ Nie na moją wiarę to wezwanie 104.
Wyrażona pokora — „nie na moją miarę, za trudne to, za mocne to” — to akceptacja własnego charakteru, akceptacja własnej natury. Ciągle trwają te same pytania: czy człowiek to zoon politicon? czy homo patiens? czy homo sapiens? homo faber czy homo orans? A może homo ludens? Człowieka od zwierzęcia — zauważa Johann Gottfried Herder — różni refleksja, a Sokrates, według Ernsta Cassirera, uważa, że człowiek to istota, która potrafi dać rozumną odpowiedź na rozumne pytania. Albert Camus natomiast pisze wprost: „Człowiek jest taki, drogi panie, ma dwie twarze, nie może kochać nie kochając siebie” 105, a Max Scheler 120 lat temu pisał, że: „Jesteśmy pierwszą epoką, w której człowiek zupełnie i całkowicie stał się dla siebie «problematyczny»; w której człowiek już nie wie, czym jest, zarazem jednak wie, że nie wie” 106. W odpowiedzi na postawione pytania zauważamy starcie dwóch sil duchowych: animal rationale–animal symbolicum; myślenie ukierunkowanie i fantazjowanie; pień technologiczny i mitologiczny. Te siły są obecne w kulturze i są obecne w umyśle pojedynczego indywiduum. Aby być kulturą i aby być człowiekiem, trzeba utrzymać napięcie między tymi siłami. To wymaga wysiłku.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
104 Maciej Mazurek, Kawafis, poeta z Aleksandrii rozmyśla nad swoją relacją z Jezusem Chrystusem, w: tenże, Żywioły, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu. Redakcja „Toposu”–Instytut Literatury, Sopot–Kraków 2020, s. 49. 105 Albert Camus, Upadek, tłum. Joanna Guze, TMM Polska/Planeta Marketing, Warszawa 2007, s. 24. 106 Max Scheler, Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, tłum., wstęp i przyp. Stanisław Czerniak, Adam Węgrzecki, PWN, Warszawa 1987, s. 151.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 149
Wielorakość rozumienia racjonalności, sprawiedliwości podkopuje autorytety moralne, nie likwidując jednocześnie ich pragnienia. Pozostaje więc pragnienie autorytetu i niemożliwość zaspokojenia tego pragnienia. W języku filozoficznym sytuację tę wyraża rozdarcie między podmiotowym i przedmiotowym aspektem jednostki ludzkiej. Człowiek bowiem jest podmiotem i jako podmiot stara się sam dla siebie być autorytetem, ale jest jednocześnie przedmiotem i w wielu wymiarach egzystencji wymaga, potrzebuje i pragnie autorytetu. Karol Tarnowski w 1996 roku pisał, że odpowiedzialna filozofia Boga musi mieć bliskie związki z filozofią człowieka, z refleksją nad podmiotem. „Ogarnięta lękiem” egzystencja u Tillicha, „podmiot w wezwaniu” u Mariona — oto dwa różne, lecz uzupełniające się obrazy człowieka 107.
Dodajmy do tego podmiot zdestruowany, rozproszony, zanikający. Obrazy człowieka można potraktować jako filozoficzną odpowiedź na pytanie o Transcendencję 108. Pytanie jest to samo. Odpowiedzi się różnią, gdyż wyrażają inny czas kulturowy i inne doświadczenia odpowiadającego. Człowiek jako „istota samorozumiejąca”, Człowiek jako „istota kreująca siebie”. Nawet określenie „homo faber” można potraktować jako odpowiedź na pytanie o Transcendencję, ale odpowiedź, która sytuuje myśl po drugiej stronie przepaści, po stronie „człowieka”. Dodajmy jeszcze określenie Antoine’a de Saint-Exupéry’ego: „człowiek otwarty na morze…” 109. Metafora otwartości na morze określa człowieka, który nie tylko wyraża swój czas, ale widzi nieskończoność.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
107 Karol Tarnowski, Bóg fenomenologów, Biblos, Tarnów 2000, s. 279. 108 Ujmując koncepcje człowieka jako odpowiedź na pytanie o transcendencję, wykorzystuję myśl Gadamera, dotyczącą rozumienia (Hans-Georg Gadamer, Hermeneutyczne znaczenie dystansu czasowego, w: tenże, Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, tłum. Bogdan Baran, Inter Esse, Kraków 1993, s. 277– –285, a także inne strony). 109 Antoine de Saint-Exupéry, Twierdza…, s. 174.
150 Co to jest / czym jest modlitwa Nie ma wątpliwości Gabriel Marcel, że filozofia Boga musi mieć bliski związek z filozofią człowieka, z refleksją nad podmiotem. Tę metafilozoficzną obserwację usprawiedliwia własne doświadczenie umysłowe. Marcel nie widzi możliwości, aby wyobrażać sobie Boga jako istotę obiektywną, neutralną, niezaangażowaną. Bóg dla Marcela jest stronniczy: Nie mogę myśleć Boga, nie myśląc go zarazem jako absolutnej instancji odwoławczej […] tym samym zaś kładę akcent na ten związek osobisty między Bogiem a mną. […] dla Boga jestem o tyle, o ile jestem jedyny 110.
U Thomasa Mertona czytamy: Zrodziłem się bowiem z piętnem samolubstwa […] Nawet kiedy staram się podobać Bogu, zachowuję tę skłonność do schlebiania swojej ambicji, będącej Jego wrogiem. Nawet żarliwa miłość doskonałości, nawet pragnienie cnoty i uświęcenia mogą mieć na sobie tę skazę, że nawet dążenie do stanów mistycznych może nie być czyste, jeśli zapomnimy, że prawdziwa kontemplacja oznacza zupełne wyniszczenie miłości własnej, ubóstwo i czystość serca 111.
Niemoc oderwania się od siebie zmusza do filozoficznego pytania o relacją między doświadczeniem a refleksją, czyli między modleniem się a refleksją, która czyni swoim przedmiotem proces modlitewny. Zwraca na to uwagę na gruncie polskim Kazimierz Twardowski. Twierdzi, że adekwatne poznanie faktów psychicznych (aktywności psychicznych) nie jest możliwe, gdyż refleksja poznawcza w trakcie ich aktywności je zniekształca, a pamięć zniekształca je ex post. „[…] osobnik myślący nie może rozdzielić się na dwie istoty, z których by jedna myślała, a druga by myślenie śledziła” 112.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
110 Gabriel Marcel, Dziennik metafizyczny, tłum. Ewa Wende, Pax Warszawa 1987, s. 202. 111 Thomas Merton, Posiew kontemplacji; Nikt nie jest samotną wyspą, tłum. Maria Morstin-Górska, Znak, Kraków 1989, s. 24. 112 Kazimierz Twardowski, O metodzie psychologii, w: tenże, Wybrane pisma filozoficzne, PWN, Warszawa 1965, s. 209.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 151
Pogrzebanie naszego Ja jest najtrudniejszą rezygnacją i stąd biorą się trudności modlitewne, a także niepokoje i pytania intelektualne o sens, czyli skuteczność modlitwy. Pytania o to, czy Bóg nas słucha i czy naprawdę odpowiada. W refleksji teologicznej pojawia się określenie „zbędności” modlitwy błagalnej. Był to intensywnie dyskutowany problem w środowisku Marcina Lutra i Jana Kalwina 113. Nie wiem, czy jest możliwe dotarcie do przeżywanego doświadczenia modlitewnego po śladach. Pełne zrozumienie, czyli dotarcie, nie wydaje się możliwe. Żadne ludzkie doświadczenie, nawet najlepiej opisane, nie jest w pełni dostępne drugiemu człowiekowi i nigdy nie ma pewności, czy to, co zostało uczynione dostępnym, jest adekwatnym odbiciem tego, co przeżyte. Doświadczenie modlitewne jest indywidualne i niepowtarzalne. Niepowtarzalne nawet u tej samej osoby. Sytuuje się w obszarze między determinacją a określeniem. Kultura każdego z nas określa, ale nie determinuje. Jest w niej miejsce dla wolności i wyboru. W tym obszarze kształtuje się ludzka sobość i z kształtowaniem ludzkiej sobości związane jest kształtowanie doświadczenia modlitewnego. Przekonanie, że „nie ma człowieka bez kultury”, nie oznacza determinizmu kulturowego. Relacja jednostka–kultura jest przedmiotem analiz filozoficznych od najdawniejszych czasów i ciągle pozostaje pytaniem otwartym. Filozofia kultury przedmiotem swoich rozważań czyni doświadczenie modlitewne wyrażone w kulturze poprzez język (poezja i literatura), poprzez gest cielesny, poprzez dźwięk (muzyka, śpiew) wreszcie poprzez malarstwo i wszelkiego rodzaju twórczość. Nie mamy dostępu do indywidualnych odczuć, uniesień, zachwytów i skarg, jeśli nie są one uobecnione kulturze. Dostęp do tego, co wyrażone, także nie jest prostą czynnością intelektualną, nawet jeśli nazwiemy ją rozumieniem czy
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
113 Zob. Christopher Woznicki, Is prayer redundant…, „Journal of Evangelical Theological Society” 2017, nr 6, s. 333–348.
152 Co to jest / czym jest modlitwa interpretacją. Celem tego dostępu jest dotarcie do sensu wyrażonych stanów ducha. Do właściwego odczytania go i ponownego doznania, które zezwoliłoby na uksztaltowanie wspólnoty duchowej, wspólnej wrażliwości. Czy jest to możliwe? „Ateista to rzadki ptak” — głosił często Bogusław Wolniewicz. Nie wiem, co dokładnie chciał powiedzieć tym ideologicznym aforyzmem. To nie znaczy, że ateiści nie istnieli w czasach dawnych, w czasach starożytnych 114. Istnienie emocjonalno-intelektualnych postaw, które odrzucały istnienie drugiego brzegu przepaści, nie może pozostać bez refleksji. „Pakt rzeczywistości ludzkiej z negatywnością” analizuje Paul Ricœur. W jego przekonaniu „negatywność jest uprzywilejowaną drogą powrotu do źródeł” 115, ponieważ tylko przez negatywność możemy odzyskać pierwotną afirmację. Znany i opisany w literaturze filozoficznej jest przykład Clive’a S. Lewisa. Pisze o sobie: Chrześcijaństwo, jak mi się wówczas zdawało, stawiało w samym środku świata Kogoś, kto bez przerwy się wtrąca […] W takim świecie nawet w głębi własnej duszy nie znalazłbym kawałeczka miejsca, który mógłbym ogrodzić drutem kolczastym, a potem wywiesić tabliczkę Wstęp wzbroniony […] 116.
Opisany lęk przed nadrzędnym, absolutnym i nieusuwalnym władcą przechodził długą „pielgrzymkę rozumu”, który pozwolił Lewisowi uświadomić sobie, że ten władca był dobry
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
114 Różnorodność odpowiedzi na pytanie, kto był, a kto nie był ateistą w starożytnej Grecji, uwarunkowana jest m.in. niejasnością pojęcia „ateizm”. Zgoda (statystyczna) istnieje jedynie co do przekonania, że pierwszym ateistą był Diagoras z Melos (por. Marek Winiarczyk, Diagoras z Melos. Prawda i legenda. Przyczynek do historii antycznego ateizmu, Księgarnia Akademicka, Kraków 2015). 115 Paul Ricœur, Podług nadziei, tłum. Stanisław Cichowicz i in., Pax, Warszawa 1991, s. 328. 116 Cyt. za: Peter S. Williams, C.S. Lewis kontra nowi ateiści, tłum. Piotr Bylica, Fundacja Prodoteo, Warszawa 2021, s. 263.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 153
i kochający. Jego istnienie było następstwem odczuwanego pragnienia, transcendentnego, numinotycznego czegoś więcej. Negatywność nie jest prawdą źródłową, jest pokusą. Pokusa jest zakorzeniona w naszej cielesności. „To, co otwiera mnie na dane-tu-oto odciąga mnie od myślenia źródłowego” 117. Na „dane-tu-oto” otwiera mnie moja zmysłowość, jej „roszczenia” do poznania prawdziwego. Filozofia Nicości w przekonaniu Ricœura jest filozofią okrojoną. „I jest to tylko filozofia przejścia od bytu do bycia i z powrotem” 118. Nie ma w niej ruchu afirmacji. No cóż tam, na Zeusa? — mówi Gość z Sofisty — czy my się naprawdę damy tak łatwo przekonać, że byt bezwzględny i doskonały nie ma w sobie ruchu i życia, i duszy, i rozumu, że ani nie żyje, ani nie myśli, tylko uroczysty i święty bez rozumu i bez ruchu trwa na miejscu? Tobyśmy się na straszny pogląd zgodzili. Doprawdy, Gościu (248, F-249) 119.
Także Alfred Norton Whitehead zauważa ruch w naszym doświadczeniu, dojrzewaniu religijnym, gdy mówi, że religia jest przejściem od „God the void” do „God the enemy” i do „God the companion” 120. Proponowany przez Ricœura, a także bliski autorce „ruch afirmacji” nie jest często analizowany, podczas gdy wydaje się ważny i potrzebny do rozumienia doświadczenia współczesności, w czasie której w przestrzeni publicznej częściej mamy do czynienia z różnie przejawiającą się negatywnością. Formułę: „Jesteśmy po uszy zanurzeni w nihilizmie” często można spotkać w wielu
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
117 Paul Ricœur, Podług nadziei…, s. 328. 118 Tamże, s. 389. 119 Cytat z Platona podany za Ricœurem. Ricœur umieszcza go na końcu książki Podług nadziei. Rozumiem, że stanowi on podsumowanie jego refleksji jako nawrót hermeneutyczny do myśli Platona po krytycznej analizie. 120 Por. Charles Hartshorne, Peden Creighton, Whitehead’s View of Reality, Pilgrim Press, New York 1981, s. 148.
154 Co to jest / czym jest modlitwa tekstach publicystycznych. Oznacza to, że jak się dowiadujemy z Teologii niemieckiej, „czasami włada człowiekiem Duch Boży i ma go w swej mocy i takoż zły duch” 121. Poza opisywanymi doświadczeniami i filozoficznymi refleksjami na temat negatywności od lat trzydziestych do pięćdziesiątych XX wieku pojawia się teologia laicyzacji. W przekonaniu Friedricha Gogartena laicyzacja dotyczy samej istoty wiary, choć nie powinna zajmować miejsca wiary. Nie jest zjawiskiem tylko negatywnym. Jej pozytywnym aspektem jest to, że świat odbóstwiony i zdesakralizowany uświadamia człowiekowi, że nie jest poddany mocom i siłom, które determinują jego los, że ma rozum i wolę i może dokonywać wyboru. Problem według Gogartena pojawia się wtedy, kiedy człowiek traci wiarę i absolutyzuje rozum 122. Rozum — w jego przekonaniu — nie jest w stanie przewidzieć przyszłości ani wypełnić potrzeby sensu. Myśl Ricœura, której zawdzięczamy przekonanie, że negatywność jest pokusą, a nie występkiem czy przestępstwem, otwiera nas na możliwość włączania, nie zmusza do wykluczania. „Włączanie” znaczy tu rozumienie, a rozumienie nie jest tożsame ze zrozumieniem. Rozumienie nie jest pełne, nie jest całkowite, ale pozwala włączać się do człowieczeństwa, w którym nie ma zestrojenia, ale jest możliwe współbrzmienie. Podkreślmy jednak, że Ricœur, wtedy kiedy chodzi o innego człowieka, często
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
121 Frankfurtczyk, Teologia niemiecka, tłum. Piotr Augustyniak, Fundacja Augusta hrabiego Cieszkowskiego, Warszawa 2013, s. 18. Piotr Augustyniak informuje we Wprowadzeniu: „Traktat powstał prawdopodobnie w drugiej połowie XIV wieku w kręgu tzw. mistyki nadreńskiej, której najwybitniejszymi przedstawicielami byli Mistrz Eckhart i Tauler. Teologia mistyczna podejmuje zasadnicze wątki ich doktryny mistycznej, wzbogacając ją o nowe oryginalne elementy. Pierwotny tytuł, podobnie jak imię autora, nie jest znany. Dzisiejszy zawdzięczamy Lutrowi, podobnie jak samą znajomość traktatu, albowiem właśnie ojciec reformacji upowszechnił go wydając dwukrotnie drukiem w roku 1516 (wersja niepełna) i 1518 (pełny tekst)” (s. 6). 122 Friedrich Gogarten, Der Mensch zwischen Gott und Welt, Vorwerk, Stuttgart 1956.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 155
podkreśla, że aby „stanąć w obliczu innego, trzeba być sobą” 123. Taka konstatacja prawdopodobnie wzbudziłaby zgodę każdego. Trudność się pojawia, gdy „Tym Innym” jest Bóg. gdy człowiek w stopniu, w jakim to możliwe, będzie smakować to, co doskonałe, wówczas wszystkie stworzone rzeczy — a nawet on sam — staną się dla tego człowieka niczym […] I w ten sposób człowiek staje się tak ubogi, i w sobie samym w ogóle niczym, a w nim i wraz z nim wszelkie „coś”, to jest wszystkie stworzone rzeczy 124.
Powyższy opis nie jest jedyną propozycją sposobu przekraczania czy zmniejszania dystansu między Bogiem a człowiekiem. Nawet nie wszystkie nurty mistyczne czynią pełną anihilację podmiotowości warunkiem mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Nie czyni tak św. Jan od Krzyża ani św. Teresa — doktorzy kościoła. Podkreślają, że „smakowanie” tego, co doskonałe, nie przemienia człowieka automatycznie, wymaga ogromnego trudu, fizycznego i psychicznego. Jesteśmy tak sobie drodzy — pisze św. Teresa — i tak opieszali w oddaniu się całkowicie Bogu, że nie dochodzimy do usposobienia się dla otrzymania jej [prawdziwej miłości Boga — Z.R.], gdyż Jego Majestat nie chce, abyśmy cieszyli się posiadaniem rzeczy tak drogocennej nie płacąc za nią wysokiej ceny 125.
„Bycie sobie drogim”, dostrzeżone, opisane i przezwyciężane przez św. Teresę, wydaje się zakorzenione i rozpowszechnione we współczesnym usposobieniu nie tylko indywidualnym, ale też społecznym. Jednocześnie współcześni psychoterapeuci mają do czynienia z pacjentami, którzy wymagają wzmacniania własnej wartości, czyli w przekonaniu terapeutów tego, aby poszczególny pacjent stał się bardziej akceptowany dla samego siebie. „Bycie sobie drogim” można rozumieć dwojako: jako rodzaj
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
123 Paul Ricœur, Podług nadziei…, s. 178. 124 Frankfurtczyk, Teologia niemiecka…, s. 145. 125 Św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia…, s. 105.
156 Co to jest / czym jest modlitwa samolubstwa, ale także wysokiego mniemania o sobie. Ani jedno, ani drugie nie stanowi istotnej wartości, choć może być źródłem problemów psychicznych, wymagających czasem nawet psychoterapii. Anihilacja siebie i „wszystkich stworzonych rzeczy” nie przez wszystkie nurty mistyczne jest identycznie rozumiana. Podkreślana jest walka w dążeniu do doskonałości prowadzącej do przemiany wewnętrznej, która może być rozumiana jako anihilowanie poprzedniej postawy. Doświadczenia mistyczne nie są jedynym sposobem, który umożliwia przekroczenie przepaści, jaka istnieje między Bogiem a człowiekiem. Jest nim sposób życia sugerowany w Ewangelii. Koncepcje podmiotowości nie są teoriami naukowymi. „Sobość” ma wiele imion. Inną odpowiedź znajdziemy w refleksji filozoficznej, inną w psychologicznej czy prawniczej. Być sobą to być podmiotem, to być wolnym i odpowiedzialnym, co oznacza być sądzonym, a nie diagnozowanym. Inaczej odpowie na to pytanie sam Ricœur, inaczej Gadamer, a jeszcze inaczej Roman Ingarden. Jestem siłą — pisze Ingarden — co chce być wolna. I nawet trwanie swojej wolności poświęci. Ale zewsząd, pod naporem sił innych żyjąca, niewoli zarodź sama w sobie znajduje, jeśli się odpręży, jeśli wysiłku zaniecha. I wolność swoją utraci, jeśli się sama do siebie przywiąże. Trwać i być wolna może tylko wtedy, jeśli siebie samą dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, piękna i prawdy. Wówczas dopiero istnieje 126.
„Siła”, która jest mną, która czyni mnie podmiotem, wtedy kiedy jest twórcza, jest wolą. Ingarden nie chce z niej rezygnować. Przeciwnie, ona — nastawiona na tworzenie wartości — czyni mnie sobą i pozwala mi istnieć.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
126 Roman Ingarden, Człowiek i czas, w: tenże, Książeczka o człowieku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, s. 68–69.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 157
Myśl Ingardena akcentuje aktywność podmiotu ludzkiego, ale człowiek jest także pasywny. Pasywny nie znaczy apatyczny, który nie ma żadnych pragnień i potrzeb. Człowiek nie jest kamieniem. Pasywny znaczy, że jesteśmy w stanie coś odbierać. Że coś nas pociąga, że coś nas porusza, że coś nas zachęca, kusi czy przywołuje, że czegoś doznajemy. Często są to doznania podprogowe, nie skupiające naszej uwagi, trudne do zwerbalizowania, nie do końca uświadamiane. Coś, co przychodzi nam na myśl nad ranem w półśnie lub jak mówimy „ni stąd, ni zowąd” — nagle. Pojawia się pytanie: Skąd przychodzi? I co przychodzi? Otwiera nas na inność, a jednocześnie uświadamia nam naszą sobość. „Obszar tego, co własne, bez którego nikt nie byłby tym lub tą, kim jest, zawdzięczamy wyjściu ku czemuś obcemu, co się nam wymyka” 127. To coś, co się nam wymyka, nas nie tylko — jak mówi Levinas — nawiedza. Ono nas może niepokoić, może nas dotknąć, absorbuje nas, ale nie daje się ująć. Jest — jak określa to Bernhard Waldenfels — hiperfenomenem, „gdyż pokazuje się w ten sposób, że się wymyka” 128. Opisane na początku tego rozdziału doświadczenie Simone Weil jest przykładem czy ilustracją ludzkiej responsywności. Wymyka się nam również nasza sobość. Też nie możemy jej ująć, a dzięki temu, że jesteśmy nawiedzani przez coś obcego, w naszej sobości jest coś obcego. Zagadnienie Innego, Obcego i Sobości stało się ważnym tematem myśli fenomenologicznej. Barbara Skarga rozróżnia trzy pojęcia sobości: sobość eidetyczną, teleologiczną i egzystencjalną: Jesteśmy takim bytem, któremu została dana możność przekraczania granic, którego nie można zamknąć w Tym-Samym, który szukając tego, co mu właściwe, otwiera to, co zamknięte, wprowadzając nieustannie zmianę 129.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
127 Bernhard Waldenfels, Podstawowe motywy fenomenologii obcego, tłum. Janusz Sidorek, Oficyna Naukowa, Warszawa 2009, s. 42. 128 Tamże, s. 53. 129 Barbara Skarga, Tożsamość ja, w: taż, Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne, Znak, Kraków 1997, s. 274.
158 Co to jest / czym jest modlitwa Emmanuel Levinas zwraca uwagę na inny aspekt relacji sobości z Innym. W jego przekonaniu czyni mnie sobą to, że jestem dla innego. „Niemożność uchylenia się” to znamię mojej jedności 130. W Teologii niemieckiej i w całym nurcie mistyki nadreńskiej woli należy się pozbyć. „[…] człowiek sam z siebie nie zna niczego dobrego i nie do tego jest zdolny” 131. Człowiek modlący się, homo orans, nie rezygnuje z własnej tożsamości i chociaż modlitwa ma wpływ na treść i formę tej tożsamości, zmienia ją, kształtuje, to nie zezwala na przekroczenie przepaści. Pozwala więcej i lepiej rozumieć z tego, co transcendentne. Z tego, co święte, i z tego, co profaniczne. Z tego, co ustalone i czego ze względów religijnych i społecznych należy przestrzegać. A także co i w jaki sposób można i należy przekraczać. Może bowiem być tak — jak pisze Clive S. Lewis — że ustalone „święte miejsca, rzeczy i dni przestają nam przypominać […] że cała ziemia jest święta i każdy krzak […]” 132. Dla Lewisa nie tylko miejsca religijnie ukonstytuowane jako sakralne są miejscami obecności Boga, „ale cała ziemia jest święta”. Thomas Merton — i nie tylko on — wyraźnie podkreśla, że nawet doskonała asceza i umartwienie nie prowadzą do zjednoczenia z Bogiem, jeżeli nie są nakierowane na Niego, jeśli ich celem nie jest zjednoczenie z Bogiem. Efektem ascezy i wyrzeczeń wszelkiego rodzaju może być własne udoskonalenie, ładna sylwetka, nawet lepsze zdrowie, ale nie wyprowadza nas poza samych siebie. Paradoksalnie jest to asceza lub wyrzeczenie samolubne. Nie otwiera nas w kierunku transcendencji, ale utrwala
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
130 Emmanuel Levinas, O Bogu, który nawiedza myśl, tłum. Tadeusz Gadacz, Znak, Kraków 1994, s. 161. 131 Frankfurtczyk, Teologia niemiecka…, s. 122, rozdz. 44. To sformułowanie pojawia się w wielu rozdziałach. 132 C.S. Lewis, O modlitwie. Listy do Malkolma, tłum. Magda Sobolewska, Esprit, Kraków 2011, s. 113.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 159
zamknięcie. Nie chodzi bowiem o wyniszczenie siebie, ale o wyniszczenie miłości własnej. Najmocniej i najtrafniej wyraził to Cyprian Kamil Norwid: „Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim […] 133. Jeżeli mówimy o człowieku, jeżeli chcemy go zrozumieć i opisać, to musimy użyć także innych kategorii, takich jak „przekraczanie”, „potrzeba — pożądanie — pragnienie”, „twarz”, „pragnienie powrotu”, „dialog”, „modlitwa”, „komunikacja”, ale także „powinność”. ⁂ Doświadczenie modlitewne. Przywilej czy obowiązek? Rozmowa, dar? Czy działanie? Wydawać by się mogło, że wszyscy ludzie mogą się modlić, że modlitwa jest obecna w każdej kulturze i jest jedną z wielu podobnych do innych czynności ludzkich, które różnią się między sobą spełnianą funkcją. Myśl filozoficzno-teologiczna ujmuje jednak modlitwę jako czynność specjalną, wyjątkową. Jako przywilej. „Przywilej modlitwy jest najwyższą cechą wyróżniającą człowieka […]” 134 — pisze Abraham Joshua Heschel — ponieważ człowiek modlitwą przywraca światu Boga. Czy jest to przywilej ludzki, który odróżnia nas od świata nieludzkiego, przyrodniczego i internetowego? Czy jest to przywilej, który rozróżnia ludzi? Nie wszyscy wszak potrafią się modlić, choć chcą się modlić. Nie wszyscy też, którzy się modlą, są przekonani, że ich modlitwa dosięga Boga, że Bóg ich słyszy i słucha. Ten przywilej nie zawsze jest łatwo realizować, jeśli jesteśmy uprzywilejowani, a co, jeśli modlitwa
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
133 Cyprian Kamil Norwid, Promethidion, w: tenże, Pisma wszystkie, t. 3: Poematy, PIW, Warszawa 1971, s. 431. 134 Abraham Joshua Heschel, Człowiek szukający Boga…, s. 58.
160 Co to jest / czym jest modlitwa nie jest przywilejem, ale obowiązkiem? Realizować czy spełniać obowiązek też nie zawsze jest łatwo. Też towarzyszą mu niepokoje: czy spełniam dobrze? A jeśli modlitwa to obwiązek, to — zgodnie z kantowskim rozumieniem obowiązku — nie powinna być przyjemnością. Nie zawsze, ale często modlitwa jest przyjemnością, choć wymaga wysiłku. Polega on na tym, że homo orans musi skupić tendencje — czasami sprzeczne czy konfliktogenne, które w umyśle ludzkim istnieją — w jednym kierunku. W kierunku wertykalnym. „Czasem jednak ów konflikt jest tak silny, iż powoduje kryzys w praktyce modlitewnej” 135. Najtrudniejsze jest wyzbycie się egocentryzmu. W każdej bowiem modlitwie prosimy o coś dla siebie lub dla bliskich, dziękujemy za coś, co było dla nas lub dla bliskich. Nawet czynności ascetyczne, które wykonujemy dla Boga, w gruncie rzeczy zawsze także wykonujemy dla siebie. Czyniony dla Boga post czy inne wyrzeczenie stają się postem czy wyrzeczeniem dla siebie. Post jest zdrowy, ale trzeba wiedzieć, jak go stosować, sprzyja też ładnej sylwetce itd. Nawet gdy post jest poprzedzony intencją skierowaną ku Bogu, jednocześnie towarzyszy mu często, jeśli nie zawsze, świadomość, że to jest również dla mnie. Dylemat „przywilej czy obowiązek” jest przezwyciężany przez koncepcję, która traktuje modlitwę jako egzystencję, jako czyn. Jeżeli czyn jest połączony z intencją odniesioną ku Bogu, to czyn ten może się stać modlitwą. Mówimy wtedy o modlitwie czynu 136. Modlitwa czynu to jedyne rozumienie modlitwy, które łączy dwa brzegi: sacrum i profanum. Praca, działanie, czynności należą do profanum, intencja, która kieruje je ku Bogu, przekracza przepaść. Ksiądz prof. Waldemar Chrostowski na pytanie, czy pracę intelektualną o doświadczeniu religijnym można traktować
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
135 Piotr Klimowski, Filozofia modlitwy…, s. 209. 136 Por.: Józef Tischner, Jak żyć, TUM, Wrocław 2018, s. 61–68; Karl Rahner, Kiedy się modlisz…, s. 9–22.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 161
jako modlitwę, odpowiedział, że oddajemy Bogu to, co najlepsze, a więc oczywiście tak, pod warunkiem, że praca nie jest przeciwko Bogu. Pozostaje pytanie czy nasze Ja, nasza tożsamość zostają zniesione w pracy intelektualnej? Odpowiedź nie jest oczywista. Praca od czasu średniowiecza ma autorstwo, nie jest anonimowa. Nawet jeśli artyści czy uczeni, tworząc, w pełni oddają się procesowi tworzenia, przez co czasem zaniedbują siebie i żyją tylko swoją pracą, to i tak nie rezygnują z podpisania dzieła własnym imieniem. Obecnie nawet kapłan odprawiając mszę świętą czy wygłaszając homilię jest przedstawiany z imienia i nazwiska. Modlitwa jako dar, jako rozmowa. Modlitwa „jako dar” nie jest rozumiana tak jak „modlitwa jako rozmowa”. Klemens Aleksandryjski definiuje modlitwę jako dialog z Bogiem. Rozważa to Heschel: Modlitwa nie jest monologiem. Ale czy to jest dialog z Bogiem? Czy człowiek zwraca się do niego tak jak osoba do osoby? Nie jest rzeczą właściwą opisywać modlitwę przez analogię z rozmową ludzką; my nie przekazujemy Bogu żadnych wiadomości. Sprawiamy tylko, że sami możemy być dla Boga przekazem… jest to dążenie do tego, by stać się przedmiotem Jego myśli 137.
Modlił się Jezus w Ogrójcu: „upadł na twarz i modlił się tymi słowami «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty»” 138, ale także modlił się jako arcykapłan: Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwalą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jednego prawdziwego Boga, oraz tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa 139.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
137 Abraham Joshua Heschel, Człowiek szukający Boga…, s. 49–50. 138 Ewangelia według św. Mateusza 26,39. 139 Ewangelia według św. Jana 17, 1–3.
162 Co to jest / czym jest modlitwa Znamy modlitwę Jezusa w Ogrójcu. O co się modlił? Aby nie zaistniało coś, co zaistnieć musiało. Lęk i przerażenie — ludzkie uczucia trudne do wyobrażenia podporządkowane woli Boga. Zaakceptowane. O co Jezus modli się w modlitwie arcykapłańskiej? O moc, o zdolność doprowadzenia ludzi do wiary, do życia wiecznego 140. Modlił się Roman Ingarden. Jego mistrz Husserl ujawnił własną postawę modlitewną, gdy przed swoją śmiercią mówił do żony: „Bóg obdarzył mnie łaską i pozwolił mi umrzeć” 141. Ingarden w pamiętniku: O Boże do Ciebie się zwracam z prośbą o pomoc. Wprawdzie niektórzy mówią, że Ciebie nie ma, lecz oni kłamią, oni są mali duchem, boją się kary za swe doczesne życie. Ja pomimo, żem dużo przeciw Tobie zawinił, pomimo że pewnie kara mnie swoja czeka, pomimo tego ja wiem, że jesteś i królujesz. I dlatego zwracam się do Ciebie, Panie: Wyzwól już ludzkość z piekielnych mąk. Wyzwól, wyzwól, wyzwól! A dopóki tego nie uczynisz, to daj nam siłę do znoszenia okropności i daj nam ufność i wiarę w Ciebie i daj drogowskaz życia 142.
To była modlitwa młodego człowieka, ucznia. W latach późniejszych w filozoficznej refleksji Ingardena nie odnajdujemy tej samej postawy silnej wiary i prośby. Pojawia się natomiast przekonanie o wadze silnej podmiotowości. To przekonanie — być może — nie pozwalało mu na akceptujące rozumienie postawy Edith Stein. Zarzucał jej „nieżyciowość”. W odpowiedzi pisała:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
140 Głęboką teologiczną interpretację modlitwy arcykapłańskiej znajdujemy w: Joseph Ratzinger, Jezus z Nazaretu, cz.2: Jedność. Informację o tym dostałam od O. dr. Michała Ziółkowskiego. 141 Radosław Kulik, Mariusz Pandura, Jestem filozofem świata = Kósmou filósofós eími. Roman Witold Ingarden (1893–1970), cz. 1: Lata 1893–1938, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2019, s. 734. Tę informację przekazała Ingardenowi w liście żona Husserla. 142 Tamże, s. 27–28.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 163 Jestem teraz w przededniu przejścia na katolicyzm. O tym, co mnie do tego skłoniło, nic Panu nie pisałam. Bo też jest trudno o tym wszystkim mówić, a tym bardziej pisać. W każdym razie przez te ostatnie lata dużo więcej żyłam niż filozofowałam. Moje prace są zawsze odzwierciedleniem tego, czym zajmowałam się w życiu, bo jestem już tak skonstruowana, że nie mogę się obyć bez refleksji 143.
Modlił się św. Tomasz: Panie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj/ mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat/ i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie/ poważnym, lecz nie ponurym; uczynnym, lecz nie narzucającym się. Szkoda mi nie/ spożytkować wszelkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że/ chciałbym zachować do końca paru przyjaciół. Wyzwól mój umysł od niekończącego/ się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij/ mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę, jak ich przybywa, a chęć/ ich wyliczania staje się z upływem lat coraz większa. Nie proszę o łaskę rozkoszowania/ się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość do wysłuchania ich./ Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego/ poczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć/ z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych/ rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym […] Amen 144.
Modlił się rabbi Maggida: Uchowaj nas przed odwracaniem się od ludzi i przed pychą, przed gniewem i porywczością,/ przed ponurymi myślami i potwarzą,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
143 Spór o prawdę istnienia. Listy Edith Stein…, list z 15.10.1921, s. 136. 144 Modlitwa jest umieszczona na grobie św. Tomasza w Tuluzie.
164 Co to jest / czym jest modlitwa i wszelkim innym złym obyczajem oraz/ przed wszystkim, co wyrządza szkodę Twej świętej i czystej służbie. Zlej na nas świętego/ ducha Twego, byśmy zawsze trwali przy Tobie i Ciebie pragnęli […] Uchroń nas/ przed zawiścią w stosunku do towarzyszy, niechaj w sercu naszym żadna zazdrość nie/ powstanie. […] Spraw, by serce nasze dostrzegało zalety, nie wady naszych towarzyszy i by każdy z nas rozmawiał z towarzyszem swoim w tak uczciwy sposób, jak Tobie to/ miłe. […] Amen. Niechaj taka będzie wola 145.
Modlił się Tołstoj: Ogarniał mnie strach i zaczynałem się modlić do tego, którego szukałem, aby mi pomógł. A im więcej się modliłem, tym wyraźniejsze było dla mnie, że on mnie nie słyszy, że nie ma nikogo, do kogo można by się było zwracać, i z rozpaczą w sercu, że nie ma, nie ma Boga, mówiłem „Panie, zmiłuj się, uratuj mnie. Panie, poucz mnie, Boże mój!”. Ale nikt nade mną nie miał zmiłowania i czułem, że życie moje utknęło 146.
Człowiek modlący nie zastanawia się, czy modlitwa ma sens, czy Bóg go wysłuchuje i czy w ogóle go słucha. Wierzy, że tak. „Jeżeli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, proście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” — czytamy w Ewangelii św. Jana 147. Modli się, bo ma w sobie pragnienie nawiązania kontaktu z tym, co transcendentne, co go przekracza, co nadprzyrodzone. Z mocą, która nie jest martwą siłą i może wejść w kontakt. W refleksji filozoficznej modlitwa staje się jakby czwartym sposobem przekraczania przepaści metafizycznej. Pojęciem, które to umożliwia, staje się „pragnienie”. Pragnienie usytuowane jest po obu stronach przepaści. Jest na brzegu ludzkim i na brzegu
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
145 Martin Buber, Gog i Magog, tłum. Jan Garewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 61. 146 Lew Tołstoj, Spowiedź, tłum. Bogdan Baran, Aletheia, Warszawa 2011, s. 148. 147 Ewangelia św. Jana 15,7.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 165
Boskim. „Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli, nie pragnęli czegoś od Niego, aby to posiadać dla siebie, ale pragnęli jego żywej obecności w naszym życiu” 148. Modlitwa staje się odpowiedzią. W artykule 2560 autorzy Katechizmu piszą wprost: „Modlitwa — czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie — jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli”. Istotą modlitwy jest Bóg, nawet bowiem to, co w modlitwie jest autorstwa podmiotu modlącego, też jest zakorzenienie w Bogu. Autorzy Katechizmu zwracają też uwagę na zespolenie dwóch światów, między którymi rozgrywa się relacja modlitewna 149. Podkreślany jest jednak przede wszystkim językowy charakter modlitwy. Istnieją także — bliskie autorce — próby rozszerzania znaczenia modlitwy poza działanie językowe w kierunku „modlitwy ontologicznej” i „modlitwy nieświadomej”. Modlitwa ontologiczna to „wszystko, co dobrze jest czynione” 150. Henri Brémond pisał: Podobnie jak wszelka działalność ludzka, jak praca kowala lub chemika, tak i trud poetycki może i zresztą powinien być podporządkowany celowi nadprzyrodzonemu i przez to stawać się zasługą w teologicznym sensie tego słowa: środkiem uświęcenia i — mówiąc jasno — modlitwą 151.
O modlitwie nieświadomej pisze Krystyna Zwolińska, analizując twórczość artystyczną. Artyści „obdarzeni są intuicją, która pozwala im na ogląd rzeczywistości duchowej […]. Dotyczy to
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
148 Włodzimierz Zatorski, OSB, Modlitwa chrześcijańska…, s. 18. 149 Remigiusz T. Ciesielski, Modlitwa jako nazwanie. Możliwość pojmowania Boga we współczesnych praktykach modlitewnych religii katolickiej, „Przegląd Religioznawczy” 2011, nr 1 (239). 150 Zenon Ożóg, Modlitwa w poezji współczesnej, Biblioteka Frazy, Rzeszów 2007, s. 12–13. 151 Henri Brémond, Poeta i mistyk, tłum. Aleksandra Olędzka-Frybesowa, w: Antologia współczesnej estetyki francuskiej, wyb. i wstęp Irena Wojnar, PWN, Warszawa 1980, s. 70–71.
166 Co to jest / czym jest modlitwa również artystów niewierzących […] zdążają ku miejscu, gdzie dusza dotyka Tajemnicy” 152. Pragnienie dostrzeżone i opisane przez Platona nie zniknęło całkowicie z umysłu człowieka współczesnego, choć nie zawsze jesteśmy świadomi tego pragnienia. Zmieniły się konteksty wewnętrzne i zewnętrzne, zmieniły się i nagromadziły interpretacje, a to utrudnia dotarcie do pragnienia źródłowego i jego zaspokojenie. Pragnienie Erosa w platońskim opisie zostaje zaspokojone. Opis ten można nazwać starożytnym modelem, wzorcem doświadczenia mistycznego. Doświadczenia mistyczne były i są współcześnie wyrażane w kulturze 153. Doświadczenia modlitewne są jednak motywowane przez niezaspokojone pragnienia, przez „niewiedzę pragnienia”. I choć nie często są spełniane w doświadczeniu zjednoczenia ze światem sakralnym, to pragnienie, aby „usłyszeć zwrócone do nas wezwanie”, jest w modlitwie obecne. W filozofii po jej przewrocie etycznym deklarowany jest zwrot teologiczny, to znaczy, że filozofia podejmuje zagadnienia, które należały do obszaru teologicznego. Etienne Gilson, świadomy tego, że ludzie zafascynowani osiągnięciami naukowymi tracą zmiłowanie do metafizyki i do religii i oddzielają religię od filozofii, podczas gdy można je połączyć, pisze:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
152 Krystyna Zwolińska, Sztuka i modlitwa, w: Sacrum i profanum, opr. Nawojka Cieślińska, Znak, Kraków 1989, s. 45. Na analogiczną interpretację, choć nie pojawia się w jego tekście słowo „modlitwa”, zezwala również refleksja Władysława Stróżewskiego na temat twórczości: „Miara i waga są nie zewnątrz artysty, ale w nim samym; stanowią to, co można nazwać poczuciem granicy, wyczuciem artystycznym — właściwością wrodzoną artyście, a dzięki natchnieniu podniesioną na wyżyny genialnego objawienia” (Władysław Stróżewski, Dialektyka procesu twórczego, Państwowe Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1983, s. 281). Tak rozumiana twórczość może być rozumiana jako modlitwa. 153 Por. św. Jan od Krzyża, św. Teresa i in.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 167 Ale tylko ci mogą tego dokonać, którzy rozumieją, że „Ten, który jest” Bogiem filozofów, to „Ten, który jest” — Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba — i pyta — […] czy można dosięgnąć takiego Boga tylko za pomocą rozumu filozoficznego bez oparcia o Objawienie? 154.
Choć myśl o połączeniu „Boga filozofów” z „Bogiem objawionym” jest akceptowana w perspektywie metafizycznej, doświadczenie pokazuje fundamentalną różnicę. Podkreśla to Martin Heidegger, pisząc o Bogu filozofów: „Do tego Boga człowiek nie może się ani modlić, ani mu się ofiarować […] ani paść na kolana, ani […] muzykować i tańczyć” 155. Istnieją wiersze, które mają charakter refleksji filozoficzno-teologicznej. Trudno je wprost nazwać wierszami modlitewnymi. Nie ma w nich próśb, nie ma narzekania, nie ma walki ze sobą ani protestu, że Bóg nie wysłuchał. Są wysiłkiem rozumienia ludzkiej egzystencji przez tego, który wierzy. Irena Stopierzyńska Każdy dzień Dzisiejszy dzień, jak każdy inny wypełniony jest Bogiem — jak te przed wiekami — na początku stwarzania niezliczonych bytów i oznaczania pieczęcią odrębnego istnienia, każdy dzień, także dzisiejszy, zanurzony w mocy Boga żywi się nadzieją, że choroba cierpienie i śmierć nie zabiorą wszystkiego, co otrzymał człowiek od Ojca Odwiecznego, który obdarzył go istnieniem dwojakim: śmiertelnym — zniszczalnym i duchowym — niezniszczalnym, wiadomo, że wszystko, co wzięte z materii, ginie, zanika, przepada, bo zależne jest od wyliczeń kosmicznego zegara, który wyznacza początek życia i dzwonem oznajmia jego kres, życie jest darem i obietnicą, że On będzie naszym Dziedzictwem i Przeznaczeniem,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
154 Etienne Gilson, Bóg i filozofia…, s. 65. 155 Martin Heidegger, Onto-teo-logiczna struktura metafizyki, tłum. Janusz Mizera, „Logos i Etos” 1991, nr 1, s. 97–98; por. także: Zofia Rosińska, Psychoterapeutyczna rola modlitwy…, s. 174–199.
168 Co to jest / czym jest modlitwa a obecny czas Boskiej Opatrzności niech nas uzdrawia z tego, co nas boli, aż nadejdzie ten dzień ostatni, który przed nami otworzy obiecany Dom Boży! 156.
To poważny wiersz teologiczny, za pośrednictwem którego każdy wierzący mógłby się modlić. Jest w nim wiara i nadzieja. Nie ma niepokojów, lęków czy wątpliwości. Jest pewność, że ostatni dzień „tu i teraz” otworzy przed nami „obiecany Dom Boży”. Zapytajmy jednak, czy modląc się za pośrednictwem powyższej modlitwy, nabieramy pewności, której czasami nie mamy. Karl Rahner odpowiada, że tak, gdyż kiedy się modlimy, wtedy modli się w nas „duch Boga”, który w nas działa. Duch mocny mieszkający poza całą naszą słabością… On jest nie tylko Bogiem, przed którym zginamy kolana, lecz działa w nas, z nami i dla nas. Najbardziej wtedy, gdy spełniamy to, co rozstrzyga o naszym życiu: gdy się modlimy 157.
Wreszcie należy zapytać o wartość poznawczą doświadczenia modlitewnego. Czy poprzez modlitwę coś poznajemy, czy czegoś się uczymy, czy jedynie zmienia się nasz sposób patrzenia? Jeżeli przyjmujemy, że modlenie się jest skierowanie na bezczasie, wyraża nasze pragnienie, aby zbliżyć się ku Bogu, to dostrzegamy sens w poszukiwania arche i telos, czyli w poszukiwaniu prapoczątku i końca. Kategoriami są tu jednak nie tyle poznanie i prawda, ile pragnienie, wychylanie się poza czas i uwarunkowanie teraźniejszością, poszukiwanie. Obecność pragnienia i modlitwy w naszym życiu nie tyle umożliwia poznanie arche i telos, ile zmienia nasze patrzenie. Zmienia nasze patrzenie i przyczynia się do zmiany nas samych. Przyczynia się do metanoi.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
156 Irena Stopierzyńska, Każdy dzień, wiersz przekazany przed opublikowaniem. 157 Karl Rahner, Kiedy się modlisz…, s. 3.
„Kto” doświadczenia modlitewnego 169
Często spotykamy się z żalem czy pretensjami, że Bóg nas nie wysłuchał. Mamy do Niego pretensję. Podobną sytuację przeżywał już w Starym Testamencie prorok Jeremiasz. Pan Bóg powiedział mu wprost: „Ty zaś nie wstawiaj się za tym narodem, nie zanoś za niego błagań ani modłów, ani też nie nalegaj na Mnie, bo cię nie wysłucham” 158. Co było powodem takiej ostrej mowy Boga? To, że naród izraelski odszedł od Boga i jego przykazań, czcił bożków i uparcie nie chciał się nawrócić mimo nawoływań proroków. I doczekał się wojny, zniszczenia Jerozolimy i przesiedlenia do Babilonii. W Nowym Testamencie ludzie też często nie otrzymywali tego, o co prosili. Tym powiedział Apostoł Jakub w swoim liście: „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie” 159. Zła modlitwa to prośba o spełnianie własnych egoistycznych pragnień, bez uwzględniania woli bożej, to prośba bez pełnej ufności to prośba tych, którzy wątpią, są „duchowo rozdarci” 160. Modlitwy błagalne istniały także w literaturze greckiej. Przedstawiany tam błagający zasługiwał na litość i szacunek. Simone Weil, która prezentuje sytuacje błagalne w starożytnej Grecji, pisze, że: „Nie ma większego świętokradztwa od obojętności wobec tych, którzy błagają” 161.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
158 Księga Jeremiasza 7,16. 159 List św. Jakuba 4,3. 160 Ks. Robert Głuchowski pisze: „Pierwszy warunek — podjęty w 1,5–8 — dotyczy modlącego się i jest następujący: aby modlitwa została wysłuchana musi być zanoszona przez kogoś, kto ufa Bogu i całym życiem jest mu oddany. Kto się modli, powinien się modlić z wiarą i bez żadnych wątpliwości, że zostanie wysłuchany (por. 1,6). Wtedy bowiem Bóg «daje wszystkim chętnie i nie wymawiając» (1,5). Ten natomiast, który jest «mężem chwiejnym, niestałym na wszystkich swych drogach» (1,8) nie może się spodziewać, że Bóg go wysłucha. Modlitwa wymaga więc zaufania Bogu i konsekwentnej życiowej postawy proszącego”, https://biblia.wiara.pl/doc/7368718.Modlitwa-w-Liscie-Jakuba. 161 Simone Weil, Szaleństwo miłości. Intuicje przedchrześcijańskie, tłum. Maria E. Plecińska, Brama, Poznań 1996, s. 117.
170 Co to jest / czym jest modlitwa Dychotomiczny podział umysłu ludzkiego na „wiarę i wątpienie” trudny byłby do utrzymania współcześnie. Często oba te stany istnieją razem. Modlitwa może pomóc w zwiększaniu wiary i zmniejszaniu wątpienia. Wiara w miłosierdzie boże — nawet z wątpliwościami — daje ludziom jednak nadzieję, jak to wyraża przytoczony niżej wierszyk: Nawet stąd: Zeszłej nocy w Tawernie/ spotkałem pijanego ascetę/ miał na szyi różaniec/ w dłoni zaś kubek wina. Dlaczego zamieszkałeś w Tawernie/ — spytałem. Odpowiedział — Jest ścieżka do Boga co nawet stąd wiedzie 162.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
162 Baha ad-Din Amili, Nawet stąd, tłum. Błażej Gałkowski, w: David i Sabrineh Fideler, Alchemia miłości. Wybór myśli sufickich, Barbelo, Warszawa 2012, s. 109.
Podsumowanie
C
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
zęsto w obszarze publicznym słyszymy wypowiedzi o znaczeniu kultury. Mimo że definicji czy określeń kultury jest wiele — tworzą je socjologia, kulturologia, a także filozofia — przez kulturę zwykle i potocznie rozumiemy sztukę, to znaczy poezję, literaturę, malarstwo, muzykę, ale także teatr, kino, język, zachowania i relacje międzyludzkie. Nie słyszałam, aby kiedykolwiek była wymieniana modlitwa jako element kultury. Dwie tezy stanowiły dla mnie drogowskaz w pracy nad doświadczeniem modlitewnym: że modlitwa jest odruchem metafizycznym człowieka oraz że jest uwikłana w relacje społeczno-kulturowe. Książka stanowi w zasadzie ilustrację tych tez. Ślady doświadczenia modlitewnego obecne w kulturze sugerują, że nie można modlitwy i doświadczenia modlitewnego zamykać tylko w ramach religijnych. Oczywiście modlimy się w kościołach, synagogach i meczetach, ale nie tylko tam i nie tylko w określny tam sposób. Doświadczenie modlitewne okazuje się fundamentem twórczości, podstawą doświadczenia twórczego. Modlitwa rozumiana jako „rozmowa z Bogiem” daje możliwości różnej interpretacji kategorii „rozmowa”. Najbardziej popularne rozumienie rozmowy to rozmowa słowem. Rozmowa słowem z Bogiem budzi wiele złośliwych i ironicznych uwag. Jaka to bowiem rozmowa — słyszymy — jeśli Bóg się nie odzywa. A jednak się odzywa. Trzeba jedynie się wsłuchać w to, co odczuwamy, czy w to, co wyczuwamy, gdy w tę rozmowę się
172 Podsumowanie wdajemy. Staje się ona dialogiem, w którego efekcie uzyskujemy jasność co do własnego stanu umysłu. Wyciszają się w nas ożywione logismoi i pozwalają podjąć decyzję. Często wyrażamy swoją myśl, swoje odczuwanie czy swoje ocenianie nie słowem, ale gestem. Swoje pragnienia, tęsknoty, nadzieje czy przekonania ujawniamy w poezji, literaturze, muzyce czy malarstwie. Daje temu wyraz — zacytuję ponownie — Jan Paweł II, gdy pisze: „Stajemy na progu Księgi. Jest to Księga Rodzaju — Genesis. Tu w tej kaplicy wypisał ją Michał Anioł nie słowem, ale bogactwem spiętrzonych kolorów” 1. To także jest modlitwa, choć nie jest rozmową słowną. Dajemy Bogu to, co mamy najlepszego, co umiemy najlepiej, co możemy najlepiej. Jest to modlitwa wdzięczności. Można ją nazwać modlitwą ontologiczną. Nie jest słowem, jest pracą, jest twórczością. Modlitwa może być postrzegana jako kategoria kulturowa, kategoria egzystencjalna. Rozszerza swoje znaczenie poza pacierze, jest wysiłkiem zaspokajania pragnienia przekroczenia nieskończonej przepaści metafizycznej „między «Tym, który jest», a człowiekiem”, jak pisał Gilson. Nie wszyscy mają te pragnienia, nie wszyscy je sobie uświadamiają, nawet jeśli je mają. Nie wszyscy jesteśmy twórcami w mocnym sensie tego słowa, to znaczy nie wszyscy pozostawiamy po sobie dzieła, które przetrwają pokolenia. Jednak fundamentem tych dzieł, które pozostają i przetrwają pokolenia, jest pragnienie przekroczenia przepaści. Pragnienie to bywa różnie nazywane, na przykład „namiętność”, „konieczność wewnętrzna”, „głód nowych wartości”, „aksjologiczne apriori”, „natchnienie”, „intuicja”. Te różne nazwy często bywają zbanalizowane, tracą swoją moc charakteryzującą najwyższy trud życia duchowego. „Najwyższą namiętnością — pisze Kierkegaard — jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2003, s. 17.
Podsumowanie 173
wiara” 2, a namiętność jest postawą prawdziwie ludzką, „przez którą jedno pokolenie może pojąć inne i pojmuje samo siebie” 3. Władysław Stróżewski, charakteryzując proces twórczy, pisze, że artysta musi się poddać konieczności wewnętrznej. I ten element musi znaleźć w sobie samym, we własnym życiu duchowym. […] jest wyczuciem artystycznym — właściwością wrodzoną artyście, a dzięki natchnieniu podniesioną na wyżyny genialnego objawienia 4.
Także Ingarden widzi człowieka jako tego, który dąży do tego, co ponadzmysłowe, do przekroczenia „nieskończonej przepaści”. Wartości: dobro — piękno — prawda są po drugiej stronie przepaści i realizować je nie jest łatwo. Ale służba wartościom gwarantuje człowiekowi wolność: Jestem siłą, co chce być wolna i nawet trwanie swoje wolności poświęci […] trwać i być wolna może tylko wtedy, jeśli siebie samą dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, piękna i prawdy 5.
Można mieć wątpliwości, czy ta wypowiedź Ingardena odnosi się do modlitwy. Jeżeli jednak kategoria „modlitwy” zostanie rozszerzona — na co wskazują ślady doświadczenia modlitewnego — o czyny, to konstytuowanie wartości, zarówno estetycznych, jak i moralnych czy poznawczych, można określić jako aktywność modlitewną. Jest to „modlitwa ontologiczna”. „Myślą mową i uczynkiem” można nie tylko grzeszyć, ale także się modlić. Doświadczana modlitwa mimo wielu badań ciągle pozostaje do końca niezgłębiona. Jest trudna. Wymaga pełnego zaufania.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
2 Søren Kierkegaard, Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć, tłum. i wstęp Jarosław Iwaszkiewicz, PWN, Warszawa 1972, s. 152 (Epilog). 3 Tamże. 4 Władysław Stróżewski, Dialektyka procesu twórczego, Państwowe Wydawnictwo Muzyczne, Warszawa 1983, s. 283. 5 Roman Ingarden, Człowiek i czas, w: tenże, Książeczka o człowieku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, s. 69.
174 Podsumowanie W kulturze współczesnej pełne zaufanie kończy się z początkiem przedszkola. Jesteśmy obdarzeni „łaską wątpienia i podejrzliwości”. Powrót do pełnej ufności nie jest łatwy. Wiara — podobnie jak modlitwa — nie jest doświadczeniem łatwym, choć często można się spotkać z uwagami, że wierzącym jest łatwiej. Gdyby człowiek był w stanie zaufać do końca, zaufać w pełni, to być może byłoby łatwiej. O ile jednak niepewność pozostaje do końca życia, a wyborom egzystencjalnym towarzyszy cień, to o łatwości mówić trudno. Przekonanie to wyraż C.S. Lewis w dobrze znanej i często cytowanej wypowiedzi: Nie zwróciłem się w stronę religii, by uczyniła mnie szczęśliwym. Zawsze wiedziałem, że może to uczynić butelka porto. Jeśli chcesz, by religia sprawiła, że poczujesz się naprawdę przyjemnie, to nie polecam ci chrześcijaństwa. Jestem pewien, że możesz kupić jakiś amerykański produkt, który da ci więcej zadowolenia, ale w tej sprawie nie jestem w stanie niczego ci doradzić 6.
Modlitwa jest aktywnością aksjologiczną. Jest pragnieniem czegoś i niechęcią do czegoś. Sokrates pragnie wewnętrznego piękna, czyni je najwyższą wartością i stara się realizować. Jezus Chrystus pragnie spełnić wolę bożą i to czyni, przyjmując własną śmierć. Inni modlą się o sprawiedliwość, o mądrość, o czystość idei filozoficznych, a także o rzeczy i sprawy doświadczane w codzienności. Modlitwa umożliwia współpracę między działaniem ludzkim a działaniem bożym. Marek Aureliusz w Rozmyślaniach pisze: „Kto ci jednak powiedział, że bogowie nie pomagają nam nawet w rzeczach zależnych od nas? Zacznij więc o nie się modlić, a przekonasz się”7. Zwrócenie uwagi na „współpracę”, którą
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
6 C.S. Lewis, Answers to question on christianity, w: tenże, God in the Dock. Essays on Theology and Ethics, red. Walter Hooper, W.B. Eerdmans, Grand Rapids, MI 1972, s. 48–62. 7 Marek Aureliusz, Rozmyślania (do siebie samego), tłum. Krzyszof Łapiński, Czarna Owca, Warszawa 2011, s. 181.
Podsumowanie 175
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
modlitwa ułatwia czy umożliwia, jest ważne, gdyż podkreśla znaczenie ludzkiego działania. Modlitwa jest relacją znaczącą. Jest sensogenna i sensotwórcza, to znaczy wyraża i wzmacnia poczucie sensu. Mimo że modlimy się indywidualnie lub wspólnie, modlitwa zawsze jest wysiłkiem nawiązania relacji z rzeczywistością ponadludzką. Często nazywamy to „pozafaktycznym odniesieniem.” „Pozafaktyczne odniesienie” nie anihiluje więzi z rzeczywistością materialną i społeczną, umożliwia nam uzyskanie wobec niej dystansu. Dystans z kolei nie zezwala nam w niej utonąć. „Pozafaktyczne odniesienie” jest w doświadczeniu modlitewnym obecne wyraźniej niż w innych aktywnościach kulturowych. Mit, który zawsze był interpretowany i wskazywany jako najdoskonalszy wyraz „pozafaktycznego odniesienia”, osłabił swoją moc kształtowania ludzkiego ducha i ludzkiej codzienności. Stał się przedmiotem badania i analizy. Zagubił swoją tajemniczość. Również pozajęzykowe czynności umysłowe są traktowane jako modlitwa. Nicolas Malebranche ma przekonanie, że „uwaga jest naturalną modlitwą duszy”. Przekonanie to jest przejęte i cytowane przez Franza Kafkę, Waltera Benjamina, Paula Celana, a w literaturze polskiej przez Adama Lipszyca. Aby czynność ludzka mogła być nazwana modlitwą — niezależnie od tego, czy modlitwa jest rozumiana jako czynność językowa czy pozajęzykowa — musi być połączona z wiarą. Fundamentem doświadczenia modlitewnego jest struktura psycho-społeczno-kulturowa. Oznacza to, że modlitwa jest uwikłana w naszą psychikę, nasze nadzieje, pragnienia, potrzeby i konflikty, w nasze układy społeczno-kulturowe, język, zasady, reguły i symbole, ale także wpływy i zależności. Analizując doświadczenia modlitewne wyrażone i dostępne w kulturze, znajdujemy tam obecność, czyli ślady tych uwikłań. Dotyczy to zarówno aktu modlitewnego, jak i treści modlitewnych. Często możemy się spotkać z uwagą, że nasze prośby modlitewne usiłują zmusić Boga do zmiany Jego woli. A ponieważ
176 Podsumowanie człowiek nie może zmusić Boga, powinien zrezygnować z modlitw proszących. Koncepcja Boga zawarta w tej uwadze jest mało ewangeliczna. Przypomnijmy: „Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą […] Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”8. Należałoby się raczej zastanawiać, czy każda prośba może i powinna być spełniona w taki sposób, jak proszący sobie to wymarzył, czy jego potrzeby i pragnienia są właściwe, trafne, słuszne, dobre itp. Natomiast teza, że należy przestać się modlić, bo Pan Bóg nie zmieni swojej woli, jest niczym nie uzasadniona. W refleksji nad modlitwą często spotykamy się z przekonaniem, że modlitwa jest trudna. Wysuwane są dwie główne uwagi: brak kontaktu z Bogiem oraz nieefektywność modlitw, czyli niespełniane prośby. Warto się jednak modlić, gdyż aktywność modlitewna uszlachetnia nasze wnętrze. Modlitwa rzeczywiście jest trudna. Dlaczego jest trudna? Być może nie jest trudna dla każdego, ale od każdego wymaga wysiłku i woli. Wysiłek i wola są potrzebne, aby nie ustać w ufności w sensotwórczy charakter modlitwy. Uszlachetniać własne wnętrze można na wiele innych sposobów niż modlitwa, choć modlitwa też może to czynić. Natomiast w dążeniu do przebycia przepaści, która oddziela nas „Od Tego, który jest”, od Nieskończoności, od Transcendencji, od Nieświadomości, może pomóc tylko modlitwa. Prawdziwa, głęboka modlitwa jest jednym wielkim pragnieniem Boga. By do niej dojść, człowiek czasami potrzebuje wielu lat; potrzebuje zmagań z własnym losem i własną wiarą, potrzebuje przeżywać wzloty i upadki, iść fałszywym tropem, by później trafić na właściwą drogę. Potrzebuje oczyścić się nie tylko z myśli i uczuć wirujących nieprzerwanie w jego wnętrzu, lecz nawet ze znanych mu dobrze obrazów Boga i być — jak Chrystus na krzyżu — ad nihilum redactus, czyli „obrócony wniwecz”. Wtedy budzi się
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
8 Ewangelia według św. Łukasza 11,10,13.
Podsumowanie 177 w nim czysta tęsknota za Bogiem […] Toteż zdaniem mądrych ludzi ten, kto w życiu dużo się modlił, nie żył na darmo 9.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
9 Krzysztof Dorosz, Modlę się, więc jestem, „Więź” 2009, nr 3, s. 38. Por. także Krzysztof Dorosz, Bartosz Jastrzębski, Listy o wolności i posłuszeństwie, PIW– –Teologia Polityczna, Warszawa 2020.
Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Aneks zawiera rozmowy z kilkunastoma osobami na temat ich stosunku do wiary i modlitwy. Niektóre z nich zdecydowały się napisać własne krótsze lub dłuższe teksty. Są to osoby w różnym wieku i o różnym stopniu wykształcenia oraz o różnych doświadczeniach życiowych. Uważałam, że pisząc książkę, która prowadzi mnie po śladach, powinnam pokazać choć kilka autentycznych śladów ludzkich postaw i wyborów dokonywanych w zakresie tematyki tej książki. Ślady jak to ślady. Śladów nie oceniamy, czy są mądre i piękne, ale czasem dobrze jest dostrzec, dokąd prowadzą. W tym wypadku wyrażają dążenia, pragnienia i nastroje, które były już obecne w refleksjach na temat modlitwy i wiary na przestrzeni wieków. Są one zadziwiająco trwałe i są obecne również w naszych szybko zmieniających się czasach.
Przemysław Bursztyka
Doświadczenie modlitewne
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Będę mówił o doświadczeniu specyficznym, bardzo szczególnym, doświadczeniu modlitewnym, które stało się moim udziałem. To, czego doświadczyłem w ramach tej modlitewnej sytuacji, jest trudne do zdefiniowania, do jakiegoś skonceptualizowania. Mam wrażenie, że ilość słów, które tu przyszłyby do głowy, byłaby albo zbyt duża, albo zbyt mała, żeby opisać ten stan. Doświadczenie pojawiło się w bardzo szczególnym kontekście egzystencjalnym — w okresie, kiedy wraz z małżonką staraliśmy się o nasze pierwsze dziecko. W czwartym tygodniu jej ciąży dowiedzieliśmy się, że niestety następuje obumieranie płodu i że musimy w trybie pilnym jechać na oddział położniczy. Od samego początku witaliśmy to kształtujące się życie z niesamowitym entuzjazmem i radością, więc mimo że był to zaledwie czwarty tydzień, było to dla nas bardzo silne przeżycie. Towarzyszyłem żonie w szpitalu jak długo to było możliwe (a nawet dłużej — po godzinach zamknięcia jeszcze przez jakiś czas wymykając się personelowi szpitalnemu), starałem się podtrzymywać ją fizycznie i duchowo. Sam starałem się trzymać swoje własne emocje „na wodzy”, „trzymać gardę” — jak to się określa. Nocą wróciłem sam do pustego domu i wtedy te emocje dość gwałtownie się uwolniły — ścisk w gardle, płacz, szloch. Natomiast niemal od razu towarzyszyło temu spojrzenie skierowane „w górę” w sensie i fizycznym, i duchowym, w stronę tego, co można by określać jako Absolut, w stronę Boga.
180 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Jestem osobą wierzącą, ale od wielu lat całkowicie bezwyznaniową i to spojrzenie duchowe i fizyczne w górę, jak to się zazwyczaj przyjęło je kierować w takich sytuacjach, i duchowe w głąb nie było oczywiście spojrzeniem na zasadzie prośby o coś konkretnego, prośby o odwrócenie sytuacji, bo ta sytuacja była nieodwracalna. Sprawy posunięte zbyt daleko, w zasadzie płód „wykruszał” się praktycznie z miejsca, w którym miał się rozwijać w dobrostanie. Wszystko było rozstrzygnięte, trzeba tylko czekać na dokończenie pełnego procesu poronienia. Tutaj na marginesie dodałbym taką uwagę, że moja religijność, albo inaczej wiara moja, zawsze była taka, że w momentach najtrudniejszych doświadczeń, doświadczeń ciemnych zawsze najgłębiej doświadczałem obecności Absolutu czy jeśli chcemy używać tego słowa — doświadczałem Boga. Nie chodzi mi o prostą formułę zgodną — w dużym uproszczeniu — z potoczną myślą „jak trwoga, to do Boga”, ale raczej o prostą i bezinteresowną afirmację Jego istnienia, która zawsze wyrażała się we mnie w takich momentach. Nigdy nie prosiłem Go o to, by coś mi zesłał czy odjął, nigdy nie uważałem, żeby coś był mi winien. Więc w trudnych doświadczeniach było to coś na kształt przewrotnego wyznania wiary: „Wbrew temu, co się dzieje i właśnie dlatego wiem, że Jesteś”. Wracając do tej konkretnej sytuacji. Tak właśnie, spoglądając w stronę tego Absolutu w stanie rozpaczliwego godzenia się z sytuacją, nagle usłyszałem w swej głowie — i jestem tego tak samo pewien dziś, jak i wtedy, wiele lat temu (mówię to oczywiście z pozycji doświadczenia), że nie była to ani własna projekcja, ani głosowa halucynacja — usłyszałem w swojej głowie głos mówiący głośno i wyraźnie: Nie bój się. Pobłogosławię cię. I w tym momencie poczułem, jak łzy przestają cieknąć, napięcie i ściskanie w gardle odpuszcza, poczułem, jak spływa na mnie spokój, momentalnie spływa na mnie spokój.
Doświadczenie modlitewne (Przemysław Bursztyka) 181
Po kilku minutach byłem w stanie pełnego pogodzenia, otwartości na to, co te słowa mogą znaczyć, co może ewentualnie w tym kontekście czekać mnie i moją małżonkę w przyszłości.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
[Bardzo dziękuję, że zechciał się pan podzielić tym doświadczeniem. To jest doświadczenie modlitewne. Dziękuję].
Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Jeżeli można, pani Małgorzato czy Małgosiu, bo jesteśmy przecież po imieniu. Małgosiu, rozmawiałyśmy chwilę na temat doświadczenia modlitewnego. Powiedziałaś, że modliłaś się o różne sprawy, które były ważne dla ciebie, ale Pan Bóg cię nie wysłuchiwał i to cię bardzo zniechęciło, i przestałaś się modlić. Czy tak jest, czy tylko to była taka luźna rozmowa między nami? Małgorzata Fraint: Najwyraźniej się nie modliłam wystarczająco. ZR: Czyli po prostu myślisz, że można się modlić mniej lub bardziej, dłużej lub krócej w określony sposób. Ale czy wiemy jak? Czy znamy ideał modlitwy? MF: Miałam wpojone jako dziecko, żeby się modlić. Nawet mi to jakoś dobrze wychodziło, ale później, im więcej się zastanawiałam nad tym, tym wszystko szło gorzej. ZR: I? MF: Jako dziecko byłam bardzo religijna i byłam też otoczona bardziej religijnością, ale później, im dalej, to niestety okazywały się różne sytuacje w moim otoczeniu bliskim i te sytuacje spowodowały, że jeśli chodzi o sam Kościół katolicki, przestałam mieć zaufanie do księży i też jak patrzyłam na księży, co robią, to raczej mnie to odstręczało, no i to już wystarczyło, żeby, szczególnie jak się jest młodym, odejść od tego Kościoła. Później sama modlitwa, byłam nauczona pacierza, nie byłam nauczona modlitwy dogłębnej, rozmyślania i takiego jakby
Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską 183
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
trochę dialogu. Tylko pacierza, czyli wielokrotnie, ile razy modlitwę-pacierz zmawiałam, tyle razy wyłączyłam się. ZR: A czy ty nie myślisz, że zawsze tak jest? Że bardzo trudno jest się skoncentrować, skupiać całkowicie, i że to jest coś naturalnego, że ucieka z głowy? MF: Mindfulness jest bardzo popularną metodą w psychoterapii. Jak robię ją z pacjentami, to rzeczywiście oni później wszyscy mówią, że, ojej, cały czas się wyłączamy, że właściwie jesteśmy w stanie skoncentrować się tylko przez chwilę na tym, co „tu i teraz ”, i uciekają myśli cały czas. Ale jest to nazwane i my mówimy pacjentowi, że tak się ma dziać, i później wracamy znowu do tego, co jest „tu i teraz”. ZR: Wszyscy mówią to samo o modlitwie, Nawet jak idą do kościoła z wiarą i z głębokim przekonaniem, że uczestniczą we mszy świętej, w całym sakramencie, to i tak mówią o tym, że wyłącza się ich umysł i nagle myślą zupełnie o czymś innym. Szczególnie jeżeli ksiądz mówi kazanie, w którym nie trafia do przekonania, to już zupełnie myślą o czymś innym. Gdy jednak rozmawia się z myślącym księdzem czy zakonnikiem, to on powiada, że metodą na to jest, żeby powiedzieć: Panie Boże, wracam do ciebie ponownie. Jak gdyby pozwolić Temu Najwyższemu uczestniczyć w tym, żeby On, Ta Najwyższa Siła zobaczyła naszą ułomność, naszą niemoc i chęć powrotu. Co myślisz o tym? Czy to jest tak samo w mindfulness? MF: W mindfulness ja wracam do siebie. ZR: No tak, to jest zasadnicza różnica. MF: Nie wiem, czy w modlitwie wracam, bo to moje myśli uciekają. No, to może tutaj, jak się modlę, to też wracam do siebie tak naprawdę, no, bo to są moje myśli. ZR: To jest też bardzo ciekawe, co mówisz, dlatego że Jezus Chrystus jest wcielony, czyli jest człowiekiem, czyli się mówi, że On w nas jest. MF: Jeżeli w to się wierzy…
184 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: No tak. No i teraz następne pytanie. Czy po to, żeby się modlić, trzeba wierzyć? Czy można się modlić nie wierząc w nic? MF: Tego nie wiem. Nie wiem. ZR: Niektórzy uważają, że można, że ateiści też mają prawo do modlitwy i mogą się modlić. Młody człowiek, z którym kiedyś rozmawiałam, mówił, że się modli, chociaż jest niewierzący. Modli się do przyrody, bo modlitwa to przede wszystkim jest troska, a on się troszczy o przyrodę. Po prostu wyraża swoją troskę wtedy, kiedy się modli. Czy to ma sens według ciebie? MF: Nie. ZR: No właśnie, a dlaczego? MF: Bo to można równie dobrze powiedzieć, że medytuję do przyrody. ZR: No tak, ale wtedy medytacja mogłaby być modlitwą, czy nie? MF: No właśnie, ja nie wiem, czy to aż tak. Ja myślę, że te osoby, które chcą to nazwać modlitwą, mogą to nazwać modlitwą, a te osoby, które chcą nazwać to medytacją, mogą tak nazywać. ZR: Ale czy to będzie to samo? MF: To jest chyba osobista decyzja tej osoby. ZR: Czy ta osobista decyzja miałaby znaczenie dla modlitwy? Czy jeżeli ja medytuję albo wchodzę w tę, jak to wy nazywacie, mindfulness i mówię sobie: to będzie moja modlitwa, czy to się staje moją modlitwą przez moją decyzję? MF: Ja nie wiem tego. ZR: Czy gdyby ktoś tak robił, to uważasz że to mogłoby być modlitwą? MF: Nie wiem, nie znam odpowiedzi, ale jak ja wciąż medytuję, to moje mindfulness nie jest modleniem się. ZR: Ja też uważam, że to wszystko jest wartościowe, cenne, ale nie ma zupełnie powodu, aby nazywać to modlitwą. Modlitwa to jest Bóg i człowiek. MF: Ale to już na początku zdecydowałyśmy: wracam do siebie lub wracam do Boga.
Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską 185
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Też tak sądzę. MF: Ja zdecydowanie w medytacji nie powracam do Boga i nie zakładam, że się modlę, tylko po prostu naprawdę skupiam się na tym, co się dzieje w mojej głowie. Staram się być po prostu tutaj i przyglądać się swoim procesom. ZR: Dlatego to jest terapia psychologiczna, a nie modlitewna. MF: Jeżeli zakładamy, że w modlitwie skupiamy się na Bogu, nie na sobie, to w medytacji skupiamy się na swoim oddechu, na tym, co się z nami dzieje w danym momencie, i na złapaniu tych myśli, które uciekają, i przywracaniu ich. O co idzie w tych myślach, jakie tam zachodzą relacje, jak jedna myśl powoduje drugą i tak dalej. ZR: Jeśli dobrze cię rozumiem, to ty uważasz, że medytacja i mindfulness to są metody psychologiczne. Co one człowiekowi robią? MF: Nie są tylko psychologiczne, zupełnie nie są. Są też używane w medycynie, są też w buddyzmie. ZR: W chrześcijaństwie też jest używana medytacja. O tym mówił między innymi Jan Paweł II. Nie mindfulness, ale medytacja tak. MF: No, może medytacja i mindfulness to jest jednak coś innego. ZR: To jest na pewno coś innego. Medytacja jest, tylko że nie medytujemy nad sobą, tylko medytujemy nad sobą w relacji z Bogiem. Bo ja traktuję siebie jako daną przez Boga. Ta relacja musi zawsze istnieć, nawet jeżeli się nie modlę, to ona istnieje, i wtedy, jeśli ja myślę o sobie, to też myślę o Bogu. MF: No, to jest ciekawe. ZR: Czy myślisz, że modlitwa pomaga człowiekowi w zdrowieniu psychicznym? MF: To jest dowiedzione, że pomaga. Jest dowiedzione, że brak modlitwy powoduje więcej choroby. ZR: Powiedz więcej na ten temat, bo to jest bardzo interesujące i ważne. MF: Bo w modlitwie jest pewna nadzieja. Jak się człowiek modli i prosi o coś, co się nie wydarzyło jeszcze, czyli ma nadzieję, że
186 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
może to się spełni, skoro to wypowiada. A osoby, które się nie modlą, bardzo często są skupione tylko na tym negatywnym, co już się wydarzyło, i trzymają się tego bardzo kurczowo. Czyli nie ma tego wyjścia poza i modlą się, by mogło się poprawić. ZR: No, to jest nadzwyczaj ważne. MF: Te osoby, które są religijne, które spotykam na terapii, to mówią o swojej religijności codzienne. Mówią na każdej grupie i mówią o tym, że modlą się do Boga, i mówią zawsze w kontekście nadziei. To jest niesamowite, a te osoby, które nie mówią o modlitwie, bardzo rzadko mówią o nadziei. Widzę tutaj jakąś korelację. ZR: Ale na co mają nadzieję? Na niebo? Na życie wieczne? Na życie pośmiertne? MF: Na uzdrowienie chorych, na wyzdrowienie, nadzieja na to, że będzie lepiej. ZR: Czy to im naprawdę pomaga? MF: Na pewno pomaga modlitwa. ZR: Może jedno i drugie razem? MF: To że jest przez to trochę lżej, że mają tę nadzieję. ZR: Ja myślę, że to jest bardzo ważne. Nadzieja jest niezmiernie ważna w życiu. MF: Bo jak się nie ma nadziei, to pogłębia się depresja. ZR: Czy mogę z tego zrozumieć, że łatwiej jest wyzdrowieć, że modlitwa jakoś przyczynia się nawet do tego, że leki lepiej działają? MF: Może faktycznie coś w tym jest, że jak się ma głęboką wiarę, to się zdrowieje. Myślę o mojej babci, która miała prawie 100 lat, jak umarła. Jej głęboka wiara i modlitwa wyznaczały aspekt rytuału, czyli rozpoczęcie dnia od modlitwy i kończenie dnia modlitwą. To jest bardzo ważne. Niektórzy moi pacjenci mówią, że zaczynają dzień od medytacji. To ich uspokaja. Podobną rolę spełnia modlitwa u osób wierzących. ZR: Z tym że my nie wiemy tego, czy to naprawdę modlitwa się przyczyniła do długowieczności czy jej własne geny.
Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską 187
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
MF: No tak. ZR: Jednak trzeba to zauważyć. Bardzo dziękuję, że to zauważyłaś, że te oba czynniki mogą mieć wpływ na zdrowienie, prawda? MF: Ja nie mówię, że ona długo żyła, bo się modliła. Myślę, że modlitwa jej bardzo pomagała. Babcia miała wiele traum podczas życia i modlitwa jej pomogła w tym, żeby to przejść. Nie terapia, a tylko właśnie modlitwa. ZR: Mówiłaś, że straciłaś siłę modlenia się i przestałaś się modlić dlatego, że nie znalazłaś autorytetu, który by wzmocnił siłę modlenia się. Dlaczego babcia nie mogła być autorytetem, o której mówisz z takim uznaniem i z takim szacunkiem? MF: Są takie aspekty życia, kiedy widziałam, że modlitwa jej pomagała, ale to było jej życie, nie moje. ZR: Kto mógłby być autorytetem? Jakie musiałby mieć cechy czy właściwości, żeby był autorytetem dla ciebie, dla psychologa czy dla psychoterapeuty? MF: To na pewno osoba, która sobie dobrze radzi sama ze sobą, ale też z otoczeniem, która szanuje siebie i swoje ciało, i otoczenie. ZR: Czy zgodzisz się z tymi badaniami, które wykazały, że grupą najbardziej ateistyczną są psycholodzy? I czy mogłabyś wyjaśnić, dlaczego tak jest? MF: A nie lekarze? ZR: Lekarze najmniej. MF: Najmniej ateistyczni? ZR: Najbardziej wierząca grupa to lekarze. MF: Naprawdę?! ZR: Nie wiem, czy naprawdę. Na tyle, na ile badania statystyczne ujawniają prawdę. Czy jest to związane z pychą psychologiczną: ja wiem lepiej, ja wiem, więc ja jej pomogę, czyli Pan Bóg mi niepotrzebny. MF: Może tak być, ale nie wśród terapeutów. Są różne nurty terapeutyczne i jeżeli się naprawdę jest zagłębionym w jakimś nurcie terapeutycznym, na przykład egzystencjalnym albo w gestalt,
188 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
to się zakłada, że właśnie się nie wie, że to pacjent ma wiedzę na swój temat. Na przykład w terapii rodzinnej my zakładamy, że nie wiemy. ZR: Ale czy naprawdę nie wiecie, czy udajecie tylko, że nie wiecie? MF: Ja nie wiem, właśnie nie wiem. ZR: I pomagasz przez to, że nie wiesz? MF: Moje pytania mogą pomóc w tym, że ty zaczynasz sobie coraz bardziej odpowiadać, i ja dalej nie wiem, i staram się skupić na tym, co ty przynosisz. ZR: Czyli właściwie nie zgadzasz się z tymi wynikami statystycznymi, które mówią, że psycholog jest pyszny, zarozumiały i nie potrzebuje żadnej mocy ponad sobą, bo on ma tę moc leczenia. MF: Może psycholog tak, ale psycholog po pierwsze nie leczy, bo nie ma narzędzi terapeutycznych. Bardzo często ma tylko narzędzia diagnostyczne. Ja nie wiem, o jakich my psychologach mówimy. Czy mówimy o klinicznych psychologach, czy o terapeutach, bo jak wiemy, tutaj na przykład jest tak, że psychologia to jest jedna dziedzina, ale my mamy z pięć przynajmniej dziedzin, które się zajmują tylko psychoterapią bez psychologii. ZR: To ciekawa uwaga, dlatego że w tych badaniach, do których miałam dostęp, mówiło się o psychologach, a nie o terapeutach. Żeby wrócić jeszcze do początku twoich osobistych doświadczeń. Czy uważasz, że jest możliwość powrotu do modlitewności i do wiary? MF: Jest możliwość. Ja myślę że to jest proces. My się zmieniamy na przestrzeni życia. Jak patrzę na kobiety w mojej rodzinie, to na początku były wierzące, a później, kiedy się oddzielały od rodziny, to po swojemu znajdowały jakieś tożsamości. A później, na starość, z tego, co widzę, znowu wszystkie kobiety z mojej rodziny powracały ponownie do wiary i modlitwy. Więc nie mogę powiedzieć, że ja nie powrócę do modlitwy. Ja się zawsze zastanawiałam, czy to nie jest nadużywanie Pana Boga, że się do niego zwracamy tylko w sytuacjach, kiedy nam
Rozmowa z Małgorzatą Fraint, psychoterapeutką polsko-amerykańską 189
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
się coś źle dzieje, czyli idziemy i modlimy się tylko wtedy, kiedy potrzebujemy pomocy. ZR: Oczywiście ja też się z tym zgadzam, że to jest nadużywanie w tym sensie, że Pan Bóg nie jest jakąś skrzynką do spełniania życzeń… Ale z drugiej strony prośby ludzkie też o czymś świadczą. MF: Nie o życzenia mi chodziło, tylko o egzystencjalny kontekst, że jak trwoga, to do Boga. W takich sytuacjach dramatycznych, kiedy wszystko, co było możliwe, zostało przez człowieka zrobione [śmieje się] i psycholog mu nie pomógł, i lekarz mu nie pomógł, nikt mu nie pomógł. ZR: Bo czasem jest tak, że Bóg dopuszcza pewne cierpienie ludzkie po to, żeby sobie człowiek coś uświadomił. To wszystko jest bardzo skomplikowane. Zobaczymy, jak to się będzie działo. MF: Na pewno to jest proces. Myślę, że ludzie powracają. I odchodzą. To nie jest takie zerojedynkowe, to jest procesualne. ZR: No to jest po prostu trudna sprawa, bo mówi się o tym, że modlitwa to tylko akt słowny. MF: To nie jest tylko akt słowny. Bo jeśli nawet klęczymy, to już nie jest słowne. To już jest fizyczne. ZR: Oczywiście. Modlitwa obejmuje i słowo, i somatyczność naszą, czyli cielesność. MF: Jeśli mamy złożone ręce, to już jest niewerbalne. ZR: Czy modlitwa to jest relacja? Tyle wątpliwości prowokuje to słowo „relacja”, ale wdzięczność za istnienie, za bycie, jest też relacją. MF: W psychoterapii teraz jest popularne słowo „wdzięczność”, ale ono nie jest używane w kontekście Boga, tylko w kontekście drugiego człowieka. No, ale być może to wychodzi z religii. ZR: Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że wszystko się wywodzi z religii. Postawa religijna, czyli poczucie istnienia czegoś innego, silniejszego niż ja sama, jest źródłowa. Z tego źródła wypływa wszelkiego rodzaju doświadczenie. Doświadczenie wdzięczności też musi stąd płynąć. Wdzięczność jest trudna. Często nie potrafimy być wdzięczni, często nie chcemy
190 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
— bo wierzymy, że wszystko zawdzięczamy sobie. Często po prostu nie ufamy, że ktoś zrobił coś dobrego dla nas. Podejrzewamy, że zrobił dla siebie, aby być dobrym. Jest tyle podejrzeń. MF: No jest. Ale jak to nas zubaża. ZR: I zostańmy z tą świadomością. Dziękuję.
Rozmowa z Grzegorzem, doktorem nauk medycznych, specjalistą chorób wewnętrznych
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Co to jest doświadczenie modlitewne? Co myślisz o modlitwie? Powiedz także i o swoich własnych doświadczeniach modlitewnych, jeżeli chcesz się tym podzielić… Grzegorz: To pytanie trudne i bardzo osobiste. Natomiast mogę się podzielić obserwacjami szpitalnymi. Ludziom, tym którzy leżą w szpitalu, modlitwa jest bardzo potrzebna. Pacjenci słuchają radia z modlitwą, modlą się, czekają bardzo na kapelana szpitalnego, który przychodzi, i razem się też modlą. To jest bardzo ważne. Dla mnie też jest to ważne, żeby można było się wyciszyć, pobyć trochę lepszym, bo jak człowiek może czasami się pomodlić, to się robi lepszy. ZR: A czy myślisz, że Pan Bóg słucha modlitwy i odpowiada na tę modlitwę? G: Ja myślę, że Pan Bóg wszystko może. Może też słuchać, może odpowiadać, może nie słuchać, to już ja na ten temat nie potrafię powiedzieć, ale jestem przekonany, że Pan Bóg może wszystko. ZR: Ale jak może odpowiadać na modlitwę? G: Poprzez Ducha Świętego, odpowiednim jakimś nakierowaniem na lepsze postępowanie, na unikanie błędów czy problemów… ZR: A czy ty już skończyłeś, już nie chcesz mówić więcej? Jak nie chcesz mówić o sobie, to powiedz mi o pacjentach… G: Modlitwa ludzi uspokaja. Pacjentom potrzeba takiego kontaktu, bo jednak większość ludzi uważa, że gdzieś tam życie inne istnieje i trzeba się do tego przygotować, i to przygotowanie
192 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
odbywa się między innymi przez modlitwę. Zresztą tak jak przysłowie mówi, jak trwoga, to do Boga, jak człowiek leży w szpitalu i jeszcze życie jest zagrożone, to się boi i chce się jakoś uspokoić, przygotować do przejścia. ZR: A czy myślisz, że człowiek, jakby nigdy nie chorował, to by się nigdy nie modlił? G: Ale myślę, że pewnie mniej żarliwie i nie tak często. [Śmiech]. Chociaż ludzie mają potrzebę modlitwy. ZR: Ale jeśli nie ma trwogi? No bo wszystko się dobrze układa. Jak ja rozmawiam nieraz z młodymi ludźmi, ze studentami, to oni mówią, że są nieśmiertelni. Jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego… G: Nie chcą uwierzyć, że… ZR: Ale nie, że będę nieśmiertelny, że będzie niebo, będzie życie pozagrobowe, tylko że nie umrę, no bo jestem młody, pełen życia… G: To chyba każdy tak myśli, jak jest młody, że problemy zdrowotne to mnie nie dotyczą. Człowiek się martwi raczej o problemy doczesne finansowo-gospodarcze… ZR: A czy rozmawiałeś nieraz z tymi ludźmi, którzy byli pacjentami twoimi, dlaczego się modlą? Czy oni ci opowiadali o tym, czy nie? G: Nie. Jako, że tak powiem, ta druga strona tego stołu, to nie rozmawiałem nigdy, dlaczego, po co, ale nie raz widziałem, jak są skupieni, jak słuchają, jak się modlą. Widziałem babcię moją, która się modliła, tak bardzo z zaangażowaniem, szczerze z wielkim takim przyjęciem. ZR: No właśnie… G: Śpiewała nawet pieśni, bo uważała, że jak się śpiewa, to się bardziej człowiek modli. Pan Bóg bardziej lubi słuchać śpiewu niż zwykłej modlitwy. ZR: No, chyba że ktoś nie ma głosu… [Śmiech]. G: Nawet jak nie ma głosu. [Śmiech]. ZR: No właśnie. A często się mówi, żeby kapłan nie przychodził do pacjentów, bo to im tylko przeszkadza i utrudnia zdrowienie.
Rozmowa z Grzegorzem, doktorem nauk medycznych 193
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
G: Ja się z tym nie spotkałem nigdy, natomiast zawsze widziałem, szczególnie w niedzielę, jak miałem dyżur, spotykałem się z tym, że ludzie czekają, i jak zajrzałem, to pytają się, czy już kapłan, kapelan przyszedł, czy jest? Tak że czekają. ZR: To bardzo ciekawe, co mówisz! To zaprzecza temu, co nieraz się słyszy. Druga sprawa, jaką słyszałam, to że właśnie lekarze są najmniej ateistyczni. Były kiedyś robione badania, niestety nie mogłam ich znaleźć w publikacji, ale oficjalna była taka informacja, że najbardziej ateistyczni są psycholodzy, a najmniej ateistyczni są lekarze. Jeżeli to jest prawda, no to co ty myślisz o tym? Czy to może być prawda? I dlaczego by to była prawda? G: Ja myślę, że to może być prawda, że pielęgniarki są prokatolickie, proreligijne. ZR: Pielęgniarki, tak? G: Pielęgniarki zdecydowanie. Pamiętam, że noszenie krzyżyków czy przybijanie krzyży w latach dziewięćdziesiątych, to pielęgniarki zawsze przybijały. Ja nawet też przybijałem i jeden krzyż mam z tego okresu. Nie wiem, kto to kupił te krzyże, ale przybijały u siebie na salach, u chorych na salach krzyże. ZR: Jak myślisz, dlaczego tak jest? G: No to jednak jak trwoga, to do Boga… Chyba to takie trochę nieeleganckie, ale chyba tak jest… ZR: Może po prostu jest tak, że służby medyczne, czyli lekarze i pielęgniarki, stykają się z bezradnością częściej niż na przykład psycholodzy. G: Zdecydowanie tak. Jeszcze muszę powiedzieć, że bardzo chętnie więźniowie chcą spotkać kapelana. Spotkałem się z tym, gdyż świadczę też usługi w areszcie na Rakowieckiej. Aresztanci też bardzo czekali na kapelana. Być może chodziło o jakąś osobę z zewnątrz, z którą można było porozmawiać, a być może chodziło jednak o kapelana właśnie, dlatego że jednak byli trochę zatrwożeni swoją sytuacją. ZR: Ale nie byli skazani na śmierć. G: Nie. To był areszt.
194 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Tylko byli zatrwożeni swoją sytuacją moralną, tak? G: Tak. Od czasu do czasu gdzieś się czyta jakieś wspomnienia, że poprawa nastąpiła dzięki rozmowie z kapelanem. Czyli jednak jakaś rozmowa duchowa miała znaczenie. ZR: Z kapelanem, a nie z psychoterapeutą? G: Nie z psychologiem ani z psychoterapeutą. Tak. To spotkałem. ZR: To bardzo ciekawe. Daje to do myślenia, dlaczego tak jest i dlaczego psycholodzy są najbardziej ateistyczną grupą zawodową? G: Trudno mi powiedzieć, ale to może taka zarozumiałość? Nie. Trudno mi odpowiedzieć ZR: Ale zarozumiałość, która by wynikała z czego? G: Że jeżeli mają panowanie nad stanem emocjonalnym, potrafią tak dobrze zdiagnozować, dobrze podpowiedzieć, co robić, ale to nie jest chyba na dłuższą metę. ZR: Ale co to znaczy, że nie jest na dłuższą metę? G: Chyba nie jest trwałe. Jest na chwilę, by pomóc, a później to jakoś tam sobie damy radę. A z kapelanem to jednak mówimy o drodze, która gdzieś, kiedyś będzie dalej. I człowiek mówi: A może? Jaruzelski też się nawrócił na łożu śmierci. ZR: A był nie nawrócony? G: On był ateistą. Zdecydowanym. Ale życzył sobie pogrzebu kościelnego. ZR: Koniec? G: Koniec. ZR: Bardzo dziękuję.
Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Chciałam podziękować, że pan się zgodził porozmawiać. Krzysztof Rutkowski: Nie zgodziłem się. ZR: No to i tak niech pan porozmawia. Wspomniał pan w luźnej rozmowie, że nie jest panu obce doświadczenie modlitewne, i dlatego pana prosiłam, aby pan porozmawiał ze mną na ten temat. Dlaczego ludzie nie chcą rozmawiać o własnym doświadczeniu modlitewnym? KR: Nie mówiłem o autopsji. Obserwowałem to, co nie znaczy, że tego doświadczyłem. ZR: Gdy się obserwuje cudze doświadczenie, to też w jakimś stopniu się doświadcza. Upowszechnia się przekonanie, że jesteśmy w czasie desakralizacji, że już nikt nie wierzy, wszyscy się wyśmiewają i lekceważą świętość. Jeżeli tak jest, to z tego się dochodzi do Boga, natomiast od Boga się już nie dochodzi do postawy nihilistycznej. Także to pan zauważył. KR: To, co pani mówi, jest sednem sprawy, nie mam nic do dodania. Wtedy to, co powiedziałem i co panią tutaj przywiodło ponownie, to było takie stwierdzenie, że im bardziej żarliwa wiara, tym jakby to oddanie jest większe. ZR: Niektórzy mówią, że modlą się bez wiary i ta wiara przychodzi dopiero poprzez modlitwę. Czy myśli pan, że to jest możliwe? KR: Myślę, że jest to możliwe, ale musi być jakiś bodziec, który tych ludzi do tego motywuje: szukają w modlitwie pocieszenia, szukają ulgi, zbawienia, szukają bliskości drugiej osoby, czyli…
196 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Żeby w ten sposób dotrzeć do Boga, prawda? Czy do — jak to się inaczej mówi — transcendencji. KR: Transcendencji… tak… Powiedziałem, że nie mam wiele do powiedzenia i to, czego doświadczam, to jest moją wewnętrzną sprawą. Teraz podzieliłem się z panią swoim doświadczeniem i do czego to doprowadziło? Do tego, żeby być mniej wylewnym i mniej otwartym na takie tematy. ZR: Ale co się stało? KR: A powiedziałem pani o czymś, czego w zasadzie nikomu nie mówiłem, a pani mnie namawia, abym to powtarzał i żeby jakieś z tego wyciągać wnioski. To są sprawy osobiste, czy ktoś wierzy, czy się modli, to jest w jego duszy, w jego sumieniu, czy on rozmawia z Bogiem. Są osoby, które deklarują, że są wierzące, a są faryzeuszami takimi, tak aż szkoda gadać. ZR: Wiemy to już z Ewangelii. KR: Historia jest cały czas taka sama, powtarza się. ZR: Właśnie to jest najciekawsze. KR: Zawsze spotykamy na swojej drodze osoby skromne, które nie chełpią się tym, nie pokazują swojej klerykalności czy jak to nazwać, a są po prostu ludźmi takimi jakimi Pan Bóg chciałby, żeby one były. ZR: Tak, tak. KR: Bóg mówi: jestem miłością. Bądź dla innych dobry jak chleb. Cytuję. No i co? Oni są tacy, że przystępują do sakramentu i może nawet do spowiedzi, a są gotowi utopić drugą osobę w łyżce wody. To jest coś, co oddala, i to nadaje inny sens temu życiu i wierze. Kiedyś nie było takiego szerokiego medialnego kontaktu, to każdy był skupiony na sobie i ta modlitwa była indywidualna, a teraz to może sobie słuchać Internetu, a nawet może się wyspowiadać przez Internet. ZR: Tak jest, jak pan mówi, ale to nic nowego, nawet zostało wyrażone w ludowym powiedzeniu: Modli się pod figurą a diabła ma za skórą, prawda?
Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą 197
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
KR: To są bardzo indywidualne sprawy, bardzo. ZR: Ale te indywidualne sprawy coś nam o człowieku mówią, bo pytanie jest też, jaki człowiek jest, że się modli, dlaczego się modli? Po co potrzebuje tej modlitwy? KR: Dlaczego ludzie się modlą? Bo może wierzą w to, że Bóg ich wysłucha. To, co wcześniej zobaczyli, to ich nie dotyczyło, ale w ich przypadku to na pewno ich wysłucha. Im bardziej się żarliwie modlą, tym mają większe szanse. ZR: Mają? Myśli pan, że mają? KR: Duch przekłada się w materię, jeśli wiara uzdrawia, to jest, im bardziej żarliwa modlitwa, im bardziej głęboka i tak do końca szczera, tym bardziej może to zostać wysłuchane. Chociaż… Kiedy ludzie nie wiedzieli, co ich otacza, jaki jest świat, to myśleli, że świat jest płaski, a teraz naciskają guziki — wszystko jest napisane. ZR: Właśnie… KR: Wszystko można znaleźć w Internecie, całe encyklopedie. Kiedyś się kupowało słowniki, cała ściana w słownikach, a to jest teraz w telefonie pod ręką. ZR: Zgadza się. KR: Informacje na każdy temat i każdy jest mądry, a najmądrzejsze jest to urządzenie, a w sumie, naprawdę, to jest ważne, co jest w człowieku. ZR: Myślę podobnie jak pan. Dlatego zależy mi na rozmowach z ludźmi. KR: Modlić się to znaczy rozmawiać. Nie o to chodzi, że codziennie o określonej porze ja muszę zażywać pigułkę, bo Pan Bóg czeka na moją rozmowę. To nie o to chodzi w tym wszystkim. ZR: Ja też tak myślę, ale o co chodzi w takim razie? KR: Chodzi o to, żeby przepuścić to przez filtr, właśnie modlitewny. Czy to jest właśnie zgodne z dziesięcioma przekazaniami, chociażby. Ja nic nie muszę, nie muszę się modlić, nie muszę mówić. Po prostu muszę oddychać, żeby żyć. Nie mogę swojego
198 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
organizmu zatruwać różnymi rzeczami, bo to nie jest zgodne. Po to zostałem powołany na ten świat, żeby go jakoś godnie przeżyć i zgodnie z regułami. Chociaż to nie jest łatwe. ZR: To nie jest łatwe. Czy z regułami takimi jak w dekalogu? KR: Tak, przede wszystkim. Ale to, jak widać na przestrzeni dziejów, nie jest łatwe. Nie tylko życia jednostki, ale historii. ZR: Oczywiście. KR: Wojny krzyżowe w imieniu Boga… nie, no. To są tak skomplikowane, głębokie sprawy, że podziwiam pani trud i zaangażowanie w to, co pani chce zrobić, ale to jest nie do zgłębienia. ZR: Tak, to jest trudne. KR: Każdy też może mieć swoje zdanie na ten temat, ale ja nie czuję się predestynowany, czyli powołany do tego, żeby tutaj wrzucać swoją cegiełkę, bo jestem starym człowiekiem, który tutaj właśnie jest postawiony na tym miejscu. Z biegiem przypadków, okoliczności to tak jakby było zaplanowane, moje życie zaplanowane jest, zdeterminowane jest i czasami jest tak, że aż się dziwię. Mogłem parę razy zginąć, ja miałem szczęście wychodzić cały. Pan Bóg nade mną czuwa. ZR: Ja myślę, że tak jest. KR: Nie jestem zagorzałym katolikiem. No, można powiedzieć, zawsze mam te same na spowiedzi… grzechy. ZR: Musi pan mieć dobrego spowiednika, że chce pana słuchać, bo to wcale nie jest takie proste. KR: Spowiednika mam odpowiedniego. ZR: Ale jeżeli pan myśli, że pan jest zaplanowany przez Boga, to przecież jest też zaplanowane nasze spotkanie w tej chwili. KR: To mnie pani zażyła…. Ale nie, bo pytanie jest takie, czy prawo do modlitwy to ma każdy człowiek niezależnie od wyznania, koloru skóry? Ja przyjąłem wszystkie sakramenty poza ostatnim namaszczeniem (miej mnie, Panie Boże, w swojej opiece) i czy ja z tego tytułu mam większe prawo, aby się modlić? Czy ktoś, kto jest jakimś, no, powiedzmy, Afrykaninem, ma takie samo prawo?
Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą 199
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Na to pytanie odpowiedziałabym: tak, każdy ma takie samo prawo. KR: Tak, każdy, niezależnie od tego, jakie ma zalety i w jakim momencie życia się znajduje, i dochodzi do wniosku, że chce porozmawiać, czyli modlić się, i żałuje za grzechy. ZR: W każdej kulturze są ślady doświadczenia modlitewnego. Afrykanie się też modlą, co więcej, proszę pana, modlą się nawet ci, którzy nie wierzą w ogóle. A w starożytnej Grecji? A Platon się nie modlił? A Sokrates się nie modlił? Oni byli przecież poganami, to znaczy wierzącymi w swój, kulturowo ukształtowany sposób. KR: Pytanie, do kogo się modlili. Oni nie mieli Boga wytworzonego. Oni modlili się do stwórcy. ZR: Są teolodzy, według których ci, którzy nie znali Boga objawionego w Piśmie Świętym, to mimo to do tego Boga się modlili. Nazywali Go inaczej, na przykład „piękno” czy „dobro absolutne”, ale modlili się do tego Boga właśnie, nie wiedząc, bo jeszcze im to nie zostało objawione. KR: A takie pytanie: Czy właśnie mówimy o modlitwie do tego jednego Boga, czy mówimy o wszystkich wiarach, jakie są? Tych monoteistycznych? ZR: Proszę pana, ja uważam, że modlitwa to jest sprawa człowieka. KR: Od tego rozpoczęliśmy tę rozmowę, że jest to sprawa człowieka i jest indywidualna. ZR: W związku z tym w każdej kulturze jest człowiek? Czy on czarny, czy on zielony, czy on czerwony. KR: Czy on Eskimos, czy Indianin, niezależnie od koloru skóry. ZR: To jest człowiek i on się modli dlatego, że tam gdzieś coś go ciągnie, że jest coś w człowieku, co go zmusza do modlitwy. Teolodzy mówią, że to Pan Bóg nas zmusza. Nie wiemy do końca. KR: Nie chciałbym tego trywializować, ale myślę, że to strach zmusza. ZR: Tak, strach bardzo często jest przyczyną modlitwy…
200 Aneks KR: Nie mam takich mentorskich przemyśleń, żeby kogoś przekonywać, ex cathedra komuś mówić: masz zrobić to, masz robić tamto. Mogę to robić — zawsze mówiłem — swoim działaniem i postawą. ZR: Dobrze, że pan powiedział — swoim działaniem i swoją postawą. Czy pan myśli, że to, że dobrze wykonujemy swoją pracę czy swój zawód, czy mamy jakąś postawę, czy to jest modlitwa? Czy uznałby pan to za modlitwę, że ja nie muszę klękać i mówić Ojcze nasz czy jakąś inną modlitwę, tylko po prostu zachowuję się tak zgodnie z tym, co jest zalecane, czy w dekalogu, czy na górze? KR: Nie, to nie jest modlitwa. ZR: A mnie to jest bliskie. KR: To jest rozmowa, ale to jest takie jakby uczestniczenie w lekcji, w jakimś czymś, jakimś działaniu. Ale modlitwa ma określoną formę, a to jest rozmowa. Jeśli rozszerzymy sens słowa „modlitwa” jak tylko to możliwe, to można powiedzieć, że praca jest modlitwą. ZR: To się nazywa modlitwa ontologiczna. KR: Póki Pan Bóg pozwala na takie rzeczy. ZR: Ja myślę, że jak każe mi to robić, no to robię. KR: Każe, jak jest pani postawiona na tej ścieżce, póki te komórki, to wszystko funkcjonuje, to trzeba. ZR: Tego nie wiemy do końca… KR: Ale to tak mniej więcej przynajmniej. ⁂
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Więc ciąg dalszy rozmowy. Zaciekawiło mnie to, o czym rozmawialiśmy, o tej modlitwie ontologicznej, że nasze zachowanie i nasza praca może też być traktowana jako modlitwa, ale pan powiedział, że trzeba rozszerzyć definicję modlitwy, żeby objąć to. No tak. Ona jest rozszerzona. KR: To jest w najszerzej rozumianym pojęciu, tak, bo już większego nie da się podjąć.
Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą 201
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Dlaczego szerzej nie da się podjąć? To nie jest tylko pana czy mój pomysł, że praca może być modlitwą. Kiedyś miał wykład otwarty biblista, ksiądz profesor Chrostowski. Poszłam na ten wykład i go zapytałam: Księże profesorze, czy jeśli ja piszę książkę, czy ta książka może być traktowana jako modlitwa, jeżeli staram się ją dobrze napisać? On mówi tak: Jeżeli ma intencję, żeby była modlitwą, i nie jest przeciwko Bogu pisana, to może być traktowana jako modlitwa. KR: Tak, jeśli jest tam intencja. Na pewno nie każda praca, nie każdego człowieka może być tak traktowana. ZR: Ale wtedy co by decydowało o tym? KR: No, to, co ksiądz powiedział — intencja. ZR: Intencja? KR: Tak, intencja. Ale to pani decyduje, została pani skierowana, aby na drodze wykonać takie zadanie. Trzeba je wykonać, a nie denerwować się, że nie wyjdzie. ZR: Czy wie pan, że niektórzy ludzie nie potrafią się modlić. Nie dlatego, że nie chcą, oni chcą, ale nie mogą. KR: No, to może sami nie wiedzą, że się modlą. Nie mają tej świadomości. Jeśli wykonują coś, co nie jest przeciw Bogu i jest w bożej intencji, to jest modlitwą, a ludzie tego nie wiedzą. Gdy myślą o tym, to na pewno jest rozmowa, bo już zastanawianie się nad tym, myślenie, rozmyślanie to jest monolog duszy, ale on jest wysłuchiwany przez tę drugą stronę i to już jest modlitwa. ZR: To dobrze by to było, gdyby tak było. Ale czasem nie można się modlić z powodu popełnionego zła. KR: Jeżeli grzechy nie pozwalają się modlić, to człowiek jest potępiony. ZR: Czyli są takie sytuacje, że człowiek chce się modlić, a nie jest w stanie, bo nie wierzy w miłosierdzie boże. KR: Współcześnie człowiek nie ma takich dylematów. ZR: Nie ma? KR: Myślę, że mało jest takich ludzi. ZR: Tak, mało wiemy o ludziach.
202 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
KR: Współcześni chyba nie mają takich dylematów albo o tym jeszcze nikt nie napisał. Nie wiemy. Śmierć jest wyzwoleniem. ZR: Śmierć jest wyzwoleniem? No, czasem jest. KR: Dla cierpiących… Głównie to jest tak, że organizm ludzki ma pewne bariery, i w większości jest tak, że ten organizm nam przeszkadza i ci ludzie nie są tymi ludźmi, którzy byli. Są wręcz… nawet emocjonalnie niszczą rodzinę. ZR: No tak… KR: Dzieci przestają… nawet do tego stopnia zabijają wspomnienia pozytywne o sobie samych swoim zachowaniem. A to nie jest ich wina, są chorzy… ZR: No, to jest chyba trochę ich wina, czyż nie? KR: Nie, jeśli jest tak chory. ZR: Chory, choroba, no tak. Ma pan rację. KR: Starość te choroby zwiększa. Czy to Alzheimer, czy demencja, czy coś innego zmienia osoby. Osoby, które były kochane przez rodziny i na stanowiskach z osiągnięciami, stają się nie do zniesienia. Jesteśmy otoczeni takimi przypadkami wszędzie. ZR: Człowiek się na starość zmienia na niekorzyść. Kiedyś to było tak, że stary miał autorytet, że się odwoływało do starego, teraz tego nie ma. KR: Krócej żyli i omijał ich ten etap, który niszczył ich autorytet. Niszczyli samych siebie. Nie ma nad tym kontroli, a jeśli rodzina nie chce danej osoby oddać do hospicjum czy do domu spokojnej starości, tylko się nią opiekuje, no, to wtedy już jest wykończona. ZR: Może jest tak, że to jest też jakieś wyzwanie dla nas, żeby to wytrzymać wszystko. KR: Może to taki sprawdzian z prawdziwej miłości do bliźniego, do najbliższej do rodziny. ZR: A w rodzinie najtrudniej się tak kochać. Jak my mówimy, że Bóg jest miłością, to nie wiemy, co to znaczy. Od razu interpretujemy po swojemu: zakochałam się, zafascynowałam się, a to trochę seksu, ale to nie o taką miłość chodzi. A słowo jest to samo.
Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim, optometrystą 203
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
KR: To prawda, a to nie o to chodzi. ZR: No właśnie, więc to jest bardzo ważna sprawa, sprawa rozumienia tego, co znaczy miłość, i wysiłek, aby tę miłość realizować w życiu. Trzeba bardzo dużo od siebie wymagać. Jan Paweł II mówił wymagajmy od siebie, nawet jeśli nikt od nas nie chce wymagać. Lubiłam to. KR: To jest temat, który będzie zagłębiany, dopóki będzie świat istniał, także pani ma swoją cegiełkę wbudowaną, bo to naprawdę jest temat bardzo ważny. ZR: I ważny, i trudny. Dlatego że my tak mało wiemy o Bogu. KR: Mało wiemy, bo teraz nie mamy czasu, żeby nawet się nad tym pochylić i zastanowić. ZR: No właśnie. KR: Jak się chodzi do kościoła to się ma. ZR: Nie wiem. Czasem lepiej, czasem gorzej mówią księża na homilii. KR: Nie mówią po to, aby indoktrynować. ZR: Najważniejsze jest to, że pan ma swojego spowiednika, z którym pan może rozmawiać. To jest bardzo ważne, żeby to był właściwy człowiek, który zrozumie i potrafi wyjaśnić, i potrafi wepchnąć troszeczkę we właściwą stronę. I o to, proszę pana, bardzo trudno. KR: No tak, bo spowiedź to — tak jak z panią — rozmowa. ZR: Ale kto chce tego słuchać? KR: Tylko właśnie spowiednik. KR: Życzę powodzenia w poszukiwaniu.
Carole Sajnok, studentka fizyki i filozofii
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym
Przedmiotem eseju jest kwestia doświadczenia modlitewnego, czyli relacji między jednostką, która wypowiada daną modlitwę, jej prywatnymi odczuciami, kwestia tego, jak akt wpływa na jej rzeczywistość, sposób percepcji świata, na odczuwane przez nią emocje, na jej relacje ze społeczeństwem, na jej stosunek do wykonywanej czynności. Nie tego, na ile modlitwa jako taka ma sens. W związku z tym odcinam się w tej dyskusji od kwestii dotyczących istotności religii lub istotności modlitwy. Patrzymy na fakt zastany, w którym zjawisko opisywane jest wszechobecne, niezależnie od podmiotu, od tego, czy jest on czy nie jest osobą wierzącą. Skupiam się na fenomenie zjawiska i na wpływie tegoż na jednostkę, która aktu dokonuje.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1. Czynność Zacznę od opisania czynności, jaka wiąże się z doświadczeniem modlitewnym. Postaram się określić jej cechy statutowe, konstruktywne, definicyjne. Dokonam rozróżnienia między elementami, które są wyłączne dla doświadczenia religijnego, jakim jest modlitwa, a tymi, które są wspólne dla różnych form obrzędu religijnego. 1.1. Modlitwa jako monolog (chcący się stać dialogiem) 1.1.1. Psychologicznie: ubieranie strachów, nadziei, emocji w słowa W analizie własnego wewnętrznego Ja nieodzowna jest umiejętność nazywania odczuwanych emocji, opisywania obaw,
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 205
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
nakreślania wewnętrznych konfliktów, określania pragnień odnośnie do realizacji scenariuszy życiowych. Zdaje się, że modlitwa w pewien sposób zmusza osobę do wypowiedzenia swoich obaw i strachów (w stronę bliżej nieokreślonego Absolutu). Emocje, do momentu ich opisania, wyrażenia w postaci słów, są raczej nieuchwytne. Przyczyny wzburzenia, niepokoju są często nieznane (wiemy, że odczuwamy jakiś rodzaj emocji, ale określenie ich źródła nie jest tak prostą sprawą). Regularna modlitwa (jako dialog / monolog z Bogiem, kimkolwiek jest) zdaje się pełnić rolę dość podobną do współczesnej psychoterapii. Zmusza nas do codziennego wejrzenia w głąb siebie, wyrażenia własnych obaw, wypowiedzenia ich. Analogicznie jak w przypadku rozmowy z bliską osobą, samo opisanie naszych odczuć ma działanie terapeutyczne, nie oczekujemy wprost otrzymania od osoby współrozmówczej jakiejś wskazówki, rozwiązania, odpowiedzi. Tym, na czym nam przede wszystkim zależy, jest samo pozbycie się (używając referencji religijnej: „chowanego w duszy”) ciężaru. Modlitwa jest taką rozmową (nakierunkowanym w stronę podmiotu non-„infra nos”, intencjonalnym aktem mowy), wyzbytą jednak z obaw przed ewentualną negatywną oceną. Prowadzimy rozmowę same ze sobą, nawet jeśli wypowiadamy słowa w kierunku Absolutu. Nadajemy formę bezkształtnym obawom, zabłąkanym pragnieniom. 1.1.2. Obietnica, świadectwo, ślubowanie Wypowiadamy słowa o dużej wadze. Wierzę w Boga. Ufam Tobie. Amen. Stworzycielu Nieba i Ziemi. (Kimkolwiek jesteś). Proszę, spraw, by [to] się ziściło. Będę dobra [zrobię coś], tylko spełnij moje pragnienie [jeśli coś upragnionego otrzymam w zamian]. Ocal [ją], uratuj ode złego. Stawiamy pewien osąd odnośnie do otaczającej nas rzeczywistości (a przynajmniej naszego jej postrzegania). Absolutny charakter apostrof (inwokacji) nadaje wypowiadanym słowom wzniosłości (analogicznie, gdy mówimy „Ojczyzno”, „Panie”, „Ukochana”). Dajemy świadectwo naszej postawy wobec dylematów etycznych, transcendentalnych. Nie
206 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
są to standardowe, wypowiadane na co dzień słowa, ale wypełnione powagą, przekonaniem, wiarą (co do ich prawdziwości). Przyrzekamy postępować w jakiś sposób, przyjąć jakąś postawę, określamy własne działania, mając nadzieję na ziszczenie się naszych pragnień czy odpędzenie obaw. Podobnie, gdy składamy przysięgę małżeńską, wojskową, wypowiadamy pewne sformułowania, które są charakterystyczne i wyłączne dla tej określonej sytuacji; mamy być zobowiązani do wypełniania założeń, jakichś postaw moralnych. Ustosunkowujemy się względem istotnych spraw życiowych. Wypowiadane słowa nie są jedynie dźwiękami, ale niosą ciężar nakierowujący nas na określony sposób postępowania, myślenia, wypełniania złożonych obietnic (mamy z tyłu głowy perspektywę realizacji naszych nadziei). 1.1.3. Nierozerwalna więź, przywiązanie, zaufanie, kochać a być kochanym Relacje międzyludzkie mają swoją nieodzowną cechę bycia łatworozerwalnymi. Są nietrwałe, tymczasowe, zależne od aktualnych doświadczeń życiowych, oparte na jednak cząstkowym wzajemnym zrozumieniu. Naturalnym procesem jest rozchodzenie się ludzi, niezależnie od aktualnego poczucia bliskości i wzajemnego porozumienia. Mimo że istnieją relacje trwałe (choćby potencjalnie z rodziną), znakomita większość wydaje się skazana na bliższe lub dalsze rozstanie. Wzajemne zaufanie jest chwiejne, uczucia zmienne, ścieżki życiowe się rozchodzą. W idealnym świecie w przypadku wiernej przyjaźni możemy liczyć na bliskość niezależnie od upływu lat, w świecie rzeczywistym taką przyjaźń niektóre osoby odnajdują w wierze (niekoniecznie w znaczeniu religijnym, raczej transcendentalnym, absolutnym). Wiemy (przynajmniej wierzymy, mamy nadzieję), że istnieje byt, do którego jesteśmy w stanie się zwrócić niezależnie od okoliczności życiowych. Nieoceniający, któremu możemy zaufać w przekonaniu o niewyjawieniu naszych sekretów, do którego jesteśmy przywiązani (w gruncie rzeczy, czy nie istnieje On a przecież jedynie w naszej świadomości?). Jest dostępny nam jedynie
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 207
w takiej postaci, w jakiej w Niego wierzymy, obecny zawsze, możemy się do Niego zwrócić w każdym momencie. Sama świadomość posiadania więzi z Absolutem jest budująca, prywatność tej więzi zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa. Odczucie to zdaje się analogiczne do tego, jakie mamy w przypadku miłości. Kiedy kochamy, czujemy emocje na własnej skórze, ale już gdy ktoś kocha nas, spotykamy się z epistemiczną barierą odgraniczającą nas od drugiej twarzy 1. Miłość (jako stan afektywny) ma wartość (proporcjonalną do intensywności uczucia) jedynie dla osoby odczuwającej. Jest prywatna i niezależna od czynników zewnętrznych. Kochamy Absolut, nie oczekując jakichkolwiek oznak miłości Absolutu do nas. Możemy zawierzyć Mu naszą duchowość, emocjonalność, bo czujemy nierozerwalną więź, zaufanie, przywiązanie do Niego. Wierzymy, że jest obecne. 1.2. Ogólniej o celebracji religijnej 1.2.1. Schematyczność, rytualność, hipnoza, zapętlenie „Kłamstwo powtarzane stukrotnie staje się prawdą”. Pomijając okoliczności tej wypowiedzi, odrywając ją od kontekstu i autora, przechodząc ponad świętokradczością tego porównania (by unikać niepotrzebnej kontrowersji, emocjonalnego nakierunkowania, lepiej je sparafrazować do słów „sentencja powtarzana wielokrotnie staje się prawdą”), nie sposób nie dostrzec
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 „Inny nie jest wcieleniem Boga, ale to właśnie ze względu na jego twarz, w której sam jest bezcielesny, objawia się wzniosłość, w której odsłania się Bóg” (Emmanuel Levinas, Totality and Infinity. An Essay on Exteriority, M. Nijhoff Publishers, The Hague–Boston 1979, s. 79). „By posiadać ideę Nieskończoności, niezbędne jest, by istnieć jako oddzielona. To odddzielenie nie może powstać jedynie jako odbijanie transcendencji Nieskończoności, gdyż wtedy rozdzielenie ograniczone byłoby w relacji, która przywracałaby totalność i iluzorycznie projektowała transcendencję. Ale idea Nieskończoności sama w sobie jest transcendencją, wypełnieniem odpowiednią ideą. Jeśli totalność nie może zostać utworzona, to dlatego że Nieskończoność nie pozwala, by ją ograniczono [Infinity does not permit itself to be integrated]. To nie niewystarczalność Ja uniemożliwia totalizację, ale Nieskończoność Innego” (tamże, s. 79–80).
208 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
pewnej analogii z modlitwą. Schematyczne, rutynowe, częste wypowiadanie określonych słów umacnia w przekonaniu. Wyrażenia kształtują doświadczaną rzeczywistość. Ważne jest to, co mówimy, w jakich okolicznościach. Wyznanie wiary jest każdorazowym elementem obrzędu religijnego. Rutynowość codziennego porannego / wieczornego pacierza kształtuje format naszego dnia, podporządkowuje działania wykonywane przed i po, myśli, które nam w tym czasie towarzyszą. Nawet w kwestiach niereligijnych schematyczność, powtarzalność wykonywanych czynności są wpisane w rytm naszego życia, pomagają się zmotywować, utrzymują w określonych ramach. Obrzęd religijny każdorazowo odbywa się zgodnie z pewną ustaloną kolejnością następujących po sobie ceremonii, modlitwa składa się z wyrażeń otwierających i zamykających ją określonymi sformułowaniami. Cykliczność, powtarzalność są wpisane w codzienność doświadczanych przez nas wydarzeń (doświadczenie modlitewne wpisuje się w tę schematyczność). Daleko (i może błędnie) idącym stwierdzeniem byłoby porównanie tego zjawiska z autohipnozą (np. wypowiadaniem mantry, odmawianiem różańca). Osoba powtarza określone formuły, „przełącza” swój umysł na określony tryb funkcjonowania. Postępujemy w pewien sposób niekoniecznie z przemyśleniem, ale raczej zgodnie z ustalonym schematem funkcjonowania. Porównanie regularnej modlitwy do długotrwałego, częstego wprowadzania się w stan bliski hipnotycznemu zdaje się jednak zbyt daleko idącym uproszczeniem, ale pozostaje do rozważenia. 1.2.2. Poczucie przywiązania do społeczności Wierzymy. Modlimy się do Bytu Nieskończonego, który jest naszym prywatnym, dostępnym tylko nam Bytem (przynajmniej nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że wyobrażenie Absolutu w umyśle jakiejkolwiek innej osoby jest dokładnie takie samo, jak nasze), ale ma jednocześnie (w intersubiektywnej świadomości) pewien wspólny mianownik. Jednostkowość Absolutu (zamknięta w obrębie percepcji, duchowości każdej osoby
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 209
z osobna) ma cechy wspólne dla tych, którzy wyznają określone postawy, uznają dany system religijny. Buduje to uczucie przynależności do wspólnoty. W trakcie obrzędów „prawdy” wypowiadamy wspólnie (mamy świadectwo przynależności do tych samych koherencyjnych systemów przekonań 2). Są inne osoby, które myślą tak jak ja. Nie jestem sama w swojej postawie względem duchowego elementu rzeczywistości. Te odczucia będą towarzyszyć zapewne osobom wierzącym, zamkniętym w obrębie określonej wiary. Ale co z kwestią tych modlących się do Niezbadanego Absolutu? Takiego, który nie wpisuje się w normy systemów religijnych. Zdaje się, że i w tym przypadku czujemy pewien rodzaj więzi z innymi ludźmi, jako że wiemy, że nie jesteśmy jedynymi istotami, które zwracają się do jakiejś formy siły wyższej. Nie jest tutaj konieczne, by Ona była wpisana w daną religię, istotna jest jedynie transcendentalność i uniwersalność. 2. SKUTKI Spróbuję teraz opisać, jak doświadczenie o przedstawionych wyżej cechach wpływa na nasze rozumienie rzeczywistości. Jaką postawę względem świata przyjmujemy. Jak ma się do tego moralność. Dwoma rzeczownikami i zaimkiem: „skutki tej czynności”. 2.1. „Sprawczość” nie jest koniecznie oczekiwana — gra o sumie dodatniej W teorii gier grą o sumie dodatniej nazywamy taką, w której wartość oczekiwana (suma zysków i strat po odpowiednim czasie) jest dodatnia, to znaczy osoby uczestniczące zawsze na
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
2 „Całokształt naszej tzw. wiedzy czy też przekonań, od najbardziej przypadkowych prawd geografii i historii aż po najgłębsze prawa fizyki atomistycznej, a nawet czystej matematyki i logiki formalnej [oraz religii — przyp. C.S.], jest tworem człowieka i styka się z doświadczeniem tylko wzdłuż krawędzi. Mówiąc inaczej, nauka jako całość podobna jest do pola siły, którego warunkami brzegowymi jest doświadczenie” (Willard Van Orman Quine, Z punktu widzenia logiki, tłum. Barbara Stanosz, Aletheia, Warszawa 2000, s. 71–72).
210 Aneks niej zyskują. Przykładowo (dość skrajnie patologiczny przykład) gra, która polega na rzucie kostką, gdzie zawsze wypada „szóstka”, i której zasadą jest, że osoba wyrzucająca „szóstkę” wygrywa. Pojęciami uzupełniającymi są gra o sumie zerowej (np. rzut monetą) lub gra o sumie ujemnej (większość gier w kasynach). Modlitwę można uznać za grę o sumie dodatniej. Sprawczość (rozumiana jako urzeczywistnienie się naszych próśb) nie jest koniecznym elementem doświadczenia modlitewnego. Prosimy o coś (np. wyzdrowienie bliskiej osoby), ale liczymy się z tym, że nasze życzenie może się nie spełnić. Nic nie tracimy w takiej sytuacji (w kontekście samego aktu modlitewnego). Nie zakładamy, gdy się modlimy, że nasze problemy z pewnością zostaną rozwiązane. Mamy żywą nadzieję, ale przyjmujemy do świadomości możliwości alternatywnych scenariuszy. Tak więc (w pewien sposób analogicznie, jak w przypadku zakładu Pascala 3) nie tracimy potencjalnie nic na akcie modlitwy (możemy nawet zyskać wcześniej wymienione korzyści psychologiczne wynikające z podzielenia się ciężarem, wysłowienia obaw, zawierzenia losu sile wyższej, poczucia wsparcia, nadziei). Sama nadzieja wydaje się kluczowa, podtrzymuje nas na duchu, ufamy w dobroczynność aktu modlitewnego. Także długoterminowo osoba, której prośby (wysłowione w akcie modlitwy) nie zostaną spełnione, nie będzie skłonna do odejścia od wiary, niemodlenia się ponownie (a nawet jeśli, to nie bezpośrednio z powodu niezrealizowania
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
3 „Tak, ale trzeba się zakładać; to nie jest rzecz dobrowolna, zmuszony jesteś. Cóż wybierzesz? Zastanów się. Skoro trzeba wybierać, zobaczmy, w czym mniej ryzykujesz. Masz dwie rzeczy do stracenia: prawdę i dobro; i dwie do stawienia na kartę: swój rozum i swoją wolę, swoją wiedzę i swoją szczęśliwość, twoja zaś natura ma dwie rzeczy, przed którymi umyka: błąd i niedolę. Skoro trzeba koniecznie wybierać, jeden wybór nie jest z większym uszczerbkiem dla twego rozumu niż drugi. To punkt osądzony. A twoje szczęście? Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko, jeśli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy, że «jest», bez wahania” (Blaise Pascal, Myśli, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, De Agostini–Pax, Warszawa 2001, s. 198).
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 211
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
modlitwy, a choćby np. w związku z kryzysem wiary). Nie oczekujemy (w sensie posiadania pewności), że nasze słowa się ziszczą. W takim sensie modlitwa jest grą o sumie dodatniej, liczymy się z nieposiadaniem pewności sprawczości, zyskujemy jedynie nadzieję. 2.2. Wypaczone rozumienie przypadkowości i korelacji między zdarzeniami, poczucie sukcesu W przypadku, gdy prośby zostaną jednak wysłuchane, czujemy się lepiej. Wierzymy, że to nasz akt modlitewny wpłynął na rzeczywistość. Życzenia, które wypowiadałyśmy, zostały zrealizowane, nadzieja okazała się owocna. Mamy poczucie osiągnięcia celu, sukcesu, uczestniczenia w pozytywnym rozwiązaniu. Chwalmy Boga, bo dokonał tego, co było niemożliwe. Niestety smutna racjonalność każe mi rozpatrywać te rozdzielone zdarzenia (akt modlitewny i „urzeczywistnienie” próśb) jako niepowiązane ze sobą. Nadajemy przypadkowości wydarzeń jakąś formę związku ze względu na naszą naturalną potrzebę poszukiwania korelacji. Co by było, gdybym tego nie zrobiła? Zrodzić się może pytanie. Czy to, że o coś prosiłyśmy, ma jakikolwiek związek z tym, że rzecz ta faktycznie się zrealizowała? Zdaje się, że nie. Próby odnalezienia korelacji w dwóch rozdzielnych, niewynikających wprost z siebie zdarzeniach są raczej nieuzasadnione. Tłumaczyć można oczywiście, powołując się na możliwość istnienia rzeczywistości transcendentalnej, że w istocie Byt wysłuchał naszego monologu, rozpatrzył kwestie za i przeciw, dokonał osądu, zdecydował, by nakierunkować bieg zdarzeń w taki sposób, by prośby zostały urzeczywistnione. Wymaga to jednak rozumienia działania boskiego jako wpływającego na rzeczywistość, a więc ograniczającego jednocześnie wolność i niezależność jednostek. Nie chcę jednak rozpatrywać w tym momencie kwestii metafizycznych, rozważania takie (ze względu na ograniczoność poznania) są raczej bezowocne. Możemy jednak wyłącznie z naszej perspektywy podjąć dwie ścieżki interpretacji. Modlitwa
212 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
i „urzeczywistnienie” były niezależnymi wydarzeniami, niewynikającymi z siebie nawzajem (1A) lub były powiązane, fakt zaistnienia jednego bezpośrednio wpłynął na zaistnienie drugiego (1B). W przypadku (1A) nasze poczucie sukcesu jest złudne, nie mamy jednak dostępu do alternatywnych rzeczywistości, w których nie dokonałyśmy aktu modlitewnego, nie jesteśmy więc w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście tak jest. Ograniczając się jedynie do naszych zdolności percepcyjnych, stwierdzamy więc, że przypadkowe zdarzenia mogły (lecz nie musiały) być swoim następstwem, pewne zaś możemy być psychologicznych korzyści z aktu (opisanych wcześniej). Przyjmując (1B), bezpośrednio czujemy naszą sprawczość, przypisujemy sobie w pewien sposób zasługę za doprowadzenie do realizacji woli boskiej. Daje to nam poczucie siły, wrażenie osiągnięcia celu, sukcesu dzięki naszym prywatnym działaniom. Udało ci się to, ponieważ się za ciebie modliłam. W jakiś sposób druga interpretacja zdaje się autotematycznie egoistyczna. 2.3. Modlitwa niezależna od „dobroci” pragnienia Finalnie zwrócę uwagę na fakt, że nie jest konieczne, byśmy modliły się o rzeczy obiektywnie uznawane za dobre. Mogę na przykład pragnąć i wypowiadać pragnienie, by danej osobie stała się krzywda. Modlitwa nie wymaga, by określać moralność próśb (mimo że zazwyczaj jest…), może być niezależna od kwestii etycznych. Co więcej, pojawia się w takiej sytuacji problem odnośnie do realizowania prośby. Czy jeśli modliłam się o coś negatywnego i faktycznie się to ziściło, mogę stwierdzić, że Absolut jest zły? Mamy tutaj znów różne możliwości interpretacji. Suma zysków i strat wynikających z prośby była w rzeczywistości dodatnia (ale nasze ograniczenie nie pozwala nam na dowiedzenie się o tym) (2A); modlitwa i zdarzenie nie są ze sobą powiązane (2B); Absolut faktycznie jest obiektywnie zły (2C) albo amoralny (2C’). Rozpatrując (2A) stwierdzamy, że są powody, dla których nasza modlitwa nie miała w utylitarnie obiektywny sposób intencji moralnie złych,
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 213
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
a więc jej ziszczenie zachowuje moralną dobroć Absolutu i podkreśla ograniczoność naszej wiedzy o świecie. Niemożliwe jest jednak, by wszelkie zrealizowane „złe” pragnienia były w rzeczywistości „dobre” (oczywiście jest to prawdopodobne, ale prawdopodobieństwo takiego jednoznacznego rozkładu jest bliskie zeru); wymagałoby to uznania, że najbardziej brutalnie zła czynność sama w sobie jest dobra (że z pewnością tych samych pozytywnych skutków nie udało się uzyskać mniej radykalnymi metodami). Skłaniamy się, więc ku interpretacji (2B), ale implikuje ona (1A), czyli że modlitwa i realizacja prośby nie są ze sobą powiązane. Możemy oczywiście stwierdzić, że akurat w tej konkretnej sytuacji zaistnienie jednego i drugiego zdarzenia było wyjątkowo przypadkowym zbiegiem okoliczności, a Absolut nie dokonał aktu sprawczego realizacji moralnie złego scenariusza. Ale znów — wydaje się niemożliwe, by urzeczywistnienie każdej moralnie „złej” prośby było każdorazowym zbiegiem okoliczności. Takie twierdzenie zahaczałoby już o pewnego rodzaju determinizm — jeśli mogłybyśmy jednoznacznie stwierdzić, że wszelkie przeszłe i przyszłe o negatywnym, „złym” skutku modlitwy oraz ich „realizacja” były i będą zawsze czystymi „przypadkami”. Jesteśmy więc w pewien sposób zmuszone do interpretacji wspomnianej korelacji jako przypadkowości w każdej sytuacji. Jeśli nie chcemy jednak tego robić, pozostają nam interpretacje (2C) i (2C’): Absolut nie jest moralnie dobry, musi być zły lub amoralny (niezależny od kwestii etycznych w naszym ich rozumieniu). Daleko idące wnioski. Rozumowanie to można przeprowadzić w sposób lustrzany i dojść do wniosku, że Absolut musi być dobry lub amoralny. Stwierdzamy więc, że jeśli istnieje, musi być amoralny, niezwiązany (w naszej interpretacji) z podziałem na dobro i zło (2C’). W mocy pozostają dwie interpretacje: braku zależności między modlitwą a skutkiem (1A) albo przystanie na amoralność Nieskończonego (2C’).
214 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
3. PRZYKŁADY Omówię teraz kilka wybranych obrazowych przykładów, postaram się odnaleźć analogię między nimi i realizację niektórych powyższych punktów. Analiza będzie się wydawać dość oczywista, wtórna, powtarzalna, niektóre punkty mogą jednak wymagać zastanowienia się nad rozszerzoną koncepcją definiowania doświadczenia modlitewnego. • Życzenie urodzinowe ma pewne cechy aktu modlitewnego. Wiąże się z jakąś formą celebracji, uroczystości. Wypowiadamy pewne słowa z nadzieją i prośbą, by zostały zrealizowane. Niezależnie od naszej religijności, życzenie nasze kierujemy w stronę bliżej nieokreślonej rzeczywistości transcendentalnej. Rozszerzając więc definicję aktu modlitewnego o jakąkolwiek formę opartego na jakiejś wewnętrznej wierze wyrażania własnych myśli lub pragnień przez dialog z pewnym bytem absolutnym, możemy rozumieć życzenie urodzinowe jako takowy. • Modlitwa w intencji zmarłych zdaje się niezbadalna pod kątem problematyki „sprawczości” prośby. Niedostępna jest dla nas absolutna pewność istnienia / nieistnienia świata zmarłych, wiedza o zachowywalności życia po śmierci. Tym bardziej nieosiągalna jest pewność przekonania odnośnie do sprawczości modlitwy o spokój życia po śmierci lub naszej możliwości ponownego spotkania z bliskimi w pozadoczesnej rzeczywistości. W tym przypadku „skuteczność” jest niemożliwa do określenia w kontekście jednoznacznej prawdziwości, zachowywane jest jedynie nasze poczucie nadziei. Ubieramy w słowa poczucie straty, pragniemy, by bliskie osoby mogły żyć w pośmiertnej błogości. • Mantra. Na wstępie warto zaznaczyć, że słowo „mantra” nie może być tłumaczone na pojęcie „modlitwa” z łacińskiego kręgu kulturowego, pewne jednak elementy wspólne sprawiają, że oba fenomeny są tutaj analizowane jako aspekty jednej fundamentalnej ludzkiej potrzeby „rozmowy z transcendentnym”. O niejednoznaczności mantry możemy przeczytać, że „ jest raz
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 215
inwokacyjna 4, potem ewokacyjna 5, raz ma potępiać, potem zachowywać, może być dobroczynna lub krzywdząca, zbawienna lub zgubna” 6. W dosłownym tłumaczeniu 7 wywodzi się od „man-”/„men” i „-tra-”/„-tro-”. Człon „-tra-” oznacza przedmiot lub miejsce, w którym pewna czynność jest wykonywana (organ, funkcja, przedmiot itp.). Z kolei człon „man-” to „myśleć”, ale może się odnosić zarówno do racjonalności (wyobraźnia, umysł, pamięć itp.), jak i do strefy duchowo-emocjonalnej (dusza, wola, emocja, żądza itp.), w innym zaś tłumaczeniu staje się „wzywaniem” / „przywoływaniem”. Możemy rozumieć więc mantrę jako „akt / działanie umysłu / duszy” albo opisowo z perspektywy etymologicznej jako słowo(a) uważane za ponadludzkiego pochodzenia, odbierane, formułowane i wymawiane przez oświeconych jasnowidzów, poetów i recytatorów w celu przywołania boskich mocy (sfery transcendentnej), a w szczególności poczęte jako środki utworzenia, przekazania, skumulowania i zrealizowania intencjonalnej i skutecznej myśli oraz sposób wejścia w kontakt lub utożsamienia się z istotą (esencją) boskości, która obecna jest w mantrze 8.
Może być też prywatną sentencją przypisaną jednostce (osobistą formą więzi z tym, co ponad). W medytacji transcendentalnej jedno słowo (lub głoski) powtarzane jest (są) wielokrotnie, by wprowadzić się w (autohipnotyczny) stan medytacyjny. W codziennej, spopularyzowanej praktyce zakładanym celem może być osiągnięcie wewnętrznego spokoju, zastoju natłoku emocji,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
4 Inwokacja — apostrofa; zwrócenie się o pomoc do Muz, bóstw, na wstępie epopei; liturgiczne wezwanie do modlitwy, łac. invocatio „wezwanie”, „błaganie” (hasło „Inwokacja” w: Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, Rytm, Warszawa 2021, s. 236). 5 Ewokacja — wywołanie wspomnienia, wizji czegoś; uprzytamnianie, łac. evocatio „wywołanie” (hasło „Ewokacja”, w: tamże, s. 161). 6 Jan Gonda, The Indian Mantra, „Oriens”, styczeń 1963, t. 16, s. 245. 7 Tamże, s. 250. 8 Tamże, s. 255.
216 Aneks wewnętrznej harmonii. Praktyka buddyjska to jednak nie sama medytacja, a jej uniwersalność jest znacznie głębsza: Buddyzm ma cztery cechy szczególne, zwane „pieczęciami”. I jeśli dowolna ścieżka czy filozofia zawiera owe cztery pieczęcie, można ją uznać za buddyjską, choć nazwa nie ma tu akurat żadnego znaczenia. Możecie ją nazwać, jak wam się podoba; słowa „buddyjski” czy „buddyzm” nie są ważne. Jeśli ta ścieżka zawiera owe cztery pieczęcie, można ją uznać za ścieżkę Buddy. Dlatego też te cztery szczególne cechy zwane są „Czterema Pieczęciami Dharmy”. Są to następujące prawdy: Wszystkie rzeczy złożone są nietrwałe. Wszystkie emocje są cierpieniem. O tym mówią tylko buddyści. Wiele religii opiewa miłość i podobne uczucia w pieśniach i rytuałach. A buddyści mówią: „Wszystko to jest cierpieniem”. Wszystkie zjawiska są puste i nie posiadają jaźni Ja. W istocie jest to najwyższy pogląd buddyjski, pozostałe trzy prawdy są jego pochodną. Nirwana jest bezgraniczna. Bez tych Czterech Pieczęci Dharmy ścieżka buddyjska byłaby teizmem, bezsensownym dogmatem religijnym 9.
Najważniejszą buddyjską mantrą jest najpewniej OM MANI PADME HUM, która w tłumaczeniu (oczywiście pozbawiającym mistycznego znaczenia) to: sanskr. „Om, klejnot, Kopaliński, jest w kwiecie lotosu, amen”, mantra, magiczno-religijna formuła mistyczna lamaistycznego buddyzmu, używana jako nieustanna modlitwa, zaklęcie itd.; są to pierwsze słowa, jakich uczy się dziecko i ostatnie, jakie wymawia umierający; lotos ma tu symbolizować Wszechbyt, a klejnot — osobowość mówiącego 10.
Szerszy kontekst poznajemy czytając:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
9 Dzongsar Khyentse Rinpoche, Buddhism in a nutshell: The four seals of Dharma, Shambhala Sun 8.4, 2000, s. 40–45, tłum. Sebastian Musielak. 10 Hasło „Om”, w: Władysław Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Rytm, Warszawa, 2021, s. 876.
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 217 koło modlitewne, przyrząd używany przez buddystów tybetańskich jako szybkościowy producent modlitw, składający się z tekturowego walca gęsto i drobno zapisanego mantrą, formułą mistyczną buddyzmu lamaistycznego „Om mani padme hum”. Każdy obrót koła stanowić ma powtórzenie wszystkich zapisanych na nim modlitw; używanie młyna wynikać ma z niezrozumienia wskazówki Buddy, aby uczniowie jego „obracali koło prawdy”, tj. głosili buddyzm nieustannie 11.
Z kolei najpopularniejszą mantrą zdaje się OM SHANTI tłumaczone na „spokój”, związane z OM SHANTI, SHANTI, SHANTI — „spokój umysłu, ciała i słowa”. Możemy też wyrecytować RAIHAI GE / Strofę Pokłonów 12: NO RAI SHORAI SHO KU JAKU JISHIN TASHIN TAI MU NI GANGU SHU JO TOKU GEDATSU HOTSU MUJOI KI SHIN SAI. Natura tego, co może być i jest wychwalane, jest pusta i cicha. Nasze własne ciało i ciało innych w istocie nie są dwoma. Obyśmy wraz ze wszystkimi istotami osiągnęli wyzwolenie, powodując powstanie najwyższej intencji i polegając na ostatecznej prawdzie.
Rozumienie aktu wypowiadania mantry jako aktu modlitewnego wynika z wcześniej wspomnianego definiowania: nacechowana emocjonalnie forma rozmowy z Absolutem. Dyskusyjne pozostaje jednak traktowanie „powtarzania ciągłego tych samych głosek” jako rozmowy, jest to ciąg dźwięków bez składni charakterystycznej dla jakiegokolwiek języka. Podobny problem dotyczy nacechowania emocjonalnego, zdaje się jednak, że ewentualna wewnętrzna analiza „ja”/„my”/„podmiot transcendentny”
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
11 Hasło „Młyn modlitewny”, w: tamże, s. 782. 12 Sutry i Dharani do codziennych ofiarowań i praktyki, Misja Buddyjska „Trzy Schronienia”, Wrocław 2004.
218 Aneks w trakcie medytacji (oraz [poprzedzająca czynność] intencja wypowiedzenia mantry) może być uznawana za akt modlitewny. O relacji między Ja a aktem mowy możemy też przeczytać: Tylko jeśli wypowiemy słowa „Ten umysł jest właśnie buddą”, sam dźwięk „Ten umysł jest właśnie buddą” jest [przejawem] działania umysłu. Nie dzieje się tak, iż ten umysł funkcjonuje, bo ja tak chcę. Przejawia się on jako nie-umysł. Nie-umysł nie oznacza, że umysł nie istnieje. Oznacza raczej, że jest to działanie umysłu, w którym od początku jest nieobecne „ja”. Ten umysł jest nie-umysłem, „ten umysł jest właśnie buddą” oznacza, że nie-umysł jest buddą. Podobnie, w naszym codziennym życiu widzenie, słyszenie, rozpoznawanie i wiedzenie są widzeniem, słyszeniem, rozpoznawaniem i wiedzeniem. Chodzenie, stanie, siedzenie i leżenie są chodzeniem, staniem, siedzeniem i leżeniem; są niczym innym jak [przejawem] działania nie-umysłu, tego umysłu, który jest właśnie buddą. Widzenie, słyszenie, rozpoznawanie i wiedzenie, jak i chodzenie, stanie, siedzenie i leżenie są jedynie widzeniem, słyszeniem, rozpoznawaniem i wiedzeniem, chodzeniem, staniem, rozpoznawaniem i leżeniem — nie ma w tym żadnego buddy. Dlatego właśnie w tym umyśle, [który] jest właśnie buddą, nie ma umysłu ani nie ma buddy 13.
Powyższy cytat wyłania przed nami dodatkowe rozumienie „mantry” — słowa te są wypowiadane przeze mnie, ale nie wraz z moją intencją, lecz z powodu intencji bytu wyższego („umysłu”), który pokierował mną („nie-umysłem”). Nasza praktyka (można powiedzieć) jest więc jedynie narzędziem, którym posługuje się Absolut, by przejawiać Prawdę. • Spadająca gwiazda — dość chwiejny przykład. Zdarzenie losowe w postaci przelatującego meteoru było historycznie interpretowane jako jakaś forma znaku od bytów mistycznych. W momencie obserwacji nie nadawano mu jakiegoś szczególnego znaczenia, tradycyjnie zakorzeniła się możliwość wypowiedzenia
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
13 Yamamoto Ryūkō Rōshi, komentarz do: Wumen Huikai, Wumen guan, 1183–1260, tłum. Hōjun.
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 219
życzenia, które mogło się potencjalnie spełnić. Nie mamy tutaj w zasadzie przekonania o faktycznej skuteczności naszej prośby, zachowanie ma raczej formę reakcji na przypadkowość otaczającej rzeczywistości, której to przypadkowości nadajemy transcendentalne znaczenie. Akt ten ma cechy wrażliwości na zjawiska ponadnaturalne, jest związany z wypowiadaniem życzenia, nie jest jednak oparty na więzi z duchową realnością, trudno więc nadawać mu sens doświadczenia modlitewnego. • Wyzdrowienie. Modlimy się z prośbą o zdrowie bliskich lub znanych nam osób, odpowiadamy na strach związany z ciężarem potencjalnej ich utraty. Jest to typowy akt modlitewny, skierowany do Nieskończoności. Charakteryzuje się dużą obawą, odpowiada na tragedię konieczności poradzenia sobie z nierozwiązywalnym problemem. Błagamy o uzdrowienie, czując z tyłu głowy przerażenie wynikające z możliwości śmierci osoby, na której życiu nam zależy. • Powodzenie. Nacechowanie emocjonalnie jest znacznie mniejsze niż w poprzednim przykładzie. Dotyczy raczej naszej prywatnej, wymiernej, codziennej korzyści. Nie wiąże się z bezpośrednią obawą o niezrealizowanie prośby, ale raczej z budowaniem poczucia codziennej wartości. Ponownie jest wypowiadane w jawny sposób w kierunku bytu transcendentalnego, pomagać może z akceptacją doświadczanych sytuacji i pozytywnym nastawieniem do przyszłości. • Pochwała Boga. W szczególności Imienia:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
O Panie, nasz Boże,/ jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!/ Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa./ Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę,/ na przekór Twym przeciwnikom,/ aby poskromić nieprzyjaciela i wroga./ Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,/ księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:/ czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,/ i czym — syn człowieczy, że się nim zajmujesz?/ Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,/ chwałą i czcią go uwieńczyłeś./ Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;/ złożyłeś
220 Aneks wszystko pod jego stopy:/ owce i bydło wszelakie,/ a nadto i polne stada,/ ptactwo powietrzne oraz ryby morskie,/ wszystko, co szlaki mórz przemierza./ O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! 14.
Lub Jego zdolności: O Kr. s. no, przyjacielu Arjuny, główny wśród potomków Vr. s. ni! . . Unicestwiasz stronnictwa polityczne, które sieją zamęt na Ziemi. Twoja potęga nigdy nie maleje. Masz transcendentalną siedzibę, a zstępujesz, by ulżyć cierpieniu krów, braminów i bhaktów. Masz wszystkie moce mistyczne i jesteś nauczycielem całego wszechświata. Jesteś wszechmocnym Bogiem. Tobie składam pełen czci pokłon 15.
• Porządek świata. Jedna z bardziej istotnych próśb, ponieważ jest kierowana z intencją o dobro ponad naszym dobrem prywatnym. Mamy życzenie, by to rzeczywistość nas otaczająca stała się lepsza, nie mając z tej przyczyny żadnej bezpośredniej korzyści (chociaż zdaje się, że wszystkie istoty żywe mają naturalną potrzebę dążenia do „spokoju” / „równowagi” / „utopii”, można więc powiedzieć, że „porządek świata” działa na naszą korzyść). Myślimy raczej w kontekście „moralności świata”, pomocy ludziom, którzy nie mają z nami bezpośredniej relacji. Warto w tym kontekście przyjrzeć się przykładom dotyczącym rozumienia doświadczenia modlitewnego przede wszystkim w kontekście dialogu między religiami (choćby modlitwa w intencji osób uchodźczych i imigranckich [wszelkiego wyznania], które umierają na granicy Polski z Białorusią). • (Modlitwa o) Nadzieję. Ciekawa jest pod tym względem, że modlimy się właśnie o to, byśmy miały nadzieję. W efekcie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
14 Księga Psalmów, Psalm 8 (wszystkie cytaty z Pisma Świętego z: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2003). 15 Śrῑmad-Bhāgavatam 1.8.43, za: Śrῑ Śrῑmad A.C. Bhaktivedanta Swami Prabhupāda, Nauki Królowej Kunti, tłum. z j. ang., The Bhaktivedanta Book Trust, Grödinge 1997, s. 209.
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 221
żywimy nadzieję 16, że będziemy miały nadzieję 17. Ponownie: realizowane jest w postaci słownego życzenia w kierunku Ono. • „Moje myśli są z tobą”. Mamy nadzieję, że nadzieję (siłę) będzie miała jakaś inna osoba. Dajemy znak (Onemu/Im lub sobie), że ktoś jest dla nas ważny a. Istotny jest ten element aegozimu (w końcu prosimy w intencji jakiejś osoby), mniejszy jednak niż w przypadku modlitwy w imię pewnej niezwiązanej z nami w żaden sposób społeczności. • „Ojcze nasz”. Ponieważ wywodzę się z chrześcijańskiego kręgu kulturowego, pomijając kwestię osobistych przekonań, wypadałoby przeprowadzić czysto językową analizę tej modlitwy fundamentalnej (poniekąd: wyznania wiary) dla pewnej społeczności (poza tym fundamentalnej i dla Religii [tutaj rozumianej jako ogólnoświatowy dorobek okołomistyczny]). Spróbuję ją teraz (świadoma subiektywizmu wynikającego z rozgraniczenia z intersubiektywną świadomością osób wierzących) przeprowadzić. Ojcze… — rodzic, mój z osobna; podkreślenie emocjonalnej więzi między osobą wypowiadającą a Nim; …nasz, – jest On wspólny między Tymi rozumianymi przez każdą z nas z osobna; Ojcem pod jedną postacią 18;
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
16 W sensie: wierzymy w „skuteczność”, byśmy były pozytywnie zaskoczone, gdyby tak się zdarzyło. 17 W sensie: lepiej się stanie dla nas w przyszłości, byśmy(!) miały siłę. 18 O freudowskiej analizie symboliki „Ojca” (i Jego twarzy) czytamy np. w: Joseph Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, tłum. Andrzej Jankowski, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 99–114: „Straszna mina ojca, jego potworna strona, jest odbiciem własnego ego ofiary, wywodzącym się ze zmysłowej sceny z pokoju dziecinnego, sceny, która zaginęła w mrokach przeszłości, ale rzutuje na przyszłość, natomiast fiksacyjne bałwochwalstwo tej pedagogicznej nierzeczywistości jest samo w sobie winą, która utrzymuje ją w poczuciu grzechu, odgradzając potencjalnie dojrzałego ducha od możliwości ujrzenia bardziej wyważonego, bardziej realistycznego obrazu ojca, a w konsekwencji również obrazu świata. Pojednanie sprowadza się do odrzucenia owego stworzonego przez siebie podwójnego potwora — smoka,
222 Aneks Któryś jest w Niebie, — jednoznaczne umiejscowienie Boga jako bytu w świecie ponadnaturalnym oraz założenie istnienia tego świata (miejsca: Niebo); święć się imię Twoje, – podkreślenie istotności doniosłości Imienia Boga oraz przekonanie o słuszności tego konkretnego imienia (czyli przedstawienia, interpretacji Absolutu), które jest wyznawane przez chrześcijan; chęć szerzenia wiary, jej paradygmatów; przyjdź Królestwo Twoje, – żądanie, by system wyznawany w danej wierze uzyskał wszechświatowe uznawanie; pragnienie, by wyrażone w tym systemie rozumienie Boga (i przepowiedni odnośnie do Sądu Ostatecznego) zostało zrealizowane; nadzieja, by nastał przepowiedziany czas błogości dusz, zjednoczenia żywych i umarłych, ostatecznego rozrachunku Dobra ze Złem, oceny moralnej żyć jednostek; także: „Królestwo Boże na Ziemi” rozumiane w symbolice Edenu, Utopii; bądź wola Twoja… — świadomość ograniczenia człowieka, poddanie się woli boskiej; zawierzenie własnego losu bytowi nadprzyrodzonemu; podkreślenie, że stanie się (i że jest pożądane, by się stała) realizacja boskiego planu; …jako w Niebie, tak i na Ziemi, — wszechwładność Boga ponad antropologicznymi podziałami na świat rzeczywisty i transcendentalny; chleba naszego powszedniego… — pierwsze życzenie o dobro prywatne jednostki, „chleb powszedni” może być rozumiany dwojako:
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
który uważany jest za Boga (Superego) i smoka uważanego za Grzech (stłumione Id). Wymaga to jednak od ego wyrzeczenia się samego siebie, a to właśnie jest trudne. Trzeba mieć wiarę w miłosierdzie ojca, a potem polegać na tym miłosierdziu. Wówczas centralny punkt wiary przesuwa się poza wężowe oploty duszącego ego i wprawiającego je w pomieszanie boga, a straszne potwory rozpływają się w nicości. To właśnie podczas tej ciężkiej próby bohatera może natchnąć nadzieją i pokrzepić na duchu pomocna postać kobieca, której magia (czar pyłku kwiatowego albo siła wstawiennictwa) chroni go przy przechodzeniu przez przerażające stadia rozbijającego ego wtajemniczania w naturę ojca. Bo skoro nie można zaufać budzącej grozę twarzy ojca, to trzeba obdarzyć zaufaniem kogoś innego (Kobietę Pająka, Błogosławioną Matkę) i uczyniwszy ją ośrodkiem wiary, licząc na pomoc z jej strony, przetrwać kryzys i przejść przełom, po to tylko, by odkryć na koniec, że ojciec jest lustrzanym odbiciem matki, a matka odbiciem ojca i że w istocie są oboje jednym i tym samym” (s. 100–101).
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 223 (dosłownie) jako element niezbędny do przetrwania dnia lub (metaforycznie) jako sam fakt codziennie doświadczanej rzeczywistości, jej goryczy / słodyczy; …daj nam dzisiaj — ciekawa jest analogia między tym stwierdzeniem a relacją władcy i osoby poddanej; zlitować się ma nad nami, wspomóc lub zwyczajnie pozwolić na doświadczanie trwającego czasu; i odpuść nam nasze winy, — prośba druga; świadomość zła, które popełniamy, prosimy, by zostało nam ono wybaczone; założone jest przekonanie o istnieniu takowego sądu (oraz w ogóle możliwości osądzenia) zachowań jako win lub niewin (założenie bazuje na przekonaniu, że istnieje jakiś absolutny [„żyjący w platońskim Niebie”] system moralny [proponowany przez wiarę chrześcijańską]; dodatkowo, że możliwa jest [w następstwie Sądu] jakakolwiek forma „odpuszczenia win”, czyli wybaczenia [oby nie usprawiedliwienia (przez jego, odpuszczenia, możliwość) wykonywania moralnie złych czynności]); jako i my odpuszczamy naszym winowajcom — motywacja i przykład, który miałby być powodem, dla którego Bóg miałby dokonać tego hipotetycznie istniejącego osądu i „odpuszczenia”; zaznaczenie, byśmy podążały na wzór Boga i odpuszczały winowajcom (dosłownie zaś [! o egoistyczna zgrozo !] by to Bóg zachowywał się na nasz wzór, odpuszczał); i nie wódź nas na pokuszenie, — trzecie życzenie; jednocześnie oddal uciechy cielesne, doczesne radości, zwalcz słabość naszej woli powodującej postępowanie w niemoralny sposób, ale także powstrzymaj przed odejściem od wiary; ale nas zbaw ode złego, — czwarta (ostatnia) prośba; finalnie: chroń nas przed wszelkimi formami Zła (pokusami życia). Myśląc zaś średniowiecznie: doprowadź do pośmiertnego zbawienia (gdzie jako Zło rozumiemy świat doczesny). Amen.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
• „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem”. Nie mam wiedzy, by analizować tę sentencję pod kątem religii muzułmańskiej. Chciałabym (z żalem stronniczości wypowiedzi) skupić się bardziej na kontekście rzezi
224 Aneks z 14 sierpnia 1480 roku po bitwie w Otranto. Przykład nie ma na celu antagonizacji, powielania dawnych konfliktów religijnych, oceny wynikających z nich tragedii humanitarnych. Czytamy: Ośmiuset sprawnych mężczyzn otrzymało możliwość wyboru: dokonaj konwersji na Islam albo zgiń./ Odpowiedział żeglarz zwany Antonio Primaldi: „Teraz jest czas, byśmy walczyli dla naszego Boga o ocalenie naszej duszy. A ponieważ On zginął na krzyżu dla nas, także i my powinniśmy umrzeć dla Niego”. Według ówczesnego kronikarza Giovanniego Laggetto, jego kompani głośno ryknęli z aprobatą./ Zostali zaprowadzeni na Wzgórze Minerwy, teraz Wzgórze Męczenników [a gdy] 14 sierpnia Antonio Primaldi został jako pierwszy zdekapitowany, jego ciało rzekomo pozostawało uparcie i zdumiewająco wyprostowane na nogach. Dopiero kiedy wszystkim obcięto głowy, mógł przerażony kat zmusić ciało Primaldiego do spoczęcia na brzuchu, jak Saverio de Marco relacjonuje w A Brief History of the Martrys of Otranto i jak czworo naocznych świadków zeznało w jego [Primaldiego] procesie beatyfikacyjnym w 1539 roku. Francesca Cerra, wtedy trzynastolatka, oświadczyła, że jeden muzułmański kat z miejsca przeszedł na chrześcijaństwo, a w konsekwencji natychmiastowo został nadziany na pal 19.
Zgodnie z tradycyjnym przekazem poświęcenie zamordowanych powstrzymało dalszą ekspansję Ottomanów we Włoszech. Pochwal naszego Boga lub zgiń. Trzykrotne wypowiedzenie słów ratuje przed dekapitacją. (Dopuszczalne było przez hierarchów kościelnych wykonanie wspomnianej czynności pod przymusem w celu uratowania się przed obcięciem głowy. Spowiedź pozwalała na zmycie grzechu, nie-w-pełni-celowe złamanie jednego z Dziesięciu Przykazań). Niesamowity zdaje się fakt, że akt wypowiedzenia słów o danej treści był w kulturze (jest nadal) tak istotny, że decydował o czyimś życiu lub śmierci. Nie musiała za samymi słowami iść jakakolwiek czynność, przekonanie. Jedyne,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
19 Ted Byfield, The Christians. Their First Two Thousand Years, t. 8, Christian History Project, Edmonton, AB 2010, s. 131.
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 225
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
co jest konieczne, by uniknąć tragicznego losu, to słowne stwierdzenie, że Wasza prawda jest moją prawdą. Przymusowa konwersja religijna jest fenomenem na przestrzeni dziejów wszechobecnym, bez dalszego analizowania można jedynie wspomnieć spalenie na stosie 280 protestantów przez królową Anglii Marię I, ponad 350 lat mordów muzułmanów i żydów, dokonywanych przez hiszpańską inkwizycję, obecne działania Al-Kaidy, terror konkwistadorów wobec Inków i Azteków, ateizacja w ZSRR. • Wyrzeczenie się wiary. Problem, który się nasuwa, brzmi: skoro wyznanie wiary jest (raczej bezkontrowersyjnie) uznawane za modlitwę, to czy akt wyrzeczenia się wiary (religijności w ogóle) można także uznać za akt modlitewny? Przy rozszerzonej definicji „modlitwy”, którą staram się bronić, uznajemy za cechy wystarczające (należy posiadać obie): wypowiadanie słów o określonym przekazie duchowym / emocjonalnym / transcendentnym oraz wypowiadanie słów w kierunku bytu transcendentalnego. W kontekście bytu transcendentalnego rezygnuję z uznawania jedynie rozumienia mistycznego, wystarczająca zdaje się bliżej nieokreślona Siła sprawcza. Konieczne jednak wydaje się, by istnienie tej Siły było uznawane przez jednostkę (jak mogłaby zwracać wypowiedź w Jej kierunku, nie zakładając jej istnienia?). Wyrzeczenie się wiary jest przyjęciem określonej postawy w stosunku do uznawania Boga (bogów): nieuznawania. Jednostka stwierdza, że nie chce być częścią wspólnoty religijnej. Jeżeli rozpatrzymy te akty „wyrzeczenia się wiary”, które będą polegać na wypowiedzeniu zdania typu „nie wierzę w…”, spełniają one pierwsze założenie definicyjne „modlitwy” (w końcu zdanie to jest nacechowane emocjonalnie, podbudowane chęcią wyrażenia jakieś swojej osobistej postawy w stosunku do świata). Pytanie brzmi: czy spełniają one drugie założenie definicyjne? Przy pierwszej analizie stwierdzamy, że nie są to słowa skierowana w stronę jakiejś formy bytu transcendentalnego (a raczej do osoby, z którą rozmawiamy, lub w stronę wewnętrznego Ja).
226 Aneks Ale skoro wyznanie wiary jest uznawane za modlitwę, czy jego analogiczne przeciwieństwo nie powinno też być za takową uznawane? Z perspektywy osoby wypowiadającej oba doświadczenia raczej nieszczególnie się różnią: wypowiadamy jakąś naszą postawę propozycjonalną dotyczącą kwestii transcendentalnych, założenie istnienia lub nieistnienia wydaje się wtórne. • Levinasa „oność” Kiedy w obecności drugiego mówię „oto jestem”, to „oto jestem” jest miejscem, w którym Nieskończony wchodzi w język nie ukazując się jednak. W każdym razie nie ukazuje się on pierwotnie, ponieważ nie jest tematyzowany. „Niewidzialny Bóg” nie oznacza Boga niewidzialnego dla zmysłów, lecz nietematyzowalnego w myśli, a jednak nie obojętnego dla myśli, która nie jest tematyzacją ani prawdopodobnie nawet intencjonalnością. Opowiem Panu o pewnej typowej własności mistyki żydowskiej. W niektórych bardzo starych modlitwach, ustalonych przez dawne autorytety, wierny zaczynał, zwracając się do Boga: „ty”, a kończył zdanie, mówiąc: „on”, tak jak gdyby w trakcie tej bliskości „ty” zachodziła jej transcendencja w „on”. To właśnie nazwałem w moich opisach „onością” Nieskończonego. W ten sposób w „oto jestem” zbliżenia się do drugiego Nieskończony nie ukazuje się. W jaki więc sposób nabiera on sensu? Powiedziałbym, że podmiot, który mówi „oto jestem”, świadczy o Nieskończonym. To właśnie poprzez to świadectwo, którego prawda nie jest prawdą przedstawienia lub percepcji, tworzy się objawienie Nieskończonego. Dzięki temu świadectwu sławi się sama chwała Nieskończonego. Termin „chwała” nie należy do języka kontemplacji 20.
• Św. Augustyna accedit verbum ad elementum et fit sacramentum tłumaczone dosłownie na język polski brzmiałoby „słowo [mówione] zbliża się do elementu i staje sakramentem”. Tłuma-
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Emmanuel Levinas, Etyka i nieskończony, rozmowy z Philipp’em Nemo, tłum. Bogna Opolska-Kokoszka, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków 1991, s. 58.
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 227
czenie elementum 21 jest problematyczne — oznacza jednocześnie atom, żywioł i literę. Tradycyjnie uznaje się, że wywodzi się z sekwencji liter „L”, „M”, „N”, od której zaczynała się druga połowa alfabetu łacińskiego, może być także neologizmem — tłumaczeniem platońskiego στοιχεῖον (element, pierwiastek). Metaforycznie próbując zrozumieć sens cytatu, mogę spróbować sparafrazować bardziej współczesnym językiem: „słowa wypowiadane dążą do pierwszej przyczyny, stając się świętością”. Najwięcej zrozumienia daje jednak przyjrzenie się kontrastowi między etymologią porównanych przez św. Augustyna elementum i sacramentum. Słowa łacińskie, wywodzące się z praindoeuropejskich: h2el-mn-téh2 oraz seh2k-mn-téh2. Człon -mn- służy ˚ ˚ do konstrukcji rzeczowników akcji lub˚ skutku z czasowników, wraz z -téh2 formułuje rzeczowniki opisujące stan. Czasownik h2el- oznacza „rosnąć”, „odżywiać”, „wzrastać”, „wspierać” itp.; a seh2k- „uczynić świętym”, „poświęcić”, „zawrzeć pakt” itp. Wstawiając, dostajemy „słowa wypowiadane dążą do tego, co jest przyczyną wzrostu, aż staną się tym, co zostało uświęcone”. W akcie modlitwy verbum dąży do logosu i staje się pneumą, głoski dążą do Chrystusa i jednoczą z Duchem Świętym. • Definicja słownikowa. Modlitwa — 1) „zwracanie się do Boga, bóstwa lub świętych z wyznaniem wiary, dziękczynieniem, prośbą lub skruchą”; 2) „słowa wypowiadane przez modlącego się, teksty modlitewne mające ustaloną formę” 22. 4. PYTANIA 4.1. Czy konieczny jest mistycyzm? We wcześniejszych rozważaniach skłaniałam się ku interpretacji aktu modlitewnego jako niezależnego od zawierzenia losu
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
21 Hasło „Elementum”, w: Charlton T. Lewis, Charles Short, A Latin Dictionary, Clarendon Pres, Oxford 1879. 22 Hasło „Modlitwa”, w: Słownik języka polskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2022.
228 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
konkretnie jakiemuś Bytowi mistycznemu, a raczej jakiejkolwiek formie siły wyższej, niekoniecznie teologicznej. W pytaniu 4.3. zastanowię się nad tym, czy rzeczywiście konieczne jest założenie istnienia tegoż. W tym momencie skupię się tylko i wyłącznie na rozumieniu aktu modlitewnego jako wypowiedzi skierowanej do jakiegoś bytu transcendentalnego i zastanowię nad tym, czy konieczne jest rozumienie tego bytu w kontekście religijnym. Przykładem są wspomniane już wyżej życzenia urodzinowe, na widok spadającej gwiazdy albo modlitwy skierowane do nieokreślonego Bytu, Absolutu, który nie jest związany z jakąkolwiek formą religijności. Czy je także uznajemy za modlitwę? Wniosek, który się nasuwa, jest taki, że z perspektywy samego doświadczenia różnica polegać będzie na tym, że w doświadczeniu modlitewnym związanym z religią będziemy wypełniać określone formuły, które są jakimiś utartymi schematami kultury, w tym oderwanym od rzeczywistości religijnej będziemy się zaś skupiać bardziej na słowach, jakie wypowiadamy my same, bez jakiegoś określonego ładu, kierunku ani formy. Tak więc z perspektywy samych odczuć i w jednym, i drugim przypadku wyobrażamy sobie, że istnieje jakiś byt wyższy, który jest w stanie kierować naszymi losami. Zawierzamy mu naszą emocjonalność, kierujemy w jego stronę prośby. Z perspektywy naszej jednostkowej percepcji nie jest istotne, czy Ono jest tożsame z Bogiem w rozumieniu mistycznym. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nasze rozumienie Boga jest tożsame z rozumieniem Boga jakiejkolwiek innej osoby, nawet znajdującej się w tym samym kręgu kulturowo-religijnym. Bóg jest naszym prywatnym Bogiem. Absolut jest naszym prywatnym Absolutem. Tak więc nie jest konieczne modlenie się w ramach określonego obrzędu mistycznego. Nie jest konieczne dla samego „modlenia się” bycie osobą wierzącą w sensie religijnym. W takim znaczeniu „doświadczenia modlitewnego” nie
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 229
jest istotne kierowanie słów do Absolutu w rozumieniu mistycznym 23. 4.2. Czy niezbędna jest nadzieja, wiara w spełnienie żądania / prośby? Nie jest. Kiedy się modlimy, nie zakładamy, że nasze życzenie zostanie urzeczywistnione. Wypowiadana prawda jest naszą prywatną prawdą, wysłowioną postawą propozycjonalną wobec kwestii transcendentalnych, manifestacją. Oczywiście w przypadku wielu z próśb żywimy szczerą nadzieję, że się one spełnią. Ważymy w końcu na szali los nasz, bliskich, świata, chcemy, by rzecz, której pragniemy, stała się rzeczywistością, wierzymy, że tak będzie dobrze. Jednak to w samym akcie wypowiadania zyskujemy największą korzyść z całego doświadczenia. Ubranie pragnień w słowa, skierowanie na dany problem naszej uwagi, zaangażowanie emocjonalne to ten moment, który jest związany z największą intensywnością „uwznioślenia”. Realizacja jest elementem wtórnym. Modlitwa (w większości przypadków) nie ma swojej „daty przydatności” do bycia wypełnioną, nie jest czynnością jednorazową, ale raczej wielokrotnie powtarzalną. Nawet jeśli już nie w samym akcie wypowiadania, to na poziomie wewnętrznej analizy danego problemu, którą przeprowadzamy pod wpływem nabytego doświadczenia. Są jednak prośby, które mają „datę przydatności”, między innymi o wyleczenie osoby śmiertelnie chorej, powstrzymanie konfliktu zbrojnego. W tym wypadku nadzieja, by dokonało się spełnienie, wydaje się jedyną rzeczą, która pozostaje (jeśli nie mamy żadnej możliwości, by jakkolwiek wspomóc siły wyższe).
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
23 W tym pytaniu rozpatrujemy kwestię z założeniem tego, że jednak być osobą wierzącą w jakimś stopniu trzeba. „Wierzącą” w sensie takim, że zakładamy istnienie jakiejś rzeczywistości niedostępnej naszym sposobom poznania, że poza realistycznym jest jakiś świat transcendentalny, do którego nie mamy dostępu i z którym możemy jakoś próbować się kontaktować.
230 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Wiara ta jednak nie wydaje się wprost wiarą, „że modlitwa zostanie spełniona”, ale raczej „że osoba zostanie uleczona / konflikt zażegnany”. Nadzieja nie dotyczy bezpośrednio aktu modlitewnego, jest on dodatkowym czynnikiem, niebezpośrednio wpływającym na naprawę rzeczywistości. Możemy się modlić, nie wierząc, że ktokolwiek modlitwy wysłucha, że zostanie ona spełniona. W całym doświadczeniu najistotniejszy jest sam akt nawiązania kontaktu, wysłowienia. Zdarzenia następujące później zdają się wtórne. 4.3. Czy możemy się modlić, negując istnienie świata transcendentalnego? W proponowanym uogólniającym rozumieniu: „modlitwa”, „życzenie”, „osąd (dotyczący kwestii duchowych)” są synonimami. Etymologicznie „modlić się” wywodzi się od prasłowiańskiego moldìti — „prosić”, a słowo „modlitwa” związane jest z prasłowiańskim malda „ikona (religijna)”. Angielskie pray wywodzi się od starofrancuskiego preier, które pochodzi od łacińskiego precari — prosić gorliwie, błagać. W dosłownym tłumaczeniu „doświadczenie modlitewne” to „doświadczenie proszenia”. Kiedy proszę, proszę kogoś o coś. Jeśli więc neguję istnienie świata transcendentalnego w jakiejkolwiek formie, to kogo mogę prosić? Mamy dwie interesujące możliwości interpretacji: Ono istnieje i wysłuchuje niezależnie od nas (3A) albo Ono nie istnieje i siłą rzeczy nie wysłuchuje (3B). (Istnieje też interpretacja: Ono istnieje, ale nie wysłuchuje [3C], ale takowa z naszej perspektywy prowadzi do tych samych wniosków co [3B]). W przypadku (3A) nasz osąd o nieistnieniu nie ma żadnego wpływu na świat, Absolut wysłuchuje nas niezależnie od tego, czy przyjmujemy stanowisko o Jego byciu czy niebyciu, problem odbiorcy jest więc rozwiązany. Kontrowersyjny pozostaje przypadek (3B). Z prośbą / osądem musimy się więc zwracać do wewnętrznego Ja. Nieosiągalna jest dla mnie jednoznaczna wiedza o tym, czy istnieją inne osoby, co dopiero czy istnieje Bóg. Skutki samego aktu modlitewnego, wymienione wyżej, nie opierają się na założeniu,
Krótki esej o doświadczeniu modlitewnym (Carole Sajnok) 231
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
że Absolut istnieje, ewentualne korzyści (płynące z wypowiadania, określania potrzeb, wysnuwania postawy propozycjonalnej) także nie. Doświadczenie jest moje prywatne, wewnętrzne. Osoba nie jest zmuszona ani w żaden sposób zobligowana do tego, by zakładać, że świat transcendentalny istnieje (nawet przecież, że świat rzeczywisty). (Z kolei [3C] implikuje, że Byt ten nie jest w żaden sposób z nami powiązany, a jego istnienie z naszego, ludzkiego punktu widzenia jest niedostępne, nieosiągalne, niemożliwe do określenia; sprowadza nas do [3B]). Możemy się modlić, nie wierząc w rzeczywistość transcendentną. 4.4. Ostateczny osąd. Czy warto? Nie wiem tego. Wysnuwać można jakieś analogie do psychoterapii. Doszukiwać się ludzkiej potrzeby rozważania istnienia świata ponadnaturalnego. Każda droga, która może prowadzić do rozwoju wewnętrznego, analizy własnych potrzeb, prób radzenia sobie z trudnościami dnia codziennego, wydaje się słuszna i uzasadniona. Można przyjąć zmodyfikowany „zakład Pascala”. Nic nie tracisz na wysnuwaniu prośby o lepsze życie. Potencjalnie. Oprócz czasu i możliwie złudnych nadziei. Stwierdzenie „czy warto” wymaga określenia jakiegoś systemu wartości, kategorii moralnych, które pozwolą na osąd, że wykonywanie danej czynności ma być faktycznie „wartościowe”. Finalnie jest to zawsze i jedynie perspektywa jednostki.
Rozmowa o modlitwie z Januszem Siekiem
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Rozmawiam z panem Januszem Siekiem, wieloletnim dyrektorem biblioteki filozoficznej Uniwersytetu Warszawskiego, na temat jego rozumienia modlitwy i doświadczenia modlitewnego. Januszu, proszę, podziel się z nami swoimi refleksjami. Janusz Siek: Nie ma ich dużo. Najważniejsze: o modlitwie myślę, modlitwę praktykuję w kontekście wiary, konkretnej wiary związanej z przynależnością do Kościoła katolickiego. W tym kontekście modlitwa jest aktem oddania czci Bogu Najwyższemu, praktyką obowiązującą katolika. Stąd istnieje wiele zinstytucjonalizowanych formuł modlitewnych i liczne modlitewniki. Rzadko po nie sięgam. Wolę „sprywatyzowane” formy. Modlitwa jest dla mnie najistotniejszą praktyką utrzymywania żywej relacji transcendentnej z Bogiem. Kiedyś pytałem, czy Panu Bogu potrzebne są te memoryzacje z naszej strony. Dzisiaj już nie pytam. Wiem, że modlitwa jest realizacją najistotniejszej relacji mojego życia i staranie się o jej spełnianie i aktualizację jest dla mnie sensodajne. A w odniesieniu do Najwyższego praktyki modlitewne staram się rozważać nie w kategoriach Jego potrzeb, ponieważ ich nie potrzebuje, ale w kategoriach należnego Mu jako Stwórcy uwielbienia. Kiedyś dodatkowo „dręczyła” mnie wątpliwość, czy moje praktyki modlitewne nie są przeniesieniem do sfery religijnej praktyk kształtowania relacji społecznych poddaństwa i zależności w zróżnicowanych społecznościach. Teraz ten antro-
Rozmowa o modlitwie z Januszem Siekiem 233
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
pomorfizm nie przeszkadza mi, a niekiedy wspiera, gdy staję w obecności mego Stwórcy. Jako katolik mam obowiązek uczestniczyć we wspólnotowych praktykach modlitewnych, za których organizację najczęściej odpowiada instytucja religijna. Wyznam, że z różnych powodów nie przepadam za tym uczestniczeniem. Najczęściej wybieram „prywatne” formy modlitewnej pobożności. One bowiem najskuteczniej realizują moją definicję modlitwy: modlitwa jest dla mnie aktualizacją i wypełnianiem treścią mojej relacji z Bogiem, relacji stworzenia ze Stwórcą zakorzenionej w Objawieniu, rodzajem aktywnego zamyślenia (kontemplacji). Pragnieniem moim jest, by ta relacja była stałym i owocodajnym elementem mojej świadomości religijnej. ZR: A po co ci ta modlitwa jest potrzebna? JS: Po co jest potrzebna? Wtedy sobie próbuję odpowiedzieć na to pytanie w sposób porównawczy; zastanawiam się, skąd się wzięły ceremoniały i obrzędy hołdu dla królów, dla wyżej stojących w strukturze społecznej. To jest od początku obecne w historii, że poddani oddawali hołd, oddawali cześć swoim przywódcom. Ten rytuał bardzo się zmieniał, ale był od zawsze i wciąż jest. Wprawdzie nie chciałbym w ten „świecki” sposób traktować modlitwy, ale wydaje się, że od strony modlącego się człowieka to współdziałanie perspektywy społecznej i religijnej jest naturalne i korzystne. Chciałbym jeszcze dodać, że modlitwa jest mi potrzebna, by pozostawać w żywej relacji z Najwyższym i Jego wobec mnie Opatrznością. Jeżeli wierzę, to oczywiście powinienem znaleźć sposób częstego „odzywania się”. ZR: A czy ty jako socjolog, uprawiając refleksję nad społecznością i sobą samym, sądzisz, że też się modlisz? JS: Tak, ja myślę, że się modlę, to znaczy wydaje mi się, że w ten sposób też się modlę; wyraźnie wspiera mnie w tym św. Paweł: Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1 Kor. 10,31).
234 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Moim ideałem modlitwy jest takie bycie, taki rodzaj „obecności” wobec mojego Stwórcy, pozostawanie w takiej relacji z Najwyższym, która sprawia, że wszystko, czym wypełniane jest moje życie, powinno być na Jego chwałę. ZR: Czyli nie chciałbyś ograniczać modlitwy, tylko, nie mówię, że do tego nie, ale tylko do złożonych rąk i klękania, i próśb. JS: Zdecydowanie nie. Paleta mojego doświadczenia życiowego nie ogranicza się tylko do potrzeb, jest, jak mniemam, znacznie bogatsza i cała powinna być włączona do tej najważniejszej relacji. ZR: Akty strzeliste… JS: Tak. I nie tylko akty strzeliste, także poezja, w ogóle sztuka i literatura religijna. Są rozbudzaniem, „potrząsaniem” świadomością religijną. Często praktykowane przez mistyków. Bardzo charakterystyczne są zapisy w Dzienniczku siostry Faustyny. Ona wciąż opisuje swoje kontakty w jakimś sensie prawie fizyczne ze swoim mistrzem, z Chrystusem, który jej się objawia. Ona po prostu wciąż jest jakby w ciągłym kontakcie, właściwie nie ma przerwy; wszystko, co robi, staje się jej modlitwą. W takiej postawie znika uciążliwa dla wielu świadomość obowiązku modlitewnego i poczucia zaniedbań w tym względzie. ZR: Bardzo dziękuję.
Mariusz Stanowski, artysta, inżynier
Moje doświadczenie modlitewne
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Modlitwa ma dla mnie wiele znaczeń: to że nauczyli mnie jej moi rodzice; to że chodzę do kościoła i uczestniczę w mszy wraz z innymi ludźmi, co mnie do nich zbliża; to że lubię architekturę i sztukę sakralną; to że kojarzy mi się ze szczególnie przyjemnym i wzniosłym okresem Świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Do tych znaczeń później dołączyły jeszcze te wynikające z głębszej refleksji na temat Boga i wszechświata. Chociaż jestem katolikiem, uważam, że wszechświat jest deterministyczny, to znaczy, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są z góry określone. My istniejemy w pewnym miejscu między przeszłością i przyszłością w ten sposób, że się integrujemy i dezintegrujemy w określonym przedziale czasowym. Podobnie istnieją inne (wyodrębniające się) obiekty rzeczywistości. Wszechświat utożsamia się z Bogiem (panteizm) lub częścią Boga (panenteizm) — co wydaje mi się bardziej prawdopodobne. Kiedy się modlę i zwracam do Boga w swoim ludzkim języku, który przecież stworzył Bóg, w pewnym sensie kontaktuję się też ze swoim istnieniem „zapisanym” w pewnym miejscu ciągle zmieniającego się wszechświata, czyli łączę się z całą moją przeszłością i przyszłością. Pozwala mi to na zajęcie pozycji zewnętrznej wobec swojego bytu, bardziej obserwatora niż kogoś mającego wpływ na swoje życie. Ma to też dla mnie pozytywny aspekt psychologiczny, ponieważ dzięki temu czuję się mniej odpowiedzialny za czyny swoje i innych. Kompensuje to moje czasami przesadne poczucie odpowiedzialności. Ten kontakt umożliwia mi też silniejsze
236 Aneks i pełniejsze doświadczenie bytu / istnienia, ponieważ zbliża mnie do całej historii mojego istnienia. Te wszystkie znaczenia / odniesienia są obecne bardziej lub mniej świadomie w mojej modlitwie. Oprócz ich pozytywności wnoszą one również złożoność do modlitwy, którą można utożsamiać z wartością 1.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Mariusz Stanowski, Theory and Practice of Contrast. Integrating Science, Art and Philosophy, Taylor & Francis, London 2021.
Rozmowa z Ireną Stopierzyńską-Siek
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Bardzo proszę, Ireno, powiedz, co wiesz o doświadczeniu modlitewnym, a także o swojej własnej modlitwie. Irena Stopierzyńska-Siek: Zacznę od pocieszenia. W wygłaszanej homilii jeden z kaznodziejów powiedział: Słuchajcie, nie martwcie się tym, że czasami jesteście roztargnieni, że czasami sądzicie, że modlitwa jest niedoskonała, że nie dość skupiona. Każda modlitwa jest dobra, bo jeżeli macie intencję i chcecie się modlić, chcecie dobrze i właściwie zwracać się do Boga, do Boga Ojca, to On to przyjmuje. To stwierdzenie było dla mnie pocieszające, bo sama bywam roztargniona i zaczynam myśleć o czym innym. Ale wracam do modlitwy. Pan Bóg wie, że chcę się modlić, próbuję się skupić i zaczynam z większą uwagą. Wydaje mi się, że najstosowniejszą modlitwą do Boga jest prośba. Zasadniczo to my możemy tylko prosić. Sądzę, że nie powinniśmy Go błogosławić. Jaką mocą moglibyśmy to czynić? To On nas błogosławi. Ale rozumiem, że to jest tradycyjnie przyjęta formuła i wierni nie zastanawiają się nad nią. Błogosławią, zamiast głosić, że chwalą Go, wywyższają czy uwielbiają Go. Mówią — błogosławimy Cię! Wyrazem tego, o czym piszę, jest fragment tekstu Gloria odmawianego lub śpiewanego w czasie uroczystej Mszy św. Mówimy lub śpiewamy: Chwalimy Cię. Błogosławimy Cię. Wielbimy Cię. Wysławiamy Cię. Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja… I tutaj znowu wprowadzam w tej modlitwie małą poprawkę.
238 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
— Tak, Boże Drogi! Kim ja jestem, że mogę się do Ciebie zwracać ze swoim błogosławieństwem? Wolę to przeformułować, wyrażać to, ale troszkę inaczej: nie jestem ani wielka, ani godna Ciebie, więc tylko Cię proszę, przyjmij moje uwielbienie, Boże! Przyjmij moje prośby! Przyjmij dziękczynienie! Natomiast mogę i proszę Najwyższego, by On błogosławił mojej rodzinie, przyjaciołom, naszym zajęciom, pracy, Ojczyźnie i całemu światu. Lepiej się czuję, gdy jestem mała, która o wszystko może prosić. Zresztą wszyscy mistycy czuli się niczym wobec Boga. Prawie nikim, ale mieli do Niego wielkie zaufanie; nie o wszystko prosili, ale wszystko otrzymywali. Więc chciałabym więcej takich zwrotów, które zawierają prośby. Niech je Bóg przyjmie. ZR: A czy myślisz, Ireno, że prośby są wysłuchiwane przez Boga i spełniane? ISS: Jeżeli się pamięta teksty Ewangelii i słowa Jezusa, to nie ma wątpliwości: Proście, a otrzymacie. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a będzie wam otworzone. ZR: A wola Boża? Czy nie jest ważniejsza niż nasze prośby? ISS: A, to jest zupełnie inna kwestia. Radzą wszyscy wprowadzeni w ducha modlitwy, czyli znani teologowie-bibliści, żeby zawsze dodać to, co Jezus powiedział w Ogrodzie Oliwnym: — Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja Wola niech się stanie. Wiedział, co Go czeka, i prosił o oddalenie cierpienia, jeśli taka jest wola Ojca. A ponieważ wola Ojca była inna, to pozostaje godzenie się z tą wolą, bo On wie, że to lepiej. On wie od wieków… ZR: A czy myślisz, że łatwo się zgodzić, jeżeli wola Boża jest inna niż nasze pragnienia i prośby? Że łatwo zgodzić się z tą wolą Bożą, zaakceptować ją i dziękować Bogu za nią? ISS: Na pewno nie jest łatwo. Ja myślę, że trudno. Szczególnie dziękować za cierpienie to jest już następny, jakiś wysoki stopień zrozumienia, czym jest cierpienie. Mówią to też teologowie, cierpienie jest złem. Samo cierpienie, jeśli nie jest odniesione do
Rozmowa z Ireną Stopierzyńską-Siek 239
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Boga, jeśli nie godzimy się na nie, jest czymś złym. Po co cierpieć? Wobec tego zawsze musi być to odniesienie do zbawiającego cierpienia Chrystusa. AZ: (pytanie zadaje Andrzej Zieliński, profesor epidemiologii). Ale ja mam takie pytanie: Pan Bóg jako wszechwiedzący, zna swoją wolę przez całą wieczność wstecz i całą wieczność naprzód. Jeżeli każda prośba warunkowana zwrotem: Jeśli taka jest Twoja wola, Boże, to wygląda na to, że prośba ta nie może zmienić woli Bożej, która jest Panu Bogu znana przez cały ciąg wieczności. Więc czy to nie świadczy o tym, że właściwie modlitwa o zmianę woli Bożej jest czymś daremnym? ISS: Nie. Dam przykład: ojciec Pio tak odpowiedział na pytanie swojego współbrata, kiedy modlił się, a był już czas na obiad: Ojcze, tak się gorliwie modliłeś! O co? Modliłem się o zbawienie mojego pradziadka. Modliłem się o szczęśliwą śmierć mojego pradziadka. Zdziwiony współbrat powiedział: Jak to? To on jeszcze żyje?! Nie, no zmarł 100 lat temu, ale ja się modlę o jego nawrócenie w chwili śmierci. No, co się stało, to się stało, ale Bóg wiedział, że ja będę o to się modlił, i właśnie proszę Go, żeby to uwzględnił. Więc ja w tej relacji z Bogiem przyjmuję, że On wszystko wie i zna, i to, co uznajemy za przeszłość, i to, co myślimy o przyszłości. Wszystko jest jednoczesnością w Bogu, teraźniejszością. To my dzielimy czas, bo jesteśmy przypadkowi i mamy czas określony od urodzenia do śmierci. Po tym już mamy czas niewyliczalny. Mnie także bardzo się spodobało, co powiedział Padre Pio, i ja zaczęłam się modlić za moich zmarłych przodków: za prababkę Amelię, której nie znałam, i za dziadka Kazimierza. Miałam rok, jak dziadek zmarł. Podobno brał mnie na ręce, ja mu ściągałam okulary, chwytałam za brodę, lubił mnie, chociaż ja tego nie pamiętam. Więc modlę się teraz dla niego o pobyt tam, gdzie jest najlepiej. AZ: W zasadzie jest to troszkę inna odpowiedź niż moje pytanie. Po prostu modlitwa o coś zakłada możliwości zmiany woli Bożej.
240 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
O zmianach woli Bożej możemy wyczytać w Starym Testamencie. Natomiast ja nie jestem świadom, jak o zmianie woli Bożej wypowiada się współczesna teologia. Mojżesz prosił o różne rzeczy, w ogóle nie wiem, jak wyprowadzając żydów z Egiptu, Pan Bóg stopniował kolejne kary na faraona. Mógł te wszystkie kary od razu dać. Wiedział, co mógłby zrobić, żeby faraon od razu się zgodził, a wreszcie mógł sprawić, że faraon się zgodzi. Dlatego to już taka troszkę inna teologia, kiedy Pan Bóg jest właściwie tym władcą, który wysłuchuje poddanego i w zależności od jego prośby ustala rzeczywistość. Z tego, co ty mówisz, to to nie wynika. Wola Boża jest czymś takim znanym Bogu na wskroś wieków i czy ona może być zmieniona przez modlitwę i w tym to nie jest zawarte. Moje pytanie jest, czy można zmienić wolę Bożą przez prośby modlitewne? ISS: Można! Przykłady bardzo wymowne są zawarte w objawieniu, między innymi w objawieniu Starego Testamentu. Wymownym przykładem są pertraktacje Abrahama z Bogiem o ocalenie Sodomy. Bóg zmienia swoje decyzje, bo wie, że ktoś o to będzie prosił. Najpierw przedstawia perspektywę, gdybyś się nie modlił, to byłoby tak… AZ: Jeśli Wszechmogący i Wszechwiedzący Bóg podejmuje jakąś decyzję, bo musiał podjąć jakąś decyzję, żeby ją zmienić… ISS: Nie musiał. Niczego nie musi. To jest antropomorfizm; to są kategorie psychologiczne… AZ: Musiał — to nie jest tutaj przymus psychologiczny, tylko wymóg logiczny. Pan Bóg miał jakąś decyzję, którą pod wpływem modlitwy zmienił. Jego wszechwiedza oczywiście obejmuje to, że podjął jakąś decyzję i że później pod wpływem modlitwy ją zmienił. ISS: Mówisz bardzo po ludzku, bardzo. Że wcześniej nie miał tej decyzji, potem podjął, potem zmienił. Nic tak w Bogu się nie dzieje. Wszystko dzieje się jednocześnie. To tylko dla nas dzieje się wszystko w czasie. Gdyby żona nie modliła się o nawrócenie męża, to prawdopodobnie nie nawróciłby się, ponieważ Bóg
Rozmowa z Ireną Stopierzyńską-Siek 241
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
dał wolność i swobodę wyboru; Bóg nie chce zmuszać czy naruszyć czyjejś wolności. Trzeba, żeby ten ktoś sam dojrzał do tego i chciał. Jest wolność. Jak pogodzić działanie Boga z wolnością ludzką? Bardzo często się nie da. Ja tego nie chcę i koniec! Co z tego, że Bóg chce mnie zbawić, jak ja tego nie chcę, bo nie uznaję Go, bo nie wierzę. Bo chcę być prochem i tylko prochem. Nie do ożywienia, nie chcę zmartwychwstać. Są tacy. Nie wierzą, nie chcą, a ich kres to śmierć, koniec, kropka. Natomiast my, chrześcijanie, mamy inną perspektywę — życie pozaczasowe, wieczne. Ale jakie? Jakieś wspaniałe. Trudno je sobie wyobrazić. Na ziemi wspaniałość bywa na chwilę, a ta ma być nieustająca i nie znudzimy się nią, bo nie będziemy jedynie, jak wyobrażają sobie niektórzy, stać w chórze i śpiewać: Hosanna. Nie, to są artystyczne wyobrażenia, głównie malarskie, i niektórzy ludzie nie chcą iść do nieba, bo tam, ich zdaniem, będzie strasznie nudno. Słyszałam na ten temat dowcip: jedna droga prowadziła do piekła, druga do nieba i reklama piekła była wspaniała: ile tam będzie różnych rozrywek, przyjemności i tak dalej. A do nieba tylko wskazówka, że tędy do nieba. No i ktoś zachęcony tymi wszystkimi obietnicami skierował się w stronę piekła. Ale zastał tam coś całkiem innego niż w obietnicach. Oburzony, zaczął zarzucać kusicielowi: jak to?! Było napisane to i tamto — same przyjemności. A szatan na to: to ty nie wiesz, co to jest reklama?
Joanna Sujecka
„[…] wiem, że wolno nam Ciebie żądać […]”
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Modlitwa rodziła się w moim życiu głęboko zrośnięta z drogą nawrócenia i decyzją przyjęcia chrztu w wieku dorosłym. Dlatego gdy myślę o doświadczeniu mojej modlitwy, nie umiem pominąć tego kontekstu: „skąd przychodzę?” i „jak to się wszystko zaczęło?”. Pochodzę z rodziny ateistycznej. Pytania o wiarę w Boga i Kościół właściwie nie za bardzo mnie obchodziły. Owszem, trafiali się ludzie, którzy stawali się dla mnie jakby żywym znakiem zapytania: budzili podziw swoim zachowaniem (inteligencją, odwagą, pokorą), a przy tym zdziwienie, że są katolikami (przecież to dla słabych i skłonnych do zabobonów?). Taką osobą była dla mnie na przykład Anna Radziwiłł, która uczyła mnie w liceum historii. Wybór kardynała Wojtyły na papieża i jego pierwsza wizyta w Polsce w 1979 roku nie były dla mnie żadnym przeżyciem. Pamiętam tylko, że mój niewierzący ojciec śledził te wydarzenia w telewizji i oglądał transmisję mszy z placu Zwycięstwa. Wtedy słyszane mimochodem słowa z mszy „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” brzmiały mi jak jakieś dziwaczne „masło, maślane”. Potem trafiały się dyskusje o Kościele, wierze i Bogu — głównie z moim chłopakiem, wierzącym, ale raczej niepraktykującym. Ja występowałam z pozycji ateistki-humanistki (studentki socjologii z inklinacjami do filozofii), która Pana Boga i Kościoła nie potrzebuje, bo sama chce brać odpowiedzialność za swoje życie.
„[…] wiem, że wolno nam Ciebie żądać […]” (Joanna Sujecka) 243
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zdarzyła się też wycieczka na Jasną Górę: kaplica — odsłonięcie cudownego obrazu. Ja na stojąco, nie klękam. Uważam, że moja autentyczność jest ważniejsza niż uszanowanie tego, jak przyjmują i przeżywają tę chwilę tu obecni. Chłopak, zgorszony, wyprowadził mnie z kaplicy. Ostro dyskutowaliśmy, schodząc z góry Aleją Lenina (teraz — Aleja Najświętszej Marii Panny). Nie przerwało to naszej znajomości. Rozstaliśmy się kilka lat później. Pierwszy raz w życiu byłam na mszy na Węgrzech — podczas studenckiego obozu rowerowego. Pewnie byśmy się tam nie znaleźli, gdyby nie sierpień 1980 roku — czas „Solidarności” i strajków w Polsce. Msza po węgiersku; nic nie rozumiałam… naśladowałam gesty… Ale jak teraz widzę, chyba wtedy właśnie coś się zaczęło. Może też poważniejsze pytania o sens życia i poczucie własnej tożsamości? W końcu trzeba przeczytać Biblię! Ze względów kulturowych poczułam się niedouczona. Zaczęłam ambitnie, od początku: Stary Testament. Szybko spasowałam (chyba na Księdze Kapłańskiej). Obcość i gmatwanina — nie do przeskoczenia… Nowy Testament otworzyłam kilka lat później, już w innej sytuacji życiowej (śmierć dwóch babć w odstępie kilku miesięcy, poważne pęknięcie w relacji z chłopakiem — która trwała parę lat i w którą sporo włożyłam). Pierwsze słowa z Ewangelii, które mną wtedy potrząsnęły to: …kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je… Nie odebrałam tego jako tekstu do intelektualnej analizy, ale tak, jakby ktoś bezpośrednio do mnie kierował słowa, których sensu nie rozumiem, ale przeczuwam, że bardzo konkretnie mnie dotyczą. Słowa modlitwy Ojcze nasz, czytane z Ewangelii, stopniowo otworzyły przede mną przestrzeń nowego doświadczenia, którego się nie spodziewałam. Wtedy naturalnym dla mnie (a faktycznie wyuczonym) spojrzeniem na każdy akt modlitwy była perspektywa socjologii,
244 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
antropologii kulturowej i psychologii. Wydawało mi się, że korzystając z takiego zaplecza, wiele potrafię sobie wytłumaczyć… A tu nagle pojawia się inne pytanie: czy wypowiadając słowa Ojcze nasz, rzeczywiście mogę zwracać się do Kogoś — tak jak Jezus do Ojca? Czy są to tylko słowa, których sens, usankcjonowany kulturowo, budzi określone skojarzenia? Nie ma ciągłości między intelektualnym podejściem do modlitwy a tą postawą modlitwy, o której mówi Jezus w Ewangelii. Nie znaczy to, że jestem skazana na credo quia absurdum. Ważne jest moje przyzwolenie — pragnienie, by w tę przestrzeń wejść. Wraz z przekroczeniem progu modlitwy zaczęło się moje wypróbowywanie Pana Boga: — Jeżeli jesteś, to zabierz ode mnie wszystkie uczucia goryczy i nienawiści, które były wynikiem mojej nieudanej i zerwanej młodzieńczej miłości; pozwól mi przebaczyć. — Jeżeli jesteś, to daj mojej babci dobrą śmierć… Moje modlitwy zostały wysłuchane… Pojawiła się jakaś potrzeba przyznawania się skrycie do Jezusa. Uczyłam się znaku krzyża. Do tej pory ten gest czynię świadomie. Nie potrafię robić go ostentacyjnie, są sytuacje, w których sprawia mi trudność — bo jest moją najkrótszą modlitwą. Zaczęłam poszukiwać Kościoła. Odwiedzałam kościoły różnych wyznań, sporo czytałam. Uznałam, że to, co najbardziej dzieli Kościół rzymsko-katolicki od prawosławnego, najbardziej wiąże go z protestanckim; a to, co najbardziej dzieli Kościół rzymsko-katolicki od protestanckiego, najbardziej wiąże go z prawosławnym. W Kościele katolickim (czyli powszechnym) się zaczęło i tu się może jakoś spotkać. Prowadziłam długie rozmowy z księdzem — o życiu, Biblii i Kościele. Nie było w tych spotkaniach świadomej intencji przygotowania do chrztu, ani z mojej, ani z jego strony. Pragnienie przyjęcia chrztu pojawiło się pewnego razu w czasie mszy, na którą chodziłam już od pewnego czasu. Odkrywałam sens liturgii, jej biblijne korzenie. Pamiętam, że wtedy niesamowicie przejmowało mnie najstarsze wyznanie wiary (Głosimy
„[…] wiem, że wolno nam Ciebie żądać […]” (Joanna Sujecka) 245
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
śmierć Twoją Panie, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale) i modlitwa Ojcze nasz — których niemal nie byłam w stanie wypowiedzieć bez drżenia. Minęło pół roku, zanim przyjęłam chrzest. Chciałam jeszcze pójść na pielgrzymkę do Częstochowy, ponieważ tym, co najbardziej przeszkadzało mi w Kościele katolickim, był kult maryjny. Pomyślałam więc, że spróbuję takiego doświadczenia, a potem podejmę decyzję co do chrztu. Stało się inaczej… Chrzest św. przyjęłam w Wielką Sobotę, a na pielgrzymkę wyruszyłam w sierpniu — w akademickiej grupie polsko-węgierskiej — z wielką wdzięcznością w sercu. Bezpośrednim owocem przyjęcia chrztu św. było codzienne spoglądanie na świat oczami wiary. Przepełniała mnie radość i wdzięczność. Dostrzegałam piękno tam, gdzie trudno by się tego spodziewać. Patrzyłam nawet na nieznanych mi ludzi z życzliwością i łagodnością. Czułam się, jak człowiek kochany i zakochany, co nijak miało się wtedy do innych wydarzeń w moim życiu osobistym. Nie są to dary dane raz na zawsze, ale przychodzą w stosownej chwili jako owoc modlitwy, która płynie raczej z cierpliwej wierności niż uczuciowych wzlotów. Bardzo ważne, choć trudne do tej pory, jest dla mnie doświadczenie spowiedzi. Przygotowanie i podejście do sakramentu pojednania przeżywam w duchu modlitwy. Kiedy człowiek dorosły przyjmuje chrzest, może doświadczyć wprost daremności łaski i Bożego przebaczenia: nie przystępuje do spowiedzi jak dziecko przed pierwszą komunią. A jednak widzi to, co być może ochrzczeni w dzieciństwie trudniej zauważą: jak trudno jest człowiekowi przyjąć w pełni Boże miłosierdzie i przebaczenie. Myślę, że trudność ta nie płynie ze zwykłych wątpliwości typu: dlaczego mam się spowiadać przed „wyróżnionym” człowiekiem, albo też przykrych doświadczeń w konfesjonale. Ja takich prawie nie miałam. Trudność ta wydaje mi się symptomem braku wiary, że działa Duch św. i przed Nim otwieram swoje wnętrze i sumienie. Ksiądz jest potrzebny, by nie udawać, że już
246 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
tu, na ziemi, mogę żyć niby uduchowiony anioł. Być może, by to jasno zobaczyć, dane mi było — po paru latach od przyjęcia chrztu — doświadczenie spowiedzi generalnej z całego życia. Pół roku po przyjęciu chrztu zaczęłam mocniej odkrywać modlitwę we wspólnocie Kościoła, a to za sprawą mniejszej wspólnoty, do której trafiłam. Tutaj zostałam wprowadzona w uważne słuchanie Słowa Bożego, w modlitwę brewiarzową, w modlitwę na różańcu, który kiedyś uważałam za rekwizyt „babć kościółkowych”. Zdarza się, że wersety z psalmów czy inne fragmenty z Pisma św. zostają gdzieś w sercu i w pamięci, a potem nieoczekiwanie w jakiejś sytuacji dają impuls do konkretnego działania czy zachowania. Różaniec — poza innymi okolicznościami — przychodzi z pomocą bezsenności o świcie: zamiast poddawać się różnym niepokojącym myślom, powierzam Bogu tych, co proszą o modlitwę, i tych, co o nią nie proszą, ale jej potrzebują… Modlitwa we wspólnocie to wielkie wsparcie, zwłaszcza w czasie życiowych utrapień, zwątpień czy duchowej posuchy. Ale nie jest zamiennikiem indywidualnej modlitwy. W końcu Jezus wzywa nas indywidualnie, po imieniu. Własne doświadczenie modlitwy potrzebuje co jakiś czas przewietrzenia, nabrania nowego oddechu, by nie zapomnieć, że tu jesteśmy pielgrzymami, a nie dezerterami szukającymi duchowego gniazdka, które uchroni od trudu i bólu tego życia. Dla mnie, co jakiś czas, takim przewietrzeniem i odnowieniem modlitwy stawały się rekolekcje ignacjańskie w milczeniu. Zawsze, choć na inny sposób, doświadczałam tam tego, co, patrząc wstecz, nazwałabym świętem modlitwy. I czego owoce próbowałam później pielęgnować w codzienności, prawda, nie zawsze wystarczająco gorliwie. Modlitwa, tak jak wiara chrześcijańska, to dla mnie pewna droga duchowa we wspólnocie Kościoła — również konkretnej wspólnocie ludzi, których nie ja wybrałam. Spotykamy się w imię Jezusa, łączą nas lata wspólnej modlitwy (w czasie liturgii
„[…] wiem, że wolno nam Ciebie żądać […]” (Joanna Sujecka) 247
Słowa i Eucharystii), która przekłada się też na wzajemną obecność w codziennym życiu. Bez wątpienia mam to doświadczenie, że modlitwa przemieniała moje życie. Jest tą przestrzenią, w którą — jak wierzę — Jezus wkraczał i wkracza ze swoją miłością i miłosierdziem. Bez tego nie byłoby możliwe moje niemal trzydziestopięcioletnie szczęśliwe małżeństwo z człowiekiem nieochrzczonym; możliwość przebaczenia i modlitwa za nieprzyjaciół, która leczy serce i relacje (nie tych dalekich nieprzyjaciół, ale tych, którzy zdarzyli się całkiem blisko); opieka nad niedołężną matką i towarzyszenie jej do śmierci (modliłam się gorąco, by być przy niej w tej ostatniej chwili) i wiele, wiele innych wydarzeń. Człowiek się zmienia, życie biegnie — tutaj ku śmierci, a dalej — wierzę, że ku życiu wiecznemu… Modlitwa też nie stoi w miejscu. Czasem jest walką wewnętrzną, czasem „pustką” bez emocji, a jednak niewysłowionym poczuciem OBECNOŚCI, czasem radosnym uniesieniem, ale też często tylko daniem Panu Bogu tej odrobiny własnego czasu wyjętego z innych zajęć. A jednak wciąż pulsuje jakiś ukryty wewnętrzny nurt, który przywodzi mi na myśl wiersz Rilkego — wiersz, który wraca do mnie dziwnym echem na bardzo różnych etapach mojej drogi: Z tego, że człowiek niegdyś chciał Ciebie, wiem, że wolno nam Ciebie żądać, choćbyśmy rozgarnęli wszystkie głębie: gdy góra niesie złoto, nawet gdy nikt już grudy nie ukopie, kiedyś na jaw wyniesie je rzeka, która wnika w ciszę kamieni gęstych. Nawet gdy tego nie chcemy, Bóg dojrzewa.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Rainer M. Rilke
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Tomasz Terlikowski: Czy ja się modlę? Tak. Tak naprawdę, odkąd pamiętam, i w gorszych, i w lepszych momentach próbuję się modlić. I nie jest to doświadczenie mojego domu. Mój dom był domem katolickim, ale nie modliliśmy się razem nigdy albo prawie nigdy. Moi rodzice prowadzali mnie do kościoła, ale ani porannej, ani wieczornej, ani żadnej innej modlitwy w domu nie było. I tak naprawdę pamiętam, jak zacząłem odmawiać pacierz. Najpierw sam w pośpiechu, żeby zdążyć na dobranockę, więc zawsze w ostatnim momencie. A potem w liceum zacząłem czytać Pismo Święte z taką decyzją, żeby je przeczytać od początku do końca, i wtedy już codziennie wieczorem siadałem i czytałem Pismo Święte i to traktowałem jako modlitwę, chociaż modlitwą to niewątpliwie w sensie ścisłym nie było. Było po prostu czytaniem po kolei Pisma Świętego. Potem zacząłem już jeździć na rekolekcje powołaniowe. Zofia Rosińska: Dlaczego pan się nagle zaczął modlić? Bo często jest tak, że z domu to wynosimy, prawda? TT: To nie jest pytanie proste. Ja od podstawówki, tak naprawdę z ostatnich klas podstawówki, byłem zafascynowany innymi wyznaniami chrześcijańskimi, innymi religiami. Bardzo dużo na ten temat czytałem, na tyle, na ile w moim wieku była dostępna dla mnie literatura. Czytałem bardzo dużo o żydach i o starokatolikach i wiedziałem, że powinno się modlić. Już w podstawówce wiedziałem, że trzeba się modlić. Ale nikt nie powiedział mi, co to ma znaczyć, jak się modlić. To jest trochę mój żal, że gdy cho-
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 249
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
dziłem do kościoła — nikt mnie nie uczył. Nie uczył nas, jak się modlić. Mówiono nam, że trzeba się modlić, ale nie mówiono jak. W liceum byłem już we wspólnocie przy mojej parafii i tam też nikt nie mówił mi, jak się modlić. Więc wziąłem Pismo Święte i zacząłem je czytać. Pamiętam, że to było tłumaczenie protestanckie i że regularnie je czytałem. Później zobaczyłem, że można się modlić brewiarzem. Te różne formy modlitewne ze mną zostały na wiele lat, tak naprawdę do dzisiaj. Czy to znaczy, że się modliłem? To jest pytanie, na które ja nie mam dobrej odpowiedzi. Na pewno odmawiałem modlitwy, na pewno uczestniczyłem w praktykach religijnych. ZR: Z tego, co pan mówi, to wynika, że pan był ciekawy, pan był ciekawy literatury kulturowej. Biblia to jest wielka księga, niezależnie od tego, że święta i objawiona. To jednak jest to księga napisana w języku, przetłumaczona na język i jest elementem kultury. Powinniśmy ją znać i człowiek, który ma jakiś pęd intelektualny, czyta Biblię. To jest oczywiste. Ale czy to od razu jest modlenie? TT: A to jest dobre pytanie. Dlatego mówię że nie mam odpowiedzi na to pytanie. Oczywiście, ja wtedy też żyłem wewnątrz Kościoła, chodziłem regularnie na liturgię niedzielną, wtedy jeszcze byłem lektorem. Potem studiowałem na Akademii Teologii Katolickiej, wprawdzie filozofię, ale jednak tamte elementy religijne były mocne. Dalej bardzo dużo czytałem o teologii, nie tylko filozofii, głównie wtedy wschodniej, prawosławnej, rosyjskiej, i ona mnie jakoś bardzo wtedy przyciągała. I rzeczywiście, niezależnie od różnych zwrotów życiowych zawsze, przynajmniej wieczorem, próbowałem się jakoś modlić. To najczęściej była lektura Pisma Świętego. Dlaczego mówię, że nie wiem, czy to była modlitwa. Dlatego że ostatecznie to było do pewnego stopnia wypełnianie obowiązku. Widziałem, że się powinno modlić, więc się modliłem, czyli odmawiałem modlitwę. Czy była tam relacyjność, czyli zwrócenie się do Boga w sensie ścisłym?
250 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Jeszcze całkiem niedawno, jak brałem Pismo Święte do rąk, to bardziej mnie interesowało, co ja z niego wyciągnę intelektualnie. To nie było doświadczenie spotkania z żywym słowem, które mówi do mnie na temat moich dzisiejszych wyzwań. ZR: Przepraszam, że panu przerywam, ale to jest wszystko tak ciekawe. Czy modlitwa to czynność intelektualna czy emocjonalna, czy fizyczna? Bo ja na przykład klękam albo nie klękam, bo mam kolano zniszczone, albo nie klękam, bo uważam, że stanie jest bardziej wartościowe niż klękanie. To są strasznie wszystko skomplikowane sprawy. Przecież gesty cielesne też coś znaczą. To są symboliczne gesty, prawda, to nie są po prostu gesty zwariowane, tylko one coś oznaczają. Wznoszę ręce do góry, klękam, stoję i tak dalej. TT: No, tak jak w każdej czynności ludzkiej, każdy z tych wymiarów jest obecny. Trudno jest sobie wyobrazić modlitwę bez ciała, bo modlimy się jako istoty także cielesne. ZR: Ale z tego, co pan mówi, to pan to traktuje jako czynność intelektualną. TT: Powiedziałem że tak traktowałem. Teraz już jest różnie. Niewątpliwie jest czynnością intelektualną, jest czynnością fizyczną, cielesną, jest czynnością emocjonalną. Każdy z tych elementów jest w modlitwie obecny. Ja mówiłem, że zacząłem od tego, bo moja droga do Pana Boga była drogą bardzo intelektualną. To nie była droga emocjonalna. Ja nie miałem żadnych przeżyć i nie mam do tej pory żadnych przeżyć mistycznych. Nie miałem żadnego momentu takiego emocjonalnego rozgrzania serca, o którym czasem się mówi „moment nawrócenia, który coś zmienił”. ZR: Czy modlitwa zawsze prowadzi nas do wiary? Czy człowiek niewierzący może się modlić? TT: Na to pytanie pośrednio odpowiada Pascal w Myślach, mówiąc, że ostatecznie to jest kwestia decyzji. Kiedy zaczynamy się modlić, to prędzej czy później ta decyzja i ta czynność przyniosą skutki.
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 251
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: To znaczy? Czy decyzja przyniesie skutki, czy modlenie przynosi skutki? Bo to też są różne rzeczy, prawda? TT: Decyzja żeby zacząć się modlić przyniesie skutki. I modlitwa idąca za tą decyzją przyniesie skutki. ZR: Panie doktorze, ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Ja podejmuję decyzję, zaczynam się modlić i być może prowadzi mnie to jakoś do kontaktu z transcendencją. Ale być może to nawyk. Mam nawyk mycia zębów. Podjęłam decyzję, zaczęłam zęby myć i w końcu muszę je myć. TT: Tak i to jest bardzo dobre pytanie. Ja odpowiem na to pytanie, posługując się tym, co często mówią rabini żydowscy, a nie chrześcijańscy duchowni. Otóż oni mówią tak: w pewnym sensie, z jakiejś perspektywy nie ma znaczenia, dlaczego to robię. Ważne jest, żeby był ten nawyk, ważniejsza jest ortopraksja niż ortodoksja. Dlaczego? Dlatego że jeśli to robię, to zostawiam przestrzeń dla kogoś innego. Jeśli tego nie robię… ZR: Tego nie rozumiem. Co to znaczy: zostawiam przestrzeń dla kogoś innego? TT: Zostawiam czas dla Tego, który może wejść w tę moją modlitwę. Bo zakładam, że to jest moja czynność, ale modlitwa musi być rzeczywistością, która powinna prowadzić do rzeczywistości, którą ktoś w tę modlitwę wchodzi. ZR: Czy Pan Bóg nas szuka, czy my szukamy Pana Boga przez modlitwę? A jeśli Pan Bóg nas nie chce? TT: No, to głęboko wierzę że Pan Bóg nas chce. To znaczy, że Pan Bóg jest obok nas zawsze, w każdym momencie. ZR: Każdego z nas, każdego z nas? TT: Każdego z nas. Czasami jest obok nas najbardziej wtedy, kiedy najmniej o tym myślimy. Modlitwa to jest tylko ten moment, w którym ja Mu zostawiam czas, żebym z jednej strony mógł zobaczyć siebie, a z drugiej strony zobaczyć ślady Jego obecności. Pani profesor mówi o śladach. To do pewnego stopnia tak jest. Modlitwa nasza bardzo rzadko, mam wrażenie, prowadzi do wielkich przeżyć mistycznych. Są tacy, których prowadzi. To są
252 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
opisane rzeczy, tylko to są jednostki. Ogromna większość z nas, modlących się, doświadcza wyłącznie śladów obecności. ZR: Abyśmy się dobrze rozumieli — śladów obecności Boga w nas? Boga na zewnątrz nas? TT: Śladów obecności Boga Absolutu czy transcendencji w świecie, który nas otacza, w nas, w sytuacjach, które nas spotykają. ZR: Możemy wierzyć w to, co mamy w doświadczeniu? Przecież ja sobie mogę to wmawiać. TT: To jest już pytanie filozoficzne. Przeciętny człowiek modlący się bardzo rzadko zadaje sobie to pytanie. Ale oczywiście ja sobie zadaję to pytanie. Czym jest to, czego doświadczam? Wszystko, co do mnie dociera, przechodzi przez moje zmysły, przez moją historię, przez mój umysł, ja temu nadaję pewną interpretację. To jest prawda. Z drugiej strony nie mogę funkcjonować w rzeczywistości, jeśli nie uznam, że to doświadczenie, które do mnie przychodzi, jest jakoś adekwatne do rzeczywistości. ZR: Weźmy pod uwagę banalny przykład. Ja miałam wypadek, wpadłam do piwnicy z wodą. Oczywiście to był wypadek bardzo bolesny, mój mąż uważał, że wielkie szczęście, że wyszłam z tego. I wyszłam, jestem trochę pokiereszowana, ale wyszłam. I teraz czuję, wiem, że to była taka wola Boża, żebym ja wpadła i wyszła. Ale przecież ja nie muszę tak myśleć. To jest hermeneutyczna postawa. Myślę że jakaś wola, czyjaś, że ktoś coś tak chciał, żeby to się zdarzyło. Ale przecież mój mąż, który jest lekarzem, tak nie myśli, a też myśli dobrze. Dlaczego mam wierzyć swojemu myśleniu, a nie jego myśleniu? TT: Ma pani rację, ale ja nie mówiłem o takich sytuacjach. ZR: Ale to jest w codzienności… TT: Ale ja też myślę o codzienności. Dla mnie coraz bardziej modlitwa to jest czas, w którym milczę, w którym pozwalam sobie doświadczyć ciszy. I z perspektywy tego milczenia zinterpretować, tak, zinterpretować, bo nie mam innej drogi. ZR: Bo to, co powiedziałam, to jest właśnie interpretacja. Mamy dwie jednakowo ważne interpretacje. Dlaczego mam uważać, że
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 253
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
moja interpretacja jest bardziej prawdziwa, bardziej sensotwórcza niż interpretacja mojego męża? TT: Ale powiedziałem jeszcze o jednej rzeczy ostatecznie i to Kościół tego naucza od bardzo dawna. Znaki są do indywidualnego odczytywania. Co to znaczy? To znaczy, że oczywiście stając wobec wydarzenia w moim życiu, to ja muszę mu nadać sens i opowiedzieć go sobie samemu. ZR: Czy każde wydarzenie jest znakiem? TT: Nie każde wydarzenie jest znakiem, ale każde mogę uczynić dla siebie znakiem. Ja podejmuję tę decyzję. To nie jest tak, że wszystko, co się wokół mnie dzieje, musi być znakiem. Ale ja mogę próbować nadać sens, odczytać go w tym, co mi się przytrafia. Mogę tego nie robić, mam wybór, a mogę spróbować się przyjrzeć, ale ze świadomością, że nigdy nie mogę mieć pewności, że to jest znak, że moje odczytanie jest słuszne. Z jednej strony konieczna jest otwartość na czytanie tych znaków, a z drugiej strony konieczny jest ostrożny sceptycyzm. ZR: Więc kiedy? Kiedy jest? I znowu ten wybór. Nie możemy w ogóle odejść od tego wyboru. TT: Wiara i modlitwa, i rzeczywistość jest ostatecznie wyborem. I jest potwierdzaniem tego wyboru w codziennej analizie, w codziennej modlitwie, w codziennej decyzji, co robię dzisiaj. Pierwszy jest zawsze wybór. On nie zwalnia i tu się nie do końca zgadzam z Pascalem, który mówi już, że w pewnym momencie wszystko będzie jasne. Do końca życia możemy się zmagać z pytaniem, czy wszystko jest jasne. To, co mi się przytrafiło, nawet to, co ja już zinterpretowałem hermeneutycznie jako wydarzenie cudowne, jako doświadczenie, które jest znakiem, i tak będzie do mnie wracać jako pytanie: Czy to jednak nie był przypadek, czy to jednak nie było coś, co się po prostu tak wydarzyło? Czy decyzje, które na podstawie tego zinterpretowanego śladu czy znaku podjąłem, czy one na pewno były dobre, były właściwe. I będziemy się z tym zmagać. ZR: Czy może być wiara bez modlitwy?
254 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
TT: To zależy, jak rozumiemy modlitwę. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby mogła istnieć miłość bez rozmowy w przypadku ludzi. ZR: Ja nie lubię tej kategorii „miłość”. Jest tak strasznie nadużywana. TT: To jest prawda. Relacja między ludźmi bez jakiejś formy komunikacji. I z tej perspektywy trudno mi sobie wyobrazić, żeby można było wierzyć. Wierzyć to znaczy nie tylko przyjmować za prawdziwe pewne tezy, ale zaufać, powierzyć się Panu Bogu. I nie sądzę, by było to możliwe bez próby nawiązania jakiejś relacji. Jej formy mogą być różne. Jedni będą posługiwać się czymś, co mnie jest bliskie, sznurem modlitewnym czy, nie wiem, czotkami prawosławnymi, po prostu próbować, tak żeby pozwolić sobie przestać myśleć o tym, co mnie otacza. I odmawiać modlitwę jezusową: „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Ten sznur, ta czotka trochę nas, także przez swoją empiryczność, dotykalność, odsuwa od myśli, pozwala nam skupić myśli na modlitwie. ZR: Czy ja muszę zawsze widzieć siebie jako grzesznika aby się modlić? Nie mogę być człowiekiem, który zrobił coś dobrego, i przekazać to Siłom Najwyższym, Matce Najświętszej, Panu Bogu, że zrobiłam coś dobrego, a nie bez przerwy się torturować tym, że zrobiłam coś złego. TT: Ale to jest napięcie, które jest wpisane w doświadczenie chrześcijańskie. Oczywiście nie ma powodu, żeby się nieustająco torturować, ale ten nacisk na grzeszność każdego to od świętego Pawła przejmujemy. On nie ma na celu torturowania nas, On ma na celu przypomnienie nam, że łaska i wybór Boży są darmowe. To znaczy nie zostaliśmy zbawieni przez Chrystusa, bo byliśmy lepsi od innych. To jest jeszcze ta kategoria, on to szczególnie w Liście do Rzymian analizuje. Gmina rzymska jest w połowie złożona z żydów, w połowie już z pogan. On mówi, iż żaden z was nie jest lepszy, jesteście takimi samymi grzesznikami. Jedni zgrzeszyli pod Prawem, drudzy zgrzeszyli poza Prawem,
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 255
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ale takich właśnie, jacy jesteście, Bóg was wybrał. I ten przekaz o grzeszności ma podkreślić darmowość łaski. Ale przecież sam Święty Paweł potem wielokrotnie w listach szczyci się tym, co zrobił, mówi o tym, co zrobił dobrego. ZR: Ale to mówi nam. TT: Panu Bogu w modlitwie pewnie też. My nie mamy bezpośrednio zapisu jego modlitwy. W Psalmach, które są bezpośrednio zapisem modlitwy, mamy zarówno gniew, wściekłość i żal na Pana Boga na otoczenie, domaganie się zemsty. Modlitwa nie jest tylko ubolewaniem, że jestem zły, oczywiście jeśli tylko tym będzie, to już nic nie wniesie, w pewnym momencie będzie już tylko odwróconą pychą. Jeśli myślę o sobie, że jestem największym grzesznikiem, to odwracam pychę, bo muszę być w czymś najlepszy, również w grzechu. Jak się Lutra czyta, to on mówi że uczynki nas nie zbawiają, ale to nie znaczy, że one nie mają kompletnie żadnego znaczenia. Dla zbawienia być może, powie Luter, nie mają, ale dla rzeczywistości, dla świata, także dla Kościoła mają swoje znaczenie. Nie ma więc powodów, żebyśmy nie rozmawiali z Panem Bogiem o wszystkim. Rachunek sumienia Świętego Ignacego Loyoli to jest bardzo ciekawa forma modlitwy, bo nam się rachunek sumienia kojarzy z tym, że siadamy i rozważamy, co dzisiaj się mi udało, w czym zawaliliśmy. Ale Święty Ignacy mówi, że rachunek sumienia powinien być rozpoczęty od wdzięczności Panu Bogu za to, co mi się dobrego dzisiaj przydarzyło, za to tylko, że go spotkałem, za to, co ja dobrego zrobiłem innym, co inni dobrego zrobili mnie, za to, kogo spotkałem. ZR: Dlaczego za wszystko muszę być wdzięczna? TT: Dlaczego mam być wdzięczny? Dlatego że chrześcijańska postawa religijności to jest uświadomienie sobie, że ja jestem od kogoś zależny, że jestem stworzony i dlatego jestem wdzięczny. To jest to pierwotne doświadczenie, o którym mocno pisze Tomasz. Nie jest tak, że jesteśmy stworzeni i puszczeni w ruch, jak trochę u Arystotelesa. Ruch został uruchomiony i wszystko już trwa. Nie, akt stworzenia jest aktem nieustającym. Jestem,
256 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
bo Bóg chce, żebym był. Trawa jest, bo Bóg chce, żeby ona była, rzeczywistość jest, bo Bóg chce, żeby ona była, i kiedy sobie uświadomię tę zależność, to zaczynam być wdzięczny za to wszystko, co mnie mnie otacza. ZR: I pan jest? TT: Jak pamiętam, jak się staram, jak się staram być wdzięczny, to jest postawa bardzo, bardzo odmieniająca w ogóle relacje. Kiedy z moją żoną czasami się spotykamy z narzeczonymi albo z młodymi małżeństwami, to im mówimy: Pamiętajcie, to jest podstawa. ZR: A po co wy się spotykacie? TT: Kursy przedmałżeńskie, jakieś rekolekcje w takich spotkaniach, to mówimy: Słuchajcie, macie być wdzięczni nie tylko panu Bogu, ale pierwszą waszą postawą w domu ma być wdzięczność wobec siebie nawzajem. Wam się nic od drugiej osoby nie należy, za wszystko macie być jej wdzięczni. Oczywiście Święty Ignacy mówi, że najbardziej fundamentalnym najgłębiej zakorzenionym w nas grzechem jest niewdzięczność, jest brak wdzięczności. W związku z tym trochę co dzień mam odnowę. Ja nigdy nie piłem, nie miałem z tym problemu, ale jakoś bliskie jest mi to myślenie alkoholików: Dwanaście Kroków, którzy mówią nie planuj nic, niczego na całe życie, powiedz sobie „Dzisiaj to zrobię, dzisiaj nie będę pił”. Jak myślisz, że masz być wdzięczny do końca życia, to ci się odechce od razu na dzień dobry. A jak myślisz, że tylko dzisiaj, a jutro podejmiesz tę decyzję jeszcze raz, to ci będzie łatwiej, i rzeczywiście, słusznie pani powiedziała — to w pewnym momencie wejdzie w nawyk. Nawyk ma to do siebie, że może kształtować. To Arystoteles ładnie powie, że to znaczy, iż może w nas wzmacniać cnotę. Pewną zmianę w nas tego, jak się patrzymy na innych, jak się patrzymy na siebie, jak się patrzymy na świat. ZR: Czy człowiek bardziej będzie lubił drugiego człowieka czy szanował, jeśli ten będzie ciągle wdzięczny, wdzięczny i wdzięczny. A dajcie mi spokój!
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 257
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
TT: Ale wdzięczność to nie znaczy, żeby się nieustająco komuś narzucać. To jest po prostu pewna postawa. Nie musimy jej nieustająco wyrażać, nie musimy jej nieustająco prezentować innym. Jak zaczniemy to nieustająco prezentować, to trochę budujemy swoje ego. ZR: Arystoteles mówi o tym, bo się zastanawia nad koncepcją, nad pojęciem, nad kategorią „wdzięczności”, i mówi że jest to trudne. Czy zwrócił pan uwagę, że w tej chwili w społeczeństwie — jak ja patrzę na ludzi, na sąsiadów, na studentów — nie ma wdzięczności. Jak byśmy nie chcieli, nie potrafili, nie umieli być wdzięczni za coś. Ludzie są roszczeniowi, uważają, że im się należy, dobra ocena im się należy, że profesor przychodzi, im się należy, ale nie umie powiedzieć „dziękuję”. Dlaczego tak jest? TT: No chyba właśnie dlatego, że skupiliśmy się na kategorii „tego, co mi się należy”. Jeżeli się patrzę na świat z tej perspektywy, no to jak mi się coś należy, to nie muszę być za to wdzięczny. Ja jestem wtedy w centrum, to ja jestem tym, od którego inni są zależni, a nie ja jestem tym, który jest też zależny od innych i w związku z tym jestem winien wdzięczność. Tak myślę, chociaż to jest również głębszy proces, który jakoś dotyka także naszej religijności, to jest ten element, który myśli, że jak jest modlitwa, to jest natychmiast skutek. Czyli to jest takie myślenie magiczne, w którym modlitwa ma skutkować tym, że ja dostanę to, o co proszę. ZR: Ale czy można w ogóle wyłączyć z modlitwy to, że ja czegoś oczekuję i coś się spełni? Bo jest mi bliskie takie widzenie modlitwy, że ja po prostu chcę mieć kontakt z Czym Innym niż ja sama. Chcę mieć nie tylko relacje horyzontalne, ale także wertykalne, cokolwiek to jest. Nic nie wiemy o Panu Bogu, panie redaktorze, nic. Ale chcemy mieć z nim kontakt! TT: Wiemy tyle, co On nam o sobie objawił, jeżeli wierzymy po chrześcijańsku. To oczywiście nie jest bardzo dużo, bo nasz język się łamie na rzeczywistość. ZR: W Jezusie Chrystusie boskością już uczłowieczoną jest sam Bóg.
258 Aneks TT: Bóg Ojciec rzeczywiście jest kategorią niepoznawalną, ale to, jak mówi Ewangelia, wszystko, co potrzebujemy wiedzieć o Bogu Ojcu, zostało objawione w Jezusie Chrystusie. ZR: Może to człowiekowi wystarczy ale jednocześnie niech nie będzie taki pewny, że już wie wszystko. TT: Oczywiście wszystko, co mówimy o Bogu, jest wyrażone w języku nieadekwatnym. Nawet jeśli mówimy, że jest dobry, to w sensie ścisłym nie jest to prawda, bo jest On ponad, poza dobrem, jak je uchwytuje rozum ludzki. ZR: Chciałabym się dowiedzieć, co pan myśli o tym, czy to jest modlitwa. Jest to wiersz Witolda Dąbrowskiego i zatytułowany jest: Modlitwa na Jom Kippur sądny dzień którą śpiewam w spalonej synagodze: O Adonai, ja wiem, dlaczego opuściłeś nas, ja wiem, dlaczegoś się wyrzekł ludu twojego, ty udajesz, że nie słyszysz nas, ty udajesz, że nie rozumiesz nas, płaczu naszego, bo ty nie chcesz dłużej być żydem.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Nie chcę już czytać całego tego wiersza, ale chcę zapytać pana, czy to jest modlitwa, czy to jest aktywność polityczna, czy to jest modlitwa polityczna. I co to znaczy Adonai? TT: To jest modlitwa. To zostało wysłane, ale to jest Lament. To jest czymś typowym dla tradycji judeochrześcijańskiej, dla żydów i dla chrześcijan. To jest lament do pewnego stopnia. Lament niewierzącego Eliego Wiesela w jego opowiadaniach oświęcimskich. To jest lament tych wszystkich teologów żydowskich, filozofów żydowskiego pochodzenia, żeby pytać o Holokaust, o jego znaczenie, o to, co jest w nim zawarte. Jedni dochodzą do wniosku, że w ogóle Boga nie ma, i mimo wszystko do niego krzyczą, co jest modlitwą. Bo jak do kogoś krzyczę, to nawet jak uważam, że go nie ma, to On jest w tym krzyku, w tej mojej intencji. To jest głos tych, którzy mówią, że się odwrócił — tak jak w tej kabalistycznej teorii: odwrócił swoje Oblicze od ziemi i pozwolił, żeby jej losy toczyły się jej własnym nurtem. To modlitwa
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 259
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
także tych, którzy szukają jakiegoś sensu w tym przejmującym bezsensie, więc wydaje się, że to jest jedna z najczęstszych modlitw. To jest modlitwa rodziców, którzy się dowiadują o tym, że ich dziecko jest ciężko chore. Najpierw błagają, ale kiedy ono odchodzi — nie daj Boże — co się zdarza, to krzyczą do Boga właśnie w taki sposób. Więc ja powiedziałbym, iż to jest jak najbardziej modlitwa. Nie chcę powiedzieć, że bardziej niż inna, ale tak, to jest szukanie Boga, szukanie obecności. Nawet gdy zwracam się z pretensją, z krzykiem, to jest forma modlitwy. To jest poważne traktowanie Pana Boga, nie jak miłego pluszowego zwierzaczka, którego celem jest, aby się do niego przytulić albo żeby On spełnił moje prośby. ZR: Nawet jeśli mam pretensje, jeśli mam żal, jeśli myślę, że Ty już się od nas odwróciłeś. Odwróciłeś się nawet od własnego żydostwa. No bo Jezus Chrystus był żydem. Oczywiście nie można temu zaprzeczyć, ale jestem przy Tobie i my się kłócimy. TT: Abraham się kłócił z Bogiem osobowym. ZR: Co to jest Adonai Elo? TT: Elohim i Adonai określają dwa oblicza Boga. Jeden, który jest bogiem sprawiedliwym, i drugi, który jest Bogiem Adonai, czyli tym, który zwraca się pełnią swojego miłosierdzia do świata. Jom Kippur, sądny dzień, czyli dzień, w którym następuje odpuszczenie grzechów ludu izraelskiego. To jest dzień, kiedy zaczynamy od nowa, i dlatego wtedy Adonai zwraca się do nas właśnie z tym obliczem Boga Miłosiernego, tego który wybacza. Ale jest i oblicze Elohim, czyli Boskiej sprawiedliwości. Między nimi na najgłębszym poziomie nie ma sprzeczności. ZR: Czy nie ma tu sprzeczności, bo albo jesteśmy sprawiedliwi i oceniamy, albo jesteśmy miłosierni, czyli wybaczamy, więc albo jedno, albo drugie. Ajdukiewicz twierdzi, że sprawiedliwość i miłosierdzie dają się pogodzić. TT: Ostatecznie miłosierdzie jest dopełnieniem sprawiedliwości. Nawet w ludzkich relacjach po sprawiedliwości w załatwieniu spraw może nadejść czas na miłosierdzie. Nie zawsze też człowiek
260 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
jest powołany, w sensie absolutnym, do wypłaty sprawiedliwości. To jest rola Boga, to zostawiam Jemu, bo tylko On zna prawdę o nas samych, o innych, o rzeczywistości. Stąd też bierze się doktryna piekła, nieba i czyśćca. Bóg jest sprawiedliwy, ale i miłosierny. ZR: Jeśli pan poruszył ten temat, czy my naprawdę to wiemy? TT: Wyznajemy taką wiarę, choć nie ukrywam, że mnie bliska jest myśl ojca Hryniewicza, który wyraża nadzieję na to, że ostatecznie piekło jest puste, a odpłata, Boska sprawiedliwość, dokona się raczej w czyśćcu niż w wiecznym piekle. ZR: O co się modlimy? TT: O niebo. ZR: Czy możemy się modlić dla każdego? TT: Tak. ZR: Czy jak Kołakowski miał pogrzeb kościelny, to dobrze? TT: Tak. ZR: Cieszyło mnie to. TT: Tak, Kościół w tej sprawie mocno zmienił swoje podejście w ciągu ostatniego wieku czy pół wieku. Więc jeszcze pewnie z siedemdziesiąt lat temu, pięćdziesiąt lat temu Kołakowski by nie został pochowany w kościele i nie miałby pogrzebu kościelnego, bo był nieochrzczony, w związku z tym nie było powodów, żeby go jako katolika traktować. W tej chwili najczęściej duchowni i Kościół mówią: moment, w którym ktoś umarł, to już jest moment, kiedy każdy z nas stoi wobec zupełnie innego trybunału i nie wchodźmy w jego osądzanie. Zostawmy to już Panu Bogu, powierzajmy go Bożemu miłosierdziu. Święta Faustyna w dzienniczku ma taki zapisek, że słyszy głos Jezusa, który mówi do niej, mówi, że w momencie śmierci przyjdę jeszcze do każdego człowieka, który będzie miał ostatnią możliwość jeszcze raz, jak ten łotr w obrazie biblijnym na krzyżu — wybrać niezależnie od tego, co było wcześniej. ZR: Jeśli to jest tak, jak pan mówi, to dlaczego nie wszyscy jesteśmy katolikami czy powiedzmy chrześcijanami?
Rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, dziennikarzem 261
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
TT: Ja myślę, że odpowiedź tak teologicznie i filozoficznie jest dość prosta. Bardzo fajnie pisze w ostatnio wydanej książce po polsku Richard Swinburne z Oxfordu, logik, filozof prawosławny, który stwierdza, że jeśli człowiek ma mieć wolność, ma zachować wolność i wybrać Boga w sposób wolny, to Bóg nie może się objawiać w taki sposób, który by go do wiary zmusił. Wtedy miałby niewolników, a nie ludzi, którzy Go wybrali. Zmartwychwstały Jezus też zresztą nie objawił się wszystkim, a jedynie uczniom. Dlaczego? Po to, by pozwolić wierze pozostać wolną, by nie zawierać w niej przymusu. Gdyby objawił się wszystkim, to nie byłoby tego momentu wyboru wiary. ZR: To mi wyjaśnia, dlaczego mistycy nie mogą powiedzieć „nie”. TT: Od pewnego momentu Święta Teresa i Święty Jan, kiedy już doświadczyli pełni spotkania, nie mogą zawrócić. ZR: Dziękuję bardzo.
Krzysztof Świercz
Totus Tuus Maria
Wszystko jest owocem modlitwy. Jaka modlitwa, takie życie: stan twojej duszy i ciała oraz twoje czyny — ich przydatność […] dla ratowania tych, co giną w grzechach swoich. […] Ile modlitwy, tyle miłości, mądrości i pokoju w twoim sercu 1. Jezus
Celem mojej wypowiedzi jest świadectwo tego, że modlitwa jest potężną bronią w walce o ratowanie dusz. Wierzący ufają, że modlitwa może być pomocna w pracy nad zbawieniem dusz; że jest pocieszającym działaniem zastępczym dla tych, którzy nie mogą poświęcać się zewnętrznym czynom gorliwości 2. Jednak mało kto z nas, wierzących, wie, że modlitwa jest bronią przewyższającą wszelką działalność zewnętrzną; że wielu będzie potępionych, ponieważ nikt się za nich nie modli 3.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 Alicja Lenczewska, Świadectwo. Dziennik duchowy, Agape, Poznań 2021, s. 14–15. Imprimatur: bp Henryk Wejman, Wikariusz Generalny, Szczecin, 20 lipca 2015. 2 Emil Neubert, Mój ideał Jezus Syn Maryi, wyd. 4, Maria Vincit, Wrocław s.a., s. 71. Imprimatur: ks. bp Dymek, Kuria Arcybiskupia, Poznań, 28 IV 1936, nr 6811/36. 3 Konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi, 33-dniowe rekolekcje, Oddanie 33. Komentarze: ks. Dominik Chmielewski, SDB, Awe Sancta Maria, Poznań 2021, s. 170. Imprimatur: bp Grzegorz Balcerek, Wikariusz Generalny, 11 lutego 2021, Poznań, nr 824/2021.
Totus Tuus Maria (Krzysztof Świercz) 263
Żeby ratować siebie i naszych najbliższych, trzeba oddać się Bogu. Kto się oddaje, ten pozwala Bogu działać. Zbawienie, ratunek — jest łaską. Łaska to owoc modlitwy. Przyjęcie łaski zależy od mojej zgody — wolnej i dobrej woli. Od mojego dobrowolnego przyzwolenia zależy to, czy Bóg będzie działać wobec mnie, czy dam Mu miejsce 4. Według biskupa Edwarda Dajczaka zbawianie jest dawaniem miejsca Bogu. Nie chodzi o to, żeby Kościół wykonywał wielkie dzieła. To, co najlepsze, jest dziełem Wszechmogącego. Uczniowie Jezusa to ci, którzy najpierw pozwalają działać Bogu. Najwierniejszą uczennicą Boga jest Maryja. To Ona stanowi dla wspólnoty kościelnej niedościgniony wzór postawy służebnej wobec Boga 5. „Bóg skierował do Niej Słowo, ale decyzja była Jej” 6. Gdy Maryja powiedziała fiat, Bóg uczynił z Niej Najświętszą Pannę. Naszym ratunkiem jest Maryja i Jej modlitwa za nami. Maryja daje nam przykład, jak oddawać się Bogu całkowicie. Jej decyzja pozwala Wszechmogącemu czynić przez Nią najlepsze rzeczy dla nas. Kto całkowicie oddaje się Maryi, ten ma gwarancję swego bezpieczeństwa. Jest to gwarancja niezawodna. Jej oparciem jest Bóg i Jego Słowo. Dzięki absolutnemu oddaniu się Maryi człowiek staje się narzędziem ratowania dusz. Tak jak Ona. Kto chce pełnej ochrony i opieki Maryi, ten dobrowolnie oddaje się Jej całkowicie. Ufność, bliskość i całkowite oddanie są podstawą dzieł Miłości 7. Co było początkiem działania Miłości wobec mnie? Bieda. Beznadziejna sytuacja. Świadomość, że stoję nad grobem. Natychmiast potrzebuję pomocy. Otóż wiosną 2021 roku po analizie wyników szerokich badań neurolog poinformował mnie, że
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
4 Tamże, s. 168, 171. 5 Por. tamże, s. 168. 6 Tamże. 7 Por. tamże, s. 168–169.
264 Aneks jedną nogą jestem na tamtym świecie. Jeśli natychmiast nie zmienię obecnego obyczaju, to daje mi co najwyżej pół roku życia. Jeśli chcę przeżyć, to mam zmienić paliwo i zacząć intensywnie uprawiać sport. Na te słowa nogi się pode mną ugięły. Wyszedłszy od lekarza, wezwałem Maryję: Matko nieustającej pomocy — ratuj mnie! Wiesz, że z żoną wychowujemy czterech synów. Wszyscy są na naszym utrzymaniu. Szczególnie dwóch najmłodszych synów potrzebuje także ojca. Maryjo, ratuj moje życie! Jeśli się zgodzisz, to zrobię wszystko, co zechcesz. Zaraz wpadła mi do rąk książka dotycząca właściwego odżywiania. Z mięsożercy, unikającego warzyw i owoców, przeszedłem na dietę śródziemnomorską. Zacząłem uprawiać sport. Od tamtej pory do chwili obecnej ćwiczę po ok. 60–90 minut co najmniej 5 razy w tygodniu. W ciągu kilku miesięcy schudłem 16 kilogramów. Działo się to głównie dzięki człowiekowi, którego spotkałem ni stąd, ni z owąd. On zaczął mnie trenować trzy razy w tygodniu. Uprawiamy mieszane sztuki walki. W pozostałe dni biegam. Oprócz wspomnianych ćwiczeń dwa razy w tygodniu chodzę na pływalnię. Mój, sporo młodszy ode mnie, trener oraz jego rodzina są całkowicie oddani Maryi. Im zawdzięczam to, że stałem się synem i żołnierzem Najświętszej Panienki. Maryja, godząc się, by być Matką Jezusa, zgodziła się, by być Matką wszystkich. Jej zdaniem wszyscy powinni być braćmi Jezusa. Jako prawdziwa Matka czuwa nad życiem i zbawieniem swych dzieci. W dniu wejścia do Nieba Bóg powierzył Maryi posłannictwo apostolskie 8. W książce Mój Ideał Jezus Syn Maryi czytamy: Jest to posłannictwo apostolskie powszechne, mówi Maryja, takie też było moje współdziałanie w dziele Odkupienia i takie jest
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
8 Emil Neubert, Mój ideał Jezus…, s. 66.
Totus Tuus Maria (Krzysztof Świercz) 265 jeszcze moje macierzyństwo duchowe. […] Jestem Królową Apostołów. […] Jestem nią nie tylko dlatego, że z macierzyńską miłością czuwałam nad pierwszymi apostołami […] ale dlatego, że apostolstwo ich jest tylko ograniczoną cząstką apostolstwa powszechnego, które mnie najpierw zostało powierzone. To apostolstwo jest walką. Muszę każdą duszę wydrzeć szatanowi, aby ją przyprowadzić Jezusowi i Ojcu. […] W walce o dusze zadawałam […] [szatanowi] klęski od samych początków Kościoła. Zniszczyłam wszystkie herezje na świecie całym i niezliczonych grzeszników wprowadziłam na drogę zbawienia. Bóg chciał, żeby działalność moja zwycięska ujawniała się coraz mocniej w pochodzie wieków, i chce, żebym zabłysła dzisiaj z świetnością i siłą dotąd nie znaną. […] Wydaje się, jakoby szatan zwyciężał na świecie. Nie bój się: właśnie z powodu wzrastającej jego potęgi na świecie Bóg chce, żebym ukazała się jawniej dla starcia jego głowy. Czeka mnie ogromne zwycięstwo. Królestwo moje musi się rozszerzyć na całym świecie po to, żeby Królestwo Syna mego przyjść mogło w większej pełni. […] To jest mój udział w tajemnicy, którą chciałam objawić. […] A oto twój udział. Bóg postanowił dać ludziom udział […] w wykonywaniu swoich dzieł miłości, i od ich wierności powołaniu uzależnił powodzenie tych dzieł. Jezus dopuścił potrzebę współpracy swoich apostołów i ich następców […]. Tak samo i ja potrzebuję […] żołnierzy dla wypełnienia mego zdobywczego posłannictwa na świecie. […] Świat ujrzy przepowiedziane przeze mnie cuda, […] kiedy dzieci moje zrozumieją apostolskie moje zadanie i zgodzą się walczyć u mego boku i pod moimi rozkazami. […] W miłości dziecięcej dla mnie widziałeś z początku tylko postawę dziecka na kolanach matki. A ja cię prowadzę na pole bitwy. Czyż Jezus tylko w Nazarecie był moim dzieckiem? Czyż nie był nim zupełnie tak samo wtedy, kiedy zwyciężał księcia tego świata i odkupywał rodzaj ludzki? Czyż nie został moim Synem właśnie dlatego, żeby stać się Zbawicielem ludzi? I ciebie powołał na syna mego najmilszego, abyś i ty stał się wybawicielem dusz. Albo będziesz apostołem, albo wyrzekniesz się być synem moim najmilszym 9.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
9 Tamże, s. 66–68.
266 Aneks Chcę być najmilszym synem Maryi. Postanowiłem być Jej apostołem; żołnierzem walczącym modlitwą — bronią apostolską najwyższej skuteczności. Maryja przypomina, jak przygotowywał się do wojny duchowej Jezus — mój Ideał. Najpierw modlił się przez trzydzieści lat. Dopiero potem pełnił misje apostolstwa zewnętrznego. Nauczając ludzi słowem, modlił się jednocześnie. W głębi duszy ciągle rozmawiał z Ojcem. Całe noce także poświęcał modlitwie. Współdziałanie Maryi z Jezusem w odkupieniu świata polegało na modlitwie i cierpieniu. Dla nawracania ludzi modlił się i cierpiał św. Józef. Zdaniem Maryi tym sposobem walki zrobił więcej niż święci: Jan, Piotr i Paweł. Ten ostatni święty nawoływał do modlitwy nieustannej. Maryja przestrzega: „Biada apostołowi nie modlącemu się!” 10. Jego poświęcenie przez zewnętrzne uczynki nic dobrego dla dusz dokonać nie mogą. Sama natura nie może zrobić rzeczy nadnaturalnej. Nawrócenie lub zbawienie duszy to dzieła nadprzyrodzone. Nadprzyrodzoność jest owocem modlitwy. Im więcej apostoł będzie się modlił, tym więcej dzieł nadprzyrodzonych dokona. Tak jak wszystkie wody oceanu nie mogą same z siebie oczyścić duszy dziecka, tak też same czyny zewnętrzne nie zdołają ani nawrócić, ani zbawić jednego człowieka 11. Słowa sakramentalne muszą towarzyszyć polaniu wodą czoła niemowlęcia; modlitwa apostoła musi się łączyć z pracą jego zewnętrzną. Modlitwa może nawet zupełnie zastąpić działalność zewnętrzną tam, gdzie ta jest niemożliwa, podobnie jak chrzest pragnienia może zastąpić chrzest wody tam, gdzie ten nie jest możliwy 12.
Maryja przypomina, że Bóg jest wszechmogący. Różnymi sposobami obdarowuje dusze łaską zbawienia. Cudowną skuteczność może dać najprostszym słowom; w nagłym nieszczęściu,
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
10 Tamże, s. 71. 11 Tamże, s. 72. 12 Tamże.
Totus Tuus Maria (Krzysztof Świercz) 267
w najzwyczajniejszym zdarzeniu. Dla wykonania swych miłosiernych zamiarów Bóg może posługiwać się nawet nieprzyjaciółmi. Zadaniem proroka Balaama było potępienie Izraelitów. Zamiast przekleństw wygłosił on błogosławieństwo. Prawdziwym apostołem jest ten, kto (chcąc ratować dusze) przykłada się najpierw do modlitw. Potem zastanawia się, co ma zrobić, co komu powiedzieć. Powodzenie swoje uzależnia raczej od Boga i Jego łaski niż od swej zręczności i siły przekonywania 13. Z rozkazu Maryi od ponad roku systematycznie modlę się i uczę się mnożyć modlitwy w intencji nawracania i uświęcania siebie, wszystkich bliskich mi dusz oraz osób powierzających się mojej modlitwie. W szczególności modlę się za tych, którzy, podobnie jak ja, zjednoczyli się pod sztandarem Maryi, żeby przyspieszyć nadejście królestwa Bożego przez swoje uświęcanie. Dzięki Maryi wyczuwam, że Bóg wzywający mnie do nieustannej i żarliwej modlitwy pragnie dać mi więcej powodzenia 14. Nieustająca modlitwa to trwała jedność z Bogiem 15. Dzięki niej mam wrażenie, że dokonuję cudów dla Maryi i przez Nią 16. Do cudów dokonanych przez Maryję zaliczam to, że od blisko 12 miesięcy prawie codziennie spotykam się z Jezusem obecnym w Eucharystii. Dzięki tym spotkaniom z ufnością i spokojem przechodzę „suchą stopą” po wzburzonych wodach codzienności. Ta burza to trwający od 9 miesięcy ciężki kryzys małżeński i rodzinny. Cudem dla mnie jest rozpoczęta kilka tygodni temu systematyczna lektura Pisma Świętego dokonywana przez jednego z członków mojej najbliższej rodziny. Człowiek ten wcześniej niczego nie chciał czytać. Cudem jest również niespodziewana jedność w rodzinie. Nagle stanęła ona murem za
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
13 Tamże, s. 73. 14 Tamże, s. 74. 15 Alicja Lenczewska, Świadectwo…, s. 14. 16 Emil Neubert, Mój ideał Jezus…, s. 74.
268 Aneks prawdą i sprawiedliwością wobec tych, którzy tym wartościom zaprzeczali. Cudem jest dla mnie także to, że modlitwa Różańcowa, do której przez większość mego życia nie potrafiłem się przekonać, z dnia na dzień stała się dla mnie źródłem siły, radości, spokoju oraz jasności umysłu. 54 dni modlitwy Nowenną Pompejańską dały mi więcej mądrości niż 4 lata studiów menedżerskich, 15 lat doświadczenia na stanowiskach kierowniczych i blisko 10 lat pracy nad doktoratem z filozofii. Dzięki tej modlitwie stałem się zdolny do rozróżniania tego, co obiektywnie dobre, i co obiektywnie złe. Umiem podejmować roztropne, trudne decyzje życiowe, o których wcześniej bałem się nawet pomyśleć. Ksiądz Józef Tischner powiadał, że jeśli chcesz być mądry, spotykaj się z kimś mądrzejszym od siebie. Zamiast gadać słuchaj. Ani się spostrzeżesz, będziesz mądry tak, jak twój nauczyciel. Moją nauczycielką mądrości jest Maryja. Modląc się za pomocą różańca za każdym razem doświadczam entuzjastycznego, osobowego i mądrego spotkania z moją duchową Mamą. Wiem, że Ona może wszystko, co jest wolą Jezusa, i zawsze zwycięża 17. Zdaniem Siostry Łucji „Bóg jest jedynym, który może nas uratować. Chce to uczynić za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, naszej Niebieskiej Matki, która jest taka dobra!” 18. 19 sierpnia 1917 roku Maryja wypowiedziała bardzo niezwykłe zdanie. Rzuca ono nowe światło na temat sposobu ratowania dusz. „Módlcie się, mówi Maryja, módlcie się dużo i składajcie ofiary za grzeszników, bo wielu idzie do piekła. Nie ma bowiem nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarował” 19. Zadziwiające jest to, że przyczyną potępienia nie jest ani grzech ciężki, ani brak chęci nawrócenia. Ludzie idą do piekła, bo nikt się za nich nie
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
17 Akt osobistego oddania się Matce Bożej, Karmel Miłosierdzia Bożego i Niepokalanego Serca Maryi, Oziornoje, Kazachstan 2019. 18 Konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi…, s. 170. 19 Tamże.
Totus Tuus Maria (Krzysztof Świercz) 269
modli i nie ofiarowuje. Kluczem do ratowania dusz jest modlitwa i ofiara 20. Jezus powiedział: Wszystko jest owocem modlitwy. Jaka modlitwa, takie życie: stan twojej duszy i ciała oraz twoje czyny — ich przydatność dla budowania królestwa Bożego w duszach ludzkich, dla ratowania tych, co giną w grzechach swoich. Wszystko, cokolwiek czynisz swoim sercem, umysłem lub dłońmi — aby miało sens i wartość — musi zaczynać się od modlitwy i kończyć się modlitwą, i trwać w niej. Modlitwa to jedność ze Mną. A przecież ja jestem początkiem i końcem wszystkiego, co istnieje: Alfą i Omegą. Beze mnie nic uczynić nie możesz — nic, co zawiera wartość pozytywną. Wielu ginie, świat pogrążony jest w ciemności, bo brak modlitwy, brak jedności ze Mną. Wysiłki, praca, energia tak bardzo wielu ludzi obdarzonych obficie Moimi darami — tworzy złe owoce, zatrute jadem piekła, które zawsze jest tam, gdzie brak zwrócenia się do Mnie w ufnej i szczerej modlitwie. Gdzie brak oparcia się na Mojej mądrości i woli. Ile modlitwy, tyle miłości, mądrości i pokoju w twoim sercu 21.
Bibliografia Akt osobistego oddania się Matce Bożej, Karmel Miłosierdzia Bożego i Niepokalanego Serca Maryi, Oziornoje, Kazachstan 2019.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
20 Tamże. Zdaniem Maryi ofiara, cierpienie, poświęcenie się odgrywa najważniejszą rolę w odkupieniu dusz. Jezus zbawił świat przez swoja mękę i śmierć. Żeby być współodkupicielką, Maryja musiała zostać Matką Bolesną. Wszyscy wielcy apostołowie chrześcijańscy musieli znosić wielkie udręki. Jednak trzeba wiedzieć, „że cierpienie nie jest zbawcze samo w sobie, jest nim tylko w łączności z Jezusem. Z cierpieniem twoim jest tak, jak z twoja osobą: sam z siebie jesteś tylko biednym grzesznikiem. Złączony z Jezusem masz udział w naturze Boskiej. Podobnie samo cierpienie jest jałowe i dopiero złączone z cierpieniem Jezusa uczestniczy w jego skuteczności” (Emil Neubert, Mój ideał Jezus…, s. 75). 21 Alicja Lenczewska, Świadectwo…, s. 14–15.
270 Aneks Konsekracja Niepokalanemu Sercu Maryi, 33-dniowe rekolekcje, Oddanie 33. Komentarze: ks. Dominik Chmielewski SDB, Awe Sancta Maria, Poznań 2021. Lenczewska Alicja, Świadectwo. Dziennik duchowy, Agape, Poznań 2021. Neubert Emil, Mój ideał Jezus Syn Maryi, Maria Vincit, Wrocław s.a.
Biogram
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Krzysztof Świercz (1971) niezrzeszony wojownik Maryi. Mąż jednej żony. Ojciec czterech synów. Doktor filozofii, mjr rez. WP, ekspert do spraw etosu żołnierskiego. Doktorat dotyczący etosu żołnierskiego w świetle filozofii wartości (https:// depotuw.ceon.pl/handle/item/3532) obronił na Uniwersytecie Warszawskim w 2019 r. W latach 1990–2019 pełnił służbę wojskową we Wrocławiu, Świętoszowie, Żaganiu, Żarach, Siedlcach, Mińsku Mazowieckim i Dęblińskiej „Szkole Orląt” (gdzie uczył m.in. taktyki ogólnej i filozofii). Służył także w Warszawie i w Grójcu. Lektor i kantor Parafii św. Piusa V w Dęblinie. Trenuje mieszane sztuki walki. Mieszka z rodziną w Dęblinie.
Rozmowa z Johnem Valentinem, profesorem filozofii z Shawnee State University, USA
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: John, czy moglibyśmy nagrać to, o czym rozmawialiśmy wczoraj? John Valentine: Cóż, byłem wychowywany na konwencjonalnym chrześcijaństwie i kiedy poszedłem na uniwersytet (zacząłem studiować), moja frekwencja w kościele spadła, ale nadal uważałem się za wierzącego. Byłem żołnierzem piechoty w Wietnamie podczas wojny wietnamskiej i widziałem wiele masakr, rzezi, śmierci. Nie miało znaczenia, czy ginęła dobra osoba, czy zła. I w zasadzie straciłem wiarę. Nie była już częścią mojego życia. I tak było przez ponad dekadę lub dłużej, dopóki nie poznałem kobiety, która jest teraz moją żoną. Adoptowaliśmy dwoje dzieci. I to właśnie wyzwania związane z wychowywaniem naszych dzieci sprawiły, że ponownie zacząłem się modlić, po prostu modlić się o siłę, aby móc utrzymać granice dla naszych dzieci, aby mój gniew nie przytłoczył mojego kontaktu z dziećmi. Więc modliłem się po prostu o siłę. ZR: OK, dlaczego modliłeś się o siłę do kogoś, kogo nie znasz i nie wierzyłeś, że istnieje, zamiast decydować o sobie? JV: Cóż, modlitwa pojawiła się przed jakimkolwiek poczuciem połączenia z mocą większą ode mnie. Był to więc właściwie pierwszy krok w kierunku połączenia się z wszechświatem. Abraham Lincoln, kiedy był prezydentem Stanów Zjednoczonych i szalała wojna domowa — przypomnę, że południe twierdziło, że Bóg jest po ich stronie, a północ mówiła, że Bóg jest po ich stronie — odpowiedział bardzo zwięźle na pytanie, czy
272 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
naprawdę wierzy. Po pierwsze — powiedział — mam nadzieję, że jesteśmy po stronie Boga. Po drugie przestańmy mówić, że Bóg jest po naszej stronie. Spróbujmy po prostu być po stronie Boga. W kwestii tego, czy myślał, że Bóg istnieje, odpowiedział, że przy wielu okazjach padał na kolana z powodu przytłaczającego przekonania, że nie miał dokąd pójść. I chyba to było źródło mojej modlitwy o siłę do prawidłowego wychowywania naszych dzieci. Nie miałem dokąd pójść. ZR: Czy trzeba wierzyć w Boga, żeby móc się modlić? JV: Cóż, znowu zaznaczam, że przynajmniej w moim przypadku było odwrotnie. To moja modlitwa doprowadziła do pewnego poczucia siły większej od nas samych, z którą powinniśmy starać się być połączeni najlepiej jak potrafimy. ZR: Doktorze Valentine, to bardzo ważne, co powiedziałeś, ponieważ to Luter twierdził, że najpierw musimy się modlić, a później uwierzyć. Modlitwa prowadzi nas do Boga lub do wszechświata. JV: Cóż, nie wiedziałem, że takie stanowisko zajmuje Luter. Ale tak to się stało w moim życiu. ZR: Czy ateista, ktoś, kto jest ateistą, może się modlić? Mówiłeś o żołnierzach z Wietnamu. JV: Jeżeli dobro staje się ważną częścią twojego życia, nie jesteś już ateistą, chociaż możesz nie mieć właściwej konceptualizacji tego, że się modlisz i o co się modlisz. ZR: Więc dlaczego się modlisz? Czujesz się słaby? JV: Modlitwa jest wyrazem naszej skończoności i w pewnym momencie życia, gdy jest wojna, starość lub nieszczęśliwy wypadek, stajemy się bardzo świadomi naszej skończoności, a jedną z odpowiedzi na tę świadomość jest modlitwa. Wspomniałem wczoraj o rozmowach, jakie odbyłem z psychologiem klinicznym z Shawnee State, który pracował bardzo blisko z weteranami z końca wojny w Wietnamie. Powiedział, że kiedy po raz pierwszy zaczął pracować z weteranami, często mówili: „z jakiegoś powodu przeżyłem, a inni ludzie, często dużo
Rozmowa z Johnem Valentinem, profesorem filozofii 273
lepsi ode mnie, nie przeżyli. Więc czujemy, że ci z nas, którzy przeżyli, mają obowiązek zwrócić dobry los światu, bo mieliśmy to szczęście, że przeżyliśmy, i chcemy rozsiewać Dobry Los jak tylko możemy”. Uważam, że wyraża to poczucie bycia połączonym z czymś większym niż my sami. Psycholog, z którym rozmawiałem, powiedział, że początkowo myślał, że to po prostu poczucie winy ocalałego lub po prostu coś powierzchownego, ale nabrał przekonania po swoich kontaktach z weteranami, że to jest coś bardzo realnego i bardzo głębokiego w ludzkiej naturze i w świecie, w którym my, ludzie, żyjemy, w świecie, który zamieszkujemy. ZR: Wierzę, że wszyscy ludzie są w stanie się modlić. Wczoraj widzieliśmy gigantycznego węża z czasów prehistorycznych 1, a ty powiedziałeś, że prehistoryczne oznacza, że to czas przed powstaniem pisma, prawda? JV: To zostało ustalone… ZR: To znaczy, że ludzie, którzy nie byli chrześcijanami ani żydami, modlili się, ale nie zostawili żadnej dokumentacji poza tym wykopanym w ziemi Wielkim Wężem. Powiedz mi, dlaczego moi studenci mówią: „Nie, nie musimy się modlić, jesteśmy odpowiedzialni sami za siebie”? JV: Cóż, myślę, że to często odpowiedź młodych ludzi, bo oni nie mają poczucia śmiertelności. Mogłem to zaobserwować w niemieckiej szkole, gdzie uczęszczałem na kurs literatury niemieckiej. Jeden z bohaterów powieści, którą czytaliśmy, starzał się i mierzył się z nieuchronnością śmierci. Jeden z uczniów w klasie, który był nastolatkiem czy prawie dwudziestolatkiem, powiedział, że on wie o sensie stawiania czoła śmierci, bo kiedy jego ojciec wracał z frontu wschodniego podczas drugiej wojny światowej, mówił o tym.
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
1 „Gigantyczny wąż” to prehistoryczna, kilkusetmetrowa budowla ziemna w kształcie węża. Miejsce kultu Indian.
274 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Profesor, który sam był weteranem drugiej wojny światowej, powiedział — nie, to zupełnie co innego, gdy stajesz przed nieuchronnością śmierci, kiedy się starzejesz, niż stawianie czoła w walce. Masz wtedy poczucie, że żyjesz w pełni, dopóki nie zostaniesz pokonany w walce. W miarę upływu czasu (starzenia się) czujesz, że jesteś śmiertelnikiem, że nigdzie się nie wybierasz, nie możesz dłużej przedstawiać się jako ponadczasowy. Kiedy jesteś młody, bardzo łatwo jest myśleć o sobie jako o kimś, kto zawsze tu będzie i będzie gotowy. Oczywiście powiesz, że umrzesz, ale egzystencjalnie tego nie czujesz, nie czujesz tego, aż do osiągnięcia starości i nieuchronności śmierci w nas. Wczoraj, kiedy zapytałaś mnie, czy powinnaś napisać tę książkę, odpowiedziałem: tak, bo umieramy. ZR: Pamiętam. Myślałam o tym. Dlaczego mam pisać? Bo umieram, jak wielu ludzi. Umieram i nikt inny już tej książki nie napisze. JV: Myślę, że większość ludzi, którzy konfrontują się ze sobą na starość, mogłaby się znaleźć na wojnie lub w wypadku samochodowym, który kończy życie. Reakcją na to może być, podobnie jak modlitwa, ludzkie pragnienie pozostawienia czegoś dobrego po sobie. Jestem pewien, że ma to związek z kulturą chrześcijańską, w której większość z nas się wychowała. Ale można to łączyć z kulturą judeochrześcijańską, z kulturą islamską. Jeśli zapytasz, nawet młodego człowieka, co chciałby mieć na swoim nagrobku. Czy to, że uczynił świat lepszym, czy że zarobił więcej niż dziewięćdziesiąt procent ludzkości? Niezmiennie, zostawiłem za sobą świat, który jest lepszy, niż gdybym nie żył. To poczucie połączenia z czymś większym od nas samych. To po prostu naprawdę fundamentalny składnik. Jest bardzo głęboki i potężny. Manifestuje się przez starzenie się, jeśli nie wcześniej. ZR: Wspomniałeś, że ma to związek z chrześcijaństwem, ale co z gigantycznym wężem? JV: Wyraziłem to jako ktoś, kto został wychowany jako chrześcijanin. Poczucie bycia połączonym z mocą większą od siebie nie
Rozmowa z Johnem Valentinem, profesorem filozofii 275
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ogranicza się do tego, czy mówimy o tradycji judeochrześcijańskiej, czy islamskiej, czy chodzi o hinduizm, konfucjanizm czy buddyzm. ZR: Przypomnę w tym miejscu Leszka Kołakowskiego, który był marksistą i wyrazem jego duchowości była obrona istnienia w kulturze mitu. Musi być on zawsze obecny, twierdził, ponieważ jesteśmy związani z czymś, co jest dużo większe, niż my sami jesteśmy. JV: To interesujące, ponieważ zanim zacząłem się modlić, zanim adoptowaliśmy dzieci, blisko współpracowałem przy wyborach z kobietą o imieniu Riya Denaskaya, która była osobistą sekretarką Trockiego, ale miała zastrzeżenia do marksizmu-leninizmu. Była zwolenniczką humanizmu i była sekretarką w organizacji, która miała siedzibę w Detroit, gdzie wtedy mieszkałem. Znaliśmy się na tyle dobrze, aby rozmawiać o naszym życiu osobistym, więc kiedy mój ojciec zmarł, wysłała kartkę i napisała: „jako marksistka nie wierzę w życie pozagrobowe, ale wierzę, że twój ojciec żyje dalej i ty, twój brat i ci, których życie dotyka”. To było dla niej ważne i wygląda na to, że ona i Kołakowski zmierzają do tego samego miejsca. ZR: Tak się wydaje. Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa z Kacprem Wojciechowskim, maturzystą
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Zofia Rosińska: Kacper, powiedz mi, co ty myślisz o doświadczeniu modlitewnym. Czy się czasem modlisz, czy się nie modlisz? I czy uważasz, że należałoby się modlić. Proszę bardzo, oddaję ci teraz głos. Kacper Wojciechowski: To szczerze, nie modlę się, dlatego że jestem ateistą. Nie wierzę w Boga. ZR: A czy człowiek, który nie wierzy w Boga, nie może się modlić? KW: No, może się modlić, ale ja tego nie robię. Uważam, że jeżeli nie wierzę, to modlenie się do kogoś, w kogo nie wierzę, nie ma sensu po prostu. ZR: A dlaczego uważasz, że potrzeba się modlić. Dlaczego niektórzy ludzie się modlą. A dlaczego niektórzy nie modlą. KW: Moim zdaniem głównie jest to spowodowane tym, czy ktoś wierzy czy nie. Uważam, że jeżeli ktoś wierzy, to się modli. Modlitwa jest na pewno czymś. Czymś zbliżającym, pogłębiającym wiarę. Jeżeli się wierzy, to się po prostu powinno modlić. ZR: Ale po co komu potrzebna jest modlitwa? Czy modlitwa jest potrzebna Panu Bogu? KW: Nie, uważam, że ona jest potrzebna ludziom, żeby po prostu łatwiej im się żyło. Czyli jeżeli jest się osobą wierzącą, to taka modlitwa jest moim zdaniem kontaktem z Bogiem po prostu. ZR: Ale dlaczego ty nie wierzysz? Co powoduje, że nie wierzysz w Boga? W nic nie wierzysz, czy w coś wierzysz? KW: Ja wierzę w siebie, bo jestem taką osobą, która potrzebuje dowodów. A że nikt nigdy mi ich nie był w stanie zapewnić, dlatego nie wierzę.
Rozmowa z Kacprem Wojciechowskim, maturzystą 277
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
ZR: Dowodów na istnienie Boga czy na istnienie siebie samego? KW: Na istnienie Boga. Zostałem wielokrotnie zrażony też do samej wiary, jak i przede wszystkim do Kościoła, więc po prostu przestałem wierzyć. ZR: A dlaczego zrażony byłeś? Nie powiesz chyba, że z tego powodu, że jakieś nadużycia seksualne były. KW: Na szczęście w moim przypadku nic takiego nie miało miejsca. Ale znam osoby, u których były takie nadużycia. Do tego choćby tacy ludzie, jak moi dziadkowie, którzy są bardzo, bardzo religijni, po prostu narzucali mi swoją wolę. Też na pewno przyczynili się po części do takiej niechęci, po prostu do tego wszystkiego. ZR: Czy uważasz że nie powinno się narzucać wiary nikomu. Ale przecież byłeś ochrzczony. Tak czy nie? KW: Tak, tak byłem. ZR: I byłeś nawet u komunii świętej. KW: Tak i to nie ma żadnego znaczenia. Wszystkie te sakramenty powinno się przyjmować już w wieku późniejszym, żeby po prostu samemu świadomie o tym zadecydować. Bo kilkutygodniowe, miesięczne dziecko nie jest w stanie wypowiedzieć się o tym, czy chce być ochrzczone, czy nie. Ba, nawet dziecko, które idzie do komunii przecież w trzeciej klasie podstawówki, jest moim zdaniem dalej za małe, za młode na to, żeby samo, świadomie podjąć decyzję. ZR: Podjąć decyzję? KW: Tak, decyzję, bo to są jednak jeszcze dzieci właśnie pod wpływem rodziców i tak naprawdę, czy małe dziecko wierzy, czy nie, to jest zasługa tego, jak zostało wychowane. ZR: No właśnie, ale jeżeli tak jest, że to jest zasługa tego, jak zostało wychowane, to może wpływ społeczny czy socjologiczny, jakkolwiek to nazwiemy, ma znaczenie, czy człowiek jest wierzący, czy nie. Bo jeżeli dorosły człowiek, powiedzmy osiemnaście, dwadzieścia, trzydzieści lat, wszystko jedno, ale już dorosły
278 Aneks
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
i dojrzały, jeżeli nigdy się nie zetknął z tym, no to dlaczego ma nagle zacząć wierzyć? Niby z jakiego powodu? KW: Tak, na pewno się zgodzę, że faktycznie taka osoba ma to utrudnione. ZR: Ale, chwileczkę, bo bardzo często się mówi, że dojrzały sam będzie decydował. Ale czy naprawdę ma czas, żeby zdecydować, kiedy świat jest taki trochę zwariowany. Tyle możliwości, tyle opcji. Człowiek ciągle chce się sprawdzać. No więc, kiedy będzie wiedział, po co mu w ogóle ta wiara do czegoś potrzebna? KW: Jeżeli ktoś i tak uważa, że niczego mu nie brakuje, to niezależnie od tego, czy został wychowany, czy nie, prędzej czy później przestanie wierzyć. ZR: Więc czy może wrócić do wiary? KW: Oczywiście, ludzie często tak robią. ZR: A ty? KW: Nie jestem w stanie tego określić. Jeżeli nic się nie zmieni, to nie, ale wszystko jest w życiu możliwe. ZR: Oczywiście, bo tego nie można przewidzieć. Mogą być różne sytuacje. Człowiek się zmienia. KW: Dlatego należy dać ludziom właśnie wybór. Każdy słyszał o czymś takim, jak religia, każdy wie mniej więcej chociaż, na czym to polega. Jeżeli ktoś dochodzi do wniosku, że mu czegoś brakuje, to bardzo często sięga po religię. I tak właśnie powinno być. W ten sposób powinno działać, że ludzie sami po to sięgają i jak są starsi, jak są dojrzali. A nie po prostu ładowanie w to wszystko dzieci, które nie są tak naprawdę świadome niczego jeszcze. ZR: Ja bym odróżniała na przykład sprawy wiary od sprawy religii. Tego nie można odróżnić, ale jednocześnie trzeba odróżnić. Religia uczy nas pewnego porządku, pewnego zachowania, pewnych wzorców. Uczy nas, co powinniśmy robić, a czego robić nie powinniśmy. Wiara natomiast to pragnienie kontaktu z siłami zewnętrznymi, a jak my to nazywamy w filozofii, z mocami transcendentnymi. Więc jak ty myślisz, czy można to odróżniać?
Rozmowa z Kacprem Wojciechowskim, maturzystą 279
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
KW: To zależy jak. ZR: Kim my jesteśmy jako ludzie, prawda? Czy człowiek to jest tylko materia, czyli ciało i społeczność, czy też są jakieś moce transcendentne. Jest Bóg czy jakieś siły, czy jakaś nieskończoność. I wtedy chcemy mieć kontakt, i wtedy modlitwa służyłaby nam po to, żeby nawiązać kontakt z tymi siłami. No bo w końcu każdy z nas umiera. Tylko do piachu i koniec? Czy jeszcze coś będzie się działo? KW: Ja uważam, że nic nie będzie się działo. ZR: A to, że jesteśmy jednak wyjątkowi na tle całego innego życia na Ziemi, ponieważ mamy coś takiego, jak świadomość społeczną, inteligencję? KW: Umiem blokować. ZR: Ale jak? KW: Zablokowany ekran, żeby powrócić do niego znowu, trzeba odblokować. I mimo że jednak jesteśmy wyjątkowi, to dalej jesteśmy tylko istotami zbudowanymi z materii, i mimo że nasz organizm jest naprawdę złożony, to nasz umysł, nasza świadomość, ma podłoże właśnie w biologii i chemii. Po prostu my jesteśmy materią. ZR: Ale podłoże tylko. KW: Tak. ZR: Ale z podłoża się wychodzi wyżej, wyżej. KW: I wychodzimy. To jest świadomość, która jest wytworem naszej biologicznej formy, dzięki czemu właśnie jesteśmy. Dzięki temu właśnie jesteśmy ponad zwierzęta, rośliny, dlatego że mamy po prostu świadomość, mamy osobowość i to czyni nas wyjątkowymi. A czy jest coś jeszcze? Nie da się tego po prostu określić, bo zdarzyć się może wszystko. ZR: No tak. Czy skończyłeś czy chcesz jeszcze coś powiedzieć? KW: Już nie wiem. ZR: To bardzo ci dziękuję.
Indeks osób Opracował Michał Swianiewicz
Abraham, bibl. 35, 41, 71, 72, 94, 98, 100, 101, 116, 144, 167, 240, 259 Adam, bibl. 147 Adamska Immakulata J. 9 Adler Mortimer J. 94, 95 Afrodyta, mit. 110, 111 Agamben Giorgio 43 Agaton, abba 138 Ajdukiewicz Kazimierz 52, 259 Allport Gordon W. 14 Angelus Silesius, właśc. Johannes Scheffler 146 Ankersmit Frank 27, 53, 54 Antochewicz Bernard 146 Antoni Wielki, św. 127 Anzelm z Canterbury, św. 94 Apollo, mit. 120 Arjuna, rel. 220 Arystoteles 18, 21, 23, 27–29, 32, 47, 50, 53, 59, 96, 137, 255– –257 Aslan Reza 131 Auden Wystan Hugh 84 Augustyn, św. 36, 60, 94, 97, 129, 226, 227 Augustyniak Piotr 154
Baha ad-Din Amili 170
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Balaam, bibl. 267 Balcerek Grzegorz 262 Banasiak Bogdan 79
Baran Bogdan 17, 28, 78, 149, 164 Barańczak Stanisław 126 Bartkowicz Anna 14 Bartoszewicz Hanna 14 Baszniak Tadeusz 45 Benedict Ruth 19 Benedykt, św. 95 Benedykt XVI (Joseph Ratzinger) 20, 95, 162 Benjamin Walter 175 Bernard z Clairvaux, św. 57 Blachnicki Franciszek 142, 143 Bobko Aleksander 87, 122 Bolecki Włodzimierz 11, 96 Bonawentura, św. 57, 61, 95 Bończak Marek 81 Borowski Tadeusz 55, 70 Boy-Żeleński Tadeusz ➙ Żeleński (Boy) Tadeusz Brejdak Jaromir 79 Brémond Henri 165 Brodski Josif 126, 132 Brzozowski Stanisław 134, 135 Bubel Grzegorz 104 Buber Martin 164 Budda, właśc. Siddhartha Gautama 216, 217 Bunge Gabriel (Jochen) 86 Bursa Andrzej 118 Bursztyka Przemysław 20 Byfield Ted 224 Bylica Piotr 152
Indeks osób 281
Campbell Joseph 221 Camus Albert 84, 134, 148 Caputo John 68, 83 Carnap Rudolf 72 Carrere Emmanuel 126 Cassirer Ernst 131, 132, 148 Celan Paul, właśc. Paul Antschel 175 Cerra Francesca 224 Chmielewski Dominik, SDB 262, 270 Chodyko Maria 107 Chrostowski Waldemar 40, 160, 201 Chybińska Alicja 7 Ciach Wojciech, OCD 129 Cichowicz Stanisław 25, 93, 152 Ciesielski Remigiusz T. 165 Cieszkowski August 115 Cieślińska Nawojka 166 Clark Kelly James 94 Collingwood Robin George 43 Cottingham John 98 Creighton Peden 153 Cyceron 131 Czarnowski Stefan 19 Czerniak Stanisław 148
Dajczak Edward 263
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Eckermann Johann Peter 75 Eckhart von Hochheim (Mistrz Eckhart) 154 Elzenberg Henryk 69, 135 Eriugena Jan Szkot 60, 61 Eros, mit. 102, 166 Ewagriusz z Pontu 140–143 Ezechiel, bibl. 96
Faustyna, św. ➙ Kowalska Faustyna Fideler David 170 Fideler Sabrineh 170 Franciszek, papież 76, 110–112 Franciszek Salezy, św. 61, 106, 107 Frankfurtczyk 154, 155, 158 Frankiewicz Małgorzata 36 Freud Zygmunt 15, 61, 62, 85, 108
Gabriel, archanioł, bibl. 103 Gadacz Tadeusz 158 Gadamer Hans-Georg 17, 24, 28, 40, 43, 53, 74, 75, 93, 149, 156 Gałczyński Konstanty Ildefons 120 Gałkowski Błażej 170 Garewicz Jan 164
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Dajczer Tadeusz 77, 127 Dawid, bibl. 96, 103, 119 Day Dorothy 84 Dąbrowska Ewa 98 Dąbrowski Witold 116, 117, 119, 258 Dedalus Stefan 134, 137 Denaskaya Riya 275 Denison John Hopkins 19 Derrida Jacques 8, 62, 84, 85, 89, 90, 142 Descartes René ➙ Kartezjusz Diadoch z Fotyki, św. 98
Diagoras z Melos 152 Diana, mit. 120 Diderot Denis 91 Djakowska Alina 26 Dobieszewski Janusz 80 Domańska Ewa 53, 54 Domański Juliusz 145 Dorosz Krzysztof 75, 177 Doroszewski Witold 58 Dostojewski Fiodor 81–83 Dudek Jarosław 79 Dupuis Jacques 104 Dymek Walenty 262 Dziobkowski Bogdan 130
282 Indeks osób Gierulanka Danuta 29 Gilson Etienne 93, 94, 100, 166, 167, 172 Głuchowski Robert 169 Goethe Johann Wolfgang von 75, 92, 118, 119 Gogacz Mieczysław 127, 128 Gogarten Friedrich 154 Goldfinger-Kunicki Władysław 147 Gonda Jan 215 Grabska Stanisława 123 Grochal Zbigniew 146 Gromska Daniela 32 Grün Anselm 137 Grunwald-Hajdasz Barbara 137 Gruszczyński Marcin 69 Grzelak Marek 141 Guze Joanna 134, 148
Hōjun 218
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Ignacy Loyola, św. 255, 256 Ingarden Roman 11, 29, 41, 54, 86, 132, 156, 157, 162, 173 Iwaszkiewicz Jarosław 72, 144 Iwaszkiewicz Justyna 131 Izaak, bibl. 35, 72, 94, 116, 144, 167 Izajasz, bibl. 96
Jakub, św. apostoł, bibl. 169 Jakub, patriarcha, bibl. 94, 116, 167 Jan, św. ewangelista 103, 161, 164, 266 Jan od Krzyża, św. 89, 106, 107, 128, 132, 155, 166, 261 Jan Paweł II (Karol Wojtyła) 10, 71, 76, 89, 172, 185, 203, 242 Jankowski Andrzej 221 Jarniewicz Jerzy 134 Jaruzelski Wojciech 194 Jaspers Karl 17, 42, 43, 80, 81, 98 Jastrzębski Bartosz 75, 177 Jay Martin 27, 43, 51 Jeremiasz, bibl. 169 Jezus Chrystus 13, 40, 56, 72, 79, 81, 82, 91, 103–105, 111, 113, 123, 125–130, 134, 135, 137, 140, 145, 148, 161, 162, 174, 176, 183, 227, 234, 238, 239, 242, 244, 246, 247, 254, 257– –270 Jędraszewski Marek 99, 134 Joyce James 84, 134 Józef, św. 103, 266 Jung Carl Gustav 35, 44, 50
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Hartshorne Charles 153 Hegel Georg Wilhelm Friedrich 50 Heidegger Martin 62, 77, 78, 94, 167 Heiler Friedrich 87, 105, 108 Heisenberg Werner 95 Henryk IV Wielki 45 Herbich Tomasz 104 Herder Johann Gottfried 148 Herling-Grudziński Gustaw 10, 11, 96 Heron Liz 43 Heschel Abraham Joshua 124, 159, 161 Hiob, bibl. 34–36, 144 Hołówka Jacek 130 Homer 23 Hooper Walter 174 Hopkins Gerard Manley 84 Hovland Carl 22 Hryniewicz Wacław, OMI 260
Hume David 91 Hurlak Patrycja 140 Husserl Edmund 28, 162 Husserl Malvine 162
Indeks osób 283
Kafel Salezy 61
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Kuczyński Leszek 147 Kulik Radosław 162 Kupis Bogdan 75, 106 Kushner Harold S. 92
Lacocque André 112 Laggetto Giovanni 224 Lambert Czesława 7 Leibniz Gottfried Wilheim 36 Lenczewska Alicja 262, 267, 269, 270 Leśniak Kazimierz 29 Levinas Emmanuel 62, 83–85, 99, 157, 158, 207, 226 Lewis Charlton T.227 Lewis Clive Staples 152, 158, 174 Lincoln Abraham 271 Linde Samuel Bogumił 34 Lipszyc Adam 175 Locke John 91 Lukaszyk Ewa 20 Luter Marcin 71, 75, 80, 96, 151, 154, 255, 272
Łapiński Krzysztof 103, 145, 174 Łucja dos Santos, siostra 268 Łukasz, św. 56, 103, 176
Magdalena, św. 129 Maggida Wielki (Dow Ber z Międzyrzecza) 163 Mahomet 223 Makary Egipcjanin 139 Malebranche Nicolas 175 Marcel Gabriel 150 Marek Aureliusz 174 Margalit Avishai 31, 55 Margański Janusz 23 Maria I Tudor 225 Marion Jean-Luc 33, 83, 85, 149 Markowski Michał Paweł 61 Marks Karol 85
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Kafka Franz 11, 96, 175 Kalwin Jan 151 Kania Ireneusz 24, 106 Kania Wojciech 105 Kant Immanuel 11, 37, 40, 87, 88, 121, 122 Karłowicz Jan 30 Kartezjusz 47–49, 53, 61 Kasper Walter 92 Kawecka Małgorzata 72, 122 Kearney Richard 68, 83–85 Kępiński Antoni 39 Kieresztura-Wojciechowska Edyta 79 Kierkegaard Søren 26, 35, 71–73, 95, 144, 172, 173 Kijowska Agnieszka 61 Kijowski Andrzej 106, 124 Klemens Aleksandryjski, św. 161 Klentak-Zabłocka Małgorzata 86 Klimowski Piotr 21, 108, 160 Kobierzycki Tadeusz 135 Kochanowska Maria 94, 100 Kochanowski Jan 112 Kołakowski Leszek 20, 24, 43, 45, 50, 106, 260, 275 Koniecko Brunon, OSB 125, 126 Kopaliński Władysław 215, 216 Koraszewska Małgorzata 92 Kornatowski Wiktor 131 Kowalska Faustyna, św. 234, 260 Kowalska Małgorzata 90 Krasicki Jan 78 Kristeva Julia 67, 68, 83, 84 Krobicki Kazimierz 115 Krokiewicz Adam 60 Kryński Adam Antoni 30 Krzyżewska Katarzyna 132 Ksenofanes z Kolofonu 131 Kuczyńska Alicja 39 Kuczyński Janusz 39
284 Indeks osób Maryja, Matka Boża 103, 114, 118, 119, 254, 263, 264, 266–270 Mateusz, św. 123, 161 Maykowska Maria 14 Mazanka Paweł 79 Mazurek Maciej 148 Mazurkiewicz Roman 95 Mąkal Karolina 7 Merleau-Ponty Maurice 84 Merton Thomas 89, 145, 146, 150, 158 Messori Vittorio 93 Michalski Krzysztof 78 Michał Anioł 10, 172 Mickiewicz Adam 134 Miłosz Czesław 36, 37 Mistrz Eckhart ➙ Eckhart von Hochheim Mizera Janusz 167 Mnemozyna, mit. 58 Mojżesz 96, 139, 240 Montaigne Michel de 46, 49 Moore George Foot 19 Morawska Anna 131 Morstin-Górska Maria 89, 146, 150 Mukoid Ewa 112 Musielak Sebastian 216
Napiórkowski Celestyn 61
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Odyseusz, mit. 23 Ohme Rafał 39 Olędzka-Frybesowa Aleksandra 85, 100, 165 Opolska-Kokoszka Bogna 226 Orygenes 105 Otto Rudolf 75, 76, 105, 106 Ottomanowie 224 Ożóg Zenon 165
Pajestka-Kojder Ewa 7 Pandura Mariusz 162 Pascal Blaise 74, 106, 107, 210, 231, 250, 253 Paszkowski Józef 133, 134 Paweł, św. 107, 126, 233, 254, 255, 266 Pawlik Robert 103 Pawłowski Kazimierz 103 Phillips Dewi Zephaniah 133 Pico della Mirandola Giovanni 147 Piecuch Czesława 43 Pieniążek Paweł 79 Piesiewicz Jerzy 92 Pietras Henryk, SI 105 Pio ojciec, św. 239 Piotr, św. 76, 266 Piwowarczyk Marek 20, 30 Platon 14, 17, 18, 38, 47, 53, 58, 59, 61, 96, 101–103, 109, 136, 137, 153, 166, 199 Plecińska Maria E. 107, 169 Plotyn 59, 60 Pöggeler Otto 78 Pollak Oskar 96 Pollakówna Joanna 120, 121 Portocarrero Ferreirada da Silva Maria Luísa 50 Prabhupāda A.C. Bhaktivedanta Swami 220 Primaldi Antonio 224
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Napiwodzki Piotr 95 Neubert Emil 262, 264, 267, 269, 270 Niedźwiecki Władysław 30 Nieścior Leon, OMI 140 Nietzsche Friedrich Wilhelm 77– –81, 85 Niezgoda Cecylian 61, 95 Norwid Cyprian Kamil 64, 65, 159 Nussbaumer Heinz 90, 91 Nycz Ryszard 27, 33, 34
Oakeshott Michael 28
Indeks osób 285 Prokopiuk Jerzy 19, 108 Prokopski Jacek A. 72 Pyszczek Grzegorz 7
Quine Willard Van Orman 209 Radziwiłł Anna 242 Rahner Karl 71, 104, 131, 160, 168 Ratzinger Joseph ➙ Benedykt XVI Reale Giovanni 18, 136, 137 Reder Violetta 124 Regner Leopold 109 Rejniak-Majewska Agnieszka 27 Reszke Robert 15, 44 Ricœur Paul 23–25, 29, 84, 89, 93, 94, 112, 114, 135, 142, 152– –156 Rilke Rainer Maria 247 Rinpoche Dzongsar Khyentse 216 Robespierre Maximilien de 91 Rolland Romain 107, 108 Romaniuk Kazimierz 139 Rosenberg Milton J. 22 Rōshi Yamamoto Ryūkō 218 Rosińska Zofia 15, 19, 20, 62, 75, 127, 167 Różewicz Tadeusz 37 Rudziński Roman 42 Rutkowski Krzysztof 13
Sady Wojciech 72, 122
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Safona 110, 111 Saint-Exupéry Antoine de 100, 149 Sajnok Carole 125 Salinger Jerome David 125 Salomon 109, 111 Sarbiewski Kazimierz 146 Saverio de Marco 224 Scheler Max 148 Scheling Friedrich Wilhelm Joseph von 20 Seewald Peter 95
Short Charles 227 Sidorek Janusz 94, 157 Siek Janusz 7, 9 Siemieński Lucjan 23 Sikora Tomasz 84, 131 Sinko Tadeusz 23 Siwek Paweł 59 Skarga Barbara 30, 33, 34, 54, 62– –64, 157 Skibniewska Maria 125 Skwarczyńska Stefania 106 Skwarnicki Marek 74 Słonimski Antoni 54, 55 Słysz Magdalena 16 Snow Charles Percy 45, 50 Sobolewska Magda 158 Sochoń Jan 13, 68, 69, 117, 118 Sokrates 36, 41, 58, 59, 96, 109, 111, 148, 174, 199 Sommer Manfred 50 Sotowska Teresa 7, 90 Staff Leopold 79, 81 Staniewska Anna 132 Stanosz Barbara 209 Stanowski Mariusz 236 Starzyński Wojciech 33 Stein Edyta (Teresa Benedykta od Krzyża), św. 9, 86, 132, 162, 163 Stinissen Wilfrid, OCD 131 Stopa Krzysztof 93 Stopierzyńska Irena 167, 168 Stopierzyńska-Siek Irena 7 Stroińska Dorota 81 Stróżewski Władysław 51, 65, 166, 173 Swinburne Richard 261 Szczepański Alfred 110 Szczerba Wojciech 131 Szekspir Wiliam 133, 134 Szestow Lew 36, 38, 41, 42, 71, 80, 96
286 Indeks osób Świercz Krzysztof 270 Tarnowski Karol 149 Tauler Johannes 154 Taylor Charles 68, 69, 83, 84 Teresa od Jezusa (z Ávili), św. 76, 89, 128–130, 132, 155, 166, 261 Terlikowski Tomasz 117 Tichy Rafał 103 Tillich Paul Johannes 122, 149 Tischner Józef 38, 83, 160, 268 Toland John 91 Tołstoj Lew 164 Tomasz z Akwinu, św. 36, 94, 163, 255 Trocki Lew, właśc. Lew Bronstein 275 Tulmin Stephen 45 Turczyn Anna 67, 142 Twardowski Kazimierz 150
Węgrzecki Adam 148 Whitehead Alfred North 20, 30, 153 Wierciński Andrzej 50 Wiesel Elie 258 Williams Peter S. 152 Winiarczyk Marek 152 Wittgenstein Ludwig 72, 73, 122 Witwicki Władysław 38, 59, 102 Wodziński Cezary 38, 41, 71, 80 Wojciechowska Wanda 47 Wojciechowski Kacper 132 Wojnar Irena 165 Wojtyła Karol ➙ Jan Paweł II Wolniewicz Bogusław 111, 152 Wolter, właśc. François-Marie Arouet 91 Wołkowicz Anna 17, 42 Woolf Virginia 84 Woznicki Christopher 151 Wumen Huikai 218 Wyrzykowska Irena 14
Umbelino Luis António 50
Zarębski Tomasz 45
Tarnowska Maria 112
Valentine John 137 Vannini Marco 81 Vattimo Gianni 20, 83, 90 Vico Giambattista 28 Villon François 115, 116
Wajs Andrzej 86, 132
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Żeleński
(Boy) Tadeusz 46, 74, 106, 115, 210
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Waldenfels Bernhard 157 Walentukiewicz Wiesław 72, 122 Wandzich Dariusz 129 Ware Bronnie 16 Wat Aleksander 82 Weil Simone 84–86, 107, 157, 169 Wejman Henryk 262 Wende Ewa 150
Zasiura Władysława 104 Zatorski Włodzimierz, OSB 86, 140, 141, 165 Zawadzki Andrzej 62 Zegadłowicz Emil 119 Zeidler-Janiszewska Anna 27, 50 Zeus, mit. 110, 153 Zieliński Andrzej 239 Zieliński Edward Iwo 18, 137 Zieliński Łukasz 25, 114 Zimmermann Jens 84 Ziółkowski Michał 15, 162 Zwolińska Krystyna 165, 166 Zychowicz Juliusz 122
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
OFICYNA NAUKOWA ul. Sobieskiego 104/22, 00-764 Warszawa tel. +48 600 043 004 e-mail: [email protected] księgarnia internetowa: www.oficyna-naukowa.com.pl Wydanie pierwsze, Warszawa 2023
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Skład: Michał Swianiewicz Druk i oprawa: Totem, Inowrocław
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
Profil kolorów: Coated - FOGRA27 (ISO 12647-2:2004) Pełnokolorowy Domyślna liniatura rastra ##7#52#aMjA1NDk3MDNBNjI2MzM3Mw==
100
100
95
95
75
75
25
25
5
5
0
0
95
75
Plik zabezpieczony watermarkiem jawnym i niejawnym: 20549703A6263373
100
100
95
75
25
25
5
5
0
0
E:\praca\oficyna\rosinska_po_sladach\n_okladka\slady_okladka.cdr 5 stycznia 2023 14:27:11