Zwierzęta w historii, literaturze i sztuce Europy
 9788371336959

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

ZWIERZĘTA w historii, literaturze i sztuce Europy

ZWIERZĘTA w historii, literaturze i sztuce Europy

Pod redakcją

Sylwii Konarskiej-Zimnickiej Lucyny Kostuch Beaty Wojciechowskiej

Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego Kielce 201 7

Recenzenci ks. prof. dr hab. Waldemar Graczyk prof. dr hab. Jerzy Rajman Opracowanie redakcyjne Janina Miklaszewska-Falkiewicz

Korekta Ewa Budziosz Projekt okładki Anna Domańska

Formatowanie komputerowe Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach

Na okładce wykorzystano: Gaston Febus, charty, w: Le Liure de la chasse, c. 1387

ISBN 978-83-7133-695-9

Copyright © by Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach Kielce 2017

Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach 25-369 Kielce, ul. Żeromskiego 5 tek: 48 41 349 72 65 fax: 48 41 349 72 69 http: // www.ujk.edu.pl / wyd e-mail: wyd(«>ujk.edu.pl

Spis treści

Wprowadzenie

.......................................................................................

9

TOMASZ PANFIL: Animalia imperii .....................................................

13

ANNA MARIA WAJDA: Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa ..............................................................................

43

PETER BYSTRICKY: Pes a psia hviezda v antickej literaturę

LUCYNA KOSTUCH: Czy sępy opuściły pole bitwy? Padlinożercy w historiografii starożytnej Grecji .......................................................

81

DAMIAN MISZCZYŃSKI: Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt....................................................................................................

97

BEATA WOJCIECHOWSKA: Pies w kulturze średniowiecznej. Wybrane aspekty ....................................................................................

109

MIRIAM HLAVAĆKOVA: Ryby v postnej tradicii stredovekeho Uhorska....................................................................................................

123

SYLWIA KONARSKA-ZIMNICKA: Determinizm kosmiczny a zwierzęta w średniowiecznej tradycji astrologicznej (na przykładzie wybranych traktatów astrologicznych) ....................

137

ROBERT BUBCZYK: Pomiędzy tradycją dworską a folklorem. Zwierzęta w pieśniach (lais) Marii z Francji (XII wiek) ....................

153

AGNIESZKA TETERYCZ-PUZIO: Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia na XIII-wiecznych pieczęciach polskich możnowładców (na tle pieczęci książęcych) ........................

167

PIOTR KARDYŚ: Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23 z Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach...............................................................................................

187

BARBARA KOWALSKA: O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka na podstawie Roczników... Jana Długosza..........................................

199

PAWEŁ RUTKOWSKI: „Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”: Walki kogutów w Anglii wczesnonowożytnej ..............................................

215

6

Spis treści

JANA GROLLOV/\: „Vćela je sice mała..., ale to, co dava, je ze vseho nejsladśi.” Zvfrecf symbolika v ćeskych kazań ich 14.-15. stoletf jako didakticka pomficka katecheriky ...............................................

229

ANNA PYTASZ-KOŁODZIEJCZYK: O zwierzętach i „mocy ich” w ziolopisach polskich z XVI wieku .................................................

243

KATARZYNA JUSTYNIARSKA-CHOJAK: „O rzeczach żywych ku lekarstwam służących” - zwierzęta w polskich poradnikach medycznych z XVI wieku ..................................................................

257

AGNIESZKA BYWALEC: Medykamenty i środki pielęgnacyjne pochodzenia zwierzęcego stosowane w polskim lecznictwie od XVI do XVIII wieku ..................................................................................

275

JACEK PIELAS: Nazwy i określenia zwierząt w gospodarstwach szlacheckich województwa sandomierskiego w XVII-XVIII wieku w świetle inwentarzy dóbr ziemskich................................................

289

PIOTR BADYNA: Dwa spojrzenia na wybrane zwierzęta w polskiej literaturze rolniczej końca XVII i XVIII stulecia ..............................

303

IWONA JANICKA: Ulubione zwierzęta na dworach nowożytnych władców europejskich .......................................................................

319

ANNA LYSIAK-ŁĄTKOWSKA: Opis pochodzenia i rozwoju zwierząt w Les e'poques de la naturę Georges’a Louisa Buffona .....................

331

KATARZYNA RYSZEWSKA: Zwierzęta w zwyczajach pogrzebowych Scytów w świetle badań polskich archeologów na Ukrainie w XIX i na początku XX wieku ...................................................................

345

TADEUSZ STEGNER: Zwierzęta na 365 obiadów Lucyny Cwierczakiewiczowej..........................................................................

361

GRAŻYNA LEGUTKO: Osobliwe zwierzęta w czasach niezwyczajnych. O kilku bohaterach opowiadań Eugeniusza Małaczewskiego ................................................................................

375

KATARZYNA SZYJKA, MAREK WAJDZIK: Zwierzyna drobna w przysłowiach i wierszach ...............................................................

391

Bibliografia ........................................................................................

399

Contents

....................................................................................................

9

TOMASZ PANFIL: Animalia imperii .....................................................

41

ANNA MARIA WAJDA: Knowledge of the biblical animals as a help for theologians and zoologists ..............................................................

58

Preface

PETER BYSTRICKY: The dog and the Dog Star in ancient literaturę

LUCYNA KOSTUCH: Have the vultures left the battlefield? Scavengers in the historiography of ancient Greece ...........................

94

DAMIAN MISZCZYŃSKI: Plutarch of Chaeronea’s attitude to eating animals ....................................................................................................

107

BEATA WOJCIECHOWSKA: Dog in medieval culture. Selected aspects......................................................................................................

121

MIRIAM HLAVAĆKOVA: Fish in the fasting tradition in medieval Kingdom of Hungary ...........................................................................

134

SYLWIA KONARSKA-ZIMNICKA: Cosmic determinism and animals in the light of medieval astrological tradition (the case of selected astrological treatises) .............................................................................

150

ROBERT BUBCZYK: Bctween the tradition of the court and folklore. Animals in the songs (lais) by Mary of France from the twelfth century ...................................................................................................

166

AGNIESZKA TETERYCZ-PUZIO: Were they equal to their rulers? On the symbolism of the horse depicted on the thirtecnth century seals of Polish magnates.........................................................................

184

PIOTR KARDYŚ: The initials with a dog in the medieval manuscript Rk-41/23 in the Library of the Theological Seminary in Kielce ....

198

BARBARA KOWALSKA: On the animals in the Anna/es... by Jan Długosz, particularly the menu of the Wawel monster, the Dragon

213

PAWEŁ RUTKOWSKI: “The most pleasant sport”. Cock-fighting in Early Modern England ....................................................................

228

8

Conicnts

JANA GROLLOVA: “The Bee is tiny... however what she gives is the sweetest of all”. The animal symbolism in the fourteenth and fifteenth-century Bohemian homiletics as a catechetic didactic device ................................................................................................

241

ANNA PYTASZ-KOŁODZIEJCZYK: On animals and “their force” in the sixteenth-cenrury Polish herbaria .............................................

254

KATARZYNA JUSTYNIARSKA-CHOJAK: “On those living things which serve as medicines” - animals in the Polish medical handbooks from the sixteenth century ..............................................

273

AGNIESZKA BYWALEC: Medicines and care products of animal origin used in Polish medicine from the sixteenth to the eighteenth century ..............................................................................................

287

JACEK PIELAS: Names and terms for animals on the farms of noble owners from the province of Sandomierz in the seventeenth and eighteenth centuries, in the light of inventories of estates .........

302

PIOTR BADYNA: The two perspectives on protected species in Polish agricultural literaturę of the late seventeenth and eighteenth centuries ...................................................................

317

IWONA JANICKA: Favourite animals in the courts of the rulers of modern Europę .................................................................................

329

ANNA ŁYSIAK-LĄTKOWSKA: The description of the origin and evolution of animals in Les epoques de la naturę by Georges-Louis Leclerc Buffon .......................................................................

344

KATARZYNA RYSZEWSKA: Animals in the funeral customs of the Scythians in the light of the research conducted by Polish archaeologists in Ukrainę in the nineteenth and early rwentieth centuries ............................................................................................

359

TADEUSZ STEGNER: Animals for 365 dinners by Lucyna Cwierczakiewiczowa ..........................................................................

373

GRAŻYNA LEGUTKO: Peculiar animals in unusual times. On several heroes from the stories by Eugeniusz Małaczewski ..........................

390

KATARZYNA SZYJKA, MAREK WAJDZIK: Smali gamę animals in proverbs and poems .....................................................................

398

Bibliography ......................................................................................

399

Wprowadzenie

Wydaje się, że współczesne zwierzęta zamknięte w obszarze dobrze poznanej przyrody i przemysłowej hodowli nie zaprzątają już wyobraźni, nie fascynują. Inaczej było w minionych epokach, gdy świat zwierząt i ludzi z konieczności pozostawał światem wspólnych granic, ale również zwierzęta w swojej różnorodności stanowiły dla człowieka tajemnicę. Niegdyś zwierzęta zaznaczały swą wyraźną obecność w polityce, dyplomacji, przedsięwzięciach militarnych, widowiskach, przestrzeni miejskiej, wiejskiej i domowej, gospo­ darce i handlu, medycynie i magii, religiach, mantyce, rzeźbie, malarstwie i architekturze. Źródła historyczne pełne są opisów i wizerunków zwierząt. Pojawiają się one m.in.: w epice, poezji, dramacie, na kartach kronik, w trak­ tatach, kazaniach, encyklopediach, bestiariuszach, pieśniach, poematach, żywotach świętych, książkach kucharskich. Jako elementy dekoracji stano­ wiły tło dla różnorodnych scen, które duchowni i wierni oglądali w kościo­ łach. Ikonografia obecna w miejscach kultu oddziaływała na wyobraźnię, kształtowała myślenie o świecie przyrody i utwierdzała przekonanie o nad­ zwyczajnych właściwościach zwierząt, które symbolizowały określone cechy, zachowania bądź idee. Zwierzęta w życiu codziennym były siłą pociągową, środkiem transportu, oznaką i źródłem bogactwa oraz nieodzownym elemen­ tem luksusu, turniejów i rytów sprawowania władzy. Zapewniały człowieko­ wi nie tylko rozrywkę, ale także pożywienie i medykamenty. Tematyka zwierzęca, choć tak silnie spleciona z dziedzinami ludzkiej działalności, jest spychana w Polsce na margines badań historycznych i lite­ raturoznawczych. Ugruntowuje to przepaść dzielącą humanistykę i zoologię. Równolegle można odnieść wrażenie, że zwierzęcy świat został „zawłaszczo­ ny” przez prężnie rozwijające się animal studies. Jednakże „studia nad zwie­ rzętami” mają własne narzędzia badawcze i nomenklaturę, a uczeni zrzeszeni wokół tej idei patrzą na zwierzęta przez pryzmat współczesności. Redaktorzy niniejszego tomu za cel postawili sobie przybliżenie zwie­ rzęcego świata, widzianego oczyma nie człowieka współczesnego, ale ludzi

10

Wprowadzenie

żyjących w dawnej Europie. Pomysłodawcom udało się zgromadzić badaczy z Polski i zagranicy na konferencji: Zwierzęta w historii, literaturze i sztuce Europy, króra odbyła się w Instytucie Historii Uniwersytetu Jana Kochanow­ skiego w Kielcach w dniach 17-18 maja 2016 roku. Rezultatem naukowego spotkania są prezentowane artykuły. Należy dodać, że nie była to pierwsza kielecka konferencja dotycząca tematyki zwierzęcej. W 2004 roku Instytut Historii zorganizował sesję na temat: Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności. Opracowanie, które teraz prezentujemy, stanowi chronolo­ giczne i merytoryczne rozszerzenie dwóch tomów pokonferencyjnych, które ukazały się w 2006 roku1. Artykuły zgromadzone w przedkładanym zbiorze studiów ułożono według porządku chronologicznego, poczynając od starożytności, a skoń­ czywszy na XX wieku. Pozwala to prześledzić, jak spojrzenie na zwierzę­ ta zmieniało się w czasie. Ze względu na szerokie ramy chronologiczne, a zatem ogromne pole badawcze, siłą rzeczy tom nie może stanowić wy­ czerpującego opracowania problematyki zwierzęcej. Teksty dotyczą raczej wybranych aspektów „historii zwierząt”. Niektóre artykuły poświęcono pojedynczym przedstawicielom fauny, wśród których prym wiedzie pies, inne - odnoszą się do całego świata zwierzęcego. W pracach zauważalna jest wielowątkowość i interdyscyplinarność. Autorzy odwołują się do ba­ dań zoologicznych, czy szerzej - przyrodoznawczych, filologicznych, ar­ cheologicznych itd. Szeroko posiłkują się zachowanymi materiałami ikono­ graficznymi. Obecności zwierząt w historiografii został poświęcony artykuł Lucyny Kostuch, która podjęła próbę wielostronnego rozwiązania problemu absencji sępów i innych padlinożernych zwierząt na polu bitwy w dziełach greckich historyków. Podobnie Barbara Kowalska poświęciła swój tekst zwierzętom w dziele historycznym - Rocznikach... Jana Długosza. Kilka artykułów przybliża zwierzęcą symbolikę w kontekście histo­ rycznym w różnych epokach i kulturach. Do tej kategorii niewątpliwie na­ leży tekst Tomasza Panfila, który analizuje trzy podstawowe symbole wła­ dzy, przybierające w starożytności i średniowieczu (w tym polskim) postaci zwierząt: Iwa, smoka i orła. Agnieszka Teterycz-Puzio przedstawiła symbol konia na XIii-wiecznych pieczęciach polskich możnowładców. Zwierzę jako symbol pojawia się również w artykule Piotra Kardysia, który analizuje ini-1 1

Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności, red. L. Kostuch, K. Ryszewska, t. 1 i 2, Kielce 2006.

Wprowadzenie

11

cjały z psimi głowami w średniowiecznym rękopisie z Biblioteki Semina­ rium Duchownego w Kielcach. W tekście autorstwa Jany Grollovej została omówiona symbolika zwierzęca wykorzystywana w nauczaniu kościelnym w XIV i XV wieku. Grażyna Legutko przedstawia osobliwe zwierzęta obec­ ne na kartach trzech wojennych opowiadań Eugeniusza Małaczewskiego. W wielu pracach poruszana jest problematyka religijna. Anna Wajda prezentuje bogaty świat zwierząt biblijnych, dowodząc, że ich zoologiczna charakterystyka jest równie ważna jak rozważania teologiczne, w których stanowią exempla. Artykuł Miriam Hlavaćkovej został poświęcony rybom w średniowiecznej tradycji postnej. Robert Bubczyk koncentruje się na ba­ daniu zwierząt pojawiających się w XII-wiecznych pieśniach Marii z Fran­ cji. Katarzyna Ryszewska analizuje archeologiczne świadectwa scytyjskich praktyk pogrzebowych, w których przewija się motyw zwierzęcy, w świetle odkryć ukraińskich badaczy w XIX i na początku XX wieku. Uwagę badaczy przyciągnęły również zwierzęta obecne w koncep­ cjach kosmologicznych i astrologicznych. Peter Bystricky przedstawia „psią gwiazdę”, czyli Syriusza, w literaturze antycznej. Sylwia Konarska-Zimnicka przybliża problem determinizmu kosmicznego w kontekście zwierząt. Anna Łysiak-Łątkowska pisze o koncepcji powstania zwierząt ukazanej w Epokach natury Georges’a-Louisa Leclerca Buffona. W tomie nic zabrakło również artykułów dotyczących wykorzystania zwierząt jako źródła pokarmu i leków. Damian Miszczyński prezentuje wege­ tariańskie zapatrywania Plutarcha z Cheronei. Tadeusz Stegner przedstawia dania ze zwierząt proponowane w słynnej książce kucharskiej autorstwa Lu­ cyny Cwierczakiewiczowej. Beata Wojciechowska w wieloaspektowej pracy analizuje ambiwalentny stosunek do psa w średniowieczu, poruszając m.in. problem wykorzystania zwierzęcia do celów leczniczych. Anna Kołodziej­ czyk, Katarzyna Justyniarska-Chojak i Agnieszka Bywalec charakteryzują medykamenty ze zwierząt polecane przez nowożytnych autorów poradni­ ków medycznych. Niezwykle ważnym problemem w badaniach jest wykorzystanie zwie­ rząt w gospodarstwach rolnych. Jacek Pielas podjął się ustalenia, jakie nazwy i określenia zwierząt występowały w gospodarstwach szlacheckich XVIIXVIII wieku, na podstawie inwentarzy dóbr ziemskich z terenu wojewódz­ twa sandomierskiego. Piotr Badyna poświęcił tekst zwierzętom pojawiają­ cym się w polskiej literaturze rolniczej końca XVII i XVIII stulecia. Równie ważnym przedmiotem zainteresowania pozostają zwierzęta przynoszące ludziom rozrywkę. Paweł Rutkowski opisuje walki kogutów we

12

Wprowadzenie

wczesnonowożytnej Anglii. Iwona Janicka przedstawia ulubione zwierzęta na dworach nowożytnych władców europejskich. Katarzyna Szyjka i Marek Wajdzik przybliżają motyw zwierząt w literaturze łowieckiej. Oddając tom w ręce czytelników, redaktorzy mają nadzieję, że spełni on funkcję przeglądu stanu badań nad „historią” zwierząt w Europie.

TOMASZ PANFIL Instytut Historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego

Animalia imperii

Człowiek, próbując zrozumieć otaczający go świat, tworzył mity. Te naj­ ważniejsze opowiadały o początkach: kosmosu, zjawisk, istot, rzeczy i obycza­ jów. Współcześnie określamy je różnymi nazwami. Mówimy o mitach począt­ ku, mitach etiologicznych czy genetycznych. Ich cechą charakterystyczną jest bezczasowość. Nie starają się bowiem odpowiadać na pytanie „kiedy”, lecz na znacznie istotniejsze i dla pojmowania uniwersum ważniejsze kwestie: „jak” i „dlaczego”. Mity strukturalnie wiążą się z symbolami, mity są często inter­ pretacją symboli, te zaś obrazują, unaoczniają trudny do wypowiedzenia praw­ dziwy sens mitów. Jedne i drugie stanowią fundament rytuałów i obrzędów1. Określenie tego potrójnego kompleksu symbolicznego wyznacza jednocześnie obszar moich rozważań: znaczenia symboli odkrywać należy poprzez analizę związanych z nimi mitów. Jak bowiem określił to Paul Ricoeur - symbol „daje do myślenia”, a więc udostępnia sens ukryty w swojej „intencji”1 2. I druga triada będąca fundamentem, na którym wspiera się konstruk­ cja niniejszego tekstu - triada wyodrębniona przez George’a Dumezila w jego fundamentalnej refleksji nad mitologią ludów indoeuropejskich 3. Wedle niej władza monarsza ma trójaspektowy charakter: panujący jest zarazem kró­ lem, kapłanem i wodzem. Każdy z tych aspektów opisywały mity, obrazo­ wały symbole. 1

3

P. Ricoeur, Egzystencja i hermeneutyka. Rozpratuy o metodzie, oprać. S. Cichowicz, Warszawa 1975, s. 9; M. Eliadc, Obrazy i symbole. Szkice o symbolizmie magiczno-religijnym, Warszawa 1998, s. 13. P. Ricoeur, Egzystencja, s. 1 1. Por. również J.P. Roux, Król. Mity i symbole, Warszawa 1998, passim.

14

Tomasz Panfil

Do naszych czasów przetrwało bardzo niewiele źródeł z najdawniejszej historii człowieka i dlatego też trudno ustalić, kiedy mityczne i symboliczne pojmowanie świata spowodowało wytworzenie się zespołu najważniejszych zwierząt-symboli. Zespół ren - z niewielkimi lokalnymi wariacjami - spoty­ kamy w rozmaitych kulturach i cywilizacjach, a należą do niego: byk (bizon), koń, lew, jeleń, kozioł i dzik, orzeł i smok. Animalistyczne motywy ikonograficzne stosowane w sztukach przed­ stawiających okresu średniowiecza i czasów późniejszych sięgają często ko­ rzeniami kultur starożytnej Mezopotamii, jednak głównymi źródłami in­ spiracji były tradycje: judeo-chrześcijańska oraz antyczna grecko-rzymska. Dorobek wszystkich kultur stapiał się w jedną, wspólną całej kulturze śród­ ziemnomorskiej eklektyczną tradycję, tworząc archetypy, które niekiedy za­ chowują pierwotną formę i treść ideową, często zaś ulegają interpretatio Chri­ stiana. Niekiedy udaje się sięgnąć głębiej w przeszłość symboli: do ukrytego za zasłoną zupełnego niemal braku świadectw okresu indoeuropejskiego. Niektóre z prastarych archetypów i toposów wciąż wykazują wielką żywot­ ność: przecież motywem sumeryjskim jest tak często spotykany w bajkach, baśniach i legendach zwrot „za siódmą górą”4. Posługiwanie się symbolami faunistycznymi było dla ludzi antyku i na­ stępujących po nim epok czymś zupełnie oczywistym. Przecież każdy ele­ ment otaczającego człowieka kosmosu był symbolem - odsyłał do tego, co transcendentne, co niepoznawalne ułomnymi zmysłami, czego nie można było tak po prostu zwerbalizować. A szczególnie predestynowane do roli symboli były zwierzęta - istoty żywe, skomplikowane, w których człowiek z podziwem dostrzegał upostaciowane ludzkie wady, zalety, przymioty i ce­ chy charakteru. Zwierzęta były zawsze - mniejszą lub większą - tajemnicą.

Lew

Wyobrażenie lwa to jeden z najbardziej skomplikowanych symboli w ikonosferze. W ciągu wieków złączono z nim wiele różnych, często zu­ pełnie odmiennych znaczeń; mógł symbolizować najgorsze zło, lecz również najwyższą świętość. Najczęściej wyobrażenie lwa pojawia się w europejskiej symbolice monarszej. 4

Ibidem, s. 153.

Animaiia impcrii

15

W starożytności i we wczesnym średniowieczu Iwy występowały na obszarze znacznie większym niż obecnie - w całej Azji Mniejszej i Egipcie. W Palestynie przetrwały aż do czasów wypraw krzyżowych, w Mezopotamii zaś ostatni lew padł dopiero w XX wieku5. W ikonosferze śródziemnomor­ skiej najczęściej - zapewne z racji ubarwienia sierści oraz koloru oczu - łączo­ no lwa ze słońcem i bóstwami słonecznymi: tak było w Egipcie, u Hetytów, Arabów i niektórych plemion semickich. Lecz jednocześnie dla Sumerów, Babilończyków, Kreteńczyków, Greków, Traków, Hindusów i Rzymian lew - a dokładniej lwica - był symbolem ziemi i Wielkiej Matki, uniwersalnej bogini płodności. Związki lwa z symboliką chroniczną wyglądają na dość skomplikowane. Z jednej strony majestatyczny i budzący respekt wygląd króla zwierząt lądowych czyniły zeń naturalnego towarzysza Wielkiej Matki - Ziemi. Z drugiej zaś strony wywołujące przerażenie siła i szybkość potęż­ nego drapieżnika, niepohamowana gwałtowność jego śmiercionośnego ataku stały się przyczyną stworzenia kompleksu znaków i wyrażeń symbolicznych o znaczeniach negatywnych6. Lew, upostaciowana groza i śmierć, stał się godnym przeciwnikiem dla wszystkich chcących chodzić w glorii wojownika bez trwogi. Zespół przeko­ nań i znaczeń wiązanych przez starożytnych ze zwycięstwem nad lwem mo­ żemy poznać dzięki trzem wielkim heroicznym mitom starożytności: mitowi o Gilgameszu, historii Samsona i mitowi heraklejskiemu. W czasach gdy Gilgamesz rządził w Uruk, około XXVII wieku przed Chr., niebezpieczeństwo grożące ludziom ze strony lwów mogło być jedną z podstawowych trosk króla. Jak bardzo mieszkańcy Mezopotamii obawiali się zagrożenia ze strony lwów, świadczy fragment mitu o Gilgameszu. Po zesłanym przez bogów potopie bóg Ea, przychylny ludziom, czynił wyrzuty Enlilowi, sprawcy potopu, twierdząc, że były inne sposoby redukcji ludzkiej populacji:

Zamiast potopu lepiej by powstał lew i ludzi umniejszył, Zamiast potopu lepiej by powstał wilk i ludzi umniejszy! [,..|7 5 6

J. Black, A. Green, Słownik mitologii Mezopotamii, Katowice 1998, s. 107. Szerzej o starożytnej i orientalnej symbolice lwa piszą autorzy popularnych kompen­ diów symbolicznych: D. Focrstner, Świat symboliki chrzęścifańskiej, Warszawa 1990, s. 275-280; J.C. Cooper, Zwierzęta symboliczne i mityczne, Poznań 1998, s. 140144; M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, Poznań 1989, s. 1 1 1 n. K. Lyczkowska, K. Szarzyńska, Mitologia Mezopotamii, Warszawa 1981, s. 259. Po­ strzeganie zagrożenia ze strony lwów jako plagi zesłanej na grzesznych ludzi odnaj­ dujemy również w Starym Testamencie. Oto fragment z Drugiej Księgi Królewskiej: „Potem przyprowadził król Assyryjski lud z Babilonu, i z Kura, i z Awa, i z Emat,

16

Tomasz Panfil

Pierwowzorem walki herosa z lwem były zapewne czyny Dumuziego, boga pasterza, męża Inany, bogini wojny, miłości i płodności. Dumuzi u za­ rania dziejów, stając w obronie swych stad, także zabił lwa. Walka Gilgamesza z lwem więc - zgodnie z mitycznym pojmowaniem świata przez Sumerów - to odtworzenie czynów boga, to klasyczna aktualizacja illo tempore, czyli mityczne odtwarzanie przez ludzi dzieł dokonanych niegdyś przez istoty bo­ skiei* 8. Według Mircci Eliadego powtarzanie czynów dokonanych przez istotę wyższą było dla społeczności archaicznych sposobem na zrozumienie i orga­ nizację świata: „Wytwór natury oraz przedmiot ukształtowany przez czło­ wieka znajdują swą rzeczywistość, tożsamość jedynie wtedy, gdy uczestni­ czą w transcendentalnej rzeczywistości. Czyn zyskuje sens, realność jedynie wtedy, gdy powtarza czynność pierwotną”910 . Dokonania Gilgamesza - w tym i walka z lwem - nadają godności królewskiej walor boskości, sakralizują osobę władcy, zrównując go z bogiem założycielem, potwierdzają prawa do tronu. Zapamiętajmy to rytualne, domagające się ciągłej aktualizacji znacze­ nie walki z lwem. Oba pojedynki - boga i króla Uruk - były tematem chętnie podej­ mowanym przez sztukę ludów Mezopotamii. Znamy liczne wyobrażenia bohatera walczącego ze zwierzęciem powstające w ciągu wielu stuleci - od czasów sumeryjskich po schyłek potęgi państwa nowobabilońskiego. Sceny zmagań Dumuziego i Gilgamesza - czasami nie sposób odróżnić bohaterów - z lwami znajdują się na pieczęciach cylindrycznych z 2. połowy III tysiąc­ lecia przed Chr.’°, słynne są olbrzymie statuy Gilgamesza trzymającego zdu­ szonego i poskromionego lwa, które zdobiły boki frontowego wejścia do sali i z Sefarwaim, a osadził je w miastach Samaryi miasto synów Izraclskch; którzy po­ siadłszy Samaryję, mieszkali w miastach jej. A gdy tam oni mieszkać poczęli a nic bali się Pana, posłał Pan na nic lwy, którzy je zabijali. I powiedziano to królowi Assyryjskiemu, mówiąc: Narodowie, któreś przeniósł i osadził w miastach Samaryi, nic wiedzą obyczaju Boga oncj ziemi; przetoż posłał na nic lwy, a oto jc zabijają, dla tego, iż nie wiedzą obyczaju Boga oncj ziemi” (2 Kri 17,24-26). 8 Por. prace antropologa kultury M. Eliadego na temat aktualizacji illo tempore, np. rozdział „Czas święty i mit wiecznego rozpoczynania na nowo”, w: Traktat o historii religii, Łódź 1993, s. 373-392, por. A. Mierzejewski, Sztuka starożytnego Wschodu, Warszawa 1983, t. 1, s. 211 n., ii. 85. 9 M. Eliadc, Mit tuieczncgo powrotu, Warszawa 1998, s. 13. 10 Ibidem, s. 297, il. 63. Identyfikacja mezopotamskich przedstawień walki herosa z lwem wciąż jeszcze jest niepewna. Brodatego wojownika dławiącego lwa tradycyj­ nie określa się właśnie jako Dumuziego lub Gilgamesza: por. K. Łyczkowska, K. Sza­ rzy ńska, Mitologia, s. 297, il. 62, 63; A. Mierzejewski, Sztuka, s. 108-110, 140, 210. Funkcjonują również opinie, że przeciwnikiem lwa jest nic bóg pasterz lub władca Uruk, lecz bóstwo opiekuńcze Lahmu, J. Black, A. Green, Słownik, s. 77, 104 n.

Animalia inipcrii

17

tronowej asyryjskiego króla Sargona II w pałacu w Durszarrukin wybudo­ wanym w końcu VIII wieku przed Chr.” Potężna postać sumeryjskiego he­ rosa u wejścia do sali tronowej miała zapewne przypominać wchodzącym, że asyryjski monarcha jest kolejnym ucieleśnieniem mitycznego bohatera, czyli aktualizuje heroiczne aspekty władzy królewskiej. Popularność eposu o Gilgameszu i obecność jego wizerunków w symbo­ lice władzy sprawiły, że sumeryjski heros stał się archetypem mezopotamskiego władcy, a jego walka z lwem nabrała znaczeń rytualnych, stała się rodzajem obrzędu inicjacji władcy wojownika. Zwycięstwo nad lwem ucieleśniającym zagrożenia i nieszczęścia doczesne czyhające na poddanych było dowodem, że triumfator godzien jest królować. Wobec takich mitycznych konotacji i symbo­ licznych znaczeń wiązanych z królem zwierząt, należy inaczej spojrzeć na po­ pularne w plastyce babilońskiej i asyryjskiej sceny ukazujące polowanie na lwy. Nie można odczytywać ich jako obrazów rozrywek. Łowy na lwy urządzane przez babilońskich i asyryjskich władców miały zapewne właśnie mityczne i rytualne uzasadnienie. Najsłynniejszymi wyobrażeniami plastycznymi takich polowań są chyba płaskorzeźby z pałacu Asurbanipala w Niniwie, z VII wieku przed Chr. Widzimy władcę pewnie siedzącego na koniu i potężnym zama­ chem wbijającego włócznię w skaczącego nań wielkiego lwa, w innym miejscu władca przebija bestię mieczem. Liczne obrazy przewag króla odniesionych nad lwami mają, jak się zdaje, nie tyle sławić myśliwskie talenta Asurbanipala (któż bowiem poluje mieczem!), ile ukazywać go jako potężnego wojownika, pogromcę króla zwierząt. Plastyczne wyobrażenie zoomachii jest symbolem wodzowskiego aspektu władzy11 12. Potwierdzenie rytualnego charakteru wal­ ki władcy z lwem odnajdujemy na płaskorzeźbach z Niniwy: jedno ze starć rozgrywa się w przestrzeni ograniczonej murami — zapewne w pałacowym ogrodzie - a nad bezpieczeństwem Asurbanipala czuwają stojący na murach gwardziści królewscy ze strzałami na cięciwach napiętych łuków. Do naszych czasów dotrwało wiele wyobrażeń mezopotamskich łowów na lwy, ukazano na nich wiele upolowanych bestii, lecz ich zabójcą jest zawsze tylko jeden czło­ wiek: król. 11 12

Por. A. Mierzejewski, Sztuka, t. 1, s. 110, il. 41; s. 211 n., il. 85. Rytualna walka z Iwcin była praktykowana niemal do naszych czasów przez afrykań­ skie plemię Masajów. Młodzieniec pragnący uzyskać status wojownika udawał się samotnie na sawannę, zabierając ze sobą jedynie trzy włócznie. Jego zadaniem było wytropić i zabić Iwa, by okazać w ten sposób, że jest godzien zostać wojownikiem i pełnoprawnym członkiem społeczności plemiennej. O obecności szamana przebra­ nego za Iwa w rytuale inicjacyjnym plemienia Tonga wspomina R.B. Cialdini, Wywie­ ranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, Gdańsk 2001, s. 87.

Tomasz Panfil

18

Od pojedynku z lwem swą heroiczną drogę rozpoczął Samson, naj­ większy bohater Izraelitów. Pewnego dnia

poszedł tedy Samson z ojcem swym i matką do Thamnatha: a gdy przyszli do winnic miejskich, ukazał się młody lew srogi a ryczący, i zabieżał mu. Lecz przypadł Duch Pański na Samsona i rozdarł lwa, jakoby koźlę na sztuki roztargając, nie mając zgoła nic w ręku... (Sdz 14,5-6).

„Rozdarcie” lwa jest momentem inicjacyjnym, objawia się w nim fakt wybrania Samsona przez Boga, czego przejawem jest niezwykła moc nazyrejczyka. Tak rozpoczęła się heroiczna wojna Samsona z całą potęgą. Klęska Samsona była wynikiem „dezaktualizacji” związków łączących go z Bogiem. Heros „pogrążył się w świecie”, zapomniał o przysiędze i świętej misji, którą miał do wypełnienia. Został zdradzony przez Dalilę, pojmany przez Filisty­ nów, i skazany na więzienie - pokutę. Po latach historia Samsona zatoczyła krąg, pokuta spowodowała odnowienie łączności z Jahwe, do nazyrejczyka powróciła jego siła, dowód łaski Boga. Śmierć Samsona w ruinach budynku zwalonego przez herosa na głowy tysięcy wrogów jest w istocie apoteozą, za­ przeczeniem śmierci. A mistyczna zapowiedź apoteozy nastąpiła tuż po po­ konaniu lwa, w którego rozdartej paszczęce zalęgły się miododajne pszczoły; śmierć była początkiem życia. Mezopotamsko-semicki mityczny schemat wojownika walczącego z lwem dla nieśmiertelnej chwały znalazł wspaniały wyraz w mitologii i sym­ bolice heraklejskiej. Pierwsza praca Heraklesa to zabicie Lwa Nemejskiego, którego skóry nie mogła przebić żadna broń. Pierwsze próby pokonania lwa okazały się nieudane: strzały wypuszczone przez herosa odbiły się od skó­ ry bestii, miecz zgiął się, nie czyniąc lwu najmniejszej szkody. Potężne ude­ rzenie słynnej pałki herosa odniosło ten jedynie skutek, że lwu zaszumiało w uszach, a pałka rozpadła się w drzazgi. Lew wycofał się do jaskini o dwóch wejściach. Herakles ruszył za nim i tam, we wnętrzu góry, zdołał zadusić bestię. Herakles ściągnął skórę z lwa i odział się w nią: łeb służył herosowi za hełm, skóra zaś była najlepszym pancerzem. Robert Graves, interpretu­ jąc mit, zauważa, że „jaskinia Lwa Nemejskiego ma dwa wejścia, ponieważ pierwsza praca zapoczątkowuje drogę Heraklesa ku obrzędowej śmierci, po której staje się nieśmiertelny...”13. Badacz dostrzega więc te same znaczenia mitu heraklejskiego, jakie zauważyliśmy już w opowieściach o Gilgameszu i Samsonie. W historiach wszystkich trzech mitycznych bohaterów zwycię­

13

R. Graves, Mity greckie, Warszawa 1974, s. 429 n.

Animalia impcrii

19

skie starcie z lwem było początkiem serii czynów uwieńczonych heroizacją i śmiercią prowadzącą do nieśmiertelności. Wątki aktualizacji przez greckich władców mitycznego wzorca inicja­ cji dokonywanej w walce z lwem spotykamy w Iliadzie. Król Agamemnon, szykując się na nocną naradę wodzów greckich:

Wstaje prędko, na członki szatę wdziać pospiesza, Wciąga obuw, na barkach lwią skórę zawiesza Krwią skropioną: od głowy do kolan mu spada... (ks. X, w. 21-24) Heroiczny i królewski zarazem strój przysługiwał również Diomedesowi, najdzielniejszemu po Achillesie wojownikowi greckiemu, który nie lękał się ni ludzi, ni bogów: zabił króla Traków Rezosa, zranił boginię Afrodytę i nie uląkł się straszliwego Aresa, któremu w otwartym boju zadał ranę: Wraz Dyjomed lwią skórę na barkach zawiesza Bierze oszczep i budzić tych wodzów pośpiesza, (ks. X, w. 173-174)

Ludzie epoki archaicznej zabijali lwy nie tylko z powodu chęci imitatio dei i religijnego nakazu aktualizacji rzeczywistości przez powtarzanie czynności do­ konanych illo tempore. Prawdopodobnie powodowała nimi także prastara wiara w możliwość przejęcia przez zwycięzcę pozytywnych cech zwyciężonego prze­ ciwnika. Materialnym przejawem tej wiary było dążenie do wejścia w posiada­ nie jakiejś cząstki pokonanego zwierzęcia i wykorzystywanie jej w charakterze broni - zaczepnej bądź odpornej - lub jako amuletu’4.14

14

Doskonałym przykładem jest ikonografia hcraklcjska. Skóra Iwa nemejskiego służą­ ca herosowi za pancerz do końca życia, stała się później powszechnie stosowanym w symbolice europejskiej znakiem heroizacji. Gdy w płatnerstwie okresu renesan­ su i baroku wytworzył się styl alPantica, niezwykle często sięgano po lwic motywy w dekoracji i ornamentyce zbroi. Szczególnie chętnie posługiwano się wyobrażeniem lwiej głowy w zdobieniach naramienników. Początek tej modzie dały renesansowe zbroje kostiumowe używane do parad lub turniejów pokazowych. Najczęściej mo­ tyw lwiej paszczy występował na polskiej karacenie, oryginalnej sarmackiej zbroi wy­ kształconej w ostatniej ćwierci XVII wieku, a wzorowanej na późnoantycznych zbro­ jach rzymskich czy scytyjskich. Niekiedy lwie głowy ulegały daleko idącej stylizacji, przekształcając się w maszkarony. Z. Zygulski jun., Broń w dawnej Polsce, Warszawa 1982, s. 152 n., 268 n., il. 183-190, 195-199; J. Banach, Hercules Polonus. Studium z ikonografii sztuki nowożytnej, Warszawa 1984, il. 23, 39. Najbardziej za Herkulesa lubił podawać się król August II Wcttyn, co widoczne jest zwłaszcza na medalach tego monarchy. M. Morka, Polski nowożytny portret konny, Wrocław-Warszawa-Kraków, 1986, il. 38, 65, 77, 226. Wspaniałym i odmiennym od przedstawionych wyżej przy­ kładem heraklcjskiej symboliki militarnej z okresu wczesnego renesansu jest hełm w formie głowy lwa nemejskiego wykonany w latach 1470-1480 w Italii (obecnie

20

Tomasz Panfil

Niewątpliwy wpływ na przyjęcie przez średniowiecze symbolicznych - mitycznych i rytualnych - znaczeń sceny walki z lwem miała sztuka hel­ lenistyczna. Do wyobraźni rycerzy musiały szczególnie przemawiać zabytki ikonograficzne, których bohaterem był Aleksander III Macedoński. Chyba żadna z historycznych postaci nie uosabiała pełniej ponadczasowego wzor­ ca herosa, który w sferze mitycznej tworzyli Gilgamesz, Samson i Herakles. W 332 roku przed Chr. Aleksander jako król Egiptu został przez egipskich kapłanów deifikowany i uznany za „syna Amona-Re”, przez Greków utoż­ samianego z Zeusem. Osiągnąwszy status boskiego syna, Aleksander został „nowym Heraklesem”. Porównanie Aleksandra do Heraklesa było ulubio­ nym zabiegiem dworskiej propagandy, np. na monetach władcę ukazywano jako herosa, z głową i plecami okrytymi heraklejską lwią skórą. Aleksander Wielki aktualizował rytuał inicjacyjny króla wojownika nie tylko w sferze czysto symbolicznej, nie ograniczał się również wyłącznie do kultów egip­ skich i mitologii greckiej. Wielkie łowy na lwy urządzone podczas pobytu Aleksandra w Syrii można zobaczyć na wspaniałym sarkofagu znalezionym w królewskiej nekropolii w Sydonie, zwanym sarkofagiem Aleksandra. Na jednym z jego długich boków widzimy polowanie; główną zdobyczą jest lew, na którym skupia się uwaga większości przedstawionych postaci. Najważ­ niejszą postacią kompozycji jest Aleksander, który siedząc na koniu, w roz­ wianym płaszczu wymierza zwierzęciu cios włócznią15. Najstarsze polskie wyobrażenia lwów odnajdujemy na XII-wiecznych monetach książąt piastowskich. Są to monety Władysława II, najstarszego syna Bolesława Krzywoustego, wybite w pierwszych latach po objęciu rządów senioralnych1617 . Następne lwy pojawiły się na numizmatach z drugiej poło­ wy XII stulecia: to denary synów Władysława Wygnańca, zapewne Mieszka i Konrada1 . W końcu XII wieku brakteaty z lwem wybija również Mieszko kaliski18. Wciąż wątpliwa pozostaje atrybucja pięknego beznapisowego denara

1s

w Metropolitan Museum), [onlinc] http://www.mctmuscuin.org/collcctions/viewl. asp?dep=4&itcm=23°/o2E141 [dostęp: 14.04.2016]. M.L. Bernhard, Sztuka grecka IV wieku p.n.e., Warszawa 1974, s. 43 1 -446. W sarko­

fagu pochowano satrapę Abdalonymosa, który być może brał udział w owych pamięt­ nych łowach. 16 E. Kopicki, Ilustrowany skorowidz pieniędzy polskich i z Polską związanych, Warsza­ wa 1995, cz. 1, nr 49 a, b; 50 a, b, c, d, c, f, oraz idem, Katalog podstawowych ty­ pów monet i banknotów Polski oraz ziem historycznie z Polską związanych, Warszawa 1974-1975, cz. 1-2, s. 29,1,11. 17 E. Kopicki, Ilustrowany skorowidz, poz. 6422 a, b; 6424; 6425. 18 Ibidem, poz. 136. W Katalogu podstawowych typów, swoim starszym opracowaniu, E. Kopicki denary te przypisuje Władysławowi Laskonogicmu, dopuszczając mozli-

Animalia imperii

21

zachowanego zaledwie w dwóch egzemplarzach, być może również wybitego dla księcia Władysława II19. Na wszystkich tych monetach lew wyobrażony jest w scenie walki ze zbrojnym mężem, niewątpliwe uosabiającym księcia emitenta monety. Przypuszczenie, że zbrojny mąż walczący z lwem symbolizuje księcia, potwierdza fakt pojawiania się analogicznej sceny na pieczęciach książąt ma­ zowieckich. Są to dwie pieczęcie Kazimierza I Konradowica (syna Konra­ da I mazowieckiego), księcia kujawskiego i łęczyckiego, dwie pieczęcie jego młodszego brata Siemowita I, księcia czerskiego i mazowieckiego, oraz jed­ na pieczęć Ziemomysła, księcia kujawskiego, syna Kazimierza I20. Pieczęcie Kazimierza I pochodzą z lat 1250-1260, również wtedy powstały pieczęcie Siemowita I, pieczęć Ziemomysła datowana jest na 1268 rok21. Na pieczęci Henryka I, księcia głogowskiego, z początku XIV stulecia znajdujemy wyobrażenie lwiej głowy z nastroszoną grzywą i wysuniętym ję­ zorem. W literaturze sfragistycznej funkcjonuje hipoteza łącząca tę pieczęć z dworem brunszwickim, skąd wywodziła się małżonka księcia Matylda22. Wyniki analiz i refleksji nad znaczeniami symbolicznej sceny walki z lwem w starożytności dadzą się zamknąć w dość prostej konstatacji. Jest to emblemat obrazujący sakralną moc, którą władca zyskał w efekcie rytu­ alnej aktualizacji mitycznego archetypu, dzięki czemu stał się wojownikiem zdolnym do skutecznej walki w interesie dynastii, państwa i ludu. Lew zatem w ikonografii monarszej symbolizuje pierwszy aspekt z potrójnego komplek­ su władcy: króla wojownika.

Smok

Jednym z najbardziej zdumiewających pomysłów człowieka jest powo­ łanie do życia smoka. To zwierzę symboliczne jest od czasów archaicznych stale obecne w ikonosferze otaczającej człowieka. Smokiem chętnie i często zajmuje się polska mediewistyka. Jest tak oczywiście za przyczyną mitycznej bestii, która - jak twierdzi Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, a w ślad

19 20 21 22

wość, że wybił je Władysław Odonic zwany Plwaczem, E. Kopicki, Katalog, cz. 1-2, s. 100, V, VI. Ibidem, poz. 6423 przypisany synom Władysława 11 Wygnańca. Z. Piech, Ikonografia pieczęci Piastów, Kraków 1993, s. 26 n., 91. Ibidem, kat. nr 27, 28, 32. Ibidem, kat. nr 64.

22

Tomasz Panfil

za nim inni dziejopisarze* 25 - miała ongiś zamieszkiwać jaskinię we wzgórzu 24 wawelskim w Krakowie. Smoki występowały w mito- i ikonosferze całego świata. Najczęściej okrywały je gadzie łuski, lecz bywały smoki opierzone i pokryte futrem; miewały dwie łub cztery nogi, niekiedy pełzały na brzuchu jak węże. Zazwy­ czaj zamieszkiwały ciemne jaskinie lub mroczne wody, lecz niektóre także unosiły się w przestworzach na skrzydłach nietoperza lub orła. Największe przerażenie budziła paszcza pełna straszliwych kłów, jednak bywały także smoki o pięknych, kobiecych twarzach. Jedne siały zniszczenie i śmierć ogni­ stym lub trującym oddechem, inne - ciosami potężnych ogonów. W kosmicznym obrazie świata smoka łączono z żywiołem ziemi i wody. Podstawową i uniwersalną cechą smoków jest „hybrydalność” czy też „chimeryczność”: ich ciała złożone są z elementów wziętych od rozmaitych zwierząt. Jednak dla ludzi czasów archaicznych, starożytnych i średniowiecznych, smok -zarówno ten „prawdziwy”, jaki i ten mityczno-symboliczny, był po prostu specyficznym rodzajem węża: „Smok jest większy niż wszystkie inne węże, większy nawet niż inne istoty żyjące na ziemi”24. Średniowieczni znawcy wy­ różniali kilka gatunków: była niewielka amphitera - beznogi smok latający, któremu przypisywano rolę strażnika skarbów. W germańskich legendach spotykamy smoka niewiele różniącego się od gigantycznego węża lub robaka (angielski worm i niemiecki wurm). Podobnej istocie odpowiada słowiańskie określenie „żmij”. Czworonożnemu uskrzydlonemu smokowi dorównywał popularnością smok o dwóch nogach, wijącym się ogonie i dużych, silnych skrzydłach, zwany wyvernem. Często występował we wschodnich regionach Morza Śródziemnego, choć liczne egzemplarze tego gatunku spotykamy tak­ że w wyobraźni ludów Wysp Brytyjskich. Znamy również smoki z kobiecymi głowami: kto wie, czy mimo łagodnych rysów i niesmoczej miękkości, nie były to najbardziej niebezpieczne ze smoków25. 25 Za Mistrzem Wincentym legendę o smoku wawelskim powtarzają: Kronika polsko-s'ląska z XIII/XIV w., Kronika Dzierzu/y (Mierzwy), śląska Kronika książąt polskich. Kro­ nika Wielkopolska wątek smoka pomija. Do mitu Kadłubkowego powrócił Długosz, za którym o smoku pisali Miechowita i Wapowski. M. Plezia, Legenda o smoku wa­ welskim, „Rocznik Krakowski” 1971, t. 42, s. 23-24. 24 The Aberdeen Bestiary, karta 65v, 66r., [online] www.clucs.abdn.ac.uk [dostęp:

2S

12.04.2016J. Bestiarusz z Aberdeen i inne średniowieczne bestiariusze znaczną część wiadomości czerpały z dzieła Rabanusa Maura De rerum naluris (znanego również jako De uniuerso), kompilacji powstałej zapewne w latach czterdziestych IX wieku, wykorzystującej z kolei m.in. informacje z antycznego Fizjologusa. Właśnie kobiecą głowę ma rajski wielki wąż kusiciel na wspaniałym malowidle fla­

mandzkiego malarza Hugona van der Goesa powstałym w 1470 r. (Muzeum Sztuki, Wiedeń). Wąż ma wysmukłe ciało zakończone długim ogonem, łapy o szponiastych

Animalia impcrii

23

Jednym z dwu najstarszych smoków świata jest indoeuropejski Wrytra (Ahi). Ten monstrualny potwór ukradł i wypił wody świata, pozostawiając ziemię suchą, niezdatną do zasiedlenia. Nikt nie mógł stawić czoła Wrytrze, dopóki nic narodził się Indra, gromowładny bóg wojownik. Wedle Rygwedy Indra przed bitwą pochłonął olbrzymie ilości somy, która dała mu niezwykłą siłę. Rozbiwszy dziewięćdziesiąt dziewięć zamków, dotarł Indra do potwora. Ich walka wstrząsała podstawami uniwersum, aż wreszcie rzucane ręką boga pioruny poraziły Wrytrę. Z rozdartego brzuszyska wody świata spłynęły na ziemię, nawadniając pustynie i umożliwiając budowę cywilizacji26. O losach drugiego prastarego smoka opowiada babiloński mit Enuma elisz. Smokiem tym była Tiamat, władczyni słonych wód, która „dała życie wszystkim”. Gdy bóg Ea pokonał Abzu, męża Tiamat i władcę wód słodkich (zapewne również smoka), rozjuszona bogini rozpoczęła wojnę. Przeciwko bogini wystąpił Marduk, po zaciekłej walce pokonał smoczycę, a z jej ciała uczynił niebo i ziemię wypełnioną wodami pilnowanymi dotychczas przez smoki27. Indra i Marduk stoją na początku długiego pochodu bogów smokobójców. Hetycki bóg pogody (burzy) podstępem zwyciężył wielkiego węża IIlujankę (zapewne symbolizującego suszę)28, hinduski Kryszna pokonał i wy­ gnał słodkowodnego smoka Kaliję29. W mitologii egipskiej smok mroków Apopis codziennie próbował połknąć boga słońce Ra i codziennie był przez

26 27

28

29

palcach połączonych błoną; ciemna barwa grzbietu przechodzi w gadzią, odrażającą bladość podbrzusza. 1 do tego głowa kobiety o wijących się rudych włosach i straszli­ wie nieludzkich oczach, badawczo i z przerażającym napięciem wyczekująco wpatrzo­ nych w Ewę trzymającą w dłoni dwa wciąż jeszcze nicugryzionc jabłka. Wielki wąż kusiciel na fresku Michała /\nioła w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie również jest pół wężem, pół kobietą, lecz wyobrażenie rudowłosej niewiasty o wężowych zwojach zamiast nóg, nieskazitelne formalnie, bardziej jest popisem mistrzostwa technicznego artysty niż odbiciem emocjonalnego przeżycia, doświadczenia przez artystę niewypowiadalnego sacrum zawartego w tajemnicy upadku Pierwszych Rodziców, jak to ukazuje malowidło van der Goesa. M. Eliade, M/7, s. 30; A. Cottcrcll, Słownik mitów świata., Katowice 1999, s. 87. Mity akadyjskie, red. M. Kapełuś, Warszawa 2000, s. 21. Trudno jest precyzyjnie ustalić wygląd Tiamat. Enuma elisz podajc kilka szczegółów: dwoje oczu, długi ogon. Liczba nóg jest nieokreślona, ale chyba dość znaczna: „Krzyknęła Tiamat dziko i gło­ śno,// Wszystkie dolne członki zadrżały pod nią!” Ibidem, s. 34. Atrybutem boga Marduka jest rogaty smok o łuskowarym ciele: to niewątpliwie symbol walki z Tiamat. M. Popko, Mitologia hetyckiej Anatolii, Warszawa 1987, s. 63-67. Walkę boga burzy z wężem przedstawia odnaleziony w Malatya kamienny relief z początku pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem. Naprzeciw olbrzymiego węża skręconego w liczne splo­ ty stoi bóstwo uzbrojone we włócznię. A. Cottcrcll, Słownik, s. 102.

24

Tomasz Panfil

niego pokonywany; wężokształtny Set uległ Horusowi mszczącemu śmierć Ozyrysa. W Persji słoneczny Mitra triumfował nad monstrualnym gadem, w którego wcielił się wróg ładu i porządku Aryman30. Szczególnie licznie smoki rozpleniły się w mitologii greckiej, a niektó­ re opowieści jednoczyły w sobie wątki indoeuropejskie i azjatycko-mezopotamskie31. Tak właśnie jest z mitem o Tyfonie, synu Gai, najokropniejszym greckim smoku, na którego widok zdjęci grozą bogowie olimpijscy uciekli do Egiptu, dopiero Zeus zawstydzony drwinami Ateny wrócił, by stawić czoła potworowi: gdy raniony Tyfon runął na ziemię, zwycięski król bogów przy­ walił go dzisiejszą górą Etną. Mityczne smoki postaciowały więc pierwotny chaos, stawiający opór budowaniu cywilizacji, zaprowadzaniu boskiego ładu i prawa, których orę­ downikami byli bogowie uraniczni oraz słoneczni. Walkę bóstwa ze smo­ kiem należy odczytywać jako archetypiczny obraz konfliktu między bezła­ dem i chaosem a prawem i porządkiem. Archetyp ten powtarzany jest przez późniejsze mity. Dzieją się one w czasach, w których obszary chaosu skurczy­ ły się pod naporem ludzkości, a podejmowane przez smoki próby burzenia ładu likwidowane były przez czujnych obrońców cywilizacji. I tak olbrzy­ miego węża-smoka Pytona pokonał słoneczny Apollo, Argusa łba pozbawił podstępny Hermes, ziejącą ogniem Chimerę o trzech głowach - lwiej, koziej i wężowo-smoczej - zabił heros Bellerofont. Największym greckim pogrom­ cą smoków był Herakles: jeszcze jako „dziecko w kolebce” zdusił dwa węże32, wykonując drugą pracę, zabił wielogłową Hydrę zamieszkującą bagniska Lerny, a wreszcie ofiarą herosa padł stuoki i wiecznie czujny smok Ladon, pilnujący złotych jabłek w ogrodzie Hesperyd. W miarę jak groźny chaos od­ suwany był coraz dalej poza granice uporządkowanego świata, następowała nieuchronna dewaluacja symbolu smoka. Z uosobienia pierwotnego chaosu stopniowo zmieniał się w niebezpiecznego „potwora miejsca”, który bronił dostępu do ukrytego tam skarbu. Również smoczy skarb tracił na wartości: przestawał być wartością absolutną, bywał po prostu rzeczą cenną: tak na przykład w Kolchidzie nieśmiertelny, gigantyczny smok o tysiącu zwojów, władający stoma językami strzegł złotego runa53. 30 J.C. Cooper, Zwierzęta, s. 283. 51 M. Popko, Mitologia, s. 68.

53

Na przełomie XVI i XVII wieku ikonolog Ccsare Ripa „Pogardę i Zniszczenie Przy­ jemności Tudzież Złych Afektów” proponował przedstawiać pod postacią rycerza walczącego ze smokiem (C. Ripa, Ikonologia, oprać. I. Kania, Kraków 1998, s. 137). Hydra, Chimera, smok Ladon oraz Cerber, straszliwy pies Orthros i Lew Ncmcjski

były dziećmi pokonanego przez Zeusa smoka Tyfona i Echidny. Echidna zaś była na

Animalia impcrii

25

Nie mogło zabraknąć węża-smoka w tradycji judaistycznej i na kartach Biblii. Bez wątpienia najważniejszym starotestamcntowym wydarzeniem z jego udziałem jest kuszenie Ewy. Sztuki plastyczne ilustrujące kuszenie Ewy i upadek pierwszych rodziców zazwyczaj ukazywały Wielkiego Kusicie­ la w postaci węża owiniętego wokół pnia drzewa lub zwieszającego się z jego gałęzi z owocem wiadomości złego i dobrego w pysku. Niekiedy jednak sprawca grzechu pierworodnego ma postać smoka. Tak jest na potężnych, wysokich na pięć metrów brązowych drzwiach katedry w Hildesheim, ukoń­ czonych na początku XI wieku. Na jednej z kwater drzwi ukazano scenę Po grzechu pierworodnym, gdzie pod surowym spojrzeniem gniewnego Jahwe kuli się na ziemi klasyczny skrzydlaty, czterołapy smok o gadzim korpusie. Biblijna opowieść o kuszeniu i upadku pierwszych ludzi również jest - podobnie jak mity mezopotamskie i indoeuropejskie - historią o walce między chaosem a porządkiem. Mamy jednak do czynienia z ważnym prze­ sunięciem: będący dziełem Boga porządek jest stanem pierwotnym, chaos zaś wtórnym skażeniem. Rzecz jednak nie w drobnej różnicy w kolejności wydarzeń, lecz w fundamentalnie odmiennej koncepcji czasu oraz dziejów świata. Sumerowie, Babilończycy, Asyryjczycy oraz Grecy pojmowali czas jako cykliczny i powtarzalny. Ponadto, dzięki mitom i rytuałom zawsze możliwy był powrót do illo tempore, czasu początku. Zepsucie świata moż­ na było naprawić, odtwarzając wydarzenia mitu kosmologicznego: zabicie smoka — symboliczne i rytualne - przywracało porządek ustanowiony przez Marduka, Aszura, Zeusa czy Apollina. Inaczej u Żydów. Ich czas jest linio­ wy, biegnie od stworzenia świata do jego końca. Wzmianek o smokach jest w Starym Testamencie wiele, szczególnie często pojawiają się one w księgach prorockich: u Izajasza (13,20-22; 14,29; 27,1; 30,6-7; 34,11-15), Jeremiasza (9,11; 10,22; 14,6; 49,33; 51,34; 51,37), Micheasza (1,8)*34. Prorocy umieszczali smoki w symbolicznych figurach re­ torycznych ukazujących spustoszenie i dewastację cywilizacji: I obrócę Jeruzalem w gromady piasku, i w legowiska smoków: a miasta Judzkie dam na spustoszenie, tak iż nie będzie obywatela. (Jr 9,11)

'’

wpół piękną dziewczyną „o pięknych policzkach”, na wpół potężnym, cętkowanym wężem. Natomiast smok kolchidzki miał się narodzić z krwi Tyfona. Ważną rzeczą jest, by korzystać z tekstu Wulgaty, przekładu ks. Jakuba Wujka (tak w tekście) czy Biblii Gdańskiej. W nowszych wydaniach Biblii (polska Biblia Tysiącle­ cia, Biblia Warszawsko-Praska, angielska Nowa Biblia Króla Jakuba) smoki zamienio­ no na szakale, wieloryby, jaszczurki, w Księdze Daniela - na węże, w Księdze Hioba zaś na krokodyle.

Tomasz Panfil

26

I będzie Asor mieszkaniem smoków, spustoszony aż na wieki: nie będzie tam mieszkał mąż, ani przebywał syn człowieczy. (Jr 49,33).

Przy pomnijmy, że dła ludzi starożytności postrzegających wszechświat jako arenę działania sacrum, wszelkie budowle i czynność budowania były szczególnie święte jako odtworzenia archetypu boskiego aktu tworzenia. Stolice polityczne lub religijne uważano za położone w centrum świata. Czyż jest możliwy bardziej przejmujący obraz upadku i klęski cywilizacji niż uka­ zanie miasta, w którego ruinach panoszą się smoki, uosobienie chaosu? Tak więc w kulturze mezopotamskiej, greckiej i judeochrześcijańskiej walka ze smokiem to, po pierwsze, symbol ekspansji ładu i prawa natural­ nego na obszary zajmowane przez pierwotny chaos. Po drugie, pojedynek bóstwa lub herosa ze smokiem jest w istocie personifikacją zmagań kosmicz­ nych, wizualizuje miry o zwycięstwie Nieba nad Ziemią. Ziemia niepoddana żadnym rygorom i prawom, bez planu i niejako „na oślep” płodzi zarówno istoty dobre, jak i straszliwe potwory o nieokreślonej formie; Ziemia po pro­ stu nie panuje nad własną płodnością35. Smoki obrazują właśnie chaotyczną, niemieszczącą się w formach płodność Ziemi: składają się z elementów wielu różnych stworzeń, przynależą do wszystkich czterech żywiołów i nie miesz­ czą się w żadnym z nich. Po trzecie: ponieważ konflikt ma wymiar kosmicz­ ny, nie można do niego przykładać norm moralnych - chaos nie jest zły ani dobry, jest po prostu stanem materii wszechświata. Zbyt wiele miejsca zajęłoby przywołanie wszystkich legend chrześci­ jańskich, w których ukazany jest powyższy archetyp. Święci - jako narzędzia Boga - wypierają chaotyczne pogaństwo ze świata, a obrazami misji chrystianizacyjnej są walki ze smokami. Bez wątpienia najpopularniejszym chrześcijańskim pogromcą smoka był święty Jerzy36. Ocalił on księżniczkę Sileny terroryzowanej przez smoka: Nie bój się dziewczyno, bo ja w imię Chrystusa cię obronię [...), a zawinąw­ szy silnie włócznią i polecając się Bogu zranił go ciężko, obalił na ziemię „Ona przez zbytnią płodność ukrytą w jej łonie,// Wbrew woli ciebie rodzi, olbrzymi Pytonie.// Wielki smoku, nieznany przed wieki dawnemi// Postrachu nowych ludów i cię­ żarze ziemi.” Owidiusz, Przemiany 1,435-444, oprać. A. Krawczuk, Warszawa 1995. 36 Poprzednikiem świętego Jerzego w dziele oczyszczania świata ze smoków był Teodor z Pontu, żołnierz rzymski i męczennik, trzeci z rycerskich świętych Wschodu oprócz Jerzego i Demetriusza. Legenda Teodora, przypisująca mu zasługę pokonania smoka, powstała jeszcze przed legendą św. Jerzego. D. Attwater, C.R. John, Dykcjonarz świę­ tych, Wrocław-Warszawa-Kraków 1997, s. 376.

35

Animalia imperii

27

i rzekł do panny: Zarzuć bez obawy twój pasek na szyję smoka, dziewczyno. A gdy to uczyniła, smok poszedł za nią jak najłagodniejszy pies37.

Gdy Jerzy z królewną i smokiem weszli do miasta, wielki strach padł na mieszkańców, lecz Jerzy powiedział im: Pan na to mnie przysłał do was, abym was uwolnił od plagi smoka. Uwierz­ cie tylko w Chrystusa i niechaj każdy się ochrzci, a ja tego smoka zabiję. Wówczas król ochrzcił się wraz z całym ludem, a św. Jerzy wydobył miecz z pochwy, zabił smoka [...]. Król zaś ku czci Najświętszej Maryi Panny i św. Jerzego wystawił kościół niezwykłej wielkości, spod ołtarza którego wytryska żywe źródło, a chorzy, którzy zeń się napiją, odzyskują zdrowie.

Tak schrystianizowany został antyczny archetyp: smok to chaos, po jego śmierci wytryskuje źródło żywej wody, wody nawrócenia, co wprowadza boży ład. Dopiero po tym akcie Jerzy, posłuszny wykonawca woli Bożej, zabija smo­ ka38. Pokora Jerzego, który w przytoczonej wyżej wersji legendy jest ukazany jako narzędzie realizacji bożych planów, rozwleczenie walki w czasie i mało rycerskie dorżnięcie rannego i potulnego smoka, chyba niezbyt odpowiadały gwałtownym gustom średniowiecznym. Zapewne wielu wołało drugą wersję legendy: „W niektórych jednak księgach czytamy, że gdy smok zbliżał się do panny, aby ją pożreć, Jerzy przeżegnał się i uderzył na smoka zabijając go”39. Niewykluczone, że wzorzec ikonograficzny starcia Jerzego ze smokiem może pochodzić jeszcze z czasów antycznych. Jednym z ulubionych mitów dekoratorów greckich waz był mit o Bellerofoncie i Chimerze. Między VI a V wiekiem przed Chrystusem pracownie malarskie opuściło wiele naczyń ozdobionych wyobrażeniem herosa na Pegazie atakującego ziejącego ogniem potwora. Temat ten podejmowały również inne sztuki plastyczne. Świętych pogromców smoków jest oczywiście więcej - smoki wystę­ pujące w legendach hagiograficznych oznaczają zarówno pogaństwo, jak i diabła. Takiego smoka pokonała święta Marta francuska. Smok, z którym przyszło jej się potykać leżał w rzece i zabijał wszystkich, którzy chcieli się przeprawić, a okręty zatapiał. (...) Marta na prośby ludu udała się do owego smoka i znalazła go w lesie pożerającego jakiegoś człowieka. Pokropiła go wodą święconą W malarstwie wątek spętania rannego smoka przez królewnę odnajdujemy na obrazie Jacobo Ucclla (ok. 1435 r., National Gallery, Londyn). 38 Jedyne znane mi przedstawienie sceny dobijania smoka w środku miasta oraz scenę chrztu jego mieszkańców ukazał Carpaccio w malowidle zatytułowanym Triumf świę­ tego Jerzego. Obraz powstał w latach 1502-1507 w Wenecji. ł9 Jakub de Voragine, Złota legenda, oprać. J. Pleziowa, Wrocław 1996, s. 297. ł7

28

Tomasz Panfil

i pokazała mu krzyż, a smok natychmiast pokonany stanął spokojnie jak owca. Wówczas Marta związała go własnym paskiem, a następnie lud zabił go dzidami i kamieniami40.

Podobnie święty Sylwester, papież - jego przeciwnikiem był smok żyjący w samym Rzymie, pod skałą Tarpejską. Papież spętał bestię i zapieczętował pierścieniem ze znakiem krzyża41. Szatanem był wielki wąż-smok, którego Fi­ lip apostoł modlitwą zmusił do ucieczki na pustynię, szatan-smok przyszedł do uwięzionej przez pogan świętej Małgorzaty: „Panna dosyć bardzo prze­ straszona poznała nieprzyjaciela, z którym walkę miała, iż to był diabeł...”42 Prawdziwym pogromcą smoków żyjących w miejscach pogańskich kultów był święty Magnus z klasztoru w St. Gallen - aż 14 miejscowości chlubi się legendą o własnym smoku pokonanym przez Magnusa43. Leśnego smoka po­ konał święty Leonard, pustelnik z VI wieku, z hrabstwa Sussex. Miejsce to do dziś nazywa się Lasem Świętego Leonarda44. W relacjach o przygodach rycerzy spotykających smoki w czasie wę­ drówek po świecie pierwotny mit niekiedy ulegał „ubaśniowieniu”, degradu­ jąc się czasami nawet do poziomu gawędy opowiadanej dla rozrywki w dłu­ gie jesienne wieczory. Beowulf45, Zygfryd (Sigurd)46, Tristan47 czy bohater

40 Ibidem, s. 469 n. 41 Jakub dc Voraginc, Złota legenda, s. 70 n. 42 P. Skarga, Żywoty świętych Starego i Nowego Testamentu, Warszawa 1862 (reprint Warszawa 1996), t. 1, s. 377, t. 2, s. 68; 628. 43 [online] http://membcrs.tripod.com/~gfriebc/magnus.htm [dostęp: 12.04.2016]. 44 Legenda pustelnika Leonarda ukazuje go jako człowieka dość łatwo sięgającego po

rozwiązania ostateczne. Oprócz smoka i węży wybił on również wszystkie okoliczne słowiki, ich śpiewy' przeszkadzały mu bowiem w nocnych modlitwach. To i wiele in­ nych lokalnych podań dotyczących smoków występujących w brytyjskiej tradycji za­ wiera rzetelnie sporządzony angielski serwis internetowy: [onlincj http://www.wynn. org.uk/ukdracs.htm (dostęp: 12.04.2016]. 45 Dla Bcowulfa, bohatera sagi spisanej w VIII wieku, smok był ostatnim - po olbrzymie

Grendclu i morskiej wiedźmie, jego matce - przeciwnikiem. Dosłownie ostatnim, gdyż staroangiclski heros nie przeżył tej walki, przypłacając życiem zwycięstwo nad smokiem. 46 Dla Zygfryda walka ze smokiem Fafnirem była rodzajem inicjacji: zwycięstwo odmie­

4/

niło zupełnie życie niefrasobliwego czeladnika kowalskiego, który wkroczył na drogę heroicznych czynów. Kąpiel w smoczej krwi i tłuszczu sprawiła, że skóra Zygfryda stała się odporna na ciosy, z wyjątkiem małego miejsca między łopatkami. To niewąt­ pliwa analogia z podaniem o Heraklesie, który okrył się nicprzebijalnym pancerzem ze skóry Lwa Nemejskicgo, również pierwszej ofiary greckiego herosa. Tristan walczy z irlandzkim smokiem, aby uzyskać zgodę króla Gurmana na małżeń­ stwo jego córki Izoldy Jasnowłosej z królem Markiem, suzerenem Tristana. Smok ma odporną na ciosy łuskę, zionie ogniem i trucizną. Tristan atakuje bestię najpierw włócznią, potem mieczem, potwór pada martwy po długiej walce, gdy odłamany grot włóczni dociera do jego serca. Ten szczegół jest analogiczny jak w walce Kadmosa.

Animalia impcrii

29

ruskich bylin Dobrinija Nikitycz48, zabijają smoki „zwykłe”, które - choć śmiertelnie niebezpieczne - to jednak pozbawione są owej archaicznej grozy reprezentantów pierwotnego chaosu. Ot, po prostu utrapienie podróżnych lub mieszczuchów, niekiedy strażnicy złotego skarbu lub pięknej dziewicy49. Zupełnie inny wymiar ma walka władcy ze smokiem. W takich opo­ wieściach „archaicum” zachowało się niemal w niezmienionej postaci. W po­ szczególnych historiach odnajdujemy wszystkie lub prawie wszystkie elemen­ ty i znaczenia, z którymi spotkaliśmy się w najstarszych mitach. Wzorcowy schemat kosmicznej walki między chaosem a ładem ukazany został w micie o Kadmosie i założeniu przez niego Teb. Na polecenie wyroczni Kadmos podąża śladem jałówki, by tam, gdzie się ona położy, wznieść miasto. Jednak w wybranym miejscu źródła wody pilnuje smok, który morduje towarzyszy Kadmosa. Król podejmuje walkę: Aż mu Kadmus w paszczękę zadał cios niemylny 1 po samą rękojeść utkwił oręż silny, Wówczas, gdy smok przelękły poza dąb się spieszył, Tak miecz razem i drzewo, i bok węża przeszył. Jęknął dąb, a gdy ciężkie zachwiało nim brzemię, Smokiem ugięty runął z łoskotem na ziemię. Wielkość zwyciężonego, gdy zwycięzca zważa, Nagle głos niewidomy duszę mu przeraża: „Czego patrzysz na smoka przerażonym okiem Potomku Agenora? I ty będziesz smokiem!”50 48

49

50

Dobrynia Nikitycz jest bohaterem bardziej baśniowym niż legendarnym. Najpopular­ niejsza jest wersja, według której smok - zwany Gorynyczcm - miał trzy głowy, czworo skrzydeł, siedem ogonów i żelazne szpony. Z jego paszczy buchał ogień, dym z uszu a powietrze wokół niego przesycał odór siarki. Walka odbyła się w smoczej jaskini i trwała trzy dni. Ciekawostką jest niespotykana w innych mitach i legendach wzmianka o małych smoczątkach, dzieciach Gorynycza, które Dobrynia wybił w górach. Legen­ da i bogata ikonografia w: I. Bilibin, Illnstration for the Russian fairy-tale Dobrynia Nikitich and the Dragon. Water Colon The Russian Muscum, Aurora Art Publishers. Szczególnie wiele legend związanych ze smokami mają miejscowości Wysp Brytyjskich. Lista miejscowości, w których pojawiały się smoki rozmaitych rodzajów liczy 65 po­ zycji: [onlincj http://www.wyrm.org.uk/ukdracs.htm [dostęp: 12.04.20161. W niemal wszystkich legendach smok pustoszył okolicę i zabijał jej mieszkańców. Najciekawsza chyba opowieść (pochodząca z XIII wieku) wiąże się z Durham. Potworny smok wy­ mordował tam mnóstwo ludu. Walkę z bestią podjął Sir John Conyers, który zabił potwora potężnym pałaszem (ang. falchion). Opis pojedynku znajduje się w “Bowe’s Manuscript” (zbiory British Library). Pałasz do dziś dnia można oglądać w skarbcu katedry w Durham. Co ciekawsze, jest on używany w ceremoniale inauguracyjnym biskupów Durham. Owidiusz, Przemiany 2, 25-100.

Tomasz Panfil

30

Smok strażnik, pilnujący źródła wody niezbędnego do założenia i roz­ woju cywilizacji (czy to w skali globalnej, czy lokalnej, miejskiej), to znany nam już archetyp mityczny, który odżywa i w mitach antycznych, i w legen­ dach średniowiecznych. Króciutka wzmianka w księdze Neheiniasza może świadczyć, że i Jerozolima została założona po pokonaniu jakiegoś smoka: „I wyjechałem bramą nad doliną w nocy, ku źródłu smoczemu, i ku bramie gnojowej, i oglądałem mury Jeruzalemskie, które były rozwalone, i bramy jego, które były popalone ogniem” (Ne 2,13). Ciekawe, że nazwa „źródło smocze” pojawia się obok „bramy gnojowej”, czyli realnie istniejącej bramy, przez którą wywożono nieczystości miejskie (były takie praktycznie w każ­ dym mieście)51. Wspaniałym przykładem średniowiecznej asymilacji smoczego mitu początku jest przytoczone przez Mistrza Wincentego Kadłubka podanie o smoku krakowskim. Historię o smoku poprzedza pochwała dzieł doko­ nanych przez Grakcha, pierwszego króla Polaków. On to „stanowi prawa, ogłasza ustawy. Tak więc powstał zawiązek naszego prawa obywatelskiego i nastały jego urodziny. Albowiem wolność musiała ulegać niewoli, a słusz­ ność postępować krok w krok za niesprawiedliwością”. Mamy piękny obraz króla prawodawcy, wprowadzającego ius naturale i organizującego cywilizo­ wane państwo w miejsce pierwotnego bezładu. Lecz siły chaosu nie poddają się łatwo. „Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór,

którego niektórzy zwać zwykli całożercą”52. Dwaj synowie Grakcha-Kraka ruszają do walki z bestią53, lecz rycerskie sposoby zawodzą i młodzieńcy mu­ szą uciec się do podstępu: „zamiast bydląt podłożyli w zwykłym miejscu skóry bydlęce, wypchane zapaloną siarką. I skoro połknął je z wielką zapalczywością całożerca, zadusił się od buchających wewnątrz płomieni”54. Być może do tego jerozolimskiego mitu początku odnosi się wzmianka w rozdzia­ le 51. (w. 9) księgi proroka Jeremiasza. Rozdział ten jest Boskim wezwaniem i napo­ minaniem adresowanym do Jerozolimy; czytamy w nim między innymi: „Powstań, powstań, oblecz się w moc, ramię Pańskie! Powstań jako za dni dawnych, rodzajów, wieków! Izaliś nie ty pobiło pysznego, zraniłeś smoka?”. 52 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, oprać. B. Kiirbis, Wrocław-War-

51

53

szawa-Kraków 1992, s. 13. W późniejszych wersjach legendy walkę ze smokiem podjął sam Krak (tak podajc

śląska Kronika książąt polskich), szewca Skubę jako pomysłodawcę podstępu z zatrutą strawą wprowadził do legendy dopiero Joachim Bielski, gdy wydawał w 1597 roku Kronikę swojego ojca, M. Plezia, Legenda, s. 23 n. Mistrz Wincenty, Kronika, s. 15. Podobieństwo sposobu zastosowanego przez synów Grakcha ze sposobem użytym przez proroka Daniela (placki zc smoły i włosia) dła

Animalia impcrii

31

Zwycięstwo nad smokiem nie zakończyło wprawdzie kłopotów królestwa Grakcha, dla nas jednak istotne jest, że „na skale całożercy wnet założono sławne miasto, od imienia Grakcha nazwane Gracchovia, aby wiecznie żyła pamięć Grakcha”55. Z opowieści Mistrza Wincentego wyłania się dobrze już nam znany schemat mityczny: smoka chaosu pokonuje władca prawodawca (w dodatku jeszcze eponim), a symbolicznym znakiem zwycięstwa jest czyn­ ność budowania miasta56. Analogicznie skonstruowane jest również należące do cyklu mitów arturiańskich Proroctwo Merlina. Geoffrey’a z Monmouth. Król Brytanii Wortigern ujrzał raz walczące ze sobą dwa smoki: białego i czerwonego. Znaczenie dziwu wyjaśnił Merlin: biały smok oznaczał saskich najemników, czerwony zaś ludy Brytanii, zwłaszcza Walijczyków. Brytania nie zazna spo­ koju tak długo, jak długo będą walczyć smoki. A uspokoi je i królestwo zjed­ noczy dopiero prawowity król, Lew Sprawiedliwości57. Wortigerna pokonał Uther, który również okiełznał smoki58. Na znak swojej władzy nad smokami Uther przyjął przydomek Pendragon - „Najwyższy Smok”. Syn Uthera, Ar­ tur dokończył ostatecznie dzieło zjednoczenia kraju, zaprowadził porządek i prawo. Król Artur przejął po ojcu przydomek Pendragon, na swoim bojo­ wym hełmie umieścił wizerunek Cadwalledra, „przeraźliwego Czerwonego Smoka”59. Najwcześniejsze polskie wyobrażenia smoka pojawiają się na numi­ zmatach. Na awersie denara królewskiego Bolesława II Śmiałego znajduje się przedstawienie władcy w majestacie, trzymającego na kolanach obnażony miecz60. Na rewersie umieszczono scenę walki króla ze smokiem: monar­

55 56

zgładzcnia babilońskiego smoka dostrzegł kontynuator dzieła Kadłubka, kronikarz Dzierzwa, C. Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski, Lublin 2000, s. 8. Mistrz Wincenty, Kronika, s. 16. Analizując przekazany przez Mistrza Wincentego mit początku Polski, Czesław Dep­

s 58

tuła rozwija myśl Brygidy Kiirbis, że ustanowienie przez Grakcha-Kraka monarchii na fundamencie ładu i prawa naturalnego nadało początkom państwa i nowej dynastii walor i moc swoistego „sacrum nicrcligijncgo”, C. Deptuła, Galla, s. 316. Jak sądzę, odpowiednie byłoby również określenie „sacrum mityczne”, jako że opowieść Ka­ dłubka jest w istocie aktualizacją wielkiego i uniwersalnego mitu kosmogoniczncgo. Geoffrcy of Monmouth, Histories of the Kings of Britain, London 191 1, s. 117-119. Geoffrcy z Monmouth zasługę pokonania Wortigerna przypisuje synom obalonego

przez uzurpatora króla Konstantyna II. S. i P.F., Botheroyd, Słownik mitologii celtyc­ kiej, Katowice 1998, s. 402 n.; J.C. Matthcws, Mitologia Wysp brytyjskich, Poznań 1997, s. 203. 5 f J.C. Cooper, Zwierzęta, s. 253. 60 E. Kopicki, Ilustrowany skorowidz, cz. 1, poz. 28. (Dalej: Kopicki z odpowiednim

numerem katalogowym).

32

Tomasz Panfil

cha, osłaniając się tarczą, wbija jednocześnie włócznię w szeroko rozwartą paszczę bestii. Następną monetą jest znany denar Bolesława III Krzywouste­ go, na którym książę bez szczególnego wysiłku godzi lancą w gardziel prze­ dziwnie ułożonego smoka61. Jako smokobójca ukazywał się na swych mone­ tach Mieszko III Stary62. Symboliczną walkę ze smokiem podjął również co najmniej jeden z synów Mieszka III, Bolesław Kujawski, którego widzimy na brakteacie, gdy wymierza cios smokowi o spiralnie skręconym ogonie63. Warto zwrócić uwagę, że bronią pierwszych trzech władców jest lanca skrzy­ dlata, po łacinie zwana lancea sacra. Do tego samego typu należy włócznia świętego Maurycego. Sceny walki to nie jedyne przedstawienia smoków na polskich mone­ tach. Na kilku XII-wiecznych numizmatach smok występuje samodzielnie: najczęściej ma dwie łapy, zakręcony w pętlę ogon i uniesione ku górze, półrozwinięte skrzydła; ukazany jest profilem. Niewykluczone, że najwcześniej ten typ przedstawieniowy pojawił się na brakteatach Mieszka Starego64, a na­ stępnie umieszczano go na monetach innych książąt piastowskich: na brak­ teacie Kazimierza Sprawiedliwego65, na XII- i XIII-wiecznych brakteatach o niepewnej atrybucji66, na kwartnikach głogowskich bitych w Żmigrodzie67, na dużych brakteatach śląskich68. Scena walki panującego ze smokiem pojawiła się również na kilku pieczęciach książęcych: Przemysła I, Bolesława Pobożnego, Przemyśla II, Henryka II, księcia głogowsko-żagańskiego, oraz Władysława I opolskie­ go69. Pierwsza z tych pieczęci prezentuje nowe ujęcie sceny walki, książę jest bowiem ukazany na rozpędzonym wierzchowcu, z pochyloną włócznią, do­ słownie tratuje gada próbującego jeszcze kąsać końskie nogi. Bardzo podob­ 61 Kopicki 44. 62 Kopicki 67. 6} Kopicki 184. J. Piniński (Brakteaty gnieźnieńskie Mieszka Starego z lat 1173-1177, „Wiadomości Numizmatyczne” 1965, R. 9, z. 2, s. 93) zastanawia się nad domnie­ manym wpływem ikonografii monet czeskich (Sobiesława I) na polskie wyobrażenia sceny walki księcia ze smokiem. 64 Kopicki 97. 65 Kopicki 166. 66 Kopicki 302 ay, bd, be, 311 db. 67 Kopicki 5754. 68 Kopicki 7049 ly, Iz, ma, md, me. Numizmatycznych smoków może być znacznie wię­ cej, lecz ich identyfikacja jest utrudniona z powodu złego stanu zachowania monet, niskiego poziomu ich wykonania, małego „obycia” ikonograficznego lub też niepo­ radności rytowników stempli monetarnych. 69 Z. Piech, Ikonografia, s. 91, kat. nr 16, 19, 21,67, 88.

Animalia impcrii

33

ne ujęcie sceny walki umieścił na swojej pieczęci szwagier Przemysła I, książę opolski Władysław. Zmiana polega na zastąpieniu włóczni mieczem trzyma­ nym w wysoko uniesionej prawicy. Również mieczem posłużył się w starciu ze smokiem walczący pieszo Bolesław Pobożny. Jak słusznie zauważył Zenon Piech, wzorcem ikonograficznym dla tego wyobrażenia była pieczęć Kazi­ mierza Konradowica, księcia kujawskiego, na której przeciwnikiem władcy był lew70.

Orzeł

Również w przypadku symbolu orła Międzyrzecze jest miejscem kształtowania się zespołu znaczeń mitycznych i symbolicznych. Już wtedy w symbolice orła wyodrębniły się dwa pola semantyczne. Wierzono, że orzeł jest w stanie na swych skrzydłach dotrzeć aż do nieba. Jak powiedział żydow­ ski prorok Abdiasz: „Choćbyś się wywyższył jako orzeł, owszem, choćbyś między gwiazdami położył gniazdo twoje, i stamtąd cię stargnę, mówi Pan” [Ab 1,4]. Stąd wiara, że orzeł jako jedyne ziemskie stworzenie może osiągnąć niebiańskie siedziby bogów. Wiara ta stała się podstawą powierzenia orłu roli przewodnika ludzi i ludzkich dusz dążących do nieba. Po drugie, orzeł sięgający w locie nieba, w sposób naturalny stał się atrybutem, towarzyszem, upostaciowaniem najwyższych bóstw uranicznych, a w konsekwencji symbo­ lem władzy, mocy, zwycięstwa i odwagi. Jako przewodnik ludzi pragnących dostać się do nieba orzeł wystąpił już w micie o Etanie, spisanym w okresie starobabilońskim, lecz powstałym prawdopodobnie już w czasach sumeryjskich71. Podróż Etany wyobrażono na pieczęci cylindrycznej z okresu akadyjskiego (2340-2200 przed Chr.): wi­ dzimy na niej człowieka na orlim grzbiecie unoszącego się w przestworza. Po Etanie było jeszcze wielu podróżników odbywających drogę do kra­ iny bogów dzięki mocy orlich skrzydeł. Ganimedes dostał się tam wbrew swojej woli, lecz Aleksander Wielki musiał pozostać na ziemi, mimo że ko­ rzystał z całego zaprzęgu orłów. Niewielu osiągnęło niebo w cielesnej postaci, duszom było dużo łatwiej dostać się tam, zwłaszcza że w trudnej podróży mogły liczyć na pomoc orła. 70 71

Ibidem, s. 93. K. Łyczkowska, K. Szarzyńska, Mitologia, s. 282.

34

Tomasz Panfil

W Rzymie podczas obrzędu pogrzebowego zmarłego cesarza, gdy płomie­ nie ogarniały stos, wypuszczano orła. Był to orzeł psychoforos, przewodnik dusz, unoszący duszę imperatora do Elizjum72. W ten sposób orzeł stał się symbolem konsekracji oraz deifikacji cesarza i w takim znaczeniu pojawiał się na monetach rzymskich. Widzimy więc orła siedzącego na szczycie ołtarza (np. denar konsekracyjny cesarza Wespazjana lub Konstantiusa I Chlorusa wybity przez Maksencjusza w 307-309 roku), albo na stosie pogrzebowym. Doskonałym przykładem monet konsekracyjnych są denary Nervy wybite po śmierci cesarza przez Trajana (249-251). Na ich rewersie widnieje orzeł z na wpół rozpiętymi skrzydłami, uniesioną w górę głową, jakby zrywający się do lotu ku niebu. Wyobrażeniu towarzyszy legenda CONSECRATIO73. Ideę orła psycboponiposa, przewodnika dusz szukających nieba, odnajdziemy także we wczesnym chrześcijaństwie. W apokryficznych Aktach Andrzeja i Mateusza uczniowie apostołów opowiadają o swej podróży do raju: „usnęliśmy snem głębokim i zstąpiły z nieba orły i uniosły nasze dusze i zaprowadziły je do Raju”74* . Chrześcijaństwo pogłębiło i wzbogaciło antyczną symbolikę orła, ko­ rzystając z oryginalnego mitu hebrajskiego opowiadającego o odradzaniu się orła \ Oto dwa starotestamentowe fragmenty świadczące o istnieniu mitu: A którzy maią nadzieię w Panu odmienią siłę, wezmą pióra iako orłowie pobieżą a nie upracuią się chodzić będą a nie ustaną. (Iz 40,31)

Błogosław duszo moja! Panu, [...]: odnowi się jako orłowa młodość twoja. (Ps 102,2-5)

Mit o odnowie orła został wykorzystany jako typiczny obraz Chrztu Świętego - pisał o tym w IV wieku święty Ambroży76. Jeszcze więcej szczegó­ łów miru dostarczają autorzy średniowiecznych bestiariuszy. Wykorzystując 72 J.A. Chrościcki, Pompa funebris. Z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa 1974,

5

s. 23; B. Iwaszkiewicz, Symbol orła w sztuce wczesnochrześcijańskiej, „Roczniki Tcologiczno-Kanoniczne” 1974, R. 21, z. 4, s. 207. Bardzo podobnego orła z analogiczną legendą umieszczono na monecie konsekra-

74

cyjnej Marcii, matki Trajana. Warto zwrócić uwagę na korpus i skrzydła orła pokryte kropkami, M. Bernhart, Handbuch zur Miinzkunde der Rómischen Kaiserzeit, Halle 1926, taf. 8-6. B. Iwaszkiewicz, Symbol, s. 208.

J.C. Cooper, Zwierzęta, s. 183: „Mit jest prawdopodobnie hebrajskiego pochodzenia, jako że nie występuje ani u Greków, ani u Rzymian”. 76 B. Iwaszkiewicz, Symbol, s. 209.

Animalia impcrii

35

biblijne wzmianki, antyczne wzorce, a także oparte na nich wczesnochrze­ ścijańskie exemplay podali rozbudowaną wersję legendy o orle „odmienia­ jącym siłę”:

Gdy orzeł starzał się, jego skrzydła stawały się ciężkie, a jego oczy przy­ ćmione. Wtedy szukał źródła, a znalazłszy je, wzlatywał w atmosferę słoń­ ca. Tam, słoneczne promienie opalały pióra jego skrzydeł i bielmo na jego oczach. Powróciwszy na ziemię, zanurzał się trzykrotnie w źródle. I natych­ miast odzyskiwał całą siłę swych skrzydeł i dawną bystrość wzroku77. Ani jednak starożytne mity o orle psychoforosie ani judeochrześcijański mit renowacyjny - choć bogate w znaczenia - nie wyczerpują skompliko­ wanej i złożonej symboliki orła. Nie odpowiadają też na pytanie, jaki ptak widnieje na słynnym denarze Bolesława Chrobrego PRINCES POLONIE. Jak wspomniałem, orzeł był atrybutem bogów solarnych i uranicznych. W postaci orła często ukazywano Garudę, wierzchowca aryjskiego boga Wisznu, w plastyce mezopotamskiej słoneczny orzeł często towarzyszył babilońskiemu Mardukowi i asyryjskiemu Aszurowi. Największą sławę zdo­ był orzeł jako zaufany posłaniec Zeusa oraz rzymskiego Jowisza. Wypełniał rozmaite zlecenia króla bogów, także te niezbyt chlubne, jak wyjadanie stale odrastającej wątroby Prometeusza. Niekiedy Zeus osobiście przybierał po­ stać orła, jak wtedy, gdy porwał Ganimedesa. Fundamentem imperialnych konotacji symbolu orła stało się przed­ stawienie z tetradrachmy Aleksandra III Macedońskiego (336-323 rok przed Chr.). Na awersie jest głowa króla okryta heraklejską lwią skórą, na rewersie zaś wyobrażenie Zeusa tronującego - na prawym, wyciągnię­ tym ramieniu król bogów trzyma siedzącego orła, lewe zaś ramię wspiera na długiej lasce - berle. Gdy po swej śmierci Aleksander stał się wzorcem władcy, elementy związanej z nim ikonosfery zyskały rangę symboli impe­ rialnych i heroicznych. Po raz pierwszy wyobrażenia orła jako znaku władzy królewskiej użył Ptolemeusz I Soter, założyciel egipskiej dynastii macedońsko-greckiej (od 305 roku przed Chr.). Z okazji jego koronacji zhellenizowane mennice Egiptu wybiły monetę, na której awersie był portret władcy w diademie, na rewersie zaś orzeł z wiązką piorunów78. Od czasów Ptolemeusza I orzeł co­ raz częściej pojawiał się w ikonografii monarszej, występował na monetach monarchów z dynastii ptolemejskiej, spotykamy go na monetach dynastii

7 78

The Aberdeen Bcstiary, p. 6 Ir. Katalog 8. Miinzen der Antikc, G. Kastncr, Monachium 1975, poz. 102, 103.

36

Tomasz Panfil

Sełeukidów, widnieje na licznych numizmatach miast i państw greckich. Zapewne to znaczenie symboliczne skłoniło Gajusza Mariusza do przyjęcia orła za bojowy znak armii rzymskiej (signum militarium). Dla ludzi zamiesz­ kujących olbrzymie Imperium Romanum, orły, którym towarzyszyły słowa Senatus Populusque Romanus (SPQR), stały się symbolami władzy i potęgi. Do ikonografii ptolemejskiej nawiązują kompozycje z denarów rzymskich okresu pryncypatu i cesarstwa. Awers to portret cezara, rewers zaś to rów­ nież cezar, bóstwo lub personifikacja siedząca na krześle kurulnym, w pra­ wej ręce trzymająca atrybut, w lewej zaś długą laskę-berło. Celem propa­ gandowym kompozycji awersu (cezar) i rewersu (bóstwo) było ustanowienie związku między władcą a bóstwem. Berło dzierżone przez władcę - czyli sceptrum augusti - często zwieńczone było plastycznym przedstawieniem orła. Wobec takich imperialnych konotacji historycznych i symbolicznych nie może dziwić fakt, że po znak orła sięgnął Karol Wielki, odbudowując Cesarstwo Rzymskie w 800 roku. Według przekazów kronikarskich, nad wejściem do kaplicy pałacowej w Akwizgranie umieszczono wyobrażenie imperialnego orła. Półtora wieku później idea renouatio imperii Romanii znów stała się realna: w 962 roku król Niemiec Otton I otrzymał w Rzymie koronę cesar­ ską. Odnowione cesarstwo przybrało nazwę Świętego Cesarstwa Rzymskie­ go. Jego symbolem stał się orzeł, nawiązujący symbolicznie do imperialne­ go Rzymu oraz do cesarstwa karolińskiego, znak ciągłości idei cesarstwa uniwersalnego. Zrównywał on na płaszczyźnie idei (a więc płaszczyźnie poza- i ponadczasowej, tam, gdzie „zniesiona” jest historia) trzy organizmy państwowe, był znakiem średniowiecznej aktualizacji wzorcowego państwa, symbolem chrześcijańskiego powracania do illud tempus. Orzeł cesarstwa ottońskiego obrazował również program polityczny Ottona I, oznaczał nie tylko Imperium, lecz także renouatio imperii, a ponadto splendor urbs Romanae 79. Najbardziej reprezentacyjnym i widomym znakiem nawiązania do tradycji rzymsko-karolińskiej była figura orła wieńcząca front pałacu ce­ sarskiego w Akwizgranie80.

E Gall, Ósterreichische Wappenkunde. Handbuch der Wappenwissenschaft, WicnKóln 1977, s. 39. 80 P.E. Schramm, Kaiser, Kónige und Papste. Gesammelte Aufsdtze zur Geschichte des

79

Mittelalters. Bd. I: Von der Spdtantike bis zwn Tode Karls des Grossen (814), Stuttgart 1968, s. 283-284. Informację o orle ottońskim zawdzięczamy Thictmarowi. Wspo­ mina on, że cesarz Otton II „...przygotowywał się z całą gorliwością do wyprawy przeciw królowi Lotarowi z rodziny Karolingów, który ośmielił się napaść z wielkim

Animalia impcrii

37

Program uniwersalnego cesarstwa chrześcijańskiego kontynuowali na­ stępni cesarze z dynastii saskiej, szczególnie Otton III, cesarz od 996 roku. W latach 997-1001 powstała w Bambergu miniatura ukazująca tego cesa­ rza Ottona III na tronie, w otoczeniu dostojników państwowych81. Na po­ wierzchni kulistej głowicy długiej laski82 cesarza znajduje się wyobrażenie ptaka. To niewątpliwe nawiązanie stylistyczne i ideologiczne do sceptrum augusti znanego nam z monet antycznych. Przypuszczenie to potwierdza nie­ co późniejsza miniatura z Ewangeliarza Ottona III - i tym razem na głowicy berła znajduje się pełnowymiarowa figurka ptaka, bez żadnych wątpliwości orła. Insygnialny orzeł cesarski nie ma nic wspólnego z późniejszymi stylizo­ wanymi orłami heraldycznymi. Ukazany ze złożonymi skrzydłami, spokojnie siedzi na głowicy berła, w dokładnie takiej samej pozie, jak orły na berle Jupitera. Tradycję związania orła z insygniami władzy kontynuowali monar­ chowie z dynastii salickiej: berło z orłem na liściastej głowicy znajdujemy w przedstawieniach Konrada II, Henryka II oraz Henryka III83. Na pierwszej stronie Kodeksu emeramskiego (wykonany w Regensburgu w latach 11061111) znajduje się reprezentacyjny portret Henryka V: siedzi na faldistorium, w uniesionych w pozie oranta rękach trzyma miniaturowe insygnia władzy: w prawej dłoni laskę zwieńczoną orłem, w lewej zaś sferę zwieńczoną krzy­ żem. Druga miniatura ukazuje cesarza Henryka IV stojącego między swoimi dwoma synami, królami: Lotarem i Henrykiem. Wszyscy trzej mają w dło­ niach insygnia władzy: w prawych berła zakończone krzyżem, w lewicach zaś sfery z orłami84.

81

82

83 84

wojskiem na pałac, a zarazem siedzibę królewską w Akwizgranie, należącą zawsze do naszego państwa, i przywłaszczyć ją sobie, przy czym zmienił kierunek orła. Orzeł ten znajduje się we wschodniej części pałacu i wszyscy, którzy władali tą siedzibą, mieli ten zwyczaj, że zwracali go w kierunku swojego państwa”. Thictmar, Kronika, oprać. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, ks. III 8, s. 119-120. P. Skubiszewski, W służbie cesarza, tu służbie króla. Temat władzy tu sztuce ottońskiej, w: Funkcje dzieła sztuki, Materiały sesji SHS, Szczecin listopad 1970, Warszawa 1972, s. 35, il. 5 i 6. Laska od czasów Ottona I aż do XII wieku była jednym z insygniów władzy cesarskiej. Wedle „Ordo coronandi” arcybiskupa Hinkmara z Reims (877 rok) laska symbolizuje boskie pochodzenie władzy, W. Maisel, Archeologia prawna Europy, Warszawa-Poznań 1989, s. 244. Ilustracja, w: W. Ernst, Zwischen Canossa und Worms. Staat und Kirche 1077-1122, Berlin 1975. Ikonografii kodeksu emmeramskiego poświęcone jest ciekawe studium B. Malik-Gumińskiej, Kodeks emmeramski. Zagadnienia czasu powstania, ikonografii i treści mi­ niatur, „Folia Historiac Artium” 1972, t. 8, s. 5-42.

38

Tomasz Panfil

W czasach chrześcijańskich antyczną imperialną symbolikę orła wzbogacono o znaczenia oparte na Biblii. Teksty Pisma Świętego nadawały chrześcijańską sankcję antycznym znaczeniom orła. Szczególnie istotny był fragment proroctwa Ezechiela (Ez 17,3-12), który tak interpretował autor Xll-wiecznego bestiariusza: Przez ogrom orlich wielkich skrzydeł jest przedstawiany ogrom armii Nabuchodonozora; przez długość jego kończyn, długości jego dni; przez jego pełne upierzenie, jego wielkie bogactwo; przez jego wspaniałą formę, jego niezmierzona ziemska sława85.

Wprawdzie w kompleksie symbolicznym orła pierwszoplanowa jest symbolika władzy monarszej, ale wydaje się, że imperialne znaczenia wy­ obrażenia orła w okresie wczesnego chrześcijaństwa dopełniane są przez mit o starym orle, jego locie w słońce i kąpieli w źródle. Mit ten dla chrześcijan stał się alegorią chrztu. Orzeł oznaczał ludzką duszę, słońce Boga, źródło zaś było oczywiście symbolem obmywającej grzechy wody życia z baptysterium86. Orli mit renowacyjny dość dobrze obrazuje ideę głęboko pobożnego Ottona III, który odnowienie państwa uniwersalnego - renouatio imperium Romanorum - powiązał z religią chrześcijańską, a Bóg jawił się jako sprawca restytucji. Pozostało nam jeszcze jedno zadanie: ustalenie kontekstu historycz­ nego, w którym powstał i funkcjonował denar PRINCES POLONIE wraz ze znajdującym się na nim wyobrażeniem orła. Przez pojęcie „funkcjonował” rozumiem jednak nie obieg denara na ówczesnym rynku pieniężnym, lecz jego oddziaływanie propagandowe. Ówczesny niewielki jeszcze polski rynek pieniężny nasycony był bowiem monetą niemiecką i większość badaczy jest zgodna, że denar Chrobrego miał przede wszystkim charakter okoliczno­ ściowy, a przyczyną jego emisji było gnieźnieńskie spotkanie cesarza Otto­ na III i Bolesława Chrobrego. Bolesław Chrobry od samego początku olśniewał cesarza i jego or­ szak potęgą i bogactwem swego państwa, co obszernie opisał Anonim zwany Gallem87. Postanowienia zjazdu gnieźnieńskiego należały do sfery aktów po­

85 The Abcrdeen Bcstiary. 86 B. Iwaszkiewicz, Symbol, s. 209. 87 Anonim tzw. Gall, Kronika polska, przeł. R. Gródecki, oprać. M. Plezia, Wrocław 2008, s. 21. Przepych roztoczony przed cesarzem przez polskiego księcia musiał być rzeczywiście olśniewający. Nawet Thietmar, który nienawidził Bolesława Chrobrego pisał o oprawie wizyty z podziwem: „...wyjechał z radością na jego spotkanie Bole­ sław, który nazywał się -większą sławą« nie dla swoich zasług, lecz dlatego, że takie

Animalia impcrii

39

litycznych, dotyczyły istoty władzy królewskiej. Cesarz Otton III, namiest­ nik Boga na ziemi, dzięki mocy otrzymanej od świętego Piotra władny był przekazać Bolesławowi Chrobremu władzę suwerenną. Istotnym aspektem owej suwerenności było prawo inwestytury kościelnej, z czego polski książę korzystał, współuczestnicząc w ustanowieniu archidiecezji gnieźnieńskiej. Ważnym symbolem suwerenności był - oprócz diademu i włóczni Świętego Maurycego - imperialny i cesarski orzeł. I jego to, jak sądzę, przedstawiono na monecie ukazującej Bolesława nie jako księcia „jednego spośród dostojników”, lecz jako princepsa - władcę suwerennego. Jakie funkcje pełnił denar PRINCES POLONIE podczas cesarskiej wi­ zyty? Jeśli był monetą okolicznościową, to w jaki sposób mógł uświetniać gnieźnieńskie ceremonie? Jak napisał Anonim: „Lecz któż zdoła wyliczyć, ile i jakich darów dał najprzedniejszym, skoro nawet nikt z tak licznej służby nie odszedł bez podarunku!”88. Wiemy, że we wczesnym średniowieczu znano antyczny zwyczaj rozrzucania monet z okazji ważnych wydarzeń, zwłaszcza dla uczczenia królewskiej koronacji. Wiemy, że zwyczaj ów kultywowano w Pradze, czeskie zaś wpływy w Polsce X i XI wieku odgrywały znaczącą rolę. Relacjonując praskie wydarzenia 1034 roku, a więc nieco tylko później­ sze niż zjazd gnieźnieński, Kosmas napisał:

Po dokonanych wedle rytuału obrządkach pogrzebowych wziął (Ołdrzych) za rękę bratanka Brzetysława i powiódł go do książęcego tronu; i tak jak zawsze czynili przy wyborze księcia, przez kraty wyższego dworu dziesięć tysięcy albo więcej monet rozsypali między lud aby nie tłoczył się na księcia na tronie, lecz raczej chwytał rozsypane monety89.

Istotny jest tu użyty przez kronikarza zwrot „i tak jak zawsze czynili”, co pozwala na retrogresję i domniemanie, że podobna ceremonia mogła być znana i odbyć się również w Polsce w roku tysięcznym, a w roli głównej wy­ stąpił denar z orłem90. Czyż można wymarzyć sobie lepszą okazję do wybicia

88 89 90

było z dawna przyjęte znaczenie tego słowa. W miejscowości Ilua (Iława) przygotował on przedtem kwaterę dla cesarza. Trudno uwierzyć i opowiedzieć, z jaką wspaniało­ ścią przyjmował wówczas Bolesław cesarza i jak prowadził go przez swój kraj aż do Gniezna”, Thietmar, Kronika, ks. IV, 45, s. 202. Ibidem, s. 22 n. Kosmas, Kronika Czechów, oprać. M. Wojciechowska, Warszawa 1968, s. 196. Zwyczaj rozrzucania monet w czasie ceremonii królewskich znał z autopsji Jan Dłu­ gosz. Może dlatego użył zwrotu „rozrzucać podarki” opisując hojność Bolesława Chrobrego wobec gości w czasie zjazdu gnieźnieńskiego: „Mianowicie w ciągu tych trzech dni hojnością swoją przewyższył wszystkich poprzednich książąt i ukorzył cał­ kowicie cesarza i jego dostojników, przez to, że wszystkim bardziej rozrzucał podarki

40

Tomasz Panfil

propagandowej monety ukazującej na awcrsie orła w koronie, powszechnie znany, uniwersalny i tradycyjny symbol królewskiej władzy, niż wizyta po­ tężnych i wpływowych panów Cesarstwa w stolicy księstwa aspirującego do odgrywania znaczącej roli w Europie? Tak więc jestem przekonany, że orła z denara Chrobrego należy uznać za symbol królewskiej władzy suwerennej, znany i powszechnie odczyty­ wany w całej ówczesnej Europie. Był to symbol statusu prawnego władcy i jego domeny, określał rodzaj i zakres władzy. Funkcję znaku insygnialnego pełnił zarówno dzięki znaczeniom przeniesionym z tradycji antycznej, jak i tym wynikającym z Biblii; orzeł był atrybutem rzymskich imperato­ rów, władców karolińskich oraz średniowiecznych cesarzy rzymskich. Dla Bolesława Chrobrego, blisko związanego z uniwersalistyczną koncepcją ottońską, istotne były niewątpliwie wszystkie warstwy funkcjonalne i sym­ boliczne splatające się w symbolu orła, a więc rzymska koncepcja imperium poddana interpretatio Christiana: orzeł to symbol imperium, renouatio, consecratio i deificatio. Wszystkie te pojęcia ujawniają się wyraźnie wte­ dy, gdy ulokujemy denar Chrobrego w kontekście wydarzeń zjazdu gnieź­ nieńskiego. W prezentowanym tekście starałem się ukazać metody symbolicznej wizualizacji poszczególnych komponentów władzy monarszej, zwracając uwagę, że pierwotnym sposobem obrazowania tych idei było ukazywanie ich poprzez symbole faunistyczne. Oczywiście artykuł - choć obszerny problematyki nie wyczerpuje. Weryfikacji wymaga na przykład hipoteza o uniwersalnym - z racji archaicznych rodowodów - charakterze przedsta­ wionych przeze mnie symboli animalistycznych. Wywód ten wypadałoby również uzupełnić o jeszcze jeden aspekt władzy monarszej - a mianowi­ cie symboliczne ukazywanie władcy - dawcy żywności. Wydaje mi się, że zwierzęciem obrazującym ten szczególny aspekt władzy była w niektórych sytuacjach koza, a raczej kozioł. Nie ulega jednak w każdym razie wątpli­ wości, że bogata, złożona i wielopoziomowa symbolika zwierząt doskonale nadawała się do ukazywania złożonego, mistycznego charakteru monarszej władzy. niż je rozdawał, budząc w owym momencie szczególnie w cesarzu i jego otoczeniu zdumienie, u potomnych zaś niedowierzanie”. J. Długosz, Roczniki czyli kroniki Sław­ nego Królestwa Polskiego, red. J. Dąbrowski, Warszawa 1962, ks. 1-2, s. 304. Sporo problemów interpretatorom Długosza przysparza skłonność kronikarza do przeno­ szenia w czasy minione urządzeń, zwyczajów i instytucji jemu współczesnych. Tak może być i w przypadku zjazdu gnieźnieńskiego, dlatego też należy ostrożnie podcho­ dzić do twierdzeń wielkiego historiografa odnoszących się do czasów zamierzchłych.

Animalia impcrii

41

TOMASZ PANFIL

Animalia imperii Summary

The power of the monarch is a complex phenomenon consisting of various ideological components. According to G. Dumezil, thc basie components of power are: the leader, the priest-legislator and the king. The cultures which make up the Mediterranean civilization portrayed these components through animal representations. The king-warrior was symbolized by the lion, an animal a victory over which was a kind of initiation for a chief of war. The power of the symbol created in Mesopotamia was so great that scenes of a fight between the ruler and the lion are found on the seals of Dukes of Mazovia and Silesia. The legislator was represented by the dragon, a highly sacred symbol which reflected the primordial chaos, the original, unstructured naturę. A victory over the dragon allowed to bu i Id order and civilization. This motif appeared in dozens of myths sińce the Sumerians. Finally, the last component: the king, the highest superior and administrator. This aspect of the monarch’s power was represented by the eagle. It was the symbol of the highest heavenly deities: Yahweh, Zeus, Jupiter and others. From the time of Ptolemy I Soter it symbolized the sovereign power of the monarch.

ANNA MARIA WAJDA Uniwersytet Papieski Jana Pawia II w Krakowie

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

Liczne wzmianki o zwierzętach na kartach Biblii są potwierdzeniem dobrej znajomości świata przyrody przez autorów natchnionych. W odnie­ sieniu do obowiązującej obecnie klasyfikacji organizmów żywych oraz me­ tod badawczych, jakimi posługuje się współczesna zoologia, spostrzeżenia te nie mają charakteru dociekań naukowych. Świadczą natomiast o umiejętno­ ści wnikliwej obserwacji zwierząt1, czego wyrazem jest nie tylko wiedza na temat wyglądu przedstawicieli poszczególnych gatunków, ale także właści­ wych dla poszczególnych reprezentantów świata fauny zachowań, związa­ nych ze sposobem ich życia. Znajomość przyrody dotyczy nie tylko zwierząt udomowionych i hodo­ wanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa, mleka, miodu, skór oraz siły roboczej, ale i dzikich reprezentantów świata fauny. Biblijne wzmianki o tych ostatnich odnoszą się m.in. do postrzeganych jako szczególnie niebezpieczne dla człowieka i zwierząt domowych gatunków. Grupę tę reprezentują przede wszystkim lwy, wilki, niedźwiedzie, lamparty czy węże. Wśród biblijnych dzi­ kich zwierząt są również takie, które swym wyglądem i zręcznością budziły podziw, czego przykładem są odniesienia do pracowitości mrówki i pszczoły, do piękna gazeli, jeleni, koziorożców, a nawet gołębi. Równocześnie należy podkreślić, że ten bogaty świat zwierzęcy jest barwnym tłem dla biblijnej hi-1 1

Współcześnie opisem reakcji zwierząt i zjawiskami z zakresu ich psychologii zajmuje się etologia, stosunkowo młoda dziedzina wiedzy wśród nauk biologicznych, por. J. Sokołowski, Tajemnice ptaków, Warszawa 1986, s. 6-8.

Anna Maria Wajda

44

storii zbawienia oraz narzędziem pomocnym w przekładaniu orędzia Boga na język ludzki. Inaczej mówiąc, biblijne uwagi na temat zwierząt nie służą tylko i wyłącznie ich charakterystyce zoologicznej czy opisowi morfologicznemu, lecz najczęściej są podporządkowane jakiejś przewodniej idei etycznej lub re­ ligijnej2. Jednakże zapoznanie się z charakterystyką zoologiczną zwierząt wy­ stępujących na kartach Pisma Świętego pozwala egzegetom lepiej zrozumieć perykopy biblijne, w których są one przywoływane, i jeszcze bardziej uwypu­ klić fenomen ich przesłania teologicznego3. Równocześnie należy zaznaczyć, że analiza zoologiczna tych fragmentów Pisma Świętego, w których wymie­ nione są zwierzęta4, umożliwia niejednokrotnie zoologom i archeozoologom określenie ich doboru gatunkowego na terenach biblijnych w czasie powstawa­ nia ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Ważne jest to m.in. w odniesieniu do ciągle dyskutowanych kwestii związanych z miejscem i czasem udomowienia niektórych gatunków zwierząt. W związku z powyższym w niniejszym artykule omówionych zostanie kilku przedstawicieli tzw. biblijnego zwierzyńca, których poznanie pod kątem cech zoologicznych, zwłaszcza w aspekcie sposobu bytowania w naturalnym dla nich środowisku, ich fizjologii oraz właściwego dla poszczególnych gatunków behawioru pozwala egzegetom dotrzeć do nowych pokładów ich teologicz­ nego znaczenia, kryjącego się niewątpliwie w zamyśle autora natchnionego, wzmiankującego o konkretnych zwierzętach w danych perykopach biblijnych.

Biblijny obraz żarłocznej szarańczy

Ze względu na swe położenie Ziemia Święta jest obszarem, na którym od tysiącleci w naturalny sposób dochodziło do krzyżowania się dróg lu­ dzi i zwierząt z trzech kontynentów - Afryki, Europy i Azji. Spowodowało Biblijne odniesienia do świata fauny stoją także u podstaw rozważań na temat tzw. teologii zwierząt, por. A. Linzcy, Teologia zwierząt, Kraków 2010, s. 307. 3 Por. A.M. Wajda, The Biblical Word of Animals, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” 2013, Vol. 66, nr 4, s. 293-315. 4 Na zwierzyniec biblijny składa się około 130 nazw zwierząt, z czego prawie jedna trzecia wymieniona jest w katalogach tzw. zwierząt czystych i nieczystych (Kpł 11 i Pwt 14). Ponadto niektóre z nich są wspomniane tylko w tych wykazach i stanowią tzw. hapax legoniena Biblii, por. EM. Rosiński, Zwierzęta w ujęciu biblijnym, w: Bestie, żywy inwentarz i bracia mniejsi. Motywy zwierzęce w mitologiach, sztuce i życiu codziennym, red. R Ko­ walski, K. Łeńska-Bąk, M. Sztandara, Opole 2007, Stromata Anthropologica 1, s. 52-53.

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

45

to, że od początku kształtował się tutaj specyficzny świat fauny, charakte­ ryzujący się dużym zróżnicowaniem gatunkowym, typowym dla terenów pogranicza stref i wpływów*i5. Z tych samych względów na omawianym terytorium mamy także do czynienia ze swoistą szatą rośliną, zasadniczo właściwą dla klimatu śródziemnomorskiego, ale z zauważalnym udzia­ łem pewnych gatunków cechujących strefę umiarkowaną oraz tropikalną. W związku z tym każdy, kto podejmuje próbę odtworzenia rzeczywistego tła przyrodniczego perykop, w których pojawiają się odniesienia do fau­ ny i flory, zobowiązany jest konfrontować przesłanki biblijne z dorobkiem współczesnej zoologii i botaniki, aby przez swoją ignorancję nie wypaczyć zamierzeń autora natchnionego i zaprezentowanego przez niego obrazu6. Takie postępowanie podyktowane powinno być również tym, że dla świata istot żywych charakterystyczne jest wzajemnie warunkujące się współwystępowanie gatunków roślin i zwierząt. Światy te tak się przenikają, że two­ rzą harmonijną całość. Również w tekstach biblijnych spotykamy przykłady istotnych zależności pomiędzy przedstawicielami fauny i flory7. Potwierdze­ niem tego są między innymi perykopy traktujące o szarańczy (Schistocerca

Przykładem perykopy biblijnej doskonale oddającej tę rzeczywistość jest cytat z Księgi Izajasza (1 1,6-9). Uważna lektura tego fragmentu (poematu mesjańskiego) prowadzi do wniosku, że jego autor za kryterium tworzenia duetów przyjął zasadę zestawienia zwierzęcia udomowionego z dzikim, pozwala także zauważyć, iż wy­ mienia on tu najgroźniejsze i największe drapieżniki wchodzące w czasach biblij­ nych w skład fauny Ziemi Świętej. Są nimi: wilk (Canis liipiis), lampart (Panthera pardus), lew (Panthera leo) oraz niedźwiedź (Ursus aretos). Równocześnie taki dobór gatunków odzwierciedla specyfikę gcograficzno-przyrodniczą tego obszaru, mamy tu bowiem do czynienia z przedstawicielami fauny azjatycko-curopejskicj (wilk i niedźwiedź), afrykańsko-azjatyckiej (lew) i afrykańskiej (lampart). Wymienione tu zwierzęta drapieżne można uznać za reprezentantów fauny całego „świata”, znane­ go ówczesnym mieszkańcom basenu Morza Śródziemnego, co podkreśla teologicz­ ne przesłanie tego fragmentu co do powszechności i uniwersalności mesjańskiego pokoju. Szerzej na ten temat, w: A.M. Wajda, Szkice z biblijnego zwierzyńca, Kra­ ków 2016, s. 103-127. 6 Przykładowymi opracowaniami, które bardzo przydają się w tego typu badaniach, są m.in.: A. Alon, The Natural History of the Land of the Bibie, New York 1978, s. 276; J.M. Freeman, Manners and Customs of the Bibie, Springdale 1996, s. 515; M. Har-El, Landscape Naturę and Man in the Bibie. Sites and Euents in the Old Testa­ ment, Jcrusalcm 2003, s. 391. Więcej na ten temat: Z. Włodarczyk, Wzajemnie warunkujące się wspólwystępowanie gatunków roślin i zwierząt w przekazie biblijnym, w: Symbol - znak - przesianie. Sym­ bolika zwierząt, red J. Marecki, L. Rotter, Kraków 2009, s. 9-20; cadem, Przyroda w Biblii: „od cedrów... do hizopu”, Kraków-Rzeszów 2011, s. 97-1 10. s

46

Anna Maria Wajda

gregaria)* i rodzajach jej pożywienia, a mianowicie o gatunkach drzew owo­ cowych i zbożach: Spustoszone jest pole, w żałobie jest ziemia, bo spustoszone jest zboże, wy­ sechł moszcz, zwiędło drzewo oliwne. Zawstydźcie się, rolnicy, narzekaj­ cie uprawiający winnice, z powodu pszenicy i jęczmienia, bo znikło żniwo polne. Uschła winna latorośl i zwiędło drzewo figowe, drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń - wszystkie drzewa polne uschły (J1 1,10-12; por. także Wj 10,12-15)* 9. W Księdze Joela czytamy także: „a moje drzewo figowe potupał: obna­ żył je zupełnie i porzucił, tak że gałęzie ich pobielały” (J1 1,7), co wskazuje, że pędy figowca, jako bardziej soczyste i miękkie w porównaniu z gałązkami innych drzew, zostały doszczętnie objedzone przez szarańczę z niezdrewniałych tkanek, tak że po nalocie tych owadów pozostały tylko sterczące, pozba­ wione kory i pobielałe kikuty gałęzi. Przywołane cytaty świadczą o tym, że autorzy natchnieni byli do tego stopnia wnikliwymi obserwatorami otacza­ jącego ich świata przyrody, iż nawet skutki plagi szarańczy wykorzystali do przekazania teologicznych pouczeń. Spostrzeżenia autorów biblijnych pokrywają się ze współczesnym sta­ nem wiedzy na temat biologii tego owada, przed którym i w obecnej dobie insektycydów nie możemy dostatecznie chronić naszych upraw. Są lata, kie­ dy wylęg szarańczy wędrownej jest tak liczny, że jej naloty przypominają ogromną chmurę (mierzącą od 10 do 50 km szerokości i kilka kilometrów długości, którą tworzy nawet do 50 miliardów owadów, zdolnych utrzymy­ wać się w powietrzu przez 17 godzin bez jedzenia i odpoczynku). Szarańcza jest bardzo żarłoczna. Dziennie zjada tyle pokarmu, ile sama waży, dlatego po jej żerowaniu pozostaje ogołocona z wszelkiej roślinności ziemia i „dy­ wan” z odchodów10.

x Charakterystyka szarańczy patrz: F.S. Bodcnheimer, Anirnal and Man in Bibie Lands, Lciden 1960, Collcction dc Travaux dc UAcademie Internationale d’Histoire des Sciences No. 10, s. 77-78, 138; G. Cansdalc, Animals of Bibie Lands, SydneyToronto-Auckland-Capc Town 1970, s. 238-244; P. France, An Lncyclopedia of Bibie Aninials, Tel Aviv 1986, s. 105-106; B. Szczepanowicz, A. Mrozek, Atlas zwierząt biblijnych. Miejsca w Biblii i symbolika, Kraków 2007, s. 190-194. 9 Cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, oprać, zespół biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich (Biblia Tysiąclecia), wyd. 5, Poznań 2000. Tam, gdzie uwzględniono inny przekład, wyraźnie to zaznaczono w tekście opracowania. 10 Por. B. Szczepanowicz, A. Mrozek, Atlas zwierząt biblijnych, s. 193-194.

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

47

Mrówka i pszczoła

Do ciekawych wniosków prowadzi także spojrzenie, z uwzględnie­ niem klucza zoologicznego, na biblijną metaforę pracowitej mrówki z Księgi Przysłów (6,6-8), w której czytamy: Do mrówki udaj się leniwcze, patrz na jej drogi - bądź mądry: nie znajdziesz u niej zwierzchnika ni stróża żadnego, ni pana, w lecie gromadzi swą żyw­ ność i zbiera swój pokarm w żniwa11.

Owad ten jest zatem dla człowieka leniwego wzorem pracowitości i zmy­ słu organizacji pracy. Uwypuklają tę myśl badania myrmekologów, dzięki którym wiemy, że wzmiankowanym przez autora natchnionego gatunkiem mrówek jest zapewne Messor semirufus, czyli podgatunek tzw. mrówek żni­ wiarek, występujących na terenie Izraela i Syrii11 12. Cechuje je wyspecjalizo­ wany tryb życia. Żywią się głównie ziarniakami zbóż i innych traw, a w celu ich gromadzenia i przechowywania budują na otwartym polu podziemne kolonie, składające się z rozbudowanego systemu korytarzy i komór. Co wię­ cej, nie zapadają one w odrętwienie zimowe i dlatego „myślą” o przyszłości i gromadzą zapasy. Robotnice zbierają nasiona, które są poddawane selekcji, a następnie według klas składowane w spichlerzach13. Natomiast w Scptuagincie (LXX) ósmy wers w szóstym rozdziale Księ­ gi Przysłów jest rozbudowany o porównanie do pracowitości pszczoły: Udaj się do pszczoły i zobacz, jaka jest pracowita, z jakim zapałem wykonuje swoją pracę, której owoce królowie i ludzie prości zażywają dla zdrowia i która jest pożądana i szanowana przez wszystkich. Chociaż ma wątle ciało, odnosi korzyści z powodu poszanowania mądrości (Prz 6,8a-c)14. W kontekście czasu i miejsca powstania Septuaginty, czyli III/II w. przed Chr. w diasporze aleksandryjskich Żydów w Egipcie, takie rozbudowanie analizowanego przysłowia w porównaniu z tekstem Biblii Hebrajskiej nasu­ wa kilka pytań. Przede wszystkim o powód zestawienia pracowitej mrówki 11

12

13 14

Więcej na ten temat: A.M. Wajda, Zwierzęta nauczycielami mądrości - na przykładzie Księgi Przysłów, w: Biblia w kulturze świata. Aspekty biblijnego przesłania, cz. 1, red. T. Jelonek, R. Bogacz, Kraków 2012, s. 115-126. Por. J. Feliks, The Animal World ofThe Bibie. The Identification of AU Animals Mentioned in the Bibie and Their Descriptions Based on the Bibie, the Mishna, the Midrash, and the Talmud, and Placed in an Israeli Setting, Tel-Aviv 1962, s. 122. Por. M. Maetcrlinck, Życie mrówek, Warszawa 1958, s. 108-1 10. Tłumaczenie własne z języka greckiego.

Anna Maria Wajda

48

z równie aktywną pszczołą. Z pomocą przychodzi tu zoologia i archeozoolo­ gia, pozwalające wnioskować, że wspomniany wyżej gatunek mrówek z ra­ cji zasięgu swego występowania mógł być nieznany pierwotnym adresatom greckiego przekładu Biblii, natomiast znane były pszczoły, których hodowla w owym czasie w Egipcie miała już wielowiekową tradycję. Analiza materiału archeologicznego nawiązującego do tych owadów dowodzi, że pierwsze meto­ dy ich hodowli na szerszą skalę opracowali właśnie Egipcjanie w 3 tysiącleciu przed Chr. Do tego celu wykorzystywano ule w postaci rur (ok. 150 cm dłu­ gości i ok. 20 cm średnicy) wykonane z gliny i mułu nilowego, które układano w stosy. Co więcej, transportowano je łodziami po Nilu i wystawiano w miej­ scach, gdzie akurat odbywało się kwitnienie roślin. Zwiększało to wydajność takiej mobilnej pasieki, gdyż w suchym afrykańskim klimacie rośliny kwitną bardzo krótko. Ponadto wnioskuje się, że egipskie techniki pszczelarskie prze­ jęli z czasem Izraelici15. Potwierdza to w pewien sposób znalezisko archeolo­ giczne z 2008 roku w Tel Rehov (w dolinie Bet Szean, Izrael), gdzie odkryto pasiekę datowaną na X i IX wiek przed Chr., a w niej 30 dobrze zachowanych glinianych cylindrycznych uli. Oszacowano, że pasieka ta w swym szczyto­ wym okresie mogła liczyć 200 uli, w których hodowano ponad milion pszczół, a te mogły dostarczać nawet 500 kg miodu rocznie. W dwóch z nich znale­ ziono doskonale zachowane robotnice, trutnie, a nawet larwy, co pozwoliło stwierdzić, że hodowano tu Apis mellifera anatoliaca, rasę pszczół rodzimą dla terenu dzisiejszej Turcji (Anatolii). Pszczelarze z Teł Rehov najwyraźniej spro­ wadzali pszczoły anatolijskie, osiem razy wydajniejsze od lokalnych ras pszczół syryjskich, zwanych też palestyńskimi (Apis mellifera syriaca), i pod względem temperamentu dużo od nich spokojniejsze16.

Ryczący lew

Koty te zamieszkiwały stepowe obrzeża pustyń, wzgórza i gąszcze Pa­ lestyny, dlatego w całym Piśmie Świętym odnotowuje się około 140 wzmia­ nek odnoszących się do lwów. Badania zoologów i archeozoologów pozwala­ Por. A. Lasota-Moskalewska, Zwierzęta udomowione w dziejach ludzkości. Warszawa 2008, s. 276-278; M. Toussaint-Smart, Historia naturalna i moralna jedzenia. War­ szawa 2015, s. 30-31. 16 Por. A.M. Wajda, Szkice z biblijnego zwierzyńca, s. 39-40.

15

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

49

ją stwierdzić, że dotyczą one najprawdopodobniej lwa azjatyckiego Panthera leo persica, którego zasięg występowania wczasach historycznych obejmował teren od dawnej Grecji, przez Azję Mniejszą, Iran, północną Arabię aż po wschodnie Indie. Sądzi się, że prawdopodobnie ostatni przedstawiciel tego podgatunku Iwa na terenie dzisiejszego Izraela został zabity w XIII wieku po Chr. niedaleko Meggido. Natomiast w Mezopotamii można było go jeszcze spotkać w XIX wieku17. Przypuszczać należy, że wspomniana wyżej wielość biblijnych odwo­ łań odnoszących się do lwa mogła wynikać z obserwacji tych kotów. Żyjące w Izraelu lwy, mimo że mniejsze od afrykańskich i z krótszą grzywą, były równie jak one groźne dla ludzi oraz hodowanych przez nich stad (por. 1 Sm 17,34-37; Hi 4,10-11; Am 3,12). Drapieżniki te miały swoje legowiska w za­ roślach nad Jordanem (por. Jr 5,6; 12,8; 25,38; 49,19; 50,44; Hi 38,40), gdzie spędzały dzień, nocą zaś wyruszały na łowy. Królowie i władcy Bli­ skiego Wschodu polowali na nie dla rozrywki i chwytali w pułapki (por. Ez 19,1-9). Król Persji Dariusz trzymał je w jaskiniach (por. Dn 6,16-23)18. Izajasz z kolei mówi o lwach na Negebie (Iz 30,6), na których ataki narażone były karawany kupców przewożących swe towary do Egiptu. Stąd wzięło się określenie tej pustyni jako miejsca utrapienia i ucisku. Księga Syracha tak­ że ukazuje tereny pustynne jako miejsce występowania lwów, przywołując obraz polowania tych drapieżnych kotów na dzikie osły — onagry: „Dziki osioł na pustyni jest żerem dla lwów, a biedni są łupem dla bogatego” (Syr 13,19). Z kolei Księgi Królewskie trzykrotnie opisują okoliczności, kiedy lew zabija ludzi (1 Kri 13,24; 20,36; 2 Kri 17,26). Biblia wspomina także o sy­ tuacjach, kiedy lwy ginęły z ręki ludzi. Do najbardziej znanych należy pery­ kopa mówiąca o Samsonie, który bez użycia broni zabił młodego lwa (por. Sdz 14,5 n.). Również Dawid był tym, który skutecznie bronił swojego stada przed lwami i innymi drapieżnymi zwierzętami (1 Sm 17,34-37). Ryczący i czyhający na zdobycz lew jest w Biblii często przywoływany do zobrazowa­ nia grozy i przemocy, na jaką narażony jest Izrael ze strony swoich wrogów (por. Ps 17,12; 22,13; Iz 5,29; Jr 2,15). Zwierzę to jest także symbolem siły i odwagi narodu izraelskiego (Lb 23,24; 24,9), a także uczciwego człowieka: 17 18

Por. P. France, Au Encyclopedia, s. 100-103; W. W. Ferguson, The Mammals of Israel,

Jcrusalem 2002, s. 91. Por. L. Rykcn, J.C. Wilhoit, T. Longman III, Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, metafory, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świę­ tym , Warszawa 1998, s. 1195; J.I. Packcr, M.C. Tcnney, Słownik tła Biblii, Warszawa 2007, s. 180.

/Inna Maria Wajda

50

„Ucieka występny, choć go nikt nie goni, lecz prawy jest ufny jak młody lew” (Prz 28,l)19. Z kolei w niektórych tekstach biblijnych wskazuje się na lwy jako na bożych posłańców wymierzających karę (Jr 7,4; 1 Kri 13,23-28; 2 Kri 17,2528; Iz 15,9; Mdr 11,15-18). Przy czym termin „lew” lub „lwy” może odnosić się do zwierząt atakujących ludzi z bożego nakazu (1 Kri 13,23-28; 2 Kri 17,25-28; Iz 15,9; Mdr 11,15-18) albo określać ludzi, narody lub władców będących narzędziem bożej kary (Jr 4,6-8; 50,17; J1 1,6). Również do scha­ rakteryzowania niektórych postaci biblijnych używano metafory lwa - np. Judy Machabeusza: „W czynach swoich był podobny do lwa, do lwiątka, które ryczy rzucając się na zdobycz” (1 Mach 3,4). Księga Przysłów mówi z kolei, że lew „przed niczym się nie cofa” (Prz 30,30). Nie boi się on nawet ludzi, na co wskazuje cytat z Księgi Izajasza

(31,4): Albowiem Pan rak powiedział do mnie: Podobnie jak lew albo lwiątko pomrukuje nad swą zdobyczą: gdy przeciw niemu zbierze się tłum pasterzy, on się nie lęka ich krzyku ani się nie płoszy ich hałasem, tak Pan Zastępów zstąpi do boju na górze Syjon i na jego pagórku. (Iz 31,4)

W związku z tym, że lew to zwierzę silne, czujne i odważne, co potwier­ dzają powyższe cytaty, o majestatycznej budowie i pełne dostojeństwa, na starożytnym Bliskim Wschodzie łączono go z symboliką królewską20. Z tego powodu był często uwidaczniany w bramach i przy tronach władców, gdzie pełnił funkcję symbolicznego stróża, a świadectwo tego znajdujemy także w Biblii: Następnie król sporządził wielki tron z kości słoniowej, który wyłożył szczerym złotem. Tron miał sześć stopni i owalny szczyt z tyłu oraz porę­ cze po obu stronach siedzenia, a przy poręczach stały dwa Iwy. Na sześciu stopniach stało tam po obu stronach dwanaście lwów. Czegoś takiego nie uczyniono w żadnym z królestw (1 Kri 10,18-20).

Przedstawione wyżej bogactwo biblijnych odniesień do lwów ma swe źródło w biologii tego gatunku. Lwy różnią się od innych korowatych tym, że żyją w stadach i polują grupowo. Stado takie może liczyć od 3 do 30 osob­ ników. Składa się ono ze spokrewnionych samic, ich potomstwa obojga płci i kilku niespokrewnionych ze sobą samców. Taki sposób życia gwarantuje Por. S. Hałas, Pustynia miejscem próby i spotkania z Bogiem. Wybrane zagadnienia biblijnej teologii pustyni, Kraków 1999, s. 49-50. 20 Por. M. Lurkcr, Słownik obrazów biblijnych, Poznań 1989, s. 111.

19

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

51

zwiększenie skuteczności pozyskiwania pokarmu oraz większą przeżywalność młodych. Lwy polują głównie na ssaki kopytne, takie jak antylopy, ze­ bry, gazele czy bawoły afrykańskie. Gdy brakuje pokarmu, zdarza się im na­ padać na zwierzęta hodowlane. Łowy tych zwierząt odbywają się najczęściej nocą, a biorą w nich udział zazwyczaj samice. W czasie ataku lwy starają się okrążyć ofiarę lub zagonić ją w pułapkę, np. gęste krzaki, tak by nie miała drogi ucieczki. Zabijanie ofiary odbywa się przez jej przewrócenie i udusze­ nie21. Cała ta strategia łowiecka wynika stąd, że lew jest zwierzęciem o dość masywnej budowie ciała, która trochę utrudnia mu szybki pościg za ofiarą. Często poluje on także w pojedynkę, podchodząc ofiarę pod wiatr, aby nie wyczuła jego zapachu. Lwy stosują również strategię zasadzki, nigdy jednak nie czatują na zdobycz przez dłuższy czas w tym samym miejscu, tylko krążą po terenie aż do spotkania zwierzęcia, które może stać się ich łupem22. Do powyższych zachowań łowieckich odwołują się autorzy biblijni. Polujący lew jest między innymi symbolem Judy i wywodzącego się z niego królewskiego rodu Dawida: Judo, młody lwie, na zdobyczy róść będziesz, mój synu: jak lew czai się, go­ tuje do skoku, do lwicy podobny - któż się ośmieli go drażnić? Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska [zabrana] spośród jego kolan, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów! (Rdz 49,9-10) Do tych słów umierającego Jakuba, przepowiadającego swoim dwunastu synom przyszłość ich potomstwa, nawiąże w następujących słowach autor Apokalipsy: „Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci” (Ap 5,5)23. Z kolei autor Księgi Syracha wykorzystuje znajomość sposobu ataku tych drapieżnych kotów do metaforycznego przedstawienia mechanizmu działania grzechu i mówi, że są to napaści niespodziewane i nie sposób im sprostać (por. Syr 21,2). Porównuje on także grzech do lwa czyhającego w zasadzce: „Jak lew zasadza się na zdobycz, tak grzech na popełniających niegodziwości” (Syr 27,10). Natomiast w Pierwszym Liście św. Piotra czyta­ my: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5,8). Podkreślić trzeba, że porównanie 21

22 21

Por. Ch. Sourd, Sawanna Afrykańska. Encyklopedia dzikich zwierząt Laronsse, War­ szawa 1992, s. 25-44. Por. Historia naturalna. Kręgowce /. Ssaki i ptaki, red. A. Zasieczny, Poznań 1989, s. 100. Por. D. Forstncr, Świat symboliki chrześcijańskiej, Warszawa 1990, s. 276-277.

Anna Maria Wajda

52

diabła do lwa zastosowane w powyższym cytacie jest jedyne w całej Biblii i świadczy o posługiwaniu się przez autora tego Listu bardzo sugestywnym językiem obrazowym24. Równocześnie jednak trzeba dodać, że już babiloń­ skie i sumeryjskie demony Chaosu, Ugallu i Uridimmu, występowały pod postacią lwów25. Prawdziwość przyrodniczą tych biblijnych metafor potwierdzają ob­ serwacje zoologów. Zaobserwowano bowiem, że lew zawsze skacze na ofiarę od tyłu, wbijając pazury jednej łapy w okolice jej barku. Drugą natomiast kładzie jej na głowie, chwytając równocześnie szczękami za kark upolowane­ go zwierzęcia. Ten silny uścisk łamie kręgi szyjne ofiary, a potężne ściśnięcie szczęk sprawia, że zęby lwa przebijają rdzeń kręgowy, powodując jej natych­ miastową śmierć26. Znamienne jest również to, że prorocy kilkakrotnie mówią o potęż­ nym głosie Boga, który porównują do ryczenia lwa. Są nimi Ozeasz (11,10), Amos (1,2), Izajasz (5,29; 31,4), Jeremiasz (25,30) i Joel (4,16). Wzmianki te pozwalają sądzić, że znacznie częściej słyszano lwy, niż je widziano, jednak­ że już sam ich głos budził trwogę27. Donośne ryczenie jest bowiem jednym ze sposobów oznaczania przez lwa swojego terytorium28. Wydawanie takich dźwięków przez te zwierzęta związane jest z budową anatomiczną krtani. U kotów miauczących kość gnykowa, wchodząca w skład tzw. aparatu gnykowego, stanowiącego szkielet krtani, jest bezpośrednio połączona z czasz­ ką. Natomiast u Iwa i innych dużych kotów ryczących kość gnykowa jest podwieszona za pomocą dwóch elastycznych ścięgien i część aparatu krta­ niowego pozostaje chrzęstna, co ułatwia ryczenie29. Jednakże tłumacze Biblii Tysiąclecia, jak zauważa Stanisław Hałas, celem uniknięcia złych skojarzeń w odniesieniu do Boga oddają zazwyczaj słowo „ryczeć” jako „grzmieć”. Prorocy, używając omawianej tu metafory ryczącego lwa, chcą ukazać moc Boga i jego potęgę, przed którą czują re­ spekt i uciekają nawet najgroźniejsi wrogowie30. Zaproponowany wyżej spo­ sób odczytania metafory ryczącego lwa w tekstach prorockich należy uznać za jak najbardziej zgodny z danymi zoologicznymi, które niekwestionowa­ 24 25 26 27 28 29 0

Por. S. Hałas, Pierwszy List św. Piotra, Częstochowa 2007, Nowy Komentarz Biblijny, s. 343-344. Por. W. Kopaliński, Słownik symboli. Warszawa 1990, s. 196. Por. Historia naturalna, s. 100-101. Por. L. Rykcn, J.C. Wilhoit, T. Longman III, Słownik symboliki, s. 1 195. Por. G. Cansdalc, Animals of Bibie Lands, s. 107. Por. Historia naturalna, s. 94-95. Por. S. Hałas, Pustynia miejscem próby, s. 50.

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

53

nie stały u podstaw jej zastosowania. Jednak w świetle współczesnej wiedzy zoologicznej należy niewątpliwie podjąć dalszą dyskusję nad uzasadnieniem lub krytyką braku zasygnalizowanej wierności translacyjnej metafor odwo­ łujących się do głosu wydawanego przez tego drapieżnego kota, a służących zobrazowaniu Bożej potęgi. Jak wynika z najnowszych badań nad budową strun głosowych u lwów i wpływu tej budowy na wytwarzanie dźwięków oraz zakres ich częstotliwości, mrożący krew w żyłach ryk tych wielkich kotów jest od­ powiednikiem płaczu niemowląt, starających się zwrócić na siebie uwagę. Porykiwanie lwów ma również podobny cel, bo także ma przykuć uwagę innych, obcych lwów, i powiedzieć im: „Jestem tu! To jest moje terytorium! Idźcie stąd!” W obu przypadkach wydawane są głośne, chrapliwe odgłosy, które nie pozwalają pozostać obojętnym, ale główna różnica polega na tym, że plączące dzieci wytwarzają dźwięki o częstotliwości wysokiej, te wielkie koty zaś porykują basem. O tym, jak niski jest to u lwów dźwięk, świadczą częstotliwości, wynoszące od 40 do 200 herców. Dla porównania, częstotli­ wość głosu mężczyzn zawiera się w zakresie od 100 do 120 herców, kobiet - od 200 do 250. Ryk lwa nie tylko jest niski, ale i głośny. Człowiek stojący kilka metrów od ryczącego lwa jest narażony na dźwięk o natężeniu około 114 decybeli31. Dla porównania głośność pracy kosiarki spalinowej do trawy według danych technicznych wynosi od 93 do 98 decybeli. W związku z powyższym głos Boga, który prorok Amos porównuje do ryku lwa, nie ma budzić jedynie lęku: „Gdy lew zaryczy, któż się nie ulęknie? Gdy Pan Bóg przemówi, któż nie będzie prorokować?” (Am 3,8), ale wzywać do podjęcia działania. Siła ryku lwa nie pozwala bowiem przejść obojętnie i - jak się okazuje - nie jest to tylko związane z głośnością wydawanych przez to zwierzę dźwięków, ale także z podobieństwem do płaczu małego dziecka. Zatem potężny w swym majestacie Bóg, chociaż przemawia z mocą ryczącego lwa, przykuwa uwagę tego, do którego kieruje swe słowo, niczym zapłakane niemowlę. Co więcej, ryk lwa służy przede wszystkim do głosowego wyznaczenia granic terytorium, a nie do pokazania, że zwierzę to jest złe i głodne, jak po­ wszechnie się mniema. Na otwartych przestrzeniach sawanny lub stepu nie­ sie się on daleko. W ten sposób dany osobnik informuje o swojej obecności na określonym terenie nie tylko inne lwy, ale także potencjalne ofiary. Dla­ tego zastępowanie metafor przywołujących w oryginale głos ryczącego lwa 31

Więcej szczegółów na ten temat: [onlinc] http://www.journaIs.plos.org/plosone/articlePid

= 10.1371/journal.pone.0027029 [dostęp: 5.05.2016J.

54

Anna Maria Wajda

grzmotem nie jest do końca uprawnione. Zwłaszcza w znaczeniu synonimu, grzmotowi bowiem nierozerwalnie towarzyszy niszczycielska moc błyskawi­ cy, a jak już wcześniej wspomniano, drapieżność lwów ujawnia się w pełni podczas polowania. Jednak wtedy lwy nie ryczą, tylko skradają się cicho i atakują znienacka. Dlatego też biblijne wzmianki, mówiące o Bogu ryczą­ cym niczym lew z wysokości lub Syjonu, w swoisty sposób podkreślają rangę tych miejsc, poprzez wskazanie, że znamienna jest dla nich obecność Tego, który troszczy się o swój lud. Niczym w przypadku lwa są one Jego rewirem: „A Pan zagrzmi z Syjonu i z Jeruzalem głos swój tak podniesie, że niebiosa i ziemia zadrżą. Ale Pan jest ucieczką swego ludu i ostoją synów Izraela” (J1 4,16) oraz „Powiedział on: Pan z Syjonu zagrzmi. Z Jeruzalem wyda swój głos, a lamentować będą łąki pasterzy i szczyt Karmelu uschnie” (Am 1,2). Autorzy ksiąg prorockich porównują do lwa samego Boga, gdy obja­ wia On swoją karzącą sprawiedliwość. Potwierdzają to wzmianki w Księdze Jeremiasza (49,18-19), Ozeasza (5,14; 13,7) czy Amosa (3,8; 5,18-20). Ozeasz porównuje działanie Boga do lwa, chcąc w ten sposób sugestywnie uka­ zać rozmiar Jego gniewu i wielkość kary, jaka czeka tych, którzy nasrają na Jego wybrańców: „Ja bowiem jestem lwem dla Efraima, młodym lwem - dla domu judzkiego; Ja, Ja rozszarpię, a potem odejdę, uniosę zdobycz, a nikt nie ocali” (Oz 5,14; por. 13,7; Hi 10,6). Również u Izajasza (31,3-5) Bóg stający w obronie Izraela jest przyrównany do Iwa broniącego swej zdobyczy:

Albowiem Pan tak powiedział do mnie: Podobnie jak lew albo lwiątko po­ mrukuje nad swą zdobyczą: gdy przeciw niemu zbierze się tłum pasterzy, on się nie lęka ich krzyku ani się nie płoszy ich hałasem, tak Pan Zastępów zstąpi do boju na górze Syjon i na jego pagórku (Iz 31,4). Ponieważ od najdawniejszych czasów człowiek podziwiał Iwa za jego siłę, majestat i budzące grozę ryczenie, dlatego nie dziwi, że spostrzeżenia dotyczące sposobu życia i zachowania się tego drapieżnego kota są stosunko­ wo często przywoływane na kartach Pisma Świętego. Odczytywać je należy w rozumieniu motywu literackiego służącego wyobrażeniu siły bez strachu, mocy, skuteczności, grozy i nieokiełznanej drapieżności. Znajdują one swe odniesienie zarówno w opisach postępowania ludzi, jak i wzmiankach doty­ czących działania Boga. Zastosowanie i wymowa znaczeniowa Iwa pozwala­ ją z kolei wnioskować, że biblijne odniesienia obrazu tego drapieżnego kota do Boga mają przede wszystkim charakter metafory i porównania. Warto za­ uważyć, że wartość symboliczna motywu lwa w Biblii ma charakter ambiwa­ lentny. Zwierzęta te są bowiem zarówno symbolami królewskiego majestatu i potęgi, jak i nieokiełznanej drapieżności i krwiożerczości. Na starożytnym

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

55

Bliskim Wschodzie były one atrybutami królów i niektórych bóstw, co każę upatrywać w odwołaniach do nich uniwersalnej symboliki i wspólnych mo­ tywów, z których korzystają również autorzy biblijni32. Co więcej, przywoła­ ne wyżej przykłady biblijne doskonale potwierdzają spostrzeżenie Władysła­ wa Kopalińskiego, który stwierdza, że lew jest źródłem kontrastujących ze sobą metafor: dobra i zła, boskości i zwierzęcości, miłości i krwiożerczości, łagodności i drapieżności33.

Nieczysta Świnia

Ciekawe są także biblijne wzmianki o świniach. Izraelici umieścili ją bowiem na liście zwierząt nieczystych, co wiązało się z rygorystycznym za­ kazem spożywania jej mięsa (por. Kpł 11,7; Pwt 14,8). Jednakże w czasach Jezusa świnie musiały być powszechnie hodowane i to w dosyć dużych sta­ dach. Wskazuje na to perykopa zamieszczona w Ewangelii wg św. Marka (5,1-20; por. Mt 8,28-34; Łk 8,26-39) zawierająca opis wypędzenia duchów nieczystych, które weszły w stado świń liczące ok. 2000 sztuk. Równocze­ śnie wzmianka o pasącej się trzodzie świń wskazuje na nieżydowski charak­ ter regionu, będącego miejscem opisywanych wydarzeń. Potwierdza to nie tylko informacja o położonym po drugiej stronie jeziora kraju Gerazeńczyków (Mk 5,1), czyli na wschodnim wybrzeżu Jeziora Galilejskiego, ale także werset zamykający tę perykopę, gdzie jest mowa o Dekapolu: „Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili” (Mk 5,20)34. 12

33 34

Por. R. Jasnos, Zoomorficzne aspekty wyobrażenia Boga w Starym Testamencie, w: Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności, t. 1, red. L. Kostuch, K. Ryszewska, Kielce 2006, s. 168-169. Por. W. Kopaliński, Słownik symboli, s. 194. Dekapol - grecka nazwa oznaczająca w czasach Jezusa związek (ligę) dziesięciu miast hellenistycznych (Dekapolis) leżących na terenie Syrii i Palestyny. Dziewięć z nich znajdowało się na obszarze rozciągającym się na wschód od Jordanu (obszar Gilcadu i Baszami), a dziesiąte, Scytopolis, leżało w zachodniej części Palestyny. Pozostałe mia­ sta to: Damaszek, Dium, Filadelfia, Kanatha, Rafana, Pella, Hippos, Gadara i Geraza. Najbliżej Jeziora Galilejskiego, bo na jego wschodnim brzegu, leżało Hippos, dlate­ go niektórzy egzegeci w jego okolicach umieszczają scenę z opętanym przez Legion. Na południowy wschód od niego leżała Gadara, a jeszcze dalej na południc Geraza, która w czasach rzymskich była znaczącym ośrodkiem gospodarczym i kulturalnym.

56

Anna Maria Wajda

Poprzez analogię do sytuacji w Egipcie w okresie greckim, kiedy Egip­ cjanie brali od Greków ich świnie w dzierżawę i hodowali je na potrzeby wła­ ścicieli, należy przypuszczać, że stado wzmiankowane zarówno w Ewangelii wg św. Marka (5,1-20) jak i przez pozostałych Synoptyków (por. Mt 8,28-34; Łk 8,26-39) było przeznaczone na potrzeby Rzymian, którzy w owym czasie okupowali te tereny i także gustowali w mięsie wieprzowym. Wspomniana hodowla świń w Egipcie również musiała być intensywna i liczona w tysią­ cach sztuk, bo zwierzęta te obowiązkowo bito na każde większe święto35. Grecy i Rzymianie cenili mięso wieprzowe ze względu na jego walory sma­ kowe, a same świnie składali bogom na ofiarę36, ale jednocześnie chętnie zle­ cali hodowlę tych zwierząt ludom podbitym, bo zajęcie to było uznawane za brudne i śmierdzące. Natomiast teksty biblijne, np. Księga Izajasza (Iz 65,4 i 66,17), ewidentnie potępiają jedzenie wieprzowiny przez Żydów, widząc w tym wyraźne nawiązanie do nieczystych praktyk pogańskich. Nie dziwi zatem, że kiedy Antioch IV Epifanes złożył świnię jako ofiarę na ołtarzu w Świątyni Jerozolimskiej, zmuszając jednocześnie kapłanów do zjedzenia pozostałego z tej żertwy mięsa, wybuchło powstanie machabejskie (por. 1 Mch 1,47; 2 Mch 6,18-23). W czasach Jezusa termin „Świnia” był często używany przez Żydów jako obraźliwe określenie pogan37. Kwestie związane z hodowlą świń łączą się także z zagadnieniem kla­ syfikacji fauny biblijnej na podstawie kryterium kultycznego, według któ­ rego zwierzęta dzieli się czyste i nieczyste (Kpł 11,1-31; Pwt 14,3-21)38. Do pierwszej grupy (zwierzęta czyste) zalicza się te gatunki, które mają rozdzie­ lone kopyto i przeżuwają pokarm, czyli posługując się współczesną termino­ Por. A. Malina, Ewangelia według św. Marka 1,1-8,26. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, cl. 1, Częstochowa 2013, Nowy Komentarz Biblijny, s. 328-329. 35 Por. A. Lasota-Moskalewska, Zwierzęta udomowione, s. 142-145. 36 Zwierzęta te składano w ofierze bogom, do których odnosiły się kulty agrarne, np.

Demeter. Związane to było zapewne z dużą płodnością tych zwierząt i obfitością krwi, wypływającej w czasie ich zabijania, por. S. Kobielus, Bestiariuni chrześcijańskie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji. Starożytność i średniowiecze, Warszawa 2002, s. 318-319. Por. A. Paciorek, Ewangelia według św. Mateusza rozdziały 1-13. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, cl. 1 poprawiona, Częstochowa 2005, Nowy Komentarz Biblijny, s. 392-393; E Mickiewicz, Ewangelia według św. Łukasza rozdziały 1-11. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, cl. 1, Częstochowa 2011, Nowy Komentarz Biblijny, s. 442-443; R. Bogacz, Tajemnice Gadary. O Jezusie, o opętanych i świniach, w: Między Biblią a kulturą II, Biblia w kulturze świata, red. T. Jelonek, R. Bogacz, Kraków 2011, s. 9-21. 3* Por. A. Wajda, Zwierzęta czyste i nieczyste, w: Wokół Biblii, Biblia w kulturze świata, red. T. Jelonek, Kraków 2008, s. 128-149.

Znajomość biblijnego zwierzyńca pomocą dla teologa i zoologa

57

logią zoologiczną, są to zwierzęta parzystokopytne i przeżuwające. Spośród zwierząt wodnych przepisy Prawa dopuszczały do spożycia tylko te gatunki, które miały płetwy i pokryte były w całości łuskami. Wśród ptaków za czyste uznawano tylko niektóre ziarnojady, przede wszystkim gołębic i synogarlice. Natomiast do grupy zwierząt nieczystych według tego podziału zaliczano: gady, zwierzęta prowadzące ziemnowodny tryb życia, gryzonie, mięsożerne i padlinożerne ptaki oraz ssaki, a także niektóre zwierzęta hodowlane - takie jak świnie, osły i wielbłądy oraz prawie wszystkie owady. Pomimo dyskusji i problemów z przekładem niektórych terminów he­ brajskich przywołanych w wykazach zwierząt czystych i nieczystych zamiesz­ czonych w Księdze Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa, należy stwierdzić, że autorzy natchnieni niewątpliwie wymieniają tu gatunki rodzime dla terenów biblijnych. Są to zarówno przedstawiciele dzikiej fauny, jak i zwierzęta, które w owym czasie hodowano w Izraelu. Równocześnie dodać trzeba, że ta dłu­ ga i drobiazgowa lista zwierząt nieczystych nie ustępuje liście tabuistycznych zwierząt egipskich. Jednak między wykazem żydowskim a egipskim zazna­ cza się zdecydowana różnica w ich postrzeganiu, bo gdy nad Nilem miały one status zwierząt świętych, to nad Jordanem akcentowano ich nieczystość i zdecydowanie oddzielano od sfery sacrum. Dodatkowo w Izraelu objęte były one podwójnym tabu39 - konsumpcyjnym, mającym sporo odpowied­ ników w ówczesnym świecie, i zanieczyszczającym, dotyczącym wyłącznie judaizmu40.

Podsumowanie

Pochylenie się nad zagadnieniami dotyczącymi biblijnego zwierzyńca z pewnością służy lepszemu rozumieniu Biblii samej w sobie oraz jej osadze­ nia w kulturze starożytnego świata. Dodać trzeba, że autorzy natchnieni przypisali symbolom biblijnym zaczerpniętym ze świata zwierząt określo­ ne znaczenie, właściwe dla ich sposobu postrzegania przyrody. Owe obrazy i symbole były zrozumiałe dla zwyczajnego Izraelity i pierwszych chrześcijan, bowiem stanowiły ich codzienny świat. Obrazy te pozostają jednak niezro­ zumiałe dla dzisiejszego człowieka, który ogląda lwa, panterę, niedźwiedzia ,9 411

Więcej na temat tabu - por. J. Wasilewski, Tabu, Warszawa 2010, s. 85-108. Por. T. Margul, Zwierzę tu kulcie i micie, Lublin 1996, s. 194.

58

Anna Maria Wajda

czy gazdę okazjonalnie zza krat w ogrodzie zoologicznym. Dlatego poznanie świata biblijnej zoologii służy do lepszego zrozumienia Biblii i jej języka, a współczesna egzegeza może w odpowiedzialny i prawidłowy sposób ko­ rzystać z osiągnięć nauk przyrodniczych. W ten sposób warsztat egzegety i zoologa mogą się wzajemnie uzupełniać, niekiedy bardzo twórczo.

ANNA MARIA WAJDA

Knowledge of the biblical animals as a help for theologians and zoologists Summary

The numerous references to animals in the Bibie show that biblical authors had a broad knowledge of naturę. According to the current classification of 1 iving organisms and methods of research used by modern zoology, those observations did not have the characteristics of scientific research. In spite of this, they were an evidence of clear-sighted observation of animals, which was reflected not only in the knowledge of what individual species looked like, but also of specific behavior relating to their way of life. It concerns not only domestic animals, raised for the purpose of gaining meat, milk, honey, fur, hide and labor, but also wild representatives of fauna. The Bibie references which concern the latter apply to the species perceived as highly dangerous to man and domestic animals, i.e.: lions, wolves, bears, leopards or snakes. Amongst the biblical animals one can distinguish those which aroused admiration because of their appearance, such as gazelle, deer, ibex, ants, bees or dove. At the same time, it is essential to emphasize the fact that this rich animal world is just a vivid background to the Bible’s Story of Salvation and a tool used to translate God’s address into human language. For this reason, the knowledge of the animal symbolism in the Holy Writ allows for the accurate understanding of the pericope.

PETER BYSTRICKY Historicky ustav Slovcnskcj akademie vied

Pes a psia hviezda v antickej literaturę"

Eudia hladeli na noćnu oblohu uź od najstarśich ćias. Pokuśali sa pochopit neustale, noc ćo noc a rok co rok, opakujuce sa divadlo, które sledovali nad svojim hlavami. Vedeli vśak polis mało a poznali len prfliś malu ćast sveta, aby mohli dospiet k spravnym zaverom. Spoznali sice trasy nebeskych telies po oblohe a uvedomovali si dennu, mesaćnu a roćnu pravidelnost pozorovanych ukazov, ale nevedeli nić o vesmire a jeho nepredstavitelnych rozmerov, ani o rotacii Zeme, sklone jej osi ani jej obehu około Slnka. Nić z toho totiź svojimi zmysłami nedokaźeme vmmat. Zrakom nevieme odhadnut ani vzdialenost hviezd, planet a dokonca ani Mesiaca a Slnka, pretoźe vśetky su od Zeme velmi vzdialene, a preto sa nam vśetky zdaju byt rovnako daleko. V ćasoch, ked'bohovia a ine nadprirodzene bytosti boli realnou, vśadepritomnou a kaźdodennou sućastbu źivota ludi, boli vysvetlenia meteorologickych, astronomickych a inych javov uplnc logicke, vlastne aj racionalne, a davali zmysel. Slnko, mesiac, hviezdy a planety boli napriklad astralnymi projekciami bohov, alebo jednym z ich prejavov, ich pnbytkami, ich oćami

alebo bohmi samotnymi. Dncs sa uź na noćnu oblohu pozerame len yynimoćne. Nepozname mena hviezd, ich polohu ani suhvezdia, które tvoria, nesledujeme ich pohyby ani poćas nocf ani v priebehu roka. V praveku a staroveku vśak boli hviezdy *

Studia bola vypracovana v ramci grantu a VEGA 2/01 10/17 „Symboly, gęsta a cere­ monie v strcdoveku“ a 2/0109/14 „Komunikacja a sposoby sirenia informacii v stredovcku“.

Peter Bystricky

60

velmi dóleżite. Mali nielen naboźensky, kukurny a mytologicky vyznam, ale najma prakticky. Pomocou hviezd sa ineral v noci ćas, zistbval sa presny den v roku, synchronizovali sa kalendare, ako naprfklad v Egypte, urćovala sa poloha a smer cesty ći plavby, alebo sa podia nich orientovali chramy a ine stavby. Jednou z dodnes najznamejśich a v minulosti aj najvyznamnejśfch hviezd - ak nie vóbec najvyznamnejśou - boi Sfrius. Sfrius (a CMa A)1 je na naśej oblohe najjasnejśou hviezdou hned' po Slnku a śtvrtym najjasnejśfm telesom nocnej oblohy po Mesiaci (s vynimkou jeho novu), Venuśi a Jupiteri (respektive piątym v ćase, ked' sa Mars nachadza dostatoćne blizko Zeme). Hoci ma len 2,03x vaćsiu hmotnost neź naśe Slnko, len l,8x vaćśf polomer a 2x vaćśiu povrchovu teplotu, jeho produkcia energie je oproti Slnku aź pardesiatnasobna.1 2 V noci vidfme Sirius rychło blikat v bielo-modrych, ći dokonca v mnohych farbach, ćo je vśak sćasti v dosledku atmosfery Zeme. Zdanliva jasnost, t. j. zdanliva hviezdna vefkost (apparent magnitude) Siria nesuvisf ani tak s jeho vlastnostami, ale najma vzdialenostbu od Zeme (len 8,6 svetelnych rokov). Patrf totiź k najbliźśfm hviezdam vóbec.3 Z pok­ ładu pozorovatela na Zemi je Sirius zaujimavym objektom aj vdaka polohe voći ostatnym hviezdam na oblohe. V predlźenej priamke nańho, naprfklad, takmer presne ukazuje pas Oriona tvoreny troma jasnymi hviezdami. Vdaka nemu sa da Sirius velmi lahko najst, dokonca aj vtedy, ked' eśte nevyśiel nad obzor. Dalśfm dóvodom, prećo sa Sirius stal na mnohych miestach sveta dóleźitou hviezdou, je jeho deklinacia, t.j. uhlova vzdialenost od nebeskeho rovnfka (pomyselna projekcia zemskeho rovnfka na nebeskej sfere). Sfrius je hviezdou juźnej nebeskej pologule, kecfźe sa ale nachadza len par stupńov pod nebeskym rovmkom (-16°42’), je viditelhy aj z YePkej ćasti severnej pologule. S każdym dalśfm stupńom severnej sfrky vśak na oblohu yystupi 1

Sfrius je dvojhviczda, ktoru tvorf volhym okom viditeiny Sfrius A a ani vykonnymi dalekohladmi neviditclhy bicly trpaslfk Sfrius B. K nemu pozri J.B. Holberg ct al., Sirius B: A New, Morę Accurate View, “The Astrophysical Journal” 1998, Vol. 497, s. 935942; J. Leibert, The Age and Progenitor Mass of Sirius B, “The Astrophysical Journal Lctters” 2005, Vol. 630, s. L69-L72; J.B. Holberg, Sirius: Brightest Diamond in the Night Sky, Berlin-Hcidelberg-Ncw York 2007, s. 81-98; N. Brosch, Sirius Matlers, Springer, 2008, s. 71-78. 2 J.B. Holberg, Sirius, s. XII; N. Brosch, Sirius Malters, s. 232. 3 Najbliźśia (troj)hviezda Alpha Centauri (a Cen) je vzdialena 4,24 svetelneho roka. Sfrius so zdanlivou hviczdnou vetkostbu -1,47 je dvakrat jasnejśf ncż druha najjasncjśia hviczda Canopus (-0,72), który vśak z vaćśiny sevcrncj pologule nic jc vidief. So Sfriom porovnatelha Vcga jc od Zeme vzdialena aź 25 svctclnych rokov, a jej zdanliva jasnost' jc preto ovela menśia.

Pcs a psia hviczda v antickcj literaturę

61

o ćosi niźsie (podobne ako Slnko v zimę) a zaroveń poćet dni' v roku, kecfho nie je vóbec yidiet, narasta. Za 73. rovnobeźkou sevcrnej śirky nad obzor uź nevystupi vóbec. Sfrius, rovnako ako ine hyiezdy, które su v blizkosti nebeskeho rovnfka, yratane Slnka a tieź planet naśej sustavy, ydaka rotacii Zeme około svojej osi zdanlivo yychadza a zapada (t. j. pretfna yychodny a zapadny obzor). Pozorovatelbvi na severnej połogu li sa zda, źe sa vśetky nebeske telesa juźnej oblohy (teda nielen Slnko) pohybuju od yychodu na zapad (zlava doprava). Cas yychodu hviezd nad obzor a ćas ich zapadu za obzor nie je każdy den rovnaky. Sfrius, naprfklad, yychadza a zapada vźdy o par minut skór ako predośleho dna, pretoźe nebeska sfera urobi' jeden zdani ivy obeh (t. j. kecf sa sledovana hviezda vrati na to iste miesto) za 23 hodfn, 56 minut a 4,09 sekundy.4 Hviezdy i planety su nad obzorom aj cez den, vtedy ich vśak nevidfme, pretoźe ich svetlo je v porovnanf so slnećnym priliś słabe. Po zotmenf yidime preto vźdy len ćast ich nebeskej pute. Meniaca sa pozfcia Zeme voći Slnku poćas roka a skłon zemskej osi spósobuje, źe ćas, ked' móźeme hviezdu na nocnej oblohe vidiet, je v róż­ nych roćnych obdobiach iny. Sfrius je najlepśie yiditefny v zimnych mesiacoch a najma vo februari a marci. KecTźe patri k najjasnejsim telesam, v zimę ho je społu s Venuśou a Jupiterom vidiet uź za većerneho sera, kratko po zapade Slnka, samozrejme za predpokladu, źe je cista, bezoblaćna obloha. Od marca ho móźeme na nocnej oblohe pozorovat stale kratśie. Je to jednak preto, źe dni su po zimnom slnovrate stale dlhśie, a jednak preto, źe v jarnych a letnych mesiacoch sa Slnko dostava medzi Zem a Sfrius a svetlo Sfria v tom slnećnom zanika. Ked'źe Slnko po zimnom slnovrate yychadza nasledujucich śest mesiacov skór a zapada neskór, a zaroven sa każdy den posuva ćas yy­ chodu Sfria i jeho zapadu o par minut dopredu, prfde den, kecf Sfrius zapadne za obzor kratko po zapade Slnka a dalsie noci sa uź neukaźe vóbec, pretoźe budę zapadat za denneho svetla. Tento okamih, ked'Sfrius - ći akakofvek ina hyiezda - naposledy zapadne većer kratko po zapade Slnka a nasledujuce noci ju uź nebude yidiet' vóbec, sa nazyya heliakticky zapad. Hcliakticky zapad je teda posledny yiditelny yećerny zapad hyiezdy, po k torom nasleduje obdobie jej neviditelhosti. Datum, kędy k heliaktickemu zapadu konkretnej hyiezdy dochadza, a poćet dni, które ju nebude yidiet, zavisi jednak od jej deklinacie a jednak od zemepisnej sirky pozorovatel'a. V roku 44 pred Kr. naprfklad v egyptskej Alexandrii (31° 12’) hcliakticky zapad Sfria nastał około 12. maja ’

Tento tzv. sidcricky (Iwiczdny) den je kratsi preto, źe Zem okrem rotovania obieha aj około Slnka a tak nepatrnc, ale predsa, mcm aj svoju poziciu voći Iwiezdam.

62

Peter Bystricky

a na oblohe ho nebolo vidiet 68 dni, v Atenach (37°58’) to bolo 6. maja a zmizol na 81 dni, a v Rime (41°54’) uź 2. maja a neź sa na noćnu oblohu vratil, preslo aż 88 dni (dnes su tieto datumy posunute).5 Okamih, kcd'sa hviezda znovu po obdobi neviditelhosti objavi na vychodnom obzore kratko pred yychodom Slnka, neź jej źiara zaniknę v silnejucom dennom svetle, sa nazyva heliakticky vychod. Heliakticky vychod je teda prvy pozorovatelny ranny vychod hviezdy po obdobi' jej neviditelnosti. V roku 44 pred Kr. v Alexandrii k heliaktickemu vychodu Sfria doślo 19. jula, v Atenach 26. jula a v Rime 30. jula (aj tieto datumy su dnes posunute).6 Każdy dalsi' den po heliaktickom yychode budę hviezda pred vychodom Slnka na oblohe o ćosi vyśśie a budę ju możne vidiet stale dlhśie. Presny den, ked' budę heliakticky vychod Sfria ći akejkofvek inej hviezdy pozorovatefny, zavisf nielen od zemepisncj śfrky a deklinacie hviezdy, ale aj od poćasia, atmosferickych podmienok ći trebars aj od nadmorskej vyśky.78 Heliakticky zapad i vychod (a tieź kozmicky, t. j. ranny, a akronychicky, t. j. većerny)s Sfria (a samozrejme aj inych jasnych hviezd) boli vyznamne udalosti pre praveke lovecke, pastierske a rolhicke spoloćnosti i staroveke ci-

5

K datumom pozri M. Robinson, Ardua et Astra: On the Calculation of the Dates of the

Risingand Setting of Stars, “Classical Philology” 2009, Vol. 104, Nr. 3, s. 362, 364. 6 M. Robinson, Ardua et Astra, s. 364. V staroveku v zcincpisncj sfrke Rfma dochadzalo k rannemu vychodu Sfria v dńoch 17. aź 19. jula julianskeho kalendara. Varro ho kladie 27 dni po letnom slnovratc (Varro, De re rustica, I, 28: „solstitium [...] indc ad caniculae signum dies XXV1I“; Cato and Varro on Agriculture, trans. W.D. Hooper, H.B. Ash, Cambridge 1934), Columella 7 dni pred augustovymi Idami (Columella, De re rustica, XI, 2, 53: „VII Kai. Aug. Canicula apparet, caligo aestuosa“; Columclla. On Agriculture, 3 Vols, trans. E.S. Forster, E.H. Hcffner, Cambridge 1955) a teda 30 dni po slnovratc (ibidem, IX, 14,5: „tumque peracto solstitio usquc ad ortum cani­ culae, qui fere dies triginta sunt“) a Plinius na deń, ketfSlnko vstupovalo do suhvezdia Leva, na 23 deń po slnovratc, 16 dni pred augustovymi Idami alebo na zhruba 30 dni po slnovrate, ćo su vśak uplne różne dni (Plinius, Naturalis historia, II, 47, 123: „ardentissimo autem aestatis tempore cxoritur caniculae sidus sole primam partem leonis ingrediente, qui dies XV antę Augustas kalendas cst“; ibidem, XVIII, 68, 269-270 a 288: „sidus ingens, quod Canis ortum vocamus, sole partem primam Leonis ingresso. Hoc fit post solstitium XXIII die. Scntiunt id maria et terrac, multac vero et ferac, ut suis locis diximus... et canis ortum post dies a solstitio XXIII“; ibidem, XI, 14, 36: „ipso Sirio exsplendescentc post solstitium diebus XXX fcre“; Pliny, Natural History, 10 Vols, trans. H. Rackham et al., Cambridge-London 1938-1962). B.E. Schaefer, Aimospheric Extinction Effects on Stellar Alignnients, “Journal for the History of Astronomy” 1986, Vol. 17: Archaeoastronomy Supplement, Nr. 10, s. S32S42; T. de Jong, Heliacal Rising of Sirius, in: Ancient Egyptian Chronology: Handbook of Oriental Studies, Vol. 83, red. E. Horning et al., Leiden 2006, s. 432-438. 8 K pojmom a ich zakladnym definiciam pozri M. Robinson, Ardua et Astra, s. 356-357.

Pcs a psia hviczda v antickcj literaturę

63

vilizacie, pretoźe aj beźnf liidia vedeli na zakladc pohybov hviezd presne urćit konkretny den v roku aj bez znalosti ći existencie kalendara, a podia toho zaćat alebo ukonćit svojc prace na poliach, namornu sezonu a podobne. V starovekom Egyptc k hcliaktickemu vychodu Siria dochadzalo kratko pred prfchodom kaźdoroćnych zaplav a, około roku 3000 pred Kr., sa ćasovo kryl aj s letnym slnovratom. V Grecku a Rfme heliakticky vychod Siria predchadzal pochodu najvaćsfch letnych horućav (hemerai kynades - dies caniculares, „psie dni“), na ostrovoch Egejskeho mora vśak zaroveń predznamenaval aj prfchod osvieźujucich chladivych vetrov. U Indov naopak ohlasoval zaćiatok daźdbv letneho monzunu, jeho vychod boi teda yftanou udalostbu.9 S vodou, vlahou a daźdbm si hviezdu spajali aj Perźania. Avestsky hymnus napnklad opisuje suboj Siria v podobe bieleho kona proti demonovi sucha Apaosovi v podobe ćierneho kona. Sirius prvu bitku prehral, v druhej vśak demona poraził a zemi z juźnych morf priniesol daźde.1011 V greckej literaturę nachadzame spojenie Siria s horućavami uź u Ho­ mera (8. storoćie pred Kr.). Basnik hviezdu spomfna - ale nemenuje - na troch różnych miestach Iliady. Najprv k jasne źiariacej hviezde prirovnava lesknucu sa Achillovu zbrój: Na jeho prilbe a śtfte mu zaźala nezmarny oheń, podobny jesennej hviezde, ćo viac neź ostatne hviezdy na nebi źiari, ked'vyjde z kupela Okeanovho.H V jedenastej knihe k Sfriu prirovnal najvaćśieho trójskeho hrdinu Hektora, który v jednej z bitiek raz boi v prvych radoch, kde hubil nepriatelbv, a hned' na to uź daval rozkazy svojim bojovmkom v żadnych radoch:

Hektor boi v najprvsich radoch a śtft mai okruhly vsade, ako ked” niekedy z oblakov yychodi zahubna hviezda, źiariaca jasne, no potom zas za mraćna tienive zajdę.12 Homer nazval Sirius zahubnou hviezdou preto, źe s jeho heliaktickym si Greci spajali prfchod letnych horućav, które ludom prinaśali najvaćśie utrapy, 9

E.R. Long, Hoiu the Dog Got Its Days: A Skeptical Inqniry into Traditional Star and Weather Lorę, “Western Folklore” 1984, Vol. 43, Nr. 4, s. 259-260; N. Brosch, Sirius Matters, s. 19-20; J.B. Holberg, Sirius, s. 22-23. 10 Yast, VIII, 20-34 (The Zend-Avesta, Part 11: The Sirozahs, Yasts, and Nyayis, trans. J. Darmestetcr. Sacrcd Books of the East, Vol. 23, Oxford 1883). 11 Homerus, Ilias V, 4-6 (Homer, Iliad, 2 Vols, trans. A.T. Murray, Cambridge 1924-

12

1925; slovcnsky prcklad: Homeros, Ilias, 2 zv., prel. M. Okal, Martin 201 I). Ibidem, XI, 61-63.

Peter Bystricky

64

podobne ako Hektor prinaśal zahubu Grekom. Tretikrat k hviezde prirovnal greckeho hrdinu Achilla. Tenro opis hviezdy je najznamejśf a zaroven aj najdlhsi. Basnik v nom spojil oba predchadzajuce motivy - jas hviezdy a horućavy, które, ako sa verilo uź v jeho dobę, spósobovala. Je to tieź najstarśia zmienka o Siriu ako psovi: ... (Achilles] źiaril sta hviezda, która vychadza na konci leta a jasna jej źiara jaga sa uprostred poćetnych hviezdićiek v temnote nocnej. Oriónovym ju volaju psom a zo vsetkych hviezd je najkrajśej źiary, no prichod jej nie je znamenim dobrym, pretoźe so sebou prinaśa horućky ubohym ludom.13 Hoci Homer hviezdu ani raz nemenoval, vśetci zaiste vedeli, źe je to Sirius. To znamena, źe povera spajana s jeho heliaktickym vychodom musela byt uź vtedy medzi Grekmi rozśfrena a dobre znama. Za zmienku eśte stojf, źe k najjasnejśej a zaroveń najobavanejśej hviezde pripodobnil len dvoch najvaćśich hrdinov trójskej vojny, Achilla (a jeho zbrój) a Hektora. Prvy, kto menoval hviezdu menom, które nesie dodnes, boi basnik Hesiodos (8. -7. storoćie pred Kr.). V suvislostami s horućavami ju spomenul vo viacerych basńach, nasledujuce dva ury vky su z basne Heraklou śtit:

ale ich kosti sa, zatiaT ćo koza kol dokoła vyschla, teraz uź drobią pod źiarom Siria na ciernej zemi.14

... v najvaćśom sparne, kecf Sirius vysuśa koźu.15

Hesiodos, na rozdiel od Homera, hviezdu vżdy nazyval Siriom. Może to suvisiet nielen s metrikou, ale aj s regionalnymi a kulturnymi odliśnostami. Możne je vśak aj to, że sa Hesiodovi tento nazov hviezdy - Seirios - paćil, kedze v grećtine toto slovo znamena „Spalbvać“.16 Vo svojej najznamejśej baśni Prace a dni, v której okrem ineho radl svojmu bratovi, kędy a ake prace na poli a v zahrade treba vykonat, kędy treba sadit, siat, żat a zberat u rodu, 13 14

Ibidem, XXII, 26-31. Hesiodus, Scutum Herculis, 152-153 (Hcsiod, The Shield - Catalogue of Woniett Other Fragments, ed. and trans. G.W. Most, Cambridge 2007; slovcnsky preklad upravou ćcskeho: Hesiodos, 'Zelezny ućk, prel. J. Novakova, Praha 1990). 15 Ibidem, 396. 16 Zakład slova ći możno aj meno hviezdy vsak móźe mat aj starsi, indocurópsky póvod. Perźania ju nazyvali Tiśtria (alebo podobne) a lndovia (Tiśia). Greci a po nich aj Ki­ mania ju vśak beźne, ak nie ćastcjśie, nazyvali „Pes“. Pozri E.R. Long, Flota ihe Dog Got lis Days, s. 258-260.

Pes a psia hviczda v antickcj literaturę

65

napisał, źe v ćase najvaćsi"ch horućav kvitol v Grecku bodliak a cvrli kal i cvrćky, kozy boli najtućnejsie, źeny najpovolnejśie, ale muźi naopak najmdlejśf,

pretoźe hlavu i kolona mile im Sfrius praźi", od tepla cele telo im vyschlo...17 Vtedy bolo najlepsie najst si chladok, oddychovat pri zapadnom vanku, popfjat lahke vi"no, pochutnavat si na kolaći a ćerstvom kozom mlieku. Zmienka o vysychajucej kozi i celeho cela dokłada nielen vel"ke horućavy, ale zaroveń aj nedostatok zraźok. Takmer rovnako opisał horućavy aj basnik Alkaios (7. - 6. storoćie pred Kr.), parafrazujcie Hesioda: „Zvlaź płuca vfnom, lebo hviezda sa vracia [...] muźi su słabi”, lebo hlavy a kolena im Sfrius susi".18 Po Homerovi a Hesiodovi aj dalsi" grecki a neskór aj rfmski basnici vyuźi'vali rento basnicky obraz. Heliakticky vychod Sfria i Sfrius samotny sa v antickej poezii stal pomerne beźnou metaforou najvaćśfch letnych horućav a hviezda dostała najróznejśie, hoci vefrni podobne pn"vlastky. Nasledujcice uryvky tieź ukazuju, źe v antike sa pouźfvali obe mena hviezdy - Sfrius aj Pes (kyón / kyón aster / astrokyón / seirios kyón - canis / canicula) sućasne, prićom sa nie vźdy rozlisovalo medzi hviezdou samotnou a suhvezdim Vel'ky pes. Meno Pes vśak prevaźovalo a dokonca aj grecki astronómovia (Hipparchos, Ptolemaios ći Geminos) hviezdu nazyvali tymto menom. Greek y basnik Quintus zo Smyrny (4. storoćie) prirovnal k Slnku v ćase jeho najvaćśej palavy, ktoru udajne spósoboval Sfrius, Achillovho syna:

Oheń, ked'slnećnym źrebcom a zaprahu pomaha Iwiezda Sfrius, ćo nosi' najhorśie choroby smrtelnym ludom,19 Vergilius (70 pred Kr. - 19 pred Kr.), taktieź podia vzoru Iliady, prirovnal k hviezde trójskeho hrdinu Aenea a jeho jagavu zbrój:

... Sfrius iskrieva takto pri svojom zrode a zhubnym svetlom kormuti nebo, ked'smad s chorobou smrtelnfkom strapenym nesie.20 17

Hcsiodus, Opera et dies> 586-587 (Hesiod, Theogony - Works and Days - Testimonia,

18

19

cd. and trans. G.W. Most, Cambridge 2006; slovcnsky preklad upravou ćeskeho prekladu J. Novakovcj). Alcaeus, fr. 161 (Greek Lyric, VoL 1, trans. J.M. Edmonds, London-New York 1922; slovcnsky preklad: autor). Quintus Smyrnaeus, Posthonierica, VIII, 30-32 (Quintus Smyrnaeus, l'he Fali ofTroy,

20

trans. A.S. Way, Cambridge 1913; slovcnsky preklad: autor). Vergilius,/\encis, X, 273-275 (Virgil, Aeneid: Books 7-12-Appendix Vergiliana, trans.

H. Kushton Fairclough, Cambridge 1918; slovcnsky preklad: Vergilius, Aeneis^ prel. V. Bunćakova a P. Bunćak, Martin 2013).

Peter Bystricky

66

Grecky basnik Apollónios z Rodosu (3. storoćie pred Kr.) vo svojom cpose Argoiiaittika k trbiietavemu Siriu prinaSajucemu utrapy zvieratam i ludom prirovnal hrdinu lasóna, ktory si priśiel do Kolchidy po zlate runo: ... KecT Sirius z hladiny morskej vychadza na pohlad krasny a v plnej sa trbliecc źiare, pre stada vychod vsak jeho len nesmierne suźenie znaći.21

Apollónios hviczdu v suvislosti s letnymi horućavami spomenul aj na inom mieste: Kedysi na nebi Sirius horel a ostrovy piekol Minojske po dlhu dobu a nebolo pomoci ludom.22 Ani Valerius Flaccus (1. storoćie), autor rimskej verzie Argonautiky, nezabudol spomenut hviezdu, ktoru nazval „nićitelbm“ (populator) polf:

... Sirius, kalabrijskych nićiteTpoli dolahol ...23 Nie inak, ako ked' na jeseh24 eśte viac rozpali ohne Sirius ...25 Hviezdu ako metaforu horućav najdeme aj vo Vergiliovych Georgikdch, któ­ rych nosnou temou je pofnohospodarstvo, pestovanie rastlin a chov zvierat. Basnik ju spomenul na dvoch miestach: to tież, ked'horuci Pes smadom yyschnute ornice trha.26

Obzvlaśt zauji'mava je druha a dlhśia zmienka, kde Vergilius velmi źivo opisał obrovsku palavu a nićive sucha: Zurivy Sirius na nebi smadnych spalbval Indov, praźiac, a ohnive slnko uź prehltlo stred svojej drahy, rastliny uviidli suchom a hlboke rieky sa hriali v korytach suchych aź na dno a varili vriacimi lućmi.27 21

22 2’ 24

2S 26 27

Apollonius Rhodius, Argonautica, III, 956-958 (Apollonius Rhodius, Argonautica, cd. and trans. W.H. Race, Cambridge 2009; slovcnsky prcklad upravou ćeskćho: Apolló­ nios Rhódsky, Argonautika, prcl. J. Jaros, Praha 2013). Ibidem, 11,516-517. Valcrius Flaccus, Argonaulica, I, 683-684 (Valcrius Flaccus, Argotiautica., trans. J.H. Mozlcy, Cambridge 1934; slovcnsky preklad: autor). Porovnaj Varro, Dc re rustica, I, 28: „Dics primus est veris in Aquario, aestatis in Tauro, autumni in Leone, hiemis in Scorpioneu. Valerius Flaccus, Argonautica, V, 368-369. Yergilius, Georgica, II, 353 (Virgil, Eclogues - Georgics - Aeneid: Books 1-6, trans. H. Rushton Fairclough, rev. G.P. Goold, Cambridge 1916; slovensky prcklad: autor). Ibidem, IV, 425-428.

Pes a psia hviezda v antickcj literaturę

67

Rovnaky motfv horućav, sucha, vysychajucich rastlin a zlej urody na poliach v ćase po heliaktickom vychodu „neplodneho“ (sterilis) Siria basnik vyuźil aj v Aeneide:

... neplodny Sirius nićil nam palavou polia, rastliny vyschli a denglave obilie nedalo chleba.2x Rimsky spisovater Columella (o. 4 - 70) v 10. knihe O pohiohospodarstue, z której vaćśinu tvorf basen v hexametri, hviezdu spomenul dvakrat:

Ked'smadny Pes uź Oceana vyćerpal vlny,*29 Ked'palbu Hyperióna odkryva plodiny stromov horiaci Erigonin pes...30

Grecky basnik Aratos (o. 315 - 240 pred Kr.), autor velmi oblubenej a aj do latinćiny prekladanej31 didaktickej basne Nebeske jauy, v której opisoval suhvezdia, nebeske telesa, astronomicke ukazy i poćasie, o horućavach po heliaktickom vychode Siria napisał:

Takeho straźcu je eśte pod jeho ćnejucim chrbtom vidno: Pes, który sa na obe żadne postavil nohy, pestrofarebny, nie je vśak rovnako źiarivy vsade, pretoźe tmavomodry sa pod bruchom na nebi toćf, na spiekę32 jeho hrozivej tlamy sa nachadza hviezda, ćo najviac zo vśetkych hori a spałuje. Preto ho ludia volaju Sirius. Ked'tento vychadza so Slnkom naraz, neprelstia ho uź viac bez vlahy do listov odete stromy. Łebo ved'polahky prenikne ich rad mi pohfadom ostrym, niektóre posilni, inym vśak uplne zahubi svieźost'.33

Jeho basen viac ći menej volne do latinćiny preloźil Cicero (106 - 43 pred Kr.), Germanicus (15 pred Kr. - 10 po Kr.) ći Avienus (4. storoćie). Takto preloźil, upravil a doplnil tuto ćast Cicero: 2S 29 31 32

33

Vergilius, Aeneis, III, 141-142. Columella, De re rustica, X, 41 (slovcnsky prcklad: autor). Ibidem, X, 400-401. O Erigonc pozri niźsic. K tomu najnovsic pozri monografii! E. Gce, Aratus and the Astronomical Traditiou,

Oxford-New York 2013. V staroveku Sirius prcdstavoval nos alebo papulu suhvezdia Vefkeho psa, dnes vśak zvyćajnc tvori jeho hrud'. Ptolemaeus, Almagest, VIII, 1 H144 (Ptolemy*s Alniagest, trans. G.J. Toomer, London 1984) priradil k suhvczdiu Psa tvorilo 18 hviezd, dalSfch I I około neho nevytvaralo źiadny obraz a sućastbu inych suhvezdi sa stali aź neskór. Aratus, Phaenomenay 326-335 (Callifnacbus - Lycophron - Aratus, trans. A.W. Mair,

G.R. Mair, Cambridge 1921; slovensky prcklad: autor).

68

Peter Bystricky

Na nohy eśte mu odspodu blikoce ćervenou34 źiarou onen Pes, horuci, który sa svetlami svojich hviezd blyśti. Pod hrudbu ho ale zakryva nic velmi zretelne brucho, on totiź neduje plamene z celeho besneho tela, ked' mocnym dychanim palavonosne vypusta ohne, blćiac len z papule prinaśa nam ludom vśetok svoj upek. |Preslavenym menom ho Sirion volaju Greci.J Tento kecTsućasne so Slnkom dviha sa do vysok neba, nestrpi, aby si stromovie zdobene prikryvkou listov nechalo na sebe vahavo visiacu zelenu svieżost. Łebo tie, których kmene zem v objatf napevno drżi, zvaćsuje dychom a blahodarnym plamenom hladi. Tym ale, których korene nemohli do pódy vniknut, z konarov zhadzuje listy a z kmeńov yyzlieka kóru.35 Germanicus vo svojej verzii, ku której sa zachovali aj doplńujuce a vysvctliijuce komentare, tuto pasaż prelożil nasledovne: Tomu tież takyto pomaha strażca, pes s hrozivou tlamou. Z papule plamene davi, no labami pohfda oheń. Greci ho volaju Sirion, vystiźne dali mu meno. Zo starovcku pochadza niekolko zmienok o ćervencj farbę hviczdy. Najznamcjśou je Ptolcmaiova charaktcristika hviczdy v Almagcste. Vaćśina badatelbv sa priklańa k nazoru, że Sirius nebol ćerveny a że udaj v Almagcste jc chybny. Je vśak pravdou, żc nickcdy, aj vdaka różnym atmosfćrickym podmienkam, sa może javit, że Sirius blika stricdavo bclaso a ćcrvcno. Casty opis Siria ako ćervcneho alebo ohnivćho v poezii nemóźcme brat'ako doklad, że ćervcny naozaj boi, pretoże autori sa aj tymto sposobom snaźili vyjadrit horućavy po jcho hcliaktickom vychodc. Avienus, dalsi z prekladatefov Aratovej basnc, napriklad rovnako opisał aj Prokyon: „Procyon [...] orc micans rutilo“ (Avienus, Aratea 901-902, Rufi Fest i Auieni Aratea, cd. A. Breysig, Lipsiae 1882). Naopak, astronom Manilius cclkom jasne pisę, że svetlo Siria bolo „modraste“ (caeruleus) a jcho tvar „chladnau (frigidus) (Manilius, Astronomica, ed. and trans. G.P. Goold, Cambridge 1977). K zasrańcom nazoru, że Sirius boi v minulosti ćcrvcny, patril napr. T.J.J. Sec, Historical Researches Indicating a Change in the Color of Sirius Between the Epochs of Ptolemy. 138, and of Al Sufi, 980, A. D., “Astronomischc Nachrichten” 1927, Vol. 229, Sondernummcr, s. 245-274. Naopak tento nazor odmicta R.C. Ceragioli, The Riddle of Red Sirius: An Anthropological Perspectiue, in: Astronomies and Cultures, red. C.L.N. Rugglcs - N.J. Saundcrs, Univcrsity of Colorado Press, s. 67-99; idem, The Debate Concerning ‘Red’ Sirius, “Journal for the History of Astronomy” 1995, Vol. 26, s. 187-226; idem, Soluing the puzzle of „red” Sirius, “Journal for the History of Astronomy” 1996, Vol. 27, Part 2, s. 93-128. Pozri tież N. Brosch, Sirius Matters, s. 35-52; J.B. Kolberg, Sirius, s. 157-169. 35 Cicero, Aratea Phaenomena, 348-361 (107-119) (M. 1'ulii Ciceronis Opera quae

34

supersunt omnia, rcc. l.C. Orcllius, Turici 1861; slovcnsky prcklad: autor).

Pes a psia hviezda v antickej literaturę

69

Leto sa rozhori, kecTtento dotknę sa slnećnych lućov, rozpozna, ćo je uź zasiate dlho, a spevnuje silne, listy vsak zmorene lućmi alebo znaveny koreń o źivot obera. Ziadnej sa ani viac alebo menej neteśi rolnik a na hviezdu poćnuc jej vychodom hladi.36 Rfmsky astronom a basnik Manitius (1. storoćie) sa vo svojej baśni Astrono­ mia taktieź zmienił o Siriu v suvislosti s letnymi horućavami. V prvcj knihe mu venuje 16 verśov, z których sa „psich dni" tykaju ticto: Nasleduje ho Psia hviezda napnuta v divokoni behu, źiadna z hviezd nema vsak pre liidf krutejsi prfchod neź tato, ći odchod trpkejśf. Ved'najprv vychadza zjeźena chladom, no potom nechava źiarivy siri svet palave Slnka. Na obe krajnosti hybe tak ludstvo a opaky vracia.37

Hviezda je „zjeźena" (horrida) chladom preto, źe k jej većernemu vychodu dochadzalo zaćiatkom januara. Jeho odchodom je naopak većerny zapad za­ datkom maja. Basnik dalej uviedol, źe v ćase heliaktickeho vychodu sa pod­ ia hviezdy, zrejme jej farieb, veśtila na vrcholc „hory Taurus" buduca uroda a prosperita kraja. Spravne vśak usudil, źe Sinus v nićom nezaostava za Slnkom, okrem toho, źe sa nachadza ovela dalej a źe „zo svojej modrastej tvare vysiela studene svetlo“.38 V piątej knihe sa k hviezde a horućavam opat vracia: Pes, który prinaśa ohne a poźiare celemu svetu3940

Na inom mieste tej istej knihy sa Manilius hviezde a horućavam venoval viac. Nemejskym levom nazval suhvezdie Leva (Leo), v ktorom Slnko na prelome letopoćtov vychadzalo prave v druhej polovici jula:

Ked'sa vśak nemejskeho leva roztvara tlama, nad obzor vychadza źiariaca Psia hviezda, śtekajuc plamy, besnie so svojim ohnom a nasobi palavu slnka. Tato ked' poloźi pochodeń na zem a vydavi luce, svet vtedy uzrie svoj popol a zakosi konećny osud. Grecky basnik Oppianus (2. - 3. storoćie) sa v baśni Kynegetika, verśovanej prirućke o love so psami, zmienił o krasnom „zlatom vlkovi“ źijucom v juho36 37 38 39 40

Gcrmanicus, Aratea, 333-340 (Gemianici Caesaris Aratea etini scholiis, ed. A. Brcysig, Bcrolini 1867; slovensky prcklad: autor). Manilius, Astronomica, I, 396-400 (slovcnsky preklad: autor). Ibidem, I, 409. Ibidem, V, 17. Ibidem, V, 206-208.

70

Peter Bystricky

vychodnej Malej Azii, juźne od pohoria Taurus. V ćase najvaćśich horućav vraj rento vlk yyhladal diery v zemi alebo jaskyne, aby sa schoval: Pozna psa Sfria, vychodu jeho vśak velmi sa boji, vtedy sa hncd'skryje do dakej trhliny v sirokej zemi, alebo zalezie do temnej jaskyne, kde ćaka, pokym slnko a zhubna Psia hviezda nezmiernia spoloćnu palu.41

Basnik Lykofrón (3. storoćie pred Kr.) obrazne spojil letnu horućavu s lućmi Sfria vo svojej (alebo jemu prisudzovanej) baśni Alexandra, v której tretia oso­ ba tlmoći trójskemu kralovi Priamovi Kassandrino nie vźdy jasne proroctvo o udalostiach po pade Tróje aź po vladu Alexandra Vel'keho: Na brehu vrhnute chladne telo delfina vysuśia luce Sfria.42

Grecky basnik Nonnos (5. storoćie), autor rozsiahleho eposu Dionysiaka o prfhodach boha Dionyza a najma jeho vyprave do Indie, opisał hviezdu ako smadneho psa, z ktoreho vylietavali iskry, któremu voda vrela v hrdle, a któremu sa pri śtekani parilo z tlamy (dalśie Nonnove privlastky Sfria pozri niźśie): Smadny pes rozduchal plamene zo svojej ohnivej brady, hlasito bublal a klokotal vo svojom hviezdnatom hrdle, brechotom palii a namiesto zajaca, ako si zvykol, z papule na zvery Tyfaóna yypuśtal paru.43

Horatius (65 pred Kr. - 8 pred Kr.), jeden z najznamejsfch rimskych lyrickych basnikov, tuto metaforu vyuźfval pomerne ćasto: Tu sa v odlahlom udolf vyhneś | źiaru Psej hviezdy44

kruty ćas horiacej Psej hviezdy ta | nemóże dostat45

ma stado pred żeravou hviezdou zmenit | Lukaniu za luky v Kalabrii46

41 42

43 44 45 46

Oppianus, Cynegetica, III, 322-325 (Oppian - Colluthns - Tryphiodorus, trans. A.W. Mair, Cambridge 1928; slovcnsky preklad: autor). Lycophron, Alexandra, 396-397 (Callimachus - Lycophron - Aratus, trans. A. W. Mair and G.R. Mair, Cambridge 1921; slovcnsky preklad: autor). Nonnus, Dionysiaca, I, 236-239 (Nonnos, Dionysiaca, 3 Vols, trans. W.H.D. Rouse, Cambridge 1940; slovensky preklad: autor). Horatius, Carmina, I, 17, 16-17 (Horace, Odesand Epodes, cd. and trans. N. Rudd, Cambridge 2004; slovcnsky preklad: autor). Ibidem, III, 13,9-10. Horatius, Epodes, I, 27-28.

Pes a psia hviczda v antickcj literaturę

71

alebo rozstiepi vriaca Psia hviezda | sochy nemluvniat47 kde błahy vanok | zmiernuje besnenie Psiska i obdobie hviezdneho Leva48

Aj preto nazval Sirius hviezdou, ktoru rolhici nenavidia:

Prisiel ako onen Pes, | nenavidena rolni km i hviezda49 Heliakticky vychod Siria a letne horućavy viackrat spomenul aj rfrnsky elegicky basnik Tibullus (55 - 19 pred Kr.):

Nech móźem uniknut palave po letnom vychode Psiska, v tieńave pod stromom tam, na brehu tećucich vód.50 nahy aj v horuci ćas palavy letneho Psa.51

hoci aj spałuje Pes umornou suchotou zem.52 Rovnaky prostriedok pouźil v jednej zo svojich baśni aj Propertius (o. 47-15 pred Kr.):

ked'zacne varit sa zem za źiary sucheho Psa.53 Rimsky basnik Statius (45 - 96) je autorom dvoch mytologickych eposov, Thebaidy a nedokonćencj Achileidy, a zbierky baśni na różne temy Siluae. V jeho tvorbe metaforicke spojenie horućav so Siriom nachadzame pomerne ćasto: nebrechol na neho ba ani Sirius, horiica hviezda54

priroda nenia svoj poriadok, tu hviezda Sirius chladi55 na inych vyćkava smrtiaci Sirius splasenym ohńom56

51 52 5ł

Horatius, Serniones, II, 5, 39-40 (Horacc, Satires - Epistles - The Art ofPoetry, trans. H. Rushton Fairclough, Cambridge 1926; slovcnsky preklad: autor). Horatius, Epistulae, I, 10, 15-16. Horatius, Sermones, I, 7, 24-25. Tibullus, Carminay I, 1, 27-28 (Catiillus - Tibullus - Peruigilitmi Yeneris, trans. F.W. Cornish ct ał., Cambridge 1913; slovensky preklad: autor). Ibidem, I, 4, 6. Ibidem, I, 4, 42. Propertius, Elegiae, II, 28, 6 (Propertius, Elegies, ed. and trans. G.P. Goold, Cambrid­

54

ge 1990; slovcnsky preklad: autor). Statius, Siluae, I, 3, 5 (Statius, Siluae - Thebaid, trans. J.H. Mozley, London-New

55 56

York 1928; slovcnsky preklad: autor). Ibidem, I, 2, 156-157. Ibidem, II, 1,216.

47

48 49 50

Peter Bystricky

72

Boi ćas, ked' najsuchsia nebeska klenba dolieha na zem, ked'kruty Sfrius, podpalbvany mnohymi lućnii Hyperióna, zaźiha po dychu bażiace polia.57 Hviczdu nazyva aj psom Ikaria alebo psom Ikariovej dcery Erigony (o nich pozri niźśie):

odchod daźdivej jari uź ulavil krajom i vzdusnej nebeskej klenbe a oblohu vysuśa ikarsky brechot.58

... pes mojej Erigony paliaci pen i.59

nech sa aj hriva lkariovej psej hviezdy blystf.60 Ako posledny priklad móźeme uviest basnika Persia (34 - 62), dalsieho, aj ked' menej znameho predstavitela rimskej satiry:

... Suchu żeń śialena Psia hviezda dlho uź pecie, celućke stado sa schovava v rieńave kośatej jelśe.61 Z autorov divadelnych hier móźeme ako prfklady spomenut Grekov Euripida („Ći dosiahnem vysoko aź na strop nebies, kde Orion alebo Sfrius slaha planuce luce ohńa z oći?“62) alebo Aischyla („Łebo ak koreń źije, listy sa navratia do domu a rozprestru tień pred paliacim Psom“63) a Rimana Senecu mladśieho („Titan [t.j. Helios] zvaćśuje oheń spalujuceho Psa“64). Nie vśetci vśak uź v antike suhlasili s nazorom, źe za horućavy je zodpovedny Sfrius. Grecky astronom a matematik Geminus (1. storoćie pred Kr.) naprfklad spravne wrdil, źe hoci sa vśeobecne verf, źe Sfrius ma zvlaśtnu silu a spósobuje horućavy, ide o omyl. Heliakticky vychod Sfria podia neho totiź len oznaćuje zaćiatok tohto obdobia, ale nie je prfćinou horućav. Tou je v skutoćnosti Slnko a dodał, źe vśetci tf basnici a filozofi, ktorf psej hviezde Ibidem, III, 1,54. Ibidem, IV, 2, 12-13. Statius, Thebais, IV, 693 (słovensky prcklad: autor). Ibidem, IV, 784. Persius, Saturae, III, 5-6 (Jnuenal and Persius, cd. and trans. S. Morton Braund, Cam­ bridge 2004; s!ovcnsky prcklad: autor). 62 Euripidus, Hecuba, 1100-1103 (Euripides, Children of Hcracles - Hippolytus Andromache -Hecuba, cd. and trans. D. Kovacs, Cambridge 1995; slovcnsky prc­ klad: autor). 61 Acschylus, Agamemnon, 966-967 (Acschylus, Agamemnon - Libation-Bearers - Etinienides, trans. H. Weir Smith, London-Ncw York 1926; slovcnsky prcklad: autor). 64 Sencca, Oedipus, 39-40 (Sencca, Oedipus - Agamemnon - Thyestes - Hercules on Oeta - Octauia, cd. and trans. J.G. Fitch, Cambridge 2004; slovcnsky prcklad: autor).

57 58 59 60 61

Pcs a psia hviczda v antickcj literaturę

73

pripisuju vplyv a podiel na horućavach, su velmi vzdialenf od pravdy. Podia jeho nazoru Sfrius nie je iny neź ostatne hviezdy, z których niektóre taktieź vychadzaju so Slnkom, ale źiadne zmeny poćasia nespósobuju.65 V staroveku sa vcrilo, źe horućavy spósobene Psou hviezdou maju vply v nielen na spravanie sa psov, ich agresivitu a pnpadne aj besnotu (dokonca ani inak skepticky Plinius nepochyboval, źe psy sa stavaju besne najviac prave v tomto obdobi),66 ale aj na zdravie liidf. Podia Artemidora (2. storoćie), au­ tora diela Vyklad snou, vraj psy vo sne ćasto naznaćuju horućky, „a to kvóli Siriu, ktoreho, pretoźe je prićinou horućky, nazyvaju niektorf tiidia Pes“.67 Podia inych vraj hviezda mała ncblahy vplyv aj na rastliny. Ista morska riasa vraj „vydava ohnive luce a iskry. A ked'Sfrius vychadza, zhubna siła jej jedu je eśte silnejśia. Preto vśetci rybari jej dali meno pankynion, veriac, źe je to vychod hviezdy, który vytvara jed“. Tuto poveru o fosforeskujucej riase zapfsal rfmsky spisovatel' Aelianus (o. 175 - 235).68 Smrt lovca Aktaióna, który uvidel kupajucu sa Artemidu nahu a za trest ho roztrhali jeho vlastne psy, do obdobia najvaćśich letnych horućav kładu Ovidius („rovnako vzdialeny Foibos a kala palavou polia“69) i Pseudo-Hyginus („Diana, znavena ustavićnym lovom ... sa v ćase leta kupała v prameni ...“70). Zodpoveda to tak viere ći predstave, źe za agresivitu psov boi zodpovedny Sfrius. Aj preto grćcky cestovatel'a spisovatel' Pausanias (2. storoćie) odmietajuci nadprirodzene vysvetlenie napisał, źe podia jeho nazoru „Aktaiónove psy zachvatilo śialenstvo bez boźieho zasahu, a bez vahania by urćite roztrhali kaźdeho, koho by stretli“.71 Mafba na nadobe z 5. storoćia pred Kr.

70

Geminus, Elementa astronomiae, XVII, 26-38 (Geminoti Eisagóge eis ta fainomena Gemini Elementa astronomiae, cd. C. Manitius, Lipsiac 1898). K tomu pozri L. Taub, Ancient Meteorology, London-Ncw York 2003, s. 37-38. Plinius, Naturalis historia, II, 40, 107: „canes quidem roto co spatio maxime in rabiem agi non est dubium"; loannes Lydus, De mensibtts, IV, 114 (loannis Laiirentii Lydi De mensibus, cd. R. Wiinsch, Lipsiac 1898). Pozri C. Franco, Shameless: The Canine and the Feminine in Ancient Greece, Oakland 2014, s. 112-118. Artcmidorus, Oneirocritica, II, 11 (slovensky prcklad upravou ćcskeho: Artcmidóros, Sndf, prcl. R. Hosck, Praha 1974). Aelianus, De natura animalium, XIV, 24 (Aclian, On Animal, 3 Vols, trans. A.F. Scholficld, Cambridge 1958-1959; slovensky prcklad: autor). Ovidius, Metaniorphoses, III, 153 (Ovid, Metaniorphoses, 2 Vols, trans. F.J. Miller, Cambridge 1916; slovcnsky prcklad: Ovidius, Metamorfozy, 2 zv., prel. 1. Safar, Mar­ tin 2012). Hyginus, Fabulae, 18 1 (Hygini Fabulae, cd. M. Schmidt, Jenac 1872; slovcnsky pre-

71

klad: autor). Pausanias, Descriptio Graeciae, IX, 2, 4 (Pausanias, Description of Greece, 5 Vols,

65

66

67 68 69

trans. W.H.S. Jones, Cambridge 1918-1935; slovensky prcklad: autor).

74

Peter Bystricky

(Museum of Fine Arrs Boston) znazorńuje utok psov na Aktaióna, za pritomnosti Artemidy a Lyssy, zosobnencj zurivosti, która ma na hlave ciapku s malou psou hlavou. Zmienku o letnych horućavach v spojeni so psami najdeme aj v baji o chlapcovi Linovi, ktoreho roztrhali psy, a jeho matkę Psamathe. Jeho otec Apolón po ich smrti zoslal na Argos stelesneny trest (Poine), a potom mor a horućavy („odkiaf je zlovestny oheń | z obloby, prećo tieź celemu roku Sirius vladne“72). Argejci na radu Delfskej veśtiarne ihnecT vykonali obety a yyriekli najróznejśie modlitby. KecTnepomohli ani kaźdodenne nareky źien a dievćat pri Linovom hrobe, vraj v snahe uzmierit si boha zaviedli v mesiaci arneios sviatok arneia (,,jahńacf“), poćas ktoreho zabili kaźdeho psa, ktoreho uvideli (alebo len toho, który priśiel na trhovisko).73*Sviatok spojeny so zabijanfm ći skór len obetovanfm psov v Argu, ako napokon naznaćuje uź jeho meno, mai zrejme zaistit bezpećnost oviec a odvratit nebezpećenstvo, które im hrozilo od psov./4 Avśak ćas zabijania psov predsa len mohol suvisiet aj so Siriom, kedze prave pod jeho vplyvom vraj psy, które mali ovce chranit, v horucom poćasi „śaleli".75 V tejto suvislosti je zaujimavy aj rfmsky sviatok supplicia canum, który sa slavil pravdepodobne 3. augusta,76 teda kratko po heliaktickom vychode Siria v zemepisnej śfrke Rfma. Zabfjamm a ukriźovanfm psov si vraj Kimania chceli pripommat ich zlyhanie pri noćnom uroku Keltov na Kapitol v roku 390 pred Kr., kecf obrancov pred utoćnikmi varovali len ostraźite husi. Za­ bitych psov Rimania potom predvadzali na procesii medzi chramom bohyne Iuventas a chramom boha Summana.77 Toto vysvetlenie vśak dokłada, ze ani Rimania nepoznali póvod svojich podivnych a starobylych slavnostf. Prav72 Statius, Thebais, I, 634-635. 1 Callimachus, Aetia, fr. I, 2 (25c-31b) (Callimachus - Lycophron - Aratus, trans.

A.W. Mair, G.R. Mair, Cambridge 1921); Conon, Narrationes, 19 (Mythographoi Scriptores poeticae historiae Graeci, cd. A. Wcstermann, Brunsvigae 1843); Aclianus, De natura animalium, XII, 34. 4 C. Franco, Shameless, s. 30. Athenacus, Deipnosophistae, III, 56 (III, 99) (Athenaeus, The Learned Banquet, Vol. I, ed. and trans. A.D. Olson, Cambridge 2007). 76 Ćas konania sviatku uvadza aź neskorsi autor loannes Lydus, De mensibits, IV, 1 14. Plinius, Naturalis historia, XXIX, 14, 57; Aelianus, De natura animalium, XII, 33; Plutarchus, Fortuna Romanorurn, 12 (Plutarch, Moralia, Vol. 4, trans. F.C. Babbitt, Cambridge 1936); Servius, In Vergilii Aeneidos libros comnientarii, VIII, 652 (Seruii Grammatici qui feruntur in Vergilii Aeneidos libros Vl-Vlll comnieHtarii, rec. G. Thilo, Lipsiae 1861). K sviatku pozri H.H. Scullard, Festiuals and Ceremonies of Roman Republic, London 198l,s. 170.

Pcs a psia hviczda v antickcj literaturę

75

depodobne vśak tieź suvisf s oćistou alebo ochranou, hoci tieź nie je vylućene, źe aj v Rfme zabijali psov v urćitu dobu roka, napnklad poćas horucich „psich dnf“, zo strachu z besnoty, smrtelhej choroby s desivym priebehom. Dalśim starobylym rolhfckym sviatkom, który mohol suvisiefso Sfriom, boli rfmske robigalie.78 Poćas slavnosti, która sa konała 25. aprfla, teda len par dni" pred jeho heliaktickym zapadom, v haji bohyne Robigo pri Rfme, Jovov kńaz sprevadzany zastupom ludf odętych v bielych ruchach najprv odrickol modlitbu, a potom do ohńa vylial vfno, vhodil zrnka kadidla a ovćie vnutornosti. Nakoniec do ohńa pridal vnutornosti a krv sućky alebo śteńata. Dóvod, prećo obetovali psa, nebol celkom jasny uź ani Rimanom. Kńaz zvedavemu Ovidiovi povedal, źe psa zabfjaju preto, źe ked'vychadza sulwezdie „Ikariov pes“ (Canis Major), yysusena poda je smadna a obilie predćasne dozrieva. Psa na oltar kładli pre „hviezdneho psa“ iba preto, źe mali rovnake meno.79 Dalsie okolnosti a slavnosti vśak naznaćuju, źe obetovanie psa so Sfriom pravdepodobne nesuviselo. Uź Homer sa zmienił, źe hviezdu volaju Oriónovym psom a s tymto pnvlastkom sa stretavame aj u dalśich basnikov, napnklad u Aratia („noc, która otaća odvaźne Oriónovc psisko“80) i jeho nmskych prekladatelbv, alebo uź citovaneho Nonna („pes [...] namiesto zajaca, ako si zvykol“). Suhvezdie Zajaca (Lepus) sa totiź nachadza pod suhvezdfm Oriona a napravo od Vel'keho psa. Aj rimsky autor Psedo-Hyginus (1. storoćie), autor diela Varro, De lingua Latina, VI, 16 (Varro, On the Latin Language, 2 Vols, trans. R.G. Kent, Cambridge 1938); Ovidius, Fasti, IV, 901-942 (Ovid, Fasti, trans. J.G. Frazer, rcv. G.P. Goold, Cambridge 1931); Vcrgilius, Georgica, I, 150-154; Columella, De re mstica, X, 342-343; Vcrrius Flaccus, Libri rerum memoria dignarum III: Fasti praenestini, 23 (M. Verrii Flacci fragmenta post editionem Augustinianam denuo collecta atque digesta, cd. E. Egger, Paris 1839); Tertullianus, Dc spectaculis, 5 (Tertullian - Minucius Felix, trans. T.R. Glover, G.H. Rendall, Cambridge 1931); Pollux, Onomasticon, V, 5, 42 (lulii Pollucis Onomasticon, rec. I. Bckkcr, Berolini 1846). K robigaliam pozri H.H.Scullard, Fcstiuals and Ceremonies, s. 108; E.E. Burriss, The Place of the Dog in Snperstition as Reuealed in Latin Literaturę, “Classical Philology” 1935, Vol. 30, Nr. 1, s. 34-35; F. Jcnkins, The Role of the Dog in Romano-Gatdish Religion, “Latomus” 1957, Vol. 16, Nr. 1, s. 70-71; F. Blaivc, Le ritnel roniain des „Robigalia" et le sacrifice du chien dans le monde indo-europeen, “Latomus” 1995, Vol. 54, Nr. 2, s. 279-289. 79 Ovidius, Fasti, IV, 901 -942. Ovidius sa samozrejme mylił, prctoźc końcom aprfla Sirius zapadał, nic vychadzal. K tomu pozri M. Fox, Stars in the '‘Fasti": Ideler (IS25) and Ouid’s Astronomy Reuisited, “The American Journal of Philology” 2004, Vol. 125, Nr. 1, s. 91-133; M. Robinson, Ouid, The Fasti and the Stars, “Bullctin of the Institutc of Classical Studics” 2007, Vol. 50, s. 129-159. 80 Aratus, Phaenomena, 755.

78

Peter Bystricky

76

O astronomii, pisc: „hovori sa, źe Zajac uteka pred psom lovca Oriona".81 V źiadnom dochovanom pribchu alebo zmieńke o Oriónovi sa vsak nespomfna, źe by mai rento obrovity lovec psa. Tento nesulad si zaiste vsimli uź v starovcku, prctoźe Pseudo-Eratosthenes uvadza, źe „psa umiestnili medzi hviezdy, ked'Oriona zmenili na suhvezdie, a źe sa to zrejme stało preto, aby Oriónovi nechybalo nić z jeho veci“.82 V zhode s nim to rovnako zhrnul aj Pseudo-Hyginus: „Niektori hovoria, źe je to Oriónov pes, a prctoźe Orion sa venoval lovu, preniesli medzi hviezdy spoin s nim aj psa".83 Podia inej verzie, ktoru taktieź spomenul Pseudo-Eratosthenes a ktoru od neho prebral aj Pseudo-Hyginus, boi Siriom pes Lailaps.84 Lovkyni Prokride ho darovala bucf Artemis alebo Minos, który ho zdedil po svojej matkę Európe, której ho dal Zeus (a boi by tak totoźny so Zlatym psom straźiacim na Krete unesenu Europu). Po smrti Prokridy jej manźel Kefalos odisiel so psom do Teb, kde ho Zeus aj s teumesskou liśkou, ktoru donekonećna nahańal, premenil na skały. Ak reda podia niektórych bola hviezda Sinus psom Lailapom, móźe to znamenat, źe v niektórych oblastiach starovekeho Grecka (a v urćitom obdobi) suhvezdie Oriona predstavovalo lovca Kefala. Vylućene to nie je, pretoźe obaja boli lovcami a do oboch sa zamilovala bohyńa ranneho svitu Eos. Navyśe, Kefalos mai na rozdiel od Oriona aj psa. V tejto suvislosti je obzvlaśt zaujimava mafba na ćerveno-ćiernom kalyku z końca 5. storoćia pred Kr. (v zbierke The British Museum), na której je znazornena Eos prenasledujuca Kefala. Okridlena bohyńa sa rukou natahuje za braniacim sa mladfkom, który v jednej ruke drźi dva ostępy a v druhej nad hlavou kamen, aby ju odohnal. Pri jeho pravej nohe uteka preć pes, odraźajuci sa żadnymi nohami. Kefalos ma presne take drźanie tela, ako ho tvoria hviezdy sułwezdia Orion, len namiesto śtitu ma ostępy a namiesto kyjaku kamen. Lailaps beźi, hoci opaćnym smerom (dolava), presne na tom mieste, kde sa voći Oriónu nachadza suhvezdie Vefky pes.85 Predstavu o hviezdnom lovcovi Kefalovi a Laila­ pom po svojom boku podporuje aj to, źe synom Kefala a Eos boi Faethón86 81 82

81 84 85 86

Hyginus, De astronomia, II, 33 (Hygini Astronomica ex codicibus a se primuni collatis, rec. B. Bunte, Lipsiac 1875; slovcnsky prcklad: autor). Eratosthcnes, Catastcrismi, 33 (Mythographi Graeci, Vo). 3, Fasc. 1: Pscudocratosthcni Catastcrismi, rec. A. Olivicr, Lipsiac 1897; slovcnsky prcklad: autor). Hyginus, De astronomia, II, 35. Ibidem, II, 35; Eratosthcnes, Catastcrismi, 33. J.E. Fontcnrosc, Orion: The Myth of the Hunter and the Huntress. Bcrkclcy-Ncw York-London 1981, s. 101-102. Hcsiodus, Theogonia, 986; Apollodorus, Bibliotheca, III, 14, 3 (Apollodorus, The Library, 2 Vols, trans. J.G. Frazer, Cambridge 1921); Pausanias, Descriptio Graeciae, 1,3, 1.

Pes a psia hviczda v antickcj literaturę

77

(,,Źiarivy“), menovec boha Slnka. Tymto menom Greci naprfklad nazyvali aj planetu Jupiter, Saturn a możno aj Venuśu.87 Ziariva planeta s priliehavym menom by teda v starogreckych predstavach mohla byt potomkom vefkeho nebeskeho suhvezdia a ranneho svitu. Sirius stotoźneny ći uź so psom lovca Oriona alebo Lailapom vśak nevysvetluje, prećo s jeho heliaktickym vychodom prichadzali do Grecka horućavy. Vysvetlenie ponuka uplne iny pribch, o Ikariovi, jeho dcere Erigone a ich psovi Maire, której meno znamena „Iskriva“. Po vraźde Ikaria a samovraźde neśtastnej Erigony si źivot vzala aj Maira skokom do studne. Po ich smrti ich Dionyzos preniesol na oblohu, Ikarios sa stal suhvezdim Pastier (Booteś), Erigone suhvezdim Panna (V/rgo) a Maira Siriom, alebo, ako si myslel Pseudo-Hyginus, hviezdou Prokyon88 (doslova „Ten, ćo je (vychadza) pred Psom“89). Preto Ovidius,9091 uż citovani Statius, Columella i dal­ si' autori nazyvali Sirius psom Ikar(i)a alebo Erigony. Podia tejto baje by teda Pes nepatril k suhvezdiu Orion, ale k suhvezdiu Panny. Kecfźe vrahovia Ikaria uśli na ostrov Keos, kde ich miestni prijali, „ohniva“ Maira sa vo svojej novej podobe „zhubnej" ći „smadnej hviezdy“, ako ju nazval Nonnos, zaćala mstit obyvatelbm ostrova. Po jej heliaktickom yychode zaćali ostrov kaźdoroćne trapit horućavy, sucha a choroby. Obyvatelbm pomohol aź Aristaios, Apolónov syn a Aktaiónov otec. Na vrcholku hory postavil oltar Diovi Ikmajskemu a vykonal obety Psej hviezde a Diovi, po których Zeus posiał egejskym ostrovom chladive etezijske vetry vanuce śtyridsat dni'.9’ Od tej doby tam na vrcholku hory, odkiaTsa dal vychod hviezdy pozorovat najlepsie, kńazi kaźdoroćne robievali tento obrad. Ako dodava Diodoros, s

88

89 90

91

Hyginus, De astronomia, II, 42; Cicero, De natura deorum, II, 20 (Cicero, On the Na­ turę of the Gods - Academics, trans. H. Rackham, Cambridge 1933). Hyginus, Fabulae, 130 a De astronomia, II, 4. Nonnos vśak jcdnoznaćnc rozliśuje medzi Mairou a „skorśim Psom“. Nonnus, Dionysiaca, XVI, 201. Psa Mairu spomina aj Lycophron, Alexandra, 334, i Ovidius, Metamorphoses, VII, 362, v nie celkom jasnych suvislostiach. Cicero, Aratea Phaenomena, 467 a De natura deorum, II, 114 prcloźil Prokyon do

latinćiny ako „Antę Canem“. Ovidius, Fasti, IV 939-940: „Je Pes, zvu ho Ikar(i)ov pes. Tento ked' na nebi vyjde, | smadna je vyschnuta zem, obilic prcdćasnc zric“; ibidem, V, 723: „V noci, ćo pride po tomto dni, Erigonin pes sa zjavi.“ (slovcnsky preklad: autor). Callimachus, Aetia, fr. III, 1 (75, 32-37); Apollonius, Argonautica, II, 516-527; Hy­ ginus, De astronomia, II, 4; Diodorus Siculus, Bibliotheca historica, IV, 82, 1-3 (Diodorus Siculus, Library of History, Vol. III, transl. C.H. Oldfather, Cambridge 1939); Nonnus, Dionysiaca, V, 219-222; V, 269-279; XII, 286-289 a XIII, 279-285; Servius, In Vergilii Georgica comnientarii, 1, 14 (Seruii Grammatici qui feruntur in Vergilii Bucolica et Georgica comnientarii, rec. G. Thilo, Lipsiac 1887).

78

Peter Bystricky

źivoty tamojśich liidf pred hnevom hviezdneho psa zachranił ten isty muz, który nedokazal pred psami zachranit svojho vlastneho syna. Vyznam tejto udalosti dokladaju aj mince razene na Keu v 3. storoći pred Kr. Na rube je zobrazena predna ćast beźiaceho alebo skaćuceho psa, z ktoreho vyźaruju luce, na niektórych moti'v eśte dopfna vćela a napis. Na lici je pravdepodob-

ne Apolón s vavn'novou ćelenkou, pripadne bradaty Aristaios alebo Zeus. V greckej mytológii je vśak viacero postav menom Maira. Na jed­ nej z Polygnotovych malieb v rokovacej budove pri Apolónovom chrame v Delfach, które Pausanias eśte videl a opisał, sedf dievća Maira, Proitova dcera, s Aktaiónom na jelenej kozi a v tukach drźia mladeho jeleńa, pri nich leźf lovecky pes. Tato mafba z 5. storoćia pred Kr. mała podia Pausania pripominat Aktaiónov spósob źivota a okolnosti jeho smrti (oboch toriź zabiła Artemis).92 Grecky gramatik Hcsychios (5. storoćie) vo svojom lexikóne nezvyćajnych greckych slov uvadza, źe Maira je bud' Psia hviezda, alebo nesmierne horiićavy, alebo Mesiac alebo dcera Proita, alebo sestra Aithry.93 Aithra, której meno znamena „cista obloha“, bola matkou Hyad alebo Helia, Mesiaca a Zornićky.94 Pausanias na svojich cestach Greckom videl v arkadskom meste Tegea dva „hroby“, jeden pod Pa micstnych patril eponymickemu Tegeatovi a druhy jeho manźelke Maire. Iny „hrob“ Mairy boi v rovnomennej dedine pri Starej Mantinei.95 Tato Maira bola dcerou Atlanta, obra nesuceho nebesku klenbu, „posiatu jasnymi hviezdami“.96 Bola tak nevlastnou sestrou Hyad a Plejad, hviezdokóp v suhvezdi Byka. Ak oteom ich vśetkym boi Atlas, mohla aj Maira, prinajmenśom na Peloponeze a uż od prehistorickych ćias, predstavovat hviezdu dnes znaniu ako Sirius. Neskór, v dósledku grecko-egyptskeho synkretizmu, zaćal Sirius splyvat s egyptskou bohyńou Isis (Eset). Hoci tato egyptska bohyńa póvodne nemala źiadne spojenie so psami, za nmskeho cisarstva ju niekedy zobrazovali jazdiacu na yetkom huńatom psovi, który k nej obracia hlavu. Isis na psovi a v ruke drźiaca sistrum alebo berłu je peknym pokładom splynutia dvoch róż­ nych naboźenskych a mytologickych tradfcif, kecT Greci Sinus nazyvali psom a Egyptania s touto hviezdou (Sopdet, gr. Sothis) stotoźńovali svoju Eset. Kult Isidy sa v Rfmskej risi rozsiril velmi rychło. Uź v 1. storoći' stal v Rime Isidin chram, na ktoreho frontóne bola „Isidina socha znazornena ako jazdf na 92 93

Pausanias, Descriptio Graeciae, X, 30, 5. Hcsychius, Lexicon, s. 1007 (Hesychii Alexandrbti Lexicon, cur. M. Schmidt, Jcnac 1867). 94 Hyginus, De astronomia, 11,21 a Fabtdae: Praefatio; Ovidius, Fasti, V, 169-172. 95 Pausanias, Descriptio Graeciae, VIII, 48, 6 a VIII, 12, 7. 96 Vcrgilius,Aewe/s, IV, 482.

Pcs a psia hviczda v antickcj literaturę

79

psovi“.97 Tato stavba sa sfce nezachovala, nasli sa vśak mince vyrazene v roku 71 za vlady cisara Vespasania, na których je tento chram aj s Isidou na psovi zobrazeny. Mince s Isidou jazdiacou na psovi boli razene v Alexandrii za vlady Trajana, Hadriana a Antonina Pia. Tieto alexandrijskć mince rfmskych cisarov z 30. a 40. rokov 2. storoćia zjavne suviseli s novym sothickym cyklom, który zaćal 20. jula 139.98 Isis na psovi je aj jednym z motfvov na źetónoch razenych v 4. storoćf pri pnleźitosti Isidinho festivalu v Rfme (Nauigium Isidis), który sa konał 5. marca. Mnohe z tychto medailónov sa nasli prederavene, ćo znamena, źe sa nosili na śnurke ako amulety alebo pre śtastie. Isis na vefkom psovi je zobrazena aj na votfvnom tanieri z Cypru datovanom do 1. storoćia pred Kr. - 1. storoćia po Kr. (The Metropolitan Museum). V staroveku si Greci a Rimania stotoźńovali Sinus so styrmi psami psom Oriona, Lailapom, Mairou a nakoniec so psom, na ktorom jazdila Isis. Je pozoruhodne, źe nielen oni, ale aj inde na svete si ludia prave tuto hviezdu spajali so psom alebo inou psovitou śelmou, napnklad vlkom, Ifskou alebo kojotom. Dnes uź sfce Sirius nenazyvame psom, stale vśak zostava hlavnou hviezdou suhvezdia Vel'ky pes, które dostało meno prave po nom, a które ako psa konkretneho ći neurćiteho plemena na mapach nocnej oblohy kresIfme dodnes.

PETER BYSTRICKY

The dog and the Dog Star in ancient literaturę Summary

The article deals with Sirius, the brightest star in the sky, and its supposed connection with the period of summer heat, known as dog days, which started 97 98

Cassius Dio, Historia Romana, LXXX, 10 (Dio Cassius, Roman History, Vol. IX, trans. E. Cary, H.B. Poster, Cambridge 1927). Ccnsorinus, De die nalali, XVIII, 10 (Censorini De die natali liber, ed. F. Hultsch, Leipzig 1867). Sothicky cyklus, nazvany tak podia pogrećteneho cgyptskeho mena hviczdy, trval 1461 cgyptskych rokov, które mali vźdy len 365 dnia źiadne prestupne dni ći mesiace. Kalendar sa tak oproti roćnym obdobiam posuval. Novy cyklus zacinał vtcdy, kccT sa heliakticky vychod Siria opar vratil na prvy den noveho kalendarncho roka.

80

Peter Bystricky

after the star’s heliacal rising. It was believed that Sirius, known by the Greeks and Romans as the Dog or Dog Star, caused the heat by inflaming fire of the Sun and had other baleful effects on plants, humans and especially dogs. Therefore ancicnt poets, starting with Homer, gave the star epithets such as fiery, flaming, parching, dry, sultry, thirsty, etc. The Dog was used morę frequently as its nickname and was so ancient that nobody knew where it came from. This was explained by several myths and the star was identified as Orion’s dog, dog Laelaps or dog Maera. Moreover, sonie obscure festivals and dog sacrifices in Greece and Italy might have becn connected with the star’s rising and setting.

LUCYNA KOSTUCH Instytut Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach

Czy sępy opuściły pole bitwy? Padlinożercy w historiografii starożytnej Grecji

Jednym z najbardziej przerażających motywów w Iliadzie są sępy szar­ piące poległych wojowników. Równie często o rzucaniu żołnierskich ciał na pożarcie drapieżnym ptakom mówią bohaterowie dramatów. Informacje o sępach prześladujących armie znajdziemy w antycznych dziełach przynale­ żących do bardzo różnych gatunków literackich i dziedzin nauki. Zaskakuje jednak, że gdy przejdziemy do przedstawień walk ukazanych przez greckich historyków - autorów powołanych przecież do opisu militarnych zmagań nie odnajdziemy sępów czyhających na pobojowisku. Ptaki te pojawiają się w zaledwie kilku nieistotnych wzmiankach, które świadczą jedynie o tym, że dziejopisarze mieli świadomość ich istnienia. Co więcej, w historiografii brakuje tradycyjnych towarzyszy sępów - głodnych psów, które począwszy od Homera, przybywają na pole bitwy po swój łup. Można śmiało powie­ dzieć, że pobojowisko w opisach greckich historyków jest w zasadzie wol­ ne od wszelkich drapieżnych bestii. Rodzi się pytanie, dlaczego ten istotny element Homerowego obrazu wojny nie został zaadaptowany przez histo­ ryków. Najbardziej narzucająca się odpowiedź brzmi: hoplici to nie herosi czy barbarzyńcy cieszący się z całkowitego unicestwienia wroga. W istocie, sępów i ich towarzyszy brakuje również w greckiej poezji bojowej. Podobnie malarze unikali ich przedstawiania w kontekście hoplickich zmagań. Można więc tezę sformułować szerzej: sępy nie stanowią elementu hoplickiej narracji wojennej. Raz „wygnane” nie powróciły już, gdy pojawiły się nowe sposoby wojowania. Nasuwa się jednak wątpliwość, czy - jeśli chodzi o piśmiennic­ two historyczne - jest to jedyna możliwa odpowiedź. W niniejszym artykule

82

Lucyna Kostuch

podjęto próbę wielostronnego rozwiązania problemu braku w greckiej histo­ riografii sępów i innych krwiożerczych bestii w roli takiej, jak u Homera. W Iliadzie zwierzęta są przywołane tysiąc dwieście osiemdziesiąt trzy razy1. Choć sęp, najczęściej ukrywający się pod nazwą gyps lub ogólniej oiónos - „drapieżny ptak”12, pojawia się w treści dzieła zaledwie kilkana­ ście razy, samo jego wspomnienie budzi w wojownikach większe przerażenie niźli widok pędzących koni ciągnących rydwan z uzbrojonym wrogiem. Pod­ stawowym bowiem łupem Homerowych sępów są martwi żołnierze. Ptaki nie posilają się końską padliną, bo w całej Iliadzie zaledwie dwa konie tracą życie w walce lub zostają ranne3. Wojownicy albo życzą sobie wzajemnie, by ich ciała rozszarpały sępy, albo leżą na ziemi wydani na pastwę padlinożernych ptaków4. Już w pierwszym zdaniu Iliady mowa jest o drapieżnych ptakach (oiónoi), które Achilles nakarmił ciałami bohaterów5. Sępom często­ kroć towarzyszą psy (kynes), które na Homerowym pobojowisku zachowują się jak wilki. Przeraża, że nie były to psy tresowane na potrzeby armii i wcale nie musiały to być zwierzęta bezpańskie - Priam lamentuje, że zjedzą go psy, które sam wyhodował6. W Iliadzie krwią i tłuszczem wojowników sycić się mogą również ryby7. Rodzi się pytanie, jaką rolę odgrywają sępy i ich drapieżni towarzysze w dziele Homera? Badacze już udzielili odpowiedzi. Przede wszystkim zwierzęta te pozwalają okrutnemu homeryckiemu boha­ 1

E. Voultsiadou, A. Tatolas, The Fauna of Greece and Adjacent Areas in the Age of Homer: Euidence frotn the First Written Docunients of Greek Literaturę, “Journal of Biogeography” 2005, Vol. 32, s. 1877. 2 Grecy' różnic określali sępa, często identyfikując go również z innymi gatunkami wiel­

kich drapieżnych ptaków, najczęściej sęp to: gyps, aigypios, phene, ale też aetos (zasadni­ czo orzeł) itd. Zob. O. Keller, Die antike Tienuelt, Bd. 2, Leipzig 1913, s. 27-36; D’Arcy Thompson, A Glossary to Greek Birds, Oxford 1895, s. 1-10, 16, 47-50, 180; W.G. Arnort, Birds in theAncient World from A to Z, London-Ncw York 2007, s. 2-3, 6-7, 6061, 188, zob. tez hasło: uidture. Identyfikacja Homerowego sępa: J.M. Boraston, The Birds of Homer, “Journal of Hellenie Studics” 1911, Vol. 31, s. 216, 229-234. Homer, Iliada 8,81-85; 16,467-470; E. Delebccąue, Le cheual dans Tlliade, Paris 1951, s. 101. Homer, Iliada: sęp (gyps) 4,237; 11,162; 16,836; 18,271; 22,42; drapieżny ptak (oiónos): 1,4-5; 2,393; 8,379; 11,395; 11,453; 13,831; 17,241; 22,354; 24,41 1. 5 Homer, Iliada 1,4-5. 6 Homer,Iliada, 1,4; 2,393; 13,831; 17,127; 17,241; 17,255; 17,273; 17,558; 18,179; 18,271; 18,283; 22,66-75; 22,89; 22,354; 23,184-185; 24,409-4 1 I. Zob. M. Faust, Die kiinstlerische Yerwendung von kyon “Hund" in den homerischen Lpen, “Giotta” 1970, 48, s. 8-31; K.F. Kitchell, Man’s Best briend; The Ghanging Kole of the Dog in Greek Society, w: Pecus. Man and Animal in Antiquity, red. B. Santillo Frizell, Romę 2004, s. 178. Homer, Iliada 21,120-127.

Czy sępy opuściły pole bitwy?

83

terowi radować się z odebrania wrogowi miejsca w ludzkiej pamięci (brak grobu). Co równie istotne - wymierzają karę za opieszałość w walce, zdradę i złamanie przysięgi. Wreszcie budują dramaturgię scen bitewnych8. Drapieżne ptaki ucztujące na polu bitwy to tradycyjny element blisko­ wschodniej opowieści o wojnie, wyprzedzający Homera o ponad dwa tysiące lat. Wystarczy przywołać dwa najbardziej znane przykłady - egipską Paletę pola bitwy, prezentującą ciała poległych pożerane przez sępy i Iwa, oraz Stelę sępów, na której przedstawiono sumcryjskich żołnierzy szarpanych przez sę­ py9. Drapieżnych zwierząt nic brakuje również na starotestamentowym polu bitwy1011 . W VII wieku p.n.e., a więc w czasach Homera, asyryjski król utrwa­ lił padlinożerców w piśmie i na obrazie. Zachowała się inskrypcja, w której jest mowa o karmieniu ciałami wroga psów, świń, wilków, sępów (lub or­ łów), innych ptaków i ryb. Dysponujemy też adekwatnym reliefem prezentu­ jącym ptaki i ryby pożerające poległych wojowników11. Co godne uwagi - na greckich naczyniach z Tenos i Eretrii, pochodzących z tego samego okresu, widać wielkie ptaki uderzające dziobami w leżących żołnierzy12. Wszystko zatem wskazuje na to, że padlinożerne zwierzęta grasujące na pobojowisku stanowiły w czasach Homera część wojennej narracji, być może przejętej ze Wschodu, ale - jak konkluduje Emily Yermeule - niekoniecznie sztucznie’3.

Zob. C. Segal, The Theme of ihe Mutilation of the Corpse in the Iliad, Leiden 1971, szczególnie s. 2, 4-5, 11, 31; J.P. Vernant, A “Beautiful Death" and the Disfigtired Corpse in Homeric Epic, w: J.P. Vernant, Mortals and bnmortals. Collected Essays, red. El. Zeitlin, Princeton 1991, s. 71-72. 9 Paleta pola bitwy, ok. 3150 p.n.e., Londyn, Muzeum Brytyjskie EA 20791; Stela sępów Eanatuma z Lagasz, ok. 2450 p.n.e., Paryż, Luwr AO 50.2346-2348. Zob. I. Winter, After the Battle is Ouer: The Stele ofthe Vtdtures and the Beginning ofHistorical Narratwe in the Art of the Ancient Near East, w: Pictoral Narratiue in Antiąuity and the Middle Ages, red. H. Kessler, M. Simpson, Washington 1985, s. 16; zob. więcej przykładów (w tym z ęatalhóyiik): W.J. Hamblin, Warfare in the Ancient Near East to 1600 BC, New York 2006, s. 26, 315. 10 Np. 1 Sm 17,44-46; Hi 39,30; Iz 18,6; Jr 7,33; 19,7; 34,20; Ez 39,17-20. Biblia Tysiąclecia, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 2003. 11 Inskrypcja Assurbanipala, VII w. p.n.e., D.D. Luckcnbill, Ancient Records of Assyria and Babylonia, t. 2, Chicago 1927, s. 304, nr 795; relief Assurbanipala z pałacu w Niniwie, VII w. p.n.e., Londyn: Muzeum Brytyjskie ANE 124801. 12 Pitos z Tenos: VII w. p.n.e., Ateny, Archeologiczne Muzeum Narodowe 2495; pitos z Eretrii: VII w. p.n.e., Muzeum Archeologiczne w Eretrii 16620-21; E. Vermcule, Aspects of Death in Early Greek Art and Poetry, Berkclcy-Los Angeles 1979, ił. 20-21; por. Etrusko-korynckie oinochoc: koniec VII w. p.n.e., Villa Giulia, OJ. Brcndel, Etrnscan Art, Harmondsworth 1978, ii. 38. 11 J. Griffin, Homer on Life and Death, Oxford 1980, s. 45-49; E. Vermculc, Aspects of 8

Death, s. 103-107.

84

Lucyna Kostuch

Choć panuje zgoda wśród współczesnych badaczy, że greccy history­ cy w różnym stopniu adaptowali Homerowy model opisu scen bitewnych14, padlinożerne stworzenia zostały przez nich niemal zupełnie zignorowane, a już na pewno nie można powiedzieć, iż stanowią wojenny topos. Z za­ chowanych przekazów historycznych wynika, że żaden grecki żołnierz po regularnej bitwie nie został pożarty przez sępy lub psy. Gdy dziejopisarze w ogóle wspominają o padlinożercach, używają niejasnych określeń: „ptaki” lub „dzikie zwierzęta” (theria). W Dziejach Herodota - najstarszym prozatorskim opisie greckich bitew - sępy jako padlinożercy pojawiają się zaledwie raz, a ich obecność budzi wąt­ pliwość. Perski dygnitarz Artabanos, próbując odwieść króla od wysłania Mardoniosa z wojskiem na Helladę, stwierdza, że dowódca skończy rozszarpany przez psy i ptaki (omithes) w kraju Ateńczyków czy Lacedemończyków albo po drodze15. Fragment ten pozostaje w sprzeczności z innym ustępem, w którym Herodot przekazuje zasłyszane wieści, że Persowie nie grzebią zmarłych, do­ póki ich ciał ptaki lub psy nie rozwłóczą16. Można więc z przekorą zauważyć, że Pers Mardonios powinien być zadowolony z pośmiertnego losu swego ciała. Dalekie to od Homerowego wzorca. Herodot jeszcze raz przywołuje dzikie bestie (theria), informując, że pożarły one część perskich rozbitków koło przy­ lądka Atos, jednak ich los nie był wynikiem walki zbrojnej, ale burzy17. Z po­ wyższych przykładów można wnosić, że Herodot doskonale wie, do czego służą drapieżniki na polu bitwy, ale nie posługuje się nimi. Tukidydes właściwie pomija milczeniem sępy i inne padlinożerne stwo­ rzenia. Raz jeden autor ten zaznacza w opisie skutków zarazy, która dotknęła Ateny, że w jej wyniku znikły ptaki (ornea, ornitheś) i inne zwierzęta (tetraDo przejętych elementów należały m.in.: koncentracja na wielkich czynach (klea andrón) godnych przekazania potomnym; wskazywanie przyczyn wydarzeń; pre­ zentacja kampanii militarnych ze szczególnym uwzględnieniem oblężenia miast; opis zachowania wojowników w obliczu wielkich przeszkód i cierpienia; uwzględnia­ nie znaków i wyroczni. Zob. H. Strasburger, Homer und die Geschichtsschreibimg, Heidelberg 1972; J. Marincola, Greek Historians, Cambridge 2006, s. 9-10; T. Rood, The Deuelopment of the War Monograph, w: A Companion to Greek and Roman Historiography, red. J. Marincola, Oxford 2007, s. 154; J. Marincola, Historians and Homer, w: The Homer Encyclopedia, red. M. Finkelberg, Willey-Blackwell 2011, t. 2, s. V. 15 Herodot, Dzieje 7,10. 16 Herodot, Dzieje 1,140, por. 3,16; por. Agatiasz, O panowaniu Justyniana 2,22.6; 2,31.7; 2,31.8; na temat obyczajów grzebalnych Persów zob. P. Grenet, Les Pratiqnes funeraires dans 1’Asie centrale se'dentaire de la conquete grecque a Tislamisation, Paris 1985, s. 31-42. 17 Herodot, Dzieje 6,44.

14

Czy sępy opuściły pole bitwy?

85

poda) jedzące ludzkie mięso18. A zatem i Tukidydes pamięta o drapieżnych zwierzętach, ale nie umieszcza ich na polu bitwy. Żadna bitwa nie kończy się ucztą padlinożerców w dziełach Ksenofonta. Jednak i ten historyk zdradza wiedzę na temat obyczajów dzikich bestii, gdy pisze o jeńcach, którzy mogą stać się ofiarami psów czy wilków (lykoi), ponieważ są zbyt starzy, by mogli maszerować z armią19. Nie zaskakuje w kontekście powyższych rozważań Polibiusz, który wspomina o sępach (gypeś) jedynie raz, gdy mowa o oblężeniu miasta. Ptaki wskazały atakującym niestrzeżony fragment fortyfikacji, gdzie mieszkańcy wyrzucali ciała, trupy koni i bydląt pociągowych2021 . Należy zauważyć, że miejski śmietnik to nie część pobojowiska. W innych miejscach Polibiusz czyni wzmiankę o Kartagińczykach rzucających żywych jeńców na żer zwie­ rzętom (theria)1'. Podobnie Diodor i Strabon - w ich dziełach sępy i psy zasadniczo omi­ jają pola bitew. Jedynie atak Perdikkasa na Egipt zakończył się pożarciem żoł­ nierzy przez bestie mieszkające w Nilu (krokodyle?)22. Ogólnie rzecz biorąc, dzikie zwierzęta w odległych barbarzyńskich krainach zadowalają się przy­ padkowymi żywymi ofiarami i ciałami zmarłych, które specjalnie dla nich wystawiano. Diodor wołał wspomnieć o wiejskich psach, które rozszarpały Eurypidesa, niźli wpuścić agresywne czworonogi na pobojowisko23. Sępy oraz inne padlinożerne zwierzęta nie pojawiły się również w dzie­ le Arriana, choć widzimy ciała żołnierzy Aleksandra Macedońskiego pozosta­ wione przy drogach z powodu braku możliwości urządzenia im pochówku2425 . W opisie walk toczonych między hellenistycznymi władcami Appian wręcz przeciwstawia psa sępom, pisząc, że pies króla Lizymacha bronił po bitwie jego ciała przed ptakami (ornea) i innymi zwierzętami (theria)ls. I tu mamy do czynienia ze zniekształceniem Homerowego wzorca - występujący wspólnie towarzysze (sępy i psy) stają do walki przeciwko sobie. Trzeba również zwrócić uwagę na stosunkowo niewielką liczbę histo­ rycznych opisów dzikich bestii grasujących na rzymskich pobojowiskach, 18 19 20 21 22 23 24 25

Tukidydes, Wojna peloponeska 2,50. Ksenofont, Agesilaos 22. Po 1 ibiusz, Dzieje 7, 15. Polibiusz, Dzieje 1,82; 1,84. Diodor Sycylijski, Biblioteka 18,35.6. Diodor Sycylijski, Biblioteka 13,103.5; 17,105.2; Strabon, Geografia 6,1.12; 6,2.6; 11,11.3 i 8; 15,62. Np. Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego 6,25. Appian, Wojny syryjskie 10,64.

86

Lucyna Kostuch

choć często wystawia się na ich pastwę ciała skazańców, zdrajców i proskrybowanych26. Dzikie zwierzęta pojawiają się w przerażającej przepowiedni wróżbity Marciusza, która głosiła, że poległych pod Kannami będą zjadać ryby, ptaki (aueś) i inne zwierzęta (fera) zamieszkujące ziemię27. Spektaku­ larne widowisko miało miejsce pod Filippi, gdzie pojawiły się sępy w du­ żej liczbie, ale raczej jako znak, a nie naturalny element opisu pobojowiska. Krążyły nad obozem, nie wydawały głosu i napadły na żywych konspirato­ rów28. W dziełach rzymskich historyków znajdziemy niewiele więcej przy­ kładów opisu padlinożerców na pobojowisku29. To poeta Lukan dał zupełnie wyjątkowy i przerażający obraz wilków, lwów, niedźwiedzic i psów, które wywęszyły poległych, oraz ukazał ogrom sępów trzepoczących skrzydłami i ucztujących na pobojowisku w Tesalii po bitwie pod Farsalos30. Co intere­ sujące, pojawienie się sępów mogło zostać odczytane jako pozytywny znak dla zwycięskich dowódców w Rzymie3132 . Plutarch uznał za zadziwiającą opo­ 33 wieść Aleksandra z Myndos o sępach (gypes) towarzyszących armii Gajusza Mariusza. Żołnierze pozdrawiali ptaki, ufając, że czeka ich pewne zwycię­ stwo'2. W Żywocie Rontulusa Plutarch cytuje Herodorosa z Heraklei - mitografa z okresu klasycznego, który pisał, że już Herakles cieszył się na widok sępów. Uznawał je za szlachetne ptaki, gdyż nie pożerają one żywych stwo­ rzeń n. Pomimo istnienia tego greckiego przekazu trudno wyobrazić sobie Homerowego bohatera pozdrawiającego z radością sępy. Znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego greccy historycy właści­ wie nie uwzględniali w opisach bitew padlinożerców, trzeba rozpocząć od oczywistej uwagi, że dysponujemy zaledwie ułamkiem zachowanych dzieł i antycznych przemyśleń na temat warsztatu naukowego historyka. Starożyt­ ni dziejopisarze nie tworzyli szkół, a dyskusja o tym, co należy opisać, a co pominąć, toczyła się między nimi przez wieki. Nie istniał wzór opisu bitwy. 26

Np. Tacyt, Roczniki 15,44; Appian, Wojny domowe 1,73; Herodian, Historia cesar­

stwa rzymskiego 8,5.9; Kasjusz Dio, Historia rzymska 47,3.2. 27 Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta 25,12.6.

29 1,1 ‘1

32 33

Appian, Wojny domowe 4,134 (ornea); Florus, Zarys dziejów rzymskich 2,4.7; Ka­ sjusz Dio, Historia rzymska 47,40.8 (gypes); por. Plutarch, Brutus 39,3 (ornea). Np. Ammian Marcclinus, Historia rzymska 17,1.1; 31,7.14-16; Waleriusz Maksymus, Czyny i słowa godne pamięci 1,5; 1,11. Lukan, l:arsalia 7,825-846. Dionizjusz z Halikarnasu, Starożytności rzymskie 1,86.3; Tytus Liwiusz, Dzieje od za­ łożenia Rzymu 1,7; Appian, Wojna domowa 3,13.94; Kasjusz Dio, Historia rzymska 46,46.2; 47,2.3. Plutarch, Mariusz 17 (Aleksander z Myndos). Plutarch, Romulus 9,9; por. Problemy rzymskie 93 (Herodoros z Heraklei).

Czy sępy opuściły pole bitwy?

87

Greccy historycy uwzględniali różne elementy wojennej scenerii, dokonując wyboru (np. zdzieranie uzbrojenia z pokonanego przeciwnika, ustawianie pomnika zwycięstwa, składanie ofiar dziękczynnych, pochówki poległych, rozdzielanie łupów, dedykacje militarne w świątyniach)34. Żaden jednak nic uczynił z sępa ani innego padlinożercy stałego elementu opisu tego, co dzia­ ło się na greckim polu bitwy po walce. Sępy i psy nie pojawiają się również w żołnierskich inwektywach, choć przetrwała homerycka obelga, w której zestawia się wrogów z kobietami (gynaikas)35. Pierwsze pytania, jakie się nasuwają, brzmią: Czy jest możliwe, że dzie­ jopisarze greccy nie widzieli sępów krążących w pobliżu pola bitwy? Czy nie dostrzegali psów kręcących się nieopodal, a może nawet stanowiących część armii?36 Wiadomo, że większość historyków brała udział w kampaniach wo­ jennych, częstokroć w roli dowódców. Brak doświadczenia militarnego był powodem dyskwalifikacji takiego autora. Wynikało to z antycznego prze­ konania, że historyk powinien przede wszystkim opisywać to, co naocznie zaobserwował'7. Należy dodać, że populacja sępów w starożytnej Grecji była najpewniej bardzo duża, a ptaki te oczyszczały z padliny (głównie osłów) ulice miast i wsi38. Poza tym w dziełach antycznych należących do innych gatunków literackich zachowały się - sformułowane explicite - informacje o padlinożercach prześladujących armie, a w szczególności o sępach. Ary­ stoteles cytuje wspomnianego już mitografa Herodorosa z Heraklei, który Zob. L.I. Hau, Nothing to Celebrate? The Lack or Disparagnient ofVictory Celebrations in the Greek Historians, w: Ritnals ofTriumph in the Mediterranean World, red. A. Spalingcr, J. Armstrong, Leidcn 2013, s. 57-74. 35 Homer, Iliada 8,163-165; 1 1,389; por. Herodot, Dzieje 9,20; Ksenofont, Hellenika 3,4.19. 36 Niewykluczone, że armie greckie rekrutowały psy, jednak milczenie historyków w tej sprawie podważa wiarygodność innych przekazów. Zob. E.S. Forster, Dogs in Ancient Warfare, “Greccc and Romę” 1941, Vol. 10, No. 30, s. 1 14-117; H.R.M. Cook, Dogs in Battle, w: Festschrift Andreas Rtintpf, red. T. Dohrn, Krcfcld 1952, s. 38-42. 37 Paradoksalnie najmniej wiadomo o doświadczeniu wojskowym ojca historii, choć i on najpewniej je zdobył. Tukidydes sprawował urząd stratega polis ateńskiej podczas wojny peloponeskiej. Ksenofont, w którym dostrzec można podobieństwo do dzisiej­ szego „korespondenta wojennego”, był najemnikiem wojskowym, a więc wyspecjali­ zowanym żołnierzem. Polibiusz pełnił funkcję dowódcy jazdy (hipparchos) Związku Achajskiego. Całą zachowaną dwunastą księgę swego dzieła poświęcił krytyce histo­ ryka Timajosa, którego m.in. oskarża o to, że ten nigdy nie był na polu bitwy. Kilka wieków później Lukian naśmiewa się z pscudohistoryków, którzy nic widzieli nawet wojny na obrazie (Lukian, Jak należy pisać historię 29). '8 Zob. K.M. Lynch, The Synipotic Context. Part I. Drinking Vessels, w: The Symposinni in Context. Pot tery front a La te Archaic Hoiise Near the Athenian Agora, Princeton 201 1, s. 113, przypis 239 (cytowana opinia Elke Bohr). 34

88

Lucyna Kostuch

opowiadał, że sępy pojawiają się nagle w wielkiej ilości w ślad za armiami39. Plutarch przytacza poprzedzającą bitwę pod Cheroneą wyrocznię, że czarny ptak (orn/s) będzie miał tam mięso na żer40. Filozof Kornutus określa sępy świętymi ptakami Aresa, ponieważ gromadzą się one tam, gdzie znajdują się zgładzeni przez boga wojny41. Elian dowodzi, że sępy ciągną za masze­ rującym wojskiem w obce kraje i wiedzione profetycznym (mantikos) prze­ czuciem czują, że idą na wojnę. Wiedzą - pisze Elian - że po każdej bitwie pozostają trupy. Ptak rzuca się na swą ofiarę z góry jak na nieprzyjaciela, wgryza się i szarpie albo czeka, aż konający wyzionie ducha42. Pauzaniasz pisze z niesmakiem, że po bitwie Celtów z Grekami w Wąwozie Termopilskim barbarzyńcom było obojętne, czy ich poległych towarzyszy broni pożrą dzikie zwierzęta, czy też sępy stoczą o nie walkę43. Niektórzy autorzy przypisywali sępom umiejętność przewidywania miejsca i czasu bitwy na kilka dni do przodu. Komediopisarz Plant i wróżbita Umbricius (cytowany przez Pliniusza Starszego) twierdzili, że sępy krążą nad polem bitwy już na trzy dni przed walką44. Horapolon tłumaczył, że sęp wie, gdzie ma odbyć się bitwa na siedem dni przed wydarzeniami i dodatkowo zaznacza granice pola bitewnego. Z tego powodu - jak twierdzi pisarz - starożytni królowie wysyłali zwiadowców, by zbadali, na którą część pola walki spoglądają sępy, znające losy bitwy45. Nawet w satyrycznym dziele Lukiana, który opisuje fantastyczną wojnę między mieszkańcami Słońca i Księżyca, pojawiają się na polu bitwy sępy w postaci walczących w szeregach koniosępów (hippogypoi), obok innych ptasich hybryd46. A więc ptaki, choć żartobliwie wcielone do armii, kojarzyły się z polem bitwy. W starożytności wierzono, że natura uczestniczy w działaniach zbroj­ nych, tworząc z wojny przyrodnicze widowisko. Nawet najbardziej oszczęd­ ny w prezentowaniu naturalnych zjawisk Tukidydes rozpoczyna opowieść o wojnie peloponeskiej od stwierdzenia, że równocześnie z wojną pojawiły się silne trzęsienia ziemi na dużych obszarach, zaćmienia słońca, głód i za­ razy47. Powodem wojny historyk uczynił strach (phóbos), a żołnierze w jego 39 Arystoteles, Zoologia 563 a; 615 a (Hcrodoros z Heraklei). 4 Plutarch, Demostenes 19; por. Plutarch, Pompejtisz 31. 41 Kornutus, Zarys greckiej teologii 21. 42 Elian, O właściwościach zwierząt 2,46. 43 Pauzaniasz, Wędrówka po Helladzie 10,21.7. 44 Plaut, Gbur 2,3.16; Pliniusz, Historia naturalna 10,7.19. 45 Horapolon, Hieroglify 1,11. 46 Lukian, Prawdziwa historia 12-18. 4 Tukidydes, Wojna peloponeska 1,23.

Czy sępy opuściły pole bitwy?

89

dziele często ulegają panice, np. młodzi wojownicy boją się burzy48. Nie ma jednak mowy o strachu przed przerażającymi ptaszyskami i innymi bestia­ mi, które również pozostawały częścią przyrody. Na usprawiedliwienie Tu­ kidydesa i innych dziejopisów trzeba dodać, że sępy nie były mile widziane jako wizerunki na hoplickich tarczach, które miały chronić właściciela broni i przerażać wroga. Z zachowanego materiału ikonograficznego wynika, że popularnością cieszyły się ptaki łowne, wywołujące skojarzenie walki z po­ lowaniem49. Być może, wbrew zapewnieniom Herodorosa o szlachetności sępów, greccy wojownicy nie wierzyli w to, że ptaki te zwiastują zwycięstwo i ochronią ich przed wrogiem. Badając greckie asocjacje związane z polem bitwy, można podążyć tro­ pem barbarzyńskim. W istocie, przynajmniej od czasów Herodota, Grecy kwalifikowali jako barbarzyński (barbarikoś) obyczaj rzucania ciał zmarłych na pożarcie zwierzętom. Nie tylko Persowie - zdaniem autorów greckich hołdowali temu obyczajowi. Inne plemiona również uważały za nieszczęście, jeśli ptaki i psy nie chciały szybko pożreć zmarłych, w tym poległych dzielnych wojowników50. Niewątpliwie zatem Pers, który w dziele Herodota i równo­ legle w utworze Timotheosa z Miletu lamentuje, że stanie się na obcej ziemi żerem ptaków żywiących się surowym mięsem51, oddaje grecką, a nie bar­ barzyńską obawę przed żołnierskim przeznaczeniem. Można nawet przyjąć, że Grecy już wcześniej wykluczyli sępy i głodne psy z bitewnego protokołu, ponieważ nie widzimy ich w dziełach Hezjoda ani w żołnierskiej poezji Archilocha, Tyrtajosa i Alkajosa. Na tarczy Heraklesa przedstawiono gnijące ciało wojownika, jednak to nie zwierzęta je pochłaniają, lecz Syriusz pomaga żoł­ nierza unicestwić52. Archiloch przedstawia ziemię zjadającą poległych53. Dwa wieki przed Herodotem Tyrtajos pouczał młodych żołnierzy, by troszczyli się o starszych, wskazując, że niegodny jest widok starego nagiego wojownika porzuconego w bitewnym pyle. Jednak o zagrożeniu w postaci sępa czy psa

Tukidydes, Wojna peloponeska 6,70. Nic odnotował sępa G.H. Chase, The Shield Deuices of the Greeks, “Harvard Studics in Classical Philology” 1902, Vol. 13. 50 Np. Diodor Sycylijski, Biblioteka 17,105.2; Strabon, Geografia 11,11.3 i 8; 15,1.56; 15,1.62; Pauzaniasz, Wędrówka po Helladzie 10,21.7; Elian, O właściwościach zwie­ rząt 10.22; Syiiusz Italikus, Panica 2,265-269; 3,340-343. 51 Timotheos, Persowie, PMG 791, 120-121 (Poetae melici Graeci, ed. D.L. Page, Oxford 48 49

52 53

1962). Hczjod, Tarcza 150-153. Archiloch, 292 West (M.L. West, lambi et elegi Graeci antę Alexandrnnt cantati,

Oxford 1971).

90

Lucyna Kostuch

nie ma mowy54. Trzeba przyznać, że również malarze tworzący przed Herodotem unikali przedstawiania greckich żołnierzy pożeranych przez zwierzęta, a jeśli już, to uwieczniali niemieszczących się w kodeksie honorowym bar­ barzyńskich Pigmejów walczących z żurawiami55. W tej logicznej układance jeden element budzi wątpliwość. Dla przeciwwagi należy bowiem zwrócić uwagę, że inaczej było w teatrze, gdzie widzowie słuchali o rzucaniu ciał żołnierzy (nie tylko barbarzyńskich) na pożarcie sępom i psom. W utworach dramatycznych, choć nawiązujących do epiki, to jednak powstałych przecież w czasach Herodota i Tukidydesa, padlinożerne zwierzęta nie tylko nie gar­ dziły ofiarami wojennymi, ale wręcz były one ich popularną strawą56. A może padlinożerne zwierzęta nie miały szans na zdobycie łupu ze względu na szybkość, z jaką zaprowadzano porządek na pobojowisku? W isto­ cie, z zachowanych przekazów wynika, że w okresie klasycznym zwycięska armia po zajęciu pola bitwy natychmiast zdzierała uzbrojenie z poległych wrogów i ustawiała pomnik zwycięstwa (tropaioń). Równocześnie na mocy porozumienia z przeciwnikiem oddawano mu ciała poległych, by mogły zo­ stać godnie pochowane. Należy jednak poczynić kilka zastrzeżeń. Po pierw­ sze, rygorystyczny obyczaj odbierania ciał z rąk wroga utrwalił się w świecie greckim najpewniej dopiero około połowy V wieku p.n.e.57. Poeci archaiczni pozostawili przecież obrazy ciał leżących na polu bitwy. Podobnie żołnierze „archaicznego” jeszcze Herodota nie martwią się o ciała towarzyszy broni. Po drugie, współcześni historycy dostrzegają znacznie więcej problemów z oczyszczaniem pola bitwy niż ich antyczni poprzednicy - ogrom krwi na pobojowisku, kłopoty ze zdarciem uzbrojenia z poturbowanych trupów, iden­ tyfikacja poległych, problemy z odzyskaniem ciał i pochówkiem oraz fakt, że wróg nie miał moralnego obowiązku troszczyć się o poległych przeciwników - wszystko to pozwala niejako dopisać padlinożerców do listy antycznych problemów58. W dziełach historyków zachowały się takie obrazy pobojowi­ 54 Tyrtajos, PMG 10 (6-7), 20-26. 55 Zob. V. Dascn, Diuarfs in Ancient Egypt and Greece, Oxford 1993, s. 187. 56 Ajschylos, Blagalnice 800-801; Ajschylos, Siedmiu przeciw Tebom 1014, 1020, 1036; Sofoktes, Antygona 29,205-206, 257, 697, 1017, 1021, 1081-1082; Sofokles, Ajaks 830, 1065, 1297; Eurypides, Fenicjanki 1634, 1650; Eurypides, Oszalały Herakles 568; Eurypides, trojanki 450, 600; Eurypides, Rezus 515; Eurypides, Elektra 897. 57 P. Krentz, Fighting by the Rides. The Inuention o[the Hoplitę Agon, “Hespcria” 2002, Vol. 71, s. 23, 32-34. 58 Zob. m.in. V.D. Hanson, The Western Way ofWar, Bcrkeley-Los Angeles 1989, s. 203; P. Vaughn, The Identification and Retrieual of the Hoplitę Battle-Dead, w: Hoplites. 'Ihe Classical Greek Baltle Experience, red. V.D. Hanson, London-Ncw York 1991, s. 38-62.

Czy sępy opuściły pole bitwy?

91

ska, w tym największych bitew, w których aż prosi się o sępy. Widzimy zwały trupów w rzece przemieszane z bydlętami i końmi, ciała wyrzucone przez wiatr wzdłuż wybrzeża pomieszane z rybami, stosy trupów zalegających na polu walki wiele dni bez zabezpieczenia. Choć wstydem było zapomnieć o to­ warzyszach poległych w boju, Grekom zdarzało się, czasem celowo, nie do­ pełnić religijnego i moralnego obowiązku. Nawet wówczas jednak sępy i inni padlinożercy nie pojawiają się jako tragiczny skutek zaniedbania, złamania kodeksu honorowego59, tak jak ma to miejsce w tragedii60. A przecież istniał związek między dramatem a historiografią. Dziejopisarze korzystali z cha­ rakterystycznych dla dramatu elementów, wprowadzając pojęcia, takie jak: boskie znaki, strach, zawiść, obłęd, szczęście. Niektórzy współcześni badacze, pisząc o sposobie przedstawiania po­ ległych żołnierzy w Rzymie, twierdzą, że autorzy intencjonalnie wystrzegali się przedstawiania swoim słuchaczom i czytelnikom nieprzyjemnych obra­ zów z pola walki takich, jak gnicie, fetor czy właśnie żołnierze jako padlina61. Czyżby sępy nie mieściły się w obrazie chwalebnej śmierci, która nie powin­ na w żołnierskich umysłach budzić przerażenia? Gdyby była to prawda, nie­ wątpliwie dotyczyłaby subtelniejszych z natury Greków w o wiele większym zakresie niż Rzymian. Ale czy w przypadku sępów jest to właściwy trop? Znajomość Iliady stanowiła przecież podstawę wykształcenia ludzi antyku, w przeciwieństwie do edukacji historycznej, która prezentowała się marnie. W szkolnym systemie historia nie funkcjonowała jako odrębny przedmiot ani tym bardziej dzieła historyków nie należały do obowiązkowych lektur. Dopiero w okresie hellenistycznym, choć nadal naczelne miejsce zachowali poeci, do kanonu wkraczają historycy: Herodot, Tukidydes, Ksenofont. Można zatem przyjąć, że grecki i rzymski czytelnik lub słuchacz był do sę­ pów przyzwyczajony przez lekturę Iliady i być może nawet oczekiwał ich w literackim przekazie. Poza tym już Homerowe pole bitwy nie wydzielało Np. Herodot, Dzieje 6,120; 7,223 i 238; 8,25; 9,25; 9,83; Tukidydes, Wojna peloponeska 1,54; 4,97-101; 4,101; 7,72; 7,84-85; Ksenofont, Hellenika 4,4.12; Kseno­ font, Agesilaos 2,14-15; Polibiusz, Dzieje 5,48; 15,14; Diodor Sycylijski, Biblioteka 15,55.4-5; Posejdonios, FGrHist 87 F 29 (Die Fragniente dergriechischen Historiker, cd. F. Jacoby, Bcrlin-Lcidcn 1923-1958); Plutarch, Tynioleon 28-29. 60 Moralny, religijny obowiązek pogrzebania ciała: np. Eurypides, Blagalnice 312-313, 524-527, 537-540, 670-672. 61 Zob. M. Morgan, The Smell ofYictory: Vitellins at Bedriacimi, “Classical Philology” 1992, Vol. 87, No. 1, s. 14-29; V.M. Hopc, Bodies on the Battlefield: The Spectacle of Ronie’s Fallen Soldiers, w: War as Spectacle. Ancient and Modern Perspectiues on the Display of Arnted Conflict, red. A. Bakogianni, V.M. Hopc, London-Ncw York 2015, s. 157-178. 59

92

Lucyna Kostuch

odoru zgnilizny62, choć poora z upodobaniem niespotykanym później u dzie­ jopisarzy, opisywał rany zadawane podczas walk. Zatem nie mogło być tak, że sępy zostały wyeliminowane z opisu wraz z odorem gnijących ciał. Poza rym czy odbiorcy dzieł historycznych w Rzymie unikali również igrzysk z udziałem dzikich zwierząt? Czy też niechęć budził tylko żołnierz pożera­ ny przez dzikie zwierzę, a skazaniec już nie? Niestety nie można ustalić na podstawie zachowanych świadectw, kim był odbiorca dzieła historycznego w Grecji i Rzymie - kto je czytał, kto przychodził na odczyty6364 . Choć - jak już wspomniano - starożytni autorzy nie tworzyli szkół, z ich zachowanych deklaracji wynika, że stawiali przed sobą cel edukacyjny: ich dzieła w za­ łożeniu były podręcznikami polityki i sztuki militarnej, miały kształtować umiejętność przewidywania zdarzeń na podstawie przeszłości i stanowić przestrogę dla przyszłych pokoleń. Jak sądzono, korzyści z historii można odnieść tylko wówczas, gdy przedstawia się prawdę, a największym wrogiem dziejopisarza jest fałsz. Krótko mówiąc, dzieło historyczne miało pouczać. Idealizacja walki, którą czasem dostrzegamy w przekazie historycznym, nie stanowiła jego założenia. Z celem historiografii związane jest kolejne pytanie, które brzmi: czy zwierzęta uważano w ogóle za integralną część historii? Przecież jej ojciec już w pierwszym zdaniu swego dzieła zadeklarował, że jego zadaniem jest przed­ stawienie spraw, które wydarzają się z powodu czynów ludzi (ta genomena ex anthrópón)M. Oczywiście wbrew deklaracjom Dzieje Herodota, jak żadne inne dzieło historyczne, obfitują właśnie w zwierzynę. Jednak biorąc pod uwagę, że prezentacja działań zbrojnych pozostawała niekwestionowanym priorytetem tego autora, można zapytać, dlaczego Herodot odmówił miej­ sca wojennym sępom, a opisał krokodyla, którego nikt na polu bitwy nie widział? Tukidydesowi nie sposób postawić podobnego zarzutu, zwierzęta bowiem konsekwentnie nie odgrywają niemal żadnej roli w jego przekazie - znajdziemy krótkie informacje o konnicy i nieoczekiwane odwołanie do mitologicznego słowika65. Ksenofont poszedł w ślady Tukidydesa, jakkol­ wiek chwali się, że kosztował mięso ptaka - dropia66. Polibiusz lakonicz­ 62 Zob. L. Kostuch, Fetor na helleńskim polu bitwy. Starożytni autorzy greccy wobec problemu, w: Brud i smród, red. I. Janicka, „Studia Historica Gedanensia” 20 10, nr I, s. 11-18. 6' A. Momigliano, l'he Historians of the Classical World and Their Audiences, “American Scholar” 1978, Vol. 47, No. 2, s. 193-204. 64 Herodot, Dzieje 1,1. 65 Tukidydes, Wojna peloponeska 2,29. 66 Ksenofont, Wyprawa Cyrusa 1,5.3.

Czy sępy opuściły pole bitwy?

93

nie wzmiankował o koniach, słoniach i czasem faunie w obcych krainach oraz wspominał smak królika67. Arrian umieścił długi opis jaskółki dręczącej śpiącego Aleksandra Macedońskiego68. W zachowanych fragmentach dzieł innych historyków pojawiają się m.in. informacje o gołębiach, bażantach, pawiach, perliczkach oraz imporcie psów69. Równie interesujące wydawały się historykom informacje o żabach i rybach spadających wraz z deszczem na miasto albo o plagach zajęcy czy węży70. Niewątpliwie cała historiografia grecka to pole walki między użytecznością a przyjemnością (hedone), którą dawały opisy - jak to formułowali greccy autorzy - zbytecznych drobiazgów wstawianych dla chwilowego popisu, trącących przesadą, zabobonem, bab­ ską gadaniną, niezwykłością, snem, bajką71. Lukian - nie historyk, ale prze­ śmiewca historyków — opisał wrażenia z pewnego odczytu, podczas którego autor zaprezentował bitwę w siedmiu wierszach, a resztę czasu poświęcił na opowieść o zwierzętach, a mianowicie - o polowaniu w Mauretanii, o tym, że widział stado słoni, o tym, że omal nie został pożarty przez Iwa i wreszcie o zakupie wielkich ryb w Cezarei72. Niektórzy historycy zdawali sobie spra­ wę z tego, że zwierzę w historii to niepotrzebna dygresja. Po pochwale konia Bucefała Arrian napisał, że poświęcił mu tyle słów ze względu na Aleksan­ dra73. Takie wyjaśnienie nie było jednak regułą. Poważny rzymski historyk -Tacyt - dał długi opis ptaka Feniksa, który rozpoczął urzędowym stylem: „za konsulatu Paulusa Fabiusza i Lucjusza Witeliusza [...] przybył do Egip­ tu ptak Feniks f...]”74. Niewykluczone zatem, że sępy na polu bitwy były po prostu oczywistością niegodną wzmianki, w przeciwieństwie do egzo­ tycznych ptaków. Herodot, wspominając wielbłąda, zaznacza, że czuje się zwolniony z konieczności sporządzania opisu zwierzęcia, bo Hellenowie go Polibiusz, Dzieje 12,3. Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego 1,25. Np. Charon z Lanipsakos, FGrHist 262 F 3b; Aleksis z Samos, FGrHist 539 F 2; Kalliksejnos z Rodos, FGrHist 627 F 2; Agatharchides z Knidos, FGrHist 86 F 15; Menodot z Samos, FGrHist 54 1 F 2. 70 Np. Herodot, Dzieje 3,108; 4,105; Hcgesandros z Delf Fr 42, FHG IV p. 421; Heraklides Lcmbus Fr 3, FGH III p. 168 (Fragmcnta Historicorwn Graecomni, ed. C. Muller, Paris 1841-1870). 71 Np. Tukidydes, Wojna peloponeska 1,22; Ksenofont, Hellenika 4,8.1; Polibiusz, Dzie­ je 9,1; 12,24; 12,26 b; 12,26 c-d; Plutarch, O złośliwości Herodota 32; Lukian, Jak należy pisać historię 9-13, 27, 57. 72 Lukian, Jak należy pisać historię 28. 73 Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego 5,19. 74 Tacyt, Roczniki 6,28: Paulo Fabio L. Vitellio considibns [...j auis phoenix in Aegyptuni

67 68 69

uenit.

94

Lucyna Kostuch

znają7576 . Jeśli przyjmiemy kryterium przyjemności w historycznym przekazie, to niewątpliwie, pośród błahostek, krokodyl w Nilu jest o wiele ciekawszy od dobrze znanego sępa nad żołnierskim ciałem. Podsumowując, należy stwierdzić: grecki żołnierz istotnie mógł wzdrygać się na myśl o „barbarzyńskich” sępach spożywających ciała wrogów, gdyż było to niezgodne z obowiązującymi przepisami i kodeksem honorowym. W rym przekonaniu utwierdza fakt, że agresywnych sępów brakuje w bojo­ wej poezji i malarstwie oddającym ducha hoplickiej walki. Rodzi się jednak wątpliwość, jak pogodzić to z Homerową tradycją nadzwyczaj żywą w słowie i obrazie w każdym z okresów greckiej i rzymskiej kultury. Dlaczego history­ cy nie wykorzystali sępów i innych padlinożerców w tworzeniu dramaturgii scen walk, choć w ich opisach dostrzegamy wpływy Homerowego wzorca? Zastanawiający jest również fakt, że w historycznej narracji wojennej dzikie bestie nie pojawiają się w konsekwencji łamania obyczaju, tak jak to zostało ukazane w dramacie. Niewykluczone, że historycy wyrugowali z opisu sępy, a także psy i inne drapieżniki, uznając je za nużącą oczywistość. Jedno jest pewne - sępy w rzeczywistości nie opuściły pola bitwy. Natomiast wyklu­ czenie z historycznej narracji wojennej dzikich bestii spowodowało, że wojna utraciła Homerową „krwawą paszczę” (stoma)16, a sępy nie stały się częścią greckiego, czy może nawet zachodniego obrazu walki77.

LUCYNA KOSTUCH

Have the vultures left the battlefield? Scavengers in the historiography of ancient Greece Summary

One of the most frightening themes in the Iliad are the vultures which feed on the bodies of fallcn warriors. Also, heroes of dramas tell storics about soldiers’ corpses being thrown to be devoured by birds of prey. Vultures which haunt 75

76

Herodot, Dzieje 3,103; por. Elian o nosorożcu: Elian, O właściwościach zwierząt 17,44. Homer, Iliada 19,312-313. V.D. Hanson nic uwzględnia sępów ani innych padlinożcrnych bestii żerujących na greckich polach bitew w klasycznej pracy: The Western Way of War.

Czy sępy opuściły pole bitwy?

95

armies appear in various ancient writings of different literary genres. Surprisingly, however, when we porę over descriptions of battles written by the Greek historians, who could be considered ‘professional recorders’ of military conflicts, we do not find vultures lurking on the battlefield. Moreover, historiography also lacks the traditional conipanions of vultures, hungry dogs, which arrived on the battlefield after its prey sińce Homer. Hence, the question arises: Why wasn’t this important element of the Homeric image of war adapted by the ancient historians? This article attempts to address in detail the lack of vultures and other Homeric bloodthirsty beasts in the Greek historiography.

DAMIAN MISZCZYŃSKI Instytut Filologii Klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt'

Plutarch żył między 50 a 120 rokiem po Chr. Był filozofem, histo­ rykiem, moralistą, którego ogromna spuścizna literacka w znacznej mierze przetrwała do naszych czasów (12 tomów w wydaniu Teubnera). Jako fi­ lozof Plutarch był eklektykiem, jednakże najbardziej oddanym myśli Aka­ demii Platońskiej średniego okresu oraz zdradzającym wielkie zamiłowanie do pitagoreizmu. Ta ostatnia tendencja jest szczególnie ważna w kontekście omawianej w tym artykule części jego twórczości, wyznawane bowiem przez niego podejście do jedzenia mięsa zwierząt ewidentnie inspirowane jest tra­ dycją kojarzoną z Pitagorasem i jego szkołą. Plutarch był wegetarianinem, przynajmniej przez część swojego życia, a z pewnością można go nazwać jednym z największych i najlepiej nam znanych sympatyków i orędowni­ ków wegetarianizmu w starożytności. Nawiązania do idei wegetarianizmu na ogół znajduje się rozproszone w różnych pismach autorów starożytnych, także u filozofa z Cheronei, z wyjątkiem jego dwóch mów O jedzeniu mięsa (Peri sarkofagiasY które ze względu na niewielki rozmiar i ten sam temat traktowane są jako dwie części dzieła funkcjonującego pod jednym tytułem. Ich tekst nie zachował się w całości, miejscami zaś jest uszkodzony, niemniej jednak dość treściwie ukazuje stanowisko i argumentację autora. Stwierdze­ nie, że Plutarch był krytycznie nastawiony do jedzenia zwierząt, oczywiście nie wyczerpuje podjętego zagadnienia. By odpowiednio naświetlić i jak naj-

*

Praca finansowana ze środków budżetowych na naukę w latach 2015/2016 jako pro­ jekt badawczy w ramach programu pod nazwą „Diamentowy Grant”.

98

Damian Miszczyński

obszerniej ukazać podejście antycznego filozofa, prześledzę w tej pracy oraz skomentuję wybrane fragmenty jego pism, przede wszystkim wspomnianego Peri sarkofagias. Mowa ta już w pierwszym akapicie jawi się jako próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego można nie jeść mięsa i czym takie podejście miałoby być powodowane. W tym wypadku autor wychodzi od pytania o wegetarianizm samego Pitagorasa, przewrotnie je odwracając: Pytasz, dlaczego Pitagoras powstrzymywał się od jedzenia mięsa? Ja zaś chciałbym wiedzieć, co czuł człowiek, co się działo z jego duszą lub umy­ słem, gdy po raz pierwszy zamoczył usta we krwi i przytknął wargi do cia­ ła martwego stworzenia. Gdy zastawił stoły gnijącymi zwłokami i nazwał jedzeniem i żywnością to, co jeszcze niedawno ryczało, rżało, ruszało się i żyło. Jak jego oczy wytrzymały tę rzeź, gdy podrzynano gardła, zdzierano skóry, ćwiartowano ciała? Jak jego nos wytrzymał smród? Jak to możliwe, że takie skalanie nie obrzydziło mu smaku, który przecież miał styczność z cudzymi wrzodami, próbował soków i surowicy z ran śmiertelnych?1

W przytoczonym cytacie widać dużą dozę emocji i retorycznej hiperboli, co występuje także w dalszej części mowy. Próba obrzydzenia mięsa przez turpistyczne opisy jego „brudnej” fizyczności to tylko jedna ze strategii argumentacyjnych autora. Plutarch ima się różnych metod przekonywania: sięga po rzeczowe uzasadnienia medyczne, biologiczne, oddziałujące na uczucia religijne (możliwość reinkarnacji), wiele mówi o etyce, ale wykorzystuje też łatwe do wyobrażenia obrazy, wywołujące pożądane emocje w odbiorcach. Przedstawienie okoliczności towarzyszących powstawaniu mięsa, a więc bo­ lesnej i krwawej śmierci żywego stworzenia, rzezi, skórowania i oprawiania, ma służyć takiemu właśnie celowi. Nieprzyjemny i źle kojarzący się obraz uboju, a jeszcze bardziej sprawiania zwierzęcia, ma zniechęcić odbiorców do brania w tym udziału. Pod koniec pierwszego rozdziału mowy filozof przeformułowuje za­ dane na początku pytanie: „Trzeba pytać o tego, kto pierwszy to wszystko rozpoczął, nie zaś o tego, który dużo później zaprzestał”. Następnie, w pró­ bie odpowiedzi sobie samemu, Plutarch tworzy hipotezę mającą wytłumaczyć sięgnięcie człowieka po mięso, roztaczając w swej domyślności całkiem trafną wizję zbieracko-łowieckiej kultury człowieka pierwotnego. Przywołuje w tym miejscu fikcyjną mowę takiego człowieka do ludzi współczesnych autorowi:1 1

Plutarch, O jedzeniu mięsa, I, 1. Wszystkie fragmenty z tego dzieła w przekładzie

moim na podstawie edycji De esu carnium, w: Moralia, Vol. 12, Cambridge 1957 (Loeb Classical Library).

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt

99

O, szczęśliwi i umiłowani przez bogów, wy, którzy teraz żyjecie! Co za epo­ ka wam się trafiła! Zbieracie plony i korzystacie z bogatego majątku wszel­ kich dóbr: ileż dla was rośnie, ile zrywacie owoców, jakie bogactwa możecie dla siebie zbierać z pól, ile smakołyków z drzew! Możecie żyć dostatnio bez plamienia się krwią. Nas zaś ugościł najsmutniejszy i najstraszniejszy okres historii świata. Jako pierwsze pokolenie wpadliśmy w wielką biedę, której nie mieliśmy jak zaradzić. Niebo i gwiazdy pokrywało jeszcze powietrze zmieszane z mętną, niestałą wilgocią, ogniem i nawałnicami wiatrów, a He­ lios nie usadowił się na stałej i pewnej drodze, świtu i zachodu nie oddziela­ jąc, jeszcze nie wprowadził ich w cykl i nie uwieńczył wkoło owocodajnymi i zdobnymi kwieciem porami roku, a ziemia pokaleczona przez bezładne wy­ lewy rzek w większości była zniekształcona rozlewiskami2. Była dziczą pełną głębokich bagien, nie wydających owocu gąszczy i lasów. Nie istniały żadne uprawy, narzędzia, brakowało wiedzy. Głód nie dawał spokoju, a nie było wtedy nawet ziarna pszenicy oczekującego dorocznej pory siewu. Cóż w tym dziwnego, że wbrew naturze posłużyliśmy się ciałami zwierząt jako pożywie­ niem, skoro jedzono błoto i obgryzano korę drzew, a szczęściem było znaleźć kiełkującą trawę albo jakiś korzeń trzciny? A gdy poznaliśmy smak żołędzi, tańczyliśmy z radości wokół dąbrowy345,zwąc ją „dawczynią życia’*’, „matką” i „karmicielką”. To było jedyne święto, jakie znał wtedy świat, a wszystko inne było pełne cierpienia i smutku. Lecz co za szaleństwo, co za obłęd pcha was teraz do mordowania, was, którzy macie wokół siebie taką obfitość nie­ zbędnych do życia rzeczy? Dlaczego fałszywie oskarżacie ziemię, jakoby nie była w stanie was wykarmić? Czemu bezbożnie obrażacie prawodawczynię Demeter i łaskawego Dionizosa, opiekuna winnej latorośli, jak gdybyście za mało z ich rąk przyjmowali? Nie wstyd wam łączyć płody rolne z krwią i posoką? Węże, lwy i pantery nazywacie okrutnymi, a sami tak mordujecie, że one w okrucieństwie nie mogą się z wami równać. Dla nich bowiem zabijanie jest życiem, dla was zaś - przyprawą \

We fragmencie tym, również mocno zretoryzowanym, kilka wyrażeń szczególnie określa podejście filozofa do jedzenia zwierząt. Po pierwsze, w świetle faktu, że człowiek z czasem opanował uprawę roślin, „plamienie się krwią” nie jest konieczne do przeżycia, gdyż pokarmy roślinne w swej 2

3

4

5

Ten cytat wiążc się z poematem Oczyszczenia Empedoklcsa, Die Pragnienie der Vorsokratiker (PVS), Vol. 1, Berlin 1922, s. 279, frag. 154. Mowa w nim o czasach rak odległych, że Słońce nie miało jeszcze ustalonego biegu, nic byl widoczny podział na dzień i noc, a pory roku nic występowały. W oryginale dokładnie jest mowa o drzewach nazywanych po grecku drys oraz phegos. Drys miało oznaczać w szczególności Quercus Aegilops i Q. Ilex lub Q. Ro­ ba r L., phegos zaś tylko Q. Aegilops. Greckie dzeidoros pierwotnie oznaczało „dawczyni pszenicy”, np. jako epitet ziemi u Homera, Iliada, II, 548. Niektórzy autorzy słowo to wywodzili od zao - żyję, stąd równoległe znaczenie „dawczyni życia”. Plutarch, O jedzeniu mięsa, I, 2.

Damian Miszczyński

100

obfitości i różnorodności mogą być dla człowieka wystarczające6. U zarania dziejów nie było takiej wiedzy ani możliwości, żeby uprawiać rolę, stąd je­ dzenie zwierząt miało być konieczne dla wyżywienia się i przetrwania. Na­ stępnie, jedzenie ciał zwierząt zostaje nazwane niezgodnym z samą naturą człowieka. Plutarch jeszcze rozwinie ten wątek, przytaczając argumenty bio­ logiczne i medyczne. Zabijanie zwierząt dla pożywienia porównane zostaje do szaleństwa, a w końcu nawet do wyrazu bezbożności wobec ważnych bóstw greckiego panteonu, obdarowujących ludzi płodami rolnymi. Takie postępowanie można bowiem rozumieć jako zarzut dotyczący ich niedosta­ tecznej szczodrości. Ostatnie zdanie cytatu określa różnicę między ludźmi a drapieżnymi zwierzętami, które zabijają, ponieważ muszą, taka jest ich na­ tura i jedyna droga zdobywania pożywienia (gr. trophe). Dla ludzi natomiast jest to zaledwie opson, a więc przyprawa lub przekąska, czyli niekonieczny dodatek. Lecz nawet Plutarch wydaje się zdawać sobie sprawę, że nie zawsze i wszędzie można stosować tak ostre kryteria. Na rzecz pewnego złagodzenia jego podejścia przemawia fragment, w którym filozof próbuje ukazać stano­ wisko samych zwierząt w momencie prowadzenia ich na śmierć:

Z kolei o ich jękach i piskach myślimy, że to tylko nieartykułowane odgłosy, a nie błagania, prośby i mowy obrończe, podczas gdy każde z nich mówi: „Odwołuję się nie do tego, co wywiera na tobie konieczność, lecz do twej bezczelności. Zabij, żeby zjeść, nie odbieraj mi życia, by się delektować”7. Plutarch w tym miejscu deklaruje, że są okoliczności usprawiedliwia­ jące zabicie dla jedzenia, mianowicie kiedy zmusi do tego konieczność i nie będzie innej możliwości zaspokojenia potrzeb żywieniowych człowieka. Za­ bijanie dla pofolgowania zmysłowi smaku jest zaś wyraźnie krytykowane i przedstawione wręcz jako przejaw hybris (pycha, zuchwałość, bezczelność). Tym bardzo negatywnie nacechowanym wyrazem określano w starożytności wykroczenia przeciwko bogom lub najważniejszym prawom, a polskie odpo­ wiedniki nie oddają w pełni jego znaczenia. W dalszej części dyskursu Plutarch podejmuje argumentację biologiczno-medyczną, rozważając różnice między budową ciała ludzi oraz zwierząt typowo mięsożernych, drapieżnych. Konkluduje, że jedzenie zwierząt jest niezgodne z naturą człowieka, jednak dla swej przyjemności smaku nauczył się on swoją naturę oszukiwać: 6

Por. Plutarch, Zalecenia w trosce o zdrowie (De tucnda sanitale pracepta), 18 (Moralia, Vol. 2, Cambridge 1928, 13 If), gdzie filozof tak samo przekonuje. Plutarch, O jedzeniu mięsa, 1, 4.

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt

101

Twierdzę, że to niedorzeczność, co mówią ci ludzie, jakoby ich mięsożerność wynikała z natury. Jedzenie mięsa nie jest zgodne z naturą człowie­ ka i wynika to jasno przede wszystkim z budowy jego ciała. Ciało ludzkie w niczym nie jest podobne do ciał stworzeń mięsożernych. Nie ma zakrzy­ wionego dzioba, ostrych pazurów ani spiczastych zębów, ani mocnego żo­ łądka i silnych soków trawiennych, by strawić i przyswoić ciężką, mięsną dietę. Natura człowieka wręcz z miejsca wypiera się mięsożerności poprzez gładkość jego zębów, niewielki rozmiar ust, miękkość języka i słabe soki trawienne [...]. Zresztą nawet martwego, pozbawionego życia stworzenia nikt by nie jadł tak po prostu, tylko gotują je, pieką, zmieniają za pomocą ognia i różnych mikstur, przerabiają, przemieniają i niezliczoną ilością przy­ praw próbują usunąć smak juchy, żeby oszukane podniebienie zasmakowało w tym, co jest dla niego obce [...]. Mieszamy oliwę, wino, miód, sos rybny i ocet winny z syryjskimi i arabskimi korzeniami, jakbyśmy rzeczywiście namaszczali zwłoki do pogrzebu. I gdy to wszystko się tak rozpuści, roz­ miękczy i jakoś złączy jedno z drugim, układ trawienny z trudem próbu­ je nad tym zapanować, i jeśli nie podoła, wywołuje to straszną ociężałość i szkodliwą niestrawność8.

Tak wyraźną fizyczną odmienność człowieka od mięsożernych dra­ pieżników Plutarch uznaje za jeden z dowodów na to, że człowiek nie został stworzony do jedzenia mięsa. Ponadto, jak argumentuje dalej, ludzie nie zja­ dają zwierząt w sposób, w jaki robią to drapieżniki zgodnie ze swoją naturą, co jest wielokrotnie podkreślane, ale przyrządzają sobie niejako „odzwierzęcone” mięso, poddając je obróbce termicznej i modyfikując smak za pomocą przypraw. Uzasadniający swoje stanowisko filozof wydaje się nie uznawać kompromisów, nie próbuje zrozumieć, że być może człowiek z natury jest wszystkożerny - nie wspomina na przykład o szczątkowych kłach człowieka, nie interpretuje w ten sposób również samego faktu, że człowiek w ogóle może jeść mięso i że często mu ono smakuje (czego nie można zaobserwo­ wać u roślinożerców). Obrazowa metafora marynowania tudzież przypra­ wiania mięsa jako przygotowywania do pogrzebu wpisuje się zaś w próby obrzydzenia diety zawierającej mięso. Co istotne, w następnej kolejności, jako konsekwencję rzekomo nienaturalnej diety, wymienia możliwe pro­ blemy zdrowotne. W tym miejscu należy zauważyć, że starożytni nie znali współczesnych metod konserwacji żywności czy nawet możliwości jej trans­ portu i przechowywania w odpowiednio niskiej temperaturze, chroniącej od szybkiego zepsucia. To musiało często doprowadzać do zatruć pokarmo­ wych i innych problemów trawiennych. Niezależnie od tego, jak wiadomo, jedzenie surowego, nawet świeżego, mięsa może u człowieka wywoływać 8

Plutarch, O jedzeniu mięsa, I, 5.

102

Damian Miszczyński

problemy trawienne, a przetworzone i poddane obróbce termicznej mięso też może być dla człowieka ciężkostrawne. Jednakże rzeczywiste biologiczne predyspozycje żywieniowe ludzi nie są przedmiotem mojej pracy, a jedynie prezentacja stanowiska Phitarcha. Dalej filozof przekonuje, odwołując się do różnych autorytetów oraz przykładów, że jedzenie mięsa szkodzi także duszy człowieka:

Co więcej, jedzenie mięsa nie tylko pozostaje w niezgodzie z naturą naszych ciał, lecz przez uczucie napełnienia i przesytu ogłupia nasze dusze. Wmo bo­ wiem i objadanie się mięsem czynią ciało silnym i krzepkim, ale duszę słabą9. I żeby nie narazić się atletom, posłużę się przykładem moich pobratymców. Areńczycy bowiem nas, Beotów, nazywają grubymi, tępymi głupcami, a to przede wszystkim z powodu naszego obżarstwa. A ci to są świnie 1011 i Menander mówi: Którzy mają paszcze11, a Pindar: I potem dowiedzą się...... 12 Zasuszona dusza jest najmądrzejsza według Heraklita13. Puste dzbany wy­ dają dźwięk, gdy się je uderzy, pełne zaś nie odpowiadają na uderzenia14. Cienkie przedmioty z brązu przekazują dźwięki wkoło, aż ktoś ręką nie za­ trzyma i nie stłumi krążącego uderzenia. Wzrok mętnieje, gdy oko przepełni się wilgocią i staje się zbyt słabe dla pełnienia swojej naturalnej funkcji15.

9 Cytat z medycznego pisma Androkydesa, por. Moralia, VoL 6, Cambridge 1939, 472 c, Klemens rMeksandryjski, Kobierce, VII, 6. 10 Współczesne skojarzenia mogą nieco odbiegać od antycznych. „Świnia (uczy) Atenę” było zwrotem przysłowiowym, funkcjonującym zarówno po grecku, jak i po łacinie, a oznaczało to, że ktoś głupi próbuje pouczać kogoś mądrego. Por. Moralia, Vol. 10, Cambridge 1936, 803 c-d i przypis. 11 Kock, Comicorum Atticorum Fragmenta, Vol. 3, s. 238. Hezychiusz z Aleksandrii odnotowuje w swoim leksykonie zwrot „paszcza osła” z utworu komediopisarza Eupolisa. Miałby on określać kogoś żarłocznego. Hesychius Alexandrinus, Lexicon, ed. F. Ritschclio, Icnae 1867, szpalta 1134, s.v. onou gnathos. 12 Urwany fragment z VI Ody Olimpijskiej (w. 89) Pindara; w przekładzie M. Brożka kontynuacja brzmi „(niech) potem zobaczą, czy nas słusznie ściga stara obelga zwąc bcocką świnią”. Poeta Pindar pochodził bowiem z Tcb w Beocji. 13 Fragment zawierający te cytaty jest uszkodzony, mogło ich być więcej. W przekładzie zdania Hcraklita (FVS, I, s. 100, frag. 118) posłużyłem się kolokwialnym określeniem „zasuszony” (na osobę wychudzoną czy wygłodniałą), żeby oddać znaczenie grec­ kiego auos - suchy, a także kontekst związany z jedzeniem. Według Hcraklita arche świata był ogień, a więc dusza „sucha”, tj. najbliższa arche, będzie postrzegana jako najmądrzejsza. Jedzenie i picie natomiast jest dostarczaniem ciału (ale i duszy) wilgo­ ci, której nadmiar może owej duszy zaszkodzić, co tłumaczy również Plutarch. 14 Plutarch ten sam temat rozwija w Zagadnieniach biesiadnych, VIII, 2 (Moralia, Voł. 9, Cambridge 1961, 721 b-c), w kolejnym zdaniu w rym samym rozdziale Zagadnień biesiadnych przeczytamy też o przedmiotach z brązu (Moralia, Vol. 9, 721 c-d). 15 Podobny tok rozumowania znajdujemy w O zamilknięciu wyroczni, 41 (Moralia, Vol. 5, Cambridge 1962, 432 f-433 a), gdzie również przywoływany jest powyższy

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt

103

Przyglądając się słońcu przez wilgotne powietrze i gęstą mgłę oparów, nie widzimy go czystym i jasnym, lecz jakby zanurzonym w głębinie, przyćmio­ nym, mrugającym promieniami. Dokładnie tak samo z ciałem. Jeżeli jest zamulone, przesycone i obciążone nieodpowiednim pożywieniem, musi być tak, że blask i światło duszy cierpią na otępienie i zamęt, błądzą i plątają się wokół błahostek, bo duszy brakuje jasności i siły do trudnych zadań związa­ nych z ważnymi sprawami16. Przyjmowane przez ciało jedzenie oraz picie oczywiście mają wpływ na przebywającą w danym ciele duszę. Rozbudowane porównania służą temu, by w prosty i obrazowy sposób wytłumaczyć odbiorcom, w jaki sposób du­ sza może ucierpieć od nieodpowiedniej diety. Stanie się osłabiona, zamulo­ na i przytępiona, a jej właściwości nie będą mogły przebić się na zewnątrz przez dominującą cielesność, obciążoną niewłaściwym jedzeniem. Plutarch najpierw powołuje się na autorytet medyczny Androkydesa, którego zdanie być może stanowiło obiegową opinię lub powtarzane przy różnych okazjach powiedzenie. Powszechnie znanym motywem była na pewno rzekoma głu­ pota Beotów, jak stwierdza sam mieszkaniec Beocji, związana z przypisy­ wanym jego ludowi obżarstwem. Dalej filozof odnosi się do jeszcze jednego powiedzenia oraz trzech wielkich i znanych autorów: komediopisarza, liryka oraz filozofa. Dodaje tym samym powagi swojej argumentacji i zwiększa jej moc przekonywania. Zdolności intelektualne były kojarzone z właściwo­ ściami duszy, siła fizyczna zaś naturalnie z właściwościami ciała. Natomiast założenie, że sytość nie idzie w parze z intelektem, znalazło swoje odbicie także w łacińskiej sentencji plenus uenter non studet libenter. Proste i lekkie niemięsne pokarmy Plutarch zaś w innym dziele poleca jako pozytywnie od­ działujące na zdolności rozumowe17. W drugiej mowie O jedzeniu mięsa Plutarch przybiera nieco inny, bar­ dziej filozoficzny i moralizatorski ton, dotykając wątków religijnych przy okazji mówienia o duszy i jej transmigracji, a nawet formułując hipotezę wyjaśniającą w sposób uniwersalny, dlaczego ludzie zabijają się i toczą ze sobą wojny. I chociaż według filozofa ma to związek z zabijaniem i jedzeniem zwierząt, to równocześnie jego podejście ponownie łagodzi pewna toleran­ cja, będąca, jak można rozumieć, wyrazem pogodzenia z istniejącym stanem rzeczy: cytat z Hcraklita. O słabo widzącym z powodu wilgoci w oku por. też Zagadnienia biesiadne, VII, 1 (Morałia, Vol. 9, 714 d). 16 Plutarch, O jedzeniu mięsa, 1,6. 17 Plutarch, Zalecenia tu trosce o zdrowie, 18 (Morałia, Vol. 2, 131 f).

104

Damian Miszczyński

Jednakże, jeśli przez przyzwyczajenie niemożliwe jest, na Zeusa, aby żyć wolnym od winy, to przynajmniej wstydźmy się jej i popełniajmy ten czyn tylko wtedy, gdy jest po temu powód. Będziemy jeść mięso, lecz z głodu, a nie dla luksusu18. Będziemy zabijać zwierzęta, ale z litością i w smutku, bez znęcania się i zadawania tortur, jak to się teraz często dzieje19.

Następnie Plutarch daje parę drastycznych przykładów okrucieństwa wobec zwierząt, które występuje w procesie hodowli lub samego uboju, a rzekomo ma poprawić smak mięsa danych zwierząt. Takie ekstremalne przypadki prowadzą go do konkluzji, że „nie dla wyżywienia, z potrzeby czy konieczności, lecz przez butę, bezczelność i zbytek ludzie urządzili sobie przyjemność z występku”20. Mimo ogólnej wymowy dzieła Plutarcha, wyżej przytoczony cytat można traktować jako kolejny argument za tym, że filo­ zof rozumie występującą niekiedy lub na niektórych obszarach konieczność żywienia się mięsem. W innym swoim dziele idzie nawet o krok dalej, jakby porzucając próby całkowitego odwiedzenia ludzi od jedzenia mięsa, a po­ przestając na odradzaniu jego konsumpcji, przede wszystkim z powodów zdrowotnych:

Najlepiej jest przyzwyczaić ciało do tego, by nie domagało się mięsa jako dodatku do innego pożywienia (...]. Ale skoro zwyczaj [jedzenia mięsa) stal się jakby nienaturalną drugą naturą, to nasze używanie mięsa nie powinno służyć zaspokojeniu apetytu, jak u wilków i lwów, ale możemy posłużyć się nim jako rodzajem podpory i wsparcia dla naszej diety, powinniśmy używać innego pożywienia i potraw, które pozostają bardziej w zgodzie z naturą i mniej przytępiają zdolność rozumowania, która jest rozpalana prostymi i lekkimi substancjami21. Stanowisko to jest jeszcze łagodniejsze, choć Plutarch wciąż pozostaje krytyczny, nic nie świadczy również o tym, aby sam miał odejść od tak kon­ sekwentnie doradzanego przez siebie wegetarianizmu. Wydaje się jednak, że szczytem jego krytyki jest hipoteza pośrednio wskazująca na jedzenie mięsa jako przyczynę wojen i zabójstw wśród ludzi:

A zatem, tak jak pożądliwość niesytych rozkoszy kobiet próbuje wszystkie­ go i gubi się w swym wyuzdaniu, aż w końcu dopuszcza się haniebnych czy­ nów, tak nieumiarkowanie w jedzeniu przekracza granicę natury i koniecz­ ności, a dogadza apetytowi w okrucieństwie i bezprawiu. Zmysły bowiem, 18

19 20 21

Por. Moralia, Vol. 12, 965 a-b, gdzie Plutarch wylicza pewne luksusowe dania mięsne, których brak wcale nic doprowadziłby do zniszczenia życia człowieka. Plutarch, O jedzeniu mięsa, II, 1. Plutarch, O jedzeniu mięsa, II, 2. Plutarch, Zalecenia w trosce o zdrowie, 18 (Moralia, Vol. 2, 132 a), przekład własny.

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt

105

gdy nic trzymają się naturalnej miary, popadają w obłęd, kuszą się nawza­ jem i staczają w rozpustę. Tak zachorował słuch i zepsuł muzykę, od której w swej zniewieściałości i rozkapryszeniu domaga się odrażających pieszczot i kobiecych podniet. Przez to wzrok oduczył się czerpać przyjemność z oglą­ dania pyrriche11, pantomimy, tańców, posągów czy malowideł. Nauczył się zaś uznawać rozlew krwi i śmierć ludzi, rany i walki za największe wido­ wisko* 23. W ten sposób nieetyczna dieta skłania do rozwiązłych stosunków, perwersyjny seks do nieharmonijnej muzyki, ohydne dźwięki i pieśni do strasznych widowisk, brutalne spektakle zaś prowadzą do obojętności wo­ bec ludzi i okrucieństwa24. Tak na początku zjedzone zostało jakieś dzikie i niebezpieczne zwierzę, po­ tem rozszarpano ptaka lub rybę. I gdy mordercza część natury człowieka zakosztowała krwi i zdążyła wyćwiczyć się na dzikich zwierzętach, zwróciła się ku pracującemu wołowi, potulnej owcy i kogutowi, co pilnował domu. I tak stopniowo wzmagając naszą drapieżność, doszliśmy do rzezi ludzi, wojen i morderstw25.

Zatem dla Plutarcha zabijanie zwierząt w celu czerpania przyjemno­ ści z ich jedzenia jest pierwszym przekroczeniem naturalnej miary zmysłów. Prowadzić to ma do degeneracji kolejnych zmysłów, które również zaczyna­ ją domagać się coraz to intensywniejszych, przekraczających miarę wrażeń. Zobojętnienie zaś na krzywdę i ból innych istot żywych, jakimi są zwierzęta, może doprowadzić do zobojętnienia również na los ludzi. Plutarch wyraźnie przedstawia wyobrażenie ciągu przyczyn i skutków, stopniowo używając co­ raz mocniejszych określeń, odpowiednio do coraz większego stopnia degene­ racji moralnej. Ta bardzo upraszczająca wizja nie jest pozbawiona retorycznej przesady, jednakże logicznie skonstruowanej kompozycji trudno odmówić siły przekonywania, a to przecież było głównym celem owej mowy. W końcu Plutarch sięga również po argument dotyczący reinkarnacji, bodaj najczęściej uznawanej za przyczynę wegetarianizmu pitagorejczyków:

Lecz gdyby ktoś w jakiś sposób wykazał, że dusze posługują się różnymi ciałami w ciągu kolejnych odrodzeń i że to, co teraz jest rozumne, staje się na powrót nierozumne, i znów łagodne to, co teraz jest dzikie, i że natura

23

Pyrricbe to starożytny taniec wojenny, wykonywany w zbroi i oddający ruchy wy­ konywane podczas walki, por. Platon, Prawa, 815 a (Leges, ed. J. Burnet, Platonis Opera, Vol. 5, Oxford 1907). Plutarch byl przeciwnikiem walk gladiatorów oraz zwierząt na arenach jako wido­

24 25

wisk mogących rozbudzać u ludzi mordercze instynkty, por. Moralia, Vol. 10, 822 c, Vol. 12, 965 a-b. Plutarch, O jedzeniu mięsa, II, 2. Plutarch, O jedzeniu mięsa, II, 4.

106

Damian Miszczyński

zmienia wszystko i przemieszcza okrywając obcą powloką mięsa26; czy to nie powinno okiełznać bezwstydu tych, którzy sprowadzają na ciało choro­ by i ociężałość oraz wypaczają duszę?27

Przy tej okazji filozof formułuje swój „zakład Plutarcha”, przypomina­ jący późniejszy „zakład Pascala”. Stwierdza, że nawet jeśli nie jest się całkiem przekonanym co do reinkarnacji, to już sama świadomość jej możliwości powinna być dostatecznie zniechęcająca do jedzenia zwierząt. Gdyby rein­ karnacja miała miejsce, to zabicie zwierzęcia może być równe zabiciu w nim duszy człowieka, może nawet bliskiej osoby, która po swojej śmierci w tym zwierzęciu się odrodziła28. Możemy wówczas ponieść stratę moralną. Jed­ nakże jeśli reinkarnacja dusz się nie odbywa, wówczas rezygnacja z zabijania zwierząt dla zdobycia pożywienia nie jest aż tak wielką stratą, można bo­ wiem, do czego Plutarch wielokrotnie się odnosi, żyć dostatnio bez pokar­ mów mięsnych. W dość niejasny sposób, choć być może pewna niejasność wynika z uszkodzenia tekstu, filozof nawiązuje do źródła swoich poglądów, jakim jest wiara w reinkarnację oparta na antropogenicznym micie związa­ nym z religią orficką: Wciąż jednak obawiam się poruszyć w dyskusji temat źródła moich poglą­ dów. Doniosłego, tajemniczego i niewiarygodnego - jak mówi Platon - dla takich mądrali, co się znają na rzeczach śmiertelnych [...]. A jednak może nie zaszkodzi też w ramach wprowadzenia i zapowiedzi przywołać słowa Empedoklesa 29. W metaforyczny sposób mówi tutaj o duszach. Mia­ nowicie, że za morderstwa, jedzenie mięsa zwierząt i kanibalizm ponoszą one karę, uwięzione w śmiertelnych ciałach. Chociaż owa teoria wydaje się starsza. Są przecież opowieści o cierpieniach rozszarpanego Dionizosa i zu­ chwalstwach tytanów wobec niego, o ich ukaraniu i porażeniu piorunem za zjedzenie jego trupa - to mit, który dotyczy powtórnych narodzin30.

Mit ów mówił, że ludzie zostali stworzeni z sadzy powstałej po po­ rażeniu tytanów przez Zeusa, co było karą dla nich za zabicie i zjedzenie Dionizosa. Powstali ludzie posiadają przeto nieśmiertelną duszę, będącą Cytat z Oczyszczeń Empedoklesa, FVS, I, s. 270, B. 126. Plutarch, O jedzeniu mięsa, II, 4. Por. anegdotę z Diogenesa Laertiosa, mówiącą o tym, jak Pitagoras stanął w obronie psa, w którego szczekaniu rozpoznał głos zmarłego przyjaciela, Vitae philosophorum, 8, 36, w: Liues of Eminenl Philosophers. Diogenes Laertios, ed. R.D. Hicks, Cam­ bridge, 1972. Diogenes przytacza tam elegię Kscnofanesa (żyjąccgo w rym samym czasie co Pitagoras), której charakter jest wyraźnie prześmiewczy, lecz nic zmienia to faktu, iż nauka o transmigracji dusz była właściwa Pitagorasowi. 23 Luka w tekście. 30 Plutarch, O jedzeniu mięsa, I, 7.

26 2 28

Plutarcha z Cheronei stosunek do jedzenia zwierząt

107

pozostałością po Dionizosie, oraz dziedziczoną przez ciało winę, ponieważ stworzeni zostali z materii tytanów. W gruncie rzeczy jest to odpowiednik grzechu pierworodnego, z którego drogę do oczyszczenia ma stanowić re­ inkarnacja. Wydaje się, że Plutarch nie chce zanadto rozwijać tego wątku. W całym swoim dyskursie stara się wyrażać racjonalnie własne stanowisko, wykorzystując cały zasób argumentów medycznych lub etycznych, zbytnie zagłębianie się zaś w mitologię jakiejś tajemniczej religii mogłoby negatyw­ nie wpłynąć na jego wiarygodność w oczach nieświadomych tych rzeczy od­ biorców. Niemniej jednak filozof podsuwa trop, skąd mógł zaczerpnąć ową ideę, ale prezentuje ją w inny sposób niż jej źródła. To prowadzi do konklu­ zji, że Plutarch poznał wegetarianizm dzięki tradycji łączonej z Pitagorasem oraz Orfeuszem, tradycji znacznie bardziej religijnej i niekładącej tak silne­ go nacisku na etyczny wymiar bezmięsnej diety. Prawdopodobnie Plutarch nie był pierwszym autorem, który wprowadził ten aspekt do starożytnej myśli postulującej powstrzymywanie się od jedzenia zwierząt, ale to właśnie jego pisma z Peri sarkofagias na czele (oprócz obszernego dzieła Porfiriusza poświęconego również temu tematowi) najlepiej zapisały się w starożytnej debacie na temat zwierząt i ich relacji z człowiekiem.

DAMIAN MISZCZYŃSKI

Plutarch of Chaeronea's attitude to eating animals Summary

Plutarch was a vegetarian and advocated ineatless diet. He confirmed that in his various writings, especially the specchcs Peri sarkofagias, whose extensive passages are published in this work for the first time in the Polish language. The arricle quotes Plutarch’s comments which represent his attitude towards nieat eating and his way of reasoning. He provides repugnant and cadaveric descriptions of nieat eating, presents it as unworthy of human naturę and against the constniction of the human body. The ancient writer tries to figurę out why man reached for nieat and concludes that currently there is no need to eat animals. Killing only to achieve the sensual pleasure of tastc is considered by Plutarch as cxceeding the natural measure of the senses, which leads to a gradual morał decline of man. He also refers to the religious sourccs of vegetarianism, to Pythagoreanism and Orphism, however, Plutarch himsclf gives it a new dimension, ethical and morę contemporary.

BEATA WOJCIECHOWSKA Instytut Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach

Pies w kulturze średniowiecznej. Wybrane aspekty

W starożytności i średniowieczu zwierzęta były stale obecne w życiu człowieka. Stanowiły element pożywienia, były oznaką i źródłem bogactwa, siłą pociągową i środkiem transportu, uczestniczyły w walkach, wojnach i turniejach, brały udział w rytach sprawowania władzy, były wykorzystywa­ ne do praktyk, wróżb i zabiegów magicznych, zapewniały ludziom rozrywkę. Zwierzęta budziły cześć i podziw, stanowiąc zagrożenie - uczyły pokory, przenikały do wyobraźni, oddziaływały na uczucia, stawały się wzorem za­ chowań i prawd moralnych. Towarzyszyły człowiekowi jak wierny pies To­ biaszowi (Tb 6,1; 1 1,4). W świecie starożytnym i średniowiecznym to wła­ śnie psy pozostawały w bliskim, a jednocześnie skomplikowanym związku z człowiekiem1. W mitologiach indoeuropejskich przypisywano im naturę chroniczną, łącząc je ze śmiercią, światem pozagrobowym i jego bogami. W mitologii germańskiej głośno szczekający, potworny pies Garm strzegł wejścia do kra­ iny śmierci1 2. W wierzeniach greckich trzygłowy pies Cerber, o wężowym ogonie, strzegł królestwa umarłych, napawał przerażeniem dusze tam wcho­ dzące i nie pozwalał nikomu wyjść z Hadesu. 1

2

P. Zwolska, Pies. Antyczny przyjaciel, Kraków 2014, passim; P. Bystricky, Pes u mytológii, nabozenstue a folklore starouekn a stredouekii, Bratislava 2015, passim; D. Dvorakova et al., Clouek a suet zuieral w stredouekii, Bratislava 2015, s. 151-221. A.M. Kempiński, Słownik mitologii ludów indoeuropejskich, Poznań 1993, s. 151; Edda poetycka, przeł. i oprać. A. Załuska-Strómberg, Wrocław-Warszawa-Kraków 1986, s. 14, 17, 173-174.

1 10

Beata Wojciechowska

Psy były zawsze obrońcami i pomocnikami człowieka. Starożytni Gre­ cy i Rzymianie cenili je za wierność, przywiązanie, waleczność, umiejętności tropiące i łowcze. W dziełach Homera pies miał reputację przebiegłego, nie­ przewidywalnego i jazgotliwego zwierzęcia, które pożerało ciała zabitych34. Achilles obrażał Agamemnona, zarzucając mu, że ma oczy psa i serce je­ lenia’. Wiernego psa reprezentował Argos, który jako pierwszy rozpoznał swojego pana Odyseusza, powracającego po 20 latach do domu, i okazał mu radość, merdając ogonem oraz spuszczając uszy, nie miał już bowiem siły, aby powitać go serdeczniej5. Psy były zwierzętami powszechnymi w świecie antycznym. Pilnowały domów, zagród i obejść, strzegły stad przed wilkami, pomagały myśliwym podczas polowań na zające, jelenie, dziki, lisy i antylopy. Chętnie były trzy­ mane wyłącznie dla towarzystwa. Potężne molosy miały odstraszać cudzo­ łożników, urocze zaś, puszyste maltańczyki towarzyszyły dzieciom i ich mat­ kom. W czasach rzymskich większe psy były wykorzystywane w zaprzęgach, inne wędrowały z trupami aktorskimi. Zarówno w Grecji, jak i w Rzymie psy pojawiały się również na polu bitwy. Spartanie stawiali je na warcie, Rzymianie zaś wykorzystywali m.in. do wypłaszania wroga z lasów i jaskiń, a także tropienia zbiegłych niewolników6. Pies nie wytworzył samodzielnego kultu religijnego, raczej stanowił tabu dla ludzi i w miejscach poświęconych bogom niebiańskim. W Gre­ cji zwierzę to nie mogło wejść na Akropol ateński i przebywać na Delos, a w Rzymie zakaz stykania się z psem obowiązywał kapłana Jowisza. W Grecji i imperium rzymskim na kamieniach grobowych, wazach oraz innych wyobrażeniach psy symbolizowały wierność i przywiązanie. Pies to­ warzyszył Sylwanowi, bóstwu patronującemu bydłu, trzodzie, polom i do­ mostwom, stając się symbolem bogactwa. Cudownego złotego psa, strze­ gącego Amaltei i maleńkiego Zeusa, a później jego kreteńskiej świątyni, ukradł Pandareos, który za ten czyn został okrutnie ukarany7. W tradycji Homer, Iliada, 1,4-5; 22,66-76. Ibidem, 1,165,227. Homer, Odyseja, 17,291 n. 6 K.F. Kitchcll Jr, Man’s Best Friend? The Changing Kole of the Dog in Greek Society, w: Pecus. Man and Animal in Antiquity. Proceedings of the Conference at the Stuedish Institute in Konie, September 9-12, 2002, red. B.S. Frizell (The Swcdish Institutc in Romę. Projects and Seminars, 1), Romę 2004, s. 177-182; idem, Aninials in the An­ cien! World front A to Z, London-Ncw-York 2014, s. 47-53. P. Grima), Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1987, s. 274.

3 4

Pies w kulturze średniowiecznej

111

greckiej Trasybulos z rodu lamosa odkrył sztukę wróżenia z wnętrzności psów ofiarnych, rozciętych na pół8. W Grecji ofiary z psa miały charakter oczyszczający, co poświadczał mit o Linosie, synu Apollona i Psamate, córki króla Argos. Podczas rzymskiego święta pasterzy, Luperkaliów (15 lutego), składano w ofierze kozła i psa, co miało zapewnić stadom bezpieczeństwo przed wilkami9. W Rzymie wyobrażenia Larów, bóstw sprawujących pieczę nad ludzkimi wspólnotami, zachowywaniem norm w grupach oraz nad umierającymi, owijano w psie skóry1011 . Rodzaje psów, ich zachowania, umie­ jętności i upodobania opisywały rzymskie traktaty agronomiczne Katona, Warrona, Kolumelli i Paladiusza11. Zachowania tych zwierząt kojarzono nie tylko z wiernością, bezin­ teresownością i posłuszeństwem, ale także z gwałtownością, bezwstydem, obżarstwem, służalstwem i źle pojmowanym łaszeniem się w celu uzyska­ nia korzyści. Określenie kogoś mianem „psa” miało wydźwięk pogardliwy, niechętny i godziło w godność osobistą. Stosowano je wobec ludzi podłych, płaszczących się, zniesławiających innych oraz oszczerców12. Izraelici początkowo trzymali psy do pilnowania trzód, ale w niewoli babilońskiej dostrzegli w nich nie tylko Stróży, lecz także wiernych towarzy­ szy (Tb 6,1). Ganiono okrucieństwo ludzi wobec zwierząt, w tym psów. Nie­ prawość opisana w Księdze Izajasza dyskwalifikowała ofiary składane Bogu: „Jest taki co zabija w ofierze wołu, a morduje człowieka; ofiaruje barana, a psu łeb ukręca” (Iz 66,3). Biblia postrzegała psa w negatywnym i pogar­ dliwym kontekście, odnoszącym się do podłości, niższości, zła. Goliat, uj­ rzawszy Dawida, stojącego do walki z kijem i procą stwierdzał: „Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?” (1 Sm 17,43). Dawid zwracając się do Saula pytał: „Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą?” (1 Sm 24,15). Przysłowiem „Chwyta za 8 9

10 11

12

Pauzaniasz, Wędrówka po Helladzie 6,2,4-5. L. Morawiecki, „Święte psy". Pies w życiu człowieka i kulcie religijnym w starożyt­ ności, w: Studia Classica et Byzantina Alexandro Krawczuk oblata, red. M. Salamon, Z.J. Kapera, Kraków 1996, s. 64-77. A.M. Kempiński, Słownik, s. 339. Marek Porcjusz Katon, O gospodarstwie rolnym, wyd. I. Mikołajczyk, Toruń 2009, s. 172; Marek Tcrencjusz Warron, O gospodarstwie rolnym, wyd. I. Mikołajczyk, Wrocław 1991, s. 26, 68-69, 139; Lucjusz Juniusz Moderatus Kolumella, O rolnic­ twie, wyd. I. Mikołajczyk, t. 2, Toruń 1991, s. 29-32; Rutyliusz Taurus Emilianus Palladiusz, Traktat o rolnictwie, wyd. I. Mikołajczyk, Toruń 1999, s. 185. L. Morawiecki, „Święte psy", s. 61-63. W Boskiej komedii wyzwiskiem był zwrot Psia

Morda. Dante Alghieri, Boska komedia (Wybór), przeł. E. Porębowicz, oprać. K. Mo­ rawski, Wrocław-Warszawa-Kraków 1986, s. 102-103.

112

Beata Wojciechowska

uszy psa, który biegnie - kto w cudze spory się miesza” (Prz 26,17) przestrze­ gano przed wtrącaniem się w sprawy innych. W przekleństwach zawarta była groźba kary w postaci pożarcia ciał grzeszników przez psy i inne dzikie zwierzęta (1 Kri 14,11; 16,4; 21,23-24; 2 Kri 9,35-37). Określenie pies funkcjonowało jako wyzwisko, odnoszące się do fałszywych nauczycieli: „Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych pracow­ ników, strzeżcie się okałeczeńców” (Flp 3,2). Wyobrażało także ludzi bez­ bożnych, nienawistnych, niemoralnych, tych, którzy nie wejdą do Królestwa Bożego13. „Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje” (Ap 22,15). Pies był traktowany jako zwierzę nieczyste, powracające do swoich wymiocin, co symbolizowało powrót do grzechu i trwanie w zepsuciu (Prz 26,11; 2 P 2,21-21). Jednocześnie w przy­ powieści o bogaczu i ubogim Łazarzu psy ulitowały się nad żywiącym się odpadkami biedakiem i lizały jego wrzody (Łk 16,21). W apokryfach Nowego Testamentu, odnoszących się do dziejów Apo­ stołów, pies jako zwiastun św. Piotra przemawiał w jego imieniu ludzkim głosem, obnażając zło, niegodziwość i krętactwa Szymona Maga14. Mnisi przestrzegali, że lęk przed szczekaniem psów nie może być większy od bojaźni Bożej15. Święty Bazyli Wielki (zm. w 379 roku) w Homiliach na Hexameron podkreślał instynkt, pełniący u psa funkcję rozumu, przez który zwierzę to dochodzi do prawdy. Wskazywał na rolę psów w ściganiu morderców ich panów. Tę wierność i przywiązanie odnosił do zachowań chrześcijan, któ­ rzy zamiast darzyć Boga miłością „przyjaźnią się z bluźniercami, zasiadając z nimi nawet przy jednym stole i puszczając mimo uszu ich bluźnierstwa”16. Święty Ambroży, biskup Mediolanu (zm. w 397 roku), stwierdzał, że każdy przełożony winien się zachowywać jak pies Boga17. Pilna czujność 13

D. Forstncr OSB, Świat symboliki chrześcijańskiej, Warszawa 1990, s. 292-294.

A.M. Wajda, Szkice z biblijnego zwierzyńca, Kraków 2016, s. 154-158; ks. M. Staro­ wieyski, Zapytaj zwierząt, pouczą czyli Opowiadania wczesnochrześcijańskich pisarzy o zwierzętach, Kraków 2014, s. 87, 210-211, 276, 462-463. 14 ks. M. Starowieyski, Zapytaj zwierząt, s. 210-213. Motyw ten w nieco innej formie,

15 16

1

ale z udziałem psa występuje w Legendzie na dzień św. Piotra Apostola. Zob. Jakub de Voragine, Złota legenda, oprać. J. Plcziowa, Wrocław 1994, s. 367. ks. M. Starowieyski, Zapytaj zwierząt, s. 276. Ibidem, s. 463. Zob. ks. M. Michalski, Antologia patrystyczna, t. 2, Warszawa 1982, s. 185 n. Sw. Ambroży, Hexaemeron, przeł. W. Szoldrski, oprać. W. Myszor, wstęp A. Bogucki,

Warszawa 1969, s. 194: „A co powiem o psach, w których naturze leży okazywanie wdzięczności i pilnej czujności dla dobra swych panów? Stąd do tych, którzy zapo­ minają o doznanych dobrodziejstwach i są leniwi i gnuśni, Pismo woła »Psy nieme, szczekać nic mogące« A więc są psy, które potrafią szczekać w obronie swych panów,

Pies w kulturze średniowiecznej

113

tego zwierzęcia miała przypominać leniwym i gnuśnym chrześcijanom o obowiązku zabierania głosu w obronie przekazanej im wiary. Chrześcija­ nin, podobnie jak wdzięczny pies, winien swą postawą dziękować Bogu za otrzymane łaski. W zbiorze praw irlandzkich Senchus Mor, spisanym w latach 438-441, wspominano, że dzieci bawią się małymi psami i kotami, dopóki zwierzęta te nie staną się zdolne do pełnienia funkcji myśliwych18. Księgi pokutne od VII do XI wieku sytuowały psa w kręgu nieczystości i zaliczały go do dzikich zwierząt. Duchownego, hołdującego ziemskim przyjemnościom, porównywa­ no do psa, powracającego do swych wymiocin19. Za grzech zwymiotowania hostii, którą zjadł pies, przewidywano pokutę 40 dni, 100 dni lub 1 roku20. Zakazywano dotykania i spożywania zwierząt uduszonych, poranionych, bądź nadgryzionych przez psy, wilki oraz niedźwiedzie21. Zwierzęta, które spożyły kawałek ludzkiego ciała, wypiły krew bądź stały się nieczyste przez spółkowanie z ludźmi, należało zabić, a ich mięso wyrzucić psom22. Mimo tych negatywnych konotacji dostrzegano także zalety, szcze­ gólnie psów pasterskich, wysoko oceniając ich wartość. Ten, kto zabił psa strzegącego stad, był zobowiązany oddać za psa pięć krów, psa tej samej rasy, a do końca roku zwrócić to, co ze stada zjadły dzikie zwierzęta. Za zabicie psa pilnującego domu oraz psa czuwającego nad owcami, cielętami i wołami należało oddać dziesięć krów i psa tej samy rasy, który miał zastąpić zabite­ go23. Oprócz znaczenia psów jako Stróży niezastąpiona była ich rola podczas polowań. Specjalnie hodowane psy myśliwskie, używane w czasie łowów, znajdowały się na dworach panujących, możnych i rycerstwa. W Pieśni o Ro­ landzie chart, występujący w proroczych snach Karola Wielkiego i sym­ bolizujący odwagę, odgryzł niedźwiedziowi prawe ucho i zaciekle walczył z lampartem24. Zygfryd z Pieśni o Nibelungach prosił o możliwość wzięcia umieją bronić swe domostwa. A więc i ty naucz się podnosić głos w obronie Chrystu­ sa, gdy na owczarnię Chrystusową napadają groźne wilki. Naucz się mieć słowa na twych ustach, aby się nie zdawało, żeś jak pies niemy sprzeniewierzył się milczeniem powierzonej ci straży wiary”. 18 Senchus Mor, w: Ancient Latus of Ireland, ed. W. Neilson Hancock, Londrcs 1865, Voł. 1, s. 151. 19 Libri poenitentiales, oprać. A. Baron, H. Pietras SJ, Kraków 2011, s. 3 19. 20 Ibidem, s. 83, 178, 236, 438. 21 Ibidem, s. 170, 235, 328, 390, 414, 473. 22 Ibidem, s. 237, 302, 473. 23 Ibidem, s. 55. 24 Pieśń o Rolandzie, przeł. T. Żeleński (Boy), oprać. A. Drzewicka, Wrocław-Warszawa-Kraków 199 1, s. 35-37, 8 1.

114

Beata Wojciechowska

ze „sfory / jednego tylko pieska, co tak jest wyuczony, / że wytropi snadnie w lesie szlak zwierzyny”25. Podczas polowań to „ludzie z psami razem czynili rej wach straszny / aż echem odbrzmiewała góra i bór cały”26. Owe psy trzy­ mane na smyczy były także przedmiotem darów, oprócz niedźwiedzi, lwów, wielbłądów, sokołów27. Wiedzę o zwierzętach czerpano w średniowieczu z wielu różnych ksiąg. Podstawę stanowił Fizjolog28, na którym opierały się liczne bestiariusze, przedstawiające zwierzęta realne i fantastyczne bestie. Opisując naturę, przez którą rozumiano obyczaje i zachowania wybranych zwierząt, wyciąga­ no pouczający morał. Anonimowy autor Bestiarinsza katalońskiego, charak­ teryzując psa, pochwalił jego wierność oraz wskazał jeszcze dwie inne cechy tego zwierzęcia. Negatywnie ocenił zjadanie przez psa własnych wymiocin i odniósł tę przypadłość do grzesznego głupca, który najpierw spowiada się ze swoich grzechów, a potem do nich wraca, co oznacza, jakby po siedmio­ kroć popełnił te przewiny. Drugą właściwość, polegającą na upuszczeniu po­ żywienia niesionego w pysku dla cienia widzianego w wodzie, przypisano wielu głupim ludziom, którzy tracą duszę dla ziemskich rzeczy, podobnych do cienia, który jest ułudą29. Ważnym źródłem informacji były encyklopedie30, spośród których wy­ różniała się największa objętościowo Speculum tnaius Wincentego z Beuvais (ok. 1194-1264), wybitnego uczonego i dominikanina, pozostającego w bli­ 25 26 2 28

Pieśń o Nibelungach, wyd. A. Lam, Warszawa 1995, s. 142. Ibidem, s. 143. Pieśń o Rolandzie, s. 10, 13. Fizjolog, przcł. K. Jażdżewska, Warszawa 2003; S. Kobiclus, Bestiarium chrześcijań­ skie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji. Starożytność i średniowiecze, Warszawa 2002; Fizjologi i Auiarium. Średniowieczne traktaty o symbolice zwierząt, przcł. i oprać. S. Kobiclus, Kraków 2005. 29 Bestiarinsz, przcł. R. Sasor, oprać. A. Sawicka, Kraków 2005, s. 51-53. 30 G.G. Guzman, Encyclopedias, w: Medieual Latin. An Introduction and Bibliographical Guide, wyd. F.A.C. Mantcllo, A.G. Rigg, Washington D.C. 1996, s. 702-707; M. Frankowska-Tcrlccka, Encyklopedie trzynastowieczne. Refleksje i propozycje, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 1978, R. 23, s. 109-209; R. Collison, Encyclopaedias: Their History Throughout the Ages, New York-London 1966. Ency­ klopedie zawsze odzwierciedlały wyobrażenia, poglądy i wiedzę okresu, w którym powstawały. Kształt encyklopedii odbijał jednocześnie zmiany zachodzące w nauce i kulturze. Do najważniejszych encyklopedii średniowiecznych zaliczyć możemy dzie­ ła Kasjodora (V w.), Izydora z Sewilli (VI w.), Bedy (VII w.) Hrabana Maura (VIII w.), Honoriusza z Autun (pocz. XII w.), Aleksandra Ncckama (1 157-1217), Bartłomieja Anglika (działającego w latach 1220-1240), Hclinanda z Froidmont (ok. 1 160- po 1229), Tomasza z Cantimpre (ok. 1204-1275) i Wincentego z Bcauvais (ok. 1 1941264).

Pies w kulturze średniowiecznej

115

skich kontaktach z Ludwikiem IX Świętym31. W pierwszej części swego dzie­ ła zatytułowanej Speculum naturale., w księdze XIX Wincenty, powołując się na Izydora, autora wczesnośredniowiecznego kompendium wiedzy32, wyja­ śniał, że nazwa pies wywodzi się z języka greckiego, choć niektórzy sądzą, iż naśladuje ona dźwięk szczekania. Psy nic mogą żyć bez ludzi, a cechuje je odwaga i szybkość. Wskazywał, że jest to zwierzę drażliwe, łaszące się do ludzi, całkowicie owłosione. Podobnie jak wieprz i niedźwiedź ma zęby gór­ ne i dolne, jeden żołądek i przewód pokarmowy. Ma wiele bruzd w łapach, pięć palców w nogach przednich i cztery w tylnych, tak jak lew i wilk. Jego żołądek i śledziona są podobne do tych organów u człowieka. Młode psy od starych można rozróżnić po zębach, gdyż młode osobniki mają zęby białe i ostre, stare zaś ciemne i stępione. Szczekaniem pies wzbudza lęk, jako jedy­ ny spośród zwierząt rozpoznaje swoje imię, ale jest zwierzęciem nieczystym, powracającym do swoich wymiocin. Przywiązany do ran człowieka goi je, a jego język leczy wrzody33. W kolejnym rozdziale Wincenty zaznaczał, że samce psów nie gryzą, w przeciwieństwie do suk, a jeśli atakują, to są łagodniejsze wobec ludzi siedzących na ziemi. Przy oddawaniu moczu zwierzęta te podnoszą nogę i wąchają swoją urynę. Ze względu na jej zapach wzajemnie obwąchują swoje tylne części. Po raz kolejny autor wspominał o leczniczych właściwościach języka, odnotowując jednocześnie, że jeśli pies nie może językiem dotknąć własnej rany, liże łapę i nawilżoną lekarstwem ze śliny przykłada do rany.

O Wincentym z Beauvais zob. L. Lieser, Wmzenz uon Beatiuais ais Kompilator und Philosoph, Lipsiac 1928; R. Weigand, Wmzenz uon Beatiuais. Scholastische Uniuersalchronistik ais Qtielle uolkssprachiger Geschichtsschreibung, Hildcshcim, Olms 1991 (Germanistische texte und Studien 36); M. Paulmier-Foucart, Une de tdches de Pencyclope'diste: intituler, les titres des chapitres du ‘Speculum naturale’ de Wincent de Beauuais, w: L’Enciclopedismo medieuale, ed. M. Piconc, Ravenna, Longo 1994, s. 147-162; B. van den Abeclc, Wincent de Beatiuais naturaliste: les sources des liures d'animaux du Speculum naturale, w: Lector et compilator. Wincent de Beatiuais, frere et precheur. Au intellectual et son milieti au XIII e siecle, red. S. Lusignan, M. Paulmier-Foucart, Paris-Nancy-Montrcal 1997, s. 127-151. A. Fijałkowski, Ocena wartości i przydatności pracy intelektualnej tu połowie XIII wieku - na podstawie pism Wincentego z Beatiuais OP (fi 264), „Studia Warmińskie” 2000, t. 37, s. 27-47; A. Fijałkowski, Puer eruditus. Idee edukacyjne Wincentego z Beatiuais (ok. 1194-1264), Warszawa 2001, s. 25-27. 12 Sancti Isidori Hispaicnsis Episcopi, Etymologiarum, w: Patrologia Latina (dalej: PL), cd. J.P. Mignę, t. 82, lib. 12, c. 2, Paris 1850, kol. 438. u Vincentius Belkwacensis, Speculum maius, t. 1: Speculum naturale, „Bibliotheca mundi [...] opera et studio Bcncdictinorum Collegii Vedastini in alma Acadcinia Duaccnsi”, Douaci cx officina Baltazaris Belleri 1624 (reprint Graz 1964-1965), (dalej: Speculum naturale), ks. XIX, c. 10, szp. 1388.

31

1 16

Beata Wojciechowska

Pies rodzi się ślepy, jest lunatykiem, odznacza się niezwykłym węchem i od­ czuwa wilczy głód, czyli gwałtowne pragnienie pożywienia34. Autor encyklopedii odnotował, że pies jest zdolny do każdej zabawy, szanuje swojego pana, dla którego jest gotowy ponieść śmierć, pilnuje jego domostwa i szczekaniem w nocy zdradza złoczyńców. Szczególną uwagę zwracano na węch psa, który umożliwiał mu szukanie śladów wilków, zajęcy i niedźwiedzi. Zaznaczano, że podczas polowań ciągnie on na smyczy ku zwierzynie towarzyszącego mu łowcę i jeśli nawet przepłynie przez wodę, chwyta wiatr i zapach oraz zwraca pysk w stronę legowisk zwierzyny. Gdy pies zachoruje lub zostanie ukąszony przez węża, zjada korzeń rośliny zwanej „psią”, aby zwymiotować i oczyścić organizm. Wincenty podkreślał, że pies przewyższa inne zwierzęta w rozpoznawaniu, w wierności i służeniu. Zwie­ rzę to rozróżnia pana od obcych, mści się za tego, którego kocha, i przy nim czuwa. W jego zachowaniu naturalna jest zabawa z pasterzem, rozpoznawa­ nie stada, odpędzanie zagrażających stadu zwierząt, a także posłuszeństwo. Pies jest zdyscyplinowany i czeka, aż przez gest lub znak zostanie mu wydane polecenie wykonania zadania35. Kontynuując wątek przywiązania psów do swoich panów, w kolejnym rozdziale Wincenty podawał przykłady, czerpiąc je z Historii naturalnej Pli­ niusza. Przywołał przypadek z Epiru, gdy pies rozpoznał w tłumie zabójcę swego pana. Pies króla Tracji Lizymacha rzucił się w płomienie stosu pogrze­ bowego pana i razem z nim został pochłonięty przez ogień. Dwieście psów króla afrykańskich Garamantów sprowadziło swojego pana z wygnania i po­ konało przeciwników. Mieszkańcy Kolofonu w Lidii i Kastabali w Cylicji z wprowadzonych do walk psów formowali pierwsze szeregi. W Rzymie w 27 roku n.e. pies towarzyszący skazańcowi nie dał się odpędzić od murów więzienia, a zabitego pana pożegnał wyciem. I gdy od współczujących ludzi otrzymywał pokarm, zanosił strawę do ust zmarłego. Na koniec przypłynął do trupa wrzuconego do Tybru i usiłował go podtrzymywać. Wincenty, za Pliniuszem, uznawał psy i konie za zwierzęta najwierniejsze człowiekowi. Podkreślał, że pies potrafi walczyć z rozbójnikami w obronie swojego pana i sam osłabiony od ciosów nie pozostawi ciała ludzkiego, osłaniając go i od­ pędzając ptaki i dzikie zwierzęta36. Ibidem, c. 11, szp. 1388-1389. Ibidem, c. 12, szp. 1389. W rozdziale tym Wincenty przepisywał fragmenty dziel Pliniusza i Arystotelesa. Zob. Pliniusz, Historia naturalna, przcł. I.T. Zawadzcy, t. 1, Wrocław 2004, s. 115; Arystoteles,Zoologia, przcł. P. Siwek, Warszawa 1982, ks. VIII, 5, 594a, s. 322; ks. IX, 6, 612a, s. 376. 56 Speculum naturale, ks. XIX, c. 13, szp. 1390; Zob. Pliniusz, Historia, s. 112-114.

34 3S

Pies w kulturze średniowiecznej

117

W rozdziale o różnych rasach psów autor encyklopedii wprowadził roz­ różnienie na psy tropiące dziką zwierzynę lasów i ptaki oraz psy pilnujące stad i domów. Opisywał, że psy myśliwskie mają najwytworniejszy i najsub­ telniejszy kształt, który umożliwia szybki bieg, a ponadto cechują się dużym nosem i dobrym słuchem. Psy do polowania mają zdrowe serce, nie szczekają i jeśli nie są wyprowadzane, aby pobiegać, przebywają w domu. Przydatne do polowania są psy z długimi i obwisłymi uszami. Mają one znakomity węch i dokuczliwym szczekaniem męczą zwierzę, dopóki go w ręce myśliwych lub do zwierzyńca nie zapędzą. Zwierzęcia, które na rozkaz myśliwych zaczną gonić, nie porzucą, nawet jeśli napotkają wiele innych możliwości. Innym ro­ dzajem są psy wyznaczone do pilnowania - wprawdzie są one różnej wielko­ ści i pozbawione wytworności, ale odpowiednie do pełnienia służby u ludzi. Znane są również bardzo małe pieski, które szlachetne, zamężne niewiasty noszą w fałdach swoich szat. Wszystkie te psy ujadaniem bronią domów i są nieustępliwe wobec obcych. Gdy leżą przed stołem, tak się układają, aby jed­ nym okiem obserwować hojną rękę swego pana, drugim zaś - aby mogły widzieć drzwi domu. Złe psy podkulają ogon pod brzuch. Charakteryzując psy albańskie, stwierdzał, że są one wystawiane prze­ ciw dzikim zwierzętom, pokonują byki, ujarzmiają lwy, chwytają wszystko, co stanie na ich drodze. Wincenty podał także informację, iż kiedyś król Al­ banii podarował podążającemu do Indii Aleksandrowi Wielkiemu dwa psy. Jeden z nich do tego stopnia wzgardził wystawionymi mu dzikami i niedź­ wiedziami, że pełen pogardy dla niegodnego uwagi łupu długo leżał, okazu­ jąc swoją gnuśność. Z tego względu Aleksander nakazał go zabić. Drugi zaś zabił lwa, a gdy zobaczył słonia, osobliwie podskakując - zmęczył zwierzę, a następnie powalił je na ziemię. Wyróżniającą cechą psów albańskich było wzbudzające strach szczekanie, podobne do ryku3738 . Odnosząc się do płci psów i powołując się na Arystotelesa, stwierdzał że samce psów myśliwskich żyją dziesięć lat, samice zaś dwanaście. Z tego względu samice są łatwiejsze do szkolenia. Suki, gdy zbliżają się do wieku rozrodczego, wykazują chęć spółkowania, podobnie jak człowiek, ponieważ ich gruczoły piersiowe nabrzmiewają, a w ich sercu znajduje się chrząstka. U samic pojawia się mleko na pięć lub siedem dni przed porodem. Samica psa myśliwskiego przez trzydzieści dni po spółkowaniu ma mleko, które naj­ pierw jest gęste, a potem coraz rzadsze. Tylko mleko świń i zajęcy jest bar­ dziej gęste niż mleko psa'8.

37 Speculum naturale, ks. XIX, c. 14, szp. 1390-1391. 38 Ibidem, c. 15, szp. 1391.

Beata Wojciechowska

1 18

Psy rodzą wiele szczeniąt. Mogą spółkować już od ósmego miesiąca przez całe życic. Kiedy jednak zaczynają rozmnażanie wcześniej, młode rodzą się wątłe i małe. Ciąża trwa czterdzieści, siedemdziesiąt lub dziewięćdziesiąt dni, a następnie rodzi się pięcioro, sześcioro lub dwanaścioro szczeniąt. Suki myśliwskie wydają na świat ośmioro młodych. Za złą wróżbę przyjmowano, jeśli suka urodziła tylko jedno szczenię. Wincenty za Pliniuszem podawał, że mieszkańcy Indii, pragnąc, aby psy były poczynane z tygrysami, przywiązy­ wali do drzew w lasach suki w okresie spółkowania. Uważali, iż z pierwszego i drugiego miotu rodzą się zbyt dzikie zwierzęta, a dopiero z trzeciej ciąży są odpowiednie do wychowywania. Kiedy psy łączyły się z wilkami, rodziły się psy myśliwskie39. Sporo uwagi autor poświęcił szczeniętom i ich ślepocie. Stwierdzał, że wszystkie psy rodzą się ślepe i w tym stanie pozostają do dwunastu dni, niektóre zaś do trzech miesięcy. Jeśli w miocie było tylko jedno szczenię, zaczynało widzieć w dziewiątym dniu życia, jeśli dwoje, uzyskiwały wzrok w dziesiątym dniu. Najlepsze z miotu miało być to szczenię, które ostatnie przejrzało na oczy, albo to, które jako pierwsze było niesione przez sukę do legowiska. Im obfitszym mlekiem suka karmi szczenięta, tym powolniej wzrok uzyskują, ale nie później niż dwudziestego pierwszego dnia i nie wcześniej niż siódmego dnia. Otwieranie oczu łączono z oddawaniem lep­ kiej wilgoci i ciepła, które miało się znajdować w powiekach. Przy okazji po­ dawał także informacje na temat leczniczych właściwości szczeniąt. Młode do dziewiątego dnia zabite, oczyszczone i ugotowane oraz spożyte leczyło skutecznie ból wnętrzności. Do bolących okolic wokół serca należało przy­ kładać szczeniaka, karmionego przez sukę, tak, aby choroba przeszła na niego. Na padaczkę miało pomagać karmione piersią szczenię, po odcięciu mu głowy i nóg, spożyte z mirrą i winem. Przeciw szaleństwu miało być skuteczne szczenię przecięte przez grzbiet, jak wieprz, bez głowy, oczysz­ czone z wnętrzności, przyłożone w ten sposób, aby pozostały w nim serce, wątroba i płuco40. Gdy ktoś został pogryziony przez wściekłego psa, miejsce ugryzienia należało natychmiast pokropić octem i wielokrotnie potrząsać ręką. Sugero­ wano, aby na ranę położyć sodę z octem i przez kolejne trzy dni składniki te usuwać i nakładać świeże. Ugryzienie mogło być leczone także cebulą i solą, mieszanką ruty, ziaren bobu, gorzkich migdałów i miodu, liśćmi melona ogrodowego z winem, cebulą leśną wcieraną z octem, cebulą z miodem i wi­ 39 40

Ibidem, c. 16, szp. 1391-1392. Ibidem, c. 17, szp. 1392-1393.

Pies w kulturze średniowiecznej

119

nem, czosnkiem z miodem, korzeniem kopru leśnego z sokiem lub miodem, pokrzywą z solą oraz grzybami z wodą. Radzono polewanie ran octem, przy­ kładanie do skóry młodych gałązek drzewa figowego, liści dzikiego drzewa figowego z winem, a także sera z mleka zwarzonego przez gałązki dzikiego drzewa figowego, migdałów z miodem, mieszanki orzechów włoskich, cebuli, miodu i soli. Ukąszenie psa miał łagodzić męski włos z octem oraz własny mocz, którym należało skropić ranę natychmiast po ugryzieniu41. W osobnym rozdziale encyklopedii były podane konkretne wskazówki dotyczące medykamentów z psa. Wypicie krwi psa leczyło trzęsących się, po­ wstrzymywało odrastanie wyrwanych włosów i było antidotum na trucizny. Jego głowa - spalona, starta i sproszkowana - bądź jego żylaste mięso spożyte wraz z owocem figi leczyły ugryzienia psów. Proszek z psich zębów leczył bóle zębów i dziąseł. Zjedzenie jego serca powstrzymywało psy od ujadania. Psia żółć z miodem leczyła podagrę oraz oczy, przede wszystkim kataraktę i bielma. Mleko suki powstrzymywało porost włosków i włosów, podawane z miodem lub winem usuwało martwy płód. Psi smalec leczył podagrę, ból uszu i usuwał gnidy z włosów. Mocz psa stosowano na brodawki. Uważano, że jądro psa, podobnie jak jądro wilka, otwierało i oczyszczało śluzowate wrzody i przetoki ropne, powstrzymywało rozszerzanie się mrowienia, za­ bliźniało wrzody rakowate, pomagało na płeśniawki. Jeśli mężczyzna spo­ żywał większe z dwóch jąder, wówczas płodził syna, jeśli kobieta zjadała mniejsze jądro, wówczas rodziła córkę. Gnój psa, karmionego kośćmi, wy­ mieszany z miodem pomagał na zadawnione rany, wlewany doodbytniczo lub pity z ugotowanym mlekiem, żelazem lub kamieniami łagodził owrzodzenia jelit. Psi mocz z dodatkiem sody miał usuwać trąd i świerzb. Psi gnój zebrany w czasie upałów i wysuszony, zażyty z winem, chronił przed piciem alkoholu. Jasny gnój tego zwierzęcia pomagał na żółtaczkę. Wkraplanie psiego mleka zmniejszało ból uszu i przytępienie słuchu. Kawałek psiej skóry, umieszczony na którymkolwiek palcu, miał uśmierzać katary42. Takie utylitarne traktowa­ nie odnosiło się nie tylko do psa, ale także innych zwierząt, przede wszystkim gospodarskich, takich jak: barany, owce, świnie, wieprze, kozy, konie. Ich or­ gany wewnętrzne, płyny ustrojowe, wydzieliny i wydaliny wykorzystywano do leczenia wielu schorzeń i słabości. Psy były niewątpliwie ważnym elementem życia codziennego, któ­ ry podlegał szczegółowej obserwacji. W XIII-wiecznym eposie o Parsifalu, opisując wygląd dziewczyny imieniem Kundrie, zaznaczono, że „nos jej zaś 41 42

Ibidem, c. 20, szp. 1394. Ibidem, c. 21, szp. 1394-1395.

120

Beata Wojciechowska

psa przypominał”, co zapewne nie było komplementem43. Zwierzęta te były świadectwem statusu społecznego i materialnego właścicieli, którzy się o nic troszczyli, o czym świadczy zapis z Opowieści Rycerza: Obok wozu szły białe brytany Z dwie dziesiątki: każdy jak byk duży Przeciw lwom lub rogaczom mógł służyć Pysk w kagańcu, szły w obrożach z panem44. Nieduże pieski towarzyszyły na co dzień szlachetnie urodzonym da­ mom i odgrywały rolę żywych maskotek45. W XIV wieku w dworskich śro­ dowiskach Włoch pojawił się mały piesek mediolański, o białej kręconej sier­ ści. Na dwór krakowski trafił zapewne z Węgier wraz z otoczeniem Jadwigi Andegaweńskiej i zadomowił się na stałe. Jego obecność podnosiła prestiż władcy, a biały kolor sierści kojarzono z czystością, dostojeństwem i pięk­ nem46. Różne gatunki psów widoczne są w ikonografii średniowiecznej. Mi­ strzowie malarstwa i rzeźby, umieszczając je w przestrzeni miast, terenów wiejskich, obszarów leśnych, wzbogacali i ożywiali przestrzeń, podkreślając jej realność47. Psy występowały także w licznych exemplach i kazaniach, w kontek­ ście pozytywnym i negatywnym. Pejoratywne odniesienie opierało się na niechęci do jazgotliwości zwierzęcia, która odzwierciedlała postawę czło­ wieka czyniącego wokół siebie wiele hałasu, mówiącego co innego, niż miał w myślach. W tym sensie oznaczał fałszywych adwokatów i hipokrytów. Z powodu naturalnej skłonności powracania do swoich wymiocin pies był kojarzony z nieczystościami i uznawany za symbol człowieka powracającego 43 44 45 46

47

Wolfram von Eschcnbach, Pieśni Parsifal Titurel, przeł. i oprać. A. Lam, Warszawa 1996, s. 202. Gcoffrcy Chaucer, Opowieść Rycerza, przeł. i oprać. P. Mroczkowski, Kraków 1988, s. 47. Ibidem, s. 45: „Małe pieski u nóg swoich miała”. M. Wilska, Biały piesek w kulturze dworskiej późnego średniowiecza, w: Ludzie, Ko­ ściół, wierzenia. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa Europy Środkowej (średnio­ wiecze - wczesna epoka nowożytna), red. S.K. Kuczyński, W. Iwańczak, Warszawa 2001, s. 463-473. Przykładowo obrazy Hansa Mcmlinga: Siedem Radości Maryi, Boże Narodzenie, Zwiastowanie Pasterzom, Rzeź Niewiniątek w Betlejem. Ponadto Tablica Dziesięcior­ ga Przykazań z kościoła Mariackiego w Gdańsku, także scena Pojmania Chrystusa w ołtarzu Wita Stwosza w Krakowie (W/7 Stwosz The Cracow Altar, oprać. T. Do­ browolski, J.E. Dutkiewicz, Warsaw 1966, s. 139). Zob. także reprodukcje obrazów w pracy A. Radzimiński, Kobieta w średniowiecznej Europie, Toruń 2012, s. 73, 151, 162, 198,246, 263,286.

Pies w kulturze średniowiecznej

121

na drogę grzechu. Doceniano jednak przychylność, wierność, posłuszeństwo i pokorę okazywane człowiekowi. W tym znaczeniu odzwierciedlał przymio­ ty dobrego kaznodziei48. Pies od starożytności wywoływał ambiwalentne odniesienia, które oscylowały od nieczystości, sprośności, hałaśliwości do wierności, przy­ wiązania, przyjaźni. Był wykorzystywany do celów leczniczych, ale przede wszystkim pełnił funkcję obrońcy i sługi, któremu kres życia wyznaczała śmierć jego pana. Był nieodzownym towarzyszem pasterzy, pilnujących stad, rycerzy na łowach, władców i możnych na dworach, a także szlachetnych dam, którym zapewniał rozrywkę. Pies zasymilowany z człowiekiem i jego najbliższym otoczeniem łagodził codzienne napięcia i zapewniał poczucie bezpieczeństwa.

BEATA WOJCIECHOWSKA

Dog in medieval culture. Selected aspects Summary

Since antiquity the dog has evoked ambivalent references that ranged from dirt, filth and noise to fidelity, affection and friendship. This animal occurred in numerous exempla and sermons in both positive and negative contexts. Barking had a particularly pejorative connotation as it reflected the attitude of a vociferous man who, however, did not reveal his real thoughts. In thissense itsymbolized false advocates and hypocrites. Due to its natural tendency to return to its vomir, the dog was associated with impurities and considered a symbol of a man returning on the path of sin. Neverrheless, the animal was appreciated for goodwill, faithfulness, obedience and humility towards the man. It was used for medicinal purposes, though primarily served as a defender and servant whose life came to end along with the death of its master. He was an indispensable companion of shepherds guarding flocks, knights on hunting, rulers and nobles at their courts and noble ladics for whom the dog was a source of entertainment.

48

T. Szostek, Exempliim iu polskim średniowieczu, Warszawa 1997, s. 46, 142-143.

MIRIAM HLAVAĆKOVA Historicky ustav Slovcnskej akademie vicd

Ryby v postnej tradicii stredovekeho Uhorska"

„Pohliadni na to, ćo spósobuje póst“ - zacina svoje zamyślenie biskup sv. Atanaz (4. storoćie), który stravil niekofko rokov na puśti v Egypte, a da­ lej pokraćuje - „uzdravuje choroby, vysuśuje prebytoćne telesne śtavy, vyhańa złych duchov a zvratene myslienky, dodava myśli vaćśiu jasnost, oćistuje srdce, posvacuje telo a ćloveka privadza pred Bozi" trón.“' Aby sa duśa stredovekeho ćloveka „oslobodila od jarma a tyranie tela,“ odporućal sa veriacim post, teda zdrźanie sa urćity ćas jedla vóbec alebo niektórych pokrmov.2 Post vśak nie je „vynalezom“ krestanstva, krestanska cirkev prevzala a rozvinula zvyky predchadzajucich kultur grecko-rimskeho sveta a póstnu prax źidovstva.3 Kym stari Greci a Rimania ponfmali post naboźensky i medicinsky ako akt oćistenia,4 v Starom zakone sa stava sućastbu modlitby pokania s vyznaŚtudia rysia v ramci projektor VEGA 2/0110/17: „Symboly, gęsta a ceremonie r stredovcku“ a 2/0109/14: „Komunikacia a sposoby śircnia informacii r strcdorcku.u 1 Śtudia rychadza z kapitoly M. Hlaraćkora, Ryby a postna tradicia, in: Clouek a suet zuieral u stredouekn, red. D. Drorakora, Bratislara 2015, s. 447-460. A. Crislip, “/ Haue Chosen Sickness”: The Contronersial Function of Sickness in Early Christian Ascetic Practicc, in: Asceticism and Its Critics: Historical Accounts and Comparatiue Perspectiues, red. O. Frcibergcr, Oxford-New York 2006, s. 185. 2 J. Lc Goff, N. Truong, lelo ue stredoueke kulturę, Praha 2003, s. 33. 3 M. Slirka, Ćlouek ako konipozituni a persona „kus masa" uo uztahu k zuicraciemii tnasu. (Dejinnondboźensky pohtad), in: Mdsiarstuo a ńdenarstno u dejinach Slouenska, red. L. Sokolorsky, Martin 1999, s. 54; A. Adam, Liturgika: krestanska bohoslttźba a jeji iryuoj, Praha 2001, s. 358. 4 U starych Grćkor sa urćitym jedlam (zrlast masu) pripisorali demonicke rlastnosti, pretoźc sa verilo, ze vyvolavaju zle sny. H. Lutterbach, Die Fastenbitsse im Mittelalter,

*

124

Miriam Hlavaćkova

nim hriechov (Neli 1,4; Jer 14,12 alebo Est 4,16). Nasledujuc źidovsku tradiciu, povażuje Novy zakon za podstatu krestanskej zbożnosti społu s postom a modlitbou aj almużnu.*5 Uź prvf krestania dodrżiavali pravidelne postne dni - v stredu a piatok. Vyber tychto dni odóvodńuje syrsky spis Didascalia z 3. storoćia, podia ktoreho si poćas stredajśieho postu pripominali Judaśovu zradu a piatoćneho Kristovu snirt na krizi.6 Z tychto postnych dni sa od 4. storoćia vyvinula tradicia śtyridsatdenneho vefkonoćneho postu (quadragesima), poćinajuc Popolcovou stredou a konćiac VePkou nocou, s vynimkou nedeli.7 Postnymi dnami boli aj kantrove dni (z lat. ąuattuor tempora)- islo o stredu, piatok a soboru każdy śtvrtrok v stanovenom tyżdni: v zimę po sv. Lucii, na jar po prvej postnej nedeli, v lete po Svatoduśnych sviatkoch a na jeseń po światku Povyśenia sv. Knźa.8 Okrem toho sa veriaci postili v dni pred vel1 Polsce, Lublin 2002, s. 128-143. Autor tej ostatniej pracy przeprowadzi! - z uwzględnieniem terenów polskich - obszerny wykład na temat zmienności symbolicznych przedstawień jelenia w czasach najdawniejszych, po­ cząwszy od prastarych, archaicznych kultów, poprzez pogańskie kultury starożytne, kulturę celtycką aż do chrystologicznej symboliki jelenia w średniowieczu. 27 R.N. Illingworth, Celtic Tradition and the Lai of Guigemar, “Medium Aevum” 1962, Vol. 31,s. 176-187. 28 EJ. Mickel Jr, Maria de France, s. 41 -42.

26

Pomiędzy tradycją dworską a folklorem

165

nie zafrasowana tym nieszczęściem bieży do lasu, skąd przynosi magiczny purpurowy kwiat, po czym wsuwa go w pyszczek nieprzytomnego zwierząt­ ka, a ono odżywa i zaczyna uciekać. Obserwujący to cudowne zdarzenie lu­ dzie wytrącają kwiat zwierzęciu i wkładają w usta nieprzytomnej dziewczy­ ny, która w efekcie odzyskuje świadomość. Zaraz po tym zdarzeniu panna wyjawia zgromadzonym szczegóły romansu, który rozgrywał się w sekrecie pomiędzy nią a rycerzem Eliducem29. Motyw odczarowania śpiącej królewny za pomocą magicznego kwia­ tu jest stary, znany w średniowiecznym folklorze i jako taki odnotowuje go w swojej klasyfikacji Stith Thompson30. Ciekawe i dające pole do różnych domysłów wydaje się wpisanie przez Marię z Francji postaci łasicy w kon­ strukcję utworu. Zwierzę to było przez wieki już w starożytności obser­ wowane i poddawane różnym uczonym interpretacjom m.in. ze względu na swą chyżość i fakt, że potrafi przenosić swoje młode w pyszczku. Dawało to wielokrotnie asumpt do przypuszczeń, że łasica wydaje na świat swe potom­ stwo właśnie przez otwór gębowy. Myślenie takie umacniał mit o Galanthis, służącej matki Heraklesa, która, przemieniona przez Herę w łasicę, musiała rodzić przez usta. Z poglądem tym walczył Arystoteles, a we wczesnym śre­ dniowieczu m.in. Izydor z Sewilli - chyba jednak nie do końca skutecznie31. Prawdopodobnie właśnie ze względu na żywotność motywu i przesądu zwią­ zanego z aspektem narodzin tego małego zwierzęcia francuska autorka uzna­ ła, że najlepiej będzie pozwolić mu odegrać w kluczowym momencie fabuły rolę współreżysera powrotu na wpół już umarłej królewny do żywych. Dla­ tego też, jak możemy domniemywać, Maria z Francji zadecydowała, że bo­ haterowie jej opowieści wydobędą cudowny kwiat właśnie z pyszczka łasicy, gdyż, jak niektórzy sądzili, następowały tędy narodziny, a przecież magiczna roślinka przekazana do ust zaczarowanej panny przywróciła ją do żywych. W konkluzji niniejszej charakterystyki można zauważyć, że świat zwie­ rząt, przede wszystkim dzikich, wyposażonych w bogaty zestaw cech symbo­ licznych od czasów najdawniejszych, stanowił znaczący, a czasami kluczowy element konstrukcji w pieśniach Marii z Francji. Wydobycie i połączenie, a także modyfikacja rozlicznych motywów i wątków zwierzęcych, obecnych w kulturze różnych ludów i wielu pokoleń, przemawia za nietuzinkową eru­ dycją XII-wiecznej autorki, ale też pokazuje, jak dużo miejsca zajmowały zwierzęta w średniowiecznej wyobraźni jej czytelników. 29 Maria z Francji, Eliduc, s. 258-274. 30 Cyt. za M.H. Fcrguson, Eolklore, s. 20-21. 31 S. Kobielus, Bestiarittni, s. 200-203; por. J.C. Cooper, Zwierzęta, s. 153-154 i S. Ko­ paliński, Słownik, s. 210.

Robert Bubczyk

166 ROBERT BUBCZYK

Between the tradition of the court and folklore. Animals in the songs (lais) by Mary of France from the twelfth century Summary

The author of this essay aimed to analyze the threads and motifs included in the lays written by Marie de France (12,h cent.), where animals were involved (mostly wild animals). They were presented there usually in the foreground, as the supporting characters, yet they were always significant components of the narration. An in-depth interpretation of the passages in question and of their cultural contexts allow us to answer the question why the author reached for animal motifs and threads, which in turn brings us closer to understanding their role in the world of medieval imagination. The animal topics of the analyzed works draw on the richness of chivalric and courtly culture, and also refer to old, often ancient, but mostly Celtic motifs and symbols, preserved among others, in the Breton folklore.

AGNIESZKA TETERYCZ-PUZIO Instytut Historii i Politologii Akademii Pomorskiej w Słupsku

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia na Xlll-wiecznych pieczęciach polskich możnowładców (na tle pieczęci książęcych)

1. Wprowadzenie

Na Zachodzie Europy pieczęć konna występuje w sfragistyce książąt i panów feudalnych już w XI wieku. Stefan Krzysztof Kuczyński uznał wy­ obrażenie rycerza w zbroi, z proporcem oraz mieczem i tarczą siedzącego na koniu biegnącym stępem lub galopem za „obrazowy ekwiwalent wyrazu występującego w legendzie pieczęci. Wyobrażenie to miało nawiązywać do roli księcia lub pana feudalnego powołanego do obrony wasali i kościoła. Takie wyobrażenie sygnalizowało gotowość do boju za słuszną sprawę1. Na pieczęci została odzwierciedlona relacja między koniem a człowiekiem. Była to więź ukształtowana na polu walki, wynikająca z poczucia przewagi, jaką koń dawał jeźdźcowi nad innymi wojownikami12. Występowały dwa rodzaje pieczęci konnej: bardziej popularna - rycerska, z jeźdźcem w pełnym rynsz­ tunku bojowym - oraz myśliwska, przedstawiająca polowanie z psami lub sokołem. W polskiej sfragistyce pieczęć konna pojawiła się w 2. połowie XII wieku. Najstarsza znana pieczęć konna należy do Mieszka III i znajdowała

1 2

S.K. Kuczyński, Pieczęcie książąt mazowieckich, Wrocław 1978, s. 126-127. M.H. Gapski, Koń w kulturze polskiego średniowiecza, Poznań 2014, s. 89.

Agnieszka Tctcrycz-Puzio

168

się przy dokumencie rzekomo z 1145 roku, sprzed 1187 roku zaś pochodzą dwie pieczęcie konne Bogusława I3. Początkowo w Polsce pieczęcią dysponowali panujący i dostojnicy ko­ ścielni, później, gdy w okresie rozbicia dzielnicowego rosło znaczenie doku­ mentu, rosła także rola pieczęci jako środka uwierzytelniającego i rozszerzał się zakres użytkowników pieczęci, co jest już wyraźnie widoczne w 1. po­ łowie XIII wieku4. W ciągu XIII wieku pieczęć umocniła się jako najważ­ niejszy środek potwierdzający autentyczność i wiarygodność dokumentu5. Wprawdzie rolę sigillum authenticum, czyli pieczęci o pełnej mocy prawnej, odgrywała tylko pieczęć książęca, ale przy dokumentach książąt w coraz większej liczbie pojawiały się pieczęcie osób występujących jako świadkowie i gwaranci dokonanej czynności6* . Sama pieczęć wiele mówi o jej użytkowniku (stanowisku, działalności, aspiracjach) przez napis otokowy oraz zawarte w jej polu przedstawienie . Większość zachowanych pieczęci konnych z okresu rozbicia dzielnicowego to pieczęcie książęce, znanych jest tylko sześć pieczęci możnych z wyobraże­ niem jeźdźca na koniu. Nieliczne zatem były przypadki użycia pieczęci przez możnowładców w XIII wieku. Trzy konne pieczęcie wielmożów małopol­ skich oraz - pochodzące z końca XIII wieku - trzy pieczęcie: wielkopolska, kujawska i pomorska są dowodem aspiracji możnowładczych. W tym arty­ kule wracam do kwestii pieczęci możnych i zagadnienia inspiracji ich użycia przez owych panów. Celem pracy jest ustalenie genezy symboliki konnej na pieczęciach możnowładczych: czy zostały one zaadaptowane przez niektó­ rych możnych pod wpływem kontaktów z rycerstwem zachodnioeuropej­ skim, jak przyjęłam w swoich dotychczasowych badaniach8, czy może jednak inspiracja użycia tej symboliki była inna, np. chodziło o nawiązanie do sym­ boliki pieczęci książęcych.

S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 127. K. Bobowski, Umacnianie się prawnej roli pieczęci w XII i XIII wieku (na przykładzie Pomorza Zachodniego), „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1986, t. 38, s. 23-39; S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 32, 59. 5 S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 27-28. 6 Ibidem, s. 33. Ibidem, s. 121, 176. 8 A. Tcterycz-Puzio, Pieczęcie konne możnowładztwa polskiego w XIII w., w: Krzyżacy, szpitalnicy, kondotierzy, red. B. Śliwiński, Malbork 2006, Studia z Dziejów Średnio­ wiecza, nr 12, s. 381-396; eadcm, Formularz i pieczęć. Przyczynek do badań nad pozycji} możnowładztwa w XIII w., „Klio. Czasopismo poświęcone dziejom polskim i powszechnym” 2009, t. 13, s. 23-40.

3 4

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

169

2. Pieczęcie Konrada Mazowieckiego i jego synów

Zatem przyjrzyjmy się konnym pieczęciom piastowskich książąt. Do rekordzistów wśród książąt posługujących się pieczęciami konnymi na­ leżał Konrad I Mazowiecki. Wśród pieczęci Konrada aż pięć to pieczęcie konne9. Jemu i jego bratu jest przypisywana także wspólna pieczęć konna, pochodząca z końca XII wieku, wyobrażająca dwóch jeźdźców zbrojnych z proporcami. Pieczęć ta być może miała symbolizować wspólne rządy braci oraz legitymizować ich władzę przez podkreślenie dorosłości bardzo mło­ dych jeszcze władców. Przedstawieni zostali jako władcy-wojownicy, zdolni do jazdy, a zatem prowadzenia wojsk do boju1011 . Kolejna pieczęć Konrada I o średnicy 77 mm przedstawia galopującego w lewo rycerza z odkrytą gło­ wą, w drapowanej szacie, z włócznią i z proporcem. Wprowadzona została do użytku wraz z objęciem przez księcia rządów". Pieczęć konna druga (z lat 1223-1228) zawiera wizerunek jeźdźca na koniu galopującego w prawo, bez nakrycia głowy lub w niskim hełmie, w prawej ręce z krzyżem równoramien­ nym12. Pieczęć prezentuje księcia Konrada jako krzyżowca i związana jest zapewne z wyprawą przeciw Prusom w 1223 roku. Na takie ujęcie wpływ miało upoważnienie, jakie w 1217 roku otrzymał biskup Chrystian od pa­ pieża Honoriusza III, ozdabiającego znakiem krzyża wszystkich, którzy pra­ gnęli walczyć przeciw pogańskim Prusom13. Pieczęć konna trzecia o średni­ cy 55 mm, wyobrażająca rycerza w zbroi, w stożkowym hełmie z nosalem, w prawej ręce z proporcem trójstrefowym z krzyżem i półksiężycem, na ko­ niu biegnącym stępa w prawo, przy dokumencie rzekomo z 1229 roku, uzna­ wana jest za falsyfikat14. Czwarta pieczęć konna Konrada I z lat 1231P-1234? o średnicy 66 mm przedstawia rycerza z proporcem, tarczą oraz mieczem na galopującym koniu15. Pieczęć ta w okresie walk o panowanie w Krakowie po śmierci Leszka Białego roszczenia terytorialne księcia wyrażała tytulaturą: S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 257, nr 1. M.H. Gapski, Koń, s. 94. S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 260-261, nr 2. Ibidem, s. 265, nr 4. Ibidem, s. 131. Pieczęcie miały prezentować walkę w słusznej sprawie, np. Konrad na pieczęci przedstawiony jako krzyżowiec-misjonarz. Zob. P. Mrozowski, Gest władcy w ikonografii Polskiego średniowiecza, w: bnagines Potestatis. Rytuały, symbole i kon­ teksty fabularne władzy zwierzchniej: Polska X-XV w. (z przykładem czeskim i ruskim), red. J. Banaszkiewicz, Warszawa 1994, s. 66. S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 273, nr 6. 15 ibidem, s. 275, nr 7. 9 10 11 12 13

170

Agnieszka Tcterycz-Puzio

S' CONRADI DUCIS CRACO[VIE MAZ]OVIE SANDOMIRIE LANCICIE16. Pieczęć konna piąta o średnicy 65 mm używana w latach 1234?-! 247 przed­ stawia rycerza z trójstrefowym proporcem, na którym jest krzyż równora­ mienny, na koniu biegnącym stępa w lewo17. Wyobrażenie napieczętne oddaje symbolicznie treść rządów dane­ go władcy. Użycie pieczęci konnej było manifestacją stanowiska, godności społecznej właściciela pieczęci, jego gotowości bojowej i sprawności rycer­ skiej, pieczęć taka symbolizowała rolę księcia jako wodza18. Stylizacja czę­ ści pieczęci konnych ukazujących galopującego władcę z uniesionym w górę mieczem lub podniesioną włócznią wyraźnie bezpośrednio nawiązuje do walki19. Pieczęć konna podkreślała cechy księcia jako rycerza i wodza, na­ tomiast pieczęć piesza, z wizerunkiem księcia często z insygniami władzy, wskazywała na majestat niekoronowanego władcy. Użycie określonego wy­ obrażenia na pieczęci jednocześnie w jakimś zakresie odzwierciedlało cechy charakteru i stylu życia danego władcy. Zdaje się, że tak przynajmniej było w przypadku Konrada I, który większość swego życia spędził w drodze, na koniu, w podróży. Zenon Piech wprawdzie przestrzegał przed zbyt dosłow­ nym utożsamianiem wyobrażenia z sytuacją polityczną księcia20, jednakże wyraźnie widać, że właśnie książę-wojownik Konrad Mazowiecki używał głównie konnych pieczęci i niewykluczone, że pieczęć taka symbolizowa­ ła jego wzmożone działania bojowe. Konrad podejmował wyprawy przeciw Prusom, Jaćwięgom, następnie w okresie walki o tron krakowski w latach 1227-1247 wraz z Litwinami i Jaćwięgami oraz ruskimi oddziałami swojego sojusznika najeżdżał księstwo krakowsko-sandomierskie i opanował nawet stolicę tego księstwa - Kraków w latach 1241-1243. Jednak prezentował on autorytarny styl rządzenia, bezwzględnie rozprawiając się z wszelkimi obja­ wami niesubordynacji (skazał na śmierć wojewodów mazowieckich Krystyna i Arnolda, oraz kanonika płockiego Jana Czaplę). Podobnie zatem, czyli siłą, próbował rozprawić się z oporem krakowskiego możnowładztwa — uwięził bowiem jego przywódców w Skalbmierzu, co jednak wywołało zdecydowaną 16

E Pickosiński, Pieczęcie polskie wieków średnich,

cl.

1, Doba piastowska, Kraków

1899, s. 73, nr 80; S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 178-179, s. 278, nr 8; Pieczęć przy­ wieszona do dokumentu z 1231 r., jednak zdaniem S.K. Kuczyńskiego pochodzi z lat 1234?-! 247. 17 S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 278-279, nr 8. 18 Z. Piech, Ikonografia pieczęci Piastów, Kraków 1993, s. 25-26. O pieczęciach Konra­ da zob. E Pickosiński, Pieczęcie, nr 35, 39, 54, 59, 80, 87, 121, 129. 19 Z. Piech, Ikonografia, s. 90. 20 Ibidem, s. 39-42.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

171

opozycję przeciw rządom Konrada i przyczyniło się do jego usunięcia z Ma­ łopolski, gdzie władzę objął Bolesław Wstydliwy21. Znaczące jest, że pieczęci konnych używali także synowie Konrada I, co podkreśla pośrednio wpływ wywierany na nich przez Konrada22. Naj­ starszy syn Konrada I - Bolesław - sprawujący rządy na Mazowszu używał dwóch pieczęci konnych. Pierwsza pieczęć konna Bolesława I (datowana na lata 1230-1241?), znana z dziewięciu zachowanych odcisków o średni­ cy 45 mm z napisem S BOLEZLAI DVCIS MAZOVIE SANDOMIRIE, daje wyobrażenie rycerza na koniu biegnącym stępa w prawo, rycerz jest przed­ stawiony w stożkowym hełmie z nosalem, w prawej ręce trzyma proporzec trójstrefowy, na lewym jego ramieniu znajduje się wypukłe profilowana tar­ cza23. Bolesław, mimo objęcia rządów w Sandomierzu przez Bolesława Wsty­ dliwego, dalej rościł sobie prawa do Sandomierza, w dokumencie bowiem dla templariuszy z 1 listopada 1239 roku wystawionym w Wyszogrodzie użył tej pieczęci2'’, choć jest też prawdopodobne, że w tym czasie mógł nie dysponować inną. Pieczęć druga o średnicy 66 mm różni się od pierwszej tytulaturą i została zmieniona dla wykreślenia słowa „Sandomirie”. Była używana w latach 1241?-!248. Znajduje się na niej rycerz na koniu biegną­ cym w lewo25. Książę kujawski Kazimierz Konradowicz używał sześciu pieczęci - wśród nich były cztery konne pieczęcie z napisem SIGILLVM KAZIMIRI DVCIS CVIAVIE. Pierwsza pieczęć z lat 1236-1238, o średnicy 62 mm, przedstawia księcia w zbroi i tunice, z proporcem i tarczą z orłem, na koniu w galopie, druga z 1241 roku (o średnicy ok. 45 mm) daje wizerunek księcia w zbroi i w hełmie garnczkowym, z proporcem obszytym frędzlami, z dużą tarczą w lewej ręce, u boku z mieczem. Trzecia pieczęć (ok. 59 mm) z 1242 roku wy­ obraża księcia z odkrytą głową, w długiej szacie zwisającej poniżej końskiego brzucha, na którą narzucony jest krótki kaftan; w prawej ręce jeździec ma wo­ dze, na lewej znajduje się sokół. Na czwartej pieczęci (z 1246 roku o średnicy 55 mm) widnieje obraz księcia jadącego konno w prawo w zbroi, w hełmie garnczkowym, w prawej ręce trzymającego trójstrefowy proporzec, w lewej 21

O polityce Konrada Mazowieckiego i prowadzonych przez niego wojnach zob. A. Te-

tcrycz-Puzio, Na rozstajnych drogach. Mazowsze a Małopolska w latach /138-1313, Słupsk 2012, s. 171-222. 22 Z. Piech, Ikonografia, s. 26. 23 S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 283-285, nr 9. 24 Zbiór ogólny przywilejów i spominków mazowieckich, wyd. J.K. Kochanowski, War­

25

szawa 1919 (dalej: ZDMaz), nr 392. S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 287, nr 10.

172

Agnieszka Tetcrycz-Puzio

tarczę, przy lewym boku mającego miecz26. Wyobrażenia napieczętne Kazi­ mierza I związane były z aspiracjami politycznymi tego księcia po śmierci ojca: chęcią opanowania na stałe ziemi łęczyckiej i zdobycia pozycji seniora linii kujawsko-mazowieckiej po zgonie brata Bolesława I27. Być może piesza pieczęć Kazimierza kujawskiego przedstawiająca go w scenie walki z lwem, z wyłania­ jącą się nad głową księcia z obłoków błogosławiącą ręką Boską28, została także zainspirowana pieczęcią Bolesława Wstydliwego, używaną w tym czasie - obaj książęta współpracowali ze sobą przez pewien okres w sprawie polityki wzglę­ dem Jaćwięgów. W świetle badań Zenona Piecha widać, że pieczęcie książąt kujawskich odznaczają się dużą inwencją w zakresie ikonografii, za pomocą której przekazują informacje polityczne, religijne czy obyczajowe29. Wśród trzech pieczęci najmłodszego syna Konrada I, Siemowita, jest jedna konna o średnicy 50 mm, używana od 1248 do 1250-1254(?) roku. Przedstawiony na niej został rycerz na koniu biegnącym stępa w lewo, w po­ dobnym stylu jak prezentowane wyżej pieczęcie książąt mazowieckich. Wy­ cofanie pieczęci konnej Siemowita I i wprowadzenie pieczęci tego księcia z wyobrażeniem walki z lwem zbiega się z upowszechnieniem w sfragistyce lat pięćdziesiątych motywu rycerza walczącego ze zwierzem30. W 2. połowie XIII wieku książęta mazowieccy nie używali pieczęci konnych, taka pieczęć wraca dopiero w 1311 roku (pieczęć wnuka Siemowita I Trojdena I)31. Pieczęcie konne Konrada Mazowieckiego i jego synów przypomina­ ją przedstawienia konne znane ze sfragistyki zachodnioeuropejskiej. Na ich pieczęciach występuje ten sam typ jeźdźca - jest to rycerz w zbroi z propor­ cem na włóczni i tarczą w ręce. Koń na którym siedzi książę, biegnie w lewą lub prawą stronę pola. Podobne są też elementy uzbrojenia: wysoki stożkowy hełm typu normandzkiego z nosalem, włócznia z proporcem trójstrefowym przysługującym tylko książętom i panom feudalnym oraz tarcza przypomi­ nająca tarcze piechoty, czyli pawęże z wypukłym występem, co stanowiło odrębny, mazowiecki, element uzbrojenia32. 26 27 28 29 30 31

Z. Piech, Ikonografia, s. 213-214, nr 23-26. Ibidem, s. 27-28. Ibidem, s. 214, nr 27. Ibidem, s. 30. S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 290-291, nr I 1. Ibidem, s. 128, 308, nr 20. Pieczęć o średnicy 84 mm z koniem galopującym w pra­

32

wo i rycerzem w wysokim stożkowanym hełmie zakończonym kulą, spod którego widoczne są pukle włosów; spodnia część stroju drapowana, rząd koński ozdobiony ornamentem łańcuszkowym. S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 128-129.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

173

3. Pieczęcie konne książąt krakowsko-sandomierskich i małopolskiego możnowładztwa

W Małopolsce pieczęcią z wyobrażeniem konia posłużył się około 1224 roku starszy brat Konrada - Leszek Biały. Jego pieczęć konna (60 mm) przedstawia scenę walki księcia, trzymającego w prawej ręce łuk, z niedźwie­ dziem lub dzikiem, który atakuje księcia i opiera się przednimi łapami o koń­ ski zad33. Pieczęcią konną (o średnicy 40 mm) posługiwał się także jego syn Bolesław Wstydliwy, wyobrażony na pieczęci jako ubrany w zbroję, z narzu­ coną na to szatą wierzchnią, z proporcem z krzyżem w prawej ręce, w lewej trzymający wodze. Nad jadącym księciem widoczna jest ręka wyłaniająca się z obłoków w geście błogosławieństwa. Pieczęć ta była używana latach 1234125034. Według Z. Piecha Bolesław Wstydliwy, sprawiając sobie tę pieczęć, zainspirował się pieczęcią konną Konrada Mazowieckiego35, datowaną na 1222/1223 z wyobrażeniem rycerza z odkrytą głową, trzymającego krzyż i proporzec ze znakiem krzyża36. Najstarsze pieczęcie konne możnowładztwa pochodzą właśnie z terenu Małopolski, z okresu walk o władzę w Krakowie po śmierci Leszka Białego między Konradem Mazowieckim a Władysławem Laskonogim i następnie Henrykiem Brodatym, sprawującym po śmierci Laskonogiego opiekę nad nieletnim Bolesławem Wstydliwym. Był to czas, kiedy dominujący wpływ na obsadę tronu krakowskiego zdobyli możni obu małopolskich ziem: kra­ kowskiej i sandomierskiej. Trzeba zauważyć, że Małopolska spośród innych ziem polskich wyróżniała się bardzo silną pozycją możnowładców, widocz­ ną także w symbolice ich pieczęci. Pierwszym chronologicznie właścicielem pieczęci konnej, który nie sprawował władzy książęcej, był Sąd, potomek Prędoty Starego, bratanek biskupa krakowskiego Iwona, po którego śmier­ ci wszedł do przywódczej grupy wśród Odrowążów. Początkowo należał do stronników Konrada Mazowieckiego37, w którego dzielnicy leżały jego 33 Z. Piech, Ikonografia, s. 202, 203, nr 4. 34 Ibidem, s. 203, nr 5. 35 Ibidem, s. 26. 36 S.K. Kuczyński, Pieczęcie, s. 131, nr 4. 37 Kodeks dyplomatyczny Małopolski (dalej: KDM), t. 2, 1153-1333, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1886, nr 423; Kodeks dyplomatyczny klasztoru tynieckiego, wyd. W. Kętrzyński i S. Smolka, Lwów 1875 (dalej: KTyn), nr 18. U boku Konrada Sąd wystąpił też pod Smardzewicami, o czym świadczy dokument spadkobierców Wisła­ wa dla klasztoru mogileńskiego, wystawiony podczas wznoszenia obwarowań grodu

174

Agnieszka Tetcrycz-Puzio

dobra38. Jest możliwe, że pieczęcie księcia mazowieckiego, walczącego o wła­ dzę w księstwie krakowsko-sandomierskim, zainspirowały tego wielmożę. Jako kasztelan wojnicki posłużył się w akcie z 1236 roku dla klasztoru mo­ gileńskiego w sprawie prebendy szanieckiej małą pieczęcią z wyobrażeniem rycerza z dobytym mieczem, na galopującym koniu, z napisem: SSANDONIS FILII DOB1ESLAVP940 . W 1239 roku miał już inną pieczęć - z wyobrażeniem skrzydlatego gryfa zwróconego w prawo’10. Motywu gryfa w najbliższym sąsiedztwie ziem polskich używali książęta zachodniopomorscy i meklemburscy, na Pomorzu Gdańskim pojawił się on dopiero w latach pięćdziesią­ tych XIII wieku (książę tczewski Sambor II)41. Pieczęcie Sąda wyrażają jego aspiracje polityczne. Choć w 1241 i w 1242 roku znajdował się w otoczeniu Konrada Mazowieckiego42, pod Suchodołem był zapewne w obozie Bolesła­ wa Wstydliwego43, u którego boku pełnił funkcję kasztelana wiślickiego44, następnie wojewody sandomierskiego45. Około 1253 roku awansował na kasztelana krakowskiego46. Przy Konradzie sprawującym rządy - jak wspo­ mniano - autorytarnie i rozprawiającym się z możnymi bez skrupułów, Sąd nie miałby chyba okazji, by zrobić zawrotną karierę polityczną i umocnić swoją pozycję. Użycie przez Sąda pieczęci konnej to pierwszy znany tego rodzaju wy­ padek na ziemiach polskich. Czy sprawienie sobie przez niego pieczęci kon­ nej było wynikiem obserwacji dokonanych w czasie możliwej podróży do państw Europy Zachodniej, gdzie pieczęci z wyobrażeniem rycerza na koniu używali oprócz władców także przedstawiciele możnowładztwa?47 Jest to

38 39 40 41

42

43 44

45 46 47

w Smardzewicach pod Krakowem 17 X 1231 r. Zob. Zbiór dyplomów klasztoru mo­ gilskiego przy Krakowie, wyd. E. Janota, Kraków 1865 (dalej: KMog), nr 12. K. Górski, Ród Odrowążów w wiekach średnich, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego” 1926/1927, t. 8, s. 75. E Piekosiński, Pieczęcie, s. 86, nr 104, fig 81. Ibidem, s. 90, nr 116, fig 88. A. Rusakiewicz, Najdawniejsze godła książąt wschodniopomorskich: lilia i gryf, w: Bi­ skupi, lennicy, żeglarze, red. B. Śliwiński, Gdańsk 2003, Gdańskie Studia z Dziejów Średniowiecza nr 9, s. 161, 168-180. Dokumenty klasztoru PP Norbertanek w bnbramowicach, wyd. Z. Kozłowska-Budkowa, Kraków 1948, nr 3: 10 VII 1241; KDM, t. 2, nr 421: 30 VII 1242, KTyn, nr 18: 15 VII 1242. B. Śliwiński, Krąg krewniaczy biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża, „Zeszyty Na­ ukowe Wydziału Humanistycznego UG”, Historia 1984, t. 3, s. 58-59. Urzędnicy małopolscy XII-XV wieku. Spisy, oprać. J. Kurtyka et al., red. A. Gąsiorowski, Wrocław 1990, nr 1075. Ibidem, nr 963. Ibidem, nr 120. Zob. A. Tcterycz-Puzio, Pieczęcie konne, s. 384 n.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

175

prawdopodobne, choć nie ma żadnych bezpośrednich wzmianek o podróżach zagranicznych tego możnowładcy. Wykorzystanie przez Sąda wyobrażenia rycerza na koniu, a następnie gryfa może być jednak w jakimś stopniu efek­ tem osobistej znajomości przez Odrowąża kultury zachodniego rycerstwa. Niewykluczone, że Sąd podróżował na dwór papieski ze stryjem Iwonem, który zmarł w 1229 roku, w drodze powrotnej w Modenie48. Kolejną podróż Sąd mógł odbyć po 1236 roku, gdyż zniknął wówczas ze źródeł. Ale używa­ nie pieczęci konnej mogło być również wynikiem kontaktów Sąda z chętnie posługującym się pieczęcią konną Konradem Mazowieckim, w okresie osła­ bienia władzy książęcej w księstwie krakowsko-sandomierskim, może było także pewnym rodzajem manifestacji niezależności możnowładcy od księcia. Możliwe, że wyobrażenie jeźdźca na koniu na pieczęci Sąda było wynikiem zarówno przebywania z Konradem Mazowieckim, jak i ewentualnych obser­ wacji poczynionych podczas zagranicznych podróży. W tym samym czasie działalność publiczną na terenie Małopolski prowadził inny znaczny możnowładca małopolski - Pakosław Stary z rodu Awdańców, odgrywający czołową rolę polityczną jeszcze za czasów Leszka Białego, który do dwóch dokumentów z 1238 roku przywiesił niewielką pieczęć z wyobrażeniem zbrojnego rycerza na koniu, z mieczem, dodatkowo z motywem ręki Boskiej, będącym symbolem boskiego pochodzenia władzy, zwykle używanym na ziemiach polskich przez książąt, i napisem comitis Pacoslai Maioris49. Warto zauważyć, że również Pakosław, posiadający dobra i sprawujący urzędy w ziemi sandomierskiej, którą Konrad I chciał opa­ nować w pierwszej kolejności, był jednym z głównych możnych, z którym książę mazowiecki musiał się liczyć. Nie zawsze ich współpraca przebie­ gała bezkonfliktowo, Pakosław bowiem został wygnany przez Konrada na Ruś, gdzie przebywał około roku. Współpracował jednak później zarówno z Konradem I, jak i z jego oponentem w sprawie opanowania Małopolski - Henrykiem Brodatym. Taka, wydaje się niezależna, postawa Pakosława, 48

49

Zob. A. Pancr, Studia czy dyplomacja? Wioska podróż Iwona Odrowąża, w: Władcy, mnisi, rycerze, red. B. Śliwiński, Gdańsk 1996, Gdańskie Studia z Dziejów Średnio­ wiecza, nr 3, s. 113-123. KMog, nr 15 - Dokument Henryka Brodatego; KDM, [t. 1], /178-1386, wyd. F. Pie-

kosiński, Kraków 1876, nr 22. Leuos i Crisco sprzedają wieś Krzyszkowicc wojewodzie krakowskiemu Teodorowi w obecności księcia Henryka; O pieczęciach z wyobraże­ niem ręki Boskiej zob. F. Piekosiński, Pieczęcie, nr 111, fig. 87. Z. Piech, Ikonografia, katalog pieczęci: pieczęć konna Bolesława Wstydliwego - s. 203, nr 5 (fot. 4); pieczęć piesza Przemyśla I - s. 209, nr 17 (for. 14), pieczęć piesza księcia kujawskiego Prze­ myśla Siemomysłowica - s. 219, nr 36 (fot. 34).

176

Agnieszka Teterycz-Puzio

wyrażona reż przez użycie pieczęci konnej, wskazuje na osłabienie władzy książęcej, co umożliwiało zastosowanie przez przedstawiciela elity mało­ polskiej pieczęci zarezerwowanej dla książąt. Niewykluczone, że stało się to także pod wpływem kontaktu z Konradem Mazowieckim. Choć wspomnia­ ni możni mogli się z nim nie zgadzać w kwestii sposobu sprawowania przez niego rządów, jednak doceniali go jako wojownika, wodza oraz władcę. Zapewne użycie pieczęci konnej było właśnie demonstracją pozycji wobec Konrada Mazowieckiego, dążącego do przeniesienia na terytorium Mało­ polski wzorów relacji między księciem a jego poddanymi, które wprowadził na Mazowszu, gdzie oparł się na średniozamożnym rycerstwie, pomniejsza­ jąc rolę możnowładców. Można się jednak zastanawiać, czy podobnie - jak przypuszczalnie Sąd - także Pakosław nie użył tej pieczęci pod wpływem obserwacji w czasie możliwej zagranicznej podróży, w 1232 roku bowiem zniknął na kilkanaście miesięcy ze źródeł, pojawił się w 1234 roku50, a na­ stępnie dopiero w 1237 roku51. Nie ma jednak pewnych danych, które po­ twierdzałyby taką podróż. Być może obserwacje poczynione w czasie ewentualnych wypraw zagranicznych w połączeniu z praktyką stosowania pieczęci konnych na ziemiach polskich zaowocowały użyciem takiej pieczęci przez czołowych przedstawicieli możnowładztwa małopolskiego, podejmującego współpracę z Konradem Mazowieckim. Warto zaznaczyć, że użycie pieczęci konnej jest charakterystyczne dla możnych związanych przez posiadłości i urzędy z są­ siadującą z Mazowszem ziemią sandomierską, którzy bezpośrednio zetknęli się z Konradem Mazowieckim. Takiej pieczęci w tym czasie nic używali wiel­ może sprawujący władzę w ziemi krakowskiej. Zatem użycie tego rodzaju pieczęci było demonstracją siły, pozycji, może w pewnym stopniu prowoka­ cją wobec Konrada Mazowieckiego i jego sojuszników, zapewne nie pierw­ szą, z Latopisu halicko-wolyńskiego bowiem dowiadujemy się, że w czasie wyprawy Konrada i jego sojusznika Daniela halickiego na Kalisz w 1229 roku Pakosław, jadąc w charakterze posła, najpierw namówił Daniela, aby ren ukrył tożsamość i pojechał z nimi, następnie w czasie rozmowy z Kalisza50

Pakosław Starszy 9 IX 1232 r. nadal wieś Udorz klasztorowi w Miechowie w obec­

51

ności Konrada i jego syna Bolesława (KDM, t. 2, nr 404); już 3 1 X 1232 r. Henryk Brodaty potwierdził nadanie tej wsi (ibidem, nr 406); w 1234 r. Pakosław wystąpił prawdopodobnie jako kasztelan krakowski (KTyn, nr 17, zob. Urzędnicy małopolscy, nr 116), w 1235 r. pojawił się na dokumencie Henryka Brodatego (KMog, nr 13). W 1237 r. wystąpił na dokumencie Bolesława Konradowicza (KDM, t. 1, nr 363):

Pachoslaits senex, de Sarnoe castellanus’, zob. Urzędnicy małopolscy, nr 439, 732, 1072, 1 174.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

177

nami Pakosław zdemaskował Daniela, co księcia ruskiego oburzyło do tego stopnia, że tknął Pakosława oszczepem52. Ponownie pieczęć konna użyta została przez możnowładcę w 1257 roku. Do dokumentu lokacyjnego Krakowa przywiesił swoją konną pieczęć kasztelan krakowski Adam Lenartowicz z rodu Łabędziów53. Przedstawia­ ła ona rycerza na koniu, z rozwiniętym proporcem, z wyobrażeniem gryfa lub raczej łabędzia na tarczy i napisem SIGILLUM ADE FILII LEONARDI54. Użycie tej pieczęci może być także skutkiem osłabienia władzy książęcej, wo­ bec postawy możnych w sprawie węgierskiej polityki księcia55. Analogicznie do wcześniejszych przypadków Sąda i Pakosława, można zastanawiać się, czy Adam zaczerpnął wzór dla swej pieczęci dzięki kontaktom z rycerstwem zachodnioeuropejskim? Nie ma jednak pewnych wzmianek o podróżach za­ granicznych tego możnowładcy. Ewentualnie wzorcem dla niego mogli być możni małopolscy, którzy wcześniej posługiwali się pieczęcią konną (Sąd i Pakosław). Adam mógł demonstrować swój status w okresie osłabienia po­ zycji Bolesława Wstydliwego, gdy ten toczył z możnowładztwem małopol­ skim spory dotyczące udziału po stronie Arpadów w walkach o spuściznę po Babenbergach56. Adam mógł w jakimś stopniu wzorować się też na wspo­ mnianej pieczęci konnej Bolesława Wstydliwego. Użycie pieczęci konnej da się stwierdzić tylko w przypadku kilku naj­ wybitniejszych przedstawicieli elity małopolskiej, którzy dzięki własnym za­ sługom i działalności wyróżnili się na tle i tak silnego w stosunku do innych dzielnic możnowładztwa. 52 Polnoje sobranie ruskich letopisej, t. 2, Moskwa 1962, kol. 754-758; ZDMaz, nr 261; O pozycji Pakosława Starego zob. A. Teterycz-Puzio, Na rozstajnych drogach, s. 176, 323 n. 53 M. Friedbcrg, Adam, w: Polski słownik biograficzny (dalej: PSB), t. 1, Kraków 1935, s. 20. F. Pickosiński, Pieczęcie, s. 107, nr 146, fig. 1 14. Adam Lenartowicz wystąpił w do­ kumencie Bolesława Wstydliwego z 1234 r. i Grzymisławy z 1239 r. Zob. Kodeks dyplomatyczny Polski (dalej: KDP), t. 3, wyd. L. Rzyszczewski, A. Muczkowski, J. Bartoszewicz, Warszawa 1858, nr 13; KDM, t. 1, nr 24. Kolejne szczeble kariery politycznej osiągał u boku Bolesława Wstydliwego. W latach 1244-1246 był cześnikiem sandomierskim, następnie w latach 1250-1253 kasztelanem wiślickim, w 1253 r. został wojewodą sandomierskim, w 1255 r. kasztelanem krakowskim. Zob. Urzędnicy małopolscy, nr 121,715, 964, 1076. 55 B. Śliwiński, Stefan, PSB, t. 43, Warszawa 2004, s. 134-135. 56 Zob. A. Teterycz-Puzio, Bolesław Wstydliwy a konflikt czesko-węgierski w 11 połowie

54

XIII w. Podróże dyplomatyczne i wyprawy wojenne księcia ku ziemiom czeskim i wę­ gierskim, w: Via uiatores ąuaerit. Mobilność społeczna w dziejach krajów grupy wyszehradzkiej, red. A. Teterycz-Puzio, L. Kościclak, E. Łączyńska, Słupsk 2016, s. 25-44.

Agnieszka Tcterycz-Puzio

178

4. Pieczęcie konne z terenu Wielkopolski i Kujaw

Jak było w innych dzielnicach? Pieczęcie konne możnowładztwa wy­ stępują poza Małopolską sporadycznie, natomiast właściwie na obszarze wszystkich ziem polskich pojawia się książęca pieczęć konna, której najstar­ szy egzemplarz odnaleziono w Wielkopolsce. Taką pieczęcią posługiwał się Mieszko Stary. Jego pieczęć wyobrażała księcia jadącego konno, ubranego w zbroję kolczą, w hełmie na głowie, w prawej ręce z trójstrefowym propor­ cem, lewą podtrzymującego tarczę i wodze, w otoku z napisem M ESI [CO] DE[I G]RATIA DVX POLONIE57. Czas powstania pieczęci nie jest jedno­ znaczny. Według Franciszka Piekosińskiego powstała ona około 1145 roku58, Zofia Kozłowska-Budkowa uważa, że po 1177 roku59. Druga pieczęć konna tego księcia to pieczęć sygnetowa z napisem MESICO DVX, nie przedsta­ wia ona jednak księcia, lecz Amora pędzącego konno w lewo60. Z. Kozłow­ ska-Budkowa miała wątpliwości co do autentyczności obydwu61. Pieczęcią konną posługiwali się także synowie Mieszka - Odon miał pieczęć o średnicy 30 mm z napisem ODO DVX (z lar 1208-1223?) z wyobrażeniem księcia ja­ dącego konno w lewo, w szacie narzuconej na zbroję, z uniesionym w prawej ręce mieczem do ciosu62, Władysław Laskonogi zaś używał dwóch pieczęci jednej o średnicy 79 mm z napisem DEI GRACIA DUX POLONIE z postacią trzymającą proporzec w ręce (zniszczona) oraz drugiej z księciem w zbroi, z proporcem w prawej i lejcami w lewej ręce, na lewym ramieniu z małą tar­ czą z zarysem orła (uznawana bywa też za pieczęć Władysława Odonica)63. Władysław Odonic miał dwie pieczęcie konne. Na jednej z lat 1223-1233 jest rycerz w zbroi z odkrytą głową z bujnymi włosami, trzymający wodze prawą ręką, w lewej zaś trójstrefowy gonfanon z orłem, z zawieszoną tarczą z or­ łem64. Druga pieczęć używana była latach 1234-1239, a prezentuje księcia w zbroi, w hełmie na głowie, w prawej ręce z czterostrefowym proporcem, w lewej trzymającego tarczę z orłem65. 57 58 59

60 61 62 63 64 65

F. Piekosiński, Pieczęcie, s. 204, nr 7. Ibidem, s. 25. Z. Kozłowska-Budkowa, Repertorium polskich dokumentów doby piastowskiej, Kra­ ków 1937, s. 45. Z. Piech, Ikonografia, s. 205, nr 8. Z. Kozłowska-Budkowa, Repertorium, s. 45. Z. Piech, Ikonografia, s. 206, nr 10. Ibidem, s. 206-207, nr 11, 12. Ibidem, s. 207, nr 12. Ibidem, s. 207, nr 14.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

179

Pieczęci konnych używali także synowie Władysława Odonica. Prze­ mysł I wyobrażony został na pieczęci z lat 1243-1247 w zbroi z narzuconą tuniką i z hełmem na głowie oraz mieczem do ciosu w prawej ręce, w lewej z tarczą z godłem (trzy pasy) oraz w ostrogach przy butach. Druga pieczęć konna tego księcia różni się kilkoma detalami: na tarczy są trzy stylizowane lilje, a pod brzuchem końskim widoczny jest kroczący smok66. Brat Przemy­ śla I, Bolesław Pobożny, miał pieczęć konną o średnicy 67 mm z rycerzem trzymającym trójstrefowy proporzec z ośmioramienną gwiazdą, w lewej zaś trzymał trójkątną tarczę, na której był zarys orła67. Według Franciszka Piekosińskiego była to pieczęć fałszywa, Franciszek Sikora uznał ją jednak za pie­ częć autentyczną, używaną w latach 1245-125268. Natomiast kolejny z ksią­ żąt wielkopolskich, syn Przemyśla I, Przemysł II nie używał pieczęci konnej. Jak widać tradycja używania pieczęci konnej przez Piastów wielkopol­ skich była bogata. W Wielkopolsce herby rodowe rycerstwa pojawiły się na pieczęciach wcześniej niż w Małopolsce, z tego też obszaru zachowało się stosunkowo dużo pieczęci rycerskich69. Jednak znana jest tylko jedna możnowładcza pieczęć konna. Używał jej Zbylut z rodu Pałuków. Znalazła się ona przy dokumencie z 1301 roku wystawionym przez księcia opawskiego Mikołaja (i poświadczonym jego konną pieczęcią) starostę Królestwa Pol­ skiego z mianowania Wacława II, w sprawie zamiany wsi między arcybi­ skupem gnieźnieńskim Jakubem a komesem Zbylutem Straszewiczem z rodu Pałuków. Pieczęć Zbyluta (kasztelana nakielskiego 1283-129270, kasztelana gnieźnieńskiego 1296-129771) przedstawia jeźdźca w zbroi, z tarczą w jednej ręce a kopią w drugiej72. Z pobliskiego terenu Kujaw zachował się tłok pieczętny komesa Macie­ ja Boguszyca z rodu Leszczyców73, znanego ze źródeł od 1282 roku, sędziego brzeskiego w latach 1288-129974. Na pieczęci widoczny jest rycerz na galo66 67 68

Ibidem, s. 208, nr 15, 16. Ibidem, s. 209, nr 18. F. Piekosiński, Pieczęcie, s. 105; F. Sikora, Dokumenty i kancelaria Przemyśla 1 oraz

69 70

Bolesława Pobożnego 1239-1279, Wrocław 1969, s. 103-104. M. Gumowski, M. Haisig, S. Mikucki, Sfragistyka, Wrocław 1960, s. 228-229. Urzędnicy wielkopolscy XI1-XV wieku. Spisy, oprać. M Bielińska, A. Gąsiorowski,

71

J. Lojko, red. A. Gąsiorowski, Wrocław 1985, nr 281. Ibidem, nr 138; J. Bieniak, Wielkopolska, Kujawy, ziemie łęczycka i sieradzka wobec

72 73

problemu zjednoczenia państwowego w latach 1300-1306, Toruń 1969, s. 166. O pieczęci zob. też A. Tcterycz-Puzio, Pieczęcie konne, s. 389-390. D. Karczewski, Trzynastowieczny tłok pieczętny komesa Macieja Boguszyca, w: Heral­

dyka i okolice, red. A. Rachuba et al., Warszawa 2002, s. 198. 71 J. Bieniak, Przynależność administracyjno-polityczna kasztelanii nadgoplańskich w la­

tach 1267-1327, „Zeszyty Naukowe UMK”, Historia 1966, nr 2, s. 69-70. O ojcu

Agnieszka Tctcrycz-Puzio

180

pojącym koniu, z mieczem i włócznią zwieńczoną proporcem w prawej ręce, w lewej trzymający tarczę. Spoza otoku pieczęci wyłania się uskrzydlony anioł, który błogosławi rycerza prawą ręką. Według Dariusza Karczewskie­ go, okazałość i ikonografia pieczęci wskazują na wzór ze sfragistyki książęcej tej epoki75. Podobnie jak w przypadku pieczęci Pakosława Starego pojawia się motyw błogosławiącej ręki. Z badań nad rodami Leszczyców i Pałuków wiadomo zaś, że były to blisko spowinowacone ze sobą rody (córka sędziego Macieja była żoną Sławnika Pałuki, kasztelana nakiclskiego z 1296 roku), po­ pierające u schyłku XIII wieku Władysława Łokietka76. Zapewne użycie tych pieczęci w zbliżonym czasie było manifestacją pozycji w okresie osłabienia władzy książęcej. Czas powstania omawianej pieczęci Boguszyca jest trudny do ustalenia, może pochodzić ze schyłkowego czasu działalności Macieja, gdyż pieczęciami z wyobrażeniem rycerza na koniu posługiwali się możni o wysokiej już pozycji77. Warto zauważyć, że pieczęci konnej w zbliżonym czasie użył też Leszek Siemomysłowic, wnuk Kazimierza kujawskiego. Jest to pieczęć wyobrażająca księcia na koniu, prawdopodobnie w zbroi, w lewej ręce z tarczą z wyobrażeniem kroczącego lwa, w prawej z proporcem, w jej dolnej części znajduje się pień z trzema korzeniami i wystającą gałęzią. Pie­ częć ta powstała w czasie krótkich rządów tego księcia na Pomorzu w 1296 roku (kopia pieczęci księcia pomorskiego Mszczuja II)78.

5. Pieczęcie pomorskie i śląskie

Ciekawa pieczęć konna została użyta przez możnowładcę na Pomorzu Gdańskim w 2. połowie XIII wieku, gdzie pieczęcie rycerskie pojawiają się najpóźniej (około 1276 roku)79. Jedna z pieczęci wojewody Swięcy, przywie­

77 78

Macieja, kasztelanie inowrocławskim Boguszu, późniejszym wojewodzie kujawskim, protoplaście Leszczyców ostrowskich zob. D. Karczewski, Bogusza, kasztelan inowro­ cławski i wojewoda kujawski, w: Inowrocławski słownik biograficzny, z. 2, Inowro­ cław 1994, s. 13. D. Karczewski, Trzynastowieczny tłok, s. 194-195. J. Bicniak, Krąg rodzinny biskupa kujawskiego Macieja Pałuki (korekta do „Rodu Pałli­ ków" Władysława Semkowicza), „Zapiski Historyczne” 1985, t. 50, z. 3, tabł. gen. A. Teterycz-Puzio, Pieczęcie konne, s. 390-391. Z. Piech, Ikonografia, s. 219, nr 35. Pieczęcie pomorskie zob.: [online:] http://histo-

79

ria-oliwy.trojmiasto.pl/pieczecie.html (dostęp: 20.03.2016J. Zob. B. Śliwiński, Rola polityczna możnowładztwa na Pomorzu Gdańskim w czasach

75 76

Mściwoja II, Gdańsk 1987, s. 153.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

181

szona do dokumentu najpewniej z 1287 roku, przedstawia scenę myśliw­ ską, wyobrażającą galopującego na koniu jeźdźca dmącego w trzymany przy ustach róg, wraz z psem doganiającego umykającego jelenia. W otoku był napis: S. Suenzonis palatyni Gdanensis™. Pieczęć ta wskazuje na myśliwskie zainteresowania Święcy80 81. Łowy w okresie średniowiecza, zarówno w Euro­ pie Zachodniej, jak w Polsce piastowskiej, były mocno wpisane w kulturę dworską, polowanie bowiem umożliwiało zaprezentowanie takich wartości, jak: odwaga, sprawność fizyczna, umiejętność posługiwania się bronią - a to były cechy dobrego władcy. Pieczęć Swięcy reprezentuje już „świecki” nurt w pieczęciach rycerskich82. Święcą to wojewoda słupski, gdański, pomorski83, wspomniany w dokumencie Mściwoja II z 14 czerwca 1294 roku, w którym występuje niespotykana dotąd formuła: de patri consensu honestissimi palatyni Gdanensis pan Swence84. Poza tym jako wojewoda gdański i słupski na wzór książąt pomorskich używał formy nos w intytulacji85. Te świadectwa źródeł wskazują na jego silną pozycję, pieczęć konna zaś potwierdza przywód­ czą rolę Święcy na Pomorzu Gdańskim. Jednak użycie pieczęci konnej przez możnowładcę jest na Pomorzu przypadkiem jednostkowym i podkreśla tylko niezwyczajny status Święcy u boku Mściwoja. Warto zauważyć, że została ona użyta w sytuacji osłabienia władzy Mściwoja II wkrótce po buncie w 1285 roku Wasylewiców, przeciwnych zbliżeniu Pomorza z Wielkopolską86. Pieczęci konnych używali także książęta śląscy87, natomiast nieznane są żadne pieczęcie z wyobrażeniem rycerza na koniu należące do możno­ 80

Wyobrażenie pieczęci Święcy: F.A. Vossberg, Collection de sceaux et de cachets du Moyen Age polonais, lithuaniens, silesiens, pomeraniens, et pnissiens, Berlin 1854, s. 22; J.T. Bagmihl, Pommersches Wappenbuch, Bd. 3, Stctin 1847; Historia Pomorza, t. 1, cz. 1, red. G. Labuda, Poznań 1969, s. 575; B. Śliwiński, Herb rodu Swięców,

81

w: Genealogia - władza i społeczeństwo w Polsce średniowiecznej, red. A. Radzimiń­ ski, J. Broniszewski, Toruń 1999, s. 161. B. Śliwiński, Gniazdo rodu Święców, „Studia Bałtyckie”, Historia, Koszalin 1996,

82 83

t. 2, s. 41-42. Z. Piech, Ikonografia, s. 103. B. Śliwiński, Święcą, w: Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, t. 4, red.

84 85 86

87

S. Gierszewski, Z. Nowak, Gdańsk 1997, s. 347-351. Pommerellisches Urkundenbuch, hrsg. von M. Pcrlbach, Danzing 1882, nr 513. Ibidem, nr 549. Zob. B. Śliwiński, Poczet książąt gdańskich, Gdańsk 2006, s. 52. O polityce Mściwoja szerzej: idem, Mściwoj II (1226-1294), książę wscbodniopomorski (gdański), Warsza­ wa 2016. Z. Piech, Ikonografia, s. 244-245, nr 83 - pieczęć Kazimierza księcia opolskiego i ra­

ciborskiego; s. 245, nr 85 - pieczęć Mieszka II Otyłego; s. 245-247, nr 86, 88 pieczęcie Władysława księcia kaliskiego i opolskiego; s. 223, nr 43, 44 - pieczęcie

182

Agnieszka Tetcrycz-Puzio

władztwa śląskiego, choć pieczęcie rycerstwa śląskiego były najwcześniejsze w stosunku do pieczęci rycerzy innych dzielnic, poza tym znacznie większe i okazalsze88. Najdawniejsze zachowane pieczęcie rycerskie pochodzą z koń­ ca XII wieku, właścicielem zaś najstarszej - przedstawiającej jakby dwie podkowy z krzyżem między nimi - był komes Gniewomir, ojciec Imbrama ze Strzegomia (spokrewniony z Iwonem Odrowążem), mający posiadłości w 2. połowie XII wieku na terytorium Śląska i Małopolski89. Na Śląsku widać najwyraźniej z wszystkich ziem polskich wpływy zachodnie, o czym świad­ czy duża liczba pieczęci tarczowych trójkątnych90. Tu też jako pierwsze poja­ wiają się na pieczęciach herby rodowe, np. w 1226 roku „Lis” widoczny na jednej z największych pieczęci rycerskich, należącej do Stefana z Wierzbna91. Pierwsze osobiste i przedherbowe godło na wzór zachodni to lew na pieczęci Zbrosława, kasztelana opolskiego z 1234 roku9293 . Pod koniec XIII wieku za­ czynają się pojawiać też na modłę zachodnią pieczęcie bez tarczy herbowej, z samym tylko hełmem i klejnotem. Rycerstwo śląskie, w przeciwieństwie np. do małopolskiego, na pieczęciach nie wymieniało sprawowanego urzę­ du, natomiast do imienia dołączało nazwę wsi (posiadłości), z którą było związane91. Na Śląsku widać najwcześniej w sfragistyce rycerskiej tendencje panujące w Europie Zachodniej, przenoszone zwłaszcza za pośrednictwem niemieckim94. Brak na Śląsku pieczęci konnych w 1. połowie XIII wieku wytłuma­ czyć można silną władzą książęcą, zwłaszcza w okresie rządów Henryka Bro­ datego i jego syna Henryka Pobożnego, zatem nie wystąpiły okoliczności sprzyjające aż tak dobitnej demonstracji niezależności, czego wyrazem było Władysława biskupa salsburskicgo, a następnie księcia wrocławskiego; s. 225, nr 47 - pieczęć sygnetowa Henryka IV Prawego. 88 Największa jest pieczęć należąca do Szymona z Wilkowa z 1285 r. Zob. M. Gumow­ ski, Pieczęcie śląskie do końca XIV w., w: Historia Śląska od najdawniejszych czasów do roku 1400, red. W. Semkowicz, Kraków 1936, s. 325; F. Pickosiński, Pieczęcie, s. 128, nr 190, fig. 144. Wykaz zachowanych pieczęci: R. Stelmach, Śląski dokument rycerski w XIV w., w: Etos rycerski w Europie środkowej i wschodniej X-XV w., Zielona Góra 1997, s. 135. x9 M. Gumowski, Pieczęcie śląskie, s. 329; M. Cctwiński, Ze studiów nad Strzegomiana90 91 92

mi, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, Historia 1974, t. 26, s. 17-29. M. Gumowski, Pieczęcie śląskie, s. 328. Ibidem, s. 325, 327, fig. s. 331. Ibidem, s. 330; M. Gumowski, M. Haisig, S. Mikucki, Sfragistyka, s. 227; F. Piekosiń­

93 94

ski, (Pieczęcie, s. 87, nr 106, 107) określił to wyobrażenie napieczętne jako gryfa bez skrzydeł. M. Gumowski, Pieczęcie śląskie, s. 358. Ibidem, s. 333-334.

Równi władcom? — jeszcze o symbolice konia

183

posługiwanie się przez przedstawicieli możnowładztwa symbolem przyna­ leżnym książętom. Nie są znane jednak także pieczęcie konne rycerstwa ślą­ skiego z 2. połowy XIII wieku - okresu rozdrobnienia i osłabienia władzy książęcej, co zwykle sprzyjało manifestacji pozycji możnych. Nie znamy zatem rycerskich pieczęci konnych przedstawicieli elit Ślą­ ska, Mazowsza i nawet Pomorza Zachodniego. Z terenów Mazowsza pocho­ dzi najmniej pieczęci z XIII wieku. Znanych jest tylko kilka pieczęci możnych mazowieckich z godłami na tarczy, należących do znaków przedherbowych95: z 1212 roku - wojewody Krystyna, doradcy młodego księcia Konrada Ma­ zowieckiego, jego następcy u boku księcia Konrada - wojewody kujawskiego Arnolda - z 1228 roku96 i z 1250 roku - sędziego Wydżgi97. Potwierdza to tezę o słabości mazowieckiego możnowładztwa. Z kolei wedle Kazimierza Bobow­ skiego ilość pieczęci rycerstwa z Pomorza Zachodniego świadczy o znacznej roli rycerstwa autochtonicznego i napływowego w życiu społecznym, politycz­ nym i ekonomicznym tej ziemi. Możni zachodniopomorscy zaczęli używać własnych pieczęci już sporadycznie od końca XII wieku, ale ich upowszech­ nienie nastąpiło w 2. połowie XIII wieku. Pod względem formy pieczęcie zachodniopomorskie są podobne do pieczęci rycerstwa śląskiego, natomiast różnią się od okrągłych zazwyczaj pieczęci rycerstwa innych polskich ziem. Są mniejsze i mniej okazałe od pieczęci książęcych, biskupich i miejskich. Brak jest również elementów portretowych, np. konnych i pieszych98.

6. Podsumowanie

Pieczęcie konne możnowładztwa to wyraz jego wzrastającej roli w okresie rozbicia dzielnicowego i pośrednio osłabienia władzy książęcej. Manifestują pozycję jej użytkownika jako wodza i przywódcy. Najsilniejsze było możnowładztwo terytorium małopolskiego, decydujące o obsadzie tro­ nu krakowskiego. Pieczęcie konne pojawiły się tam w okresie walk o tron 9S 96 97 98

M. Gumowski, M. Haisig, S. Mikucki, Sfragistyka, s. 232. E Pickosiński, Pieczęcie, s. 64, nr 61. Ibidem, s. 99, nr 133 a. K. Bobowski, Dawne pieczęcie na Pomorzu Zachodnim, Szczecin 1989, s. 138-139, 141; idem, Zasadnicze tendencje rozwojowe dyplomatyki i sfragistyki rycerstwa za­ chodniopomorskiego w średniowieczu (do końca XIII w.), w: Etos rycerski w Europie środkowej i wschodniej X-XV w., red. W. Pcltz, J. Dudek, Zielona Góra 1997, s. 118.

184

Agnieszka Teterycz-Puzio

krakowski po śmierci Leszka Białego. Inspiracją do ich użycia mogły być pieczęcie konne książąt biorących udział w walkach, zwłaszcza Konrada Mazowieckiego, często wykorzystującego na pieczęciach motyw rycerza na koniu. Nie można wykluczyć, że w jakimś stopniu wpływały na ich stoso­ wanie wzorce zachodnie, co wymaga jednak dalszych badań. Bardziej praw­ dopodobna wydaje się być rodzima inspiracja użycia tych pieczęci. Konrad I Mazowiecki uosabiał typowe cechy średniowiecznego wojownika: odwagę, waleczność. Aspirował do sprawowania silnych rządów. Użycie pieczęci kon­ nej było pośrednio wyrażeniem uznania dla tych cech, ale też rodzajem od­ powiedzi na postawę Konrada i jego autorytarne zapędy, ponieważ dwóch możnych małopolskich, którzy jako pierwsi używali tej symboliki, współ­ pracowało z Konradem Mazowieckim w okresie prowadzonych przez niego walk o Kraków. Można się zastanawiać, dlaczego pieczęć konna pojawia się tylko w przypadku trzech możnych małopolskich. Zapewne jej wykorzysty­ wanie było uwarunkowane symboliką używaną przez sprawujących w danym momencie władzę w księstwie krakowsko-sandomierskim. Jak wspomniano powyżej, symboliką taką posługiwali się książęta rządzący tym księstwem w 1. połowie XIII wieku. Znane są zatem trzy konne pieczęcie możnowładców małopolskich z XIII wieku (dwie z lat trzydziestych XIII wieku i jedna z 1257 roku) oraz pochodzące z przełomu XIII i XIV wieku pieczęcie: jedna wielkopolska, jed­ na kujawska i jedna pomorska. Pieczęcie możnych to dowód ich wzrastającej roli w okresie rozbicia dzielnicowego, a także wyraźnego osłabienia władzy książęcej w momencie, gdy owe pieczęcie zostały użyte.

AGNIESZKA TETERYCZ-PUZIO

Were they equal to their rulers? On the symbolism of the horse depicted on the thirteenth century seals of Polish magnates Summary

In Poland, a seal depicting a knight on horseback was reserved for the ruler. The representation of a knight on horseback alluded to the duke’s role as a warrior and defender, and complemented the inscription “dux” on the perimeter. However, there were a few cases of such seals used by magnates in the thirteenth century.

Równi władcom? - jeszcze o symbolice konia

1 85

Three equestrian seals of the magnates from Lesser Poland are known from the thirteenth century (two from the thirties and one from 1257); and of the seals which come form the turn of the thirteenth and fourteenth centuries: one from Greater Poland, one from Kuyavia, and one from Pomerania. The magnates’ seals prove their inereasing role in the period of feudal fragmentation. Their use might have been inspired by the equestrian seals of the dukes who participated in battles for the Cracow throne, especially Conrad of Masovia. It is also possible that their use was influenced by Western patterns.

PIOTR KARDYŚ Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział w Skarżysku-Kamiennej

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23 z Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach

W Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach znajdu­ je się zbiór rękopisów średniowiecznych, należących niegdyś do Stanisława z Jankowie, określonego niegdyś przeze mnie jako „pierwszy kielecki biblio­ fil”1. Wśród siedmiu manuskryptów, które z całą pewnością były w jego po­ siadaniu, zanim darował je w 1444 roku kolegiacie kieleckiej1 2, jeden zawiera charakterystyczne zdobienia liter inicjalnych w postaci psich głów. Stanisław z Jankowie obejmował w latach 1415-1455 prebendę w Chotlu Rycerskim (obecnie Chotelek Zielony) nieopodal Wiślicy, kanonię kie­ lecką, opatowską, plebanię opoczyńską, sprawował urząd oficjała biskupie­ go w Kurzelowie, był komisarzem arcybiskupa gnieźnieńskiego. Należący niegdyś do niego księgozbiór można scharakteryzować jako typowy dla ówczesnych środowisk kanonickich, z przewagą literatury kaznodziejskiej, 1

2

P. Kardyś, Stanisław z Jankowie - kanonik kielecki z XV w. i jego księgozbiór, „Studia Muzcalno-Historycznc” 2011, t. 3, s. 87-96. Na temat innego z darczyńców, zob. idem, Dwa rękopisy Adama wikarego darowane kolegiacie kieleckiej w 1430 roku, „Między Wisłą a Pilicą” 2011, nr 12, s. 55-64. Zob. J. Wolny, bwentaire des mamiscrits theologiąues me'die'vaux de la Bibliotheąue

du Chapitre a Kielce, „Mcdievalia Philosophica Polonoruin” 1971, t. 16, s. 43-85; P. Kardyś, Przyczynki do dziejów księgozbioru kolegiaty kieleckiej w średniowieczu i w okresie wczesnonowożytnym, „Rocznik Biblioteki Jagiellońskiej” 2006-2007, nr 56-57, s. 3-17; idem, Z dziejów pewnego rękopisu. Przyczynek do związków inte­ lektualnych kanoników regularnych kłodzkich z Małopolską w XIV/XV w., w: Realia życia codziennego w Europie Środkowej ze szczególnym uwzględnieniem Śląska, red. A. Barciak, Katowicc-Zabrzc 2011, Kultura Europy Środkowej, t. 14, s. 94-105.

188

Piotr Kardyś

z komentarzami biblijnymi, elementami teologii praktycznej, spekulatywnej i moralnej, liturgiki, ascetyki, mistyki, hagiografii oraz prawa3. W rękopisie brak kolofonów pisarza lub pisarzy, które mogłyby wskazać terminus antę quem spisania jego poszczególnych części (z całą pewnością nie został wy­ konany „jednorazowo”, zob. analiza kodykologiczna poniżej). Może to też sugerować, że raczej nie był pisany na zamówienie, częstą praktyką było bo­ wiem umieszczanie takiej informacji w kolofonie4. Możemy jedynie stwier­ dzić, że musiał powstać przed 1444 rokiem, czyli momentem przekazania go kolegiacie kieleckiej. Analiza rękopisu: 1. W inwentarzu Jerzego Wolnego Ms. 235, obecnie w Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach pod sygnaturą Rk-41/23. Zawartość wg J. Wolnego: Postilla super epistolas dominicales, k. l-68va; Matthias de Legnica, Postilla parua, k. 68vb-70vb; Peccata matrimoniales, k. 70vb-72va; Senno de peccatis, k. 73ra-74rb; Sertnones de Incarnatione, k. 75ra-88va; Fractus missae, k. 88va; Praeparatio hominis ad sumendum Corporis Christi, k. 90rb-91va; Questio de anima, k. 92ra-93vb; Sertnones super Aue Maria, k. 94ra-137rb; Legenda de sancta Catharina, k. 134va135vb; De confessione, k. 137va-142vb (język niemiecki); Legenda de tribus magis, k. 143ra-150rb. Proweniencja rękopisu: Liber eccl[esi]e Kielczien[sis] datus eidem p[er\ d[ominuni\ Stanislai de Jankouicze can[onicus\ kielcen[sis] in M~° CCCC XL° q[ua]rto, niżej Postilla de t[etn]p[or]e; wpisana na k. Ir, na marginesie górnym, czarnym atramentem, pismem z XV wieku6, innym niż tekst zasadniczy. 2. Kodeks papierowy zapisany obustronnie, pisany w języku łacińskim i niemieckim, kursywą gotycką, formatu folio, o wymiarach ok. 29 X 21,5 cm, 150 kart (151 ponumerowanych ołówkiem błędnie), w zasadniczej części pisa­ ny w dwóch kolumnach, wymiary: margines lewy ok. 3 cm, margines prawy ok. 2 cm, szerokość kolumn od ok. 7 do 8 cm, wysokość kolumn ok. 22 cm, 3

Szerzej o duchownym, o jego pochodzeniu i zawartości księgozbioru zob. P. Kardyś,

Stanisław, s. 87-94. 4 Na temat kolofonów pisarzy w Polsce średniowiecznej zob. Kopiści i kolofony rękopi­ sów średniowiecznych ze zbiorów polskich, t. 1, Biblioteki Warszawy, red. E. Potkowski, Warszawa 1993. J. Wolny, bwentaire, s. 66-68. 6 Pewne jest, że wpisów proweniencyjnych dokonano później niż darowizny, ale w nie­

odległej przyszłości, o czym świadczą podobne wpisy dokonane tą samą ręką w in­ nych rękopisach średniowiecznych darowanych kolegiacie kieleckiej, a należących wcześniej do Stanisława z Jankowie. Zob. P. Kardyś, Dwa rękopisy, s. 57.

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23

189

odstęp między kolumnami — ok. 1,5 do 2 cm, margines górny ok. 2 do 3 cm, margines dolny ok. 4 cm. Zmiany wymiarów wynikają z faktu spisania ca­ łości przez 3-4 ręce7 lub w różnym czasie: k. l-21v pierwsza ręka; 22r-93v druga ręka, 94r-138v trzecia ręka (pismo 2 i 3 ręki wykazuje bardzo duże podobieństwo, co pozwala wnioskować, że była to ta sama osoba, ale pisząca w pewnym odstępie czasu), 139r- 142v czwarta ręka, od k. 143r powrót do ręki 2/3. Różnice w wymiarach marginesów i kolumn tekstu wynikają z faktu póź­ niejszego oprawienia kilku tekstów w jeden klocek, o czym świadczą zmiany w numeracji kustoszy składek; liczba wersów w kolumnach od 28 do 36. 3. Całość składa się z dwóch rodzajów papieru, występują dwa rodzaje filigranów: pierwszy — byk z gwiazdą czteropromienną na słupku wpisaną w okrąg wysokości ok. 12 cm, drugi filigran jak pierwszy - bez gwiazdy na słupku, ok. 7,5 cm. W przerysach Joachima Lelewela, Franciszka Piekosińskiego i zbiorze Charles’a-Moise’a Briqueta datacja tego typu znaków wod­ nych jest dosyć szeroka, ale generalnie zamyka się w ramach 1. ćwierci XV wieku8, proweniencja niemiecka. 4. Okładki: skóra pierwotnie brązowa, tłoczona, obecnie spełzła i brak możliwości rozpoznania tłoków lub radełka, okładziny górna i dolna deski, ślady korników, całość zszyta pięcioma zwięzami grzbietowymi w po­ staci skórzanych pasków, wykończona dodatkowo u góry i u dołu grzbietu bloku książki kapitałką, okładziny zabezpieczone były metalowymi guzami, z których zachowały się po trzy guzy narożne na okładzinie górnej i dolnej oraz jeden środkowy na okładzinie dolnej w postaci tzw. kapelusza kardy­ nalskiego, pozostały również fragmenty po dwóch klamrach na okładzinie górnej i jeden pasek skórzany mocowany do okładziny dolnej, na grzbiecie O typach pisma średniowiecznego, wymianie cech, nazewnictwie średniowiecznych pism łacińskich, roli pisma, zob. A. Gieysztor, Z dziejów pisma łacińskiego, Warsza­ wa 1973, s. 99-160; W. Semkowicz, Paleografia łacińska, Kraków 2002, s. 313-391; J. Szymański, Nauki pomocnicze historii, Warszawa 2002, s. 333; K. Bobowski, Możliwosci rozszerzenia zakresu badań paleograficznych, w: Tradycje i perspektywy nauk pomocniczych historii w Polsce, red. M. Rokosz, Kraków 1995, s. 144; B. Trelińska, W sprawie nazw średniowiecznych pism łacińskich, w: Scriptura custos memoriae. Pra­ ce historyczne, red. D. Zydorek, Poznań 2001, s. 319; Ruta Capaitc, Przejawy cech indywidualnych w piśmie pisarza w późnym średniowieczu i wczesnej fazie czasów nowożytnych (XV-XVI wieku). Metody badawcze i interpretacje, w: Nauki pomocni­ cze historii. Teoria, technika badań, dydaktyka, red. A.I. Jaworska, R. Jop, Warszawa 2013, s. 71-85. 8 J. Lelewel, Bibliograficznych ksiąg dwoje, t. 2, Wilno 1826, tab. XVII; E Piekosiński,

Wybór znaków wodnych z XV stulecia, z. 1, Kraków 1896, tab. 79-82; C.M. Briąuet, Les filigranes: dictionnaire historiąue des marąues du papier des leur apparition uers 1282 jusqu’en 1600, t. 4, Leipzig 1923, s. 732, 739.

Piotr Kardyś

190

naklejka z dawną sygnaturą 23, wypisaną piórem. Pierwotne wklejki okła­ dziny górnej i dolnej to obecne antefolio wydarte w ok. 80% i odspojone od okładziny, podobnie postfolio (ponumerowane mylnie ołówkiem jako k. 151), nie zachowały się pierwotne 2 czyste karty na końcu rękopisu - zo­ stały wyrwane. 5. Całość liczy 16 składek, zasadniczo kwinternionów, składki trady­ cyjnie wzmacniane są w miejscu szycia paskami papieru lub pergaminu ze starszych rękopisów.

numer karty

nr składk:i

rodzaj składki

1

5/5

1-10

2

5/5

11-20

3 4

5/5

21-30

5/5

31-40

5

5/5

41-50

6

5/5

51-60

7

5/5

61-70

8

2/2 (binion)

71-74

9

4/4 (kwaternion)

75-84

10

5/4 (wycięto ostatnią kartę składki)

85-93 (błędna późniejsza foliacja ołówkiem nie uwzględnia brakującej karty 93=94)

11

5/5

94-103

12

5/5

104-113

13

5/5

114-123

14

5/4

124-132

15

5/5

133-142

16

5/3 (dwie ostatnie karty wycięto)

143-150

Kustosze składek w różnej formie, składka pierwsza k. 10v zapis „primus”, k. 20v „secundus”, od końca składki trzeciej (k. 30v), jest to arabskie „3”. Ich kolejność jest zaburzona, co wynika z późniejszego współoprawienia pier­ wotnie odrębnych tekstów, np. na k. 103v stary kustosz „11” zastąpiony zo­ stał późniejszym „9”, następnie powraca dawna numeracja kustoszy: k. 113v „12”, k. 123v „13”, k. 132 „14”. 6. Całość napisana została pismem dość starannym, w dwóch kolum­ nach, piszący dość biegli w swoim rzemiośle raczej starali się trzymać linii wyznaczających szerokość, początek i koniec kolumn, sporadycznie łamiąc

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23

191

liniaturę, w całym rękopisie jest mało not marginalnych i dopisków później­ szych; wyjątkiem jest k. 132v, gdzie późniejszy posiadacz kodeksu wykorzy­ stał połowę wolnej strony i narysował piórkiem scenę zwiastowania NMP (Archanioł Gabriel i Maria, teksty wypowiedziane przez postacie umieścił na banderolach). Na k. 149v i 150r (wg błędnej foliacji ołówkiem k. 150v i 151 r) wiele odręcznych notatek, głównie o charakterze skarbowo-gospodarczym, m.in. Stanislaus Ślinka aduocatus, Czedwicz aduocatus in Dzijów, Nicolaus, Johanes Głowa, Mathias Potańcz, item nendidi [...], item scripsi decimarum Wydrzyszow, Stanislaus Stefan, Johanis Jelitkowicz, Nicolaus di Wyslaus, Petrus di Oborzyca, Z... de Lubcza, Wenczeslaus. 7. Do ulubionych motywów zdobniczych przepisujących/ego teksty skolacjonowane w omawianym klocku należały psie głowy dorysowane do liter inicjalnych, poza tym ludzkie głowy (zwłaszcza profile), motywy zoomorficzne (smoki-gryfy, ślimak) i roślinne, także inicjały szachownicowe. Owe zdobienia powstały raczej w momencie pisania tekstów, na co wskazu­ ją ich przycięcia/obcięcia w trakcie późniejszego oprawiania bloku książki oraz podobieństwo użytego atramentu w rysunkach i w tekście zasadniczym. Liczne są rubrykowania poszczególnych akapitów lub podkreślenia w tek­ ście9, część tekstów nigdy nie została ostatecznie wykończona, pozostały liczne wolne miejsca na inicjały10, co wynika z faktu późniejszego oprawie­

Podkreślenie wiersza lub słowa czerwonym atramentem, w naszym przypadku często zamiast rubrykowania podkreślano kilka początkowych wierszy czarnym atramentem. 10 O znaczeniu inicjałów i procesie powstawania iluminacji oraz kolejności wykonywa­ nych czynności (pierwszy pracę zaczynał skryptor, później malarz miniatur, następnie iluminator i rubrykator), przede wszystkim ustaleniu rodzajów składek, kolumn tek­ stu, liczby wierszy, typów ozdób zob. J. Szymański, Nauki, s. 395; M. Gębarowicz, Zabytek iluminatorski epoki zygmuntoiuskiej, „Rozprawy Komisji Historii Sztuki To­ warzystwa Naukowego Wrocławskiego” 1960, t. 2, s. 24. Z zagranicznych opraco­ wań tematu można wskazać porównaczo: J.J. Tikkanen, Die Psalterillustration im Mittelalter, Soest 1975; R. Marks, N. Morgan, The Golden Age ofEnglish Manuscript Painting, 1200-1500, New York 1981; M.P. Brown, A Guide to Western Historical Scripts from Antiquity to 1600, Toronto 1990; J. Marrow, J.H. Dcfocr, et al., The Golden Age of Dutch Manuscript Painting, New York 1990; The Book Arts from Antiquity to the Kenaissance, Chicago 1991; J.J.G. Alexandcr, Medieual llluminators and Their Methods of Work, New Havcn 1992; Ch. dc Hamel, Scribes and llluminators, Toronto 1992; F. Avril, N. Reynaud, Les manuscrits d peintures en Brance 1440-1520, Paris 1993; Ch. dc Hamel, A History of llluminated Manuscripts, London 1994; R. Gamcson, The Early Medieual Bibie. Its Production, Decoration and Use, Cambrid­ ge 1994; Ch. dc Hamel, The British Library Guide to Manuscript Illumination. Histo­ ry and Techniques, Toronto 2001; R.S. Wicek, Time Sanctified. The Book of Hotirs in Medieual Art and Life, New York 2001; The Art of the Book. Manuscripts and early Printing 1000-1650, cd. J. Stack, Columbia 2003; P. Palladino, Treasures of a Lost 9

192

Piotr Kardyś

nia pierwotnie kilku niewykończonych odrębnych tekstów w jeden klocek. Najwymowniejszym świadectwem różnego czasu sporządzenia rękopisu lub różnych rąk pisarskich są co najmniej trzy różne sposoby rozpoczynania aka­ pitów: 1) przez rubrykowanie; 2) podkreślenie akapitów tym samym tuszem co pisany tekst z uzupełnieniem niektórych o inicjały; 3) bez wyróżnień aka­ pitów z wolnym miejscem na inicjał. Już tylko przy pobieżnym oglądzie omawianego rękopisu można zwrócić uwa­ gę na charakterystyczne zdobienia w po­ staci psich głów. Jest ich w sumie dziewięć. Na k. 31va do inicjału P\ropter\ dorysowa­ no psią głowę, z paszczy wyrasta bądź jest wypluta wić roślinna. Na k. 34rb f[o/s], k. 61 ra I[wwoWs], k. 86va l[d est], k. 103va Q[z/ćzre], k. 132va F[rwz7ws], znajdują się ko­ lejne inicjały z podobnymi kompozycjami. Nieco inaczej wygląda kompozycja inicjału na k. 108va, gdzie w inicjalnym D[alnut] dorysowano dwie psie głowy, które można PJroptcr], k. 31 va, fot. P. Kardyś interpretować, jako pies dobry i pies zły. Na k. H3va dorysowano psią głowę do ini­ cjalnego D\uodeat\. Warto w tym miejscu zatrzymać się nieco nad genezą tych przedstawień. Pomijając konotację pogańską i wczesno­ chrześcijańską, należy spojrzeć na przed­ stawienia psa z okresu pełnego średnio­ wiecza. Przede wszystkim podkreślano „psią” wierność wobec człowieka. Oj­ cowie Kościoła zwracali uwagę na przy­ powieść Chrystusa o Dobrym Pasterzu i przestrogę przed fałszywymi prorokami, ukazując psa jako symbol czujności oraz wiernego stróża trzody i przeciwnika wilDfalnut], k. 108va, fot. P. Kardyś ka*11. Według Hildegardy z Bingen szatan

Art. Italian Manuscripl Painting of the Middle Ages and Renaissance, New York-Ncw Haven 2003. 11 J 10,1-18; Mt7,15.

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23

193

nienawidzi psa i ucieka przed nim z powodu jego wierności wobec człowieka. Dominikanie, popu­ larny zakon kaznodziejski, nazywani byli - nieja­ ko przez parafrazę imienia założyciela zakonu św. Dominika - Domini Canes czyli Psy Pańskie. Ro­ zumiano ten zwrot jako podkreślenie ich czujno­ ści w walce z herezją. Zaczęło się to od populary­ zacji postaci św. Dominika, kiedy w powszechnej świadomości zaistniały legendy dominikańskie, I |d cst], k. 86va, foL P. Kardyś w tym wyobrażenie psa z legendarnego snu matki świętego, błogosławionej Joanny, w którym zapo­ wiedzią jego przyjścia miał być pies niosący w pysku pochodnię, mają­ cą zapalić cały świat, czyli rozpalić ogień Słowa Bożego, co wielokrotnie przedstawiano na obrazach12. W bestiariach średniowiecznych również taki był obraz duchow­ nych. Pisano: „pies jest dla domowników przedmiotem pieszczot, na obcych szczeka, wilka kąsa, językiem leczy i w nocy sumiennie trzyma straż. Jeśli to wszystko odniesie się do przełożonych i podwładnych, to metaforycznie można podstawić rządców kościołów, domownicy zaś to zachowujący dosko­ nale porządek, obcymi są ci, którzy ze słabości naruszają regułę, przez wilków rozumie się uparcie przekraczających prawo”13. Średniowieczne bestiaria podkreślały przede wszystkim niezwy­ kłą inteligencję psów, ich miłość, wdzięczność i wierność wobec lu­ dzi. „A więc są psy, które potrafią szczekać w obronie swych Panów, [...]. A więc i ty naucz się podnosić głos w obronie Chrystusa, gdy na owczarnię Chrystusową napadają groźne wilki”14. Q[uare], k. 103va, fot. P. Kardyś 12

13

14

Według historiografii sen ów ziścił się w późniejszym czasie, gdy widziano błogosła­ wieństwa owego syna, ścigającego jak pies Pański piekielne wilki herezji i rozpalającego narody miłością Boga i bliźniego. Wizja ta oznaczała, że urodzi ona wielkiego kazno­ dzieję, który żagwią płomiennej wymowy potężnie rozpali gasnącą w świccie miłość. Absalom Sprinckirsbacensis (ze Springiersbach), Serniones, Patrologia Latina 196, 693, za: S. Kobielus, Bestiariuni chrześcijańskie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji. Starożytność i średniowiecze, Warszawa 2002, s. 260. Św. Ambroży, Hexaetneron, przeł. W. Szołdrski, oprać. W. Myszor, Warszawa 1969,

Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy, t. 4, s. 194.

194

Piotr Kardyś

W sztuce średniowiecznej psy w sensie pozytywnym były atrybutem personifikacji Wiary, w sensie negatywnym atrybutem personifikacji Złości i Nienawiści15. Laura Hobgood-Oster zapytała wręcz: „Dlaczego tak wie­ le psów pojawia się w dziełach artystycznych znajdujących się w kościo­ łach? Psy wyglądają spod stołów, stoją przy boku świętych, angażują do zabawy głównych bohaterów lub śpią u stóp Jezusa. Oczywiście również przedstawiają heretyków i wysłanników piekła. Czy są symbolem, czy są prawdziwe, a może spełniają obydwie te funkcje jednocześnie?”16 Biorąc pod uwagę zawartość rękopisu, możemy ogólnie przedstawienia te kojarzyć z podnoszeniem głosu w obronie Chrystusa, pies bywał przecież obrazem kaznodziei. Święty Grzegorz sformułował wprost stwierdzenie, że psy sym­ bolizują kaznodziejów17. Wszystkie analizowane rysunki psich głów przy literach inicjalnych znajdują się w tekstach typowo kaznodziejskich. Należy tu podkreślić, że pies, poza św. Dominikiem, jest atrybutem wielu innych świętych m.in. Henryka Suzo, Bernarda z Clairvaux, Rocha, Wendelina, Eustachego, Huberta. Trzeba jednak zauważyć, że egzegeza chrześcijańska jest niejako „rozdwojona” w „psiej” interpretacji. Analiza bowiem znaczenia posta­ ci psa zależy od tego, czy w Piśmie Świętym ma on negatywne czy po­ zytywne konotacje. W tym drugim wypadku widzi w nich duchownych, mężów apostolskich, łowców zbłądzonych dusz. Peter Bystricky zwrócił uwagę na znamienny fakt. Mianowicie w tradycji europejskiej psy już od czasów pogańskich należały do ulubionych zwierząt domowych i nie ina­ 15

Świat symboliki chrześcijańskiej, przeł. i oprać. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Tu-

rzyński (wybór ilustracji i komentarz T. Łozińska), Warszawa 1990, s. 292-294. Na temat symboliki zob.: J. Lc Goff, J.C. Schmitt, Dictionnaire raisonne de 1’Occident medieual, Paris 1999; Dictionary of the Middle Ages, ed. J.R. Strayer, New York 19821989; Lexicon fiir Theologie und Kirche, 3. Aufl., Bd. 1-11, Frciburg im Breisgau 1993-2001; M. Pastoureau, Średniowieczna gra symboli, Warszawa 2006; L. Hobgood-Oster, Holy Dogs and Asses. Animal in the Christian Tradition, Univcrsity of Illinois 2008; K. Walkcr-Meikle, Medieual Dogs, London 2013; P. Bystricky, Pes u mytológii, ndboźenstue a folklóre starouekn a stredoueku, Bratislava 2015, s. 286-308. 16 L. Hobgood-Oster, Fioły Dogs, s. 9: „What arc so many dogs doing in artwork in churches? They appear pcaking out from underneath the tablc or standing firmly at the side of saints. Dogs playfully engage the main character in a sculpture or they slccp ąuictly at the foot of Jesus. Of coursc, they also represent hereties or the hounds of heli. What happens when dogs arc almost omnipresent in the visual setting of religious ritual? Arc they a symbol, or arc they rcal, or both simultancously?”. Zob. także rozdział 5 tej pracy „The Grantcd Image: Dogs in Christian Story and Art”, s. 81-106. 17 Św. Grzegorz Wielki, Homilie na Ewangelie, przeł. W. Szołdrski, oprać. Mieczysław Maliński (wstęp J.S. Bojarski), Warszawa 1970, s. 318.

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23

195

czej było w społeczeństwie średniowiecznym. W obfitym materiale euro­ pejskim, zwłaszcza zachodnim, zarówno pisanym, jak i ikonograficznym, dominuje wizerunek psa - towarzysza człowieka, z którym razem podró­ żuje, poluje, śpi, odpoczywa pod jego stołem, korzysta przy uczcie, a na­ wet uczęszcza z nim do kościoła i przebywa z właścicielem w klasztornej celi!18 Kathleen Walker-Meikle sformułowała ciekawą tezę o przynależ­ ności zwierząt udomowionych, w tym psów, do świata „wewnętrznego”, w którym są szlachta, kler, skrybowie, kupcy, kobiety, słowem przynależ­ ności do świata swoich właścicieli19. Nie można zatem wykluczyć, że u źró­ deł inspiracji autora omawianych rysunków psich głów była najzwyklejsza, czysto ludzka sympatia do własnego czworonoga. Poza tym psy w poda­ niach ludowych, poezji, sztukach wizualnych zawsze odgrywały waż­ ną rolę, prezentując niejako zachowania ludzkie. Zatem ani sympatia do nich, ani antypatia nie powinny nas dziwić20. Może odpowiedzią jest myśl przewodnia niewielkiej książki K. Walker-Meikle, którą można streścić następująco: Psy były tak ważne dla ludzi w średniowieczu, jak są dzisiaj. Pomagały zilustrować życie świętych, pełno ich było w scenach gospodar­ czych, były bohaterami bajek, czołgały się na kartach rękopisów, itd.21 Inne motywy zoomorficzne to dwa smoki z motywami florystycznymi, mające wygląd wesołych/psotnych stworków ze skrzy­ dłami. Na k. 39rb do litery q[uae] dorysowano piórkiem smoka, który ma formę pętli, z jego py­ ska wyrasta - bądź wypluta jest - wić roślinna. Na k. 40rb smok, którego ogon tworzy pętlę, przy­ trzymuje pyskiem prawdopo­ q[uac], k. 39rb, fot. P. Kardyś dobnie również wić roślinną22.

18 19

20 21 22

P. Bystricky, Pes, s. 287-288. K. Walker-Meikle, Medieual Pets, Woodhridge 2012, s. 67-72 (zwłaszcza s. 67: „Medieval pet, likc its [female, clcricalJ owners, did not bełong to the outdoors worki,

wich was the prowince of sccular worried men”). Ibidem. K. Walker-Meikle, Medieual Dogs, passim. Motywy zdobnicze ze smokami wypluwającymi wici roślinne były częstym zjawiskiem w rękopisach średniowiecznych. Zob. m.in. D. Tabor, Malarstwo książkowe na Śląsku wXIV wieku, Kraków 2008, s. 98-102.

196

Piotr Kardyś

Ostatni motyw zoomorficzny to ślimak, będący przedłużeniem dolnej laski litery g[rac/tf] na k. 36vb, w ostatnim wersie. Zwłaszcza ten ostatni rysu­ nek pokazuje w sposób oczywisty, że owe rysunki piórkiem, miękką i cienką kreską, były kwestią osobistych upodobań, a ich powstanie było autentycz­ ną ekspozycją temperamentu, upodobań es­ tetycznych i możliwości artystycznych, gdyż poza „zacięciem” twórczym pisarza nie ist­ niała w tym miejscu potrzeba rysowania cze­ gokolwiek23. Zresztą takie twórcze podejście obserwujemy w tym kodeksie jeszcze na wielu kartach, na których pisarz dokonał szeregu upiększeń w postaci wyciągniętych w górę la­ sek ozdobionych wiciami roślinnymi, wicią ze g|racia], k. 36vb, fot. P. Kardyś sprężynką lub ornamentem perełkowym. Ten ostatni motyw akurat nie należy do zjawisk wyjątkowych w rękopisach średniowiecznych i w zbiorach rękopisów na ziemiach polskich jest często odnotowywany24. Równie interesująco przedstawiają się dorysowane podobizny ludzkich głów, któ­ rych jest dziewięć, w tym tylko jedna nie z profilu. Większość - poza dwoma można przypisać osobom Kościoła ze względu na charakterystyczną fryzurę, tonsurę. Nie wda­ jąc się w szczegóły - aby nie oddalać się od tematu naszych rozważań - warto zaakcento­ Głowa duchownego w inicjale I, fot P. Kardyś wać, że i w tym wypadku ich autor wykazał

23 A. Karłowska-Kamzowa (Rysunki skryptorów. Ze studiów nad śląskimi zbiorami gotyc­ kimi rękopisów iluminowanych, „Rocznik Sztuki Śląskiej” 1976, 10, s. 173) ustaliła, że rysunek pozwalał na większą swobodę twórczą aniżeli malowany obraz i z tego powo­ du był formą ekspresji artystycznej często używaną w średniowieczu. Por. Z. Kozłowska-Budkowa, Cathedralis, „Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń PAU” 1951, 52, s. 289; Średniowieczna książka rękopiśmienna jako dzieło sztuki (katalog wystawy, auto­ rzy: A. Karłowska-Kamzowa, L. Wetesko, J. Wiesiołowski), Gniezno 1993, passim. 24 D. Tabor, Iluminacje cysterskich kodeksów śląskich XIII wieku, Kraków 2004, pas­ sim; B. Miodońska, Iluminacja krakowskich rękopisów z I połowy w. XV w Archiwum Kapituły Metropolitalnej na Wawelu, Kraków 1967; eadem, Małopolskie malarstwo książkowe 1320-1540, Warszawa 1993, passim.

Inicjały z pieskiem w rękopisie średniowiecznym Rk-41/23

197

się dużym poczuciem humoru, rysując m.in. duchownego z wysuniętym ję­ zykiem. Można też domniemywać, że jego zainteresowanie takimi przedsta­ wieniami wynikało prawdopodobnie z faktu bycia osobą duchowną. Aby w pełni oddać „zamiłowanie” autora owych zdobień, musi my wspo­ mnieć jeszcze o bardzo udanych próbach uzupełnień inicjałów. Mam na myśli przede wszystkim urodziwy inicjał sza­ chownicowy C[rudebant\ na k. 146ra i N[oi/f] na k. 40va oraz plecionkowy S[ubvenit], na k. l l lva. Reasumując, można hipotetycz­ nie założyć, że wszystkie uzupełnienia inicjałów o charakterze psich głów, na­ rysowane piórkiem, są autorstwa jednej N[ovi|, k. 40va, fot. P. Kardyś osoby określanej jako „ręka” 2 i 3. Po­ twierdza to także fakt, że całość rękopi­ su została współoprawiona w jakiś czas po powstaniu jego poszczególnych części, a owe rysunki psich głów, smoków i ślimaka rozrzucone są prak­ tycznie po całym kodeksie, ale w obrębie kart zapisanych przez wymie­ nioną osobę (pomiędzy k. 31 a k. 132). Niestety, nie zachował się żaden kolofon pisarza sugerujący, kto mógł być autorem owych rysunków piór­ kiem. Również wpisy własnościowe Stanisława z Jankowie, znane z innych rękopisów, które należały do niego przed 1444 rokiem, tj. przed darowizną dla kolegiaty kieleckiej, nie pozwalają na postawienie hipotezy, że to on sam przepisywał w różnych momentach swojego życia poszczególne teksty, które z czasem scalił w jeden klocek. Co prawda taki sposób gromadzenia podręcznego księgozbioru, niezbędnego zarówno w pracy duszpasterskiej, jak i w trakcie sprawowania różnorodnych urzędów, był w średniowieczu

dość typowy, jednak Stanisław już wcześniej, bo ok. 1415 roku prakty­ kował zlecanie takich prac25; poza tym w innych kodeksach, których był właścicielem, nie spotykamy przedstawień figuralnych tego rodzaju, zatem autorstwo „piesków” należy przypisać komuś innemu.

Zob. P. Kardyś, Stanisław, passim, gdzie analiza informacji zawartych w kolofonach kodeksów należących do Stanisława z Jankowie przed przekazaniem ich kolegiacie kieleckiej w 1444 r.

Piotr Kardyś

198 PIOTR KARDYŚ

The initials with a dog in the medieval manuscript Rk-41/23 in the Library of the Theological Seminary in Kielce Su m m a ry

The Library of the Theological Seminary in Kielce Stores a collection of medieval manuscripts which once belonged to Stanisław of Jankowice. Among the seven manuscripts, which certainly had been in Stanislaw’s possession before he donated them to the Kielce collegiate in 1444, one has initial letters ornamented with dog heads. We may assume that the initials with dog heads were drawn with a feather, by one person hidden under the nickname “hand” 2 and 3. This is confirmed by the fact that the whole manuscript was bound sonie time after the creation of its parts, and the drawings of dog heads are scattered over the whole codex within the pages written by that one person (from p. 31 to p. 132). Unfortunately, no colophon of the writer remained to suggest who might have been the author of the feather drawings.

BARBARA KOWALSKA Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka na podstawie Roczników... Jana Długosza

Zwierzęta towarzyszą człowiekowi od zamierzchłych czasów, toteż nie dziwi fakt, że pojawiają się one na kartach wielu dawnych przekazów, w których podkreślano znaczenie tych stworzeń w dziejach ludzkości. Są też obecne w monumentalnym dziele Jana Długosza - Annales sen Cronicae incliti Regni Poloniae. Największa kronika polskiego średniowiecza była i jest obiektem wielu badawczych peregrynacji. W kontekście niedawno ob­ chodzonego Roku Długoszowskiego (2015) była tym mocniej wyzyskiwana, choć wyników wszystkich wysiłków interpretacyjnych jeszcze nie znamy, bo wiele prac dopiero się ukaże. Autorka ma zatem świadomość tego, że tematy­ ka zwierzęca w obrębie twórczości kanonika krakowskiego mogła być poru­ szana podczas licznie organizowanych na tę okazję konferencji naukowych. Badania nad Rocznikami... trwają już wiele lat i coraz bardziej koncentru­ ją się na próbach określenia sposobów myślenia autora, jego spojrzenia na świat, wpływających na niego wzorców kulturowych, mentalności, religii czy obyczajowości1. W dawniejszej literaturze odkrywano wielkiego kronikarza 1

Z bogatej literatury podejmującej te kwestie zob. M. Koczcrska, Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości, „Studia Zródłoznawcze” 1971, t. 15, s. 109-140; U. Borkowska, Treści ideowe w dziełach Jana Długosza, Lublin 1983; cadem, Przykład pobożności mieszczańskiej w XV wieku. Weronika z Krakowa, w: Sztuka i ideologia XV wieku. Materiały sympozjum Komitetu Nauk o Sztuce Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1-4 grudnia 1976 r., red. P. Skubiszewski, Warszawa 1978, s. 111-121; cadem, Regnum i sacerdolium w pismach Jana Długosza, „Studia Zródłoznawcze” 1981, t. 26, s. 3-21; cadem, życie religijne polskich Jagiellonów. Zarys problematyki.

200

Barbara Kowalska

głównie jako patriotę i duchownego, dla którego Ojczyzna i religia były naj­ ważniejszymi sensami. I te ustalenia są dziś niezmiernie ważne. Oprócz tych dwóch, niewątpliwie dominujących, postaw dziejopisarza Roczniki... ukazu­ ją jeszcze inne. Wskazują one na sposoby postrzegania rzeczywistości, także przyrodniczej, w tym na stosunek kronikarza do zwierząt. Jan Długosz wspomina o zwierzętach w wielu miejscach swego dzieła. Znawcy tematu twierdzą, że jemu zawdzięczamy pierwszy opis fauny pol­ skiej2. Tworząc dział swej kroniki zatytułowany Chorografia, czyli geografia ziem polskich, kronikarz siłą rzeczy musiał wspomnieć o zwierzętach. Nie oznacza to jednak, że sceny z ich udziałem są wyłącznie w tej części dzieła. Jak się okazuje, towarzysze ludzkich losów goszczą na kartach Annales... w różnych księgach i z różną częstością, a zatem trudno tu doszukiwać się jakichś ilościowych reguł. Jakościowe, owszem, są, o czym niżej. Stwierdzić można, że kanonik krakowski widział zwierzęta jako re­ alne istoty wykonujące zwykłe codzienne czynności i istoty ściśle związane ze sferą sacrum, czyli mityczno-magiczno-symboliczne3, których odsłony są bogate w niezwykłe, zwłaszcza dla nas, niekiedy cudowne zdarzenia okra­ szone dodatkowymi motywami, znakami i symbolami. I te sceny są szcze-

w: Chrzest Litwy. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, red. M.T. Zahajkiewicz, Lublin 1990, s. 149-180; cadem, Prodigia i myślenie zracjonalizowane w „Rocznikach” Jana Długosza, w: Kultura elitarna a kultura masowa w Polsce późnego średniowie­ cza, red. B. Geremek, Wrocław 1978, s. 231-241; cadem, Uniwersalizm i regiona­ lizm w „Rocznikach” Jana Długosza, w: Uniwersalizm i regionalizm w kronikarstwie Europy Środkowo-Wschodniej, red. U. Borkowska, Lublin 1996, s. 7-26; R. Sobotka, Powoływanie władcy w „Rocznikach” Jana Długosza, Warszawa 2005; K. Szafer, Wi­ zerunek złej i dobrej władczyni w „Rocznikach” Jana Długosza, w: Kobieta w kultu­ rze średniowiecznej Europy. Prace ofiarowane prof. Alicji Karłowskiej-Kamzowej, red. A. Gąsiorowski, Poznań 1995, s. 89-94; R. Kicrsnowski, Symbol ptaka, w: Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X-XV wiek, red. J. Banaszkicwicz, Warszawa 1994, s. 105-116; K. Bączkowski, Religijność Jana Długosza i jego fundacje kościelne, „Zeszyty Długoszowskie” 2002, nr 1, s. 2334; S. Gawlas, Świadomość narodowa Jana Długosza, „Studia Zródłoznawczc” 1983, t. 27, s. 3-66; B. Kowalska, „Sacrum” w Długoszowym opisie bitwy pod Grunwal­ dem, w: Klio viae et inuia. Opuscula Marco Cetwiński dedicata, red. A. Odrzywolska-Kidawa, Warszawa 2010, s. 107-121; J. Krzyżaniakowa, „Eruditio et scientia” w Dlugoszowych wizerunkach władców i biskupów, w: Mente et litteris. O kulturze i społeczeństwie wieków średnich, red. H. Chlopocka, J. Krzyżaniakowa, G. Labuda, Poznań 1984, s. 271-279. 2 P. Rybicki, Odrodzenie, w: Historia nauki polskiej, red. i wstęp B. Suchodolski, t. 1, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, s. 321. 3 S. Kobielus, Bestiarium chrześcijańskie. Zwierzęta w symbolice i interpretacji. Staro­ żytność i średniowiecze, Warszawa 2002, s. 52.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

201

golnie trudne w interpretacji, niełatwo bowiem odczytywać ukryte w nich treści. W swej prezentacji dziejów kronikarz pisał więc o zwierzętach re­ alnych i fantastycznych, czystych i nieczystych, boskich i demonicznych, zdobycznych i ofiarnych oraz wieszczych. Te ostatnie, biorąc udział w pro­ roctwach i zwykłych zapowiedziach przyszłości, zmieniały niekiedy bieg dziejów. Wśród zwierząt fantastycznych pojawia się w dziele bestia z jeziora, niezidentyfikowany ptak oraz potwór - najprawdopodobniej smok, co szcze­ gólnie nie dziwi w przypadku średniowiecza, epoki lubującej się w tego typu stworzeniach. Smoki występowały w mitologiach wielu kultur i reprezento­ wały siły natury i cztery żywioły. Najczęściej jednak poddane im były ogień i powietrze. Te fikcyjne stworzenia były bardzo różnie wyobrażane na prze­ strzeni dziejów, często w postaci olbrzymiego, latającego gada. Trudno nie­ kiedy odróżnić w źródłach smoka od innego fantastycznego zwierzęcia, tak­ że z racji nazewniczych niejednoznaczności. Na trudność tę wskazuje także egzegeza biblijnych fragmentów, w Piśmie Świętym bowiem zarówno smok, jak i Behemot czy Lewiatan oznaczają także potwora morskiego’. Przy tych interpretacyjnych komplikacjach jedna teza - o symbolicznych znaczeniach smoczych obrazów - jest niepodważalna. W tworzonych przez przedstawicieli różnych nauk typologiach mon­ strów smok umieszczany jest w konkretnej kategorii. Heinz Modę, niemiecki historyk sztuki, zalicza go, obok gryfa, pegaza, wodnych istot z rybim ogonem i torsem ssaka, do „istot mieszanych o ciele zwierzęcia i głowie zwierzęcia różnych gatunków albo z dodatkiem innych części zwierząt”, których grupo­ wa nazwa brzmi zwierzozwierzęs. Autor jednego z najnowszych artykułów na temat wawelskiego potwora Zenon Kałuża twierdzi, że smok to nazwa ga­ tunkowa podlegająca nazwie nadrzędnej, rodzajowej -potwór*. Lucyna Rot­ ter zalicza smoka do hybryd oraz zwierząt mitycznych i nie definiuje użytych

4

5

Ps 104,26; Hi 40,15-25. Zob. D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, przcl. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński, Warszawa 1990, s. 307; L. Rotter, Mi­ tyczne oraz legendarne stwory i bestie, w: Symbolika zwierząt. Symbol - Znak - Prze­ sianie, red. J. Marecki, L. Rotter, Kraków 2009, s. 172, (dalej: Symbolika zwierząt). Szerzej: H. Duszyński, Gryfy, harpie, syreny i inne stwory - o hybrydach w narracyj­

nych grach fabularnych, „Homo Ludens” 2012, t. 1(4), s. 67; por. T. Panfil, Lingua symbolica. O pochodzeniu i znaczeniach najstarszych symboli heraldycznych w Polsce, Lublin 2002, s. 57: „Podstawową i uniwersalną cechą smoków jest »hybrydalność« czy też »chiineryczność«: ich ciała złożone są z elementów wziętych od rozmaitych zwierząt”. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, w: idem, Lektury filozoficzne Wincentego Kadłubka. Zbiór studiów, Warszawa 2014, s. 475.

202

Barbara Kowalska

terminów7. Pierwszą klasyfikację dość trudno zastosować do wawelskiego potwora, żaden bowiem dziejopisarz nie oddał jego kompletnego wyglądu, co do drugiej, warto zadać sobie pytanie, czy średniowieczni twórcy byli na tyle zgodni w swych smoczych prezentacjach, by na ich podstawie budować precyzyjne systematyki? Pozostawiając to pytanie retorycznym, możemy je­ dynie dodać, że wszelkie tego typu wysiłki badawcze wskazują na duże zain­ teresowanie średniowiecznymi zwierzętami fantastycznymi. Szukając w Rocznikach... smoka, wczytuję się zatem w legendarną opowieść o powstaniu Krakowa, w której nasz bohater odgrywa rolę pierw­ szoplanową. Nie jest odkrywcze stwierdzenie, że kanonik krakowski przejął opowieść w głównym zrębie od Wincentego Kadłubka i następnie, swoim zwyczajem, nieco ją zmienił, co Brygida Ktirbis nazwała „kombinowaniem z innymi podaniami”8. Dla zgłębiającego Długoszową twórczość history­ ka ważne będzie zatem wskazanie tego, co kanonik krakowski przepisał, co odrzucił i wreszcie tego, co dodał, a więc ustalenie filiacji treści prze­ kazanych przez dwa zależne dzieła. Porównajmy więc stosowne fragmen­ ty dwóch kronik. Kadłubek pisze o żyjącym w załomach skały potworze zwanym holophagus. Słowo to według jednych badaczy uznawane jest jako grecyzm oznaczający smoka - całożercę, według innych po prostu potwo­ ra910 . Długosz wspomina natomiast o potworze mieszkającym w pieczarze pod 11 wawelskim wzgórzem, podobnym do smoka lub całożercy (Belua enim insolite niagnitudinis, draconis aut olofagi specie/n habenś)™. Na jego określenie używa słów belua, draco i olofagus, oznaczających potwora, dzikiego zwie­ rza, węża, smoka i całożercę11. W następnym rozdziale dodaje, że wawelski potwór występuje u niektórych pisarzy pod mianem olofagus, czyli cało-

L. Rotter, Mityczne oraz legendarne stwory, s. 170-172; cadem, Zwierzęta jako atry­ buty świętych, w: Symbolika zwierząt, s. 138-140. 8 B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim i innych smokach, w: Ars historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski, red. M. Biskup ct al., Poznań 1976, s. 164. 9 Magistri Vinccntii dicti Kadłubek, Chronica Polonorum, cd. M. Plezia, Kraków 1994, Monumenta Poloniae Historica, Serics Nova, t. 11, lib. I, cap. 5, 4, s. 10; lib. I, cap. 5, 8, s. 11; szerzej: B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 174; Mistrz Win­ centy (tzw. Kadłubek), Kronika polska, oprać. B. Kiirbis, Wrocław-Warszawa-Kraków 1996, s. 14 przypis 31; por. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 477; inaczej: M. Sikorski, Smok wawelski: w kręgu mitu i historii, Stradunia 2012, s. 58. 10 Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Kegni Poloniae, lib. I-11, Warszawa 1964, 11

s. 125; (dalej: Annales)-, por. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 482. Zob. przypis 8 niniejszego tekstu oraz olophagus, olofagus, w: Słownik łaciny średnio­ wiecznej w Polsce, t. 4, z. 6 (34), Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977, s. 774; belua, w: Słownik łacińsko-polski, t. 1, Warszawa 1959, s. 355; draco, w: Słownik lacińsko-polski, t. 2, Warszawa 1962, s. 251.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

203

żerca12. Co do rodzaju stworzenia relacje nie przystają zatem do siebie. Ze­ non Kałuża twierdzi, że Kadłubek w ogóle w tym miejscu nie mówi o smoku tylko o potworze - całożercy, gdyż, jak wcześniej pisał Marek Sikorski, nic każdy potwór musi być smokiem1314 . Pierwszy z wymienionych badaczy prze­ konuje ponadto na bazie stworzonej systematyki, że smok i całożerca „należą do dwu odrębnych gatunków naczelnego rodzaju potworów (genus genera­ lissimus)”™. Jeśli chodzi o Długoszową relację, to widać, że kronikarz nie jest w tym względzie zdecydowany, choć wśród określeń potwora wymienia słowo draco - smok15. Tego samego słowa używa w innych miejscach dzieła, pisząc o Orderze Smoka16, co tym samym wskazywałoby na jednoznaczne łączenie smoka właśnie z tym określeniem. Co do szczegółowego wyglądu bestii czytelnik może odczuć niedosyt. Kronikarze nie wykazali się tu bo­ wiem twórczą wyobraźnią. Warto jednak podkreślić, że kanonik krakowski bardziej dramatycznie opisał nieszczęście, jakie spotkało mieszkańców Kra­ kowa. Do cech charakterystycznych smoka dodał zaś głośne ryczenie17. Jeśli chodzi o miejsce pobytu potwora, obie relacje są zasadniczo zbieżne, choć Czesław Deptuła doszukuje się nieznacznych różnic18, z czym zgadzają się też inni badacze19. Nie zmienia to faktu, że obaj kronikarze byli przekonani o przebywaniu smoka gdzieś w czeluściach skały, w smoczej jamie, bardzo przekonującym jak na taką fabułę miejscu20. Należy jednak zazna­ czyć, że u Kadłubka nie pada w tym kontekście nazwa Wawel21. Przekonania 12 Annales, lib. I-II, s. 126: „quod a quibusdam scriptoribus olofagus intitulatur”. 13 Z. Kałuża, Holophagus z Kromki Kadłubka, s. 473: „Wincenty niewiele mówi w »Kronice polskiej-- o smoku - »draco«, a już absolutnie nie wspomina o smoku wawelskim - po prostu go nic zna i zapewne nigdy o nim nie słyszał”; zob. także ibidem, s. 505; tak samo M. Sikorski, Smok wawelski, s. 7-8, 57-58, 67. 14 Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 479. 15 Zob. S. Kobiclus, Bestiarium chrześcijańskie, s. 294, gdzie na określenia smoka poda­

16 17 18 19

ne jedynie słowo draco. Zob. także M. Sikorski, Smok wawelski, s. 8, gdzie stwierdze­ nie, że Długosz piszc o potworze przypominającym smoka, który jednak nic musi być smokiem; zob. także ibidem, s. 68; inaczej Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłub­ ka, s. 483, który twierdzi, że Długosz jako pierwszy piszc o smoku. Annales, lib. XI (1413-1430), Warszawa 2000, s. 127, 271. Ibidem, lib. I-II, s. 125. C. Deptuła, Archanioł i smok, Lublin 2003, s. 33. Na przykład B. Kurbis, która twierdzi, że Kadłubek, używając określenia „w zało­

mach pewnej skały”, nie precyzuje miejsca pobytu smoka, zob. Holophagus. O smoku wawelskim, s. 163. 20 C. Deptuła, Archanioł i smok, s. 30, gdzie o ważnym w literackiej opowieści o smoku

21

obrazie miejsca; por. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 484. Zob. M. Plczia, Legenda o smoku wawelskim, „Rocznik Krakowski” 1972, t. 42,

s. 22.

204

Barbara Kowalska

kronikarzy o lokalizacji potwora były zgodne in.in. z danymi średniowiecz­ nych bestiariów22, poglądami Brunetto Latiniego, autora XIII-wiecznej en­ cyklopedii zatytułowanej Skarbiec wiedzy, który pisał, że smok wychodzi ze swej jaskini23, czy zdaniem Konrada z Megenbergu, który twierdził, że „smok trzyma się najwięcej w jaskiniowych skałach"24. Zdążając do innych szczegółów, koncentruję się na samym potworze. Pomijam tym samym wymowę powtarzanej przez kolejnych dziejopisarzy sceny, szeroko rozpatrzoną w literaturze przedmiotu. Warto jedynie zazna­ czyć, że zgodnie z wykładnią kroniki Kadłubka potwór był potrzebny sy­ nom Kraka, by ci wykazali się odwagą i pokonali przeszkodę, czyli zło25, choć ostatecznie to jeden z nich dokonał bratobójstwa i przejął władzę26. Kronikarz wykorzystał smoczą opowieść jako wstęp do wykładu o dobru obywateli i cnotach panującego i wpisał te rozważania do królewskiej, a na­ wet państwowej sagi. Warto również dodać, że u Długosza to sam Krak jest zabójcą smoka i założycielem miasta27, co dla Brygidy Kiirbis stanowi wersję logiczniejszą2829 . Mistrz Wincenty Kadłubek podaje, że żarłocznemu potworowi należała się wedle wyliczeń określona liczba armentorum, jeśli zaś tego brakło, odpo­ wiednio głów ludzkich. Długosz dodaje, że smok zjadał stałą liczbę pecorum aut armentorum13, poszerzając, jak się wydaje, menu wawelskiej bestii w sto­

S. Kobiclus, Bestiarium chrześcijańskie, s. 296. Brunetto Latini, Skarbiec wiedzy, przeł. i oprać. M. Frankowska-Terłecka, T. Giermak-Ziclińska, Warszawa 1992, s. 164. 24 Zob. M. Sikorski, Smok wawelski, s. 31. 25 O symbolice smoka zob. J.C. Cooper, Zwierzęta symboliczne i mityczne, przeł. A. Ko-

22 23

złowska-Ryś, L. Ryś, Poznań 1998, s. 251; por. B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 170; R. Giori, Aniołowie i demony, przeł. T. Łozińska, Warszawa 2005, s. 99; L. Rotter, Mityczne oraz legendarne stwory, s. 173; cadem, Zwierzęta jako atry­ buty świętych, s. 139-140; W.W Szetelnicki, Tetramorf czyli „Istoty Żywe” z Apoka­ lipsy św. Jana - symbolika i znaczenie, w: Symbolika zwierząt, s. 47; T. Szostek, Świat zwierzęcy w średniowiecznych „exemplach” kaznodziejskich, w: Wyobraźnia średnio­ wieczna, red. T. Michałowska, Warszawa 1996, s. 279. O symbolice zwierząt zob. Literacka symbolika zwierząt, red. A. Martuszcwska, Gdańsk 1993. 26 O wymowie tej sceny u Kadłubka szerzej: C. Deptuła, Archanioł i smok, s. 31 n.; B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 165 n. 27 B. Kiirbis, Wstęp, w: Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, s. LXXXVILXXXVIII; zob. także C. Deptuła, Archanioł i smok, s. 33, gdzie mowa o Kronice książąt polskich jako pierwszej, w której Krak zabija smoka. Nic bez znaczenia jest fakt, że Długosz znał tę kronikę i mógł przejąć jej wersję. O wymowie Długoszowcj opowieści o smoku zob.: C. Deptuła, Archanioł i smok, s. 35-36. 28 B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 166. 29 Annales, lib. I-II, s. 125.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

205

sunku do wcześniejszego przekazu o słowo pecorum. Trudno jednak jedno­ znacznie rozsądzić, co dziejopisarze konkretnie mieli na myśli, zarówno bo­ wiem słowo pecus, jak i armentum oznacza bydło, zwłaszcza większe i rogate (krowa, wół) lub mniejsze i rogate (owca, koza), trzodę bądź stado (zwłasz­ cza bydła lub koni)30. Mniej profesjonalne słowniki przekonują, że pierwsze pojęcie oznacza także trzodę chlewną31. O co zatem chodziło Długoszowi? Dlaczego za Kadłubkiem nie użył jedynie słowa armentum! Wydaje się, że dla podkreślenia żarłoczności potwora kronikarz zastosował wzmocnioną argumentację, przekonując, że ten zdolny był pochłonąć wszelkie pojedyncze sztuki bydła (chodzi raczej o bydło rogate i owce), a nawet trzodę, czyli stado, gromadę zwierząt32. Łacina dopuszcza, a nawet uwielbia pleonazmy, czyli po­ wtarzanie tego samego lub prawie tego samego sensu innymi słowami. Czy kanonik krakowski miał w swej wypowiedzi na myśli także świnie, nazywane dziś trzodą chlewną? Wynika z powyższego, że nie, choć w pierw­ szym odbiorze tekstu wydawać by się mogło, że stosując dwa określenia po­ łączone spójnikiem aut ‘albo’, kronikarz myślał jednak o różnych rodzajach zwierząt. Rozpatrzmy więc tę założoną wyżej ewentualność, która zmusza do zastanowienia, czy w czasach kronikarza hodowla trzody chlewnej przybrała na sile, o czym włodarz biskupiego majątku mógł mieć dobre wyobrażenie, a co mogło wpłynąć na obraz smoczego jadłospisu. Udowadniano bowiem nie raz, że kanonik krakowski bardzo chętnie realia jemu współczesne wpro­ wadzał w bardzo odległe czasy. Odpowiedź na postawione pytanie nie może być precyzyjna, ponieważ w odniesieniu do średniowiecza trudno o dokład­ ne dane demograficzne, a co dopiero dotyczące trzody chlewnej. O prosiaku tuczonym na postrzyżyny Siemowita pisał już na początku XII wieku Gall Anonim33, co oznacza, że w jego czasach w chłopskich zagrodach świnie były obecne. Skoro Świnia dziko żyjąca została udomowiona już w czasach przedhistorycznych, to możemy stwierdzić, że autor najstarszej polskiej kro­ niki jest w tym miejscu wiarygodny. W dojrzałym średniowieczu, w wyniku rozwoju handlu pomiędzy Wschodem i Zachodem, czego Długosz był świad­ kiem, hodowla trzody, a także jej krzyżowanie pomiędzy różnymi pierwot­ nymi rasami przybrały na sile34. W tej epoce świnie hodowano jednak na pół

w Pecus, w: Słownik łaciny średniowiecznej, t. 7, z. 1(52), Kraków 1992, kol. 217-218; armentum, w: Słownik łaciny średniowiecznej, t. 1, z. 1, Warszawa 1953, kol. 756. Jl Pecus, w: Słownik lacińsko-polski, oprać. K. Kumaniecki, Warszawa 1996, s. 356. 2 Trzoda, w: Słownik języka polskiego, t. 3, red. M. Szymczak, Warszawa 1978, s. 546. n Galii Anonymi Cronicae et gęsta ducum siue principum Polonorum, cd. K. Maleczyń-

34

ski, Kraków 1952, Monumcnta Poloniac Historica, Scrics Nova, t. 2, s. 10. Zob. S. Hoscr, Chów trzody chlewnej, Warszawa 1953, s. 9, II.

206

Barbara Kowalska

dziko. Zwierzęta często chodziły po lesie i żywiły się kłączami, korzeniami i żołędziami35. Dzięki temu były więc bardziej zauważalne przez otoczenie. Czy możemy zatem założyć prawdopodobieństwo uwzględnienia trzody chlewnej w powstałej w XV wieku opowieści o wawelskim potworze? Jedno­ znacznie dylematu rozstrzygnąć się nie da. W relacji nie padają słowa porca (domowa Świnia, maciora) czy poretts (wieprz), które jednoznacznie określają przedstawicieli trzody chlewnej36. Małe rozmiary tych zwierząt nie oddałyby poza tym natury bestii czyhającej na dużą zdobycz, choć z drugiej strony ich uwzględnienie poszerzyłoby znacznie jej menu. Kadłubkowy potwór zjadał więc bydło i ludzi, a Długoszowy bydło, ludzi i bliżej nieokreśloną trzodę3738 , co bardzo przypomina wyobrażenia św. Hieronima o pożywieniu smoka (armenta et pecttdes [...] absorbebat)58. Smok z Kapadocji natomiast, które­ go zgładził św. Jerzy, zjadał jedynie miłe Bogu owce39, co może dodatkowo świadczyć przeciwko sugerowanej niekiedy inspiracji mistrza Wincentego opowieścią o świętym pogromcy smoka40. Kanonik krakowski dodaje, że głodzona bestia wychodziła za dnia na żer i zjadała również zwierzęta sprzężajne, konie i woły, zaprzężone do pługa i wozu (carpentum), najprawdopodobniej osobowego i krytego41. Długosz poszerzył tym stwierdzeniem wiedzę czytelnika raczej o XV-wieczne realia, w które wpisał konkretne zwierzęta pociągowe i sprzęty. Nie możemy tu jednak zarzucić kronikarzowi popełnienia anachronizmów, konie bowiem i woły towarzyszyły ludziom w życiu codziennym od dawien dawna, choć oczywiście więcej o nich wiemy w odniesieniu do Długoszowych czasów42. 35 36 3/ 38

E. Sasimowski, Zarys szczegółowej hodowli zwierząt, Warszawa 1980, s. 31; A. Jezier­

ski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, Warszawa 1997, s. 25. Porca, porcus, w: Słownik łaciny średniowiecznej, t. 7, z. 1 (52), kol. 760-761. Ogólnie o trzodzie w przypadku Kadłubkowej relacji pisze J. Banaszkicwicz, Dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998, s. 57. Hieronymus, Vita sancti Hilarionis, Cl. 0618, pag. 130, par. 28,1.9. Cyt. za S. Kobic-

lus, Bestiarium chrześcijańskie, s. 294, przypis 3. 39 Jakub de Voragine, Złota legenda, oprać. J. Pleziowa, Warszawa 1983, s. 225, zob.

40

41

42

S. Kobielus, Bestiarium chrześcijańskie, s. 104, 157, 241,245. Zob. B. Kurbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 169: „Za nieporozumienie uważać wypadnic doszukiwanie się w podaniu krakowskim śladów legendy o św. Je­ rzym...”. Annales, lib. 1-11, s. 125: „... et valida iumentorum atque boum corpora, sive adiuncta carpento, sive subiugata aratro invaderet, suffocaret, voraret”; zob. carpentum, w: Słownik łaciny średniowiecznej, t. 2, Wroclaw-Kraków-Warszawa 1959-1967, kol. 211. Zob. Historia kultury materialnej Polski, t. 2: od XIII do XV wieku, red. A. Rutkowska-Płachcińska, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 207.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

207

Konie to bodaj najczęściej ukazywane w tekstach epoki, w tym na pewno w Annales..., zwierzęta, co ma swe źródło w praktyce dnia codziennego, w której koń był stale obecny43. Woły zaś na całym Wschodzie i Zachodzie, także w Polsce, służyły w średniowieczu jako zwierzęta pociągowe44. Wspo­ mniane pługi i wozy były używane już w początkach państwowości polskiej, o czym przekonują badania archeologiczne, ikonografia oraz nieliczne źródła pisane45. W wiekach następnych wykorzystywanie tych sprzętów było coraz bardziej powszechne. W dojrzałym średniowieczu posługiwano się w Polsce wozami polskimi, niemieckimi, jedno- i wielokonnymi, handlowymi, dwui czterokołowymi, z nakładnią i prostymi, telegami do wożenia soli, trans­ portowymi, osobowymi, krytymi płótnem i innymi. Możemy więc mówić niemal o powszechności wozów w XV wieku, czasach dziejopisarza, o czym świadczą także XV-wicczne postanowienia cechowe dotyczące produkcji kół, znaczący rozwój kołodziejstwa i produkcji wozów oraz powstanie zawodo­ wej grupy furmanów46. Owa powszechność pobudziła najprawdopodobniej twórczą wyobraźnię kronikarza snującego opowieść o smoku wawelskim. To samo można powiedzieć o wzmiankowanych w relacji pługach, które pojawi­ ły się na ziemiach polskich prawdopodobnie w 2. połowie XII lub na przeło­ mie XII i XIII stulecia, a upowszechniły się w pełnym średniowieczu47. Warto także zwrócić uwagę na inny dodatek Długosza. Kadłubek po­ dał w swej relacji, że w tygodniu trzeba było podrzucić bestii odpowiednią ilość trzody. Precyzyjny kanonik krakowski napisał już o trzech zwierzęcych ścierwach rzucanych mu codziennie, czym zdradził i tym razem upodobanie do symbolicznej trójki. Liczba ta ma w Rocznikach... najczęściej pozytywną, sakralną wymowę i łączy się z chrześcijańskimi kategoriami48. W tym wypad­ 43

O przydatności koni szerzej: J.C. Cooper, Zwierzęta symboliczne i mityczne, s. 112;

Ph. Contamine, Wojna w średniowieczu, przeł. M. Czajka, Warszawa 1999, s. 136 n.; J. Strzelczyk, Średniowieczny obraz świata, Poznań 2004, s. 29-30; T. Szostek, Exemplum w polskim średniowieczu, Warszawa 1997, s. 46; J. Szymczak, Koń wyniósł jeźdźca ponad innych wojowników, w: Etos rycerski w Europie Środkowej i Wschod­ niej od X do XV wieku, red. W. Pcltz, J. Dudek, Zielona Góra 1997, s. 15-24. 44 E. Sasimowski, Zarys szczegółowej hodowli, s. 29. 45 J. Wrzesiński, Środki i urządzenia komunikacyjne Polski wczesnopiastowskiej na pod­

stawie dotychczasowych znalezisk archeologicznych, w: Trakt cesarski Iława - Gnie­ zno - Magdeburg, Poznań 2002, s. 217-243, zwłaszcza s. 228. 46 Historia kultury materialnej, t. 2, s. 209-213. 4 Ibidem, t. I: od VII do XII wieku, red. M. Dembińska, Z. Podwińska, Wrocław-War48

szawa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 80-81. D. Forstncr, Świat symboliki chrześcijańskiej, s. 43; J. Le Goff, Człowiek średniowie­ cza, w: Człowiek średniowiecza, red. idem, przeł. M. Radożycka-Paolctti, Warszawa 2000, s. 46; A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, przeł. J. Dancygicr,

208

Barbara Kowalska

ku skojarzona zc zdecydowanym profanum, i to w negatywnej odsłonie, nieco zatem zaskakuje. Postawa czytelnika może się zmienić, jeśli sobie uświadomi, że „smocza” opowieść tkwi zdecydowanie w konwencji „laickiej”* 49, co wyni­ ka być może z jej osadzenia w czasach pogańskich. Pojawienie się liczby w tym kontekście wzmacnia przekonanie o Dlugoszowej chęci widzenia jej wszędzie tam, gdzie działy się sprawy ważne, także w czasach przedchrześcijańskich. Poprzez rozszerzenie menu wawelskiego smoka Długosz jeszcze bar­ dziej oddał w swej wersji naturę potwora - całożercy, określanego właśnie sposobem pochłaniania swych ofiar50. Według kronikarza bestia pożerała więc w całości zwierzęta, ludzi, a nawet sprzęty codziennego użytku. Zasad­ ne wydaje się być zatem nazwanie potwora „zwykłym żarłokiem” pozbawio­ nym rysów bałwochwalstwa i symbolicznych odniesień do piekła51. Według Długosza smok zżerał zatem niemal wszystko, co stanęło na jego drodze, i w tym właśnie dziejopisarz upatrywał największe niebezpieczeń­ stwo. Tymczasem przywołany już wyżej włoski encyklopedysta XIII stulecia tłumaczy w swym dziele, że to nie w niewielkiej paszczy, ale w smoczym ogo­ nie tkwi największe zło, gdyż istota nim owinięta i ściśnięta, nawet olbrzymi słoń, nie ma szans na przeżycie52. Wyobrażenia o smoku dwóch średniowiecz­ nych twórców, żyjących jednak w innych czasach i na innych przestrzeniach, różniły się jak widać od siebie. Brunetto Latini podkreślił także opanowanie w sposób szczególny przez smoka jednego z żywiołów - powietrza53, czego nie czyni Długosz, który nadał wawelskiemu potworowi bardziej statyczny wymiar i ulokował go jedynie na ziemi, za sugestią wcześniejszego mistrza Wincentego. Inne średniowieczne charakterystyki smoka podkreślały z kolei jego niszczący wzrok, szkodliwość wynikającą z pożerania jadowitych rzeczy oraz zabijający oddech54. Jednomyślności tu zatem nie widać55.

Warszawa 1976, s. 297; por. P. Kowalski, Leksykon. Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, Wrocław 1998, s. 282. 49 B. Kiirbis, Holophagns. O smoku wawelskim, s. 168, z czym nic zgadza się M. Sikor­

ski, Smok wawelski, s. 61, a zgadza się Z. Kałuża, Holophagns z Kroniki Kadłubka, s. 485. 50 Z. Kałuża, Holophagns z Kroniki Kadłubka, s. 479; M. Plczia, Legenda o smoku wa­

51

welskim, s. 22, 28-29; P. Makuch, Od Ariów do Sarmatów. Nieznane 2500 lat historii Polaków, Kraków 2013, s. 94. Por. B. Kiirbis, Holophagns. O smoku wawelskim, s. 178.

53 54 55

Brunetto Latini, Skarbiec wiedzy, s. 165; por. T. Panfil, Lingua symbolica, s. 57, gdzie o niszczycielskiej sile smoczego ogona według Abcrdcen Bcstiary. Brunetto Latini, Skarbiec wiedzy, s. 164. M. Sikorski, Smok wawelski, s. 31, 33, 50, gdzie zostały przytoczone przywołane tekst}'. Por. T. Panfil, Lingua symbolica, s. 57.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

209

Sposób zgładzenia smoka w zasadzie jest podobny w relacjach polskich kronik. Zarówno Kadłubek, jak i Długosz zniszczyli go bez użycia mocy nad­ przyrodzonych, a jedynie dzięki ludzkiemu sprytowi56. Należy zaznaczyć, że inne potwory Długosz próbował zgładzić przez działanie sił nieziemskich - boskich, ale bestie te żyły już w czasach chrześcijańskich. Na potwora z je­ ziora bohaterowie opowieści zastosowali na przykład kościelne paramenta, w tym pięć symbolicznych krzyży57. Obydwaj kronikarze podają, że smoka zgładzono przez podrzucenie mu skór zwierzęcych wypełnionych siarką, co mogło być próbą uwiarygodnienia opowieści. W czasach wypraw krzyżo­ wych przywożono bowiem ze Wschodu jako trofea skóry krokodyli uważane niekiedy za skóry smoków58. Trzeba tylko zadać pytanie, czy pierwszemu z kronikarzy znana była ta praktyka59. Długosz poszerzył znacznie gamę su­ rowców wypełniających zwierzęce skóry, gdyż dodał tu próchno, wosk, ży­ wicę i smołę, co nie jest, moim zdaniem, bez znaczenia. W związku z powyż­ szym bardziej zasadne byłoby zastanawianie się nad zapożyczeniem przez Długosza właśnie, a nic przez Kadłubka, detali przede wszystkim z Księgi Daniela, w której tytułowy bohater zabił smoka dzięki podaniu mu wielo­ składnikowych placków z łoju, włosia i właśnie smoły60, a może także ze wschodniej wersji ps. Kallistenesa Romansu o Aleksandrze Wielkim. W tym tekście, w wersji syryjskiej, czytamy, że potwór morski pochłonął sztuki bydła wypchane smołą, ołowiem, siarką i gipsem61. Dlaczego kanonik krakowski dodał akurat wymienione wyżej surowce uzyskiwane z lasów? W XIV wieku lasy nadbałtyckie dostarczały różnych dóbr, w tym smołę, a w XV wieku ta sama smoła była wytwarzana w puszczach mazowieckich oraz małopolskich

>6 Zob. J. Banaszkiewicz, Dzieje bajeczne mistrza, s. 57. 57 Annales, lib. VII, VIII, Warszawa 1975, s. 202-203. 58 J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 1998, s. 190. 59 Por. B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 174; zob. także J.C. Cooper,

Zwierzęta symboliczne i mityczne, s. 255: „w dawnych czasach smoka często utożsa­ miano z krokodylem”. 60 Dn 14,27; zob. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 481, 503; S. Kobielus,

61

Bestiarium chrześcijańskie, s. 297; M. Sikorski, Smok wawelski, s. 64-65; zob. także P. Makuch, Od Ariów do Sarmatów, s. 89 n., zwłaszcza s. 109-115, gdzie rozwinięcie tematu o związku polskiej legendy z innymi, wschodnimi wariantami opowiadania o smoku babilońskim. Szerzej o rym przekazie oraz możliwych drogach jego dotarcia do Polski: M. Plezia, Legenda o smoku wawelskim, s. 25-32; B. Kiirbis. Holophagus. O smoku wawelskim, s. 175; T. Panfil, Lingua symbolica, s. 83-84 przypis 83; por. Z. Kałuża, Holophagus z Kroniki Kadłubka, s. 487, gdzie stwierdzenie, że podkrakowski potwór słabo przy­ pomina „wielkiego boga podobnego do smoka” z syryjskiej opowieści.

210

Barbara Kowalska

i stanowiła przedmiot handlu. Niewykluczone też jest, że smoły używano jako smarowidła już w czasach wczesnopiastowskich62. Także w XV wieku wzrósł polski eksport smoły, a wspomniany przez kronikarza wosk stanowił ważny towar w rozwoju gospodarczym Polski63. Ogólnodostępne próchno powstające w wyniku rozkładu drewna tak bardzo cenionego w średniowie­ czu64 także narzuciło się twórczej wyobraźni. Współczesne kronikarzowi realia życia gospodarczego Polski65 znalazły więc najprawdopodobniej swe odbicie w smoczej legendzie. I choć daleko tu do pełniejszej racjonalizacji dawnego mitu66, to nieodparte pozostaje wrażenie, że i tym razem przed­ stawienie smoka w kronice miało na celu, w moim odczuciu, osadzenie go w rzeczywistości67, bo w opinii średniowiecznych ludzi do tej rzeczywistości bezdyskusyjnie należał68. Zarówno Kadłubek, jak i Długosz unicestwili ostatecznie wawelskiego potwora, może smoka, za pomocą podstępu. I to jest, według Tomasza Panfi­ la, jeden z trzech sposobów jego zgładzenia, oprócz zastosowania samego sa­ crum i „posłużenia się bronią nasyconą »sacrum«”69. Nasze średniowieczne monety i pieczęci ukazują jeden sposób zniszczenia smoka - w otwartej wal­ ce z użyciem oręża, na przykład włóczni czy miecza70. Także w opowieściach

62 J. Wrzesiński, Środki i urządzenia, s. 229. 63 H. Samsonowicz, Polska w gospodarce europejskiej XIV i XV wieku, w: Polska dziel­ nicowa i zjednoczona. Państwo, społeczeństwo, kultura, red. A. Gieysztor, Warszawa 1972, s. 384, 387, 389; A. Jezierski, C. Leszczyńska, Historia gospodarcza Polski, s.36. 64 J. Lc Goff, Kultura średniowiecznej Europy, przcł. H. Szumańska-Grossowa, Warsza­ wa 2002, s. 212-213; szerzej: J. Tyszkiewicz, Dąb w kulturze Słowian wczesnośrednio­ wiecznych, w: idem, Geografia historyczna Polski w średniowieczu. Zbiór studiów, Warszawa 2003, s. 167 n.; H. Samsonowicz, Polska w gospodarce europejskiej, s. 386389; A. Gryguć, Administracja i służby łowiecko-leśne w puszczach ziemi bielskiej na Podlasiu za panowania Jagiellonów, cz. 2. Osocznicy, w: Mazowsze i jego sąsiedzi w XIV-XV1 wieku, red. J. Śliwiński, Olsztyn 1997, s. 52; M. Pastoureau, Średnio­ wieczna gra symboli, przcł. H. Igalson-Tygiclska, Warszawa 2006, s. 95. 65 O gospodarczej działalności Jana Długosza wyczerpująco K. Stopka, Jan Długosz w kręgu spraw gospodarczych, „Zes7.yty Długoszowskie” 2011, nr 10, s. 113-127; J. Mitkowski, Jah Długosz, Warszawa 1988, s. 22. 66 Jak w przypadku opowieści o początkach herbu Abdank, której bohater Skuba - Skar­ bek pokonał w jednej z wersji wawelskiego smoka. Zob. M. Cctwiński, M. Derwich, Herby, legendy, dawne mity, Wrocław 1989 s. 30. 67 Por. B. Kiirbis, Holophagus. O smoku wawelskim, s. 174. 68 M. Sikorski, Smok wawelski, s. 18, 23, 50; T. Panfil, Lingua symbolica, s. 52; L. Rot­ ter, Mityczne oraz legendarne stwory, s. 172. 69 T. Panfil, Lingua symbolica, s. 82-83. 70 Ibidem, s. 53-55.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

211

o św. Jerzym czy św. Marcie poskramiane podstępem smoki dobijane są na koniec mieczem czy dzidami71. Dlaczego rycerski sposób zawiódł w przypad­ ku wawelskiej bestii? Czyżby umieszczenie akcji w pogańskich czasach nie pozwoliło na wkomponowanie w opowieść chrześcijańskiego sacrum, które pomogłoby rozstrzygnąć bieg wydarzeń, wspomagając militarne czyny po­ gromców smoka? Na potwierdzenie stosowania przez dawnych kronikarzy różnych me­ chanizmów tworzenia warto przytoczyć kolejną chronologicznie kronikę polską, już odrodzeniową - Marcina Kromera, w której czytamy, że wawel­ ska bestia zgładzona została dzięki podrzuconym jej skórom zwierząt wy­ pchanych siarką, smołą i dodatkowo żagwią72, czyli, jak wolno się domyślać, zarzewiem - płonącym kawałkiem drewna. Swobodne traktowanie wędrow­ nego wątku i w tym wypadku jest bezsporne. O tym, jak kanonik krakowski modelował smoczą historię, dostoso­ wując ją w jakimś stopniu do swych czasów, świadczą inne jej fragmenty. Ponieważ zabrakło już smoka, śmierć jednego z braci kronikarz wytłuma­ czył wypadkiem na polowaniu, dając i tym razem do zrozumienia, że roz­ rywka ta była w jego czasach bardzo popularna73, choć przez niego samego potępiana, zwłaszcza jako praktyka władców74. Twórcze rozdarcie widać w zakończeniu historii. Dziejopisarz podaje bowiem alternatywne rozwią­ zania losów jednego z synów Kraka, bratobójcy, który raz zostaje zdema­ skowany i wypędzony, drugim razem zostaje władcą, by następnie zostać pogardzony, wyklęty i pokarany. Karą za morderstwo brata miała być bezpotomność. Chrześcijański twórca nie oparł się więc zaakcentowaniu roli Opatrzności jako siły kierującej losami ludzi i świata, także w przypadku pogańskich jeszcze bohaterów, czego w smoczej opowieści nie spotykamy u innych kronikarzy, i podkreśleniu wagi ciągłości dynastycznej, o której

71

Ibidem, s. 72, 74, gdzie fragmenty przywołanych tekstów.

Zbiór dziejopisów polskich we czterech toniach zawarty Marcina Kromera biskupa warmińskiego, przeł. M. Błażowski, Warszawa 1767, s. 36. 73 A. Samsonowicz, Łowiectwo w Polsce Piastów iJagiellonów, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, s. 185 n.; cadem, Łowy - praca, zabawa, obyczaj, w: Człowiek i przyroda w średniowieczu i we wczesnym okresie nowożytnym, red. W. Iwańczak, K. Bracha, Warszawa 2000, s. 141-152. 74 Zob. Arinales, lib. XI, XII (143 I-1444), Warszawa 2001, s. 123-128; szerzej: M. Ko-

czerska, Mentalność Jana Długosza, s. 120, 123, 125; cadem, Laska królewska, czyli kontakty władcy z poddanymi w Polsce późnośredniowiecznej, w: Człowiek w spo­ łeczeństwie średniowiecznym, red. R. Michałowski et al., Warszawa 1997, s. 437; A. Samsonowicz, Łowiectwo w Polsce Piastów, s. 28 1 n.

Barbara Kowalska

212

niejednokrotnie wypowiadał się w swych dziełach. Za brak potomka zganił nawet św. Kingę, której poświęcił odrębny żywot75. Wielka literacka swoboda dana Długoszowi nie tylko w przywołanej legendzie o potworze wawelskim skłania do stwierdzenia, że kronikarze w opowieściach o dawniejszych czasach umieszczali elementy współczesnej im rzeczywistości. Podstawowa trudność polega więc na rzetelnym wydzie­ leniu z tekstu tego, co dotyczy dawnych czasów, a co czasów, w których opo­ wieść powstała. Średniowieczna wiara w niezwykłe stworzenia nakazywałaby wiel­ kiemu twórcy literackiego dzieła wprowadzić do niego więcej opowieści o potworach, smokach i bestiach. Dlaczego zatem u Długosza smoka tak mało - poza wawelskim oraz wspomnieniem Orderu Smoka. Czy jest to wy­ nik słabej wyobraźni dziejopisa, czy raczej jego poprzedników, których frag­ menty dzieł kanonik krakowski chętnie przejmował - trudno jednoznacz­ nie rozstrzygnąć. Ważne w podjętej tematyce jest przypomnienie rzeczy oczywistej: Annales... nie miały stanowić średniowiecznego bestiariusza, lecz traktować o ważnych politycznie i religijnie sprawach, stąd informacje o potworach znalazły się tu niejako na marginesie głównego wywodu. Ka­ dłubkowej opowieści o wawelskim potworze Długosz nie mógł zignorować, przejął ją i znacznie rozbudował, wzbogacając ją o wybrane, jemu współcze­ sne realia. Trudno o całkowitą pewność, jeśli chodzi o nazwy, wygląd, pożywienie czy sposoby zgładzenia smoka, nie ma bowiem w tych kwestiach zgodności, a przede wszystkim precyzji w źródłach, które wskazują raczej na mozaikę wyobrażanych sobie przez dziejopisarzy stworów. Skoro smoki powszechnie utożsamiane ze złem bywały już w średniowieczu kojarzone niekiedy z do­ brem'6, świadczy to niemal o skrajności tych wyobrażeń. Bardziej zasadne więc, w moim odczuciu, jest podejmowanie prób zmierzających do uzyska­ nia odpowiedzi na pytania dotyczące filiacji i chronołogizacji tekstów oraz do ustaleń, dlaczego koncepcje danego twórcy przybierają taki, a nie inny kształt, niż dochodzenie do jedynie słusznych wniosków co do wyobrażeń średniowiecznych pisarzy o samych potworach. /S

Vita beatae Kunegundis, w: loannis Dlugossi Senioris Opera oninia, wyd. A. Prze-

zdziccki, t. i, Kraków 1887, s. 212-213; szerzej: B. Kowalska, Jak Jan Długosz zmie­ niał Żywot św. Kingi, w: Piśmiennictwo sakralne w dziejach Polski do końca XVIII

76

wieku na tle powszechnym, red. S. Bulajewski, J. Gancewski, A. Wałkówski, Józefów 2012, s. 178-180. O rehabilitacji smoka, w tym o królu Arturze - „najwyższym smoku” szerzej: T. Pan­

fil, Lingua symbolica, s. 91.

O jadłospisie wawelskiego potwora - smoka

213

BARBARA KOWALSKA

On the animals in the Annales... by Jan Długosz, particularly the menu of the Wawel monster, the Dragon Su m ma ry

In his Annales... Jan Długosz mentions both real and legendary animals such as calf, dove, horse, lion, mouse, eagles, vultures, crows, donkey, bear, dog, bces, locusts, snake, wolf, sparrow, goldfinch, rabbit, frog and bison. Among the fantastic creatures Długosz included a water beast, an unusual bird, and the Wawel monster. According to the Annales... animals can be divided into clean and impure, divine and demonie, gamę and sacrificed ones. Długoszadded to the earlier Kadlubek’s chronicie by including horses and everyday items (plow, farm cart) in the Wawel Dragon’s diet. He also enriched the lethal stuffing sewn in animal skins with rotten wood, wax, resin and tar, which was swallowed by the Dragon and resulted in its death. The changes introduced by Długosz are a refłection of his times, hence by reading the dragon legend we learn morę about the author of the Annales... than about the Dragon itself.

PAWEŁ RUTKOWSKI Instytut Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek": Walki kogutów w Anglii wczesnonowożytnej

W 1773 roku wielebny Samuel Pegge na spotkaniu Towarzystwa An­ tykwarycznego wygłosił odczyt poświęcony walkom kogutów. Zgodnie z zainteresowaniami słuchaczy Pegge zajął się głównie wcześniejszą historią tego sportu, ale jednocześnie nie omieszkał wyrazić swojego dlań potępie­ nia, zaznaczając z goryczą, że „tutaj w Anglii” u podstaw owego karygod­ nego zwyczaju leżą wyłącznie „bezmyślne okrucieństwo” oraz „absurdalna gotowość podtrzymywania praktyk hańbiących naturę ludzką”1. Użycie tych i wielu innych emocjonalnych słów wskazuje, że u pastora Pegge’a moralista wziął górę nad miłośnikiem starożytności, czemu nie należy się aż tak bar­ dzo dziwić, gdyż pod koniec XVIII wieku głos obrońców zwierząt takich jak on rozbrzmiewał coraz donośniej, aż w końcu, w 1835 roku, doprowadził w Anglii do całkowitego ustawowego zakazu walk kogutów (a jednocześnie psów, byków, borsuków i niedźwiedzi). Wykład Samuela Pegge’a, będący punktem wyjścia niniejszych rozwa­ żań, jest przykładem czegoś, co można by nazwać redukcjonizmem inter-1 1

“[IJt stands upon no other bortom than that of the wantonness of cruelty, or the absurdiry of retaining and following an usage disgraccfui to human naturę”. S. Pegge, A Menioir on Cock-fighling; wherein the Antiąuity of it, as a Pastime, is exaniined and stated; sonie Errors of the Moderns concerning it are corrected; and the Retention of it amongst Christians is absolutely condemned and proscribed, “Archacologia Or Miscellancous Tracts Rclating to Antiąuity” 1775, Vol. 3, s. 132. Tu i dalej tłumaczenie moje - P.R.

216

Paweł Rutkowski

pretacyjnym, który sprowadzał walki kogutów do prymitywnej żądzy krwi odczuwanej przez widzów i graniczącej z sadyzmem fascynacji przemocą i cierpieniem zwierząt. Wniosek był taki, że walki te może i miały uzasad­ nienie dawno temu, w starożytnej Grecji lub Rzymie, lecz współcześnie były pozbawione jakiegokolwiek sensu. Jak to jednak bywa zazwyczaj z motywo­ wanymi ideologicznie redukcjonizmami, również i ten pomijał istotne aspek­ ty analizowanego zjawiska, utrudniając tym samym, a może nawet uniemoż­ liwiając jego zrozumienie. W tym przypadku chodzi o to, że walk kogutów nie urządzano i nie oglądano po to jedynie - jak sugerowali krytycy - by dać upust ludzkiej (angielskiej?) głupocie i okrucieństwu. Jeśli bowiem przyjrzeć się temu bliżej, okaże się, że w Anglii wczesnonowożytnej (jak również śre­ dniowiecznej) walki kogutów były o wiele bardziej skomplikowanym zjawi­ skiem kulturowym, generującym różnorodność sensów i interpretacji, które ówcześni ludzie zwykli z nim wiązać. Próba odcyfrowania znaczeń, jakie przypisywano walkom kogutów - będąca celem niniejszego artykułu - wydaje się być szczególnie istotna w przypadku Anglii, gdyż jak zgodnie twierdzili XVII- i XVIII-wieczni au­ torzy (zarówno miejscowi, jak zagraniczni), sport ten cieszył się tutaj statu­ sem specjalnym. George Wilson w 1607 roku uznał go za „najprzyjemniejszą z rozrywek”2, co wiek później potwierdził niemiecki podróżnik Zacharias Conrad von Uffenbach, zauważając - z niejakim zdziwieniem - iż rzeczywi­ ście „sprawia on Anglikom szczególną radość”3. Ogólnie rzecz biorąc, auto­ rzy opisujący angielskie obyczaje nieodmiennie dochodzili do wniosku, że walki kogutów to rozrywka, w której umiłowaniu Anglicy „przewyższają cały świat’M i której „zażywają dużo więcej niż jakikolwiek inny naród”5. Zdaje się to potwierdzać wielka liczba aren (ang. cockpitś) stawianych w ca­ łym królestwie - zwłaszcza w miastach i miasteczkach, ale również i na wsi G. Wilson, The commendation of cockes, and cock-fighting. Wherein is shewed, that cocke-fighting tuas before the contnting of Christ, London 1607, sygn. A4. 3 Dodając przy tym, że dzieje się rak bez względu na to, „jak bardzo barbarzyńskim mógłby się [ten sport] wydawać cudzoziemcom”. Cyt. za: W.B. Boulton, The Amusenients of Old London, Being a Suruey of the Sporls and Pastinies, Tea Gardens and Parks, Playhouses and Other Diuersions of the People of London front the 17th to the Beginning of the 19th century, London 1901, s. 179. 4 J. Macky, A journey through England in familiar letters front a Gentleman Here to his

5

Friend Abroad, London 1722, s. 140. Zob. też H. Misson, M. Misson's Mentoirs and Obseruations in his trauels ouer England. With sonie account of Scotland and Ireland. Dispos’d in alphabetical order..., London 1719, s. 39. H. Misson, M. Misson’s Mentoirs, s. 304. Taką samą opinię wyrażano na temat angiel­ skiego umiłowania innych rodzajów walk zwierząt z udziałem byków czy psów.

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

217

- po to, by móc możliwie często urządzać na nich walki, które zazwyczaj gromadziły tłumy widzów, reprezentujących, co istotne, właściwie wszystkie społeczne stany6. Jak można przypuszczać, jednym z ważnych powodów takiego cenienia w Anglii walk kogutów było to, że stanowiły one starożytny sport uświęcony wielowiekową tradycją. Podstawowym celem Pochwały kogutów i ich walk (The commendation of cockes, and cock-fighting, 1607), pierwszego znanego angielskiego traktatu na ten temat7 - autorstwa wspomnianego już George’a Wilsona - było zwrócenie uwagi na nobilitującą starożytność rodowodu walk kogutów, które uprawiano jeszcze „przed narodzinami Chrystusa”8. Jego ar­ gumentacja opierała się na przywołaniu dziejów Grecji i Rzymu, a koronnym przykładem, wziętym z Klaudiusza Eliana (Varia Historia 2,28)9, była opo­ wieść o ateńskim wodzu Temistoklesie, który obserwując przed decydującą bitwą z Persami dwa zażarcie walczące koguty, wygłosił w obecności swoich wojsk mowę pochwalną na temat bezprzykładnej odwagi ptaków i ich wy­ trwałości w boju. Słowa wodza oraz, rzecz jasna, pokaz waleczności samych kogutów tak skutecznie podziałały na żołnierzy, że ci z łatwością pokonali wroga w bitwie, wygrywając przy tym całą wojnę10. By upamiętnić to zwy­

6 G. Wilson, The commendation, sygn. C3; J. Ray, The ornithology of Francis Willughby of Middleton in the county of Warunek Esq, felloiu of the Royal Society in three books: wherein all the birds hitherto knoiun, being reduced into a method sntable to their natures, are accurately described, London 1678, s. 155. Dzieło Wilsona było pomyślane jako apologia kogucich walk, których należało bronić przed potępieniem ze strony ówczesnych purytańsko nastawionych krytyków, widzą­ cych w nich okazję do grzechu. Por. np. opinię P. Stubbesa, według którego gromadzą­ ce gęste tłumy walki kogutów stanowiły jedynie sposobność do „przekleństw, oszustw, zmowy, utyskiwań, bijatyk, awantur, kłótni, pijatyki, nierządu i, co najgorsze, do ob­ rabowywanie się nawzajem ze swojej własności...”. Por. P. Stubbes, The Anatomy of Abuses, Tcmpc 2002, s. 247. 8 G. Wilson, The commendation, strona tytułowa. 9 Zob. Claudius Aclianus, A Registre of Hystories, conteining Martiall exploites of luorthy tuariotirs, Politique practises ofCiuil Magistrates, wise Sentence of famous Pbilosophers, And other matters manifolde and memorable..., transl. A. Fleming, London 1576, s. 22-23. 10 Ibidem, sygn. B2-B‘. Historia o Temistoklesie i kogutach srała się później standar­ dowym elementem właściwie każdego tekstu o walkach kogutów. Inną starożytną anegdotką wykorzystaną przez Wilsona była wzmianka Plutarcha o tym, jak wróżbita radził Markowi Antoniuszowi, by trzymał się z daleka od Juliusza Cezara, a dowodu na to, że Cezar stanowi zagrożenie dopatrywano się w tym, iż koguty Antoniusza za­ wsze przegrywały, kiedy walczyły z ptakami Cezara. G. Wilson, The commendation, sygn. Bv. Zob. też np. Plutarch’s Lines, red. J. Langhornc, W. Langhornc, New York 1856, s. 642.

218

Paweł Rutkowski

cięstwo, Temistokles ustanowi! w Atenach coroczne święto, którego częścią miały być pierwsze publiczne walki kogutów, co spowodowało rozpowszech­ nienie tej rozrywki najpierw w Grecji, potem w Rzymie, a następnie z czasem w całej Europie, w tym rzecz jasna w Anglii11. Antyczna proweniencja walk kogutów miała się również ujawniać w samym wyglądzie miejsc, w których się odbywały, gdyż jak przyjmowano, „[obecna kogucia] arena jest wiernym modelem amfiteatru starożytnych, [a] koguty walczą w niej tak, jak robiły to zwierzęta pośród Rzymian”, obserwowane z góry przez widzów usadzonych dookoła w kilku rzędach11 12. Nawet jeśli nie wszyscy zdawali sobie sprawę ze starożytnych korzeni swojego ulubionego sportu, to wiedza, że ma on wy­ starczająco długą tradycję w samej tylko Anglii, była już powszechna. Walki kogutów odbywały się tutaj bowiem przynajmniej od XII wieku, o czym in­ formował, jako pierwszy, obraz Londynu pióra Williama Fitzstephena (zm. w 1191 roku), który wymieniając zajęcia i rozrywki mieszkańców miasta, opisał rozpowszechniony wśród uczniów lokalnych szkół obyczaj urządzania takich walk w dzień ostatkowy13. Sport z rodowodem sięgającym wielu stu-, a właściwie tysiącleci zdawał się być idealny dla osób szlachetnie urodzonych, z definicji przywiązujących wagę do genealogii. I tak istotnie było: jak twierdził Roger Ascham (nauczyciel Elżbiety I) - i nie był w tym sądzie odosobniony - walki kogutów zdecydowa­ nie należały do zajęć „odpowiednich dla dżentelmena”14. Zgodnie z tą obser­ wacją, walki kogutów w wieku XVI i XVII były domeną szlachty, zwłaszcza

11 S. Pegge, A Memoir, s. 136. 12 J. Macky, A joumey through England, s. 140. 13 W. Fitzstephen, Libellum de situ et nobilitate Londini, w: J. Stów, The Suruey of Lon­

14

don Contayning the Originali, Antiąuily, Increase, Moderne estate and description of that City, written in the yeare 1598, London 1960, s. 501-509. Zob. też J. Brand, Obseruations on the popular antiquities ofGreat Britain. Chiefly illustrating the origin of our uulgar and prouincial customs, ceremonies, and superstitions, Vol. 1, London 1877, s. 69-70; F. Grosc i T. Astlc, The Antiąuarian Repertory. A Miscellaneous assemblage of topography, history, biography... intended to illustrate and preserue seueral Valuable Remains of old Times, Vol. 1, London 1807, s. 246-247. R. Ascham, English Works: Toxophilus, Report of the Affaires and State of Germany, The Scholemaster, red. W.A. Wright, Cambridge 1904, s. 217. Ascham nosił się z zamia­ rem napisania większej pracy poświęconej kogutom, ale, jak się zdaje, tego nie zrobił. Zainteresowanie królewskiego preceptora walkami ptaków podobno źle się dla niego skończyło. Jak zapewniał W. Camden, „ponieważ [Ascham] był nadmiernie oddany grze w kości i walkom kogutów, żył i umarł w nędzy”. W. Camden, Annales or, the History of the Most Renowned and Wictorious Princesse Elizabeth, Late Queen of England. Con­ tayning all the hnportant and Remarkable Passages of Stale, both at I lonie and Abroad, during her Long and Prosperous Reigne. The Third Edition, London 1635, s. 103.

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

219

wiejskiej, która nie tylko oglądała walki, ale również organizowała je, a na­ wet sama zajmowała się hodowlą ptaków15. Wilson podkreślał również, że areny do walk, oprócz zwykłych szlachciców, odwiedzali „dla swej rozrywki” także ludzie z samych szczytów arystokratycznej hierarchii: książęta (dukeś) i earlowie16. Zainteresowanie szlachty i arystokracji walkami kogutów można spróbować wyjaśnić również i tym, że w pewnym sensie widzieli oni w pta­ kach walczących na arenie odpowiednik samych siebie. Według używanej ów­ cześnie klasyfikacji były to bowiem specjalnego rodzaju ptaki bojowe (cocks of thegamę), które różniły się od zwykłych gospodarskich kogutów, zwanych „kogutami tchórzliwymi” (crauen cocks) lub „kogutami z gnojowiska” (dunghillcocks)'7. Jak przekonywali zwolennicy walk, zwykłe koguty ze względu na swoją pośledniejszą naturę absolutnie się do nich nie nadawały. Przykładowo traktat Wilsona bezlitośnie wyśmiewał tych, którzy ośmielali się myśleć, że zwyczajny wiejski kogut z podwórka może walczyć na arenie z kogutem bo­ jowym jak równy z równym. ,,[N]ajlepszą rozrywką - pisał Wilson - jaką [te ptaki] są w stanie Ci zapewnić to taka, gdy się je ugotuje lub udusi i położy na półmisku... wtedy [też] tylko będziesz mógł mieć pewność, że nie będą one [tchórzliwie| uchylać się przed ciosami”18. Tego typu opinie wraz z lek­ ceważącymi, wręcz pogardliwymi określeniami typu „kogut z gnojowiska” - które zresztą były częścią języka potocznego19, a nie tylko specjalistycznymi terminami hodowców i kibiców - pokazują, że koguty bojowe traktowane były jak ptasia arystokracja, której przedstawiciele uosobiali „najdoskonalszy rodzaj i najlepszą rasę”20. Analogia ze szlachtą, która uważana była za creme de la creme ówczesnego społeczeństwa, w tym kontekście narzucała się sama jak najbardziej naturalnie, tym bardziej że, jak podkreślał Cesar de Saussure, niektóre z kogutów były szeroko znane ogółowi i miały udokumentowane rodowody, zupełnie „jak szlachta z dobrych rodzin”21. Elitaryzm i arystokratyzm były niejako wpisane w walki kogutów i w czasie każdej z nich elita na 15 W.B. Boulton, The Amusements of Old London, s. 178. 16 G. Wilson, The commendation, sygn. C’. 17 Trzecią kategorię stanowiły koguty półkrwi (half-bred cocks). Ibidem, sygn. D2. 18 Ibidem, sygn. D2. 19 Pogardliwy termin „dung-hill” odnosił się ogólnie do osoby nisko urodzonej. Por. A. Schmidt, Shakespeare-Lexicon. A Complete Dictionary of all the English Words, Phrases and Constructions in the Works of the Poet. Third Edition reuised and enlarged by G. Sarrazin. Vol. 1 A-L, Berlin 1902, s. 343. 20 G. Wilson, The commendation, sygn. D2v. 21 C. de Saussure, A Foreign Vieiu of England in the Reigns of George l. and George 11. The Letters of Monsieur Cesar de Saussure to his Family, red. Madame van Muyden, London 1902, s. 280.

220

Paweł Rutkowski

widowni patrzyła na elitę na arenie jak w lustro, w sposób - można chyba tak to ująć - cokolwiek narcystyczny. Nawet gdyby wczesnonowożytna szlachta nie chciała sama z siebie emocjonować się walkami kogutów, to właściwie i tak nie miałaby innego wyjścia, gdyż przykład takiej fascynacji szedł z samej góry i nie można było go ignorować. Jak słusznie zauważył mieszkający w Anglii Francuz Franęois Maximilien Misson, walki te w Anglii miały status „rozrywki królewskiej” (Royal Pleasure)21, gdyż doceniali ją również angielscy monarchowie. Wszy­ scy w Londynie pamiętali, że wyjątkowo aktywny fizycznie król Henryk VIII (1509-1547) tak bardzo upodobał sobie ten sposób spędzania wolnego czasu, że pośród innych rekreacyjnych przybytków w obrębie swego pałacu Whitehall - kortu tenisowego, boiska do gry w kule i szranków - wzniósł także, w 1529 roku, oktagonalny budynek przeznaczony do walk kogutów, na stałe wpisując go w topografię miasta (budynek ten znano pod nazwą Royal Cockpit lub Cockpit-in-Court)22 23. Również król Jakub I (1603-1625) szczególnie upodobał sobie tę rozrywkę i, jak raportował francuski ambasa­ dor, oddawał się jej regularnie, dwa razy w tygodniu, na dworskiej arenie24. Król Karol II (1660-1685) może nie fascynował się kogutami tak bardzo jak jego dziadek, ale i jemu zdarzało się zgromadzić dworzan na takiej walce, ku wspólnej i „wielkiej satysfakcji”25. Mimo że udział angielskich królów w „promowaniu” walk kogutów jako rozrywki godnej koronowanych głów z pewnością miał znaczenie dla ich poddanych - również tych z niższych klas - to jednak decydującym czyn­ nikiem był szczególny stosunek do kogutów jako takich, wynikający z ich daleko idącej antropomorfizacji26. Ptakom tym bowiem przypisywano cały

22

H. Misson, A4. Misson’s Menioirs, s. 304. Zob. też S. Pcgge, A Memoir, s. 148.

24

WB. Ryc, England as scen by foreigners in the days of Elizabeth and James I: comprising transl. of the journals of the two Dukes of Wirtenberg in 1592 and 1610, both illustratiue of Shakespeare, London 1865, s. 99; S. Pcggc, A Memoir, s. 148. S. Pcgge, A Memoir, s. 148. Co ciekawe, arenę wykorzystywano okazjonalnie do wy­

25

stawiania sztuk teatralnych. Dopiero syn Jakuba, Karol I, kazał ją przerobić na stały teatr dworski. M. Dobson, S. Wells, The Cxford Companion to Shakespeare, Oxford 2001, s. 93. Miało się to wydarzyć w marcu 1683 roku. A. Guttmann, Sports Spectators, New

York 1986, s. 56. 26 J. Scott-Warren, When Theaters Were Bear-Gardens; Or, What’s at Slake in the Comedy of llumors, „Shakespeare Quartcrly” 2003, Vol. 54, No. 1, s. 71; P. Rutkowski, Byki, psy i niedźwiedzie na angielskiej arenie: Walki zwierząt i ich znaczenie w okresie wczesnonowożytnym, „Jednak Książki. Gdańskie Czasopismo Humanistyczne” 2014, nr 2, s. 145-146.

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

221

wachlarz wyjątkowych i godnych podziwu cech, które miały czynić z nich wzór do naśladowania dla ludzi. W ówczesnych źródłach nie brak było pe­ anów nad „cywilnymi” cechami kogutów, co pokazuje, że ówcześnie, wbrew temu, co by można przypuszczać, nie kojarzono ich jedynie z walką. Przede wszystkim wskazywano ich użyteczność dla człowieka, która przejawiała się głównie w tym, że służyły wdzięcznym im rolnikom za „zegary, które nale­ życie mówią im, jak przemija noc i kiedy nastaje światło dnia”27, a mogą to robić, gdyż są naturalnymi „astronomami i znają bieg gwiazd; pewnym jest też to, iż zachowują dokładnie równe odstępy przy odmierzaniu czasu [pia­ niem]”28. Jednocześnie jednak chwalono je za ich godną polecenia czujność, obowiązkowość i pracowitość. U Holinsheda na przykład znaleźć można interesującą wzmiankę o Richardzie Castellerze, londyńskim szewcu, który zyskał wśród sąsiadów przydomek „koguta z Westminsteru” i nie była to bynajmniej aluzja do jego jurności, lecz pochwała tego, że „czy zima, czy lato przed czwartą rano był już w pracy [...] uczciwie i żmudnie pracując na swoje utrzymanie”29. Podkreślano także stałość i opiekuńczość kogutów wyraża­ jące się w ich trosce o dobro i bezpieczeństwo swoich żon i dzieci. „Pewne jest, iż [kogut] jest tak wierny swoim kurom, że raczej umrze niż je porzu­ ci”, twierdził Wilson i dodawał, że ptak wyraża swoją miłość, karmiąc kury i odmawiając jedzenia samemu sobie30. Gervase Markham zaś wywodził wo­ jowniczość kogutów z ich wielkiej zazdrości o żony, która kazała im raczej zginąć, niż pozwolić jakiemuś obcemu kogutowi zbliżyć się do nich31. Inaczej mówiąc, kogut był przedstawiany jako ucieleśnienie cnót dobrego i wiernego męża. Dlatego, jak na wpół żartobliwie przekonywał Wilson, żony powinny doceniać tę pasję swoich mężów i dbać o hodowane przez nich ptaki. Było to

27 G. Wilson, The commendation, sygn. C2v. 28 G. Markham, Markhams methode or epitonie wherein is sheiued his aprooned reniedies for all diseases tuhatsoener incident to horses, oxen, kine, bidls, calues, sheep, lambs, goats, sumie, dogs of all kind, conies, all sorts of poidtrye, all luater-foide, as geese, ducks, stuans, and the like pigeons, all singing birds, haiaks of all kind; and othercreatnres sernice-able for the vse of man: denided into tiuelue generall points or heads, London 1616, s. 54. Zob. też The Historie of the World: Conimonly called, The Natnrall Histo­ rie of C. Plinius Seciindns, transl. into English by P. Holland, London 1634, s. 279. 29 Jak dodajc kronika, za jego „kogucią” wytrwałość i sumienność, „Bóg pobłogosławił

[Castcllerowi] i pomnożył owoce jego pracy tak szczodrze, iż mógł on nabyć grunty i posesje dające roczny dochód czterdziestu i czterech funtów”. Holinshed’s Chronićles of England, Scotland, and Ireland, Vol. 3, London 1808, s. 1063. Zob. też G. Wil­ son, The commendation, sygn. D. 30 G. Wilson, The commendation, sygn. B’. Zob też S. Pegge, Menioir, s. 146. 31 G. Markham, Markhams methode, s. 54.

222

Paweł Rutkowski

przecież niejako w ich własnym interesie, gdyż koguty „dają [ich mężom] do­ bry i przekonywający przykład, jak powinni [je] kochać, bronić i hołubić”32. Nie ulega jednak wątpliwości, że na plan pierwszy w końcu i tak wysu­ wały się cechy bojowe kogutów, czyli ich niezrównana waleczność i nieustę­ pliwość. Bezprzykładna odwaga - której potwierdzeniem miało być staro­ żytne stwierdzenie, że nawet lew boi się piania i widoku koguta (powtarzane jeszcze w XVII wieku)33 - budziła w widzach zdumienie i podziw, tym bar­ dziej że zdawała się wiązać z ostentacyjną pogardą dla śmierci. „Wspania­ le jest widzieć - pisał John Macky - odwagę tych małych stworzeń, które uparcie walczą, póki jedno z nich nie padnie na ziemię - i umrze na miej­ scu”34. „Zdumiewające jest - wtórował Cesar de Saussure - oglądać zapał, siłę i męstwo tych małych zwierząt, [które] rzadko się poddają, chyba że jed­ no z nich pada martwe”35. Dołączając do wielu podobnych opisów, George Wilson z uznaniem wspominał koguta o imieniu Tarlton, który 4 maja 1602 roku walczył na arenie w Norwich. Stoczył on już tego dnia wiele „bitew” z silnymi przeciwnikami, które tak go osłabiły, że w końcu:

... jego oczy zostały wybite z oczodołów, ostrogi odłamane, a dziób obity i dosłownie zdarty z jego twarzy, tak że nie było już dla niego nadziei [...). Ale spójrzcie oto na rzadkie i cudowne zdarzenie, na godny podziwu |i| niespotykany wcześniej przypadek - [ten poraniony kogut) walczył bowiem mężnie dalej ze swoim adwersarzem, nie cofając się przed nim, nie dając mu przewagi, aż w końcu - co wszystkim obecnym zdało się niemożliwością w najwaleczniejszy sposób go uśmiercił. O, jakże nieoceniona niezłomność! Jaka niepokonana waleczność! [...]. Jakie to ptaki o sercach mężniejszych niż u lwa! Któż nie podziwia ich umysłów nieulękłych i lekceważących prze­ ciwności! Czy ktoś kiedy widział lub słyszał lub czytał o tak wielkiej odwa­ dze u jakichkolwiek innych stworzeń na ziemi [?]36. Ten z jednej strony drastyczny, a z drugiej zabawny dla nas (ze względu na swoją pompatyczność) opis trafnie pokazuje, jakie oczekiwania mieli wi­ 32 n

G. Wilson, The comntendation, sygn. B4v. Ibidem, sygn. C4v. John Ray przytoczył tę antyczną „mądrość” w roku 1678, dodając

jednak przy tym, iż „doświadczenie temu przeczy”. J. Ray, The ornithology of Francis Willughby, s. 155. J. Macky, A journey through England, s. 140. 35 C. dc Saussure, A Foreign Vieiv of England, s. 281. „[KJoguty bojowe - to już obserwa­

36

cja Johna Raya - prędzej padną trupem na poczekaniu niż ulegną i poddadzą walkę, lub też czmychną (z areny]”. J. Ray, The ornithology of Francis Willnghby, s. 155. Ten aspekt zachowania kogutów podkreślano wciąż jeszcze na początku XX wieku (zob. W.B. Boulton, The Aniusements of Old London, s. 193). G. Wilson, The commendation, sygn. D4-D4v. W innym miejscu Wilson przytacza

jeszcze jedną, podobną historię o równic zawziętym kogucie (sygn. D*).

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

223

dzowie walk kogutów. Chodziło tu o możliwość podziwiania wojowniczych ptaków i przeżywania sportowych emocji, jakie towarzyszyły ich zawsze za­ ciekłym zmaganiom. Znakomicie rozpoznał to de Saussure, który na począt­ ku XVIII wieku relacjonował, jak to czasami kogut powalał swojego prze­ ciwnika i już obwieszczał swoje zwycięstwo pianiem, wskoczywszy na ciało rzekomo martwego rywala, kiedy nagle i niespodziewanie powalony ptak zrywał się na równe nogi, znowu w pełni sił, i zabijał, tym razem napraw­ dę, przedwczesnego zwycięzcę. Naturalnie, tak zaskakujące zwroty akcji na arenie zdarzały się nader rzadko, ale, jak przyznawał sprawozdawca, „sama możliwość ich zajścia czynifła] walkę bardzo ekscytującą”. Tak pożądaną, bo emocjonującą nieprzy widy walność zapewniało również to, że nigdy nie było wiadomo, czy walka będzie trwała godzinę lub dłużej, czy też zakończy się błyskawicznie po kilku pierwszych ciosach37. Ważną, a dla niektórych kluczową, częścią walk kogutów była możli­ wość stawiania zakładów w ich trakcie, co jeszcze bardziej podnosiło tempe­ raturę emocji wśród widzów38. Kiedy w 1663 roku Samuel Pepys odwiedził nową arenę na Shoe Lane, przede wszystkim uderzyła go wielka różnorod­ ność obecnych tam ludzi - „od posłów Parlamentu (...) do najbiedniejszych terminatorów, piekarzy, piwowarów, rzeźników, furmanów i kogo tam jesz­ cze” - których łączyło to, że wszyscy „jeden przez drugiego przeklinali i ob­ stawiali”. „Dziwnie mi się patrzyło - pisał potem Pepys - jak ci biedacy, którzy wyglądali, jakby nie mieli co do ust włożyć, obstawiali trzy lub cztery funty w jednym zakładzie, tracili je, a jednak zaraz potem dawali tyle samo przy kolejnej walce (...] tracąc w ten sposób dziesięć lub dwadzieścia funtów w czasie jednej tu wizyty”39. John Macky podkreślał, że stałym elementem każdej walki kogutów jest ciągły hałas - raz głośniejszy, raz cichszy - który powstaje pośród widzów bezustannie obstawiających zakłady przy każdym nowym ciosie zadawanym przez któregoś z walczących ptaków40. Ówcześni obserwatorzy zgodnie zauważali, że hazard uprawiany w czasie walk ko­ gutów z reguły oznaczał stawianie znacznych sum pieniędzy41 - Cesar de Saussure, na przykład, podawał z lekkim niedowierzaniem, że na arenie

37 38

C. dc Saussure, A Foreign Viciu of England, s. 281-282. Był to jeden z przejawów swoistej kultury hazardu, która ówcześnie panowała w An­

glii i stanowiła nieodłączną część wszelkich rozrywek. Por. np. J.F. Singinan, Daily Life in Elizabethan England, Wcstport 1995, s. 160. 9 The Diary of Samuel Pepys M.A. F.R.S., Clerk of the Acts and Secretary to the Admi­

rałty, red. H.B. Whcatlcy, Vol. 3, London 1893, s. 385. 40 J. Macky, A journey through England, s. 141. 41 H. Misson, M. MissotTs Mcmoirs, s. 39; J. Ray, Tbe ornithology of Francis Willnghby,

s. 155.

224

Paweł Rutkowski

w Whitehall - przyciągającej przeważnie ludzi „o pewnej pozycji” - czasami traci się lub wygrywa oszałamiającą sumę kilkuset funtów42. Warto może nadmienić, że angielski głód sportowych (i hazardowych) doznań zaowocował alternatywnymi formami walk kogutów, niespotykany ­ mi gdzie indziej. Jedną z nich była „Bitwa królewska” (Battle Royal), która po­ legała na wpuszczeniu na arenę dowolnej liczby kogutów naraz. Ptaki zgodnie ze swoją naturą zaczynały walczyć, a zwycięzcą ogłaszano tego koguta, który jako ostatni pozostał przy życiu, gdy już wszyscy jego współzawodnicy leżeli pokotem na ziemi, pozabijawszy się nawzajem. Inną brytyjską odmianą była „Walka walijska” (Welsb main); wystawiano do niej szesnaście par ptaków, które systemem pucharowym eliminowały się nawzajem aż do ostatecznego wyłonienia czempiona. Nie trzeba chyba mówić, że obie te formy, cenione przez miłośników walk kogutów, spotykały się ze szczególnym potępieniem obrońców zwierząt, dla których niepojęte było, iż „na co dzień wielkoduszni [i] humanitarni Anglicy” mogą lubować się w takich „rzeziach”43. Walki kogutów były istotne dla Anglików również dlatego, że umoż­ liwiały im one sportową rywalizację, której nadawali duże znaczenie. Co ciekawe, kiedy wystawiano koguty do walki, to nie reprezentowały one tylko swoich właścicieli, ale również - i to całkiem często - większe grupy ludzi. Poszczególne walki mogły bowiem stanowić część meczów organizowanych między hrabstwami, miastami i parafiami (a niekiedy nawet między dwiema połówkami jednej parafii!44). W 1546 roku na przykład, Sir Henry Saville za­ praszał listownie krewnego na kogucią walkę aż trzech rejonów: Lancashire, Derbyshire i Hallamshire45. W latach 1597-1598 pewien strażnik więzienny Hortoon założył arenę na tyłach swego domu i urządzał tam walki „pomię­ dzy kogutami z Cheshire i Lancashire a kogutami ze Shropshire i Walii”46.

4“

C. de Saussure, A Foreign View of England, s. 280. Jak podajc W.B. Boulton, stawki

43

rosły i w XIX wieku nierzadko osiągały wartość tysięcy funtów. Przykładowo w 1820 roku w czasie meczu zorganizowanego w Lincoln stawka za jedną walkę wynosiła tysiąc funtów, a pięć tysięcy funtów za cały mecz składający się z siedmiu walk. Zob. W.B. Boulton, The Amusemenls of Old London, s. 191-192. S. Pegge, A Memoir, s. 148-149.

Jak to miało miejsce w Bromficld. Zob. W. Hutchinson, The history of the County of Cumberland, and some places adjacent, from the earliest accounts to the present titne: comprehending The Local History of the County; its antiquities, the origin, genealogy, and present stale of the Principal families, tuilh biographical notes; its mines, minerals, and plants, uńth other curiosities, either of naturę or of art..., Vol. 2, Carlisle 1794, s. 322. 45 J. Brand, Obseruations on the popular antiquities, s. 79. 16 Records of Early English Drama: Shropshire 1. The Sources, red. J.A.B. Somerset, Toronto 1994, s. 284.

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

225

Z kolei obwieszczenia rozwieszane na londyńskich ulicach zapraszały chęt­ nych na walki między dwiema odrębnymi częściami miasta, Westminsterem i City (1700), lub między Londynem jako całością a nie tak odległym Warwickshire (1701)47. Naturalnie, w każdej takiej czy innej konfiguracji walk kogutów dochodziła do głosu rywalizacja pomiędzy poszczególnymi wspól­ notami, poprzez którą tym samym wyrażała się i wzmacniała ich zbiorowa duma i tożsamość. Nadmieńmy, że w powszechnej opinii walki kogutów nadawały się szczególnie do takiej sprawiedliwej rywalizacji i wiarygodnego sprawdzenia kto lepszy, gdyż na tle innych miały opinię sportu wyjątkowo uczciwego. Gervase Markham, uznany autoryt od zwierząt i spraw gospodarskich, oraz George Wilson, ekspert od walk kogutów, zgodnie twierdzili, że są one cał­ kowicie wolne od oszustwa oraz zmowy48. Właściwie trudno im odmówić racji, bo kiedy koguty znalazły się na arenie, niczego już nie można było zrobić, by wpłynąć na przebieg bitwy49: ptaki niczego nie udawały, ani nie markowały, tylko „uczciwie” walczyły na śmierć i życie, czym zasługiwały na szacunek przyglądających się temu ludzi. Można powiedzieć, że stosowanie 47 J.P. Malcolm, Anecdotes ofthe manners and customs of London front the Roman inuasiott to the year 1700, including The Origin of British Society, Customs and Manners, With a generał sketch of the State of religion, superstition, dresses and amusements of the citizens of London, during that Period. To which are added lllustrations of the changes in our language, literary customs, and gradual bnprouements in Style and Versification, and uarious Particulars concerning Public and Priuate Libraries. The second edition. Vol. 2, London 1810, s. 114-115. 48 G. Markham, Country contentments, or, The husbandmans reereations contayning the tuholsonie experiences in which any man otight to reereate himselfe, after the toyle of morę serious businesse: as namely, hunting, hawking, coursing tuith greyhounds, and the lawes of the lease, shooting in longbow or crosbow, bowling, tennis, baloone: the whole art of angling, and the use ofthe fighting cock, London 1649, s. 103; G. Wilson, The commendation, sygn. C’v. 49 Za to przed walką hodowcy kogutów starali się jak najlepiej przygotować swoje pta­ ki, by wspomóc ich naturalne instynkty. Selekcja ptasich wojowników zaczynała się praktycznie zaraz po ich wykluciu się z jajka, a gdy osiągnęły już odpowiedni wiek, na kilka tygodni przed starciem poddawano je intensywnemu treningowi, który' nasuwa skojarzenia z reżimem doświadczanym współcześnie przez zawodowych sportowców. Trening ten przewidywał specjalną dietę, ćwiczenia wytrzymałościowe, zabiegi mają­ ce na celu spalenie zbędnego tłuszczu, a nawet kontrolowane sparringi z innymi ko­ gutami. Dodatkowo tuż przed samą walką, w celu zwiększenia szans na zwycięstwo, należało kogutowi przyciąć pióra na głowic, szyi i ogonie, żeby przeciwnik nie miał za co złapać dziobem. Przycinano również lotki tak, żeby uformować ostre końcówki, które w czasie starcia z użyciem rozpostartych skrzydeł mogłyby zagrozić oczom prze­ ciwnika. Wygładzano też i ostrzono nożem dziób i ostrogi koguta. Por. G. Markham, Country contentments, s. 109-118.

226

Paweł Rutkowski

angielskiej zasady fair play na koguciej arenie gwarantowała sama natura uczestników walk. Powracamy więc znowu do antropomorfizacji i przypisywanych kogu­ tom (idealnych) cech ludzkich. Jak już wspomniano, koguta w epoce wczesnonowożytnej można traktować jako symboliczny obraz arystokraty lub wiernego męża. Jednocześnie równie uprawnione jest przyjęcie szerszej per­ spektywy i zobaczenie w nim także wzorca mężczyzny. Należy podkreślić, że walki kogutów bezsprzecznie należały do zamkniętego męskiego świata. „Panie nigdy - jak pisano - nie uczestniczyły w tego typu rozrywkach”50 i nie był to przypadek, gdyż takie wydarzenia były ucieleśnieniem męskich cech i zachowań. Nie chodziło tu jedynie o metaforyczne i językowe powiązanie kogutów z męską anatomią i, szerzej, seksualnością, choć takie skojarzenia były naturalnie oczywiste i na porządku dziennym. Koguty symbolizowały również wszystkie te przymioty, które według ówczesnych standardów były pożądane u mężczyzn - siłę, wolę walki, pragnienie wygranej, odwagę, wy­ trwałość, poświęcenie, gotowość oddania życia, brak lęku przed śmiercią itp. Te wszystkie cnoty ujawniały się w swej najczystszej postaci właśnie w czasie walki, która stawała się wtedy w pewnym sensie ich zrytualizowaną apote­ ozą. George Wilson w swoim traktacie opisał wydarzenia po jednej z walk wygranej w Bury St. Edmunds przez jego koguta imieniem Jipsey, a które można zinterpretować jako celebrację męskości. Kogut Wilsona walczył tak dzielnie, że „przyjaciele w uznaniu zamówili jego wizerunek wymalowany na płótnie”, a nawet ułożyli wiersz pochwalny na jego cześć. Samego koguta, w „pięknej klatce” i z jego portretem niesionym na przedzie najpierw obniesiono w orszaku po mieście, a porem zaniesiono z powrotem na arenę, gdzie żołnierze oddali nad nim salwę z pistoletów. Jipsey ponownie pokazał swoją klasę, gdyż zamiast przestraszyć się głośnej palby, tylko załopotał skrzydłami i zapiał triumfalnie51. Potraktowanie kogutów bojowych jako figury męskości oznacza także możliwość symbolicznej identyfikacji koguta z człowiekiem. Sąd taki wydaje się być uzasadniony, jeśli wziąć pod uwagę, jak bliska więź tworzyła się między bojowymi ptakami a ich właścicielami. W ówczesnej literaturze przedmiotu natknąć się można na wiele wzmianek potwierdzających istnie­ nie takich relacji. Przykładem historia pewnego dżentelmena i hodowcy licz­ nych kogutów, który kochał je tak, że gdy powaliła go śmiertelna choroba, zażądał od rodziny, by przynieśli jego ptaki i ustawili w klatkach tuż przy

50 51

C. de Saussurc, A Foreigii View of England, s. 282. G. Wilson, The commendation, sygn. Dlv-D4.

„Ta najprzyjemniejsza z rozrywek”

1YJ

jego łożu, żeby mógł słuchać ich piania w oczekiwaniu na śmierć52. Inna anegdotka traktowała o właścicielu koguta, który gdy jego ulubieniec padł martwy na arenie, w chwilę potem sam również wyzionął ducha53. Dowodów na prawdziwie intymne, bo fizyczne więzi należy szukać w podręcznikach do hodowli kogutów bojowych. Tam pośród szczegółowych instrukcji, jak najlepiej przygotować je do zwycięskiej walki, znaleźć można bardzo szcze­ gólne zalecenia - że, przykładowo, w czasie treningu należy robić kogutowi coś w rodzaju sauny, w trakcie której powinno się wylizywać językiem jego głowę i oczy oraz karmić chlebem wymoczonym we własnej, ciepłej jeszcze urynie54. Z kolei po walce trzeba było samodzielnie wyssać krew z ran ponie­ sionych przez ptaka, a potem przemyć je ciepłym moczem; zaś jeśli jakiś czas potem na głowie ptaka pojawiły się wypełnione cieczą zgrubienia, to należało je najpierw naciąć nożem, potem wycisnąć kciukami, wyssać zgniliznę i opa­ trzyć55. Bliski fizyczny kontakt oraz użycie własnej śliny i moczu - pomińmy przyjęte wówczas lecznicze, a nawet magiczne właściwości tych dwóch sub­ stancji - były widomym znakiem bardzo bliskich, wręcz intymnych relacji, których trudno nie rozpatrywać również na sposób symboliczny. Przywoływany już wcześniej Zacharias Conrad von Uffenbach zauwa­ żył, że opisywana przez niego angielska arena do walk kogutów przy Grey’s Inn, okrągły budynek z wznoszącymi się ku górze rzędami ławek okalający­ mi scenę, od wewnątrz do złudzenia przypominała theatrum anatomiami56, czyli salę, gdzie w okresie wczesnowożytnym odbywały się szczególnego rodzaju przedstawienia - otwarte dla publiczności sekcje zwłok. Niemiecki podróżnik nie tylko wykazał się tu zmysłem obserwacji, ale również, oczywi­ ście bezwiednie, wskazał możliwość symbolicznego odczytania walk kogu­ tów i miejsca, w którym się odbywały. Badacze kultury dawnej mogą bowiem traktować każdą zorganizowaną tam walkę jako metaforyczną sekcję, która ujawniała, czym był ten sport i jakie niósł ze sobą znaczenia dla przycho­ dzących go oglądać widzów. Walki kogutów wyrażały stosunek Anglików do genealogii, tradycji i monarchii, a także wykazywały ich społeczne (by nie powiedzieć - klasowe) uwarunkowania. Zapewniały swoim kibicom tak bardzo pożądane sportowe emocje, zaspokajały ich zamiłowanie do hazardu, a zarazem spełniały potrzebę rywalizacji i identyfikacji zbiorowej. W wal­

52 Ibidem, sygn. C’. 53 W.B. Boulton, The Amusements of Old London, s. 200-201. 54 G. Markham, Country contentments, s. 112. 55 Ibidem, s. 117-118. 56 W.B. Boulton, The Amusements of Old London, s. 176-177.

Paweł Rutkowski

228

kach kogutów znajdowała również odzwierciedlenie powszechnie stosowana antropomorfizacja zwierząt, która oznaczała przypisywanie kogutom cnót godnych naśladowania przez łudzi, przez co stawały się one częścią ówcze­ snego systemu etycznego i edukacyjnego. Nade wszystko jednak antropomorfizowanie kogutów bojowych pomagało zdefiniować i ugruntować ów­ czesne pojęcie męskości, w jej różnych aspektach. Wielość, różnorodność i ważkość tropów kulturowych wskazywanych przez walki kogutów i całą ich otoczkę świadczy o tym, że były one czymś więcej niż tylko „najprzyjem­ niejszą z rozrywek”. Zajmowały bowiem niepoślednie miejsce w ówczesnej kulturze, skutecznie wyrażając i promując istotny segment konstytuujących ją wartości57.

PAWEŁ RUTKOWSKI

"The most pleasant sport". Cock-fighting in Early Modern England Summary

Cock-fighting wasimmensely popular in early modern England (and Europę), probably morę than other animal-baiting sports. Despite being increasingly criticized, the passion for cock-fighting lingered on up to its formal ban in 1835 (and beyond). Its tenacity was not only caused by cock-fights being an important part of the contemporary leisure and gambling cultures but also by that they reflected a set of symbolic values universałly accepted by spectators for whom this particular leisure activity had a variety of meanings. Cock-fighting, for instance, evoked strong sporting emotions and satisfied the need for competition between groups and individuals. The crucial factor was an anthropomorphization of cocks. This widespread cultural habit allowed for endowing the birds with human traits and virtues to be imitated, which madę cock-fights an element of the contemporary ethical and educational system. Above all, the humanizing of the combat cocks defined and established the early modern concept of masculinity.

57

Z tego też powodu, jak można przypuszczać, tak długo trwał w Anglii opór wobec

ustawy z 1835 roku bezwzględnie zabraniającej jakichkolwiek walk zwierząt. Tajne pojedynki kogutów - wbrew prawu, egzekwującej je policji i humanitarnej wrażliwo­ ści - organizowano przynajmniej do końca XIX wieku. Zob. ibidem, s. 205-206.

JANA CROLLOVA Ostravska univcrzita v Ostravć

„Vćela je sice mała..., ale to, co dava, je ze vśeho nejsladśi."' Zvfrecf symbolika v ćeskych kazanich 14.-15. stoletl jako didakticka pomucka katechetiky*

Rozkvet stredovekych mest doprovazely rozsahle a vyznamne zmeny socialni struktury stredoveke spolećnosti odraźejfcf se ve zmenach politickeho a ekonomickeho rozvrźeni sil nejen v samotnych mestech, ale take zemich. Nikoliv na poślednim miste se vśak promeny socialni identifikace stredovekeho ćloveka promftaly take do jeho moralmho citenf a promeńovaly ve snaze o socializaci mestskeho obyvatelstva zpusoby prezentace moralky a etickych poźadavku vćetne volby vychovnych a didaktickych postupu. Dochovane sbirky kazani i nastenne malby dosvedćujf soustavne usili o moralni reformu nejen cirkve, ale take radovych vencich. Jednou z osvedćenych a tradici jiź proverenych didaktickych pomucek katecheze se stredovekemu ćloveku nabfzela krestanska moralia, nebo-li „morality“ jako soubor krestanskych ućeni, jejichź puvod je znaćne ruznorody.* 12Jadro moralit obsahuje svym puvodem nejstarśi nauku o sedmi smrtelnych hnśich. Koreny tohoto ućeni vyrustajf ze starovekych naboźenskych predstav Prispevek vychazi z dilćich vysledkfi grantovćho projektu GA ĆR 15-16447S Ars moriendi. Promeny stredonekych moralit u refonnnihomiletice, zpouednt praxi a unieni 14.-16. stoleti. 1 Sir 11, 3: „Vćela je siec mała mezi Ićtajicimi wory, ale to, co dava, je ze vścho nejsiadśF. 2 Podrobnćjsi rozbor vyvojc krestanskych moralii a formovani nauk viz J. Grollova,

D. Rywikova, Militia est vita hominis. Sedm smrtelnych hffchft a sedni skutkfi niilosrdenstui u literdrnich a uizndlnich pramenech ćeskeho stredoueku, Ceske BudejoviceOstrava 2013.

230

Jana Grollova

o nerestech, ovlivńovaly jiź judaismus a pusobenim rimskeho synkretismu a prostrednictvim gnostickych spekulaci pusobily take na krestanstvi, a to prcdevśi'm na koptsky monasticismus. V antice se k ućeni o sedmi smrtelnych hrfsfch pripojuje o neco mladśi nauka o ctnostech. Podoby krestanskeho uće­ ni' nabyva ve spisech Ambrosia Milanskeho a Rehore I. Velikeho doprovazena o vizualizovanou podobu boje ctnosti s nerestmi prostrednictvim Prudentiovy Psychomachie. Nejmladśf vrstvu krestanskych morał i f dotvan v prubehu 12. stoleti ućeni o sedmi skutcfch milosrdenstvf, jehoź rozkvet a śffeni je możno provazat s vyvojem stredovekeho mesta a jeho spolećnosti. Stredoveke kazatelstvi se opakovane ve formach katechezę vracf k moralifm jako k duleżitemu prostredku ukazńovani spolećnosti ći jeji socializace. V pisemnych pramenech dosvedćuje tuto praxi neutuchajici zajem kazatelii o identifikaci jednotlivych hrichu, dale usili o jejich tridenf a typologizaci doprovazene snahou nastinit vzajemne vztahy mezi hrichy. Soućasne se zajem stredovekych kazatelu obraci k vytvarenf po m fi cek pro zpovedm praxi, ktere ćerpaji inspiraci v seznamech neresti. Jejich prvni soupisy vyużivalo ke katechezi jiż ranę mnisstvi v navaznosti na reśenou otazku pokani a formovanim liturgicke praxe v duchu postnich zvyklostf a svatku.34O zprostredkovani jejich myślenek evropskemu stredoveku se zasloużil Jan Cassian,’1 jehoż odkaź v rozvfjejfcfm se benediktinskem monasticismu naśel żivnou pfidu a nadale ovlivńoval predevśi'm kaźdodenni nabożenskou praxi. Pośledni' krok k prosazem krestanskych moralii jako oficialmho oce­ ni' ućinil papeż Rehor I. Veliky, kdyż zahrnul Cassianovfim seznam neresti do sveho moralistmho yykladu starozakonm knihy Jóbovy a argumentaćne ji postavil na analogii boje kanaanejskych kralfi proti Izraeli.5 Alegoricky A. Adam, Liturgicky rok: historicky vyvoj a soućasna praxe, Praha 1998; idem, Litur­ gika: kresfańska bohosluźba a jejt uyuoj, Praha 2008; L.J. Johnson, Worship in the Early Church: an Anthology of Historical Sources, Collcgcvillc 2009. 4 Cassianuv seznam hrichći tvon Obżcrstvi7Nestn'dmost (rec. Gastrimargia - lat. Gula),

Smilstvi (rec. Porneia - lat. Fornicatio/Luxuria)t Lakomstvi7Lakota (rec. Filargyria lat. Auaritia), Hnev (rec. Orge - lar. Ira), Smutek (rec. Lype - lat. Tristitia) a Lenost/ Duchovnf omrzelost (rec. Ake'die - lat. Acedia), Marna slava (rec. Kenodoxia - lat. Inanis nebo Vana gloria) a Pycha (rec. Hyperefania - lat. Superbia). Razem' neresti' v pofadi G-L-A-I-T-A-V-S napovi'da o Cassianovć pristupu k duchovnfmu źivotu jako k plynulemu pohybli vćdomćho formovani od vnejsflio chovani k vnitrm'mu proźi'vani vi'ry. Viz J.P. Mignę, Patrologiae cursus conipletus, Paris 1857-1876, Series Graeca XL, 127lff. 5 Jz 11,1-5: „Kdyż se o tom doslcchl Jabin, kral chasórsky, posiał k Jóbabovi, krali

madónskemu, ke krali śimrónskemu, ke krali aksafskemu a k jinym kralfim na scvcru v pohori, v Jordanskćm uvalu jiżne od Kinarótu, v Prmiorskć nizinę i v Dórske pahorkatine na zapadć. Na vychode i na zapadu byli Kenaanci, v pohori' Emorejci,

„Vćela je siec mała..., ale to, co dava, je ze vscho ncjsladśi.**

231

rozmer, jeż jf tfmto poskytl, spojil seznamy neresti s Prudentiovou predstavou boje ctnosti s nerestmi a pobfdl k dalsimu exegetickćmu vykladu biblickych textu spekulujfcfm o duchovnim boji dobra se ziem.6 Sveho pomyslneho vrcholu v krestanskem ućenf dosahla moralia predevsim pfisobenim penitencialu a jejich prosazenim v pastoraćni peći a kajicnicke praxi definitivne potvrzene 4. lateranskym koncilem roku 1215.7 Vedle seznamu nerestf se rovneź dostava pozornosti take dobrym ći milosrdnym skutkum, ktere jsou prormtany do zpusobu chovani krestana. Lidsky źivot rozliśuje Cassian ve svych spisech na ćinny źivot (uita actiua), jenź se projevuje dobrymi mravy a bojem ćloveka s jeho vaśnemi, a na kontemplativni źivot hledajicf smysl poznam' (uita conlemplatiua). Prijeti viry dle Cassiana nasleduje fazę nabyvani ctnosti, jejfmź prostrednictvim krestan dosahuje pokoje cistę myśli.8 Nastfnena predstava duchovmho rustu kresta­ na a soućasne myślenka vnitrniho provazani hrichu, v niż jeden hrich vyrusta z predeśleho,9 inspirovala dalsi, tentokrat graficky didakticky prostredek stredovekych moralii: obraz stromu a jeho korenu. Pfedstava nalezla ve stredovekem mysleni śiroky ohlas inspirovany biblickym textem, v nemż je Pycha oznaćena za puvodce hrichu.10 Chetejci, Pcrizejci a Jebusejci, pod Chermónem v zemi Mispć Chivejci. Ti vsichni yytahli se svymi śiky, lid poćctny jako pfsek na morskem brehu, a vclmi mnoho koni a vozfi. Vśichni tito kralove se spojili, pritahli a spolcćne sc utaborili u vod Merómu, aby bojovali s Izraelem**. 6 Rehorfiv spis Moralia - komentar biblicke knihy Jób sepsany v prfibćhu Reho-

rova pobytu v Konstantinopoli - nabizi zamyśleni nad hlavm'mi hrichy prcdcvśim v pasaźich vćnovanych biblickym verśum jejf 39. kapitoly. A.J. Ekonomou, Byzantine Romę and the Greek Popes. Eastern Influences on Ronie and the Papacy front Gregory the Great to Zacharias, A.D. 590-752, Lexington 2007; C.E. Straw, Gregory the Great. Perfection in bnperfection, Berkeley 1988; C. Lcyscr, Authority and Asceticism from Augustine to Gregory the Great, Oxford 2000; R.A. Markus, Gregory the Great and His World, Cambridge 1997; Moralia XXXI, 87-91 [onlinc] www.lcctionarycentral.com/GrcgoryMoraliaIndcx.html [cit. 13.03.2016]. S. Hamilton, The Practice of Penance, 900-1050, Woodbridgc 2001. 8 Jan Cassianus, Zi/yky cenobitPi a leky na osni zakladntch neresti. De institutis coenobiorunt et de octo principalium uitioruni reniediis, transl. O. Koupil, 2 sv., Praha 20072008; J. Nemeś, Vznik krestanskeho modelu aktiuneho a kontemplatiuneho źiuota na zapade (dielo Kassiana), in: Pohanstuo a kresfanstno, red. R. Koźiak, J. Nemes, Bratislava 2004, s. 55-82. 9 lohannes Cassianus, Collationes, in: Corpus Scriptorum Ecclesiasticorum Latinorum

(CSEL), sv. 13,X, eds. M. Petschenig, G. Krcuz, Wicn 2004 [onlinc] http://www.csel. cu [cit. 01.02.2016]. 10 Sir 10,13: „Ncbot puvodccm pychy jc hrich, a ten, kdo sc ji drzi, privodi zaplavu zkaźcnosti. Hospodin proto takove postihl varovnymi ranami, aź jc uplne vyhladil.“ V souladu s vyćtem kardinalnich ctnosti' postavil Rchor v ramci svćho seznamu na prvm

Jana Grollova

232

Promeny socialnich a kulturnich aspektu stredoveke spolećnosti odrazi zmeny v poradi a dfileźitosti jcdnotlivych hrfchu. Ranę mnisstvf zdurazńovalo v duchu asketickeho zapasu hrichy nenasytnosti a smilstui™ Feudalni vztahy stredovekć spolećnosti vrcholfcf v postupnych emancipaćnich snahach jednotlivych stavu promeńujf celni pozice seznaniu ve prospech nejprve hrfśne pychy a hnevu, aby v pozdnim stredoveku vyvoj mestske spolećnosti vynesl na vysluni hrisnosti nebezpećne lakonistui ći lenost. Obliba penitencialu zpovednfch pnrućek - śfrfci se nejen mezi radovym kneźstvem, ale rovneź prostrednictvf novych reholnfch radu napr. augustinianu a pozd. mendikantu do laickeho prostredi, propojila tematicky v nauce o hrisich dosavadm teologickou literaturu s literaturou katechetickou, zamerenou na poućenf laickych verfcfch.*12 Rozkvet morał i f reflektovalo rovneź umenf a krasna literatura a vzajemne ovlivńovani iniciovalo dalsi vyvoj nauky, który prostrednictvfm sdruźujicfch se motivu a jejich yzajemnych asociacf probfhal nadale ve yazbach s róż­ nymi smery zapadniho krestanskeho myśleni a źivota.13 Malby s tematikou sedmi smrtelnych hrfchu nejprve zdobi steny radoyych domu ći kolegiatmch kostelu. S rozkvetem mest se vsak prosazuji rovneź ve yyzdobe far nich ći śpitalnfch kostelu. V souladu s dobovou katechetickou praxf slouźily tyto malby jako didakticky prostredek zprfstupńujfcf zakłady krestanske moralky radovym verfcfm (obr. 1: Levoća).

1

misto Pychu (Superbia, ve vyznamu Mana gloria - Marna slava) a zakonćil jej Obźcrstvfm (Gula) a Smilsrvini (Luxuria). Do vyćtu doplnil Zavist (Inuidia), Smutek (Tristitia) a Lenost (Acedia) opet spojil do jedne neresti pod nćkdcjśf jmeno. Prcdloźeny seznam akceptoval starsi' vzory, ale soućasne potvrdil a ustalił rcdukci poćtu na sedm, ćimż dal scznamu jeho dcfinitivni podobu v poradi': S-I-I-A-A-G-L: Superhia (Pycha), Ira (Hnćv), biuidia (Zavist), Auaritia (Lakomstvi), Acedia (Lenost), Gula (Łakome obźerstvi), Luxuria (Smilstvi). O duvodech, ktere vedly Rehore k yysledne rcdukci poćtu z ósmi na sedm, mfiźeme dnes pouze spckulovat. On sam argumcntaci v dile ncrozvadi. H. Lawrcnce, Dejiny stredoueke'ho niniśstui, Praha 2001, s. 5-6; J. Stcjskal, Recke

dedictufna zapade. Monasticismus, misie a stredni Europa ve stredouSku, Ccske Budejovice 2012; M. Jech, Dejiny kresfanske arkue: mezi autorilou Ptsnta a tradice. Vyuoj k ranę cirkui katolicke, Praha 1997; F. Vouga, Dejiny rancho kresfanstut, Praha 1997; Ch. Markschics, Mezi duenia suely. Dejiny antickeho kresfanstui, Praha 2005; 1. Hazzlct, Ranę kresfanstui'. Poćatky a uyuoj ctrkue do roku 600, Brno 2009. 12 S. Hamilton, Ihe Practice of Penance, 900-1050, Woodbridgc 2001; A. von Harnack,

H

Dejiny dogmatu, Praha 1974; R. Rićan, A. Molnar, 12 stoleticirkeunich dejm, Praha 1989; idem, Pohyb teologickeho myśleni: prehledne dejiny dogmatu, Praha 1982. Podrobneji se historickym a ikonografickym vyvojcm tematu zabyva J. Grollova, D. Rywikova, Militia est uita hominis. Sedm smrtelnych hfichfi a sedm skutkfi milosrdenstui u literarmch a uizualnich pramenech ćeskeho stredoueku, Ćcskć BudejoviceOstrava 2013.

„Vćela je sice mała..., ale to, co dava, je ze vscho ncjsladśf.“

233

Dochovane nastenne cykly krestanskych móralii na prfklad ve slovenske Levoći, slezskem Krnove-Kostelci, malopolske Olkuszi ći hornouherske Stare Halići dosvedćuji jistou miru standardmho yyobrazeni nametu Sedmi smrtelnych hrichfi. Nejćasteji obrazy znazornuji sedici postavu ći postavy muźe a źeny yezouci se na hrbete zvfrat do rozevrene tlamy biblickć Leviatany. V cele zastupu nerestf obvykle jede Pycha, aćkoliv na prfklad u levoćskych hrfchu smeruje zastup do zahuby Lenost.14 V kontextu z vyśe zminenym vyvojem nauky o sedmi smrtelnych hriśich neprekvapi, źe yyber zvfrat urćenych jako dopravni prostredek nerestf nema biblicky podkład, ale naopak uźfvanf krestanskych moralit jako didakticke pomucky pri kazanf nejednou upevnilo tradićni vzorce postoju a uchovani nekterych predsudku a nahledu na dotyćna zvirata. V pruvodu nerestf defilujf Smilstvo na vepri, Chamtivost na zadech ropuchy, popr. vlka, Obźerstvf se veze na liśce, ktera jeśte drźf v tlame svou korist; Pycha si osedlala lva ći leoparda, Lenost se nese na oslu a Hnev cestuje na hrbete medveda, zatfm co Zavist sedf na psovi. Nazornost kazatelskych yystupu sice mużeme jen tuśit z barvitosti vizualnich obrazu dochovanych v torzech puvodniho mnoźstvi, ale aktualnost krestanskych moralit dokladaji ćaste odkazy ve sbfrkach kazanf a obliba prekladu i sepisovanf samostatnych traktatu pojednavajfcfch o ctnostech i hrfśfch, stejne tak jako o jejich boji. V ćeskych sbfrkach kazanf Ize pro prelom 14. a 15. stoletf nalezt nejeden prfklad, presto yyjimećne misto zaujfma spisovatelske dilo jihoćeskeho vladyky Tomaśe ze Śtftneho (1331/1335 - 1401/1405). Na strane jedne Ize v jeho dfle sledovat rozmach kazatelstvf, avśak v souvislosti s dobovou propagaci exempla jako narativnfho prostredku, ktery rozśiruje pole katechetiky a vyużfva zyfrecf symboliku jako didakticky prostredek, se v jeho spisech stretava narativnf katechetika s biblismem, tedy jakymsi „Milićovym” pokładem kazatelstvi zamerujfcfho se na biblicky verś. Tomas ze Śtftneho pochazel z rad niżsi ślechty, pravdepodobne se narodil ve Stftnem (dnes soućast Zirovnice) a jista mira finanćniho zajiśtenf plynouci z tohto postavenf mu umoźnila bakalarske studium v Praze. Prestoże nikdy neusiloval o dosażenf bakalarskeho gradu, vyużfval nabyteho yzdelani a venoval se prekladum z latiny. V jeho spisovatelske vytrvalosti jej motivo14

K ikonografii lcvoćskych cyklfi j. Krasa, Leuoćske niorality, in: Zo starśich vytvamych dejńi Slouenska, red. M. Vaross, Bratislava 1965, s. 245-263; B. Dąb-Kalinowska, Malowidła ścenne z XIV wieku w Olkuszu, „Rocznik Historii Sztuki* 1970, t. 8, s. 130; D. Buran, Studien zur Wandmalereien urn 1400 in der Slowakei. Die Pfarrkirche Si. Jakob in Leutschau und die Pfarrkirche St. Franziskus Seraphicns in Poniky, Weimar 2002; Z. Vsctcćkova, D. Prix, Ohlas leuoćskych moralit u Kostele su. Benedikta u Krnoue-Kostelci, Ostraya 2009, s. 190-255.

234

Jana Grollova

vala rod i na a zavazek vychovavat prostrednictvfm svych textu nejen sve dćti a ćcled’, ale take sirśi vcrcjnost, ktera projevila o jeho kniżky zajem. Aby mohl uskutećnit svoji vychovnou konccpci, musel Stitny promyslet ve svem zameru nejen obsahovou naplń spisu, ale take metod i ku prace s prekladanym textem. Soućasne se musel zabyvat formou podani a zpusobem prezentace svych zaveru. Po vzoru vćely pilne a trpelive pracuj (ci se postupnym pilovanim puvodm'ch textu, ktere prekladal, dostaval aż k vlastmmu vzdelam prekladanych traktatu. Zakladmmi stavebnfmi prvky jeho textu jsou definovam, trfdem i n for maci a usuzovani. Skladba Śtitneho kniżek svedćf o promyślene vychovne koncepci jejich autora. Promyślene postupuje ve vykladu od obecnych temat ke specifickym, od jednoduchosti ke slożitosti problemu a dle techto zasad preskladava a trfdf vybrane texty. Definuje zakladm pójmy a pridava jejich nasledne użiti na konkretmch prikladcch, popnpade se snażi pójmy osvetlit na popisu vlastm zkuśenosti ći osobniho prożitku. Zpusob prace s textem a motivace k vychove prostrednictvi'm kazani ukazuje na jeho vazby k predstavitelum prażskć univerzity a nezaprou inspiraci Konradem Waldhauserem.15 Stitny nerozdeloval problematiku krestanske morałky do dflćfch pro­ blemu a otazek, jak było v traktatove literaturę beżne, ale sepsane kniżky svedći o komplexnim pnstupu k problemu krestanske moralky, ktera se utvan na zaklade pochopenf a postoje k vire. Dilo Tomaśe ze Śtitneho vychazi z presvedćenf, że ukolem vychovatele je nalezt cestu, jak vnejśi zavislost vychovavaneho promenit do podoby zavislosti na jeho vlastm'ch vnitrnich hodnotach. Tomas ze Śtitneho volil cestu jednoducheho seznamem ćtenare se zakładem krestanske verouky. Ve vykladu se snażi seznamit ćloveka s pojetim cesty spasy tak, jak ji naznaćovala rozmahajfef se a silfci mystika. Jeho postoj nem autoritativni, ale pokouśf se o vyklad a sdelenf vlastni zku­ śenosti, kterou porovnava se soudobym poznanim a dflem tehdejśich autorit. Klade duraz na to, aby se ćlovek samostatne rozhodl, a pote prijal za sve rozhodnutf osobni' odpovćdnost. Pro toto rozhodnuti je Stitnemu prvorade nikoliv kazani, ale individualnf hledani Pravdy prostrednictvim ćetby Bibie. Pfsmo svate prirovnava k /zst?mi postlactm, jimiż Buh zve a ukazuje lidem cestu. Individualm ćetbu Bibie prosazuje rovneż s vedomim, że je-li cilem żivota poznam' Boha, pak musi toto poznam' vychazet z jedineho prfmeho pramene, ktery lide maji, tedy prave z Pisma. Osobni hledani' a „ućenf se“ probiha cclożivotne, protoże mlady stejne jako stary ćlovek se ma vzdelavat. Jako vychovatel si Tomas ze Śtitneho 15

Staroćeske zpracoudm'postily studentfi suate uniuersity praźske Konrada Waldhauscra, cd. F. Śimck, Praha 1947.

„Vćela jc siec mała..., ale to, co dava, je ze vśeho nejsladśf."

235

dobre uvedomoval potrebu nazorneho pnkladu. Ve shode s doposud uźfvanou metodou prace s textem vychazf i nynf z biblickeho textu a predklada svym ćtenarfim ucelenou celoźivotnf koncepci krestanske vychovy ve trech krocich: prostrednictvfm ćetby Pisma ziskavat znalosti, v kazanf dosaźene znalosti prohlubovat a osveźovat a na prfkladech svatych hledat vzor jak źft ve ślechetnosti a slouźit Bohu. Vzpomi'nky na osobni' setkani' s Konradem Waldhauserem, pojetfkazanf jako nutnosti pro upevńovanf vi'ry a rozvfjenf poznavacich schopnostf ćloveka kraćet po ceste Pravdy, ale take vlastm' sebeidentifikace Stitneho s roli' pastyre, ktery nese zodpovednost za katechezi svych dćti, ćelede i dalśfch knfźek łacnych ćtenaru, inspirovaly Stitneho v devadesatych letech 14. stoletf k sepsanf sbfrky kazanf nazvane Reći nedelni' a suatećmz rok do roka.X6 Text teto sbfrky kazanf se dochoval ve dvou rukopisech. Starsi' rukopis je opisem ne o mnoho mladsim neź puvodni originalnf text, coź naznaćuje, jak si jiż vśimli badatele mezivalećneho Ceskoslovenska, zminka o Kosmici bez reflexe udalostf roku 1415.16 17*Je vysoce preavdepodobne, źe pfsar ćeskeho puvodu by po tomto roce neopomenul smrt Jana Husa zminit. Prelomu 14. a 15. stoletf odpovfda i jazyk rukopisu. Dochovany text rukopisu je psan na papfru a nachazf se v soućasnosti ve fondech Narodni knihovny Ceske republiky v Praze pod signaturou XVII C 15. Rukopis znal jiź Balbin, ale Stitneho autorstvf poprve zmińuje aź Jungmann v Rozboru literatury staroćeske.™ Rukopis tvon 254 listu formatu 27,5 x 19 cm v mladśf koźene vazbe19 s deskami o rozmerech 29 X 20 cm zdobenymi bordurou s vy ryty mi heraldickymi znaky a kvetinovynii motivy. Nesou stopy po dvou odtrźenych sponach. Paginaci rukopisu doplnil Jirećek, a tudiź odpovi'da soućasnemu serazeni listu. Bohuźel rukopisu chybi prvnf list, na nemź pravdepodobne vedle titulu k prvnf reći na sv. Ondreje predchazcla sbfrku Stitneho predmluva. V rukopise dale postradanie take list nasledujicf po listu 247 v Reći na Zdravas Maria, stejne tak jako absentuje samotny zaver rukopisu. Pfsar zapisoval text ve dvou sloupcfch ćernym, dobre ćitelnym, skoro aź pećlivym pfsniem. Nadpisy zvyrazńoval ćervenou, stejne tak jako inicialy prvm'ch slov jednot16 Spisy Tomaśe zc Śtitneho, Reći nedelni a suatećni, cd. J. Straka, Praha 1929. 1 Idem, s. 379; Srov. J. Gebaucr, Spisy Tomaśe ze Śtftnćho: o źiuote a spistćh Tontdśe ze Stitnćho, Praha 1923, s. 22. Is J. Jungmann, Rozbor staroĆeske literatury: ćitany we schftzkach Krdlowske'ceske spolećnosti nauk. //, Praha 1845, s. 671. 19 J. Truhlar, Katalog ćeskych rukopisfi c.k. uere/ne a uniuersitniknihouny praźske', Pra­

ha 1906, ćfslo 93 - doinnfva se, źc vazba pochazi aź z 16. stolcti.

Jana Grollova

236

liyych reći", kreta navfc vepisoval do dvou aź tri" rad ku. Cely text je psan ve spreźkoYĆm pravopise. Druhy, mladsi rukopis je pnmym opisem vyśe zmmeneho starśL ho rukopisu. V soućasne dobę se rukopis nachazi v klaśterm" knihovne na Strahove (Kralovska kanonie premonstratu na Strahove, Praha) a je oznaćen signaturou DG III 13. Take tento rukopis je papi"rovy a obsahuje celkem 478 listu. Text je sepsan neduslednou kombinacf spreźkoveho a diakritickeho pravopisu. Chram jej opet nepuvodm", mladsi drevene, kozi potaźene desky zdobene na predni strane zemskymi znaky Cech a Moravy. Krfźovy pas nese spiralu s napisem Maria a po stranach zdobi" desky kvety. Zadni' desky jsou mladsi imitaci starśiho motivu. Opet ma rukopis nove strankovam". Take zdc je text sepsan ve dvou sloupcfch ćernym a dobre ćitelnym pismem, poćatećm" pismena jsou ćervena, nadpisy reći" zvyrazneny ćervene nebo modre. Mladsi rukopis je pnmym opisem starśiho rukopisu a k jcho sepsam" było pristoupeno z praktickych duvodu, nebot starsi" rukopis byl jiź v zuboźenem stavu. Svedći o tom nejen dochovane tyteź opisovaćske chyby v obou rukopisech, ale predevśi"m skutećnost, ze se v mladśim rukopise objevuji" chyby nove, k nimź doślo v dusledku neopravem" chyb starśfch. V neposledm' rade oba dochovane texty poćmaji" i konći" stejne. Kriticka edice Josefa Straky z roku 1929 se proto drźi" textu starśiho rukopisu a v poznamkovem aparatu reflektuje dilći" odliśnosti rukopisu mladśiho.20 Podle zminek v dalśich Stitneho kniźkach, stejne tak jako analogicky s dobovou praxi" sepisovam" sbirek kazam" Ize predpokladat, ze Stftny di"lo koncipoval do dvou svazku dle rozdelem" ci'rkevm"ho roku na vanoćm" a velikonoćm" okruh. Bohuźel dochovana kazam" v poćtu 63 reći" spadaji" pouze do prvm'ho okruhu. Zahrnuji" nicmene jak reći charakteru serniones de tempore, tedy kazam' k nedelim od adventu do povelikonoćm" soboty, tak take reći z ćasti zvane de sanctis, tedy kazam" urćena pro dny slavici pamatku svetcu, a to od svatku sv. Ondreje po svatek sv. Ambroźe. Ovśem puvodm" Stitneho razem" textu nezname. Jednotliva kazam' odrazi' yśechny vyśe zmfnene Stitneho zamery a zpusoby prace s texty. Ctrnact reći" je preloźeno primo z latiny. Nejćasteji ćerpa z Rehorovych homilii',21 k oblfbenym textiim patrila take kazam" papeźe Lva I. Velikeho,22 nektcre domnele Augustinovy texty23 a v jednom pri"pa20 Spisy Tomaśe ze Stitneho, Reći nedelni a sualećni. 21 J. Straka, Śtftnćho Reći nedelnia sudtećnt, „Listy filologickć - Folia philologica“ 1909, 22 23

36, s. 35-39. Ibidem, s. 37-39. Ibidem, s. 39.

„Vćela je siec mała..., ale to, co dava, jc ze vscho ncjsladśi.“

237

de se inspirovał spisem Bedy Veneralilis.24 Dalsi dve kazani jsou kompilaci a samostatnym vzdelanim dalśich kazani, jako je tomu na prfklad v pripade kazani na Hod vanoćnf, coź je text inspirovany kazanim sv. Bernarda a papeźe Lva I.25 nebo reć na velikonoćni pondeli shrnujici vyklady hned ze ćtyr homilii' Rehorovych.2627 Paralelne vśak sbirka kazani' svćdći' i o prehledu soudobe prekladatelske ćinnosti svych vrstevm'ku, nebot ncjdelśi' ćasti rukopisu tvori prevzate preklady jinych, doposud neznamych predloh. Jedna sc predevśi'm o text reći Na zdraua Maria reć krasna a velkopatećm'ho textu inspirovaneho predlohou znamou jako Stimulus amoris.17 Veren sve vychovne koncepci a zvolene deduktivni metode vykladu vychazi Tomas ze Stitneho v kaźdem kazani' dusledne z biblickeho vyroku, ći citace nektere z cfrkevnich autorit. Interpretaci textu zakłada na definici slov z biblickych vyroku anebo na jejich etymologickem vykladu. Shromaźdene argumenty se snaźi utridit a sestavit do systemu od jednoducheho ke sloźitemu, od obecneho ke specifickemu a dukazy v zaveru aplikuje do podobenstvf z praktickeho źivota, nebo je nahrazuje vlastm'mi proźitky ći zkuśenostmi. Navzdory dobove kazatelske praxi je nutno na tomto miste podotknout, źe ve Stitneho sbfrce kazani absentuje exemplum. Domm'vam se, źe prave nevyuźiti tohoto prvku na miste, kde se analogicky nabizelo vyuźiti vizualm'ho materiału pritomneho na obvyklych kazatelskych mistech v kostelfch, dosvedćuje cilene zamerem' Reći nedelntch a sudtećnich n i kol iv do sak­ ralni ho prostoru, ale naopak vedome vyuźiti tohoto dfla pro osobni', domaci potrebu. Reći nedelnt a suatećni były tedy urćeny k domaci' bohosluźbe ći osobni' zboźnosti a duchovm'mu rustu svych ćtenaru. Vyber prikladu a volba prostredku nasvedćuje domaefmu prostredl', a to dokonce primo prostredi venkovskemu. Svedectvi o tomto cflenem prostredi a vyuźiti kniźek svedći' i absence obvyklych obrazu, ale prave i vyber zvi'reci symboliky, totiź spisę jeji opomenuti, aćkoliv na jinem miste a pri jine priTeźitosti techto prostredku Stftny vyuźi'va. Problematika hnchu, pokam' a odpustem' była samozrejme vsudypritomnym tematem a sedm smrtelnych hrichu ći duchovni boj ślechetnosti a zpoved’ spojena s pokanim odkazuji na didakticke vyuźiti obrazu a mnemotechnickych pomucek spojenych s tematikou stredovekych moralit a jejich vyobrazeni v prostoru kostela, presto prave toto v Rećech nedelntch a sudteć­ nich u Stitneho postradanie. Zvi'reci' symboliku omezuje na biblicke obrazy 24 25 26 27

Ibidem, Ibidem, Ibidem, Ibidem,

s. s. s. s.

39. 37, 1 18. 37. 1 18-119.

238

Jana Grollova

a pro vcnkovsky źivot znama pnslovi a rćcni. Soustredi se ve vykladech predevSim na dfivod lidskeho hledani s odkazem, ze tak, jako je rozumu zapotrcbi opirat svć rozhodovanf o vuli, je treba pomoci rozumu take poznamim krasy stvoreni, ncbot skrze stvoreni muźe venci poznavat Boha.2829 V prvm rade vybirane biblicke motivy zvfrat vychazf z Jeźisovych podobenstvf. K nejćastejsmi zvirecim motivum proto v kazanich patri beranek13 uźivany ve vztahu ke Kristu jako symbol jeho pokory, sebeobetovam, ale take ve vztahu k lidem jako tichy pnklad nasledovam a ućeni se dle pnkladu boźiho. Rovinu poslusnosti umocńuji pak v kazanf uźivane obrazy ouci'.3031 Do teto skupiny uźfvane zvfrecf symboliky by take jiste patrilo hromadne oznaćeni vericfch jako stada dobytka3} pasoucfho se pod laskyplnou pećf pastyre. Skutky apośtolu zastupuje ve zvfifecf symbolice predevśfm rozdełom' zvfrat na cista a nećista32 s odkazem na Petruv sen a legitimizujfci verśe vyslanf ućedniku s evangeliem ke vśem narodum. Katecheticke pokryti zakladmch yeroućnych temat krestanstvi dotvari take duraz na cirkev a jejf sluźbu ve svete pribliźenou obrazy rybolovu.33 Vetśf skupinu tvorf take prirovnam citovana z biblickych textu a zdomacnela nejen ve stredovekem prostredf a hojne uźivana v hovorove reći bez pnme navaznosti na puvodni prfbeh, v jehoź souvislosti zaznela ona prirovnani v Bibli. A tak v kazanich s oblibou uźiva obraz suine v duchu Matou-

sovskeho prirovnani „nehazet perły svimm“,34 varuje pred vlkem „v rouśe beranćim“3536 ći doporućuje, aby „svate veci nedavali“ psftm.3e Treti skupinu zvfrecfch symbolu uźivanych v Rećech nedelntch a svatećnich Tomasem ze Stftneho tvon zvirata vybirana pro vśeobecne mfneni o jejich vlastnostech, ktere odrazi jiź samotne biblicke texty. Predevśim sem patri ptaci jako holubice37 a hrdlićka,38 jimź je jiź starovekou poesii a psalmologii prisuzovana tichost, trpelivost, laskavost, ale take odevzdani se a vernost milencu. Starostlivost a peći o potomstvo, spolećne s odvahou a moudrosti 28 Spisy Tomaśc ze Śtitnćho, Reći nedebita suatećm', s. 5, 58, 77, 87, 97, 102-103, 118. 29 J. Straka, Stftneho Reći nedelnf a suatećni, s. 35-39, 65. 30 Spisy Tomaśc ze Śtitnćho, Reći nedelnf a svdtećnf, s. 39, 97. 31 Ibidem, s. 40. 32 ibidem, s. 59-61. 33 Ibidem, s. 20-21,25. 34 Ibidem, s. 11. 35 Ibidem, s. 39. 36 Ibidem, s. 90. 37 Ibidem, s. 105, 108. 38 Ibidem, s. 108-109.

„Vćcla jc siec mała..., ale to, co dava, je ze vścho nejsladSi.“

239

i silou spojuje psalmologie s orłem*9 ćimź se tento obraz jako ćasty namet hymnu take dostava do vyćtu zvfrat, s nimiź se móźeme v Stitneho kazamch setkat. Vedle pozitivnfch vlastnostf se vśak ve vyćtu mfiźeme setkat se zvfraty, jejichź obraz nem" jednoznaćny a stejne jako u zdroje majf i ona dvojf tvar a dvojf vnimani v homiletice. K tern nejznamejśfm zajiste patrf predcvśfm osel40 a vftl - symboly lenosti, hlouposti, tuposti, odmitam, ale take vytrvale pile, pokornosti a neunavne vule. Ctvrtou skupi nu zvirat jmenovanych v Stitneho kazanf tvon obrazy inspirovane źivotem na venkove. Casto se jedna o pokłady chovanf ćlovćka, ktere je trefne prirovnano k obecne znamemu chovam" domacfho zvfrectva. V teto skupine tak nachazime casto pisemny doklad oblibenych pri"slovi, uslovf a rćenf. Nejćasteji se zde vyskytujf prfklady svinf" jako doklad o nepoućitelnosti z chyb, kdyź se po umytf opetovne vali v bahne. Co do obliby se s nimi mfiźe rovnat take vftl41 tentokrat ve yyznamu volskeho zaprahu, k nemuź steźf pfivaźeme jine zvfre, chceme-li zachovat jeho vykonnost, a nebo take pes, ktery opet pozre, co prve jiź vyvratil.43 Mezi domaefmi pernatci hraje prim husa44 a v tomto prfpade cituje Stitny take ćeskou lidovou moudrost odvolavajici se na skutećnost, źe „ve mlyne nem zapotrebf hus“. Pośledni skupinku zvfrat tvon zname obrazy inspirovane jinymi literarnimi zdroji, jako były predevśfm oblfbene bajky, ale jejich vyskyt je u Stit­ neho vzacny. Zminovany jsou predevsfm liska a lev.4S Vyber uzi te zvfrecf symboliky poodhaluje vychovnou koncepci Stit­ neho a dokłada jeho cilenou snahu prezentovat na sbfrce kazanf zakladnf krestanskou verouku. Problematika sedmera hrichu je vyslovne spojena s prvnf i druhou reći" na sv. Ondreje (30. listopad), s reći na sv. Mikulaśe (6. prosinec), zmińovana je v reći na sv. Stepana (26. prosince) i na sv. Jana Apostola (27. prosince); opetovne je pripomfnana na svatek obrezani Pane (1. ledna), ve treti reći na svatek apostola Pavla (25. ledna); pfipomma ji o 4. adventni nedeli inspirovane homilii sv. Augustina, stejne tak jako v reći na 1. nedeli po vanocich, aby se k tematu vratil znovu na 3. nedeli po svickach (tedy tzv. 3. nedeli po Epifanifch). Stat mimo Pravdu je pro Stitneho totiż vźdy chybou śpatne volby ćloveka, proto tak apeluje na poznam" Bibie, ’9 Ibidem, s. 68. 40 Ibidem, s. 135. 41 Ibidem, s. 27, 90. 42 Ibidem, s. 22, 103. 43 Ibidem, s. 27. 44 Ibidem, s. 90. 45 Ibidem, s. 75.

240

Jana Grollova

ale i boźiho stvorenf. Vyznamnou roli v chybnem usudku sehravaji tri v Bibli zmińovane prfćiny: telesna źadost, laska kc svetu a hrfch. Lstivost sveta vede ćloveka k tomu, aby usiloval o pomfjive veci: krasu, mladost, zdravi, silu, ćest a takć źivot. Ćlovek jako rozumne stvorenf je schopen volby. Ukolem

krestana je naslouchat Boźfmu slovu, odmftat zapovezene a ćinit pokani za sve hrichy. Cestu k tomuto ciii ukazuje Pismo. Z tohoto zpusobu ale vyplyva, źe je nutne, aby tato moźnost seznamenf se z uzkou cestou była dana co nejsirśfmu spektru 1 id i - lide majf mit umoźnen pffstup k Pismu a każdemu lidskemu stavu by melo byt umożneno v Pis­ mu cist. Duleźitou roli v śireni biblicke zvesti sehravaji kazatele. Ukoi, ktery na sva bedra prijali spolećne se svecem'm je zavazuje k vernosti vfići pravde. V otazce verneho kazatele plati, źe nemuźe byt vernym ten, kdo pro povyśeni nebo finanćnf odmenu by zaprel sve posiani a odmftl lidem nahlednout, co je pravda. Pripomma, źe nebudou mit trvaly domov na zemi, źe budou poutniky yyhliźejicimi nove mesto.46 Vyzyva je k nasledovam: jdete za mnou a „... napodobujte mne. Hled’te na ty, kdo źiji podle naśeho pnkladu."47 Myslenkove jadro literarmho dila Tomase ze Stftneho tvon mravnf vychova krestana, nepta se Proc?, ale ke svemu zamyśleni' zdurazńuje vyznam otazky Jak?. Stitny usiłuje prostrednictvim svych knfźek podat ćtenarum navod, jak ma krestan dle sve viry źft v kaźdodenmm shonu źivota od detstvf po starf. Je veden snahou o nazornost a skrze konkretni' prfklad poukazuje na rozsah lidskeho chovam. Ve svych postojich vychazi z presvedćeni, źe jednou ze zakladnich ctnosti verfcfho ćloveka je urmrnenost ve vi're i zpusobu źivota, ktera se poji s jistou praktićnosti ći uźitećnosti nejen pro jedince, ale i pro sve okoli'. Jedinećnost Tomase ze Stftneho spoćiva prave ve zminene umirnenosti, ktera je mu nejen ctnosti', ale primo charakterovou vlastnostf krestana. Hajf schopnost ćloveka dopatrat se sam pravdy. V kritice vśak nem' zaujaty, ale spravedlive hleda a vybi'ra to, co shledava dobrym ći poućnym. Cennym prmosem v hledani pravdy je totiź v jeho pojeti dialog, v nemź dochazi k trfbenf myślenek i postoju. V pojeti' individualni odpovednosti krestana za jeho źivot a v prenesenf problemu vychovy krestana do rodinneho kruhu nalezame v dile Tomase ze Stftneho jedinećny zdrój k badam' o postojich laicke verejnosti k dobovemu dem' a k chapam' promen v pojimam zboźnosti a moralky. Jeho dflo rovneź poskytuje prehled o aplikaci teoretickć katolicke moralky na prakticky źivot krestana a o pojeti' zakladnf krestanske verouky v praxi kaźdodenmho źivota jednotlivce. 46 Zd 13,14: „Vźdyt zdc nemame trvaly doinov, nybrź vyhlfźimc mćsto, ktere prijdc.“ 47 Ep 3,7: „Bratrf, napodobujte mne. Hled’te na ty, kdo ziji podle naśeho pffkladu.“

„Vćcla jc siec mała..., ale to, co dava, je ze vscho ncjsladsi.“

241

JANA CROLLOVA

"The Bee is tiny... however what she gives is the sweetest of all". The animal symbolism in the fourteenth and fifteenth-century Bohemian homiletics as a catechetic didactic device Summary

The flourishing of medieval towns was accompanied by wide and important changes of the mcdieval social structures. The changes influenced the medieval man and his morał feelings and within the process of socialization of the urban society also modulated presentations of the ethic requirements, including the didactic methods. One of the well-proved and traditionally used catechetic didactic devices was Christian moralia. We can find several examples of the moralia topics in the Bohemian collections of sermons from the late fourteenth and early fifteenth century, nevertheless, an exceptional place among them belongs to the literary work by a south-Bohemian aristocrat, Thomas Stftny (1331/1335-1401/1405). On the one hand, his work is an evidence for the development of homiletics, on the other hand, the usc of exemplum as a narrative device that widens the field of catechesis and uses the animal symbolism as a didactic device. Stftny limits the animal symbolism to the biblical images and proverbs, as well as sayings common in the rural life. The choice of animal symbolism reveals Stitny’s educational conception and proves his effort to present the basie Christian catechism with the use of sermons. The work of Tomas Stftny represents a unique source for the research on the opinions of lay people in Middle Ages and their understanding of devotion and morality.

ANNA PYTASZ-KOLODZIEJCZYK Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie

O zwierzętach i „mocy ich" w ziołopisach polskich z XVI wieku

Istotnym elementem współczesnych badań historycznych jest nurt sku­ piony wokół historii medycyny. Umożliwia on spojrzenie na dzieje chorób zarówno w ich ujęciu medycznym, jak i socjologicznym takim, w którym choroby i sposoby ich leczenia odgrywają ważną rolę jako zjawiska masowe, wywierające wpływ na życie codzienne, obyczajowość, gospodarkę oraz de­ mografię*. Każda z epok poddawana pod tym względem analizom historyków charakteryzowała się specyficznymi poglądami, oddającymi wszystkie zło­ żoności i uwarunkowania środowiskowo-społeczne swego czasu1 2. Medycy­ na odrodzeniowa czerpała w znaczącym stopniu z dorobku średniowiecza, szczególnie jego dokonań od czasów renesansu karolińskiego. Wówczas 1 J. Tyszkiewicz, E. Widy-Tyszkicwicz, Czynniki kształtujące zdrowie w Polsce XIIIXV w., cz. 1, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 1976, t. 24, nr 2, s. 205-215; idem, eadcm, Zdrowie i choroba w Polsce XII1-XV w., „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 1976, t. 24, nr 1, s. 55-75; J. Tyszkiewicz, Czynniki kształtujące zdrowie w Polsce XI1I-XV w., cz. 2, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 1977, t. 25, nr 2, s. 183-196; M.D. Grmek, Historia chorób u zarania cywilizacji zachodniej, War­ szawa 2002, s. 12-14; J. Gilcwska-Dubis, Warunki zdrowotne, choroby i medycyna w średniowiecznym Wrocławiu, „Medycyna Nowożytna” 2002, t. 9, z. 1/2, s. 128. 2 J. Tyszkiewicz, Uwagi o historii medycyny w Polsce, „Kwartalnik Historii Kultury Ma­

terialnej” 1975, t. 23, nr 2, s. 249-259; T. Manteuffel, Poznanie historyczne a relaty­ wizm ocen. Historyk wobec historii, Warszawa 1976, s. 29-34; J. Jankowski, Historia medycyny średniowiecznej w Polsce, Wrocław 1988, s. 10-17.

244

Anna Pytasz-Kołodzicjczyk

ponownie „odkryto” dla Europy pisma Hipokratesa z Kos, nauki Galena, a także orientalne pisma medyczne należące do osiągnięć Persów, Żydów i ortodoksyjnych Greków, docierające do Europy z kręgu arabskiego, czy też szerzej muzułmańskiego3. Uznaniem uczonych medyków ponownie cie­ szyć się zaczęła oparta na tych pismach teoria hu mora Ina, przyjmująca za punkt wyjścia przekonanie, że materię tworzą cztery elementy: powietrze, woda, ziemia i ogień, stanowiące odpowiednik - ciepła i zimna oraz suchości i wilgoci. Odbiciem tych składników materii były cztery humory (miazmaty) organizmu ludzkiego oraz także cztery rodzaje leków, które regulowały za­ chwianie równowagi zdrowotnej człowieka4. Wraz z humanistycznymi prądami renesansu, zmieniającymi oblicze Europy, zmieniało się także jednak podejście do człowieka i sposobów jego leczenia. Kluczowe było pod tym względem poprawne zrozumienie i opisanie podstaw anatomii człowieka, czego pionierem stał się pochodzący z Brukseli Andreas Vesalius (1514-1564). W książce De humani corporis fabrica libri septem opisał po raz pierwszy prawidłową anatomię człowieka, co wpłynęło na prawdziwą rewolucję w medycynie, opierającej się dotychczas na starożyt­ nym Galenowym widzeniu budowy ciała ludzkiego5. Od powszechnie przyjmowanych poglądów Hipokratesa czy Galena na metody stosowania i tworzenia leków odszedł także Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim (1493-1541) zwany Paracelsusem. Ten niemiecki lekarz, przyrodnik i filozof za przynoszącą skutek uznawał jedynie medycynę praktyczną, opartą na własnym doświadczeniu, czerpiącą również ze zdobyczy chirurgii. Postulował wykorzystanie leczniczo jedno­ cześnie różnorodnych metod leczenia i specyfików (polipragmazja). Jemu zawdzięczamy popularyzowanie przekonania o dobroczynnym wpływie hi­ gienicznego trybu życia na zdrowie. Od Paracelsusa datuje się też bioche­ miczne pojmowanie procesów zdrowia i choroby oraz odejście od alchemii w leczeniu i nowoczesne podejście do tworzenia leków oparte na chemii le­ karskiej - jatrochemii. Zaczęto w niej wykorzystywać nowe leki oparte na 3 J. Szostak, Geneza polskiej literatury farmaceutyczno-medycznej, „Archiwum Historii

Medycyny” 1976, nr 39, z. 4, s. 392; N.G. Siraisi, Mediewal and Early Renaissance Medicine: an bitroduction to Knowledge and Practice, Chicago-London 1990, s. 1 -7, 19-20; J. Ziaja, Choroby i ich leczenie w ujęciu Platona na tle poglądów lekarzy hippokratejskich, „Archiwum Historii i Filozofii Medycyny” 2002, t. 65, z. 4, s. 444. J. Jagła, „Człowiek-Mikrokosntos”. Matryca późnośredniowiecznych i wczesnorenesansowych wyobrażeń medycznycht w: Człowiek w średniowieczu. Między biologią a historią, red. A. Szymczakowa, Łódź 2009, s. 79-8 1. 5 K.S. Jędrzejewski, Andreas Vesalius i jego wielkie dzieło: De humani corporis fabrica, „Folia Medica Lodziensia” 2013, t. 40, nr 2, s. 155-206.

O zwierzętach i „mocy ich” w ziolopisach polskich z XVI wieku

245

znajomości substancji pochodzenia mineralnego, tzw. mineralia (preparaty miedzi, żelaza, antymonu, ołowiu, soli, a także złota i srebra czy też siarki stosowanej na morowe powietrze), celowane jak najdokładniej w przyczynę choroby, co oznaczało odejście od wieloskładnikowych medykamentów sto­ sowanych dotąd. Z kolei, dopełniając rewolty w medycynie, Francuz Ambroise Parę (1509-1590) dowiódł niesłuszności wywodów Galena w kwestii zaopatry­ wania ran i stał się ojcem desmurgii - nauki o gojeniu ran (bez której nic na­ rodziłaby się nowoczesna chirurgia). Starożytne przekonanie o dobroczyn­ nym ropieniu ran, tak dla nas współcześnie niezrozumiałe, ten właśnie lekarz odrzucił w zupełności. Dowiódł, że zapoczątkowany wówczas i utrzymujący się przez średniowiecze pogląd na poprawność wypalania lub zalewania go­ rącym olejem otwartych ran był pozbawiony medycznego uzasadnienia. Parę objaśnił, posługując się odpowiednim procesem dowodzenia, że kompresy ze środkami ściągającymi znacznie lepiej służą gojeniu niż wrzący olej6. Nie oznaczało to jednak powszechnego odejścia od terapii średnio­ wiecznych, a szczególnie od ówczesnej nauki o lekach. Nadal korzystano z ogromnej ilości leków pochodzenia roślinnego - uegetabilia7*oraz zwierzę­ cego -animalia*. Były one mocno zakorzenione w lecznictwie, a ich trwałość potęgowały drukowane w XVI wieku poradniki medyczne, w których nowe prądy, prezentowane chociażby przez wspomnianego wyżej Paracelsusa, nie znajdowały jeszcze pełnego odbicia9. Wśród tego typu piśmiennictwa szczególnie popularne na ziemiach polskich stały się w wyżej wymienionym okresie ziołopisy (zielniki, herbarze, książki zielarskie), pisane w języku łacińskim, później zaś po polsku, druko­ wane głównie w Krakowie10. Zaspokajały one zapotrzebowanie na poszuki­ 6 J. Jankowski, Historia medycyny, s. 129-130. Należy zaznaczyć, żc jedynym jak dotąd opracowaniem przedstawiającym leki pocho­ dzenia roślinnego, stosowane w średniowieczu na obszarze ziem polskich, jest praca: J. Rostafiński, Średniowieczna historia naturalna, Kraków 1900. s K. Bracha, Vires Herbarum. O właściwościach ziół w tradycji średniowiecznej, w: Człowiek i przyroda w średniowieczu i we wczesnym okresie nowożytnym, red. W. Iwańczak, K. Bracha, Warszawa 2000, s. 173-194; J. Bieńkowski, Historia medy­ cyny średniowiecznej w Polsce, Wrocław 1988. 9 A. Bednarski, Materiały do dziejów medycyny polskiej w XIV i XV stuleciu, „Prace

10

Komisji Medycyny i Nauk Przyrodniczo-Matematycznych” 1939, t. l,s. 1-82. Podwaliny pod piśmiennictwo opisujące rośliny służące medycynie i w ogóle zio­

łolecznictwo w Polsce średniowiecznej położył Jan Stańko (1450-1494) - lekarz, profesor Akademii Krakowskiej, autor Antibolomenum - dzieła zawierającego opis 433 gatunków roślin krajowych i 60 gatunków obcych, zob. M. Karnecka, Słownik

246

Anna Pytasz-Kołodziejczyk

wanie metod walki z chorobami także w warunkach domowych. Stanowiły swoisty instruktarz pozyskiwania i przygotowywania preparatów leczniczych nie tylko z ziół, ale też z minerałów i zwierząt oraz stosowania tych mikstur do odpowiednich schorzeń. W znacznej części stanowiły mieszankę ówczesnej wiedzy medycznej i ludowej, wykorzystywanej przez lekarzy, ale także w go­ spodarstwach domowych, i należy przyznać, że były bardzo popularne11. Wśród przedstawianych w powyższych ziołopisach przedstawicieli świata fauny i flory oraz minerałów, które można było spożytkować do lecze­ nia, poczesne miejsce zajmowali mieszkańcy wód śródlądowych i morskich. Ich używanie do utrzymania i odzyskania zdrowia oparte było w świetle ziołopisów nie tylko na produkcji medykamentów z tychże przedstawicieli świata zwierząt, ale też na przekonaniu o zdrowotnym oddziaływaniu spo­ żywania wymienianych stworzeń (odpowiednio oczywiście przygotowanych i podanych). Niezwykle ciekawym pod tym względem ziołopisem wczesnorenesansowym był opublikowany przez Floriana Unglera pierwszy drukowany pol­ ski ziołopis Stefana Falimirza (Falimierz)11 12. Posłużył on jako podstawa do wydania kolejnych XVI-wiecznych, wersji przez Hieronima Spiczyńskiego (Hieronim z Wielunia, Hieronim (Jarosz) Spyczyński) i Marcina Siennika (Heireichera, Heureichera, Pelczmana) - tym publikacjom poświęcimy ni­ niejsze spostrzeżenia, zwłaszcza ukazanym w nich sposobom wykorzystania do leczenia zwierząt wodnych13. Jana Stańki - najbogatszy zabytek przyrodniczy średniowiecza, „Rozprawy Komisji Językowej Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego” 1976, t. 10, s. 119-154; J. Szo­ stak, Geneza, s. 399-400; E. Wierzbicka, Botanika w Polsce w średniowieczu (do koń­ ca XV wieku), cz. 1, „Wiadomości Botaniczne” 1964, t. 8, z. 1, s. 84-91; E. Szrot-Ra­ dziszewska, Sekrety ziół. Wiedza ludowa, magia, obrzędy, leczenie, Warszawa 2005. 11 J. Rostafiński, Nasza literatura botaniczna XV/ w. oraz jej autorowie lub tłumacze. Studium krytyczne, „Pamiętnik Akademii Umiejętności, Wydział Matematyczno-Przy­ rodniczy” 1888, t. 14, s. 152-207; W. Szafer, Zarys historii botaniki w Krakowie na tle sześciu wieków Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1964, Uniwersytet Jagielloński Wydawnictwa Jubileuszowe, passim; A. Zemanek, Flerbals and Other Botanical Works of the Polish Renaissance - Present State and Prospects for Research, “Botanical Journal of Scotland” 1994, Vol. 46, part 4, s. 637-643; idem, Średniowieczne źródła do dziejów botaniki i zioloznawstwa w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej oraz Biblioteki Kapituły Krakowskiej na Wawelu, w: Historia leków naturalnych, t. 4. Z historii i etymologii polskich nazw roślin leczniczych, red. B. Kuźnicka, Warszawa 1993, s. 25-40. 12 S. Fali mi rz, O ziołach i o mocy ich, Kraków 1534. 13 Obszerne omówienie i porównanie układu treści oraz zawartości tych druków zawie­

ra praca: J. Rostafiński, Porównanie tak zwanych zielników: Falimirza, Spiczyńskiego i Siennika, „Pamiętnik Akademii Umiejętności, Wydział Matematyczno-Przyrodniczy”

O zwierzętach i „mocy ich” w ziołopisach polskich z XVI wieku

247

Stefan Falimirz pochodził z Rusi, był dworzaninem wojewody podol­ skiego Jana Tęczyńskiego, tłumaczem i redaktorem, botanikiem i lekarzem. Pracy nad swym dziełem, wydanym w 1534 roku w Krakowie - Hortus sanitatis. O ziołach i o mocy ich (tytuł pochodzi od pierwszego nagłówka druku, autor bowiem nie nadał mu odrębnego tytułu samodzielnie), podjął się na skutek zachęty drukarza krakowskiego Floriana Unglera (w którego oficynie dzieło wydrukowano) oraz wspomnianego rajcy krakowskiego Hieronima Spiczyńskiego. Dzieło Fal i mirza nie było jego oryginalnym pomysłem. Her­ barz ten stanowił kompilację średniowiecznych niemieckich encyklopedii ro­ ślin leczniczych: Herbarius (Mainz 1484) oraz Hortus sanitatis (Mainz 1491) i stanowił raczej rodzaj popularnego poradnika* 14. Wykorzystywany był szero­ ko (świadczą o tym wznowienia dzieła Falimirza w latach 1542, 1556) przez szlachtę, kler i mieszczan, dla których wobec braku dostępu do wyspecjali­ zowanej pomocy medycznej stanowił podstawę prowadzonego samodzielnie leczenia w warunkach domowych15. Zawierał ponad 500 drzeworytów ob­ razujących omawiane w druku rośliny, zwierzęta i minerały oraz omówienie specyfików, które można było na ich bazie wykorzystać do leczenia. Pogrupo­ wano je w kilkanaście rozdziałów o następujących tytułach: O ziołach i mocy ich, O paleniu wódek z ziół, O olejkach przyprawianiu, O rzeczach zamorskich, O zwierzętach, o ptaczech, i o rybach, O kamieniu drogim, O urynie, o pulsie, i o innych znamionach, O rodzeniu dziatek, O nauce gwiazdecznej, O stawia­ niu baniek i o puszczaniu krwi, O rządzeniu czasu powietrza morowego, O le­ karstwach dos'wiadczonych na wiele niemocy, O nauce barwierskiej1617 . W części poświęconej rybom pisał Falimirz o ich walorach zdrowot­ nych, podkreślając wyjątkowe właściwości lecznicze rybiego sadła - tłusz­ czu, który pomagał na schorzenia oczu, choroby płuc. Radził, by nie używać mięsa z rybich podbrzuszy, bo nie służy ono zdrowiu. Zaznaczał, że istotne jest, w jakich warunkach środowiskowych bytują ryby, a za znacznie zdrow­ sze uważał pod tym względem takie, które lubią wody czyste, odpływowe1'.

14

1888, t. 14, s. 16-15 1; J. Szostak, Autorzy pierwszych zielników polskich - Stefan Fa­ limirz, Hieronim Spiczyński i Marcin Siennik, „Archiwum Historii Medycyny” 1977, t. 40, s. 277, 285-289. A. Zemanck, K. Wasylikowa, Historia botaniki i archeobotanika w poszukiwaniu

danych o użytkowaniu roślin w średniowiecznym Krakowie, „Analccta” 1996, R. 5, z. 1(9), s. 127-130. 15 B. Wojciechowska, „O purgowaniu w ziołach, prochach i w korzeniu”, czyli o lekach ich dozowaniu w Polsce w XV i XVI wieku, w: Człowiek i przyroda, s. 201-205. 16 S. Falimirz, O ziołach. 17 Ibidem, cap. 120, k. 603-604.

248

Anna Pytasz-Kołodziejczyk

Zalecał w swym druku, aby ryby, które uważał za szczególnie zdrowe dla diety, podawać przygotowane z użyciem różnorodnych przypraw i ko­ rzeni, najlepiej goździków, szafranu i pieprzu. Specyfiki te służyć powin­ ny „ogrzewaniu” wilgotnej natury ryb, której nadmiar mógł szkodzić zdro­ wiu. W przypadku ryb gotowanych najlepiej sprawdzał się według niego sos (gąszcz) z cebuli o wybitnie rozgrzewających walorach. Podobnie działał sos z czosnku, najlepiej z dodatkiem kopru i kminu lub anyżu i szafranu, bądź ucierany w moździerzu kwaśny sos ze szczawiu, piołunu, pieprzu i kopru (włoskiego lub polskiego). Falimirz podawał też receptury sosów dla osób, które ze względów materialnych nie mogły sobie pozwolić na powyższe przy­ prawy. Im zalecał Falimirz zamienić pieprz na wywary z chrzanu, czosnku i gorczycy, octu i tzw. agrestu, czyli soku z niedojrzałych winogron. Małe rybki (płotki, ukleje, leszcze i certy) należało smażyć na oliwie, oleju czy ma­ śle, uprzednio obtaczając w mące, wówczas stanowiły lekkostrawny i zdro­ wy posiłek18. Wartości ryb we właściwym odżywianiu, szczególnie osób cier­ piących na różnorodne schorzenia, podkreślał Falimirz często. Wyróżniał zwłaszcza ryby występujące w wodach ziem polskich, które były łatwo do­ stępne, a przygotowane według jego zaleceń stanowiły ważne uzupełnienie codziennego jadłospisu. Do tego rodzaju zaliczał obok wyżej wymienionych:

jazia (jaziecz}, klenia, okonia, sandacza (sendacz) - chociaż klasyfikował go jako pokarm ubogich - kiełbia, śliża (sliz), suma, miętusa, minoga, lina, ło­ sosia, pstrąga i lipienia19. Poza tymi ogólnymi stwierdzeniami odnajdujemy w druku Falimirza szczegółowe omówienie 50 gatunków zwierząt wodnych, które wykorzysty­ wano do wytwarzania różnorodnych medykamentów (animalia). Wśród nich wymieniał jako pierwszego węgorza, o którym pisał: „Wę­ gorz kiedy będzie w winie umoczony/ kto ono wino pije: pragnienie odeymuie. Sadło tego dobre iest gdy kto chore uszy ma/ tedy thego sadła wpuszczać w uszy: rozpuściwszy na słońcu albo u ognia lekkiego”20. Prozdrowotnie działały okłady ze śledzi, które Falimirz zalecał sto­ sować tak: „Gdy kto ma świerzb na piersiach/ thedy rozerznąwszy go [śle­

IX

Ibidem, cap. 104, k. 596: „Płocicza iesth riba mała biała/ oczy czerwone. W stawicch/

rzekach y w Jeziorach się rodzi. Łuskę białą ma na sobie/ skrzcle y ogon ma czerwony. Dobra ku Jedzeniu warzona y pieczona y smażona każdemu: okrom tych czo febrę maia/ bo iest ciepleyszcy naturi. Tho rozumiey o wzdręgach y kleniach, które są podoby iednakiey iako Płocicza/ iedno iż wzdrega iest wiotsza/ ale iedney są płci”. 19 Ibidem, cap. 103-119, k. 596-603. 20 Ibidem, cap. 70, k. 572.

O zwierzętach i „mocy ich” w ziolopisach polskich z XVI wieku

249

dzia - A.P.K.] podłuszei: y przyłóż na on świerzb/ a przestanie. A gdy kogoż sje pies, albo smok morski/ thakisz obłożyć niemi: nie dopuszczą jadu”21. Szczupaka oceniał Falimirz jako pożądany składnik pokarmów ze względu na cechy mięsa (podobnie jak okonia), które składały się na dobrą dietę we wszelkich chorobach wynikających z przeziębień:

Miedzy inszemi ribami: iest ciepleysza y sucha w przyrodzeniu swoyim/ a przeto ią dopuszczają ieść chorim; którzy maią albo cierpią zimne choro­ by. Ze lepsza nad insze riby poczytają22.

Szczególnie wiele dolegliwości miała też leczyć barwena (tnulus) za­ równo w postaci okładów, jak i jako element diety. Użyć jej można było jako antidotum na ukąszenie „niedźwiadka, choć ziemnego choć morskiego”23, a popiół z barweny był doskonałą odtrutką na inne szkodliwe substancje. Co ciekawe, wysuszona barwena dodana do trunków innych niż wino powodo­ wała wymioty, z kolei wymieszana z winem wzmagała pragnienie24. Upieczone mięso karasi i dubieli umoczone w miodzie pomagało na bardzo powszechną w średniowieczu chorobę - „ograszkę”, czyli trzeciaczkę -odmianę malarii z napadami gorączki co trzeci dzień: O karasiu i dubielu [...| iże iego mięso upieczone gdy kto zdrobi drobno/ a wmoczy w miód/ a da go ograszkę cierpiączemu tedy uśmierza ograszkę. Może być warzony/ pieczony y smażony. Dubiel też iest riba ku karasiowi podobna, rodzi się z karpia y z karasia/ a tak naturę gich ma oboie, gdyż tak tedy o nim nic nie pisze z osobna. Dobri iest warzony/ smażony/ y pieczony. Lepszy niż karp podlejszy niźli karaś25.

Ryby mogły pomagać również we wspomaganiu płodności kobiecej. Szczególne pod tym względem zasługi przydawano piskorzowi: „Gdy która pani nie może porodzić, tedi iego mięso ma być na wietrze/ nic w domu za­ wieszono a tako ie ma ieść ona pani, tedi porodzi wnet”26. Wykorzystać w leczeniu można było samce raków. Ich spalone i sprosz­ kowane pancerze wybielały zęby i piegi oraz leczyły świerzb. Ugotowane Ibidem, cap. 71, k. 573; Smok morski - ognica pstra, skrzydlica ognista, skrzydlica pstra, ryba motyl (Pterois uolitans) — drapieżna ryba morska z rodziny skorpenowatych. 22 Ibidem, cap. 90, k. 586. 23 Niedźwiadek ziemny, morski - zapewne chodzi tu o morską skorpenę i lądowego 24

skorpiona. S. Falimirz, O ziołach, cap. 92, k. 588.

Ibidem, cap. 102, k. 595-596; zob. J. Tyszkiewicz, Ludzie i przyroda tu Polsce średnio­ wiecznej, Warszawa 1983, s. 68-69. 26 S. Falimirz, O ziołach, cap. 95, k. 590.

Anna Pytasz-Kołodziejczyk

250

mięso raka, wymieszane z miodem, leczyło obrzęki po ukłuciu trującymi roślinami, a bez miodu dobrze wpływało na chorującego na suchoty27. Według Falimirza ryby też potrafiły leczyć się wzajemnie, co odnosił do szczupaka i okonia - naturalnych wrogów w środowisku wodnym. Opi­ sywał, że: Gdy szczuke insza szczuka rani, thedy go [okonia - A.P.K.] szczuka szuka i aby jej lizał one ranę/ a tak ją liże/ tedy się richło zagoi. Miłuje go prawie jako woł ciele/ a gdzie może thedy go zje, gdy go za głowę dostanie28.

Z egzotycznych zwierząt wodnych, niewystępujących na ziemiach pol­ skich, ale znanych Falimirzowi z ich wykorzystania do leczenia, wymieniał: pająka morskiego, którego stłuczone mięso leczyło ukąszenia węża; ślimaki morskie - oskrobanc i spopielone służyły jako proszek do czyszczenia zębów, a przykładane w miejscu poparzenia łagodziły ból i ułatwiały gojenie; kro­ kodyla, który nosił w brzuchu specyficzne kamienie - wydobyte na zewnątrz i noszone przez człowieka chroniły od febry (malarii), a łajno tego zwierzęcia, wysuszone i zmieszane na papkę, wybielało cerę i usuwało bielmo z oczu29. Przydatny był również delfin. Spożywanie jego mięsa chroniło przed febrą, sadło rozpuszczone, zmieszane z winem usuwało opuchliznę wszela­ kiego rodzaju. Popiół z zębów delfina wymieszany z miodem służył dobrze na choroby przyzębia30. Z kolei Falimirzowy Echynus (Echyni)31 wysuszony i zasolony, noszony przez ciężarne kobiety zapobiegał poronieniom i uła­ twiał powicie dziecka. Jego skorupa stłuczona i wymieszana z wodą leczyła bielmo na oczach, a spalony i sproszkowany Echynus, po wymieszaniu z nie­ wielką ilością wody, dobry był jako lek na biegunki32. Wykorzystać również można było zgodnie z opisem Falimirza ślimaka, którego określał jako Murix (wł. Murex). Jego skorupa sproszkowana i zmieszana z miodem goiła rany na głowie, choroby dziąseł, pozwalała na pozbycie się piegów i zmarszczek star­ czych. Popiół usuwał bielmo z oczu, a matki karmiące mogły okłady z niego stosować na piersi w stanie zapalnym33*. Głowonóg- mątwa, u naszego autora Sepia™ - używana była po zmie­ leniu szkieletu jako lek na blizny oraz bielmo zarówno u ludzi, jak i zwierząt 27 Ibidem, cap. 74, k. 575. 28 Ibidem, cap. 107, k. 598. 29 Ibidem, cap. 76-80, k. 576-578. 30 Ibidem, cap. 88, k. 580. 31 Echinus esculcfitus L. - jeżowiec morski. 32 S. Falimirz, O ziołach, cap. 84, k. 58 1. 33 Ibidem, cap. 91, k. 587. i.i