Samotna gra w kręgle: upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych
 8360807361, 9788360807361

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

WSPÓŁCZESNA MYŚL HUMANISTYCZNA

Wykłady akademickie

Robert D. Putnam

Robert D. Putnam

Samotna gra w kręgle Upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych Przekład Przemysław Sadura i Sebastian Szymański Przedmową opatrzył

Marek Ziółkowski

1

1

P akmkwoc«

SPIS TREŚCI PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO 9 Marek Ziółkowski

CZĘŚĆ I

Wprowadzenie 25

ROZDZIAŁ 1 Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce 2 7

CZĘŚĆ 11 Kierunki zmian w zaangażowaniu obywatelskim i kapitale społecznym 51 ROZDZIAŁ 2 Partycypacja polityczna 53

ROZDZIAŁ 3 Zaangażowanie obywatelskie 82

ROZDZIAŁ 4 Zaangażowanie religijne 108

ROZDZIAŁ 5 Kontakty międzyludzkie w pracy 136

ROZDZIAŁ

6

Nieformalne kontakty społeczne 158

ROZDZIAŁ 7 Altruizm, wolontariat i filantropia 196

5

Sam otna gra w kręgle

ROZDZIAŁ 8 Wzajemność, uczciwość i zaufanie 226

ROZDZIAŁ 9 Pod prąd? Małe grupy, ruchy społeczne i Internet 2 5 0

CZĘŚĆ HI Dlaczego? 3 0 7 ROZDZIAŁ 10 Wprowadzenie 3 0 9

ROZDZIAŁ 11 Presja czasu i pogoń za pieniędzmi 317

ROZDZIAŁ 12 Mobilność społeczna i niekontrolowane rozrastanie się miast 343

ROZDZIAŁ 13 Technika i mass media 363

ROZDZIAŁ 14 Z pokolenia na pokolenie 410

ROZDZIAŁ 15 Co zadało śmierć zaangażowaniu obywatelskiemu? Podsumowanie 457

CZĘŚĆ IV I CO z tego? {przy współpracy Kristin A. Coss) 471 ROZDZIAŁ 16 Wprowadzenie 473 6

Spis treści

ROZDZIAŁ 17 Edukacja i pomyślność dzieci 4 8 5

ROZDZIAŁ 18 Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice 5 0 2

ROZDZIAŁ 19 Koniunktura gospodarcza 522.

ROZDZIAŁ 20 Zdrowie i szczęście 5 3 4

ROZDZIAŁ 21 Demokracja 5 5 0

ROZDZIAŁ 22 Ciemna strona kapitału społecznego 5 7 3 CZĘŚĆ V Co trzeba zrobić? 5 9 5

ROZDZIAŁ 23 Lekcje historii: Wiek Pozłacany i Era Postępu 5 9 7

ROZDZIAŁ 24 Ku programowi „kapitalistów społecznych” 6 5 3 DODATEK I Mierzenie zmiany społecznej 6 7 5

DODATEK II Źródła rysunków i tabel 6 9 9

7

Samotna gra w kręgle

DODATEK Ili Powstanie i upadek stowarzyszeń obywatelskich i zawodowych 719

DODATEK IV Skróty nazw stanów USA 7 2 8

HISTORIA KRYJĄCA SIĘ ZA TĄ KSIĄŻKĄ 7 2 9 BIBLIOGRAFIA 742 INDEKS OSÓB 803

PRZEDMOWA DO W YDANIA POLSKIEGO

Leżące przed Czytelnikiem dzięki Roberta D. Putna m a jest jedną z naj­ bardziej znanych publikacji socjologiczno-pditotogicznych, które ukazały się w ostatnich kilku dekadach, O pisuje ono zm niejszanie się liczby kontaktów społecznych, spadek liczby stow arzyszeń oraz ich członków, ograniczanie ak ty w ności oby w atelskiej i upadek ducha w spółpracy i w spólnoty w śród Amerykanów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu la t Dzieło to Jest naukową, analizą społeczeństw a amerykańskiego, ale jego oddziaływ anie znacznie w ykracza poza środowisko akademickie U SA , i to w dwojakim sen sie Putnam podnosi w nim , po pierwsze, kwestie żywo dys­ kutowane w naukach społecznych w różnych krajach i mające olbrzymie zna­ czenie w:naukowej refleksji nad społeczeństwem, w spółczesnym —zarówno w warstwie tecietyeznej, filozoficznej i ideologicznej, jak I warstwie praktyczno-społecznej. Po drugie, książka dotyka zagadnień obchodzących bardzo wielu, ludzi, odpowiada codziennym obserwacjom i prywatnym odczuciom,. Jak pisze sam. autor, „wyartykułowałem niepokój, który zaczął się już kształtować w umysłach wielu zwykłych Amerykanów”. Pęd do stowarzyszania się i duch obywatelski był przecież - co stwierdził juz w latach. 30* X I X wieku. A lexis de Tocqueville w swojej Bemokmgi te Ameryce - charakterystyczną cechą spo­ łeczeństwa amerykańskiego, jednym ze źródeł amerykańskiego sukcesu i. po­ wodem do narodowej dum y Upadek ducha obyw atelskiej w spólnoty m oże więc: napawać niepokojem* Ó w niepokój dotyczy jednak nie tylko Amerykanów, Funkcjonow anie w szystkich społeczeństw zależy wszak w dużym, stopniu od obyw atelskiej aktyw ności, a spadek tej aktyw ności m oże m ieć rozm aite negatywne: kon­ sekw encje w różnych dziedzinach życia, z gospodarką i polityką w łącznie, W iele osób w różnych krajach traktuje więc tendencje występujące w Ameryce - m im o wszelkich .swoistości jej rozwoju - jako coś, co m oże przedstawiać

9

Sam otna gra w kręgle czy zapowiadać zjawiska pojawiające się gdzie indziej i jednocześnie ostrzegać przed n im i Stąd też dzieło Putnam a stało się niezwykle popularne i weszło do debaty publicznej w wielu krajach świata, zw łaszcza tych należących do euroamerykańskie^> kręgu kulturowego. ♦♦♦ R obert David P u tn am 1 urod ził się w 1941 roku w Rochester, a w kilka m iesięcy później jego rodzice zamieszkali w P o rt Clinton, małym m iastecz­ ku w O hio. Jego o jciec pracow ał w budownictwie, m atka była nauczycielką, rod zina była protestancka, należąca do m etod ystów politycznie popierała Republikanów. Studia rozpoczął w Sw arthmore College w Filadelfii, przecho­ dząc od fizyki, chem ii i biologii do psychologii, stwierdzając jednak w ostatnim roku licen cjatu (BA), że tak naprawdę interesuje się życiem politycznym . W Swarthmore włączył się w studencki ruch walki o prawa obywatelskie, zafa­ scynował się Johnem E Kennedym i Partią Demokratyczną omz poznał swoją żonę Rosemary, pod wpływem której przeszedł na judaizm, przyciągnięty - jak sam. stwierdził p ó źn ij w jednym z wywiadów - mocnym duchem wspólnoty jego wyznawców. Po rocznym pobycie w Oksfordzie kontynuował studia na Uniwersytecie Yale, gdzie uzyskał magisterium (M A) w 1965 i doktorat w 1970 roku. Pracował następnie kilka lat na Uniwersytecie Michigan, a od 1979 roku jest profesorem nauk politycznych Uniwersytetu Haryarda, gdzie ma wykłady z polityki amerykańskiej, stosunków międzynarodowych, studiów porównaw­ czych (comparative politics) omz adm inistracji publicznej (public policy). W swych pierwszych badaniach politologicznych stosował metodę porów­ nawczą, W doktoracie, opublikowanym następnie ja k ) książka pt. 'Ihe Beliefs

o fP o îitid a m . M m logy, C on fiiez a n d D em m m cy in Bńtain and Italy (1973J dokonał porównania W ielkiej Brytanii i W łoch. Opublikował następnie: The C om parative Study o fP o litic a l EMmb (1976), z j, A berbachem i z B. Rockm a­ nem. Bureaucmts and- P oliticiam in W estern D em ocm cm s (1981) oraz razem z Nicholasem B ay n eem H angîng Together. The Seven-PowersSum m its (1984).

1 Informacje Mograficme dotyczące Putnama zaczeipnąfem z tekstu: Mark K. Smith, „Robert PutiiatiC, The emycigpmdm ę f uifbrmMlediimlioti (2001,200?), m Uronię Internetowej wwwinfed, org/thlnk€.rs/pMłi«m*him oraz z wywiadu, z Putnamcm zamieszczonego w *Ttw Amerkan Interett

MapziiieMt¥trwĄe“ariwi€indit€rii^.cma/ar2/artIc!c.cfiri 10

Przedmowa do wydania polskiego W :pracach tych stosował m in , teorię per» wykazując, że porozum ienia m ię­ dzynarodowe mogą być skutecznie nawiązywane, jeśli prowadzą także do ko­ rzyści wewnętrznych. Już jego pierwsze publikacje zapewniły mu wysoką po­ zycję akademicką* Przez wiele lat, poczynając od pracy nad doktoratem , zajm ow ał się ba­ dawczo społeczeństwem w łoskim , podejm ując m iędzy innym i w ieloletnią współpracę z Robertem Leonard! i Raffaełlą N a n e tti Efektem tej współpracy b y k słynna, opublikowana w 1993 roku książka M akin g D em ocracy W ork

Civic Traditions in M od em Italy (1993), przetłumaczona w Polsce jako Demo­ kracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych 'W łoszech (tłum* J. Szacki, Kraków 1995, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak). Putnam sta­ rał się zbadać, dlaczego władze regionalne wprowadzone we W łoszech w 1970 roku bardzo dobrze funkcjonowały w regionach W łoch północnych {Em ilia-Romania i Toskania) i fatalnie w regionach południowych (Kalabria i Sycylia), m im o że ich kształt instytucjonalny był wszędzie taki sam. Starannie anali­ zując różne czynniki doszedł do wniosku, i e sukces lokalnej dem okracji za­ leży w dużej m ierze od charakteru więzi społecznych tworzących społeczny kapitał w danym regionie. Na północy istnieje wielowiekowa tradycja funk­ cjonow ania „wspólnot obyw atelskich” cechu jących się w ielością zrzeszeń, zaangażowaniem obywatelskim sw oich członków w rozm aite działania spo­ łeczne i kulturalne, równością polityczną, solidarnością, wzajemnym zaufa­ niem i tolerancją. Jest to m in . sięgająca XII wieku tradycja republik m iejskich Florencji, Bolonii czy G en u i Istnienie historycznie wykształconej „wspólnoty obywatelskiej" wpływa z kolei na lepsze dzisiejsze funkcjonowanie i władz {de­ mokracji), i gospodarki. N a południu natom iast sprawy publiczne zwykło się oddawać: w ręce „notablów" polityków czy bossów mafii, obywatele dbają je­ dynie o własne prywatne interesy a życiem społecznym rządzi raczej „klientelizrrf niż obywatelskie u czestnictw a P raca P utnam a zyskała olbrzym ią renom ę, a je j tezy zostały dość p o­ wszechnie zaakceptowane, stając się inspiracją do wielu podobnych analiz. W yw ołała też dość ożywioną dyskusję, w której jed ną z kwestii był problem siły oddziaływania na teraźniejszość czynników historycznych z dość odległej przeszłości. Jeśli bow iem dzisiejsze różnice wynikają z tradycji pochodzącej jeszcze ze średniowiecza, to byłby to swoisty d etenninizm , któremu bardzo trudno się oprzeć. Kwestia ta m a aspekt zarówno teoretyczny - jaka je st siła czynników m n iej i bardziej odległych w czasie, jak i praktyczny - rodząc

11

Sam otna gra w kręgle ¡pytanie, czy i co m ożna zrobić dzisiaj, aby przezw yciężyć d e dziedzictw o przeszłości. Demokracja w działaniu dotyczy tej sam ej w istocie problema­ tyki co S am otn a g m w kręgle. Putnam w ielokrotnie stwierdzał, że właśnie badanie W ło ch zwróciło jego uwagę na tendencje przemian w jego własnym amerykańskim społeczeństwie, toteż główne tezy wyniki i inspiracje badawcze pochodzące z tej książki opisuje w rozdziale 21 Bow ling A lom . ♦♦♦ W roku 1995 w „szanowanym, ale słabo znanym" piśmie .Journal o f D e­ nme racy” Robert D. Putnam opublikował artykuł p t S am otn a g m w kręgle*

M alejący k a p itałsp ołeczn y A m eryki (tłum . polskie 199623), który wywołał od razu ożyw ioną dyskusję i uczynił z jego autora figurę publiczną i bohatera mediów. Główna teza artykułu stwierdzająca, że od potowy lat 60, zmniejsza się kapitał społeczny Ameryki, upada duch wspólnoty a Amerykanie się coraz rzadziej zrzeszają, z jed nej strony odpowiadała obserw acjom wielu innych badaczy, ja k ch o ćb y R oberta Bellaha I jeg o w spółpracow ników w znanej pracy S kłon n ości serca , in d y w id u alizm i zaangażowanie po am ery kań sku {1986, II wyd. 1996, wyd. poi. 2007), i uzyskała szerokie poparcie, dobrze tra­ fiając w odczucia szerokiej publiczności i obawy wielu ekspertów i polityków Z drugiej jednak strony napotkała wiele uwag' krytycznych* 1 to zarówno wśród przedstawicieli kulturalnej i. m edialnej elity USA, jak w środowisku badaczy z różnych nauk społecznych. D yskutanci krytykowali tekst z różnych punktów widzenia. Zaprzecza­ no tezie głównej, w skazując na. rozm aite fcontrtendeneje oraz na powstawa­ nie i rozwój nowych form. zrzeszania, zastępujących formy dotychczasowe, Kwestfooowmm przywoływane przez autora dane empiryczne, ich statysty ce ną wymowę oraz wyciągane z nich wnioski. Wskazywano, że nie uwzględni! w idu ważnych badań terenowych (np, c a łą słynnej serii badań Heleny i Ro­ berta Lyndćw M iddletow n% Twierdzono, że podobne tezy i ostrzeżenia wy­ suwano już w latach 20. XX wieku. Oskarżano go też o podtrzymywanie mitu,

2 MIX Putnam, Bw4ítqgÁlm& MMęęcy kąpimłĘwkczny Arnerykl, „Res Publica Nowa* nr 6,1996. 3 R.S. Lyrwfi HM. Lymł (I) M&Mkimw&A Study t f Contemporary American Culture, New York 1929* Harcourt Brace* (2) Middletown in Tmnsitkm, Á Study in Cultural Conflicts, New York 1937* Haroourt, Brace.

12

Przedmowa do wydania polskiego że Ameryka lat 50, b y k krajem szczęśliw ości m im o panującego wówczas ra­ sizmu czy nierówności pici* Przed publikację tego artykułu Putnam byk jak sam pisze, „mało znanym naukowcem*1. Teraz „bez ostrzeżenia wezbrał p o to p i Zapraszany przez polity­ ków, z Billem Clintonem i. Ibnym Blairem na czele, wygłaszający odczyty, udzie­ lający wielu wy wiadów i wypowiadający się w najbardziej popularnych pro­ gram ach telewizyjnych autor postanowił jednak przede wszystkim, rozszerzyć i pogłębić swoje badania i jednocześnie stawić: czoło głosom krytycznym. W po­ łowie: Jat 90, powołał do życia Saguaro Seminar, nadając mu nazwę mającą być metaforą kapitału społecznego, a pochodzącą od nazwy kaktusa, który długo rolnie niewidoczny zanim nie wypuści swoich pni, będących punktem oparcia dla wieki wspólnot roślinnych i zwierzęcych, W ramach tego seminarium rozpocząłrealizagę programu C m c Engagem ent in A m erica {Zaangażowanie obywatelskie w Ameryce), w którym obok kilku badaczy uczestniczyło wielu poli­ tyków (wśród nich był Baraek Ohama) i działaczy społecznych. Sem inarium Saguaro i jego program stały się potężnym ruchem obywatelskim, będącym paradoksalnie swoistym kontrprzykładem dla głównej tezy Pufcnama głoszącej zmierzch, kapitału społecznego i umiejętności wspólnego działania. Jednocześ­ nie w odpowiedzi .na krytykę naukową autor postanowi! zweryfikować pogłębić, rozszerzyć, a miejscami, zmodyfikować i wycieniować swoje argumenty poszu­ kując zwłaszcza dodatkowych źródeł empirycznych dla swoich tez, Otrzymaw­ szy znaczne wsparcie finansowe, zorganizował liczną, (ponad pięćdziesięciuosobową) grupę współpracowników, którzy wykonali, wręcz tytaniczną pracę zbierając i analizując rozm aite m ateriały Efektem, tej kilkuletniej pracy jest niniejsza książka, która, ukazała się w roku 2 0 0 0 pod. tytułem Bow ling A lm ę.

The C d lap se m d Survival o f A m erican Com m im ity. W arto zauważyć że tytuł książki jest nieco mniej k a lo r y c z n y od tytułu pierwotnego artykułu z 1995 roku* Historia powstania książki zamieszczona została w jej ostatnią części i jest bardzo interesującą lekturą. ♦♦♦ Książka jest przede wszystkim w szechstronną analizą społeczną rzeczy­ w istości Stanów Zjednoczonych, je st w niej stosunkowo niewiele pojęć teore­ tycznych, nawiązują one zresztą do kategorii wprowadzonych i zastosowanych przez Putnam a w pracy o demokracji we W łoszech. 13

Sam otna gra w kręgle Podstawowe pojęcie książki, „kapitał społeczny”, stało się w ciągu ostat­ nich dwudziestu lat jednym z najmodniejszych pojęć w socjologii i choć nie je st ono autorstw a Putnam a, to na pewno w łaśnie on w alnie przyczynił się do jego kariery. Używane ono było, w nieco zresztą odmiennych znaczeniach, przez wielu najwybitniejszych socjologów z Jam esem Coiemanem i Pierreem Rourdieu na czele. W e wstępnym sformułowaniu Putnama kapitał społeczny - „odnosi się do powiązań, m iędzy jednostkami - sieci społecznych i. norm w zajem ności oraz wyrastającego z nich zaufania” (rozdz. 1, s. 33) i m oże być jednocześnie ¿dobrem prywatnym’, czyli pewnym zasobem jednostki, pozwa­ lającym jej realizować własne interesy i „dobrem publicznym” wpływając na skuteczność działania całej społeczności (rozdz. 1, s. 36), W kładem Putnama jest odróżnienie dwóch typów tego kapitału, Pierwszy to kapitał spajający (homimg, w Polsce tłumaczony też jako Jntąpracyjny”), czyli ek skluzywny, wzmacniający mafe grupy przeciwstawiające się innym grupom, a w ięc rodzący antagonizmy m iędzygm pow e Jest to, ja k pisze Putnam, spo­ łeczny „supetklej” Drugi, to kapitał łączący ijhridgmg, tłumaczony czasem jako „pomostowy''), czyli inkluzywny tworzący więzi pomiędzy rożnymi grupami i ich. członkami. Jest to z M e i społeczne „supefsmarowkłfo” W arto zauważyć, że choć w opinii Putnama dla dobrego funkcjonowania nowoczesnego spofeczeństwa, demokracji i gospodarki rynkowej potrzebny jest zwłaszcza kapitał łączący to podkreśla on, że oba typy kapitału mogą pełnić funkcje pozytywne. Drugim podstawowym pojęciem, także niezwykle - m in , dzięki pracom Putnama. - popularnym, we współczesnej socjologii, je s t pojęcie zaufania4. Zaufanie jest bardzo ważnym składnikiem kapitału społecznego. Równolegle do dwóch typów kapitału Putnam odróżnia dwa typy zaufania: zaufanie za­ gęszczone (thicłc), osadzone w relacjach osobistych, oraz zaufanie rozproszone

(tkm% uogólnione, objawiające się w stosunku do osób nieznanych. Kapitałowi społecznem u przypisywano początkowo przede wszystkim funkcje: pozytywne, można by wręcz stwierdzić, że stał on się jednym z podsta­ wowych elementów ideologicznej wizji dobrego, nowoczesnego społeczeństwa. Putnam sam przyznaje, że jeszcze w pracy o W ło szech podkreślał jedynie pozytywne funkcje kapitału społecznego Potem jednakże zmodyfikował swoją 4 Cateściowe analizy zaufania można znaleźć w pracach Francisa Fukuyarny (1.997) i Piotra SztompkiOOOT).

14

Przedmowa do wydania polskiego opinię, zbliżając się na przykład do stanowiska Fierrela. Bourdieu* W artykule

Samotnagm w kręgle pisał, że kapitał społeczny m oże oznaczać partykularne powiązania społeczne, polityczne i gospodarcze, które wiążą, się »ze szkodliwą kartclizacją tego, co sp ecjaliści od ekonom ii politycznej określają m ianem «szukania zysków», a co zw yczajni ludzie zwą korupcją" (1996)* Niemniej w znakomitej większości książki kapitał społeczny je s t jej podstawowym „bo­ haterem pozytywnym” a jego ciemnej stronie poświęcony je st zaledwie jeden rozdział. Dodatkowym w ątkiem teoretycznym je s t dokonana przez autora analiza związków m iędzy ilością kapitału społecznego a stopniem tolerancji, pokazująca, że nie muszą, być one przeciwstawne (rozdz. 22). Kolejnym ważnym, teoretycznym wkładem P utn am a je s t odróżnienie dwóch typów stowarzyszeń tworzących się obok grup pierwotnych, takich jak rodzina, grupy rówieśnicze i wspólnoty lokalno-sąsiedzkia Angielski term in

primary groups m oże oznaczać także „grupy pierwszego rzędu” toteż dwa pozostałe typy stowarzyszeń nazywa on odpowiednio „stowarzyszeniami dru­ giego rzędu” i „stowarzyszeniami trzeciego rzędu” Stowarzyszenia drugiego rzędu są tworzone oddolnie: i nawet: jeśli funkcjonują, masowo, opierają się na bezpośrednich kontaktach, twarzą w twarz. Są one celem samym w sobie, nie są. natomiast zasadniczo nastawione na świadczeń.» usług czy osiąganie celów zewnętrznych. Ich słynnym przykładem są grający w kręgle, Putnam im. właś­ nie przypisuje głów ną rolę w wytw arzaniu kapitału społecznego (zwłaszcza łączącego kapitału społecznego), opartego na więzłach poziomych, norm ach wzajemności oraz uogólnionym zaufaniu. Natomiast stowarzyszenia trzeciego rzędu są nowymi formami organizacji masowych, tworzonych często odgórnie i funkcjonujących ponadlokalnią takich jak stowarzyszenia emeryckie, femini­ styczne czy ekologiczne. Opierają się one na znajom ości pośredniej, a główną formą, aktyw ności m oże być płacenie składek czy prenum erata biuletynu. W ażne je st dla n ich n ie tyle w ytw arzanie więzi i zaufania, ile efektyw ność I skuteczność działań» realizowanych w znacznej części nie w czasie wolnym przez, dobrowolnych członków ale przez opłacanych, profesjonalistów Orga­ nizacje te: są przy tym często finansow ane ze źródeł publicznych. Praca Putnam a zawiera cztery główne c z ę ści Są to kolejno: (I) diagnoza, (2) wyjaśnienie (dlaczego?), (3) konsekwencje (i co z tego?) oraz (4) wskazówki do możliwych, działań praktycznych (co trzeba zrobić?)* Książka jest prawdziwą ko­ palnią wiedzy o społeczeństwie amerykańskim, i procesach zachodzących w nim. w ciągu całego X X wieku, a zwłaszcza w ostatnich, jego dekadach. Pokazuje ona 15

Sam otna gra w kręgle życie społeczne i jego przemiany* przedstawia refleksję nad społeczną rzeczywi­ stością# a w tym debatę publiczną i medialną w Stanach Zjednoczcrtyck M e sposób w tym miejscu streszczać ¡Równych t e pracy* Autor starannie, przedstawiając najpierw spadek kapitału społecznego w USA, analizuje następ­ nie przyczyny owego spadku. Są to w myśl jego argumentacji przede wszystkim presja, czasu i dążenie do większych zarobków, wzrost liczby kobiet pracujących zawodowo, subuAanizacja, czyli roAudowywanie niekończących się przedmieść i. związane z tym długotrwałe codzienne siedzenie w samoehodzią oraz rozwój telew izji i następnie Internetu, W pływ telew izji zamyka w krótkiej formule „wzrost widowni, spadek, uczestnictwa" Wskazuje także na ogólny spadek po­ ziomu zaufania kolejnych pokoleń, które coraz mniej ufają innym ludziom* Szuka t e rozmaitych „pośrednich” wskaźników badanych przez siebie zjawisk* jednym z nich. jest, na przykład, wzrost liczby 'prawnikowi do których ludzie odwołują się, by rozwiązać spory, jakich nie potrafią rozstrzygnąć sam i Jest w tej książce wiele wspaniałych obserwacji, i interpretacji, jak na przykład odróżnienie -działających w sformalizowanych rolach „macherów" i rozbudowujących osobiste nieformalne kontakty „szmuoerów** (rozdz, 6)* Autor opisuje zasadniczo okres drugiej połowy wieku X X , dla celów porównawczych jednak i odparcia zarzutu, że „wszystko to już było" cofa się w osobnym rozdziale do przełomu X IX i X X wieku* Putnam stara się być: bardzo rzetelny w swojej analizie* Dla wszystkich swoich tez szuka poparcia w danych empirycznych, niekiedy bardzo szczegó­ łowych* Jako ogólną zasadę metodologiczną przyjm uje że dla każdego stwier­ dzenia powinny być co najm niej dwa niezależne źródła danych, A nalizuje także starannie wyjątki od ogólnego trendu* Reguły swojej analizy przedstawia w osobnym dodatku m etodologicznym . Stosuje generalnie rozum ow anie indukcyjne; stara się najpierw opisać z interesującej go perspektywy życie spo­ łeczne Ameryki w całym jego bogactwie, odwołując się do wszystkich możli­ wych danych i obserwacji, a dopiero na tej podstawie formułuje tezy ogólne* W swojej książce Robert D, Putnam pokazuje jednak dwa oblicza* Pierwsze —rzetelnego, neutralnego badacza-obserwatora, i drugie - zatroskanego, za­ angażowanego obywatela, poszukującego (w części IV) rozmaitych sposobów na odw rócenie niekorzystnych trendów. M ożna powiedzieć, że jego książka je s t znakom itą realizacją starej zasady M axa Webera* Putnam wybrał swój przedm iot badań dlatego, że uznał go za społecznie bardzo istotny (zasada Wertbeziehungls ale samo badanie stara się prowadzić w sposób maksymalnie neutralny i wolny od wartościowania (zasada Wertfreikeit).

16

Przedmowa do wydania polskiego Należ}' wreszcie dodać, że praca napisana fest prostym i łatwym w lekturze językiem, pozbawionym filozofujących i stylistycznych udziwnień, C zytanie Putnam a jest prawdziwą przyjem nością, zwłaszcza w porównaniu z lekturą wielu współczesnych dzieł socjologicznych* ##♦ Po publikacji Sam otnej gry w kręgłe PuŁnam zaangażował się w pięcioletni program badań kapitału społecznego w USA* B rał rów nocześnie udział we współpracy badawczej Uniwersytetu Harvarda i Uniwersytetu w M anchester poświęconej zmianom kapitału społecznego w zależności od przemian w czte­ rech. głównych obszarach: im igracji, zmian stosunków pracy i konsekwencji zwiększonej aktyw ności zawodowej kobiet, zm ieniającej się roli religti oraz nasilających się nierówności społecznych* Był redaktorem naukowym pracy

Democntdes in Flwc: The Ewlidion o j Siniał Capital in Contempomty Socitśy (2002). Wydał w raz z Lewisem Feldsteinem, prezesem New Hampshire Charftable Fund i współorganizatorem Saguaro Seminar, książkę Better Together:

Restoring the American Cmnrmmity (2003), Z ji^ c^ atak Jip im n ^ w ig k szezain tei^ o w an ie wywoła! artykuł ‘EMuribm

U m m f. Diwmity a n d Com m unity m th e T m nty-first Ć m im y, podsumowujący badania nad wpływem, zróżnicowania etnicznego danych społeczności na kapitał społeczny i zaufanie w ich obrębie Wynikiem, tych badań było stwierdzenie, że w społecznościach etnicznie zróżnicowanych kapitał społeczny jest słabszy - ich członkowie znacznie .rzadziej nawiązują kontakty, mniej ufają innym ludziom, rzadziej tworzą stowarzyszenia, mniej aktywnie uczestniczą w życiu publicznym i. mają tendencję do zamykania się w .swoim św ięcie Putnam wykazał przy tym, że nie jest to efektem zwiększonego napływu nowych imigrantów, bo prawid­ łowość ta dotyczy wszystkich, także zasiedziałych od wielu pokoleń członków społeczności* Jak stwierdził' w'wywiadzie w „Am erican Interest Magazine”5, najbardziej zaslmkującym ustaleniem badawczym był fakt, że w zróżnicowanych społecznościach ich członkowie nie tylko m niej ufają ludziom wyglądającym inaczej, ale mają mniej: zaufania także do ludzi wyglądających tak samo jak oni. Putnam jest niezmiernie aktywny także w życiu publicznym. Jako cen im y i słuchany z uwagą ekspert zapraszany jest do różnych ciał i stowarzyszeń. 5 i t e przypis 1. 17

Sam otna gra w kręgle Jest. m in * członkiem C ou ncil on Foreign Relations {Rada Stosunków Zagran iem ych ) i T rilateral C om m ission (K om isja T rójstron n a). le st członkiem A m erican Academy o f A rts and Sciences. W latach 2 0 0 1 -2 0 0 2 był prezesem A m erican Political Science Association (Amerykańskie Towarzystwo Nauk M itycznych), ### N a zak oń czen ie w arto w ykorzystać rozw ażania Putnam a, przedsta­ wione w niniejszej prącym do refleksji nad stanem kapitału społecznego we w spółczesnym społeczeństw ie polskim w porów naniu ze społeczeństw em amerykańskim. W międzynarodowych, badaniach porównawczych społeczeństwo am e­ rykańskie okazuję się ciągle (m im o wszystkich negatywnych trendów stwier­ dzanych w Samotnej grze w krę$e) „społeczeństw em wysokiego zaufania18* a społeczeństw o polskie sytuuje się wśród społeczeństw „niskiego zaufania” Zaufanie to zależy oczyw iście od typu wspólnoty. W spólnoty pierwotne, do których zaliczają się rodzina, krewni,, sąsiedzi i. najbliżsi współpracownicy: stano w ił naturalne środowisko ludzkiego dzia­ łania i tworzą pierwszy podstawowy krąg zaufania., którym obdarza się tylko „swoich**, znanych osobiście. W Polsce zaufanie m a się głów nie do grupy własnej, co ułatwia współpracę wewnątrz tej grupy ale utrudnia współpracę i komunikację z innym i gru p am i5. Ten typ zaufania dom in u je zwłaszcza w społecznościach wiej sko-m ałom iasteczkow ych, które rzadko ufając oso­ bom spoza grupy własnej, reprezentują „familistyczny a nie obywatelski typ uspołecznienia**67, a nawet „amoralny fkmiłizmu Używając term inologii P u t­ nam a można w ięc pow iedzieć, że w takich w spólnotach występuje jedynie spajający kapitał społeczny a znacznie słabszy je s t łączący kapitał społeczny związany z zaufaniem generalizow anym , ponadgrupowym. T a druga forma społecznego kapitału pojawia się w nieco większym, stopniu w środowiskach wielkomiejskich.

6 A. Mlmiską, Erozja więzi społeczną wUiRzeczj/pospołitifi W A. Miszalska i A. Piotrowski

(red), Obszary tadu imwmii. Konsekwencje i ’¡mrimki polskkźi przemian, Łódź 2006» s* 152, Wydaw­ nictw® Uniwersytetu Łódzkiego. 7 Ibtdem, $. 159,

18

Przedmowa do wydania polskiego Drugim typem wspólnot są rozmaite stowarzyszenia, analogiczne do tych, które bada! Putnarn. Korzystając z jego analiz trzeba podkreślić, ze mają one jednak bardzo rożną, naturę. Z jednej strony, są to „stowarzyszenia drugiego rzędu*" tworzone odddnie, opierające się na bezpośrednich kontaktach i będące głównym źródłem kapitału społecznego. Z drugiej strony, są to „stowarzyszenia trzeciego rzędu1", oparte na znajomości pośredniej, w których głównymi formami aktywności są płacenie składek czy prenumerata biuletynu. W społeczeństwie polskim oba te typy stowarzyszeń są ogólnie biorąc słabo rozwinięte, co widać zwłaszcza w porównaniach międzynarodowych. Członkostwo związków za­ wodowych, dhoć statystycznie ciągle najliczniejsze (około 2 miliony członków), powoli spada, niewidka jest liczba członków partii politycznych (poza partiami wywodzącymi się ze starego systemu, a zwłaszcza PSL), zaskakująco małe jest uczestnictwo w organizacjach i ruchach przykościelnych. Zaledwie jedna piąta Polaków należy do choćby jednej organizacji, czy stowarzyszenia8. So cjo lo ­ gowie mówią w ięc czasam i o (nowej) próżni socjologicznej w społeczeństwie polskim. Co więcej, rachityczne są zwłaszcza, decydujące dla tworzenia, tkanki wzajemnego zaufania, stowarzyszenia drugiego rzędu. Bardziej widoczne są sto­ warzyszenia trzeciego rzędu, w tym szczególnie organizacje pozarządowe (mn-

-gopemmentalorgfinizatiom, NGO). Tadeusz Szawieł słusznie podkreśla jednak, że organizacje pozarządowe z ich form alną strukturą, i hierarchią podległości nie służą wytwarzaniu kapitału społecznego, ale stają się w istocie organam i wykonawczymi państwa9. Tendencja ta nasila się w sytuacji, gdy instytucje eu­ ropejskie oczekują uczestnictwa oddolnych stowarzyszeń w przedsięwzięciach, które miałyby otrzymać dofinansowanie z Brukseli. C zęsto zlicza się (w Polsce czyni to zwłaszcza Stowarzyszenie KLTM /jAW OR) członków różnego typu stowarzyszeń, traktując to jak> wskaźnik siły społeczeń stw a obywatelskiego5! Należy jednak niezwykle starannie analizować naturę, zdolność dobudowania więzi i. rzeczywiste działania poszczególnych stowarzyszeń. W tym m iejscu chciałbym odwołać się do bardzo prostej czferopolowej tabelki, tworzącej typologię sfer życia społecznego, w zależności od tego* jakich środków używa się do realizacji jakich celów,

8 Bor. 11 Szawid, fyokezeństw o obywatelskie i kapitał społeczny wPolsce m przełontie wieków (199S-2Ó0lX [w:] A. Mis&alska i.A* Piotrowski freń). Obszary ładu i anom ii Kwimkmmfe i kierunki pokkichpremnimi, Łódź 2006* s. $S-8£>t Wydawnictwo UiiiwersyŁefo. Łódzkiego. 9 Ibidem, s. SI.

19

Samotna gra w kręgle we Indii P filig pfifafff

prywOm iiiałal wic gospodarza | Korupcja

p tś lk m Społeczeństw© obywatelskie Administracja państwowa

Pojęcie „Instytucji społeczeństwa obywatelskiego* natęży wiązać z sytua­ cję, kiedy działania i środki, prywatne? angażuje się do realizacji celów publicz­ nych, do ©sięgania jakiejś postaci „dobra wspólnego* (pole 2), W iele organizacji pozarządowych działa w ten sposób jednakże są i takią, które pod przykrywkę pięknych haseł realizuję głównie Interesy partykularne swoich członków (albo jedynie wtajemniczonych zarządów), czego przykładem jest orpnizacja. ekolo­ giczna wycofująca swój sprzeciw wobec inwestycji pod warunkiem otrzymania od inwestora „subwencji na cele statutowe" Jest. to więc przypadek angażowa­ nia środków prywatnych do celów prywatnych (pole 1) Pojawia się jednak, inny jeszcze typ wspólnot, nazywanych przez Adama Podgóreckiego „brudnymi w spólnotam i1" w których większość działań, ma na celu wykorzystanie zasobów publicznych (od środków finansowych po zajmowane pozycje adm inistracyjne) do realizacji celów prywatnych (jest to w ięc pole 3 tabelki), jed ną z ich podstawowych form działania jest korupcja, którą należy rozum ieć dość szeroko, jako przyjmowanie korzyści nie tylko przez przedstaw icieli urzędów- publicznych, ale tak że przez pracowników przedsiębiorstw rynkowych i banków, na przykład w sytuacji, kiedy pracownik banku udziela „złego kredytu" o którym wie, że nie będzie spłacony. Poszuki­ wanie rozmaitych klik. i układów czy też, jak to nazywa Andrzej Zybertowicz, „AntyRos&wpjowych Grup Interesów"111stało się ostatnio - jak wiadomo - nie tylko przedmiotem analiz naukowych, aki i strategią polityczną. M e wchodząc szerzej w tę kwestię, warto jednak wskazać, że w owych klikach, funkcjonuje jeszcze jeden typ kapitału społecznego; nie jest to ani inkłuzywny kapitał łączą­ cy, ani ekskluzywny kapitał spajający (pozytywny choć ograniczony tylko do grupy własnej), ale społeczny kapitał negatywny który sieci znajomości używa, do osiągania korzyści własnych kosztem innych ludzi i grup.

m A, Yyb&Uwk&mAntp¿faz¥MftMe Grupy Ímí&mmv* jzmys ntm íiiyl ¡wĄ A, Mfegalsica i A, .Ptetrowdd fred), iMMmrjímíuífmmmi Ktwwfawmje ÍkikmffMfM3Íáá,Í€hfwzíTimmh łó d ź 2006*, Wydaw­ nictwo l^iw m ytütu I/łdlzkicgii

20

Przedmowa do wydania polskiego W reszcie kw estia o statn ia. W m iędzynarodow ych bad an iach porów­ naw czych d otyczących o rie n ta c ji psychologicznych Polacy w w ym iarze indywUualizm -kdektyw izm sytuują się znacznie bliżej bieguna kolektywi­ zmu niż Amerykanie. Relatywnie ważniejsze byłyby dla nich zatem, interesy wspólnoty niż interesy jednostki, Jednakże wykazują oni znacznie słabszą niż mieszkańcy U SA i ochotę, i zdolność do oddolnej, skuteczną współpracy nie tylko w dziedzinie zawodowej, ale i organizacji życia codziennego C o więcej, w dzisiejszej Polsce nasila się tendencja do rozwiązywania codziennych prob­ lemów poprzez indywidualne strategie działania, (z em igracją ’w łącznie), a. to nie je st bynajmniej elementem cem entującym wspólnotę. Z drugiej strony wiadomo, że Polacy jako ca ło ść (na poziom ie ogólno­ narodowym), a także w dużych grupach łatwo integrują się i mają poczucie wspólnoty w sferze uroczystych w artości i sym boli Z dwóch głównych aspek­ tów społecznej więzi: behawioralnego, czyli zdolności do współdziałania, oraz psychicznego, czyli identyfikacji i poczucia „my", w rzeczywistości, polskiej znacznie silniej funkcjonuje aspekt drugi, tzrt identyfikacyjno-sym boliczny M a c y odczuwają i wyrażają wspólnotę zwłaszcza, w momentach nadzwyczaj­ nych, czy to zewnętrznych zagrożeń, czy to szczególnych wydarzeń, jakim i było powstanie „Solidarności" wizyty papieskie, a potem choroba i śmierć Papieża, a na m niejszą skalę pielgrzymki, na przykład na Jasną Górę, Owo poczucie i w yrażanie w spólnoty oraz tow arzyszące mu napięcie em ocjon aln e bywa zazwyczaj krótkotrwałe i choć może stanowić podstawę poczucia tożsamości społecznej poszczególnych osób, to w bardzo małym stopniu przekłada się na ich codzienną aktywność i kształt codziennej współpracy z innymi ludźmi* Książka Putnam a jest - powtórzmy - znakom itą pracą o społeczeństwie am erykańskim . W ydaje się jednak, że umożliwia ona także - dzięki stoso­ wanym przez autora kategoriom analizy oraz dzięki bogactw u obserw acji dotyczących bardzo różnych dziedzin życia - pogłębioną, porównawczą, intelektualną i obywatelską refleksję nad społeczeństwem naszego własnego kraju. Dowiadując się dzięki Robertow i D. Fuinam ow i ta k wiele o Stanach Z jednoczonych, m ożem y także sp o jrzeć w nowy sposób na nas sam ych, Zachęcając Czytelnika do lektury, życzyć wypada, by odniósł O n taki właśnie podwójny z tej lektury pożytek

M arek Z iółkow ski Warszawa, październik 2 0 0 8 r.

Sam otna gra w kręgle Publikacje Roberta D. Putnama Putnam Robert D* The Beliefs i f Politicians, Ideology, Conflict, am i Democracy m Britain and Italy* New Haven 1973, Yale University Press, Putnam Robert IX, The Comparative Study o f Political Elites, Englewood Cliffe, N| 1976, Preratioe-HalL Abarbach Joel D„ Putnam Robert IX, Rockman Bert A., Bureaucrats and PoliiM am

in Western Democracies, Cambridge, Mass.. 1981, Harvard University Press, Putnam Robert D., Bayne Nicholas, Hafigiug Together. The SevemPowers Summits, Cambridge, Mass* 1984, Harvard University Press. Putnam Robert IX, The Prosperous Community. Social Capital and Public Life* „American Prospect” 13, wiosna 1993. Putnam Robert D. i współpracownicy (Robert I.eonardi i RafFaella Manetti), Making Democracy Work, Civic Traditions in Modern Italy, Princeton 1993, Princeton University Press (wyd. poi. Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we

współczesnych W łoszech tłum. Jakub Szacki, Kraków 1995, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak), Putnam Robert LX, Bowling A lom . A m ericas Declining Social Capital, Journal of Democracy" 6,1995,1. (wyd, poi .Bowing A lone M alejęcy kapitał społeczny Ameryki, „Res Publica Nowa", 1996, nr 6)., Gamm Gerald, Putnam Robert U , The Growth o f Voluntary Associations in America, 1840-2940, Journal of Interdisciplinary History", 29, wiosna 1999. Putnam. Robert D.PBowling A lom , The Collapse an d Memeal ofAmerican Community, New York 2000, Simon & Schuster Paperbacks. Putnam Robert D. (red.), Democracies in flu x . The Evolution i f Social C apital in Contemporary Society* New York 2002, Oxford University Press. Putnam. Robert IX, Feldstein Lewis M., Better Together. Restoring the American Community* .New York 2003, Simon & Schuster Paperbacks. Putnam Robert D* E P km bm ilnmml Diversity and Community in the Twenty-first Century* „Scandinavian Political Studies", 30,200% 2. Pozostała literatura Belfch Robert R I współpracownicy (Richard Madsen, William M. Sullivan, Ann Swidter 1Steven M. Tipton), Sktammśd serca* tadywidualimt i zaangażowanie

p o amerykańsku* Warszawa 2007, Wydawnictwa A kademickie i Profesjonalne 22

Bibliografia (wyd. amen Habits o f the H eart Individualism and Commitment in American Life, Berkeley, C al 1996, wyd. 2 zaktualizowane, University of California Press). Fukuyama Francis, Zaufanie. K apitał społeczny a droga do dobrobytu, tlum. Anna i Leszek Śliwa, Warszawa-Wrocław 1997, Wydawnictwo Naukowe PWN (wyd. amer. Trust, New York 1995, Free Press). Miszalska Anita, Erozja więzi społecznej w IH Rzeczypospolitej, [w:] Anita Miszalska i Andrzej Piotrowski (red.), Obszary ładu i anomii. Konsekwencje i kierunki polskich przem ian, Łódź 2006, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego. SzawieJ Tadeusz, Społeczeństwo obywatelskie i kapitał społeczny w Polsce na przełom ie wieków (1995-2001), [w:] Anita Miszalska i Andrzej Piotrowski (red.), Obszary ładu i anomii. Sztompka Piotr, Zaufanie. Fundament społeczeństwa, Kraków 2007, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Zybertowicz Andrzej, AntyRozwojowe Grupy Interesów (zarys analizy), [w:] Anita Miszalska i Andrzej Piotrowski (red.). Obszary ładu i m om it

CZĘŚĆ I

Wprowadzenie

ROZDZIAŁ 1

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce Nie m a już nikogo z klubu brydżowego w Glenn Valley w Pensylwanii, kto mógłby nam dokładnie wyjaśnić, kiedy i dlaczego rozpadła, się grupa uczest­ ników tego .klubu, m im o że ponad 4 0 je j członków grywało razem, regularnie jeszcze w roku 1990, tak ja k robili to przez ponad p ół wieku. W strząs w klubie Sertom a w Little Rock w Arkansas jest wciąż bolesny; w połowie lat BO. X X wieku blisko pięćdziesiąt osób uczestniczyło co tydzień w uroczystym obiedzią żeby planować działania mające na celu pom oc głu­ choniemym, natomiast w dekadę później pojawiało się na takim obiedzie tylko siedmiu stałych uczestników Oddział Krajowego Stowarzyszenia .na rzecz Postępu lu d zi Kolorowych (NAACP) w Roanoke w W irginii, był aktyw ną siłą działającą, na rzecz praw obywatelskich od 1918 roku. W latach 90* X X wieku liczba jego członków zma­ lała z około 2,5 tys. do k ilk u set W listopadzie 1998 roku gorące współzawod* nietwo o feta! przewodniczącego przyciągnęło tylko 57 glosujących. Czarna członkini Rady Miejskiej Carroll Swain zauważyła ponuro: „Niektórzy ludzie są. dziś całkiem zadowoleni, dopóki znienacka, nie dostaną po głowie"' V F W Post 2378^ w Berw yn, DL, .robotniczym przedm ieściu C hicago, długo było d k tutejszych weteranów gwarnym, „miejscem, w którym czujesz się jak u siebie w doorni^ a dla całej okolicy rodzajem robotniczego podm iej­ skiego klubu, goszczącym wesela i zjazdy klasowe* Jednak do roku 1999 liczba członków tak się skurczyła, że borykano się z zapłaceniem podatków za zbu­ dowany z żółtej cegły budynek* C hociaż w okolicy mieszka w idu weteranów * Veterans of Foreign Wars (VFW), stowarzyszenie weteranówwojennych w USA; w tym. przy padko chodzi o jeden z oddziałów stowarzyszenia. [Przyp. dum.]

27

Sam otna gra w kręgle z W ietnam u i 'wojskowych czynnych dalej po wojnie w Wietnamie^, Tom Kissell, dyrektor ogólnokrajowy ds, członkostwa, w VFW , zauważy!:: „Dzieciaki dziś po prostu się nie przyłączają"l. Członkowie Ligi C harytatyw nej (Chmrity League) w Dallas spotykali się rankiem w każdy piątek od 57 lat, żeby szyć, robić na drutach i składać sobie w izyty jed nak 3 0 kwietnia 1999 roku odbyli ostatnie spotkanie: przeciętny wiek członków grupy wzrósł do osiemdziesiątki, ostatnia nowa osoba wstąpiła do Ligi dwa lata wcześniej, a przewodniczący Pat Dilbeck powiedział ponuro: „Czuję się tak, jakbym był na tonącym okręcie”. Dokładnie trzy dni później i 1200 mil dalej na północny wschód absolwen­ ci Vassar w W aszyngtonie zam knęli swoją trzydziestą pierwszą - i ostatnią - coroczną wyprzedaż książek Ich celem było sprzedanie ponad stu tysięcy książek na rzecz stypendystów college'll w 1999 roku. Współprzewodnicząca colłegeu A lix M eyerson wyjaśniła, że wolontariusze, którzy prowadzą pro­ gram , mają „po sześćdziesiąt, siedemdziesiąt i osiemdziesiąt la t Umierają, a są nie do zastąpienia11, W tym sam ym czasie, gdy na jesieni 1999 roku rozpoczęto rok szkolny w Tewksbury Mem orial High School (TMHS), nieco na północ od Bostonu, czterdzieści nowiutkich ciem noniebieskich uniform ów dopiero co zakupio­ nych. dla orkiestry marszowej pozostało w magazynie, ponieważ tylko czterech -uczniów zapisało się, by w niej grad .Roger W h ittlese y kierownik orkiestry TM H S, przy p om n iat że dwadzieścia lat w cześniej orkiestra liczyła ponad osiemdziesiąt osób. O d tego czasu uczestnictw o wyraźnie spadło2. W ja k iś n ie zb y t zro zu m iały sp osób w o sta tn ich k ilk u dekadach X X weku. wszystkie te grupy wspólnotowe i dziesiątki tysięcy podobnych do nich w całych Stanach Zjednoczonych zaczęły zanikać.

1 D, Scott G.C. Godbey, Becrmimn Specialization m the Social Word qfContract Bridge, „Journal of Leisure Research”, 2 4 1994, s. 275-295; S. Park«* Lions May Go Way tf ilm Dodo, „Christian Science Monitor''# 24 ¥1111996; JTX Cramer, Mekmnee q f Local NAACPh Upfor Debate, „Roanoke Times” 2411999; D. Johnson, As Old Soldiers Dm, VFW* Halls Fade Away, „MewYork.Times* 6 IX 1999,. Jestem wtfzigczny profesorowi DavMowi Scottowi m tnfcrrnacfe o klubie brydzowym w Glenn Valley; „Oenn Wiley* to ekrestenie iniasta uniwersyteckiegDwlrodkowej Pensyhvanll 2 Ch. WEcker#A Common Thread o f Decency, „Dallas Morning: News” 1 V' 1999; D. Streitfekt The Last Chapter After SO Years, Vassar Ends Us Famed Bm>k Sale, „\feshington Post” 2 8 IV 1999, s. Cl; CX. Cole, So Many New Uniforms, but So Few Musicians, „Boston Sunday Globe Northwest Weekly" 5 IX1991, $, 1.

28

Itozniyilaoia o zmianie społecznej w Ameryce Proces ten następował nie dlatego* że odpadli starzy członkowie - przy­ najm niej zdarzało się to nie bardziej gw ałtow nie n iż zazwyczaj, za sprawą wieku i wypadków życiowych* N atom iast o rganizacji w spólnotow ych nie ożywiał Już nieustannie, jak w przeszłości, napływ nowych członków. Peszyło to przywódców stowarzyszeń. Przez lata zakładali, że ich problem musi mieć miejscowe korzenie łub przynajmniej, że jest on swoisty dła ich organizacji. Zlecali dziesiątki badań, żeby przeprowadzić reform y3. Ten spadek był za­ gadkowy ponieważ od tak dawna, jak sięgała pamięć, spisy członków i listy podejmowanych działań nieustannie .się wydłużały, W latach 60. X X wieku, rzeczywiście wydawało się, że grupy wspólnotowe w całej Am eryce stanęły na progu nowej ery szerokiego zaangażowania. Poza okresem posuchy obywatelskiej wywołanym przez W ielki Kryzys, ich aktyw­ ność, uprawiana przez wytrwałych obywatelskich, ogrodników i nawadniana przez rosnący dostatek i edukację, w zrastała szybko z roku na rok, Każdy rap ort roczny odnotow yw ał rosnącą liczbę członków. K ościoły i synagogi były w ypełnione, ponieważ we w spólnych m odlitw ach brało udział w ięcej Amerykanów niż ledwie kilka dziesięcioleci w cześniej, być może więcej niż kiedykolwiek w historii Stanów Zjednoczonych. C o więcej, wydawało się, że Am erykanie mają wystarczająco dużo czasu. Z badań przeprow adzonych w 1958 roku pod auspicjam i nowo otw artego Centrum Badań nad Czasem W olnym (na uniwersy tecie w Chicago) wynikało, ze m artw iono się, i i „najniebezpieczniejszym zagrożeniem, które zawisło nad am erykańskim społeczeństw em , je s t zagrożenie czasem wolnym“, zdum ie­ w ające stw ierdzenie w dziesięcioleciu» w którym. Sow ieci m id i ju ż b o m b ę4. Czasopismo „Life“ powtarzało echem ostrzeżenie dotyczące nowego wyzwa­ nia: „Amerykanie stają w obliczu nadm iaru wolnego czasu * - głosił nagłówek w lutym 1964 roku. A dalej, pod nagłówkiem - „Zadanie przed nam i: ja k nie przejmować się życiem”.

3 J.A. Charles, Service Out® in American Society, Maiary, Mwanis, and Ham» Urbaoa, III. 1993, s. 1S7, University of lHtncis Press. 4 E. Larrabee, R Meyerson, Mass leisure, Glencoe, ill. 1958» &359, Free Press, |cyt. za:] F it Dul­ les, A HsW rytfM ecmdkn. America ¡beams to Play, wyd 2, New York 1965» s. 390, Appteton-Century-Crofts.

29

Sam otna gra w kręgle

Jest faktem, że rodzaj W ik i ma obecnie po ra i pierwszy narzędzia i wiedzę* zęby stworzyć taki świat, jaki tylko zechce. [...] Mamy wiek sygnałów, że mimo naszej prote­ stanckiej etyki świadomość tego zaczyna docierać do niektdrydiiudzL [...] Amerykanie nie tytko gromadzą się w ligach gry w kręgle i klubach działkowców* zaspokajają swoje Instynkty towarzyskie w niezliczonych komitetach dzielnicowych dla polepszenia dróg lokalnych i wywożenia śmieci oraz ¿Jedzenia* czy służba publiczna robi to* co ta nazwa sugeruje5.

Nastawione obywatelsku pokolenie II wojny światowej, jak ogłosił należący do niego John E Kennedy podczas zaprzysiężenia na urząd prezydenta, prze­ jęło pałeczkę przywództwa, nie tylko na najwyższym urzędzie państwowym, ale też w m iastach i m iasteczkach w całym kraju* Podsumowując dziesiątki badań, politolog Robert E. Lane napisał w 1959 roku, że „stosunek aktywistów politycznych do całej populacji, a. nawet stosunek aktywistów-mężczyzn do populacji mężczyzn, wzrósł na ogół w ciągu minionych pięćdziesięciu łat39* Gdy dobiegały końca lata 60. X X wieku, socjologowie Daniel Bell i Vitgmia Hdd do­ nosili* że „mamy do czynienia z większym uczestnictwem w życiu politycznym w Ameryce niż tóedykolwiek: wcześniej [. *J a dla aktywnych, zaangażowanych osób więcej Jest możliw ości wyrażenia swoich osobistych I politycznych za­ interesowań6. Nawet najprostszy akt politycznym głosowanie, stawał się coraz bardziej powszechny. O d roku 1920, Wedy to kobiety uzyskały prawo głosu, do roku 1 9 ® frekwencja w wyborach prezydenckich rosła w tempie 1,6% co cztery lata, tak że wedle prostych przewidywań zakładających taki sam stały wzrost wydawało się logiczne oczekiwanie, jak później odnotował jeden z czołowych politologów^ iż frekw encja w dw ustulecie pow stania państwa w 1976 roku wyniesie niemal 70% i będzie wzrastała7.

% „Life” 21II1964, &91,. 93. Jestem wdzięczny lobowi Paaribefgowl za wypatrzenie tego godne* go uwagi numeru na pchlim targu w Maiim 6 RJE. Lane, PoMtieał Life, Why Pm ph GetJnvałved In PoMtics, Glencoe» 111 1959» $. 94, Free Press; O.. Bell, V, Helci, The Commumiy „The Public Interest” 16,1969* &142. 7 yp t*&ecXyW|^;t^ci frekwencja, w 1976 roku wyniosła 53% i spadała. Zoh. R A Brody, HmPuzzle ęfPoiiiim!Pnrtidpatkm m America, [w;] A King (red.), TheNswAmerkm M im !S ystem Washing­ ton* D..C 1978, American Enterprise Instifeufcefor Public PolicyResearch.

30

Rozmyślania o m ia n ie społecznej w Ameryce W 1.965 roku wydawało się, ze zanika lekceważenie ży d a publicznego* tak en d em iczne w naszej h isto rii. A n k ieterzy G allupa odkryli* ze liczb a Amerykanów, którzy chcieliby, żeby ich dzieci „potraktowały politykę jako życiowy zawody prawie się podwoiła w ciągu ponad dziesięciu la t M im o że ten wskaźnik pozytywnej oceny (estemn) polityki, osiągnął tylko 36%, to nigdy wcześniej nie odnotow ano równie wysokiego wskaźnika* i tak pozostaje do d z ii C o bardziej uderzające, A m erykanie odczuwali coraz większe zaufanie do swoich sąsiadów. Na przykład odsetek osób, które uważały, że „większości ludzi można ufać” wzrósł z już wysokich 66% podczas i po II wojnie światowej do maksymalnych 77% w 1 964 roku®. Lata. 50. i 60* X X wieku nie były „złotym w iekiem ”, zwłaszcza dla tych Amerykanów, których m arginalizow ano ze względu na ich rasę, płeć, klasę: społeczną lub orientację seksualną. Segregacja - prawna, zw iązana z rasą, i społeczna, związana z płcią - była norm ą, a nietolerancja, chociaż: zmniej­ szała się, była wciąż niepokojąco wysoka. .Degradacja środowiska naturalne­ go dopiero co została ujaw niona przez Rachel Carlson, a Retty Frledan n ie zdekonstruowała jeszcze m istyki kobiecości. H arująca wiejska nędza m iała dopiero zostać odkryta, przez media krajowe. Śm iertelność niemowląt, stan ­ dardowy wskaźnik zdrowia publicznego, osiągnęła 2 6 przypadków na 1 0 0 0 urodzeń (4 4 na 1000 czarnych niemowląt) w 1960 roku, w skaźnik te n był prawie cztery razy gorszy niż na .koniec X X stulecia, Ameryka przez pryzmat czasopisma „Life” była biała, heteroseksualna, chrześcijańska, dbająca o wy­ godę i (przynajmniej na forum publicznym) męska®, Reformatorzy społeczni m ieli idealnie przygotowane pole działań. Jednak zaangażowanie w sprawy wspólnoty oraz poczucie wspólnej tożsamości, i w zajem ności nigdy nie były większe w nowoczesnej Ameryce, więc perspektywy dla opartej na szerokiej podstawie obywatelskiej m obilizacji do zajęcia się naszymi wadami narodo­ wymi. wydawały się świetlane.89 8 GJH. Gallup, The Ga¡łap Poił. Public Opinion 1935-1971* NewYork 1972, Random Moose.;: K, fiowman. Do You Wmt ta Be President, »Public Perspective", 8, krty-marzec 1997* s. 40; k.li, Lane, lim Politics o f Consensus in m Age o f Affluence, „American Political Science Review” 59,. grudzień 1965* $. 879* ortz ftG. Nemi, ). Muclletv T. W. Smith, Trmds in Public Opinion* New York 1989* s. 303* Greenwood Press. Wfersja pojęcia„zaufanie'' wykorzystywana w latach 50, i 60* tik jest bezpośrednio porównywalna mwersji,, która stała się standardem wostatnich, latach, 9 Zoh, XR, Rochem, CultureMoves* Mem, .Activism m d Changing Malms, Princeton* NJ. 1998* 6. xiii-xiy* Princeton University Press.

31

Sam otna gra w kręgle O rnaki rozkwitającej żywotności obywatelskiej były również korzystne w m iodnym pokoleniu, gdyż pierwsi z pokolenia powojennego wyżu demogra­ ficznego (baby hmmers) zbliżali się do wieku studenekiega Dziesiątki badan potw ierdziły że w ykształcenie jest zdecydowanie najlepszym, predyktorern zaangażowania w życie obywatelskie» a uniwersytety były w trakcie najbardzię) rozległej ekspansji w ca łe j am erykańskiej h isto rii, Edukacja wydawała się kluczem zarówno do w iększą tolerancji» jak i. większego zaangażowania spo­ łecznego, Jednocześnie białe collegee z Północy zawstydzone I zainspirowane p r a ż młodych Almamerykanów z Południa walczących o prawa obywatelskie» zaczęty budzić się z ciszy lat 50. X X wieku, Opisując wkroczenie tego nowego pokolenia do walki o prawa obywatelskie w latach 60, X X wieku, socjolog Doug M cAdam podkreśla jego pewność siebie:

Byliśmy ludźmi, którzy „potrafią", którzy mogą zrobić wszystko, cokolwiek by sobie wyznaczyli Liznęliśmy Kryzysu* zmieniliśmy bfeg II. wojny .światowej i odbudowaliśmy Europę po wojnie, [.„] Lato Wolności* byto śmiałym, przedsięwzięciem, złączonym z przesadnym poczuciem, ważności I możliwości, podzidanym przez uprzywilejowa­ nych członków powojennego pokolenia Ameryki10.

Bowojeriny wyż demograficzny oznaczał, że populacja Ameryki była nie­ zwykle młoda, podczas gdy zaangażowanie obywatelskie na ogół nie rozkwita aż do wieku średniego. Zatem, na krótką m etę, nasza, młodziutka demografia wykazywała tendencję do tłum ienia bu jnośd społeczeństwa obywatelskiego. A le właśnie to wybrzuszenie na dole piramidy dem ograficzną dobrze wróżyło przyszłości organizacji wspólnotowych, ponieważ mogły one oczekiwać wzro­ stu liczby członków w latach 80, X X wieku, kiedy to pokolenie powojennego wyżu dem ograficznego osiągnie w cyklu życiowym, te lata, w których „się wstępuje*; A tymczasem podwyższona temperatura dyskusji {buli session huzz) o „demokracji uczestniczącej” i „całej władzy dla ludzi1"wydawała się zapowia­ dać jeszcze bardziej rozpowszechnione zaangażowanie w sprawy wspólnoty

* Freedom Suminer, kampania spoteczna pnseprawnuiasoiiaw 1964 roku w stenie Missisipi, któ­ rej celem byfe>zarejestrowanie jak mjmąkmĄ. liczbywyborców kolorowych [Przyj* tłum..] m IX McAdam, Frmdom Sumtmm NewYork 198S, & 14-15, Oxford tfnfyersityPress,

32

Rozmyślania o mianie społecznej w- Ameryce Jeden z najbardziej przenikliwych obserwatorów społeczeństwa Ameryki

prorokował w 1968 roku: „Demokracja uczestnicząca, zawsze była politycznym stylem (jeśli nie sloganem) amerykańskiej klasy średniej i wyższej. Styl ten bę­ dzie się rozpowszechniał wraz ze wzrostem liczebności dbu klas '11. Przyszłość żyda obywatelskiego nigdy nie rysowała się jaśniej w naszą historii. To, co stało się później z życiem obywatelskim i społecznym we wspól­ notach amerykańskich, jest tematem tej książki, W : ostatnich latach przed­

stawiciele nauk społecznych sformułowali problem zmiany charakteru spo­ łeczeństwa amerykańskiego w kategoriach pojęcia „kapitału społecznego”. Przez analogię z pojęciami kapitału fizycznego i kapitału ludzkiego - narzę­ dzi i umiejętności, które podnoszą indywidualną produktywność —centralną ideą. teorii kapitału społecznego jest to, że sieci społeczne mają wartość. la k jak śrubokręt (kapitał fizyczny) albo wykształcenie uniwersyteckie (kapitał ludzki) może podnieść produktywność (zarówno indywidualną, jak i zbio­ rową), tak również kontakty społeczne oddziałują, na produktywność jedno­ stek i grup Podczas gdy kapitał fizyczny odnosi się do przedmiotów fizycznych, a kapitał ludzki do właściwości jednostek, kapitał społeczny odnosi się do powiązań między jednostkami —sieci społecznych i norm wzajemności oraz wyrastającego z nich zaufania, W tym sensie kapitał społeczny jest blisko związany z tym, co niektórzy nazwali cnotą obywatelską (cmc virtuĄ. Różnica polega, na tym, że pojęcie „kapitał społeczny17kieruje uwagę na fakt, że cnota obywatelska jest najsilniejsza wtedy gdy jest osadzona w gęstej sieci, wza­ jemnych relacji społecznych. Społeczeństwo składające się z wielu jednostek: cechujących .się cnotą, ale odizolowanych od siebie, niekoniecznie jest: bogate w kapitel społeczny. Okazuje się, że sam. termin „kapitał społeczny** wynajdywano, i to nie­ zależnie, co najmniej sześciokrotnie w ciągu XX wieku, za każdym, razem, zwracając uwagę, w jaki sposób więzi społeczne czynią nasze życie bardziej produktywnym* Pierwsze znane wykorzystanie tego pojęcia pojawia się nie u teoretyka żyjącego w wieży z kości słoniowej, lecz u. praktyczną reformatorki Ery Postępu (Progrmsim Em) —Lyndy J. Hanifan, która pełniła funkcję 11 J.Q.Wilson, W kyA re W eH m m ga

19¥ 1968«

s. 120.

33

Samotna gra w kręgla stanowego kuratora .szkól wiejskich w zachodniej W irg in ii Pisząc w 1916 roku o znaczeniu zaangażowania społeczności i pragnąc1w yjaśnić jego wpływ na pomyślne nauczanie szkolne, Hanifan przywołała ideę „kapitału społecznego*^ Zdaniem Hanifan, kapitał społeczny odnosi się do:

tych namacalnych substancji, [której liczi się najbaidzig w codziennym życiu luttei: mianowicie dobra wola, towarzystwo» sympatia, i stosunki wzajemne między jednost­ kami i rodzinami, czyli: do tego wszystkiego, co kształtuje wspólnotę. [.. J Jednostka jest społecznie bezradna, jeśli jest pozostawiona sama sdbie. [...] Jeśli wchodzi ona w kontakt ze swoimi sąsiadami, a oni - ze .swoimi sąsiadami, nastąpi akumulacja ka­ pitału społecznego, który może natychmiast zaspokoić jej potrzeby społeczne i który może nieść potencjał spoteczny wystarczający do istotnego poprawienia, warunków życiowych w całej wspólnocie, Społeczność Jato całość: odniesie korzyść ze współpracy wszystkich jej części, natomiast jednostka odkryje w swoich związkach zalety pomocy, współczuciu i towarzystwa swoich sąsiadów 12.

Podany przez Lyndę Hanifitn opis kapitału społecznego na dobrą sprawę antycypował wszystkie istotne elementy w późniejszych interpretacjach, jed­ nak jej inwencja pojęciowa nie przyciągnęła - ja k się wydaje - uwagi innych kom entatorów społecznych I znikła bez śladu. Jednak ja k zatopiony skarb, odsłaniany od czasu do czasu przez ruchom e piaski i odpływy, ta sam a idea12 12 L,J, Hanifen» The Rumi School Community Cm im «Annals of the American Academy of Poli­ tical and Social Science*’, 67,1916, $. 130-138 (cytat s. 130). jako zawsze przezorna reformatories, Haniian świadomie użyła terminu kapitał, żeby zachęcić praktycznych biznesmenów i ekonomistów do uznania produktywnej ważności aktywówspołecznych. Wprowadzając ideę kapitału społecznego, za­ uważyła: ¿Jego, te mamy do czynienia z wielkim brakiem takiego kapitału społecznego w niektórych okręgach wiejskich, nie trzeba powtarzać w tym rozdziale. Istotnym pytaniem jest teraz: Jak można poprawić' te warunki? Następująca dalej opowieść jest relacją, w jak! sposób wiejska. społeczność zachodniej Wirginii przez jeden rok rzeczywiście rozwinęła kapitał społeczny a następnie wykorzy­ stała ten kapitał do poprawienia swoich warunkówrekreacyjnych« faldfektualnych, moralnych i ekonomicznych^ Jej esej zawierający listę praktycznych ćwiczeń dla aktywistów Walnych, pierwotnie przygotowanyw 1913 roku dla nauczycieli, szkolnychw zachodniej Wirginii jako „podręcznik spotkali wspólnotowych w szkołach wiejskich”, został następnie włączony do: L.J. Hanifan, The Community Center, Boston 1920, Silver Burdett. Jestem wdzięczny Bradowi Clarkebwi, który jako pierwszy do­ strzegł to użycie terminu kapitał społeczny.

34

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce była kilkakrotnie niezależnie, wynajdywana: w latach 50* przez kanadyjskich socjologów do charakterystyki członkostwa w klubach w odniesieniu do arywistów z przedmieść, w Mach. 60. przez urbanistkę Jane Jacobs* aby wychwa­ lać dobre relacje sąsiedzkie w nowoczesnych metropoliach, w latach 70* przez ekonomistę Glenna Laury do analizy społecznego spadku po niewolnictwie, a w latach BO, przez francuskiego teoretyka społecznego Pierre’a Bourdieu i niemieckiego ekonom istę Ekkeharta Schlichta, aby położyć nacisk na spo­ łeczne i gospodarcze źródła zasobów tkwiących w sieciach społecznych* To za sprawą socjologa Jamesa & Colemana - który użył terminu „kapitał spofcczny” (jak to początkowo zrobiła Hanifan) dla naświetlenia kontekstu spofecznego edukacji - term in ten. zajął swoje .stele m iejsce w debatach intelektualnych i programach badawczych łat 80* X X wieku.13 Jak wskazuje wiele różnych niezależnych od. siebie u jęć, term in „kapitał społeczny” m a zarówno aspekt: indywidualny ja k i zbiorowy —oblicze pry­ watne i publiczne Jednostki tworząc zw iązki wpływają korzystnie na swoje własne interesy Powszechnie stosowanym trikiem ambitnych osób szukających pracy jest „two­ rzenie d e d "

ponieważ większość z nas dostała pracę ze względu

na to, kogo zna, a nie ze względu na to, co um ie - to znaczy, ze względu na nasz kapitał społeczny a nie kapitał ludzki. Socjolog gospodarki Ronald 5» Burt wykazał, że kadra kierownicza, z nieodzownym notatnikiem wypełnionym telefonami i adresami, cieszyła się szybszym rozwojem kariery. Prywatny zysk z kapitału społecznego nie jest też ograniczony do korzyści ekonomicznych. m JJC Seeley. A.R. Sim, EW. Loosey CresłwoodHefgfits. A dudy ofthe Culture ofStdm hm U fą New York 1956, .Basic Books; l Jacobs* The Dmth and Uje o f Great Ametiam Cities, Mew York 1961, Random House; G. Lonry, A Dynamic Theory i f Racial Im m m Differences, fw:] P.A Wallace, A. LeMond (redą* Women, Minorities, mtdUnpUymmtDiscriminMion, Lexington, Mass. 1977, s. 153-1.88, Lexington Books; P. fiourdieu, Forms tfC apital, [wj J. G. Richardson faA&Handbook o f Theory and Bem archjbrthe Sociology o f Education, MewYork .1983, g. 241, Greenwood Press; E. Schlicht* Cogni­ tive Dissonance in .Economics, |w:J Nomwngdeiteies Verhalten in dmSmmlwimemchaftm,. Berlin 1984* s. 61-SI* Dwneker I Humblot; J.S. Coleman* Social Capital in the Creation o f Human Capital, „American Journal of Sociology*, 94,1988, i. S9S-S120; G,C Homans, Social B ätm im Its .Elemen­ tar)* Forms, New York 1961, &.378-398, Harcourt, Brace & World. Poza krótkim potwierdzeniem Cokmana* że znał pracę IcJury’ego, nie znalazłem, żadnych dowodów na to, żeby którykolwiek z tych teoretyków zdawał sobie sprawę z wcześniejszych zastosowań tego terminu. Obszerniejszy przegląd dziejów pojęcia „taplał społeczny'*, zob. ML Woolcock, Social Capital and Economic Development. Tmmrda Jheoretica!Synthesis and Policy Framework, „Theoryand Society* 27,1998, &,151-208.

35

Samotna gra w kręgle Jak zauważył G au d ę S, Fischer, socjolog zajmujący się przyjaźnią: «Sieci, spo­ łeczne są ważne w całym naszym, życiu, często dla znalezienia pracy częściej dla znalezienia ;pomocnej ręki, towarzystwa lub ramienia, żeby się wypłakać"14. Jeśli osobiste wpływy i dobra komitywa byłyby wszystkim, czym je st kapi­ tał społeczny, oczekiwalibyśmy że zapobiegliwe, zainteresowane sobą jednostki będą inwestować właściwą ilość czasu i energii w wytworzenie lub zdobycie go.. Jednak kapitał społeczny może m ieć również „skutki zew nętrznej oddziałujące na. szerszą społeczność» tak że nie wszystkie koszty i korzyści ze związków spo­ łecznych przypadają w udziale osobie nawiązującej kontakt15. Jak zobaczymy w dalszej części tej książki, dobrze powiązana jednostka w słabo powiązanym, społeczeństwie nie jest tak produktywna, jak dobrze powiązana jednostka w do­ brze powiązanym społeczeństwie. A nawet słabo powiązana jednostka m oże czerpać korzyści ze skutków ubocznych życia w dobrze powiązanym społeczeń­ stw ie Jeśli wskaźnik przestępczości w mojej okolicy jest obniżany przez sąsiadów pilnujących nawzajem swoich domów, czerpię z tego korzyść, nawet: jeśli sam. spędzam większość czasu w:drodze i nawet nie kłaniam się sąsiadom na ulicy Kapitał społeczny m oże być zatem jed nocześnie „dobrem prywatnym* i „dobrem publicznym" Niektóre korzyści z inwestowania w kapitał społeczny przypadają osobom postronnym, inne zaś promują własne interesy osoby dokonującej inw estycji Na przykład, kluby charytatywne, takie ja k kluby Kotary lub Lions m obilizują energię lokalną do fundowania stypendiów lub w alki z chorobami, zapewniając jednocześnie swym członkom znajomości, i związki biznesowe, które osobiście się im. opłacają.

14 R.S. Burt, Structured Holes. The Social Structure o f Competition, Cambridge, Mass* 1992, Harvard University Press; Mem, The Contingent Value o f Social Capital, «Administrative Science Quarterly'" 42 1997, s. 339-366; idem, The G em krqfSm iai Capital, „Rationality& Society*, 10,1998, 8. 5-46; CS Fischer, Network Analysis and Urban Studies, Jw;J C.S. Fischer (red,), Network and Places. Social Relation# in the Urban Setting, New York 1977, s* 19 (cytat), Free Press; J,D. Montgomery, Social Networks and Labor-Market Outcome&Toward m Economic Amśym, „American Economic Review", 81,1991, B. 1408-1418, zwl tab. L 15 We wcześniejsi) pracy kładłem nadsk na publiczny wymiar kapitału społecznego, prawie aż do wyeliminowania prywatnych zyskówz kapitału społecznego.. Zob. RD. Putxuun, The Prospe­ rous Community, Soda! Capital and PuMkAffam, „The American. Prospect* 13,1993, s. 36-42, na którym oparty jest tao tekst. Przegląd literatury poświęctmej prywatnym korzyściom i prawu ignoru­ jącemu wymiar wspólnotowy yxib, A. Portes, Sm ial Capital, Ms Origins andApplfcaiwm in Modem Sociology, Annual Reviewof Sociology", 22,1998, S. 1-24,

,

36

Rozmyślania o zmianie społecmej w Ameryce Powiązania społeczne są ważne rów nież dla reguł postępowania, które podtrzymują** Sieci obejmują {niem alże z definicji) wzajemne zobowiązania; nie są to po prostu „kontakty”. Sieci zaangażow ania wspólnotowego sprzy­ jają silnym norm om w zajem ności: Zrobię to teraz dla ciebie* oczekując* że ty (lub być m oże ktoś inny) odwzajemnisz przysługę. JKapitał społeczny jest pokrewny temu, co Tom W olfe nazw ał «bankiem przysług» w swojej powie­ ści Ognisk®próżności'® - zauważa ekonom ista R obert Frank16, Jednak to ani nie powieściopisarz* ani nie ekonomista, tylko Yogi Berra## podał najbardziej zwięzłą definicję wzajemności: J e ś l i nie pójdziesz na czyjś pogrzeb, ten ktoś nie będzie chciał przyjść na tw ój” Czasami, w pewnych przypadkach, w zajem ność jest okmśkmm Zrobię to dla ciebie, jeśli ty zrobisz to dla m n ie Jednak bardziej wartościowa je st norma uogólnionej wzajemności: Zrobię to dla ciebie nie oczekując w zamian niczego określonego, oczekując z dużą dozą pew ności, że ktoś inny zrobi dla m n ie coś w przyszłości. Ta Złota Reguła je st jednym ze sformułowań uogólnionej wzajemności. Równie pouczający jest slogan z koszulki wykorzystany przez ochotniczą straż pożarną z Gold Beach w O regonie celu rozpropagowania dorocznych starań o zdobycie funduszy: „Przyjdź na nasze śniadanie, m y przyjadziemy do twojego pożaru” W ydaje się, że strażacy mówią: „Działamy wedle normy określonej wzajemności” jednak obserwatorzy uśmiechają się, ponieważ roz­ poznają leżącą u podstaw normę wzajemności uogólnione) -* strażacy przyjadą* nawet jeśli ty nie przyjdziesz* Kiedy Blanche DuBcis*** była zależna od uprzej­ mości nieznajomych, również polegała na wzajemności uogólnionej. Społeczeństwo charakteryzujące się wzajemnością uogólnioną jest spraw­ niejsze od społeczeństwa nieufności z tego samego powodu, który sprawia, że wymiana, pieniężna jest bardziej efektywna od handlu wymiennego. Jeśli nie mu­ simy równoważyć nieustannie każdej wymiany, możemy ich więcej zrealizować.

16 'Robert Frank, rozmowa prywatna.

* The Bonfire o f ike 1987; wyd poi. Ogniskopróimści, tłum. Wacław Mepdtóflczycki, PIW 1996* ¡Poyp, red] ** Yogi Berta (wtaśc. Lawince Peter Berra), amerykański baseballista, znany %oryginalnych powiedzonek* tiw Yogusms. [Przyp. tłum.] *** Blanche DoBaiś* główna, postać, kobieca wsztuce Tennessee Williamsa Ttamwaf zmmy pa&ądmmm. (Przyp dum.)

37

Sam otna gra w kręgle Bycie godnym zaufania to „smar” żyda społecznego. Częste interakcje w zróżni­ cowanym zbiorze ludzi wykazuję tendencję do wytwarzania .norm wzajemno­ ści uogólnionej. Zaangażowanie obywatelskie i kapitał społeczny prowadzę do wzajemnego zobowiązania i odpowiedzialności, za działanie Jak uznała L.J. Hanifan ij e j sukcesorzy» sied społeczne I normy wzajem­ ności mogą ułatwić współpracę dla. obopólnych korzyści Kiedy stosunki eko­ nom iczne i polityczne osadzone są w gęstych sieciach, interakcji społecznych# zachęty do oportunizm u i nadużyć władzy są ograniczon e W łaśnie dlatego handel diamentami# w którym, w ystępują ogrom ne m ożliw ości oszustwa# skoncentrowany jest w blisko związanych enklawach etnicznych** Gęste więzi społeczne ułatwiają plotkowanie i inne wartościowe sposoby kultywowania reputacji - zasadniczej podstawy zaufania w złożonym społeczeństwie. Kapitał fizyczny nie Jest pojedynczą „rzeczą”, a rozmaite postaci kapitelu fizycznego nie są wymienne. U bijaczka do jajek i lotniskowiec pojawiają, się jako kapitał fizyczny w naszych narodowych bilansach finansowych* jed nak z ubijaczki do jajek nie ma zbyt w ielkiego pożytku dla obrony narodowej» a. lotniskowiec nie byłby zbyt użyteczny przy przyrządzaniu porannego om ­ letu. Kapitał społeczny - to znaczy sieci społeczne i skojarzone z nimi normy wzajemności - podobnie, przyjmuje najrozm aitsze postacie, których można używać na różne sposoby Rodzina rozszerzona to forma kapitału społecznego# podobnie jak Masa ze szkółki niedzielnej, podróżni grający regularnie w pokera w pociągu* którym dojeżdża się do pracy, sublokator z collegefo, organizacje obywatelskie, do których się należy uczestnicy czatu internetowego, w którym bierze się udział, i sieć znajom ości zaw odow ych zapisanych w n o tatn ik u z adresam i Czasami k a p ita ł społeczny”, podobnie jak jego pojęciowa kuzynka „wspól­ nota”, brzmi ciepło i miękko. Socjolog miasta, Xavier de Souza Briggs, ostrzega nas jednak, abyśmy wystrzegali się przesłodzonej interpretacji kapitału spo­ łecznego17 w stylu kumbaym®* S ied i skojarzone z nim i normy wzajemności są na ogół dobre dla tych, którzy są w tej sieci, jednak skutki zewnętrzne kapitału

17 X, de Sousa Briggs, Social C apital and the dim s. Advice to Change Agents* „National Civic Review; 86# lato 1997. & 111-4IX * kumbapa* imwipanie do tytułu popularnej piosenki śpiewanej na oboscachYMCA i skautówskich, która wwersji wykonanej prox loan Baez stała .się hymnem Rudni Obrany Braw Obywatelskfcfe kojarionej %w ląą bliskiej# harmonijnej i beżk>nfliktowej wspólnoty (Pczyp. tłum.]

38

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce społecznego żadną m iarą nie są zawsze pozytywne. I tak na przykład, właśnie kapitał społeczny umożliwił Timothyfemu MeVeighowi wysadzenie należącego do administracji federalnej budynku im* Alfreda R Murraya w Oklahoma City. S e c przyjaciół McVeigha, powiązanych ze sobą normą wzajemności, umożliwiła mu zrobienie tego, czego nie mógłby zrobić sam. Podobnie gangi miejskie, ruchy N IM By („not In m y backyard** - nie na moim podwórku) i elity władzy często wykorzystują kapitał społeczny, żeby osiągnąć cele, które z szerszej perspektywy okazuję się antyspołeczne Istotnie, dla tych grup pożytecznie jest zaciemnić se­ mantyczną różnicę między prospołecznymi i antyspołecznymi koosekwaicjami organizacji wspólnotowych. Kiedy mieszkańcy Florydy m ieli obiekcje wobec planowanej przez Ku-Klux-Klan „adopcji autostrady”*, Jeff Coleman, W ielki Czarownik Królewskich Rycerzy Ku-Klux-Klanu, protestował: „Naprawdę,j e ­ steśmy ja k Lions Club albo Elks. Chcemy być zaangażowani we wspólnotę”*18. Kapitał społeczny, krótko rzecz ujmując, m oże zostać użyty na wrogie, antyspołeczne cele, tak ja k każda inna forma kapitału 19. (M cVeigh polega! również na kapitale fizycznym, takim jak furgonetka wyładowana materiałami wybuchowymi, i kapitale ludzkim, takim jak eksperci od produkcji bomb, żeby osiągnąć swoje cele). Trzeba zatem zapytać, w jak i sposób pozytywne skutki kapitału społecznego - wzajemne wsparcie, współpraca, zaufanie, instytucjo­ nalna efektywność - mogą zostać zmaksymaJizowane; a negatywne przejawy - sekciarstwo, etnocentryzm, korupcja —zminimalizowane. Odpowiadając na to naukowcy zaczęli rozróżniać wiele form kapitelu społecznego* Niektóre formy obejm ują powtarzalne, intensywne, wielopasmowe sieci - jak grupy hutników, którzy spotykają się .na drinka każdego piątku po pracy

* Sposób finansowania budowy autostrad, który daje sponsorowi prawo do umieszczania swo­ ich reklam przy sfinansowanym, odcinku drogi. [Przyp. tłum.]

18 „US. News & World Report”, 4 VIII1997, &18; F. Zakaria podkreśla, że McVeigh I jego współspiskowcy spędzali razem wieczory w kręgielm, podsumowuje: „wszyscy mielibyśmy mą lepiej, gdyby pan McVeigh chodził grać w kręgle sam" (Bigger Hum the Bkmify, Smmikr Hum the State, „New York Times Book: Review*, 13 V III1995* s* l). Cżasamh jak w przypadku niektórych kultów łub klanów, także wmmęirzm .skutki kapitału społecznego mogę być negatywne, jednak są one mniej powszechne niż. zewnętrzne skutki negatywne. m W książce Detnoknufa w działaniu (Kraków 1995, SIW Znak; wyd amen Democracy Work Cm c Tmśitmm m M odem Mały, Princeton, NJ 1993, Princeton University Press) zignorowa­ łem fakt* że kapitał społeczny mógłby mieć antyspołeczne skutki ale uznałem tę możliwość w The Prmprnmu Community, pracy opublikowanej wtym samym roku.

39

Sam otna gra w kręgle i widzą się nawzajem .na m szy w niedzielę - a. niektóre są epizodyczne, jednopasmowe i anonim ow e, jak słabo rozpoznawana twarz, którą widzi się kilka razy w m iesiącu w kolejce do kasy w superm arkecie. Niektóra 'typy kapitału społecznego, takie jak Stowarzyszenie .Rodziców i Nauczycieli**, są formalnie zorganizowane - z dokum entam i przystąpienia, regularnymi spotkaniam i, pisany m statutem i zw iązkiem z federacją ogólnonarodow ą - podczas gdy inne, takie jak skrzyknięty mecz koszykówki, są bardziej nieformalne. Niektóre formy kapitału społecznego, jak ochotnicza załoga ambulansu, mają wyraźne cele dotyczące spraw publicznych, inne, jak klub brydżowy istnieją dla pry­ watnej rozrywki członków a jeszcze inne, jak wspomniany wcześniej Kotary Club, służą zarówno publkzoym, jak i prywatnym, celom, Spośród wszystkich wymiarów, wedle których różnicują się fermy kapitału społecznego, być może najważniejsze jest rozróżnienie: na 'łączące (bridging), czyli inkluzywne, I sp ajające (bondmg)? czyli ekskluzywne30. Pewne form y kapitału społecznego są z przypadku lub z konieczności skierowane do we­ w nątrz i wykazują tend encję do w zm acniania wykluczających tożsam ości i. homogenicznych p u p . Przykłady spajającego kapitału społecznego obejmują etn iczn e organizacje bratn iej pom ocy, kościelne grupy czytelnicze kobiet i: modne country dub$*\ Inne sieci są skierowane na. zewnątrz i obejmują ludzi z różnych odłamów społecznych pociął clmmgs). Przykłady łączącego kapitału, społecznego obejmują ruchy na rzecz praw obywatelskich, wiele młodzieżo­ wych grup usługowych i. ekum eniczne organizacje religijne. Spajający k ap itał społeczny d obrze się sprawdza w podtrzym yw aniu określonych .form w zajem ności i mobtli.zowa.niu solidarności* Na przykład gęste sieci spajające w enklawach etnicznych zapewniają zasadnicze wsparcie społeczne i psychologiczne dla członków wspólnoty, którym się gorzej wiedzie, a zarazem dostarczają lokalnym przedsiębiorcom finansów na rozruch, rynki i pracowników na których można polegać* Sieci łączące, przeciwnie, są lepsze: * Parent-Teacher Association. (PTA), organizacja skupiająca nauczycieli I rodziców uczniów z konkretną szkołylub okręg« szkolnego w celo pozyskiwania funduszy I realizowania innych form zaangażowania rodzicóww działalność szkoły« (Przyp, dum*] 20 N a tyki na» ife m ogę stwierdzić, zasługa «kocia tych etykietek należy do RossGittełi I Avis Vidal,

Community .Bmlding Social Copilot ms a .Development Stmtegy, Thousand. Oaks» CaL 1.998, s*B, Sage* ** Country dub, podmiejski kleb towarzysko-sportowy, do którego wstęp mmją tylko członkowie, .najczęściej oprawiający ekskluzywne lufokosztowne sporty takiejak tenis, golf, polo* IPrzyp, tłumj

40

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce do wykorzystania zew nętrznych aktywów i rozprzestrzeniania in fo rm a cji S o cjo lo g gospodarki M a rk S* G ranovetter w skazał, .że gdy poszukuje się pracy - lub sojuszników politycznych - „słabe” więzi z odległymi znajomymi poruszającymi się w innych kręgach są rzeczywiście bardziej: wartościowe niż „silne” więzi z krewnymi i bliskimi przyjaciółm i których nisza socjologiczna je st bardzo podobna. Spajający kapitał społeczny jest, ja k ujął to Xavier de Souza Briggs, dobry do „przetrwania" ale łączący kapitał społeczny jest istotny dla „robienia postępów"'21. C o więcej, łączący kapitał: społeczny m oże wytworzyć rozległejsze tożsa­ m ości i w zajem ność, 'podczas gdy spajający kapitał społeczny 'wspiera nasze węższe „ja”. W 1829 roku, zakładając liceum wspólnotowe w gwarnym porcie wielorybniczym w New Bedford w Massachusetts, Thomas Greene elokwentn ie wyraził tę zasadniczą intuicję:

Przychodzimy z wszystkich grup, warstw i klas społeczeństwa

, żeby uczyć i uczyć

.się, gdy nadejdzie nasza kolej. Gdy mieszamy mą ze sobą w tych dążeniach» powinniśmy nauczyć się bliżej nawzajem poznawać; powinniśmy osunąć wltfe z przesądów, które żywiła ignorancja i powierzchowna znajomość z innymi [.,-1W częściach i wycinkach, na które jesteśmy podzieleni, czasami uczymy się kochać swojego brata kosztem, tego,, kogo pod tak widoma, względami rile uważamy m brata, {„ J Możemy wrócić [z tego liceum] do naszych domów i kominków z życzliwszymi uczuciami do innych, bo na­ uczyliśmy slf bliżej poznawać nawzajem32.

Sp ajający kap itał sp o łeczn y tw orzy pew nego rodzaju socjologiczny su perklej, n a to m ia st łączący k ap itel sp o łecz n y zapew nia so cjo lo g icz n e smarowidło. Spajający kapitał społeczny, 'poprzez tworzenie silnej lojalności

21 M.S. Granovetter, The Strength of Weak Ties, „American Journal of Sociology*, 78,1973, &. 1360-1380; X. de Sm za Briggs DoingBemocracy Up Ckm. Cutum Power, and CmnmmkMkm in Community Budding, „Journal of Planning Education and Research” 18» 1996, s. 1-13. n T. Greene. [cytza;] R.D. Brown, The Emergence qfVakwtary Asm datiom in .Massachusetts, Journal of Voluntary Action Research” %kwiedoA 1973, s. 64-73 feytat s, 69), Zob. tefc A, Varshnay Ethnic Cmifikt m id C M ciJfk Hindus and Muslims in India, NewHeaven, Conn. 2000, Yale Universi­ ty Press,

41

Samotna gra w kręgle wewnątrzgrupowcj, może też stworzyć silny antagonizm zewnątrzgr upow y, 0 czy m w iedział T h o m as Greene i jego sąsiedzi z New Bedford, i z tego powodu możemy spodziewać się, że negatywne efekty zewnętrzne będą po­ wszechniejsze przy tej formie kapitału społecznego. Niemniej jednak w wielu okolicznościach obydwa, zarówno łączący, jak i spajający kapitał społeczny, mogą mieć potężne pozytywne efekty społeczne. Wiele grup jednocześnie spaja się w pewnych w ym iarach społecznych 1 łączy się w innych. Na przykład czarny kościół łączy ludzi tej samej rasy i religii, ale różnych klas. Rycerze Kolumba* zostali stworzeni, żeby łączyć, zacierając różnice między różnymi wspólnotami etnicznymi, zarazem spajając wedle religii i płci. Internetowe grupy czatowe mogą łączyć ponad geografią, płcią, wiekiem i religią, będąc zarazem mocno homogeniczne pod względem edukacji i ideologii. W skrócie, spajanie i łączenie nie są rozdzielnymi kate­ goriami, na które można w sposób niedwuznaczny podzielić sieci społeczne, lecz z grubsza nakreślonymi wymiarami, wedle których możemy porównywać różne formy kapitału społecznego. O czywiście cenne byłoby m ieć różne m iary ewolucji w czasie dla tych rozmaitych form kapitału społecznego. Jednak, podobnie jak badacze zajmu­ jący się globalnym ociepleniem, musimy poradzić sobie z niedoskonałymi obserwacjami, które można uzyskać, a nie po prostu opłakiwać ich niedobór. W yczerpujące opisy sieci społecznych w Am eryce — nawet w pojedynczym momencie czasu - nie istnieją. Nie znalazłem żadnych godnych zaufania, wszechstronnych, ogólnokrajowych wskaźników kapitału społecznego, które niedwuznacznie rozróżniają „łączenie* i „spajanie". Zatem w tej książce, w na­ szym empirycznym opisie najnowszych trendów społecznych, rozróżnienie to będzie odgrywało mniejszą rolę, niżbym chciał. Z drugiej strony, podążając za wywodem, musimy m ieć w pamięci to pojęciowe rozróżnienie, ponieważ łączący i spajający kapitał społeczny nie są wzajemnie wymienne. „Kapitał społeczny” jest do pewnego stopnia po prostu nowym zwerba­ lizowaniem bardzo starego sporu w amerykańskich kręgach intelektualnych. W spólnota prowadziła nieustannie wojnę z indywidualizmem o najwyższą pozycję w naszej politycznej hagiologii, Uwolnienie od skostniałych więzów * lycerze Kolumba {Knigtts o f Columbus), największa im Ariecie katolicka organizacja. Iwtecka, zaloiótia wStanadi Sjednoczomychw1882 rokuj zajmuje się difaklnoldą charytatywną. [Przyp. tłumj

42

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce w spólnotow ych je st -powracającym i uznanym, tem atem w am erykańskiej kulturze, począwszy od sławionej w legendach ucieczki Pielgrzymów* przed religijną konwencją w XVII wieku po liryczne XIX-w ieczne peany do indy­ widualizmu autorstwa Emersona {Nimakżnośc}* Ih o reau {Nmpmiuszmstwo

obywatetskie) i W hltm ana (Pieśń o sobie samym), po XX~wieczn| celebrację w alki przeciwko konform izm ow i .zwykłych obyw ateli w Wmeshurg, Ohio Sherwooda Andersona aż po ostatni film Q in ta Eastwooda, Nawet Alexis de Tocqueville, patron amerykańskich komunitarian, uznawał wyjątkowe demo­ kratyczne is z c z e n ie do indywidualizmu: „indywidualizm to uczucie spokojne i umiarkowane, które sprawia* że każdy obywatel izoluje się od zbiorowości i trzym a się na uboczu w raz ze swą rodziną i przyjaciółm i. Stwarzając sobie w ten sposób na własny użytek swoje m ałe społeczeństwo, pozostawia wielkie społeczeństwo jego własnym losom***23. Amerykańskie narodowe mity często wyolbrzymiają rolę indywidualnych bohaterow i pomniejszają wagę zbiorowego wysiłku. Na przykład pasjonujący opis pierwszej n o cy rew olucji am erykańskiej autorstw a historyka Davida Hacketta Fischera przypomina nam, że alarm w szczęty przez Paula Reverea odniósł skutek tylko dzięki sieci zaangażowania obywatelskiego we wsiach M iddlesexu. M ia sta bez d obrze zorganizow anej m iejscow ej m ilicji* bez względu na to, jak patriotyczni byli ich .mieszkańcy, zdezerterowały* począwszy od Lexington i C oncord24. N iem niej jednak m it surowego indywidualizmu nieustannie uderza w czułą strunę amerykańskiej duszy Spory o pow staw anie i zanikanie „wspólnoty** były endem iczne od co najm niej dwóch stu le ci „Schyłkowe narracje" * postmodernistyczny żargon opowieści o schyłku i upadku - mają długi rodowód w amerykańskiej literaturze przedmiotu. Wydaje się, że jesteśmy nieustannie kuszeni, żeby przeciwstawić nasze tandetne „dziś*1minionym złotym wiekom. Na pozór podzielamy tę no­ stalgiczną skłonność z resztą ludzkości, jak zauważył socjolog fe r r y W dIm am * Pielgrzymi (ang. Pilgńm Fathers - ojcowie pielgrzymi), grupa 102 purytau z Anglii, którzy przybyli do Nowej Anglii na statku Mayflawer 21 listopada 1620 roku i osiedlili się, zakładając pierw­ szą angielską kdkmię tiatych terenach - Plymouth. (Przyp, tłum.] 23 À. de Tocqueville, Odemokracji w Ameryce* przeł. R Janidea, M Król, Warszawa 20ÛS, s. 4SI., Fundacja Aletheia. Zob, tsefc W.C McWilliams, 7 heJdea ofFmtcrmty inAmerica, Berkeley C a l 1973, IMvarsttycf California Press; T. Bender, Communia mrd Sodal Ckrnge in America, Baltimore* Md 1978* Jotas Hopkins Uhirasity Prehs. M E U i. E sdm tPmd$%everes Ride, i % v York 1994, Oxford Uhfversty Press.

43

Sam otna gra w kręgte

I%awd©fKJdobuieJest tak, te mędrcy martwili się o wpływ zmiany społecznej na wspól­ noty już od momentu, gdy istoty ludzkie odważyły się wypuścić poza swoje jaskinie* [...] w (minionych] dwóch stuleciach widu czołowych komentatorów społecznych znalazło wygodne zatrudnienie pizy podsuwaniu rozmaitych sposobów» którymi wielka zmiana społeczna, związana z rewolucją przemysłową, mogłaby wpłynąć na strukturę ! funkcjonowanie wspólnot [***] Ta ambiwalencja w odniesieniu do konsekwencji wiel­ kiej zmiany trwa jeszcze w XX wieku, W analizach nieustannie pytano, czy to coś rze­ czywiście sif rozpadłoś

Pod koniec X X wieku zwykli Am erykanie podzielali to poczucie obywa­ telskiej niemocy, Byliśmy rozsądnie zadowoleni z naszych perspektyv/ gospo­ darczych, co nie m oże dziwić, Jeśli weźmiemy pod uwagę bezprecedensowo ro zlegli ekspansję, ale n ie byliśmy w równym stopniu przekonani, ze pod względem, .moralnym lub kulturalnym jesteśm y na słusznej drodze* Spośród przedstawicieli pokolenia powojennego wyżu demograficznego, przepytywa­ nych w 1987 roku, 53% uważało, że pokolenie ich rodziców było lepsze w ka­ tegoriach „bycia zaangażowanym obywatelem, biorącym udział w pomaganiu innym we wspólnocie* w porównaniu z 21%, którzy sądzili, że ich pokolenie jest le p i e . Pełne 77% stwierdziło, że naród znajduje się w gorszej sytuacji m względu na „m niejsze zaangażow anie w działania wspólnotowe“ W 1992 roku trzy czw arte siły roboczej Stanów Zjednoczonych sądziło, że „rozpad wspólnoty” 1 „samolubstwo" były „pow ażnym i” albo „bardzo poważnymi* problem am i w Ameryce* W 1996 roku tylko 8% w szystkich Am erykanów utrzymywało, że „szczerość i uczciwość przeciętnego Amerykanina* poprawia się, w porównaniu z 50% obywateli, którzy uważali, że stajemy się mniej godni zaufania* Odsetek Amerykanów, którzy utrzymywali, że ludzie stali się mniej obywatelscy prcez poprzednie dziesięć lat, przewyższał odsetek tych, którzy uważali, że ludzie stali się bardziej obywatelscy w relacji 80% do 12%. W kilku sondażach w 1999 roku dwie trzecie Amerykanów stwierdziło, że życie obywatelskie Ameryki osłabło w ostatnich latach, że wartości społeczne 25

25 B* Weimary The Commumty Questim Be-Emdmted, [w:] M*E Smith (red.), Power, C&mmumty, and the Cityt New tkimswkk, Nj l i i i s* 82-83» Ifcansactton; E Farton, USodal Capital Dedkm:tgm ihe urńted States? A MuMple IndimtorAssmsmmh ¿»Americanfoumal of Socidogy! 105,1999, &99-127.

44

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce i m oralne były silniejsze* kiedy dorastali, i że m sze społeczeństwo skupiło się bardziej na jednostce niż na wspólnocie* Ponad 80% wyraziło zdanie, że po­ w inno położyć się większy nacisk na wspólnotę, nawet jeśli nakłada to więcej w ym agań na jed n o stk ę26. Z atroskanie A m erykanów osłabieniem więzów wspólnotowych m oże być wyrwane z kontekstu lub wyolbrzymione, jednak należyty szacunek {decentrmpeet) dla opinii współobywateli sugeruje, że po­ winniśm y zbadać ten problem bąrdzięj wszechstronnie. Zdecydowanie n ie wyznaję poglądu, że więzi, wspólnotowe w Am eryce słabły nieustannie przez całą naszą h istorię - czy nawet przez ostatnie sto lat. Przeciwnie, starannie przebadana am erykańska historia jest’opowieścią o wzlotach i upadkach obywatelskiego zaangażowania, a nie tylko opowieścią

o upadkach; jest historią rozpadu i odrodzenia. Jak ju ż napom knąłem na po­ czątkowych stronach tej książki, w żywej pam ięci Amerykanów więzi wspól­ noty stały się m ocniejsze, a nie słabsze, i jak będę dowodził na stronach pod­ sumowujących, jest w naszej m ocy odw rócić upadek ostatnich kilku dekad. Niemniej jednak, m ój wywód - przynajmniej na pozór - należy do schył­ kowej tradycji, ważne jest w ięc uniknięcie zwykłej nostalgii W łaśnie dlatego, że tem at tej książki mógłby skłaniać do delikatnego sam ooszustw a, nasze m etody m uszą być przejrzyste. Czy koniec końców życie we w spólnotach, gdy wkraczamy w X X I wiek, jest naprawdę tak odm ienne od rzeczywistości amerykańskich wspólnot w latach 50. i 60. X X wieku? Jedynym sposobem, opanow ania nostalgii je s t liczenie. Czy spotkania w klubach są naprawdę mniej tłoczne dziś niż wczoraj, czy tylko takie się wy­ dają? Czy rzeczywiście znamy naszych sąsiadów słabiej niż nasi rodzice, czy jest to nasze wspomnienie sąsiedzkich spotkań przy grillu z dzieciństwa, roz­ jaśnione złotym blaskiem reminiscencji pełnych pobożnych życzeń? Czy przy­ jacielska gra w pokera jest teraz mniej powszechna, czy stało się po prostu tok, że my sami wyrośliśmy z pokera? Drużynowa gra w kręgle m o le być passe, co jed n ak z soft ba Ilon i piłką nożną? Czy nieznajom i są teraz m niej godni zaufania? Czy pokolenie powojennego wyżu demograficznego i pokolenie X

46 JThe Public Perspective^, S,grudsien/styemn 1997 [aid], s. 64; R. Wtrihiuw ChangingChamcm o f Social Capital in the United Sums, [w:] R.D, Putnam (red.), Democracies m Flux. The Evolution o f Soda! Capital in ContemporarySociety, Oxford 2002, Oxford University Press; „4he Public Perspective^ TO, kwfecleiVmaj 1999, s. 15; „Wall Street Journal", 24 V I1999, s. A12; MJ. Perm, The Community Com mtsMSt JBlueprint Ideas for a NewCenturywiosna 1999 Pomimetoedpmviecks mam. zdania”

45

Sam otna gra w kręgle naprawdę m niej angażują się w życie wspólnotowe? M im o 'wszystko to właś­ nie poprzednim pokoleniem, w zgaidzono kiedyś ja t o „milczącym” Być może młodsze pokolenie dziś je st nie mniej zaangażowane niż jego antenaci, ale za­ angażowane w nowy sposób, W następnej części zbadamy te kwestie za. po­ mocą. najlepszych dostępnych danych. Wyzwanie związane z badaniem ewoluującego klim atu społecznego jest pod pewnymi względami analogiczne do wyzwania, w obliczu którego staje meteorolog m ierzący globalne ocieplenie: wiemy, jakiego rodzaju dane z prze­ szłości chcielibyśmy w idealnym przypadku mieć, ale strzałka czasu oznacza, że nie możemy cofnąć się, żeby przeprowadzić te dobrze zaplanowane bada­ nia, A zatem, jeśli m am y zbadać, czy nasze społeczeństw o jest podobne lub niepodobne do społeczeństwa naszych rodziców 1 na czym te różnice polega­ ją, musimy przeprowadzać niedoskonałe wnioskowania z tych wszystkich da­ nych, jakie m ożna odnaleźć, Najsilniejszą strategią dla paleometeorologów dążących do oszacowania globalnych zmian klimatycznych jest sporządzenie siatki niezależnych źródeł danych. Jeśli stężenie pyłków windzie polarnym, grubość słojów drzew z Po­ łudniowego Zachodu i rejestry temperatury brytyjskiej Admiralicji wskazują podobny kierunek, wniosek o globalnym ociepleniu jest mocniejszy, niż gdyby w akordzie dowodów pobrzmiewała tylko pojedyncza struna, Z podobnego po­ wodu roztropni dziennikarze kierują się regułą „dwóch źródeł”: nigdy nie infor­ muj o czymś, jeśli nie potwierdziły tego przynajmniej dwa niezależne źródła, W tej książce kieruję się tą. właśnie zasadą, Prawie każde większe uogólnie­ nie opieram na więcej niż jednym zespole niezależnych danych, a tam , gdzie odkrytam rozbieżność w rezultatach pochodzących, z wiarygodnych źródeł, od­ notowuję również tę rozbieżność M am tezę do udowodnienia, jednak jak każdy sędzia, mam zawodowy obowiązek przedstawić: wszystkie istotne dowody, które znalazłem, zarówno uniewinniające, jak i obciążające. Żeby uniknąć zaśmie­ cania tekstu masą powtarzających się obserwacji, z reguły umieszczałem dane z rozmaitych badań w przypisach, tak więc sceptyczni czytelnicy domagający się dowodów powinni studiować przypisy w równym stopniu co tekst27.

27 Np, rys, 31-33 przedstawiają dane z sześciu niezależnych źródeł dotyczące kierunków zmian w filantropii, ale także cztery dodatkowe źródł.% które potwierdzają podstawowy wzór, i te źródła s| krótka wspomniane w przypisie. Szersze omówienie metodologii zob, w Dodatku L

46

Rozmyślania o zmianie społecznej w Ameryce Poszukiwałem zróżnicowanych - tak jak to tylko jest możliwe - w swoim zakresie danych dotyczących ciągłości i zm ian w amerykańskim życiu spo­ łecznym . Jeśli transform acja, którą dostrzegłem , je s t rozległa i głęboka tak dalecy jak jestem przekonany, to powinna się ona ujawniać w widu rozmaitych miejscach, M usiałem więc zarzucić szeroką sieć. O czyw iście zmiana społecz­ na, podobnie ja k zm iana klim atyczna, je st nieu chron n ie nierów nom ierna. Życia nie przezyw a się w jed nym w ym iarze. N ie pow inniśm y oczekiw ać, że odkryjemy, iż wszystkie zm iany następują w tym sam ym kierunku I z tą sam ą szybkością, jed nak nawet anom alie mogą zawierać ważne wskazówki dotyczące tego, co się dzieje. Społeczeństw o amerykańskie tak ja k kontynent, na którym żyjemy, jest olbrzym ie i w ielokształtne, a nasze obywatelskie zaangażowanie zyskiwało historycznie w ide rozmiarów i kształtów. Niewielu Amerykanów wciąż dzieli z sąsiadami uciążliwe obowiązki życia codziennego, natom iast znacznie licz­ niejsi energicznie zabierają się do p odłączania klas do Internetu. Niektórzy ubiegają się o wybór do Kongresu, a inni przyłączają się do grup samopomocy N iektórzy spędzają czas w m iejscow ym stowarzyszeniu adwokatów, a inni w lokalnym barze* Niektórzy chodzą na mszę codziennie, podczas gdy inni z trudnością pamiętają o tym, żeby wysiać pozdrowienia z wakacji raz na rok. Form y naszego kapitału społecznego = sposoby łączenia się z p rzy jaciółm i sąsiadami i nieznajomymi - są zróżnicowane: A zatem zaprezentowany przegląd kierunków zm ian w kapitale społecz­ nym i zaangażow aniu obywatelskim obejm u je szeroki zakres rozm aitych sektorów tego złożonego społeczeństwa* W następnych rozdziałach zaczniemy od naszkicowania mapy uczestnictwa Amerykanów w najbardziej publicznym forum - polityce i sprawach publicznych. Następnie zwrócimy się do Instytucji naszych wspólnot —klubów i stowarzyszeń wspólnotowych, ciał religijnych i organizacji zw iązanych z pracą zawodową, tak ich jak zw iązki zawodowe i stowarzyszenia profesjonalne Późnią zbadamy prawie nieskończoną rozma­ itość związków nieform alnych, które łączą Amerykanów - grup karcianych i zespołów kręglarskich, klik barowych i drużyn piłkarskich, towarzystw do pikników i przyjęć. N astępnie przebadamy zm ieniające się wzory zaufania i altruizm u w A m eryce - filantropię, w olontariat, szczerość i w zajem ność. * W oryginale nfeprzethunaczalna gra stów—angielskie har to rardwno „bar", jak I „adwokat*. [Przypithim.]

47

Sam otna gra w kręgle W reszcie zwrócimy się ku trzem pozornym kontrprzyktadom upadku związ­ ków —m ałym grupom, ruchom społecznym i Internetow i W każdej dziedzinie natkniem y się na prądy I przeciwprądy oraz w iry jednak w każdej odkryjem y również wspólne, potężne ruchy fel, które prze­ toczyły się przez społeczeństw o am erykańskie w X X wieku* Główny tem at je s t prosty: przez pierwsze dwie trzecie tego wieku potężna fala popchnęła A m erykanów do jeszcze głębszego zaangażow ania w życie Ich w spólnot, jednak kilkadziesiąt lat tem u - po cichu, bez ostrzeżenia —fala ta cofnęła się i zostaliśmy zaskoczeni przez zdradziecki rwący prąd. Nawet tego nie zauwa­ żywszy na ostatnie trzydziestolecie wieku X X zostaliśmy oddzieleni od siebie nawzajem i od naszych w spólnot Wpływ' tych fal na wszystkie aspekty amerykańskiego społeczeństwa, ich przyczyny i konsekwencje I to, co możemy zrobić, by je odwrócić, jest przed­ miotem pozostałych części mojej książki. W części III badam szeroki zakres możliwych w yjaśnień - od przepraco­ wania ludzi do rozrastania się przedmieść, od państwa dobrobytu do rewolucji kobiet, od rasizmu do telewizji, od wzrostu mobilności do wzrostu rozwodów. Okazuje się, że niektóre z tych czynników nie odgrywały znaczącej roli w erozji kapitału społecznego, jed nak w wyniku analizy powinniśmy h yc w stanie zi­ dentyfikować trzy lub cztery podstawowe źródła naszego problemu. Podczas gdy w części III pytam: „Dlaczego?*; w części IV stawiam pytanie: „I co z tego w ynika?“ K ap itał społeczny okazuje się m ieć potężne, możliwe nawet do ilościowego określenia, skutki dla wielu różnych aspektów? naszego żyda* Stawką nie są jedynie cieple, serdeczne uczucia albo dreszcz wspólno­ towej dumy Dokonamy przeglądu twardych dowodów na to, że n a a e szkoły i dzielnice nie działają tak dobrze jak poprzednio, kiedy rozluźniają się więzi wspólnotowe, że nasza gospodarką, nasza demokracja, a nawet nasze zdrowie i szczęście zależy od odpowiedniej rezerwy kapitału społecznego. W reszcie w części V przejdziemy od koniecznego, choć niewdzięcznego zadania postawienia diagnozy do bardziej optymistycznego wyzwania, czyli rozważenia możliwej terapii. Okazuje się, że sto lat temu Amerykanie stanęli w obliczu problemów społecznych i politycznych, które były uderzająco podob­ ne do tych, którym i my m usimy teraz się zająć. Z reakcji naszych przodków możemy wiele się nauczyć - między innym i tego, że rozpad więzi obywatel­ skich, podobny do l e p wokół nas, można odwrócić. l a książka nie proponuje cudownego lekarstwa na nasze współczesne choroby 48

Rozmyślania o m ia n ie społecznej w Ameryce W końcowej części ksią żki stawiam sobie za cel (i być może swoim włas­ nym wkładem w postaci, tej książki .go przybliżam): wywołanie narodowej de­ baty oraz prowadzenie eksperymentów^ nastawionych na ożywienie zaangażo­ wania obywatelskiego i związków społecznych Amerykanów w X X I wieku* Przed 29 października 1997 roku John Lam bert i Andy Bosdhma znali się tylko z miejscowego zespołu grających w kręgle w YpsTArbor Lañes w Ypsilanli w M ichigan. Lam bert, sześćdziesiędoczteroletni emerytowany pracownik szpitala Uniwersytetu Michigan# był od trzech, lat na. liście oczekujących na przeszczep nerki# gdy Bosch ma, trzydziestotrzyletni księgowy przypadkowo dowiedział się o potrzebie Lam berta i niespodziewanie zw rócił się do niego# żeby zaproponować mu jed ną ze swych nerek. »Andy dostrzegł'w e m nie coś# czego inni. nie dostrzegali” - powiedział Lam bert, - „Gdy byliśmy w szpitalu, Andy pow iedział m i: ^John, naprawdę cię lubię: i. bardzo cię szanuję. N ie zaw ahałbym się zrobić tego jeszcze raz», Ścisnęło m nie za gardło” Bosdhma odwzajemnił to uczucie: „Oczywiście czuję pokrew ieństw o [z Lam bertem ]. M artwiłem, się o niego wcześniej, ale teraz naprawdę mu pom agam ! l a poruszająca historia mówi sam a .za siebie, jednak fotografia, która towarzyszy temu reportażowi w „Ann A rb or News” ujawnia, że poza różnicą zawodu i. pokolenia, Boschom jest biały a Lambert: je st A íroamerykaninem. To, że p a l i razem w kręgle, zmienia postać rzeczy28. Na m ałą skalę* jak w tym przypadki - i. na wielką również - m y Amerykanie, musimy na nowo stworzyć więzi między sobą* Taka jest prosta teza tej książki

28 E. Jackson, Buddy Mad Kkhtey to Spam, „Ann Arbor News5', 5 1 1998. Dziękuję Mkh&etowi Dcwerowi za eleganckie zamieszczenie tej Mstarii w postaci posta, na Üácle maiUngoivef Nonproit and Vcliuit^ry Action www^rnovajoig/arnova.liitm, 6 11:998,

CZĘŚĆ ii

Kierunki zmian w zaangażowaniu obywatelskim i kapitale społecznym

ROZDZIAŁ 2

Partycypacja polityczna W ciągu ostatnich 30 lat zm ienił się sposób uczestnictw a Amerykanów w polityce i rządzeniu. Z pewnością .nie jest to jedyna zm iana dotycząca po­ w iązań oby wateli ze wspólnotą- 'Nie je s t to nawet najbardziej dramatyczny i jed noznaczny przykład takiej zmiany* Poniew aż jed n a k je s t to przykład najszerzej dyskutowany stanowi on dobry punkt wyjścia* Poziom am erykański^ partycypacji politycznej na tle innych demokracji wypada, bardzo dobrze, z wyjątkiem udziału w wyborach. Amerykańskie spo­ łeczeństwo ma wielorakie możliwości wyrażania swych poglądów i korzystania z przysługujących mu praw, takich jak prawa do: # kontaktowania się z funkcjonariuszami publicznymi na szczeblu lokalnym i krajowym, # działania w ram ach partii, i. innych organizacji politycznych, * dyskutowania o polityce z sąsiadami, * uczestniczenia w spotkaniach publicznych ♦ włączania się w kampanie wyborcze, * noszenia plakietek, ♦ podpisywania petycji, * wypowiadania się w audycjach radiowych i wiele innych. Choc: nie wszyscy wykorzystują każdą z tych. możliwości, to Amerykanie są bardziej aktywni w tym zakresie niż obywatele wielu innych rozwiniętych d em o k racji, je d n a k ż e każdy rok w ybo rczy p rzy p o m in a n am o ty m , że w sam ym glosowaniu bierze udział znacznie m niej Amerykanów niż - pro­ porcjonalnie licząc —obywateli w iększości pozostałych demokracji; poziom frekw encji sytuuje Stany Z jed noczone tuż pow yżej dna — ledwie powyżej 53

Sam otna gra w kręgle Szwajcarii! poniżę) wszystkich 22 pozostałych stonrfid ow aiiych demokracji12. Niemniej jednak Amerykanie pozostaje dosyć aktywni politycznie poza lokalem wyborczym. Nas interesuje jednak nie to, J a k wypadamy w porównaniu z in nym i krajam i?” ale to, J a k w ypadam y dzisiaj w porów naniu z naszą przeszłością?" Odpowiedź na to pytanie nie jest budująca. Zaczniem y od najprostszego aktu d em okratycznego obyw atelstw a udziału w wyborach. W 1960 roku 62,8 % Amerykanów uprawnionych do glo­ sowania poszło do urn, by wybrać między Johnem F. Kennedym i Richardem M N ixonem. W 1996 roku, po dziesięcioleciach ciągłego spadku, ju ż tylko 48,9% Am erykanów w ybierało m iędzy Billem C lintonem , Bobem D ołeem i Rossem Ferotem , ocierając się o najniższy poziom frekwencji w całym X X wieku. Udział w wyborach prezydenckich spadł o blisko jedną czwartą w cią­ gu ostatnich 36 lat. Frekwencja w latach, kiedy nie wybiera się prezydenta (wyhory off-year, tj, związane z obsadzaniem wybieralnych stanowisk na poziomie stanowym i lokalnym) oraz w wyborach lokalnych obniżyła się mniej więcej w tym samym stopniu3. 1 W połowie lat 70. uHcgfega wieku Amerykanie bjit okdb dwa razy hardziej skłonni de aktyw­ nego udziału wkampaniach wyborczych nit obywatele Widkfej Brytanii* Niemiec, Austrii I Holandii* zoh. $M, lames* ML Kamse (red), PoliticalActtort. Masa partkipaikm m B m Western Democracies* Bewiły Hills, Cal. 1979, &, 541-542, $age. Blisko 20 lat późnie) Amerykanie uplasowali się na trzecim miejscu, wśród 40 demokracji (starych i nowych) pod względem częstotliwości podpisywania petycji i dopiero na. 20 miejscu na 40 krajów pod. względem częstotliwości* zjaką rozmawiają. o>polityce ze swoimi przyjaciółmi; E.J. Dalton* Citizen Politics, Public Opinion and Political Parties in Advanced Wfetem Democmcm, wyd 2* Chatham* NJ. 1996* &74, Chatham House, Na temat frekwencji zob. ibidem, &.45. 2 Podawane tu dane dotyczące frekwencji pochodzą, ze StatisticalAbstract o f the United States (różne łata) i opierają się na sondażach: prowadzonych przez Census Bureau* Liczby podane na rys. 1* oparte na rzeczywistych wynikach w poszczególnych stanach. i wyliczeniach dotyczących liczby osób uprawnionych do glosowania w poszczególnych stanach, są prawdopodobnie minimalnie bardziej dokładne. Jednakże wszystkie źródła opisuję zasadniczo ten sam relatywny spadek Ma temat fre­ kwencji Wwyborach lokalnych zob- S. Verba* K.L. Schlazman i HJL Brady* Voice and Equality, C iek Voluntarism in American Politics* Cambridge* Mass. 1995* s, 69, Harvard University Press. Ściśle biorąc, głosowanie jest aktem bardzo indywidualnym i wtym. sensie nie musi być wyrazem jakiegoknftwiek kapitału społecznego, Al.ewj.de danych (poczynając od nd wcześniejszych badań zachowań wyborczych) jasno wskazuje* że głosowanie jest niemal zawsze czynnością osadzoną społecznie* a frekwencja i zaangażowanie społeczne są ze sobą silnie skorelowane, Fakt ten w połączeniu z tym* że da ne na temat frekwencji w różnych momentach i dla różnych miejsc są łatwo dostępne, czyni z nich bardzo użyteczny indykator iprm y m.easme) zaangażowań«, społecznego

54

Partycypacja polityczna Te ogólnie m an ę dane liczbowe z kilku powodów zaniżają rzeczywistą, stelę spadku uczestnictwa Amerykanów w wyborach. Przez większość X X wieku dostyp do urn wyborczych ograniczały Amerykanom uciążliwe wymogi dotyczą­ ce rejestracji Uznawanym powszechnie wyjaśnieniem tej niskiej, w porównaniu, z innym! demdkracjami, frekwencji były właśnie przeszkody związane z rejestra­ cją, Jednak w ciągu ostatnich 4 0 lat wymagania te zostały znacznie złagodzo­ na. Wprowadzenie ogólnonarodowej rejestracji wyborców zmotoryzowanych

{motor voter regisimtioyi), na. którą wszystkie stany wydały łącznie 100 milionów dolarów, usiłując zwiększyć liczbę .nowych wyborców jest tytko najhardziej wi­ docznym przykładem tego trendu ułatwień, frekw encja spadła, m im o że naj­ częściej wskazywane utrudnienia zostały istotnie zredukowane3. M im o obniże­ nia poprzeczki coraz mniej Amerykanów decyduje się na oddanie skoku* D rugie zastrzeżenie je s t m o le naw et w ażniejsze. Przez większą, część historii Stanów .Zjednoczonych wielu łudzi na. Południu, zwłaszcza czarno­ skórych, było pozbawionych prawa wyborczego* A by właściwie zilustrować konsekwencje tego faktu, dla frekwencji wyborczej, na rys, 1 pokazano porów­ nanie frekwencji w wyborach prezydenckich w stanach południowych i reszcie kraju w kilku okresach historii Stanów Zjednoczonych* O d końca X I X wieku aż d.o połowy X X wieku praktycznie w szystkim Afroamerykanom (a ta k ie części ubogich białych) w stanach południowych uniem ożliw iano oddawanie głosów, wprowadzając podatki w yborcze (pM sprawdzając umiejętność pisania i czytania, stosując o s z u s tw I prze­ moc* Te ograniczenia praw wyborczych czarnoskórych rmeszkańców Południa w latach 90, X I X wieku, zwane prawami Jim a Ctow, dram atycznie obniżyły frekwencję na Południu i sztucznie zaniżyły średnią, dla całego kraju na. następ­ nych. 70 la t Ponieważ większość standardowych wskaźników .frekwencji wrzu­ ca do jednego worka z o so b a m i które nie oddały głosu z własnej woli, ta k ie miliony osób, których nie dopuszczono do glosowania, aż do .lat 60* X X wieku * RJ. Dalton, Ctimn Poittkm RJL Whllnger i S.J. Rosaistane, \WfmMtf&FNew Gonn. 1980, Yale UnfcresityPress; EE Pivai I RA, Cloward, WhyAmmcmm Dorft lisią New York 196& P&ntheon Books; M, Tefedm, TheDisappmririg.Ammrican Wterf WmMnffm* DC* 1992, s, 29-30, irookings InW książkach tych omówione są dane sprzed. 1992 roky* a.więc sprmd wpniwadzenia rejestracji zmotoryzowanych wyborców Dane na. temat; wydatkówna rejestrację zmDtoryzowanydr wyborców podiodii.ENatiomdAmwMilon cfSecretaries qfStałe, Stephen Khack(2>wer5 WUttted Motor VoteraM Ifa Ehcikrn. cfl99& ¿Mffieal Science and Pdltics”3JŁ czerwiec 1999, s* 237-243) ustalił, m bez rejestracji znxtayzowanydi wyborcówfrekwencja w 1996 rdoi spadfabyjeazcze bardzie

55

Sam otna gra w kręgle

Rysunek t trendywwyborach prezydenckich (1828— 19969i i wiglfdu na region

im

i#«i

tm



iw

m$



imc

im



zaniżają. one dane dotyczące faktyczną frekwencji Amerykanów, którzy mogli glosować' bez przeszkód4* W raz z pojawieniem się Ruchu praw obywatelskich w fatach 60. oraz po wprowadzeniu w roku 1965 VotmgRight$A J, DeNardo, The lu m & ii Cmsh o f J972* [w:| jJG. Geer (red.), PN ilkm m and Party P&Utics, Bal­ timore, Md* 1998, &80=101, Johns Hopkins University Press.

56

Partycypacja polityczna. dzięki, poszerzeniu elektoratu o czarnoskórych mieszkańców Południa, prze­ słaniając fakt, że coraz mniej tych osób, które cały czas dysponowały prawami wyborczymi, nadal z nich korzysta.. Obniżanie się poziomu partycypacji wyborczej - poza Południem - od lat 60. X X wieku jest jak dotąd najdłuższym spadkiem w am erykańskiej hi­ storii. Frekwencja w latach 1 9 % i 1998 była znacznie niższa niż w jakichkol­ wiek innych w yborach prezydenckich czy tzw off-year na przestrzeni niemal dwóch stuleci6. Nawet na Południu frekwencja w 1996 roku była (jeśli pom i­ nąć okres przymusowego pozbawienia praw wyborczych w latach 1 8 9 6 -1 9 6 4 ) najniższa od 164 lat. Krótko mówiąc, w ciągu niem al 20 0 lat liczba Ameryka­ nów z własnej woli nieuczestniczących w wyborach nigdy nie była tak duża jak w ciągu kilku ostatnich la t Kim są osoby niebioręce udziału w wyborach i dlaczego „zaginęły w akcji"? Pojawiło się wiele wyjaśnień: * narastający brak zaufania do rządu, * malejąca zdolność: partii politycznych do mobilizowania doktoratu, ♦ zanikanie więzi społecznych* ♦ rozluźnienie związków wyborcy z partią (deatignment) i wiele innych. Jednak niezależnie od wzrostów i spadków frekw encji w poszczególnych wyborach, praktycznie cały długookresowy spadek frekwencji wyborczej daje się wyjaśnić stopniowym zastępowaniem wyborców, którzy nabyli prawa wy­ borcze przed lub w czasie trw ania .Nowego Ładu i II wojny światowej, przez wyborców z późniejszych pokoleń. Poniew aż w ym iana pokoleniow a będzie w ażnym tem atem tej książki powinniśmy się na chw ilę zatrzym ać, aby zastanow ić się nad tym , ja k są ze 6 Wcdląg Bumhama frekwencja w wyborach 199S rota wstanaeh połażonych poza granicami dawnej Konfederacji była najniższa od 181$ roku. Obniżeni© się frekwencji na Północy w pierwszych latach XX wieku było skutkiem reform politycznych, takich jak wymóg rejestracji, które zwiększyły liczbę przeszkód woddaniu głosu, podczas kiedy spadek następujący od lat 60. nastąpił wwarunkach sprzyjających wysokiemu uczestnictwu w wyborach. Tizydziestoletni okres spadkowy po 1896 został wyolbrzymiony wskutek 'wprowadzenia, prawa wyborczego dfe kobiet w 1920 roku, co przejściowo zmniejszyło frekwencję w dwóch kolejnych wyborach. W 1971 roku obniżono wiek wyborczy do 18 Jat, jednak miało to niewielkie znaczenie dla. frekwencji w ciągu ostatnich czterech dziesięcioleci

57

Sam otna gra w kręgle sobą powiązane .zmiana społeczna i zmiana pokoleniowa. Ogólnie stwierdzić można* że każda zm iana społeczna - od pojaw ienia się rapu, aż po spadek czytelnictwa prasy - jest zawsze rezultatem Jakiejś kombinacji dwóch, różnych procesów. Pierw szy to zm iana gustów lub zw yczajów dużej liczby jednostek, za­ chodząca jednocześnie i. prowadząca w ty m sam ym kierunku, la k a zmiana społeczna m oże zachodzie: bardzo szybko i. rów nie szybko może się cofnąć, jeśli duża liczba Amerykanów, młodych i starszych, zapala nagle m iłością do samochodów sportowych, ja k to nastąpiło w latach. 90,, rynek samochodowy m oże się bardzo szybko zm ienić, ale równie szybko m oże się przebudować w zupełnie innym kierunku. Socjologow ie określają tego typu zm ianę jako ,wewnątrzpokoleniowąw , ponieważ jest obserwowana we wszystkich grupach wiekowych. Proces drugiego rodzaju przebiega wolniej, jest mniej wyrazisty i trudniej go c o fn ą ć jeżeli poszczególne pokolenia mają odm ienne gusty i zwyczaje, cykl narodzin I śmierci w skali „makro” dokona w końcu transform acji całego społeczeństwa, nawetjeśli nie zmieni się żadna z timrzęcyehjejednmiek la k i ch arakter m iała, w większości przypadków, zm iana obyczajowości, w sferze seksualnej, jaka dokonała się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu la t Stosunko­ wo niewielka liczba dorosłych zm ieniła swoje poglądy na tem at m oralności, a. większość z tych, którzy rzeczy wiście je zmienili, stała się bardziej konserwa­ tywna* Jednak liczona łącznie postawa Amerykanów wobec seksu przedmał­ żeńskiego radykalnie się zliberalizowała w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, ponieważ pokolenia o surowych przekonaniach zostały stopniowo zastąpione przez młodsze, których, normy są znacznie luźniejsze. Socjologowie nazywają ten typ zmiany „międzypokoleniową" ponieważ zmiana jest zauważalna tylko przy porów naniu różnych grup wiekowych. Z m iana m iędzypokoleniow a przebiega znacznie wolniej, ale za to nie da się je j powstrzymać7, 7 Zob. Ph-E. Converse, The Dynamics o f Party Support Cohort Analyzing Party Id en tifier lm% Beverly Hills, Cat 1976, Sage; C4. Eirebaugh, Methodsfo r Estimating Cohort Replacement Effe­ cts, [w] CO, Clogg (red), Sociological Methodology, Oxford 1989, s, 243-262, Basil Blackwell, oraz W,G. Mayer, The Changing America# Mind, How and Why American Public Opinion Changed Be­ tween 1960an d1938, Ann Arbor, Midi, 1993, University Michigan Press. Trzeci rota} zmiany - umia­ na związana z biegiem cyklu życiowego - często przysłania albo udaje zmianę na poziomie zagrego­ wanym. Jednak dopóki nie imienia się struktura wiekowa populacji, zmiana związana z cyklem! życia nie ma żadnego społecznego efektu, ponieważ dzieci po prostu odtwarzają cykl życiowy rodziców.

58

Partycypacja p o lity c z n a W w iększości przypadków zm iana społeczna je s t zarów no procesem indywidualnym, ja k pokoleniowym. D oskonale to ilustruje wprowadzenie nowych technologii, takich jak telefon lub In te rn e t W m omencie wprowa­ dzenia wynalazku na rynek wiele osób wypróbowuje nowy telefon lub prze­ glądarkę Internetow i, Poniew aż to jed n o stk i zm ieniają sw oje zachow anie, praktycznie żadne początkowe zwiększenie użytkowania nie jest wiązane ze zmianą pokoleniową. Jednak zmiana zwykle przychodzi z większą łatwością ludziom m łodszym , a początkowy Im pet, z jak im upowszechnia się w yna­ lazek, zostaje wyhamowany przez zakorzenione nawyki starszych pokoleń, W ielu Am erykanów w średnim wieku pam ięta, z ja k ą niechęcią ich. rodzice korzystali z telefonu do rozmów zamiejscowych na długo po tym, ja k spadły Ich ceny. Stopniowo zmiana międzypokoleniowa staje się dominującym rysem zmiany społecznej. Zanikanie zwyczaju pisania do siebie listów prywatnych, jaki następuje w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatn ich kilkudziesięciu lat, można prawie w całości w yjaśnić, ale nie zm ianą indy widual nych nawy­ kówi lecz wypieraniem pokolenia przyzwyczajonego do komunikowania się z oddalonymi znaj ornymi i krew nym i w ten w ialn ie sposób przez m łodszą generację, preferującą rozmowę przez telefon8. Rozróżnienie między zmianą. wewnątrzpoM emową i międzypokoleniową m a podstawowe znaczenie dla zrozum ienia tego, co działo się z .frekwencją, wyborczą w Am eryce przez ostatnie 3 0 la t Bardzo m ała część spadku netto w liczbie oddawanych głosów jest .związana, ze zm ianą indywidualną, prak­ tycznie w całości daje się o n w yjaśnić pokoleniowo. W ciągu całego swego życia, niezależnie od pozycji społecznej i poziomu zainteresowania polityką, osoby z pokolenia powojennego wyżu demograficznego i id i dzieci były mniej skłonne do udziału w w yborach niż Ich rodzice i dziadkowie. W m iarę, ja k

W drugiej połowie XX stulecia, zmiany w strukturze wiekowej wStanach ^jednoczonych przebiega­ ły w dokładnie odwrotnym kierunku niż ogólne zmiany zaanpiowanfó politycznego I społecznego; to znaczy zaangażowanie rosło, chociaż na skutek wfiu demograficznego (1945-1965) malał w spo­ łeczeństwie odsetek osób w najlepszym wieku do włączania się w takie działania* I -spadało, mimo m proporcja populacji w najlepszym wieku do włączania się wdziałania społeczne i polityczne zwiększa­ ła się, tzn. kiedy pokolenie wyżu demograficznego osiągnęła defrzałość (1965*2000). Innymi słowy, gdyby uwzględnić czynnik zmiany związanej z biegiem cyklu życiowego, mogłoby to jeżcie bardziej wzmocnić opi sywane przeze mnie trendy dotyczące zaangażowania* Wyliczenia własne autora na podstawie archiwum sondaży RaperSodai and PoMtiml Trmds,

59

Sam otna gra w kręgle nowe pokolenia stawały się coraz większą częścią doktoratu* średnia frekwen­ cja wyborem matoła nieubłaganie9. Jak będziemy jeszcze m ieli okazję zobaczyć, ta pokoleniowa luka w zaan­ gażowaniu obywatelskim jest powszechnym zjawiskiem w dzisiejszym społe­ czeństwie amerykańskim. To jeden z powodów, dla których spadek frekwencji je s t tak nieuchronny i wydaje się opierać wszystkim próbom jego powstrzy­ m ania (takim, jak rejestracja zmotoryzowanych wyborców), a ta k ie tego, że proces ten je st w szechobecny i dotyczy n ie tylko wyborów prezydenckich, ale również wyborów do władz stanow ych i lokalnych, a nawet głosowania nad konkretnym i .sprawami dotyczącym i w szystkich. Niezależnie od kan­ dydatów i spraw stanowiących przedm iot głosowania, każda kolejna kampa­ nia w yborcza zaczyna od niższego odsetka osób deklarujących ch ęć udzia­ łu w w yborach; z każdym rokiem śm ierć zbiera coraz większe żniwo wśród, członków najbardziej zaangażowanego politycznie pokolenia amerykańskie­ go elektoratu. Udział w wyborach jest najbardziej: rozpowszechnioną formą aktywności politycznej i ucieleśnia .najbardziej fundamentalną demokratyczną zasadę rów­ ności. Nie glosować .znaczy tyle, co wycofać się ze wspólnoty politycznej. C o więcej, podobnie jak kanarek w kopalni, partycypacja wyborcza może służyć jako indykator szerszych zmian społecznych. W śród osób o podobnym profilu demograficznym, osoby biorące udział w wyborach wyróżniają się tym, że: ♦ z większym prawdopodobieństwem interesują się polityką, ♦ wpłacają pieniądze na cele charytatywne, ♦ pracują ja t o wolontariusze, • służą ja to sędziowie przysięgli, * biorą udział w posądzeniach rady sokoły * uczestniczą w demonstracjach, * współpracują z innym! obywatelami w sprawach dotyczących społeczności lokalnych.

9 W.1L Miller i | J4 Shanks (The New Amerkam Vbten Cambridge, Mass. 1996, s. 69, Hacvard Unteersity Press) lak podsumowują najbardziej wyczerpujące opracowanie poświęcone temu za­ gadnieniu: „Różnice odsetka osób biorących udział w wyborach w poszczególnych pokoleniach [...] przełożyły się na ciągły spadek ogólnej frekwencji w kraju wskutek działania demograficzny machiny wymiany pokoleniowej*'.

60

Partycypacja polityczna C zasam i trudno w yjaśnić, czy to uczestnictw o w w yborach przyczynia się do zaangażowania w sprawy publiczne czy odwrotnie, chociaż najnowsze ustalenia, zdają się sugerować, że sam ak t oddawania głosu w w yborach za­ chęca do wolontariatu i innych zachowań obywatelskich. Spadek frekwencji w yborczą o 25% lub więcej nie jest więc sprawą bez znaczenia dla amerykań­ skiej dem okracji|{J. Z drugiej strony, z kilku ważnych powodów głosowanie nie jest typową formą zaangażowania politycznego. Opierając się na swoich wyczerpujących badaniach różnych form uczestnictwa w amerykańskiej polityce, politolodzy Sidney Verba, Kay Schlozman i H enry Brady stw ierdzają, że „postrzeganie zaangażowania obywatelskiego tylko przez pryzmat uczestnictwa w wyborach jest niepełne i mylące [...] W porównaniu z osobami angażującymi się w różne inne działania polityczne, wyborcy wykazują specyficzną kombinację zaspo­ kajanych potrzeb i od m ienne zestawy zainteresow ań problem am i, będące podłożem ich aktywności [... GJłosowaniejest działaniem su i g en em ”. M alejąca partycyp acja w yborcza jest jedynie najbardziej w idocznym symptomem szerszego zjawiska słabnięcia zaangażowania w życie wspólnot*11, Podobnie jak gorączka, absencja wyborcza jest w większym stopniu objawem głębszych dolegliwości organizmu politycznego niż sam ą chorobą* M e tylko przy urnie wyborczej Amerykanie w coraz większym stopniu wybierają „nie­ usprawiedliwioną nieobecność”. W iedza polityczna i zainteresow anie spraw am i publicznymi stanow ią decydujące uwarunkowania bardziej aktywnych form uczestnictwa. Jeśli nie m asz pojęcia o .regułach, g ry nie znasz graczy i nie dbasz o wynik, jest m ato prawdopodobne, abyś sam spróbował zagrać*

m $. Knack, Sm kśA im dsm an d Veter lu rm u t. Em dm m jm m §m 1991 NESP&otStudfr College Park, Mur, 1992, University of Mainland; JVLM, Conway P olitical PmtitipM wn in the U nited States, wycl 2, Washington, D.C 1991, s. 135* CQ Press; J.A. McCann, E lectoral P articipation an d L ocal Community Activism. Spillover Effects, 1.992-1996, referat w y ^ m m y na corocznym spotkaniu Ame­ rican Political Science Association (Boston, Mass, wrzesień 1998) I badania tero cytowane1. n S. Verba fi in.], Voice and-Equality, passim (iwl s, 23“24). Na temat spadku frekwencji zoh RA. Brody, The Puzzle o f P olitical P m tm pm m m R.E. Wołfinger i SJ, Rosenstonę, W ho Votes F; R. Teixefca, The D isappearing A m erican Voter* SJ* Rosenstone i RM. Hansem M obilization, P artick patiom, an d Democracy imA m erica, New York 1993, Maonillan; takie W £. Miller i RM. Shanks, lite Mew American. Voter,

61

Sam otna gra w kręgle O tuchy dodaje to, że na poziomie zagregowanym Amerykanie żyjący pod koniec X X wieku dysponują - średnio rzecz ujmując —podobną wiedzą o tym, która partia kontroluje Izbę Eeprezentartów I jak się nazywa ich przedstawiciel w Senacie, jak ich dziadkowie półwieku wcześniej. Jednak współcześni Amery­ kanie są dużo lepiej edukowani niż pokolenie dziadków, a ponieważ form alne wykształcenie zwiększa wiedzę obywatelską, może się wydać zaskakującą że ta ostatnia nie rosła wraz ze wzrostem wykształcenia społeczeństwa. W spół­ cześnie przeciętny absolwent college*« o sprawach publicznych wie niewiele więcej niż przeciętny absolwent szkoły średniej w latach 4 0 , X X wieku12, W latach 1 9 7 4 -1 9 9 8 ankieterzy Kopera niem al co dwa m iesiące pytali Amerykanów: „Czy w ostatnim czasie interesow ał się Pan aktualnym i wy­ darzeniam i w kraju i na św iacie - bardzo, um iarkow anie czy n ie bard zo?” Ponieważ społeczne zainteresowanie bieżącym i wydarzeniami w naturalny sposób rośnie i spada w zależności od tego, co pojawia się w mediach, wykres wskazujący, jaką wagę przykładają ludzie do spraw publicznych, przypomina odczyt z popsutego sejsmografu. Jednak pod. powierzchnią wzburzonych fal w ciągu ostatniego ćw ierćw iecza dokonał się stopniowy odpływ zaintereso­ wania aktualnymi wydarzeniami sięgający niem al 20% , Również Inna. długo­ falowa seria sondaży dorocznych pokazuje, że zainteresowanie polityką stale malało, spadając o 1/5 w latach 1 9 7 5 - J 9 9 9 13. W ojny i skandale nadal mogą przyciągnąć m szą uwagę, jednak ogólnie .rzecz biorąc, obecnie .znacznie- mniej Amerykanów niż przed 25 laty śledzi wydarzenia z żyda publieznegp. n S. Verba [i in.], Voice and Equality* s, 362 i passim* M X Mix Carpim î S. Keeler, What Amem ans Know About Politics and Why It Matters* New Haven, Conn. 1.996, s. 116-134 196-199,. Yale UniversityPress» 13 Częstotliwość występowania, poszezepôlnych form aktywności jest bardzo zróżnicowana, dlatego wrtej książce na ogół mówię o spadku wyrażonym w wartościach procentowych a nie o spadku wyrażonym wliczbach bezwzgfędnydi. Innymi słowy, zarówno zmiana z 50% na 40% populacji podej­ mującej jakiś rodzaj aktywności jak i zmiana z 5%na4% oznacza spadek o 1/5 lub 20%. Ponieważ próby są na ogól bardzo liczne, nawet niewielka zmiana w.liczbach, bezwzględnychjest istotna statystycznie W przypadkudanych Ropera. dotyczących długookresowej zmiany odsetka populacji wyrażającej „duże zainteresowanie" bieżącymi wydarzeniami nastąpił spadek, z 50% w 1974 roku do około 38% w roku 1998. W badaniach DDE Needham Life Style odsetek osób zgadzających śif z twierdzeniem„interesuję się polityką”zmniejszył się z 52%w latach 1975-1976 do 42% w latach 1990-1999 Oddzielna seria pytań zadawanychprzezKopera (dostępnychwPaper Reports* NewYorfę 1995-19% a mew archiwachbadań Rop®* Social and M itkał Trends) pozwoliła ustalić, że to bą Amerykanów rozmawiających o polityce „wostatnim tygodniu” makia mniej czy bardziej równomierniez 51%w roku 1980do 28%: w roku 1996,

62

Partycypacja polityczna. Jeszcze bardziej niepokojące są m iędzypokoleniow e różnice dotyczące wiedzy politycznej i zainteresowania polityką* Podobnie jak spadek frekwencji wyborczej, z którą je st zresztą skorelowany, powolny spadek zainteresowania polityką i aktualnymi wydarzeniami wynika, z zastępowania starszą generacji pochłoniętej sprawami publicznymi przez generację młodszą, która poświęca tym zagadnieniom stosunkowo mniej uwagi Oczywiście, zarówno wśród osób młodych, jak i starszych zaciekawienie sprawami publicznymi podlega fluktu­ acjom. w zależności od treści nagłówków prasowych, jednak wraz z powolnym schodzeniem ze sceny starszego pokolenia zbieraczy newsów politycznych, stopniowo wygasa ogólne zainteresow anie polityką* To, że zmiana, dotyczy młodszych pokoleń, a nie je s t procesem ogólnospołecznym , je st w ięc argu­ m entem przeczącym tezie, iż życie publiczne staje się po prostu nudne* Kolejne pokolenia po okresie wyżu demograficznego - czyli w przybliże­ niu kobiety I m ężczyźni przychodzący na św iat po 1964 roku i wkraczający w pełnoletnlośc w latach 80, i 90, —znacząco m niej wiedzą o sprawach pub­ licznych, pom im o rozprzestrzeniania się nowych źródeł in fo rm acji I tak na przykład, nawet w samym środku krajowych kampanii wyborczych w latach 80« i 90., odsetek m łodych ludzi dysponujących w iedzą o tym , która partia polityczna kontroluje Izbę R e p re z e n ta n t^ był o 1/3 mniejszy niż wśród osób starszych14« Ta luka pokoleniowa w wiedzy politycznej nie odwzorowuje żadnej uni­ wersalnej tend encji zgodnie z którą m łodzi mieliby być zawsze gorzej poin­ formowani niż osoby starsze, Jest to zjawisko stosunkowo now e Poczynając

14 Kiedy wartości każdej ze zmiennych opisujących zainteresowanie politykę z sondaży E)DB Needham Life Style oraz zainteresowanie bieżącymi wydarzeniami z sondaży Kopera zestawi się za pomocą regresji z datami wrodzenia respondenta oraz datą przeprowadzenia sondażu, w obu przy­ padkach współczynnik regresji dla daty urodzenia respondenta jest bardzo wysoki, a nieistotny sta­ tystycznie dla daty przeprowadzenia sondażu. Innymi słowy, zmiana w obu przypadkach ma cha­ rakter międzypokoleniowy, a nie wewnątrzpokaKftftiowy. Na temat tej metodologii zob. G. Firebaugh, Methodsfo r Est&naŁityg Cołjort Replacement Effects, s. 243-262. SJi Bennett w artykule YoungAniencam* indifference to Aledia Coverage if.Public Affairs, „Political Science and Politics”, 31, wrzesień 1998, s. 540,539, wskazują że „wporównaniu do osób powyżej 30 roku żyda, ludziew wieku 19-29 lat są mniej skłonni do czytania, słuchania lub oglądania materiałów in formacyjnych na temat wydarzeń politycznych oraz poświęcają mniej uwagi doniesieniom medialnym na temat spraw publicznych". Zob. również; M X Delii Carpi ni i S, Keeler, ^WhmtAmericans Know A bm t Politics, mmi Why ii Mat­ ters, S, OT*

63

Sam otna gra w kręgle od najwcześniejszych sondaży z lat 40. a i do potowy lat 70. X X wieku m łodsi ludzie byli co najm niej tak sam o dobrze poinformowani ja k starsi; to się jed ­ nak skończyło. Luka w poinform ow aniu, nie tylko w zakresie kwestii poli­ tycznych, ale również takich wydarzeń, ja k katastrofy lo tn iczą zamachy ter­ rorystyczne i zmiany na rynkach finansowych, po raz pierwszy otworzyła się wraz z nadejściem powojennego pokolenia wyżu demograficznego w latach 70. i uległa znacznemu poszerzeniu wraz z pojawieniem się generacji X. Czytelni­ ctw o prasy codziennej wśród osób poniżej 35 roku życia spadło z 2/3 populacji w roku 1965 do 1/3 w roku 1990; w tym samym czasie oglądalność telewizyj­ nych. programów informacyjnych w tej grupie wiekowej zmniejszyła się z 52 do 41%, O becn ie osoby poniżej 3 0 roku życia pośw ięcają m niej uwagi w iado­ m ościom i wiedzą m niej o bieżących wydarzeniach niż ludzie od nich. starsi, a także m niej niż ludzie w ich wieku 20 lub 30 lat tem uls, ♦♦♦ Tak więc frekwencja, wyborcza, spadła w ciągu ostatnich dwóch lub trzech dekad, o 1/4, a zainteresowanie sprawami publicznymi - o 1/5, Jednak spadek nie dotyczy wszystkich wskaźników zainteresowania polityką. Wydaje się, że Amerykanie śledzą przebieg kampanii prezydenckich z nie mniejszym zainte­ resowaniem niż trzy czy cztery dekady wcześniej, W czasie wyborów krajowych w latach 90. tyle sam o osób co w latach 50, i 6 0, twierdziło, że „rozmawiało o polityce1* lub próbowało przekonać kogoś, aby glosował na okreflonego kan­ dydata, Ta pozorna stabilność skrywa jednak rosnącą lukę pokoleniową. Człon­ kowie dzisiejszych starszych, generacji są trochę bardziej zainteresowani kampa­ niam i wyborczymi niż Ich przodkowie cztery dekady wcześniej, podczas kiedy dzisiejsza młodzież je st zainteresowana mniej niż młodzież w latach 50. i 60. X X wieku“ . Jeśli przepaść: między pokoleniami w zakresie ich zaangażowania *16 11 Times Mirmr C m terfor the P m pk mnd the Press, „The Age of Indifference^ (Washington, D,Cf 2S V! 1990, limes Mirror Center), M X M il Carpitii i. S. Keeter, WkM Americans Know AhmM Poiitm* s, 172, potwierdzają, że Juka w wiedzy [,„J jest w większym stopniu napędzana, procesami zmiany pokoleniowej niż cyklu życiowego". 16 Według National Election Studies (NES) wwyborach prezydenckich w latach 50. XX wieku 37% wyborców powyżej 60 rokutycia i 27% wyborców poniżej 30 roku żyda twierdziło, że są „bardzo zainteresowani” ich przebiegiem. W wyixjraeh prezydenckich lat 90 liczby te wynosiły odpowiednio 40% i 1.5%,

64

Partycypacja polityczna obywatelskiego będzie się utrzymywać, to w przyszłości partycypacja politycz­ na Amerykanów będzie jeszcze mniejsza. U dział w w yborach i śledzenie wydarzeń politycznych są stosunkow o m ało w ymagającymi form am i uczestnictwa. Ściśle rzecz biorąc, w ogóle nie są on e przejawem kapitału społecznego, poniew aż mogą być wykony wane całkowicie indywidualnie. Jak w idzieliśm y w skaźniki te mówią o topnieniu szeregów publiczności politycznej, szczególnie w ostatnich rzędach, zajmowa­ nych pfzez młodsze pokolenia. Jednak większość tanów nadal zajmuje swoje m iejsca, śledząc rozwój akcji i gawędząc o gafach głównych graczy

A co się

dzieje z gladiatorami wywodzącymi się z szeregów zwykłych obywateli, którzy pracowali społecznie na rzecz partii politycznych rozklejając plakaty uczest­ nicząc w w iecach partyjnych i innych imprezach? Czy są jakieś dane na tem at zmian dotyczących aktyw ności zwolenników partii politycznych? Wydawać się może, że za korzystne należy uznać u trzym anie dotych­ czasowej siły organizacji partyjnych zarów no na poziom ie stanow ym , jak i lokalnym. W ciągu ostatnich 3 0 - 4 0 lat organizacje partyjne stały się nawet większe, bogatsze i bardziej profesjonalne. W czasie kampanii prezydenckich od późnych lat 50. do późnych lat 70. coraz w ięcej wyborców oświadczało, że kontaktowała się z nim i jedna Elb obie główne partie polityczne. Po gwałtow­ nym spadku w latach 1 9 8 0 -1 9 9 2 , w roku 1996 ten. wskaźnik aktywności partii politycznych - w raz z pojawieniem się akcji z d o b ą d ź głos” {Get out the wie) - osiągnął prawie najwyższą w artość wszechczasów17. W latach 70. i 8 0 . w zawrotnym tempie zwiększały się również partyjne za­ soby finansowa Na przykład w latach 1976-1986 fundusze Demokratów w zro­ sły dw ukrotnie, a Republikanów czterokrotnie szybciej niż inflacja. W ięcej pieniędzy to więcej pracowników, więcej sondaży, więcej reklam, lepsza rekru­ tacja i szkolenie kandydatów, szerszy zasięg oddziaływania partii. W ostatnich dwóch dekadach gwałtownie zwiększyła się liczba partyjnych i innych organi­ zacji politycznych, zatrudniających stałych pracowników Niemal z każdymi w yboram i od 1980 roku w iązały się nowe rekordy w rozprzestrzenianiu się organizacji tęgo typu, a tem po wykazywało czytelną tend encję zwyżkową.

17 J.A. Schleslngec, The New American PoUUcsd Party, „American Politlcal Science Kevl.ew"#7% grud&iM 1985, &. 1152-1169; L* Sabatom Hm .Party%[ust Begun* Gletmew, lit, 1968, Scott, Fcresmaii, J.H. Aldrtdi, Wky Parlim? Chicago 1995, zwt s. 15,260, Uhiversity ofChicagp Press, Analizy własne autora na podstawie danych pochodzących z MES, lata 1952-1996.

65

Samotna gra w kręgle Rysunek 2. Organizacje polityczne zatrudniające stałych pracowników, 1977-1996 u - ...

pri¥pa4;.: i -m ■ i, toni ■! '

1J7I

1980

1985

1998

1995

2©08

Krzywa wzrostu tego „przemysłu" politycznego (zob. rys. 2) cechuje się ży­ wiołowością znaną raczej z Doliny Krzemowej. Biznes polityczny w Ameryc e nigdy nie miał się lepiej, a przynajmniej lak mogło się wydawać^. Jednak widziany oczami „konsumentów" na rynku politycznym ten obraz doskonałego zdrowia wydaje* się dziwaczną karykaturą. Poziom identyfikacji partyjnej — poczucie przywiązania wyborcy do swojej partii — spadł z 75% w latach 60. do 65% pod koniec łat 90. Jeśli pom inąć częściową poprawę w późnych latach 80., to partyjna „lojalność wobec: marki" pod koniec: X X wieku była znacznie poniżej poziomu z Kat 50. i początku 60. Co więcej, ta forma zaangażowania politycznego jest wyraźnie słabsza w przypadku młod­ szych grup wiekowych, a więc wraz w wykruszaniem się z elektoratu starszyc h wyborców (przywiązanych do określonej partii) i zastępowaniem ich przez młodych (niezależnych), poziom identyfikac ji partyjnej może dalej spadać19.

JK I . S a b a ło , i hi P a rty \ fust Hegtm* s. 7 b NIh rys. 2 p o d sta w ;} jest lit / b a o rg a n iz a c ji p o lit >x ¿mych w c a ły m k ra ju , k tó r e o d p r o w a d z a ją sk kulki n a u b e z p ie c z et na sp o łe c z n e , z u w z g lę d n ie n ie m w z r o stu licz b ) m iesz k ań c ó w k raju . 1: N a le n ia ł m a le jąc e j id en ty fik ac ji p a rly in e j z o b .: W. I’.. M ilh r i J M . S h a n k s. Ih e New A m e rk an

lh(er, tu z d z 7; S .j. U o seiisto tie i

M 1 la n se n , A iah iltzaik# r> Partie ipaUtm, a n d t.h *n iv aacy in A m e rk a.

66

Partycypacja polityczna Rysunek 3, Udział obyw ateli USA wkampaniach w yb o rśycł|. 19 52 -19%

I tyni. razem śmierć dokonuje w milczeniu swego dzielą, zmniejszając uczest­ nictwo polityczne Poza. identyfikacją partyjną, w ostatn ich 3 0 latach obniżył się rów nież poziom uczestnictwa w spotkaniach przedwyborczych i nieodpłatnej pracy na r a c z part ii poi »tycznych* Od. lat 50* do fet 60. rosła liczba Amerykanów wspo­ magających partie polityczne w okresie kampanii wyborczych chodzeniem po domach, klejeniem kopert itp* Jednak od roku 1968 zaangażowanie polityczne w tej postaci spadało coraz bardziej, aby w czasie wyborów prezydenckich 19% roku osiągnąć najniższy historyczny poziom, frekw encja na. spotkaniach politycznych i wiecach wyborczych w ostatnim półwieczu podążała podobną trajektorii - rosnąc od lat 50. do 60* tracąc stabilność w latach 70* i wykazując

rozdx, -fi*m m RJ. Dalton» PMriłm m ikm t Partisans* The D edirw ijffarty łrfm tifim tiom Ammg DmrnmMUk Ihtbłks, Irvine, Cii,. Upiwrsity of California at Irvine* Qaobp nie tteklai-tiją«' ictentylikacji w.żadną partią pr^wifmaji inac'xnie mnfejszą wagf do polityki i spraw pulfcziiyd» i są titniej iktoiiiii* Kki uot&buctwa. 2otx A* Gampbeft» PhJL Converse^ W.H. Milter i D.E. Stota, The American Hater, Newlforlc I960t John Witey ■&Sim'», «ra^ WE, Milter i J.M Shanks, TheNewAmeriam Hater*

67

Sam otna gra w kręgla ogólny spadek od lat 80,20 (Zmiany te są widoczne na rys* 3}* Podczas gdy same partie cieszą się lepszą sytuacją finansową i zatrudniają więcej profesjonalnych pracowników niż kiedykolwiek« w działaniach partyjnych uczestniczy coraz mniej zwykłych Amerykanów. Jak pogodzić te sprzeczne obrazy - organizacyjnej sprawności widzia­ nej z perspektyw y p artii i organizacyjnego rozpadu widzianego z poziomu wyborców? Jedną ze wskazówek .może być porów nanie odsetka w yborców deklarujących* że w trakcie ostatniej kam panii w yborczej k m t a k to w a łu się z n im i któraś z partii politycznych, z odsetkiem wyborców deklarujących, że w trakcie tej kampanii pmcowaU społecznie na. rzecz jednej z partii politycz­ nych, W trzech ostatnich dekadach X X wieku byliśmy św iadkam i zmiany, w wyniku, której coraz większej liczbie nawiązanych kontaktów z wyborcami odpowiadała coraz mniejsza liczba osób pracujących dla partii* W 1996 roku proporcja ta wzrosła. 2,5-krolnie w sto su n k i do roku 196821. Na pierwszy rzut oka należałoby docenić rosnącą „wydajność ’ rozwijającego się biznesu politycznego. Każdy „pracownik" zdaje się nawiązywać coraz więcej „kontaktów*! W rzeczywistości jednak ten trend jest dowodem profesjonalizacji i kom ercjalizacji am erykańskiej pditykL „Kontakty” o których wspominają wyborcy: coraz rzadziej w iążą się z w izytą sąsiada pracującego dla danej partii, a coraz częścią .są anonimowym telefonem wykonanym przez wynajętą, firmę telemarketingową. Dzi ałalność partii w coraz m niejszym stopniu opiera się na bezpłatnej pracy zwolenników, a w coraz większym na w ymagających kwa» lifikacji (i dużych pieniędzy) technikach skutecznego marketingu masowego. Zm iany te idą ram ię w ram ię z eksplozją .fund-raisingu opartego na. m arke­ tingu bezpośrednim i działalności kom itetów politycznych {poUtical actmn

20 Udział ten zmniejszy! się w większym stopniu, w latach, w których organizowano wybory pre­ zydenckie niż w okrasach wyborów w połowi©kadencji {midterm}. Spadek wiatach wyborów prezy­ denckich bliskow 50%, a wwyborach w połowie kadencji niemal w całości, daje się przypisać solanie pokoleniowej* W ramach NE$ mierzone są również dwie inne formyzaangażowania w kampanię: 1) ujawnianie swoich preferencji politycznych poprzez noszenie plakietek, umieszczanie nalepek wyborczych, na swoim samochodzie: łub umieszczanie na swoich domach szyldów partyjnych, oraz 2| dokonywanie wpłat :na rzecz partii* Obłe formy wykaaiąą nieregularne zmiany które w części mogą wynikać ze zmiany sposobu zadawania pytań, 21 Analiza autora przeprowadzona na podstawie danych MES. Pytanie dotyczęee kontaktowania się partii politycznych z wyborcami brzmiało: *tCzy ktoś reprezentujący któraś %partii politycznych dzwonił do Pana lufoodwiedził osobiście i rozmawiał z Panem na temat wyborów?*1

68

Partycypacja polityczna

emnmiśims, PAGs) formowanych w celu przekazywania wsparcia finansowego organizacjom partyjnym* W :tym samym okresie, w którym zaangażowanie obywateli w aktywność partyjną spadło o połowę, wydatki na kampanie wyborcze oraz poprzedzające nom inacje strzeliły z 35 m in dolarów w 1964 roku do ponad 70 0 min dolarów w roku 1996, co nawet przy uwzględnieniu zm iany siły nabywczej dolara oznacza pięciokrotny w zrost Ostateczny rezultat działalności „przemysłu” poli­ tycznego to zmiana podstawowego środka płatniczego w polityce: kapitał finan­ sowy, czyli środki niezbędne do stosowania marketingu masowego, stopniowo wyparł kapitał społeczny - oddolne sieci społecznego zaangażowania22. Kontrast między rosnącą żywotnością organizacji partyjnych i spadającym zaangażowaniem wyborców staje się - po głębszej analizie - w pełni zrozu­ m iały Ponieważ ich „konsumenci” wyłączają się z polityki, partie muszą się w ięcej napracow ać i wydać więcej pieniędzy, wściekle konkurując o głosy, w olontariuszy w p łaty a w ty m celu potrzebują (opłacanej) in frastruktu ry organizacyjnej. Partie jako organizacje i partie jako ciała rządzące (party-as-organization* party-m-goyernment) w zm ocniły się, m im o że ludzie czują się z nim i coraz .mniej zw iązani23, jeśli .myślimy o polityce jako o przemyśle, możemy się .zachwycać wzrostem wydajności, i. redukcją m iejsc pracy ale jeśli m ylim y o polityce jako demokratyczną deliberacji, to wyłączanie się ludzi z gry powoduje, że tracimy z horyzontu jej zasadniczy c e l Od kiedy pieniądz zastępuje czas, zaangażowanie w politykę coraz bardziej opiera się na książeczce czekowej. Podczas gdy członkostwo w klubach poli­ tycznych spadło o połowę między 1967 a 1987 rokiem, część społeczeństwa

22 M. Ganz, m the Crosshairs. How Technology and the M arket Am Destroying Politics, „The American Prospect* 16, zima 1994, s. 100-109; J.H. Aldrich, Why Parties? Także: lllL Godwin, The Direct Marketing o f Politics, (w:] M. Pctracca (red.), The Politics o f Interests, Boulder, Col, 1992, s. 308-325, Wcstview Press. Dane na temat wydatków na kampanie wyborcze za; SJ. Wayne, The Road to the White House 1996. The Politics o f Presidential Elections, New York 1996, & 30,46, S t Martins IVess; H.B, Asher,. Presidential Elections and American Politics, Xbten* Candidates* and Campaigns Since 1952, wyd 5, Pacific Grove, Cal. 1992, s. 210-211, Brook«/Cole, oral Common Cause (sierpień 1999). Jedyny wyjątek, wśród organizacji oddolnych - Chrześcijańska Prawica - jest; omówionyw rozdziale 9. m J. Aldrich i RG. Mętni The Sixth American Barty System. Electoral Change, 19S2-I992, |w:J S«C Craig (red.). Broken Contract* Changing Relationships. Between Americans and Their Govern­ ment, Boulder, Col 1995, &87-10ft Westview Press.

69

Samotna gra w kręgle wspierająca finansowo kampanie polityczne prawie się w tym samym czasie podwoiła „Nacjonalizacja i profesjonalizacja zredefiniowały rolę zaangażowa­ nego obywatela, sprowadzając ją, w znacznej mierze, do wystawiania czeków i pisania listów" - konkluduje Sidney Verba i współautorzy, „jakkolwiek zagad­ kowa mogłaby się wydawać trajektoria zmian partycypacji politycznej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat; zupełnie jednoznaczny był wzrost środków prze­ kazanych na politykę w okresie od lat 70. do końca lat 8 0 "24. Na widowni areny politycznej może obecnie zasiadać tyle samo widzów, jednak w meczu, który oglądają, nie ma już miejsca dla amatorów ani nawet dla półzawodowców. To, czy sprawnie zorganizowane widowisko odbywające się z udziałem profesjo­ nalistów, do którego widzowie zdążyli się już przyzwyczaić, jest w arte coraz wyższej opłaty za wstęp, to już zupełnie inna sprawa. Jak dotąd, rozpatrywaliśmy partycypację polityczną z ważnej, ale ogra­ niczonej perspektywy aktyw ności sympatyków poszczególnych partii i ich elektoratu, jednak ogólnokrajowe kampanie wyborrae zajmują tylko niewielką część czasu i uwagi większości Amerykanów. Jak kształtują się tendencje do­ tyczące zaangażowania politycznego poza kontekstem wyborów krajowych, szczególnie na poziomie lokalnym? Do niedawna brakowało nam jakich­ kolwiek system atycznych danych dotyczących długoterm inow ych zm ian w społecznym uczestnictwie Amerykanów, jednak udostępnione niedawno niezwykle bogate archiw um pozwala szczegółowo śledzić cały wachlarz ak­ tywności obywatelskich. Niemal co miesiąc od roku 1973 po rok 1994 ośrodek badań sondażowych Ropera przedstawiał tysiącom Amerykanów prostą listę kilkunastu różnych działań obywatelskich - od podpisywania petycji lub udziału w spotkaniach publicznych po pracę społeczną na rzecz partii politycznych i start w wybo­ rach25. „Które z wyszczególnionych działań zdarzyło się państwu podejmować21 21 S. Verba [iin.], Voice andEquallty, s. 71-73,77,518. Przynależność do khibówpolitycznych obniżyła ń ę z 8 do 4% dorosłej populacji* podczas kiedy odsetek osób dokonujących wpłat na rzecz partii wzrost z 13 do 23%. Sondaże Roper Social and Mítica! Trends byty kontynuowane po grudniu Í994 roku, jednak surowe dane z tych badań nie są jut dostępne dla badaczy akademickich. Co 'więcej* sforimitowanie i format głównych pytań zmieniły się w sposób znaczący w styczniu 1995 roku, co uniemożliwia do­ konywanie bezpośrednich porównań. Jednak kierunek zmian opisywanych przez dane zgromadzone po zmianie formatu pytań wskazuje* że przynajmniej do roku 1998 w przypadku wszystkich kategorii utrzymujesię w praktyce tendencja spadkowa, Szczegółydotyczące tego archiwum Eofo*.Dodatek i

70

Partycypacja polityczna w ciągu minionego roku" - pytali ankieterzy. Niektóre z form aktywności są stosunkowo popularne: każdego roku w ciągu dwudziestu lat blisko co trzeci z obywateli am erykańskich podpisyw ał p ety cji, a co szósty uczestniczył w publicznych spotkaniach dotyczących spraw m iasta lub szkoły. Z drugiej strony niektóre typy aktywności były dosyć rzadkie. Na przykład, mniej niż co setny Amerykanin ubiegał się w ciągu ostatniego roku o funkcję publiczną. Ponad 4 0 0 tysięcy wywiadów ankietowych dostarcza wyjątkowego materiału do tw orzenia statystyk szczegółowo opisujących aktyw ność obywatelską Amerykanów na przestrzeni ponad dwudziestu lat. Jak w ty m okresie zm ieniły się w zory obywatelskiego i politycznego uczestnictwa? Odpowiedź jest prosta: częstotliwość praktycznie każdej formy w łączania się w działania wspólnotowe, m ierzonej przez sondaże Ropera, spadla w sposób znaczący, od najbardziej popularnej - podpisywania pety­ cji, po najmniej rozpowszechnioną - ubieganie się o stanowiska publiczne. W zasadzie każdej formie gry obywatelskiej Amerykanie oddają się rzadziej niż 2 0 lat temu. Na początek przyjrzyjmy się nowym danym dotyczącym zmian w dzia­ łaniach na rzecz partii i podczas kampanii wyborczych. (Zmiany te obrazuje rys. 4)26. M ożna powiedzieć, że w latach 90. Amerykanie byli o połowę mniej skłonni niż w latach 70., by pracować społecznie na rzecz partii politycznych oraz brać udział w w ic a c h i przemówieniach politycznych. Ledwie 20 lat temu dla milionów Amerykanów kampanie wyborcze były okazją do aktywnego uczestnictwa w ogólnonarodowej debacie. Były czymś, w czym brali udział, a nie czego byli świadkami. O becnie niem al dla wszystkich Am erykanów kampan ia jest czymś, co dzieje się obok, jest zgrzytliwym elementem ginącym w zgiełku codziennego życia, chwilowym obrazem na ekranie telewizora. Ude­ rzające jest to, i e spadek uczestnictwa w kampanii (około 50%) jest większy niż spadek frekwencji wyborczej (25%).*

* W granicach błędu opcracjonalizacji próby wyniki sondaży Kopera (z rys. 4) i National Ehetioos Studies (z rys. 3) są ze sobą. zbieżne. Każdy punkt na grafie Kopera opiera się na niemal 10 razy większej liczbie wywiadów niż w przypadku wykresu MES i dlatego wykres Ropera ma łagodniejszy kształt, u li krzywe z wykresu MES, Co więcej, doroczne sondaże Medlamark Research pokazują porównywalny spadek liczby osób deklarujących „aktywną pracę na rzecz partii politycznej lub kan­ dydata” - o 38% .między wczesnymi łanami 80. i późnymi latami 90, Jestem wdzięczny Mediamark i Julianowi Baymza udostępnienie mi tych danych.

71

Samotna gra w kręgle

fiy!»mek4^2MacvlQWalelslde9oaaiigal0Manf^ l Altywnościwoiainifcew partii politycznych

Nowe dane obejmują także wskaźniki bardziej wymagającego typu uczest­ nictwa w polityce - to znaczy ubieganie się lub sprawowanie funkcji publicz­ nych, Ten rodzaj aktyw ności politycznej dotyczy bardzo m ałej liczby osób I trzeba było społecznego mikroskopu oferowanego przez archiwum Kopera, aby m óc ustalić, że nawet tak intensywna farm a partycypacji polityczną osła­ biać W ciągu dw óch dziesięcioleci liczba osób kiedykolwiek ubiegających się o funkcje publiczne na wszystkich poziomach amerykańskiego społeczeństwa politycznego - od rady szkoły po radę m iasto - skurczyła się o jakieś I B S 27, W rezultacie Am erykanie stracili ponad ćw ierć miliona kandydatów, wśród których co roku mogli dokonywać wyboru. M e m a możliwości ustalenia kosz­ tów, jakie wspólnie ponieśli A m erykanie w związku z u tratą tylu potencjal­ nych. liderów wywodzących się z lokalnych społeczności —nie tyko w sensie

27 Wśród 64 210 losowo wybranych Amerykanów ankietowanych przezKopera wlatach 1973-1976 dokładnie 500 (czyli 0*78 %) zadeklarowało* że wokresie ostatnich. 12 miesięcy titep lo się lob pdnifojak|ś funkcję publiczny W ktach 1991-1994 liczba ta spadla do 0,66 % Prawdopodobieństwo* m tendencja ta jest tytko błędem statystycznym* jest - ze względu na dożą liczebność próby mniejsze niż '1:25,

72

Partycypacja polityczna [lyMjnct S. /[«iar y r-;j>V1.aU Kkií

/aar (ja/í v^ar^ifi. II U/kjł.jni.j r. ran t:ch s; ; rec znosu

PIÜÜÍ ■lŃlŃM M lŃlŃM M M M M M M M M M M M M M M M M M lM M M M M M ŃM M M ŃM M M M M M M M M M M M M ŃljljM M M M M M M M M M M klikiiM M M ljM M M M

kalr.í |



illllllllllllllllllllllll|lllllllll|l¡llllllllllllllllllllllllllllllllllll¡llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllliillllll|lllllllllllllllllllllll¡lllllllllllllllllllllllllllllllillllir

u fe !

M l

K

IIIIIIIIIIIIIIIIM l^^3ÍBS^W IIBM l^BM M M M M M lM M MI^MBMMl MMIB M ÍM i^ M llM IIIIM MÍBMMllMMMMMMMMMIMMMMMMMMMM!MMMMI■

:¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡ffllffl¡ffl¡l¡¡ffl¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡¡ffl¡¡lfflffl¡¡ffl¡fflfflffl¡¡¡¡¡ffl¡ffl¡fflfflffl¡fflfflffl¡¡ffl¡¡ffl¡fflfflffl¡ffl¡fflfflfflfflffl¡fflfflffl¡fflfflffl¡¡¡fflfflffl¡¡¡fflfflH¡fflH¡¡¡Hl¡l

iippwpf

p p tíw % K ^ s iiii

IllIIIIIIlIIlllllIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIlIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIl Il IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIl IIlip IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIl IIIIIIIIIIIIIIIlIIllIIlIIlIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIlIIIIIIII^ ■■ C%::lil*P lllllllllliaiPpliPliiP1IIIÑ||i||lllli|illiNlÑ||ili:il| Ñl||iliiii|lll|||liii|iii::|Il| | 1S?t

WfB

1$*^

1S§§

1W S

reprezentowanych przez nich zdolności i pomysłowości, ale również presji, jaką konkurenci wywieraliby na osobach już sprawujących dany urząd, trudno

byłoby jednak uwierzyć, że ten spadek nie był w ogóle stratą. To, że Amerykanie w ostatnich latach uciekli od polityki partyjnej, nie jest szczególnie zaskakujące, ponieważ niechęć do partii to banał dostrzegany przez luminarzy nauk społecznych jeszcze zanim na tryumfalną platformę Qmndvmgon) anty partyjną wskoczył w 1992 roku Ross Perot, zyskując sobie przy tym ogólnokrajowy rozgłos. Jak wygląda sytuacja tradycyjnych działań realizowanych na poziomie społeczności lokalnych, takich jak uczestnictwo w zgromadzeniach wspólnot, działalność w organizacjach lokalnych, udział w komitetach na rzecz lepszego rządzenia (goodgovermmwL)*? Nowe ustalenia są alarmujące, gdyż te ciKlzienne formy życia społeczności lokalnych giną równie gwałtownie, jak * \Xspó k y.cśn k' nk re.śla się tym mianem o rpa n iz,» j e takie, jak np.: J j ga ( j ł(>%upjr ■yc*h Kobiet ofW on u w Yotrrs) czy Wspólna Sprawa {Cmwmm Cmist:), a przede wszystkim setki ínnyc h powstających lokalnie w rówTiując udział rynkowy określonej organizacji w danymi roku z jej średnim udziałem liczo­ nymi dla całego stulecia. A następnie obliczyłem średnią wyników standardowych wszystkich organizacji w danymi roku. Taka metoda standaryzacji spowodowała, że oś pionowa mierzy odsetek przynależności nie w sposób btr/wrzględny, ale w odniesieniu do średniej z całego wieku. Pragnę podziękować prof. Thedzie Skocpoł za wiele pouczających dyskusji na temat historii stowarzyszeń w Ameryce, jak rów nież za wspaniałomyślne umożliwienie mi dostępu do danych zebranych w trakcie jej własnego projektu poświę­ conego tej tematy ce. Niemniej tylko ja odpowiadam za przedstawione tutaj aigumenty i wnioski. Zob. T. Skocpd i współpracownicy: M. Granz, Z. Munsoru B. Camp, M. Swers i J. Oser, How America Recame G m , [w] T. Skocpól i M.R Flortaa (red), Cimc Engagement m Atmriam Bemocmcy, s. 27-80.

91

Samotna gra w kręgle Rysunek 8. Odsetek członków (uśredniony) w 32 taajewydl stowarzyszeniach posiadających struktury totalne, 1900-1997

W każdym, przypadku wskaźnik: członkostwa, jest mierzony następująco: liczba, osób należących do stowarzyszenia jako odsetek c ałej populacji potencjalnych członków - liczba członków 4-H w stosunku do populacji młodzieży wiejskiej» liczba członkiń Hadassah w stosunku do wszystkich żydowskich kobiet itd W tym ogólnym ujęciu liczbowym zawarte są zasadnicze inform acje o życiu, stowarzyszeń w społecznościach amerykańskich w X X wieku. Przez większą część XX wieku rosła liczba Amerykanów wliczających się w działalność tego typu stowarzyszeńlh. Oczywiście w tym samym czasie zwiększała się liczebność amerykańskiej populacji, ale nasza analiza eliminuje ten czynnik, ukazując liczbę członków jako pocertt odpowiedniej społeczności !ł Chor iav dysponujemy bardzo skąpymi danymi ilościowymi na temat ¡rtowarayszcA w XIX wieku, to wydaje się, że między rokiem JfifiS a rokiem 1965 jedyny jednoroutczny spadek nastąpi wiatach 1930-1935, Ranę i źródła historiograficine zctx G, Gamm i R,IX Puteam IkeGmmłhąfybiuwtmryAmm®iimm m Amerim,. Jou rn al rflnlerdfctiplsnary Historyk 29, wiosna 1999» & SI 1-557. J. Harp i RJ. Ciagam €3umgmm Rumi Smiai CmęmmMm Daia/mm 1liiwr StwUes, »Rumi Sotiobgy" .34 .1969,«. 90-05, donośni» te.gęstość wganizacyjr* wlatach 1924-1936 nie zmieniała, sif» a |>6inksi-wzrosła o 50% około roku 1964 oo stanowi niezależne potwierdzenie wy­ kresu pzedit8MkxM^o m rys. B,

92

Zaangażowanie obywatelskie Tak w ięc długa* wznosząca się lala członkostwa odzwierciedla fakt* że coraz więcej kobiet należało do klubów kobiecych* coraz więcej mieszkańców wsi należało do Grangeą coraz więcej młodzieży należało do Skautów coraz więcej Żydów należało do Hadassah i B nai BHth, a coraz więcej mężczyzn należało do rożnych organizacji dobroczynnych (servke clubs). Prawdopoddbnie jednym z czynników wspomagających ten stały wzrost było podnoszenie się poziomu wykształcenia społeczeństwa, jednak średnie temp© rozwoju stowarzyszeń było większe, W raz z upływem dziesięcioleci Ameryka wydawała się coraz bardziej pasować do opisu TocquevilJe’a Nagły spadek krzywej wzrostu obywatelskiego zaangażowania w latach 30, to echo traumatycznego wpływu* ja k i na am erykańskie wspólnoty wywarł W ielki Kryzys, Rejestr członków praktycznie wszystkich organizacji zrzesza­ jących dorosłych obywateli* objętych naszą próbą, był naznaczony bliznam i z tego okresu. W niektórych przypadkach wpływ ten ograniczał się do krótkiej przerwy w szybkim wzroście, w innych zwrot był zadziwiający 1 tak na przykład przynależność do Ligi Głosujących Kobiet między 1930 i 1935 rokiem spadła o połowę, podobnie było z klubami Łosi (tfe H fe i theMoose) i stowarzyszeniem Rycerzy Kolumba, W tym okresie historii uwydatnia się wpływ dotkliwego kryzysu ekonom icznego na zaangażowanie społeczne; to temat, do którego wrócimy w rozdziale 11, W iększość strat już na początku lat 40. udało się jednak odrobić. II wojna światowa była okazją do potężnej eksplozji patriotyzm u i solidarności zbio­ rowej. W raz z końcem wojny energia ta skanalizow ała się w życiu wspólno­ tow ym , Dwie dekady po 1945 roku dają św iadectw o jednego z najbardziej żyw otnych okresów zaangażow ania w spólnotow ego w h isto rii A m eryki. „Udziały rynkowe** przedstawionych tu 32 organizacji - liczone jako odse­ tek. członków rzeczywistych w populacji potencjalnych członków stowarzy­ szenia - wystrzeliły w górę* W rażenie było tym większe, że wzrostowi tem u towarzyszyło zwiększanie się całej populacji. Ta eksplozja obywatelskośd ob­ jęta praktycznie wszystkie organizacje znajdujące się na naszej liście, od. „sta­ roświeckich*^ jak Grange czy Łosie (w latach. 60. dobijały do okrągłych 100 lat), aż po nowsze kluby jak Lwy czy Liga Glosujących Kobiet (liczyły sobie wów­ czas około 4 0 lat). * The N&ttana! Grangą braterstwo rodzin wiejskich zakżone w 1B67 toku. najstarsza ogfilrokrąmm. organizacja farmerska w Stanach Zjednoczonych, iPriyp- tłumi

93

Sam otna gra w kręgle Jednak pod koniec lat 50. strum ień społecznego zaangażowania zaczął powoli, wysychać, choć jeszcze przez pewien czas bezwzględna liczba członków rosła. Na przełomie łat 60. i. 70. spadek członkostwa, przeważy! tempo przyro­ stu naturalnego. Początkowo sekretarze klubów, od dawna przyzwyczajeni do rutyny corocznego ogłaszania danych na tem at nowych członków, nie za­ uważyli, że ich organizacje nie dotrzymują kroku wzrostowi populacji. Potem spadek pogłębił się, liczba członków zaczęła m aleć, a następnie spadać coraz gwałtowniej. Przed końcem wieku cały powojenny boom w przynależności do organizacji uległ likwidacji17. Średni odsetek członkostwa we wszystkich wziętych pod uwagę organiza­ cjach w 1957 roku zaczął się stabilizować, we wczesnych latach 60, -osiągnął swój szczyt, a około 1969 roku zaczął stopniowo spadać. Średnio rzecz biorąc, odse­ tek ten. w okresie od lat 1 9 4 0 -1 9 4 5 do .momentu osiągnięcia apogeum wzrósł ponad dwukrotnie, a następnie spadł o nieco m niej niż połowę do roku. 1997. Statystyka ukrywa, niektóre z ważnych różnic w doświadczeniu poszcze­ gólnych organizacji Na przykład bardzo zróżnicowany był wpływ W ielkiego Kryzysu na poszczególne o rganizacje. Podczas kiedy M aso n i i H adassah doświadczali potężnego spadku członkostwa, organizacje młodzieżowe takie jak 4-H , Boy Scouts i Girl. Scouts 'wydawały się odporne na -odczuwane przez dorosłych zagrożenie ekonomiczne. Powojenny boom pojawił się praktycznie w każdym przypadku, jednak: o ile dla Grange i Powszechnej federacji Klubów Kobiet ('fSmeralFedemtion of Women’s Clubs} dobre czasy skończyły się około połowy lat 5 0 , o tyle takie organizacje jak Rota rianie i O pty miści zachowały członkostw o na stabilnym , w ysokim poziom ie aż do lat 80, Członkostw o w MA ACP m gle wystrzeliło w gorę w okresie II wojny światowej, dramatycznie spadło na początku lat 50., aby odzyskać swej: najwyższy poziom we wczesnych łatach 60., a następnie popaść w stagnację i znowu gwałtownie spadać od lat 7 0 Wszystkie te osobliwości przypominają nam, że za ogólny m spadkiem, członkostwa kryje się mnogość jednostkowych histerii dobrego i złego przywództwa, otgpm acyjnej wytrwałości I strategicznych błędów oraz zmienność kolei losu, która towarzyszy życiu społecznemu i politycznemu.

17 Amerykańskie życie obywatelskie wzmagało się także po roku 1865 i po roku 191.8, jednak oba powojenne boomy okazywały się dosyć: trwale, nawet w obliczu zakłóceń gospodarczych, podczas kiedy spadek łat 60, rozpoczął się i trwał wokresie prosperity, Innymi sitowy spadku lat 60, nie można interpretować w kategoriach powrotu,do przedwojennej «mmalnofci”

94

Zaangażowanie obywatelskie

tysunckft flonrij i-ypadełcPm, 1910-1997

Użyteoiiej ilustracji dostarcza. Stowarzyszenie lo d zk ów i Nauczycieli (PTA). W połowie X X wieku lokalne oddziały PTA należały do najpopularniejszych organizacji w amerykańskich wspólnotach* Na. przykład przeprowadzony na początku lat 6G* sondaż dotyczący przynależności do stowarzyszeń wskazywał, że PTA ma więcej członków niż jakakolwiek inna organizacja świecka, Członkostwo w:lokalnym oddziale PTA deklarował więcej niż co szósty dorosły mieszkaniec

Nehraskp, Nie jest niczym, dziwnym, że bezwzględna liczba członków F I A była dosyć wysoka w okresie wyżu demograficznego (baby boom) - więcej mdzlmw, więcej ezhntów PTA, iatdziej zaskakujące jest jednak to, m odm tekm m tylm A skich rodziców, którzy wstąpili do PTA, zwiększył się ponad dwukrotnie w latach 1945-1960, kontynuując przyprawiający o zawrót głowy i niemal niezakłócony wzrost tej oi^pnizacjl zapoczątkowany w momencie jej powstania w 1910 roku. Średnio rzecz biorąc, w ciągu. 25 lat poprzedzających rok 1960 każdego roku 1,6% amerykańskich rodzin, posiadających dzieci - czyli ponad 4 0 0 tys, rodzin .rocznie - pojawiało się na listach łemkowskich PTA. 2 roku na role «coraz więcej rodziców w ten właśnie sposób włączało się w edukację .swoich dzieci* “ N. BabthiikiA. Booili, VoluttlmyAmoemtmrMemfa!r$hifł,ik M .

95

Samotna gra w kręgle Po sześciu dekadach rozwoju organizacji w 1960 roku» doszło do szokująco gwałtownego odwrócenia tendencji —przedstawionego graficznie na rys* 9. Kiedy rozpoczęty wówczas spadek ostatecznie ustabilizował się po dwudziestu latach, członkostwo w PTA w róciło do poziomu z 1943 roku, całkowicie wy­ m azując powojenny przyrost C hw ilo m odbicie w latach 80, zostało w całości zniwelowane około drugiej połowy łat 90, Średnio rzecz biorąc, w ciągu 25 lat następujących po roku 1 9 6 0 każdego roku 1,2% amerykańskich rodzin z dzieć­ m i —ponad 2 5 0 tys. rodzin rocznie —opuszczało PTA, Najlepsze z ostatnich opracowań dotyczących PTA kończy konkluzja:

członkostwo spadło z najwyższego poziomo ponad 50 członków na 100 rodzin z dzieć­ mi poniżej 18 toku żyda, osiągniętego we wczesnych latach 60,» do poziomu mniej niż 20 członków na 100 rodzin z dziećmi poniżej 18 roku tycia, na początku lat 80, Chociaż w latach 80, i wczesnych, latach. 90, doszło do odbicia w statystykach, organizacja nigdy nie odzyskała szczytu swojego stanu członkostwa z późnych lat 50, i wczesnych lat 60, [Ostatnio doświadczyła nawet ponownego odpływu członków]. Między 1990 i 1997 rokietu PTA straciło ponad pół miliona członków; mimo ze liczba rodzin z dziećmi poniżej 18 .reku żyda. wzrosła o ponad 2 miliony a w rejestrach szkół publicznych po­ jawiło Mę o 5 milionów uczniów więcej1*

Gwałtowny rozwój PTA był jednym z najbardziej spektakularnych przykła­ dów sukcesu organizacji w dziejach Ameryki, Niesłabnący i niemal wykładniczy w zrost liczby członków PTA w ciągu pierwszych sześciu dziesięcioleci. X X stulecia był zakłócany tylko chwilowymi pauzam i: w czasie W ielkiego K ry ­ zysu i zaledwie na jed en rok w czasie O wojny światowej. Przyczyną sukcesu - członkostwo PTA obejmowało w końcu blisko połowę amerykańskich rodzin - bez wątpienia było t a że ta forma powiązań międzyludzkich przemawiała do milionów mdzieów, którzy chcieli w jakiś sposób włączyć się w edukację swoich dzieci, W dzisiejszych cynicznych czasach łatwo kpić z pogawędek przy cydrze i ciasteczkach, ale przynależność do PTA świadczyła o przywiązaniu do udziału w praktycznej, skoncentrowanej na dzieciach, formie życia wspólnotowego,19 19 S. Gmwford 1P„Levitt* Soda! Omngz mmi Cmc Engagement. Ihe Cmse o f the PTA, [wr] T. Skoo poi i M.P. Fiorina (red.), Cmc Engagement in American Democracy, s. 249-296 (cytat s. 250-251).

96

Zaangażowanie obywatelskie N ie m niej zaskakujący niż nagły rozwój je s t upadek P TA w ostatnich dziesięcioleciach X X wieku. C o przesądziło o tym dramatycznym zwrocie? W pew nym stopniu o bn iżen ie się liczby członków PTA je s t złu d zen iem optycznym . U czestnictw o rodziców w lokalnych organizacjach szkolnych (z k tó ry ch n ie w szystkie były afiliowane p n y ogólnokrajow ym PTA) nie zmniejszyło się tak gwałtownie, jak przynależność do grup związanych z PTA. Najpierw w latach 70,, w w yniku sporów o politykę szkolną oraz wysokość ogólnokrajowych składek członkowskich, część lokalnych organizacji rodzi­ ców i nauczycieli odłączyła się od P T A i albo przeszła do konkurencyjnych organizacji, albo pozostała w pełni niezależna. W rezultacie wiele znikających lokalnych oddziałów PTA pojawiało się ponownie jako lokalne PTO (PmrmA

Tmcker Orgmization), niezwiązane z ogólnokrajowym PTA, chodaż z czasem wiele tych niezależnych ju ż organizacji m iało wygasać. C o w ięcej, zaciekle spory o desegregację szkolną w latach 60, spowodowały masowe opuszczanie PTA w kilku stanach południow ych. Te ja k najbardziej prawdziwe straty w przynależności do P TA nie m usiały oznaczać wycofania się rodziców na .Południu, z. działania w organizacjach zajmujących się lokalnym szkolnictwem. Po uwzględnieniu tego specyficznego rachunku zysków I strat je s t jed n a k w m iarę jasne, że przynależność rodziców do wszelkiego rodzaju grup rodzi­ ców i. m oczyd eł! ucierpiała z powodu poważnego spadku w dziesięcioleciach po 1960 roku20. .Nie trzeba idealizować spotkań. PTA. w latach 50., aby zauwa­ żyć, że obecnie większość Amerykanów znacznie mniej włącza się w edukację swoich d zieci M e ma wątpliwości, że staranna praca śledcza mogłaby dostarczyć równie interesujących i szczegółowych historii kryjących się m spadającą przynależn o ld ą do każdej z organizacji, jednak cechy wspólne wszystkim tak od. siebie różnym podmiotom - gwałtowny wzrost zatrzymany raptownie w latach 60., 20 Przyrosty członków PTO mogły odpowiadać co najwyżej za częćć strat poniesionych przez PTA* The Third PTA Natkwal Education Survey (Los Angeles 1993, Newsweek) wykazał, że dwie trzede wszystkich gospodarstw domowych należących do jakiejkolwiek organizacji szkolnej, należało do 1*TA. Gdyby więc nawet dopuścić całkowicie nierealistyczne założenie, że w I960 roku nie było nie­ zależnych organizacji rodziców I nauczycieli (PTO), hipotetyczny wzrost grup niezależnych nie zrów­ noważyłby spadku liczby członków grup afiliowanych przy PTA. Co więcej przynajmniej jedna z du­ żych niezależnych organizacji lokalnych - Zjednoczone Stowarzyszenie Rodziców Miasta Nowy Jork - sama doświadczyła masowego odpływu członków pod koniec pierwszej połowy łat 60. Zob. S. Dillon, A Surge in Advocacy Within Parent Grniqis, „New Yotk Times'’ 13 X 1993.

97

Sam otna gra w kręgle przechod zący w gw ałtow ny spadek - je st znaczącym elem entem w ca łej mozaice dowodów na zm ianę zaangażowania społecznego w amerykańskich w spólnotach. N aw et gdybyśmy poznali szczegóły zw iązane ze w zrostem i upadkiem w szystkich o rg an izacji i tak stanęlibyśm y przed koniecznością wyjaśnienia, dlaczego —pom im o dużego zróżnicowania pod względem typu członków, czasu istnienia i jakości przyw ództw a - wszystkie m n iej w ięcej w tym samym czasie, a więc w ostatnim ćwierćwieczu X X stulecia wypłynęły na burzliwe wody. Jednak z dwóch ważnych powodów wykresy przynależności do poszcze­ gólnych organizacji nie są. dobrą w skazów ką dotyczącą kierunków zm ian w uczestnictw ie Amerykanów w dobrowolnych stowarzyszeniach. Po pierwsze, popubrność poszc zególnych oiganizacji .może się zwiększać i zm niejszać niezależnie od ogólnego poziomu zaangażowania społecznego. N aw et je śli nasza dotychczasow a an aliza h istoryczn a w zakresie różnych typów organizacji wyprowadziła nas na tak szerokie wody, jak tylko było to możliwe, je st także z pew nością możliwe, że nowsze, bardziej dynam iczne organizacje um knęły naszemu, spojrzeniu* Gdyby tak się stało, odmalowana przez nas wizja schyłku mogłaby pasować tylko do organizacji „tradycyjnych” a nie wszystkich zajmujących się działaniem wspólnotowym. Jak zauważył socjolog Tom Sm ith, „Ostatecznie, jeśli chcem y wiedzieć, czy o g 0 m e rzecz biorąc przynależność do grup m inie [lub maleje], musimy badać ogStną przy­ należność grupową"21* Po drugie, form alne członkostw o polegające na posiadaniu legitym a­ c ji członkow skiej m oże słabo odzw ierciedlać rzeczyw iste zaangażowanie w działania społeczne. Jednostka „należąca" do kilku organizacji w isto cie może nie być aktywna w żadnej z nich* Tb nie tylko nominalna przynależność do organizacji, ale akty wne i pełne oddania członkostw o ma rzeczy w iste znaczenie z punktu widzenia kapitału społecznego i zaangażowania obywatel­ skiego. Aby odnieść się do tych dwóch kwestii, musimy przejść od oficjalnych danych organizacji do badań sondażowych, które mogą uwzględnić wszelkie rodzaje przynależności do organizacji I odróżnić form alne członkostwo od rzeczywistego udziału* 21 TW. Smith, Tmads in YoUwiary Gimtp Memberskip. Commertfs on £.mmg&rlmt Wktkm, „AniericaiłJournalof PditkalScience*34,sierpień 1990,s,646-661 (cytat& 647,podkreślenieELDJP).

Zaangażowanie obywatelskie Kilka przeglądów ogMnokrajowych sondaży przeprowadzonych w okresie od wczesnych lat 50. do wczesnych lat 70, dostarczyło silnych dowodów statego i trwałego wzrostu liczby członków we wszelkiego rodzaju organizacjach^ chociaż część naukowców m iała w ątpliw ości czy zmiany w sposobie formu­ łowania pytań nie podważają tych ustaleń22,. Innym i słow y nawet m inim alna zm iana ustawienia obiektywu w naszym społecznym aparacie fotograficznym film ującym „klatka po klatce” (time-lapse) m oże na tyle rozmyć ostateczny obraz, że nie będziemy pewni trendów w latach 50, i 60, jed nak w 1957 roku zespół badaczy z University o f M ichigan przeprowadził staranne badanie na próbie ogólnokrajow ą dla Krajowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (Na*

tional Institute afM m tal Health. N IM H ), a w roku 1976 grupa kierow ana przez jednego z tych badaczy powtórzyła badanie z 1957 roku, przykładając szczególną wagę do tego, aby narzędzia były tak podobne, ja k tylko to możli­ we23, Pierwsza faza badania została przeprowadzona, blisko 10 lat przed tym, co według danych pochodzących z organizacji byłoby powojennym szczytem zaangażow ania obyw atelskiego, podczas gdy druga była przeprowadzona około 10 łat po ty m apogeum. Badania prowadzone na. University o f M ichigan na zlecenie N IM H wy­ kazały, że pod względem doświadczeń życiowych, w ciągu tego niespokojnego dwudziestolecia Amerykanów cechow ała duża stabilność. Niemniej jed nak najważniejszy m wnioskiem z badań 'było: „zmniejszenie integracji dorosłych A m erykanów ze stru k tu rą społeczną”24, W ciągu tych dwudziestu lat od ­ notow ano 10-procentowy spadek aktyw ności tow arzyskiej podejmowanej z przyjaciółm i i krew nym i, ]£~procentowy spadek przynależności do orga­ nizacji form alnych i 20-piDoentowy spadek uczęszczania do kościoła (temu ostatniemu zjawisku poświęcimy za chw ilę więcej miejsca). Jeśli przyjrzeć się bardziej szczegółowo, sondaż w ykazał znaczący spadek przynależności do związków zawodowych, grup religijnych, bractw i stowarzyszeń weteranów, organizacji obywatelskich (takich jak PTA), grup młodzieżowych, organizacji

n EM, Baumgartner IJA.. Walker, Survey Resmrch m d Membership imVbíuntmyAsmeiaiiwis, «American Journal oí Political Science" 32* Estopad 1988, s* 906-928; TW. Smith, trends m Volunta* ty Group Membership, m }. Veroff, E, Douvan 1RA. Kulka, TimItmerAmeriaut* Á Seíf-Portmitfmm, 1957 to 1975, New Yoric 1981, Sasic Books. u Ibidem,«, 1Z

99

Sam otna gra w kręgle charytatywnych i szerokiej kategorii J n n y e ł f 25. Tak więc najlepsze dostępne dane sondażowe potw ierdzają wnioski wyciągnięte z analizy danych od no­ towywanych przez sam e organizacje: m iędzy połową lat 50. i połową lat 70. nastąp ił um iarkow any spadek przynależności zw ykłych A m erykanów do dobrowolnych stowarzyszeń* W odniesieniu do okresu od połowy lat 70* dysponujemy znacznie bogat­ szym m ateriałem badawczym, dzięki czem u oceny dotyczące trendów w tym ćwierćwieczu mogą być pełniejsze i bardziej wiarygodne. Stosowne informacje m ożna znaleźć w danych archiw alnych trzech dużych sondaży» tj. G eneral Social Survey (GSS, Generalny Sondaż Społeczny), Roper Social and Political Trends oraz D D E Meedham lif e Style26* Jak w ciągu ostatnich 2 5 lat zm ieniła się ogólna przynależność grupowa? Najbardziej w szechstronnym wskaźnikiem trendów w formalnej przynależ­ ności Amerykanów do wielu różnych organizacji posługuje się GSS. W ynika z tego podstawowy wniosek, że odsetek badanych pod względem form alnej przynależności do organizacji nie zm ien ił się znacząco, przynajm niej jeśli pom iniem y wpływ rosnącego poziomu wykształcenia społeczeństwa. Odsetek badanych deklarujących członkostwo w co najmniej jednej organizacji obniżył się nieznacznie, z nieco poniżej 75% w połowie lat 70*. do nieco poniżą 70% we wczesnych, latach 9 0 .27 Przynależność do grup afiliowanych przy kościołach, do związków zawodowych, bractw» stowarzyszeń weteranów zmniejszyła, się, jednak spadek ten został w .zasadzie zrównoważony przez wzrost popularności stowarzyszeń profesjonalnych, grup etnicznych, organizacji dobroczynnych

(service clubs), klubów sportow ych, kół zainteresow ań, b ractw szkolnych i innych tego typu organizacji. Pewne je s t to, że jedyny istotny w zrost odno­ tow ano w grupie stow arzyszeń profesjonalnych, przy czym w zrost ten, ja k

25 W ciągu tych 20 lat .nie odratowano spadku tylko w kategorii „organizacje społeczne" (mcmi groups), do których nalicza się co piąty członek stowarzyszeń i które obejmują zarówno ekskluzywne ośrodki rekmMylftG-wypGCZfnkiowe (country dubs), jak I drużyny sportowa Przynależność do tych organizacji'wzrosła z 13% -do 16%. m Wszystkie archiwa badawcze są. szczegółowo opisane w Dodatku i s W 15 oddzielnych sondażach przeprowadzonych w lalach. 1974-1994w ramach General So­ cial Survey przedstawiano Amerykanom listę 15 .różnych typów organizacji od „bractw* po „grupy przykościelne1' i szeroką kategorię June* i przy każdym z nich. pytano: „czy należysz do.»* W Jatach 1993-1994 pytania te zadano tylko ograniczonej podgrupie respondentów i dlatego wyniki z tego okresu są. mniej wiarygodne.

100

Zaangażowanie obywatelskie będziemy się m id i okazję przekonać, ledwie nadąża za wzrostem zatrudnienia w tych profesjach. Jeśli uwzględnimy w zrost poziom u wykształcenia A m e­ rykanów w tym okresie - zakładając, że o becn ie znacznie w ięcej osób m a u m iejętności i zainteresow ania tradycyjnie powodujące włączanie się ludzi w życie oby w atelskie - ogólny spadek staje się bardziej widoczny* I ta k na przykład, wśród absolwentów collegdów spadek przynależności do organizacji wyniósł około 30% ; bardzo podobnie wygląda to wśród absolwentów szkół śiednich,. Niemniej jednak bezwzględny spadek członkostwa w organizacjach jest zaledwie umiarkowany. la k a jednoznaczna konkluzja m usi jednak u lec zdecydowanej zm ianie, kiedy sprawdzamy dane dotyczące bardziej aktyw nych form uczestnictw a niż posiadanie legitymacji członkowskiej. Działanie w zarządach organizacji i. zasiadanie w jej organach statutowych (m m m ittm d) jest bardzo częste wśród aktywnych członków am erykańskich organizacji* W 1987 roku osoby kie­ dykolwiek zasiadające w ja k im i ciele statutow ym stanowiły 61% wszystkich członków organizacji, a osoby kiedykolwiek zasiadające w zarządzie jak iejś organizacji. 46% 2S*. Wśród, osób, które sam e określały się jako »aktywni* człon­ kowie - niemal połowa dorosłej populacji - w ciele statutow ym organizacji zasiadało kiedykolwiek 73% , członkami zarządu było 58% i tylko 21% nigdy nie pełniło żadnej z tych fu n k cji W cześniej czy później przy tłaczająca większość aktywnych członków dobrowolnych stowarzyszeń w A m eryce dawała się na­ kłonić do sprawowania jakiejś kierowniczej funkcji w organizacji. Jak zmieniła się liczba Amerykanów, którzy pełnili funkcję tego typu w cią­ gu ostatnich kilkudziesiędu lat? W latach 1 9 7 3 -1 9 9 4 liczba kobiet i mężczyzn pełniących ja k ęk o lw iek funkcję w jm kiejkoiw iek organizacji - od „starom od­ nych” b ra ctw a ! po New Agebwe grapy spotkaniowe - zmniejszyła się o ponad 50% 29. (W ykres na rys. 10 podsum ow uje te dane, pokazując zm ieniający się odsetek osób w populacji, k tó re aktyw nie angażowały się w życie lokalnej organizacji jako członkowie zarządu łub komitetu). Ten bardzo niepokojący

m Dane te pochodzą z General Social Survey z 1987 roku. Badanie .Louisa Harrisa z 1973 roku (opracowanie nr 2343 University of North Carolina Institute for Research in 'the Social Sciences) wykazało, że 48% wszystkich, osób będących osłonkami organizacji przynajmniej raz pełni funkcję crfonka zarządu, czyli 'właściwie wniosek jest identyczny jak.w badaniu GSS w roku 198?. 29 Analiza przeprowadzona przez autora na podstawie danych z archiwum Roper Social, and Political Trends,

101

Sam otna gra w kręgle Mysuni.1 i:>. í'Mvwfi*1

v\ j /u L i u ora animacji,

'Mil -V/Ar

ipW ICTt

« ib , llé rt

woHitPiPirelM pfbirfjfuEituH* vw.lí/.jtl.'l»-

r .'k h i.-K jr ir .id

ÍEfti¡nt§pfclulsa

m- ■ IM S

1990

1$$$

19H

199$

trend zaczął się nasilać po roku 1985: w ciągu zaledwie dziesięciu lat między 1985 a 1994 rokiem aktywne* zaangażowanie w organizacje społeczne* w kraju spadło o 45%. Wskaźnik ten oznacza, że w niecałe? dziesięć lat blisko połowa amerykańskiej infrastruktury obywatelskiej została zrównana z ziemią. Jak żartował Woody Allen, 80% żyda to „pokazywanie się” (show -up)m. To samo można powiedzieć o zaangażowaniu obywatelskim, a „pokazywanie się” dostarcza użytecznej miary do oc eny różnych tendencji w stowarzysze­ niowym życiu naszych społeczności. W latach 1 9 7 5 -1 9 9 9 DDB N eedham Life Style przeprowadził 25 corocznyc h sondaży pytając: ponad 87 tys. A m e­ rykanów: „Ile razy w ciągu ostatniego roku wziąłeś udział w zebraniu organi­ zacji?” Wykres na rys. 11 pokazuje, jak w ciągu ostatnich 25 lat skurczyła się ta forma obywatelskiego zaangażowania. W latach 1975 -1 9 7 6 Amerykanie i Amerykanki uczestniczyli w 12 spotkaniach klubowych rocznie - w zasa­ dzie raz w miesiącu *1, Około roku 1999 liczba ta zmniejszyła się o pełne 58%,*1

Mi W . S a fire , ( )n í.anguage., „ N e w York T im e s ” 13 V I I I 1989. 11 Szczegóły metodologiczne zob. Dodatek L

102

Zaangażowanie obywatelskie Rysunek 11. Spadek uczestnictwa w zebraniach klubowych, 1975-1999 I ł

............... » a » ................................................................................................................................ .

............................;........—

to

weflpnlii

it?s

mm

mm

im

1?»

mm

do 5 spotkań rocznie, W latach 19 7 5 - 1 9 7 6 az 64% Amerykanów brało udział w przynajmniej jednym zebraniu organizacji w ciągu minionego roku. Około

1999 roku odsetek ten spadł do 38%. Krótko mówiąc, w połowie lat 70, blisko dwie trzecie wszystkich Amerykanów^ uc zestniczyło w tego typu spotkaniach, a w późnych łatach 90. blisko dwie trzecie wszystkich Amerykanów nigdy nie brało w nich wdziała W porównaniu z innymi krajami nadal możemy hyc na­ rodem „wsączających się" (join ers), ale w porównaniu 7 naszą niedawną prze­ szłością, już nie - przynajmniej tak długo. Jak „włączanie się* (¡tim ing) ozna­ cza coś więcej n ii tylko nominalną przynależność Zasoby archiwalne pochodzące z dwóch różnych badań sondażowych wskazują, ze aktywne uczestnictwo wżyciu lokalnych klubów i organizacji wszelkiego rodzaju, w ostatnim ćwierćwieczu zmniejszyło się o ponad połowę* Szacunki te są wyjątkowo zgodne z innymi, dosyć nieoczekiwanymi danymi. Co dziesięć lat między 1 9 6 5 i 1995 .rokiem riprezcntatywną próbę Amerykanów proszono o wypełnienie „dzienniczków czasu" (limediares) i zapisywania, jak spędzili każdą minutę losowo wybranego „dnia dzienniczkowego* (d ia ry day}. Na podstawie zebranych dzienniczków' możemy zrekonstruować, jak w ciągu 103

Sam otna gm w kręgle 3 0 lat - między 1965 i 1995 rokiem - stopniowo zmieniał się sposób wykorzy­ stywania czasu przez statystycznego Amerykanina32, O gólnie rzecz biorąc, ja k wskazywał John Robinson, dyrektor projektu badania „dzienniczków”, sposób dysponowania czasem nie zm ienił się w tym okresie dramatycznie; na przykład w ciągu tych kilkudziesięciu lat Amerykanie średnio przeznaczali na sen prawie dokładnie 8 godzin, Pojawiają się jednak istotne wyjątki od tej reguły O becnie więcej czasu niż kiedyś przeznaczają na oglądanie telewizji, podczas gdy prace domowe i opieka nad dziećmi zajmują ich m niej, niż to kiedyś bywało. C zas pośw ięcony w wybranych dniach na aktywność w organizacjach zawsze był stosunkowo umiarkowany ponieważ nawet najbardziej oddane sprawie kluby czytelnicze lub organizacje pom oco­ we zwykle spotykają się raz w tygodniu lub raz w miesiącu, a nie codziennie. Niem niej jednak dzienniczki pokazują niezbicie, że w badanym okresie czas, jaki Amerykanie poświęcają oigąnizacjom społecznym, stale się kurczy33 Czas, jaki statystyczny Amerykanin przeznacza na działanie na rzecz orga­ nizacji (z wyłączeniem grup religijnych, którym i zajmiemy się osobno) skur­ czył się z 3,7 godziny m iesięcznie w 1965 .roku do 2,9 godziny w 1975 roku i 2,3 godziny w 1985 i 1995 roku. W przeciętnym, dniu w 1965 roku. 7% A m e­ rykanów spędzało czas w organizacjach społecznych. O koło 1995 roku grupa ta zmniejszyła się do 3% wszystkich Am erykanów D ane te wskazują* że w la* tach 60. każdego tygodnia około połowa wszystkich Amerykanów Inwestowała trochę swojego czasu w działalność organizacji i lokalnych stowarzyszeń, pod­ czas kiedy w latach 90. osób takich było już mniej niż jedna czwarta34. Dalsza

aa. j j> Eofcimim i G. Godbey, Timefo r Life. T he Surprmng W ajs Ameriemis Lim Their Time, wyA 3, Uniwersity Park, Pa 1999, Pennsylvania State Uniwersity Press. Wyrażam swą wdzięczność pro£ Robinsonowi za udostfpnieiiie archiwum Use qfT&m oraz Danowi Dewoye za skru­ pulatną analizę zawartych w nim danych Nasze wyniki minimalnie różnią się od tych, które uzyskali Robinson i Godbey, ponieważ sięgnęliśmy po procedurę ważenia danych, aby: 1) skorygować błędy dobom próby w sondażu z 1966 roku; 2} zagwarantować równą wagę dzienniczkom z wszystkich dni tygodnia. Najważniejszym wynikiem ważenia jest skorygowanie faktu, te w 1965 roku z próby wy­ kluczono gospodarstwa domowe w miejscowościach mniejszych niż 35 tys. oraz zamieszkane przez samych emerytów. 33 Analiza autora na podstawie danych t arch Um (fTittm 34 Przyjęta tutaj formula prezentacji wyników zakłada, że osoba, która deklarowała aktywność w środę, nie deklarowała jej wczwartek. Ponieważ takie zaokrąglenie jest prawdopodobnie częściowo błędną dane ogólne podawane wtekście zawyżają całkowity odsetek osób podejmujących aktywność

104

Zaangażowanie obywatelskie analiza danych pochodzących z ^zfennlczków 1* wskazuje* że praktycznie cały ten. spadek można przypisać zmianie generacyjnej:: członkowie każdego po W a ­ nia poświęcają działalności w organizacjach tyle samo czasu, co inni, ale każde następne pokolenie poświęca go coraz mniej, Jeśli uwzględnimy gw ałtow ny w zrost poziom o edukacji, ja k i n astąp ił w ty m okresie, spadek w szystkich form zaangażow ania w działalność sto­ warzyszeń (pełnienie funkcji, udział w zebraniach, ilość poświęcanego czasu itd.) staje się jeszcze bardziej dramatyczny. Średnia liczba spotkań klubowych w roku w śród członków ro sn ący ch rzesz absolw entów coilege’ów spadla 0 55% (z 13 do 6 spotkań w roku). Wśród absolwentów szkół średnich spadek ten w yniósł 60% (z 10 do 4 spotkań)* N ajw ięcej, bo o 73% (z 9 do 2 spotkań rocznie) zm niejszyła się częstotliw ość uczestnictw a w topniejącym gronie Amerykanów którzy nie zdobyli średniego wykształcenia. Liczony w wartościach bezwzględnych, spadek aktywności organizacyjnej 1 uczestnictw a w zebraniach był niem al identyczny dla w szystkich szczebli edukacyjnych i grup społecznych. Ponieważ jednak od samego początku osoby m niej wykształcone były zarazem m niej zaangażowane w działalnoic organi­ zacji społecznych, procentowy spadek był największy wśród osób zajmujących niższe pozycje w hierarchii społecznej. Podobna reguła daje się zaobserwować na podstawie danych z „dzienniczków" - spadek na w szystkich poziom ach edukacji, chociaż w tym przypadku nieco większy wśród osób najlepiej wy­ kształconych, Innym i słowy, całkowity spadek zaangażowania Amerykanów został do pewnego stopnia zamaskowany tym, że coraz większa liczba A m e­ rykanów ma um iejętności i zasoby społeczne tradycyjnie predysponujące ich do udziału w sprawach wspólnoty W życiu społecznym, jak na giełdzie, dotychczasowe zyski nie gwarantują osiągnięcia podobnych przychodów w przyszłości. Zakładanie, że zm iany obserwowane w ciągu o statnich kilkudziesięciu łat utrzym ają się przez na­ stępnych kilkadziesiąt, jest zatem bardzo ryzykowne. Niemniej jednak trend spadkowy z wykresu na rys. 11 utrzymywał się bez większych zakłóceń przez ponad 25 lat i jeśli tempo spadku będzie kontynuowane, to w ciągu niecałych 2 0 lat kluby w Ameryce znikną. Biorąc pod uwagę, że przez ponad trzysta lat

wciągu tygod nia. Ten rodzaj skrzywienia z małym prawdopodobieństwem może wpłynąć na, wielkość i kierunek zmiany wczasie. Wszystkie informacje o sposobach, korzystania z czasu, jakie pojawiali mę

wtą książce»fiąwpebii istotne statystycznie.

105

Sam otna gra w kręgle tego typu lokalne stowarzyszenia były cechą charakterystyczną amerykańskich wspólnot* rzeczą niezwykłą Jest widzieć je tak wysoko na Hicie zagrożonych gatunków* Przytoczone tu dane mówiące o schyłku organizacji pochodzą z czterech całkowicie niezależnych źródeł - różniących się sposobem doboru próby prze­ prowadzenia badania i zadawania pytań * opierających się jednak w każdym przypadku na dziesiątkach tysięcy wywiadów w ram ach niezależnych sondaży i łącznie obejmujących wszystkie form y u czestnictw a w stowarzyszeniach* Tak duża zbieżność ich szacunków* które wskazują, że aktywne uczestnictwo w lokalnych organizacjach spadło o ponad połowę w ciągu ostatnich kilkudzie­ sięciu lat X X wieku, jest równia uderzająca i przekonująca* jak badanie słojów drzew, arktycznej pokrywy lodowej oraz danych zebranych przez brytyjską admiralicję, które potwierdzają to sam o tempo globalnego ocieplenia* Innym „twardym" w skaźnikiem wagi, jaką Am erykanie przykładają do uczestnictw a w organizacjach, jest procent naszych wydatków na wypoczy­ nek i rekreację przeznaczany na składki członkowskie, czyli wskaźnik, który D epartam ent Handlu m ierzy od siedemdziesięciu lat. W 1926 roku składki w klubach i bractw ach konsum ow ały 6 centów z każdego dolara wydanego przez A m erykanów na w ypoczynek i .rekreację*- W raz z pojaw ieniem się w latach. 50. telewizji (i. potężną falą nabywania, odbiorników telewizyjnych w całym kraju) udział ten spadł do 4 centów ; pod koniec dekady w zrósł do 5 centów, wraz z boomem, obywatelskim .lat 1950= 1960, który wielokrotnie pojawiał się w naszych danych. Jednak w ciągu ost atnich 3 0 lat X X stulecia udział ten zniżył się do 3 centów; tak ze wskaźnik relatywnej wagi przykłada­ nej przez Amerykanów do uczestnictw a w organizacjach byt o 40% niższy od. najwyższego poziomu w okresie powojennym, z 1958 rokuss. Podsumow ując: dane pochodzące z organizacji wskazują* ze jeśli wziąć w nawias okres W ielkiego Kryzysu, to zaangażowanie Amerykanów w dzia­ łanie wszelkiego .rodzaju stowarzyszeń do połowy lat 60. X X wieku stale rosło. W ostatnim trzydziestoleciu, przeciwnie - rosła tylko przynależność mierzona obecnością na Ustach adresowych organizacji, czemu towarzyszy pojawienie się zu pełnie nowego typu stow arzyszeń: „grup trzecieg o rzędu" (tertiary których członkowie w rzeczyw istości nigdy nie m ają okazji się m' StetistkalAbs& m ct o f 0m Umted States 1997« tabela 406, uzupełniona niepublikowanymi da­ nymi z Biura Analiz Ekonomicznych Departamentu Handlu USA.

106

Zaangażowanie obywatelskie spotkać. W tym samym okresie spadło aktywne uczestnictwo w organizacjach typu fa ce-to -fa ce i to niezależnie od tego, czy zmierzymy je za pomocą danych gromadzonych przez stowarzyszenia, raportów z badań sondażowych, zapisów w „dzienniczkach” czy wydatków konsumentów. Z pewnością moglibyśmy znaleźć wyjątki - pojedyncze organizacje, które z powodzeniem płyną pod prąd - jednak ogólnie rzecz biorąc, prawdziwy jest obraz malejącej przynależ­ ności do organizacji użyteczności publicznej. W ciągu ostatnich trzydziestu lat X X wieku odsetek osób należących formalnie do organizacji spadł średnio o około 1 0 -2 0 % . C o istotniejsze, zadziwiająco spadło aktyw ne działanie w klubach i innych zrzeszeniach dobrowolnych, w ciągu ledwie kilku dziesię­ cioleci do połowy wyjściowych wartości indeksów. W ielu Amerykanów wciąż deklaruje, że są „członkami” różnych orga­ nizacji, ale większość z reguły nie poświęca zbyt wiele czasu organizacjom społecznym - przestają działać w organach statutowych, nie pełnią funkcji w zarządach, nie pokazują się na spotkaniach. Wszystko to pom im o gwał­ townego wzrostu wykształcenia, który daje większej niż kiedykolwiek grupie Amerykanów umiejętności, zasoby i zainteresowania, które niegdyś zaszcze­ piały w ludzkich obywatelskie zaangażowanie. Jednym słowem, Amerykanie masowo porzucają nie tylko tycie polityczne, ale w ogóle zorganizowane formy życia społecznego. Zanim jednak w yciągniemy ostateczn e wnioski na tem at kierunków zmian w amerykańskim uczestnictwie w formalnych organizacjach społecz­ nych, musimy jeszcze przyjrzeć się zmianom w świecie religii i pracy. Religia, tak jak i w przeszłości, stanowi dzisiaj niezwykle ważny sektor życia am ery­ kańskiego społeczeństwa obywatelskiego. Praca zajmuje obecnie nawetw aż­ niejszą pozycję w żydu wielu Amerykanów. Tak więc tendencje obserwowane w obu dziedzinach będą miały znaczący wpływ na zbiorowe zasoby kapitału społecznego.

ROZDZIAŁ 4

Zaangażowanie religijne Wyjątkowe z n a c z n ie w amerykańskim, społeczeństw ie obyw atelskim mają kościoły i in n e organizacje religijne, Ameryka należy do najgorliwszych pod względem praktyk religijnych (religiousły observant) krajów we w spół­ czesnym świec ie. Z wyjątkiem „kilku rolniczych państw" - jak zauważa jeden z badaczy -„takich, jak Irlandia i Polska, Stany Zjednoczone są najbardziej wie­ rzącym w Rogą i przywiązanym do religii, fundamentalistycznym* tradycyjnie religijnym krajem w całym św iecie ch rześcijań skim " ja k rów nież „krajem najhardziej płodnym religijnie", w którym „narodziło się więcej nowych religii [...] niż w jakimkolwiek innym społeczeństwie"1. Kościoły* w Ameryce na przestrzeni w eków były instytucjami o niewiary­ godnej sile życiowej. Amerykańską religijność obszernie komentował sam Alexis de Tocqueville. Historyk religii Phillip E. Hammond stwierdzał, t e „od. czasów powstania narodu aż po lata 50. XX wieku coraz większy odsetek Amerykanów przyłączał się do Kościoła lub Synagogi"2. Chociaż często myślimy o pierwszych osadnikach ja k o o osobach głęboko religijnych, systematyczne studia nad historią praktyk religijnych w Stanach Zjednoczonych wskazują, że odsetek osób formalnie wyznających reiigię stale rósł: z 17% w 1776 roku do 62% w 1980 roku3. Inni obserwatorzy, tacy jak E Rrooks Holifield, zauważali, że znaczenie „przynależności” do Kościoła stawało się z czasem mniej rygorystyczne; według 1 S. M„ Upset, Comment: on Łuckmamt, [w:] E Bourdieu i JJL Coleman (red.), Social theory fo r a ChangingSociety*. Boulder, Col, 199!, & 185-188 (cytat &187), WeMvfewPress. * Dla uproszczenia używam termin« kościół w odniesieniu do wszystkich instytucji religijnych nienależnie od wyznania, [Przyp. autora] 2 Ph. E. Hammond IMigion andPersonalAutonomy. The Third Disestablishment in Ämeries* Columbia, 1992, s. XIV, lAüversity of South Carolina B r » 3 K, Finke IE, Stark, The ChutehtygtfAmerica, 1776-I99(k Winners and Losers m OmrReUgiom Economy^ MewBrunswick, NJ1992, passim{zwl s, M), Eutgers University Press.

108

Zaangażowanie religijne Holifiekła „od wieku X V II aż po X X , przynależność do kongregacji religijnych najprawdopodobniej utrzymywała się na względnie stałym poziomie* W ciągu ostatnich trzystu lat prawdopodobnie od 35 do 40% populacji w miarę regularnie uczestniczyło w nabożeństw ach^ Tak czy inaczej* powodem żywotności religil w-Ameryce jest to, ze (inaczej niż w większości rozwiniętych krajów Zachodu) była o n a p luralistyczna i ciągle ew oluow ała, znajdując sw ój w yraz raczej w zm ieniających się, jak w kalejdoskopie, seriach odrodzeń I przebudzeń niż w jednej rełigii państwowej, która mogłaby skostnieć45. W spólnoty wiernych, w których ludzie razem oddają się prakty kom re­ ligijnym, są zapewne jedną z najważniejszych skarbnic kapitału społecznego w Am eryce* „K ościół to ludzie - m ów i wielebny Craig M cM u llen , pastor św iątyni Dorchester kościoła baptystów w Bostonie. - Nie jest budowlą, ani nawet instytucją* Jest relacją łączącą jedną osobę z drugą osobą'6. Z naszych danych wylania się przybliżona, niepisana zasada, że wśród wszystkich osób należących do stowarzyszeń w Stanach Zjednoczonych Ameryki blisko połowa, należy do organizacji związanych z kościołem. Również indywidualna działal­ ność charytatyw na oraz wolontariat w połowie przypadków mają charakter religijny. Tak w ięc nasze obecne zaangażowanie religijne m a bardzo duże znaczenie dla kapitału społecznego w Ameryce. Instytucje religijne bezpośrednio i w szerokim zakresie wspierają różne rodzaje aktyw ności społecznej wykraczające poza konwencjonalne praktyki religijne* Według zapisów tygodniowego kalendarza Riverside C hurch w Nowym Jorku, głównej tutejszej kongregacji protestanckiej, 14 października 1990 roku odbywały się tam spotkania: sesji szkoleniowej dla pracowników socjalnych, Ekologicznej Grupy Roboczej, seminarium wiedzy o AIDS, Towarzystwa, Chiń­ skich. Chrześcijan, Anonimowych Narkomanów Riverside Business m d Prufb-

sm m l Women's Club, seminarium dotyczącego kryzysu w Zatoce, grupy D oro­ słych Dzieci Alkoholików, treningu sztuk walki dla dorosłych i młodzieży.

4 E.B. I (oilfield, Towards: a History o f Am erican Congm§atmm, fw:] J.P. Wind i J.W. Lewis (red.), American Congregations, voL 2, New Perspectives in the Study qfCongregations, Chicago 1994, g. 23-53 (cytat &.24), University of Chicago Press. s W C loaf i W. McKinney, American MamMm Meiigiom* M$ OmrgingShnfB am! JFUtMe, New Brunswick, NJ1987, -s, 4 Rutgers University Press. 6 5* Terry, Mesmrmtmg!iop% „The Boston Globe Magazine”, 17 VII1994, &22.

109

S a m o tn a

gra w kręgle

W styczniu 1991 roku tygodniowy plan spotkań odbywających się w Crystal Cathedral kościele ewangelickim w Garden Grove w Kalifornii, obejmował spot­ kania o następującej tematyce: Kobiety na rynku pracy, Zwalczanie zachowań kompulsywnych** W arsztaty na. tem at budowania kariery Stretching i spacery - czas dla kobiet, Walka z rakiem, Pogodni sam otni chrześcijanie, Anonimowi Hazardzilci, Kobiety Kochające za Bardzo, Anonimowi uzależnieni, od jedze­ nia oraz 'Piątkowa dyskoteka (dla młodszych uczniów szkół średnich), W skład kompleksu budynków Crystal Cathedral w Garden. Grove wchodzi, również restauracja centrum rekreacyjne Famify Life Center z basenem, siłownią, sauną, łaźnią parową* W jednym z nowych ^m egatościołów” działalność społeczna obejmowała .nawet zajęcia z wdzięku, pozowania oraz dekoracji wyrobów cu k ier niczyeh, a siedmiopiętrowe centrum .rekreacyjne mieściło również kręgielnię7. Kościoły są inkubatorami, w których wykluwają się umiejętności i normy ży d a społecznego, zainteresow anie sprawami, wspólnoty oraz uczestnictw o obywatelskie* O soby aktyw ne religijnie uczą się w ygłaszania przemówień, prow adzenia spotkań, rozw iązyw ania sporów, wykonywania obowiązków administracyjnych. Poznają, innych, którzy z kolei wciągają ich w nowe formy aktyw ności społecznej. M iędzy innym i dlatego właśnie osoby chodzące do kościoła w znacznie większym stopniu włączają się w działalność organizacji świeckich, częściej chodzą, na. wybory i w inny sposób angażują się politycznie, mają bogatsze nieform alne więzi społeczne8. Osoby regularnie praktykujące oraz osoby deklarujące, żereligia jest bardzo ważna w ich życiu, są w większym stopniu skłonne odwiedzać przyjaciół, podej­ mować ich w domu, uczestniczyć w zebraniach, należeć do klubów sportowych,

7 PhJŁ Hammond, Religion and Permmd Autonomy* dodatek Á,, $. 178-184; E*& Hotiffcld, Towards a History q f American Congregations, i. 4 4 * S.Verba [i inj. Voice m id Equality* &.282-283,317-333,377-384 i 518-521; T E Macaluso i|* Wanat, Voting Turnout Si Religiosity, „Polity” 12, jesień 1979, h. 158-169; J.M Stratc, ChJ. Parrish, Ch.D. Elder i C Ford III, Life Span Civic Development and Voting Participation, „American Political Science Review", 83, czerwiec %443-464; S.A, Peterson, Church ffarticipatm n and Political PartkipaWm. The Spillover Effect, ^American Politics Quarterly" 20, styczeń 1992, $. 123-139; E C Harris, Something Within. Religion as a MoMUzer o f A frican A m erican Political Activism, „Journal of Politics'^ 56, luty 1994, $. 42-68; K.ÍX Wald, L A Kellstedt ÍDC. Leege, Church Involvementand PoUtkalBeha­ vior, [w:] D- C Leege i L.A. Kellstedt (red.), Rediscovering dm Religious Factor in American Politics, Armonk, NY 1994, passim (y.wLs. 130), M. £. Sharpe; SJ. Rosenstone i J.M. Hansen, Mobilization, Partidpotion, and Democracy m A m erka, sJ5&

110

Z a a n g a ż o w a n ie re lig ijn e

towarzystw akademickich i profesjonalnych, organizacji działających na rzecz szkoły, organizacji młodzieżowych; orgarazacjl dobroczynnych (sernice dttbs), klubów ogrodnfczyeh i kółek zainteresowań, klubów czytelniczych, artystycz­ nych, dyskusyjnydh, grup studyjnych, bractw szkolnych (fmtemiiim i mmrities% organizacji farmersklich, klubów politycznych, orgatm acjt narodowych i widu innych najrozmaitszych stowarzyszeń9*. W yniki jednego z badań sondażowych obejmującego 22 różne rodzaje dobrowolnych stowarzyszeń - od kółek zain­ teresowań przez stowarzyszenia profesjonalne, organizacje weteranów, grupy samopomocowe, kluby sportowe, az po organizacje dobroczynne - wskazywały, że to przynależność do organizacji religijnych jest najsilniej związana z innymi formami społecznego zaangażowania, jak udział w wyborach, pełnienie funkcji sędziów przysięgłych, uczestnictwo w projektach wspólnotowych, rozmawiania z sąsiadami, dokonywania wpłat na szlachetne cele30. Religijność m oże konkurow ać z edukacją jako silny koreiat w iększości form obywatelskiego zaangażowania11. Ludzie zaangażowani religijnie zdają się po prostu mieć więcej: znajomych. Jedno z ciekawych badań, w którym popro­ szono respondentów, aby wym ienili wszystkie osoby, z którym i rozmawiały osobiście danego dnia, pokazało, że uczestnictw o w praktykach religijnych jest predyktorem (najsilniejszą zmienną wyjaśniającą) liczby takich spotkań12. O soby regularnie chodzące do kościoła deklarow ały o 40% w ięcej spotkań tego typu. Badanie to nie przesądza ostatecznie o tym , że samo chodzenie eto

9 Analiza przeprowadzona przez autom na podstawie danych z G3S i DDE Needham Life Style; dane sprawdzone pod kątem ewentualnego wpływu; wykształcenia, dochodu, zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu, pfcl, stanu cywilnego i posiadania dzieci, miejsca zamieszkania (miasto /wie#, wieku i .rasy O silnej korelacji między religijnością i stowarzyszaniem się donosił wiatach 50. M. Hmtknechfc, Th&Mtwrs* &5 4 i E Lazerwftz, M miberskip in \MMmtary.M$miatkms m dFreąrnncy ofChMrchMlmtdmtm »Journal for the Scientific StudyofEdigion,’r2, październik 1952, s.-74-84. m Przeprowadzana przez autora analiza danych z National Efectkm Siudy (NES) z 1996 roku. 11 Według sondaży DDE Needham Life Style uczęszczanie do kościoła i aprobowanie opinii „neligia odgrywa ważną rolę w moim życiu*' są silniejszymi pcedyktmml udziału w spotkaniach klubowych* pracy społecznej, odwiedzania przyjaciół, przyjmowania gości w domu, niż czynnik wykształcenia. W przypadku praktycznie wszystkich wskaźników zaangażowania, społecznego mierzonych w sondażach Koper Social and Political Trendy różnice między osobami, które były w kościele w ostatn im tygodniu* a tymi, które tern nie były, jest równie duża jak między absolwentami szkół średnkh i Collegiów. 12 Przeprowadzona przez autora a n a l i z a d a nych z ogólnokrajowego b a d a n i a k o m u n i k a m i i n t e r ­ personalnej przeprowadzonego przez Scrlpps-ł Ioward/Ohio Universky.

111

Samotna gra w kręgle kościoła „wytwarza” zdolność do kontaktów społecznych {so d a l connecthity) - możliwy jest tu obustronny związek przyczynowo-skutkowy - ale jest jasne, że osoby religijne są gorliwymi „kapitalistami społecznymi”. Zaangażowanie religijne jest szczególnie silnym predyktorem w przypadku wolontariatu i filantropii. Około 7 5 -8 0 % osób należących do kościoła wpłaca pieniądze na cele dobroczynne, w porównaniu z 5 5 -6 0 % osób do kościoła ntenałeżących. Także więcej osób, 5 0 -6 0 % należących do kościoła, podejmuje wo­ lontariat, podczas gdy wśród osób nienależących podejmuje go 3 0-35% . Oczy­ wiście, po części wynika to z faktu, że sam e kościoły zajmują się działalnością wymagającą funduszy i pracy społecznej, ale osoby uczestniczące w praktykach religijnych są także bardziej skłonne poświęcić swój czas i pieniądze na działania podejmowane poza ich kongregacją. Nawet po wyłączeniu pracy i czasu po­ święcanych na cele religijne, przynależność do organizacji religijnych należy do najsilniejszych zmiennych sprzyjających filantropii i pracy społecznej13. W ięź między religią I altruizmem częściowo ucieleśnia siłę wartości reli­ gijnych. jak pisał uważny badacz religii Kenneth D. Wald, „Ideały religijne są silnym potencjalnym źródłem zaangażowania i motywacji” a „ludzie gotowi są do największych poświęceń, jeśli wierzą, że kierują nimi siły wyższe”*4, jednak więzi społeczne istniejące we wspólnotach religijnych są przynajmniej tak ważne, jak przekonania religijne w wyjaśnianiu motywów pracy społecznej i filantropii15.

13 V.A. Hodgkinsou i M.S. Wcitzman, Giving arid Volunteering in the United States, 1996Edition, Washington, D,C 1996, s. 5, 14,121 131, Independent Sector; VA Hodgkinson, MS- Wtitzman i A.H

Kirsdt, From. Commitment to Action^ How Religious InvotvementAffects Giving muł Volunteering* oral M. Elmer IG A . Tohm,/civisfr Giving Patterns tokw isk and Nondewish Phd&nśhropgt oba [w] R. Wulknow,. VA. Hodgkinson i współpracownicy (red), Faith and. Philantbrotry in America* San Francisco 1990, &.93-114, 134-164, Josscy-Bass. Częściowo odmienną argumentację zob, [w:l %Wilson IT* Janeski, The Contribution o f Religion to Volunteer Wferfc „Sociology of Religion", 56, late 1995, s. 137-152. 14 K.D. Wald, .Religion and Politics m dm United States, New York 1987, %.2 9 -% S t Martini Press; J,M* Stratę [i in, Ufę Span Civic Development, s. 452, 15 R,A* Cnaaa A. ICastemakis i RJ. Wtneburg, Religious. People* Religious Congregations and Wo* kmtmmm in Human Service, is Mem a link? „Monprofit and Voluntary Sector Quarter^ 22* wiosna 1993, s, 33-51; .EE Jackson, MM Bachmeier, J.R. Wood i EA. Craft, VbluMeermgemd ChantaMe Giving Do Religiom ondAsmdationai Ties PromMe.HelpingBehavior? „Nonprofit and Voluntary Sector Quar­ terly”, 22, wiosna 1995, s. 59-78; I. Wilson i At Mustek, Who Cares? Toward an integrated M ew ytf Volunteer „American Sociological Review", 62, październik 1977, &694-713. Wbdfug badań DPB Needham. Life Style chodzenie do koldolajest silniejszympredyktorempodejmowania pracyspołecznej niż zgoda, ma.stwierdzenie „rdigia. odgrywa, ważną rolę wfmoim życiu''.

112

Zaangażowanie re lig ijn e Więź społeczna, nie sama wiara, decyduje o ofiarności ludzi .rfipnyeh, Powtórzę, nie ma. dowodowy które ponad wszelki wątpliwość świadczyłyby że samo chodze­ nie do kościoła wytwarza, wielkoduszność, jednak przynależność religijna z całą pewnościi. łączy się z większą wrażliwością na potrzeby naszych braci i. sióstr: Kościoły były i są ważnym instytucjonalnym dostawcą usług społecznych. Amerykańskie wspólnoty religijne każdego noku wydają m usługi społeczne około 1 5 -2 0 miliardów dolarów, W 1998 roku w całych Stanach Zjednoczonych niemal 60% wszystkich kongregacji (a odsetek ten. jest nawet wyższy, jeśli wziąć pod uwagę tylko większe z n k h ) deklarowało wspieranie usług społecznych, rozwoju społeczności lokalnych, projektów sąsiedzkich* Kongregacje reprezen­ tujące 33% wszystkich osób praktykujących wspomagały programy dożywiania potrzebujących, a 18% - programy mieszkaniowe, takie jak Habitatfor Hurm -

mity* W edług danych Partnerstwa M iejsc Świętych {partmrsjar Smcred Placeś) przytłaczająca większość (93%) starych m iejskich kongregacji prowadzi usługi, społeczne, takie jak banki żywności, grupy wsparcia, programy rekreacyjne, a ich beneficjentam i w 80% są osoby spoza kongregacji. Szczególnie aktywne w wysiłkach na .rzecz tworzenia programów odbudowy miejskich społeczności lokalnych, takich ja k .Koalicja 10-punktow a {10-Point Coalition) w Bostonie, były czarne .kościoły Fundacja na rzecz Obszarów Przemysłowych (Mdustrml Areas Foundation^ - powszechnie uważana, za modelowy przykład sukcesu w oddolnym organizowaniu społeczności lokalnych w Ameryce - jest instytu­ cjonalnie zakorzeniona, w lokalnych parafiach i kongregacjach16, w Dana przywołane w tym akapicie pochody z badania Naltanal Congregational Survey (NCS) z 1998 roku, zob, tvt Chaves, MUgmm Congmgatmm and Wet/areRefartn. Who WiMTake Advantage dne /ustaleniarni innych badań prowaclzonyrh w tym okresie, le pifé archiwów nes/ odnotowane prze? nie zmiany to: dane Gd lupa (spadek o ‘V" w fatach 1975/ I976-J998/99), NTS {spadek o 6%w Jatach 1970/72” i1996/98), Roper Siniał and Political li ends Kpadek o 19%* w latach 1974/1975-1997/98), CSN{spadek o 13*. w latach 1974/1975-1997«) i DDR Kfcdlnim Ute Style (sp&drh o 15% w lutach 1975/1976 ■1998/99). S/óste arch to urn. dosięprml*dzidki uprzejmości Yankduvlch Partners Inc, zawici a odpowiedzi lia py tamę o co najmniej okazjonalne wizyty wkościele Ponieważ prógjest ustawiony cWn niżti, dane nie są wystarczające* pondwnywalne, aby uwzględnić je'w wykresie na lymmku 13, Jednak nawet ten barometr odnotował spadek o blisko jedną czwarty z64% w latach 1978-W ii eto 49% w latach 1997..1999,

119

Sam otna gra w kręgle pochodzące z pięciu wspomnianych sondaży28. W yniki badań g o d n ie wska­ zują zdecydowany wzrost: uczestnictwa w praktykach religijnych w pierwszych latach po II wojnie św iatow ą oraz spadek o około jedną trzecią w okresie od późnych, lat 50* do wczesnych lat 90*, przy czym niem al w połowie spadek ten nastąpi! w latach 60* O statnio część sceptycznie nastawionych socjologów zaczęła kwestiono­ wać tak wysoki poziom amerykańskiego uczestnictw a w praktykach religij­ nych, jak i w ynika z badań sondażowych* Uw ażne porów nanie odpowiedzi udzielonych przez respondentów z w ynikam i liczenia parafian rzeczywiście zasiadających w kościelnych law ach w skazuje, że wielu z nas „zapom ina” czy rzeczy w iście było na. m szy w ostatn im tygodniu. Szacuje się, że dane dotyczące u czestnictw a w cerem on iach religijnych są zaw yżane przez re­ spondentów naw et o 5 0 % 2^. N iektórzy bad acze uw ażają, że od setek osób podających nieprawdziwe inform acje je st obecnie większy niż w przypadku poprzednich generacji, a. jeśli, tak, to dane sondażowe mogą zaniżać poziom spadku uczestnictw a w praktykach, religijnych, Krótko mówiąc, uczestnictwo w zorganizowanych cerem oniach kultu religijnego je s t dzisiaj najprawdopo­ dobniej m niejsze .niż 25 lat tem u i na pewno m niejsze niż 4 0 lat ta n u . Zaangażowanie Amerykanów w społeczne życie kościoła wykraczające poza same nabożeństwa —szkółki niedzielne, wspólne studiowanie Biblii, spotkania towarzyskie po nabożeństwach (pkureh socmb) itp* - wydaje się zmniejszać co *I. M Wykres na rys. 13 powstał na podstawie informacji o przeciętnym uczestnictwie w praktykach religijnych, z danych* Gallupa (1940-1999), Koper Social and Politieal Trends (1974 1996), NES (19521992), DDB Needham Life Style (1975-1999), GSS (1972-1998). Wyniki pochodzące z trzech ostatnich archiwówzostały przemalowane tak* abydopasowaćje do »^tygodniowej obecności w kościele”którajest podstawą formatowania pytań, wdwóch, pierwszych archiwach,. Utrzymanie tych różnicwpłynęłoby na bezwzględny poziom udziałuw praktykach fdigtjitych, choć nie imałoby'wpływu na podstawowe tenden­ cje* Dwukrotnie (w 1970i 1990 rdoi) zmienił się sposób zadawania pytańwsondażu NES, jednak zmiany te nie wpłynęłyznacząconawyniki, które zostaływykorzystane przytworzeniu wykresu na rys* 13. w Zobk O C Hadaway, EL.. Marler i M, Chaves, Whmt the Polis D otli Sitów* A Ctoser Łm k ot MS, CiturchAttendance, „American Sodołogical Revtew” 58,, grudzień 1993* &741-752* M, Chaves I.JC Cavendish More Evkkmm on U S CmhoMc Omrch Á tím dm m t Journal for the Stientifac Study of Religión” 33* grudzień 1994* s. 376-381; oraz Sympmium* Surveys ęfU S , Cimrdi Attendance, Według danych GSS %1996 roku. tylko 2% łudzi, którzy nie byliw kalekie w„ostatnim tygodniu” de­ klaruje,, że uczestniczyło wJakimśitmym wydarzeniu lub spotkaniu, o charakterze religijnym.. Można więc powiedzieć, ie lararidardowe pytanie nie »gubi” znaczącej liczby osób biorących udział, dajmy na to, w spotkaniach modlitewnych m m iast w nabożeństwach.

120

Zaangażowanie religijne najmniej równie szybko, jak przynależność wyznaniowa i uczestnictwo w nabożeństwach. W latach 50. X X widen jeden na czterech Amerykanów deklaro­ wał udział w spotkaniach takich grap związanych z kościołem, niezależnie od samej przynalemości do kościoła. Dzięki porównywalnym badaniom ustalono, ze w późnych latach 80. i w latach §0» liczba ta została zredukowana mniej wię­ cej o połowę, do jednej osoby na osiem3031.Skrupulatne badania prowadzone przez University of Michigan na zlecenie NIMH dotyczące zmiany zachowań jedno­

stek w łatach 1957-1976wykazały SO-jTOcentowy spadek przynależności do grap przykościelnych. G 8S donosił natomiast, że między 1974 a 1996 rokiem członko­ stwo w grapach związanych z kościołami spadło przynajmniej o 20%3ł, Zaanga­ żowanie Amerykanów w życie społeczne ich instytucji religijnych, poza uczest­ nictwem w nabożeństwach, zmniejszyło się prawdopodobnie o jedną trzecią w stosunku do lat 60. i o połowę lub więcej w stosunku do łat pięćdziesiątych. Wyniki te znajdują pełne potwierdzenie w danych pochodzących z «dzien­ niczków” wypełnianych przez reprezentatywne próby Amerykanów w latach 1965,1975;, 1985 i 1995. W' 1995 roku Amerykanie statystycznie poświęcili religli (zarówno nabożeństwom, jak i Innym związanym z rełigią rodzajom aktywności społecznej) 'tylko dwie' trzecie czasu, jaki poświęcali w raku 1 9 6 5 - obserwujemy

w Wspomniane sondaże, wskazujące m przynależność do organizacji religijnych innych niż kościoły, to: badanie NES z 1952 roku (23%); przywołane przez M, Hausknedita, Thejoiners, badanie %1955 roku (25%); sondaż G5S z 1987' roku (14%); cytowane przez S. \%rb§ [i in.|, badanie z 1989 roku (8%); badanie NfES z 1996 (13%). Sposób formułowania pytań w 5 wspomnianych badaniach nie byl znacząco .różny, ponieważ Jednak w późniejszych sondażach więcej było wariantów odpowiedzi, można się spodziewać, że spadek przynależności do oąpnizacji religjjnydi między latami 50. i 80, czy 90. zastał - jeśli już - zaniżony, 31 Według General Soda! Surrcy przynależność do grup związanych z kościołem (phurth-nsUb tetłgroups) obniżała się stopniowo z 43% w 1974 raku do 34% w latach90, XX wieka W 1987 raku GSS odkrył, że w t*koło połowie przypadków deklaracje te dotyczyły po prostu przynależności do kościoła. P, mic waż samo członkostwo we współ mitach kościelnych nie spadało tak szybko, dane łączne muszą odzwierciedlać ostry spade k liczby osób należących do innych organizacji o charakterze religijnym. Innym dowodem wskazującym na to, że pytania te mierzą intensywność uczestnictwa wżyciu wspól­ noty religijnej [a nie organizacji działających przy kościołach - przyp. tłum.], może być fakt, że przy­ należność do grup przykościelnych deklaruj tylko jedna trzecia (32-35%) wiernych repezentujących tradycyjne wyznania protestanckie wobec niemal dwóch trzecich (63%) wiernych wyznań ewangeli­ kaInyctó fimdamentalistycznych oraz mormonów. Zob, WC. tocrf i W McKinney Ammcan MsinUm Rdigicn, s* 83-84', oraz Ib Wuthnow, Mabilizing CwicEn^ąmnem, The Chćmgmg Impact oflM igiom knmimmmś, [w:] T. Skocpoł iM P ; Ficrlna (red.), CmcEng^meM itt Amertean Democmc^ s. 331-363.

121

Sam otna gra w kręgle stały spadek: z godziny! trzydziestu siedmiu minut do godziny i siedmiu minut32. Nie wynika to z tego, że kazania stały się krótsze; raczej odsetek populacji po­ święcającej jakikolwiek czas religii zmniejszy! się prawie o połowę, Podsum ow ując: w ciągu o statnich trzech, czterech dekad Am erykanie rzadziej - o jak ieś 10% - deklarują przynależność do któregoś z kościołów* podczas gdy ich rzeczywiste uczestnictw o i aktywność o charakterze religijnym zmalały o około 2 5 -5 0 % , Praktycznie oznacza to, że zniwelowane zostały rezultaty całego powojennego boom u w zaangażowaniu religijnym, a może nawet: poziom obniżył się jeszcze bardziej. .Zaangażowanie religijne widziane w dłuższej perspektyw ie historycznej układa się zgodnie ze wzorem, który zaobserwowaliśmy już wcześniej w przypadku uczestnictwa w świeckich orga­ nizacjach społecznych i zaangażowania politycznego - w zrost od pierwszych dziesięcioleci X X wieku, aż po lata 60., a następnie spadek od lat 60. do lat 90, C o więcej, we wszystkich przypadkach, im. bardziej wymagająca jest forma zaangażowania - na przykład rzeczywiste uczestnictwo w porównaniu z formal­ ną przynależnością - tym większy jest spadek W rezultacie klasyczne instytucje amerykańskiego życia obywatelskiego* świeckie i religijne, zostały jakby „wydrą­ ż o n e; Z zewnątrz instytucjonalny gmach może się wydawać niemal nietknięty - niewidki spadek liczby wiernych, przynależność formalna tylko minimalnie mniejsza itd. Jednak jeśli przyjrzeć się uważniej, stanie się jasne, że .rozpad, dotknął samych fundamentów, na których wspierała się infrastruktura obywatelska, Spadek zaangażowania religijnego, podobnie jak wiele zmian w partycypacji społecznej i politycznej, daje się-w większości wyjaśnić różnicami międzypokole­ niowymi1; .Żadna z grup wiekowych Amerykanów na przestrzeni lat nie zredu­ kowała radykalnie swojego uczestnictwa w praktykach religijnych, jednak każda kolejna generacja uczestniczy w nich rzadziej niż pokolenie rodziców Powolne, lecz nieuchronne zastępowanie jednej generacji przez następną powoduje stop­ niowy i nieuchronny spadek ogólnonarodowego zaangażowania religijnego. 32 Zob. także S. Presser i L. Stinson, Dam Collective M ode and Social Desirability Mim m S elf -Deserted IMigiom Attendance, .„American Sodolegiea! fieview*, 63, luty 190$, s. 137—145. Dokładnie 50% spadku ilości czasu poświęconego kościołowi ujawniła analiza dżlennlc^kówibieranycli w roku 1981 i 1997 wśród dzieci w wieku 3-12 kt, zotx S i . Hofferth i J. Sandberg, Changes m American Children’s Time, 1981-1997(referat na dorocznym spotkania American Sociological Association.,. Cbkago, III,, sierpień 1.999, &30). m Analiza autora przeprowadzona na. podstawili danych GSS, Ropera, NES, MMH i DDB Meedham Life Style dtazdzieimfczleftw(Gallup nie pozwala na. wtórni analizę swoich danych przez hadaciy

02

Zaangażowanie religijne Oceny tendencji dotyczących zachowań religijnych są z konieczności spor­ ne, ponieważ w iele osób uczestniczących w debacie jest silnie zaangażowanych po jednej ze stron, Jednak sprawą szczególnie- złożoną jest dobrze znany wzór wpisujący religijność w »cykl żydów /**34*.Ogólnie rzecz biorąc małżeństwo i po­ siadanie dzieci zachęcają do większego włączania się w działania kościoła* D o­ datkowo wydaje się, że .religia w większym stopniu, przyciąga ludzi w średnim wieku, oraz starszych (prawdopodobnie bardziej świadomych własnej śmiertel­ ności) niż ludzi młodych. Aby wykryć znaczącą zmianę długookresową, musimy porównać poziom zaangażowania religijnego wśród osób w tym samym, wieku, w różnych okresach historjcznych. Jeśli współcześnie młodzi ludzie uczestni­ czą w praktykach religijnych rzadziej niż niegdyś czynili to ich rówieśnicy« to

z wszelkim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że nawet jeśli dzisiejsza młodzież z upływem lat będzie się stawać bardziej religijna, to nigdy nie dorów­ na swoim poprzednikom, a w ten sposób ogólny poziom zaangażowania religij­ nego w społeczeństwie będzie się obniżał w miarę upływu czasu* Między latami 70* i 90* X X wieku uczestnictwo w praktykach religijnych wśród osób poniżej 60 roku. życia spadło o około 1 0-20% , podczas kiedy wśród osób od 60 roku żyda wzwyż nieznacznie w zro sło ś Umiarkowany wzrost zaangażowania religijnego wśród starszych generacji —urodzonych w latach 30. lub wcześniej - nie zdołał zrównoważyć spadku uczestnictwa wśród Ich dzieci i. wnuków W zó r te n w szczególności pasuje do zw yczajów religijnych pokolenia powojennego wyżu demograficznego (baty bmmers), M a ją c po około 2 0 lat z zewnątrz). Metodologia statystyczna dająca podstawy do tak ich wniosków jest opisana w: G. firebaugh, Aiethodsfor Estimating Cohort ReplacementEffects. Zob. także j.A* Davis, Ckmgmhie Wrniher in it Cooling Climate atop the UbemlPlateau. Commmm otulReplacement in Forty-Two GeneralSocial Survey Items, 1972-1989, „Public Opinion Quarterly" 56, jesień 1992, s. 261—306 (zwt s, 301). 34 Na temat wzoru cyklu życiowego i wymiany pokoleniowej w amerykańskich zachowaniach religijnych zob. M. 1lout i A.M. Greeley, The Cmter D oem t Hold, Chunk Attendance in the United States, 1940*1984, „American Stxidogical Review*, 52, czerwiec 1987, &325-345; M. Chaves» Seatlarization and Religious Revival Evidencefrom II S Church Attendance Rates, 1972-1986, „Journal for the Scientific Study of Religion” 28, grudzień 1989, &464-477; G. Frabaugh i R Hatley,, Trends, m US. Church Attendance, Secularization and Revival orMerefy Lifecycle Effects, „Journal fertile Scientific Study of Religion” 30, grudzień 1991, s. 487-500; E,M* Stdzenberg* M. Mair-Loy i L.|.Waite,. Religious, Participation in Earfy Adulthood, Age and Ramify Lift* Cyde Effects, on Church Membership, „American Sociological Review” 60, luty 1995, s. 84—103. 33 Analiza autora przeprowadzona na podstawie danych z archiwów Roper Social and Political Trends (1974—1998) orazGSS (1972-1998).

123

Sam otna gra w kręgle P ata 60, i 70*) przedstawiciele- tego pokolenia okazywali większą n iechęć do instytucji religijnych niż ich przodkowie w tym czasie, kiedy m m i byli dwu­ dziestolatkam i, Kiedy przedstaw iciele pokolenia wyżu pozawierali związki małżeńskie, ustatkowali się i pojawiły tan się d zieci zaczęli się bardziej włączać w zinstytucjonalizow ane formy aktyw ności religijnej, dokładnie tak jak ich rodzice. Ponieważ jed nak rozpoczęli ten cykl życiowy n a niższym poziomie religijnego zaangażow ania, nigdy n ie zniw elow ali luki w yjściow ej. Nawet teraz, w wieku 4 0 i 50 lat, chociaż pak można się było spodziewać) są bardziej religijni niż kiedyś, pozostają m niej akty w ni religijnie n iż ludzie w wieku średnim, we wcześniejszym pokoleniu. Socjolog W adę C lark Koof szacuje, że reiigię porzuciło dwie trzecie wszystkich osób z pokolenia powojennego wyżu wychowanych w tej tradycji, a w róciła do reiigii m niej niż połowa36*. l a k więc, w raz ze schodzeniem ze sceny bardziej religijnych rodziców tego pokolenia, średni poziom zaangażowania religijnego będzie- spadał. W adę C lark Koof i W illiam M cK in n ey tak podsum ow ują zachow ania religijne w tej epoce:

Duża liczba dobrze wykształconej młodzieży z klasy średniej %Ą porzuciła kościoły w późnych latach 60,. i 70, [,,,] Jedni doliczyli do nowych mchów religijnych inni szukall indywidualnego oświecenia, uczestnicząc w różnego rodzaju duchowych terapiach i naukach* ale większość po prostu ^wycofała się” z wszelkiego rodzaju zorganizowanych form reiigii., [Efektem stało się] dążenie do wysoce zindywidualizowanej psychologii reli­ gijnej, pozbawiony dodatkowych korzyści w postaci oparcia, jakie dowala przynależność do wspólnot współwyznawców. Głównym bodźcem w tym kierunku od zakończenia lat 60« stało mą dążenie do większej osobistej samorealizacji i poszukiwania idealnego «ja* ($gif},„ W takim klimacie otwartego indywicfoalizmu rellgia staje się „sprywatyzowana**, bardziej osadzona w sforze osobistej*.

3& WG, Roof, A Generation o f Seekers, The SpiritualJourneys ą f the Baby Boom Generation, San Francisco 1993, Harper; D.A. RUozen i W, McKinney, lh e «BigCtóU» Generation Warms to Warship, A Research Note, „Review of Religious Research*, 31» marzec 1990* s. 314-322; T.W. Smith, Comling B a ch and Lost Sheep, Trends in Rełigious Preference Since World War UtGSS Social Change Report m 26 (Raport na temat zmiany społecznej!, Chicagu» styczeń 1991, s. %National Opinion Research Center; oraz CiC Hadaway i D.A, Roozen, Rerouting 77/eProtestantMainstream,, s. 40-42« W,G Roofi W, JMcKlniwy, American Mainline Re!igkmt s, 13-19 {cytat s, 32-33),

124

Zaangaiowanie religijne Religia „sprywatyzowana** może być Istotna m oralnie i satysfakcjonująca psychologicznie, ale niesie ze sobą znacznie mniejszy kapitał społeczny Coraz więcej ludzi „surfuje** %kongregacji do kongregacji i choć wciąż mogą być oni „religijni”, to są mniej przywiązani do określonej wspólnoty wiernych. O stat­ nie dziesięciolecia były świadkami wybuchu wrzawy wokół .rożnych sekt {mil

groups) religijnych, od. m edytacji transcend entalnych po K ościół jed n o ści (sekta M oona), jed n ak uważne studia pokazały, że żaden z tych ruchów nie przyciągnął na trw ałe w ięcej niż kilka tysięcy am erykańskich wyznawców, co stenowi niewielki ułamek populacji 2 0 0 milionów dorosłych obywateli38, Nawet dla tych, którzy nadal przejawiają skłonności religijne, „sprywatyzo­ wana religia nie potrzebuje wsparcia wspólnoty i istnieje zupełnie poza lub prawie niezależnie od zinstytucjonalizowanych farm religijności; w ią ż może dostarczać wierzącym znaczeń i kształtować Ich postawy osobiste, ale nie jest wyznaniem wspólnym i nie staje się źródłem silnej przynależności grupową.,.

Zapewne wciąż wiemęcy (belierers), ale już nie przynależący {belongers)ny\ N ie tw ierdzę tu taj, że religia „sprywatyzowana* je s t m oralnie lub te ­ ologicznie niepow ażna, lub że odziedziczone tradycje religijne są z natury

lepsza W ręcz przeciwnie, jak wskazuje Stephen Warner, zwolennik bardziej otw artego „rynku” sam odzielnie wybieranych, identyfikacji religijnych: „ist­ nieją przekonujące dowody że konw ertyd

(mligmm switchers) są m oralnie

autentyczni”4041.Jednak według większości ocen „wielkim zwycięzcę w tej grze w konwersje

(switchinggamĄ jest rosnąca populacja niew ierzących^,

m Na. temat ruchliwości, rfgijnej zob. T.W. Smith, Cmntmg Flocks m tdLost Sheep, passim (zwt s. 20k CK. HadawayIPX. Mmk%AU in the Famify RdigkmsMobility in America, »Reviewof Rdigtows Research“ 35,1993, nr 2; U. Wuthnow, 2he Restructuring o f American Religion, Society mid Faith since World War //, Princeton, NJ. 1988, passim (zwt. s. 88-91), Princeton. University Press, Na.temat:sekt zob. R. Finkę i R. Stark, The Churching o f America, 1776-2990, s, 239*245. m W.C. Rxif, Americas Voluntary Establishment. MmnlineReligion in Tmnśtion, [wj M, Dongks i S. Tipton (red), Religion and America. Spiritual life in a S eadar Age, Boston 1989, s, 1.32,. 137, Beacon Press. m E.S- Warner, Work in Progress toward a New Pamiigm fa r the SaciSogtml Study qfRgpgkm in the United States, s. 1076-1078, 41 W.C. Rod”1W. McKinney, American Mainline jRéUgjon, s.170. Zob. tez J,€, Green i JX* Guth, From Lambs to Sheep. Denominational Change and PciitkaLBehmior, [w;| D.C. Large iLA Kcllstedt (red), PedimomrkigdmF C hm kC oisonsM im ck, „Washington Post", 30 V 1999, a B07; J, Locat^ U alhou sełtockofA ges, „Policy Renew", 84* Ilpiec/sierpień 1997. s,12=14; M. Chawes,

fMIgmm CQngre$&Um& and Wełfkm Mffirm* 56 R, Wtitlutow, op, cii.

133

Sam otna gra w kręgle

Religia może pozytywnie wpływać na społeczeństwo obywatelskie, zachęcając Jego o to k ó w do uczestnictwa w nabożeństwach, spędzania czasu ze swoimi rodzinami, ucząc moralności wynikającej z religijnych tradycji Jednak jeśli będzie to Jedyna rola religii to będzie ona nuala mniejszy wpływ na społeczeństwo, Tym, co Interesowało Tocąueyilto w drórewolnyth stowarzyszeniach, była [„J kh zdolność do nawiązywa­ nia kontaktów między wieloma sektorami społeczeństwa, spajania wspólnot i legionów, łączenia razem ludzi o różnym pochodzeniu etnicznym i statusie zawodowym57.

Chodzi o tę szerzej rozumianą, obywatelską rolę religii, której we współ­ czesnej A m eryce - nie licząc kilku przypadków - nie odgryw ał ja k dotąd ewangelikaiizm. ♦♦♦ Podsumujmy, czego dowiedzieliśmy się o religii w Am eryce jako o źródle wpływów „księgowanych*" jako kapitał społeczny Po pierwsze, religia jest dzisiaj, tak jak i była przez lata, głównym źródłem amerykańskiego życia wspćIiHitowego i jego zdrowia. O rganizacje o podłożu .religijnym na dwa sposoby służą, życiu obywatelskiemu: bezpośrednio, udzie­ lając wsparcia swoim członkom i. świadcząc usługi społeczne szeroko rozumia­ nemu. społeczeństw u, oraz pośrednio, krzewiąc um iejętności obywatelskie, w pajając w artości m oralne, zachęcając do altruizm u, .rekrutując działaczy obywatelskich spośród wiernych* Po drugie, duże w ahania zaangażow ania religijnego w X X wieku od­ zwierciedlają tendencje i nastroje zaobserwowane w świeckim życiu obywa­ telskim - rozkwit w okresie pierwszych 6 0 lat, szczególnie w okresie 2 0 lat po

57 R. WuthncmfMahiUzmg CmcEmgagemmt, s. 14; zob* również J. Wilson i X Janasslct, The Om~ Ińbuthn ofBśigkm to Voíunteer Wúrh &. IBS; EC, Harris, BeMgmus ImtituŁions and African Amentan PoUtimlMüMtmtmn, [w;¡ RE, te rs e n (red,), Cimsifymghy M ee, Princeton, MJ1995, Princeton Umversity Press, R. Wuthnow i V.A. Hodgkinson (Bzitk m d Phitanthmpy in America, rozdz- 8) twierdzą, ze liberalne Kościoły protestando© w stopniu większym niż Kościoły konserwatywne anga­ żują się w zakresie 35 różnych działań publicznych - właściwie: we wszystkie tego typu działania poza wystąpieniami za „prawemdo życia1!

134

Zaangażowanie religijne zakończeniu II wojny światowej, a następnie w iędnięcie w okresie ostatnich trzech, czterech dziesięcioleci X X wieku. Podobnie jak w sferze świeckiej, im bardziej intensywna była początkowa forma zaangażowania, tym większy na­ stępował spadek liczby osób podejmujących tę aktywność w ostatnich latach; równocześnie jednak pewna niewielka część społeczeństw a w ciąż uważa za szczególnie atrakcyjne religie bardziej od człowieka wymagające. Podobnie jak w przypadku zaangażowania, obywatelskiego i politycznego* słabnięcie akty'wnoścl na polu religijnym okazuje się związane ze zmianą ge­ neracyjną. W iększość młodszych Amerykanów (»młodszych** odnosi się tutaj także do pokoleń powojennego wyżu demograficznego) w mniejszym stopniu angażowała się w społeczne działania o charakterze świeckim i religijnym niż ich przodkowte będąc w ich wieku. Na. koniec w arto przypom nieć, że am erykańskie życie religijne w tym okresie realizuje także znany z historii scenariusz, zgodnie z którym bardziej dynam iczne i wymagające form y w iary m asow o wypierają formy bardziej zeświecczone* Jednak podejmowane przez nowe wyznania wysiłki, n a rzecz budowania wspólnoty były, jak dotąd, skierowane raczej do wewnątrz niż na zewnątrz, ograniczając ich. potencjalnie pożyteczny wpływ na zasoby am e­ rykańskiego kapitału społecznego. K rótko mówiąc, z nastaniem X X I wieku Am erykanie chodzą do kościoła rzadziej niż 3 0 czy 4 0 lat tem u, a. k ościoły do których chodzą, m niej angażują się :na rzecz, szerzej rozumianego społe­ czeństwa. Zmiany żyda religijnego, zam iast zrównoważyć, wydają się raczej wzmacniać :zfowróżbne objawy słabnięcia więzi społecznej w świeckim, spo­ łeczeństwie.

ROZDZIAŁ 5

Kontakty międzyludzkie w pracy N a organizacje zawodowe zwykle patrzy się w ybierając jed n ą z dwóch różnych perspektyw Z ekonomicznego punktu widzenia* związki i stowarzy­ szenia zawodowe bywają krytykowane Jako formy monopolistycznego kartelu» współczesne gildie» za pom ocą których pracownicy konkretną branży lub spe­ cjalności. mogą się organizować w celu zmniejszenia konkurencji i zwiększenia swego dochodu. Z socjologicznego punktu w idzenia jed n ak organizacje te stanow ią ważne centra solidarności społecznej, m echanizm y wzajemnej po­ m ocy i wymiany doświadczeń. Zasadniczo rzecz biorąc, te dwa wyobrażenia wzmacniają się wzajemnie, ponieważ solidarność stanowi podstawowy w aru­ nek współpracy ekonomicznej. Nawet ci, którzy utyskują na ekonomiczne kon­ sekwencje istnienia związków zawodowych nauczycieli łub izb adwokackich, nie kwestionują wytwarzanego przez n ie kapitału społecznego. Organizacje zawodowe, zarówno związki, jak stowarzyszenia zawodowe i biznesowe, tradycyjnie należą do najbardziej popularnych w Am eryce form więzi oby watelskich i dlatego stanowią istotną pozycję w naszym inwentarzu amerykańskiego kapitału społecznego. Wykres na rys, 14- daje obraz trendów w zakresie przynależności do związ­ ków zawodowych w XX-wi€Gznych Stanach Zjednoczonych, Kształt, tego wy­ kresu w poszczególnych m iejscach zależy od róż:nych momentów w dziejach XX-wiecznego amerykańskiego ruchu związkowego (fahoĄ, na przykład wzro­ stu jego siły przetargową w następstwie dwóch wojen światowych omz Nowego Ładu K Jednak bardziej ogólnie wzór powtarza ten porządek, który poznaliśmy

1 W całej historii .Ameryki, jak i innych krajów, wojnie towarzyszy wzrost przynaltónolci do związków amodowydi. Zob. R.B. Freeman* Spurts m Unkm Gmwtk DęfitiingMontmts ¿md Sodeń 136

Kontakty międzyludzkie w pracy w przypadku organizacji społecznych I religijnych: umiaricowany wzrost w ciągu pierwszych trzech dziesięcioleci X X wieku* gwałtowny skok po wyjściu %W iel­ kiego Kryzysu I I I wojny światową, stagnacja od lat 50. do 60.* następnie o stry utrzymujący się spadek w ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci X X wieku, Przez wiele .lat związki, zawodowe były najpopukmiejsEymi organizacjami zrzeszającymi pracujących Amerykanów (a w mniejszym zakresie także Ame­ rykanki), W jakim ś stopniu podobnie było również w ostatnich dziesięciole­ ciach*2. Jednakże współczynnik uzwiązkowienia obniża się od ponad czterech dekad, szczególnie szybki spadek notując od. roku 1975, O d połowy lat 50., kiedy członkostwo w związkach zawodowych osiągnęło swoje apogeum, na­ leżąca do związków część am erykańskiej siły roboczej skurczyła się z 32*5% do 14,1%, D o dnia dzisiejszego zniknęły praktycznie wszystkie pozostałości „eksplozji związkowej^ jaka nastąpiła w okresie Nowego Ładu, C o więcej, do­ szło do zmiany charakteru, przynależności związkowej. Związki postrzega się obecnie ja to agencje' najmowane do prowadzenia negocjacji, a nie ruchy spo­ łeczne. Chociaż związki zawodowe, jak i inne dobrowolne stowarzyszenia, do­ świadczyły plagi oligarehizacji, apatii i korupcji, to historycznie rzecz biorąc, były one zarówno tw órcam i, jak i w ytw oram i kapitału społecznego - czyli sieci wzajemności. Pod koniec X X wieku m ożna mówić o faktycznym zaniku związku zawodowego ja to jednego z centralnych elementów życia społecznego pracujących Am erykanów Związkowa solidarność jest już dzisiaj dla. starze­ jących się członków tylko blaknącym wspomnieniem. Pftłce&ses, [w:] M*D, Bordo, C GokUn i E,M Wtifte (red), The Dęfinmg M oment, WwGrem Depresstorn and the American Ecmonty in ike 1wmimłh Cemtury, Chicago 1998, s. 265-295, UiuYersjtyof Chicago Press; G.N. Chaison i J.B. Rosę, TheM aaw ktenninanis e f Uniom Growth amdDedimt [w;j G* Strauss, D.G. GaUagher i J. Fiorita (red.)* TheS tM ecfłke Umans, MadŁsoń, Wis. 1991»s. 3 - 4 5 (zwl &. 33), Industriał Refetdons Research AssociaUon Series (IRRA).

2 Ogólnokrajowy sondaż z 1953 roku wykazał, że do związków zawodowych należało 23% respondentów, Jest to najwyższy wskaźnik przynależności wśród, wszystkich typów dobrowolnych stowarzyszeń. Zob. C h Jt Wright i RH. Hyman, Vohmtary Assocmtfcm MemhersMps efńM ericm Adufcs, BM m m fm m National SampleSurwySt »American Soddogica! fteview*,23, czerwiec 1958, s. 284-294. Istnieje ryzyko, ie członkostwo związkowe wstopniu większym niż w innych, zrzesze­ niach ma charakter czysto formalny, Po części jest to wynikiem, stosowania mmn skop m ieś ¡prze­ pisów ograniczających w.niektórych branżach iiróliwolć zatrudniania, osób nfebędfcych crionkami związków zawodowych - przyp tłuiBj, co sprawia, że przynależność do nich wcale nie jest dobro­ wolna. Z drogiej strony nawet w 1987 roku, według General Social 5urvey prawie połowa członków zwitków zawodowych (46%) deklarowała, aktywne zaangażowanie w sprzwyzwiązkowe.

137

Sam otna gra w kręgle

Czy jednak malejąca przynależność związkowa nie jest tylko naturalnym refleksem zmieniającej się struktu ry postindustrialnej gospodarki am ery­ kańskiej? W ielu traktuje zbiorowe negocjacje pracownicze jako „szc zególnie

dopasowane do potrzeb białych pracowników fizycznych, zatrudnionych przy produkcji dóbr związkowego bastionu z lat 5(1 - i niezbyt dostosowane do potrzeb kobiet* białych kołnierzyków, pracowników umysłowych t pracow­ ników sektora usługowego - awangardy nowej siły roboczej w gospodarce post indu g Halnej” \ Upadek przemysłu ciężkiego* migracja kapitału i miejsc pracy z zadymionych stanów Północ y do antyzwiązkowych stanów Południa (Sufibdt), wzrost poziomu wykształcenia, zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin - wszystkie te czynniki, określane przez ekonomistów mianem „zmian strukturalnych”, stanowią przekonujące wyjaśnienie nieuniknionego schyłku zaangażowania w związki zawodowe*. '* P. W e ile r, 7 he RepresenUuim Ckip imtfee Narfh American Wmkfśme*. ( l i e p i i W i t a i i r i y w cyt za:$. 13.

138

y iM ,

Kontakty międzyludzkie w pracy W rzeczyw istości jed nak, czysto ekonom iczna przem iana gospodarki przemysłowej w usługową to zaledwie jedna czwarta historii, a wszystkie zmia­ ny strukturalne wyjaśniają, jedynie połowę całkowitego spadku przynależności związkowej4. Innymi siew y nawet w przypadku konkretnych zawodów i ga­ łęzi przemysłu odsetek, uzwlązkowionej siły roboczej w ciągu ostatnich. 4 0 lat gwałtownie spadał. Między rokiem .1953 a rokiem 1997 odsetek związkowców zmniejszy! się o 62% w przemyśle, o 79% w górnictwie, o 78% w budownictwie, o 60% w transporcie i. o 40% w sektorze usługowym. Jedynie sektor publicz­ ny zdołał przynajmniej przez jakiś czas przetrw ać ten odpływ Tutaj, w wyni­ ku zmiany podstaw prawnych zbiorowych negocjacji pracowniczych w urzę­ dach publicznych, wprowadzoną przez administrację Johna E Kennedyego, uzwiązkowienie w latach 1 9 6 2 -1 9 7 9 gwałtownie rosło. Jednak w ciągu ostat­ nich dwóch dekad nawet w sektorze publicznym odnotowano stagnację. N aj­ ważniejszą przyczyną kryzysu, związków zawodowych n ie jest więc wybiele­ nie- niebieskich kołnierzyków5. Ekonomiści zajmujący się rynkiem pracy zapropofKwali w e k innych, inter­ pretacji spadku członkostwa w związkach zawodowych. - niekorzystne zmiany w polityce publiczną, takie jak wprowadzenie przepisów antystrajkowydi przez administrację Ronalda Reagana w czasie strąku kontrolerów lotów w 1982 roku, zacięty opór pracodawców, osłabienie strategii związkowe) i tym podobne. Każda z tych interpretacji zaw icra w:sobie część prawdy, ale- m im o wielu dyskusji nie- ma 4 Na lemat różnych interpretacji kryzysu związków zawodowych mb* W I Dickens IJ.S. Leo­ nard, Accountingjbr the Decline in Union Membership^ 1950-1980, „Industrial 6-Labor Relations Review", 38, kwiecień 1985, s. 323-334; L. Troy, The Rise an d Tail ofA m erkm t Trade Unions, [w:] S, M, Upset (red.), Unions in Transition. Entering the Second Century, San Francisco 1986-, s. 75—109, ICS Press; M, Goldfield, The Decline qfQegimized Labor m the UmtedStmtes, Chicago 1987, University of Chicago Press; G.N. Cłiaison I J.B. Rose, 'Ttm.Mmcmdetermmmnt$ofUnhm Growth an d B edim ; R R Freeman, Spurts in Union Grmvtk Według szacunku Henryko 5, Faibera czymdki strukturalne odpowiadąą za 40% całkowitego spadku {rayiurieżno£d związkowej (wcześniejsza diagnoza Frtemana i Medoffe - około 55-60%); zob. H,S, Farbon E xtent afU nfanization in th e United States, [w;] TA. Kochan,, Challenges and Choices Eacmgńrmriem Lehm Cambridge, Mass. 1985, s, 15-43 (dane liczbowe s. 38), MIT Press; R.R Freeman, i J.L. .MedofF, WhMDo Unkms D oflSlewYork 1984, Basic Books-. GJC Chaisoń i J’,B. Rose (op* c itj oceniają, że zmiana struktury przemysłu opowiada za nie więcej niż 25% całkowitego spadku. 5 L, Troy, Ute Mim and fa li e fAmerican Im de Unkms, s* 87; Statistked A bstmet o f the United States, 1997, tabela 691; lln km D ata Book.1998, Washington, DJC1998, Bureau of National Affairs.

139

Sam otna gra w kręgle Jak. dotąd zgody wśród ekspertów co do ich rzeczywistą wagi, zresztą nie jest to miejsce do Ich porządkowania. Interesująca jest jednak konkluzja jednego z dbszemydl opracowań: „praktycznie cały spadek przynależności do związków w la­ tach 1977-1991 był wynikiem, obniżenia popytu na p r e z e n ta c ję związkową”6, tj. zmniejszeniem zainteresowania pracowników związkami zawodowymi Czy obniżenie „popytu" może odzwierciedlać n iechęć opinii publicznej do niedozwolonych praktyk: związków zawodowych, dotowania przemysłu, korupcji i tym podobnych? W pewnym okresie takie wyjaśnienie m ogło wy­ dawać się bardzo wiarygodne, jednak społeczne niezadowolenie z silnej pozycji związków od ponad 20 lat stale słabnie, a spadek przynależności związkowej nadal się pogłębia. N iechęć opinii publicznej m ogła być w ynikiem potęgi związków, ale nie jest przyczyną nadal trwającego upadku związków Jest więc prawdopodobne, że problem z członkostwem w związkach zawodowych jest związany nie tyle ze sceptycyzmem w obec idei „związku zawodowego” ile ze sceptycyzmem wobec idei „członkostwa” Jak 2 0 lat tem u proroczo zauważył ekonom ista rynku pracy Peter Pestillo: „M łodzi ro b o tn icy myślą przede wszystkim o sobie. Doświadczamy kultu indywidualizmu, a ruch związkowy (la b m ) ponosi sam e porażki, kiedy promuje korzyści współdziałania”7.

N a pierw szy rzut oka zu pełnie inaczej przedstaw ia się najnow sza h i­ sto ria stow arzyszeń zawodowych. O d setek A m erykanów n ależących do stowarzyszeń zawodowych, oraz innych organizacji gospodarczych (innych, niż związki zawodowe) w ciągu ostatnich 4 0 lat uległ podwojeniu. Sondaże prowadzone w latach 50. i 60. wskazywały na około 8 -1 0 % przynależności do tego typu organizacji, podczas gdy w latach 80. i 9 0 . praktycznie wszystkie badania wykazały odsetek na poziom ie 1 6 -2 0 % 8. O dsetek osób należących 6 H.S. F&rber i AJŁ Kraegen UrnomMemkmrśtip imttm United States, The D edim Cmśmm.% National Burea« of Economic Research (materiał roboczym: W4216), Cambridge, Mass. 1992, s. 1.7-18, 7 EJ, Pestillo, G m ike Uniom Mmt tke Nmds ofm Ww Work Form? „MootMy Labor' Revjew*, 102» luty 1979, s. 33, Według sondaży DÓB Needham Life Style, odsetek odpowiedni twierdzących, m „związki zawodowe w Ameryce mają za dużowładzył' spad! z 79% w 1977 roku do 55% w 1998 roku. Dla. lat. 50- —zch. M. Hausknecht; Thefomors^ sondaże MIS z 1.952 roku. Dla lat 80, i 90, zdb, GSS; S. Verba [i. Inj, Voke andEątmfityt sondaże MES z 1996 rdku.

140

Kontakty międzyludzkie w pracy do stowarzyszeń zawodowych i akademickiA w całym, społeczeństwie wzrósł z 13% w 1974 roku do 18% w roku 1994, Jest to zm iana o blisko 50% w ciągu zaledwie 2Ü lat* Tb w ralenie gwałtownego rozwoju stowarzyszeń zawodowych potwier­ dzają - jak się zdaje - listy członków najważniejszych ogólnokrajowych orga­ nizacji tego typu. Całkowita liczba członków w Am erican M edical Association zwiększyła się z 126 042 w 1945 roku do 2 0 1 9 5 5 w 1965 roku, a w 1995 roku osiągnęła, rekordowy poziom prawie 3 0 0 tys. (296 637), Am erican Instituts o f Architeets jest wprawdzie mniejszy jako stowarzyszenie, ale tempo wzrostu liczby jego członków rów nież robi duże wrażenie — z 8 5 0 0 w 1950 roku do 23 0 0 0 w 1970 roku, aż po rekordowe 47 271 członków w roku 1997, Liczba osób należących do American Society o f Mcchanical Engineers uległa, niemal potrojeniu w latach 1945-1968, wzrastając z 19 688 do 53 810, po czym w ciągu następnych 30 k t zwiększyła się dwukrotnie, osiągając w 1997 roku 107 383 osoby Podobnie podniosła się liczba członków Institute o f Electrical and Elec­ tronic Engineers - z 111610 w 1963 roku do 242 8 0 0 w 1997 roku. W zrost liczby członków jeszcze bardziej „zapierający dech w piersiach” odnotowało stowarzy­ szenie prawników, American Bar Association (ABA); całkowita liczba członków zwiększyła się tu czterokrotnie - z 3 4 1 3 4 w 1945 roku do 118 916 w 1965 roku, a następnie uległa potrojeniu, osiągając poziom 357 933 członków w roku 1991. Podobnie wygląda to w przypadku większości liczących się stowarzyszeń, zawo­ dowych, Wydaje się, że przynajmniej tutaj Amerykanie zdołali się zmobilizować i u schyłku X X wieku wyzwolić w sobie Tocquevilebw ską energię. Zanim jednak przyjmiemy tę- konkluzję, powinniśmy jak zawsze, przeana­ lizować zmiany wielkości stosownych populacji Te sam e dziesięciolecia były świadkami masowego w zrostu liczby ludzi zatrudnionych w poszczególnych specjaln o ściach. W łaściw ym p ytaniem , z p u nktu w idzenia naszego- celu, nie jest: „Jak duże jest A B A ?" ale: J a k duże je st A BA w porównaniu z liczbą prawników w Am eryce?" W rzeczywistości zmiana odsetka osób należących do stowarzyszeń zawodowych wśród o.sób wykonujących daną profesję okazuje się zaskakująco zgodna z dobrze nam znanym wzorem.9

9 Własna anafea danych z GSS. Odnotujmy także, żc odsetek osób Katmdnionydh jako specjali­ mniej więcej w tym samym stopniu. Wśród, osób uprawnionych do bycia członkiem stowarzyszeń zawodowych występuje slaby (statystycznie nieistotny) spadkowy trend członkostwa. ści lub na wyższych stanowiskach menadżerskich wzrósł

141

Sam otna gra w kręgle Rysunek 1 £ Średni odsetek członków ośmiu o g iln o ltijo w y e h stowarzyszeń zawodowydv 1900-1997

mt



i»»

«

1

wm

%m

im

mm

wm

mm

m$

Do potowy lat 60* X X wieku odsetek praktykujieych lekarzy, prawników, architektów, księgowych i stomatologów należących d o odpowiednich sto­ warzyszeń zawodowych stale i szybko wzrastał, poza znanym nam spadkiem w okresie Wielkiego Kryzysu (wykres na rys, 15 pokazuje średnie udziały ryn­ kowe ośmiu największych stowarzyszeń zawodowych na przestrzeni niemal całego X X w ieku10), W pierwszym okresie t ypowy był wzrost dziesięciokrotny - z około 5-10% na początku stulecia, do 5 0 -9 0 % w latach 60. Uderzające jest to, że w niem al każdym przypadku zauważalne jest powojenne przyspiesze­ nie wzrostu liczby członków między latami 40, i 60., co obserwowaliśmy już w odniesieniu do organizacji opartych na strukturach lokalnych i religijnych. Ogólnie rzecz biorąc, stopa przynależności do organizacji zawodowych mniej

m ip L 15 p si pomywany Jako zobrazowanie ogólne ćsisiafenii afanm odrębnych orpnizacp I mitesuwano tę iain| technikę standaryzacji danych, jak w pr/ypadku wykresu na rys. 8. Fornewai zbrakło identycznego pokrycia dh danych każdej caganizacji w Wlanym okrepe, oHiratnie rocznych wartości srf!dnk’h nmsiak) dbpus/ i z samotne, zatrudnione lub n ią kobiety wykrnifą 10-20% więcej zamiejscowych połączeń telefonicznych

2 Wszystkie uogólnienie w następnych dwóch akapitach zostały potwierd zonę przez analizę regresji wielorakiej: korelafcówdemograficznych uczestnictwa w praktykach religijnych i w życiu klu­ bów# pracy społecznej, odwiedzania przyjaciół, organizowania przyjęć w domach, grywania w karty, ■choclzonia. eto baru i innych podobnych zmiennych, na podstawie danych z archiwów Roper Social and Mltical Trends oraz DDE Needham Life Styk 160

Nieformalne kontakty społeczne do rodziny i przyjaciół, wysyłają blisko trzykrotnie więcej kartek lwiątocznych, i prezentów i piszą od dwóch do czterech razy więcej prywatnych listów niż męż­ czyźni, Kobiety spędzają więcej czasu odwiedzane się nawzajem z przyjaciółmi, chociaż pełnoetatow a: praca rozmywa .różnicę p n d erow ą, przycinając czas poświęcany na .relacje przyjacielskie przez osoby obu pici. Podtrzymywanie kontaktów z przyjaciółm i i krewnymi nadal jest społecznie definiowane jako zadanie kobiece* Nawet w:okresie dojrzewania kobiety 0 to .nie tylko w Stanach Zjednoczonych) są bardziej skłonne wyrażać poczucie troski i odpw iedzialności za dobro innych - na przykład czę ścią podejmując się wolontariatu. C hociaż w latach. 90 , X X wieku am erykańscy chłopcy i dziew częta w niem al takim, samym, stopniu korzystali z komputerów, chłopcy częściej wykorzystywali je do gier, podczas gdy dziewczęta częścią wysyłały e-maile. Socjolog C hude S. Fis­ cher konkludują że „jakiekolwiek byłyby tęgo powody —konstrukcja psychiczna, struktura społeczna, wychowanie w dzieciństwieczy normy społeczne - kobiety mimo m niejszą ilości okazji do kontaktów społecznych, są dużo sprawniejsze społecznie i serdeczniejsze niż m ężczyźni’! gorliwszymi „kapitalistami spotecznymi** niż mężczyźni3,*i3 * Zawarcie związku .małżeńskiego w przypadku kobiet zwiększa częstotliwość wysyłania kartek i życzeniami podczas gdy w przypadku mężczyzn ogranicza częstotliwość tej czynności o połowę, i to niezależnie od tego, czy ich żony pracują czy nie. To socjologiczne „odkrycie* nie jest żadną nowi« ną dla większości par. [Przyp. autora) 3 Dane na temat pisania, listów oraz nmnów telefonicznych pochodzą z archiwówRoper Soda! and Political Trends oraz DDE Needham Life Style; na temat podarunków - z „Gallpp Poll Monthly”, 293, luty 1990, s. 31, waz International Communications Research Survey Research Group (dla Sears Corporation, 1997); dane na temat kartek z życzeniami oraz czasu spędzanego z przyjaciółmi - z ar­ chiwum DDE Needham Life Style; na temat użytkowania komputera - z Computer Use in the Untied States, US. Census Bureau, Washington, D.C ..1999, s. 5,9, Departament Handlu, Według «dziennicz­ ków”kobiety poświęcają więcej czasu niż mężczyźni na wizyty przyjacielskie i rozmowy niezawodowe; CS. Fischer stwierdza, że kobiety wszędzie [wStartach Zjednoczonych] używają domowych telefo­ nów intensywniej niż mężczyźni {Amerim Calling A Sodał History o f the Telephone, Berkeley, Cal 1992, cytat s. 235, University of California Press). Nawet w „wyzwolonych latach 90” młode kobiety „były bardziej skłonne niż mężczyźni do wyrażania zainteresowania i poczucia odpowiedziąInośet za samopoczucie innych*' - za: AJML ieutel. I MM. Marini, Gender am i Values, „American Sociological Review", 60,1995, s. 436 -448, oraz C. A, Flanagan i inni, Ties That Bind. Correlates o f Adolescents* Civic Conunitments in Seven Countries „Journal of Social Issues”, 54,1998, &.4457-^4475. Różnice mię­ dzy kobietami i mężczyznami w „poznaniu społecznym" {social cognition) mogą mieć nawet podłoże genetyczną, zob, D.H. Skusc i inni, Evidencefr o m Turner's S y n drom ean Imprinted X-Unked Locus Affecting Ccgmtwe Function, „Nature” 387, czerwiec 1997, s. 705-708,

161

Sam otna gra w kręgle Zarów no macherów, Jak i szmmerów w m m ym społeczeństw ie m ożna znaleźć wszędzie, W Country dubs w Palm Springs spotkamy biznesmenów

szmumrów* a w lokalnych organizacjach w Appalachia młode maiki n a zasiłku będące machorkami. Osobam i najczęściej grającymi w karty w Ameryce są go­ spodynie- domowe z klasy robotniczej z W ielkich Równin (GrmtPhins)^. Sły­ sząc filozofów mówiących egzaltowanym tonem o ^zaangażowaniu obywatel­ skim" t „demokratycznej d d ib e ra cjr jesteśmy skłonni myśleć o organizacjach w spólnotow ych i życiu publicznym jako o wyższych form ach społecznego akty wizmu, jed n ak w życiu codziennym to przyjaźnie I in n e rodzaje więzi nieform alnych stanowią dla nas podstawowe oparcie sp o łeczn e Dla jasn oś­ ci, kontakty nieform alne generalnie nie tw orzą kom petencji obywatelskich w taki. sposób, jak przynależność do stowarzyszeń, ugrupowań politycznych, związków zawodowych lub kościołów, odgrywają jednak bardzo ważną rolę w podtrzymywaniu sieci społecznych. Dlatego, dokonując w tej książce inwen­ taryzacji kapitału społecznego w Stanach Zjednoczonych Ameryki, musimy zw rócić uwagę na trendy w szmucerowamu, W zajem ne odwiedzanie się przez przyjaciół i znajomych przez długi, czas było w A m eryce najważniejszą praktyką społeczną. Jak opisuje historyczka Karen V. H ansen, 'wczesny wiek X I X był w Nowej A nglii »okresem bardzo społecznym"

Byfo wiek rodzajów wizyt od czysto towarzyskich po pracę na rzecz wspólnoty: odwie­ dzający mogli wpaść na popołudniową herbatę, złożyć nieoficjalną wizytę niedzielną, wziąć wdział w przyjęciach otwierających sezon na wyrób cukru klonowego {m apie sygarpmrties) lub w degustacjach cydru, zatrzymać się na dłuższą wizytę, zaoferować pomoc przy porodzie, złożyć kondolencje rodzinie zmarłego, wziąć udział w wieczorku pikowania, wspólnie wznosić domy i budynki gospodarcze Wizyty miały różną dłu­ gość: od przystanięcia na chwilę lub krótkiej wymiany grzeczności przez powolne popołudnie a i po pobyt rozciągający się na cały miesiąc. Goście często zostawali na noc. Trudności podróżowania - szczególnie zimą: pieszo, konno, etapami, powozem lub pociągiem - stanowiły barierę dla odwiedzania, jednak nie zniechęcały gości.4

4 Pwpowadzona przez autora, analiza danych z archiwum BDB Needham Life Style,

16.2

Nieformalne kontakty społeczne

którzy wysoko cenili kontakty z sąsiadami i krewnymi. W rzeczywistości to właśnie poprzez odwiedzanie się tworzyli społeczności5.

Niektórzy z wczesnych socjologów uważali, że ten. gąszcz nieformalnych kontaktów społecznych, nie przetrw a przenosin do anonimowego m iasta, że urbanizacja unicestwi przyjaźń i więzi z dalekimi krewnymi* Doświadczenie pokazało jednak, że nawet w najgęściej zaludnionych obszarach miejskich, włók­ na społeczne łączące mieszkańców stale się regenerowały6. G ęstość kontaktów społecznych w miastach jest mniejsza - przeciętny mieszkaniec Los Angeles [w Kalifornii] zna mniejszy odsetek swoich sąsiadów niż osoba, żyjąca na wsi, a je­ go przyjaciele najprawdopodobniej mieszkają w oddaleniu - jednak XX-wieczna urbanizacja nie okazała się zgubna dla przyjaźni Siedliska miejskie nie wytwa­ rzają pojedynczej, ściśle zintegrowanej wspólnoty, ale mozaiki luźno powiąza­ nych społeczności* O ile mobilność, rozwody I pojawienie się rodzin nuklearnych ograniczyły relatywne znaczenie w.ięzów pokrewieństwa, szczególnie wśród osób lepiej wykształconych, o tyle przyjaźń we współczesnych metropoliach zyskała na znaczeniu7* Droga, jaką przebyta kultura popularna od ILom Łmy i AU in the Family do Cheers, Seinfeld i Friends*t dowartościowuje nieformalne więzi spo­ łeczne Podobnie jak ich przodkowie z Nowej Anglii, Amerykanie spędzają dużo czasu, odwiedzając się nawzajem* W latach 80, i 90, ankieterzy Kopera pięciokrot­ nie pytali. Amerykanów J l e razy w ciągu ostatniego tygodnia wyszli Państwo się rozerwać - do kina, odwiedzić przyjaciół, na imprezę sportową, kolację łub gdzie indzie}?** Blisko dwie trzecie Amerykanów cWdarowafc co najmniej jedno wyjście w ciągu ostatniego tygodnia, z czego równa połowa stwierdziła, że wybrała się do przyjaciół z wizytą, na kolację, na karty itp* W śród innych celów wieczornych B KM, Hansen, A Very Social Tmm Cm fim g Community in AmtebeMum NewEntfand, Berkeley 1994, s, 80, University o f California Press. 6 H* Gins, The Urban Villagers, Glencoe, III 1962, Free Press; CS. Fischer, T® D well Am ong Fm ndii oraz B. Wellman, The Community Question Meemlumted 7 R.R. Bell, Worlds o f Friendship, Beverly Hills, Cat 1981, Sage; G* Marsdert, Core D iscussion Networks o f Americans. * Tclewizyjrtt seriate homedtowe {«ifcows), pierwsze: dwa, z lat 50.170-, ukazuję życie rodzinne, ostatnie? trzy, z lat 9(1, koncentruję się bardziej na życiu towarzyskim i więziach przyjaddskidu Frim ds (Przyjaciele) jest znany polskim widiom. [Pfzyp. red]

163

Sam otna gra w kręgle

wyjść 4% wskazało sztukę teatralni lub koncert, 11% wydarzenie sportowe, 17% pub* dyskotekę lub inne publiczne m iejsce rozrywki, 18% kino, a nieco ponad połowa wyjście na kolację do resiauracjf. Jak Ameryka długa i szeroka, od wiel­ kich m iast po najmniejsze wioski, spędzenie wieczoru z przyjaciółmi Jest 5 do 10 razy bardziej popularne niż wyjście do teatru lub na mecz. Kilka sondaży przeprowadzonych między 1986 a 1990 rokiem wykazało również, że szmucerzy są w Stanach Zjednoczonych powszechniejsi niż macherzy*. (Na rys. 16 widać podsumowanie rezultatów badań, z zaznaczeniem najbar­ dziej relewantnych form aktywności społecznych). Nieco ponad jedna czwarta Amerykanów w miesiącu poprzedzającym badanie przynajmniej1raz uczesz niczyfa w zebraniu klubu lub organizacji, a nieco ponad jedna trzecia wzięła udziałw jakim ś spotka niu towarzyskim orgaramwanym przez kościół, pokaźny wynik, dla tych oby watótsko zorientowanych wydarzeń. W tym samym okresie ponad, potowa Amerykanów podjęto u siebie przyjaciół, a Misko dwie trzecie wyszło na wieczór do znajomych8910. W taki czy inny sposób, trzy czwarte A m e­ rykanów przynajmniej raz w ciągu miesiąca wzięło udział w ctomowym spot­ kaniu z przyjaciółmi, a średnia dla całego kraju, to trzy takie wieczorki w ciągu miesiąca. Podobnie świadczą zapisy w ^dzienniczkach czasu" gromadzonych w latach 1 9 65-1995; statystyczny Amerykanin spędzał tygodniowo około pół godziny na działalności w organizacjach (z pominięciem organizacji religijnych), ale ponad trzy godziny na spotkaniach z przyjaciółmi11. Porównywalne szacunki dotyczące szerszego zakresu kontaktów społecz­ nych (podsumowane na rys, 17) wskazują, że średnio rzecz biorąc, w ciągu ostatniego ćw ierćw iecza X X wieku A m erykanie n iem al co drugi tydzień uczestniczyli w nabożeństwach oraz odwiedzali krewnych; mniej więcej raz na trzy tygodnie jedli kolację poza domem, wysyłali komuś kartkę z życzeniami i pisali list do przyjaciela lub krewnego; grali w karty raz w miesiącu i prawie la k samo często bawili się w domu; co drugi miesiąc uczestniczyli w zebraniu 8 Pytanie tn zadawano ogólnokrajowej próbie około 2 tys. Amerykanów w 1982» 1984,1990, 1993 i 1995 roku. Odpowiedzi sumują się do więcej niż 100%, ponieważ można byb wymienić więcej nil jedno wieczorne wyjście. 9 W czerwcu 1986, kwietniu 1987 i czerwcu 1990 roku Eoper pytał reprezentatywni, próbę około 2 tys. Amerykanów o różne rodzaje aktywności społecznej i wypoczynku (zoh rys, 16). 10 Dysproporcja między podejmowaniem gości a składaniem wizyt wynika z tego, że na więk­ szości przyjęć goście przewyższają liczebnie gospodarzy. 11 Przeprijwadzona pr/.ez autora analiza danych z archiwum Ameiicaitf Urn of Time.

164

Nieformalne kontakty społeczne Ip u r t il 1 4 Wypoczynek i aklywnośc społeczna dorosłych Amerykanów, 1986 1990 fm .

..........i.'mm..i.iii..i....... ■ ...... i.........i.i....i....... i.i.i..... i..a.i.i......... i...

lift ms

III i£iii

Wtl

pHCMt ta ia lp li* M irif

pri *rui ¡*:¡*iq w£v.* razy częściej niz. listy do gazet

1' lhvi p i \vadn \na pry ir/a liii na anah/,u dim ych 1’i 1>I.i Nuudh am Li fu St yIu. I*oniu%vaż pos/ r)

....

ycU o \v .. cdyriui i

/;U

¡¡¡¡¡¡|;jpllll|;|lBIIIIIII[

CCIi ! nclprc?

172

Oscby samotne 1 Maticństwa -3 M j - 60 »

Illllilllllllllllllli 13%

Nieformalne kontakty społeczne Rysunek 2C1 lirMaijrdrji-, Kijaki ilnndibaiy us:ypi:]«) miejsca lian m szyblir- obsługi, 1970-1998

1*70

IW

1990

I9M

{fast-food) “ tych „stacji benzynowych dla obywateli"1- przypadająca na głowę mieszkańca Stanów Zjednoczonych uległa podwojeniu. Ze względy na stwarzanie okazji do rozmowy spadek liczby konwencjonalnych miejsc, gdzie można coś .zjeść lub wypić, do pewnegp stopnia został zrekompensowany poja­ wieniem się nowej fali coffee barów, takich jak hm'cappuccino w Minneapolis, w stan ie Minnesota, udzielający miejsca sąsiedzkim grupom dyskusyjnym, jednak, jak pokazuje rys. 20, nawet po uwzględnieniu tego wzrostu, całkowity spadek, konsumpcji „na mieście” jest znaczny13. Inaczej niż. w przypadku „stałych, bywalców** lokalnego baru lub kawiarni, jest mato prawdopodobny żeby któraś z osób czekających niecierpliwie w kolejce w barze M cD onaldi znała cię z imienia, a nawet zaprzątałaby sobie głowę tym, "n I kmem,. rys. 20 r. j. Ktchman (ly irjkmwiuMj przei AuiHls ¿>; Survęysjak hm»Ima kategoria i znajdowały df wo^olm-j ruhryt c „inne*. Ijztęlaijy Auditi. ikS u tw ys za oifoiifpnieriiećM^tk.

173

Sam otna gra w kręgle że d ę nie m a 24, .Zimne liczby są. świadectwem stopniowego zanikania, tego, co komentator Ray Oldenburg nazywał „wspaniałymi nugscamT, na pojawienie się w których .„czekasz cały dzień"2® W .rezultacie Amerykanie wolą raczej złapać parę kęsów i biec dalej, niż przysiąść na chwilę i porozmawiać. Prawdopodobnie najwięcej o zm ianie sposobu spędzania wolnego czasu przez Amerykanów możemy wyczytać z losu gier karcianych. Badanie: ankieto­ we mieszkańców 2 4 miast w Stanach Zjednoczonych, przeprowadzone w 1940 roku, wskazywało, że gra w karty jest ulubionym narodowym sposobem, wypo­ czynku. Według badania, talię kart można było znaleźć w 87% amerykańskich domów, podczas gdy na przykład odbiorniki radiowe w 83%, a telefony w 36%. Średnio rzecz biorcę, w pierwszej połowie X X wieku co drugi Amerykanin po­ wyżej 14 roku żyda kupował m roku nową talię kart26 Uderzające jest to, że fluk­ tu acje w sprzedaży kart niem al dokładnie pokrywają się z opisanymi wcześ­ niej zmianami w formalnym, zaangażowaniu w organizacje obywatelskie stały wzrost w pierwszych trzech dekadach X X wieku, załamanie w okresie Wielkiego Kryzysu, i. wybuchowy wzrost w latach po II wojnie światowej (zob. rys, 21), Chociaż poker i remik byty bardzo popularne, prawdziwą eksplozję popular­ ności przeżywał brydż, czteroosobowa gra, która zyskała sobie ogromne uznanie w latach 50, X X wieku, Według najbardziej umiarkowanych szacunków w 1958 roku do grona graczy brydżowych zaliczało dę 35 milionów Amerykanów - bli­ sko jedna trzecia dorosłej populacji. Miliony Amerykanów, kobiet i mężczyzn, należało do klubów brydżowych; w jednym z najwcześniejszych badań nauko­ wych pośw ięconych zaangażowaniu społecznem u ustalono, że w 1961 roku prawie co piąty dorosły (przynajmniej w Nebrasce) był cztonkiem stałą czwórki brydżową* W akademikach, i samorządach studenckich, lat 60, i 70, setki tysięcy studentów spędzało tysiące nocy na wydającym się nie m ieć końca brydżu.

m G, Millet; McDmmkfyzuga ąwłeczeństwa, wyd 2» Warszawa 2003* s. 157-160, Wydawnictwo Literackie Mam 25 IŁ Oldenburg, The Greut Go&dPime. Qzfe% Cę/fmShops, Ommmnity CmŁers, BmutyPmlm, G em m ! Słom Ban, Hangouts, orni Hem They Get You Thmugh tim Ekiyt New York 1989, Paragon House. 26 Zob. O. Jacoby i A.H Morebead* The Fbm kk BookefCem k, NewYcnk 1957. s. 17, Simon & Schuster (rui temat sondażu 7.1940 u). Po tał 50, każda sprzedana w Ameryce talia kart była obłożona spe­ cjalnym podatkiem. Zaktualizowaliśmy daneksipld J.E Steiner, Amerktms ot Play. Receiit Trends in RecrecetUm and Hisure TinmActhUies, NewYoik 1933, s. IBS, McGraw-Hlli na podstawie późniejszych raportówskarbowych.

174

Nieformalne kontakty społeczne

f■'ym.11k1 1 W

:•

jpi.ljinin w ü.-IlüshiM

iiftoflciq



wm

lito

itis

im

im

co kilka tygodni, jednak - podobnie jak w przypadku przyjaźni

iüw

łączące ic h

więzi są dużo słabsze niż o generację wstecz, W ostatnic h latac h dużo rozgłosu nadano „stowarzyszeniom sąsiedzkim”, a niektórzy obserwatorzy utrzymuje że są one bar dziej rozpowszechnione niż kiedyś, Jeden z ostatnich sondaży sugeruje, że jeden na ośmiu dorosłych na­ wiązuje kontakty sąsiedzkie, działa w społeczności lokalnej, w stowarzyszeniu właścicieli łub klubie blokowym l\ Jednak tego typu stowarzyszenia były popu­ larne również w minionych dziesięc ioleciach, żeby wspomnieć pean magazynu

/j/e na cześć Amerykanów lat 60. „zaspokajających swoje potrzeby towarzyskie w niezliczonych komitetach sąsiedzkic h”. Socjolog miasta Barrett A. Lee oraz jego współpracownicy wskazują, że:

micia&anGów Detroit *spotytajijcyrfi m f zsęsted&roi przynajmniej raz wiygj&xlnm aiinfejszyt się z 44% u ISOS roku cłu .Î2V *v\ 19S9 luku i spatll tło >1", « roku 1971 Własna .nuli?.! aut or, i na pinktawit* tła nyrt owych ograriioa się do młodych męż­ czyzn i/luł) wyższej klasy średniej, W odróżnieniu od klubów fitness*kolarstwa* joggingu* gimnastyki, pływania, tenisa, golić softbalhi i innych dyscyplin* kręgle m aji charakter ogólnonarodowy - są powszechne wśród mężczyzn i kobiet* małżeństw i „singli* Wąsy robotnica?) i klasy średniej, młodych i starych®.34 34 Analiza poqwowarfmna prxez a u t « na podstawie danych NSGA, SCIMA i OM Needham Lifestyle, Wśród wszystkich form aktywności fizycznej chód sportm\ % t pływano chodzenie na silów nię 1rower matóą óo najpujmbi niejszych. dale) planuje się wędkarstwo. fe/yk-ówka i bilard należy do kufejnejpupy popularnychsjxsrunv, Uisk legitymująsiy uczestnictwemuv noszącym ■*tego.B Needham l ife Style. We dług wyników badania z I‘¿96 roki: Amerykinie w wieku 20 30 lat gr ają w kręgle 2,4 razy i ocznie*

pldżą na łyżworolkach L7 razy rmmh%Na temat casmc Imwtitg gob, L Oiadderdon, AMFIf oit a M i, JRast■Company'»wrasieri 199&S. 132,

1«)

Nieformalne kontakty społeczne Rysunek 26.Wzrost i spadek popularności mąjry«ek ligowych w kręgle

Biorąc pod uwagę wzrost populacji, obecnie w kręgle gry wa więcej Amery­ kanów niż kiedykolwiek wcześniej, jednak w ciągu, ostatnich 15 lat gwałtownie załamało się uczestnictw o w rozgrywkach ligowych. W latach 1980—1993 cał­ kowita. liczba graczy wzrosła o 10%, podczas gdy liczba zawodników ligowych spadła o 40%^* Wykres na rys. 26 ilustruje długookresowe tendencje uczest­ nictw a w rozgrywkach ligowych, Jego kształt Idealnie pasuje do wykresów przedstawiających zm ianę innych, opisanych uprzednio, form kapitału, spo­ łecznego - stały wzrost: od początku. X X wieku (z wyjątkiem W ielkiego .Kry­ zysu j II wojny światowej), eksplozja popularności w latach 1 9 4 5 -1 9 6 5 , stag­ nacja aż do końca lat 70. i nagły zjazd w dół w ciągu ostatnich 20 lat XX. wieku. W połowie lat 60., kiedy wykres osiągnął swój szczyt, 8% m ężczyzn i 5% ko­ biet w A m eryce należało do zespołów biorących udział w rozgry wkach. Jak pokazano- na w ykresie jeżeli spadek liczby graczy utrzyma tempo z, ostatnich 15 lat, to rozgrywki ligowe- w kręgle znikną całkowicie w pierwszej dekadzie X X I wieku. Aby ktoś nie pomyślał, że kręgle to tylko try wialny przykład, powinienem dodać, że według A m erican Bowling C ongress w 1996 roku w kręgle grało Według danych Amerkan Bowling Cungress,

191

Samotna gra w-kręgle Rysunek 7i. Wzrost liczby widzów imprez sportowych, 1960 1997

h. : :

',¡ 0

W fiMMA MÓ:

i|Kili>syrt wob

m

IM ... 1960

.......................■ ........................... ..;................. 1900

nn

1990

2000

91 min Amerykanów, o p o n a d 25% więcej, niż wzięło u dział w w yborach do

Kongresu w łW K roku ' . Nawet po załamaniu z lat SO. w rozgrywkach ligo­ wych regularnie uczestniczyło od 2% do 3% dorosłych Amerykanów, chociaż

—jak widać —na wykresie krzywa opada bardzo szy bko. Spadek popularności rozgrywek ligowych stanowi zagrożenie dla egzystencji właścicieli kręgielni. Według właściciela jednej z największych w kraju sieci kręgielni, gracze ligowi konsumują trzykrotnie więcej piwa i pizzy niż zawodnicy grający w pojedynkę, a kręgielnie zarabiają na sprzedaży piwa i pizzy, nie zaś na wypożyczaniu kul i butów. Znacznie większe znaczenie społeczne mają jednak interakcje i nawet okazjonalne rozmowy na tematy obywatelskie przy piwie i pizzy, które nie są udziałem sam otnych graczy. Niezależnie od tego, czy kręgle wygrywają w oczach Amerykanów z w yboram i, historia rozgrywek ligowych stanowi

ilustrację zanikania kolejnej turmy kapitału społecznego. K lów iąe precyzyj 11ie, t y1ko lic e n i ia p oci ic a p v- h4 i i

’Y: !**'• ?*l'l*"*Y**’•': ; i'ftfllÉÍÉSíh feplalfriateit

rfiiiiiwńtw¡liÍJlrN: wiiUM ivfl RopcaJ

Iffl

Í9M

1«Í5

1«ft

1«*

odhiorcó\v: w ostatnich dekadach XX wieku, mimo rosnących dochodów, siaty styczny Amerykanin stal się mnie) hojny,

Zmiana ta ma poważne konsekwencje, jeśli chodzi o materialne podstawy funkcjonowania amerykańskich instytucji wspólnotowych. Cidybyśmy u schyłku XX wieku wpłacali tak) część dochodu, jak nasi rodzice w latach 60., United Way mogłoby co roku przeznaczyć na dobroczynność o blisko 4 mld dolarów więcej, amer ykańskie kongregacje religijne dysponowałyby rocznym budżetem więk­ szym o 20 mld dolarów, a całkowita wartość narodowej filantropii podskoczyłaby*7 l1:«! [ik*i v [ru . W sumU/aiti I’iipn\i pv Luto rrsp>tj ndenlim, kU>f / u u lu czyrmoso lyst y I-«» „wypoz ysrztiiir tu.set y u «ten"

us;i/. „dhmr/ynnt*"

w ykonywnl

oscihiseir wciągu ostalnk'go miesiąt a. W .( . 2000, Independent Sector), cizia lanie jedtu n.oc iw

Jak zauważyliśmy wcześniej, alternatywę dla uogólnionej wzajemność i i społec znic' osadzonej uczc:ivvośc:i są rzędy prawa - umowy formalne, sądy; procesy, wyroki, państwowe siły porządkowe. Jeśli w amerykańskim społe­ czeństwie wysycha „smar" rozproszonego zaufania, to moglibyśmy oczekiwać wzrostu znac zenia prawa jako podstawy umożliwiającej współpracę, Jeśli uścisk ręki przestał być zobowiązaniem i gwaranc ją, jego miejsce* powinny zająć: umowa notarialna, zeznanie składane pod przysięgą i wezwanie do sądu. Sposobem weryhkacji tej hipotezy może być prześledzenie zmian w wysokośc i ogólnonarodowych nakładów na funkcjonowanie systemu prawnego ;f\ Wiek XX był dla Ameryki okresem industrializacji, urbanizacji, „wielkiego rządu" i wielkiego biznesu. Nawet jeśli pominąć ludowe uprze dze nia wobec rozwiązłości rozrastających się miast, konłliktowość współczesnego biznesu oraz nadmierną drobiązgowość biurokrac ji państwa opiekuńczego (welfare state)> można założyć, że praw ne „koszty transakcyjne*" musiały rosnąć przez całe stulecie. W rzeczywistości jednak, jak widać na rys, 42, odsetek amery­ kańskich pracowników zatrudnionych jako strażnicy, policjanci i prawnicy (w stosunku do całej siły roboczej USA) rósł w wieku XX stosunkowo wolno. Dziękuj Samowi Bmvlesowi /.a z^ugiTowame mi

245

¡xxle)śc*ia.

Samotna gra w kręgle Kpinek 42. Wzrost ¿¿trudnienia w policji i sądownictwie po 1970

hlipiij, ■WaftOWMCJfi

(p(.hiNiii

fluwruiey li'

191»

1920

1910

1950

1960

1970

1980

C d ciekawe, w 1970 rok.u liczba prawników na. tysiąc mieszkańców Stanów Zjednoczonych byk niższa niż w roku 1900"r/* Dwie wojny światowe, nadzwy­ czaj ty boom gospodarczy lat 20. i 50„ Wielki Kryzys, Nemy Ład, przekształcenie Ameryki z c społeczeństwa wiejskiego (z 60% mieszkańców żyjących, w siedli­ skach. mniejszych niż 2*5 tys., dusz) w społeczeństwo metropolitarne (z połową swojej społeczności skupionej w miastach wielkości, o rząd wyższej, tj. liczących co najmniej 25 tys* mieszkańców), transformacja gospodarki od lampy gazowej, wozu konnego i sklepiku więlobmniowego tio GE,* GM* i Kmarta** - żadna z tych ekonomicznych, społecznych, i kulturowych rewolucji nawet o Jotę nie zwiększyła odsetka prawników na amerykańskim rynku* Jednak po 1970 roku odsetek prawników zwiększył się znacznie, rosnąc ponad dwukrotnie w ciągu 25 lat i rozdymając narodowe rachunki „kosztów transakcyjnych"

17 Potwieitb» sif to niezależnie od stosunku do eafcf populacji Stanów Zjednoczonych czy tylko do populacji osób ^rudnicmydc Zoix również: RJL AMlAmmcmm lawyars, NewYodc 19B%Ctówd IJfiiwrpty * General Efcrtricą, General Motors, [Przyp, tloim.|

** Steć sktepów, następnie MgTcrmaifatów dzadbpęcBLw Stanach Zjednoczony^ od lat HI XX wieku. (PtzypirróL)

246

Wzajemność, uczciwość i zaufanie

Wzrost: zatrudnienia w zawodach związanych z bezpieczeństwem po 1970 roku nie był aż tak wielki Niemniej w latach 80. XX wieku zarówno prywatne, jak publiczne wydatki na bezpieczeństwo jako odsetek produktu narodowe* go brutto rosły w szybkim tempie - jeszcze jeden przykład wywindowania Joosztów transakcyjnych” W roku 1995 w Ameryce było o 40% więcej policji i ochroniarzy oraz o 150% więcej prawników i sędziów niż można byłoby przewidywać w 1970 roku, nawet uwzględniając zwiększmie populacji i wzrost gospodarczy Co więcej, ta masowa ekspansja zawodów prawniczych nie bykt po prostu częścią ogólnego wzrostu zatrudnienia we wszystkich zawodach, gdyż żadna inna profesja nie doświadczyła takiej eksplozji popularności po 1970 roku, Zatrudnienie w zawodach, prawniczych rosło wówczas trzykrotnie szybciej niż we wszystkich zawodach traktowanych łącznie“ Przez początkowe 70 lat X X wieku zatrudnienie w zawodach prawniczych, i medycznych rosło w tym samym tempie, jednak po roku 1970 prawnicy zwiększali swą liczebność dwukrotnie szybciej niż medycy W 1970 roku w Stanach Zjednoczonych prawników było o 3% m n iej niż lekarzy natomiast: w 1995 roku już o 34% w ięcej. Przez pierwsze siedem dekad X X wieku odsetek prawników spadał w stosunku do odsetka inżynierów, ponieważ nasza gospodarka stawała się bardziej „nasycona technologią” W 1970 roku na jednego amerykańskiego prawnika przypadało 4,5 inżyniera. W tym momencie tendencja odwróciła się o 180 stopni* W 1995 roku, mimo wszystkiego, co mówi się o gospodarce high-teeh, na każdego prawnika przypadało już tylko 2,1 inżyniera*39. le n nagły wzrost nakładów naszego społeczeństwa na formalne mechani­ zmy kontroli społecznej1i rozwiązywanie sporów nie znalazł jednoznacznego wyjaśnienia. Po stronie podaży wskazuje się kilka przyczyn wzrostu, naboru na studia prawnicze: próby odroczenia służby wcfstowej w Wietnamie, kuszący blask L A Lmw*, wymogi, związane z polityką akcji afirmatywnych, jednak kwestią bardziej złożoną niż t a dlaczego tak wielu młodych łudzi zdecydowało

m IŁH, Sander i £ .fl Williams, WhyAre JhereSoM m ty Lawy&o? PerspecUws m a Turbidmt Mmfcet* „Lawand Social taąuiry foumał” 14, 1989, s. 433. 39 Statystyki wykorzystane w tym. i poprzednim akapicie pochodni z H istariaś Statimies ofthe United States; Serie D589-D592; StatistictdAbstmcł cfik e United States (z różnych lat), seria nr 637; oraz danych przekazanych bezpośrednio przez BureauofLabor Staiistkg * lełcwizyfnyserial ©tematyce prawniczej emitowanyw Jatach 1986-1994 [Przyp,. red]

247

Sam otna gra w krę gle

się podjęć studia prawnicze, są przyczyny d k których w Stanach Zjednoczo­ nych podwojono wydatki na prawników, storo wcześniej przez 70 burzliwych lat: zadowalano się stałą (i dużo niższą) liczbą porad prawnych, Po stronie popytu zwyżka przestępczości po 1970 roku jest z pewnością Jednym z ważnych wyjaśnień wzrostu zatrudnienia personelu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo. Jednak to nie kamiśd stanowili najszybciej rosnącą grupę prawników z czego wynika, że sama przestępczość odgrywa niewielką rolę w podwojeniu naszego zapotrzebowania na usługi prawne, Mektórzy twierdzą, że wzrost zamożności oraz złożoność społeczno-ekonomiczna odpowiadają za zwiększenie się liczby prawników jednak trudno zrozumieć, dlaczego efekt ten nie wystąpił nigdy przed rokiem 1970*°. Częściowym wyjaśnieniem może być prawdopodobnie Intensyfikacja regulacji państwowych, chociaż jest zastana­ wiające, dlaczego torporacjonizm Nowego Ładu i narodziny państwa opiekuń­ czego (umlfhreState) w latach 30, i 40. X X wieku nie wywołały podobnej reakcji Znaczenie może też mieć. zwiększenie liczby rozwodów po 1970 roku, ściśle związane ze zmianami amerykańskiego kapitału społecznego. Wbrew wszystkim, dyskusjom o „eksplozji procesowania się” wnikliwe ba­ dania. każą powątpiewać: w to, czy rzeczywiście rejestry sądowe są dziś bardziej zapełnione niż kiedyś4041. W rzeczywistości największy wzrost zapotrzebowania na usługi prawne zdaje się dotyczyć tego, co delikatnie określa się mianem prawniczych usług preweicyjnydi (pmwntmgkmyerirt^. Zaczynając od loku 1970 wamerykańskim społeczeństwie i gospodarce porozumienia nieformalne przestają, wydawać się stosowne czy roztropne. Nagłość tej zmiany oraz, moment jej wystąpienia nieprzypadkowo przypominają o innych, omawianych przez nas, wskaźnikach kapitału społecznego* Małżonkowie, sąsiedzi, partnerzy biznesowi oraz poten­ cjalni partnerzy biznesowi, rodzice i dzieci, pastorzy i parafianie, donatorzy i benefkąend - wszyscy zaczęli nagle domagać się „otrzymania tęgo na- piśmie*! Oto jak. zwiększającą, się rolę prawnika podsumował profesor M arc Gaknter:

40 R. Clark. Why So Mmry Lmvyem „Ibrdh&m Law Review**, 6 L 1993. sl275. 41 Zoh. M. Galanter, The Day After the litigßtkm Explosion, JMaryland law Review” 45, JesieA 1.986, &. 3-39; idem, Beym d tke Litigation Pmic* [w;] W. Olsen (red), New DmetmnsLiaMiity Lmv, New York 1988, s. 18-30, Hie Academy of Mitical Science; idem, Retd World Torts. An Antidote to Anecdete, »Maryland I mw Review^ 46,1.996, s. 1093-1160; IvL Galanter i T, M ay Tbummmnt e f Lmvymit Chicago 1991, University of Chicago Press.

248

Wzajemność* uczciwość I zaufanie

Niczym dostawcy sztucznych hormonów mających uzupełniać braki w organizmie* prawnicy oferują możliwość uzupełniania brakujących zasobów wzajemności* norm moralnych, współciuda,.,. Są. dostawcami „sztucznego zaufania”*» Ponieważ prawnicy wytwarzają 1 handlują bezosobowym „chłodnym** zaufaniem» to oni korzystają na upadku jego tańszego konkurenta«.

Jak na ironię* nawet zaufanie w środowisku samych prawników wydaje się słabnąc pod wpływem, malejącego kapitału społecznego. Profesorowie prawa EJ* Gilson i Robert HLMnookin informują, że od kiedy zmniejszyła się trwa" łość sieci społecznych, a wzrosła liczba jednomzowychkontaktów* prawnicy mniej dbają o swoją .reputację i uczciwość* a będąc tego świadomi, mniej ufają innym i rzadziej podejmują współpracę43 Majątek, który wydajemy aby »mieć to na piśmie’* rośnie stale od 1970 roku, podobnie jak wydatki na prawników, po to, aby rozwiązać spory bieżące i zabezpieczyć się przed przyszłymi. Pod wieloma względami może to stanowić wiek mówiący wskaźnik przecierania się naszej: materii społecznej. Czy chce­ my czy nie chcemy opieramy się w coraz większym, stopniu - jesteśmy do tego zmuszeni - na Instytucjach, formalnych, a przede wszystkim na prawie, aby osiągnąć: to, co dawniej uzyskiwaliśmy dzięki nieformalnym sieciom, wzmac­ nianym przez uogólnioną normę wzajemności, czyli kapitał społeczny.42

42 M. Galanter* The Baces The Ittmge ofLawyen to PuMm Optohm, fckes, mmdPdiUcal Discmrw, „Umwrsity of Gudnnati Lawlewa?* 66* wiosna 1.998, &8G5-845 (cytat s, 806*807). u l it Gikomi RH, Miwkin* Diąmiing Ihmngh Agents* CoopemUm and Omflict Betwmt Lawyers m „Columbia Law 94,1994»«. 609-566, cyt, za: T.RTyicr, Trust w vl Democratk Gomwmce, jus] VA, Braithwaite 1.M, Lad (redy Thtst and Govemana% s. 269*294 (cytat s. *288).

ROZDZIAŁ 9

Pod prąd? Małe grupy, ruchy społeczne i Internet Nie wszystkie amerykańskie organizacje w ostatnim ćwierćwieczu traciły

swoich. członków i nie wszystkie więzi personalne ulegały atrofiL W tym rozdziale przeanalizujemy trzy ważne trendy idące w rozbieżnych .kierunkach, których oszacowanie jest koniecznym warunkiem przygotowania wyczerpu­ jącego bilansu kapitału społecznego. Na jednym krańcu tego spektrum - wy* znaczanego przez .ich wielkość, zakres prywatności i. stopień sformalizowania - mamy bogactwo grup spotkaniowych, klubów czytelniczych, grup wsparcia, grup samopomocowych. itp,, stanowiących ważne ostoje emocjonalnego i. spo­ łecznego życia milionów Amerykanów; Na drugim krańcu mamy długi szereg wielkich, ruchów społecznych, które w czasie ostatnich trzydziestu, kilku lat XX wieku rozlały się po całym kraju, zaczynając od ruchu praw obywatelskich czarnych Amerykanów, przez ruch studencki, ruch pokojowy, ruch kobiecy, ruch gejów i lesbijek, ruchy za prawem wyboru (pro chmcĄ i za prawem do życia {right-toM fe), konserwatywny ruch religijny, po ruch ekologiczny, ruch praw zwierząt i niezliczoną rzeszę innych* Wreszcie zajmiemy się wpływem, jaki na sferę kapitału społecznego wywarła eksplozja telekomunikacyjna ostatnich lat, w szczególności zaś Internet lub, jak mawiają znawcy, „komunikacja kom­ puterowa” íeompuieF-MádMtBd mmrmmkatímh GMQ* Czy nowe wspólnoty wirtualne mogą eałkw icie zastąpić staromodne wspólnoty przestrzeni, realnej, w których żyli nasi rodzice? Inaczej mówiąc, jak mate grupy ruchy społeczne 1telekomunikacja .złagodzą, naszą ocenę słabnących więzi społecznych i. oby­ watelskiego .zaangażowania? 250

Pod prąd? Małe grupy* ruchy społeczne i internet Robert Wuthnow, czołowy socjolog zajmujący się ruchem małych grup społecznych, informuje o 40% Amerykanów deklarujących „aktualną przynależność do małych grup, które spotykają się regularnie, oferując swoim członkom wsparcie i opiekę*! Blisko połowa tych grup to szkółki niedzielne, towarzystwa .modlitewne i grupy studiujące Biblię,: a także Inne organizacje związane z kościołem, których upadek był przedmiotem .naszego zainteresowania w rozdziale 4. Równocześnie blisko .5%ankietowanych przez W uthnowa osób deklaruje .regularny udział w spotkaniach, grup samopomocowych, takich jak. Anonimowi Alkoholicy czy lokalne oddziały Stowarzyszenia na rzecz Obywateli Opóźnionych Umysłowo (AssocmtionforMetmśed Gtkem)> a niemal, tyle samo w spotkaniach klubów czytelniczych i hobbystycznych. Chociaż dane zebrane przez Wuthnowa, stanowią tylko pojedynczy kadr, nie przeszkodziło mu to ełokwentnie opisać ruchu małych grup społecznych, jako „dchej rewolucji1*w amerykańskim społeczeństwie, prowadzącej do ziedefiniowania wspólnoty w sposób bardziej elastyczny oraz dostrzec w niej antidotum na rozpad więzi społecznych. Niemal dwóch na pięciu członków takich grup przyznaje* że otrzymało od innych członków wsparcie w chorobie, trzech na pięciu twierdzi, że ich grupa przyszła z pomocą komuś z zewnątrz (spoza grupy), a czterech na pięciu .mówi, ze dzięki, swej grupie „czują, że nie są sami*1.

Małe grupy z pewnością stanowią ważny zasób kapitału społecznego. Wcześniej zastanawialiśmy się .nad szansami, i zagrożeniami .związanymi z religijnymi formami więzi społecznej w e współczesnych Stanach Zjed­ noczonych* Jak to wygląda wśród świeckich klubów dyskusyjnych i grup wsparcia? Kilka czytelnicze, jako ważny elem ent charakteryzujący życie amery­ kańskiej klasy średniej, powstały w drugiej połowie XIX wieku w wyniku wzrostu poziomu wykształcenia i równoczesnego zwiększenia się ilości czasu, wolnego« 'Wedy tak. jak. i dzisiaj, kluby czytelnicze przyciągały głównie kobiety. W pierwszych dziesięcioleciach po wojnie secesyjnej uczestniczki koncentrowały się na intelektualnym „samodoskonaleniu się* jednak udział w spotkaniach sprzyjał tak ie autoekspresji, nawiązywaniu zażyłych przyjaźni i temu, co późniejsze pokolenia nazwałoby „podnoszeniem św iadom ości” 1 E. Wuthnow, Sharing tht Support Groups rndA m erkab New Qm$ijbr Cmmumily, m wYork i m xwl. s. 45-46» 59-76,170,320» t e Press«

2S1

Sam otna gra w kręgle

(consciousness-raising)* Zakres zainteresowania stopniowo rozszerzał się z celów czysto literackich na. działalność :na rzecz społeczności .lokalną i dobra wspólnego* stając się częścią nabierającego rozmac hu ruchu na rzecz reform społecznych i polttycznyck Na przełomie stuleci jedna z nowo wybranych pre­ zesek oświadczyła swojemu kołu; „Mam dla was ważną ■wiadomość, Dante nie żyje, M e żyje od kilku stuleci i myślę* że czas już przestać interesować się ¡ega Piekłem i skupić uwagę na naszym własnymi Inna powtarzała za nią: „Wolimy Działanie od Dantego* Bycie od Browninga (We prefer Doing to Danie, B eing m Bm wningl Wystarczająco długo dusiłyśmy się w literackim sosie*1* Z tego typu. grup w tamtym, czasie rodziły się ruchy sufrażystek i niezliczone inne inicjatywy obywatelskie Ery Postępu23 ^ Nieformalne koła czytelnicze mogą być wyjątkowo trwałe« Na przykład pewna pupa w Fayetteville w Arkansas spotyka się dwa razy w miesiącu od 1926 rokuk W ogniu żywiołowych dyskusji tworzą się- najtrwalsze więzi osobiste* intelektualne* a czasami nawet polityczne. Stałe uczestniczki włączały się również w spawy szerszej społeczności przechodząc od Dantego do Działania4. Krótko mówiąc* grupy dyskusyjne* nadając indywidualną aktywności intelektualnej (czytaniu) sens społeczny* a nawet obywatelski stały się żyznym podglebiem* z którego wyrastali szmucerzy i madierzy. Wielu obserwatorów jest zdania* że obecnie Stany Zjednoczone doświad­ czają podobnego boomu klubów czytelniczych* jak pod koniec poprzedniego stulecia* a kilka organizacji obywatelskich dokłada wszelkich starań, aby tak 1 T,R Martin* Tin Smmd o f Owr O m Vbices* Women's Study Chdm, 1860-1.910» Boston 1987» &. 172 (cytat), Beacon Press T. Skoepol* ProtectingSoldiers mdMedmwL The Political Origins of&mM Polky in tin United Series* Cambridge* Mass, 1992» Harvard University Press* Belknap Press. * Era Postępu (Progressive Em), okres w historii StanówZjednoczonych ob^mujący w przybliże­ niu lata 1890-1920. W tym czasie realizowano projekty głębokich reform społecznych, politycznych i gospodarczych. Dążąc do zwiększenia udziału obywateli w rządzeniu, niektóre stany wprowadziły lnstytoc|e' obywateldctej inicjatywy ustawodawczej* referendum i. procedury odwoływania reprezen­ tantów. W polityce federalnej reformatorskie tendencje wiązały się z licznymi poprawkami do kon­ stytucji, które wprowadzały prawo wyborcze dla. kobiet, prohibicję, podatek dochodowy ¡.bezpośredni wybór senatorów. Por, rozdział 23, [Priyp.. tłum.] 3 E. Ślęzak, TheBook -Group Bock, Chicago 1993, s, 14, Chicago Review Press. 4 J.A. Davis {G reat Books an d Small Groups, Glencoe,, ill. 1961* Free Press) oraz własna analiza autora (na podstawie danych MES z 1996 roku) sprawdzająca korelację między przynależnością do klubów czytelniczych, grup dyskusyjnych i samoksztefceniowyeh a. zaanpżowaniem w Inne formy działalności wspólnotowej» przyzastosowaniu kontroli zmiennych demograficznych.

252

Pod prąd? Male grupy, ruchy społeczne i Internet się działo*I*5. Niestety, trudno znaleźć dowody wspierające te optymistyczne t wierdzenia. Chociaż liczby są trochę niepewne, wydaje się, że w latach W . w klubach literackich, artystycznych i dyskusyjnych uczestniczy tyle sam o Amerykanów, ile w latach 60. czy 70. C o więcej, ponieważ w tego typu grupach uczestniczyło zawsze najwięcej samotnych kobiet i absolwentek college’ów, a te

dwie kategorie obejmują obecnie większą grupę Amerykanek niż 3 0 czy 4 0 lat temu, jest rzeczą zaskakującą, że popularność klubów nie przeżywa większego rozkwitu. W 1974 roku jedna na trzy samotne absolwentki należała do klubu literackiego, artysty czn eg o, naukowego lub dyskusyjnego, podczas gdy

w 1994 roku już tylko jedna na cztery. Nasz werdykt w sprawie takich małych grup musi więc być zróżnicowany: grupy te rzeczyw iście mają duży wkład w obywatelskie zaangażowanie i kapitał społeczny, nie m a jednak dowodów

na to, że ich liczebność rośnie na tyle, aby znacząco zrekompensować skutki obywatelskiego rozkładu trwającego od kilku dziesięcioleci6. Niekwestionowanego wzrostu liczby uczestników doświadczyły natomiast

w ostatnich latach grupy samopomocowe i grupy wsparcia. Najpopularniejsze wśród nich są grupy „dwunastu kroków”, takie jak Anonimowi Alkoholicy (istniejący od 1935 roku) i ponad 130 bliźniaczych organizacji na terenie całego kraju, obejmujących innych uzależnionych, jak Anonimowi Hazardziśd i Ano­

nimowi Współuzależnieni. Sami Anonimowi Alkoholicy (AA) deklarują posia­ danie około miliona członków w całym kraju, a pokrewne grupy Al-Anon, zrze­ szające rodziny i przyjaciół osób uzależnionych od alkoholu, dalszych 4 0 0 tys,7 s R. OHphant, MySuy, „Publishers Weekly", 411985, s. 72; M, Mackay, Booking a Group Adven­ ture, „Belles Lcttrcs. A Review of Books by Women” 8, lato 1993, s. 26. Study Circle Resource Center I Kettering Foundation finansują kluby czytelnicze i grupysamoksztakeniowe w całym kraju. 6 Sondaże przeprowadzone w 1967 roku (S. Verba i N.HL Nie, Participation ht America. Political dem ocracy m d Social Equality» New York 1972, Harper & Row) i w 1996 roku (NES) stwierdziły identyczny odsetek uczestnictwa (4%) w klubach literackich, artystycznych, dyskusyjnych i samo­ kształceniowych. Analiza danych General Social Survey nie wykazała istotnych zmian członkostwa netto w tego typu organizacjach w latach 1974-1994, jednak znaczny spadek odnotujemy, jeśli zasto­ sujemy zmienne kontrolne wpostaci relacji z poziomem wykształcenia i stanem cywilnym. Według pracowników Great Books (programu, który od 1947 roku wspiera kluby czytelnicze) obecnie mają one o połowę mniej członków niż w latach 60. 7 A.H. Katz, Self-Help m America, A Social Movement Perspective, New York 1993, Twayne Publishers; I.P. Gellman, The Sober Alcoholic. An Organizational Analysis o f Alcoholics Anoitymous, NewHaven, Conn. 1964, College and University Press; N, Robertson, Getting Better* inside Alcoholics Anonymous^ New Ybrk 1988, $, 88,155-156» William .Morrow,

253

Sam otna gra w kręgle Podobnie jest w przypadku innych grup wsparcia dla osób doświadczających określonej choroby lub zmagających się z jakimś konkretnym problemem, jak postępujący zanik mięśni, AIDS czy sam otne rodzicielstwo. Nie brakuje również komercyjnych organizacji samopomocowych, jak Jenny Craig, Weight Watchers i .różne grupy terapeutyczne. Trudno znaleźć 'twarde dane liczbowe dotyczące wszystkich tego typu grup, jednak jeden z niedawnych sondaży wskazywał, że 2% dorosłych Amerykanów aktywnie uczestniczy w spotka­ niach grup wsparcia lub grup samopomocowych, inne zaś rozległe badania wskazały, że na tego typu spotkania Amerykanie poświęcają około 3% czasu w ciągu życia®. W celu zobrazowania steli zjawiska w arto jednak odnotować, że łączna liczba wszystkich - nowych i starych - członków grup samopomo­ cowych jest i tak o połowę mniejsza niż liczba osób, które w ciągu ostatnich dwóch dekad wycofały się z udziału w rozgrywkach ligowych w kręgle (nie mówiąc o innych, bardziej „obywatelskich” formach zaangażowania). Grupy samopomocowe z pewnością dostarczają uczestnikom nieocenio­ nego wsparcia i więzi interpersonalnych. W uthnow przekonuje, że „rozwój małych grup wprowadza tym samym nowy element do sposobu organizacji współczesnego żyda. Rozszerza zasady organizacji formalnej na obszar więzi międzyludzkich, które do niedawna funkcjonowały w sposób niezorganizowarry i spontaniczny”*9. Chociaż specjaliści medyczni wciąż spierają się o wady i zalety takiego wsparcia w porównaniu z profesjonalną terapią, w praktyce te dwa podejścia splatają się ze sobą; rozległe badania wśród grup samopomoco­ wych w Kalifornii wykazały, że na czele ponad 60% z nich stoją profesjonaliści, co zamazuje granicę między sam opomocą a profesjonalną terapią grupową. Coraz więcej dowodów przemawia za tym, że grupy wsparcia - w szczególno­ ści oferowane przez nie więzi międzyosobowe - dostarczają wielu uczestnikom wymiernych korzyści emocjonalnych i zdrowotnych10. n Pr^prdwati^ona przez, autora analiza danych NES z 1996 roku; M.A. Lumberman i L.R. Snow­ den, Problems m Assessing Prevalence and Membership Characteristics o f S elf Help Group Participants* «Journal of Applied .Behavioral Science” 29, czerwiec 1993, s. 166-180. 9 IŁWuthnow, SharingikeRmmey a 158. 10 MA. Lleberoian i LJŁ Snowden, Problems in Assessing Prevalence and Membership Charmlerhtics- ąfS eif Help Group Participants, s. 176-178. Odmienne ©pinie na temat grup samopomoco­ wych —zob. E Riessman i 0, Carroll, Redefining Self-Help Policy m id Pmeiim, San Francisco 1995, Josseydtass; A,H„ Katz, Self-Hd$r in America; W. Kaminer* Pm Dysfunctional, Mm re Dysfunctional. The Rectrmy Movement and Other S elfHelp Fashions, leading, Mass. 1992, Addison-VGfestey.

254

Pod prąd? Mate grupy* ruchy społeczne i Internet

Grupy wsparcia stają się niejako substytutem Innych - słabnących w na­ szym sfragmentaryzowanym społeczeństwie —więzi intymnych, służących ludziom wyłączonym z bardziej konwencjonalnych sieci społecznych. Na przykład odsetek osób należących do tego typu grup jest od dwóch do czterech razy wyższy wśród osób rozwiedzionych i samotnych niż wśród osób żyjących w małżeństwach. Dokonując życzliwego przeglądu tego typu grup Alfred R Katz i Eugene L Bender starają się* abyśmy uznali, że „bycie niepełnospraw­ nym, biednym, osobą po terapii psychiatrycznej, bycie przedmiotem wyzysku lub potępienia społecznego* jest: tożsamością narzucaną przez społeczeństwo wielu nieintencjonalnym «dewiantom*» [...] W grupach wsparcia należy więc widzieć narzędzia, dzięki którym rozbitkowie ci mogą wyszukiwać I nabywać: nowe tożsamości, redefiniując siebie i społeczeństwo; mogą wydobywać się z samotności, identyfikując się z grupą odniesienia; czasami zaś mogą praco­ wać na rzecz dobra społecznego lub zmiany; którą uważają za ważną”11. Rozwój grup wsparcia to zastosowanie remedium kapitału społecznego wobec: zaniedbanych dotychczas problemów. Grupy wsparcia dla gejów; Sto­ warzyszenie na rzecz Obywateli Opóźnionych. Umysłowo, grupy wsparcia dla. osób z nadwagą wnoszą na wspólnotowe forum, problemy, z którymi do tej pory zmagano się w społecznej izolacji, Podobnie jak kluby AA pozwalają przeformułować alkoholizm tak, aby stał się problemem społecznym wyma­ gającym. oddziaływań społecznych 1duchowych, nowe grupy wsparcia wnoszą do przestrzeni publicznej to, co do tej pory uważano za problemy prywatne. W ten sposób grupy wsparcia odpowiadają na wiele potrzeb ludzi, którzy w inny sposób nie uzyskaliby dostępu do kapitału społecznego. W niektórych przypadkach, grupy te służą również osiąganiu szerszych, celów obywatelskich. Matki Przeciwko Pijanym Kierowcom {MothemA^mmt Drunk Drhing) oraz Stowarzyszenie na rzecz Obywateli Opóźnionych Umy­ słowo stanowią ilustrację tego, jak różne cele i rodzaje aktywności publicznej wyłoniły się z tego sektora amerykańskiego życia12. Trzeba jednak dodać, że grupy tego rodzaju nie odgrywają tej samej roli, co tradycyjne stowarzysze­ nia obywatelskie. Członkostwo w grupach samopomocowych nie wykazu­ je związku z przynależnością do jakiegokolwiek innego podmiotu z bogatej 11 AM. Katz, EJ. Bender (red), TfwStrenght m ib> Self-help Groups in the M odem World, New York 1976, s* 6, Franklin Watts. 12 E Riessman i D. Carroll, op. d t; A.R Katz, cp. tit

255

Sam otna gra w kręgle

pakty 22 typów orpnizacji. w Ameryce. Przynależność do grup wsparcia nie łączy się tak blisko z regularnym angażowaniem się w sprawy wspólnoty przez udział w wyborach, podejmowanie wolontariatu, przekazywanie środków na cek charytatywne, pracę przy wspólnych projektach społeczności lokalnych, rozmawianie z sąsiadami; nie łączy się także z przynależnością do bardziej tradycyjnych stowarzyszeń obywatelskich: Migijnych, sąsiedzkich, młodzie­ żowych, szkolnych, rodzicielskich, bratnich, dobroczynnych11. Jak podkreślił Robert Wuthnow:

Wspólnoty tworzone przez mafe grupy różnią się zasadniczo od tych, w których ludzie żyli w przeszłości. Są to wspólnoty bardziej elastyczne i zaprzątnięte stanem, emocjonalnym jednostek*.* Wspólnoty powstające w ten sposób rzadko są słabe Ludzie czują się „zaopiekowania Pomagają sobie nawzajem. Zwierzają mę z najhardziej intymnych problemów.*, jednak z drugiej strony małe grupy nie mogą zastąpić społeczeństwa tak skutecznie, jakby życzyło sobie wielu ich orędowników. Niektóre ograniczają się do zapewnienia jednostkom okazji do skoncentrowania się na sobie w obecności innych. Kontrakt zawarty przez członków obejmuje tylko najsłabsze zobowiązania. Przyjdź, jeśli masz czas. Mów, jeśli masz ochotę. Uszanuj opinię- innych, Me krytykuj, jeśli nie podoba ci się, wyjdź nie robiąc hałasu... Może nam się wydawać, ze [małe grupy] zastępują nam rodzinę, sąsiadów i związki ze społeczeństwem, które mogą wymagać dozgonnego oddania, jednak w rzeczywistości wcale tak nie jest1314.

Jeśli związek łączący matę grupy z życiem publicznym jest słaby i trudny do ustalenia, to w przypadku ruchów społecznych jest on wszechobecny. Aczkolwiek wszystkie mchy społeczne mają swoje korzenie historyczne, a niemal każdej epoce towarzyszyły powstające oddolnie organizacje {grmsrwM 13 Analiza przeprowadzona przez autora na podstawie danych NES z 1996 roku; M.Â. Lieberman i L.R, Snowden, Problems imAssessittgPrewdmce mid Membership Chorm ieristks cfSdf-H dp Grmę)' Participants» & 170* m jk Wuthnow, Sfeirmg the fourney» s. 3—6. Wuthnow stwierdza (s* 322), że większe „male” grupy (liczące ponad 20 członków) sprzyjają koncentrowaniu, się uczestników na bardziej ogólnych problemach, nic robią tego natomiast niniejsze »mate” grupy (do 10 członków)* Z tà także E* Withnow, Lome Conm dm m fwmng Together in Afnerim Ï Fragmented Communities, Cambridge* Mass* 1.998* Harvard Unwereky Press*

256

Pod prąd? Male grupy, ruchy społeczne i Internet

orgmmmtmm) domagające się zmian społecznych, to lata 60, są bez wątpienia najbardziej znaczącą dekadą X X wieku z perspekty wy oddolnych zmian społecznych. Zaczynając od sukcesów ruchu walki o prawa obywatelskie czarnych Amerykanów w kolejnych latach fole mobilizacji społecznej wznosiły się i opadały jedna za drugą. - od Ruchu na Rzecz W olności Słowa. {Free Speech Movement) w Berkeley w 1964 roku do protestów przeciwko wojnie w W ietnamie w Chicago w roku 1968, a później w Waszyngtonie i setkach miast i. miasteczek w latach 70-, od kampanii o prawa gejów zainaugurowanej w Stonewall Inn w 1969 roku po masowe demonstracje na rzecz zachowania jakości środowiska naturalnego (environmental quality) w czasie Dnia Ziemi w roku 1970, od bolesnych dyskusji o prawach kobiet w salach posiedzeń i w sypialniach całego kraju w latach 70., po masowe i rozprzestrzeniające się demonstracje w latach 80. za i przeciw aborcji15. Społeczny aktywizm lat 60. wyraźnie rozszerzył repertuar łatwo dostęp­ nych i uprawnionych form obywatelskiego zaangażowania Bojkot komunikacji miejskiej przez czarną społeczność Alabamy** został następnie przekształcony w bojkot handlu winogronami przez robotników rolnych pracujących przy winobraniu w Kalifornii**, bojkot pizzy w Michigan przez obrońców prawa do aborcji*** i bojkot parków rozrywki na Florydzie przez zwolenników

iS JJL Walker, MdnikmglrtiemsŁ: Grmąm m Ammm, zwŁ &35-40; W DouglasCostain iAM. Co­ stain, The Połitmd Stmtegm qfSocfalMavemmt$, A Compimmmofthe. Wmmn*$ m d Emwtmmernml Mommmts, «Congressandthe PresMencjT, 19, wiosna. 1992, s. 1-27. * Montgomery Bas Boycott., kampania protestu przeciwko segregacji rasowej w transporcie publicznym, W Montgomery w stanie- Alabama po aresztowaniu Kosę Parks (1 grudnia 1955 mkn% która nie ustąpiła miejsca siedzącego białej osobie, czarni, mieszkańcy miasta, pod przywództwem min, Martina laitherm Kinga, praktycznie zrezygnowali zupełnie z komunikacji miejskiej, Bojkot zyskał rozgłos w całym kraju i trwał do 2s6 grudnia 1956 roku, a.Jego efektem byte uznanie segregacji rasowej w transporcie publicznym za niezgodni z Konstytucją. [Ptzyp. redj "* W drugiej połowie lat 60. robotnicyrolni w Kalifornii, część z nich zrzeszona w United Farm. Workers, walcząc o swe płacą rozpoczęli bojkot winogr on przeznaczonych ,na stół0; do bełkotu dołą­ czyły też inne grupy społeczne, zaprzestając kupowania winogron i wyrobów z -winogron, tj. głównie alkoholi; rezultatem bojkotu była ugoda między robotnikami rolnymi i korporacją dotycząca korzyst­ niejszych warunków zatrudnienia. [Pizyp. red,] *** Aktywiści National Organization ofWomen zorganizowali w latach BO. bojkot pizzy Domino'$, zaczynając: od stanu Michigan; chodziło o sprzeciwwobec działalności właściciela tej firmy Thomasa S. Monaghana, który po zbiciu fortuny stal się hojnym donatorem Kościoła raynisloolcatoliddego i aktywnie popierał ruch antyaborcyjny ¡Przyp. redj

257

Sam otna gra w kręgle

tradycyjnych wartości rodzinnych. Marsze protestacyjne, które początkowo wywoływały reakcje władz korzystne dla protestujących, stały się wkrótce taką rutyną, ze policja i demonstranci synchronizowali „choreografie*. Całe segmenty amerykańskiego społeczeństwa, z lewej i prawej strony które były bierne albo w milczeniu znosiły ucisk, nagle poczuły się .mocniejsze (empowemd) i włączyły się w życie publiczne. Patrząc: z perspektywy schyłku, wieku. XX praktycznie nie da się przecenić wpływu wspomnianych ruchów społecznych na życie większości am erykańskich wspólnot i obywateli Amerykańskie zachowania i wartości w najbardziej intymnych i najbardziej publicznych sytuacjach noszą znamię powstałe w wyniku działania tych ruchów15*, Związek między ra d ia m i społecznymi, i kapitałem społecznym jest tak silny, że czasami trudno powiedzieć, co jest jajkiem, a co kurą. Sieci społeczne są typowym zasobem, wykorzystywanym przez organizatora ruchów. Kluby czytelnicze stanowiły podstawę'ruchu swfrażystek* Sieci przyjacielskie (a nie sympatie proekologiczne) zdecydowały o tym, że mieszkańcy Pensylwanii zaangażowali się w protest obywatelski po wypadku w Three M ik Islande T b, że ktoś zaangażował się w Lato Wolności. (Premiom Summer), kulminacyjny moment rozwoju ruchu, walki o prawa obywatelskie* w większym, stopniu wynikało z jego więzi społecznych niż ideałów i interesów Solidarność będąca podstawą Christian Coalition korzysta z powiązań lokalnych wspólnot koś­ cielnych, W łaśnie dlatego, że kapitał społeczny jest niezbędnym warunkiem istnienia ruchów społecznych, jego erozja może położyć się cieniem na ich perspektywach w przyszłości17. M T.R, Roctał, Culture Moves*

# Chodzi o najwięksi^ katastrofę w cywilnej elektrowni jądrowej, do Jakiej doszło w Stanach Zjednoczonych. 28 marca 1979 roku w położonej 16 km od stolicy Pensylwanii, Harrisburga, elek­ trowni atomowej Three Mile Island* zaledwie 90 dni po uruchomieniu drugiego .reaktora doszło do jego częściowego stopienia. Wprawdzie władze utrzymywały, m awaria nie stanów! bezpośredniego zagrożenia dla życia mieszkańców (dziś wiadomo, ze ryzyko wybuchu było duże), jednak wypadek wywołał panikę* Z terenu zagrożonego: skażeniem .radioaktywnym, uciekły tysiące ludzi. Kryzys trwał 12 dni burza polityczna! protesty społeczne znacznie dłużej, usunięcie zaś skutków katastrofy zajęło 12 lat i kosztowało 978 min dolarów. fPtzyp, tłum.]* 17 D. McAdam* Freedom Summer? &63-64,217 ft; D. McAdatn i 1CPaulsen, Specifying the MeM on ship between Sodtd Ties an d Activism, „American Journal, of Sociology* 99, listopad 199% s. 640-667; AD. Morris, Origins o f ike Civil Mights Movement?EJ, Walsh i R E Warland, Social Mo­ vement Immimment in the Wake o f a MuclmrAccMmL Activists and Frm Riders in the TMl [Three M ile Istm dJ Amo, „American. Sociological Review“ 48, grudzień 1983, s. 764-780; S* Diamond,

258

Pod prąd? Mate grupy, ruchy społeczne i Internet

Ruchy społeczne także tworzę kapitał społeczny, promując nowe tożsamo­ ści i iraszerzająe sieci społeczne*18*Istniejące uprzednio relacje międzyludzkie

przyciągnęły ochototków do Missisipi i skłoniły do udziału we Ereedom Summer; w żarze tego burzliwego łata wytapiały się tożsamości i solidarności trwa­ jące całe życie, ^Missisipi zaoferowało takie sposoby życia i takie wizje wspól­ noty: które wyjątkowo silnie przemawiały do większości ochotników" - pisze Doug McAdam autor zbiorowej biografii uczestników ruchu. Te wizje wraz Z: uczestnikami przenikały następnie do mchu studenckiego, mchu pokojowe­ go, ruchu kobiet, mchu ekologicznego i wielu innych. Co więcej, „ochotnicy wyjeżdżali z .Missisipi nie tylko bardziej zachęceni do zajęcia się aktywizowa­ niem społeczeństwa, ale dzięki powstałym między nimi powiązaniom także lepiej przygotowani strukturalnie do działania zgodnego z nabytymi skłonnoś­ ciami” Jak wykazał socjolog Kenneth X Andrews, infrastruktura społeczna wygenerowana w pierwszą połowie lat 60. przez ruch na rzecz praw obywa­ telskich w Mississippi, przez wiele dziesięcioleci wpływała na siłę polityczną tamtejszych AfroamerykanówB* Niezależnie od tego, czy chodzi o marsze gejów w San Francisco, wspólne modlitwy ewangellkauów na National M a i l * czy wcześniejsze epizody takie

R eads te Dondmon. RigkEWk^Movements and Political Panor in the United Mates, NewYork 1995,

Guilford Press: JD. McCarthy Pro-Life andPro-Choice Mobilization. Infrastructure Deficits ¿md Nem technologies, [w:l M.N. Zald i JJD. McCarthy (red), Social Movements in an Organizational Society. Collected Essays, New Brunswick, N| 1987, s, 49-66 (zwł. s. S5-S6), Transaction Books* TJL Rochon, Culture Moves, rozdz, 4* 18 M, Diani, Social Movements and Social C apital A Network- Perspective cmMovement Outco­ mes* „Mobilization. An International, toumal” 2, wrzesień 1997, & 129-147; C. Sirianni i L. Friedland». Social Capital and Civic Innovation, l,earning, an d Capacity Buildingfrom dm J9G0s to the 1990$, referat na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego, Washington, D.C 1995, na stronie Internetowej: wwmcpn4^g/sectfons/nerv_citmmship/theoty^sociak^itaLctvicinnowhlml {2008: wwwcpn.org/€!on/es^y^Annovatiori.htm]i przyp.. red,) m EXMcAdam, Freedom Summer, &132,190; Kenneth X Andrews, The Impacts cfSotialM ovem eats on the Political Process* The CmI Rights.Movement and Black Electoral Politics in Mississippi, ,American Sociological Review^ 62,1997,. s. §00-819. * National Malt, obszar chroniony, pod opieką National Park Service, położony w Waszyngto­ nie, miejsce wielo manifestacji politycznych, obywatelskich I rdipnych. Najsłynniejszy wiec „Stand in the Gap" (4 X 1997 roku) zorganizowany tam przez .fundamentalistyczną organizację chrześcijań­ ską. Promise-Keepers, gromadzi! około- pół miliona mężczyzn, i jest uważany za największe zgroma­ dzenie religijne i największą manifestację mężczyzn w amerjkańskid historii [Przyp, tłum.]

259

Sam otna gra w kręgle

jak. porzucenie warsztatów przez robotników samochodowych we Hint, sam akt zbiorowego protestu wytwarza niezwykle trwałe więzi solidarności. Wide najpopularniejszych piosenek, śpiewanych przez Amerykanów w gronie przy­ jaciół ma swoje korzenie w społecznych ruchach protestu: „Oh! Susanna!"" »Battle Hymn o f the Republic* »We shall overcome”, „Blowlń in the W ind” Zbiorowy protest wzmacnia wspólną tożsamość uczestników, a czasem, i po­ kolenia następców, »zakotwiczając jednostki w kulturach uczestnictwa”20, Podsumowując, mchy społeczne oparte na oddolnym (gm ssm oi) uczestni­ ctw ie powstają dzięki kapitałowi społecznemu i jednocześnie wytwarzają go. Odrębną sprawą jest to, czy równie dobrze radzą sobie z tym ogólnonaro­ dowe „organizacje ruchów społecznych* (social m ovem ent orgarm ałw m ) - od Greenpeace po Moral M ajority Nawet życzliwi komentatorzy dojrzewania ruchów społecznych lat 60*, jak socjolożka M argit Mayen zauważyli, że ich organizacyjni spadkobiercy to często profesjonalne Instytucje, zatrudniające w swoich waszyngtońskich biurach kadrę pełnoetatowych pracowników, „przedsiębiorcy społeczni” dbający o czyste sumienie swoich członków i „koncentrujący się .na. manipulowaniu mediami w celu wpływania na opinię publiczną, i wymuszania, reakcji elit I zmiany polityki*21* Socjolog John M c­ C arthy twierdzi, ze profesjonalne organizac je ruchów społecznych pojawiły się właśnie w odpowiedzi na „deficyt infrastruktury społecznej” - a więc sytuacją gdy „istnieją rozpowszechnione nastroje społeczne wspierające lub przeciw­ stawiające się jakiejś zmianie, ale brak dostępnej infrastruktury uniemożliwia podprowadzenie ich mobilizacji*22, M cCarthy wskazuje, że ch o ć oba stanowiska - p r o -c h o ic e i p r o -life - dysponują znacznym poparciem w sondażach opinii publicznej, stojące za nim i ruchy są zupełnie inaczej ustrukturowane* Ruch p ro -life opiera się na tysiącach związanych z kościołem organizacji oddolnych (grassroots organizations) i korzystając z bazy sieci społecznych może skutecznie mobi­ lizować swoich zwolenników do podejmowania różnych akcji bezpośrednich**1

20 D-C Mink#». Producing Sadat Capital, „American. Behavioral Scientist”, 40, marzec/kwkdeń, 1997, *606-619. 11 M Mayer, Social.M ovmnoa Research midSoemi-MovemmiPmcUce, Jim US, Pattern., (w;] D. ftucht (red), Research m Social Movements. The State o f the Art irt Western Europe and the USA» Bowktei; CcŁ 1991, s* 47-120 (cytat s* 64), WestviewPress* m JJD. McCarthy; Pro-Life and Pm-ChokeM ohikzaikm., s, 58*

260

Pod prfd? Małe .grupy, ruchy społeczne i Internet

Przykładowo, w 1993 roku National Right to Life Committee deklarował, że ma 13 milionów członków zrzeszonych w siedmiu tysiącach lokalnych oddziałów W przeciwieństwie do tego, ruch pro -choice (zwłaszcza od czasu, gdy w latach 80. upadł zorganizowany oddolny ruch wyzwolenia kobiet) nie dysponuje zastaną infrastrukturą .społeczną i musi opierać się na cąjólnokrajowyefr organizacjach reprezentujących jego Interesy (advocacy organizations), sięgając po kampanie e-mailowe, telemarketingowe, medialne itp*231 tak na przykład, liczba członków National Abortion and Reproductive Rights Action League (NARAL)* wzrosła niemal trzykrotnie, z 132 tys. w 1989 roku do 500 tys. w 1996 roku, jednak późnią w 2 lata stopniała do 190 tys,#z czego według szacunków kierownictwa tylko 3-5% zrobiło cokolwiek więcej ponad wypisanie czeku24, lak a niestałość poparcia jest typowa dla przynależności opartą na identyfikacji symbolicznej, a nie na sieciach osobistych. Jak trafnie zauważyła Debra Minkoff, socjokżka: »Wobec braku sprzyjających okoliczności i zasobów pozwalających na nawiązanie relacji bezpośrednich, przynależność symboliczna może być jedyną dostępną strukturą m obilizacji, zdolną do połączenia odizolowanych jednostek"'25. Nie powinniśmy jednak mylić więzi syrnbdicznych z osobistymi Żadne z tych dwóch podejść —„strategia, walki lądową” i „strategia walki powietrzną” jak je określają konsultanci polityczni —nie przewyższa drugie­ go politycznie czy moralnie. Każde z nich jest dostosowane do zasobów, któ­ rymi dysponuje Lądowa walka mchu p ro -life (jak wcześniej lądowa walka o prawa obywatelskie) jest przykrojona do środowiska „bogatego w kapitał społeczny” z gęstymi sieciami społecznej wzajemności, podczas gdy powietrz­ na walka ruchu pro-ckofce jest dopasowana do środowiska „mało zasobnego w kapitał społeczny”, la k więc w tym przypadku, istnienie rozbudowanych ogólnonarodowych organizacji mchu społecznego wykorzystujących tech­ nikę „walki powietrzną” nie jest oznaką dużego zaangażowania oddolnego, lecz jego braku.

23 J,.P,.McCarthy, op. tit; 5, Stagpnfeorg, ThePnhQiolce Movement Organization and Activism m the Abortion Conflict* New York 1991, $, 5-6,146, Oxford University Press, * Największa ameryteśsla organizacja pro-choice, Założona w roku 1969; pod obecną, nazwą działa od 1993 roku. pPrzyp. dumJ 24 Wywiady z przedstswidekmi władz stanowych NARAL* D,. C Miritoll op. cit^ s* 613, 261

Samotna gra w kręgle Wszyscy są zgodni co do tego, że lata 60, (i wczesne.70,) były okresem nadzwyczajnej mobilizacji społecznej i polityczną. Na czym polega znaczenie historyczne tego okresu i jak wyglądała jego kontynuacja? Czy tam te ruchy stanowiły grzbiet długiej fali obywatelskiego zaanga­ żowania —tej samej, której kształt staraliśmy się odtworzyć w poprzednich rozdziałach? I czy potem nastąpiła schyłkowa faza cyklu zostawiając po sobie tylko profesjonalne i zbiurokratyzowane grupy interesu, które wprawdzie w ciąż jeszcze stroją się w szaty ruchów społecznych, ale przypom inają raczej defensywne lotnictw o myśliwskie niż masowe oddziały piechoty? M oże wszystko, co zostało po tamtych latach głębokiego obywatelskiego zaangażowania, obecnie wyraża slogan ozdabiający zderzaki samochodowe: N uke the gay whates fo r Jesus (Na chwałę Jezusa wal atomem w pedalskie wieloryby). A może lata OT. wytworzyły trwały i bogatszy repertuar obywatel­ skiego zaangażowania, pozostawiając po sobie wiele nowych form społecznego łączenia się, „społeczeństwo ruchów^ w którym „sprzeciw wobec elit" stał się stałym, konwencjonalnym i rutynowym narzędziem wykorzystywanym przez organizacje reprezentujące najróżniejsze interesy26. Zapytajmy więc, czy lata 60. 'byty narodzinami, czy kulminacją pew ną epoki?

Bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Być może dlatego, ze w ciągu ostatnich 20 lat najlepsze badania akademickie były prowa­ dzone przeważnie przez przedstawicieli pokolenia, lat 60» Większość opiera się:*43 26 Sidney Harrow przedstawił argumenty na rzecz obu stron sporu. Jego teoria „cyklów prote­ stu" prowadzących do bierności z wyczerpania {exhaisted quiescence) przedstawiona Jest w: S. Tarrow, Power in Movement Social Movements and Contentious Politics, wyd. 2, New York 199$, zwt s. 141-160, Cambridge University Press* Natomiast jego spekulacje na temat nowego, stale aktywnego „społeczeństwa ruchów" zoh w: DS . Meyer i S. Harrow, A Movement Society. Contentious Politicsfo r a New Century, ¡w:¡ D.S. Meyer i S. farrow (red*), Ik e Social Movement Society. Contentious Politics for a New Century, Lanham, Mrl 1998, s. 1—28 (zwi. s. 4), Rowman and Littlefield, Według R. Ingleharta stosowanie sprzeciwu wobec: elit {diie-dmüm gm^ staje się coraz bardziej powszechne; zob. R. Inglehart, M odemimtwn and Postmodemimtíom Cidtural, Economic, and Political Chamce in 43 Societies, Princeton, Mj, 1997, zwl. s. 313, Princeton University Press. Argumenty na rzecz tezy, że ruchy społeczne przekształcają się w konwencjonalne grupy interesu lub „sprofesjonaliiowane orga­ nizacje protestu*" zob, EE Piven i IŁA. Oowatd, Poor People's Movements* Why They Succeed?Mow They Fad, NewYork 1977, Vintage Books, oraz J.D» McCarthy i M .R Zald, The Trend o f Social Move­ ments in Am erica* Pmfessumedizatsm and Resource M obilization* Morristown, NJ 1973* Genera! Learning: Press.

262

Pod prąd? Mate grupy, ruchy społeczne i Internet w ięc na założeniu, że w 1968 roku nastąpi! św it epoki intensywnego uczestnic twa. Oczywiście, studia poszczególnych ruchów zawierają opisy nagłego zw ro ty słabnięcia, wycofywania się, a nawet popadnięcia w całkowity kwietyzm. W iększość historytów społecznych jest, na przykład, zgodna co do tego, że w latach 70. trw ał odpływ od walki o prawa obywatelskie jako .miganizowanego oddolnego 'wysiłku, a ruch kobiet zaczął słabnąc w 1982 .roku wraz z po­ rażką w sprawie Equal Right A m e n d m e n ts Jednak już w iększość studiów poświęconych ruchom ekologicznym głosi ich. niezm ienną zdolność mobili­ zowania milionów Amerykanów do aktywności obywatelskiej. Rozwój am erykańskich, ruchów ekologicznych, w ostatnich. 4 0 latach X X wieku dostarcza pouczającego wglądu w los ruchów społecznych, lat: 60. Chociaż wiele ważnych oddolnych organizacji zajmujących się ochroną przy** ro d y takich ja k Sierra. C lub i National Audubon Society (MAS)*®, powstało pod. koniec X X wieku, to współczesna epoka walki o zachowanie środowiska naturalnego zaczęła się w latach 60, Jej w yrazem było ogłoszenie w 1970 roku D nia Ziemi, w którego obchodach wzięło udział 2 0 m in Amerykanów, W raz ze zwiększeniem —w wyniku tych wydarzeń. — zrozum ienia W aszyngtonu dla. kwestii ekobgicznych. oraz w obliczu kryzysu, energetycznego liczebność ruchu w latach 70. uległa stagnacji, Ale kiedy zdobycze ruchu zostały zagrożo­ ne przez politykę .administracji Reagana w latach 80- X X wieku, ruch ponownie odżył, Według jednego z szacunków ruch ekologiczny w Stanach Zjednoczo­ nych w latach 90. obejm ow ał ponad 10 tys. organizacji w całym kraju23. * Chodzi o postulowaną poprawkę do kon st ytucji ameryka ńsktej zapewniający równe trakto­ wanie koŁ»et i mężczyzn, o którą wprowadzenie bezskutecznie walczyły ruchy kobiet. [Przyp. tłum.) 27 A,D, Morrk, Origins o f the Civil Rights Alavement, &. 182-185,191; D. McAdam, Freedom Summer; A M Contain, btvUatg Womens Rebellion. A Pdilieai Process Interpretation of the Wotnerib Movement, Baltimore, Md. 1992, passim (zwl, s. 79-121), Johns 1lopkins University Press,* D. Minkoff, i7ie Sequencing o f Social Movements, „American Sociological Review", 62, październik 1997, s, 779-799 (zwl. k. 789); oraz A.M. Costain, R, Braunstein i H,. Berggren, Framing the Wommk Movemerit, [w;] P. Norris (red.), Women, Media, and Politics, New York 1997* &205-220, Oxford UnivoFsity Press* ** Towarzystwo zajmujące się przede wszystkich ochroną ptaków, powstałe ponad 100 lat term. IPrzyptłim] m RJE. Dunlap i A.G. Mertig (red.), American EmdrmmmMlism* The ELS* EmirmmmtaiMowe* mmh 1970-1990, New York 1992, Taylor and Francis; W.D. Cosiami AJN* Costałn, TheM itkatStm * tegies ofSoeiai.Movements; oral D. Snow, Inside the EnvmmrnnMlMmemmL Meeting the łmader* ship Chalimge, Washington, DjG 1992* s. 9, Island Press.

263

Samotna gra w kręgle Jak pokazuje wykres na rys, 43* te cztery dekady były okresem eksplozji członkostwa ogólnokrajowych organizacji ekologicznych29. Główne organiza­ cje zwiększyłyswój stan posiadania z 125 tys. członków w 1960 roku do l min w 1970 roku, następnie podwoiły go w roku 1980, a do roku 1990 zwiększyły do około 6,5 min. Wprawdzie w latach 90. tem po wzrostu systematycznie spadało, jednak na poziomie liczb jest to ogromny sukces organizacyjny, przy­ pominający rozwój PTA w latach 1930-1960. Ten niepodważalny boom skłonił n iektórych entuzjastycznych obserw atorów do mówienia o „ekologizmie uczestniczącym" {participatory environmentalism). O rganizacja Greenpeace stanowi przykład tego rozwoju w pigułce. Po­ wstała w 1972 roku, w latach 80. potrafiła w niespełna pięć lat potroić liczbę członków z 8 0 0 tys. w 1985 roku do 2 3 5 0 tys. w 1 990 roku, zostawiając w tyle konkurencyjne organizacje (które jeszcze 10 lat wcześniej przerastały ją wielokrotnie), i stać się największą organizacją ekologiczną w USA, ponad dwukrotnie liczniejszą niż najbliższy konkurent National W ildlife federation (N W F). Ten fenomenalny wynik udało się osiągnąć organizacjom ekologicz­ nym. w tym samym czasie, gdy inne organizacje obywatelskie więdły, a ruchy kobiet zupełnie opadły z s i l Na pierwszy rzut oka. wykres .na rys. 4 3 zdaje się dowodzić, t e ostatnie dziesięciolecia X X w ieku przyniosły nie ty k ogólny spadek zaangażowania obywatelskiego, co Jego reorientację z podmiotów „sta­ romodnych" jak 'Klub Rotarian lub Liga Glosujących Kobiet, na „nowoczesne" jak. Greenpeace i Sierra Club. N iestety ten żywiołowy w zrost przyczynił się przede wszystkim do wy­ dłużenia spisu organizacji określonych przez nas uprzednio ja to organizacje „trzeciego rzędu” to jest takich, w których „członkostwo" jest tył to zaszczytnym określeniem wykorzystywanym przy zbieraniu funduszy Przynależność do Greenpeace (i podobnych organizacji, niezależnie ich. od opcji ideabgjcznęj) nie*i 29 Dane dotyczące liczby członkówwruchach ekologtcznydi po 1970 rok« pochodzą z: ChJ. Bos­ so, The C ohr ofMomy* EmmmmtmnMi Groups and the Puihoiogm ofFund Bmmg> [wj AJ. Ogier i BA, Locanis, InteresŁ Group P&Mtks, wyd, 4, s. tOt-IStfe oraz Ch,|. Bosso, Ricmgtke Futurę. Emiromand ihe New .PoiMmlLamismpe, |wj AJ. Ogier i B A Loomis (red), inferesf GmupPtMtk$, wyd 6, Washington, DC. 1999# CQ Press. Dziękuję profesorowi. Bosso za pomoc w zrozymieniii problematyki ruchówekok>gicznych. ¡ciii. chodzi o okres sprzed. 1971) roku, oparłem się na* RC. Mitch­ ell, AC. Mertig! RE. Duiilap* Twmty Yemrs ofEminmmmtui MobłUzMim* ImmłsAftmngNMkmai EmirwwtmMl GrganimikmSt [wj RE. Dunlap I AG. Mertig {redjfAmerican Emimmnerttniiśm., s. 11-26., W kilku przypadkach dofamafamtórapclacp danych dk tokujących rocznik«

264

Pod prąd? M ałe grupy, ruchy społeczne i Internet ipunek 43, Eksplozja: liczebności ogllnolrajowych organizacji ekologicznych,- 19G0—1998L

ma nic: wspólnego z międzyludzką solidarnością i poczuciem obywatelskiego obowiązku, które skłoniły miliony studentów; Afmamerykanów^g^ów i lesbijek,pacyfistów oraz aktywistów ruchupm -łifi? do udziału w tysiącach marszów, wie­ ców i blokad“* lat 60, 170, Główną innowacją, która wyjaśnia trend aa wykresie, nie jest podniesienie świadomości obywatelskiej, ale marketing bezpośredni. W 1965 roku National Audubon Society (NAS) wystało pocztą milion za­ proszeń do potencjalnych członków; nadzwyczajna liczba jak na organizację li­ czącą dotąd niecą te 50 tys. aktywistów. W ciągu 6 lat rachunki pocztowe NAS

musiały wzrosnąć dwukrotnie, ponieważ w 1971 roku organizacja wysłała 2 min litów7. Po zastosowaniu bodźca w postaci owej wysyłki wzrost liczebności wyniósł prawii125% rocznie, a liczba członków NAS wzrosła do- 2 0 0 tys, osób, 'fen sposób rekrutacji zaczął się rozpowszechniać wśród innych orpniiacji etologicznyt h i już w roku 1990 Greenpeace wysyłał 48 min przesyłek rocznie**,

: bk4ady ifil /«$), Im tna pntu-au, w której m m ^nky, bu-rnk* sii*dz$c, blolaiji własnymi da­ lami wej£de np. do instynu. ji r^ędoucj. I knh >dzy ci|p.ni7ui^ hUAariy siręlr^c np. w kuronach draw prMnacionyili ck>m ^ cU (Iatp://wwH%|ii«iirifpmy|>l):, [Fr/yp. tłum.| UAL Mildiel.l i ¡ 11,, Ttaenty I'ears uf ł mwimmenUd MtihiUzalum, $, 17; C h J. Bosso, C o b r o f i.17

265

Samotna gra w kręgle Praktycznie wszystkie amerykańskie organizacje ekologiczne - jak też kil« kadztesiąt mniejszych grup, zajmujących się chow aniem zwierząbsymboli (cha­

rismatic animals), jak Fundacja Lwa Górskiego (Mountain Lion Foundation), Ratujmy M anaty {Save the Manatee), Bażanty W iecznie Żywe {Pheasants Fo­ rever) —uzależniły się od marketingu bezpośredniego jako narzędzia pozyski­ wania i utrzymywania zwolenników51. Kilka ogólnokrajowych organizacji eko­ logicznych, które ja k Izaak W alton League (IWL), zrezygnowały ze stosowania marketingu bezpośredniego* nie odnotowało w ostatnich 3 0 latach X X wieku żadnego wzrostu liczby członków. W 1960 roku IW L zrzeszała 51 tys. działaczy podczas gdy Sierra Club 15 tys.; w 1990 roku, po trzech dekadach stosowania „hormonu wzrostu" w postaci m arketingu bezpośredniego, liczba, członków Sierra Club podniosła się do 5 6 0 tys., a IW L dalej wynosiła 5 0 tys.3132 Marketing pocztowy spełnia wiele funkcji. Największy akademicki ekspert, zajmujący się problematyką pozyskiwania funduszy {fund raising) w zakresie ekologii, C hristop h er B osso, tw ierdzi, że „m arketing pocztow y okazał się rentownym i względnie tanim sposobem upowszechniania wiedzy o organizacji i. cafej jej problematyce, a koszty uczestnictwa zmniejszył tylko do konieczności wy pisania czeku". Czy ta. technika .rzeczywiście obniża koszty funtejonowania organizacji, zależy od tego, jak je liczyć. Zwykle tego typu organizacje przezna­ czają na. zbieranie środków i towarzyszącą reklamę około 2 0 -3 0 % swojego- bu­ dżetu33, Zwykle też stopa zwrotu (opłacalność) wynos! około 1-3% , w zależności od tego, czy dobrze wybrano bazę adresową. Dorzucenie gadżetu (bądź przed, wpłatą, bądź po niej) może opłacalność podwoić. Podpisując deklarację, nowy „członek" zyskuje wiernego korespondencyjnego przyjaciela, ponieważ typowa o rp n izacja ekologiczna zwraca się do swoich członków o datki 9 razy w ciągu roku (ci odpłacają im pięknym za nadobne; 8 na 9 przesyłek od organizacji

nonprofit trafia do kosza przed otworzeniem koperty)34. Najczęściej odsetek 31 Cytaty i dane w następnych trzech akapitach, jeśli nie podano inaczej, pochodzą z pracy RE. Johnson a, interest Croup Recruiting. Finding Members and Keeping Them, [w:] A J, Ogier i RA Loomis, Interest Group Politics, wyd 5, s, 35-62; zob. także Ch J. Rosso, Color ofMoney, zwL s. 113-115; C. jordan i W. Maloney The Protest Business? Mobilizing Campaign Groups* Manchester, England. 1997, Manchester University Press. M R .C Mitchell [i in.], twenty Years qfEnvimmmmmiMoMimtkm, s. 13. M ChJ. Bosso, Color o f Money, s. 113-114. 34 G. Easterhrook, Junk-M ail Politics, JMew Republic”, 2 5 I V 1988, s. 21, cyt. JJvL Berry, 7he Interest Group Society, wyd 3, New York 1997, &77, Longman,

266

Pod prąd? M ałe grypy, ruchy społeczne i Internet opuszczających organizację {dropout) po pierwszym n o k u wynosi około 30% , choc w niektórych przypadkach (np. w organizacji Common Cause w latach W*) może przekraczać 50% 35,. Z drugiej jednak strony członkowie, którzy zostaną ponad rok, są bardziej niezaw odni Jak to w yraził jed en ze strategów ruchu ekologicznego: „Wiemy, ile nas kosztuje pozyskanie członka; wiemy, że tracimy pieniądze starając się przyciągnąć łudzi, [ale] to część, strategii inwestycyjnej*; Sposoby rekrutacji „członków” {ch o ć lepiej byłoby m ów ić „donatorów”, „sympatyków") stały się przedmiotem.vryspecjalizowanq wiedzy, „Wiemy, ilu nowych, członków musimy pozyskać w ciągu roku” « wyjaśnia pewien, dyrektor ds* rekru tacji „W znakomitej większości pozyskujemy ich za pom ocą marke­ tingu bezpośredniego* Staram y mę odejść od wysyłania tak wielu przesyłek, ale to na. razie najskuteczniejsza d r o p pozyskiwania, nowych członków** Inny dodaje: „mamy określony poziom zużycia [ , j i. określony poziom planowanego wzrostu, i. przewidując, jaki będzie odzew (response rate), musimy wysłać tyle przesyłek, aby utrzymać odpowiednią liczbę członków i odpowiednie tem po wzrostu*! Trzecia organizacja odpisała .mi z rozbrajającą szczerością: „Chociaż liczba, naszych członków nie spada, jest coraz trudniej pozyskiwać członków, żeby bilans wyszedł na plus w przeliczeniu na jednego wpłacającego datki.** .Kto znajdzie nową niszę marketingową, ten wygra!!!**36 Jak można się spodziewać, m ając proces rekrutacji „cztonkow” przywiązanie do oiganizacji je st niewielkie. W porównaniu z członkam i pozyskanymi przez sieci kontaktów twarzą w twarz (łącznie z osobami, które otrzymały „członko­ stwo w prezencie"*) osoby „zrekrutowane** korespondencyjnie częściej się wy­ cofują, włączają się w mniejszą liczbę działań i czują się mniej związane z grupą* Członkowie pozyskani dzięki marketingowi bezpośredniemu mają bardziej skrajne poglądy polityczne i są mniej tderancyjni37. W ten sposób przestaje już dziwić to, że Greenpeace, który w latach 1 9 8 5 -1 9 9 0 trzykrotnie zwiększył liczbę zrze­ szonych (do 2350 tys.), w cięgu następnych S latstraciłSS% swoich członków.

m A S* McFarland* Common. Came, lobbying in the Public Interest, Chatham, N J1984, &,46, Chatham House Publishers. 36 E-mail od asystenta dyrektorada „rekrutacji 1maifcetinigu*dużej crganiiaoji ekdopciner * Członkostwo podarunkowe {gift^mmibersMpl - zamiast prezentu można bliskiej osobie dać członkostwo wjakiejś organizacji, wpłacane na rzecz tej organiiacjldkreśta| kwotę [Przyp. red] 37 RJC Godwin, Om BUBon DaUan tfbfiu m ce, Chatham, jN| 1988, s, 55-65 (oraz prace tam pray* wołanej ChathamHousę JH McCarthy, Pm-Ufe ami^PrebO^mmAkMMmiim, &49-66 (zwŁ s. 62-63)..

267

S a m o tn a

gra w kręgle

D k porównania, żadna ze starom odnych'* organizacji opierających się na oddziałach lokalnych i notujących rekordową liczbę zrzeszonych zaraz po II wojnie światowej - ich losy podsumowuje wykres na rys* 8 - nie straciła 85% swoich członków nawet w ciągu 3 0 -4 0 łat, jakie m inęły między apogeum ich powojennych w zlotów a końcem stulecia38»Powód jest oczywisty I zarazem kluczowy dla zrozumienia różnicy między organizacjami starego i nowego typu: członków Klubu Łosi lub Hadassah łączy z organizacją coś więcej niż tylko więź symboliczna; to prawdziwe relacje z prawdziwymi ludźmi, czyli —kapitał spo­

łeczny, Członków lokalnego oddziału American Legion trzyma w organizacji nie tylko patriotyzm lub chęć lo t t w a n ta na rzecz zwiększenia funduszu Veterans Administration, ale również długotrwała więź, jaka powstała między stowarzy­ szonymi, W ytrzymałość nowszych otganizacp jest znacznie słabsza. Jak podsu­ mowuje Christopher Bosso, korespondencyjni zwolennicy organizacji są bardziej „konsumentami" słusznych racji niż „członkami”» „Gwałtowny spadek liczby członków Greenpeace w latach 90» odzwierciedla aksjomat .rynkowy głoszący że produkt, który dzisiaj jest rozchwytywany jutro ląduje w koszu na śmieci"39. W iększość ludzi .zrzeszonych w organizacjach trzeciego rzędu nawet nie uważa się za „członków”»Ponad połowa osób należących A ) Funduszu Ochrony Środowiska (Emwwwwntal Defense Fimd) odpowiedziała: „nie myślę o sobie jak o c zfanku; wysłane pieniądze traktuję jako darowiznę”.Inny sondaż przeprowa­ dzony wśród „czfonków” p ę d u największych oiganizaeji ekologicznych wykazał że średnio rzecz biorąc należeli do oiganizacji krócej niż 3 lata, .że ponad potowa z nich. w tym .samym czasie była stowarzyszona w czterech łub większej liczbie tęgo typu grup, a tylko 8% mówiło o sobie jako o „aktywnych” uczestnikach. Wszystko to pasuje Jak. ulał do typu „przynależności opartej na książeczce cze­ kowej”®,. (Znaczna liczba, osób należących do kilku organizacji jest oczywiście wynikiem' posługiwania się przez nie tym i samymi, bazami adresowymi). Jako 38 Spośród 3 2 organizacji przedstawionych na w ykresie na rys. S tytko c i dwaj X lX -w ieczn i giganci, którzy odnotowali wzrost: liczby członków w latadh 20. XX wieku (W&tmmź CkrMïam, Jfanp& rance Limom {international Order o f Odd Fêlions), stracili 85% członkóww okresie od końca II wojny światowej, kiedy Liczebność ich członków osiągnęła szczyt, do końca XX wieku. m- C hJ, Bosso, recenzja pracy G. Jordana i W. Maloneya, The Protest Business? Mobilizing Cam ­ p a ig n Groups (Manchester, England 1997), opublikowana w „American Political Science Review*, 93, czerwiec 1999, $, 467. m Ł,L, Fowler i 1 C . Sh&iko, lim Grass Soots Connection* EnvironmentalActivists and Senate M l Calls, „American Journal of Political Science" 3I#sierpień 1987, &484-510 (cytata 490)»

268

Pud prąd? M ałe grupy, ruchy społeczne i Internet zwolennicy są bardzo wartościowi i autentycznie przekonani do sprawy ale nie są Jednocześnie aktywni w w ake o nią*41»Nie uważają się za żołnierzy ruchu w takim sensie, w jakim byli nim i młodzi Afroamerykanie, gdy okupowali lunchbary w Greensboro w 1960 toku, więc my też nie powinniśmy ich m takich uważać. M inim alne poczucie zaangażowania wśród członków korespondencyjnych dotyczy nie tylko organizacji ekologicznych. Na przykład, tylko jeden na pięciu członków C om m on Causa deklaruje, że gdyby była ku temu okazja chciałby działać bardziej aktywnie. licz b a członków Krajowego Towarzystwa Obrońców Brani

NRA) w latach 1 9 7 7-1 9 9 6 wzrosła trzykrotnie

- pomimo (a może właśnie dlatego), że istnieje tendencja do ograniczenia swo­ body posiadania broni palnej - jednak co raku tylko 25% osób odnawia swoje członkostwo42. Zaledwie połowa osób zapisanych do NAR A L określa się jako członkowie. Trzy czwarte członków NA RAL nie m a pojęcia, ilu ich przyjaciół również należy do organizacji, a dwie trzecie nigdy nie namawiało przyjaciół do zapisania się do niej. Jak podsumowywałwyniki autor tych badań, socjologfohn McCarthy, rezultaty „wskazuję, że [członkowie NARAL] nie rozmawiają z przy­ jaciółm i o swojej przynależności i samej organizacji*43. W łaściwie dlaczego mie­ liby to robić, jeśli uważają się za kibiców, a nie graczy? Czasami sugeruje się, że członkowie takich ruchów, ja k Greenpeace, „za. pośrednictwem** organizacji angażują się w politykę44. W rzeczywistości ani liderzy o rp n iz a c ji, ani członkow ie n ie postrzegają je j jako instrum entu de­ mokracji bezpośredniej. Tylko jeden na pięciu członków Eriends of the Earth i Amnesty International twierdzi, że «chęć bycia aktywnym politycznie” była ważnym powodem decyzji o przystąpieniu45. Potwierdzają to G ran t Jordan i W illiam Maloney w podsumowaniu swych wniosków z badań nad organiza­ cjami trzeciego .rzędu:

m Wysokość wpłat .na rzecz olganizacji traeefego rzędujesft w polni oszacowana w rozdziale 7 na temat przemian filantropii, a przedstawia to wykres na rys» 31. 41 IC Pattersoft The PoUtśad Fźrepowerofthe N oiim ai MifleAssocfcUton, w. AJ, Ogier i BA. Loomis, Ifafieresf Group Pdtiics, wyd, 5*s. 130« m PD. McCarthy Pro-Ufe and Pm-ChmceMMUmtim* &62, 44 S. Tmmw, Pmmr m Mmmmmi, &, 133. m CL Jordan i W, Maloney, Jim Proiest Bmimss, s. 191. Wspomniany sondal przeprowadzono wśród. Brytyjczyków należących do obu organizacji, J«lnak nie ma powodów aby zakładać, ie wyniki nic odnoszą się również do ich amerykańskich członków. R.K. Godwin {Om Billim DoUars o f Influ­ ence, s, 48) twierdz!, że „dla wieli, oiganlzacji odważniejszyJest tamy donator, a nie aktywny członek*1»

269

Samotna gra w kręgle

Organizacje korespondencyjne umożliwiają taką formę politycznego zaangażowania, którą można nazwać partycypacją niskobudżetową. Stosunkowo zamożni potencjalni członkowie za cenę- nie stanowiącą dla nich obciążenia mogą otrzymać możliwość politycznego określenia swoich preferencji, nie ponosząc przy tym kosztów (czasu i pieniędzy)» jakich wymaga „prawdziwe**' uczestniczenie w polityce,, Ib właśnie luźna formuła zaangażowania, a, nie późniejsze rozczarowanie wpływa na spadek udziału w takich organizacjach^

Już obserwatorzy wczesnych rad ió w lat 60* podnosili problem, na ile rze­ czywiście opierały się one na uczestnictwie* W klasycznej analizie z początku lat 7 0. socjologow ie John M cC arth y i M ayer ZaM podkreślali, że „funkcje, które historycznie wypełniali szeregowi członkowie ruchów społecznych [..j w coraz większym stopniu są przejmowane przez opłacanych działaczy, przez «biurkom tyzaeję niezadowolenia społecznego», masowe kampanie prom o­ cyjne, pełnoetatow ych pracowników realizujących całą swoją karierę zawo­ dową w ram ach m chu społecznego, przez fundacje filantropijne 1 sam rząd® W latach 90* politolog Ronald Shaiko pisak „Epoka wymierzonych w establish­ m ent flanelowych koszul i. Flower Power praktycznie dobiegła końca. Dzisiaj U organizacje interesu publicznego zatrudniają ekonomistów» prawników z Ivy League*, doradców ds. zarządzania, specjalistów ds. marfketingu bezpo­ średniego, dyrektorów d& kom unikacji^7. Niektórzy krytycy zarzucają nowym organizacjom trzeciego rzędu oli­ garch iczność i brak responsywności oraz polityczną, zdradę lub „sprzedanie się® Nie jest to jednak m ój pogląd. W ręcz przeciwnie, jak 'wyjaśnia politolog C hristopher Bosso: „Główne organizacje ekologiczne odgrywają rolę, jakiej m ożna oczekiw ać po dojrzałych in stytu cjach postawionych przed dylema­ tem : wzrost i profesjonalizacja lub śmierć48" Rywalizacja o wpłaty uwrażliwia 46 CLIordan i W. Maloney, The Protest Busmess, s. 169. * Chodzi o stowarzyszenie zrzeszające osiem najbardziej prertiibwyeh uczelni amerykańskich, takich jak Vale czy Harvard, [ftzyp* tłum,] 47 f .D, McCarthy i MU, Zald, T he Ife t^ ifS o c k ś Movements, s, 3; R.G. Shaiko* Afore Bemgfor the Buck, [w:] AJ, Ogier i BA. Loomis, interest GrmpPoifck^ wyd, 3, s. 124 4if Ch,f, Bosso, Rtemgthe Future. ZoK także R C Mitchell [I io,Jf Twenty '¥mm qf'Emimmmemirnl

M&Miimltm, s, 21-23, 270

Pod prąd? Małe grupy, ruchy społeczne i Internet organizacje trzeciego rzędu na potencjalnych członków, a te, które nie zdołają zdobyć poparcia, giną. C o w ięcej, to w ialnie tradycyjne organizacje obywa­ telskie mają wiele cech oligarchicznych. W końcu Robert Michels ukuł swoje słynne „żelazne prawo oligarchii", odnoszące się do opisu organizacji opartych na aktywnym członkostwie masowym®1»M e twierdzę, że organizacje korzy­ stające z m arketingu bezpośredniego są zepsute m oralnie lub nieskuteczne politycznie. Jednakże organizacje te n ie tw orzą pow iązań m iędzy sw oim i czło n kam i ani. bezpośredniego zaangażow ania w obyw atelskie „daw anie i branie” a z pewnością nie są przejawem „demokracji bezpośredniej” Oby­ watelstwo per procum to oksymoron. Ledwie dwie czy trzy z kilkudziesięciu masowych organizacji ekologicz­ nych, których rozwój został pokazany na rys, 4 3, mają jakiekolwiek oddzia­ ły lokalne. Jak znużonym, głosem w yjaśniał dyrektor d& członkostwa jed nej

z nich, kiedy zapytałem, go o aktywność zrzeszonych, członkostwo znaczy tyle, że w ciągu ostatnich 2 lat przynajm niej raz ta osoba przekazała nam pienią­ dze” Nawet tam , gdzie istnieją struktury krajowe i lokalne, ulegają one zani­ kowi. Sondaż przeprowadzony w 1989 roku przez Sierra Club wśród swoich c^fonków wykazał, że chociaż byli oni bardziej aktywni politycznie niż staty­ styczny Amerykanin, zaledwie 13% z nich uczestniczyło w przynajmniej jed ­ nym spotkaniu organizowanym przez K lu k National Audubon Sod ety (NAS) deklaruje posiadanie setek, filii w całym kraju, jed nak władze stanow e N A S szacują* że tylko 3= 4% z 28 tys. członków w Teksasie jest aktywnych. Innym i słow y mniej niż jeden na 5 0 tys. Tefcsańezyfeów działa aktywnie w organiza­ cji ekologicznej posiadającej najm ocniejsze struktury lokalne. Dla porówna­ nia każdego 'tygodnia dw adzieścia razy więcej Teksańczyków spotyka się przy lunchu w „M arośw ieddnf Klubie Rotariańskim 50.

m W swojej klasycznej pracy P&UMmlFfarłm (Glencoe, III 1962 [I wyd. 1911], Free Press] R. Midiets twierdzi te nawet organizacje o najbardziej demokratycznych ideałach wcześniej czy później w sposób nieuniknionydostająsię pod kontrolę wąskiej elity. m M%ptrt-ettiersfor Wddeme&s, Siena, styczeá/kty 1909, s. 22, cyt za* PA* Mundo, Irśmwł Grmąm, €k$es amd Chmnciemtks, Chicago .1992, s* 178»Ndsan-HatL Poprositómy po 2-S przedstewkMsiwa. sta­ nowe wszystkichogólnokrajowychorpnizacjt ekologicznych posiadających oddziałystanowe lub lokalne o oszacowanie, jaki odsetek Ich. członków przejawia działalność wykraczający poza płacenieskładek. Sza­ cunki. te wahały się iniędzy l,S$oa 15% wydaje się mało prawdopodobną abydane tebylyzaniżone. Według: Rotary International Membership Services w 1998 roku Teksas miał27 082 Rotarían {Evanston, 01). Rotarkme muszą być obecni na 60% co€ygodiik>wych.spotkań* ale większość t e a się być m wszystkich.

271

S am o tn a gra w kręgle

Uważni obserwatorzy ruchu e k o lo g ic z n e j twierdzę, że „fundamentalną zmianą, do jakiej doszło w ebologizmie w latach 70., był nagły w zrost liczby i znaczenia organizacji oddolnych”51. Przynajmniej na pierwszy rzut oka popar­ cie społeczne dla m chu ekologicznego wydaje się duże, chociaż osłabło ono znacząco pod koniec X X wieku. W 1990 roku trzy czwarte Amerykanów po­ wiedziało ankieterom Gallupa, t e uważa się m „ekologów” (mvironntentalists). W łatach 90. liczba ta szybko i stale zmniejszała się, ogółem o jedną trzecią, czyli odsetek „ekologów*' pod koniec wieku wynosił około 50% populacji52. Ponad 60% Amerykanów t wierdzi, że segreguje śmieci, p o ło m - że dokonuje wpłat na konto organizacji etologicznej, 30% - że podpisuje petycje dotyczące ochrony środowiska, 10% - że przynależy do jakiejś organizacji ekologicznej, a 3% - że brała udział w proteście lub demonsfcmcji w sprawie ochrony środowiska53* Istnieją jednak powody, aby przypuszczać, że dane te są zawyżone. C ho­ ciaż wydaje się, że w ostatnich latach wzrosła liczba lokalnych organizacji po­ dejmujących takie tem at); jak odpady toksyczne i ochrona gruntów, nie udało m i się znaleźć żadnych twardych danych potwierdzających wzrost ogólnego oddolnego zaangażowania na rzecz ochrony przyrody. Przeciwnie, jedyne sy­ stematyczne darte na tem at tendencji w działalności ekologicznej i aktywności organizacji zajmujących się ochroną środowiska na poziomie stanowym i lo­ kalnym, które zdołałem znaleźć, wskazują na spadek w ciągu ostatnich dzie­ sięcio leci N a przykład, według realizow anych co roku badań ankietowych Yankelovieh P artn era odsetek: Am erykanów zgadzających się ze zdaniem : 51 E.I. Dunlap i A.G. Mertig, The Evolution o f the ILS. BnmrmmentM Movementfiwn. 1970 to 1990, Art Overview, [w:J .RiL Dunlap i A.G. Mertig, American BmirmmentaMsm, s. 6 (podkreślenie MJD. Putnam). 52 Dane Gallupa cytowane m : ICE. Dunlap» Trends in Public Opmmn Im m rd EmmmmemM Issues. IM S -1990, [w:] R.E. Dunlap i AJtŁ Mertig (red.), American Emmmmwmtalkm, s. 113, oraz GaUup/CNN/L/SA JbdaypoB, 13-14IV 1999 roku. 53 .Dane sondażowe wykorzystane wtym akapicie pochodzą z General Social Survey 1993-1994 Jednak szacunki GSS wydają się bardzo zawyżone. Wiatach 90. liczba członków wszystkich, waż­ niejszych organkacjl etologicinyth wynosiła łącznie około 6 -7 min rocznie. Taka liczba wydaje się przesadzona, ponieważ statystycznyczłonek organizacji dokonywał wpłat .na kilka organizacji z listy i pozostawał donatorem przez 3 Ma. Nawet Jeśli założymy że wszyscy członkowie dokonują, wpłat tylko na rzecz jedne) organizacji i tylko- przez 2 lata, to i tak okaże się, że wciągu ostatnich. 5 lat orga­ nizacje wsparło co najwyżej 16 min Amerykanówlub 8% dorosłej populacji wobec 49% szacowanych przez GSS. Nawet doliczenie szacunkowej liczby osób dokonujących wpłat na rzecz organizacji, dzia­ łających regionalnie lub lokalnie tife wystarczy, aby zniwelować tę lukę.

272

Pod prąd? Małe grupy, ruchy społeczne i Internet »Zastanawiam się nad tym , co sam mogę zrobić, aby chronić środowisko i za­ soby naturalne", rósł nieregularnie z 50% w 1981 roku do 55% w latach 1 9 9 0 1992, po czym spadał stale aż do 40% w roku 1999, czyli najniższego poziomu od 2 0 lat54. Najłagodniejszy werdykt w sprawie tezy głoszącej wzmożenie od­ dolnej działalności ekologicznej brzmi: „brak dowodów". O ile dane na temat oddolnego zaangażowania w „postępowe" ruchy spo­ łeczne są wątpliwe, o tyle porównywalne dane dotyczące żywotności oddolnie

54 Niepublikowane wyniki z archiwom Yankekmch Partners- Roper.Reports 97-3 (New York 1997, Roper Starch Worldwide)» S-117-121, wskazują na gwałtowny wzrost codziennego recyklin­ gu wiatach 1989-1997 (np* „segregowanie odpadków! produktów poddających się recyklingowi |..J w sposób regularny* podniosło się z 14 do 39%, prawdopodobnie wwyniku upowszechniania się lokalnych programów recyklingu. Jednak w tym samym, czasie liczba osób „regularnie [lub] sporadycznie wysyłających politykom, listy wyrajające opinie na temat ochrony środowiska” spad­ la z 20 do .17%, W czasie pisania tej książki kontaktowałem się z wieloma ekspertami zarówno naukowcami, jak i działaczami zajmującymi się ekologicznymi mchami oddolnymi- Wszyscy oni uważali, że oddolna działalność ekologiczna rozwija się. Poza jednym wyjątkiem, żaden z nich nie był jednak w stanie podać jakichkolwiek twardych danych, potwierdzających ich przypuszczenia* Tym wyjątkiem byk seria corocznych kałaJbgówstanowych i lokalnych grup ekologicznych przygo­ towywana od 1968 roku przez NWE Liczba organizacji podawanych w katalogu rolnie z każdym, kolejnym wydaniem. Jednak w ciągu tych 30 lat N WF nabrał wprawy wwyszukiwaniu tych organi­ zacji i jeśli weźmiemy to pod uwagę, katalogi ukazują raczej historię upadku. Na przykład spośród wszystkich organizacji założonych przed 1968 rokiem, jakie przedstawione są w katalogu wydanym w 1999 roku, tylko jedna trzecia była wymieniona w katalogu wydanym w 1968 roku. Nawet bar­ dzo łagodne uwzględnienie tych wczesnych braków zmienia pozorny wzrost wrfaktyczny spadek. W przeprowadzen!« tego badania pomógł mi Arkadi Gerney, za aj mu dziękuję. Inne dane, mające dowodzić wzrostu liczby oddolnych organizacji ekologicznych, są nieprzekonująco (np. podane w: R. Freudenbeig 1C Stein sapir*Not in Our Backyards, f he Grassroots Environmental Movement* [w:] 1ŁE. Dunlap i AXS. Mertig (red.), American JEnvircmnwntaUsm. The U.S. Environmental Movement, 1970-1990, New York 1992, s. 29, Taylor 8c Francis), ponieważ listy nigdy nie były oczyszczane z organizacji nieaktywnych. Inne dane podważające domniemany wzrost aktywizmu ekologiczne­ go pochodzą z corocznego sondażu UCLA realizowanego wśród setek tysięcy świeżo upieczonych studentów eollege*ów. Odsetek osób deklarujących, że ważne w ich życiu jest „angażowanie się w programy zajmujące się ochroną środowiska" spadł z 45% w 1972 roku do 19% w 1998 rokuj zob, LJ* Sax [i iii], TheAmerican Bmlmmm, Los Angeles 1998, UCLA Higher Education Research Institu­ te (i wcześniejsze tomy z tej serii). Wiatach 90*, szczególnie w stanach, zachodnich, pojawiły się ruchy antyefeologicine posługujące się hasłami „Wise Use* [„Mądrze korzystaj” - dokładnie tak nazywa sif prawicowy'- ruch antyekologiczny, który współpracuje z wielkim, biznesem vr zwalczaniu organizacji działających na rzecz ochrony środowiska - przyp. tłum*] i „prawwiainośd* nie znalazłem jednak żadnych twardych danych na ich temat..

273

Samotna gra w kręgle uformowanych religijnych organizacji konserwatywnych są dużo solidniejsze W latach SO* i 60, X X wieku m aecartyzm , John B ireh Society* Rady Białych Obywateli (White Citizens ' councils) i kampania prezydencka W a llsœ a sta­ nowiły przejawy masowego konserwatyzmu, antykomumzmu i poparcia dla segregacji rasowej; jednak tytko nieliczne grupy zdołały zmobilizować kilkaset tysięcy działaczy większość miała dużo m niej członków W latach. 7CL, na. fali popularności religijnego fundam entalizm u, jako Ucząca się siła polityczna pojaw iła się organizacja Prawica C hrześcijańska (Christian Right). O gólnie rzecz biorąc, pokłosiem organizacyjnym ruchu było kilka ogólnokrajowych akcji marketingu bezpośredniego, w szczególności M oralM ajority kierowana przez Jerrytego Falwella. W arto jednak zauważyć, że lata 80* były świadkiem pojawienia się kilku autentycznie oddolnych, konserwatywnych organizacji ewangelikalnych, od radykalnej O peracji Ratunek (Operation Rescue^®) po bardziej nrnmstraamową Koalicję Chrystusową. (Christian CoaUtiori) kierowa­ ną przez Pata Robertsona I Ralpha Reeda oraz grupy oficjalnie apolitycznych P ro m is e -K e e p e rs ^ K oalicja Chrystusowa. 1 Prom ise-K eepers deklarowały po kilka milionów aktywnych członków każda, w ięcej niż m iał jakikolwiek konserwatywny ruch społeczny w X X wieku* Przyszłość tych organizacji, które pojawiły się m niej n iż 10 lat tem u, to niewiadoma* Istotniejsze jest jed nak że powstanie tych ugrupowań (oraz mniąP szych organizacji .religijnych prawicy i lewicy) oznacza, pojawienie się licznych kadr bardzo zmotywowanych obywateli, a zarazem działaczy55* * John Birch Society, stowarzyszenie powołane w 1958 roku do walki %zagrożeniem antyame» ryfcańsMm* czyli po prosto z komunizmem, [Przyp. tłuirtf ** Opemłion Re&cue, ogólnokrajowa grupa pr& lifc słynna z agresywnej walki przeciw Minlkom aborcyjnym. [Przyp. tłum,] w** Promise-Kecpers (dosłownie: Dotrzymujący Obietnicy), męska organizacja chrześcijańska walcząca min. w obronie tradycyjnych wartości rodzinnych i przeciwko równouprawnieniu kobiet. [Przyp, iłurrul Na temat prawicy rcl igijnej zob. R.C, Uebman i R Wuthnow (red.)» TheNew Christian MgM. M obilizatfan and Lęgitimattim, Hawthome, N Y 1983, Aldine Publishirig Company; S* Diamond, Roads to Dominiom; J. Watson, The Christian Coaliiiom* Drmms cfMestamŁiołt, DemandsjbrMmmgmtionf NewYork 1997, St, Maitlrft Press; Ch. Smith, American EmngeUcaHsnL W .1998 roku Christian CoalWon zadeklarowała .1,7 min cztontóww 1425 oddziałach. Jednak, dalsze doniesienia wskazują, że deklaracja ta była bardzo zawyżona m m że Christian Coalitkm okazała się przede wszystkim przedsięwzięciem %dziedziny marketingu pocztowego* Zob* L* Goodstein, CmdMiom W fe May Hinder Time::/; 2 VIII 1999,

274

Pöd prąd? M ate grupy, ruchy społeczne I Internet lim

z boom em religijnym w A m eryce po 0. wojnie światową# cen tru m

protestanckiego ewangelikalizmu stopniowo przesuwało się ze społecznych peryferii# stanow iących m ateczn ik fundamentalizmu# do zam ieszkującej przedmieścia klasy średnią. Liczba wiernych należących da wyznań zrzeszonych w N ational A sso ciatio n o f Evangelicals (ewangelikalnego odpow iednika mainstream ow ej National. C o u n d l o f Churches) wzrosła p o m d trzykrotnie w latach 1940-197% a następnie - jak mogliśmy zobaczyć wcześniej - wyznania te mniej: dotkliwie odczul}' późniejszy spadek udziału, w praktykach religijnych^ C o ważniejsze, stopn:iowo zanikała tradycyjna niechęć fundamentalizmu, do angażowania się w politykę. jak podkreśla socjolog Robert Wuthnow, w większości opracowań powsta­ łych przed 1974 rokiem stwierdzano# że ewangelikanie są m niej skłonni do angażowania slęw politykę niż Inni Amerykanie - rzadziej glosują i wstępują do organizacji politycznych# sporadycznie piszą listy do osób publicznych, i są mniej przychylni zaangażowaniu organizacji religijnych w politykę. W w iększości prac. powstałych po 1.974 roku wskazuje się# ze są on i bardziej zaangażowani w politykę niż .reszta Amerykanów37. Ta historyczna zm iana je s t wynikiem ekspansji ewangelikafizmu wśród warstw społecznych bardziej nawykłych do uczestniczenia w polityce oraz tego, że sam ewangelikalizm stał się bardziej przychylny obywatelskiemu zaangażowaniu. Jak zauważa C hristian Smith# autor jednego z najnowszych opracowań na tem at zaangażowania ewangeJitan ów w życie publiczne:: „Która tradycja chrześcijańska podejmuje obecnie tru d oddziaływ ania na sp o łeczeń stw o am erykańskie? To ew angelikanie w największym stopniu przechodzą od słów do czynów*58. Ta istotna zmiana, społecznego zaplecza amerykańskiej polityki trafn ie ilustruje, w jak i sposób kapitał społeczny, obywatelskie zaangażowanie i ruchy społeczne wzmacniają się nawzajem. M obilizacja polityczna ewangebkanów jest również po części rezultatem pojawienia się nowych tem atów (aborcja, moralność seksualna, „wartości rodzinne”), nowych technologii (telewizja i inne instr ument y współczesnych kampanii politycznych) i nowego pokolenia „przed" siębiorców polkycznydi^ Jednak w przeciwieństwie do innych zmobilizowanych*57

m' R. Wothpow, WmMesimciuriwg € f American Meiigm, s. 173-214. 57 E, Wythnow, The Poßäeal Rebirth efAmerican Emngeikmk* Iw:] E.C Liehman IR. Wafthnow C re d },

The Mew C k m m n Right, n, 1 6 7 - 1 8 5 .

m CK. Smith, American Evmigelicalimtf &39.

275

S am o tn a gra w kręgle

ostatnio grup, takich Jak ekolodzy» upolitycznienie wspólnoty ewangelikalnef opiera: się na realnie istniejących, solidnych i trwałych podstawach organizacyj­ nych, Jak zauważyło kilku uważnych obserwatorów ewangeUkalizmn: „Ludzie religijni są uwikłani w pajęczynę lokalnych kościołów, religijnych kanałów infor­ macyjnych, sieci stowarzyszeń religijnych, co powoduje, że łatwo ich mobilizować” Tak więc ten ruch religijny korzysta z kapitału społecznego i jednocześnie dostarcza: go przynajmniej części amerykańskiego społeczeństwa59. Pod pewnymi względami aktywiści ewangelikalni przypominają innych działaczy w Ameryce - są starsi, przeważnie biali, lepiej wykształceni I bogatsi * ale niezwykle w ażną rolę w ich życiu odgrywa rdlgla, Jfedno z reprezentatywnych badań działaczy religijnych wykazało* że częściej mmmz w tygodniu w kościele pojawia się około 6 0 -7 0 % z nich, podczas gdy z pozostałych A m e­ rykanów tylko 5%. jednocześnie, co wprawiłoby w zdziwienie, a może nawet przerażenie ich fiindam entalistycznych poprzedników; angażują się on i we wszystkie praktycznie formy życia obywatelskiego i politycznego aż 3 —5 razy bardziej aktywnie niż statystyczny Am erykanin60. Przy okazji w yborów 199 6 roku w śród ew angelikanów odnotow ano ponad dwa razy więcej rozm ów z przyjacielem, w kościele na tem at kampanii wyborczej i kontaktów nawiązanych przez religijne grupy interesu, W sprawie w yborów częściej kontaktow ały .się z nim i o rganizacje religijne n iż partie lub kandydaci. N ajlepszym predyktorem liczeb n o ści k ontaktów n ie była a n i dem ografia ani teologia, lecz zaangażow anie społeczne we w spólnotę religijną. Te kontakty religijne - zwłaszcza rozmowy o polityce z przyjacielem w kościele - m iały wyraźny w pływ na to, kto glosow ał i na kogo. Związek m iędzy zaangażow aniem we w spólnotę kościelną i m obilizację polityczną był bardzo silny i bezpośredni61. Religijni konserwatyści stworzyli, największy i najlepiej zorganizowany oddolny ruch społeczny ostatniego ćwierćw iecza XX. wieku. Innym i słowy, to wśród chrześcijan ewangelikanów* a nie wśród ideologicznych spadkobierców lat 60 , znajdziem y n ajm ocn iejsze dowody

m J.L. Guth, J.C. Gmm, LA. Kellstedt i C.E Smidt, Chmnrd ChristianSoldkm RdigmmAetmd Gmups in American R&lBics, [w;] AJ. Cigler i B.A, Loomó, Interes# Group BotiUcs, wyd. 4* $, S5“76, m J,L Guth [i inj, Ommrd ChristianSoUUers» s,ÓS, 73. 61 W tym akapicie opieram się na pracy: J.L. GiitL LA, Kellstedt, CE* Smidt i J.C Green, Thunśer tm theRight Religiom Mterest Group M obilkmkm m the 1996Election, [w:] A.J. Cigler i B.A. Liorniś ■(redjrlntemst Group Piołities, wyd, 5, s. 169-192.

276

Pod prąd? Mate grupy, ruchy społeczne i Internet Rysunek44. Staro« inicjatywy lefereudalne wUSA, 19ÛMMS

świadczące o wzroście obywatelskiego zaangażowania, przeciwstawiającego się odpływowi opisanemu w poprzednich rozdziałach. Co z ogólną hipotezą, że wzory partycypacji skierowanej przeciwko eli­ tom, wprowadzone w latach 60. przez ruchy społeczne, stały się obecnie me­ todą konwencjonalną w całym politycznym spektrum? Jeden wskaźnik zdaje się potwierdzać tę hipotezę, ponieważ w polityce lat BO. i 90. wzrosła rola od­ dolnych inicjatyw ustawodawczych i referendów* W rzeczywistości, jak. po­ kazuje wykres na rys. 4 4 , częstotliwość podejmowania stanowych inicjatyw referendalnych (statewide balloi mitiatives) na przestrzeni X X wieku, stano­ wi lustrzane odbicie praktycznie w szystkich zbadanych przez nas trendów zmian obywatelskiego zaangażowania - spadek od pierwszego dziesięciolecia aż po lata 60.. (z wyjątkiem wzrostu w okresie W ielkiego Kryzysu) i eksplozja w ostatnich 3Q:latach X X wieku62* W edług pewnego typu retoryki politycinej

Pane te wspaniafcimy^nje udastfpntl mi MD. Waters %Initial« an«! iteferendutn Institute Imh, takie MD,. Waters, A GmimyJLaier - Ik e Experiment witk €Mmm>Imi§Med GmJIhe Public Respective* (wyd. specfalneAmerśm at the iMk* 1998), nr 10, grudzień/stycseń 1999, s. 123*444 fr*riU l2 8 ),

277

Samotna gra w kręgle w zrost popularności inicjatyw ustaw odaw cach stanowi instytucjonalizację zasady „cała władza w ręce ludu"63. Jednak wbrew ich popu )Lstycznemu rodowodowi * te narzędzia polityczne nie stanow if obecnie wiarygodnej oznaki rozprzestrzeniającego się obywatel­ skiego zaangażowania. Po pierwsze* ponad, potowa wszystkich Inicjatyw re~ fcrendalnych w X X wieku, nastąpiła w pięciu, stanach - Kalifornii, Oregonie, Dakocie Pfttt* Kolorado i A rizonie - a ich w zrost w ostatnich latach w znako­ m itej większości, m ożna przypisać sam ej tylko Kalifornii. Tak więc popular­ ność referendów nie musi być najlepszym świadectwem obywatelskiego zaan­ gażowania w całym kraju64. Pb- drugie, chociaż działacze obywatelscy czasami podejmowali inicjatyw y takie jak administrowanie nabrzeżami (cmstal m a-

n agem en t**) czy ograniczenie liczby kadencji w ciałach przedstawicielskich

(term limitś), to większość autorów jest zgodna, że:

(w] ostatnich dwóch, dekadach praktycznie wszystkie udane inicjatywy'byty* przynaj­ mniej w dużym stopnia, oparte im wykorzystaniu, firm Reporterskich. Jedno z opra­ cowań [California Commission om Campaign Financing konkluduje: „„.każda osoba, korporacja lub oiganizacpa dysponująca kwotą okuto 1 min dolarów może podjąć ini­ cjatywę w dowolnej sprawie.. D oprowadzenie d o referendum w wyniku pod jęcia stanowej inicjatywy ustmmdawcm j nie jest więcju ż m iernikiem ogólnego zaangażow ania obywatelu lecz miermiMmn skuteczności zbkm nm fu n d u szy^ .

m ULI Schmidt, GUtm Lawmakers. HmE sik i Initiative Memluiim, Philadelphia. 1989, Tempie University Press. * Populizm w przypadku Stanów Zjednoczonych ma podwójne IJiaczenie. Po pierwsze* odnosi się do konkretnych ruchów związkowych i politycznych takich jak: farmers* Alliance i People's. Party działających pod koniec XIX wieku,. To min, one .Jato pierwsze domagały się stosowania referendów i inicjatyw lodowych, Po drugie* w szerszym znaczeniu* odnosi się do lodowego stylu politycznego podkreślającego godność zwykłego człowieka i krytycznego w stosunku do establishmentu. [Przyp, tłum.] M: DM, Magleby Direct legislation in the American States, W D l.Butler I A. Ranney (red,)* Mefemmdtam around dm WmMf Washington, D.C 1994, s. 23CM233, lEPress* ** C'oastal mmmigemmt chodzi o zapobieganieerozji, i wymywaniu 'wybrzeża* [Przyp tłum.] 6S C). Tolbert, DM, Lowemtein iX Donovan, Eketkm Law and Batesfo r Using Initiatives, W S, Bawień: X Donovan iC.J. Tolbert (redd* Citterns msLegislators,.Direct Democracy in the limited Sta­ tes, Columbus, 0.1998, s. 35 (podkreślenia liD. Putnam), Ohio State University Press ftdx takie inne

278

Pod prąd? M ate grupy, ruchy społeczne i Internet C hociaż mogłoby się wydawać* że w alka o przeforsowanie inicjatyw y m oże wywołać szeroką dyskusję polityczny wśród zwykłych obywateli, bada­ nia pokazuję, że większość podpisujących nie czyta, tego, co podpisuje* W cza­ sie sam ej kam panii większe znaczenie od aktyw ności obywatelskiej m a wy­ syłka ulotek i emisja często mylących spotów reklamowych w radio i telewizji. Nie dziwi zatem, że największy wpływ na wynik m a wysokość wydatków na kam panię, a sondaże wskazuję na „bardzo niski poziom wiedzy w yborców na tem at przedmiotu referendum*66. Opierając się na szczegółowym, przestu­ diowaniu inicjatyw ustawodawczych z lat 1 9 7 6 -1 9 8 2 w .Massachusetts, M i­ chigan, G regonie i Kalifornii, politoloika Betty Zisk stwierdziła: „Dalekie od zastąpienia nacisków organizacji iobbyingowych na legislatuię, kampanie towa rzyszące m icjaty w m [ustawodawczym] i referendom wydaję się jedynie al­

ternatywnym kanałem podejmowania dokładnie tych działań, które piętno­ wali reform atorzy Okazja do bezpośredniego udziału w polityce n ie wydaje się przyciągać dużej liczby wyborców”67, Inaczej m ów iąc, wzrost: liczby wniosków o inicjatyw y ustawodawcze jest: lepszym wskaźnikiem sity finansowej grup interesu n iż obywatelskiego zaangażowania* W porównaniu z końcem lat 60. dem onstracje i protesty w W aszyngtonie są. dzisiaj liczniejsze i. częstsze, gdyż rozum iejący media organizatorzy pro­ testów lepiej orientują się* ja k przyciągnąć uwagę krajowych stacji telewi­ zyjnych68* Z drugiej jednak strony w ielkim m arszom lat 60* - na rzecz praw wyborczych i przeciwko wojnie w W ietn am ie—towarzyszyła ciągła aktywność społeczności w całym kraju, podczas gdy „Marsz na Waszyngton” w latach 90.

rozdziaływ tej praczyzbiorowej); D.B. Maglcby, Direct Łegidatkm* Voting on Ballot Propositions in the United States, Baltimore, Md. 1984, Johns J lopkins University Press; 1.11 Cronin, Direct Democracy. The Politics o f Initiative, Referendum, and Recall Cambridge, Mass, 1989, Harvard University Press; M. D. Walters, A Century Later. f6 1)anc wspierające wyjaśnienia w tym akapicie zob. B.H. Zisk, Aloney, Media, and the Gra ss Roots, State Ballot Issues and the Electoral Process, Mewbury Park, Cal 3987, s. 246 (cytat), Sage; TJL Cronin, Direct Democracy, zwt s. 110-116; C.J. Tolbert, D.H. Lowenstein i T. Donovan, Election Lam OB, Magleby, DirmstL^islati&n in the American States. Za wszechstronną pomoc: w opracowa­ niu tego zagadnienia dziękuję Benjaminowi Deufebwi. m Bid. Zisk, Moneys Media, and the Gram Roots, s* 250, “ KD. Everett, Pmfessionaiizatmn and Protest Changes in the Social Movement Sector, 19611983, „Social Forces”, 70, czerwiec 1992, s* 957-975..

279

Samotna g c a w k r ę g l e n ie zapew nił sobie trw ałego w sparcia .na poziom ie społeczności lokalnych. N a przykład w niecałe 6 m iesięcy po zorganizowaniu półmilionowego wiecu. „Stand, in the Gap” {4 października 1997 roku na. National Mail), uważanego za. największe zgromadzenie religijne w amerykańskiej h isto rii Promise-Keepers praktycznie z n ik li zwalniając wszystkich pracowników®. D ostępne dane sondażowe wskazują .na niew ielki w zrost liczby uczest­ ników dem onstracji i protestów w ciągu ostatnich 2 5 lat X X wieku. W edług sondaży Kopera odsetek dorosłych Am erykanów , którzy deklarują, że kie­ dykolwiek uczestniczyli w marszu protestacyjnym , w zrósł z 7% w 1978 roku do 10% w 1994 roku. Rów nież in n e badania prow adzone w ia ta ch 70., 80. i 90. szacują, że w d em onstracjach i protestach b rał udział jeden n a 1 0 -1 5 dorosłych Amerykanów, przy czym liczba ta w raz z upływem czasu, powoli, rośnie jed na trzecia wszystkich tego typu działań dotyczyła tematu aborcji. Z drugiej strony, wyjaśnienia rosnącego odsetka populacji, który Idedykolwiek b ra ł udział w protestach, należy upatrywać w odchodzeniu z górnej części piramidy dem ograficznej pokolenia nieproie&tięącycfa które wychowało się przed latam i 60., a nie przez dodanie nowych protestujących na dole pira­ midy. ja k pokazuje wykres na rys. 4 5, udział w protestach wśród dzisiejszych dwndziestokilkulatków je st mniej popularny niż wśród ich rówieśników z lat 60. i 70., za to obecnie stał się bmrśnej popularny wśród łudzi starszych i klasy średniej* Głowy uczestników marszów protestacyjnych, w ostatnich dekadach coraz bardziej siwieją^. m D.E. Błam, M ens Group Lays O ffEntire Staff, „The Chronicle of Philanthropy^ 12 III 1998. Fóźnięj Pronuse-Keepeis wznowili działalność, jednak rok jpo zorganizowaniu »Stand, in the- Gap” ich orpnizacja była o połowę mniejsza niż przed tym wydarzeniem.. Zok Promise.Keepers at a PrayerfM Crossroads; Om Year After M ail Polly, Mmń Meligmim Group Gm ppks with Message, Money, »Washington Post" 7 X 1998. 71 Stwierdzenia zawarte w tym akapicie opierają się na; S. Verba, KJL Sćhksman i HM, Brady, Voice and Equality, 50,60, 88-89; JŁj. Dalton, Citizen Politics, 67-8S; M. Crozm*Am the Tones A^łtwtging? Assessing the Acceptmtm o f Protest in Western Democracies, [w:] 1X5, Meyer i S. Harrow The Social Movement Society, s. 59-81; m własnej analizie danych Genera! Soda! Survey (1973; 1996), Political Action Studies (1974; 1981), Roper Social and Political Trends (1978; 1980; 1985; 1994) oraz Worki Values Surveys (1980; 1990; 1995). Potwierdzając proces „starzenia się" uczestników pub­ licznych protestów (zok wykres na rys. 45), sondaże Ropera wykazały, że wśród osób deklarujących udm! w protestach prawie podwoił się odsetek ludzi powyżej 45 roku życia (z 17%w 1978 do 32% w 1994). Dalton podaje, że dane ł pięciu sondaży Political Action and the World Values Surveys prze­ prowadzonych w latach 1974 4995 wskazują, że procent dorosłych Amerykanów którzy kiedykolwiek

280

Pod prąd? Mak grupy; ruchy społeczne i Internet RyM.rul 45 Cu i:i/ stam (k-iiiunstranr i

1980

1990

MW

Uderzające jest równ ież to, że protesty i dem onstracje nie stanowią alter­ natywy dla konw encjonalnej polityki, lecz są w obec niej kom plem entarne, w tym. znaczeniu, że osoby biorące udział w p ro testach zwykle angażują się także w politykę w bardziej codzienny sposób. Nawet jeśli uczestnictw o w d em onstracjach i Innych, form ach obyw atelskiego nieposłuszeństw a nie je s t dzisiaj dużo bardziej pow szechne niż w iatach 60., to z całą pew nością nieuczestniczący częściej postrzegają go jako rzecz powszechną* Obecnie, zupełnie inaczej niż trzy czy cztery dekady ternu, akcje typowe dla ruchów politycznych (m ov em en t ty p e) to „standardowa procedura*' obow iązująca w całym spektrum politycznym* Równocześnie jednak zasoby rzeczywistych uczestników takich akcji ograniczają się do małej i starzejącej się części popu lacjL C o więcej, jak zauważyliśmy w rozdziale 2, w ciągu ostatnich 10 =20 lat X X wieku zmniejszył się odsetek osób podpisujących petycje i biorących udział

wzięli udział w bojEcocie wzrósł z 16% w 1974 roku do 19% w 1995 roku;: w legalnej denwm.itr«cji wzrósł z 12 do 16%; w dzikim strajku z 2 do 4%, a wjif-lii utrzymał nif na jKiiiumie 2%. Tc same ba­ dania wskazują jednak, te średnia wieku dorosłych demonstrantów stałe rosła —z 35 lat w 1974 roku do 45 łat W'1995 roku; datą część demonstrantów w tym okresie stanowili starzejący mą weterani protestów z lat 60. 281

Samotna g ra w kręgle w spotkaniach publicznych, Jak przyznają «M atecznie David Meyer i Sidney Tarrow, którzy ukuli term in «społeczeństw o ruchów*' {m oim m eni society )i „Zakres bardzo konfliktowych (highfy contóm km ś) form protestu akceptowa" nych i rzeczyw iście stosowanych przez obywateli, wydaje się dzisiaj bardziej ograniczony niż 2 0 lat te m tf 71. M e należy przesadzać z głoszeniem schyłku oddolnych form protestu, .Lata 90* to okres w zrostu aktyw ności ruchów gejów i lesbijek oraz pm -l$e I utrzyobywania się niskiego poziomu aktywności na campusach I w lokalnych, społecznościach. O ddolne p rotesty społeczne mogą. być obecnie tak sam o pow szechne, ja k w latach 6 0 . czy 70,, a przyzw olenie na n ie je s t w yraźnie większe. Jednak n ie znam danych wskazujących, że rzeczywiste zaangażo­ w anie w działania oddolnych ruchów społecznych w ciągu ostatnich dekad wzrosło na tyle, aby zrównoważyć masowy spadek uczestnictw a w bardziej konwencjonalnych formach, życia politycznego i. społecznego. T rzecim i najw ażniejszym o bszarem rozkw itu pow iązań społecznych

(social conm cłedne& s), omaw ianym w ty m rozdziale, je s t telekom unikacja, Pouczającym przykładem m oże być zwyczajny telefon, W ciągu X X wieku upowszechnienie telefonu rosło wykładniczo. Jak widać w pierwszej części wy­ kresu na rys. 46, telefon trafiał do amerykańskich domów w zgodzie m znaną nam trajektorią wykresu * szybki i regularny w zrost od początku wieku do połowy lat 60„ z wyjątkiem spadku w czasach W ielkiego Kryzysu, W latach 1 9 4 5 -1 9 9 8 liczba rozmów lokalnych p e r capita wzrosła z 3 0 4 do 2023 rocz­ nie, podczas gdy liczba rozmów zamiejscowych p e r capita z 13 do 353 rocznie Dużą część tych rozmów stanowiły kontakty zawodowe i komercyjne, jednak liczba rozmów czysto towarzyskich również wzrosła. W 1982 roku blisko po­ łowa dorosłych Amerykanów codziennie rozmawiała telefonicznie z przyja­ ciółm i lub rodziną* W ciągu ostatniego ćwierćwiecza doszło zatem do zmiany form kom unikacji m ieszkających z dala od siebie przyjaciół i krewnych ze słowa pisanego na m ów ione jak widać na drugiej części wykresu na rys,. 46, wzrost liczby rozmów zamiejscowych, do którego doszło po deregulacji tego sektora usług telekomunikacyjnych w 1984 roku, zatrzym ał się dopiero w la­ tach 90., kiedy liczba rozmów wyraźnie spadła W ynalazki technologiczne szczególnie upowszechnienie się telefonu komórkowego - sprawiły że telefon. 71 U S. Meyer i 5, Tarrow^ MmmmMSockty, $, 8.

282

Pod prąd? Małe-grupy* ruchy społeczne i. Internet Rysunek 46a. Telefon wkracza do amerykańskich domów 1«!%

:|

m* ■illlllllllllllillllllllllllllllllllllllllllllllllllllilllllllllllllllllllllBIIIBIIIIII^K

w■ ’u". i-U"

■immvk

sr- ■:

pçiï i it Ę ą i, f i l ttlëiürï

4il w.T

■p■■ c. MM'

I f l#

»li

1910

II«-

tli*

HM

19«

19«

1990

mm

stal sif niemal wszechobecny. W 1998 roku Pew Research Center for the Peo-

ple & the Press informowało, że dwie trzecie wszy stkich dorosłych deklaro­ wało wykonanie poprzedniego dnia telefonu do przy jaciół lub rodziny, „Lylko żeby porozmawiać”7** Przez ponad pół wieku, jakie upły nęło od wynalezienia telefonu w roku 1876, jego społeczne znaczenie było przedni¡otem wielu błędnych spekulacji analityków, a nawet firm telefonicznych* Zadziwiająca lista błędnych prognoz dotyczących konsekwencji pojawienia się telefonu powinna stanowić ważną lekcję dla tyc h z nas, którzy chcieliby przewidywać wpływ Internetu na relacje społeczne. Sam Aleksander Cirahani M l początkowo sądził, że telefon będzie służył temu, co później stało się dziedziną radia - transmisji „muzyki przez słuchawkę’. Jeszcze w XX wieku szefowie firm telekomunikacyjnych za swojego Dat u' na lomal wszystkich rk u t i o * Ctm*.mtw Cmriers (dawniej Stałistics f the Cmmmtmeatum h>dust*, m the U.S.), Washington, I >,(_ 1945 1999, Gi>vei mmiii Prinf tn|’ • jSF*

w [x*łnym lub niepełnym wymiarze godzin, i niezależnie od Lego, czy robią to / przymusu czy wyboru, kobiety inwestują w działalność stowarzyszeń więcej swojego czasu ni? przeciętni mężczyźni, Po drugie, wykonywanie* pełnowymiarowej pracy zawodowej, nieważne

czy 7 wyboru, czy z konieczności, ogranicza lic zby spotkań, w jakich w ciągu roku bierze udział kobieta {co g rahez nie ilu s tr u j wyraźnie niższe kolumny um ieszczone z prawej strony wykresu). Co więcej* kobiety, których sytuac ja zawodowa jest w ynikiem własnego wyboru (niezależnie, czy jest to praca etatowa, pozostawanie w domu c zy jakaś lorma pośrednia), są bardziej zaan gazowane w działalne iść społeczną niż kobiety, których sytuacja jest wynikiem konieczności (co graficznie ilustrują wyższe kolumny w tylnym rzędzie*).

Najniższy poziom zaangażowania w życie organizac ji społecznych wykazują kobiety, które są zatrudnione w pełnym wymiarze* c zasu prac y nie dlatego, że chcą, ale ze względu na przymus ekonomiczny. Największego uszczerbku doznaje obywatelskie zaangażowanie kobiet stanowiących najszybciej rosnącą i obecnie najliczniejszą kategorię, t j. pracujących na pełnym ('tacie / powodów finansowych. Coraz więcej kobiet z konieczności, a nie z wyboru - traha do kategorii najmniej korzystnej dla pielęgnowania więzi społecznych. 336

Presja cmm i pogoń m p ie n ię d z m i Na. zakończeni^ wykres; na rys. 49 wskazują że największym zaangażowa­ niem obyw atebkim legitymują się kobiety" pracujące w niepełnym wym iarze godzin, zwłaszcza zai te, dla których jest to kwestia wyboru, a nie przym usi. Można, się domyślać, że sterają się one 'wywiązać, ze sprzecznych zobowiązań, jakie mają. wobec rodziny, społeczności i samych siebie, dysponując przy tym pewnym polem manewru* Przynajmniej z punktu, widzenia obywatelskiego zaangażowania praca, zawodowa w niepełnym w ym iarze godzin w ydaje się

„złotym środkiem”31* Podstawowe ustalenia dotyczące 'uczestnictwa w spotkaniach klubowych stosują, się również do innych sposobów włączania się w życie społeczności, zarówno tych oficjalnych, jak: i. nieoficjalnych, w tym do uczestnictw a w prak­ tykach religijnych, organizowania domowych przyjęć, odwiedzania przyjaciół,

wolontariatu. Jeśli porównać, kobiety zatrudnione w pełnym wymiarze do po­ zostałych kobiet w populacji to okaże się, że w ciągu roku liczba nabożeństw, w których uczestniczą, jest. mniejsza o 4, organizowanych przyjęć domowych m niejsza o 2, czas spędzony n a odwiedzaniu znajom ych je s t o 1/3 krótszy, a liczba sytuacji, w których podejmują się one wykonania społecznie jakich ś prac, m niejsza o ł 32. Z faktu» że wykonywanie pracy zawodowej w pełnym wymiarze godzin ogranicza zaangażow anie w sprawy wspólnoty, zarów no wśród kobiet pracujących z wyboru, jak i z konieczności, wynika, że korelacja ta nie je st w pierwszej kolejności rezultatem autoselekcjl Ponieważ, jak widać to na rys* 48, praktycznie cały wzrost zatrudnienia kobiet w ostatnich dwóch dekadach X X wieku w ynikał nie z wyboru, lecz z konieczności, autoselekcja w tym. okresie m oże m ieć co najwyżej niewielkie znaczenie. Kobiety pracujące z własnego wyboru są bardziej zaangażowane w działa­ nia klubów kościołów, spędzają więcej czasu z przyjaciółmi, częściej organizują przyjęcia domowe i częściej wykonują prace społeczne. Fakt ten, zilustrowany na wykresie różnicą w wysokości .kolumn umieszczonych z prawej strony jest przybliżoną m iarą wptywu autoselekcjl na korelację między zaangażowaniem 31 Podobne należności pojawiają się wdanych General Sodal Survey; zofo- N, Zili Family Cfamwge and Student A diim m tm t Whmt Wełikm Lm m m l, W hatitM autsforSchoois, {w) A. Booth i J. Durni (redą. Fmmtfydkhmi FM®. Mew Do 'FirnyĄffmt Educmti&md Outmmes? Mahwa.h* Mj 1996, s. 23, Lawrance Edbauin; M. Mustek i ). Wilson, Womm*s Labor Ferm Bartkipmtim m d YdunWer Werk, referat na dorocznym spotkaniu AENOVA Washington D.C, 1999. n Szacunki przygotowano kontrolując luuftępufecezmienne* poziom wykształcenia, wiek, sytuacjję finansową, :Stancywilny i pogadanie dzieci

337

Sam otna gra w kręgle obywatelskim i pracą zawodową. Dane wskazują wprawdzie» że kobiety aktyw­ ne społecznie są nieco bardziej skłonne podejmować pracę zawodową z wy­ boru niż ich m niej obywatelskie koleżanki, jednak w porównaniu z czystym, wpływem, pracy zawodowej, wpływ autósdbkcji okazuje się umiarkowany; Kobiety które muszą pracować w pełnym, wymiarze godzin, są. najm niej skłonne składać w izyty znajomym» urządzać przyjęcia dom ow e1lub praco­ wać społecznie, tak sam o jak. angażować się w działania organizacji Kobiety zatrudnione na część etatu, zwłaszcza jeśli pracują z wyboru, podejmują się wolontariatu, organizują spotkania w domu i odwiedzają przyjaciół częściej n iż kobiety całkow icie pośw ięcające się pracy zawodowej lub prowadzeniu domu33. Niemal bez wyjątku kobiety należące do wszystkich kategorii angażują się bardziej od mężczyzn we wszelkie formy aktywności społecznej* U jm ując rzecz zwięźle m ożna stwierdzić, że praca w pełnym w ym iarze ogran icza aktyw ność społeczną kobiet» i to zarów no tę .formalną, ja k i n ie­ formalną.34* Jednak zaangażow anie w życie społeczności w iąże się również z tym, na. ile dobrowolne je st podejmowanie przez kobietę pracy zawodowej* Najbardziej włączają się t ą które dla własnej satysfekeji pracują w niepełnym wymiarze' godzin (przypom nijmy że utrzymujem y na tym samym, poziomie inne zmienne opisujące sytuację kobiet, takie ja k wykształcenie, stan. cywilny posiadanie d z ie ci sytuacja finansowa, tak więc: korzyści obywatelskie zwią­ zane z pracą na część etatu, nie wynikają z tego, że tylko kobiety określonego typu. mogą wybrać pracę w niepełnym w ym iarze godzin).* Ten .rzucający się w oczy fakt wskazuje, t e praktycznym sposobem zwiększenia zaangażowania, społecznego w Ameryce- pow inno być ułatwienie kobietom (i mężczyznom) podejmowania pracy w niepełnym wymiarze godzin, jeśli tylko tego ch cą35*

33 Jed nak kobiety, które wybierają pracę zawodową (nie ma maczania, wjakim wymiarze czasu pracy) mniej chętnie pojawiają się wto&iefe nawet w porównaniu z tymi* które pracują z koniecznoIcL W tym przypadku autosdekcja może mieć znaczenie, w tym sensie, że kobiety częściej praktyku­ jące mogą wykazywać większą skłonność d©wybierania tradycyjną) roli wrodzinie. 34 Sprawdziłem możliwe związki między pracą, stanem cywilnym i posiadaniem dzieci a. spo­ łeczną aktywnością kobiet. Z wyjątkiem omawianego uprzednio przypadku matek samotnie wycho­ wujących dzieci, praca w pełnym wymiarze godzin ogranicza więzi społeczne kobiet, niezależnie od ich stanu cywilnego i posiadania dzieci 35 Wielowymiarowa analiza wariancji danych DDB Needham wskazuje* że kobiety, które nie pracują w pełnym wymiar zr godzin, inwestują zyskany wtem. sposób c m i wolny w różne formy ak­ tywności obywatelskiej, natomiast nie stwierdza się tego wśród tak samo zatrudnionych mężczyzn*

338

P r e s ja c z a s u i p o g o ń z a p ie n ię d z m i

N asze konkluzje dotyczące pracy kobiet i obywatelskiego zaangażowania należy uzupełnić o kilka ważnych zastrzeżeń. Po pierwsze, dla uniknięcia nieporozum ień, zdecydowanie odrzucam po­ g ląd jakoby kobiety były „winne” naszem u wycofaniu z życia obywatelskiego. W oczyw isty sposób praca zawodowa zm niejsza ilość czasu, jaki m ożna po­ św ięcić innym rodzajom ak tyw ności M atki dorosłych dzisiaj Am erykanów zwykle nie wchodziły na rynek pracy, .natomiast: angażowały się w różnorodną, użyteczną działalność społeczną. Kiedy ich córki wzięły na siebie większe obcią­ żenia związane z pracą zawodową, m ożna było oczekiwać, l e synowie przejmą większą odpowiedzialność za sprawy społeczności, jednak (jak wskazują nasze dane) nic takiego się nie stało. Ruch kobiet w stronę równości zawodowej wy­ zwolił mnóstwo twórczej energii i zwiększył ich autonom ię osobistą i ostatecz­ nie przy niósł amerykańskiemu społeczeństwu zysk netto. Jednak szerszy spo­ łeczny bilans zysków i strat powinien obejmować nie tylko korzyści z przyjęcia przez kobiety nowych ró l ale również koszty zw iązane z m asow ym porzuce­ niem przez nie aktyw ności w zakresie spraw społecznych i wspólnotowych. Po drugie, praca w pełnym w ym iarze nie ogranicza wszystkich form spo­ łecznego w łączania się kobiet Jak zauważyliśmy wcześniej, wejście na rynek pracy zachęciło kobiety do większego udziału w publicznej aktywności obywatelskiej. To sam o dotyczy przynależności do wielu stowarzyszeń i organizacji społecznych (service orjgm im tions}36, Innym i słowy, kiedy kobiety przeniosły swoje m iejsca pracy bardziej do sfery publicznej, to sam o zrobiły z m iejscam i swojej aktyw ności społeczną. W przypadku części kobiet zwiększenie możli­ w ości w łączania się w żyde wspólnotowe przeważyło utratę czasu i pozwoliło im płynąć pod prąd społecznej demobilizacji. Po trz e d e , najw ażniejsze, ani w ejśde kobiet na rynek pracy, ani dysku­ tow any w cześniej w zrost niepokoju zw iązanego z sytuacją finansow ą nie m ogą stan ow ić głów nej przyczyny zasad n iczego spadku zaangażow ania obywatelskiego w ciągu ostatnich 2 0 la t O pierając się na dostępnych obecnie

“ Analiza przeprowadzona przez autora na podstawie danych General Social Survey; Moja poprzednia pram opierała się wyłącznie na wskaźnikach GSS mierzfcych formalną przynależność do organizacji, co pozwalało mi zalazyć* że praca w pełnym wymiarze godzin nie zmniejsza, społecznego uczestnictwa kobiety i co okalało się nieprawdy w świetle bardziej kompletnych danych:, jakimi dzisiaj dysponujemy Zob. moje artykuły: R.D. Putnam, Tmipgltu Ikm ngO m s.. 664-683., oraz The Stratne Dimppmmme qfCMcArmrim,, s. 34-48.

339

Sam otna gra w k r ę g l e danych, przypuszczam , że w najlepszym razie o ba czyn n iki odpowiadają razem za m niej niż jed ną dziesiątą całej straty31. Krótko mówiąc, pojawienie .się w ostatnim ćwierćwieczu X X wieku rodzin, w których oboje dorośli pracują zawodowo, m iało dostrzegalny ale umiarkowany wpływ n a erozję kapitału i zaangażow ania społecznego. Innym, sposobem, dzięki któremu można zobaczyć ograniczony potencjał tych. wyjaśnień, je st uważne przyjrzenie się dwóm. kategoriom społecznym, których, zmiany praktycznie nie dotyczyły. Chodzi o nieżonatych m ężczyzn i zamężne kobiety które nie pracu ją zawodowo- i są zadowolone ze swojej sytu­ acji finansowej. Kawalerowie i zamożne panie domu stanowią tylko niewielki odsetek, populacji, ale ich świadectwo jest niezwykle istotne d k naszej sprawy, ponieważ byli względnie zabezpieczeni przed, działaniem sił obywatelskiej de­ mobilizacji omawianych w tym rozdziale, w szczególności om inął ich problem wchodzenia kobiet na rynek pracy* Paziom społecznego zaangażow ania zam ożnych gospodyń domowych jest wyższy niż innych kobiet - spędzają więcej czasu odwiedzając znajomych, urządzając przyjęcia domowe, biorąc udział w zebraniach M . Długotrwały od­ pływ kobiet z tej grupy do innych kategorii populacji sprzyjał obniżaniu pozio­ mu. zaangażowania społecznego. Jednak spmdek popularności organizowania przyjęć, bywania na zebraniach, wspólnych przedsięwzięć Społeczności lokal­ nych, odw iedzania znajomych itd je st praktycznie tak sam o duży w całej ko­ biecej populacji, jak w przypadku kobiet, które w niewielkim, stopniu odczuły zmiany na rynku pracy I wzrost niepokoju dotyczącego sytuacji finansowej*37 37 Moja prowizoryczna estymacja efektu wejścia kobiet na rynek pracy wygląda następująco; naj­ większa różnica w ezptotliwolci uczestnictwa w spotkaniach klubowych w ujęciu rocznym pojawia się między paniami domu z wyboru i pełnoetatowymi pracownicami ztontecmości - 2 spotkania, rocznie. Według naszych danych* wiatach 1978-1999blisko jedna na dziesięć kobiet (netto) przeszła z kategorii najbardziej sprzyjającej aktywności organizacyjnej do kategorii najmniej sprzyjającej* W ten. sposób, gdyby żadna kobieta nie weszła w tym okresie na rynek pracy* mogłoby to „zachować* 0,2 spotkania rocznie na każdą dorosłą osobę. Tymczasem rzeczywista liczba straconych w tym okresie spotkań (jak pokazano w rozdziale 3) to około 5 .rocznie* Podobne wyliczenia dla. innych form zaangażowania obywatelskiego prowadzą do wniosku* że tylko 1.0%całego spadki można przypisać oddziaływaniu omawianego czynnika. Kalkulacje ignorują, wpływ pracy zawodowej żony na aktyw­ ność obywatelską męża* jednak ten efekt jest niewielki .na poziomie zagregowanym Korelacja między sytuacją, zawodową i zaangażowaniem na poziomie Indywidualnym pomija także efekt syneigii wy­ woływany przez kobiety wchodzące na rynek pracy—jeśli* na przykład* podjęcie pracy przez niektóre kobietyzmniejszyło częstotliwość* z jaką wfzebraniach uczestniczyły kobiety, które zostaływ domu.

340

Presja czasy I pogoń za pieiiifdzml W ujęciu proceritowym. zakres wycofywania się z udziału w spotkaniach pub­ licznych* pracy na rzecz partii politycznych* pełnienia funkcji kierowniczych w lokalnych organizacj:ach. i innych formach w łączania się był niem al taki sam wśród m nożnych pań domu, jak reszty społeczeństwa. Podobnie popularność udziału w zebraniach* odwiedzania przyjaciół* pracy przy wspólnych przedsię­ w zięciach społeczności* pełnienia funkcji kierowniczych w organizacjach oby­ watelskich* podpisywania petycji i innych form uczestnictw a zmalała wśród ka­ walerów niemal w równie dużym stopniu, jak wśród reszty Amerykanów, Oba fakty w żadnym stopniu nie dają się pogodzić z hipotezą, że trwające w Stanach Zjednoczonych od kilkudziesięciu lat obywatelskie wycofywanie się może być przypisane 'wejściu kobiet' na rynek pracy38. Podsum ow ując: d ostępne dane wskazują* że n ad m iar p racy niepokój dotyczący sytuacji m aterialnej oraz presja pojaw iająca się* gdy oboje- part­ nerzy pracują zawodowo*, tylko w niew ielkim stopniu wyjaśniają, słabnięcie więzi społecznych. Czynniki te oddziałały przede wszystkim na osoby które w przeszłości w nieproporcjonalnie dużym stopniu odpowiadały za działalność w ram ach swoich społeczności (głównie dobrze wykształcone kobiety)* choć bez wątpienia wywołało to efekt synergii mzprzestrzeniający się na inne kręgi społeczne. Kiedy zabrakło wykształconych i dynamicznych kobiet dysponują­ cych czasem potrzebnym, aby organizować działania obywatelskie, planować przyjęcia itp„ również reszta stopniowo zaczęte się wycofywać. Jednocześnie zebrane dowody wskazują, że ani presja czasu, ani niepokój związany z sytuacją materialną, ani wejście kobiet na rynek pracy nie są główną przyczyną obywa­ telskiej demobilizacji ostatnich 2 0 łat X X wieku39* Najsilniejszym dowodem

M Analiza przeprowadzona, przez autora na podstawie danych %archiwów DDB Needhatn Life Styk i EoperSoctal and Politica! Trends. Zamożność {ąffhmme) w analizach DDB Needham zdefi­ niowanojako przynależność do najniższego .kwartyia pod względem niepokoju związanego z sytuacją finansowy ifinunctal anxieiy). W ciągu dwóch dokąd liczba zamożnych pań domu zmniejszyła się o dwie trzecie, do zaledwie H%kobiet w wieku produkcyjnym. Zamożność w analizach ioper Soda! and Pdifcical Trends (przy braku wskaźnika niezadowolenia z sytuacji finansowej) była definiowana jako przynależność do najwyższego kwartyia dochodu. 39 Wpływu, jakie miało wejście kobiet na rynek pracy* tm można po prostu zsumować z wpły­ wem niepokoju związanego z sytuacją materialni, ponieważ - jak widzieliśmy w tym rozdziale - te czynniki częściowo nakładały się na siebie. Moim zdaniem, odpowiadają one ięcm ie za około-jedną dziesiątą całkowitego spadku. 341

S a m o t n a g r a w k r ę g le

zwalniającym te czynniki od zarzutów jest to, że obywatelskie zaangażowanie i więź społeczna słabły w niem al równym stopniu w śród kobiet i mężczyzn, osób pracujących i ruezatrudnionych, żyjących w zw iązkach m ałżeńskich i sam otnie, zaniepokojonych swoją sytuacją finansową i zadowolonych z niej.

ROZDZIAŁ 12

Mobilność społeczna i niekontrolowane rozrastanie się miast W porównaniu z obywatelami większości innych krajów Am erykanie za­ wsze wiedli życie nomadów Prawie jeden na pięciu z nich przeprowadza się co roku, i jest możliwe* że po zrobieniu tego znowu zabierze się do przeprowadzki. Ponad dwie piąte Am erykanów spodziewa się, że się przeprowadzi w ciągu najbliższych 'pięciu la t1. W rezultacie, w porów naniu z innym i narodam i* Amerykanie bardziej przywykli do szybkiego rozbijania obozu i łatwego zawią­ zywania przyjaźni M ając przeszłość imigrantów i ludzi pogranicza» nauczyli, się włączać po każdych przenosinach w nowe instytucje wspólnotowe. Niemniej jednak dla. ludzi* tak jak dla roślin, częste przesadzanie niszczy system korzeniow y M obilnej jed n ostce zabiera czas zapuszczenie nowych k orzen i W rezultacie stabilność zam ieszkania je s t silnie skojarzona z zaan­ gażowaniem obywatelskim. Jest mato prawdopodobne, że najnowsi przybysze w jakiejkolw iek w spólnocie będą glosować, t e będą m ieć w spierające sieci sąsiadów, ze będą należeć do organizacji obywatelskich* Osoby przewidują­ ce przeprowadzkę w ciągu najbliższych pięciu lat będą chodzić do kościoła, uczęszczać na spotkania klubowe, działać w wolontariacie albo pracować nad projektam i wspólnotowymi z prawdopodobieństwem o 2 0 —25% mniejszym, niż ci, którzy spodziewają się zostać na dłużej. W łaściciele domów są o wiele

1 SA. Słuumaker i D. Stokcds»iM Idm tim lM eM U ty m a Social Issue and Research Tupie, „Journal of Soda! Umzii 3Bt 1982, s* 1—19; ©rai przeprowadima przez autora analiza danych sondażu DDB Needhamiife Style.

343

Sam otna gra w kręgle hardziej zakorzenieni niż lokatorzy, naw et przy niezmiemająeyeh się innych w arunkach społecznych; wśród w łaścicieli domów tylko jed en na czterech przew iduje przeprowadzkę w ciągu najbliższych pięciu lat, w porów naniu z dwoma trzecim i wynajmujących mieszkania lokatorów Ze względu na swoje silniejsze zakorzenienie^ właściciele domów angażują się w sprawy współ noty z większym zasadniczo prawdopodobieństwem niż wynajmujący2, Tak jak ci, którzy często się przeprowadzając osłabiają swoje więzi wspól­ notowe, również w spólnoty o wysokim wskaźniku fluktuacji m ieszkańców są m niej zintegrow ane. W spólnoty m obilne wydają się m n iej przyjazne dla swoich członków niż wspólnoty o większej stabilności, W bardzo mobilnych społecznościach wskaźnik przestępczości jest wyższy, a poziom szkolnictwa - n iższy W tego rodzaju w spólnotach nawet w ieloletni m ieszkańcy słabiej zw iązani są z sąsiadam i3. Tak więc m obilność podważa zaangażowanie oby­ watelskie i kapitał społeczny oparty na wspólnocie. Czy rosn ąca m obilność m oże być w tak im razie głów nym w inow ajcą naszego nieszczęścia? Odpowiedz jest jednoznaczna: nie. M obilność miesz­ kańców m oże być w zupełności uwolniona od. od po w iedział ności za nasze zan ikające zaangażow anie obyw atelskie, poniew aż je j poziom n ie w zrósł

2 J.M. McPherson i W.G. Lockwood, The Longitudinal Siudy o f Ifekintary Association Monter^ ships, A Multivariate Analysis, Journal of Voluntary Action Research” %styczen/grudzień 1980, &74— 84; R.E. Wolhngeri S.J Rosenstone, XXdmVfctesf, passim, zwt s. 50-54; R J, SampsonfLmkfflgtfmMk:m* m dM acrolevd Dimensions o f Community Social Organization, „Social Forces*, 70, wrzesień 1.991, s. 43 64; It). Sampson, Load friendship Ties; SJL Roseratnne i J.M. Hansen, .MohiMmtim, Participa­ tion, and Democracy in America, passim, zwt s. 157-158; S. Veiba. [i in.], Vwmand.Equality, &452-455; J. Roisjoly, GJ. Duncan i S. Hotterth, Access to Social Capital, „Journal, ofFamily Issued, 16, wrzesień 1995, s. 609-631; M. 1tausknecht, Joiners, s. 47-48; przeprowadzona przezautora analiza danych son­ dażu DDB Needham Life Style, w klórej kontrolowane były standardowe czynniki demograficzne, włą­ czając w to płeć, wiek, rasę, wryksztaIconic, dochody oraz stan cywilny,posiadanie dzieci I zatrudnienie. 3 RJ. Sampson, L ocal Friendship Ties; R.D. Crutchfield, MJL Geerken i W.R. Gove, Crime Rate and Social Integration. Vie Im pact o f M etropolitan Mobility, ^Criminology*', 20, listopad 1982, s, 467-478; R. Audettą ft Algozzinc i M. Warden, Mobility and SchoolAchievement, ^Psychological Reports*', 72, kwiecień 1993, s, 701-702; J. Eckenrode, L. Rowe, M, Laird i J. Brathwaibe, Mobility m a M ediator o f the Effects o f Child A laltm dm ent on Academic forfom iance, „Child Development", 66, sierpień 1995, s. 1130-1142, oraz J. Hagan, It MacMillan i B. Wheaton, New Kid in Tmvti, Social Capital and the Life Course Effects o f Family Migration on Children, „American Sociological Review" 61, czerwiec 1996, s. 368-385. konttckiwody 7ob. P.H Rossi, Why Fam ilies Afave, B ev erly Hills 1980, Sage; oraz CS. Fischer (i In.), Network m d Baevs, s. 177-184.

344

Mobilność, s p o łe c z n a i niekontrolowane rozrastanie się miast w ogolę przez ostatnie pięćdziesiąt lat X X wieku. Przeciwnie, dane' ze spisów ludności pokazują, że zarówno długo-, jak i krótkookresowa mobilność nieco zmniejszyła się w ciągu minionych pięciu dziesięcioleci W latach 50* X X wieku. 20% Amerykanów zmieniało miejsce zamieszka­ nia każdego roku, przy czy m 7% przenosiło się do innego hrabstwa albo stan u W latach 90. odpowiednie dla tego procesu liczby to 16% i 6%. Amerykanie są dziś» jeśli już, nieco 'bardziej zakorzenieni pod względem miejsca zamieszkania niż pokolenie wcześniejsze. W 1968 roku (kiedy zaangażowanie obywatelskie tyto- Hisko swojego punktu, szczytowego) dorosły Am erykanin mieszkał w tej samej okolicy przeciętnie przez 22 lata; 'trzy dekady później liczba ta pozostała zasadniczo niezmieniona, C hociaż dane dotyczące m obilności mieszkańców Stanów Zjednoczonych w przeszłości są niekom pletne, ich .mobilność pod względem m iejsca zam ieszkania nigdy zapewne w całej historii narodowej nie- była niższa niż pod koniec: X X 'wieku. Liczba w łaścicieli domów również rosła przez Mika ostatnich dekad, :żeby osiągnąć najwyższy w historii poziom 67% w 1999 roku. Przewidywania Amerykanów co- do prawdopodobieństwa przeprowadzki w ciągu następnych pięciu lat są. ustabilizowane od przynaj­ m niej ostatniego ćw ierćw iecza X X wieku4. Jeśli rozstrzygnięcia, dotyczące

4 L.E. Long* Migmtian and Residential Mobility in the United Maim* MewYork. 1988, Russell Sage Foundation; S.A. Shumaker i D. Stokols, RmidmUd Mobility* Historical Statistics qfdte United States, Ł I, s. 646; Statistical Abstract ofdm United States 1998; US,. Census Bureau* HousingVacan.' cies and Homeownership (dostępne na stronie internetowej wwwcensus.gov/hliesAvww/tiousing/ hvs/hi$toric/hLsttl4.himl); CS, Fischer [i in,], NetworkandPlaces, $. 191-192; oraz przeprowadzona przez autora analiza danych sondaży National Election Study i DDB Needham Life Style, Autorzy pewnego studium sugerują* m mobilność w drugiej połowie XX wieku mogła być wyższa niż w okre­ sie od i860 do 1920 roku, ale stwierdzają również niższą mobilność w latach 1960-1990 niż w latach 1940-1960; zob, BK, Hall i S. toggles* Moving through Time, internal Migration Patterns qfAmerL can* 1850=1990, referat na spotkaniu Social Science History Association (Fort Worth* Tex., listopad 1990), Chodai przeciętny Amerykanin przebywał wtej smaej okolicy przez ponad dwa dziesięciole­ cia, samo miejsce zamieszkania, zmieniał co 5 lat - wynajmujący co 2,1 roku, a właściciele domu co 8,2 roku; ILE. Schmid, American Move about Every S Ifearc, [bmw] 29 X 1998, Associated Press, cytując dane %badan Census Bureau. Jedynym możliwym wyjątkiem od zmniejszającej się mobilnoÓd może być to* że młodsi ludzie niebędęcy w związku małżeńskim mogą być nieco bardziej mobilni dzll niż ich odpowiedmcy kilka dziesięcioleci temu, jednak ten trend jest nazbyt ograniczony, żeby wyjaśniać ogolny upadekWięzi społecznych. Przeprowadzona przez autora analiza sondażu DDBNeedham Ufe Style Zob. takie M. Klein, Where America Lives, „American Demographies^, styczeń 1998 (cytując National Association of Home Builders).

345

Sam otna gra w kręgle .R p in tk S ft Zaangażowanie w e wspólnotę jest niższe na dużych obsiarach m etropolitarnych

MnMfPifi

Centrum miasta li uąctę® oI

wwpfiMh

lii if§*■ $© sita* mlKstlplilnw

statuttsstdi

PriisiBlIii cl*

arpnliicp

2 S6 tys. do miliona ml«s tkańtów

CiMmimiilasti I c i p i f »

Uti|eaąi#fi

od16ś&mtp. mieszkańf&w

Mf

iri#d«ii#lcle miasta i k ł§ « § ©

«d

p*pitfitilrtif

Miasto od lOdo SOtys.

Wsi* i mi n t i do 16 tyj. mitukańrtw

I

M

-fJliH L fWM

1311

‘% &m L aw m

presji czasu i pieniędzy trzeba było ostrożnie różnicować, to osądzenie, czy zmiany m obilności byty tu zasadniczą przyczyną, je st jednoznaczne: ta teoria je st po prostu błęd na Jeśli jed ra k sam a zm iana m iejsca zamieszkania nie zniszczyła amerykań­ skiego kapitału społecznego, to może miejsca nowych osiedleń mniej sprzyjają kontaktom społecznym? O becnie, tak jak w przeszłości, związki międzyludz­ kie (cmme&edtmsś) różnią się w zależności od typu wspólnoty. W porównaniu z innymi Amerykanami mieszkańcy największych obszarów metropolitarnych w kraju (zawwm centrów m iast, jak i ich przedm ieść) o 1 0 -1 5 % rzadziej zostają członkam i grup, 10-15% rzadziej uczęszczają na spotkania klubowe, z częstotliw ością niższą o około 10- 20% chodzą do kościoła i z m niejszym o 3 0 -4 0 % prawdopodobieństwem sprawują funkcje' lub są członkami ciał sta­ tutowych w organizacjach lokalnych, lub uczęszczają na spotkania, publiczne dotyczące spraw lokalnych. (Rys. 50 i 51 ilustrują te różnicę). Jak zauważyliśmy w rozdziale 7, mieszkańcy małych miast i obszarów wiej­ skich są bardziej alt m istyczni uczciwi i ufni niż pozostali A m erykanie W rze­ czyw istości, nawet w odniesieniu do przedm ieść, m ałe jest lepsze z punktu

346

M o b iln o ś ć sp o łe c z n a i n ie k o n tro lo w a n e ro z r a s ta n ie s ię m ia s t

Rj/sunek 51. Na obszarach metropolitarnych rzadziej chodzi się (to kościoła

Otai» w lis ię p nclri : CAszit wMsiffw pitni

wmiekielics^tirni

Üsa wiMÉfpp«fr»- flcuftl l i & p t p ï mmârnmw Ob««* mifęęiwłrt - psu

centrum, w mle s. 17, podają że każdego jesiennego dnia pod koniec lat 80, odbiornik wprzeciętnym gospodarstwie domowym posiadającym telewizję był włączony przez dkolo ostem go­ dzin” Według Eurodata T V (Q m T e lem w n Y e a rin th e WforMA u d ie m e Repm% kwiecień 1999) Stany Zjednoczone lokowałys%.na3 miejscu z47 państwpod względem ltezbygodzin poświęcanych dziennie na oglądanie telewizji, tylko za Japonią, i Meksykiem. Dziękuję Pippte Morris za radydotyczące relacji mediówi partycypacji. ZA., także JP. Robinson i G»C Godbey T u ttą fb rL ife , &136-153,340-341. 14 S ta tis tic a lA b s ttia c ts o fth e U rn im i 5 l$ tm {różne lata); K iś s & M e d m ^ Ih e N e w M iłle m m m , Menlo Bark 1999* $. 13, Henry J. Kaiser Memory Foundation. Dane dotyczące Internetu przedsta­ wione na rys. 56 pochodzą z archiwum DDE Needham Life Style; dane tc są dole zgodne z innymi sondażami dotyczącymi korzystania z Internetu, takimi jak sondaże Mdsen and lntdliQuest podsu­ mowane w Ałun ¡ntwrwt: Suweys* Dublin 1999, Nua Ltd.fdostępne na. stronie internetowej: www.nua. teMirveys/ho^matąMonlme/n_ameFk%htmł (sprawdzane 11 grudnia .1999 .roku) i raport PECF&F ze stycznia 1999 roku, dostępny na stronie internetowej: m^pci^k-press.€rg/tech9isnm.htm

373

Samotna gra w kręgle Rysunek 54. Wzrost liaby ekranów w amerykańskkli domach: roapetowtóy komputery osobiste, dodatkowe teJewiioiy orli internet, 1971M999 toto

16

iiTBipwpli

11%

24

MŁąmtmiś

■...

11 H%

Ltttta l^isrwra

2=0

sw* If i

MM iPipidarsiW łtoi»iwpjt fdifjet

4&tma

ItiMoreii 40% z tm m m ią ś l

16

:* » 14-

mm-

1.2

im

lilii U

tobą iflewiniriłwiw psplarawi


m/press3Mm

375

Samotna gra w kręgle

Oglądanie telewizji z biegiem czasu stawało się bardziej nawykową, a. mnie} intencjonalną częścią żyda* Cztery razy - między rokiem .1979 a 1993 ~ w sondażu Roper Social and Political Trerds zadawano Amerykanom dwa wiele ujawniające pytania:

* Kiedy zaczynasz oglądać telewizję, czy najpierw włączasz telewizor, a p ó m k f szu­ kasz czegoś, co chciałbyś obejrzeć, czy tez zazwyczaj włączasz tylko wtedy* gdy chcesz zobaczyć określony program? ♦ Niektórzy łodzie lubią mieć włączony telewizor (*w tle*1), nawet jeśli nie oglądają żad­ nego programu* Czy często masz włączony telewizor w te d y, gdy nie oglądasz telewizji, czy tez stosujesz zasadę: albo oglądanie telewizji, albo wyłączony telewizor?

Oglądający wybiórczo (to znaczy ci, którzy włączają telewizor tylko po to, żeby obejrzeć konkretny program, i wyłączają go, kiedy nie oglądają telewi­ zji) są znacząco bardziej zaangażowani w życie wspólnotowe niż oglądający nawykowo (ci, którzy włączają telewizor bez- względu, na to, co Ję c i1* i mają. go włączony ,w tle"). Prawidłowość ta potwierdza się nawet przy kontroli wy­ kształcenia i innych zmiennych demograficznych* Oglądający wybiórczo są na przykład o 23% bardziej aktywni w organizacjach oddolnych (gmssmots) i z o 33% większym prawdopodobieństwem uczęszczają na spotkania publicz­ ne niż inni Amerykanie o tych samych parametrach demograficznych* Oglą­ danie nawykowe jest szczególnie szkodliwe dla zaangażowania obywatelskiego. Istotnie, oglądanie nawykowe wywiera na zaangażowanie obywatelskie równie duży wpływ jak po prostu dłuższe oglądanie telewizji1*. Z roku na rok staje się coraz bardziej prawdopodobne, że włączamy tele­ wizor, nie wiedząc, co chcemy oglądać, i coraz bardziej prawdopodobne, że zo­ stawiamy go „w tle" nawet jeśli nie oglądamy już telewizji, jak pokazuje rys* 57*

m Przeprowadzone przez autora analizy danych z archiwówsondaży Roper Social and Political Tiends zlat 1.979,1985, 19S91.1993; DlE Campbell* S. Yonish i R£Ł Putoaxn» Jum m gH TumngOut Revïsiteà* A C im erlm ńm łśm C ausai Links hêtween Ikhw sion m d S o c id C apU ah referat m dorocz­ nym spękaniu American .Political Science Association {Atlanta, Ga* wrzesień 1999), Dziękuję moim współautorom za wiele intuicyjnych wskazówek dotyczących tej problematyki. Nie ponoszą oni jed­

nak odpowiedzialności za wnioski,, któro tu wyciągam

376

Technika i mass media Rysunek 57. Telewizja staje się nawykiem Amerykanów, w miarę ¡ak zanika selektywne jej oglądanie

M amsiąeitiff tdcwuHtyto

!vliitw.trs1 j i,:I>*

{icę-ofecurai

Jeszcze pod koniec lat 70, Amerykanie oglądający telewizję selektywnie prze­ wyższali liczbą oglądających naw ykowo w stosunku trzy do dwóch, ale do poło­ wy lat 90. stosunek ten uległ odwróceniu. W 1962 roku, ledwie kilka lat po tym, jak telewizja stała się niemal wszechobecna, główny bohater w filmie Kandydat mógł powiedzieć: „Są dwa rodzaje ludzi na świec.ie - ci, którzy wchodzą do jxe koju i włączają telewizor, i et, któr zy wchodzą do pokoju i wyłączają telewizor"1 . Cztery dziesięć iolecia później ten pierwszy rodzaj ludzi występuje jeszc ze częś­ ciej, a ten drugi jeszcze rzadziej. Przyzwyc zajonie do wszechobecnej telewizji jest jeszcze bardziej powszech ne w młodszych pokoleniach. (Pamiętajmy w tym omówieniu, że na przełomie XX i XXI stulecia „młodszy " może obejmować ludzi w wieku od 40 do 50 lat). Nawet dobrze wykształc eni członkowie młodszych pokoleń oglądają telewizję wybiórczo z o wiele mniejszyri i prawdopodobieństwem niż mniej wykształcone osoby z wcześniejszych pokoleń. Z Amerykanów urodzonych przed 1933 rokiem (nikt z nich nie wychow ywał się na telewizji) 43% oglądało telew izję wybiórczo 1’ I V.iykujy Stcvitii>v. i Smishowi s .ą ws-k^/aim* U } kwestii. Ruzjasnionio jej siało

o bwi.^/ kinv haka/v\v;\ nu h pó/now

377

tv.es* U) jogu

ikh y

Samotna gra w kręgle Rysunek58. »Skakanie" po kanałach jest powszechniejsze w młodszych pokoleniach

JuuftoUNŚldk

wmm

iMMf» iiiodnw

wM»

w 1993 roku, co dwukrotnie przekraczało wskaźnik wybiórczego oglądania (23%) w tym roku dla osób urodzonych po 1963 roku (wszyscy oni wychowywali się na telewizji). Ci Amerykanie, którzy dorastali w wieku telewizji, z o wiele większym prawdopodobieństwem niż starsi uważają telewizję za naturalne, nieustanne towarzystwo. Tego właśnie powinniśmy się spodziewać, jeśli oglądanie telewizji jest nawykiem nabywanym najłatwiej w dzieciństwie. Ujmując: rzecz krótka, nawet jeśli całkowita liczba godzin spędzonych na oglądaniu telewizji jest taka sama w różnych grupach wiekowych - jak to się często zdarza - rożne pokolenia w odmienny sposób wykorzystują telew izję. Ponieważ trend w kierunku na­ wykowego oglądania telewizji w dużej mierze odzwierciedla skutki następstwa pokoleń, nie jest prawdopodobne, żeby uległ niebawem odwróceniu20* M e tylko nawykowe „nucą nie okiem” na ekran telewizyjny odróżnia pokolenia pod względem, sposobu oglądania telewizji. Kolejną różnicą jest „przeskakiwanie* między kanałami. Rys. 58 opracowany na podstawie danych P rit^ m m m to n e przez m im a analizy danych z archiwów sraidaly Rpper Sociiil and M i t ¿cal Trcnds. Ponad potowa trendu podstawionego na rys, 57 odzwierciedla rd M ce p o fa k n ir »wr ftolwtonie stanowi o w itJe silniejszy wskaźnik « g a d a n ia nawykowego niź jakakolwiek inna cecha deinograh c m i, Zob. tm D JL Camptiell* S. IfenM i i tLD. Putnam»

378

limmgim, TumagOui I-krnmM

Technika i mass media

zaczerpniętych z sondażu Yankekmch Monitor z 1996 roku pokazuje, że pod­ czas oglądania telewizji młodsze pokolenia (włączając w to osoby urodzone w czasie powojennego wyżu demograficznego, w porównaniu ze starszymi, od nich) z większym prawdopodobieństwem „przeskakują” między programami raczej „rzucając okiem” albo „oglądając kilka programów naraz' niż po pro­ stu śledząc: jedną narrac ję. Inni naukowcy odkryli, że w porównaniu z nasto­ latkami z lat f>0. młodzi Indzie w latach 90. zawierali rzadsze, słabsze i bardziej płynne przyjaźnie^, Chociaż me znam żadnych systematycznych obserwacji które wspierają to przeczucie, podejrzewam, że związek między „przeskaki­ waniem* między kanałami (cha m ielsu rfm g) i społeczni niestałością (m c m i sarjm g) jest więcej niż metaforyczny. O vvszs in 1982, Hmt*

tiiAye, Period and Cahot t CfjHptmeiiis. „International Journal ol Eÿickfniuiugy'*, t" 19SS, .s, 3Se™.ici {f\\l '3MĘ,. RwdegMsra* |>oraw«aïiie znmymj krajami /oh. C, Prilditrd* New / va term ■üfSmcïiN by A g *m u t Q ęndęr im ik e Ü m im î Kingdom a* id the W &sirm U'm id 19/1- ¡992 An imfiLMmrt/fSocial Psychiatry and Psyrhtaifk r|iiderïiïok>ey^ :ii, lW bf 227 -."04.

433

Sam otna gra w kręgle względu na nagromadzenie frustracji i słabości fizycznych w trakcie cyklu życiowego. Jednak w drugiej połowie XX wieku samobójstwo zdarzało się

rzadziej wśród starszych ludzi, a coraz częściej wśród ludzi młodych, W rzeczywistości jest to właśnie ten wzór, który mogliśmy przewidzieć, ponieważ dobrze zintegrowane „długie pokolenie otjywatełskie* starzało się (redukując tradycyjnie wysokie wskaźniki wśród ludzi starszych} w tym samym czasie, gdy gorzej zintegrow ane pokolenie powojennego w yżu demograficznego i Pokolenie X wchodziły w skład populacji (podnosząc tradycyjnie niskie wskaźniki wśród ludzi młodych). Pod koniec X X wieku Amerykanie urodzeni i dorastający w latach 20. i 30. popełniali samobójstwa zpmwdopodobieństmmprawie opołowę mniejszym niż ludzie, dla których ten okres przypadł w połowie wieku, natomiast Amerykanie urodzeni i dorastający w latach 7 0 . 180. popełniali samobójstwa z prawdopodobieństwem trzy lub cztery rmy większym niż ludzie, dla których ten wiek przypadł w połowie stulecia. Niezależnie od. tego, czy różnice pokoleniowe w kapitale społecznym w pełni wyjaśniają rys. 73» czy też nie, rysunek ten z pewnością pokazują że doświadczenia życiowe ludzi którzy dorastali po 1950 roku, były całkowicie odmienne od doświadczeń ludzi, którzy dorastali przed 1950 rokiem.. Istotnie, dość podobny trend samobójstw wśród, młodzieży, w czasie kiedy wskaźniki samobójstw dla. reszty populacji spadały, stwierdzono w wielu kra­ jach. zachodnich. Ponieważ depresja kliniczna stanowi podstawowy czynnik ryzyka w przypadku samobójstwa, wzrost zaobserwowanych wskaźników samobójstw młodych Judzi zgadza się, niestety z mającym, podłoże poko­ leniowe wzrostem przypadków depresji. Czołowi badacze w tej dziedzinie w następujący sposób podsumowują setki badań, w dziesiątkach kr ajów rozwi­ niętych: „Uderzające jest to, że wzrost dysfunkcji psychospołecznych w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat jest zjawiskiem« które odnosi się do nieletnich i młodych dorosłych, a nie do ludzi starszych. Wyjaśnienie zatem musi tkwić w zmianach społecznych, psychologicznych albo biologicznych, które wpły­ wają na młodsze grapy wiekowe"32. Samobójstwo jest silnym, ale rzadkim (na szczęście) symptomem cierpień psychicznych. Mniej zgubne, a bardziej wszechobecne symptomy zostały wydo­ byte przez coroczne sondaże DDB Nedham Life Style dotyczące bólów głowy31 31 M. flutter I D.J. Smith,. Towards. Cauml EzpimMmm ęfTirm Irm ds m Psychosocial Disorders ę f Yomig.PeGplef (w:} M flutter i DJ, Smith, (red.), PsychosocialDisorders in YoungPeople, 8GZ

434

Ż p o k o le n ia

m

p o k o le n ie

niestrawności i bezsenności —co określiliśmy terminem »zle samopoczucie; Jak pokazuje wykres na. rys. 74, w połowie lat 70, częstotliwość występowania tych symptomów nie różniła się- znacząco w grupach o raźnym wieku. Ujmując ogólnie, ludzie w wieku od 60 do 80 lat z takim, samym prawdopodobieństwem co ich dzieci lub wnuki, byli nękani przez rozstrój żołądka, migreny i nocną bezsenność, Jednak w ciągu następnych dwóch dziesięcioleci, m im o krótko­ okresowych fluktuacji, te symptomy złego sam opoczucia wykazywały tendencję do zanikania, wśród starszych łudzi, coraz bardziej zaś dotykały ludzi w wieku średnim i (zwłaszcza) młodszym.. Między latami 1975-1976 a 1998-1999 część dorosłych poniżej trzydziestego roku życia, którzy zgłaszali wiele symptomów złego samopoczucia zwiększyła się z 31% do 45%, natomiast porównywalny wskaźnik niedomagali dla dorosłych w wieku powyżej 60 lat spadł z 33 do 30%. Nieco więcej niż połowę tej powiększającej się różnicy można przypisać dodatkowym obawom finansowym, których młodzi ludzie doświadczyli w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Jednak nawet przy uwzględ­ nieniu tego czynnika pozostaje znaczący wzrost niewyjaśnionych przypadków złego samopoczucia wśród młodych, gdyż osoby niemąjęee problemów finan­ sowych takie nieustannie przyczyniały ¡się do poszerzania tego pokoleniowego rozdziału13. W ciągu tych samych, lat (efekt netto cyłdu życiowego) ogólne zadowolenie z żyda. zmniejszyło się wśród, ludzi poniżej 55 roku życia, umiarkowanie zaś wzrosło wśród ludzi powyżej tego wieku. Sondaże w łatach 40. i 50. ujawniały że ludzie młodsi byli szczęśliwsi niż ludzie starsi. W roku 1975 wiek i szczęście były zasadniczo nieskorekwane. Jednak w 1999 roku ludzie młodsi byli m niej*7

33 O wskaźniku złego sam opoczucia u Amerykanów zofe. foasdz. 13, priyp. 50. Niektóre symp­ tomy złego sam opoczucia odzwierciedlają skutki cyklu życiowego - bezsenność nieco wzrasta wraz z wiekiem, natom iast występowanie bólów.glcwy spada wraz z wiekiem—jednak różnice wynikające 7. cyklu życiowego zostały sprawdzone im rys. 74, Wysoka, średnia, imiennej «ssie samcpoczudic^ pla­ suje się w górnej jednej trzeciej wszystkich respondentów w tych 25 latach, ale wybór danych, z do­ wolnego punktu w czasie dalby podobne- rezultaty Problemy finansowe zwiększyły się w najmłodszej generacji w ciągu ostatniego ćw ierćw iecza, a te właśnie problem y wywołują z kolei W e głowy, nie­ strawności i bezsenn ość Kiedy wskaźnik problemów finansowych doda się etowskaźników- złego sa­ mopoczucia obliczonych poprzez regresję wielokrotną (w tym pleć, wykształcenie, wiek, uzależnienie od telewizji oglądanej dla rozrywki i interaktywna kategoria, dla wieku i roku), niezastei-darymiwany współczynnik. ręgre#i tej kategorii, interaktywnej ** statystyczna, miara poszerzającej się różnicy poko­ leniowej - zostaje obniżony do mniej więcej 60% , jednak pozostaje bardzo istotny

435

Sam otna gra w kręgle

Ipurtel 74, Bmnąti mmm pMmmm w przejawach złego samopoczucia :Saiwpoiffltw|*NrMt

iW»psaątlr

Saiiop«iüc»liepsie

tm

um



i«««

im

mm

szczęśliwi niż ludzie starsi3-1. Rezultat to poszerzający się rozdział pokoleniowy w złym samopoczuciu i braku szczęścia. Trendy przedstawione na rys, 7 3 i 74 są niestety doskonale ze sobą zgodne: im niższy wiek, tym gorsze były ostat­

nie dziesięciolecia XX wieku pod względem, bólów głowy niestrawności, bez­ sen ności, jak również ogólnego zadowolenia, z życia, a nawet prawdopodobień­ stwa popełnienia samobójstwa.

W połowie stulecia, młodzi Amerykanie (ci, których zdecydowaliśmy się ochrzcić mianem „długiego pokolenia obywatelskiego”) byli szczęśliwsi i lepię przystosowani niż inni ludzie - na przykład było mniej prawdopodobne, że

popełnią samobójstwo, Pod koniec stulecia to samo pokolenie (obecnie już

M E. Diener, Suhßecttve W elM A f, ,,ï%yd»logiêal Bulletin*, §5,1984, s, 542-575 (i-wi g, SS% W A Stock, M A Oltim, .MJ, Hâriiigi R M Witter, AgeOHd&éjectiw- WeM-bmtg,. A |w:| RJ. light Studies. Ammtd Rmmm t 8, Beverly HiJn,Cal 1983, S. 179 302, Sap; CLD, Witt, GD. Love, Ö E Reck, ILW Qury, Ihe €Ma^»^lMAimmMpbeiwtmnÄge mdH ufpim m . Bmm^itigTmiéwMMimâdtigkMAriifmi?* »Social toces” 58* I97Ä«. 1302-1303t»Mp%mfadp3ne przez aulora anaUzy cfanpLî z archlwuiîi PPB N eedham Life Style. Nasz Indeks zadowolmfa i iy cis -■ 2Uh.ffO2d2.20.

436

Z pokolenia na pokolenie

na emeryturze) nadal odróżnia się dobrym przystosowaniem pod względem psychologicznym i fizjologicznym. Natomiast dzieci i wnuki długiego pokolenia dhywatelskiego (ci, których ochrzciliśmy mianem pokolenia powojennego wyżu demograficznego i Pokolenia X) są bardziej cierpiący niż ich dziadkowie w ich wieku i jest bardziej prawdopodobne, że popełnią samobójstwa Jednakże ten wyraźny, mocno ustabilizowany i niepokojący trend doty­ czący samobójstwa, depresji i złego samopoczucia w młodszych pokoleniach Amerykanów nie doczekał się powszechnie akceptowanej interpretacji Jednym z wiarygodnych wyjaśnień jest jednak izolacja społeczna. Socjolodzy edukacji Barbara Schneider i David Stevenson, podali ostatnio, ie „przeciętny Ame­ rykański nastolatek zazwyczaj spędza sam z sobą około trzech i pół godziny dziennie. [...] Nieletni spędzają więcej czasu sam i z sobą niż z rodziną lub przyjaciółmi”. W ^ ró w n an iu z nastolatkami badanymi wiatach 50- młodzi ludzie w latach 90. deklarowali utrzymywanie rzadszych, słabszych i bardziej płynnych przyjaźni. Podobnie, M artin E.P. Sdigman wskazał, że epidemia de­ presji oszczędziła zwartą, starą, uporządkowaną wspólnotę amiszów, nawet jeśli staranne badania pokazują, że wskaźnik innych schorzeń umysłowych nie różni się w tej wspólnocie od wskaźnika w całym społeczeństwie amerykańskim. Łączy on wzrost depresji wśród, młodszych Amerykanów z „nieokirfznanym indywiduatizmem*» następującym wraz ze „zdarzeniami, które osłabiły nasze przywiązanie do większych, tradycyjnych instytucji naszego społeczeństwa^

In dyw idualizm

nie musi prow adzić do depresji dopóty, dopóki m ożem y p o w ró cić do

większych instytuql - religii, kraju, rodziny Kiedy nie udaje się nam osiągnąć celów oso­ bistych, c o w szystkim nam może mę zdarzyć, możemy zwrócić się do tych większych In­ stytucji. po nadzieję* [ , . j Jednak w samotnym j a ” pozbaw ionym bufora w iększego źródła wiary b e z siln o ść I niepowodzenie może zb y t łatwo stać się beznadzieję i desperacją3^.

Nasze obserwacje wskazują, że trend ten. obejmuje nie tylko ostateczną traum ę samobójstwa, lecz również chroniczne symptomy łagodniejszego

cierpienia m BlSchneider i IX Stevenson, Âmbitkms Genemikm, & Booiner&Mes, &. 52» 55.

437

(cytat s* 192); JVLER. Sdigman,

Sam ot na gra w kręgle

Izolacja społeczna Jest trwale przyjętym czynnikiem ryzyka w odniesieniu do poważnej depresji, Depresja powoduje Izolację (po części dlatego, że lu­ dzie w depresji wybierają izolację, a tak ie dlatego, że ludzie w depresji, nie są. przyjemni dla otoczenia). Istnieje jednak również powód, żeby wierzyć, Iż izolacja, powoduje depresję1®. Chociaż nie wszystkie obserwacje za tym przemawiają, trudno uwierzyć, że ten pokoleniowy zanik więzi społecznych i. wspólwystępujący z nim. pokoleniowy wzrost liczby samobójstw depresji i. złego samopoczucia, nie są. ze sobą powiązane. Temu. posępnemu obrazowi izolacji społecznej i braku zaangażowania, obywatelskiego w najm łodszych pokoleniach trzeba przeciwstawić jeden istotny równoważący go fakt: nie ma żadnych wątpliwości, że ostatnie dziesięć lat: było świadkiem zasadniczego wzrostu uczestnictwa młodych ludzi, w wo­ lontariacie i służbie wspólnotową. Coroczny sondaż studentów pierwszego roku podaje, że odnotowany w roku 1998 odsetek studentów, którzy pracowali w wolontariacie w ostatnim roku szkoły średnią wyniósł 74% w porównaniu ze znacząco niższymi 62% w 1969 roku. Ogólny udział w wolontariacie również wzrósł:, osiągając 42% studentów pierwszego roku poświęcających na niego co najmniej jedną godzinę tygodniowo w porównaniu z 27% w 1987 roku. Tę zmianę na lepszą jeśli, chodzi, o uczestnictwo w wolontariacie uczniów szkół średnich w latach 9(1, potwierdzają, również coroczne sondaże Michigan Mo­ nitoring the Futurą jak również: DDB Medham Life Style M e jest jasną dlaczego ten pożądany i zachęcający wzrost w odniesieniu do wolontariatu się pojawił. Po części może on po prostu odzwierciedlać sil­ niejsze wsparcie publiczne dla służby wspólnotową (włączając w to w pewnych przypadkach wymagania związane z uzyskaniem matury), jeśli ten wolontariat młodzieży spowodowany jest tylko oficjalną presją bez wsparcia szerszej In­ frastruktury obywatelskiej organizacji wspólnotowych, zarówno religijnych, M L X Pearlirt, M ,A , L Jeberm an. E.G. M en aghan i J X M u lian, Jim Stress Process, «jou rnal of Health.and Soda! Behavior^ 2 2 , nr 4 ,1 9 8 1 , s, 337-3% E Cotan, E L . Straening, G JL MuhUn, E E , Genevie, EE. Kaplan i R B , Beck, Community Strmmrs, Mediating Qmditkms and VSeU-being in Urban Nefeftborhood, «Journal of C om oninlty fcydiolog/'., 1 0 ,1 9 8 2 , &. 377—391; A , Billings I I t M oos, Social Support and ftmetkming among Community and Clinical. Groups. A Pm dM odd, Journal ofBdra» vloral Medicine" 5 ,1982, s> 2 9 5 -3 1 1 ; N. Lin 11 M , E nsd , Depression-Mobility and Its Social Etiology. TheMole o f Life Events and Social Support, Jouriml of Health and Social Behavior", 25,1984 s, 176=188,G.A, Kaplan, E E Koberts, XC, Camacho i |,G. Cufr&PspdtosocadPMdktors cf&tpmmm, „American Jo iir n M r f ^ d a iiio b g y ; 12E 19B7,& 2 0 6 -2 2 0 .

438

Z pokolenia na pokolenie

jak i świeckich, to nie można być optymistą co do togo, że wzrost ten okaże się trwały. Natomiast optymistyczną interpretacją byłoby twierdzenie, że trwający od czterdziestu lat trend braku zaangażowania obywatelskiego paru ostatnich pokoleń osiągnął najniższy poziom i zaczyna wreszcie zwyżkować» Sukcesja pokoleniowa stanowi w sumie zasadniczy elem ent w naszej opowieści. Jednak n ie przyczym ia się ona równie silnie do wszystkich, postaci braku zaangażowania obywatelsklego/spofecznego* Spadek liczby uczęszcza­ jących do kościoła i głosujących, spadek poziomu zainteresowania polityką, aktywności w kampaniach, działalności w stowarzyszeniach i zaufania, spo­ łecznego można przypisać niemal w zupełności następstwu pokoleń* W tych przypadkach zmiana społeczna wywoływana jest przede wszystkim różnicami międzypotolenlowymi, a nie zmianą .nawyków'jednostek. Przeciwnie, zanik rozmaitych fa m m m M C & m w m m takich jak gra w karty i przyjmowanie gości w domu, można przypisać głównie zmianom obejmującym całe społeczeństwo* ponieważ ludzie w każdym wieku i w każdym pokoleniu wykazują skłonność do zarzucania tych rodzajów aktywności. Spadek, liczby spotkań klubowych, kolacji spożywanych z rodziną i przyjaciółm i, odwiedzin u sąsiadów, gier w kręgle, pikników« odwiedzin u przyjaciół i wysyłanych kart z życzeniami można przypisać skomplikowanemu połączeniu zarówno zmiany obejmującej całe spofeczeństwo, jak i następstwu pokoleń. Innymi słowy, jeden, zbiór sił wpłynął na Amerykanów w każdym wieku w ciągu ostatnich kilku, dziesięcioleci Te o b ęm u ją ce cwfespołeczeństw o siły byty szczególnie niszczące dla prywatnych stosunków towarzyskich, takich, jak gra w karty i. przyjmowanie gości w demu* Wynikające stąd pogorszenie było umiar­ kowanie silne i widoczne od razu (imIte shortm n ), ponieważ sity te wpłynęły na zachowanie jednostek właściwe ze wszystkich pokoleń. Pokusa elektronicznej rozrywki stanowi prawdopodobne wyjaśnienie tych. trendów, ponieważ prze­ kształciła ona sposób, w jaki. wszyscy-Amerykanie spędzają czas. Dragi, zbiór sił wytworzył zasadnicze różnice między poszczególnymi pokoleniami, mimo że nie zmienił jednostek* Te mfy p okolem ow e wpłynęły zwłaszcza na zaangażowanie publiczne, takie jak uczestnictwo w obrzędach re­ ligijnych, zaufanie do innych, udział w wyborach, śledzenie wiadomości, udział w wolontariacie. Ponieważ sity te oddziaływały poprzez sukcesję pokoleniową, Ich efekty były stopniowe, a stąd bezpośrednio mniej widoczne. Niemniej jednak, w miarę upływu czasu stawało się coraz bardziej prawdopodobne, że 439

Sam otna gra w kręgle

Amerykanie urodzeni w drugiej połowie .XX. wieku, będą glosować, chodzie do kościoły pracować jato wolontariusze, interesować się sprawami publicznymi i ufać innym ludziom w stopniu mniejszym, niekiedy nawet drastycznie mniej­ szym. niż Amerykanie urodzeni w pierwszej połowie tego stulecia. Niektóre działania zostały dotknięte zarówno ogólnospołecznymi skutka­ mi w zakresie prywatnych więzi towarzyskich, jak i skutkami pokoleniowymi w zakresie norm publicznych, Doskonałymi przykładami tego rodzaju zmian są spotkania klubowe, rodzinne kolacje i przewodzenie lokalnej organizacji Ponieważ na działania te wpłynęły zarówno zmiany krótkookresowe, jak i długookresowe, stały się one świadectwem, najbardziej drastycznych zmian w ogóle, takich jak spadek, o 60% liczby spotkań, klubowych* spadek, o 53% przypadków sprawowania urzędu lub członkostwa komitetu grupy lokalnej i. wzrost o 60% liczby rodzin, których członkowie zazwyczaj jedzą kolacje oddzielnie.

Ponieważ związek między poszerzającym się rozdziałem pokoleniowym i zmniejszającym się zaangażowaniem obywatelskim zmienia się w zależności od dziedziny, nieco mylące może być formułowanie jednego podsumowania, by ocenić rolę zmiany pokoleniow i w wyjaśnieniu spadków omówionych w części drugiej tej książki Niemniej jednak wydaje się* że w przybliżonym podsumowaniu można, uczciwie stwierdzić, że około połowy ogólnego spadku kapitału społecznego- i. zaangażowania obywatelskiego wiąże się ze zmianą pokoleniową37. Jednak, stwierdzenie, że brak zaangażowania obywatelskiego 37 Uogólnienie to streszcza rozlegle, wielowymiarowe analizy wariancji dziesiątkówwskaźników zaangażowania obywatelskiego- i kapitału społecznego przeprowadzone przez autom. na. podstawie danych, z archiwów R oper S o cia l and Politieal Trends, DDB N eed ham Life Style, General Social Surrey, National Efactton Studtes, Anierkans’ Use of Tirne> Monitoring the Futurę! innych* (Analizy pokoleniowe sondaży Koperasą poważnie komplikowane przez fekt, że „wW 1—a więc rok urodzenia - jest nieprecyzyjnie m ierzony wtych. sondażach, tak że analiza, regresji danych mniej jednoznacznie potwierdza interpretację pdicalenjnwf» Z drugiej steny warto zwrócić uwagę m tabelę %która dem onstruje, ie .dane ftopeza wskazuję na istotność zmiany pokoleniowej), Podstawowe pytanie wtych analizach bytb następujące: Ojak# część zostaje zrediśmmmy w emsm fen trend (np. nieze&andaryzowany współczynnik regre^i dla. raku przeprowadzenia sondażu), kiedy wpływ zm im m j n&pokolenie jest kontrolowany (np, przezwprowadzeni? do regresji roku. urodzenia)? Jak zostało omówione wcześ­ niej, dla niektórych wskaźników zaangażowania obywatelskiego—udziału wwyborach, chodzenia do kościoła, czytania gazet, zainteresowania sprawami publicznymi i zaufania społecznego - właściwie wszystkie zmiany netto w ciągu, ostatniegp trzydziestolecia XX. wieku, można przypisać zmianie pokdeniowej, Wzór ten można, dostrzec: np, na rys. 39 i B%świadczy też o nim fakt że jeśli zarówno rok

440

Z pokolenia na pokolenie

we współczesną Ameryce jest w dniej mierze pokoleniowy; oznacza po- prostu przeformuło wanie .naszej podstawowej zagadki* Korzenie naszej samotnej gry w kręgle prawdopodobnie tkwią raczą w latach 4 0 , 150* niż w latach 6 0 n 70, i 8&, jaka jednak siła mogła wpłynąć na Amerykanów, którzy po II wojnie światową dorastali w tak odmienny sposób od swoich rodziców; a nawet od swoich, starszych braci i sióstr? ♦♦♦

Kilka pozornie wiarygodnych kandydatur przestaje pasować do wymagań czasowych tego nowego sformułowania naszą zagadki Na przykład niestabil­

ność rodziny wydaje się mieć żelazne alibi na czas, który zidentyfikowaliśmy teraz ja to okres przełomowy ponieważ pokoleniowy spadek zaangażowania obywatelskiego zaczął się wraz dziećmi stabilnych pod względem małżeńskim lat 40, i 50. Wskaźnik rozwodów w Ameryce w rzeczywistości spadł po 1945 roku, a wyraźne podwyższenie tęgo wskaźnika nie było widoczne aż do lat 70*, czyi długo po tym, jak generacja, która wykazuje najostrzejszy spadek zaan­ gażowania obywatelskiego i zaufania społecznego, opuściła dom* Podobnie pracujące matki uwolnione zostają od tego zarzutu przez nową specyfikację naszego problemu, ponieważ spadek nastawiania obywatelskiego wśród dzieci z lat 40*, 50, i 60* nastąpi, gdy matki były wciąż w domu. Ani przeciwności ekonomiczne, ani zamożność, ant polityka rządowa nie mogą być łatwo po­ wiązane z pokoleniowym spadkiem zaangażowania obywatelskiego, ponieważ wydaje się, że spadek ten wpłynął w równej mierze na tych, którzy dorastali w spokojnych łatach 50., w latach OT. opanowa nych przez pokolenie powojen­ nego wyżu demograficznego, w bankrutujących latach 70. i rozry wtowydh latach 80. Kilka, innych czynników lepią pasuje 'do tych. obserwacji* Po pierwszą ponowne sformułowanie w kategoriach potoleniowych naszej podstawową

w od zenia, ja k I rok przeprowadzenia

sondażu wtoczymy do tej m m ą regresji, rok precprowadieoia. znacasenia ja k o predyktor tyci», zachowali D la innych wskaźników kapitału społecznego* takich jak spotkania klubowe i rodzinne kolacje, nieco mniej mż potowa tego trendu zostaje w yelim inow ana, kiedy kontrolujemy wpływ zm ian y pokoleniow ej. Dla niektórych wskaźników mmumrmwmia* takich jak gra wkarty i przyjm ow anie gości w domu* kontrolow anie umiany pokoleniowej ma niewielki wpływ lutb nie ma żadnego wpływy, m te trendy sondażu stanie się właściwie bez

441

Samotna gra w kręgle zagadki rodzi możliwość, że charakterystyczny dla wojennych czasów duch Jedności narodowej i patriotyzm u, który osiągnął swoje apogeum w 1945 roku, w zm ocnił nastawienie obywatelskie. Banałem socjologicznym jest to, że konflikt zewnętrzny wzmacnia wewnętrzną spójność. Jak napisał w 1906 roku pionier socjologii amerykańskiej William G. Sumner:

W ten. sposób powstaje z r ó ż n ic o w a n ie p o m ię d z y nami, czyli g ru p ą „my* g ru p ą w ew n ętrz n ą , a

każdym innym, cz y li g ru p ą « o m * grupami z e w n ę trz n y m i. [., J Sto­

sunek przyjaźni i p o k o ju wobec grupy „m y* m m stosunek wrogości i wojny wobec grup Honych” są wzajemnie w sp ó łz a le ż n e . K o n ie c z n o ś ć wojny z obcymi jest ty m , co: powoduje pokój wewnątrz grupy [,*0- Lojalność w o b e c grupy p o św ię c e n ie dla niej oraz nienawiść i pogarda dla obcych spoza, grupy, b ra te rstw o wewnątrz grupy »wojowniczość na zew nątrz - wszystko to narasta jednocześnie jako wspólne wytwory tej samej sytuacji.

W rozdziale 3 zauważyliśmy, że uczestnictwo w stowarzyszę*iiach obywa­

telskich gwałtownie wzrosło po obu wojnach w XX wieku, a politolożka Theda Skocpol rozciągnęła tę tezę na całą amerykańską historię. W rozdziale 5 odnotowaliśmy, że przynależność do związków zawodowych - ujm ując historycznie —gwałtownie rosła w czasie dużych wojen i bezpośrednio po nich. Historyczki Susan J* Ellis i Catherine H. Noyes podkreślają, że aby zrozumieć początki amerykańskiego wolontariatu, trzeba wziąć pod uwagę historię zaangażowania Ameryki w wojny. »Wolontariusze są często aktywni w ruchach, które prowadzą do wojny, we wspieraniu wysiłków, aby wojnę wygrać, w protestach przeciwko wojnie oraz w odbudowywaniu społeczeństwa po wojnie1*38*

m W.G. Sumner, N aium im spomby postępowania wgromadzie, przul. M. Kempny, K. Romanisiyn, Warszawa 1995, & 15-16, Wydawnictwo Naukowe PWN; LA. Coser, The Functions o f Social C m flia, Glencoe 1956, Free Press; A.A. Stein, Conflict and Cohesion, .Journal of Conflict Resolu­ tion^ 20,1976, s. 142=172; X Skocpol, Z. Munson, At, Gam i A, Karch, W arand 'theDevelopment o f American Civil Society, .referat praygotowany na doroczne spotkanie Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego {Chicago, sierpień 1999); 5.J. El lis i KM* Noyes, By the People, A Mstory qfAmericans m Volunteers, wyd. pcpr„ San Francisco 1990, & 13 (cytat), Jossey-fiass.

442

Z pokolenia na pokolenie W czasie wojny secesyjnej kobiety na Północy stworzyły Towarzystwa Pomocowe Kobiet {Ladies Aid Societies), żeby produkować bandaże, ubrania i namioty dla żołnierzy a grupa tych Towarzystw połączyła się, tworząc Ame­ rykańską Komisję Sanitarną (US* Smtiimy Commission),, która stała się najwięk­ szą organizacją humanitarną w:czasie tej wojny i po- niej. Czerpiąc ze swoich doświadczeń sanitariuszki ma polu bitwy i w Komisji Sanitarnej, Clara Burton stworzyła w 1881 roku Amerykański Czerwony Krzyż. Wojna ta dała również potężny impuls stowarzyszeniom bratniej pomocy odwołującym się do ducha koleżeństwa i wzajemnego poświęcenia, wzmacnianego- przez wspólne doznania czasów wojny Pięć stowarzyszeń, które stały się największymi stowarzyszeniami końca XIX i początku .XX wieku - Knights of Pythias,. Grange, Benevolent Pro­ tective Order of Elks, Ancient Order o f United Workman i Grand Army of the Republic - zostało założonych między 1-864 i 1868 rokiem. Podobny nawet jeśli mniej wyrazisty gwałtowny wzrost aktywności wolontariuszy w społeczeństwie obywatelskim związany był z 1 wojną światową39* jednak najważniejszym przykładem jest niezwykły wybuch aktywności oby­ watelskiej, który (jak wielokrotnie mogliśmy zobaczyć w części II tej książki) po­ jawił się w czasie II wojny światowej i po niej. Właściwie każde stowarzyszenie, którego historię członkostwa zbadaliśmy - od Stowarzyszenia Rodziców i Na­ uczycieli, Ligi Głosujących Kobiet i Amerykańskiego Towarzystwa Inżynierów-Mechaników po Lions Gub, Amerykańskie Towarzystwo Dentystyczne i skau­ tów - szybko poszerzyło swój „udział w rynku” między połową lat 40, i połową lat 60, Jak zaobserwowaliśmy, podobny gwałtowny wzrost po wojnie nastąpił taicie w innych działaniach wspólnotowych: od ligowych rozgrywek w kręgle i w kar1-y p0 chodzenie do- kościoła i wspieranie Fundacji Wspólna Droga* II wojna światowa, podobnie jak wcześniejsze ważne wojny w historii Stanów Zjednoczonych, przyniosła ze sobą wspólne nieszczęścia i wspólnego wroga40*Wojna ta zapoczątkowała okres intensywnego patriotyzmu w wymiarze*i

m jAGmries, Service Clubs in American Society, Kmanis, and Urns, U stan a, Iii* 1993,, 15-16,31, University o f Illinois Press. m Dziękuję Werakit* M. Kahn i Thedzie Skocpd za wide wyja&uajgcQ dyskusję o wpływie wojny, zwłaszcza II wojny światowej, na kapitał społeczny i zaangażowanie obywatelskie. Zob. X SkocpoL i współpracownicy: M. Ganz, Z, M unson, B* Camp, M* Swerg, ). Oser, How American Becam e Owe, [w:] T* Skocpol i M.E Fiorina (red.), CSricEiggcfflemertt in American Etem&ćimcy,. s* 27-80; T* Brokaw, Ihe Greatest Gmcraimu New York 1998, Bandom House, s.

443

Samotna gra w kręgle narodowym i obywatelskiego aktywizmuna poziomie lokalnym. Bezpośrednio dotknęła ona niemal każdego Amerykanina. Szesnaście milionów mężczyzn i kobiet służyło w siłach zbrojnych, w tym sześć milionów ochotników. Oni i ich bliskie rodziny stanowili przynajmniej jedną czwartą populacji. Spośród mężczyzn urodzonych w latach 20. (która to grupa pokoleniowa okazała się rdzeniem „długiego pokolenia obywatelskiego") blisko 80% służyło w armii41. W milionach frontowych okien wisiały niebieskie gwiazdy stanowiąc» emblemat syna lub męża w siłach zbrojnych, a przerażająca liczba złotych gwiazd oznaczała stratę ukochanej osoby. W arto przy tym przypomnieć, że antagonizujące zadanie zadecydowania, który młody mężczyzna zostanie wysłany na wqjnę, złożono nie w ręce odległej biurokracji federalnej, lecz tysięcy nieprofesjonalnych komisji poborowych w całym kraju Wątki patriotyczne, włączając w to służbę obywatelską - obronę cywilną, racjonowanie żywności, zbiórki złomu, obligacje wojenne - zdominowały kulturę popularną od audycji radiowych po działy komiksów w gazetach, od Holływoodu po Broadway i l i n Pan Alley**. H istoryk Richard R. Lingetnan podaje, że „flagi amerykańskie wywieszano wszędzie - przed domami, bu­ dynkami publicznymi, lożami bratniej pomocy. Miały je nawet stowarzyszana takie jak Elks, Lions, Kiwanis, Rotary Club, a nawet przyczepy kempingowe, stacje benzynowe i motele”. Wojna wzmocniła solidarność nawet wśród ob­ cych: „Po prostu czuło się, że obcy siedzący obok w restauracji lub w innym miejscu odczuwa w podstawowych kwestiach to samo, co my'**2. Rząd dążył tam , gdzie to możliwe, do wykorzystania dobrowolnej współ­ pracy i uciekał się tylko do częściowej kontroli - staranna kalkulacja polityczna

41 J.Jvf, Blum, V IWasfa r Victory. Politics and American Culture during. World 'War Ht New York 1976, s. 3 3 ft H arcourt, Brace, Jovanovich; przeprowadzone przez autora analizy danych z archiwów G eneral Social Survey (1974-1.994) t DDE Needham Lifestyle (1983-1988), Weterani nie$ę bardziej zaangażow ani obywatelsko n iż In n i m ężczyźni z ich pokolenia. Trwały wpływ II wojny świato­ wej na. nawyki obywatelskie tych# którzy jf przeżyli, .nie były ograniczone do pola w a lk i Możli­ we- też, te brutalizujący wpływ- udziału w wojaczce równoważył pozytywny wpływ wojny na rozwój w spćłnotow ości

* Tin Pan Alley, ulica w Nowym. Jorku, na Manhattanie, gdzie tradycyjnie koncentruje się dzia­ łalność twórców i producentów muzyki popularnej. fPrzyp. red] m KJb Ungeman, P ont You Kmw 1berets a War On? The American Home Front, 1941-1945, New York 1970, s, 71, CLP, Putnam's Sons; Bill Gold, cyt. za: R, Hoopcs, American Remember the Home Front An Oral Narrative, NewYork 1977, &.XII, Hawthorne,

444

Z pokolenia na p o k o le n ie

nie była to ostatnim powodem. Pewien działacz Partii Demokmtyonej, sprze­ ciwiając się racjonowaniu benzyny przed wyborami do Kongresu z 1942 roku,

pisał: »Apelwystosowany przez prezydenta o dobrowolni współpracę uzyska pa­ triotyczne wsparcie [,..] i będzie bezpieczniejszy poci względem politycznym”43. Sekretarz skarbu Henry Morgenthau naciskał na szeroko zakrojoną kampanię reklamowi w celu sprzedaży obligacji wojennych w nadziei, te kampania ta „na­ stawi kraj: bardziej pozytywnie do wojny”. Batman sprzedawał obligacje wojen­ ne na okładkach komiksów, Betty Grabie sprzedała na aukcji parę nylonowych pończoch za 40 tys. dolarów, a Marlene Dietrich objechała jeepem szesnaście miast w Ohio, Zadziałało: 25 milionów robotników podpisało się pod plana­ mi oszczędności w płacach, a sprzedaż obligacji wojennych serii E pochłonęła w 1944 reku 7,1% dochodów osobistych po odliczeniu podatków444 5. Wielki gwiazdor estrady Bing Crosby został zwerbowany, żeby uzyskać wsparcie dla zbiórek złomu:

Śmiecie to ju ż n ie śmiecie, bo wygrać w o jn ę mogę rupiecie, To* co uważasz za śmieć* ma teraz swe zadanie, i śmieć to już nie śmieć. Stare garnki, rondle i. puszki, cz a jn ik , c o w ody nie chce grzać. Zbierajcie je dziś d la USA, bo wygrać wojnę mogą rupiecie^.

Choć trud.no uwierzyć w to w naszym bardziej cynicznym wieku, tego rodzaju apele trafiły w cel. Stanąwszy w obliczu poważnych niedoborów gumy

prezydent Franklin D* Eooserelt poprosił obywateli w czerwcu 1942 roku, żeby przekazali „stare opony, stare gumowe płaszcze przeciwdeszczowe, stare węże

ogrodowe, gumowce, czepki kąpielowe, .rękawice, wszystko, co macie zro­ bionego z gumy” Skautów wysłano na stacje benzynowe, żeby przypominali kierowcom o oddawaniu wycieraczek samochodowych. Dosłownie miliony Amerykanów odpowiedziały na ten apel prezydenta, a w mniej niż cztery

43 l i Potaberg, War and Society. The Untied States* 1941-1945,Mew Yatk 1972* $, 17, JJR. U ppinoott 44 Ibidem, s. 2 9 -3 0 . 45 Piosenka Binga Crosby'ego znajduje się w kolekcji kaset z pam iątkam i wojennymi The Home Front, 1938-194S, Petaluma, CaL 1985, T he Mind’s Eye.

445

Sam otna gra w kręgle

tygodnie zebrano około 4 tys. ton odpadów gum ow ych - sześć funtów na każdego mężczyznę; kobietę, dziecko w kraju, (albo- na froncie)46, Wolontariusze pojawili się tłumnie, zwłaszcza, na. początku wojny. W ciągu pterwszydh sześciu miesięcy 1942 roku te p u sy cto n y c ^ ^ n ę mzmsfymęzl£ do 7 milionów a w połowie 1943 roku zarejestrowanych było ponad 12 milio­ nów Amerykanów W opaskach na ramieniu, z gwizdkami i latarkami wolonta­ riusze wyruszyli, żeby nadzorować zaciemnienie, planować działania odkażające na wypadek zatrucia gazem, ćwiczyć pierwszą pomoc** W Chicago w kwietniu 1942 roku 16 tysięcy liderów «straży sąsiedzkich" złożyło przysięgę posłuszeń­ stwa w trakcie masowej ceremonii w Coliseum* Wspólnoty lokalne gromadziły fundusze za pośrednictwem, praaw nihfcv opieki, społeczną w celu budowy sta­ nowisk obserwacy jnych dla obrony przeciwlotiiiczą, „Spotkanie rekrutacyjne w Hannibal w stanie Missouri składało się z defilady a następnie spotkania miej­ skiego, które zgromadziło w fabryce broni 4 tysiące ludzi, a kolejne 15 tysięcy pozostało na zewnątrz, bo nie starczyło dla. .nich miejsca* - przypomina Lingęman, Tymczasem liczba, wolontariuszy Czerwonego Krzyża w skali ogólnokrajo­ wej wzrosła niebotycznie z 1,1 miliona w 1940 roku do 7 5 miliona w 1945 roku i wszyscy zabrali się do pracy przy rolowaniu bandaży dowożeniu dawców krwi do punktów krwiodawstwa, trenowaniu na wypadek sytuacji krytycznych^ Młodych ludzi wciągano w wysiłek wojenny na mnóstwo sposobów - Ju­ nior Service Corps, High School Victory Corps, skauci, Młodzieżowy Czerwony .Krzyż i, co nie najmniej ważne, organizacja 4-H * która objęła przewodnictwo w programie Ogród Zwycięstwa (Victoy Gmlem). W swoim szczytowym okre­ sie ten najbardziej popularny spośród obywatelskich wysiłków wojennych stwo­ rzył blisko 20 milionów Ogrodów Zwycięstwa na podwórkach i pustych dział­ kach, dostarczając 40% wszystkich warzyw rosnących w kraju* Jako- wskaźnik, zakresu partycypacji młodych łudzi w wysiłku wojennym lingem an wylicza, działania ósmoklasistów w Gary w stanie Indiana w dwuletnim okresie:

m R*R* lingemare Dwtt łfe« Kntm s- 237, szacunkowo 335 tys, tore It Pofetiberg, War am i Socie­ ty & 1& podaje 450 tys* tore Apel prezydenta cytowany w: IŁ Menfoerg, opcit, s, 16, 47 R.R. Lingeman, op, ciC, s* 52,59,62,250; międzynarodowe rejestry członków CzerwonegoKrzyża*

* 4-H, organizacja diieci i m łodzieży; kładła nacisk na. rozwój umiejętności życiowych i za­ interesow ań. Nazwa pochodzi od pierwszych liter słów; głowa. (Head), serce (Heart), ręce (Hands)

i zdrowie (Health), Symbol - czterolistna tontczyna* [Przyp red]

446

Z pokolenia na pokolenie

Nauczanie młodych dziewcząt, opieki nad niemowlętami* zbieranie płyt gramofono­ wych, rozpowszechnianie znaków? WAR WOEKERS SLEEPING» sprzedaż znaczków wojennych n a pokazie zdofcytej japońskiej lodzi podwodnej, om ów ien ie wprowadzenia g od ziny

policyjnej z radą miejską, «dystrybucja kart z zobowiązaniem skierowanym

przeciwko czarnemu rynkowi, odbywanie kursów szkoleniowych na pomocnika stra­ żaka I pomocnika policjanta* zbiórka 5 0 0 tysięcy fontów makulatury sprzedaż znacz­ ków wojennych .za średnio 40 tysięcy dolarów miesięcznie, dostarczenie materiałów informacyjnych o funduszu pomocy ubogim do każdego domu w mieście, wspieranie k am p an ii

»Czysty Talerz”' [aby zniechęcić do marnotrawstwa jedzenia)» uczestnictwo

w zbiórce obligacji wojennych i blaszanych puszek, o ra z zbieranie książek bibliotecznych dla kombatantów?48.

Obywatelski woluntaryzm czasów wojny zarówno czerpał z przedwojen­ nych sieci stowarzyszeniowych, jak i przyczyniał się z .kolei do powojennego ożywienia, obywatelskiego, Julie Siebel» historyczka społeczeństwa, przed­ stawiła. niespodziewanie pouczający przykład49* W przedwojennej Ameryce Ligi Juniorów gromadziły młode kobiety z warstw uprzywilejowanych we wspólnotach w całym kraju w celu podtrzymywania stosunków towarzyskich 1 działania w ramach wolontariatu na rzecz rozmaitych lokalnych, „dobrych uczynków* Juz w 1929 roku Ligi Juniorów wprowadziły w życie koncepcję „biura, wolontariatu" które działało jako swego rodzaju bank informacji, dla lokalnego wolontariatu. Jeszcze przed atakiem na Pearl Harbour stowarzysze­ nie American Junior League Association (AJLA) współpracowało z Eleonorą Roosevelt (która sama należała do Lip Juniorów), żeby przekształcić istniejące biura wolontariatu w oficjalne Civilian Defense Volunteer Office (CDVO). Wraz z wybuchem, wojny AJLA stało się defacto rządowym Biurem Cy­ wilnych Służb Wojennych {Office o/CMlw« War Services}* Pod 'koniec 1943 roku powstało w skali, ogólnokrajowej 4,3 tysiąca. CDVO» a należący do nich ochotnicy przygotowywali obiady w szkołach, zarządzali centrami opieki nad m RE. Lłogeim«* op* d t, i. 251.. m J, Siebeł, Sikmt Fartners/Active Leaders. The Mmciutwm &fjunmr Leagues. The Office cfG w Um D efense emd Community W éjkrem Worid War li, rozprawa doktorska, University of Southern Całl&rmą, 1999.

447

Sam otna gra w kręgle

dziećmi wciągu dnia, prowadzili zbiórki złomu i organizowali działania na rzecz opieki społecznej. Po- wegnie wiele z tych. biur z powodzmiem przekształ­ ciło się w służby wolontariackie okresu pokoju. W 1947 raku nadal działało 390 tego rodzaju biur, ponad pięciokrotnie więcej niż przed wojną. Pomnóżmy wielokrotnie ten przykład, a. będziemy mogli, zacząć dostrzegać mechanizm organizacyjny, który podtrzymywał masowy powojenny renesans postaw obywatelskich, co wielokrotnie obserwowaliśmy'w części II tej książki. Nie chodzi mi o nadanie romantycznej otoczki w sze chobecności lub skuteczności tego rodzaju, wysiłków czy nawet duchowi koleżeństwa, który wytworzyły, W miarę trwania wojny stopniowo stawało się jasne, że- energia (zwłaszcza dorosłych ochotników) może być lepiej zainwestowana gdzie indziej w wysiłku wojennym, a wiele z tych programów rozpadło się ostatecznie do 1944 roku. Tymczasem jednak dowiodły one mobilizującej mocy wspólnego nieszczęścia. Socjolog W, Lloyd Warner, badając wpływ wojny na pewna mia­ sto, opisywał, że odkrył poczucie „nieświadomego komfortu psychicznego” ponieważ „każdy robi coś, żeby pomóc we wspólnym, desperackim przedsię­ wzięciu. raczej w duchu współpracy niż w duchu prywaty” Historyk Richard Polenberg dodaje: „Uczestnictwo we wspólnej sprawie w dużej mierze skłania do uwydatniania koleżeństwa i poinyślnoścr“ Dla przedmiotu naszych do­ ciekań ważniejsze jest to, że prawie na pewno nieprzypadkowo ci ósmoklasiści z Indiany (i ich starsi bracia i. siostry) stali się w późniejszych latach, niezawod­ nymi członkami „długiego pokolenia obywatelskiego**, Wojna wzmocniła solidarność społeczną w jeszcze jeden sposób - po­ przez akcentowanie równości obywatelskiej i ekonomicznej. Pod względem symbolicznym ważne było to, że znakomitości takie jak Joe di Maggio, G atk Gable, W illiam McChesney M artin (szef nowojorskiej giełdy papierów war­ tościowych) i wszyscy czterej synowie FmnMina Delano Rooseyelta wstąpili do wojska. Oczy wiście, 'względnie niewiele sław zetknęło- się ze służbą wojskową, jednak pouczające jest porównanie z wojną w W ietnam ie, w czasie której powszechnie znana nierówność społeczna w odniesieniu do służby wojsko­ wej przyczyniła się bezpośrednio do szeroko rozpowszechnionego cynizmu. Pod względem materialnym połączenie olbrzymią Ilości pracy w przemyśle m R Pofeaberg, War mtd Society* ł 132, cytując W. Lloyda Warnera z jego artykułu The Amm­ ern Town* [w.] W.E Ogbuiti (red), ¿Amalcćm Stsäety in Warlime, Chicago 1943, s, 45 46, Uhiverstty cf Chicago Press.

4 48

Z pokolenia na pokolenie wojskowym, rozwój związków zawodowych, wysokie podatki, racjonowanie dóbr, a być może również inne czynniki oznaczały, że II wojna światowa (oraz do pewnego stopnia wcześniejszy Wielki Kryzys) była prawdopodobnie naj­ bardziej niwelującym różnice wydarzeniem w amerykańskiej historii gospo­ darczej. Część całego bogactwa osobistego będącego w posiadaniu jednego górnego procenta dorosłych spadla z 31% w 1.939 roku do 23% w 1945 roku, a część dochodów uzyskiwanych przez górne 5% spadła z 28% do 19% SI* Wojna, jest potężną siłą. wpływającą na zmiany społeczne, ale z pewnością, nie wszystkie zmiany wywoiftne przez II wojnę światową były dobre dla amery­ kańskiego kapitału społecznego. Potężny wybuch solidarności i samopoświęcenią wywołany przez atak na Peari Harbour nie trwał przez całą wojnę. I tak na przykład niedobory i racjonowanie dóbr doprowadziły do ich gromadzenia i do powstania czarnego rynku, Polenberg zauważa: „im dłużej trwała wojna, tym bardziej równowaga przenosiła się od spraw publicznych i zbiorowych na prywatne i osobiste. [...] Jeden na pięciu Amerykanów powiedział ankiete­ rom, że kupowanie rzadkich dóbr po cenach czarnorynkowych było czasami usprawiedliwione^2.

Co więcej, olbrzymie przesunięcia populacji zniszczyły rodziny i wspól­ noty oraz rozjątrzyły napięcia regionalne, rasowe i klasowe, Kiedy powstały nowe, wielkie zakłady wojenne w miejscach takich jak Ypsilanti (Michigan), Pascagouła (MIssissippi) i Seneca (Illinois), wybuchł konflikt między dawnymi, mieszkańcami i nowo przybyłymi: Judzie mieszkający w domach uważają, że ludzie, którzy mieszkają w przyczepach mieszkalnych, to hołota” - takie były typowe odczucia53. Napięcia rasowe w niektórych przypadkach zostały

S1 J,C5, W Sliatn so n I R H . Li.nd.ert, Am erkm i bwqimMty. 4 Macrommt&mm H im ry, New York 1980, passim (zw t s. 53“ 54*82-89* dane s, 54,315), Academta Press. Zok też R. Polenberg* Warand Sodety, s. 9 4 1 w ojna światowa w podobny sposób wyraźnie zredukowała nierówności ekonomicmą jednak ztów nujiey wpływ tej wojny znikł w ciągu .roku lub dwóch po-jej, zakodcietiiią, natom iast bar­ dziej egalitarna dystrybucja bogactwa i dochodów po II wojnie światowej utrzymywała się, a naw«! wzmacniała, aż do początku lat 70. XX wieku, m R, Polenberg, op, cit, & 137. Patrząc z perspektywy czasu, m ożna być zaskoczonym, że aż 80% Amerykanówbyło przekonanych, że korzystanie z czarnego rynku nigdy nie jest usprawiedliwione. 53 R. Polenberg, op d t , s. M O -145 (cytat s, 143). B .M . Downlng, [w;] liwPmlhsafGiwy War and Soda!- Change to Americafram ihe Grm t War to Ytetmam (w przygotowaniu}* [wyd. New Z ealand 2003, Cyber-editions; przyp. redj dowodzi, te niszczący* wpływ wojny na wspólnotę przeważy! jej skutki pozytywne. 449

Sam otna gra w k r ę g l e w zm ocnione przez wojnę - w najbardziej oczywisty sposób w odniesieniu do Amerykanów pochodzenia, japońskiego internowanych w Kalifornii, ale również w rosnącym antysemityzmie i w epizodach z wżyciem przemocy t akich ja k za mieszki na tle rasowym w Detroit w 1943 roku* w których zabito 25 czarnych i 9 białych, Z drugiej strony, w perspektywie historycznej zmiany społeczne spowodowane przez wojnę przyczyniły się bezpośrednio do poprawy w zakresie praw obywatelskich czarnych w latach 50, i 60, Pod koniec X X w eku Amerykanie dowiedzieli się, że nie ma historii, w której wszyscy są bohaterami. (W istocie czasami mamy poczucie, że bo­ haterów tak naprawdę w ogóle nie ma). Ale większość Amerykanów w 1945 roku czuła, ze ta wojna była wyjątkowa i że ich straszliwe zbiorowe poświecenie —wszyscy ci synowie i córki, którzy mieli nie wrócić do domu - w pewnej mierze zrekompensowane zostało przez zwycięstwo. Nie było to poczucie, które miało się powtórzyć w latach 50. w Korei albo w latach 60, w Wietnamie Długookresowe badania weteranów tych wojen sugerują, że podczas gdy weterani, z 'Wietnamu byli względnie społecznie izolowani nawet przez dzie­ sięciolecia po zakończeniu wojny to weterani U wojny światowej byli bardziej zintegrowani społecznie54, Kiedy dwudzies todzie więcioletni John E Kennedy brał udział w wyborach do Kongresu w 1946 roku, powiedział: »najwięcej odwagi w czasie wojny oka­ zali ludzie rozumiejący swoją wzajemną zależność od innych. Ludzie ocalali życie innych ludzi, ryzykując: swoje własne, po prostu dlatego, że zdawali, sobie sprawę, iż być może następnego dnia zostanie z kolei, ocalone ich życie. [» J Musimy pracować razem* [, . j Musimy wykazać taką samą jedność, jaką wyka­ zywaliśmy w czasie wojny” - większość z jego słuchaczy musiała potakiwać55. Zarówno on, jak i oni tworzyli już »długie pokolenie obywatelskie*. Piętnaście lat później, kiedy upominał naród: »Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla cie­ bie,. zapytaj, co ty .możesz zrobić dla swojego kraju* zwracając się do dawnych ósmoklasistów z Gary którzy teraz dobiega! trzydziestki i wkraczali w okres ustatkowania, musiało to brzmieć prawdziwie w sposób, który niestety nie trafia już dziś do większości Amerykanów. Tak więc jedynym wiarygodnym wyjaśnieniem zaobserwowanych przez nas skutków silnego wpływu przemian pokoleniowych na zaangażowanie 54 Robert Rosenhedc, M JX (New Heaven* Wteans' .Ad.ministral.foii), Rozmowa prywa£na,

55 J,M. Bum* V W k sjb r Vkiwyt s. 340. 450

Z pokolenia na pokolenie Rysunek 7$. 1 pitolenia na pokolenie ubywa patriotyzm ie a przybywa materializmu 99H

mm 'rm mm

n^tJiiid» ■$sW iiisW '

Wk im im

m

:.*•

^

Ą i AĘM u m 4

i'M

^

i k t l M a w k U ih m m % m

VI Ita fo M *p ItlSi**

społeczne jest zastąpienie generacji mężczyzn i kobiet, których wartości

i. nawyki obywatelskie zostały ukształtowane w okresie gorączkowej powin­ ności obywatelskiej, innymi ludźmi, którzy ukształtowali się w innych latach. Wzorce pokoleniowe naszkicowane w tym rozdziale wzmacniają również i uzupełniają moją argumentację z poprzedniego rozdziału. „Długie pokolenie obywatelskie" było ostatnią generacją Amerykanów, która dorastała bez telewizji. Im bardziej jakieś pokolenie narażone jest na działanie telewizji w okresie, gdy się kształtuje, tym niższe jest jego zaangażowanie obywatelskie, gdy wchodzi ono w dorosłość. Jak widzieliśmy w rozdziale 13, m ężczyźni i kobiety urodzeni w latach óQ„. 70, i 80. oglądaniu telewizji poświęcali nie tylko w ię c e j czasu niż ci urodzeni w latach 30.» 40. i 50-, ale oglądali ją również w o d m ien n y s p o s ó b - bardziej nawykowo, nawet bezmyślnie - a ten inny sposób korzystania z telewizji powiązany jest z kolei z odmiennym stopniem zaangażowania obywatelskiego. Chociaż, potrzeba więcej badań, żeby rozwiać wszelkie* zasadne wątpliwości co do tego zagadnienia, wydaje się prawdopodobne, że wpływ telewizji omówiony w rozdziale 13 i wpływ pokolenia omówiony w tym rozdziale* są pod pewnymi względami dwiema odwrotnymi stronami tego samego medalu. 45!

Samotna gra w kręgle Rysunek 76, Materializm wzmógł się w ostatnich dziesięcioleciach XX wieku m -............................................................................................

i!s§^l|c;|

16%

ofcfłftaiftjęh

śmą wmmm:

AkKfS'-

IMIIMIMIMIIMIM^

1Mllllillll^^^^g3ai^Mllllli!il!IIMil!IIMIMIMIMIMIIIIIillilllllMIIIIMIMIMIMIMIIilllMlM

*0% £

... _ , . . . - ** m% i I l i l M I l f e

Wwfppipnpjfślrj

I0H 10% ■

8% I9J5

M i

lii

1998

Ifll

Jak poka/ała politolożka Wendy M Rahn. te różnice pokoleniowe nadal ujawniają się w wartościach wyrażanych przez kolejne generacje ponad pól wieku później “5 (Znb. wykres na rys.. 75). Zmiany te są prawdopodobnie częś^ ci;) większego przesunięcia społecznego od wartości wspólnotowych ku war­ tościom indywidualnym i materialnym. Widzieliśmy na rys. 72 niewątpliwe dowody tego przekształcenia w zakresie wartości wyrażanych przez studen­ tów pierwszego roku na przestrzeni lat, istnieją też porównywalne obserwa­ cje podobnego przesunięcia w całym społeczeństwie amerykańskim. Kiedy w sondażu Kopera w 1975 roku poproszono o zidentyfikowanie elementów „dobrego życia”, 58% dorosłych wybrało „dużo pieniędzy”, a identyczne 38% wspomniało „pracę, która przyczynia się do dobrobytu społeczeństwa” To sarno pytanie zadawano następnie co trzy lata; w 1996 roku liczba tych, któ­

rzy pragnęli wnieść wkład w społeczeństwo, spadła do 32%, natomiast tych, którzy pragnęli dużej ilości pieniędzy, wzrosła do 63%. Inne coraz ważniej­ sze elementy dobrego życia obejmują dotnek letni (wzrost z 19% w 1975 roku n/.ivfcuiv prol. Wond/ie M. R;*lm /ołeczno-ekonomiczne i demograficzne cechy charakterystyczne mają znaczenie - tak sam o jak: znaczenie ma kapitał społeczny4* Istotnie, wśród rozmaitych wskaźników

Kids Count kapitał społeczny lokuje się na drugiej pozycji, tuż za ubóstwem, pod względem rozległości i głębokości w pływ u na życie dzieci. Ubóstwo jest szczególnie potężną siłą zwiększającą liczbę zajść w ciążę, śmiertelność i bezczynność młodzieży, natom iast zaangażow anie wspólnotowe m a do­ kładnie przeciwny skutek. Kapitał społeczny odgrywa szczególnie ważną rolę w zapobieganiu, żeby dzieci nie rodziły się zbyt małe, co może zagrażać ich zdrowiu, i żeby nastolatki nie wylatywały ze szkoły, by nie włóczyły się po uli­ cach i by nie m iały nieślubnych dzieci. Skład rasowy danego stanu i wskaźnik rodzin, niepełnych rów nież wpływają na pomyślność dzieci, chociaż m niej konsekwentne i słabiej niż ubóstwo 1niski kapitał społeczny. bgólnie rzecz biorąc, poziom wykształcenia dorosłą populacji nie wywiera znaczącego, niezależnego wpływu na jakość życia d zieci jeśli wzięto się już pod

4 Wniosek ten oparty fest na. analizie regresji wielokrotnej metodą najmniejszych kwadratów dla dziesięciu zmiennych. Jednostkami obserwacyjnymi było 50 stanów, poza Dystryktem Kolumbia Wykorzystano 10 następujących zmiennych zależnych; liczba urodzeń im 1000 kobiet wwieku 15-17 lat w 1995 roku, odsetek dzieci żyjących w ubóstwie w 1995 rdku, odsetek noworodków urodzonych poniżą normalnej wagi w 1995 roku, odsetek nastolatków {wwieko. 15-19 lat) nieuczęszczającydh do szkoły i niepracujących w 1995 roku, wskaźnik śmiertelności niemowląt w 1995 .toku, wskaźnik zgonów wśród dzieci (wwieko. 1-14 lat) w 1995 roku, odsetek nastolatków {wwieku 16-19 lat) często porzucających szkołę, wskaźnik, zgonów wśród nastolatków (wwieku. 15-19 lat) na skutek wypadków, zabójstw i samobójstw' w 1995 roku, wskaźnik liczby aresztowań wśród nieletnich (wwieku MM7 lal) za. przestępstwa z użyciem przemocy w 1995 roku, jak również ogólny Indeks Kkk Cmm$ dla 1997 roku. W każdym modelu regresji uwzględniono jednocześnie następujące zmienne kontrolne: stano­ wy wskaźnik ubóstwa (1987-1992), liczebność białej części populacji w 1990 roku, liczbę wszystkich rodzin niepełnych (dzieci wychowywane przez jednego rodzica) i liczbę dorosłych, którzy ukończyli szkołę średnią. W pełnych modelach wskaźnik ubóstwa był istotnym statystycznie (p < 0,05 lub lepiej) predyktorem siedmiu negatywnych skutków, zarazem niski |%>ziomIndeksu Kapitału Społecznego był istotnym statystycznie predyktorem pięciu negatywnych skutków. Skład rasowy oraz udział ro­ dzin niepełnych był znaczący, odpowiednio, wtrzech i czterech modelach, ale wielkość skutkówbyła niewielka, a ponadto wskaźniki te były związane w niewłaściwym kierunku, odpowiednio, w dwóch i trzech modelach. Wskaźnik dorosłych, którzy ukończyli szkolę średnią, łączył się w niewłaściwym kmnmku dla siedmiu z dziesięciu zmiennych. Przebadano również część dorosłych, którzy ukończyli college, co również słabo sprawdza sięjako wskaźnik Jako wskaźnik ogólnej miary pomyślności dzieci tylko ubóstwo i kapitał społeczny wywierały istotny niezależny wpływ', oba na poziomie 0,001 istot­ ności statystyczny* 487

S a m o tn a g r a w k rę g le

Tabela 5. Indeks Kids ta/M dotyczący jakości sytuacji życiowej dzieci • • • • • • • . • •

Odsetek dzieci urodzonych z niską wagą Wskaźnik śmiertelności noworodków {liczba zgonów na tysiąc urodzeń) Wskaźnik śmiertelności dzieci {liczba zgonów na 100 tys, dzieci w wieku 1-14 lat) Wskaźnik zgonów na skutek wypadków, zabójstw i samobójstw {liczba zgonów na 1 « tys, nastolatków w wieku 15-1 lat) Wdairak macierzyństwa wśród nastoiatkek {liczba urodzeń na tysiąc dziewcząt w wieku 15-17 lat) Odsetek nastolatków, którzy nie ukończyli szkoły średniej {w wieku 16-19 lat) Wskaźnik aresztowań młodocianych za przestępstwa z użyciem przemocy {liczba aresztowań na 100 tys. młodzieży w «weku 10-17 lat) Odsetek nastolatków nieuczęszczających do szkoły i niepracujących (w wieku 16 19 łat) Odsetek dzieci żyjących w ubóstwie Odsetek rodzin niepełnych (dzieci wychowywane przezjednego rodzica)

uwagę ubóstwo, kapitał społeczny i demografię. Infrastruktura socjalna stanu jest o wieleważniejsza niżktokołwiek mógłby przewidzieć w zapewnieniu zdrowego rozwoju młodzieży. Do podobnych wniosków' doszli naukowcy badający życie rodzinne na poziomie dzielnicy, a nawet indywidualnej rodziny, Psychologowie wspólnot od dawna zauważali, że wskaźniki złego traktowania dzieci są wyższe tam, gdzie sąsiedzkie kontakty są gorsze5. Na przykład w szeroko irytowanym badaniu dwu dzielnic, z których jedna wykazywała wysoki wskaźni k maltreto­ wania dzieci, a druga niski, kapitał społeczny okazał się głównym czynnikiem różniącym te dwie wspólnoty. Obie dzielnice miały podobne poziomy dochodów oraz podobne wskaźniki pracujących kobiet i gospodarstw domowych z jednym rodzicem. Jednak w dzielnicach wysokiego ryzyka mieszkańcy z o wielewiększą * F.E. Corbie i CJ, Couhon. Understanding the Nei$fth®rkw)d Contextfo r CMldrm an d families. Combining.EpidemiobgicalmtdBthnogmphk Approaches, |w;] I ikooks-GuiiA GJ. Duncan í J.L. Aber (red.), N eighborhood Poverty* voL II, New York 1997, s. 65-79, Russell Sage Foundation. Zofe, lei 5,E Lumber i M,A„ Nation, Violence within th e Neighborhood and Community, [w:J EK. Trlckett i C J. Schelfenhach (redJ , Violence agaim t Children in the Family and the Community, Washington, D,C. 1998f s. 191-194, American Psychological Association; R.)< Sampson, J.D. Morenoff i FJEarls, Beyond Social Capital, S patial Dynamics o f Collective Efficacy fo r Children, .„American Sociological Review*1; 64,1999, s. 633-660,

488

Edukacja I pomyślność dzieci ipenek 81. Mcci mająsif lepiej w stanach owysokimkapitale splecmp

MfeUdsCwnUW*

Nfefct iliW

— — ---- — ------ --------=>ifji*t;l

■i*. Mart.»

niechęcią zwracali się do sąsiadów o pom oc, W dzielnicach ty ch z o w iele

także mniejszym prawdopodobieństwem rodzice twierdzili, że wymieniają się z sąsiadami opieką nad dziećm i lub pozwalają swoim dzieciom bawić się z innymi dziećmi w sąsiedztwie. Dzieci w dzielnicach niskiego ryzyka z ponad trzykrotnie większym prawdopodobieństwem niż dzieci z obszarów wysokiego ryzyka spotykały któregoś z rodziców w domu. po powrocie ze szkoły. Autorzy badania wyciągają wniosek» że na obszarach z wysokimi wskaź­ nikami. złego traktow ania dzieci wwlasne problemy rodziny wydają się raczej pogłębiane niż .rozwiązywane przez kontekst sąsiedztwa, W takich okolicznoś­ ciach najba:rdziej potrzebne są. silne systemy wsparcia, ale jest najmniej prawdopodobne» że będą one działać"*. Nieformalne sieci, społeczne pomagają ochronić dzieci, przed gorszymi chwilami ich rodziców Na poziomie indywidualnym deficyty kapitału społecznego najbardziej

mogą zaszkodzić d zieciom „zagrożonym”. W iększą n ad zieję budzi to ? że dokładnie te sam e dzieci są najbardziej podatne na pozytywny wpływ więzi społecznych, jeśli m ożna go zapewnić. Pediatra Desmond K. Runyan i jego *' J,: Garbarnio i IX Sherman High-Risk Neighborhoods m id High-Risk. FkumUes. The Human Eco­ logy o f Child Maitrmttnent, „Child DevelqjmeiA” 51,1980, s, 188-1.98,

4 89

Sam otna gra w kręgle

współpracownicy śledzili na przykład dużą grupę dzieci w wieku przedszkol­ nym* co do których stwierdzono wysokie ryzyko złego traktowania i zanie­ dbania. Po kilku latach aż 87% tych narażonych na ryzyko dzieci cierpiało na problemy behawioralne i emocjonalne. Jednak najlepszą 'wskazówką, by stwierdzić* które dzieci, z powodzeniem uniknęły tego rodzaju problemów, było to, w jakim stopniu one i ich matki były wplątane we wspierającą sieć społeczną, czy mieszkały w dzielnicy w której istniało wsparcie społeczne, i czy regularnie chodziły' do kościoła. Jak podsumowują autorzy, nawet w tych latach przedszkolnych „kapitał społeczny rodziców [„.] przynosi dzieciom korzyści, podobnie jak czerpią, one z kapitału, finansowego I ludzkiego swoich rodziców* Kapitał społeczny może mieć zasadnicze znaczenie dla rodzin, które dysponują mniejszymi, zasobami finansowymi i. edukacyjnymi^ Inne badanie ujawniło, że afroamerykańska młodzież mieszkająca, w dziel­ nicach ó' względnie wysokim, poziomie kapitału społecznego rzadziej cierpi na depresje niż ci młodzi, ludzie, którzy mieszkają w dzielnicach o luźniejszych wiąziach; ten pozytywny efekt sąsiedzkiego wsparcia, zaznaczał się szczególnie w przypadku dzieci, którym brakowało silnych więzi rodzinnych* Podobne rezultaty badań można, było uzyskać zarówno w miastach, jak i w okolicach wiejskich7» Kapitał społeczny ma. znaczenie dla pomyślnego rozwoju dziecka.. Możemy wyciągnąć pewne wnioski dotycząc« związku między kapitałem społecznym i. wynikami w szkole* Jakość amerykańskiej edukacji stanowiła przedmiot rosnącego zainteresowania w ostatnich dekadach; wielu dobrze poinformo­ wanych obserwatorów istotnieje s t przekonanych, że szkolnictwo publiczne przechodzi kryzys8. Jednak nie we wszystkich stanach USA źle się dzieje. Podobnie jak w wy­ padku naszych ustaleń dotyczących zdrowia dzieci, w stanach o wysokim kapitale społecznym dzieci miały znacznie lepsze wyniki edukacyjne niż

7 D.K. Runyan, W,M, Hunter I innl, Children Who Prosper m Unfavorable Environments, Tim Relationships toSockd Capital, „Pediatrics“, 10.1, styczeA 1996, & 12-18; E C Stevenson, Raising Safe Villagers, CtdtumUEmhgiealFactors that influence the EmotkmalAdjmtment tfAdokscetite, «.Journal of Black Psychology*’, 24,1998, a 44-59; A.J, De Young, The Bimppmm me tf„Social CapitaEin Rum! America, AreAMMum! CMMmn „Rural Special Education. Quarterly; 10,1989, &38-45* 8 Quality Counts A Report Carden the Condition tfPuM kEducation in tke50Stam f Washing­ ton, JQ.G 199Z& %'Editorial Project in Education.

490

Edukacja i pomyślność dzieci Rysunek 82. Lepsze wyniki edukacji w stanach o wysokim kapitale społecznym

W

SW iD OK¡jp‘

(WOTOM)

mst m

* * fi* l*sc

H

H»tó < **i:: fí a'1*sl,iiiv*t

"It WJL *** w 3J

«I

- iidtlilipiili Sptewip *

i*:V

w stanach m niej obywatelskich. Indeks Kapitału Społecznego jest w ysoce

skorelowany z lic zbą punktów zdobytych przez uczniów w standardowych testach przeprowadzanych w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach* jak również ze wskaźnikiem, przedstawiającym, którzy uczniowie kontynuują naukę na. wyższym poziomie* (Zob. rys, 82), Dobroczynne skutki kapitału spo­ łecznego utrzymują się nawet wówczas, gdy weźmiemy pod uwagę mnóstwo innych czynników, które mogą wpłynąć na sukces poszczególnych, stanów w zakresie edukacji - skład rasowy, zamożność, nierówności ekonomiczne, poziom, wykształcenia dorosłych, wskaźnik ubóstwa, wydatki na edukację,9 9 po wykluczeniu z analiz Dystryktu Kolumbia odkrywam); że Indeks Kapitału Spolecznegpjest

z siedmiu testów Narodowe! Oceny Postępu Edukacji {N stiom d Aim sum ent ofEdueatiw Progress) przeprowadzonych wlatach 90.: w czwarte) klasie z matematyki w 1992 roku: r = tySl, w czwarte) klasie z matematyki w 19% rc»ku; r (',S7; wósmej klasie %mutcnuU) ki w 1990 roku: r ■=Ą9(fe w ósme| kteśr z matematyki w 1992 rok u; ,r ■ 0,91; wósmej klasie i matematyki w 199* roku; t - 0,8% wcKwartf}klasie z itanii wS€imimi& AssessmefiŁ 'jest(199:1), dopasowanym do w skalm ka utzestm ctw a w teleu\ wiałeMcici od stanu (r » CWTk Indeks Kapitału Społecznego jest również regaty wrui* skorelowany ze wskainikfent mptmmzm nauki w szkolew stenie, iairepiwanym dla. okresu 1990 1 « (r ■ 0,79). skorelowany z każdym

491

Sam otna gra w kięgle

płace nauczycieli* liczebność klas* strukturę rodziny i przynależność religijną* jak również rozmiar sektora szkolnictwa prywatnego (który może zbierać ^śmietankę** lepszych uczniów ze szkół publicznych). Nic dziwnego* że kilka z tych czynników w ywarto niezależny wpływ na stanowe wyniki w testach i wskaźniki zarzucenia nauki w szkole* co jednak naprawdę zdumiewające - kapitał społeczny był pojedynczym* najważniejszym czynnikiem wyjaśnia­ jącym* Istotnie* nasze analizy sugerują* że dla niektórych wyników * zwłaszcza punktów SAT* - wpływ rasy* ubóstwa i poziomu wykształcenia dorosłych jest tylko pośredni* Wydaje się* że czynniki te wpływają na poziom kapitału społecznego w danym, stanie, a. na wyniki testów ma wpływ .kapitał społeczny* a nie ubóstwo l u b charakterystyczne cechy demograficzne per se Poziom nieformalnego kapitału społecznego w danym stanie jest - nie­ oczekiwanie - silniejszym wskaźnikiem osiągnięć uczniów niż poziomformal­ nego, zinstytucjonalizowanego kapitału społecznego. Innymi słowy* poziom za­ ufania społecznego i częstotliwość nieformalnych więzi z innymi (gry w karty odwiedziny u przyjaciół itp) były jeszcze ściślej skorelowane z osiągnięciami edukacyjnymi niż ilość czasu* którą mieszkańcy tego stanu poświęcają na spotkania klubowe, chodzenie do kościoła i projekty wspólnotowe. Nie zna­ czy to, że te formalne działania były nieważne. Chodzi raczej o to, choć jak ) dowód brzmi to dość prostacko, że jest *cośww:społeczeństwach, w których istnieje wewnętrzna więź —niezależnie od bogactwa, czy ubóstwa, od poziomu*i * SAT (Stlioiastic AssessmeniMplUude Test)., egzamin um iejętności akademickich,, m a na cek sprawdzenie* czy kandydat na. studia, (zwykle uczeń szkołyiredniej) posiada dostateczne umiejętności by podjąć naukę wcollege u/uniwersyteeie. Wyniki egzam inu SAT są jednym z ważniejszych kryte­ riów przyjęcia w większości wyższych uczelni USA. [Przyp. red*] m Przeprowadzone przez autora analizy danych (na szczeblu stanu) dotyczących poziomu edu­ kacji oraz danych i archiw ów sondażowych DDE N eedham Life Style i Koper Soclal and Political Trendą zagregowanych na szczeblu, stanów; wraz z danymi dotyczącymi składu rasowego, ubóstwa i poziom u wykształcenia dorosłej populacji 'Wszystkie analizy poziomu edukacji w stanach są kon­ trolowane dla wskaźnika samotnych rodziców w latach 1 9 8 4 —1 9 % współczynnika liczby uczniów do liczby nauczycieli w latach 1 9 8 8 -1 9 9 (1 odsetka ludności kolorowej w roku .1990* średnich docho­ dówosobistych na głowę mieszkańca w iatach i 980-49% nierówności dochodów (współczynnik Gt* niego) w roku 1990, części białej ludności z wykształceniem co najmniej średnim w roku 1990* całko­ w itych wydatków na edukację na. ucznia w latach 1989/1990-1991/1992 (w dolarach rzeczywistych) oraz średnich zarobków.nauczycieli w roki 1989; są też dopasowane do różnic w kosztach tycia w stanie, części uczniów na poziomie podstawowym 1średnim w szkołach, publicznych, odsetka, katolików w populacji stanu oraz złożonej miary opartej na sondażach uczestnictwa w obrzędach rdigijnyck

492

Edukacja i pomyślność dzieci wykształcenia dorosłych., od rasy czy religii - co wpływa korzystnie na wyniki edukacji dzieci I przeciwnie,, nawet wspólnoty o widu przewagach, materia!** nych i kulturalnych marnie radzą sobie z wykształceniem swoich dzieci, jeśli więź dorosłych we wspólnocie nie istnieje. Niestety, obserwacje z części II wskazują# że coraz więcej amerykańskich wspólnot tak wygląda* Znaczenie .kapitału społecznego można dostrzec dzięki porównaniu konkretnych przykładów Porównajmy więc dwa. średniej wielkości stany ze Wschodniego Wybrzeża: Północną Karolinę (zajmującą 41 miejsce w skali ogólnokrajowej w rankingach SAT, testach osiągnięć i wskaźnikach zaprzesta­ nia nauki w szkole) i Connecticut (zajmujący miejsce 9)* Kontrolując wszystkie inne wskaźniki, którymi stany te różnią się między sobą (bogactwo i ubóstwo, rasa, poziom wykształcenia dorosłych, stopień urbanizacji itd.), według naszych analiz statystycznych, można poradzić: mieszkańcom Północnej Karoliny, co powinni zrobić, aby ich stan uzyskał wyniki edukacyjne podobne do Connec­ ticut: zwiększyć frekwencję w wyborach prezydenckich o 50%, albo podwoić częstotliwość: uczęszczania na spotkania klubowe, albo potroić: liczbę organiza­

cji m n profit na tysiąc mieszkańców, albo chodzić do kościoła dwa razy częściej w m iesiąca Może się wydawać, te są to zniechęcające wyzwania, wymagające

ogromnej organizacji wspólnotowej, a przy tym w żadnym razie nie zakła­ dam, że związek między powiedzmy liczbą dorosłych, chodzących do klubów i osiągn ięciami szkolnymi ich dzieci jest po postu bezpośredni i mechaniczny Z danych tych wynika zarazem, jak trudno byłoby Karolinie Północnej dorów­ nać osiągnięciom Connecticut, gdyby sięgała tylko do tradycyjnych reform szkolnictwa, takich jak, na przykład# zmniejszenie liczebności klas. Ponieważ wpływ liczby uczniów w klasach na wyniki nauczania na poziomie stanu jest niewielki w porównaniu z wpływem kapitału społecznego, dorównanie Con­ necticut tylko przez zmniejszenie liczebności klas byłoby niemożliwe11. Oczy­ wiście, w rzeczywistości potrzebne jest wieloaspektowe podejście do poprawy edukacji, ponieważ nie ma cudownych rozwiązań; moim zdaniem, potencjalny

11 Ściśle ujnmtfic* z analiz Matystyeznydb wynika, ie podniesienie poBfionut szkolnictwa w Karoli­ nie Pótnocnef do po*tom u Connecticut p sei samo tylko dopasowanie współczynnika lioby ucmlów do liczby nauczycieli wymagatoby zm niejszenia Średniej klasy o 20-25 uczniów. .Rzeczywista liczdbność średniej klasy w Karolinie Północnej w cz a sa c h gdy gromadzono te daną wynosiła 17 uczniów. Zestawienie-tych .faktówstatystycznie unaocznia praktyczną nfemażliwośó polegania wyłącznie na m niejszej liczebności klas w rozwiązywaniu problemów oświatowych.

493

Samotna gra w kręgle

wpływ oferowany prEeE kapitał społeczny Jest po prostu zaskakująco duży w porównaniu z bardziej konwencjonalnymi podejściami12. Dlaczego gęstość więzi społecznych w danym stanie wydaje się mieć tak poważny wpływ na to, jak uczniowie radzą sobie w szkole? Najuczdwiej byłoby odpowiedzieć, że .nie jesteśmy jeszcze zupełnie pewni, że tak jest, ale marny parę ważnych wskazówek. Po pierwsze, tam, gdzie- zaangażowanie w sprawy wspólnoty jest' na. ogól duże, nauczydele stwierdzają wyższy poziom wsparcia ze strony rodziców i niż­ szy poziom niewłaściwych zachowań uczniów, takich jak przynoszenie broni do szkoły, dopuszczanie się przemocy fizycznej* wagarowanie i ogólna obojętność na sprawywykształcenia. Korelacja, między infrastrukturą wspólnotową, z jednej strony i zaangażowaniem uczniów i rodziców w szkołę, z drugiej, ma. bardzo istotne znaczenie, nawet po uwzględnieniu innych czynników ekonomicznych, społecznych i edukacyjnych, takich jak ubóstwo, skład rasowy struktura ro­ dzinna, wydatki na edukację, liczebność klas itcL W świetle serii przypadków śmiercionośnej przemocy w szkole w 1999 roku. warto zauważyć:, że wśród wszystkich tych czynników najmocniejszymi predyktorarni poziomu przemo­ cy wśród uczniów (we wszystkich stanach) są rodziny z dwojgiem rodziców i oparty na wspólnocie kapitał społeczny które to wskaźniki mają zdecydowanie większe znaczenie niż ubóstwo, urbanizacja i wykształcenie rodziców Ujmując rzecz krótko, rodzice w stanach o wysokim poziomie kapitału społecznego są bardziej zaangażowani w edukację swoich dzieci, a uczniowie w takich stanach z większym prawdopodobieństwem niż uczniowie w mniej obywatelskich sta­ nach zakopują się w książkach, niż kopią się nawzajem13. Po drugie, powodem, dla którego uczniowie radzą sobie lepiej w stanach o wysokim poziomie kapitału społecznego, może być to, że spędzają, mniej czasu na oglądaniu telew izji Jak pokazuje rys, 83, negatywna korelacja mię­ dzy średnim czasem oglądania, telewizji przez dziecko a średnim poziomem zaangażowania obywatelskiego i więzi społecznych dorosłych jest dość mocna, 12 Prz^jcowadzone przez autora, analizy danych (z poszczególnych stanów) dotyczących periomu edukacji oraz danych z archiwów DDE Needham Life Style i Koper Social and Mitieal Tretids, zagrego­ wanych na. szczeblustanów 13 W regresji wielokrotnej ze wskaźniIdem ntewtaściwego zachowania ucznia jako zmienną zależ­ ną, wspólnotowy kapitał społeczny ma rozkład beta -0,612 w porównaniu z 0,333dla wskaźnika, samot­ nych rodziców M ól dla części dorosłej populacji z ukończonymi przynajmniej czterema latami szkoły średniej i 0,226 dla współczynnika liczby uczniów do liczby nauczycieli Wszystkie byłystatystycznie

494

Edukacja i pomyślność dzieci Rysunek 83. Dzieci poświęcają telewizji mniej czasu w stanach o wysokim kapitale społecznym

«

Ä

^S¥

MO

«L Ä fl

H

»Cli ' CM

„W c* m

jrtc iósmoklasis

CT

...I»

iii

m MS «Ü

WA®

—— — ——- iiM$l^ifc:^sol«:ii»p “

»ri^'ra»ęe»wiSA-ai. CcsiitiV (lak zawsze, dążyliśmy do potwierdzania, że związek ten nie jest po prostu złudnym odzwierciedleniem, jakichś innych czynników, takich jak ubóstwo lub rasa). Wydaje się prawdopodobne, że tam , gdzie wspólnotowe tradycje zaangażowania społecznego pozostają wysokie, dzieci wciągane są w bardziej produktywne wykorzystanie czasu wolnego niż tam* gdzie związki społeczne i zaangażowanie obywatelskie dorosłych są ograniczone. Analizy zawierające porównania poszczególnych stanów USA potwierdzają dziesięciolecia badań, z których, wynika, że zaangażowanie wspólnotowe ma podstawowe .znaczenie dla sukcesów szkolnych. Badania te ujawniły że na naukę uczniów wpływa nie tylko to, co dzieje się w szkole i w domu, ale również sieci społeczne, normy i zaufanie obowiązujące w szkole i w szerszej wspólnocie14. istotne przy p< 0,05 albo lepiej (kapital'społeczny był statystycznie istotny przy p « 0,0002). Inne zmien­ ne dem ografkzne, ekonom iczne i edukacyjne^ które został)' uwzględnione w modelu początkowym, były nłetstotne statystycznie. Zmienną zależną był indeks złożony z postrzegania przez nauczycieli szkół średnich czterech problem ów I) posiadania przez uczniów broni, 2) absencji uczniów, 3) apatii, 4) prze­ m ocy w stosunkach między uczniam i

14 P.W. Cóokson, School Choice, '/he Struggle for the Soul o f American Lducation, New Heaven

/h e Chicago Experiment 7 he Potential mu! R eal­ ty tfReform, „Equity and C h o k e* %nr 3, wiosna 1993, &22—32. 1994, Yale University Press; S.G. Rolbw i A S. Bryk,

495

Sam otna gra w kręgle

Istotnie* Stowarzyszenie Rodziców i Nauczycieli zostało stworzone po to* żeby zinstytucjonalizować kapitał społeczny wśród rodziców oraz między rodzicami i nauczycielami i żeby szkoły mogły kpią spełniać swoje zadania edukacyjne. Spadek uczestnictwa w Stowarzyszeniu Rodziców i Nauczycieli w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci odzwierciedla brak zaangażowania wielu rodzi­ ców w naukę szkolną swych dzieci. Ten spadek przynosi wstyd, ponieważ ba­ dania pokazują* że kiedy rodzice i szersza wspólnota współpracują ze szko­ łą* uczniowie odnoszą z tego konkretną, dającą się zmierzyć korzyść. Jedne z najwcześniejszych i najbardziej wpływowych badan łączących kapitał spo­ łeczny z edukacją zostały przeprowadzone przez Jamesa S. Cołemana, nieżyją­ cego już socjologa z Universily of Chicago, który położył intelektualne podwa­ liny pod naukę o kapitale społecznym i jego skutkach. Cofcmana zaintrygował niski wskaźnik usunięć ze szkół katolickich i innych szkól religijnych. Na przykład, uczniowie w publicznych szkołach średnich z trzykrotnie większym prawdopodobieństwem niż uczniowie szkół:katolickich porzucali naukę w szkole. W dodatku szkoły katolickie okazywały się skutecz­ niejsze w nauczaniu matematyki i umiejętności werbalnych. Cdteman postawił hipotezę* że sukces szkoły1katolickiej spowodowany jest nie szczególnymi ce­ chami konkretnych uczniów* lecz raczej strukturą społeczną, która obejmuje szkołę: rodzice uczniów m idi wielowątkowe związki, ze sobą, zarówno jako współwyznawcy z tkalnego kościoła, jak i rodzice kolegów ze szkoły A ta wspól ­ nota rodziców stanowiła źródło dodatkowych zasobów społecznych dla uczniów narażonych na ryzyko zaniedbania i chroniła samą szkołę przed naciskami, by obniżać: wymagania w zakresie podstaw programowych. Ujmując w skrócie, Cofeman uprzedzał, że nie można przecenić „ważności osadzenia młodych osób w enklawach najbliższych im dorosłych, po pierwsze i najważniejsze, w rodzinie i po drugie, w otaczającej wspólnocie dorosłych (której przykład we wszystkich badaniach stanowi wspólnota religijna)”15. Niestety, „wspólnoty funkcjonalne”, z których uczniowie szkoły katolickiej czerpali korzyści, są podmywane u podstaw, ponieważ zarówno kościół, jak i rodzina straciły siłę i spójność. Można oczekiwać, że tendencja, ta. obejmie 15 JJ . Coleman i T. Hoffer, PM ic and Private High Schools. The Impact qfCommumiies, New York Morgan i A.B. Sorensen, A Test o f Coleman's Social Capital Explanation o f School Effect's, „American Sociological Review", 64, 1987, Bade Bonks, s. 9 4 ,1 1 3 - 1 3 5 ,2 2 9 ,2 3 1 , Obserwacje preedw ne zobi SX,

1999, s. 661 -6 8 1 .

496

Edukacji i pomyślność dzieci

dzieci ze wszystkich grup społeczno-ekonomicznych, ale w szczególności z grup znajdujących się w niekorzystnym położeniu, Badaczki oświaty, Annę X Henderson i Nancy Berła, dokonały niedawno syntezy ogromne) liczby badań mnących na celu pokazanie, ze kiedy rodzice są zaangażowani w -edukację swoich dzieci, dzieci radzą sobie lepiej w szkole, a szkoły do których uczęszczają, lepiej funkcjonują. Wyciągnęły one wnio­ sek, że: „dowody [te] są obecnie niepodważalne, Kiedy szkoły współpracują z rodzinami, żeby wspierać proces nauczania, dzieci łatwiej odnoszą sukcesy nie tylko w szkole, ale w całym życiu Kiedy rodzice są zaangażowani w edukację swoich dzieci w domu, ich dzieci radzą sobie lepiej w szkole Kiedy rodzice zaangażowani są w szkolę, ich dzieci osiągają lepsze wyniki w szkole, a szkoły eto których chodzą, radzą sobie lepiej*16. Przejście z poziomu wspólnoty na poziom, szkoły w innych badaniach poka­ zało, że kapitał społeczny owocował w szkolnych murach mnóstwem, korzyści dla uczniów, nauczycieli i administratorów. Badania, sięgające co najmniej trzy­ dziestu lat wstecz, dowiodły, że mniejsze szkoły mogą osiągać .lepsze wyniki niż duże szkoły głównie dlatego, że mogą sobie pozwolić na tworzenie sposobności i zachęt dla uczniów, by angażowali się razem, w zajęcia, pozaprogramowe oparte na bezpośrednich kontaktach, brali odpowiedzialność za kluby szkolne ML17 W większej skali, z wieloletnich badań szkółchfcagowskich oraz z ogólnokra­ jowych badań szkół katolickich Androny S. Bryk: i jego współpracownicy wyciąg­ nęli wniosek, że „wspólnotowy” kapitał społeczny i „zaufanie w stosunkach mię­ dzy ludźmi“ dają niektórym szkołom wielką przewagę, nawet po uwzględnieniu różnicy w zapleczu .nauczycielskim i demografii uczniów. Jako „wspólnoty na­ uczania” szkoły katolickie na.wiele sposobów różnią się od publicznych szkół śred­ nich Szkoły katolickie są mniejszą zapewniają więcej wysokiej jakości relacji mię­ dzy uczniami i nauczycielami w zróżnicowanych. ofcdicznośdach oferują szerszy zakres interaktywnych programów" pozaszkolnych i.cechują się wysokim pozio­ mem. wewnętrznej zgody co do misji i wartości, realizowanych przez szkolę..

m A X Henderson i N, Berła, A N m G em m tm n o f Evidence* T keF am ify k C rkicd to Siudm U Achievement, Washington, DjC. 1994* s* t National Committee for Ofeens in Education. 17 R G , Rattier i IW Gump, Big Schód* Sm ak School High Selmo! Sim m d Student Behavior, Stanford, Cal. 1964, Stanford University Press; ICR* Tumor, Why SmmeP M k H ^tScbook Are Mcm Successful m Preomtiag Dropout, Ik e Q iticaiM de cfS chod Size* niepublikowana rozprawa doktor­ ska» Harvard University, Graduate School o f Education» 1991.

497

Sam otna gra w kręgle

Według A.S. Bryka i jego współpracowników* jeśli„przeciętna" szkoła pub­ liczna przyjmie „organizację wspólnotowi* podobną do szkoły katolickiej (po­ równywalnej pod względem demc^pmficmym)* to w szkole tej znacznie polepszy się sytuacja* jeśli chodzi o morale nauczycieli i pracowników oraz zainteresowa­ nie uczniów kształceniem uniwersyteckim, Szkoły publiczne mogłyby również cieszyć się znacznym spadkiem. liczby wagarów i nieporządku w klasach18. Podobnie jak J*S* CcJeman, Bryk i jego współpracownicy wyciągają wniosek że szkoły katolickie radzą sobie lepiej niż szkoły publiczne nie dlatego* że nauczycie­ le maję wyższe kwalifikacje albo uczniowie są zdolniejsi, lecz dlatego, że „szkoły katolickie czerpią korzyści z sieci relacji społecznych, charakteryzujących się zaufaniem, co stanowi pewną formę «kapitału społecznego»*19* Niektóre miasta wykorzystują tę wiedzę, żeby zbudować kapitał społeczny i krzewić partycypację obywatelską w swoich szkołach publicznych. W jednej z. najwcześniejszych, najhardziej pomyślnych i najdłużej trwających inicja­ tyw związanych z reformą szkolnictwa, psycholog dziecięcy z Yale, James E Comer, stworzył model skutecznych połączeń między szkołami* rodzicami i wspólnotą* Dwie główne zasady w7szkole Gomora obejmują: • „koordynację i kooperację wśród dorosłych zainteresowanych powodze­ niem. dzieci w nauce*" i * „aktywne zaangażowanie rodziców w każdy krok na tej drodze"20* Comer i jego współpracownicy odkryli, że udział rodziców może poprawić osiągnięcia szkolne i wsparcie rodziny dla osiągnięć dzieci* ale tylko wtedy, gdy rodzice przyjmują rzeczywistą odpowiedzialność za podejmowane decyzje

m A S. Bryk, V .E Lee i RB. Holland, GUhoUcSckoek and the Cmnmmt Gtwd, Cambridge 1.993, Harvard Umwrsity Press. Na. przykład szkoła publiczna wpięćdziesiątym peroentyłu zadowutenia na­ uczycieli. z pracy przesunęłaby się do osiemdziesiątego czwartego peroentyla, jeśli przyjęto by „wspól­ notową organizacji" szkoły katolickiej* Podobnie szkoła publiczna w pięćdziesiątym percentyJu, która stałaby się bardzie) wspólnotowa» przesunęłaby się do osiemdziesiątego dziewiątego pereentyła. dla morale personel«, trzydziestego percenetyla dla wskaźnika zmniejszania klas* dwudziestego ósmego percentyla dla nieporządku w Masie i sześćdziesiątego szóstego percentyla dla zainteresowania, uczniówwykształceniem akademickim. Zob. %238, 19 AS. Bryk, Y E Lee i P.B. Holland, op. d t, &314. 20 |.P, Comer i N .M . Haynes» Summary cfS ch o ol Dmdapmmni Progmms ĘffecUt Mew Heawen 1.992, YaleGhiłd Study Center.

498

Edukacja I pomyślność dzieci

i znajdują się w sytuacji odpowiadającej ich wiedzy i umiejętnościom21, Tam, gdzie nie ma tych elementów, rodzice skłonni są do rozczarowań i nieufności, podkopując kapitał społeczny oparty na wspólnocie, tak istotny dla szkół publicznych. Pod koniec lat 80. Chicago podjęło nowatorską inicjatywę dotyczącą rekin my oświaty, której kamieniem węgielnym jest udział rodziców w podejmowa­ niu decyzji Chociaż realizacja planu nie wypadła, tak dotrze, jak miano nadzieję, ewaluatorzy wciąż stwierdzają, że kapitał spotecznyw szkołach może mieć duże znaczenie Kiedy mamy do czynienia z wysokim poziomem zaufania wśród na«oydeli, rodziców i dyrektorów^ d główni gracze są bardziej oddani idei dosko­ nalenia. szkolnictwa. Nauczyciele w miejscach charakteryziąących się wysokim zaufaniem są lojalni wobec szkoły poszukują innowacyjnych rozwiązań, wycią­ gają rękę do rodziców i mają głębokie poczucie odpowiedzialności .za.rozwój uczniów. Nawet po uwzględnieniu wszystkich innych czyn nik^ które wpływają na szanse powodzenia reform, zaufanie pozostaje kluczowym składnikiem22. Jak można sądzić na podstawie wszystkich tych badań, zaangażowanie ro­ dziców i wspólnoty stanowi podstawę obecnych wysiłków mających, na celu poprawę szkolnictwa.. Istotnie, dwa z większą liczby kontrowersyjnych podejść do kwestii reformy —stworzenie szkół autorskich (charter schoołs)* i wprowa­ dzenie bonów oświatowych, dla dzieci, czyli dofinansowanie .ze środków pub­ licznych nauki, w szkołach, prywatnych - mogą być postrzegane jako próby po­ dejmowane przez rodziców w celu przekazania, dzieciom korzyści z „orientacji wspólnotowej*', owocującej wyjątkowo dobrym, zachowaniem i osiągnięciami uczniów. Krytycy programów „wyboru oświatowego" obawiają się, że zaost­ rzą one tylko istniejące nierówności w zakresie edukacji. Zwolennicy twierdzą.

21 J. E Comer, Schód Power, Implication o f an Intervention Project, New York 1980, s. 120= 128, F re t Press, Z d x tez W j GL Winters, African-Atmrkcm Mothers and Urban Schools. ThePower cfPmrtM-

potion, New York 1993, l exington Press. 22 A.S. Bryk I R Schneider,. Trust in Schmis. A Core Resourcefo r Imprmenmnt* NewYork 2002* Russel Sage Foundation. Zok też D. Moore* What Makes These Schools Stand Out?, Chicago 1998» $> 83=103, Designs for Change. * charter schools, szkoły fin an sowane z pieniędzy' publicznych {dzieci m e plącą za naukę), ł których zdjęta jest część zobowiązań typowych dla zwykłych szkól publicznych; w zamian szkoły zobowiązują się do osiągnięcia Jakichś celów określonych w Karcie stanowiącej rodzaj umowy między szkolą a administracją publiczną; często zakładane są przez rodziców, nauczycieli czy aktywistów lo­ kalnych, którzy czują się zbyt ograniczeni ramami programu szkól publicznych. (Przyp. nedj

499

Sam otna gra w krągło

że oddanie szkolnictwa „niewidzialnej .ręce”wolnego rynko poprawijakość we wszystkich szkołach, ponieważ będą one zmuszone do konkurencji w zakresie wyników* Chociaż jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby stwierdzić, która strona ma rację, dysponujemy dowodem, że jeśli programy „wyboru** działają, ich sukces może zależeć w mniejszym stopniu od magii rynku, niż od magii kapitału spo­ łecznego, Inicjatywy związane z reformami szkolnictwa, które zachęcają dzieci do uczęszczania do mniejszych, bardziej wspólnotowych szkól, mogą wywoły­ wać niezamierzone efekty w postaci wzrostu, zaangażowania zarówno uczniów, jak i rodzicóww klubach, klasach, ciałach zarządzających i grupach hobbystycz­ nych związanych z edukacją23, W ten sposób reformy edukacyjne mogą. być Ic h komotywą odrodzenia zaangażowania obywatelskiego, jednak tylko wtedy, gdy najbardziej zaangażowani rodzice przeniosą swoje dzieci do nowych szkół, przenosząc tym samym „pozytywne efekty zewnętrzne” które stwarza ich za­ angażowanie dla innych dzieci;: skutkiem mtto może być zaostrzenie nierób ności w szkolnictwie* Kapitał społeczny .na poziomie dzielnicy lub wspólnoty wywiera wyraźny wpływ na uczenie się dzieci Ale kapitał społeczny wobrębie rodzin, również sik nie oddziałuje na rozwój młodzieży24*Rodziny które cieszą się Hlskkni więziami społecznymi, i rodzice, którzy wpajają swoim dzieciom wartość wzajemności prawdopodobnie „sprawiają, że ich dzieci w większym stopniu realizują ich wartości i są do nich przywiązane**1^,. Nawet utrzymując na stałym poziomie wiele innych czynników, które wpływają na osiągnięcia edukacyjne (włączając w to wykształcenie rodziców i dochody» rasę, wielkość rodziny, region i płeć}, dzieci, których rodzice są mocno ^angażowani w ich wychowywanie i sprawy szkolne, z o wiele mniejszym prawdopodobieństwem porzucą naukę w szkole średniej niż dzieci, którym brakuje tych form ImpitaluspAcznega Jest bardziej prawdopodobne, że dzieci rodziców, którzy angażują się w inicjatywy szkolne, pomagają dzieciom odrabiać prace domowe i monitorują ich zachowanie poza 11 To, że m niejsze szkoły w ytw arzają większe zaangażow anie uczniów w zajęcia program owe i ponadprogramowe, jest powszechnym spostrzeżeniem wśród badaczy szkolnictwa, podobnie ja k to, że uczestnictw o w zajęciach dodatkow ych w szkole jest silnym wskaźnikiem zaangażowania obywa­ telskiego w późniejszym ż y d a Zob. prace cytowane wyżej w przyp. 17 oraz w rozdz, 24 wprzyp. 4*

2r J.S. Coleman, Social C apital in the Creation o f Human C apital 25 FT, Furstenberg Jr. i M,E. 1lughes, 77/c*Influence (fNeighborhoods on ChildrensDevelopment A Iheoreiical ¡Perspective and Research A^nda, [w:] J- Rrooks-Gunn, GJ. Duncan iJJL A t e (red), Neighborhood Poverty, voL 0 , Mew York 1997, s. 43 , UusseU. Sage Foundation .

500

Edukacja i pomyślność dzieci

szkolą* uzyskają wyższą średnią ocen. będą bardziej zaangażowane w klasie, będą unikać naritotyfów i działalności, przestępczej2^. Jedno z długookresowych badań nastoletnich matek o niskich dochodach w Baltimore wykazała że w tych rodzi­ nach, gdzie poziom kontaktu emocjonalnego między matki i jej dzieckiem, był wysoki i.gdzie matka miała silną sieć wsparcia, było nieporównywalnie bardziej prawdopodobne, ze dziecko skończy szkolę średnią, pójdzie do cdlepn i będzie miało stałą pracę, Innymi słowy dzieciom „w sytuacji, ryzyka” może powieść się w życiu, jeśli ich matki dysponują'wystarczającym, kapitałem społecznym2627. Dobroczynne skutki kapitału społecznego nie są ograniczone do w spólnot upośledzonych społecznie ani do szkolnictwa podstawowego i średniego* Istot­ nie, tym, czego wiele podmiejskich okręgów szkolnych o wysokich osiągnięciach ma w nadmiarze, jest kapitał społeczny, który pod względem edukacyjnym jest ważniejszy* niż kapitał finansowy. 1 przeciwnie, tam, gdzie brakuje więzi spo­ łecznych, szkoły działają gorzej, niezależnie od tego, jak zamożna jest wspólnota. Co więcej, kapitał społeczny nadal wywiera silny wpływ na edukację wczasie lat spędzonych w eollcgcu. Udział w zajęciach dodatkowych 1zaangażowanie w sieci społeczne rówieśników są silnymi wskaźnikami, bądź porzucenia nauki wcolIcge'u, bądź osiągnięć w college u, nawet przy zachowaniu na stałym poziomie czynników dotyczących okresu przed college em, włączając w to aspiracje28. Innymi słowy, zarówno w Harva.rd.Eie, jak i w Harlemie związki społeczne podnoszą osiągnięcia edukacyjne. Wydaje się, że jednym z obszarów, na który z największym prawdopodo­ bieństwem będzie oddziaływało wyniszczając» zmniejszenie zasobów kapitału społecznego, jest jakość wykształcenia« jakie (zarówno w szkole, jak i poza szkołą) otrzymują amerykańskie dzieci. 26 N. Darling i L. Steinberg, Community Influences on AdtdescenlAdmvmmnt and Deviance* fw;] J. Brooks-Gunn, G.). Duncan i J.L. Aber (red.), Neighborhood Poverty vo l 11, NewVork 1997, s. 120-131, Russell Sage Foundation; J. Teachm an, K. Paasch i K. Carver, Social Capital an d the Generation o f Human Capital «Social Forces", 75,1999, s. 1343-1359. 27 pjp Fursfccnberg Jr. i M.E Hughes, Social Capital and SucmMsfulBepdopmmit among ÂFMsk tâufft» Journal ofMarriage and the Family* 5?»sierpień 1995, s*58CM92. m I X Pascaidh I EL Terenzini, Hem CdkgpÂÿèei Students. Finding m dbm §M fm n Twenty Ymn o f Mesmrck, San Francisco 1991, JosseÿBass; IX Treisrnart, StmfyingStudmts Studying Cdkulm* A Look at dm Urns ofABnorityMathematics Students, m College, .College Mathematics Journal? 23,1992# &362-372; A.W. Astin, WhatMatters in Colleger „Liberal Education?jesień 1993, &#-14; idem., krnśremmt in LearningBemsited Lessom We.Haw Learned, Journal ofCollege Study Development? 37,1996, s. 123-134

ROZDZIAŁ 18

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice Jak mogliśmy przeczytać w poprzednim rozdziale, zdrowy rozwój dzieci zależy w dużej mierze od kontekstu społecznego, w którym dorastają* Dzielni­ ca o wysokim poziomie kapitału społecznego zazwyczaj Jest dobrym miejscem do wychowywania dzieci* Na obszarach o wysokim poziomie kapitału społecz­ nego przestrzenie publiczne są czystsze* ludzie są bardziej przyjaźni, a ulice bezpieczniejsze* Jak zaufanie, sieci społeczne i zaangażowanie obywatelskie przekładają się na przyjemną, bezpieczną dzielnicę? Naukowcy zwłaszcza kryminolodzy głowili się nad tymi pytaniami przez lata. W większości wczesnych, prac próbowali odpowiedzieć, dlaczego wydaje się, że w niektórych dzielnicach występuje o wiele więcej wandalizmu, graf­ fiti, przestępczości ulicznej i bijatyk między gangami o li w innych* Cechy cha­ rakterystyczne tych dzielnic utrzymywały się przez wiele dziesięcioleci mimo mobilności populacji Począwszy od łat 20. XX wieku niektórzy z czołowych krajowych kryminologów zaczęli rozwijać „ekologiczne** teorie przestępstwa ipizestępc2afidnfe^ te różniły się w szczegółach, ale na ogół sku­ piały się na „dezorganizacji społecznej1* jato sile napędową złych zachowań, leg o rodzaju dezorganizacja, naznaczyła wiele wspólnot miejskich, w których mobilność populacji była wysoka, sąsiadzi anonimowi grupy etniczne silnie przemieszane, organizacje lokalne rzadkie, a młodzież tkwiła w fatalnym poło­ żeniu, złapana w pułapkę subkultur odciętych od świata dorosłych Znany kryminolog Robert J* Sampson podsumował wiele badań empi­ rycznych, wyciągając wniosek, że nawet kiedy kontrolujemy wpływ ubóstwa i innych czynników które mogłyby zachęcać- do zachowań przestępczych, „wspólnoty charakteryzujące się: 502

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice

• anonimowością i rzadką siecią znajomości wśród mieszkańców* • nienadzorow anym i grypami rówieśniczymi nastolatków i osłabioną kon­ trolą miejsc publicznych, • słabą bazą organizacyjną i niską partycypacją społeczną w działaniach lokalnych, stają w obliczy podwyższonego zagrożenia przestępczością i przemocą", Na przykład* zestawiając dzielnice podobne pod względem innych czynników społecznych i ekonomicznych, zamieszkiwanie w dzielnicy o wysokiej mobil­ ności —jak pokazują sondaże ogólnokr ajowe - podwaja ryzyko* że padnie się ofiarą przestępstwa* w porównaniu z zamieszkiwaniem w dzielnicy bardziej stabilną* Jednak Sampson dodaje*, że szkoła „dezorganizacji społecznej1' nie wyjaś­ nia należycie* jak i dlaczego cechy charakterystyczne tej dzielnicy wydają się wywoływać podwyższony poziom przestępczości1, Jane Jacobs* wybitna badaczka życia miejskiego* zaproponowała odpowiedź w swojej klasycznej już książce z 1961 roku TheDmtk ¿md Life ąf GreatAme­ rican Cities. Jacobs zauważyła* że „kapitał społeczny” {należy ona do twórców tego terminu) jest tym, co najbardziej odróżnia bezpieczne i zorganizowane miasta od miast niebezpiecznych i niezorganizowanych. W surowym oskar­ żeniu X.X-wiecznegQ planowania urbanistycznego i prób odnowy dowodzi* że tam, gdzie miasta są zaprojektowane tak* by zwiększać nieformalne kontakty między sąsiadami, ulice są bezpieczniejsze* dzieci mają lepszą opiekę, a ludzie są bardziej zadowoleni ze swego otoczenia. Zdaniem. Jane Jacobs, regularny kontakt: z miejscowym sklepikarzem, rodziny przesiadujące na frontowych podestach i ksiądz przechadzający się po domach swojej parafii* jak również obecność straganów* ulicznych i wydeptanych ścieżek w parkach rozwijają poczucie ciągłości i odpowiedzialności u miejscowych, mieszkańców; **8umą tego .rodzaju, swobodnych* publicznych kontaktów na poziomie lo­ kalnym. - pisze Jane Jacobs - z których większość jest przypadkowa i. związana

1 R,J, Sampson IJXX Morenofl Emlogkml Perspectives on the Neighborhood Context o f Urban Poverty. Plait en d Present* [w;] J, Jrooks-Gunn, G .l Duncan i J.L. Abo- (red.), Neighborhood Po­ verty, vol II* New Ymk 1997* & 1-22* Russell Sage Foundation; R.J, Sampson, The Community, [w;] J X J Wilson i J. Petersllk (rod,). Crime, San Francisco 1995, &. 193-216, Institute for Contemporary Studies Press,

503

Sam otna gra w kręgle Ryswek 8 4 P rzestępstw z użyciem priem acy są rzadsze w stanach oviysokim kapitale społecznym

Wysoki

i*« *®n.

ii

Ufii-Wi) ™r

iiiiiillililiiiiiii

=fi

iił'W i

N»ki

« '

iiiiiii ¡¡1111

MM

SteelywwłWi!iv«i!V* /*•!?.!>•titiiv z załatwianiem drobnych codziennych spraw, a wszystkie są podejmowane przez zainteresowaną osobę i nie są jej narzucane przez nikogo - jest poczucie wspólnej tożsamości ludzi, sieć szacunku i zaufania oraz zasoby; z których

można czerpać w razie potrzeby osobistej i sąsiedzkiej“2. W czasie dziesięcioleci, które m inęły od tych istotnych badań, wielu innych naukowców z całego wachlarza dyscyplin wypracowało podstawowy zasób wiedzy .Konkluzje ich pracy są proste i. takie same, jak mogła przewi­ dzieć fam Jacobs oraz dawniejsi kryminolodzy: wysoki poziom .kapitału spo­ łecznego, przy stałych wszystkich innych zmiennych, przekłada się na niższy poziom przestępczości. Prowadzone na poziomie poszczególnych stanów analizy statystyk za­ bójstw są pouczające. (Wskaźniki zabójstw uważa się na ogół za najbardziej wiarygodny wskaźnik występowania przestępczości, index o f the in ciden ce of crime, najmniej podatny na zniekształcenia zależne od tych czy innych prze­ pisów prawa)« Stany o wyższym kapitale społecznym odnotowują proporcjo­ nalnie mniej zabójstw (zob. rys, 84)* Ta odwrotna zależność jest zaskakująco1 1 J. Jacobs, Death and Life o f Great American Cities, 1961, & 56* Random House.

504

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice silna —tak bliska doskonałości, jak tylko jest to możliwe między dwoma zja­ wiskami społecznymi34. Oczywiście, istnieje wiele powodów, dla których stany USA o wysokim kapitale społecznym mogą mieć niski wskaźnik zabójstw. Stany te wykazują na przykład tendencję do wyższego poziomu zamożności, uzyskiwania wyższego poziomu edukacji, mniejszej urbanizacji i większego egalitaryzmu pod względem dystrybucji dochodów. Jednak dalsze analizy, które biorą pod uwagę ten i inne czynniki, ujawniają, że związek między kapitałem społecznym i bezpiecznymi ulicami jest rzeczywisty. Istotnie, kapitałspofcczny jako determinanta powszech­ nego występowania zabójstw jest mniej więcej równie ważny jak ubóstwo, ur­ banizacja i skład rasowy. Co zaskakujące, kapitał społeczny jest w ażniejszy niż poziom wykształcenia w danym stanie, niż wskaźnik gospodarstw domowych z jednym rodzicem i nierówności dochodu; ustalenia te dotyczą prognozowania liczby zabójstw na liczbę mieszkańców w okresie od 1980 do 1995 roku. Jest intrygujące, że korelacja ta pozostaje silna, kiedy kontrolujemy ją dla poziomu strachu przed przestępstwem w danym stanie; ten nieoczekiwany fakt prowadzi do wniosku, że strzałka przyczynowości biegnie, przynajmniej częściowo, od poziomu kapitału społecznego do liczby przestępstw*. Tok naszego wywodu

3 Wskaźnik korekcji r Pearsona między Średnimwskaźnikiem zabójstww stanie (1980-1995) i In­ deksem Kapitału Społecznego wynosi -OJB, gdzie -1,0 stanowiłoby doskonały.negatywny związeklinearny 4 W regresji wkfcikrotnejr gdzie jednostkami analizy fest 5 0 stanów USA, najlepiej pasujące modele obejmuję cztery statystycznie istotne zmienne Indeks Kapitało. Społecznego, .średni wskaźnik ubóstwo. (1987-1990), odsetek białych w populacji (1990) i odsetek mieszkańców miast w populacji (1990). Inne zmienną które wprowadzono, ale które nie okazały się statystycznie istotną to .średni wskaźnik samotnych rodziców (1984-199Gf)r osobisty dochód na głowę (1990, wg wartości dolara %1992 roku), część populacji z ukończonymi przynajmniej czterem a łatami college u (1990), część populacji z uteńczonymi przynaj­ mniej czterema łatami szkoły Imdnięf (1990), część populacji, którą tworzę katolicy* wskaźnik Ginlego - wskaźnik nierówności dochodów(1990) oraz odpowiedzi w sondażu DDB Meedham Life Style na pyta­ nie o „obawą że :moja rodzina może paść ofiarę przestępstwa” Jeśli strzałka pczyczyncwnśd bitnie od wy­ sokiego^poziomu przestępczoSd do niskiego kapitału społecznego, ponieważ strach przed przestępczością staje na przeszkodzie stosunkom społecznym, wówczas kontrolowanie dla strachu przed przestępczością powinno wyeliminować korelację m%dzy przestępczością i kapitałem społecznym. Tak się jednak nic dzieje —częściowa korelacja przestępczości i kapitału społecznego pozostaje bardzo znacząca: r & -0,53. M B Chamlin i j.K, Godwan (SoctedAltruism m d Crinw, „Criminology^ 35.1997, & 203-227) podają, że przestępczciść (kootmlowana dla innych waznydh czynników takic h jak ubóstwo, nierówność, rasa, mobil* ność rezydcncjalna i struktura rodzinna) jest niższa w miastach, gdzie wskaźnik wkładów United Way do dochodówmiasta jest wyższy, co stanowi uwy wskaźnik kapitału społecznego.

505

Sam otna gra w kręgle

krzyżuje się ze starą historyczną zagadką - dlaczego Południe tak się odróżnia?1 Historycy wiedzą od ponad wieku, że 'prowadząca a i do śmierci przemoc jest o wiele bardziej rozpowszechniona w stanach dawnej Konfederacji niż w pozo­ stałej części kraju. Istotnie, wskaźniki zabójstw były o wiele wyższe na Południu już na długo przed wojną secesyjną# a różnica ta pozostawała mniej .lub bardziej wyraźna przez cały wiek. X X W latach 8 0 J 90. na przykład** wskaźnik zabójstw na. Południu był mniej więcej dwa .razy większy niż na Północy Co więcej, tę samą różnicę regionalną można odnaleźć zarówno wśr ód białych, jak i wśród, czarnych. Proponowano wiele interpretacji - psychologicznych, kulturowych, społecznych, ekonomicznych, a nawet rasowych, jednak ta różnica regionalna nie mika nawet wtedy kiedy pozostawiamy niezmienione: rasę, wiek, nierów­ ności ekonomiczne, urbanizację, edukację, ubóstwo i Inne ustalone wskaźniki poziomu zabójstw Wydaje się, że to „coś związanego z potudniowością” skoja­ rzone jest z wysokim potencjałem przemocy prowadzącej do śmierci Niektórzy obserwatorzy obwiniali „południowy światopogląd, który definiuje środowisko społeczne, polityczne i fizyczne-jako wrogie [«.], jako symbiozę wylewnej gościnności i intensywnej wrogości wobec obcych1;. Inni sugerują, że kluczem do tej zagadki jest odrębna, południowa „kultura honoru”, widoczna w XlXw iecznej tradycji pojedynkowania się, wywodząca się zapew­ ne z XVlIl-wiecznych wzorów migracyjnych5, Z rys, 84 wynika natomiast, że kapitał społeczny (czy też raczej jego brak) może być poszukiwanym ogni­ wem. Gdy różnice w kapitale społecznym weźmie się już pod uwagę, znikają wiekowe różnice regionalne. Na Południu nie ma więcej przemocy niż można, by oczekiwać, biorąc pod. uwagę jego mocno ustabilizowany deficyt kapitału społecznego. Wyjaśnienie to tłumaczy .nie tylko ogólną różnicę między Półno­ cą I Południem, lecz .również różnice w obrębie Północy I Południa6* 5 &. Hadcney, Southern Molemte, »American Historical Reviet/', 73* 1969, &.906-925 (cytat s. 92S)j RJE. Msbett i DjGoheOp €Mture afłłonon The Psyckology ofY kihnce m the South, Boulder 1996, WssWfewPress# RD. Gasili H ondrideanda Bągimml Cidtim cfYm km e, .„American Soddogicml 3Revlew^ 341971, s. 412-427; SM Messner* Kęgimolmnd R m kdĘJm tsm tóe M xm Homkide Rutę, TheSmhmR turę ęfYidmtce. Rm sited, „Americai) Jotim al of $oeiologyw *% 1963, &997-1007; oraz dla preMtecji pogJfdu krytycznego: C Łoitwi I.E.H. MMiRegiwm! SubcuUureundHomkkk, AmEm m inaikm ofihe GaMihHackfwy 7km$* „American Sodologicai ReviewM , 39,1974, s, 414-724. * W niosek ten op arty |est na rozległych wietozm iennow ych przewidywaniach wskaźnika za­ bójstw w latach .1980-1995 w 5 0 stanach, opartych .na wskaźnikach «bóstwa, poziomie- dochodów* poziomie edukacji* stopniu urbanizacji i składzie .rasowym* wraz z naszymi standardowymi miarami

5 06

Bezpieczne i „skuteczne* dzielnice Innymi słowy, przemoc, prowadząca do śmierci jest endemiczna wszędzie tam, gdzie występuje deficyt kapitału społecznego* Zęby zbadać dalej związek między kapitałem społecznym i przemocą możerny wykorzystać urocze pytanie zadawane w sondażach DDE Needham Life Style w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci. Respondentów pytano: «Czy zga­ dzasz się# czy tez nią z następującym zdaniem” odnoszącym się do stwierdzenia: „Radzę sobie lepiej niż przeciętnie w walce na pięści” Średnio 38% wszystkich Amerykanów wybrało zaczepną alternatywę. (Mężczyźni odpowiadali „tak” dwukrotnie częścią niż kobiety, tj. 53% do 26%, ale kobiety powoli zmniejszały różnicę, podnosząc nieustannie poziom agresywności odpowiedzi na. „tak” z 2 0 -25% pod koniec fet 70, do 30% pod koniec lat 9GJ. Co więcej, okazało się#, że istnieją znaczące różnice między stanami Na szczycie skali blisko połowa miesz­ kańców Luizjany zachodniej Wirginii i Nowego Meksyku zgadzała się z tym stwierdzaniem, w porównaniu z mniej niż jedną trzecią mieszkańców Dakoty Modułowej, Maine, Iowa, Minnesoty New Hampshire i Nebraski. Jak. pokazuje rys* 85, agresywność jest silnie związana z niskim kapitałem społecznym, być może dlatego, że z braku łagodzących skutków więzi wspólnotowych i zaufania społecznego wyłonił się system samoobrony jako sposób zaprowadzania po­ rządku spofecznego* W każdym razią obywatele stanów charakteryzujących^ się niskim poziomem kapitału społecznego są skorzy do bójki (być może dlatego# że muszą być) i mają predyspozycję do okaleczeń5* Te różnice między stanami pokrywają się dokładnie z zestawem badań dotyczących wskaźnika przestępczości na poziomie lokalnym, a nawet na poziomie obwodu spisowego. W badaniach tych, poza uwzględnieniem działaś przestępczych# wykorzystano wyrafinowane techniki statystyczne,*7

kapitału społecznego i odróżnieniu Północ-Południe* Właściwie we wszystkich specyiikatjacfi, kiedy wprowadza się kapitał społeczny, rozróżnienie Północ-Południe traci istotność* Najważniejsze wskaź­

niki w różnych m oddach to odsetek kolorowych w populacji* wskaźnik ubóstwa, urbanizacja i kapitał społeczny, z których wszystkie mąję równe znaczenie. Wśród W stanówspoza .Konfederacji dwuzmiennowa korelacja.międzykapitałem społecznym i wskaźnikiemzabójstwjest bardzo silna: r = - 0,74* 7 Przeprowadzone przez autora analizy sondaży DDB Needham Life Style. Tutaj również wpły­ wy kapitału społecznego występuj? w przebraniu różnic regionalnych. Południowcy wydaja się bar­ dziej zadziorni niż ludzie%Północy, ale kiedy fcontrtdujernybadanie dla różnic w kapitale społecznym, te regionalne różnice znikają, natomiast jeśli kontrolujemy dla regionu (przyglądając sif na przykład tylko stanom północnym), negatywna korelacja między kapitałem społecznym i fizyczną, agresyw­ nością się utrzymuje.

507

Samotna gra w kręgle żeby badać „wpływy dzidnlcy" (migłiborhood effcctś) na Inne problemy które dręczą amerykańskie miasta - wszystko, począwszy od złego traktowania dzieci do wskaźnika porzucenia nauki w szkole i liczby ciąż wśród nastolatek oraz zażywania narkotyków8, Unifikującym założeniem tych badań jest to, że zachowanie osoby zależy nie tylko od jej własnych cech charakterystycznych* lecz również od cech charakterystycznych osób wjej otoczeniu - sąsiadów, szkolnych rówieśników itd. Badania te znalazły się w centrum surowej krytyki, koncentrującej się głównie na kwestii, czy rzeczywiście dowiodły one czegokolwiek poza skłon­ nością podobnie myślącyA ludzi do gromadzenia się w tych samych miejscach. Krytyka ta przebiega następująco. Oczywiście, istnieje prawidłowość polegająca na tym, że młodzież porzu­ cająca szkolę mieszka w tych. samych dzielnicach, ale dzieje się tak nie dlatego, że dzieci te rzucają szkolę na skutek wzajemnego wpływu* Ich nagromadzenie pojawia się raczej dlatego* że rodziny o podobnych wartościach i praktykach rodzicielskich czują się lepiej mieszkając obok siebie. Krytycy słusznie za­ uważają, że najbardziej wyrafinowane analizy statystyczne mają problemy z identyfikacją niewidzialnych siŁ które mogą spowodować, że „swej ciągnie do swego" Co więcej, nawet jeśli wpływy dzielnicy rzeczywiście istnieją, można je porównać trywialnie do wpływów rodziny, takich jak wychowanie i opieka rodzicielska9. Traktuję te krytyki poważnie* Niemniej jednak spora liczba najróżniej­ szych. badań, które ujawniły wpływy dzielnicy na. przestępczość, przekonały mnie* ze wpływy te są. rzeczywiste* Chociaż natężenie wpływu dzielnicy zmienia się, badacze tych problemów byli w stanie dowieść, że poza indywidu­ alnymi predyspozycjami do angażowania się w ryzykowne zachowania, dzieci.

8 Wpływy dzidnfcy {migkbarhood effects) iob. Ch. ¡meks i &.E Mayer, The Social Consequences o f Growing Up inm Poor Neighborhood, [w;] L E Lyon Je. i M.G.H, MeCSeary ImwmCity Poverty in the United States, Washington* D C 1990, s, 111-18$, National Academy Press; M.A. Gephart, Neighbor­ hoods m id Communities as Contextsfor'Development, |w;]). BrookS'-Gunn, GJ. Dunam, i J,L. Aber (red.)» Neighborhood Poverty, vet I, New Yoik 1997, $, 1-43, Russell Sage Foundation. y W,K Evans, W X Oates i EM . Schwab, Measuring Peer Group Effect. A Study o f Teenage Behavior, journal of Political Economy* 100,1992, s. 966- 991; G.J. Duncan, J.R CormdJ i P X Kle­ banov, Conceptual and Methodological issues in Estimating Outsat Effects ofNUgkborhmds mudFa­ mily Conditions on Individual Development, [w:] J. Brodci-Guna G, J. Duncan i J.L. Abcr (red), op. d t, s. 2 1 9 -2 5 0 ; Ch. Jeneks i S.E, Mayer, Social Consequences*

508

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice Rysunek85. Wstanach owysokim kapitale społecznymludzie są mniej agresywni

PA ,F :,A |ffi*ł;if* lrpe |in ,*

»

pmdpwew«te

V

Mpąkf

i§*lpŚStS$if - liielsKipiał Spi«*i»ep *

Skentynawstano«¡iSA iAiksl-ari# które mieszkaj| wśród innych dzieci niestroniących od ryzyka, z większym prawdopodobieństwem będą naśladować złe wzorce. Na przykład w Bostonie dzieci., których rówieśnicy z sąsiedztwa zażywają narkotyki, popełniają prze­ stępstwa i przyjaźnią się z członkami gangów, sarrte z zasadniczo większym prawdopodobieństwem również, tak będą postępować, niezależnie od. swoich początkowych .skłonności W Chicago młodzi, czarni mężczyźni mieszkający w dzielnicach, w których mieszka też dużo „białych kołnierzyków” z ponad trzykrotnie większym prawdopodobieństwem kończą szkołę średnią niż porównywalni młodzi mężczyźni z dzielnie, w których mieszkają mniej wy.kształceni, mieszkańcy10. Z tych i dziesiątków Innych badań wynika, że ludzie są. dogłębnie motywowani nie tylko przez własne wybory i położenie» ale też przez wybory i położenie swoich sąsiadów. Mój los zależy nie tylko od legii, czy ja chodzę do szkoły, trzymam się z dala od narkotyków, chodzę do kościoła, lecz również od tego, czy robią to moi sąsiedzi* m A,t:. CVis< i L*E Km%* T he CtmymNy Yan Kmp? The Ęfitcis ofEipnifyand N&ghborhoad m Dtstłdmniugłri Ytmths, Cambridge, Mass. 1991, National Bumu ©f £conomk& Research (mateiiał mhoczy ISTJBHUnr 3706); ME, EnsiTiiiiger, .R,R Lunkin i M. Jacobson,SchaałLmPa^. A Łemgiimśirmś l\rs{ m iiw im imimgtskigMmŚMmi Ęffmśs, JCStiW.Demfepmert* €7t 1996, sl 244M)..M 14 509

Samotna gra w kręgle

Chociaż te metody analizy nie zawsze pozwalały naukowcom na wy­ jaśnienie, jak działają wpływy dzielnicy, istnieję nowsze próby badawcze pozwalające lepią zrozumieć te procesy11, Badacze zaczęli się przekonywać, że kapitał społeczny - lub jego brak - stanowi duży kawałek tej układanki Z jednej strony obecność kapitału społecznego - gdy jednostki tęczę się ze sobą poprzez sieci zaufania 1 wspólne wartości - pozwala na wzmocnienie pozytywnych standardów i daje młodzieży dostęp do mentorów» wzorców ról, sponsorów edukacyjnych i kontaktów związanych z zatrudnieniem poza dzielnicę12, ■Sieci społeczne mogą również zapewnić jednostkom wsparcie emocjonalne i finansowe oraz zapewnić wpływ polityczny i pracę wolonta­ riuszy dla instytucji wspólnotowych13. Natomiast brak norm pozytywnych, stowarzyszeń wspólnotowych i nieformalnych przyjaźni wśród dorosłych oraz sieci krewniaczych, przeciwnie, pozostawia dzied swojemu .losowi Właśnie w:takich, miejscach młodzież z większym prawdopodobieństwem, działa pod wpływem teótkowzrocznydh i autodestrukcyjnych impulsów Również w takich miejscach młodzież łatwiej poddaje się oddziaływaniu własnego kapitału społecznego w formie gangów łub dzielnicowych band* jak stwierdza socjolog Robert J. Sampson: „Brak kapitału społecznego jest jedną z podstawowych cech wspólnot społecznie zdezorganizowanych”14. Najlepsze z. dostępnych danych dotyczących zmieniających się poziomów więzi sąsiedz­ kich wskazują» że większość Amerykanów jest w mniejszym stopniu osadzona w swojej dzielnicy niż pokolenie poprzednie15. Spowodowane bywa to po czę­ ści. faktem, ze kobiety - przez długi czas niezawodne strażniczki, stosunków dobrosąsiedzkich - z o wiele większym prawdopodobieństwem niż ich matki

11 S.E. Mayer i Ch. 'Jenkins, GromngUp in Pmr Neighborhoods* How Much D&mIt M atterf, „Sci­ ence”, .17 III 1989, s. 1441=1445; L Gould Ellen, M,A, Turner, Dms N&gkbmTmwl Matter? Amessing Recent Evidence, ,J lousing Policy Debate” 8,1997, s. 833-866, 11 EE Furstenbcrg Jr, i MJE, Hughes, 2he Influence ofNeighborltoodon Children's Development M,A, Turner, L Gould Ellen, S. O'Leary IK. Camevale,L ocation Location, Location. How.Dom Neighborhood Environment Affect the Well-Being o f Families and Children, maj 1997 (praca ntepublF kowana).

13 M*A, Turner, LGould Ellen, S. O’Leary K Camevale, op. clt M RJ. Sampson, Humify Managmnmt arid Child Derdopmmt: Insights.fmmSocialBtsmgmmzation Theory, |wj J* McCord (red), Facts, Fmnmmrfe, ami Forecasts* Adwmces in Criminology Theory, t. 3, NewBrunswick N) 1992, s- 63—93, Tramactkm Prihlisfaers. *s Zob. vozdz. 6.

510

Bezpieczne i „skuteczne** dzielnice

są dziś w czasie dnia w pracy poza domem, A mężczyźni profesjonaliści któ­ rzy kiedyś użyczali swoich umiejętności stowarzyszeniom w okolicy; spędzają więcej czasu w p acy niż ich ojcowie Jak zauważyliśmy w części IŁ mniej jest

dziś prawdopodobne, że ludzie utrzymują nieformalne kontakty towarzyskie z sąsiadami i pracują .nad projektami wspólnotowymi. istotnie, zmniejszenie się dzielnicowego kapitału społecznego —wspólno­ towego nadzoru, nieformalnych kontaktów towarzyskich, doradztwa i. organi­ zacji - jest jedną / ważnych cech kryzysu „wewnętrznych miast" (im er-ci£ ks)m, niezależnie od czynników czysto ekonomicznych* Wielu badaczy życia miej­ skiego wypowiadało .się na temat „ucieczki* z amerykańskich miast zarówno miejsc: pracy jak i rodzin należących do klasy średniej. Oznacza to drenaż- tak kapitału, ludzkiego, jak i. finansowego i - do pewnego stopnia - społecznego. Czołowy amerykański socjolog miasta William Julius Wilson opisał tę opadar jącą spiralę w swojej klasycznej książce z 1987 roku The Truły D isadm ntaged: „Podstawową tezą nie jest to, że kultura getta podążała w niekontrolowany sposób w ślad za usuwaniem się rodzin o wyższych dochodach ze śródmieść, lecz że usuwanie się tych. rodzin utrudniło utrzymanie podstawowych instytu­ cji «wewnętrznego miasta» (włączając: w to kościoły, sklepy szkoły urządzenia rekreacyjne i tym podobne) w obliczu przedłużającego się braku miejsc pracy A ponieważ zanikały podstawowe instytucje, organizacja społeczna tych dzielnic śródmiejskich (zdefiniowana tu tak, żeby objąć poczucie wspólnoty, pozytywną identyfikację z dzielnicą 1jawne normy oraz sankcje przeciwko zachowaniom aberracyjnym) również zanikła**16, Po latach badań nad „wewnętrznym miastem” w Filadelfii, etnograf miasta Eljjah Anderson udokumentował nieustanną erozję „spójności morałnef dziel­ nic o niskich dochodach* Łączy on t e spadek' kapitału społecznego z ucieczką kapitału finansowego i ludzkiego. Usuwanie się czarnych należących do klasy średniej - pisze Anderson - „zmniejszyło ogromnie ważne źródła przywództwa moralnego i .społecznego w obrębie wspólnoty czarnych.*1!. .Starsi liderzy i liderki, tej dzielnicy - „starzy przywódcy*! jak nazywa ich Anderson - tkwili jeszcze w miejscu, ale ich liczba

* wwmr-tity. wewnętrzne miasto, centralny’obszar w mieście. W USA termin ten jest często sto* sowany na określenie biedniejszych części centrum miasta, gdzie mieszkańcy są mniej wykształceni i gdziejest więcej przestępstw; eufemizm getta, [Przyp, redj m YCCJ, Wilson, The Truły Dfoodyontaged, Chicago 1987, s, 144 Unfrer&ity o f Chicago Press,.

511

Samotna gra w kręgle

spadała gwałtownie, a oni sami tracili autorytet moralny. „Stary przywódca” to »mężczyzna o stabilnych, zasobach, który Jest silnie zaangażowany w życie rodzinne, .kościół i, co najważniejsze, w przekazywanie swojej filozofii stwo­ rzonej dzięki własnemu cennemu doświadczeniu, w pracy młodym chłopcom, których uważa za tego wartych”. »Stracił on prestiż i wiarygodność jako wzorzec roli” ponieważ uczciwa praca znikła, a nielegalna aktywność gospodarcza okazała się bardzo lukratywna* Jednocześnie »matki1' wspólnoty, które kiedyś zasiadały na schodach prowadzących na werandę i spełniały rolę oczu i uszu dzielnicy „znikły do czego doprowadziło ogromne rozmnożenie się dzieci «ulicy» - dzieci niemal całkowicie pozbawionych nadzoru rodzicielskiego, pozostawionych własnemu losowi* Kobiety te nie cieszą się już tym samym nieformalnym przyzwoleniem co kiedyś na interweniowanie w imieniu sąsia­ dów. „Ponieważ osoby opiekujące się rodziną i wzorce ról zanikły lub zmniej­ szył się ich wpływ, a zaczęły dominować brak pracy i ubóstwo - konkluduje Anderson - wspólnota, a. zwłaszcza jej dzieci, stA się podatna .na rozmaite schorzenia społeczne, włączając w to przestępczość, narkotyki, dezorganizację rodziny ogólną demoralizację i bezrobocie**17. Ludzie, którzy mieszkają i pracują w .wewnętrznych miastach” rozpoznają ludzi i procesy które opisuje Anderson. Co więcej, nie tylko w dzielnicach m niejszości i ubóstwa deficyty kapitału społecznego prowadzą do prze­ stępczości i innych patologii, społecznych. Elementarna intuicja .Andersona dotycząca tego, jak kapitał społeczny w zm acnia zdrowie dzielnicy została skwantyfifcowana w dużej liczbie wyrafinowanych analiz danych odnoszących się do dzielnic i jednostek. Do najlepszych należą głośne badania dzielnic Chicago przeprowadzone przez Retorta J. Sampsona, Stephena Raudenbusha i Peltona Earisa. Oparte na szerokim sondażu i twardych danych dotyczących przestępczości, badania te ujawniły że od dwóch cech charakterystycznych - wzajemnego zaufania I altruizmu wśród sąsiadów oraz gotowości do interweniowania, kiedy widzą niewłaściwie zachowujące się dzieci —wiedzie długa droga do wyjaśnienia, dla­ czego niektóre dzielnice są ranię podatne na przestępczość niż Inne. Istotnie, „zbiorowa skuteczność” dzielnicy była lepszym wskaźnikiem niż jej ubóstwo albo mobilność mieszkańców* by określić prawdopodobień stwo przestępstwa 17 E Anderson, Stmetwm, Bace* Cimst m d O tangem m Urban 69,72, Ikm & m f ot Oiicąp Press.

512

Chicago 1990, s. 4*

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice w tej dzielnicy; W badaniach dzielnic Chicago inne miary kapitału społecz­

nego - takie jak Indywidualne członkostwo w organizacjach lokalnych* liczba programów dzielnicowych: i zakres więzi pokrewieństwa lub przyjaźni - nie wydaję się mieć dużego znaczenia, Autorzy wyciągają następujący wniosek „Wydaje się* że spadek przemocy można przypisać bezpośrednio nieformalnej kontroli społecznej i spójności wśród mieszkańców”18. Wcześniejsze badania Rj , Sampsona I W. Byrona Grovesa wykazały, że działanie w organizacjach i więzi społeczne mają znaczenie dla obniżenia poziomu przestępczości* Z przeprowadzonych przez nich analiz taytyjsMch danych: dotyczących przestępczości wynika* że na obszarze, gdzie miesz­ kańcy są związani ścisłymi więziami przyjaźni i luźniejszymi, ale bardziej zróżnicowanymi więziami znajomości, i gdzie ludzie są aktywni w lokalnych komitetach i klubach, występuje mniejsza liczba napadów rabunkowych, pobić, włamań, kradzieży samochodowych itd19. Najbardziej interesujące w tych badaniach jest odkrycie, ze tradycyjne »czynniki ryzyka” dzielnicy - takie-jak wielkie ubóstwo i mobilność mieszkańców - mogą nie powodować tak wielu problemów z przestępczością, jak zakłada większość ludzi. Analizy Sampsona i Grovesa nasuwają, wniosek, że chociaż uboższe, mniej stabilne obszary rzeczywiście wykazują wyższy wskaźnik rabunków ulicznych, nie dzieje się tak po prostu ze względu na samo ubóstwo i niesta­ bilność. Miejsca te wykazują wysoki wskaźnik przestępczości spowodowany raczej tym, że dorośli nie biorą udziału w organizacjach wspólnotowych, nie nadzorują nastolatków i nie łączą się poprzez sieci przyjaciół. Dziesiątki badań dzielnic: Nowego Jorku ujawniły podobne zjawisko: udział mieszkańców w organizacjach wspólnotowych pomaga zmniejszyć wpływ upośledzenia społecrzno-ekonomicznego na przestępczość nieletnich20* Ujmując inaczej: młodzi ludzie napadają i kradną nie tylko dlatego, że są ubodzy, ale też dlatego, że siad kontaktów społecznych i instytucje dorosłych się rozpadły “ R. h Sampson, S.W. Raudenbttsh i E lads. Crime. A MtdtMeml Study to CoMeciim Effects, „Science” 277, IS ViU 1997, s 918-924. m RJ. Sampson I W.B. Groves, Community Structure m d Critm*. Testing SadedDismymmmtim Tfmary, «American Journal of Sociology“ 94, nr 4,1989, s. 774-80CL Zob. EX. Glaescr, a Sacerdote i |.A Scheinkman, Crime and SocialInlemctiom, Cambridge, Mass. 1995, National l&reau of Economic Research (material roboczy NBER nr 5026). 20 O. Simcha-Fagan i J.E, Schwartz, Neighborhood and Delinquency An Assessment o f C ontexts ed Effects, „Criminology“, 24, nr 4,1986, s. 667-703.

513

Samotna gra w kręgle Tak jak dzielnice mogą wpływać na rodziny, tak samo rodziny mogą od ­ działywać na dzielnice. Ujmując rzecz w kategoriach ekonomicznych, rodzinny kapitał społeczny m a „pozytywne efekty zewnętrzne" przenikające poza dom i na u li« . W Północnej Kalifornii badacze odkryli, że obecność dużej liczby sta­ bilnych rodzin w dzielnicy jest zw iązana z niższym poziom em naruszeń prawa przez młodzież, nie dlatego, że dorośli odgrywają role wzorców albo nadzorców, lecz dlatego, że dorośli wychowują dobrze przystosowane i dobrze zach o w u ją« się dzieci. Tak więc „dobre rodziny” wywołują efekt fali przez zwiększanie puli „dobrych rówieśników", z którymi mogą się przyjaźnić dzieci z innych rodzin21. jeśli myślimy o przysparzaniu kłopotów przez młodzież jako o zaraźliwej chorobie - swojego rodzaju behawioralnej ospie wietrznej, która szerzy się w szkołach .średnich i grupach przyjacielskich - wówczas stabilne rodziny za­ pewniają szczepionkę, która redukuje liczbę zarażonych dzieci mogących in­ fekować innych. Jednak integracja stabilnych rodzin z sąsiedztwem nie zawsze przynosi dobre skutici. Jeśli norm y i sieci dzielnicowe nie zgadzają się z tym , co etno­ g raf Elijah Anderson nazwał „przyzwoitymi” w artościam i22, rodziny, które zostają włączone we wspólnotę, mogą wówczas zejść z właściwej drogi. Jedno z badań uczniów szkół średnich z Północnej Kalifornii wykazało, że stopień, w jakim rodzice znają przyjaciół swoich dzieci i rodziców tych przyjaciół, był silnym wskaźnikiem zaangażowania dzieci w klasie oraz meużywania alko­ holu i narkotyków. Jednak tego rodzaju pozytywne skutki „rodziców znają­ cych rodziców” odnajdywano tylko na obszarach, gdzie brak zaangażowania w szkole i poważne nadużycia nie były problemem. Na obszarach, na których zachowanie uczniów stanowiło większy problem, integracja społeczna rodzi­ ców w istocie zaostrzała konflikty związane z zamieszkiwaniem w sąsiedztwie słabo przystosowanych rówieśników23. Innymi słowy, integracja społeczna ze wspólnotą złych aktorów może nie dać dobrych skutków.

m N. Darling i L. Steinberg* Community Infim m es on A śdm cm t AeMemmmt m d Devkmcet 1.20-131* 22 E. Anderson* Codę ęfth e Street Dmmcy,. Vmkrm, m d the Momi Life ofM m r City, NewYork 1999* Horton, 23 N. Darling i L„Sfcdnbsrg, op* csL 514

Bezpieczne i „skuteczne* dzielnice

Śródmiejskie gangi również można postrzegać jako błędne próby tworze­ nia kapitału społecznego osadzonego w dzielnicy, na. obszarach, gdzie, niestety, brakuje konstruktywnych instytucji Chociaż specjaliści zgadzają się, że gangi trudno jest zidentyfikować, a jeszcze trudniej policzyć, większość obserwacji wskazują że ich liczba rośnie24. Niektóre z tych gangów są hierarchicznymi przedsiębiorstwami, których jedynym przedmiotem zainteresowania jest biznes, zwłaszcza handel, narkotykami I bronią. Jednak Inne gangi bliższe są stowarzyszeniom wzajemnej pomocy, opartym na horyzontalnych więziach międzyludzkiego zaufania, wzajemności i przyjaźni, których broni się aż do śmierci25, W widu przypadkach członkowie gangów są tolerowani i dobrze zintegrowani z głównym, nurtem wspólnoty2627*, W doskonałym studium gangów latynoamerykańskich w Chicago Euth Horowitz opisuje szeroko kapitał społeczny który istnieje w ich obrębie:

Lwy trz y m a ły się m sobą j a t o grupa przez prawie dziesięć lal i w ciągu tego czasu za­ ch od ziła n ieu sta n n a w ym iana, zarów no n a

poziomie indyw idualnym , ja k i zbiorowym,

dóbr* u sh ig i in fo rm a cji osobistych. Niewielkie wymiany następowały n ieu stan n ie, ale w y p ełn ian ie większych zobowiązań często zajmowało lata. Nieustanne pożyczanie pie­

niędzy albo stawianie tokjfci piwa zapewniało codzienną cią g ło ść relacji społecznych i przepływ w ym ian. Ten* kto miał gotówkę* płacił za piwo; nie zadawano żadnych pytań, nie prowadzono żadnych zapisów. To samo było prawdą w odniesieniu do małych pozy» ciek i posiłków . Poważniejsze w z a jem n e zobowiązania, takie jak zobowiązanie kogoś do pomocy albo do pójścia do więzienia bez ujawniania nazwisk innych uczestników często trwały przez dłuższy czas2?,

Były członek gangu, z Los Angeles, Sanyika Shakur, wyjaśniał tego rodzaju, długoterminowe zobowiązania w języku ulicy: Je śli mieszkasz w takfej dzielnicy M H .C Covey, S . M en a n t i R .J. Franzese, Juvénile G&ttgs* wyd. 2* Springfiełd 1997* s. 2 3 - 3 0 , Thomas PiiMisher, źs Jestem wdzięczny Karen Perrec za. dokonany przez nią przegląd literatury dotyczącej gangów i.kapitału społecznego. 26 J,W. Mocto, HomebopSt Philadelphia, Pa 1978* Tempie Univeràty Press. 27 R. Horowitz* łlww r and American Bremn, NewBrunswick, N J1983, s. 187* Rutgers IMversîty Press. 161-185» O tarłeś C

515

Sam otna gra w kręgle

i. wyjadziesz, 1 [.. J powiedzie d się, to masz obowiązek Masz podwójne zobo­ wiązanie: masz obowiązek kulturowy i masz obowiązek wobec:, d zie ln ic y * [, *.] No więc obowiązek kulturowy: jeśli nie wrócisz i [. „ ] n ie wniesiesz swojego wkładu, odbiorą d prawo wstępu do «bractwa». Poza tym ponosisz odpowie­ dzialność za sprawy dzielnicy; co może sprawić, że zostaniesz zabity jeśli nie wródszf28. Wzajemne zobowiązania przedstawione w tym opisie żyda gangu stano­ wią, co muszę podkreślić, formy kapitału społecznego. Pod widoma względa­ mi te sieci i normy wzajemnośd służą interesom członków w prawie taki sam sposób, jak kapitał społeczny urieleśniony w drużynie kręglarskiej pomaga jej członkom. Cele, na które solidarność gangu jest ukierunkowana, są jednak zazwyczaj bardziej szkodliwe dla postronnych. Ten przykład przypomina nam, że nie wszystkie skutki zewnętrzne kapitału społecznego są dobroczynne.

Inni badacze działań gangów zasugerowali, że gangi stanowią ważną insty­ tucję społeczną w dzielnicach, w których młodzi ludzie mają niewielkie szanse na kontakt z szerszym społeczeństwem29! w których inne instytucje „głównego nurtu" takie jak stowarzyszenia dzielnicowe i społecznośd bratniej pomocy są skibę lub w ogóle nie istnieją30. Członkowie gangów wykorzystywani byli przez polityków dzidnicowych jako szeregowi organizatorzy spraw politycznych31, przez zorganizowane syndykaty zbrodni jako pierwszy poziom zatrudnienia w nielegalnych przedsięwzięciach32, a przez grupy wspólnotowe jako źródła darmowej pracy, pieniędzy i ochrony13. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie wymowna, jedno z badań nad aktywistkami kobiecymi biorącymi udział w rozwoju budownictwa komunalnego w Waszyngtonie ujawniło, m gangi narkotykowe były ważnymi, darczyńcami, zapewniając znaczne sumy pienię­ dzy na program zajęć pozaszkolnych dla dzieci, które te kobiety organizowały m doświadczenia Shakira opisane są w Kody Scott (Sanytka Shakur), Monster. PkcAutMogmpky ofmiCA,. GangMembm New\h(k 1994, Penguin. 30 |. Hagedom i E Macon, People an d ‘Polks, Gangs, Crime, and the Underclass in a Pmibelt City, Chicago 1988, Lakeview toss, 31 MS. Jankowski, Islands in ike Street GangsśtndAmerican Urban Society Berkeley Cal 1991, University of California Press. 32 K. L. Chin, Chinese Gangs andBzlortkm, [w:J It HufF'fredk Gangs m America, Newbury Park, Cat 1990, Sage Books. ys M.S. Jankowski, op. d i

516

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice Jedna z aktywlstek zaprosiła di lerów narkotykowych, żeby zwiedzili jej nowo utworzony ośrodek dla dzieci, a oni odwdzięczyli się dając słowo, że to, co

kobieta ta. będzie organizować, może się rozwijać bez żadnych problemów ze strony ulicznych gangsterów34. PcKlsumowując: nawet gdy sprzedają narkotyki I prowadzą pełne przemo­ cy wojny na ulicach, .gangi stanowią formę kapitału społecznego, zapewniając sieci wzajemności, dobroczynności, organizacji i kontroli społecznej - chociaż na swoich własnych, często destruktywnych warunkach. Tam , gdzie kon­ struktywnemu kapitałowi społecznemu I instytucjom pozwala się obumrzeć, pojawiają się gangi, żeby wypełnić próżnię. Wszystko to nie oznacza, że amerykańskim „wewnętrznym miastom* brakuje kmstruktywnych form kapitału społecznego. Amerykańskie getta są 0 wiele bardziej zróżnicowane niż .się powszechnie sądzi. Większość: miesz­ kańców^ pracuje. Większość rodzin niejest na zasiłku* Większość nastolatków chodzi do szkoły35. A etnografowie zajmujący się wspólnotami mniejszości, zwłaszcza w amerykańskich miastach, odkryli bogate sieci duchowe i em o­ cjonalne, które chronią, ludzi dotkniętych wykluczeniem ekonomicznym 1 obojętnością białych instytucji „głównego nurtu”. Ponad dwie dekady temu klasyczne studium Carol B. Stack Ali Our Km wprowadziło białą Amerykę w skomplikowane i żywotne sieci wsparcia stwo­ rzone przez czarne rod.zi.ny z „bloków*, pewnego „wewnętrznego miasta* na Środkowym Zachodzie. W iększość ludzi, których Carol B. Stack spotkała i wśród których żyła przez trzy lata, była mieszkańcami Północy w drugim pokoleniu. Dużą część z nich stanowiły samotne kobiety wychowujące dzieci; większość tych kobiet utrzymywała się z pomocy socjalnej. Stack odkryła licz­ ne „powiązania indywidualnego handlu i wymiany dóbr, udogodnień i opieki .nad. dziećmi” Była pod wrażeniem intensywności aktów wspólpracydomowej oraz wymiany dóbr I usług między tymi osobami, zarówno spokrewnionymi ze sobą, jak I niebędąeymi krewnymi*36.

34 K A Goss, We AttHme to Come Together. Mom's ¡tote m E%mrmmgKkk in the N atm fs CmpK . to/, praca magisterska, Duke University, 1996. 3& EA. Jargovsky, Beyond the Street Comm TheHidden Diversity (fHi^uPmmrty Neighborhoods* „Urban Geography*, 1?, 1996, s, 579-603, 36 GB. Stack» AMOar.Kin, Strategiesfo r Survival in a Black Community* Mew York. 1974, s. 28, Harper & Bow.

517

Sam otna gra w kręgle

Chociaż badacze życia miejskiego często odnotowują wysoki poziom nieufności wśród miejskiej biedot); Carol B. Staek odparowuje, że mieszkańcy „bloków'’ musidi mieć wysoki poziom zaufania, żeby utrzymywać swoje sieci wymiany, skoro ich dary rzadko zwracały się natychmiast, Stack dowodzi, że „wewnętrzne miasta” są (lub przynajmniej były wówczas) dalekie od dezorga­ nizacji, naznaczone dobrze zorganizowanymi, chociaż często niewidocznymi, sieciami altruizmu i zobowiązania37. Sieci te przybierają postać rozległych, społecznie skonstruowanych i łatwo rozpoznawalnych „grup krewniaczych” składających się z krewnych danej osoby, jej partnerów uczuciowych i członków ich rodzin, ich przyjaciół oraz członków rodzin i przyjaciół tych przyjaciół. Stack odnotowuje, jak miejska biedota, wiedząc, że nie może sobie poradzić na własną rękę, nieustannie dąży do rozszerzenia swojej sieci. Członkowie sieci mogą za­ pewniać opiekę nad dzieckiem, wsparcie pieniężne, czasowe schronienie i inne formy pomocy. Jednocześnie członkowie sieci kontrolują się nawzajem szukając dowodów uchylania się od swoich obowiązków, nakładając silne sankcje na tych, którzy biorą więcej niż dają. W sumie „bloki" oferowały bogato ustrukturyzowany obraz bogactwa kapitału społecznego wśród borykających się z biedą38. Niestety, nowsze badania sugerują, że sieci społeczne „wewnętrznych miast” nic są już tak gęste i skuteczne jak te odkryte przez Carol B. Stack pod koniec lat 60.,39 ponieważ tak jak rozrastające się w niekontrolowany sposób S/ £ . Liebow (Tally’s Corner: A Study o f Negro Street Corner Men, B oston, Mass. 1907, Little, Brown) twierdzi natom iast, żc? wśród nieżonatych i bezrobotnych m ężczyzn, którzy włóczą się po m iejskich ulicach, relacje społeczne są sztuczne? i nietrwałe?. Książka L. Rainwratera Behind

Ghetto Walls (Chicago, 111. 1970, Aldine De Gruyter), studium niesławnego projektu budowlant?go Pruitt-Igne w St. Louis, opisuje świat alienacji i nieufności, zarówno wewnątrz rodziny, jak i między sąsiadami. 38 Przynajm niej jed en autor zakwestionował założenie, że poszerzone sieci pokrewieństwa są z konieczności dobre dla ludzi o niskich dochodach. Kiedy członkowie grupy krcwniaczej zażywają albo sprzedają narkotyki, sieci te stają się pasami transmisyjnymi przeka żującym i zażywanie narkotyków w dół między pokoleniami, Zob, E. Dunlap, The Impact o f Drugs on Family Life and Kin Networks in the Imier-City African-American Sitigle Parent Households, [w:j A.V. l iarrcll i G.£. Peterson (red.), Drugs, Crime, and Social Isolation Harriers to Urban Opportunity' Washington, D .C 1992, Urban Institute Press. 39 M. Benin i V.M. Keith, The Social Support o f Employed Af ncan American and Anglo Mothers, Jo u r n a l o f Family Issue", 16,1995, s. 2 7 5 -2 9 7 ; R,K. Raley, Black-White Differences in Km Contact and Lxdtange Among Never M arried Adults, Jo u r n a l o f Fam ily Issues", 1 6 , 1995, s. 7 7 -1 0 3 ; D.P. Hogan, D.J. Lggebeen i C .C . Clogg, The Structure o f Intergencralional Exchanges in American f amities, .A m erica n Journal o f Sociology”, 98, 1993, s. 1 4 2 8 -1 4 5 8 ; D.P. Hogan, L.-X, Hao i W.L* Parish, Race, Kin Networks, and Assistance to Mother-Headed Families, „Social Forces”, 6 8 ,1 9 9 0 , s. 7 97-812.

516

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnice przedmieścia i małe wsie w centrum kraju, również te dzielnice mają obecnie mniej kapitału społecznego niż kiedyś. Jednak tam, gdzie ten system wza­ jemności przetrwał, pozostaje wartościową rzeczą dla ubogich, majątkiem, który również często bywa pomijany w popularnych opisach zdeklasowanych mieszkańców m iast Ujmując rzecz zwięźle, kapitał społeczny to dobra rzecz, najczęściej dla sąsiadów w niekorzystnym położeniu. N a obszarach, gdzie brakuje kapitału społecznego, skutki ubóstwa, bezrobocia dorosłych i rozpadu rodziny nasilają się sprawiając, że życie staje się gorsze zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Jak widzieliśmy, istnieją wstępne, ale intrygujące dowody, t e zaufanie spo­ łeczne, udział w organizacjach i spójność dzielnicy może pom óc w zerwaniu związku między upośledzeniem ekonomicznym a schodzeniem nastolatków na złą drogę. Problemem jest oczywiście to, że kapitału społecznego często brakuje na obszarach upośledzonych i te jest on trudny do zbudowania. Przeglądając program y „dzielnicowej ochrony przed przestępczością” dochodzimy do wniosku, że bardziej j est prawdopodobne, iż powiodą się one na obszarach, gdzie są najmniej potrzebne - w stabilnych dzielnicach zamiesz­ kanych przez klasę średnią, które już cierpią korzyści z zaufania społecznego i sieci stowarzyszeń40. Zamiast samon apędzającego się mechanizmu, w którym istniejący kapitał społeczny ułatwia tworzenie większej ilości kapitału społecz­ nego, „wewnętrzne miasta" są również często naznaczone „błędnym kołem", w którym niski poziom zaufania i spójności prowadzi do wyższego poziomu przestępczości, która prowadzi do jeszcze niższego poziomu zaufania i spój­ ności. Strategie intensyfikowania kapitału społecznego mogą pomóc odwrócić tę negatywną spiralę, ale jest to cel stanowiący prawdziwe wyzwanie. W latach 80. X X wieku pod hasłem „partnerst wo wspólnoty i policji na rzecz utrzym ania porządku” wydziały policji w całym kraju zaczęły upra­ w iać pewnego rodzaju „stosowany kapitalizm społeczny”, dążąc do walki z przestępczością przez tworzenie aktywnego partnerstwa między stosującymi prawo urzędnikami i mieszkańcami wspólnot. Niektóre obserwacje sugerują, że realizowanie przez wspólnotę tego programu obniża poziom nieporządku społecznego i przestępczości, przynajmniej częściowo, poprzez tworzenie i uaktywnianie kapitału społecznego. 40 W G . Skogan, Community Orgamzation and Crime, [w;] M . Tonry i N. M orris, Crime andJustice. A Bm ew o f Research, 1 10, Chicago, 111. IM S , University o f Chicago Press.

519

Sam otna gm w kręgle

Dokonując ewahiacji chicagowskiego eksperymentu z polityką w ciera­ nia policji, czyli tzw. Chicagowskich Alternatywnych Strategii Utrzymywania Porządku (CAPS), Wesłey G, Skogan i Susan Hartnett stwierdzili, że „przez stworzenie względnie jednolitych możliwości uczestnictwa, CAFS zrobiły pierwszy krok w kierunku pobudzenia ludzi do szerszego uczestnictwa we wszystkich segmentach wspólnoty”. Podobnie Jenny Berrien i Christopher W inship uznali za obiecujące wyniki Bostońskiej Koalicji na rzecz 10 Punk­ tów strategii partnerstwa między policją i obywatelami, w której pośredni­ czyli lokalni urzędnicy, Tylko ci lokalni urzędnicy, twierdzili autorzy, mają znajomości i zaufanie w obrębie wspólnoty - kapitał społeczny - pozwala­ jące doprowadzić do realizacji tej strategii. Jednym z powodów spadku prze­ stępczości w dużych miastach Ameryki w latach 90. może być również to, że ich mieszkańcy i ich Uderzy nauczyli się skuteczniej kapitalizować lokalne zasoby kapitału społecznego* niezależnie od tego, czy gwałtownie maleją, czy tez nie41, W tym .rozdziale dokonaliśmy przeglądu kilku z najbardziej' istotnych dowodów na to, że kapitał społeczny przyczynia się do bezpieczeństwa i „skuteczności* dzielnic, podczas gdy jego brak krępuje wysiłki prowadzące do poprawy $ytuacjl (Oczywiście, kapitał społeczny nie jest jedynym czyn­ nikiem, który wpływa na wskaźnik przestępczości, tak więc spadek kapitału społecznego doprowadzi, do wzrostu przestępczości tylko wówczas, gdy inne ważne czynniki pozostaną niezmienione). Wiele z moich obserwacji zostało zaczerpniętych z badań „wewnętrznych miast* i ich mieszkańców ponieważ od ponad pokolenia energia naukow­ ców została zainwestowana w badanie problemów tych m iejsc. Szukając dowodów wpływu związków społecznych na dobrobyt wspólnoty znalazłem w zestawie literatury naukowej bogactwo danych empirycznych i z wyczuciem dokonanych Interpretacji. W arto jednak podkreślić, że chociaż „kultura przedmieść? i patologie społeczne wspólnot białej klasy średniej przyciągają uwagę w równym .stopniu, moglibyśmy uzyskać bardziej zrównoważoną ocenę wpływu deficytu kapitału społecznego zarówno w Grosse Pointę, Jak i w „wewnętrznym mieście” w D etroit Nie ma powodu, by przypuszczać, że 41 W .G. Skogan i S, Hartnett* Crnnmmtity Poticmg, Chkago S tjie, New York 1997, s, 160 (cytat), CMord Uiwecsity Press; C h. W inship 11- Berrien, Boston Cops m d Blmck Omrcfm, JPuMie interes!*, 1 3 M 9 9 S U S 2 -6 &

520

Bezpieczne i „skuteczne” dzielnicę

wpływ (zły i dobry) kapitału społecznego na życie dzielnicy Jest ograniczony do wspólnot ubogich albo wspólnot mniejszości. Drugi powód, żeby położyć nacisk na rolę kapitału społecznego w bied­ nych wspólnotach jest następujący: właśnie dlatego, że ubodzy (z definicji) mają niewiele kapitału ekonomicznego i stają w obliczu ogromnych przeszkód w uzyskiwaniu kapitału ludzkiego (czyli wykształcenia), kapitał społeczny jest nieproporcjonalnie ważny dla ich dobrobytu. Tak więc, chociaż obserwacje z części II i III wyraźnie pokazują, że erozja kapitału społecznego i zaanga­

żowania wspólnotowego dotknęła Grosse Pointę w tym samym zasadniczo stopniu, co „wewnętrzne miasto” w Detroit, upływ tego zjaw iska był, jak dotąd,

większy wr ubogiej dzielnicy, gdzie brakuje ochrony innych form kapitału. Strzelaniny, które dotknęły szkoły na przedmieściach i we wspólnotach wiejskich pod koniec X X wieku, stanowią przypomnienie, że skoro rozpad wspólnot postępuje w bardziej uprzywilejowanych miejscach, zam ożność

i wykształcenie nie wystarczają, żeby zapobiec zbiorowej tragedii.

ROZDZIAŁ 19

Koniunktura gospodarcza O bszary posiadające wiele kapitału społecznego są dobre nie tylko jako dzielnice mieszkaniow e, ale też jako m iejsca, gdzie m ożna odnieść sukces. W yniki coraz liczniejszych badań nasuwają wniosek, że tam , gdzie rozkwita zaufanie i sieci społeczne, dobrze prosperują jednostki, firmy, dzielnice, a na­ wet nacje12 . C o więcej, jak wiemy z poprzedniego rozdziału, .kapitał społeczny pomaga poskrom ić zdradzieckie skutki upośledzenia ekonomicznego. Na poziomie jednostek: związki społeczne wpływają na szanse życiowe. Ludzie, którzy dorastają w zamożnych rodzinach z wartościowymi pod wzglę­ dem. ekonomicznym, w ięziam i społecznym i, z większym prawdopodobień­ stw em odniosą sukces na rynku ekonom icznym , nie tylko dlatego, że za­ zwyczaj są bardziej zam ożni i lepiej w ykształceni, lecz również, dlatego,, że potrafią posługiwać się swoimi znajomościami i będą. to robić* Natomiast roz­

wój jednostek, które dorastały na społecznie izolowanych obszarach wiejskich i w „wewnętrznych miastach** (jmwr-citwĄ, hamowany je st nie tylko tym , że zazwyczaj m ają m niej pieniędzy i słabsze wykształcenie, ale i ubóstwem pod względem sieci społecznych, które m ogą zapewnić .„pomocną dłoń*32.

1 F. Fukuyama, Zaufanie, K apitał społeczny a droga do dobrobytu, War$^wa-Wri>cfew 1997, Wydawnictwo Naukowe PWN (wyd. ani er. Trust, New York 1995, Free Press); R. La Perta, E Lopez-de-Siłanes, A, .Shleifer, R.W. Vfehny, Trust m Large Orgmtizatiems, „American Economic Review. Papers and Proceedings*» 87, maj 1997; S, Knack, Ph, Keefer» Does Social Capital H ave an Economic Payoff?A Cnmmumry lnmsiigaLion, „QuarterlyJournal of Economics^ 112,1997 2 Ekonomista Glenn C Loury, tworząc niezależnie od innych badaczy, pojęcie .kapitału spofeonego, pragnął uchwycić fakt, m nawet jeśli przewaga Małych Amerykanów pod względem kapitału ludzkiego, i finansowego zostanie meutraikowana, ich bogatsze więzi z amerykańskimi Instytucjami fpówfieg© nurt« - ich Jospitał społeczny” - dałyby im korzyści niedostępne dla należących do klasy średniej członkówwspólnot mniejszości- Zob. GjC* Loury, The Economies Getting to the Core ofthe Problem, ^Harvard Journal. of African American. Public Polic/» 1,1992, s. 91-110.

522

Koniunktura gospodarna Ekonom iści zgrom adzili im ponujący zasób wyników badań, z którego wynika, że więzi społeczne mogą w płynąć na to, kto dostaje pracę, premię, awans i inne korzyści płynące z zatrudnienia3. Sieci społeczne wyposażają ludzi w informacje, wskazówki dotyczące miejsc pracy, informacje strategiczne i listy polecające. W swojej pionierskiej pracy o osobach poszukujących pracy w latach 70. X X wieku Mark Granovetter udokumentował sprzeczny z Intuicji fakt, że dla osób szukających zatrudnienia przypadkowe znajomości mogą być ważniejszymi aktywam i niż bliscy przyjaciele i rodzina4. M oi najbliżsi przyjaciele i krewni - mcfe „silne więzi” - prawdopodobnie znają tych samych łudzi i słyszą o tych sa­ mych możliwościach, co j a Dalsze znajomości - moje „słabe więzi” - z większym prawdopodobieństwem wiążą mnie z nieoczekiwanymi możliwościami, a zatem te słabe więzi są w rzeczyw istości bardziej dla m nie wartościowe. Odkrycie przez Granowetfera „siły słabydi więzi” zostało powtórzone i razszerzone przez innych badaczy zainteresowanych mobilnością, społeczną. O stat­ nie badania ujawniły że te „słabe więzi” mają szczególnie silny w pływ na losy ludzi na obrzeżach instytucji dconomicznych i. społecznych głównego nurtu5.. Jak to zwykle bywa, trwa żywa debata właśnie nad tym , jak duża część sieci pracy (Job nMworkś) - lub izolacji od nich - :rzeezywisde wpływa na perspektywy za­ trudnienia mieszkańców' wewnętrznych miast” (fnner-dfm ił* Sceptycy twierdzi­ li, że rasizm pracodawców6, związane z wykształceniem wymagania dotyczące

3 M. Corcoran, L. IMchet, G J . Duncan, M ost Workers Find fobs through World o f Mouth, „Monthly Labor Review*1,.sierpień I960, s. 33-35; JLD, Montgomery, Social Networks and Labor­ -Market Outcomes. Toward am. EconomicAnafyst, „American Economic Review*’ SI, 1991; R.3., Burt, The Contingent Value ofSocial Capital* Administrative Science Quarterly” 42, 1997; M.A. Beliveau, C.A. O'Reilly III i J.B. Wadą Social C apital mi the Top. Effects o f Social Similarity and Status on CEO Compensation, „Academy of Management Journal”, 39,1.996, s. 1568-1593; J.M.. Podotny i J.N, Baron, Resources and Meiatiomhips in the Workplace. Social Networks and M obility in the Workplace* American Sociological Review*’, 62,1997, $.673-693* 4 M.S. Gratiovetter, Getting a fob, Cambridge, Mass. 1974, Harvard University Bless; M.S. Gra­ novetter, TheStrength ofWmk. Ties. s J, .MacLeod, A M No Making It Aspirations and Attainment m a .Lowdm&meNei^ilwrfmedt wyd 2, Boulder, CoL IMS, Westvtew Press. 6 l Kftxtftenmann i KJVL Mectermano, M M Low to Hire Them, B ut J * TheMeaning o f Mace fcrEmpleyer.% {w] Ch fencks i P,E Peterson (red.) The Urban Underclass, Washington, D*C 1991, s* 203-232, Brooking Institution; DX EUwood, The Spatial Mismatch Hypothesis,. Am Mere Teenage /cfe Missing in the Ghetto?, |w| RJL Freeman I H.J. Holier (red), The Black YouthEmployment Crisis, Chicago, III 1986, &. 147-185, University ofChicago Press.

52.3

Samotna g r a w kręgle nowych miejsc pracy w mieście 7 i niedostępność podmiejskich ośrodkówirawoju (gmwih cmleĄ na przedmieściach dla mieszkańców „wewnętrznych miast *"8 są równie walnymi lub nawet:'ważniejszymi przeszkodami. Jednak rosnący zasób obserwacji pokazują ze kapitał społeczny ma znaczenie, a jego obecność może pom óc w przezwyciężeniu tych te rier związanych z zatrudnieniem9. Badacze wykazali na przykład ze kiedy sieci i instytucie społeczne w cgóle istnieją, bezrobotni wykorzystują je do dobrych celów* Niektórzy dostrzegają to najbardziej we wspólnotach imigrantów, gdzie pracodawcy polegają na swoich rodakach, preferując ich w rekrutatfi pracowników i szkoleniu nowo zatrud­ nionych, Twierdzi się, że to podejście - opierające się na kapitale społecznym - przyśpiesza szkolenie, podnosi m orale pracowników i wzmacnia lojalność wobec firmy Od, praktyki wykorzystywania sieci etnicznych jako sieci zatrudnienia wie­ dzie prosta droga do wyjaśnienia, dlaczego pewne grupy etniczne nieustannie dominują w pewnych usługach i w pewnych gałęziach przemysłu, czego dosko­ nałym przykładem jest chiński, „przemysł odzieżowy" w Nowym Jorku, Jed.no z badań gospodarek niszowych ujawniło, że takie praktyki solidarnego zatrud­ niania w obrębie większości grup etnicznych podnoszą rzeczywiste place imi­ grantów do poziomu, zbliżonego do wykwalifikowanych białych. Sieci im i­ grantów zapewniają również finansowanie p.rzedsi.ębiorców, czy to w formie podarunków od członków rodziny, czy pożyczek od towarzystw kredytów ro­ tacyjnych10, (Towarzystwo kredytów rotacyjnych to grupa, często zbudowana na zasadzie etnicznej, w której członkowie wnoszą regularny wkład do wspól­ nego funduszu, który następnie zostaje udostępniony w całości lub częściowo każdemu z uczestników po kolei. Tego rodzaju rozwiązania polegające na sa­ m opom ocow ych m ikropożyczkach są szeroko rozpowszechnione na całym

7 J.B., Kasarda, Urban Change m id Minority Opportunities, ¡Wi] RE 'Peterson (red.), The New iMmm ReaBiy, Washington, D.C 1985, Brookings Institute; idem, Urban industrial Transition and ike Und&dass, „Annals of American Academy of Political and Social Science”, 501, styczeA 1989, &26-4Z 81 J. D. Kasarda, Urban Industrial Transition and the Underclass; H.J. Holzet; Vic Spatial Mismatch Hypothesis. What Has the Evidence Shmvn?, „Urban Studies28, nr 1,1991,5.105-122. 9 K.M. O'Regan, 'Ihe Effect o f Social Networks and Concentrated Poverty m Mack and Hispanic ErmthEmployment, „Annals of Regional Science, 27, nr 4, grudiieri 1993, s. 327- -342. 10 R. Waldinger, Still the Promised City?Cambridge, Mass, 19%, 1larvard University Press; I. Light, Ethnic Enterprise in America. Business and WelfareAmong Ckim m fapammt and.Blacks* Berkeley Cal 1972, University of California Press.

5.24

Koniunktura gospodarcza święcie, wszędzie tam , gdzie formalne instytucje kredytowe nie chcą lub nie są w stanie zapewnić kredytów dla niewielkich pożyczkobiorców), Badania prze­ prowadzone wśród właścicieli, firm koreańskich wykazały że około 70% wyko­ rzystuje pożyczki, żeby rozkręcić przedsiębiorstwo, a spośród tych, którzy po­ życzają# 41% uzyskuje pieniądze od .rodziny, a 24% od przyjaciół (w porównaniu —37% uzyskuje pieniądze z instytucji finansowych), Zalety ekonomiczne sieci społecznych rozciągają się poza enklawy etnicz­ ne, Badania nad bezrobotnymi pokazały na przykład, że najpier w zwracają się on i do przyjaciół I krewnych po wskazówki dotyczące wolnych m iejsc pracy W jednym z badań a i 85% młodych mężczyzn stwierdziło, że wykorzystują sieci, osobistą żeby znaleźć zatrudnienie, w porównaniu z tylko 5 4 -5 8 % tych, którzy stwierdzili, że wytarzystują agencje państwowe i. gazety W Los Angeles dwie trzecie białych .1czarnych kobiet, które szukały pracy w minionych pięciu latach, zdobyto swoje ostatnie łub o becn e stanowisko dzięki pom ocy kogoś# kogo znały w danej firm ie. C o interesujące# w przypadku w iększości z tych kobiet osoba# która udzieliła im bezpośredniej p o m o cy m ieszkała w innej dzielnicy11. O gólnie rzecz biorąc, według danych z różnych sondaży blisko potowa ludzi dostała pracę dzięki pom ocy przyjaciela lub krewnego12. Inne badania dotyczyły wagi zinstytucjonalizowanych sieci kapitału spo­ łecznego dla zdobycia pracy Na przykład częstotliwość chodzenia do kościoła

jest jednym z najsilniejszych wskaźników tego# czy czarna młodzież miejskich gett dostanie zatrudnienie przynoszące zarobek. W iara religijna tej m łodzie­ ży nie miała niemal żadnego wpływu na zatrudnienie, z czego wynika, że to właśnie związany z sieciami społecznymi aspekt chodzenia do kościoła, a nie aspekt religijny kryje się za ekonomicznymi sukcesami tej młodzieży13, 11 J.HrJohnson Jr*, KJ* Bienenstock i W,C. Farrell Jr, Bridging Social Networks und Fem ale Lahor Farce Participation m a Multi-Ethnic Metropolis, [w:] L.D. Bobfe MX, Olivier, J.H. Johnson Jr, iA. Valenzuela, Prismatic Metropolis. Analyzing Inequality in Los Angeles* New York 2Ö0Ö, Russell Sage Foundation. 12 M. Corcoran, L. Datehet, GJ, Duncan, Mast Workers Find Jobs through World o f M outh G.R Green, LM, Tiggers i L Browne, Social Resources, ¡ah Search and Poverty in Admit®, «Research in Community Sociology", 5,1995, s. 161-182, 13 R.B« Freeman, Who Escapes? The Relation o f Churchgoing arid Other Badkground-Factors to the Socioeconomic Performance o f Black M ale Youthfrom Inner-City Tmeis, |wj E*B* Freeman IHX Holier (red.), The Black Youth Employment Crisis, Chicago, 111 1986, s. 353-376, Chicago Uni­ versity Press*

525

Samotna gra w kręgle Ekonomiczna w artość sieci społecznych nie jest też ograniczona, do ubo­ gich. Socjolog Ronald S. B u rt dowiódł, że więzi społeczne i organizacyjne zmaterializowane w postaci notesu z kontaktami kadry u rząd zającej w kor­ poracjach przesądzają o ich karierze w równym stopniu co ich w ykształcę' nie i doświadczenie. Dziesiątki, badań od A lbeny do Singapuru i od. Drezna do D etroit ujawniły, że na wszystkich poziomach w hierarchii społecznej i we wszystkich działach gospodarki kapitał społeczny jest potężnym zasobem po­ zwalającym na osiągniecie awansu zawodowego, statusu społecznego i nagro­ dy ekonomicznej - być może nawet ważniejszym niż kapitał ludzki (wykształ­ cenie i doświadczenie). Badając sektor bankowy w Chicago, Brian Uzzi odkrył, że „firmy, których um ow y handlowe

z pożyczkodawcami osadzone są w więziach społecznych,

uzyskują niższe stopy p ro cen tó w przy pożyczkach" Nawet kupując i sprze­ dając, zw łaszcza przy w ażnych zakupach lub ryzykownych tran sakcjach , wolimy dobijać targu, z ludźmi, k tórych znam y Socjolod zy Paul Dimaggio i Hugh Louch stwierdzili, że Judzie, którzy zawierają transakcje z przyjaciółmi i krewnymi, twierdzą, że są bardziej: zadowoleni z rezultatów niż ludzie, którzy zawierają transakcje z obcym i"14. Badania te dają m ocne dowody że kapitał społeczny ma znaczenie, ponie­ waż nasze sieci, jeśli są dość rozległe, łączą, nas z potencjalnym i partneram i ekonomicznymi, zapewniając wysokiej jakości Informacje, i ręczą za nas15*. Co więcej, w przypadku wielu stanowisk pracy umysłowej nasze koneksje - do­ stęp do innych łudzi i instytucji - jest tym, ze względu na co n a s pracodawca w rzeczyw istości nas zatru d n ia U jm ując rzecz krótko, sieci społeczne mają niewątpliwą w artość finansową. Jak zauważyli czołowi badacze życia miejskiego, jednym z problemów jest to, że tych sieci społecznych brakuje właśnie tam , gdzie są najbardziej potrzeb­ ne. N a przykład w C hicago czarni żyjący w sk ra jn ą biedzie - „prawdziwie 14 R.S. Burt, SirmtumiHdtm idem, Ike Contingent Value o f Social Capital; H Lin, Socud Networks m dStatus Attainment, mAnimal ReviewofSociology”, 25,1999, s. 467-487 (oraz peace tarn eytnwane); B. UzzL Embeddedness in ike Makitig;o f Financial Capital. How Social Relations and Networks Benefit Firms Seeking Financings ^American Sociological Review^ 64,1999, s. 481-505; HDimaggio i H, Louch, Socially Embedded Consumer transactions: For What Finds o f Purchases Da People Most Often Use Networks?, „American Sociological Review" 63,1998, $, 61.9-637. 15 I’h. Kasinitz i J. Rosenberg, Missing the Connection. Social Isolation and Employment on the Brooklyn Waterfront, „Social ftzjbfcmif 43, nr 2, maj 1996»f* 180-1%.

526

Koniunktura gospodarcza

upośledzeni” w term inologii W ilsona - z zasadniczo mniejszym prawdopo­ dobieństwem^ niż czarni na m niej ubogich obszarach m id i stałych p artne­ rów lub serdecznych przyjaciół. Jeśli skrajnie ubogi mieszkaniec m a partnera lub serdecznego przyjaciela, było o wiele mniej prawdopodobne, że ten part­ n er lub przyjaciel będzie m iał ukończony szkolę średnią lub stalą pracę niż w przypadku partnerów i przyjaciół czarnych w m niej ubogich dzielnicach. Z danych tych wynika, że „mieszkańcy skrajnie ubogich obszarów nie tylko m ają m niej więzi społecznych, ale tez że wykazują tendencję do utrzymywa­ nia więzi o m n iejszą w artości społecznej, mierzonej na przykład wedle pozy­ cji społecznej ich partnerów, rodziców, rodzeństwa i serdecznych przyjaciół. Ujmując zwięźle, posiadają oni m niejsze zasoby kapitału społecznego”16. Badacze w innych, miastach doszli do podobnych wniosków. Na przykład ba­ dania nad upośledzoną społecznie i izolowaną dzielnicą Red Hook w Brooklynie ujawniły upadek stowarzyszeń dzielnicowych i form aktywności związanych z kościołem. Upadek ten stanął na przeszkodzie rozrostowi sieci społecznych, pracodawcy bowiem zatrudniali większość swych pracowników na podstawie „nieformalnych rekomendacji ”17. A badania Hrabstwa Los Angeles odkryły, że ubóstwi:) dzielnicy obniża, płace pracowników nie dlatego, że brakuje im środków transportu do lepią płatnych m iejsc pracy, lecz przede wszystkim, dlatego, że pM ew rakom brakuje możliwości .stomunikowa.nia się z takim ! .ludźmi, którzy mogliby powiedzieć im o dobrą możliwości zdobycia pracy1®. Kontakty społecz­ ne mogą być w teorii niezmiernie lukratywne = badania w Atlancie pokazały, że każda zatrudniona osoba w czy jąś sieci społecznej podnosi roczne zarobki t ą osoby o 1400 dolarów19. Jednak sieci okazują się bardziej lukratywne dla białych niż dla członków grup mniejszości. Czarni, którzy informacje o pracy mają od sąsiadów, zarabiają zazwyczaj mniej niż czarni, którzy pracę dostali przez kon­ takty spoza dzielnicy 20. O znacza to, że wśród upośledzonych ekonomicznie,

„łączący" kapitał społeczny może być najbardziej lukratywną jego formą.

L.J.D. W&cquiini IW J. Wilson, The Cost ofR acial and Lass Exclusion in the Inner City, „Annals of American Academy of Political and Social Science” 501* 1990, s. 8-25. w Ph. KasiniU i J. Rosenberg, Aiming the Connection. & M, Pastor Jr. i A.R. Adams, Kgqnng Down with the Joneses. Neighbors, Networks an d Wages, „Reviewof Regional Studies” 26, nr %1996, &, 115-145. 19 GM Green, LM, Tiggers IL Browne, Social Resources,

20 Ibidem.

527

Samotna gra w kręgle Ogólnie biei^c, Indzie na obszarach ekonomicznie upośledzonych cierpią w dwójnasób* Brakuje im zasobów materialnych, żeby się rozwijać, i brakuje im zasobów społecznych, które mogłyby Im umożliwić: zgromadzenie zasobów materialnych. Pod pew nym i w zględam i k apitał społeczny m oże być ekonom icznie nieproduktyw ny Niektórzy uczeni badający etniczne gospodarki „niszowe* - sektory ha.ndlu detalicznego, produkcji lub usług zdominowane przez jedną grupę imigrantów - stawiali pytanie, czy ich ścisłe więzi zaufania i solidarności mogą ograniczać w zrost i m o biln o ść Chociaż enklawy etniczne zapewniają kapitał początkowy i klientów d k swoich przedsiębiorców, presja solidarno­ ści m oże ściągać w dół jednostki i firm y którym, powiod ło się za bardzo, łub k tóre próbują w yjść poza rynek oparty bezpośrednio na grupie etn iczn ej21.

Niektórzy socjologowie zauważyli również, że członkowie takiej w spólnoty którym się m niej powiodło, czerpią czasam i korzyści, z więzów zobowiązań i odpowiedzialności odczuwanych przez członków, którym się powiodło bar­ dziej* Tak w ięc szybko rozw ijający się przedsiębiorcy często stają w obliczu nieumiarkowanych żądań dotyczących m iejsc pracy, pieniędzy i innych, przy­ sług ze strony wojowniczych członków rodziny i sąsiadów. M oże być tak, że aby zrealizować w pełni swój potencjał, przedsiębiorcy muszą sięgać poza własne grupy etniczne lub dzielnice i nawiązywać: więzi z szerszym światem —klienta­ mi, instytucjami finansowymi i stowarzyszeniami obywatelskimi22* Tam, gdzie kapitał społeczny nie jest produktywny, trzeba go szukać gdzie indziej* Zw arte sieci mogą być również eksploatowane przez firm y kom ercyjne szukające łatw ych korzyści, I tak na przykład Amway i in n e firm y opierają się na quasi-niezależiiych agentach w celu rekru tacji innych do sprzedaży towarów* W tak ich przypadkach agentów prosi się, żeby kupując i sprzedając produkty odwoływali się do przyjaciół i sąsiadów^ którą to sytuacfę niektórzy postrzegają jako przekleństwo dla milczących norm wzajemności i altruizmu, które rządzą dobrym i relacjam i społecznym i Pozostawiając jednak na boku te wyjątki, w iększość badaczy zgadza się, że kapitał społeczny rzeczywiście

21 C. Zim mer i H. AWrich, Mmourm M obiBm tkm Through Ethnic Networks. Kinship m d Friendship 1m s qfShopkeepers mEngkmdt.„Sociological Perspectwes*, 30,1987, s. 422-445. 22 A* Portee i J. Sercsenbrenner, Embeddedness mndlmmigmmm. Kim s cm Sm al Determmmtis o f Economic Action, „American Journal ciSm M ogf^ 9E, nr 6, maj 1993, & 1320-1350; M Woctocfc Social Capital and Economic Development

528

Koniunktura gospodarcza pomaga jednostkom prosperować* jedyny rzeczyw isty .spór dotyczy tęga. jak dużą rolę odgrywa, kapitał społeczny w stosunku, do kapitału ludzkiego lub finansowego. Skoro kapitał społeczny m oże przy nosić korzyści, jednostkom , to praw­ dopodobnie n ie je st zaskakujące, że m oże rów nież pom agać dzielnicom., a nawet całym nacjom w tw orzeniu bogactwa*. O dbywa się to na wiele róż­ nych sposobów .Ma poziomie dzielnicy kapitał społeczny to rzecz pożądana dla właścicieli domów. Badania przeprowadzone w Pittsburghu w ykazały że groźba podupadania dzielnic o wysokim kapitale- społecznym - przy innych czynnikach pozostających na niezmienionym poziomie - b y k o wiele mniejsza niż w odniesieniu do obszarów o niskim kapitale społecznym 23, Do dzielnic, których mieszkańcy Morą. udział w wyborach, podtrzymują dynamiczne sto ­ w arzyszenia dzielnicowe, odczuwają przywiązanie do dzielnicy i postrzegają ją. jako dobre m iejsce do życia, chcą przeprowadzać się in n i .ludzie, a zatem war teść budynków utrzymuje się- .na względnie wysokim poziomie* Pozytywny wpływ zaangażowania społecznego utrzymuje się nawet po uwzględnieniu innych czynników które mogą w płynąć na cen ę domów, takich jak bliskość

centrum , skład rasowy i. status społeczno-ekonom iczny m ieszkańców W y­ nikająca. stąd lekcja je s t oczyw ista: w łaściciele domów, którzy są rów nież dobrymi sąsiadami, m ają szanse na obrócenie swojego kapitału społecznego w kapitał ekonom iczny Ma poziomie lokalnym albo regionalnym m am y do czynienia z olbrzymią liczbą dowodów, że kapitał społeczny „aktorów*" ekonom icznych m oże p o ­ wodować wzrost ekonomiczny całej wspólnoty. Nie znaczy to, że posiadanie większej liczby lig kręglarskich i Stowarzyszeń Rodziców i Nauczycieli spo­ woduje koniecznie, że gospodarka m iasta będzie kwitła* Jednak znaczy to, że w określonych okolicznościach kooperacja między „aktorami” ekonomicznymi może być lepszą lokomotywą wzrostu niż konkurencja wolnorynkowa* Roz­ ważmy dwa wymowne przykłady Tupelo w stan ie M issisip i w 1 9 4 0 roku było jed n y m z najuboższych hrabstw w najuboższym stanie w całych. Stanach je d n o cz o n y ch 24* Nie miało

n K, Tcmkin i W. Rohe, Socuti C apiid mmiNeighbarhmd StmMUfy AmBm piricd Immm^Mmmt Jtoistag MieyPebafó” 9, nr 1,199&&61-8& m Historia rozwoju hrabstwa Tupelo została opowiedziana na podstawie zimtemltego sprawozda' n k i: V L G t t s h a m Jr*, Tupela JkeBmiMimi ofCmmimity» Dayton, OH 199% Ketterlng Fotmdalion.

529

Samotna gra w kręgle żadnych w yjątkow ych zasobów naturalnych, żadnego uniw ersytetu albo koncernu przemysłowego, który stanowiłby punkt zaczepienia jego rozwoju, żadnych ważnych autostrad ani skupisk ludności w pobliżu. Co gorsza, w 1936 roku zostało naw iedzone przez czw arte pod względem ofiar śm iertelnych tornado w historii Am eryki, a w następnym roku jedyna licząca się fabryka została zam knięta po strajku, który wprowadzi! głębokie podziały M niej więcej w tym czasie powrócił do domu George M cLean, syn jednego z mieszkańców i socjolog z wykształceniem uniwersyteckim, żeby prowadzić lokalną gazetę. .Dzięki swym. wyjątkowym zdolnościom przywódczym zjedno­ czył biznes Tu p eb i obywatelskich liderów wokół id ei ze miasto i otaczające je Hrabstwo Lee dopóty nie rozwinie się pod względem ekonomicznym, dopóki nie stworzy prawdziwej w spólnoty Zaniepokojony słabymi perspektywami gospodarki hrabstwa opartej na uprawie bawełny M cLean przekona! najpierw lokalnych liderów biznesow ych i farmerów; żeby zebrali pieniądze na zakup byka rozpłodowego, len . ruch okazał .się początkiem lukratywnego przemysłu mlecznego, który podniósł lokalne dochody a tym. samym sprawił, że biznes s ta ł się bardziej dochodow y Żeby stworzyć m niej hierarchiczny porządek sp o łeczn y grom adząca elitę m iasta Izba Handlu (Chmmber o f Cmrmmrce) została rozwiązana, a jęj m iejsce zajęła Fundacja na rzecz Rozwoju W spólno­ ty (CommunUy Deuebpmeni Foundation) - otw arta dla każdego. Fundacja ta zaczęła, działać, podnosząc poziom lokalnych szkół, inicjując organizacje wspólnotowe, budując ośrodek zdrowia i tw orząc ośrodek szkolenia zawodo­ wego. Jednocześnie firmy były dobrze widziane w tym m ieście tylko w tedy gdy oferow ały wysokie płace w szystkim pracownikom i traktow ały to jako ceł. Na oddalonych obszarach stw orzono rady do spraw rozwoju wsi (R um i

B em iapm m CouncUs), żeby wspierać zbiorowe działania sam opom ocow e - od szkoleń technicznych po kam panie sprzątania okolicy - w m iejscach, w których kooperatywne działania podejmowane dla osiągnięcia wspólnych celów szły pod prąd tradycji kulturowej. Przez następne pięćdziesiąt lat pod przywództwem M eLeana i jego na­ stępców Tupeło m iało się stać narodowym modelem wspólnoty i rozwoju eko­ nomicznego, zdobywając wiele nagród i przyciągając nieprzerwany strum ień gości pragnących skopiować sukcesy m iasta w swoich wspólnotach. CM 1983 roku Hrabstwo Lee dodało do swych osiągnięć tysiąc miejsc pracy w przemyśle na rok, zdobywając setki milionów dolarów nowych inwestycji, tworząc prawdopodobnie najlepszy system szkolnictwa w Missisipi, zakładając

530

Koniunktura gospodarcza światowej klasy szpital i utrzymując wskaźniki bezrobocia i ubóstwa m ocno poniżej średniej stanowej {a czasami nawet ogólnokrajowej). Sukces tej wspól­ noty oparty byt na niezłomnym poświęceniu dla idei głoszącej, że obywatele nie będą odnosić korzyści indywidualnie, jeśli nie będą dążyć do swoich celów kolektywnie. Dzisiaj jest: nie do pomyślenia, żeby w Tupelo ktoś mógł cieszyć się poważaniem społecznym nie będąc zaangażowanym w przywództwo tej wspól­ noty Mieszkańcy Tupelo zainwestowali w kapitał społeczny - sieci współpracy i wzajemne zaufanie - 1zebrali namacalne zyski ekonom iczna

Innym» nieco odmiennym »podejściem opartym na kapitale społecznym” jest źródło cudu ekonomicznego w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej (Silicon

Valtey)* Kierowana przez niewielką grupę przedsiębiorców komputerowych i w spom agana przez bo gatą w zasoby w spólnotę uniw ersytecką, D olin a Krzemowa wyłoniła się jako światowa stolica rozwoju i produkcji w dziedzinie zaawansowanej techniki

Sukces ten je st w dużej mierze- spowo­

dowany horyzontalnymi sieciam i nieformalnej i form alnej współpracy, która rozwinęła się wśród początkujących firm na tym obszarze. Chociaż oficjalnie byli konkurentam i, szefowie tych firm dzielili, się- inform acjam i, technikam i rozwiązywania problemów i, co być m oże równie ważne, razem pili piwo po pracy. Stworzyli tow arzystw a handlowo, konferencje przemysłowe, a nawet Klub Kom puterów D om ow ej R o b o ty grupę hobbystów, z której szeregów wywodzili się liderzy ponad dwudziestu firm komputerowych- W przemyśle, w którym, fluktuacja miejsc: pracy je s t wysoka, główni gracze ponawiali wza­ jem ne interakcje w różnych konfiguracjach: »kolega może .stać się klientem, lub konkurentem, dzisiejszy szef m oże byćjutrzejszym podwładny m”. Dalekie od wywoływania strachu i nieufności, te »nieustanne przetasowania prowadziły do w zmacniania wartości relacji i sieci osobistych”25*. Te niefbrmalne sieci, rozszerzyły się, aby objąć- firmy znajdujące się na pery­ feriach. owego splotu zaawansowanej techniki: prawników specjalizujących się w prawie własności intelektualnej i przejęciach firm, graczy specjalizujących się w ryzykownych inwestycjach, dost awców itd Na początku lat 90-, kiedy gospo­ darka Doliny Krzemowej zaczęto, zwalniać, miejscowe firmy pod egidą Izby Han­ dlu San Jose wykorzystały swój zasób kapitału społecznego i stworzyły wspólne przedsięwzięcie: D olinę Krzemową, T a sieciowa organizacja typu m n profit25 A.L. Saxenki% MegwmdAdmnmge. Cuttum m d Competitmm m SMem Y aikym d Roułe 128» Cambridge, Mass, 1994, s. 34 Harvard UrayersityPress.

531

S am o tn a gra w kręgle

pomogła wzm ocnić współpracę publiezno-prywatną we wszystkich zakresach - począwszy od podatków po pozwolenia m budowę i oświatę26. Główny konkurent Doliny Krzem ow y w Stanach jed n o cz o n y ch , Droga 128 pod. Bostonem , nie stworzył takiego międzyfirroowego kapitału społecz­ nego, Zachował ra cz ą tradycyjne norm y hierarchii korporacyjną, poufności, samowystarczalności i terytorlalneścL Pracownicy rzadko wychodzili po pracy razem łub z osobam i z innych firm. W edług głównych badań obu ośrodków zaawansowanej techniki filozofia Drogi 128, opierająca się na halle »osiągnę sukces na własną rękę'*, Jest w dużej mierze odpowiedzialna za jego słabe wy­ niki w porównaniu z Doliną Krzem ową. »Przeciwstawne doświadczenia Doliny Krzemowej i Drogi 128 świadczą, że system, przemysłowy zbudowany na podstawie dęci regionalnych Jest: bardziej elastyczny i dynamiczny pod względem technologicznym niż system, w którym eksper ymentowanie i uczenie się ograniczone są do poszczególnych firm1"27. W ielki brytyjski ekonomista Alfred M arshall dawno temu dostrzegł zalety tego rodzaju »okręgów przemysłowych**, które pozwalają na przepływy infor­ macji, wzajemne 'uczenie się I wykorzystywanie efektów skali28. Model ten odniósł sukcesy jeszcze przed D oliną Krzemową, w północno-środkowyc h W ło ­ szech (rzemiosła i dobra konsum pcyjne), w zachodnim M ichigan (przemysł meblarski) i Rochester w stanie Nowy Jork (przemysł optyczny). Są to modele w spółpracy dla coraz bardziej konkurencyjnej gospodarki globalnej. Komentator społeczny Francis Fukuyama twierdził, że gospodarki, w k tórych obywatele dysponują, w ysokim poziom em zaufania społecznego - dużym kapitałem społecznym - będą dom inow ać w X X I wieku. Kiedy możemy ufać naszym pracownikom lub Innym, graczom rynkowym, kończy­ my z trw onieniem naszego bogactw a na wyposażenie kontrolne, struktury zgodności, bezpieczeństwo, usługi prawne i stosowanie regulacji rządowych29. lñ D.E* Menasht, M aking PubMc-Primte C&Mabomtwn ProduUive, lassom far Crmimg Socio! C apfod (niepublikowana rozprawa doktorska, John F. Kennedy School ©fGovernment Uniwersytet Harvarda, 1997). 77 AA, Saxenian» RęgiofudAdmtttggs, 28 MJ. Piorę i CtiEL Sabie, The Second Industrial Divide. PassÜxíitiesJo r Prosperity* New York 1984, Basic Bodes. w E Fukuyama, Zmtfmme; W.G. Guchi, Markets, B urem cm des and d m s t »Administcatíve Science Quartedy*, 25, nr l, marzec 1980, s. 129-141; AG, Zuetet Pmdmtmm cfTrust Internationa! Smtrm ofEcamomic Structure* 184G-I92& «Kesearch in Orpnizationa! Bdwior* 8, 1986, s»53-111,

532

Koniunktura gospodarcza Badania nad przemysłem biotechnologicznym przeprowadzone przez te o ­ retyków organizacji, tak ich ja k W alter Powell i Jana Fountain, pokazały ze zachodzi również zależność przeciw na - sieci, społeczne, które ucieleśniają norm ę w zajem ności, czyli kapitał społeczny dają w iększe możliwości in n o ­ wacji* wzajemnego uczenia się i wzrostu wydajności, równie ważne ja k kapitał fizyczny i ludzki, zwłaszcza, w gwałtownie ewoluujących dziedzinach30« Zrozum ienie szczegółowych związków kapitału społecznego i osiągnięć ekonom icznych stanowi o becnie obszar ożyw ionych badań, jed n ak przed­ wcześnie byłoby żądać zbyt w idu informacji o wydajności kapitału społecznego lub opisywać dokładnie, kiedy i. jak sieci społeczne podnoszą ogólną wydajność gospodarki Badania nad kapitałem społecznym i rozwojem gospodarczym, na obszarze nazywanym niegdyś „Trzecim Światem’* szybko się mnożą i oparte są na p a c a c h w bardzo odległych m iejscach, takich jak Południowa Afryka, Indonezja, Rosja, Indie t Burkina Faso,

Podobnie rozległe prace pow adzi się obecnie nad tym, jak Amerykanie mogą poprawić sytuację naszych najuboższych wspólnot poprzez umożliwienie im inwestycji w kapitał społeczny i pozwolenie im na kapitalizację aktywówspoteczr nydv które już posiadają31. Związki międzysieciami społecznymi! sukcesem eko­ nomicznym na poziomie indywidualnym są dziś zrozum iałe Można m ieć roz­ sądną. pewność, że będzie się odnosić korzyści, jeśli zgromadzi się'bogatszą, sieć społeczną, ale niejest jeszcze zupełnie jasne, czy chodzi tu tylko o czyjąś zdolność do zabrania większego kawałka tortu stałej wielkości czy też zyskujemy wszyscy, jeśli wszyscy mamy bogatsze sieci społeczne. Początkowe wyniki skłaniają jednak do przyjęcia poglądu, że kapitał społeczny właściwego rodzaju wzmacnia wydaj­ ność gospodarczą, tak te jeśli nasze sieci wzajemności pogłębiają się, wszyscy czerpiemy z tego korzyści, a jeśli zanikają, wszyscy drogo za to płacimy. m W. W. Powdl, 'KM. .Kopyt i L. Smith-Oom Imerorgammiionoi Cdlabom tlm . and the locu s qflm ovaikm , Networks cf'Lmrmngm Bioiechmdogy „Administrative Science Quarterly*, 41« 1994 s, 116-145; J.A. Fountain, Social C apital A Key Enabler o f Innovationf [w:] L.M. Bransoomb i J. Keller (red.),. Investing in Jm ovatton Toward a. Consensus Stratnyfor Tedem! Technokgy Pdkyt.Cambridge, Mass. 1998, s. 85-111, MIT Press. 31 Najnowsze prace dotyczące kapitału społecznego i.rozwoju ekonomicznego zob* P. Dasgupta i i Serageldin, Soda! C apital A M ultifaceted .Perspective* Washington, D.C 2000, The World Bank; S. Saegert, MJR. Warren, PhJ, Thomson (red.), Social Capita! in Poor Communities, 'NewYork 2001, Russell Sage Foundation; M. Wookock, UsingSocial Capital, Getting the Social Mdmtims Right in the Theory and Practice o f Economic Development? 'Princeton, NJ 2004 Princeton UniversityPresa

ROZDZIAŁ 20

Zdrowie i szczęście W żadnej z dziedzin, dla których naszkicowałem konsekwencje posiada­ nia lub braku kapitału społecznego, znaczenie więzi społecznych nie Jest tak dobrze ustalone, jak w zakresie zdrowia i dobrego samopoczucia. Naukowe badania skutków spójności społecznej dla zdrowia fizycznego i umysłowego m ożna w yw ieść z inspirującej pracy XlX-wiecznegp socjologa £m ile'a D urkheim a Samobójstwo. Sam ozniszczenie nie jest jedynie tragedią osobistą, jak odkrył, lecz socjologicznie przewidywalną konsekwencją stop­ nia, w jakim osoba zintegrowana je st ze społeczeństw em —jest ono rzadsze wśród ludzi pozostających w związku małżeńskim, w opartych to ściślejszych w ięzach wspólnotach religijnych, w czasach jed n o ści narodowej, a częstszą kiedy gwałtowana zm iana niszczy tkankę społeczną* W ięzi społeczne m ają znaczenie dla naszego życia w najbardziej dogłębny sposób. W ostatnich dziesięcioleciach badacze zdrowia publicznego rozciągnęli tę początkową wiedzę na wszystkie aspekty zdrowia tak fizycznego, jak psychicz­ nego* Dziesiątki drobiazgowych badań od Alamedy (Kalifornią) do Tecumseh (Michigan) ustaliły ponad wszelką sensowną wątpliwość, .że więzi, społeczne są jedną z najsilniejszych d eterm inant naszego dobrego samopoczucia* Im bardziej zintegrowani jesteśm y z naszą wspólnotą, tym. m niej prawdopodobne jest, że- będziemy zapadać na. przeziębienia, ataki, serca, udary raka, depresje I ponosić przedwczesną śm ierć wszelkiego rodzaju* Tego .rodzaju ochronne skutki zostały potwierdzone dla bliskich więzi rodzinnych, dla sieci przyja­ cielskich, dla partycypacji w wydarzeniach społecznych, a nawet dla zwykłej przynależności do stowarzyszeń religijnych i obywatelskich* Innymi słow y zarów no mmdwrzy, ja k i szmucerzy cieszą się tym i znacznym i korzyściam i zdrow otnym i Po przeglądzie wyników dziesiątków badań naukowych socjolog James S* House i jegowąp%iraecwn.fcy ■ w yciągnął wniosek, mpozytywnywpływ integracji

534

Zdrowie i szczęście społecznej i wsparcia społecznego na zdrowie konkuruje pod względem siły ze

szkodliwymi skutkami dobrze zbadanych biomedycznych czynników ryzyka, takich jak palenie papierosów, otyłość, podwyższone ciśnienie i brak aktywności fizycznej. Ujm ując rzecz statystycznie, dowody przemawiające za skutkam i zdrowotnymi więzi społecznych są dziś tak. silne, jak dowody szkodliwych konsekwencji palenia tytoniu w czasach pierwszego raportu ministra zdrowia pośw ięconego tej kw estii. Jeśli tend encje do rozpadu więzi społecznych są tak poważne, jak twierdziłem, w części 11 tej książki, to „samotni w kręgielni” stanowią, jedno z .najpoważniejszych wyzwań w zakresie zdrowia publicznego Stanów je d n o cz o n y ch *1, Chociaż badacze nie są zupełnie pewni, dlaczego spójność społeczna ma znaczenie dla zdrowia, dysponują w idom a wiarygodnymi teo riam i Przede wszystkim, d ęci społeczne dają nam acalną ochronę, taką ja k pie­ niądze, opieka w czasie rekonwalescencji i tran sp o rt co obniża stres psychicz­ ny i fizyczny oraz zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Jeśli chodzisz do kościo­ ła regularnie, to kiedy poślizgniesz się w w annie i. nie pojawisz się w niedzielę, jest bardziej prawdopodobne, że ktoś ten fakt zauważy. Sieci społeczne mogą rów nież w zm acniać norm y zdrowia - ludzie izolow ani .społecznie z więk­ szym. prawdopodobieństwem palą, piją, przejadają, się i podejmują in n e nisz­ czące dla zdrowia zachowania, A nadto społecznie spójna wspólnota potra­ fi najlepiej zorganizować się politycznie, żeby zapewnić sobie pierwszorzędne usługi m edyczne2, 1 Przeglądy całej obszernej literatury dotyczącej zdrowia I więzi społecznych: J.8. House, ICE. Landis i D. Umberson, Social Relationships and H ealth, „Science" 241,1988, s. 540-545; L ll Serkman, The Role o f Social Relation* in Health Promotion, „Psychosomatic Medicine” 57,1996» s. 245-254: XE, Socman, Sadat Ties and Health. The Benefits o f Social Integration, »Annual oCEpktemining/*, 6,1996, &442-451, Najnowsze użyteczne przeglądy: B.C1 Aimck lit 8, Lewe, A J , Tarfov i D. €h, Walsh (red.)» Society m d Health, NewYork 1995, Oxford University Press, zwłaszcza artykuł D.L. Patrick i T.M. Wickizer, Community and Health, s. 46-92: RG. Wilkinson, Unhealthy Societies. Fromlmquality to WMFBemg, NewYork: 1996, Routtedgę LK. George, Soda! Factors and Alness, [w;] R, R Binstock i L 1C Geoige (red..), Handbook q f Agingmd the Social Scmmst &229-252; EW, Young i N. Glasgow, Voluntary Social Participation and H ealth „Research on Aging”, 20,1998» a 339-362.; S. A. James, AJ. Schulz, J, van Cipher*, Social Ctqfitml Poverty, m d Community Health [w] S, Saegert, J.Ph. Thompson i M,R, Warren fyedfS oda! Capital in Po&rCommumties. z B.H. Kaplan, J.C. Oassel i S. Gore, Social Support and Health, „Medical Care” (supplement), 15, n r5,1977, s. 47-58;! S . Berkman, The Relationship q fSocial Network and Social Support to Afor* bidity and Mortality, [w:j Sh, Cohen i S.L. Syrne (red.), Social Support and Health, Orlando* Fla 1985,

535

Sam otna gra w kręgle Wreszcie* i co najbardziej intrygujące, kapitał społeczny może w rzeczy­ w istości służyć ja k ) mechanizm, wywołujący skutki fizjologiczne, stymulując system, im m unologiczny do- zw alczania choroby i ochrony przed stresem* Prowadzone obecnie badania wskazują, że izolacja społeczna wywołuje dające się zm ierzyć skutki biochem iczne w organizm ie. U zwierząt, które zostały odizolowane od innych, w większym zakresie rozwija się miażdżyca, (stward­ nienie tętnic), a zarówno u zwierząt, ja k i u ludzi sam otność osłabia reakcję im m unotegiczną i podwyższa ciśnienie k rw i Lisa E B erk m an , jedna, z czołow ych badaczek, w te j dziedzinie, snuła, dom ysły że izolacja społeczna jest ^chronicznie stresującym położeniem, na

3. które organizm reaguje szybszy m starzeniem się”* N iektóre bad ania udokum entow ały silną k orelację m iędzy w ięzlam i społecznym i a zdrowiem na poziomie wspólnoty W innych badaniach, sku­ pionych na jed nostce (zarówno w naturalnym, otoczeniu, ja k i w warunkach eksperym entalnych), staran o się przede w szystkim w yjaśnić wprawiające w zakłopotanie czy n n ik i - cały szereg sił fizjologicznych, gospodarczych, instytucjonalnych, behawioralnych i demograficznych, które mogą również wpłynąć, na jej zdrowie, W wielu przypadkach badania te miały charakter prze­ krojewy: sprawdzano ludzi przez wiele lat, .żeby uzyskać lepszą wiedzę o tym, jakie zmiany w stylu żyda. m ogą spowodować, że czyjeś zdrowie .się poprawi lub pogorszy l a k w ięc badacze byli w .stanie wykazać, że izolacja społeczna.

poprzedza chorobę, starając się wykluczyć możliwość, iż izolacja spowodowana jest przez chorobę* Przez ostatnie dwadzieścia t e kilkanaście rozległych badań tego rodzaju w Stanach Zjednoczonych, Skandynawii i Japonii wykazało* że:

s. 241-262, Academic Pirns; J,S. House, IX Umberson i K.E, Landis, Structures and Prmssrn qfSoddL

Support* „Annual Reviewof Sociology? 141988, s, 293-318; L KawacW, EE Kennedyi R. Glass, Soda! Capital and StyMttfed Health. A Contextual-Analysis, „American Journal of Public Health” 89,1999, s. 1187-1193. 3 L.F. Beckman, The Changing an d Heterogeneous Nature o f Aging m d Longevity. A Smml and Biom edical Perspective* .„Annual Review of Gerontology and Geriatrics" 8,1988» s. 37-68; EE Beckman IT. Glass, Social Integration, SocialNetworks, Social-St4ppor% and Health, fw:] LJE Berkman. i I. Kawachi (red.), Social Epidemiology, New York 2000, s, 137-174 Oxford University Press; T,E, Seeman, L.E Berkman, & Blazer i inni, Social 7ms and Support and Neumendoctrine Ptmctmm IheM m A rihur Studies- ofSuccmsfui Aging „Annals of Behavioral Medicine* 16* 1994, &,95-106; Sh, Cohen, Health Psychology* Psychological Factors -and Physical Diseam from 0m Perspective of Human Psychonmmimmumlogy, „Annual Reviewof Psychology” 47,1996» s. 113-142»

536

Zdrowie i szczęście

ludzie* którzy nie utrzymują więzi społecznych, umierają z wszelkich możliwych po­ wodów z prawdopodobieństwem od dwóch do pięciu razy większym niż odpowied­ nio porównywalne jednostki, które otrzymują bliskie więzi z rodziną, przyjaciółmi I wspólnotą4*

Badanie przeprowadzone ostatnio przez pracowników Harvard School o f Public Health daje znakomity przegląd związków między kapitałem społecz­ nym i zdrowiem fizycznym w całych Stanach Z jednoczonychW ykorzystując dane sondażowe od Nisko 170 tys, osób we w szystkich 5 0 stanach, badacze ci odkryli - jak się tego spodziewano - że Afroamerykanie, osoby bez ubez­ pieczenia M rowotnęgo, z nadwagi* palący mający niskie dochody lub osoby bez wyższego w ykształcenia są bardziej zagrożone ch o ro b ą niż jed n o stk i znajdujące d ę w ^korzystniejszym położeniu społeczno-ekonomicznym.

Badacze ci stwierdzili, również zaskakująco silny związek między słabym, zdrowiem i niskim, kapitałem, społecznym . Stany USA, których mieszkańcy z większym prawdopodobieństwem odpowiadali, że ich zdrowie je s t średnie lub słabe, to były te sam e sta n y w k tórych z w iększym praw dopodobień­ stw em stw ierd zano, ze m ieszkańcy n ie ufają in n y m 6. Przeprow adzka ze stanu bogatego w kapitał społeczny do stanu o bardzo niew ielkim kapitale społecznym (niskim zaufaniu, niskim dobrowolnym członkostwie w grupach) zwiększała możliw ość pogorszenia stanu zdrowia (do słabego lub średniego) o m niej w ięcej 4 5 -7 0 % , Kiedy badacze wzięli pod uwagę czyn n iki ryzyka u indywidualnych m ieszkańców okazało się, że zw iązek między kapitałem, społecznym i zdrow iem jed n o stk i pozostaje. A zatem badacze w yciągnęli wniosek, że jeśli .się ch ce poprawić stan swegp zdrowia, przeprowadzka, do stanu U SA o wysokim kapitale społecznym podziała tak dobrze, jak rzucenie palenia.

4 L.E B&ktmn i T. Glass, Social Integration, SodaiMetmirk^ S m d Support, and Heath* s I. Kawach!» B.R Kennedy 1R. Glass* Social Capital andSelf-Rated Health, 6 Współczynnik r Peaisona między częścią respondentów podającą* że ich zdrowie jest średnie Iiis słabe* i (mierzonym demograficznie) poziomem nieufności, w stanie (niski średni wysoki) wyno­ si! 0*71;: współczynnik r między częścią populacji o średnim/słabym. zdrowiu i (ważonym demogra­ ficznie) poziomem „pomocy wzajemnej” w stanie (niski, średni, wysoki) wynosi! -0,66.

537

Samotna gra w kręgle

Tabela 6. Jak rozpoznać stan, w którym mieszkańcy cieszą się najlepszym zdrowiem I mają najlepszą opiekęzdrowotną? Lista wskaźników Morgan-Ouintc- Healthiesł State Ranking; (1993-1998):

1. Liczba urodzeń dzieci z małą wagą jako odseiek wszystkich urodzeń (-) 1 Liczba urojeń przez nastoletnie matki

12. Szacunkowy wskaźnik nowych

3, Odsetek matek uzyskujący* późno opiekę prenatalną ;» « niemających jej wcale ( ■)

przenoszonych drogą płciową (-) 15. Odsetek ludności riemającej dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej (-} 16. Odsetek dorosłych nadużywających ... alkoholu (-)................................. 17. Odsetek dorosłych, którzy palą tytoń (-) 18. Odsetek dorosłych z nadwagą (-) 19. Liczba dni w ostatnim miesiącu, kiedy opieka zdrowotna była „niedobra* (-) 20. liczba szpitali publicznych na tysiąc mil kwadratowych (+) 21. liczba łóżek w szpitalach publicznych (+) 22. Liczba dzieci w wieku 19-35 miesięcy, którym wykonano wszystkie szczepienia (+) 23. Wskaźnik używania pasów bezpieczeństwa (+)

i Wslain® śmiertelności niemowląt (-)

6. Szacunkowy wskaźnik zgonów z powodu raka w 2alez nosel od wieku (-) L V. :

-i •.

KM- ra skutek

8. Odsetek ludności nieobjętej ubezpieczeniem :-:dii.«D!rvir {-}

9. ¿inerj wIwikanretiwzpietroMj lurtiiusrii-) ¡1

¡ 0.\Vyd,iii:i na .piekę zdrowotną jako odsetek ^

PKP {■■■■)

§J i-:

11:'.i?:

wydatki na opiekę zdrowotną

na giuwę mieszkańca (-)

'Fe kon kluzje zostały uzupełnione o nasze własne analizy. Stwierdziliśmy silną pozytywną korelację między ogólnym wskaźnikiem zdrowia publicznego a Indeksem Kapitału Społecznego, w raz z silną negatyw ną korelacją między Indeksem Kapitału Społecznego i ogólnym wskaźnikiem zgonów7. (W Tabeli 6

7 Współczynnik r Prarsona między Indeksem Kapitału Społecznego i indeksem zdrowia Morgan Quinto (1091-1998) w so stanach równał się 0,78, co uznaje się w naukach społecznych za silną korelację; porównywalna korelacja między Indeksem Kapitału Społecznego i wskaźnikiemwszystkich zgonów dostosowanym do wieku wynosi -0,81. Dziękuję Ichiro Kawachiemu za dostarczenie tej miary wskaźnika zgonów.

538

Zdrowie i szczęśde Rysunek 86, Mieszkańcy stanów o wyższym kapitale społecznym %ązdrowsi Zdrowie publiczne jest lepsze w stanach z wyższym kapitałem społecznym

Wy«*

!!*!!!!!!!!!!!!llill

kdśsUnm

Bliiiiiiiiiii;

llllllllllllii

■irt*tU

'jpolf

$iiirt«ii©ścj#§t iliiia wsanach i wylapi iipitatim splictifim

WpiU;

Sumferyswary

ilillliiSliiiiiS i^iilliiiiiliiiiiillll

(W»j

539

-> Wy«0li

Samotna gra w kręgle

przedstawiono miary zdrowia publicznego i publiczne} opieki zdrowotnej, a na rys, 86 korelację między zdrowiem publicznym i śmiertelnością a kapitałem społecznym). Odkrycia poczynione na poziomie stanowym robią wrażenie, ale dalece bardziej definitywnych dowodów korzyści, płynących ze spójności społecznej, dostarczyły badania nad zdrowiem jednostek jako funkcją indywidualnych zasobów kapitału społecznego. Związek ten dla żadnego innego miejsca nie został zilustrowany lepiej niż dla Roseto w stanie Pensylwania8. Ta mała wspólnota Amerykanów włoskiego pochodzenia była przedmio­ tem wnikliwych badań trwających przez ponad czterdzieści lat, począwszy o d lat 50. XX wieku, kiedy to naukowcy prowadzący badania w zakresie medycyny odnotowali pomyślne, ale wprawiające w zakłopotanie zjawisko. W porównaniu z mieszkańcami sąsiednich miast mieszkańcy Roseto po prostu nie umierali na atak serca. Wskaźnik (standaryzowany) ataków serca był niższy o ponad połowę niż w sąsiednich miejscowościach; w ponad siedmioletnim okresie ani jeden z mieszkańców Roseto w wieku poniżej 47 lat nie zmarł na atak serca. Badacze poszukiwali niecodziennych wyjaśnień; dieta, ćwiczenia, waga, palenie tytoniu, predyspozycje genetyczne i tak dalej. Jednak żadne z tych wyjaśnień nie dawało odpowiedzi - a w rzeczywistości mieszkańców Roseto niektóre z tych czynników ryzyka dotyczyły z większym prawdopodobieństwem niż ludzi w sąsiednich miastach. Naukowcy zaczęli wówczas badać dynamikę społeczną Roseto. Miasto zostałó założone w XIX wieku przez ludzi z jednej połud niowowłoskiej wsi. Dzięki lokalnemu przy wództwu imigranci ci stworzyli towarzystwo pomocy wzajemnej, kościoły, kluby sportowe, związek zawodowy, gazetę, drużynę skautów oraz halę i boisko sportowe. Mieszkańcy utworzyli również blisko związaną wspólnotę, w której pogardzano rzucającymi się w oczy oznakami bogactwa, a umacniano wartości rodzinne i należyte postępowanie.*S .

s Dziękuję Kimberly Lochner za zwrócenie uwagi na. historię Roseto i za wprowadzenie mnie w literaturę badawczy dotyczącą efektów zdrowotnych wynikłych z więzi społecznych. Główne studia dotyczęce Roseto: ).G, Bruhn i S. Wolf, The Roseto Story, An Anatomy ofH m ltlh Norman 1979,. University of Oklahoma. Press; S. Wdf i J.G. Bruhn, Ihe Power o f Ckm; the E fluem e o f Human Mdmtmnshipson HatrtDisease, New Brunswick, NJ 1993, Transaction Publishers; B. BgolfiJ. Lasker, S. Wolf i L, Fotvin, The Roseto Effect, A Fifiy^Ymr Comparison o f Mortality Rates, „American Journal fflpidemiołcgy ^125, nr 6,1992, & 1089-1092.

540

Zdrowie i szczęście Mieszkańcy Roseto nauczyli się świadczyć sobie nawzajem wsparcie finansow ą em ocjonalne i w innych dziedzinach** Za dnia gromadzili się na frontow ych werandach, żeby obserwować przychodzących i odchodzących, a w ieczoram i szli do lokalnych klubów społecznych, W latach 60. badacze zaczęli podejrzewać, że kapitał społeczny (chociażnie używali tego 'pojęcia) stanowi klucz do zdrowych serc mieszkańców Roseto, Ale równocześnie ogarnął' ich. lę k .że w miarę ja k mobilni młodzi mieszkańcy zaczną odrzucać włoskie tradycyjne sposoby grupowego działania (folkways), oparte na bliskich więziach, wskaźnik ataków serca zacznie ro sn ąc I rzeczywi­ ście, w latach 80. nowe pokolenie dorosłych mieszkańców Roseto wykazywało już wskaźnik ataków s e r a wyższy niż w okolicznych m iastach .zbliżonych pod względem demograficznym, Historia Roseto jest szczególnie wyraźna i fascynująca* ale wiele innych badań, naukowców w .zakresie medycyny wsparło ich intuicyjne przeświadczęnie, że spójność społeczna ma znaczenie nie tylko w zapobieganiu przedwczes­ nej śmierci, ale również w zapobieganiu chorobom i dochodzeniu do zdrowia. Na przykład długookresowe badania w Kalifornii ujaw niły że ludzie o m niej­ szej liczbie więzi społecznych ponoszą większe ryzyko śm ierci na skutek ch o ­ rób serca, problemów z krążeniem 1 raka (u kobiet), nawet po uwzględnieniu indywidualnego stanu zdrowia, czynników społeczno-ekonomicznych i stop­ nia wykorzystania prewencyjnej opieki zdrowotnej9. Inne badania łączyły niż­ szy wskaźnik zgonów z członkostwem w grupach wolontariatu i .zaangażowa­ niem w aktyw ność kulturalną10, chodzeniem do kościoła11, telefonowaniem do przyjaciół i krewnych i odwiedzaniem ich 12oraz z ogólną towarzyskośdą.

s L*E fieriortan I S,L Syme, Social Netwwfs, Hmt Bmhtame m d Mortality. A Nim- Year follow up i f Alameda- County Resistance, „American Journal of Epidemiology*, 10% 1979, s. 186-204. * J.S. House, C Robbins i H. Meaner, IheAssociatmn fS o c ia l M atmnśdp$ and Activities with. Mortality* Prospective Evidencefrom the Tecumseh Community Health Study j#Aoierkan Journal of Epidemiology” 116, nr 1,1982, s. 123-140 (omówienie dotyczące mężczyzn). u ibidem (omówienie dotyczące kobiet). I I I , Seeman, G. A. Kaplan, L Knudsen* 1C Cohen i k Guralnik, Social Network Ties and M ortality among the Elderly in the Alameda County Study, „American Journal of Epidemiology” 126, nr 4,1987, s. 714-723 (według, tego studiumizolacja społecz­ na jest wskaźnikiemśmiertetaoM tylto wśród U z i powyżej 60 roku życia). n D. Blazer, Social Support an d Mortality in an Elderly Community PopuUtUm, „¿American Journal of Epidemiology*** IIS, nr 5 ,1982, &684-694; K Orth-Gomer i.J.V. Johnson, Social Network Meraction and Mortality, Journal ofChronic Diseased40lnr 10,1987, s. 949-957»

541

Samotna gra w kręgle taką ja k urządzanie przyjęć w domu, uczęszczanie na spotkania związkowe, odwiedzanie przyjaciół, uczestnictw o w zorganizowanych zawodach sporto­ w ych albo członkostw o bardzo spójnych jednostek m ilitarnych13* Związek z kapitałem społecznym, utrzym yw ał się nawet wtedy, gdy badania dotyczy­ ły innych czynników które m ogą wpłynąć na śm iertelność, takich ja k klasa społeczna, rasa, płeć, palenie tytoniu i picie alkoholu, otyłość, brak ćwiczeń i, co najw ażniejsze, problemy zdrowotne* Innym i stewy, n ie je s t po prostu tak, ie zdrowi, m ający świadomość zdrowotną, uprzywilejowani lodzie {któ­ rzy tylko przypadkowo są bardziej zaangażowani społecznie) żyją dłużej. D o­ wiedziono, że wsparcie społeczne m a wpływ na wiele chorób i że wpływ ten je s t nawet mocniejszy, jeśli chodzi o zagrożenie śm iercią niż sam ą chorobą; foki ten może sugerować, iż skutki wsparcia, społecznego działają na. zupełnie fundamentalnym poziomie ogólnej cielesnej odporności* W yniki tych badań Informują nas, że zaangażowanie społeczne m a w rzeczywistości niezależny wpływ na to, jak długo żyjemy* Sieci społeczne pom agają w zachow aniu zdrowia. O dkrycie dokonane przez zespół badaczy w Carnegie M ellon Unweraty, ze ludzie o bardziej zróż­ nicowanych więziach społecznych rzadziej się przeziębiają, w żadnej mierze nie jest odosobnione14* Na. przykład ofiary udaru, które m iały silne sieci wsparcia, funkcjonują lepiej po udarze i odzyskują większą sprawność fizyczną, niż ofiary udaru, o słabych więziach społecznych15. Starsi, ludzie, którzy są zaangażowani w działanie w klubach, pracę w wolontariacie i lokalną politykę, uważają, że m ają się ogólnie lepiej na. zdrowiu niż .ludzie nieangażująey się w tego rodzaju aktywności, nawet po wzięciu pod uwagę statusu społeczno-ekonomicznego, demografii, poziomu korzystania z opieki medycznej i liczby lat spędzonych na em eryturze16*

m L. Welin, G. TibWin, K. Svardsudd, R. Tihblifi, S. Andec^Piedv«, B. Larsson IL. Wilhrfrrisen» Prospective Study ofSocud Influence on Mortality* „The Lancet” 2 0 IV1985, s. 915 918; F.J. Manning I TJX Fullerton, Health and Wdt-BdHgln Highly Cohesim Units o f the US, Army Journal of Applies Social ftychology^ 18,1988, $. 508-519* 14 Sh. Cohen ;itrust Social Ties and Susceptibility m 0m Common Odd, Journal of the American Medical Association*', 277, IS V I1997, & 1904-1944 15 A* Cblantonlo* S*V Kart, AJM. OstfeM, L.F. Berkman, Psydmo&ml Pmdkmrs to Stroke Out­ comes in an Elderly Populmwm Journal ofGerontology”, 48, nr5 ,1993* s. S261-S268* “ FAX* Youngt R Glasgow, Vhlunmry Social Parddp&iwm and Health

542

Zdrowie i szczęście Rysunek 87* Amerykanie nie mąą się lak lirowi, pkiaiwyoaj bywało

wm mm it

^ li N#r«r-*r

M%OA%mb iestWiwdifBifp:

fcĘg#|(p%£lli#f ' J0%

ero

1975

i «m

i#a$

i*»

im

W ynik tych w ie k badań jest: następujący: reguła oparta na doświadczaniu, głosi, ze osoba nie należąca do żadnej grupy, która zdecyduje się przyłączyć przynajm niej do jednej, obniża ryzyko zgonu w następnym roku o połowę. Jeśli, się pali papierosy i nie należy się do żadnej grupy trzeba rzucić m onetę, czy przestać palić, czy przyłączyć się do k tó rą ś z działających grup. Odkrycia takie pod pewnym względem dodają otuchy: łatwiej jest dołączyć do grupy niż stracić na wadze, regularnie ćwiczyć albo rzucić palenie. Jednak odkrycia te są również przestrogą Jak dowiedzieliśmy się z części U, nastąpił ogólny spadek partycypacji społecznej wciągu ostatnich. 2 5 lat XX wieku. W ykres r a rys. 87 pokazuje, że w tym. samym okresie nastąpił znaczny spadek dobrej samooceny zdrowia, m im o oszałamiających osiągnięć w diagno­ styce medycznej i leczeniu. Oczywiście, wedle wielu obiektywnych miar Am e­ rykanie są zdrowsi niż byli kiedykolwiek wcześniej* jednak Ich samoocena wska­ zuje, że czują się .gorzej17. l a sa n m icem jest z kolei blisko związana z więziami

17A* Denton i O t Paxson {Aging and Inequality in Im m neand Zieallłh ^American Economic Review", SB, 1998, s. 252) podają: „nie nastąpiła poprawa, a byc może pewne pogorszenie w stanie zdrowia generacji urodzonych po 1945 roku, natomiast nastąpiła znaczna poprawa w generacjach, urodzonych przed 1945 rokiem*

543

Samotna gra w kręgle społecznymi w tym sensie* że to właśnie Amerykanie z mniejszą ilością więzi czują się gorzej* Sam ten fakt nie dowodzi, że cierpią oni fizycznie na skutek coraz większego rozpadu więzi społecznych, jednak dane te, brane pod uwagę łącznie z bardziej systematycznymi dowodami wpływu kapitału społecznego na zdro­ wie, są kolejnym ogniwem w argumentacji potwierdzającej, że erozja kapitału społecznego ma namacalne i mierzalne skutki w postaci chorób* W rozdziale 14 zauważyliśmy godną uwagi koincydencję - w tych samych latach* w których więzi społeczne słabły wzrastała liczba przypadków depresji a nawet sam obójstw Zauważyliśmy również, że koincydencja ta ma głębokie źródła pokoleniowe w tym sensie, że pokolenia o najsłabszych więziach społecz­ nych cierpiały również najbardziej od tego, co niektórzy specjaliści w zakresie zdrowia publicznego nazywają „Agent Blue"* Każdego roku 10% Amerykanów cierpi z powodu poważnej depresji, i właśnie depresja stanowi czwarte najpoważ­ niejsze obciążenie ze wszystkich chorób, które ogółem trapią Amerykanów W iększość badań wykazała* że związki społeczne przeciwdziałają depresji* Niski poziom wsparcia społecznego stanowi bezpośredni wskaźnik depresji, naw et kontrolowany dla innych, czynników ryzyka, a wysoki poziom wspar­ cia społecznego zmniejsza, ostrość symptomów i przyśpiesza wyzdrowienie* W sparcie społeczne chroni, nas- przed stresami codziennego żyda* Wydaje się, że więzi bezpośrednie [face-to-face) mają silniejszy wpływ terapeutyczny niż więzi odległe pod względem geograficznym. U jm ując rzecz w skrócie, nawet w samej tylko dziedzinie depresji płacimy bardzo wysoką cenę za nasze słabnące więzi społeczne*18* Niezliczone badania udokumentowały związek między społeczeństwem i psychiką: ludzie, którzy m ają N iskich przyjaciół i zaufanych, przyjaznych

* Agent Blue, nazwa herbicydu stosowanego podczas wojny w Wietnamie; w wyniku oddziały» wanta preparatu .rośliny tracą liście i obumierają; ryt traci zdolność tworzenia ziaren. Tu. nazwa utyta w przenośni, w odniesieniu do «epidemii* depresji; por. J.C Coyne, W it Benazon. NotAgentBitte. E jß m o f marto!fumtkmmgom depression und im plkm mm for treatment, 2001* [fayp* red,] 18 ICC Kessler i inni, Lifetim e and 12-Month Prevalence ofBSM-MBR Psychiatric Disorders in the U m teśStates, «Archives of General Psychiatry* 51,1994, s* 8-19; GJ. Murray i AJX Lopez, Evidence-Based H ealth Polity - Lessem from the G lobal Burden o f Disease Study, «Science” 274, 1996^ s. 740-743; LX Pearlin, M*A. Liebermaii, E C Monaghan i J X Multan, The Stress Process, &337-356; G..A. Kaplan, VUL Roberts, T C Camacho i |C Coyne, Psyckosocłai Predictors o f Depres­ sion, „American Journal of ¡pdamiology*, 125, nr 2,1987; A C Billings i R J i Moos* U ß Stressors and Social Resources Ąfjfact Pm ttrm im m t Outcomes amongDepressM Patients, Journal of Abnormal

544

Zdrowie i szczęście sąsiadów oraz wspierających współpracowników, z mniejszym prawdopodo­

bieństwem doświadczają smutku, samotności, niskiej samooceny, problemów z odżyw ianiem się i snem . Ludzie pozostający w zw iązku małżeńskim są. konsekwentnie szczęśliwsi niż. ludzie samotni, przy wszystkich innych czynni­ kach pozostających na stałym poziomie. Te odkrycia, nie zaskoczą większości. Amerykanów, poniew aż w każdym .kolejnym, badaniu ludzie przyznają, że dobie stosunki z członkam i rodziny przyjaciółm i albo partneram i miłosny­ m i “ o wiele bardziej niż pieniądze i sława - są w arunkam i wstępnymi ich szczęścia19. Jednym z najpowszechniejszych od kryć w tych trw ających pól wieku badaniach nad korektami zadowolenia życiowego nie tylko w Stanach Zjed­ noczonych, lecz na cały m św iecią jest to, że najlepszym wskaźnikiem szczęścia jest rozległość i głębokość więzi społecznych20. M ożem y d o strz e c (an alizu jąc odpow iedzi na p y tan ia w sondażach

z archiwów DDK Needham li t e Style), jaka jest pozycja kapitału społecznego jako przyczyny ciepłych i bliskich uczuć: * „Żałuję, że nie mogę porzucić swego obecnego życia i zrobić czegoś zupeł­ nie innego" * Je s te m bardzo zadowolony z tego, jak obecnie układa się m oje życie"

Psychiatry’’, 941985, & 140=153; C D Sherbouim UD. Hays i KB. Wells, Persami and PsychosocM RiskFactorsfo r 0ty$kał and M entalHealth Outemms en d Comm o f Depression among Depressed PaHerds, Journal of Consulting and Clinical Psychology" 63,1995, s* 345-355; TJE* Seermn. i UF. Berkman, Structural Characteristics ę f Sadat Networks m id Their Relationship with Soda! Support at the Elderfy. Who Provides Support, „Social Science and Medicine'** 26,1988, &737-749. Jestem wdzięczny Joli! Donahue za jepwspaniali pracę nad tym tematem. 19 LI. Peariin fi in,], lim Stress Process; A.G. Billings i RH. Mooą Social Supportm d Ftmctkming among Community and O rnkai Groups. A Pond Model, Journal of Behavioral Medicine", 5, nr 3, 1982, &. 295-311; G.A. Kaplan ft in,J, Psychosocial Predictors o f D epression, s. 206-220; P. Cohen, E L. Steuerung, GX. Muhlin, L.E. Genevie, S.R. Kaplan i 1LB. Peck, Community Stressors, M edia­ ting Conditims and Well-being m Urban Neighborhood Journal of Community Psychology", 10, 1982, s. 377—391; 0.G. Myers, Close Relationships and Quality o f Life, [w:] D. Kahneman, E. Diener iK, Schwartz (red,), Well-being 20 M . Argyle, Jim Psychology o f Happiness, London 1987, Methuen; E . .Diener, Subjective Well-being* „Psychological Bulletin*, 95, 1984* sf 542-575; idem, Assessing Subjective Weil-beingr„Social Indicators Research* 31,1994, s. 103-157; IXG* Myers i E, Dimer,, Who 1$.Happy?, „Psychological Science'* 6,1995, s. 1-46 (oral prace tam. cytowane).

545

Samotna gra w kręgle * J e ś li miałbym przeżyć życie poriowiiie, z pewnością zrobiłbym to inaczej” ♦ Je s te m teraz o wiele szczęśliwszy niż bytem, kiedykolwiek wcześniej”* Odpowiedzi na te pytania są ściśle ze sobą powiązane, dlatego połączyłem je w jeden indeks zadowolenia z życia. Szczęście w ten sposób zdefiniowane jest związane i dobroby tem materialnym. Mówiąc ogólnie, kiedy ktoś przesuwa, się w górę w hierarchii dochodów zwiększa się jego zadowolenie z życia. A więc jednak pieniądze mogą dać szczęście. C o prawda, nie tak wiele, jak małżeństwo. Kontrolow any pod względem, wpływu w ykształcenia, wieku, płci, statusu małżeńskiego, dochodów i zaangażowania obywatelskiego, k r a to w y „wpływ” małżeństwa na zadowolenie z tycia jest równoważny ruchowi o mniej więcej 70 percentyli w górę w hierarchii dochodów -

z,

powiedzmy 15 do 85 peroentylt21,

Zaokrąglając, zawarcie m ałżeństw a je s t „równoważnikiem szczęścia* cztero­ krotnego wzrostu rocznych dochodów22. A co z wykształceniem i. zadowoleniem? Wykształcenie m a ważne pośred­ nie z wiązki ze szczęściem poprzez w zrost siły zarobkowej, ale jaka je st brze­ gowa korelacja - kontrolowana dla dochodów (jak również wieku, płci i catej reszty) - samego wykształcenia, z zadowoleniem życiowym? W zaokrągleniu odpowiedź brzm i: cztery dodatkowe lata edukacji - na przykład uczęszcza­ nia. do collegcli - jest „równoważnikiem szczęścia* m niej więcej podwojenia rocznych dochodów. Oszacowawszy w prowizorycznych kategoriach korelację kapitału finanso­ wego (dochodów), kapitału ludzkiego (wykształcenia) i pewnej postaci kapitału społecznego (m ałżeństw o) z zadowoleniem z życia, możemy postawić teraz

* 5$ to twierdzenia, do których wankiecie dodane są skale wielostopnicwe dla różnych odpowie­ dzi. [Przyp. red,] 21 W danych z większości badań wpływ małżeństwa na życiowe szczęście fest zasadniczo taki sam wśród mężczyzn, jak wśród kobiet, w przeciwieństwie do stwierdzeń, formubwanych przez nie­ których, te małżeństwo ma bardziej pozytywny wpływ' na szczęście życiowe mężczyzn, m Dochody w kolejnych sondażach DDB Needham Life Style mierzone %ąw kategoriach. przedmt&wdochodu, definiowanych Jako roczny dochód w dolarach. Żeby zapewnić porównywalność w czasie, przekształciliśmy każdy z tych przedziałów w każdym corocznym sondażu na Jego średni poziom w percetitylach w stosunku do rozkładu dochodówwtym roku. Wpływ mierzonychw percentylach do­ chodów na zadowolenie nie jest Umowy, leczjest te statek faktu, że przekształcenie dochodu wdolarach na. dochód wperaentylach równieżniejest liniowe* Tak w%c^równoważnikszczęścia" każdej konkretnej zmianyw dochodachjest trafny pod względem rzęduwielkości, ale nie szczegółów.

546

Zdrowie i szczęście Rysunek 88* Więzi spfceine w im icniają (przynajmniej taniaffcowttte) poczucie sicific ia

a

«

»

m

m

m

m

podobne pytania o korelację między szczęściem i innymi formami, interakcji spofecznydi, Zapytajniy co ze zwykłymi członkami Wotów (którzy 'uczęszczają tam. co miesiąc), zwykłymi wolontariuszami (którzy pracują raz na m iesiąc), ludźmi, którzy regularnie przyjmują gości w domu. (powiedzmy, co miesiąc) i. osobami chodzącymi regularnie do kościoła (powiedzmy, co dwa tygodnie). Różnice są zdumiewająco duże. Regularne uczęszczanie do klubie wolon­ tariat przyjmowanie gości albo chodzenie do kościoła są równoważnikami szczęścia, jakie daje ukończenie collegeu albo ponad, dwukrotny w zrost do­ chodów. W ięzi obywatelskie konkurują z małżeństwem i zam ożnością jako wskaźniki poczucia życiowego szczęścia23.

23 wyniki są oparte m analizie regresji wielokrotnej próby PDB Needham Life Style, obejmującej wiek, pfac* wykształcenie^dochody, stan< ywilny jak również nasze różne miary zaangażowania obywa» tdskifgm Wyniki są zasadniczo identyczne dla mężczyzn i fcpbirt, poza tym, że wptywwyksztakcnia I więzi społecznych na poczucie szczęścia jest nieco większy wśród kobiet. Dochód, wykształcenie? i.więzi społeczne maję silniejszy wpływ na poczucie szczęścia osób samotnych niż osób pozostających w związku małżeńskim, Na przykład wpływspotkań klubowych na. szczęście osób samotnych: jest dwu­ krotnie większy nii na szczęście osób pozostających wzwiązku małżeńskim. Innymi słowy, przy braku małżeństwa, które sam© znacząco wzmacnia zadowolenie z życia, inne czynniki stają się ważniejsze I. przeciwnie, nawet ■wśród ubogich, niewykształconych ispołecznie izolowanych małżeństwo stanowi podstawową barierę ochronną szczęścia.

547

Sam otna gra

w

kręgle

Jeśli comiesięczne spotkania w klubie mają dobry wpływ; to czy codzienne spotkania, klubowe są trzydzieści razy lepsze? Odpowiedź brzmi: nie. W ykres na rys. 88 pokazuje to, co ekonom iści mogliby nazw ać „m alejącą krańcow ą użytecznoiciąT interakcji społecznych w odn iesien iu do poczucia .szczęścia* Naj­ większy „zysk szczęścia* z wolontariatu, 'uczęszczania, do klubu i przyjmowania goJd. w domu pojawia się, jak się okazuje, przy częstotliwości między „nigdy” a „raz w miesiącu*'. M am y do czynienia z bardzo m ałym „zyskiem szczęścia* kiedy częstotliwość spotkań klubowych (albo pracy na rzecz partii lub w wolon­ tariacie) wzrasta ponad jedno co trzy tygodnie t o przekroczeniu częstotliwości spotkań co dwa tygodnie brzegowa korelacja dodatkowych interakcji społecz­ nych z poczuciem szczęście jest wfaściwie negatywna - kolejne odkrycie, które jest zgodne z potocznym doświadczeniem! Uczęszczanie do kościoła, z drugiej strony nieco się różni pod tym względem, gdyż większa częstotl iwość, przynaj­ mniej cotygodniowa, prowadzi, do większego poczucia szczęścia. Analizy te są oczyw iście prowadzone celowo w zaokrągleniu, ponieważ: lezące u ich podstaw kalkulacje są prowizoryczne. Co więcej, kierunek przyczynowości pozostaje mejednoznacmy* Być może, szczęśliwi ludzie z większym prawdopodobieństwem niż. nieszczęśliwi zawierają małżeństwa, dostają, pod­ w yżki w pracy podejmują, dalszą edukację, chodzą do kościoła, wstępują do klubów, urządzają przyjęcia itd. M oim obecnym celem jest jedynie zilustro­ wanie tezy: że więzi społeczne mają dogłębny związek z dobrym samopoczu­ ciem psychicznym. Beatlesi m ieli rację: w szystkim nam „udaje się przetrwać z niewidką, pom ocą przyjaciół* W ciągu dziesięcioleci, jakie minęły od czasu, gdy W ielka Czwórka* była na szczycie list przebojów zadowolenie dorosłych Amerykanów z żyda nieustannie się zmniejszało. M niej więcej połowa spadku zadowolenia związana jest. z oba­ wami finansowymi, a połowa ze zmniejszeniem się kapitału społecznego: niż­ szymi wskaźnikami małżeństw'i słabnącym:! wiąziami z przyjaciółmi i wspólno­ tą. M e wszystkie segmenty populacji przedstawiają równie ponury obraz. Dane sondażowe pokazują, że ten gwałtowny spadek był większy wśród osób młodych i dorosłych w średnim wieku (2 0 -5 5 lat). Indzie w wieku ponad 55 łat - dobrze nam znani przyjaciele z „długiego pokolenia obywatelskiego** - są w rzeczyw i­ stości szczęśliwsi niż byli ludzie w ich wieku pokolenie wcześniej M>*2 4 * Zespół The Beatles* [ftzyp. red*J 24 Przeprowadzone przez autora analizy danych sondażowych DDE Needham Life Style

548

Zdrowie i szczęście C zęść z tej rozbieżności m iędzy pokoleniami spowodowana jest proble­ m am i finansowymi: pom im o rosnącej koniunktury ludzie młodzi i w średnim wieku czują się pod względem finansow ym mniej bezpiecznie, jednak część z tych różnic jest spowodowana również trudnościam i w zakresie więzi spo­ łecznych (so d a l cotm ectedness). Jest dziś po prostu mniej prawdopodobne niż we wcześniejszych pokoleniach, że m łodzi dorośli i dorośli w średnim wieku mają przyjaciół, chodzą do kościoła albo na spotkania klubowe. Psycholog M artin E . P. Seligm an tw ierdzi, że w iększość Am erykanów czuje się gorzej, poniew aż społeczeństw o now oczesne zach ęca bardziej do w iary w osobistą kontrolę i autonom ię niż w pośw ięcenie dla obow iązku i wspólne przedsięwzięcia. Ta transform acja podniosła pułap oczekiwań Am e­ rykanów co do własnych osiągnięć, zyskiwanych dzięki wyborowi i odwadze

(ch oice a n d g rit) o raz pozostaw iła ich bez przygotow ania, gdy trzeba radzić sobie z nieuniknionym i porażkam i życiowymi. Tam , gdzie kiedyś m ożna się było oprzeć na kapitale społecznym - rodzinie, kościele, przyjaciołach - nie m a już w ystarczająco silnych więzi, żeby złagodzić upadek25. Zarów no w życiu osobistym , jak i w życiu zbiorowym , jak wynika z ob­ serw acji przedstawionych w tym rozdziale, Am erykanie płacą poważną cenę za ćw ierć wieku braku wzajemnego zaangażowania.

2S

M.EB. Seligman, BoortmrBkms, „PsychologyToday*, październik 1988, s>50^55.

ROZDZIAŁ 21

Demokracja Dramalopisarz O skar W ild e m iał, ja k się mówi, sądzić, że: „Problem z socjalizm em polega na tym , że zajm uje zbyt wiele wolnych wieczorów”*1, ła d n ie powiedziane, ile jednak wieczorów zajmuje liberalna demokracja? To, że demokratyczna samorządność wymaga aktywnie zaangażowanego ogółu oby wateli, jest od stuleci banałem. (Aż do połowy XX wieku, dopóki niektórzy teoretycy polityki nie zaczęli twierdzić, że bycie dobrym obywatelem wymaga po prostu wyboru między konkurującymi drużynami polityków przy urnie wyborczej, tak jak można, wybierać między konkurencyjnymi rodzaje' mi. pasty do zębów)2. W tym rozdziale rozważam zarówno konwencjonalne stwierdzenie, że zdrowie amerykańskiej demokracji wymaga, żeby obywatele spełniali swajppubłiczne obowiązki, jak i szerszą kontrowersyjne stwierdzenie, że zdrowie naszych puhlicmych in stytu cji zależy przynajm niej częściowo, od pow szechnej partycypacji w prywatnych dobrowolnych grupach - tych sieciach, zaangażowania obywatelskiego, które ucieleśniają kapitał społeczny Ideał dem okracji uczestniczącej m a głębokie korzenie w amerykańskiej filozofii politycznej. Gdy eksperym ent z d em okracją w A m eryce w ciąż był w powijakach, Thomas Jefferson zaproponował poprawkę do konstytucji, żeby ułatw ić dem okrację „oddolną” (gmssrootś). W liście z 1816 roku sugerował, żeby „hrabstwa zostały podzielone na okręgi o takiej w ielkości, .żeby każdy obywatel mógł przybyć, kiedy zostanie wezwany I działać osobiście” Władze okręgów miał ybybyć odpowiedzialne za wszystką począwszy od prowadzenia szkól po opiekę nad ubogimi, utrzymywanie sił policyjnych i wojskowych oraz

1 Chocki ten bm mot powszechnie poypisu|e się Wildebwh nie byłam w.stanie' tego zweryfi­ kować. fteyp* autora.] 1 h Sdwtnpe&er, KapiUiilzm, socjalizm, dem okracja, przęt M* Rusiński, Warszawa 1995, Wy» dawnictwo Naukowe PWN.

550

Demokracja utrzym yw anie dróg publicznych. Jefferson byl przekonany, że ^uczynienie z każdego obywatela aktywnego członka władz w urzędach najbliższych, mu i najbardziej go interesujących, przywiąże go poprzez najsilniejsze uczucia do niezależności jego kraju i jego republikańskiej to n s ty tu c jr3* Gdy Alexis de Tocqueville odw iedzał am erykańskie brzegi dziesięć lat później, zanotow ał podobną uwagę, stw ierdzając, że nawet przy braku J e t fersonowskich okręgów lokalna aktyw ność obywatelska Amerykanów pozo­ stawała na służbie narodowej wspólnoty demokratycznej : „Człowieka trudno jest zainteresować losem całego państw a - zauważył Tocqueville - gdyż nie dostrzega on wpływu, jak i los państwa m oże wyw rzeć na jego własne życie* Kiedy jednak zechcemy przeprowadzić obok jego domu publiczną drogę, od razu dostrzeże związek istniejący m iędzy tą drobną sprawą publiczną a jego najżyw otniejszym i spraw am i prywatnymi i sam. zrozum ie ścisłą zależność interesu osobistego od interesu społecznego"4. Brytyjski filozof polityczny John Stuart M i l wychwalał wpływ demokracji uczestniczącej na charakter ludzi Bez wspólnego udziału w .życiu publicznym - pisał J.S. M ili - obywatel »nie m a pojęcia interesów zbiorowych, interesów w których należałoby działać wspólnie z in n y m i J Każdy sąsiad, nie będąc mu ani sprzymierzeńcem, ani. wspólnikiem, bo nigdy nie działa wspólnie z nim na rzecz dobra publicznego, je st dlań tylko współzawodnikiem7" Zaangażowa­ ny obywatel, przeciwnie: „powołaniem jego jest oceniać interesa, które nie są jego własnymi interesami; radzić się wobec sprzecznych pretensji rozlicznych praw ideł a nie własnych, tylko popędów [..*]. Uczy on. się [.. J czuć, że stanowi część ogółu, i że interes ogółu, interes publiczny je st jego interesem”5*. Znakomity filozof John Dewey progresywista, borykał się z zagadką, która pozostała do dziś aktualna —jak pogodzić now oczesną technologicznie za­ awansowane społeczeństwo dużej skali z wymogami demokracji. „Braterstwo, w olność i. rów ność oddzielone: od ty cia wspólnotowego są beznadziejnym i abstrakcjam i, [...] D em okracja m usi zaczynać się w domu, a jej dom em jest okoliczna w spólnota* „Tylko w lokalnych stow arzyszeniach opartych, na

3 List X Jeffersona do Keichevala z 12 lipca 1816 roku, [cyt zm] T. Jefferson, Writmgs,, red. Merrill Petersomt o York 1984 Litery ofAmerica. 4 A. de Tocqueville, O demokmtji wAmeryce, s. 484 5 J J , MÎÎf O rzędzie reprezentatywnym, przeŁ G. Czernicki [w:] idem O rzędzie reprezentatyw­ nym, Poddaństwo kM et, Kraków 1995, s. 85-86, SIW Znak,

551

Samotna gra w kręgle bezpośrednich kontaktach - dodaje biog raf Deweya, R obert R. W estbrook - członkow ie o p in ii p u blicznej m ogą u czestn iczy ć w dialogu ze sw oim i pobratym cam i, a dialog ten m a podstaw ow e znaczenie dla kształtow ania i organizowania sfery publicznej*6. Jednak wieki z O jców Założycieli Stanów Zjednoczonych nie myślało zbyt dużo o stowarzyszeniach. Byli ostentacyjnie przeciwni partiom politycznym i lokalnym kom itetom politycznym, ja k rów nież każdej innej grupie, której członkow ie m ogli łączyć się, żeby zagrozić stab iln o ści politycznej. Jam es M adison nazwał grupy zorganizow ane w okół konkretnych interesów lub

namiętności «złem {akcji* którego o b ecn o ść m usi być tolerow ana w im ię wolności, ale którego skutki jed nak trzeba .kontrolować7*. Obawy M adisona, pobrzm iew ające wśród dzisiejszych krytyków w aszyngtońskich lobbystów i specjalnych grup interesu,, dotyczyły tego, że w ybrani przedstawiciele pod wpływem tych „fakcji" poświęciliby dobro całości dla ulubionych projektów m niejszości, W obszernej historii życia obywatelskiego w Am eryce M ichael

Schudson wyciąga, wniosek, że O jcow ie Założyciele «byli dalecy od podzie­ lania pluralistycznej wizji, ale pozostawali przywiązani do pojęć konsensusu, własności, cnoty i szacunku, które wydawały im się naturalne*6. Jak zobaczy* m y zaniepokojenie Ojców Założycieli „ziem fakcji” ponownie pojawia, się we współczesnej debacie o kapitale społecznym i d em okracji Przyw ołując echa obserw acji poczynionych, przez TocqueviHea, wielu, współczesnych badaczy demokracji zaczęło wychwalać „mediujące” albo «po­ średniczące* stowarzyszenia, czy to świadomie czy tylko pośrednio polityczne, jako m ające podstawowe znaczenie dla utrzym ania żywotnej demokracji9* Stow arzyszenia i sieci społeczne społeczeństw a obywatelskiego, któ re na­

zwaliśmy «kapitałem społecznym", wnoszą wkład w demokrację na dwa różne sposoby: w yw ierają «zewnętrzny*' w pływ na szerszą, w spólnotę polityczną i «wewnętrzny” wpły w na. samych je j uczestników 6 J. Dewey, The Public and its Problems, [cyt za] Itlt. Westbrook, John Dewey and American Democracy* Ithaca, NY 1991, &314 (cytat), Gomel! University Press, 7 )■Madison, „The Federalists nr 1ft par, Esejepolitycmefedemlist&m przel B, Czarska, Krakow 1999, s. 86-95, S1WZnafc s M> Schudson, The Good Citizen. A History o f American €£m life, New York 1998, s* 55, Free Press. 9 Zobwup. EL, Berger i RJ, Neuhaus^ Tb Empower Bmpk. Fmm. Slate to Civil Society* Washington, DC. 1996 [wyd. 119771, AH Press.

552

Demokracja Zew nętrznie, stowarzyszenia - począwszy od. kościołów i towarzystw za­ wodowych po kluby Elks i grupy czytelnicze —pozwalają jednostkom wymzić swe interesy i żądania pod adresem rządu i chronić się przed nadużywaniem władzy przez liderów politycznych* Inform acje polityczne przepływają przez sieci społeczne, a życie publiczne jest w tych sieciach omawiane* Jak to często bywało, Alexis de Tocqueville wyraźnie dostrzegał tę kwestię: „Pogląd, jaki re­ prezentuje stowarzyszenie, musi zostać sformułowany jaśniej i wyraźniej* W im sposób zdobywa on zwolenników. Zwolennicy łączą się, a ich zapał rośnie wraz z liczbą. Stowarzyszenie jednoczy rozbieżne wysiłki wielu umysłów i. stawia przed nimi jasno określony cel”1® Kiedy ludzie stowarzyszają się w grupy sąsiedzkie, stowarzyszenia rodziców i nauczycieli, partie polityczne czy nawet ogólnokrajowe grupy poparcia, ich in­ dywidualne i w innym przypadku ciche głosy zwielokrotniają się i wzmacniają, „Bez dostępu do stowarzyszenia, które chce i jest w stanie przemawiać w imieniu naszych poglądów i w artości - pisze filozofka polityki Amy Gutmaim. - moż­ liwość, że zostaniem y usłyszani przez wielu innych ludzi i że wpłyniemy na procesy polityczne, jest bardzo ograniczona, jeśli się tak nie złożyło, że jesteśm y bogaci i znani”*11. W ięzi obywatelskie nie wymagają formalnych instytucji dla swej skuteczności Badania ruchu d em o k raty czn y we W schodnich Niemczech przed upadkiem M uru Balińskiego wykazały na. przykład, że rekrutacja nastę­ powała przez sieci przyjaźni i że te nieformalne więzi były ważniejszym czyn­ nikiem przesądzającym o tym, kto przyłączy się do sprawy, niż zaangażowanie ideologiczne, strach przed represjami albo formalne wysiłki organizacyjne1213* W ewnętrznie, stowarzyszenia i m niej formalne sieci zaangażowania oby­ watelskiego zaszczepiają w swoich członkach nawyki, współpracy i ducha, dzia­ łalności. pifolicm g, jak również praktyczne umiejętności niezbędne do uczest­ nictw a w życiu publicznym, Tocqueville zaobserw ow ał że: „Tylko w wyniku wzajemnego oddziaływania ludzi na siebie rozwijają się uczucia i idee, rośnie serce i rozkwita um ysł'rfOw iefafłl "Więzi społeczne są. także dobrym środkiem.

m A. de Tocqueville, O demokracji wAmeryce, s. 170-17L 11 A. Gułmamt, Freedom o f Association. An introductory Essay, [w:] Mem (red), Freedom i f Asso­ ciation, Princeton, Nf 1998, s. 3, Princeton. University Press. n iC-D* Opp i Ch. Gem, Dissident Groups, Persona! Networks, and Spontam om Cooperation, lh£E ast German Revolution ^fI9S9, „American Sociological Review1', 58,1993, s, 6S9-68Î1 13 A. de Tocqueville, O demokracji wAmeryce, s.490.

553

Samot na gra w kręgle zapobiegawczym chroniącym jednostkę przed staniem się ofiar| grup ekstremi­ stycznych, których celem są osoby izolowane i niepowiązane z innymi. Badania m d psychologią polityczną w ostatnich czterdziestu latach sugerują, że Judzie oddzieleni od wspólnoty zajęcia i towarzystwa wspierają przede wszystkim ekstremiznf14 Bardziej pozytywne jest. to* że stowarzyszenia, dobrowolne są. miejscami, gdzie można się nauczyć umiejętności społecznych i obywatelskich —„szko­ łami demokracji" Członkowie uczą się, jak prowadzić spotkania, przemawiać publicznie, pisać listy, organizować projekty i uprzejmie dyskutować nad kwestiami publicznymi15. Przedstawiony przez W iliam a A. Mumskina opis wpływu masonerii czarnych w Ameryce {PrimeHaUMammy^ na umiejętno­ ści obywatelskie Afroa merykanów ma o wiele szersze zastosowanie:

Masoneria jako instytucja byta zainteresowana. [...} inspirowaniem swoich członków I szkoleniem ich do odgrywania ról przywódczych. Dzięki braterstwa, członkowie nauczyli się wielu ról społecznych wyższej klasy średniej, w odgrywaniu, których mieli wcześniej niewielkie lub żadne doświadczenie. Przez naukę tych ról i poprzez stworzenie im. warunków* w"których, te role mogły być rzeczywiście odgrywane, masoneria, działała w tym celu, by potencjał przywódczy Jej członków zaowocował w praktyce1^.

Bardziej systematyczne badania umiejętności obywatelskich we współ­ czesnej Ameryce pokazują, że stowarzyszenia. I kościoły oferują.Amerykanom z klasy robotniczej najlepsze możliwości nauki takich umiejętności, a. nawet przedstawicielom klasy średniej tego rodzaju grupy dają drugą po miejscu pracy możliwość nabywania umiejętności obywatelskich. .Dwie trzecie lub więcej członków organizacji religijnych, literackich, młodzieżowych i orga­ nizacji bratniej pomocy ćwiczyła tam takie umiejętności obywatelskie, jak sztuka prezentacji albo prowadzenie spotkania17. Zwłaszcza kościoły należą do

14 W. Komhauser, Vie Politics o f Mass Society^ G t a m Ili 1959, s, 73, Free Press. m 5. Verba [i in j, Voice and. Equality* s. 304-333. m W, A. Muraskin, Middle-Class Blacks m White Society* P rim e MmiiFrm m m m ry in Am erica * Berkeley C ai 1975, s. 27* University of California Press. 17 $. Verba [i in.], op. ciL, s. 378.

554

Demokracja

niewielu żywotowi instytucji, które jeszcze pozostały i w których obywatele wszystkich ras, o niskich, dochodach, należący do mniejszości lub znajdujący się w niekorzystnym położeniu, mogą nauczyć się umiejętności ważnych pod względem, politycznym I mogą zostać wciągnięci, do działania politycznego1®, Skutek jest niezmiernie ważny dla każdego, kto ceni egalitarną demokrację: bez tego rodzaju instytucji uprzedzenia klasowe w amerykańskiej polityce byłyby o wiele większe1*19. Stowarzyszenia nie tylko wpajają demokratyczne nawyki, ale też służą jako fora rozważnej deliberacji nad żywotnymi problemami publicznymi Politolo­ dzy niedawno ponownie zwrócili uwagę na zobowiązania i zagrożenia związane z „demokracją deliberatywną”20. Niektórzy twierdzą, że stowarzyszenia najbar­ dziej wzmacniają deliberaeję, kiedy są mikmkosmosami narodu pod względem ekonomicznym, etnicznym, i religijnym21. Inni. dowodzą, że nawet organizacje homogeniczne mogą wzmacniać demokrację deliberatywną, sprawiając, że nasze publiczne interakcje stają, .się bardziej inkluzywne. Kiedy .na przykład grupy mniejszości dążą do wprowadzenia w życie niedyskryminujących re­ gulacji oraz do obowiązkowego włączenia kwestii etnicznych do programów szkolnych i rad rządowych, poszerzają w rezultacie krąg uczestników22. Stowarzyszenia m c® zapewniać nie tylko fora dyskusyjne, .lecz również okazje do wpajania cnót: obywatelskich, takich jak. aktywne uczestnictwo w życiu, publicznym23. Prospektywne badania (follow-up study) nad uczniami 1S EC Harris, Religiom Institutions m d African American PoíiiiCMíMoMimtwm, [w:] P, Peter­ sem (red), Classifying by Race* s. 299, Z danych empirycznych wyraka, te kościoły zorganizowane w fa n ie kongregacji, tak jak wyznania protestanckie, dają swym wiernym więcej okazji do nabywa­ nia umiejętności obywatelskich niż kościoły zorganizowane hierarchicznie, włączając w to wyznania katolickie i ewangelickie Protestanci z trzykrotnie większym pmwdopodobieikrwem niż katolicy podają, że mieli okazję ćwiczyć umiejętności obywatelskie, Zob. S. Verba [i InJ, Yoke m d Equality, & 321-322,329. 15 Ibidem, s. 385,

m J. Ełster (redy DeUbaratim Dmwcmcy, Cambridge* ULIC (United Kingdom] 1990, Cambridge University Press; A. Gutman.n i D. Thompson, Democracy ¿mdDisagreement, Cambridge, Mass. 1996, Harvard University Press;J, Bobinan, Pubüc Deliberation, Cambridge, Mass, 1996, M IT Press; CL Kina, 7 he Constitution qfD áihem rim Democracy, Mew Heaven, Conn, 1996, Yale University Press, 21 A, Gutmann (red*), Freedom o f Association, ł 25. 12 Zob. np. W. Kymlicka, Ethnic Association and D em ocratic Citizenship, (w:J A. Gutmann. (red.), op, cit., s. 177-213. 23 Zob. M. Walzer, Ik e Civil Social Argument [w:] R. Beiner (red.). Theorizing Gtizmship.

555

Samotna gra w kręgla

ostatnich klas szkół średnich ujawniły, że niezależnie od pochodzenia społecz­ nego, podstaw wykształcenia i samooceny, ci, którzy należeli do stowarzyszeń w szkole, z o wiele większym prawdopodofcństwem. niż ci, którzy do nich nie należeli, w ciągu dwóch lat. po ukończeniu szkoły średniej brali udział w wybo­ rach, kampaniach politycznych I dyskutowali o problemach publicznych24* Kolejną cnotą obywatelską Jest solidność. Z wielu, badań wynika, że kiedy ludzie wchodzą w powtarzające się interakcje, staje się o wiele mniej prawdo­ podobne, że będą się oszukiwać lub wymigiwać od zobowiązań25, Trzecią cnotą obywatelską nabywaną dzięki więziom społecznym jest wzajemność. Jak pamiętamy z rozdziału 7, im więcej ludzi włączonych jest w sieci zaangażowania obywatelskiego „od spotkań klubowych do pikników kościelnych i nieformalnych spotkań z przyjaciółmi” tym bardziej jest prawdo­ podobne, że będą okazywali, zainteresowanie^ ogólnie rzecz biorąc, „innymi" będą pracowali jako wolontariusze, będą oddawać krew jako honorowi krwio­ dawcy, będą wspierać instytucje charytatywne itd. Dla. politologa wzajemność m a jeszcze inny sens - gotowość przeciwstawnych stron w demokratycznej debacie do uzgadniania podstawowych reguł, które będą zobowiązywały do poszukiwania wzajemnego zbliżenia stanowisk po wyczerpującej dyskusji, i to nawet wtedy (lub zwłaszcza wtedy), gdy się ze sobą nie zgadzają26, Zwykłe kontakty ze współobywatełami. me zapewniają, że będzie się w stanie wczuć w sytuację adwersarza, lecz izolacja, społeczna wręcz gwarantuje, że nie będzie się w stanie tęgo zrobić. Z drugiej strony, wielu wyczulonych .krytyków zgłaszało wątpliwości, czy stowarzyszenia są zawsze dobre dla demokracji.27.. Oczywiście, niektóre grupy są jawnie antydemokratyczne —Ku-Klux-Klan jest ulubionym przykładem. Żaden rozsądny teoretyk nigdy nie twierdził, ze kmdm grupa, wpływa na wzmocnienie wartości demokratycmjch. Ale nawet jeśli ograniczymy uwagę do grup, które fonkcjonują w lamach norm demokracji, jedną z powszechnych kwestii jest to, 24 M, Hanks, Ymttfa Whmtary Associations, undPdM cdSodaM mtmmJkxM . Forces'", 60,198tX s. 211-233, 25 D. Sally Conversation m d Cooperation in Soda! Dilemma* A Meta-Afudysis ofExperivnents from 1958 to 1982, «Rationality and Society"?, nr 1,1996, &SS-92. M A. Gutmann i IX Thompson, D efnm m (ym dl)bagreem eni7&, 52-53. 27 2ok tip, R Rosenblum , Membership mui M em k, Princeton, N j 1998» Princeton University Press; D. Schulman, Voluntary Qrgommikm Jmvdmmmi und PoMtieed Participation, Journal of VoluntaryAction Research” 7,1978, s. S6-MML 556

Demokracja że takie stowarzyszenia - lub grupy .Interesu - zniekształcają proces podejmo­ wania decyzji rządowych. Począwszy od książki Theodorc’a J. Lowiego E nd o f

L ibem łism w latach 60. po D em osckw sis Jonathana Raucha w latach 90. kry­

tycy amerykańskiego pluralizmu twierdzili, że nieustanne i sprzeczne ze sobą próśb)' coraz bardziej wyspecjalizowanych grup lobbystycznych sparaliżowały nawet urzędników publicznych o dobrych intencjach i stłum iły wysiłki na rzecz przerw ania lub poprawry nieskutecznych program ów rządow ych*. Narzeka­ nia te przypom inają obawy M adisona, że złe Jfakcje” będą zyskiwać kosztem dobra powszechnego. Inaczej niż dhdeli pluraliści, których ideał to negocjacje m iędzy różnym i grupam i prowadzące do największego dobra dla największej liczby ludzi, skończyło się n a największych korzyściach dla niewielu najlepiej zorganizowanych. Innym przedm iotem zainteresow ania krytyków jest to , ż e więzi stow a­ rzyszeniow e działają n a korzyść tych , którzy są najlepiej w yposażeni przez naturę lub okoliczności, żeby się zorganizow ać i uczynić swój głos słyszalnym. Ludzie m ający w ykształcenie, pieniądze, statu s i utrzym ujący bliskie więzi z innym i członkam i swojej w spólnoty interesu z o wiele większym prawdo­ podobieństwem będą odnosić korzyści polityczne w w arunkach pluralizm u niż niew ykształceni, ubodzy i nieutrzym ujący związków z innymi2829. Ujmując rzecz naszymi słowami, kapitał społeczny sam się wzm acnia i działa na korzyść tych, którzy już m ają jego zasób i m ogą nim obracać. Dopóki przynależność do stow arzyszeń wykazuje tendencje klasowe, jak sugerują niemal wszystkie badania30, dopóty demokracja pluralistyczna będzie niedostatecznie egalitarna. Przytoczm y znane słowa politologa EJE. Schattschneidera: „Wada pluralistycznych niebios polega na tym , że m ariańskie chóry śpiewają z silnym akcentem wyższej klasy”31.

28 ThJ. Lowi, TheEnd ofLiberaUsni. Ideology, Policy, and Ute Crisis o f Public Authonty, New York 1969, Norton:; 1, .Hauch, Demosderosis* The Silent Killer o/A m em m Government* New York 1994, Times 'Book:«. 29 M, W ate, The CimlSocMAfgummt* [w:] R, Deiner (bed), Hwodzing €Mkenshipt.Albany, NY 1995, State Umvemty of NewYork Press* 30 Zob* np>M. Hausknecht, The¡omers; S, Verba [i in.], Ymceand Equality; D A Smiths DeiermP mmU afVohmtmy Association Bcxrtmpatimi m d Whmteering A. IMemture Memew. „Nbnprafit and Vduntary Sector Quartel^ 23, itf 3,, jesteA 1994, s* 243-263* m EJE, Schattschneider, The Semismereign People. Ä MealMs Vkw ofDemocmcy im. America, NewYork I960, Hok,Rinehait& Winstoa

557

Samotna gra w kręgle

Wreszcie, krytycy pluralizmu zasugerowali, że może cm wzmacniać po­ laryzację polityczną i cynizm. Politolodzy badający upadek masowych partii politycznych jako sił organizujących politykę twierdzą, ie nastawienie grup obywatelskich jest niemal z natury ekstremistyczne, ponieważ ludzie o zde­ cydowanych poglądach chętnie zostają liderami i aktywistami, Dane z archi­ wów Koper Sodal and Bolitlcal Trends istotnie wskazują, .że ekstremizm. ideo­ logiczny i partycypacja obywatelska są skorelowane, chociaż, jak niebawem zobaczymy, fakt ten okazuje się mieć nieoczekiwane implikacje dla naszego obecnego kłopotu. Jeśli partycypacja i ekstremizm są powiązane, mamy do czynienia z wieloma ważnymi następstwami. Przede wszystkim dobrowolne organizacją które są ideologicznie homogeniczne, mogą wzmacniać poglądy członków I izolować ich od. możliwości przyjęcia alternatyw nych punktów widzenia31, W pewnych przypadkach tego rodzaju ciasnota umysłowa może powodować zachowania paranoiczne i abstrakcyjne. W spolaryzow anym uniwersum dobrowolnych grup rozsądna ddiberacja i negocjowanie mające na celu obustronnie akcep­ towalny kompromis są niemal niemożliwe, ponieważ każda ze stron „z zasady* odrzuca ustępstwo. Co więcej, polaryzacja polityczna może wzmagać cyniczny stosunek do możliwości, rozwiązywania problemów przez rząd i zmniejszać przekonanie, że zaangażowanie obywatelskie ma jakiekolwiek znaczenie3233. W szystko to są poważne kwestie. Stowarzyszenia nie wszędzie i. nie zawsze są dobre. Mogą one wzmacniać antyliberalne tendencje I mogą być wykorzystywane przez siły antydemokratyczne. Ponadto nie każdy, kto „bie­ rze udział" staje się lepszą, osobą: na przykład niektórzy ludzie dołączający do grup samopomocy nauczą, się współczucia i kooperacji, inni natomiast staną się bardziej narcystyczni Ujmując rzecz słowami politolożki N ancy Kosem blum: »moralne wykorzystanie życia stowarzyszenia przez jego członków jest niezdeterminowane"34.. Grupy o dobrowolnym członkostwie nie są.panaceum na to, co trapi mszą demokrację. A brak kapitału społecznego - norm, zaufania, sieci stowarzyszeń

32 S,M, Lipset, Hmm poUticus* Spofcc& iepodsU w y polityki* Warszawa 1:998, Wydawnictwo Naukowe PWN; S.A. Stouffeę Communimt, Ccmfbrmity m d C m l LiberUm; S, Berman, CmlSociety m d Go&apse q f Weimar l&publkt s»401-419. 33 S.P. Huntington, The Demoem ik Disiempm &9-30. 34 M Rosenblum».Memberskip mtdM omb, s. 155.

558

Demokracja

- nie eliminuje polityki Jednak gdy brak kapitału społecznego* Jest bardziej prawcfopodobne* że będziemy mieć politykę określonego typu. Demokracja. ame­ rykańska ewoluowała historycznie w środowisku niezwykle bogatym w kapitał społeczny a wiele z naszych, instytucji i praktyk - takich jak niezwykły stopień decentralizacji procesów rządzenia w porównaniu z innymi krajami uprzemysku wionymi - wynika z przystosowania do tego rodzaju otoczenia, lak. jak roślina zaskoczona przez zmianę klimatyczną, msze praktyki polityczne musiałyby się zmienić* jeśli kapitał społeczny nieustannie by malaŁ Jak amerykańska wspólno­ ta. polityczna może funkcjonować w otoczeniu* które cechuje się o wiele niższym kapitałem społecznym i zaangażowaniem obywatelskim? Polityka bez bezpośrednich kontaktów i organizacji mogłaby przybrać postać elektronicznego ratusza, w stylu Rossa, Perota, czyli swego rodzaju de­ mokracji. plebiscytowej. Można by usłyszeć w niej wiele opinii* ale tylko jako zamęt bezcielesnych głosów - ani nie wiążących się ze sobą* ani nie dających wielu wskazówek osobom podejmującym decyzje. Polityka oparta na telewizji ma się do działania politycznego tak, jak oglądanie Ostrego dyżuru m a się do ocalenia kogoś w niebezpieczeństwie. Podobnie jak nie można przywrócić pracy se ra używając pilota* nie można też nagle wprowadzić do relacji mię­ dzyludzkich republikańskiej obywatelskości bez bezpośredniego uczestnictwa twarzą w:twarz* Polityka to nie widowiskowy sport Polityka bez kapitału społecznego to polityka, na. dystans, Rozmowy między dzwoniącymi do studia, w Dallas lub w Nowym Jorku pozbawione są. elementu odpowiedzialności* ponieważ ci „uczestnicy** nie muszą znacząco angażować się w zrozumienie przeciwstawnych poglądów* a więc uczyć się* .Prawdziwe roz­ mowy - takie* jakie odbywają się na spotkaniach wspólnotowych poświęconych ruderom zajętym przez narkomanów albo budżetom szkolnym - są bardziej „realistyczne" z perspektywy demokratycznego rozwiązywania problemów Bez tego rodzaju bezpośrednich interakcji bez bezpośredniego sprzężenia zwrotnego* bez bycia zmuszonym do przemyślenia swoich opinii w świetle analiz praeprowadzonyeh przez innych obywateli łatwiej jest rozpowszechniać proste rozwiązania i demonizować każdego* kto się nie zgadza. Anonimowość jest podstawowym przekleństwem dla deliberacji. Jeśli udział w deliberacji politycznej spada - jeśli coraz mniej głosów włą­ czać: się będzie w debatę demokratyczną, nasza polityka będzie coraz, ostrzejsza i coraz mniej zrównoważona- Kiedy większość ludzi opuszcza spotkania* d* którzy pozostają* wykazują skłonność do większej skrajności* ponieważ to im 559

Sam otna gra w kręgle najbardziej zależy na wyniku. Politolog M orris P. Fiorina opisał na przykład, jak powszechnie popularna propozycja rozszerzenia rezerw naturalnych w Concord w stanie M assachusetts, gdzie m ieszkał, ugrzęzła w przeciągających się i kosztownych sporach podtrzym yw anych przez wąską grupę »prawdziwych w iernych" ruchu na rzecz ochrony środowiska naturalnego35. Sondaże Roper Social and Political Trends pokazują, że dośw iadczenie Fioriny jest typow e: Am erykanie znajdujący się na skrajnych punktach spek­ trum politycznego są bardziej zaangażow ani w życie obywatelskie, natom iast d po środku spektrum politycznego wykazują tendencję do w ycofywania się. Kontrolowani pod względem w szystkich dem ograficznych cech charaktery­ stycznych - dochodu, w ykształcenia, w ielkośd m iasta, regionu, wieku, płci, rasy i statusu zatrudnienia, stanu cywilnego i posiadania i|s); Gallup Poll Social Audi (różne lata); poprowadzone przezautora analizy archiwów GSSI DDB Meedhamlife Style. Badacze me zgadzają się co do tego, czy pożądane trendywodpoiwiedzladibiałychna py­ tania dotyczące rasy odzwierciedlają po prostu poprawność polityczną, czy rzeczywiste zmiany w za­ chowaniach, jednak większość jest. przekonana, że zmiany są zbyt duże i zbytspójne*żebyje pominąć 7 Obraz ten zaczerpnąłem z krytycznego sformułowania Am y Gutmaim dotyczącego kotnuni-* tarlarbMej filozofii połityczriej, Commimitmiałi Critics ofŁibtmM$tnt „Philosophy& Public Affairs** 14, 19§5*& 300-322.

579

Samotna gra w kręgle tabela & Kapitał społeczny i toterancja: a te iy typy społecirtstw

illi^ B llilj^ lM iililllll lllllBlIllllllilllllllillllll^

lillllH llI H I li—

¡ l j | | j B | || g |g | ^ M

H

M

B ilM

Jeśli taka struktura pojęciowa jest trafna, wówczas ci, którzy troszczę się zarówno o w olność, jak I o wspólnotę* stają w oHiczu trudnego kom prom i­ su, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło* M ichael Schudson twier­ dzi: „Spadek solidarności orga nizacyjnej jest prawdziwą stratą* ale jest rów­ nież druga strona wzrostu indywidualną wolności, która stanowi prawdziwy zysk"8* Nie łączymy się już ze sobą* ale przynajmniej nawzajem nie zawraca­ my sobie głowy Czy jednak solidarność w nieunikniony sposób pojawia się za cenę wol­ ności, tak jak reszki pojawiają się w nieunikniony sposób za cenę orłów? Czy brak zaangażowania jest rzeczyw iście „drugą stroną” oswobodzenia? Zanim zaakceptujemy tę łudzącą interpretację, przyjrzyjmy się tabeli 8. Przynajmniej pojęciowo tolerancja i kapitał społeczny nie są przeciwnymi krańcam i jedne­ go kontinuum rozciągającego się od skrajnego indywidualizmu do skrajnego

sekciarstwa. W rzeczywistości istnieją cztery logicznie możliwe typy społe­ czeństw'. Prosta interpretacja „wolność kontra wspólnota” podkreśla możliwo­

ści (1) i (4) indywidualistyczne społeczeństwo z dużą ilością wolności i małą ilością w spólnoty oraz społeczeństw o sekciarskie z dużą ilością wspólnoty, ale niewielką ilością wolności* Nie powinniśmy jednak zbyt szybko odrzucać pozostałych dwóch typów, zw łaszcza atrakcyjnej możliwośc i (3), która łączy kapitał społeczny z tolerancją. Czy w spólnota i w olność, przynajm niej pod pewnymi warunkam i, są możliwe do pogodzenia? H M. Schiidsoo, The Good

s. 307 (podkr* R D S.Puinam).

580

Ciemna strona kapitału społecznego

Rysunek91, Kapitał społeczny j tolerancja Idą ze sobą w parze

Wftm MMMM llłllllllllllllll ¡Mii

■ ■ ■ ■ I i.':H:

dli fćWflĆStj'

MSW«j^:WWej 1Ipflteiiib|»!lihli(:łl

^

¡¡¡¡¡¡¡¡lillill !li l : | || | | | | H |

-> wpm *4.¡V*,*^Htm!:*.ł*4 /ii:

*.ł*iv ■

Pierwszym d o w iem na rzecz. tej dającej większą nadzieję interpretacjt jest to, że jednostki, które są bardziej zaangażowane w swoje wspólnoty, są na ogół bardziej, a nie mniej tolerancyjne niż ich pozostający w domach sąsiedzL W iele badań pokazało, że korelacja między partycypacją społeczną i tolerancji jest, jeśli już, to pozytyw n a, a nie negatywna, nawet przy stałym, poziomie wykształcenia* le n pozytywny związek między w iąziam i i tolerancji jest szczególnie silny w odniesieniu do płci i rasy: im bardziej Indzie zaangażo­ wani są w organizacje wspólnotowe, tym bardziej są otwarci na równość pici i integrację rasową* Osoby chętnie przyłączające się do działań społecznych (sociai jmmrs) i aktywiM obywatelscy są z reguły bardziej tolerancyjni wobec różnicy po­ glądów i niekonwencjonalnego zachowania niż osoby izolowane społecznie; taki właśnie wzór odkryli, specjaliści w dziedzinie nauk społecznych w czasie represyjnego okresu maceartyzmu w latach 50. i wielokrotnie potwierdzili od tego czasu* Rozlegle badania partycypacji obywatelskiej w pięciu amerykań­ skich miastach wykazały że niezależnie od statusu społeczno-ekonomiczne­ go ludzie, którzy odznaczali się aktywnością w inicjatywach obywatelskich, byli znacznie bardziej tolerancyjni wobec praw niepopularnych i kontrower­ syjnych mówców niż ci, którzy się nie włączali*. Poza. bardzo powszechnym

581

Samotna gra w kręgle stwierdzeniem, że zaangażowanie religijne, zw łaszcza zaangażowanie w koś­ cioły fundam entalistyczne, jest zw iązane z nietolerancją, nie znalazłem ani jednego badania em pirycznego, które potw ierdza rzekom y związek między zaangażow aniem wspólnotowym i nietolerancją9. George Babbitt m ógł być arogancki i zarozum iały, ale (jak wynika z obserwacji empirycznych) jego bi­ gotem mogła równie dobrze być jeszcze gorsza, jeśli nie p od leg ałby wpływo­ wi krzątaniny uczestników życia wspólnotowego w Zenith. Związek m iędzy kapitałem społecznym i tolerancją obywatelską jest jesz­ cze bardziej pozytyw ny na poziom ie wspólnoty Rys. 91 pokazuje, że obywa­ tele stanów o wysokim kapitale społecznym są o wiele bardziej tolerancyjni w kwestii swobód obywatelskich i o wiele bardziej zaangażowani w starania o równość rasową i równość płci niż obywatele stanów o niższym kapitale spo­ łecznym . Dalekie od niezgodności wolność i braterstw o wspierają się nawza­ jem i pozostaje to prawdą także wtedy, kiedy kontrola dotyczy innych czynni­ ków, takich jak wykształcenie, dochód, urbanizacja itd. N ajbardziej tolerancyjnym i w spólnotam i w Ameryce są właśnie miej­ sca o największym zaangażowaniu obyw atelskim . I przeciw nie, w spólnoty 9 £mdfcm danych do poprzednich dwóch akapitówbyła dokonana przez autora analiza sondaży z archiwum G5S i sondażu z 1996 roku Adult Civic Involvement (przeprowadzonego przez National 1lousehold Education Survey Departamentu Edukacji); J.M. Berry, K.E, Portney i K. Thomson, Re­ birth o f Urban Democracy, s. 220-221; S.A. Stouffer, Communism, Conformity, and Civil Liberties; C.Z. Nunn, 1LJ. Crockett i j.A. Williams Jr., Tolerancefor Nonconformity, San Francisco 1978, Jossey-Bias; H. McClosky i A. Brill, Dimensions o f Tolerance. What Americans Believe about Civil Liber­ ties, New York 1983, Russell Sage Foundation; J.E. Gibson i K.D. Bingham, Civil liberties and Nazis. The Skokie Free Speech Controversy, New York 1985, Pracger; B.I. Page i R.Y. Shapiro, Rational Public; J.L. Sullivan, P. Walsh, JV1. Shamir, D.G. Barnum i JX. Gibson, Why Are Politicians More Tolerant? Selective Recruitment and Socialization Among Political Elites in New Zealand, Israel, Britain, and the United States, „British Journal of Political Science", 23,1993, s. 51-76. Nie wszystkie badania ujawniły pozytywną korelację między tolerancją i zaangażow aniem obywatelskim, ale żadne z nich nie ujaw­ niło korelacji negatywnej. Lori Weber {The Effects o f Democratic Deliberation on Political Tolerance, rozprawa doktorska, University of Colorado, 1999, s. 24-42) czerpiąc ze studium S. Verby [i in.], Voice and Equality, odkryła, że „społeczne" formy partycypacji politycznej (takie jak uczęszczanie na spot­ kania) skojarzone są ze wzrostem tolerancji politycznej, natomiast „indywidualne" formy partycypacji politycznej (takie jak kontakty z urzędnikami) nie są. Z drugiej strony, dziesiątki studiów łączyły partycypację religijną z nietolerancją polityczną, przy kontroli potencjalnych zmiennych interweniu­ jących; zob. up. S.A. Stouffer, Communism, Corformity and Civil Liberties; C.Z. Nunn, HJ. Crockett i J.A. Williams Jr., Tolerancefor Nonconfon nity, K. Beatty i O. Walter, Religious Preference and Practice. Reevaluating Their Impact on Political Tolerance, „IHiblic Opinion Quarterly*', 48,199k s. 318-329.

582

Cfemna strona kapitału społecznego których mieszkańcy samotnie grają w kręgle, są najmniej tolerancyjnymi m iejscam i w A m eryce10, Co więcej, po bliższym zbadaniu tendencje do większą tolerancji oraz za­ angażowania obywatelskiego w ciągu ostatnich 30 lat nie są po prostu dwiema stronami tego samego medalu. Większość zmian zarówno w odniesieniu do tole­ rancji, jak i zaangażowania obywatelskiego w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci można powiązać z sukcesją pokoleniową. Oznacza to, że głównym powodem, dla którego ludzie stali się mniej zaangażowani i bardziej tolerancyjni, jest to, że nowsze, bardziej tolerancyjne, mniej zaangażowane generacje stopniowo zastę­ powały starsze, mniej tolerancyjne, bardziej zaangażowane grupy pokoleniowe. Jednak pokoleniowa linia podziału między tolerancyjnymi i nietolerancyjnymi Amerykanami nie jest tożsam a z pokoleniową linią podziału między Ameryka­ nami zaangażowanymi i n iezaangażowanymi w spraw y współ not y Rosnąca tolerancja ostatn ich kilku dekad jest niemal w całości spowo­ dowana zastąpieniem m niej tolerancyjnych ludzi urodzonych w pierwszej połowie XX wieku przez bardziej tolerancyjne pokolenie powojennego wyżu demograficznego i Pokolenie X* Ludzie urodzeni około 1945 roku są obecnie i byli zawsze bardziej tolerancyjni niż ci, którzy urodzili się wcześniej. Jednak okazało się, że ta pokoleniowa maszyna wytwarzająca większą tolerancję za­ trzymała się wraz z pojawieniem się pokolenia powojennego wyżu demogra­ ficznego. Jak zauważył kilka lat temu socjolog James C Davis, ludzie umdzmi

w latach siedemdziesiątych lub osiemdziesiętych nie sg bardziej tolerancyjni niż ich rodzice urodzeni w latach czterdziestych ipięćdziesiątych.

m Zanegowałem na pm km m stanu wszystkie trzy miary tolerancji naszkicowane w tabeli Z Doić wiarygodne szacunki przeciętnej tolerancji są dostępne dla 45 stanów. Ma rys. 91 połączono wszystkie trzy miary tolerancji—dla. zróżnicowania płciowego i rasowego ©raz dla swobód obywatel­ skich - wjeden indeks, ponieważ we wszystkich stanach miary te są doić Ściśle skorelowane. Jednak dokładnie ten sam wzór stosuje: się do każdej z miar wziętej oddzielnie. Rys. 91 pokazuje dwuzmiennową relację między kapitałem społecznym i tolerancją, jednak związek ten jest bardzo silnyw wielo­ wymiarowej analizie wariancji ijest równie .mocny dla każdej z pojedynczych miar tolerancji wziętej oddzielnie.. Kontrolowany dla wykształcenia, dochodów, rasy, urbanizacji, nierówności, dochodów, a nawet regionu (PÓtnoc/Ebłudnie), Indeks Kapitału Społecznego jest silnie skorelowany z tolerancją dla równości płci (r = 0,48), z poparciem, dla swobód obywatelskich (r = 0,44), z tolerancją rasową wśród białych (r « 0,45) I ze złożonym indeksem tolerancji przedstawionym na rysunku 91 (r -- 0,50). Kapitał społeczny jest o wiele mocniejszym predyktorem tolerancji na poziomie stanu niż którykol­ wiekze wszystkich tych standardowych czynnikówsocjoekonomicznych.

583

Samotna gra w kręgle

Pokoleniowy punkt zwrotny dla kapitału społecznego jest zupełnie inny, jak zauważyłem w rozdz. 14, W nawykach obywatelskich istnieje niewielka różnica między ludźmi urodzonymi w latach 20. i urodzonymi w latach. 40,, ale urodzeni w latach 40., a. nawet 50.» są bardziej obywatelscy niż urodzeni w latach 70. i 8 0 .u Coś, co wydarzyło się wp ierm z ef połowie XX wieku, sprawiło, że każda kolejna, generacja Am erykanów była bardziej tolerancyjna, jednak ta. pokole­ niowa maszyna nie wytwarza już dalszego wzrostu, tolerancji wśród ludzi, uro­ dzonych w drugiej polewie stulecia. Późni przedstawiciele Pokolenia X nie są bardziej tolerancyjni niż wcześni przedstawiciele powojennego wyżu demogra­ ficznego la k więc największe pokoleniowe zyski w tolerancji są już za nami. Natomiast w drugm} połowie X X wieku w Ameryce wydarzyło się coś, co sprawiło* że ludzie są mniej zaangażowani obywatelska Późni przedstawiciele Pokolenia X są o wiele mniej zaangażowani niż wcześni przedstawiciele po­ wojennego wyżu demograficznego, W rezultacie największe pokoleniowe straty w zaangażowaniu wciąż jesz­ cze są przed ra m i Niemal żadna grupa, pokoleniowa w Ameryce nie jest bardziej zaanga­ żowana: ani bardziej tolerancyjna niż osoby urodzone mniej więcej w latach 1 9 4 0 -1 9 4 5 . Ci Am erykanie są liberalnymi komunitananamipar excellence. Ich rodzice byli równie zaangażowani, ale mniej tolerancyjni. Ich dzieci są równie tolerancyjne, lecz mniej zaangażowana Z pewnych powodów genera­ cja ta odziedziczyła większą część poczucia wspólnoty swoich rodziców, ale wyzbyła się ich nietolerancji W większości pomyślnie przekazali oni tę tole­ rancję swoim dzieciom, jednak nie przekazali, im. nawyków wspólnotowych, które sami odziedziczyli Właśnie z tej liberalno-komunitariańskią matrycy kulturowej wyłonił się ruch. praw obywatelskich. Jednak ta matryca, kulturowa zaczęła już zanikać u Inni badacze również zauważyli, że wprost tolerancji jest wywoływany raczej przez różnice między pokoleniami przed- i powojennymi niż przez różnice w najnowszych pokoleniach, Zoh, JA Davis, Changeable Weather is a Cooling Climate atop the Liberal Plateaut T C Wilson, Trends in Tbfemnce toward Rightist and LtfUst Groups, 1976-19B8, s. 539-556; ii. Schumann, C Steeh, L. Bobo IM. Krysap, Racial Attitudes in America; K.A. I fill. Generations and Tblemnce. Is Walk Really a Libe­ ralizing Faci&r? [w;j S.C Craig, Si:. Bennett (red.), After the Boom; R.H. SteMk-Barry» The Growth of Political Tolerance 1976-96, referat przygotowany na doroczne spotkanie American Political Science Associations, Boston, Mass. 3 - 6 IX 1998 roku.

584

Ciemna strona kapitału społecznego pozostaw iając ludzi takich jak my, wkraczających w nowe stulecie, którzy coraz bardziej wykazują brak. zaangażowania, ale nie wykazują coraz więk­ szej tolerancji. Po dokładnym zbadaniu okazuje się, że pokoleniowe źródła rosnącej tolerancji i malejącego zaangażowania obywatelskiego ostatnich kilku dziesięcioleci są zupełnie odrębne. Nie m a powodu, żeby zakładać, że zaangażow anie wspólnotowe musi z konieczności mieć niełiberalne skutki. Istotnie, jeśli przyjrzeć się bardzo odmiennym stanom i wspólnotom w tym zróżnicowanym kraju, prawdą okazuje się coś dokładnie odwrotnego: kapitał społeczny i tolerancję łączy symbiotyczny związek Henry David Thoreau, Sinclair Lewis i Walter Bagehot nie całkiem byli w błędzie. Nie ma żadnych wątpliwości, że związki, wspólnotowe są niekie­ dy opresyjne. W amerykańskich klubach i kościołach panuje jeszcze większa segregacja rasowa niż w dzielnicach i szkołach12. Spajający kapitał społeczny {jako odrębny od łączącego kapitału społecznego) ze szczególnie dużym praw­ dopodobieństwem wywołuje niełiberalne skutki Jak zauważyła filozoika po­ lityki Am y Guftmann:

Chociaż wiele działań związanych ze stowarzyszeniami w Ameryce wyraźnie i bez­ pośrednio wspiera demokrację liberalną, inne nie robią tego tak wyraźnie lub bezpo­ średnio, a jeszcze inne są zupełnie wrogie i potencjalnie destrukcyjne dla niej, [.. J Przy innych czynnikach pozostających na stałym poziomie* Im bardziej heterogeniczny pod względem ekonomicznym, etnicznym i religijnym jest przekrój członków «towarzysze­ nia# tym większą im ono zdolność do kultywowania tego rodzaju dyskursu publicznego i ddiberacji który ma zasadnicze znaczenie dla demokratycznego obywatelstwa13.

Fanatycy wspólnotowości wzmocnili nietolerancję w przeszłości, a ich spadkobiercy w X X I wieku będą m usieli zachowywać w yższe standardy Oznacza to, że największe zagrożenie dla amerykańskiej swobody bierze się z braku zaangażowania, a nie z zaangażowania, Im bardziej nietolerancyjne są dziś jednostki i wspólnoty w Ameryce, 'tym słabsze, a nie marniejsze są w nich*18 12 Sondaż Galiup Soda! Audit z 1997 reku, dostępny na stronie internetowej: wwmgaliupcom/ %ecld_iteports/Wack^#łitŁhtiit 18 A. Gutaann,An Imrotiuctwy E$$^t$. 19,25.

585

Samotna gra w kręgle

Rp«nelc.9L Kap&ał społeczny i równość ebnom laria idą m sofe|w pane

Wp»M

*=■"* -

mm* MT

» SD

ii-owsiata wlotach 1K70 -197(1

625

Sam otna gra w kręgle Rysunek 95. Intensywność zakładania i łączny zasięg członkostwa

najliczniejszych stowarzyszeń w Starach flednoaonych liczba uhiairclignvfftpkQ ||

Liuba pup, wktórych: Skibac ś w k m prt*kr&ia \%p p i t a p

-irm- mr

rsl lati tea lata lata lat* lata lata lata lata lata lata lata lata lata lali lata Uta lata Salvation Army U 5 , (Armia Zbawienia, USA)

6.

.

American Red Cross (Amerykański Czerwony Krzyż)

\

1880

|

1881

7. ; American Association of University Women (Amerykańskie Stowarzyszenie M e t z Wyższym Wykształceniem)

1881

8. | Knights of Columbus (Rycerze Kolumba)

112

9.

1886

American Federation of labor (Amerykańska Federacja Związkowa)

1t

International Association o f M a d M s ts [m d l it u ; fttrospice W a te rs !

1

(Międzynarodowe Stowaizy s im ie i a s i p i s t i w [i później: ^ r iio w n iiw lit n ic lif i] }

1888 ,

u.

|

:

: 1888 ■

Women's M a 'onary Union (Southern Baptist) (Unia Kobiet-Misjonarck 1888

1 3 ,1 ¡ii.li 14 J

\:x-;:,v\unj setlkmenthomes założono w ciągu kilku następnych lat)

1889

: edc roi ion of Women's Clubs (Powszechna Federacja Klubów Kobiet)

IB M

: l i 1 i i r: i i rd M rie W :-rlers [Zjednoczenie Górnic®)

im

16. lr e n ? iii;r ,’l brotherhood o f Electrical Workers 1891

: 111;-.1zy f a f: dc rwe Bractwo Elektryków) 17,

ir:ti'i{i-:?i:;-iai Longshoremen's Association

i ......................... 1892

:M:ed:7 narodowe Stowarzyszenie (Jokerów) 18 , Stora A ib

1892

W . 1 National Count# of Jewish Women (Krajowa Rada M e t Żydowskich)

1893

20. | National C M t League (Krajowa Liga Obywatelska)

189-1

1 1 1 American Bowling Congress (Afnerykański Kongres Kffglarsii)

11«

12. Sonsr f Norway (Synowie Norwegii)

1895

2 1 j American Irn s ts Association (Amerykańskie Towarzystwo P i t l f p i i r t l l

1896

2 4 J Volunteers of America (Wolontariusze Ameryk#

18«

2 5 . 1 Msh-American Hotorical Society [Irlandzko-A m erylarM « T

*

u* *

i

1 W 7

627

919

M H l

(43I)|33)XSJ3M]U|1 MOiOSajOjJ ilIBKfaBmDJS

i :

iïij;>:|{

íp z m

amiúmmidiysuuam i}

s u » » t|m ijo u o ip p ó ś ś tfW M E t

Ht-, {bHstuea XzoKpo n js ta i,j MOjiuMoieij i jjazb«/ tepueuXzpäiH) uapf) siapo/yjjwitueg saipq puojim »lU |, {M)tHuinsin)| efiq anöeoi sratiinsuo) |»uop»u ( ipftraueifi»! uaíOM iUBPPM) si»M u6»raj jo sueipft ¡ ípposyoapo;

TE lf of tk

-ff

S3)&»3jo lapiQ |»u»j»ij 1 tz (¡IW N S3i6u0)( łecznęgo? Jak w iększość problemów społecznych, ten m a dwa oblicza: jedno - instytucjonalne, i drugie - jednostkowe. Żeby posłużyć się wygodną m etaforą rynkową, musimy zająć się zarówno podążę m ożliw ośd zaangażowania obywatelskiego, jak ipopytem na n ie Wzorem przodków żyjących w Erze Postępu, należy stworzyć nowe struk­ tury i nową politykę (publiczną i prywatną), żeby ułatwić odnowę zaangażo­ wania obywatelskiego. Jak wyjaśnię bardziej szczegółowo za moment* liderzy i aktyw iid w każdej sferze amerykańskiego życia, muszą szukać Innowacyjnych sposobów reakcji na malejącą, skuteczność odziedziczonych instytucji, i praktyk obywatelskich. Am erykanie jako jednostki pow inni być m ocniej przekonani o konieczności odnowy więzi, ponieważ m uszą przezwyciężyć dobrze znany paradoks zbiorowego działania. Nawet jeśli prywatnie w d ałbym 'bardziej żywotną wspólnotę, nie mogę osiągnąć tęgo celu na własną rękę - w końcu nie je st to spotkanie, jeśli tylko ja się pojawiłem, i nie jest to klub, jeśli jestem jedynym członkiem. Kuszące jest wycofanie się w prywatne przyjemności, które mogę osiągnąć na własną, rękę.

654

Ku program om „kapitalistów społecznych”

Jednak robiąc t ą utrudniam, jeszcze bardziej innym, rozwiązanie ich wersji, tego samego problemu. D ziałania podejmowane przez jednostki nie w ystarczą do przywrócenia wspólnoty, ales^ do tego niezbędne. Tak więc wyzwaniem dla Amerykanów jest przywrócenie X X I wiekowi. amej rykańskiej wspólnoty dzięki. zarówno zbiorowym, jak. i. indywidualnym inicjatywora. Przyznaję, ze nie da się ogłosić fakkgp&parmceuin na problemy z brakiem zaangażowania obywatelskiego. Z drugiej strony, ze względu na doświadczenia w przewodzeniu w ostatnich latach zharmonizowanej ogólnonarodowej roz­ mowie wzorowanej na intensywnej dyskusji między uczonymi i praktykami Ery Postępu, jestem optymistą co do tęg ą że działając razem, Amerykanie mogą dziś raz jeszcze być tak kreatywni obywatelsko, jak nasi. postępowi przodkowie. Te rozważania, pochodzące z SaguaroSem inar: CwkEngĘ^mewŁin Ame­ rica, łączą teoretyków i praktyków różnych amerykańskich wspólnot w dziele form ułow ania pytań i udzielania odpow iedzi1. Dyskusje będące pokłosiem sem inarium stały się dla m nie - na w id e sposobów - podstawą propozycji przedstawionych w tym rozdziale. C d em .naszej grupy było: * po pierwsze, sprawią by Amerykanie zyskali głębszą świadomość zbioro­ wego znaczenia mnóstwa pomniejszych decyzji, które 'podejmują co dzień inwestując w kapitał społeczny lub wycofując się z niego; ♦ po drugie, pobudzić obywatelską wyobraźnię' współobywateli do odkry­ w ania i wymyśkmia sposobów tworzenia, więzi społecznych, które pasują do naszego zmienionego żyda.

1 Saguaro Seminar tworzyło 33 samodzielnych myślicieli. i praktyków którzy spotykali mę regu­ larnie, żeby rozwijać nadające się do zrealizowania pomysły na polepszenie wzajemnych więzi między Amerykanami i ich łączności z instytucjami wspólnotowymi Uczestnicy mieli różne doświadczenie, zawody, pochodzili z różnych części kraju. Należeli do nich: Xavier de Souza Briggs, Bliss. Browne, Kkfoyjon Caldwell, Mm DiluliOi EJ. Dionne, Carolyn Doggett, Lewis Feldsteln, Chris Gates, Stephen Goldsmith, Amy Gut maim, Henry Izumizaki, Louise Kennedy, Vanessa Kirsch, Carol Lamm, UzLerman, Glenn Loury, John Ma&cotte, Maltha Minow, Mark Moore, Barack Obama, Peter Pierce, Ralph Reed, Paul Resnick Kris Rondeau, Tom Sander, Juan Sepulveda, Robert.Sexton, Hairy Spence, George Stephanopoulos, Dorothy Stoneman, Lisa Sullivan, Jim Wallis, Vin Weber 1William Julius Wilson, Nikt %nich nie ponosi odpowiedzialności za zalecenia, które tu podaję. Więcej informacji o Sa­ guaro Semi nar można uzyskać kontaktując się z personelem w John E Ken nedy Schód of Govern­ ment na Uniwersytecie Harvarda (albo na stronie internetowej wwmhks,harvardedu/saguaro). Komplementarne kompendium zaleceń do ożywienia amerykańskiej demokracji zoh E Levine,. New Progressive Em.

655

Samotna gra w kręgle W ypracowanie sposobu na odnowienie amerykańskiego zasobu kapitału społecznego je st zajęciem dla narodu na dziesięciolecie» a nie zadaniem dla po­ jedynczego naukowca czy nawet pojedynczej grupy Komunitariańscy naukowcy-aktyw iści, 'tacy jak A m itai Etzoni i William. G alston, długo pracowali na tym polu,. M oje zamiary w tym rozdziale .są skromne - zidentyfikować główne aspekty stojącego przed, nam i wyzwania przez krótkie naszkicowanie sześciu sfer* które zasługują na szczególną uwagę osób aspirujących do bycia «kapitali­ stam i społecznymi*1: i) młodzież, i szkoły, 2 ) miejsca pracy 3) projekty miejskie i metropolitarne» 4 ) religią 5) sztuka i kultura oraz 6) polityka i rząd, W każdej z tych sfer, przedstawiając na własną rękę pewne sugestią dążę do sprowokowania własnej wyobraźni czytelnika w nadziei, że razem, możemy stworzyć coś jeszcze bardziej twórczego i potężnego* Filozofowie od .Arystotelesa, i Jana Jakuba Rousseau po W illiam a Jamesa i. Joh n a Deweya zaczynali dyskusje o prawach i obow iązkach oby wateli, od edukacji młodzieży Rozmyślali nad podstawowymi cnotam i i um iejętnościa­ m i oraz wiedzą i nawykami demokratycznych obywateli oraz nad tym, ja k je wpajać. Ten. punkt wyjścia, je s t szczególnie odpow iedni dla dzisiejszych, refor­ matorów, ponieważ jednym z najważniejszych powodów naszego obecnego trudnego położenia jest: przemożny i trw ały rozpad wszystkich form zaangażo­ wania obywatelskiego skojarzony ze zm ianą pokoleniową. .Dzisiejsza młodzież nie zainicjowała erozji kapitału społecznego Ameryki - zrobili to ich rodzice - a. obowiązkiem Amerykanów w każdym wieku jest pomoc, w odnowie zaan­ gażowania. obywatelskiego w pokoleniu, które będzie dorastać w pierwszych latach X X I wieku, l a k więc stawiam przed, amerykańskimi rodzicami, edukatorami, a poecie wszystkim młodymi dorosłymi. Am erykanam i następujące wyzwanie:

Znajdźmy sposoby na t ą by w 2010 roku poziom zaangażowania obywatelskiego wśród Amerykanów osiągających wówczas pełnołetność we wszystkich częściach, naszego społeczeństwa dorównywał poziomowi zaangażowania obywatelskiego ich cMadfów kiedy byli w tym samym wieku, I żeby w tym samym, czasie łączący kapitał społeczny był zasadniczo większy niż w epoce teh dziadków.

656

Ku programowi „kapitalistów społecznych’

Jednym z wyraźnych sprawdzianów naszego .sukcesu będzie to, czy potra­ fimy przyw rócić frekwencję wyborczą z poziomu lat 60 .; jednak naszym cd em musi być również zwiększenie partycypacji i zdolności debatowania na wielu in­ nych, bardziej konkretnych i szczegółowych płaszczyznach - od drużyn sporto­ wych po chóry i od zorganizowanego altruizm u po oddolne ruchy społeczne. Środki pozwalające osiągnąć te cele w początkadh X X I wieku oraz nowe form y pow iązań (con n ectedn ess), które stan ą się oznaką naszego sukcesu, będą prawie na pewno odm ienne od tych z połowy X X wieku. 2 tych powo­ dów sukces będzie w ym agał w yczulenia i zręczności Pokolenia X i jego na­ stępców, jeszcze bardziej niż pokolenia powojennego w yżu dem ograficzne­ go i starszych od niego. Niemniej jednak, niektóre „staromodne” idee są na czasie. W eźmy na przy­ kład edukację w zakresie praw i obowiązków obywatelskich. Wiemy, że wiedza o sprawach publicznych i codzienne praktykowanie um iejętności obywatel­ skich to warunki wstępne skutecznej partycypacji. W iem y również, że „świa­ dectw o znajom ości praw i obowiązków obyw atelskich” (d v ics rep o rt ca rd ) wydawane przez D epartam ent Szkolnictw a uczniom am erykańskich szkół podstawowych i średnich pod koniec X X wieku było niewypałem2. Tak w ięc poprawa edukacji w zakresie praw i obowiązków obywatelskich pow inna być częścią naszej strategii; chodzi nie tylko o pytania w rodzaju: „Jak projekt staje się ustaw ą?” lecz: „Jak m ogę skutecznie uczestniczyć w życiu publicznym mojej wspólnoty?” W yobraźmy sobie na przykład lekcję wychowa­ nia obywatelskiego, którą mógłby poprowadzić nauczyciel w dzielnicy South C en tral** w Los Angeles, pracując z uczniam i w celu spowodowania zm ian, które jego uczniowie uważają za ważne, jak na przykład zdobycie ośw ietlenia dla dzielnicowego boiska do koszykówki. Znamy również inne strategie, które będą skuteczne. Rosnący zasób danych potw ierdza, że program y p rac na rzecz w spólnoty rzeczyw iście w zm acniają

2 M. X. Delii Carpini i S. Kecter, W hal A m ericans Know abou t Politics m id Why It A latters; AJD. Lutkus i inni, TheNAEP .1998 Civic Report Cardsfor the Nation, Washington, D..C 1999, U.S, Bepartment ofEducation, islatkmai Center for Education Statistics, * South Central, dzielnica Los Angeles -cechująca się wysokim, wskaźnikiem przestępczości, siedziba, wielu gangów1handlarzy narkotyków, w 1992 roku scena gwałtownych zamieszek na tle ra­ sowym* Określenie .„South Central” stało się synonimem degeneracji miasta i przestępczości «licznej. [Przyp. tłum.]

657

S am o tn a g ra w kręgle

obywatelskie siły uczestników, zw łaszcza jeśli prace te są sensowne, regularne i wplecione w siatkę program ów szkolnych. Epizodyczne prace przynoszą m ałe efekty i trudno w yobrazić sobie, że opieka nad dziećm i i praca w charakterze d o z o rcy - dwa najczęstsze w skali kraju typy „pracy na rzecz wspólnoty” według pewnego badania z 1997 roku - dają wiele pożądanych skutków. Tym niemniej, dobrze opracow ane program y nauki przez pracę n a rzecz w spólnoty {service

learning), jak sugerują pojawiające się dane, poprawiają wiedzę obywatelską, w zm acniają skuteczność obywateli, zwiększają odpowiedzialność społeczną i sam oocenę, uczą um iejętności współpracy i przywództwa, a nawet mogą (co wskazuje jedno z badań) zm niejszać rasizm 3. C o ciekawe, program y nadobo­ wiązkowe działają nie gorzej niż program y obligatoryjne. Praca w charakterze w olontariusza w m łodości należy, jak odnotowaliśm y w rozdziale 7, do najsil­ niejszych predyktorów pracy w wolontariacie w dorosłym życiu. Edukacja m ię­ dzypokoleniowa również m oże służyć celom obywatelskim, jak w bostońskim program ie Szkół Obywatelskich, które umożliwiają dorosłym wolontar iuszom pracę z młodzieżą nad przynoszącym i wymierne wyniki projektami pozaszkol­ nymi, jak pisanie opowiadań albo tworzenie strony internetowej. 3 F.M. Newmann 1R.A. Rutter, The Effects o f High School Community Service Programs on Student^ Soda! Development* Washington, D.G grudzień 1983* National Institute of Education; V* Hodgfcirison i M S. Weitzrnan, Volunteering and Giving Am ong Teenagers 12 to 17 Yean o f Age, Washington 1997* Independent Sector; R, Battktoni, Service Lm m m gm dD em ocratic CMmmśup, „Theory into Practice”, 35,1997, s. 150-156; T. Janoski* M, Mustek i f Wilson* Being Volunteered? The Im pact o f Social Participation and Pro-Social A ttitudes cm Vohmteeringt „SccMoglcal ¡forum" 13* wrzesień 1998.* $, 495-519; A. Melchior i L. Grr, .Evaluation o f N ational an d Community Service Programs, Overview* N ational Evaluation ofSenm -A m erka (Subtitle E lf Washington B*C* 20 X 1995, Corporation for National Service; AAV. Astin i I ,.J. Sax* How U ndergraduates A reĄ ffictedby Service Participation, Journal of College Student Development*’ 39* nr 3* maj-czerwiec 1998* s. 251-263; D.E. Giles Jr* i J, Eyler, The Im pact o f a College Community Service Laboratory m Students* Persen a f Social* and Cognitive O utcom es, „Journal of Adolescence” 17* 1994, s. 327-339; R.G.. Niemi* M. Hepburn i C. Chapman, Community Service by High School Students A Curef i r Civic Ills?, „Poli­ tical Behavior” 22* 1* marzec 2000, oraz prace tam cytowane. Określenie „nauka przez pracę na rzecz wspólnoty5’ odnosi się do prac na rzecz wspólnoty, które są połączone z pracami klasowymi; większość ©bserwMorówjest przekonana, że najskuteczniej wpajają one nawyki obywatelskie. W 1999 rdkudkoto 57% amerykańskich uczniów w klasach 6-12 brało udział wjakiejś formie prac m, rzecz wspólnoty, co stanowił© wzrost w porównaniu z 49% uczniów w 1996 roku; z drugiej strony tylko nieco ponad potowa z nich. (30% wszystkich uczniów) była zaangażowana w naukę przez pracę na rzecz wspólnoty, ZoE Youth. S& w cedm rm ngand Community Service among 6th - through 12duG m de Students in the United ■States,. 1996am i 1999, Washington* D.G 1999, National Center for Education Statistics,

658

Kii programowi „kapitalistów społecznych” U dział 2 zajęciach nadobowiązkowych (zarówno związanych ze szkołą, ja k i. niezależnych) je st kolejnym środkiem o udowodnionej skuteczności na w zm ocnienie zaangażowania obywatelskiego i społeczn ego Rzeczyw iście, uczestnictw o w okresie szkoły średniej w grupie muzycznej, drużynie sporto­ wej, organizacjach dobroczynnych (servke duhs) itp. należą do najsilniejszych prognostyków partycypacji w życiu dorosłym, nawet w porównaniu z grupami porównywalnymi pod względem demograficznym4* Z obywatelskiego punktu widzenia działania ponadprogramowe to nie jest błahostka, jednak fundusze na nie zostały poważnie obniżone w latach 80* i 90* Odwrócenie tego niekorzystnego biegu spraw powinno być dobrym punktem wyjścia w kierunku naszego celu, który™ jest ponowne, do 2010 raku, zaanga­ żowanie młodzieży* W reszcie, wiemy, że m niejsze szkoły zachęcają do bardziej aktyw nego udziału w zajęciach ponadprogramowych niż duże szkoły - w małych szkołach więcej uczniów m a możliwość: gry na saksofonie, udziału w meczu futbolowym na pozycji lewego skrzydłowego albo zagrania Króla Leara, M niejsze szkoły, tak jak mniejsze miasta, wywołują wyższe oczekiwania obustronnej wzajemności i działania zbiorowego. Tak w ięc przeprowadzenie dekoncentracji dużych szkół lub stworzenie mniejszych: „szkół w szkołach" prawie na pewno da korzyści obywatelskie* Wysiłki mające na celu zwiększenie partycypacji społecznej wśród młodzieży nie mogą być ograniczone do szkół. Chociaż nie jest jeszcze łatwo dostrzec, jaki mógłby być odpowiednik organizacji 4H a\hosettlementhouses w epoce Internętu, powinniśmy przyznawać co roku nagrodę im, Janc Addams osobom z Pokole­ nia X i tworzącego się Pokolenia Y, które wystąpią z najlepszymi pomysłami

4 J*Youniss, J J l McLdlan i M, Yates, What 1%Kttm about Ettgettderit% Cmc identity, «Ameri­ can Behavioral Science* (maczec-kwiedefi 1997), s. 620-631; £. Smith, ExtracurricularActivities and Political Participation. Exploring the Connection, referat przedstawiony w 1998 roku w Midwestern Political Science Association (praca nieptibUkowana); M. Hanks, Youtht Voluntary Association, and Political Socialization, sc 211-223; S. Verba [i in.], Voice and Equality, s. 423-442,449,452* PA- Beck i MJK. Jennings, Pathways to Participation, „American Political Science Review” 76,1982, s, 94-108; D. Ziblatt, High S : €hml ExtracurricularActivities im d Political Socialmatmh «Annals of the American AcademyofPolitical and Social Science* 361,1965, s. 20-31; J. Wilson i X Janoskt Contribution o f Bellgim to Voiummr W wh „Socidngy of Religion* 56* 1995, s. 137-152; N. ZIU, ChM Nord i LiL Loomis, Adolescent lim e Urn, Msky Behavior, and Outcomes* AmAnalysis o f National.Data,, m stronie interne-

tow^: top^fe^z^4bh^go^h^/cyp/Kstim«se.htm

659

Samotna gra w kręgle Tym , czego potrzebujem y, n ie je s t oby w atelski szpinak * zdrowy, ale niepociągający - lecz uaktualniona wersja oryginalnego skautowsldego p o -łączenia w artości i zabaw y W zyw am tych, którzy dorastali w pozbawionej obywatelskiego ducha ostatniej dekadzie X X wieku.

do wymyślenia silnych i atrakcyjnych sposobów zwiększenia zaangażowania publicz­ nego wśród młodszych braci i sióstr, którzy dorastają w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku.

Z m ien iający się ch a ra k te r pracy i blisko z tym. zw iązane w chodzenie kobiet do grona płatnej siły roboczej należało do dalekosiężnych przewrotów

w amerykańskim .społeczeństwie w X X wieku. To przekształcenie sfery pracy było porównywalne pod względem zakresu z m etam orfozą, którą Ameryka przeszła wiek wcześniej, przekształcając się z kraju farm w kraj fabryk i biur* Jednak u progu X X I wieku amerykańskie instytucje, zarówno publiczne, jak i prywatne, oraz normy i praktyki w m iejscu pracy dopiero zaczęły przy­ stosow yw ać się do tych zm ian. Jak pam iętam y z rozdziału 11, ta rewolucja w m iejscu pracy je st związana z niem al równoczesnym rozpadem więzi spo­ łecznych i zaangażowania obywatelskiego. Tak więc. wzywam amerykańskich pracodawców przywódców związkowych, urzędników publicznych i samych pracowników:

Znajdźmy sposoby na to,, by w 2010 roku sfera pracy w Ameryce była z zasady bardziej przyjazna rodzinie i sprzyjająca wspólnocie,, tak żeby amerykańscy pracownicy byli w stanie uzupełnić lasoby kapitału społecznego zarówno w miejscu pracy, jak t poza nim.

N a szczęście istnieję pewne dowody i e wspólnotowy i rodzinny charakter miejsca pracy daje korzyści* zarówno pracodawcom, jak i pracownikom. Ponadto, przynajmniej w okrasach pełnego zatrudnienia, tego rodzaju podejście staje się istotnym elementem w rekrutacji i utrzymaniu wysoko wykwalifikowanych, lojalnych, pracowników. Na szczęście odsetek am erykańskich pracowników.

660

Ku programowi „kapitalistów społecznych3 k lo n y odpowiadają, że ich rozkład pracy jest do pewnego stopnia elastyczny, wzrósł z 16% w 19 90 roku do 30% w 1997 roku5. Jed nak w iele korzyści zw iązanych z tak im ch a ra k terem pracy, k tó ry wspiera kształtowanie kapitału społecznego - silniejsze rodziny skuteczniej­ sze szkoły bezpieczniejsze dzielnice, bardziej dynam iczne życie publiczne „przedostaje się” poza sam e firmy, natom iast wszystkie koszty ponoszone są na m iejscu, l e n fakt sprawia, że firm y n ie inw estują w zaangażowanie oby­ w atelskie swych pracowników. I przeciwnie, charakter m iejsca pracy, który przeciwdziała zaangażowaniu wspólnotowemu i więztom rodzinnym, tw o­

rzy klasyczny przypadek tego, co ekonom iści nazywają „negatywnymi efek­ tam i zew nętrznym i” {negatwe extermllties), czyli przerzuca niepokryte kosz­ ta na społeczeństwo. W przypadku zanieczyszczenia środowiska naturalnego pow szechnie przyjmuje się, t e podatki i inne bodźce finansowe stanowią właściwą odpo­ wiedź państw a na negatyw ne skutki zew nętrzne, w zm acniając persw azję m oralną jako środek wspierania zachow ań przyjaznych dla środowiska. Po* dobnie musimy przemyśleć na nowo, jak wynagrodzić firm y które w sposób odpowiedzialny odnoszą się do rodzin i zaangażowania wspólnotowego swoich pracowników, oraz jak. zachęcić Innych pracodawców, żeby naśladowali ich przykład* W iele firm daje czas wolny pracownikom, którzy jako wolontariusze wykonują prace na rzecz w spólnoty; ta w artościow a praktyka powinna być stosowana szerzej. Jednak wolontariat jest tylko jedną z ferm zaangażowania obywatelskiego* Polityka społeczna, taka ja k Family and M edicał Leave A ct z 1993 roku, oraz wymogi prawne, które ułatwiają, pracownikom pełnienie obowiązków ławników, stanowią ilustrację, że zainteresowanie państwa wiąziami obywatelskimi i społecznymi może usprawiedliwiać państwową regulację umów o p a c ę . Tro­ ska o ukochaną osobę w chorobie nie je s t jedynym obowiązkiem rodzinnym, a pełnienie obowiązków ławnika nie jest jedynym obowiązkiem obywatelskim, i nasze prawo pracy powinno to u zn ać

s S.R Hack i L.M* Lynch* How to Compete, The Imptict o f Workplace Practices and hform ation Technology on Productivity, Cambridge, Mass* sierpień 1997, National Bureau of Economic Research fworkittg paper Series #6120); Report on the American Workforce^ 1999, s. 103. Ogól niejsze opracowa­ ni n problematyki dotyczącej pracy, rodzimy i wspólnoty mob. publikacja Families and Work Institute na stronie internetowej!: www.famiMesandworlo>rg

661

Samotna gra w kręgle Nasze konkluzje z rozdziału 11 wskazuję jednoznacznie na zarówno oby­ watelskie* jak i osobiste korzyści związane z zatrudnieniem w niepełnym wy­ m iarze czasu (p a rP -tim e )* Odkryliśmy, że dla wielu ludzi praca na część etatu je s t pieczeniem dwóch pieczeni przy jednym ogniu - w zm acnia styczność z szerszymi sieciam i społecznymi, pozostawiając dość czasu, żeby wykorzystać swe możliwości poza m iejscem pracy Ustaliliśmy, że pracownicy pracujący w niepełnym w ym iarze są zazw yczaj bardziej zaangażow ani w działania w spólnotowe niż inni, i to zarówno pracow nicy pełnoetatow i, jak i ludzie, którzy w ogóle nie są zatrudnieni. O czyw iście, nie wszyscy chcą 'pracować na niepełnym etacie, ale w idu tego chce, a am erykańskie instytucje publiczne, nem profit l prywatne dopiero zaczęły się zajmować wyzwaniem, jak i stanowi restrukturyzacja pracy żeby zaspokoić ten popyt. Ta nowa. polityka czasowa musi znaleźć się na czele pro­ gramów publicznych w nowym stuleciu. Zaangażowanie oby watelskie i więzi społeczne można znaleźć w obrębie m iejsca pracy, a n ie tylko poza nim* l a m w ięc p rogram d otyczący sfery pracy powinien rów nież obejm ow ać nowe sposoby tworzenia kapitału spo­ łeczn ego w pracy. Jest to szczególnie isto tn e w od n iesieniu do łączącego kapitału społecznego, ponieważ rosnące zróżnicowanie w miejscu pracy jest wartościowym, ale jeszcze nie w pełni wykorzystanym atutem „kapitalistów społecznych* Jak pamiętamy z rozdziału 5, niektóre zachęcające inicjatywy w tej kwestii —praca zespołową, restrukturyzacja architektoniczna itp. - już trwają. Z dru­ giej strony, inne zmiany, które tu omawiamy - zwłaszcza rozpowszechnienie pracy dorywczej (cm iin g en t) - sprawiają, że tworzenie kapitału społecznego opartego na pracy staje się jeszcze większy m wyzwaniem. Pracodawcy, związki zawodowe, eksperci zajmujący się stosunkami pracy i sami pracownicy muszą być bardziej kreatyw ni w zaspokajaniu potrzeb pracowników zastępczych, pracowników pracujących w niepełnym w ym iarze czasu I niezależnych zle­ ceniobiorców w zakresie kontaktów społecznych6. Wreszcie, musimy zakwestionować wyobrażenie,: że życie obywatelskie nie może toczyć się w m iejscu pracy Dlaczego pracodawcy nie mieliby zapewniać przestrzeni i czasu dla obywatelskich grup dyskusyjnych i. organizacji dobroczyn­ nych? Dlaczego nie chronić lepiej prywatności komunikacji pracowników? 6 Grupą prowadzić^ eksperymentyaa tym obszarze jest Woridąg Today ww^wockingtodayocg

662

Ku programowi „kapitalistów społecznych1” Pod. koniec X X wieku A m erykanie .stopniowo zaczęli .rozumieć, że nie­ kontrolowane .rozrastanie się m iast, które zafundowali sobie w poprzednich pięciu dziesięcioleciach narzuca duże koszty osobiste i ekonomiczne - zanie­ czyszczenia, przeludnienie i. straty czasu, W rozdziale 12 odkryliśm y że nie­ kontrolowane rozrastanie się metropolii zniszczyło również społeczną tkan­ kę naszych wspólnot. Wzywam w ięc amerykańskich planistów, lokalnych i regionalnych, dewe­ loperów, organizatorów wspólnot i nabywców domów;

Działajmy tak, abyw 2010 raku Amerykanie spędzali mniej czasu podróżu jąc, a więcej czasu niż dziś poświęcali na podtrzymywanie więzi z sąsiadami, żeby mieszkali w bardziej zintegrowanych i przyjaznych pieszym miejscach i iehy projekty naszych dzielnic i dostępność przestrzeni publicznej zachęcały do swobodniejszych stosunków towarzyskich z przyjaciółmi i sąsiadami?

Pewien złudnie prosty cci je st następujący: żeby większa liczba Ameryka­ nów znała, więcej swoich sąsiadów po im ieniu niż dziś. Projektanci miast, kroczący pod sztandarem ^nowego urbanizmu” pod­ sunęli w ciągu ostatniego dziesięciolecia lub dwóch dziesięcioleci X X wieku wiele twórczych sugestii idących, dokładnie w tym właśnie kierunku® Trzeba przyznać, że o wiele w ięcej czasu i energii zostało ja k dotąd zainwestowane w sfoiuiutow anią a nawet zastosowanie tych pomysłów niż w mierzenie ich. w p ły w am zaangażowanie wspólnotowe. Jest: zapewne możliwe, że innowacje w projektach - jak strefy mieszane, siatka ulic przyjazna dla pieszych i więcej przestrzeni do uży tku publicznego - powinny w zm ocnić kapitał społeczny, chociaż je st m niej oczyw iste, czy detale utrzym ane w stylu w iktoriańskim albo kolonialnym oraz pogłosy XIX- wiecznej architektury miejskiej zazwyczaj odnajdywane w nowych w spólnotach urbanistycznych, takich jak. D isney's 78

7 Rozsądne omówienie? alternatyww redukcji niektmfrokswanego rozrastania się miast, zofo. R. Moc iC Wilkią Om^ttgPlaces. Rebui-kimg Conmmnły in New ¥odc 1.997, .HeoryMt 8 Przegląd koncepcji, zob. Fultan, New Urhanimn, Hope o?łfypefor Ammicm Commumim? Cambridge, Mass. 1996, Uncoln Institute ofLand Połiey Congress for the New Urbmsm (w ^ c n a ag) ogłosił „kartę**, do której przystępują budowniczowie, architekci, planiści, urzędnicy rządowi i inni.

663

Sa motna gra w kręgle Célébration na Florydzie, dadzą rzeczywiście takie skutki (Zupełnie nowe; mia­ sto w Easton w O hio obejmuje centrum, które zbudowano tak, by wyglądało na zmodernizowaną stację kolejową, chociaż nigdy w ognie nie było tam stacji). W każdym razie nadszedł czas, żeby zacząć ściśle oceniać konsekwencje tych obiecujących inicjatyw^ Nowa urbanistyka to trw ający eksperym ent pozwalający zobaczyć** czy pragnienie szerszego życia w spólnotowego przeważa u Am erykanów głód prywatnych podwórek, dyskontowych megasklepów i łatwego parkowania. W końcu Ameryka uzyska więcej takiego rodzaju przestrzeni, jakiej pragnie —jeśli tak naprawdę nie chcem y więcej wspólnoty, nie dostaniemy jej* W arto jednak pamiętać, ze w przeszłości niekontrolowane rozrastanie się przedmieść pow odujących segregację było rów nież siln ie kształtow ane (często niezamierzenie) przez politykę państwową, taką jak budowanie autostrad, odpisy h ip o teczn ą mdlimimg® i skoncentrow ane budownictwo kom unalne (public

hmsmig). Gdy koszty niekontrolowanego rozrastania się m iast (ekonomiczne i środowiskowe, jak również społeczne) staną się bardziej oczywiste, polityka społeczna polegająca na przeciwdziałaniu im stanie się hardziej atrakcyjną jak ju z dzieje się w różnych m iejscach od A tlanty do Portland. Wreszcie, innowacyjni myśliciele i organizatorzy wspólnot, tacy jak Harry Boyte, Ernesto C artes i John M cK m ght, pośw ięcili niem ało wysiłków żeby znaleźć i wykorzystać nieoczekiwane aktywa we wspólnotach znajdujących się w niekorzystnym położeniu. C om m unity Development Corporations (CDC), stworzone w latach 70. w celu wspierania fizyczną rekonstrukcji zniszczonych dzielnic, zwracają obecnie uwagę .również :na inwestowanie w .kapitał spofeczny, a grupy takie jak L ocal Initiatives Support Corporation (L IS Q odniosły pewne sukcesy w tej dziedzinie1®.

9 Szczegółowe wrażenia osobiste dotyczące Celebrafion, m h D, Franta i C Collins, Cekbmlkmt U&AaLwmgm Dhmys BrawKew Ibwrt, New te k 1999, Henry Haiti A,. Ross» Hm Cekbmtim Chronićim Life Liberty and Lite Iharsuil c f Profrerty Ikiue inDrnwy^sNew Tbwn* Newte k 1999, Ballantine Press. * Praktyka polegająca na odmawianiu usług w zakresie bankowości, ubezpieczeń, dostępu do miejisc pracy, do opieki zdrowotnej, a nawet supermarketów (albo podnoszeniu kosztówtych usług) dla mieszkańcówdzielnic lub obszarów, zwłaszcza zamieszkanych, przez mniejszości rasowe albo etniczne. Termin ukuty w latach 60. od praktyki zaznaczania na planach czerwony linią obszarów, w których banki odmawiały mwestmyania. [Przyp. tłum.] m J.C McKn ight i J.P. Kretzmarm, Buildmg Commumiiesjmm the hmde Out A P etk Jbward FmdimgmtdMnhiUzmg a Commumty*s Asset.% Chicago 1993, ACTA PubłlcatSons; R C Boyte i. MM Karl,

664

Ku programowi „kapitalistów społecznych” W zy!wam wszystkich Am erykanów by do tej dobrej pracy dodali jeszcze jeden cel: stworzenie rozwiązań niwelujących podziały rasowe, społeczne i geo­ graficzne, które pokrywają nasze obszary m etropolitarne siatką pęknięć:* W spólnoty oparte na wierze pozostają tak ważnymi rezerwuarami kapi­ tału społecznego w Ameryce, że trudno wyobrazić sobie, jak można by naprawic zniszczenia ostatnich kilku dziesięcioleci bez poważnego udziału rallgtL Zwłaszcza w sferze publicznej Amerykanie wysoko cenią zapisy Pierwszej Po­ prawki, które umożliwiły połączenie nieporównywalny z niczym religijności i pluralizmu wyznań, przy ograniczeniu do m inim um spięć religijnych. Z dru­ giej strony, nie da się zaprzeczyć, .że religia odgrywała w ażną rolę w każdym okresie ożywienia obywatelskiego w amerykańskiej historii. Wzywam zatem amerykański kler, przywódców świeckich, teologów i zwy­ kłych. wyznawców:

Wywołajmy nowe, pluralistyczne, społecznie odpowiedzialne «wielkie przebudzenie” tak. iieby w 2010 roku Amerykanie byli bardziej zaangażowani, nii są dziś,, w tę lab inną dachową wspólnotę- znaczeń, jednocześnie stając się bardziej tofemijcypi wobec: wiary i. praktyk innych Amerykanów.

W historii narodowej Stanów Z jednoczonych religia przyczyniła się do stworzenia kapitału społecznego przede wszystkim w trzech dramatycznych i gorączkowych ^przebudzeniach” ♦ W czasie wielkiego przebudzenia trwającego od. 1730 do 1760 roku. indy­ widualne przebudzenia religijne ¿wybuchały jak sznur petard” w »wielkich*i PuddingAmerica* The Democratic Pmnuse ofPublic Work, Philadelphia 1996, Tenipte University Press. Texas Industrial A mas Fi mndatum..kferov/ana przez Ernesto Cortesa zapoczątkowała wide skutecznych technik organizacji wspólnoty; ich użyteczny przegląd, zoh. M,R, Warren, Social Capital and CornrmmF ty EmpmormenL Religion and Political Organization in the Texas InrtustrmlAreas Foundation (rozpra­ wa doktorska, Harvard University Department of Sociology, 1995). O CDC i kapitale społecznym mb. R.F. Ferguson i W.T. Dickens (red,), Urban Problems and Community Development ’, X. de Souza Briggs i E. Mueller, From Neighborhood to Community. Evidence o fthe Social Effects of Community Develop­ ment, NewYork 1997, Community Development Research Center, New School of Social Research.

665

S am o tn a g ra w kręgle

i nieustannych zgrom adzeniach wędrownych kaznodziejów”

utrzym yw anych «w ruchu» przez

* Drugie wielkie przebudzenie trw ające od 1 800 do 1830 roku byto równie burzliwym okresem zaangażow ania, w którym circuit riders nieśli nową ewangelię z jednego przygranicznego osiedla niemającego jeszcze kościoła do drugiego. Circuit riders tworzyli grapy dziesięciu lub dwunastu konwerty tów, którzy wzmacniali się nawzajem w poszukiwaniach duchow ych, aż do chwili gdy można było założyć norm alnie działający kościół. Historycy spierają się o motywacje, a nawet religijność tych ewangelistów, jednak ruch ten zainspirow ał wielu ludzi, żeby zająć się biednymi, odrzucić niewolni­ ctw o i zakładać misjonarskie i wstrzemięźliwe społeczności Jedną z god­ nych uwagi nowości był ruch szkółek niedzielnych, łączących odrodzenie duchowe (revivalism ) z zam iarem nauki pisania i czytania tych, którzy wykluczeni byli ze szkół powszechnych, w tym kobiet (czarnych i białych), dzieci pracujących w fabrykach i ludzi żyjących na pograniczu11. « Trzeci ważny okres religijnego zaangażowania w kwestie społeczne nastąpił pod koniec X IX wieku [zob. w rozdz. 23], ucieleśniony w takich działaniach, jak ruch Social Gospel i A rm ia Zbawienia - tak zwany kościół biednych, który skupiał się na „pogrążonych w nędzy” (subm erged tenth) Am eryka­ nach, których dotykały wszystkie negatywne strony urbanizacji i industria­ lizacji. A rm ia Zbawienia, która „ocalała świat, dusza po duszy", była intere­ sującą hybrydą doktrynalnego fundamentalizmu, liturgicznej heterodoksji (z maszerującymi orkiestrami i „dziewczynami śpiewającymi Alleluja* [Hal­

lelu jah lassies ]) i postępowymi przekonaniami dotyczącym i pom ocy bied­ nym, podnosząc status kobiet i służąc zarówno białym jak i czarnym 12. Czy na początku X X I wieku m am y do czynienia w A m eryce ze składni­ kam i kolejnego wielkiego przebudzenia? M egakościoly, by rozw ażyć jeden przykład, wykorzystują w spółczesne techniki m arketingowe i widowiskowe,

11 W.G. McLoughlin, Revivals, Awakenings, and Reform-, M.W. Fishwick, Great Awakenings. Popular Religion and Popular Culture, NewYork 1995, Haworth Press; A. Boylan, Sunday School. The Formation o f an American Institution, 1790-1880, New Heaven 1988, Yale University Press? P. Boyer, Urban Masses and Moral Order, s. 34—53. 12 D. Winston, Red-Hot and Righteous. The Urban Religion o f the Salvation Army, Cambridge, Mass. 1999, Harvard University Press.

666

Ku programowi „kapitalistów społecznych** żeby zaoferować dostępne doświadczenie reUgjjne swoim grupom docelowym pochodzącym zazwyczaj z zam ieszkałej na przedm ieściach klasy średniej, {Megakośeioiy początkowo skupiały się na Matej ludności, teraz w coraz więk­ szym stopniu przyciągają kolorowych).* C hociaż ich nabożeństwa, wskutek rozmiarów, jeśli nie czegoś innego, wydają się często bezosobowe i teologicznie nfewymagającą liderzy megakośdolów okazują się rozumnymi zwolennikami kapitalizm u społecznego, organizując działania w m ałych grupach, które budują sieci osobiste oraz łączą, religię i stosunki towarzyskie (nawet drużyny kięglarskie!) Równocześnie w innym miejscu religijnego spektrum (jak pamię­ tam y z rozdz. 4 i 9), kościoły ewangelikalne i fundamentalistyczne (wraz z ich odpowiednikami wśród Żydów i innych tradycji religijnych) stanowią jeden z najbardziej godnych uwagi wyjątków w ogólnym spadku kapitału społecz­ nego* który naszkicowałem w tej książce* Z obywatelskiego punktu widzenia nowe wielkie przebudzenie (jeśli na­ stąpi) będzie niewątpliwym htc^osławieństweni, Religie prozelityczne (zob* rozdz, 4 i 22) lepiej sobie radzą z tw orzeniem spajającego niż łączącego kapi­ tału społecznego, a tolerancja w obec niewiernych nie je s t cnotą szczególnie kojarzoną z fundamentalizmem* W amerykańskiej kulturze, jeśli nie w sferze prawa, nowe przebudzenie wywołałoby kwestie dotyczące konstytucyjnego oddzielenia kościoła i państwa, czego ilu strację stanow i spór wokół zapisu o „decyzji charytatyw ną” z reformy społecznej z lat 90„ która zapewniła fun­ dusze publiczne dla m ającej religijne powiązania pom ocy społecznej (social services), Z drugiej strony, można również wykryć: oznaki szerszego zaangażo­ wania ekumenicznego i. społecznego w ruchach takich, ja k ewangelicki C ali to Renew al W dodatku niektóre z innowacji W ieku Pozłacanego i Ery Postępu, takie jak settlement homes i ruch Chautauqua, chociaż nie były ściśle religijne, mogą. zainspirować w o je odpowiedniki w X X I w ieku13* Żaden sektor amerykańskiego społeczeństw a nie będzie miał większego wpływu na przyszły stan naszego kapitału społecznego niż elektroniczne mass

mediaf a zwłaszcza In tern e t Jeśli m am y odw rócić trendy z ostatnich trzech 13 W 1995 roku pewna liczba ewangelikanów pod przywództwem Jima Wallisa z Sojourners stworzyła koalicję ewangdikałną obejmującą ca te spektrum polityczne od skrajnie liberalnego do skrajnie konserwatywnego. Zob. J. Wallis, FaitJi Works, New York 2000, Random House* Zob* też H. Husock, Bringing Back the Settlement House, Jibe Public Interest", 109, Jesień 1992, &53-72..

667

S am o tn a g ra w kręgle

dekad w jakikolwiek zasadniczy sposób, elektroniczna rozryw ka i przem ysł telekomunikacyjny muszą się stać dużą częścią rozwiązania, zam iast stanowić dużą. część problemu. A w ięc wzywam am erykańskich potentatów m edialnych, dziennikarzy oraz guru internetow ych w raz z odbiorcam i takim i jak wy (i ja):

Znajdźmy sposób na to, żeby w 2010 rokit Amerykanie spędzał! mniej czasu wolnego siedząc biernie w samotności przed błyszczącymi ekranami» a więcej w aktywnych kontaktach ze wspótobywatdamL Wzmocnijmy nowe formy elektronicznej rozrywki I komunikacji, żeby raczej podnieść zaangażowanie wspólnotowe, niz je zniweczyć.

Najnowszy poryw zainteresowania „dziennikarstwem, obywatelskim” mcm stanowić jeden z wątków tej strategii jeśli nie interpretuje się go ja to substytutu dla prawdziwej odddnej partycypacji lecz jako impuls i zaimprowizowaną scenę dla tego rod zaju ¡Mrtycypacji.14, W rozdziale 13 zauważyłem, .że w kategoriach czysto technicznych niezwykła m oc telew izji m oże zarówno wzbudzać, jak i hamować zaangażowanie obywatelskie. Wezwijmy tych utalentowanych ludzi którzy kieruję amerykańskim przemysłem rozrywkowym, zęby stworzyli .nowe formy rozrywki, które ściągnę widzów z kanapy i wciągną we wspólnotę. Jak czytaliśmy w rozdziale 9, Internet można wykorzystać do wzmocnienia rzeczywistej, bezpośredniej k om u n ik acji a nie po prostu do zastąpienia jej podrobioną „wirtualną wspólnotą” W ezwijmy producentów oprogramowa­ nia i techników kom u n ik acji by wzięli pod uwagę apel wystosowany przez uczonego z Uniwersytetu M ichigan, Paula Eesnicka, w którym wzywa on do uczynienia Internetu przyjaznym dla kapitału społecznego oraz stworzenia

Community In fo rm atio n C orps, pragnąc zach ęcić m łodych specjalistów 14 LA. Friedland, JLRosen i L, Austin, Civic Jourrutiisnj. A New Approach to G tizensk^ (1994), na stronie internetowej: wwwxpn.org/; J. Rosen i P„Taylor, The New News u the Old News, Press and Politics in 0m 1990$, NewYork 1992, Twentieth Century Fund Press; J. Fallow’s. Breaking 0ieNmmt New York 1997, Vintage Rooks; E Denton i E. Thorson, Civic Journalism, Does It irbrA?{rapnrt specjalnydla Petr Center 1997, na stronie internetowej; www.pewcenter.org/doingcj/research/r_iloesit. html). Przemy&kna krytyka, xob. Oh. Grimes. Whither ike Chic Journalism Bandwagon?, Discussion Paper 0 -3 4 Joan Shorenstein Center on Press and Politics, John E Kennedy School of Government, Harvard University 1999.

668

Ku programowi „kapitalistów społecznych” komputerowych, by wykorzystali swoje um iejętności do pomocy w odbudowie

wspólnoty w Ameryce* W rozdziale 9 omawiałem Mika ważnych przeszkód stojących n a drodze wykorzystaniu komunikacji za pośrednictw em komputera do budowy kapi­ tału społecznego. Niektóre z tych przeszkód, ja k cyfrowe wykluczenie (d%i-

tal divide), czyli nierówność w dostępie do cyberprzestrzeni mogą (i muszą) stać się przedmiotem polityki społecznej* Inne, jak anonimowość i jednowąir kowość, mogą podlegać technicznym „naprawom" Tym niem niej komunika­ cja za pośrednictwem komputera otw iera dziś możliwości dla niemożliwych dotąd do pomyślenia form demokratycznej delibemcji i budowania wspólnoty “ jak obejmujące cale m iasta debaty obywatelskie o sprawach lokalnych albo wspólne badanie lokalnej liistorii, czy nawet ogłaszanie wyników miejscowych zawodów frisbea Kilka wczesnych badań nad okablowanymi wspólnotami su­ geruje - niezobowiązująco, lecz w pełen nadziei sposób - że mieszkańcy, któ­ rzy mają. łatwy dostęp do lokalnej sieci kom unikacji komputerowej, wykorzy­ stują to nowe narzędzie do wzmocnienia, a nie do zastąpienia bezpośrednich więzi ze swoimi sąsiadam i, i że niektórzy z nich zaczynają się angażować b a r­ dziej aktywnie w życie wspólnoty, właśnie tak, ja k m y „kapitaliści społeczni" byśmy sobie tego życzyli1®, H ektroniezne grupy wsparcia dla starszych osób korzystających z sieci internetową mogą być użytecznym uzupełnieniem, (a nie substytutem) regularnych wizyt: osobistych. Kluczem jest, m oim zdaniem, od­ krycie, w jaki sposób technologia internetow a m oże raczej w zm ocnić niż za­ stąpić zlokalizowane, bezpośrednie, trwale sieci społeczne* Stw orzenie łączącego kapitału społecznego wymaga w ykroczenia poza własne społeczne, polityczne i zawodowe tożsam ości; chodzi o to, by powsta­ ły więzi z ludźmi niepodobnym i do nas samych* Dlatego sporty drużynowe 15 15 K. Hampton i B, Wellman, ExmnMng Community m the D i0 td Neighborhood Early Mesuiis from Comda*$ Wired Suburb [w:] T, Isuda i K. Isbister (redd* lecture/fotos ¿fi Computer Science, Berlin 2000, Sjmnger-Verlag; A. Kavanaugh, The Impact

ifcl.g.S I ¡IIMÍI ¡■iiiili ippaiii ¡¡¡«lili ■ l *iii iiiiiHiiiip ■ & «MSf ii^piiyii *s .s jglfll ■ ¡■ ■ P l. ittsim IlfllljliBBljilMgil ■ P li g«iti¡Í*¡. i l.. . ........ Ígit|¡: .!É ii||iiidśitiii^ii

¡1|¡

¡ I s I lilI f ilM

ll

D o d a te k li

705

Samotna gra w kręgle

r&

m m sm

• t3 *C M ^ Ę Ę M rap jplliji **^ .. E..Ittí 5!::i:i:::IS I ::ia s m J::^ eu £j i,,„,; l i p iil

H O i |:*::IE™IE

I......... I.O..eg.

||Mil:^||

lltfll® lllil

llpllll*¡¡

;l;M |lM |||a:| ¡lili!

ÍIÍ¡S¡¡i¡l¡¡¡¡¡8 ¡

lililí

i§ tn |

| | j

i 1 I ...... 1H M N ■■ • BiBiiii..l i ¡ i « j a g lllillliiil IIÉ^ili !awiiii ;E;e;b|iSSB;B;Eí;!;B;BB|;^:;iBiBiBiBi :- lilSi ■ ¡u i i * i BiE*§B:imm I P illl! ;E;E;B(g;E;E;E;EB;B;B;B|;;g;E;E;E;E;!m m k lililí! ¡■ II l lB l Illp sillll wmmm 1111 Mgfe|;j;I i - i i i ! l l j l i i l .. .... g .... . ¡iiiiil ¡¡¡¡lil¡¡l¡¡¡¡ ...... ¡¡ ■ i ¡ ■ I mmmmmlllliiÉ! i j l l l l l imum l^aiaia® l i l i i ...... m mmmmmm ;E;B;;;|i;;;is|#;a11*1111 llilli lililíiPIllI p il 1 * 1 I^SMIlill111111!ląSlIII iiilP iiill¡11É1I1111Im fm ¡¡¡lal I i - i i i ¡lllIPIIII itatEpa^aiiBii...i.... . H i ¡ P i lilii ¡¡liii lllllllllllIliplipi iii! ... ...............i...... Ęgmm|glg|li||Bgliiiiiai IIPIIIII¡¡¡¡¡M liii Ill|8@l8888iIE¡E¡ÉEB;f|IE¡:i IiiiilIIÉSIIiiiil am wBaiaiEiai Iiiiil llili aiiilii! ¡iiilPli: llipllll 3EEl¡Ba!ÉlBaíB:BB¡¡|;«¡¡¡E1IlilM li liBII llili iB B E jp i: E h ig iE iE iE iE B liii! ... |||pilltepll l ł l l Batprfai:lEilililililljilg!¡PPIIIII ;¡¡|^p;¡¡¡1 l|i|f| j iaaalflll ■I IB l ¡lljjE i l i l í ¡;EEat|l^;tEtataE:;iIliiiliiliiiiiiiiil¡¡¡¡iiisii i * ! l l l l i l p i i lliiiislillS lililí lllllpillllll l j l i i l lill Ilp l laiiiii!¡ ■ 1 ¡ i | i llü :BBI^::iB iBiBi::l l l i i l l ¡|ii!!!!gl i i B l l l l l ¡¡¡pgBiSSiB:!IIÍÍ8 íeísBífiei;: lilllllllllll !;E :¡:¡:¡| !:!;!!B :j : ¡: i(Sii £ i;i«;Sii:: iB iiliBII IBÜ ..m ll®:!:' :#E:SSBiB; itiiiiE:; |p iafiiilliE aa;iaaaB aí; pTiJEZ ¡lgail;a^ll;^lllaM8l SÉ illpia:! D :pap! |i:i:W»: ¡¡¡¡gl aalpaaa pilSPii 113111 IIMII $mm «II f®¡§®¡ liiSi H i ||B l|i:| iM lIiMilliHil HlP pp M SSP |*ii ::|W :Bl8^Bi8Ma: ¡ ¡ l i i i liii» B iBBiigi E !1 *

mBSmBSa^B

i^a IIBIII ligał

UHM

SSiSS!:

mm

BilS^:a:^af

iiiw i

lííPlilliiill

mmimmmm

iilt ill

lllRill lililí fjgte

H

I

iiiiii* iil® l

lilii

lilii iliiiiP p iiliiiiB liiiliiil

.liii. a:a:¡a:™ía:a...... M«aa.:!

ÉPH P

mmte ||;ll 1IÉ&Bllllg i|ilii||

iiiM iliii lilililiiplil:

mm illlttsl; ¡ipil i .w ..

a:laifts i: rsi

i*

706

m mam laaflg B! ■ 1

■ ■■ •>• m m i M SI

Dodatek I!

:V"i-.v:i:iv‘./i O.;,;o=■ .■/>'j-i'1. a ;r^hiook: ..:

708 W‘;v:Ąki ■George I inda K, Birkerls Sven, The Gutenlmrg Elegies, Boston, Mass. 1994, Faber and Faber, Blakely Edward J.* Snyder Mary G., Fortress America. G ated Communities in dm Umted States, Washington, D .C 1997, Brookings Institution.

745

Samotna gra w kręgle Blazer Dan* S odal Rapportan d M ortality in m Elderly Community Population „American Journal of Epidemiology1, 115, nr 5,1982. Bluestone Barry, Ease Stephen, Overworked mad- Underemployed, „The American Prospect* 31, imrzec/kwieden 1997* Hum Debra E4 Afatk Group Laps O ffEntire S taff „The Chronicle of PManthropy'5, 12 III 1998. Blum Debra E* United States.Has 7 Charities p er,10*000People, Study Shorn, „The Chronicle of Philanthropy*, 7 ¥011997* Blum John M.„ ¥ Whsfa r Victory* Politics an d American Culture during Whrld War IE New York 1976, Harcourt, Brace, Jowanovich. Bktmberg Paul, The Predatory Society Deception m the American M arketplace, New York 1989, Oxford University Press* Blonder Jay G., Katz Elihu (red), The Urn o f M ass Commummthms* Current Perspectives on Gratifications, Beverly Hills 1974, Sage; “+ Brown J.R., Cram.ond J.K. i Wilde RJ. Bobo Lawrence D.t Olivier Melvin L , Johnson James H. Jo, Valenzuela Abel (red.), Prismatic Metropolis* A m fyzhg Inequality in Los Angeles, New York 2000, Russell Sage Fou ndation; Johnson James H. Jr., Eienenstock Elisa J., Parrel. 'Walter C Jr, Bohman J., Public Deliberation, Cambridge, Mass. 1996, MIT Press. Boisjoly Johanne, .Duncan G m gC Hofferth Sandra, Access to Social C apital Journal of Family Issues* 14 wriesieh 1995. Bond James T , Gallnsky .Ellen, Swanberg Jennifer E , The1997N ational Study o f the Changing Workforce, New York 1998, Families and Work Institute Boocstin Daniel 4 IheA m erkans* The Democratic Experience, New Yotk 1974, Vintage Books. Booth Alan, Dunn Judith (red.), Fam ily-School iJnks... How Do They A ffect Educational Outcomes?Mahwah, RJ< 1996, Lawrence Edbaum; Zill Nicholas» Bordin Ruth, Woman and Temperance* The Q m d far Power an d Uberty, 1873-1900, Philadelphia, Pa 1981, Temple University 'Press* Bordo Michael Goldin Claudia, White Eugene R (red), IheDefiningM ormnt. The GreatDepression an d tlm American Economy in the Twentieth Century, Chicago 1998, University of Chicago Press; -*■Freeman Richard B. Bosso Christopher J., Facing dm Return. ErnmrammntaMm an d ÜmNew PoîîtkM Landscape, [w:|Qgler Allan J., Loomis Burdett A. (redd Interest Group Politics, wyd 6. Bosso Christopher J*, The Color effMoney* Environmental. Groups an d the Pathologies o f Fund Making, fwij Qgler Allan U Loomis Burdett A. (red.), InterestGm up Politics, wyd. 6. Bourdieu Pierre, Forms qfCapiiui,. [w:J Richardson J. G. feedj , H andbook effTheory an d Research fo r dm Sociology ofEducatkm , Bourdieu Pierre, CoAemanJames S. (red.). Social Theoryfo r a Changing Society, Boulder, Col. 1991, Westvîew Press; ->•Lipæt Seymour Martin.

746

Bibliografia Bowden Sue, Offer Avner, Household Apjtflfflwes an d the Use i f Time. The United States and Britain Since 1920s, »Economic History Review”, 47, listopad 1994. Bower Robert T* Tim Changing Television A udiem e in A m erica, Mew York 1985, Columbia University Press, Bowler Shaun* Donovan Todd, Tolbert Caroline J. (redj . Citizens as Legislators. .Dkect D m m im eytn the Umied States, Columbus, Ohio 1998, Ohio State University Press; -♦ Tolbert Caroline J,* Lowenstem Daniel PL, Donovan Todd Boyer Paul, Urban M asses and-M oral Order in America, 1820-1920* Cambridge, Mass, 1978* Harvard University Press. Boylan Anną Sunday School The Form ation o f an American institution,. 1790-1880, New Haven, Conn. 1988, Yale University Press, Boyte 1tarry G* Kari Nancy N„ Building Attwrica. The D em ocratic Promise o f Public Wm% Philadelphia, Pa 1996, Temple University Press. Braatz Jay, lYrtnam Robert D„ Community-Based Social C apital and Educational Performance, ExploringNew Evidence, Cambridge, Mass. 1999, Harvard University Braithwaite Valerie A., 1evi Margaret (red.)* Trust and Governance, New York 1998* Russel Sage Foundation; -►Scholz John X ; -* Tyler Tom 1 . Branscomb LM., Keller J. (red.), Investingin Innovation* Toward a Consensus Stm t^yjbr Federal Technology Policy, Cambridge, Mass. 1998, M IT Press; ^ Fountain Jane A, Brchm John, The Phantom Respondents. Opinion Surveys an d Political Jfapresen&atum, Ann. Arbor* Mich, 1993* University of Michigan Press. Brehm John, Kahn. Wendy M*, fadivkku& Levd Evidencefo r the Causes an d Consequences The Pleasure Telephone C hapter in the Prehistory o f the M edia, [w:] Sola Pool. Ithiel de (red,)* Tim Social Im pact o f the Telephone. Brigp Xavier de Souza, DomgDemocmcy up Close. Culture, Power, an d Comm unim tim in Community Building, „Journal of Hanning Education and. Research'* 18,1998, Briggs Xavier de Souza* Social C apita! m id the O iks. A dvke to Change Agents, „National Qvtc Review”, 86> lato 1997. BriggsXavier de Souza* Mueller Elizabeth R„ Prom Neighborhood to Community Evidence o f the Social. Effectsfim Community Development, New York 1997» Community Development Research Center, New School of Social Research, Brint Steven G.f In an Age o f Experts. The ChangtagBole ofP w fessim als in Politics am i Public Life, Princeton* N jf1994* .Princeton University Press. Brody Richard A,» The Puzzle tfP olitical TdrUcipatum in A m erica, (w;J King Anthony (red), The New American Political System. Brokaw Tom* The Greatest Generation, New York 1998, Random Mouse Bronfen.bren.ner Urią M om Phyllis, Garbartno James, Child, Family an d Community, |w:] Parke Ross D, (red.), Review o f Child Development Research, 1 7

747

Samotna gra w kr^glc Erooks-Gtinn Joanna D um m Greg J.,Aber %Lawrence (red,), NmgffbmhmdPtmrty, t IIII, MewYork 1997, Russel Sage Foundation; -* Corbin Jill. E fCoukon Claudia J.; Darling Nancy* Steinberg lawrencc; Duncan Greg C Connel James % Klebanov Pamela K ; -* Furstenberg Frank F. Jr., 1lughes Mary E.; -►Gephart Martha A*? - * Sampson Robert J., MorenofFJeffrey D. Brown J.R., Cramond J.K., Wilde R.J., Displacement Effect* o f Television an d the Child's Functional O rientation to M edia, [w:] Blunder Jay G, Katz Eiihu (red.), The U se o f M ass Cot m nunications.

Brown John 5., Duguid Paul, The Soda!L ife eflrform m tkm , Boston, Mass* 2000, Harvard Business School Press. Brown R.D., The Emergence ffC olim tary Assocmtmm in M assachusetts, „Journal of Voluntary Action Research", 2 IV1973. Bruhn J.G., WolfS., TheRoseto Story. An Anatomy tffH eaiih, Norman, Okla. 1979, University of O k lah o m a Press.

Bryant Jennings, Zillman Dolf (red.), M edia 'Effects. Advances in Theory an d Research,, Hillsdale,, MjL 1994, Lawrence Erlbaum Associates: -+ Geibner George, Gross Larry, Motga.n Michael i Signorielli Nancy, Bryk Anthony S., Lee Valerie E., Holland Peter B., CaThoUe Schools an d the Common Good, Cambridge, Mass. 1993, Harvard. University Press. Bryk Anthony S., .Schneider Barbara, Trm i in Scffflot&>A Core Mesommfor Improvement, New York2002, Russel Sage Foundation. Burnham Walter D4 The Tumm&PrMem, [w;] Rschley A.. James (red), Elections American Style. Burt Ronald S« Structural H ales, The Social Structure o f C om petition, Cambridge, Mass. 1992, Harvard University Press. Burt Ronald $,, The Contingent 'Value o f Social Capital, „Administrative Science Quarterly" 42,1997. Burt Ronald S., Use G ender ofS oeial Capital, ^Rationality Sc Society" 10,1998. Burt Ronald S., Knei Marc, Trust an d THM Jfarty Gossip, JwJ Kramer Roderick M* Tyler Tain R. (red.), Trust in Organizations, Butler David, Ranney Austin (redj , Brfmmdums around the World Washington, DC 1994, lEPress; -*■ Magleby David. R Butler David, Stokes Donald E , P oL tkd Change in Britain. 'llie Evolution qfB eciom l C hoke, London 1974, Macmillan. Calhoun Charles W. (red), The G ilded Age. Essays- on the Origins o f M odem America, Wilmington, Del. 1996, Scholarly Resources: -> Amesen Erie: -* Barrows Roger G„; -►Calhoun Ch*W.; -* Cordery Stacy A.; Fishel Leslie H. Jr.: =* Porter Glenn, Calhoun Charles W„ The Political Culture.. PuUic .I f f an d the Conduct o f Politics, (w:J idem. (red.), The G ilded Age,

748

Bibliografia Campbell Angus, Converse Philip E , Milter Warren E , Stokes Donald E,, The A m erica*t Votm New York I960, John Wiley & Sons* Caplow Theodore, Bahr Howard MUModeli John, Chadwick Bruce» R œ m tS m M Trends in th e U nited States, J960-I99Q , Montreal 1991, McGilhQueen^ University .Press* CappeUi Peter, The New D eal a t W orfc«M amĘh^ dwM arket^Dńvgn W orkforce, Boston, Mass. 199% Harvard Business School Press. Gappelli Peter, Bassi Mûrie i inni, C h an g eai Work, New York 1997, Oxford University Press, Carnegie Andrew, W ealth „North American Review", 148, czerwiec 1889* Carrol! Glenn R., O rganized Ecology, „Annual Review of Sociology*, 10,1984 Carter Stephen, The Q dtw eafD M )elief, New York 1993, Basic Books, Cashman Sean TXt A m erica in dm G ilded Age. From D eath o f Lincoln to Rise tfT h m d o r R ocm vét, wytl % New York 1993, New York University Press. CasteIJs Manuel, .Społeczeństwo sieci, przekł. M.Marody, K, Pawluś, J. Skawiński, S. Szymański,. Warszawa 2007* Wydawnictwo Naukowe PWN (wyd. amer* The Mim ę f the Network Society, Cambridge, Mass* 1996, Blackwell). Cavalio Dominick, M uscles an d M orals, O rganized Playgrounds a n d U rban Reform, 1880-1920, Philadelphia, Pa 1981, University of Pennsylvania Press. Chaison Cary N,, Rose Joseph B., f k e M m m determ inants o f Union Growth a n d D ecline, [w| Strauss George, Gallagher Daniel G., Fiorita Jack (red.), The State t f the Uniom. Chambers. Clarke, Seedtim e (fReform* American Social Service an d Soekd AUion, 1918-19331 Minneapolis, Minn* 1963, University of Minnesota Press. Chambers John Whiteday II, The ly ra m y o f Change. A m erica in the Progressive Em , 1890-1920* New York fbrw], St. Martins Press. Chambre Su,san, K indling Points, o fU g h t V olunteenng in P u blie Policy, „Nonprofit and Voluntary Studies Quarterly^ 18,1989. Chambre Susan, Vbhm ieerism by E lders. P ast W ends an d Future Prospects, „Gerontologist'*, 33> kwiecień 1993. Ghamlm Mitchell B*, Cochran John K., S ocial A ltruism and- Crim e, „Criminology* 35,1997. Charles Jeffrey Â*, Service Clubs in A m erican Society Rotary, Kiwmtis, and.Em m , Urbana, III 1993, University of Illinois Press* Chaves Mark, Congregations*Social Service.A ctivities, Washington, DC, 1999, The Urban. Institute, Center on Nonprofits and Philanthropy, Chaves M^ .R elig io u s Congregations a n d W elfare Reform , W ho W ill T ake A dvantage o f C haritable C hoice? „American Sociological Review'*, 64* 1999* Chaves Mark, Secularization a m i R eligiom R evm d, E v idem efram U S. Church A tten dan ce Rates, 1972-1986» „Journal for the Scientific Study of Religion”, 28, grudzień 1989* Chaves Made, Cavendish James C„ More E vidence on U S. C atholic Church A ttendance, Journal for the Scientific Study of Religion' 33, grudzień 1994,

749

Samotoa gra w kr^gle Chenault Brittney G., .DevelopingPersonal an d Em otm nallM atiom hips Vm Computer-M ediated Comrmmkatkm, X«Mnputer-Mediatad Communication Magazine” % maj '1998, Ggler Allan J., Loomis Burdctt A. (red,), Interest Group Politics* Washington, DC,, Congressional Q uateriy Press» wyd 21986, wyd, 81991, wyd 41995, wyd 5 1998, wyd. 61999; -*■ Rosso Christopher J,; -* Hayes Michael T ; -* Johnson Paul E.; “+ Patterson Kelly; =» Shaiko Ronald G, Clark Robert, Why So A lary Lawyers, Are They Good or Bad? „Fordham Law Review1’, 61,1992. Clemens Elisabeth 8,, Securing;Political. .Returns to S oda! C apital Women's Associations in the United States* I880s-*I920s, „Journal of In terd iscip linary History* 29* 1999. Q o g g Clifford G (redj, Sociological Methodology* Oxford 1989, Basil Blackwell; Ftrebaugh G lenn .

Clotfelfter Charles %* Federal TaxPolky an d Charitable- Giving? Chicago 1985, University of Chicago Press. C n a a n Ram A,, Social an d Community Involvement o f Religious Congregations H oused in Historic i l p i Properties, Endingsfrom a Six-City Study* Philadelphia* Pa. 1997, Un.lOTS!ty of Pennsylvania. School of Social Work. Cnaan Ram A,, K asternakis Amy Wlneburg R o b ert R Religious People* .Religious Congregations an d Vbhmteerism in Human Service. Is There mlin k? wNcm profit and. Voluntary Sector Q uarterly", 22;, wfosna 1993. Cochran Thomas C , Miller W illiam , The Age o f Enterprise, A S od al History tfIn du strial America, New York 1961, Harper. Cohany Sharon R., Workers in Alternative ^EmploymentArrangements. A Second L ock „Monthly Labor Review", listopad 1998. C o h en Cathy J,, Dawson M ich ael C , NetghborhmdPuverty an d African American Politics, „American Political Scien ce Review", 87,1993. Cohen Patricia, Struening Elmer L, Muhin Gregory L , Genevie Louis E,, Kaplan Seymour R, Peck Harris B., Community Stressors* M ediating Conditions- an d WMhbeingin Urban Neighborhoods* Journal of Community Psychology" 10,1982. Cohen Sheldon, H ealth Psychology. Psychological Factors an d PhysmalDiseasefrom the P erspective ofH m m n Psychoneuroinmmndogy, „Annual Review of Psychology**, 47,1996. Gotten Sheldon i in n i, .Social Ties an d Susceptibility to ik e Common O dd, J o u r n a l of the A m erican Medical A ssociation" 277,25 Yi 1997. Cohen Sheldon, Sym e SX. (red.), Social Support an d Health* Orlando, Fla 1985, Academic Press;

►B erkm an lis a H

Cohill Andrew; Kavantugh A nd rea, Community Networks, Lessonsfrom Blacksburg Virginia, N orw ood, Mass. 2000, A rtech House, Colantonfo A., Kasl $.V,, Ostfcld A.M., Berkman Lisa L, PsydmsocmlPredictors to Stroke Outcomes in an Elderly Population* Journal o f Gerontology" 48, nr .5,1993»

750

BibUografia Coleman Janies 8,, Boded C apital in the Creation (fH um an C apital „American Journal of Sociology^ 94, 1988-, Coleman James S.t Holier Thomas, PuMk an d Private High Schools, The kn p a& tfCommunities, New York 1987, Basie Books. Coleman Mary X* feneavel John, Changes in Work Hours ofM ale Employees, 1940—1988, „Industrial and Labor Relations Review”, 46, styezM 1993. Coleman Mary X, Pencavel John, Trends in M arket W M Bekm i& w ofW m m n Since 1940, „Industrial and Labor Relations Review” 46, lipiec 1993. Comer James l\, School Power. Im plication i f an Intervention Project, New Yoric 1980, Free Press. Comer James R, Haynes Norris M,f Summary ffS ch ool Development.Programs Effects, New Heaven, Cana 1992, Yale Child Study Center, Comstock George i inni, Evolution o f American Television, Newbury Park, Cal 1989, Sage Publications. Comstock: George i inni, Tekmkm- an d Human Behmum New York 1978, Columbia University Press. Comstock George, Palk Haejung* T ekm km an d American Child, New Ycrfc 1991, Academic Press, Comstock George (red.), PwMc Communication an d Social Behavior, 1 1, New York 1986, Academic Press; -*■ Hoarold Susan. Condry John, Thiefo f Time, U nfaithfulServant Television an d the American Child, „Daedalus” 122, zima 1993. Converse Philip E., The Dynamics qfPartySupporL Cohort Analyzing Patty Identification, Beverly Hills, Cal 1976, Sap. Conway M. Margaret, Political Participation in the United States, wyd, % Washington, DC, 1991, Congressional Quarterly Press. Cookson fetor W , School C h oke The Strugglefo r the S m l q f American Education, New Heaven, Conn, 1994, Yale University Press, Corbin Jill E„ Coulton Claudia J„ Understanding 'the Neighborhood Contextfa r Children and'Families* ikm him ngEpidem iological an d Fdhmegmphk Approaches, [w:J Braoks-Gunn Joanne, Duncan Greg 1, Aber 1 Lawrence: (redi,b ki$ ib arfm d P ov erty

UI Corcoran M,, Catcher L, Duncan Greg J,,.Most Workers Find fobs through World q f Mouth, „Monthly Labor Review” sferplen 1980. Cordery Stacy A., Women in- Industrializing A m erica, [w:J Calhoun Charles W. (red.). The G ilded Age, C m er Lewis A., IJie Functmm o f Social Conflict, Glencoe, III 1956, Free Press, Costain Anne N„, Inviting Wonmi% Rebellion, A PoliticalProcessInterpretationofthe Women's Movement, Baltimore, Md 1992, Johns Hopkins University Press,

751

Samotna gra w kr§ gle Contain Anne N,, Braun stein Richard, Betggnen Heidi, fhm u n gthe Wbrnenb Movement, [w:J Morris Pippa (red), Women, Media* an d Politics, Costain W. Douglas, Costain An m N., TheP olitical Strategies efS ocial Movements, A Comparison o f the Women's and-Environmental Mwmmmts, »Congress and the Presidency”»19 wiosna 1992. Costin. Id a B , Unraveling the M ary M en .Legend Origins o f the tC rim k /’Movement, „Social Service .Review1*, 65,1991, Coston Jennifer M., Cocker Terry, Sundeen Richard A*»^ spom erfC om m unity Organizations to the Civil Unrest in Los Angeles, „Monprofit and Voluntary Sector Quarterly*'. 22,1993. Cooper Mick P, Singer Eleanor, Kulka Richard A*, .Participation in the 1990Decennial Census. PoMtics, P rim es Pressures,- »American Politics Quarterly" 26, styczeft 1998, Covey Herbert G, Menard Scott, firanzese Robert 7* Juvenile Gangs, wyd % Springffekl, 111 1997; Charles C. Thomas Publisher* Coyne: JjC , Benazon MR* MotAgent Eim , Effects tfm aritalfu n cdom n gm depression and'impMcmiomfo r treatm ent, [brow] 2001, Craig Stephen C (red), Broken Contract. C hm gfag IM ationsliips Between Americans an d Their Government, Boulder, Col 1995, Westvkw Press; -*■Aldrich John, Nfeml Richard G, Craig Stephen C* Bennett Stephen. E* (redd A fter the Soar»* The Politics ofGemmation X, Lanham 1997» Roman Sc. LittkfMd; -*■Bennett Stephen E , Rademacher Eric W.; -*■HiliKA*; -* Owen. Diana, Crawford Margaret, The World in a Shoppir^M ail [w:] Soddn Michael (red), Variations on a Therm Park* Crawford Susans .Levitt Peggy Social Change an d Cm c Engagement. The Ca.se o f thePTA, Jw:] Skocpol Theda, Fiorina Morris P. (red), Civic Engmgmtent in American .Democracy. Grensan Mathew A., Neighborhood PoMtics, Cambridge, Mass, 1983, Harvard University Press* Crenson Matthew A., Social Networks mtd Political Processes in Urban .iskigMmrhoods, „American Journal of Political Science*"» 22, nr 3, sferpieil 1978, Crocker It Hutchinson, Social Work and-Social Order. The SciikmentHoum.M ovement in Two Industrial Cities, 1889-1930, Urbana, III 1992, University of Illinois Press, Cronin Thomas E* D irect Democracy. I he Politics efInitiative, Rrfkmndum, an d Recall, Cambridge, Mass. 1989» Harvard, University Press. Croiat Matthew,Am the Times A- Changing? Assessing tiw Acceptance cfP^mtest in Western Dmmcrmcies, [w:] Meyer David S„ Tarrow Sidney (red), Tim Social.M ovement Society. Crutchfield Robert D*, Geetken Michael R„ Gove Walter R*, Crime Mate an d SocialiMegmtkm. The Im pact ^M etropolitan Mobility, „Criminology^ 20,ligtopad 1982. Cutler Stephen. J.»AgsDifferences in Vbhmtmy Associations M embership, „Social Forces*» 55,1976

752

Bibliografía Dalton Russell k Citizen Politico PtM k Opinion and Political Parties in Advanced Western Democracies, wyd. 2, Chatham* N,J, 1996* Chatham House, Dalton Russell ).7Parties without Partm ns* TkeD ecU neqfParty Identifications Among DemocrMk: Publics, Irvine, Cal 1998, 'University of California at Irvine, Darling Nancy Steinberg Lawrence* G&mnurafy Influences on A ddesm nt Aàmmemmd an d Deviance, fw:] Brooks-Gunn Joanne» Duncan Gregk Aber J. Lawrence {red*)* Neighborhood Poverty, t I I Dasgupta Partha* Setagddin Ismail Social C apital A Aüdtifaceted Perspective, Washington* D.C 2000, Ihe World Bank Davis A lta E* SpearheadsfiwD eßrm . The SocM Settiem erm an d the Progressive Movement, 1890-1914, New Brunswick N.J. 1984, Rutgers University Press. Davis James A., Changeable W eather in a C odw gC lim aie am p the lib er a l Plateau. Conversion and Deplacement in Forty-Two G enem iSecial Survey items, 1972-1989, »Public Opinion Quarterly"! 56, Jested 1992, Davis James A., G reat Books an d Sm all Groups, Glencoe, Hi 1961, Free Press, Davis Richard, Owen Diana* New M edia an d American- .Polities, New York 1998, Oxford University. Day Christine L., W hat C ider Americans Think, Interest Groups an d AgingPolity, Princeton* N.J. 1990, Princeton University Press. Deaton Angus, Paxson CH„ Aging and Inequality in Incom e an d Health, „American Economic Review”, 88,1998. Dd.lt Carpinl Michael X.t Stability an d Change in American PoMites The CamingofAgp o f the Generation c f the 1960$, New Yodk 1986, University Press. Delli Carpinl. Michael X,, Keeter Scott, W hat Am erk a m Know About PöUtics an d Why It M atters, New Haven* Conn* 1996* Yale University Press, DeMarii Alfred, 'Yang Itaxin, Race, A U em tim andlnterpersm alM istm st, „Sociological Spectrm.fr! 14* pazdziemik/grudrien 1994. Deming Wiliam G,, Wmk a t tiom e, D ata from the CPS, »MonlhlyLahor Review*, luty 1994* DeN&rdo James* The Turnout Crash o f 197% fw:] Geer John G* (m é)fP ditidam an d Party Politics, Metern Angus, Paxson C H , Aging and Inequality in Incom e an d H ealth, ¡»American Economic Review'! 88» 1996« Dertouzofi Miehad L*» W hat W illEe. How the New World o f Irfmrmatkm Will Change Our Lives, Sait Francisco 1997, HarpenEdge* Dewy John, The PuMk an d Ms Prohktm , Denver 1927» Alan. Swallow De Witt Benjamin E, The Progressive M ovem ent A Nen-pmrtmm, Comprehensive Discussion o f Current Tendencies in American Politics, Seattle*. Wash*-1968 (wyd. 11915], Univers-ity of Washington Press* De Young: AJ* The D isappearance qfJSocitd Capital* m .DuralAmerica, A reM Mmol Children »AtM sk"?„Rural Special Education Quarterly'! 10* 1989.

753

Sam otna gm w k rfg le Diamond Sara, Roads to Dominion, Right-WingMomments and Political Power in the United States, New York 1995, Guilford Press, Diani Mario, Social Movements an d Social Capital* A Network Perspective on Movement Outcomes, „Mobilization An International Journal" 2, wrzesM 1997, Dickens Wiliam T*, Leonard Jonathan S.»AccounUngfbr the B ed im in Union Membership, I9S0-I9S0, „Industrial 6-1 ,abor Relations Review” 38ffkwiecM 1985. Diener E6,,A.$sessing$Mhjeetive WelPbm% ^Social Indicators Research" 31,1994. Diener Ed, Subjective W dbbeing, »Psychological. Bulletin'” 95,1984. Diullo John J, Jrv Supported B lack Churches, Faith, Outreach, and- tkelnm r-CityPoon »The Brookings Review'", 15, wlosna 1999. Dimaggio Paul, Louch Hugh, Socially Em bedded C onsum e Im macii& m, For 'WhatKinds o f Purchases Do P eopk M od Often Urn 'Networks?, «American Sociological Review**, 63,1998. Diner' Steven J„ A Very D ifferent Age, A rm rim m o f the Progressive Em, New York 1998, Hill &Wang. Disraeli Benjamin, Sybil on Dm Two Nations, London [England! 1845, H. OAurn. Dobb Anthony N., Macdonald Glenn F., T ekm im Viewing an d Fear cf'Vktirmmiiem, Is theM elatiomhip Casual? „Journal of Personality and. Social Psychology" 37,1979. Doheny^Farina Stephen, The Wired Neighborhood, New Haven, Conn. 1996, Yale University Press. Douglas Mary, Tipton Steven (red.), R eligm an d America, Spiritual L ift in a SemlarAge, Boston, Mass. 1989, Beacon Press; Marsden George; -* Roof Wade C Downing Brian M , Ik e Paths o f Glory, War an d SodaiC hange in A m ericafrom the G reat War to Vietnam, Christchurch, New Zealand 2003, Cybereditions. Drake Alvin W,, Finkelstem Stan N.f Sapolsky Harvey M*, TheAmerican B lood Supply, Cambridge, Mass. 1982, MIT Press, Du Bois W,E,B. ( William Edward Burghard), lim PkiiaddpM a Negra A Social Study, New York 1967 |wyd, 11899], Schocken Books, Dulles Foster Rhea, A History ofRecreation. .America Learm to Fiery, wyd % New York 1965, Appleton-Ceutury-Crofts. Duncan. Greg J., Connell James E, Klebanov .Pamela K , Conceptual an d AM hodologiml Issues in Estimating Caused Effects qfNeigftbmtwQds andEam ify ComMiom on Individual Development, [w:] Brooks-Gunn Joanne, Duncan Greg j., Aber J. Lawrence (red), .Neighborhood Poverty, t. L Dunlap Eloise, The Im pact o f Drugs on Family Lift and. Kin Networks in the Inner-City A fricam -American Single Parent Household, [w:] Harrd Adele V., Pierson George E. (red), Drugs, Crime, and Social Isolation. Dunlap Riley E , Trends in Public Opinion T ^ ard EnvironmentalJmms, J965M99Ö, (w:J Dunlap Rsfey E,, Mertig Angela G. iped), A m erica» Fmvirommntdimn,

754

Bibliografia Dunlap Riley E., Mertig Angela G, (rctl), American Environmentalism. Ik e U S Em irwim m itd Movement, 1970-1990, New York 1992, Taylor & Frauds; Dunlap Riley E , Mertig A ngela G.; ►Freudenberg W., Steinsapir C ; * Mitchell Robert C. Dunlap Riley E, Mertig Angela G, Tfte /toJution o f the US. Environmental Movementfrom 1970 to 1990, [w:l Dunlap Riley E., Mertig Angela G. (re&), A m erican.Environmentalism Du Pi ce Sherry Sherrod, DuPree l ierbert C., The Explosive Growtii o f theAfriecm American Pentecostal Church „Yearbook of American and Canadian Churches", 1993, Durkheim £mfle, Le suicide, Paris 1960 [wyd 11897] (wyd. amen Suicide, A Siudy m Sociology, tłum. George Simpson i John A. Spaulding, New York 1951, Free Press), Eastedin Richard A., Birth m id fortune. The Im pact o f Numbers on Personal Welfare, New York 1980, Basic Books. lasteriin Richard A , Cummings EA t, P rim te M aterialism* Personal SdfEulfilbnm t, Family Life and Public Interest The Nature, Effects, an d Causes o f Petent Changes in dm Values iff American Youth „Public Opinion Quarterly” 55* lima 1991* Eckenrode Job n, Rowe Elizabeth, Laird Molly, Brathwaite Jacqueline, M obility as a M ediator ofth e Effects o f Child M alt m om en t on A cadem ic Performance, „Child Development, 66, sierpień 1995. Edmondson Brad, In the Drivers Seat, »American .Demographies^ marzec 1998. Edwards Patricia Klobiis, Edwards John .R, Watts Ann DeWitt, Women, Work and-Social ParUdpMmn,,Journal of Voluntary Action Research", IS, styczeń/matzec 1984 Kgolf B., Lasker J., WolfS., Potvin L . The Roseto Effect. A R ftydfm r Comparison o f M ortality Rates, „American Journal crfEpidemidbgy'; 125,1992, nr 6-. Klazar Daniel %American Federalism. A Viewfrom the States, New York 1966, CrowdI Ellen Ingrid G, Turner Margery A* DmsNmgfdmdmdM atiwfM smsimgM ecmitEvidence, „Housing Policy Debate; 8,1997. Ellickson Robert C*,N m btstU utim tsfirO ldltejgfrberhoods, „Duke-Law Joum tr;48,1998, Ellis Susan],, 'Noyes Katherine H., By the P eople A History o f Americans as Volunteers, wyd. popr., San Francisco 1990, Jossey-Bass, Ellwood David T„ The Spatial M ismatch Hypothesis* Axe lim e Teenagefobs Missingin theGhetto? M 'Freeman Richard B,, Holzer Henry J, (red), The B lack YmMhBnptoyrmM Crisis. Elster Jon (red), Deliberative Democracy, Cambridge, UK 1998, Cambridge University Press, Encyclopedia rfA ssociations \Fjicyklapedia Stowarzyszeń], Detroit 1956,1968,1978,1988, Gate Research Co. [z tych wyda ń korzystał autor]. Ensminger M L , Lamkin RJ7, Jacobson K fSchool Leming: A Longitudinal Perspective Pidudm gN ei^iborhood Effects, „Child Development*; 67,1996. Erickson. Bonnie Fi, Nosanchuk TA.., How an A political Association PolMcims, „Canadian Review of Sociology and Anthropology", 27 V 1990. Esdund Cynthia L,, B m Speech an d Due Process in 0m Workplace, „Indiana Law Journal" 71,1995.

755

Sam otna gra w kręgle Ethington Philip J., IheM etrapoUs am iM ultim ítum l Etics. D irect Democracy verms Deliberative Democracy in the Progress Era, [w;] Milkts Sidney M* Miteur Jerome M. (red.), PragrcssMsm* Evans W.N., Oates W E* Schwab M easuring Peer Group E ffect Á Study qflbem age Behavior, Journal of Political .Economy" 100,1992, Everett Kevin Djo, Profem onalizaiim . and Protest. Changes in the Boded Movement Sector, 1961-1983, „Soda! Forces" 70, oerwiec 1992. Fallows James, Breaking §m News, New York 1997, Vintage Books. Farber Henry SLaibson David, Schdnkman lose* Soutter Christine* W h atk Social Capital? The Determinants o f Trustan d Trustworthiness, Cambridge# Mass,# lipiec 1.999, National Bureau of Economic Research (materiał roboczy NBER nr 72lf>). Glaaser Edward L , SacenkAe Bruce, Scheinkman Jose A* Crime an d SocialInteractions, Cambridge, Mass, 1995, National Bureau of Economic Research (materiał roboczy NBER nr 5026)* (Mdlii. Claudia, Katz Lawrence E, ThcMeturm to MM across, the Twentieth Century United States,. Cambridge, Mass*. 1999, Harvard University Department of Economics (praca niepuHikowanah Goss Kristin,. VfeAR H am to Come. Together M mtń Role in Disarming Kids in tlw N ations C apital master's thesis, Duke University 1996. Grimes Charlotte, Whither the Civic ¡oum alism Bandwagon? Discussion .Paper I>3ty Joan Shorenstein Carter on. Press and Politics, John E Kennedy Schod of Government,. Harvard University, 1999.

Groeneman Sid, M ulti-purpose H ousehold Ponds an d G eneral Samples, How Sim ilar an d How Different? - referat na dorocznym spotkaniu American Association for Public Opinion Research, Danvers, Mass,. 1994. Hall Patricia K.f Ruggles Steven, Moving. Through lim e, Internal. M igratim Patterns o f Americans, 1850-1990, referat przedstawiony m spotkaniu. Social Science History Association, Fort Worth, Tex., listopad 1990, Halltwd U Putnam Robert D., Education an d Social C apital, praca, niepublikowana* Hu. Patricia SL, Young Jennifer R., Summary o f Travel H eads, 1995 Nationwide Personal Transportation Survey (sporządzone dla Departamentu Transportu USA), Oak: Ridge, Term,, styczeń 1999, Center for Transportation Analysis, Oak Ridge National Laboratory Krcpf Martha EUKnack Stephen, Viewers Like You, Community an d Contributions to Public Broadcasting, praca riieptiHikowana, Kansas Oty, Mim 199Ą University of Missouri, Kansas Qty Department of Political .Science. Lincoln C Eric, Tim.Black Church an dB lm k S elf Determination, referat przedstawiony na dorocznym spotkaniu Association of Black Foundation Executives, .Kansas Oty, Miss., kwiecień 1989. Lutkus A.D,. i inni, TheNAEP1998Civic Report Cardsfo r the Nation, Washington, )1 C 1999, U J . Department of Eduction, National Center for Education Statistics, McCann James A*, Electoral Participation an d lo c a l Community Activism. Spillover Effects, 1992-1996, referat na dorocznym spotkaniu American. Political Science Association, Boston, Mass. wrzesień. 1998. McOeddng Harwood K., Miller Kristina C, Noaruddin Irhtn, Must See TW A Non-Rundom AssignmentM odel o f Television m d M embership, referat na dorocznym ¡spotkaniu. American Political Science .Association, ^Boston, wrzesień 1998.

799

Sam otna gra w kręgle McClericing Harwood K., Miller Kristina G# T heD ehteriom E ffectofTelevision M m crskip on M embership w Voluntary Orgamtatmm, referat przedstawiony na dorocznym spotkaniu Southern .Political Science Association, Norfolk, Va* listopad 1997* Menashi Dam E., M aking PublimPrimte CU lahom tim Productive, Lessom fo r Creating Social Capital* rozprawa doktorska, Ckuihodge, Mass,. 1997, Harvard University, John E KoinedySchoel of Government Musick Marc, Wilson John,, WomenI Labor Form Pm tm patkm am d Volunteer Whrlr, referat na dorocznym spotkaniu Association for Research on Nonprofit Organizations and Voluntary Action (AJRMOVA), Washington, D,C. 1999, Muti Diana C , Mondak Jeffrey J,f Democracy a t Work, Contributions o f ik e W orkplace Toward a Public Sphere (praca niepublikowana, kwiecień 1998), Nielsen Media Research, 1998 Report^ on TMcvimon, NewYork 1.998, Norris Pippa, Who Surfs C ąfś Europa? Virtual.Democracy in Śm U,S an d Western Europe* referat na dorocznym, spotkaniu. American Political. Science Association, Atlanta, Ga, wrzesień 1999, Oakley Maureen Rand, Explaining the Adoption o f Ai&mMtyPolicy Innovations, The Case o f Fetal M om kide Policy, referat na dorocznym spotkaniu American Political Science Association, Atlanta, Ga, wrzesień 1999. Oliver J. Eric, C m l Society in Suburbia, The Effects o f M etropolitan Social CrnteMs on Participation in Voluntary Orgamzations, rozprawa doktorska. University of California w Berkeley, Cal 1997. Our Nation’s Travel* 1995, N ational Personal Transportation Survey Early Rm dts Report, Washington, .DC 1998, US. Departmt^ot (^Transportation. Gwen Diana, Sooner Molly W* ffh in k Globally* Act IjMMiiy\ Why Political Science Underestimates dm NEXT Generation, referat przygotowany na doroczne spotkanie Midwest Political Science Association, Chicago, kwiecień. 1995. Reason. Christine M., Andersson Lynne M.» Webner Judith W., When Workers Flout Convention. A Study o f W orkplace Incivility praca niepublikowana, Chapel Hill, N.C. 1999, University ofNorth Carolina. Hotnick Robert D , Smolensky Eugene, Evenhouse Eirik, Reilly Siobhan, The Twentieth Century Record o f Inequality and. Poverty in the United. States, Madison, Wise 1998* University of Wisconsin Institute for Research on Poverty, Discussion Paper nr 1166-98. Poarch Maria X, C ivkLife an d W ork A Q ualitative Study cfChangm gPatterm o f Sociability an d CwteEngagetmntin Everyday Lifo, rozprawa doktorska* Boston University, 1997. P u blk A ttitude Monitor, 1991, Wheaton, III 1991, Insurance Research CounriL Putnam. Robert D , Yonisb Steven, How im portant is Response Rate? An Emkm tkm o f a MaM Prnet.Archive, Cambridge, Mass* 1999, Harva rd University, praca niepublikowana,

800

Bibliografia Quality Counts, A M eportCardon dm Condition ę f PM icEducmtion in the $0 States, WasMngton, IXC 1997* Editorial Prefect in Education. Deport am die A m erican Workforce, 1999, Washington* D.C 1999, US. Department of Labor* Rhine Stack .Bennett Stephen E.* Hicklnger Richard 5., Am erican Exposure and Attention to Electronic, an d Print M edia, an d Their Im pact on Democratic Citizenship, referat na dorocznym spotkaniu Midwest Political Science Association, Chicago, 1998. ScM mmm .Kay L„ Brady Henry E.* Verba Sidney Ericolwater Jennifer, Elms .Laurel* Why Cunt lltey'B elike We W m ?D feC yde, Gemmtmm, am i Political Participation, referat na dorocznym spotkaniu American Political Science Association* Atlanta* Ga, wrzesień. 1999, Sdwiidley Dianne* Alvarado Herman A.» The FmmgyvSom Population m the Umted States. M arch 1997(Update), „Current Population Reports”, serie P2O-507, Washington* DC1998, US. Census Bureau. Segal Lewis M.#Four Essays on the Supply ofV olunteer L abor an d Econometrics, rozprawa doktorska, Northwestern University» 1993, Sfebel Julie, Silent Itotm rs/A ctive Leaders* The Association o f Junior Im bues. The O ffice o f Civilian Defense and Community W elfare in World War 11 rozprawa doktorska* University of Southern California, 1999, Sirianni Carmen, hriedland Iewis, Social C apital an d Civic Inmvatmm .Learningand Capacity Buildittgfrom the 1960s to the 1990s, referat przedstawiony na dorocznym spotkaniu American Sociological Association, Washington* DC. 1995, Skocpol Iheda, Munson Ziad, Ganz Marshall, Karch Andrew, War and the Development o f American Civil Society, referat na -doroczne spotkanie American Sociological Association, Chicago, lit sierpień 1999. Smith Elizabeth, Extracurricuiar Activities an d Political Participation Explomngtke Connection, referat przedstawiony w 1998 w Midwestern. Political Science Association» praca niepublikowana. Smith Tom W, Counting Flocks am dlm t Sheep. lim d s in MeMgiomPmferenm Since WorldW ard, General Social Survey, Social Change Report: nr 26 [Raport na temat zmiany społecznej), Chicago styczeń 1.991, National Opinion Research Center. Statistical Abstra ci o f the United States, Series m 637, Washington DC, (różne lata), US. Bureau of 1*al>or Statistics* Statistics ofCom munications Common Carriers (uprzednio Statistics o f die Communication Industry m the U S), Washington DC. 1945-1999, Federal Communications Commission, Goverment Milling Office, Stehlik-Rarry Kenneth H., Jim Growth o f Political Tolerance1976—96, referat na doroczne spotkanie American. Political Science .Associations, Boston* Mass. 3 -6 września 1998, Tan* Tay Keong, Silence, Sacrifice, an d Show Sfy Pirn. An Inquiry Into dm Social C apital an d Organizational Strategies o f the Amish Community in Lancaster Country, Pennsylvania, rozprawa doktorska, Uniwersytet Harvarda, 199fi

801

Samotna gra w kręgle Tiehoi Laura, H as Working Caused M arried Women to Volunteer Less?Evidencefrom Time. Diary D ata 196$ to 199%. referat wygloszony na 28. dorocznej konferencp Association for Research on Nonprofit Organizations and Voluntary Action (ARNOVft), Washington, DC,f4~6llstopadal99& Time Lines. Mow.Americans Spent Their 1 mm Daring the 90% Rosemont, ILLlipiec 1999. NPD Group» Turner Kenneth R« Why som e Public High Schools.Are M ore Successful in Preventing Dropout The Critical M&k o f School &ze, rozprawa doktarska, Uniwersytet Hamrdsu Graduate School of Education, 1991. Turner M. Austin, Gould Ellen I., O leary Sheila, CamevaJe Katferfa, Location, Location* Location. How Does Neighborhood Environment Affect the 'Weil-Being ofFamiMm and Children^ maj 1997 (praca nkpubllkowana). Uniform Crime Ratesfo r the United States $99% Washington, D.C, 1998, Federal Bureau of Investigation. US. Public Health Service, The Surgeon General%C all to Action to Prevent.Suicide* Washington, llC . 1999. US. Treasury D epartm ent Report on Private Foundations, 'Washington DC. 1965, Government Printing Office. Vermis* Suhler & Associates* Communications .industry R eport Fim A m rH istorkalPeport (1991=199$), New York 1996, Verools, Suhfer & Associates, Warren. M, Russel, Sm m i C apital an d Community.Empowerment. IM igim m d Political Orgp.mmtkm in the Texas IndustrialA reas Foundation* nazprawa doktorska, Cambridge, Mass. 1991, Harvard University, Department of Sociology., Weber Lori The Effects iff D em ocratic DeMbemtkm on Political. Tolerance, roipnswa doktarska. University of Colorado, 1999, W here Does the Time Go? The United M edia Enterprises Report on Leisure in America» New York 1983, Newspaper Enterprise Association. WutbnowRobert, Dm R ok o flfm tin Civic.Renewal* The National Cbrainksion on Gvic Renewal {material roboezy no, 1), College Park 1997, University of Maryland. Youth Indicators1996.. Trends in the WMldmingqfAmerican Youth, Washington* DC, 19%, National Center for Education Statistics,

Czytelników zainteresowanych problematyki społeczni Stanów ¿Jednoczonych zapraszamy na stronę Internetowi WAiP (wwwwaijxcom.pQvgdzie obok informacji o książce RD. Putnama Sam otna gm wkręgle znajduje się plik (do pobrania) zawierający przedmowę do tej książki oraz kompletną bibliografię,

INDEKS OSÓB'

fiatrows Robert' G. 609,618 Baumgartner M. R 354 Baym Julian 737 Bayne Nicholas 10 Beecher Henry Ward 635» 674 Beito David T. 630,631 Bell Aleksander Graham 283 Bell Daniel 30,738 Beilah Robert 12,732 Bender Eugene 1. 255 Berger Ben 732 BerkmanLisa K 536,738

A Aberbach Jod 10,738 Abrams Loden 738 Ackerman Peter 730 Adams Cindy 732,739 Adams Henry 607 Adams Lisa 739 Addamsjanc 608,639, 659 Allen Woody 102 Allison Neil 732 Altshuler Alan 739 Anderson Elijah 511,512 Anderson Sherwood 43

B etow fa Beter 738 Beria Nancy 497 Bern Lawrence Beter Betra) 37

Andrews Kenneth X 259 ApoiJonio Dorfe 73#

Beriten Jenny 520 Bertholf Rowland 633

Argyle Michael 399 Armour Philip 601 Arrow Kenneth J. 475 Arthurs Alberta 729

BizkertsSven 408 BlackmanTony 670 Blackwell Angela G, 736

Arystoteles 195,656 Axelrod Robert 738

Blair Tony (Anthony Charles Blair) 13 BoixCades 733

B

fiokDerek 738 B tt* David 730 BcmchekMaricE 294 Boorstln Daniel 287

Babbitt George E (postać z powieści SLLewisa) 573, 574,582 Bagehot m ite r 576,585 Bailey Geoige 473 Barakso Maryann 732

Boschma Andy 49 Bosso Ghrfctopher J. '266,270,737 Bourdieu Pierre 14,15,35 Boume Anette Mann 739

Barber Benjamin 738 Barlow John Retry 291 1 Indeks rue obejmuje przyp'só'v''bibliografii.

803

Sa mol na gra w kręgle Boutwel! Jeffrey 739 Bernden Sue 399» 400 BoyerPaul 620

CbdcwestZoe 732,739 Clinton Bill (William Jefferson Clinton) 13, 54,422

Boyte Harry 664» 738 BraatzJay 732

Cochran Thomas C 637 Cohen Cathy J. 562 Cohn Jonathan 5, 730 Coleman James $. 14 35» 496» 498» 738 Coleman Jeff 39 Comer James E 498

BraceCharfesLoring 607 Brad Henry 734 Brady Henry E, 61 Brehtn John 396 Briggs Xavier de Souza -38,41» 738 Brint Steven 737*738 BrokawTom 369,473

Comstock George 394 Cooley Charles Horton 618 Cortes Ernesto 6 64 737 CostaiiiAnne 737 Cox: Eva. 739 Crawford Susan. B. 738 Gimmins Jim, 734 Croly Herbert David -61462.2 Crosby Bing: 445 Crow Jim {C row fm .Łmmf Prawa Jima Crow)

Brown John Seeley 291,299 Browning Ifohert 252 Bruno Michael 736 Bryan. Frank M, 737 Bryk Anthony 5, 497,498 Buis Melissa 732 Bort RonaldS. 35,526

55,483* 590,614650 C Callahan Chris 734 Campbell A ndrea 734

CsikszentmihalyxMitiafy 398,399

Campbell Christin 740 Campbell David EL 732 Cappdli Peter 150,151 Carkon Rachel 31

Dalton Russell J. 737,738 ^Danielson. Karen 354 Dante Alighieri 252

D

Carnegie Andrew 197*601, 610

Davis James C. 583 Dawson Michael G 562

CarrasquilloAlicia 739 Casanova Jean-Ckude 739 Cashmalt Sean Dennis 600,604» 607 Castells Marmel 295

Debs Eugene 635 Ddli Carpint Michael X. 426 Dertouzos Michael L. 292» 296,304 Deufcl Ben 732

Cavanagh Richard 738 Cella Margot 737 Chanin Oiffbrd 729 Clmries Jeffrey Ä, 620 Chaves Mark 738 Christie Agatha 311 Clarke Sind 732

Dewey John 194 551» 552,614,615* 645* 656 DewroyeDan 732 :Di Magglo Joe {Giuseppe Paulo Di Maggio) 448 Diana, księżna Walii 406 Dietrich Marlene (wlalc. Maria Magdalena von Losch) 445 D iitekPat 28

804

Indeks Dimaggio Psuł 526

f a r m Kien 732

Diner Steven J. 604,610 Disraeli Benjamin 619 Doheny-Farina Stephen 302

E e fi Marshall 613

Finberg Barbara 729 Finke Eriger 131

Dole Bob {Rotiert) 54

Fiorina Morris P, 560

Dominguez [orge I. 739 Donahue Jack 730,738 Dorr Rheta Childre 643 Dover Michael A. 738 DuBois Blanche (postać ze sztuki

Firebaugli Glenn 838

T. Williamsa) 37 Du Bois W.E.B. (William Edward Bcucghardt) 634,6*10

Follett Mary Parker 614, 615

Duany Andres 354

Frank Robert H. 37,738 Friedan Betty 31,654

Fischer Oaude S. 36,161,284,286* 310 Fischer David Hackett 43 Fitzpatrick Kate 732,739 Foley Michael. W 733 Fmilke William Dudley 649 Fountain Jane À* 533

Duguid Paul 291,295 Duke James B. 601

Fukuyama Frands 532 Fung Atuhori 732

Dunne Finley Peter 605 Durki reimÉmile 534 Dykstra Craig 731

Ci

E Eads Felton 51.2 Eastwood Oint 43 Eccles Robert G. 297,299 Edwards Bob 733

Gable Clark 448 Galanter Marc 248,738 Galston William A. 656,736 Gambetta Diego 229 Gamm Gerald 733,738 Gans Hertxrt J. 352 Ganz Mar shall 733

Elazar Daniel J. 482,567,568

Eliot Thomas S, 364 Elis Susan ). 442 Elms Laurel 734 Emerson Anne 739 Emerson Ralph Waldo 43

Ethington Philip J. 648 Etzoni Amitai 656 Evans Peter B. 729

Garreau Joel 355 Gates Bill 289 Gates Chris 735 Georp Henry 350 Gerbeer Georp 4Û7 Gemey Arkadi 732 Gifford Walter Sherman 639 Gilson R.J. 249

GodbeyGeoffreyG 319,320,373,402,697, F Falwell Jerry 274 Feldstein Eewis 734,736,738 Ferguson John 611

m Goffman Erving .298 Gddin .Claudia 738 Goldmark Peter 729

80S

Sam otna gra w kręgle Goldsmith Stephen 672,673 Goodman Benny 639 Goss Kristin A, 732,734 Grable Betty 446 Granovetter MarkS. 41,523 Greene Thomas 41,42 Grisham Vaughn L )r 738 Groeneimn Sid 734 738 Groves W* Byron 513 Gutmann Amy 553 H HadeniusAxd 730 1lagan Sarah 639 Hall Peter Dobkin 738,739 Haipern David 738 Hamburg David 729 Hamilton Diana 145 Hamilton James T. 564 Hammond Phillip E. 108,126 Hanifan Iynda J. 33-35,38,641,645 Hansen Karen V. 162 Hardin Russell 738 Harding Warren 635 Harriman Edward H. 601 Harris Frederick C. 738 Hart Roderick P. 403 Hartnett Susan 520 Harwood W.5. 630 1 layes Louise 732 HeckChades 731,739 Heckscher Charles 151 HedblomMikla 737 Held Virginia 30 Helfgott Isadora 732 Helliwell John 733 Hemphill Scott 738 Henderson Anne T. 497 Heying Charles H. 466,733

Hickey Adam 732 Higginbotham Evelyn Brookes 636 Hill James J. 601 Hikz Starr Roxanne 290 Hobbes 3 homas 293 1lochschild Arlie Russell 146,147 Hodgkinson Virginia A. 738 Holilield Brooks E. 108,635 Honig Bonnie 738 Hoover Herbert 740 Hoover J. Edgar 640 Horn Marthy 734 Horowitz Rnth 515 Hughes Doug 734 Hume ITavid 226 Husock Howard 738 Hutteniocher Dan 304 I Ingelhart Ronald 737 Ingram Helen 738 Inoguchi Takashi 739 Iyengar Sha nto 403

J Jackson Kenneth X 354 Jackson Robert 310 Jacobs Jane 35,503,504 Jacobs Scott 732 James William 606,656 Jamieson Kathleen Hall 738 Janowitz Morris 310 Jefferson Thomas 550 Jencks Christopher 738 Jennings Peter 369 Jezus Chrystus 262 Johnson Bertram 732 Johnson Tom 645 Jordan Grant 269

806

Indeks Lcvri Margar et 738 Levine Peter 640 Lewis Sinclair 573,585

K

Kaplan Ann 737 Katz Alfred H. 255 Katz Lawrence K 738 Kawachi Ichiro 737 Keller Morton 738 Kelly Florence 639,644

Light Paul C 425,731 Lincoln C. Erie 114 JJndert Peter 602 Ungeman Richard R. 444* 446 iinkArthur S. 616 Uppmann Walter 617,653 Upset Seymour Martin 738 Lipsky Michael 729 Lochner Kiml>erly 732 Locke John 293 Loudh Hugh 526 Lours W erner 740 Loury Glenn 35,738

Kennedy Bruce 737 Kennedy John Fitzgerald 10,3Q 54,139,422, 425,450 Kennedy John Fitzgerald Jr 406 Kennedy Louise 740 Keuhane Robert 738 King Gary 738 King Martin Luther 425 Kirschner Don S. 609 Kissell Tom 28 Kling Jeffrey 732 Klitgaard Robert 738

Lowie iheodorej. 557 Luskin Robert 738 LyndHelena 12 Lynd Robert 12

Knack Steven 732,738 Knowles Jeremy IL 739 Kollock Peter 293 Kubey Robert 398,399 Kunstkr James H. 375

M Macedo Steven 738 Madison James 552,557 Maine Henry 619

L labile Roger 739 Larnl>ert John 49 LandoltPatricia 733 Lane Robert E. 30 Lang Robert E. 354 Luskin Lisa 732 Lasky Kristin 732 Lee Band tA. 179 Leeman Jonathan 732 Lehrer Jimmy 57i Lemann Nicholas 733 Leonard! Robert 11 Lerman Liza 670

Maloney William 269 Mannion Geraldine 729 Mansbridge Jane 738 Mapp Karen 732 Marks Karol (Karl I leinrich Marx) 466 Marsden George 132 Marsden Peter 738 Marshall Alfred 532 Marshall Stephen 732 Mayer Margit 260 Mayer Martin 285 Mayer William G. 737 Mayhew Alice 737 Ma/zone Jason 732

807

Sam otna gra w kręgle McAdam Doug 32,259,738 McBride Allan 403

Murtagh Marisa 739 Myers David G. 738

McCarthy Jo h n D, 260/269,270,738

MyidalGunnar WO

McChesney Martin 'William 448 McCormick Cyrus 601 McCormick Richard L* 611,622»640,642, 646

N Nanetti Raffeela 11 Nardulli Peter 737

M cD u n ag h E ileen

591,738 McGrattan Ellen R 318

Neron. (Hero Qaudius Caesar) 576 Newman Katherine 738

McKinney William 124

Newton Kenneth 733

664 McLean George 530

Nae Noonan H. M2 Nfemi Richard G- 738 Nixon Richard M. .54,422

M c K n ig h tJo h n L *

McMullen Craig 109 McVeigh Umothy 39 McWilliams Wilson Carey 612 Mehrahian Albert 297 Mendida Victor 732 Meyer David 282 Meyersohn Rdf 395'

NohriaMtin 297,299 Norris Pippa 295,733 Noyes Catherine H. -442 N o jà chad 732 Nye Joseph 8, 739 O Obama. Barack 13 Offe Claus 739 Offer Avoer 399,400 Oldenburg Ray 174

Meyerson Alix 28 Meyrowitz Joshua 402,403 Michels Robert 271 Mickey Rob 732 Mill John Stuart 551 Miller Arthur 579 Miller William 637 MilofskyCarl 738 Minicucci Steve 739 Minlofi Debra C 261 Minow Martha 738 Mitropoulos Nick 736 Mnookin Robert H. 249 Moore .Mark 738 Morgan J. R 601,610 Morgerithau Henry 445 Morton Elizabeth 732 Mumfbrd Lewis 354 Muuraskin William A. 554 Murray Alfred ft 39

Oliver J, Eric 353 Olmsted Frederick Law 641 Olzak Susan 738 Oiieii Joel 729 Gstrom Elinor 475,738 P PaikHaqung 394 Painter Néü Irvin 610,616,649 Park Robert E. 615 Park Virginia 738 Parmalee Lisa 737 Peabody Elizabeth Palmer 641 Perez Mario 740 Pérei-Diaz Victor M» 739

808

Indeks Perlmutter Amy 732

Rhringdd Howard 291*292 M s Jacob 607,608 Rimel Rebica 731 Robert Henry Martyn 624 R otation Pat 274

Perot Ross 54» 73» 559 Pestillo Peter J. .140 Pharr Susan f. 729» 739 Piliavin Jane Allyn 738 Piiito-DuseMosky David 732* 738

Robinson A J. 732

ftafter-Zybedc Elizabeth 354

Robinson John R 104, 319» 3 m 373» 402* 697 698,737

Ffesy Homer 611 PodgoreddAdam 20 M ack Herold A, 730 Pdlenberg Richard 448 IMlthtelSoI&de -* Sola Pool Ithiel de Pope Alexander 159

Porter Glenn 601 Portes Alejandro 733 Posier Daniel R 733 Powell Walter 533

Presley Elvis 83 Pryor Fred 788 Putnam Jonathan. 740 Putnam Lara 737*740 Putnam Rosemary 740 Putnam Ruth 740

Q Quandt Jean ¡1 615* €18* €20 Quinn Erin. 739 R

Rochon lhomas R, 735* 738 Rockefeller JohnDi 601*610 Rockman R 10 Rogers Karen 739 Rogerson Richard 318 Uonsvalle John 213 Ronsvalle Sylwia 213 Roof Wade Clark 124,141 Roosevelt Anna Eleanor 447* 639 Roosevelt Franklin Delano 445* 448* 612* 640 Rosenhlum Nancy 558,. 738 Rotbezg Robert 1. 738 Rothstein Bo 739 Rousseau Jean Jacques 656 .Row®Peter 738 Rueschemeyer Dietrich 730 Rueschemeyer Marilyn 730 RumbergDirk 739 Runyan Desmond K. 489 Russell Cheryl 428 Ryo Emily 732

Rahrt Wendy M 230*394 452,732*734*738 Rapson Rip 737 Rather Dan 369

Raudenbush Stephen W, 512 Reagan Ronald Wilson 139* 263 Rector John 732 Reed Ralph 274

ResnkkPaul 668,738 .Revere Paul 43

Reynoso Jultesa 739

S SagalynRafel 736 Salisbury Baxhara 739 Sampson Robert I 502,503,510* 512,513 Samuel Alexandra 732 Sander Tom 734*740 Sato Seizaburo 739 Schattschneider E E 557 MtdJing Corinne 739

809

Sam otna gra w k rfg le Schlicht Ekkehart 35

Spielberg Steven 455

Sch lozman Kay Lehman 61,738 Schneider Barbara 437 Schneller Andrew 732

Stack Carol B. 517,518 Stark Rodney 131 Steffens Lincoln 607,609* 617 Stern Zaeh 732 Stevenson David 437 Steward Jimmy 473 Stires I iannah 732 Stolle Dietlind 738 Strangelove Michael 290 Strong josiah 609 Sullivan Louis 606

Schor Juliet B. 738 Schudson Michael 563,577,580,733 Scott David 737 Scudder Myron T. 641 Seeger Pete 653 Seeley John K. 295 Seligman Martin E.P. 432*437,549 Seltzer Ethan 737 Shah Dhavan 734,738

Sullivan Mark 600

Shaiko Ronald G. 270 Shakur Sanyika 515 Shaler Nathaniel 612 Sharp Marcia 737 Shift Gustavus 601 Siebel Julie 447

Summers Mark Wahlgren 602* 639 Sumner William G. 442 Swain Carroll 27

Silverstein Rustin 732 Simmel Georg 466,619 Simpson David 671 Sinclair Upton 640 Skerry Peter 564 SklootEd 737 Skccpd Theda M2,563,625* 644* 729,733, 737,739 Skogan Wesley G- 520 Smith Christian 275 Smith Jefferson 473 Smith Marc A, 293 Smith Robert 737 Smith Tom W 98 Smith Walker). 737

Swope Gerard 639 Szacki Jakub 11 Szawiel Tadeusz 19 T Taft Robert 640 Tarbell Ida M* 617,644 Tiarkington Booth 617,618 Tarrow Sidney 282 Taylor Michael 226 TLaford ¡on C 609 Ten ney Katie 739 Then V oter 739 Thoreau Henry David 43,573* 685 Tiliy Chaiies 421 Tocqueviik Charles Alexis Henri de 43,82,

Sola Pool Jthiel de 284,423 Solman Paul 730

93,108* Ml, 199,227 365,551-553* 565* 599,733 Tönnies Ferdinand 619 Toole Jeremy 145

Souza Briggs Xavier de *•* Briggs Xavier de Souza Spaur Chalks B. 602

Ibpolsky Janet 738 Trainor Bernard 737 Transite John E. 230

81 0

Indeks TurofifMurray 290 Twain Mark 849 Tweed William M, 610 lyberiyszCTtberiwiCIaudmsNeroi 576 Tyler Elizabeth 145 U Uskiier Eric 738

V Valelly Richard M. 733 Van der Veen Maurits 732 Vanderbilt Cornelius 601 Vaughan Geoffrey 732 Verba Sidney 61* 70,362,738 Vbs Robert 738

Whittlesey Roger 28 Whyte William H. 351 Wicks Aaron 732 Wilde Oscar 550 Willard France 632 Williams Grant 738 Williams Jody 294 Williams MacBeth Tamils 392 Williams Shirley 738 Williamson Jeffrey' G. 602 Williamson Oliver 475 Williamson Thad 738 Wilson John 738 Wilson William Julius 511,527 Wilson Thomas Woodrow 612,621 Winship Christopher 520 Winter Don 737

W Wald Kenneth D. 112 Wallace Henry Agard 274 Walzcr Michael 732 Warner R. Stephen 125 Warner W. Lloyd 448 Warren Christian 732 Warren Mark 738 Waters M. Dane 737 Weber Max 16 Weil Frank 731 Weir Margaret 738 Wellman Barry 43,304,738 m ils 'Wiliam 734 WenierEdwerma. 738 Werner Louis 740 Werner Zdda 740 Westbrook Robert II 552 White William Allen 613,618 Whitman Walt (Watte:) 43

Wisely Susan 731 Witt rock Björn 730 Wolfe Alan 145,156,577,738 Wolfe Tom 37 Woolcoek Michael 736,738 Wforms Jean-Pierre 739 Wuthnow Robert 116,131,13& 251,254, 256,275,733,738,739

Y Yonish Steven 694,732,734 Yoiingbar Lyiin 737 Z Zald Mayer N. 270 Zaslavsky Alan 738 Ziółkowski Marek 21 Zisk Betty I t 279 Zuckerman Alan S. 738 Zybertowicz Andrzej 20

íUfflilJiflt

WËÈBSKHiIBlllMlllllllSl|ilipi S l l i l l l l l i WÊÈÈÈÊBÊ

pfiffûé książki, Jliptił statt«sięwciągi oilitrtch dw iiifiiu bi jednym i nafmoAttÿtzjfth pojfc w socjologii{*„] Wfcbdcvn Pmranajfitodváiiifift öw&h mpW tt§Ô i i fc pitón, Ptemiy, l§ kapital spijający ftarôny, w Pokitt thirriacmy tó Jato juttgia ay# UW Sie I n f V i': qnjpomfamętfotbąqraniaBBilllMłllllBliIB M B im ■Míc rv =-MK M j:/ V :A =:-, n H H M H H