263 70 8MB
Polish Pages 215 Year 1987
SZKOŁ4 FRANKFURCKI tornii CZĘŚĆ DRUGA
Wybór :
Jerzy ŁOZIŃSKI
Tłumaczenie : Jerzy ŁOZIŃSKI,
Jacek MIGASINSKI,
* ' * i ;'*• "
Janusz STAWIŃSKI,
Halina WALENTOWICZ
WARSZAWA
1987
Opracowanie graficzne:
WOJCIECH GRZYMAŁA
Książką wydana staraniem Kolegium Otryckiego i Wydziału Propagandy Rady Naczelnej ZSP
Spis treści
Herbert Marcuse
0 pojęciu Istoty..... ..... *................. 5
Max Horkheimer
Egoizm i ruch wolnościowy. Przyczynek do antropologii epoki mieszczańskiej.......... 33
Leo Löwenthal
Jednostka w indywidualistycznym społeczeńst wie. Uwagi o Ibsenie........................ 87
Erich Fromm
O poczuciu bezsiły......................... 119
Max Horkheimer
Teoria tradycyjna a teoria krytyczna...... 137
Leo Löwenthal
Knut Hamsun. Przyczynek do prehistorii ideologii autorytarnej..................... 173
Raymond Aron
Socjologia Pareta.......................... 209
Max Horkheimer—»Herbert Marcuse
Filozofia a teoria krytyczna...............235
Karl A. Wittfogel-**
Teoria społeczeństwa orientalnego......... 255
Max Horkheimer **-
Żydzi i Europa.................
Max Horkheimer-
Społeczna funkcja filozofii................ 297
Frederick Pollock—
Kapitalizm państwowy. Jego możliwości i granice.................................. 311
281
Max Horkheimer».»-.
Sztuka i kultura masowa.................... 333
Theodor W. Adorno —
Spengler dziś.......................
Max Horkheimpr
•—
347
Kres rozumu................................ 365
Herbert Marcuse
0 pewnych społecznych implikacjach współczesnej techniki..................... 385
Frederick Pollock ***
Czy narodowy socjalizm jest nowym porządkiem?....................
405
RAYMOND ARON
Socjologia Pareta
Uwnga wstępna. - W związku z ogólną krytyką pozytywizmu, która opublikowana została w pierwszym zeszycie tegorocz nym^, w niniejszym! artykule podda je się krytyce pozyty
wistyczny kierunek socjologii. Sądzimy, że ów światopog
ląd przynosi współcześnie uszczerbek szczególnie pozna niu procesów społecznych. M.H.
"Trattato di sociologia generale"Pareta zajmuje w literaturze socjo logicznej osobne miejsce. Swoimi rozmiarami, jak i swoimi aspiracjami pre zentuje on właściwości, by tak rzec, monstrualne. Myśli z gruntu proste skrv-
wają się tu pod powłoczką języka niejasnego i rzekomo ścisłego. Pareto nadu
żył prawa do bycia rozwlekłym, tak jakby mnożenie dykteryjek wyrównywało nie pewność dowodów, jakby ilustracje mogły uchodzić za weryfikacje. Žáden inny
autor nie powołuje się na naukę z taką dozą monotonnej afektacji, żaden nie ujawnia swych preferencji z taką prostodusznością. Niemniej, losy dzieła po śmierci autora są zaskakujące. Zapoznawane przez wielu, wzgardzone przez innych, cieszyło się ono w pewnych środowiskach naukowych
dużym powodzeniem. I z drugiej strony, Pareto został uznany przez włoskich
faszystów za jednego z ich mistrzów - on, matematyk, który powtarzał bez
przerwy, że wołałby nie znać praktycznych konsekwencji regularności ekspery mentalnych^. A w końcu, po angielskim przekładzie "Traktatu", znajduje on w
Raymond Aron: La sociologie de Pareto. "Zeitschrift fflr Sozialforschung" 1937 z. 3, s. 489-520. 1 Chodzi tu o artykuł Maxa Horkheimera "Der neueste Angriff auf die Metaphysik". Przypis tłum. 2 Autor powołuje się tu na francuskie tłumaczenie tego dzieła, do którego też odnoszą się podawane w nawiasach strony. Przypis tłum. 3 Użyteczność i prawda nie mają nic wspólnego; myśl i działanie są w opozycji: "Oceniam, że ze względu na ograniczoną liczbę czytelników, jakich może mieć ta książka i ze względu na kulturę naukową, którą im ona proponuje, wykład taki nie może wyrządzić szkody; wstrzymałbym się z nim jednak, gdybym mógł realnie przypuścić, że dzieło to stać by się mogło książką należącą do kul tury masowej". /86/ Ujrzymy faktyczne znaczenie tego: lud nie powinien znać natury hierarchii społecznej.
Raymond Aron
210
Stanach Zjednoczonych entuzjastyczną publiczność, staje się modny: ten natchniony pozytywista odpowiada rzeczywiście potrzebie chwili.
Nie trzeba mówić, że te wszystkie paradoksy są pozorne - studium nasze
będzie miało za zadanie uczynić je zrozumiałymi. Wbrew swym intencjom Pareto jest bardziej interesujący dzięki sentymentom, które wyraża, niż dzięki praw dom, które wypowiada. Nie uniknie on losu, który zarezerwował dla doktryn po-
zalogicznych: będziemy interpretować jego poglądy, by uchwycić w nich źródło
psychologiczne i znaczenie historyczne. Pareto chciał zbudować obiektywną naukę o ludzkich zachowaniach i ide ologiach - nie będzie więc bezpłodnym zanalizować ten zamiar i powody poraż
ki. Równocześnie dostrzeżemy w tym dziele erudyty idee polityczne, których powodzenie zaświadcza, że zdały egzamin. Na koniec postaramy się
powiązać
te dwa rodzaje badania i pokazać jak pewna forma scjentyzmu prowadzi do fa szyzmu, czy raczej jak scjentyzm umożliwia niektórym faszystowskim intelektu
alistom powoływanie się na rzeczywistość i na prawdę. Jednym słowem zobaczy my jak racjonalizm spekulatywny przeobraża się w antyracjonalizm
praktyczny.
1.
Doktryna Pareta jest w głównych zarysach dobrze znana. Przeto stresz czenie, które tu dajemy, nie ma w istocie na celu przypomnienia, lecz dopre4 cyzowanie głównych idei "Traktatu", przez powrót do tekstów . Istnieje dzi
siaj tendencja do lekceważenia sformułowań, których używa Pareto. Faktycznie jednak krytyka immanentna daje w tym wypadku najlepszy dostęp do zawartości filozoficznej
czy socjologicznej.
"Traktat" rozpoczyna się od teorii metody logiczno-eksperymentalnej.
Teorii niezbyt oryginalnej, z grubsza spokrewnionej z emplryzmem końca po przedniego stulecia. Prawa są to regularności ważne4 5 w pewnych granicach przestrzeni i czasu, w pewnych warunkach, których nigdy nie zdołamy całkowi
cie wyliczyć. Nie osiągamy w poznaniu ani absolutnej konieczności, ani przypadkowości, lecz stopniową weryfikację, zawsze z definicji prowizoryczną.
Definicje mają charakter nominalny, służą do wskazywania rzeczy. Ani zasady,
ani wyniki nauk nie są absolutne, ponieważ te nie obejmują nigdy całej rze czywistości i rozpoczynają często, a być może zawsze od symplifikacji, od
rozumowach fikcji, dość odległych od konkretu /mechanika lub czysta ekonomia/.
Jednakże fikcje te, jak wszystkie hipotezy naukowe nie wykraczają poza doś
wiadczenie, chociaż je poprzedzają: w gruncie rzeczy myśl nie ma innego za
dania, jak wiązanie jednych faktów z drugimi albo wyprowadzanie konsekwencji z danych przesłanek. Wszelka prawda wypływa z obserwacji, która potwierdza regularności i dedukcję. 4 Podajemy odnośniki tylko dla idei czy sformułowań zasadniczych. W przypad kach, kiedy idzie o tematy dobrze znane i w nieskończoność powtarzane w każdej z książek Pareta, albo nie dajemy żadnych odnośników, albo odsyła my do tekstu typowego. 5 Jedynie regularności miałyby umożliwić naukową selekcję faktów. V'. Pareto: Manuel d'Economie politique. Paris 1909, s. 6.
Socjologia Pareta
211
Te generalne wskazówki nie zatrzymałaby naszej uwagi, gdyby nie zawiera ły już akcentu polemicznego; mianowicie przecinko prawnikom lub filozofom,
którzy starają się zdefiniować dobro bądź sprawiedliwość w sobie - tak jakby definicja nie zależała zawsze od wolnego wyboru; a ogólniej, przeciwko wszel
kiemu posługiwaniu się istnośćiaml pozaeksperymentalnymi czy ponadeksperymentalnymi. Nominalizm upoważnia do odrzucenia wszelkich analiz esencjalnych
/wartość, moralność, sprawiedliwość, solidarność etc./. Co więcej, Pareto zakłada a priori, że istnieje jedyna prawomocna metoda, metoda nagk przyrod
niczych. Każda socjologia poza-logiczno-eksperymentalna nie należy do pozna nia naukowego. Tak oto epistemologia, której rysy charakterystyczne podsumo
waliśmy, ma w zasadzie podwójną funkcję: wskazuje ona na charakter socjologii, którą Pareto zamierza stworzyć, ale i odgrywa równocześnie rolę kryterium.
Logika innych doktryn będzie formalnie mierzona ich większą bądź mniejszą zgodnością z ideałem logiczno-eksperymentalnym. A jako że jedynie logicznym
jest postępowanie, które dzięki znajomości praw osiąga swój cel, to w ostat niej instancji jedynie logicznym będzie postępowanie, które skorzysta z wie
dzy zgromadzonej w "Traktacie", który sam sobie służy za normę. Logika ekspe rymentalna staje się wyłączną formą praktycznego, jak i teoretycznego'rozumu.
Jak stosować tę metodę do faktów społecznych? W tym punkcie Pareto jest
bardziej lakoniczny i bardziej mętny. Łatwo dostrzec co odrzuca. Wyjaśnianie genetyczne, a ogólniej wyjaśnianie historyczne wydaje mu się pozanaukowe^, bo
nauka nacelowana jest wyłącznie na regularności i zaczyna się od ogólnej teorii, tak sumarycznej, jak to tylko możliwe /540/. Stan pierwotny, pierwot
na przyczyna jakiejś instytucji, wymykają sie nam w większości wypadków i wnoszą o wiele mniej
niż uwarunkowania psychologiczne, które wyjaśniają
przetrwanie czy rozpowszechnienie się danego zjawiska społecznego. Z drugiej
strony, odrzuca on zbyt daleko posunięte usiłowanie rozumienia od wewnątrz:
dany tekst nie ma rzeczywistego sensu; od poszukiwania myśli, którą autor
chciał rzekomo wyrazić, ważniejsze jest ujawnienie sentymentu, być może nieuś wiadomionego, który się w nim*przejawla. Pareto wychodzi od przejawów, gestów, słów, tekstów w taki sposób, żeby uniknąć wszelkiej obserwacji wewnętrznej i stara się wznieść aż do instynk
tów i uczuć, które mają być, wbrew woli i wiedzy ich nosicieli, prawdziwymi
pobudkami działań. Rozpoczyna on więc na sposób behawiorystów, lecz mieni się być zdolnym do przenikania świadomości Innych ludzi i do obnażania afektyw-
nych źródeł postępowania, bez odwoływania się do innych metod /introspekcyjnej, psychologicznej czy rozumiejącej/. Zasadą i zarazem rezultatem tej so
cjologii pozytywnej, która nie pragnie znać niczego innego nlźli rzeczy, jest koncepcja czynności pozalogicznych i ich rezyduów /résidus/. "Czynności, które są logicznie związane ze swym celem, nie tylko w odnie
sieniu do podmiotu, który je spełnia, ale także dla tych, którzy mają rozleglejszą wiedzę"/150/, zaliczają się do jednej kategorii. Do innej kategorii
wchodzą te czynności, które nie przedstawiają tych właściwości. Te ostatnie, które będziemy nazywać pozalogicznymi, stanowią wyłączny przedmiot "Trakta-
6 Albo co najmniej powinno ono być podporządkowane badaniu regularności. Nadto dostarcza nam ono danych najczęściej niepewnych.
212
Raymond Aron
tu" i przedstawiają znaczną część ludzkich czynności. Pareto niestrudzenie
głosi ich decydujące znaczenie i wyjaśnia dlaczego i jak nimi dysponujemy, czy to nie wiedząc o nich, czy to nie uznając ich, czy też maskując je /por. s. 306, klasyfikacja stosowanych procedur/.
Brak precyzji w definicji, którą przed chwilą zacytowaliśmy, rzuca się
w oczy. Kim są ci obserwatorzy, "którzy iqają rozleglejszą wiedzę"? W odnie sieniu do jakichże to celów będzie się oceniało logiczność czynności? Czy lo giczny bądź nielogiczny charakter wiąże się tylko z odnoszeniem środków do
celu, czy z postępowaniem w jegó całokształcie? Te pytania nasuwają się sa me - i byłoby nieprawdopodobne, aby Pareto ich sobie nie postawił. Obserwator, który ocenia działania innych, dysponuje - nie można wszak
w to wątpić - poznaniem logiczno-eksperymêntalnym. A jako że poznanie to. roz wija się, to sama czynność będzie mogła być uznana najpierw za logiczną, a następnie za pozalogiczną. Pareto wyraźnie uznaje tę konsekwencję, co upo
ważnia nas do sformułowania zasadniczej idei: logika postępowania mierzona jest wiedza historyka, a nie wiedzą kogoś współczesnego czy samego aktora
zdarzeň/149/. Nauka eksperymentalna staje się jedynym kryterium logiki, ważnym dla całokształtu ludzkiej przeszłości. Po to, żeby czynność była logiczna nie wystarczy zatem wedle Pareta
aby został osiągnięty cel. Trzeba jeszcze do tego, aby cel obiektywny i cel subiektywny, czy jaśniej, uzyskane wyniki i zamierzony cel, zbiegły się.
Zbyt rzadko dostrzegano konsekwencje sposobu, w jaki Pareto klasyfikuje czynności, mianowicie relacje między działaniem takim, jakie jawi się innym, a takim działaniem, jakie zamyślił i jakiego zapragnął jego wykonawca.
Postępowanie obiektywnie przystosowane do celu, lecz instynktowne, nieświa dome, uchodzi za pozalogiczne /trzecia klasa rezyduów/, np. zachowanie
zwierząt czy robotnika posłusznego technice, której nie rozumie/151,152/.
A z drugiej strony, człowiek pierwotny, który przestrzega zakazów religijnych /tabu/, jest pozalogiczny z braku celu obiektywnego. Z braku zgodności między
dwoma rodzajami celów byłby takim nawet wtedy, gdyby jego przesądy były usprawiedliwione wymogami higieny. Tak samo ten, kto wynosi do władzy nową elitę, wyobrażając sobie, że położy kres wyzyskowi człowieka przez człowieka,
jest pozalogiczny na mocy tego jedynie faktu, że historyczne konsekwencje nie odpowiadają zamierzeniom. Stąd łatwo zrozumieć uwagę poczynioną mimocho
dem /1354/: hipokryta jest logiczny, gdyż podobnie jak podmiot ekonomiczny i podobnie jak uczony, urzeczywistnia zgodność myślenia i działania.
Na dwa inne pytania /jakież to cele? czy pozalogiczny charakter wiąże
się z jednym aspektem postępowania, czy z jego całokształtem?/ Pareto nie od
powiada explicite. Na pierwszy wzgląd jest to luka zadziwiająca, ale łatwo to zrozumieć. Jeśli odwołać się do zarysu "Traktátu", który jest zawarty w drugim rozdziale "Podręcznika"? to spostrzeże się podwójne źródło jego poglą
du. Pareto wychodzi od czynności podmiotu ekonomicznego, które wydają mu się być sprzęgnięte z logicznością środków dobieranych ze względu na cel /maksy malna użyteczność/. Czynność pozalogiczna jest w opozycji do tego typu czyn-
7 Chodzi tu o wydaną w 1906 r. pracę "Manuale di economia politica". Przypis tłum.
Socjologia Pafeta
213
ności /Weber nazywał je zweckrational/.. Lecz jaka jest ta opzycja? Czy
środki są źle dobrane? Czy cele są różne? W żadnym razie. Pareto wydobywa przede wszystkim pobudki działania, psychologiczny tryb determinacji, gdyż
w jego oczach charakter pobudki pociąga za sobą naturę działania. Dzaiałania spekulanta giełdowego również zależą od charakteru jednostki i są one przez
to również pozalogiczne/41/. Jest to wypowiedź rozstrzygająca; wymóg zgod ności pomiędzy świadomością i czynnością wypływa tu •z prymitywnej koncepcji
/obecnej w "Traktacie"/, zakładającej, że postępowanie logiczne podyktowane jest rozumowaniem, a postępowanie pozalogiczne sentymentem. Racjonalizm jest
w jego oczach teorią, która stwierdza tę suwerenną władzę czystego Rozumu
nad ludzką praktyką. Zwalcza on ten racjonalizm, ale równocześnie podziela jego przesądy.
Drugie źródło jest całkowicie odmienne. Pareto ma na myśli drugiego o tropionego przez siebie przeciwnika: socjalizm . Socjalizm powołuje się
na sprawiedliwość i równość, a naiwni wyobrażają sobie, że położą kres nie9 równości; w imię zasad /mity Sorela / będą oni tępić elitę, lecz zastąpią ją inną, niewiele więcej wartą, niż poprzednia. Subiektywny stosunek przedsta wień nie odpowiada obiektywnemu stosunkowi faktów. Historyczna rzeczywistość,
badana przez socjologa, maskowana jest przez fałszywe idee, które tworzą sobie o niej ludzie /rzadko są oni całkiem szczerzy albo całkiem pogrążeni
w hipokryzji/. Historyczne złudzenie włącza w ten sposób sentyment do teorii czynności logicznych. A teoria ta pozwala scalić tę podwójna opozycję wobec
racjonalizmu psychologicznego /opozycję liberalizmu ekonomicznego/ i wobec idealizmu politycznego.
Istotnie, nie mogąc poznać autentycznej rzeczywistości społecznej, /tej, którą objawi nam druga część "Traktatu"/, czy swoich własnych sentymentów /pierwsza część "Traktatu"/, większość jednostek działa w sposób pozalogiczny. Konieczna zgodność możliwa jest tylko wtedy, jeśli cel jest zarazem osiągalny /a nie utopijny/ i widzialny /a nie mylony z wartościami czy wraże
niami, które wymykają się obserwatorom/. Ale czy włączając do jednej kate gorii złudzenie, zaślepienie, namiętność, przekonania religijne lub etycz
ne, nie ryzykuje się rozpuszczenia wszystkiego tego, co należałoby zrozumieć: ludzkiej egzystencji i ludzkich zbiorowości? Mówiąc skrótowo, pojęcia rezyduów i derywacji /dérivation/ definiuje się
następująco: stwierdzamy, że gesty, słowa, czyny ludzkie nie odpowiadają logice eksperymentalnej, że zatem wyrażają one sentymenty. Nadajemy miano
rezyduów nie senstymentom, lecz przejawom sentymentów. Te ostatnie same w sobie wymykają się obiektywnej obserwacji, podczas gdy tamte właśnie uka
zują
się w przejawach. Derywacje są to teorie pseudo-logiczne, za pomocą
8 Les Systèmes socialistes /drugie wydanie - Paris 1926, pierwsze ukazało się w 1903/. Główną ideą tej książki jest prezentowana tu przez nas idea rozdźwięku między faktem obiektywnym a przedstawieniem. 9 Brak nam miejsca, by w tak krótkim studium sprecyzować relacje między Paretem a Sorelem. Pareto zapożyczył u tego ostatniego szereg idei, ale je przekształcił, pozbawił wszelkiego romantyzmu, heroizmu, by włączyć je do tak zwanej pozytywnej teorii.
214
Raymond Aron
których ludzie próbują maskować, pozornie porządkować, racjonalizować swój sposób działania. Derywacje odpowiadają ludzkiej potrzebie, potrzebie uspra
wiedliwienia i logiczności, która jednak zadowala się równie dobrze sofizmatami, jak i nauką. Rezydua są częścią względnie stałą ludzkiego postę
powania, a derywacje reprezentują jego najbardziej powierzchowny i najbardziej
zmienny aspekt. Żeby posłużyć się analogią do analizy filologicznej - rezydua są uczuciowymi rdzeniami, aktami, a derywacje można porównać do wielu słów
wyprowadzonych z tego samego rdzenia.
W zwykłym języku, główna idea Pareta sprowadza się do prostych propo zycji: to uczucia, a nie teologie, determinują religie, bo uczucie pozostaje prawie niezmienione co do swej intensywności i co do swej natury, chociaż
teologie w toku historii odnawiają się beż końca. Bogowie mijają, wiara po
zostaje.
Socjologiem ani ta względna stałość, ani ta najwyższa efektywność re
zyduów nie wstrząsną. Raczej właśnie chciałoby się poddać w wątpliwość ory ginalność tej tezy, tak natarczywie głoszonej. Prawdziwe pytania powstają gdzie indziej,: czy jest prawomocne, czy jest płodne przeciwstawianie rezyduów i derywacji? Czy da się pojąć jedne, ujęte we wspólnym planie, w oderwaniu
od drugich? Czy są one dostępne bez analizy psychologicznej? Pareto broni się przed badaniem instynktów1^ lub uczuć i zatrzymuje się
przy rezyduach, które są ich przejawami/876, 1689 i n./.,Za powód tego poda-
je niezbędną ostrożność uczonego, który odżegnuje się od wykraczania poza fakty obserwowalne. Z drugiej strony Pareto nie omieszka podkreślić, iż mię
dzy rezyduami a derywacjami nie ma różnicy absolutnej. Te drugie mają rów nież pewien wpływ na postępowanie, działają zwrotnie na te pierwsze. Zdarza się, że derywacje pogłębiają się, wrastają na trwałe, do tego stopnia, że
stają się rezyduami/877, 1463/. Ich wzajemna izolacja kończy się. Nie zarzucając wcale Paretowi, że komponuje on ludzką naturę z mnogości molekuł uczuciowych, należy rozpatrywać rezydua jako abstrakcje porównywalne do odtwarzanych przez filologa rdzeni, a nie jako ostateczne popędy, które byłyby źródłosłowem pierwotnego języka. Najlepszym dowodem tego jest to, że
Pareto dla wyjaśnienia jednego i tego samego czynu odwołuje się do wielkiej
liczby rezyduów, .których związek jest realny, ale wyszczególnienie umowne
i metodyczne /1690/. Wyliczenie rezyduów ma charakter empiryczny, ale rozróżnianie klas,
czy nawet rodzajów rezyduów miałoby większy zasięg, ponieważ klasy te nie zmie niają się prawie wcale w toku dziejów. Ale nawet ze zdefiniowaniem klas mamy trudności11. Klasa VI /rezydua odniesione do instynktu seksualnego/ od syła nas do podstawowego popędu, ale czy to samo zachodzi dla klasy III?
Ale zostawmy to, bo nie bardzo widać nieodzowność tej klasy - w swym ogólnym określeniu wydaje się ona być warunkiem wszelkiej obiektywnej psychologii11 10
10 Odsuwa on również instynkty pierwotne, w jakimś sensie zwierzęce! które nie dają pola do derywacji, które zaspakajane są bez racjonalizacji/851/. 11 Pareto wyróżnia 6 klas rezyduów: 1/ kombinacji, 2/ utrwalenia grupy, 3/ uzewnętrznienia uczuć, 4/ towarzyskości, 5/ indywidualizmu, 6/seksu. Por. J. Szacki: Historia myśli socjologicznej. Warszawa 1981, s. 387. Przyp. tłum.
Socjologia Pareta
215
/uczucia dążą do przejawiania się/; co do jej dwóch rodzajów, to łatwo można by je powiązać z innymi klasami. Czyż instynkt wiązania wszystkiego ze so
bą i trwałość układów są, tak jak instynkt seksualny, podstawowymi popędami? Można by tak mniemać, ale w odniesieniu do innych momentów - te jawią się
raczej jako mechanizmy psychiczne /tworzenie i zachowywanie asocjacji/.
Znaczenie tych dwóch klas jest inne, jeśli rozpatrzymy, jak są one sto sowane w drugiej części "Traktatu". Już nie przeciwstawia się tendencji
do tworzenia powiązań i tendencji do ich utrzymywania, lecz konfrontuje się
dwa typy społecznie przeciwstawnych nastawień. Z jednej strony duch wątpie
nia, krytyki, przemyślności, nauki; z drugiej duch religijności, patriotyzmu, posłuszeństwa etc. Te dwie antytezy są analogiczne, lecz nierównoważne. Klasy IV i V nie są też jaśniej zdefiniowane. Rezydua związane z towa-
rzyskością są tak różne jak to tylko możliwe, gdyż przebiegają one od okru cieństwa, czy miłosierdzia aż do uczuć odpowiadających hierarchii, potrzebie
regularności, ascetyzmowi. Oczywiście na próżno byłoby tu szukać jakiegoś fundamentalnego dążenia. Już raczej niech klasy te obejmują wszystkie rezy dua, których rezultatem jest wyrwanie człowieka z samotności i egoizmu, i
zjednoczenie go czy podporządkowanie go innym. Klasa IV w drugiej części
"Traktatu" łączy się z klasą II. A czy klasa V przeciwstawia się klasie IV, tak jak klasa I klasie II, jak indywidualizm kolektywizmowi, czy altruizm egoizmowi? Są to terminy używane często, ale dosyć nieprecyzyjnie, ponieważ
rezydua integralności osobowej i jej przyległóści, zgodnie z przykładami czy nawet zgodnie z pierwotną formułą /uczuciowa forma interesów/, wydają się bliższe drugiej niż pierwszej klasie. Faktycznie, poprzez pośrednictwo
tych przyległóści, niektóre rezydua klasy V łączą się z klasą IV i II, bo zmierzają do zacierania różnic między osobą a grupą /2415/. Badanie rodzajów, w co nie możemy już wkraczać, nie rozprasza, a wręcz przeciwnie, zwiększa te niejasności. Czasem czytelnik zadaje sobie pytanie, mimo wyjaśnień Pareta, dlaczego dany rodzaj wiąże się z daną klasą /ascetyzm i towarzyskość/. Różne rodzaje nie zawsze poddają się ogólnej interpretacji
klasy. "Trwałość układów" traktowana jako mechanizm zachowawczy, wyraz inercji umysłowej, byłaby automatycznie ważna dla wszystkich odmian klasy pierwszej. I odpowiednio, różnica rodzajów daje się łatwo wyłożyć przez opozycję ducha
zachowawczego wobec ducha nowatorstwa. /Chociaż z tą ostatnią definicją z
trtfdem zgadzają się niektóre asocjacje magiczne czy zabobonne cytowane w klasie I, a które powinnyby w tym wypadku należeć do klasy II/. Czym są więc ostatecznie klasy rezyduów? Pierwotnymi dążeniami, pod
stawowymi mechanizmami psychicznymi, kategoriami społecznymi, rubrykami dzia
łań pozalogicznych, pod które podpadają odpowiednio różne rezydua? Między wszystkimi tymi interpretacjami można się wahać. Jeśli się trzymać pierwszej
części "Traktatu", to niewątpliwie wybierze się ostatnią z nich; w drugiej części wrażenie się zmienia, bo Pareto zachowuje tylko dwie pierwsze klasy i nadaje im otwarcie znaczenie socjologiczne i charakterologiczne.
Co do tego jeszcze, to "Podręcznik" wskazuje na podstawową i najważ
niejszą ideę. Pareto zastanawiał się tam nad problemami klasycznymi, jak prob lem relacji między moralnością a religią. Poza analizą logiczną, która przy
216
Raymond Aron
wiązuje do transcendentnych zasad takie to a takie konkretne zalecenia, zwraca on uwagę na istnienie sentymentów, które ewoluują równolegle poprzez dzieje. Uczucia patriotyczne, moralne, religijne jawią mu się jako współ bieżne, równolegle osłabiane lub wzmacniane. Klasy rezyduów reprezentują
prostą transpozycję tych grup sentymentów, które odnajdujemy w drugiej częś
ci "Traktatu", a które w pierwszej części .mieszają się z innymi rozważania mi /w szczególności z krytyką socjologiczno-psychologiczną praktyk i przeko
nań religijnych/. Odnośnie teorii derywacji, zawierającej mniej wieloznaczności, ograniczy my się do kilku uwag. Zapytajmy tylko, wedle jakiej zasady dokonuje się kla
syfikacja derywacji. Czy chodzi o pobudki psychologiczne, które skłaniają ludzi do przyjmowania nieuprawnionych rozumowań?' Czy chodzi o typy sofizmatów?
Pareto nie rozróżnia wyraźnie tych dwóch hipotez: ma on na myśli jedną postać logiki ucżuć, w tym sensie, że te same pojęcia mają znaczenie logiczne i
psychologiczne, a cztery klasy derywacji - afirmacja, autorytet, zgodność z uczuciami, dowód werbalny -.nadają się w istocie do tej podwójnej interpre
tacji; wszystkie cztery wiążą się z podstawowym faktem społecznym: władzą i zachowaniem hierarchii. Ta część "Traktatu" jest prawdopodobnie najlepsza.
Ulegając swej pasji Pareto nie tylko wydobywa błędy, złudzenia czy absurdal
ne przekonania; analizuje on środki, którymi posługuje się mówca, polityk, gazeta, analizuje przedsięwzięcia stosowane dla rozpowszechnienia derywacji,
dla utwierdzenia rezyduów, podtrzymania 1 wzmocnienia autorytetu, przedsię wzięcia czyniące go oczywistym, naturalnym czy uświęconym. W tym punkcie Pa
reto jest inicjatorem - jest jednym z pierwszych, który ugruntował na psycho logii nieświadomości pozytywną koncepcję propagandy. Niestety, Pareto rozciąga bezgranicznie zakres spostrzeżeń, które od
nosiły się do jego czasów; Rozszerza bez miary dziedzinę derywacji, bo w je
go oczach tylko myślenie logiczno-eksperymentalne jest racjonalne. Stąd każ da konstrukcja religijna, moralna, filozoficzna itd. ... pada pod ciosami
jego krytyki. Istności pozaeksperymentalne /a jak dobro czy sprawiedliwość
mogłyby być istnościami eksperymentalnymi?/ pociągałyby za sobą odwołanie się do sentymentów bądź do autorytetu i tym samym są zdyskwalifikowane z punktu widzenia logiki.
Równocześnie Pareto znajduje sposób zadośćuczynienia swoim urazom. Wszelkie religie współczesne, humanitaryzm, socjalizm, solidaryzm, demokracja stają się
nowymi ekspresjami odwiecznych sentymentów, ani bardziej, ani mniej rozumnymi, niż religie stare. Demokracja, Socjalizm-czy Postęp miałyby być spersonifikowane i ubóstwione przez masy /1077/; co więcej, te nowoczesne religie będą jesz
cze surowiej potępione, gdyż w odróżnieniu od starych są nieużyteczne /są nawet szkodliwe/ /1859/. Pareto istotnie powtarza niestrudzenie, że prawda i uży teczność nie mają nic wspólnego; prawda jest ufundowana na zgodzie z faktami - lecz jak określić użyteczność? Tym samym przechodzimy od pierwszej do dru
giej części "Traktatu", od rozdrobnionej analizy do całościowej teorii. Jakie elementy powinniśmy dodać do rezyduów i derywacji, by rozwinąć
socjologię ogólną?-Pareto zaczyna od eliminacji środowiska fizycznego i śro
dowiska społecznego /innych społeczeństw/. Nie dlatego, że przeczy ich wpływom; przeciwnie rezerwuje on dość znaczne miejsce dla darwinizmu 12 , przyjmując,
12 Wydaje się, że wpływ darwinizmu społecznego na myśl Pareta był dość silny. Por. Manuel..., s. 96 i n., Systèmes... T.I, s. 29 i n., Traite..., s, 1770.
Socjologia Pareta
217
że każde społeczeństwo ukształtowane jest przez swe środowisko lub do niego
»
przystosowane, że dysponuje ono do pewnego stopnia sentymentami koniecznymi dla swego istnienia. Rozpatrując rezydua docieramy zarazem z jednej strony do instynktów, nastawień, gustów, a z drugiej do uwarunkowań wpisanych, by
tak rzec, w psychikę ludzi /2064/. Ale poza sentymentami Pareto uznaje inną pobudkę, interes. Postępowa
nie takiego typu, jakie dyktuje interes i jakie jest- ściśle logiczne, jest postępowaniem podmiotu ekonomicznego, który w zależności od przeszkód usi
łuje osiągnąć maksimum zadowolenia. Prawdę mówiąc, ta logika podporządkowana jest układowi preferencji, hierarchii dóbr,, występujących w porządku subiek
tywnym. Niemniej jednak uczony dysponuje obiektywną normą jego oceny. Przy
jemności jednostek są miernikiem interesu i ekonomia polityczna rozwija lo
gikę formalną zachowań, bez zdawania sprawy z treści dóbr, które zależą od gustów. Nie zadajemy pytania, czy rzeczywiście abstrakcyjna i zmatematyzowana
ekonomia, ugruntowana na pojęciu korzyści, ważna jest dla wszystkich społe czeństw, czy też zakłada pewną społeczną strukturę i pewną psychologię cha
rakteru historycznego /np. przynajmniej zwyczaj pieniężnego szacowania zado wolenia/ /2121 i n./. Rozważmy problem interesu w odniesieniu do socjologii. Jeżeli będziemy rozpatrywać tylko jednostki, to będziemy mieli prawo mówić o maksimum użyteczności1dla zbiorowości, to znaczy o tym punkcie, począw
szy od którego nie można by zwiększać użyteczności jednych bez zmniejszania użyteczności innych /przy założeniu, że użyteczność jest zawsze mierzona przy
jemnością, której ludzie doznają/. Przeciwnie natomiast, jeśli rozpatrujemy użyteczność społeczeństwa wziętego jako jedna jakość, osoba, to wszelkie kry-
tęrium zawodzi: jakie społeczeństwo jest najbardziej użyteczne - społeczeńst
wo sprawiedliwe czy silne? Kto to rozstrzygnie? Oto wniosek wyprowadzony przez samego Pareta explicite: nie istnieje loglczno-eksperymentalne rozwiązanie
jakiegokolwiek problemu społecznego lub moralnego, gdyż problem nie jest pos
tawiony w takich kategoriach,'jakie nadawałyby się dla takiego rozwiązania /2143/. Powiedzmy zwykłym językiem, że każdy ma swoje preferencje, ideał -
kiedy wchodzą one w grę, nauka przestaje być kompetentna.
Na pierwszy rzut oka ta teoria interesu jest zaskakująca. Jak orzec, czy jednostka działa ze względu na interes, czy ze względu na sentyment?
Czyż czynność odpowiadająca pragnieniu nie przynosi przyjemności i czy wo bec tego nie podpada zarazem pod kategorię czynności ze względu na interes?
Czyż sentymenty nie są równoważne gustom lub nastawieniom, które są przesłan kami wszelkiego rozumowania ekonomicznego? Kłopot Pareta przejawia się w dwuznaczności terminologicznej. Wylicza
on poza rezyduami gusty, nastawienia, tendencje, lecz nigdy nie precyzuje róż
nic między tymi terminami. Wiemy czym są gusty na podstawie jego teorii
ekonomicznej, lecz czym różnią się one od rezyduów? Czy jedne i drugie nie stawiają celów w sposób równoważny? To prawda, że Pareto wyjaśnia, iż socjo
logia nie mogłaby postępować na sposób ekonomii politycznej, gdyż działania wychodzące nawet od rezyduów nie są logiczne /2079/. Ale niemniej jednak* 13 Pojęcie to wprowadzone jest już w: Manuel..., s.. 354 i 617.
218
Raymond Aron
problem nadal istnieje w swej podwójnej formie. Dla oszacowania subiektywnej
logiki czynności pozalogicznych należałoby odnieść je do przyjemności, któ14 ;
rych dostarczają /mało ważne czy przyjemności zmysłowych czy duchowych/
dla oszacowania logiki obiektywnej - odnieść je do celów ostatecznych i do hieratchii celów, do których, świadomie bądź nie, dążą jednostki. Pareto
unika tej podwójnej analizy dzięki definicji, jaką dał czynnościom pozalogicznym, a która pozwala mu konfrontować postępowanie z rzeczywistością spo
łeczną /taką, jak on ją wykłada/ i z pobudkami, o których wnosi na podstawie przejawów. W rzeczywistości oscyluje on między dwiema koncepcjami - jedną, która umieszczałaby w sentymentach źródło wszelkich czynności, nawet racjonal nych, 1 drugą, która przeciwstawiałaby nieświadome, ślepe lub absurdalne impulsy rezyduów logice interesów1^.
Jeśli idzie o nieokreśloność użyteczności społecznej, to Pareto nie wy
ciąga z tego żadnych konsekwencji. Powraca wielokrotnie do antytezy interesu dla16 14 15 społeczeństwa i interesu społecznego /intérêt pour et intérêt de la société/. Wielkość populacji najbardziej korzystna dla danego kraju, nie jest
koniecznie wielkością zapewniającą największą użyteczność tego kraju. Gdzie indziej zadaje pytanie, czy korzyści jakie czerpało wiele pokoleń z nadmiaru
wolności kompensują utratę niepodległości narodowej, której kres usankcjonu
je rozkład dyscypliny zbiorowej /2507/. Innymi słowy sprzeczność, która drę czą Pareta - niepoprawnego liberała, przenikniętego indywidualistycznym racjonalizmem - jest sprzecznością interesu jednostkowego i interesu społecznego, tzn. trzeźwego egoizmu 1 ślepego oddania /rezydua II klasy/ /1877/.
Rozstrzyga on tę sprzeczność praktycznie, ale nie explicite, na korzyść interesu społecznego utożsamiając go z dobrobytem i siłą narodów, tak jak czyni to mądrość potpczna. Użyteczność niezależna od prawdy zawsze będzie
zbiegała się bądź z interesem materialnym, bądź jeszcze szerzej, z zachowa niem układu społecznego, co jest ideą polityczną, której naukową wykładnię daje pojęcie równowagi /nie wyklucza to, żeby tak rzec, konserwującej uży
teczności rewolucji, które zastępują jakąś zniewieściałą, humanitarną elitę, energiczną elitę skłonną do pomocy/.
Żeby dotrzeć do socjologii ogólnej, pozostaje nam dorzucić do rezyduów
i derywacji, do interesu /tzn. do ekonomii/
heterogeniczność społeczną.
Nie wchodząc w szczegóły teorii elit, przypomnijmy jej główne idee. Heterogeniczność jest faktem niewątpliwym. Różnice między jednostkami co do siły, inteligencji, losu, znaczenia narzucają się każdemu obserwatoro
wi. Pojęcie elity nie wiąże zatem żadnego sądu wartościującego: istnieją równie dobrze elity łotrów, co uczonych. Wielka amantka należy do elity
z tego samego tytułu, co mąż stanu, gdyż elitę definiuje się jako grupę tych, którzy osiągają największe wskaźniki w dziedzinie swej działalności /2031/. Z drugiej strony Pareto rozróżnia elite pozarządową i elitę rządzą
cą, składającą się "z tych, którzy wprost lub pośrednio odgrywają Istotną
14 Jeśli przyjmiemy kryterium samego Pareta. 15 W głębi, Pareto zachowuje przesąd ekonomii liberalnej, iż tylko egoizm jest naturalny i logiczny. 16 Pojęcie to wywodzi się z czystej ekonomii; to drugie jest natury poli tycznej .
Socjologia Parata
219
rolę w rządzeniu" /2032/. A w końcu, uznaje za podstawowe odróżnienie speku lantów od rentierów. Pierwsi to ci, "których dochody są z zasady zmienne i zależą od ich zręczności w wynajdywaniu źródeł zysku" /2237/, a rentierzy to osoby, "których dochód jest stały czy prawie stały i w rezultacie niewiele zależy od dających się wyobrazić sprytnych kombinacji". Oba pojęcia pochodzą
prawdopodobnie z ekonomii - odpowiadają one być może opozycji kapitału rucho mego i kapitału ziemskiego. W każdym razie służą one'do wyjaśnienia faktu,
który Pareto uważa za podstawowy w historii: ogołocenie ciułaczy dzięki
niezliczonym aktom prawnym, finansowym czy aktom przemocy. Teoria heterogeniczności społecznej wiąże się z pierwszą częścią "Trak
tatu" poprzez fakt, że elita i klasa niższa charakteryzowane są przede wszyst kim przez różne proporcje rezyduów pierwszej /źródła cywilizacji/ i drugiej klasy /warunki równowagi społecznej/, którymi dysponują. Lud jest wierzący, lękający się nowości itd.; elity - bardziej sceptyczne, oświecone itd...
Tak samo dwa typy elit, elity posługujące się przemocą i elity posługujące się manipulacją, określane są zarówno przez dyspozycje psychiczne, jak i przez postawę społeczną. Jeśli przyjęło się te pojęcia, to opis dynamiki społecznej sprowadza się
do niewielkiej liczby tez. Rodzaje rezyduów zmieniają się znacznie, ale niewiele zmieniają się klasy rezyduów, które zachowują w przybliżeniu w ca
łości życia społecznego tę samą intensywność /1699 i n./. Humanitaryzm zas
tępuje chrześcijaństwo, Marks zamuje miejsce Jezusa, lecz rezydua towarzyskości czy integralności osobowej /1713 i n./ pozostają prawie niezmienne. Na tomiast różnice , jakie ukazują te same rezydua w różnych społeczeństwach
czy klasach społecznych, są decydujące. Co więcej, cyrkulacja elit wykłada się czy przejawia poprzez transformacje tych rezyduów. Istnieje zawsze nieliczna elita, zachowująca i nadużwyjąca władzy /2267/, i klasa niższa. Pomiędzy jedną a drugą zachodzi pewna cyrkulacja. Zahamowania i niedostatki
bądź, przeciwnie, zbytnia gwałtowność tej cyrkulacji
leży u
źródła rewolucji odnawiających rządzący personel; nie jest to wszakże fakt odwiecznego podziału i walki klas. Autorytet zawsze jest ugruntowany w zmie
niających się proporcjach na sile bądź na przyzwoleniu /2244/. Spekulant uzys
kuje to ostatnie podstępem, manipulacją, elity używające przemocy korzysta ją z siły1?. Elity pierwszego rodzaju upadają, gdyż stały się niezdolne do stosowania środków przymusu i ponieważ ci, którzy używają przemocy, nie bę
dąc dopuszczonymi do najlepszych pozycji w plutokratycznym społeczeństwie, przyłączają się do klas niższych. Arystokracja zostaje albo zdziesiątkowana
przez wojnę, albo skorumpowana przez warunki swego życia: wyczerpuje się
całkowicie i po krótszym lub dłuższym czasie popada w dekadencję. Z braku metody syntetycznej^ Pareto dla uchwycenia całokształtu rzeczy wistości i ruchu historycznego ogranicza się do stosowania do swych czterech
czynników - rezyduów, derywacji, interesu i heterogeniczności społecznej - za
sady wzajemnej zależności. W ten sposób forma wszelkiego stawania się, a nie* 17 Opozycje; spekulanci - rentierzy i manipulatorzy - używający przemocy nie korespondują ze sobą. Pierwsza stosuje się do dwóch różnych grup w łonie aktualnej elity; istnieje niemniej jednak pokrewieństwo między spekulanta ml i manipulatorami, lecz nie między rentierami i używającymi przemocy.
220
Raymond Aron
tylko rozwoju ekonomicznego czy zmian politycznych, staje się cykliczna. Wszystkie cykle zależą od siebie nawzajem: spekulanci pomnażają bogactwa,
lecz osłabiają więź społeczną i rezydua drugiego rodzaju, i stąd reakcja re
ligijna, tradycjonalistyczna czy rewolucyjna /Reformacja, rok 1789, rok 1848 itd./ - władzę przejmuje elita posługująca się przemocą i ruguję mani pulatorów. " Dwie uwagi nasuwają się na koniec tego streszczenia. Formalny układ po
jęć nie oddaje ani osobistego nastawienia Pareta, ani konkretnych przypadków, na kt*óre kieruje on swą uwagę. Nienawidzi on plutokratów, których rządy, jak
mniemał, obserwował we Francji i Włoszech, pogardza nimi.i ich humanistycz nymi ideologiami. W używających przemocy syndykalistach widzi przyszłych nas tępców demokratów /1857/, choć z drugiej strony obawia się biurokratycznego
skostnienia, analogicznego do tego z końca cesarstwa rzymskiego. Tak samo
jak przyjmuje on, iż najbardziej korzystne dla społeczeństwa, zarówno w jego całości, jak i dla elity, jest wymieszanie rezyduów pierwszej i drugiej klasy,
tak samo pragnie silnej władzy, nie zdając- sobie być może sprawy z możliwoś ci jej stwardnienia, władzy pozwalającej na wolną grę ekonomiczną spekulan
tom, lecz poddającą ich kontroli /2549/.
Pareto oczywiście wypiera się przykładania oceń i namiętności. Ale uz
nanie regularności eksperymentalnych prowadzi do teorii czynności potencjal nych. Poznanie wzajemnych wpływów rzeczonych czynników pozwala przewidzieć warunki i następstwa modyfikacji, jakich zamierza się dokonać. Już z tego faktu, że wyzysk ludu jest daną permanentną i że ugruntowanie wszystkich rzą
dów jest podobne, wynika, iż idealne cele są niedostępne. Cele osiągalne ok reślone są przez odniesienie do interesu społecznego, a skuteczne środki dają się wywieść z ludzkiej psychologii. Z tej obiektywistycznej socjologii
wyłania się pewna polityka i to ta polityka jest najbardziej interesującą i poruszającą częścią całego "Traktatu". Poprzez dialektyczne odwrócenie,
pretensja do całkowitej obiektywności kończy się na zajęciu stanowiska cy nizmu. Ponieważ krytyka powinna dotyczyć nie tyle szczegółów koncepcji, co metody substytucji, więc trzeba by powiedzieć coś o tych kuglarskich sztucz kach. 2.
'
Gdyby nawet przyjąć, że wszystkie regularności ustalone przez Pareta odpowiadają doświadczeniu, to i tak "Traktat" nie musiałby być od razu "un 18 chef- d'oeuvre de l'esprit humain" . Formalny układ tej socjologii, jeśli
trzymać się literalnie jej propozycji, jest tego rodzaju, że szczególnie umniejsza zasięg wniosków. Jeśli Pareto i jego wyznawcy sądzą inaczej, to tylko dlatego, że uważają przejście od tego, co ogólne do tego, co funda
mentalne, za ustalone. Z faktu, że w każdym społeczeństwie jest elita i rząd
nie wynika, że wszystkie elity i wszystkie formy autorytaryzmu są równoważne. Ta wstępna uwaga upoważnia nas do uniknięcia pracy, która byłaby nużąca,
mianowicie sprawdzenia dowodów. Pareto obnosi się z metodą naukową, lecz za
pomina, że w materii historycznej i społecznej pierwszą właściwością tej me18 wyrażenie to zostało użyte przez M. Bousgueta i M. Rougiera.
Socjologia Pafeta
221
tody jest rygoryzm w krytyce tekstów i źródeł. A Pareto akceptuje z równym zaufaniem najróżnorodniejsze, najbardziej wątpliwe świadectwa, byle tylko
przynosiły mu nowe potwierdzenie jego koncepcji czy satysfakcjonowały jeden z jego resentymentów. Gazetowe opowieści, kuluarowe anegdoty - wszystko jest
dlań dobre, odkąd idzie o obciążenie demokratów i humanistów. Zostawmy nawet wartość dowodów. Pareto popełnia błąd cięższy: mnoży przykłady i dochodzi przy tym do utożsamiania wyliczenia przypadków szcze
gólnych z eksperymantalną weryfikacją. Przyjmijmy, że wszystkie skandale fi
nansowe, które przytacza on w swoim opisie parlamentaryzmu włoskiego czy francuskiego, są oddane dokładnie - należałoby jednak jeszcze dookreślić realne znaczenie tych incydentów. Sądzić, że Trzecia Republika we Francji określa się w swej istocie przez paryską plutokrację, to nic nie wiedzieć o
całym autentycznym życiu tego ustroju na prowincji i na wsi. Nawet statysty ka spekulacyjnych afer polityczno-ekonomicznych nie byłaby decydująca przy braku porównania z innymi reżimami, bo silna władza raczej lekceważy takie
fakty, niż je ukrywa. W każdym razie należałoby odróżniać korupcję, zjawisko powszechnie spotykane wszędzie, od kombinacji polityczno-ekonomicznych, któ
re w istocie mogą być właściwe dla pewnego typu społeczeństwa czy dla’pewne go momentu ewolucji. Ale dla wydobycia takiego odróżnienia nie wystarczą ani anegdota, ani ogólne pojęcia. I ta uwaga prowadzi nas do punktu głównego. Zasadnicza krytyka, którą kierujemy pod adresem "Traktatu" odnosi się
do dwuznacznego prześlizgiwania się od logiki do psychologii, od psychologii do socjologii. Krótko - pierwsza jego część jest zafałszowana, bo opiera się
na logice, tej metafizyce nauki, druga zaś zafałszowana jest przez błąd od wrotny: powinna była być socjologiczna, a zdominowana jest przez dwuznaczną psychologię klas i walki klas.
Zestawienie tych dwóch przeciwstawnych zarzutów wydać się może, na pierwszy wzgląd, paradoksalne. Wrażenie paradoksalności rozprasza się, jeś
li przypomni się uwagę poczynioną wcześniej przy prezentacji tej koncepcji. Klasy rezyduów nie zachowują dokładnie tego samego znaczenia w obu częściach •Traktatu". W drugiej części chodzi wyłącznie o rezydua pierwszej i drugiej
klasy, o instynkt krytyki i innowacji w opozycji do postaw konserwatywnych
i religijnych. Całe studium rezyduów znika czy przynajmniej zostają z niego
tylko te dwie klasy i najogólniejsze twierdzenia zrelatywizowane do czynnoś ci pozalogicznych. Nachodzi nas pytanie, czy trzeba było kilkuset stron, aby
odkryć te maksymy mądrości mieszczańskiej, że ludowi potrzeba religii, a eli tom sceptycyzmu i inteligencji. Właściwa natura i słabość teorii rezyduów i derywacji ujawnia się z ca
łą wyrazistością, gdy ją skonfrontować, z jednej strony, z freudowską psycho logią kompleksów, a z drugiej, z marksistowską krytyką ideologii. Analiza przechodząca od usprawiedliwień i racjonalizacji do kompleksów penetruje
głębiej ludzką świadomość niż poznanie potoczne. Wyjaśnia się tu oseudologiczną treść usprawiedliwienia równocześnie z określeniem jego źródła. Zysku
je się możliwość i prawe przeciwstawiania pozoru - rzeczywistości; idei, że jednostka stanowi sama o sobie - temu, czym jest ona autentycznie /wszyst
222
Raymond Aron
kie te wyrażenia brane w sensie psychologicznym/. Metoda ta zastosowana do przypadku historycznego zachowuje te same zalety, pozwala zrozumieć zarazem
ideologię w, jej niepowtarzalności i powody sukcesu, który odniosła. Co praw
da, narzuca się tu zastrzeżenie: jeśli podciąga się automatycznie poszczegól ne przypadki pod jedno pojęcie, jeśli tłumaczy się wszystkie rewolty resentymentem, to wskazuje się najwyżej jeden z psychologicznych warunków zjawis ka historycznego i nie rozwija się tym samym socjologicznej interpretacji
np. rewolty robotniczej w XIX wieku. Innymi słowy, aby analiza ideologii zachowała zalety psychoanalizy in dywidualnej, należy połączyć rozumienie /compréhension/ historyczne i wyjaś
nianie psychologiczne; nie zaniedbywać przypadku szczególnego, lecz wręcz przeciwnie, ustalić najpierw jego oryginalność, włączyć ją w relację z konste lacją społeczną, zanim zastosuje się prawo czy jakiś typ reakcji. Taki jest
właśnie prawdziwy charakter analizy marksistowskiej, która nie dopuszcza derywacji w funkcjach wiecznej logiki czy klasyfikacji niezmiennych sentymen tów, która nie ustala systemowej odpowiedniości między danymi ideami a dany
mi grupami społecznymi, ale która stara się uchwycić ruch historyczny w ten sposób, że funkcja ideologii staje się zrozumiała równocześnie z jej psycho
logicznymi bądź społecznymi przyczynami i z jej zawartością logiczną.
Metoda Pareta nie jest ani metodą Freuda, ani metodą Marksa. Czy chodzi
o kult czy o obrządek, o obyczaj czy o wierzenia, o religię czy o praktyki lecznicze, Pareto nie stara się uczynić danego zjwiska zrozumiałym ani pop rzez jego źródła, ani poprzez towarzyszące okoliczności, ani poprzez porządek
moralnych wyborów, ani przez osobliwy sposób myślenia bądź odczuwania, ani nawet przez popędy. Sentymenty, które on przywołuje odpowiadają dokładnie faktom, które stwierdza - są one ich werbalnym tłumaczeniem. Kult zmarłych
tłumaczy się poorzez uczucia inspirowane zwłokami, asceza przez skłonność do zadawania cierpień samemu sobie, prześladowania przez pragnienie jednoli
tości, praktyki magiczne przez wiarę, że słowa mają władzę nad siłami kosmicz nymi, rodzina przez trwałość tendencji do stowarzyszania się. Oto jak daleko
zajechaliśmy. Pareto ma wszelkie szanse, by wyszydzać interpretacje innych,
gdyż sam, w gruncie rzeczy, nie daje żadnej interpretacji. Powołuje się na naukę pozytywną, a popada we władania scholastyki 19 Ta jałowość teorii rezyduów łatwo się tłumaczy, gdy przypomnieć sobie pierwsze definicje. Pareto ogranicza się do metody abstrakcyjnej. W jego
oczach osobowość indywidualna bądź zbiorowa utworzona jest z przeciwstawienia bardziej lub mniej sprzecznych rezyduów;. zbytecznym jest zatem odtwarzanie całokształtu sposobu myślenia czy życia. Równocześnie pomija on hierarchię
wartości czy obraz świata charakterystyczny dla danej epoki czy społeczeńst wa. Ogranicza się do wynalezienia tylu rezyduów, ile kategorii zachowań po-
zalogicznych dość przypadkowo dostrzega. Odrzuca nawet badanie podstawowych
popędów, pod pretekstem, że należy to do psychologii. Określenie sentymentów jest nieuchronnie arbitralne, ponieważ nie wspiera się na rozumieniu zachowań
19 Por. Borkenau: Pareto. Londyn 1936, s. 75.
Socjologia Pareta
223
i nie odwołuje się do analizy nastawień.
Podobnie jak w "Systemach socjalistycznych" posługuje się on tu dwiema
metodami: jedna polega na badaniu samych idei z punktu widzenia logiki czy
prawdy, druga na konfrontowaniu tych idei z rzeczywistością społeczną. Pierw
sza jednak nie prowadzi do żadnych rezultatów w przypadku wierzeń czy praktyk religijnych, druga poucza nas co najwyżej o pewnych historycznych funkcjach
religii. A na dodatek, jako że ta rzeczywistość zbyt'często redukowana jest do wiecznej walki klas, wyjaśnienie to uczestniczy w tym aczasowym schematyzmie. W istocie, metoda ta ma zastosowanie zwłaszcza, jeśli nie wyłącznie,
do przedmiotu swego pierwotnego przeznaczenia,a mianowicie do politycznych ideologii /np. system socjalistyczny czy teorie protekcjonistyczna czy wol
nej wymiany/. Godzi się zatem powtórzyć te same zastrzeżenia: jedyną rzeczy wistością społeczną, która interesuje Pareta jest polityka, autorytarność i
hierarchia. Interpretacje zawarte w "Traktacie" są w następstwie tego uprzedze
nia niebezpiecznie uproszczone. Z drugiej strony, w krytyce ideologii Pareto
posługuje się podwójnym zabiegiem, który ułatwia mu zadanie: sugeruje, że 20 podobieństwo uczuć religijnych pociąga za sobą równoważność religii /socja lizm i chrześcijaństwo, Marks i Jezus/ - zakładając przy tym zawsze, że je
dynie logiczno-eksperymentalne elementy derywacji mają jakikolwiek walor i nie zdając sprawy ze sposobu, w jaki aktorzy wydarzeń starali się myśleć.
Innymi słowy, już teraz odnotowujemy błędy, które zarzucamy drugiej części "Traktatu": psychologizm, który służy do rozpuszczenia osobliwości historycz nych, i pseudo-pozytywizm, który pozwala dyskwalifikować tych, którzy nieza
leżnie od wiecznych faktów zmierzają do celu historycznego czy o znaczeniu moralnym.
Socjologia drugiej części jest w wielorakim sensie socjologią ogólną. Zmierza ona do uchwycenia całokształtu, a nie elementów, do oznaczenia właś ciwości wszystkich społeczeństw, do wskazania przebiegu zarówno ruchów częś
ciowych, jak i ruchu całościowego /w formie falowej/. Pareto wyobraża sobie,
iż osiąga równolegle tę potrójną ogólność, gdyż heterogeniczność społeczna charakteryzuje strukturę wszystkich zbiorowości, a cyrkulacja elit wszystkie
procesy ewolucji historycznej. Nie poddajemy w wątpliwość faktu heterogeniczności społecznej w sensie,
w jakim rozumie ją Pareto. W każdej dziedzinie działalności można rzeczywiś cie wyróżnić tych, którzy otrzymują najwyższe noty, tzn. tych, którym się powiodło. Praktycznie jednak - i jest to dowód, że to formalne pojęcie elity
jest bezużyteczne - Pareto interesuje się prawie wyłącznie elitą rządzącą. Ale postawmy to samo pytanie w stosunku do wszystkich pojęć. Czy nie są one
zbyt niejasne, zbyt puste do tego, by określać naturę konkretnego społeczeńst wa, by zakładać, że stosują się do wszystkich społeczeństw? Czy walka rządzą cych i rządzonych ma wszędzie podobne znaczenie i. charakter? Czy rekrutacja elit, funkcja i podstawy autorytetu są wszędzie te same?
>
20 W tradycji francuskiej zakres znaczeniowy pojęcia "religia" jest nieco szerszy niż w tradycji polskiej. Religia - w nawiązaniu do etymologii: "religare" /wiązać, spajać/ - to od klasycznych prac E. Durkheima również określony typ więzi społecznej. Przypis tłum.
224
Raymond Aron Rozpatrzmy najpierw pojęcią, z pomocą których Pareto wydziela różne
klasy w łonie tego samego społeczeństwa lub różnicuje społeczeństwa między sobą. Elity miałyby największą ilość rezyduów pierwszej klasy, masy natomiast -
- rezyduów klasy drugiej. Chociaż stwierdzenie to ogranicza się do powtórze
nia banału, daje ono powód do dyskusji. /Nie wszystkie religie mają z natu ry tendencję konserwatywną; historycznie miały one funkcje bardzo różne/. Zgódźmy się nawet tylko na obserwację - czy powiemy, że psychologia tych dwóch grup jest tym samym zdefiniowana? Czy przeciwieństwo Sparty i Aten, Francji
i Niemiec zostaje sprecyzowane,'kiedy wreszcie
wyłoży się je w kategoriach
proporcji między dwoma typami rezyduów? Czy mamy tu do czynienia z czym in nym, niż ze słownym przetransponowaniem z grubsza uchwyconych danych? Można by rzec, że nie chodzi o wyjaśnienie, lecż o opisanie ogólnej formy zjawisk.
Ale niechby chociaż ten opis był wierny i pewny. A właśnie odtworzenie sta nu ducha publicznego w Atenach wydaje się szczególnie niepewne, bo rozziew
między anegdotami czy przywoływanymi świadectwami a wnioskami, jakie się stąd wyprowadza odnośnie przekonań ludu, jest zbyt duży. W rzeczywistości Pareto ogranicza się do konstatowania zmiennnych kolei wielkości Aten i do wyraża
nia tego w swoim języku. Co do typów elit - spekulanckich i rentierskich, manipulanckich i uży
wających przemocy
- to mają one ten podwójny defekt, że są to typy spsychó-
logizowane i formalne. Spekulantami byliby ci, których zmienne dochody zależą
od zręcznych kombinacji. Lecz jeśli trzymać się tej formuły, to wszyscy kapi taliści, równie dobrze przemysłowcy jak i bankierzy, dyrektorzy trustów, fi
nansiści jak i przedsiębiorcy, zaliczaliby się do tej kategorii. Co więcej,
w tym wypadku pojęcie to stosuje się bez różnicy do chińskiego handlarza, do lichwiarza żydowskiego, do lombardzkiego bankiera, do kapitalisty-protestanta itd. W następstwie nieprecyzyjnego pojmowania pojęcie to psychologicz
nie i historycznie nabiera takiej rozciągłości, że nie widać jakie miałoby ono oddać usługi. Pareto wprawdzie początkowo ma na myśli typ człowieka o wiele bardziej określony, mianowicie spekulantów, którzy posługują się ope
racjami finansowymi czy politycznymi w opozycji do tych, którzy pracują bez uciekania się do tych nadzwyczajnych środków. Ale w tym wypadku pojęcie to
nie ma już znaczenia uniwersalnego, bo nie można by bez popadnięcia w absurd przypisywać tym spekulantom nowoczesnego rozwoju ekonomicznego. Anglosaski
kapitalista, od zbadanego przez Maxa Webera kalwinisty po Rockefellera czy Forda, nie jest w swej istocie, ani w sensie psychologicznym, ani w sensie
historycznym, spekulantem. A w końcu pojecie to, nie bardziej niż pojęcie rentiera, nie zdaje sprawy z mechanizmu zysku w określonej gospodarce.
Na tym przykładzie uchwytuje się sposób myślenia Pareta. W punkcie wyjś cia odnajdziemy zawsze wizerunek demokracji, tak jak on ją interpretuje. Roz
poznał on spekulantów za kulisami systemu parlamentarnego, ale miast wyjaś
niać ich rolę w strukturze społecznej i poprzez nią, czyni z nich pewien typ ludzki, formalizuje pojęcie, odziera je z wszelkiej treści społecznej, nada
jąc mu walor psychologiczny i projektuje je w przeszłość. Można by pokazać ten sam zabieg dokonany na innych pojęciach, np. wojskowi i przywódcy związ kowi, zwalczający reformistów, są przykładami elity używającej przemocy.
Byłoby oczywiście naiwnością widzieć w tym przypadkową usterkę mecody. Uogólnienia psychologiczne służą do sprowadzania zjawisk historycznych do
225
Socjologia Pareta jednowymiarowości kilku podstawowych danych, do przenoszenia walki klas na * 21 płaszczyznę psychologii indywidualistycznej . Psychologizm drugiej części
"Traktatu" spełnia więc tę samą funkcję, co logicyzm części pierwszej - odrzu
ca osobliwości i wydobywa "naturę społeczną" określaną za pomocą dwóch kate gorii rezyduów, wydobywa konflikt klasowy, ciągłą zamienność przeciwstawnych typów władzy.
Dynamika społeczna, którą szkicuje Pareto, ujawnia nieuchronnie te same 22 ,
właściwości. Formalnie jest ona zdominowana przez ideę współzależności materialnie przez odnawianie elit.
Ważniejsze niż formalna zasada współzależności jest odizolowanie ele mentów, których zwrotne
oddziaływania w stawaniu się będzie się śledziło w
życiu zbiorowym. Zauważmy najpierw wyeliminowanie okoliczności zewnętrznych /środowisko fizyczne i inne społeczeństwa/, które - zbyt lekko usprawiedli
wione stwierdzeniem, że okoliczności te odzwierciedlają się w nastrojach społecznych - wyraża w gruncie rzeczy obojętność Pareta wobec treści życia
społecznego. To prawda, że interesy wprowadzają na powrót porządek ekonomicz ny, lecz - i tu staje się widoczny anty-marksizm - oba typy działalności
gosoodarczej /liberalny i biurokratyczny/ przywiązane ąą do dwóch typów psychologicznych i dwóch typów władzy. Pareto śledzi losy narodów w zależ
ności od rezyduów i systemów ekonomicznych, które na równi odsyłają do cha
rakterów elit. Funkcja pojęcia struktury w społecznej socjologii marksistowskiej, mianowicie odgraniczenie i rozpoznanie pewnych całości, w socjologii Pareta zastąpiona została przez psychologiczne typy elit.
Teoria elit Pareta wywodzi się z jednej strony z darwinizmu socjologicz
nego /Ammon, Vacher de Lapouge/, z drugiej z idei Sorela. W "Podręczniku" /s. 399 i 423/ ludzie, którym powiodło się w życiu społecznym odpowiadają
jednostkom czy osobnikom, które przeżyły w walce o byt. Pareto usprawiedliwia
dobór naturalny i potwierdza jego nieodzowność, odwołując się do nierówności cech dziedzicznych. Bada on różne warstwy społeczne z punktu widzenia doboru naturalnego: skrajna nędza niszczy bez różnicy dobrych i złych, ubóstwo na tomiast przygniata słabych, a lepszym daje okazjg do rozwoju i do ujawnienia
się, dzięki odwadze i energii, których się domaga. Tak właśnie powstaje
"zmiana warty" - jednostki powołane do tego wchodzą w skład elit, by zastą
pić tych, którzy nie są już godni należeć do nich. Bo elity korumpują się,
degenerują; Pareto uznaje ten fakt za pewny, niezależnie od tego, jakie wyjaś nienie by dopuszczał /prawdopodobnie zresztą biologiczne/ /2053/. I w końcu,
co się tyczy użyteczności, dyskusja odnosi się tylko do tego, co trzeba ro23 bić dla stabilności, z jednej, i dla doboru naturalnego, z drugiej strony 24 Pareto częściowo zachowuje w "Traktacie" tę biologiczną koncepcję,
ale kładzie akcent na historyczny aspekt problemu. Cyrkulacja elit odbywa się
21 Albo do rozpuszczania precyzyjnego pojęcia klasy w ogólniejszym i bardziej płynnym pojęciu grupy. Por.: Les Systèmes... T.I, s. 121. 22 Idea ta byłaby, według Pareta, odrzuceniem marksizmu. W rzeczywistości jed nak prymat ekonomii nie znosi interakcji czynników historycznych, próbowa łem nawet gdzie indziej pokazać, iż prymat ten nie powinien być w żadnym razie interpretowany w sensie kauzalnym. 23 W drugim tomie "Systèmes" /rozdz. IX bis/ znajdziemy długie przedstawienie problemu doboru naturalnego. 24 Nie przyjął on nigdy koncpecji rasowej. Por. Les Systèmes... T. I, s. 30-31; Traité..'., s. 2065 i 2206.
226
Raymond Aron
nie tylko dzięki nieprzerwanemu dopływowi odpowiednich jednostek, lecz również
i przede wszystkim poprzez zastępowanie jednej elity drugą. Być może Pareto nadal sądzi, że wolna konkurencja ekonomiczna byłaby najlepszym środkiem
doboru naturalnego, chociaż wydaje się więcej troski przykładać do stabili zacji. Ale najważniejsze teraz to rekrutacja elity rządzącej. Otóż - Pareto zaznaczył to już w "Systemach socjalistycznych" - sposoby rekrutacji histo
rycznie zmieniały się, podobnie jak wymogi jakościowe i procedury dyskryml-
nćicyjne. Pareto konstatuje tę różnorodność, lecz nie analizuje jej w sposób
metodyczny, nie wiąże jej z typem organizacji społecznej. Wystarcza mu, że
w każdej epoce wchodzą w skład elit w przybliżeniu ci, których jakości osobo
we, w danych warunkach walki, desygnują do zajmowania wysokich stanowisk. Formuła ta, wydając się ostrożną, pozytywną, upoważnia do usprawiedliwienia wszystkich elit, którym się powiodło, do wymagania od elity jedynie tego, 25 aby była ona zdolna dla utrzymania się używać skutecznych środków . Zacho
wanie władzy staje się, bardziej jeszcze niż.dobór naturalny w perspektywie odnawiania elity, pierwszym imperatywem. Liberalizm ekonomiczny podporządkowu
je się wymogom Państwa autorytarnego. A zresztą, czy mogło być tu inaczej tak długo, jak długo rozpatruje się
jedynie walkę rywalizujących grup bez celu ani rezultatu? Abstrakcyjnie Pa reto uznaje, że "zasadniczy element zjawiska to organizacja, a nie świadoma wola jednostek" /2254/. Wyprowadza stąd wniosek, że wydarzenia nie podążają
wprost za świadomymi pragnieniami. Aktorzy historii, jakkolwiek wielkimi by nie byli, nie takiego chcieli jej kształtu, jaki został osiągnięty. Ale w ostatniej instancji "ludzie, którzy rządzą, mają skłonność do nadużywania swej
władzy" /2267/; w tym tkwi wspólna 1 w oczach Pareta istotna cecha wszystkich
reżimów. Pareto analizuje na przykładach, przynajmniej częściowy strukturę społeczną, ekonomiczną, polityczną, lecz zawsze powraca znów do walki klas czy walki poszczególnych chciwców, czyli do zjawiska, które w planie politycz
nym porównywalne jest do konkurencji ekonomicznej. Makiawelizm koresponduje w pewnym sensie z czystą ekonomią, uczy jak przezwyciężyć przeszkody, by
osiągnąć egoistyczne cele. Różnica tkwi w tym, że nie ma zagwarantowanej zgo dy między interesem indywidualnym a Interesem zbiorowym -.i do rozpowszech
niania niezbędnej.ilużji służą rezydua. Logicyzm pierwszej części i psychologizm drugiej nie tylko oddają te
same usługi, ale mają to samo źródło, mianowicie niezrozumienie historii, którą dogmatyzm nauki pozytywnej i wiara w niezmienność ludzkiego odczuwania /mylonego ze stałym fundamentem historii-/ rugują. W pierwszej części "Traktatu" Pareto przechodzi od logiki do psycholo
gii, w drugiej od różnych typów uczuciowości /która określa klasy społeczne i typy elit/ do swego rodzaju logiki społecznej podporządkowanej wyłącznie
problemowi władzy. W obu wypadkach błąd jest ten sam, chociaż wydaje się
przeciwstawny. Jest uprawnione interpretować raczej to, co ludzie robią, niż to, co sądzą czy chcą robić - socjologowie i historycy korzystają z te go prawa - ale wszak nie należy w tym wypadku aspirować do psychologii. Absurd
polega na wnioskowaniu z tego, co pozalogiczne, o pobudkach czy o sentymen-
25 Por. Manuel..., s. 129. Jeśli rozpatruje się ten zespół cech, które zapew niają powodzenie i panowanie danej klasy, to otrzymuje się to, co nazwiemy elitą.
Socjologia Pareta
227
tach. Podobnie uprawnione jest uprawiane psychologii jedostek i grup, ale nie
mieszanie tej psychologii z głęboką strukturą całego społeczeństwa.
Te dwa błędy stają się jednak w myśleniu Pareta logiczne, ponieważ jeden i drugi zmierzają do tego samego rezultatu. Tylko ten, kto stosuje lekcję
"Traktatu" będzie logiczny zarazem subiektywnie i obiektywnie, w swych po
budkach i w swych czynach, gdyż odrzuca mitologie i cele idealne i zagłębia się w mechanizm
rzeczywistości zbiorowej. Rozum w sWej chytrości nie ma już
innego celu, jak podtrzymywanie walki jednostkowych namiętności, które wy korzystuje.
3. Pareto jest z tych, co myślą kontra26. Nie wystarczy tedy powiedzieć,
że bez przerwy przybiera on ton i tryb postępowania właściwy polemice. Jego stwierdzenia nabierają swego sensu tylko wtedy, gdy odniesione są do doktryn, którym zaprzeczają. Widzieliśmy to już, nawet w krytyce formalnej. A krytyka i interpretacja historyczna teorii wymagają a fortiori stałego odnoszenia się
do adwersarzy.
Cały "Traktat" wydaje się być napisany pod wrażeniem kilku fundamental
nych doświadczeń. Ojciec Pareta, idealista z 1848 roku, wierzył w postęp co raz bardziej rozumnej ludzkości. A on obserwował jak pospólstwo czyni z Nauki i Rozumu nowe bożyszcza. Wokół niego wierzono w triumf demokracji, a on wi-
1
dział nierówność jako fakt, wyzysk rządzonych przez elity - jako niezmienną daną w życiu ludów, poza fasadą parlamentaryzmu - dostrzegał demagogów i
ludzi interesu. Sam wierzył w liberalizm, wiedząc, że protekcjonizm rujnował
Włochy - a stwierdzał, że kraj rośnie w bogactwo dzięki działaniom spekulan
tów, którzy z kolei przez swoje rozpasanie przygotowywali reakcję przemocy. Wydaje mi się pewnym, że Pareto ma rację przeciwko racjonalistycznej me
tafizyce, przeciwko uproszczonemu progresizmowi, przeciwko demokratycznemu humanitaryzmowi, przeciwko jego staremu liberalizmowi. Pozostaje wyjaśnić
do jakiego stopnia, w jakim sensie ma on rację, czy rzeczywiście przekracza
tezy, które odrzuca, czy też nie jest do końca więźniem i ofiarą tych samych przesądów. W kwestii antyracjonalizmu 1 antyliberalizmu ograniczmy się do kilku
uwag; Zwalcza on religię nauki, iluzje, według których miałaby ona osiągnąć
absolut. Lecz na próżno ogranicza explicite jej zasięg, bo popada w ten sam błąd, wyszydzając wszelkie wysiłki refleksji filozoficznej i moralnej, uzna
jąc poznanie pozytywne za jedyny uprawniony
sposób myślenia. Dlatego oscyluje
między dwoma rozwiązaniami: albo proklamować prawa uczuć i wydać egzystencję na irracjonalne impulsy, albo też sugerować, że nauki społeczne dostarczają reguł postępowania logicznego. Rozwiązania w gruncie rzeczy komplementarne -
- drugie na użytek kilku uczonych, pierwsze dobre dla mas. Nie inaczej ma się sprawa z liberalizmem. Pareto głosi, że prawdy czys tej ekonomii nie są ipso facto ważne dla konkretnego przypadku. Środki pro
tekcyjne, chociaż same w sobie pociągają zrujnowanie bogactwa, mogą nie wprost, 26 Por. Studien über Autorität und Familie. Hrsg, vom Institut für Sozialfor schung. Paris 1936, s. 219.
228
Raymond Aron
przez ułatwienia, jakie dają spekulantom, przez reperkusje w klasach społecz27 nychr wzbogacić kraj . Pareto uzupełnia czystą ekonomię socjologicznie, ale nie zadaje pytania o znaczenie ± o użytek czyniony z równań zysku; nie włą cza, on systemowo życia ekonomicznego na powrót w społeczną całość, nie anali zuje jej właściwości historycznych - we wszystkich tych punktach pozostaje
on uczniem klasyków. 28 Weźmy teraz demokrację i humanitaryzm . Ideologia ta wydaje się w do bie obecnej, przy konfrontacji z wydarzeniami, tak śmieszna i tak utopijna,
że wahamy się, czy brać ją w obronę. Nie należy jednak zapoznawać jej słaboś ci, ale trzeba właśnie uchwycić jej autentyczne błędy. Jest równie absur dalne, a bardziej niebezpieczne, egzaltować się, niż zaprzeczać generalnie historycznej roli przemocy czy wojny. W obu przypadkach absurd jest ten. sam: przeciwstawianie faktom abstrakcyjnych zasad, zamiast zrozumienia niepowta29 rzalnych sytuacji i wyprowadzenia stąd celów osiągalnych i pożądanych
Że bezwarunkowe odrzucenie 'przemocy przeszkadza w spełnieniu niezbęd nych zadań, że prawniczy czy absolutystyczny pacyfizm nie wystarcza do usu nięcia konfliktów i dzięki nieuniknionej sprzeczności prowokuje często agre sorów, że ten pacyfizm wyraża gnuśność myślenia wobec rzeczywistości, pokrywa
zbiorowe lęki i egoizm - wszystko to wiemy. Wszystkie te teoryjki rozpowszech niane z powoływaniem się na prawdę, wystawiają narody czy pewne grupy na
niebezpieczeństwo, fałszując przed nimi świat, w którym-wszak trzeba działać.
Mylone z niezbywalnymi imperatywami, lekceważą one pewne autentyczne wartoś
ci i zostawiają zbyt wiele pola ideologom heroizmu. Ale ten fałsz socjolo giczny i moralny nie daje podstaw do propagandy przeciwnej - ludzie nie po trzebują wcale, aby im przypominano, że przede wszystkim są bydlętami. A
przy tym dogmatyzm Pareta nie jest też lepiej usprawledlIwony. Wszechobecność
wojny w jakiejś postaci stała się już prawdopodobnie historycznie anachro niczna. W polityce wewnętrznej przemoc nie zawsze jest najlepszym środkiem
zachowania władzy. W każdym razie przemoc powinna być usprawiedliwiana ce lem, ze względu na który stosuje się ją. Choć prawdą jest, iż rządzący nie mają innego celu, niż swój własny interes...
To samo z ideologią demokracji. Obecne społeczeństwo nie odpowiada racjonalnym ideałom równości, sprawiedliwości i wolności..Przyznajmy to^°, przyznajmy nawet, że przyszłe społeczeństwo nie będzie im całkowicie odpowia dać. Idee te są transformacjami rzeczywistości albo na pół mitologicznymi antycypacjami przyszłości. Po to, by krytyka była rzeczowa, należałoby po
równać te idee z rzeczywistością, którą-transformują czy którą antycypują. 27 Przypadek ten jest omawiany we wszystkich dziełach Pareta. Por. Manuel..., s. 505 i n.; porównanie Niemiec, Anglii i Włoch z tego punktu widzenia w: Traité..., s. 2014, 2218 ltd. 28 Nie możemy w tym studium dyskutować w szczegółach każdej z tez Pareta. Jasne jest, że nie staramy oddać mu sprawiedliwości, lecz podkreślać błę dy, które wydają się nam decydujące. Jest sporo prawdy we wszystkich te oriach Pareta dotyczących demokracji, elit, ale prawdy częściowe zniek ształcone są przez błędy, które ukazujemy, jak również przez namiętność polemiczną. Idea demokracji nie służy wszak tylko za maskę dla nowej ary stokracji. 29 Rozumie się samo przez się, że byłoby absurdem negować rolę, którą pełniła i nadal pełni przemoc w hiętorii. Ale zamiast generalnych formuł bardziej instruktywne. byłyby szczegółowe analizy. 30 Jest niezaprzeczalnie sporo prawdy w opisach parlamentaryzmu włoskiego i francuskiego Pareta, ale, co najmniej przy tym ostatnim, wpada on w pole-’ mikę dziennikarską, niepomiernie wyolbrzymia pewne fakty a lekceważy inne.
Socjologia Pareta
229
Logicznie i abstrakcyjnie odrzucać je w nich samych czy przez odniesienie do wiecznych fenomenów, to popadać w grubszy błąd myślenia całkiem oderwa nego. Tylko analiza struktury społecznej pozwalałaby oszacować uprawnienia
i możliwości, jakie efektywnie posiadają jednostki, i wyobrazić sobie po żądane przemiany wewnątrz tej czy innej struktury, które zapewniłyby ludziom lepszy los. Być może przedstawi się nam obiekcję, że taka ktytyka Pareta jest w
gruncie rzeczy historyczna. Tymczasem wszystkie derywacje tłumaczą się przez
swoje społeczne funkcje, idee równościowe maskują i ułatwiają sukces nowej arystokracji. Co więcej, wiąże on ideologię humanitaryzmu z rolą spekulantów31. Jest tu rzeczywiście zarys interpretacji socjologicznej, ale interpretacja
ta jest uproszczona i karykaturalna. Idee progresizmu sięgają do tak dale kiej tradycji i są własnością tylu grup, że absurdem jest czynić z nich po
prostu narzędzie aferzystów bez skrupułów, podstępnej burżuazji, naiwnych
intelektualistów. Ponadto, jak niektórzy ekstremiści, Pareto nie rozumie znaczenia demokracji formalnej. Ustroje parlamentarne nie oznaczają wprawdzie
spełnienia się ludzkiego przeznaczenia. Pojmujemy, że poświęca się osiągnię
tą wolność dla wymogów jakiejś innej rewolucji, ale reżimy totalitarne po kazały różnicę między dyktaturą i demokracją. Prawa, które daje ta ostatnia stanowią część praw, których domagamy się dla społeczeństwa ludzkiego; konkret
nie i całościowo zinterpretowane, wyrażają one roszczenia ostateczne. Ale czy nie odnajdujemy tu jednak innej argumentacji Pareta? Nadużycia są tak samo odwieczne jak walka klas i wyzysk. Jeśli Pareto egzaltuje się przemocą, to dlatego, że wszystkie elity są równo warte, ale tylko jedna z nich swą energią zaświadcza, iż zasłużyła na swe przywileje. Nie chodziłoby
już tu przeto o antyhumanitaryzm, lecz o antyprogresizm. Podstawienie w
miejsce .problemu ekonomicznego - problemu politycznego, w miejsce społecz nej interpretacji walki klas - interpretacji psychologicznej, w miejsce ru
chu zorientowanego ku lepszemu - ciągłej wymienialności u władzy manipulato
rów i posługujących się przemocą, wszystkie te ujęcia wiążą się z radyklanym sceptycyzmem, źródłem obu części "Traktatu", ponieważ antyracjonalizm częś ci pierwszej przygotowuje antyprogresizm części drugiej.
Podkreślmy najpierw, jeszcze raz wspólne elementy tezy i antytezy; idea
stałej natury ludzkiej /Pareto dodaje nawet gdzieś, że względne znaczenie rezyduów pierwszej klasy rośnie, ale w tempie wolniejszym, niżby się sądzi
ło /2392// i indywidualistyczna koncepcja społeczeństwa. Natomiast porzuca się tu iluzje zarówno liberalizmu ekonomicznego, jak i politycznego. Podstawa mi tego antyprogresizmu są pesymistyczna antropologia i pewna koncepcja ekonomii. Dochody każdego zależałyby w istocie od ogólnego bogactiwa. A przed
siębiorstwo państwowe ma niższą wydajność niż przedsiębiorstwo prywatne. Z drugiej strony, prawo podziału dochodów byłoby ważne dla wszystkich społe
31'Równocześnie widzi on w ideologiach humanitarnych, dzięki resztkom spo łecznego darwinizmu, oznakę dekadencji. Elity nieuzbrojone na życiową wal kę skazane są na śmierć. Idea ta znajduje się już w: Manuel..., s. 132, 134 i n.; w Les Systèmes... T. I, s. 37 i n.
Raymond Aron
230
klasy zależałoby od rozwoju 32 ekonomicznego, a nie od typu społecznej organizacji Nie możemy dyskutować w szczegółach tej argumentacji - wymagałoby to
czeństw, tak że polepszenie losu najliczniejszej
zbyt długich rozwinięć. Możemy tylko śledzić tu skutki błędów, jakie staraliś my się wytknąć. Na płaszczyźnie psychologicznej nie znajdzie się nigdy ani zasady, ani gwarancji postępu, chociaż sposoby odczuwania i działania różnią
się głęboko między różnymi społeczeństwami. Z drugiej strony, łatwo się zgo
dzić, że podział klasowy nie może zniknąć, jeśli pojmuje się przez to róż nice sił, inteligencji, losów czy możliwości między jednostkami. Zgodzimy się także, że w każdym społeczeństwie potrzebna jest pewne zbiorowa dyscyplina32 33,
a więc rząd i pewien użytek czy groźba użycia siły. Te generalne tezy są prawdopodobnie prawdziwe, choć bez wielkiego znaczenia. Przeczymy natomiast,
aby struktura klasowa, charakter elit i funkcja autorytetu miały podobną wa gę. To nigdy nieudowodnione utożsamienie zbiega się ze sposobem, w jaki Pareto stawia i rozwiązuje problem, z formalnymi pojęciami, których używa, z
rozproszonymi i wspólnymi dla wszystkich reżimów faktami, na których się opuera. A właśnie tylko takie utożsamienie umożliwiałoby konkluzję, jaką
sugeruje Pareto, dawałoby prawo lekceważenia historycznych danych i wyzwala
łoby tęsknotę za elitą posługującą się przemocą, zdolną do utrzymania mas w posłuszeństwie i ignorancji, zgodnie z najwyższym interesem kraju. Konkluzja ta zakłada w sposób widoczny całkiem subiektywne preferencje
dla reżimów autorytarnych - co upoważnia nawet tego, kto przyjąłby wszystkie tezy "Traktatu" do powzięcia dowolnych innych preferencji i co dowodzi nie
możności przejścia od socjologii ogólnej do konkretnego wyboru. Co więcej,
wybór ten wypływa nie tyle z formalnych ogólników, co z konkretnych niechęci i pragnień. Pareto widział zmierzch liberalizmu, rozkład demokracji, pragnął
silnej władzy, która dałaby siłę krajowi i zostawiła burżuazji przywileje i
uciechy. Ale, jako że nie umiałby nawet pojąć polepszenia się losu ludzkiego w tym kierunku, odsuwa się od teraźniejszości, odwołuje się do odwiecznego
doświadczenia i do socjologii równowagi. Zapewne, znalazłoby się w jego dziele elementy historycznej argumentacji przeciwko rewolucji proletariackiej. Gospodarka planowa pociągałaby za sobą
biurokrację, a tą, kierowana przez elitę używającą przemocy, skończyłaby na
wyzyskiwaniu na swą korzyść wspólnej pracy i na zahamowaniu rozwoju produkcji. Niech będzie, że gospodarka planowa niesie z
sobą te groźby. Ale niebezpie
czeństwa te, nieodłączne od aktualnej sytuacji, nie dowodzą daremności przed sięwzięcia - przypominają jedynie o warunkach historycznego dziania się. To
od ludzi zaLeży, czy cel, który uznaje się za realny, nie będzie czy też będzie osiągnięty. 4.
Pareto, nie należąc nigdy do partii faszystowskiej był, jak wiadomo jej sympatykiem. Witał on nadejście faszyzmu, widział w nim spełnienie swoich przewidywań o zastąpieniu elity manipulatorów przez elitę posługującą się
32 W rozdz. XIII i XIV "Systèmes socialistes" znajdziemy rozważania nad mark sizmem. Mogłoby to być przedmiotem odrębnego studium, które powinno by mieć zwłaszcza charakter ekonomiczny. 33 Por. Les Systèmes... T.2,- s. 309 /Jest to odnośnik do pierwszego wydania/.
Socjologia Pareta*
231
przemocą. Faszyzm ze swej strony uhonorował go godnością senatora Królestwa.
Prawdą jest, że osobiście Pareto miał poczucie miary i niezależności /któ rej dobrodziejstwa rezerwował dla niektórych/, włoskie państwo totalitarne
Zawiodło autora "Traktatu" podwójnie, znosząc wolność myśli w łonie klasy rzą dzącej i redukując wolność ekonomiczną, która - przy zachowaniu kontroli - wy
dawała mu się systemem najbardziej sprzyjającym wzrostowi bogactwa powszech nego. Zawód zresztą nieunikniony z punktu widzenia samego "Traktatu", któ
ry raczej projektuje, niż bada najszczęśliwszą kombinację silnej władzy z życiem ekonomicznym bez ograniczeń 34 Nie będziemy kontynuowali śledzenie tych bezpośrednich odniesień. Psy chologia Pareta interesuje nas mniej niż znaczenie jego działa. Z drugiej strony, brakuje nam dokładnej znajomości piśmiennictwa włoskiego, by precy
zyjnie ocenić rolę jaką odegrał on w propagowaniu faszyzmu i wpływ jaki wy warł
na samego dyktatora, wpływ, który niewątpliwie z trudem da się odróż
nić od wpływu Sorela. Naszym zadaniem będzie wskazanie istotnego pokrewieńst wa między myślą Pareta i pewnym typem faszyzmu.
"Traktat" kreśli portret logicznego polityka, który miałby wykorzysty wać eksperymentalne regularności, aby osiągnąć zamierzony cel. Polityk taki byłby spadkobiercą empirystów i realistów, ale miałby samoświadomość, byłby
świadomym hipokrytą. Starałby się wykorzystywać rezydua, rozpowszechniać derywacje zdolne do przekształcenia się w rezydua, odwoływałby się zawsze do sentymentów a nigdy do rozumu, dbając o narzucenie użytecznych przekonań i będąc obojętnym wobec siły argumentów /żeby przekonać tłumy nie trzeba posługiwać się rozumem, lecz tylko wyglądać na takiego/^. w przeciwieństwie
do tego, wobec elit odwoływałby się do interesu. Sam natomiast byłby wolny
od tych rezyduów, które podtrzymywałby w ludzie. Mity służyłyby mu do po budzania woli innych, ale wiedziałby o ich iluzorycznym charakterze. Propa ganda i ideologia byłyby, z tego samego tytułu co policja, w gestii rządu,
równowagę społeczną osiągałoby się dzięki fanatyzmowi mas i zręczności wo
dzów, a narodowa wielkość stanowiłaby cel ostateczny. Mamy tu bez żadnej wątpliwości jeden z typów faszystowskiego wodza, typ intelektualny czy pół-
-intelektualny, wyzbyty przesądów, który gardzi przede wszystkim właśnie inte‘
lektualistami. Wszystkie teorie "Traktatu" rozjaśniają się, jeśli spojrzeć na nie jako na system, za pomocą którego taki wódz usprawiedliwia i reguluje swoje postępowanie. Pewna ilość dwuznaczności, na jakie natrafiliśmy, jest dość charakte
rystyczna dla tego rodzaju ludzi. Na przykład, zestawienie całkowitego rela
tywizmu i naiwnego dogmatyzmu: najwyższe cele nie dają się w żaden sposób uprawomocnić, bo interesy narodowe wyłaniają się z całkowicie subiektywnej
oceny; relatywizm ten ulega następnie zapomnieniu i pozostaje banalna oczy
wistość interesu narodowego /w sensie materialnym/, który jawi się jako cel najwyższy. Pod osłoną sceptycyzmu wprowadza się na powrót stare wierzenia i
prymitywny fanatyzm.
34 Faktem jest przynajmniej to, że kombinacja ta, zrealizowana na początku Cesarstwa Rzymskiego, nie jest trwała. 35 Por. Les Systèmes... T.l, s. 126.
232
Raymond Aron
Nie wystarczy jednak, aby polityk był zręczny. Trzeba też wyposażyć go
w dobre samopoczucie. Faszyzm jest antyliberalny, antyhumanitarny, antydemo kratyczny i antyracjonalistyczny . A ponieważ antyteza pozostaje na tym samym
poziomie co teza, wobec tego dowodzi się, że dialektyczna negacja jest nie
możliwa. I żeby uniknąć rozwiązania marksistowskiego, zmienia się teren. Przesuwa się na drugi plan strukturę ekonomiczną i społeczną, zachowuje się wprawdzie walkę klas, nie przecząc jej realności, a co więcej, potwierdza się poprzez nią konieczność reżimu absolutystycznego3^, ale wykłada się ją w teri minach psychologii bardziej indywidualnej niż zbiorowej w taki sposób, aby
uświęcić jej wieczność i identyczność pod każdą szerokością geograficzną, we wszystkich społeczeństwach ^^. Po dokonaniu takiego podstawienia brak jest
jednak środków, by dowieść najwyższej prawdziwości tej tezy. Pareto długo widział w posługujących się przemocą syndykalistach godnych spadkobierców
tej walki /biorąc pod uwagę reakcję burżuazji/. Ale nie ma potrzeby takiego do wodu. Przemoc staje się tytułem do sukcesu, sukces gwarancją prawa. Egzal tacja elitami i ich twórczą wolą zastępuje analizę historycznych zadań i wkra
cza w miejsce programu.
Z tego punktu widzenia jasnym się staje dlaczego Pareto zaniedbuje lub przesuwa na drugi plan badanie sytuacji historycznych, dlaczego odżegnuje się od rozróżniania sposobów i form wyzysku, dlaczego potrzebne mu są uogólnienia, a nie rozumienie osobliwości. Źródło wszystkich tych zabiegów tkwi w
zaniechaniu wydobycia osobliwości z aktualnego splotu zdarzeń, z chęci opar
cia się przy wyborze na stałych
prawach społecznej natury. Marksizm kładł
akcent na oryginalny charakter opozycji między proletariatem a burżuazją. Pareto neguje tę oryginalność, podkreśla rysy bądź zdarzenia wspólne wszyst
kim reżimom i odwołuje się do pojęć neutralnych. Mechanicyzm myślenia, zna czenie polityczne metodologii scjentystycznej, jawią się z całą jasnością.
-Cały "Traktat" jawi się nam jako jedna wielka derywacja, której rezyduami są polityczne antypatie i wyłączne zainteresowanie dla relacji między rzą
dzącymi i rządzonymi. Lecz - i w tym właśnie przeciwstawiamy się metodzie na szego autora - jesteśmy przecież związani treścią tej derywacji, która wcale
nie będąc indyferentną, ujawnia rezydua i zachowuje własną funkcję. Pozyty
wizm, podobnie jak ekonomia klasyczna, umożliwia przejście do praktyki przy uniknięciu jakiegokolwiek sądu wartościującego. Ale tu już nie zgoda interesu
jednostkowego z interesem zbiorowym ugruntowuje politykę, lecz ich wieczna opozycja. Pesymizm ma dokładnie tę samą funkcję i ten sam rezultat, co opty
mizm - uczy on jak
utrzymać sytuację obecną. Zmieniły się tylko środki.
Nie staje już kwestia oświecania ludu czy podniesienia poziomu jego życia, ale
kwestia przemyślanego zastosowania odwiecznej procedury, przekonania mas o
ich niemocy i o uprawnieniu możnych, kwestia rozpowszechnienia najbardziej użytecznej religii i uświęcenia rodziny oraz autorytetu.
Zarazem daje się dostrzec historyczny moment odpowiadający tej ideologii. Schyłek burżuazji i demokracji nie upoważniają już do wypowiadania się w imia36 Podobnie przesada Pareta w kwestii humanitaryzmu burżuazyjnego, względów oka zywanych robotnikom, tolerancji wobec strajkujących - wszystko to naciera dzisiaj charakteru apelu do energii burżuazji. 37 Walka klas staje się formą walki o życie; tak w: "Systèmes socialistes’’ T.II, r. XIV/.
Socjologia Pareta '
'
"...........
" ............ .............................. .....
233 '
“
niu wszystkich klas i do przywoływania liberalizmu
jfl
1
"
■" '
—--1 1 ——
. Skoro stał się on os
tatecznie niemożliwy, skoro zachowania są pozalogiczne, to w miejsce uspra
wiedliwień związanych z nadzieją postępu podstawia się usprawiedliwienia od wołujące się do daremności wszelkiej nadziei. Wielki burżua staje się faszys tą. Ten łagodny typ człowieka Intelektualnie dziczeje. Nie dociera jednak aż
do całkowitego zaprzeczenia samego siebie - życzy sobie elity stosującej prze moc, lecz dość inteligentnej, by zachować dla wielkich tego świata rozrywki i przyjemności intelektualne.
Wskazywaliśmy także, że jeśli doktryna Pareta dość dobrze ilustruje je
den ze sposobów dochodzenia do faszyzmu, to jednak będzie zawsze zarezerwo wana do wykorzystania przez niewielką liczbę ludzi. Po wprowadzeniu faszyzmu
skryje się ją za fasadą ideologii nadającej się dla wszystkich. Dlatego właś
nie, że jest cyniczna, staje się ona niebezpieczna w reżimie, który potrzebuje religii opatrzonej interpretacją realistyczną. Pareto na każdej stronie stwier
dza walkę klas, którą wszak powinno się zanegować i przypisać wymysłom inte
lektualistów. Im skuteczniej zalecana przez niego praktyka będzie realizowa na, tym mniej będzie powoływała się na niego. Na pierwszy plan wyjdą inne fi gury myśli faszystowskiej: metafizyka totalitarna bądź rasowa, apologia naro
du. Nawet dla wodzów będzie się przygotowywać inny pokarm, bo szczerzy propa gandziści są zazwyczaj bardziej skuteczni niż hipokryci. Zasady jego będzie się stosować, ale wypierając się ich. X
X X
Każda socjologia "wertfrei" traktuje sądy wartościujące, które spotyka
w swoim przedmiocie, jako fakty. Szkoły socjologiczne odróżniają się od siebie wędle sposobu, w jaki przystępują do tej obiektywizacji wartości, socjologo
wie wedle sposobu, w jaki wiążą ze sobą poznanie i decyzję. Socjologowie francuscy wyobrazili sobie, że nauka miałaby się kończyć na sztuce, że odkrycie praw dostarczałoby reguł działania, że same cele wypły
wałyby bądź z procesów ewolucji, bądź z autentycznego życia społecznego. Fak tycznie potwierdzili poprzez naukę, iż akty woli są od niej wcześniejsze. W
.przeciwieństwie do tego Max Weber przypominał bez przerwy, że jednostronna
•nauka zostawia miejsce dla dowolnych preferencji, że rozumienie przeżywanych światów nie pociąga za sobą od razu wyboru jednego ze światów. Separacja ta jest jednak tylko częściowo teoretycznie ważna, gdyż ograniczał się on do
wiedzy analitycznej, do relacji kauzalnych, a przecież wszystkie jego studia odzwierciedlają pytanie, jakie stawiał i historii, i teraźniejszości. Rozwiązanie Pareta nie utożsamia się ani z rozwiązaniem pozytywistycznym,
ani z neokantowskim. Polega ono na eliminacji moralnych przesądów jako nieodpowiadających faktom, na odnajdywaniu wszędzie problemu autorytetu i na pro ponowaniu, bez otwartego stwierdzania jakiejkolwiek wartości, najlepszych
środków utrzymania równowagi. Kiedy odsunęło się wszelki idealizm, wszelką etykę, kiedy ujawniło się wspólne wszystkim społeczeństwom podstawy, to wpraw dzie każdy dysponuje abstrakcyjną wolnością przedkładania tego, co niemożliwe,
nad to, co możliwe, i tego, co iluzoryczne, nad to, co realne, ale z góry zo-*
38 U źródła tej przemocy tkwi rozczarowanie liberalnego ekonomisty i burżua.
234
Raymond Aron
staje zdyskwalifikowany jako naiwny lub hipokryta. Jedyną alternatywą jest al ternatywa sceptycyzmu lub ślepoty. Albo należymy do oszukiwanego ludu, albo
do elity wyzyskiwaczy - realizm kończy się cynizmem. Scjentyzm jest narzędziem tego cynizmu, choć nie ponosi zań odpowiedzial ności. To on pozwala na utożsamianie faktów ludzkich z rzeczami, na lekcewa żenie decydujących zabiegów nauki, takich j-ak selekcja, interpretacja, orga
nizacja materiału, na uznawanie cech ogólnych za istotowe, jednym słowem na podstawienie odwiecznego systemu władzy bez celu i racji w miejsce ewolucji
ludzkich zbiorowości. W rzeczywistości wiedza społeczna nie da się oddzielić od człowieka konkretnego. Uogólnienia, jeśli są formalne - zakrywają istotne
dane, a jeśli zbliżają się do konkretu - naznaczone są intencją. Porażka obiektywności? Być może ideał ten jest nie tyle niedostępny, co obcy socjologii.
Konieczna bezstronność w ustalaniu faktów, w krytyce źródeł i statys
tyk nie likwiduje wyboru między metodami i pojęciami. A przecież wybór ten z kolei wiąże się z aktem woli. Tak'samo jak każdy wypacza dzięki tworzonemu
przez siebie wizerunkowi siebie samego cel, który sobie wyznacza, tak wiedza
społeczna związana jest z dialektyką, poprzez którą człowiek historyczny zdo bywa samoświadomość i odkrywa swój byt i swą wolę zarazem. Wiedza obiektywna
jest jednym z momentów tej dialektyki, bez końca odnawianej, przebiegającej od naiwnej egzystencji do przemyślanej decyzji.
Z francuskiego przełożył:
JACEK MIGASINSKI
MAX HORKHEIMER HERBERT MARĆUSE
Filozofia a teoria krytyczna
Uwaga wstępna. - Artykułowi w ostatnim zeszycie o teorii tradycyjnej i teorii krytycznej towarzyszyły dog
łębne dyskusje. Znaczenie filozofii, a właściwie kwestia aktualnej roli myślenia stanowiła temat najistotniejszy. U podstaw naszych rozważań legły poniższe przyczynki. M.H.
W mym artykule* 1 wskazałem na różnicę między dwoma rodzajami poznania. Je
den ma swe podstawy w "Discours de la Méthode", drugi - w marksowskiej krytyce ekonomii politycznej. Teoria w tradycyjnym, ufundowanym przez Descartesa sensie,
żywa w całym systemie nauk fachowych, organizuje doświadczenie na podstawie kwestii, które narzucają się wraz z reprodukcją życia w ramach obecnego społe
czeństwa. Systemy dyscyplin wiedzę zawierają w formie, która w danych warunkach czyni ją użyteczną w możliwie wielu sytuacjach. Społeczna geneza problemów,
rzeczywiste sytuacje, w których nauka jest stosowana, cele, do których jest uży
wana, pozostają wobec niej zewnętrzne. Natomiast krytyczna teoria społeczeńst wa ma za przedmiot ludzi jako producentów wszystkich swych form życia. Rzeczywis
te stosunki, stanowiące przesłankę nauki, dla tej teorii nie są danymi, które nauka miałaby tylko konstatować i wyliczać wedle praw prawdopodobieństwa. To,
co jest dane, nie zależy wyłącznie od przyrody, ale także i od możliwości czło
wieka wobec niej. Przedmioty i sposób spostrzegania, stawianie pytania i sens odpowiedzi świadczą o ludzkiej aktywności i o stopniu jej potęgi.
Co do materiału faktów na pozór ostatnich pośród tych, których winien się trzymać fachowy uczony, co do ludzkiej produkcji, krytyczna teoria społeczeńst
wa zgadza się z niemieckim idealizmem. Od Kanta począwszy, nadał on wagę temu
dynamicznemu momentowi, w opozycji do uwielbienia faktów i związanego z nim spo
łecznego konformizmu. "Tak jak w matematyce /.../ - czytamy u Fichtego - jest w całym światopoglądzie. Różnica tkwi tylko w tym, że przy konstruowaniu świata Max Horkheimer, Herbert Marcuse: Philosophie und kritische Theorie. "Zeit schrift für Sozialforschung" 1937 z. 3, s. 625-647. 1 Por. s. 137-171 niniejszego wyboru.
236
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
nie jest się świadomym swego konstruowania, gdyż jest ono konieczne i wyz2 byte wolności" . Myśl ta była powszechna w niemieckim idealizmie. Ale dla nie go czynność ujawniająca się na danym materiale miała znaczenie czynności du chowej, należała do ponadempirycznej świadomości w sobie, do absolutnego Ja,
Ducha, i dlatego przezwyciężenie jej tępej, nieświadomej, irracjonalnej stro
ny przypadało wnętrzu osoby, zależało od .jej charakteru. Natomiast w ujęciu
materialistycznym wszelka podstawowa czynność to praca społeczna, której kla
sowa forma wyciska piętno na wszystkich rodzajach ludzkich reakcji, także na teorii. Racjonalne wnikanie w proces, w którym konstytuuje się poznanie i je
go przedmiot, poddanie tego procesu kontroli świadomości nie odbywa się za
tem w sferze czysto duchowej, lecz zbiega się z walką o określone formy ży cia w rzeczywistości. 0 ile tworzenie teorii rozumianych tradycyjnie stanowi w obecnym społeczeństwie zawód oddzielony od innych czynności, jak też nie mu si samo nic wiedzieć o historycznych celach i tendencjach, w które uwikłane
są takie poczynania, o tyle teoria krytyczna w tworzeniu swych pojęć i we wszystkich fazach swego postępowania całkiem świadomie idzie za interesem
związanym z rozumną organizacją.ludzkiej aktywności. Na nią samą spada zadanie wyjaśnienia i uprawomocnienia tego interesu, ponieważ idzie jej nie tylko o
cele wyznaczone przez istniejące formy życia, lecz o ludzi w pełni ich moż liwości.
W tej mierze teoria krytyczna czuwa nad dziedzictwem niemieckiego idea lizmu, po prostu nad dziedzictwem filozofii. Nie jest żadną hipotezą badawczą,
która w obowiązującej procedurze wykazuje swą użyteczność, lecz nieredukowal-
nym momentem dziejowego dążenia do stworzenia świata odpowiadającego potrzebom 1 siłom człowieka. Niezależnie od wszystkich wzajemnych oddziaływań między teorią krytyczną a naukami fachowymi, których rozwój stale musi ona mieć na
uwadze i na które od dziesięcioleci wywiera wyzwalający i pobudzający wpływ, nigdy nie ma ona na celu jedynie pomnażania wiedzy jako takiej, lecz wyzwo
lenie człowieka ze zniewalających stosunków. Pod tym względem odpowiada ona filozofii greckiej, nie tyle w hellenistycznym okresie rezygnacji, co w cza
sach rozkwitu za Platona i Arystotelesa. O ile, po daremnych próbach poli tycznych obu tych filozofów, stoicy i epikurejczycy powrócili do nauczania indywidualistycznych praktyk, o tyle w nowej filozofii dialektycznej zachowa
na została wiedza, że wolny rozwój jednostek zależy od rozumnego ustroju spo łeczeństwa. Gdy sięgnęła do podstaw współczesnych sytuacji, stała się kryty ką ekonomii politycznej.
Wszelako krytyka nie jest tożsama ze swym przedmiotem. Z filozofii nie wyłoniła się np. nauka o gospodarce narodowej. Krzywe dzieje zmatematyzowa
nej ekonomii politycznej w równie małym stopniu mogą strzec związku z tym, co istotne, jak pozytywistyczna czy egzystencjalistyczna filozofia fachowa. Po jęcia tej dyscypliny utraciły związek z podstawowymi stosunkami epoki. 0 ile
ścisłe badanie zawsze wymagało izolowania się od struktur, to i dziś świa dome, dalekosiężne, dziejowe interesy nie są bardziej nicią przewodnią niż
za czasów Adama Smitha. Zginęła łączność współczesnych analiz z jakimikolwiek całościami poznawczymi odnoszącymi się do rzeczywistych dziejów. Określenie 2 J.G. Fichte: Logik und Metaphysik. Nachgelassene Schriften. T.2. Berlin 1937, s. 47.
Filozofia a teoria krytyczna
237
stosunku do rzeczywistości czy do jakichkolwiek celów pozostawia się innym, przyszłości lub przypadkowi. Nauki tak długo nie kłopoczą się o to, jak długo
trwa społeczne zapotrzebowanie na nie i aprobata, lub też przekazują troskę innym dyscyplinom, np. socjologii czy fachowej filozofii, które ze swej stro ny również robią to samo. Tak więc sama nauka za sędziego w kwestii swego sen su i swej wartości uznaje siły dokonujące w społeczeństwie rozstrzygnięć,
obecną władzę, i ogłasza, że poznanie jest bezsilne.’ Tymczasem, w przeciwieństwie do instytucji nauki fachowej, krytyczna teoria społeczeństwa także jako krytyka pozostała polityczna: treścią tej kry
tyki jest przekształcanie rządzących gospodarką pojęć w ich przeciwieństwa, sprawiedliwej wymiany w pogłębianie społecznej niesprawiedliwości, wolnej gos
podarki w panowanie monopoli, pracy produkcyjnej w utrwalanie stosunków hamu
jących produkcję, utrzymywanie życia społecznego w zubażanie narodu. Chodzi tu
nie tyle o to, co jest tożsame, ile o dziejowy ruch epoki, która ma się za kończyć. W swych analizach "Kapitał" jest nie mniej ścisły niż poddana kryty
ce ekonomia polityczna, ale nawet przy najsubtelniejszych wyliczeniach, izo lowanych, periodycznie powtarzających się, procesów napędowych motywem pozos-
taje poznanie dziejowego ruchu całości. Różnicę w stosunku do czysto facho
wych rozważań stanowi wzgląd na tendencje całego społeczeństwa, który ma de cydujące znaczenie nawet w najbardziej abstrakcyjnych dywagacjach logicznych i ekonomicznych, nie jest zaś przedmiotem specyficznie filozoficznym.
Filozoficzny charakter teorii krytycznej ujawnia się nie tylko w zesta wieniu z ekonomią polityczną, lecz także w zestawieniu z praktycznym ekonomizmem. W najróżniejszych miejscach na świecie podjęto walkę -.reagującą na sam
dźwięk słowa i przemieniającą się w reakcyjny frazes - z harmonijnymi iluzja mi liberalizmu, polegającą na ujawnianiu jego wewnętrznych sprzeczności i
abstrakcyjności jego pojęcia wolności. To, że gospodarka zamiast panować nad ludźmi winna im służyć, nieustannie powtarzają właśnie ci, którzy zaw sze w gospodarce chcieli upatrywać tylko swego zleceniodawcę. Całość i wspól
nota są czczone tam, gdzie bez całkowitego przeciwstawienia się jednostce, a więc w ich złym znaczeniu, są nie do pomyślenia. Są one utożsamiane z gi
nącym porządkiem, któremu daje się tu świadectwo. W pojęciach świętego egoizmu
i życiowego interesu urojonej wspólnoty narodowej, interes rzeczywistych lu dzi, polegający na rozwoju bez przeszkód i szczęśliwym życiu, jest zastąpio ny przez żądzę władzy grup podejmujących decyzje. Prawdziwą religą epoki stał
się wulgarny materializm złej praktyki, krytykujący praktykę dialektyczną, a
ukryty pod idealistycznymi frazesami, którym powab nadaje to, że są zrozumia łe dla najbardziej wiernych zwolenników^. Gdy myślenie fachowe w żarliwym kon formizmie odrzuca wszelki wewnętrzny związek z tak zwanymi sądami wartościu jącymi i w nieskalanej czystości przeprowadza oddzielenie poznania i prak tycznej postawy, to nihilizm dysponentów władzy taki brak złudzeń wziął w
rzeczywistości z całą bezwzględnością na serio. Wedle nich sądy wartościu
jące są w gestii poezji narodowej lub sądu ludowego, nigdy zaś inst ncji 3
Forma i treść wiary nie są sobie równoważne. To, w co się wierzy, zwrotnie oddziaływuje na akt pewności. Treść ideologii narodowej, sprzeczna ze stanem ducha w świecie industrialnym, nie jest uświadamiana jako prawda. Nawet naj wierniejsi kultywują ją tylko w nader powierzchownym myśleniu, a właściwie wszyscy wiedzą, o co w tym chodzi. Jeśli słuchacze rozumieją, że mówca nie wierzy w to, co mówi, wzmacnia to tylko jego siłę. Pławią się w jego złośli wości. Gdy stosunki bardzo się pogarszają, nie ma naturalnie miejsca dla ta kiej wspólnoty.
238
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
myślenia. Natomiast teoria krytyczna, mająca na celu szczęście wszystkich jed nostek, nie może, w przeciwieństwie do naukowych sługusów państw autorytar
nych, pogodzić się z istnieniem nędzy. Samoogląd rozumu, stanowiący dla daw nej filozofii najwyższy stopień szczęścia, w nowej jest przekształcony w materialistyczne pojęcie wolnego społeczeństwa, które samo o sobie decyduje. Z idealizmu zostaje zachowane to, że człowiek ma inne jeszcze możliwości, niż
wrastać w dzisiejszą rzeczywistość, inne niż skumulowanie władzy i zysku. Choć pojedyncze elementy teorii krytycznej pojawiały
się, w opacznym sen
sie, w antagonistycznej teorii i praktyce, to od czasu, kiedy w wysoko roz
winiętych karajach Europy załamały się wszystkie postępowe nurty, zamęt sze
rzy się także pośród ich bojowników. Najbliższym dziejowym celem jest w isto cie zniesienie stosunków społecznych hamujących obecnie rozwój. Ale zniesie nie jest pojęciem dialektycznym. Przejęcie własności indywidualnej przez państwo, rozwinięcie przemysłu, nawet znaczne zadowolenie mas są elementami,
o których dziejowym znaczeniu decyduje natura obejmującej je całości. Nieza leżnie od tego, ]ak wielkie byłoby ich znaczenie, gdy zestawiać je z anachro
nicznymi stosunkami, mogą jednak zostać włączone do ruchu wstecznego. Opar
ty na przestarzałej zasadzie organizacji gospodarki stary świat ginie, z czym wiąże się upadek kultury. Ekonomika jest pierwszą przyczyną nędzy i na
niej przede wszystkim musi się koncentrować teoretyczna i praktyczna krytyka. Wszelako to mechanistyczne, a nie dialektyczne myślenie także formy przysz łego społeczeństwa oceniałoby wyłącznie wedle jego gospodarki. Zmiana dzie jowa nie pozostawia nietkniętymi stosunków między sferami kultury i o ile przy obecnym stanie społeczeństwa gospodarka włada ludźmi i dlatego stanowi dźwignię, przy pomocy której dokonać można przewrotu społecznego, o tyle w przyszłości ludzie powinni sami decydować, przy uwzględnieniu naturalnych
konieczności, o całości swych stosunków. Wyrwane dane ekonomiczne nie będą
wtedy stanowić miary przykładanej do społeczeństwa. Odnosi się to też do okresu przejściowego, w którym polityka uzyskuje nową samodzielność wzglę dem ekonomii. U jego kresu problemy polityczne rozpływają się w kwestiach czystego rządzenia rzeczami. Zanim to nastąpi wszystko się może jeszcze zmie
nić
i nawet saun charakter przejścia pozostaje nieokreślony.
Ekonomizm, do którego teoria krytyczna jest często zredukowana tam, gdzie się na nią powołują, nie polega na nadaniu czynnikom ekonomicznym
zbyt wielkiej wagi, lecz na ich zbyt wąskim ujęciu- Podstawowa intencja teorii mierząca w całość ginie w nawiązaniach do oddzielonych fenomenów. Wedle niej, istotę współczesnej gospodarki określa to, że produkty, które ludzie wytwa
rzają ponad swe własne potrzeby, nie przechodzą bezpośrednio do rąk społe czeństwa, lecz są prywatnie zawłaszczane i zbywane. W zniesieniu tej sytuacji
widzi się wyższą zasadę organizacji gospodarki, nie zaś filozoficzną utopię. Stara zasada wciąga ludzkość w katastrofy. Jednak pojęcie uspołecznień a, które oznacza przemianę, zawiera nie tylko te elementy, które wchodzą w skład
ekonomii czy prawa. Gdy produkcja społeczna poddana jest kontroli państwowe,
jest to faktem społecznym, który musi być teraz dopiero przeanalizowany w sensie teorii krytycznej. Kwestia, czy chodzi tu o prawdziwe uspołecznienie,
w jakim zatem stopniu rozwija się tu wyższa zasada, nie zależy wyłącznie od
zmiany określonych stosunków własności, od zwiększenia wydajności w nowych formach społecznej współpracy, lecz również od istoty i rozwoju społeczeńst
Filozofia a teoria krytyczna
239
wa, w którym się to wszystko dokonuje. Chodzi o to, jakiego typu są nowe sto sunki produkcji. Nawet jeśli początkowo zostają jeszcze zachowane "przywile
je naturalne", zależne od talentu i sprawności, to pod żadnym pozorem nie mo gą pojawiać się na ich miejsce nowe przywileje społeczne. W tym okresie przejś
ciowym nierówność nie może być stała,.lecz w coraz większym stopniu musi być przezwyciężana. Do treści pojęcia uspołecznienia należy program co i jak pro
dukować, czy istnieją względnie trwałe grupy o specyficznych interesach, czy zachowują się lub nawet pogłębiają różnice społeczne, także problem ak
tywnego stosunku jednostki do rządów, stosunek wszystkich istotnych aktów przemocy dotyczących jednostek do ich własnej wiedzy i woli, zależność wszyst kich możliwych do opanowania przez człowieka sytuacji od rzeczywistej umo
wy - krótko: stopień rozwoju istotnych momentów demokracji i zjednoczenia.
Żadna z tych spraw nie daje się oddzielić od czynników ekonomicznych i kry
tyka ekonomizmu nie polega na odwrocie od analizy ekoriomicznej, lecz na na stawieniu na jej pełnię i historycznie określony kierunek. Teoria dialektycz
na nie dokonuje krytyki na podstawie czystej idei. Już w swej idealistycznej postaci odrzuciła wyobrażenie dobra samego w sobie, po prostu przeciwstawia nego rzeczywistości. Sądzi nie wedle tego, co poza czasem, lecz wedle'tego,
co na czasie. Także państwa totalitarne, krocząc ku częściowej nacjonalizacji własności, odwołują się do wspólnoty i praktyk kolektywnych. Tutaj niepraw
da jest jawna. Jednak także tam, gdzie dokonuje się to rzetelnie, funkcją
teorii dialektycznej jest osądzanie każdego etapu historycznego nie wyłącz nie na podstawie poszczególnych izolowanych danych i pojęć, lecz wedle swej
źródłowej i całościowej treści, przy dbałości o to, by treść ta była w sobie żywa. Dzisiaj prawdziwa filozofia nie polega na tym, by od konkretnych ana
liz ekonomicznych i społecznych wycofywać się do wypatroszonych, pozbawio
nych odniesień kategorii, lecz na pilnowaniu, by pojęcia ekonomiczne nie ulat niały się w patroszącym, pozbawionym odniesień przyczynkarstwie, które potra
fi zamaskować rzeczywistość ze wszystkich stron. W fachowej nauce ekonomii teoria krytyczna nigdy nie rozkwitła. Zależność polityki od gospodarki by
ła jej przedmiotem, a nie programem.
Pośród tych, którzy dziś powołują się na teorię krytyczną, jedni z peł ną świadomością redukują ją do czystej racjonalizacji wszystkich ich posunięć, inni trzymają się spłaszczonych, obcych sensowi słów, pojęć i czynią z tej
teorii niwelującą ideologię, którą rozumie każdy, gdyż nic dla niego nie zna czy. Ale myślenie dialeKtyczne od swego początku oznacza najbardziej rozwi
nięty stopień poznania i to koniec końców zadecydujć. W czasach reakcji jego rzecznicy byli ciągle jeszcze względnie odizolowani i także to mają wspólne go z filozofią. Ponieważ myślenie wymaga niezależności, jak długo nie zwy
cięży ostatecznie, tak długo nie może się czuć bezpiecznie w cieniu władzy. Choć jednak pojęcia tego myślenia, wyrosłe z ruchów społecznych, brzmią dziś czczo, gdyż prócz jego prześladowców niewiele więcej za nim przemawia, to jed
nak prawda wyjdzie na jaw, jako że cel, którym jest rozumne społeczeństwo,
aczkolwiek dziś istotnie wydaje się wznoszone tylko w fantazji, w rzeczywis tości istnieje w każdym człowieku. Nie jest to uspokajająca afirmacja. Spełnienie możliwości zależy od
walk historycznych. Prawda dotycząca przyszłości nie jest twierdzeniem na te
mat tego, co dane, a co ma tylko szczególny wyróżnik. Własna woia odgrywa w
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
240
tym pewną rolę; nie może się ona dać ukoić, jeśli prognoza ma być prawdziwa. A nawet po osiągnięciu nowego społeczeństwa szczęście jego członków nie stano wiłoby, ekwiwalentu nędzy tych, którzy giną w społeczeństwie dzisiejszym.
Teoria nie wyjednuje szczęścia dla swych orędowników. Nierozerwalnie związa na z pewną pasją i wolą, nie wieści żadnego nastawienia psychicznego, jak
stoicyzm czy chrzęścijaństwo. Męczennicy wolności nie szukali spokoju duszy. Ich filozofią była polityka» Jeśli ich dusze były spokojne w obliczu trwo
gi, nie stanowiło to przecież ich celu. Także trwoga nie mogłaby świadczyć przeciwko nim. Narzędzia siły nie stały się naprawdę cięższe od czasów poku ty i zaparcia się Galileusza; jeśli w wieku XIX pozostawały w tyle za inną
maszynerią, to w ostatnich dziesięcioleciach z okładem nadrobiły swe zapóźnienie. Także tutaj koniec epoki okazuje się powrotem na wyższym poziomie do
początku. Jeśli dla Goethego szczęściem była osobowość, to inny poeta doda
wał wnet, że także jej posiadanie jest uwarunkowane
społecznie i zawsze mo
że być utracone. Pirandello, skłaniający się ku faszyzmowi, znał swe czasy
lepiej niż przypuszczał. Pod totalitarną władzą zła
ludzie muszą traktować
jako przypadkowe nie tylko swe życie, lecz także własne Ja, i zaparcia się oznaczają dziś jeszcze mniej niż w Renesansie. Dlatego też filozofia, któ
ra mniema, że może znaleźć spokój u samej siebie przy jakiejkolwiek prawdzie,
nie ma nic wspólnego z teorią krytyczną. Max Horkheimer
2. Od swych początków krytyczna teoria społeczeństwa zajmowała się także
rozważaniami filozoficznymi. W czasach jej powstawania, w trzydziestych i czterdziestych latach dziewiętnastego stulecia, filozofia była najbardziej rozwiniętą postacią świadomości. W Niemczech wyprzedzała ona rzeczywiste sto
sunki. Krytyka tego, co istnieje, rozpoczęła się tam jako krytyka owej świa domości, ponieważ swój przedmiot ujmowała ona jeszcze poniżej poziomu his
torii, który kraje poza-niemieckie osiągnęły już w rzeczywistości. Gdy teoria krytyczna jako odpowiedzialne za całość istniejącego świata rozpoznała sto
sunki ekonomiczne .i uchwyciła "całościową strukturę" społeczną rzeczywistoś ci, nie tylko filozofia, jako samodzielna nauka o tej całościowej strukturze,
okazała się zbędna, lecz także i problemy dotyczące możliwości człowieka i rozumu podjęte zostały z punktu widzenia ekonomii.
W ten sposób filozofia pojawiła się-w ekonomicznych pojęciach teorii materialistÿcznej. Każde z nich, dzięki totalnym zamierzeniom teorii chcącej
wyjaśnić całość człowieka i świata z punktu widzenia bytu społecznego, jest czymś więcej, niż pojęciem ekonomicznym w sensie fachowej nauki o gospodarce.
Byłoby jednak błędem, gdybyśmy, powołując się na to, pojęcia ekonomiezie znowu sprowadzali do filozoficznych. Przeciwnie, ważne dla teorii filozoficzne stany
rzecz
należy wyprowadzić ze struktury ekonomicznej. Zawierają się w tych
stanach wskazania na stosunki,' których zapoznanie zagraża teorii jako całości. Zgodnie z przekonaniem swych twórców krytyczna teoria społeczeństwa jest
w sposób istotny związana z materializmem. Nie oznacza to, że w efekcie wys
Filozofia a teoria krytyczna
241
tępuje ona jako system filozoficzny przeciw innym systemom filozoficznym. Teoria społeczeństwa jest systemem ekonomicznym, a nie filozoficznym. Słuszną teorię społeczeństwa łączą z materializmem przede wszystkim dwa momenty: troska o szczęście ludzi i przekonanie, że szczęście to można osiągnąć tylko przez zmianę materialnych warunków życia. Droga przemiany i zasadnicze środ
ki rozumnej organizacji społeczeństwa są wyznaczone przez bieżącą analizę
stosunków ekonomicznych i politycznych. Kształtowanie nowego społeczeństwa w przyszłości nie może już być przedmiotem żadnej teorii: powinno się wydarzać
jako wolna praca wyzwolonych jednostek. Gdy urzeczwistniony jest rozum - właś nie jako rozumna organizacja ludzkości - wtedy i filozofia traci swój przed
miot. Bo też dotąd filozofia, o ile była czymś więcej niż zajęciem czy fachem
w obrębie danego podziału pracy, istniała dlatego, iż rozum nie był jeszcze rzeczywistością. Rozum jest podstawową kategorią myślenia filozoficznego, jedyną, poprzez
którą stale wiąże się ono z losem ludzkości. Filozofia chciała zbadać osta
teczne i najogólniejsze podstawy bytu. Pod nazwą "rozum" pomyślała ona właś ciwy byt, w którym pojednane są wszystkie podstawowe sprzeczności /między pod miotem a przedmiotem, istotą a zjawiskiem, myśleniem a bytem/. Z ideą tą zwią zane było przekonanie, że to, co istnieje, nie jest bezpośrednio już rozumne,
lecz do rozumu musi być dopiero doprowadzone. Rozum ma oznaczać najwyższą możli
wość człowieka i danego bytu. I jeden, i drugi są ze sobą związane. Jeśli ro
zum traktuje się jako substancję, oznacza to, ze na jego najwyższym szczeblu,
jako szczeblu właściwej rzeczywistości, świat nie przeciwstawia się już myś leniu ludzkiemu jako tylko przedmiotowość, lecz - przez myślenie ujmowany staje się jego pojęciem. Świat ma sens świata dostępnego w swej strukturze ro zumowi, zdanego nań, przezeń opanowanego. Oto filozofia jako idealizm: byt
stawia poniżej myśli. Wszelako przez tę pierwszą tezę, która uczyniła filozo
fię filozofią rozumu i idealizmem, stała się ona też filozofią krytyczną.
Gdy dany nam świat był związany z rozumnym myśleniem, a nawet w swym bycie był na nie zdany, wtedy też wszystko, co przeczyło rozumowi, co nié było ro
zumne, ukazywało się jako obiekt przezwyciężania, Rozum został wyniesiony do
roli instancji krytycznej. W filozofii epoki burźuazyjnej rozum przyjął pos
tać rozumnej subiektywności: człowiek, indywiduum ma dzięki sile i potędze poznania badać i osądzać wszystko, co jest mu dane. Tak więc pojęcie rozumu
zawiera też pojęcie wolności, gdyż owo badanie i osądzanie byłoby bezsensow ne, gdyby nie było rzeczą wolności ludzkiej postępować wedle swych poglądów i to, co istnieje, doprowadzać do postad rozumnej. "Filozofia /.../ uczy, że
wszystkie właściwości ducha istnieją tylko dzięki wolności, są tylko środkiem do wolności, wszystkie jej tylko poszukują i ją wytwarzają. Filozofia spekulatywna prowadzi do poznania, że jedynym prawdziwym znamieniem ducha jest wol4 ność" . Hegel, utożsamiając rozum i wolność, wyprowadził tylko konsekwencje z
całej tradycji filozoficznej: wolność jest "stroną formalną" rozumności, je dyną formą, w której rozum może istnieć4 5.
4 G.W.F. Hegel: Wykłady z filozofii dziejów. Warszawa 1958. T.l, s. 26. 5 G.W.F. Hegel: Vorlesungen über die Geschichte der Philosophie. Einleitung. Werke. T.13. Originalausgabe, s. 34.
242
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
Wydaje się, że wraz z pojęcięm rozumu jako wolności filozofia dociera do swych granic; to, co jeszcze pozostaje, urzeczywistnienie rozumu, nie jest już
zadaniem filozoficznym. W tym punkcie Hegel uważał historię filozofii za os tatecznie zamkniętą. Lecz to zamknięcie nie oznaczało lepszej przyszłości,
ale złą, uwiecznioną przez niego, teraźniejszość ludzkości. Kant nakreślił
wprawdzie
idee historii powszechnej w aspekcie światowym i idee wieczystego
pokoju. Niemniej jego filozofia transcendentalna mogła rodzić przekonanie, że
urzeczywistnienie rozumu poprzez faktyczną zmianę jest niepotrzebne, gdyż jed
nostki mogą być rozumne i wolne w granicach tego, co istnieje. W swych pod stawowych pojęciach filozofia ta stale poddaje się porządkowi epoki burżuazyjnej. Rozum jest tylko pozorem rozumności w bezrozumnym świecie, wolność jest
tylko pozorem bycia wolnym pośród ogólnej * niewoli. Uwewnętrznienie idealizmu, to zgoda na pozorność: rozum i wolność stają się zadaniami, które jednostka ma i może wypełniać w sobie, niezależnie od tego, w jakich zewnętrznych wa
runkach może się ona znaleźć. Wolność nie przeczy teraz konieczności, lecz wymaga jej jako swej przesłanki. Wolny jest ten, kto konieczne rozpozna jako konieczne, gdyż znosi przez to jego czczą konieczność i wprowadza do sfery ro
zumu. Gdy ktoś rodzi się kaleką, a przy aktualnym stanie wiedzy medycznej
nie istnieje możliwość uzdrowienia go, przezwycięża on tę konieczność, gdy swemu rozumowi i wolności pozwala działać tylko w granicach własnego kalekie
go bytu tzn. gdy swe potrzeby, ale także i działania zawsze z góry stanowi już
jako potrzeby, cele i działania kaleki. Idealistyczna filozofia rozumu znios
ła zastaną sprzeczność między wolnością a koniecznością w ten sposób, że wol ność nigdy nie wykracza poza konieczność, lecz niejako skromnie zadomawia się w konieczności. Hegel powiedział kiedyś, że to zniesienie konieczności jest "przekształceniem konieczności w wolność"^.
Wszelako wolność może być prawdą konieczności tylko wtedy, gdy koniecz
ność jest już "w sobie" prawdziwa. Określenie stosunku wolności do koniecz ności jest znamieniem związania idealistycznej filozofii rozumu z istniejącym
porządkiem. Jest to jedyna cena, za którą jej poznanie mogło być prawdziwe.
Związanie to jest już dane wraz z ustanowieniem podmiotu filozofii idealis tycznej. Podmiot jest rozumny tylko wtedy, gdy całkowicie, zdaje się na siebie. Wszystko, co "inne" jest dla niego obce, zewnętrzne i jako, takie zasadniczo
podejrzane. By coś mogło być prawdziwe, musi być pewnę, by zaś było pewne,
musi być ustanowione przez podmiot jako jego własna sprawczość. W równym stop niu jest to słuszne dla fundamentum inconcussum Descartesa, jak dla synte tycznych sądów a priori u Kanta. I wyłącznie samowystarczalność, niezależność
od wszystkiego, co inne, obce, gwarantuje wolność jednostek. Wolne jest to, co od nikogo innego i od niczego innego nie jest zależne, co samo siebie ma na
własność. Posiadanie wyklucza innego. Związek z kimś innym, w którym podmiot rzeczywiście dociera do innej osoby, w którym łączy się z nią, oznacza już
utratę, uzależnienie. Hegel mógł się powołać na Arystotelesa, gdy przypisy
wał rozumowi, jako rzetelnej rzeczywistości, ruch "powstawania-u-siebie-same6 G.W.F. Hegel: Encyclopädie der philosophischen Wissenschaften im Grundris se. § 158. Zusatz. Werke. T.6, s. 310.
Filozofia a teoria krytyczna
243
go". Od początku filozofia obstawała przy tym, że najwyższym sposobem bycia jest bycie-u-siebie-samego. Ta tożsamość określania rzetelnej rzeczywistości wskazuje na tożsamość
leżącą głąbiej: na własność. Coś jest rzetelne wtedy, gdy jest samodzielne,
gdy może się utrzymać, gdy nie jest zdane na nic innego. Wedle idealizmu byt taki jest osiągnięty, gdy podmiot posiada świat w taki sposób, że nie mo
że mu on być odebrany, że wszechobecnie nim rozporządza i tak go zawłasz cza, że także we wszystkim, co inne, jest zawsze tylko u siebie. A jednak
wolność, do której dociera ego cogito Descartesa, monada Leibniza, Ja kategorialne Kanta, podmiot źródłowego czynu Fichtego i heglowski duch świata,
nie jest wolnością upojnego posiadania, z którą poruszał się w swym własnym szczęściu bóg arystotelesowski. Jest to natomiast wolność nigdy nie kończą
cej się, żmudnej pracy. Rozum, stający się w filozofii nowożytnej rzetelnym bytem, musi stale od nowa wytwarzać w opornym materiale siebie i swą rzeczy wistość. Istnieje tylko w tym dokonywaniu. Tym, czego rozum ma dokonać, jest
ni mniej, ni więcej konstytucja świata dla Ja. Ma wytworzyć ogólność, w któ
rej rozumny podmiot znajduje się wraz z innymi rozumnymi podmiotami. Ma być podstawą możliwości, że nie tylko spotykają się samodzielne monady, ale także powstaje wspólne życie we wspólnym świecie. Lecz do charakteru tego dokonywa
nia należy także to, by nie wykraczało poza to, co już istnieje. Niczego ono nie zmienia. Konstytucja świata zawsze już jest dokonana przed wszelkim fak
tycznym działaniem jednostki, jednostka nigdy nie może ująć w ręce swego naj
bardziej własnego działania. To swoiste wzburzenie, będące jakby trwogą przed tym, iż z czegoś czyni się coś rzeczywiście innego, włada wszystkimi pojęcia
mi tej filozofii rozumu. Głosi się rozwój, ale prawdziwy.rozwój "nie jest zmia ną-, nie jest stawaniem się czymś innym"?, u końca dociera się do niczego, gdyż już. na początku stało nic "w sobie". Filozofii tej brak ów wydaje się
najwyższą zdobyczą. Także na jej najdojrzalszym szczeblu widoczna jest wew
nętrzna statyczność wszystkich pozornie dynamicznych pojęć.
Wszystkie te określenia czynią niewątpliwie z idealistycznej filozofii ro
zumu filozofię burżuazyjną. A jedrtak już przez samo pojęcie rozumu jest ona czymś więcej niż walką z ideologią. Pojęcie ideologii jest sensowne tylko wte dy» gdy odnoszone jest do zainteresowania teorii w zmianie struktury społecz
nej. Nie jest ono ani pojęciem socjologicznym, ani filozoficznym, lecz polig tycznym . Traktuje ono o jakiejś nauce nie ze względu na społeczne uwarunko wanie wszelkiej prawdy, ani ze względu na absolutną prawdę, lecz wyłącznie
ze względu na to zainteresowanie. Jest mnóstwo teorii filozoficznych, które są czystymi ideologiami i jako iluzje istotnych społecznie stanów rzeczy ocho
czo w ączają się do powszechnego aparatu władania. Idealistyczna filozofia ro
zumu nie do nich należy i właśnie w tej mierze nie należy, w jakiej jest rzeczywiście idealistyczna. Ostatecznie, myśl o panowaniu rozumu nad bytem
nie jest tylko postulatem idealizmu. Państwo autorytarne z nieomylnym instyn ktem zwalcza klasyczny idealizm. Filozofia rozumu dostrzegła kluczowe stosun7 Idem: Vorlesungen über die Geschichte... Werke. T.13, s. 41. 8 Por. M. Horkheimer: Ein neuer Ideologiebegriff? "Grönbergs Archiv" R. XV: 1930, s. 38-39.
244
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
ki społeczeństwa burżuazyjnego: abstrakcyjne Ja, abstrakcyjny rozum, abstrak
cyjną wolność. W tej mierze jest świadomością prawdziwą..Czysty rozum winien być "niezależny" od wszystkiego, co empiryczne: wydaje się, że ono go uzależ9 nia; ma ono charakter tego, co względem niego "obce" . W ograniczeniu rozumu do "czystego" sprawstwa teoretycznego i praktycznego zawiera się wyjawienie
złej faktyczności. Zawiera się w tym jednak także troska o prawo jednostki,
o to, czym jest ona jeszcze oprócz podmiotu gospodarowania, o to, czemu na złe wychodzi powszechny w społeczeństwie handel wymienny. Idealizm starał się
przynajmniej myśl zachować czystą. Jest to osobliwa podwójna gra, gdy się występuje zarówno przeciw prawdziwemu materializmowi krytycznej teorii spo łeczeństwa, jak 1 fałszywemu materializmowi praktyki burżuazyjnej. W idealiz
mie jednostka protestuje przeciw światu, w myśli czyniąc siebie i świat wol nymi i rozumnymi. W bardzo istotnym sensie jest on indywidualistyczny. Zasad
niczo pojmuje on swoistość jednostki z uwagi na jej samowystarczalność, "włas ność", i jednakowo wątpliwe są wszystkie próby, by od tak rozumianego podmio
tu przejść do konstytucji świata intersubiektywnego . Inne Ja zawsze mogło być związane z Ego tylko abstrakcyjnie: nigdy nie przestawało być problemem dla czystego poznania i dla czystej etyki. Także czystość idealizmu jest dwuz
naczna: czyste mają być najwyższe prawdy zarówno teoretycznego, jak i praktycz nego rozumu; nie mogą się one opierać na faktyczności. Ale zachowanie takiej
czystości wymaga, by faktyczność pozostawić nieczystą, a jednostkę wydać jej nieprawdzie. Niemniej troska o jednostkę długo broniła idealizm przed udzie
leniem błogosławieństwa poświęcaniu jej w ofierze fałszywym kolektywizmom.
Protest filozofii rozumu jest protestem idealistycznym, a jej krytyka kry tyką idealistyczną: nie rozciągają się one na materialne warunki bytu. Hegel
nazwał pozostawanie filozofii w świecie myślowym "określeniem istotnym": fi lozofia doprowadza do pogodzenia sprzeczności w rozumie, ale jest to "pogodze nie nie w rzeczywistości, lecz w świecie idealnym"1®. Materialistyczny pro
test i materialistyczna krytyka wyrastają z walki uciskanych grup o lepsze
warunki życia i na trwałe związane są z jej faktycznym przebiegiem. Filozo fia zachodnia ogłosiła rozum rzetelną rzeczywistością. W epoce burżuazyjnej
rzeczywistość rozumu stała się zadaniem, które miała wykonać wolna jednostka. Podmiot był siedzibą rozumu i stąd rozpoczynając - rozumna miała się stać obiektywność. Wszelako materialne warunki życia pozostawiały autonomicznemu rozumowi wolność jedynie w czystym myśleniu i w czystej woli. Teraz jednak
osiągnięto sytuację, w której nie trzeba już ograniczać urzeczywistnienia rozu mu do czystego myślenia 1 czystej woli. Jeśli rozum oznacza kształtowanie ży
cia wedle wolnych decyzji poznających ludzi, to postulat rozumu wskazuje obec
nie na stworzenie organizacji społecznej, w której jednostki regulują swe wspólne życie wedle swych potrzeb. W takim społeczeństwie wraz z urzeczywis tnieniem rozumu zniesiona by też była i filozofia. Teoria społeczeństwa musía
la wskazać tę możliwość i wyłożyć zasady przemiany struktury ekonomicznej. Mogła teoretycznie przewodzić walce tych warstw, które ze względu na swą sy-*
9 I. Kant: Nachlass Nr 4728. Wyd. Pruskiej Akademii Nauk. T.XVIII. 10 G.W.F. Hegel: Vorlesungen über die Geschichte... Werke. T. 13, s. 67.
Filozofia a teoria krytyczna
245
tuację dziejową winny spowodować przewrót. W tym, co jest tematem teorii,
znajduje nową formę temat filozofii: troska o człowieka. Poza granicami tej teorii nie ma już filozofii. Filozoficzna konstrukcja rozumu dokona się w
stworzeniu rozumnego społeczeństwa. Filozoficzny ideał lepszego świata i prawdziwego bytu przechodzi w praktyczny cel walczącej ludzkości. W ten też
sposób uzyskuje on ludzką treść.
Co jednak, gdy zapowiadany przez teorię rozwój nie następuje, gdy siły mające spowodować przewrót zostają odparte i - jak się wydaje - kąpitulują?
W stopniu równie wielkim, jak niewielki jest wpływ tego na obalenie prawdy teorii, pojawia się ona w nowym świetle i odsłania nowe strony i części swego
przedmiotu. Wiele postulatów i wskazań teorii uzyskuje nowe znaczenie. W nowej sytuacji zmieniona funkcja teorii w ściślejszym sensie nadaje jej charekter "teorii krytycznej"11. Jej krytyka zwraca się także przeciw odchodze
niu od pełni jej ekonomicznych i politycznych postulatów w licznych przypad
kach, gdy na nią się powołują. Sytuacja ta znowu zmusza teorię do silniejszego
podkreślania zawartej we wszystkich jej analizach troski o możliwości człowie ka, o wolność, o szczęście i prawo jednostki. Dla teorii istnieją wyłącznie możliwości konkretnej sytuacji dziejowej: są one ważne tylko jako zagadnienia ekonomiczne i polityczne, i jako takie dotyczą stosunków ludzi w procesie pro
dukcji, wykorzystania produktu pracy społecznej, aktywnego uczestnictwa ludzi
w ekonomicznym i politycznym zawiadywaniu całością. Im bardziej fragmenty
teorii stają się rzeczywistością, tak że nie tylko rozwój starego porządku ją potwierdza, ale także podjęte jest przejście do nowego porządku, tym bar dziej palące staje się pytanie o to, co teoria wyznaczyła jako swój cel. Gdyż tu, w przeciwieństwie do systemów filozoficznych, ludzka wolność nie
jest fantomem ani niezobowiązującą wewnętrznością, która w zewnętrznym świę
cie wszystko pozostawia po staremu, lecz realną możliwością, stosunkiem społecz
nym, od którego urzeczywistnienia zależy los ludzkości. Na obecnym stadium rozwoju na nowo ukazuje się konstruktywny charakter teorii krytycznej.
Zawsze była ona czymś więcej niż prostą rejestracją i systematyzacją faktów,
a jej impet pochodził z siły, z jaką przemawiała przeciwko faktom, złej faktyczności przeciwstawiając jej lepsze możliwości. Podobnie jak filozofia,
nie stara się ona usprawiedliwiać rzeczywistości, przeciwstawiając się zadowo
lonemu pozytywizmowi. Odmiennie jednak niż filozofia, dochodzi ona do usta nawiania celów wyłącznie na podstawie istniejących tendencji procesu społecz nego. Dlatego nie boi się utopijności, o którą oskarżają nowy porządek.
Gdy prawda nie daje się zrealizować w granicach istniejącego porządku spo łecznego, niewątpliwie ma dla niego charakter czystej utopii. Taka transcen
dencja nie przemawia przeciwko prawdzie, lecz za nią. Przez długi czas ele ment utopijny był w filozofii jedynym elementem postępowym: konstrukcje naj
lepszego państwa, najwyższej przyjemności, pełnego szczęścia, wiecznego po koju. Upór, pochodzący z obstawania przy prawdzie przeciw wszelkim pozorom, ustąpił dziś miejsca w filozofii ekscentryczności i bezgranicznemu oportuniz
mowi. W teorii krytycznej upór pozostał prawdziwą cechą myślenia filozoficz nego .
11 Por. M. Horkheimer: Teoria tradycyjna a teoria krytyczna. /S.137-171 niniej szego wyboru/.
246
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
Obecna sytuacja pozwoliła tej cesze wystąpić ostrzej. Regres nastąpił
w sytuacji, gdy zaistniały ekonomiczne warunki do przemiany. Nowa sytuacja • społeczna, której wyrazem są państwa autorytarne, stale mogła być rozumiana i antycypowana przy pomocy pojęć wypracowanych przez teorię. To nie z odrzu
cenia pojęć ekonomicznych wyrosły pobudki do podkreślania na nowo tezy teorii, że wraz ze zmianą stosunków ekonomicznych zmienia się cały byt ludzki. Teza ta natomiast kierowała się przeciw praktyce ekonomii i przeciw zniekształcone
mu jej ujęciu i zastosowaniu, dochodzącemu do głosu w dyskusji teoretycznej. Dyskusja ta znowu prowadzi do pytania o to, czym oprócz ekonomii politycznej
jest jeszcze teoria. Owo "jeszcze" od początku już było zawarte w tym, że krytyka ekonomii politycznej była krytyką całości bytu społecznego. W społe czeństwie, które w swej totalności było określane przez stosunki gospodarcze i to w ten sposób, że nieujarzmiona gospodarka ujarzmiała wszystkie sto
sunki ludzkie, także wszystko, co nieekonomiczne, mieściło się w ekonomii.
W sytuacji zrzucenia tego jarzma'okazuje się, że rozumna organizacja społe czeństwa, o której traktuje teoria krytyczna, jest czymś więcej niż na nowo
ułożoną formą gospodarowania. Owo "więcej" jest momentem decydującym, dopie ro dzięki niemu społeczeństwo staje się rozumne: jest to podporządkowanie gospodarki potrzebom jednostek. Wraz ze zmianą społeczeństwa zniesiony też
zostaje pierwotny stosunek między nadbudową a bazą. W rozumnej rzeczywistoś ci nie proces pracy powinien decydować w całości o ogólnym bycie ludzi, lecz
ogólna potrzeba - o procesie pracy. Ważne jest nie to, czy proces pracy jest
kierowany planowo, lecz przez czyj interes to kierowanie jest określane; czy są przy tym strzeżone wolność i szczęście ludzkie. Poniechanie tych elementów
odbiera teorii rzecz istotną: z obrazu wyzwolonej ludzkości eliminuje szczęście, którym powinna się ona różnić od całej dotychczasowej ludzkości.
Bez wolności 1 szczęścia w stosunkach społecznych, nawet największy przyrost produkcji i zniesienie prywatnej własności środków produkcji ciągle są obcią
żone starą niesprawiedliwością. W rzeczy samej teoria krytyczna wyróżniła różne fazy rozwojowe nowej epo
ki i wskazała na ciążące jeszcze na niej z początku braki wolności i nierów
ności. Jednakże zmieniony byt społeczny już od początku powinien być określo ny przez ostateczny cel. Nie było tak, że teoria krytyczna jako ów cel osta teczny wykoncypowała, w miejsce teologicznych zaświatów, ideał społeczny,
który w nowym porządku, na skutek swego całkowitego przeciwieństwa do tego, względem czego bierze początek, jak i wskutek swej stale niedosiężnej dali, znowu wydawałby się pewnym zaświatem. Gdy teoria krytyczna zwątpieniu i od-
szczepieństwu przeciwstawia zagrożone i przegrane możliwości ludzkie, nie wzbogaca się przez, powiedzmy, jakąś filozofię. Przedstawia wyłącznie to, co zawsze leżało u podstaw jej kategorii: tezę, że przez zniesienie dotychczaso
wych warunków życia wyzwolona zostanie całość ludzkich stosunków. Gdy pośród dzisiejszej niewiary teoria krytyczna wskazuje, że w zamyślonej przez nią
ppstaci rzeczywistości chodzi o wolność i szczęście jednostek, rozwija tylko
to, co jest intencją jej pojęć ekonomicznych. Są to pojęcia konstruktywne, które ujmują nie tylko rzeczywistość daną, lecz jednocześnie i jej zniesienie i* rzeczywistość nową, w teoretycznej rekonstrukcji procesu społecznego nie
odzownymi składnikami krytyki obecnych stosunków i analizy ich tendencji są
Filozofia a teoria krytyczna
247
również te elementy, które odnoszą się do przyszłości. Zmiana, ku której cią
ży ów proces, 1 byt, który winna sobie stworzyć wyzwolona ludzkość, określa
ją konstrukcję i rozwój już pierwszych kategorii ekonomicznych. Teoria nie może się powołać na żadne fakty, by ugruntować te elementy, które odnoszą się
do przyszłej wolności, gdyż wszystko to, co już osiągnięte, jest dane tylko jako przemijające i zagrożone, jest zaś elementem pozytywnym, elementem nad
chodzącego społeczeństwa tylko wtedy, gdy włączone jèst do konstrukcji jako czynnik przemiany. Konstrukcja ta nie jest ani uzupełnieniem, ani rozszerze niem ekonomii. Jest nią samą w tej mierze, w jakiej ona sama obejmuje treści
wykraczające poza zakres istniejących stosunków ekonomicznych. Bezwzględne trwanie przy celu, które osiągnąć można tylko w walce spo
łecznej, pozwala teorii ciągle przeciwstawiać temu, co osiągnięte, to, co jeszcze nieosiągnięte i ponownie zagrożone. Teoria ma się tak do wielkiej filo
zofii, jak fragment tego jej przeciwstawiania do tego, co istnieje. Jednak teor-ia krytyczna nie ma do czynienia z urzeczywistnianiem ideałów, których noś
nikami są społeczne walki. W walkach tych dostrzega, z jednej strony, sprawę
wolności, z drugiej - uciemiężenia i barbarzyństwa. Gdy zakrawa na to, iż w rzeczywistości zwyciężają te ostatnie, łatwo może się wydać, że teoria kry tyczna przeciwstawia ideał filozoficzny faktycznemu rozwojowi i jego nauko
wej analizie. Jednakże teoria trydycjna była oddana temu, co istnieje, w większym stopniu niż wielka filozofia. To nie w nauce, lecz w filozofii tra
dycyjna teoria wypracowała pojęcia odnoszące się do możliwości człowieka poza
granicami jego faktycznego statusu. W zakończeniu "krytyki czystego rozumu"
Kant postawił trzy pytania, w których "skupia się wszelki interes" ludzkiego rozumu: Co mogę wiedzieć? Co powinienem czynić? Czego mogę się spodziewać? 12 Wę-wprowadzeniu do swego wykładu z logiki do tych trzech pytań dodał czwarte podsumowujące pozostałe: Czym jest człowiekl^Odpowiedź na to pytanie nie jest pomyślana jako opis odwiecznej istoty człowieka, lecz jako wskazanie odwiecz
nych możliwości ludzkich. W epoce burżuazyjnej filozofia pozbawiła i pytanie, i odpowiedź sensu, stale ujmując możliwości człowieka jako realne momenty tego, co istnieje. W ten sposób mogły one być tylko możliwościami czystego
poznania.i czystej woli.
Ale przemiana istniejącego stanu rzeczy nie jest w istocie zadaniem fi
lozofii. W walkach społecznych filozof może brać udział tylko wtedy, gdy nie jest filozofem zawodowym. Także ten "podział pracy" jest rezultatem współ
czesnego oddzielenia środków produkcji duchowej od środków produkcji material
nej. Nie może go znieść filozofia. To, że praca filozofii była i jest ab strakcyjna, ma swe podstawy w stosunkach bytu społecznego. Obstawanie przy
abstrakcyjności w filozofii bardziej odpowiada jej statusowi i bardziej zbliża
się do prawdy niż owa pseudofilozoficzna konkretność, która z wyżyn wdaje się w walki społeczne. To z prawdy, co tkwi w Dojęciach filozoficznych, zos
tało w abstrahowaniu wydobyte z konkretnego statusu człowieka i jest prawdzi we tylko w takiej abstrakcyjności. Rozum, duch, moralność, poznanie, szczęś
cie są nie tylko kategoriami filozofii burżuazyjnej, lecz i sprawami ludzkimi. 12 I. Kant: Krytyka czystego rozumu. Warszawa 1957. T.2, s. 548. 13 Idem: Werke. Berlin 1911 i n. T.8, s. 344.
248
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
Jako takich należy ich strzec czy nawet zdobywać na nowo. Gdy teoria krytycz na zajmuje się koncepcjami filozoficznymi, w których można jeszcze było mó
wić o człowieku, zajmuje się przede wszystkim maskami i dezinterpretacjami,
które w epoce burżuazyjnej okrywały mowę o człowieku. W tym celu rozważano w tym piśmie pewne pojęcia filozoficzne: prawdę
i dowód, racjonalizm i irracjonalizm, rolę logiki, metafizyki i pozytywizmu, pojęcie istoty. Nigdy nie chodziło przy tym tylko o analizę socjologiczną, o przyporządkowanie filozoficznych doktryn społecznym usytuowaniom. Nigdy też
nie próbowano redukować określonych treści filozoficznych do sytuacji spo łecznych. Żadna z tych prób nie może się powieść, jeśli jest w filozofii
coś więcej niż tylko ideologia. Motywem rozrachunku teorii krytycznej z filo zofią jest element prawdy w filozoficznych pojęciach i problemach. Rozrachu
nek ten zakłada, że jest w nich zawarta prawda. Natomiast sprawą socjologii wiedzy są nieprawdy, nie zaś prawdy dotychczasowej filozofii. Oczywiście, że
nawet najwyższe kategorie filozoficzne są związane ze społecznym stanem rzeczy choćby z tym najogólniejszym, iż starcie si-ę człowieka z przyrodą nie jest
prowadzone przez
ludzkość jako wqlny podmiot, lecz dokonuje się w społeczeńst
wie klasowym. Fakt ten znajduje wyraz w wielu "różnicach ontologicznych" skonstatowanych przez filozofię. Być może, ślad tego znajduje się jeszcze w samych formach myślenia p jęciowego, choćby wtedy, gdy logika określana jest
jako ze swej istoty logika wypowiedzi, jako sądy o zastanych przedmiotach,
którym na różne sposoby można przypisywać predykaty lub ich odmawiać. Logika dialektyczna po raz pierwszy wskazała na brak tkwiący
w takim ujęciu sądu:
jest nim "przypadkowość" orzekania, "zewnętrzność" procesu sądzenia, polegają ca na tym, że wydaje się, iż podmiot sądu istnieje sam w sobie "na zewnątrz", zaś predykat znajduje się w naszej głowie 14 . Więcej nawet: wiele pojęć filo
zoficznych to zaledwie "mgławicowe przedstawienia", wyrastające z panowania
nieposkromionej ekonomii nad bytem i jako takie dające się wyjaśnić właśnie ze względu na stosunki życia materialnego. Ale w swych dziejowych formach
zawiera filozofia takie wejrzenia w stosunki ludzkie 1 przedmiotowe, których
prawda wskazuje poza istniejące społeczeństwo i dlatego też nie daje się wyjaśnić bez reszty w nawiązaniu do niego. Należą tu nie tylko treści
zamykane w pojęciach rozumu, ducha, wolności, moralności, ogólności, istoty, lecz także ważne osiągnięcia teorii poznania, psychologii, logiki. Zawarta
w nich prawdziwa treść, wyrastająca poza społeczne uwarunkowanie, nie zakłada
żadnej wieczystej świadomości, która transcendentalnie konstytuowałaby jed nostkową świadomość podmiotów dziejowych. Treść ta zakłada tylko poszczególne podmioty dziejowe, których świadomość wyraża się w teorii krytycznej. Dopie ro dla tej świadomości staje się widoczna owa "nadmiarowa" treść w swej rze
czywistej prawdzie. Prawda, którą świadomość rozpoznaje w filozofii, nie daje się zredukować do istniejących stosunków społecznych. Miałoby to miejsce dopie
ro przy takiej postaci istnienia, gdy świadomość nie byłaby już oddzielona od bytu, gdy z rozumności bytu społecznego wyrastać mogłaby rozumność myślenia. 14 G.W.F. Hegel: Encyclopâdie... § 166. Werke. T. 6, s. 328.
Filozofia a teoria krytyczna
249
Póki co, prawda wykraczająca poza prawdę faktów łyła zdobywana i pomyślana jako godząca w istniejące stosunki społeczne; temu negatywnemu uwarunkowaniu
jest ona w istocie podporządkowana. Stosunki społeczne zakrywały sens prawdy tworząc jednocześnie horyzont nieprawdy, który pozbawiał prawdę skuteczności.
Oto przykład. Problem świadomości ogólnej, z którym borykał się cały idealizm niemiecki, mieści w sobie problem stosunku jednostki do całości społecznej: w jaki sposób ogólność może być podmiotem nie niszcząc jednostkowości? Tyl ko na zewnątrz myślenia burżuazyjnego można zrozumieć i ocenić, że chodzi tu
o coś daleko ważniejszego od problemu teoretyczno-poznawczego czy metafizycz
nego. Filozoficzne rozwiązania, jakich doczekał się ten problem, wyrastają z historii problemów filozoficznych. Nie potrzeba żadnej analizy socjologicz
nej , by rozumieć kantowską naukę o syntezie transcendentalnej. Zawiera ona
prawdę teoriopoznawczą. Interpretacja, którą teoria krytyczna daje kantowskiemu sformułowaniu1 , sama nie wnika w problematykę wewnątrzfilozoficzną. Łą cząc pytanie o ogólność poznania z pytaniem o społeczeństwo /jako ogólny pod
miot/ nie chce przez to proponować lepszego rozwiązania filozoficznego. Chce natomiast pokazać, w jakich stosunkach społecznych miało swą podstawę to, że filozofia nie mogła dotrzeć do bardziej nośnego sformułowania i że in ne rozwiązanie leżało poza jej zasięgiem. Nieprawda obciążająca wszelkie trans cendentalne dywagacje nad tym problemem wkracza niejako z zewnątrz do fi
lozofii i dlatego tylko na zewnątrz filozofii może być przezwyęiężona. "Zew nętrzne" nie oznacza tu, że sytuacje społeczne z zewnątrz oddziaływują na świa domość, która miałaby samodzielną formę bytową. Chodzi natomiast o podział
istniejącej całości społecznej. Uwarunkowanie świadomości przez byt społecz
ny jest w tej samej mierze zewnętrzne, w jakiej w społeczeństwie burżuazyj-
nym społeczne warunki życia są zewnętrzne wobec jednostki /niejako z zewnątrz
ją przemagając/. Właśnie taka zewnętrzność umożliwia abstrakcyjną wolność myś lącego podmiotu. Dopiero wraz ze zniesieniem tej zewnętrznoś.ci, jednocześnie
z ogólną zmianą stosunku między bytem społecznym a świadomością, zniknęłaby
też abstrakcyjna wolność. Owa zewnętrzność musi być uwzględniona, jeśli chce się zachować zasadnicze
stanowisko teorii wobec stosunku bytu społecznego do świadomości. W dotych czasowej historii nie ma przedustanowionej harmonii między słusznym myśleniem
a bytem społecznym. Stosunki ekonomiczne określają w epoce burźuazyjnej myś lenie w taki to sposób, że myśli wyzwolona, zdana na siebie jednostka. Ponieważ-
jednak w rzeczywistości liczy się ona nie w konkretności swych możliwości i potrzeb, lecz - przy abstrahowaniu od jej indywidualności - tylko jakĄ noś
nik siły roboczej, nośnik funkcji przydatnych w procesie użytkowania kapitału, w filozofii ukazuje się ona tylko jako podmiot abstrakcyjny - w abstrakcji od pełni jego człowieczeństwa. Gdy jednostkę zaprząta idea człowieka, musi myś
leć przeciwstawiając się faktyczności: gdy ideę tę chce pomyśleć w filozo ficznej czystości i ogólności, musi ją wyabstrahować z istniejącego•stanu rzeczy. Ta abstrakcyjność, to radykalne wycofywanie się z tego, co dane, w
społeczeństwie burżuazyjnym zawsze otwiera drogę do wytrwałego poszukiwania prawdy, do obstawania przy tym, co poznane. Wraz z konkretem i faktycznością
15 Por. s. 146-147 niniejszego wyboru.
250
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
myślący podmiot pozostawia "na zewnątrz" oczywiście i swą nędzę. W istocie
nie może wyskoczyć ponad siebie. Już u podstaw swego myślenia założył mona-
dyczną izolację jednostki burżuazyjnej i myśli on w horyzoncie nieprawdy, który przesłania mu rzeczywiste wyjście. Poewne specyficzne cechy filozofii burżuazyjnej dają się wyjaśnić ze względu na ten jej horyzont. Jedna z nich.dotyczy idei samej prawdy, co, jak
się wydaje, z góry "socjologicznie" relatywizuje wszystkie prawdy tej filo zofii - chodzi tu o połączenie prawdy i pewności. Jako taka, cecha ta wywo
dzi się jeszcze z filozofii antycznej. Dopiero jednak w epoce nowożytnej przyjmuje formę typową, w której prawda ukazuje się jako nienaruszalna włas ność jednostki, zaś ukazanie tego zostaje uznane za dokonane dopiero wtedy,
gdy jednostka stale może wytwarzać prawdę jako własne dzieło. Proces pozna nia nigdy się nie kończy, gdyż w każdym jego pojedynczym akcie jednostka mu
si od nowa dokonywać "stwarzania świata", kategorialnego formowania doświad czenia. Ale też i proces ten nie posuwa się dalej, gdyż ograniczenie "stwór
czego" poznania do sfery transcendentalnej niemożliwą czyni jakąkolwiek no wą formę świata. Konstytucja świata dzieje się za plecami jednostki, a jednak
jest jej dziełem. Oczywiste są odpowiadające temu sytuacje społeczne. W przestrzeni życio wej społeczeństwa burżuazyjnego przestały oddziaływać postępowe momenty owej konstytucji poznania: jego ugruntowanie w autonomii jedno.stki i ujęcie jako
czynu i zadania stale od nowa do wykonania. Czy jednak socjologiczne uwarunko wanie narusza prawdziwą treść konstrukcji, istotny związek między poznaniem, wolnością a praktyką? Nie tylko w zależności myślenia, ale i w /abstrakcyj
nej/ samodzielności jego treści ujawnia się panowanie społeczeństwa burżu azyjnego, które tak określa świadomość, że jej czynność i treści żyją w wymia
rze rozumu abstrakcyjnego. Ta abstrakcyjność ratuje jego prawdę, a nawet czy ni ją w ogóle możliwą. Jest ona prawdą tylko o tyle, o ile nie dotyczy rzeczy wistości społecznej, a ponieważ nie dotyczy, ponieważ transęenduje tę rzeczy
wistość, może stać się obiektem teorii krytycznej. Socjologia, która zajmuje się wyłącznie uwarunkowaniami, nie ma do czynienia z prawdą, a jej pod wieloma
względami pożyteczna robota fałszuje motyw i cel teorii krytycznej. Nie to jest troską teorii, lecz to, by nie przepadły prawdy, których już się dopracowała wiedza przeszłości. Nie chodzi przy tym o to, jakoby istniały odwieczne prawdy, rozwijające
się w zmiennych formach dziejowych, tak iż trzeba byłoby usunąć tylko łupi nę, by uchwycić jądro. Gdy rozum, wolność, poznanie, szczęście z abstrakcyj
nych pojęć rzeczywiście staną się już rzeczywistością, wtedy rozum, wolność, poznanie, szczęście będą znaczyły zupełnie coś innego. Będą ze sobą miały tak
wiele i tak mało wspólnego, jak zrzeszenie wolnych ludzi i produkujące towa ry społeczeństwo konkurencji. Identyczności podstawowej struktury społecznej
w dotychczasowych dziejach odpowiada w istocie identyczność określonych ogól nie prawd. Właśnie ich ogólny charakter należy do treści ich prawdziwości, który to fakt jasno unaoczniła walka autorytarnych ideologii z abstrakcyjnymi ogólnościami. Że człowiek jest istotą rozumną, że ta istota wymaga wolności,
że szczęście jest jego najwyższym dobrem, wszystko to są ogólności, które właś
Filozofia a teoria krytyczna
251
nie ze względu na swą ogólność są siłą napędową. Ogólność czyni z nich nie-r mai wywrotowe uroszczenia: nie jedynie ten lub ów, lecz wszyscy winni być ro zumni, wolni, szczęśliwi. W społeczeństwie, które tym wolnościom zadaje kłam, filozofia nie może ich skonkretyzować. W tych warunkach obstawanie przy ogól- •
nościach jest czymś więcej niż ich filozoficzne burzenie. Zainteresowanie teorii krytycznej wyzwoleniem ludzkości wiąże ją z pew
nymi starymi prawdami, które musi zachować. Teoria krytyczna jest najgłębiej związana z filozofią poprzez przekonanie, że człowiek jest czymś więcej niż
podmiotem dającym się zużytkować w procesie produkcji społeczeństwa klasowe
go. Wszelako filozofia związała się z wyzyskiem, gdy na dalszym etapie zado woliła się tym, iż jak dotąd stosunki ekonomiczne decydowały o ludziach. Jest
to zły materializm, który leży u podstaw całego idealizmu: pocieszenie, że w świecie materialnym wszystko jest już w porządku /pocieszenie, które na wet jeśli nie stanowi osobistego przekonania filozofa jest niemal samorzutnie wytwarzane przez sposób myślenia idealizmu burżuazyjnego i stanowi podstawę
istotnego powinowactwa tego idealizmu ze swym czasem/, że duch nie musi sta wiać swych roszczeń w tym świecie i powinien usadowić się w świecie innym, nie popadającym w konflikt z materialnym. Materializm praktyki burżuazyjnej może
być przez to zupełnie zaspokojony. Zły materializm filozofii przezwyciężony jest w materialistycznej teorii społeczeństwa. Zwraca się ona nie tylko prze
ciw - rodzącym ją - stosunkom produkcji, lecz przeciw każdej postaci produkcji, która panuje nad ludźmi, zamiast być przez nich opanowywana. Oto idealizm, który leży u podstaw materializmu tej teorii. Także jej konstruktywne poję
cia tak długo zawierają pozostałość abstrakcji, jak długo nie jest jeszcze dana rzeczywistość, do której się odnoszą. Ale abstrakcja opiera się tu nie
ną lekceważeniu tego co istnieje, lecz na wypatrywaniu przyszłego statusu człowieka. Nie jest już ona znoszona przez inną, właściwą teorię tego, co
istnieje /jak idealistyczna abstrakcyjność w krytyce ekonomii politycznej/; nie ma już po niej żadnej nowej teorii, a tylko sama rozumna rzeczywistość.
Nad przepaścią między nią a tym, co istnieje, nie można przerzucić mostu myślenia pojęciowego. Potrzeba fantazji, by teraźniejszego nie czynić celem
w teraźniejszości. To, iż fantazja ma w sposób istotny coś wspólnego z filo
zofią, wynika z funkcji, która jej, pod tytułem "wyobraźni", została przypi sana, szczególnie przez Arystotelesa i Kanta. Wyobraźnia oznacza wyższy sto
pień niezależności wobec tego, co dane; oznacza wolność w obrębie świata nie
woli, na mocy swej specyficznej możliwości "oglądania" przedmiotu także bez jego obecności, wytwarzania na podstawie obecnego materiału poznania czegoś jednak nowego. Wykraczając poza to, co obecne, może ona antycypować przysz łość. Gdy Kant określa taką "pierwotną zdolność duszy"16 jako leżącą u pod
staw wszelkiego poznania a priori, to przez owo ograniczenie do apriorycznoś-
ci znów odchodzi od przyszłości ku temu, co już przeszłe. Ogólna degradacja fantazji obejmuje też wyobraźnię. Pozwolić jej budować piękniejszy i szczęś
liwszy świat pozostaje przywilejem dzieci i szaleńców. W fantazji można sobie
wyobrażać wszystko, co tylko możliwe. Ale w teorii krytycznej nie ma już nies kończonego horyzontu możliwości. Wolność wyobraźni maleje w tej mierze, w ja
16 I. Kant: Krytyka... T.l, s. 195.
252
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
kiej rzeczywista wolność staje się. realną możliwością. Granicami fantazji nie są już najogólniejsze prawa istotowe, jak je ustanowiła najnowsza burżuazyjna teoria poznania, która uświadomiła sobie znaczenie ‘fantazji1?, lecz granice w ścisłym sensie techniczne: są one zakreślone przez stan rozwoju tech
niki. Wszelako w krytycznej teorii w ogóle nie chodzi o odmalowanie świata przyszłości, choć odzew fantazji na takie wezwanie nie byłby wcale tak absur
dalny, jak chce się nam wmówić. Gdyby fantazji, zdanej wyłącznie na dostępny już dziś materiał techniczny, pozwolono odpowiedzieć na postawione przez Kanta podstawowe pytania filozoficzne, całą socjologię odstraszyłby utopijny charak
ter odpowiedzi. A jednak odpowiedzi, jakich mogłaby udzielić fantazja, byłyby bardzo bliskie prawdy. W każdym razie dużo bliższe niż te, które powstają na drodze analiz pojęciowych antropologii filozoficznej. Bo też to, czym czło wiek jest, określałaby na podstawie tego, czym rzeczywiście może być jutro. Sta
wiając pytanie, czego powinien się spodziewać, mniej wskazywałaby na wieczną szczęśliwość i duchową wolność, a' bardziej na możliwe już rozszerzenie potrzeb i ich zaspokojenie. W sytuacji, gdy taka przyszłość stanowi realną możliwość,
fantazja staje się ważnym narzędziem realizacji zadania, jakim jest ciągłe
stawianie celu przed oczyma. Fantazja nie jest tym wobec innych władz poz nawczych, czym jest pozór wobec prawdy /choć jeśli ta pyszni się jako prawda jedyna, to przyszłość faktycznie musi się jej wydawać pozorem/: Bez niej
wszelkie poznanie filozoficzne jest ciągle tylko więźniem teraźniejszości lub przeszłości, odciętym od przyszłości, a jedynie ta łączy filozofię z rzeczywistymi dziejami ludzkości.
Może się wydawać, że silne podkreślanie roli fantazji stoi w ostrej
sprzeczności ze ścisłą naukowością, jakiej teoria krytyczna od początku doma ga się od swych pojęć. Ten wymóg naukowości teoria materialistyczna wysuwa
ła w zadziwiającej zgodności z idealistyczną filozofią rozumu; o ile ta os tatnia potrafiła zachować troskę o człowieka tylko przy abstrahowaniu od da nych faktycznych, to próbowała wycofywać się z abstrakcyjności trzymając się
możliwie najbliżej nauki. W przypadku nauki nikt poważnie nie pyta o wartość
użytkową. W trosce o naukowość neokantyzm zgodny jest z Kantem, Husserl z Descartesem. Filozofia zainteresowana przede wszystkim w teorii metody nauko
wej nigdy nie troszczyła się o to, jak były stosowane nauki, czy ich użytecz ność i płodność poświadczają także i wyższość ich prawdy, a czy przypadkiem
nie są oznakami ogólnej hieludzkości. Krytyczna teoria społeczeństwa począt kowo hołdowała opinii, że dla filozofii pozostaje tylko opracowywanie najogól
niejszych rezultatów naukowych. Także ona zakładała, że nauki wystarczająco dowiodły swej zdolności do służenia rozwojowi sił wytwórczych i otwieraniu
nowych możliwości bogatszego bytowania. 0 ile jednak związek filozofii ide alistycznej z nauką od początku był obciążony grzechami, które niosły ze so bą uzależnienie nauki od istniejących stosunków władzy, o tyle w krytycznej
teorii społeczeństwa zakłada się wydobycie nauki z tego podporządkowania. Wprawdzie unika się w ten sposób już w przesłankach zgubnego fetyszyzowania nauki, nie zwalnia to jednak teorii od stałej, uwzględniającej nowe sytuacje
społeczne krytyki naukowości. Naukowość jako taka nigdy nie jest sama gwaran
17 E. Husserl: Formale und transzendentale Logik. Halle 1929, s. 219.
Filozofia a teoria krytyczna
253
cją prawdy, a tym bardziej w sytuacji, gdy prawda tak bardzo przemawia przeciw faktom i leży poza nimi. Jej przyszłościowego charakteru nie może
pojąć naukowa zdolność przewidywania. Na drodze od starego do nowego społe czeństwa nie ma też nieprzerwanego postępu w rozwoju sił wytwórczych i w roz woju techniki. Także tutaj o postępie powinien decydować człowiek. Kie "praw
dziwy" człowiek, którego duchowa i moralna odnowa, jak się oczekuje, ma pro wadzić do planowania planistów /przy czym przeoczą się to, że jedyny plan,
o który tu chodzi, zakłada zniknięcie abstrakcyjnego oddzielenia podmiotu za równo od jego czynności, jak i podmiotu ogólnego od każdego indywidualnego
podmiotu/, lecz zrzeszenie ludzi dokonujących przemiany. Jako modele pojęcio we dla teorii krytycznej nie mogą służyć a priori nauka i technika, gdyż to dopiero od tych ludzi zależy, czym winny się one stać.
Teoria krytyczna jest, i to nie w ostatniej kolejności, krytyczna wobec siebie i wobec swego społecznego nośnika. Element filozoficzny w teorii jest formą protestu przeciw nowemu "ekonomizmowi": przeciw izolacji walki ekono
micznej i przeciw utrzymywaniu oddzielenia ekonomiki od polityki. Przeciw oddzielaniu temu dawno już wysunięto tezę, że decydujące znaczenie ma poło żenie całości społecznej, że wraz ze zniesieniem antagonizmów ekonomicznych
między grupami i jednostkami, stosunki polityczne bardziej by się usamodziel niły, określając rozwój społeczeństwa. Zatem wraz ze zniesieniem państwa sto sunki polityczne muszą stać się w sensie dotąd nieznanym ogólnoludzkimi sto
sunkami: organizacją panowania nad bogactwem śpołecznym w interesie wyzwo
lonej ludzkości. W swych źródłach materialistyczna teoria społeczeństwa jest teorią dziewiętnastego stulecia. Gdy kiedyś określiła swój stosunek do filozofii ro
zumu jako rodzaj "dziedzictwa", to o dziedzictwie myślała według statusu, który miało ono w wieku dziewiętnastym. W międzyczasie trochę się zmieniło w
tym statusie. Zgodnie z tym, teoria z dostatecznie głębokim namysłem uwzględ niła możliwość zbliżającego się barbarzyństwa. Ale wydaje się jej, że bliż
sze niż ta możliwość jest zachowujące zniesienie tego, co reprezentował
jeszcze wiek dziewiętnasty. Dziedzictwo powinno również chronić to, co przy całej nędzy i niesprawiedliwości kultura społeczeństwa burżuazyjnego
wniosła jednak do rozwoju i szczęścia jednostki. Dostatecznie jasno było widać,
co już zostało osiągnięte i co można było zrobić; cały impet teorii pochodził z zainteresowania jednostką i nie było potrzeby, by jeszcze nad tym dyskuto
wać filozoficznie. Sytuacja dziedzictwa zmieniła się w międzyczasie. Pomiędzy obecną rzeczywistością rozumu a jego urzeczywistnieniem w postaci, o której
myślała teoria, nie leży już dziś część dziewiętnastego stulecia, lecz autorytarne barbarzyństwo. Coraz bardziej należy do przeszłości ta, warta znie sienia, kultura. Przykryta faktycznością, w której zrozumiałe niemal samo
przez się i na porządku dnia stojące jest całkowite poświęcenie jednostki,
kultura ta tak dalece zniknęła, że zajmowanie się nią nie jest dziełem krnąbrnego uporu,'lecz nostalgii. W nieznanym dotąd stopniu teoria krytyczna
ma do czynienia z przeszłością właśnie w tej mierze, w jakiej chodziło jej o przyszłość. W zmienionej postaci powtarza się obecnie sytuacja, którą napotkała
254
Max Horkheimer, Herbert Marcuse
teoria społeczeństwa w dziewiętnastym wieku. Znowu rzeczywiste stosunki leżą poniżej poziomu historii. Spętanie sił wytwórczych i obniżenie standar
du życiowego charakteryzuje nawet kraje najbardziej rozwinięte ekonomicznie. Odzwierciedlenie, które znalazM przyszła prawda w filozofii przeszłości,
wskazuje na stan rzeczy pozwalający wykroczyć poza anachroniczne stosunki. W ten sposób teoria krytyczna jest jeszcze związana z tymi prawdami. Wys tępują one w niej jako świadomość możliwości, do których dojrzała sama sy
tuacja dziejowa i które są strzeżone w ekonomicznych i politycznych poję ciach teorii krytycznej. Herbert Marcuse
Z niemieckiego przełożył:
JERZY ŁOZIŃSKI
KARL A. WITTFOGEL
Teoria społeczeństwa orientalnego
A.
Problem
W roku 1938 nie trzeba rozwlekle uzasadniać teoretycznych zainteresowań kompleksem problemów chińskich i jego orientalnym tłem. Świat dziejowej prak
tyki skurczył się. Wzajemna łączność wschodniego i zachodniego odgałęzienia
ludzkiej społeczności ukazuje się w wojnie chińsko-japońskiej i w jej jak naj bardziej bezpośrednim oddziaływaniu na pozostałe centra historycznej aktyw
ności. Jeszcze przed dziesięcioma czy piętnastoma laty nawet w kręgach teorety* ków naukowa analiza Chin mogła się wydawać czymś romantycznym, a w każdym ra zie peryferyjnym, dziś jednak staje ona w centrum zainteresowania, jej podję
cie zaś nakazuje merytoryczna konieczność. Analizy dokonywane ad hoc, takie zatem, które nie są efektem gruntownych
prac przygotowawczych szybko okazują się niewystarczające. Teoria krytyczna uczy, że konkretny fenomen historyczny można zrozumieć tylko wtedy, gdy ujmu
je się go w pełni jego dziejowej i przestrzennej głębi. Prawa funkcjonowania społeczeństwa chińskiego dopiero wtedy odsłaniają się naprawdę, gdy wywodzi
się je genetycznie. To samo odnosi się do problemów sąsiedniej Japonii, o
której najpierw trzeba wiedzieć, czy jest ona z istoty podobna do Chin, czy też strukturalnie od n±ch różna, zanim można rzeczywiście uchwycić swoiste formy jej dziejowej aktywności. Ciśnie się tu zatem problem za problemem.
Czy w przypadku Chin mamy do czynienia z typem historycznym, który podobny jest do typu reprezentowanego przez kraje zachodnie, czy też nie? Jeśli nie, to jakie momenty decydują o jego specyfice? Jeśli założymy, że istnieje spe cyfika społeczno-ekonomiczna, to czy odpowiadają jej zasadnicze cechy specy
ficzne w strukturze państwa i czy cechy te znoszą ogólną teorię państwa, ko rygują ją, czy ukazują od pewnej nowej strony? A dalej: jeśli analiza musi mieć charakter społeczno-genetyczny , to do jak głębokich "podkładów" ma ona
sięgać? Wielcy historycy francuscy z początku XIX wieku ujmowali dzieje jako
ruch społecznie uczłonowanych warstw /klas/. Krytyczna teoria, niezadowolona z tego, stawiała pytanie o zasadę kształtującą wszystkie tego rodzaju twory
i walki społeczne. Zasadę tę upatrywała w danej antagonistycznej po&taci kró lestwa pracy i jego rozwoju. Konkretne formy tego królestwa muszą być pozna
ne, jeśli chce. się dotrzeć do konkretnego, czyli rzeczywiście naukowego uję
cia procesu życia ekonomicznego, społecznego i politycznego.
K.A. Wittfogel: Die Theorie der orientalischen Gesellschaft. "Zeitschrift für Sozialforschung" 1938 z. 1-2, s. 90-120.
256
Karl A. Wittfogel
.Daleka jest droga od wizji tego typu analizy historycznej, sięgającej aż do korzeni, do jej urzeczywistnienia. Liczne próby pokazują co najmniej niez wykłą trudność tego zadania, jeśli nie dowodzą wręcz czegoś negatywnego: jego
nierozwiązalności. Być może postulat, by punktem wyjścia analizy uczynić spo
sób produkcji jakiejś epoki, był nazbyt śmiały? Być może historię trzeba upra wiać przede wszystkim na sposób tych wielkich Francuzów jako historię społecz
ną, jako historię ruchów społecznych, do której wprowadzeniem byłyby uwagi ó ekonomicznym podłożu tych ruchów i której towarzyszyłaby staranna analiza zja
wisk politycznych 1 społecznych,'przy czym trzeba by założyć, że ich pochodze nie jest wystarczająco wyjaśnione? Porównawcze rozpatrzenie naukowych historio
grafii ostatnich dziesięcioleci pokazuje, że - jeśli pominąć trywialne formy mechanicznego ekonomizmu historycznego - naukowa analiza z upodobaniem posłu guje się tego typu społeczno-historyczną metodą.
Zbadanie z punktu widzenia teorii "świeżego" kompleksu problemowego, ta
kiego jak kompleks chiński, który.nie ma jeszcze żadnej znaczącej tradycji, mo głoby się przyczynić do wyjaśnienia zasadniczych problemów metodologicznych.
Dostarczałoby to ważnego dowodu praktycznej stosowalności metody, gdyby analiza
mogła tu wychodzić od sił wytwórczych i od ich konkretnej totalności histo rycznej, od sposobu produkcji. Co więcej: gdyby sięgające do korzeni badanie
społecznego rozwoju na Wschodzie i na Zachodzie odkryło zasadniczo specyficz-
.
ne prawa historycznego ruchu "Wschodu" /czymkolwiek on jest/, to w ten sposób, być może, także metodologia badań "zachodniego" rozwoju uzyskałaby pewien nowy
punkt widzenia. I na koniec: jeśli materialna analiza świata wschodniego poka zuje, że ten kompleks społeczny, na najlepiej nam znanym szczeblu rozwóju dzie jowego nie jest kompleksem samodzielnie zmieniającym się, lecz stacjonarnym,
to z wizji takiej płyną istotne konsekwencje dla naszej ogólnej koncepcji dzie
jów społecznych. Wtedy, oczywiście, koncpecja ta musi uwzględniać i wyjaśniać nie tylko rozwój, ale i inny wariant historycznie ogromnie ważny: stagnację.
Konieczności poszerzającęj się praktyki dziejowej owocują więc rozszerzeniem
kręgu problemowego teorii dziejów. Jak zwykle, także i tutaj właściwe posta wienie problemu zawiera już w zarodku klucz do jego rozwiązania. B.
Próba
analizy
elementów
podstawowych
I. Sztuczne nawadnianie jako moment decydujący o specyfice produkcji rolniczej Zjawiska społeczne, które obserwowaliśmy, rozwijają się na historycznym szczeblu leżącym poniżej kapitalizmu przemysłowego, a powyżej prymitywnego
społeczeństwa agrarnego. Punkt wyjścia stanowi to ostatnie, w różnych swych ukształtowaniach. Wszelako ten punkt wyjścia musi już być przekroczony
aby
mogła się wyłonić rzeczywistość specyficznej formy pracy i życia. Proces produkcji rolnej uruchamia po stronie rzeczowej - od której analiza
wychodzi - dwa czynniki naturalne: "ziemię" i wodę. Różnice w rodzaju i uro dzajności "ziemi",.gleby, w dużym stopniu określają wydajność procesu pracy
rozgrywającego się na konkretnym szczeblu historycznym, wszelako ich efektami
są odmiany,! nie zaś jakieś zasadniczo odrębne ukształtowanie procesu pracy.
Teoria społeczeństwa orientalnego
257
Takie oddziaływanie wywiera drugi z głównych czynników, składających się na
naturalne narzędzia pracy: woda. Woda dostarcza glebie i zawartym w niej, jak
w naczyniu, roślinom nie tylko owej wilgotności, bez której nie może zachodzić
ani dostawa dó organizmu roślinnego materiałów odżywczych, ani wymiana materii tego organizmu. Zarazem niesie ona ze sobą nierozpuszczone substancje organicz ne, a przede wszystkim, nieorganiczne, których roślina wymaga dla swego odży wiania1. W grę wchodzi tutaj kategoria klimatu^. Obok elementu temperatury,
który na różnych szczeblach rozwoju rolnictwa na różne sposoby różnicuje i ogranicza uprawy, decydujące znaczenie ma element deszczu, zapośredniczany przez ruchy wiatrów. Glebę na danym terenie deszcz może nawadniać w sposób wystarczający i co do czasu, i co do ilości lub w sposób niewystarczający'1. W
pierwszym przypadku proces produkcji rolnej może odbywać się bez dodatkowych
czynności nawadniających, podczas, gdy w pozostałych przypadkach uprawa roli albo jest zupełnie niemożliwa, albo też może dokonywać się tylko przy pomocy świadomego doprowadzania wody przez ludzi pracujących społecznie, tj. przy po
mocy sztucznego nawadniania.
Ujawnia się zatem kilka zasadniczych możliwości. We wszystkich przypad kach czynnikiem różnicującym - obok pierwszego - jest istnienie bądź brak wody
powierzchniowej i wody gruntowej, tj. wody deszczowej, która "powstaje" poza badanym obszarem i pojawia się w nim dopiero później. Nasze kategorie z tabeli zamieszczonej na stronie 258 na nowy sposób ok
reślają formy, które różnicują sytuację wodną. Kwestia, o którą tu chodzi, nie została dotąd, naturalnie, dokładnie przedstawiona na mapach fizycznych i gospodarczych, niemniej na podstawie dobrych map klimatycznych i map we
getacji bez trudu można rozpoznać przestrzenny rozkład kategorii ekonomii rol
nictwa będących przedmiotem naszej analizy. Należy przy tym jednak zauważyć,
że rozważane przez nas czynniki oznaczają jedynie możliwość rozwoju, czy to nomadycznego, czy rolniczego, nie zaś jego rzeczywistość. Po to, by prymityw
ny organizm społeczeństwa uprawiającego zbieractwo przeszedł do gospodarki
osiadłej i do hodowli zwierząt, potrzebne są - niezależnie od aktywności czło wieka i stojących do dyspozycji środków pracy - określone warunki naturalne,
a przede wszystkim - przy prostych
stosunkach społecznych - fizyczne istnienie
odtwarzalnych gatunków roślin i zwierząt. Niespełnienie tych warunków pro wadzi, albo jak w przypadku Australii - do stagnacji na szczeblu zbieractwa, 4
albo - jak w przypadku Ameryki
- do rozwoju jednostronnie rolniczego, nie
opartego na gospodarce zwierzęcej. Działający społecznie człowiek także tę
formę - podobnie jak każdą inną - czyni swoimi dziejami, ale na każdym osiąg niętym już poziomie produkcji społecznej rzeczywistość jego dziejów jest ok
reślana przez postać możliwych w danym momencie do wykorzystania, a uwarunko wanych przyrodniczy sił wytwórczych.1 4 3 2 1 K.A. Wittfogel: Wirtschaft und Gesellschaft Chinas. T.l. Leipzig »1931, s. 235-248. Schriften des Instituts für Sozialforschung. T.3. 2 Ibidem, s. 61 i n. 3 Ibidem, s. 190 i n. 4 K.A. Wittfogel: Die natürlichen Ursachen der Wirtschaftsgeschichte. "Archiv für Sozialwissenschaft und Sozialpolitik" R.67: 1932, s. 584 i n. W Andach hodowano lamy, te jednak służyły tylko do produkcji wełny, a nie były uży wane w procesie produkcji rolnej.
258
Karl A. Wittfogel
--------------- n--------
Tabela I
Warianty sytuacji wodnej
Deszcz dla okreś lonego typu gleb
Rzeki, woda powierzchchniowa itd.
We właś ciwym czasie
Wystę pują?
Wystar czający
a
a+ ++
1 b
a 1 drenaż, ochrona a 2
+
Minimalne
A
a
a-
3 b
+
+ -
4-
ale wystarcza dla pasz
a
1 b a B
Przejście do B 1 a
a+
Dodatkowe nawadnianie^
b-
Uprawa deszczowa. W przypadku okresowego nomadyzmu, przejście do uprawy deszczowej zbliżonej do gospodarki zwierzę cej .
Uprawa irygacyjna . Nomadyzm
Nawadnianie za bezpiecza jące 5
Uprawa irygacyjna
9 b
a 3
bale wys tarcza dla pasz
b
b
+ oznacza: ++ oznacza: oznacza: — oznacza:
a-+
Nomadyzm Nawadnianie umożliwiające5
b-
a
c
Znak Znak Znak Znak
b+
a+
Ochronne budowle wodne
-
b-
+
2
Tendencja
Zadanie
brak deszczu w ogóle
Uprawa irygacyjna
Nomadyzm
a+
Nawadnianie umożliwiające
b-
Pustynia!
Uprawa
irygacyjna
występuje w ilości wystarczającej lub znacznej. występuje nadmiernie. występuje w ilości niewielkiej, niewystarczającej, w ogóle nie występuje.
Jedno natomiast jasno wynika z naszej tabeli: reprodukcyjne społeczeńst wa, które hodują rośliny i zwierzęta, tak samo powstają w bardzo różnych wa
runkach, jak społeczeństwa zbieraczy. Jeśli pominąć formy graniczne /przypadek pustyni C b i "nazbyt rozrzutny wariant A 1 a/, to sytuacja wodna ma trzy
główne typy: przypadek A 2 z jego formami granicznymi 1 b oraz 3 a i b /uprawa deszczowa/; przypadek BI a, 2a, 3 a i C a /uprawa irygacyjna/ oraz 5 K.A. Wittfogel: Wirtschaf t..., s.
191 i n
Teoria społeczeństwa orientalnego
259
przypadek Bib, 2bi3b /nomadyzm/. Warto przy tym podkreślić, że dwa ostatnie typy wyrastają z sytuacji, które są identyczne co do większości za
sadniczych cech, a różnią się pod względem jednego istotnego momentu /istnie
nie lub brak wody powierzchniowej lub gruntowej/. Związek między teoretycznymi kategoriami adekwatnie odbija związek między rzeczywistymi stosunkami. Z reguły obie formy produkcji występują jako dwie strony spokrewnionej podsta
wy naturalnej. Struktura sił wytwórczych umożliwia naukowe wyjaśnienie klu
czowych cech społecznych obu organizmów produkcyjnych: mechanizmu ekonomii
obszarów granicznych, inwazji, tak zwanych dynastii nomadycznych, zjawiska wielkich murów. Wielkie społeczeństwa nomadyczne rozwijały się w Afryce i
w Azji na obrzeżu społeczeństw rolniczych uprawiających gospodarkę irygacyj ną, wobec których stanowiły, działający z zewnątrz, czynnik niepokojów społecz nych, militarnych i politycznych. Z drugiej strony, obszary nomadyczne /Bib,
2 b i 3 b/ graniczą też z krajami rolniczymi typu A 2 i 3 i z bardziej prymi
tywnymi oraz wczesno-feudalnymi organizmami rolniczymi /A 1 bez ochronnych bu dowli wodnych/, np. w Afryce Centralnej. W każdym z tych przypadków dla wyjaś
nienia całościowego mechanizmu społeczno-ekonomicznego analiza rzeczywiście
naukowa musi odwołać się do formułowanych tu kategorii. 0 ile warianty "B...b" /nomadyzm/ znajdują się poza sferą produkcji
rolniczej, to w jej obrębie sytuacja wodna występuje w dwóch zasadniczych ty
pach: A i B...a + C a, tj. na obszarach, gdzie uprawa roli może być prowadzo na przy pomocy "naturalnych" zasobów wodnych, dostarczanych przez deszcze,
i na obszarach, gdzie to nie zachodzi. W tym drugim przypadku uprawa roli może odbywać się jeszcze w pewnych warunkach w niższych formach /mniej lub
bardziej A 3 b/, przede wszystkim w dorzeczach nie uregulowanych jeszcze rzek. Wszelako wyższe plony uzyskuje uprawa roli tylko tam, gdzie ludzie zaj
mujący się nią doszli do tego, by deficyt wody wyrównywać dodatkowymi jej dos tawami, tzn. poprzez sztuczne nawadnianie . Nowo uzyskiwana technika agrarna
może być z początku aktem konieczności,
by tereny pielęgnacji rolniczej w ogó
le uczynić żyznymi. Ale bardzo szybko nowe, produktywne postępowanie zostaje uogólnione i stosowane jest teraz nie tylko do spowodowania i zabezpieczenia pojedynczego zbioru, lecz do intensyfikacji zbiorów, a często do ich różni
cowania. Człowiek pracujący społecznie znalazł dostęp do nowej "maszyny natu ralnej", której właściwe obsługiwanie może prowadzić w odpowiednich warunkach
do intensyfikacji uprawy roli w stylu ogrodniczym, czego nie znają obszary
uprawy deszczowej, a w każdym razie nie znają na dużą skalę. Gdy tylko człowiek w swym procesie pracy daje przemówić naturalnej stro nie. sił wytwórczych, z ich zróżnicowania w sposób konieczny wyrasta odpowied
nie zróżnicowanie społecznie uwarunkowanych środków pracy: zarówno zwierzę cych jak i ludzkich form siły roboczej. Im bardziej intensywny jest proces pracy po stronie nawadniania, tym bardziej kurczy się obszar ziemi konieczny
do reprodukcji bezpośredniego producenta i tym bardziej nierentowne staje się
użycie zwierząt roboczych. Z drugiej strony, im intensywniejsza jest deszczo wa uprawa roli, tym silniej ludzie potrzebują skutecznych narzędzi pracy i tym
260
Karl A. Wittfogel
bardziej pożądane jest stosowanie zwierząt roboczych /wołów, koni/, które te bardziej skuteczne narzędzia pracy potrafią ciągnąć po daleko bardziej rozleg łym polu. W strefach rolnictwa irygacyjnego uprawa roli jest dokonywana przy pomocy stosunkowo prymitywnych narzędzi - prócz prostego pługa, z reguły przy pomocy motyk - obok których oczywiście występuje jako uzupełnienie cały arse
nał często bardzo kunsztownych instalacji.nawadniających. Na obszarach desz
czowej uprawy roli na wyższym szczeblu rozwojowym na plan pierwszy zdecydowa nie wysuwają się pług i obsługujące go zwierzęta pociągowe, podczas gdy oczy
wiście brak jest instalacji nawadniających. Swoistość uprawy irygacyjnej wyraża się jednak nie tylko w szczególnym
ukształtowaniu szeroko rozumianych narzędzi pracy. Tu, gdzie powodzenie lub
niepowodzenie w produkcji zależy w najwyższym stopniu od staranności pracują cego człowieka, pewien określony typ ludzkiej siły roboczej okazuje się z is
toty swej nieodpowiedni: absolutny niewolnik bez własności i rodziny. Kwestię tę poddaliśmy wcześniej systematycznej analizie, a dalsze studia w dziedzinie orientalnej ekonomii społecznej potwierdziły naszą ówczesną interpretację6.
Na obszarze irygacyjnej gospodarki rolnej pełno jest wprawdzie niewolników do
mowych, ale w procesie produkcji rolnej niewolnik odgrywa rolę zupełnie pe ryferyjną. Jeśli w ogóle w niej występuje, zawsze odbywa się to w takich wa
runkach, które łagodzą jego pozycję niewolnika i jakoś pobudzają go do lepszej • jakościowo pracy. Tu znajduje swe materialne uzasadnienie odmienna pozycja
niewolnika w późnym Rzymie i w "Oriencie", tu także znajduje się zarazem ma terialne uzasadnienie dwoistości rozwoju późnego Rzymu. Gdy na skutek nierepro-
dukowalności dowozu ludzi z obszarów granicznych załamał się system niewol niczy, w zachodniej części cesarstwa, tzn. w części koncentrującej się na nie
wolniczej produkcji rolnej, nastąpił powrót do gospodarki naturalnej. Część wschodnia, która również została tym dotknięta, utrzymała się jednak, mniej
lub bardziej, na wyższym poziomie gospodarczym, zachowując prostą produkcję towarową, miasta i kapitalizm handlowy. Główne bowiem obszary Wschodu, Egipt, Syria i Mała Azja, opierały się w istocie na sztucznym nawadnianiu. Bezpośred
ni producenci byli w swej masie nie niewolnikami, lecz chłopami występującymi
w najróżniejszych formach. Tak więc to, co w emfatycznym określeniu Eduarda Meyera jest być może "najbardziej interesującym i najważniejszym problemem dziejów powszechnych"7, uzyskuje zasadnicze rozwiązanie dzięki analizie wy
chodzącej od struktury sił wytwórczych. 6 K.A. Wittfogel: Wirtschaft..., s. 394;-Idem: Die natürlichen Ursachen... "Archiv für Sozialwissenschaft und Sozialpolitik" R. 67: 1932, s. 595 i n. Opublikowane od tego czasu badania z historii społecznej Bliskiego Wschodu i Indii przynoszą wiele nowego materiału, który trzeba przeanalizować gdzie in dziej. W chińskiej literaturze z nauk społecznych Tao Xisheng utrzymuje, że w czasach dynastii Han /206 p.n.e. - 220 n.e./ istotnym momentem była -pro dukcja rolna posługująca się niewolnikami /Historia idei politycznych w Chi nach. W jęz. chińskim. T II. Szanghaj 1932, s. 260/. Jednak Chen Xiaojiang na podstawie niezwykle solidnej dokumentacji wykazał, że w epoce tej niewoln .cy służyli przede wszystkim luksusowi, a w rolnictwie nie odgrywali żadnej ro li /Studia z ekonomii społecznej Zachodniej Han. W jęz. chińskim, Szanghaj 1936, s. 223 i n./. Prowadzona dalej chińska dyskusja wzbogaciła cały obraz szczegółowymi informacjami o pracy niewolników w różnych dziedzinach /przy godnie nawet przy uprawie pól i ogrodów/, nie wykazała jednak słuszności tezy Tao /"społeczeństwo niewolnicze"/. 7 E. Meyer: Die wirtschaftliche Entwicklung des Altertums. Jena 1895, s. 63.
Teoria społeczeństwa orientalnego
261
II. Porządek wielkości budowli wodnych jako drugi moment specyficzny Istnienie sztucznego nawadniania lub jego brak nadają systemowi rolni czych sił wytwórczych bardzo charakterystyczne zabarwienie. Ale sam moment jakościowy nie wystarcza. W ukształtowanie struktury wkracza jako decydujący
czynnik porządek wielkości. Użytkowana woda może mieć na przykład pochodzenie czysto lokalne. Wtedy dostawę wody można przeprowadzać indywidualnie czy na
wet lokalnie, przez co nie powstaje żadna dodatkowa siła wytwórcza. Albo też nad wodą trzeba zapanować na szeroką skalę. Trzeba uregulować koryta wodne,
zbudować zbiorniki zaporowe, wykopać kanały. Wtedy powstają wielkie zadania budowli wodnych, którym na tym szczeblu techniki nie potrafiłyby sprostać
jednostki ani lokalne grupy. W takich przypadkach zadanie regulacji wodnej musi być rozwiązane społecznie, albo przez powstałe już na innej zasadzie
państwo, albo przez specjalne grupy, które scalając i usamodzielniając te i
inne zadania zdobywają ekonomiczną i polityczną siłę do ukonstytuowania się w państwo.
Dołącza się tu inny moment, moment regulacji czasu. Rok rolniczy'jest wszędzie określany przez rytm pór roku i poznanie tego rytmu ma wszędzie
Istotne znaczenie. Ale dopiero wtedy, gdy życiową doniosłość uzyskują początek i koniec pory deszczowej, pory przyboru i opadania rzek, jako immanentny
problem procesu produkcyjnego, powstaje potrzeba ścisłego porządku kalendarzo wego. Wszędzie, gdzie grupa kierownicza skupia w swych rękach społeczną re
gulację nawadniania, stwierdzamy także, że grupa ta i podporządkowane jej
państwo sprawują bezpośrednią lub pośrednią kontrolę nad astronomią. W ten sposób powstają dwie nowego typu społeczne siły wytwórcze /gdyż astronomia
nosi tu .charakter takiej siły/ i obie przydzielają państwu zadanie, którego nie musi ono spełniać w innych społeczeństwach rolniczych®. Tam, gdzie podsta wą jest ekstensywna deszczowa uprawa roli, istnieją tylko pewne funkcje mili
tarne, prawne i religijne, które usamodzielniają się w postaci powstającej 8 Stwierdzenie to nie wymaga dowodu w odniesieniu do europejskiego średniowie cza. Interesujący jest paralelny przypadek Japonii. Na skutek ograniczonoś ci obszarów rzecznych, nawadnianie wystąpiło tylko na szczeblu lokalnym. /Por. Public Works in Japan. Tokio 1915, s. 4/. Astronomia w formie matema tycznie udoskonalonej nie była konieczna i dlatego nie rozwinęła się, w przeciwieństwie do Chin, Indii, Babilonu i Egiptu. Gdy sprowadzono ją z kon tynentu chińskiego, wkrótce podupadła. Urzędnicy zajmujący się kalendarzem byli "bezradni" wobec błędów swych obliczeń. Panowała-epoka "ciemności", trwająca do wieku XVII /Por. Ryokichi, Otani, Tadakata Ino: The Japanese Land-Surveyor. Tokio 1932, s. 4 i n./. Dopiero w XVII i XVIII wieku nastą pił znaczny rozwój matematyki i astronomii. Rozwój ten - którego inspirato rem była po części warstwa "zwykłych ludzi", tzn. elementów burźuazyjnych /ibidem, s. 11/ - oczywiście niewiele miał wspólnego z rolnictwem, dalej uprawianym po staremu, wiele natomiast ze wzrostem przemysłu i handlu. Na długo przed restauracją /władzy cesarskiej w 'erze Meiji’, 1868-1912 - uwaga tłum./ nabrały one cech kapitalistycznych w takiej skali, że współczesnemu historykowi gospodarczemu wyraźnie przypomina to rewolucję przemysłową na Zachodzie. /Materials on Japanese Social and Economic History: Tokugawa Ja pan /1/. Wyd. przez Meil Skene Smith. The Transactions of the Asiatic Socie ty of Japan. Second Series. Vol. XIV: 1937, s. 11. Por. także D.H. Smith i Yoshio Mikami: A History of Japanese Mathematics. Chicago 1914, s. 14 i n. oraz 60/.
262
Karl A. Wittfogel
warstwy zwierzchniej. Tutaj wielość indywidualnych właścicieli ziemskich, którzy wytwarzają na koniec porządek feudalno-hierarchiczny, jest obejmowa
na przez tworzące się państwo jedynie na sposób luźny, federalistyczny.
Nie ma centralnej funkcji ekonomicznej, która dawałaby państwu przewagę tak rozstrzygającą, że potrafiłoby ono powalić krnąbrnych panów feudalnych i
zamiast nich - samo się wyabsolutyzować. .Nawet w początkach rozwoju kapita lizmu, gdy absolutny monarcha wynosi się ponad mieszczaństwo i panów feudal nych - obie strony przeciw sobie wygrywając - nie potrafi on jednak całkowi
cie zmieść starych właścicieli ziemskich i skierować nadmiar produktu chłop skiego, który dotychczas spływał do spichrzów właścicieli feudalnych, do swo
jej kiesy. Zupenie inaczej rzecz się ma w społeczeństwach nawadniających, w któ rych regulacja wody dokonuje się społecznie, tzn. na tym szczeblu: państwowo.
Scalona w państwo zwierzchnia warstwa biurokratyczno-kapłańsko-wojskowa albo jest tu od samego początku jedyną panią losu chłopów, innymi słowy: jedyną panią chłopskiej produkcji i jej wyników, albo staje się nią ostatecznie, gdy wraz z rosnącym znaczeniem .jej dwojakiej funkcji ekonomicznej /irygacja
i astronomia/ obala ona, wywłaszcza, przekształca i zastępuje warstwę feudal nych właścicieli ziemskich istniejącą przedtem w ekonomicznym zapleczu rzek. Ekonomiczne zaplecze nie jest identyczne z geograficznym. Dany obszar może
być słabo zaludniony. Może na nim występować uprawa roli, a nawet lokalne,
posługujące się studniami nawadnianie. Jak długo nie istnieje społeczna re
gulacja wody, kształtowanie się klas musi postępować w kierunku feudalnym, choć w kierunku feudalizmu, któremu specyficzne zabarwienie nadaje irygacyj na uprawa roli, nawet jeśli jest tylko lokalna. Był to niewątpliwie przypadek q Chin Północnych w początkach dziejów społeczeństwa chińskiego . Otwartą jest
9 K.A. Wittfogel: The Foundations and Stages of Chinese Economic History. "Zeitschrift fflr Sozialforschung" 1935 z. 1, s. 40 i n. /Spośród prac najnowszych por. przede wszystkim: Ju Tongzu: Chińskie społecześstwo feu dalne. W jęz. chińskim. Szanghaj 1937/. Nawadnianie jest poświadczone co najmniej od VIII w. p.n.e. /por. odę cytowaną przez Tao Xishenga: Tao Xisheng: Studia z historii społecznej Chin. W jęz. chińskim. Pekin 1926, s.34/. W każdym razie już w VIII wieku odnajdujemy podania o Ju Wielkim, który symbolizuje początki wielkiego budownictwa wodnego. /Por. Gu Jiegang: Badania nad historią starożytną. W jęz. chińskim.•T.1. Pekin 1926, s. 114/. Skoro w VIII w. p.n.e. istniał święty budowli wodnych, to chiński feudalizm - z pewnością obejmujący okres dynastii Czou /tj. okres od XI do III wieku/ oczywiście muslał wcześniej wykazywać rysy budownictwa wodnego. Nie jest dlatego dziwne, że już w czasach "Kroniki Wiosny i Jesieni", tzn. pomiędzy VIII a V wiekiem - widoczne są tendencje do prze chodzenia do biurokratycznego państwa’ centralnego.
Teoria społeczeństwa orientalnego
263
kwestia, czy tego typu fazę wczesnofeudalną przebyły Babilon i Egipt1 . W
każdym przypadku, gdy tylko następuje przeskok do społecznej regulacji wo dy - co może mieć charakter nie geograficzny, lecz czysto techniczno-produk cyjny11 - wtedy rozpoczyna się intensywny proces przemian społecznych i po litycznych, w którym skoncentrowany olbrzymi organizm społeczny zwycięża ty
siące drobnych i średnich organizmów: ścentralizowana irygacja państwowa po konuje, przekształca i instytucjonalnie zwycięża zdecentralizowanych właści
cieli ziemskich. Zgodnie z tym, co powiedziane, wczesnofeudalny kompleks gospodarki na-
wadniającej może albo się przekształcić w czyste społeczeństwo irygacyjne przy odpowiednich stosunkach wielkościowych albo też, jeśli istnieją jedynie małe formy nawadniania, może przerosnąć w społeczeństwo czysto feudalne. To
pierwsze było wyraźnie przypadkiem Chin i być może Mezopotamii, drugie - Ja
ponii. Prostą drogę prowadzącą do społeczeństwa irygacyjnego w Azji przeszły Indie /oraz Egipt i Babilonia?/, zaś w Ameryce świat staroperuwiański , któ rego ukoronowaniem było państwo Inków.
Wyniki naszych dotychczasowych rozważań zbieramy w tabeli, która poka zuje, jak różne struktury sił wytwórczych prowadzą do różnego ukształtowania typu społeczno-politycznego. Obok typu II /feudalizm/ zamieszczamy wariant
III /społeczeństwo gospodarki niewolniczej/, który wykazuje wyższość nad wariantami I i II tylko na obszarze, gdzie obowiązuje lokalna organizacja11 10
F.E. Peiser /Skizze der babylonischen Gesellschaft, Mitteilungen der Vor derasiatischen Gesellschaft. 1896, 3, s. 8/, przyjmuje, że Babilonia mia ła początki feudalne, ale nie dokumentuje tego przekonywująco. Nie powin no być żadnych wątpliwości, że "lenna", o których wspomina w związku z późniejszymi dziejami Babilonii, miały charakter ograniczony i tymczaso• wy - "lenno lgnie do zasługi", a jego użytkownikami są żołnierze, rybacy, ' urzędnicy itd. - choć musiały przydarzać się jego chwilowe wzmocnienia. /Por.’ J. Kohler i F.E. Peiser: Hammurabi's Gesetz. T.I. Leipzig 1904, s. 16, 19 i n., 108; J. Kohler i A. Ungnad: Hammurabi's Gesetz. T. III. Leipzig 1909, s. 219 i n.; F. Thureau-Dang.in: La correspondance de Hammurabi avec Samas-Hasir. "Revue d'Assyriologie et d'Archéologie orientale" T. XXI: 1924, s. 5 i n., 22 i n., 25 i n./. Co do Egiptu, to tutaj szczególnie wątpliwy jest zdecentralizowany wczesny feudalizm. Erman i Ranke przyjmują istnienie dziedziczącej zie mię praszlachty /A. Erman i H. Ranke: Ägypten und ägyptisches Leben im Altertum. Tübingen 1923, s. 109 i n./, jednak informacja ta wymaga konkre tyzacji, aby była użyteczna w sensie nauk społecznych. Na obszarze, któ ry szczególnie w górnej części jest całkowicie pozbawiony deszczu, pro dukcja rolnicza jest "całkowicie zależna od nawadniania" /A.C. Johnson: Roman Egypt to the Reign of Diocletian. Baltimore 1936, s. 7. Por. także A. Erman i H. Ranke: Ägypten..., s. 15 i n./. Ci- dwaj ostatni autorzy zau ważają: "I faktycznie, jak daleko sięgamy w dzieje Egiptu, zawsze odnajdu jemy surową regulację stosunków politycznych i rolnych, zawsze odnajduje my państwo, w którym jednostka znaczy niewiele, w którym jednak w kwestiach praktycznych, w sferze robót publicznych i administrowania bardzo wcześnie dokonano rzeczy wielkich", /s. 20/. Nasuwa się przypuszczenie, że wcześni obszarnicy lokalni już od samego początku musieli byli spełniać na swym obszarze "orientalne" funkcje gospodarcze. 11 Zajmujemy to stanowisko w opozycji także do własnej wcześniejszej interpre tacji, w której następstwo faz tak silnie było sformułowane w kategoriach topograficznych, acz już tam występowały elementy koncepcji zaplecza eko nomicznego. /Por. K.A. Wittfogel: Wirtschaft..., s. 41 i n.; Idem: The Foundation... "Zeitschrift für Sozialforschung" 1935 z. 1, s. 36/.
10
264
Karl A. Wittfogel
pracy, a we wszystkich innych przypadkach wykazuje znacznie niższy rozwój
rzeczowych i osobowych sił wytwórczych. Oba pozostałe typy są wszędzie roz
powszechnione, natomiast społeczeństwo gospodarki niewolniczej tylko raz dosz
ło do pełnego wyrazu: w świecie grecko-rzymskim. Opiera się ono na deszczowej uprawie roli, podobnie jak feudalny porządek agrarny, z którego form zarodko
wych najprawdopodobniej wyrosło ono w specyficznych warunkach historycznych. >
Jednorazowa być może sytuacja w basenie Morza Śródziemnego pozwoliła na kon
centrację agrarno-patrycjuszowskiego państwa rabunkowego, dla którego bogaty
łup stanowiły osłabione państwowości orientalne. Wraz z tym, jak Imperium
dotarło do granic techniki handlowej i wojennej, gwałtownie rozpadł się ład produkcji, który można było reprodukować tylko przy pomocy stałego dostarcza
nia taniej siły niewolniczej z obszarów grahicznych. Niezwykłe znaczenie powszechnodziejowe, które kultura tej epoki osiągnęła w dziejach ludzkości, uza
sadnia to, że typ III - pomimo jego jednorazowoścl - umieszczamy obok form I i II, gdzie występuje jako teoretycznie nadzwyczaj interesujący wariant.
Tabela II Sposób
produkcji
II
I
K
Uwarunkowane przyrodniczo
wa roli
& a.
N O M O 4? >1 a D >1 »4 W'
ł
+ /Żyzność gleby/
+
+ /woda tylko - desz czowa/
+ /Woda irygacyjna,
j
s 8 i
111
b
a
+
Uwarunkowane społecznie
- /Urządzenia na+ wadniające/
+
Wykwalifiko wana
+
+
+
-
+
+
+
-■
-
-
-
-
+ /narzę dzia 1 zwierzę ta robo cze/
-
s
-S
Lokalna
+ /Ewentualnie - dwustopniowa/
Terytorialna
+
Astronomia
+ /+/
Istotny stosunek społeczny
Porządek państwowy
Chłopi wolni i związani ze wsią. Absolutny suweren i biurokracja, /pi sarze, kapłani, urzędnicy admini stracji, oficero wie/.
Chłopi pań szczyźniani . Panowie feudal ni .
Niewolnicy. Właściciele niewolników.
•
Scentralizowane Zdecentralizo absolutystyczne wane państwo państwo urzędnicze feudalne
Państwo właścicieli niewolników
Feudalizm
"Orient"
Antyk
"orien talny" czysty
Teoria społeczeństwa orientalnego
265
Konkretna całość istotnych sił wytwórczych scala się w określonym sposo
bie produkcji, któremu odpowiada określony stosunek społeczny i adekwatny po rządek polityczny. Typ pierwszy określamy jako społeczeństwo orientalne, nie dlatego wcale, by wystąpiło ono wyłącznie na Wschodzie - co nie jest prawdą - lecz dlatego, że tam przyjęło ono najpotężniejszą formę i ponieważ słowo
"Orient" przywodzi na myśl specyficzne warunki glebowe, a przede wszystkim klimatyczne, które faktycznie miały decydujące znaczenie dla powstania tej /
formacji społeczno-ekonomicznej-. Wariant II a, do którego oprócz Japonii należy także społeczeństwo sta12 , może być uważany - ze względu na swą irygacyjną-podstawę -
romeksykańskie
- za orientalnie zabarwioną formę sppłeczeństwa feudalnego, który to fakt moż
na wyrazić w określeniu orientalny feudalizm. W ślad za ortodoksyjną trady cją, sposób produkcji typu I określamy jako azjatycki sposób produkcji, wy
rastający z niego stosunek produkcji - jako społeczeństwo orientalne, a odpo
wiadające temu społeczeństwu państwo - jako orientalny absolutyzm lub - aby zaznaczyć wszechwładzę i bezlitosność tego typu państwa - jako orientalną
despotię.
Wraz z tymi ustaleniami terminologicznymi zamknęliśmy pierwszą część
naszej analizy, która odsłania zasadniczą strukturę rozważanego przez nas organizmu społecznego. W zjawisku można jednak wskazać pewną ilość cech,
które na pozór nie dają się uzgodnić z ową zasadniczą strukturą. W swym dal szym ciągu analiza ma wykazać, czy owe pozorne sprzeczności mają jedynie charakterf subiektywny, czy też wyrażają sprzeczności obiektywne, które można naukowo objaśnić. III. Problem porządku społecznego i państwowego
1. Forma prosta
Pierwsze pytanie, na które trzeba udzielić odpowiedzi, jest pytaniem o charakter panującej klasy. Z punktu widzenia ekonomii jest to ta część lud
ności, która rozporządza albo całością, albo przynajmniej decydującą częś cią najważniejszych środków produkcji /ziemi i wody/. W związku z tym, w jej ręce wpada masa narodowego produktu dodatkowego. Czy w społeczeństwie orien
talnym istnieje taka warstwa i jak ona wygląda? Dla wyjaśnienia tego podstawowego stosunku wyjść trzeba od czystego
społeczeństwa orientalnego. Obok wczesnych form społeczeństwa indyjskiego, szczególnie klarownego obrazu dostarcza państwo Inków1 \ chłopstwo zorganizo wane we wspólnoty rodowe /ayllus/ reprodukowało swą egzystencję dzięki ko
lektywnie regulowanej uprawie roli. Nadmiarowy produkt, podobnie jak i ściś
le uregulowaną pańszczyznę pobiera państwo, które, zużytkowuje je na repro dukcję materialnej maszynerii państwa, na utrzymanie dworu, urzędników ad-
12 Idem: Die natürlichen Ursachen... "Archiv für Sozialwissenschaft und Sozialpolitik" R.67: 1932, s. 387 i n. 13 Ibidem, s. 588. Jeśli chodzi o stronę czysto geograficzną, to oprócz po dawanych tu przez nas źródeł patrz także: J. Bowman: The Andes of Sout hern Peru. New York 1916, s. 72, 80, 82, 113 i 119. Co do ogólnej pre zentacji: W.H. Prescott: Peru. New York brw. T. I.I., s. 66 i 112.
Karl A. Wittfogel
266
ministracji, kapłanów, żołnierzy,, tzn. biurokracji w różnych jej kategoriach. Sytuacja jest tu zupełnie przejrzysta. Suweren i jego biurokracja rozporzą
dzają materialnie całością uprawianej ziemi, a wytwarzany przy pomocy tej
ziemi nadmiarowy produkt przypada w konsekwencji warstwie zwierzchniej zor
ganizowanej w państwo. Zachodzi tu swoisty przypadek stosunku między klasą zwierzchnią a biurokracją państwową poszerzoną o dwór: są one identyczne. Renta naturalna jak i renta odrobkowa chłopstwa przypisanego do ziemi,
jest kolektywnie bezpośrednio przekazywana obszarniczemu, państwowemu właś
cicielowi ziemi. Renta jest tu identyczna z podatkiem. Prymitywny porządek klasowy ma klasyczną przejrzystość. Przejrzysty jest również porządek w obrębie poszczególnych wsi. Związek rodowy nie jest jeszcze rozwiązany.
Uprawia on ziemię orną w formach wspólnotowych, podobnie jak stare indyjskie wspólnoty wiejskie - które częściowo przetrwały po dziś - znały kolektywne formy uprawiania wiejskich pól.
2. Rozwinięte społeczeństwo orientalne
Wydaje się, że gdy raz się poznało specyficzną cechę państwa oriental nego /warstwa zwierzchnia to suweren plus biurokracja/, problem ten nie nas
tręcza żadnych istotnych trudności. Ale faktycznie rzeczy nie mają się by
najmniej tak prosto. Na niewielu obszarach nauk społecznych teoretyczna sytuacja jest tak zagmatwana jak właśnie tutaj. Przyczyną tego są pewne zja wiska w świecle orientalnym, które zarówno w swej obserwowalnej formie
XIX i XX-wiecznej, jak i w przedstawieniach orientalnych nauk historycznych
wyglądają o wiele bardziej wieloznacznie, niż w obrazie dopiero co przez nas nakreślonym. Prywatna własność ziemi sięgnęła po pola. W wielu przypadkach komuny wiejskie rozpadły się i wyłoniły się nowe warstwy społeczne: obok
właścicieli ziemskich wywodzących się z biurokracji przede wszystki drobni
i wielcy kupcy, którzy częściowo goniąc za zyskiem, a częściowo będąc posia daczami ziemskimi wnoszą zupełnie nowe rysy do obrazu tak prostego początko wo. Czy teoria potrafi wyjaśnić tę zmianę, czy też może na skutek niej samo społeczeństwo orientalne rozpada się i przechodzi w inną.formację społeczną?
Teoretycznym źródłem panującego zamieszania jest w dużej części to,
że pierwotna koncepcja społeczeństwa orientalnego powstała w czasach - około
połowy XIX wieku - gdy ani społeczna historia Egiptu i Babilonii, ani spo
łeczna
historia Chin i Japonii nie były opracowane przy pomocy współczes
nych narzędzi. Ciągnąca ąię przez tysiąclecia historiografia chińska pozos
tawiła współczesności szczególnie bogaty i wewnętrznie powiązany materiał dziejowy, który dopiero teraz - dzięki metodom analizy krytycznej - staje
się dostępny dla naukowców społecznych zajmujących się Chinami, a także - można mieć nadzieję - dla tych, którzy zajmują się resztą świata. Jeśli
w krąg teoretycznych rozważań wciągnąć wyniki poczynań badawczych podjętych w ostatnich dziesięcioleciach, to okazuje się, że nowe fakty wcale nie osła
biają koncepcji społeczeństwa orientalnego ani jej nie znoszą, ale - prze
ciwnie - pogłębiają ją, rozbudowują i czynią bardziej rzeczywistą.
Teoria społeczeństwa orientalnego
267
Rozpad prostego społeczeństwa, orientalnego może nastąpić z dwóch stron,
jednak ten dwoisty fenomen daje się w gruncie rzeczy sprowadzić do jednoli tej przyczyny. Siły wytwórcze wzrastają. Metalowe narzędzia rolnicze /prze
de wszystkim żelazne narzędzia orne/, dalej rozbudowa techniki nawadniania,
a w pewnej mierze zastosowanie zwierząt pociągowych sprawiają, że zbiory z uprawianych pól są o wiele większe, co zarazem pozwala na to, by uprawa in dywidualna była bardziej korzystna niż dawne formy uprawy wspólnej. Rzemios
ło, a nawet pewne gałęzie przemysłu wzrastają jednocześnie z gospodarką
rolną /1 państwową/ potrzebującą coraz więcej produktów przemysłowych. Poja wia się "wolny" chłop indywidualny, który kupuje i sprzedaje na rynku, przy czym w ostatecznym efekcie wszystko - włącznie z jego prywatną własnością
ziemi - może stać się towarem. Z drugiej sttony, w mniej lub bardziej znaczącej skali pojawiają się kupcy jako agenci rosnącej cyrkulacji. Wzrasta kapitał handlowy, w pewnym stopniu kapitał przemysłowy, a nawet kapitał pożyczkowy: w wyraźnie mniejszej
skali w Egipcie, w większej w Mezopotamii, a w bardzo znacznej w Indiach i
szczególnie w Chinach. Przyciąga on do siebie część renty w formie zysku. Prywatyzacja ziemi niesie ze sobą także i dalszą konsekwencję: jeśli chłopu
wolno jest sprzedawać ziemię, to komuś innemu jest wolno ją nabywać. Powsta-
je prywatna własność obszarnicza, czasami w rękach nowego kapitału handlowe go, często w rękach członków dawnej warstwy rządzącej, którzy pozycję posia
dacza ziemskiego mogą osiągnąć nie tylko poprzez kupno, ale także dzięki da
rom władcy lub poprzez zatrzymanie ziemi lennej. Porządek społeczno-ekono miczny zmodyfikował się i stał się znacznie bardziej płynny. Czy jednak przez to zniesione zostały jego podstawy? Kapitał handlowy daje się pogodzić z bardzo różnymi formami produkcji. Jego oddziaływanie jest intensyfikujące i rozkładowe, ale sam z siebie nie może on wytworzyć na nowo form produkcji. Najwyraźniej widać to w Egipcie, gdzie - jak się wydaje - wpływ kapitału handlowego pozostawał szczególnie ma ły1415 . Także w Babilonii duża część handlu i lichwy pozostawała wyraźnie w
rękach klasy panującej, mianowicie w rękach kapłanów, "świątyni". 0 wiele
jaskrawiej przejawia się zjawisko posiadającego ziemię kupiectwa w Chinach.
Jednak we wszystkich przypadkach masa wolnych chłopów jest ciągle użyteczna dla państwa i jego biurokracji jako "sektor publiczny", płacący podatki i
spełniający pańszczyznę. Wskutek tego kluczowa pozycja ekonomiczna pozostaje w rękach urzędującej biurokracji, która dysponuje większą częścią produktu dodatkowego chłopstwa i jego pracy dodatkowej. Jakiekolwiek by były nowe
formy prawne - a jest ich wiele - z punktu widzenia ekonomicznego państwo
pozostaje zdecydowanie największym i najwyższym właścicielem ziemskim, któ ry łączy w swych rękach zdecydowanie największą ilość nadmiarowego produktu
i pracy pańszczyźnianej. Ubytki powodowane przez kapitał handlowy i lich wiarski - który zresztą może przyjmować bardzo różne formy1^ - oraz> przez obszarników - którzy płacą tym mniejsze podatki, im są potężniejsi - osła
14 A. Erman i H. Ranke: Ägypten..., s. 111 i 587. 15 K.A. Wittfogel: Wirtschaft..., s. 729 i n.
268
Karl A. Wittfogel
biają władzę centralną i czynią działanie orientalnej despotii bardziej skom plikowanym i pełnym większych sprzeczności, ale nie znoszą jej specyficzne
go charakteru.
Dlatego w końcowej fazie rozwoju znajdujemy częściowo - jak w Indiach - połączone w jednym kompleksie społecznym, zarówno rozbite już wspólnoty wiejskie jak 1 jeszcze nie rozbite. Stwierdzamy, że władza dysponowania
rentą chłopską w postaci pracy i produktów /a częściowo i pieniądza/ spo
czywa nie tylko w rękach państwowej biurokracji - co stanowi sedno całej sprawy - ale i w rękach prywatnych urzędników i oficerów, kapłanów /świątyń/,
a w pewnych sytuacjach także i wielkich kupców. Na skutek rozwoju podstawo wych sił produkcji proste społeczeństwo orientalne przekształciło się w spo łeczeństwo rozwinięte.
3. Militarne i cywilne funkcje panującej biurokracji Dotychczas opisywaliśmy warstwę zwierzchnią w prostym i rozwiniętym
społeczeństwie orientalnym jako, zarazem wojskową i cywilną. Nie jest to błę dem, wymaga jednak dokładniejszego określenia. Widzimy oto społeczeństwa, takie jak babilońskie czy chińskie, w których niewątpliwie urzędnicy admi
nistracji 1 kapłani czy też urzędnicy pełniący funkcje kapłańskie stoją na szczycie piramidy społecznej, podczas gdy w Indiach stan kapłański muslał
dzielić władzę z kastą wojowników. W Asyrii czynnik wojskowy jawnie wystę puje na plan pierwszy1^. Czy owa formalna zmiana typu panującej klasy nie wskazuje zarazem na odmienność substancji społeczno-ekonomicznej? Podniesiona przez nas różnica jest faktycznie ważna, ale na inny spo
sób, niż można by przypuszczać na pierwszy rzut oka. Po pierwsze: z ekono-* II. 16 Społeczna struktura Asyrii jest o wiele mniej klarowna, niż powinna być po tak długich i intensywnych badaniach asyriologii. Nawadnianie w cen trum tego obszaru potwierdzają także ci uczeni, którzy wskazują na gra nice możliwości nawadniania terytorium asyryjskiego. /Por. Reallexikon der Assyriologie. Artykuł "Ackerbau und Ackerwirtschaft" T.I. Berlin 1932, s. 20 i n. Także artykuł "Bewässerung, Bewässerungsmachinen" T. II. Berlin 1933, s. 23. Dalej zaś: Sidney Smith: Early History of Syria to 1000 B.C. London 1928, s. 1 i n. Jeśli chodzi o dawniejsze prace ważne w tym kontekście, patrz tylko: Felix.Jones: Topography of Niniveh. "Journal of the Royal Asiatic Society" R.15: 1854, s. 310 i n.; G. Maspero: The Struggle of the Nations. Egypt, Syria and Assyria. New York 1897, s. 598; C.H.W. Johns: Assyrian Deeds and Documents. Trzy to my. Cambridge 1901, przede wszystkim t. II, s. 97 i n./. Ale obszar na wadniania miał niewątpliwie wąskie granice, a wokół niego był obszar skazany na uprawę deszczową i gospodarkę pastwiskową. Uważni obserwato rzy stale podkreślają, że Asyria "jakoś" głęboko różniła się od Babilonii. Zadaniem krytycznej nauki społecznej, pracującej przy wykorzystaniu no wych metod, będzie zgłębienie społecznego sensu owego "jakoś". Johns utrzymuje, że występowały rysy feudalne /T. II, s. 63 i 98/, Peiser podkreśla rolę, jaką obok kapłaństwa pełnił czynnik militarny /F.E. Pei ser: Skizze..., s. 18/. Możliwe jest, że to tylko sytuacja międzynarodo wa doprowadziła do dominacji grupy wojskowych, ale otwartą pozostaje kwestia, czy "orientalna" ekonomika z elementami uprawy deszczowej i nomadyzmu nie powstała w ten sposób, że musiały się ukształtować odpowied nie różnice w społecznej strukturze kraju.
Teoria społeczeństwa orientalnego
269
micznego punktu widzenia oficer znajduje się na tym samym poziomie co kapłan
czy urzędnik administracji. Obie kategorie społeczne uzyskują ten sam co do zasady dochód; otrzymują wynagrodzenie, które państwo ściąga od chłopów w
postaci podatku,.przede wszystkim podatku gruntowego, a dzieli między biu rokrację wypłacając ze swej kasy. Zatem, pomimo zawodowego pokrewieństwa, z ekonomicznego punktu widzenia oficera niewiele łączy z feudalnym rycerzem,
wiele natomiast z cywilnym urzędnikiem. W sytuacji orientalnej stosunek do masy ludności chłopskiej jest pośredni, bezosobowy,
przelotny i zapośredniczo-
ny przez państwo, podczas gdy w przypadku rycerza ma on charakter bezpoś
redni, osobowy, konkretny i trwały. Zgodnie z tym, co powiedziane, różnica między obiema grupami urzędni
ków leży nie w ich ekonomicznej pozycji, lecz w aktualnym znaczeniu ich funkcji» To w dużej mierze jest określane przez sytuację międzynarodową, w której ży-
je dana całość orientalna. Jeśli rozpatrywana całość jest otoczona przez gru pę innych państw, z którymi na skutek rozbieżnych porządków decydujących sił wytwórczych nie może stworzyć jedności albo jedność taką może stworzyć tylko
doraźnie, to ogromne znaczenie obok repersyjnych i ekonomicznych zadań po
lityki wewnętrznej /policja, sprawiedliwość, roboty publiczne/ mają także wojskowe funkcje polityki zagranicznej. Cywilna biurokracja nie znika.
Jest to niemożliwe, gdyż stanowi ona integrujący składnik organizmu społecz nego. Jednak w pewnych warunkach jest ona w swej działalności nie tylko uzu
pełniana, ale nawet przesłaniana przez poczynania biurokracji wojskowej, jeśli ta ma do spełnienia długotrwałe zadania obronne o dużym znaczeniu.
W Asyrii była to niewątpliwie stała sytuacja, podczas gdy jednocześnie właś
ciwe cechy "orientalne'’ /budowle wodne, administracja itd./ były stosunko wo ograniczone. W Indiach wokół licznych oddzielonych systemów rzecznych
ukształtowały się liczne wielkie kompleksy
irygacyjne, tak że stale od nowa
odtwarzały się antagonistyczne stosunki polityczne i odpowiadające im zada
nia militarne na wielką skalę. Ale pełne zwycięstwo świeckiego elementu mi litarnego, który znalazł potężną broń w antybramińskiej koncepcji Buddy,
okazało się niemożliwe. Nawet w cesarstwie Aśoki, gdy buddyzm osiągnął
szczyt swej potęgi, pomimo to nie potrafił naprawdę wyprzeć idei bramińskiej kasty kapłańskiej. Buddyzm wreszcie całkowicie przegrał w Indiach i doszło
do interesującego stanu równowagi między kapłanami a wojownikami,
między bra
minami a kszatrapami. Ten stan społecznej równowagi klarownie wyraża fun kcjonalną równowagę między dwiema głównymi grupami w indyjskiej orientalnej
warstwie zwierzchniej. Chińska struktura społeczna bez wątpienia podlega sformułowanej przez nas zasadzie. W geograficznym i ekonomicznym dorzeczu Żółtej Rzeki powstało
stare społeczeństwo feudalne, któremu pierwsze cechy orientalne nadał/ zapew
ne: lokalne nawadnianie ze studzien i początki regulacji rzeki. Wariant
sytuacji A 1 a 1 /zbyt wiele wody w lecie w periodycznie podnoszących się strumieniach lessowych,
deszcze nie całkiem we właściwym czasie/ zmusi ł do
wzrostu lokalnego nawadniania, a przede wszystkim do wznoszenia ochronnych budowli wodnych na wielką skalę. W czasach Konfucjusza /ok. 500 p.n.e./
regulacja rowów wodnych nosi już charakter działania od dawna uprawianego
270
Karl A. Wittfogel
i w legendach wychwalanego jako heroiczne. W następujących potem stuleciach zwalczających się cesarstw, budowle wodne na wielką skalę i stanowiące ich
społeczno-ekonomiczne uzupełnienie wznoszenie wielkich murów odzwierciedla ją orientalną centralizację ogromnych pojedynczych państw, których wewnętrzna
struktura stopniowo przechodzi już od zdecentralizowanej organizacji feudal
nej do scentralizowanej organizacji administrującej.
Pierwsza epoka jednolitego absolutyzmu orientalnego /221 p.n.e. do 220
n.e./ pozostawia nierozwiązanymi wiele zasad militarnych, jednak w rozległy i programowy sposób stabilizuje element cywilny i jego specyficzną ideologię, konfucjanizm. Natomiast nie doszło jeszcze do faktycznej asymilacji Chin
środkowych i południowych. Atak na obszar południowy rozsadził skonsolido wany chwilowo porządek państwowy i w "okrósie rozdarcia" /221-589/ istnienie
wielości samodzielnych tworów państwowych wyraża stan przejściowy, w którym
zachowana była równowaga między obszarem Żółtej Rzeki i obszarem Jangcy-Ciang. Popadnięciu w militaryzm towarzyszył regres wyższej biurokracji cywilnej, która wprawdzie nie zniknęła /Chiny ostatecznie już stały się "orientalne"/,
xecz obok siebie 1 ponad sobą mysiała tolerować aktywny stan rycerski o
wysokim społecznym prestiżu. Rycerskie czyny tej wojowniczej epoki przetrwa
ły w Chinach w teatrze i w opowieściach ludowych, nawet gdy samo zjawisko dawno już rozpadło się. W czasach dynastii Tang /618-906/ ubolewano nad upadkiem obyczajów rycerskich. Cóż takiego się stało? Po.wybudowaniu Wielkie go Kanału za dynastii Suej /589-618/, który - swego rodzaju sztuczny Nil - połączył w ekonomiczno-polityczną jedność dwa wielkie obszary rzeczne Chin,
po towarzyszącym temu ustanowieniu systemu egzaminów państwowych, po reor ganizacji wszystkich ważnych gałęzi życia politycznego, warstwa cywilna
ostatecznie zdobyła dla siebie kierownictwo nad skonsolidowanym obecnie
cesarstwem. Uczeni w piśmie urzędnicy /i konfucjanizm/ usunęli na tylny plan kierowniczą warstwę wojowników /1 buddyzm/. Ludy najeźdźców, jak Mongołowie i Mandżurowie, mogły raz jeszcze na pewien czas proklamować wyższość cnót r
militarnych. Ale na próżno. Świat "między czterema morzami". Wielkie Chiny,
zrósł się co prawda w luźną, ale dynamiczną jedność. Nawet w cieniu ludów najeźdźczych chiński reprezentant orientalnego biurokratyzmu, konfucjański urzędnik, pośrednio i bezpośrednio ciągle odzyskiwał swe społeczne przy
wództwo . 4. Kryzysy rolne i państwowe w społeczeństwie orientalnym Zmiana formy orientalnej warstwy zwierzchniej następuje - jak widzieliś
my - zgodnie z zasadami, które mają wielkie znaczenie dla politycznej his torii krajów orientalnych. Zmiana ta jednak nie wyraża wstrząsów w struktu
rze ekonomicznego fundamentu. Powodujące je przyczyny należą do innego, głębszego typu.
Niezależnie od wstrząsów militarnych, które mają zresztą swe wewnątrz polityczne tło, zachwianie się społeczeństwa agrarnego może wyrastać tylko z
jego rolniczego fundamentu. W prostym społeczeństwie orientalnym dokonuje się to w sposób całkowicie naturalny. Zbyt duża lub zbyt mała ilość wody może
Teoria społeczeństwa orientalnego
271
doprowadzić do rozsadzenia systemu nawadniającego lub do jego wyschnięcia.
Przybierające wielkie rozmiary katastrofy powodzi czy suszy zagrażają fi zycznej egzystencji wielkiej części ludności i popychają ofiary powodzi i
głodu do masowych wędrówek i powstań. Kryzys nosi tu jeszcze charakter bez
pośrednio naturalny. Na tym szczeblu szczególnie duże znaczenie dla ekono miki kraju ma subiektywny czynnik dobrego lub złego rządzenia /wznoszenie budowli wodnych lub dopuszczenie do ich ruiny/.
Mechanizm kryzysowy staje się o wiele bardziej powikłany, gdy społeczeńst
wo orientalne rozwija wraz z siłami wytwórczymi także sprzeczności włas nościowe. Może to zasadniczo nastąpić na dwa różne sposoby, zgodnie z dwiema zasadniczymi formami, w których występuje rozwinięte społeczeństwo oriental
ne. W obrębie kompleksu społecznego skonsolidowanego w jedność życia ekono micznego i politycznego produkcja rolna może się ściśle koncentrować wokół
życiodajnego systemu nawadniającego bądź też system ten może mieć charakter
luźny, niejednolity, odśrodkowy. Typ drugi najwyraźniej jest reprezentowany przez Chiny, które w tym sensie można traktować jako wzór pewnego specyficz
nego wariantu społeczeństwa orientalnego /jego formy B/. Kryzysy występują w obydwu formach, ale w formie B przyjmują charakter szczególnie gwałtowny i brzemienny w skutki. Rozwój sił wytwórczych pozwala na ogólne rozciągnięcie kompleksu rol
nego na większy obszar, nad którym zapanowanie techniczne i administracyjne może być z początku albo w ogóle niemożliwe, albo możliwe tylko przejścio
wo. Wraz z rozszerzaniem obszaru opanowanego gospodarczo, dokonuje się ilościowy i funkcjonalny wzrost rządzącej biurokracji. Jeśli obszar cen
tralny jednoznacznie zachowuje przewagę ekonomiczno-administracyjną, może to skutecznie zapobiegać umacnianiu się rywalizujących grup społecznych z ob szarów zewnętrznych. W Babilonii świątynia sama spełniała funkcje kapitału handlowego i lichwiarskiego, a przez to w zarodku stłumiła rozwój niezależ
nej i konkurującej klasy mieszczańskiej. W Egipcie kupiectwo w jeszcze
mniejszy stopniu doszło do samodzielnego znaczenia politycznego. W Indiach handel rozwinął się silniej niż w Egipcie, ale i tutaj dominująca władza
centralna /jej dominacja polityczna wynikała z większej ekonomicznej siły obszaru centralnego/ przeszkadzała temu, by rozwój kapitalistycznych warstw
handlowych i lichwiarskich
mógł przybrać niebezpieczne rozmiary. W związku
z tym, osłabienie przyszło nie z zewnątrz, lecz spowodowane było przez wew nętrzne sprzeczności panującej biurokracji.
Źródło wewnętrznej sprzeczności może być dwojakiego rodzaju. Machińa
państwowa może mniej lub bardziej zdecydowanie przeciwstawiać się trwałemu
przejmowaniu w posiadanie ziemi chłopskiej przez odśrodkowe elementy biu rokracji. Jednak wskutek niedoskonałego rozwoju sił wytwórczych w dziedzi
nie transportu i wobec wielkiego rozprzestrzenienia terytorialnego rozwi niętego państwa orientalnego, nie może ona zapobiec względnej samodzielnoś
ci swych lokalnych organów: satrapów, gubernatorów, kontrolerów podatkowych, urzędników powiatowych. Przy akumulującym się przywłaszczaniu przez lokalną biurokrację podatku gruntowego, który wyciska ona z danego obszaru, zarazem
akumuluje się też i potęga lokalnych urzędników, co z kolei - circulum vi tiosus - powoduje wzrost intensywności lokalnego zawłaszczania. W konsek
272
Karl A. Wittfogel
wencji albo spada dochód władzy centralnej, albo przy tej samej jego wysokoś ci wzrasta ucisk mas chłopskich, od których dodatkowe kwoty dla lokalnych
przywłaszczycieli muszą być wydobywane przy pomocy dodatkowej lokalnej presji. W pierwszym przypadku materialny uszczerbek ponosi finansowanie robót pub licznych,, i .to uszczerbek tym większy, im dłużej to trwa1?. W drugim przypadku
nadmierne wykorzystywanie chłopstwa przez, "grinding bureaucracy"17 1819- nadmier ne z punktu widzenia tradycyjnej przeciętnej - stanowi życiowe zagrożenie dla osobowej podstawy prac publicznych 19 .* W obu przypadkach, wraz z ograni
czeniem tych prac, spada wydajność gospodarki rolnej, a przez to załamuje
się podstawa politycznej siły danego ciała państwowego. Wzrasta skłonność do
"nieporządków" i buntów. Jeśli sąsiadujące społeczeństwa nomadyczne w swym własnym cyklu rozwojowym osiągnęły punkt Względnej koncentracji i wysokiej siły ofensywnej20, to nieuchronnym efektem jest zalanie podupadłego państwa irygacyjnego przez koczowniczych najeźdźców i ustanowienie nowej dynastii nomadycznej. Jeśli brakuje impulsu zewnętrznego, a rozkład zaszedł dosta
tecznie daleko, to następuje upadek z przyazyh czysto wewnętrznych. Tak czy owak to jednak wewnętrzny mechanizm kryzysowy rozbija spoistość budowli społeczeństwa orientalnego 1 przysposabia ją albo do wojny domowej, albo
do klęski zewnętrznej.
Odmianą przedstawionego właśnie przypadku jest umocnienie własności ziemskiej w rękach pojedynczych elementów panującej biurokracji, które w
zależności od empirycznych warunków mogą na skutek swej silnej pozycji mi
litarnej, kapłańskiej czy administracyjnej zdobyć odpowiednie możliwości zawłaszczania. Świątynie mogą zagarnąć wiele ziemi, odprowadzając niewielkie podatki lub w ogóle ich nie płacąc. Wysocy urzędnicy lokalni mogą otrzymy
wać ziemię jako szczególny podarunek lub regularną zapłatę, a nadanie takie 17 "Podatki wzrastają i ściągane są bez jakichkolwiek reguł /.../, szantaż i samowola urzędników sięgają bezczelności, a budowle publiczne, kanały i tamy popadają w ruinę." A. Erman i H. Ranke: Ägypten..., s. 56/. 18 L.D. Barnett: Antiquities of India. London 1913, s. 104. 19 D. Pant: The Commercial Policy of the Moguls. Bombay 1930, s. 225 i n. 20 Jeśli chodzi o problem społeczeństw nomadycznych, to ostatnio ukazała się cała grupa godnych uwagi przyczynków do niego, których.krytycznego prze glądu dokonał O. Lattimore w: The Geographical Factor in Mongol History. "Geographical Journal" XCI, 1, 1938. Patrz także: Idem:■Origins of the Great Wall of China. "Geographical Review" XXVII, 3 , 1937, a także re cenzję Lattimora pracy F. Grenarda "Gengis-Khan" w "Pacific Affairs" X, 4, 1937. Lattimore wnosi ważne elementy do wyjaśnienia relacji między tymi dwoma cyklami, która ma ogromne znaczenie dla wyjaśnienia kluczowych praw społecznych dziejów Azji /1 Afryki/. Wydaje się niewątpliwe, że rozkład orientalnych społeczeństw agrarnych -tzn, rozwój ich sprzeczności - wpły wa pobudzająco i konsolidująco na graniczny kompleks nomadyczny. W tym sen sie cykl nomadyczny można by wyprowadzić z cyklu "orientalnego", podobnie jak rozwój bakterii można wyprowadzić .z postępującej słabości jej nosicie la. Dalsze badania empiryczne - i teoretyczne - muszą wykazać, jak dalece jest to relacja istotna czy może wręcz główna.
Teoria społeczeństwa orientalnego
273
pomyślane jako czasowe, może na skutek stosunków ekonomiczno-politycznych
zamienić się w trwałe posiadanie*. Powstają tu formy z punktu wadzenia poli tycznego podobne do feudalnych. Z ekonomicznego punktu widzenia, wraz ze spadkiem dochodu władzy centralnej, zmniejsza się jej zdolność do spełnia
nia jej specyficznie orientalnych zadań w procesie produkcji rolnej. Wyda-
je się, że w Egipcie pod koniec Starego Państwa, przed najazdem Hyksosów, przed przejęciem władzy przez kapłanów Amona i przed wejściem Aleksandra
władza centralna za każdym razem była w ten sposób osłabiana
.
Wszystkie te przypadki należą do tego samego typu podstawowego, choć
ujawniają się w nich bardzo poważne modyfikacje. Za każdym razem kryzys
wyrasta ze sprzeczności w obrębie orientalnej biurokracji, która nie toleruje obok siebie innych grup ekonomicznych albo toleruje je tylko jako peryferyj
ne. Chiny, stanowiące typ B, na skutek dużo luźniejszej formy fundamental nej bazy irygacyjnej21 22\ stanowiły szczególnie korzystny grunt nie tylko dla ukształtowania się odśrodkowych elementów w panującej biurokracji, ale także
dla wzrostu wpływowych grup niebiurokratycznych. Wyższa mobilizacja własnoś ci ziemskiej była technicznie możliwa, a że ekonomicznie była pożądana z punktu widzenia biurokracji pobierającej podatki, więc została dlatego po twierdzona prawnie. Sama biurokracja państwowa mogła tylko częściowo i nie
doskonale spełniać funkcje niezbędnej burżuazji handlowej. Dlatego też cykl musiał tutaj przyjmować szczególnie skomplikowaną formę. U początku nowej epoki "sektor publiczny* /który stanowią wolni chło
pi/ jest duży w zestawieniu z "sektorem prywatnym" /obszarników i dzier żawców/, jako że upadek starego reżimu zniszczył ogromne ilości chłopów i
wielu właścicieli ziemskich, a duże połacie ziemi uprawnej pozostawił od łogiem. Prochłopska polityka, oparta na rozdawaniu ziemi, nasion i narzędzi
oraz na obniżeniu podatków, znowu ściąga na wieś jednostki pozbawione ziemi. Chłopstwo rośnie. Wzrastają zbiory. Wzrasta dochód z podatków. Wzrasta siła
państwa, które zwiększa jeszcze swe początkowe starania o budowę kanałów
i tam. Ale wzlot niesie w sobie zarodki upadku. Wraz ze wzrostem dobrobytu
wsi i państwa, wzrasta zysk kupców i dochód urzędników. Zakumulowane płynne bogactwo prze ku temu, by przekształcić się w formę stałą: w ziemię. Sektor prywatny rozszerza się, a wraz z nim ta część chłopstwa, która w cieniu
prywatnych właścicieli ziemskich kryje się przed bezpośrednim uciskiem po datkowym. Ale spośród właścicieli ziemskich podatki płacą tylko słabi i mali.
Aktualni i byli urzędnicy, którzy posiadają ziemię oraz potężni kupcy-obszarnicy płacą małe podatki lub nie płacą ich wcale. Dlatego wzrostowi zak resu sektora prywatnego towarzyszy spadek dochodu publicznego. Zmniejsza się
zdolność państwa do spełnienia ciążących na nim funkcji ekonomicznych.
Mniej daje chłopom, ale zabiera im więcej. Podatki wzrastają, a przez to
wzrasta też - circulus vitiosus - skłonność wolnych chłopów do ucieczki z sektora publicznego w sektor prywatny, tzn. do przekazywania ziemi prywat
21 Por. A. Erman i H. Ranke: Ägypten..., s. 42 i n.; G. Maspero: The Strug gle..., s. 50 i n. oraz 561 jak też M. Rostovtzeff: A Large Estate in Egypt in the Third Century B.C. "University of Wisconsin Studies" Nr 6, 1922, s. 208 i n. 22 K.A. Wittfogel: Wirtschaft..., s. 2 0 i n.
274
Karl A. Wittfogel
nemu właścicielowi /ewentualnie klasztorowi/, by wyrwać się w ten sposób
spod samowoli poborcy podatkowego. Jednocześnie, wraz z postępującym upad kiem społecznie uwarunkowanej siły wytwórczej, budownictwa wodnego, wzrasta
ucisk także w sektorze prywatnym. Początkowo lokalne niepokoje chłopskie przybierają coraz większe rozmiary. Postawa osłabionego wewnętrznie reżi mu - którego elementy odśrodkowe tworzą destruktywny blok interesów z kup
cami -obszarnikami i ewewntualnie z czystymi posiadaczami ziemskimi - staje się coraz bardziej niepewna, jego moralność - coraz bardziej cyniczna, a
praktyka podatkowa - coraz bardziej okrutna. Powstanie, któremu przewodzą nie*
skompromitowane grupy ze starej klasy zwierzchniej, albo najazd nomadów, albo też kombinacja obu tych czynników przynoszą tylko zwieńczenie tego, co gruntownie przygotowało błędne koło ekonomii: obalenie dynastii, na której
ruinach przywódca zwycięskiego ruchu, wysuwając program reform, na nowo usadawia się jako absolutny zwierzchnik odmłodzonej, ale naturalnie niezmie
nionej co do zasady, despotii orientalnej.
W przypadku Chin postacie, w jakich występuje sektor prywatny, można określić jakę pół-feudalne, czy. lepiej, jako pseudo-feudalne. Lepiej jest je określić jako pseudo-feudalne, gdyż jeśli - jak w przypadku dzierżawy - z
zasady brak jest momentu trwałej zależności osobistej, nie można mówić o stosunkach prawdziwie feudalnych, których społeczny rdzeń charakteryzowany jest przez osobiste stosunki panowania i przez zasadę zwierzchnictwa. Nawet gdyby postacie takie - a w Egipcie 1 Mezopotamii znalazły one przynajmniej
przejściowe odpowiedniki - miały charakter w pełni feudalny, to 1 tak nie
uczyniłyby feudalnym samego społeczeństwa. Nie są one bowiem nośnikiem po
rządku społecznego, lecz Wstrząsają nim, są elementem zakłócającym, który swój punkt szczytowy osiąga w momencie jawnego kryzysu, a wraz z jego roz
wiązaniem albo j.est całkowicie usuwany /jak w Egipcie/, albo może być przy
najmniej istotnie zredukowany /jak w Chinach/. Różne porządki społeczne ma
ją pewne wykraczające poza nie cechy, które są im wspólne; jest tak ze świa tem feudalnym i ze światem współczesnego kapitalizmu, jest tak z feudallzmem i niewolnictwem, jest tak też z pewnością ze społeczeństwem orientalnym i
ze społeczeństwem feudalnym. Niemniej tego typu relacje i przekroje nie zno
szą zasadniczych 1 istotnych różnic, a tylko umieszczają je we właściwym
świetle. Tylko porównawcza analiza krytyczna społeczeństwa ustala, jakie momenty danego organizmu społecznego są główne, a jakie drugorzędne. Te pierwsze nadają owemu organizmowi pozycję i formę, jak i jego specyficzne zabarwienie historyczne. Gdy naukowe badanie kryzysu ukazuje circulus vi tiosus w podstawowych formach organizmu społecznego, to zarazem odsłania
głębszy stosunek momentów dominujących, stosunek, który jednoznacznie ujaw nia. się właśnie w procesie rozwoju kryzysu.
5. Dlaczego nie ma samodzielnego rozwoju w kierunku kapitalizmu industrialnego? Odkrycie mechanizmu kryzysu, który przebiega w formie circulus vitio
sus implikuje pewną inną zasadę, ukazującą tylko szczególną stronę tego pro
cesu: kryzysy rolne i polityczne poruszają się w błędnym kole, nie zaś w spirali, jakiekolwiek miałyby być jej zwoje. Społeczno-ekonomiczny system
Teoria społeczeństwa orientalnego
275
reprodukuje się, zamiast się rozwijać. Dlaczego?
Dla Eduarda Meyera pytanie o przyczynę dwoistego rozwoju świata późno-
rzymskiego było jednym z najważniejszych problemów historii. W odniesieniu do dziejów świata zachodniego nie było to być może zupenie pozbawione racji.
W odniesieniu do całych dziejów ludzkości pojawiają się szersze, bardziej rozległe.pytania. Jednym z najbardziej kluczowych jest pytanie o istotę stagnacji Orientu i industrialnego rozwoju Zachodu.
Stosunkowo mało było prób naukowej odpowiedzi na to pytanie, .szczegól nie w literaturze zachodniej. Ten stan rzeczy wynika z dwóch istotnych przy czyn: po pierwsze, z zaściankowego zawężenia spojrzenia do Zachodu lub
Wschodu /z czym łączy się nieznajomość podstawowych faktów/; po drugie, z niewystarczającego przygotowania teoretycznego do rozwiązania tego pro
blemu. Oba te momenty wzajemnie się warunkuj.ą i wzmacniają. Spośród prób interpretacji, które poprzedziły odpowiedzi nauk społecz nych, bardzo znana jest próba Spenglera.- Także w literaturze wschodniej - np. w chińskiej - znajdujemy podejścia bardzo podobne do jego próby odpo
wiadania na pytania o społeczeństwo przy pomocy biologii, do jego teorii 23 "starzenia się" kompleksów historycznych . Wspominamy o tej grupie "teorii" tylko dlatego, że pokazują one, iż część tych, którzy zainteresowani są sa
mą tą kwestią, nie doszła jeszcze nawet do rozpoznania specyficznie ludz kiego charakteru problemów ludzkiego społeczeństwa. W innej rubryce powinny
być przedstawione i przeanalizowane próby rozwiązania tego problemu przez nauki społeczne we właściwym sensie. Gdy pominąć teoretyków społeczeństwa
orientalnego, to jeśli w próbach tych usiłuje się naukowo wyjaśnić fenomen ekonomicznej stagnacji, podkreśla się albo czynnik geograficzny /w sensie 24 techniki wymiany: brak wymiany i rynków/ , albo czynnik przyrodoznawczotechniczny /brak nauk przyrodniczych lub ich nikły rozwój, fakt, że nie 25 , albo czynniki konsumpcji i rynku łącznie:
odkryto maszyny parowej/
"Odmienność potrzeb konsumpcyjnych na Wschodzie wobec wszystkich innych krajów świata"itd.
Punktem wyjścia wszystkich tych prób jest zjawisko cyrkulacji lub trans
portu. Dotyczy to również Interesującej próby Ch'en Hsiaochianga, która porównując geograficzne utrudnienie wymiany doprowadza tylko do ich subiek27 tywnego spetryfikowania . Próba Ch'ena, podobnie jak wszystkie inne pokrew
ne jej teorie, dowodzi, że także w tej sferze ciągle jeszcze prawie nie pró buje się podejmować analizy decydujących sił wytwórczych, tzn, analizy rzeczy
wistych korzeni ekonomicznych. W istocie jednak - w naszym przeświadczeniu - tylko od tej strony można skutecznie przygotować naukową odpowiedź na
postawione pytanie. Należy ujawnić zasadniczą strukturę sił wytwórczych, które za każdym razem krystalizują się w obrębie specyficznego sposobu pro
dukcji. W tabeli podanej na początku staraliśmy się pokazać, w jakim stopniu
feudalna produkcja rolna opiera się na zasadniczo innym typie sił wytwórczych
niż azjatycki sposób produkcji. 23 Patrz zestawienie tej grupy interpretacji u: Cz'en Hsiao-chiang: Studia..., s. 457 i n. 24 Ibidem, s. 461 i n. 25 Guo Moruo: Studia nad społeczeństwem starochińskim. W jęz. chińskim. Wyd. 5. Szanghaj 1931, s. 21. 26 Max Weber: Wirtschaftsgeschichte. Tübingen 1923, s. 123 i n. 27 Cz'en Hsiao-chiang: Studia..., s. 467 i n.
276
Karl A. Wittfogel
Orient dopracował się zastosowania specyficznego typu sił wytwórczych, uwarunkowanych przez przyrodę i przez kulturę /woda irygacyjna, urządzenia irygacyjne, intensywna praca ręczna/, do których bardziej ekstensywny Za
chód nie doszedł albo dochodził tylko sporadycznie. Dlatego w sferze Wscho du osiąga się - nie absolutnie, lecz ujmując to jako tendencję - wyższą
wydajność pracy na roli niż na Zachodzie * Tam, gdzie dokonuje się to w dużej skali, uzyskiwanie tego efektu oparte jest na pracach publicznych przybiera
jących duże rozmiary. Wytwarzana w ten sposób nowa społeczna siła wytwórcza ma specyficzne oddziaływanie społeczne i polityczne. O ile w obrębie stosun
ków w feudalnym rolnictwie Zachodu, ze względu na zdecetralizowany, zatomi zowany charakter tamtejszego sposobu produkcji, nie są potrzebne wyższe cen tra techniczne, administracyjne i intelektualne /astronomia/, o tyle na
Wschodzie stają się one conditio sine qua non prostej reprodukcji życia rol niczego w ogóle. Tak więc centrum polityczne w Oriencie jest, z jednej stro
ny, ekonomicznie nieporównanie bardziej ważne, a zarazem z drugiej - jest nieporównanie bardziej potężne, gdyż tak czy owak jest - w przeciwieństwie do
świata feudalnego - bliższe masie chłopów /a w każdym razie ich większoś ci/ i może dla siebie wykorzystywać ich pracę. Zatem orientalna władza cen tralna żyje z dochodu pochodzącego z renty gruntowej w o wiele większym
stopniu niż np. absolutyzm zachodni /i japoński/, który dużą część renty gruntowej musi pozostawiać panom feudalnym jako ich zasadniczy dochód, na
wet po ich politycznym obezwładnieniu. Tu leży uzasadnienie luksusu i zdu miewającej potęgi absolutyzmu orientalnego w porównaniu z absolutyzmem
zachodnim. Na Zachodzie przejście do form kapitału handlowego, który inwestuje w przemyśle, i do kapitalistycznego szczebla produkcji przemysłowej nastąpi
ło w miastach, które w ciągu agresywnych walk potrafiły uzyskać mniejszą
czy
większą samodzielność polityczną. Pojawiło się prawne bezpieczeństwo
mieszczan. Nadwyżka z działalności rzemieślniczej i handlowej pozostawała
w rękach warstw mieszczańskich, pod których kontrolą proces ten się dokony
wał. Dlatego Istniały i ekonomiczne, i polityczne możliwości akumulacji kapitału: nadwyżka nie była odbierana w postaci podatku ani rabowana, ani
przywłaszczana jako pseudopożyczka. Poza tym przemysłowe ąiły wytwórcze
mogły się rozwijać nie oddziaływując negatywnie na rolnicze zaplecze - w
którego miejskich porach toczył się nowy proces - zaś absolutystyczna wła
dza musiała się stawać tym gorliwszą rzeczniczką postępu industrialnego, im lepiej widziała, że to tutaj - w przeciwieństwie do feudalnie zoriento wanej wsi - dwór i administracja państwowa mogą się spodziewać w długiej perspektywie nowych i wielkich źródeł dochodu i siły.
Zupełnie inaczej w "Oriencie". Miejskie cantra były tutaj zarazem cen trami administracyjnymi i centrami reprodukcji, albo przeważającej części,
albo całości życia rolniczego. Kto w celu uzyskania swobód mieszczańskich
usuwał władzę centralną z miast, godził w produkcyjny system nerwowy rol niczego zaplecza. Przy tym typie produkcji miasto jest centrum organizują
cym działalność tych właśnie elementów produkcji wiejskiej, które same stano wią istotę owego typu. Ale pozycja orientalnego miasta administrującego
jest odmienna nie tylko w bezpośrednim sensie produkcyjno-technicznym. Jest także odmienna ze względu na podział materialnego produktu dodatkowego.
Teoria społeczeństwa orientalnego
277
Orientalny absolutyzm, usadowiony w centrum społeczno-ekonomicznym i albo całkowicie niszczący, albo istotnie ograniczający egzystencję feudalnych rentierów, wraz z władzą nad zasadniczą częścią produktu chłopskiego zdo bywa też nieporównanie większą władzę nad produktem miejskim. Wschodni 28 rzemieślnik-służący i samodzielny rzemieślnik Zachodu są produktem różnych
procesów rozwojowych, w których toku jedna strona trwale /przez podatki/
jest utrzymywana na poziomie minimum egzystencjalnego, podczas gdy druga znakomicie uczy się bronić politycznie i militarnie przed takim loisem.
Orient w ogóle utrudnił akumulację kapitału kupieckiego, choć co praw da nigdy jej całkowicie nie przeszkodził, jako że funkcjonowanie tego kapi tału jest niezb dne. Wskutek idącego w innym kierunku zasadniczego ruchu pro dukcji rolnej i przemysłowej, od samego początku niewielka była chęć kupców
do tego, by produkować na sposób przemysłu kapitalistycznego. Ponieważ rozwinięte społeczeństwo orientalne wraz z wyzwoleniem chłopa i komasacją ziemi często /nie zawsze/ otwierało przed nagromadzonymi zyskami kupiec
kimi możliwości innego typu lokat /zakup bierni/, dlatego też i dla samych kupców dostosowanie się do tego typu gospodarki było bardziej oczywiste;
Typu, którego zresztą,
z podanych wyżej przyczyn, rzemieślnicy i kupcy ani
nie potrafili, ani nie chcieli przekraczać.
Rozwój zachodniego kapitalizmu industrialnego nastąpił zatem dlatego,
że tamtejsza struktura rolniczych sił wytwórczych, stojąca na niższym po ziomie, ale przede wszystkim bardziej luźna i zdecentralizowana, stworzyła ekonomiczne, socjologiczne i polityczne możliwości rozpoczęcia akumulacji
kapitału, a jednocześnie sprawiła, że była ona korzystna dla najbardziej
znaczących grup. Tymczasem bardziej scentralizowana struktura orientalnego, bąrdziej wydajnego porządku agrarnego musiała działać w przeciwnym kierunku:
na rzecz reprodukcji istniejącego porządku, na rzecz stagnacji. Wstrząsy społeczeństwa orientalnego - pokazywaliśmy ich podłoże eko
nomiczne - nie wyprowadzają poza to społeczeństwo, gdy porządek państwowy skupiający się na "Public Works" nie zaprawia mieszczan i chłopów do zrywu ku,nowemu porządkowi społecznemu. Początkowo przeważająca, i później jeszcze
występująca naturalna forma produkcji wiejskiej, ścisły związek drobnej gos
podarki rolnej z przemysłem chałupniczym z jednej strony wzmacniają względ ne oddzielenie wsi od miasta, a z drugiej - dają systemowi jako całości
solidną ekonomiczną osłonę zaplecza. Zgodnie z tym, niezależnie od wszystkich cyklicznych załamań, społeczeństwa azjatyckie - jeśli tylko nie zostały fi
zycznie zduszone z zewnątrz - mogły się w zasadzie odrodzić po najstrasz29 . Oto klasyczny typ społeczeństwa, które się nie
liwszych spustoszeniach
rozwija, lecz reprodukuje, typ społeczeństwa stacjonarnego.
28 K.A. Wittfogel: Wirtschaft..., s. 572. 29 K. Marks: Brytyjskie panowanie w Indiach. MED. T.9. Por. także li’st Marksa do Engelsa z 14 czerwca 1853, w którym kwestię istnienia wielkiej prywatnej własności ziemskiej na Wschodzie określa on - nie rozstrzyga jąc jej “ jako wielką kwestię sporną.
278
Karl A. Wittfogel
C.
Obraz
ludzkości
W tym punkcie trzeba na razie zakończyć analizę, nie dlatego, iżbyśmy odpowiedzieli na wszystkie pytania - wiele pytań jest jeszcze nierozstrzyg
niętych i to z konieczności - lecz dlatego, że chwilowo przekroczyliśmy krąg zasadniczych problemów. Zanim przejdziemy do nowych konkretnych badań,
wskazany jest krótki rzut oka wstecz. Wokół pierwotnej postaci teorii społeczeństwa orientalnego zrodziło się wiele nieporozumień. Jak długo nie odróżniano prostego społeczeństwa orientalnego od społeczeństwa rozwiniętego, wydawało się, że cała ta kon
cepcja jest nieużyteczna. Starając się zastąpić ją czymś, usiłowano tłuma czyć społeczne organizmy Wschodu jako handlowo-kapitalistyczne bądź też
feudalne czy półfeudalne. To, co mogło być najprostszą rzeczą na świecie, stało się rzeczą najbardziej zawiłą. Nie tylko rozbito interpretację samego
społeczeństwa orientalnego, ale zarazem zagubiono też naukową interpretację podstawowych stosunków społecznych feudalizmu. Jeśli mianowicie wszystkie
możliwe stosunki nie oparte na poddaństwie obarczono pojęciem "feudalny", to stosunkom tym odbierano ich specyficzny sens, a pojęciu - jego merytorycz ne znaczenie. Przez to niszczono także Istotne elementy samej społeczno-eko nomicznej metody historycznej. Gdy nastąpił metodologiczny odwrót od analizy
materialnych fundamentów - którą upraszczając nazwano mechaniczno-geogra-
ficzną - złamano naukowe narzędzie, umożliwiające przeprowadzenie rzeczywis tej analizy społecznej. Druga droga prowadzi do rozwikłania sprzeczności zawartych w pierwot
nej formie teorii. Może zaś do tego doprowadzić, gdyż analiza wychodząca od źródeł, tzn. od sił wytwórczych, bez trudu zapoznaje Istotne i nieistotne
cechy takiej teorii. Poszukując nieznanych początkowo faktów społeczno-his-
torycznych stwierdza się, że dwie pozornie równoczesne formy, a mianowicie
wspólnota wiejska bez prywatnej własności ziemi i wielka własność ziemska z chłopami najemnymi, stanowią tylko dwa szczeble rozwojowe tej samej podsta
wowej zasady. Stwierdzenie takie nie rozbija koncepcji owej zasady podsta
wowej, ale w pełni potwierdza jej głębię i płodność. Jeśli bowiem dokładnie przeanalizować teorię społeczeństwa orientalne
go, to okazuje się ona niezwykle twórcza. Wskazuje ona klucz do rozwiązania
całej grupy pytań dotyczących rozwoju historycznego, a mających kluczowe zna czenie, pytań, które długo wydawały się pozbawione odpowiedzi. Naukowo zos-
taje uznane, że koniecznym elementem całościowego ruchu historycznego jest nie tylko rozwój, ale także i stagnacja. Widoczne stają się przyczyny i for my stagnacji, i nawet jeśli wstępna analiza - taka jak nasza - w żadnej mierze
nie porywa się na to, by móc udzielić ostatecznej odpowiedzi na wszystk .e pytania, to jednak wierzymy, że dzięki takim metodom roboczym otwiera się droga do rozwiązania kluczowych problemów społeczno-historycznych.
Powinny dać się wyjaśnić stagnacja i rozwój społeczeństw zawłaszczających.
Teoria społeczeństwa orientalnego
279
Wierzymy, że dadzą się wyjaśnićMożna określić dwojaki rozwój antyku. Można określić zasadę rozwoju, typy stagnacji świata orientalnego, jak i
specyficzny, wcale nie "normalny" ani "zrozumiały sam przez się" gwałtowny
rozwój Zachodu do współczesnego porządku industrialnego. Dzięki wskazanym przez nas zasadom możliwe jest również przeprowadzenie odróżnień między wielkimi współczesnymi społeczeństwami industrialnymi30 31. W ten sposób
/a jak sądzimy: tylko w ten sposób/ można nawet przeprowadzić odróżnienie w
ramach struktury następnego szczebla rozwoju społecznego. Przy uwzględnieniu zaniedbywanego wielkiego sektora wschodniego znowu
zrasta się w jedność obraz ludzkości w całości jej ruchów historycznych, ślepych zaułków i dróg postępu. Naszym doraźnym celem jest zbudowanie zasad
niczej i konkretnej analizy społecznej Orientu. Jeśli jednak w ten sposób obstajemy za pogłębieniem naukowych badań społeczno-ekonomicznych Orientu,
obstajemy w istocie za pogłębionym ujęciem obrazu całej ludzkości.
Z niemieckiego przełożył:
JERZY ŁOZIŃSKI
30 K.A. Wittfogel: Die natürlichen Ursachen... "Archiv für Sozialwissen schaft und Sozialpolitik" R. 67: 1932, s. 488. Obok podawanych tam momen tów, do tych samych skutków prowadzi oczywiście zbyt skąpe lub nadmierne rozprzestrzanienie się flory i fauny na obszarach, do których dostęp od centrów wy szego rozwoju ekonomicznego i politycznego jest ciężki lub w ogóle go nie ma/kraje nedbrzeżne Ameryki Północnej i Południowej, tro pikalne lasy pierwotne Ameryki Południowej, Afryki Centralnej oraz Pół nocnej i Południowej Azji/. 31 Ibidem, s. 715 i n.
MAX HORKHEIMER
Żydzi i Europa
Gdy ktoś chce wyjaśnić antysemityzm, musi brać pod uwagę narodowy socja
lizm. Jeśli nie ma się. pojęcia o tym, co wydarzyło się w Niemczech, rozważa nia o antysemityzmie w Syjamie czy w Afryce są bezsensowne. Nowy antysemityzm jest zwiastunem porządku totalitarnego, w który przekształcił się porządek łiberalistyczny. Wymaga tego załamanie się tendencji rozwojowych kapitału.
Ale wydaje się, jakby wygnanych intelektualistów ograbiono nie tylko z praw
obywatelskich, ale i z rozsądku. Myślenie, jedyna godna ich postawa, prze stało się cieszyć zaufaniem. "Żargon żydowsko-heglowski", który niegdyś roz
ciągał się od Londynu po lewicę niemiecką - ale już wkówczas musiał być prze
kładany na donośny głos funkcjonariuszy związkowych - jest dziś powszechnie uważany za dziwaczny. Z głębokim westchnieniem intelektualiści odrzucają nieporęczny oręż i powracają do neohumanizmu, do osobowości Goethego, do prawdziwych Niemiec i do innych skarbów kultury. Międzynarodowa solidarność
zawiodła. Ponieważ nie nastąpiła rewolucja światowa, nic nie są warte teore
tyczne pomysły, którym wydawała się ona ratunkiem przed barbarzyństwem. Dziś, ponieważ rzeczywiście doszło do barbarzyństwa, ponieważ harmonijność i moż
liwości rozwoju społeczeństwa kapitalistycznego odsłoniły swą iluzoryczność - którą od dawna demaskowała krytyka gospodarki wolnorynkowej - ponieważ po mimo i na skutek postępu technicznego kryzys - zgodnie z przewidywaniami -
- stał się permanentny, zaś potomkowie wolnych przedsiębiorców mogą utrzymać
swą pozycję tylko przy likwidacji swobód obywatelskich, dziś literaccy prze ciwnicy społeczeństwa totalitarnego wychwalają stan rzeczy, któremu zawdzię
czają jego powstanie i odrzucają teorię, która wyjawiała tajemnicę tego sta nu rzeczy, gdy był jeszcze czas. Nikt nie może oczekiwać, że emigranci będą wytykać-wady światu, który
wytworzył z siebie faszyzm, tam właśnie, gdzie zapewnia im on jeszcze azyl.
Kto jednak nie chce mówić o kapitalizmie, powinien także milczeć o faszyzmie. Doświadczenia dzisiejszych przyjaciół angielskich są lepsze od doświadczeń
Fryderyka Wielkiego ze złośliwcem Voltairem. I chociaż wznoszony przez inte
lektualistów hymn na cześć liberalizmu często jest spóźniony, gdyż kraje szybciej przekształcają się w totalitarne, niż książki znajdują wydawców, to
jednak nie porzucają nadziei, że gdzieś tam reforma kapitalizmu dokonuje się w sposób bardziej łagodny niż w Niemczech, zatem obcokrajowcy z dobrymi re-
Max Horkheimer: Die Juden una Europa. "Zeitschrift fflr Sozialforschung" 1939 z. 1-2, s. 115-136.
282
Max Horkheimer
komendacjarał mają jeszcźe przed sobą jakieś perspektywy. Ale porządek tota litarny nie jest niczym Innym, niż swym poprzednikiem, który utracił hamul
ce. Podobnie jak starcy stają się źli, acz byli takimi w istocie zawsze, tak 1 panowanie klasowe przyjmuje u końca epoki formę wspólnoty narodowej.
Teoria rozbiła mit harmonii interesów; liberalistyczny proces gospodarczy po kazywała jako reprodukcję stosunków panowania za pośrednictwem swobodnych
umów, które były wymuszane przez nierównośó własności. Teraz usunięto zapośredniczenie. Faszyzm'jest prawdą współczesnego społeczeństwa od początku uchwytywaną przez teorię. Nadajé on trwałą postać różnicom, które na koniec wytworzyło prawo własności.
Dla poznania faszyzmu nie trzeba rewidować teorii ekonomicznej. Równa i
sprawiedliwa wymiana sama się doprowadził^ do absurdu, a porządek totalitar ny jest owym absurdem. Przejście od liberalizmu dokonało się w sposób kon
sekwentny i nie tak gwałtowanie, jak przejście od systemu merkantylistycznego w wiek XIX. Te same tendencje ekonomiczne, które poprzez mechanizm kon kurencji prą do coraz wyższej wytwórczości pracy, przekształcają się w siły społecznej dezorganizacji. Duma.liberalizmu, niezwykle rozwinięty technicz
nie przemysł, unicestwia
jego zasadę, skoro sprzedaż siły roboczej jest nie
możliwa dla dużej części ludności. Reprodukcja istniejącego porządku na dro
dze omijającej rynek pracy jest nieracjonalna. Poprzednio mieszczaństwo by ło zdecentralizowanym ekonomicznie, wielogłowym władcą; rozszerzenie działal ności było dla każdego przedsiębiorcy warunkiem zwiększania udziału w społecz
nej wartości dodatkowej. Przedsiębiorca potrzebował robotników, aby sprostać walce konkurencyjnej. W epoce monopoli nieograniczone inwestowanie coraz to nowych kapitałów nie obiecuje już wielkich przyrostów zysku. Ilość robotni ków, którzy są źródłem wartości dodatkowej, spada w porwónaniu z obsługiwa
nym przez nich aparatem. W czasach najnowszych produkcja przemysłowa istnia ła tylko jako warunek zysku, jako warunek rozszerzania władzy, jaką grupy i
jednostki sprawują nad ludzką pracą. Głód sam przez się nie stanowi jeszcze przyczyny wytwarzania artykułów żywnościowych. Produkować na rzecz potrzeb, które skądinąd nie mają pokrycia pieniężnego, produkować dla bezrobotnych
mas - to przeczyłoby prawu ekonomii i religii, które podtrzymuje istniejący porządek: bez pracy nie ma Chleba. Także i fasada zdradza anachroniczność gospodarki rynkowej. We wszyst
kich krajach szyldy reklamowe są jej pomnikami. Ich wymowa jest śmieszna.
Do przechodniów przemawiają one w kłamliwie życzliwym żargonie, jak głupi
dorośli do dzieci czy zwierząt. Także masy - tak jak i dzieci - łudzi się czymś: jakoby miały jako samodzielne podmioty swobodę wyboru towarów. Jed
nak wybór jest już w dużej mierze podyktowany. Od dziesięcioleci są całe dziedziny konsumpcji, w których zmieniają się tylko etykiety. Radujący oczy
pstry świat gatunków istnieje tylko na papierze. Reklama zawsze była wpraw dzie charakterystyczna dla burżuazyjnej gospodarki towarowej jako jej faux
frais, ale uprzednio spełniała rolę postępową jako narzędzie rozszerzania potrzeb. Dzisiaj nabywcy okazuje się jeszcze ideologiczny szacunek, ale nawet nie powinien weń wierzyć. Rozumie on już, że reklamę artykułów wielkich firm powinien traktować jako hasła narodowe, którym nie można odmawiać.
Dyscyplina, do której odwołuje się reklama, odnajduje swe właściwe miejsce
Żydzi i Europa
283
w krajach faszystowskich. Z plakatów ludzie dowiadują się tam, czym są na
prawdę: żołnierzami. Reklama staje się słuszna. Ścisły nakaz państwowy, który podczas wyborów totalitarnych grozi ze wszystkich ścian, dokładniej odpowiada współczesnej organizacji gospodarki, niż niegdysiajsze różnobarw ne efekty świetlne w centrach handlowych i w dzielnicach rozrywkowych świata. Dobrzy Europejczycy pośród polityków tworzą iluzoryczne programy poli tyczne. W końcowej fazie liberalizmu nieudolność rozpadającej się gospodar
ki rynkowej do wyżywienia ludzi chcą oni kompensować zamówieniami .państwowy
mi, wchodząc w porozumienie z potęgami nakręcającymi gospodarkę, że każdy
będzie miał zaepwnione jakieś utrzymanie. Zapominają, że niechęć do nowych inwestycji nie jest żadnym kaprysem. Przemysłowcy nie mają chęci uruchamiaćswych zakładów - obchodząc podatki, które muszą płacić nazbyt bezstronnemu rządowi - i to tylko w tym celu, by wyciągać z opresji zbankrutowanych chło
pów i Innych bezrobotnych. Z punktu widzenia klasy takie postępowanie nie opłacałoby się. I choć przychylni rządowi ekonomiści mogą bardzo wmawiać
przedsiębiorcom, że to im się opłaca, wielcy tego świata z lepszym instynk
tem wyczuwają swe interesy 1 wyższe cele mają na oku niż licha koniunktura
ze strajkami i z tym wszystkim, co należy jeszcze do proletariackiej walki
klasowej. Politycy, którzy chcieliby liberalizm - na dobre już ugodzony - kierować jeszcze na drogę bardziej humanitarną zapominają o jego specyfice. Mogą być wykształceni, mogą być otoczeni-przez ekspertów, a jednak ich zamiar
jest absurdalny: chcą podporządkować ogółowi warstwę, której partykularne interesy z istoty swej są przeciwstawne interesom powszechnym. Rząd, który
przy pomocy podatków przekształcił przedsiębiorców z obiektów opieki spo łecznej w podmioty swobodnych umów o pracę, musi w końcu ulec, gdyż w prze
ciwnym wypadku, Szbrew własnej woli, z mandatariusza przedsiębiorców wyro-
dziłby się w organ wykonawczy bezrobotnych czy w ogóle warstw zależnych. Zresztą już podatki bliskie konfiskacie - jak na przykład podatek spadko wy - które są wymuszane nie tylko przez zwalnianie robotników w przemyśle,
ale i przez nierozwiązany kryzys w rolnictwie, grożą tym, że biedaków kapi talistycznych uczynią "wyzyskiwaczami" kapitalistów. W żadnym kraju świata przedsiębiorcy na dłuższą metę nie dopuszczą do takiego odwrócenia stosun
ków. W parlamentach i w całym życiu publicznym sabotują późnoliberalistyczną politykę opieki społecznej. Nawet gdyby koniunktura wyszła im na dobre, są nieprzejednani: koniunktury już im nie wystarczają. Stosunki produkcji roz
wijają się wbrew humanitarnym rządom. Pionierzy ze związków przedsiębiorców tworzą nowy aparat. Ich rzecznicy biorą w swe ręce porządek społeczny: za
miast rozproszonych między poszczególne fabryki kierownictw powstaje totali tarna władza interesu partykularnego nad całym narodem. Na jednostki jest przy tym nałożony nowy rygor, który dotyka podstawy społecznych charakterów. Przemienienie uciskanego poszukiwacza zarobku z XIX wieku w gorliwego członka
organizacji faszystowskich przypomina pod względem swej historycznej noś ności dokonaną przez reformację przemianę średniowiecznego rzemieślnika
w protestanckiego burżua czy angielskiego nędzarza wiejskiego we współczes^nego robotnika przemysłowego. Ze względu na to przesunięcie fundamentów po litycy będący rzecznikami umiarkowanego postępu wydają się reakcyjni.
284
Max Horkheimer
Miejsce wymiany z pracą zajmuje dyktatura nad nią. Jeśli w ostatnich dziesięcioleciach masy z partnerów umowy stały się żebrakami, przedmiotami opieki, to teraz stają się bezpośrednimi przedmiotami panowania. W stadium
przedfaszystowskim zagrażały one porządkowi. W Niemczech nieuniknione wydawa ło się przejście do gospodarki, która scaliłaby rozdzielone elementy, a ludzi uczyniłaby właścicielami niewykorzystywanych maszyn i niepotrzebnego
zboża, poważne też wydawało się światowe niebezpieczeństwo socjalizmu. Dla jego wrogów stało otworem wszystko, co tylko miało jakiekolwiek znaczenie w demokratycznej republice. Rządzono w niej przy pomocy koterii, cesarskich urzędników państwowych i białych oficerów. Związki zawodowe przekształciły
się z organów walki klasowej w organa państwowe i pragnęły byó narzędziem rozdziału zapomóg, wychowywania obdarowanych w uległości, mówiąc krótko, pragnęły współdziałać w zniewalaniu. Ale dla władców pomoc ta była podej
rzana. Gdy niemiecki kapitał znowu podjął politykę imperialistyczną, to - choć dopomogła mu w tym polityczna i związkowa biurokracja robotnicza -
- pozwolił jej upaść. Pomimo najszczerszych chęci nie dojrzała ona do nowych stosunków. Masy należy aktywizować nie w imię podnoszenia poziomu ich życia
i zadaniem aparatu faszystowskiego nie jest to, by jadły, lecz to, by słu chały. Rządzenie otrzymało tam inny sens. Zamiast zrutynizowanych funkcjo
nariuszy używa się pełnych fantazji organizatorów i ekonomów? obce musi im
być błędne koło ideologii wolności i godności ludzkiej..W późnym kapitaliz
mie narody zamieniają się najpierw w odbiorców zapomóg, a później w zastępy
zwolenników. Jeszcze na długo przed faszystowskim przewrotem, bezrobotni rodzili u
przemysłowców 1 obszarników nieodpartą pokusę, by ich zorganizować dla włas nych celów. Jak u początku epoki znowu są do dyspozycji wolne masy, tyle
że nie można ich jak uprzednio zapędzać do manufaktur, gdy minął czas prywat nych przedsiębiorstw. Faszystowski agitator zbiera swych ludzi do walki z
demokratycznymi rządami. Skoro w okresie przejściowym inwestowanie w potrzeb ną produkcję jest dla kapitału coraz mniej kuszące, to pieniądze przeznacza ne są na organizację mas, które chce się oderwać od oświeconego rządu
przedfaszystowskiego. Gdy uda się to w domu, próbuje się.tego w skali między narodowej. Państwa faszystowskie także w innych krajach występują jako orga
nizatorzy sił przeciwnych nieposłusznym rządom. Ich emisariusze przygotowują
grunt dla faszystowskich podbojów; są potomkami chrześcijańskich misjonarzy,
którzy poprzedzali kupców. Dziś to nie angielski, lecz niemiecki imperializm dąży do ekspansji. Jeśli faktycznie faszyzm wyrasta z zasady kapitalizmu, to nie jest tak,
że jest on dostosowany tylko do "ubogich", "nieposiadających" krajów, w przeciwieństwie do krajów zasobnych. Fakt, że narodowy socjalizm był pierwot nie wypierany przez zbankrutowane sfery przemysłu, wiąże się ze specyiiką
jego powstania, nie zaś z jego zdolnością do stania się uniwersalną zasadą. Jeszcze w czasach najwyższej rentowności przemysł ciężki, dzięki mocy gos podarczej, wymusił swój udział w zyskach całej klasy. Przeciętna stopa zysku, która mu przypadała, stale przekraczała wartość dodatkową powstającą na jego
własnym terenie. Krupp i Thyssen mniej niż ktokolwiek inny byli posłuszni zasadzie konkurencji. Tak więc bankructwo, które na koniec wykazał bilans.
Żydzi i Europa
285
w niczym nie świadczyło o harmonii między przemysłem ciężkim a potrzebami teraźniejszości. Fakt, że na rynku przemysł chemiczny przewyższał przemysł
ciężki pod względem rentowności, ze społecznego punktu widzęnia nie może o niczym przesądzać. Zadaniem, które powstaje w późnym kapitalizmie, jest ta
kie przemodelowanie ludności w kolektyw dający się zastosować i do celów cy
wilnych, i do celów wojskowych, by funkcjonował w rękach nowouformowanej klasy panów. Z racji gorszej rentowności pewne części niemieckiego przemys
łu były po prostu wcześniej od innych skłaniane do forsowania tak .ukierunko wanego rozwoju. Zmieniła się klasa panująca. Jej członkowie nie są tożsami z posiadacza mi własności kapitalistycznej. Rozproszona większość akcjonariuszy od dawna
dostała się pod kierownictwo dyrektorów. Wraz z rozwojem przedsiębiorstwa od
postaci jednostki ekonomicznej pośród wielu innych konkurujących z nią do nienaruszalnej pozycji społecznej współczesnego koncernu, kierownictwo przed siębiorstwa zdobywało absolutną władzę. Skala i zróżnicowanie przedsiębiorstw
wytworzyły biurokrację, której najwyższa warstwa w razie potrzeby wykorzystu
je kapitał akcjonariuszy przeciw ich własnym celom. Ta sama struktura składu organicaiego
kapitału, która zmniejsza ekonomiczne bodźce do nowych inwes
tycji, przywódcom umożliwia, dzięki politycznym machinacjom, hamowanie me chanizmu produkcyjnego, a nawet unieruchomienie jego trybów, przy czym sami
bardzo tego nie odczuwają. Pensje dyrektorów mogą się czasami wyzwalać od bilansu. Miejsce prawnego posiadacza zajmuje najwyższa biurokracja przemysło
wa. Okazuje się, że decydujące znaczenie społeczne ma nie nominalna włas
ność, lecz rzeczywiste rozporządzanie, fizyczna własność. Forma prawna, która rzeczywiście decydowała o szczęściu jednostki, w
sęnsie społecznym zawsze należała do sfery ideologii. Wywłaszczone grupy burżuazji czepiają się dziś zhipostazowanej formy własności prywatnej i de-
nuncjują faszyzm jako nowy bolszewizm, podczas gdy on - odwrotnie - teore
tycznie hipostazuje formę uspołecznienia własności, zaś w praktyce nie potra
fił zapobiec monopolizacji aparatu produkcyjnego. Nie stanowi to żadnej is
totnej różnicy, czy państwo opłaca swych ludzi w formie regulowanego zysku prywatnego czy bezpośrednio w formie płacy urzędniczej. Ideologia faszys
towska maskuje ten sam stosunek, który maskowała dawna ideologia harmonii, a stosunkiem tym jest panowanie mniejszości na podstawie faktycznego posia
dania materialnych środków produkcji. Dziś pogoń za zyskiem kończy się tym, czym była zawsze: pogonią za społeczną władzą. Prawdziwa osobowość prawnego właściciela środków produkcji przedstawia mu się jako faszystowski komen dant batalionów robotniczych. Społeczne panowanie, którego nie da się utrzy
mać przy pomocy środków ekonomicznych, gdyż własność prywatna się przeżyła, jest dziś konstytuowane w formie bezpośrednio politycznej. W obliczu tej sy tuacji liberalizm, nawet w swej schyłkowej formie, reprezentuje największe możliwe szczęście dla największej ilości ludzi. Ilość bowiem nieszczęścia, którego doznawała większość w kapitalistycznych ojczyznach, jest mniejsza niż ilość nieszczęścia, które dziś koncentruje się na prześladowanych mniej
szościach. Liberalizmu nie można już przywrócić. Pozostawił po sobie zdemoralizo wany, zdradzony przez przywódców proletariat, w którym bezrobotni stanowią
286
Max Horkheimer
swego rodzaju amorficzną klasę, wprost wołającą o narzuconą odgórnie organi
zację; pozostawił po sobie chłopów, których metody produkcji i formy świado mości pozostały daleko w tyle za rozwojem techniki; i pozostawił generałów przemysłu, armii i zarządów, którzy dobrze się rozumieją i w których rękach
spoczywa nowy porządek. x X
X
W krajach faszystowskich górna warstwa powróciła po ponad stuletnim epizodzie liberalistycznym do swych zasadniczych poglądów. W wieku XX egzys
tencja jednostkowa jest znowu kontrolowana we wszystkich szczegółach. Trudno wydedukować, czy po dynamicznym rozwoju sił w społeczeństwie przemysłowym
możliwe jest trwanie na dłuższą metę ucisku totalitarnego. Wydedukować dawa
ła się ekonomiczna katastrofa, nie rewolucja. Teoria i praktyka nie są bez pośrednio identyczne. Po wojnie kwestia została postawiona praktycznie. Nie mieccy robotnicy mieli kwalifikacje po temu, by urządzić świat na nowo. Zostali pokonani. Dopiero boje tej epoki pokażą, w jak wielkim stopniu fa
szyzm osiągnął swój cel. Przystosowanie się jednostek do niego wyraża także i racjonalne umiejętności. Nie jest wyrazem tępoty to, że po dokonującej się
od 1914 zdradzie własnej biurokracji, po rozwinięciu się partii w okalające świat maszynerie unicestwiające spontaniczność, po wymordowaniu rewolucjonis
tów robotnicy zajmują neutralną postawę wobec porządku totalitarnego. Wspom
nienie sprzed czternastu lat bardziej pobudza intelektualistów niż prole tariat. Faszyzm ma mu, być może, nie mniej do zaoferowania niż Republika Weimarska, która faszyzm wyhodowała. Społeczeństwo totalitarne ma ekonomiczne szanse na długie trwanie.
Załamania nie są jego bliską perspektywą. Kryzysy były racjonalnymi oznakami, wyobcowaną krytyką gospodarki rynkowej, która to krytyka, choć ślepa, ukie
runkowana była na potrzeby. W gospodarce totalitarnej i w czasach wojny, 1
w czasach pokoju głód mniej wydaje się zawadą, a bardziej patriotycznym obo
wiązkiem. Z punktu widzenia ekonomii nie można by przewidzieć końca faszyzmu
jako systemu światowego. Wyzysk reprodukuje się już nie bezplanowo na rynku, lecz w świadomym sprawowaniu władzy. Takie kategorie ekonomii politycznej
jak: wymiana ekwiwalentna, koncentraęja, centralizacja, spadająca stopa zys ku itd. także i dziś mają jeszcze rzeczywistą ważność, tyle że osiągnięte
zostało to, co jest ich konsekwencją: koniec ekonomii politycznej. Koncen
tracja w krajach faszystowskich gwałtownie wzrasta. Weszła ona jednak do prak
tyki planowej przemocy, która stara się bezpośrednio zapanować nad społecz nymi sprzecznościami. Sfera ekonomiczna nie ma już samodzielnej dynamiki.
Swą potęgę traci ona na rzecz tychi którzy są ekonomicznymi potęgami. Fakt, że gospodarka wolnorynkowa zawiodła, ujawnia ogólną niemożliwość dalszego
postępu w formach społeczeństwa antagonistycznego. Faszyzm może przetr ać
pomimo wojny, jeśli narody nie zrozumieją, że wiedza i maszyny, które posia
dają, mają służyć nie uwiecznianiu władzy i bezprawia, lecz ich własnemu szczęściu. Faszyzm jest wsteczny nie w porównaniu ze zbankrutowaną zasadą
laissez-faire, lecz w porównaniu z tym, co ludzie mogliby osiągnąć.
Faszyzm nie musiałby się lękać żadnych kłopotów, gdyby udało się ogra niczyć zbrojenia i podzielić glob, w czym dobrego przykładu dostarczają
Żydzi i Europa
287
koncerny /wystarczy tu wspomnieć o działaniach na rzecz brytyjsko-niemieckiego, a później i europejskiego kartelu węglowego1/. Można założyć niezliczone
fabryki, które dają pracę i chleb, a zarazem nie pozwalają jednostkom, by stały się butne. Mandeville, który wiedział, od czego to zależy, już w po
czątkach kapitalizmu opisał ostateczny cel dawania pracy przez faszyzm:
"Jest na naszej wyspie roboty na trzysta albo czterysta lat dla ubogich o sto
tysięcy liczniejszych niż obecnie. Po to, by każda część kraju była
użyteczna, a całość należycie zaludniona, trzeba uspławnić wiele rzek i prze
kopać setki kanałów. Niektóre grunty trzeba osuszyć i zabezpieczyć na przysz łość przed zalewem, wiele jałowej gleby trzeba użyźnić i zwiększyć użytecz ność tysięcy akrów czyniąc je bardziej dostępnymi. Dii laboribus omnia ven
dunt. Nie ma tego rodzaju trudności, których pracą i wytrwałością nie można by przezwyciężyć. Najwyższe góry można zwalić w doliny, które czekają goto
we na ich przyjęcie, i mosty przerzucić można tam, gdzie obecnie strach było by o tym pomyśleć"^. "Obowiązkiem państwa jest zaradzać brakom społeczeńst wa i ujmować w swe ręce to przede wszystkim, co jest najbardziej zaniedbywa
ne przez os by prywatne. Najlepszą zasadą jest "klin klinem"; a że w leczeniu
narodowych wad przykład działa skuteczniej niż pouczenie, przeto ciało ustawodawcze powinno uchwalić jakieś wielkie przedsięwzięcia, których urzeczywsitnienie wymagałoby długich wieków 1 olbrzymiej pracy, 1 w ten sposób
przekonać wszystkich, że nic nie zrobi bez troski o najdalszą potomność. Taki krok przykuje do miejsca albo przynajmniej przyczyni się do ustatkowa nia lotnego 1 kapryśnego geniusza narodu, przypomni nam, żeśmy się nie dla
siebie tylko urodzili, uczyni ludzi mniej nieufnymi i natchnie ich prawdziwą miłością ojczyzny oraz tkliwym przywiązaniem do ziemi samej - a nic nie jest bardziej potrzebne do tego, by uczynić naród wielkim" . Terror, do którego ucieka się przy tym klasa panująca, od czasów Machla-
vellego jest zalecany przez autorytety. "Dziki zwierz, który określa się mia nem narodu, nieuchronnie wymaga żelaznej ręki: byłby on natychmiast zgubio ny» gdyby pozwolić mu na uświadomienie sobie własnej siły... Jednostce, któ
rą się rządzi, nie potrzeba żadnych innych cnót niż cierpliwość i subordynacja; duch, talenty, nauka, to wszystko należy do rządu. Największe niesz
częście płynie z naruszenia tych zasad. Ginie prawdziwy autorytet rządu, gdy
każdy czuje się powołany do tego, by w nim uczestniczyć; z takiej ekstrawa gancji wyrasta zgroza anarchii. Jedynym środkiem, by uniknąć tego niebezpie
czeństwa, jest jak najmocniejsze ściśnięcie kajdan, wydawanie jak najsurow szych praw, zabranianie oświecania ludu, a przede wszystkim fatalnej wolnoś
ci prasy, która jest źródłem wszystkich wiadomości powodujących rozwydrzenie
ludu, a na koniec - trzymanie w strachu przez ciężkie 1 częste kary ... Pro szę sobie nie wyobrażać, że przez lud rozumiem klasę, którą określa się jako trzeci stan; z pewnością nie. Ludem nazywam przekupną i nikczemną klasę,
która, rzucona na naszą Ziemię jak szumowina natury, może egzystować tylko w 4 pocie czół ludzi do niej należących" . Już przed stu laty wiedziano o tym, o1 4 3 2 1 2 3 4
"Frankfurter Zeitung" 2.II.1939 i 9.III.1939. B. Mandeville: Bajka o pszczołach. Warszawa 1957, s. 340. Ibidem, s. 343. D.A.F. de Sade: Histoire de Justine. T. IV. En Hollande 1797, s. 275-278.
288
Max Horkheimer
czym wiedzą narodowi socjaliści. "Ludzi należy gromadzić tylko w kościele lub pod bronią; tu bowiem nie mędrkują, lecz słuchają 1 są posłuszni"^.
Miejsce kościoła Sw. Piotra zajął berliński Sportpalast.
Tymi, którzy twierdzili, że zależność ludu jest przesłanką stabilnych układów, byli nie tylko mętni filozofowie, przez ideologicznych następców
uznani za nieludzkich. Filozofowie tylko, jaśniej określili te stosunki niż idealiści. Stary Kant nie jest dużo bardziej niż Sade czy Bonald przekonany do praw wolnościowych niższych warstw. Zgodnie z praktycznym rozumem, lud
ma być posłuszny jak w więzieniu, z tą tylko różnicą, że oprócz siepaczy pa nującej władzy powinien także mieć własne sumienie za strażnika więziennego t
i poganiacza. "Źródło najwyższej władzy jest dla ludu, który jej podlega,
praktycznie niezgłębione: tj. poddany nie powinien o tym źródle mędrkować
w intencji praktycznej. Gdyby bowiem poddany, który pono wykoncypował owo o-
stateczne źródło, chclał się teraz przeciwstawić aktualnie panującej zwierz chności, to zgodnie z jej ustawami, czyli z pełnym prawem, zostałby ukarany, zgładzony, bądź /jako wyjęty spod prawa, exlex/ wygnany"5 67 . Kant opowiada się za koncepcją, wedle której."ten, kto względem narodu ma najwyższą wła
dzę rozkazodawczą i prawodawczą, musi mieć posłuch 1 to posłuch do tego stopnia wolny od jurystycznych zastrzeżeń, że karalne jest już publiczne
rozstrząsanle tytułu pozyskania władzy, karalne jest zatem powątpiewanie w
ten tytuł, by w razie ewentualnych jego niedostatków władzy się przeciwsta
wiać. Jest to posłuch tak bezwarunkowy, że imperatywem kategorycznym jest to oto: Bądźcie posłuszni /we wszystkim, co nie jest sprzeczne z wewnętrzną moralnością/ zwierzchności, która ma nad wami władzę"?. Ale znawca Kanta wie, że "wewnętrzna moralność" nigdy nie może protestować przeciw ciężkiej pracy nakazanej przez panującą aktualnie władzę.
Faszystowskie upaństwowienie, ustanowienie obok administracji terro rystycznego aparatu partyjnego jest przeciwieństwem uspołecznienia. Potem,
tak jak przedtem, całość funkcjonuje na rzecz interesów pewnej trwałej grupy.
Zarządzanie cudzą pracą przez biurokrację jest teraz formalnie ostatnią in
stancją, a zarządzanie przez konkurujących właścicieli sprowadza się do delegowania, wszelako różnice zamazują się: posiadacze stają się biurokra
tami, a biurokraci posiadaczami. Na koniec znika sprzeczność między poję ciem państwa a pojęciem rządzącego partykularyzmu. Państwo jest aparatem
koalicji przywódców, jest prywatnym narzędziem władzy, a jest nim tym bar
dziej, im bardziej się usamodzielnia i im bardziej jest ubóstwiane. Zarówno we Włoszech, jak i w Niemczech nastąpiła reprywatyzacja wielkich przedsię
wzięć ze sfery użyteczności publicznej. W ręce prywatnych spółek przeszły we Włoszech: system elektryczności, monopole telefoniczny i ubezpieczeń na
życie oraz inne instytucje państwowe i miejskie, w Niemczech zaś - przede wszystkim anki8. Profity z tego ciągną oczywiście tylko wielcy. To, e
5 L. de Bonald: Pensées sur dlvers sujets et discours politiques. Oeuvres. T. IV. Paris 1817, s. 147. 6 I. Kantt Die Metaphysik der Sitten. Akademleausgabe. T. VI , s. 318-319. 7 Ibidem, s. 371 «-y 8 Jeśli chodzi o Włochy patrz m.in.: Perroux: Economie corporative et système capitaliste. "Revue d'Economle politique", IX/X 1933; co do Niemiec m.in.: "Frankfurter zeltung" 21.VII.1936 i 26.11.1937.
289
Żydzi 1 Europa
mniejszy przedsiębiorca zostanie wzięty w obronę przez koncern, na dłuższą metę okazuje się czystym szwindlem propagandowym. Coraz bardziej zmniejsza
się ilość spółek, które zarządzają całym przemysłem. Pod powłoczką państwa
wodzowskiego rozgrywa się dzika walka o łup między zainteresowanymi. Elita niemiecka i inne elity europejskie mają wspólny cel, którym jest utrzymywa
nie w szachu ludności, 1 gdyby nie ten jednoczący związek od dawna wojowały by ze sobą we własnych krajach i na zewnątrz nich. W państwach totalitarnych
napięcie to jest tak wielkie, że Niemcy mogłyby się w ciągu jedne} nocy roz paść w chaosie walk gangsterskich. W propagandzie narodowosocjalistycznej zarówno gesty tragizmu, jak i ciągłe zapewnianie co do trwałości na tysiąc
lecia od początku odzwierciedlały poczucie tej słabości. Tylko z tego wzglę
du, że uzasadniony lęk przed masami ciągle od nowa wszystkich godzi ze sobą, podoficerowie pozwalają się w końcu integrować przez potężniejszych od sie
bie, a w razie konieczności - masakrować. Bardziej niż kiedykolwiek w kapi talizmie za jednością i harmonią kryje się anarchia, a za planowością - za tomizowane interesy prywatne. Następuje kompromis, który jest nie mniej przy
padkowy w stosunku do ludzkich potrzeb niż uprzednio skala cen na wolnym ryn
ku. Siły powodujące rozdział społecznych energii między różne gałęzie' produk cji są równie Irracjonalne - niezależnie od wszelkiego kierownictwa - jak me
chanizmy produkcji opartej na zysku, które wyrwały się spod ludzkiej władzy.
Wolność wodzów jest takim samym złudzeniem, jak wolność człowieka Interesu; tamten zależał od rynku, ci zależą od ślepych układów. Wodzom tym zbrojenia są dyktowane przez rozgrywki między grupami, trwogę przed własnymi i obcymi narodami, przez zależność od części świata interesów, tak samo jak w społe
czeństwie przemysłowym powiększanie fabryk dyktowane jest przedsiębiorcom
przez społeczne sprzeczności, a nie przez zmaganie się ludzi z przyrodą. Ro zumne zaś społeczeństwo pozwoliłoby określać się tylko
przez ten czynnik.
Stabilność faszyzmu opiera się na sojuszu przeciw rewolucji i na wyłączeniu
ekonomicznych mechanizmów korekcyjnych. Dziś wyostrzona jest jeszcze atomis-
tyczna zasada, wedle której zysk jednej osoby łączył się z nędzą drugiej. W
faszystowskich związkach równość i braterstwo panują tylko na powierzchni.
Walka o awans w barbarzyńskiej hierarchii czyni z towarzyszy potencjalnych przeciwników. Fakt, że w gospodarce wojennej jest więcej miejsc pracy niż
pracowników, nie likwiduje konfliktu wszystkich ze wszystkimi. Jaskrawsze niż dawniej są różnice płac w poszczególnych fabrykach, między mężczyznami i kobietami, między robotnikami i urzędnikami, między różnymi kategoriami pro letariuszy. Likwidacja bezrobocia nie przełamała osamotnienia ludzi. Miejsce
obawy przed utratą miejsca pracy zajmuje obawa przed państwem. Strach ato-
mizuje. Dziś, gdy wspólny Interes wszystkich wyzyskiwanych jest silniejszy niż
kiedykolwiek, trudniej niż kiedykolwiek jest go rozpoznać. U szczytu libera lizmu, niezależnie od wszystkich kryzysów, proletariat był związany, z proce
sem produkcji towarowej, a bezrobocie poszczególnych jednostek było przej ściowe. Praca proletariuszy w przemyśle stanowiła podstawę solidarności, jak ją wtedy jeszcze pojmowała socjaldemokracja. W czasach, które bezpośred
nio poprzedzają faszyzm większa część ludności jest trwale bezrobotna i tra ci kręgosłup. Zespoły doraźnej pomocy technicznej pokazały także zatrudnlo-
290
Max Horkheimer
nym robotnikom, jak są słabi. Na dodatek, im bardziej- unicestwienie wszelkiej spontaniczności, które rodzi się z ekonomicznej bezsiły, było powodowane przez politykę starych partii masowych, tym łatwiej ofiary tego procesu mo
gły być przechwycone przez nowe partie. Tutaj, jak 1 tam, kolektywizm jest
Ideologią zatomizowanej masy, która w całości jest obiektem panowania. Ucieczką od beznadziejnej egzystencji wydaje się propagowana przez państwo
wiara w wodza i wspólnotę, podobnie jak i praca pod dyktando państwa. Wia
ra karmi się tym, że znowu jest stała praca. Każdy wie, co ma robić i w przy bliżeniu wie, jak będzie wyglądał dzień następny. Nie jest się już żebra kiem, a gdy przychodzi wojna, nie umiera się samotnie. Wspólnota narodowa
jest kontynuacją roku 1914. Narodowe wymarsze są dopuszczalną namiastką re
wolucji. Narody nieświadomie realizują zgfozę swej egzystencji, której jed nak nie potrafiłyby zmienić. Zbawienie może przyjść tylko z góry. Jakkolwiek jednak nieszczera mogłaby być wiara w nicość jednostki, w wieczność narodu, czy w postacie wodzów, to jednak/ w przeciwieństwie do bezwartościowego *
chrześcijaństwa, wyraża ona przynajmniej pewne doświadczenie. Wierni są po rzucani także przez ubóstwianych wodzów, nie tak jednak jak od zawsze są opuszczeni przez prawdziwego Boga.
Faszyzm wykracza poza warunki, w jakich doszedł do władzy, nie tylko negatywnie, ale 1 pozytywnie. Jeśli formy życia w liberalistycznej fazie.ka pitalizmu spełniały funkcje hamujące, jeśli idealistyczną kultura stała się już pośmiewiskiem,•to efektem ich zdemolowania w faszyzmie musiało być także wyzwolenie sił. Jednostkę ograbiono z fałszywych zabezpieczeń, a faszystows ki ratunek od własności, rodziny i religii nie pozostwala już z nich zbyt wiele. Masy stają się potężnymi instrumentami, a siła totalitarnej organi
zacji, przenikanej cudzą wolą, góruje nad ociężałym Reichstagiem, który po ruszała własna wola narodu. Centralizacja zarządzania, podjęta w Niemczech
przez narodowy socjalizm, realizuje stare żądanie burżuazyjne, które gdzie
indziej było spełnione już w wieku XVII. Demokratyczny rys nowych Niemiec, formalne zniesienie stanów jest racjonalne z burżuazyjnego punktu widzenia.
Co prawda, Richelieu energiczniej postępował z feudałaml, niż Hitler z tak zwaną reakcją. Wielka własność ziemska jeszcze dziś cieszy się dobrze zamas
kowaną ochroną przed polityką osadniczą. Wewnętrznej sile przebicia odpowia dają sukcesy w faszystowskiej polityce zagranicznej. Uwierzytelniają one o-
bietnice reżimu. Najważniejszą przyczyną obojętności, z jaką jest on znoszo ny przez masy, jest chłodne oczekiwanie, że być może na istniejących dokoła
kruchych tworach państwowych uda się wymóc coś, co wyjdzie na korzyść także małemu człowiekowi. Narodowy socjalizm ma nadzieję, że po fazie podbojów - która co prawda dopiero się zaczęła - da masom tak wiele, jak będzie moż na, nic przy tym nie tracąc z ich gotowości do ofiar i dyscypliny. W faszyz
mie tu zwiększa się- ilość wypadków przy pracy, tam - obrót wytwórni szam pana, ale pewność , że ciągle jest praca, działa w końcu lepiej niż demokra
cja. Za Wilhelma narodu nie traktowano z większym respektem niż za Hitlera. Długa.wojna z trudem na to pozwoli.
Prawdą jest, że w ramach faszyzmu siły wytwórcze silniej są tłumione niż kiedykolwiek przedtem. Wynajdywanie materiałów zastępczych nie stanowi żadnego substytutu dla okaleczania ludzkich możliwości prowadzącego aż do
Żydzi 1 Europa
291
unicestwienia tego, co ludzkie. Ale jest to tylko kontynuacja procesu, któ ry i bez tego przybrał rozmiary katastrofalne. W fazie najnowszej, faszys towskiej, wzmagają się także tendencje przeciwne. Idea narodu 1 rasy upada.
W gruncie rzeczy, Niemcy już w nią nie wierzą. Konflikt między liberalizmem a państwem totalitarnym nie przebiega już wzdłuż granic państwowych. Faszyzm
dokonuje podbojów jednocześnie od zewnątrz i od wewnątrz. Po raz pierwszy
cały świat został porwany przez ten sam nurt wypadków politycznych. Indie 1 Chiny nie są już tylko pograniczem, drugorzędnymi wielkościami historycznymi»
gdyż wypełnia je takie samo napięcie jak w krajach wysokokapitallstycznych. Kłamliwość sprawiedliwości we współczesnym społeczeństwie, kłamliwość
otwartej drogi życia, kłamliwość boskiego
zrządzania sukcesu, wszystkie
kłamstwa kultury, które zatruwały życie, stały się przejrzyste 1 znikły. Biurokracja decyduje o życiu i śmierci. Odpowiedzialność za porażki egzys
tencji składa nie, jak starzy kapitaliści, na Boga, lecz na wymogi państwa.
Najprawdopodobniej nieludzkie postacie, które rozporządzają dziś ludźmi, nie
podejmują bardziej niesprawiedliwych wyborów niż rynek, który ożywiała naga
chęć zysku. Faszyzm uratował dysponowanie środkami produkcji dla mniejszoś ci, która z walki konkurencyjnej wyszła jako najbardziej zdecydowana. Jest
formą zgodną z duchem czasu. Także tam w Europie, gdzie faszyzm nie jest u
władzy, budzą się silne tendencje społeczne, które chcą uczynić autorytarnym
aparat administracyjny, polityczny, aparat sprawiedliwości. Kapitalistów i tych, którzy są z nimi związani, popychają do tego już same zasady konku
rencji, ów prawdziwie liberalistyczny motyw. "Jeśli rząd brytyjski - pisze Whaley —• Eaton Service - będzie zmuszony do dokonania wyboru między wzmożo
ną inflacją a totalitarną kontrolą finansów 1 przemysłu, wybierze ten drugi 9 kierunek" . Jest wątpliwe, by można było się na długo zadowolić połowlcznoś-
cią i kompromisami. x X
X
Tak oto ma się rzecz z Żydami. Wylewają wiele łez nad przeszłością. Fakt, że w liberalizmie było im lepiej, nie gwarantuje jeszcze, że był spra wiedliwy. Nawet rewolucja francuska, która politycznie dopomogła zwycięstwu
gospodarki burżuazyjnej, była bardziej dwuznaczna, niż roją to sobie dziś w snach. Nié idee, lecz zysk jest określnikiem burżuazji. "Zdecydowano się spowodować rewolucyjne zmiany - mówi Mornet - dopiero wtedy, gdy je przemyśla no. To przemyśliwanle nie było rzeczą kilku nielicznych awangardowych duchów;
nader liczebna elita dyskutowała w całej Francji o przyczynach zła i o spo sobach zaradzenia mu"9 10. Przemyśliwać znaczy tu kalkulować. Gdy rewolucja
wykroczyła poza pożądane ekonomicznie cele, zostało to później naprawione.
Troszczono się nie tyle o filozofię, ile o niedołęstwo administracji oraz
o reformy lokalne i państwowe. Bourgeois byli zawsze pragmatystami; na oku mieli zawsze swą własność. Ze względu na nią upadły przywileje. Także kieru nek bardziej radykalny, złamany w wyniku upadku terrorystów, nie prowadził po
prostu ku większej wolności. Już wówczas stano przed wyborem różnych form 9 Whaley-Eaton Foreign Service. Letter 1046. 2.V.1939. /Cytat ten jest przy toczony w języku angielskim - przyp. tłum./. 10 D. Mornet: Les origines intellectuelles de la Révolution Française. Paris 1933, s. 2.
292
Max Horkheimer
dyktatury. Plany Robespierre'a i Saint Justa przewidywały elementy etatys tyczne, wzmocnienie aparatu biurokratycznego, podobne współczesnym systemom
autorytarnym. Porządek, który w 1789 rozpoczął swą drogę jako postępowy,
od samego początku niósł w sobie skłonność do narodowego socjalizmu. Niezależnie od wszystkich zasadniczych różnic między komitetem opieki społecznej11 a wodzami Trzeciej Rzeszy -którym to różnicom można przeciw
stawić zadziwiające paralele - ich praktyka wyrasta z tej samej politycznej
konieczności: zachować dysponowanie środkami produkcji dla tych grup, które już je posiadają, tak by w pracy inni podlegali ich kierownictwu. Politycz na wolność dla wszystkich, równouprawnienie Żydów i wszystkie humanitarne instytucje zostały zaakceptowane jako środek efektywnego wykorzystania bo
gactwa. Urządzenia demokratyczne wspomagały podaż taniej siły roboczej, moż liwość bezpiecznego kalkulowania, rozszerzenie wolnego handlu. Wraz ze zmia ną stosunków, urządzenia te tracą utylitarny charakter, któremu zawdzięczają
swe istnienie. Także żydowski przedsiębiorca uważał, że dziwaczny i wywro
towy jest taki rozsądek, który nie zgadza się ze specyficznymi warunkami realizacji bogactwa na osiągniętym szczeblu rozwoju. Tego typu racjonalność
zwraca się teraz przeciwko niemu. Rzeczywistości, w której Żydzi stali się
wielcy, immanentna była pewna naturalna moralność
- która teraz uznana zos
tała za zbyt łatwą - moralność siły ekonomicznej. Ta sama racjonalność, wedle której słabsi konkurenci byli ciągle spychani w szeregi proletariatu i oszukiwani w swym żywocie, ta sama ekonomiczna celowość wydała teraz wyrok
na Żydów. Liczna elita znów dyskutuje - tym razem nie tylko we Francji, lecz w całej Europie - "o przyczynach zła i sposobach zaradzenia mu". Rezul
tat jest fatalny dla Żydów. Giną pod kołami. Kto inny jest dziś najlepszy: wodzowie nowego porządku w gospodarce i w państwie. Ta sama ekonomiczna ko
nieczność, która irracjonalnie stwarzała armię bezrobotnych, dziś w postaci
dobrze wyważonych zarządzeń zwróciła się przeciw całym mniejszościom.
Traci swe ekonomiczne znaczenie sfera, która w dwojakim sensie decydo wała o losie Żydów: jako miejsce ich zarobku i jako fundament burżuazyjnej
demokracji: sfera cyrkulacji. Zanika osławiona moc pieniądza. W liberalizmie pieniądz wiąże władzę kapitału ze spełnieniem użytecznych funkcji. Na koniec
każdego przedsięwzięcia, jako jego wynik, znowu spływa do.przedsiębiorcy kapitał pieniężny i po jego wzroście lub spadku może się on przekonywać,
czy i w jakim stopniu było ono użyteczne dla danego społeczeństwa. Wyrok
rynku w postaci pokupności towarów obwieszczał, jaki jest ich udział w roz woju życia ogółu. Wraz z coraz silniejszym wyłączaniem rynku spada też rola
pieniądza jako materiału, w którym dokonywało się obwieszczenie. Potrzeby nie są teraz zaspokajane bardziej adekwatnie i sprawiedliwie niż poprzez me chaniczny kompromis między interesami różnie wyekwipowanych kapitałów. Róż
nica polega tylko na tym, że werdykt rynku o tym, jak kto ma żyć, wyrok o
dobrobycie i nędzy, o głodzie i potędze, z którym musiały się liczyć nawet panujące grupy ekonomiczne, teraz jest wydawany przez nie same. Anonimowość
zmieniła się w planowość, tyle że nie jest to swobodne planowanie dokonywa ne przez połączoną ludzkość, lecz wyrafinowane planowanie jej zaprzysięgli
li Jest to zapewne aluzja do amerykańskiej agendy rządowej: Federal Emergency Relief Admiriistration /przyp. tłum./.
Żydzi i Europa
293
łych śmiertelnych wrogów. Przedtem anonimowy był nie tylko werdykt. Rozda
wał on również wizy grzesznikom procesu produkcji i jego wybrańcom nie
uwzględniając ich ludzkich cech i zaszczycał osoby tym, że je ignorował. W
tej mierze był ludzki w swej nieludzkości. W państwie wodzowskim z rozmys
łem ustala się, kto powinien żyó, a kto umrzeć. Żydzi są pozbawiani wła dzy jako agenci cyrkulacji, gdyż współczesna struktura gospodarki działanie
całej tej sfery w dużej mierze likwiduje. Stają się pierwszymi ofiarami dyk tatu panujących, który przejmuje zanikającą funkcję. Manipulowanie, przez paśstwo pieniądzem, czego nieuchronną konsekwencją i tak jest grabież, prze
mienia się w brutalne manipulowanie tymi, którzy pieniądz reprezentują.
Żydzi są świadomi swego koszmaru, a przynajmniej ci, których on już dotknął. Jeśli w Anglii czy Francji ktoś chce jeszcze wraz z Aryjczykami
wymyślać na podatki, to nader niechętnie widzi zbiegów tej samej rasy przy bywających przez granicę. Faszyści
z góry liczą na taką sytuację. W nowym
kraju przybysze mają gorszą wymowę 1 niezgrabne maniery. Wybacza się to ko ryfeuszom. Inni są jak Żydzi ze Wschodu lub coś nawet gorszego: politycznie podejrzani. Kompromitują zasiedziałych Żydów, którzy czują się tu jak u siebie w domu, sami zaś z kolei grają na nerwach zasiedziałym chrzęścijanom.'Zu pełnie jakby pojęcie własnego domu w straszliwej rzeczywistości nie powinno
być dla każdej jednostki należącej do Żydostwa tym, czego doświadcza ono od tysiącleci: oznaką kłamstwa i szyderstwa. Zupełnie jakby Żydzi, którzy gdzie
kolwiek wmawiają sobie jeszcze, że są zasiedziali, nie czuli w głębi swych
dusz, iż schludny porządek w domu, z którego czerpią korzyści, jutro może się zwrócić przeciw nim. W każdej sytuacji przybysze są uciążliwi. Ideologicz
na praktyka, która dąży do tego, by obiekty społecznego bezprawia raz jesz cze poniżyć duchowo w celu nadania różnicy pozoru rozumności - ten zwyczaj
warstw panujących, od czasów Arystotelesa już klasyczny - jest żydowska nie mniej niż szlachecka: należy do każdego antagonistycznego społeczeństwa. Kto
w tej gospodarce przegrywa, z reguły nie może oczekiwać od tych, którzy za
noszą do niej modły, niczego innego niż akceptacji ekonomicznego wyroku -
- anonimowego czy imiennego - który go wywłaszcza. Najprawdopodobniej ofia ry nie są tak zupełnie bez winy. Jak cieszący się sukcesem poza Niemcami żydzi i Aryjczycy, którzy stale musieli godzić się z ubożeniem grup spo
łecznych i narodowych, z masową nędzą w ojczyznach i koloniach, z porządny mi więzieniami i domami dla obłąkanych, mieliby opamiętać się właśnie ze
względu na niemieckich żydów? Plan narodowosocjalistyczny , by tych Żydów, którzy pozostaną, zepchnąć do lumpenproletarlatu, poświadcza na nowo, że jego twórcy znakomicie znają
świat. Gdy Żydzi będą już lumpami, także przelotne uczucie mieszczańskiej solidarności klasowej - oburzenie, że nawet ludzie bogaci nie są już bez
pieczni - nie będzie działało na ich korzyść. Ubodzy Żydzi są mniej godni litości. Muszą istnieć biedni ludzie, świata nie można zmienić. Pomiędzy
nleugaszonymi potrzebami bezsilnych a nienasyconymi potrzebami mocarzy wys
tępuje przedustanowiona harmonia. Ci z nizin nie mogą stać się szczęśliwi, gdyż wtedy przestaliby być obiektami. Ale furia, którą wytwarza nędza, głę boka, namiętna, tajona furia człowieka zależnego na duszy i ciele, ujawnia
294
Max Horkheimer
się tam, gdzie jest po temu sposobność, uderzając zatem właśnie w słabych i zależnych. W Niemczech ci robotnicy, którzy przeszli przez szkołę myślenia
rewolucyjnego, patrzyli na pogromy z obrzydzeniem; nie wiadomo dokładnie jak
zachowywała się ludność innych krajów. Gdy tam, gdzie przebywają emigranci żydowscy, opada pierwsze zainteresowanie i zaczyna się codzienność, odnajdu ją oni, obok całej życzliwości ludzi oświeconych, zimną konkurencję i tępą,
bezcelową nienawiść tłumu, która kanni się przede wszystkim ich wyglądem. Jeśli dziś przeciw faszyzmowi odwoływać się do liberalistycznego myśle
nia XIX wieku, oznacza to apelację do instancji, dzięki której on zwyciężył. Do hasła "wolna droga dla najlepszych" może sobie rościć pretensje także zwycięzca. Tak dobrze pojął walkę konkurencyjną, że może ją skasować. Laissez-faire, laissez-aller - mógłby zapytać - dlaczegóż nie mam robić tego,
co chcę? Daję pracę i chleb nie mniejszym masom niż jakikolwiek inny champion gospodarki w stylu wolnym. Także w chemii jestem na przedzie. Prostacy, lu
dy kolonialne, elementy niezadowolone skarżą się. Mój Boże, czyż nie robi
li tego już wcześniej? Żydzi czepiają się nędznej- nadziei na drugą wojnę światową. Jakkolwiek może się ona skończyć, kompletna militaryzacja wepchnie świat głębiej w
autorytarno-kolektywistyczne formy życia. Niemiecka gospodarka wojenna pod
czas pierwszej wojny światowej była pierwowzorem obecnego planu rocznego, przymusowy pobór w nowożytnych wojskach jest zasadniczą -częścią totalitarnej techniki. Kolumnom roboczym kierowanym do przemysłu zbrojeniowego, do budo
wy coraz to nowych autostrad, kolei podziemnych, bloków mieszkalnych, mobi lizacja nie przynosi nic specjalnie nowego, chyba że masowy grób. Już stały
zabór ziem w czasach pokoju był wojną pozycyjną. Dziś niekiedy sami walczą cy nie wiedzą czy wojna się toczy. Pojęcia nie odróżniają się tak jasno, jak
w wieku XIX. Przeniesienie narodów do schronów jest triumfem Hitlera, nawet gdyby został on pobity. Być może wtedy, w pierwszym przerażeniu, przestanie
się już zauważać Żydów, ale na dłuższą metę muszą oni wraz ze wszystkimi drżeć przed tym, co dzieje się teraz na Ziemi.
Większa część mas, które prowadzi się przeciw państwom totalitarnym, w gruncie rzeczy nie obawia się faszyzmu. Stabilizacja jest równie mało
sensowna i jako cel wojny, i jako cel pokoju. Być może po.długiej wojnie na poszczególnych obszarach w krótkim czasie odtworzą się stare stosunki eko nomiczne. Wtedy powtórzy się rozwój ekonomiczny: faszyzm powstał nie przez przypadek. Po załamaniu się gospodarki rynkowej ludzie stają przed dokonywa
nym raz na zawsze wyborem między wolnością a faszystowską dyktaturą. Żydzi nie mają już przed sobą żadnych perspektyw jako agenci cyrkulacji. Jako ludzie będą mogli żyć dopiero wtedy, gdy, ludzie wreszcie zamkną swą pre historię. W porządku totalitarnym antysemityzm znajdzie naturalne zakończenie,
tjdy nie będzie już humanitaryzmu, ale być może pozostanie jeszcze paru Ży dów. Nienawiść względem nich należy do fazy wzlotu faszyzmu. W Niemczech
antysemityzm jest wentylem co najwyżej jeszcze dla młodszych roczników SA.
Wobec ludności jest on używany jako środek zastraszenia. Pokazuje się jej, że system nie cofnie się przed niczym. Polityczne pogromy bardziej mają na względzie widzów. Czy ktoś się ruszy! Nic już nie można zyskać. Wielka propa
Żydzi i Europa
295
ganda antysemicka kieruje się na zagranicę. Aryjscy prominenci gospodarki i innych resortów mogą się jeszcze wypowiadać nader wzniośle, zwłaszcza gdy
strzały rozbrzmiewają daleko od ich krajów: potencjalnie faszystowskie masy nie traktują tego nazbyt serio. Ludzie potrafią potajemnie podziwiać okrop
ności, na które się oburzają. Na kontynentach, z których planów mogłaby się wyżywić cała ludzkość, każdy żebrak obawia się, że żydowski imigrant pozba wi go pożywienia. Na całym globie armie bezrobotnych- i drobnomieszczan ko chają Hitlera ze względu na jego antysemityzm, a trzon klasy panuj.ącej
zgadza się z nimi w tej miłości. Dzięki wzmaganiu okropności do absurdu ła godzi się budzoną przez nie zgrozę. Reprodukcja nieludzkości upewnia w tym,
że stary humanizm, religia i cała ideologia liberalistyczna są już bez war
tości. Totalność musi jeszcze zlikwidować niespokojne sumienie. Współczucie
jest rzeczywiście ostatnim grzechem.
Można też przewidywać nienaturalne zakończenie: skok w wolność. Libera lizm zawierał elementy lepszego społeczeństwa. Prawo posiadało jeszcze pewną ogólność, która obejmowała również panujących. Państwo nie było bezpośrednio
ich instrumentem. Kto wypowiadał niezależne myśli nie był nieuchronnie zgu
biony. Oczywiście ochrona taka istniała tylko na małej części globu, w kra jach, którym inne wydane były na łup. Także i krucha sprawiedliwość była ogra
niczona do cząstkowych obszarów geograficznych-. .Kto jednak uczestniczy w
ograniczonym ładzie ludzkim, ten nie może się dziwić, gdy nagle sam podpadnie pod ograniczenia. Jeden z największych filozofów burźuazyjnych stwier
dził z aprobatą: "Ale zadanie jakiegoś zła człowiekowi
niewinnemu, który nie
jest poddanym danego państwa, jeżeli przynosi korzyść temu państwu i nie naru sza żadnej istniejącej już ugody, nie jest przekroczeniem prawa natury.
Wszyscy bowiem ludzie, którzy nie są poddanymi danego państwa, albo są jego nieprzyjaciółmi, albo też przestali nimi być na podstawie jakichś zawartych ugód. Z nieprzyjaciółmi zaś, co do których państwo uważa, że są zdolni przy
czynić zło jego poddanym, pierwotne «uprawnienie naturalne pozwala prowadzić
wojnę, w której miecz jest sędzią, a zwycięzca nie robi różnicy między win nym a niewinnym, jeśli chodzi o to, co było przedtem, i nie zna litości, o ile ta nie prowadzi do jakiejś korzyści dla jego własnego narodu" 12 Kto nie jest współziomkiem, kto nie jest ochroniony przez umowy, za kim nie
stoi żadna władza, obcy człowiek, po prostu człowiek, jest całkowicie zgu
biony. Ograniczoność burżuazyjnego pojęcia człowieka przeziera nawet przez poczciwy język klasycznych ekonomistów. "Nasza dobra wola nie zna granic i może objąć nieskończony wszechświat. Zarządzanie wszechświatem, troska o
powszechne szczęście wszystkich rozumnych i pojętnych istot jest, oczywiś
cie, sprawą Boga, a nie ludzi /.../ Część przypadająca człowiekowi jest skromniejsza /.../: troska o własne dobro, o szczęście rodziny, przyjaciół,
kraju. To, że ktoś ma wyższe cele na względzie, nigdy nie rozgrzesza z za niedbania owej skromniejszej części"1^. W społeczeństwie burżuazyjnym troska o rodzinę, kraj, naród była rzeczywistością, poszanowanie człowieczeństwa 12 T. Hobbes: Lewiatan. Warszawa 1954, s. 282-283. 13 A. Smith: The Theory of Morał Sentiments. 1
sztuk plastycznych, polifonii muzycznej czy rachunku różniczkowego. Real ności ekonomiczne stają się zwykłymi znakami jakiejś wewnętrznej isto
ty. Chociaż krzyżowe związki stworzone w ten sposób pomiędzy kategoriami rzeczywistości i symboliką rzucały często zaskakujące światło na harmonię
epok historycznych, prowadziły jednak do całkowicie fałszywych przedstawień
o wszystkim, co nie wywodzi się w sposób swobodny i autonomiczny z władzy ekspresji ludzkiej. To, co nie może być sprowadzone jako symbol, do suwe
rennej natury ludzkiej, zostaje zachowane u Spenglera jedynie w mętnych aluz jach do związków kosmicznych. Tak więc determinizm spenglerowskiej koncepcji historii zdaje się otwie
rać drugie królestwo wolności. Lecz tak się tylko wydaje. Powstaje w naj wyższym stopniu paradoksalna konstelacja: wszystko, co zewnętrzne, staje się obrazem tego, co wewnętrzne, i tak w spenglerowskiej filozofii dziejów
nie zachodzi pomiędzy podmiotem i przedmiotem żaden rzeczywisty proces. Jego świat zdaje się wyrastać organicznie wprost z substancji duszy, jak
roślina z nasienia. Zredukowana do zasady duszy, historia zyskuje zdecydo wany aspekt organiczny, zamknięty sam w sobie. W ten sposób jednakże staje
się ona jeszcze bardziej deterministyczna. Karl Joel stwierdza w swym arty kule z poświęconego Spenglerowi tomu "Logosu", że na tym polega "cała choro ba tej ważnej książki, że zapomniano w niej o człowieku z jego produktyw
nością i wolnością. Bez względu na całe uwewnętrznienie historii, dehumanizuje ją i każę monotonnie klepać swoje kwestie jako nieprzerwanemu ciągowi regularnych procesów przyrodniczych. Pomimo całego uduchowienia /Durchsee-
lung/ czyni z historii coś cielesnego /verleiblicht/ skupiając się na jej
"morfologii" i "fizjonomice" i stąd na porównywaniu jej przejawów zewnętrz-
Spengler dziś
361
------------------------------------------------------- ----------------------nych, jej form wyrazu, rysów szczególnych jej zjawisk" . Historia wszakże
nie jest tu dehumanizowana "bez względu na całe uwewnętrznienie", lecz właś nie z jego pomocą. Filozofia Spenglera pogardliwie odsuwa na bok przyrodę, z którą ludzie muszą walczyć w dziejach. Ze zignorowaniem tej walki historia
sama staje się drugą przyrodą, tak ślepą i "fatalną", jak życie rośliny. To, co możemy nazwać wolnością człowieka, zawiera się jedynie w ludzkich
usiłowaniach przełamania dyktatu natury. Jeśli ignoruje się to i czyni ze świata historii zwykły wyraz istoty człowieka, wolność zagubi się ,w efekcie we wszechludzkości /Allmenschlichkeit/ historii. Wolność wyjawia się dzięki
oporowi, jaki świat przyrodniczy stawia człowiekowi. Wolność zakłada istnie
nie czegoś nie-tożsamego. Gdy tylko uczyni się z niej absolut, a jej isto
ta - duch - zostanie podniesiona do rangi naczelnej zasady całego świata, to taż sama zasada pada ofiarą istnienia bezpośredniego. Idealistyczna buta spenglerowskiej koncepcji historii i degradacja człowieka w niej założona
są w istocie jedną i tą samą rzeczą. Kultura nie jest, jak u Spenglera,
życiem samorozwijających się duchów zbiorowych, lecz w istocie walką ludzi o warunki trwania. Kultura zawiera więc pierwiastek oporu wobec ślepej ko nieczności: wolę samookreślenia przez Rozum. Spengler odrywa kulturę ód
ludzkiej chęci przetrwania. Kultura staje się dlań grą duszy z samą sobą. Opór zostaje usunięty. W ten sposób cały jego idealizm zostaje podporządko
wany jego filozofii władzy. Kultura wpasowuje się gładko w królestwo ślepej
dominacji. Samowystarczalny proces, który powstaje z samej duchowości i
kończy w samej duchowości, staje się Przeznaczeniem, a historia przekształ ca się w ową bezcelową huśtawkę kultur, w ową bezczasowość, któr^ Spengler zarzuca ostatnim cywilizacjom, a która w istocie stanowi jądro jego włas-
nęgo planu świata. Czysty duch 1 czysta władza spotykają się, gdy spengle-
rowska dusza gwałtem i bezlitośnie podporządkowuje sobie swych własnych no
sicieli. Historia rzeczywista zostaje ideologicznie przeobrażona w historię
ducha, po to jedynie, aby oporne, buntownicze rysy człowieka, świadomość, mogły być tym dokładniej podporządkowane ślepej konieczności. Spengler raz
jeszcze zdradza związek pomiędzy idealizmem absolutnym - jego doktryna du cha odsyła wstecz do Schellinga - a demoniczną mitologia. Jego skłonność do mitologicznych trybów myślenie można zobaczyć w pewnych skrajnościach. Regularne interwały czasowe w rozmaitych kulturach, cykliczność zdarzeń
pewnego rodzaju "jest jeszcze jednym znakiem, że falowanie Kosmiczne w posta ci istnień ludzkich na powierzchni drugorzędnej gwiazdki, nie jest samoist ne i niezależne, lecz pozostaje w głębokiej harmonii z wiecznym ruchem unlwersum. W niewielkiej, lecz godnej uwagi książce R. Mewesa "Die Kriegs- und Geistesperioden im Völkerleben und Verkündung des nächsten Weltkrie
ges" /1896/ ustala się związek tych czasów wojny z pogodą, cyklami plam na
słońcu i pewnymi koniunkcjami planet, zostaje też przepowiedziany wybuch wielkiej wojny odpowiednio w latach 1910-1920. Lecz te i niezliczone inne związki, które mamy w zasięgu naszych zmysłów ... kryją tajemnicę, którą 27 Karl Joel: Die Philosophie... "Logos" T. IX, s. 140.
362
Theodor W. Adorno
------------ ----- -----—... ....... ..... .. . ........ . ... ■ ■ - ■ musimy uszanować" . Z pomocą takich wypowiedzi Spengler - ze wszystkimi
swymi kpinami z cywilizowanych mistyków - zbliża się wprost do astrologicz nego przesądu. Tak kończy gloryfikacja ducha. Powrót ciągle tych samych wzorców, na którym taka teoria losu utyka,
to nic innego jak wieczne odtwarzanie występku człowieka przeciw człowiekowi.
Pojęcie losu, który poddaje ludzi swej ślepej władzy, odzwierciedla rzeczy wisty stosunek władzy wśród ludzi. Gdy Spengler rozprawia o losie, to mówi
w Istocie o ciemiężeniu jednej grupy ludzkiej przez inną. Metafizyka ducha dopełnia jego pozytywizm, aby słiipostazować, jako wieczną i nieuniknioną
zasadę nieubłaganej samonapędzającej się władzy. W rzeczywistości jednak
nieuchronność losu określona jest przez panowanie i niesprawiedliwość. Spengler uznaje sprawiedliwość za fałszywe kontr-pojęcie w stosunku do lo su, idealizację historyczną. W jednym z najbardziej brutalnie sformułowanych
fragmentów swego dzieła utyskuje, że "wysokie poczucia rasy; polityczny /i dlatego narodowy/ instynkt faktu /my country right or wrong!1/; wola by
cia podmiotem, a nie przedmiotem ewolucji /dla tego lub innego tak musi być/ - innymi słowy, wola mocy - musi wycofywać się i ustępować przed nurtem,
którego chorążymi są najczęściej ludzie bez żadnego oryginalnego impulsu, lecz tym bardziej posługujący się swą logiką; ludzie zadomowieni w świecie
ideałów, prawd i Utopii; mole książkowe wierzące, że mogą zastąpić rzeczywis te przez logiczne, potęgę faktu przez abstrakcyjną sprawiedliwość. Przezna
czenie przez Rozum-. Zaczyna się to od wiecznie przerażonych, którzy wycofu
ją się z rzeczywistości do cel, gabinetów 1 wspólnot duchowych, ogłaszając nicość spraw tego świata, a kończy w każdej Kulturze na apostołach powszech nego pokoju. Każdy naród ma takie /mówiąc historycznie/ odpady uboczne.
Nawet ich postacie czołowe stanowią osobną fizjonomicznie grupę. W "historii intelektu" stoją one wysoko - i jest między nimi wiele sławnych nazwisk 29 . Teraz więc
- lecz z punktu widzenia historii rzeczywistej są niedołęgami"
opozycja wobec Spenglera oznaczałaby historyczne przezwyciężenie "punktu wi dzenia historii rzeczywistej"; oznaczałaby uświadomienie sobie, co jest his
torycznie możliwe, a co Spengler nazywa niemożliwym tylko dlatego, że uś wiadomione nie zostało. Rzeczowo i zarazem z najwyższą wnikliwością ujmuje
samo sedno tej kwestii recenzja Jamesa Shotwella: "Zima następowała w przesz łości po jesieni, ponieważ życie było powtarzalne i przebiegało w ograniczo nych ramach gospodarki samowystarczalnej. Stosunki pomiędzy społeczeństwami były raczej grabieżcze niż stymulujące, ponieważ ludzkość nie znała jeszcze
środków podtrzymania kultury bez niesprawiedliwego wykorzystywania tych,
którzy nie mieli udziału w jej dobrodziejstwach materialnych. Od wypraw
wojennych dzikich i niewolnictwa po problemy industrialne dnia dzisiejsze go okresowe cywilizacje były oparte głównie na fałszywych przesłankach eko nomicznych, wspierane przez równie fałszywą kazuistykę moralną i religijną. Cywilizacje, które rodziły się i przemijały, były pozbawione wewnętrznie
równowagi, ponieważ fundowały się na niesprawiedliwości wyzysku. Nie ma po wodu sądzić, że cywilizacja współczesna musi nieuchronnie naśladować ten*
28 II, s. 392, przypis 1. 29 II, s. 186.
Spengler dziś
363
katastroficzny rytm"3^5. Spostrzeżenie to może rozbić całe spenglerowskie
pojęcie historii. Jeśli upadek starożytności wynikał z niezależnej od czego kolwiek konieczności życia i z samego wyrazu jej "ducha", wówczas istotnie nabiera on charakteru fatalizmu i przez analogię właściwość ta uogólnia się
na naszą współczesną sytuację. Jeśli jednak - jak sugeruje stwierdzenie Shotwella - upadek starożytności może być wyjaśniony przez nieproduktywność jej systemu latyfundiów i związaną z nim gospodarkę ‘niewolniczą, fatalizm może być opanowany, gdy ludziom uda się przezwyciężyć takie i podobne struk
tury panowania. Wówczas uniwersalna struktura spenglerowska okazuje się fałszywą analogią wysnutą ze złego odosobnionego przypadku - odosobnionego
bez względu na jego groźne powtórki.
Zakłada to jednak więcej niż wiarę w ciągły postęp i trwanie kultury. Spengler podkreślił brutalną naturę kultury i uczynił to z mocą, która powin
na raz na zawsze wstrząsnąć naiwną wiarą w jej mediacyjne działanie. Bardziej sugestywnie niż ktokolwiek niemal.przed nim pokazał, jak ta brutalność kul
tury ciągle na nowo prowadzi ją do upadku oraz jak kultura - jako forma i porządek - jest związana z ową ślepą siłą dominacji, która zawsze jest goto wa unicestwić w permanentnych kryzysach siebie samą i swe ofiary. Istota
kultury nosi piętno Śmierci - zaprzeczanie temu byłoby anemiczne i sentymen
talne, po spenglerowskiej teorii, która zdradza tak wiele sekretów kultury, jak Hitler - sekretów propagandy. Nie można wyrwać się z błędnego koła spen-
glerowskiej morfologii przez obrzydzanie barbarzyństwa i poleganie na dob rym zdrowiu kultury. Wszelki taki prostoduszny optymizm jest wykluczony przez obecną sytuację. Powinniśmy raczej uświadomić sobie pierwistek
barbaryzmu
istniejący w samej kulturze. Jedynie rozważania, które mierzą się z ideą
kultury tak jak mierzą się z rzeczywistością barbarzyństwa, mają szansę,
oprzeć się werdyktowi Spenglera. Rośliropodobna dusza kulturowa, witalny "byt formy", nieświadomy świat symboli, którego siła wyrazu tak go odurza - wszystkie te znaki triumfującego życia są posłańcami losu, gdziekolwiek
się rzeczywiście pojawiają; ponieważ wszystkie one świadczą o zniewoleniu
i ofierze, jakiej kultura wymaga od ludzi. Ufać im i zaprzeczać grożącemu
losowi oznacza jedynie jeszcze głębsze pogrążanie się w ich śmiercionośnej dżungli. Spengler ma uważne spojrzenie myśliwego, który bez litości w sercu
przebiega miasta ludzi, jak gdyby były puszczami, którymi zresztą są. Lecz jedno umyka jego spojrzeniu: siły wyzwalane przez rozkład. "Jakże chore wy-
daje się wszystko, co się toczy" /"Wie scheint doch alles Werdende so krank"/ -
- to zdanie poety Georga Trakla wykracza poza pejzaż spenglerowskl. W pierw
szym tomie "Zmierzchu Zachodu" jest fragment, który został pominięty w prze kładzie angielskim, a mówi on o Nietzschem. "Używał on słowa dekadencja.
W książce niniejszej termin Zmierzch Zachodu oznacza tę samą rzecz, jednakże uogólnioną, rozwiniętą z przypadku dzisiejszego w pewien ogólny historyczny typ epoki i oglądaną jak z lotu ptaka okiem filozofii Stawania się"30 31.
30 Essays..., s. 66-67. 31 Wydanie czwarte. München 1919, T. 1., s. 394.
364
Theodor W. Adorno
W świecie gwałtu i ucisku dekadencja ta jest przytułkiem możliwości czegoś
lepszego, dlatego że odmawia posłuszeństwa temu życiu, jego kulturze, jego brutalności i majestatowi. Ci, których według Spenglera historia zamierza odrzucić i unicestwić, uosabiają negatywnie w przestrzeni negatywności tej
kultury to wszystko, co obiecuje - choćby niepewnie - złamanie magicznego
kręgu kultury i położenie kresu okropności prehistorii. Ich protest jest naszą jedyną nadzieją, że los i siła niekoniecznie będą miały ostatnie słowo. Tym, co stawia czoła owemu zmierzchaniu zachodu, nie jest trwająca kultura,
lecz Utopia, która milcząco zawiera się w obrazie zmierzchu.
Z angielskiego przełożył
JANUSZ STAWIŃSKI
MAX HORKHEIMER
Kres rozumu
Zasadnicze pojęcia cywilizacji znajdują się w procesie gwałtownego roz
kładu. Nowa generacja nie ufa im już, zaś faszyzm wzmocnił jej podejrzenia. Pytanie, jak dalece pojęcia te zachowały w ogóle ważńość, domaga się odpo
wiedzi bardzie j natarczywie niż kiedykolwiek. Wśród nich kluczowym było po jęcie rozumu, filozofia nie znała też wyższej zasady. Mniemano, że regulu
je on stosunki między ludźmi i uzasadnia wszelkie wymagane od nich uczynki. W sławieniu rozumu zgadzali się ojcowie kościoła i twórcy Oświecenia. Vol taire nazwał go "niepojętym podarunkiem bogów dla ludzkości" oraz "źródłem wszelkiego społeczeństwa, Instytucji i ładu" . Orygenes mówił, że nie godzi
się porównywać ludzi, nawet złych ludzi, do zwierząt, ażeby nie pohańbić rozumu 2 . Dla świata antycznego rozum był samowładną zasadą stworzenia 3 , dla Kanta - jego triumf stanowił ukrytą, lecz niezawodną «»tendencję historii 4 świata, mimo wszelkie interesy, Interludia mroku, dewiacje . To z tego ide
ału rozumu czerpały swoje uzasadnienie idee wolności, sprawiedliwości, praw
dy. Uważane były za wrodzone mu, intuicyjnie przezeń uchwytywane bądź z konieczności przezń koncypowane. Wiek rozumu to tytuł honorowy, który urościł sobie świat oświeceniowy.
Filozofia, jaką ten świat stworzył, jest z gruntu racjonalistyczna, lecz od czasu do czasu, doprowadzając do końca swe własne zasady, obraca się
ona przeciw sobie 1 przyjmuje formę sceptycyzmu. Dogmatyczny bądź sceptycz ny niuans, niezależnie od tego, na co położony został nacisk, określał w
każdym przypadku stosunek filozpfll do sił społecznych, zaś w zmiennych ko
lejach późniejszej walki wyjawiało się zmienne znaczenie samej racjonalności. W pojęciu rozumu zawierało się od razu pojęcie krytyki. Sam racjonalizm usta nowił kryteria rygoru, jasności 1 dystynktywnoścl jako kryteria poznania ra
cjonalnego. Sceptyczne 1 empirystyczne doktryny przeciwstawiały się racjona
lizmowi odwołując się do tychże samych wzorców. Lewe skrzydło sokratycznej opozycji piętnowało akademię platońską jako wylęgarnię zabobonu, aż jęła ona zdążać w stronę sceptycyzmu. Slger z Brabancji i Roger Bacon zwalczali scholastyczny racjonalizm Tomasza z Akwinu, póki jego własna zasada nie otworzy-
Max Horkheimer: The End of Reason. "Studies in Philosophy and Social Science" 1941 z.3, s. 366-388. 1 Voltaire: Dialogue d'Ephémère. Oeuvres complètes. Garnier, Paris 1877-1885. T. 30, s. 488. 2 Por. Orygenes: Przeciw Celsusowi. Ks. IV. Warszawa 1977. Cz. 1, s. 298-299. 3 Por. Arystoteles: Polityka. I 1260a. Warszawa 1964, s. 33. 4 Por. I. Kant: Idee zu einer allgemeinen Geschichte in weltbdrgerlicher Ab sicht. Twierdzenie dziewiąte.
366
Max Horkheimer
ła - po Dunsie Szkocie - drogi bardziej empirycznym tendencjom. Zarówno postępowi, jak reakcyjni myśliciele, materialistyczni fizycy i Gassendi, jezuici
zgodnie sprzeciwiali się kartezjańskiej teorii duchowej natury czło
wieka. O Kancie nawet w Niemczech mówiono, iż jego filozofia bezzasadnie chełpi się zwycięstwem nad sceptycyzmem Hume'a\ Sceptycyzm oczyścił ideę rozumu tak dalece z treści, że dziś ledwo co
z niej zostało. Niszcząc pojęciowe fetysze, rozum zniszczył w końcu sam sie bie. Ongiś był heroldem wiecznych idei, które jeno niewyraźnie prześwitywa
ły w materialnym świecie. Później rozpoznawał się jakoby w porządku rzeczy przyrody i odkrywał w niezmiennych formach rzeczywistości, w których warażać
się mlśł wieczny rozum. Przez tysiąclecia filozofowie wierzyli, że rozpo rządzają takim poznaniem. Teraz wiedzą jeszcze więcej. Nie ocalaj żadna z
kategorii racjonalizmu. Nowoczesna nauka spogląda na takie z nich jak Duch,
Wola, Pierwsza Przyczyna, Konstytucja Transcendentalna, Idee Wrodzone, res extensa i res cogitans, jak na widma, lekceważąc je jeszcze bardziej nawet
niż Galileusz lekceważył pajęcze sieci scholastyki. Rozum sam jawi się ja ko widmo, któpe zrodziło się ze .zwyczaju językowego..
Zgodnie z najnowszymi
teoriami logicznymi, gramatyka języka codziennego jest ciągle przetwarzana
w animistyczne szablony myślenia, hipostazujące stany i działania jako nominatiwy, tak że w polu tego języka "życie wzywa", "obowiązek wymaga", a "ni
cość zagraża". Tym sposobem rozum staje się tym, co "czyni odkrycia" 1 co "jest równo wśród wszystkich podzielone". Taki rozum zostaje uznany za poz-.
bawiony sensu symbol, figurę alegoryczną bez żadnej funkcji, zaś wszystkie idee wykraczające poza rzeczywistość daną są zmuszone dzielić niełaskę,
w której się znalazł. Odkąd pogląd ten rozszerzył się na wszystkie warstwy naszego społeczeństwa, nie wystarczy głosić wolność, godność człowieka czy nawet prawdę. Wszelkie wysiłki w tym kierunku wywołują jedynie podejrzenie,
że stojące za nimi rzeczywiste powody są albo zatajone, albo w ogóle nie ist nieją. Niemniej rozum nie został całkowicie wykreślony ze słownika nowoczes
nego człowieka, lecz został jedynie zredukowany do sweqo pragmatycznego zna czenia o wiele bardziej radykalnie niż kiedykolwiek przedtem. Odrzucone zos
tały nauki racjonalistycznej metafizyki, lecz schematy racjonalistycznego zachowania pozostały. Locke pisał kiedyś, że "Słowo "rozum" ma rozmaite zna
czenia; niekiedy oznacza ono prawdziwe i jasne zasady; czasem wysnuwanie z
tych zasad jasnych 1 poprawnych następstw; kiedy indziej zaś przyczynę, a w szczególności przyczynę ostateczną"^. Dodaje też cztery stopnie rozumu: odkrywający prawdy, systematycznie i metodycznie porządkujący je, postrzega
jący ich związki 1 wysnuwający poprawne wnioski. Prócz pierwszej przyczyny, funkcje te jeszcze dziś uważa się za rdzennie rozumowe. Rozum w tym sensie
jest równie niezastąpiony we współczesnej technice wojennej, jak był zawsze w prowadzeniu interesów. Jego własności można krótko określić jako optymalne 5 Por. Gottlob Ernst Schulze: Aenesidemus oder Ober die Fundamente der von dem Herrn Professor Reinhold in Jena gelieferten Elementarphilospóhie . Nebst einer Verteidigúng des Skeptizlsmus gegen die Anmassung der Vernunftkritik. 1792. Nowe wydanie: Berlin 1911, s. 135. 6 L. Locke: Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego. Warszawa 1955. T.2, s. 412.
367
Kres rozumu
dostosowanie środków do celów, myślenie jako energooszczędny proces. Jest to Pragmatyczne narzędzie zorientowane ściśle praktycznie, chłodne 1 trzeźwe. Wiara w spryt wspiera się na pobudkach daleko bardziej przekonujących niż twierdzenia metafizyczne, kiedy nawet dzisiejsi dyktatorzy apelują do rozu
mu, to należy to rozumieć tak, że mają czołgi. Byli dostatecznie rozumni, aby je wybudować; Inni powinni być dość rozumni, aby im ustąpić. W horyzon cie faszyzmu postępowanie niezgodne z tak pojętym rozumem jest zbrodnią główną. Tak ścisły związek pomiędzy rozumem a skutecznością, jaki tutaj się ja
wi, w rzeczywistości zawsze Istniał. Przyczyny tej korelacji kryją się w zasadniczej strukturze samego społeczeństwa. Istota ludzka może zaspoka
jać swe naturalne potrzeby jedynie kanałami społecznymi. Użytek jest kate gorią społeczną, zaś rozum kieruje się nim we wszystkich stadiach społeczeńst wa konkurencji; za pośrednictwem rozumu jednostka potwierdza się czy przysto sowuje i rozwija w społeczeństwie. Skłania on jednostkę do podporządkowania
się społeczeństwu, gdy nie jest ona dość silna, aby nagiąć społeczeństwo do swoich własnych interesów. W społeczeństwach pierwotnych miejsce jednostki określone było przez instynkt; w społeczeństwie współczesnym ma być określa
ne przez rozum, to znaczy przez indywidualną świadomość tego, gdzie leży
korzyść. Nawet idealizm grecki był w znacznej mierze pragmatyczny w tym sen sie, że utożsamiał dobro z pożytkiem, piękno ze sprawnością78 , stawiając 9
dobro całości przed dobrem jej części. Jednostka jest niczym w oderwaniu od
tej całości. Cała humanistyczna tradycja filozofii starała się uzgodnić te dwie strony. Rozum - w humanizmie - dążył do właściwej równowagi pomiędzy
tym, co dobre dla jednostki i tym, co dobre dla całości. Greckiej pol-ls przyświecał ideał harmonii między interesem jednostkowym t
i dobrem powszechnym. Średniowieczne miasta i polityczni teoretycy rodzące go się państwa narodowego podjęli na nowo ten ideał. Harmonia miała spełnić
się za pośrednictwem sfery prawa. Kto chce żyć wśród ludzi, musi przestrzegać
ich praw - oto do czego sprowadza się świecka moralność cywilizacji zachod niej. Montaigne powiada, rozprawiając o Sokratesie, że póki poszukujemy
schronienia w religil, mamy tylko jedną wskazówkę - że każdy musi przestrzeo gać praw swego kraju . Racjonalność w formie takiego posłuszeństwa pochła nia wszystko, nawet wolność myśli. Co do tego de Maistre zgadza się z Re
wolucją Francuską. "Rząd jest prawdzi*wą rellgią: ma swoje dogmaty, swoje obrzę
dy, swoich duszpasterzy /.../ podstawowym pragnieniem człowieka jest, aby jego rosnący w siłę rozum /.../ zagubił się w rozumie narodu, tak żeby jego
jednostkowa egzystencja mogła przeistoczyć się w inną, powszechną egzystencję, podobnie jak rzeka, która wpada do oceanu, istnieje nadal w masie wody, choć
bez imienia i odmiennej rzeczywistości. Czym jest patriotyzm? Jest to ów ro-
zum narodu, o którym mówię; jest to samowyrzeczenie się jednostkowości" .
Ten gatunek rozumu wysunął się na czoło także w kultach Rewolucji Francus kiej. Mathiez, obrońca Robespierre*a, stwierdza, że religia rozumu miała w 7 Por. E. Zeller: Socrates and the Socratic "Schools. Tłum. Reichel. London 1868, s. 125. 8 m. Montaigne: Pisma. Przekł. T. Żeleński /Boy/. T.3. Kraków-Warszawa 1917, s. 236 in. 9 J.P. de Maistre: Etude sur la Souveraineté. Oeuvres complètes. Lyon 1891. T.l, s. 367-377.
368
Max Horkheimer
sobie tyleż nietolerancji, ile miąły jej stare religie. "Nie uznaje ona żad
nego sprzeciwu, żąda ślubów, zostaje narzucona za pomocą więzienia, wygna
nia czy szafotu; podobnie jak rellgia właściwa, wyrażona jest w świętych znakach, w definitywnych i ekskluzywnych symbolach, otoczonych podejrzliwą pobożnością"1®.
Zasadnicza jedność epoki zaciera różnice poglądów. Zapał kontrrewolucji
i przywódców ludowych nie tylko spotykał się we wspólnej wierze w kata, lecz także w przekonaniu, że rozum może w każdej chwili usprawiedliwić odrzuce
nie racji, zwłaszcza biedoty. De Maistre, niewczesny absolutysta, głosi wy
rzeczenie się rozumu w imię rozumu. Inni zawiązują Comité du Salut Publique. Jednostka musi zadać gwałt samej sobie i uznać, że konieczną przesłanką jej własnego życia jest życie całości. Roźum musi ujarzmiać oporne uczucia
i instynkty, których tłumienie umożliwiać ma współpracę ludzką. Zakazy pier wotnie narzucone z zewnątrz muszą stać się integralną częścią własnej świaL
domości jednostki - byłó to regułą już w świecle starożytnym. To, co zwane jest postępem, wiąże się z jej społecznym upowszechnianiem się. W epoce chrześcijaństwa każdy miał dźwigać krzyż z własnej woli. Jednakże dla tych
z samego dołu piramidy społecznej harmonia pomiędzy interesem powszechnym i indywidualnym była co najwyżej postulatem. Nie mieli oni żadnego udziału w
tym wspólnym Interesie, do którego uznania byli zachęcani. Wyrzeczenie się
własnych instynktów nigdy nie było dla nich celem dostatecznie racjonalnym i w rezultacie nie zostali nigdy do końca ucywilizowani, lecz zawsze byli "uspołeczniani" siłą. Na tym właśnie zawsze była oparta dyktatura. Jednakże beati possidentes słusznie uważali władze polityczne i duchowe za swe włas
ne agendy. Realizowali oni ideę cywilizacji racjonalnej na tyle, na ile ich pęd społeczny brał się z ich świadomości własnych indywidualnych interesów. Te ostatnie pozostawały racjonalnym kryterium harmonii między interesem
ogólnym 1 jednostkowym.
Trudności filozofii racjonalistycznej biorą się stąd, że ogólność rozu mu nie może być niczym innym niż zgodnością między interesami wszystkich indy
widuów po równo, podczas gdy w rzeczywistości społeczeństwo jest rozdarte na grupy o sprzecznych interesach. Wobec tej sprzeczności odwoływanie się do
ogólności rozumu przybiera rysy mistyfikacji i iluzji. Roszczenie rozumu do
absolutności zakłada istnienie rzeczywistej wspólnoty między ludźmi. Zaprze
czając rzeczywistości pojęć ogólnych 1 wskazując w miejsce tego na samą ist niejącą rzeczywistość, emplryści mają - wobec racjonalistów - rację. Z dru giej strony, racjonaliści mają rację, że- podtrzymują - co jest właśnie impli kowane w ich pojęciu rozumu - możliwą solidarność ludzi jako ideał, wbrew
rzeczywistemu stanowi rzeczy, w którym solidarność ujawnia się w obliczu przemocy i katastrofy. Wszakże u schyłku epoki liberalizmu myślenie w kate
goriach egzystencji bezpośredniej, trzeźwego samozachowania, rozprzestrzeniło się na całe społeczeństwo. Wszyscy ludzie stali się empirystami.
Definicja rozumu w kategoriach samozachowania jednostki z pozoru przeczy
prototypowej definicji Locke'a, zgodnie z którą rozum określa kierunek czyn ności intelektualnej bez względu na cel zewnętrzny. Jednakże definicja Locke'a ciągle pozostaje w mocy. Nie oddziela ona rozumu od "atomowej" interesowności 10 A. Mathiez: Contributions à la Histoire religieuse de la Révolution Fran çaise. Paris 1907, s. 32.
Kres rozumu
369
jednostki. Określa raczej procedury odpowiadające wszelkim celom, jakich mo
że wymagać Interes własny. Coraz- bardziej formalistyczna ogólność rozumu,
nie oznaczająca bynajmniej rozwoju świadomości solidarności powszechnej, wyraża sceptyczne oddzielenie myśli od jej przedmiotu. Myśl staje się tym,
czym miała być u Arystotelesa, w początkach empirycznej nauki, mianowicie, "organon". W konsekwencji, po Locke'u i Kancie, myśl nie uchwytuje już przed
miotów takimi, jakimi rzeczywiście są, lec« zadowalai się porządkowaniem i
klasyfikowaniem domniemanych czystych danych. Triumf nominalizmu fdzie w parze z triumfem formalizmu. Ograniczony do postrzegania przedmiotów jako
osobliwej wielości, jako chaosu, rozum staje się rodzajem maszyny rachunko wej, która manipuluje sądami analitycznymi. Przedmioty były w filozofii
widziane jako nieokreślona masa, ponieważ zniwelowała je rzeczywistość ekonomiczna, sprowadzając wszystkie rzeczy do pieniądza jako wspólnego mia nownika. Wobec takiej redukcji właściwy byt przedmiotu nie jest już brany
pod uwagę. Poznanie staje się więc rejestracją przedmiotów i interpretacją
ich ilościowych wyrażeń. W im mniejszym stopniu człowiek myśli o rzeczywis tości w kategoriach jakościowych, tym bardziej wystawiona jest ona na mani pulację. Jej przedmioty nie są ani rozumiane, ani respektowane. Ta prosta wielość przedmiotów ma swój korelat w tak zwanym pluralizmie celów, zgodnie z którym istnieje przepaść między dziedziną sądów naukowych i światem wartości. W rezultacie sąd wartościujący nie ma nic wspólnego z
rozumem i nauką. Uważa się to za sprawę subiektywnego wyboru, czy ktoś opowiada się za wolnością czy posłuszeństwem, demokracją czy faszyzmem,
oświeceniem czy autorytetem, kulturą masową czy prawdą. Jednakże wolność wy boru była zawsze przywilejem małych grup, które opływały w dostatki. Miały
one możliwość wyboru między tak zwanymi dobrami kulturalnymi, zawsze z zas trzeżeniem, iż dobra te pozostają w zgodzie z ich interesami panowania. I to był jedyny pluralizm wartości, który się urzeczywistniał. Gdziekolwiek
wartości te oddziałały na postawy europejskiego społeczeństwa, były zawsze z góry określone. Wola samozachowawcza wyższych warstw społeczeństwa, choć
byłv one rozdarte przez konkurencję, jednoznacznie wytyczała kierunek dzia
łania - przeciw niewolnikom, poddanym, wreszcie masom. Utrzymanie przywile
jów było jedynym racjonalnym kryterium, które określało, czy powinno się
zwalczać inne interesy i grupy, czy też zmawiać się z nimi, popierać rządy konstytucyjne czy autorytarne. Wielkie decyzje historyczne różniły się tyl
ko swą dalekowzrocznością, bądź krótkowzrocznością, nie zaś naturą swych
celów. Zasada samozachowania leżała także u źródeł rozmaitości atrybutów osobowości. Godność, ranga, obyczajność, galanteria nadal są - co pragmatyzm
tłumaczy mylnie - zwyczajowymi formami przystosowania się jednostki do sytuacji społecznej. W odległej przeszłości każdy, kto postępował niezgod
nie z tymi normami, zagrożony był utratą pozycji klasowej. Dziś normy te są pozostałością tych dawnych form społeczeństwa, w którym jednostka była bez nich skazana na zgubę. Nadal jeszcze zachowały one znak tamtych czasów, lecz wraz z utratą swych funkcji, straciły swą energię. Jak ornamenty na
przedmiotach użytkowych wskazują na przebrzmiałe techniki produkcji, których
niedoskonałość przechowują jako ozdobę, tak martwe wzory ludzkiego zachowa-
370
Max Horkheimer
nia dziś jeszcze noszą znamię przemocy, którą władcy przeszłości zmuszeni byli stosować wobec siebie dla wzajemnego zgrania się. W dzisiejszym stanie społeczeństwa ślady te nabierają charakteru pojednawczego związanego z bez
celowością, lecz nadal jeszcze z powodzeniem dopasowują się do panujących
celów. Arystokrata, który ustępował rynek wewnętrzny kupcowi, próbował w
miejsce tego dokonywać dlań podboju rynku, zagranicznego. Arystokraci dzier żyli monopol bogów wojny w interesie businessmana dopóty, dopóki nowa tech nika wojenna nie wniosła nieuchronnych zmian. Dzierżyli go jeszcze nawet w czasach, gdy burżuazyjne normy, postawy i odruchy, takie jak oszczędność i
uczciwość, zaczęły dzielić już los arystokratycznych wzorców zachowania. Te ostatnie zawdzięczały swój nimb głównie wysiłkom klasy średniej zmierza jącym do nadania znaczenia swej pozycji przez gloryfikację poprzedników.
Ta solidarność z władcami przeszłości wypływa ze wspólnej postawy wobec resz ty społeczeństwa. Władza ma jawić się jako wieczna. Osobisty prestiż roś
nie, gdy funkcjonariusz klasy średniej, taki jak Napoleon Bonaparte, odnaj duje się w panteonie historii tuż obok innych wielkich władców 1 oprayców,
bez względu ną to, czy byli przyjaciółmi czy wrogami. W domach ludzie zamoż ni naśladują to, co nazywają stylem; w swych biurach dochowują wzorców
moralności businessu, jako że ich klasa nie może istnieć bez własnej dys
cypliny; przeciw zewnętrznym i wewnętrznym konkurentom i przeciw masom obra cają jednakże to, co w istocie wiąże ich z tradycją historyczną, mianowicie
integralne samozachowanie. Ten cel samozachowania może nawet wymagać śmierci jednostki, która ma być zachowana. Ofiara jest racjonalna, gdy staje się konieczna dla obrony
władzy państwa, które ze swej strony zdolne jest ubezpieczyć egzystencję tych, których ofiary żąda. Idea rozumu, nawet w jej nominalistycznej 1 oczysz
czonej formie, zawsze usprawiedliwiała ofiarę. W epoce heroicznej jednostka poświęcała swoje życie dla interesów i syipboli zbiorowości, która życie to chroniła. Własność była instytucją, która nasunęła jednostce myśl, iż coś
z jej egzystencji może pozostać po śmierci. W początkach zorganizowanego społeczeństwa własność trwała, gdy pokolenia przemijały. Monadyczna jednost ka znajdowała przetrwanie w dziedzictwie przekazywanym następnemu pokole niu. Przez swą spuściznę jednostka zapewniała sobie życie nawet po śmierci, jednakże nie zaprzeczała zasadzie samozachowania, jeśli poświęcała swoje życie dla państwa, którego prawa chroniły jej legat. Ofiara z życia okazy
wała się tedy aktem racjonalnym.
Racjonalność poświęcenia i samowyrzeczenia była jednakże zróżnicowana
w zależności od statusu
społecznego; zmniejszała się wraz ze zmniejszaniem
się stanu posiadania i dogodnych możliwości, aby stać się wreszcie przymu
sem.. Co się tyczy biednych, to zawsze było racjonalnym wspomóc rozum doczes ną i niebieską sprawiedliwością. Voltaire zgadza się, że rozum może zatrium fować wśród nobliwych ludzi, "ale canaille nie jest do tego stworzona"11.
"Nigdy nie zamierzaliśmy oświecać szewców i służących - pozostawiamy to apos tołom"11 12 - mówi. /
11 Voltaire: List do d'Alemberta, 4.II.1757. Oeuvres complètes. T. 39, s. 167. 12 Idem: List do d’Alemberta, 2.IX.1768. Oeuvres complètes. T.46, s. 112.
Kres rozumu
371
Wśród mas droga wiodąca od czyjegoś prywatnego interesu do Interesów
ochrony społeczeństwa była kręta i długa. W ich przypadku nie wchodziło w
rachubę racjonalne własnowolne wyrzeczenie się instynktów czy popędów. Gdyby grecki niewolnik lub kobieta przemówili i działali jak Sokrates, byliby
szaleńcami nie mędrcami. Sokrates - przez swą śmierć - wyniósł posłuszeńst
wo prawem ponad wszystko. W erze sumienia, którą zapoczątkował, racjonalność cechowała tych, którzy byli społecznie mniej lub batdziej niezależni.
Masy zwróciły się do religii, lecz to nie wpłynęło na zasadniczą racjo nalność samozachowania. Racjonalizm nie miał powodu skarżyć się na Lutra.
Nazwał on ro*um bestią i ladacznicą jedynie dlatego, że w jego czasach rozum nie był zdolny sam przez się do skłaniania jednostkiaby poskromiła swoje żądze. Religijna Reformacja przygotowywała ludzi do podporządkowania życia bardziej odległym celom. Miast^^oddania się chwili, byli oni nauczani obiek
tywności, konsekwencji i postępowania pragmatycznego. Człowiek otrzymywał więc nie tylko nowe siły w walce z losem, lecz także stawał się zdolny do
uwolnienia się od czasu do czasu od wszechmocnych mechanizmów samozacho
wania i bezpośredniej praktyczności. Takie pauzy na kontemplację nie mogły jednakże powstrzymać zapuszczania w sercach ludzi korzeni przez interesy
panującego porządku. Protestantyzm sprzyjał rozwojowi owej chłodnej racjo nalności, która jest tak charakterystyczna dla współczesnej jednostki. Był obrazoburczy i zerwał z fałszywym kultem rzeczy, lecz przez związanie z ro
dzącym się systemem ekonomicznym uczynił ludzi zależnymi od świata rzeczy nawet w większym jeszcze stopniu niż uprzednio. Gdy dawniej pracowali oni
dla zbawienia, to obecnie są zmuszeni pracować dla samej pracy, zyskiwać dla samego zysku, władać dla same} władzy. Cały świat został przekształcony w-zwykły "materiał". Jeśli nowy duch służył ludziom jako środek uśmierza
jący, tp w każdym razie o tyle, że łagodził operację chirurgiczną, przepi saną przez racjonalizm, której system industrialny dokonywał na ich ciałach i umysłach. Nie istniała inna droga od średniwiecznego warsztatu do taśmy
montażowej niźli przez przekształcenie przymusu zewnętrznego w przymus'sumie
nia. Formował on ową mechaniczną pracowitość i giętkie posłuszeństwo wymagane przez nową racjonalność. Teokratyczny irracjonalizm Kalwina objawił się
ostatecznie jako podstęp technokratycznego rozumu, który musiał ukształto wać swój ludzki materiał. Nędza i prawa o ubogich1"* nie wystarczały, aby
zapędzić ludzi do manufaktur wczesnej kapitalistycznej epoki. Nowy duch do pomógł uzupełnieniu presji zewnętrznych troską o żonę i dziecko, czemu w
rzeczywistości równoznaczna była moralna autonomia zamkniętego w sobie pod
miotu. Dziś, pod koniec tego procesu, który zapoczątkowały Odrodzenie i Reformacja, racjonalna forma samozachowania sprowadza się do ustawicznej
uległości czystej, która stała się indyferentna wobec wszelkiej politycznej
i religijnej treści. W faszyzmie autonomia jednostki przekształciła się w heteronomię. ’ Porządek totalitarny oznacza przeskok od pośrednich do bezpośrednich
form panowania, choć jeszcze zachowuje system własności prywatnej. Narodowi 13 Ustawodawstwo rozwinięte pod koniec XVI w. w Anglii określające postępowa nie wobec ludzi pozostających bez stałych źródeł utrzymania, którzy we wczesnej fazie kapitalizmu stanowili znaczny procent ludności./Przyp.tłum./.
372
Max Horkheimer
socjaliści nie pojawiają się poza.prawem trendów ekonomicznych. Gangsterską teorię narodowego socjalizmu trzeba brać daleko poważniej niż to czynią ci,
którzy sądzą, że przywróci się normalny stan rzeczy, gdy tylko usunie się wrzód. Władza w Niemczech nie została przywłaszczona przez gangsterów, któ
rzy wtargnęli siłą nie wiadomo skąd; w istocie to samo panowanie społeczne podsuwało gangsterowi władzę na mocy własnej zasady ekonomicznej. W epoce
wolnej ekonomiki przemysłowej, gdy żadne z wielu zdecentralizowanych przed siębiorstw nie było dość potężne, aby nie układać się z innymi, impuls samozachowania był ograniczony przez wzory humanitas. Monopolizm zniósł te
ograniczenia i sprowadził panowanie społeczne na powrót do jego prawdziwej zasady, działającej zawsze tam, gdzie tylko ludzka forma panowania pozosta
wiała jakieś furtki do postaci nieludzkiej - w gangach i klikach wielkich miast. Nie znali oni innego prawa niż karność, niezbędna, aby mogli grabić swych klientów. Rajfurzy, kondotierzy, panowie ziemscy i gildie zawsze chro
nili, a jednocześnie wyzyskiwali'swych klientów. Ochrona jest archetypem
panowania. Po Interludium w postaci liberalizmu ekonomiczne tendencje w
Europie rozwijały się w kierunku nowego i totalnego protekcjonizmu. Jedynie wielkie kartele przetrwały konkurencję. Były one dość silne, aby zniszczyć
podział władz oraz sieć poręczeń i praw. Monopole i ich ustrój stanowiły nieprzeniknioną dżunglę dla mas. Ogrom i różnorodność przedsięwzięć zwycięs-
•
kich klik, których wszechobejmujący charakter ciągle jeszcze odróżnia je od zwykłego gangsterstwa, dają w wyniku, z jednej strony, dalekosiężne planowa
nie, z drugiej zaś, atak na rodzaj ludzki jako taki. Jest to nieuchronny
rezultat rozwoju ekonomicznego jako takiego. Te same mechanizmy socjologicz ne stosują się do monopolu 1 gangu miejskiego. Ten ostatni dzielił przedtem
łupy z innymi gangami tej samej branży, lecz rozwój środków łączności i postępująca centralizacja policji uniemożliwiły dalsze działanie metodą
drobnych łapówek i zaciągania nowych ludzi pod broń. Banda została zmuszona do zmechanizowania swojego businessu i podjęcia kosztownego zadania związa
nia go z wielkimi organizacjami politycznymi. Inwestycje takie są opłacalne jedynie wtedy, gdy nie trzeba dzielić łupów, w gangu kartelizacja potwier
dza się sama. Gangi w miastach i w całym kraju zmierzają.nieuchronnie do
zjednoczenia, chyba że policji udaje się w porę wyplenić je. Zbadanie takiego skrajnego zjawiska jak gangsterstwo może dostarczyć użytecznych porównań
dla zrozumienia pewnych rozwojowych tandencji współczesnego społeczeństwa. Gdy tylko skoncentrowana potęga wielkiej własności osiąga pewien punkt kry tyczny, walka przenosi się na szerszą płaszczyznę 1 staje się - pod ciśnie
niem wielkich inwestycji wymaganych przez postęp techniczny - walką o pod
bój świata przerywaną jedynie w okresach nietrwałych kompromisów. Od tej chwi
li różnice celów i ideałów występujące w hierarchii władzy ustępują przed różnicami w stopniu przyporządkowania. Elites muszą pilnować, nawet wbrew własnej woli, aby w porządku społecznym wszystko było sztywno koordynowane.
W społeczeństwie totalitarnym tym, co stanowi o obsadzeniu wszelkich stano
wisk, jest lojalność, czy to będzie chodziło o wybór dyrektora prowincjonal nej fabryki, czy głowy marionetkowego rządu. Obok wydajności, pewne inne ja kości ludzkie odzyskują godność, w szczególności takie, jak trzymanie się
możnych za wszelką cenę. Dla trustów istnieją tylko funkcjonariusze. Ten, kto
Kres rozumu
373
zasługuje na swą pracę, nie może okazać ani śladu tego, co zniszczyła samo
krytyka rozumu. Musi on uosabiać - samozachowawczą zasadę całości, która stała się tożsama z unicestwieniem człowieczeństwa. U początków historii współczes nego gangsteryzmu stoją Inkwizytorzy, u jej kresu przywódcy faszystowscy.
Ich zausznicy, żyjąc ciągle pod groźbą katastrofy, muszą reagować poprawnie, póki nie padną ofiarą racjonalnej reguły, iź nic nie może trwać wiecznie.
Dzisiejsza wzgarda dla rozumu nie rozciąga się na zachowanie celowe.
Termin "umysł", o tyle, o ile określa on pewną zdolność intelektualną czy zasadę przedmiotową, okazuje się słowem pozbawionym sensu, jeśli nie oznacza uzgadniania środków i celów. Destrukcja racjonalistycznego dogmatyzmu na
drodze samokrytyki rozumu, dokonana przez ciągle żywe w filozofii tendencje
nominalistyczne, została teraz potwierdzona przez rzeczywistość historyczną.
Sama zasada indywidualności, z którą była związana idea autonomii, nie prze trwała procesu industrializacji. Rozum zdegenerował się, ponieważ był ide
ologiczną projekcją fałszywej ogólności» co teraz dowodzi, że autonomia podmiotu była Iluzją. Upadek rozumu i upadek indywidualności są tym samym. "Ego jest nie do ocalenia"
i impuls samozachowania utracił swą "jaźń".
Dla kogo jeszcze może mieć sens jakieś działanie, jeśli jednostka biologiczna nie ma już odtąd świadomości siebie samej jako całości tożsamej? Tożsamość
ciała na rozmaitych etapach życia jest w najlepszym razie problematyczna. Jedność indywidualnego życia ma charakter raczej społeczny niż przyrodniczy.
Gdy mechanizmy społeczne, które stanowią o tej jedności, ulegają osłabieniu, jak to się dzieje dziś, wówczas indywidualna troska o przetrwanie własne zmienia swój sens. To, co poprzednio służyło pobudzaniu rozwoju człowieka: radość poznania, przeżycia pamięci i wybieganie w przyszłość, upodobanie w sobie i innych, bak narcyzm, jak 1 miłość - wszystko to traci swój sens.
Nie zostaje ani sumienie, ani egoizm. Prawo moralne staje się niewystarczają ce dla tych, którzy mają go przestrzegać, zaś autorytet, który dotąd miało, zniknął. Moralność musiała zaginąć, gdyż nie odpowiadała własnej zasadzie.
Rościła sobie niezależność od empirycznych indywiduów, bezwarunkową ogól
ność. Lecz jej forma ogólna sankcjonowała antagonizmy pomiędzy jednostkami 1 tyranię wobec ludzi i przyrody. Próżna jest nadzieja, że w lepszych czasach
ludzie powrócą do moralności. Ale nawet w faszyzmie pozostały wśród ludzi jej
ślady; i są one co najmniej wolne od rzekomej pozytywności. Moralność przetrwała w tej mierze, w jakiej ludzie zdają sobie sprawę z tego, że rze
czywistość, której się poddają, nię jest dobra. Nietzsche obwieścił śmierć moralności; psychologia współczesna poświęciła się badaniu jej. Psychoanali za, jako zmodyfikowana forma współczesnego sceptycyzmu, odniosła zwycięst
wo nad prawem moralnym przez odkrycie go na nowo i zdemaskowanie obecności ojca w Super-Ego. Jednakże psychologia ta była "sową Mlnerwy", która wyle
ciała, gdy mroki nocy już zapadały nad całą dziedziną życia prywatnego. Ojciec może sobie jeszcze władać Super-Ego, lecz dziecko dawno już 'je obna żyło, wraz z ego i charakterem. Dziś dziecko naśladuje tylko czyny i osiąg
nięcia; uznaje nie idee, lecz fakty.
14 Ernst Mach: Contributions to the Analysis of the Sensations. Tłum. C.M. Wllllams. Chicago 1897, s. 20.
374
Max Horkhelmer
Wraz ze zniknięciem niezależnych podmiotów ekonomicznych, znika podmiot
jako taki. Nie jest on już syntetyczną całością; stało się dlaň bezsensowne troszczyć się o jakąś odległą przyszłość, czy myśleć o swoich spadkobiercach.
W dzisiejszych czasach jednostka ma jedynie krótkoterminowe możliwości. Gdy bezpieczna własność znika jako cel zabiegów, znika też wewnętrzny związek
pomiędzy doświadczeniami jednostki. Troska o własność w warunkach zorganizo wanej konkurencji i zgodnie z zasadą prawa zawsze stanowiła o ego. Niewolni
cy i nędzarze nie mają indywidualności. "Przesłanka wszelkiego mojego działa
nia w świecie zmysłowym może istnieć jedynie jako część tego zmysłowego świa ta, gdy żyję wśród innych wolnych istot. Ta określona część świata /.../ zwa na jest /.../ moją własnością"1516 . .W.pojęciu ego mieści się to, iż "musi /ono/
także chcieć zaistnienia pewnego przyszłego stanu, który wynikał będzie ze stanu obecnego. Zgodnie z prawem, któremu podporządkuje swój akt przyczynowości"1^. Własność i uregulowane funkcjonowanie stosunków własności były nieodłączne od wyobrażenia własnej przeszłości i przyszłości człowieka. Dziś indywidualne ego zostało wchłonięte przez pseudo-ego totalitarnego planowa
nia. Nawet ci, którzy sporządzają totalitarny plan, mimo że i dlatego, że roz porządzają tak olbrzymią masą ludzi i kapitałów, mają tak samo niewiele auto
nomii, jak ci, których kontrolują. Ci ostatni zorganizowani są w najrozmait sze grupy, w których jednostka jest tylko elementem bez samodzielnego zna czenia. Jeśli chce przetrwać, musi pracować jako ćzęść jąkiegoś zespołu,
zawsze ochocza i fachowa, czy będzie działała w przemyśle, rolnictwie, czy w
sporcie. W każdym obozie musi ona bronić swej fizycznej egzystencji, swej pracy, pożywienia i miejsca do spania, musi zadawać i przyjmować kuksańce i ciosy i podporządkowywać się najostrzejszej dyscyplinie. Odpowiedzialność
dalekosiężnego planowania dla siebie i rodziny ustąpiła miejsca zdolności do przystosowania się do mechanicznych zadań chwili. Jednostka sama się
powściąga. Bez marzenia ni historii, zawsze czujna i w gotowości, zawsze nastawiona na jakiś bezpośredni, praktyczny cel. Jej życie rozpada się na sekwencję danych, z góry pasujących do kwestionariuszy, na które musi odpo
wiadać. Słowo mówione traktuje jedynie'jako środek informacji, orientacji i rozkazu. Semantyczny rozbiór języka na system znaków, tak. jak to czyni się we współczesnej logistyce, wykracza poza dziedzinę logiki.. Są to jedynie
wnioski ze stanu rzeczy, który poddaje język władzy monopolu. Aby być akcep towanymi, ludzie muszą brzmieć jak tony radia, filmu i prasy. Dlatego też w
istocie nikt już nie zdaje się samodzielnie tworzyć własnego życia i każdy
jest w masie społecznej podejrzanym. Każdy potrzebuje ciągłego alibi. Jed nostka nie ma już przyszłości, o którą by się troszczyła; musi ona jedynie
być gotowa do przystosowania się, wykonywania poleceń, przekładania dźwig ni, czynienia różnych rzeczy, które są zawsze*te same. Podstawową komórką spo łeczną nie jest już rodzina, lecz zatomizowana jednostka, zaś jej walka o życie jest determinacją, aby nie dać się w jakimkolwiek momencie unicestwić w
świecie aparatów, silników i dźwigni.
15 J.G. Fichte: The Science of Ethics. Tłum. A.E. Kroeger. New York 1897, s. 308. 16 Idem: The Science of Rights. Tłum. A.E. Kroeger. London 1889, s. 167.
Kres rozumu
375
Siła mięśni nie jest najważniejsza, lecz dostatecznie ważna. W dużej mie
rze nie jest ona już darem natury. Jestoona produktem podziału pracy, czymś koniecznym do produkcji i dostarczanym przez całą warstwę społeczną, której
nie pozostawiono żadnej innej racji istnienia jak właśnie dostarczanie siły roboczej. Ci spośród tej warstwy podporządkowanej, którzy wyróżniają się
brutalną siłą doświadczają tej przykrej prawdy, iż wół, który tratuje zbo że, jest zawsze kiełznany. Kultura była wysiłkiem poskramiania tego elementu
brutalności zawartego w zasadzie siły cielesnej. Poskramianie takie jednakże zasłaniało fakt, że wysiłek fizyczny jest jądrem pracy. Wiązała się z tym także gloryfikacja siły materialnej w ideologii, wyrażana w panegirykach na
cześć wszelkich gatunków wielkości - tak gigantów intelektualnych, jak i her kulesów z jarmarków wiejskich, w formie monstrualnej w wagnerowskim "Gesamt
kunstwerk*. Dziś zasłona ideologiczna uniosła się i zasada siły fizycznej została otwarcie wysunięta na czoło w formie metod silnej ręki i czystek. Jednakże współczesne jednostki potrzebują bardziej obecności umysłu niż
muskułów, tym, co się liczy, jest szybka reakcja, odpowiednio do rodzajów maszyny: technicznej, atletycznej, politycznej. Przedtem ludzie byli zwykłym dodatkiem do maszyny, dźiś są dodatkiem samym w sobie. Myśl refleksyjna i
teoria utraciły swój sens w walce o samozachowanfce. Pięćdziesiąt lat temu znajomość psychologii, zręczna argumentacja, przewidywanie w businessie były
jeszcze narzędziami postępu w społeczeństwie. Przed zmechanizowaniem się
urzędu nawet kasjer musiał używać nie tylko swej technicznej sprawności, lecz także intelektu. Wraz z całkowitym wcieleniem przedsiębiorstwa w królestwo
monopolu, przekonywanie racjonalne traci swą moc. Nosi ono piętna owego tar gowania się, w służbie którego było dawniej używane, a które zwycięski mono
pol uczynił zbędnym. Nieufność, jaką wieśniacy i dzieci okazują osobom elokwentnym, przechowuje wyobrażenie tej niesprawiedliwości, która czyniła język
sługą zysku. Za dzisiejszą niemotę ludzi trzeba przede wszystkim winić sam
język, który był kiedyś przeciw nim nazbyt wymowny. Dziś człowiek potrzebuje’wiedzy faktualnej, automatycznej zdolności do poprawnego reagowania, a nie potrzebuje owej spokojnej umiejętności roz
ważenia rozmaitych możliwości, która zakłada wolność i swobodę wyboru. Wolność, którą rynek dawał producentom, konsumentom, oraz ich wielorakim pośrednikom, jakkolwiek by była abstrakcyjna i zwodnicza, dopuszczała przy
najmniej pewien zakres namysłu. W aparacie monopolistycznym nikt nie ma tego czasu i pola do namysłu. Każdy musi odpowiedać szybko, reagować błyskawicz nie. W systemie planowania totalitarnego ludzie pozostają we władzy środków
produkcji bardziej nawet niż to się działo w systemie rynkowym. Brak wydajnoś ci jest grzechem głównym. Krótki okres czasu wolnego, który pozostaje ludziom
jeszcze w ich codziennym życiu, jest teraz chroniony przed roztrwonieniem. Niebezpieczeństwo, że przerodzi się on w próżniactwo, stan zawsze tak bardzo pogardzany przez industrię, jest odsunięte. Od Kartezjusza filozofia była jednym wielkim wysiłkiem umiejscowienia się jako nauka w służbie panującego
typu produkcji; wysiłkiem, któremu sprzeciwiali się jedynie bardzo nieliczni myśliciele. Wraz ze zniesieniem otium i ego przestaje istnieć jakiekolwiek nie zależne myślenie. Atomy społeczne, choć mogą jeszcze wzdychać do wyzwolenia,
utraciły zmysł spekulatywny, w złym czy dobrym sensie tego słowa. Perspektywy
376
Max Horkheimer
dla filozofii są mroczne. Bez otium myślenie filozoficzne nie jest możliwe,
nie można go sobie wyobrazić ani zrozumieć. W tej sytuacji dyskutujący styl tradycyjnej filozofii jawi się jako bezradna i czcza gadanina. Fenomenologia próbowała, dość paradoksalnie, wypracować na gwałt sposób myślenia bezdysku
syjnego, lecz jej dziedzictwo przejął pozytywizm, w którym zresztą ta filo zofia ma źródła. Usunął on refleksją z filozofii i zredukował tą ostatnią do
poziomu techniki porządkowania r na drodze reprodukcji i syntetyzacji - sta
nów faktycznych świata zmysłów. W pozytywizmie rozum ratuje siebie za pomo cą samolikwidacji. Wraz z upadkiem ego i związanego z nim rozumu refleksyjnego, stosunki ludzkie zmierzają do punktu, w którym panowanie ekonomii nad wszystkimi
wiąziami osobowymi, powszechna władza towaru nad całością życia, przekształ ca sią w nową, niczym nie maskowaną, formą nakazu i posłuszeństwa. Nie wsparte już przez drobną własność, szkoła i dom tracą swą wychowawczą funkcją przy gotowywania ludzi do życia w społeczeństwie. Życie i ćwiczenie staje sią tym
samym, jak w przypadku służby wojskowej. W szkole hierarchia sportu i gim nastyki blerze górą nad hierarchią klasy szkolnej, która zresztą nigdy nie była przez dzieci szczerze zaakceptowana. Sprawdzalny autorytet nauczycie la spada na rzecz bezwarunkowego i anonimowego, lecz wszechobecnego autory tetu, którego wymagania mają dziś pierwszeństwo. Jest to autorytet wszech
mocnych wzorców społeczeństwa masowego. Cechy, które potrzebne są dziecku w tym społeczeństwie, narzuca mu zbiorowość klasy szkolnej, zaś ta ostatnia jest niczym innym jak wycinkiem ściśle zorganizowanego społeczeństwa w ogó le. Nauczyciel ma wybór pomiądzy zdobywaniem sobie przychylności uczniów,
w razie potrzeby nawet przez szorstkość, a groźbą bycia wyśmianym. Wobec umie jętności, jakie są dziś wymagane od jednostki, program nauki ma dziś war
tość służebną. Dzieci uczą sią szybko znajomości od podszewki samochodu i
radia. Rodzą sią z tą wiedzą, która nie różni się zasadniczo od znajomości najbardziej skomplikowanej maszyny i mogą obejść się bez nauki. Fizyka szkolna jest przestarzała w dwojakim sensie: jest ona tak samo odległa od
matematycznych wniosków teorii względności i teorii kwantowej /które dawno
przekroczyły granice'przedstawienia/, jak od sprawności praktycznej, która jedynie liczy się.dla ucznia. Nauczyciel nie potrafi pośredniczyć pomiędzy
dziedzinami teorii i praktyki, jako, że przejście od praktycznej obserwacji do teorii nie jest już rozpoznawalne. Najczystsza teoria jest ciągle rodzajem
ślepej techniki, podobnie jak czynność naprawcza. Obie są rzeczą zwykłej wprawy, pierwsza w pracy naukowej, druga- - w warsztacie. Trudności, których doświadcza fizyk teoretyczny, gdy ma przejść od swych matematycznych syntez
różnych dziedzin pojęciowych do świata przedmiotów, są mniej więcej tego samego rodzaju, co niezdolność większości zręcznych mechaników do przejścia od manipulacji przy motorze do zasad jego działania. Wiedza fizyczna roz szczepia się na wiedzę o manipulacji i wiedzę dziedzinową, przy czym roz szczepienie to, płynące z podziału pracy, wpływa na stosunek studentów do
wiedzy jako takiej. Badanie sensów zostaje zastąpione przez znajomość funkcji. Animistyczne residua teorii zostają wyeliminowane i zwycięstwo to oznacza
równocześnie sacrificium intellectus. Praktyka techniczna może się obejść bez fizyki, podobnie jak gwiazda filmowa może się obejść bez terminowania w zawo-
Kres rozumu
377
Azie, zaś faszystowski mąż stanu bez nauki. Wychowanie nie jest już proce
sem zachodzącym pomiędzy jednostkami, jak to działo się wtedy, gdy ojciec przygotowywał syna do przejęcia własności, zaś nauczyciel wspierał go w tym. Dzisiejsze wychowanie jest prowadzone bezpośrednio przez społeczeństwo i
dokonuje się poza plecami rodziny.
Dzieciństwo staje się szczególnym zjawiskiem historycznym. Chrzęścijaństwo zrodziło ideę dzieciństwa przez gloryfikację tego', co słabe, zaś rodzina
burżuazyjna wcielała niekiedy tę ideę w życie. Jednakże w epoce chrześci
jaństwa aż po Oświecenie rozum działał na dziecko jako siła zewnętrznego przymusu do walki o przetrwanie, miażdżąca wszystko, co nie potrafiło się
obronić. Rzeźba i malarstwo wieków średnich, które nie rozróżniały pomiędzy istotami fizycznie i społecznie podrzędnymi, odsłaniały sekret ordo 1 hie
rarchii, mianowicie, kto kogo mógł bić bezkarnie. Dzieci, które w świecie
chrześcijańskim cierpiały tortury piekła, zostały w świecie oświeceniowym nagrodzone chrześcijańskim rajem. Szczęśliwość będzie ich udziałem, albowiem
zostały wybrane na symbol niewinności. W swym uwielbieniu dzieci oświecony businessman XIX wieku mógł opłakiwać swą utraconą religię bez stawania się
zabobonnym. Dzieci symbolizowały zarówno Złoty Wiek, jak i obiecującą
przyszłość. Racjonalistyczne społeczeństwo dawało dzieciom legendy i baśnie,
aby powracały one w postaci nadziei do pozbawionych złudzeń starszych. Ci ostatni kreowali idyllę dzieciństwa, ażeby pomiędzy ostrzami trzeźwej wiedzy
i ideologii umknąć dylematowi, którego - w obliczu nieustannie zagrażających wstrząsów społecznych - nie potrafili rozwiązać. Ideał dziecka odzwiercie dlał to sendo w łonie fałszu, które utrzymywało podległą masę populacji w
ordynku, mianowicie utopię wiecznej szczęśliwości. Utopia ta była miejscem ostatniego schronienia dla ideałów religijnych owych czasów, w których sami burżua należeli jeszcze do podległych.
Dziś mogą oni obejść się bez tej utopii. W społeczeństwie monopoli dzie ciństwo i dojrzewanie stały się zwykłymi procesami biologicznymi. Pokwitanie
nie jest już przełomem, dziecko wkracza w dorosłość, gdy tylko zaczyna cho
dzić, zaś dorosłość w zasadzie zawsze pozostaje ta sama. Rozwój przestaje
istnieć. W czasach rozkwitu rodziny ojciec reprezentował wobec dziecka auto
rytet społeczeństwa, zaś dojrzewanie stanowiło nieuchronny konflikt między tym dwojgiem. Aliści dzisiaj dziecko natychmiast staje oko w oko ze społe
czeństwem i ów konflikt jest przesądzony jeszcze nim się pojawi. Świat tak jest spętany przez potęgę tego, co jest, oraz przez wysiłki przystosowa nia się doń, że młodzieńczy bunt - wymierzony kiedyś w ojca, ponieważ jego
czyny przeczyły jego własnej ideologii - nie może już się narodzić. Proces, który znieczula ludzi przez łamanie ich indywidualności - proces świadomie i planowo realizowany w różnych obozach faszyzmu - zachodzi w nich milcząco i mechanicznie wszędzie w warunkach kultury masowej: wszystko jest przesądzo
ne już w tak wczesnym wieku, kiedy dzieci osiągają poziom świadomości. Od Freuda stosunek pomiędzy ojcem 1 synem został odwrócony. Dziś gwałtownie zmieniające się społeczeństwo, które wydaje wyrok na to, co stare, reprezen
towane jest nie przez ojca, lecz przez dziecko. Dziecko, nie ojciec, repre-
zentuje rzeczywistość. Strach, jaki budzi w rodzicach młodzież Hitlerjugend,
jest właśnie jednoznacznym politycznym przejawem powszechnego stanu rzeczy. Ten nowy stosunek odciska się nawet na najwcześniejszych latach życia, pod
378
Max Horkheimer
czas których kształtuje się - jak się mniema - obraz ojca i super-ego.
Psychologicznie rzecz biorąc, ojciec nie jest reprezentowany przez inną jed nostkę, lecz zastąpiony przez świat rzeczy i przez tłum, z którym chłopiec
jest związany. Usunięcie konfliktu między jednostką i społeczeństwem wpływa także na
miłość. Wraz z upadkiem autorytetu ojca znika niebezpieczeństwo katastrofal nych konfliktów z rodziną. Jednakże rozpalały one żywioły. Dziś seks z daje
się być wyemancypowany, a jednak ucisk trwa nadal. Społeczne organizowanie stosunków pomiędzy płciami już zaszło daleko, zanim jeszcze uwieńczyła ten
proces eugenika rasowa; wyrażała go owa zestandaryzowana normalność rządząca we wszystkich sferach kultury masowej. Nauka uprzedmiotowiała seks, aż stał
się on podatny na manipulację. W swej nieludzkiej trzeźwości kantowska de finicja małżeństwa jako kontraktu zawieranego w celu wzajemnego posiadania
organów płciowych stanowiła oskarżenie nieludzkich przywilejów seksualnych
z pozycji norm prawa naturalnego.- W XIX.wieku definicja ta wsparła praktykę
dyktowaną przez mężczyzn. We współczesnym społeczeństwie masowym obie płci są zrównane o tyle, że obie widęą swą płeć jako pewną rzecz, którą rozporzą
dzają bez iluzji. Dziewczęta starają się wypaść jak najlepiej we współzawod
nictwie z innymi dziewczętami, przy czym w ich oczach flirt podnosi prestiż raczej niż przyszłą przyjemność. Wraz z Kantem traktują one płeć jako pewną
własność posiadającą wartość wymienną. Wedekind domagał ęię niegdyś wolności prostytucji, ponieważ sądził, że kobiety mogą sprostać męskiemu społeczeństwu
wyłącznie przez świadome użycie swego jedynego monopolu. Współczesna dziew czyna jednakże zdobywa swobodę przez korzystanie z patriarchalnego tabu,
które poniża ją przez wyniesienie na piedestał. Seks traci swą władzę nad ludźmi. Jest "włączany" i "wyłączany" odpowiednio do wymogów sytuacji. Ludzie
nie zatracają się już w nim, miłość nie panuje już nad nimi, ani nie ośle pia ich. Pod rządami narodowego socjalizmu stosunek pózamałżeński stał się jedną z czynności popieranych przez państwo jako społecznie użyteczne
formy pracy. Miłość jest organizowana przez państwo. Dla dobrych czasów
dzieci kształcone były jako przyszli spadkobiercy; dla złych czasów jako przyszli żywiciele swych rodziców; w faszyzmie są one produkowane pod patro
natem państwa i dostarczane mu jako rodzaj podatku, jeśli można jeszcze mó
wić o podatku w społeczeństwie, w którym jedna grupa potentatów eksploatuje całą resztę ludności. Podatki mają w faszyzmie pewien oczywisty sens. Od
strony własności prywatnej służą one przyspieszeniu procesu centralizacji i niszczeniu słabszych konkurentów. Od strony mas ich forma pieniężna staje się
zrozumiała i stanowi wyraz harówki w służbie władzy. Częścią harówki tej
jest trud porodu. W narodowym socjalizmie odmowa dziewczyny ofiarowania sie
bie mężczyznom w mundurach uważana jest za coś tak niestosownego, jak nieg dyś łatwe oddanie się. W Niemczech wizerunek Najświętszej Marii Panny nigdy nie zastąpił archaicznego kultu kobiety. Pod powierzchnią cywilizacji chrześ cijańskiej nigdy nie wygasły całkowicie pozostałości stosunków matriarchalnych. Siady te zawsze dochodziły do głosu w powszechnej niechęci do starej
panny, jak i w wyrażanej w niemieckich Lieder nabożnej czci dla porzuconej kochanki, na długo przedtem, nim narodowy socjalizm wyklął obyczajność i
pochwalił nieślubne macierzyństwo. Lecz ascetyczna szczęśliwość chrzęścijańs-
Kres rozumu
379
klej dziewicy nieporównanie przekraczała rozkosz, autoryzowaną dziś przez
narodowosocjalistyczny reżim i dokarmianą reminiscencjami z zamierzchłej przeszłości. Narodowosocjalistyczny reżim racjonalizuje mityczną przeszłość, którą jakoby przechowuje; racjonalizuje nazywając ją po imieniu i mobilizu jąc w interesie wielkiego przemysłu. Tam, gdzie owo archaiczne dziedzictwo
nie rozsadziło chrześcijańskiej formy i nie nabierało tauteńskich rysów,
nadawało ono filozofii i muzyce niemieckiej ich specyficzny koloryt. Mitolo gia w narodowym socjalizmie nie jest zwykłym oszustwem, lecz rzutem światła na ową przechowywaną mitologię likwidującym ją zarazem. Narodowy socjalizm
załatwił się więc w kilka lat z czymś, czego osiągnięcie zabrało innym cy
wilizacjom stulecia.
Swoboda seksualna zalecana przez politykę populacyjną nie leczy niepo kojów świata seksualnych tabu, lecz wyraża zwykłą pogardę dla miłości. Mi
łość jest nieprzejednanym wrogiem obowiązującej racjonalności, ponieważ ko
chankowie nie zachowują i nie chronią ani siebie, ani zbiorowości. Poświęca ją się sobie bez pamięci: to dlatego ściągają na siebie gniew. Romeo i Julia
umarli w konflikcie ze społeczeństwem, z tym, co to społeczeństwo głosiło. Bezwarunkowym wzajemnym oddaniem poświadczyli oni wolność jednostki przeciw
dominium świata rzeczy. Ci, którzy "plamią rasę" w narodowosocjalistycznych
Niemczech, pozostają wierni życiu i śmierci tych kochanków, w nieludzkim
świecie narodowego socjalizmu, który zastrzega miano bohatera dla tych niegłu-
pich, lecz otumanionych młodych ludzi, którzy w poczęciu, narodzinach i śmierci są tylko ofiarami monstrualnej polityki ludnościowej, "zbrodnia prze
ciw rasie" wskrzesza to, co niegdyś zwane było bohaterstwem, mianowicie,
wierność bez rachub na przyszłość i racji. Smutna schadzka tych, którzy nie r
potrafią się zmienić, ślepa jest na racjonalność wokół triumfującą. Świta nie, o którym SS-mani zaskakują nieostrożnych, oświetla potworność, jaką
stał się rozum - przebiegłość, spryt, gotowość do uderzenia. Zaskoczeni ko
chankowie nie szli w nogę ze społeczeństwem 1 dlatego nie mogą liczyć na jego pobłażliwość w tym zoptymalizowanym świecie. Ich agonia w obozie kon centracyjnym, którą przebiegli poplecznicy Trzeciej Rzeszy uważają za słusz
ną karę właśnie dlatego, że owi skazańcy nie byli ani rozsądni, ani przebieg
li, obnaża Istotę faszystowskiej emancypacji płci i egzystencji koncesjono
wanej, którą ona za sobą pociąga. To, co jest dozwolone jako zdrowy seksu alizm, stanowi wyraz tej samej okrutnej racjonalności, która urządza polowa
nia na miłość. To, co faszyzm robi z ofiarami, które bierze na cei swej nieograniczonej władzy, zdaje się przeczyć wszelkiemu rozsądkowi. Zadawane im tortury prze
kraczają zdolność rozumienia i wyobraźnię; gdy myśl próbuje pojąć ten czyn,
zastyga ze zgrozy i bezsilności. Nowy porządek przeczy rozumowi tak zasad
niczo, że rozum nie ośmiela się weń wątpić. Znika nawet świadomość ucisku. Im większa staje się koncentracja władzy i bezradność jednostki, tym trudniej
jest tej ostatniej przeniknąć leżące w człowieku źródła własnej niedoli. Zużyta maska pieniądza została zastąpiona prz^z maskę techniki. Centrali zacja produkcji, którą technika uczyni konieczną, skrywa świadomą zmowę jej
liderów. Bardziej niż kiedykolwiek kryzysy przybierają pozór naturalnych i nieuchronnych zjawisk i grożą zniszczeniem całych ludów na kontynentach
380
Max Horkheimer
plądrowanych w poszukiwaniu dalszych rezerw. Rozmiary tego procesu są tak dalece nadludzkie, że nawet wyobraźnia, która oparła się kalectwu masowej
kultury, waha się przed wywodzeniem tego stanu rzeczy ze źródeł społecznych. Niesprawiedliwość nigdy nie była przyjmowana bardziej ślepo, jako do pust ponadludzkiego fatum, niż pod magiczną władzą faszyzmu, dziś, gdy
wszyscy gadają o przebudowie społeczeństwa. Nadzieja przygasła pod świadomoś
cią powszechnego przeznaczenia. Każdy czuje, że jego praca podtrzymuje dia
belską maszynerię, od której potrafi wprawdzie wyłudzić dość czasu do życia, lecz czasu, który następnie nadál trwoni uczestnicząc w tej maszynerii.
Tak oto żyje - mistrz w manipulowaniu każdą sytuacją i niezrozumieniu żad nej, szydzący ze śmierci, a jednak uciekający przed nią. Dla ludzi ery burżuazyjnej życie jednostkowe miało niezmienną wagę, ponieważ śmierć oznacza
ła katastrofę absolutną. Hamletowska strofa - "reszta jest milczeniem", bo śmierć pociąga za sobą niepamięć - wskazuje poniekąd .ia źródła ego. Faszyzm
rozbija tę fundamentalną zasadę. -Uderza on w to, co chwiejne - w jednostkę, ucząc ją strachu przed czymś gorszym niż śmierć. Strach sięga dalej niż
tożsamość jej świadomości. Jednostka musi porzucić ego i jakoś się bez niego obejść. Pod panowaniem faszyzmu przedmioty organizacji zostają jako podmio
ty zdezorganizowane. Tracą one charakter tożsamościowy i są równocześnie na zistowskie 1 antynazistowskie, przekonane i sceptyczne, odważne i tchórzli
we, bystre i tępe. Wyrzekły się wszelkiej konsekwencji. Qwa niekonsekwencja, w której zniknęło ego, jest jedyną postawą adekwatną do rzeczywistości, którą określa nie tak zwany plan, lecz obozy koncentracyjne. Metoda tego
obłędu polega na wykazywaniu ludziom, że są dokładnie tak samo rozbici, jak ci w obozach koncentracyjnych. W ten to sposób umacnia się wspólnota rasowa. Z obozów wychodzą ludzie, którzy przejęli żargon swych nadzorców; z zimnym
wyrachowaniem i straceńczym pogodzeniem się /niejako cena ich przeżycia/ opowiadają swoją historię, tak jak gdyby nie mogło być inaczej niż było,
utrzymując, że w końcu nie byli traktowani tak źle. Ci zaś, którzy nie zos tali jeszcze wsadzeni do więzienia, zachowują się tak, jakby już byli tortu
rowani. Przyznają się do wszystkiego.
drugiej strony, mordercy przejęli
język berlińskiego klubu nocnego i sklepu z odzieżą. Sferą handlu i intere
su zachowuje rzeczywistość jedynie w walkach i transakcjach pomiędzy kapita nami przemysłu i leży poza polem widzenia małego człowieka, ba, nawet wielkie
go człowieka. Jakoż język mentalności rynkowej, żydowski slang, żargon sprze
dawców i kupców, którzy od dawna są w poniżeniu, przetrwał na wargach ich pogromców. Jest to język porozumiewawczego mrugnięcia, chytrych aluzji,
zmowy w oszustwie. Naziści nazywają bankructwo "Pleite", ten kto działa pochopnie jest "maschugge", zaś antysemicka piosenka mówi, że Amerykanie
nie mają pojęcia "was sich tut". Prowokatorzy usprawiedliwiają pogrom powia
dając, że znowu z Żydami nie wszystko było całkiem "koscher". Osiąganie celu sprytnymi środkami jest sekretnym ideałem 1 nawet SA-manl zazdroszczą Żydom
tych mózgów, które rozstrzaskują. Wyobrażają sobie, że żydowski spryt, któ ry starają się naśladować, czerpany jest z prawdy, której muszą się wyprzeć i zniszczyć. Jeśli, prawda ta została raz na zawsze odrzucona, a ludzie wybra
li totalne przystosowanie się, jeśli rozum zostaje bez skrupułów oczyszczo ny z wszelkiej moralności i wyniesiony ponad wszystko, nikt nie może pozosta
Kres rozumu
381
wać z boku i przyglądać się. Istnienie jednego jedynego "nierozsądnego"
człowieka rzuca światło na hańbę całego narodu. Jego egzystencja świadczy o względności owego radykalnego systemu samopowielania, który został uznany za absolutny. Jeśli wszelki przesąd został zniesiony tak dalece, że pozostaje tylko przesąd, żaden uparty człowiek nie może się błąkać i szukać szczęścia gdziekolwiek poza nieubłaganym postępem. Nienawiść do Żydów,
przypominającą żądzę mordu szaleńca, wywołuje ich niezrozumiała wiara w Bo
ga, który zawsze ich opuszcza, oraz bezwarunkowy rygoryzm zasady, której przestrzegają nawet nieświadomie. Podejrzenie o szaleństwo jest odwiecznym
źródłem prześladowania. Rodzi się z nieufności wobec własnego pragmatyczne go rozumu. Ból jest środkiem odciągania ludzi od świata noumenalnego, którego
zgłębiania zabraniali wszyscy empirystycznie nastawieni filozofowie, a nawet Kant. Ból był zawsze najlepszym'nauczycielem, przywodzącym ludzi do rozumu.
Sprowadza on opornego i krnąbrnego, fantastę i utopistę na powrót do nich
samych. Redukuje ich do ciała, do części ciała. Ból niweluje i zrównuje wszystko, człowieka z człowiekiem, człowieka i zwierzę. Absorbuje on całe
życie istoty, którą dręczy, zamieniając ją w istny kokon cierpienia. Okale
czenie ego, którym została dotknięta cała ludzkość, odtwarza się tedy ciągle na nowo w każdym przypadku tortur. Konieczności praktyczne, które nieustan nie oplątują człowieka, pragmatyczna racjonalność ery industrialnej - wszyst ko to całkowicie pochłania życie swych ofiar. Cierpienie to archetyp pracy
w podzielonym społeczeństwie i zarazem jej organon. Filozofowie i teologo
wie zawsze je gloryfikowali. Ich peany na jego cześć odzwierciedlają fakt, że ludzkość znała dotychczas pracę jedynie jako pochodną dominacji. Uspra wiedliwiają oni cierpienie, ponieważ uczy ono ludzi rozumu. Luter tłumaczy
90 psalm następująco: "Nauczże nas obliczać dni naszych, abyśmy przywiedli serca nasze do mądrości". Kant mówi: "Cierpienie test żądłem aktywności"1?, zaś Voltaire powiada, że "to uczucie bólu było konieczne, abyśmy zatroszczyli się o przetrwanie" 18 . Inkwizytorzy usprawiedliwiali niegdyś swą ods v tręczającą służbę na rzecz swych grabieżczych władców, twierdząc, że są po
wołani do tego, aby ratować błądzącą duszę i zmywać jej grzechy. Już wtedy ich język rysował obraz raju jako czegoś w rodzaju Trzeciej Rzeszy, dokąd niepewni i siejący zgorszenie mogą wznieść się poprzez obóz. Gdy którakolwiek
z owych nieszczęsnych ofiar Inkwizycji zbiegła, słane były prośby o jej ekstra
dycję, charakteryzujące ją jako "przywiedzioną szaleństwem do odrzucenia zbawczego leku danego jej dla uzdrowienia i do odtrącenia ze wzgardą wina i
oleju, które koiły jej rany"
. Inkwizycja wyrażała furię tych, którzy czu
li, że wpojenie chrześcijaństwa nie w pełni się udało; furię, która później,
w faszyzmie, doprowadziła w ogóle do otwartego odrzucenia chrześcijaństwa. Faszyzm ponownie osadził cierpienie na tronie. W ożywczych epokach cywili zacji, przynajmniej w jej kolebkach brutalny ból fizyczny był zadawany tyl
ko skrajnie biednym; innym majaczył on na horyzoncie jedynie jako "ultima
17 I. Kant: Anthropologie in pragmatischer Hinsicht. § 61. 18 Voltaire: A Philosophical Dictionary. Rozprawa 50 dobru". The Works of Voltaire. New York 1901. T.V, s. 264. 19 Henry Charles Les: A History of the Inquisition of the Middle Ages. New York 1922. T. 1, s. 459.
382
Max Horkheimer
ratio" społeczeństwa. Pod panowaniem faszyzmu społeczeństwo sięgnęło wprost do tej "ultima ratio". Sprzeczność pomiędzy tym, czego życzy sobie człowiek
a tym, co jest mu podsuwane, staje się tak uderzająca, ideologia tak nędzna, niezadowolenia cywilizacyjne tak wielkie, że trzeba to zrównoważyć anihi-
lacją tych, którzy się nie dostosowują - wrogów politycznych» Żydów, jed
nostek aspołecznych, chorych umysłowo. Tym, co pozostało po rozumie w jego dzisiejszym upadku, nie jest jednak
że ściśle upór samozachowania i ów horror, w którym on kulminuje. Wiekowa definicja rozumu w kategoriach samozachowania już Implikowała okrojenie ro
zumu samego. Twierdzenie filozofii Idealistycznej, że rozum odróżnia czło
wieka od zwierzęcia /twierdzenie, w którym zwierzę zostaje poniżone, dokład nie tak, jak poniżony jest człowiek w odwrotnych twierdzeniach doktorów materializmu/, jest prawdziwe o tyle, że przez rozum człowiek wyzwala się z pęt natury. Jednakże wyzwolenie to nie uprawnia człowieka do władzy nad
przyrodą /jak utrzymują filozofowie/, lecz zobowiązuje go do jej zrozumienia. Społeczeństwo, rządzone samozachowawczą racjonalnością élites, chroniło także
zawsze życie,mas, chociaż w niewłaściwej i przypadkowej formie. Rozum rodzi realny stosunek nie tylko do egzystencji własnej człowieka, lecz do życia
jako takiego; ta funkcja przekraczania horyzontu samozachowania towarzyscy
funkcji samozachowawczej, podporządkowywaniu się obiektywnym celom i adapto waniu się do nich. Rozum mógłby rozpoznawać 1 demaskować, formy niesprawie
dliwości, a stąd wyzwalać się z nich. Jako władza nazywania rzeczy po imie niu, rozum jest czymś więcej niż wyalienowanym życiem, które podtrzymuje się w destrukcji innych i siebie. Co prawda, rozum nie może mieć nadziei na nie
zależność od historii i bezpośrednie poznanie prawdziwego porządku rzeczy, jak tego chcą ontologiczne ideologie. W piekle, do którego zwycięski rozum zaprowadził świat, traci on swe iluzje, lecz staje się w ten sposób zdolny
do stawienia temu piekłu czoła i rozpoznania, czym ono jest. Sceptycyzm wy
konał swe zadanie. Ideały zdają się dziś tak czcze, że można je zmieniać
tak szybko jak porozumienia i alianse. Ideologia redukuje się bardziej do tego, jacy ludzie są, niż do tego, w co wierzą - do ich umysłowej ograniczo
ności, ich całkowitej zależności od organizacji. Przeżywają wszystko jedynie w konwencjonalnej strukturze pojęciowej. Wszelki przedmiot podkładany jest pod przyjęte schematy, zanim jeszcze jest postrzegany. To właśnie, nie zaś przekonania ludzi tworzy fałszywą świadomość doby dzisiejszej. Dziś ideolo
giczne wprowadzanie ludzi w społeczeństwo zachodzi na drodze ich "biologicz nej" preformacji do życia w kontrolowanej zbiorowości. Nawet to, co wyjątko we, staje się funkcją i cząstką scentralizowanej ekonomii. Kultura wyróżnia
jąca to, co wyjątkowe, jako pierwiastek oporu w powszechnej monotonii rzeczy, jest dziś raczej składnikiem niż przeciwieństwem kultury masowej; to, co wy jątkowe, staje się szyldem monopolu. Istota Paryża i Austrii stała się tyl
ko funkcją istoty Ameryki. Jaźń w rozpadzie okazuje się ideologią. Była ona
nie tylko podstawą nowożytnego systemu samozachowania, lecz także zasłoną skrywającą siły, które go zniszczyły. To, co dotyczy tego, co wyjątkowe, w równej mierze dotyczy żywej jaźni. Wraz z rozpadem jaźni tylko nieproporcjo
nalny rozrost macek władzy jest przeszkodą dla oglądu ich zamierania. Choć okaleczeni, ludzie mogą nagle pojąć, że w śwlecie, który jest całkowicie
Kres rozumu
383
zracjonalizowany, można porzucić egoizmy samozachowania, które wciąż nasta
wiają jednych przeciw drugim. Strach, który popycha rozum, jest zarazem
ostatnim środkiem powstrzymania go; tak daleko zaszły sprawy. Jeśli zato mizowani i zdezintegrowani ludzie dzisiejsi stali się zdolni do życia bez własności, bez miejsca i czasu, to porzucili także ego, w którym brały po
czątek wszelka ostrożność i wszelka głupota rozumu historycznego, jak i je go uległość wobec władzy. Postęp rozumu, który wiedzie do jego autodestrukcji,
dobiegł swego kresu; nie pozostało nic prócz barbarzyństwa bądź wolności.
Z angielskiego przełożył JANUSZ STAWIŃSKI
HERBERT MARCUSE
O pewnych społecznych implikacjach współczesnej techniki / W artykule niniejszym teichnika ujęta zostaje jako proces społeczny, w
którym strona techniczna w ścisłym sensie /to znaczy techniczny aparat prze mysłu, transportu, łączności/ jest tylko jednym z momentów. Nie pytamy o wpływ czy działanie techniki na jednostki ludzkie. Są one bowiem same inte gralną częścią i czynnikiem techniki, nie tylko jako ludzie, którzy obmyśla
ją czy obsługują maszyny, lecz także jako grupy społeczne, które kierują ich zastosowaniem i wykorzystaniem. Technika, jako sposób produkcji, jako suma
narzędzi, sprytnych urządzeń i wynalazków, charakteryzujących erę maszynową,
jest tedy równocześnie sposobem organizacji i utwierdzania /bądź zmiany/ stosunków społecznych, manifestacją dominujących wzorców myślenia i zacho wania, instrumentem kontroli i panowania1. Technika sama w sobie może służyć tak autorytaryzmowi, jak wolności,
wiązać się tak z niedostatkiem, jak z bogactwem, przyczyniać się tak do
wzmożenia,jak zniesienia ciężkiej pracy fizycznej. Narodowy socjalizm jest uderzającym przykładem tego, jak wysoce zracjonalizowana i zmechanizowana
gospodarka, w najwyższym stopniu produktywna, może działać na rzecz totali tarnego ucisku 1 utrzymującego się niedostatku. Trzecia Rzesza jest w isto
cie formą "technokracji": techniczne względy imperialistycznej skuteczności i racjonalności wypierają tradycyjne wzorce zyskowności i dobra powszechnego. W narodowosocjalistycznych Niemczech rządy terroru podtrzymywane są nie tylko przez brutalną siłę, zewnętrzną wobec techniki, lecz także przez przemyślną
manipulację elementem władzy zawartym w technice: intensyfikacja pracy, pro
paganda, tresura młodzieży i robotników, organizacja biurokracji państwowej, przemysłowej i partyjnej - wszystko to, co składa się na codzienne instrumen
tarium terroru, podporządkowane jest trybom najwyższej skuteczności technicz nej. Owa terrorystyczna technokracja nie może być tłumaczona nadzwyczajnymi wymogami "gospodarki wojennej": gospodarka wojenna to w .istocie normalny stan
narodowosocjalistycznego sterowania procesem społecznym i ekonomicznym, zaś 2 technika jest jednym z głównych czynników takiego sterowania .-* 2 1
Herbert Marcuse: Some Social Implications of Modern Technology. "Studies in Philosophy and Social Science" 1941 z.3, s. 414-439. 1 Motywem ukrywającym się za "mechaniczną karnością i wieloma pierwotnymi wy nalazkami /.../ nie była techniczna skuteczność, lecz świętość albo władza nad innymi ludźmi. Maszyny, w toku ich rozwoju, rozprzestrzeniły te cele i dostarczyły środka ich osiągania" /Lewis Mumford: Technics and Civilization New York 1936, s. 364/. " 2 Por. A.R.L. Gurland: Technological Trends and Economic Structure under Na tional Socialism, "studies in Philosophy and Social Science" 1941 z.2, s. 226-263.
386
Herbert Marcuse
W toku procesu technicznego rozprzestrzeniają się w społeczeństwie;nowa racjonalność .i nowe wzorce osobowości, odmienne, a nawet przeciwstawne tym, które zapoczątkowały pochód techniki. Przemiany te nie są /bezpośrednim czy
pochodnym/ skutkiem wpływu maszynizacji na użytkowników maszyn czy produkcji masowej na jej konsumentów; same one są raczej determinantami w rozowju ma
szynizacji i produkcji masowej. Ażeby zrozumieć całą ich doniosłość, trzeba
dokonać zwięzłego przeglądu tradycyjnej racjonalności i wzorców osobowości, które ulegają rozbiciu na obecnym etapie ery maszynowej.
Jednostka ludzka, którą wyraziciele rewolucji klas średnich uczynili podstawową miarą, jak i celem społeczeństwa, trwała przy wartościach, które uderzająco przeczą tym, które dziś rządzą społeczeństwem. Jeśli spróbujemy
ogarnąć w jednym ogólnym określeniu rozmaite religijne, polityczne i ekono
miczne tendencje, które kształtowały ideę jednostki w szesnastym i siedemnas
tym wieku, to możemy jednostkę zdefiniować jako nosicielkę pewnych fundamen talnych wzorców 1 wartości, które miały być nienaruszalne dla wszelkiej zew
nętrznej władzy. Wzorce te i wartości wiązały się z formami życia - tak spo łecznego, jak, osobistego - najbardziej odpowiadającymi pełnemu rozwojowi
zdolności i możliwości człowieka. Tym samym były one "prawdą" jego jednostko wej 1 społecznej egzystencji. Człowieka, jako istotę rozumną, uważano za zdol nego do odkrywania tych form mocą własnego myślenia oraz - odkąd tylko daná mu jest wolność myśli - do działania tak, aby je urzeczywistniać. Zadaniem
społeczeństwa było- nadanie mu takiej wolności i usunięcie wszelkich ograni czeń racjonalnego biegu jego działania. Zasada indywidualizmu, kierowanie się korzyścią własną, oparta była na
założeniu, że interes własny jest racjonalny, to znaczy, że wynika z autono micznego rozumowania i jest przez nie stale kierowany i kontrolowany. Racjo nalna korzyść własna nie pokrywa się z bezpośrednią korzyścią własną czło
wieka, jako że ta ostatnia opiera się na normach i wymogach panującego po
rządku społecznego, ustanowionych nie przez autonomiczną myśl 1 sumienie
jednostki, lecz przez autorytety zewnętrzne. W radykalnym purytanizmie tedy
zasada indywidualizmu przeciwstawia jednostkę jej społeczeństwu. Ludzie mu
szą przedrzeć się przez cały system idei i wartości im narzucanych, odnaleźć i uchwycić idee 1 wartości odpowiadające ich racjonalnej korzyści. Muszą żyć w stanie ciągłej czujności, napięcia 1 krytycyzmu, odrzucać to wszystko, có nie jest prawdziwe, co nie jest uzasadnione przez wolny umysł. To zaś - w
społeczeństwie, które jeszcze nie jest racjonalne - wyłania zasadę nieustanne go niepokoju i opozycji. Życiem ludzi rządzą jeszcze fałszywe wzorce, 1 to
właśnie do wolnej jednostki należy krytyka tych wzorców, poszukiwanie wzor
ców prawdziwych i coraz pełniejsze ich urzeczywistnianie. Motyw ten nigdzie nie jest wyrażony lepiej niźli w mlltonowskiej wizji "nikczemnego plemienia
kłamców, którzy /.../ pochwycili dziewiczą Prawdę, rozczłonkowali jej boską postać na tysiące części i rozsypali je na cztery wiatry. Odtąd smutni przy
jaciele Prawdy, natchnieni odwagą, wzorem podjętego przez Izydę wytrwałego poszukiwania okaleczonego ciała Ozyrysa, zapuszczają się wszędzie gromadząc rozproszone członki, gdy tylko udaje się im je odnaleźć* Nie odnaleźliśmy
ich jeszcze wszystkich /.../ ani też nie odnajdziemy przed wtórnym zstąpie niem Pana Prawdy /.../ - Trzeba ciągle poszukiwać tego, czego nie wiemy,
O społecznych implikacjach techniki
387
z pomocą tego, co wiemy, dołączając każdą odnalezioną prawdę do prawdy już odnalezionej /gdyż Jej ciało jest jednorodne i proporcjonalne/" - oto była formuła indywidualistycznej racjonalności34 .
Urzeczywistnienie tej racjonalności zakładało odpowiedni układ społecz ny i ekonomiczny, taki, który przemawiałby do jednostek, których rola społecz
na byłaby, przynajmniej w znacznej mierze, ich własnym dziełem. Społeczeńst wo liberalne uznawano za właściwe ramy dla indywidualistycznej racjonalności.
Namacalne osiągnięcia jednostki w sferze wolnej konkurencji, którę czyniły jej wytwory i dzieła częścią potrzeb społecznych, stanowiły o jej indywidu
alności. Z biegiem czasu jednak proces produkcji towarowej podkopał ekonomicz
ną podstawę, na której zbudowana była indywidualistyczna racjonalność. Mecha
nizacja i racjonalizacja podporządkowały słabszego konkurenta dominium gi gantycznych przedsiębiorstw przemysłu zmaszynizowane^o, który ustanawiając panowanie społeczeństwa nad przyrodą zniósł wolny podmiot ekonomiczny.
Zasada konkurencyjnej wydajności wyróżnia przedsiębiorstwa o najbardziej
zmechanizowanym i racjonalnym wyposażeniu. Władza techniki prowadzi do kon centracji władzy ekonomicznej, w stronę "wielkich całości produkcyjnych; ogromnych zespolonych przedsiębiorstw produkujących wielkie ilości, a nieraz także wielką rozmaitość dóbr; industrialnych
imperiów, kontrolujących wszyst
ko - materiały, wyposażenie, procesy - od wydobycia surowców po dystrybucję
produktów finalnych; opartych na dominacji nad całym przemysłem niewielkiej grupy potężnych koncernów". Technika zaś "stale pomnaża władzę potężnych kon4 cernów, tworząc nowe narzędzia, procesy i produkty" . Wydajność domagała się
tu pełnej unifikacji i symplifikacji, usunięcia wszystkiego., co "zbyteczne", uniknięcia wszelkich dróg okrężnych; domagała się radykalnej koordynacji. Istnieje jednakże sprzeczność pomiędzy motywem zysku, który napędza cąły
system a wzrostem standardu życia, który ten system umożliwia. "Gdy kontro la produkcji spoczywa w rękach przedsiębiorców działających dla zysku, mają
oni do swej dyspozycji wszystko, co pozostaje jako nadwyżka po odliczeniu
najmu, akumulacji, pracy i innych kosztów. Koszty te będą oczywiście utrzymy wane na najniższym możliwym poziomie"5. W tych warunkach nastawione na zysk funkcjonowanie systemu dyktuje w znacznym stopniu ilość, formę i rodzaj pro dukowanych towarów, a za pośrednictwem tego sposobu produkcji i dystrybucji techniczna potęga systemu określa całą racjonalność tych, którym służy. Pod naporem tego aparatu6 racjonalność indywidualistyczna przekształca
się w racjonalność technologiczną. Z pewnością nie ogranicza się ona do podmiotów i przedmiotów wielkich przedsiębiorstw, lecz przenika szerzący się
sposób myślenia, a nawet rozmaite formy protestu i buntu. Racjonalność ta ustanawia normy rozsądku i hoduje postawy, dzięki którym ludzie gotowi są do
akceptacji czy nawet lntrocepcji nakazów aparatu. 3 J. Milton: Areopagitica. Works. T.4. New York 1931, s. 338-339. 4 Temporary National Commitee. Monograph No 22. Technology in Our Economy. Washington 1941, s. 195. 5 Temporary National Economic Commitee. Finak Report of the Executive Secre tary. Washington 1941, s. 140. 6 Termin "aparat" denotuje instytucje, urządzenia i struktury przemysłu w ich panującym społecznym układzie.
388
Herbert Marcuse Lewis Mumford określił człowieka ery maszynowej jako "osobowość przedmio
tową" , kogoś, kto nauczył się oddawać wszelką subiektywną spontaniczność maszynerii, którą obsługuje, podporządkowywać swoje życie "faktycznoścl" świa ta, w którym maszyna to factor, a on factum78 . Indywidualne różnice w uzdolnie 9 niach, bystrości 1 wiedzy przetwarzane są na mierzalne wielkości kwalifikacji i wyszkolenia, tak że mogą być w każdej chwili koordynowane w ogólnych ramach
zestandaryzowanych ról.
Jednakże Indywidualność nie znikła. Wolny podmiot ekonomiczny przekształ cił się jedynie w przedmiot wieIkoskalowej organizacji i koordynacji, zaś
osiągnięciem indywidualnym stała się zestandaryzowana wydajność. Ta ostatnia przemiana polega na tym, że działanie jednostki jest motywowane, sterowane 1 mierzone przez standardy zewnętrzne wobec niej, odnoszące się do z góry okreś
lonych zadań i funkcji. Wydajna jednostka to ta, której czyn jest działaniem jedynie o tyle, o ile stanowi właściwą reakcję na obiektywne wymagania apa ratu, zaś jej wolność ogranicza się do wyboru najbardziej adekwatnych środków
osiągania celu, który nie ona postawiła. Podczas, gdy cz yn indywidualny jest
niezależny od uznania i uwieńczony w samym dziele, to wydajność jest aktem wynagradzanym i wyczerpującym się jedynie w jego wartości dla aparatu. W odniesieniu do większości populacji, dawna wolność podmiotu ekonomicz nego stopniowo sprowadzała się do wydajności, z jaką wykonuje on funkcje dóń
przypisane. Świat został zracjonalizowany do tego stopnią i racjonalność ta stała się taką siłą społeczną, że jednostce nie pozostało nic lepszego jak
przystosować się bez reszty. Veblen był jednym z pierwszych, którzy wywodzili nową praktyczność z procesu maszynowego, skąd rozszerza się ona na całe spo łeczeństwo: "Rola robotnika technicznego w przemyśle zmechanizowanym to
/typowa/ rola służącego, pomocnika, którego obowiązkiem jest dotrzymywanie kroku procesowi maszynowemu i dopomaganie mu przy użyciu fachowej manipu
lacji tam, gdzie jest on niedoskonały. Jego praca uzupełnia raczej proces maszynowy niż się nim posługuje. Przeciwnie, to proces maszynowy posługuje się robotnikiem. Ideałem mechanicznego urządzenia w tym systemie technolog gicznym jest automat" . Proces maszynowym wymaga wiedzy zorientowanej na "natychmiastowe ujmowanie nieprzejrzystych faktów we względnie ścisłych
kategoriach ilościowych. Ten rodzaj wiedzy zakłada ze stropy robotnika pew
ną postawę intelektualną czy duchową, taką, która w lot chwyta i ocenia
stan faktyczny oraz strzeże przed zabarwianiem tej wiedzy domniemanymi ani mistycznymi czy antropomorficznymi rozróżnieniami, quasi-osobowyml interpre ts tacjami obserwowanych zjawisk i ich wzajemnych stosunków" .
Jako pewna postawa praktyczność nie ogranicza się do ram procesu maszy
nowego. We wszelkich formach produkcji społecznej ludzie czerpali i uzasad niali swe motywy 1 cele na gruncie faktów, które tworzyły ich rzeczywistość,
przy czym dochodzili do najbardziej rozbieżnych filozofii. Praktyczność oży 7 Por. L. Mumford: Technics..., s. 361 i n. 8 T. Veblen: The Instinct of Workmanship. New York 1922, s. 306-307. 9 Ibidem, s. 310. Ow trening w praktyczności stosuje się nie tylko do robot nika, lecz także.do tych, którzy kierują raczej niż stoją przy maszynie.
O społecznych implikacjach techniki
389
wiała starożytny materializm i hedonizm, była obecna w walce nowożytnego
przyrodoznawstwa z uciskiem duchowym i w rewolucyjnym racjonalizmie Oświece nia. Nowe nastawienie różni się od tamtych wszystkich wysoce racjonalną
uległością, która je charakteryzuje. Fakty kierujące ludzką myślą i działaniem nie są już faktami przyrodniczymi, które muszą byó uznane, aby mogły być
ujarzmione, czy faktami społecznymi, które muszą być zmienione, ponieważ nie odpowiadają już ludzkim potrzebom i możliwościom. Są to w istocie fakty procesu maszynowego, który sam jawi się jako ucieleśnienie racjonąlności i
celowości.
Odwołajmy się do prostego przykładu. Człowiek, który podróżuje samocho
dem do odległego miejsca, wybiera drogę z map samochodowych. Miasta, jeziora i góry jawią się jako przeszkody do ominięcia. Kraj jest uformowany i upo
rządkowany przez autostradę: to, co się napotyka w drodze/ jest produktem
ubocznym czy dodatkiem do autostrady. Liczne znaki i tablice mówią podróż nikowi, co robić i myśleć; zwracają one jego uwagę nawet na uroki natury czy miejsca historyczne. Inni wykonali myślenie za niego, prawdopodobnie z lep-
szam skutkiem. Wygodne parkingi zostały zbudowane tam, gdzie otwiera się naj-
rozleglejszy i najpiękniejszy widok. Wielkie obwieszczenia mówią mu, gdzie się zatrzymać i odpocząć. A wszystko to z pewnością jest dla jego dobra, bezpieczeństwa
i wygody; otrzymuje on to, co chce. Business, technika,
ludzkie potrzeby i przyroda spojone są w jeden racjonalny i celowy mechanizm. Najlepiej będzie podróżował ten, kto przestrzega reguł, podporządkowując swą
spontaniczność anonimowej mądrości, która wszystko dlań urządziła.
Rzecz w tym, iż postawa ta - rozbijająca wszystkie działania na ciągi pół-odruchowych reakcji na wyznaczone mechaniczne normy - jest nie tylko cał kowicie racjonalna, lecz także całkowicie sensowna. Wszelki protest jest bez
sensowny, a człowiek, który upierałby się przy swej wolności działania, byłby dziwakiem. Nie ma ucieczki przed aparatem, który zmechanizował i zestandary-
zował świat. Jest to aparat racjonalny, łączący najwyższą celowość z najwyż
szą wygodą, oszczędzający czas 1 energię, wykluczający marnotrawstwo, dosto sowujący wszelkie środki do celu, antycypujący następstwa, obliczalny i
niezawodny. Obsługując maszynę człowiek dowiaduje się, iż przestrzeganie instrukcji
jest jedyną drogą osiągania pożądanych rezultatów. Umiejętność jest tożsama z dostosowaniem się do systemu. Nie ma tu miejsca na autonomię. Indywidualis
tyczna racjonalność przeobraziła się w efektywne dostosowanie się do danego z góry continuum środków i celów. To ostatnie wchłania wolne zapędy myśli, a rozmaite funkcje rozumu łączą się w bezwarunkowym'wspieraniu systemu. Nie
jednokrotnie podkreślano, że naukowe odkrycia i wynalazki są odkładane na półkę, gdy tylko okaże się, że kłócą się z wymogami zysku1^. Potrzeba, która
jest matką wynalazku, jest w ogromnym stopniu potrzebą podtrzymywania i roz woju systemu. Wynalazki mają "główne zastosowanie /.../ w służbie businessu,
nie przemysłu, a ich dalsze zasadnicze zastosowanie polega na rozwijaniu czy
10 Por. Florian Znaniecki: Społeczna rola uczonego./w:/ Idem: Społeczne role uczonych. Warszawa 1984, s. 334-335; Bernard J. Stern: Society and Medical Progress. Princeton 1941. Rozdz. IX; Idem /w:/ Technological Trends and National Policy . Washington 1937. U.S National Resources Commltee.
390
Herbert Marcuse
raczej przyspieszaniu
obowiązujących ułatwień społecznych". Mają one przede
wszystkim konkurencyjny charakter i "jakakolwiek techniczna przewaga osiągnię
ta przez jednego z konkurentów natychmiast staje się koniecznością dla innych,
za cenę klęski", tak że równie dobrze można powiedzieć, że "wynalazek jest matką potrzeby"11. Wszystko tu współpracuje przy wtłaczaniu ludzkich instynktów, pragnień i myśli w kanały zasilające system. Potężne organizacje ekonomiczne i społecz
ne "nie utrzymują swej władzy siłą /.../ Czynią to przez podszywanie się 12 , zaś ludzie są tresowani w identyfiko
pod przekonania i lojalność ludzi"
waniu swych przekonań i lojalności z nimi. Stosunki pomiędzy ludźmi są w co raz większym stopniu zapośredniczane przez proces maszynowy. Lecz mechaniczne urządzenia, które ułatwiają wzajemne stosunki między jednostkami, także i poch
łaniają ich libido, tym samym odwracając je od całej owej nazbyt niebezpiecz nej dziedziny, w której jednostka jest wolna od społeczeństwa. Wątpliwe, czy przeciętny człowiek troszczy się o jakąkolwiek żywą istotę z taką pasją i
wytrwałością, jakie okazuje swemu samochodowi. Maszyna, która jest przedmio
tem adoracji,.nie jest już rzeczą martwą, lecz staje się czymś w rodzaju is toty ludzkiej. I zwraca człowiekowi to, czym jest obdarzona: życie aparatu
społecznego, do którego należy. Zachowanie ludzkie zostaje wyposażone w racjo nalność procesu maszynowego, a racjonalność ta ma określoną treść społeczną. Proces maszynowy działa zgodnie z prawami nauk przyrodniczych, ale ponadto działa zgodnie z prawami produkcji masowej. Celowość w kategoriach rozumu
technologicznego jest równocześnie celowością w kategoriach zyskownej skutecz
ności, zaś racjonalizacja oznacza zarazem monopolistyczną standaryzację i koncentrację. Im racjonalniej jednostka postępuje i z im większym oddaniem wykonuje swą zracjonalizowaną pracę, tym bardziej ulega frustrującym aspektom,
tej racjonalności. Traci zdolność abstrahowania od szczególnej formy, w jakiej racjonalizacja dokonuje się, oraz przestaje wierzyć w swe niespełnione możli wości. Jej praktyczność, nieufność wobec wszelkich wartości, które przekra
czają fakty obserwacji, jej niechęć do wszelkich "quasi-personalnych" i meta fizycznych interpretacji, podejrzliwość wobec wszelkich wzorców, które odno
szą postrzegany porządek rzeczy, racjonalność systemu, do .racjonalności wol ności - cała ta postawa służy nadto dobrze tym, którzy zainteresowani są w
uwiecznieniu panujących form praktyczności. Proces maszynowy wymaga "ciągłe
go treningu mechanicznego podejścia do rzeczy"; trening ten ze swej strony
umacnia "przystosowanie się do tego schematu życia", rozwija "stopień wyćwi czonego pojmowania i wygodną strategię we wszelkich formach kwantytatywnych dostosowań i adaptacji"1^. Owa "mechanika przystosowania" rozprzestrzenia się z porządku technologicznego na porządek społeczny; rządzi ona działaniem nie
tylko w fabrykach i sklepach, lecz także w biurach, szkołach, stowarzysze niach i wreszcie w sferze odpoczynku i rozrywki. Jednostki zostają odarte z osobowości nie przez zewnętrzny przymus, lecz przez samą racjonalność, którą żyją. W psychologii przemysłowej słusznie
przyjmuje się, że "charaktery ludzi to utrwalone nawyki emocjonalne; jako ta 11 T. Veblen: The Instinct..., s. 315-316. 12 Thurman Arnold: The Folklore of Capitalism. New York 1941, s. 193-194. 13 T. Veblen: The Instinct..., s. 314.
O społecznych Implikacjach techniki
391
kie są to zupełnie niezawodne szablony reakcji*1 . Istotnie# siła# która trans formuje ludzkie działanie w serie
niezawodnych reakcji, jest siłą zewnętrzną:
proces maszynowy narzuca ludziom szablony mechanicznego zachowania# zaś stan dardy konkurencyjnej wydajności są tym bardziej wzmacniane z zewnątrz, im mniej niezależny staje się indywidualny konkurent. Jednakże człowiek nie doś
wiadcza tej utraty swej wolności jako dzieła jakiejś wrogiej i obcej siły; zrzeka się on swej swobody na wezwanie samego rozumu. Rzecz w tym# że dzisiaj
system, do którego jednostka ma się dostosowywać i adaptować, jest tak racjo nalny# że jednostkowy protest i odruchy wolności jawią się nie tylko jako
beznadziejne# lecz także jako całkiem irracjonalne. System życia tworzony przez nowoczesny przemysł to system najwyższej celowości, wygody i wydajności. Rozum, raz określony w tych kategoriach, staje się równoznaczny działalnoś
ci, która uwiecznia ten świat. Racjonalne zachowanie staje się identyczne z praktycznością# która naucza rozsądnej uległości i w ten sposób pozwala
dawać sobie radę w panującym porządku. Na pierwszy rzut oka^ postawa technologiczna zda je się raczej zakładać
przeciwieństwo rezygnacji.
Teleologiczne i teologiczne dogmaty nie mieszają
się już do walki człowieka z materią; rozwija on bez ograniczeń swe pasję eksperymentalne. Nie istnieje taka konstelacja materii, której nie próbuje
rozbić, poddać manipulacji i zmienić zgodnie ze swą wolą i korzyścią. Jed nakże eksperymentalizm ów służy często dążeniu do osiągania wyższej skutecz
ności w hierarchicznej kontroli nad ludźmi. Racjonalność technologiczna może być z łatwością oddana na ełuźbę takiej
kontroli: stała się ona, w formie "naukowego zarządzania"xjednym z najbardziej pożytecznych narzędzi nowoczesnej autokracji. Sformułowana przez F.W. Tay
lora definicja Naukowego Zarządzania ukazuje związek ścisłej nauki, praktyczności i wielkiego przemysłu: "Naukowe zarządzanie ma zastąpić, w stosunkach pomiędzy pracodawcami a robotnikami, rządy siły i opinii rządami faktu i pra
wa. Zastępuje domniemania ścisłą wiedzą i dąży do ustanowienia kodeksu praw naturalnych obowiązujących na' równi pracodawców i robotników. Naukowe zarzą
dzanie próbuje oprzeć dyscyplinę pracy na prawie naturalnym w miejsce przepi
sów dyscypliny opartych na widzimisię i arbitralnej władzy ludzi. Nigdy dotąd
nie istniała w przemyśle żadna tego rodzaju demokracja. Każdy protest każdego robotnika musi być rozpatrzony przez zarząd i słuszność lub niesłuszność
skargi musi być rozstrzygnięta nie na podstawie opinii dyrekcji czy robotnika, lecz na podstawie wielkiego kodeksu praw, który zostaje opracowany i musi przekonywać obie strony"1^. To naukowe przedsięwzięcie ma na celu eliminację strat, intensyfikację produkcji 1 standaryzację produktu. A cały ten projekt podnoszenia przynoszącej zysk wydajności występuje jako najwyższe osiągnięcie indywidualizmu, kończąc hasłem "rozwoju osobowości robotników"1^.
Ta idea skuteczności podporządkowanej doskonale ilustruje strukturę ra cjonalności technicznej. Racjonalność zostaje przekształcona z siły’krytycz
nej w siłę adaptacji i uległości. Autonomia rozumu traci swój sens w tej samej
14 Albert Walton: Fundamentals of Industrial Psychology. New York 1941, s. 24. 15 Robert R. Hoxie: Scientific Management and Labor. New York 1916, s. 140-141. 16 Ibidem, s. 149.
392
Herbert Marcuse
mierze, uw jakiej myśli, uczucia i działania ludzi kształtowane są przez
techniczne wymagania aparatu, który sami stworzyli. Rozum znalazł sobie
miejsce w systemie zestandaryzowanego nadzoru, produkcji i konsumpcji. Tu rządzi on za pośrednictwem prawa i mechanizmów
zapewniających wydajność,
praktyczność i koherencję tego systemu» Gdy prawa i mechanizmy racjonalnośći technicznej ogarniają całe społe
czeństwo, wytwarzają one własny zespół kryteriów prawdy, pracujący dla fun kcjonowania aparatu - tylko i wyłącznie. Zdania dotyczące konkurencji czy
porozumienia, metod businessu, zasad efektywnej organizacji i kontroli, fair
play, zastosowania nauki i techniki są prawdziwe lub fałszywe w kategoriach tego systemu wartości, to znaczy w kategoriach środków, które narzucają swe własne cele. Te kryteria prawdy są testowane i uświęcane przez doświadczenie i kierują myślami i działaniami wszystkich, którzy chcą przetrwać. Racjonal
ność domaga się tu bezwarunkowej uległości 1 współdziałania, a zatem wartoś ci prawdy odnoszone do tej racjonalności zakładają podporządkowanie myśli
danym z góry zewnętrznym wzorcom. Możemy nazwać ten zespół wartości prawdy
prawdą technolpgiczną, technologiczną w dwojakim sensie - jako instrument celowości raczej niż cel sam w sobie 1 jako podporządkowaną wzorcowi zacho
wania technicznego. Mocą swego podporządkowania zewnętrznym standardom prawda technologiczna
popada w ostrą sprzeczność z formą, w której indywidualistyczne społeczeńst wo rozwinęło swe najwyższe wartości. Pogoń za korzyścią własną okazuje się
teraz hétéronomiezną, zaś autonomia przeszkodą raczej, niźli pobudką racjo nalnego działania. Z natury tożsama i "homogeniczna" prawda zdaje się roz
szczepiać na dwa różne zbiory kryteriów i dwa różne wzorce zachowania: je den, absorbowany przez system, i drugi, przeciwny mu; jeden, artykułujący
panującą racjonalność techniczną i określający wymagane przez nią zachowanie,
oraz drugi,związany z racjonalnością krytyczną, której wartości mogą być spełnione jedynie wtedy, gdy ona sama kształtuje wielkie osobowe i społeczne stosunki. Racjonalność krytyczna wywodzi się z zasad autonomii, które samo
indywidualistyczne społeczeństwo ogłaszało swymi niekwestionowalnymi prawda
mi. Porównując te zasady z formą, w której indywidualistyczne społeczeństwo
je zrelizowało, racjonalność krytyczna oskarża niesprawiedliwość społeczną w imię własnej ideologii społeczeństwa indywidualistycznego1?* Zagadnienie
stosunku między prawdą technologiczną i prawdą krytyczną jest trudnym proble mem, którym nie sposób się tu zająć, wszakże należy wskazać na dwa punkty.
/1/ Dwa zbiory wartości prawdy nie są ani- całkiem wzajemnie sprzeczne, ani też komplementarne; wiele prawd racjonalności technicznej zostaje zachowanych i przekształconych w racjonalności krytycznej. /2/ Rozróżnienie pomiędzy
tymi dwoma zbiorami nie jest sztywne; treść
każdego z nich zmienia się
w procesie społecznym, tak że to, co było kiedyś wartością krytyczną, staje
się wartością technologiczną. Na przykład teza, iż każda jednostka wyposażo na jest w pewne niezbywalne prawa, jest tezą krytyczną, jednakże była notorycz-
17 Por. M. Horkheimer: Teoria tradycyjna a teoria krytyczna, s.137-172 niniejszego wyboru; M. Horkheimer, H. Marcuse: Filozofia a teoria krytyczna, s. 235-254 niniejszego wyboru.
O społecznych Implikacjach techniki
393
’
■
’'
18-----------------------
nie interpretowana na użytek skuteczności i koncentracji władzy Standaryzacja myślenia pod panowaniem racjonalności technologicznej doty ka kakże krytycznyćh wartości prawdy. Te ostatnie odrywane są od kontekstu,
do którego należały pierwotnie, i w nowej formie szeroko, nawet oficjalnie, się je propaguje. Na przykład, hasła, które w Europie stanowiły wyłączną
domenę ruchu świata pracy, są dziś przejmowane przez te właśnie siły, przeciw którym hasła te są wymierzone. W krajach faszystowskich służą one jako ide
ologiczne narzędzia ataku na "żydowski kapitalizm" i "zachodnią plutokrację", w ten sposób zamazując rzeczywisty front walki. Materialistyczna analiza gospodarki współczesnej służy uprawomocnieniu faszyzmu w oczach niemieckich
przemysłowców, w których interesie on działa, jako w ostatecznym rozrachunku forma reżimu działającego na rzecz imperialistycznej ekspansji
. W innych
krajach krytyka ekonomii politycznej służy w walce pomiędzy ścierającymi się grupami businessu oraz jako rządowa broń otwartych praktyk monopolistycznych; propagowana jest przez pismaków wielkich syndykatów prasowych i dociera na
wet na łamy popularnych magazynów i mów adresowanych do stowarzyszeń przemy słowców. Jednakże gdy treści te stają się częścią i udziałem oficjalnej kul
tury, zdają się tracić swe ostrze i zlewać z tym, co stare 1 znane. Tó spoufalanie się z prawdą wyjawia stopień, do jakiego społeczeństwo stało się
obojętne i niepodatne na wpływy myśli krytycznej. Kategorie myśli krytycznej
zachowują swą wartość prawdy jedynie wtedy, gdy kierują pełnym urzeczywist nieniem możliwości społecznych, które przenikają, natomiast tracą swą moc,
gdy stwarzają postawę fatalistycznej uległości czy asymilacji konkurencyjnej. Kilka czynników złożyło się na społeczną niemoc myśli krytycznej. Naj
ważniejszy z nich to rozrost aparatu przemysłowego 1 jego wszechobecnej
kontroli nad wszystkimi sferami życia. Racjonalność techniczna, wpojona tym,
którzy obsługują ten aparat, przeobraziła liczne postacie zewnętrznego przy musu ± władzy w formy samodyscypliny i samokontroli. Bezpieczeństwo 1 porzą
dek są w znacznym stopniu gwarantowane przez to, iż człowiek nauczył się dos tosowywać swe zachowanie do zachowania innych, aż do najdrobniejszego szczegó łu. Wszyscy ludzie działają tak samo racjonalnie, to znaczy, zgodnie z nor
mami, które zapewniają funkcjonowanie aparatu i tym samym podtrzymanie ich własnego życia. Jednakże owa "introwersja" przymusu i władzy wzmocniła raczej niż osłabiła mechanizmy społecznej kontroli. Ludzie, kierując się własnym
rozumem, idą za tymi, którzy czynią z ich rozumu korzystny użytek. W Europie mechanizmy te pomagały powstrzymywać jednostki przed działaniem w imię wido
mej prawdy 1 były skutecznie uzupełniane przez fizyczne mechanizmy kontrol ne aparatu. W tym punkcie rozbieżne skądinąd interesy 1 ich nosiciele są
synchronizowane i zestrajane w ten sposób, że skutecznie przeciwdziałają wszelkiemu poważnemu zagrożeniu swego dominium. Ciągle rosnąca siła aparatu nie jest jedynym, z czynników. Społeczną nie
moc krytycznego myślenia pogłębia dalej fakt, iż znaczące warstwy opozycji dawno zostały włączone w sam aparat - nie tracąc swego miana opozycji. His
toria tego procesu jest dobrze znana i ilustrowana rozwojem ruchu robotni-
18 Por. dyskusję nad prawem Le Chapeliera w Zgromadzeniu Narodowym w czasie Rewolucji Francuskiej. 19 Przemówienie Hitlera w Klubie Przemysłowym w Düsseldorfie, 27 stycznia 1932 w: My New Order. New York 1941, s. 93 i n._
394
Herbert Marcuse
czego. Krótko po I wojnie światowej Veblen stwierdził, że "Amerykańska Fe deracja Pracy /KPI,/ jest sama jednym z podmiotów ekonomicznych, gotowych na
równi z innymi do walki o swój własny margines przywileju i zysku /.../
AFL jest organizacją businessu z własnymi interesami, /wyrażającymi się/ w utrzymawaniu wysokich cen i niskiej podaży, całkiem na wzór postępowania 1dnych podmiotów ekonomicznych"20. Odnosi się to także do biurokracji związko-
'
wych w czołowych krajach europejskich. Kwestią jest tutaj nie polityczna stosowność i konsekwencje takiego obrotu spraw, lecz zmiana funkcji wartoś
ci prawdy, które praca reprezentowała i przechowywała. Owe wartości prawdy należały głównie do racjonalności krytycznej, która,
interpretowała proces społeczny od strony jego stłumionych możliwości. Taka
racjonalność może się w pełni rozwinąć jedynie w grupach społecznych, które nie są zorganizowane na wzór aparatu w jego panujących formach czy jego agend
i instytucji. Otóż te ostatnie przesiąknięte są racjonalnością techniczną,
która kształtuje postawę i Interesy ludzi od nich uzależnionych, tak że zostają wykluczone wszelkie transcendujące dążenia 1 wartości. Między "duchem"
a jego materialnym wcieleniem panuje zgodność tego rodzaju, że duch nie może być zastąpiony bez zakłócenia funkcjonowania całości. Krytyczne wartości praw dy zrodzone przez opozycyjny ruch społeczny zmieniają swój sens, gdy ruch ten inkorporuje się w system. Idee takie jak wolność, wydajny przemysł, planowa
ekonomia, zaspokojenie potrzeb mieszają się wówczas z interesami kontroli i konkurencji. Bezpośrednie powodzenie organizacji blerze więc górę nad wymogami racjonalności krytycznej. Tendencja asymilowanla się opozycji społecznej w organizacyjnym 1 psy chologicznym szablonie aparatu przekształciła samą jej strukturę w Europie.
Krytyczna racjonalność jej celów została podporządkowana technicznej racjo
nalności jej organizacji i w ten sposób "oczyszczona" z elementów, które transcendują oficjalny szablon myślenia i działania. Proces ten był najwyraź
niej nieuchronnym rezultatem rozwoju wielkiego przemysłu i armii jego wasali. Cl ostatni mogli faktycznie liczyć na uznanie ich interesów jedynie wtedy, gdy są one ostatecznie ujęte w ramach wielkich organizacji. Opozycyjne grupy
zostały przekształcone w masowe partie, zaś ich przywództwa w masowe biuro kracje. Transformacja ta jednakże nie przetwarzała w istocie struktury spo
łeczeństwa indywidualistycznego w nowy system, lecz podtrzymywała i wzmacnia ła jego zasadnicze tendencje.
Wydaje się ocywiste samo przez się, że masy i jednostka to pojęcia sprzecz ne i byty nie do uzgodnienia. Tłum "rzecz jasna składa się z jednostek - lecz z jednostek, które przestają być odrębne, które przestają myśleć. Jednostka
odrębna nie potrafi nawet w tłumie zaprzestać myślenia, krytykowania emocji. Inni, przeciwnie, przestają myśleć: są poruszeni, opętani, podnieceni; czują
się zjednoczeni ze swymi towarzyszami z tłumu, wyzwoleni z wszelkich hamul
ców; przeistoczyli się 1 nie czują się związani ze swym poprzednim stanem
20 T. Veblen: The Engineers and the Brice System. New York 1940, s. 88 1 n.
O społecznych implikacjach techniki
ducha"
395
. Analiza ta, choć poprawnie opisuje pewne cechy mas, zawiera jedno
błędne mniemanie - iż w tłumie jednostki "przestają być odrębne", zmieniają
się i "nie czują się związane ze swym poprzednim stanem ducha". Pod panowaniem autorytarnym funkcja mas polega raczej właśnie na skrajnej izolacji jed
nostki i na urzeczywistnieniu jej "poprzedniego stanu ducha". Tłum jest związkiem jednostek, które zostały odarte z wszelkich "naturalnych" i osobo
wych dystynkcji i zredukowane do zestandaryzowanej postaci ich indywidual
ności abstrakcyjnej, mianowicie, do pogoni za korzyścią własną. Jako członek
tłumu
człowiek staje się śtandardowym nosicielem zwierzęcego instynktu
samozachowania. W tłumie.ograniczenia nakładane przez społeczeństwo na kon kurencyjne parcia interesu własnego stają się nieefektywne i z ostrością
wyzwalane są agresywne popędy. Popędy te zostały wyzwolone pod naciskiem nie dostatku i frustracji, zaś ich uwolnienie akcentuje raczej "poprzedni stan ducha". Istotnie, tłum "jednoczy", lecz jednoczy zatomizowane podmioty in
stynktu samozachowawczego, które są obojętne na wszystko, co wykracza poza
ich egoistyczne interesy i impulsy. Tłum jest tedy antytezą "wspólnoty", spaczonym urzeczywistnieniem indywidualności.
Waga i znaczenie mas rośnie wraz z postępem racjonalizacji, lecz równo
cześnie przekształcają się one w konserwatywną siłę, która sama podtrzymuje
egzystencję systemu. Podczas gdy spada liczba tych, którzy mają swobodę in dywidualnego działania, to wzrasta liczba tych, których osobowość redukowana
jest do samego momentu samozachowania przez standaryzację. Mogą oni podążać
za swą korzyścią jedynie poprzez rozwijanie "niezawodnych typowych odruchów" i wypełnianie wyznaczonych funkcji. Nawet najbardziej zróżnicowane wymagania
zawodowe współczesnego przemysłu zakładają standaryzację. Szkolenie zawodo we polega głównie na ćwiczeniu rozmaitych rodzajów sprawności, psychologicz
nej i fizjologicznej adaptacji do "roboty", która ma być wykonana. Praca, 22 ,
dany z góry "typ zajęcia /.../ wymaga określonej kombinacji zdolności"
a ci, którzy tworzą miejsca pracy, kształtują także materiał ludzki do jej
wykonywania. Umiejętności rozbijane przez takie szkolenie czynią "osobowość" środkiem osiągania celów, które uwieczniają życie ludzkie jako instrumentalność, zastępowalną łatwo przez inne instrumentalności tego samego gatunku. Psychologiczne 1 "osobowe" aspekty szkolenia zawodowego tym bardziej są
eksponowane, im bardziej podporządkowywane są dyscyplinie i im mniej wiążą
się ze swobodnym i pełnym rozwojem. Troska o "ludzką stronę" pracownika i
o jego osobiste uzdolnienia i zwyczaje gra ważną rolę w pełnej mobilizacji sfery prywatnej na rzecz masowej produkcji i masowej kultury. Psychologiza-
cja .1 indywidualizacja służą utrwalaniu schematycznej zależności, ponieważ dają przedmiotowi ludzkiemu poczucie, iż rozwija się spełniając funkcje,
które roztapiają jego jaźń w seriach wymaganyeh działań i reakcji. W tych
granicach indywidualność nie tylko nie jest tępiona, lecz jest pielęgnowana i nagradzana, jednakże indywidualność taka stanowi jedynie szczególną formę.*
21 E. Lederer: State of the Masses. New York 1940, s. 32-33. 22 A. Walton: Fundamentals... s. 27.
396
Herbert Marcuse
w jakiej człowiek internalizuje i spełnia, w ramach ogólnego schematu, pewne obowiązki nań nałożone. Specjalizacja utrwala panujący system standaryzacji. Prawie każdy staje się potencjalnym członkiem tłumu, a masy należą do podsta
wowych utensyliów procesu społecznego. Jako takie, dają się one z łatwością manipulować, ponieważ myśli, uczůcia i Interesy ich członków zostały zabsorbowane przez samą zasadę aparatu. Oczywiście, ich bunty są groźne i gwałtow
ne, lecz są bez trudu kierowane przeciw słabszym przeciwnikom i rzucającym się w oczy "obcym" /Żydom, cudzoziemcom, mniejszościom narodowym/. Zorganizo wane masy nie pragną nowego porządku, lecz większego udziału w porządku panu-
jąęym. W swoich akcjach pragną one naprawiać - anarchistycznymi metodami -
- niesprawiedliwość konkurencji. Zasadą ich uniformizacji jest konkurencyjny egoizm, przez wszystkich przejawiany; jednakie przejawy instynktu samozacho-
wania. Członkowie mas są jednostkami. Jednostka w tłumie nie jest z pewnością tą jednostką, którą by zasada
indywidualizmu zachęcała do rozwijania swego ja; ani też jej interes własny nie jest owym interesem racjonalnym podsuwanym przez tę zasadę. Tam, gdzie codzienne społeczne działanie jednostki stało się sprzeczne z jej "faktycznym interesem", zasada indywidualizmu zmieniła swój sens. Szermierze indywidua
lizmu wiedzieli, iż "ludzie mogą rozwijać się jedynie wtedy, gdy powierza im
się odpowiedzialność za coś więcej niż potrafią w danej chwili dobrze wyko nać"2^; dziś człowiek jest odpowiedzialny dokładnie za to, co potrafi w danej chwili dobrze wykonać. Dla filozofii indywidualizmu "fundamentalna wolność"
jaźni polegała na tym, że "w rozstrzygającej chwili staje ona ponad wszelkim mieniem i decyduje sama przed sobą, czy zwróci się do doraźnych doczesnych ce lów, czy też do celów wypływających z idealnego i potencjalnego "Królestwa . * 24 Bożego" . To idealne i potencjalne królestwo charakteryzowane było na roz
maite sposoby, lecz zawsze określały je treści, które były przeciwstawne i transcendentne wobec królestwa panującego. Dziś rozpowszechniony typ czło
wieka nie jest już zdolny do uchwycenia owego rozstrzygającego momentu, któ ry ustanawia jego wolność. Zmienił on swą rolę: z jednostki oporu i auto nomii stał się jednostką giętkości i przystosowania. To właśnie ta rola
łączy indywidua w masy. Narodziny współczesnych mas, nie zagrażając sprawności i spójności apa
ratu, ułatwiły postępującą organizację społeczeństwa i rozwój autorytarnej biurokracji, obalając tým samym teorię społeczną indywidualizmu w jej głów
nym punkcie. Proces techniczny zdawał się prowadzić do zniesienia niedostatku i tym sposobem do powolnej transformacji- konkurencji w kooperację. Filozofia
indywidualizmu widziała ten proces jako stopniowe różnicowanie się 1 wyzwala
nie ludzkich możliwości, jako zniesienie "tłumu". Nawet w koncepcji marksow-
skiej masy nie są awangardą wolności. Marksowski proletariat nie jest tłumem, lecz klasą, określoną przez swe ustalone położenie w procesie produkcyjnym,
dojrzałość swej "świadomości" i racjonalność wspólnego interesu. Racjonalność krytyczna, w najostrzejszej formie, jest warunkiem jego wyzwoleńczej funkcji.
Koncepcja ta, co najmniej pod jednym względem, zgadza się z filozofią indywi-24 23 23 W.E. Hocking: The Lasting Elements of Individualism. New Haven 1937, s. 5. 24 Ibidem, s. 23.
O społecznych implikacjach techniki
397
dualizmu: przedstawia ona racjonalną formę związku ludzi jako wyłanianą i podtrzymywaną przez autonomiczną decyzję i działanie wolnych ludzi. Istnieje jeden punkt, w którym racjonalność technologiczna i krytyczna zdają się zbiegać - mianowicie, proces techniczny zakłada demokratyzację