Różnice kulturowe w traktowaniu zwierząt
 9788379775095

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

Różnice kulturowe w traktowaniu zwierząt redakcja naukowa Hanna Mamzer

Różnice kulturowe w traktowaniu zwierzgt

Różnice kulturowe w traktowaniu zwierzgt redakcja naukowa Hanna Mamzer

Oficyna Wydawnicza ATUT 2020

Różnice kulturowe w traktowaniu zwierzgt Redakcja naukowa dr hab. Hanna Mamzer, prof. UAM Recenzent dr hab. Dobrosława Wężowicz-Ziólkowska, prof. US

Redakcja i korekta Marta Stawska-Puchalska Paulina Kaczmarek

Projekt okładki i ilustracji Małgorzata Gurowska

Projekt i skład

Studio bękarty © Copyright by Conlributors, Wrocław 2020 ISBN: 978-83-7977-509-5

Oficyna Wydawnicza ATUT Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe

ul. Kościuszki 142 50-439 Wrocław

[email protected] www.atut.ig.pl

’' ™ ?£ •;

O kulturowo uwarunkowanym stosunku do zwierzgt Hanna Mamzer /n

Epoka defaunacji. Cywilizacja na wojnie ze zwierzętami Piotr Skubała /17

Ekologia relacji człowiek - zwierzęta w obszarach polarnych Jan Marcin Węsławski / 33

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych na przykładzie Spitsbergenu Hanna Mamzer /41

Kobiety i ich konie. Płeć, kultura i współdziałanie międzygatunkowe Magdalena Anita Gajewska /57

Byków wołanie o życie. Prawo łaski wobec zwierząt na przykładzie corridy de toros Magdalena Ziółkowska /79

Tradycja polowania na grindwale na Wyspach Owczych - ubój rytualny Hanna Mamzer / 95

Zastosowanie ziół u zwierząt w kulturze ludowej Michał Jóźwiak /131

Uwarunkowania spożywania zwierzęt i użytkowania produktów odzwierzęcych w mongolskim kręgu kulturowym Wojciech Połeć /145

Zwierzęta w społeczeństwie japońskim. Między buddyjskim szacunkiem a reprezentację cech zwierzęcych w formie sztucznej inteligencji foki Paro Mirosława Cylkowska-Nowak /161

Utrzymanie i żywienie fretek w Polsce, Skandynawii i krajach niemieckojęzycznych Barbara Grabowska /177

Kiedy ryba była bogiem - od mitów do teraźniejszości Hanna Kalamarz-Kubiak /193

Wqź w tradycji kultur i religii. Zarys wybranych zagadnień Tadeusz Kaleta /209

Inwektywy odzwierzęce. Dlaczego, chcqc kogoś obrazić, odwołujemy się do zwierzqt? Beata Anna Polak /223

Abstrakty / Abstracts / 239

Noty o autorach / 255

O kulturowo uwo ru n kowo ny m stosunku do zwierzgt

Hanna Mamzer

Dyskusje na temat zróżnicowania kulturowego zataczają coraz szersze kręgi, co pozwala dotknąć nowych obszarów badawczych. Można założyć, że nauki humanistyczne i społeczne w większości uporały się już z teo­ retycznie osadzonymi rozważaniami na temat wolności i zniewolenia,

zróżnicowania kulturowego (w szerokim rozumieniu kultury jako zbioru reguł normatywnych i dyrektywalnych), etnocentryzmu i jego przeja­ wów czy tolerancji. Przyczyniły się do tego pogłębione refleksje autorów reprezentujących filozofię dialogu. Do zagadnień nierozstrzygniętych,

a więc nadal domagających się uwagi i namysłu, należy problem defi­ niowania tolerancji i wytyczania jej granic. Zagadnienie to wydaje się

wciąż marginalizowane poznawczo, choć na poziomie emocjonalnym wywołuje wiele poważnych dylematów wynikających z konkretnych

ludzkich zachowań. Wyznaczanie granic tolerancji w kontekście różnic kulturowych jest nadal tematem rzadko analizowanym, zaś jego waga wynika z faktu, że problematyka ta dotyczy tak analiz teoretycznych, jak i praktycznych rozwiązań. O ile więc liczne zagadnienia dotyczące zróż­ nicowania kulturowego można przeanalizować właśnie na poziomie teo­ retycznym i dzięki temu uzyskać wskazówki co do działań praktycznych, o tyle dyskusje dotyczące tolerancji domagają się bezpośredniego styku z praktyką społeczną. Zakres tolerowania różnych praktyk osadzonych społecznie i kulturowo staje się poważnym wyzwaniem w bezpośredniej

z nimi konfrontacji. Wspomniane osadzone społecznie i kulturowo praktyki doty­ czą wzajemnych relacji między ludźmi, ale mogą dotyczyć także relacji między ludźmi a zwierzętami (czy, jak wolę je określać, zwierzętami nie-ludzkimi). Jest to ten wymiar zróżnicowania kulturowego, który dopie­

ro dziś staje się przedmiotem namysłu humanistów. Zasadne wydaje się twierdzenie, że dostrzegliśmy ten wymiar odmienności kulturowych dopiero wiedy, gdy udało nam się „z grubsza” uporać z ustaleniem teo­ retycznych zasad myślenia o zróżnicowaniu ludzkim. Otworzył się tu przed myślicielami cały zakres nowych zagadnień, wymagający pilnego rozpoczęcia dyskusji. W tym kontekście nabierają wagi pytania o to, ja­ kie praktyki ludzi wobec zwierząt są dozwolone? Kto ma na nie zezwalać? Jakie są lub mogłyby być zasady i podstawy oceny tych praktyk? Które z nich powinny być zniesione? 1 w imię czego? Wobec których gatunków

13

O kulturowo uwarunkowanym stosunku do zwierząt

jakieś działania mogłyby być uprawnione, a wobec których nie? Czy kto­ kolwiek ma prawo odpowiadać na te pytania? Kto? Dla osób podejmują­ cych prace poznawcze w obszarze tak zwanych „human-animal studies”, które wolę określać mianem relacji międzygatunkowych, zakres pytań domagających się odpowiedzi jest cały czas poszerzającą się pulą proble­ mowy. Co więcej, tak jak w przypadku międzykulturowych relacji ludzi, również w relacjach międzygatunkowych obszarem niemal nietkniętym

jest praxis. Obszar działań. Konkretnych zachowań. Analizy różnic kulturowych pod względem rodzaju relacji ludzi i zwierząt pozaludzkich wydają się pojawiać w naukowym dyskursie w związku z pogłębianiem refleksyjnej i empatycznej analizy odpowie­

dzialności człowieka za los innych zwierząt. O ile na gruncie socjologii, antropologii i psychologii powstały już stosunkowo silne podwaliny dla

relacji z ludzkim Innym, kulturowo odmiennym, o tyle relacje ludzi i nie-ludzi domagają się ustalenia takiej właśnie podbudowy. Koniecz­

ność ta jest szczególnie widoczna w odniesieniu do pytań o granice akceptowalności praktyk naruszających integralność psychologiczno-somatyczną innych żywych organizmów7. Właśnie naruszanie tych granic jest rodzajem arbitralnie ustanowionego kryterium, dostępnego obser­ wacji i wizualnemu oglądowi. Kryteria stosowane do ustalania granic akceptowalności cudzych działań mogą oczywiście być różne. Ale to także wymaga dyskusji. Coraz bardziej dziś krytykowany postmodernizm postulował:

„żyj i pozwól żyć innym”. Przyjęcie tych dwóch założeń jednocześnie oka­ zuje się niemożliwe (a przynajmniej bardzo trudne), kiedy w grę wcho­ dzi konflikt interesów, przeciwne dążenia. O ile w przypadku relacji lu­ dzi o odmiennym zapleczu kulturowym można wspólnie podejmować negocjacje dotyczące tego, co jest dozwolone, a co nie, co konieczne, a z czego można zrezygnować, o tyle w przypadku relacji ludzi i nie-ludzi negocjacje są niemożliwe. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że powszechnie my, ludzie, nadal nie uznajemy innych zwierząt za równo­ uprawnione do uczestniczenia w takich negocjacjach, bo przypisujemy im niższy status. Pomijając więc wszelkie trudności w porozumiewaniu się, niemożność przełożenia jednego sposobu funkcjonowania poznaw­ czego na drugi itd., partnerskie negocjacje w zakresie uwspólniania inte-

14

rcsów są tu niemożliwe, ponieważ przynajmniej jedna strona nie uznaje drugiej za partnera. Co zaś uznaje druga strona, pozostaje dla pierwszej tajemnicą, której nawet nie próbuje się odkryć. Relacje ludzi i innych zwierząt są do tego stopnia złożone, że dzisiaj trudno nawet rozstrzygnąć, czy kultura przynależy tylko nam, ludziom, czy także innym zwierzętom. Koncepcja natury-kultury Rosi Braidotti modyfikuje sposób myślenia o kulturze i wiąże ją właśnie z na­ turą. W takim rozumieniu kultury ludzkiej nie można odciąć od stanów naturalnych. Czy wobec tego można mówić o takim samym stanie rze­ czy w przypadku gatunków poza-ludzkich? Jak dalece są uprawnione twierdzenia o tym, że i poza-ludzkie gatunki mają swoje kultury? Co staje na przeszkodzie, by mówić o kulturach zwierząt? W tych pyta­ niach ukazuje się złożoność definiowania pojęcia kultury, szczególnie w kontrastowaniu go z pojęciem natury. Na te niejasności nakładają się wskazane wcześniej zróżnicowania ludzkich kultur w zakresie trakto­ wania zwierząt nie-ludzkich. Ta złożona tematyka domaga się przeanalizowania. Oddawana w ręce Czytelnika książka stanowi zbiór tekstów poświęconych kulturo­

wemu zróżnicowaniu ludzkich praktyk wobec innych gatunków zwierząt. Namysł ten osadzony jest w różnych dyscyplinach, zderzenie ich dyskur­ sów i języków jest więc oczywiste. Podobnie niejednorodne jest tu rozu­

mienie pojęcia kultury, które bywa definiowane jako zróżnicowanie prze­ strzenne, czasowe, odmienność praktyk czy zachowań. Niektórzy autorzy podejmują próbę wyeksplikowania przyjmowanych przez siebie definicji,

podczas gdy inni prezentują je implicite. Z tekstów wyłania się jednak

chęć zrozumienia tego, jak ludzie traktują inne gatunki; wskazania zsubiektywizowanych sposobów patrzenia na zwierzęta i ich dobrostan. Sta­ ramy się przedyskutować także sposoby uzasadniania podejmowanych praktyk - czasem podważamy te uzasadnienia, czasem je wspieramy. Książka nie ma dawać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak po­

winniśmy odnosić się do innych gatunków - to założenie ma też wymiar językowy. Zarówno w niniejszym wprowadzeniu, jak i w poszczególnych tekstach Czytelnik znajdzie więc różne określenia odnoszące się do ludzi

i zwierząt, ludzi i innych zwierząt, ludzi i gatunków nie-ludzkich oraz wiele innych. Ten pluralizm mówienia na różne sposoby o zjawiskach

15

O kulturowo uwarunkowanym stosunku do zwierząt

międzygatunkowych dopuszczamy, by pokazać, jak różną optykę przyj­ muje się do analizowania relacji ludzi i innych zwierząt. Wszyscy Autorzy, których teksty zaprezentowano w książce, mają jednak świadomość, że sposób, w jaki ludzie odnoszą się do innych gatunków, wymaga dziś radykalnej redefinicji i rekonstrukcji.

Epoka

nr

W długiej historii ludzkości większość osób ograniczała swoje zaintere­ sowanie zwierzętami do polowań i spożywania mięsa, wykorzystywania ich do ciężkich prac oraz dla rozrywki. Ten nurt myślenia o zwierzętach niewątpliwie dominował. Zdanie uzasadniające - podobno - nasze prawa do zwierząt miał rzec Bóg do pierwszych rodziców: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem i nad wszelką istotą żywą, która chodzi po ziemi” (Hebrajsko-polski Stary Testament 2000). Do dziś jest ono przytaczane przez zwolenników nie­ ograniczonych praw człowieka do natury. Jest to jednak jednostronna interpretacja wskazań wiary katolickiej, gdyż w nauce Jezusa znajdu­ jemy bardzo wyraźne stwierdzenie: „Jeśli się radujecie, to i Ja się ra­ duję, a jeśli cierpicie, to i Ja z wami cierpię. Dlatego powiadam wam: miłujcie się nawzajem z całym stworzeniem bożym” (Nowy Testament. Biblia Brzeska). Mimo to święty Tomasz z Akwinu twierdził, że zasada miłości dotyczy jedynie stosunku człowieka do Boga oraz bliźniego, nie obejmuje natomiast zwierząt, które Stwórca pozwolił zabijać dla nasze­ go dobra. Dla ludzi neolitu - Egipcjan, Greków, Persów czy Hindusów - oczywiste było jednak, że zwierzęta też mają duszę. Jak oni rozumieli duchowość zwierząt, opisują słowa Anaksagorasa: „Dusze człowieka i zwierzęcia, pochodzące od Duszy Świata, posiadają tę samą co ona naturę, to jest naturę boską” (Prieur 1992). Wiele przykładów przedmiotowego traktowania zwierząt, znę­ cania się nad nimi, zadawania im bólu czy traktowania jak zabawki zna­

leźć można w całej historii, w każdym zakątku świata. Z drugiej strony, uważnie studiując historię ludzkości, znajdziemy wielu światłych ludzi - wywodzących się z różnych kręgów kulturowych - którzy wypowia­ dali się w obronie zwierząt, domagali się nadania im określonych praw i zaprzestania okrutnych praktyk. Byli to między innymi Arystoteles, Sokrates, Hipokrates, Platon, Cyceron, Wergiliusz, Owidiusz, Seneka, Diogenes, Plutarch, Święty Franciszek z Asyżu, Johann W. von Goethe,

George Byron, Immanuel Kant, Arthur Schopenhauer, Abraham Lin­ coln, Richard Wagner, Henrik Ibsen, Leonardo da Vinci, William Szek­ spir, Lew Tołstoj, Victor Hugo, Albert Einstein, Mahatma Gandhi, Albert Schweitzer, Isaac B. Singer, George Bernard Shaw czy Ludwik Zamenhof.

19

Epoka defaunacji

Plutarch potępiał polowania, znęcanie się nad zwierzętami na arenach oraz ich okrutne uśmiercanie. Pitagoras miał rzec: „Tak długo, jak czło­ wiek będzie kontynuował okrutne niszczenie praw żywych istot, nie zazna on nigdy zdrowia i spokoju. Dlatego iż tak długo, jak ludzie będą masa­ krowali zwierzęta, będą oni także zabijać się wzajemnie” (Tazbir 1990). Wielki człowiek Odrodzenia Leonardo da Vinci przewidywał, że „nadejdzie czas, gdy ludzie będą patrzeć na zabijanie zwierząt tak, jak patrzą teraz na zabijanie ludzi” (Tazbir 1990). Inicjator Pierwszej Ligi Przeciw Wiwi­ sekcji Wiktor Hugo mówił: „W stosunkach ludzi ze zwierzętami i innymi istotami czającymi wielkie zasady etyki są ledwie widoczne” (Tazbir 1990).

Zwierzęta i nasi przodkowie Na całym świecie w różnych kręgach cywilizacyjnych znajdziemy zarów­ no ludzi empatycznych - traktujących istoty nie-ludzkie z najwyższym szacunkiem, gotowych na poświęcenie dla dobra zwierząt - jak i zwolen­

ników’ traktowania ich jak przedmioty całkowicie podległe naszemu ga­ tunkowi. Niestety, zarówno w przeszłości, jak i dzisiaj - i to niezależnie od tego, o jakiej części świata mowa, o wyznawcach której religii, o kra­ jach bogatej Północy czy biednego Południa - zwierzęta wciąż z nami przegrywają. Ich los znaczy ogrom cierpienia, a często i unicestwienie. Gdy myślimy o wymieraniu gatunków zwierząt czy zagrożeniu bioróżnorodności, uważamy, że zaczęło się ono na wielką skalę w drugiej połowie XX wieku, wraz z gwałtownym przyrostem liczby ludności i co­ raz skuteczniejszymi narzędziami eksterminacji zwierząt. Fakty wskazują jednak, że zapoczątkowaliśmy wielkie wymieranie prawdopodobnie już kilkadziesiąt tysięcy lat temu. Uzbrojeni w dość prymitywne narzędzia, byliśmy bardzo skuteczni w unicestwianiu różnych gatunków zwierząt. Na odizolowanych wyspach, np. Madagaskarze czy Nowej Zelandii, wybito wszystkich przedstawicieli megafauny. W Australii wyginęło 86% rodza­ jów ssaków, w tym ogromne kangury i inne wielkie torbacze. W Ameryce Północnej wyginęło 73% rodzajów ssaków, a w Ameryce Południowej 80%, w tym lwy, gepardy, konie, mamuty, mastodonty, olbrzymie leniwce na­ ziemne i kilkadziesiąt innych gatunków (Weiner 1999). Wielkie wymiera­ nie zwierząt z winy człowieka we wszystkich zakątkach świata trwa do dziś.

20

Uczeni wyróżniają cztery fazy transformacji, którcj poddano śro­ dowisko naturalne. Pierwszą była kolonizacja. Nasz gatunek narodził się około 200 tys. lat temu w Afryce i stamtąd zaczął się rozprzestrzeniać i zajmować kolejne kontynenty (oprócz Antarktydy). Wielkie migracje wiązały się nieodłącznie z wyginięciem czasem niemal całej megafauny. Dodatkowo ludzie roznosili po świecie gatunki inwazyjne, dokonujące dalszego zubożenia bioróżnorodności lokalnej. Drugi etap zawłaszczania świata przez człowieka wiąże się z rewolucją rolniczą, która rozpoczęła się ok. 12 tys. lat temu na Bliskim Wschodzie. Świat zdominowały wów­ czas preferowane przez ludzkość gatunki roślin uprawnych, zwierząt ho­ dowlanych i udomowionych - oczywiście kosztem gatunków lokalnych.

Trzeci etap transformacji naszej planety to kolonizacja wysp, wiążąca się z wybiciem wielu lokalnych gatunków zwierząt. Czwarty wyróżniony przez autorów etap to rozwój miast i sieci handlowych (Boivin, Zeder, Fuller, Crowther, Larson, Erlandson, Denham, Petraglia 2016). Jaki los zgotowaliśmy milionom gatunków zwierząt w dzisiejszym świecie? O tym jest mowa poniżej.

Współczesne działania w obronie różnorodności biologicznej W 1988 roku społeczność międzynarodowa podjęła sformalizowane działania, mające na celu wstrzymanie tempa wymierania gatunków. W listopadzie tego roku Program Środowiskowy Organizacji Narodów

Zjednoczonych powołał grupę roboczą ekspertów, którym powierzono

zbadanie potrzeby zawarcia międzynarodowej umowy dotyczącej ochro­ ny bioróżnorodności. Konwencję o różnorodności biologicznej, określa­ jącą zasady ochrony zasobów różnorodności biologicznej, ich pomnaża­ nia oraz korzystania z nich przyjęto 5 czerwca 1992 r. na Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro. Później podjęto wiele kolejnych inicjatyw7, w czym

wyróżniała się Unia Europejska. Szczególny moment to rok 2010, któ­ ry został proklamowany przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjedno­ czonych Międzynarodowym Rokiem Różnorodności Biologicznej. Ja­ kie efekty osiągnęliśmy na polu przeciwdziałania utracie różnorodności biologicznej? Czy udało się powstrzymać tempo zamierania kolejnych gatunków zwierząt?

21

Epoka defaunacji

Ludzkość na ścieżce biologicznej zagłady

Współcześnie obserwujemy Wielkie Przyspieszenie w odniesieniu do utraty różnorodności biologicznej na Ziemi. 13 marca 2019 r. ukazał się raport Organizacji Narodów Zjednoczonych pt. „Global Eiwironmental Outlook”, jego szósta edycja (GEO-6). Ten obszerny, liczący 700 stron dokument, został przygotowany przez zespół 250 naukowców i eksper­ tów z ponad 70 krajów. Zawiera dogłębną analizę stanu środowiska na­ turalnego na świecie. W kolejnych raportach od 1997 roku podawano wiele przykładów poprawy, ale globalnie stan środowiska w kolejnych latach niestety wciąż się pogarsza i to mimo podejmowania wielu sta­ rań zgodnych z polityką ochrony środowiska na wszystkich kontynen­ tach i w większości krajów. Ważną część GEO-6 stanowią dane, które odzwierciedlają trendy dotyczące różnorodności biologicznej. Autorzy zwracają uwagę na wielkie wymieranie gatunków, co sprawia, że dalsza zdolność funkcjonowania ekosystemów oraz możliwości zaspokajania ludzkich potrzeb maleją. Zmniejsza się liczebność populacji wielu ga­ tunków, co naraża je na ryzyko wymarcia. Obecnie 42% lądowych bez­ kręgowców, 34% słodkowodnych bezkręgowców i 25% morskich bezkrę­ gowców uważa się za zagrożone wyginięciem. Obserwujemy też gwał­ towne spadki liczebności owadów zapylających (UN Environment 2019). Autorzy szeroko zakrojonych badań z 2017 roku dokładnie przy­ glądali się losowi 27,6 tys. gatunków' kręgowców. Stwierdzili, że wskaź­ nik utraty populacji kręgowców lądowych jest niezwykle wysoki. Dla 32% populacji tych gatunków stwierdzili wyraźne zmniejszenie ich wielkości i zasięgu. W przypadku ssaków ten spadek był jeszcze wyraźniejszy dla 40% gatunków' odnotowano znaczny spadek liczebności i znaczące zmniejszenie zasięgu występowania. Autorzy podkreślają, że poza glo­ balnym wymieraniem gatunków nasza planeta dośwdadcza istotnego ograniczenia liczby populacji wielu gatunków i kurczenia się ich zasię­ gów' występowania, co będzie miało negatywne kaskadowe konsekwen­ cje dla funkcjonowania ekosystemów i stanu usług środowiskowych nie­ zbędnych dla podtrzymania cywilizacji (Ceballos, Ehrlich, Dirzo 2017).

22

Pojawił się nowy termin opisujący sytuację zwierząt na Zie­ mi - defaunacja antropocenu* (Dirzo, Young, Galetti, Ceballos, Isaac, Collen 2014). W najnowszym opracowaniu „Living Planet Report 2018” znajdziemy informację, że w okresie od 1970 do 2014 roku odnotowano spadek liczebności populacji kręgowców aż o 60%. Od 1500 roku z po­ wodu nadmiernej eksploatacji zasobów i rolnictwa straciliśmy aż 75% gatunków roślin i kręgowców (WWF 2018). Skalę defaunacji ujawnia w pełni najnowszy raport Międzyrządowej Platformy do Spraw Róż­ norodności Biologicznej i Funkcji Ekosystemu (The Intergovernmental Platform on Biodiversity and Ecosystem Services, IPBES), który ukazał się 6 maja 2019 roku. Platforma ta jest niezależnym organem

międzyrządowym, ustanowionym przez państwa członkowskie ONZ w 2012 roku. Najnowszy raport pt. „The Global Ecosystem Assessment” zyskał w mediach sławę „raportu raportów”. Ogromne opracowanie IPBES, liczące 1800 stron, powstawało przez trzy lata. Przygotowało je 145 ekspertów z 50 krajów na podstawie ponad 15 tys. dokumentów naukowych i rządowych (Summary for policymakers b.d.). Ukazanie się dokumentu oznacza ogłoszenie z wielką pompą szóstego wielkiego wymierania. I nie byłoby w tym nic zaskakującego - naukowcy od dawna mówili przecież o plejstoceńsko-holoceńskim wy­ mieraniu - gdyby nie fakt, że tempo utraty bioróżnorodności cały czas przyspiesza. Lektura opracowania dostarcza ogromnej liczby danych, a wszystkie budzą grozę. Najczęściej cytowany fragment to ten, w którym mowa o milionie gatunków zwierząt i roślin zagrożonych wyginięciem. Tysiące z nich mogą zniknąć w najbliższych dziesięcioleciach. Same dane dotyczące bioróżnorodności mogą nie zrobić wra­ żenia na laikach, ale wypowiedzi szefów Platformy przemawiają do wy­ obraźni. Josef Settele (niemiecki ekolog, współprzewodniczący IPBES) stwierdza: „Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i rasy udomowionych roślin i zwierząt kurczą się, podupadają lub zanikają. Nie­ zbędna, wzajemnie połączona sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej postrzępiona”. Z kolei Robert Watson (brytyjski chemik atmosfery, przewodniczący IPBES) opisuje obecną sytuację następująco: 1

23

Anlropocen to obecna epoka geologiczna zdominowana działalnością człowieka.

Epoka defaunacji

„Stan zdrowia ekosystemów, od których zależą ludzie i wszystkie inne ga­ tunki, pogarsza się szybciej niż kiedykolwiek. Podkopujemy fundamenty naszych gospodarek, żródel utrzymania, bezpieczeństwa żywności, zdro­ wia i jakości życia na całym świecie” (Wernicki 2019).

Ostrzeżenia naukowców dla ludzkości i skala defaunacji

Pod koniec 2017 roku na łamach prestiżowego czasopisma „BioScience” (wydawanego przez Oxford University Press w imieniu Amerykańskiego Towarzystwa Nauk Biologicznych) ukazał się apel naukowców do ludz­ kości (World Scientists’ Warning to Humanity: A Second Notice). Dru­ gie już ostrzeżenie było sygnowane przez 15 364 przedstawicieli świata nauki ze 184 krajów. Apel przetłumaczono na 22 języki i poparło go kolejne 5000 naukowców. Stanowi on przestrogę przed negatywnymi konsekwencjami działań ludzi. Przesłanie jest mocne i wyraziste: wywie­ ramy destrukcyjny wpływ' na biosferę, który zagraża nie tylko przyrodzie, ale i ludziom. Jeszcze nigdy nie było tak wielkiej mobilizacji naukowców z całego świata. Autorzy opracowania porównują sytuację środowisko­ wą na planecie 25 lat temu (wrówrczas ukazało się pierwsze ostrzeżenie) i obecnie. Spośród dziewięciu analizowanych zjawisk dwa odnoszą się do zwierząt. Od 1992 roku odnotowano 29% spadek liczebności ssaków, ga­ dów, płazów, ptaków7 i ryb. Z kolei liczba zwierząt gospodarskich - prze­ żuwaczy wzrosła o 20%. Każdego roku populacja krów rośnie o blisko 40 milionów, każdej godziny przybywa 4518 zwierząt przeżuwających. Wzrost konsumpcji mięsa to jedna z istotnych przyczyn postępujących

zmian klimatu. Naukowcy z całego świata apelują do wszystkich ludzi, w tym także do przywódców, o podjęcie działań zmierzających do od­ wrócenia tych negatywnych trendów'. Sygnatariusze listu przyznają, że zarówno środowisko naukowe, politycy, media, biznes, jak i wszyscy lu­ dzie robią zbyt mało, by walczyć o swoją planetę. Jeśli to się nie zmieni, czekają nas „katastrofalna utrata różnorodności biologicznej i niezliczo­ ne ludzkie cierpienia” (Ripple, Wolf, Galetti, Newsome, Alamgir, Crist, Mahmoud, Laurance 2017). 5 listopada 2019 roku w czasopiśmie „BioScience” ukazał się kolejny apel naukowców z całego świata, tym razem pt. „World Scien-

24

tists’ Warning of a Climate Emergency”. Jego autorami są specjaliści w dziedzinie ekosystemów oraz globalnego rozwoju: William J. Ripple i Christopher Wolf z Oregon State Univcrsity (USA), Thomas M. Newsomc z University of Sydney (Australia), Phoebe Barnard z University of Cape Town (RPA) i William R. Moomaw z Tufts University (USA). Pod apelem podpisało się do tej pory 12868 naukowców ze 156 krajów, w tym 165 osób z Polski. Znajduje się w nim stanowcze oświadczenie, że planeta Ziemia stoi w obliczu zagrożenia klimatycznego. Autorzy raportu zaprezentowali w formie graficznej zmiany, których doświadczyliśmy na Ziemi przez ostatnie 40 lat. Na 15 wykre­ sach przeanalizowano skutki ludzkiej aktywności od 1979 roku do chwil i obecnej, w tym m.in. zużycie energii, wzrost populacji ludzkiej i zwierząt hodowlanych, poziom konsumpcji mięsa, masową wycinkę lasów, wskaź­ niki dzietności, wzrost PKB, emisje gazów cieplarnianych. Liczba krów, owiec i kóz wzrosła o ponad miliard, a konsumpcja mięsa z 30 do blisko 45 kg/rok na osobę. Na kolejnych 14 wykresach przedstawiono zmiany czynników powiązanych bezpośrednio ze zmianami klimatu w ostatnich czterech dekadach (Ripple, Wolf, Newsome, Barnard, Moomaw 2019). Wszystko to są racjonalne dowody na szybko zbliżającą się katastrofę. Ważną częścią apelu jest zaakcentowanie potrzeby podjęcia pilnych działań, które przedstawiono w sześciu punktach. Jeden z nich dotyczy konieczności ochrony przyrody, w tym zwierząt. Trzeba zapew­ nić ochronę i rozpocząć przywracanie ekosystemów Ziemi. Fitoplankton, rafy koralowe, lasy, sawanny, łąki, tereny podmokłe, torfowiska, gleby, namorzyny i trawy morskie odgrywają niezwykle ważną rolę w sekwestracji CO„. Rośliny morskie i lądowe, zwierzęta i mikroorganizmy mają znaczący wpływ' na obieg i magazynowanie węgla oraz składników po­ karmowych. Trzeba powstrzymać masową wycinkę lasów' i prowadzić ak­ cję zalesiania na taką samą skalę. Dzięki tym naturalnym rozwiązaniom klimatycznym moglibyśmy osiągnąć redukcję emisji o 1/3, co umożliwi­ łoby realizację porozumienia paryskiego do 2030 r. (wzrost temperatury o mniej niż 2°C do końca wieku). Kolejny krok pośrednio odnosi się do losu zwierząt gospodarskich. Autorzy stanowczo podkreślają, że koniecz­ na jest zmiana nawyków żywieniowych. Musi my spożywać więcej roślin,

a mniej produktów pochodzenia zwierzęcego. Zmiana diety znacznie

25

Epoka defaunacji

zmniejszyłaby emisję metanu oraz innych gazów cieplarnianych i uwol­ niła grunty rolne pod uprawę żywności dla ludzi zamiast dla zwierząt (Ripplc, Wolf, Ncwsomc, Barnard, Moomaw 2019). Przyczyny wymierania gatunków Jakie rodzaje ludzkiej aktywności są głównymi przyczynami wymiera­ nia gatunków? W artykule opublikowanym w „Naturę” w 2016 roku za­ prezentowano wyniki badań naukowców z Uniwersytetu Queensland w Australii oraz z Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, których autorzy poszukiwali głównych przyczyn wymierania gatunków. Przeana­ lizowano sytuację 8688 gatunków zagrożonych bądź bliskich zagrożenia wyginięciem, które są odnotowywane w Czerwonej Księdze prowadzonej przez Międzynarodowy Unię Ochrony Przyrody (IUCN). Jako kluczo­ wy czynnik - tzw. big killer, będący zagrożeniem dla największej liczby gatunków, bo aż 6241, czyli 72% ogólnej liczby - naukowcy wskazują

nadmierną eksploatację środowiska naturalnego, w tym polowania, po­ łowy, zbieractwo oraz wyrąb lasów. Na drugim miejscu znalazło się sze­ roko rozumiane rolnictwo, które zagraża 5407 (62%) gatunkom. W tej kategorii wymieniono uprawę roślin, hodowlę zwierząt, akwakultury i lasy gospodarcze. Na trzecim miejscu znalazła się urbanizacja (zagra­ ża 3014 gatunkom). Kolejne miejsca zajęły gatunki inwazyjne i choroby,

zanieczyszczenie środowiska (m.in. odpady komunalne, przemysłowe), zmiany w ekosystemach, zmiany klimatu, bezpośrednie ludzkie działa­ nia (rekreacja, praca, wojna), transport i produkcja energii (Maxwell, Fuller, Brooks, Watson 2016). Granice planetarne i wymieranie gatunków

Naukowcy niedawno wprowadzili pojęcie tzw. granic planetarnych dla kluczowych czynników środowiskowych, od których zależy funkcjono­ wanie biosfery. Ich przekroczenie może zachwiać ekosystemem, pro­ wadząc do zagłady. Czy przekroczyliśmy już próg bezpieczeństwa w od­ niesieniu do kluczowych czynników środowiskowych? Czy eksploatacja świata zwierząt zalicza się do tej kategorii?

26

W 2009 roku Johan Rockstróm ze Stockholm Resilience Center w Szwecji oraz grupa badaczy z Europy, Stanów Zjednoczonych i Australii

wytyczyli bezpieczne wartości kluczowych czynników środowiskowych. Przeprowadzili wiele interdyscyplinarnych badań nad procesami fizyczny­

mi i biologicznymi decydującymi o stabilności środowiska. Wybrali dzie­ więć czynników, których zaburzenie zniszczy środowisko bezpowrotnie. Wskazali też zakres bezpieczeństwa dla każdego z tych procesów. Z ocen badaczy wynika, że trzy spośród analizowanych procesów - spadek róż­ norodności biologicznej, zanieczyszczenie azotem i zmiana klimatu - nie mieszczą się już w granicach bezpieczeństwa. Przekroczenie progu bezpie­ czeństwa dla pierwszego - spadku liczby zwierząt i innych gatunków - jest dziesięciokrotne. Dla azotu (związanego z przemysłową hodowlą zwierząt) jest ono trzykrotne, a w przypadku zmian klimatu wynosiło 10% (Rock­ stróm, Steffen, Noone, Persson, Chapin, Lambin, Lenton, Scheffer, Folke, Schellnhuber, Nykvist, de Wit, Hughes, van der Lceuw, Rodhe, Sórlin, Snyder, Costanza, Svedin, Falkenmark, Karlberg, Corel!, Fabry, Hansen, Walker, Liverman, Richardson, Crutzen, Foley 2009). Świat na krawędzi

Niemal w każdym tygodniu ukazują się kolejne raporty naukowców przedstawiające coraz bardziej dramatyczne scenariusze dotyczące wy­ mierania gatunków i sytuacji środowiskowej na planecie. Terminy, jakie pojawiają się w dogłębnych analizach akademików, mrożą krew w ży­ łach. Oto kilka przykładów tego rodzaju dramatycznych określeń: „szóste wielkie wymieranie” (Ceballos, Ehrlich, Barnosky, Garcia, Pringle, Palmer 2015), „defaunacja” (Ripple, Wolf, Galetti, Newsome, Alamgir, Crist, Mahmoud, Laurance 2017), „biologiczna anihilacja” (Ceballos, Ehrlich, Dirzo 2017), „kryzys klimatyczny” (Kolbert 2016), „globalna katastrofa” (Stern 2010), „ekoapokalipsa” (Semal 2015). Jeżeli chcemy przetrwać i nie skończyć jako gatunek o najkrótszej ewolucyjnej historii (Homo sa­ piens istnieje zaledwie 200 tysięcy lat), musimy stworzyć „nowy” świat, w którym przestaniemy być zagrożeniem dla życia, w tym zwierząt, na

Ziemi. Współczesność, którą za autorami „World Scientists’ Warning to

Humanity” określiłem epoką defaunacji, trafnie opisują słowa Joanny

27

Epoka defaunacji

Macy, aktywistki na rzecz ochrony środowiska, buddystki i ekofilozofki z rozdziału „Lista ginących gatunków” zawartego w książce Myśląc jak góra: „Kiedy czas świata Noego, podobnie jak i nasz dzisiaj, dobiegał końca, miał on, tak jak i my, listę zwierząt. Przedstawiamy go, jak stoi przy wejściu na arkę i wywołuje ich imiona, wykreślając po kolei. My też teraz je wykreślamy” (Seed, Macy, Fleming, Naess 1992). Wielkie zabijanie

Najnowsze wyniki badań wskazują jednoznacznie, że o wymieraniu ga­ tunków zwierząt oraz zagrożeniu dla lokalnej i globalnej różnorodności biologicznej można mówić już od kilkudziesięciu tysięcy lat. Zwierzę­ ta od zawsze były zagrożone wszędzie tam, gdzie pojawiał się człowiek. Dotyczyło to wszystkich części świata, kręgów kulturowych, praktycz­ nie każdej nacji. W całej historii ludzkości po dzień dzisiejszy znaleźć można oczywiście wielu ludzi wrażliwych na los zwierząt i gotowych do poświęceń w ich obronie. Niestety, zwierzęta od zawsze przegrywały w konfrontacji z człowiekiem. Już kilkadziesiąt tysięcy lat temu, uzbro­ jeni jedynie w prymitywne narzędzia, byliśmy bardzo skuteczni w zabi­ janiu zwierząt. Na niektórych wyspach, np. na Madagaskarze czy Nowej Zelandii, wybiliśmy wszystkie gatunki megafauny. W Australii wyginęło 86% jej reprezentantów, w Ameryce Południowej 80%. Wielkie zabijanie, a w konsekwencji często wymieranie kolejnych gatunków zwierząt za sprawą człowieka trwa do dziś we wszystkich zakątkach świata. W świecie współczesnym podjęliśmy międzynarodowe wysiłki w celu przeciwdziałania utracie różnorodności biologicznej i ekstynkcji kolejnych gatunków zwierząt. Niestety, jako wspólnota międzynarodowa ponosimy kompletną porażkę na tym polu. Badacze mówią o wielkim plejstoceńsko-holoceńskim wymieraniu, odnotowujemy stały wzrost tempa defaunacji. Od 1500 roku straciliśmy 75% gatunków roślin i krę­ gowców. Od 1970 do 2014 roku odnotowano spadek liczebności popu­ lacji kręgowców aż o 60%, a od 1992 roku liczba ssaków, gadów, płazów, ptaków i ryb skurczyła się o 29%. Wśród głównych przyczyn wymierania gatunków wymienia się nadmierną eksploatację środowiska naturalnego, w tym polowania, połowy, zbieractwo oraz wyrąb lasów. Ponadto wiel-

28

koskalowe rolnictwo, przemysłową hodowlę zwierząt, akwakultury, lasy gospodarcze oraz urbanizację. Wymieranie gatunków, w tym zwierząt, to jedna z granic planetarnych, dla której próg bezpieczeństwa został przekroczony już dziesięciokrotnie. W Czerwonej Księdze Gatunków Za­ grożonych przybywa reprezentantów świata zwierząt, a kolejne gatunki odchodzą coraz szybciej. Pozostajemy bezsilni wobec tego procesu, nie potrafimy wdrożyć skutecznych działań, aby ochronić reprezentantów królestwa zwierząt, do którego sami przecież należymy.

Bibliografia Boivin N.L., Zedcr M.A., Fuller D.Q., Crowther A., Larson G.» Erlandson J.M., Denham T., Pctraglia M.D. (2016). Ecological consequencesof human niche construction: Examining long-term anthropogenic shaping of global species distributions. Proceedings ofthe NationalAcademy ofSciences 113(23): 6388-6396. Ceballos G.» Ehrlich P.R., Barnosky A.D., Garcia A., Pringle R.M., Palmer T.M. (2015). Accelerated modern human-induced species losses: Entering the sixth mass extinction. Science Aduances 1(5): 01400253. Ceballos G., Ehrlich P.R., Dirzo R. (2017). Biological annihilation via the ongoing sixth mass extinction signaled by vertebrate population losses and declines. Pro­ ceedings of the National Academy ofSciences 114, E6089-E6096. Dirzo R., Young H.S., Galetti M., Ceballos G., Isaac N.J.B., Collen B. (2014). Defaunation in the anthropocene. Science 345: 401-406. Hebrajsko-polski Stary Testament (2000). Księga Rodzaju: wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi, transkrypcją oraz indeksem rdzeni. Tłum, i oprać. A. Kuśmirek. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Vocatio. Kolbert E. (2016). Szóste wymieranie. Historia nienaturalna. Warszawa: Wydawnic­ two W.A.B. Maxwell S.L., Fuller L. A, BrooksT.M., Watson J.E.M. (2016). The ravages ofguns, nets and bulldozers. Naturę 536:143-145. Nowy Testament. Biblia Brzeska; http://www.literatura.hg.pl/brzeska/brzeska.htm ; dostęp 5.02.2020. Prieur J. (1992). Dusza zwierząt. Warszawa: Wydawnictwo Czakra. Ripple W.J., Wolf Ch., Galetti M., NewsomeT.M., Alamgir M., Crist E., Mahmoud M.I., Laurance W.F. (2017). World Scientists’ Warning to Humanity: A Second Notice. BioScience 67(12): 1026-1028. Ripple W.J., Wolf Ch., Newsome T.M., Barnard P., Moomaw W.R. (2019). World Sci­ entists’ Warning of a Climate Emergency. BioScience, bizo88. Rockstróm J., Steffen W., Noone K., Persson A., Chapin F.S., Lambin E.F., Lenton T.M., Scheffer M., Folke C., Schellnhuber H.J., Nykvist B., de Wit C.A., Hughes T., van der Leeuw S., Rodhe H., Sórlin S., Snyder P.K., Costanza R., Svedin U., Falkenmark M., Karlberg L., Corell R. W., Fabry V.J., Hansen J., Walker B., Liverman D., Richardson IC, Crutzen P., Foley J.A. (2009). A safe operating space for humanity. Naturę 461: 472-475. Seed J., Macy J., Fleming P., Naess A (1992). Myślącjak góra. Warszawa: Pusty Obłok. Semal L. (2015). Catastrophism and green political theory. W: Hamilton C., Bonneuil Ch., Gemenne F. (red.), The anthropocene and the global enuironmental crisis. Rethinking modemity in a New Epoch, s. 87-99. London, New York: Routledge.

Stern N. (2010). Globalny lad. Zmiany klimatu a powstanie nowej epoki postępu i dostat­ ku. Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej. Summary for policymakers of the global assessment report on biodiversity and ecosystem services of the Intcrgovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services; https://www.ipbcs.net/document-librarycatalogue/summary-policymakers-global-assessment-report-biodiversityecosystem; dostęp 2.06.2019. Tazbir J. (1990). Ludzie przeciw zwierzętom. Wiedza i Zycie 3: 18-23. UN Environment (ed.). (2019). Global Enuironment Outlook - GEO-6: Healthy planet, healthy people. Cambridge: Cambridge University Press. Weiner J. (1999). Życie i ewolucja biosfery. Podręcznik ekologii ogólnej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Wernicki P. (2019). Raport: milion gatunków zagrożonych wyginięciem. Polska Agencja Prasowa; https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C447339%2Craport-milion-gatunkow-zagrozonych-wyginieciem.html; dostęp 2.06.2019. WWF. (2018). Liuing Planet Report - 2018: Aiming Higher. Grooten M., Almond R.E.A. (red.). WWF, Gland, Switzerland.

Ekolog człowi« wobss

Instytut Oceanol

Cywilizacja współczesna - z jej pozornym uniezależnieniem się od Przy­ rody — przyniosła nowe, bardziej skomplikowane relacje człowieka ze zwierzętami, które jednak wywodzą się z czasów, kiedy byliśmy zależni od Natury w najbardziej bezpośredni sposób. Relacje międzygatunkowe w przyrodzie sprowadzają się do kil­ ku schematycznych układów: symbioza (współzależność), pasożyt - ży­ wiciel, drapieżca - ofiara, mutualizm (obie strony odnoszą korzyść, ale nie są na siebie skazane) i komensalizm (jedna strona korzysta, drugiej to nie szkodzi). Przez większość naszej ewolucyjnej historii, jeżeli chodzi o relacje z innymi gatunkami, nie różniliśmy się zbytnio od innych pla­ stycznych (wszystkożcrnych) drapieżników. W zasadzie była to relacja drapieżnik - ofiara, a jej zmiana wiązała się z początkami rolnictwa, kiedy człowiek stał się zwierzęciem w pełni socjalnym (Wilson 2012).

Druga zmiana towarzyszyła rozwojowi cywilizacji i kultury i umocnieniu relacji empatycznych z innymi gatunkami, co zaowocowało powstaniem organizacji opieki nad zwierzętami, nowoczesnych ogrodów zoologicz­ nych oraz masowym rozwojem hodowli ozdobnych ras zwierząt udo­ mowionych. Ta nowa relacja powstawała w różnych miejscach w nieco inny sposób, ale można przyjąć, że w Europie dotyczy ona przełomu

XIX i XX wieku. Z definicji ekologia określa relacje między organizmem i śro­ dowiskiem, a w praktyce tłumaczy, dlaczego dany organizm występuje tam, gdzie go zaobserwowaliśmy (Weiner 2004). Większość gatunków

występuje w tzw. kopercie środowiskowej, czyli w dość wąskim zakresie warunków fizykochemicznych i biologicznych. Niewiele gatunków ma

szerokie rozmieszczenie geograficzne i co jest typowe, gatunki te (ich odrębne populacje) w różny sposób dostosowują się do lokalnej sytuacji. Na przykład wilki w Arktyce polują na karibu, w Kanadzie na duże kopyt­ ne (bizony czy łosie), a w lasach centralnej Europy ważnym składnikiem

ich pokarmu mogą być gryzonie czy bobry. Relacje międzygatunkowe zmieniają się razem ze środowiskiem, w którym zwierzę bytuje. Ekologia człowieka jest bardzo plastyczna. Człowiek jako wszystkożerna, inteli­

gentna istota ewoluował w Afryce, wr różnorodnym i zasobnym ekosys­ temie. To pozwalało na przetrwanie dzięki zbieraniu pokarmu roślinne­

go, padliny czy polowaniom na zwierzęta. Relacje z innymi gatunkami

35

Ekologia relacji człowiek - zwierzęta

ograniczały się do unikania drapieżników i polowania dla uzupełnienia

źródeł pokarmu. Nowa relacja człowieka z innym gatunkiem pojawiła się dopiero

po opuszczeniu Afryki, gdy ludzie szukali nowych, bardziej efektywnych sposobów przetrwania w trudniejszym środowisku. Mogła zatem poja­ wić się nowa jakość - udomowienie. Pierwszym udomowionym gatun­ kiem był pies (z euroazjatyckiego wilka, co najmniej 20 tys. lat temu - Lallensack 2017). Afiyka nie miała do zaoferowania nadających się do udomowienia gatunków - zebra nie zastąpi konia, podobnie jak hiena nie zastąpiłaby psa (Diamond 2012). Pies towarzyszył łowcom i zbiera­ czom, a jego udomowienie ułatwiało ekspansję na nowe tereny, ale nie zmieniło zachowania człowieka. Ekspansja człowieka poza Afrykę - ko­ lonizacja całej Azji, a potem Ameryki - była ułatwiona dzięki psom, które pełniły funkcję pomocników myśliwych, tropicieli, Stróży i zwierząt po­ ciągowych, a w kryzysowej sytuacji stawały się zapasowym pożywieniem. Wielka zmiana nastąpiła dopiero po ustabilizowaniu klimatu, po ustąpieniu gwałtownych procesów związanych z końcem epoki lo­

dowcowej. Dopiero wówczas na granicy Afryki i Azji powstało rolnictwo (około 11 tys. lat temu), a wraz z nim udomowienie kolejnych dzikich ga­ tunków'. Praktycznie wszystkie gatunki udomowione przez człowieka po­ chodzą z Azji (psy, konie, osły, bydło, świnie, drób), a ich związek z nami w zestawieniu z okresem ewolucji jest dość krótki. Przetrwanie w strefie

umiarkowanej i subtropikalnej, o wysokiej produkcji pierwotnej, było stosunkowo łatwe dzięki bogatym zasobom środowiska. Zawsze ryzy­

kowne polowanie mogło być uzupełnione o pokarm roślinny, bardziej przewidywalny i łatwy do pozyskania. Związki człowieka ze zwierzętami wzmocniły się i stawały coraz bardziej rozbudowane dzięki rozwojowi rolnictwa i hodowli, gdy powstały pierwsze duże osady i zorganizowane

społeczności (Wilson 2012). Wraz z rozwojem społeczności pasterskich, zależnych od zwierząt hodowlanych, rozwinęły się złożone, często empatyczne relacje ze zwierzętami, o które trzeba było dbać, rozmnażać je i pomagać młodym przetrwać.

Mapy satelitarne opracowane przez NASA pokazują rozmiesz­ czenie obszarów nadających się do upraw rolnych - tym samym zna­ ne są granice, gdzie ludzie mogli przeżyć bez polowania na zwierzęta

36

jako głównego źródła żywności. Ekspansja na obszary polarne, gdzie

zasoby pokarmu roślinnego nie mogły być podstawą żywienia, nastąpi­ ła bardzo późno, gdy już kończyło się ostatnie zlodowacenie, a poziom oceanu był na tyle niski, że grupy łowców z psami mogły skorzystać ze znikającego pomostu lądowego między Azją i Ameryką, czyli 16-9 tys. lat temu (Diamond 2005). Część ludzi poszła dalej na południe, aż do Ziemi Ognistej, ale małe grupy pozostały zarówno na Syberii, jak i w arktycznej Kanadzie. Pierwsi mieszkańcy Arktyki - obszaru o niezwykle

niskiej produktywności, czyli praktycznie o minimalnych możliwościach

wykarmienia ludzi — żeby przetrwać, musieli operować na ogromnych przestrzeniach, dlatego terytoria myśliwskie arktycznych łowców należą do największych na świecie. Było to możliwe tylko dzięki wykorzystaniu psów - jedynego zwierzęcia, które umożliwiało podróżowanie po lodzie

na odległość nawet 100 km dziennie. Małe grupy In nitów kultywują­ cych tradycyjny tryb życia pozostały dziś tylko na północno-zachodniej Grenlandii i w okolicy Ziemi Ellesmere’a. Świadectwa odwiedzających

ich współcześnie ludzi potwierdzają z jednej strony ich doskonałą współ­ pracę z psami, a z drugiej zupełny brak empatii wobec zwierząt — ich

psy nie mają nawet imion. Społeczności zamieszkujące Arktykę miały do czynienia z niewielką liczbą otaczających ich gatunków, za to czę­ sto z bardzo licznymi populacjami (wielotysięczne stada morsów, fok czy karibu). Świadectwa historyczne i etnograficzne wskazują na to, że eksploatacja tych zwierząt odbywała się niemal na skalę przemysłową,

ograniczoną jedynie technicznymi możliwościami łowców. Wśród rdzen­ nych społeczności arktycznych próżno szukać relacji o charakterze em-

patycznym wobec zwierząt (Norbert Pokorski - polski podróżnik, który spędził ponad rok w społeczności łowieckiej na północnym zachodzie

Grenlandii, informacja ustna). Bogatsze relacje ze zwierzętami - w ro­ dzaju tych ze strefy rolniczo-hodowlanej - w Arktyce były niemożliwe.

Półwolnościowy chów reniferów przez społeczności subarktyczne - Sami, Samojedów czy Czukczów - bardziej przypomina zorganizowane sezo­ nowe polowania niż relacje hodowca - zwierzę znane z tradycyjnego

chowu bydła w wielu krajach. Wspomniana na wstępie druga zmiana relacji człowiek — zwie­

rzęta nastąpiła w obszarach arktycznych. Wtórny kontakt człowieka ze

37

Ekologia relacji człowiek - zwierzęta

zwierzętami w krajach polarnych nastąpił w XIX wieku, gdy europejscy odkrywcy ruszyli na podbój ostatnich nieopisanych zakątków Ziemi. Znów psy, a w wyjątkowych przypadkach również konie, odegrały ważną rolę w wyścigu do Bieguna Północnego i Południowego. Teraz jednak razem ze zwierzętami pojawili się w Arktyce nie pierwotni łowcy, ale wykształceni i wyposażeni w najnowsze zdobycze techniki zamożni biali ludzie. Pod względem stosunku do lokalnej tradycji i do zwierząt od­ krywcy ci dzielili się na dwie odmienne grupy. Jedna z nich to Skan­ dynawowie, kultywujący tradycję małych rybackich społeczności, któ­ re potrafiły przetrwać w najgorszych warunkach, zmieniając tryb ży­ cia - od myśliwego, przez rybaka, do okresowego rolnika. Norwegowie, Duńczycy, Islandczycy oraz ich krewni, zasiedlający wyspy północnego Atlantyku, takie jak Faroe czy Szetlandy, potrafili żyć i z morza, i z lądu. Okrutna z naszego punktu widzenia tradycja przybrzeżnych polowań na wieloryby - żywa do dziś na Wyspach Owczych - pozwoliła im prze­

trwać okresy głodu i załamania rolnictwa w okresie Małej Epoki Lodo­

wej. W tym samym czasie brytyjskie i irlandzkie społeczności głodowały, wymierały albo emigrowały, gdy rolnictwo przestało dostarczać im żyw­ ności. Otaczało ich to samo bogate w zwierzęta morze, z którego nie potrafili skorzystać jak ich sąsiedzi Skandynawowie. W czasie eksplo­

racji geograficznej Arktyki i Antarktyki Norwegowie i Duńczycy z mi­

strzowską skutecznością wykorzystali psy, biorąc przykład z rdzennych ludów arktycznych. Amundsen, planując zwycięski marsz do bieguna

południowego, wykorzystywał psy jako zwierzęta pociągowe, pokarm dla ludzi i dla samych psów. Obliczył, ile psów musi mieć na poszczególnych etapach, po czym bez emocji zabijał i wykorzystywał zbędne zwierzęta (Huntford 1985).

Dokładnie w tym samym miejscu i czasie jego konkurenci z Wielkiej Brytanii otwarcie gardzili wzorowaniem się na tradycjach rdzennych ludów, a zwierzęta traktowali, jak przystało na wykształco­ nych gentlemanów. Psy i kuce syberyjskie, które Scott zabrał ze sobą na

Antarktydę, miały nie tylko najlepszą możliwą opiekę oraz imiona. Były traktowane przez uczestników wyprawy jak towarzysze; oszczędzano im wysiłku, a w końcu Scott oświadczył, że brytyjski gentleman nie może zdobyć bieguna, dręcząc przy tym zwierzęta, musi więc dotrzeć do celu

38

na własnych nogach, a nie na ciągniętych przez nie saniach. On i jego czterej towarzysze przypłacili to życiem, lecz do dziś w dyskusjach nad

oceną jednej i drugiej szkoły powtarzane są argumenty, że dotarcie do bieguna z pomocą zwierząt jest „gorsze” niż bez nich (Huntford 1985, Cherry-Garrard 1989). Te odrębne „szkoły” reprezentują zupełnie inne etapy relacji człowiek - zwierzę. Norwegowie podchodzili do psów polarnych jak ho­ dowcy — praktycznie i użytkowo. Kiedy trzeba było, karmili je i dbali o ich kondycję, bez emocji planując ich dalszy los. Brytyjczycy - a ich ekspedycje antarktyczne były organizowane i prowadzone przez elitę społeczną - traktowali zwierzęta tak, jak zamożny ziemianin ulubionego psa czy konia: jako wiernych i czujących towarzyszy, którym należna jest opieka i empatia. Wyczyny odkrywców czy współczesnych sportowców w obszarach polarnych były świadomym wyborem dotyczącym krótko­ trwałego narażenia się na skrajnie trudne warunki. Ich relacje ze zwie­ rzętami w rejonach polarnych, kontrolowane przez kulturę i tradycję, nie były związane z długotrwałym planowaniem przetrwania czy osiedlenia

się. Zupełnie inaczej postępowały tradycyjne społeczności, które stawały wobec bezlitosnego wyboru przetrwania lub śmierci. Zwierzęta stawały

się dla nich tylko środkiem umożliwiającym egzystencję. Nie można war­ tościować tych dwóch skrajnych postaw, ponieważ każda z nich wynikała z innych uwarunkowań.

Bibliografia

Chcrry-Garrard A. (1989). The worst joumey in the luorld. New York: Carroll & Graf Publishing. Diamond J. (2005). Collapse. Hotu societies choose tofail or succeed. London: Viking, Penguin. Diamond .1. (2012). The world untilyesterday. London: Viking Penguin. Huntford R. (1985). The last place on earth. London: Pan Books. Lallensack R. (2017). Ancient genomes heat up dogdomestication debatę. Results point to a single origin for modern canines and push back the timing by thousands ofyears. Naturę-, d0i.10.1038/nature.2017.22320. Weiner J. (2004). Życie i ewolucja biosfery. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Wilson E. O. (2012). Thesocial conguest ofEarth. New York: Liveright Publishing.

Użytko'

psów rc ^hjprz>

Wraz z postępem cywilizacyjnym użytkowe wykorzystanie różnych ga­ tunków zwierząt budzi coraz więcej wątpliwości w kulturach zachod­ nich i prowadzi do wielu napięć, które wynikają tak z indywidualnych systemów wartości, jak i z różnic kulturowych1. Relacje człowiek - inne zwierzęta wyglądają odmiennie nie tylko w różnych typach społeczeństw (tradycyjnych, nowoczesnych i ponowoczesnych), ale nawet w społeczeń­ stwach zaliczanych do tego samego typu. Rodzaj tych relacji powiązany jest bezpośrednio nie tylko ze stylem życia, historią, kulturą, ale także z klimatem, ukształtowaniem terenu oraz zasobami naturalnymi, jakie wykorzystuje człowiek na danym terenie. Kontrowersje użytkowania zwierząt przez człowieka dotyczą różnych gatunków (warto w tym kon­ tekście przypomnieć problem przeciążania pracą koni w drodze nad Mor­ skie Oko). Pies jest tym zwierzęciem, które w ponowoczesnej kulturze zachodniej jest traktowane w znacznym stopniu jako zwierzę towarzyszą­

ce, co minimalizuje jego funkcje użytkowe (na przykład aktualny katalog produktów IKEA na jednej z fotografii reklamującej meble przedstawia charta siedzącego na kanapie, co oczywiście jest całkowicie niezgodne

z „przeznaczeniem” rasy). Psy pasterskie, owczarki oraz wszelkie psy stróżujące coraz rzadziej wykorzystuje się w rolnictwie (ze względu na

uprzemysłowienie produkcji zwierzęcej), a ich zadania są zastępowane przez rozwiązania techniczne. Teriery, jamniki, psy gończe, wyżły apor­ tery i płochacze oraz charty, użytkowane niegdyś do polowań, dziś coraz częściej są psami do towarzystwa, obok tych reprezentujących grupę kla­ syfikowaną przez Międzynarodową Federację Kynologiczną (FCI) jako grupa IX: „Psy ozdobne i do towarzystwa”. Podobnie dzieje się w wielu

krajach w odniesieniu do psów z grupy V - szpiców i ras pierwotnych. Szczególnie interesująca jest ta ostatnia grupa w kontekście

wykorzystywania niektórych należących do niej ras jako psów zaprzę­ gowych, z czym nader często można się spotkać w Norwegii. Zmiany w zakresie użytkowania psów rodzą problemy, bowiem rasy wyselek­ 1

Bardzo dziękuję prof. dr. hab. Janowi Marcinowi Węsławskiemu za zaproszenie

do dołączenia do grupy badawczej realizującej pod auspicjami Instytutu Oce­ anologii PAN projekt zatytułowany „Svalbard Intertidal Project" (https://www.

iopan.pl/projects/SIP/index.html). Tekst w wersji pierwotnej ukazał się w

Weterynaryjnym 2018, 93(11).

43

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

Życiu

cjonowane genetycznie pod kątem demonstrowania konkretnych cech behawioralnych dzisiaj są wykorzystywane do innych celów, co pro­ wadzi do sytuacji, w których cechy stanowiące o specyfice rasy przestają być pożądane, a opiekunowie wybierają zwierzęta ze względu na

ich ekstcrier. Skutkiem tego wyśrubowany instynkt pościgu u chartów jest kanalizowany poprzez udziały w coursingach i niechętnie widziany w środowisku miejskim (czy nawet na wsiach). Podobny problem poja­

wia się w przypadku psów ras pierwotnych, których atrakcyjny wygląd zachęca do ich kupowania przez osoby niemające wystarczającej wiedzy o warunkach utrzymania niezbędnych dla dobrostanu tych zwierząt. W zderzeniu ze specyfiką ras zaliczanych do tej grupy wielu właścicieli kapituluje, dostrzegając fakt, że nie są w stanie zapewnić tym psom odpowiednich warunków bytowania, co prowadzi do problemów we wspólnej egzystencji (na przykład zniszczeń powodowanych przez psy,

których potrzeby związane z wydatkowaniem energii są tłumione, co zmusza je do zachowań kompulsywnych). Przeznaczenie psów zależnie od warunków spoleczno-geograficznych Modyfikacje wykorzystania psów przez ludzi wynikają bezpośrednio ze zmiany stylu życia, powiązanej ze zwiększaniem się dostępu do różne­ go rodzaju dóbr i zasobów', podziałem pracy i jej specjalizacją, a nade wszystko wkroczeniem ludzkości w okres, w którym znaczna liczba kra­

jów zostałaby już dzisiaj zaliczona do społeczności ponowoczesnych. Ich specyfika zawsze jest kontrastowana ze społeczeństwami tradycyj­

nymi i nowoczesnymi przez wskazywanie specyficznych cech decydu­

jących o sposobach organizowania życia społecznego. I tak społeczeń­

stwa tradycyjne skupione są wokół uprawy roli, bo na niej oparta jest ich egzystencja. Korzystanie z rolnictwa, a szczególnie uprawa ziemi

wiąże człowieka bardzo silnie z przyrodniczym kontekstem: życie ludzi podyktowane jest rytmem natury, zmian pór roku, które wymuszają

lub uniemożliwiają podejmowanie pewnych czynności. Społeczności tradycyjne są nastawione na realizację wartości grupowych, mamy tu do czynienia z silną kontrolą społeczną, indywidualizm nie jest mile

44

widziany. Cenione wartości to rodzina, język, religia oraz tożsamość grupowa, której strzeże najstarsze pokolenie, będące też depozytariu­ szem wiedzy gromadzonej przez pokolenia. Inaczej charakteryzowa­ ne są społeczności nowoczesne, określane też mianem przemysłowych, skoncentrowane wokół przetwarzania energii. Ten typ społeczeństw wywodzi się z procesów uruchomionych przez rewolucję przemysłową: urbanizacji, dynamizacji rozwoju technologii, specjalizacji i podziału pracy. Ale także: rozluźnienia więzi grupowych i rodzinnych, większej indywidualizacji i wolności wyboru stylu życia, w którym indywidualne

potrzeby są bardziej istotne niż grupowe. Starzy ludzie nie są najważ­ niejszą grupą społeczną. Tę rolę przejmują osoby w wieku produkcyj­

nym, generujące ekonomiczny kapitał. W społecznościach ponowoczesnych opartych na przetwarza­ niu informacji nacisk jest kładziony na realizację indywidualnie wyzna­

czanych i realizowanych przez ludzi celów. Motorem działania są ich jednostkowe potrzeby, wartości grupowe odsuwa się na plan dalszy, czło­

wiek oddala się też od natury. Ze zwierzętami ma najwięcej kontaktu, konsumując je, a działania i funkcjonowanie ludzkie zapośrcdniczone są przez technologie. Pokoleniem najważniejszym staje się pokolenie naj­

młodsze, najłatwiej i najchętniej podejmujące technologiczne wyzwania. W takim świecie relacje człowieka z przyrodą nie mają już w ogóle pier­ wotnego znaczenia. W tych właśnie ponowoczesnych społecznościach

otaczamy się zwierzętami, bo zaspokajają nasze indywidualne potrzeby,

ale nie te podstawowe (jak zdobywanie jedzenia czy uzyskanie poczucia bezpieczeństwa), lecz z zakresu potrzeb wyższych: afiliacji, samoreali­ zacji i sensu życia. Nie chcemy więc dziś psa, by dla nas polował, ale by

dostarczał przyjemnych przeżyć, estetycznie wyglądał i być może do­

powiadał ludzki status finansowy (tak zresztą powstają mody, nie tylko na rasy psów, ale i na wszystko, co może przemawiać jako udokumen­

towanie statusu społecznego, ekonomicznego i kulturowego człowieka). W tak przeorientowanym kontekście społecznym użytkowe traktowanie

zwierząt może budzić zdziwienie. I dokładnie tak dzieje się w przypadku

psów zaprzęgowych użytkowanych w Norwegii. Podczas kiedy w wielu innych krajach psy ras pierwotnych są traktowane jako maskotki, tutaj są nadal użytkowane jako psy zaprzęgowe.

45

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

Psy jako atrakcja turystyczna Dzięki zaproszeniu, które otrzymałam od prof. Marcina Węsławskiego

kicnijącego grantem realizowanym na Spitsbergenie przez Instytut Oce­ anologii Polskiej Akademii Nauk, miałam możliwość zebrania materia­ łu do niniejszego tekstu w trakcie wyprawy w sierpniu 2018 r. Miejsce poczynionych obserwacji jest istotne, stanowi bowiem ważny punkt tu­ rystyczny, będący miejscem docelowym podróży wielu osób. Obecność turystów powoduje, że psie zaprzęgi są wykorzystywane z jednej strony jako turystyczna atrakcja, a z drugiej mają na celu kultywowanie starych tradycji charakterystycznych dla tego miejsca i bezpośrednio wynikają­

cych ze sposobu życia rodowitych mieszkańców. Warto jednak podkreślić,

że ten drugi, kulturowy aspekt nic jest eksploatowany przez firmy oferu­ jące udział w psich zaprzęgach. Nie stanowi on tutaj w zasadzie w ogóle

elementu podnoszącego atrakcyjność psiego zaprzęgu - raczej, bazując na sztampowych skojarzeniach stereotypowych obrazów i działań, pies jest wykorzystywany jako zwykła atrakcja turystyczna, typowa dla danego rejonu. Tak jak w Indiach czy Tajlandii oferuje się turystom przejażdżki na słoniach, tak tutaj mogą oni skorzystać z psich zaprzęgów. Takie prze­ jażdżki oferowane są w wersji zimowej (sanie z płozami) lub letniej (róż­

nego rodzaju wózki i pułki, sprzedawane przez profesjonalnie je budujące firmy komercyjne lub konstruowane samodzielnie przez użytkowników). Osoby zainteresowane wykupieniem psiego zaprzęgu najczęściej są obsługiwane przez pracowników firm utrzymujących psy i sprzęt. Kie­ rują oni zaprzęgami, dbają o psy oraz są odpowiedzialni za komfort i bez­ pieczeństwo klientów. Troska o psy obejmuje oczywiście żywienie (sucha

karma), pojenie (przed wyjazdem z turystami zaprzęgi rozwożą kanistry z wodą, które ustawia się na poboczach drogi i z których korzysta się,

aby napoić zmęczone psy podczas odpoczynku), zapewnienie schronienia

i opieki weterynaryjnej. Najwięcej kontrowersji dotyczy dwóch ostatnich elementów, przy czym informacje na temat opieki weterynaryjnej dla

osób postronnych są zagadnieniem niedostępnym, w związku z czym bu­ dzą mniej emocji. Obserwacje i wywiady swobodne prowadziłam w miej­

scowości Longycarbyen, zamieszkałej przez 2300 stałych mieszkańców, stolicy regionu Svalbard w północnej Norwegii. Longycarbyen położo­

46

ne jest na największej wyspie archipelagu - Spitsbergenie. Miejsce to

cieszy się rosnącą popularnością turystyczną, co powoduje, że miesz­ kańcy, ciążąc do wykorzystania siły nabywczej pojawiających się osób, oferują między innymi wynajem psich zaprzęgów. Atrakcja ta stała się

na tyle popularna, że kolejne firmy zakładają kolejne psiarnie.

Opieka weterynaryjna na Spitsbergenie Na wyspie działa tylko jeden gabinet weterynaryjny, zatrudniający trzech lekarzy weterynarii, jednego technika i dwóch asystentów (stan na sier­ pień 2018 r.). Usługi weterynaryjne postrzegane są nawet przez norwe­

skich właścicieli psów jako drogie (przykładowo zabieg zszycia przeciętej opuszki łapy, zakończony założeniem trzech szwów, to koszt około 6500

koron norweskich, czyli około 2800 zł), co często prowadzi do podejmo­ wania prób leczenia we własnym zakresie. Według informacji zebranych w wywiadach swobodnych tak się dzieje szczególnie w przypadku dużych

psiarni, mających na stanie nawet do 300 psów. Personel opiekujący się

psami wykonuje podstawowe zabiegi we własnym zakresie (obejmują one także chirurgiczne zabiegi szycia w sytuacjach nagłych), a raz na jakiś czas z kontynentalnej części Norwegii sprowadzany jest lekarz weterynarii i to

on wypisuje stosowne recepty oraz wykonuje okresowe przeglądy stanu zdrowia psów, a także konieczne zabiegi). W Norwegii właściciele psów mają możliwość wykupienia ubezpieczenia dla psa; wysokość składki jest

uzależniona od zakresu ubezpieczenia, wieku i stanu zdrowia zwierzęcia.

Ubezpieczenie pokrywa do 80% kosztów leczenia psa. Zatrudnienie wykwalifikowanego personelu z zakresu medy­ cyny weterynaryjnej jest w Norwegii trudniejsze niż w Polsce, ponie­ waż tam technicy weterynarii muszą ukończyć kierunkowe trzyletnie

studia licencjackie. Usługi z zakresu medycyny weterynaryjnej są więc drogie i dlatego niechętnie się z nich korzysta (co skutkuje na przykład tym, że zamiast sterylizować suki, podaje się im hormonalne zastrzyki

antykoncepcyjne, zabiegi te są bowiem proste w realizacji i nie wyma­

gają interwencji weterynaryjnej). Być może to wiaśnie koszt wizyt we­ terynaryjnych powodował zjawisko krytykowane przez Petera Singera w Wyzwoleniu zwierząt: powszechne w Skandynawii usypianie zwierząt

47

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

stosowane jako remedium na zwierzęce choroby i starość. Najwięcej

kontrowersji wzbudza jednak to, co najbardziej widoczne, czyli warunki przetrzymywania psów. Oficjalne regulacje prawne biura gubernatora Svalbardu są precyzyjne i dotyczą zarówno warunków utrzymywania psów, jak i sposobu postępowania z nimi na co dzień. W trosce o ludzi oraz naturalną faunę Svalbardu obowiązuje nakaz trzymania psów na uwięzi, a szczególnie dotyczy to ras: samojed, pies grenlandzki, husky sybeiyjski, alaskan malamute oraz krzyżówek tych ras, zwłaszcza jeśli ich wielkość i temperament są zbliżone do wymienionych ras2. Przepisy gubernatora Svalbardu zakazują trzymania psów na

zewnątrz przy prywatnych posesjach, ale zakaz ten nie jest przestrzega­ ny. Ze względu na występowanie wścieklizny na Svalbardzie regulacje dotyczące przetrzymywania psów, wwożenia i wywożenia zwierząt są istotne dla zapewnienia bezpieczeństwa lokalnej populacji ludzi oraz zwierząt dziko żyjących. Głównym rezerwuarem wirusa wścieklizny jest na tym terenie lis polarny. Renifery padłe z powodu wścieklizny najczę­

ściej zostały pogryzione przez zarażone lisy. Osoby narażone na ryzyko zarażenia wścieklizną ze względu na rodzaj wykonywanej pracy (lekarze

weterynarii, naukowcy, laboranci itd.) mogą korzystać ze szczepionek

przeciw wściekliźnie, dystrybuowanych przez gubernatora Svalbardu.

W wyniku dynamicznego wzrostu liczby zanotowanych przypadków

wścieklizny w 2011 r. aż 280 osób zostało poddanych leczeniu po eks­ pozycji na wirusa w różnych sytuacjach. Ze względu na występowanie wścieklizny wszystkie psy mu­ szą być szczepione, a posiadanie kotów jest zabronione (Prestrud P.,

Krogsrud J., Gjertz I. 1992, MorkT., Bohlin J., Fuglei E., Asbakk K., Tryland M. 2011)3.

2

https://wv/w.sysselmonnen.no/en/Toppmeny/About-Svalbard/laws-and-regulations/Regulations/, data dostępu 26 sierpnia 2018.

3

Por. https://wwv/.who-rabies-bullełin.org/news/norway-reports-rabies-case-

-svalbard-islandwww.who-rabies-bulletin-org, data dostępu 26 sierpnia 2018.

48

Warunki w psiarniach: przystosowanie psów ras pierwotnych Utrzymywanie psów na Svalbardzie wymaga ciągłego monitorowania

ich stanu - pies, który jest uwiązany na zewnątrz domostwa, nic może pozostawać bez kontroli. W praktyce oznacza to, że musi on być trzyma­ ny w domu lub w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach - psiar­ niach4, chociaż oczywiście nakazuje się też dbanie o psa zgodnie z wy­ tycznymi „Animai Welfare Act”. Zanim omówię warunki utrzymywania psów na Svalbardzie,

wskazać należy, że niemal 100% trzymanych tutaj psów należy do tak zwanych północnych ras pierwotnych. Są to więc: husky syberyjski, ala-

skan malamute, pies grenlandzki, samojed, a także i przede wszystkim, mieszańce tych ras. Szczególną popularnością cieszą się „gransky”, mie­

szańce husky syberyjskich i psów grenlandzkich. Wszystkie wymienio­ ne rasy psów są rasami zaprzęgowymi i tak właśnie wykorzystuje się je na Svalbardzie. Psy te są szczególnie predysponowane do efektywnego funkcjonowania w surowym, zimnym północnym klimacie, ponieważ

wyposażone są w bogatą okrywę włosową i gruby podszerstek, co zapew­

nia znaczną wytrzymałość na działanie niskich temperatur. Wzorce ras

FCI określają, że husky syberyjski: „Najlepiej sprawdza się we właści­

wej mu roli psa zaprzęgowego, ciągnącego ze średnią prędkością lekki ładunek na długich dystansach”, a alaskan malamute: „Z założenia nie jest to pies predestynowany do uczestnictwa w wyścigach zaprzęgów i rywalizacji na czas. Budowa malamuta wyraża siłę i wytrzymałość”, zaś:

„Pies grenlandzki jest jedną z najstarszych ras psów na świecie; już od zamierzchłych czasów używany był przez Eskimosów do celów transpor­ towych i myśliwskich. Selekcja hodowlana opierała się przede wszystkim

na poszukiwaniu u przedstawicieli rasy takich cech, jak duża siła fizycz­

na, odporność i wytrzymałość, choć oczywiście brano pod uwagę także

atrakcyjny wygląd”. Jak widać, wątek użytkowy dominuje w specyfice tych ras, co zostało uzyskane w drodze długotrwałego doboru genetycz­

nego rozmnażanych zwierząt. Ponieważ jednocześnie są to psy przyjazne

4

Por. https://www.sysselmannen.no/en/Shortcuts/Pets/ data dostępu 26 sierp­ nia 2018.

49

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

człowiekowi, chętnie współpracujące, często wykorzystuje się je w za­ przęgach, a ich predyspozycje są bardzo dobrze widoczne w komunikacji niewerbalnej zwierząt przygotowywanych do pracy zaprzęgowej. Oczy­ wiście należy uwzględnić czynniki socjalizacyjne, jednak w zachowaniu psów widoczna jest głęboka, genetycznie uwarunkowana predyspozycja do tego rodzaju pracy, zadowolenie i komfort wynikający z podejmo­ wanej aktywności. Psy ras zaprzęgowych są dobierane do rozrodu tak, aby wzmacniać ich szybkość i wytrzymałość. Trening wprowadzany jest,

kiedy psy mają kilka miesięcy (podczas gdy nie powinien rozpoczynać się przed ostatecznym uformowaniem kośćca, a więc na pewno po pierw­ szym roku życia) i zaczyna się od przyzwyczajenia psa do noszenia ob­ roży i uprzęży, po czym uczy się komend werbalnych. Większość psów

startujących w profesjonalnych zawodach psich zaprzęgów ma od 2 do 10 lat. Średnia długość życia tych psów to 12-15 lat. Zapotrzebowanie

energetyczne dla profesjonalnie trenujących psów jest wysokie - muszą otrzymywać około 10 tys. kalorii dziennie. Przypadki złego traktowania zwierząt są nagłaśniane5, a ponieważ psie zaprzęgi przykuwają uwagę opinii publicznej, właściciele psów, maszerzy oraz firmy oferujące jazdę

psimi zaprzęgami muszą zwracać baczną uwagę na stan swoich zwierząt. Wskazane powyżej cechy dominujące w psychice omawianych ras psów

są wyznacznikiem tego, jakie warunki bytowe należy zapewnić tym zwie­

rzętom w celu maksymalizowania ich dobrostanu. Z punktu widzenia przygodnych obserwatorów mogą one budzić kontrowersje i tak rzeczy­ wiście się dzieje, co czasami odzwierciedlają ich komentarze. Pracownicy biura gubernatora Svalbardu podali, że we wrześ­

niu 2018 r. na Spitsbergenie było zarejestrowanych 1165 psów. W 2016 r. 370 psów należało do firm komercyjnych, a obecnie ich liczba jest pew­ nie znacząco wyższa. Psy utrzymywane są w psiarniach należących do

firm komercyjnych oraz w jednej psiarni miejskiej, należącej do lokal­ nego klubu kynologicznego. Wszystkie psiarnie są zlokalizowane poza granicami miasta, aby psy nie zakłócały spokoju szczekaniem oraz wy­

ciem, a także odorem. Trzymanie psów w tych miejscach ułatwia rów-

5

Por. https://animals.howstuffworks. com/animal-facts/peta-oppose-iditarodl.htm, data dostępu 26 sierpnia 2018.

50

nieź kontrolę nad rozprzestrzenianiem się wścieklizny. Psiarnie są lo­ kalizowane w taki sposób, żeby znajdowały się wyżej od otaczającego je podłoża, dzięki czemu ewentualny nadmiar wody opadowej spływa i nie tworzy kałuż. Jest to szczególnie istotne dla zapewnienia zdrowia i hi­

gieny łap psów. Teren psiarni wytycza ogrodzenie z wysokiej metalowej siatki. W psiarniach należących do firm psy żyją pojedynczo, w budach. W psiarni miejskiej wydzielone są odrębne kojce, w których umiesz­ czone są budy. Psy mieszkają w nich pojedynczo, parami lub trójkami, w zależności od tego, czy są ze sobą zżyte lub spokrewnione, czy nic oraz

od tego, jaki rodzaj kontaktów społecznych chce zapewniać im właści­

ciel. Część bud jest wyściełana słomą lub watą drzewną, ale duża część nie ma tych udogodnień. Większość bud stoi na wysokich słupkach, co zapewnia izolację od wilgoci i śniegu. Psy są karmione najczęściej dwa

razy dziennie, mają zapewniony stały dostęp do wody. W kojcach nic ma urozmaiceń środowiskowych, psy chodzą po podłożu z piasku i ubitej ziemi, w której mogą też kopać i tarzać się. W nielicznych zaobserwowa­

nych przeze mnie przypadkach widać było zniszczenia bud wynikające

z kompulsywncj aktywności psów. Tego rodzaju behawioralne reakcje są jednak przedmiotem szybkich interwencji właścicieli, szczególnie w psiarni miejskiej. Widok psiarni sprawia przygnębiające wrażenie -

metalowe siatki, szare kolory, goła ziemia oraz milczące psy, latem li­ niejące, to wszystko może powrodow'ać wrażenie, że zwierzętom jest źle. Jest to jednak związane z ludzką percepcją świata oraz pewnego rodzaju nieadekwatnymi i nieprofesjonalnymi wyobrażeniami na temat tego, jak

powinny wyglądać dobre warunki utrzymania psów. Tego rodzaju wy­ obrażenia są przedmiotem naukowego zainteresowania (Melfi, Bowkett,

Plowman, Pullen 2014). Na Spitsbergenie nie ma psów bezdomnych. Pomimo obowią­ zywania zakazów można spotkać psy trzymane przy domach, przy bu­

dach. Budy te, podobnie jak budy w psiarniach, ustawione są na wyso­

kich słupkach, co stanowi doskonałą izolację od zimnego, mokrego pod­

łoża, które w zimie pokrywa nieraz bardzo gruba warstwa śniegu. Budy wykonywane są z drewna lub sklejki wodoodpornej, obijane najczęściej papą, wyposażone w przedsionek i właściwą komorę, w której pies może się schronić. Dachy bud są płaskie, co umożliwia psom leżenie także

51

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

na nich. Psy są przypięte na łańcuchach bądź linkach. Nie przegryzają tych linek ani się na nich nie szarpią, bardzo rzadko wokalizują. Nie re­ agują także szczekaniem na przechodniów, co zaskakuje obserwatorów. Oczywiście przypisać to można specyficznym wzorcom wokalizacyjnym

tych ras, ale nade wszystko faktowi, że zwierzętom zapewniana jest od­ powiednia dawka ruchu. To powoduje, że nie odczuwają one frustracji, nie są agresywne ani nie pobudzają się nadmiernie w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne, na przykład obecność ludzi. Terelak (1982) utrzy­ muje, że nadmierna deprywacja sensoryczna i społeczna u ludzi pro­ wadzić może do zachowań agresywnych, co ma zapewniać dodatkową stymulację. Choć autor ten zajmował się badaniami dotyczącymi ludzi, wyniki tych eksperymentów są bardzo łatwo przekładalne na ssaki, na co

wskazywały chociażby eksperymenty z zakresu deprywacji sensorycznej i społecznej realizowane przez Harlowa (1965). Psy trzymane w psiarniach firmowych wykorzystywane są w ce­ lach komercyjnych w zaprzęgach dla turystów. Zimą korzysta się do tych

atrakcji z sań, a gdy nie ma śniegu - z różnego rodzaju wózków. Zresz­

tą psy prywatnych właścicieli najczęściej są użytkowane tak samo albo wykorzystywane do popularnego bikejoringu (biegu, w którym psy ciąg­

ną rowerzystów'). Z przeprowadzonych obserwacji wynika, że zwierzęta utrzymywane na Spitsbergenie mają zapewniony wysoki poziom dobrostanu, chociaż - jak wspomniałam wcześniej - na postronnych obserwa­ torach robią przygnębiające wrażenie zlokalizowane za miastem psiarnie, otoczone wysokim płotem, w których w kojcach zamknięte są psy. Zgod­

nie jednak ze wzorcami ras warunki bytowe tych psów są dostosowane do ich potrzeb: tak w zakresie eksploracji i ruchu, jak kontaktów z ludź­ mi oraz innymi psami. Kontrowersje może budzić nie tylko nadmierne przeciążenie pracą psów wykorzystywanych w komercyjnych zaprzęgach, ale także sam sposób użytkowania tych zwierząt oraz zaspokajania ich potrzeb. Norweska Komisja Naukowa ds. Żywności i Środowiska wska­

zuje jako źródła stresu (dyskomfortu) dla psów utrzymywanych stale na zewnątrz: ryzyko wynikające z warunków atmosferycznych (np. odpor­

ność na niskie temperatury, charakterystyczna dla husky syberyjskich, nie zawsze występuje u ich mieszańców ze względu na zmienioną gę­

stość i strukturę włosów); narażenie zwierząt na zakażenia (czynnikami

52

minimalizującymi te zagrożenia są: dostęp do ocieplonych pomieszczeń, codzienne usuwanie odchodów, regularne sprzątanie i dezynfekcja po­

mieszczeń oraz użytkowanego sprzętu); stres wynikający z grupowania wielu psów w jednym miejscu (czemu zapobiega odpowiednie zarządza­ nie strukturą grup, gdzie istnieją ustabilizowane hierarchie); przemę­

czenie zwierząt wynikające z forsownego użytkowania i treningu6. Dla psów profesjonalnie użytkowanych w wyścigach zaprzęgów obowiązują w Norwegii precyzyjne wytyczne co do odpoczynku (zależnie od długości

wyścigu wymaga się od 8 do 33 godzin odpoczynku; podniesienie tych norm do minimum 10 godzin na dzień oraz dostosowanie wymaganego odpoczynku do potrzeb zwierząt zredukowałoby ryzyko obniżonego dobrostanu), dla psów użytkowanych w firmach komercyjnych oferujących rozrywkę dla turystów nic ma takich ustaleń. Niska temperatura nic jest problemem dla psów podczas treningu czy biegu, ale robi się nim pod­

czas odpoczynku. Zdarzające się reakcje wymiotne mogą podnosić ryzyko

zachorowań na zapalenie płuc, a w przypadku nieuzupełniania energii i wody mogą doprowadzić do złożonych problemów gastrycznych oraz odwodnienia. Zastrzeżenia może budzić poziom obciążenia psów pra­

cą i z pewnością jest to obszar, w którym najtrudniej wykryć nadużycia. Dostosowanie obciążenia tych zwierząt pracą do ich możliwości wymaga

doskonalej znajomości warunków pracy, a także możliwości psa, w tym możliwości psychologicznych i motywacyjnych (Taylor I957, Cox, Gaskill, Ruby, Uhlig 2003). Svalbardzkie psy ciągnące latem wózki z turystami są

dodatkowo dociążane lub odciążane (w przypadku biegu pod górę albo

z dużym obciążeniem).

Dobrostan psów w surowych warunkach Presja opinii publicznej oraz kontrolujący aspekt jej zainteresowania psami zaprzęgowymi na Spitsbergenie powodują, że właściciele psiarni

muszą utrzymywać dobrostan psów na wysokim poziomie, w zakresie 6

Zob. ds.hlłps://vkm.no/english/riskassessments/allpublications/welfareofdogsk-

eptpermanentlyoutdoorsandusedforsleddogracing.4.2375207ól5dac0245aee 19

9a.html, data dostępu 26 sierpnia 2018.

53

Użytkowe wykorzystanie psów ras pierwotnych

nie tylko tego, co widzą przygodni klienci, ale też tego, jak profesjonaliści oceniają poziom dobrostanu zwierząt. Z pewnością jest to wyzwanie dla dużych psiarni, w których utrzymywane są setki psów. Kulturowe ocze­

kiwania wobec sposobu traktowania tych zwierząt powodują, że właści­

ciele muszą dbać, aby turyści nie odczuwali z tego powodu dyskomfortu, co mogłoby zakończyć się interwencją służb gubernatora lub organizacji prozwierzęcych. Musi być też wzięta pod uwagę różnica w perspektywie odczuwania dobrostanu przez ludzi i psy. Troska o dobrostan ma być troską o dobrostan zwierząt, zapewnienie im takich warunków, jakie w najlepszy sposób zaspokajają ich potrzeby gatunkowe, a nie troską o to, aby dobrze czuł się z tym człowiek.

Bibliografia

Cox C.» Gaskill S.» Ruby B., Uhlig S. (2013). Case study of training, fitness and nourishment of a dog driver during the Iditarod 1049-Milc Dogslcd Race. Interna­ tional Journal ofSport Nutrition and Exercise Metabolism 13: 286-293. Harlow H.» Dodsworth R., Harlow M. (1965). Total social isolation in monkeys. Proceedings of the National Academy ofSciences of the USA 54(1): 90-97. Melfi V., Bowkett A., Plowman A., Pullen K. (2014). Do zoo designers know enough about animals? W: A. Plowman, S. Tonge (red.) Replication or innouation. Proceedings of the 6th International Symposium on Zoo Design (s. 119-127). Whitley Wildlife Conservation Trust. Mork T., Bohlin J., Fuglei E., Asbakk K., Tryland M. (2011). Rabics in the arctic fox population, Svalbard, Norway. Journal of Wildlife Diseases 47: 945~957Prestrud P.» Krogsrud J., Gjertz I. (1992). The occurrencc of rabies in the Svalbards of Norway. Journal of Wildlife Diseases 28: 57-63.

Singer P. (2004). Wyzwolenie zwierzgt. Warszawa: PIW. Taylor R.J.F. (I957). The work output of sledge dogs. Journal ofPhysiology, 137: 210-217. Terelak J. (1982). Człowiek w sytuacjach ekstremalnych. Izolacja antarktyczna. Warszawa: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, ds.https://vkm. no/english/riskassessments/allpublications/welfareofdogskeptpermanently outdoorsandusedforsleddogracing.4. 2375207615dac0245aee199a.html, data

dostępu 26 sierpnia 2018. https://www.ssb.no/en/befolkning/artikler-og-publikasjoner/_attachment/294354P_ ts=i5ai2deo2co, data dostępu 26 sierpnia 2018. https://www.sysselmannen.no/en/Shortcuts/Pets/ , data dostępu 26 sierpnia 2018. https://www.sysselmannen.no/en/Toppmeny/About-Svalbard/Laws-and-regulations/ Regulations/, data dostępu 26 sierpnia 2018. https://www.who-rabies-bulletin.org/news/norway-reports-rabies-case-svalbard-is-

landwww.who-rabies-bulletin-org, data dostępu 26 sierpnia 2018.

Kobiety i ich konie. Płeć, kultura i współdziałanie m iędzyg a tu n kowe

Magdalena Anita Gajewska Uniwersytet Gdański

Kobiety Zachodu „odziedziczyły konie po mężczyznach”, którzy przez

ubiegłe stulecia walczyli na nich lub dzięki ich sile fizycznej budowali i rozwijali społeczeństwa. Przejście świata w industrialną epokę maszyn

zainicjowało kres „męskiej dominacji” w świecie ludzko-końskim. Poja­ wiło się w nim miejsce dla kobiet, które stały się hodowcami, weteryna­ rzami, zawodniczkami, trenerkami, kowalkami, a nawet zaklinaczkami

koni. Feminizacja jeździectwa zakończyła się procesem wymiany - zmia­

ny społecznej wachty przy koniach. Odbija się ona nie tylko w lustrach statystyk, ale przede wszystkim w jakościach i wartościach realizowanych w codziennych praktykach ludzko-końskich interakcji. Nie bez znaczenia

był również fakt, że epoka kobiet i koni rozpoczęła się wraz z emancypacją tych pierwszych i zmianą znaczenia ekonomicznego tych drugich. Zmiana

ta nastąpiła w czasach pokoju i rozwoju gospodarczego panującego po drugiej wojnie światowej w wielu europejskich społeczeństwach. Na początku tej drogi kobiety czerpały swoją wiedzę o koniach od mężczyzn. Przykłady transmisji odnajdujemy w historii jeździectwa oraz hodowli koni. Proces przekazu, kontakt z podręcznikami pisany­ mi przez mężczyzn, a także z trenerami i hodowcami, którzy szkolili je zaraz po wojnie, dał kobietom okazję do wejścia w dotychczas mało

dostępny dyskurs dominacji, gdzie często dopuszczalne i zalecane było

stosowanie przemocy fizycznej. Część kobiet stosuje ją nadal - postę­ pując na wzór „męski”, transcenduje społeczną definicję „kobiecości”. Jednak, jak podkreśla Crow, większość kobiet nie miała takiej siły fi­

zycznej, która umożliwiłaby skuteczne zapanowanie nad koniem. Być może w tym fakcie relatywnej słabości fizycznej można doszukiwać się przyczynku do szukania przez kobiety innych sposobów utrzyma­ nia kontroli nad końmi, w tym także budowania relacji poza kategorią

bezwzględnego posłuszeństwa.

Argument ten jest interesujący, ale nie daje pełnego obrazu rze­

czywistości. Do dziś wśród kobiet pracujących z końmi odnajdziemy ko­ biety myślące i działające według modelu „dominacji”, zaś w gronie nie­

licznych obecnych w nim mężczyzn - takich, którzy praktykują relacje zgodne z modelem „troski”. Zmiana, o której piszę, nie współwystępuje

z biologicznym charakterem płci. Ma ona wymiar kulturowy. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dojście do głosu, a następnie zdominowanie

59

Kobiety i ich konie

świata koni przez kobiece strategie działania i narracje z nimi związane znacząco wpłynęło na los i dobrostan koni. Tekst ten odnosi się do praktyk podejmowanych przez kobiety w średnim wieku (30-60 lat), które uczyły się jeździectwa w paterna­

listycznej dominacji nad zwierzętami, a obecnie podejmują się dekonstrukcji tego spojrzenia i realizują proces budowania relacji ze swoimi zwierzętami zgodnie z paradygmatem empatii, troski i własnej intuicji. W badaniu brały udział kobiety z wyższym wykształceniem, niezależ­ ne ekonomicznie i często zaangażowane w życie społeczne oraz obronę

zwierząt. Ich obecność w świecie jeździeckim została zauważona zarów­ no przez weterynarzy, hodowców, jak i trenerów. Realizują one paradyg­

mat zrównoważonej współpracy międzygatunkowej oraz troski, unikają

dominacji i przemocy fizycznej. Eliminacja cierpienia koni jako ich postulat trafiła do głównej narracji dotyczącej tych zwierząt i reformuje podejście do nich. Postulat

ów jest widoczny w social mediach oraz ofertach szkoleń, warsztatów

i klinik dla koniarzy. Wpływa też na kierunki badań naukowych oraz

praktyki promowane przez światowe organizacje jeździeckie. Jako ważny element kulturowej opowieści o koniach jest kobiecym dziedzictwem, ponieważ dziś opowiadają o nich głównie kobiety i często to one wpro­

wadzają mężczyzn w świat tej relacji międzygatunkowej. Analiza badań dotyczących relacji koń - człowiek pokazuje, że większość z nich jest poświęcona wpływom obcowania z końmi na człowieka. Mniej badań

skupia się natomiast na tym, jak człowiek działa na konie. W niniejszym

artykule chcę przybliżyć wpływ kobiecości na los udomowionych koni, które są w stałych interakcjach z człowiekiem. Pragnę wskazać, jak od­ mienny od męskiego sposób traktowania koni wpływa na rozpoznawanie sprawstwa, poszerza przestrzeń działania koni oraz definiuje ich agency

(podmiotowość) w interakcji. Międzygatunkowy kod mieszany

- sposób na komunikację koni i ludzi

Podążając za Kendrą Coulter (2018), wybrałam ścieżkę badania, w któ­ rym obserwacja codziennych praktyk stajennych była podstawowym na­

60

rzędziem badawczym. Umożliwiła ona wyłonienie tego specyficznego mikroświata społecznego, w którym codziennie przebywają konie i ko­ biety1. Etnografia i interakcjonizm symboliczny stały się bazą metodo­ logiczną (Brandt 2004, Konecki 2008, Korpikiewicz 2016). W ramach badań socjozoologicznych prezentujących interakcje międzygatunkowe

starałam się zrozumieć proces powstawania kodu mieszanego oraz to, jaką rolę odgrywała w nim „kobiecość”. Kod mieszany to zespół zacho­ wań i dźwięków, jakimi posługują się konie i ludzie w trakcie codzien­ nych stajennych praktyk. Inspiracją do powiązania kodu międzygatunkowego z rolą płci w ludzkiej kulturze były prace Lynde Birke, Kendry Coultcr, Kate Dasphere, Kiryl Thompson oraz Miriam Adelman. Fakt

wypełnienia świata końsko-ludzkiego przez kobiety pozostajc fenome­

nem niedocenionym przez socjologów. Jak pisze Adelman, wchodząc do

tego mikroświata społecznego, kobiety początkowo przejmowały męskie wzorce bycia i pracy z końmi, by z upływem czasu budować odmien­ ne sposoby postrzegania końskiej podmiotowości i sprawczości. Część kobiet pozostała wierna paternalistycznej tradycji dominacji człowieka

nad koniem, ale pozostałe zaczęły konstruować kulturowe przestrze­ nie, w których swobodnie wybrzmiewają emocje, intuicje oraz sprzeciw wobec przemocy i hierarchicznego traktowania Innych. Perspektywa

genderowa pozwala odkrywać przemiany w obszarze interakcji między kulturą ludzką a etogramem koni. Dzięki niej można też dostrzec, jak

emancypacja kobiet wpływa na gromadzenie wiedzy na temat tych zwie­ rząt oraz na codzienne praktyki społeczne, jakie kształty, formy i ramy

towarzyszą interakcjom między ludźmi a ich zwierzętami. Współczesny dyskurs nauk społecznych, którego uwaga sku­

pia się na relacjach międzygatunkowych, pozostaje pod wpływem knu­ rowskiego konceptu sprawczości/agenci/ zwierząt (Latour 2012) oraz

rozwijającej się etologii. Posthumanistyczna perspektywa postuluje

zdekonstruowanie antropocentryzmu i wniesienie postdualistycznej perspektywy (Braidotti 2014, Ferrando 2016) - wypracowanie metodo­

logii pozwalającej na badanie sytuacji międzygatunkowych (Domańska 1

Mężczyźni w tych stajniach pełnili funkcje zarządzające i porządkowe. Wyko­ nywali ciężkie prace fizyczne związane z wymianą ściółki, gromadzeniem siana

i sprzątaniem, wypuszczaniem i karmieniem.

61

Kobiety i ich konie

2008), które jako takie konstytuują życie społeczne. Przyporządkowanie

non-humans kategorii Innego pozwala na realizowanie humanistyki za­ angażowanej, ale prowadzi do „mówienia za” przedmioty, rośliny i inne zwierzęta. W konsekwencji nie przekraczamy perspektywy humanistycz­ nej (Domańska 2006). Perspektywa Innego w tej narracji ma charak­ ter inkluzyjny, ukazujący, jaki upływ na świat mają wymienione wyżej

przedmioty, zwierzęta i ludzie. Daje to ludziom możliwość rozpoznania siebie. Za upodmiotowieniem przedmiotu/Innego stoją przesłanki ak­ sjologiczne odnoszące się do zmiany w świecie, która dokonuje się przez

ruch do uczłowieczenia. Wielość światów społecznych implikuje różnorodność kultur i praktyk, w ramach których toczą się interakcje międzygatunkowe

(Schutz 1944). Opisanie wielości makro- i mikroświatów końsko-ludzkich, istnienia i funkcjonowania w ich obrębie różnych normatywności (zaczynając od różnicy fundamentalnej, która pojawia się między war­

tościami końskimi i ludzkimi) oraz wielu niekiedy sprzecznych inter­

pretacji dotyczących miejsca koni w kulturze wydaj e się zadaniem zbyt

ambitnym jak na jeden artykuł naukowy. Jak zauważył A. Schutz, sprawy komplikują się na poziomie próby uchwycenia logicznych prawideł obo­ wiązujących w badanych światach. Logiczność nie jest przymiotem praw

społecznych. W makrokontekście oznacza to, że wbrew logice możliwe

jest, aby w’ kraju, który jest jednym z największych producentów koniny

(czyli w Polsce), prawie nikt jej nie spożywał, zaś na Islandii, gdzie konie stanowią reprezentację duchowej kultury mieszkańców wyspy, otwarcie serwuje się ją w restauracjach. Udomowione, oddzielone od swojej ga­

tunkowej natury, uczą ludzi odnajdywać prawdziwych siebie. Obserwując końsko-ludzkie interakcje, dostrzegamy łańcuchy rytualnych działań wr kontekstach aksjologicznych i przestrzennych. Lu­ dzie i konie wspólnie tworzą oraz rekonstruują sytuacje społeczne, takie jak: powitanie, karmienie, wypuszczenie ze stajni, czyszczenie, siodła­

nie, trening, badanie, przytulanie, karanie, spacer, zabawa itp. (Goff-

man 1974). Sytuacje te stają się kontekstami, codziennymi okazjami do wymiany i modyfikacji znaczeń między konkretnym koniem i danym człowiekiem. Codziennie na całym świecie, tam, gdzie spotykają się ko­ nie i ludzie, w te sytuacje międzygatunkowe angażowany jest potencjał

performatywny gatunków i poszczególnych osobników. Powtarzalność zapewnia przewidywalność i bezpieczeństwo. Repetycje sekwencji za­ chowań, wypowiedzi ludzkich i nie-ludzkich są wyrazem udomowienia

konia, ale i eąuistyfikacji człowieka (człowiek uczy się konia). W szcze­ gólnych mikroświatach społecznych (Schiitz 2003), w których mamy do czynienia z różnymi gatunkowo istotami, nakładają się nic tylko ak­ sjologiczne podstawy interakcji, ale mieszają się również kody komuni­ kacyjne gatunków (Fleischer 2005). W tym wypadku konie wychwytują znaczenie głosu człowieka, a ludzie uczą się rozpoznawać mowę ich ciała (np. napięcie mięśni przed ucieczką). Istnieją też kody wynikające z za­ żyłości osobniczej. Wchodząc w przestrzeń konia, jaką jest padok lub boks, będziemy zmuszeni interpretować, uczyć się i być może używać

języka koni, a także modyfikować znaczenie własnych ludzkich działań (patrzenie w oczy jest zbędną praktyką, ale akceptowaną przez niektóre

konie). Koń wchodzący w interakcję z człowiekiem nauczy się odbie­ rać jego komunikaty i właściwie je interpretować, tym samym człowiek stanie się koniarzem (horsy person), a koń aktorem w ludzkim świecie (horse agency) (Birke 2007). W tekście, któiy oddaję do rąk czytelnika, przedstawiam mikro-

świat, w którym właśnie relacja (horse-human bond2) stanowi oś praktyk podejmowanych przez aktorów ludzkich. Jest ona dla nich wartością nadrzędną. Stawiam hipotezę, że ma to związek ze zwrotem feministycz­

nym w jeździectwie. Kobiecość jako specyficzny wyraz ludzkiego etogramu zmienia praktyki podejmowane wobec koni. Konie mają tu możli­

wość odpowiadania zróżnicowanym zachowaniem. W tym celu eksplo­

ruję dwa wątki z relacji końsko-ludzkich. Są nimi dominacja i wspólnota. Odziedziczony po męskiej kulturze mit centaura oraz mit ludzkiej, racjo­

nalnej dominacji wpływał i nadal wpływa na świat jeździecki, w którym działają kobiety. Obserwujemy jednak coraz więcej ruchów, inicjatyw

kobiecych przekraczających ograniczenia wynikłe z tego modelu relacji.

Staram się zarysować tę kulturową zmianę, odwołując się do prac etnograficznych prowadzonych w 2018 i 2019 roku w dwóch staj2

Horse Humań Bond - społeczność międzynarodowa liczqca obecnie 8 tys. człon­ ków, International Society for Equitation Science - obecnie 10 tys. członków,

HorseSpirit - grupa na facebooku, obecnie 1 min członków.

63

Kobiety i ich konie

niach w województwie pomorskim i jednej w kujawsko-pomorskim3 oraz

analizując dyskursy wybranych społeczności internetowych poświęco­ nych budowaniu relacji końsko-Iudzkich4. Wnioski dotyczą praktyk z wy­ branego mikroświata społecznego, realizowanych głównie przez kobiety i konie. Inspiracją do nich były wyniki badań prezentowanych na kon­

ferencji Equine Culture in Transition w 2018 r. Niemoc i przemoc. Paternalistyczne spojrzenie

na przywództwo w jeździectwie

Jeśli człowiek dosiada konia, to koń niesie człowieka (Hausberg, Roche, Severibne, Visse 2008, Johns 1989, Jurmain 2006). W tym sformu­ łowaniu wyrażone jest wzajemne uczenie się oraz rozpoznawanie koni i ludzi. Place dojazdy konnej, parkury, zajęcia terapeutyczne i ośrodki

jeździeckie stanowią przestrzeń różnych form interakcji międzygatunkowych. Istotną formę wymiany relacji stanowi konflikt. Jego przebieg i próba rozwiązania odsłaniają strategie i pozycje, jakie mają wobec sie­ bie przedstawiciele obu gatunków.

W popularnej kulturze jeździeckiej funkcjonuje przekonanie, że nie można pozwolić koniowi poznać, jak bardzo jest silny, ponieważ

w konfrontacji fizycznej człowiek jest zawsze istotą słabszą. Narracja

o nieuniknionej dominacji człowieka nad koniem jest więc nadal bezre­ fleksyjnie przekazywana młodym adeptkom jeździectwa w wielu szkół­ 3

Badanie zostało zrealizowane w trzech obiektach mających status hotelu/pensjonatu dla koni. W 2018 stajnia w pomorskim (obiekt 1): 11 kobiet i 11 koni; ku­

jawsko-pomorskie (obiekt 2): 5 osób (3 kobiety, 2 mężczyzn) i 18 koni; obiekt

3 w pomorskim: 8 osób i 16 koni. Dla obiektów 1 i 3 średnia wieku kobiet wa­ hała się między 30 a 50 lat. W obiekcie 2, który miał charakter pensjonatu dla

koni i szkółki jeździeckiej, obserwowane były dziewczynki w wieku 9-15 lat oraz

właścicielki koni pensjonatowych (18-40 lał). W pierwszym obiekcie obserwacja była prowadzona od września do czerwca 2018, w drugim od czerwca 2018 do sierpnia 2019, w trzecim od sierpnia do grudnia 2019. W tym artykule opieram się

na materiale etnograficznym zebranym w obiektach 1 i 3 oraz na wywiadach indy­

widualnych, które stanowiły uzupełnienie obserwacji zebranych w trakcie badań.

4

HorseSense - ośrodek terapii rozwojowych z końmi (11 tys. polubień), HorseSpirif (1 min), SVG Horse School (4,5 tys.), HorseSpiritComunity (15 tys.), Bitles belalervers (5 tys.).

64

kach. Amazonki uczy się różnych sposobów i patentów, dzięki którym

konie, z którymi pracują, będą czuły się od nich słabsze i skutecznie ograniczone5. W edukacji jeździeckiej dyskusji nie podlega to, dlaczego

tak się dzieje. Sport i rekreacja, które wyrosły z polskich tradycji kawa­ leryjskich, traktują konie przede wszystkim jako istotę podporządko­

waną ludzkiej woli. Model przywództwa wspartego na koncepcji dominacji czło­

wieka prowadzi do przemocowych rozwiązań konfliktów koń - człowiek. Zarówno dyskurs tradycyjnego, jak i naturalnego jeździectwa zakłada,

że w takich sytuacjach należy przejść do silnego języka ciała i odnieść

to do zachowań dominacyjnych obserwowanych w stadzie koni (Dorey, Conover, Udell 2014). Człowiek zaczyna się wówczas posługiwać mową ciała, charakterystyczną dla sytuacji agonistycznych w stadzie jego zachowanie staje się agresywne, a on sam wciela się w końskiego osobnika „alfa”. W tym podejściu przyjmuje się, że ludzie mogą czer­

pać korzyści z naśladowania interakcji koń - koń po to, by zajmować pozycję w hierarchii opartej na dominacji. Ona zaś pozwala osiągnąć im zgodność w ręku i pod siodłem - stać się liderem konia. Wcielając się w dominującego przywódcę, człowiek dąży do zadania bólu i prze­

pędza konia, który naruszył ustanowione przezeń granice. Jednak, jak zauważa etolożka Lucy Rees, konie nie kształtują relacji przywództwa,

a zachowania antagonistyczne nie pojawiają się w ich wolno bytujących

rodzinach. Agresywne i dominujące zachowania są natomiast widoczne u koni udomowionych i najprawdopodobniej mają związek z warunkami, w jakich one przebywają (Rees 2018).

Ponadto w tym ujęciu każde niepożądane zachowanie, takie jak podgryzanie (które może być również zachętą do zabawy lub szu­

kaniem przysmaku), można łatwo określić jako dominujące, to znaczy,

że koń działa celowo i dąży do uzyskania przewagi nad człowiekiem. W tych konstrukcjach użycie przymusu i kary zyskuje uzasadnienie. C. Drews pisze: „Dominacja jest atrybutem wzoru powtarzających się, agonistycznych interakcji między dwoma osobnikami, charakteryzu5

Koń nie powinien wygrać kłótni z ludzkim partnerem, gdyż stanowi to zagrożenie

dla życia i zdrowia człowieka. Nie ulega wątpliwości, że koń kopiący, ponoszący czy kąsający jest realnym zagrożeniem dla otoczenia i dla siebie samego.

65

Kobiety i ich konie

jących się spójnym wynikiem na korzyść tego samego członka diady

i domyślną reakcją przeciwnika, a nie eskalacją. Status konsekwentnego

zwycięzcy jest dominujący, a status słabszego - rolą podwładnego. Sta­ tus dominacji odnosi się do diad, podczas gdy ranga dominacji, wysoka lub niska, odnosi się do pozycji w hierarchii, a zatem zależy od składu grupy. Dominacja jest miarą względną, a nie absolutną własnością jed­ nostki” (Drews 1993). Kara ma charakter zapobiegawczy. To urzekające

swoją behawioralną prostotą podejście neguje bogactwo relacji koń koń i pozostałe konteksty. Najważniejsze jest jednak to, że nie mamy podstaw, by myśleć, że konie postrzegają ludzi jako część ich własnego, końskiego systemu społecznego i że w związku z tym będą stosowały gry dominacji wobec człowieka.

W paternalistycznym systemie myślenia bunt konia zmusza

ludzkiego partnera do wkroczenia w świat końskiej percepcji. Niepo­ słuszeństwo staje się zaproszeniem do transgresji, do stania się kimś innym niż jestem - do zrozumienia Innego. Przez nieposłuszeństwo konia (działanie niezgodne z intencją człowieka) człowiek znajduje się wświecie, gdzie ucieczka i przemoc fizyczna stają się podstawą komu­ nikacji, gdzie swoje istnienie objawia druga wola. Mowa ciała, przesu­ wanie, podgryzanie i kopanie staje się wówczas oczekiwaną składnią

wymiany, w której człowiek ma coraz mniejsze szanse na zwycięstwo komunikacyjne. Odmowa współpracy ze strony konia jest rozłącze­ niem, jego wyjściem z potencjalnie wspólnego świata lub wyrzuceniem z niego człowieka, a z drugiej strony stanowi brutalne zaproszenie do empatycznego i niemal metafizycznego rozumienia. Konfrontuje

ludzkiego już nie-partnera z wyzwaniem ponownego ustanowienia re­ lacji i więzi. Dla konia może być tragiczną możliwością renegocjowa­

nie warunków współdziałania, temporalną ucieczką od tego, co budzi

strach/niechęć/ból. W badanym przeze mnie mikroświecie kobiet i koni nieposłu­

szeństwo stało się pretekstem do modyfikowania relacji i warunków współpracy. Kobiety podejmowały się „resocjalizacji” siebie samych

i koni. Nieposłuszeństwo koni implikowało pytania o ich komfort i stan zdrowia, nie prowadziło zaś do przypisywania im negatywnych cech

charakteru. Koń stawał się trudny ze względu na swoją przeszłość lub

66

dolegliwości fizyczne. Podejmowane praktyki dotyczyły stosowania le­ czenia oraz terapii manualnych, np. masażu mięśni, wymiany sprzętu jeździeckiego, zmiany stajni, karmy, warunków bytowania lub brania udziału w szkoleniach na temat relacji między człowiekiem a koniem. Współpraca człowieka i konia polega nie tylko na dyktowaniu warunków pracy przez człowieka, ale także na komunikowaniu się z koniem, co jest odpowiadaniem na mowę jego ciała, na jego potrzeby,

stymulowaniem konia do podejmowania i inicjowania działań. Zgod­

nie z teorią przywództwa lider w końskim stadzie stymuluje grupę do zmiany miejsca czy przyspieszenia kroku. Jest on zaangażowany

w proces ciągłej wymiany energetycznej pomiędzy otaczającymi go or­

ganizmami. Badania prowadzone wśród koni Przewalskiego wykazały,

że przywództwo w stadzie nie jest przypisane jednemu osobnikowi,

ale że w określonych sytuacjach każdy koń może stać się liderem, zaś działanie grupy koni jest oparte bardziej na motywacji tych, którzy

podążają za liderem, niż na jego indywidualnej sile (van Dierendonck,

Varies, Schilder 1994). Podobnie rozkłada się relacja w końskiej diadzie. Nie ma w niej przymusu, jest tylko motywacja do podążania za

sobą. Dla człowieka oznacza uruchomienie i wyostrzenie odrębnych zasobów komunikacyjnych, które w mniejszym stopniu angażowane

są w ludzkim życiu społecznym. Stanowią one umiejętność odpowia­ dania i reagowania, przekonywania za pomocą mowy ciała i nagród, ale przede wszystkim synchronizowania naszych odpowiedzi, dostoso­

wywania lub nadawania naszego rytmu ciała otaczającym nas innym

(Keipcr, Receveur 1992). Przyjmując teorię pozytywnego przywództwa i wprowadzając ją do świata relacji końsko-ludzkich, człowiek uczy się

stosować pozytywne wzmocnienia, utrzymywać kontakt, nagradzać

i nadawać rytm diadzie, którą stanowi ze swoim końskim partnerem. W ramach tej szkoły treningu koni zwierzę motywowane jest do prze­ bywania z człowiekiem i podążania za nim.

67

Kobiety i ich konie

Kobiecość i social cohesion6

100 lat temu ulicami miast poruszały się tramwaje konne; konie pra­ cowały w kopalniach, rozwoziły węgiel i towar. Ludzie widywali je na

polach, przy zrywie drewna oraz na wyposażeniu armii. Były częścią rachunku ekonomicznego wielu gospodarstw, firm i państw, stanowiąc

część męskiego świata. Tą wersją człowieczeństwa, która przez wieki za­ przęgała koński los do realizacji swoich planów, podboju świata, rozwo­ ju cywilizacji i kultury, była męskość. Konie towarzyszyły mężczyznom. Współcześnie w miejscu, w którym powstał ten tekst, nieliczne

konie pracują w zaprzęgach, ciągnąc pełne turystów wozy ulicami miast

lub szlakami turystycznymi. Coraz mniej słychać o tych, które wycią­ gają drzewa z miejsc niedostępnych dla maszyn. Większość koni hodo­ wana jest na mięso i eksportowana poza granicę Polski (Łojek 2018). Pozostałe pracują w terapii, sporcie i rekreacji, gdzie noszą na swych

grzbietach te nie-w-pełni i te w pełni sprawne ludzkie ciała. Niezmien­ nie towarzyszy im kobieta.

Ludzki etogram w kobiecej formule ujawnia się w codziennej

interakcji, gdzie praktyka dyscypliny została zastąpiona praktyką troski i równouprawnienia, podążania za głosem intuicji, a nie wojskowej czy hodowlanej tradycji. Kobietom zależy bardziej na byciu w relacji z koń­

mi niż nad władaniem nimi. Szukając autentyczności w interakcjach ze

zwierzętami, którymi się opiekują, zwracają się ku wspólnotom i do­ świadczeniom innych kobiet, o czym pisały Linda Birke (1994) i Keryl Thompson (2018). W codziennym życiu stajni dzielone jest uniwersum intencji

i podejmowanych praktyk, które są rozumiane zarówno przez ludzi, jak

i zwierzęta. Podstawą interakcji jest język, którym posługują się i konie, i ludzie (Ardent 2016). W tym wypadku podstawowym kanałem wy­ miany znaczeń jest język ciała. Konie uczą się rozumieć człowieka przez

obserwację i przebywanie z nim, podobnie jak inne ssaki bytujące z nami w środowisku. Gesty, przedmioty, których używany, i symbole skupiają

6

Spójność społeczna definiowana jest jako gotowość członków społeczeństwa do współpracy ze sobq w celu przetrwania i rozwoju.

68

energię międzygatankowych negocjacji. W 2013 roku Dona Lee Davis zaproponowała zastosowanie etnografii wielogatunkowej do opisu tego świata (Maurstad, Davis, Cowles 2013). W zaproponowanej perspekty­

wie człowiek jest towarzyszem innych gatunków, a świat przyrody i kul­ tury przenikają się nawzajem, co sprawia, że niezwykle trudno je rozdzie­ lić. Jest to świat relacyjny, w którym nie ma osobnych istot, ale wszystko jest ze sobą powiązane (Latour 2010). W relacji wewnętrznej opisujemy nie relację nadrzędnego świata ludzkiego i podrzędnego zwierzęcego,

ale oba te światy interpretujemy jako jedną sytuację, spotkanie rów­ noległych i równorzędnych rzeczywistości. Nie mówimy teraz o grupie ludzi i grupie koni, ale o specyficznym mikrokosmosie, w którym są one powiązane, który stale rekonstruują, renegocjując warunki wspólnego przebywania (Birke, Hockenhull, Creighton 2010). Wewnątrzrelacyj-

ność oznacza przejście hybrydyzacji, momentu zjednoczenia, w którym człowiek posługuje się końską mową ciała, by komunikować się z koniem,

a koń umie interpretować ludzką mowę i odpowiedzieć we własnej (La­ tour 2000). Dla tych codziennych stajennych relacji rama, jaką stanowi niewolnictwo koni i odpowiedzialność moralna człowieka, wydaje się

czymś zewnętrznym i odległym. Mimo to w praktykach, które obser­ wowałam, było widać dążenie kobiet do zniesienia tego statusu konia.

Wydaje się rówmież, że same konie, przebywając na terenie stajni i obser­

wując człowieka, próbują manipulować kategorią ograniczenia. Ich sto­

sunek, ich działania wobec przedmiotów, którymi posługuje się człowiek, przesuwa ich granice i znaczenia. Odmowa przyjęcia wędzidła i zabawa nim, wiercenie się przy siodłaniu i próba wymuszenia smakołyku, uciecz­ ka na padok do stada czy chociażby końska praktyka, jaką jest rżenie na

widok człowieka połączone z pukaniem kopytami w boks potrafią przy­ wrócić ten kontekst oraz zmienić go i sprawiają, że konfrontujemy się

z końskim sprawstwem. Dla konia podejście do człowieka na padoku zaś może z zabawy łatwo przekształcić się w sytuację pracy z człowiekiem. Obserwowany przeze mnie mikroświat cechował się większym liberali­

zmem od tego, który spotkamy w' stajniach sportowych czy hodowlach. Konie były zachęcane do opuszczania boksów i spacerowania po terenie

stajni bez kontroli, obok i razem z człowiekiem. Podczas zabiegów higie­ nicznych, takich jak czyszczenie kopyt czy pryskanie środkami przeciw

69

Kobiety i ich konie

owadom, były trzymane ewentualnie na zwykłym uwiązie, podobnie przy zastrzykach i podawaniu leków. Kobiety starały się wytworzyć przestrzeń zaufania i zminimalizować dystans obcości międzygatunkowej. Pozwa­

lały koniom szperać po kieszeniach, szturchać się, zaglądać do siodłami. Nic intepretowały tych zachowań jako agresywne i dominujące. Mówiły do koni ciepłym, niskim głosem, pozbawionym agresji. Często używały

zwrotu „my”. Stanowczość była wyrażana zmianą energii ciała, postawą i większym dynamizmem ruchów. W obserwowanych miejscach nie było przemocy fizycznej w postaci bicia czy pętania. Koń nie był dla nich tyl­ ko koniem z jego etogramem istoty płochliwej, ale był tym konkretnym

koniem, z którym łączyła je zażyłość. Z badań prowadzonych nad budowaniem relacji z końmi wynika, że bliskość fizyczna ma ogromne znaczenie dla ukształtowania międzygatunkowego zaufania. Przeprowadzone eksperymenty pokazały, że w prze­

ciwieństwie do źrebiąt dojrzałe konie wykorzystują inny zestaw gestów, aby uzyskać od człowieka nagrodę. W mowie ciała źrebiąt kierowanej do ludzi brakowało np.: skłonienia głowy czy zwrócenia spojrzenia w kierun­

ku człowieka (Hartmann, Christensen, Greevy 2017). Konie, przebywając

z ludźmi, uczą się komunikować z człowiekiem i wysyłają znaki, które

nabierają znaczenia symbolicznego w rutynie interakcji obu gatunków. W mikroświecie, w którym zostały zrealizowane badania, co­

dzienna zgoda na współpracę z człowiekiem pozostaje ważnym aspektem działań podejmowanych przez kobiety. Fakt, czy koń sam wchodzi w in­

terakcję (podchodzi), czy ucieka od człowieka, był istotnym elementem

opowieści i decydował o dalszych praktykach obserwowanych kobiet. Ospałość czy mniejsza dynamika ruchów konia implikowała głównie tro­ skę o niego, o jego stan zdrowia i nastrój psychiczny, próbę skorygowa­ nia własnych błędów, a nie chęć zdominowania konia i zmuszenia go do dalszego wysiłku czy osiągnięcia zamierzonego rezultatu. W niektórych

analizowanych dyskursach społecznościowych była ona odczytywana

jako wyraz woli konia i prowadziła do zaprzestania wspólnej aktywno­

ści (pracy w siodle lub z ziemi), wycofaniem się z kontaktu. Konie wpro­ wadzane były do wspólnego czasu i miejsca. Między nimi a kobietami

powstawały wspólnoty praktyk.

70

Dla wielu kobiet koń pozostawał wrażliwą, tajemniczą, delikat­ ną istotą, która wymaga pogłębionego czucia i rozumienia, dlatego też sięgały one do wiedzy przekraczającej kontekst naukowy, biorąc udział w szkoleniach i terapiach ezoterycznych. Konic były rozpoznawane jako

indywidualności: X boi się wiatru, Y wody, Z uwielbia spacery i drapa­

nie za uchem. Codzienne praktyki stajenne podejmowane przez kobiety służyły poznaniu i budowaniu narracji o swoim koniu/swoich bliskich

koniach. Być może dlatego w żargonie stajennym kobiety nazywały się wzajemnie „Matkami koni”. W codziennych praktykach z końmi nie za­

cierała się świadomość ich źródła. Nie zapominano, że praca z człowie­ kiem nie leży w naturze koni, lecz stanowi konsekwencję udomowienia.

Kobiety okazywały i dzieliły między sobą radość, gdy udawało im się

podjąć współpracę z końmi, gdy one same przychodziły, by je witać, bry­ kały w trakcie zabawy czy rżały przy spotkaniu. Więź, pozytywna relacja z koniem była dla nich wartością podstawową. Możemy próbować to zrozumieć przez fenomen mimetyzmu.

Konie i ludzie są gatunkami, które dzielą fakt bycia gatunkami stadnymi, dla których synchroniczność i koherencja stanowią siłę prze­

trwania. Stapianie się z innymi, podążanie równym krokiem, przekra­

czanie samego siebie w czymś większym, szerszym, liczniejszym stanowi podstawę ludzkich uniesień religijnych, które według Emila Durkheima konstytuują fundament życia społecznego. Wspólnotowo celebrowane rytuały zapewniają człowiekowi dostęp do sacrum, a w ujęciu Durk­

heima do tajemnicy tego, co społeczne (Durkheim 2010). Poczucie zjednoczenia uwodzi człowieka w tańcu, śpiewie, we wspólnym mar­

szu, w tym, co jest „prądem społecznym” (Durkheim 2019) w uniesieniu.

Doświadczenie tego ostatniego stanowi element życia jeźdźców, ich cel

wyrażony w mitycznym wzorcu centaura, w którym dąży się do zespo­ lenia dwóch gatunkowo obcych sobie ciał.

Obserwowane kobiety miały świadomość ludzkiej przemocy

i końskiego podporządkowania, które są nieujawnianą podstawą fi­ gury centaura (harmonii jeźdźca i konia). Jednym z najważniejszych

wątków kobiecych rozmów była kwestia dopasowania siodła i budowy pleców7 konia. Końska anatomia wskazuje na to, że istoty te nie zostały

71

Kobiety i ich konie

stworzone do noszenia na grzbiecie człowieka7, stąd praktyki związane z tym, by jak najmniej obciążać mięśnie grzbietu oraz poszukiwanie

pozbawionych przemocy technik pracy, które pozwolą na zbudowanie u wierzchowca odpowiedniej masy mięśniowej. Kobiety częściej prakty­ kowały pracę z ziemi niż z siodła, spacery z uzdą w ręku zamiast wierz­ chem, a czas przeznaczany na pielęgnację i karmienie przekraczał ten poświęcony edukowaniu koni „pod siodłem”. W przypadku choroby ko­ nia kobiety potrafiły przyjeżdżać do stajni kilka razy dziennie, wspierać się nawzajem w opiece nad koniem z problemem zdrowotnym. Stajnia oraz społeczności były dla nich miejscem wymiany wiedzy i doświad­ czeń. W przestrzeni opisanego mikroświata zbuntowany, agresywny

albo apatyczny koń to forma ekspresji, w której wyraża się negatywny

wpływ człowieka i odmowa współpracy z nim (Coulter 2018). W odrzu­ ceniu podporządkowania ujawnia się indywidualna sprawczość konia

(agency), która przełamuje narzucony mu kulturowy model - model konia chętnie pracującego dla człowieka (Chamberlin 2008, Chamove, Crawiey-Hartrick, Stafford 2002). W narracji obserwowanego mikroświata nie istnieje „kłótnia”

z koniem. Rozminięcie się konia i człowieka wynika z braku wzajemnej

uważności partnerów interakcji. Dla badanych nieposłuszeństwo konia

było jego sprawstwem społecznym, wyrazem jego potrzeb lub lęków, a jednocześnie wpływało na dostrzeżenie i zweryfikowanie przesłanek

aksjologicznych, na bazie których budowano relację konkretnego czło­

wieka i danego konia. Następuje tu zerwanie consensusu (oczywistej zgody na współpracę) zbudowanego między koniarzem (horsy person) a koniem (horse agent). Obserwowany kobiecy etogram prowadził do podjęcia renegocjacji kontraktu, gdy koń odmawiał dalszego trakto­

wania człowieka jako swojego przewodnika, czytania jego mowy ciała, szukania porozumienia i synchroniczności. Kobiety takim końskim za-

Projekt Jacka Kornackiego pod tytułem „Centaur", przedstawiony w 2008 roku,

był efektem studiów anatomicznych, w których artysta wskazał, że zespolenie

ciała ludzkiego i końskiego jest anatomicznie niemożliwe. Brakującym elemen­ tem obu jest miejsce osadzenia ludzkiej miednicy w ramionach konia. Artysta

próbował stworzyć tajemniczą kość, bez której centaur pozostaje tylko stworze­

niem mitologicznym.

72

chowaniom nadawały znaczenie incydentalne: „jest gorąco”, „grzeje się

i ma humory”, „przebiegł lis i go spłoszył”, „jestem zdenerwowana i on

to czuje”, „siodło go uciska”. Gdy w relacji stale pojawiało się zacho­ wanie agresywne, kobiety szukały związków między obecnością przed­

miotów (bat, siodło), osób (mężczyzna, dziecko), aktywności (kojarzy jej się z poprzednim właścicielem). W tej sytuacji nie sięgały jednak po przemoc fizyczną i zdominowanie konia. Ich działania opierały się na empatii i odczulaniu, z defensywnymi zachowaniami w obronie granic

własnego ciała. Koherencja społeczna: podstawowa strategia relacyjna koni Współczesne badania etogramu koni wskazują na znaczącą rolę spo­

łecznej koherencji w budowaniu stada. Obserwacja sposobu poruszania się i reagowania stada sugeruje, że końskie decyzje zapadają w opar­

ciu o konsensus i synergię. Mimetyzm jest silnie rozwiniętą zdolnością wśród tych zwierząt. Pojedyncze konie szukają wsparcia grupy, dążąc do niej i do bliskości fizycznej z innymi końmi. Owa proksemika daje im poczucie bezpieczeństwa i wpływa wyciszająco na pozostałe instynkty. Żyjąc w stadzie, konie rozwiązują wiele problemów za pośrednictwem

koherencji społecznej (social cohesiori) (Ledewig 2019, Krueger, Flauger, Farmer, Hemelrijk 2014). Oznacza to, że przemocowe, dominujące za­ chowania występują w grupach końskich rzadko i nie stanowią podstawy budowania relacji społecznych. Grupa synchronizuje swoje decyzje, po­

dobnie jak sposób poruszania się. Synchronizacja zachowań w celu osią­ gnięcia spójności grupy jest niezwykle ważna w życiu wspólnoty końskiej.

Potwierdza to obserwacja grup koni na wybiegu i dotyczy również grup obserwowanych w środowisku domowym, ponieważ typowe dla tego

gatunku wzorce postaw społecznych pozostały względnie nienaruszone przez udomowienie. Zachowania agonistyczne, wprowadzające walkę

i rywalizację, towarzyszą najczęściej podawaniu pokarmu przez człowie­ ka lub aktywnościom rozrodczym. Słabsze konie wolą unikać konfliktów

i nie doprowadzać do konfrontacji z silniejszymi osobnikami w stadzie.

Z tej perspektywy konie wchodzą w relację człowiekiem, który także jest zwierzęciem społecznym, znajdującym wsparcie w grupie i w bliskości

73

Kobiety i ich konie

fizycznej. Ten aspekt ludzkiej kultury podkreślany jest przez egalitarnie nachylone, kobiece narracje. W stajniach spotykają się zatem istoty „spo­ łeczne", świadome swej odrębności i wytwarzające międzygatunkowe wspólnoty praktyk (współprzebywanie w boksie, stajni, na łące, wspólny spacer itp.) (Birke, Brandt 2009). W tych wspólnotach kobiety starają się empatyzować z końmi, podążać za ich uwagą i potrzebami. Jednakże w interakcji międzygatunkowej ludzka empatia dotyka swojego ograni­

czenia. Jest niewystarczająca do tego, by móc wpływać na konie, komu­ nikować się z nimi lub nimi kierować. Jest natomiast bramą, przez którą konie mogą wpływać na nas i kierować naszymi zachowaniami, współ­ tworząc rzeczywistość. W badaniach nad relacjami społecznymi brakuje pogłębionych studiów socjozoologicznych, łączących wyniki badań nad

etogramem ludzkim i nie-ludzkim z wynikami studiów nad interakcjami

międzygatunkowymi. Dopiero dzięki takim badaniom będziemy mogli zrozumieć procesy powstawania kodów mieszanych, w których doświad­

czamy synchroniczności i intrarelacyjności, przekraczamy ramy „obco­

ści" gatunkowej i gdzie Inni zostają rozpoznani jako aktorzy społeczni aktywnie definiujący sytuacje, w których uczestniczą.

Bibliografia

Adelman M. (2013). Women, men and horses: looking at the equetrian world throught a gender lences. W: M. Adelman, J. Knijnik (red.) Gender and equestrian sports (s. 1-14). Dordrecht: Springer. Ardent G. (2016). Towards a privileging of nonverbal. Communication, synchrony and transcendence in humans and horses. W: J.A. Smith, R.W. Mitchell (red.), Experiencing animal minds. An anthology of animal-human encounters (s. 111—123). New York: Columbia University Press. Birke L. (2007). Learning to speak horse: The culture of natural horsemanship. Society and Animals 3: 217-241. Birke L., Brandt K. (2009). Mutual corporeality: Gender and human/horse relationships. Womens Studies International Forum 32: 189-197. Birke L., Hockenhull J., Creighton E. (2010). The Horse’sTale: Narratives ofcaringfor/

about horses. Animal and Society 18: 331-347Brandt K. (2004). A language of their own: An interactionist approach to human - horse communication. Society and Animals 4: 299-316. Braidotti R. (2014). Po człowieku. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Bucholc M. (2010). Dehumanizacyjny wymiar obcości i jej etyczna niezbędność. Na marginesie Obcego Georga Simmla. Pobrano z: http://bazhum.muzhp. pl/media//files/Etyka/Etyka-r2Oio-t43/Etyka-r2Oio-t43-s64-76/Ety-

ka-r2oio-t43-s64-76.pdf Chamberlin E. (2008). Horse: How the horse has shaped ciuilizations. New York:

BlueBridge. Chamove A.S., Crawley-Hartrick O.J., Stafford K.J. (2002). Horse reactions to human

attitudes and behavior. Anthrozobs 15: 323-331. Coulter K. (2018). Challenging subjects: Towards ethnographic analyses of animals.

Journal for the Anthropology ofNorth America 21(2): 58-71. van Dierendonck M.C., De Vries II., Schilder M.B.H. (1994). An analysis of doininance, its behavioural parameters and possible determinants in a herd of Icelandic horses in captivity. Netherlands Journal ofZoology 45: 362-385. Domańska E. (2006). Ecology, human subject. Social&Cultural Geography 4:505-523Domańska E. (2008). Humanistyka nie-antropocentryczna a studia nad rzeczami. Warszawa. Pobrano z: http://ewa.home.amu.edu.pl/Domanska,%20lIumanistyka%2onie-antropocentryczna%2oa%2ostudia%2onad%2orzeczami.pdf

Dorey N.R., Conover A.M., Udell A.R. (2014). Interspecific communication from people to horses (Equusferuscaballus) is influenced by different horsemanship training styles. Journal of Comparatiue Psychology 128: 337~342Drews C. (1993). The concept and definition of dominance in animal behavior. Behauiour 125: 283-313.

Durkheim E. (2010). Elementarneformy życia religijnego. System totemiczny w Aus­ tralii. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Durkheim E. (2019). Zasady metody socjologicznej. Warszawa: Wydawnictwo Nau­ kowe PWN. Ferrando F. (2016). Humans have always been posthuman: A spiritual genealogy of the posthuman. W: D. Benerij, M.R. Paranjape (red.), Critical posthumanism andplanetaryfutures. Dordrecht: Springer. Fleischer M. (2005). Komunikacja międzygatunkowa. Przypadek człowiek - pies. Język a Kultura, Acta Uniuersitatis Wratislauiensis 15: 223-243. Goffman E. (1974). Frameanalysis: An essay on the organization of experience. Cam­ bridge, MA, US: Harvard University Press. Hartmann E., Christensen W., Greevy P.D. (2017). Dominance and leadership: Useful concepts in human - horse interactions? Journal of Equine Veterinary Science 52:1-9. Hausberg M., Rodie H., Severine H.E., Visse K. (2008). A review of the human - horse

relationship. Applied Animal Behauiour Science 109: 1-24. Johns C. (1989). Horses: history, myth, art. Cambridge: Harvard University Press. Jurmain S. (2006). Once upon a horse: A history of horses and how they shaped our history. New York: HarperCollins Publisher. Keiper R., Receveur H. (1992). Social interactions of free-ranging Przewalski horses in semi-reserves in The Netherlands. Applied Animal Behauiour Science 33: 303-318. Konecki K. (2008). Dotyk i wymiana gestów jako element wytwarzania więzi emocjo­ nalnej. Zastosowania socjologii wizualnej i metodologii teorii ugruntowanej w badaniu interakcji zwierząt i ludzi. Przegląd Socjologii Jakościowej IV(i). Korpikiewicz H. (2016). Porozumienie w świecie zwierząt. Biokomunikacja. Poznań: Prodruk. Krueger K., Flauger B., Farmer K., Hemelrijk C. (2014). Movement initiation in groups of feral horses. Behauioral Processes 103: 91-100. Latour B. (2000). When things strike back: A sossible contribution of science studies to the social Sciences. British Journal ofSociology 51(1). Latour B. (2010). Splatając na nowo to, co społeczne. Wprowadzenie do teorii aktorasieci. Kraków: Universitas. LedewigJ. (2019). Body language: Itsimportanceforcommunication with horses. Jour­ nal ofYeterinary Behauior 29:108-110.

Łojek J. (2018). Pogłowie koni w Polsce. Wystąpienie na konferencji Koń-Człowiek. Interakcje. Gdańsk.

Maurstad A, Davis D., Cowles S. (2013). Co-beingand intra-action in horse - human relationships: a multi-speciesethnography of be(com)ing human and be(com) ing horse. Social Anthropology 21(3).

Rees L. (2018). Real ethology with Lucy Rees (part 1-6). Pobrano z: https://www.youtube.com/watch?v=NjR5sl7NI IFM Schiitz A. (1944). The Stranger. An Assay in Social Psychology. American Journal of Sociology 49: 499-507. Pobrano z: https://www.jstor.org/stablc/2771547?seq=i#metadata_info_tab_contents Schiitz A. (2003). O wielości światów: szkice z socjologii fenomenologicznej. Kra­ ków: Nomos.

Byków wołanie o życie. Prawo łaski wobec zwierzgt na przykładzie corridy de toros

Magdalena Ziółkowska Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

W powszechnym rozumieniu prawo łaski odnosi się do osób (ludzi)

skazanych prawomocnym wyrokiem sądu, jednak ma ono zastosowa­ nie także wobec zwierząt. Przyjrzyjmy się zatem instytucji ułaskawiania

byków w corridzie de toros w Hiszpanii. Praktyka ta stosowana jest wyjątkowo rzadko, jednak moim zdaniem należy wskazywać wszyst­ kie działania o charakterze instytucjonalnym, które choćby w niewiel­

kim stopniu przyczyniają się do poprawy losu zwierząt. Ułaskawienie byka w corridzie de toros odbywa się nie na podstawie dowolnej decyzji to7łez’a/matadora, ale jest szczegółowo obwarowane przepisami i sta­

nowi dość skomplikowaną procedurę. Istotne jest zatem ukazanie, na

czym polega ułaskawienie byków w tauromachii i jakie są jego kultu­ rowe i społeczne uwarunkowania. Prawo łaski jest terminem prawniczym, znanym we wszystkich

systemach prawnych na świecie. Stosuje się je wyłącznie na podstawie

przepisów prawnych i w ramach zasad społecznych obowiązujących w danej zbiorowości. Prawo to stosowano już w starożytnych systemach

prawnych, wszędzie tam, gdzie istniały instytucjonalnie zorganizowane sposoby orzekania i wymierzania kary. Zwane też ułaskawieniem, prawo łaski rozumiane jest jako od­

stąpienie od kary, czyli niewymierzenie jej lub przerwanie, jeśli już trwa. Stosowane w wielu krajach świata, bywa bardzo różnorodnie warunko­

wane. Na przykład w Niemczech prawo do ułaskawienia przysługuje

prezydentowi lub wskazanej przez niego osobie (najczęściej ministrowi sprawiedliwości); w Hiszpanii skazanego ułaskawić może król na wnio­ sek ministra sprawiedliwości, po wcześniejszym pozytywnym rozpatrze­ niu sprawy przez Radę Ministrów. We Francji również ułaskawia prezy­

dent, ale na decyzji konieczny jest podpis ministra i sędziego sprawy; we Włoszech podobnie - ułaskawia prezydent, ale podpisać musi minister;

w Wielkiej Brytanii zwyczajowo prawo łaski leży w gestii królowej.

W polskim systemie prawnym ułaskawienie jest uprawnie­

niem nadanym Prezydentowi RP na podstawie art. 139 Konstytucji RP w brzmieniu: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa

łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Konsty­

tucja określa to bardzo ogólnie, a prezydent ma dowolność prawa wyko­

nawczego w tym zakresie, co oznacza, że samodzielnie decyduje o pozy-

81

Byków wołanie o życie

tywnym lub negatywnym rozpatrzeniu wniosku. Informacja o każdym ułaskawieniu lub jego odmowie przez kolejnych prezydentów Polski jest

odnotowana na stronie internetowej Prezydenta Rzeczypospolitej Pol­

skiej (Prawo laski 2019). W historii państwa polskiego instytucja prawa łaski była przypisana okresowo sejmowi lub królowi (Bardach 2009). Ułaskawienie zwierząt w historii W odniesieniu do zwierząt zjawisko ułaskawienia wymaga nieco szer­

szego omówienia. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że zwierzęciu wy­

mierzana jest kara (w domyśle za jakieś przestępstwo), a chcąc od tego odstąpić, stosuje się prawo łaski. Należałoby przy tym założyć, że zwie­

rzę jest karane za działanie niezgodne z prawem ludzkim, podjęte świa­ domie i intencjonalnie. Żaden z powyższych warunków w przypadku

zwierząt nie może być spełniony. Niemniej jednak powszechnie znane są przykłady ułaskawienia zwierząt. Najczęściej dotyczą one odstąpienia od zabicia, co można określić mianem odstąpienia od wymierzenia kary.

Może to dotyczyć w takim samym stopniu zwierzęcia, które coś uczy­ niło (na przykład pogryzło dziecko i ma zostać uśpione), jak i takiego, które po prostu przeznaczone jest na ludzki stół. Współczesny dyskurs

na temat praw zwierząt, w tym podstawowego prawa do życia, zaistniał

już w nauce oraz w życiu codziennym na tyle, że nikogo nie dziwią tego rodzaju rozważania. Trzeba jednak pamiętać, że w historii ludzkości nie zawrsze poddawano prawa zwierząt szerszej debacie. Przykładowo w sta­

rożytności poglądy Pitagorasa i Arystotelesa na ten temat zasadniczo się

różniły. Pierwszy uważał, że zwierzęta mają duszę podobnie jak ludzie,

a zatem należą im się te same prawa; drugi z kolei utrzymywał, że isto­

tą istnienia zwierząt jest bycie użytecznymi dla ludzi, co wyrażało się w jego koncepcji hierarchii bytów, w której czołowe miejsce zajmował

człowiek. Koncepcje te oczywiście ewoluowały i z czasem przybierały

różne formy. Warto wspomnieć jeszcze o utylitaryzmie, zgodnie z którym prawem człowieka jest korzystanie z przyrody — wszystko, co użyteczne,

jest dobre, zatem korzystanie z przyrody jest dobre. Oznaczało to mniej

więcej tyle, że zwierzęta są użyteczne dla człowieka, więc korzystanie z nich powinno być uważane za pozytywne. Nieco inaczej patrzył na tę

82

kwestię Jeremy Bentham, który nie obawiał się wyrażać swoich wątpli­ wości na ten temat: „Jednakże dorosły koń lub pies jest bez porównania

rozumniejszym i zdolniejszym do porozumiewania się zwierzęciem od dziecka mającego dzień czy tydzień, czy nawet miesiąc życia. Przypuść­

my jednak, że jest inaczej. Co by to pomogło? Należy pytać nie o to, czy.

zwierzęta mogą rozumować ani czy mogą mówić, lecz czy mogą cierpieć?” (Bentham 1958, s. 144). W historii relacji człowiek - zwierzę, która trwa nieprzerwa­ nie od zarania dziejów, znane są przypadki specyficznego (z dzisiejszego

punktu widzenia) podejścia do odpowiedzialności zwierząt za szkody wy­ rządzane światu człowieka. Dlatego zdarzało się, że zwierzętom wytacza­ no procesy, niekiedy z wyznaczonymi obrońcami. Jen Girgen przytacza zdarzenie z XVI-wiecznej Francji, gdzie oskarżonymi zostały chrząszcze żywiące się liśćmi winorośli. Plantatorzy winogron odnotowywali straty i zdecydowali się pozwać szkodników. Obrońcy „z urzędu” mieli argu­

mentować, że „te żywe istoty są stworzeniami boskimi i jako takie mają prawo do korzystania z każdego rodzaju roślin”, zatem z winorośli rów­ nież (Girgen 2003, s. 104). Obrońców miały także francuskie szczury,

oskarżone w XV wieku o zjedzenie i zanieczyszczenie ziarna (Evans 1906,

s. 18). Współcześnie nawet jeśli zwierzę jest sprawcą szkód wyrządzonych człowiekowi (lub mieniu), odpowiedzialnością obarcza się jego właścicie­

la i to jemu ewentualnie wytaczany jest proces - a nie zwierzęciu. Najbardziej znanym ułaskawieniem zwierząt jest darowanie przez prezydenta USA życia dwóm indykom tuż przed Świętem Dzięk­

czynienia, przypadającym w ostatni czwartek listopada. Indyki do uła­

skawienia są wybierane przez plebiscyt. Po ceremonii, która odbywa się w ogrodzie przed Białym Domem, ptaki te trafiają do azylu, gdzie doży­

wają w spokoju swoich dni. Czasami w mediach można usłyszeć również

o uratowaniu przed śmiercią w rzeźni starych koni czy o głośnej w 2019

roku sprawie krów z Deszczna*.

1

Krowy z Deszczna - dziko żyjące stado krów, które na mocy decyzji lekarza we­

terynarii miały zostać zabite, ale uniknęły tego losu po medialnej wrzawie, jaka

przetoczyła się przez Polskę w 2019 roku.

83

Byków wołanie o życie

Prawo łaski podczas corridy de toros W przypadku ułaskawienia byków w czasie corridy de toros w Hiszpanii

sprawa jest dość skomplikowana. Widowiska z udziałem byków nazywa­ ne są tauromachicznymi2. Mogą brać w nich udział byki3 ze specjalnych

hodowli - ganaderiów. Warunki, jakie trzeba zapewnić bykom od uro­ dzenia aż do sprzedaży na corridę, są szczegółowo opisane w dokumen­

cie obowiązującym całą branżę tauromachiczną, zwanym Reglamento de Espectaculos Taurinos (1996). Corrida de toros, która jest najbardziej popularnym widowiskiem tauromachicznym, zgodnie z założeniami

musi zakończyć się śmiercią byka. Nie może ona nastąpić zbyt wcze­

śnie, dlatego wr dwóch pierwszych etapach spektaklu (Tercio de varas i Tercio de banderillas') byk może być raniony, ale nie może otrzymać

śmiertelnego ciosu. W Tercio de varas byk jest raniony przez pikadorów, którzy

dosiadając konia, sięgają karku byka długą piką, zwaną vara. Narzędzie to jest tak skonstruowane, że ostrze nie może wbić się zbyt głęboko w cia­ ło byka. Zapobiega temu jelec, osadzony zaraz za kilkucentymetrowym

ostrzem. W tej części widowiska na arenie występuje dwóch pikadorów, ale walkę zazwyczaj prowadzi się tak, że byk kierowany jest tylko na

jednego z nich, tak aby ewentualnie atakował konia i torera z prawej strony. Ten zabieg wynika z faktu, że zarówno koń, jak i pikador są lepiej chronieni właśnie z tej strony: koń za pomocą ciężkiego fartucha, torero

zaś specjalnymi metalowymi ochraniaczami na stopie. Walka byka z pikadorem ma na celu wstępną ocenę charakteru byka i jego nastawienie do walki. Teoretycznie jest to również sprawdzane w hodowlach, przed

sprzedażą, niemniej w warunkach dalece odbiegających od tych panują­

cych na Plaża de Toros. V/ tej części walki trudno jeszcze wyrokować o jej

dalszym przebiegu, ale można na przykład określić, czy byk jest abanto 2

Do widowisk tauromachicznych zalicza się oprócz corridy de

toros pieszej (a pie) corridę konnq (re/ón), encierros (gonitwy byków, jak na przykład w Pampelunie) oraz correbou (kafalońska walka z bykiem bez uśmiercania).

także

3

Specjaliści określajq byki hodowane na

corridę de toros mianem toros bravos

i ułrzymujq, że jest to specjalna, dzika rasa bydła, odmienna od hodowanej na potrzeby przemysłu mięsnego czy mleczarskiego.

84

- przerażony i niechętny do walki, unikający jej na wszelkie sposoby a taki na pewno nie zasłuży na ewentualne ułaskawienie. W Tercio de banderillas torero, zwany bandcrillerem, wbija

w kark byka trzy razy po dwie banderille - włócznie zakończone grotem w kształcie harpuna. Narzędzie to w założeniu ma pozostać w karku byka

do końca corridy. W praktyce szarżujący byk dość często gubi banderil­

le, co wywołuje lawinę uwag i komentarzy (negatywnych) pod adresem torera. W tej części byk zaczyna okazywać osłabienie wynikające z krwa­

wienia oraz ze zmęczenia. To, jak sobie z tym radzi, również podlega

ocenie i stanowi prognozę na ostatni etap corridy de toros. W części ostatniej - Tercio de muerte - byk otrzymuje śmier­ telny cios, który może mu zadać (w założeniu) jedynie matador. Śmierć byka jest punktem kulminacyjnym przedstawienia. Matador jest uzbro­

jony w szpadę z cienkim ostrzem, które chowa w górnej części czerwonej mulety (płachty). Wykonuje widowiskowe ruchy muletą, stawia odpo­

wiednie kroki, czyni właściwe gesty. Pod koniec tej części matador, stając naprzeciwko byka, wbija mu w kark szpadę. Powinien to zrobić jednym pchnięciem, ale nie zawsze się tak dzieje - niekiedy któryś z pomocników musi dobić byka za pomocą noża, zwanego puntilla. Po śmierci byk jest

przenoszony na zaplecze Plaża de Toros i tam ćwiartowany, a jego mię­ so przygotowuje się do sprzedaży jako carne de lidia (mięso z corridy). Mięso to cieszy się wielką popularnością wśród zwolenników corridy,

którzy chętnie raczą się na przykład rabo del toro (ogonem byka) w wielu

hiszpańskich restauracjach1.

Może się jednak zdarzyć, że byk zostanie ułaskawiony (czyli ma­ tador go nie uśmierci). W artykule 69 wspomnianego dokumentu (7?e-

glamento de Espectaculos Taurinos 1996) określono warunki konieczne

do ułaskawienia byka. Przede wszystkim ułaskawienie może nastąpić 4

Warto wspomnieć o tym, że w historii wielu społeczności europejskich spożywanie

mięsa zwierząt, które zostały zabite w wyniku egzekucji, było zakazane. Śmierć

zadawana w takich przypadkach dotyczyć miała zwierząt, które przyczyniły się do śmierci człowieka (Girgen 2003, s. 113-114). W przypadku łauromachii obo­ wiązywał dawniej zwyczaj uśmiercania całego stada, z jakiego pochodził byk,

który zabił

torera w czasie corridy. Znane są również przypadki karania zwierząt

(na przykład psów) przez uśmiercenie ich za pogryzienie człowieka i przyczy­ nienie się tym samym do utraty przez niego zdrowia lub życia.

85

Byków wołanie o życie

tylko na Plaża de Poroś pierwszej lub drugiej kategorii5, a decydującą rolę odgrywa sposób walki byka oraz jego postawa. Byk, który walczy

imponująco, a przy tym nie zadaje ran torerom - cechuje się odwagą, nie unika starcia, a dodatkowo jest oceniany jako „piękny”, dobrze się prezentuje (ma odpowiednie proporcje ciała, co przez specjalistów jest

oceniane na pierwszy rzut oka) i jednocześnie widownia entuzjastycz­ nie reaguje na jego działania - może liczyć na ułaskawienie. Procedu­

ra przewiduje, że może to nastąpić na wyraźny wniosek publiczności,

która wstaje z miejsc i macha chustkami. Zgodę na taki wniosek musi poprzeć również matador. Przewodniczący6 widowiska może wówczas

okazać akt łaski, ale żeby do tego doszło - co oznaczałoby, że byk wraca do swojej rodzimej hodowli - zgodę na to musi wyrazić również sam

hodowca. Jeśli te warunki zostaną spełnione, przewodniczący corridy

de toros pokazuje pomarańczową (żółtą) chustkę7. Na ten znak matador musi udać, że zabija byka. Innymi słowy, byk musi zginąć, nawet jeśli to tylko „gra”. Tak czy inaczej powinno to wyglądać wiarygodnie. Po wszystkim byk wraca do swojej hodowli, a jeśli rany się zagoją i będzie

w pełni sił (nie zawsze się to udaje), może zostać samcem rozpłodowym8. 5

Każda Płoza de Toros w Hiszpanii ma przypisaną kategorię (klasę). Obiekty naj­ bardziej popularne, z długoletnią tradycją i działające stale, otrzymują kategorię pierwszą, a pozostałe drugą i trzecią.

Płoza de Toros pierwszej

kategorii może

poszczycić się uczestnictwem najbardziej znanych matadorów, a bilety na wi­ dowiska są tu najdroższe. Najbardziej znanymi arenami w tej klasie są: Plaża de Toros de los Califas w Kordobie, Real Maestranza w Sewilli czy Plaża de Toros

de las Ventas w Madrycie. ó

Tzw.

Presidenfe de la corrida de toros pełni funkcję

porządkową. W regulaminie

określającym zasady organizowania corridy de toros ustalono, że rolę tę może pełnić gubernator, szef policji, burmistrz lub radny. W 2017 roku podjęto decyzję,

aficionodo (pasjonat corridy de toros, zwolennik tauromachii) - por. Madrid aprueba... 2017.

że funkcję tę może wykonywać także wybrany

System ukazywania określonych kolorów przez przewodniczącego

sie widowiska jest również określony w

Reglamento. Na

corridy w cza­

przykład biała chustka

oznacza początek widowiska, kolejne tercje oraz przyznanie nagrody dla

tore-

ra (uszu lub ogona byka). Czerwona

jest pokazywana wtedy, gdy byk otrzyma karne banderille za niewłaściwą postawę w czasie walki, a niebieska wówczas,

gdy zabity byk zasłużył w czasie walki na rundę honorową wokół areny. 8

semanfales — które nie są przeznacza­ ne na walkę w corridzie de toros. Sementales zazwyczaj utrzymują odpowiedni

W każdej hodowli są byki rozpłodowe -

stan genetyczny całego stada (Martmez 2005, s. 37).

86

Takie ułaskawienie zdarza się niezmiernie rzadko. Na około 10 tys. zabi­

tych byków przeżywa kilkanaście zwierząt rocznie (lata 2010 i 2011 były

pod tym względem wyjątkowe, ułaskawiono wówczas odpowiednio 22 i 26 byków). Poniższy wykres pokazuje zestawienie ułaskawień byków w Hiszpanii w latach 2009-2015 (rys. 1). Rys. 1. Liczba ułaskawień byków w Hiszpanii w latach 2009-2015

Źródło: Datoros 2015. http://datoros.com/todos-los-toros-indultados-en-2o15/

(dostęp 30 października 2019).

Te, które przeżyły

Byki, które uniknęły śmierci na arenie, zapisują się na kartach historii tauromachii. Były to między innymi: Arrojado - ułaskawiony w Sewilli w 2011, Belador w Madrycie w 1982, Murcielago w Kordobie w 1879.

Byki Murcielago oraz Islero były inspiracją dla Francesca Lamborghini do produkcji modeli samochodów Lamborghini Murcielago i Lambor­

ghini Islero. Jest to, oprócz ułaskawienia, specyficzne „unieśmiertel­

nienie” tych zwierząt. Uwiecznienie ich wizerunków' czy imion stanowi z jednej strony hołd dla ich popularności i wyjątkowości, z drugiej zaś

dowód na to, że pewnego rodzaju „dobre praktyki” mogą mieć miejsce

także w tauromachii. Warto w tym miejscu wspomnieć o innej prakty­ ce tauromachicznej, w której także przewidywano ułaskawienie byka.

Chodzi o tradycję zwaną Toro de la Vega, kultywowaną w' hiszpańskim

mieście Tordesillas. Byk jest tam wypędzany poza granice miasta i ra­

87

Byków wołanie o życie

niony lancami przez konnych jeźdźców. Jeśli zwierzę zdoła uciec poza

wyznaczony teren lub zdoła przeżyć określony czas, można je ułaskawić9.

Od roku 2016 po licznych protestach środowisk walczących o prawa zwierząt w znacznym stopniu złagodzono ten obyczaj. Czy corrida to kultura? Dyskurs, który toczy się w Hiszpanii wokół corridy de toros, dotyczy

w dużym stopniu także kwestii definicyjnych tej tradycji. Już samo włą­

czanie tauromachii do kategorii tradycji, a więc niejako automatyczne

uważanie jej za zjawisko kulturowe, budzi opór środowiska przeciwników, zwanych antitaurinos. Grupa ta zupełnie nie zgadza się z przyjętą przez

Kortezy wr 2013 roku uchwałą uznającą tauromachię za niematerialne dziedzictwo narodowe. Co więcej, nie zgadzają się również z tym, by

traktować corridę de toros jako sztukę. Oczywiście dla zwolenników tau­ romachii - aficionados - nie ma w tym ujęciu nic niestosownego; po tej stronie sporu utrzymuje się, że corrida de toros zawiera elementy, które umożliwiają uznanie jej za rytuał. Rytuał widowiska polega mniej więcej na tym, że etapy, które są odgórnie ustalone i zapisane w Reglamento, nie mogą być pominięte ani modyfikowane w czasie walki. Koniecz­ ność zabicia byka jest punktem kulminacyjnym, który ma symbolizować

odwieczne oddawanie czci siłom nadprzyrodzonym (bóstwom) przez

złożenie zwierzęcia w ofierze10. Dzieło sztuki zatem - jak definiuje się corridę - ma na celu dopełnienie tego rytuału. Można to wiązać „z po­ glądami uznającymi sztukę za odwieczną towarzyszkę człowieka i sytu­

ującymi początki sztuki w najodleglejszej przeszłości gatunku ludzkiego”

(Dziamski 2005, s. 114). Nie można zaprzeczać, że sztuka ma służyć lu­ dziom jako rozrywka, natomiast kontrowersje budzi fakt, że nie każda rozrywka powinna być definiowana jako sztuka. W przypadku corridy 9

Por. El Toro... 2016.

10

Tok rozumiany rytuał odnosi się wyraźnie do sfer sacrum i profanum. Siły nadprzy­ rodzone (sacrum) są nadrzędne i jako takie wymagają od przedstawicieli życia

doczesnego (profanum) podporządkowania. Ciekawie opisał to w kontekście relacji człowiek - zwierzę E.P. Evans, który wspomina o klątwie rzuconej na wla­ tujące do świątyń jaskółki, w wyniku której ptaki te miały padać martwe. Klątwa

zaś została rzucona jako kara za zanieczyszczanie kościoła (Evans 1906, s. 28).

88

de toros mamy do czynienia z definiowaniem jej właśnie w taki sposób

i to nie tylko przez aficionados, ale także przez polityków, których decy­ zje i działania wywołują określone skutki w życiu codziennym obywateli.

Antropologiczna koncepcja badawcza tego kontekstu jest wielowymia­ rowa. Jak zauważa Geertz: „Antropolodzy nie zawsze świadomi są w ta­

kim stopniu, w jakim mogliby być, że choć kultura istnieje na straganie kupieckim, w górskim forcie czy na pastwisku dla owiec, to antropologia istnieje w książce, artykule, wykładzie, wystawie muzealnej, a obecnie

czasem też w filmie” (Geertz 2005, s. 46). W moim przekonaniu antropo­ logię odnajdziemy także na owych straganach czy właśnie na corridzie de toros, warunkiem jest jednak oddanie głosu uczestnikom danej kultury.

Pierwszej interpretacji zjawisk kulturowych powinni dokonywać wła­ śnie oni - nosiciele kultury, to oni powinni kategoryzować to, o co pyta

badacz. To podstawowe założenia antropologii interpretatywnej, a na

gruncie socjologii — teorii ugruntowanej. Okazuje się bowiem, że tak głę­ boko historycznie i kulturowo zakorzeniona tradycja, jaką jest tauroma-

chia, nie może być interpretowana jedynie w kontekście relacji człowiek zwierzę. Warto wspomnieć, że corrida de toros wywodzi się z rzymskich widowisk, które zostały zaimplementowane na Półwyspie Iberyjskim

przez rzymskich żołnierzy. Budowanie aren z daleka od domu miało im

umilać trudy wojny. To, co działo się na arenach w Rzymie, było ściśle związane z ukazywaniem potęgi władzy i jej łaskawości w stosunku do

poddanych przez organizowanie walk gladiatorów (czyli rozrywki) (Bar-

barzak 2016, s. 34). W czasach późniejszych, kiedy corrida de toros była już niezaprzeczalnym symbolem Hiszpanii, widowiska tauromachicz-

ne pełniły w zasadzie podobną funkcję: umożliwiały szerokim rzeszom

obywateli zaspokajanie potrzeby rozrywki. I nawet jeśli kontestowano tę tradycję, była ona organizowana legalnie, więc legitymizowała wła­

dzę. Dla współczesnych Hiszpanów, przede wszystkim tych, którzy nie sprzeciwiają się tradycjom tauromachicznym, corrida de toros wiąże się z poczuciem odrębności kulturowej i jest wyrazem tożsamości niemal

całej, niehomogenicznej przecież narodowo społeczności. W tym kontek­ ście corrida de toros stała się także symbolem walki politycznej między Katalonią a Kastylią. Katalonia, która oficjalnie podnosi potrzebę secesji, w roku 2010 uchwaliła prawo (przez Autonomiczny Parlament Katalonii)

89

Byków wołanie o życie

zakazujące organizowania walk byków w tym regionie począwszy od roku 2012. W dyskursie publicznym, jaki przetaczał się w tamtym czasie w Hiszpanii, zwolennicy corridy - często także jednocześnie przeciwni­

cy secesji - podkreślali, że corrida jest tylko kartą przetargową w roz­

grywkach politycznych (Ziółkowska-Kuflińska 2016, s. 158). Analizując dyskusję wokół tauromachii, można wyraźnie dostrzec, że tradycja ta wiąże się ściśle nie tylko z obszarem kulturowym życia społecznego, ale

obejmuje swym zasięgiem także kwestie polityczne, zagadnienia ekono­ miczne oraz etyczno-moralne.

W raportach statystycznych poświęconych tauromachii, opra­

cowywanych corocznie przez Ministerstwo Kultury, corridę de toros włą­ cza się do kategorii „aktywności kulturalnych”: „Istnieje silna korelacja

między uczestnictwem w widowiskach tauromachicznych a braniem udziału w innych aktywnościach kulturalnych” (Estadisticas deAsuntos Taurinos 2014-2015, s. 11). Przykładowe zestawienie aktywności kultu­

ralnych i uczestnictwa w widowiskach tauromachicznych przedstawiono na rysunku poniżej. Rys. 2. Zestawienie udziału w aktywnościach kulturalnych osób uczestniczących

w widowiskach tauromachicznych w latach 2014-2015

■ Biorący udział w widowiskach tauromachicznych Źródło: Estadisticas deAsuntos Taurinos 2014-2015.

90

Ogół społeczeństwa

Koncert, kabaret, corrida

Zaskakujące może się wydawać, że uczestnictwo w widowisku, w którym rytualnie zabija się byka, umieszczono w jednej kategorii z rozrywkami

takimi jak zwiedzanie muzeów, odwiedziny teatru czy udział w koncercie.

Spośród wskazanych w badaniu aktywności kulturalnych procentowo najbardziej zbliżone do uczestnictwa w corridzie de toros były: czytanie

książek i oglądanie filmów w kinie. W interpretacji tego aspektu nie ma wspólnego mianownika w opiniach zwolenników i przeciwników corridy de toros, dla pierwszych bowiem bezdyskusyjne i słuszne jest łączenie tauromachii z kategorią rozrywek kulturalnych, dla drugich zaś takie kategoryzowanie jest niedopuszczalne.

Ułaskawianie byków w corridzie z pewnością należy interpre­ tować jako zjawisko pozytywne, mimo że zdarza się niezmiernie rzad­

ko. Niemniej należy mieć świadomość, że każde właściwe rozwiązanie, zanim stanie się normą i nawykiem, może być początkowo wyjątkiem i działaniem nadzwyczajnym. Darowanie życia bykom w czasie corridy de toros jest z pewnością pozytywnym aspektem związanym z prakty­

kowaniem tauromachii. Najistotniejszą kwestią w takich sytuacjach jest to, że do takich zdarzeń w ogóle dochodzi i że jeśli już ma to miejsce,

staje się to informacją medialną, która może pełnić w społeczeństwie funkcję edukacyjną.

Dla zwolenników tauromachii instytucja ułaskawienia byka w czasie corridy stanowić może argument w dyskursie na temat wpro­

wadzania ewentualnych zmian w realizowaniu tej tradycji. Nie należy wykluczać, że fakt pozytywnego potraktowania byka - darowania mu

życia - jest postrzegany jako ważny element w całościowej ocenie wido­ wiska. Nie można bowiem w tym kontekście kategorycznie stwierdzić,

że corrida jest (z punku widzenia aficionados') tradycją gwałtowną i ko­ jarzącą się wyłącznie ze śmiercią.

Bibliografia

Baran B. (2011). Prawo laski w polskim systemie prawnym na tle powszechnym. Sosnowiec: Oficyna Wydawnicza Humanitas. Barbarzak D. (2016). Rzymskie igrzyska i hiszpańska corrida. Rys porównawczy obu tradycji na wybranych przykładach. Symbolae Philologorum Posnaniensium

Graeceae et Latinae XXXVI(2): 19~43Bardach J. (2009). Historia ustroju i prawa polskiego. Warszawa: Wydawnictwo Lexis Nexis. Bentham J. (1958). Wprowadzenie do zasad moralności i prawodawstwa. Kraków: Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Cruzada S.M., Ruiz-Ballesteros E.» del CampoTejedor A. (2019). Deception in practice. Hunting and bullfighting entanglements in Southern Spain. HAU: Journal

of Ethnographic Theory 9(3): 514-528. Datoros (2015). Todos los toros indultados. Pobrano 30 października 2019 z: http:// datoros.com/todos-los-toros-indultados-en-2o15/ Dzia niski G. (2005). Awangarda a współczesna świadomość artystyczna. W: K. Zamiara (red.), Humanistyka jako autorefleksja kultury (s. 107-121). Poznań: Wydawnictwo CIA Books. El Toro de la Vega de Tordesillas, ćque es y cual es su historia? (2016). Pobrano 20 marca 2020 z: https://www.europapress.es/sociedad/noticia-toro-vega-tordesillas-

cualesson-principales-normas-2Oi4O9i6i2i344.html Estadisticas deAsuntos Taurinos (2014-2015). Raport opracowany przez Ministerstwo

Kultury w Hiszpanii. Evans E.P. (1906). The Criminal Prosecution and Capital Punishment of Animals. Londyn.

Flores Arroyuelo F.J. (2007). El origen de las corridas de toros en Espańa. W: F. Giner (red.) Ciclo de conferencias Manuel Granero (s. 75-111). Valencia.

Geertz C. (2005). Opis gęsty - w stronę interpretatywnej teorii kultury. W: M. Kempny, E. Nowicka (red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej (s. 35-58). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Girgen J. (2003). The historical and contemporary prosecution and punishment of ani­

mals. Animal Law Reuiew at Lewis & Clark Law School 97: 97-133. Kolankiewicz L. (red.) (2005). Antropologia widowisk. Zagadnienia i wybór tekstów. Warszawa: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego. Madrid aprueba una proposición para que los presidentes de las corridas sean elegidos

entre aficionados (2017). ABC, 16 maja 2017 r. Pobrano z: https://www.abc. es/cultura/toros/abci-madrid-aprueba-proposicion-para-presidentes-corridas-sean-elegidos-entre-aficionados-2o17o51622o1_noticia.html

Martinez F. (2005). Breve Diccionario Taurino. Córdoba: Almuzara. Prawo łaski (2019). Oficjalna strona Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Pobrano 1 stycznia 2020 z: https://www.prezydent.pl/prawo/prawo-laski/prawolaski-2019 Reglamento de Espectaculos Taurinos (1996). Pobrano z: https://webcache.googlcusercontent.com/search?q=cache:emioDn01i39QJ: https://www.boe.cs/buscar/

pdf/i996/BOE-A-i996-4945-consolidado.pdf+&cd=i&hl=pl&ct=clnk&gl=p

l&client=firefox-b-d Ziółkowska-Ku flińska M. (2016). Otwarta arena. Spór o corridę de toros

iu

Hiszpanii.

Perspektywa socjologiczno-antropologiczna. Poznań: Wydawnictwo Nau­ kowe U AM.

Tradycja polowania na grindwale na Wyspach Owczych - ubój rytualny

Hanna Mamzer Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

Zróżnicowanie tradycji kulturowych Tematyka zróżnicowania kulturowego jest głęboko osadzona w rozwa­

żaniach nauk społecznych i humanistycznych, jednak zmienna rzeczy­

wistość wskazuje na nowe zagadnienia, które wymagają pogłębionej re­ fleksji*. Takim tematem staje się kulturowo zróżnicowany stosunek ludzi do różnych gatunków zwierząt. Zmiany sposobu funkcjonowania ponowoczesnych społeczeństw ludzkich powodują bowiem, że zmienia się

także społeczna percepcja tradycji oraz stosunek do praktyk kulturowych polegających na włączaniu zwierząt nie-ludzkich do działań człowieka.

Socjologiczne koncepcje uogólniające tendencje zmian społecz­ nych wskazują, że społeczności ponowoczesne kładą bardzo mały na­

cisk na tradycję i że przestaje ona być istotnym elementem spajającym społeczności. Co więcej, integracyjną funkcję tracą także religia, język oraz idea budowania małych grup społecznych opartych o więzy krwi. Społeczności lokalne budowane są raczej w oparciu o świadome wy­

bory niż na podstawie przekazu kulturowego, będącego przedmiotem bezrefleksyjnej transmisji kulturowej z pokolenia na pokolenie. Coraz

częstszą praktyką jest też generowanie neotradycji, a raczej pewnego ro­ dzaju zindywidualizowanych zwyczajów, które są modyfikowane zgodnie z indywidualnymi wyborami i preferencjami ich uczestników (Giddens

2002), a spełniają funkcje tradycji podzielanych przez określone grupy. Te właśnie indywidualnie tworzone zwyczaje stają się podstawą poczu­

cia bezpieczeństwa ontologiczncgo, a więc swego rodzaju przekonania o przewidywalności świata, które jest potrzebne człowiekowi do spraw­

nego funkcjonowania na co dzień. Prowadzi to do popularyzowania się trendów, w ramach których ludzie podejmują znacznie więcej (wr porów­ naniu z tradycyjnymi społeczeństwami) wyborów co do tego, jak będą żyć

i funkcjonować oraz jakie wartości będą wyznawać (Mamzer 2008,2010).

1

Bardzo dziękuję prof. dr. hab. Janowi Marcinowi Węsławskiemu z Instytutu Oce­ anologii Polskiej Akademii Nauk za umożliwienie udziału w projekcie badaw­

czym „Arctic benthic ecosystems under change: the impact of deglaciation and boreal species transportation by macroplastic" (ADAMANT), dzięki któremu po­

wstał niniejszy tekst. Pierwotnie ukazał się on w dwóch częściach w kolejnych

numerach

97

Życia Weterynaryjnego 2019,

94(11 i 12).

Tradycja polowania na grindwale

Dotyczy to szczególnie osób w okresie adolescencji, a także krótko po niej, ale starsi członkowie ponowoczesnych społeczeństw funkcjonują podobnie, ponieważ wymusza to zmienność codziennego życia.

Faktem jest też jednak, że w obliczu intensywnych zmian globalizacyjnych pojawiają się trendy zmierzające do rekultywacji starych tra­

dycji lub wybranych zwyczajów, bardzo często zmodyfikowanych w taki

sposób, by stanowiły adekwatne odniesienie do rzeczywistości społecznej (por. Maffesoli 2008). Ich społeczno-kulturowa funkcja jest taka sama, jak funkcje tradycji kultywowanych w społeczeństwach tradycyjnych mają integrować, dawać poczucie przynależności do wspólnoty i poczucie

przewidywalności świata oraz stanowić pewien rodzaj punktów referen­

cyjnych wyznaczających wartości, których należy przestrzegać. Niektóre

tradycje, nadal kultywowane, przyjmują postać czysto symboliczną i mają niewielkie (lub żadne) praktyczne znaczenie. Przykładem tego rodzaju tradycji w kościele rzymskokatolickim jest wywieszanie na tablicach ogło­

szeń informacji o osobach, które planują zawrzeć związek małżeński z założeniem, że osoby znające przeciwwskazania do zawarcia takiego

związku zgłoszą je księdzu. Tradycja ta miała sens i spełniała swoją społeczno-kontrolującą funkcję w małych, stabilnych i niezmiennych, ho­

mogenicznych społecznościach lokalnych, w których wszyscy lub pra­ wie wszyscy uczestniczyli wr praktykach kościelnych i wzajemnie się znali.

W heterogenicznych społecznościach ponowoczesnych, zatomizowanych i zanonimizowanych, o znacznym stopniu anomii, tego rodzaju tradycja

nie spełnia swojej funkcji. Społeczności są bowiem zbyt duże, ich człon­

kowie się nie znają i nie wszyscy uczestniczą w tych samych praktykach religijnych. Tradycyjna funkcja wywieszania zapowiedzi małżeńskich

mogłaby być w miarę skutecznie realizowana przy użyciu adekwatnych mediów (internet), ale jej charakter i sposób realizacji nie przystają do

realiów funkcjonowania współczesnego społeczeństwa. Jest to więc przy­

kład rytualnego działania, które ma marginalne znaczenie praktyczne. Niektóre tradycje i zwyczaje są jednak wciąż podejmowane i kultywowane jako wyraz identyfikacji z określoną społecznością oraz jako zewnętrzna manifestacja własnej tożsamości, osadzonej w konkret­ nej zbiorowości. Takim sposobem demonstrowania swojej indywidu­

alności związanej z grupą zgodnie z autonomicznie dokonywanym wy-

98

borem jest noszenie hidżabu przez muzułmanki mieszkające w krajach Europy Zachodniej (Kuriata 2015). W podobny sposób komentuje się

także innego rodzaju zachowania społeczne dobrowolnie podejmowane

przez ludzi w innych kulturach, w tym między innymi udział w grindach (zwanych też grindadrap), czyli polowaniach na grindwale na Wyspach

Owczych (por. Bulbeck, Bowdler 2008). Termin „tradycja” proponuję rozumieć tu jako proces transmi­ sji międzypokoleniowej pewnego rodzaju treści kultury (między inny­

mi wierzeń, przekonań, obyczajów, sposobów myślenia i zachowania),

uznanych przez daną zbiorowość ludzką za społecznie doniosłe dla jej

współczesności i przyszłości. Społeczne i kulturowe funkcje kultywo­ wanych tradycji pozostają niezmienne: integracja społeczności (przez

wskazanie podzielanych podobieństw oraz odróżnienie jej od zbioro­ wości zewnętrznych), kontrola jej członków (przez udział lub odmowę

udziału jednostka komunikuje o swojej przynależności do grupy, a wy­ kluczenie jednostki z udziału w tradycji jest komunikatem dla społecz­

ności o statusie danej osoby), możliwość identyfikacji „swoich” i „obcych” (nieznajomość rytuału jednoznacznie wskazuje na to, że jednostka jest „obca”), realizacja rytuałów przejścia itd. Funkcja tradycji jest dla czło­ wieka istotna z punktu widzenia jego społecznego i psychologicznego

funkcjonowania (Giddens 2002, Erikson 2004).

W kontekście funkcjonowania zróżnicowanych kulturowo spo­ łeczeństw ponowoczesnych szczególnego znaczenia nabiera konieczność rewizji form realizowania tradycji. Transmisja kulturowa powoduje bo­

wiem modyfikację tradycji i niemal nigdy nie zachowują one swoich

pierwotnych form. Co więcej, zmiany są tak duże, że niejednokrotnie

trudno odkryć pierwotne znaczenie pewnego rodzaju zachowań. Często są one przesuwane ze sfery performatywnego działania do sfery języko­

wej. Nie funkcjonują wtedy jako zachowanie, ale jako praktyka werbalna; tego rodzaju relikty przeszłości ukryte są w przysłowiach, porzekadłach i przypowiastkach - na bazie kulturowo osadzonej praktyki są często

podejmowane bezrefleksyjnie, a ich znaczenie pozostaje ukryte. W od­

niesieniu do tytułowych polowań na grindwale Bulbeck i Bowdler (2008) wskazują zmiany w sposobie prowadzenia polowań, np. wykorzystanie w „tradycyjnym polowaniu” szybkich łodzi motorowych.

99

Tradycja polowania na grindwale

W kontekście zaawansowanych procesów unifikacji kultur, za­ chodzących w czasie nasilonej globalizacji, kultywowanie tradycji jest istotne dla zachowania tożsamości społecznej danej zbiorowości. Wraz

ze zmianami cywilizacyjnymi wiele praktyk postrzega się jednak jako nieadekwatne w stosunku do całościowego charakteru i wymiarów glo­

balnej kultury ludzkiej. Modyfikowanie czy likwidacja tego rodzaju prak­ tyk wzbudzają jednak wiele kontrowersji. Jest to widoczne szczególnie w przypadku zagadnień związanych z możliwością zachowania tożsa­

mości grupowej kultur, które stały się ofiarami opresyjnego działania

dominujących zbiorowości, działających kolonizująco zgodnie z kulturo­ wym imperializmem. Tutaj dyskusja o praktykach kulturowych nabiera

szczególnej wragi, tradycje stają się bowiem fundamentami autonomii, bastionami oporu. Zmiany tradycyjnych praktyk wynikają z procesu re­

flektowania nad ich sensem i adekwatnością - początkowym stadium jest podniesienie kwestii i wskazanie jej, następnym dyskusja nad nią

i ostatecznie modyfikacja przez różnego rodzaju praktyki społeczne, w tym regulacje prawnie.

Wyznaczenie granicy, swoistej linii demarkacyjnej między tym,

jakie praktyki kulturowe są akceptowalne, a jakie nie, jest niezwykle kontrowersyjne; najprawdopodobniej zawsze jakaś zbiorowość uzna bo­

wiem proponowany podział za krzywdzący. Nie może to jednak uspra­ wiedliwiać porzucenia tematu. W takich okolicznościach należy podjąć

przynajmniej próbę zdefiniowania tego, co jest, a co nie jest akceptowa­ ne w kontekście różnic kulturowych. Ustalenie jednej zasady stanowi

ogromne wyzwanie. Proponuję jednak rozważyć jako możliwą propo­ zycję wyznaczenia granicy to, czy dane praktyki zakładają fizyczne na­ ruszenie powłok ciała człowieka lub zwierzęcia wbrew jego woli. Jest to

kryterium radykalne, ale jego przyjęcie pozwoliłoby na zobiektywizowa­

nie oceny praktyk kulturowych. Zgodnie z proponowanym kryterium na­ ruszenie powłok cielesnych mogłoby być traktowane jako akceptowalne,

ale musiałoby się odbywać przy świadomym przyzwoleniu zaintereso­ wanego. Najprostszy scenariusz wydaje się odnosić do świadomej osoby dorosłej, która wiedząc, co może się wydarzyć, wyraża na to zgodę lub nie. Jak jednak realizować praktyki kulturowe, które są bolesne fizycznie, ale satysfakcjonujące psychologicznie i społecznie (np. rytuały przejścia,

100

takie jak skaryfikacje)? O ile podmiot działań wyraża na nie zgodę, nie

powinno to budzić kontrowersji. Oczywiste jest wówczas, że praktyki ingerujące w integralność cielesną nie mogłyby być podejmowane ani wobec dzieci, ani wobec zwierząt nie-ludzkich (pozostajc oczywiście py­

tanie o to, jak regulować np. ingerujące leczenie medyczne). To poważne

pytanie, wymagające pogłębionego namysłu. Niektóre z praktyk kulturowych budzą bardziej znaczące pro­

testy i są zdecydowanie bardziej negatywnie oceniane (np. kliteroktomia dziewcząt) niż wiele innych (np. przekłuwanie uszu); w przypadku

zwierząt nie-ludzkich: dekornizacja jest oceniana zdecydowanie bardziej

negatywnie niż na przykład kolczykowanie. Problemem pozostaje od­ działywanie psychologiczne, odczuwane jako negatywne lub opresyjne

przez podmiot, na którym są one realizowane. Próba ustalenia obiektywnego kryterium wskazującego, jakie

działania są dopuszczalne, a jakie nie wobec innych istot żywych, nastrę­

cza zatem wiele trudności, ale wydaje się dobrą drogą do egalitarnego

podejścia do różnic kulturowych w traktowaniu zwierząt nie-ludzkich. Postrzegając tożsamość (w tym tożsamość społeczną i kulturo­ wą) jako proces, nie zaś stan, realizowany zgodnie z autonomicznymi,

mniej lub bardziej świadomymi wyborami, nie sposób określać jej dzi­

siaj na podstawie cech nadawanych przez społeczność. Nadal mają one znaczenie, ale w płynnej ponowoczesności stale podejmowane są wybo­ ry elementów ważnych dla tożsamości. Jak twierdzą klasycy współczes­

nych rozważań na ten temat (Bauman 1993, 2000,2004, Giddens 2002

czy Erikson 2004), sama tożsamość jest więc także zmienna i staje się zadaniem do wykonania. Nie otrzymuje się jej od żadnej społeczności:

stanowi subiektywnie budowany konstrukt, złożony z elementów uzy­ skanych w drodze socjalizacji, z własnej aktywności i poniekąd genetycz­

nego dziedzictwa. Osadzanie tożsamości w społecznie konstruowanych praktykach (w tym tradycjach) jest nieefektywne, ulegają one bowiem zmianom, a - co ważniejsze - zmiany te zachodzą bardzo szybko (co nie występowało w społecznościach tradycyjnych). W rozważaniach poświęconych zagadnieniom tożsamości wska­

zuje się, że dla zachowania tradycji istotna jest świadomość jej ciągłości: pozostaje ona tradycją, o ile jej historyczna zmienność jest w jakiś sposób

101

Tradycja polowania na grindwale

udokumentowana i osadzona w świadomości społecznej. Idealnym przykładem jest tutaj przypowieść o mitycznym okręcie Tezeusza, któ­

ry poddawany kolejnym naprawom ostatecznie nie zawierał już żadnej

oryginalnej części, a jednak nadal był „okrętem Tezeusza”. Identycznie można mówić o tradycjach: zmieniają się one pod wpływem procesów

społecznych i ostatecznie mogą przyjmować formy skrajnie odmienne od pierwotnych wersji. Wskazuje to na możliwość modyfikowania tra­

dycji, w tym także intencjonalnego jej zmieniania. To nie niezmienność decyduje o tym, że coś jest tradycją. Decyduje o tym ciągłość procesu. Powyżej zarysowano kontekst dla rozważań dotyczących prak­ tyk kulturowych oraz ich akceptacji z uwzględnieniem aspektów społecz­ nych i jednostkowych, proponując przeprowadzenie podziału na akcep­

towalne i nieakceptowalne zgodnie z tym, czy podmiot, na którym dana praktyka jest realizowana, może zachować swoją integralność, w szcze­ gólności fizyczną. Na tym tle szczególnie wybijają się przykłady takich

praktyk kulturowych jak corrida de toros (Ziółkowska-Kuflińska 2016) czy rozważane tutaj farerskie polowania na grindwale.

Grindwal jako podmiot (?) ludzkich praktyk kulturowych

Grindwale (Globicephala) są ssakami z rodziny delfinowatych (Delphi-

nidae). Ich nazwa pochodzi od charakterystycznego okrągłego kształtu ich głowy - nazwa rodzajowa jest połączeniem łacińskiego słowa globus - „piłka, kula” oraz greckiego słowa K8(paXr| kephale - „głowa”. Zwierzęta

te żyją we wszystkich oceanach i morzach, w szerokim zakresie tempe­ ratur (o-25°C), a ich powszechność na pewno przyczyniła się do pro­ wadzenia polowań na te ssaki, chociaż dokładna liczebność populacji

oraz jej siła wzrostowa nie są znane. Ogólna liczebność grindwali jest

szacowana na około 780 tys. osobników żyjących w Północnym Atlan­

tyku, jednak niedokładność danych powoduje, że w raportach IUCN (International Union for Conservation of Naturę) dane wskazujące na

liczebność grindwali długopłetwych mają status „danych brakujących” (por. Hay 1982). Co więcej, badania wskazują, że w niektórych regionach populacje grindwali długopłetwych są bardzo nieliczne, np. w rejonie Gibraltaru ocena rozwojowa populacji liczącej obecnie 250 osobników

102

wykazała 85% prawdopodobieństwo jej wyginięcia wciągu następnych 100 lat, na co mają wpływ choroby wirusowe, które zdziesiątkowały po­

pulację w latach 2006 i 2007, oraz czynniki wynikające z antropopre­ sji: zmiany klimatyczne, coraz intensywniejszy ruch morski, zwiększe­

nie zanieczyszczenia środowiska oraz wpływ przemysłu rybołówczego

(Verborgh, Gauffier, Esteban, Gimenez, Cańadas, Salazar-Sicrra, de Ste-

phanis 2016). Istnieją dwa odrębne, jednak bardzo do siebie podobne gatunki grindwali: długopłetwe i krótkopłetwe.

Przedmiotem szczególnego pożądania na Wyspach Owczych są grindwałe długopłetwe (Globicephala melas), gatunek opisany przez

Thomasa Stewarta Trailla (1809). Jest to jeden z największych przed­

stawicieli rodziny dcl fi nowatych: samce dorastają nawet do 8,5 metra

długości i 3,5 tony wagi, samice zaś do 6 metrów i 2,5 tony wagi. Skóra zwierząt może mieć kolor metalicznej szarości aż do czerni, z jasnoszary­ mi lub białymi znakowaniami na gardle (w kształcie kotwicy) i brzuchu, w formie smugi za okiem, a także w okolicach płetwy grzbietowej, gdzie

tworzy tak zwaną „łatę siodłową”. Nazwa grindwali długopłetwych na­ wiązuje do ich długich, sierpowatych płetw piersiowych, których rozmiar sięga 18 do 27% długości całego ciała (Jefferson, Webber, Pitman 2015).

Ssaki te mają jeden otwór oddechowy. Grindwałe długopłetwe utrzymują bardzo silne więzi społeczne

i są zwierzętami towarzyskimi - tworzą grupy złożone z kilku aż do tysią­ ca osobników (por. Bloch, Desportes, Mouritsen, Skaaning, Stefansson

1993), choć najczęściej spotykane grupy składają się z kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu zwierząt. Żywią się drobnymi rybami i kałamar-

nicami. Samice dojrzewają w wieku 8 lat, samce w wieku lat 12, ciąża trwa do 16 miesięcy, a samica w ciągu swojego życia rodzi do pięciu mło­

dych. Rozmnażanie rzadko zachodzi w ramach jednej grupy rodzinnej;

najczęściej do zapłodnień dochodzi, gdy spotykają się obce sobie grupy, i może się to dziać w zasadzie przez cały rok, choć najczęściej zdarza się

na wiosnę i wczesnym latem. Rodząc się, cielęta mają około 2 metrów długości i ważą około 75 kg.

Grupy społeczne tworzone przez grindwałe długopłetwe to w zasadzie bardzo rozbudowane rodziny, w których funkcjonuje system

matrylinearny, rodziny zaś są złożone z dorosłych samic oraz ich potom-

103

Tradycja polowania na grindwałe

stwa (Amos, Barrett, Dover 1991). Dojrzałe samce pozostają w swoich macierzystych rodzinach (Amos, Schlotterer, Tautz 1993), ale nie po­ dejmują tam reprodukcji lub też często zmieniają rodziny, dołączając do innych niż własne rodziny pochodzenia. Badania prowadzone na

grindwalach krótkopłetwych (Globicephala macrorhynchuś) i orkach (Orcinus orca) wykazały, że ich samice żyją długo po zakończeniu okresu

zdolności reprodukcyjnej, co jest wyjątkiem w świecie zwierząt (podobna prawidłowość dotyczy tylko Homo sapiens sapiens). Samice w okresie

menopauzalnym przejmują funkcje przywódcze w stadzie, zwłaszcza w związku z polowaniami na łososie, a szczególnie, gdy populacja łososia

jest mała i polowania są utrudnione. Przede wszystkim zaś ich rola po­ lega na przekazywaniu stadu wiedzy o ekosystemie i zagrożeniach wyni­

kających ze specyfiki środowiska: transfer wiedzy na ten temat może się przyczynić do rozkwitu populacji i sukcesu reprodukcyjnego. Taktyka ta uzasadnia długie życie samic orek i grindwali krótkopłetwych. Nadal nie­

rozstrzygnięte pozostaje, czy tego rodzaju zachowania występują także

u grindwali długopłetwych (Brent, Franks, Foster, Balcomb, Cant, Croft 2015). Fakt, że notorycznie padają one ofiarami polowań w tych samych

miejscach, może wskazywać na to, że samice grindwali długopłetwych nie przekazują członkom stada informacji o zagrożeniach (albo nie po­ trafią ich zidentyfikować). Proces transmisji takiej wiedzy jest na pewno

utrudniony przez fakt, że Farerzy starają się zabijać całe stada, rzadko więc pozostają przy życiu osobniki, które byłyby zdolne do przekazania

wiedzy innym zwierzętom.

Podstawą efektywnego funkcjonowania społecznego jest ko­ munikacja, u grindwali bardzo rozwinięta. Rozróżniają one dźwięki

emitowane przez inne morskie ssaki, również drapieżne, i jak wskazują

badania, zwierzęta te podpływają do źródła emisji dźwięku, co zwiększa ryzyko padnięcia ofiarą napastnika (Bowers, Friedlaender, Janik, Nowacek, Quick, Southall, Read 2018). Intensywność komunikacji wokal­

nej jest większa w czasie żerowania i krótko przed nim, natomiast zna­

cząco maleje w czasie przemieszczania się oraz odpoczynku. Nasilenie komunikacji obniża się także, kiedy zwierzęta mogą przebywać blisko siebie, co w oczywisty sposób zmniejsza potrzebę kontaktu akustycznego

(Visser, Kok, Oudejans, Scott-Hayward, DeRuiter, Alves, Antunes, Iso-

junno, Pierce, Slabbekoorn, Huisman, Miller 2017). Badania wskazują

ponadto, że złożoność komunikacji wokalnej grindwali długopłetwych sytuuje je pośród zwierząt o najbardziej skomplikowanym repertuarze

wokalnym - składają się nań liczne gwizdy, brzęczenia, kliknięcia, pul­ sujące i nieharmonijne dźwięki wydawane pojedynczo lub w układach

złożonych z kilku segmentów lub elementów (Vester, Hallerberg, Timme, Hammerschmidt 2017). Wspomniani badacze zidentyfikowali 129

odróżniających się typów wołania, pośród których wyróżnili 29 podty-

pów, opisali także nowe, nierozpoznane dotąd typy ultradźwięków wy­ korzystywanych w komunikacji. Grindwale tworzą własne dialekty ko­

munikacyjne, charakterystyczne dla poszczególnych grup społecznych (por. https://www.whoi.edu/press-room/news-release/individual-

groups-of-pilot-whales-have-their-own-dialects/). Poziom złożoności tej komunikacji lokuje grindwale w czołówce ssaków, choć jednocześnie

pozostawia wiele do odkrycia. Szczególnie ważnym obszarem badań po-

zostaje tematyka komunikacji niewerbalnej grindwali długopłetwych. W sytuacjach ekspozycji na dźwięki o niepokojącym charakterze, w zależności od rodzaju tych dźwięków, omawiane zwierzęta stosowały róż­ ne strategie zachowań, ale zawsze zwiększały bliskość w stadzie pomiędzy

szczególnymi osobnikami i zbierały się w większe grupy. Gdy emitowano dźwięki towarzyszące zazwyczaj znakowaniu zwierząt nadajnikami gps,

zwiększał się poziom synchronizacji stada; zwierzęta zbliżały się do siebie,

cichły i ograniczały komunikację (21% przypadków). Emitowanie nagrań dźwięków wydawanych przez drapieżniki - orki powodowało silniejsze

nawoływanie się i zbijanie grindwali w mniejsze grupy, które podpływały razem do źródła dźwięku. Tego rodzaju zachowanie należy interpretować

jako odpowiedź na niepokojące sytuacje, skutkujące demonstrowaniem zachowań adaptacyjnych, mających na celu obronę przed drapieżnikami.

Wszystkie zaobserwowane taktyki zachowaniowe, pomimo różnego ich dostosowania do bodźców, miały na celu obniżenie ryzyka, że grupa straci koordynację (Visser, Cure, Kvadsheim, Lam, Tyack, Miller 2016). Wydaje

się, że ten fakt zbijania się stada jest wykorzystywany w czasie polowania na grindwale: straszenie ich (pływaniem za nimi łodziami motorowymi

czy hałasowaniem) ułatwia zabicie zwierząt będących blisko siebie.

105

Tradycja polowania na grindwale

Zbliżanie się do siebie, skracanie dystansu i skoordynowane pływanie pełni u grindwali podwójną funkcję: po pierwsze - ochrony

przed zagrożeniem, a po drugie - zaspokaja także potrzeby afiliacji i po­ zwala zwierzętom odczuwać bliską obecność innych osobników, co od­

grywa istotną rolę w zacieśnianiu więzów społecznych (Senigaglia, de

Stephanis, Verborgh, Lusseau 2012). Kompetencje społeczne grindwali dokumentują też filmy ilustrujące indywidualne historie zwierząt, które znalazły się w niewoli. Odpowiednim przykładem jest tu historia grind-

wala o imieniu Sully, który z powodu niepełnosprawności słuchu dostał się pod opiekę człowieka na Curasao w lipcu 2009 roku. Film dokumen­ talny na temat tego zwierzęcia pokazuje ogromne zdolności społeczne

budowania relacji z innymi gatunkami (człowiekiem), bardzo wysoki poziom efektywnego uczenia się w oparciu o warunkowanie instrumen­ talne oraz bardzo dużą wrażliwość sensoryczną, w tym na dotyk (pozy­

tywce reakcje na głaskanie, przypominające zachowania psa kładącego się na grzbiecie; por. Bird 2015).

Niezaprzeczalnie grindwale długopłetwe, jak zresztą i inne gatunki delfi nowa tych, są zwierzętami bardzo wysoko rozwiniętymi,

a ludzka wiedza o ich życiu i sposobie funkcjonowania ich zmysłów jest jeszcze bardzo ograniczona. Nasza niemożność odczucia tego, jak to jest być w ich skórze, zmniejsza możliwość zrozumienia tych fascynujących i tajemniczych zwierząt. Problem ten zarysował w 1974 roku Thomas

Nagel w swoim słynnym eseju „Jak to jest być nietoperzem?”, w którym wskazywał niemożność doświadczania świata przez człowieka tak, jak doświadczają go inne żywe gatunki. Zgodnie z dostępną człowiekowi wiedzą o waleniach, należy bardzo ostrożnie traktować je jako „coś”, bo jest jednak wysokie prawdopodobieństwo, że są „kimś”. Polowania na grindwale: zarys historyczny

i teraźniejszość grindu

Największe udokumentowane polowanie na grindwale odbyło się w 1918

roku na Chatham Islands, archipelagu należącym do Nowej Zelandii; za­ bito wówczas tysiąc zwierząt (por. Department..., b.d.). Jak wspomina­

łam, na Wyspach Owczych polowania na grindwale określa się mianem

106

grindu lub grindadrapu. Najintensywniejsze polowania odbywają się la­ tem, gdy walenie najliczniej pojawiają się w pobliżu brzegów. Zabijane

są wtedy całe grupy, liczące do 200 osobników.

Polowania na grindwale to w zasadzie typowe polowania zbio­ rowe z nagonką. Gdy stado podpływa do zatoki i ktoś je zauważy, jest zo­

bowiązany powiadomić o tym społeczność. Farerczycy przerywają swoje

aktualne zajęcia i biegną do motorówek, którymi zapędzają zwierzęta w kierunku plaży. Grindwale zabija się po wyciągnięciu ich na piasek, za­

zwyczaj wszystkie, ponieważ jako zwierzęta wysoce społeczne, nie odpły­ wają i nie opuszczają rannych i zabitych członków stada, stając się łatwym

łupem dla ludzi. Jeśli z jakichś powodów ich nie zabito, pływają w wo­

dzie zmieszanej z krwią innych zwierząt i przez długi czas nie opuszczają zatoki, w której odbywa się polowanie. Obserwacja zachowania osobni­

ków, którym udało się ocalić życie, wskazuje na ogromny dystres, jakie­

go doświadczają. Po polowaniu, które odbyło się 27 sierpnia 2019 roku w Vestmannie, cztery pozostałe przy życiu grindwale przynajmniej przez półtorej godziny po zabiciu pozostałych członków stada pływały w zatoce.

Całe polowanie trwało pięć godzin, a sam proces zabijania 98 zwierząt zaledwie 12 minut. W pierwszej kolejności zabijany jest przywódca stada,

a raczej przywódczyni, zważywszy na matrylinearny schemat przywódczy u grindwali. Reszcie zwierząt ludzie utrudniają komunikację, robiąc hałas

- uderzają drewnianymi kijami w wodę i o burty łodzi. Gdy zwierzęta zostaną zagonione na plażę, do wody wchodzą

ludzie i zahaczają na ich otworach oddechowych specjalne metalowe haki, zakończone z jednej strony metalową kulką, a z drugiej przy­ twierdzonymi do nich linami, służącymi do wyciągania zwierzęcia na

piasek (musi to być bolesne dla zwierząt). Tam po względnym ustabili­ zowaniu zwierzę jest zabijane przez wbicie specjalnego dwustronnego

ostrza w kanał rdzeniowy kręgosłupa (powinno ono być wbite między czaszkę a atlas kręgosłupa, tak by przerwać rdzeń kręgowy, a następ­

nie przesunięte w prawo i w lewo, by przeciąć naczynia krwionośne doprowadzające krew do mózgu grindwala). Ostrze ma szerokość 4,7 cm, a kanał rdzeniowy średnicę około 5 cm. Zwierzę nie traci świado­

mości i nie umiera po przecięciu rdzenia, ale na skutek stopniowego

wykrwawiania się. Długim nożem przecina się też kark i boki szyi zwie­

107

Tradycja polowania na grindwale

rzęcia, by pozbyć się krwi (to poprawia walory konsumpcyjne mięsa). Martwe zwierzęta często przeciąga się w wodzie do portu, w którym są oprawiane. Po wyciągnięciu ich z wody układane są w rzędach; nacina

się ich brzuchy, aby schłodzić tusze, a potem mierzy długość zwierząt, co pozwala zaliczyć je do odpowiedniej kategorii wielkości (numer wy­

cinany jest na płetwie bocznej). Do badań naukowych pobierane są: odcięta przednia część żuchwy (w celu określania wieku) i wątroba. Na policzku zwierzęcia wycinany jest kolejny numer, co umożliwia po­ liczenie zwierząt. Ciężarne samice odkładane są na bok i oprawiane

później, kiedy jest mniej osób postronnych spoza społeczności, jako że zabijanie ciężarnych matek budzi ogromne kontrowersje i protesty

przeciwników polowań. Mięso i tłuszcz grindwali dzielone są przez uczestników polo­

wania pomiędzy wszystkich członków społeczności, którzy brali w nim

udział. Surowego mięsa z zasady się nie sprzedaje, natomiast suszonego grindwała okazjonalnie znaleźć można w marketach INN i Miklagar-

dur oraz w kioskach rybnych (np. w Klaksvik). Cena zależy od wielkości suszonego kawałka, ale zazwyczaj mieści się w przedziale 50-100 dkk (około 25-50 zł). Organizacja aktywistyczna sprzeciwiająca się polowa­

niom na grindwale Sea Shepherd wskazuje jednak, że mięso grindwali jest sprzedawane do sklepów (np. doniesienie z lokalnej gazety farer-

skiej Dimmalaetting z 4 sierpnia 2017 roku, w którym mowa o tym, że grindwale sprzedawano do sklepów w cenie 25 tys. koron farerskich za

sztukę (około 12 tys. zł) (por. Sea Shepherd UK 2019). Idea rozdzielania mięsa bezpłatnie wśród członków społeczności jest istotnym argumen­ tem uzasadniającym sensowność tego rodzaju polowania.

Nie całe tusze zwierząt są wykorzystywane, jedynie mięso z tu­ szy i tłuszcz. Pozostałych części (płetwy, głowy) nie wykorzystuje się, ale wyrzuca do morza, gdzie mają ulegać biodegradacji. Po grindzie 27

sierpnia 2019 roku aktywistom reprezentującym Sea Shepherd pierwszy raz udało się udokumentować miejsce zrzucania pozostałości zwierząt

bezpośrednio do fiordu (Almost 100 whales... 2019). Niewykorzystane części zwierząt mogłyby być zagospodarowane na przykład jako kar­ ma w przemyśle rybnym (np. w akwakulturach łososi), ale nieoficjalne

komentarze z branży rybnej wskazują, że producenci łososia nie chcą

108

korzystać z tego surowca, aby uniknąć kontrowersji o potencjalnie ne­ gatywnym wpływie na sprzedaż ich produktów.

Polowania, w których rocznie zabija się od 400 do 1000 grindwali, stanowią dziś jedynie kontynuację kulturowego zwyczaju i nie

mają uzasadnienia ekonomicznego. Z punktu widzenia dobrostanu ludzi

są wręcz szkodliwe (spożywanie mięsa grindwali wiąże się z wysokim ryzykiem teratogenności). Chociaż farerscy zwolennicy grindów bronią ich jako dziedzictwa kulturowego, wydaje się, że tradycja ta z wielu po­ wodów powinna być poddana rewizji.

Zestawienia statystyczne dotyczące polowań na grindwale pu­

blikuje Sea Shepherd UK - organizacja, której członkowie w ramach aktywnego przeciwstawiania się polowaniom na walenie monitorują

wszystkie możliwe sytuacje organizowania na nie polowań. Jak wskazuje poniższe zestawienie, prócz grindwali długopletwych w czasie grindów

zabijane są także ssaki innych gatunków. Precyzyjny monitoring grin­ dów pozwala na wskazanie terminów, kiedy zwierzęta najczęściej padają

ofiarą polowań, jak duże są stada oraz w jakich miejscach polowania się odbywają - zwierzęta zawsze są zaganiane łodziami do wyznaczonych

zatok, w których się je zabija. W latach 2017-2019 (do 6 lipca 2019) na

Wyspach Owczych zabito 2330 grindwali długopletwych oraz 755 innych waleni, głównie delfinowców białobokich (Lagenorhynchus acutuś)2.

2

Polowania na grindwale maję jeszcze jeden aspekt, którego nie rozwijam w ni­ niejszym tekście. Chodzi o zagadnienie „własności" zwierząt w morzu; stosow­ nie do regulacji Wspólnej Polityki Rybackiej UE ryby i inne zasoby żywe nie są

własnością żadnego państwa ani osoby, tylko całej Wspólnoty, która decyduje o wielkości i sposobie połowu. Z tego powodu rybacy, którym foka zjada ryby, nie mają żadnych podstaw prawnych, by domagać się odszkodowań - dopóki

ryba nie zostanie wciągnięta na pokład, jest własnością wspólnoty unijnej. Więk­

szość grindwali to stada żyjące na wodach Unii Europejskiej, do której nie należą ani Islandia, ani Norwegia, ani też Wyspy Owcze.

109

Tradycja polowania na grindwale

Tabela i. Polowania na grindwale i walenie na Wyspach Owczych w latach 2017-2019

2017

2018

2019

21 maja, Bour

22 maja, Syórugota

1 stycznia, Trongisvagur

83 grindwale długopłetwe 145 grindwali długopłetwych

(0ravik), 70 grindwali długopłetwych

16 czerwca, Tórshavn

29 kwietnia, Sandavagur

164 grindwale długopłetwe

8 czerwca, Hvalvik 11 delfinowców

bialobokich

105 grindwali długopłetwych

16 czerwca, Skalabotnur 8 delfinowców

14 czerwca, Sandur

9 maja, Hvalba

4 grindwale

36 grindwali

bialobokich

długopłetwe

długopłetwych

26 czerwca, Hvalvfk 157 grindwali

30 czerwca, Boróoyarvik

12 maja, Bour

26 grindwali

45 grindwali

długopłetwych

długopłetwych

długopłetwych

26 czerwca, Hvalvik

24 lipca, Tórshavn

26 maja, Hvalba

51 delfinowców

bialobokich

51 grindwali długopłetwych

61 grindwali długopłetwych

29 czerwca, Tjornuvik

30 lipca, Sandavagur

29 maja, Sandagerói

43 grindwale długopłetwe

135 grindwali długopłetwych (Tórshavn), 145 grindwali 1 butlonos długopłetwych

5 lipca, Hvannasund

30 lipca, Tórshavn

29 maja, Skalabotnur

70 grindwali

38 grindwali

7 delfinowców

długopłetwych

długopłetwych

bialobokich

8 lipca, Hvannasund 71 grindwali

31 lipca, Husavik

23 czerwca, Leynar

22 delfinowce

30 grindwali

długopłetwych

białobokie

długopłetwych

9 lipca, Tórshavn 26 grindwali

16 sierpnia, Hvannasund

2 sierpnia, Hvalvik

87 grindwali długopłetwych

23 grindwale długopłetwe

długopłetwych

12 delfinowców bialobokich

10 lipca, Skalabotnur

21 sierpnia, Sandavagur

27 sierpnia, Vestmanna

2 grindwale długopłetwe

75 grindwali długopłetwych

98 grindwali długopłetwych

16 lipca, Vagur 30 grindwali

29 sierpnia, Hvalba 4 butlogłowy północne

9 września, Trongisvagur

długopłetwych 12 delfinowców bialobokich

110

(0ravik) 49 grindwali długopłetwych

2017

2018

17 lipca, Hvannasund 191 grindwali

5 września, Bour 1 grindwal długopłetwy

2019

długopłetwycb

25 lipca, Syórugot 16 delfinowców

210 delfinowców

białobokich

białobokich

5 sierpnia, Funningsfjordur

16 września, Noróragota

133 delfinowce białobokie

11 września, Hvalvik

12 grindwali długopłetwych

5 sierpnia, Hvannasund

21 września, Sydrugota

39 grindwali

51 grindwali długopłetwych

długopłetwych 1 delfinowiec białoboki

15 sierpnia, Famjin

50 grindwali

długopletwych 18 sierpnia, Tórshavn

61 grindwali

długopletwych 20 sierpnia, Boróoyarvik

27 grindwali

długopletwych 21 sierpnia, Skalabotnur 48 delfinowców białobokich

22 sierpnia, Husavik 19 grindwali

długopłetwych

29 sierpnia, Hvannasund 46 grindwali

długopłetwych 1 września, Bour

29 grindwali długopłetwych

25 września, Hvalba 9 grindwali długopłetwych

111

Tradycja polowania na grindwale

2018

2019

25 polowań

15 polowań

11 polowań

1213 grindwali

625 grindwali dlugopłetwych (do 9 września 2019) (Globicephala melas) 662 grindwale długopłetwc

2017

25 września, Skalabotnur 219 delfinowców

bialobokich 29 października, Skalabotnur 86 grindwali dlugopłetwych

dlugopłetwych

(Globicephala melas) 488 delfinowców

255 delfinowców bialobokich (Globicephala melas)

(Lagenorhynchus acutus)

7 delfinowców białobokich

bialobokich

1 butlonos

(Lagenorhynchus acutus)

(Lagenorhynchus

(Tursiops truncatus) 4 butlogłowy północne

acutus)

(Hyperoodon ampullatus) Źródło: opracowano na podstawie Sea Shepherd UK b.d. Statystyki udostępniane przez

North Atlantic Marinę Mammal Commission wskazują, że w latach 2000-2017 rocz­ nie na Wyspach Owczych zabijano średnio 636 grindwali dlugopłetwych (0-1203) (NAMMCO 2019).

Szkody dla zwierząt Największą stratą dla grindwali w czasie grindu jest oczywiście utrata

życia. Proces ten jest okupiony dodatkowym cierpieniem somatycznym i psychologicznym zwierząt, na co rzadko zwraca się uwagę w powszech­ nej debacie. Obowiązujące przepisy, określające dopuszczalny sposób

uśmiercania grindwali, należy traktować jako racjonalizację - proces mający na celu stłumienie emocji towarzyszących zabijaniu. Precyzyjny opis procedur i narzędzi tworzy wrażenie, że proces jest pod kontro­

lą i że uwzględnia się w nim dobrostan zwierzęcia, jednak dalszy opis

procedur wykażę, że nie uwzględniają one wrażliwości zwierząt, ani nie obniżają ich złostanu3. Choć spisanie procedur ma charakter fasadowy, 3

Termin „złostan" opisuje „dobrostan ujemny", stan tak złej jakości życia, że o „do-

brostanie" nie ma już mowy. Dariusz Gzyra, twórca terminu, mówi i pisze otwarcie

112

zwolennicy polowań chętnie powtarzają, że zabijanie grindwali przebie­ ga zgodnie z wytycznymi. Mimo wieloletnich badań nad ssakami morskimi, wiedza na

temat różnych gatunków delft nowa tych jest nadal bardzo ograniczona, a percepcja ich specyfiki i zdolności funkcjonowania jest zapośredniczo-

na przez ludzkie zdolności poznawcze. Wyniki badań wskazują jedno­

znacznie, że są to zwierzęta niesłychanie społeczne, potrafią się komuni­ kować w bardzo złożony sposób, są inteligentne i rozumieją zachodzące

wokół nich zmiany. Wszystkie zdolności grindwali nadal są dla człowieka zagadką, dokładne funkcjonowanie ich zmysłów, a przede wszystkim

mózgu jest nieznane. Nie wiadomo więc, ile rzeczywiście rozumieją i jak odczuwają świat. W zasadzie należałoby napisać, że nie wiemy, kogo za­ bijamy. Z pewnością jednak wiadomo, że polowania na nie są dla nich źródłem silnego stresu. Jako zwierzęta doskonale orientujące się w śro­

dowisku i rozumiejące, co się wokół nich dzieje, a ponadto wrażliwe na

kontekst społeczny, przeżywają emocjonalną gehennę w czasie naga­ niania oraz w trakcie zabijania. Odzwierciedlają to badania poziomu kortyzolu w ciałach, obserwacje behawioralne i weterynaryjne waleni4

(por. Butterworth, Brakes, Vail, Reiss 2013).

Przygotowany przez North Atlantic Marinę Mammal Commis-

sion podręcznik Instruction manuał on pilot whaling (2014) wskazuje jednoznacznie, że „nie należy nadużywać” wkładania haka transporto­

wego do otworu oddechowego grindwali. Za tym eufemistycznym okre­ śleniem kryje się fakt, że zakładanie tego haka i wyciąganie za jego pomocą na brzeg zwierzęcia ważącego kilka ton jest bardzo bolesne,

szczególnie biorąc pod uwagę unerwienie ciała i bardzo dużą wrażliwość

grindwali na dotyk. o złostanie od kilku lat, termin powoli zagnieżdża się w języku studiów nad zwie­ rzętami, używany przez coraz liczniejszych badaczy i publicystów. Por. https:,/

krytykapolityczna.pl/kraj/o-wartosci-wywrotowych-slow/, a przede wszystkim Gzyra D. (2018).

Dziękuję za świńskie oczy. Jak krzywdzimy zwierzęta. War­

szawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, str. 145-152. 4

Badania longitudinalne wskazuję reakcje hormonalne na stres wywołany prze­ wlekłymi czynnikami antropogenicznymi, takimi jak zmiana klimatu, zrzuty słodkiej

wody do mórz, zanieczyszczenie i wiele innych (por. Trumble, Norman, Crain, Mansouri, Winfield, Sabin, Potter, Gabriele, Usenko 2018).

113

Tradycja polowania na grindwale

Myśliwym nic zawsze udaje się za pierwszym razem odpowied­

nio wbić ostrze noża w kręgosłup zwierzęcia. Wielokrotne sztyletowanie zdarza się dość często, zwłaszcza jeśli zwierzęta się poruszają, a unieru­ chomienie ich nie jest łatwe. Na fotografiach z grindów wyraźnie widać poranione zwierzęta, które walcząc o życie, uderzają o lodzie czy skały i kaleczą się. Sprzeciw budzi także zabijanie wielu zwierząt w bardzo krótkim czasie (podczas polowania w Vestmannie w sierpniu 2019 roku zabicie 98 zwierząt trwało 12 minut). W takich warunkach nie ma możli­ wości kontrolowania procesu, nie wiadomo zatem, kiedy zwierzęta umie­ rają oraz czy podczas dalszych procedur na pewno są już martwe, nikt bowiem nie sprawdza ich odruchów' mrugania (co zaleca podręcznik). Wszystkie zabijane zwierzęta wiedzą, że giną także pozostali członkowie stada: zwierzęta komunikują się ze sobą wokalnie i beha­ wioralnie. Jest oczywiste, że rozumieją, co się dzieje (por. Butterworth, Brakes, Vail, Reiss 2013). Praktyki tego rodzaju, narażające zwierzęta na stres, są niedopuszczalne zarówno w ubojniach, jak i w przypadku zwie­ rząt laboratoryjnych. Kolejnym źródłem cierpienia zwierząt zabijanych w czasie grindów są szkody psychologiczne, które bardzo trudno obiek­ tywnie wykazać, ale biorąc pod uwagę specyfikę społeczno-psychologicznego funkcjonowania tych zwierząt, wydają się oczywiste. Długotrwała nagonka, która wycieńcza je fizycznie, jest także źródłem ogromnego stresu, ponieważ próbują one uniknąć zagrożenia i ocalić swoje życie. Stres ten potęguje fakt bycia świadkiem zabijania całej grupy rodzin­ nej. Zwierzęta, którym udaje się przetrwać polowanie, jak już wcześniej pisałam, nie odpływają daleko; pozostają w wodzie zmieszanej z krwią, szukając swoich towarzyszy w miejscu, gdzie zginęli. Dla wrażliwego obserwatora jest to szczególnie trudne doświadczenie. Zabijanie zwierząt w ogóle jest przedmiotem krytyki ze strony obrońców prawr zwierząt, ale ubój rytualny, w którym giną one w pełni świadome, jest uważany za skrajne okrucieństwo. Niestety, zabijanie grindwali w czasie grindów ma taki właśnie charakter. Na postronnych

obserwatorach „uspokajające” wrażenie może robić moment, kiedy prze­ bite sztyletem zwierzę przestaje się ruszać - wydaje się bowiem, że ono już nie żyje. Stwarza to pozór natychmiastowej śmierci. Wiadomo jednak, że grindwale umierają na skutek stopniowego wykrwawiania się. Przebi-

114

janie ciała zwierzęcia, mające na celu przerwanie naczyń krwionośnych, odbywa się więc w momencie, gdy zwierzę jest nadal żywe. Bezsprzecz­ nie jest to źródłem cierpienia zarówno o charakterze somatycznym, jak

i psychologicznym (wynikającym z bezpośredniej ingerencji w integral­ ność powłok ciała). Opisany w obowiązującym podręczniku sposób zabijania grind-

wali ma sprawiać wrażenie, że proces ten jest humanitarny, jednak wcale tak nie jest. Wszelkie eufemistycznie sformułowane zasady (typu „sto­

sowanie haka holowniczego powinno być ograniczane do minimum”) służą jedynie zawoalowaniu prawdy. I o ile fizyczne cierpienie wydaje się łatwiejsze do opisania i zmierzenia - chociażby przez określenie po­ ziomu sekrecji hormonów stresu, o tyle opisanie psychologicznego stanu zwierząt zaganianych przez wiele godzin, a potem zbiorowo uśmierca­ nych, nadal pozostaje zadaniem niemożliwym do wykonania. Społeczna percepcja polowań na grindwalc

na Wyspach Owczych

Ocena omawianych polowań zależy od charakterystyki oceniającej je

zbiorowości. Wyróżnić można następujące typy poglądów: akceptacja polowań, traktowanych jako element lokalnej kultury; — niechęć do polowań na grindwale, motywowana nieadekwatnością tej tradycji do rozwoju cywilizacyjnego i społecznego re­ gionu, negatywnymi skutkami dla zwierząt oraz świadomością, jak bardzo jest to kontrowersyjne; — zdecydowana negacja — prezentowana przez aktywistów prozwierzęcych, szczególnie Sea Sheppherd czy Greenpeace; — racjonalna dyskusja wokół zasadności zabijania grindwali i spo­ żywania ich mięsa uzasadniana naukowo; —

wybielanie procesu, przedstawianie go w pozytywnym świetle, z zakcentow'aniem elementów nawiązujących do specyfiki dzia­ łań ludzi w czasie regat, a nie tych charakterystycznych dla po­

lowania -jest to szczególnie widoczne w strategii sprawozdań wr lokalnych mediach;

115

Tradycja polowania na grindwale

defensywno-ofensywne działania publikacyjne prezentowane

-

przez media, mające na celu aktywną obronę przez atak; taki charakter mają publikacje w rodzaju tekstu Hansa J. Hermansena (2019).

Narracja wspierająca kontynuację polowań na grindwale osnu­ ta jest wokół następujących argumentów: Polowania dostarczają żywności, która jest pozyskiwana w sposób mini­ malnie ingerujący w środowisko i z zachowaniem zasad zrów­ noważonego rozwoju. Wyspy Owcze nie dysponują areałem rol­ niczym, ponieważ ukształtowanie terenu oraz struktura gleb w zasadzie uniemożliwiają prowadzenie upraw (poza drobny­ mi uprawami przydomowymi). Warzywa, zboża i wszystkie najważniejsze produkty spożywcze są importowane. Na Wy­ spach Owczych na szeroką skalę rozwinięte jest rybołówstwo i produkcja łososia w akwakulturach, a także chów owiec. Poza produktami spożywczymi pozyskanymi z tych źródeł wszystkie inne są sprowadzane z zewnątrz. Na Wyspach Owczych nie ma także żadnych naturalnych zadrzewień ani lasów, co uniemoż­ liwia bytowanie dzikich zwierząt (i ewentualne pozyskiwanie ich jako pożywienia). Mięso pozyskiwane z grindwali można uznawać za ekologiczne: zwierzę­ ta żyją bowiem na wolności, żywiąc się naturalnym pokarmem, bez ludzkiej ingerencji w ich stan zdrowia (a więc nie aplikuje się im leków, probiotyków, substancji stymulujących wzrost itd.), a selekcja naturalna zapewnia eliminowanie osobników chorych i słabych. Mięso jest pozyskiwane w sposób humanitarny. Obowiązujące regulacje prawne wprowadzono w odpowiedzi na interwencje aktywistów prozwierzęcych i zakładają one między innymi, że do zabijania grindwali uprawnione są tylko osoby przeszkolone. Zwierzęta zabija się w kontrolowany sposób, tzn. przez przecięcie rdzenia kręgowego i naczyń krwionośnych, po czym następuje przecię­ cie naczyń wr szyi zwierzęcia (por. North Atlantic Marinę Mammal Commission Instruction manuał on pilot whaling 2014).

116

Inne czynniki wynikające z antropopresji powodują znacznie silniejszą ingerencję w populację grindwali niż same polowania, pod­ czas których ginie około 1000 zwierząt rocznic, podczas kiedy

ocieplenie klimatu, zanieczyszczenie akwenów morskich, ruch morski związany z rybołówstwem, niszczenie habitatu i zasobów żywnościowych grindwali oraz innych waleni powodują szkody dla całych populacji w wymiarze niemożliwym do określenia i zmierzenia. Przywoływane już badania wykazały, że walenie reagują na ingerencje ludzkie w ich środowisko wzrostem pozio­ mu kortyzolu w ich organizmach (por. Trumble, Norman, Crain, Mansouri, Winfield, Sabin, Potter, Gabriele, Uscnko 2018). Produkty pozyskiwane z polowań na grindwale są darmową żywnością, rozdzielaną wśród uczestników grindu. Pełni to funkcję integra­ cyjną, ale przede wszystkim dostarcza produktów spożywczych osobom, które ich potrzebują. (Faktem jest jednak, że te surow­ ce bywają potem odsprzedawane przez członków społeczności, a więc nic jest prawdą, że mięso i tłuszcz grindwali nie stanowią komercyjnej wartości). Polowanie na grindwale nie jest uznawane przez zwolenników za działa­ nie okrutne; uznają oni, że polowania są przedstawiane w złym świetle, a doniesienia nie są oparte na faktach, lecz na wyobra­ żeniach oraz wyolbrzymionych interpretacjach. Polowanie na grindwale jest lepszą formą pozyskiwania mięsa niż prze­ mysłowy chów zwierząt.

Polowanie na grindwale jest taką samą formą polowania jak w przypad­ ku innych zwierząt poza Wyspami Owczymi. Tymczasem przeciwnicy podnoszą następujące argumenty, które przemawiają za koniecznością zrewidowania zasadności polowań na grindwale:

Tradycyjne zapotrzebowanie na składniki odżywcze zawarte w' mięsie i tłuszczu grindwali wynikało z deficytów' żywności oraz z trud­ ności w doborze właściwych produktów spożywczych. Były to zjawiska spowodowane położeniem geograficznym Wysp ich odcięciem od kontynentu, co przez długi czas utrudniało

117

Tradycja polowania na grindwale

dostawy produktów spożywczych. Na obszarze Wysp Owczych

nic prowadzi się upraw rolnych (ze względu na ubogie podło­ że skalne), a wobec braku dostaw innej żywności ryby, ssaki morskie i skorupiaki stanowiły główny składnik diety tradycyj­

nych Farerczyków; dieta ta stała się formą przystosowania do wymogów środowiskowych. Dzisiaj jednak zaopatrzenie Wysp Owczych w produkty spożywcze jest doskonałe, co pozwala myśleć o spożywaniu mięsa i tłuszczu grindwali jako o margi­ nalnym źródle pożywienia. Mięso i tłuszcz grindwali od stuleci stanowiły pokarm dla Farerczyków, będąc jednym z głównych źródeł białka zwierzęcego. W obli­ czu przemian cywilizacyjnych skutkujących zanieczyszczeniem akwenów morskich okazuje się, że rekomendacje naukowców dotyczące spożywania tych surowców są dziś jednoznacznie negatywne - mięso grindwali nie powinno być przeznaczane do konsumpcji przez ludzi ze względu na poziom kumulacji szkodliwych substancji w ich tkankach. W szczególności podda­ no badaniom poziom zawartości rtęci. Spożywanie mięsa grin­ dwali przez kobiety w ciąży zdecydowanie negatywnie wpływa na zdrowie dziecka. Badania prowadzone w tym zakresie od 1977 roku wskazują, że skażeniu ulegają mięso, tłuszcz i organy wewnętrzne grindwali (nerki i wątroba). Rtęć zawarta w mię­ sie grindwali negatywnie wpływa na rozwój centralnego ukła­ du nerwowego dzieci, a jej obecność jest wykrywana jeszcze w okresie adolescencji. Rtęć przyjmowana z pokarmem matki powoduje także wzrost ciśnienia krwi i upośledza system im­ munologiczny. Kumulacja szkodliwych pierwiastków w mięsie grindwali zwiększa ryzyko choroby Parkinsona, nadciśnienia, miażdżycy, a także cukrzycy typu 2 w wieku senioralnym (osoby starsze, które w dzieciństwie i w okresie dorastania spożywały dużo tradycyjnych potraw, w tym mięsa grindwali, są szcze­ gólnie narażone na te choroby) oraz zaburzenia wydzielania insuliny (por. Weihe, Joensen 2012). Mięso i tłuszcz grindwali kumulują bowiem w toku życia zwierzęcia znaczne ilości nie tylko rtęci, ale i kadmu (Weihe, Joensen 2012). Rtęć nie wy-

118

wołuje natychmiastowego działania toksycznego dla zwierząt, jednak jej ilość zwiększa się wraz z wiekiem (Bolea-Fernandez, Rua-Ibarz, Krupp, Feldmann, Vanhaecke 2019). Poziom tych pierwiastków w ciałach grindwali długopłetwych jest wyższy niż u innych ssaków morskich (Caurant, Navarro, Amiard 1996). Mięso jest pozyskiwane w sposób niehumanitarny: stres towarzyszący zabijaniu grindwali, wielogodzinne nagonki, zabijanie zwierząt w pośpiechu (co uniemożliwia kontrolowanie procesu), brak nadzoru weterynaryjnego, wszystko to stanowi o jednoznacznie niehumanitarnym przebiegu grindów. Mięso grindwali tradycyjnie miało być rozdzielane pośród społeczności, dziś jednak można je także kupić i może być traktowane jako ciekawostka turystyczna. Znaczenie pozyskiwania darmowego mięsa spada ze względu na wysoki standard życia tak Farerczyków, jak i Duńczyków w ogóle. Tradycja zabijania grindwali nie przystaje do poziomu cywilizacyjne­ go rozwoju społeczności XXI wieku. Jest nieadekwatna do

współczesnego sposobu postrzegania relacji ludzie - nie-ludzie i oparta na okrucieństwie, które nie ma żadnego kon­ kretnego ani praktycznego podłoża. Wykorzystanie nowocze­ snych technologii i rozwiązań (motorówki, specjalne noże do zabijania zwierząt, piankowe ubrania zapewniające polującym komfort termiczny) stawia pod znakiem zapytania „autentycz­ ność tradycji”. Brak szacunku dla zabijanych zwierząt, co jest odzwierciedlane przez zachowania tak dorosłych, jak i dzieci (np. skakanie po za­ bitych zwierzętach). Jak wskazują Bulbeck i Bowdler (2008), stosunek ludów polujących na zwierzęta do tych zwierząt trud­ no określić jako relacyjny (w sensie zachowania szacunku dla zwierząt nie-ludzkich) - bardziej adekwatnym byłoby nazwa­ nie tego nastawienia eksploatacyjnym, ukierunkowanym na maksymalne pozyskanie.

Stan współczesnej wiedzy wskazuje, że człowiek nie ma pełnego obrazu tego, kim są grindwalc i kogo zabijamy podczas polowania. Co prawda z punktu widzenia etyków i aktywistów poziom rozwoju

119

Tradycja polowania na grindwalc

ewolucyjnego zwierzęcia nie jest istotny, ale fakt walki o za­ chowanie jego życia jako wartości autotelicznej. Świadomość, że grindwale są zwierzętami bardzo wysoko rozwiniętymi, po­ winna stymulować do refleksji nad tym, czy rzeczywiście jest konieczna ich konsumpcja. Przeciwnicy prowadzenia grindów podkreślają, że dzisiaj kluczowym ele­

mentem tej tradycji wydaje się sam proces zaganiania zwierząt do zatoki oraz zabijania ich. Reszta polowania nie gromadzi już ani tylu uczestników, ani tylu obserwatorów. Świętowanie

polega więc na samym zabijaniu, a nie na rytuałach czy obrząd­ kach innego rodzaju. Podkreślić należy, że nawet w historycznie ujmowanej tradycji tych polowań uznawano, że kobiety nie po­ winny w nich uczestniczyć, a kobiety w ciąży nawet nie powinny się im przyglądać, ponieważ ich obecność miała powodować, że zwierzęta odpłyną w morze (Bulbeck i Bowdler 2008). Integra­ cyjna funkcja tej tradycji mogła więc być realizowana efektyw­ nie tylko w odniesieniu do części społeczności. Interpretacje zachowań Farerczyków w czasie grindu wskazują, że postępowanie wielu osób - szczególnie młodych mężczyzn - odczyty­ wane jest jako nonszalanckie wobec zwierząt, pozbawione szacunku dla nich, ukierunkowane na zabawę i uczestnictwo w grupowym działaniu

przeciwko zwierzętom; zachowania te charakteryzują się śmiechem, gło­ śnymi krzykami, zabawą (bezpośrednio po polowaniu praktykuje się rzu­ canie w siebie nawzajem przedmiotami, gonienie się po nabrzeżu). Są to nieusystematyzow'ane, subiektywne obserwacje, ale jednak wskazują na

to, jak osoba przyglądająca się z boku może interpretować te zachowania. Taką ich ocenę można znaleźć także w doniesieniach medialnych, co wskazuje na ich słuszność (por. Oyibo 2019). Być może są one związane ze swoistym rytuałem przejścia według van Genncpa albo też wynikają z psychologicznego napięcia związanego z zabijaniem. Tego rodzaju za­ chowania są jednak trudne do pogodzenia z ideałem skandynawskiego myśliwego, który zabija zwierzęta, by nakarmić rodzinę, nigdy nie trak­ tując tego jako rozrywki. W tym ujęciu polowanie to zawsze ciężka praca, oparta na szacunku dla zwierzęcia zabitego w sytuacji „jeden na jeden”,

120

wymagająca także znacznego zaangażowania, co powoduje, że nigdy nic zabija się więcej niż potrzeba (także ze względów praktycznych - ko­

nieczności oprawienia zwierzęcia i jego przetransportowania). Grindadrap to polowanie typu paleolitycznego, gdy pędzono stado w przepaść,

bez kontrolowania liczby, jakości czy rodzaju zabijanych zwierząt. Kon­ trola postfactum - polegająca na mierzeniu, ważeniu, klasyfikowaniu według różnych kategorii - jest jeszcze jednym z zabiegów stwarzających pozory dbania o „dobrostan” zwierząt. Działania zmierzające do blokowania polowań

Przeciwnicy prowadzenia grindów podejmują liczne działania protesta­

cyjne, mające na celu blokowanie polowań (na przykład aktywne dzia­ łania Greenpeace w latach 80. XX wieku, z których jednak ruch ten się wycofał pod wpływem presji argumentacji związanej z kultywowaniem tradycji (por. Bulbeck, Bowdler 2008). Mają one charakter akcji bezpo­ średnich - odstraszania nadpływających grindwali, które niebezpiecznie zbliżają się do brzegu, lub zakłócania samego polowania. Akcje te należy traktować jako klasyczne nieposłuszeństwo obywatelskie w rozumieniu Henry’ego Davida Thoreau, jako że polowania na grindwale w świetle duńskiego prawa są legalne. Inne działania podejmowane na rzecz blokowania polowań to ich bardzo ścisły monitoring i dokumentowanie. Są to narzędzia kontroli społecznej, a także wywierania presji na opinię publiczną. Dzięki upo­ wszechnianiu wiedzy i informacji na temat przebiegu polowań, liczby zabitych zwierząt, procesu ich oprawiania oraz towarzyszących im wy­

darzeń szeroko rozumiana opinia publiczna zyskuje wgląd w faktyczne relacje ludzie - nie-ludzie na Wyspach Owczych. Podejmowane były także próby opłacenia zaprzestania polowań na grindwale. We wrześniu 2018 roku organizacja Sea Shepherd złożyła parlamentowi Wysp Owczych ofertę finansową. W zamian za zaprzesta­ nie polowań na grindwale parlament miał co roku przez 10 kolejnych lat otrzymywać 910 000 funtów brytyjskich (por. Almost 100 whales... 2019). Oferta została odrzucona.

121

Tradycja polowania na grindwale

Upublicznianie informacji na temat grindu w mediach społccznościowych także dostarcza informacji opinii publicznej, prezentując linię myślenia obrońców praw zwierząt, ale przede wszystkim dostarcza­ jąc profesjonalnych i obiektywnych informacji na temat polowań. Prezentacja grindów w mediach

Media farerskie przekazują doniesienia z grindów na dwa sposoby. Po pierwsze, w zawoalowanej formie: nie eksponuje się krwi, unika prezen­ towania zabitych zwierząt (szczególnie ciężarnych matek), a koncentruje na młodych zaangażowanych osobach (głównie mężczyznach) współpra­

cujących przy ciągnięciu lin, kierujących motorówkami itd. Nie poka­ zuje się zdjęć ani z oprawiania tusz, ani - szczególnie - z utylizowania

odpadów po oprawionych tuszach zwierząt. Wydarzenie prezentowane jest w kategoriach społecznego święta, jednoczącego ludzi we wspólnym działaniu i integrującego wielopokoleniową społeczność, w tym dzieci.

Pokazuje się także pozornie nieuczestniczącą w polowaniu część społecz­ ności, osoby stojące w oddali i przyglądające się wszystkiemu z dystansu (Egholm 2019). Taka strategia może wynikać z faktycznej takiej właśnie percepcji grindu, ale może być kierowana swoistym rodzajem ostrożno­

ści, podyktowanym presją międzynarodowej opinii publicznej i chęcią uniknięcia kontrowersyjnych dyskusji. Drugi farerski sposób prezentowania dyskusji na temat grindu to umieszczenie zjawiska w kontekście teorii spiskowej, w ramach czego su­ geruje się obecność znaczących sił społecznych (ekoterroryści), które pró­

bują decydować o farerskich tradycjach i kulturze (por. Hermansen 2019). Zupełnie inna jest interpretacja mediów spoza Wysp Owczych, które pokazują grind jednoznacznie jako masową rzeź i mordowanie zwie­ rząt, formułując tak właśnie brzmiące nagłówki teksów (por. Birchall 2019, Landlord 2019, Oyibo 2019). Jak wskazują Bulbeck i Bowdler (2008), ana­ liza semantyczna doniesień tekstowych na temat polowań wykazuje zna­ czące różnice w doborze używanego słownictwa. Podczas gdy przeciwnicy polowań używają terminów takich jak: masakra, mordowanie czy rzeź, zwolennicy polowań posługują się zupełnie inną terminologią: produkcja, pozyskiwanie, zarządzanie populacją, zbiory („harvest”) itd.

122

Ubój rytualny jako tradycja spajająca społeczności W świetle przedstawionych informacji, szczególnie mcdyczno-wetcrynaryjnych, polowania na grindwale długopłetwc należy definiować w ka­ tegoriach uboju rytualnego. Po pierwsze, ze względu na osadzenie tego

sposobu zabijania zwierząt w tradycji i postrzeganie go jako istotnego elementu kulturowego, po drugie - ze względu na przyjętą jako obowią­ zującą technikę zabijania, przy zastosowaniu której zwierzę pozostaje świadome i umiera bez ogłuszenia, na skutek wykrwawienia się. Jest to wyjątkowo okrutny sposób zabijania zwierząt - po przerwaniu rdzenia kręgowego jego funkcje motoryczne są wyłączone, nie może ono zatem ani uciekać, ani się bronić, pozostaje jednak świadome tego, co się dzieje wokół i z nim samym. Tego rodzaju sposób zabijania zwierząt jest etycz­ nie i moralnie niedopuszczalny. Niestety, powszechna wiedza na temat

przebiegu zabijania zwierząt nie jest pogłębiona i postronnym obserwa­ torom może się wydawać, że sparaliżowanie zwierzęcia po przerwaniu rdzenia kręgowego jest jednoznaczne z jego natychmiastową śmiercią. Nie jest. Umieranie może trwać nawet ponad 4 minuty (por. Butterworth, Brakes, Vail, Reiss 2013). To, co wydaje się również bardzo kon­ trowersyjne, to fakt niehumanitarnie długo trwającego procesu polowa­ nia - kilkugodzinnego naganiania zwierząt do miejsca, które przez ludzi uznawane jest za odpowiednie do tego, by je zabić. Sama tradycja podlega transformacjom i modyfikacjom - np. jeszcze w roku 1927 naganiano zwierzęta do zatok z wykorzystaniem łodzi wiosłowych, natomiast dziś wykorzystywane są łodzie motorowe. W przeszłości uczestnicy grindu mogli izolować się od niskiej tempera­ tury wody, wykorzystując tylko codzienną odzież, a dziś korzystają ze specjalnych ubrań piankowych. W 2014 roku wprowadzono regulacje dotyczące dozwolonego sposobu zabijania grindwali, co jednoznacznie wyeliminowało prawnie możliwość stosowania innych metod (North Atlantic Marino Mammal Commission Instruction manuał on pilot uihaling'). To wskazuje, że zmiany są możliwe, a ustalenie ich zakresu jest kwestią uzgodnień spo­ łeczności ludzkich. Brak ekonomicznego uzasadnienia zabijania grin­ dwali lokuje tę praktykę w sferze tradycyjnych działań symbolicznych,

123

Tradycja polowania na grindwale

które są odtwarzane jedynie na podstawie historycznie osadzonych konwencji, ale mogą być zmienione na mocy „społecznej umowy” lub społecznic wygenerowanej redefinicji tego zwyczaju. Jak wskazywałam wcześniej, proccsualny charakter zmian tradycji może obejmować także intencjonalne modyfikacje. Nie ma żadnych przeszkód, by taki proces modyfikacji rozpocząć w odniesieniu do grindu. Opinia publiczna spoza Wysp Owczych wydaje się negatywnie oceniać polowania na grindwale, co odzwierciedla charakter doniesień medialnych. Na samych Wyspach Owczych opinia na ten temat jest niejednorodna. Oczywiście polowania na grindwale porównywać należy z polo­ waniami na dzikie zwierzęta w innych rejonach świata, a nie z chowem przemysłowym. Moment zabijania zwierzęcia w grindzie przebiega bar­ dzo podobnie jak w uboju rytualnym. Sprzeciw etyczny budzi fakt, że

poziom rozwoju intelektualnego i społecznego grindwali długopłetwych jest bardzo wysoki, a odpowiedź ze strony procesów metabolicznych ich organizmów wskazuje, że polowanie jest dla nich źródłem ogromnego i długotrwałego stresu, który zwierzęta te rozumieją. Zastanawiające jest, jaką wiedzę na temat zabijanych grindwali długopłetwych mają ludzie uczestniczący w grindadrapach - czy znają specyfikę bytowania tych zwierząt, czy rozumieją ich zdolności odczu­ wania i rozumienia świata, czy wiedzą, na czym polega ich społeczne i psychologiczne funkcjonowanie. Są to pytania o poziom wiedzy faktualnej, a nie o poziom empatii, ten bowiem nie może być znaczny, skoro ludzie ci własnoręcznie zabijają zwierzęta. Wydaje się jednak, że w takich sytuacjach skuteczną metodą modyfikowania postaw jest rozpoczęcie procesu od dostarczania obiektywnych informacji, poszerzających spek­ trum wiedzy osób angażujących się w grind. Interesujące wydaje się również, na ile osoby, które mają z tym bezpośrednią styczność i biorą udział w grindadrapach, postrzegają swój udział jako zabijanie. Regulacje prawne (NAMMCO 2014) dokładnie określają, kto może zadawać ciosy przecinające rdzeń kręgowy oraz na czynią krwionośne. Na ile jednak ludzie ciągnący liny zahaczone w otwo rach oddechowych grindwali mają świadomość zabijania zwierzęcia - czy rozumieją, że je zabijają, czy że tylko pomagają wyciągnąć je na

124

brzeg? Teoretycznie można tu odtworzyć pewien rodzaj psychologicz­

nego procesu dystansowania się wobec zabijania na rzecz akcentowania udziału w działaniu społeczności. Jeśliby podzielić polowanie na etapy - obserwowanie morza, identyfikowanie obecności stada, przygotowy­ wanie sprzętu, wypływanie na łodziach, zaganianie stada do zatok, za­ haczanie haków holowniczych, wyciąganie zwierząt na brzeg, unierucha­ mianie, wbijanie lancy przecinającej rdzeń kręgowy, przecinanie powłok ciała i naczyń krwionośnych, transportowanie martwych zwierząt na przystań, oprawianie tusz: mierzenie, opisywanie, pobieranie próbek do badań, dzielenie mięsa i tłuszczu oraz utylizację resztek - to okazuje się, że w samym zabijaniu de facto uczestniczy niewiele osób. Wszyscy inni mogą powiedzieć - zgodnie z tym, jak chcą interpretować daną sytuację - że zabijają zwierzęta lub że tego nie robią. Percepcja relacji człowieka ze światem zwierząt nie-ludzkich, na przykład ludzi i grindwali, jest bezpośrednio zależna od poziomu świadomości i empatii tych pierwszych. Podnoszenie poziomu psycho­ logicznych kompetencji ludzi wydaje się jedyną metodą na poprawę dobrostanu zwierząt nie-ludzkich i być może skutecznego działania na rzecz wprowadzenia zakazu polowania na walenie. Jako organizmy bar­ dzo wysoko rozwinięte społecznie, psychologicznie i somatycznie, są one świadome ludzkich działań. Odczuwają je na poziomach somatycznym i psychologicznym i aktywnie próbują się przed tym bronić. Polowania na grindwale w świetle wiedzy weterynaryjnej, zoologicznej i psycholo­ gicznej należy traktować jednoznacznie - jako znęcanie się nad zwie­ rzętami nie-ludzkimi. Pomimo szacunku dla różnic kulturowych jestem przekonana, że szczególnie ten rodzaj polowań powinien zostać prawnie zakazany, ze względu na poziom cierpienia, jakiego doznają ich ofiary. Jest to rodzaj tradycji całkowicie niezgodnej z czasem i sytuacją zamoż­ nego społeczeństwa Europy Zachodniej.

Bibliografia Ahnost 100 whales drivcn into shallow bay before being dragged onshore and slaughtcrcd in Faroe Islands (2019). Independent, Friday, 30 August. Pobrano z: https://www.independent.co.uk/environmcnt/whales-killcd-faroe-islandswhaling-sea-shepherd-uk-photos-a9o85396.html Amos B., Barrett J., Dover G.A. (1991). Breeding behaviour of pilot whales rcvealed by DNA fingerprinting. Heredity 67 (Pt 1): 49~55Amos B., Schlotterer C.» Tautz D. (1993). Social structure of pilot whales revealed by analytical DNA profiling. Science 260(5108): 670-672. Bauman Z. (1993). Ponowoczesne wzory osobowe. Studia Socjologiczne 2: 7-31. Bauman Z. (2000). Ponowoczesnośćjako źródło cierpień. Warszawa: Wydawnictwo Sic. Bauman Z. (2004). Identity. Conuersations with Benedetto Vecchi. Cambridge: Polity Press. Birchall G. (2019). Butchered for tradition. Hunters slaughter 23 whales off the coast of Faroe Islands as fascinated tourist watch blood tum sea red. Pobrano z: https://www.thesun.c0.uk/news/9659038/hunters-slaughter-23-whales-faroe-islands-blood-turn-sea-red/ Bird J. (2015). Sully the pilot whale (HD). Jonathan Bird’s Blue World. Pobrano z: https://www.youtube.com/watch2vswXZio54CSbI Bloch D., DesportesG., Mouritsen R., SkaaningS., Stefansson E. (1993). An introduction to studies of the ecology and status of the long-finned pilot whale (Globicephala melas) offthe Faroe Islands, 1986-1988. Report of the International Whaling Commission. Special Issuc 14:1-32. Bolea-Fernandez E., Rua-Ibarz A., Krupp E.M., Feldmann J., Vanhaecke F. (2019). High-precision isotopic analysis sheds new light on mercury metabolism in long-finned pilot whales (Globicephala melas). Scientific Reports 9(1): 7262. Bowers M.T., Friedlaender A.S., Janik V.M., Nowacek D.P., Quick N.J., Southall B.L., Read A.J.(2O18). Selective reactions to different killer whale cali categories in two delphinid species. The Journal of Experimental 12, 22i(Pt 11). Brent L.J.N., Franks D.W., Foster E.A., Balcomb K.C., Cant M.A., Croft D.P. (2015). Ecological knowledge, leadership, and the evolution of menopause in killer whales. Current Biology 16; 25(6): 746-750. Bulbeck Ch., Bowdler S. (2008). The Faroes grindadrap or pilot whale hunt: The importance of it’s “traditional” status in debates with conservationists. Australian Archaeology 67(1): 53-60. Butterworth A., Brakes P., Vail C.S., Reiss D. (2013). A veterinary and behavioral ana­ lysis of dolphin killing methods currently used in the “drive hunt” in Taiji, Japan. Journal ofApplied Animal Welfare Science: JAAWS 16: 184-204.

Caurant F., Navarro M., Amiard J.C. (1996). Mercury in pilot whales: possiblc limits to the detoxification process. The Science of the Total Enuironment 186(1-2):

95-104Department of Conservation (b.d.). Chatham Islands marinę mammals. Pobrano z: http://www.doc.govt.nz/natiire/habitats/offshore-islands/chatham-islands/ chatham-islands-marine-mammals/ Egholm S. (2019). Myndir: Grind i Vestmanna. Pobrano z: https://dagur.fo/myndirgrind-i-vestmanna?fbclid=IwAR2-iuKkFz36Ek6G9zBD8KfksKF4Yam_ vq7S5wciSt7rck6Lhz8dYGSwPsg Erikson E.H. (2004). Tożsamość a cykl życia. Poznań: Zysk i S-ka. Giddens A. (2002). Nowoczesność i tożsamość. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN. Hay K. (1982). Aerial line-transect estimates ofabundance ofhumpback,fin, and longfinned pilot whales in the Newfoundland-Labrador area. Report of the In­ ternational Whaling Commission 32: 475-486. Hermansen H.J. (2019). Is civilization being controlled by eco-terrorism? Local.fo issue no 3. Jankowski, M. (2005). Long-finned pilot whale mouement and social structure: residency, population mixing and identification of social units. M.Sc. Thesis, Biology, Dalhousie University. Jefferson T.A., Webber M.A., Pitman R.L. (2015). Marinę mammals of the world: A comprehensiue guide to their identification (2nd edition). San Diego: Academic Press. Kasuya T. (1975). Past occurrence of Globicephala melaena in the western North Pa­ cific. Scientific Reports ofthe Whales Research Institute (Tokyo), 27:95-110. Kuriata A. (2015). Strój muzułmanek we Francji a wpływ islamu. Wrocław: Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Landlord (2019). >KopcTOKe bóhbctbo 100 AejibęJjiiriB: