Historia kultury bizantyjskiej

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

p I w HAUSSI G

HISTORIA KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

1. Jan Ewangelista dyktuje Prochorowi Ewangelię. Rękopis z XII wieku.

HANS-WILHELM HAUSSIG

HISTORIA KULTURY BIZANTYŃSKIEJ Przełożył TADEUSZ ZABŁUDOWSKI

1969

Państwo w y Instytut W y d a w n i c z y

Tytuł oryginału • KULTURGESCHICHTE VON BYZANZ.

Konsultacja naukowa: HALINA EVERT-KAPPESOWA PAULINA RATKOWSKA

Indeks opracowała ZOFIA KANIOWA Okładkę i obwolutę projektowała DANUTA STASZEWSKA

1959 Alfred Króncr Verlag in Stuttgart

P r i n t e cl in P o l a n d Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1969 r. Nakład 20 090 + 290. Ark. Wyd. 39,7. Ark. druk. 30,75. Papier rrJgł ki. III 70 g, jorm. 70X100/16, z Fabryki papieru w Kostrzyniu. Oddano do składu 13 grudnia 1963 r. Podpisano do druku w listopadzie 1969 r. Druk ukończono w grudniu 1969 r. Łódzka Drukarnia Dziełowa, Łódź, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45 Nr zam. 25IA/C9. P-100 Cena zł 75.—

SPIS TREŚCI

Przedmowa....................................................................................................................... 13 Wstęp: Fenomen kultury bizantyńskiej.................................................................. 15

RODOWÓD

Część pierwsza KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

I. UPADEK ZACHODU Grzechy kapitału prywatnego............................................................................... 23 Panowanie obcych żołnierzy...................................................................................... 25 Cudzoziemcy jako siła robocza w mieście i na wsi........................................ 27 Upadek elity rzymskiej............................................................................................ 28 II. AWANS WSCHODU Przesunięcie się gospodarczego i strategicznego punktu ciężkości na Wschód 29 Od obrony Cieśnin do założenia nowej stolicy.............................................. 32 III. NARODZINY CHRZEŚCIJAŃSKIEGO IMPERIUM Dziedzictwo okresu nielegalnego, różne kierunki chrześcijaństwa ... 34 Kult cesarza i religia chrześcijańska.................................................................. 41 Konstantyn, twórca Kościoła chrześcijańskiego.............................................. 42 Walka o fundamenty nowego państwa. Jedność Kościoła chrześcijańskiego 45 Nowe państwo i jego niechrześcijańscy poddani.............................................. 49 IV. PRZEBUDOWA PAŃSTWA Reorganizacja administracji centralnej, pierwsze kroki w kierunku gospo­ darki kontrolowanej przez państwo.................................................................. 55 Walka o podniesienie produkcji rolnej ... 63 Jak pracował przemysł?............................................................................................ 65 Zwycięstwo nad inflacją. Nowa moneta........................................................... 68 Pierwsze ograniczenia wobec przedsiębiorców prywatnych...........................69 Bilans handlowy Imperium, cele i szlaki rzymskiego eksportu i importu . 72 Część druga NARODZINY KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

I.

Justynian I — na przełomie dwóch epok............................................................79 RUCH MONASTYCZNY — REWOLUCJA OD WEWNĄTRZ Narodziny monastycznej formy życia.................................................................. SI Kryzys Kościoła państwowego, aparat kościelny w rękach mnichów .

35

6

Spis treści

Ruch monastyczny zdobywa uniwersytety......................................................... 88 Nowa forma sakralna jako wyraz duchowego odseparowania się ruchu monastycznego od Zachodu.................................................................................. 92 Narodziny sztuki bizantyńskiej i monastyczny pogląd na świat .... 97 II. REWOLUCJA OD ZEWNĄTRZ. DYKTAT WOJSKA Zalążki nowych form w systemie obrony granic....................................... 103 Reorganizacja armii Cesarstwa na wzór wojsk pogranicznych . . 106 Przewarstwienie socjalne jako następstwo likwidacji administracji cywilnej 111 III. WOJNA ŚWIATOWA MIĘDZY RZYMEM WSCHODNIM A PERSJĄ TO­ RUJE DROGĘ EKSPANSJI ISLAMU Atmosfera kryzysu, zaostrzenie reglamentacji gospodarczej, upadek gospodarki pieniężnej........................................................................................ 114 Świat znany Bizancjum........................................................................................ 117 Dążenie do panowania nad światem śmiertelną chorobą dwóch imperiów: wschodniorzymskiego i perskiego..................................................................... 123 IV. SECESJA ZACHODU Formowanie się państw zachodnich w wyniku wędrówki ludów germań­ skich ...................................................................................................................... 126 Zadawniona niechęć do Wschodu. Pogańskie i chrześcijańskie źródła świadomości narodowej Zachodu..................................................................... 131 V. PRZEJŚCIE OD PÓŹNEJ KULTURY ANTYCZNEJ DO KULTURY BI­ ZANTYŃSKIEJ Nowe formy wyrazu obok tradycyjnych.........................................................135 Zmierzch późnej epoki antycznej. Nauka, literatura i sztuka w pętach rygorów i zakazów..............................................................................................144 Lud w czasach przełomu. Karnawał (Brumalie), zabobony i dziwactwa mody...................................................................................................................... 150 Ostatnia wyspa kultury późnoantycznej w imperium arabskim Omajjadów 152

Część trzecia FAZA ROZKWITU KULTURY BIZANTYŃSKIEJ Bizancjum i Zachód, cechy wspólne i przeciwieństwa................................ 157 I. GOSPODARKA MIEJSKA W BIZANCJUM Rynek pracy i płace robocze........................................................................... 161 Rzemieślnicy orientalni jako eksponenci wpływu islamsko-arabskiego na kulturę bizantyńską....................................................................................... 163 Bizantyński rynek pieniężny........................................................................... 165 Eksport bizantyńskich wyrobów przemysłowych............................................ 167 II. UPADEK OŚWIATY I JEGO SKUTKI Wycofanie się państwa z rolnictwa. Zależność ludności chłopskiej od usamodzielnionej administracji regionalnej...................................................174 Urzędnicy bizantyńscy....................................................................................... 176 Upadek ostatniego bastionu państwa późnoantycznego: Rozkład admini­ stracji centralnej..............................................................................................180

Spis treści

III.

IV.

V.

VI.

7

Warstwy uprzywilejowane torują drogę nowemu porządkowi społecznemu. Proces przewarstwienia na wsi......................................................................... 183 BIZANTYŃSKA IDEA WŁADZY CESARZA JAKO NAMIESTNIKA BO­ ŻEGO Ceremoniał cesarski, świadectwo wielowątkowego rodowodu bizantyńskiej idei władzy cesarskiej............................................................................................ 188 Cesarz przy biurku................................................................................................... 199 Związek między architekturą pałaców cesarskich i budynków kościelnych 202 Pałace cesarskie, siedziby reprezentacyjne i miejsca odpoczynku . . 204 Cesarz bizantyński i inni władcy noszący tytuł cesarza................................. 207 BIZANCJUM, JEGO POZYCJA W ŚWIECIE. GRA SIŁ PRZECIWSTAW­ NYCH Antagonista arabski Dziedzictwo grecko-rzymskie jako decydujący czynnik kształtujący koncepcję polityczną imperium Omajjadów.............................................. 210 Przesunięcie się punktu ciężkości w arabskim imperium Abbasydów. Supremacja tradycji irańskiej.................................................................. 212 Afryka Północna, klin wbity między Zachód a Bizancjum . . . 215 Dlaczego Bizancjum przetrwało? Zwycięstwo „cudownej broni”.................................................................. 216 Formowanie się narodowości greckiej. Bizancjum w procesie prze­ obrażania się w państwo greckie........................................................... 219 IMPULS MONASTYCZNY W KULTURZE BIZANTYŃSKIEJ Przywódcy bizantyńskiego ruchu monastycznego w Konstantynopolu i Palestynie................................................................................................................ 221 Wpływ kontrowersji ikonoklastycznej na wykształcenie się nowych form kultury bizantyńskiej............................................................................................ 225 Pielęgnowanie tradycji póżnoantycznej w salonach literackich Kon­ stantynopola ................................................................................................................ 230 Dziedzictwo anachoretów chrześcijańskich i pogańskich sofistów w litera­ turze teologicznej ruchu monastycznego..................................................... 231 Muzyka i pieśń kościelna w czasach ruchu monastycznego .... 233 Sfera literatury świeckiej. Epigramy i facecje.............................................. 236 Formy religijnej literatury rozrywkowej: legendy o świętych i powieść budująca...................................................................................................................... 237 Wczesne obrazy monastyczne. Miniatura i ikona........................................239 Budownictwo kościelne i wnętrze kościoła po zwycięstwie ruchu mo­ nastycznego ................................................................................................................ 249 Wpływ ruchu monastycznego na sztukę świecką.............................................. 252 WPŁYWY KULTURY BIZANTYŃSKIEJ W ŚWIECIE W DOBIE ROZ­ KWITU ŚREDNIOWIECZA Włochy i kultura bizantyńska Powstanie bizantyńskich sfer wpływu we Włoszech...........................253 Siły antagonistyczne..................................................................................... 255 Wczesne wpływy bizantyńskie na Zachodzie. Reprezentanci kultury bizantyńskiej w krajach Zachodu .... 257 Wschodniorzymski i bizantyński komponent kulturowy .... 258 Muzyka zachodnia i bizantyńska.................................................................. 261

R

Spis treści Rzym jako ośrodek wpływu bizantyńskiego na Zachodzie .... 262 Elementy bizantyńskie w sztuce doby Ottonów i dynastii salickiej . 263 Grecko-bizantyńska grupa etniczna we Włoszech Kolonizacja bizantyńska we Włoszech......................... ... 272 Upadek kultury grecko-bizantyńskiej we Włoszech.......................... 274 Kultura bizantyńska w Armenii i Gruzji....................................................275 Kultura bizantyńska, Słowianie i niesłowiańskie ludy Bałkanów Przesłanki polityczne.................................................................................. 279 Bizantyńska idea Cesarstwa i kultura bizantyńska na Rusi i w Bułgarii.............................................................................................. 282 Inne prądy kulturalne na Rusi................................................................285 Swoiste zabarwienie monastyczne kultury staro-rusko-bizantyńskiej 286 Kultura bizantyńska i narody słowiańskie na Bałkanach .... 289 Kultura bizantyńska w Rumunii................................................................297 Wpływ kultury Bizancjum w Czechach, na Morawach, na Węgrzech i w Chorwacji.............................................................................................. 299 Bizancjum i sekta bogomiłów..................................................................... 301

Część czwarta KULTURA BIZANTYŃSKA W FAZIE SCHYŁKOWEJ Upadek polityczny i rozkwit kultury............................................................... 307 I. KULTURA BIZANTYŃSKA W OKOWACH FEUDALIZMU I NOWYCH POTĘG FINANSOWYCH Rozpadanie się uniwersalnych imperiów Wschodu i Zachodu w procesie feudalizacji.......................................................................................................... 308 Kryzys gospodarczy w Bizancjum..................................................................... 311 Zniesienie kontroli państwowej w prowincjach............................................ 318 Miasto i wieś jako przeciwnicy polityczni................................................... 322 Papież i patriarcha. Papiestwo i Bizancjum w walce o Bałkany . 323 Bizancjum i zachodnia idea wypraw krzyżowych...................................... 327 Włoskie miasta morskie — grabarze suwerenności bizantyńskiej . . . 328 II. KULTURA MONASTYCZNA U SCHYŁKU SWEGO PANOWANIA. PO­ CZĄTKI OŚWIECENIA BIZANTYŃSKIEGO Wielcy encyklopedyści bizantyńscy............................................................... 331 Nowa historiografia świecka........................................................................... 333 Psellos, pierwszy humanista bizantyński, i ruch Oświecenia .... 336 Renesans nauk przyrodniczych i jego wpływ na Odrodzenie włoskie i tureckie................................................................................................................ 339 Narodziny nowego światopoglądu..................................................................... 342 Aseeza monastyczna i mistyczna kontemplacja Boga...................................... 344 III. NARODZINY ŚWIECKIEJ LITERATURY BIZANTYŃSKIEJ Początki literatury w języku ludowym......................................................... 348 Zmierzch literatury rozrywkowej w greckim języku literackim .... 352 Wpływy orientalne w nowej powieści bizantyńskiej................................... 354 Burleska, satyra i poezja erotyczna............................................................... 357 Kronika świata i historia Cesarstwa ... 358

Spis treści

9

IV. OŚWIECENIE I HUMANIZM W SZTUKACH PLASTYCZNYCH Nowy styl naturalistyczny...................................................................................... 363 Pierwiastek humanistyczny w sztuce Bizantyńczyków i Zachód . 367 Droga nowej sztuki bizantyńskiej do Słowian wschodnich i do Europy środkowej........................................................................................................................371

Część piąta OSTATNIA FAZA KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

I.

KULTURA I PAŃSTWO Cena odrodzenia narodowego............................................................................... 377 Stosunki społeczne................................................................................................... 380 Pietyzm bizantyński................................................................................................... 381 Bizantyńczycy i Turcy............................................................................................ 382 Losy i drogi elity duchowej............................................................................... 385 II. OSTATNIA MANIFESTACJA KULTURY BIZANTYŃSKIEJ — RENE­ SANS PALEOLOGÓW Nowy reaPzm w sztuce...................................................................................... 389 Element ekspresjonistyczny w sztuce.................................................................. 392 Sztuka peryferii bizantyńskiej i wpływy zachodnie........................................ 393 Kronika późnobizantyńska — nowa forma dziejopisarstwa........................... 395 Nowa powieść bizantyńska (pierwowzory orientalne i póżnoantyczne) . . 397 Wpływ zachodni w powieści bizantyńskiej..................................................... 400 III. UPADEK KULTURY BIZANTYŃSKIEJ Ostatni zryw polityczny............................................................................................ 402 Cesarz bizantyński jako wasal turecki.................................................................. 403 Morea..............................................................................................................................404 Zalążki upadku w społeczeństwie bizantyńskim .............................................. 406 Eksploatacja państwa bizantyńskiego przez obcych kapitalistów . . 407 Ostatnie świadectwa literackie umierającego społeczeństwa bizantyńskiego (satyry, poematy, pieśni ludowe).........................................................................408 Koniec.............................................................................................................................. 413

ANEKS Tablice chronologiczne............................................................................................ 420 Noty do ilustracji i map......................................................................................430 Przypisy...................................................................................................................... 465 Bibliografia................................................................................................................ 469 Podstawowe dzieła wprowadzające w całokształt dziejów kultury bizan­ tyńskiej ...................................................................................................................... 474 Indeks.......................................................................................................................476

Panta chorei kai uden menei Wszystko płynie i nic nie pozostaje na miejscu Heraklit

PRZEDMOWA

Książka ta ukazuje kulturę bizantyńską w powiązaniu z procesem rozwoju politycznego i gospodarczego Cesarstwa Bizantyńskiego. Odbiega więc w metodzie wykładu od innych wydanych dotąd prac na ten temat, które przeważnie rozpatrują monograficznie poszczególne przejawy tej kultury. Każda metoda ma swoje zalety i wady. Stosując metodę, któ­ rą obrałem, nie da się uniknąć krzyżowania się poszczególnych wątków; ma ona jednak tę niewątpliwą zaletę, że umożliwia przedstawienie wszy­ stkich przejawów życia kulturalnego w ich związku z kolejami rozwoju politycznego. Cesarstwo Bizantyńskie było imperium uniwersalnym. Badanie jego historii nie może być przeto prerogatywą jakiegoś jednego narodu. Ponad granicami politycznymi, dzielącymi narody, łączy uczonych wielu krajów wspólny wysiłek badawczy, którego celem jest poznanie dziejów tego państwa, jego życia i jego kultury. Dlatego też winien jestem podzięko­ wanie za zrealizowanie tej książki nie tylko Wydawnictwu, które rozu­ miejąc w pełni trudność zadania, nie krępowało autora pozostawiając mu dość czasu na wykonanie tej pracy, jak również tym, którzy przyszli autorowi z pomocą, czytając korekty i ułatwiając mu zdobycie trudno osiągalnej literatury, lecz także kolegom z różnych stron świata, którzy bezinteresownie i nie szczędząc trudu dostarczali materiału ilustracyjnego niezbędnego do wyposażenia tej książki. Dziękuję zwłaszcza pani prof. Chabrier z Biblioteki Narodowej w Paryżu, panu dr Dóringowi z Nie­ mieckiego Instytutu Archeologicznego w Atenach, panu dr W. Griinhagenowi z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Madrycie, panu prof. dr G. Moravcsikowi w Budapeszcie, panu dr Muller-Wienerowi z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Stambule, pani dr K. A. Osipowej w Moskwie, panu prof. dr M. H. Pope z American School of Oriental Research w Jerozolimie, panu prof. dr Rathbone z Museum of Fine Arts w Bostonie, USA, panu prof. dr Schlunckowi z Niemieckiego Insty­ tutu Archeologicznego w Madrycie, panu dr Sichtermannowi z Niemiec-

14

Przedmowa

kiego Instytutu Archeologicznego w Rzymie, pani prof. dr Ż. Udalcowej w Moskwie, panu prof. dr P. Underwoodowi z Research Library w Dumbarton Oaks, panu prof. dr K. Weitzmannowi z University of Princeton, USA, oraz Bawarskiej Bibliotece Państwowej w Monachium i Museum Cluny w Paryżu. Berlin—Dahlem, listopad 1959 Hans-Wilhelm Haussig

WSTĘP FENOMEN KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

Książka ta opowiada dzieje pewnej kultury. Kultura żyje i umiera, podobnie jak żyje i umiera człowiek. Śmierć i dla niej nie jest czymś osta­ tecznym, nie oznacza, iżby wszystko rozsypać się miało w proch, nie po­ zostawiając śladu ani spuścizny. Podobnie jak człowiek żyje w swoich dziełach, tak samo kultura przekazuje potomnym jako spuściznę duchową to, co stworzyła przez stulecia swego istnienia, i oddziaływanie jej trwa przechodząc z pokolenia na pokolenie. Kultury zachodzą na siebie jak ogniwa jednego łańcucha; kultura bizantyńska jest ogniwem tego samego łańcucha, do którego należy również nasza kultura współczesna. Zapyta ktoś może: „Cóż ma do powiedzenia współczesności kultura Bizancjum, która wygasła przed pięciuset przeszło laty? Cóż może nas dzisiaj z nią łączyć?” Ci, co tak myślą, nie wiedzą, ile jej zawdzięczamy. Czymże by­ łaby sztuka Zachodu bez postaci Zbawiciela umierającego na krzyżu z owym przejmująco ludzkim wyrazem cierpienia w rysach twarzy? Czymże byłaby ona bez Madonny, która przepełniona głębokim uczuciem macierzyństwa pochyla się nad swoim dziecięciem? Bizancjum na progu drugiego tysiąclecia przyniosło ją w darze Zachodowi. Odpowie ktoś mo­ że na to, że dopiero Zachód nadał obrazom Zbawiciela i Marii ową osta­ teczną i nieprześcignioną formę, którą osiągnęły one w gotyku i Renesan­ sie. Trudno temu zaprzeczyć. Ale czy dlatego mamy pogrążyć w niepa­ mięci ich bizantyńskie pierwowzory? Czymże byłaby muzyka zachodnia bez organów, które niegdyś, w VIII stuleciu, przywieźli w darze królowi Franków posłowie bizantyńscy? I na to może ktoś powiedzieć: „Dopiero na Zachodzie instrument ten otrzymał swą postać skończoną.” Zapewne, udoskonalenie organów było dziełem Zachodu. Ale ci, co z czasem udoskonalili maszynę, nie powinni przesła­ niać nikomu jej właściwego twórcy. Czym wreszcie byłby Zachód bez przyrządu umożliwiającego pomiar czasu? Wszakże i zegar — wodny — przejął Zachód z Bizancjum, po czym oczywiście udoskonalił go nadając mu postać zegara mechanicznego.

16

Wstęp

Zachód przetrwał Bizancjum, jak niegdyś Bizancjum przetrwało Rzym Cycerona i Wergiliusza, a Rzym Grecję Fidiasza i Peryklesa. Każde z nich przekazało drugiemu cząstkę swojej istoty. Człowiek stojący na progu starości lubi spoglądać wstecz na drogę, którą przebył, ale często też z lękiem zagląda w przyszłość i liczy nieubła­ ganie upływający czas, który mu jeszcze pozostał. W zwiastunach sta­ rości widzi posłańców śmierci, która zbliża się rok za rokiem. I w tym również kultura przypomina człowieka, który ją stworzył. Nie darmo mnożą się złowieszcze przepowiednie, tłumaczenia snów, prognozy astro­ logiczne i wizje religijne, kiedy epoka zbliża się do swego kresu. Zanim umarła epoka antyczna, rozległ się głos proroków i wieszczbiarzy. Nieby­ wałe rozmiary osiągnęła tak zwana literatura apokaliptyczna tych czasów. Zmierzch antyku zrodził komentarze do snu proroka Daniela i Apokalipsę św. Jana. Każda kultura, jak wszystko, co żyje, podlega prawu stawania się i przemijania. Upadek sił, zwiastujący człowiekowi zbliżanie się starości, nie jest również obcy wielkim kulturom. Tylko że śmierć ich przebiega inaczej. Kultura nie umiera jak żywa istota, którą zanik funkcji jakiegoś organu w krótkim czasie pozbawia życia zamieniając jej ciało w martwą materię. Dogorywaniu kultury towarzyszy mnóstwo zjawisk, które po części właściwe są procesowi rozkładu, po części jednak stanowią już za­ lążek nowej epoki. Kultury nie mają dokładnej daty narodzin ani też daty śmierci. Kultura późnego antyku sięga jeszcze w głąb bizantyńskie­ go średniowiecza, a średniowieczna kultura bizantyńska wchodzi jeszcze głęboko w czasy nowożytne. Przejścia nie da się rozgraniczyć wyraźnie. O nas samych również nikt nie potrafi powiedzieć, czy znajdujemy się u kresu starej, czy też na progu nowej kultury. Dziejopisarstwo ma to do siebie, że zagłębiając się w przeszłość usiłuje umiejscowić współczesność. My, ludzie dnia dzisiejszego, nie wiemy, czy jesteśmy już na zakręcie, czy też zakręt dopiero nas czeka. Nic więc dziw­ nego, że kiedy droga przed nami staje się niewyraźna, oglądamy się wstecz, by spojrzeć na odcinek drogi, który mamy za sobą. Droga od późnego antyku do kultury bizantyńskiej i od Bizancjum do Renesansu jest częścią owego szlaku, który przebyliśmy. Toteż aby zrozumieć teraź­ niejszość, należy uprzednio poznać przeszłość. Zdajemy sobie sprawę, że duża część ludzi współczesnych nie czerpie już dyrektyw myślenia i działania z humanistycznego dziedzictwa prze­ szłości, które kształtowało jeszcze naszych dziadów i rodziców. Rewolucja przemysłowa, zapoczątkowana przed dwustu laty, objęła swym wpływem od lat kilkudziesięciu również elitę duchową. Człowiek, który w kulturze antycznej i czerpiącej z niej epoce humanizmu był alfą i omegą wszyst­ kiego, jest dziś coraz bardziej wypierany z czołowej pozycji, jaką niegdyś

Wstęp

17

zajmował. Ta dehumanizacja życia duchowego najsilniejszy bodaj wyraz znajduje w sztukach plastycznych. Nie tylko człowiek, ale i żywa przy­ roda, do której obrazu przywykło nasze oko, przestała być dla wielu ar­ tystów przedmiotem przedstawień malarskich lub rzeźbiarskich. Pęche­ rzyki w retorcie, struktury krystaliczne, na które rozszczepiają się substancje nieorganiczne, albo widma metali i minerałów powstające w określonych warunkach wydają się dziś wielu ludziom objawieniami nowej, dużo bardziej autentycznej rzeczywistości. Nadając rzeczom te formy usiłują artyści ukazać przedmiotową substancję nowego obrazu świata. Materia zaczyna oddziaływać na sztukę i kształtować jej formy. Również w muzyce obserwujemy zjawiska, które zdają się rozsadzać ra­ my struktur dźwiękowych, do których przywykło nasze ucho. Zmienia się obraz dźwiękowy. Niedalekie już może są czasy, kiedy to, co wielu jeszcze dziś wydaje się dysonansem, odczuwać będą pewnie wszyscy jako harmonię. Przełom ogarnął cały obszar naszej kultury. Ale groma­ dzie tych, co prą naprzód, tych, którzy operują nowymi nie znanymi do­ tąd środkami wyrazu, można przeciwstawić ogromną rzeszę nie przeko­ nanych. Ludzi nurtują wątpliwości. Czy przedstawienie materii, obraz o formach abstrakcyjnych może tak poruszyć widza jak twórczość odtwa­ rzająca naturę? Prowadzi to do rozdarcia, jakie — w innej co prawda po­ staci — cechowało również pierwsze stulecia kultury bizantyńskiej. Dla Bizantyńczyków były obrazy, wprawdzie w głębszym, bo religijnym znaczeniu, przekaźnikami łaski i naczyniami mocy boskiej. Kryzys du­ chowy ludzi Bizancjum pod wieloma względami przypomina kryzys cha­ rakterystyczny dla naszej epoki. Pojawienie się małej początkowo grupki ekstremistów, która rozrosła się niebawem w ruch monastyczny i dzia­ łalnością swą w ciągu kilku dziesięcioleci doprowadziła do rozkładu do­ tychczasowych form życia zbiorowego i systemu kultury, na pewno było przez współczesnych odczuwane nie inaczej niż przewroty dokonywane za sprawą nowych żywiołowych sił w naszej epoce. Kiedy mnisi opuścili pustynię, aby zasiąść w miastach na stolcach biskupich i patriarszych, wielu współczesnych przeczuwało, że zbliża się kres kultury późnoantycznej. Dalszy bieg wydarzeń potwierdził te obawy. Mnisi obsadzili katedry uniwersytetów, bractwa muratorów kościelnych i pracownie malarzy. Był to początek nowej kultury. Starsze pokolenie, wychowane w tradycjach starożytności klasycznej, pokolenie, które studiując na uniwersytetach przyswoiło sobie dorobek duchowy antyku, nie rozumiało tej nowej kul­ tury. .Tego ideałem literackim pozostał Homer, a w sztukach plastycznych nawiązywało ono do arcydzieł greckich V i IV stulecia p.n.e. Jego gust muzyczny ukształtowała muzyka zachodniego pobrzeża Azji Mniejszej lubująca się w polifonii. Nie przemawiały do niego w kościołach obrazy malowane pędzlem mnichów. W oczach jego były to zniekształcone przed“

Historia kultury bizantyńskiej

18

Wstęp

stawienia człowieka, prymitywne formy właściwe barbarzyńcom poza granicami Cesarstwa. Nie odpowiadał też jego odczuciom muzycznym jednogłosowy śpiew pozbawiony wtóru instrumentów, który wprowadza­ no teraz do nabożeństwa. Brutalnie, w rozdźwięku z teraźniejszością, wkroczyła kultura bizan­ tyńska w świat późnego antyku. Współcześni odczuli jej wtargnięcie jako niszczycielski przewrót. A przecież ten świat zaskakująco nowych na początku form stał się z czasem trwałą i naturalną dla ludzi później­ szych pokoleń ramą ich życia. Niełatwo jest określić istotę kultury bizantyńskiej. Podobnie jak inne kultury średniowiecza na obszarze dawnego Imperium Romanum, jak kultura Zachodu i kultura islamu, po części żyje ona jeszcze przez jakiś czas w cieniu kultury świata antycznego, po części przygotowuje nową epokę. Trudno tu przeprowadzić granicę i wychwycić rdzenny, jej tylko właściwy pierwiastek. Twory jej sztuki, dzieła literatury, początkowo są jeszcze surowe, często zestawiane mozaikowo z różnych elementów późnego antyku. Brak im jednolitości i ostatecznego wyrazu. Osiągną je dopiero stopniowo, z czasem. Kultura bizantyńska była więc moc­ no nasycona pierwiastkami kultury późnoantycznej. A jednocześnie zdoła­ ła dorobić się własnej oryginalnej formy. Gdy się to wszystko uwzględni, przyjdzie zastosować do niej inne kryteria oceny niż na przykład do kultur współczesnych, których rozwój kształtował się w innych warun­ kach. Kulturę bizantyńską łączy wiele cech wspólnych z kulturą Zachodu. Także w zachodnim średniowieczu utwory literackie były mniej lub bar­ dziej kunsztownymi mozaikami, złożonymi ze zdań lub części zdań prozy łacińskiej lub poezji klasycznej epoki rzymskiej. Pochodzenie poszczegól­ nych kamyczków mozaiki było łatwe do rozpoznania. Ale tak jak nikt nie będzie kwestionował wysokiej rangi, jaką ma w literaturze bizantyń­ skiej Kronika świata Jana Zonarasa lub Aleksiada Anny Komneny, choć oboje stosują tę właśnie technikę pisania, tak samo proceder ten nie może umniejszyć wartości Kroniki świata Ottona z Freisingu czy Życia Karola Wielkiego Einharda. Podobną techniką mozaiki posługiwała się również sztuka tej epoki. Kopiowano elementy dawnego dzieła, przeważnie takiego, które powstało w czasach późnego antyku, i łączono je z elementami zapożyczonymi z in­ nych przedstawień z tego samego okresu nadając im przez to nowy kształt. Metodę tę stosowano zarówno w mozaice i freskach, jak w miniaturze i drobnej rzeźbie. Ale nie wyjaśnia to jeszcze indywidualnej istoty sztuki bizantyńskiej. Co różni kulturę bizantyńską od kultury Zachodu, od kultury antycznej

Wstęp

19

i kultury czasów nowożytnych? I tu nasuwa się porównanie z sukcesją pokoleń ludzkich. Człowiek, jako osobowość indywidualna, jest rezulta­ tem przekazanych mu dyspozycji dziedzicznych jego rodziców i prarodziców, z których rozwijają się jego cechy konstytucyjne. Tak samo dzieje się w sferze kultur. Tym, czym są dla człowieka rodzice, są dla kultury bizantyńskiej dwie postaci kultury późnoantycznej: grecka i orientalna. Bizancjum czerpało z pierwowzorów greckich, egipskich i syryjskich, a jednocześnie z wzorów irańsko-islamskich i mezopotamsko-islamskich. Kultura bizantyńska powstała ze stopu tych różnorodnych wpływów kul­ turowych. Zapożyczenia obce dają się w niej rozpoznać nawet wówczas, gdy osiąga ona swój najwyższy i najpełniejszy wyraz. W obrazie historii, jaki urobiliśmy sobie, kultura bizantyńska zajmuje bardzo niewiele miejsca. Obraz ten nie odzwierciedla wielkiego znaczenia, jakie miała ona dla kultury zachodniej, wpływu, jaki wywierała na kształtowanie się jej rozwoju. To, co dziś wydaje się nam w tym obrazie skutkiem zaniedbań czy też niewiedzy, było w istocie wyrazem świado­ mych uprzedzeń. Dotyczy to nie historiografii ostatnich stuleci, lecz śred­ niowiecznych kronik powszechnych, które ukształtowały w naszej świa­ domości historycznej obraz późnego antyku i wczesnego średniowiecza, przynajmniej w jego podstawowym zarysie. Dla kronik powszechnych prawowitą kontynuacją Imperium Romanum było cesarstwo zachodnie, podczas gdy heretyckie wschodniorzymskie Cesarstwo Bizantyńskie było świadomie w rozważaniach historycznych pomijane. Dlatego też niewiele mówi się w tych kronikach o znaczeniu, jakie miała walka obronna toczo­ na przez Bizantyńczyków z islamem. Średniowieczni historycy Zachodu ignorowali znaczenie bizantyńskiej blokady towarów arabskich, na którą państwa muzułmańskie odpowiedziały niezwłocznie próbą odcięcia towarom bizantyńskim dostępu do krajów zachodnich. A przecież blokady te stały się czynnikiem, który pchnął Zachód do rozbudowy własnej gospodarki. Zmuszały one Europę zachodnią do wyrównania opóźnienia cywilizacyj­ nego i technicznego w stosunku do Bizancjum, torując tym samym drogę rozwojowi kultury własnej Zachodu. Skutkiem bowiem blokady Bizan­ tyńskiej i kontrblokady arabskiej, które zatamowały dopływ towarów z Bizancjum i ze Wschodu na Zachód, było powstanie w Europie zachod­ niej miast, ośrodków własnego przemysłu. Przemysł miejski Zachodu, który dotąd zaspokajał tylko najbardziej podstawowe potrzeby, uwolnio­ ny od przemożnej konkurencji mógł się teraz rozwijać i stopniowo wy­ pełniać lukę powstałą na skutek blokady, a w końcu zdołał nawet w wie­ lu dziedzinach prześcignąć Bizantyńczyków i kraje Wschodu. Nowa go­ spodarka miejska stworzyła tedy podstawę, na której mogła się rozwinąć kultura Zachodu, albowiem od najdawniejszych czasów eksponentem kul­ tury każdego narodu była polis. 2*

20

Wstęp

Kultura bizantyńska jest dla nas takim samym fenomenem, jak ciało niebieskie w kosmosie, które zagasło przed milionami lat, którego odblask jednak wciąż jeszcze do nas dociera. Bizancjum zostało zburzone pięćset lat temu. Ale promieniowanie jego kultury odczuwamy jeszcze w naszych czasach. Dociera ono do nas po dzień dzisiejszy w różnorodnej postaci i formie, choć nie zawsze jesteśmy tego świadomi.

Część pierwsza

RODOWÓD KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

-A'1

I

UPADEK ZACHODU

GRZECHY KAPITAŁU PRYWATNEGO

Kryzys Imperium Romanum rozpoczął się z chwilą, kiedy Italia utraci­ ła supremację gospodarczą. W okresie wczesnego Cesarstwa Italia stano­ wiła ośrodek nie tylko polityczny, ale i kulturalny Imperium Rzymskiego. Przemysł i rolnictwo uzupełniały się tu wzajemnie, znajdując przede wszystkim w krajach podbitych, jak Galia i Afryka, ale również i poza granicami Imperium — w niepodległej Germanii, na Dalekim Wschodzie czy w Indiach — rynki zbytu, na których nie spotykały się z jakąkolwiek konkurencją. Do krajów tych wywożono różnorodne towary. W Indiach znajdowały zbyt wyłącznie przedmioty zbytku i wyroby przemysłowe wysokiej jakości. Natomiast Germania i Galia obok tych wyrobów naby­ wały również produkty rolne. Głównym przedmiotem wywozu do Galii i Germanii było wino, pszenica i oliwa. Rękodzielnictwo Italii koncentrowało się w mniejszych i średniej wiel­ kości miastach. Znajdowało się ono w rękach rodzin rzemieślniczych, któ­ rych wyroby dzięki swej wysokiej jakości zdobyły sobie na rynku świa­ towym pozycję nieledwie monopolistyczną.* Arezzo, na przykład, słynęło ze swoich wyrobów ceramicznych. Produkowane tam naczynia terra sigillata były równie poszukiwane w Indiach, jak na rynku germańskim. To samo można powiedzieć o kunsztownych wyrobach ze szkła i lampach oliwnych. W tej dziedzinie miała na Zachodzie monopol Akwileja. Miasta Kampanii były znane z wyrobu wykwintnego srebra stołowego i innych artykułów metalowych. Specjalnością Florencji było tkactwo. Wytwór­ czość rzemieślnicza małych i średnich miast Italii była podstawą jej do­ brobytu. Wykopaliska w Germanii, Afganistanie i Indiach dają świadec­ two ogromnej ekspansji handlu wyrobami przemysłowymi Italii. Zasięg wywozu z Półwyspu Apenińskiego obrazują również wykopaliska na pół­ nocy, w Skandynawii i na wyspach Bałtyku oraz w Europie wschodniej, na obszarach aż po Wisłę i Pasłękę. Terra sigillata z Arezzo docierały aż do wschodnich wybrzeży Indii. Szkło filigranowe z Akwilei utorowało sobie drogę do Korei i Japonii, a w Indiach północno-zachodnich i w pół-

24

Upadek Zachodu

nocno-wschodnim Afganistanie import wyrobów rzemiosła artystycznego z Italii przyczynił się do powstania stylu rzymskiego w sztuce baktro-indyjskiej. W połowie II wieku rolnictwo i przemysł Italii osiągają szczytowy punkt rozwoju, po czym następuje wyraźny spadek obejmujący stopnio­ wo wszystkie dziedziny działalności gospodarczej. Pierwsze objawy wska­ zują, że był to skutek nazbyt liberalnej polityki gospodarczej państwa rzymskiego. Forsowana przez prywatnych przedsiębiorców eksploatacja słabo dotąd rozwiniętych prowincji Cesarstwa Rzymskiego podważała stopniowo mo­ nopol gospodarczy Półwyspu Apenińskiego w Europie i Afryce Północnej. Zaczęło się od tego, że przedsiębiorcy rzymscy podjęli na dużą skalę sa­ dzenie gajów oliwnych w Galii i Afryce. Liczni latyfundyści italscy, na­ bywali grunty w dolinie Rodanu w Galii albo w uśmierzonych właśnie podówczas okręgach rzymskiej prowincji Africa, obejmujących obecne terytorium Tunezji i Algierii, i zakładali tam kultury drzew oliwkowych. Sądzili, że zakładając plantacje w krajach, do których eksportowali, pod­ niosą zyski z kultur italskich, uszczuplane wydatnie kosztami przewozu. Podobnie miała się rzecz w handlu winem. Skutek był taki, że po pew­ nym czasie Półwysep Apeniński znalazł się w obliczu rosnącej produkcji własnej Afryki Północnej i Galii. W rezultacie nastąpił spadek produkcji rolnej w Italii, który pociągnął za sobą ogólną recesję gospodarczą. Niepomyślna koniunktura, która spowodowała przede wszystkim spa­ dek wywozu płodów rolnych z Italii, zahamowała również eksport prze­ mysłowy Półwyspu. Chociaż przedmioty z gliny, wytwarzane w warszta­ tach ceramicznych w dolinie Renu, ustępowały jakością prawdziwym lerra sigillata, to jednak dzięki niższej cenie zdołały one niemal całkowi­ cie wyprzeć z rynku germańskiego wyroby ceramiczne pochodzące z Italii. Zachwiany został również monopol Akwilei na zaopatrywanie Galii i Ger­ manii w wyroby ze szkła, powstały bowiem w tych krajach huty szklane. Kolońskie huty szklane zaczęły stopniowo pokrywać zapotrzebowanie rynku germańskiego, ich produkty docierały aż do Skandynawii odbiera­ jąc Akwilei ważny rynek zbytu. Zalążkiem nowego przemysłu stały się warsztaty w tak zwanych cannabae, osadach zakładanych w pobliżu obo­ zów legionowych. Początkowo pracowały one wyłącznie na potrzeby le­ gionistów, niebawem jednak, dzięki inicjatywie przedsiębiorczych kup­ ców, zaczęły eksportować swoje wyroby do wolnych jeszcze terytoriów Germanii. W tych warunkach szlaki handlowe prowadzące z Italii na północ stra­ ciły wiele na znaczeniu. Jedynie szlak wiodący do Niemiec środkowych przez Carnuntum na wschód od Wiednia, następnie na północ wzdłuż Morawy i na zachód przez Czechy, jak również droga biegnąca na wschód

Panowanie obcych żołnierzy

25

przez Śląsk do Sambii, utrzymały dzięki importowi bursztynu do krajów śródziemnomorskich swą dawną pozycję w handlu światowym. Wraz z rozwojem przemysłu w dolinie Renu nabierał teraz coraz większego znaczenia szlak komunikacyjny biegnący wzdłuż Renu do Vectio (Wechten pod Utrechtem). Tranzytem przez Vectio kupcy fryzyjscy zaopatry­ wali nie tylko rynek skandynawski, lecz korzystając z ujść rzecznych wzdłuż Morza Północnego, dowozili również towary do ośrodków handlo­ wych Niemiec północnych i wschodnich. Utrata supremacji gospodarczej przez Italię była tylko jednym ze źró­ deł głębokiego kryzysu, jaki narastał w Imperium Romanum. Znacznie bardziej zaważyła tu wędrówka ludów germańskich. Już w pierwszej swej fazie, kiedy to Markomanowie wtargnęli do Italii, dała ona początek procesom, które w dalszej konsekwencji pozbawiły Italię nie tylko supre­ macji gospodarczej i kulturalnej, ale i prymatu politycznego w łonie Im­ perium Rzymskiego. Zwrot ów zapoczątkowały wojny z Markomanami w latach 166 i 183 n.e. Najazdy Markomanów na północną Italię spusto­ szyły żyzne okolice Padu. Musiały upłynąć dziesiątki lat, zanim odrobio­ ne zostały szkody w postaci zmarnowanych drzew owocowych i zniszczo­ nych winnic. Natomiast nigdy się nie udało przywrócić struktury agrar­ nej północnej Italii, a to z powodu przekształcenia tej ważnej krainy rolniczej — na rozkaz władz Cesarstwa — w umocniony obszar graniczny. Idzie tu nie tylko o to, że miasta północnej Italii, które zajmowały dotąd wielkie powierzchnie, musiały burzyć pośpiesznie dzielnice położone na peryferiach i otaczać śródmieście pierścieniem murów obronnych i forty­ fikacji. Ważniejsze było jeszcze to, że osiedlano tu żołnierzy, którzy mieli bronić pogranicza. Akcja osiedleńcza odbywała się głównie kosztem wiel­ kich majątków, które parcelowano na małe działki przeznaczone dla — germańskich przeważnie — osadników wojskowych.

PANOWANIE OBCYCH ŻOŁNIERZY

Nowi osadnicy wojskowi, których nazywano laetami (fryzyjskie led) albo gentiles, stali się teraz czynnikiem decydującym o rozwoju rolnictwa w północnej Italii. Obszary rolnicze, które do tej pory były intensywnie eksploatowane przez wielką własność ziemską zatrudniającą niewolników i przynosiły wielkie plony, znalazły się teraz w posiadaniu dzierżawców i drobnych gospodarstw chłopskich. Nowi osadnicy, przywykli do gospo­ darki ekstensywnej, uprawiali ziemię w sposób pozostawiający wiele do życzenia; przeważnie korzystali jedynie z pomocy członków rodzin. Skut­ ki nie dały długo na siebie czekać. Zbiory zmniejszały się coraz bardziej. O eksporcie nie mogło być mowy. Nadwyżki plonów zmalały niebawem

20

Upadek Zachodu

do tego stopnia, że nie starczało ich nawet często na pokrycie zapotrze­ bowania miast północnej Italii. Tereny, znane dotąd ze swych wysoko roz­ winiętych upraw specjalnych, jak na przykład okręg Rawenny, słynny ze swoich rozległych plantacji szparagów, niszczały pod radłem uprawiają­ cych je osadników markomańskich czy sarmackich. Północna Italia, kraj, który jeszcze przed kilku dziesiątkami lat eksportował produkty rolne, musiał teraz dla aprowidowania swoich miast sprowadzać zboże i oliwę z innych krajów. W konsekwencji nastąpiła zwyżka cen na płody rolne i pogorszyło się zaopatrzenie. Dotknęło to w mniejszej mierze wielkie miasta, jak Rzym, Rawenna czy Mediolan, niż średnie i małe miasta prowincjonalne. Te ucierpiały najbardziej. Odbijało się to z kolei na miejscowym rzemiośle. Większe zakłady przenosiły się na wschodnie obszary Imperium. Warszta­ ty oparte na pracy wyspecjalizowanych rzemieślników i mniejsze zakłady ulegały likwidacji, ponieważ w coraz bardziej pogarszających się warun­ kach dalsze ich prowadzenie stawało się nieopłacalne. Mistrzowie, czelad­ nicy i robotnicy przenosili się do wielkich miast, gdzie przywóz z krajów zamorskich, z Sycylii, Afryki i Egiptu, na razie utrzymywał jeszcze przy życiu silnie uprzemysłowioną gospodarkę miejską. Spora część rzemieśl­ ników wybierała wędrówkę na Wschód, do Syrii i Egiptu. Widomym wyrazem tych przemieszczeń stały się niebawem syryjskie naczynia szklane i egipskie wyroby metalowe i tekstylne, które przyswoiły sobie cechy i formy właściwe dotąd wyrobom Zachodu. Wraz z kurczeniem się handlu i rzemiosła w małych i średnich mia­ stach Italii kapitał tracił również swe naturalne pole działania. Toteż posiadacze większych funduszów albo opuszczali Półwysep Apeniński i inwestowali swoje kapitały w nowym przemyśle rozkwitającym na Wschodzie, albo — jeżeli pozostawali w Italii — starali się zabezpieczyć swoje mienie, zagrożone postępującą w Cesarstwie deprecjacją pieniądza, lokując je w ziemi. Kapitaliści ci nabywali małe, niskodochodowe gospo­ darstwa chłopskie, pozostawiając dotychczasowych właścicieli — często potomków owych żołnierzy, którzy ziemie te obronili — jako dzierżaw­ ców. Proces ten doprowadził w końcu do tego, że grunty w Italii znalazły się w posiadaniu nielicznych wielkich właścicieli ziemskich eksploatują­ cych liczne rzesze dzierżawców. Upadkowi gospodarki rolnej i miejskiej Italii towarzyszyło kurczenie się obiegu pieniężnego. Pociągało to za sobą trudności dla skarbu państwa. Rząd powierzył tedy pobór podatku (capitatio) w większej części Italii nie tylko samorządom miejskim, lecz również nowym latyfundystom. Oznaczało to na dalszą metę ograniczenie władzy państwowej na rzecz wielkich właścicieli ziemskich. Wielka własność ziemska, mając przywilej poboru podatków, mogła z kolei przystąpić do przekształcania kluczy dóbr

Cudzoziemcy jako siła robocza

27

w dominia wyposażone we własną władzę policyjną. Ta władza policyjna, sprawowana za pomocą zwerbowanych żołnierzy prywatnych (bucellarii), musiała prowadzić stopniowo do podcinania egzekutywy państwowej. Każdy podatek nadzwyczajny (indictio) ogłaszany przez cesarza stawał się niejako próbą sił. Niejednokrotnie ogłoszenie nowego indictio wywoły­ wało rebelię latyfundystów. Tym samym absolutyzm cesarski (dominat) został na Zachodzie — w przeciwieństwie do Wschodu — poważnie skrę­ powany. Tutaj cesarz utracił już znaczną część swojej władzy, zanim ją jeszcze dobrowolnie odstąpił współrządcy.

CUDZOZIEMCY JAKO SIŁA ROBOCZA W MIEŚCIE I NA WSI

Obok upadku gospodarczego wyraźną oznaką utraty przez Italię pry­ matu w łonie Imperium Romanum była degradacja kultury rzymskiej. Rozkład kultury rzymskiej, której piętno nadawała Italia, rozpoczął się jeszcze przed załamaniem gospodarczym Półwyspu. Przyczyn tego zjawi­ ska szukać należy nie na ostatku w wielkich migracjach ludności, które w początkach istnienia Cesarstwa dotknęły szczególnie większe miasta Italii. Rozkwit gospodarczy, wzrost przemysłu powodowały wówczas brak siły roboczej. Utrzymanie i dalszy rozwój przemysłu w Italii wymagały przeto sprowadzania siły roboczej z zewnątrz. Zaczęto więc werbować rze­ mieślników z warsztatów na Wschodzie oraz sprowadzać niewolników. Z pierwszej możliwości czyniono użytek przede wszystkim tam, gdzie potrzebni byli robotnicy wyspecjalizowani. Tak więc, na przykład, prze­ mysł szklany Akwilei zatrudniał wydymaczy szkła z Syrii, a warsztaty w Kampanii, wyrabiające srebra stołowe, sprowadzały rzemieślników z Aleksandrii. Napływ ludzi przynależnych do obcych grup etnicznych zmieniał stopniowo oblicze ludności miast. Nie jest też przypadkiem, że w zachowanych inskrypcjach na grobach niewolników i wyzwoleńców już w okresie wczesnego Cesarstwa występują częściej imiona greckie niż łacińskie. Nie świadczy to bynajmniej o przewadze Greków wśród nie­ wolników przywożonych do Italii. Językiem handlu, nie wyłączając han­ dlu niewolnikami, był język grecki. Niewolnikom z Syrii, Azji Mniejszej, Egiptu czy z rzymskiej prowincji Africa nadawano imiona greckie bez względu na ich pochodzenie. Językiem greckim posługiwali się zresztą, jako językiem potocznym, nie tylko handlarze niewolników, lecz rów­ nież sami niewolnicy. Była to greka Ewangelii, koine obszaru śródziem­ nomorskiego. Jak wielki musiał być udział obcych przybyszów wśród ludności Italii, świadczy rozpowszechnienie języka greckiego w Italii środ­ kowej. Greckie były nie tylko imiona niewolników i wyzwoleńców, język ten był również używany potocznie przez szerokie warstwy ludu. Dlatego

28

Upadek Zachodu

też przywódcy Kościoła rzymskiego pisali w owych czasach po grecku. Jeszcze w połowie II wieku Hipolit z Rzymu posługiwał się w pismach swoich językiem greckim. Greka była aż po owe czasy językiem liturgii chrześcijańskiej i tym samym chrześcijaństwa rzymskiego, którego wy­ znawcami byli wówczas w większości niewolnicy i wyzwoleńcy. Liczba niewolników pochodzących ze Wschodu i ich potomków w wiel­ kich miastach Italii rosła z roku na rok. W tym procesie przetapiania się w jednym tyglu różnych elementów etnicznych, wskutek nieustającego dopływu obcej ludności, element starorzymski rozpłynął się w cywilizacji mającej charakter łacińsko-grecki. Proces ten nie ograniczał się jedynie do wielkich miast. Wielkie majątki ziemskie, znalazłszy się w obliczu braku siły roboczej, radziły sobie podobnie jak warsztaty rzemieślnicze w wielkich miastach. Handel niewolnikami dostarczał i tu fachowców ze Wschodu, posiadających duże doświadczenie w pracy w rolnictwie bar­ dziej rozwiniętym niż rolnictwo Italii. Byli oni obeznani z uprawą roślin użytecznych i drzew owocowych, jakich rolnictwo Italii dotąd nie znało. Stale rosnący udział niewolników wśród ludności rolniczej Italii wypierał coraz bardziej element rzymsko-italski. Można więc uznać, że proces prze­ mian etnicznych w składzie ludności obejmował prawie na równi miasto i wieś. W konsekwencji tego procesu dawna ludność Italii i Rzymu prze­ obraziła się w proletariat agrarny i miejski niewiadomego pocho­ dzenia.

UPADEK ELITY RZYMSKIEJ

Zmiany zachodzące w mieście i na wsi nie oszczędziły również elity rzymskiej. Stara arystokracja, członkowie rodów senatorskich, została zdziesiątkowana w procesach o obrazę majestatu za panowania cesarzy Tyberiusza i Domicjana. Nowa elita wywodziła się z korpusu oficerskie­ go. Dowódcy wojskowi, wyniesieni z armii lub oddziałów gwardii na tron cesarski, wprowadzali do senatu swoich najbardziej zaufanych i najzdol­ niejszych oficerów. A że w wojsku rzymskim służyli nie tylko Italowie, lecz również przedstawiciele najrozmaitszych innych ludów, w senacie rzymskim, rekrutującym się spośród oficerów, coraz rzadziej trafiali się rdzenni Rzymianie. Także i cesarze nie wywodzili się już z arystokra­ cji italskiej, byli to z pochodzenia Berberowie, Arabowie, Ilirowie. Ce­ sarz Septimius Severus, Berber, mówił bardzo kiepską łaciną, a siostra jego, która w ogóle nie znała łaciny, używała w Rzymie swego rodzimego berberyjskiego dialektu. Rzymska sztuka portretowa z właściwą sobie ostrością obserwacji utrwaliła w marmurze rysy twarzy ten nowej elity.

Upadek elity rzymskiej

29

Owe popiersia poświadczają, że nie było Italów ani wśród nowych cesa­ rzy, ani wśród ich generałów. W rezultacie wszystkich tych procesów i przemian, które zachodziły zarówno w szeregach elity, jak i wśród ludności miast i wsi, powstała nowa powszechna cywilizacja łacińska nie związana już etnicznie z Italią. Łacina, jak już setki lat przedtem greka, stała się językiem wspólnoty kulturowej, która obejmowała na równi Italów, Galów, Iberów, Ilirów i Berberów. Łacina była językiem komendy wojskowej, po łacinie toczyły się rozprawy sądowe, łacina była mową cesarzy. To przejście do cywilizacji łacińskiej, której nosicielami nie byli już Italowie, dokonało się najpierw na peryferiach Imperium. Tutaj, w pro­ wincjach takich jak Galia i Afryka Północna, przyjęcie cywilizacji łaciń­ skiej oznaczało inaugurację nowej epoki kulturowej, natomiast dla Pół­ wyspu Apenińskiego były to czasy upadku, utraty własnego oblicza w li­ teraturze i sztuce. III wiek znamionuje niemal zupełne wygaśnięcie życia literackiego w Italii. Nieliczne spośród zachowanych dzieł tego czasu, które, jak utwory Solinusa (ok. 250 r.) i Censorinusa (238 r.), powstały w Italii, są jałowe, pozbawione polotu, dydaktyczne, wtórne, oparte na wzorach często fałszywie rozumianych i błędnie odtwarzanych. W sztuce panował zły smak na poły barbarzyńskiej jeszcze elity. Wnętrza pałaców cesarskich (Piazza Armerina na Sycylii) i siedzib senatorskiej arystokracji zdobiły mozaiki przedstawiające sceny cyrkowe, brutalne zwłaszcza i po­ zbawione wszelkiego umiaru w odtwarzaniu scen masakrowania ludzi przez zwierzęta. Tradycje dawnej architektury rzymskiej ustąpiły miejsca obcym formom przeniesionym z Syrii. Taki, na przykład, pałac Diokle­ cjana w Splicie (Spalato) jest ściśle związany z architekturą syryjską, a nawet późnorzymska plastyka portretowa, która przez swoją ostrość obserwacji zdaje się kontynuować dawną plastykę rzymską, wykazuje w detalach — jak odtworzenie włosów, przedstawienie oczu — wpływ orientalnej, zwłaszcza syryjskiej sztuki portretowej.

u AWANS WSCHODU PRZESUNIĘCIE SIĘ GOSPODARCZEGO I STRATEGICZNEGO PUNKTU CIĘŻKOŚCI NA WSCHÓD

Kryzys Imperium Romanum, spowodowany na zachodzie upadkiem go­ spodarki i kultury na Półwyspie Apenińskim, był tylko jednym z czynni­ ków, które złożyły się na powstanie kultury bizantyńskiej. Silniejszy

30

Awans Wschodu

jeszcze wpływ wywarło przesunięcie się kulturalnego, gospodarczego i strategicznego punktu ciężkości z Italii do Azji Mniejszej i prowincji nad dolnym Dunajem. Pozbawiło to Półwysep Apeniński wraz ze stolicą Rzymem znaczenia, jakie posiadał dotąd jako trzon Imperium. Północna Italia znalazła się teraz na peryferiach Imperium, którego punkt ciężkości przesuwał się coraz bardziej ku cieśninom Bosforu i Hellespontu. Źródłem tych przemian były przede wszystkim okoliczności natury strategicznej: parcie perskich Sasanidów na zachód (od 225 r.) oraz kieru­ nek wędrówki ludów germańskich, których główne uderzenie wycelowa­ ne było w prowincje nad dolnym Dunajem. Nowa dynastia perska Sasa­ nidów zmierzała do restytucji dawnego imperium Achemenidów, toteż celem politycznym, jaki sobie wytknęła, był ponowny podbój Azji Mniej­ szej i uzyskanie kontroli nad Bosforem. Wypady pierwszych królów sasanidzkich, zwłaszcza Szapura I, dowodziły, że nie były to roszczenia zgłaszane tylko teoretycznie, lecz że zamierzano je realizować środkami militarnymi. Oznaczało to, że Azja Mniejsza stała się rejonem o podsta­ wowym znaczeniu strategicznym. Należało przerzucić tam teraz znaczną część armii. Ale i po drugiej stronie cieśnin, w związku z naporem ple­ mion germańskich na granicę nad dolnym Dunajem, równoczesnym pra­ wie z najazdami perskimi, powstał również rejon o znaczeniu strategicz­ nym, odpowiadający obszarem dzisiejszemu terytorium Bułgarii i Turcji. Powstały więc na Wschodzie dwa fronty, które za wszelką cenę nale­ żało utrzymać: front europejski wzdłuż dolnego Dunaju, na odcinku, któ­ ry stanowi dziś granicę między Bułgarią a Rumunią, oraz front azjatycki, którego obszarem była część Syrii odgraniczona górnym biegiem Eufratu zbliżającego się tu do Morza Śródziemnego na odległość 200 km. W przeciwieństwie do ekspansji perskiej, która związana była ze zmia­ ną kierownictwa politycznego kraju i zaskoczyła Zachód, napór germański na Besarabię, Rumunię, a następnie również na obszary po drugiej stro­ nie Dunaju, z pewnością nie był dla przywódców Imperium niespodzian­ ką. Cele i szlaki wędrówki ludów germańskich na południo-wschód roz­ poznano tu od razu. Wskazywało na nie osłabienie naporu na granicę nad Renem i nasilenie działań bojowych nad górnym Dunajem, na odcinku pomiędzy dzisiejszą Bratysławą i Esztergom. Najazd Markomanów i Kwadów na północną Italię ujawnił słabość rzymskiej obrony granic na tym obszarze, ale też ułatwił rozpoznanie nowego kierunku wędrówki ludów germańskich. Do północnej Italii wtargnęła wówczas nieznaczna tylko część objętych wędrówką ludów, główna ich masa posuwała się dalej na południo-wschód po drugiej stronie Karpat. Wyparte przez nią plemiona irańskie, jak Jazygowie i Sarmaci, szukające schronienia na te­ rytorium rzymskim, dostarczały Rzymianom informacji o dalszym kie­ runku wędrówki germańskiej.

Przesunięcie się punktu ciężkości na Wschód

31

Przerzucano tedy — jak świadczą o tym zachowane inskrypcje — co­ raz więcej oddziałów wojskowych ze strefy granicznej nad Renem nad dolny Dunaj. Następnie podjęto budowę strategicznej sieci drogowej na Półwyspie Bałkańskim, tworzącej system połączeń poprzecznych i odnóg bocznych dwóch magistrali, które przecinały półwysep: via Egnatia, łą­ czącej adriatycki port Dyrrachium (albańskie Durres) z Thessalonike (Saloniki) nad Morzem Egejskim, oraz trakt wojskowy z Bizancjum (Stambuł) do Singidunum (Belgrad). Dzięki tej sieci komunikacyjnej można było skutecznie przeciwdziałać niespodziewanym atakom, prze­ rzucając w najkrótszym czasie wojska z różnych stron do zagrożonego w danym momencie punktu strategicznego. Największe znaczenie miała tu droga Bizancjum — Singidunum biegnąca przez Viminacium, Naissus (Nisz), Serdica (Sofia), Philippopolis (Plovdiv), Hadrianopolis (Edirne) i Perinthus (Eregli) nad morzem Marmara. Wzdłuż znacznej części tego szlaku biegnie dziś jeszcze z nieznacznymi tylko odchyleniami linia Orient-ekspresu. Szlak ten wraz z Via Egnatia stanowił oś późniejszej bizantyńskiej granicy wojskowej w Europie. Szeroko zakrojoną budowę dróg strategicznych podjęto również w Azji Mniejszej. Obrona obszaru między górnym Eufratem a Morzem Śród­ ziemnym wymagała przeprowadzenia nowych dróg, które by umożliwiły przerzucanie wojsk z zachodniej części Azji Mniejszej do tej zagrożonej strefy. Dawna sieć komunikacyjna, pochodząca z czasów perskich Achemenidów, spełniała niewątpliwie swe zadanie, gdy szło o łączność między ówczesnym ośrodkiem potęgi perskiej w Suzjanie a cieśninami i za­ chodnim wybrzeżem Azji Mniejszej, była jednak nieprzydatna do celów związanych z obroną zagrożonego terytorium między górnym Eufratem a Morzem Śródziemnym. Cesarze rzymscy musieli przeto stworzyć nowy system komunikacyjny, obejmujący drogę, która by umożliwiała prze­ bycie słonego stepu Tuz-Gólu, oraz sieć połączeń poprzecznych dających możność szybkiego dotarcia do przełęczy Taurusu, przez którą wiodły drogi do Cylicji. Szlak biegnący z Bizancjum do Antiochii przez Anatolię, stanowiący oś tego nowego systemu komunikacyjnego, stał się też główną arterią ruchu wojsk przerzucanych na wschód. Inne drogi, jak szlak biegnący wzdłuż południowego wybrzeża Azji Mniejszej, pozwalały na przerzucanie wojsk lądem, gdy nie można było użyć do transportu floty. Ten sam cel miały drogi budowane na wybrzeżu północnym Azji Mniej­ szej. I tutaj chciano się uniezależnić od floty, aby móc każdej chwili interweniować na Kaukazie przy użyciu wojsk sprowadzanych lądem. W ten sposób można tu było stawić czoło każdemu natarciu Persów. Na przesunięcie strategicznego punktu ciężkości do prowincji nad dol­ nym Dunajem i do Azji Mniejszej wskazuje zresztą nie tylko prze­ mieszczenie wojsk i budowa sieci dróg. W ścisłym związku z tymi posu-

32

Awans Wschodu

nięciami pozostaje też stworzenie przemysłu pracującego dla celów woj­ skowych oraz zaplecza rolnego dla zaopatrywania armii. Jeśli idzie o rozbudowę przemysłu zbrojeniowego Azji Mniejszej, odróżnić należy wytwórnie specjalnie założone dla produkowania sprzętu wojskowego, od sporej grupy zakładów, których produkcję przestawiono tylko odpo­ wiednio do potrzeb wojska. Do pierwszej grupy należały przede wszyst­ kim nowo zbudowane wówczas wytwórnie broni, oparte na bogatych złożach rudy żelaznej Azji Mniejszej. Do wytwórni broni w Nikomedii, na przykład, dostarczały rudy kopalnie Olimpu, gdy natomiast wytwórnia broni w Cezarei kapadockiej korzystała z rudy wydobywanej w kopal­ niach Antytaurusu. Założone w Azji Mniejszej rzymskie wytwórnie zbrojeniowe były tak zorganizowane, że żadna z nich nie wytwarzała wszystkich rodzajów broni na raz. Wytwórnie broni w Nikomedii ograniczały się do wyrobu tarcz i mieczów. W Sardes i Cezarei w Kapadocji produkowano wy­ łącznie pancerze. W Irenopolis w Cylicji trudniono się jedynie wyrobem oszczepów i włóczni. Rozmieszczenie w różnych punktach produkcji po­ szczególnych rodzajów broni nie było zapewne rzeczą przypadku. Być może chciano w ten sposób zapobiec, aby nieprzyjaciel w razie opano­ wania niektórych wytwórni i uprowadzenia zatrudnionych w nich fa­ chowców mógł sobie w pełni przyswoić produkcję uzbrojenia rzymskiego. Prawdopodobnie wszystkie rzymskie wytwórnie broni w Azji Mniejszej pracowały według określonego programu, ułożonego przez jakąś centralę w stolicy, która też nadzorowała jego wykonanie. Warsztaty tekstylne, które istniały już przedtem na zachodnim wy­ brzeżu Azji Mniejszej i w Cylicji, należały do drugiej grupy zakładów. Produkcję ich przestawiano tylko odpowiednio do potrzeb wojska. Wy­ twarzały one teraz poszczególne części umundurowania dla żołnierzy, jak płaszcze i kaptury, oraz koce i namioty. Wytwórczość ta oparta była na przerobie wełny owczej i koziej i dlatego uniezależniona od importu. Surowców dostarczały wielkie stada z Wyżyny Anatolijskiej, stamtąd również pochodziły owce rzeźne przeznaczane dla aprowizacji wojska. Na zaopatrzenie wojska pracowały również liczne na wybrzeżu zakłady konserwacji ryb. Jedynie zboże musiano sprowadzać z Tracji i z pro­ wincji nad dolnym Dunajem.

OD OBRONY CIEŚNIN DO ZAŁOŻENIA NOWEJ STOLICY

Azja Mniejsza stanowiła wraz z prowincjami dunajskimi Imperium Rzymskiego zamknięty obszar gospodarczy, który nawet w wypadku ustania dowozu z innych części Imperium, z Egiptu, na przykład, nigdy

2. Woźnica kwadrygi na hipodromie. Tkanina jedwabna znaleziona w grobie Karola Wielkiego.

I

!

3. Święty Mamas. Rękopis z XII wieku.

Założenie nowej stolicy

33

nie był narażony na trudności związane z zaopatrzeniem. Z uwagi na oba doniosłe rejony strategiczne — Syrię i obszar nad dolnym Duna­ jem — Azja Mniejsza i terytorium europejskie nad Cieśninami były, zgodnie z planem obrony Imperium, pod każdym względem gospodarczo i militarnie uprzywilejowane. Szczególna rola tych obszarów i koniecz­ ność jak najściślejszego powiązania ich gospodarczego i wojskowego stała się punktem wyjścia do późniejszego utworzenia państwa bizan­ tyńskiego. Już wtedy południowy wylot Bosforu musiał się nasuwać jako miejsce, z którego najkorzystniej można byłoby zarządzać obydwiema częściami Imperium. Za założeniem nad Bosforem silnie ufortyfikowanego miasta przema­ wiało zresztą nie tylko usytuowanie przy najważniejszym szlaku komu­ nikacyjnym łączącym Europę z Azją. Dobrze ufortyfikowany punkt oparcia nad tą cieśniną był potrzebny również z uwagi na konieczność obrony nad Bosforem dostępu do Morza Śródziemnego. Już koło roku 220 pojawiły się na ziemiach południowej Rosji plemiona germańskie, które usiłowały wtargnąć do Imperium Rzymskiego nie tylko lądem, ale i mo­ rzem. Silna flota Gotów przedarła się przez Bosfor na morze Marmara i zdołała przebić się na Morze Egejskie. Germanie mogli więc teraz bez przeszkód plądrować, a po części nawet burzyć wielkie miasta przemy­ słowe na zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej, jak również nieufortyfikowane miejscowości na wschodnim wybrzeżu Grecji. Przeciwstawić się tej silnej flocie wojennej Gotów, poprzedniczce floty normańskich Waregów, można było tylko przez budowę silnie ufortyfikowanej bazy morskiej nad Cieśninami i utworzenie floty zawsze gotowej do akcji. W taki to sposób z doraźnego zadania strategicznego — zapobieżenia przebiciu się floty Gotów na morze Marmara i Morze Egejskie — zro­ dziły się przygotowania do założenia Konstantynopola, późniejszej stolicy Cesarstwa Bizantyńskiego. Już na blisko sto lat przed założeniem Kon­ stantynopola przystąpiono w granicach dawnego doryckiego miasta Byzantion do budowy fortyfikacji, obozów wojskowych i punktów oparcia dla floty. Wszystkie te przedsięwzięcia miały zasadniczy wpływ na póź­ niejszą rozbudowę Konstantynopola jako metropolii. Wzrost znaczenia cieśniny Bosfoi' jako drogi komunikacyjnej między najważniejszymi punktami strategicznymi obrony Imperium, położonymi w prowincjach nad dolnym Dunajem i na obszarze między górnym Eufratem a Morzem Śródziemnym, był przyczyną koncentracji na obsza­ rze Cieśnin doborowych oddziałów wojskowych, które odpowiednio do sytuacji miały być użyte albo nad Dunajem, albo w Syrii. Takie zgru­ powanie doborowych wojsk z dala od Rzymu kryło w sobie — jak to wynikało z dotychczasowych doświadczeń politycznych przywódców Imperium — niebezpieczeństwo powstania przeciw rządzącemu w dale3—-Historia kultury bizantyńskiej

34

Narodziny chrześcijańskiego imperium

kiej Italii cesarzowi. Cesarz powinien był być tam, gdzie stały jego naj­ silniejsze i najlepsze armie. Oznaczało to przede wszystkim przeniesienie rezydencji cesarskiej, a tym samym kierownictwa politycznego i wojsko­ wego, do rejonu Bosforu. Z drugiej strony jednak dłuższa nieobecność cesarza w Italii, w obliczu pogarszającej się sytuacji strategicznej na granicy zachodniej, była również niepożądana. Właściwym rozwiązaniem przeto było nie przeniesienie kierownictwa politycznego i wojskowego do miasta nad cieśniną, lecz podział władzy nad Cesarstwem. Wyzna­ czało to z góry drogę od zapoczątkowanego przemieszczania strategicz­ nego punktu ciężkości, poprzez budowę nowej stolicy, do podziału Impe­ rium, a tym samym do utworzenia państwa bizantyńskiego. iii

NARODZINY CHRZEŚCIJAŃSKIEGO IMPERIUM DZIEDZICTWO OKRESU NIELEGALNEGO — ROŻNE KIERUNKI CHRZEŚCIJAŃSTWA

Upadek Italii i przesunięcie się politycznego i strategicznego punktu ciężkości ku Cieśninom utorowały drogę do powstania państwa bizan­ tyńskiego, ale same przez się nie stworzyły jeszcze kultury bizantyńskiej. Dopiero nadanie chrześcijaństwu charakteru religii państwowej umożli­ wiło zapoczątkowanie ewolucji, prowadzącej do ukształtowania się kul­ tury bizantyńskiej, która bez powiązania państwa rzymskiego z chrześci­ jaństwem byłaby nie do pomyślenia. Dzięki temu powiązaniu założenie Konstantynopola znamionuje narodziny nowego świata. Jakkolwiek ce­ sarz Konstantyn działał raczej jako mąż stanu niż jako przedstawiciel ruchu religijnego, to jednak w poczuciu doniosłości swej decyzji, brze­ miennej w następstwa wybiegające daleko poza zasięg wydarzeń poli­ tycznych dnia bieżącego, ogłosił on najpierw chrześcijaństwo religią le­ galną, a dopiero potem założył stolicę nad Bosforem. Nowa stolica miała zwiastować początek nowej epoki. Podobnie działo się wówczas, kiedy Piotr Wielki pozbawił prymatu Moskwę i położył podwaliny pod Sankt Petersburg jako stolicę nowej Rosji. Nie bez powodu już po upływie kilku dziesięcioleci nową stolicę zało­ żoną przez Konstantyna Rzymianie wschodni nazywali Nea Roma, No­ wym Rzymem. Określenie to nawiązuje do drugiego listu do Koryntian (5, 17): „Stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowymi stały.” Myśl ta zostanie wyraźnie wypowiedziana trzy stulecia później przez Andrzeja

Dziedzictwo okresu nielegalnego

35

z Cezarei kapadockiej w jego komentarzu do Apokalipsy. Dla niego stary Rzym jest państwem Apokalipsy, wielkim Babilonem, po którego upadku panowanie „cesarza Chrystusa miłującego’’ przeniesione zostało do Nowego Rzymu. Rozwój chrześcijaństwa, już w okresie poprzedzającym uznanie przez państwo, przebiegał w różnych prowincjach Imperium Rzymskiego nie­ jednakowo. Różnice wynikały z różnego stopnia asymilowania się chrześcijaństwa do religii miejscowych. Już pod koniec III wieku, kiedy o uznaniu chrześcijaństwa przez państwo nikt nawet jeszcze nie myślał, można mówić o chrześcijaństwie Azji Mniejszej, syryjskim, egipskim i rzymskim. Kierunki te różniły się nie tyle językiem — aczkolwiek początki chrześcijańskiego piśmiennictwa syryjskiego sięgają połowy II stulecia, a już koniec tego stulecia przynosi pierwszy koptyjski (egipski) przekład Biblii — co przede wszystkim formami liturgicznymi nabożeństwa, sposobem adoracji kultowej i formułą wyznania wiary. Jednocześnie od połowy II wieku zaznacza się ruch, który dąży do usunięcia różnic w łonie chrześcijaństwa i ustanowienia jedności Kościoła chrześcijańskiego. Zwolennicy tych tendencji rekrutują się z kręgów filozofów i sofistów, a więc ze środowiska żywego jeszcze wówczas, grecko-rzymskiego poganizmu. Dzięki założeniu uniwersytetu chrześci­ jańskiego w Aleksandrii, po którym w III stuleciu nastąpiło otwarcie akademii chrześcijańskiej w Cezarei w Palestynie, ruch ten otrzymał swój pierwszy ośrodek ideowy. Dla nowego ruchu charakterystyczne było ściśle filologiczne badanie źródeł religii chrześcijańskiej, tj. Ewan­ gelii i Starego Testamentu, oraz dążenie do ustalenia wiążących wy­ tycznych dla wykładni Pisma świętego, na podstawie opracowanego starannie komentarza tekstów. Kilkadziesiąt lat później tego rodzaju chrześcijańskie uczelnie istniały już we wszystkich prawie głównych miastach Imperium. Jedną z takich uczelni była słynna wszechnica w starożytnym mieście Mezopotamii, Edessie. Owe chrześcijańskie uczel­ nie różniły się między sobą w licznych punktach, jeśli idzie o wykładnię Pisma świętego. Rozbieżności te zaostrzyły się z chwilą, kiedy na grun­ cie asymilowania przez chrześcijaństwo wierzeń ludowych powstały w poszczególnych krajach odrębne wyznania chrześcijańskie. Ślady tych wierzeń ludowych, co prawda w sublimowanej formie, można dostrzec nawet w ukształtowanych pod wpływem filozofii greckiej teoriach teolo­ gicznych tych uczelni. Jeszcze bardziej jednak niż niejednolite kształtowanie się chrześcijań­ stwa w poszczególnych prowincjach zagrażały jedności chrześcijan nowe ruchy religijne. Wywołały one od razu niebezpieczeństwo rozłamu. Nowe ruchy religijne powstawały po części w oparciu o chrześcijaństwo; odnosi się to zarówno do manichejczyków, jak do gnostyków i neopitagorejczy3*

36

Narodziny chrześcijańskiego imperium

ków. Inne zrodziły się w krajach pozostających poza obrębem Imperium Rzymskiego, ale przyjęły się — jak na przykład kult Mitry albo Słońca czczonego w Emesie — również w Imperium. Wszystkie te ruchy za­ grażały chrześcijaństwu, podważały bowiem jego siłę oddziaływania na masy. Chrześcijaństwo usiłując stawić czoło tym ruchom samo przyjmo­ wało niektóre elementy ich obrzędów religijnych. W szczególności wschodnie chrześcijaństwo zapożyczyło od nich znaczną część form litur­ gicznych, jak również pokaźną część piśmiennictwa religijnego (Pseudo-Dionizy Areopagita) oraz pewne formy adoracji. Chrześcijaństwo wschod­ nie pod względem form różniło się przeto znacznie od chrześcijaństwa zachodniego. Udział ruchów chrześcijańskich Wschodu w kształtowaniu się kultury bizantyńskiej był znacznie większy niż chrześcijaństwa rzymsko-łacińskiego. Omówienie przesłanek kultury bizantyńskiej należy prze­ to rozpocząć od owych elementów chrześcijaństwa wschodniego, które pierwotnie rozwinęły się poza obrębem chrześcijaństwa. Jak silne było oddziaływanie tych wschodnich wpływów w chrześci­ jaństwie na kształtowanie się kultury bizantyńskiej, świadczą formy kultu obrazów. Ikony, wizerunki Chrystusa, Matki Boskiej i świętych, stały się tutaj nieledwie ośrodkiem sakralnym nabożeństwa. Ikony są nieodłącznym atrybutem Kościoła wschodniego, należą one do najpięk­ niejszych tworów sztuki bizantyńskiej, ale powstały w niezgodności z chrześcijaństwem. Stanowisko wczesnego chrześcijaństwa wobec obra­ zów świętych wyrażał zakon dekalogu (Exod. 20,4: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią.” Wczesne chrzęścijaństwo odrzuciło tedy nie tylko kult obrazów świę­ tych, lecz w ogóle wszelkie wyobrażenia plastyczne w przybytku kultu. Zakaz ten jednak nie był przestrzegany, zwłaszcza w Egipcie i w Syrii wschodniej. Odnosi się to zresztą nie tylko do chrześcijaństwa. Również religia żydowska poczyniła ustępstwa w Syrii i Egipcie. W Dura Europos w połowie III wieku zarówno synagoga żydowska, jak i chrześcijański dom modlitwy były bogato wystrojone obrazami. W Syrii i Egipcie po­ wstały dwie odrębne wersje ilustracji obrazowej Pisma świętego, okre­ ślane jako antiocheńska i aleksandryjska. Te dwie wersje wyznaczały odtąd wybór tematyczny i formę wszelkich tematów zaczerpniętych z Pisma świętego. Syria wschodnia, gdzie powstał antiocheński cykl obra­ zów Pisma świętego, należała częściowo do irańskiej sfery wpływów, chrześcijanie z państwa Partów i z Imperium Romanum nie byli sobie obcy. Toteż cykl przedstawień pochodzący z tego obszaru posiada wiele rysów wywodzących się z partyjsko-syryjskiego pogranicza. Trzej mło­ dzieńcy w piecu ognistym wyobrażeni są na malowidle ściennym w kata­ kumbach Św. Pryscylli jako arystokraci perscy, a Magowie na jednym

Dziedzictwo okresu nielegalnego

37

z obrazów w Capella Greca noszą strój i nakrycie głowy perskich kapła­ nów kultu Ahura-Mazdy. Obydwa przedstawienia wskazują, jak silny musiał być w Italii wpływ wersji syryjsko-irańskiej na chrześcijańskie obrazy kultowe początków IV wieku. O ileż tedy silniej musiał ten wpływ oddziaływać na kulturę bizantyńską, kształtującą się stopniowo nad cieśninami Bosforu i Hellespontu. Można stwierdzić, że ten wpływ orientalny w obydwu prądach, alek­ sandryjskim i antiocheńskim, wyznaczył sposób i formę przedstawiania treści religijnych w kulturze bizantyńskiej na całe prawie tysiąclecie. Weżmy, na przykład, obraz przedstawiający wskrzeszenie Łazarza. Obraz, na którym zmumifikowane ciało Łazarza spowite w bandaże widoczne jest w otwartej trumnie, wywodzi się z Egiptu. Tutaj spowijano zwłoki w lniane bandaże i chowano w drewnianych trumnach. W drugim cyklu, pochodzącym z Antiochii, Łazarz wychodzi z wysokiego grobowca, zstę­ pując po schodach. To przedstawienie nawiązuje do grobowców w kształ­ cie wieży, znanych z Palmiry i Dura Europos, ale rozpowszechnionych także w Iraku. Oba te kierunki współistnieją obok siebie jeszcze w okre­ sie Paleologów, a więc w ostatniej fazie sztuki bizantyńskiej. Te dwa cykle ikonograficzne różnią się szczególnie w ujęciu wizerunku Chrystusa. Chrystus brodaty, z włosami opadającymi na ramiona, wy­ wodzi się z wizerunku Chrystusa, który powstał w Iraku, w nawiązaniu do wyglądu zewnętrznego królów partyjskich. Natomiast przedstawienie, nadające Chrystusowi postać młodzieńca pozbawionego zarostu, wywodzi się z Egiptu. Wzorem był tu egipski bóg Horus, którego przedstawiano w postaci młodzieńca. Ten wpływ Wschodu na chrześcijaństwo nie ograniczał się tylko do zewnętrznej formy kultu. W Syrii i w Egipcie, gdzie religia ludowa wywarła szczególnie silny wpływ na pierwotną interpretację Ewangelii, cześć okazywana obrazom przybrała niebawem charakter kultu obrazów. Do nabożeństwa i form kultu wtargnęła zatem idea, która nie miała nic wspólnego z zasadami głoszonymi przez Ewangelię. Chrześcijanie w Egipcie i Syrii nie tylko trwali przy wizerunkach Syna Bożego i Świę­ tej Rodziny, które odrzuciło chrześcijaństwo pierwotne i które potępiali nauczyciele Kościoła, tacy jak Klemens z Aleksandrii (zm. przed 216) i Orygenes z Cezarei w Palestynie (zm. 254). Następnym krokiem była cześć boska oddawana obrazom. Już Plotyn, jeden z założycieli ruchu neoplatońskiego, miał głosić naukę, że obraz zgodnie z prawem sympatii związany jest z bóstwem odtwarzanym ręką artysty i uczestniczy w jego boskiej istocie. Naukę Plotyna rozwinął następnie uczeń jego, Syryjczyk Jamblich, głosząc teorię emanacji, według której bóstwo przechodząc przez kolejne szczeble objawień może wstąpić w przedmiot i udzielić mu swojej mocy. W odniesieniu do obrazów świętych i wizerunków

38

Narodziny chrześcijańskiego imperium

Chrystusa i Matki Boskiej oznacza to, że obrazom tym właściwa jest moc boska tego, kogo wyobrażają. Obrazy były więc zgodnie z tym naczy­ niami bóstwa, które za ich pośrednictwem przenosiło swoją moc na wier­ nych. W tym osobliwym kulcie obrazów, który cechuje chrześcijaństwo wschodnie niemal po dzień dzisiejszy, splotły się z nauką o bóstwie neoplatoników staroegipskie wierzenia ludowe. Nieprzypadkowo Plotyn, twórca tej nauki, był Egipcjaninem. Czy nie przychodzą tu na myśl portrety mumiowe z Fajum, które swą techniką i formą najbliższe są symbolice chrześcijańskiej? I tutaj te same rozwarte szeroko oczy, które jakby wpatrzone w widza nie chcą go uwolnić od swego spojrzenia. Portrety te, niby okienka przebijające powłokę mumifikacyjnych ban­ daży na głowie umarłego, były dla Egipcjan siedliskiem Ka, niezniszczal­ nej substancji nieboszczyka. Dla chrześcijaństwa takie kierunki jak neoplatonizm czy manicheizm były tym niebezpieczniejsze, że tradycyjne wyobrażenia wierzeń ludo­ wych przejęły one w nieznacznie tylko zmienionej szacie. Toteż, na przy­ kład, dla kultu Marii, rozwijającego się w łonie chrześcijaństwa, ogromne znaczenie miało to, że nie tylko Egipt, gdzie relacja Izyda — Horus antycypowała niektóre znamiona relacji Matka Boska — Syn Boży w chrześcijaństwie, lecz również Syria, dzięki rozpowszechnionej tam religii syryjsko-arabskiej, opartej na kulcie Słońca, znała boga Słońca zrodzonego z dziewicy. 25 grudnia, dzień chrześcijańskiego święta Bożego Narodzenia, był w Syrii świętem narodzenia boga Słońca (Heliou Genethlion). W tym samym dniu 25 grudnia (według egipskiej rachuby czasu 29 Chojak, dzień Kykellii, obrzędów Izydy) obchodzono w Egipcie narodziny boga Horusa, syna bogini Izydy. Tak to więc wpływ wierzeń ludowych kształtował chrześcijaństwo nie tylko na Wschodzie. Jak już zaznaczyliśmy, wpływ Wschodu najsilniejszy był właśnie w chrześcijaństwie bizantyńskim. Chrześcijaństwo wschodnie w stopniu znacznie większym niż zachodnie przejęło formy starych orien­ talnych religii, opartych na kulcie Słońca i kultach Matek bożych. Wszakże nie tylko dzień narodzenia chrześcijańskiego Zbawiciela świa­ ta przełożono na dzień narodzin wielkiego boga Słońca, z dawien dawna już uroczyście obchodzony, lecz powiązano również wizerunek Chrystusa z postacią boga Słońca. Ukształtowało to sposób przedstawiania Chrystusa i jego apostołów, który przetrwał po dzień dzisiejszy. Zaczęto mianowicie przedstawiać Chrystusa z tarczą słoneczną. Na niektórych obrazach Chrystus stoi nawet na rydwanie słonecznym. Tarcza słoneczna w postaci aureoli stała się trwałym elementem ikonografii chrześcijańskiej. Aureola otacza głowę świętego jako okrągła tarcza. Tę tarczę słoneczną, symbol boga Słońca, przejęło nie tylko chrześcijaństwo, wcześniej jeszcze przejął ją rzymski kult cesarza. I tutaj również powiązanie to łączyło się z prze­

Dziedzictwo okresu nielegalnego

39

jęciem obrzędów kultu Słońca. Jeszcze w XI i XII wieku obchodzono 25 grudnia Prokypsis, święto, podczas którego cesarz biorący udział w pantomimie przybierał postać boga Słońca. To przeniesienie czci boga Słońca na kult cesarza znalazło wyraz w wizerunkach Konstantyna i członków jego rodziny, których przedstawiano w obramowaniu tarczy słonecznej, w aureoli. Na odsłoniętych niedawno freskach katedry w Trewirze członkowie domu cesarskiego figurują z aureolą wokół głowy. Cesarz rzymski wprowadzając kult słońca do kultu władcy postąpił tak samo jak królowie sasanidzcy. Oni także żądali, by wizerunki ich przed­ stawiano w obramowaniu tarczy słonecznej. Na wielkich płaskorzeźbach wyrytych w skale i na niektórych misach srebrnych król sasanidzki ma głowę okoloną nimbem, tarczą słoneczną. Ucieleśnienie boga Słońca przez władcę, które znajduje w tym wyraz, miało swój rodowód w hellenizmie. Dawnych królów perskich z dynastii Achemenidów, podobnie jak fa­ raonów egipskich, wolno było odtwarzać jedynie w przedstawieniach hołdu składanego przez nich bogu Słońca. Przejąwszy od hellenizmu powiązanie kultu władcy z kultem Boga wprowadziło też chrześcijaństwo własną rachubę czasu, własną erę. I w tym również wypadku wzorowało się ono na kulcie władcy, idąc za przykładem Seleucydów i cesarzy rzymskich, którzy ustanawiali własne ery. Tak samo własną erę ustanowił na obszarze irańskim manicheizm. Z hellenistycznego kultu władców przejęło również chrześcijaństwo, po­ dobnie zresztą jak buddaizm, postać greckiej bogini Nike. Tak jak cesa­ rzom rzymskim i królom perskim towarzyszą na obrazach istoty przy­ pominające grecką boginię zwycięstwa, analogiczne postaci towarzyszą na świętych obrazach buddystów i chrześcijan wizerunkom twórców tych religii. Postać greckiej bogini Nike nadano chrześcijańskim aniołom. Wpływ chrześcijaństwa na ukształtowanie się odrębnej kultury bizan­ tyńskiej w łonie Imperium Romanum znajduje wyraz nie tylko w prze­ jęciu wyobrażeń religijnych i obrzędów wierzeń ludowych. Doniosłą rolę w powstaniu odrębnej kultury bizantyńskiej odegrała walka o prawowierność, ortodoksję. Kościół bizantyński rościł sobie wyłączne prawo do miana ortodoksyjnego, to znaczy głoszącego prawowitą wiarę chrześci­ jańską. Zadecydowało to w istocie rzeczy o określonym stosunku późnego państwa rzymskiego do separatystycznych prądów w łonie chrześcijań­ stwa. Państwo rzymskie usiłowało doprowadzić do jedności chrześcijań­ stwa na gruncie prawowitej wiary. Gdyby nie zdołało spełnić tego zada­ nia, Imperium Romanum musiałoby się rozpaść. Imperium Romanum nie było bowiem wspólnotą narodową, lecz kulturową. Najsilniejszą więzią była wspólna religia, którą w czasach poprzedzających przyjęcie chrześci­ jaństwa stanowił kult władcy, obowiązujący jednakowo wszystkich pod­ danych Imperium. Po przyjęciu chrześcijaństwa stała się tą więzią

40

Narodziny chrześcijańskiego imperium

chrześcijańska religia państwowa. Wszelkie odchylenie od chrześcijań­ stwa prawowiernego było przeto równoznaczne z zagrożeniem istnienia Imperium. Odchylenia takie, z których niebawem zrodziły się odrębne ruchy, pojawiły się w łonie chrześcijaństwa, zanim jeszcze stało się ono religią państwową. Przejmowanie przez chrześcijaństwo elementów wierzeń ludowych, wy­ stępujące szczególnie w Azji Mniejszej, Syrii i Egipcie, prowadziło nie­ uchronnie do odchyleń od ortodoksalnej nauki chrześcijańskiej. Odchy­ lenia te — lub raczej odrębne ruchy religijne — które z nich dawno wyrosły, musiały być doprowadzone do zgodności z tradycyjnymi nauka­ mi Ewangelii. Wymagało to stworzenia własnych teologii. Zadanie to przypadło w udziale chrześcijańskiej inteligencji wykształconej w po­ gańskich akademiach filozoficznych i szkołach retorów. Fakt ten tłuma­ czy, dlaczego pod względem terminologii i metody naukowej nowe chrześcijańskie teologie oparte są ściśle na greckich szkołach filozoficz­ nych. W konsekwencji, w związku z przejęciem elementów dawnych wierzeń ludowych, powstały również różne szkoły i kierunki teologiczne. Za pomocą metod i środków zapożyczonych z filozofii podejmowały się one uzasadnienia i obrony odrębnych kierunków religijnych w chrześci­ jaństwie poszczególnych prowincji Imperium. Zanim jeszcze chrześci­ jaństwo stało się oficjalną religią Imperium Rzymskiego, istniał w Azji Mniejszej odrębny kierunek chrześcijański z ośrodkiem duchowym w Efezie. Kierunek ten był związany z dawnymi wierzeniami religijnymi, opartymi na kulcie Artemidy i Wielkiej Macierzy bogów, Kybele, ale stali też za nimi wyznawcy Atargatis. Inne kierunki chrześcijańskie wy­ stępowały w Syrii. Miały one oparcie w szkołach teologicznych w Antio­ chii i Edessie i reprezentowały związek syryjskiego chrześcijaństwa z wciąż żywym jeszcze w Syrii dawnym kultem boga Słońca. Podobnie Egipt z Aleksandrią, mający dobrze wykształconą religię ludową, wystę­ pował również w łonie chrześcijaństwa z odrębnym kierunkiem chrześci­ jańskim reprezentowanym przez własną szkołę teologiczną. Z chwilą kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową Imperium Rzymskiego, stanęło przed rządami cesarstwa jako zadanie naczelne zjednoczenie wszystkich kierunków chrześcijańskich. Toteż poszukiwanie formuły kompromisowej, która by zadowoliła wszystkich, charakteryzuje pierwsze trzy stulecia współżycia chrzęścijaństwa z państwem rzymskim. Ta próba zbliżenia powszechnie obowiązującego dogmatu chrześcijań­ skiego do odchylających się form religijnych różnych kierunków chrześci­ jańskich w Azji Mniejszej, Syrii i Egipcie doprowadziła jednak również do rozdźwięków między Cesarstwem a łacińsko-rzymskim chrześcijań­ stwem Zachodu. Koncesje, jakie poczyniło Cesarstwo na rzecz wschód-

Kult cesarza

41

nich religii chrześcijańskich, były dla Zachodu na dalszą metę nie do zniesienia. Przyczyniły się one do tego, że rozwój chrześcijaństwa za­ chodniego, na którego czele stanął papież, przybrał odrębny charakter.

KULT CESARZA I RELIGIA CHRZEŚCIJAŃSKA

Ustanowiona przez Konstantyna więź pomiędzy Kościołem a państwem stworzyła nie tylko fundament pod budowę Kościoła chrześcijańskiego,. lecz również i podstawę, na której ukształtowała się później kultura bizantyńska. Dlatego też prezentację tej kultury należy rozpocząć od wyjaśnienia przyczyn utworzenia przez Konstantyna chrześcijańskiego Kościoła państwowego, jak również przyczyn konfliktu cesarzy rzym­ skich z ruchami secesyjnymi w łonie chrześcijaństwa. Związek chrześci­ jaństwa z Imperium Romanum zapoczątkował nową epokę. Związek ten, będący konsekwencją procesu, który można określić jako przemieszczanie się punktu ciężkości wewnątrz Imperium Romanum, stanowił główny problem pierwszych trzech stuleci po śmierci Konstantyna. Żeby wy­ jaśnić dalszy bieg wydarzeń, należy wyjść od przesłanek, jakimi kiero­ wały się rządy Cesarstwa opowiadając się za chrześcijaństwem. Zanim jeszcze proklamowano chrześcijaństwo religią państwową, prze­ ważająca część ludności najważniejszych prowincji Imperium, takich jak Azja Mniejsza, Syria i Egipt, wyznawała już wiarę chrześcijańską. Toteż przesuwaniu się gospodarczego, strategicznego i kulturalnego punktu ciężkości musiały towarzyszyć analogiczne procesy, jeśli idzie o religię państwową. Kult władcy, więź religijna łącząca wszystkich poddanych Imperium, bez względu na ich przynależność plemienną, zaczął się dosto­ sowywać do tej orientacji wschodniej w łonie Imperium Rzymskiego, co znalazło początkowo wyraz w powiązaniu kultu cesarza z religią boga Słońca. Dopiero gdy chrześcijaństwo okazało się silniejsze niż kult boga Słońca, zdecydowano się na powiązanie kultu cesarza z chrześcijaństwem. Nie ulegało jednak wątpliwości, że Konstantyn zamierza również jako cesarz chrześcijański pozostać ośrodkiem kultu władcy obowiązującego wszystkich poddanych Imperium. Toteż jego dążeniu do stworzenia z różnych chrześcijańskich gmin religijnych jednolitego chrześcijańskiego Kościoła państwowego przyświecało jako idea główna pragnienie zacho­ wania i kontynuowania kultu władcy. Może właśnie w poczuciu szcze­ gólnego charakteru swego stanowiska powstrzymał się on od mianowania chrześcijańskiego biskupa Cesarstwa, który mógł się stać głową duchową chrześcijańskiego Imperium. Cesarz jako obiekt kultu władcy musiał być jednym i drugim, zarówno duchową, jak świecką głową Imperium. Okre­ śliło to po wsze czasy pozycję przyszłych cesarzy bizantyńskich. Erą,.

42

Narodziny chrześcijańskiego imperium

miarą rachuby czasu, były lata panowania cesarzy. Miejscem ostatniego spoczynku cesarzy, dawniej powiązanym ze świątynią, przybytkiem kultu władcy, stał się teraz kościół chrześcijański. Zaliczanie cesarza i cesa­ rzowej w poczet świętych było początkowo w chrześcijaństwie czymś niemal równie oczywistym, jak w czasach pogańskich ogłaszanie ich bo­ gami. Po Wielkim cesarzu Konstantynie i jego matce Helenie (21 maja) zaliczono w poczet świętych cesarza Teodozjusza I (17 stycznia) i jego małżonkę Flacyllę (17 stycznia i 14 września), następnie Teodozjusza II (29 lipca) i cesarzową Eudoksję (13 sierpnia), dalej cesarza Marcjana (17 lutego) i cesarzową Pulcherię (17 lutego i 7 sierpnia) i wreszcie cesa­ rza Leona I (20 stycznia). Zgodnie z tą koncepcją stanowiska cesarza panujący zwoływał sobory powszechne, przewodniczył im i ogłaszał ich uchwały. KONSTANTYN, TWÓRCA KOŚCIOŁA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO

Składanie ofiar związanych z kultem cesarza i lojalność wobec Impe­ rium Romanum były w epoce Konstantyna czymś nie dającym się od siebie oddzielić. Kto uchylał się od kultu cesarza, nie był lojalnym pod­ danym. Tak samo rzecz się miała w Imperium chrześcijańskim. Kto nie uznawał proklamowanej przez cesarza religii, dopuszczał się zdrady stanu wobec państwa i popełniał grzech przeciw osobie cesarza. Sprawa jed­ ności chrześcijańskiego wyznania wiary i stanowisko głowy Kościoła chrześcijańskiego miały przeto dla cesarstwa rzymsko-bizantyńskiego nader doniosłe znaczenie. Roszczenia papiestwa rzymskiego do prymatu zagrażały jedności Imperium i podważały stanowisko cesarza, dlatego też były równie ostro zwalczane, jak próby tworzenia na Wschodzie odrębnych kościołów chrześcijańskich, odbiegających od dogmatów repre­ zentowanych przez Kościół państwowy. Dlatego polityka mająca na celu stworzenie jednolitego Kościoła chrześcijańskiego dla całego Imperium zmierzała zarówno do takiego ustalenia wiążących zasad wiary, które by możliwie najszerzej uwzględniały wszystkie tendencje wyodrębniające się w poszczególnych prowincjach Imperium, jak i do stworzenia po­ wszechnego kultu chrześcijańskiego, ściśle związanego z osobą cesarza. Polityce tej przyświecało dążenie do utrzymania kultu władcy we wszystkich częściach Imperium w formie możliwie jednolitej. Znalazło ono wyraz przede wszystkim w ukształtowaniu świątyni chrześcijańskiej. W czasach chrześcijaństwa prześladowanego świątynie te nie miały usta­ lonej formy. Przeważnie były to sale w domach prywatnych albo kaplice podziemne w rodzaju odkrytej w roku 1917 w pobliżu Porta Maggiore tzw. bazyliki pitagorejskiej, w których odprawiano nabożeństwa chrzęści-

Konstantyn

43

jańskie. Liturgia i śpiew kościelny istniały już wtedy, ze względu jednak na szczupłość pomieszczeń i niebezpieczeństwo ujawnienia nie rozwinęły się jeszcze w gminach chrześcijańskich w znaczniejszym stop­ niu. Msza grecka w swoich głównych częściach pochodzi wprawdzie z czasów, kiedy chrześcijaństwo nie było religią państwową,' jednakże recytacja pozbawiona była jeszcze wtedy formy muzycznej, którą wnosi przede wszystkim chór. Przejście od prozy do recytacji muzycznej doko­ nało się dopiero później. Być może, że poszczególne partie — jak prze­ jęte z kultu boga Słońca wezwanie: „Kyrie eleisori' — „Panie, zmiłuj się nad nami” — były śpiewane już wcześniej. W innych przeważała jednak jeszcze recytacja prozaiczna. Oznacza to, że w budownictwie sakralnym nie wysuwano jeszcze postulatów uzasadnionych formą odprawiania obrzędów liturgicznych. Tym się też tłumaczy, że przejęcie bazyliki jako typu architektonicznego świątyni chrześcijańskiej i wprowadzenie jej we wszystkich prawie prowincjach Imperium nigdzie niemal nie spotkało się ze sprzeciwem. Konstantyn popularyzował ten typ architektoniczny wznosząc liczne wzorcowe budowle kościelne w Rzymie, Konstantyno­ polu, Jerozolimie i Nazarecie. Obok bazyliki znalazł również zastosowanie typ architektoniczny zwy­ kłego kościoła kopułowego. Oba te typy architektoniczne związane były dotąd z kultem władcy. Do budowli kopułowych, wzniesionych przez Konstantyna lub tuż po jego śmierci, należały przede wszystkim mauzo­ lea rodziny cesarskiej. Wystarczy przyjrzeć się kościołom w Rzymie, powstałym z mauzoleów cesarzowej Heleny (Torre Pignatara) i córki Konstantyna (Santa Constanza) i następnie porównać z nimi pierwsze kościoły kopułowe zbudowane za dynastii Konstantyna, a związek ten stanie się oczywisty. Tak więc budowlą kopułową jest ufundowany przez matkę Konstantyna kościół Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny (Koimesis). Podobnie wśród kościołów wznoszonych w tych czasach nad grobami męczenników przeważają budowle kopułowe. Grobowcem cesarskim, w którym w czasach pogańskich składano hołd deifikowanemu cesarzowi, był — odkąd chrześcijaństwo stało się religią państwową — kościół, w którym oddawano cześć zmarłemu cesarzowi i prochom męczenników. Bazylika również wiązała się ściśle z kultem cesarza. Dzieje tego typu architektonicznego sięgają republikańskiej epoki Rzymu. Ale budowle tego rodzaju pochodzące z początków II wieku p.n.e. różnią się znacznie od bazyliki chrześcijańskiej. Ogniwem pośrednim jest tu bazylika jako część składowa cesarskiej budowli reprezentacyjnej. Tutaj po raz pierw­ szy występuje apsyda. Będąc pierwotnie elementem pogańskiej budowli sakralnej, zostaje ona dopiero w budowlach pałacowych, wznoszonych przez Augusta, połączona w jedną organiczną całość z bazyliką. W apsydzie bazyliki pałacu cesarskiego stał tron cesarza, w apsydzie bazyliki

44

Narodziny chrześcijańskiego imperium

chrześcijańskiej tron biskupa (cathedra). Siedzenia w półkolu apsydy w cesarskiej budowli świeckiej, zastrzeżone dla najwyższych dostojników, w bazylice chrześcijańskiej były przeznaczone dla najbliższych doradców biskupa. Tak więc od apsydy świątyni pogańskiej, gdzie wystawiony był wizerunek boga, droga prowadzi przez apsydę jako pomieszczenie dla tronu cesarza, któremu oddawano cześć boską, do kościoła chrześcijań­ skiego, gdzie w apsydzie ustawiony był tron biskupa. Konstantyn ukształ­ tował zatem bazylikę chrześcijańską na wzór reprezentacyjnego pałacu cesarskiego. Podobnie jak w prowincjach Imperium pretor w imieniu cesarza sprawował sądy w bazylice, tak samo biskup, jako przedstawiciel zwierzchnika duchownego i świeckiego — cesarza, prowadzić miał na­ bożeństwo. Zasiadał przeto jak cesarz na tronie umieszczonym na pod­ wyższeniu w apsydzie. Tronował na tym stolcu jako kapłan na mocy tej samej cesarskiej auctoritas, na mocy której pretor lub namiestnik prowincji — jako sędzia świecki i namiestnik cesarza — sprawował sądy zasiadając na tronie. 1 tak jak sesjom sądowym pretora zawsze patronował jako symbol wszechobecności wszechpotężnego władcy wize­ runek cesarza, tak samo nie mogło zabraknąć tego wizerunku podczas nabożeństw odprawianych przez biskupa. Już w VI wieku prezbiterium kościoła San Vitale w Rawennie zostało ozdobione mozaikami przedsta­ wiającymi cesarza Justyniana i cesarzową Teodorę. Wizerunek władcy we wnętrzu kościoła był symbolem ścisłego związku pomiędzy cesar­ stwem a chrześcijaństwem, pomiędzy władzą duchowną i władzą świecką. Biskup był dla Konstantyna i jego następców, jak pretor, urzędnikiem cesarskim. Jednolity typ architektoniczny, jaki nadał budowlom sakralnym Kon­ stantyn, utracił swą wyłączność, zanim jeszcze rozpadła się jedność kościoła chrześcijańskiego. Nowe formy liturgii przychodzące ze Wscho­ du, z kręgów monastycznych, prowadziły w niektórych prowincjach wschodnich do nowego ukształtowania wnętrza kościoła, a co za tym idzie do nowej konstrukcji architektonicznej. Przemiany te doprowadziły następnie — w obrębie kultury bizantyńskiej — do powstania szczegól­ nego typu kościoła kopułowego, a później kościoła kopułowego na planie krzyża. Zachód natomiast trwał nadal przy formie bazylikowej ustano­ wionej dla budowli kościelnych przez Konstantyna. Jakkolwiek kultura bizantyńska nie przyjęła typu budowli kościelnej wprowadzonej przez Konstantyna, to jednak — w przeciwieństwie do Zachodu — zachowała najistotniejsze cechy wystroju jej wnętrza. Za­ chowany został przede wszystkim wizerunek cesarza w świątyni i — co za tym idzie — zaakcentowanie pozycji cesarza w kościele. Wizerunki cesarza Justyniana i cesarzowej Teodory w San Vitale w Rawennie nie pochodzą z okresu końcowego tego ciągu rozwojowego, lecz przypadają

Walka o fundamenty nowego państwa

45

na jego środek. Przedstawienia cesarzy i cesarzowych w Hagia Sophia pochodzące z XI i XII wieku, wskazują wprawdzie na inne pojmowanie pozycji cesarza, potwierdzają jednak ścisły związek między cesarstwem i służbą bożą, którego wyrazem jest wizerunek władcy w kościele. WALKA O FUNDAMENTY NOWEGO PAŃSTWA, JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO

Jeżeli w sprawie budowli kościelnych Konstantyn, nie natrafiając na jakikolwiek poważniejszy sprzeciw, mógł usankcjonować typ archi­ tektoniczny, który sobie upodobał, to wynika to z faktu, że chrześcijań­ stwo, zanim stało się religią państwową, nie miało żadnych własnych tradycji architektonicznych. Natomiast ustanowienie jednolitych zasad wiary, które obowiązywałyby wszystkich chrześcijan, było znacznie trud­ niejsze. Rozwój odrębnych tendencji w poszczególnych prowincjach Imperium doprowadził tu już bardzo wcześnie do powstania ostrych prze­ ciwieństw. Konstantyn musiał tedy dążyć do złagodzenia tych przeci­ wieństw, jeśli chciał, by obowiązywało jednolite wyznanie wiary we wszystkich częściach Imperium, bez czego nie mogło być mowy o jednym Kościele chrześcijańskim. Dekret cesarski w żadnym razie nie mógł być odpowiednim po temu środkiem. Cesarz wybrał przeto inną drogę. W ro­ ku 325 zwołał on do Nicei (Azja Mniejsza) najwyższych przedstawicieli chrześcijańskiej wspólnoty Cesarstwa. Stanęli tu naprzeciw siebie zwo­ lennicy ruchu neoplatońskiego, który miał przewagę w takich zwłaszcza prowincjach Cesarstwa jak Egipt i Syria, oraz przedstawiciele gmin chrześcijańskich Azji Mniejszej, reprezentujący wyobrażenia przejęte ze starych wierzeń ludowych. Dzieliły ich, zdawało się, przeciwieństwa nie do pogodzenia. Przedstawiciele Azji Mniejszej, również jako chrześcija­ nie, stali na stanowisku równości Bogów-Synów i Bogów-Ojców. Było też dla nich rzeczą nie do przyjęcia, aby Bóg-Ojciec i Bóg-Syn mieli posiadać moc niejednakową. Odmienne stanowisko zajmowali chrześci­ jańscy neoplatonicy, którzy podobnie jak chrześcijanie z Azji Mniejszej pozostawali pod wpływem wierzeń ludowych swoich ojczystych krajów. Dla nich nie ulegało wątpliwości, że Bóg może być tylko jedną jedyną mocą. Chrystus jako Syn mógł zgodnie z ich poglądem posiadać tylko tyle boskiej mocy, ile jej przeniósł na niego Bóg-Ojciec — zasada pierwsza. Chrystus, Syn, był więc w ich oczach tylko tworem' Ojca i żadną miarą nie był mu równy. Zwolenników tego kierunku chrześci­ jańskiego nazwano od imienia ich duchowego przywódcy, prezbitera Ariusza, arianami. Przywódcą ich przeciwników był wyniesiony później do godności biskupiej prezbiter Atanazy.

46

Narodziny chrześcijańskiego imperium

W Nicei zwyciężył jeszcze kierunek małoazjatycko-hellenistyczny, któ­ ry wspólność istoty Boga-Ojca i Boga-Syna uznał za dogmat. Zwycięstwo jego trwało jednak krótko. Kiedy Konstantyn przekonał się, jak silne oparcie posiada kierunek ariański w Syrii i Egipcie, poparł arian i od­ wrócił się od zwolenników współistności. W roku 337 cesarz na łożu śmierci przyjął chrzest z rąk ariańskiego biskupa. Ale zwycięstwo arian nie było zwycięstwem ostatecznym. Sobór, który się zebrał w roku 381 w Konstantynopolu, przyniósł z kolei zwycięstwo pokonanym przedtem przedstawicielom zasady współistności Ojca i Syna. Arianom, przeciwni­ kom tej zasady, nie pozostało nic innego jak zejście w podziemia. Jedynie plemiona germańskie na ziemiach południowej Rosji i Besarabii, nawró­ cone przez ariańskich misjonarzy z Azji Mniejszej, trwały dalej przy ariańskim wyznaniu wiary. Jako ostatni z plemion germańskich wyrzekli się arianizmu Longobardowie, którzy w VII wieku przyjęli wiarę kato­ licką. ^4 Potępienie arian na soborze w Konstantynopolu w roku 381 także nie mogło usunąć przeciwieństw w łonie stworzonego przez Konstantyna Kościoła chrześcijańskiego. Przeciwieństwa te ujawniły się ponownie w roku 431, kiedy kierunek małoazjatycki, popierany przez egipskich nnichów, proklamował na soborze w Efezie Marię jako Matkę Bożą i zażądał dla niej — jako rodzicielki Boga (Theotokos) — takiej samej czci jak dla Boga-Syna i Boga-Ojca. Nie było rzeczą przypadku, że żąda­ nie to wysunięte zostało przez małoazjatyckich i część egipskich uczestni­ ków soboru. W Azji Mniejszej rozpowszechniony był kult Wielkich Ma­ cierzy bogów. Jeszcze w tych czasach czczono tu Artemidę, Kybelę, Wielką Macierz, i pierwotnie syryjską Macierz bogów, Atargatis. W Egipcie karmiąca dzieciątko-Horusa bogini Izyda była we wciąż jeszcze żywej religii ludowej wszechpotężną Macierzą bogów. Jeżeli chrześcijaństwo w Egipcie i Azji Mniejszej miało pokonać stare religie, musiało przeciwstawić im równorzędne wartości. Żądaniu, aby z kultem Boga-Ojca i Boga-Syna połączyć kult Matki Syna Bożego, jakie wysunęli wspólnie Egipcjanie i przedstawiciele Azji Mniejszej, przeciw­ stawił się Nestoriusz piastujący wówczas godność patriarchy Konstanty­ nopola. Głosił on pogląd, że Maria jest matką Syna Bożego, Chrystusa, jako człowieka. Argument ten przeciwnicy odpierali twierdzeniem, że Nestoriusz zaprzecza prawdziwej boskości Chrystusa, gdyż rozdziera jednego Chrystusa na dwie osoby. W glosowaniu na soborze w 431 roku Nestoriusz poniósł klęskę. Po­ konany, zrzucony został z tronu patriarchalnego. Zmarł dopiero w dwa­ dzieścia lat później w samotnej celi klasztoru na skraju pustyni egipskiej. Jednakże niektóre syryjskie gminy chrześcijańskie odmówiły uznania uchwały soboru w Efezie. Obstawały one przy nauce Nestoriusza i zgło­

Walka o fundamenty nowego państwa

47

siły wystąpienie z Kościoła Imperium Rzymskiego, który zdaniem ich stał się teraz heretycki. Ze względu na ścisły związek między Kościołem chrześcijańskim a państwem rzymskim krok ten oznaczał również zerwa­ nie więzi politycznej z Cesarstwem. Toteż w ślad za secesją religijną nastąpiła również emigracja polityczna. Zwolennicy Nestoriusza wywędrowali do Persji. Tutaj zezwolono nestorianom — jak nazwano zwolen­ ników wygnanego patriarchy Nestoriusza — na założenie własnej orga­ nizacji kościelnej. Kościół nestoriański w Persji posiadał własnego pa­ triarchę, który miał siedzibę w Seleukei w pobliżu Ktezyfonu, rezydencji królów sasanidzkich. Obok chrześcijańskiego Kościoła rzymskiego pojawił się tedy chrześci­ jański Kościół perski. Oznaczało to rozłam w Kościele chrześcijańskim po stuletnim zaledwie okresie jedności. Co prawda nie był to rozłam w chrześcijańskim Kościele Imperium Rzymskiego. Emigracja nestorianów uchroniła go przed niebezpieczeństwem równoległego istnienia na obsza­ rze Imperium dwóch Kościołów chrześcijańskich. Tyle tylko, że z chwilą powstania odrębnego Kościoła nestoriańskiego w Persji cesarz nie mógł pretendować do roli protektora i wyzwoliciela chrześcijańskich podda­ nych państwa perskiego. Rządy Cesarstwa Wschodniorzymskiego dostrzegły natychmiast nie­ bezpieczeństwo, którego źródłem była uchwała soboru w Efezie. Usi­ łowały też uchwałę tę skorygować. W tym celu zebrał się w roku 451 w Chalcedonie nowy sobór powszechny. Uchwalony na nim symbol wiary, według którego Chrystus posiada dwie natury — Boga i czło­ wieka — które są w nim zjednoczone bez pomieszania, w całości i nierozdzielnie, nosił wszelkie znamiona kompromisu. Chodziło o to, by po­ czynić ustępstwo na rzecz wciąż jeszcze potężnych arian, którzy za­ przeczali wspólistności Boga i Chrystusa. Stąd wzmianka o ludzkiej naturze Chrystusa. Nestorianów, którzy upatrywali w Chrystusie dwie natury, miało pozyskać słówko „bez pomieszania”. Zwycięzcom z Efezu zaś miało dać zadośćuczynienie dodanie słowa „nierozdzielnie”. Ale kom­ promisowa formuła Chalcedonu nie mogła już utrzymać jedności Kościo­ ła. Skrzydła radykalne poszczególnych kierunków chrześcijańskich nie uznały osiągniętego w Chalcedonie kompromisu. Pierwszym skutkiem był rozłam w Kościele w Egipcie. Skrzydło radykalne utworzyło własny Kościół koptyjski z patriarchą na czele (457). Obok niego istniał wierny cesarzowi, czyli melchicki (od aramejskiego słowa melech, odpowiada­ jącego greckiemu basileus, które oznaczało wtedy cesarza wschodniorzym­ skiego) Kościół egipski zwolenników Chalcedonu. Za przykładem egipskim poszli w VI stuleciu radykałowie syryjscy z okolic Edessy. Utworzyli oni pod przewodem Jakuba Baradaja własny Kościół chrześcijański, który oddzielił się od Kościoła Imperium Rzymskiego. Wyznawców jego od

43

Narodziny chrześcijańskiego imperium

imienia ich pierwszego przywódcy nazywano odtąd jakobitami. W tym samym mniej więcej czasie, w pierwszej połowie VI wieku, na synodzie w Dwinie, stolicy części Armenii pozostającej pod panowaniem perskim, zrywają z Kościołem Imperium Ormianie. Oznaczało to początek procesu, który w perspektywie musiał prowa­ dzić do likwidacji Imperium Romanum. Trzy Kościoły, które oderwały się od Kościoła Imperium, ponieważ w przeciwieństwie do zwolenników kompromisowej formuły Chalcedonu obstawały przy formule monofizytów, głoszących jedną, niepodzielną naturę Chrystusa, jako swoim wy­ znaniu wiary, miały przewagę przede wszystkim w krajach, przez które prowadziła droga do Indii. Misjonarze ich pozyskali dla monofizyckiego wyznania wiary kraje położone na południu po obu stronach Morza Czerwonego. Kraje te trwały odtąd wiernie przy monofizytyzmie. Abi­ synia i szczepy chamickie Sudanu uznały przywództwo duchowe pa­ triarchy koptyjskiego w Aleksandrii. Arabia południowa, Syria wscho­ dnia i arabskie szczepy Iraku i Syrii opowiedziały się za chrześcijań­ stwem w postaci monofizylyzmu syryjskiego i uznały jako głowę Ko­ ścioła patriarchę Antiochii. Chrześcijanom w Iraku i Iranie, którzy przyjęli nestoriańskie wyznanie wiary, przewodził patriarcha rezydujący w Ktezyfonie. W Armenii po synodzie w Dwinie powstał armeński monofizycki Kościół narodowy z własnym patriarchą, który przybrał tytuł Katolikosa. Razem z syryjskim patriarchą monofizyckim było więc teraz na Wschodzie czterech patriarchów chrześcijańskich, którzy nie należeli już do Kościoła Cesarstwa. Sytuacja ta rzutowała nie tylko na politykę kościelną państwa wschodniorzymskiego. Zastosowanie przemocy wobec tych Kościołów zamknę­ łoby przed Imperium wrota na świat. Bizantyńska polityka wschodnia — jeśli droga do Indii miała pozostać dla Bizancjum otwarta — musiała liczyć się z tymi Kościołami i unikać zerwania z nimi. Należało iść na ustępstwa i w sprawach wiary zgodzić się na kompromis. Z drugiej strony jednak, ciążyło to na stosunku cesarza do własnego Kościoła, a przynajmniej do licznych jego przedstawicieli, którzy w każdej próbie zbliżenia się do odszczepieńczych Kościołów dopatrywali się od razu od­ stępstwa od prawowitej wiary. Cesarstwo musiało przeto stale trzymać w pogotowiu poważne siły dla uśmierzania własnego Kościoła wewnątrz Imperium. Podejmowane w tym celu akcje niewiele czasem różniły się od wojny domowej. Represje policyjne przeciw zbuntowanym biskupom, aresztowania wysokich dostojników kościelnych i użycie wojska przeciw konspiracyjnym ruchom kościelnym były na porządku dziennym. Po­ lityka kościelna rządów bizantyńskich, które musiały się liczyć z odszczepieńczymi Kościołami, prowadziła przeto nieuchronnie do wyobco­ wania zachodnich części Imperium od Bizancjum. To one z kolei okre-

4. Kościół Myrelaion, obecnie Bodrum Dżami w Stambule. Pierwsza połowa X wieku.

5. Wnętrze kościoła klasztornego Hosios Lukas. X wiek.

Nowe państwo i jego niechrześcijańscy poddani

49

ślały teraz bizantyński Kościół jako heretycki. Rozwierała się przepaść. Zachód odsuwał się od bizantyńskiego cesarza i jego Kościoła jako od czegoś obcego. To wyobcowanie rodziło stopniowo pragnienie rozdziału, które doprowadziło w końcu do powstania dwóch oddzielnych Kościołów: zachodniego i bizantyńskiego. Ten sam proces, który na Wschodzie roz­ począł się wkrótce po utworzeniu Kościoła chrześcijańskiego, powtórzył się więc później na Zachodzie. W ten sposób doszło do owej separacji Kościoła bizantyńskiego od Kościołów chrześcijańskich na Wschodzie i na Zachodzie, którą uznać należy za jedną z przesłanek ukształtowania się kultury bizantyńskiej.

NOWE PAŃSTWO I JEGO NIECHRZEŚCIJAŃSCY PODDANI

Związanie się państwa rzymskiego z chrześcijaństwem pociągnęło za sobą również — obok odłączenia się Kościołów wschodnich — odcięcie się od religii niechrześcijańskich. Także i to nadało pewne piętno obliczu kultury bizantyńskiej, pogłębiło bowiem separatyzm, który uznać na­ leży za jedną z najważniejszych przesłanek tworzenia się tej kultury. Wśród religii niechrześcijańskich pierwsze miejsce zajmuje religia ży­ dowska. Ze wszystkich religii niechrześcijańskich na obszarze Imperium Rzymskiego liczyła ona najwięcej wyznawców. Za czasów Konstantyna i jego następców wyznawało judaizm osiem procent mieszkańców Impe­ rium Rzymskiego, czyli blisko cztery miliony. Stosunek do tej najwię­ kszej mniejszości religijnej pogorszył się zdecydowanie, gdy chrześci­ jaństwo stało się religią oficjalną państwa rzymskiego. Już ustawy wydane przez pierwszych cesarzy chrześcijańskich świadczą o zwrocie, jaki nastąpił. Ustawy te zdeterminowały na przeciąg bez mała tysiąca pięciuset lat sytuację wyznawców religii żydowskiej w państwach Zacho­ du i Wschodu. Jako Żydów określało Cesarstwo Rzymskie — podobnie jak później państwa zachodnie — wyznawców religii żydowskiej. Przed wprowa­ dzeniem chrześcijaństwa jako religii państwowej Żydzi byli pozbawieni jedynie prawa krzewienia swej wiary; nie wolno im było nawracać oby­ wateli rzymskich na prozelitów zupełnych, a więc stosować wobec nich takich przepisów religii żydowskiej, jak na przykład te, które postu­ lowały obrzezanie. Nie było natomiast zakazów wymierzonych przeciw tak zwanym półprozelitom, których łączył z Żydami jedynie kult Jehowy i święcenie soboty. Żydzi nie byli w owych czasach traktowani gorzej niż inni poddani Imperium. Mogli uzyskać obywatelstwo rzymskie i pia­ stować urzędy publiczne. Na obszarze Palestyny i tam gdzie istniały większe gminy żydowskie, posiadali pewną — ograniczoną wprawdzie — 4 — Historia kultury bizantyńskiej

50

Narodziny chrześcijańskiego imperium

autonomię, która gwarantowała im organizację kościelną z własną jurys­ dykcją i uprawnieniami do wymierzania kary; wyłączona była jedynie kara śmierci. Zwierzchnik duchowny wszystkich Żydów, patriarcha, re­ zydował w Palestynie. Państwo rzymskie nadało mu najwyższe rzym­ skie tytuły honorowe, jak Vir Spectabilis i Vir Illustris. Do praw świec­ kich, jakie mu przyznano, należało również prawo ściągania podatków od wszystkich Żydów zamieszkujących Imperium. Przysługiwało mu także prawo pobierania od nich daniny w postaci aurum coronarium, która służyła na pokrycie jego własnych wydatków. Pierwsi cesarze chrześcijańscy — za namową swoich duchownych do­ radców — w krótkim czasie pozbawili obywateli rzymskich, wyznaw­ ców mozaizmu, równości wobec prawa, z której korzystali obywatele Imperium, i zlikwidowali istniejącą autonomię żydowską. Zaczęło się od zakazu pozyskiwania prozelitów. Potem nastąpiły ograniczenia do­ tyczące budowy nowych synagog. Stare synagogi wolno było remonto­ wać jedynie, jeżeli groziło im zawalenie. Dalsze ustawy odmawiały Ży­ dom prawa do piastowania urzędów i występowania przed sądem w cha­ rakterze adwokatów, zabraniały posiadania chrześcijańskich niewolni­ ków i stosowały surowe sankcje w razie zawierania małżeństw miesza­ nych. Inne przepisy naruszały żydowskie prawo spadkowe, uznając prawo do sukcesji Żydów, którzy przyjęli chrzest i których prawo żydowskie wyłączało przez to z udziału w spadku. Synody chrześcijańskie za­ kazywały zwracania się o poradę do lekarzy żydowskich, a kapłani chrześcijańscy nawoływali w słowie i piśmie do bojkotu Żydów. Na­ stępnym krokiem była likwidacja samorządu żydowskiego. Patriarsze odebrano (415) jurysdykcję świecką, a następnie pozbawiono go również prefektury honorowej. W roku 425, kiedy zmarł ostatni patriarcha z rodu Hillelów, nie dopuszczono do wyboru nowego i zniesiono urząd patriarchy. Danina, którą dotąd Żydzi składali patriarsze, aurum co­ ronarium, wpływała teraz do skarbu państwa rzymskiego. Duchowne przywództwo Żydów po zniesieniu patriarchatu przeszło na tak zwaną Akademię, radę starszych, która w VI wieku usadowiła się w jednej z miejscowości nad Jeziorem Tyberiadzkim. Akademia ta posiadała naj­ ważniejsze uprawnienia patriarchatu. Ona wyłącznie miała prawo po­ woływania na urzędy starszych, ona też ustalała kalendarz żydowski. Orzeczenia Akademii były wiążące we wszystkich sprawach związanych z wykładnią Pisma świętego i stosowaniem prawa kościelnego. Ustawodawstwo rzymskie dotyczące Żydów obrazuje, jak dalece mniej­ szość żydowska w chrześcijańskim państwie rzymskim wyzuta była z praw obywatelskich i ludzkich. Powtarzające się w krótkich odstępach czasu pogromy Żydów wyładowywały się nie tylko w burzeniu żydow­ skich domów modlitwy, których władze rzymskie nie pozwalały potem

Nowe państwo i jego niechrześcijańscy poddani

51

odbudowywać, lecz pochłaniały również liczne ofiary w ludziach. Sto­ pniowo zaszczepiały one ludności żydowskiej Imperium Rzymskiego nie­ nawiść do państwa, które ją prześladowało. Żydów rzymskich łączyły szeroko rozgałęzione stosunki z gminami żydowskimi poza granicami Imperium, toteż prześladowania mniejszości żydowskiej odbiły się na stosunkach Cesarstwa Rzymskiego z jego sąsiadami na południu i na wschodzie — z Persją, a zwłaszcza z państwami arabskimi. Wszak w po­ łudniowej Arabii rządzili okresowo królowie wyznający judaizm, a i w Hedżasie niektóre szczepy arabskie przyjęły wiarę żydowską. Ośrodkiem małego państewka żydowskiego była wyspa Jotabe u wylotu zatoki Akaba. Na prześladowania Żydów w Cesarstwie Rzymskim od­ powiedziały owe arabsko-żydowskie państwa zakazem handlu z kupcami rzymskimi. A że szlak handlowy, prowadzący z Gazy nad Morzem Śród­ ziemnym do południowoarabskich miast portowych nad Oceanem Indyj­ skim, biegł niemal wyłącznie przez terytoria tych państw arabskich, ogłoszona przez nie blokada handlu rzymskiego zahamowała dowóz su­ rowców z wybrzeży Arabii i Afryki Wschodniej. Zagrożony był również handel Rzymu z Indiami odbywający się drogą morską, mogło go bo­ wiem sparaliżować zamknięcie cieśniny Bab el Mandeb przez mozaistyczne królestwo Himiarytów w Arabii południowej. Każdy niemal akt represji skierowany przeciw Żydom w Imperium wywoływał akcję odwetową ze strony państw żydowsko-arabskich, która wyrządzała dotkliwe szkody gospodarce rzymskiej. -^Prześladowania Żydów w Imperium odbiły się również poważnie na stosunkach z Persją. Żydzi nie podlegali w Persji żadnym specjalnym ograniczeniom. Podobnie jak nestorianie posiadali tu własną organiza­ cję kościelną. Zwierzchnik Żydów perskich, osiadłych w Iraku już od czasów wygnania babilońskiego, nosił tytuł egzylarchy. Wprawdzie pod względem hierarchii ustępował on patriarsze w Jerozolimie, cieszył się jednak, jako głowa najstarszej i największej diaspory żydowskiej, wiel­ kim autorytetem. Tutejsze, wielce poważane szkoły rabinackie ogłaszały również komentarze do Pisma, Misznę i Midrasz, uznawane za wiążące na równi z komentarzami szkół palestyńskich. Rzecz godna uwagi, że Talmud babiloński uzyskał wyłączną moc obowiązującą wypierając wcze­ śniej powstały Talmud jerozolimski. Żydzi w Iraku wspierali gnębionych współplemieńców i współwy­ znawców w Cesarstwie Wschodniorzymskim. Żydzi w Palestynie, przy­ łączonej do Imperium Romanum, wraz z Żydami w Iraku, z którymi łączyła ich więź wspólnoty plemiennej i religijnej, zawsze stawali po stronie perskiej. Każdemu prawie najazdowi Persów na Syrię i Pale­ stynę towarzyszyły powstania tamtejszych gmin żydowskich. Kiedy Je­ rozolima została zdobyta przez Persów, a później — w pierwszej poło4*

____

Narodziny chrześcijańskiego imperium

wie VII wieku — przez Arabów, dochodziło za każdym razem do rzezi osiadłej tam chrześcijańskiej ludności rzymskiej. Sprawcami tych rzezi byli Żydzi. Wroga Żydom polityka Cesarstwa Wschodniorzymskiego zaostrzyła się jeszcze w VI i VII wieku. Justynian I nie tylko nie uznawał kalendarza żydowskiego, kiedy na przykład żydowskie święto Paschy przypadało przed chrześcijańskim, lecz ingerował również w sprawy kultu. Od niego pochodzi prawo nakazujące, aby modlitwa i czytanie Pisma (Tory i Ksiąg Proroków) odbywało się nie tylko po hebrajsku z aramejskim targum (tłumaczeniem), lecz równocześnie po grecku i po łacinie. Z greckich prze­ kładów Biblii dozwolona była jedynie Septuaginta i w wyjątkowych wy­ padkach tłumaczenie Akwili. Od tego czasu w Cesarstwie Bizantyńskim obok hebrajskiego tekstu Pisma korzystano z targum greckiego. Posłu­ giwano się również językiem greckim w liturgii. Ów grecko-żydowski język kościelny przechodził ewolucję równoległą do rozwoju języka grec­ kiego. Na Korfu zachowały się targum pisane w pospolitej greczyźnie, którymi Żydzi bizantyńscy posługiwali się podczas nabożeństwa. Korzy­ stanie z komentarzy wielkich szkół rabinackich — Miszny i Midraszu — było w ogóle zakazane. Czy Justynian wydając wszystkie te zarządzenia, narzucając gminie żydowskiej w Cesarstwie odrębny język kultu, zmie­ rzał do tego, by ją wyizolować ze wspólnoty ogólnożydowskiej? Tego nie wiemy. W każdym razie jego zakazy i nakazy celu takiego nie osią­ gnęły. Nie mogły rozbudzić w Żydach poczucia więzi z państwem bi­ zantyńskim odwetowe akcje represyjne cesarzy, jak na przykład prze­ śladowania zarządzone przez Herakliusza I na wieść o masakrze lud­ ności chrześcijańskiej, jakiej dokonali Żydzi w Jerozolimie po zdobyciu tego miasta przez Persów. Wezwania cesarzy do represji wobec Żydów ogłaszane były nie tylko w Cesarstwie, lecz również w ówczesnych państwach germańskich, takich jak państwo Wizygotów, do których wy­ syłano w tym celu specjalne poselstwa. Rządom bizantyńskim nie udało się rozwiązać kwestii organicznego zespolenia Żydów z państwem chrzęś­ ci jańsko-rzymskim. Żydzi pozostali w Cesarstwie Bizantyńskim obcym ciałem zachowując swą samoistność plemienną i wiarę. Getto żydowskie w Konstantynopolu nad Złotym Rogiem niewiele się różniło od gett miast średniowiecznych na Zachodzie. Mimo nieprzejednanego na pozór antagonizmu, jaki zachodził pomię­ dzy Żydami a państwem bizantyńskim, udział Żydów w kulturze bizan­ tyńskiej był znaczny. Odnosi się to przede wszystkim do bizantyńskiego śpiewu kościelnego; wykształcił się on z żydowskiego pierwowzoru. Naj­ większy poeta bizantyński, Romanos, był Żydem nawróconym na chrześ­ cijaństwo, a przecież to on jest właściwym twórcą bizantyńskich hym­ nów’. Romanos żył za czasów cesarza Anastazjusza. Twórczość jego przy­

Nowe państwo i jego niechrześcijańscy poddani

53

pada na pierwsze dwudziestolecie VI wieku. Znaczna część hymnów, które się zachowały, obok wpływu pierwowzorów syryjskich wykazuje również związek ze śpiewem liturgicznym Żydów. Wśród zbiorów Genissy * w Kairze, znajduje się fragment pieśni liturgicznej, na której praw­ dopodobnie wzorował się Romanos w jednym ze swych hymnów. Żydow­ ski wpływ na ukształtowanie się liturgii bizantyńskiej i bizantyńskiego śpiewu kościelnego przejawił się w pełni dopiero w VI wieku, a więc w czasach, które znamionowała bezwzględna walka prowadzona przez państwo rzymskie z wyznawcami judaizmu. W tych właśnie czasach daje się zauważyć — najpierw w Kościele bizantyńskim — odchodzenie od starej hellenistycznej kultury późnego antyku. Dotyczy to przede wszyst­ kim formy nabożeństwa. Jak wiadomo, najstarsza forma nabożeństwa chrześcijańskiego, agapa, wspólny posiłek, tak jak ją zgodnie opisywali Teodoret i Tertulian, nie znała hymnów. Formę nabożeństwa kształto­ wała muzyka instrumentalna i wielogłosowy śpiew. Śpiewom gminy to­ warzyszyło klaskanie w ręce, ruchy rytmiczne i dźwięki dzwoneczków. Melodie pieśni śpiewanych podczas nabożeństwa miały po części świecki charakter. Według relacji o nabożeństwach arian śpiewali oni pieśni duchowne na melodie pieśni marynarzy. Dość znaczny też udział w naj­ dawniejszej chrześcijańskiej muzyce kościelnej miały elementy tak zwa­ nej muzyki aleksandryjskiej, którą wprowadzili do Imperium Rzymskie­ go niewolnicy murzyńscy z Sudanu. Już Klemens z Aleksandrii wystę­ pował przeciw tej ,,murzyńskiej muzyce”, którą z uwagi na jej pocho­ dzenie i formę można przyrównać do współczesnej muzyki jazzowej. Ojcowie Kościoła piętnowali tę muzykę, głośną, prostacką, rytmiczną, bardziej instrumentalną niż wokalną. Potępiali sentymentalne i chro­ matyczne harmonie, które, podobnie jak zdobnicze koloratury, wtargnęły również do chrześcijańskiej muzyki kościelnej. W przeciwieństwie do tych wczesnych chrześcijańskich form liturgicznych nabożeństwo żydow­ skie pozbawione było zarówno akompaniamentu instrumentalnego, jak i wielogłosowego śpiewu. Forma jednogłosowych hymnów przyjęta w nabożeństwie żydowskim stała się również w VI wieku formą obowiązującą w nabożeństwie chrześ­ cijańskim (gregoriańskim). Nie była to zresztą jedyna dziedzina, w której judaizm wywarł wpływ na kulturę bizantyńską. Podobnie dukt i obraz pisma, jak również skróty słów (kontrakcje) oraz liczenie sylab i liter miało związek z formą i kształtem manuskryptów żydowskiej Tory. Wpływ ten szedł nawet tak daleko, że w bizantyńskich manuskryptach Pisma świętego posługiwano się tym samym podziałem na lekcje, który stosowany był przy obrzędowym czytaniu Tory i Ksiąg Proroków. Tak więc, na przykład, podział na lekcje w manuskrypcie Jezajasza z Kumran odpowiada w zupełności podziałowi na perykopy bizantyńskiego

54

Narodziny chrześcijańskiego i

Prophetologion ♦. Także notacja, którą posługiwano się w kościele bizan­ tyńskim przy odczytywaniu Pisma świętego była wzorowana na notacji, za pomocą której zaznaczano szczegóły recytacji przy czytaniu Tory. Notacja ta była poprzedniczką bizantyńskiej neumy, która miała ułatwić kantorom intonowanie śpiewów kościelnych. Streszczając się można po­ wiedzieć, że wpływ kultury żydowskiej na powstanie bizantyńskiej poezji kościelnej i kształtowanie się liturgii bizantyńskiego nabożeństwa był znaczny. W sposób równie bezwzględny jak religię żydowską prześladowało Ce­ sarstwo Wschodniorzymskie inne religie niechrześcijańskie i ich wyznaw­ ców. Niemniej wpływ kulturalny tych religii był równie znaczny, jak wpływ judaizmu. Muzykologia chrześcijańska, na przykład, przejęła od gnostyków system ośmiu tonów — ośmiu ichoi (cztery kyrioi i cztery plagoi). Religie niechrześcijańskie miały jeszcze w VI wieku licznych zwo­ lenników nie tylko na wsi, lecz również w kręgach wielkomiejskiej inte­ ligencji. Te niechrześcijańskie ruchy religijne były ostro zwalczane. Zna­ kiem czasu była likwidacja uniwersytetu ateńskiego, która zadała cios neoplatonizmowi naukowemu, ale nie neoplatonizmowi jako ruchowi re­ ligijnemu. Dekret Justyniana, obwieszczający zamknięcie bram tej uczel­ ni, wiązał się z atakami chrześcijańsko-sofistycznej szkoły w Gazie na wy­ kładających w Atenach filozofów neoplatońskich, uczniów Proklosa. Ale z równą bezwzględnością zwalczał też cesarz religijne konwentykle neoplatońskie. Znalazł wszak Justynian w osobie biskupa Jana z Efezu, znanego ze swej po syryjsku pisanej historii Kościoła, komisarza szcze­ gólnie do tej roli odpowiedniego, który z nieprześcignioną zręcznością umiał wytropić i likwidować te sekty i konwentykle pogańskie. Na VI wiek bowiem przypadły również czasy likwidacji poganizmu rzymskiego. Przez pół stulecia po edykcie mediolańskim pogan jeszcze oszczędzano. Edykt mediolański proklamował bowiem równouprawnienie chrześcijaństwa z rzymską religią państwową. Dlatego też rzymskie urzę­ dy kapłańskie były jeszcze w przedostatnim dziesięcioleciu IV wieku re­ gularnie obsadzane. Dopiero potem zaczęto konfiskować dobra, z których ptynęły dochody na utrzymanie tych urzędów. Później wydano zarządze­ nia likwidujące instytucje sakralne poganizmu rzymskiego. Dopiero Ju­ stynian w Konstantynopolu z właściwą sobie energią nakazał niszczyć wszędzie ołtarze i posągi bogów. Prawda, że część senatorów rzymskich, którym przewodziły stare rody patrycjuszowskie, jak Symmachowie i Annicjusze, trwała początkowo dalej przy pogaństwie i wygłaszała w sena­ cie odważne mowy w obronie odwiecznych rzymskich instytucji pogań­ skich. Ale i ich opór stopniowo został przez rządy cesarstwa złamany. Wypróbowane środki, takie jak usuwanie z senatu i konfiskata majątku, działały niezawodnie. Walka rządów cesarstwa z poganizmem rzymskim

Reorganizacja administracji centralnej

55

miała o tyle wpływ na rozwój kultury bizantyńskiej, że usuwała z nauki i nauczania przedstawicieli starej tradycji antycznej. Wszak jeszcze w końcu V stulecia nauczycielami na uniwersytetach w Aleksandrii, Bej­ rucie, Atenach i Konstantynopolu byli po większej części poganie. Za­ mknięcie budynków, w których nauczali, i zawieszenie wypłaty uposażeń, godziło w nich jako tych, którzy w większości swej strzegli do tego czasu pomostów do kultury hellenistycznego antyku.

IV

PRZEBUDOWA PAŃSTWA

REORGANIZACJA ADMINISTRACJI CENTRALNEJ, PIERWSZE KROKI W KIERUNKU GOSPODARKI KONTROLOWANEJ PRZEZ PAŃSTWO

Mówiliśmy dotąd o warunkach, które wpłynęły na ukształtowanie się odrębnej kultury bizantyńskiej, teraz należy z kolei omówić jej po­ czątki. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że podział Imperium Rzymskiego, założenie nowej stolicy, Konstantynopola, są najbardziej widomymi oznakami przełomu. Ale to, co pod naporem wędrówki na zachód plemion wschodniogermańskich nastąpiło 17 stycznia 395 roku, było już niczym więcej jak tylko odcięciem liny okrętu dawno już go­ towego do rejsu. Na skutek przesunięcia się centrum gospodarczego i kulturalnego wewnątrz Imperium warunki po temu dojrzały już wcze­ śniej. Nie należy przeto wiązać początków kultury bizantyńskiej z tą datą ani z założeniem Konstantynopola. Trzeba przede wszystkim uwzględnić wewnętrzny proces rozwoju Imperium Rzymskiego, poprzedzający datę 17 stycznia 395 roku. On to bowiem przygotował przełomowe zmiany, jakie się dokonały za Justyniana i jego następców, zmiany, które uto­ rowały drogę do zwycięstwa nowej kultury nad kulturą późnego antyku. Należy przy tym mieć na uwadze, że na skutek podziału Imperium kul­ tura póżnoantyczna rozwijała się odmiennie na Zachodzie i na Wscho­ dzie. Zasadnicze rysy kultury bizantyńskiej ukształtowały się już w tym okresie. Zanim się więc zajmiemy decydującym starciem nowych prą­ dów z dziedzictwem kulturalnym późnego antyku w epoce Justyniana, musimy przyjrzeć się owej fazie przygotowawczej. Wewnętrzną budowę państwa i formy gospodarki miejskiej i agrarnej, które w tym okresie przybierają nową postać, musimy rozpatrywać już jako zalążki przy­ szłej epoki bizantyńskiej. Struktura ekonomiczna tego okresu przygo­ towawczego, w zakresie gospodarki miejskiej, zachowała się również

56

Przebudowa państwa

w kulturze bizantyńskiej. Jeśli idzie o gospodarkę agrarną, w której powstają nowe formy, zbadanie tego okresu poprzedzającego ma decy­ dujące znaczenie dla zrozumienia reform, które zapoczątkowane zostały w czasach Justyniana i stanowią przejście do epoki bizantyńskiej. Należy przeto wyjść od owych reform w Cesarstwie, które za Dioklecjana i Kon­ stantyna przekształciły wewnętrzną budowę państwa i przez zmiany form gospodarki prowadziły również w ostatecznym rachunku do prze­ obrażeń socjalnych. Reformy te rozpoczęły się w administracji central­ nej, a następnie objęły prowincje i miasta wpływając na życie każdego mieszkańca Imperium w mieście i na wsi. Nowa organizacja administracji centralnej, tak jak ją zapoczątkował Dioklecjan, i w kształcie, jaki jej nadano za Konstantyna i jego bezpo­ średnich następców, nie była tworem od początku do końca nowym, lecz oznaczała tylko przekształcenie istniejących już instytucji. Dawne rzym­ skie władze centralne okresu Cesarstwa, które przetrwały aż do czasów Dioklecjana, zostały zreorganizowane i otrzymały nowe zadania. Mo­ delem, na którym wzorowała się owa reforma, była administracja cen­ tralna w Egipcie, tej najbardziej pod względem gospodarczym rozwiniętej części Imperium. Administracja ta istniała od czasów zdobycia Egiptu przez Aleksandra Wielkiego i zachowała się nienaruszona również w cza­ sach okupacji rzymskiej, działając w zasadzie w dotychczasowych for­ mach. Administracja centralna — w czasach Dioklecjana mogła się ona wylegitymować sześćsetletnią bez mała tradycją — stanowiła sztab kie­ rowniczy gospodarki egipskiej, która od początków swego istnienia była regulowana przez państwo. Było to konsekwencją jej zależności od wy­ lewów Nilu. Przymus pracy przy robotach publicznych, obowiązkowe dostawy, kontrola produkcji rolnej i monopol państwowy we wszystkich prawie dziedzinach działalności gospodarczej były tu regułą od najdaw­ niejszych czasów. W Cesarstwie Rzymskim do środków gospodarki regulowanej, wypró­ bowanych w Egipcie, sięgnięto w obliczu wielkiego kryzysu gospodar­ czego, który w końcu III wieku ogarnął nie tylko Półwysep Apeniński, lecz prawie cały obszar śródziemnomorski. Reformy gospodarcze, które miały się rozpocząć od administracji centralnej, musiały iść w różnych kierunkach. Trzeba było przez stabilizację pieniądza zahamować postępu­ jącą wciąż inflację. Z drugiej strony zaś należało dążyć do podniesienia produkcji rolnej i przemysłowej. Dostawy ze strony rolnictwa musiały zapewnić zaopatrzenie wojska i ludności wielkich miast zatrudnionej w przemyśle. Przemysł powinien był dostarczać coraz więcej swoich wyrobów na eksport, aby przyczynić się w ten sposób do nagromadze­ nia większego zasobu metali szlachetnych, bez którego niepodobna było prowadzić polityki mocarstwowej.

Reorganizacja administracji centralnej

57

Reorganizacja zarządu centralnego polegała przede wszystkim na po­ dziale kompetencji, nie wprowadzała natomiast podziału władzy polity­ cznej. Cesarz, jako ten, który posiadał imperium, zachował nadal władzę najwyższą. Wprawdzie władza ta pierwotnie została mu przekazana jako urząd, już wkrótce jednak rzymskie prawo państwowe określiło ją jako imperium merum. Oznaczało to, że decyzja cesarza nie jest ograniczona jakimikolwiek postanowieniami prawa (rex legibus solutus). Natomiast urzędnicy, nie wyłączając tych, którzy zajmowali najwyższe stanowiska ministerialne, posiadali w odróżnieniu od cesarza jedynie imperium mixtum, co oznacza, że w podejmowaniu decyzji byli ograniczeni postano­ wieniami prawa. Mimo tych daleko idących przywilejów stanowisko ce­ sarza było jeszcze w późnym Cesarstwie pojmowane jako urząd, na co wskazuje rozróżnianie między prywatnym majątkiem cesarza a skarbem państwa. Pojmowanie państwa jako posiadłości osobistej, właściwe ksią­ żętom europejskim XVII i XVIII wieku, obce było zarówno cesarzowi rzymskiemu, jak i bizantyńskiemu. Podział kompetencji w ramach reformy Dioklecjana i jego następców obejmował pięć różnych dziedzin. Powołano urząd ministra, który spra­ wował nadzór nad całym życiem gospodarczym, dalej dwa oddzielne urzędy ministerialne lub dowództwa dla kierowania wojskiem, następnie ministerstwa obejmujące resorty wymiaru sprawiedliwości i polityki zagranicznej, jak również ministerstwa finansów państwowych oraz pry­ watnych domen cesarza. Miałoby się ochotę upatrywać w tej organizacji analogię do współczesnego gabinetu ministrów, ale pomiędzy gabinetem XIX i XX wieku a wspólnym przedstawicielstwem rzymskich urzędów państwowych jako kolegium zachodzi jednak pewna różnica. Kierownicy rzymskich urzędów państwowych ani nie ponosili odpowiedzialności współczesnych ministrów resortowych, ani też nie działali w obrębie ści­ śle rozgraniczonych resortów, których szefowie na posiedzeniach gabi­ netu koordynują swą działalność i podejmują uchwały w drodze głoso­ wania. Istniały oczywiście powiązania pomiędzy poszczególnymi urzę­ dami, wynikające z przydzielonego zakresu działania, nie było jednak wyraźnie określonego rozgraniczenia między resortami i instytucjami. Radę cesarską, którą tworzyli wszyscy kierownicy władz państwowych, zbierając się w miarę potrzeby, można przyrównać jako instytucję do rady książęcej w Europie środkowej i zachodniej XVI i XVII wieku. Nowa organizacja władz rządowych w cesarstwie, w której można upa­ trywać pierwszy zalążek rozwoju późniejszej kultury bizantyńskiej, nie miała na celu stworzenia rady ministrów ujmującej cesarzowi część jego władzy. Celem jej było odciążenie cesarza, tak aby mógł on podołać wielorakim zadaniom, jakie stawały przed nim w związku z realizacją

58

Przebudowa państwa

reformy. W tym właśnie celu dokonano nowego podziału resortów i zre­ formowano dotychczasową radę cesarską. W czasach przed nowym podziałem władz rządowych najpotężniejszym obok cesarza człowiekiem był praefectus praetorio. Stał on na czele wszystkich władz i formacji wojskowych należących do praetorium, głównej kwatery cesarza. Spośród wszystkich tych funkcji przydawało mu szczególnego znaczenia politycznego sprawowanie dowództwa nad strażą przyboczną cesarza. Poza zagadnieniami wojskowymi pomagał on cesarzowi w załatwianiu spraw administracyjnych, zastrzeżonych do kom­ petencji cesarza, oraz zastępował cesarza. Obecnie pozbawiono go tej funkcji. W nowym podziale urzędów powierzono mu nadzór nad wszyst­ kimi dziedzinami życia gospodarczego, połączony z szerokimi pełnomo­ cnictwami. W zakresie swoich kompetencji prefekt był wyposażony w nie­ ograniczoną władzę sądową, był więc równocześnie najwyższą instancją odwoławczą. Dlatego nie można było w sprawach gospodarczych odwo­ ływać się do cesarza jako ostatniej instancji, aby na tej drodze uzyskać rewizję wyroku wydanego przez prefekta. Do najważniejszych zadań z zakresu działania prefekta praetorium na­ leżała kontrola nad rolnictwem. Polegała ona na nadzorowaniu dostaw z tytułu annony. Annona była to danina w naturze, jaką świadczyła wieś. Przeznaczeniem jej było zaopatrywanie w żywność ludności wielkich miast i wojska. Gospodarkę miejską nadzorował prefekt kontrolując ceny i dostawy przemysłu miejskiego dla państwa (canon uestium). Do pozo­ stałych zadań prefekta należał nadzór nad pocztą, nad budynkami pu­ blicznymi, korporacjami miejskimi (o charakterze przymusowym), szkol­ nictwem, nad państwowymi wytwórniami broni oraz warsztatami obję­ tymi monopolem państwowym. Podporządkowane były mu również ma­ gazyny i składnice broni. Do zadań jego należał także pobór rekrutów (tironum praebitio). Praefectus praetorio mógł więc dzięki posiadanym pełnomocnictwom kontrolować wszelkie dziedziny życia publicznego, mające jakikolwiek. choćby odległy, związek z gospodarką. Jako kierownik resortu budo­ wnictwa publicznego miał w swojej pieczy budowę kanałów, wodociągów’ i spichrzów niezbędnych dla dalszego rozwoju rzemiosła i rolnictwa. Jako szef poczty Cesarstwa mógł podejmować odpowiednie środki w celu przy­ spieszania dowozu produktów rolnych, przeznaczonych do aprowizacji wojska i ludności miejskiej. W oparciu o te pełnomocnictwa mógł prefekt zbudować w Imperium Rzymskim gospodarkę kontrolowaną przez państwo, analogiczną do tej, jaka wówczas, już od sześciuset lat, sprawnie funkcjonowała w części Imperium — w Egipcie. Urząd prefekta praetorium istniał już trzysta lat, zanim uległ reorganizacji za panowania Dioklecjana i Konstantyna. W cza­

Reorganizacja administracji centralnej

59

sach Justyniana, a więc w dwieście pięćdziesiąt lat po rządach Diokle­ cjana, odebrano mu wprawdzie ważne zadania, znaczenie jego jednak nie uległo zmianie, ponieważ urzędy, którym te zadania przekazano, jak na przykład urząd logotety (logothetes tou stratiotikou) — zmierzały rów­ nież do reglamentowania gospodarki. Przejęcie rozwiniętego w Egipcie greckiego systemu zarządzania, które znalazło wyraz w reorganizacji urzę­ du prefekta praetorium, wzmocniło znacznie wpływy greckie wewnątrz tego urzędu. W części urzędów centralnych już od początków IV stulecia zadomowił się w kancelariach język grecki w przeciwieństwie do pla­ cówek dowództwa wojskowego, które aż do początków VII stulecia po­ sługiwało się łaciną jako językiem urzędowym i językiem komendy. Inne urzędy państwowe, przede wszystkim ministerstwo sprawiedliwości, trwa­ ły również do początków VII stulecia przy łacinie. Organizacja urzędów wojskowych i dowództwa w obrębie zarządu cen­ tralnego oparta była za Konstantyna przede wszystkim na podziale według rodzajów broni. Istniało osobne dowództwo naczelne piechoty, na czele którego stał magister peditum, oraz naczelne dowództwo kawalerii z ma­ gister eąuitum na czele. Naczelnym wodzem całości sił zbrojnych był, tak jak i przedtem, cesarz. Osobne dowództwa naczelne dwóch rodzajów broni zostafy rozwiązane już w IV stuleciu, wojska zaś podporządkowano wspólnym dowództwom powołanym na zasadzie regionalnej. Utworzono dowództwo naczelne wojsk europejskich, na czele którego stanął ma­ gister militum per Illyricum, oraz dowództwo wojsk azjatyckich z ma­ gister militum per Orientem na czele. Utworzenie tych dwóch do­ wództw — przetrwały one aż do początków VII wieku — wywarło ogrom­ ny wpływ na proces formowania się państwa bizantyńskiego. Z czasem utworzono dalsze dowództwa regionalne. Na początku VII wieku było już pięć okręgów wojskowych; one to stały się podstawą późniejszego podziału administracyjnego Cesarstwa Bizantyńskiego. Obok urzędów administracji centralnej, sprawujących kierownictwo nad gospodarką i wojskiem, istniały jeszcze cztery urzędy naczelne o cha­ rakterze ministerstw. Kierownicy ich dzielili się wespół z radą, utworzoną z urzędników zawodowych i stałych członków, zarządem pozostałych re­ sortów i administracją finansów. Ci czterej ministrowie wraz z radą pod przewodnictwem cesarza tworzyli gremium kierujące polityką zagra­ niczną i wewnętrzną Imperium. Jeden z nich, magister officiorum, wysu­ wał się na czoło z uwagi na resorty, którymi kierował, tak że z poczy­ nionymi już wyżej zastrzeżeniami można by go przyrównać do premiera gabinetu. Magister officiorum kierował resortami protokołu i polityki za­ granicznej, równocześnie był kierownikiem policji politycznej (schola agentium in rebus) i sprawował dowództwo nad gwardią pałacową. Ko­ lega jego, minister sprawiedliwości, nosił tytuł ąuaestor sacri palatii. Do

60

Przebudowa państwa

zadań jego należało opracowywanie dekretów i reskryptów cesarskich, za które przejmował na siebie częściową odpowiedzialność cyfrując doku­ ment pod adnotacją „legi" (czytałem). Obok ministrów spraw zagranicz­ nych i sprawiedliwości było jeszcze dwóch ministrów finansów: comes sacrarum largitionum i comes rerum privatarum. Comes sacrarum largitionum zarządzał skarbem państwa, do którego wpływały podatki płacone w gotówce i który regulował zobowiązania pieniężne państwa, wypłacając żołd wojsku, pobory urzędnikom, jak również uiszczając kwoty należne obcym suwerenom z tytułu zawartych umów politycznych. Comes rerum privatarum zarządzał kasą prywatną cesarza, do której wpływały docho­ dy z dóbr i domen (od domus, greckie oikoż) cesarskich. Był on najwyż­ szym przełożonym kuratorów, z których każdy zarządzał dobrami cesar­ skimi w obrębie jednej z części Imperium. Z wpływów tych pochodziły środki na utrzymanie prywatnych oddziałów wojskowych cesarza, jak na przykład oddziały jazdy, zwane scholae palatinae. Z tego samego źródła czerpano fundusze na budownictwo podejmowane przez cesarza, na dary publiczne, na widowiska cyrkowe, które cesarz organizował, na przyjęcia państwowe i bieżące koszty utrzymania dworu. Dobra cesarskie były pry­ watną własnością cesarza. Każdy cesarz był ponadto dziedzicem własności prywatnej swego poprzednika. A że w późnym Cesarstwie Rzymskim nie doszło do powstania dynastii, prywatny majątek cesarza w normalnych warunkach musiał się powiększać z każdą kolejną zmianą na tronie. Ważną rolę w systemie władz centralnych, przekształconych lub nowo utworzonych przez Dioklecjana i Konstantyna, odgrywała również rada cesarska, consistorium. Rada ta w formie consilium principis istniała już we wczesnym Cesarstwie. Nowym elementem, który wniosły dopiero re­ formy obu cesarzy, była względna regularność posiedzeń i udział w ra­ dzie stałych członków. Rada przybrała teraz inny charakter, niż miała dawniej, kiedy to dorywczo zapraszani na posiedzenia zmienni członkowie z rodów senatorskich nadawali temu zgromadzeniu charakter raczej przed­ stawicielstwa stanowego. Stali członkowie (comites), z których każdy kierował określonym resortem, mieli w swej pieczy uporządkowaną admi­ nistrację. Wprowadzono również podział tych radców cesarskich według rang hierarchicznych. Dokonał się tu więc proces podobny jak w Europie w XV i XVI stuleciu, kiedy to radców księcia, predestynowanych do tego stanowiska z tytułu urodzenia, zastąpiło kolegium złożone z osobi­ stości z akademickim wykształceniem i fachową znajomością rzeczy. Rada złożona z zawodowych urzędników zachowała się również w pań­ stwie bizantyńskim. Różni się tym ono od państw zachodnich średnio­ wiecza. Należy jednak mieć na uwadze, że ta rada, zbierająca się niezbyt regularnie pod przewodnictwem cesarza, złożona z fachowych ministrów i powiązanych z resortami radców, pod względem sprawności nie mogła

___

Reorganizacja administracji centralnej

61

się równać z nowoczesnymi instytucjami tego typu. Wiązało się to w nie­ małej mierze z ściśle przestrzeganym ceremoniałem dworskim, który obo­ wiązywał również na posiedzeniach rady cesarskiej. Nie darmo owa przez Konstantyna zreorganizowana rada nosiła miano consistorium. Na po­ siedzeniach członkowie rady musieli stać (consistere). Jest rzeczą oczy­ wistą, że przy takiej formie odbywania posiedzeń trudno było załatwiać wnioski i projekty, które wymagały przed podjęciem uchwały omówienia, wymiany zdań między cesarzem i jego doradcami. Siłą rzeczy powstawa­ ły więc nowe urzędy, które z kolei rywalizowały z istniejącymi instytu­ cjami. Tworzono je przede wszystkim w bezpośrednim otoczeniu cesarza. W ramach, jakie narzucał ceremoniał, jedynie w rzadkich wypadkach mógł cesarz bez przygotowania podejmować decyzje na posiedzeniach ra­ dy. Aby się przygotować, musiał się zaznajomić z projektami i wnioskami ministrów i radców przed posiedzeniem. Posiedzenie zamieniało się przeto w akt ceremonii, w którym sprawy uprzednio już uzgodnione i zdecydo­ wane potwierdzano raz jeszcze w uroczystej scenerii. Tworzono więc sztaby koordynujące i nowe dykasterie *, których zadaniem było oma­ wianie i uzgadnianie przed oficjalnymi posiedzeniami konsystorium pro­ jektów będących na porządku dziennym obrad. Nowe te urzędy rozrosły się niebawem w cesarską kancelarię prywatną, którą od pomieszczenia, jakie zajmowała w prywatnych apartamentach cesarskich, nazwano cu­ biculum. Cubiculum znaczeniem swoim odpowiada terminom takim jak ,,kamera” i „gabinet”. Pracowników tego urzędu nazywano cubicularii (szambelani) i secreti (sekretarze). Kierownik kancelarii prywatnej cesa­ rza nosił tytuł praepositus sacri cubiculi (przełożony gabinetu cesarskie­ go). Cubiculum rozwinęło się niebawem w organ władzy, który, jeśli idzie o znaczenie polityczne, górował nad radą cesarską — consistorium. Nie było rzeczą przypadku, że Narses, naczelny wódz armii cesarskiej w Italii, wyposażony w rozległe pełnomocnictwa, piastował urząd praepositi sacri cubiculi. W późnym Cesarstwie Rzymsko-Bizantyńskim dokonywał się zatem podobny proces jak w terytorialnych państwach europejskich w XVI i XVII wieku. Antagonizm, jaki istniał tam pomiędzy consistorium (rada) i cubiculum (kamera), cechował tu instytucje rady i kamery. Tutaj kamera księcia stała się gabinetem, czyli centralnym ośrodkiem kierow­ nictwa państwowego, gdy natomiast rada straciła na znaczeniu, zamienia­ jąc się w ciało o charakterze raczej parlamentarnym, mającym wpływ tylko pośredni na bieg spraw państwowych. Tak więc również w XVI i XVII stuleciu powstanie nowego organu władzy, gabinetu, spowodowa­ ne było zmianą stosunku panującego do jego doradców. Jeżeli ceremoniał odgrywał teraz na szczeblu cesarskich władz central­ nych większą rolę, to fakt ten wskazuje, podobnie jak nowa organizacja różnych urzędów zarządu centralnego, na wywodzący się z Aleksandrii

62

Przebudowa państwa

wpływ hellenistycznych metod rządzenia. Ceremoniał ten jeszcze za pa­ nowania diadochów Aleksandra Wielkiego, Seleucydów i Ptolemeuszy, wyrósł z kultu władcy podówczas wprowadzonego. Ten kult władcy prze­ jęli cesarze rzymscy. Cesarz stał się tym samym osobą sakralną, bogiem państwa, któremu każdy poddany bez względu na religię, jaką osobiście wyznawał, winien był oddawać cześć boską. Niemożność pogodzenia wia­ ry chrześcijańskiej ze spełnieniem obowiązku obywatelskiego, wynikają­ cego z kultu cesarza, zrodziła konflikt między państwem rzymskim a chrześcijanami. W czasach późnego Cesarstwa Rzymskiego formy kultu władcy wy­ kształciły się jeszcze bardziej. Na skutek przejęcia przez rzymski kult państwowy kultu Słońca, co nastąpiło za panowania bezpośrednich po­ przedników Konstantyna, uznany został cesarz za emanację boga Słońca. Wyniesiony do godności boga, uosabiał cesarz znikanie i ponowne ukazy­ wanie się słońca podczas przypadającego na dzień przesilenia zimowego, dzień narodzin Boga, święta Prokypsis. Święto to, w czasie którego cesarz występował w pantomimie przedstawiając wschodzące ponownie słońce, było w Cesarstwie Bizantyńskim uroczyście obchodzone do końca jego istnienia. Wprowadzenie chrześcijaństwa jako religii państwowej nie wpłynęło — jak o tym świadczy obchodzone nadal święto Prokypsis — na zmianę tego ceremoniału, a cesarz chrześcijański, podobnie jak pogań­ ski, pretendował również do przywileju pośmiertnej czci sakralnej. Dla­ tego Konstantyn przez analogię do pośmiertnego tytułu ,,Divus Augustus”, jaki nadawano zmarłym cesarzom pogańskim, zażądał przyznania mu godności „Protos Apostolos”, ,,Pierwszego Wśród Apostołów”. Polecił też, gdy wznoszono przeznaczony dla niego grobowiec, ustawić cenotafy dwunastu apostołów wokół sarkofagu. W tym. mauzoleum cesarskim, ko­ ściele Dwunastu Apostołów, odprawiano też potem specjalne nabożeństwa ku czci zmarłego cesarza. Podobnie jak w Aleksandrii, gdzie w określone dni w świątyniach, wzniesionych obok mauzoleów Aleksandra Wielkiego i jego następców, odbywały się uroczystości religijne ku czci deifikowanych królów. Nie darmo ogłoszono w Rzymie za papieża Damazego tezę o prymacie świętego Piotra jako księcia apostołów. Była to odpowiedź na roszczenia cesarskie. Było rzeczą oczywistą, że cesarz, który pragnął, by widziano w nim emanację boga Słońca, który rościł sobie pretensje do czci, jaką okazy­ wano apostołom Chrystusa, nie mógł również wyrzec się sakralnego ce­ remoniału swoich poprzedników, jeśli nie chciał narazić się na profana­ cję. Ceremoniał cesarski musiał tedy obowiązywać nawet wobec naj­ wyższych dostojników Cesarstwa. Tym się tłumaczy, dlaczego dostojni członkowie rady cesarskiej musieli obradować trwając w pozycji sto­ jącej przed obliczem cesarza i osłaniając przed nim ręce jak przed

Walka o podniesienie produkcji rolnej

63

bóstwem.* W aspekcie ceremoniału również cesarz chrześcijański był bo­ giem. Przybycie jego, jak w misteriach kultów orientalnych ukazanie się bóstwa, zapowiadały odsłaniające się kolejno kotary. Posiedzenia rady cesarskiej, odbywające się w tej sakralnej inscenizacji, mogły więc tylko sprowadzać się do zatwierdzania uchwał, które uzgodniono już uprzednio poza tym gremium.

WALKA O PODNIESIENIE PRODUKCJI ROLNEJ

Po reorganizacji zarządu centralnego reformą objęte zostały również prowincje. Reforma państwa rzymskiego, mająca na celu rozciągnięcie kontroli państwa nad gospodarką na wzór egipsko-hellenistyczny, wyma­ gała przede wszystkim zmiany dotychczasowej formy zarządu regional­ nego. Prowincje były zbyt wielkie, aby móc zapewnić państwu wystar­ czającą kontrolę ludności. Pierwszym krokiem do wprowadzenia na ob­ szarze Cesarstwa gospodarki regulowanej musiał być przeto nowy podział administracyjny państwa. Zamiast dawnych wielkich prowincji, które zlikwidowano, utworzono sto mniejszych. Do V stulecia liczba ich wzro­ sła nawet do stu dwudziestu. Prowincje te połączono w dwanaście więk­ szych jednostek, tak zwanych diecezji. Dzięki tej nowej strukturze pro­ wincji sieć administracyjna stała się gęstsza. Rozporządzano też lepszym aparatem administracyjnym, co ułatwiało wprowadzenie nowego systemu podatkowego, który wraz z reformą pieniądza stanowił rdzeń cesarskiego programu reform. Program ten miał na celu podniesienie wydajności produkcji miejskiej. Było to jednak niemożliwe do osiągnięcia bez należytego zaopatrzenia ludności wielkich miast w płody rolne. Dlatego świadczeniom w produk­ tach rolnych, tak zwanej annonie, nieregularnie odtąd egzekwowanej przez władze państwowe, nadano za Dioklecjana charakter regularnie ściąganego podatku w naturze. Z początku ustalano wysokość annony co pięć lat, później co piętnaście. Podstawą do wymiaru rocznej kwoty do­ staw była deklaracja zobowiązanego do świadczeń. Zobowiązanym do nich był każdy rolnik uprawiający więcej niż jedno iugum gruntu. lugum (jarzmo) była to powierzchnia gruntu, jaką — uwzględniając warunki lokalne — mógł uprawić jeden człowiek (caput). Dlatego też w składanej co pięć, a później co piętnaście lat deklaracji podatkowej musiały być podane dla każdego gospodarstwa iuga i capita. Podstawą do ustalania wymiaru świadczeń była przeto miara ludzkiej wydajności pracy. W ten sposób chciano zmusić chłopów i właścicieli gruntów do zwiększania produkcji. To, co rolnik wygospodarował ponad kontyngent annony, należało do niego. Deklaracje służące do ustalenia

64

Przebudowa państwa

wymiaru annony uwzględniały nie tylko ludzką siłę roboczą, notowaną jako capita, lecz również liczbę zwierząt pociągowych, którą rejestrowano jako capita anrmalium. Świadczenia obejmowały zboże, oliwę, wino i by­ dło. Za egzekwowanie kontyngentów podatkowych byli odpowiedzialni urzędnicy prefekta. Oni też organizowali dalszy transport płodów rolnych do placówek zajmujących się aprowizacją wojska i wielkich miast. Reforma ta, wprowadzając stałe, regularnie w określonych terminach egzekwowane świadczenia w naturze, których wymiar oparty był na okre­ ślonej normie wydajności pracy ludzkiej, zapoczątkowała regulowanie gospodarki przez państwo w późnym Cesarstwie Rzymskim. Wyznaczyła ona kierunek rozwoju gospodarczego na długie wieki, bo prawie do czasu zdobycia Konstantynopola przez krzyżowców. Charakterystyczne dla gospodarki regulowanej wprowadzenie określo­ nych (odpowiednio do kierunku polityki gospodarczej obniżanych lub podwyższanych) norm pracy, które znajdowało wyraz w ustalaniu sto­ sunku iugatio-capitatio, musiało w konsekwencji prowadzić do zmian w strukturze socjalnej ludności. Annona faworyzowała przede wszystkim wielką własność ziemską. Wymiar jej bowiem uwzględniał wprawdzie rozmiary powierzchni uprawnej i liczebność rozporządzalnej siły robo­ czej, nie brał jednak pod uwagę — przy ustalaniu kontyngentów — świadczeń, inwentarza rolnego i budynków gospodarczych. Wielki wła­ ściciel ziemski, który posiadał młyny, tłocznie do wyciskania winogron i oliwek oraz spichrze i rozporządzał liczną siłą roboczą, jaką stanowili niewolnicy i dzierżawcy — łatwiej mógł się wywiązać ze świadczeń niż małorolni chłopi i dawni osadnicy wojskowi. Musieli oni przeważnie wy­ pożyczać zwierzęta pociągowe i narzędzia rolnicze, a z młynów i tłoczni mogli korzystać tylko za opłatą. Ich siłę roboczą stanowili niemal wyłącz­ nie członkowie rodzin. W przypadku nieurodzaju te warstwy ludności nie były w stanie uiścić annony. W konsekwencji tego procesu znaczna część wolnych dotąd chłopów uzależniała się od wielkich właścicieli ziemskich, aby móc w charakterze dzierżawców dalej uprawiać swą rolę. Annonę, którą do tej pory świad­ czyli sami, uiszczał teraz za nich wielki właściciel ziemski. Wygląda na to, że te godzące w chłopa skutki annony odpowiadały intencjom ustawo­ dawcy. Patrząc z punktu widzenia całości gospodarki, uznawał on praw­ dopodobnie drobną gospodarkę chłopską za nieopłacalną, małe gospodar­ stwa bowiem dostarczały, procentowo biorąc, znacznie mniej produktów niż wielka własność rolna. Możliwe przeto, że posługiwano się annoną jako środkiem nacisku na małorolne chłopstwo, aby je zmusić do związa­ nia się z wielką własnością, prywatną i państwową. Dla rządów Cesar­ stwa bowiem jedynie to miało znaczenie, co sprzyjało zwiększaniu pro­ dukcji zboża, warunkującemu podniesienie zdolności wytwórczej gospodar-

Jak pracował przemysł

65

ki miejskiej. Nie można było osiągnąć wzrostu produkcji zboża w oparciu o małorolnych chłopów, po większej części potomków dawnych osadni­ ków wojskowych. Rozwój przemysłu miejskiego wymagał również wiel­ kich, racjonalnie pracujących gospodarstw w rolnictwie. Ustawy przy­ wiązujące do ziemi również i tego chłopa, który utracił swój grunt, dostarczały wielkiej własności ziemskiej doświadczonej siły roboczej, ja­ ką stanowili wywłaszczeni przez annonę małorolni chłopi. W ten sposób annona, której skutki sięgały znacznie dalej niż jej cel bezpośredni sprowadzający się do dostarczania produktów rolnych na potrzeby mia­ sta i wojska, stała się dla Cesarstwa środkiem do podniesienia zdolności wytwórczej przemysłu przez zwycięskie rozegranie bitwy o zboże. Główne okręgi rolnicze zostały powiązane z wielkimi miastami prze­ mysłowymi, aby w ten sposób zapewnić wytwórczości miejskiej większe możliwości rozwojowe. Tak więc Egipt zaopatrywał Konstantynopol, Sy­ cylia i Afryka Rzym, Liguria (zachodnia część niziny Padu) i Apulia Rawennę. Dostawy tych prowincji żywiły zatrudnioną w przemyśle lud­ ność wielkich miast. Powstał tedy ścisły związek między produkcją rolną a wytwórczością przemysłową. Przerwy w dostawach aprowizacyjnych pociągały za sobą cofanie się produkcji przemysłowej i tym samym kur­ czenie się obrotów towarami przemysłowymi w międzypaństwowej wy­ mianie handlowej. Skutkiem tego był spadek wpływów podatkowych miast, które żyły z handlu swoimi wyrobami przemysłowymi. Bez wzglę­ du na to, czy warsztaty znajdowały się w rękach prywatnych, czy też stanowiły monopol państwowy, zatrudnionych w nich robotników trzeba było należycie zaopatrywać w żywność, by ich utrzymać na miejscu. Dla­ tego też wprowadzono nadzór państwowy nad wszystkimi zakładami, mającymi udział w zaopatrywaniu ludności w oliwę, mięso, chleb lub suszone ryby. Wydano dekret nakazujący jednoczenie ich w przymusowe korporacje i nadzorowano ich pracę i kalkulację cen. Zboże i oliwę wy­ dawano ściśle ograniczonemu kręgowi osób w określone dni za okazaniem specjalnych talonów (tesserae). W Rzymie było około 2300 placówek dys­ trybucji oliwy.

JAK PRACOWAŁ PRZEMYSŁ?

Środki podjęte przez rząd Cesarstwa, który wprowadzając regularne świadczenia z tytułu annony zmierzał do zwiększenia produkcji miejskiej, przyniosły korzyść niemal wyłącznie wielkim miastom. Zapoczątkowały one proces rozwojowy, który doprowadził w końcu do powstania gospo­ darki miejskiej ograniczonej do stolicy Cesarstwa, Konstantynopola. Za­ chowanie antycznego dziedzictwa było w niemałej mierze zasługą owej 5 — Historia kultury bizantyńskiej

66

Przebudowa państwa

gospodarki miejskiej. Zachowała ona dla kultury bizantyńskiej średnio­ wiecza to, co Zachód utracił w zamęcie wędrówki ludów. Gospodarka miejska, do której rozwoju dążył Konstantyn i jego bezpo­ średni następcy, przedstawiała się inaczej niż gospodarka naszych czasów. Nie znała ona ciężkiego przemysłu, współczesnych kombinatów łączących kopalnie rudy żelaznej i zagłębia węglowe. Przemysł w starożytności obejmował przede wszystkim produkcję tekstyliów, papirusu, szkła, ce­ ramiki, lamp, narzędzi żelaznych, broni, specyfików leczniczych, perfum, wyrobów skórzanych i najrozmaitszej biżuterii. Przemysł spożywczy ogra­ niczał się przeważnie do zakładów zajmujących się konserwowaniem artykułów spożywczych, takich jak ryby, mięso i owoce. Ryby na eksport po części suszono, po części zaś przetwarzano na mączkę rybną, którą sprzedawano w lnianych workach. Inne zakłady tej branży zajmowały się wyrobem sosów rybnych, cenionych bardzo przez smakoszy. Mięso peklowano lub przerabiano na suchą kiełbasę, owoce albo suszono (da­ ktyle, jabłka i śliwki), albo marynowano na miodzie w glinianych dzba­ nach. Najważniejszą gałęzią gospodarki późnego antyku był przemysł włó­ kienniczy. Utrzymał on prymat w życiu gospodarczym aż po wiek XVIII, kiedy to ustąpił miejsca powstającemu w tym czasie przemysłowi cięż­ kiemu. Przemysł włókienniczy późnego antyku tylko częściowo zaspoka­ jał swe potrzeby surowcowe w obrębie Imperium Rzymskiego. W szcze­ gólności musiano importować surowce do produkcji artykułów zbytku. Dotyczy to przede wszystkim przemysłu jedwabniczego. Aż do początków VII stulecia był on uzależniony od importu chińskiego jedwabiu surowe­ go. Przy tym jedwab chiński musiał być uprzednio przetkany na nowo w warsztatach syryjskich lub egipskich, zanim mógł być poddany dal­ szym procesom obróbki. Obok jedwabiu chińskiego do surowców prze­ twarzanych przez warsztaty tekstylne należała również bawełna indyjska. Z Indii przywożono także indygo, barwnik już wtedy stosowany w prze­ myśle włókienniczym. Późne Cesarstwo Rzymskie musiało przeto utrzy­ mywać otwarty dostęp do krajów, które były najważniejszym źródłem surowców dla jego przemysłu. Tym się tłumaczy jeden z głównych celów polityki Imperium Rzymskiego: zabezpieczenie drogi do Indii. Nie wszystkie warsztaty tekstylne były uzależnione od importu surow­ ców. Można tu wymienić zakłady (ergasteria) zachodniego wybrzeża Azji Mniejszej i Cylicji, które surowiec swój, wełnę owczą, sprowadzały z Wy­ żyny Anatolijskiej. Podobnie warsztaty zajmujące się farbowaniem tka­ nin nie stosowały wyłącznie barwników zagranicznych. Istniał już bo­ wiem w owych czasach przemysł chemiczny, który z powodzeniem naśla­ dował pochodzące z Indii indygo i dużo droższą jeszcze purpurę. Wyro­ bem prawdziwej purpury, barwnika uzyskiwanego z pewnego gatunku

Jak pracował przemysł

67

ślimaków morskich, zajmowały się specjalne warsztaty w Tyrze. Był on °bjęty monopolem cesarskim, a sprzedaż purpury podlegała znacznym ograniczeniom. Chemiczną namiastkę purpury, szkarłat, produkowano na zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej. Przemysł włókienniczy późnego antyku obejmował jednak nie tylko zakłady zajmujące się wyrobem przędzy lub produkcją i farbowaniem tkanin. Na dużą skalę była również rozwinięta konfekcja. Niektóre war­ sztaty, na przykład, wytwarzały wyłącznie określone rodzaje płaszczy, które podobnie jak ich pierwowzory w Brytanii nosiły celtycką nazwę birroi. Inne zakłady specjalizowały się w płaszczach szytych na wzór ga­ lijski, jeszcze inne polecały modele mające naśladować modę belgijskich Nerwiów. W przeciwieństwie do Półwyspu Apenińskiego ważne gałęzie przemysłu utrzymały się również w pomniejszych miastach Syrii, Azji Mniejszej i Egiptu. Dotyczy to przede wszystkim włókiennictwa, które miało tu tradycje sięgające jeszcze czasów przedhellenistycznych. Tak więc produk­ cja płótna w Cylicji, Syrii i Egipcie koncentrowała się głównie w śred­ nich miastach i była już w owych czasach dosyć wąsko wyspecjalizowana. Cypr, na przykład, produkował tylko serwety i prześcieradła. Bardziej wykwintne tkaniny były monopolem Syrii. Wyroby warsztatów w Byblos, Scythopolis pod Damaszkiem, Laodykei, Tyrze i Bejrucie słynęły na całym świecie i mogły być eksportowane poza granice Imperium po najwyższych cenach. Jeśli idzie o tkaniny zbytkowne, zdarzało się niekie­ dy, że w produkcji jednej sztuki współdziałały ze sobą nawet daleko od siebie położone miasta. Tak więc jedwab chiński, sprowadzany przez Pal­ mirę z Persji, musiał być naprzód w Syrii przez tkaczy jedwabiu (serikopoioi) przetkany na nowo odpowiednio do zachodniego gustu, następnie był farbowany purpurą w słynnych warsztatach Sydonu w Fenicji i do­ piero na koniec haftowano go złotem w Aleksandrii w Egipcie. Purpuro­ wy jedwab był dwanaście i pół raza droższy’ niż przetkany chiński jed­ wab surowy i trzy razy droższy niż purpurowa wełna. Ceny na tego ro­ dzaju zbytkowne towary utrzymywały się na wysokim poziomie, mimo że dostępne były również tańsze imitacje, jak wełna szkarłatna, farbowa­ na w Nicei, w Bitynii, za pomocą barwników chemicznych. Wełna ta znaj­ dowała również znaczny pokup. Położenie robotników w przemyśle włókienniczym było ciężkie. Tylko bardzo poszukiwani specjaliści otrzymywali godziwą płacę. Praca niewol­ nicza obniżała płace wolnych rzemieślników. Powszechnie przeważała płaca akordowa. Jedynie kobiety otrzymywały dniówki. Przy płacy akor­ dowej podstawą wynagrodzenia w warsztatach tekstylnych była, na przy­ kład, waga utkanej wełny. Hafciarzy opłacano według wagi wyszytej nici złotej. Występowały tu zresztą wielkie różnice. Wypłacane zarobki 5*

68

Przebudowa państwa

wahały się od 25 denarów za hafty zwyczajne do 1000 denarów za bardzo skomplikowane i wysoko cenione hafty złote. 1000 denarów, płacono tu za jedną uncję (27 do 28 gramów) przerobionego materiału. Przy zasze­ regowaniu robotników do poszczególnych kategorii stosowano również dla tej samej pracy podział na różne klasy jakości, mające wpływ na wy­ sokość płacy. Tylko w farbiarniach obowiązywała płaca od sztuki. Do­ kładne stawki taryfowe określały wynagrodzenie za każdą sztukę.*

ZWYCIĘSTWO NAD INFLACJĄ. NOWA MONETA

Uregulowanie zaopatrzenia ludności zatrudnionej w przemyśle w arty­ kuły spożywcze było tylko jednym z warunków intensyfikacji gospodarki miejskiej. Rzeczą równie ważną była stabilizacja pieniądza i organizacja gospodarki miejskiej. Uregulowanie problemu monetarnego musiało jed­ nak poprzedzić podjęcie środków zmierzających do wprowadzenia kon­ troli cen i pokierowania zbytem. Inflacja, która zaczęła się w Imperium Rzymskim pod koniec III wie­ ku, zdezorganizowała całkowicie istniejący system cen. Szczególnie ucier­ piał na skutek inflacji rzymski handel zagraniczny. Deprecjacja denara srebrnego posunęła się tak daleko, że w roku 303 n.e. denar miał już tyl­ ko 1/44 swej pierwotnej wartości, a do roku 324 nastąpił dalszy dwudzie­ stokrotny spadek jego wartości do 1/880. Przyczyny tej inflacji tkwiły w ogromnych wydatkach wojskowych późnego Cesarstwa. Wydatki te całkowicie wyczerpały zasób metali szlachetnych, nagromadzony w po­ przednich stuleciach dzięki trybutom i eksploatacji nowych kopalni. Skut­ kiem tego było ustawiczne zmniejszanie zawartości srebra w denarach srebrnych i znaczne wahania wagi monet złotych. Toteż przejście od mo­ nety srebrnej do złotej oznaczało zasadniczy przełom w polityce monetar­ nej. Bity w złocie solidus o wadze 4,48 grama kruszcu stanowił solidną bazę dla nowej polityki gospodarczej. Podjęto specjalne środki, aby za­ pewnić właściwą wagę i wartość solida. Wpłacane do kasy państwowej złote monety przetapiano niezwłocznie i bito na nowo. Szło o to, by unik­ nąć wszelkiej straty na wadze i związanej z tym deprecjacji złotych mo­ net. Cel ten miały też na względzie przepisy nakazujące, aby przy wpła­ tach do kasy państwowej monety złote były ważone. Jeżeli stwierdzano niedowagę, wpłacający musiał wyrównać różnicę. Dzięki tym zarządze­ niom złoty solidus bizantyński mógł utrzymać swą pozycję jako waluta światowa aż po wiek XII.* Stabilizacja pieniądza sprzyjała nie tylko wzrostowi eksportu, lecz umożliwiła również stworzenie zrównoważonej gospodarki krajowej, rów­ nocześnie bowiem ustabilizowano drobne jednostki pieniężne, dla których

Ograniczenia wobec przedsiębiorców prywatnych

69

ustanowiono stałe relacje w stosunku do solida złotego. Położyło to kres cechującemu III stulecie kurczeniu się obiegu drobnych monet, które po­ wodowało trudności szczególnie w życiu gospodarczym na wsi. Dla więk­ szych transakcji finansowych, związanych przede wszystkim z płatnoś­ ciami w obrocie międzypaństwowym, jak przekazywanie trybutów i wy­ płata subsydiów, wprowadzono funt (litron) jako jednostkę pieniężną wyższego rzędu. Jeden funt złoty odpowiadał 72 złotym solidom. Stare inflacyjne denary stanowiły najniższą jednostkę monetarną nowego pie­ niądza. Liczono je na mieszki (folles). W porównaniu z współczesnymi walutami europejskimi, jak np. franki szwajcarskie, wartość poszczegól­ nych rodzajów monet bizantyńskich przedstawia się następująco: 1 funt złoty = 72 złote solidy (nomismata) = 110,96 fr. szw., 1 solid albo 1 nomisma (grecka nazwa solida) = 12 miliaresia = 24 keratia = 15,43 fr. szw., 1 keration = 12 folles = 0,64 fr. szw., 1 folles = 0,05 fr. szw. (5,33 centymy). Rzymskie monety srebrne miały w poszczególnych kra­ jach Imperium kurs niejednakowy. Na przykład w Egipcie za monety srebrne płacono więcej niż w innych prowincjach Cesarstwa.

PIERWSZE OGRANICZENIA WOBEC PRZEDSIĘBIORCÓW PRYWATNYCH

Z polityką monetarną wiąże się też ściśle kontrola cen i zbytu. Dla późnorzymskiej i bizantyńskiej polityki gospodarczej potrzeby ludności odgrywały rolę podrzędną. Najważniejsze zadanie przemysłu widziano w podnoszeniu wywozu. Wywóz zaś miał na celu umożliwianie przywozu do Imperium Rzymskiego zarówno surowców, jak i metali szlachetnych. Z drugiej strony ściśle przestrzegano zakazów nie dopuszczających do wywozu podstawowych artykułów spożywczych oraz ważnych surowców i półgotowych wyrobów przemysłowych. Zezwolenia na wywóz artyku­ łów tej kategorii były wydawane wyłącznie na podstawie specjalnych umów kompensacyjnych. Tak na przykład w wieku VII zezwolono na transport zboża z Cesarstwa Rzymskiego do Brytanii, ponieważ w zamian miała być dostarczona, zgodnie z zawartą umową, odpowiednia partia cyny. Wewnątrz Imperium wprowadzono rygorystyczną reglamentację pań­ stwową zbytu, która ograniczała wydatnie prawa poszczególnych oby­ wateli rzymskich. Na przykład pewne gatunki purpury w ogóle nie do­ cierały na rynek. Produkowano je wyłącznie na potrzeby cesarza i jego dworu. Podobnie jak zbyt towarów ściśle kontrolowany był też przez rząd Ce­ sarstwa rynek pieniężny. Ograniczenia stopy procentowej miały na celu przede wszystkim oddziaływanie na rynek pieniężny. Dozwolona ustawo-

70

Przebudowa państwa

wo stopa procentowa wynosiła w IV stuleciu dwanaście i pół procent. Nie oznacza to jednak, że nie żądano wyższego procentu. Przedsiębiorcom uprawiającym połączony z dużym ryzykiem handel zamorski udzielano nawet pożyczek krótkoterminowych na procent znacznie przewyższający połowę pożyczonej kwoty. Ustawodawca nie uznawał jednak takich pro­ centów, wobec czego opornego dłużnika nie można było zaskarżyć. Trud­ ności na rynku pieniężnym odbijały się szczególnie na eksporcie, który często był narażony na straty. Państwo musiało więc i tu ingerować biorąc na siebie zabiegi o dostarczenie kapitałów pieniężnych. W tym celu wprowadzono specjalną daninę eksportową. Miała ona dostarczać środ­ ków na finansowanie handlu z Indiami. W przeprowadzaniu tego rodzaju operacji pieniężnych posługiwano się również bankami, które istniały wówczas we wszystkich wielkich miastach. Można przypuszczać, że nader często zwłaszcza korzystano z kredytów bankowych dla finansowania kosztów przedsięwzięć wojskowych. Państwo nieraz zaciągało przy tym pożyczki pod zastaw podatków. Po śmierci Justyniana następca jego musiał przede wszystkim pokryć długi bankowe zmarłego cesarza. Jednym ze środków po temu była prawdopodobnie konfiskata majątku przeciw­ ników politycznych, którym po zmianie rządów wytoczono proces. Typową cechą systemu opartego na daleko posuniętej reglamentacji — która nie ograniczała się do ingerencji w sprawy gospodarki rolnej i prze­ mysłu miejskiego, lecz wprowadzała również formy organizacyjne wiążące kupców i przedsiębiorców — był podział gospodarki na określone sekcje. Każda z tych sekcji stanowiła odrębną korporację (systemu). Upra­ wianie jakiegokolwiek procederu zarobkowego było uzależnione od przyjęcia do fachowej korporacji, na co musiały wyrazić zgodę odpowied­ nie urzędy państwowe, a w szczególności prefekt miasta. Przedsiębiorca nie mógł przeto prowadzić jednocześnie kilku warsztatów przynależnych do różnych sekcji. Wskazuje to również, że gospodarka reglamentowana za czasów późnego Cesarstwa Rzymsko-Bizantyńskiego znajdowała się pod silnym wpływem swego pierwowzoru, gospodarki hellenistyczno-egipskiej. W hellenistycznym Egipcie, jak zresztą również w okresie Ce­ sarstwa, ogromna liczba profesji zarobkowych była monopolem państwo­ wym. Kto chciał uprawiać działalność w zawodzie lub rzemiośle uznanym za monopol państwa, musiał za przyjęcie do zawodu i jego uprawianie uiszczać państwu określone opłaty. W epoce późnego Cesarstwa Rzymsko-Bizantyńskiego, kiedy dopiero dokonać miało się przejście od wolnej gospodarki do gospodarki regla­ mentowanej, szukano nowych rozwiązań, w realizacji jednak nadzoru państwowego opierały się one ściśle na pierwowzorze hellenistyczno-egipskim. Posłużono się w tym celu istniejącymi od dawna korporacjami rze­ mieślników i innych zawodów. Korporacje te zreorganizowano, przy czym

Ograniczenia wobec przedsiębiorców prywatnych

71

nadano im charakter organów państwowych. Urzędnicy prefekta miasta decydowali o dopuszczaniu do nich nowych członków. Oni też wydawali dyspozycje dotyczące ilości i rodzaju towarów sprowadzanych przez rze­ mieślników do dalszego przerobu. Do nich należała decyzja, jakie usługi członkowie tych korporacji w obrębie swej specjalności świadczyć mają na rzecz państwa. Wszystko to było nawrotem do form nieobcych gospo­ darce starożytnej, form, w których od najdawniejszych czasów mobilizo­ wano obywateli do robót publicznych podejmowanych na wielką skalę przez państwo. W łonie gospodarki miejskiej przymus korporacyjny wprowadzano po­ czątkowo jedynie w dziedzinach działalności szczególnie ważnej dla pań­ stwa. Dopiero później, w VII stuleciu, w związku z wprowadzeniem sy­ stemu temów i radykalnymi zmianami w polityce agrarnej, wprowadzono również w gospodarce miejskiej konsekwentny system przymusowych korporacji dla wszystkich dziedzin działalności gospodarczej. Jeszcze w VII stuleciu, w czasach Justyniana — oprócz trudniących się rzemio­ słem i handlem w zakresie artykułów spożywczych — zrzeszone były w korporacjach przymusowych tylko nieliczne grupy zawodowe, szcze­ gólnie ważne dla państwa. Należały tu między innymi wszelkie zawody związane ze sprzedażą i przerobem jedwabiu. Prawdopodobnie już wtedy zrzeszono również w przymusowych korporacjach lekarzy, bankierów (argyropratai), notariuszy, złotników, jak również handlarzy olejków i ko­ rzeni. Nad notariuszami i lekarzami państwo zapewne roztaczało pewien nadzór i przedtem. Kontrola wszelkich aktów prawnych i dokumentów, rejestrowanych przez notariuszy, podobnie jak nadzór nad lecznictwem, jest czymś oczywistym również w państwie, które nie przeszło jeszcze na gospodarkę reglamentowaną. Rzeczą nową, wprowadzoną zapewne do­ piero w późnoantycznym okresie bizantyńskim, był nadzór nad wszystki­ mi przedsiębiorstwami, które związane były z wwozem surowców spoza granic Cesarstwa, jak warsztaty jedwabnicze, sklepy handlarzy olejków i korzeni oraz pracownie złotników. Nieodzowny był również, choćby z uwagi na operacje związane z finansowaniem handlu z dalekimi kraja­ mi, nadzór nad bankierami. Z tych samych powodów zrzeszono w kor­ poracjach przymusowych kupców i armatorów biorących udział w handlu zamorskim. Gdy podejmowano daleką wyprawę handlową, członkowie obu korporacji zawierali zgodnie z obowiązującymi przepisami umowę, która szczegółowo ustalała prawa i obowiązki obu stron.

72

Przebudowa państwa BILANS HANDLOWY IMPERIUM, CELE I SZLAKI EKSPORTU I IMPORTU RZYMSKIEGO

Jakie ryzyko musiało ciążyć nad handlem zamorskim, wynika choćby z tego, że statki były zbyt małe w stosunku do odległości, które musiały pokonywać. Należy przy tym mieć na uwadze małą w stosunku do obcią­ żenia statku powierzchnię żagli. Powierzchnia żagli średniego statku han­ dlowego o nośności 200 ton wynosiła zaledwie 140 do 160 m2. Przeciętna szybkość takiego statku nie przekraczała 3 mil morskich. Toteż w żeglu­ dze wewnętrznej przebycie trasy od brzegów Kampanii przez Sycylię i Maltę do Aleksandrii w pomyślnych warunkach pochłaniało dwanaście dni. Drogę od wybrzeży Morza Azowskiego do wyspy Rodos przebywały średniej wielkości statki w ciągu dziesięciu dni. Przy przewozie towarów do dalekich krajów trzeba było liczyć się ze znacznie dłuższym jeszcze czasem trwania żeglugi. Towary przeznaczone dla Indii musiano najpierw przewozić karawanami z doliny Nilu do portu Berenike w pobliżu dzisiej­ szego Ras Benas. Wybierano tę drogę, ponieważ żegluga z Klysmy nad Zatoką Sueską albo z Aili nad zatoką Akaba z powodu niepomyślnych wiatrów pochłaniała przeważnie zbyt wiele czasu. Z Berenike musiały statki zmierzające do Indii wypływać najpóźniej 1 lipca, trzydzieści dni bowiem trwała żegluga do Ocelis nad cieśniną Bab el Mandeb. Jeżeli zaś statek zawijał do tego portu po 1 sierpnia, nie mógł już wykorzystać w drodze do Indii południowo-zachodniego monsunu. Wiatr ten umożli­ wiał dotarcie do południowych brzegów Indii w ciągu czterdziestu dni. Rejs powrotny z Indii kształtował się pomyślniej. Z portów indyjskich wypływano we wrześniu, aby móc w drodze do Ocelis wykorzystać monsun północno-zachodni. Z Ocelis, dzięki wiatrom wiejącym nad Morzem Czerwonym, można było bez lądowania po drodze dopłynąć bezpośrednio do Klysmy pod Suezem albo Aili w zatoce Akaba. Najbardziej niebez­ pieczna i narażona na straty była żegluga na Morzu Czerwonym. Statki bardzo często przeoczały wąskie kanały między ławicami korali i w kon­ sekwencji rozbijały się o rafy albo też były kaperowane przez piratów arabskich, gdy płynęły na wodach przybrzeżnych. Wobec wielkiej wartości, jaką posiadały zarówno eksportowane towary zbytkowne, jak i importowane surowce, już utrata jednego statku była dla dotkniętego nią przedsiębiorstwa ciosem nieraz równoznacznym z cał­ kowitą ruiną. Państwo musiało przeto interweniować przez subwencjo­ nowanie przedsięwzięć eksportowych. Subwencje państwowe zapobiegały sytuacjom, w których pojedyncze przedsiębiorstwo uginało się lub wręcz upadało pod ciężarem straty przekraczającej jego wydolność finansową. Dzięki tym subwencjom, przy bardzo znacznych ogólnie biorąc obrotach,

Bilans handlowy Imperium

73

jakie osiągano, łatwo można było wyrównać straty poszczególnych arma­ torów i kupców. Handel zamorski z dalekimi krajami prowadzony przez późne Cesar­ stwo Rzymskie, a następnie przez Cesarstwo Bizantyńskie, zwłaszcza zaś handel z Indiami, musiał tedy mocno angażować państwo. Interesy han­ dlu zamorskiego miały też znaczny wpływ na politykę zagraniczną. W VI stuleciu podłożem zatargu zbrojnego między Persją a wschodniorzymskim Cesarstwem Bizantyńskim była walka o drogę do Indii, będąca zarazem walką o swobodny dostęp do rynków handlowych chińskiego jedwabiu w Azji Środkowej. Chiny, Indie, południowa Arabia i Etiopia dostarczały najważniejszych surowców dla produkcji artykułów zbytku, która była gałęzią przemysłu przynoszącą Cesarstwu nader wysokie zy­ ski. Z Chin przywożono jedwab, z Indii korzenie i przyprawy, jak pieprz, cynamon, imbir oraz cenny barwnik — indygo. Z Indii również sprowa­ dzano szlachetne gatunki drzewa, jak heban, drogocenne kamienie i złoto. Południowa Arabia i Etiopia dostarczały kadzidła, mirrę i afrykańską kość słoniową. Na liście wywozowej Cesarstwa Wschodniorzymskiego figurowały obok ceramiki wyroby ze szkła, towary tekstylne i wysokiej jakości narzędzia żelazne. Handel wschodniorzymsko-bizantyński korzystał nie tylko z własnych statków przy wywozie wyrobów przemysłowych z Imperium Romanum lub imporcie surowców i gotowych wyrobów, wymiana bowiem między Imperium i innymi krajami dokonywała się w niemałej części w obrębie granic Cesarstwa. Obce karawany i statki odwiedzały najważniejsze ośrodki handlowe i przemysłowe Imperium. Dla cudzoziemskich kupców przeznaczano tam specjalne dzielnice, odgrodzone murami od pozostałej części miasta. Tutaj otrzymywali oni kwatery i wyżywienie. Za korzysta­ nie z kwater, obejmujących nie tylko budynki mieszkalne, lecz również składy towarowe i stajnie, opłacali kupcy określone kwoty, za które wy­ dawano im też strawę i paszę dla zwierząt. Niezwłocznie po przybyciu musieli oni przedstawić władzom rzymskim dokładne spisy przywiezio­ nych towarów. Dopiero wówczas udzielano im zezwolenia na pobyt z ter­ minem przeważnie trzymiesięcznym. Dzielnice dla cudzoziemskich kup­ ców, nazywane mitata, istniały aż do upadku Cesarstwa Bizantyńskiego. W Konstantynopolu, na przykład, nad Złotym Rogiem obok getta żydow­ skiego mieściły się kolonie wenecjan oraz kupców z Pizy i Amalfi. Kolo­ nie cudzoziemskich kupców, podobnie jak handel dalekomorski korzysta­ jący z własnych statków, wywierały często wpływ na posunięcia polityki bizantyńskiej. Jeszcze silniejszy i trwalszy był ich wpływ na kulturę Cesarstwa. W drugiej połowie VI stulecia wielką rolę odgrywały kolonie s°gdyjskie i tureckie w Konstantynopolu, później kolonie włoskich miast portowych.

74

Przebudowa państwa

Już najstarsze mitata dzieliły się według narodowości. Nawet osiedla dalekich ludów, na przykład w VI wieku środkowoazjatyckich Turków, były zawsze licznie zamieszkane. Mitaton turecki w momencie zerwania stosunków bizantyńsko-tureckich w roku 581 zamieszkiwało około 100 osób, które powróciły wówczas do swego kraju. Do artykułów sprzeda­ wanych w Konstantynopolu za pośrednictwem kolonii sogdyjskich i tu­ reckich należały, oprócz jedwabiu chińskiego, kamienie szlachetne, jak rubiny z Badachszanu w północno-wschodnim Afganistanie. Znaczne roz­ miary osiągnął też przywóz wyrobów tamtejszego rzemiosła tkackiego, zwłaszcza dywanów i kunsztownie tkanych kotar namiotowych. Dywany te — dziś znane jako tureckie, afgańskie lub bucharskie — Bizantyńczycy nazywali „tkaninami Hunów”; zdobiono nimi nie tylko domy prywat­ ne, ale i wnętrza kościołów. W VI stuleciu istniała nawet w Konstanty­ nopolu specjalna moda zapożyczona od Hunów. Młodzieńcy strzygli wło­ sy na wzór Hunów i szyli sobie odzież naśladującą ich stroje. Oczywiście największe znaczenie dawało koloniom sogdyjskim i tureckim pośrednic­ two w handlu jedwabiem. Przecież właśnie handel jedwabiem chińskim ugruntował dobrobyt państw sogdyjskich. Bez porównania liczniejsze niż kolonie państw środkowoazjatyckich były kolonie Persów. Mieli oni swoje mitata nie tylko w stolicy Cesar­ stwa, Konstantynopolu, lecz również w innych miastach Imperium Rzym­ skiego. Mitaton perski istniał na przykład w Cezarei kapadockiej. Sprze­ dawano tu głównie znakomite wyroby rzemiosła skórzanego Iraku, któ­ re — jak popularne, farbowane na czerwono sandały ze słynnej „skóry babilońskiej” — należały do szczególnie poszukiwanych artykułów. Rzecz prosta, nie wszystkie towary reklamowane jako „skóra babilońska” po­ chodziły z perskiego Iraku. Podobnie i dzisiaj skóra nazywana „maroquin” przeważnie nie ma nic wspólnego z Marokiem, a własności swe i nazwę zawdzięcza tylko zręcznej imitacji. Nie inaczej działo się w Ce­ sarstwie Bizantyńskim ze „skórą babilońską”. W prowincji Fenicja istnia­ ły liczne zakłady zajmujące się wyrobem obuwia, które wyspecjalizowały się w imitowaniu tych perskich gatunków skóry. Naśladowanie cieszących się powodzeniem wyrobów perskich nie ogra­ niczało się do artykułów skórzanych. Jedwab chiński, przetkany w Iraku, miał tak wykwintne i gustowne wzory, że chętnie imitowano go w Cesar­ stwie Bizantyńskim, a następnie sprzedawano, podobnie jak artykuły skórzane, jako wyrób perski. Również w dziedzinie mody przez pewien czas ton nadawała Persja. Stroje kobiece VI wieku, zwłaszcza sztywno odstające spódnice, były wzorowane na modzie perskiej. Wymiana handlowa między Persją a Imperium Rzymskim nie ograni­ czała się do artykułów zbytku. Imperium Rzymskie było jednym z głów­ nych importerów daktyli z perskiej Mezopotamii. Ze swej strony Persja

Bilans handlowy Imperium

75

sprowadzała z Imperium duże ilości wina fenickiego; przewożono je na specjalnych łodziach w dół Eufratu do Seleukei. Niepoślednie miejsce zajmował również wywóz z Persji do Cesarstwa Bizantyńskiego wyrobów przemysłu ceramicznego. Zielone naczynia ceramiczne z Rakki, których produkcja sięga czasów wczesnoislamskich, przywożono do Imperium Rzymskiego tranzytem przez miasta Syrii wschodniej. Znaczne rozmiary osiągnął również przywóz tkanin perskich z indyjskiej bawełny. Nato­ miast surowe zakazy wzbraniały wywozu z Imperium wyrobów syryjskich wytwórni broni, których głównym ośrodkiem był Damaszek. Ale dzięki przemytowi, w którym walny udział mieli Beduini, słynne już i wtedy i wysoko cenione klingi damasceńskie, mimo zakazu wywozu, trafiały również i na rynki Persji. Handel z Persją, Etiopią, Indiami, państwami południowej Arabii i Azji Środkowej odbywał się w ramach gospodarki pieniężnej, wspólnej wszy­ stkim tym krajom, przy czym przeliczenia były oparte na relacjach środ­ ków płatniczych, będących w tych krajach w obiegu, do rzymskiego złotego solida. Natomiast handel z większością ludów ałtajskich oparty był na wymianie towarowej. Odnosi się to zarówno do Persji, jak i do wschodniorzymskiego Cesarstwa Bizantyńskiego. Każde z tych państw — można je określić jako wielkie mocarstwa późnego antyku — kontrolo­ wało pośrednio gospodarkę pieniężną grupy krajów należących do jego bloku monetarnego. W państwach tych bito bowiem monetę przystoso­ waną bądź do perskiego, bądź do bizantyńskiego pieniądza. Zewnętrznie znajdowało to wyraz w legendach tłoczonych pismem perskim albo grec­ kim. Wszystkie zatem państwa środkowoazjatyckie (państwa na obszarze dzisiejszego Afganistanu, w Sogdianie i dorzeczu rzeki Ili) i wschodniokaukaskie, a więc większa część dzisiejszej Gruzji i cały Azerbejdżan, należały do perskiego bloku monetarnego. Bizantyński blok monetarny — obok obszaru śródziemnomorskiego z państwami germańskimi — obejmo­ wał południową Arabię, Etiopię i w pewnym okresie północne Indie. Negus etiopski bił tedy monety z legendą grecką, uznane jako środek płatniczy również w południowej Arabii. Państwa wschodniego Kaukazu stosowały wprawdzie na swoich monetach legendę tłoczoną ich własnym pismem, ale sposób bicia tych monet wskazywał na przynależność ich do perskiego obszaru monetarnego. Handel z plemionami ałtajskimi, zamieszkującymi ziemie dzisiejszej Rosji wschodniej i Syberii, w którym uczestniczyły oba kolosy, odbywał się na podstawie wymiany towarowej. Towarem wymiennym były perskie i wschodniorzymskie naczynia srebrne. Wywożono srebro, ponieważ ludy te miały złota pod dostatkiem i srebro ceniły wyżej. Perskie i bizantyń­ skie misy srebrne docierały tedy do wschodnich kresów dzisiejszej Rosji europejskiej i na Syberię, a w zamian za nie przywożono stamtąd futra.

76

Przebudowa państwa

Nieprzypadkowo najwięcej tych mis srebrnych odkopano w rejonie Per­ mu i wzdłuż biegu Kamy; tu właśnie kończył się słynny szlak handlowy prowadzący z Syberii przez Ural na zachód. Nad Kamą i w okolicach dzi­ siejszego Permu dochodziło do wymiany futer syberyjskich na perskie i bizantyńskie naczynia srebrne. Futra kupcy-Hunowie (Ujgurowie), zamieszkali na wschód od Morza Azowskiego, przewozili do Chersonezu i Bosforu, portów bizantyńskich na północnym wybrzeżu Morza Czarne­ go. Stamtąd wysyłano je do wielkich miast obszaru śródziemnomorskiego. Dla Persji pośrednikami w handlu z ludami syberyjskimi były miastapaństwa Turkiestanu Zachodniego, zwłaszcza Samarkanda i Chorezm. Oprócz drogocennych futer, w szczególności bardzo poszukiwanych gro­ nostajów, sprowadzano z Syberii skóry psów morskich i innych gatunków fok. Skóry tych zwierząt znajdowały również zastosowanie jako pioruno­ chrony na masztach okrętowych. Handel z ludami germańskimi i z Galią, w okresie wczesnego Cesar­ stwa będący niemal wyłącznym monopolem Italii, w wyniku wielkiego kryzysu gospodarczego w drugiej połowie II lub w III wieku stał się do­ meną kupców syryjskich i egipskich. W IV stuleciu opanowały rynek germański koptyjskie tekstylia oraz wyroby z kości słoniowej i drzewa, jak również wyroby metalowe i szklane pochodzące z Syrii. Przedmioty importowane z Egiptu i Syrii — docierały one również do Skandynawii i Wysp Brytyjskich — wywarły silny wpływ na sztukę germańską po­ wstającą w V i VI stuleciu, w czasach wędrówki ludów. Koptyjskie orna­ menty przystosowywano do wzorów germańskich i — jak o tym świadczy na przykład rozwój ornamentacyjnego motywu splecionych wstęg — oddziaływały szeroko na wczesną twórczość artystyczną Germanów. Wzo­ ry tkanin koptyjskich naśladowano w ornamentach zdobiących germań­ skie hełmy. Koptyjskie rzeźby z kości słoniowej, z wizerunkiem św. Je­ rzego, patrona jeźdźców, stały się pierwowzorem, według którego przed­ stawiano jeźdźców na wczesnych germańskich kamieniach nagrobnych (Hornhausen). Ten wpływ koptyjski i syryjski na sztukę ludów germań­ skich wyparł w Galii wpływy małoazjatyckie, a w germańskiej Europie środkowej — rzymskie. Siła tych wpływów odpowiadała natężeniu pene­ tracji gospodarczej.

Część druga

NARODZINY KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

JUSTYNIAN I — NA PRZEŁOMIE DWÓCH EPOK

Czasy Justyniana stanowią drugie stadium kształtowania się kultury bizantyńskiej. Na podwalinach założonych w epoce Konstantyna, w kon­ sekwencji zapoczątkowanych wówczas procesów, które oddziaływały w dalszym ciągu, zwłaszcza w sferze gospodarki i form ustrojowych państwa, powstała we wschodniej części Cesarstwa Rzymskiego odrębna, samoistna kultura. Złożyły się na to przede wszystkim dwa czynniki, które w dwóch zupełnie różnych dziedzinach dały początek nowym pro­ cesom przemian. Jednym z nich była reforma wojskowa, drugim ruch monastyczny. Oba te czynniki łącznie położyły kres kulturze póżnoantycznej. Ale historia zna nie tylko procesy, w których ludzie wystę­ pują jako bezwolne na pozór narzędzie. Choć wydawać się może, że to nurt epoki sam przez się unosi wszystko ku nowym przemianom, to jed­ nak i w nim ostaje się władza i potęga wybitnych jednostek. To one nurtowi epoki, biorącemu początek w nowych ruchach, wytyczają łożysko, one torują mu drogę. Na tym polega znaczenie Justyniana i najwybitniej­ szych spośród jego bezpośrednich następców, Maurycjusza i Herakliusza, którzy skierowali owe wielkie ruchy w koleiny, w których oddziaływały one dalej w następnych stuleciach. Nie można tedy rozpatrywać reformy wojskowej i ruchu monastycznego nie koncentrując uwagi na osobowości cesarza Justyniana, który jak nikt inny nadał piętno owej epoce. Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie, czy cesarz ten był zwolennikiem restauracji — za jakiego dotąd przeważnie go uważano — człowiekiem, który zniszczył młode germańskie twory państwowe, królestwa Ostrogo­ tów i Wizygotów, który przeciw prądowi czasu chciał odbudować Impe­ rium Romanum, czy też Justynian jest już uosobieniem przełomu, przej­ ścia od późnego antyku do kultury bizantyńskiej. Punktem odniesienia dotychczasowej oceny była polityka włoska nie­ mieckich cesarzy średniowiecza. Jeśli rzecz ujmować pod kątem widzenia polityki cesarzy niemieckich, likwidacja państwa Ostrogotów przez Justy­ niana oznaczała osłabienie germańskiego bastionu w Italii. Obarczano

80

Justynian I

więc Justyniana pośrednio odpowiedzialnością za niepowodzenia później­ szej polityki włoskiej cesarzy niemieckich. Trzeba bowiem pamiętać, że rozbicie polityczne Włoch aż do połowy XIX wieku było następstwem podboju Półwyspu przez Bizancjum w pierwszej połowie VI wieku. Ocena ta pozostawia poza polem widzenia politykę wschodnią Justyniana, która miała na celu utrzymanie stosunków z Indiami, Arabią południową, Etiopią, państwem Berberów i Turkiestanem Zachodnim. Nie dostrzega ona w Justynianie męża stanu prowadzącego politykę światową, lecz traktuje go jako człowieka obszaru śródziemnomorskiego. Ma to znacze­ nie decydujące i w. tym właśnie tkwi słabość tego poglądu. Epoka Justy­ niana i jego następców, aż do panowania cesarza Herakliusza (610—641) włącznie, była epoką polityki światowej. Ta polityka światowa była dzie­ dzictwem kulturalnym Syrii i Egiptu, które poprzez państwa helleni­ styczne i Cesarstwo Rzymskie przeszło również na imperium Justy­ niana. Nowe prądy ukształtowały kulturę bizantyńską, ale stało się to nie wbrew Cesarstwu Wschodniorzymskiemu i nie bez jego udziału. To właśnie Justynian i jego bezpośredni poprzednicy i następcy skierowali nowy ruch na tory, które na przeciąg stuleci wyznaczą kierunek rozwoju kultury bizantyńskiej. Z drugiej strony jednak ani ruch monastyczny, ani reforma wojskowa nie są zjawiskami charakterystycznymi tylko dla Wschodu. Zna je również Zachód. Prowadziły tu one do podobnych przemian co na Wschodzie. Podczas gdy tam stworzyły one kulturę bizan­ tyńską, tutaj dziełem ich było powstanie kultury zachodniej. Nasuwa się tu analogia z reformą wojskową na Zachodzie, związaną z imieniem Karola Młota, która prowadziła do powstania stosunków lennych i w kon­ sekwencji stworzyła pośrednio porządek społeczny charakterystyczny dla średniowiecza w okresie jego rozkwitu; albo analogia z ruchem, który zrodził się w klasztorach takich jak Corbie i Luxeuil. Również i ten ruch znamionuje początek nowej epoki, nowej kultury, która jako kultura Zachodu rozwijać się będzie po nasze czasy. Tym jednak, co w sposób istotny różni reformę wojskową i ruch monastyczny na Wschodzie i na Zachodzie, jest forma, w jakiej oba te ruchy rozprawiły się z istniejącą kulturą. Tutaj Wschód i Zachód poszły różnymi drogami. Na Wschodzie osobowość cesarza Justyniana wycisnęła piętno na epoce, która ucho­ dziła dotąd za ostatnią fazę późnego antyku. Jest to pogląd równie błęd­ ny, jak twierdzenie, że cesarz ten zmierzał do restauracji Imperium Rzymskiego. Podobnie jak wojny cesarza z Gotami i Wandalami ujmo­ wano jako ostatnią próbę odbudowania — kosztem tworzącego się świata germańskich związków państwowych — Imperium Romanum, które dawno już rozsypało się w proch, tak samo też upatrywano w Justynia­ nie ostatniego władcę, za którego panowania trwa jeszcze nieprzerwanie

Narodziny monastycznej formy życia

81

epoka późnej kultury antycznej. Epoka Justyniana bezsprzecznie nosi jeszcze wiele znamion późnego antyku, w nie mniejszym jednak stopniu ukazuje się juź za jego rządów oblicze nowej, kształtującej się dopiero kultury bizantyńskiej. Epoka Justyniana jest ze swej istoty epoką przej­ ścia od późnego antyku do kultury bizantyńskiej. Przedstawienie dalszego procesu tworzenia się kultury bizantyńskiej, rozwijającej się z zalążków powstałych w czasach Konstantyna, wymaga dokładniejszej analizy tej epoki przejściowej. Trzeba poznać warstwę społeczną, która w tych czasach była nosicielką kultury, a jednocześnie prześledzić działanie sił pochodzących z zewnątrz, które wywarły tak decydujący wpływ na proces przemian tej kultury. W poprzednich rozdziałach rozpatrzyliśmy sytuację gospodarczą, mili­ tarną i wewnętrzną ówczesnego państwa. Nie dokonaliśmy jednak jeszcze analizy uwarstwienia ówczesnego społeczeństwa. Musimy przedstawić jako czynnik kulturotwórczy warstwę, z której wywodzili się cesarze, z której rekrutowali się ministrowie i wysocy urzędnicy Cesarstwa. Mu­ simy dalej zbadać powiązania społeczne ludzi pióra i artystów plastyków, których dzieła przekazują nam żywy obraz owych czasów. Należy rów­ nież zastanowić się nad przyczynami rozwoju antagonizmu między Wschodem a Zachodem, który był jednym z czynników warunkujących ukształtowanie się dwóch odrębnych kultur: zachodniej i bizantyńskiej. Należy zadać sobie pytanie, w jakiej mierze sztuka i literatura epoki Justyniana zboczyły z torów wyraźnie wytyczonych w okresie późnego antyku i gdzie pojawiają się zalążki nowych prądów. I wreszcie — doty­ kamy tu problemu szczególnie ważnego — należy prześledzić kształto­ wanie się procesu przemian społecznych związanych z rozwojem dwóch nowych zjawisk — ruchu monastycznego i reformy wojskowej. Musimy odpowiedzieć na pytanie, w jakiej formie stara kultura i reprezentujące ją warstwy społeczne stawiły im czoło. Zacznijmy więc od ruchu mo­ nastycznego.

i

RUCH MONASTYCZNY — REWOLUCJA OD WEWNĄTRZ NARODZINY MONASTYCZNEJ FORMY ŻYCIA

Początki ruchu monastycznego datują się jeszcze z czasów poprze­ dzających uznanie chrześcijaństwa za religię państwową. Na początku dominuje, niczym drogowskaz, niepospolita postać wielkiego ascety 6 — Historia kultury bizantyńskiej

82

Ruch monastyczny

św. Antoniego. Wywierał on fascynujący wpływ na ludzi, którzy znie­ chęceni marnością tego świata odosobnili się na pustyni, wierząc, że tu, w samotności, dane im będzie oglądać Boga. Jest w tym szukaniu zjedno­ czenia z Bogiem coś, co od początku różni nowy ruch, który zaczyna się kształtować w Pustyni Nitryjskiej w Górnym Egipcie, od współ­ czesnego mu kościoła chrześcijańskiego. Asceci w pustyni odwracali się od świata. Nie pojednali się oni, jak przeważająca większość clirześcijan, ze zwierzchnością państwa. Wszystkie ich dążenia zwrócone były ku rze­ czom pozaziemskim. Pragnęli dostąpić łaski obcowania z Bogiem przez zaprawianie się w ascezie. Cokolwiek robili, mieli jedno na celu: zbliżyć się do Boga. Teologia, tak jak ją pojmowali wielcy nauczyciele Kościoła, którzy przejęli od filozofii starożytnej nie tylko metodę myślenia, lecz również dążenie do klarownego formułowania zasad wiary wypracowa­ nych w toku teologicznych rozważań, była tym ludziom obca. Uprawiali oni modlitwę, niektórzy odmawiali tę samą modlitwę po sto razy dzien­ nie, podczas gdy ręce ich trudniły się wyplataniem mat. Nie była to jakaś niemoc intelektualna, nic, co by ich pomniejszało w porównaniu z wiel­ kimi teologami Kościoła chrześcijańskiego. Ich drogą do poznania Boga była asceza, a nie teologia, w ich pojęciu obarczona wątpliwościami. Nie­ którzy nazwą to autosugestią. Nie jest rzeczą historyka wydawać sąd o tych rzeczach. Musi on natomiast poświadczyć, jak silnie oddziaływała ta na pozór prosta, prymitywna forma religijności na kształtowanie się nowej kultury. Znajduje to wyraz zarówno w świętych obrazach, na któ­ rych monastyczni malarze pozornie wszystko upraszczali, jak w muzyce kościelnej, z której znikła polifonia i tylko jednogłosowe hymny odmie­ niały określony zasób melodii. Nie znajduje uznania u tych malarzy to, co w sztuce późnego antyku — na przykład tło przedstawiające pejzaż lub perspektywicznie ujęte budynki — przypomina jeszcze szczytowe osiągnięcia malarstwa pompejańskiego. Układ fałdów zastyga u nich w ornament, znika pełnia i plastyka ciał. Za to twarze zaczynają świecić wewnętrznym blaskiem, a ruch postaci mimo wrażenia zastygłości otrzy­ muje jakąś przenikliwą i sugestywną wymowę, silniejszą niż kunszt i wyrafinowanie obrazów wczesnej epoki chrześcijańskiej. Gminom monastycznym na Wschodzie i na Zachodzie wspólne było to, że zarówno jedne, jak i drugie zrodziły się z protestów przeciw istnie­ jącemu porządkowi społecznemu. Porządek ten, usankcjonowany przez Kościół przez sam fakt jego związania się z państwem rzymskim, nie dawał się w ich oczach pogodzić z przykazaniami Ewangelii. W tym przekonaniu działał radykalny odłam chrześcijaństwa; usiłował on w nie­ urodzajnych pustyniach Palestyny, Syrii i Egiptu przestrzegać wzgardzo­ nych przykazań Ewangelii. Nie ulega wątpliwości, że na Wschodzie katochoi Serapisa * i gminy nowopitagorejskie dawały przykład ekstremi-

Narodziny monastycznej formy życia

83

storn chrześcijańskim. Mimo wszystko ruch ten jest jednak czymś no­ wym, nie dającym się porównać z pokrewnymi zjawiskami z przeszłości. Ruch monastyczny powstał w tym samym prawie momencie, kiedy zawarte zostało przymierze między Kościołem i państwem. Jego przy­ wódcy, św. Pachomiusz i Apa Szenute, byli twórcami monastycznej wspólnoty. Różnią się oni tym od św. Antoniego, który w odosobnieniu szukał samotnej drogi do Boga. Pachomiusz jest również twórcą pierwszej reguły zakonnej, która porządkowała w szczegółach formy wspólnego życia w gminie monastycznej. Zaczął on jako anachoreta. Dopiero w ro­ ku 320 zdecydował się założyć wspólnotę monastyczną. Apa Szenute, zmarły w roku 450, był przełożonym słynnego Białego Klasztoru w Tebaidzie. Stworzył on z różnych gmin monastycznych odrębny Kościół. Działalność jego świadczy już o secesji z Kościoła państwowego. Różni go to od Pachomiusza, którego reguła dzięki tłumaczeniu Bazylego stała się podstawą organizacji życia monastycznego w Cesarstwie Bizantyń­ skim. Znał również tę regułę Zachód. Reguła św. Benedykta z Nursji opiera się w wielu szczegółach na tekście Pachomiusza. Forma wspólnoty monastycznej, tak jak ją sobie wyobrażał Pachomiusz, uznawała również eremityzm. Różni się ona tym od reguły Benedykta, która zakłada życie monastyczne wyłącznie we wspólnocie. Pachomiusz, zanim przyjął chrzest, był żołnierzem. Ciąży to jeszcze na jego regule zakonnej, która narzuca również mnichom karną organizację, mającą w sobie coś z żoł­ nierskiego ducha. Początkowo każdy mnich mieszkał w osobnej pustelni. Później umieszczano kilkudziesięciu mnichów w jednym budynku. Każdy miał tu osobną celę, która się jednak nie zamykała. Wszyscy trudnili się tym samym rzemiosłem. Mnisi pracowali jako wyplatacze mat, tkacze wyrabiający płótno, jako folusznicy, krawcy i szewcy. Grupami wyru­ szali do pracy na pustyni lub w przybrzeżnej wiklinie. Budynki były podzielone na tagmata, oddziały na wzór wojskowych. Jeden z domów gminy monastycznej przejmował kuchnię, drugi pielęgnowanie chorych, mieszkańcy trzeciego domu zajmowali się zbytem przedmiotów wypro­ dukowanych przez mnichów, przy czym na nich spoczywał również obo­ wiązek czuwania nad kontaktami ze światem zewnętrznym i opiekowania się gośćmi. Obsada tych trzech domów zmieniała się co trzy tygodnie. Grupy poprzednio w nich zatrudnione wracały do pracy fizycznej. Grupy te dzieliły się z kolei na zespoły. Jeden z zespołów miał sobie powierzoną na przykład dystrybucję materiałów do pracy, inny znów zajmował się organizowaniem modlitwy. Poszczególne funkcje były przydzielane rów­ nież na zmianę. W soboty i niedziele odprawiano wspólne nabożeństwa. Tylko raz w tygodniu odprawiana była liturgia z ofiarą eucharystyczną, połączona z nauką katechetyczną opata. W dni postu przejmował to nauczanie ojciec domu. Tak nazywano przełożonych domów, z których 6*

84

Ruch monastyczny

składał się klasztor. W czasie tej nauki mnisi również nie próżnowali; przeplatając wiklinę lub obracając wrzeciono słuchali słów nauczającego. Treścią ruchu monastycznego, zwłaszcza tego, który promieniował z Pustyni Nitryjskiej, była asceza. Celem ascezy było osiągnięcie apathei, wyzwolenia od wszelkich namiętności, z którego rodzi się miłość. Stan ten w pojęciu mnichów był przedsionkiem poznania (physike gnosis). Jego celem ostatecznym była Gnosis, czyli Theoria, kontemplacja Trójcy Świętej. Asceza oznaczała umartwienie wszystkiego, co cielesne, wyrze­ czenie się wszelkiej łączności ze światem zewnętrznym. Mnisi nie dbali o swój wygląd ani o higienę ciała. Posiłki ograniczali do najniezbędniej­ szej strawy, wierząc, że w ten sposób zwalczają skutecznie wszelkie po­ kusy. Droga ascezy prowadziła też często do przesady. Niektórzy w swym dążeniu do obcowania z Bogiem doprowadzali się do ekstazy, w której, jak wierzyli, dostępowali zjednoczenia z Bogiem. Zjawiska te znajdują całkowitą analogię w późniejszej mistyce. Byli też mnisi, którzy ze sta­ nowiska ascezy odrzucali świat i wszystko, co ludzkie, jako grzech. W oczach przedstawicieli tego poglądu każdy człowiek, żyjący w dostat­ ku, był skazany na potępienie, a ludzie żyjący w związkach małżeńskich nie mogli dostąpić wiecznej szczęśliwości. Ten radykalny odłam mnichów podnosił głowę szczególnie w Azji Mniejszej, w Sebastei (Sivas). Inni mnisi, tak zwani saloi, stroili z siebie głupców, wcale nimi nie będąc, wierząc, że swoimi błazeństwami służą Bogu. Nie tylko jednak skrajne kierunki znajdowały się w opozycji do świata. Stanowisko mnichów wobec państwa i jego Kościoła było negatywne. Świat w ich przekonaniu był pełen demonów. Wszędzie dopatrywali się oni pokus. Do tego stopnia, że z nieufnością odnosili się do pielęgnacji ciała, do mycia i kąpieli. W klasztorach nie zalecano lektury Pisma świętego, gdyż obawiano się jego dwuznaczności. Sentencje ojców, zasłużonych mnichów i opatów, były nieledwie jedyną dozwoloną strawą duchową. Zdarzali się mnisi, którzy odmawiali trzysta modlitw dziennie. Należał do nich św. Paweł ze Scety. Zmartwił się on bardzo, gdy posłyszał o pewnej ascetce, która potrafiła dojść nawet do siedmiuset modlitw. Mnisi byli niezachwianymi obrońcami ortodoksji. Na apel patriarchy w Aleksandrii spieszyli do sto­ licy Egiptu, by bronić zagrożonej prawowitej wiary. Słabość teologii bizantyńskiej, która sprowadzała się do katen * i komentarzy do Pisma świętego, polegających na cytatach z ojców Kościoła, była dziedzictwem mnichów nitryjskich. W klasztorach egipskich nie mówiono po grecku. Językiem, w którym pisano i czytano święte księgi, był język koptyjski. Dla niewielkiej liczby Greków przebywających w tych klasztorach specjalny tłumacz przekładał na grecki przemówienia i rozkazy opata. A jednak to ci właśnie mnisi egipscy wskazali drogę ruchowi mona­

Kryzys Kościoła

85

stycznemu, który ukształtował późniejszą kulturę bizantyńską. Bezpo­ średnie oddziaływanie gmin monastycznych w Palestynie i Syrii było niewątpliwie silniejsze, ale klasztory egipskie, przede wszystkim za spra­ wą Bazylego, który przetłumaczył na grecki opracowaną przez siebie wersję reguły Pachomiusza, przyczyniły się już w IV wieku do powsta­ nia odrębnego ruchu monastycznego, posługującego się językiem greckim. Mnisi greccy zakładali klasztory głównie w Palestynie, ale odwiedzali również pustynię Chalkis w Syrii. Przeważnie osiadali w starych wa­ rowniach rzymskich. Z Rzymu i Konstantynopola ściągali tu wierni, by oglądać świątobliwe życie mnichów. Pewien szambelan cesarski opisał życie tych mnichów w księdze nazwanej od jego imienia Historia Lausiaca. Klasztory ich zaczęli odwiedzać również wielcy teologowie. Dalmatyńczyk Hieronim, autor łacińskiego przekładu Pisma świętego (Vulgata), osiedlił się w pustyni syryjskiej, aby wieść tam życie samotne z mni­ chami. Później założył on klasztor w Palestynie. Inny znany teolog, Rufin, kontynuator i tłumacz dzieła Euzebiusza, udał się na Pustynię Nitryjską wraz z wytworną damą Melanią z Rzymu, by poznać tam życie mnichów.

KRYZYS KOŚCIOŁA PAŃSTWOWEGO, APARAT KOŚCIELNY W RĘKACH MNICHÓW

Ruch monastyczny nie uznawał Kościoła oficjalnego. W oczach jego Kościół ten, który stał się stopniowo integralną częścią państwa, ze­ świecczył się. Na sztandarach ruchu widniały już te same żądania, jakie wysuwały później monastyczne ruchy reformatorskie. Ruch kluniacki w okresie rozkwitu średniowiecza zwracał się przeciw symonii i żądał celibatu dla księży. Oba te żądania podnosił również ruch monastyczny. Niedomagania, jakie występowały wówczas w Kościele, są dobrze znane w związku z reformami kościelnymi wprowadzonymi przez prawo­ dawstwo Justyniana. Wyświęcano więc na biskupów ludzi, którzy nie mieli wykształcenia duchownego, byłych urzędników, których cesarz chciał zabezpieczyć przez nadanie im godności biskupiej. Kościoły były zadłużone. Nowo wyświęceni księża musieli uiszczać wysoką opłatę za przyjęcie w poczet kościelnego kleru. Sprzedaż dóbr kościelnych była na porządku dziennym. Pociągało to za sobą trudności finansowe dla kościołów. Wiele kościołów prowadziło przedsiębiorstwa zarobkowe uczestnicząc w ten sposób bezpośrednio w życiu gospodarczym. Było rzeczą powszech­ nie wiadomą, że niektóre kościoły uprawiają działalność zarobkową chro­ nioną monopolem i są zwolnione od opłat podatkowych. Do takich uprzy-

86

Ruch monastyczny

wilejowanych czynności zarobkowych należało chowanie zmarłych. Kościół Hagia Sophia w Konstantynopolu posiadał nader intratny mo­ nopol na pogrzeby obejmujący całą stolicę.* Z dochodów utrzymywano licznych prezbiterów i diakonów tego kościoła. Do kościoła Hagia Sophia należało sześćdziesięciu prezbiterów, stu diakonów, czterdzieści diakonis (sióstr miłosierdzia), dziewięćdziesięciu subdiakonów, stu dziesięciu anagnostów (lektorów), dwudziestu pięciu psałterzystów (śpiewaków) i stu odźwiernych. Mimo intensywnej działalności gospodarczej kościoły często miały trudności pieniężne i państwo musiało podejmować kroki dla uzdrowienia ich finansów. Mianowany przez państwo komisarz przepro­ wadził taką sanację finansową w kościele Wniebowstąpienia Pańskiego w Jerozolimie. Ponieważ niepodobna było uzyskać potrzebnych kwot w drodze kolekt, komisarz usiłował początkowo zaciągnąć pożyczkę. Kie­ dy i te usiłowania zawiodły, zdecydował się sprzedać grunta klasztorne, za które, jako że przylegały bezpośrednio do poświęconego miejsca zaj­ mowanego przez kościół Wniebowstąpienia, mógł osiągnąć wysoką cenę. Za uzyskane w ten sposób pieniądze nabył on inne grunta; z dochodów, które przynosiły one regularnie Kościołowi, można było pokryć powstały deficyt. Nie tylko finansowe uwikłania Kościoła były przedmiotem krytyki wychodzącej z kół związanych z ruchem monastycznym. Koła te atako­ wały również ostro tryb życia duchownych. Nie chciano pogodzić się z tym, że biskupi chodzą do teatru, uczęszczają na wyścigi konne i walki gladiatorów, uprawiają gry hazardowe, a nawet wstępują w związki małżeńskie. W zasadzie duchowni posiadający niższe święcenia mogli się żenić. Kwestia celibatu była uregulowana w ten sposób, że klerykom, psałterzystom i lektorom wolno było się żenić bez jakichkolwiek ogra­ niczeń. Duchowni, którzy wstąpili w związek małżeński, mogli pozostać klerykami, jeżeli nie poślubili wdowy lub rozwódki. Biskupom natomiast w żadnym wypadku nie wolno było zawierać związków małżeńskich. Cesarz Justynian dążył do położenia kresu tym anomaliom w życiu duchowieństwa. Działalność prawodawcza Justyniana daje wyraz jego staraniom o reformę Kościoła. Ta postawa cesarza sprawiła, że ruch monastyczny wyszedł ze swej izolacji i przeniknął do powszechnego Kościoła Chrześcijańskiego Cesarstwa. Poczynając od połowy VI wieku zdołali przedstawiciele ruchu monastycznego usadowić się mocno w hie­ rarchii kościelnej. Już w roku 579 zromanizowany Got Pelagiusz zasiadł jako pierwszy mnich na stolcu Piotrowym. Również następca jego, pa­ pież Grzegorz I (590—604), należał do ruchu monastycznego. Podobnie działo się na Wschodzie, gdzie Jan Nesteutes, Postnik (zmarły w roku 595), mnich z zakonu św. Bazylego, wyniesiony został do godności pa­

Kryzys Kościoła

87

triarchy Konstantynopola. Anastazjusz (zmarły 602), patriarcha Kościoła Cesarstwa w Antiochii, również zamienił celę klasztorną na tron patriar­ szy, a w Jerozolimie w tym samym czasie został patriarchą mnich z klasztoru Sw. Saby. Oznacza to, że ruch monastyczny, czyli ruch rady­ kałów chrześcijańskich, opanował na przełomie VI i VII wieku wszystkie stolce patriarsze i tym samym poddał swojej kontroli hierarchię kościel­ ną. Znikali stopniowo duchowni świeccy wykształceni w szkołach retorów i uniwersytetach, do których należał jeszcze patriarcha Severus w pierw­ szej połowie VI wieku. Kościół chrześcijański oddalił się przeto od swoich późnoantycznych podwalin. Zwycięstwo ruchu monastycznego zapowiadało świt nowej epoki. Co więcej, ruch monastyczny pogłębił rozłam między Wschodem i Zacho­ dem. Mnisi greccy i łacińscy różnili się tak jak syryjskie i egipsko-koptyjskie formy wspólnoty monastycznej. Zasadnicza różnica między regułą Bazylego z Cezarei kapadockiej, który przełożył i zmodyfikował regułę Pachomiusza, a regułą Benedykta z Nursji, dotyczy stosunku poszczególnego mnicha do wspólnoty. Bazyli, idąc za Pachomiuszem, pragnął powiązać życie anachorety ze wspólnotą monastyczną. Mnich pozostawał również we wspólnocie monastycznej anachoretą. Asceza, czyli praca nad samym sobą, miała go wdrażać do świątobliwego życia, to znaczy do spełniania przykazań Ewangelii. Reguła Benedykta stawiała pracę dla innych przed pracą nad sobą. Mnich był związany ze wspólnotą klasztorną. „Ora et labora!”, „Módl się i pracuj!” — oznaczało równo­ uprawnienie modlitwy i pracy. Opat był na Zachodzie tym, kto rozka­ zywał, a nie tylko doradzał i wskazywał drogę, jak hegumenos bazyliańskiego klasztoru. Bazylianie również trudnili się pracą. Ale prze­ ważnie była to praca anachorety w ciszy celi klasztornej. Bazylianie greccy — w przeciwieństwie do benedyktynów — rzadko imali się pługa. Za to trwałą położyli zasługę przyczyniając się do zachowania greckiej więzi plemiennej. Zakorzenieni głęboko wśród ludności miejskiej i wiej­ skiej zdołali ją uchronić przed niebezpieczeństwem asymilacji przez Sło­ wian i Turków. W czasach Justyniana ruch monastyczny rozszczepił się na poszcze­ gólne narodowe ruchy zakonne. Powstały zakony greckie, syryjskie, koptyjsko-egipskie, ormiańskie i łacińskie. W VI wieku wszystkie te na­ rodowe ruchy monastyczne miały już własne reguły, określające organi­ zację życia klasztornego. Za regułą Pachomiusza, która od pierwszej połowy IV wieku obowiązywała mnichów egipsko-koptyjskich, przyszła w drugiej połowie tegoż wieku grecka reguła Bazylego, a w połowie VI wieku reguła Benedykta dla klasztorów łacińskich. Mnisi syryjscy otrzymali reguły zakonne dopiero w drugiej połowie VI wieku. Wielkimi

88

Ruch monastyczny

prawodawcami monastycznymi byli tu Abraham z Kaszgaru (zmarły w roku 588), założyciel klasztoru na górze Izla, i jego następca Dadischo (zmarły w roku 607).

RUCH MONASTYCZNY ZDOBYWA UNIWERSYTETY

W klasztorach tych, bez względu na przynależność narodową ich mieszkańców, nie było różnic socjalnych. Prości ludzie, rzemieślnicy, chłopi, żołnierze, żyli tu razem z przedstawicielami inteligencji późnej epoki antycznej, którzy przeszli przez szkołę hellenistycznych filozofów, retorów i gramatyków. W miarę jak rósł wpływ tych klasztorów na hierarchię kościelną, musiały też one oddziaływać na życie duchowe. Dotyczy to przede wszystkim szkoły i uniwersytetu późnoantycznego. Zamknięcie uniwersytetu w Atenach przez Justyniana było tu tylko symptomem. Ruch monastyczny, obsadziwszy fotele biskupie i trony patriarsze, stopniowo zdobywał również uniwersytety, w których utrzy­ mywał się dotąd duch hellenistyczno-pogański. Był to najdotkliwszy cios zadany kulturze późnoantycznej. Uniwersytet późnoantyczny był już tylko cieniem znakomitych aka­ demii z epoki narodzin Chrystusa. Stoa i Museion były już dawno mar­ twe, aczkolwiek w wieku VI istniał jeszcze uniwersytet w Aleksandrii oraz wyższa uczelnia w Atenach, która z dumą wyprowadzała swój rodo­ wód od Akademii Platońskiej. Nasuwa się wobec tego pytanie, w jakiej formie mogły się jeszcze te uniwersytety i szkoły utrzymać, z chwilą gdy znalazły się pod obstrzałem ruchu monastycznego. Przede wszystkim istniał uniwersytet w Konstan­ tynopolu. Mieścił się on przy forum Konstantyna, później zaś został przeniesiony do Stoi na starym Kapitolu miasta. Nosił on nazwę Stoa Basilike, czyli Cesarska Hala Kolumnowa. Nazwa wskazuje na ścisły związek tej uczelni z domem cesarskim i jest w pełni uzasadniona, uni­ wersytet bowiem utrzymywały przy życiu fundacje cesarskie. Do Stoa Basilike należała również biblioteka, w której zgodnie z zarządzeniami cesarza Walensa czterech pisarzy greckich i trzech łacińskich miało się stale trudnić pisaniem i kopiowaniem rękopisów. Już sama ta liczba da je świadectwo, jak skromne musiały być możliwości tej biblioteki w IV wie­ ku. Nie ma mowy o jakichkolwiek porównaniach z Biblioteką Aleksan­ dryjską. Przy tak szczupłym personelu nie można było sobie pozwolić na przepisywanie choćby najbardziej poczytnych autorów, jak Homer, tragicy, Herodot i Tucydydes. Oznaczało to, z uwagi na nietrwałość ówczesnych ksiąg (kodeksy papirusowe), niepowstrzymany upadek tra­ dycji antycznej. W roku 476 pożar zniszczył tę bibliotekę. Ale rzecz

Ruch monastyczny zdobywa uniwersytety

89

sprowadzała się nie tylko do niewystarczających środków, jeszcze bar­ dziej zagrażały dalszemu istnieniu antycznej kultury duchowej ograni­ czenia wolności nauczania, jakie wprowadzało chrześcijańskie państwo późnoantyczne. W przeciwieństwie do epoki hellenistycznej nauczanie na uniwersyte­ tach znajdowało się pod ścisłym nadzorem państwa. Nauczyciele mogli wykładać wyłącznie na podstawie patentu państwowego. Filozofów i wy­ kładowców akademickich nie cieszących się względami cesarza można było tedy usuwać ze Stoi. Reskrypt wydany 15 marca 425 roku nadawał sześciu najstarszym wykładowcom wyższy stopień i tym samym również wyższe uposażenie. W przyszłości wszyscy nauczyciele uniwersyteccy mieli otrzymywać ten stopień po dwudziestu latach pracy. Wydane w tym samym czasie rozporządzenie określało również liczebność i skład ciała nauczycielskiego. Miało się ono składać z dziesięciu gramatyków łaciń­ skich i dziesięciu greckich oraz z trzech sofistów łacińskich i pięciu greckich. Do tego dochodziło jeszcze dwóch prawników i jeden filozof. Już sam ten podział dyscyplin wskazuje, że uniwersytet, który istniał jeszcze w pierwszej połowie V wieku, został zdegradowany do poziomu szkoły zawodowej. Uniwersytet skończył się wraz z epoką aleksandryj­ ską. Młodzi ludzie otrzymywali tu wykształcenie potrzebne do piasto­ wania wyższych stanowisk w hierarchii państwowej. Nie było wśród słuchaczy pędu do nauki, do zdobycia prawdziwej wiedzy. Rzecz zna­ mienna, że wśród wykładowców był tylko jeden filozof. Na domiar nie poświęcał on swoich wykładów filozofii ówczesnej któremuś z głównych jej kierunków, lecz ograniczał się przeważnie do jednostronnego wykładu filozofii Arystotelesa, którego zresztą wybrane tylko dzieła były dozwo­ lone jako przedmiot nauczania. Powiązanie uniwersytetu z cesarzem było więc jak najściślejsze. Ce­ sarz rozstrzygał ostatecznie o obsadzie katedr. Wybrani przez niego przedstawiciele poszczególnych dyscyplin rekrutowali się bardzo często spośród cesarskich faworytów, byłych wychowawców książęcych i sekre­ tarzy prywatnych cesarza, którzy piastowali jednocześnie wysokie urzędy państwowe. Nawet uniwersytetowi nadwornemu w Konstantynopolu los nie zawsze sprzyjał. Za cesarzy Leona I (457—474) i Anastazjusza uni­ wersytet ten cieszył się wielkim poparciem cesarskim. Justynian obrał inną drogę. Fundacje uniwersyteckie swoich poprzedników obrócił na inne cele, co sprawiło, że uposażenia związane z poszczególnymi katedra­ mi zawisły w powietrzu. Nie zawsze zresztą grał tu decydującą rolę nie­ pomyślny stan finansów cesarskich, raczej szło o to, by środkami nacisku finansowego skłonić do milczenia opozycyjnych wobec polityki rządu wykładowców uniwersyteckich. Podobnie przedstawiała się sytuacja w innych uniwersytetach. W Atenach filozofowie ze szkoły platońskiej,

90

Ruch monastyczny

mając oparcie finansowe w istniejących od dawna fundacjach miejskich, mogli dłużej zachować niezależną postawę, ale Justynian zamknął w koń­ cu uniwersytet z uwagi na jego rzekomo zdecydowanie pogański cha­ rakter. Wykładowcami uniwersytetu do połowy VI wieku byli istotnie poganie. Pod tym względem nie różniły się też od Aten uniwersytety w Aleksandrii i Bejrucie. Tylko w Konstantynopolu większość wśród wykładowców mieli, jak się zdaje, chrześcijanie. Pisany po syryjsku żywot późniejszego patriarchy Antiochii, Severusa, pióra przyjaciela jego, retora Zachariasza, opisuje, jak studiowano pod koniec V stulecia. Według jego relacji na uniwersytecie w Aleksandrii, utrzymywanym przez miasto, nauczyciele byli poganami. Wśród stu­ dentów były dwie grupy, chrześcijan i pogan. Wykłady odbywały się codziennie z wyjątkiem piątków, które były zarezerwowane na zajęcia prywatne nauczycieli. Mnisi prowadzili ostrą kampanię przeciw uniwer­ sytetowi znajdującemu się w pogańskich rękach. Na skutek donosu doszło do wiadomości władz, że w pewnej miejscowości pod Aleksandrią odbywają się jeszcze nabożeństwa pogańskie, w których biorą udział wykładowcy uniwersyteccy. Zanim władze zdążyły interweniować, usi­ łowano zamaskować świątynię wznosząc pospiesznie jakieś mury. Na nic się to jednak nie zdało. Świątynię zburzono, wizerunki bogów załadowano na wielbłądy i przewieziono na plac publiczny, żeby je tam spalić. Aresztowany kapłan świątyni musiał tłumaczyć kolejno znaczenie każ­ dego wizerunku, podczas gdy je rzucano jeden za drugim na płonący stos. Zamieszany w tę sprawę wykładowca uniwersytetu Horopollon musiał ustąpić ze stanowiska i opuścić Aleksandrię. W jakiś czas potem przeszedł on w Konstantynopolu na chrześcijaństwo. Pól stulecia później Uniwersytet Aleksandryjski był już mocno sklerykalizowany. Jako wy­ kładowcy wymieniani są przedstawiciele ruchu monastycznego. Jan Moschos, który uczęszczał na uniwersytet w połowie VI wieku wraz z późniejszym patriarchą Jerozolimy Sofroniuszem, opowiada, że wykła­ dowca filozofii Theodoros piastował jednocześnie godność opata. Bądź co bądź jednak klerykalizacja uniwersytetu nie była jeszcze wtedy do­ prowadzona do końca, skoro do studentów jego należał Teofilakt Symokatta, ostatni wśród historyków przedstawiciel póżnoantycznych retorów. Słynna szkoła prawa, jaką był uniwersytet w Bejrucie, zachowała nie­ wiele ze swego dawnego splendoru. Około roku 490 studiował tu wspom­ niany już Severus wraz z Zachariaszem, retorem. Obaj porzucili Uni­ wersytet Aleksandryjski, aby kontynuować studia w Bejrucie, przede wszystkim w zakresie nauki prawa. Według relacji retora Zachariasza było wówczas w Bejrucie tylko dwóch profesorów, którzy sami obsługi­ wali całą uczelnię. Dzieliła się ona na dwie klasy. Do pierwszej klasy należeli dupondii, słuchacze pierwszego semestru. (Nazwa dupondii wiąże

Ruch monastyczny zdobywa uniwersytety

91

się z opłatą, którą od nich początkowo pobierano.) Klasa druga obejmo­ wała wyższe semestry, tzw. edictales, słuchaczy rzymskiego prawa pań­ stwowego. Edictales byli jednak zobowiązani do uczęszczania również na wykłady w klasie pierwszej, a to w celu powtórzenia materiału. Stu­ dia trwały ogółem cztery lata. Z relacji o życiu studentów wynika, że chrześcijanie początkowo byli traktowani jako ludzie niższego pochodzenia socjalnego. Czas wolny spędzali studenci zazwyczaj w knajpach, jaskiniach gry i domach publicz­ nych Bejrutu, chyba że woleli pracować jak Zachariasz i Severus. W drugiej połowie VI wieku doszło również w Bejrucie do całkowitej klerykalizacji uniwersytetu. Inspiratorem tej klerykalizacji nie było jed­ nak duchowieństwo świeckie, którego przedstawiciele sami studiowali na uniwersytetach pogańskich, lecz duchowieństwo zakonne. Wszak klasz­ tory, odkąd — w V wieku — przeszło w ich ręce nauczanie elementarne, dążyły do rozciągnięcia swej kontroli także na wyższe uczelnie i do obsadzania ich swoimi wykładowcami. Istniały zresztą również specjalne uczelnie teologiczne. Słynna była szkoła katechetów w Aleksandrii, za­ łożona około roku 200 n.e. jako wszechnica chrześcijańska. Od połowy III wieku wykładowcami tej uczelni byli wyłącznie duchowni. Podobnie przedstawiały się stosunki na uniwersytecie teologicznym w Nisibis. Nisibis do roku 363 należało do Cesarstwa Rzymskiego, po czym w re­ zultacie nieudanej wyprawy perskiej cesarza Juliana odstąpione zostało Persom. Zachowały się statuty tej wyższej szkoły teologicznej z roku 496. Uczelnia znajdowała się w rękach nestorianów, którzy w połowie V wieku oddzielili się od Kościoła Cesarstwa. Językiem wykładowym był tu syryjski. Jak można wywnioskować ze statutów tej uczelni, stu­ denci musieli mieszkać w klasztorze; zezwalano im na wynajęcie miesz­ kania w mieście jedynie wówczas, kiedy klasztor był przepełniony. Stu­ dentów teologii obowiązywały określone przepisy dotyczące ubioru. Nie wolno im było wygalać twarzy ani zapuszczać loków. Zakazany im był udział w festynach ogrodowych i wycieczkach za miasto, jak również odwiedzanie winiarni miejskich. Obowiązywał ich także zakaz utrzymy­ wania jakichkolwiek stosunków towarzyskich ze studentami znajdującej się w tym samym mieście wyższej szkoły medycznej. Studia na tej wszechnicy trwały trzy lata. Biblię przepisywano podczas wykładów pod dyktando. Nisibis cieszyło się międzynarodową sławą. Na wykłady w tej uczelni uczęszczali studenci z Italii i Afryki. Kasjodor, który odwiedził również Nisibis, chciał przy poparciu papieża Agapeta założyć podobną uczelnię w Rzymie. Obok tych uczelni kształcących wyłącznie teologów istniały również uniwersytety, które mimo że trwały przy późnoantycznej retoryce i filo­ zofii, reprezentowały orientację zdecydowanie chrześcijańską. Należała

92

Ruch monastyczny

do nich szkoła retoryki w Gazie. Z tej to uczelni wyszedł atak na uni­ wersytet ateński, który doprowadził w końcu do zamknięcia tego uni­ wersytetu przez Justyniana. Podobnie jak w Aleksandrii gospodarzem wszechnicy w Gazie było miasto. Kiedy trzeba było obsadzić wakującą katedrę, Rada Miejska wysuwała kandydata, którego zatwierdzał cesarz wyznaczając jednocześnie wysokość jego uposażenia. Pobory wykładow­ ców były już w tym okresie wypłacane w połowie w naturaliach. Zwycięstwo ruchu monastycznego spowodowało upadek uniwersytetów. Pod koniec VI wieku przedstawiciele ruchu monastycznego zasiedli na tronach patriarszych w Konstantynopolu, Antiochii, Jerozolimie i Rzy­ mie. I już za życia następnego pokolenia kultura antyczna znalazła się w stanie zupełnego upadku. Wprawdzie Teofilakt Symokatta pisał jeszcze około roku 628 historię cesarza Maurycjusza, ale był on już ostat­ nim z szeregu wielkich historyków Cesarstwa. W tym samym czasie pisał Georgios Pisides, ostatni wielki epik, swój panegiryczny epos, poświęcony cesarzowi Herakliuszowi i jego zwycięstwu nad Chosroesem. Również i ten utwór, jakkolwiek metrum Pisidesa przypomina chwilami formy stosowane w liturgii, należy jeszcze całkowicie do kręgu tradycji an­ tycznej. Jednakże zwycięstwo ruchu monastycznego pociąga za sobą upadek kultury póżnoantycznej, do której ostatnich bastionów zaliczały się uniwersytety. Można to uznać za wymowny znali czasu, że późniejsza wyższa uczelnia w Konstantynopolu, powołana zresztą do życia dopiero za cesarza Teofila, mieściła się w kościele. Dawny uniwersytet w Kon­ stantynopolu miał swą siedzibę w pomieszczeniach Stoi, później w bu­ dynku na Kapitolu. Materiały do nauczania, obowiązujące w tej uczelni, były uprzednio analizowane od strony teologicznej. Składali się tu na nie wielcy tragicy — Aischylos, Sofokles i Eurypides — w wybranych fragmentach — oraz Homer, jak również historycy Herodot i Tucydydes. Z filozofów dozwolony był jedynie Arystoteles, i to też tylko w odpo­ wiednio dobranych fragmentach. W planie studiów figurował jedynie Organon do Analityki I, 7.

NOWA FORMA SAKRALNA JAKO WYRAZ DUCHOWEGO ODSEPAROWANIA SIĘ RUCHU MONASTYCZNEGO OD ZACHODU

Likwidacja uniwersytetów, której sprawcą był ruch monastyczny, przyczyniła się do rozkładu póżnoantycznej wspólnoty kulturowej. W ru­ chach narodowych silniej manifestowały się teraz nurtujące je tendencje odśrodkowe. Dotyczy to zarówno Syrii, Egiptu i Grecji, jak i łacińskiego Zachodu. Proces ten nie zatrzymał się również przed wrotami Kościoła chrześcijańskiego. Kościół chrześcijański, który w ciągu pierwszych stu­

Nowa forma sakralna

93

leci swego istnienia wrósł w tradycję późnoantyczną, który w piśmien­ nictwie swym posługiwał się językiem greckim lub łacińskim, zaczął się stopniowo rozpadać na odrębne kościoły narodowe. Jeżeli jeszcze w pierwszych stuleciach posłannictwo chrześcijańskie głoszone było w słowach odzwierciedlających formy greckiego myślenia, to teraz na­ stąpiła zmiana. Grecko-hellenistyczna faza kultury antycznej, która — mimo rys, jakie się zaznaczyły na pierwszych wielkich soborach — trwała nadal również w okresie, kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową, obecnie dobiegała kresu. Wraz z rozłamami w Kościele po­ głębiały się procesy odśrodkowe znajdujące wyraz w odchodzeniu od hellenistycznego antyku. Pierwszą oznaką tego były przekłady Pisma świętego z greckiego na miejscowe języki ludowe. Tłumaczenia Biblii na język syryjski, koptyjski, ormiański, na łacinę i język gocki zapo­ czątkowały ewolucję w tym kierunku. Do tego samego kręgu zjawisk należy też zaliczyć dzieła artystów koptyjskich, syryjskich i irańskich, którzy odtwarzając wzory greckie nadawali im odmienną interpretację. Sztuka koptyjska i syryjska swobodnie tłumaczyła tematy z mitologii greckiej, jak również grecko-chrześcijańskie na język własnych form i czy to będą rzeźby w kości słoniowej, przedstawienia figuralne na tkaninach i szklanych pucharach, czy też freski z Dura lub obrazy w klasztorach koptyjskich, wszędzie mamy tu do czynienia z tym samym zjawiskiem. Tłumaczenia w dziedzinie piśmiennictwa i transpozycje w dziedzinie sztuk plastycznych były pierwszymi zewnętrznymi przejawami rozpo­ czynającego się procesu rozłamu kulturowego, który w niemałej mierze był również rezultatem migracji ludnościowych, jakie się dokonały w obrębie Imperium Rzymskiego. Toteż zjawiska — nasilające się szcze­ gólnie w VI stuleciu i związane z antagonizmem między Wschodem a Zachodem, Konstantynopolem a Rzymem — należy przede wszystkim sprowadzić do przyczyn sięgających jeszcze II wieku. Przemiany, które znajdują wyraz zewnętrzny w architekturze sakralnej, w wystroju wnę­ trza kościelnego i w różnicach liturgii są następstwem procesów, które dokonały się już w II wieku. Można tu mówić o powolnym, ale wyraźnie dostrzegalnym przesuwaniu się wschodnich form religijnych na zachód. Kult obrazów, na przykład, daje się wyprowadzić z obrzędów właściwych starej religii egipskiej. Kult ten z Egiptu dotarł do Azji Mniejszej i Grecji i nadał swoiste piętno obrządkom Kościoła Wschodniego. Z drugiej strony kult relikwii, tak charakterystyczny dla łacińskiego Zachodu, ma wy­ raźny związek z kultem herosów w Azji Mniejszej i Grecji. Ta forma kultu religijnego dotarła stamtąd do Italii, Galii, Hiszpanii i Germanii. Rozprzestrzenianie się obu ruchów, kultu obrazów i kultu relikwii, które poczynając od VI wieku stały się jednym z głównych przejawów

94

Ruch monastyczny

różnicy między chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim, wiąże się prawdopodobnie z przemieszczeniami ludności w okresie wczesnego Ce­ sarstwa. Obejmowały one zarówno migracje z Egiptu i Syrii do Azji Mniejszej, jak i z Grecji oraz Azji Mniejszej do Italii i Galii. Rozwój obu tych kultów pozostaje w związku z szerzeniem się chrześcijaństwa w pierwszych dwóch stuleciach po Chrystusie. Grecką Azję Mniejszą pozyskało chrześcijaństwo początkowo dzięki wpływom wychodzącym z Syrii i Palestyny. Dalsze jednak rozprzestrze­ nianie się chrześcijaństwa wiązało się z napływem wyspecjalizowanych robotników egipskich i syryjskich do poszczególnych okręgów Azji Mniej­ szej, w których — zgodnie z wytycznymi polityki gospodarczej Cesar­ stwa — podjęto wówczas rozbudowę przemysłu. Chrześcijanie egipscy i syryjscy, osiedlający się w Azji Mniejszej, wywarli decydujący wpływ na kształtowanie się form tamtejszego chrześcijaństwa, któremu zaszcze­ pili kult obrazów zakorzeniony w Egipcie i Syrii. Z drugiej strony, ro­ botnicy migrujący z wybrzeża zachodniego Azji Mniejszej — które z dawien dawna reprezentowało wysoki poziom rozwoju przemysłowego i kulturalnego — do Italii i Galii, przenieśli tam z sobą chrześcijański kult relikwii, powstały w tej części Azji Mniejszej w nawiązaniu do greckiego kultu herosów. W ten sposób kult relikwii dotarł z greckiego wybrzeża zachodniego Azji Mniejszej do Italii i Galii, z drugiej strony zaś kult obrazów wywodzący się z egipskich wierzeń ludowych przyjął się w słabo jeszcze wówczas rozwiniętych okręgach Azji Mniejszej, w Kapadocji i Izaurii. Prowincje te z kolei doszły niebawem we wschodniej części Cesarstwa Rzymskiego do takiego znaczenia, że za ich przykładem poszło również wybrzeże zachodnie Azji Mniejszej, stolica Cesarstwa Konstantynopol oraz niektóre obszary Półwyspu Bałkańskiego. Należy dodać, że z prowincji tych pochodzili niektórzy cesarze. Tak więc cesarz Zenon był Izauryjeżykiem, a Maurycjusz pochodził z Cezarei kapadockiej. O Zenonie wiadomo, że sprowadzał do Konstantynopola izauryjskich rzemieślników, którzy pracowali tam przy budowie kościołów. Od czasów Maurycjusza kościoły kopułowe uzyskały w Konstantynopolu zdecydo­ waną przewagę. W ten sposób dochodzimy do zjawiska, które zamanifestowało się szczególnie w budownictwie sakralnym. Od bazyliki wzorcowego typu kościoła chrześcijańskiego, zadekretowanego przez Konstantyna, odstą­ piono najpierw na Wschodzie. Nie jest rzeczą przypadku, że zarzucenie tego typu budynku kościelnego zbiegło się w czasie z narastaniem ten­ dencji secesyjnych w łonie Kościoła Cesarstwa. Również i w tej dzie­ dzinie inspiratorem zmian był ruch monastyczny. On to zainicjował nowe ukształtowanie liturgii i całego nabożeństwa. Ewolucja zaś liturgii chrześ­ cijańskiej i nabożeństwa musiała wpłynąć przede wszystkim na kon­

Nowa forma sakralna

95

strukcję architektoniczną budynków kościelnych. Msza IV i V stulecia obejmowała pięć części: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus i Agnus. Modlitwy pochodzące z pierwszych stuleci były już w tym czasie częścią integralną mszy. W nawie kościoła stali wierni, mężczyźni i kobiety. Wchodzili oni do kościoła przez osobne wejścia. Podział miejsc był ustalony aż do najmniejszych szczegółów. Starzy i młodzi mężczyźni, kobiety zamężne i niezamężne oraz wdowy, ustawiali się w kościele jako oddzielne grupy. Tuż przed ołtarzem stały dzieci. Biskup i prezbiterzy siedzieli za stołem ołtarzowym w apsydzie, biskup na specjalnym tronie. Kiedy miało za­ cząć się nabożeństwo, zamykano drzwi. Wówczas rozpoczynała się msza katechumenów. Składała się ona z lektury Pisma świętego, kazania i modlitwy. Dopiero potem, kiedy katechumeni opuścili kościół, nastę­ powała missa jidelium, msza wiernych. Po prefacji głoszona była nauka o zbawieniu, o stworzeniu świata i człowieka. Z kolei następował trishagion, śpiew dziękczynny gminy, po którym nauczano o spełnieniu się zamysłu Bożego przez posłannictwo Jezusa Chrystusa, Słowa — Logos, Jego przemianie w ciało, Jego życiu i śmierci i Jego zmartwychwstaniu. Potem następował punkt kulminacyjny mszy z eucharystią, Wieczerzą Pańską, następnie anamneza, pogrążenie się wiernych w pobożnym sku­ pieniu, i wreszcie epikleza, w której Bóg wraz z chlebem i winem zsyła Ducha Świętego. Mszę zamykało błogosławieństwo udzielone wiernym przez kapłana. Pomiędzy III a VI stuleciem pod wpływem ruchu monastycznego do­ tychczasowa forma mszy chrześcijańskiej ulega zmianie, zainaugurowane zostaje tak zwane ,,wprowadzenie”, to jest uroczysta procesja diakonów i prezbiterów, którzy przed rozpoczęciem mszy katechumenów okrążali nawę i ołtarz niosąc Ewangelię i święte obrazy, a następnie przed rozpo­ częciem missa fidelium — święte sakramenty. Tłumaczono to jako symbo­ liczne przedstawienie przygotowań do ofiary Baranka Bożego. Eucha­ rystia, którą celebrowano dawniej na oczach całej gminy — zamieniła się teraz w tajemnicze misterium, odbywające się w sanktuarium i w swej istotnej części ukryte dla oczu wiernych. Punkt kulminacyjny mszy, właściwy akt transsubstancjacji Chrystusa, dokonywał się za ścianą iko­ nostasu. (Powstanie ikonostasu, przegrody pokrytej świętymi obrazami, odnieść można zapewne już do VI wieku, przedtem miejsce jego zajmo­ wała kotara, jak na przykład w Hagia Sophia.) Procesje miały na celu umożliwienie wiernym uczestnictwa przynajmniej we wstępnej części obrzędu. Niewątpliwie i w tym również zaznaczył się w łonie chrześci­ jaństwa wspomniany już wpływ syryjski, który w VI wieku znalazł wy­ raz także w ukształtowaniu śpiewu liturgicznego. Do tej nowej formy mszy chrześcijańskiej nie była przystosowana bazylika. W bazylice nie można było urządzać procesji ze świętymi sakramentami, trudno też było

96

Ruch monastyczny

odizolować od wiernych, zebranych w nawie, część ołtarzową świątyni. Dlatego też powrócono do typu kościoła kopułowego, który wznoszono pierwotnie nad grobami męczenników i świętych, przy czym nadano im kształt, jakiego wymagał nowy porządek nabożeństwa. Nie był rów­ nież czymś zupełnie nowym kościół kopułowy na planie krzyża, który rozwinął się z kościoła kopułowego. Istniał bowiem podobnie jak ko­ ściół kopułowy już w epoce pogańskiej. Typ tej konstrukcji można roz­ poznać w fundamentach oryginalnej budowli, którą w ogrodzie swej willi w Tivoli wzniósł Hadrian, zamiłowany podróżnik i kolekcjoner dzieł sztuki. Hadrian miał zwyczaj odtwarzania na terenie tego ogrodu wszyst­ kich osobliwych budowli, jakie oglądał na szlakach swoich podróży. Polecił też wybudować w Tivoli ów prototyp kościoła kopułowego na planie krzyża, z którego zachowały się już tylko fundamenty. Jak się wydaje, również i ten typ architektoniczny, zanim znalazł zastosowa­ nie w budownictwie kościołów, był często stosowany przy budowie mauzoleów. Taki na przykład kościół kopułowy na planie krzyża, wzno­ szący się nad szczątkami św. Sergiusza w Rusafie, w Syrii wschodniej, był pierwotnie mauzoleum księcia z rodu Ghassanidów. Kościół kopułowy i wywodzący się z niego kościół krzyżowo-kopułowy osiągnęły na Wschodzie całkowitą przewagę dopiero po zwycięstwie ruchu monastycznego. I tu również, w przedziale między epoką późnego antyku hellenistycznego a bizantyńskim średniowieczem, wyrasta postać Justyniana. On pierwszy wzniósł kościół kopułowy w Konstantynopolu. Pierwowzorem były tu syryjskie budowle sakralne w rodzaju kościoła w Kwazr ibn Wardan. Ale Justynian dzięki osiągnięciom późnoantycznej matematyki mógł nadać tej formie wymiary monumentalne. Wyrosła z matematyki statyka umożliwiła po raz pierwszy przesklepienie kopuły bez rusztowania. Dotychczasowe tradycje budowlane nie znały też mo­ żliwości przesklepiania kopuły, której nasadę miałyby jeszcze ponadto przebijać otwory okienne. Owszem, umiano budować kopuły pozorne, z rur glinianych wsuniętych jedna w drugą, które tynkowano następnie gipsem i szybko schnącą zaprawą wapienną, ale nie znano jeszcze ko­ puły, której łuki nad oknami rozprowadzałyby ciężar na boki w kierunku ścian. Zastosowano ją po raz pierwszy w budowli Justyniana, w Hagia Sophia. Forma zewnętrzna wynikała tu, niemal jak w nowoczesnej archi­ tekturze, z samej konstrukcji. A przecież Hagia Sophia stanowi dopiero początek nowego okresu w budownictwie kościołów, który zainicjowało zwycięstwo ruchu monastycznego. Budowa kopuły musiała uwzględniać również wymagania akustyczne nowych form nabożeństwa. W nowym nabożeństwie nie miały już zasto­ sowania instrumenty towarzyszące, nie było też polifonii głosów, śpiew był jednogłosowy. Śpiewano hymny, pieśni nawiązujące do śpiewanych

6. Widok fragmentu muru Teodozjusza II. V wiek.

7. Cesarz jako triumfator. Szkatułka z kości słoniowej. XI wiek.

8. Podniesienie cesarza na tarczy. Miniatura z XIV wieku.

Narodziny sztuki bizantyńskiej

97

psalmów. Strofy hymnów były pomyślane jako wstawki wchodzące po­ między psalmy, nawiązywały też do nich w swej treści. Hymny te były ograniczone do ściśle określonego zasobu melodii. Formę ich i wykona­ nie określały prawidła metryczne, ilość zgłosek i akcentowanie wyrazów. Korzystano z określonych zbiorów pieśni ze Sticherarium i Hymnologium. Każdy hymn obejmował dziewięć strof, które układały się w je­ dnolitą sekwencję. W harmonii owych śpiewów hymnicznych zdawały się pobożnym Bizantyńczykom rozbrzmiewać pienia anielskie. Hymny były dla nich ziemskim przejawem śpiewu niebiańskiego. Dlatego nie tworzono do nowych tekstów nowych melodii. Ta prostota melodii upo­ dabnia muzykę kościelną do malarstwa ikonowego. Podobnie jak w ma­ larstwie ikonowym obowiązywał ściśle określony typ przedstawienia, tak też obowiązywał on w muzyce w zakresie melodii. I podobnie jak obraz był w odczuciu ówczesnym naczyniem mocy bożej, tak samo me­ lodie, że przytoczymy słowa Pseudo-Dionizego, odczuwano jako pogłos (apechema) boskiego piękna. NARODZINY SZTUKI BIZANTYŃSKIEJ I MONASTYCZNY POGLĄD NA ŚWIAT

Jak silny wpływ wywarł ruch monastyczny nie tylko na budownictwo sakralne, lecz również na całość budownictwa miejskiego i w konse­ kwencji na kształtowanie się życia społecznego w wielu jego przejawach, świadczy przebudowa Konstantynopola dokonana po zniszczeniach spo­ wodowanych powstaniem Nika w pierwszej połowie VI wieku. Aż do powstania Nika (531) był Konstantynopol, ogólnie biorąc, chrześ­ cijańską kopią starego Rzymu. Podobnie jak w Rzymie powstały tu na przecięciu arterii komunikacyjnych rynki cesarskie. Wielka ulica Trium­ fów, Mese, łączyła forum Konstantyna z forum Teodozjusza i forum Arkadiusza, jak również z Augusteum — nowym forum Justyniana. Na­ śladowano we wschodnim Rzymie wzory Cezara, Augusta, Nerwy i Trajana. W centrum Konstantynopola stał słup milowy. Wznosiły się tu gmachy senatu, pałacu cesarskiego, koszar gwardii, wielkie termy i świą­ tynia Marsa, Hipodrom oraz kościół Hagia Sophia. Cała ta dzielnica nasuwała przede wszystkim analogię z Rzymem. Wprawdzie miejsce świątyni Jowisza zajął tu kościół Hagia Sophia, utrzymała się jednak świątynia Marsa. Podobnie na wzorach rzymskich oparte są kolumny zwycięstw cesarzy. Zarówno kolumna Konstantyna, jak kolumna Arka­ diusza wzorowane są na pomnikach Trajana i Marka Aureliusza w Rzy­ mie. Hipodrom w Konstantynopolu był odpowiednikiem rzymskiego Circus Maximus. Miał też Konstantynopol, podobnie jak Rzym, swoje Pole 7 —Historia kultury bizantyńskiej

98

Ruch monastyczn

Marsowe (Campus Martius), gdzie odbywały się elekcje cesarzy. W Rzy­ mie, w czasach republikańskich, dokonywano na Polu Marsowym wy­ boru konsulów. Stamtąd wielka wspaniała Via Triumphalis prowadziła do miasta, na Kapitol, gdzie w świątyni Jowisza konsulowie i triumfato­ rzy składali ofiarę bogom. Konstantynopol miał również swoją Via Trium­ phalis. Prowadziła tu ona przez Porta Aurea (Złotą Bramę), którą zdobiła bogini, patronka miasta, w postaci Tyche z rogiem obfitości, i przez rynki cesarskie do kościoła Hagia Sophia, który zajął tu miejsce świątyni Jo­ wisza w dawnym Rzymie. Pozostała natomiast patronka miasta: w Rzymie była nią bogini Roma, której posąg ustawiony był przy bramie miasta, w Konstantynopolu bogini w Złotej Bramie. Justynian, pod każdym względem uosobienie okresu przejściowego, nie we wszystkim zerwał z przeszłością. Kazał więc wznieść na swoim forum, pośrodku Augusteum, które odbudował, pomnik, na którym jak Marek Aureliusz przedstawiony jest na koniu jako triumfator. Ale z drugiej strony, ten sam cesarz odbudowując kościół Apostołów * oraz kościoły Hagia Eirene i Hagia Sophia odstąpił od formy bazyliki i wybrał jako wzór rozpowszechniony w Syrii kościół kopułowy. W kościele Apostołów można już rozpoznać zarysy późniejszego kościoła kopułowego na planie krzyża. Jak wyglądał ów zburzony później kościół, można zdać sobie sprawę oglądając bazylikę Św. Marka w Wenecji, która została zbudo­ wana według swego słynnego pierwowzoru konstantynopolitańskiego. Wpływ ruchu monastycznego znalazł wyraz nie tylko we wprowadzeniu nowych typów architektonicznych. Zmieniło się nawet rozplanowanie miasta. Przy odbudowie i rozbudowie Konstantynopola odstąpiono w tym czasie od wzoru, jakim był Rzym pogański. Nie odbudowano więc ryn­ ków cesarskich wraz z przylegającymi do nich ciągami ulic, które strawił wielki pożar podczas powstania Nika. Natomiast zaczęto teraz wznosić wielkie kościoły i budowle świeckie w części Konstantynopola położonej między akweduktem Walensa a Złotym Rogiem. Był to rejon, przez który prowadził szlak procesji zdążających przez bramę Charisiosa do kościoła Zaśnięcia NM Panny (Koimesis), który położony był w później­ szej dzielnicy Biachernos. Kościół ten, kopia rotundy kościelnej wznie­ sionej w Jerozolimie, jak głosi tradycja, przez cesarzową Helenę, stał pierwotnie na zewnątrz murów miejskich. W miarę szerzenia się kultu Matki Boskiej kościół ten osiągnął takie znaczenie, że początkowo wy­ budowano w jego pobliżu pałac cesarski, później zaś, za Herakliusza, całą tę okolicę, położoną pierwotnie po drugiej stronie muru wzniesionego przez Teodozjusza, włączono — stawiając nowy mur — w obręb fortyfi­ kacji miejskich. Wzdłuż ulicy Mese — szlaku procesji zdążających do kościoła Zaśnięcia NM Panny w dzielnicy Biachernos — wznoszono liczne klasztory i kościoły. Fundowali je możni Cesarstwa współzawodnicząc

Narodziny sztuki bizantyńskiej

99

z cesarzem. W pobliżu tego szlaku stanął też na przełomie VI i VII stu­ lecia kościół Chora (Kahrieh-Dżami), wzniesiony przez patrycjusza Priskosa. Kościół ten zyskał później rozgłos dzięki mozaikom i freskom z cza­ sów Paleologów. Ale również i w tych budowlach sakralnych przejawia się charakter czasów Justyniana jako okresu przejściowego. Cesarz ten wprowadził model kościoła kopułowego jako wzorcowy dla nowych kościołów bu­ dowanych w Cesarstwie. Bazylika kopułowa, której forma wykształciła się prawdopodobnie najpierw na obszarze Kapadocji i Izaurii, wyrosła z kultu męczenników i ich grobów. Do stolicy dotarł ten typ dopiero pod koniec V stulecia. Pierwszym pośrednikiem był tu może izauryjski cesarz Zenon. Za swoich rządów sprowadził on mistrzów budowlanych ze swojej ojczyzny do Konstantynopola. Początkowo jednak nowy typ architektoniczny nie przyjął się tu, jak się zdaje. Dopiero Justynian, wzniósłszy kościoły Hagia Sophia, Hagia Eirene oraz kościół Apostołów, nadał mu kształt reprezentacyjny. Jakkolwiek cesarz przejął świado­ mie typ kościoła kopułowego jako wyraz nowego ducha wiary, którego inspiratorem był ruch monastyczny, to jednak budując owe świątynie usiłował on zachować więź z kulturą późnoantyczną. Toteż kiedy zapra­ gnął nadać bazylice kopułowej kształt monumentalny, odwołał się do pomocy wspaniale rozwiniętej nauki antycznej, której znajomość praw statyki umożliwiła zastosowanie w Hagia Sophia kopuły o niebywałej dotąd rozpiętości, osadzonej bezpośrednio na tamburze, w którym przepruto otwory okienne. Wystrój wnętrza kościoła za Justyniana nosi również znamiona okresu przejściowego między epoką późnoantyczną a bizantyńsko-średniowieczną. Obrazoburcy zniszczyli niemal doszczętnie mozaiki zdobiące kościoły Ju­ styniana w Konstantynopolu i Azji Mniejszej, jedynie więc kościół San Vitale w Rawennie może dać pojęcie o sakralnych dekoracjach mozaiko­ wych tego okresu. W mozaikach jego artyści cesarza zastosowali się kon­ sekwentnie do programu, jaki wysuwał ruch monastyczny. Dekoracja ma­ larska wnętrza obejmuje wprawdzie przyjęty również przez późniejsze kościoły zestaw przedstawień z Pisma świętego: Chrystusa, Matki Bo­ skiej, Ducha Świętego, proroków i świętych, ale różnią się one pod wzglę­ dem formy. W San Vitale zachowana jest jeszcze w malarstwie religij­ nym tradycja hellenistycznego malarstwa ściennego, przeniesiona na mo­ zaikę. Dotyczy to przede wszystkim potraktowania tła krajobrazowego, którego w przedstawieniach religijnych ruchu monastycznego albo w ogo­ lę nie ma, albo jest ono w nich sprowadzone do form graniczących z orna­ mentem. Znajduje to wyraz szczególnie dobitny w obrazie ilustrującym Ofiarę Abrahama. W San Vitale scena ta jest przedstawiona na tle wiosennego T

100

Ruch monastyczny

krajobrazu, w którym grupy drzew nasycone bujną zielenią odcinają się od ciemnych świerków, a spomiędzy nich eksplodują z zieleni — zda­ wałoby się przeniesione z palety van Gogha — kwitnące drzewa niby płonące pochodnie. Inna mozaika ukazuje Mojżesza na górze Synaj. Pa­ trzymy na dziki, pobrużdżony żlebami górski krajobraz skalny. W dali, znikając prawie w chmurach, rysują się kontury kasztelu. Niebo tchnie aurą burzy, krajobraz wydaje się skąpany w barwie nieba. Siarkowożółty odblask kładzie się na skałach. Drzewa targane nadciągającą wi­ churą widoczne są tylko dzięki odcinającym się ciemnym plamom ga­ łęzi. Skały sterczą złowrogo, jakby spiętrzone ręką olbrzyma. Dynamika tego krajobrazu przewyższa bez porównania iluzjonizm późnego pompejańskiego malarstwa pejzażowego. Twórców mozaik w San Vitale ce­ chowało poczucie atmosfery i przestrzeni, które sądząc po zachowanych zabytkach obce było hellenistycznemu malarstwu pejzażowemu. Dopiero w XIV wieku w podobny sposób jak artyści z San Vitale wyraził magię pejzażu mistrz mozaiki w Kahrieh Dżami (kościół Chora) w Konstanty­ nopolu. Są to czasy, w których również nauka i literatura zaczęły na powrót osiągać poziom epoki Justyniana. Pejzaże na mozaikach w San ritale są świadectwem ówczesnego rozkwitu malarstwa świeckiego, któ?go ślady — skąpe zresztą — zachowały się poza tym tylko na obszarze .yryjskim. Należą tu mozaiki na dziedzińcu wielkiego meczetu w Da­ maszku z wczesnego okresu Omajjadów, nawiązujące do wzorów z epo­ ki Justyniana. Spotyka się tam mozaiki dające się porównać z obrazami kościoła San Vitale. Umiały one również oddać atmosferę krajobrazu. Przedstawione są na nich pięknie utrzymane parki z willami pogrążonej w próżniactwie szlachty ziemiańskiej. Przypominają one barokowe pejza­ że Zuccarelliego z XVIII wieku. Od tego malarstwa religijnego czasów Justyniana, silnie przecież na­ syconego żywiołem świeckim, które w transpozycji mozaikowej zacho­ wało się w przedstawieniach z San Vitale, odbija ostro malarstwo religijne ruchu monastycznego. Najbardziej wymownym świadectwem tego ma­ larstwa są ilustracje biblijne w Ewangeliarzu z Rossano i w wiedeńskiej Księdze Genesis. W Genesis Wiedeńskiej nie ma wcale pejzaży. Sceny rozgrywające się przed bramami miasta przedstawione są tak, że miasto pojawia się w środku powierzchni obrazu, niczym znak pisma obrazko­ wego, bez jakiejkolwiek aluzji do krajobrazu, którego jest częścią. Po­ dobnie ma się rzecz w Ewangeliarzu z Rossano. Chrystus przedstawiony jest tu tak, jakby stał przed Piłatem na nowoczesnej scenie; za Piłatem jest tylko goła ściana. Ewangeliarz z Rossano, jak również Genesis Wie­ deńska — pochodzą prawdopodobnie z początków VI stulecia, a więc w przybliżeniu z tej samej epoki, w której powstały mozaiki w San Vitale. Uderzająca różnica nie tłumaczy się odmiennością środków wyrazu właści­

Narodziny sztuki bizantyńskiej

101

wych mozaice i malarstwu książkowemu, lecz wręcz przeciwstawnym sposobem widzenia świata. Jest to przeciwieństwo, którego odpowiedni­ kiem współczesnym jest do pewnego stopnia przeciwieństwo między na­ turalizmem a ekspresjonizmem. Podobny przełom w sposobie przedsta­ wienia artystycznego wykazuje również ówczesne malarstwo świeckie. Świadczą o tym miniatury w pochodzącym z tego samego okresu ręko­ pisie Iliady, który znajduje się w mediolańskiej Ambrozianie. Nie wy­ stępuje na nich tło pejzażowe, podobnie jak nie ma go na miniaturach w purpurowym manuskrypcie z Rossano ani w Genesis Wiedeńskiej. Zre­ sztą ta forma przedstawienia artystycznego nie pojawiła się dopiero w VI stuleciu. Można ją odnaleźć już na freskach synagogi w Dura Europos pochodzących z III wieku. Mamy tu do czynienia ze starą sztuką, rozpowszechnioną pierwotnie na peryferiach Imperium, która w oczach świata antycznego uchodziła za sztukę barbarzyńską. Dominującym prze­ jawem tej sztuki stała się, poczynając od VI wieku, ikona. Forma malarstwa religijnego, które powstało z inspiracji ruchu mo­ nastycznego, jest nierozłącznie związana z ikoną. Najstarsze ikony po­ chodzą z klasztorów Synaju lub z osiedli mnichów koptyjskich. W kla­ sztorze na górze Synaj znajduje się ikona przedstawiająca Jana Chrzci­ ciela głoszącego słowo Boże na pustyni. Jest to raczej symbol czczony pobożnie przez mnichów i anachoretów żyjących na. pustyni, aniżeli obraz świętego adorowany przez mieszkańców miast. Na pochodzących z tego samego okresu ikonach z klasztoru na górze Synaj trafiają się wizerunki męczenników: św. Sergiusza i św. Bakchusa, ku czci których wybudował Justynian w pierwszej połowie VI wieku kościół kopułowy w Konstan­ tynopolu. Obok ikon z wizerunkami świętych były też ikony z obrazami Matki Boskiej i Chrystusa. Obrazy te, z racji czci, jaką im okazywano, wprowadzono również do kościołów, gdzie odtwarzano je techniką mo­ zaikową lub freskową na ścianach i kopułach. Określone reguły i prze­ pisy związane z kultem tych obrazów i ściśle przestrzegane decydowały o ich rozmieszczeniu. Miejsce przedstawień Chrystusa, Matki Boskiej, Ducha Świętego, apostołów, proroków i świętych — wyznaczał stopień i forma czci, jaką im oddawano. Obrazy we wnętrzu kościoła nabrały w owym okresie innego znaczenia niż to, jakie im pierwotnie nadawano. Obraz jako tłumaczenie Pisma świętego, obraz mający odtwarzać we wnętrzu kościoła określone sceny z życia Chrystusa, ustąpił miejsca obra­ zowi będącemu przedmiotem adoracji i kultu. O zestawie i treści przedstawień składających się na wystrój malarski wnętrza kościelnego zdecydowało jednak nie tylko przetransponowanie ikony, z charakterystycznym dla niej ujęciem obrazu, na przedstawienie freskowe i mozaikowe. Podobnie jak ikona wchłonęła już w siebie pewne cechy przedchrześcijańskiej egipskiej religii ludowej, tak też treść i sche-

102

Ruch monastyczny

maty zestawu obrazów zawierają elementy wskazujące na niechrześci­ jańskie źródła pierwotne. Cykl przedstawień, jaki wykształcił się w krę­ gach ruchu monastycznego, porzucił hellenistyczne wyobrażenie o ko­ smosie. Nie ukazywano już tu świata w kształcie kuli posiadającej jedną tylko sferę niebieską, lecz przyjęto wschodnie wyobrażenia o ukształto­ waniu przestrzeni niebieskiej, ściśle mówiąc, wyobrażenia starożydowskie, rozróżniające wiele niebios i odpowiadające pod tym względem wyobra­ żeniom akadyjsko-chaldejskim, które znalazły teraz wyraz w przed­ stawieniach obrazów ruchu monastycznego. Wiemy, w jaki sposób wyobrażenia te zostały przekazane. Kosmas Indikopleustes, autor Kosmografii chrześcijańskiej, z której zachowała się przynajmniej przedmowa, relacjonuje, że wyobrażenie o budowie świata wpoił mu ówczesny patriarcha nestoriański, Mar Aba. Kosmas usiłował ponadto wytłumaczyć kształt świata odwołując się do wizerunku Moj­ żeszowej Arki Przymierza. To wyobrażenie kosmograficzne ma również swe źródło w kulturze Mezopotamii. Kosmas przybliżył akadyjskie wyo­ brażenie o świecie do chrześcijańskiego. Ale i w tej postaci oznacza ono przełom w ikonografii chrześcijańskiej. U Kosmasa tronuje Chrystus w przedstawieniu Sądu Ostatecznego w pierwszym niebie, aniołowie esłani są na drugie niebo, trzeci obszar niebieski zamieszkują ludzie, dy natomiast czwarty przeznaczony jest dla piekła. Te cztery nieba są widownią zstąpienia Chrystusa do Otchłani, do której Zbawiciel wkracza, by wybawić z niej dusze i zapewnić im życie wieczne. Przedstawienie to, nie mające żadnej podstawy w Piśmie świętym, występuje w znanej nam ikonografii po raz pierwszy w wieku VII. Opiera się ono na apo­ kryficznych aktach Piłata i na apokryficznej również Ewangelii św. Ni­ kodema, księgach, które powstały między końcem II a V wiekiem w Syrii i Palestynie. Są one świadectwem chrześcijańskiej recepcji akadyjskich mitów, które były jeszcze wówczas żywe w Mezopotamii. Zstąpienie Chrystusa do Otchłani ma swój odpowiednik w zstąpieniu do świata podziemi bogini Isztar, w zmartwychwstaniu Tammuza i podróży do nieba Etany. To starożydowskie i akadyjskie wyobrażenie o istnieniu poczwórnego nieba wywarło później wpływ również na wystrój i ukształ­ towanie kościoła kopułowego na planie krzyża, który obok kopuły głów­ nej posiadał cztery kopuły boczne. W ten sposób to starożydowskie wy­ obrażenie o budowie świata za pośrednictwem ruchu monastycznego wy­ cisnęło swe piętno na kulturze bizantyńskiej.

Nowy system obrony granic

103

ii

REWOLUCJA OD ZEWNĄTRZ. DYKTAT WOJSKA

ZALĄŻKI NOWYCH FORM W SYSTEMIE OBRONY GRANIC

Ruch monastyczny był sprawcą przemiany kultury późnoantycznej w kulturę bizantyńską. Nie był on wszakże jedynym czynnikiem od­ działującym w tym kierunku. Nie mniejsze znaczenie, jeśli idzie o ukształ­ towanie się kultury bizantyńskiej, miała reforma wojskowa. Dopiero reforma ta spowodowała rozkład późnoantycznego społeczeństwa helleni­ stycznego i wprowadziła na jego miejsce nowy porządek społeczny. Zmia­ ny, jakie pociągnęła za sobą reforma wojskowa, szły w dwóch kierun­ kach. Z jednej strony, wiązały się one ze zmianą systemu obrony granic, z drugiej — ze zmianą dotychczasowej formy administracji finansów. Powodem odejścia od dotychczasowego systemu obrony granic było po­ jawienie się nowych ludów na granicach Imperium. Dotychczasowy szty­ wny system obronny, oparty na linii umocnień, limes, okazał się niesku­ teczny. Najazdy Persów, którym towarzyszyły inwazje arabskie na te­ rytorium Syrii i Palestyny, oraz najazdy Germanów na obszary nad dolnym Dunajem prawdopodobnie pierwsze dały asumpt do reorganizacji obrony granic. Wielkim reformatorem był również i w tej dziedzinie Dioklecjan. Z jego imieniem wiąże się potężna linia umocnień, ciągnąca się od zatoki Akaba do górnego biegu Eufratu pod Kirkesion i dalej aż do Tygrysu. Tę linię obronną tworzył jednak nie umocniony wał, jakim była limes germańska lub wał Hadriana w Brytanii, lecz system fortyfikacji po­ łączony drogami. Drogi łączyły kasztele, wysunięte daleko w pustynię. Umożliwiały one w czasie najkrótszym przerzucanie wojsk do zagro­ żonego punktu strefy obronnej. Nowy system umocnień — dzieło Dio­ klecjana — nie był też nazywany jak dawniej vallum lub limes. Mówiono o Strata Diocletiana, drodze Dioklecjana. System obrony pogranicza, wprowadzony przez Dioklecjana, polegał na skasowaniu garnizonów i osiedlaniu oddziałów wojskowych. Kasztele nie były już miejscem postoju garnizonów, lecz ośrodkiem odcinka, na którym wojsko otrzymywało przydział ziemi. Poszczególni żołnierze mogli ją uprawiać przy pomocy członków* rodziny. Aby uzyskać ziemię uprawną w pustyni, stworzono rozległy system irygacyjny, który nawadniał nie tylko pola mieszkańców kasztelu, lecz użyźniał również tereny przyległe, umożliwiając wypas zwierząt koczownikom arabskim. Z ziemi wydartej w ten sposób pustyni otrzymywali żołnierze działki na własność. Mogli

10-1

Dyktat wojska

ją dziedziczyć po nich ich spadkobiercy. Oczywiście nie było tu admini­ stracji cywilnej. Wszelkie umowy dotyczące praw majątkowych reje­ strowała placówka wojskowa kasztelu, biuro komendanta-trybuna. Tam też rozstrzygano wszelkie spory prawne. Instancją odwoławczą był urząd dowódcy odcinka (dux). Żołnierze musieli za otrzymaną ziemię płacić daninę. Uiszczali ją — z pominięciem cywilnej administracji podatków — w kwaterze dowódcy odcinka wojskowego, której kierownik nosił tytuł numerarius. Żołnierzom przysługiwało zatem pronomion, prawo opłacania podatku bezpośrednio w kwaterze dowódcy. Załoga kasztelu składała się nie tylko z osadników pracujących na roli. Były tu również reprezento­ wane inne zawody. Decydowały o tym warunki lokalne. Jeżeli na przy­ kład kasztel był położony nad rzeką, część żołnierzy należących do załogi pracowała w charakterze przewoźników rzecznych. Wymieniani są rów­ nież jako członkowie załogi kaszteli przedstawiciele wyżej postawionych zawodów, na przykład lekarze. Przynależność do załogi kasztelu nabie­ rała mocy prawnej przez wpisanie do rejestru wojskowego. Rejestr taki, zawierający dane o wstąpieniu do służby wojskowej, o stażu wojsko­ wym, rodzaju broni i ekwipunku, prowadziła każda jednostka armii rzymskiej. Posługiwały się nimi już legiony w okresie wczesnego Ce­ sarstwa. Na podstawie rejestru wypłacano żołd. Każdy żołnierz wpisany do rejestru otrzymywał dokument, zwany probatoria, potwierdzający jego wstąpienie do służby wojskowej. Załogi kasztelu posługiwały się początkowo rejestrami przewidzianymi dla dawnych jednostek i opa­ trzonymi ich nazwą. Niebawem jednak pierwotne nazwy jednostek ustą­ piły miejsca nazwom kaszteli. Tak więc na przykład jednostka, która na początku VI stulecia należała do kasztelu Nesana, założonego na połu­ dniowym cyplu Palestyny przez cesarza Anastazjusza, nosiła pierwotnie miano Numerus Theodosianorum. Niebawem jednak zastąpiono je nazwą kasztelu. Wprowadzono też nowy system uzupełniania stanu liczebnego tych jednostek wojskowych osiedlonych wokół kaszteli. O ile do nor­ malnych oddziałów polowych napływali rekruci zaciągani w różnych okrę­ gach Imperium i wyćwiczeni następnie w obozach szkolnych, gdzie otrzy­ mywali podstawową zaprawę wojskową, to dla garnizonów rejonem rekrutacji był rejon kasztelu. Rodziny, które otrzymywały grunta w tych okolicach, musiały kierować synów jako rekrutów do jednostki wojskowej kasztelu. Przynależność do oddziału wojskowego w normalnych warunkach nie krępowała zbytnio żołnierzy w wykonywaniu ich cywilnego zawodu. W zakresie form prawnych liczono się nawet z formami zwyczajowymi, do których byli przywiązani żołnierze poszczególnych narodowości. Nie kwestionowano form przysięgi arabskiej przyjętej w sporach prawnych. Toteż żołnierze arabscy kasztelu Nesana nie musieli — jak to było po­

Nowy system obrony granic

105

wszechnie w zwyczaju — składać przysięgi z powołaniem się na imię cesarza, lecz mogli nadal posługiwać się tradycyjną formą przysięgi arabskiej. Zapewne również w postępowaniu prawnym używany był w ustnych rozprawach język arabski, aczkolwiek protokoły i dokumenty przechowywane w archiwum kasztelu pisane były po grecku. Miało to duże znaczenie, sprzyjało bowiem zachowaniu obcej etnicznie kultury. Żołnierze arabscy nie wchodzili w krąg późnoantycznej kultury hellenistyczno-rzymskiej. Jako żołnierze rzymscy pozostawali nadal Arabami. Podobnie jak na granicy rzymsko-arabskiej układały się stosunki w kasztelach pogranicznych nad dolnym Dunajem. Tym, czym dla Syrii i Palestyny byli Arabowie, byli tutaj Germanie. Tłumaczy to, dlaczego germańskie wyrazy i zwroty przeniknęły tu do języka armii wschodniorzymskiej. Wiele kaszteli nosiło nazwy germańskie, które przyjęły się nawet w oficjalnym nazewnictwie wojskowym. Można więc było nad dolnym Dunajem, na terytorium dzisiejszej Bułgarii, napotkać kasztele o nazwach takich, jak Mareburg, Stileburg, Tulkaburg, Halikaniburg, a strefę warowną w rejonie przełęczy Szypka nazywali Grecy Kleisourai Berigabon, która to nazwa pochodziła od germańskiego wyrazu Werigawi (= niemieckie Schutzwehrgau, okrąg obronny, warowny). Wchodziły również w użycie określenia germańskie dla nazw jednostek wojskowych. Na przykład mały oddział wojskowy nazywano foulkon. Jest to zgrecyzowana forma germańskiego wyrazu folk (niemieckie volk)f lud. Podod­ dział wchodzący w skład regimentu, numerus, nosił nazwę bandus od germańskiego wyrazu band (sztandar). Przejmowano nawet pewne ele­ menty germańskiej organizacji wojskowej. Jeszcze w IX wieku istniały w armii bizantyńskiej oddziały optimates; pierwotnie była to nazwa do­ borowego oddziału greckiego. A zatem również i na obszarze nad dolnym Dunajem nie groziło żołnierzom strefy pogranicznej wynarodowienie. Zda­ rzało się nawet, że naczelnicy plemion posiadali rzymskie patenty ofi­ cerskie i w tym charakterze w dalszym ciągu rządzili swymi plemiona­ mi. Kasztele nad dolnym Dunajem były budowane inaczej niż forty na skraju pustyni w Palestynie. Za murami stały ciasno stłoczone domy. Przeważnie składały się one z dwóch izb, w jednej mieściło się paleni­ sko, druga służyła za sypialnię. Domy były jednopiętrowe, inaczej niż w Egipcie, gdzie, jak na przykład w kasztelu w Syene, domy mieszkalne miały kilka pięter i zapewniały większe wygody niż pomieszczenia miesz­ kalne w warowniach nad dolnym Dunajem. Wszystkie kasztele były wy­ posażone w spichrze na zboże, stajnie i schrony przeznaczone dla ludno­ ści wiejskiej. Wszędzie prawie znajdował się też kościół. Kasztele te zakładano we wszystkich bardziej zagrożonych rejonach pogranicznych. Wraz ze wzrostem zagrożenia zewnętrznego wzrastały też

106

Dyktat wojska

rozmiary tych stref obronnych. Już za cesarza Anastazjusza chronione w ten sposób obszary obejmowały liczne prowincje. Wydane przez ce­ sarza dyrektywy, dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa prowincji rzym­ skiej Libii — późniejszej Cyrenaiki — przewidywały już gęstą sieć ka­ szteli rozmieszczonych na całym obszarze prowincji. W podobny sposób, jak o tym świadczą zachowane dekrety, przeprowadził Justynian reorga­ nizację wojskową odzyskanej prowincji rzymskiej Africa. System organizacji obronnych stref pogranicznych, istniejący do tego czasu, a więc do połowy VI wieku, nie wpłynął jeszcze na zmianę cha­ rakteru poszczególnych krajów Imperium. Jedynie na peryferiach wy­ tworzył się nowy porządek społeczny, który w zestawieniu ze stosunkami panującymi w Cesarstwie był początkowo czymś obcym. REORGANIZACJA ARMII CESARSTWA NA WZÓR WOJSK POGRANICZNYCH

Dopiero w drugiej połowie VI stulecia, na skutek podboju części Italii przez Longobardów, wyłoniła się konieczność rozszerzenia na cały Pół­ wysep Apeniński systemu, który wprowadzono dotąd tylko na terenach pogranicznych. Wtargnięcie Longobardów do Italii było następstwem wiel­ kiej wędrówki ludów ałtajskich, w szczególności naporu Awarów, który sprawił, że ostatnie już ludy germańskie musiały teraz opuścić swe sie­ dziby w dorzeczu Dunaju. Jak się zda je, Longobardowie przybyli do północnej Italii za zgodą władz miejscowych i początkowo mieli być tam osiedleni w rzymskich rejonach pogranicznych. Jednakże zwycięskie po­ wstanie Longobardów uniemożliwiło realizację tych zamierzeń i Longo­ bardowie przekroczyli wówczas przewidzianą dla nich strefę pograniczną i zajęli dużą część północnej Italii, dwa większe rejony w Italii środkowej (Toskanię i Spoleto) oraz zwarty obszar na południu (Benewent). Rządy Cesarstwa musiały podjąć energiczne kroki, aby zapobiec grożącej utracie całej Italii. W tej trudnej sytuacji ówczesny cesarz wschodniorzymski Maurycjusz zdecydował się przenieść system obronny stref pogranicznych na zagro­ żoną przez Longobardów Italię. Przystąpiono w tym celu do budowy kaszteli mających zabezpieczyć najważniejsze drogi strategiczne. Aby odciąć północną Italię od Italii środkowej i południowej, ufortyfikowano drogę, która z Padwy, Monselice, Modeny wiodła przez Apeniny do Luni i Genui. Założono również kasztele wzdłuż drogi łączącej Rzym z Rawenną. Ufortyfikowana w ten sposób droga oddzielała okupowaną przez Longobardów Toskanię od znajdującego się również w ich rękach Spoleto. Wreszcie ubezpieczony warowniami szlak łączący Rzym z Neapo­ lem odcinał od morza Longobardów okupujących Benewent.

Reorganizacja armii Cesarstwa

107

Zakładanie kaszteli prowadziło w Italii do rewolucji agrarnej. Tutaj bowiem stosunki własnościowe, jeśli idzie o ziemię uprawną, przedsta­ wiały się zgoła inaczej niż na obszarach pogranicznych, gdzie prywatna własność ziemska wcale niemal nie istniała. Obok rozległych dóbr cesar­ skich było tu wiele majątków należących do wielkiej własności kościelnej i prywatnej. Aby móc tu zakładać kasztele i osiedlać żołnierzy, trzeba było tę wielką własność ziemską rozparcelować. Parcelacji dokonano jed­ nak nie w drodze wywłaszczenia bez odszkodowania, lecz stacjonującym w kasztelach żołnierzom nadano ziemię na zasadzie emfiteuzy, to znaczy w postaci dzierżawy dziedzicznej. Ziemia pozostała więc własnością do­ tychczasowych właścicieli, żołnierze zaś musieli uiszczać im co roku okre­ ślone opłaty. Od opłat tych nie była również zwolniona załoga kasztelu jako wspólnota. Kasztele zakładano bowiem również na gruntach sta­ nowiących własność prywatną. Ewolucja opartego na emfiteuzie stosunku żołnierza do właściciela ziem­ skiego miała dla Zachodu ogromne znaczenie. Pod wpływem germańskim bowiem rozpoczął się tu proces przekształcania się emfiteuzy z rzym­ skiego stosunku prawnego w więź lenną. Więź pomiędzy żołnierzem a właścicielem gruntów’, z rzymskiego punktu widzenia mająca charakter na wskroś prywatno-prawny, zaczęła być ujmowana jako stosunek między panem a członkami jego drużyny. Źródłem tej ewolucji były pokrewne stosunki germańskie, które same z kolei powstały na gruncie przemiany norm pierwotnie rzymskich w instytucje germańskie. Na przekształcenie się stosunku emfiteutycznego w wasalny miała tu szczególnie wpływ longobardyjska arimannia. Pomiędzy arimannami, którzy osiedlali się na ziemiach królewskich i na których ciążyła powinność służby wojskowej na rzecz króla, a suwerenem longobardzkim powstawała więź osobista, którą można traktować jako fazę wstępną komendacji w znaczeniu śre­ dniowiecznego prawa lennego. W przeniesieniu na stosunki w rzymskich okręgach obrony pogranicza oznaczało to, że żołnierze uważali się za na­ leżących do orszaku właściciela ziemskiego, z którym łączył ich stosunek emfiteutyczny, zwłaszcza gdy właścicielem tym była wielka własność ko­ ścielna. W ten sposób dwaj właściciele największych dóbr kościelnych w Italii wschodniorzymskiej, papież i arcybiskup Rawenny, stali się teraz panami terytorialnymi. Jeśli idzie o papieża, Frankowie uznali tę ewo­ lucję w sensie prawnopaństwowym, tak że papież stał się przynajmniej de iure panem dóbr i kaszteli, które posiadał przedtem jako właściciel ziemi. Ewolucja ta, przybrawszy pod wpływem bardzo silnego tu żywiołu ger­ mańskiego kierunek, który wyłączał Italię z ustroju cechującego społe­ czeństwo późnoantyczne i wprowadzał ją w świat feudalizmu zachodnie­ go, miała również wielkie znaczenie dla kultury bizantyńskiej. Nie tylko

108

Dyktat wojska

dlatego, że na skutek tej ewolucji znaczna część Italii wypadła bezpo­ wrotnie z zasięgu kultury póżnoantycznej. Rewolucja agrarna, która roz­ poczęła się w Italii wraz z przeniesieniem systemu obrony stref pogra­ nicznych na organizację całego kraju, miała niebawem ogarnąć również Cesarstwo Wschodniorzymskie. Czym dla Italii byli Longobardowie, tym dla Cesarstwa Wschodniorzymskiego byli Arabowie. Po klęsce nad Jarmukiem Cesarstwu Wschodniorzymskiemu pozostała w połowie VII wieku już niemal tylko Azja Mniejsza z Konstantynopolem, panującym nad Cieśninami, i wybrzeże Grecji europejskiej. Ofensywa arabska zmierzała do zdobycia Konstan­ tynopola i przerwania bizantyńskiej linii obronnej wzdłuż pasm górskich we wschodniej części Azji Mniejszej. W tej krytycznej sytuacji musiały się ówczesne rządy Cesarstwa Wschodniorzymskiego zdecydować na roz­ szerzenie systemu obrony pogranicza na całość Azji Mniejszej. W nastę­ pstwie tego kroku znaczna część dotychczasowych ruchomych armii po­ towych została osadzona na roli. Wojska potowe, comitatenses, przekształ­ ciły się w ten sposób w limitanei, wojska stanowiące załogę kaszteli. Re­ formę tę określać się zwykło w historiografii jako wprowadzenie systemu temów. Nazwa ta pozostaje w związku z greckim wyrazem thesis. Thesis znaczy m. in. także ,,wiązka akt”. Nazwa thema wskazuje tedy na zwy­ czaj nadawania nazw nowym jednostkom wojskowym według placówek, które prowadziły rejestry żołnierzy. Już nazwy dawniejszych jednostek wojskowych, katalogos i numer us, nawiązują do urzędów prowadzących listy wypłaty żołdu. W przypadku temów idzie jednak już nie o poszcze­ gólne oddziały, lecz o całe armie, które przeprowadzały również akcję osadniczą. Wszystkie te armie ściągnięto do Azji Mniejszej dla obrony przed inwazją Arabów i rozlokowano na odpowiednich pozycjach. Tak więc tern Opsikion (Obseąuium), przyboczną armię cesarza, rozlokowano w Bitynii i w rejonie Cieśnin. Poprzednio armia ta stała w europejskiej części Cesarstwa w Tracji. Drugiej armii europejskiej, którą przedtem do­ wodził magister militum per Thraciam, przydzielono do obrony rejon Smyrny. Trzecia europejska formacja wojskowa, flota dunajska, musiała przejąć obronę przed Arabami wybrzeża likijskiego. Flota dunajska no­ siła nazwę Karabisianon od karabos, typu lekkich okrętów', które pierwo­ tnie budowano na Cyprze i które głównie były w tej flocie w użyciu. Dwie armie małoazjatyckie, z których jedną dowodził magister militum per Armeniam, drugą zaś magister militum per Orientem, przejęły obro­ nę przełęczy górskich na granicy wschodniej Azji Mniejszej. Z armii tych powstały później temy Armeniakon i Anatolikon. Dyslokacja armii w Azji Mniejszej była więc dośtosowana do określonej sytuacji strate­ gicznej, Arabowie bowiem podejmując wypady na Konstantynopol od strony morza stworzyli pasmo punktów oparcia, które od Cypru przez

Reorganizacja armii Cesarstwa

109

Rodos, Kos, Chios, Smyrnę sięgało aż do półwyspu Kyzikos wrzynają­ cego się w morze Marmara. Zadaniem temów Opsikion, Thrakesion i Karabisianon było odpieranie wypadów arabskich podejmowanych z tych baz. Dwa temy wschodnie, Anatolikon i Armeniakon broniły granicy wschodniej Azji Mniejszej. Powyższa sytuacja strategiczna utrzymywała się w VII wieku przez kilka dziesiątków lat i wywierała decydujący wpływ na wewnętrzne pro­ cesy rozwojowe w Azji Mniejszej, a co za tym idzie również na kształ­ towanie się kultury bizantyńskiej. Zachodziły tu bowiem zmiany analo­ giczne do tych, jakie dokonały się w prowincjach pogranicznych. Żołnie­ rzy osiedlano wokół kaszteli położonych przy drogach mających ważne znaczenie strategiczne. Tu mieli oni stawić czoło atakom nieprzyjaciela. Podobnie jak w Italii stały się formacje wojskowe podstawowym ele­ mentem nowej organizacji państwa i z nich rekrutowała się też kierow­ nicza warstwa społeczna. Okręgi wojskowe rozwinęły się w prowincje administracyjne, a dowódcy wojskowi stali się zarazem namiestnikami prowincji. Nowe posunięcia wpłynęły na zmianę charakteru ludności rolniczej. Żołnierze osiedlani na roli pochodzili w dużej części z obszarów poło­ żonych na peryferiach Cesarstwa, których związek z późnoantyczną kul­ turą hellenistyczną był bardzo luźny. Dotyczy to nie tylko żołnierzy, lecz również oficerów, którzy w nowych warunkach związanych z wprowa­ dzeniem systemu temów stanowili warstwę kierowniczą nowego społe­ czeństwa bizantyńskiego. I w tym również przypadku można się posłużyć porównaniem z Italią. W Italii znaczna część armii składała się z jednostek armeńskich, z od­ działów, które w przeważającej większości uformowane zostały przed rokiem 591 w dawnej perskiej części Armenii. Inne oddziały, utworzone w strefach pogranicznych nad dolnym Dunajem, rekrutowały się z żoł­ nierzy pochodzenia germańskiego. Były również grupy, oczywiście mniej liczne, sprowadzone z garnizonów syryjskich, jeszcze inne, zwłaszcza for­ macje jazdy, rekrutowały się z Turków pochodzących z południowych obszarów współczesnej Rosji lub z Turkiestanu Zachodniego. Podobnie przedstawiały się stosunki etniczne w korpusie oficerskim. Część do­ wódców w Italii była pochodzenia armeńskiego. Na przykład jeden z do­ wódców w randze pułkownika (dux) nosił nazwisko Arsicinus wskazujące na związek ze znakomitym rodem armeńskim Arszakunich. Inny puł­ kownik nazywał się Wahań (po armeńsku „tarcza”). Wśród oficerów licznie był też reprezentowany element germański. Oficerowie często przechodzili spod rozkazów jednego głównodowodzącego pod rozkazy innego, zmieniając zarazem teren działań wojennych. Na przykład Ger­ manin Guduin (Godwim), oficer w randze pułkownika, początkowo brał

HO

Dyktat wojska

udział w walkach z Awarami na Półwyspie Bałkańskim, następnie wal­ czył w Italii — na terenie Kampanii — z Longobardami, a potem w Afry­ ce na zachodnim skraju delty Nilu. Inny pułkownik germański Droktulf, Sweb (Szwab), pochodzący z obszarów dzisiejszej Ukrainy Zakarpackiej, walczył wpierw w Italii z Longobardami, później na Półwyspie Bałkań­ skim z Awarami i Słowianami i w końcu znalazł się na afrykańskiej widowni działań wojennych, gdzie na obszarze dzisiejszej Tunezji ucze­ stniczył w walkach z Berberami. Inny jeszcze pułkownik germański słu­ żył początkowo w Syrii wschodniej pod rozkazami rzymskimi, później zmienił jednak pana i przeszedł na służbę do Longobardów. Przytoczone tu fakty z indywidualnych biografii żołnierskich dają po­ jęcie o różnorodności etnicznej wojska rzymskiego i pozwalają zrozumieć, jakie rewolucyjne znaczenie musiało mieć osiedlenie tych żołnierzy na terytorium rzymskim. W Azji Mniejszej w przeciwieństwie do Italii udział żywiołu germańskiego w armii rzymskiej był co prawda mniejszy. Miejsce Germanów zajmowali tu przede wszystkim Ormianie, świadczą o tym imiona figurujące w przekazach źródłowych. Na drugim miejscu byli Syryjczycy, a za nimi Słowianie. Wchłonięcie ludzi wychowanych w innej kulturze i w innym, obcym światu antycznemu, feudalnym ustro­ ju społecznym musiało spowodować stopniową zmianę struktury społecz­ nej Cesarstwa. Podobnie jak na Zachodzie Germanie, tak w Cesarstwie Bizantyńskim Ormianie byli zaczynem nowego porządku społecznego. W Armenii istniała od dawna wyższa i niższa szlachta. Wyższa szlachta, naksarcr, zajmowała nie tylko najważniejsze urzędy w administracji bi­ zantyńskiej Armenii, lecz również — co się miało okazać brzemienne w następstwa — większość stanowisk oficerskich w armii. Osiedlenie wielkich formacji wojskowych, w których Ormianie stanowili najliczniej­ szy kontyngent, musiało przeto wywołać w Azji Mniejszej procesy podo­ bne do tych, jakie w Italii zrodziła obecność oddziałów germańskich. Aczkolwiek żywioł obcy nie był w Cesarstwie Bizantyńskim tak silny, aby mogło tu jak na Zachodzie dojść do ukształtowania się stosunków lennych, które rozsadzały stopniowo aparat państwowy przejęty z epo­ ki późnoantycznej, to jednak warstwa magnatów, powstała ze sfeudalizowanego korpusu oficerskiego armii, wywołała — co prawda dopiero w wyniku kilkaset lat trwającego procesu rozwoju — zjawiska rozkładu analogiczne do tych, jakie w Europie środkowej i zachodniej nastąpiły już wkrótce po zakończeniu germańskiej wędrówki ludów. Stosunek wa­ salny, jaki tu istniał pomiędzy żołnierzem a oficerem, jak również między niższym oficerem a wyższym, musiał prowadzić do osłabienia władzy cen­ tralnej. Co więcej, ten armeński porządek feudalny rozpowszechniał się stopniowo również w niearmeńskich pierwotnie formacjach wojskowych. Oznaczało to, że oficerowie, jako arystokracja posiadająca własność ziem­

Przewarstwienie socjalne

m

ską, tworzyli teraz wszędzie pośrednie ogniwo pomiędzy żołnierzami-osadnikami a władzą centralną. Początki tego procesu można rozpoznać już w armii rzymskiej VI stu­ lecia w systemie orszaków osobistych (obsequium), jakie na wzór germań­ ski przydano w tym czasie wysokim oficerom. Wśród żołnierzy wcho­ dzących w skład tej straży przybocznej rozróżniano „mieczników” (spatharii) oraz „oszczepników” (doriphoroi albo hypaspistai). Oprócz tego orszaku znajdowali się jeszcze u boku oficerów tzw. bucellarii, żołnierze zaciągani do określonych usług na czas ograniczony. Pozostawali oni w służbie poszczególnych oficerów bez więzi osobistej, otrzymując jedy­ nie żołd. W odróżnieniu od bucellarii orszak osobisty był związany ze swoim panem i musiał go bronić z narażeniem własnego życia. Za to pan troszczył się o utrzymanie ludzi należących do jego orszaku i zapewniał im swoją opiekę. Instytucja orszaków osobistych w niemałej mierze przy­ czyniła się do tego, że przy osiedlaniu żołnierzy na roli oficerowie sta­ wali się często niezależnymi panami terytorialnymi. Wprowadzenie temów w Azji Mniejszej oznacza kres późnoantycznej kultury hellenistycznej i znamionuje początki kultury bizantyńskiej. Utworzenie temów na bizantyńskim obszarze europejskim było rów­ nież — podobnie jak w Azji Mniejszej — następstwem określonej sytu­ acji militarnej. Powodem było tu zagrożenie Cesarstwa przez tureckich Bułgarów. Chodziło o obronę najważniejszego połączenia z Zachodem — Via Egnatia. Ten cel przyświecał utworzeniu trzech temów europejskich. Trzy najważniejsze temy europejskie założone na początku IX stulecia — Makedonia, Thessalonike i Dyrrachion — były też początkowo jedynie odcinkami wojskowymi Via Egnatia bronionej przez kasztele i osadzone na roli oddziały wojskowe. Kiedy ważniejsze kasztele tego szlaku dostały się w ręce Bułgarów, ubezpieczono około roku 900 pasmem umocnień je­ dyne, jakie pozostało, połączenie lądowe z Zachodem — drogę biegnącą wzdłuż wybrzeża. Powstały wówczas ostatnie temy europejskie: tern Strymon, który miał za zadanie obronę przejść przez Góry Rodopskie; tern Nikopolis, zabezpieczający odcinek drogi wzdłuż wybrzeża w rejonie zatoki Patras, i tern Dalmatia, który miał na celu utrzymanie w rękach Bizantyńczyków wysp dalmatyńskich.

PRZEWARSTWIENIE SOCJALNE JAKO NASTĘPSTWO LIKWIDACJI ADMINISTRACJI CYWILNEJ

Osiedlenie żołnierzy, początkowo na peryferiach, a następnie — w celu zabezpieczenia większych obszarów — również w głębiej położonych dziel­ nicach, stało się w końcu podstawą całej organizacji wojskowej Cesar­

112

Dyktat wojska

stwa. Nie było ono jednak jedynym czynnikiem prowadzącym do prze­ kształcenia społeczeństwa bizantyńskiego. Bodaj że silniej jeszcze niż akcja osadnicza wpłynęła na to zmiana praktyki administracyjnej. Osiedlanie żołnierzy samo przez się nie pociągało jeszcze za sobą zmiany struktury społecznej; proces ten zapoczątkowało dopiero przerzucenie na wojsko części kompetencji administracji cywilnej. Pierwszym krokiem w tym kierunku były edykty wydane przez Justyniana. One to pociągnęły za sobą przeobrażenia, które za następców Justyniana doprowadziły do cał­ kowitej zmiany ustroju państwowego. Zaczęło się od trudności, z jakimi związane było na terytorium Cesar­ stwa wyżywienie wielkich armii w okresie miesięcy zimowych. Bardzo szybko wyszło na jaw, że prowincje nie są w stanie podołać temu zada­ niu na dłuższą metę. Często tak się przecież składało, że poszczególne armie musiały zgodnie z wymogami sytuacji strategicznej przez dłuższy czas zajmować pozycje w tych samych rejonach. Przeciągająca się obec­ ność wojska prowadziła do wyczerpania gospodarczego poszczególnych okręgów. Sytuację tę utrudniało jeszcze i to, że annona, pierwotnie prze­ znaczona na aprowidowanie wojska, zastąpiona została w niektórych pro­ wincjach opłatą pieniężną (adaeratio). Aby więc zapewnić sobie możli­ wość dalszego zaopatrywania się w żywność na terytorium tych prowin­ cji, dowództwo wojskowe sięgnęło po środki przymusu takie jak skup przymusowy, coemptio. Coemptio oparte było na cenach, jakie państwo wyznaczało z początkiem roku na produkty, które miały być dostarczone wojsku. Przy ustalaniu cen nie uwzględniano ewentualnego nieurodzaju. Dostawy odliczano od podatku tylko na podstawie cen zboża ustalonych przez państwo. Przeważnie jednak potrzeby wojska były tak wielkie, że nie mogła ich pokryć produkcja jednej prowincji. Zobowiązani do świad­ czeń musieli przeto kupować zboże po wyższych cenach w innych pro­ wincjach, aby móc je dostarczyć wojsku w ramach coemptio po niskich, ustalonych przez państwo cenach. Dołączały się jeszcze do tego najazdy nieprzyjaciela, na które szczególnie były wystawione okręgi, w których zimowały wojska. Zdając sobie sprawę, że sytuacja taka jest nie do utrzymania, Justy­ nian zdecydował się przekazać dowódcom wojskowym część kompetencji administracji cywilnej, mianowicie pobór podatków. Przeniósł więc na naczelnego dowódcę floty dunajskiej i związanych z nią formacji pobór annony z okręgu przydzielonego jego wojskom na leża zimowe. Oznacza­ ło to, że prowincje nad dolnym Dunajem, a więc Scythia Maior i Moesia I zostają odtąd podporządkowane armii również w zakresie admini­ stracji cywilnej. Głównodowodzący w tych prowincjach otrzymał tytuł Quaestor lustinianus ezercitus i przejął w zakresie administracji finan-

10. Obrady soboru w obecności cesarza. Miniatura z IX wieku.

.u:-.'o

7; II'..’

11. Zegar mechaniczny Dżazariego. Miniatura z XIII wieku.

Przewarstwienie socjalne

113

sów na obszarze dyslokacji swej armii zadania prefekta praetorium i jego urzędników. W mniemaniu sfer rządzących Cesarstwa stwarzało to możliwość bar­ dziej sprawiedliwego zaliczania na poczet annony dostaw świadczonych w ramach coemptio. Dowódca armii lepiej zorientowany w obciążeniu finansowym swego okręgu powinien być bardziej skłonny do prolongowa­ nia w razie potrzeby świadczeń podatkowych niż urzędujący w stolicy prefekt praetorium. W ten sposób powstało jednak niebezpieczne dla pań stwa połączenie administracji wojskowej i cywilnej, rozszerzone później z wprowadzeniem temów na całe Cesarstwo. Związane z tym zmiany organizacyjne zostały niebawem przeprowa­ dzone również w administracji centralnej. Koło roku 680 doszło tu do połączenia centralnego zarządu podatków i administracji wojskowej. To, co Justynian zarządził jedynie dla obszaru kilku prowincji, zostało teraz za pośrednictwem administracji centralnej przeniesione na cale Cesai stwo. Można przyjąć, że początek nowej epoki znamionuje powołanie o życia urzędu logotety tou stratiotikou. Pierwsi przedstawiciele tego urzę du pojawiają się w drugiej połowie VII wieku, a więc w tym samym czasie, kiedy powstało pierwsze pięć temów. Urząd ten łączył zarząd po datków i administrację wojskową również w skali centralnej. Urzę y, które prowadziły rejestry żołnierzy, oraz urzędy odpowiedzialne za wy miar annony zostały połączone w jeden organ władzy. To, co zrobiono w administracji centralnej, przeprowadzono również w prowincjac . o gothetes tou stratiotikou miał swój odpowiednik w logotetach poszczę gólnych temów. W administracji centralnej dawne urzędy zlikwi owano. Znikł prefekt praetorium, jak również podporządkowany mu sekretariat stanu do spraw finansów, genike trapeza, zarząd podatków i docho ow ogólnych, oraz idike trapeza, zarząd dochodów z domen cesarskich, a a nia ich przejął zarówno w stosunku do osadników wojskowych, jak i cy wilnych płatników podatków logothetes tou stratiotikou. Likwidacji u eg ły nie tylko te dwa urzędy. W tym samym czasie również przestał istnieć odpowiedzialny za wydatki budżetowe urząd ministerialny tzw. comes sacrarum largitionum. Minister ten sporządzał budżet państwowy i gio madził środki na opłacanie wojska i pokrycie innych wydatków państwa. Miejsce jego urzędu zajął utworzony również w VII wieku zaiząd s ar u cesarskiego, sacellum. Ponieważ sacellum obejmowało tylko podatki op a cane w gotówce, powstał osobny urząd dla danin w natuize, vestiarium. Likwidacji uległ również urząd domen cesarskich. Powód tego by oczy wisty: domeny cesarskie w związku z osadnictwem wojskowym zos .a y w znacznej części rozparcelowane, opłaty zaś wnoszone pizez żołnierz} posiadaczy działek należały teraz do kompetencji nowo utworzonego urzędu logotety tou stratiotikou. 8

Historia kultury bizantyńskiej

114

Ekspansja Islamu

W administracji regionalnej połączenie administracji podatkowej z ad­ ministracją wojskową przyniosło fatalne następstwa, poddało bowiem całą administrację prowincjonalną kontroli wojskowej warstwy kierow­ niczej. W prowincjach działały analogiczne urzędy jak w administracji centralnej. Dowódcy wojskowi, oficerowie, byli z osadnictwa wyłączeni. Nie otrzymywali oni majątków jak żołnierze, lecz sprawowali kontrolę nad wojskową własnością ziemską. Stać ich było natomiast na kupno zie­ mi w okręgu, w którym sprawowali swe funkcje, i rozszerzenie w ten sposób zakresu swej władzy. Pobory oficerów były tak wysokie, że nawet niższe szarże rozporządzały ogromnymi sumami pieniężnymi. Do tego do­ chodził jeszcze znaczny udział w łupach wojennych, należny im według prawa. Oficerowie ci, dysponując pieniędzmi i mając w ręku środek taki jak wymiar podatku, mogli przy pomocy zależnej od nich administracji prowincjonalnej rozszerzyć w krótkim czasie swą własność ziemską i bar­ dziej jeszcze umocnić dzięki temu swą pozycję w rejonach pozostających pod ich dowództwem. Poczynając od X wieku występują oni również jako dzierżawcy podatków, czyli inaczej mówiąc przejmują zarząd po­ datków w rejonach im podległych, wpłacając do skarbu z góry ustaloną kwotę. Umożliwiło im to wywieranie nacisku na właścicieli gospodarstw chłopskich i gruntów uprawnych, które chcieli nabyć w celu powiększe­ nia swej własności, mogli ich bowiem teraz zmusić do sprzedania upa­ trzonego obiektu przez wymierzanie wygórowanych podatków lub rygo­ rystyczne ściąganie należnych kwot. Oficerowie już po upływie stulecia od wprowadzenia systemu temów zachowywali się w swoich rejonach dowodzenia jak suwerenni władcy. Usunięcie oficera ze stanowiska było rzeczą prawie niemożliwą, groziło bowiem wywołaniem rebelii. Stanowi­ ska oficerskie stały się stopniowo dziedziczne. Proces ten doprowadził w końcu do tego, że pewne rody, jak Dukasowie, Fokasowie, Maleinoi, Skleroi i Rangabeusze zagarnęły w małoazjatyckich prowincjach Cesar­ stwa wielkie obszary kraju i mogły dzięki temu decydować o obsadzaniu tronu cesarskiego. iii

WOJNA ŚWIATOWA MIĘDZY RZYMEM WSCHODNIM A PERSJĄ TORUJE DROGĘ EKSPANSJI ISLAMU ATMOSFERA KRYZYSU, ZAOSTRZENIE REGLAMENTACJI GOSPODARCZEJ, UPADEK GOSPODARKI PIENIĘŻNEJ

Ewolucja stosunków we Wschodnim Cesarstwie Rzymskim kształto­ wała się podobnie jak na Zachodzie. Również i tam reforma wojskowa,

Atmosfera kryzysu

115

którą na Zachodzie łączy się z imieniem Karola Młota, stworzyła nową warstwę społeczną, arystokrację ziemiańską. Jeżeli mimo takiego rozwoju wydarzeń kultura późnoantyczna w wielu swoich elementach zachowała się we Wschodnim Cesarstwie Rzymskim, to było to zasługą gospodarki miejskiej. Dzięki temu, że gospodarka ta przetrwała, mogła z kultury póżnoantycznej rozwinąć się we Wschodnim Cesarstwie Rzymskim kultu­ ra bizantyńska. Początki nowej gospodarki, opartej na reglamentacji, datują się również w gospodarce miejskiej już od czasów Justyniana. Justynian w szerokim zakresie nadał istniejącym korporacjom (zrzesze­ niom przymusowym) rzemieślników i innych zawodów charakter mono­ polistyczny, co na długi przeciąg czasu zdecydowało o obliczu gospodar­ czym epoki bizantyńskiej. Zaczął od tych gałęzi rzemiosła i handlu, które były uzależnione od przywozu z zagranicy, od tkaczy materiałów z je­ dwabiu, kupców handlujących jedwabiem, handlarzy olejków i korzeni. Mocniej niż jego poprzednicy ujął on tych rzemieślników i kupców w karby istniejących korporacji. Zrzeszenia rzemieślników i kupców ist­ niały już we wczesnym Cesarstwie Rzymskim. Nazywano je Collegia, po­ wstanie ich zbiega się z początkami antycznej gospodarki miejskiej. Opie­ rała się na nich liturgia, służba publiczna, obejmująca świadczenia gminy na rzecz robót podejmowanych przez państwo. W czasach rzymskich przynależność do tych kolegiów miała charakter rodowy, członkowie da­ nej rodziny musieli wykonywać ten sam zawód co ich ojcowie i dziado­ wie. Później — odnosi się to do czasów Justyniana — ograniczenia te zostały cofnięte. O przynależności do zrzeszenia rzemieślników lub kup­ ców decydował już nie zawód ojca, lecz zgoda odpowiednich organów państwowych. Reformy Justyniana w zakresie polityki gospodarczej zmierzały do ograniczenia wolnego rynku. Niektóre towary za jego panowania były w ogóle wyłączone ze sprzedaży wolnorynkowej. Dotyczyło to zwłaszcza gałęzi rzemiosła trudniących się wyrobem niektórych luksusowych towa­ rów tekstylnych. Ograniczenia te obejmowały również zakłady, które zajmowały się tkaniem i farbowaniem jedwabiu. Współczesny Justynia­ nowi Prokopiusz opisuje w swojej Historii tajemnej, jak na zarządzenie cesarza zamknięto wszystkie kramy tej gałęzi rzemiosła. Stało się teraz regułą, że tego rodzaju towary luksusowe przejmowały władze państwo­ we, które przydzielały je następnie najwyższym dygnitarzom Cesarstwa jako część należnego im uposażenia. Nowy kurs polityki gospodarczej wymagał przeto utworzenia specjalnego organu administracji, do którego zadań należało przyjmowanie towarów luksusowych dostarczanych przez rzemiosło i nadzór nad ich dystrybucją. Stopniowo obowiązek przekazy­ wania wyprodukowanych towarów do tej specjalnie utworzonej placówki państwowej objął także, oprócz przedmiotów zbytku, znaczną część innych 8*

116

Ekspansja Islamu

wyrobów rzemiosła. Na czele nowego organu administracji stał char tułarios tou vestiariou. Było to stanowisko równorzędne ze stanowiskiem innego wysokiego urzędnika, tzw. chartułarios tou sakelliou, który zawia­ dywał kasą państwową. Obok więc urzędów, których zadaniem było wy­ płacanie poborów w gotówce, pojawił}’- się teraz jako równorzędne władze urzędy odpowiedzialne za dystrybucję deputatów rzeczowych. Reglamen­ tacja produkcji i związane z nią posunięcia cesarza miały na celu stwo­ rzenie obok pieniądza w postaci złotych i srebrnych monet jeszcze jedne­ go środka płatniczego w postaci przydziałów rzeczowych. Napięta sytua­ cja gospodarcza Cesarstwa, będąca skutkiem niekończących się wojen, powodowała spadek zapasów złota. Eksport z Cesarstwa nie przynosił tyle złota, żeby można było nim pokryć wszystkie potrzeby państwa. Po­ ciągało to za sobą kurczenie się obiegu pieniężnego. W związku z tym wystąpiły trudności w życiu gospodarczym. Próba operowania wyrobami przemysłowymi i artykułami spożywczymi jako dodatkowym środkiem płatniczym charakteryzuje trudną sytuację gospodarczą, w jakiej znalazło się Wschodnie Cesarstwo Rzymskie w VI stuleciu. Analogicznie do zmia­ ny form uposażenia wysokich urzędników cesarskich, którzy częściowo otrzymywali teraz swe pobory w postaci luksusowej odzieży, zmieniła się również forma wypłaty żołdu, jaki otrzymywał zwykły żołnierz. Część żołdu wypłacanego w gotówce zmniejszała się coraz bardziej. Żołnierze dostawali na poczet żołdu nie tylko deputaty zbożowe, lecz również przy­ działy odzieży i ekwipunku. Wywołało to głębokie niezadowolenie. Do­ chodziło do buntów żołnierzy. Szerzyły się również spiski w kołach finansowych i gospodarczych. Wyglądało na to, że następuje nawrót do gospodarki naturalnej. W przeciwieństwie do Zachodu — dzięki konsek­ wentnej reglamentacji całej gospodarki — zdołało Bizancjum w VI wieku zahamować w porę rozwój tego procesu. Zastępowanie wypłaty poborów przydziałem deputatów charakteryzuje również dalszy rozwój stosunków w Bizancjum. Można to określić jako pogłębianie późnoantycznej gospodarki reglamentowanej. Wolna gospo­ darka rynkowa była coraz bardziej ograniczana. Na rynku wewnętrznym można się już było zaopatrzyć tylko w pośledniejsze artykuły codziennego użytku. Wszelkie przedmioty i towary reprezentujące znaczniejszą war­ tość można było uzyskać jedynie w formie przydziałów. Przydziały te były związane z piastowanym urzędem i pozycją społeczną. Od zwykłego żołnierza do najwyższego patrycjusza wszyscy żyli z przydziałów otrzy­ mywanych od rządu cesarskiego. W coraz większym też stopniu odsuwa­ no od eksportu kupców zajmujących się handlem zagranicznym. O zbycie wyrobów przemysłu bizantyńskiego decydowały licencje eksportowe i mo­ nopole. W łonie istniejących zrzeszeń przymusowych przeprowadzono wyraźny

Świat znany Bizancjum

117

rozdział między wytwórcami a sprzedawcami. Należeli oni teraz do róż­ nych zrzeszeń i mogli wchodzić między sobą w stosunki jedynie pod nad­ zorem państwa. Korporacje przymusowe zrzeszały zresztą nie tylko kup­ ców i rzemieślników. Zorganizowani w zrzeszeniach (scholae) byli również przedstawiciele wolnych zawodów, jak notariusze i lekarze. Również i w tym wypadku główną przyczyną przymusowego zrzeszania było, jak się zdaje, dążenie do rozciągnięcia na te zawody kontroli państwa. Z dru­ giej strony, jako członkowie korporacji, lekarze i notariusze otrzymywali przydziały państwowe, byli bowiem traktowani jako pracownicy zatrud­ niani przez państwo, a nie jako przedstawiciele wolnych zawodów. Po­ woływano ich zresztą często do służby państwowej. Notariusze służyli w administracji cesarskiej, lekarze w wojsku cesarskim. Zorganizowane były również w zrzeszeniach przymusowych określone kategorie robotników. Istniał, na przykład, związek zawodowy robotników rzemiosła skórzanego. Państwo kontrolując umowy o płacę roztaczało tu nadzór nad stosunkami pracy. Niezwykle niskie płace, jakie pobierali w tych czasach robotnicy, tłumaczą się nie tylko konkurencją pracy nie­ wolniczej, lecz również tym, że znaczna część robotników otrzymywała wynagrodzenie w naturze. Tak więc również w dziedzinie gospodarki miejskiej epoka Justyniana nadała swe piętno późniejszej kulturze bizantyńskiej. Rolę, jaką w sferze gospodarki rolnej spełniła reforma wojskowa, prowadząc do przebudowy i przewarstwienia socjalnego społeczeństwa, odegrał w zakresie gospodar­ ki miejskiej kryzys gospodarczy, który zainaugurował przejście do gospo­ darki całkowicie reglamentowanej. Gospodarka ta utrzymała się począt­ kowo również w epoce bizantyńskiej.

ŚWIAT ZNANY BIZANCJUM

Przyczyn tego wielkiego kryzysu gospodarczego szukać należy w powi­ kłaniach sytuacji międzynarodowej Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego. Wschodnie Cesarstwo Rzymskie, podobnie jak Persja Sasanidów, było w sensie gospodarczym mocarstwem światowym. Oba mocarstwa kontro­ lowały poprzez wymianę handlową znaczną część ówczesnego świata. Jak należy to rozumieć? Świat epoki Justyniana był oczywiście mały w porównaniu z tym, jaki znamy dzisiaj. Stanowił on tylko jego część. Był jednak większy niż świat znany średniowiecznemu Zachodowi. W epo­ ce Justyniana Bizantyńczycy znali dobrze Skandynawię i rozróżniali po­ szczególne części Szwecji i Norwegii. Korzystali oni ze szlaku handlowe­ go prowadzącego przez ziemie współczesnej Rosji do Bałtyku. Ludy za­ mieszkujące te ziemie, poczynając od Finów i Łotyszów na północy, aż

118

Ekspansja Islamu

do Mordwinów i koczowników irańskich i ałtajskich, nie były Bizanty li­ czykom obce. Ich pole widzenia obejmowało również Brytanię wraz z Ir­ landią, byli też dobrze zorientowani w tamtejszych stosunkach politycz­ nych. Wraz z cyną, metalem bardzo wówczas poszukiwanym, którego transporty szły przez Cieśninę Gibraltarską z Kornwalii na wyspie Bry­ tanii do Aleksandrii, docierały do wschodniorzymskiego basenu Morza Śródziemnego wiadomości o Anglii i jej mieszkańcach. W Afryce nato­ miast na skutek wielkiej wędrówki ludów berberyjskich utracono kontakt z południem. W Cesarstwie Bizantyńskim orientowano się słabo w sto­ sunkach politycznych w Maroku, które znajdowało się w rękach plemion berberyjskich, a już zupełnie nic nie wiedziano o krajach leżących na południe od Sahary. Komunikacja między Timbuktu a portami na wy­ brzeżu pólnocnoafrykańskim, utrzymywana stale w epoce Cesarstwa Rzymskiego, została w czasach bizantyńskich przerwana. O tym, że roz­ wój stosunków, niegdyś żywych, uległ zahamowaniu, świadczą pozosta­ łości dawnych kultur murzyńskich wzdłuż dolnego biegu Nigru, w Ife i Nupe. Podczas gdy najstarsze przedmioty z brązu wykazują jeszcze wy­ raźny wpływ świata późnorzymskiego — nawet późnorzymskie jabłko cesarskie i krzyż chrześcijański wzbogaciły zasób motywów stosowanych przez te ludy — to dalszy rozwój świadczy o upadku starej kultury. Już tylko nieliczne ślady znaczą lub raczej tylko pozwalają się domyślać dro­ gi, która jeszcze w późnych czasach rzymskich wiodła aż do zachodniego wybrzeża Afryki. Jeżeli na przykład Tuaregowie na rozległych wy­ żynach Tibesti po dziś dzień zachowali w swoim zasobie leksycznym liczne wyrazy łacińskie, takie na przykład jak angelus, to wskazuje to na żywy jeszcze w IV stuleciu wpływ kultury chrześcijańskiego Zachodu, sięgający aż po Saharę. Inaczej przedstawia się rzecz, jeżeli idzie o Sudan i eksploatację źródeł Nilu. W epoce Cesarstwa Rzymskiego Zachód nie znał z bezpośrednich kontaktów ani Sudanu, ani obszaru obejmującego basen rzek stanowią­ cych odcinki źródłowe Nilu. W czasach Justyniana penetracja posunęła się dalej. Kierując się przesłankami natury gospodarczej, uznano za rzecz dużej wagi, zwłaszcza w VI stuleciu, posiadanie dogodnej drogi lądowej do Etiopii. Bizantyńscy kupcy, wojskowi i misjonarze zaczęli tedy odwie­ dzać Sudan i ziemie nad rzeką Atbara. Misjonarstwo chrześcijańskie z re­ guły szło wtedy w parze z ekspansją polityczną i gospodarczą. Politycznej i gospodarczej penetracji towarzyszyła również w Sudanie chrystianizacja. Królowie sudańscy zostali nawróceni na chrześcijaństwo monofizyckiego obrządku. Powstał wówczas nubijski, czyli sudański, język literacki. Prze­ tłumaczono z języka koptyjskiego — obok innych tekstów, dziś już zagi­ nionych — historię o znalezieniu szczątków świętego Menasa. Fragmenty wersji nubijskiej tego utworu zachowały się po dzień dzisiejszy. Pisarze

Świat znany Bizancjum

119

bizantyńscy VI stulecia, zwłaszcza ci, którzy pisali po syryjska, byli o tych krajach dobrze poinformowani. Znali oni królów obu głównych ple­ mion Sudanu, Noba i Blemiów. Inskrypcje greckie królów Noba świadczą, że językiem greckim posługiwano się obok nubijskiego jako językiem administracji. Używali również języka greckiego królowie drugiego ple­ mienia sudańskiego — Blemiów. Zachowało się kilka dokumentów królów blemijskich z VI wieku pisanych po grecku. Do krajów, z którymi Wschodnie Cesarstwo Rzymskie utrzymywało za czasów Justyniana bezpośredni kontakt, należał nie tylko Sudan, lecz również Etiopia. Etiopia wcześniej niż plemiona sudańskie nawiązała sto­ sunki z Imperium Rzymskim. Już za czasów Konstantyna ówczesny ne­ gus Ezana przyjął chrześcijaństwo. Ezana i jego następcy posługiwali się greką jako językiem dworu i administracji. Z czasów Ezany pochodzą inskrypcje w języku greckim. Na monetach etiopskich imię władcy, który je tłoczył, było podane pismem greckim. Do języka geez, najstarszego ję­ zyka Etiopii, przeniknęły wyrazy greckie, będące dowodem silnego wpły­ wu bizantyńskiego. Wszystkie niemal wyrazy oznaczające przedmioty zbytku wywodzą się ze słów greckich. Liczne są przekłady z języka grec­ kiego na język geez. Nawet dawne pismo geez jest prawdopodobnie dzie­ łem misjonarzy wschodniorzymskich. Za czasów Ezany zastąpiono dawne pismo spółgłoskowe pismem, w którym samogłoskę można było wyrazić przez dodanie kreski lub ogonka do podstawowego znaku. Twórcami tego pisma byli zapewne misjonarze rzymscy, którzy prawdopodobnie przeby­ wali przedtem w Indiach, gdzie zapoznali się z tą możliwością udoskona­ lenia pisma. Ekspansja kulturalna Rzymu Wschodniego w Etiopii towa­ rzyszyła penetracji gospodarczej tego kraju. Etiopia była dla Wschodnie­ go Cesarstwa Rzymskiego jednym z głównych dostawców kadzidła, mirry i słoni. Obok kościołów stały w Adulis, wielkim porcie wywozowym Etio­ pii, spichrze kupców syryjskich i egipskich. Południowa Arabia, podobnie jak Etiopia, zetknęła się z kulturą rzymsko-bizantyńską również na gruncie kontaktów handlowych. W epoce Justyniana wiedziano też o południowej Arabii więcej niż w średniowie­ czu zachodnim i bizantyńskim, więcej nawet niż w XIX wieku. Nie na próżno dyplomaci bizantyńscy byli zadomowieni w pałacach szejków Arabii południowej. Dyplomaci ci — odwiedzali oni również wyspę Sokotra na Oceanie Indyjskim i Etiopię — dostarczali bardzo dokładnych informacji o stosunkach w Arabii południowej. Z drugiej strony kultura bizantyńska oddziaływała na świat południowoarabski. Co prawda islam nie pozostawił kamienia na kamieniu z licznych kościołów chrześcijań­ skich, jakie istniały w Arabii południowej. Jedynie ruiny i spolia *, które zachowały się gdzieniegdzie w meczetach arabskich, przypominają o epo­ ce chrześcijańskiej w południowej Arabii. Podobnie jak w Etiopii natrafia

120

Ekspansja Islamu

się i tu na inskrypcje opisujące czyny królów i informujące o wydarze­ niach politycznych, jakie miały miejsce w tych państwach. Zawierają one relacje o sprawach, o których poza tym dowiedzieć się można tylko z przekazów bizantyńsko-greckich. Co prawda na obszarze arabskim, w przeciwieństwie do Etiopii, która znajdowała się na niższym poziomie rozwoju kulturalnego, pismo greckie nie przyjęło się w inskrypcjach urzędowych. Dla Bizantyńczyków Arabia i Etiopia nie leżały bynajmniej na krańcu świata. Oba te kraje były dla nich tylko etapami na drodze do Indii. W Indiach, jak to wynika z opisu podróży Kosmasa Indikopleustesa, bi­ zantyńskiego kupca z Aleksandrii, znano oprócz Cejlonu wybrzeże zachodnioindyjskie i dolinę Indusu (Pendżab). Kosmas opisuje dokładnie kraj i ludzi, wspomina o panujących podówczas w Indiach północnych koczownikach tureckich i informuje o handlu jedwabiem. O stopniu zainteresowania Bizantyńczyków Indiami świadczy ukazanie się na po­ czątku VI wieku specjalnej monografii opisującej świat zwierzęcy Indii, której autorem był Tymoteusz z Gazy. Opublikowana w tym samym stu­ leciu w Antiochii Kronika Malalasa zawiera relację o przyjęciu poselstwa bizantyńskiego przez jednego z maharadżów Indii południowych. Ale nawet Indie nie stanowiły kresu bizantyńskiego świata. W drugiej połowie VI wieku weszły również w pole widzenia Bizantyńczyków Chi­ ny, początkowo za pośrednictwem środkowoazjatyckich ludów tureckich. Teofilakt Symokatta relacjonuje na początku VII stulecia o walkach jakie toczyły się między dwoma istniejącymi jeszcze w drugiej połowie VI wieku państwami chińskimi, Bei-Ts’i i Bei-Czou, które doprowadziły do utworzenia wielkiego Cesarstwa Chińskiego pod panowaniem dynastii Sui. Relacja ta zawiera dokładne wiadomości o życiu Chińczyków, przed­ stawia uroczystości koronacyjne na chińskim dworze cesarskim i opisuje pogrzeb chińskiego cesarza. Barwność tych opisów świadczy, że musiały pochodzić od naocznych świadków. Bo też źródłem ich były relacje po­ słów, którzy brali udział w opisywanych uroczystościach jako przedsta­ wiciele swoich ludów na dworze chińskiego cesarza. Posłowie ci, delego­ wani uprzednio przez swego chana na dwór chiński, reprezentowali go później w Bizancjum na dworze cesarza wschodniorzymskiego. Stając w cesarskiej sali audiencjonalnej na rocie, porfirowym kole osadzonym w płytach posadzki, zdawali relacje bizantyńskiemu basileusowi. Z relacji tych pochodzą właśnie owe wiadomości. Opowiadali mu, jak żyje cesarz chiński, Syn Nieba. Wymieniali nawet chiński tytuł „tai-szang”, „prze­ świetny władca’’, należny temu cesarzowi, protokołujący zaś sekretarze cesarscy utrwalali to wszystko w swych zapisach dla potomności. Z tych bizantyńskich relacji można było dowiedzieć się wiele o życiu Chińczy­ ków, posłyszeć o wystawnych powozach zaprzężonych w woły, którymi

Świat znany Bizancjum

121

podróżowali dostojnicy, o haremie w rezydencji cesarskiej Czang’anie. Z drugiej strony kroniki cesarstwa Bei-Czou relacjonują, że na zachód od Huang-ho były w obiegu niemal wyłącznie złote i srebrne monety Za­ chodu. Z Turfanu, a nawet z Lo-jangu, stolicy państwa Bei-Ts’i, pochodzą wschodniorzymskie monety złote z wizerunkiem Justyniana. Znaleziono również w Chinach sprzączki do szat z koptyjskimi napisami. Znali również Bizantyńczycy Azję Środkową. Docierały do nich wia­ domości o wielkim państwie tureckim rozpościerającym się na obszarach między Persją a Chinami. O czterech chanach, którzy sprawowali rządy w tym państwie. Nawiązywano nawet bezpośrednie kontakty. Wysocy dygnitarze bizantyńscy, jak praefectus praetorio per orientem, Zemarchos, odwiedzali osobiście rezydencję tureckiego chana, położoną w pobli­ żu Kuczy w obecnym Turkiestanie Wschodnim. Zemarchos opisuje szcze­ gółowo w swoim sprawozdaniu, odczytanym w obliczu cesarza w Kon­ stantynopolu, jak go podejmował wielki chan turecki w złotem zdobionej jurcie, i o posłuchaniu, jakiego udzielił siedząc na bogato złoconym tronie posłowi bizantyńskiemu. Relacje dyplomatów wschodniorzymskich zawie­ rają również szczegółowe opisy życia Turków. Są to — poza wiadomoś­ ciami pochodzącymi od Chińczyków — pierwsze relacje o tym narodzie. Opowieść o spisku szamanów sąsiaduje w tych relacjach z opisem pogrze­ bu tureckiego władcy i z danymi o warunkach klimatycznych zamieszka­ łego przez Turków kraju. Jak się samo przez się rozumie, odwiedzali Bizantyńczycy także Tur­ kiestan Zachodni z Sogdianą. I tutaj również decydowały o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych względy natury gospodarczej i politycznej. Z jednej strony, szło tu o handel jedwabiem, z drugiej, zmierzano przez zawarcie sojuszu z Turkami do politycznego i militarnego okrążenia Persji. Kontakt z Sogdianą sięga czasów wcześniejszych niż stosunki z Turka­ mi, które nawiązano dopiero w drugiej połowie VI stulecia. Wymiana handlowa między Sogdianą a portami nad Morzem Czarnym, korzystają­ ca ze szlaków karawanowych biegnących na północ od Morza Kaspijskie­ go, osiągała poważne rozmiary. Jedwab chiński znajdowano w grobow­ cach w Kerczu pochodzących z I wieku n.e. Świadczy to, że już w tych czasach Sogdiana pośredniczyła w. handlu jedwabiem chińskim. W Dżungarii zachodniej natomiast znaleziono monety miast czarnomorskich, jak Pantikapaion i Olbia, pochodzące z II i III wieku p.n.e.; a w chińskiej pro­ wincji Szen-si natrafia się na monety miedziane cesarzy rzymskich od Tyberiusza do Aureliana. Monety rzymskie rozpowszechnione były również w Sogdianie. Na brakteatach sogdyjskich naśladowano wizerunek wilczy­ cy z Romulusem i Remusem, figurujący na monetach bitych przez Kon­ stantyna. Również zapożyczenia greckie w języku sogdyjskim, jak na

122

Ekspansja Islamu

przykład greckie słowo stater, świadczą o silnym wpływie gospodarczym Zachodu. Turkiestan Zachodni zajmuje poczesne miejsce w relacjach dyploma­ tów bizantyńskich drugiej połowy VI stulecia. Istniejące w tym okresie miasta-państwa sogdyjskie były Bizantyńczykom dobrze znane. Byli oni wówczas pod wieloma względami lepiej zorientowani w tym rejonie niż Chińczycy. Ale upadek Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego pociągnął za sobą również zanik stosunków z Sogdianą. Niewiele zachowało się w Azji Środkowej świadectw owej wielkiej epoki, w której Wschód i Za­ chód poznały świat w zakresie szerszym niż kiedykolwiek przedtem. Od­ ległe wspomnienie tego historycznego spotkania dwóch światów zawierają inskrypcje późniejszych chanów tureckich, odkryte w końcu ubiegłego stulecia w Mongolii. Jest w nich jeszcze mowa o poselstwach z Rzymu, które brały udział w uroczystościach związanych z pogrzebami chanów tureckich. Prawdziwość tych relacji potwierdza autentyczność imienia chana wymienionego w inskrypcjach i imion posłów, o których wiadomo skądinąd, że brali udział w jego pogrzebie. Jest to nieomal jedyna remi­ niscencja siedemdziesięciu lat bliskich stosunków bizantyńsko-tureckich, jaka przetrwała na Dalekim Wschodzie. Poza tym tylko tytuł „Cezar”, który w formie „Sezar” zachował się w starych kronikach tybetańskich, przypomina jeszcze w Azji Środkowej o czasach, kiedy to chan turecki •otrzymał od cesarza bizantyńskiego godność cezara. Gospodarczy punkt widzenia skłaniał również Bizantyńczyków do na­ wiązania stosunków z ludami Kaukazu. Ludy kaukaskie zamieszkiwały obszar między Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym, a więc rejon mający ogromne znaczenie dla komunikacji z Turkiestanem Zachodnim i dla handlu jedwabiem, który korzystał z biegnących tamtędy szlaków tranzytowych. Również w odniesieniu do państw kaukaskich można mó­ wić o silnej infiltracji bizantyńskiej. Spośród ludów kaukaskich w szcze.gólnie bliskich stosunkach pozostawali z Bizantyńczykami Iberowie. Azer­ bejdżan i wschodnia część Gruzji znalazły się pod wpływem perskim. W porównaniu z Imperium Romanum Wschodnie Cesarstwo Rzymskie cofnęło się nieco na Kaukazie. W okresie wczesnego Cesarstwa wpływ polityczny Rzymu sięgał przez jakiś czas po obszar Azerbejdżanu. Ludy kaukaskie po części przyjęły chrześcijaństwo w pierwszej poło­ wie IV wieku i już przez to samo łączyła je ścisła więź kulturalna ze Wschodnim Cesarstwem Rzymskim. Szczegółowe wiadomości można znaleźć również w bizantyńskich dzie­ łach historycznych o ludach ałtajskich, które mieszkały na północ od Kaukazu. Wśród tych plemion ałtajskich przeprowadzano rekrutacje do oddziałów kawaleryjskich armii wschodniorzymskiej. To samo dotyczy ludów ałtajskich, które osiedliły się na obszarze dzisiejszej Rumunii,

Śmiertelna choroba dwóch imperiów

123

a później — w drugiej połowie VI stulecia — na Nizinie Węgierskiej. Posłowie bizantyńscy byli częstymi gośćmi na dworze tamtejszych cha­ nów huńskich. Znana jest relacja bizantyńskiego dyplomaty Priskosa z jego poselstwa na dworze księcia Hunów, Attyli. Nie brak i w tej rela­ cji barwnych opisów życia ludu i możnych, uroczystych przyjęć i cere­ monii pogrzebowych.

DĄŻENIE DO PANOWANIA NAD ŚWIATEM ŚMIERTELNĄ CHOROBĄ DWÓCH IMPERIÓW: WSCHODNIORZYMSKIEGO I PERSKIEGO

Taki był świat, który znało Cesarstwo Bizantyńskie. W kręgu tego świata poruszała się dyplomacja bizantyńska snując swe plany. Na obsza­ rach tego świata toczyła się w VI stuleciu zaciekła wojna gospodarcza, wojna na śmierć i życie, będąca następstwem ekspansji gospodarczej za­ początkowanej jeszcze w późnej epoce antycznej. Bizantyńczycy, by móc zbywać swoje towary, musieli mieć dostęp do rynku Indii. Indie miały dość zasobów, by móc wchłonąć wszystko, co produkował przemysł Syrii i Egiptu w zakresie przedmiotów zbytku. Rynek germański, który opa­ nowano w tym samym czasie, w najmniejszej mierze nie równoważył zysków, jakie przynosił handel ze Wschodem. Tym się tłumaczą daleko­ wzroczne plany dyplomacji bizantyńskiej, mające na celu zapewnienie gospodarce greckiej zawsze otwartej bramy na Wschód. Stąd budowa całego łańcucha punktów oparcia wzdłuż szlaku, który przez Morze Czer­ wone i cieśninę Bab el Mandeb prowadził do Indii. To tłumaczy, dlaczego tak zawzięcie i wytrwale walczono o pozycje na Kaukazie i dlaczego, nie szczędząc pieniędzy, wypłacano ogromne kwoty plemionom ałtajskim na ziemiach dzisiejszej południowej Rosji. Były to wszystko pociągnięcia w rozgrywce z potężną Persją, która w pełni świadoma swoich możli­ wości zmierzała do zagrodzenia Bizantyńczykom drogi do Indii i dostępu do krajów, w których zaopatrywali się w jedwab. Tranzyt towarów in­ dyjskich i chińskich do Cesarstwa Rzymskiego był wcale nie najmniej­ szym źródłem bogacenia się Persów. Rozpiętości cen pomiędzy towarami, które docierały do Cesarstwa Bizantyńskiego przez Persję, a tymi, które kupcy bizantyńscy sami zakupywali bezpośrednio w Indiach i Turkiesta­ nie Zachodnim, były ogromne. Dochody z tego tranzytu umożliwiły wy­ stawienie armii perskiej, zwerbowanie najemnych żołnierzy arabskich i w ostatecznym rachunku ekspansję militarną państwa perskiego na Za­ chód. Oba mocarstwa walczyły z równą zaciekłością. Oba znały wzajem­ nie swoje możliwości. Konflikt między nimi przybierał stopniowo cha­ rakter i rozmiary wojny światowej, która w końcu miała przynieść upa­ dek obu mocarstwom.

124

Ekspansja Islamu

Powód bezpośredni był błahy. Burzę rozpętało zniesienie przez Bizantyńczyków autonomii małej gminy żydowskiej na wyspie Jotabe położo­ nej u wylotu zatoki Akaba. Na ten krok Justyniana władca południowej Arabii, wyznawca judaizmu, odpowiedział w roku 527 sankcjami wymie­ rzonymi przeciw kupcom rzymskim. Arabski ten monarcha, sprawujący rządy nad terytorium, które pokrywało się w przybliżeniu z dzisiejszym Jemenem, zamknął szlak karawanowy prowadzący do Gazy w Palestynie. Szlak ten stanowił odcinek wielkiej drogi handlowej łączącej — przez Mekkę i Medynę — porty nad Oceanem Indyjskim z portem śródziemno­ morskim Gazą. Droga ta obsługiwała w znacznej mierze handel kadzidłem i korzeniami. Władca południowoarabski na tym zresztą nie poprzestał. Działając w ścisłym porozumieniu politycznym z Persją polecił również zablokować za pomocą łańcucha wąski tor wodny cieśniny Bab el Mandeb. Zapewne przyszli mu w tym z pomocą technicy perscy. W tej swojej polityce władca arabski kierował się niewątpliwie względami wyznanio­ wymi. Zarządził on zablokowanie cieśniny w momencie, kiedy władze rzymskie w odwet za zamknięcie drogi do Gazy zastosowały prawa wy­ jątkowe wobec Żydów w Palestynie i Syrii. Wywołało to z kolei rozruchy antychrześcijańskie w Arabii południowej. Podpalano tam kościoły chrze­ ścijańskie, dokonano masakry wiernych, mężczyzn, kobiet i dzieci. Pro­ paganda wschodniorzymska wykorzystała te wypadki. W Syrii, Palesty­ nie i Egipcie krążyły tak zwane listy otwarte, które wyolbrzymiając rozmiary tych bądź co bądź lokalnych ekscesów, domagały się zbrojnego odwetu. Inspirując przygotowania propagandowe do interwencji w Arabii południowej rząd Cesarstwa Rzymskiego wołał jednak z uwagi na Persję nie działać bezpośrednio. Zawarł on sojusz z negusem etiopskim, którego wyposażył obficie w pieniądze i okręty, aby się nim posłużyć do usunię­ cia południowoarabskiego przeciwnika. Zachowane relacje naocznych. świadków opowiadają, jak w etiopskim porcie Adulis koncentrowała się stopniowo flota mająca wyruszyć stamtąd do Arabii południowej. Dwa korpusy ekspedycyjne — abisyński i sudański — złamały opór Arabów. Ustanowiono rząd przyjazny Bizantyńczykom i przy jego pomocy podjęto akcję zmierzającą do wyparcia Persów z ich posiadłości na Półwyspie Arabskim. Jak wynika z inskrypcji południowoarabskiej, akcja ta nie osiągnęła zamierzonego celu. Persowie również nie pozostali bezczynni wobec zagrożenia ich pozycji w Arabii. W roku 568 flota perska wypły­ nęła ze swoich baz w Bahrainie do Arabii południowej i obaliła przyjaz­ nego Bizancjum szejka. Podczas gdy posłowie południowoarabscy czekali wciąż na posłuchanie u wschodniorzymskiego cesarza, u którego szukali pomocy, dokonał się los ich kraju. Południowa Arabia została podporząd­ kowana Persji, wskutek czego znalazła się również pod kontrolą perską prowadząca przez Morze Czerwone droga morska Bizantyńczyków do In­

Śmiertelna choroba dwóch imperiów

125

dii. Ceny towarów sprowadzanych z Indii podskoczyły natychmiast ogromnie. Zarysował się ostry kryzys gospodarczy. Nietrudno zrozumieć, że w tym rozstrzygającym momencie, kiedy trzeba było wybierać między wojną a pokojem, rząd Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego wybrał wojnę. Konflikt arabski był jednak tylko jedną z przyczyn wybuchu wojny. Persowie zagrażali również drodze prowadzącej na północy przez ziemie południowej Rosji i Kaukaz do Turkiestanu Zachodniego i stamtąd do krajów produkujących jedwab. W obliczu interwencji perskiej w Arabii i związanej z nią groźby zablokowania drogi morskiej do Indii rząd Ce­ sarstwa Rzymskiego dążył do zbliżenia z sogdyjskimi miastami-państwami. Ten właśnie cel przyświecał zacieśnianiu stosunków z państwami kau­ kaskimi i z niektórymi plemionami ałtajskimi na ziemiach południowej Rosji. Rzymskie złoto płynęło do skarbców kaukaskich królików i wo­ dzów huńskich. Ale i Persowie nie przyglądali się temu bezczynnie. Emi­ sariusze perscy doprowadzili do zawarcia przymierza między Persją a częścią państw kaukaskich i plemion Hunów na ziemiach południowej Rosji. Skutkiem tego przymierza były napady na karawany bizantyńskie wracające z Turkiestanu Zachodniego. Przekupieni przywódcy Hunów dokonywali również najazdów na rzymską granicę nad Dunajem. Docho­ dziło nawet do zamachów na dyplomatów bizantyńskich powracających z Sogdiany. W tej trudnej sytuacji cesarski rząd wschodniorzymski zawarł przy­ mierze z chanem Turkiestanu Zachodniego. Przymierze to, mające na celu okrążenie Persji od wschodu i od zachodu, świadczy, że bizantyńskie sfery rządzące nauczyły się rozumować kategoriami polityki światowej. Wojna między Persją a Rzymem Wschodnim toczyła się ze zmiennym powodzeniem. Decydującą rolę grały po obu stronach konflikty we­ wnętrzne i ludy pograniczne. Narastające trudności były zapowiedzią bliskiego upadku obu wielkich mocarstw. Konflikty wewnętrzne miały w obu państwach przeważnie charakter socjalny i gospodarczy. W roku 590 król perski został obalony w wyniku spisku, którego jednym z istot­ nych powodów była bezwzględna polityka podatkowa nie zwalniająca od świadczeń na rzecz państwa nawet poletek najdrobniejszych gospo­ darstw chłopskich. Podobnie działo się w Cesarstwie Bizantyńskim. Próba dalszego podniesienia części rzeczowej płac żołnierzy kosztem części go­ tówkowej doprowadziła tu w roku 602 do powstania.* Można powiedzieć, że władze państwowe posuwały się za daleko w stosowaniu środków przy­ musu. W obu państwach gospodarka poddana nadmiernej presji była bli­ ska załamania. W tym stanie rzeczy było już obojętne, kto ostatecznie zwycięży na polu walki. W istocie przegrane były obie strony. Początko­ wo Rzym Wschodni uległ wojskom perskim wspieranym przez oddziały

126

Secesja Zachodu

arabskie, potem zwycięstwo przypadłe w udziale cesarzowi bizantyńskie­ mu, któremu pomagali Turcy środkowoazjatyccy. Jest rzeczą znamienną, że w obydwu wypadkach o losach bitwy rozstrzygnęły ludy peryferii, Turcy i Arabowie. Ekspansja Arabów, która rozpoczęła się bezpośrednio po ostatnim zwycięstwie Bizantyńczyków, jest logicznym następstwem tego stanu rzeczy. „Cudowna broń” obu wielkich mocarstw — Persji i Rzymu Wschodniego — wojska pancerne, oddziały łuczników i wielkie parki machin oblężniczych, straciła w oczach tych ludów swą groźną siłę. Walczyły one same pod rzymskimi i perskimi sztandarami. Były dobrze obeznane z bronią, którą się zwyciężało, toteż nie wahały się obrócić jej przeciw swym dawnym panom. Mahomet wskazał im tylko cel i kie­ runek.

IV

SECESJA ZACHODU

FORMOWANIE SIĘ PAŃSTW ZACHODNICH W WYNIKU WĘDRÓWKI LUDÓW GERMAŃSKICH

Starcie między Persją a Rzymem Wschodnim zamknęło poniekąd epokę póżnoantyczną. Utrata Egiptu, Syrii, Palestyny i Armenii wyzna­ czyła linię graniczną kultury bizantyńskiej na Wschodzie. Także proces oddzielania się Zachodu, jeśli się nie dokonał w tym czasie definitywnie, to w każdym razie wszedł w stadium decydujące. Działały tu przy­ czyny różnego rodzaju. Już w epoce Konstantyna wystąpiła narodowa reakcja rzymska przeciw nowej greckiej stolicy — Konstantynopolowi. Ruch ten zaostrzył się jeszcze w następstwie wędrówki ludów germań­ skich i w końcu stworzył atmosferę sprzyjającą zerwaniu Zachodu ze światem bizantyńskim. Na uformowanie się Zachodu wywarła wpływ zwłaszcza druga faza wielkiej wędrówki ludów germańskich, której początek przypada na rok 375. Siły napędowe tego ruchu znajdowały się poza Europą. Prze­ mieszczenia, jakie następowały w Europie, były już ostatnim ogniwem łańcucha wędrówek, których początków szukać należy na obszarach Azji Wschodniej, w prowincji Dżehol. Wędrówka na zachód ludu, który w Europie nazywano Hunami, spowodowała drugą fazę wędrówki ludów germańskich, wymarsz Germanów z ziem południowej Rosji i Węgier na zachód. Część Hunów zdobyła już przeszło pół stulecia wcześniej chińską stolicę Lo-jang i znaczne połacie Chin. Inna horda Hunów, po­

Formowanie się państw zachodnich

127

suwając się wzdłuż północnych zboczy Tien-szanu wdarła się do Tur­ kiestanu Zachodniego, a stamtąd do Indii północnych. Trzecia grupa wtargnęła na stepy nadwołżańskie, podporządkowała sobie irańskich Alanów koczujących tu na wschód od Donu i natarła na istniejące tam germańskie związki państwowe na zachód od Donu. Pod naporem Hunów rozpadło się wielkie państwo Ostrogotów na obszarach dzisiejszej Rosji południowej, musieli również porzucić swe siedziby Wizygoci, którzy zamieszkiwali terytoria dzisiejszej Besarabii i Rumunii. W roku 375 Hunowie przekroczyli Don, a już w roku 378 doszło do bitwy pomiędzy wojskami rzymskimi a Wizygotami, którzy sforsowali Dunaj i wtargnęli na terytorium Cesarstwa. W bitwie tej — pod Adrianopolem — wojska cesarskie poniosły klęskę. Rządzący pro­ wincjami wschodnimi cesarz rzymski poległ na polu bitwy. Silne oddziały Gotów grasowały teraz bez przeszkód na terytorium rzymskim i pusto­ szyły najbogatsze prowincje. W tej sytuacji wypędzenie Gotów z obszaru między dolnym Dunajem a Morzem Egejskim, mającego równie doniosłe znaczenie strategiczne, jak gospodarcze, stało się dla Cesarstwa sprawą życiowej wagi. Pod naporem tych okoliczności zrodziła się wówczas decyzja o podziale Cesarstwa. Konstantyn uniknął podziału. Chciał on tylko być w zgodzie z kierunkiem rozwoju, który przesunął polityczny, strategiczny i kultu­ rowy punkt ciężkości na Wschód, i dlatego przeniósł stolicę Cesarstwa nad Bosfor. Teraz dokonano podziału w imię zachowania bytu poli­ tycznego. Cesarstwo zostało przekrojone na dwa politycznie samoistne terytoria, na Wschodnie i na Zachodnie Cesarstwo Rzymskie. W isto­ cie — dowodzi tego dalszy przebieg rozwoju — był to z punktu widzenia Cesarstwa Wschodniorzymskiego nie podział, lecz amputacja chorego, skazanego na zagładę członu, przedsięwzięta dla ocalenia drugiej, ży­ wotnej jeszcze części Imperium. Cesarstwo Zachodnie musiało zniknąć, aby Imperium Rzymskie mogło przetrwać w Cesarstwie Wschodniorzymskim. Dlatego Germanów, którzy od bitwy pod Adrianopolem, ni­ czym wyniszczająca choroba, pustoszyli prowincje Półwyspu Bałkań­ skiego podkopując odporność tej części Cesarstwa, postarano się teraz skierować na Zachód. Tutaj dokonywali oni najazdów na Zachodnie Cesarstwo Rzymskie i w krótkim stosunkowo czasie doprowadzili je do upadku. Następstwo wydarzeń ukazuje wewnętrzną prawidłowość pro­ cesu tego upadku. W latach 395 i 396 przeciągnęli Goci Alaryka przez Grecję i Półwysep Bałkański pozostawiając za sobą szerokie pasmo ruin i zgliszcz. W ro­ ku 401 stanął Alaryk w Italii. W roku 410 zdobył Rzym, starą stolicę świata antycznego. W tym samym roku usiłował zdobyć Apulię i Sycylię, okręgi zaopatrzenia wielkich miast italskich, Rzymu i Rawenny. Jed-

128

Secesja Zachodu

nakże najazd na Sycylię nie powiódł się. Kiedy zaś zwycięski wódz Go­ tów zmarł później w południowej Italii, cesarz zachodniorzymski przy­ dzielił jego następcy Galię. Tak więc nad Morzem Śródziemnym .powstało teraz państwo germańskie, które niebawem dokonało nawet z Galii po­ łudniowej inwazji na Półwysep Pirenejski. Spowodowana przez Hunów wędrówka ludów germańskich miała jed­ nak jeszcze jeden kierunek. Pod naporem Ostrogotów, którzy ze stepów nadwołżańskich posuwali się przez Karpaty na zachód, część zamieszka­ łych tam Swebów opuściła swe dotychczasowe siedziby. Byli to Swebowie, którzy przedtem wchodzili w skład państwa Vanniusa leżącego pomiędzy Wagiem a Morawą i których ostatnie resztki wytępili dopiero Longobardowie w pierwszej połowie VI wieku. Podobnie opuścili swe siedziby w Siedmiogrodzie Wandalowie ustępując pod naporem Gepiuów, ci znów cofali się przed Gotami, których Hunowie wypierali w kierunku północno-zachodnim. W ten sposób powstał tu ruch zasilany przez dwa główne nurty: Swebów i Kwadów uchodzących z Węgier oraz Wandalów wypędzonych z Siedmiogrodu. Dołączyli się do nich jeszcze irańscy Hu­ nowie. (Nie należy ich utożsamiać z koczownikami irańskimi, którzy osiedlili się po drugiej stronie Donu i przyjęli zwierzchnictwo Hunów. Byli to Sarmaci, którzy zamieszkiwali ziemie nad Cisą we wschodniej części Węgier. Przybrali oni również — podobnie jak plemiona irańskie nad Wołgą — miano „Alanów”, czyM „Szlachetnych”.) Grupa ludów germańskich złożona ze Swebów, Wandalów i Alanów dotarła w roku 406 do Renu, który przekroczyła 31 grudnia tegoż roku. Już w roku 409 doszła ona do Pirenejów i przez słabo chronione przej­ ścia wtargnęła do Hiszpanii. Tu napotkała wysłanych przeciw niej przez rząd Cesarstwa Zachodniego Wizygotów. Pod naporem Wizygotów Wan­ dalowie i część Alanów opuścili Półwysep Pirenejski i przeprawili się do Afryki. Jedynie Swebowie zdołali usadowić się na wzgórzach Asturii i założyć tu państwo, które przetrwało do końca VI wieku. Wandalowie posunęli się w roku 429 wzdłuż północnoafrykańskiego wybrzeża śródziemnomorskiego dalej na wschód. Zachodniorzymskie wła­ dze Afryki Północnej powierzyły im obronę granic w prowincji Numidia, w której wyznaczyły im siedziby. Zamiast jednak wykonywać powie­ rzone im zadanie i odpierać najazdy Berberów zagarnęli oni terytorium rzymskie w Afryce i w roku 439 niespodziewanym wypadem zdobyli Kartaginę, jego stolicę. W konsekwencji zlatynizowane prowincje za­ chodniorzymskie w Afryce, obejmujące terytoria dzisiejszej Tunezji i Algierii, znalazły się pod ich kontrolą. Jedynie zgrecyzowane Pentapolis (obszar dawnej kolonii włoskiej Cyrenaiki z lat 1912—1945) pozo­ stało pod panowaniem Cesarstwa Wschodniorzymskiego. Królestwo Wandalów korzystało ze szczególnej sytuacji strategicznej.

Formowanie się państw zachodnich

129

Położone w miejscu, gdzie Morze Śródziemne zwęża się. najbardziej, naprzeciwko bogatej Sycylii, mogło ono stąd w każdej chwili kontrolować przy pomocy floty ruch między wschodnią a zachodnią częścią Morza Śródziemnego. Zachęcało to Wandalów do skierowania swej ekspansji na morze. Obficie wówczas zalesione obszary Afryki Północnej dostar­ czały budulca do budowy okrętów. Niebawem flota Wandalów opano­ wała zachodni basen Morza Śródziemnego. Wandalowie zdobyli Sardynię i Korsykę i dokonywali teraz najazdów nie tylko na wybrzeża Italii, lecz również na miasta leżące w głębi półwyspu. 2 czerwca 455 roku udało się Wandalom wtargnąć do Rzymu. Była to wyraźna zapowiedź bliskiego upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Jedynie Italia, Dal­ macja i drobna nie zajęta jeszcze część Galii zdołały się uchronić przed Germanami. Zaopatrzenie wielkich miast — Rzymu i Rawenny — za­ leżało teraz wyłącznie od dobrej woli i możliwości spichlerzy Italii, Sy­ cylii, Apulii i Ligurii. Afrykańska oliwa i afrykańskie zboże nie płynęły już do Rzymu i Rawenny. Po zajęciu przez Germanów Prowansji ustały również dostawy oliwy z Galii południowej do Italii. Sytuacja aprowizacyjna obu wielkich miast pogarszała się z dnia na dzień. Coraz więcej wyspecjalizowanych robotników migrowało do wschodnich prowincji. Istniejące jeszcze szczątki Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego zmiotła w końcu druga fala wędrówki ludów germańskich. Była ona również ogniwem końcowym posuwającej się od wschodu wędrówki ludów ałtaj­ skich. W drugiej połowie V stulecia ludy te dotarły do stepów na północ od Kaukazu i zaczęły wypierać na zachód koczujące tu plemiona Hunów. Historiografia wschodniorzymska zarejestrowała je pod nazwą Bułgarów. Ta druga wielka wędrówka ałtajska pociągnęła za sobą ruch plemion germańskich, które do tego czasu pozostawały jeszcze na ziemiach dzisiej­ szej Rosji południowej i Besarabii, jak Skirowie, Herulowie i Longo­ bardowie. Teraz plemiona te uchodziły przez Karpaty na Nizinę Wę­ gierską. Osiadli tu Ostrogoci, ulegając naporowi tych ludów, przesuwali się na południe do europejskich prowincji Cesarstwa Wschodniorzymskiego usiłując założyć tam nowe siedziby. Jednakże Cesarstwo Wschodniorzymskie zdołało również i tych Germanów skierować w roku 488 na Zachód, gdzie zdobyli oni Italię i założyli państwo germańsko-rzymskie na terytorium Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Na obszarach opuszczonych przez Germanów osiedliły się plemiona słowiańskie. Na ziemie pomiędzy dolnym biegiem Dniepru i dolnym Dniestrem ściągnęli słowiańscy Antowie, a dalej na zachód pomiędzy Dniestrem i Dunajem zamieszkali słowiańscy Sklawinowie. Na Nizinie Dunajskiej miejsce Ostrogotów, którzy wywędrowali do Italii, zajęli Herulowie i Longo­ bardowie. Tak to napór ludów ałtajskich przemieszczających się na za9~ Historia kultury bizantyńskiej

130

Secesja Zachodu

chód pociągnął za sobą na Półwyspie Bałkańskim cały łańcuch ruchów migracyjnych, który obejmował zarówno Germanów, jak i Słowian. W tym samym prawie czasie ruszyły się też ponownie ludy na północy Europy. Ruch ten rozpoczął się w Jutlandii i na wyspach duńskich. Par­ cie Duńczyków na południe skłoniło do opuszczenia obszaru Szlezwiku-Holsztynu zamieszkałych tam dotąd Sasów i Anglów. Część tych ludów opuściła strony rodzinne drogą morską i zajęła wschodnią część Brytanii. Inne gromady Sasów i Anglów przeprawiły się już wcześniej przez Łabę i posuwały się teraz dalej na zachód. Pod ich naporem inne plemiona germańskie, wśród nich Cheruskowie i Brukterowie, którzy już w koń­ cu III i na początku IV wieku utworzyli związek plemienny pod nazwą Franków, opuściły obszar ujść Renu i przemieszczały się na należące do Galii terytorium dzisiejszej Belgii. W ten sposób doszło do podboju Galii, który zwykło się wiązać z imieniem frankońskiego króla Chlodwiga. Zachód był więc teraz niemal całkowicie okupowany przez ludy ger­ mańskie. Ze związków plemiennych powstały państwa germańskie, które pod rządami swoich królów stopniowo zaczęły wrastać na ziemiach Za­ chodniego Cesarstwa Rzymskiego w kulturę późnoantyczną. Co prawda państwom germańskim, istniejącym na początku VI wieku, brak było jeszcze spoistości wewnętrznej. Warunkiem osiągnięcia przez nie tej spoistości było stopienie się w jednym tyglu germańskich zdobywców z ludnością z dawna tu osiadłą. Było to niemożliwe, dopóki istniał anta­ gonizm religijny i utrzymywały się różnice w zakresie prawa. Germanie byli przeważnie arianami, gdy natomiast ludność rdzenna wyznawała prawowierny chrystianizm. Różnice w zakresie prawa miały swe źródło w obowiązującym ustawodawstwie Cesarstwa, które nie zezwalało na związki małżeńskie pomiędzy dwoma odłamami ludności. Wprawdzie wydane w roku 375 prawo cesarskie nie wymieniało wyraźnie Germa­ nów, lecz mówiło tylko o cudzoziemcach, ale już w intencji ustawo­ dawców, cesarzy Walentyniana I i Walensa, było ono wymierzone prze­ ciw Germanom (Codex Theodosianus III, 14, I). Germanie odpłacali Cesarstwu Rzymskiemu taką samą monetą i sami wprowadzali przedział między sobą a ludnością rzymską wydając prawa obowiązujące jedynie członków ich własnych plemion. Z praw powstały niebawem kodeksy. Królowie germańscy zmierzali nawet do przecięcia związku ludności rzymskiej, zamieszkującej ich terytorium, z Cesarstwem Rzymskim ogła­ szając w tym celu ustawy, które miały obowiązywać tylko tę rzymską część ludności. U Wizygotów na przykład obowiązywały dwa prawa, germańskie i rzymskie, przy czym jedno i drugie miało swe źródło w edyktach królów wizygockich. Codex Theodosianus został tu pozba­ wiony mocy.

Niechęć do Wschodu

131

ZADAWNIONA NIECHĘĆ? DO WSCHODU. POGAŃSKIE I CHRZEŚCIJAŃSKIE ŹRÓDŁA ŚWIADOMOŚCI NARODOWEJ ZACHODU

Wobec ostrego antagonizmu, jaki dzielił rzymską ludność prowincji i ludy germańskie tworzące nowe organizmy państwowe, antagonizmu, który znajdował wyraz w różnicach prawnych i wyznaniowych, obie grupy narodowe nie mogły się zespolić i wspólnie stawić czoło bizantyń­ skiemu Wschodowi. Antagonizm ten był jeszcze w pierwszej połowie VI stulecia tak silny, że Justynian mógł w swoich wyprawach na Zachód upatrywać w nim swego najlepszego sprzymierzeńca. Przyczyniło się to też niemało do upadku królestw Wandalów i Gotów. Wyprawy Justy­ niana, mimo że zakończone sukcesem, bo odzyskaniem Afryki Północnej i Italii, wykazały jednak niebawem, jak dalece rozeszły się już drogi Wschodu i Zachodu. Było tylko kwestią czasu, kiedy ten antagonizm znajdzie również wyraz polityczny w ponownym i tym razem już osta­ tecznym rozdziale tych części Cesarstwa. Antagonizm między Zachodem i Wschodem zrodził się wcześniej, za­ nim doszło do podboju przez Germanów terytoriów niegdyś zachodniorzymskich. Występował on już w epoce Konstantyna, a więc w IV stu­ leciu. Przejawiał się początkowo w nawrocie do starych tradycji rzymskich. Na czele tego ruchu stanęli ci arystokraci dawnej stolicy, Rzymu, którzy wytrwali w poganizmie. Ich salony literackie stały się ośrodkami nowego prądu ideowego. Wykazywano tu dbałość o język łaciński, starano się go wydobyć ze stanu barbaryzacji, w jaki pogrążył się w III stuleciu. Aelius Donatus napisał wówczas podręcznik gramatyki łacińskiej i skomentował komedie Plauta. Historyk Ammianus Marcellinus, Grek, pochodzący z Antiochii, znalazł w Rzymie nie tylko zachętę, ale i możliwość napisania po łacinie swej historii Cesarstwa Rzymskiego, kontynuującej dzieło Tacyta aż do roku 378. Było rzeczą znamienną dla sytuacji ówczesnej, że Grek Ammianus pisał tu, w Rzymie, nie po grecku, lecz po łacinie. Klasyków łacińskich kopiowano wówczas już nie na zwojach nietrwałego papirusu, lecz na pergaminie, owym perga­ minie, który chrześcijanie z Azji Mniejszej przynieśli z sobą na łaciński Zachód jako materiał do przepisywania ksiąg świętych. Tym się też tłu­ maczy, że najstarsze zachowane rękopisy klasyków rzymskich, dzieła Wergiliusza i Plauta, pochodzą z IV stulecia. Z tymi kołami arystokracji wykazującymi orientację zdecydowanie pogańską musial się również liczyć Kościół chrześcijański w Rzymie. Miał on także dosyć powodów do niezadowolenia z kierunku, jaki przy­ brał rozwój stosunków politycznych. Wszakże nowa stolica nad Bosforem zdawała się rościć sobie również pretensje do roli centrum religijnego 9*

132

Secesja Zachodu

chrześcijaństwa. Konstantyn nie bez kozery pretendował do tytułu Protos Apostolos, pierwszego z apostołów. Nie na próżno też kazał wokół swego mauzoleum wystawić cenotafy dwunastu apostołów. Nie bez racji przeto dopatrywano się w tym zagrożenia apostolskiego posłannictwa Rzymu. Dlatego przy współdziałaniu Hieronima nadano św. Piotrowi miano księ­ cia apostołów i zestawiono listę kolejnych papieży, którą otwierał św. Piotr. Podjęto teraz poszukiwania grobu tego apostoła i twierdzono, że został on jakoby odnaleziony. Zaczął się też rozwijać kult relikwii dwóch wielkich apostołów, Piotra i Pawła. Inspiratorami tych tendencji byli papież Damazy oraz tłumacz Biblii i historyk Hieronim. Obaj mieli oparcie wśród części arystokracji rzymskiej. Nie jest rzeczą przypadku, że w tym samym czasie, kiedy Hieronim rozpoczynał tłumaczenie Biblii na łacinę (Vulgata), Ammianus Marcellinus pisał dzieje cesarzy rzym­ skich. Niemniej antagonizm między Bizancjum a Rzymem nie uległ zła­ godzeniu. Kultowi św. Piotra w Kościele rzymskim przeciwstawiano w Bizancjum kult św. Andrzeja. Również i tu stworzono sobie legity­ mację apostolską. Apostoł Andrzej, którego prochy przeniesiono do nowej stolicy, miał rzekomo powołać biskupa Stachysa na pierwszego biskupa Bizancjum. Także i tu sporządzono teraz listę biskupów, która miała uchodzić za przekazaną przez tradycję. Na tym jednak w Bizancjum nie poprzestano. Sięgnięto do symboliki historiozoficznej, do apokaliptycznej Księgi Daniela. Teorię o trzech kró­ lestwach i zapowiedź nadejścia królestwa mesjanicznego przeniesiono teraz na Konstantynopol i na państwo, którego był nową stolicą. Pro­ klamowano tę nową stolicę Nea Roma, Nowym Rzymem, co miało wy­ raźny posmak dyskredytacji starego Rzymu. Sens tego był oczywisty: Nowy Rzym miał być stolicą zapowiedzianego w Apokalipsie Daniela królestwa mesjanicznego. Konstantyn zamknął epokę starego pogańskiego Rzymu i przez założenie Konstantynopola zapoczątkował nowe mesjaniczne królestwo. Tę teorię polityczną rozwinął w V stuleciu biskup Andrzej z Cezarei kapadockiej. Zachód nie przyjął biernie nowej wy­ kładni Apokalipsy Daniela lansowanej przez Wschód. Odpowiedź jego nadawała Apokalipsie Daniela inną interpretację. Mając na względzie politykę kościelną cesarzy wschodniorzymskich, zmierzającą do osiągnię­ cia porozumienia z monofizyckimi kościołami wschodnimi, wysunięto tu tezę o Kościele „prawowiernym”. Rzym proklamowany został caput fidei, głową wiary, gdy natomiast cesarzom wschodnim zarzucano popieranie herezji. Ponieważ Rzym przejściowo należał politycznie do jednego z państw germańskich, do królestwa Gotów, papież rzymski korzystał z większej niezawisłości. Mógł on przemawiać swobodniej niż biskup w kraju znajdującym się pod panowaniem cesarza. Głoszono tedy w Rzy­ mie, znajdującym się pod rządami Gotów, tezę o prymacie władzy du­

Niechęć do Wschodu

133

chownej nad władzą świecką. Teza ta uzasadniała również roszczenia do prymatu papieża rzymskiego. Ważna rola, jeśli idzie o uniezależnianie się Zachodu od Cesarstwa Wschodniorzymskiego, przypadła Afryce Północnej. Pretensje papieża do prymatu i stanowisko chrześcijan zachodnich wobec polityki kościel­ nej rządu Cesarstwa miały tu obrońców nawet wówczas, kiedy papież rzymski po zdobyciu państwa Gotów przez Bizantyńczyków musiał, ule­ gając naciskowi politycznemu, podporządkować się cesarzowi. W rzym­ skiej części Afryki Północnej działała grupa teologów chrześcijańskich, którzy z wielką siłą przekonania bronili stanowiska Zachodu. Najwy­ bitniejszym spośród nich był św. Augustyn (354—430). Jego filozofia historii zakreśliła ramy, w których konflikt miał się rozgrywać jeszcze w następnych stuleciach. Augustyn posiadał zdolność przyswajania i go­ dzenia w sobie najskrajniejszych przeciwieństw. Jego teologia miłości wyrastała z ducha Nowego Testamentu, jego nauka o Bogu była neoplatońska, nauka o grzechu manichejska, jego retoryczna samoanaliza rzymska, jego metafizyka dwóch królestw pochodziła od reformatora donatysty Tyconiusa, jego krytykę religii można wyprowadzić od War­ rena, a jego psychologia i metafizyka mają swe źródła u neoplatonika Porfiriusza. W swoim dziele De civitate Dei, O państwie bożym, ujmował on dzieje jako walkę między państwem bożym a państwem ziemskim. W ten sposób dawał pośrednio uzasadnienie światopoglądowe idei pry­ matu biskupa rzymskiego. Jego filozofia dziejów jest przeto całko­ wicie sprzeczna z teologią bizantyńską. Teologia bizantyńska nie znała przeciwieństwa między państwem Bożym a państwem świeckim. Cesarz był dla niej bez zastrzeżeń najwyższą głową chrześcijańskiego państwa. Również pesymizm religijny głoszony przez Augustyna, jego twierdzenie, że człowiek nie jest dobry sam z siebie i że tylko wybrani będą zbawieni, świadczy, jak bardzo chrześcijaństwo Zachodu różniło się od chrześcijań­ stwa wschodniego. Idee Augustyna dały początek całej szkole dziejo­ pisarstwa chrześcijańskiego. Orozjusz, Hiszpan, ujął swą historię w per­ spektywie dziejowej Augustyna. Również Salvianus (400—475), historyk pochodzący z Trewiru, znajdował się pod wpływem Afrykanina Augusty­ na. Idąc śladem myśli swego mistrza tłumaczy on karą boską klęski i niedole Zachodu. Rzymskiej prowincji Africa, graniczącej z chrześcijańskimi państwami berberyjskimi Afryki Północnej, przypadła w rozdżwiękach wyznanio­ wych między Zachodem i Wschodem szczególna rola, już choćby dlatego, że teologowie afrykańscy sprzeciwiając się polityce kościelnej rządów Cesarstwa wiedzieli, że stoją za nimi chrześcijańscy Berberowie. Berbe­ rowie potrafili ugruntować swą niezależność również po obaleniu pań­ stwa Wandalów. Byli oni prawowiernymi chrześcijanami. Podobnie jak

134

Secesja Zachodu

część rzymskiej administracji prowincjonalnej dzielił ich od ariańskich Wandalów antagonizm wyznaniowy. W Afryce Północnej chrześcijaństwo zaostrzyło jeszcze bardziej istnie­ jące przeciwieństwa socjalne i narodowe. Już w IV stuleciu doszło tu pod wpływem chrześcijaństwa do powstania ruchu partyzanckiego, któ­ rego uczestnicy mienili się milites Christi, żołnierzami Chrystusa, przez przeciwników zaś swoich nazywani byli circumcelliones *, jako że zwykli byli napadać na samotnie stojące dwory i gospodarstwa. Przyczyną powstania circumcelliones były niezdrowe stosunki społeczne, jakie się wytworzyły w okresie rzymskiego panowania kolonialnego. Berberowie zostali wyparci z żyznych okolic na gorsze, mniej urodzajne ziemie, bo­ gate plantacje, liczące często dziesiątki tysięcy drzew oliwnych, należały wyłącznie do latynorzymskich właścicieli. W przeciwieństwie do Wan­ dalów Berberowie wyznający chrześcijaństwo nie byli arianami. Okres wspólnego oporu rzymskiej ludności chrześcijańskiej i Berberów przeciw ariańskim Wandalom miał wpływ również na układ późniejszych sto­ sunków między duchowieństwem afrykańsko-rzymskim a Berberami. W swojej opozycji wobec rządów Cesarstwa mógł tedy Kościół afrykański oprzeć się na chrześcijańskich państwach berberyjskich znajdujących się poza ówczesnym terytorium rzymsko-bizantyńskim. Mógł więc sobie pozwolić Ferrandus z Kartaginy w sporze o tak zwane „Trzy rozdziały” soboru chalcedońskiego na stawienie czoła wschodniorzymskiemu cesa­ rzowi Justynianowi, nawet wówczas kiedy papież rzymski Pelagiusz pod naciskiem wschodniorzymskiego reżymu okupacyjnego musiał spełnić żądania cesarskie. Jednakże czynnikiem decydującym o powstaniu odrębnej kultury za­ chodniej był proces zespalania się germańskiej i rzymskiej ludności pro­ wincjonalnej. Dopiero doprowadzenie do końca tego procesu oznaczało zerwanie więzi, która przez długi czas łączyła Wschód i Zachód i która mimo wszystkich przeciwieństw istniała również w obrębie późnej kul­ tury antycznej. Do zespolenia tego doprowadził nie Kościół, lecz ruch monastyczny, który istniał również na Zachodzie. Jest rzeczą znamienną, że zakon założony przez Benedykta z Nursji obejmował mnichów nie tylko rzymskich, lecz również gockich. Poprzednik Grzegorza Wielkiego na tronie papieskim, Pelagiusz II, był mnichem gockim. Ten proces zespalania dwóch odłamów ludności rozpoczął się pod koniec VI wieku i zakończony został w połowie VII wieku. Jeszcze w ostatnim dziesięcio­ leciu VI wieku działali w Galii historycy, jak biskup Grzegorz z Tours, i poeci, jak Venantius Fortunatus, obaj należący do ludności rzymskiej. Ale byli to ostatni przedstawiciele odrębności kulturalnej żywiołu rzym­ skiego i jego wyłączności w piśmiennictwie. Zmiana przyszła z zewnątrz. Pośrednikami byli tu mnisi irlandzcy, którzy przyswoili żywiołowi ger­

Nowe formy wyrazu

135

mańskiemu w Galii i w północnej Italii podstawy kultury rzymskiej. Klasztory w Bobbio i Corbie, jeden w Italii, drugi w państwie Franków, były w obu krajach ośrodkami tego procesu. Kultura mnichów, którą przejmowano, była jednostronna. Przeszła ona przez filtr ich smaku i poglądów religijnych. Znajduje to wyraz choćby w tym, że w Bobbio wymazywano teksty Cycerona, aby na uzyskanych w ten sposób kartkach pergaminu przepisywać uchwały soboru w Chalcedonie. Wkroczenie na widownię nowego elementu etnicznego, Germanów, musiało nieuchron­ nie spowodować cofnięcie się w dziedzinie kultury. Już nieporadne pi­ smo, cechujące rękopisy klasztorów galijskich z VII i VIII wieku, zdra­ dza, że Rzymianie dawno opuścili ich cele. Podobnie pierwsze dzieła piśmiennictwa tej epoki, dzieła historyczne i żywoty świętych, nieudol­ nością swej łaciny i uchybieniami przeciw gramatyce dają świadectwo temu, że obcy żywioł narodowy zaczął nieskładnie przemawiać językiem starej kultury. Podziały ziemi dokonywane przez germańskich zdobyw­ ców stopniowo pozbawiały warstwę rzymską jej pozycji społecznej. Dla­ tego w wielu prowincjach nie mogła się już ona ostać jako aktywny reprezentant kultury. Początki nowej epoki miały charakter okresu przejściowego, a nie zerwania z przeszłością. Ale jeśli nawet w klasztorach początkowo po dawnemu przyjmowano za podstawę rachuby czasu lata rządów kolej­ nych cesarzy rezydujących w Bizancjum, to jednak zdawano sobie spra­ wę, że coś się zmieniło. Imperium Romanum nie było już jak w czasach królów germańskich, jak jeszcze za Teodoryka bodaj, bytem politycznym oczywistym samo przez się. Rozbudziło się tu poczucie odrębności naro­ dowej, które później wraz z wyniesieniem dynastii Karolingów znalazło również swój wyraz polityczny. Jeżeli roczniki frankońskie mówią w tych czasach o Gentes Romanorum et Graecorum, o narodach Rzymian i Gre­ ków, to zakreślają one tym całkiem świadomie linię podziału między nowym germańskim państwem narodowym a Imperium Rzymskim Bizantyńczyków. v

PRZEJŚCIE OD PÓŹNEJ KULTURY ANTYCZNEJ DO KULTURY BIZANTYŃSKIEJ NOWE FORMY WYRAZU OBOK TRADYCYJNYCH

Antagonizm wobec Zachodu, do którego przyczyniła się wędrówka ludów germańskich, idea prymatu papieża rzymskiego i historiografia św. Augustyna, zakreślił granicę zasięgu wpływów Cesarstwa Bizan-

136

Przejście do kultury bizantyńskiej

tyńskiego na Zachodzie. Granica na Wschodzie przesunęła się dalej pod naporem ekspansji arabskiej i połączyła z granicą zachodnią. Nie były to zmiany o charakterze tylko zewnętrznym, terytorialnym. Wtargnęły one również w sferę kultury. Ruch monastyczny i reforma wojskowa poderwały jedność kultury późnoantycznej na obszarze Cesarstwa Rzym­ skiego. Nasuwa się przeto pytanie, w jaki sposób kultura późnego antyku przetrwała w nowym bizantyńskim świecie. Czasy Justyniana są również i pod tym względem okresem przełomowym. Kultura późnoantyczna i nowe formy, zrodzone przez ruch monastyczny, współistnieją tu równo­ legle. Jan Moschos i Prokopiusz z Cezarei są sobie współcześni. Mnisi i filozofowie żyją obok siebie. Ale likwidacja uniwersytetów pociągnęła za sobą również upadek kultury późnoantycznej jako formy nadającej kształt życiu. Z początkiem VII stulecia nastąpił okres wielkiego milcze­ nia. Nie zachowało się z tego czasu ani jedno dzieło z zakresu piśmien­ nictwa. Luka trwająca blisko półtora stulecia rozwiera się pomiędzy chwilą, w której ostatni historyk szkoły późnoantycznej odłożył pióro, a dniem, w którym mnich-kronikarz podjął na nowo przerwaną opowieść o zdarzeniach przeszłości i teraźniejszości. Trzeba znów obrócić spojrze­ nie na osobę monarchy, na Justyniana, aby przybliżyć się do rozwiązania tej zagadki. Człowiek ten, rozszczepiony wewnętrznie, na poły mnich, na poły cesarz w sensie pogańskim, był sam w swojej osobowości symbo­ lem tego przejściowego okresu. Współczesny mu Prokopiusz pisze o nim, że żył on jak mnich, pracował po nocach przy skąpym świetle lampy, przyjmował starych księży i zadowalał się najskromniejszą strawą. Nie był to człowiek ze środowiska senatorskiego, potomek arystokratycznego klanu. Stryj jego, Justyn, po śmierci cesarza Anastazjusza zamienił mundur prefekta gwardii na płaszcz cesarski. Rodzina Justyniana po­ chodziła z Tauresium pod Bederiną (Uskub) w dolinie Morawy. Stryj Justyn, ubogi chłop macedoński, mimo braku wykształcenia z prostego żołnierza wydźwignął się na stanowisko prefekta gwardii. Doszedłszy do wysokiego urzędu i znaczenia przypomniał sobie o rodzinie i sprowadził bratanka do Konstantynopola. Justynian przeszedł tu przez szkołę elementarną, prawdopodobnie klasztorną, otrzymał też staranną edukację domową, po czym uczęszczał na uniwersytet. Dzięki wysokiemu stano­ wisku stryja przyjęty został do służby państwowej, w której — zwłaszcza po objęciu rządów przez Justyna — piastował najbardziej wpływowe urzędy. Justynian był człowiekiem wątłej konstytucji fizycznej, typem myśli­ ciela raczej niż wodza. Był teologiem, mężem stanu i prawodawcą. Po­ stać jego pod wieloma względami przypomina Filipa II, króla Hiszpanii. I u niego wręcz mistyczna pobożność szła w parze z silnym popędem zmysłów. Jego związek z aktorką Teodorą, zalegalizowany zawarciem

Nowe formy wyrazu

137

małżeństwa, był dla Cesarstwa również obciążeniem politycznym. Po­ dobnie jak stryj doszedł on do władzy jako człowiek kompromisu. I on również miał pośredniczyć pomiędzy Wschodem a Zachodem. Szło o prze­ łamanie monofizyckiej, orientującej się na Wschód, polityki cesarza Anastazjusza, który pochodził z Syrii, o usunięcie niebezpieczeństwa rozpadu Cesarstwa i o to, by zapobiec grożącemu oderwaniu się północy, to znaczy Półwyspu Bałkańskiego. Justynian spełnił wszystkie te zada­ nia. Ugruntował on jedność Cesarstwa i co więcej — podobnie jak Konstantyn, który wywarł wpływ na rozwój Imperium na przeciąg bez mała stulecia, aż do czasów Teodozjusza I — nadał nawie państwowej kierunek, który utrzymała ona przez ponad sto lat. Dotyczy to nie tylko rozwoju politycznego. Piętno Justyniana nosiło również dziedzictwo kul­ turalne późnej epoki antycznej, które żyjąc w dziełach literatury i sztuki ocalone zostało dla bizantyńskiego średniowiecza. Znane jest znaczenie Justyniana jako inspiratora budownictwa sakral­ nego, twórcy nowych ram, w których przetrwało prawo rzymskie, i pro­ tektora literatury, w której znalazła wyraz jego epoka. Ale był również Justynian człowiekiem, który zamykał uniwersytety pozbawiając tym samym kulturę późnoantyczną jej oparcia. Nie można zrozumieć żadnej kultury nie znając społeczeństwa, tych jego warstw, które są jej nosicielami. Za czasów Justyniana warstwy te tworzyli wielcy właściciele ziemscy, kupcy zajmujący się handlem międzynarodowym, rzemieślnicy będący samodzielnymi przedsiębiorcami, intelektualiści i artyści. Intelektualiści, wychowankowie szkół gramaty­ ków i retorów lub akademii prawa, nie hołdowali już tradycjom epoki klasycznej. Wiedza, jaką wynosili ze szkoły, sprowadzała się do wykształ­ cenia, jakie otrzymać można było w szkołach II i III wieku n.e., pro­ wadzonych przez sofistów. Były to szkoły niższego autoramentu. Ani Akademia Platońska w Atenach, ani Museion w Aleksandrii nie miały nic wspólnego z taką formą wyższego nauczania. Klasycy, których stu­ diowano w tych szkołach, nie byli już tymi klasykami, z których twór­ czością zaznajamiali słuchaczy profesorowie aleksandryjscy. Dzieła będące przedmiotem studiów dobierali teraz sofiści. Eurypides, Sofokles i Aischylos nie byli w tych czasach czytani bardziej niż dzisiaj. Wielki Menander należał do lektury prywatnej salonów literackich, znikł natomiast z programów nauczania. Leksykony zawierały słownictwo i sposób wy­ rażania się określonej warstwy. Konserwowano attycki język sądowy, który stał się literackim koine późnej epoki antycznej. Ukształtowało to oblicze literackie tej epoki. Nawet najwybitniejsza postać spośród pisarzy tego okresu, Prokopiusz z Cezarei, nie wyłamuje się z tego obrazu. Prokopiusz nie należał do najbliższego otoczenia cesarza. Wyszedł on z kręgów wojskowych niezadowolonych z istniejącego stanu rzeczy. Sani

138

Przejście do kultury bizantyńskiej

nie będąc żołnierzem — był prawnikiem z zawodu — pisał dla generałów cesarza, służył im piórem jako krytyk czasów Justyniana, a nie ich panegirysta. W swojej krytycznej postawie wobec współczesnej mu rze­ czywistości jest on bliski Tacytowi. Przemawia przez niego nienawiść do możnych jego czasów. A jednak bardzo wiele różni rzymskiego patrycjusza Tacyta od pochodzącego z Cezarei w Palestynie Syryjczyka Prokopiusza. Tacyt w swoim dziele ma jeden cel przed oczyma: dawną wolność republiki rzymskiej. Cel ten zawsze przyświeca jego krytyce. Natomiast u Prokopiusza nie ma nic, co by miłował, o co by walczył. Uprawia on krytykę, nie mając żadnego ideału. Trzy dzieła znaczą jego twórczość literacką. W pierwszym przedstawił dzieje wojen Justyniana, w drugim opisał budowle wzniesione przez cesarza, by na koniec, po obu tych dziełach, napisać trzecie — Histo­ rią tajemną cesarza Justyniana. Zaczął więc Prokopiusz jako sekre­ tarz Belizariusza od dzieła, które było pochwałą wodza bizantyńskiego, potem pisze utwór panegiryczny na zamówienie Justyniana, a na ostatku pamflet przeciw rządom cesarza. Sposób, w jaki pisze Prokopiusz historię, odsłania mocne i słabe strony późnej kultury antycznej epoki Justyniana. W przedmowie do historii wojen cesarza mówi Prokopiusz o zadaniach dziejopisarza. Twierdzi, że w historii idzie mu o przyczyny (aitiai) wydarzeń, że szuka ich wyjaśnie­ nia. Mówi, że historia jego czasów jest najważniejsza. Albowiem to, co się w jego czasach dokonało, nie zdarzyło się nigdy przedtem, a jest on tym bardziej powołany do tego zadania, ponieważ sam uczestniczył w wydarzeniach, które opisuje. Przedmowa ta, jak żadne inne świa­ dectwo, ukazuje dystans, jaki dzieli Prokopiusza i jego epokę od czasów Polibiusza. Prokopiusz podkreśla wprawdzie, że podobnie jak Polibiusz pisze historię z własnych doświadczeń, i zwraca się przeciw historykom gabinetowym piszącym w zaciszu swoich pracowni o wydarzeniach, w których sami nie brali żadnego udziału. Ale słowa Prokopiusza, praw­ dziwe w odniesieniu do Polibiusza, są bez pokrycia, gdy idzie o niego samego. To prawda, że brał on udział w wojnach cesarza, należąc do orszaku Belizariusza, brak mu jednak tego, co posiadał Polibiusz: per­ spektywy politycznej. Nie ogarniał on całokształtu wydarzeń, nie do­ strzegał ich powiązań wzajemnych. Nie miał dostępu do archiwów, nie znał bliżej żadnego spośród dyplomatów ówczesnych, nie otrzymywał od nich informacji. Obserwuje on bieg wydarzeń ze stanowiska żołnierza. Dlatego związki przyczynowe, tak jak je widzi, jak również chronologia wydarzeń są najsłabszym elementem jego dzieła. Bałamutnym frazesem jest także jego twierdzenie, że czasy, o których pisze, są najdonioślejsze, ponieważ w czasach tych wypróbowano nieznaną do tej pory cudowną broń. Tym bowiem, co określa on jako cudowną broń, są łucznicy konni,

Nowe formy wyrazu

139

których armia rzymska znała już w okresie wczesnego Cesarstwa. Praw­ dopodobnie wzoruje się on w swej przedmowie na jakimś dziele helle­ nistycznym, które nie przetrwało do naszych czasów. Tak samo nie wy­ trzymuje krytyki jego twierdzenie, że starał się jedynie o poznanie prawdy. Cesarz, który jeszcze w historii wojen umacnia rozchwiane Imperium, zdobywa nowe kraje, przepędza barbarzyńców, jest w Historii tajemnej przedstawiony jako demon, jako morderca, a potem znów jako pantoflarz, jako marionetka w ręku dziewki Teodory, wyniesionej do godności cesarzowej. Siła a zarazem słabość dziejopisarza Prokopiusza tkwi w jego psycho­ logicznym ujmowaniu przedstawianych ludów i postaci. Pełen prze­ ciwieństw i sprzeczności wewnętrznych jest on typowym przedstawicie­ lem schyłkowego hellenizmu. Stąd pochodzą barokowe cechy jego dziejo­ pisarstwa: deinotes, groza, która nas dzisiaj razi. Ale jeśli nawet przedstawia on walki Gotów posługując się skalą ocen i miar epoki homeryckiej, to jednak wychodzi daleko poza ramy tej wyraźnie prymi­ tywnej postawy ogólnej. Wandalów na przykład prezentuje w sposób nieledwie nowoczesny, uwzględniając — jak gdyby przeszedł przez szkołę Taine’a — ich condition humaine. W interwencji Franków w północnej Italii i ich podwójnej grze dopatruje się cechy charakterologicznej tego ludu. Prokopiusz z perspektywy epoki Justyniana był outsiderem literackim, który łączył jednak w sobie wszystkie słabe i mocne strony tego ostat­ niego okresu późnego antyku. Biegunowym jego przeciwieństwem był dyplomata Piotr Patrycjusz. Należał on do grona najwyższych dygnitarzy państwowych i — w odróżnieniu od Prokopiusza — mógł pisać historię w oparciu o własną znajomość rzeczy i osobisty udział w kształtowaniu polityki Cesarstwa. Jeżeli pozycja społeczna Prokopiusza jako współ­ pracownika policji politycznej i narzędzia Belizariusza nie dodawała mu prestiżu i skazywała go raczej na pozostawanie w cieniu, to Piotr Pa­ trycjusz był jednym z najbardziej poważanych mężów Cesarstwa. Za­ czynał on podobnie jak Prokopiusz. Uczęszczał również na studia prawne, ale po ich ukończeniu w przeciwieństwie do Prokopiusza — od razu zwrócił na siebie uwagę i szybko dostał się do kancelarii cesarskiej. Wspiąwszy się w krótkim czasie po szczeblach kariery kancelaryjnej awansował niebawem do rangi posła. Jako że ceniono jego zręczność i zdolności, powierzano mu najtrudniejsze misje dyplomatyczne. W ro­ ku 534 był posłem na dworze ostrogockim w Rawennie, gdzie musiał prowadzić niełatwe rokowania z Amalasuntą. W roku 538 w uznaniu zasług dyplomatycznych zostaje mianowany magister officiorum. Urząd ten odpowiadał stanowisku ministra spraw zagranicznych z dodaniem funkcji szefa gabinetu. W roku 550 reprezentował cesarza jako poseł

140

Przejście do kultury bizantyńskiej

w Ktezyfonie. W roku 552 pertraktował z papieżem Wigiliuszem w Chal­ cedonie, a w roku 568 ponownie prowadził jako poseł cesarski ważne rozmowy polityczne z królem perskim w Ktezyfonie. Piotr Patrycjusz, sądząc z tego, co o nim wiadomo, był znakomitym dyplomatą. W owych czasach musiało się być przy tym świetnym mówcą i doskonałym zna­ wcą prawa. W służbie państwowej dorobił się Piotr znacznego ma­ jątku. Z oskarżeń jego przeciwników, którym Prokopiusz chętnie da­ wał ucha, wynika, że był on właścicielem bogatych złóż korundu oraz ogromnej posiadłości ziemskiej. Niestety, jeśli idzie o pisma tego męża stanu, niewiele z nich pozostało. Nie zachowały się, co najważniejsze, dzieła traktujące o czasach, w których przyszło mu żyć i działać. Jedyne jego dzieło historyczne, które zachowało się we fragmentach, obejmuje okres od drugiego triumwiratu do śmierci cesarza Juliana. Pisał on rów­ nież o państwie i instytucjach państwowych. Fragmenty tego dzieła we­ szły w skład Księgi ceremonii cesarza Konstantyna Porfirogenety. Obok pisarza Prokopiusza, dyplomaty Piotra Patrycjusza jest jeszcze gramatyk Jan Lydos. W przeciwieństwie do Prokopiusza i Piotra Patry­ cjusza był on reprezentantem cywilizacji, a nie kultury. Dzieło jego nie posiada wprawdzie trwałej wartości, zasługuje jednak na uwagę jako autentyczne świadectwo obrazujące zainteresowania literackie szerokiego ogółu. Jan Lydos ze skromnego stenografa cesarskiego dosłużył się po­ woli stanowiska kierownika urzędu, a pod koniec swojej kariery życiowej otrzymał profesurę na Uniwersytecie Konstantynopolitańskim. Jan pisze nie wnikając w treść wewnętrzną wydarzeń. W swoim dziele o urzędach państwowych przytacza mnóstwo wypisów i cytatów z dziel, które do nas nie doszły. Świadczy to o wielkiej jego erudycji, nie może jednak przesłonić cechującego go braku zdolności do właściwego zrozumienia i przekazania w sposób jasny tego, co przeczytał. Ocenę tę potwierdzają również inne jego pisma, jak praca o znakach i przepowiedniach i roz­ prawa o miesiącach. Cała jego twórczość literacka świadczy tylko, jak mizernie musiało się przedstawiać nauczanie w wyższych uczelniach u schyłku epoki antycznej w ostatnich latach ich istnienia. Prokopiusz, Piotr Patrycjusz i Jan Lydos, każdy na swój sposób, repre­ zentują środowisko literackie, które kształtowało życie duchowe w epoce Justyniana. Rozwarstwienie społeczne tego środowiska znajduje również odbicie w zwierciadle epoki, jakim są ich dzieła. Byli więc dyplomaci, którzy pisali historię. Obok Piotra i Nonnosa należał do nich również ów Priskos, który przebywał na dworze Attyli. W związku ze swą ka­ rierą dyplomatyczną wędrował on wiele po świecie rządzonym wówczas jeszcze z Rzymu i z Bizancjum. Z Półwyspu Bałkańskiego pospieszył do Aleksandrii, potem przebywał w Arabii i w górnym Egipcie, a na koniec — również w misji dyplomatycznej — w Rzymie.

Nowe formy wyrazu

141

Dyplomaci ci poznali naocznie spory szmat ówczesnego świata i mogli przyjrzeć się stosunkom panującym wśród różnych ludów. Inną warstwę środowiska literackiego tworzyli parający się piórem urzędnicy kancelarii cesarskiej. Mając dostęp do archiwów państwowych mogli oni dostarczać relacji o wielu ważnych sprawach. Do grupy tej należeli Jan z Epifanii, Euagriusz i Teofilakt Symokatta. Przytaczają oni po części w dosłownym brzmieniu wiele dokumentów urzędowych, z czego można wnosić, że pisali dzieje Cesarstwa i cesarzy na oficjalne zamówienie. Jeszcze inną grupę tworzyli dworzanie. Byli wśród nich zarówno historycy, jak poeci. Oficer gwardii przybocznej, Menander, pisał na polecenie cesarskie historię współczesną, a szambelan Paweł Silentiarius opiewał jako poeta budowle wzniesione przez cesarza. Zdobyli sobie również w tych czasach sławę literacką prawnicy nie związani ze służbą państwową. Do tej kategorii należy Agathias, który początkowo zyskał sobie rozgłos jako autor epigramów, później zaś otrzy­ mał polecenie napisania historii Cesarstwa. Kontynuuje on w tym dziele rozpoczęte przez Prokopiusza dzieje wojen Justyniana, doprowadzając je do roku 562. Jeżeli Agathias kontynuował Prokopiuszową historię wojen, to świadczy to o uznaniu, z jakim musiało się spotkać dzieło Prokopiusza. Sukces literacki był jeszcze w tych czasach rzeczą decy­ dującą. Nie odnosząc sukcesu, nie otrzymałby Prokopiusz zamówienia cesarskiego na dzieło o budowlach. Ani też Agathias nie kontynuowałby jego historii wojennej, którą później inni jeszcze autorzy doprowadzili do roku 602. Dzieje Cesarstwa z pewnością niejednokrotnie były pisane w tych czasach na zamówienie. Cesarze zawsze troszczyli się o to, aby okres ich panowania znalazł godnego historyka. Nie wiemy, kto pierwszy otrzy­ mał zamówienie na skreślenie obrazu czasów Justyniana. W każdym razie dzieło to pozostało w cieniu przesłonięte głośnymi pracami Pro­ kopiusza. Brak o nim jakiegokolwiek świadectwa. Inaczej przedstawia się sprawa innej formy zapisów historycznych — roczników. Cesarze chrześcijańscy nie zerwali ze starorzymskim obycza­ jem, zgodnie z którym Pontifez Mazimus sprawował opiekę nad kalen­ darzem i w związku z tą funkcją musiał zapisywać również najważniej­ sze wydarzenia roku, nominacje urzędników, święta i nowo wzniesione budowle. W epoce chrześcijańskiej miejsce PoJitifez Mazimus zajęli księża kościołów dworu cesarskiego. Roczniki Cesarstwa Zachodniego, którego cesarze przejściowo rezydowali w Rawennie, prowadzili wysocy dostojnicy kościelni z otoczenia arcybiskupa rawenneńskiego, a roczniki Cesarstwa Wschodniego — księża należący do kleru kościoła Hagia Sophia w Konstantynopolu. Obok tych roczników istniała jeszcze rów­ nież annalistyka świecka, do której powoływano wyższych urzędników

142

Przejąć do kultury bizantyńskiej

cesarskich (comes). Zachował się jeden jedyny manuskrypt takiego rocz­ nika. Za autora jego uważany jest niejaki Comes Marcellinus. Rocznik ten wraz ze swymi kontynuacjami sięga połowy VI wieku. Zachodniorzymskie roczniki Cesarstwa prowadzono regularnie do początku drugiej połowy VI stulecia. Roczniki Cesarstwa Wschodniorzymskiego sięgają pierwszej połowy VII wieku. Obydwa roczniki miały wielkie znaczenie dla dziejopisarstwa zachodniego i bizantyńskiego. Stanowiły one na Wschodzie i na Zachodzie szkielet chronologiczny tak zwanych kronik świata. Kroniki świata stały się literacką formą wyrazu ruchu monastycznego. Historia świata naświetlana jest w nich krytycznie z monastycznego punktu widzenia. Ale i te kroniki jako gatunek literacki nie były niczym nowym. Wywodzą się one z epoki hellenistycznej I i II wieku. Kronika Hesychiosa z Miletu jest jeszcze historią współczesną, tak jak ją ujmo­ wały pierwowzory hellenistyczne, konstrukcja jej jednak zawiera już formy właściwe późniejszym kronikom mnichów epoki bizantyńskiej. Hesychios z Miletu był współczesny Justynianowi. Kronikę swą rozpo­ czyna on od asyryjskiego króla Belosa i doprowadza ją do śmierci cesarza Anastazjusza. Sądząc po nielicznych fragmentach, które się z kroniki Hesychiosa zachowały, język jego różnił się od języka późniejszych kro­ nik mnichów, był prosty i klarowny. Inaczej przedstawia się znana kronika Jana Malalasa. Jan Malałaś, jak świadczy o tym przydomek „Malałaś” (Malał = retor), należał do szerokiej rzeszy retorów. Mimo że autor był człowiekiem świeckim, jego kronikę świata przenika duch prymitywnej religijności, mającej więcej wspólnego z zabobonem i prze­ sądami niż z prawdziwą wiarą. Prawdopodobnie nie on pierwszy zaczął pisać w tym duchu. Pierwowzory jego kroniki — nie doszły one do nas — musiały pochodzić z drugiej połowy V wieku. Jana Malalasa różni od współczesnych mu pisarzy treść i forma jego dzieła. Język jego nie był nowy, ale w piśmiennictwie do tej pory niespotykany. Była to greczyzna ludowa, która poza tym zachowała się jedynie w przekazach papiruso­ wych i zapisach barbarzyńskich książąt spoza granic Cesarstwa. Również w treści swej dzieło jego świadczy o zerwaniu z tradycją późnoantyczną. O ile jeszcze Prokopiusz zaznacza, że chce relacjonować wydarzenia tak, jak przebiegały one w rzeczywistości, to Malałaś opowiada wszystko, cokolwiek doszło do niego z jakichkolwiek źródeł. Toteż plotki z targu sąsiadują u niego z wyciągami z urzędowych roczników Cesarstwa. Re­ lacja Malalasa ma charakter beletrystyczny. Pragnie on czytelnika za­ bawić. Wplata przy tym w tok relacji historycznej zmyślone opowieści, które jawnie noszą na sobie pieczęć fikcji i kłamstwa. Reprezentuje on dydaktyczny punkt widzenia, ale jest całkowicie pozbawiony poczucia odpowiedzialności ciążącej na dziejopisarzu. Jego kronika świata nie jest

Nowe formy wyrazu

143

już zaadresowana, jak dzieła Prokopiusza albo historia Cesarstwa Agathiasa, czy pisma Teofilakta Symokatty, do stosunkowo wąskiego kręgu, który zbierał się w salonach literackich stolicy, gdzie oddawano się lekturze tych dzieł. Malałaś pisał dla ludu, dla mnichów, którzy re­ krutowali się z najróżniejszych środowisk społecznych. Kronikę jego czy­ tano w klasztorach na pustyni, a nie w salonach stolicy. Stąd język ludowy i stąd też szeroka poczytność jego dzieła, które biło pod tym względem na głowę pisma Prokopiusza i innych historyków Cesarstwa. Wraz z literaturą w języku ludowym otwierała się nowa epoka, nowa warstwa społeczna dźwigała się wzwyż i dawała znać o sobie. Podobnie działo się na łacińskim obszarze językowym- Alan Jordanes napisał na użytek mnichów kronikę oraz dzieje ludu gockiego. Oba dzieła napisane są barbarzyńskim językiem, ale język ten odpowiadał ówczesnej mowie ludu. Wiadomo zresztą, że Jordanes przerobił tylko na język ludowy dzieło napisane językiem literackim. Praca jego jest adaptacją dzieła wielkiego historyka Kasjodora. Kasjodor pisał łaciną wzorowaną na stylu Cycerona. Nie darmo był on pierwszym ministrem gockiego króla Teodoryka. Ale jego wytworna narracja, wyszukana forma jego łaciny nie przemawiała do ludu. Stąd adaptacja Jordanesa, która nadała dziełu Kasjodora charakter bardziej popularny. W innym przypadku wybrał język ludowy człowiek, który w swych pismach w dalszym ciągu posługiwał się językiem literackim: papież rzymski Grzegorz. Swój dialog o cudach świętych, przeznaczony dla środowiska mnichów italskich i niższego kleru, napisał Grzegorz Wielki językiem ludowym, natomiast uczone rozprawy teologiczne pisał języ­ kiem literackim. W czasach Justyniana współistniały więc obok siebie język ludowy i język literacki. Język literacki żył dopóty, dopóki istniały antyczne uniwersytety. Ale współistniejąc, języki te oddziaływały na siebie wza­ jemnie. Na konserwatywny, z reguły utrzymany w formach klasycznych język poetów późnoantycznych wywierała również wpływ twórczość hymniczna i język liturgii. Georgios Pisides, który w pierwszej połowie VII wieku w epickiej formie opiewał nieskazitelnym językiem czyny cesarza Herakliusza, zastosował w swym metrum pewne formy przejęte z liturgii, i to właśnie te, które wniósł do liturgii ruch monastyczny. Otóż Georgios Pisides był diakonem w Hagia Sophia w Konstantynopolu. Nie był więc poetą świeckim. Można by więc tym sobie tłumaczyć, dlaczego przejmo­ wał formy kościelne. Ale jego utwory epickie są poza tym utrzymane w konwencji późnoantycznej. Ulubioną miarą metryczną Pisidesa jest heksametr, którego używał już Nonnos. Jego trzy utwory epickie, z któ­ rych pierwszy poświęcony jest wyprawie cesarza Herakliusza przeciw

144

Przejście do kultury bizantyńs

Persom, drugi najściu Awarów na Konstantynopol w roku 626, a trzeci sławi zwycięstwo cesarza nad królem perskim Chosroesem, nie różnią się poza tym niczym od klasycznego eposu. Ten sam poeta pisał jednak rów­ nież obok eposów wiersze, które już tematem swoim różnią się od utwo­ rów póżnoantycznych. Jest on autorem hymnu na cześć zmartwychwsta­ nia Chrystusa oraz utworu poetyckiego o stworzeniu świata. To dwoiste oblicze poetów, którzy z jednej strony utrzymują się całkowicie w trady­ cji klasycznej, a z drugiej wnoszą treści chrześcijańskie, odcinające się od wszystkiego, co piszą poza tym, było czymś dla owych czasów znamien­ nym. Już Nonnos, na przykład, który qa początku V stulecia w 48 pieś­ niach opiewał narodziny Dionizosa, jego wyprawę do Indii oraz podróż powrotną i przybycie do Grecji, napisał również w tym samym czasie parafrazę Ewangelii św. Jana. Można powiedzieć, że nawet w twórczości poszczególnych pisarzy współistniały obok siebie dwa nurty — klasyczny i chrześcijański. Inny poeta, Paweł Silentiarius, był autorem opisu (ekphrasis) kościoła Hagia Sophia, a jednocześnie pisał wiersze miłosne, któ­ re tonem swym bardzo przypominają późne erotyki greckie.

ZMIERZCH PÓŹNEJ EPOKI ANTYCZNEJ. NAUKA, LITERATURA I SZTUKA W PĘTACH RYGORÓW I ZAKAZÓW

Czasy te naznaczone są piętnem wewnętrznego przełomu. Odcisnęło się ono na obrazie literatury i sztuk plastycznych. Ale w obliczu artys­ tycznym epoki znajduje wyraz nie tylko rozdarcie pomiędzy zanikającą starą a kształtującą się nową kulturą. Czasy te cechuje również ogólne zacieśnienie twórczości artystycznej i naukowej. Ani uczeni zajmujący się naukami przyrodniczymi, ani artyści nie mogli tworzyć samorzutnie, z własnej inspiracji. Wszystko było ujęte w więzy służebności, podporząd­ kowane zadaniom państwa bądź Kościoła, albo gustom publiczności. Przykładem może tu być wydany przez cesarza Justyniana zakaz ko­ mentowania ustaw i przepisów zawartych w słynnym jego Kodeksie. Tego rodzaju zakaz musiał pociągnąć za sobą zahamowanie wszelkiej działalności twórczej w zakresie nauk prawnych. Kodeks Justyniana miał pozostać obowiązującą po wsze czasy, nieodmienną księgą praw Cesar­ stwa, nie podlegającą korekturom krytyki naukowej. Stwarzało to sy­ tuację przymusową, w której nauka prawa musiała z konieczności ogra­ niczać się do wskazówek dotyczących stosowania tego kodeksu w aktu­ alnych warunkach, wstrzymując się od jakiejkolwiek wykładni własnej samych przepisów prawa. W praktyce sprowadzało się to do tego, że uczeni prawnicy albo dokonywali wyboru najważniejszych i najczęściej stosowanych przepisów, albo podejmowali tłumaczenia Kodeksu na język

Zmierzch późnej epoki antycznej

145

grecki, który był wówczas w Cesarstwie Wschodniorzymskim językiem potocznym. Możliwości dalszego rozwoju nauki prawa były przeto bardzo ograniczone. Parafrazy Teofila i Stefana, Epitcmy Cyryla i Summa Ano­ nima zrodziły się w przymusowej sytuacji, w jakiej znajdowała się wów­ czas nauka prawa. Owe komentarze do prawa rzymskiego, pochodzące z późniejszego okresu i wykazujące bliźniacze podobieństwo do teolo­ gicznych komentarzy katen, były rezultatem więzów narzuconych jurysprudencji przez zakaz Justyniana. Nauka prawa, jeśli idzie o twórczość komentatorską, stała w czasach późniejszych na takim samym poziomie jak egzegeza Pisma świętego dokonywana przez teologów. Tak jak w ko­ mentarzu teologicznym, dotyczącym interpretacji określonego ustępu Biblii, zestawiano cytat za cytatem z wypowiedzi ojców Kościoła rezy­ gnując z własnego wkładu myśli, podobnie w komentarzach prawnych, mających na celu wykładnię danego przepisu prawa, zestawiano teksty analogiczne, rzadko uciekając się do próby samodzielnej interpretacji. Podobnie jak w nauce prawa przedstawiała się sytuacja w naukach przyrodniczych, w matematyce, astronomii, fizyce i medycynie. Rów­ nież i tu działalność naukowo-badawcza w coraz większym stopniu ustę­ powała miejsca pracom kontentującym się objaśnianiem starych tekstów. Taka już była tendencja rozwoju, że astronomia stopniowo wyradzała się w astrologię, a chemia w alchemię. Zainteresowania teoretyczne za­ nikały w poszczególnych dziedzinach nauki. Bezpośrednie cele użytkowe górowały nad teorią. Do prac klasyków odwoływano się tylko wówczas, kiedy spodziewano się znaleźć w nich wyjaśnienie ważnych problemów związanych z aktualnymi zadaniami praktycznymi. Tak uprawiana dzia­ łalność naukowa jeszcze w początkach VII wieku przyniosła w efekcie rozwój tak zwanego ognia greckiego, owej cudownej broni, która być może uratowała Bizancjum w wojnie z Arabami. Teoretyczne przesłanki nowej broni stworzone zostały już w okresie hellenistycznym. Podobnie miała się rzecz z innymi wynalazkami późnej epoki antycznej. Tak więc na przykład już Ptolemeusz wspomina o astrolabium. Jednakowoż wła­ ściwe udoskonalenie tego przyrządu nastąpiło dopiero w czasach Ju­ styniana. Astrolabium umożliwiało za pomocą umieszczonego w tym przyrządzie dioptra ustalanie długości i szerokości geograficznej. Po­ dobnie przedstawiała się sytuacja w dziedzinie matematyki. Prace ma­ tematyczne późnej epoki antycznej ograniczają się na ogół do interpre­ tacji dawnych tekstów. Do rzadkości należą próby dociekań oryginalnych, wychodzących poza ramy tego, co osiągnęli Aleksandryjczycy. Słynny filozof neoplatoński Proklos (410—485), wykładający na Uniwersytecie Ateńskim, komentował Euklidesa; podobnie współczesny mu Marinos i nie­ co późniejszy Simplikios. Żaden z nich nie rozwijał własnych oryginal­ nych teorii. Eksploatowali wyłącznie dorobek epoki hellenistycznej. 10 — Historia kultury bizantyńskiej

146

Przejście do kultury bizantyńskiej

Nie inaczej działo się w medycynie. Prace z zakresu anatomii, far­ makologii, dietetyki i ginekologii, pochodzące z tych czasów, nie zawie­ rają niemal żadnych obserwacji oryginalnych. We wszystkim prawie na­ wiązują do dzieł lekarzy hellenistycznych, a przede wszystkim do szkoły aleksandryjskiej. Wielkie dzieła zbiorowe epoki Justyniana, jak obej­ mujący dwanaście ksiąg traktat o patologii Aleksandra z Tralles, na ogół biorąc odtwarzają tylko, i to w sposób daleki od doskonałości, wiedzę lekarzy epoki hellenistycznej (Galen). Z wynalezieniem ognia greckiego w chemii, w oparciu o prace te­ oretyczne epoki hellenistycznej, można porównać w matematyce oblicze­ nia umożliwiające konstrukcję wielkich kopuł. I w tej również dziedzi­ nie przesłanki stworzone zostały w czasach wcześniejszych. Hagia Sophia z przesklepiającą ją potężną kopułą była wynikiem zastosowania mate­ matyki do architektury. Nic więc dziwnego, że obaj wielcy budowniczo­ wie tego kościoła, Antemiusz z Tralles i Izydor z Miletu, wyróżniali się również jako matematycy. Antemiusz pozostawił prace o konstrukcji zwierciadeł zapalających, Izydor był nauczycielem matematyki. Ograniczenie swobody badań naukowych, na których ciążył przymus praktycznego zastosowania, miały swój odpowiednik w przymusie, który ciążył na artystach plastykach i literatach. Artysta nie był wolny ani w sferze sztuki sakralnej, ani świeckiej. Nie mógł swobodnie wybierać tematu, a rygorystyczne przepisy regulowały również kompozycję obiek­ tu. Ograniczenia wynikały już z zamówienia — jakie otrzymywał arty­ sta — w którym wszystko było dokładnie z góry wyszczególnione. W bu­ downictwie kościołów architekt był uzależniony od wymagań liturgii. Inne ograniczenia narzucał ustalony program ikonograficzny. Kopuła posiadała również dekorację malarską. Rozmieszczenie jej okien musiało przeto zapewniać odpowiednie oświetlenie tych przedstawień. Przejście od typu bazylikowego do typu kościoła kopułowego dokonało się nie z inwencji architektów, lecz z konieczności uwzględnienia wymagań li­ turgii. W kompozycji obrazu religijnego również obowiązują już w VI wieku ustalone schematy. To że typ przedstawień Chrystusa jest jeszcze przez długi czas chwiejny, nic tu nie zmienia. Na mozaikach w Rawennie obok Chrystusa brodatego spotyka się Chrystusa o młodzieńczej twarzy bez zarostu. Wykształciły się także w tym czasie określone przedsta­ wienia wzorcowe poszczególnych epizodów Biblii. Wzory te w postaci miniatur ilustrujących Pismo święte szerzyły po całym świecie ilumino­ wane rękopisy. Wzorował się na nich zarówno twórca mozaik, jak ma­ larz fresków. Stopniowo eliminowano ze sfery sztuki sakralnej udział artystów świeckich. Obrazy religijne otaczano już do tego stopnia czcią jako rzecz świętą, iż powierzano je tylko malarzom i mozaicystom du­

Zmierzch późnej epoki antycznej

147

chownym. Kościoły i klasztory zaczęły niebawem utrzymywać własne pracownie malarskie i warsztaty budowlane. W dziedzinie sztuk plasty­ cznych zarysował się więc proces podobny jak w szkolnictwie wyższym, w którym zanikały uniwersytety i szkoły akademickie, ustępując miejsca szkołom biskupim i klasztornym. W dziedzinie sztuki świeckiej artysta również niewiele miał swobody, jeśli idzie o zamysł twórczy i kompozycję obrazu. Wolność artysty była tu skrępowana nie mniej niż przy wykonywaniu przedstawień sakral­ nych. Dotyczy to zwłaszcza obrazów związanych z kultem panującego. Formy kultu władcy w epoce Justyniana niewiele się zmieniły od cza­ sów Cesarstwa Rzymskiego. Obowiązywały tu schematy kompozycyjne, które po części wykształciły się już w pierwszym stuleciu po Chrystusie. Stał więc na przykład w Konstantynopolu posąg, przedstawiający Ju­ styniana jako jeźdźca, dziś znany już tylko z rycin. W sylwecie cesarza i postawie konia wykazuje on ogromne podobieństwo do posągu Marka Aureliusza, który zachował się do naszych czasów. To samo można po­ wiedzieć o innym wizerunku z cyklu przedstawień związanych z kultem cesarza: basileus wschodniorzymski kroczący na czele procesji. Obraz ten ukazuje basileusa udającego się wraz z cesarzową i najwyższymi do­ stojnikami Cesarstwa i Kościoła na nabożeństwo. Justynian wybrał tę formę przedstawienia władcy dla mozaiki w kościele San Vitale. Jeszcze w końcu XI wieku tym samym typem obrazowym monarchy posłużył się wielki książę kijowski Jarosław. I tu można przeprowadzić paralelę z czasami wczesnego Cesarstwa. Przykładem może tu być fryz w świąty­ ni Ara Pacis Augustae w Rzymie, z reliefem ukazującym cesarza Augu­ sta z rodziną, udającego się do świątyni, by złożyć ofiary. Obowiązujący w ramach kultu cesarza schemat kompozycyjny utrzy­ many jest również w innym typie przedstawień panującego. Mamy na myśli wizerunek cesarza w loży cyrkowej. Sylweta cesarza na dypty­ kach z kości słoniowej jest taka sama jak na reliefie obelisku Teodozjusza I w Konstantynopolu. Również i tu cesarz tronuje w loży ho­ norowej cyrku. Nie zmieniła się też prawie poza cesarza ukazywanego w stojącej postawie wodza. Pochodzący z początku V wieku gigant z Barletty, prawdopodobnie posąg portretowy cesarza Marcjana, ma tę samą postawę, co statua Augusta w Prima Porta. Inny jeszcze typ wizerunku władcy przedstawia cesarza jako triumfatora. Cesarz góruje tu nad wrogami Imperium, którzy deklarują mu swoją uległość. Rów­ nież ten typ przedstawienia cesarza nie uległ zmianie aż do czasów Ju­ styniana. Na reliefach z kości słoniowej, pochodzących z VI wieku, po­ konani książęta składają hołd, proskynesis, w analogiczny sposób jak na cokole obelisku Teodozjusza I. Dopiero zwycięstwo ruchu monastycznego po okresie panowania Justy10*

148

Przejście do kultury bizantyńskiej

niana zainicjowało zmianę w obrazowaniu monarchy. Wówczas to po­ wstała mozaika w przedsionku Hagia Sophia w Konstantynopolu, na której cesarz składa Chrystusowi proskynesis, w taki sam sposób jak pokonani książęta na obelisku Teodozjusza i na reliefach z kości sło­ niowej. Było to oznaką zwycięstwa ruchu monastycznego, którego rady­ kalne skrzydło, reprezentowane przez klasztor Studios, chciało narzucić cesarzowi tę pokorną postawę. Później postawy tej poniechano. Cesarz nie składa już Chrystusowi proskynesis, lecz stoi obok tronu, na którym Chrystus zajął jego miejsce. Tak przedstawiano cesarza w XI wieku. Cesarz zajmuje na tych wizerunkach miejsce, które na dawnych przed­ stawieniach zajmował współcesarz. Na późniejszych wizerunkach związa­ nych z kultem władcy, pochodzących z okresu po Justynianie, cesarza-triumfatora nie wieńczy już bogini Zwycięstwa, lecz Chrystus. Swobodę artysty ograniczało każde zamówienie państwowe, nawet jeśli nie było związane z kultem panującego. W owych czasach określone rygory narzucało niemal każde zadanie artystyczne. Znany jest ilumi­ nowany rękopis Iliady pochodzący z początków VI wieku, a znajdujący się dziś w Mediolanie. Zawarte w nim ilustracje poszczególnych epizo­ dów są najprawdopodobniej odzwierciedleniem określonego kanonu. Na­ leży przypuszczać, że ten wzorcowy kanon obowiązywał wszystkich ilu­ stratorów Homera. Obejmował on przedstawienia wszystkich sławnych epizodów wojny trojańskiej. Artyście nie pozostawało tedy nic innego jak naśladować owe wzorce. A więc i tu obserwujemy ten sam proces co w sztuce sakralnej. Manuskrypt Ewangelii, pochodzący z tego samego okresu co rękopis Iliady, Codex Rossanensis, wykazuje analogiczną za­ leżność od wzorcowego ewangeliarza, w którym zestawione są znane ilustracje opowieści biblijnych. Dowodzi tego choćby przedstawienie po­ piersi dwóch cesarzy na serwecie stołu Piłata, w scenie spotkania Chry­ stusa z namiestnikiem cesarskim. Wskazuje ono na czasy rządów dwóch cesarzy, a więc na IV stulecie, podczas gdy Codex Rossanensis powstał dopiero na początku VI stulecia. Naśladowanie określonych wzorów klasycznych opanowało również li­ teraturę. Mimesis, naśladowanie starożytnych mistrzów, stało się ideą przewodnią literatury bizantyńskiej. I tu nie było warunków dla twór­ czości oryginalnej. Jednakże nie chodziło o naśladownictwo niewolnicze. Zmieniało się ujęcie wzorca tematycznego. Nie zawsze świadczy to o silnej indywidualności danego artysty. Często kryje się za tym przynależność do określonej grupy narodowej. Charakter narodowy poszczególnych grup etnicznych zaczyna bowiem w tych czasach przebijać silniej rów­ nież w literaturze i sztuce. Aczkolwiek w przedstawieniach scen mito­ logicznych na reliefach z kości słoniowej, pochodzących z VI wieku, wciąż jeszcze daje się rozpoznać ich związek z hellenistycznymi prototy-

Zmierzch późnej epoki antycznej

149

parni, na przykład w scenie Ojiary Ijigenii albo Porwania Europy, to je­ dnak ujęcie jest tu inne. Sztuka stała się bardziej realistyczna. Wyczu­ wa się wpływ nowych warstw ludowych. Nie bez wpływu były tu też nowe zjawiska cywilizacyjne. Reliefy z kości słoniowej i tkaniny miały swoich nabywców i swoich zleceniodawców. Musiały one uwzględniać ich smak artystyczny. Wzrost udziału i znaczenia wśród ludności ele­ mentu orientalnego nie mógł nie odbić się na formie przedmiotów arty­ stycznych. Tym, czym dla Egiptu był Sudan, była dla Syrii i Palestyny Arabia południowa. Osiedlanie się w Syrii i Palestynie przybyszów z Ara­ bii odpowiadało w Egipcie cywilizowaniu się ludności koczowniczej, na­ pływającej z Sudanu. Podobnie jak na reliefach z kości słoniowej i na tkaninach przedstawiano teraz w scenach mitologicznych piękno ko­ biece w guście późniejszych twórców islamsko-arabskich, tak też niektóre przedmioty ozdobne, rzeźbione w Aleksandrii, akcentują w swych przed­ stawieniach figuralnych określone szczegóły anatomiczne, jak to ma miej­ sce w rzeźbie murzyńskiej. Że nie były to zjawiska odosobnione, dowodzi również muzyka ówcze­ sna. Cechowała ją hałaśliwość i silnie akcentowany rytm, formy właści­ we muzyce murzyńskiej wszystkich czasów. To, co dziś nazywamy jazzem, odnajdujemy w pewnym stopniu w muzyce aleksandryjskiej. Znajdowały w niej wyraz upodobania publiczności. Stosunki panujące w owym czasie tłumaczą też zmierzch antycznego teatru. Wprawdzie upadek tragedii i komedii antycznej nastąpił jeszcze na długo przed zwycięstwem chrześci­ jaństwa, jednakże wielka ewolucja smaku artystycznego, jaka się za­ znaczyła w przedstawieniach teatralnych, była dopiero następstwem wro­ śnięcia greckiego żywiołu etnicznego w późnoantyczną cywilizację orien­ talną. Publiczność wielkomiejska wołała oglądać inne widowiska miast owych tragedii i komedii, którymi zachwycał się lud Aten, Koryntu czy Rzymu. Powodzeniem cieszyły się przedstawienia typu rewiowego, z ro­ zebranymi tancerkami, walki zwierząt, wyścigi konne i pokazy akro­ batyczne. Daremnie protestowali przeciw tego rodzaju widowiskom chrześcijańscy kaznodzieje-moraliści jak Jakub z Sarugh (zm. 521) w swoim kazaniu o teatrze oraz tacy obrońcy kultury i dobrego smaku jak Prokopiusz. Kiedy ten ostatni pisze o przeszłości cesarzowej Teodory, byłej tancerki rewiowej (jak powiedzielibyśmy dzisiaj), przedstawia jej aparycję i sposób zachowania na scenie, wyczuwamy w jego opisie po­ gardę intelektualisty dla namiętności tłumu. Literatura i sztuka owych czasów w tych dziedzinach, które korzystały jeszcze z wolności, zdobywały się na dzieła niepospolite. Niebywale wy­ soki poziom osiągnęła rzeźba portretowa. Marmurowa głowa cesarzowej Teodory w Mediolanie wyraża w sposób prawdziwie doskonały typ i cha­ rakter portretowanej postaci. Podobny stopień doskonałości w litera-

150

Przejście do kultury bizantyńskiej

turze osiągnąć zdołał jedynie Prokopiusz. Ale ten rodzaj sztuki stał na progu upadku. Zwycięstwo ruchu monastycznego wyrugowało ze sztuki wszelkie przedstawienia plastyczne. Rzeźbiarze mogli się jeszcze utrzy­ mać tu i ówdzie na peryferiach Cesarstwa, w Armenii i Italii, albo jako mistrzowie rzeźbiący reliefy z kości słoniowej lub drzwi drewniane. Z li­ teratury wygnana została poezja miłosna. Mógł jeszcze Paweł Silentiarius pisać swobodnie erotyki, czasem nawet frywolne, jeśli nie wręcz nie­ przystojne, niebawem jednak ta dziedzina poezji objęta została surowym zakazem. Ruch monastyczny wkroczył i tutaj. Zmieniła się pozycja ko­ biety. Można to wyczytać porównując prawo małżeńskie Justyniana z prawami dotyczącymi małżeństwa w kodeksach cesarskich IX i X stu­ lecia. Za panowania cesarza Justyniana kobieta mogła jeszcze samodziel­ nie rozporządzać swoim majątkiem, rozwód i ponowne zawarcie mał­ żeństwa nie podlegały żadnym ograniczeniom, nawet konkubinat był jeszcze w tych czasach uznany przez prawo. W późniejszych kodeksach cesarskich dominuje już pogląd na małżeństwo ukształtowany przez mo­ ralność chrześcijańską. Nawet dla mężczyzny zawarcie po śmierci żony ponownego związku małżeńskiego było połączone z wielkimi trudnościami. Kobieta została również wyeliminowana z życia publicznego. A że li­ rykę miłosną najmniej interesuje miłość małżeńska, znikły w później­ szych czasach publikacje wierszy o treści erotycznej.

LUD W CZASACH PRZEŁOMU. KARNAWAŁ (BRUMALIE), ZABOBONY I DZIWACTWA MODY

Ewolucja gustów doprowadziła do zmiany oblicza literatury i sztuki. Artyści dostosowali się do nowych upodobań. Nadało to sztukom pla­ stycznym i literaturze określony kierunek. Nie można rosnącego wpły­ wu niższych warstw społeczeństwa oceniać tylko negatywnie, niemniej jednak, jeśli idzie o generalną linię rozwoju, oddziaływał on w kie­ runku obniżania poziomu. Do zaniku powieści i upadku klasycznej ko­ medii rzymskiej przyczyniły się bez wątpienia upodobania publiczności. Można się domyślać, jakie koncesje musieli czynić na rzecz tych upo­ dobań nawet autorzy tak światli, jak Ammianus Marcellinus, skoro i oni w swoich relacjach historycznych udzielają niemało miejsca opi­ som czynności astrologów i opowieściom o przeróżnych gusłach i za­ bobonach. Prosty lud, pogrążony w przesądach, lubował się w takich historyjkach. Cieszyli się powodzeniem ludzie, którzy wróżyli z ręki, przepowiadali przyszłość z fusów na dnie garnka, nie mogły skarżyć się na brak zajęcia cechy astrologów i tłumaczy snów. Kościół zwal­ czał ostro wszystkich tych wieszczbiarzy, ale publiczność, i to nie tylko

Lud w czasach przełomu

151

prosty lud, słuchała ich uważnie. Tym się tłumaczy niebywałe roz­ powszechnienie wszelkiej pseudoliteratury, rozmaitych senników, horo­ skopów astrologicznych, zbiorów wróżb i przepowiedni czy tak zwa­ nych ksiąg grzmotów i błyskawic. Lubowano się też w widowiskach. Uroczyste orszaki cesarskie, pro­ cesje duchowieństwa i igrzyska cyrkowe były, podobnie jak kiedyś świę­ ta bogów, uroczystościami ludowymi. W czasie brumalii, które obcho­ dzono w okresie świąt saturnalii, od 24 listopada do 17 grudnia, tak jak dziś obchodzi się karnawał, urządzano wspaniałe pochody i maskarady. Sprośnym pantomimom, w których naśladowano zwierzęta, towarzyszyły rozpustne tańce, występowali w nich mężczyźni przebrani za kobiety i ko­ biety przebrane za mężczyzn. Noszono maski komiczne, satyryczne, tra­ giczne. Wygłaszano zabawne oracje karnawałowe. W pochodach wyśmie­ wano znane osobistości. Drwiny i szyderstwa nie oszczędzały też naj­ wyższych dostojników państwowych, a nawet cesarza. Tak na przykład w jednym z pochodów w roku 600 prowadzono przez ulice człowieka w czarnym płaszczu siedzącego na ośle, przybranego w wieniec z czo­ snku — miał on wyobrażać cesarza Maurycjusza. Nie poprzestając na tej parodii śpiewano jeszcze na dodatek kuplety o treści nawiązującej do życia prywatnego cesarza. Już jako człowiek starszy cesarz Maurycjusz poślubił młodziutką księżniczkę. Z małżeństwa tego zrodziły się liczne dzieci. Kuplety wydrwiwały to jego małżeństwo. Oto tekst jednej z tych szyderczych piosenek: Znalazł sobie krówkę młodą, że aż ślinka leci, I jak kogut jej dosiada, ciągle płodzi dzieci. Już napłodził ich bez liku niczym cieśla strużek, Spróbuj pokpić sobie z niego, wszystkim zamknął buzię. Panie Boże na niebiesiech, sprawiedliwy Panie, Daj mu po łbie, może wtedy sił mu już nie stanie. Jak się trochę pomiarkuje i przestanie brykać, To złożymy Ci w ofierze wspaniałego byka.1

Oprócz brumalii dawały sposobność do poznania nastrojów ludu igrzy­ ska cyrkowe. Stronnictwa cyrkowe Zielonych i Błękitnych, organizacje ludu stolicy reprezentowane przez swoich rzeczników prowadziły tu dia­ log z cesarzem. Stronnictwa cyrkowe istniały we wszystkich wielkich miastach. Zarówno w Konstantynopolu, jak w Antiochii i Aleksandrii. Ich siła i wpływy były tak potężne, że mogły one sobie pozwolić nawet na groźby pod adresem cesarza. Na igrzyskach cyrkowych rzecznicy stron­ nictwa (kraktai) zwracali się do cesarza wygłaszając rytmicznie skando­ wane oracje. Cesarz odpowiadał im w takiej samej formie przez swojego 1 Przełożył Zygmunt Braude.

152

Przejście do kultury bizantyńskiej

rzecznika. Stronnictwa kontrolowały w tych czasach dystrybucję żywno­ ści i, jak się zdaje, odgrywały dużą rolę w samorządzie wielkich miast, jakkolwiek liczba zarejestrowanych członków obu stronnictw nigdy nie była wielka. Przywódcy stronnictw byli regularnie przyjmowani przez cesarza. Malarz miniatur w mediolańskim manuskrypcie Iliady, ilustru­ jąc sceny bitewne, ustroił wojowników w mundury stronnictwa Zielo­ nych. Wskazuje to pośrednio, jak wielki musiał być wpływ tych miej­ skich stronnictw cyrkowych na wszystkie dziedziny życia publicznego. Nie brak też było w życiu wielkomiejskim anomalii, które nie są obce i naszej współczesności. Przechodnie na ulicach nie zawsze czuli się bezpieczni, gdyż w miastach grasowały bandy młodocianych, którzy strojem i uczesaniem odcinali się od otoczenia. Mówiono o huńskich fryzurach i innych dziwactwach mody. Bandy te, po części o charakte­ rze wręcz kryminalnym, szczególnie w VI wieku dawały się w Konstan­ tynopolu we znaki. Z ich wybrykami nie miały oczywiście nic wspólnego wesołe pochody, jakimi żegnali studenci kończący się rok akademicki. Budziły one jedynie — w drugiej połowie VII wieku — niezadowolenie czcigodnych ojców soborowych. Pobożni kapłani potępiali zabawy stu­ dentów i ich zachowanie, gorszył ich zwłaszcza tak zwany grecki strój uczestników tych zabaw. Wielki przełom, który znamionował kres późnego antyku, najmniej bodaj odbił się na życiu szerokich warstw ludowych owej epoki.

OSTATNIA WYSPA KULTURY PÓŹNOANTYCZNEJ W IMPERIUM ARABSKIM OMAJJADÓW

Inwazja Arabów zadała śmiertelny cios późnej kulturze antycznej. Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że zdobywcy arabscy sami, własny­ mi rękami, niszczyli kulturę i instytucje późnego antyku. Upadek do­ konał się inaczej. Ośrodkami kultury późnoantycznej były Syria i Egipt, a więc te właśnie kraje, które najwcześniej podbite zostały przez Ara­ bów. Gdy jednak mnisi, prawowierni biskupi i część bizantyńskich urzę­ dników wojskowych uchodziła stąd przed inwazją arabską do Azji Mniej­ szej, a przede wszystkim do Konstantynopola, to większa część kupców, zwłaszcza uprawiających handel zamorski, i bogatych przedsiębiorców, nie mówiąc już o ludności rolniczej, nie opuściła ojczystego kraju. Nie wzięli oni udziału w masowej wędrówce do Azji Mniejszej, natomiast z całą gotowością stanęli do dyspozycji arabskich zdobywców, ci zaś chętnie korzystali z ich umiejętności administracyjnych i z ich instytucji kulturalnych. Urzędnikami pierwszej dynastii kalifów arabskich, Omajjadów, byli chrześcijańscy Syryjczycy, ludzie, którzy mówili po grecku

Ostatnia wyspa kultury późnoantycznej

153

i otrzymali wykształcenie w greckich szkołach retorów. Jednym z takich urzędników był w pierwszej połowie VII wieku Jan z Damaszku, naj­ wybitniejszy później teolog kościoła bizantyńskiego. Zanim zamienił pa­ łac w Damaszku na celę mniszą w klasztorze Sw. Saby koło Jerozolimy, był on jednym z najwyższych urzędników skarbowych omajjadzkich kalifów. Arabskie imperium Omajjadów przejęło na zewnątrz wschodniorzymską chrześcijańską kulturę Syrii. W jednym z fragmentów syryjskich czy­ tamy, że gdy Moawija, pierwszy z Omajjadów, wyniesiony został do godności kalifa, odwiedził on Golgotę, Getsemane i grób Marii, by od­ mówić tam słowa modlitwy. Wersja ta pozostaje w zgodzie z faktem, że świątynia na skale, najstarszy, jaki znamy, wielki meczet arabski, posiadała mozaiki na wzór kościołów chrześcijańskich, a zameczek my­ śliwski w Kusejr Amra zdobiły freski utrzymane w stylu późnoantycznej syryjskiej sztuki świeckiej. Państwo Omajjadów przejęło również wzory sztuki wschodniorzymskiej związane z kultem cesarza. Przedstawiano tedy kalifa, podobnie jak cesarza wschodniorzymskiego, siedzącego na tronie i przyjmującego hołd składany mu przez królów podbitych lu­ dów. Można więc mówić o dalszym trwaniu kultury późnoantycznej na obszarze arabskim. Położył mu kres dopiero upadek Omajjadów i zało­ żenie Bagdadu przez nową dynastię Abbasydów. Język grecki, jako język administracji, utrzymywał się jeszcze miejscami do połowy VIII wieku. Proces wykruszania się kultury późnoantycznej dokonywał się tu sto­ pniowo. Wielką cezurę stanowi edykt kalifa Walida na początku VIII stulecia. Nakazywał on niezwłoczne przetłumaczenie na język arabski katastrów podatkowych państwa, które były dotąd prowadzone w ję­ zyku greckim. Ale jeszcze około roku 700 grecki biskup z Nikiu w dolnym Egipcie pisał kronikę świata, która stanowiąc niejako kontynuację dzieła Malalasa sięga daleko w głąb epoki arabskiej. Także patriarcha Aleksan­ drii długo jeszcze posługuje się w swej kancelarii językiem greckim. Je­ dnakowoż z biegiem czasu grekę, jako język administracji, wypierał coraz bardziej język arabski. Świadectwo tej ewolucji dają zachowane papirusy egipskie. Pierwsze zalążki arabskiego języka administracyjnego powsta­ wały w urzędach centralnych. Nie można było oczekiwać, by na przy­ kład arabski namiestnik w Al Fustat (Kair) znał język grecki. Toteż do wszystkich pism, jakie mu przedkładano do podpisu, dołączano wersję arabską. W ten sposób powstała kancelaria prywatna namiestnika, która początkowo zajmowała się jedynie sporządzaniem tłumaczeń arabskich. Z początkiem VIII wieku miejsce tłumaczenia arabskiego zajął arabski oryginał dokumentu, do którego załączano tłumaczenie greckie i koptyjskie. Tłumaczenia te udostępniały treść dokumentu władzom regio-

^54

Przejście do kultury bizantyńskiej

nalnym. Natomiast językiem władz centralnych był już w tych czasach język arabski. Pod koniec VIII stulecia znikły tłumaczenia greckie na prowincji. Arabski język urzędowy opanował również administrację re­ gionalną. Jeżeli więc kultura późnoantyczna trwa jeszcze w wieku VII i VIII pod panowaniem arabskim, to w tym samym czasie w Cesarstwie Bizantyńskim zostaje ona wyrugowana przez ruch monastyczny i re­ formę wojskową.

Część trzecia

FAZA ROZKWITU KULTURY BIZANTYŃSKIEJ

BIZANCJUM I ZACHÓD, CECHY WSPÓLNE I PRZECIWIEŃSTWA

Nowa epoka — kultury bizantyńskiej — dawała znać o sobie poprzez rewolucyjne zjawiska wewnątrz Cesarstwa, związane z przewarstwieniem socjalnym i etnicznym. W tym samym czasie od granic aż po obszary w głębi kraju toczyła się zacięta walka o zagrożony byt Cesarstwa. Ten okres zamieszek wewnętrznych i ciężkich walk z wrogiem zewnętrznym skończył się dopiero z początkiem IX stulecia. W tym czasie kultura bizantyńska była już tworem całkowicie ukształtowanym i spójnym wewnętrznie. Rozpoczęła się era wielkiej ekspansji kulturalnej na grun­ cie religijnym, która znalazła wyraz w działalności dwóch misjonarzy — Cyryla i Metodego. Czasy te charakteryzuje jednak również nawiązy­ wanie do tradycji wiedzy antycznej. Symbolem tego ruchu stało się imię patriarchy Focjusza. Było więc IX stulecie dla kultury bizantyń­ skiej okresem wielkiego rozkwitu. A jednak już wtedy występowały w systemie społecznym objawy rozkładu, które są zapowiedzią później­ szego upadku. Dlatego też trudno tu rozgraniczyć okres szczytowy od okresu upadku. Czasy szczytu kulturalnego były niejednokrotnie rów­ nież okresem regresu politycznego i społecznego. Początek nowej epoki, epoki kultury bizantyńskiej, łączy się z wiel­ kim przewrotem w stosunkach politycznych. Inwazja Arabów spowodo­ wała wprowadzenie organizacji opartej na ternach. Ta reforma wojskowa pociągnęła za sobą przewarstwienie socjalne na całym prawie obszarze Cesarstwa. Z chwilą podboju Syrii, Palestyny i Egiptu rozpoczął się ów wielki potok uchodźców, który nieledwie zalał Azję Mniejszą, Konstan­ tynopol i bizantyńską południową Italię. Uchodźcy z podbitych prowincji którzy opuszczali swe rodzinne strony, by znaleźć się na obszarze Ce­ sarstwa pozostającym pod rządami bizantyńskimi, byli to przeważnie mni­ si i zwolennicy ruchu monastycznego. Secesjoniści chrześcijańscy, a wśród nich syryjscy monofizyci i wyznawcy Kościoła koptyjskiego, nie porzu­ cili swych ojczystych krajów. W Konstantynopolu, w Azji Mniejszej i południowej Italii wzmógł się tedy ortodoksyjny wpływ monastyczny.

158

Bizancjum i Zachód

W klasztorach stolicy przeważali teraz ludzie z Syrii i Palestyny. W po­ łudniowej Italii przyjęła się wówczas w nabożeństwach liturgia syryj­ ska, a nie jak w Konstantynopolu liturgia według św. Bazylego i św. Chryzostoma. Forma kościoła kopułowego, która w najnowszym swym kształcie wymodelowana została w drugiej połowie VI wieku w Syrii północnej (Sergiopolis), dominowała teraz w stolicy i w prowincjach bi­ zantyńskich. Syryjskie wersje obrazów świętych oraz układ i podział przyjęte tradycyjnie w Syrii w manuskryptach Pisma świętego (tablice kanonów Rabbuli) upowszechniły się obecnie w świecie, którego ośrod­ kiem pozostawało Bizancjum. Tak więc z perspektywy dalszego rozwoju inwazja arabska sprzyjała konsolidacji kultury bizantyńskiej w duchu monastycznym. W tym samym prawie czasie ustał w Cesarstwie Bizantyńskim wpływ Zachodu, wpływ świata łacińskiego, który przenikał tam przez Pół­ wysep Bałkański. Napór koczowników ałtajskich, którzy weszli do hi­ storii pod nazwą Awarów, już w drugiej połowie VI wieku wprawił w ruch świat ludów słowiańskich. Słowianie, Antowie pomiędzy Dnie­ strem i Dnieprem oraz Sklawinowie pomiędzy dolnym Dunajem i Dnie­ strem, przekroczyli w owym czasie pod osłoną Awarów granicę Cesar­ stwa. Macedonia stała się wówczas krajem słowiańskim, podobnie jak w granicach obecnego terytorium państwowego — Bułgaria. Dalsze wy­ pady Słowian były skierowane na Grecję i sięgały nawet Peloponezu. Od końca VI wieku zaznacza się coraz silniejsza penetracja Słowian zwła­ szcza na Peloponezie. Występują tu w tym czasie te same słowiańskie nazwy plemienne co na niemieckiej granicy wschodniej w X stuleciu. Cesarstwo Bizantyńskie, w obliczu poważnego zagrożenia Azji Mniejszej, naprzód ze strony Persów, a następnie Arabów, mogło tu prowadzić je­ dynie politykę defensywną. Cesarz Herakliusz przerzucił ostatnie armie z Europy do Azji Mniejszej: flotę dunajską, armię tracką i późniejszy tern Opsikion (Obseąuium), składający się z regimentów gwardii cesar­ skiej. Herakliusz uznał nawet zajęcie przez Słowian Półwyspu Bał­ kańskiego. Wynika to z późniejszej, lecz wiarygodnej relacji. Według re­ lacji tej miał cesarz osiedlić plemiona Serbów w dolinie Morawy i ple­ miona Chorwatów między Drawą a Sawą jako sprzymierzeńców (joederati) Cesarstwa Bizantyńskiego. Plemiona słowiańskie pozostawały początkowo pod zwierzchnictwem awarskim. Stan ten trwał do końca VII wieku, co nie przeszkadzało je­ dnak Słowianom posuwać się dalej na południe, na zachód i na północ poza właściwą linię zasięgu wpływów awarskich. Około roku 600 zajęli oni na północy cały obszar doliny Drawy aż po Alpy Wschodnie. Na za­ chodzie dotarli do wybrzeża dalmatyńskiego. Na południu zagarnęli całą prawie Grecję z wyjątkiem kilku skrawków wybrzeża. W Macedonii

Bizancjum i Zachód

159

posunęli się prawie tuż pod Saloniki, a w Tracji jedynie fortyfikacje broniące przełęczy górskich powstrzymały ich dalsze posuwanie się na­ przód. Rzymska ludność tych prowincji zdołała się ostać jedynie w niektó­ rych okolicach w głębi Półwyspu Bałkańskiego. Między innymi w re­ jonie obecnej stolicy bułgarskiej, Sofii, który prawie do końca VIII stulecia zachował swą przynależność do Cesarstwa Bizantyńskiego. Utrzy­ mały się również do IX i X wieku enklawy rzymskie w miastach nad dolnym Dunajem. Mniejszości grecko-latyńskie wywierały bardzo silny wpływ na pierwsze państwo bułgarskie, którym rządziła turecka warstwa panująca. Większość jednak dawnej rzymskiej ludności tych prowincji opuściła pod naporem Słowian rodzinne strony. Przeważnie byli to zromanizowani Ilirowie. Porzucili oni swe gospodarstwa rolne i uprowadzając z sobą część stad udali się w góry, gdzie zatrzymali się na stałe, zamie­ niając dotychczasowy osiadły tryb życia na wędrowne pasterstwo. Mimo inwazji słowiańskiej zdołali ci zromanizowani pasterze utrzymać się w górskich okolicach Bałkanów. Z końcem XII wieku część ich porzuciła z kolei gospodarkę koczowniczą i zeszła z gór, aby znów osiąść na roli jak ich przodkowie przed pięciuset laty. Ci wędrowi pasterze — zwani Wołochami — osiedlili się na nizinie między Dunajem a Dniestrem dając początek narodowości rumuńskiej. Wołosi zajęli na tym obszarze siedzi­ by porzucone przez Słowian, którzy wycofali się stąd na skutek napa­ dów koczowników ałtajskich napływających z ziem dzisiejszej południo­ wej Rosji. W wyniku osiedlenia się na tym obszarze Wołochów powstały później księstwa Mołdawii i Wołoszczyzny, z których następnie ufor­ mowało się obecne państwo rumuńskie. W Grecji sytuacja rozwinęła się podobnie jak w Bułgarii i Mace­ donii. I tu również duża część ludności chłopskiej, zwłaszcza na Pelo­ ponezie, wycofała się w góry. Chłopi ci tak samo porzucili dotychczasowy tryb życia zamieniając się w pasterzy wędrownych. Do grupy tej należą Tsakonianie, którzy w dialekcie swym po dzień dzisiejszy zachowali bardzo wyraźne formy starogreckie (doryckie). Inna część ludności grec­ kiej przeniosła się drogą morską do południowej Italii, wzmacniając tam wraz z uchodźcami greckimi, którzy napływali z Syrii i Palestyny, ży­ wioł grecki. Inwazja słowiańska na Bałkanach zneutralizowała zatem wpływ łaciń­ ski na kulturę Cesarstwa Bizantyńskiego, podczas gdy inwazja arabska prowadziła do wzmocnienia wpływu grecko-orientalnego. Oczywiście nie można jeszcze mówić o żywiole greckim w wieku VI i w pierwszej po­ łowie VII stulecia jako o narodowości we współczesnym rozumieniu tego pojęcia. Mówiąc o żywiole greckim mamy na myśli określoną wspólnotę kulturową. O przynależności do niej decydowała wspólność religii, jedna­

160

Bizancjum i Zachód

kowe wychowanie szkolne i wierność wobec cesarza. Kto odchodził od religii państwowej i przyłączał się do jednego z chrześcijańskich kierun­ ków heretyckich, jak na przykład monofizytyzm, opuszczał tym samym grecką wspólnotę kulturową. Dawał on wyraz swemu odszczepieństwu tym, że przestawał posługiwać się mową grecką, lecz mówił po syryjsku, po koptyjsku, po ormiańsku, czyli że nie posługiwał się już greckim językiem państwowym, lecz wracał do swej pierwotnej mowy ojczystej. Droga od tej wspólnoty kulturowej do powstania narodu była długa. Nie potrafimy odtworzyć jej krok za krokiem, znamy bowiem tylko niektóre jej etapy. Nie ulega wątpliwości, że napływ na terytorium bizantyńskie mówiącej po grecku ludności z prowincji podbitych przez Arabów przy­ czynił się wielce do rozwoju greckiego języka ludowego. Nie darmo ruch monastyczny posługiwał się teraz w coraz większym zakresie grec­ kim językiem potocznym, co wpłynęło na zmniejszenie dotychczasowego ^dystansu między greckim językiem urzędowym a greczyzną potoczną. Język wielkich kronik mnichów bizantyńskich z początków IX wieku zajmuje miejsce pośrednie pomiędzy językiem literackim warstw oświe­ conych a językiem ludu. Zresztą nawet w tym czasie, to znaczy w IX stuleciu, nie istnieje jeszcze odrębny grecki język ludowy we właściwym tego słowa znaczeniu. Powstaje on dopiero w drugiej połowie XI wieku, a w szerszym zasięgu w XII stuleciu. Z tego okresu pochodzą pierwsze wielkie pomniki literatury pisanej w języku ludowym. Kultura bizantyńska, której własne oryginalne oblicze zaczyna się ry­ sować poczynając od drugiej połowy VII wieku, powstała nie tylko w wy­ niku procesów, jakie pod naciskiem czynników zewnętrznych dokony­ wały się wewnątrz Cesarstwa Bizantyńskiego. W niemałej mierze po­ wstała ona również w następstwie przemian, jakie zachodziły w innych częściach świata. Powstanie kultury bizantyńskiej należy zatem usy­ tuować w obrębie owych wielkich ruchów i prądów, które zmieniały również w tym czasie oblicze Europy i Azji. Ekspansja Arabów, wywarła wpływ nie tylko na rozwój stosunków w Cesarstwie Bizantyńskim. Arabowie posuwając się coraz dalej na za­ chód wtargnęli do Afryki i Hiszpanii i na koniec do państwa Franków. Jednocześnie rozszerzał się zasięg wędrówki ludów ałtajskich, znanych pod nazwą Awarów. Posunąwszy się na południe, co pociągnęło za sobą inwazję Słowian na Bałkany, Awarowie ruszyli również na północo-zachód i wraz ze sprzymierzonymi Słowianami wdarli się w doliny Alp Wschodnich. Zmierzając dalej w kierunku północno-zachodnim przekro­ czyli oni Łabę i posuwali się wzdłuż biegu Menu. Ataki Arabów i Sło­ wian zagrażały więc również Zachodowi niebezpieczeństwem okrążenia. Zachód musiał teraz stawić czoło zarówno napadom Arabów uderzają­ cych z Hiszpanii, jak i naporowi Słowian, którzy zaczęli przenikać od

frt^ Rn*

. THMm) H