Odessa. Geniusz i śmierć w mieście snów [2 ed.]
 9788381911979

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

Geniusz i śmierć w mieście snów Charles King

King umiejętnie oddziela fakty od mitów [...] pisze ze swadą,

ale nie płytko, z erudycją, lecz bez popadania w pretensjo­

nalność. Lektura jego książki jest jak podróż, którą odbywamy, będąc w najwyższej formie intelektualnej, co się zwykle nie zdarza, mając w głowie wszystkie informacje, obyci i mądrzy.

, „The Wilson Ouarterly"

King ma nieprawdopodobny dar opowiadania; przedstawia

ponad sto lat historii lekkim stylem, z jakiego byliby dumni le­ gendarni odescy gawędziarze. , „Washingtonian Magazine"

Odessa wydaje się miastem odwiecznym. Opiewali je wybitni poeci swoich języków: Aleksander Puszkin i Adam Mickiewicz, unieśmiertelnili w swojej prozie Izaak Babel i Władysław ŻabotyńskiJak trafnie zauważa Charles King, „z czasem miasto

bohater przyćmiło miasto rzeczywiste". Dlatego nieistniejąca Odessa kusi o wiele bardziej od tej prawdziwej. , „Wysokie Obcasy Extra"

To miasto, mimo że jest stosunkowo młode, obrosło mitologią -

i to właśnie jej, bardziej niż przeszłości sensu stricto, przygląda

się w swej książce Charles King. , „Nowe Książki"

Odessa

Już w księgarniach: Charles King O północy w Pera Pałace. Narodziny współczesnego Stambułu Ziauddin Sardar Mekka. Święte miasto Juslin Marozzi Bagdad. Miasto pokoju, miasto krwi Mark Mazower Saloniki. Miasto duchów. Chrześcijanie, muzułmanie i żydzi w latach 1430-1950 Mark Kurlansky Hawana. Podzwrotnikowe delirium

Charles King

Odessa Geniusz i śmierć w mieście snów Przełożyła Hanna Pustuła-Lewicka

wydawnictwo^ zarne

Wołowiec 2021

Tytuł oryginału angielskiego Odessa: Genius and Death in a City ofDreams Projekt okładki Fajne Chłopaki Projekt typograficzny Robert 01eś/d2d.pl

Copyright © 2011 by Charles King Ali rights reserved Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarne, 2016 Copyright © for the Polish translation by Hanna Pustuła-Lewicka, 2016 Redakcja Anna Brynkus-Weber Korekta Jadwiga Makowiec/d2d.pl, Anna Stróżek/d2d.pl Redakcja techniczna Robert Oleś/d2d.pl Skład pismem Questa Małgorzata Poździk/d2d.pl

Książkę wydrukowano na papierze Ecco-Book Cream 70 g/m2, vol. 2,0, dystrybuowanym przez firmę Antalis Sp. z 0.0. ISBN 978-83-8191-197-9

Rodzinie Martenów: Karlowi, Karleen,

Jayowi i Jerry’emu> a także pamięci Eldona, Marie i Lelanda, których przodkowie

z odwagą i nadzieją porzucili równiny Rosji dla amerykańskiej prerii

Wielkie miasto jest czymś w rodzaju labiryntu, gdzie w każdym momencie dnia najskrytsze życzenia każdego człowieka spełniane są przez ludzi, którzy poświęcili całe swoje życie wyłącznie temu celowi. Stephen Spender, World within World

Odessa doświadczyła pory rozkwitu i teraz doświadcza pory przekwitania - poetycznego, odrobinkę beztroskie­

go i bardzo bezradnego przekwitania. Isaak Babel, Odessa

Pomnij na przymierze, gdyż mroczne zaułki ziemi pełne

są gwałtu. Psalm 74:20

Spis treści

Nota autora 11 Wprowadzenie 15 CZĘŚĆ I MIASTO MARZEŃ

1 2 3 4 5

Złowrogie wybrzeże 21 Potiomkin i najemnicy 35 Latarnia morska 51 Generał-gubernator i poeta 67 „Odessa nie ma narodowości” 91

CZĘŚĆ II SIEDLISKA OKRUCIEŃSTWA

6 7 8 9 10

Spiski i cienie 119 Krew i zemsta 141 Nowy świat 167 PolaTransnistrii 189 „Chciałbym zwrócić waszą uwagę na następującą okoliczność...” 213

CZĘŚĆ III NOSTALGIA I PAMIĘĆ

11 Miasto bohater 12 Zmierzch 253

235

Kalendarium 267 Podziękowania 269 Bibliografia 273 Przypisy końcowe 289 Indeks 307

Nota autora

Odes, Odesa czy Odessa? Miasto nosiło rozmaite nazwy w jidysz, po ukraińsku, po rosyjsku i w innych językach. Dzisiejsi kartografowie często wybierają wersję ukraińską - Odesa, ponieważ miejscowość leży w granicach niepodległej od 1991 roku Ukrainy (byłej Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej). Stosuję pisownię najlepiej znaną angielskiemu czytelnikowi - Odessa; nie kieruję się przy tym

żadną ideologią kulturową. Oddając w tekście obce nazwy lub zwroty, zwykle wybieram pi­ sownię łatwą dla oka. Wersje bardziej uczone występują w przypisach i w bibliografii. Rosyjskie określenie mieszkańca Odessy to „odiesit” albo „odiesitka”, w języku angielskim przybierające czasem formę „Odessite”. Ja będę używał szumniej brzmiącego słowa „odesyjczyk”. Większość cytatów z utworów literackich pochodzi z łatwo do­ stępnych przekładów angielskich. Pozostałe tłumaczenia z rosyjskie­

go, rumuńskiego i francuskiego, jeśli nie podano inaczej, są moim własnym dziełem. Do 1918 roku Rosja używała kalendarza juliańskiego, a nie gre­ goriańskiego. W xx wieku różnica w stosunku do Zachodu wynosiła trzynaście dni, w xix wieku dwanaście, a w xvm wieku jedenaście. Daty wydarzeń w Imperium Rosyjskim zostały podane według sta­ rego stylu. Gdyby jakimś cudem książka trafiła do rąk krewnych Wiery Nikołajewny Sepel albo Nicolae Tanasego, których historia została opo­ wiedziana w rozdziale dziewiątym, będę bardzo wdzięczny, jeśli się ze mną skontaktują.

11

---------- śródmieście tory kolejowe * miejsce, gdzie stały pomniki Karola Marksa i buntu na pancerniku Potiomkin

0 _ 4°° _ 8°° metry

Wprowadzenie

Kiedy Mark Twain przybył do Odessy pod koniec lata 1867 roku, po­ czuł się tam nad wyraz swojsko. Amerykański pisarz odwiedził czar­ nomorski port w ramach pierwszego na świecie rejsu turystycznego po Bliskim Wschodzie, który opisał w Prostaczkach za granicą. Po dwudziestoczterogodzinnej przeprawie przez Morze Czarne na pokła­ dzie amerykańskiego parowca Miasta Kwakrów zszedł na ląd i ujrzał kaskadę stopni: jedne z najsłynniejszych schodów na świecie, prowa­ dzące z dzielnicy portowej do górnego miasta. Na szczycie malutka figura księcia Richelieu, jednego z pierwszych budowniczych miasta, wyciągała zapraszająco dłoń. Z tej odległości wyglądała jak przypad­ kowy turysta, który spogląda na rozłożony w dole port. Twain, sapiąc, wspiął się po schodach i ogarnął wzrokiem silosy zbożowe i nabrzeże. Za jego plecami, w centrum miasta, toczyła się ożywiona działalność handlowa, spedycyjna i giełdowa. Szerokie, dobrze utrzymane ulice przecinały się pod kątem pro­ stym. Po obu stronach bulwarów ciągnęły się rzędy niskich, dwu- albo trzypiętrowych, kamienic. Proste fasady bez ozdób, otynkowane na żóho i niebiesko, odbijały promienie słońca, które wdzierały się na ląd, odskakując od gładkiej powierzchni Morza Czarnego. Po ocienionych koronami akacji trotuarach przetaczał się gwarny tłum amatorów let­ nich przechadzek. Przejeżdżające powozy podrywały z jezdni chmury pyłu. „Gdziekolwiek spojrzeć - pisał Twain - wszędzie Ameryka!”1 Był to osobliwy punkt widzenia. Miasto, które odwiedził Twain, założył neapolitański najemnik, a nazwę nadała mu cesarzowa Ro­ sji; zarządzał nim jej jednooki sekretny mąż, zbudowało go dwóch francuskich arystokratów na wygnaniu, zmodernizował hrabia po studiach w Cambridge i opiewał rosyjski kochanek jego żony. Odessa

15

CHARLES KING

ODESSA

była jednym z największych miast Rosji i najważniejszych portów imperium, ale leżała bliżej Wiednia i Aten niż Moskwy i Petersburga. Prawie jedną czwartą mieszkańców stanowili Żydzi. Niedługo po wizycie Twaina miastem wstrząsnęła fala antyse­ mickich rozruchów, zaliczanych do najbardziej brutalnych w historii Rosji. Żydów zabijano na ulicach podczas nawracających wybuchów nienawiści i terroru. Dużo później, w zapomnianym rozdziale Zagła­ dy, żydowska społeczność Odessy (blisko jedna trzecia mieszkańców miasta) została niemal doszczętnie wymordowana w ramach naj­ większego programu planowego zabijania, jaki zrealizowało w czasie ii wojny światowej państwo inne niż nazistowskie Niemcy, w tym wypadku sprzymierzona z nazistami Rumunia. Spacerując po ulicach i podwórzach Odessy, Twain widział miasto, które tak jak jego ojczy­ zna wykształciło niezwykłą zdolność łączenia różnych narodowości i nieustannego przeobrażania się, na swoich własnych warunkach, z pokolenia na pokolenie. Przeoczył jednak skłonność do wpada­ nia z morderczą regularnością w otchłań autodestrukcji. W owym czasie Odessa dopiero budowała swoją tożsamość, którą będą się zachwycali jej entuzjaści i oczerniali krytycy. Złożą się na nią: zamiłowanie do żartu i absurdu; cienka warstewka rosyjskiej kultury powlekająca żydowsko-grecko-włoskie jądro; ekonomia cyklu obfitości i niedostatku; upodobanie do wyelegantowanych mężczyzn i zuchwałych kobiet; styl w muzyce i literaturze charakteryzujący się jednocześnie libertyńskim brakiem hamulców i kontrolowanym eksperymentatorstwem; a także specyficzne podejście do polityki, wyrażające się w nagłych przeskokach od radykalizmu do reakcyjności. Wiele z tych obyczajów i wartości zostanie przeniesionych do nowych miejsc akcji, od klubów jazzowych Leningradu po sale bankietowe popularnych kurortów Catskill Mountains i Brighton Beach. Czarnomorski port wyróżniał się swoją specyfiką we wszyst­ kich czterech państwach, pod których rządami kolejno się znajdował: w Imperium Rosyjskim, Związku Radzieckim, Rumunii (jako mocar­ stwie okupacyjnym) i dzisiejszej Ukrainie. Był i jest wielonarodową, swarliwą wyspą różnorodności na styku morza i stepu, dla której własna pstrokata tożsamość stanowi nieustające zagrożenie. „Odessa nie miała żadnej tradycji, dlatego nie bała się nowych sposobów życia i form aktywności - wspominał urodzony w tym mieście działacz

16

WPROWADZENIE

syjonistyczny Włodzimierz Żabotyński. - Rozwinęła w nas więcej temperamentu niż namiętności, więcej cynizmu niż zawziętości”2. Od założenia w 1794 roku aż do chwili obecnej Odessa walczy o przetrwanie pomiędzy sukcesem a samobójstwem. Podobnie jak wiele innych ruchliwych portów i wielokulturowych przestrzeni miej­ skich stara się dopuszczać do głosu swoje dobre duchy, prześmiewców i łotrzyków, którzy inspirują i tworzą literaturę oraz sztukę każdej wielkomiejskiej społeczności, ale często uwalnia także demony mroku, przyczajone w ciemnych zaułkach i sączące jad nienawiści religijnej, zawiści klasowej i etnicznego odwetu. Kiedy wszystko układa się dobrze, Odessa rodzi intelektualistów i artystów, opromieniających świat blaskiem swoich talentów. Jednak w gorszych momentach na­ zwa miasta bywa synonimem fanatyzmu, antysemityzmu i niebez­ piecznego nacjonalizmu. Niniejsza książka odtwarza historię czarnomorskiego portu od im­ perialnych początków, przez kolejne tragedie xx wieku, do przejścia w sferę mitu i nostalgii. Pokazuje, jak pokolenia rodowitych i przy­ sposobionych odesyjczyków budowały jedyne w swoim rodzaju niereformowalne miasto, najbardziej ambitny ze wszystkich portów Rosji, który inspirował pisarzy od Aleksandra Puszkina po Izaaka Babla. Splata historię Odessy z indywidualnymi losami ludzi sławnych i nie­ znanych, dzięki którym stała się ukochaną ojczyzną Żydów, Rosjan, Ukraińców i przedstawicieli wielu innych narodowości. Co sprawia, że miasto rozkwita? I jak to się dzieje, że rozkwitając, wyrabia sobie unikalną reputację, zyskuje duszę czy tożsamość, któ­ ra zmienia mieszkańców w lokalnych patriotów? Jak kawałek gruntu

przeobraża się z miejsca pochodzenia w sposób życia? Wiele miast, a zwłaszcza dynamicznie rozwijających się portów (chociażby Nowy Orlean, Neapol, Las Vegas i Liverpool), zdobyło szczególną sławę, któ­ ra uczyniła z ich nazwy coś w rodzaju gotowej prostej etykietki, ale tylko nieliczne stały się sposobem życia i działania. W dzisiejszych czasach łatwo tęsknić za kosmopolityczną idyllą, którą Odessa z ta­ kim heroizmem starała się ucieleśniać. Trudniej przyjąć niewygod­ ną prawdę, że tak jak wiele innych miast roszczących sobie preten­ sje do wielkości tyleż inspiruje, ileż rozczarowuje. Równie często, jak szlachetne, wygrywały potworne strony jej tożsamości; a na pewno znacznie częściej niż chciałaby przyznać powierzchowna narracja

17

CHARLES KING - ODESSA

historyczna. W końcu historia Odessy pokazuje zarówno twórczą siłę tego miasta, jak i codzienne uciążliwości, jakie powoduje róż­ norodność. Możliwe, że oscylowanie pomiędzy geniuszem a samo­ zniszczeniem jest normalnym stanem adeptów trudnej sztuki wiel­ komiejskiego rozkwitu.

Część i

MIASTO MARZEN

Złowrogie wybrzeże

Miasto na klifach. Dziewiętnastowieczna rycina przedstawiająca centrum Odessy i port [Ze zbiorów autora]

Do Odessy nie tyle się przybywa, ile się na nią wpada. Od strony lądu nagle wyrasta na pontyjskim stepie, kiedyś porośniętym trawą, dziś pokrytym ukraińskimi gospodarstwami i reliktami radzieckiego rol­ nictwa przemysłowego. Nieznaczne pofałdowanie terenu, poprzeci­ nanego schodzącymi do samego morza jarami i wąwozami, powoduje, że miasto jest właściwie niewidoczne, dopóki się w nim nie znajdziesz. „Tu jest step, a jard dalej już miasto - zanotował przeszło sto lat temu niemiecki podróżnik. - Można niemal sądzić, że nie wywarło żadne­ go wpływu na otoczenie”1. Od strony morza Odessa wyrasta na szczycie długiego, niskiego klifu. Śródmieście wchodzi w pole widzenia dopiero po opły nięciu jednego z wydatnych przylądków, które osłaniają zatokę. Na dale­

kich przedmieściach sterczą wysokie blokowiska, ale stare centrum wydaje się dziwnie nieobecne, dopóki statek nie ustawi się dziobem na małą latarnię morską na końcu falochronu. „I znów mieliśmy przed oczami Europę”, napisał francuski podróżnik w latach czter­ dziestych xix wieku, wspominając chwilę, gdy ujrzał rysujące się na tle nieba gmachy publiczne Odessy2. To samo odczucie powraca w relacjach wielu cudzoziemców i rodowitych odesyjczyków. Niskie dachy i targane wiatrem drzewa zapowiadają miasto marzeń, które wyłania się z nicości jak pulsujący punkt na pustym horyzoncie na styku stepu, morza i nieba. Jeszcze dzisiaj do Odessy najlepiej przybyć drogą morską, do­ świadczając podobnych wrażeń jak starożytni Grecy, pierwsi odno­ towani w źródłach podróżnicy, którzy dotarli do tego regionu. Brzeg wślizguje się w zasięg wzroku długą linią niskich klifów z ciemno­ brunatnego wapienia, które w pełnym blasku dnia przybierają ma-

22

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

towopomarańczową, a czasem nawet różową barwę. Dla egejskich żeglarzy, którzy od wielu dni płynęli wzdłuż wybrzeża, wpatrując się w monotonię kołysanych wiatrem traw i pomarszczonej powierzchni morza, musiał to być fantastyczny widok. Nadal wywiera potężne wrażenie. Szeroka zatoka, oskrzydlona niedostępnymi urwiskami górującymi kilkaset stóp nad plażą, gościnnie otwiera swe lazurowe wody, odcinające się ostro od wpadającego w czerń granatu morza. W niektórych częściach wybrzeża Morza Czarnego ląd kończy się imponującymi, porośniętymi lasem górami, które staczają się prosto do wody. Gdzie indziej opada gwałtownie potężnymi wapiennymi kli­ fami, a ciemne fale rozbijają się z hukiem o szarozielone ściany. Lecz w pobliżu Odessy, na północno-zachodnim skrawku morza, woda nie tyle spotyka się z lądem, ile go dopełnia. Płaska ziemia zsuwa się łagodnie w słonawą płyciznę. Dno morskie, tu i ówdzie pokryte zwartą masą wodorostów i glonów, tworzy przedłużenie stepu, bez­ kresnej prerii niegdyś porośniętej falującą ostnicą i kostrzewą, a dziś podzielonej na zaorane i obsiane pasy gruzłowatej roli w barwach czerni i brązu. Jeśli ktoś ze starożytnych uznał wysoki klif, na którym leży dzi­ siejsza Odessa, za godną uwagi lokalizację, zapomniał o tym napomk­ nąć. Szeroka zatoka musiała być znana wczesnym żeglarzom, lecz żadne z zachowanych źródeł nie wspomina o istnieniu w tym miej­ scu stałego osadnictwa. Inne miasta nad Morzem Czarnym - brud­ ny rumuński port Konstanca, Sewastopol ze słynną bazą rosyjskiej marynarki wojennej czy klejnot regionu Stambuł - szczycą się staro­ żytnym rodowodem. Lecz nie Odessa. Poza otwartą dla porywistych północno-wschodnich wiatrów zatoką miejsce to miało niewiele do zaproponowania. Miasto, które widać z pokładu statku wycieczkowe­ go czy promu, powstało całkiem niedawno i od dwustu lat upaja się, a zarazem ubolewa nad tym, że nie ma długiej historii3. Odkrywcy znajdowali ciekawsze przystanie gdzie indziej. Żeglarze z rejonu Morza Śródziemnego, przybywający w łodziach wiosłowych o małym zanurzeniu, skolonizowali znaczną część wybrzeża Morza Czarnego prawdopodobnie na początku i tysiąclecia przed naszą erą, zaczynając na południu i stopniowo przesuwając się coraz dalej na północ. Były to niezwykle atrakcyjne obszary. Południowe i wschodnie wybrzeże dostarczało szlachetnych metali. Mit o Jazonie i wyprawie

23

CHARLES KING - ODESSA

Argonautów po złote runo może się odnosić do czasów, gdy greccy kupcy przeczesywali nadmorskie tereny dzisiejszych Turcji i Gruzji w poszukiwaniu złota, płukanego przez tubylców w wartkich rzekach Gór Pontyjskich i gór Kaukazu. Północ zapewniała dostęp do równin interioru, a co za tym idzie, do zbóż uprawianych przez barbarzyń­ skie ludy, które już tam mieszkały, kiedy pierwsi śródziemnomorscy żeglarze zapuścili się na północ ze swoich cieplejszych, bardziej sło­

nych mórz. Herodot, grecki historyk żyjący w v wieku przed naszą erą, oso­ biście odwiedził obszar nadczarnomorski albo, co bardziej prawdo­ podobne, nasłuchał się niestworzonych opowieści, które docierały z północy do jego rodzinnego miasta Hałikarnasu, wzdłuż zachodnie­ go wybrzeża dzisiejszej Turcji. W jego czasach w rejonie Morza Czar­ nego krzyżowały się rozmaite wpływy kulturowe i polityczne. Ziemie na północnym brzegu morza zamieszkiwali Scytowie. Tym wspólnym mianem Grecy określali rozmaite niegreckie plemiona pasterzy, rol­ ników i koczowników, które w jakimś stopniu jednoczyła wspólnota obyczajów i wierzeń. Herodot opisał w Dziejach ludy żyjące przy uj­ ściach Dniepru, Bohu i Dunaju, w okolicach przyszłej Odessy. Kallipidowie i Alizonowie byli, jak pisał, „helleńskimi Scytami”, potomkami greckich kolonizatorów i miejscowych kobiet, przypominającymi Scytów ubiorem i obyczajami, ale uprawiającymi też cebule, pory, so­ czewicę i proso, częściowo na własne potrzeby, a częściowo na eksport. Dla Herodota Dniepr, który znał pod nazwą „Borystenes”, stanowił pewnego rodzaju granicę. Na wschód od rzeki grasowały bandy wo­ jowniczych Scytów, niemające szacunku dla cudzoziemców. Byli także Androfagowie (dosłownie „ludożercy”), którzy mieszkali na skraju bezkresnej pustyni. Inne ludy wędrowały po pozbawionej drzew prerii lub prowadziły nieustanne wojny i porywały niewolników. Na zachód od Dniepru Grecy i Scytowie utrzymywali ze sobą rozległe kontakty, bogacąc się na handlu ze światem śródziemnomorskim. Równiny nawadniane przez Borystenes i jego dopływy stanowiły istny raj; autor Dziejóiu uważał tę rzekę za „nastręczającą [...] największe ko­ rzyści, nie tylko wśród rzek scytyjskich, lecz także wśród wszystkich innych rzek - z wyjątkiem egipskiego Nilu”4. Jej brzegi porastały bujne pastwiska. W wodach kłębiły się olbrzymie ławice ryb. Nad­ morskie niziny zalewowe dawały sól używaną do marynowania ryb,

24

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

przysmaku wysławianego przez greckich i rzymskich smakoszów, mimo że - jak ostrzegał w i wieku naszej ery Pliniusz Starszy - „po­ wodował bolesne wzdęcia”5. Materialne ślady tej cywilizacji - częściowo autochtonicznej, czę­ ściowo grecko-rzymskiej - do dziś można zobaczyć na północno-wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego na stanowiskach archeologicz­ nych takich jak Olbia i Chersonez Taurydzki na Półwyspie Krymskim czy Istria w Rumunii. Kamienne domy stały przy wąskich ulicach, z których część została utwardzona i wyposażona w skomplikowa­ ny system odprowadzania nieczystości. Zbudowane z głazów falo­ chrony sięgały daleko w morze, witając statki śródziemnomorskich żeglarzy i małe łodzie żaglowe z innych miast, emporiów i dalekich faktorii handlowych. Od czasu pierwszych greckich wypraw mia­

sta te były wielokrotnie niszczone, powstawały z gruzów i zmieniały swój charakter, jednak wykopaliska dają pewne wyobrażenie o tym,

jak żyło się w starożytności w miejscu, które Grecy z basenu Morza Śródziemnego uważali za prawdziwy koniec świata.

Miasta takie jak Olbia, Chersonez Taurydzki i Istria przetrwały mniej więcej pół tysiąca lat. W pewnych okresach rozwijały się i zwięk­ szały wpływy, w innych padały ofiarą łupieskich wypraw. Kontakty kolonistów z miejscową ludnością skutkowały nie tylko rozwojem przyjaznych stosunków handlowych, lecz także krwawymi wojnami. Wielu Greków uważało mieszkańców obszarów nad Morzem Czarnym za nieokrzesanych i skłonnych do przemocy prostaków, ale według niektórych autorów to właśnie cudzoziemscy koloniści byli źródłem problemów społecznych. „Nasz sposób życia prawie wszystkim ludom przyniósł zmianę na gorsze - pisał grecki geograf Strabon - wprowa­ dzając zbytek i rozkosze zmysłowe, a także, dla zaspokojenia tych żądz, nikczemne podstępy, które wiodą do niezliczonych aktów chciwości”6. Strabon sam był produktem Nadczamomorza. Przyszedł na świat w starej greckiej kolonii Amaseji na południowym wybrzeżu (dzisiej­ szej tureckiej Amasyi). Wychowany w greckojęzycznym środowisku,

w zielonych dolinach schodzących ku roziskrzonym, kamienistym plażom, z natury rzeczy miał więcej zrozumienia dla ojczystej części świata i postrzegał ją w bardziej zniuansowany sposób niż wielu cudzoziemców, jak choćby poeta Owidiusz wygnany z Rzymu na zachodnie wybrzeże Morza Czarnego w 8 roku naszej ery za obrazę

25

CHARLES KING - ODESSA

cesarza Augusta. Nawykły do wygód rodzinnej Abruzji i willi na rzym­ skim Kapitolu, Owidiusz uważał miejsce przymusowego relegatio za wyjątkowo nieprzyjemne. Grecka i łacińska nazwa Morza Czarnego Pontus Euxinus - dosłownie oznacza „gościnne morze”. Ale Owidiusz zupełnie nie podzielał tego poglądu. „Zwą je gościnnym - stwierdził lakonicznie w jednym ze swoich listów. - Kłamią”7. Po ulicach miast wałęsali się barbarzyńcy, w srogie zimy z soplami lodu w długich brodach. Bandyci z głębi lądu spadali jak burza na posługujących się greką żeglarzy, pionierów i politycznych banitów, z których składała się ludność kolonii. Pod koniec okresu rzymskiego nieustanna rywalizacja pomiędzy interiorem a wybrzeżem zakończy­ ła się zwycięstwem tego pierwszego. Region, niegdyś porównywany przez greckich autorów do Egiptu (którego mieszkańców uważali za najbardziej cywilizowane społeczeństwo greckiego świata), znów stał się zupełnie niezrozumiały dla większości cudzoziemców. Tysiąc lat później, w xui i xiv wieku naszej ery, włoskie miasta-państwa odnowiły starożytne związki świata śródziemnomorskiego z Nadczarnomorzem. Militarne i handlowe potęgi późnego średnio­ wiecza i odrodzenia, Genua, Piza i Wenecja, zbudowały światowe imperia zysku, których wpływy sięgały Morza Czarnego i ziem na jego zapleczu. Morze Czarne stanowiło niezwykle ważną drogę wodną, zapewniającą połączenie z Azją Środkową i jeszcze dalej, ze szlakiem lądowym do Chin.

Włoskie miasta i miasteczka, w większości powstałe na miejscu dawnych greckich kolonii, rozkwitały jako punkty węzłowe rozbu­ dowanej sieci handlowej. Śladami wyładowanych zbożem i maryno­ waną rybą greckich okrętów statki o pękatych kadłubach, należące do włoskich firm kupieckich, przemierzały wzdłuż i wszerz Morze Czarne, przywożąc jedwab, futra oraz tatarskich, czerkieskich i gru­ zińskich niewolników, niezwykle cenionych na europejskich dworach, które potrzebowały służby, a także wioślarzy do wojennych i hand­ lowych galer. Towarzystwa handlowe usunęły w cień dominującą siłę polityczną epoki - imperium bizantyńskie ze stolicą w Konstan­ tynopolu - uzależniając od siebie finansowo mówiących po grecku Bizantyjczyków jako ich dostawcy i wierzyciele, co nie uszło uwagi współczesnych autorów, ostro krytykujących „arogancję owych wład­ ców Morza Czarnego”8.

26

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

Genueńscy żeglarze, weneccy poborcy podatkowi i florenccy ban­ kierzy zdążyli tak dobrze poznać region Morza Czarnego, że podróż­ nicy w rodzaju Marca Pola mogli wyrażać się o nim z wystudiowaną nonszalancją. „Jedynie o Wielkim Morzu [Morzu Czarnym] nie mó­ wiliśmy nic ani o prowincjach dookoła niego leżących [...] - stwierdził pod koniec xm wieku - wielu bowiem te kraje zwiedza i żegluje po nich stale, więc dobrze są znane. [...] i dlatego pomijam je milczeniem i nie mówię o nich wcale”9. Marco Polo pisał głównie o południowym i wschodnim wybrzeżu, które zapewniało dostęp do bogactw Azji Środkowej, subkontynentu

indyjskiego i Chin. O ile północno-zachodni brzeg morza był jednym ze spichlerzy starożytności, zaopatrującym w jęczmień i proso Ateny oraz inne greckie miasta-państwa w okresie ich szczytowej potęgi, o tyle na rozkwicie światowego handlu w epoce renesansu najbardziej skorzystały wschodnie rejony wybrzeża. Pokolenia ludzi interesu zbijały i traciły fortuny we włoskich faktoriach Kaffa na Krymie czy Tanais nad Donem. W wydanym na początku xiv wieku we Florencji szczegółowym poradniku biznesmena Lapratica della mercatura (łą­ czącym praktyczne podejście Rough Guide z entuzjastyczną propagan­ dą izby handlowej) Francesco Balducci Pegolotti wśród niezliczonych towarów przechodzących przez czarnomorskie porty wymienia: wosk, żelazo, cynę, miedź, pieprz, przyprawy, bawełnę, ser, oliwę, jabłka, jedwab, szafran, złoto, perły, kawior i bydlęce skóry10. Podstawą tego handlu były jednak te same relacje - obustronnie korzystne, choć często napięte - pomiędzy wybrzeżem a interiorem, które w starożytności umożliwiły rozkwit greckich kolonii. Partnerem włoskich żeglarzy i kupców nie byli już jednak Scytowie, którzy kil­ kaset lat wcześniej rozpłynęli się we mgle wędrówek ludów, miesza­ nych małżeństw i najazdów. Był nim jeden z bezliku koczowniczych i osiadłych ludów, które kontrolowały step przez tysiąclecie dzielące Marca Pola od Herodota - Tatarzy. Tatarzy byli spadkobiercami Złotej Ordy, ostatnią pozostałością wielkiej wędrówki ludów z Azji Środkowej, która towarzyszyła pod­ bojom Czyngis-chana na początku xm wieku. Po rozpadzie państwa Czyngis-chana Złota Orda zawładnęła znaczną częścią zachodnich obszarów eurazjatyckiego stepu i panowała nad ogromnymi poła­ ciami imperium, przemierzanymi wzdłuż i wszerz przez tureckich

27

CHARLES KING

ODESSA

pasterzy, włoskich kupców, emisariuszy europejskich władców i nie­ ustraszonych misjonarzy. Europejscy podróżnicy oburzali się na barbarzyństwo tatarsko-mongolskich koczowników, których obyczaje i tradycje wydawały się antytezą oświecenia i cywilizacji. Jednak opi­ sane w relacjach bezpośrednie doświadczenia Europejczyków często

przeczyły ich własnym przesądom. W latach czterdziestych xm wieku papież Innocenty iv wysłał do wielkiego chana Mongołów (Tatarów) zakonnika, powierzając mu mi­ sję nawiązania stosunków dyplomatycznych. Brat Jan di Piano Carpini był przekonany, że koczownicy są barbarzyńcami. „Zabójstwo obcych ludzi uchodzi u nich za nic”, pisał. Jednakże ze spisanej przez niego relacji z tej podróży wyłania się obraz kosmopolitycznej kultury erudycji i wymiany idei, pozostającej co prawda w nieustannym mchu, ponieważ Tatarzy wędrowali za swoimi stadami owiec, bydła i koni po szerokim stepie aż do wybrzeży Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego. W czasie długiego oczekiwania na audiencję u mongol­ skiego władcy brat Jan odkrył ku swojej konsternacji, że sekretarze chana potrafią pisać po arabsku, rosyjsku i tatarsku, podczas gdy on sam posługiwał się w piśmie wyłącznie łaciną. Po wielu nieporozu­ mieniach i impasie wspólnym wysiłkiem zdołali przełożyć wieloję­ zyczne myśli chana na łaciński tekst, któiy Jan mógł wreszcie zawieźć swojemu papieżowi11. Z czasem Złotą Ordą, podobnie jak jej potężniejszą mongolską po­ przedniczką, zaczęły wstrząsać wewnętrzne tarcia i spory dynastycz­ ne. W końcu rozpadła się na mozaikę rozrzuconych po Eurazji ma­ łych chanatów rywalizujących o kontrolę nad szlakami handlowymi z nowymi chrześcijańskimi potęgami regionu: z Wielkim Księstwem Moskiewskim rozciągającym się na północ od pasa stepów, któremu pod koniec xiv wieku udało się zrzucić jarzmo mongolsko-tatarskiej dominacji, oraz z Litwą, która również zaczynała powiększać swoje terytorium kosztem Złotej Ordy, a w latach sześćdziesiątych xiv wie­ ku sięgała po dolny bieg Dniepru. Koczownicy ze Wschodu, niegdyś budzący postrach w Europie (co skłaniało europejskich władców do wysyłania w dalekie podróże emisariuszy w rodzaju brata Jana), prze­ stali pełnić funkcję pośredników handlowych, którymi byli w epoce średniowiecza. Wymiana z Chinami osłabła i włoskie faktorie nad Morzem Czarnym zaczęły podupadać.

28

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

Gdy rozległe obszary ziemi przechodziły z rąk do rąk w wyniku de­ cydujących bitew lub sukcesji tronu, w tle doniosłych zmian politycz­ nych życie toczyło się tak samo jak dawniej. Rybacy, kupcy i rolnicy nadal żyli od wiosny do wiosny. Przemarsze wojsk niszczyły zasiewy. To, co zostało na polu, pożerała szarańcza. Krowy nie chciały się cielić albo jagnięta rodziły się przed czasem. Przybycie okrętów pod nieznaną banderą oznaczało, że w jakimś dalekim zamorskim kraju zaszła tajemnicza zmiana. Sensownie lokalny charakter przyszłej Odessy zwiastowały losy jej najstarszego przodka, małej smaganej wiatrem osady, która wyrosła w miejscu krzyżowania się wpływów dwóch rywalizujących ze sobą imperiów.

Nim stał się Odessą, Hadżibej był zapadłą dziurą na nadmorskich klifach. Początki wioski toną w mrokach zapomnienia, ale według miejscowej tradycji założył ją tatarski wódz Hadżi-bej, od którego imienia wzięła swoją nazwę. Podobno Hadżi-bej, szukając wsparcia przeciwko wewnętrznym rywalom i napadom koczowników, oddał zachodnią część podległych mu obszarów Wielkiemu Księstwu Litew­ skiemu, nowej militarnej i politycznej potędze wyrastającej wówczas na terenach dzisiejszej Litwy, Białorusi i zachodniej Ukrainy. Osada Hadżibej weszła nominalnie w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale życie w niej toczyło się dawnym torem. Miejscowi Tatarzy hodo­ wali bydło, wadzili się z sąsiadami o pastwiska i sprzedawali zboże i zwierzęta ludom mieszkającym w głębi lądu - od dalekich Polaków i Litwinów po bliższych Mołdawian12. Na początku xiv wieku, kiedy osada Hadżibej po raz pierwszy pojawia się w źródłach pisanych, dominującą siłą w regionie byli Li­ twini, ale już sto lat później na południu Nadczamomorza wyrosła zupełnie nowa potęga, która szybko zaczęła powiększać swoje wpływy. Po zdobyciu Konstantynopola w 1453 roku muzułmańscy Osmanie zbudowali drapieżne imperium. Turcy osmańscy - grupa sprzymie­ rzonych tureckojęzycznych plemion, które dużo wcześniej przybyły z Azji Środkowej - stopniowo podbijali albo wchłaniali chrześcijańskie

społeczności mówiących po grecku rolników i koczowniczych paste­ rzy na zewnętrznych obrzeżach Bizancjum. Tureccy władcy, noszą­ cy dziedziczny tytuł sułtana, wywodzili swój ród od Osmana 1, który rządził w latach dziewięćdziesiątych xm wieku i od którego imienia

29

CHARLES KING - ODESSA

pochodzi nazwa dynastii. Choć sami żarliwie wyznawali islam, stwo­ rzyli imperium w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa: zbiór luź­ no powiązanych ze sobą ludów i terytoriów, zjednoczonych pod ber­ łem jednego przywódcy politycznego i rządzonych za pośrednictwem potężnej machiny podatków, danin i wspólnych działań wojennych. Kiedy wojska osmańskie wkroczyły do Konstantynopola, Cesar­ stwo Bizantyńskie znajdowało się w stanie wewnętrznego rozkładu było zaledwie upiornym cieniem wspaniałego Nowego Rzymu sprzed wieków. Turecka armia od wielu lat prowadziła podboje w południowo-wschodniej Europie, omijając stolicę cesarstwa i nękając chrześci­ jańskich królów i książąt na Bałkanach, od Serbii po Mołdawię. Po zdobyciu Konstantynopola w latach dwudziestych xvi wieku sułtan zdołał wreszcie w pełni podporządkować sobie wszystkich liczących się władców w regionie, którzy złożyli mu hołd w zamian za zachowa­ nie bezpośredniej władzy nad własnymi poddanymi. Sułtan panował teraz nad całym wybrzeżem Morza Czarnego, choć często musiał czynić to za pośrednictwem lokalnych dostojników. Morze Czarne, kontrolowane przez tureckie okręty wojenne, które strzegły dostępu przez cieśniny Dardanele i Bosfor, stało się wodną prowincją naj­ potężniejszego imperium islamskiego w historii.

Oaeccu ci» Mopa. — Vue d*Odessa

de la mer.

Odeski port na widokówce z początków xx wieku [Ze zbiorów autora]

30

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

Wieśniacy żyjący w osadach takich jak Hadżibej zostali podda­ nymi sułtana, często nawet o tym nie wiedząc. Czasem było trud­ no w to uwierzyć. Grasujący po Morzu Czarnym korsarze łupili osmańskie okręty, napadali nawet na leżącą w sercu imperium Anatolię i od czasu do czasu zagrażali samemu Konstantynopo­ lowi. Piraci byli produktem nadmorskiego pogranicza tureckiego imperium; załogi korsarskich statków rekrutowały się spośród zbiegłych chłopów z państwa polsko-litewskiego i Wielkiego Księ­ stwa Moskiewskiego, miejscowych muzułmanów i koczowniczych hodowców bydła, którzy zaczęli tworzyć wyraźnie odrębne spo­ łeczności określane wspólnym mianem Kozaków. Grupy Kozaków pojawiły się w połowie xvi wieku jako główna siła na styku wpły­ wów władzy polsko-litewskiej i osmańskiej, oferując pirackie usłu­ gi (nazwa „Kozak” prawdopodobnie pochodzi od tureckiego słowa „kazak” oznaczającego człowieka wolnego) temu panu, który chciał więcej zapłacić. Rozbój i korsarstwo dawały spory zarobek, ale Ko­ zacy tak jak inni mieszkańcy pogranicza zajmowali się również rolnictwem, hodowlą zwierząt i rybołówstwem na porośniętych bujną trawą naddnieprzańskich równinach. Francuski inżynier wojskowy Guillaume de Beauplan, naoczny świadek kozackich napadów w xvn wieku, pozostawił plastyczny opis Kozaków i ich egzystencji związanej z akwenami, przedstawiając ich nie jako legendarnych kawalerzystów, którymi stali się później, lecz jako zręcznych i śmiałych żeglarzy, dowodzących małymi rzeczny­ mi stateczkami, które w razie potrzeby można było dostosować do żeglowania po morzu. Jak odnotował w swoim Opisaniu Ukrainy: Liczba ich dochodzi dziś do 120 000 ludzi, wprawionych w boju i goto­ wych stawić się w niespełna osiem dni na rozkaz wydany z polecenia królewskiego [króla Polski]. Są to ludy, które często, niemalże co roku,

czynią wycieczki na Pontus Euxinus, z wielką dla Turków szkodą. Nieraz

Krym złupili, należący do Tatarii, spustoszyli Anatolię, puścili z dymem Trapezunt, a nawet zdarzyło im się wypadać aż do ujścia Morza Czarne­ go [Bosforu], o trzy mile od Konstantynopola, gdzie ogniem i mieczem wszystko pustoszyli, powracając z wielkimi łupami i niewolnikami -

głównie dziećmi. Zatrzymują je na swoje usługi lub darowują panom13.

31

CHA UL ES KING

ODESSA

Jak pokazują łupieżcze napady Kozaków, w xvn wieku bezpo­ średnia kontrola państwa osmańskiego nad obszarami na północ od Morza Czarnego była bardzo niewielka poza okresami działań wo­ jennych, kiedy to wojska tureckie pustoszyły wsie, paląc zbiory i kon­ fiskując zwierzęta. Ale nawet wówczas kolejni sułtani byli zależni od skomplikowanych powiązań z chrześcijańskimi monarchami i z wy­ znającymi islam Tatarami krymskimi, regulowanych przez zawar­ te układy i podległość lenną. Konstantynopol utrzymywał nieciągłą kontrolę nad północnym wybrzeżem Morza Czarnego do momentu, gdy Rosja - nowe imperialne mocarstwo - rzuciła wyzwanie hege­ monii sułtana, przesuwając swoje granice na południe. Bogactwa Mo­ rza Czarnego i położonych nad nim obszarów (między innymi zboże, stada owiec i bydła oraz drewno) od wieków stanowiły potężną po­ kusę dla rywalizujących ze sobą mocarstw. Jednakże morze zapew­ niało jeszcze dwie inne korzyści, na których szczególnie zależało Ro­ sjanom: porty, nieskute przez większość zimy lodem, oraz dostęp do Morza Śródziemnego. Za panowania Piotra Wielkiego Rosja dokonała serii wypadów przeciwko Turkom osmańskim i ich wasalom. Południowe wypra­ wy Piotra, podejmowane w ostatnim dziesięcioleciu xvn wieku i w pierwszym dziesięcioleciu xvm wieku, nie przyniosły jednak trwałych rezultatów. Dopiero Katarzyna Wielka, dzięki połączeniu

śmiałej strategii, nowoczesnej techniki i przebiegłej dyplomacji, zdo­ łała poważnie zagrozić Osmanom oraz Tatarom krymskim, którzy zostali na Krymie po Złotej Ordzie i odgrywali znaczącą rolę na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Kolejne kampanie wojenne Katarzyny w latach 1768-1774 ode­ pchnęły wojska osmańskie na południe, przynosząc zdobycze teryto­ rialne, które uczyniły z Rosji nową potęgę w regionie nadczarnomor­ skim. Caryca przejęła kontrolę nad starymi osmańskimi twierdzami: Kinburn, Jenikale i Kercz, które broniły dostępu do Dniepru i Bohu oraz do płytkiego, bogatego w ryby Morza Azowskiego. Zgodnie z warunkami układu pokojowego, zawartego przez Rosję z Kon­ stantynopolem, Tatarzy krymscy przestali być poddanymi sułta­ na, chociaż nadal było im wolno uznawać go za kalifa, duchowego przywódcę wszystkich muzułmanów. Okręty pod rosyjską bande­ rą mogły odtąd swobodnie przepływać na Morze Czarne z Morza

32

1

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE

Śródziemnego, na czym ogromnie zyskał rosyjski handel na północ

od Morza Czarnego. Na rozkaz Katarzyny ruszyła intensywna budowa okrętów dla nowej floty wojennej i handlowej. Na zajętych przez Rosję terenach powstawały nowe ośrodki miejskie, niewielkie, ale mające duży po­ tencjał osady, które szybko zaczęły przyciągać kupców i imigrantów spoza niepewnych granic imperium, a nawet zza morza. Jak zauwa­ żył jeden z autorów: „Miasta te [...] a także liczne wsie, które nagle jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w kraju zamieszkiwanym dotąd przez gardzących prawem bandytów i hordy koczowników, teraz pełne są Rosjan, porzucających wędrowny tryb życia Tatarów i licznych kolonistów, zwłaszcza Greków i Ormian, przybywających z sąsiednich prowincji tureckiego imperium”14. Osadnictwo rozwijało się również w głębi lądu, wzdłuż dolnego biegu Dniepru i Bohu, ale w oddalonych od cywilizacji miejscach ta­ kich jak Hadżibej, w nadmorskich wioskach, kozackich siołach i obo­ zach Tatarów wojenne plany królów i sułtanów wywierały znacznie mniejszy wpływ na codzienne życie niż nadejście deszczy, sezono­ we wędrówki ryb czy dostępność wody pitnej i lizawek podczas zi­ mowej wędrówki ze stepu na porośniętą trawą nadmorską równi­ nę. Wczesne nadejście mrozów czy huczne wesele najstarszej córki mocniej zapadały w pamięć niż koronacja nowego monarchy lub za­ jęcie stolicy przez obce wojska. Sytuacja zaczęła się zmieniać w la­ tach osiemdziesiątych xvm wieku, kiedy nowa wojna rosyjsko-turecka skupiła uwagę świata na części Morza Czarnego, dotąd omijanej przez kupców i podróżników: na płytkich zatoczkach i trawiastych równinach północno-zachodniego wybrzeża, wraz z usytuowaną na zakurzonym klifie wioską Hadżibej.

Potiomkin i najemnicy

Ojciec założyciel: Portret admirała Osipa Deribasa [Josego de Ribasa] (1769)

autorstwa Giovanniego Battisty Lampiego [© akg / EastNews]

„Wołałabym się zastrzelić, niż podpisać odłączenie trzynastu prowin­ cji, jak to [...] zrobił Jerzy”1, powiedziała podobno Katarzyna o współ­ czesnym sobie władcy Wielkiej Brytanii królu Jerzym iii. Rosja po­ większyła swój stan posiadania na południu, jednak caryca widziała naturalną południową granicę imperium jeszcze dalej, w głębi pań­ stwa osmańskiego, a niewykluczone, że na Morzu Śródziemnym. Je­ rzy 111 i inni osiemnastowieczni monarchowie, tacy jak zasiadający na austriackim tronie Józef ii Habsburg czy Ludwik xvi, panowali nad ogromnymi połaciami Europy, a nawet świata. Katarzyna nie ustę­ powała im zachłannością. Uważała, że zajęcie wybrzeża Morza Czar­ nego pozwoli Rosji zrealizować dalekosiężny plan usunięcia sułtana

i osadzenia na tronie w Konstantynopolu chrześcijańskiego (rosyj­ skiego) księcia. Powstanie nowego Bizancjum pod skrzydłami Rosji zakończyłoby panowanie islamu na rubieżach Europy. W1783 roku Katarzyna zrobiła kolejny krok na południe: formal­ nie przyłączyła do Rosji Krym, odbierając mu przyznaną niespełna dziesięć lat wcześniej niezależność. Bezpośrednie skutki tego posu­ nięcia były katastrofalne. Kilkadziesiąt tysięcy Tatarów krymskich uciekło do państwa osmańskiego. Ich muzułmańscy współwyznaw­ cy wezwali sułtana do podjęcia działań w obronie nieszczęsnych uchodźców zalewających tureckie porty. Jednakże tragiczny los gło­ dujących, dziesiątkowanych przez tyfus Turków, choć bliski sercu

sułtana, zbladł w obliczu ostentacyjnej demonstracji siły zorganizo­ wanej przez politycznego i życiowego partnera Katarzyny, księcia Grigorija Aleksandrowicza Potiomkina. Olbrzymiej postury, kasztanowłosy Potiomkin stał przy Katarzy­ nie od momentu jej dojścia do władzy. Uwagę carycy przyciągnął

36

2

POTIOMKIN I NAJEMNICY

już na początku lat sześćdziesiątych xvm wieku, kiedy był szykow­ nym oficerem gwardii konnej, ona zaś małżonką gburowatego i nie­ udolnego cara Piotra iii. Podczas zorganizowanego przez Katarzynę przewrotu pałacowego Potiomkin przyłączył się do oddziałów, które przeszły na stronę nowej monarchini. Gdy wojsko szykowało się do wymarszu na Peterhof, carską rezydencję pod Sankt Petersburgiem, Potiomkin śmiało podjechał do Katarzyny. Udało mu się zamienić kilka przyjacielskich słów z imperatorową, którą rozbawiła narowistość jego rumaka''. Potiomkin natychmiast wykorzystał tę zażyłość, by zdobyć sta­ nowisko szambelana; w tamtej epoce był to po prostu tytuł dworski, a nie profesja. To pozwoliło mu zaaranżować kilka niby przypadko­ wych spotkań z cesarzową w labiryncie korytarzy Pałacu Zimowego. Przy każdej takiej okazji padał na kolana, wyznając dozgonną miłość, i wyciskał gorący pocałunek na dłoni jednej z najpotężniejszych wład­ czyń Europy2. Część opowieści o seksualnych ekscesach Katarzyny jest wyssana z palca, nie ulega jednak wątpliwości, że monarchini lubiła towarzy­ stwo mężczyzn - zmysłowe, namiętne i nie zawsze po jednym naraz. Kiedy wybuchła pierwsza wojna rosyjsko-turecka, Potiomkin, jako protegowany imperatorowej, otrzymał stanowisko w armii cesarskiej. Powrócił z frontu owiany sławą bohatera, w randze generała lejtnanta, pławiąc się w blasku rozbitych wojsk osmańskich, zdobytych twierdz i nowych obszarów przyłączonych do państwa Katarzyny, z którą przez cały okres działań wojennych prowadził ożywioną korespondencję. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Rosja formułowała zapi­ sy traktatu z państwem osmańskim z 1774 roku, Potiomkin został kochankiem Katarzyny. Zapewniło mu to nieograniczony dostęp do łożnicy cesarzowej i, co za tym idzie, do spraw państwa. Nie był ani pierwszym, ani ostatnim faworytem cesarzowej. Możliwe, że charakterystyczna skaza na jego urodzie (brak oka) była pamiątką * Potiomkin podjechał do Katarzyny, by podać jej pendent do szpady, którego zapomniała. Jego przyzwyczajony do chodzenia w szyku koń nie chciał zawró­ cić i odejść, więc młody gwardzista usiłował zapanować nad wierzchowcem, jednocześnie rozmawiając z carycą, którą rozbawiła ta sytuacja - zob. S. Sebag Monlefiore, Potiomkin. Książę książąt, Warszawa 2006, s. 57 (wszystkie przypisy zamieszczone u dołu stron pochodzą od tłumaczki).

37

CHARLES KING

ODESSA

po bójce z upartym i skłonnym do filozofowania Grigorijem Orłowem, odtrąconym ojcem nieślubnego syna Katarzyny. Potiomkin dokonał jednak sztuki, która nie udała się żadnemu z jego rywali: zbudował z cesarzową trwałą relację, opartą nie tylko na erotycznej fascynacji, lecz także na autentycznym uczuciu (być może przypieczętowaną potajemnym małżeństwem), a jednocześnie stał się dla niej niezastą­ pionym pomocnikiem w zarządzaniu coraz rozleglejszym imperium. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych xvui wieku Po­ tiomkin był głównym architektem rozwoju południowego pograni­ cza imperium. Utrzymał tę pozycję nawet po tym, jak stracił swoje miejsce w łożnicy cesarzowej. Budował arsenały marynarki wojennej wzdłuż całego wybrzeża, między innymi w porcie w Sewastopolu, który do dziś pozostaje bazą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Na stepie powstawały osady rolnicze, a w miastach i portach takich jak

Chersoń i Mikołajów - dzielnice handlowe zakładane przez niemiec­ kich, albańskich, greckich i innych osadników, którym przyznawano specjalne przywileje. Ze zdobytych obszarów Katarzyna utworzyła nową jednostkę ad­ ministracyjną pod nazwą Noworosja. Podobnie jak Nowa Hiszpania, Nowa Francja i Nowa Anglia, Noworosja była eksperymentem pole­ gającym na przeszczepianiu imperium na nowy grunt. Na dziewicze terytoria wysłano kolonistów, żeby je zbadali i zasiedlili. Akademia w Sanki Petersburgu wyznaczyła kartografów i geografów, którzy mieli skatalogować bogactwa naturalne i tubylców. Wyfiokowani arystokraci otrzymywali olbrzymie nadania ziemskie (o niepewnych granicach i nieokreślonej zawartości) i mogli dopisać do listy tytułów kolejnych egzotycznych „baronów” i „markizów”. „[...] poinformowa­ no ich ogólnikowo, że zostali rozdzieleni pomiędzy kilku panów - pi­ sał o rdzennych tatarskich pasterzach nowy właściciel ziemski - ale nie rozumieją, co to dokładnie oznacza”3. W celu zilustrowania (i rozreklamowania) doniosłych zmian, za­ chodzących na stepie i obszarach nadmorskich, na przełomie zimy i wiosny 1787 roku Potiomkin zorganizował imponujący pokaz impe­ rialnej pompy. Katarzyna zjechała z Petersburga na południe w stylu godnym Kleopatry. Przemierzywszy eurazjatyckie równiny, dotarła do Dniepru, by wraz z towarzyszącą jej świtą dalszą część podróży odbyć drogą wodną. Dworzanie i dostojnicy przejechali przez pokryty

38

2

POTIOMKIN I NAJEMNICY

śniegiem step w kawalkadzie czternastu powozów i stu osiemdzie­ sięciu czterech sań. W Kijowie przesiedli się na siedem dużych galer i ponad osiemdziesiąt innych jednostek, obsługiwanych łącznie przez trzy tysiące marynarzy i gwardzistów, i wijącą się przez Ukrainę rze­ ką dopłynęli do ostatecznego celu podróży, pałacu tatarskiego chana w Bachczysaraju na Krymie. Wśród zaproszonych gości znajdowała się śmietanka europejskiej arystokracji, od rozmaitych książąt i hrabiów po króla Polski i cesarza Austrii. Luksusowe kabiny galer zdobiły chińskie jedwabie i orien­ talne tapczany. Ilekroć któraś ze znamienitych osobistości schodziła z pokładu lub na niego powracała, zawsze grała dwunastoosobowa orkiestra. Po przybyciu do Bachczysaraju goście zamieszkali w po­ mieszczeniach niegdyś zajmowanych przez ostatniego chana Krymu i jego harem, co stanowiło nie lada atrakcję nawet dla doświadczonych obieżyświatów. By urozmaicić podróż uczestnikom wycieczki, Potiomkin orga­ nizował po drodze rozmaite zabawy i niespodzianki, które ściąga­ ły tłumy gapiów. Na dziewiczym stepie urządził angielskie ogrody z przesadzonymi wysokimi drzewami. Kazał rozstawić ogromne, na­ szywane perłami i ozdobione girlandami kwiatów namioty, w których odbywały się uczty. Przed carycą defilowały pułki Kozaków i wier­ nych Moskwie Tatarów. Kaukascy jeźdźcy w mieniących się srebrem kurtkach galopowali jak burza, popisując się znajomością sztuki wo­ jennej. Na drzewach zawieszono lampiony, nocne niebo rozświetlał blask ognisk. Zbudowana nad Dnieprem w pobliżu Krzemieńczuka imponująca makieta Wezuwiusza plunęła na cichy step deszczem ognia i siarki4. Jednakże nawet kunszt reżyserski Potiomkina nie zdołał ukryć tego, że w rzeczywistości nowe ziemie wcale nie są rajskim ogrodem, który zdawał się rozpościerać przed europejskimi koronowanymi głowami, ambasadorami i arystokratami ze świty carycy. Ta część Noworosji dopiero niedawno przeszła pod berło Katarzyny spod pano­ wania Osmanów. Na chłopach i pasterzach zaludniających nadmorską równinę, tereny górzyste i samo wybrzeże znacznie większe wraże­ nie robił przepych orszaku carycy niż rosyjskie obietnice wolności i mądrych rządów. Jak zanotował towarzyszący Katarzynie europejski arystokrata, książę Charles-Joseph de Ligne: „Imperatorowej, która

39

CHARLES KING

ODESSA

nie może biegać na piechotę tak jak my, wmawiają, że miasta [...] są skończone, gdy tymczasem często są to miasta bez ulic, ulice bez do­ mów i domy bez dachów, drzwi i okien”5. Potiomkin nie konstruował wyidealizowanych, w pełni wyposażonych i funkcjonujących chłop­

skich wsi, tak jak to robiła Maria Antonina. Jego entuzjastyczne próby przedstawienia pustego stepu w jak najlepszym świetle uwiecznia szyderczy zwrot „wsie potiomkinowskie”, ukuty na określenie malo­ wanych atrap miasteczek i wyreżyserowanych manifestacji lojalności, które tworzył dla swojej Matuszki, „ukochanej matki” cesarstwa, jak nazywał Katarzynę w prywatnych listach, używając popularnego w Rosji czułego określenia władczyni. Po rejsie po Dnieprze, wizycie na Krymie i goszczeniu w pałacu w Bachczysaraju rosyjska delegacja wróciła do Petersburga, pozo­ stawiając step w raczej niezmienionym stanie. Gdy Katarzyna od­ bywała niespieszną podróż ze stolicy na południe, do ujścia Dniepru wpłynęły osmańskie okręty. Była to nie tyle próba niedopuszczenia imperatorowej do wybrzeża Morza Czarnego, ile kontrdemonstracja dla kosztowych popisów Potiomkina. „Tuszę, że to ładna zapowiedź ładnej wojenki, która, mam nadzieję, niebawem wybuchnie”, entu­ zjazmował się książę de Ligne6. Nie spotkał go zawód.

Na początku sierpnia 1787 roku turecki rząd postawił Rosji ultimatum: żądał natychmiastowego zwrotu Krymu, uznania Gruzji (prawosław­ nego królestwa w górach Kaukazu) za protektorat sułtana oraz prawa

do rutynowego przeszukiwania rosyjskich statków przepływających przez Bosfor. Z punktu widzenia Katarzyny żądania Turcji były niedo­ rzeczne. Przecież wyreżyserowana przez Potiomkina paradna podróż na południe miała na celu dokonanie inspekcji Krymu i innych ziem, które caryca uważała teraz za swoją prawowitą własność. Ponadto ostatni traktat pokojowy, zawarty niespełna piętnaście lat wcześniej, gwarantował rosyjskim okrętom prawo swobodnego wpływania na Morze Czarne.

Kiedy Rosja odrzuciła ultimatum, Turcy wypowiedzieli wojnę. Oba państwa rozpoczęły pospieszne przygotowania do działań wojen­ nych, koncentrując wojska i marynarkę w strategicznych punktach przy ujściach Bohu i Dniepru, a także wzdłuż dolnego biegu Dnie­ stru i w delcie Dunaju. Twierdze zbroiły się i uzupełniały zapasy.

40

2

P O T I O M K I N I NAJEMNICY

Potiomkin osobiście objął dowództwo nad ponadstutysięczną armią, złożoną z wysoko urodzonych oficerów, Kozaków, odbywających wieloletnią służbę wojskową chłopów, a nawet z pospiesznie sfor­ mowanej kawalerii żydowskich lansjerów7. Pod sztandary Katarzyny ściągali najemnicy. Byli wśród nich arystokraci tacy jak książę de Ligne, a także podłego stanu poszukiwacze przygód. Wojna rosyjsko-turecka stwarzała okazję do wstąpienia na służbę chrześcijańskiej monarchini, która już raz zatriumfowała nad Wschodem, a przy okazji do uszczknięcia bogactw dostępnego od niedawna regionu Morza Czarnego. I jedno, i drugie przemawiało do wyobraźni na­ jemnika Johna Paula Jonesa, sławnego wilka morskiego i bohatera rewolucji amerykańskiej. Zakończywszy działalność w Stanach Zjednoczonych, Jones udał się na Wschód, by dowodzić rosyjską eskadrą w starciach z osmańską marynarką wojenną. Sławę w Ameryce przyniosła mu seria zwycię­ skich ataków na brytyjskie okręty; dziś jest uważany za ojca amery­ kańskiej marynarki wojennej, a jego szczątki spoczywają w okazałym grobowcu w Annapolis w stanie Maryland. Potiomkin był nim jednak rozczarowany. „Ten człowiek nie nadaje się na dowódcę. Jest powolny, niemrawy, brak mu zapału, a może nawet boi się Turków - pisał w liście do Katarzyny. - Jest nowy w tych sprawach, nie dba o załogę i nie ma z niego żadnego pożytku. Nie znając języka, nie może wy­ dawać ani sam nie rozumie rozkazów”8. Jones odnosił błyskotliwe zwycięstwa na Atlantyku, ale w grun­ cie rzeczy jego kwalifikacje nie wykraczały poza typową taktykę pirata: potrafił wprowadzić niewielki oddział żołnierzy na pokład pojedynczego statku i stoczyć bitwę z jednym wrogiem naraz. Jego kompetencje dowódcy w bardziej złożonej walce - zwłaszcza w wie­ lojęzycznym i pełnym intryg środowisku wyniosłych europejskich oficerów, w którym się teraz znalazł - były wątpliwe. „Jones zasłynął jako korsarz, lecz obawiam się, że nie jest odpowiednim człowiekiem do tego, by dowodzić eskadrą”, napisał Karl von Nassau-Siegen, inny cudzoziemiec w służbie Katarzyny9. Na najdrobniejsze uchybienie ze strony oficerskiej braci Jones reagował dąsami, marnując znaczną część pobytu w Rosji na kłótnie o stanowisko i miejsce w hierarchii służbowej. „Prawdopodobnie żaden oficer nigdy nie rozpoczął służ­ by w tak przykrych okolicznościach jak ja - skarżył się w jednym

41

CHARLES KING

ODESSA

z listów. - Tylko dzięki stanowczości i prawości charakteru udało mi się uniknąć obmierzłych pułapek zastawianych przez czyhających na

moją zgubę wrogów”10. Ocalenie resztek reputacji Jones zawdzięczał przede wszystkim rozsądkowi, sprawności i szlachetnemu charakterowi jednego ze swo­ ich poruczników, kolejnemu najemnikowi nazwiskiem Jose de Ribas. W wojnie z Osmanami de Ribas wykazał się znacznie większą skutecz­ nością niż legendarny amerykański kapitan; na rosyjsko-tureckim pograniczu zdobył sławę i majątek i zapewnił sobie miejsce w historii jako prawdziwy założyciel Odessy. Mieszane pochodzenie i dar im­ prowizacji wyróżniające de Ribasa będą również typowe dla miasta, do którego powstania walnie się przyczynił. Jose Pascual Domingo de Ribas y Boyons, znany w Rosji jako Osip Michajłowicz Deribas, przyszedł na świat w Neapolu w czerwcu 1749 roku w rodzinie hiszpańskiego konsula i irlandzkiej arystokrat-

ki. Słynny z zapierających dech w piersiach widoków włoski port, przycupnięty w naturalnym amfiteatrze u podnóża złowieszczego

stożka Wezuwiusza, przez stulecia był pionkiem w politycznych roz­ grywkach pomiędzy Hiszpanią, Francją i Austrią. W latach trzydzie­ stych xvni wieku stał się wreszcie stolicą niezależnego królestwa pod berłem Burbonów i przez krótki czas mógł się nie obawiać knowań obcych imperiów. Po uzyskaniu niezależności Neapol szybko wkroczył w epokę naj­ większego rozkwitu. Władcy z dynastii Burbonów wspierali artystów i przywrócili pierwotną świetność wielu średniowiecznym i rene­ sansowym budowlom. Jednak pod efektowną powierzchnią kłębił się mroczny świat wielkomiejskiej nędzy, sekciarskiego kultu świętych, łapownictwa i kreatywnej rozpusty. Tuż za granicami miasta rozpo­ ścierały się pogrążone w zacofaniu i ciemnocie tereny rolnicze, przez jezuitów pogardliwie nazywane Indiami11. Neapol był „najpiękniejszą krainą naświecie, zamieszkaną przez najbardziej skretyniały gatunek [ludzi] , zauważył dowcipnie markiz de Sade, który odwiedził miasto w czasie, gdy de Ribas był dwudziestokilkuletnim młodzieńcem12. Bez względu na to, czy kierowało nim pragnienie ucieczki od po­ złacanego brudu Neapolu, czy też żądza przygód, de Ribas - wzorem

wielu innych młodych ludzi, którzy w xvm wieku robili zawrotną

42

2

POTI O M K I N

I

NAJEMNICY

karierę - spoglądał tęsknie na Wschód, ku Rosji jawiącej się jako kraj wielkich możliwości. Podobnie jak John Paul Jones, skuszony perspektywą wstąpienia pod sztandary legendarnej imperatorowej i bicia niewiernego Turka, zwinął obóz i wyruszył na Wschód, do państwa Katarzyny. Pod koniec lat sześćdziesiątych de Ribas przez krótki czas służył w armii Neapolu. W 1772 roku, tuż przed zakończeniem pierwszej wojny rosyjsko-tureckiej, otrzymał stanowisko młodszego oficera w wojsku Katarzyny. Gdy umilkły działa, kręcił się przy dworze. Był jednym z licznych młodych ludzi ubiegających się o przychylność władczyni, z wielkim zapałem odgrywającej rolę obrończyni chrześci­ jaństwa przed jarzmem rzekomo barbarzyńskich Osmanów. „Gdybyście mieli w Piemoncie albo w Hiszpanii podobnych sąsiadów, którzy co roku sprowadzają na was zarazę i głód [...] - powiedziała podob­ no o Turkach osmańskich, obarczając ich winą za wiele naturalnych nieszczęść w Nadczarnomorzu - czy podobałoby wam się, gdybym ich wzięła pod swoją opiekę? Mniemam, że raczej uznalibyście moje postępowanie za barbarzyńskie”13. Cudzoziemcy, których chętnie widziała w swoim otoczeniu, podzielali tę wizję, uważając się za ry­ cerzy walczących z kulturowo-religijnym zagrożeniem (islamskim, despotycznym i na pół koczowniczym) czającym się na południu. Pe­ tersburg, do którego trafiali, był jednym z najważniejszych ośrodków kultury epoki oświecenia, oferującym ożywione dyskusje na tematy liberalnej filozofii, ostre jak brzytwa żarty w konwersacyjnej francuszczyźnie i przeciągające się do późna partyjki wista. Neapolitański najemnik miał już pewne pojęcie o trudnych wy­ zwaniach, jakie niesie ze sobą wyzwalanie i modernizowanie obsza­ rów pogranicza. Poznał triumfy i porażki bezustannego włoskiego reformatorstwa w swoim rodzinnym mieście, które też było połu­ dniowe i prowincjonalne. Zdążywszy na sam koniec wojny, poznał specyfikę walki na burzliwym Morzu Czarnym, na gorących i par­ nych równinach Rosji i w bagnistych limanach Bohu i Dniepru. Kie­ dy w 1787 roku wybuchła nowa wojna, przydzielono mu szczególnie niewdzięczne zadanie: miał odpowiadać za łączność między kwaterą połową Potiomkina a oddziałem dowodzonym przez nieszczęsnego Jonesa. W każdym razie włączył się w walkę już od pierwszych wy­ strzałów, a nie, jak poprzednio, tuż przed jej zakończeniem.

43

CHARLES KING

ODESSA

Razem z oszołomionym i niezdecydowanym Jonesem de Ribas uczestniczył w jednym z najważniejszych i najbardziej makabrycz­ nych epizodów konfliktu rosyjsko-tureckiego. W środku lata 1788 roku był oficerem łącznikowym Potiomkina w tak zwanej bitwie na limanie, która rozegrała się w ujściu Dniepru przed umocnieniami dwóch twierdz, Oczakowa i Kinburnu. Pierwsza z nich znajdowała się w rę­ kach Turków, druga - Rosjan. Bliźniacze fortece wznosiły się naprze­ ciw siebie po dwóch stronach wąskiego przesmyku łączącego Dniepr z Morzem Czarnym. Jones dowodził flotyllą wiosłowych stateczków wyposażonych w niewielkie działa. Ich zadaniem nie było prowadze­ nie bezpośredniej walki z osmańskimi okrętami wojennymi; miały jedynie odciągnąć je na płycizny, gdzie utknęłyby w błocie, stając się łatwym celem dla rosyjskiej ciężkiej artylerii i bomb zapalających. „Widok tylu nieszczęsnych istot ludzkich ginących w płomieniach budzi oburzenie i grozę”, pisał Jones do de Ribasa w czasie bitwy14. Dowódcy kłócili się i wydawali niejasne rozkazy, ale w końcu po­ łączenie przeważającej siły ogniowej i trudnych warunków żeglugi przyniosło zwycięstwo Rosjanom. Co ważniejsze, wygranie bitwy otworzyło wojskom caiycy drogę do zdobycia w grudniu Oczakowa, gdzie dokonały jeszcze straszliwszej rzezi. Po stronie tureckiej było tak wielu zabitych, że Rosjanie układali z ich ciał krwawe stosy na skutym lodem ujściu rzeki. Kolejne dwa lata przyniosły serię podob­ nie trudnych i krwawych zwycięstw nad tureckimi garnizonami dalej na zachód. Jedna po drugiej padały bezlitośnie oblegane osmańskie twierdze nad Morzem Czarnym. Nowa rosyjska flota najeżonych dzia­ łami okrętów dokonywała błyskotliwych manewrów, demonstrując pełnię swojej potęgi.

Mimo roli, jaką odegrał w tych wydarzeniach, Jones zakończył swo­ ją karierę w Rosji w niesławie. Po licznych spięciach z księciem Nassau-Siegenem i innymi szlachetnie urodzonymi oficerami został zwolnio­ ny przez Potiomkina ze służby we Flocie Czarnomorskiej i odesłany do Petersburga. Choć na południu nadal szalała wojna, musiał opu­ ścić Rosję oskarżony o to, że przemocą pozbawił dziewictwa dwu­ nastoletnią dziewczynkę. Jones nie próbował się wypierać bliskich stosunków z panną (co amerykańscy historycy zwykle pomijają mil­

czeniem), zaprzeczył jedynie, że doszło do gwałtu. Zeznając przed pro­ kuratorami, potwierdził, że „często figlował” z dziewczynką i dawał

44

2

POT1 O M K I N

I NAJEMNICY

jej za to drobne sumy pieniędzy, dodał jednak: „Oświadczam panom z absolutną pewnością, że nie odebrałem jej dziewictwa”15. Kilka lat później zmarł w nędzy w Paryżu jako wrak człowieka w wyblakłym mundurze. Do końca naprzykrzał się zagranicznym dyplomatom projektami nowych kampanii morskich u brzegów dalekich lądów. W przeciwieństwie do Jonesa de Ribas okazał się niezwykle zdol­ nym, lojalnym i taktownym adiutantem. Starał się łagodzić konflikty Jonesa z europejskimi oficerami, zwłaszcza z księciem Nassau-Siegenem, a także z samym Potiomkinem. Z niesubordynacją lub pi­ jaństwem podwładnych radził sobie, odbywając męską rozmowę z winowajcą, bez uciekania się do natychmiastowego wymierzania kary. Jego osiągnięcia zostały dostrzeżone i nagrodzone. Potiomkin osobiście przeniósł go z floty do wojsk lądowych, powierzając dowo­ dzenie jednym z oddziałów pod dowództwem operacyjnym hrabiego Iwana Gudowicza, należącego do najwybitniejszych i najwyżej odzna­ czonych generałów w południowym teatrze wojny. Po przejściu pod rozkazy hrabiego de Ribas objął dowództwo nad Batalionem Grenadierów Mikołajewskich, elitarną jednostką utworzo­ ną przez samego Potiomkina, nazwaną tak na cześć Świętego Mikołaja,

jednego z patronów Rosji. Batalion składał się z nieco ponad ośmiuset ludzi, w tym żołnierzy wybranych z trzech różnych pułków kozac­ kich. Latem 1789 roku Rosjanie koncentrowali siły, przygotowując się do nowej serii ataków na tureckie pozycje na północno-wschodnim

wybrzeżu Morza Czarnego. W pobliżu wsi Hadżibej stało na kotwicy prawie czterdzieści osmańskich statków, w tym dwa duże kilkumasztowe okręty wo­ jenne, tak zwane szebeki, poruszane zarówno żaglami, jak i wiosła­ mi. Stanowiły wsparcie dla niewielkiego oddziału stacjonującego we wsi. Turcy wzmocnili fortyfikacje Hadżibeju, wznosząc otoczoną ka­ miennym murem cytadelę i kilka budynków. Obok cytadeli wyrosła wieś żyjąca z produkcji na potrzeby garnizonu, na okolicznych pa­ stwiskach zimą wypasali stada tatarscy koczownicy. Miniaturowe budyneczki garnizonu nie bardzo zasługiwały na pompatyczne mia­ no, jakie nadali tej placówce Turcy: Yeni Diinya, czyli „nowy świat”. W sierpniu rosyjskie oddziały dowodzone przez Gudowicza i de Ribasa ostrożnie podeszły pod wieś. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że w garnizonie panuje spokój. Ale do szerokiej zatoki, nad którą leżał

45

CHARLES KING

O D E S S /\

Hadżibej, bez trudu mogła wpłynąć reszta osmańskiej floty. Biorąc pod uwagę dużą liczbę wrogich dział znajdujących się na odległość strzału od lądu, trudno się dziwić, że rosyjscy dowódcy nie kwapili się z poczynieniem dalszych kroków. „Zadecyduję, w jaki sposób ściągnąć (rosyjską flotę] i jak podejść Hadżibej od strony lądu, tak by go zająć i zapewnić wsparcie naszym okrętom - pisał w liście do imperatorowej Potiomkin. - Sprawa wymaga [...] wielkiej zręczności i męstwa. Pokładając nadzieję w Bogu, z Jego pomocą podejmę próbę otoczenia wroga”. Wojenne trudy zaczynały się odbijać na jego zdro­ wiu: „Z powodu hemoroidów cierpię na silne bóle głowy”, zakończył raport z frontu16. Gdy we wrześniu 1789 roku Potiomkin w końcu zarządził przepro­ wadzenie starannie zaplanowanego rekonesansu, ku jego zaskoczeniu okazało się, że grenadierzy de Ribasa podeszli pod mury Yeni Dunya i zażądali wydania twierdzy wojskom Katarzyny. Było to jedno z wiel­ kich bezkrwawych zwycięstw tamtej wojny. Cała akcja trwała nie dłużej niż pół godziny. Osmański garnizon, obsadzony przez garstkę przestraszonych żołnierzy i jednego oficera, natychmiast złożył broń. Działa tureckiej eskadry nie wypaliły ani razu. Kilka dni później do

brzegu zbliżyło się dwadzieścia sześć osmańskich okrętów liniowych (dużych jednostek przystosowanych do walki artyleryjskiej na morzu), które oddały serię salw w stronę lądu. Jednakże po kilku podobnych

demonstracjach statki odpłynęły. Tureccy kapitanowie najwyraźniej uznali, że to wystarczy, by mogli się chełpić bohaterską, choć nieudaną obroną maleńkiej twierdzy przed przeważającymi siłami wroga17. Tymczasem Rosjanie przeprowadzili inspekcję nowej zdobyczy, która niemal sama wpadła im w ręce. Nie było specjalnie nad czym się rozwodzić w meldunkach. Hadżibej składał się z kilku koszarowych baraków i pięciu czy sześciu domków. Jeden z nich, w nieco lepszym stanie od pozostałych, służył za mieszkanie Ahmedowi Paszy, dowód­ cy garnizonu. Cytadelę Yeni Diinya otaczała zwieńczona blankami kamienna ściana z kilkoma wieżami, nie miała ona jednak fosy ani żadnej innej przeszkody utrudniającej szturmowanie murów18. Była to niezbyt imponująca podbudowa pod przyszłą karierę, a i sam de Ribas nie przechwalał się zwycięstwem w „bitwie o Ha­ dżibej”, uważał bowiem, że zawdzięcza je połączeniu szczęścia z nie­ zbyt zdecydowaną postawą tureckich żołnierzy i eskadry osmańskiej

46

2

PO T 10 M KIN

I NAJEMNICY

marynarki wojennej. Pozostał w armii Katarzyny, by z czasem do­ służyć się bardziej znamienitego stanowiska. Rok później walnie przyczynił się do zdobycia kilku tureckich twierdz nad Dnieprem i Dunajem i nawet chełpliwy Potiomkin to jemu przypisał zasługę. „Nie mogę się dosyć nachwałić generała majora Ribasa - stwierdził w liście do imperatorowej. - Oprócz doskonałego męstwa wypełnia go niewypowiedziany zapał”. To ostatnie słowo często powtarzało się w wypowiedziach Potiomkina na temat neapolitańskiego oficera’9. Wkrótce de Ribas został przywrócony do służby w marynarce i powierzono mu dowodzenie własną flotą wiosłowych statków. Po­ mógł przygotować atak na osmańską twierdzę Izmaił, który był chyba najważniejszą bitwą tamtej wojny. Zajęcie twierdzy zapewniło Rosji kontrolę nad deltą Dunaju. W końcu dochrapał się rangi admirała (prześcigając swojego niegdysiejszego zwierzchnika, skompromito­ wanego kontradmirała Jonesa) i objął dowództwo całej Floty Czar­ nomorskiej. Nawet lord Byron, opisując konflikt rosyjsko-turecki w poemacie epickim Don Żuan, wspomniał o roli de Ribasa: Jeszcze kamienny bastion, wyspa wśród powodzi,

Trzymał się dzielnie; starszy pasza w nim dowodzi I pewny siebie cieniem otuchy się karmi;

Dał ze dwadzieścia razy odpór russkiej armii; Teraz, kiedy Rus wkroczył, posyła na zwiady,

Czy niepoddania twierdzy jest jeszcze nadzieja; A gdy usłyszał, że jej nie ma, wysłał beja

Admirała Ribasa wezwać na układy20.

Nawet po pełnych chwały krwawych zwycięstwach nad osmańskimi twierdzami od Oczakowa do Izmaiłu de Ribas nie zapomniał o ma­ leńkim Hadżibeju. Po wojnie, na mocy traktatu pokojowego, który Rosja zawarła z Osmanami w 1792 roku, wieś oficjalnie znalazła się w granicach imperium Katarzyny. Pod koniec xvm wieku lokali­ zacja, na którą wcześniej nikt nie zwrócił uwagi, nabrała znaczenia, jakiego nie mogły przewidzieć pokolenia Greków, Włochów, Tatarów ani Turków osmańskich. Hadżibej i fortyfikacje Yeni Diinya były usytuowane w pobliżu limanów kilku ważnych rzek: Dunaju, Dniestru, Dniepru i Bohu.

47

CHARLES KING

ODESSA

Stacjonujący tani oddział piechoty albo dragonów byłby w stanie kon­ trolować ujścia najszerszych, najbardziej żeglownych rzek wschodniej Europy. W głębi lądu osiadli rolnicy stopniowo wypierali koczowni­ ków. Wieś stanowiła naturalną bramę do trawiastych terenów nad brzegami rzek, gdzie pasły się stada bydła i owiec, do sadów owo­ cowych i pól Wołynia i Podola, a nawet do odległych targów Polski i wybrzeża Bałtyku. Gdyby wziąć się do tego, jak należy, w szerokiej zatoce można było zbudować bardzo wygodny port. Stosunkowo ła­ godny klimat zapewniał cumującym tam statkom prawie całą zimę bez lodu - atut, jakim w owym czasie nie mogła się poszczycić żadna inna rosyjska przystań morska. Trochę wcześniej powstały porty w położonych nieco bardziej na wschód Chersoniu i Sewastopolu, ale żaden z nich nie zapewniał jednocześnie bezpośredniego dostępu do otwartego morza i połączenia z istniejącymi od dawna lądowymi szlakami handlowymi. Hadżibej zdawał się oferować obie te korzyści. Wkrótce po zakończeniu wojny z Turkami de Ribas przedstawił Katarzynie swój plan. Zamierzał uczynić ze starej osady garnizonowej perłę jej południowych włości. Przy odpowiednich nakładach finan­ sowych i ze słynnym zapałem de Ribasa na brzegu morza niczym la­ tarnia morska miało wyrosnąć wielkie miasto. Potęga rządów carycy, uwidaczniająca się w nowych budowlach Sankt Petersburga i europej­ skich obyczajach dworu, znalazłaby wreszcie swój wyraz na południu. Pomysł spodobał się Katarzynie. Specjalnym edyktem wydanym 27 maja 1794 roku uznała „szczególne usytuowanie Hadżibeju i wy­ nikające z niego korzyści”. Nakazała przekształcić osadę w ośrodek handlowy i spedycyjny i wyznaczała de Ribasa na głównego nadzorcę (gławnogo naczolnika) tego projektu. „Jako że handel nasz na ziemiach tych kwitnie, miasto szybko wypełni się mieszkańcami”, oświadczyła cesarzowa21. Tak oto neapolitański najemnik stanął przed zadaniem zbudowa­ nia od zera nowego miasta, które w odróżnieniu od jego rodzinnego Neapolu miało być czyste, nowoczesne i racjonalnie zorganizowane, a jednocześnie stać się uprzywilejowaną posiadłością jednego z naj­ większych imperiów świata. Miało powstać dookoła zburzonej cyta­ deli, którą dziwnym trafem sami Turcy nazwali nowym światem. Być

może to właśnie de Ribas zaproponował, by nadać mu nazwę „Odessos” na pamiątkę starożytnej greckiej kolonii, która niegdyś istniała

48

2

P O T I O M K I N I NAJEMNICY

w pobliżu. Niewykluczone, że miał słabość do antyku. Rok przed jego urodzeniem odkopano zaginione miasto Pompeje, zasypane popiołem po wybuchu Wezuwiusza w 79 roku naszej ery. Wydarzenie to roz­ budziło powszechne zainteresowanie starożytnością i uczyniło z Ne­ apolu ważny ośrodek neohellenizmu w sztuce, literaturze i filozofii. Tak czy inaczej, nazwa „Odessos” idealnie wpisywała się w nową rosyjską praktykę odwoływania się w rejonie Morza Czarnego do starożytnych tradycji. Inne zakładane lub rozbudowywane przez Potiomkina miasta otrzymywały zrusyfikowane, mniej lub bardziej wymyślne wersje nazw greckich. Stare tatarskie wsie przechrzczono na „Sewastopol” (dostojne miasto) i „Chersoń” (złote miasto). Krym został „Taurydą”, jak Rosjanie zapisywali nazwę „Tauris”, dobrze znaną Eurypidesowi i Herodotowi. Nim minął rok od mianowania go szefem projektu, de Ribas domagał się od rosyjskich dyplomatów, by

wykorzystywali każdą okazję do wychwalania zalet nowych obiektów powstających w dawnym Hadżibeju. Wzniesiono fortyfikacje, które miały chronić wielki plac budowy przed tureckim odwetem. W miej­ scu tatarskich jurt stanęło ponad sto murowanych domów i budynków administracyjnych 22. Według trafnej, choć trudnej do zweryfikowania legendy imperatorowa wprowadziła pewną drobną, ale trwałą korektę do oryginalnych planów de Ribasa. Wszystkie nowe osiedla na stepie i wybrzeżu Morza Czarnego otrzymały męskie nazwy. Najpotężniejsza i najbardziej świadomie nowoczesna kobieta w dziejach Rosji nakazała zmienić „Odessos” na „Odessa”, sfeminizowaną wersję imienia niezmiennie kojarzonego z przebiegłym wojownikiem i żeglarzem, starożytnym Odysem. W styczniu 1795 roku Petersburg wreszcie opublikował indeks nazw geograficznych dla ziem odebranych trzy lata wcześniej Osmanom. Dokument ten stwierdzał oficjalnie, że miasto „zwane przez Tatarów I-Iadżibej” ma odtąd nosić nazwę „Odessa”23.

3

Latarnia morska

Zieleń i modne sklepy - ulica Deribasowska na dziewiętnastowiecznej widokówce

[Ze zbiorów autora]

Najsłynniejszą ulicą Odessy jest Deribasowska. To skąpany w zieleni, zamknięty dla ruchu kołowego deptak wysadzany drzewami, z par­ kiem, pomnikami wybitnych ludzi, estradą dla orkiestry i fontanną tryskającą wodą w rytm muzyki. Ulubione miejsce amatorów wie­ czornych spacerów, kiedy upał już zelżeje, i subtelnych publicznych zalotów - rytualnych przechadzek odbywanych w letnie wieczory

od Madrytu po Stambuł. Deribasowska leży w sercu historycznej Odessy. Po obu stronach ciągną się dziewiętnastowieczne kamienice o bogato zdobionych fasadach, z eleganckimi sklepami na parterze. W cieplejszych miesiącach na chodnikach tłoczą się kawiarniane ogródki. W tłumie dzieci z topiącymi się lodami i wracających z pla­ ży czerwonych od słońca Ukraińców i Rosjan czasem można napo­ tkać wystawiony na środek jezdni stół do bilardu, przy którym jakiś przedsiębiorczy odesyjczyk w zamian za drobne datki popisuje się mistrzowskimi strzałami do luzy. Ulicę nazwano na cześć de Ribasa (rosyjska forma przymiotnikowa kryje w sobie jego nazwisko), który do dziś jest uważany za prawdziwe­ go założyciela miasta. Odessa, jaką sobie wymarzył, miała się stać latar­ nią morską cywilizacji i handlu na skraju rozrastającego się imperium. Udało mu się przekonać Katarzynę, by wsparła jego plany powięk­

szenia osmańskiej twierdzy i zbudowania molo, które ochraniałoby wpływające do portu statki. Jednakże niespodziewana śmierć carycy w 1796 roku pozbawiła te ambitne projekty mecenasa i orędownika. Niebawem de Ribas znalazł się w sieci politycznych intryg, które rozgorzały po śmierci Katarzyny. Jej syn Paweł 1 po objęciu tronu włożył wiele zapału w niweczenie dokonań matki. Za życia caryca konsekwentnie trzymała go na dystans, obawiając się tłumionych

52

3

LATARNIA MORSKA

ambicji swojego następcy, który zdążył przekroczyć czterdziestkę, zanim wreszcie zachorowała. Paweł i gardził kamarylą dworaków, doradców i kochanków, którymi otaczała się Katarzyna. Bliskie jej sercu projekty zostały zarzucone. Starych współpracowników imperatorowej odstawiono na boczny tor albo przesunięto na stanowiska administracyjne, pozbawiając dotychczasowej władzy. Według jed­ nego z ówczesnych obserwatorów czystki objęły osiemnaście tysięcy osób zwolnionych ze służby państwowej przez cara i dalsze dwanaście tysięcy urzędników, którzy odeszli z własnej woli. To świadczy nie tylko o głębokości zmian po dojściu do władzy Pawła i, lecz także o rozmiarach rozdętej biurokracji stworzonej przez jego matkę i Potiomkina (który zmarł pięć lat wcześniej)1. Prace przy rozbudowie Odessy stanęły w miejscu. Wysechł stru­ mień państwowych funduszy przyrzeczonych na realizację ambitnych projektów budowlanych. Marzenia de Ribasa o stworzeniu Neapolu Wschodu, który świetnością i bogactwem prześcignąłby nawet jego rodzinne miasto, legły w gruzach. Był rozczarowany brakiem zain­ teresowania ze strony cara, ale niewiele mógł zrobić, by odmienić los Odessy, skazanej, jak się wówczas wydawało, na pozostanie rosyjską wersją podrzędnej osmańskiej cytadeli, którą tak łatwo zdobył dla Katarzyny w poprzednim dziesięcioleciu. W obliczu piętrzących się za panowania Pawła i przeszkód nawet on stracił swój legendarny zapał. Na szczęście dla Odessy rozczarowanie de Ribasa nowym carem było powszechnie podzielane. Paweł i zyskał licznych wrogów wśród rosyjskich arystokratów i jego panowanie szybko zakończyło się przewrotem pałacowym i carobójstwem. Pewne fakty sugerują, że w 1801 roku de Ribas mógł uczestniczyć w przygotowaniach do usu­ nięcia następcy Katarzyny z tronu - i z tego świata. Lecz nawet jeśli przydzielono mu drobną rolę w dramacie sukcesji, nie zdążył obejrzeć całego przedstawienia. Umarł kilka miesięcy przed obaleniem Pawła 1. Nowy car Aleksander 1 zamierzał przywrócić prowadzoną przez babkę politykę zacieśniania więzów z Europą, popychania impe­ rium ku nowoczesności i wspierania rozwoju południowego po­ granicza. Aleksander miał powody, by poważnie zastanawiać się nad miejscem Noworosji w polityce imperium. Zawirowania na arenie międzynarodowej w następstwie rewolucji francuskiej uzmysłowiły nowemu władcy znaczenie zasobów naturalnych, które pozostawiła

53

CHARLES KING - ODESSA

mu w spadku Katarzyna, a zwłaszcza żyznych pól i stad bydła na wschodnich rubieżach Europy. Transport lądowy przez cały konty­ nent był czasochłonny, kosztowny i - z powodu nasilonych ruchów

wojsk na całym kontynencie - często niebezpieczny. Dojście do władzy Napoleona, który obiecywał zastąpić porewolucyjny chaos paneuropejskim ładem pod egidą Francji, jedynie za­ ogniło sytuację. Chcąc zagłodzić swoich wrogów w innych częściach kontynentu, Bonaparte wprowadził embargo na węgierskie zboże, co zwiększyło popyt na pszenicę i jęczmień z innych źródeł. Równocześ­

nie przed Rosją otworzyły się nowe możliwości zarabiania na nadwyż­ kach żywności. Ulegając presji państw europejskich, Turcy otworzyli dla zagranicznych okrętów Dardanele i Bosfor, strzegące dostępu do Morza Czarnego. Rosyjskie statki mogły swobodnie przepływać przez obie cieśniny od początku lat siedemdziesiątych xvm wieku. W1784 roku przywilej ten został rozszerzony na Austrię, w 1802 roku na Francję, a wkrótce potem na Wielką Brytanię, Neapol, Raguzę (Dubrownik), Holandię i inne potęgi handlowe. W tej sytuacji pierwotna wizja rozwoju Odessy znów stała się aktualna i to znacznie bardziej, niż mógłby to sobie wyobrazić neapolitański najemnik. Morze Czarne stało się „wspólnym obszarem naro­ dów Europy - jak napisał ówczesny amerykański podróżnik Robert Stevens - Odessa zaś znalazła się w centrum ożywionej wymiany [...]. Te same okoliczności, które sparaliżowały handel w innych ośrodkach [...] na Odessę podziałały zgoła odwrotnie”2. Państwo wyasygnowało nowe fundusze na ulepszenie obiektów portowych i realizację daw­ nych projektów budowlanych de Ribasa. W sytuacji, gdy uwaga znów zwróciła się na południe, a Rosja była głównym partnerem handlowym i sprzymierzeńcem starego konty­

nentu w walce z groźbą napoleońskiej Francji, Europa nagle doceniła nowy port. Kiedy między Rosją a Francją panował pokój, wymiana handlowa z najważniejszymi europejskimi portami odbywała się bez przeszkód. Gdy obydwa kraje znajdowały się w stanie wojny, Rosja zawsze potrafiła znaleźć sposób, by dostarczać dokładnie te towary, na które panował największy popyt. Odessa zarabiała na kłopotach Europy. Po mieście krążyły pieniądze z całego kontynentu: holender­ skie dukaty, weneckie cekiny, hiszpańskie dublony, tureckie piastry, wiedeńskie talary3.

54

3

LATARNIA MORSKA

Na nabrzeżu wyładowywano ze statków wzmocnione wina z Hisz­ panii, jedwab z Florencji i Genui, oliwę i suszone owoce z Lewantu, orzechy i kosztowne gatunki drewna z Anatolii. Ich miejsce w ładow­ niach zajmowały worki zboża i skór bydlęcych z nadczarnomorskich stepów4. Nowe falochrony osłaniały statki handlowe przed niszczącą siłą wiatrów, niedawno zbudowane nabrzeża jęczały pod ciężarem beczułek i tobołów. Dzięki położeniu na styku wodnych i lądowych szlaków handlowych Odessa stała się punktem węzłowym rozrasta­ jącej się międzynarodowej sieci komunikacyjnej, która ściślej wiązała ją z europejskimi partnerami niż z obiema stolicami imperium Ro­ manowów - Moskwą i Petersburgiem. Z powodu opłakanego stanu rosyjskich dróg przy złej pogodzie podróż z Moskwy do Odessy po­ trafiła zająć nawet czterdzieści dni, gdy tymczasem z Londynu, przez Hamburg, Berlin i Kraków, można było dotrzeć do czarnomorskiego portu już w trzy tygodnie5. Odessa, podobnie jak cała Noworosja, której była rzeczywistą stolicą, przeszła drogę od odległej placówki kolonialnej do ważnego ośrodka międzynarodowego handlu. Miasto narodziło się z wizji de Ribasa, ale dopiero za panowania Aleksandra ii, który zapoczątko­ wał dynamiczny rozwój całego regionu, zaczęło odgrywać naprawdę ważną rolę na południowych rubieżach imperium. Jednak znaczna część prawdziwej zasługi za szybki rozkwit Odessy przypada pew­ nemu francuskiemu arystokracie na wygnaniu. W ostatnich burzliwych dziesięcioleciach xvm wieku Rosja przycią­ gała jak magnes uciekających przed rewolucją arystokratów i znudzo­ nych awanturników, a także ubogich filozofów, muzyków i artystów,

szukających mecenasów w imperium, które dopiero od niedawna uważało siebie za europejskie. Jednym z nich był Armand Emma-

nuel Sophie Septimanie du Plessis książę de Richelieu. Urodzony we wrześniu 1766 roku we Francji, pochodził z wpływowego arysto­ kratycznego rodu o długiej tradycji służby państwu. Jego stryjeczny dziadek Armand Jean du Plessis, kardynał Richelieu, był słynnym, wszechpotężnym premierem Ludwika xm. Wykształcony i wytworny, szczupły, ciemnowłosy, o lekko przygar­ bionych ramionach i przykuwających uwagę ciemnych oczach młody książę był uderzająco podobny do kardynała. Nazwisko gwarantowało

55

CHARLES KING - ODESSA

mu dostęp do królewskiego dworu. Z czasem wyrobił sobie opinię lojalnego i uczciwego dworzanina; obie te cechy stanowiły rzadkość w kapiącej złotem, pełnej intryg osiemnastowiecznej Francji. Jako bardzo młody człowiek zawarł aranżowane małżeństwo i przez dłu­ gie lata ciągłych podróży i służby państwowej pozostał zapatrzonym w żonę pantoflarzem. Przed ukończeniem dwudziestego roku życia odziedziczył po dziadku stanowisko pierwszego szambelana króla Francji, zapew­ niające wysoką pozycję na dworze. Wkrótce został zaufanym doradcą Marii Antoniny. Kiedy wiadomość o wybuchu rewolucji dotarła do Wersalu, błagał królewską rodzinę, by zaniechała powrotu do Paryża. Zażyłości z parą panującą o mało co nie przypłacił życiem. Po zbu­ rzeniu Bastylii uciekł na wschód, do Rosji. Dołączył tam do licznej grupy europejskich arystokratów, kręcących się przy imperatorowej i Grigoriju Potiomkinie. Walczył w drugiej wojnie rosyjsko-tu reckiej razem z Potiomkinem, de Ribasem i Johnem Paulem Jonesem. Ran­ ny w rękę podczas szturmu na twierdzę Izmaił, otrzymał w nagrodę

zwyczajowe odznaczenie wojskowe oraz wdzięczność samej Kata­ rzyny.

Sobór Przemienienia Pańskiego na widokówce z początków xx wieku

[Ze zbiorów autora]

56

3

LATARNIA MORSKA

Nabyte w Wersalu doświadczenie w pałacowych intrygach pozwo­ liło mu przetrwać niepewne lata po śmierci Katarzyny i krótkie pano­ wanie gderliwego Pawła i. Kiedy w 1801 roku na tron wstąpił Aleksan­ der 1, Richelieu był idealnym kandydatem na wpływowe stanowisko w zreformowanej administracji. Ze względu na rosnące znaczenie Francji (jako partnera handlowego Noworosji, a także, od czasu do czasu, wroga imperium Romanowów) powierzenie ważnej placówki na południu człowiekowi dysponującemu licznymi kontaktami w Pa­ ryżu było rozsądnym posunięciem. W 1803 roku Aleksander 1 mia­ nował trzydziestosiedmioletniego Richelieugradonaczalnikom Odes­ sy, zarządcą miasta, któremu podlegały sprawy wojskowe, handlowe i municypalne. Wkrótce książę wyruszył na południe, by wypełniać nowe obowiązki na obszarach, które nadal, jak (zapewne z niejaką przesadą) zanotował w swych pamiętnikach, „zamieszkiwały hordy Tatarów i Kozaków, odrzucających cywilizację i siejących postrach swym zbójectwem i okrucieństwami”6. U celu podróży zastał nie tyle miasto (mimo ożywionego handlu), ile rysunek architekta: same plany, z ulicami nakreślonymi w kredowobiałym pyle równiny, i bardzo mało rzeczywistej substancji miejskiej. Waga przywiązywana przez de Ribasa do świadomej orga­

nizacji przestrzeni miejskiej pozostawiła po sobie trwały ślad. Jak na europejskie, a nawet amerykańskie standardy Odessa jest miastem młodym. Choć dziś uważamy ją za typowy przykład zabytkowej za­ budowy, liczy trzy lata mniej niż Waszyngton. Centralne dzielnice

obu tych metropolii ucieleśniają osiemnastowieczny ideał miasta zbudowanego na siatce symetrycznych ulic, przecinanej szerokimi alejami i upstrzonej miniaturowymi parkami. Aleje tworzą niezwykle długie osie widokowe, które dostarczają patrzącemu podniosłych wrażeń. Parki są miejscem odpoczynku, a jednocześnie służą roz­ powszechnianiu wartości obywatelskich za sprawą posągów i po­ mników wysławiających obowiązek obywatelski, honor i patriotyzm. Turyści odwiedzający Odessę w późniejszych latach (tacy jak Mark Twain w 1867 roku), stanąwszy pośrodku szerokiej arterii, widzieli na jednym jej końcu pusty step, a na drugim puste morze; podob­ nie w dzisiejszym Waszyngtonie szerokie aleje i otwarte przestrzenie umożliwiają połączenie wzrokiem Kapitolu, Memoriału Lincolna i innych charakterystycznych obiektów amerykańskiej stolicy.

57

CHARLES KING

ODESSA

Kiedy Richelieu przybył do Odessy, zasadnicze zręby struktury mia­ sta były już widoczne. De Ribas i współpracujący z nim holenderski in­ żynier Franz de Voland zaprojektowali regularną siatkę ulic; w każdym razie na tyle regularną, na ile to było możliwe w pociętym wąwozami krajobrazie okolic Hadżibeju. Obok setek drewnianych sklepów, ma­ gazynów zbożowych i lepianek stanęły prawie dwa tuziny budynków administracyjnych z wszechobecnego wapienia7. Jednakże napływają­ ca do Odessy masa ludzka stanowiła rażące przeciwieństwo porządku i racjonalności, na których tak zależało projektantom miasta. Na szero­ kich trotuarach tłoczyli się chłopi sprzedający produkty rolne i poszu­ kujący dorywczego zajęcia w porcie. Rosnąca liczba mieszkańców, któ­ ra w momencie objęcia urzędu przez Richelieu sięgała siedmiu -ośmiu tysięcy, zaczynała stanowić zagrożenie dla porządku publicznego8. By

opanować sytuację, nowy zarządca energicznie przystąpił do reformo­ wania administracji municypalnej, polepszania warunków sanitar­ nych i budowy gmachów publicznych, które miały nadać wielkomiej­ ski polor zwykłej (mimo przecinających się pod kątem prostym ulic) placówce kolonialnej. „Udoskonalanie, propagowanie i wykańczanie to duch obecnego reżimu”, zauważył ówczesny francuski obserwator9.

W ciągu zaledwie paru lat od przybycia do Odessy Richelieu wy­ budował teatr i kilka szkół publicznych, w tym gimnazjum dla ku­ pieckich synów, stanowiące swego rodzaju nowinkę w Imperium Rosyjskim, gdzie wykształcenie nadal uważano za przywilej klas wyż­ szych. Założył bibliotekę i drukarnię, która wydawała książki w kilku językach (pod nadzorem oficjalnego państwowego cenzora, urzędu­ jącego w jednym z pierwszych gmachów rządowych). Wzdłuż ulic i w parkach kazał posadzić drzewa, stanowiące oazy zieleni pośród płaskiego przestworu czamogranatowego morza i burego stepu, i oso­ biście gromił mieszkańców, jeśli zapomnieli podlać nowe rośliny10.

Amerykański kupiec Robert Stevens z podziwem i zachwytem wyrażał się o zmianach, które obserwował w pierwszych latach urzę­ dowania Richelieu, podkreślając, że dawni mieszkańcy Hadżibeju nie poznaliby swojej osady, gdyby mogli ją teraz zobaczyć. Jak napisał w książce, manifeście zachwalającym korzyści z handlu z Odessą: •Gdyby jakiś prymitywny mieszkaniec tego kraju, jeden z owych wę­ drownych Tatarów, został nagle przeniesiony do epoki współczesnej, w sam środek miasta, i ujrzał jego publiczne oraz prywatne bogactwo,

58

3

LATARNIA MORSKA

elegancję i świetność otaczających go przedmiotów, nie uwierzyłby, że to, co widzi, nie jest dziełem czarów””. Nie trzeba było dużo czasu, by odesyjczycy stali się równie czuli na punkcie prestiżu i pozycji towarzyskiej, jak mieszkańcy wszystkich dużych miast. „Jednokonny powóz jest dziś szczytem skromności, dowodem skrajnego liczenia się z pieniędzmi - zauważył francuski markiz Gabriel de Castelnau. Innymi słowy, nikt już nie chodzi pieszo”12.

Jednakże mimo proobywatelskiej postawy Richelieu Odessa nie mogła uciec od swojego położenia. Dynamicznie rozwijające się mia­ sto portowe było otwarte na cudzoziemców jak żaden inny port w im­ perium. Przybijające do nabrzeża statki często wiozły niewidoczny ładunek, przyczajony w belach tkanin i skrzynkach suszonych owo­

ców. Nieustanna groźba wybuchu epidemii, z którą przez blisko sto lat borykały się rosyjskie władze, stała się kolejnym nieodłącznym elementem kresowej tożsamości Odessy. W upalnym sierpniu 1812 roku Odessę nawiedziła niespotykana dotąd fala zachorowań. Po zaledwie trzydziestu sześciu godzinach choroby 12 sierpnia zmarła tancerka miejscowego teatru. Trzy dni później skonała następna artystka. Wkrótce zachorowała trzecia. Jeszcze dwa

dni i ich śladem odeszło dwoje służących i aktor. Wszyscy skarżyli się na te same objawy: lekkie zawroty i ból głowy, po których następowały

nudności i wymioty, a jeszcze później osłabienie, silne zawroty głowy, palące pragnienie i bolesny obrzęk węzłów chłonnych pod pachami i w pachwinach. Śmierć przychodziła przed upływem sześciu dni13.

Epidemie chorób zakaźnych takich jak cholera czy dżuma były smutną rzeczywistością w regionie Morza Czarnego, zresztą tak samo jak w każdym miejscu, gdzie krajobraz, klimat, ożywiony handel i zmienna odporność tworzyły sprzyjające warunki dla namnażania się i przenoszenia mikrobów. Możliwe, że czarna śmierć - ostra bakteryjna choroba zakaźna, która w latach czterdziestych xiv wie­ ku zmiotła co najmniej jedną czwartą populacji Europy - przesko­ czyła na Zachód na pokładach statków handlowych przybywających z dawnych włoskich portów na Krymie. Po przyłączeniu nadczarno­ morskich terenów do Rosji przez Katarzynę Wielką powracający do domu żołnierze i marynarze często nieświadomie przynosili zarazę z zapowietrzonego Południa do miast i miasteczek środkowej Rosji.

S9

CHARLES KING - ODESSA

W Noworosji, zwłaszcza tam, gdzie regularnie docierały statki z ogar­ niętych epidemią portów imperium osmańskiego, choroby miały do pokonania krótką drogę z nabrzeża od centrum miasta. Z tego powodu jednym z pierwszych zadań wyznaczonych nowe­ mu gradonaczalnikowi przez cara Aleksandra było „wybranie odpo­ wiedniego miejsca na kwarantannę i przyspieszenie jej budowy”’4. W rzeczywistości system kwarantanny działał w Odessie niemal od momentu jej założenia. Zawijające do portu statki handlowe dokład­ nie sprawdzano i odkażano dwutlenkiem siarki i innymi środkami chemicznymi. Pasażerowie musieli się poddać czternastodniowej obserwacji w starej osmańskiej twierdzy, taki bowiem okres uważano za wystarczający dla wystąpienia objawów. Odpowiedzialni za kwarantannę urzędnicy mieli bardzo niewiel­ kie pojęcie o specyfice przenoszenia pałeczek dżumy (bakterii Yersinia pestis, której głównym nosicielem są pchły), ale wńedzieli, że niektóre drogi przenoszenia są bardziej prawdopodobne od innych. Bakterie podróżowały na pchłach, pchły na szczurach, a szczury na statkach, z których wyłaziły w czasie dokowania w porcie, zwabione zmagazy­ nowanym zbożem i walającymi się na ulicach odpadkami. Nosicie­ lami choroby mogli być także ludzie. W mieście, które już wówczas słynęło z przekupnych oficerów celnych, kilku zarażonym pasażerom bez widocznych objawów choroby zawsze udawało się (zapewne po uiszczeniu nieoficjalnej opłaty) obejść przepisy kwarantanny i wspiąć ukradkiem po skarpie do centrum miasta. Na początku sierpniowej fali zachorowań po mieście krążyła opo­ wieść o aktorce, która dostała od nieznanego wielbiciela pierścionek zawinięty w kłaczek bawełny. Bawełna (ulubione schronienie pcheł)

powinna zostać sprawdzona i odkażona, ale tajemniczy amant, który przypłynął do Odessy statkiem, zdołał jakoś przeszmuglować pierścio­ nek i jego opakowanie na ląd. Właśnie dlatego charakterystyczne obja­ wy - bolesny obrzęk węzłów chłonnych - najwcześniej wystąpiły u ak­ torów' i aktorek pracujących razem na jedynej scenie teatralnej Odessy. Richelieu, który wrócił z objazdu Krymu i wkrótce miał objąć dowództwo w wojnie z Napoleonem, rozsądnie postanowił jednak pozostać w mieście. Nakazał zbadać przypadki choroby. Urzędnicy magistratu szybko uzyskali informację, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do serii podejrzanych zgonów wśród chłopów i służby,

60

3

LATARNIA MORSKA

ale z powodu niskiej pozycji zmarłych nie zwrócono na to większej uwagi. Dopiero kiedy zaraza zaczęła zbierać śmiertelne żniwo wśród mężczyzn i kobiet znanych odeskiej publiczności - artystów zało­ żonego przez Richelieu teatru - skala problemu stała się widoczna. Tymczasem dżuma zdążyła wniknąć głęboko w tkankę miasta. Choć Moskwie od północy zagrażała Wielka Armia Napoleona, Ri­ chelieu nadal odwlekał wyruszenie na front, uważał bowiem, że walka z miejscowym niewidzialnym wrogiem jest wyzwaniem pilniejszym od gromienia swoich rodaków, Francuzów, na przedpolach stolicy. Zwołał konsylium, by zasięgnąć rady lekarzy, ale nie potrafili oni dojść do poro­ zumienia w kwestii przyczyn epidemii i stopnia zagrożenia. Część z nich

twierdziła, że w żadnym razie nie może to być dżuma. Nie zgłaszano zachorowań wśród marynarzy i nie było żadnych doniesień o wybuchu zarazy w Konstantynopolu, co zwykle stanowiło sygnał, by przypływa­ jące z osmańskiej stolicy statki traktować ze szczególną ostrożnością. Jednakże sama sugestia, że w mieście mogła się pojawić dżuma, skłoniła Richelieu do poczynienia stanowczych kroków. 26 sierpnia nakazał zamknięcie wszystkich budynków, w których zbierają się ludzie: cerkwi, giełdy handlowej, sądów, komory celnej i teatru. Nadal działały targi, ale wprowadzono nowe przepisy zakazujące wałęsania się po ulicach. Nad opustoszałymi bazarami unosił się zapach octu, w którym kupcy płukali pieniądze, by zniszczyć zarazki. Jak zawsze w takich przypadkach, najważniejszą bronią była wie­ dza. Richelieu podzielił miasto na dzielnice i wyznaczył urzędników, którzy mieli obchodzić domostwa i codziennie meldować o rozprze­ strzenianiu się zarazy. Strefę kwarantanny rozszerzono w głąb lądu, obejmując nią podróżnych, którzy przybywali do miasta statkami kursującymi po Bohu i Dniestrze oraz drogami. Obowiązkowy okres odosobnienia przedłużono do dwudziestu czterech dni dla osób bez bagażu i do dwunastu tygodni dla przywożących towary lub podej­ rzane artykuły. Pomimo podjętych środków zapobiegawczych liczba zgonów w dal­ szym ciągu gwałtownie rosła. Inspektorzy poszczególnych dzielnic zgłaszali do dwudziestu zmarłych dziennie. Nagłe zwiększenie się liczby zachorowań zaobserwowano również w okolicznych wsiach,

gdzie matki tuliły do piersi zarażone dzieci, a mężowie pielęgnowali

umierające żony, lekceważąc urzędowy zakaz kontaktu z chorymi.

61

CHARLES KING - ODESSA

Ofiarą zarazy padali także lekarze biegający od domu do domu, by ulżyć w cierpieniach konającym. Richelieu podjął śmiałą decyzję, która prawdopodobnie ocaliła przyszłość Odessy. Kazał szczelnie zamknąć granice miasta i objąć kwarantanną wszystkie dzielnice. Było to odważne, wręcz brawu­ rowe posunięcie. Nie dysponował oddziałami wojska, by wymusić przestrzeganie tego zarządzenia - większość żołnierzy walczyła na froncie. W końcu udało mu się ściągnąć pięćsetosobowy oddział Ko­ zaków, ale powierzone im zadanie było prawie niewykonalne: mieli inwigilować populację, która w ciągu siedmiu lat rządów Richelieu wzrosła do trzydziestu dwócłi tysięcy. Nowe przepisy weszły w życie 12 listopada. Wszystkie okna i d rzwi miały pozostać zamknięte. Tylko pracownicy administracji miasta i służb komunalnych mogli opuszczać swoje domy, ale nawet oni musieli nosić specjalne znaczki identyfikacyjne. Dwa razy dziennie policja i pracownicy intendentury miejskiej dostarczali żywność do poszczególnych dzielnic. Przed rozdzieleniem mięso płukano w zim­ nej wodzie, a chleb odkażano dymem. Dwa razy dziennie sprawdzano wszystkie domy i każdego, kto wykazywał widoczne objawy choroby, przenoszono do wydzielonego budynku na obserwację, która trwała dopóty, dopóki biedak nie umarł lub, co zdarzało się znacznie rzadziej, nie powrócił do zdrowia. Pełznące w żółwim tempie drewniane wozy, transportujące skie­ rowanych na obserwację, stanowiły codzienny widok w mieście. Czer­ wona flaga oznaczała, że wiozą żywych, a czarna, że przewożą ciała zmarłych. I jednych, i drugich obsługiwali zmuszeni do tej pracy więźniowie. Ubrani w nasączone oliwą kitle, które miały ich chronić

przed zarażeniem, obchodzili wyludnione ulice, ciągnąc za sobą wy­ ładowane ciałami wozy.

„Obserwowałem te smutne sceny - pisał francuski podróżnik, hra­ bia August Lagarde - i z przepełnionym goryczą sercem patrzyłem

na rozpacz ludzi gotowych oddać wszystko, co mieli, byle uciec przed śmiercią”15. Inny obserwator opisał upiorną ciszę w porcie i spowo­ dowane zarazą zmiany w codziennych relacjach międzyludzkich: Ludzie prawie bali się oddychać, bo dżuma mogła się unosić w powietrzu -

przed drzwiami domów rozniecano ogniska i spalano wonne substancje;

62

3

LATARNIA MORSKA

każdej ulicy pilnowało dwóch konnych, przemierzających ją powoli w przeciwnych kierunkach; urzędnicy zwracali się do siebie tylko na

odległość; przychodzące listy odkażano dymem i doręczano za pomocą

rozłupanego na końcu kija, by jeszcze raz odkazić je przed otwarciem

i przeczytaniem; wszystkie zewnętrzne oznaki przyjaźni były zakaza­ ne i nikt nie śmiał dopytywać się o krewnych i przyjaciół, by nie usłyszeć, że zmarli na dżumę * 6.

Miasto, niegdyś gwarne i tętniące życiem, zastygło w bezruchu. Odkażające ogniska wypełniały ulice drażniącym dymem. Na obrze­ żach miasta świeże masowe groby tworzyły sztuczne wzgórza pośród płaskiego stepu. Kiedy zabrakło w nich miejsca, trupy układano w stosy i podpalano. Sam Richelieu, który przez cały okres epidemii swobodnie poruszał się po mieście, czasem chwytał za łopatę i kopał groby, zastępu­ jąc zmęczonych lub lękających się o swoje bezpieczeństwo robotników. Ponieważ śmiertelność w dalszym ciągu rosła, w końcu wydał rozkaz zburzenia dzielnicy portowej, rozsadnika epidemii i miejsca, gdzie zbierała najstraszliwsze żniwo. Zbudowane przez de Ribasa doki i tłoczące się przy nabrzeżu magazyny spłonęły w kłębach dymu. Mimo obowiązującego zakazu zgromadzeń mieszkańcy wymykali się z domów i prześlizgiwali przez kordon kozackich posterunków, by popatrzeć na spektakl zagłady swojego miasta. Z pokładów przepły­ wających statków widziano grubą kolumnę dymu, czarne świadectwo samospalenia Odessy i symboliczną latarnię morską ostrzegającą przed zbliżaniem się do lądu. Po niespełna dwóch miesiącach pełnej kwarantanny, 7 stycznia 1813 roku, mieszkańcom wreszcie pozwolono opuścić domy, ale po­ zostawiono szlabany oraz posterunki kontroli celnej i kwarantanny na granicach; w zasadzie nigdy nie zostały całkowicie zlikwidowa­ ne. Z podejrzanych budynków usunięto mieszkańców lub je spalono. Bezwzględne metody Richelieu, zamiast wywołać panikę i chaos, do­ prowadziły do wygaśnięcia epidemii. Od sierpnia 1812 roku do stycz­ nia 1813 roku zachorowało trzy tysiące trzysta trzydzieści jeden osób, z czego sześćset siedemdziesiąt pięć wyzdrowiało; liczba zmarłych wyniosła nieco ponad dziesięć procent populacji miasta17. Odessa, stawiająca się za wzór dla całego świata, młoda, prowincjo­ nalna metropolia, która wyrosła ze zwykłego posterunku granicznego,

63

CHARLES KING - ODESSA

wzniosła bariery ochronne, by zabezpieczyć się przed niewidocznym

zagrożeniem od strony morza. Przetrwała pierwszy epizod wewnętrz­ nej walki pomiędzy przekonaniem o własnej otwartości i świetności a oskarżeniami o zaściankowość i terror, która przeciągnie się do xx wieku. Ale był też pewien niespodziewany, bardziej optymistyczny skutek uboczny. Nieuchronne przygnębienie, spowodowane ogromną liczbą zgonów, w połączeniu z długą, surową zimą przyniosło nową, weselszą epidemię. Jesienią 1813 roku urzędnicy municypalni odno­ towali znaczący wzrost liczby urodzeń18. W walce z epidemią Richelieu zastosował wiele nowatorskich roz­

wiązań, spośród których największe znaczenie dla przyszłości miasta miał egalitaryzm, z jakim egzekwowano drakońskie ograniczenia swobody poruszania się i publicznych zgromadzeń. Te same przepisy obowiązywały Żydów i ich chrześcijańskich sąsiadów, co w tamtych czasach było ewenementem (choć zarażonych Żydów poddawano

obserwacji i leczono w osobnych szpitalach). Podczas wcześniejszych epidemii dżumy w Prowansji i Katalonii, Szwajcarii i Nadrenii Żydzi zwykle stawali się kozłami ofiarnymi obarczanymi odpowiedzialnością za falę zachorowań. Oskarżano ich o rozmaite wyimaginowane grzechy, od rzekomo niedostatecznej higieny po groźne spiski mające na celu osłabienie cywilizacji chrze­ ścijańskiej. Ataki na ludność żydowską (podpalenia, pobicia, tortury

i wypędzenia), które od początku xiv wieku były w Europie Zachod­ niej nawracającym zjawiskiem, stanowiły jedną z głównych przyczyn żydowskiej emigracji na Wschód, na pogranicze Europy Środkowej i Rosji, gdzie na obszarze od Bałtyku do Morza Czarnego powstanie

kulturalne epicentrum europejskiego żydostwa. Richelieu udało się jednak zręcznie uniknąć fatalnej kombinacji dżumy i pogromów, co było jednym z pierwszych sygnałów, że miasto potrafi zadbać o bez­ pieczeństwo swojej coraz bardziej różnorodnej społeczności. Oprócz setek marynarzy, przybywających do czarnomorskiego portu w sezonie handlowym, Odessa przyciągała barwną zbierani­ nę rozmaitych indywiduów, poszukujących szczęścia na styku stepu i morza. Według wczesnych, nieoficjalnych spisów ludności w mieście przebywali greccy i albańscy żołnierze, włoscy, żydowscy, greccy i buł­ garscy kupcy, zbiegli rosyjscy chłopi pańszczyźniani, a także grupy

64

3

LATARNIA M O R S KA

Kozaków. Odessa już wówczas była słynnym miastem w Rosji, a raczej na jej skraju, ale z pewnością nie rosyjskim. Dzięki położeniu na brzegu morza, które w ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci stało się „wspólnym obszarem narodów Europy”, jak ujął to Robert Stevens, Odessa znalazła się w „centrum ożywionej wymiany”, zapoczątkowanej otwarciem żeglugi przez Dardanele i Bosfor19. Hrabia de Lagarde zanotował: „Po pięknych placach, obsadzonych drzewami i poprzecinanych ścieżkami, chodzą Turcy, Grecy, Rosjanie, Anglicy, Żydzi, Ormianie, Francuzi,

Mołdawianie, Polacy, Włosi i Niemcy, w większości odziani zgodnie z obyczajem danego narodu i posługujący się różnymi językami”20. Życie miasta zdominowali Włosi, właściciele największych firm handlowych, utrzymujący ścisłe kontakty rodzinne i biznesowe z ob­ szarem śródziemnomorskim; był to swoisty powrót do roli, jaką od­

grywali w czasach, gdy Morze Czarne otaczał pierścień genueńskich i weneckich faktorii. Śpiewna włoska mowa stała się odeską lingua franca; rozbrzmiewała na giełdzie towarowej i niosła się z dzielni­

cy portowej. Tabliczki na domach, kolejna nowinka wprowadzona za rządów Richelieu, podawały nazwy ulic po włosku i po rosyjsku; zwyczaj ten zachował się jeszcze długo po jego odejściu ze stanowi­ ska21. W budynku opery z widownią na osiemset osób (wzniesionym według projektu Jeana-Franęois Thomasa de Thomona, jednego z naj­ wybitniejszych budowniczych Sankt Petersburga, zaledwie trzy lata przed wybuchem epidemii dżumy) włoski zespół operowy wystawiał gościnnie standardowy repertuar klasyczny. Zrozumienie libretta ułatwiała dziewiętnastowieczna wersja kinowych napisów: rosyjski aktor streszczał akcję na użytek osób, które z jakiegoś powodu nie znały włoskiego22. Nawet wszechobecni odescy wozacy i sprzedający swój towar w mieście ukraińscy chłopi, tak zwani czumacy, przyłą­ czali się do refrenu La donna e mobile, kiedy akurat nie wyśpiewy­ wali własnych kupletów, wysławiających rozkosze miasta po długiej wędrówce szlakami poganiaczy bydła: Jadę do Odessy, Bo w Odessie człowiek może pożyć, Nie dźwigając worków zboża, Nie tyrając dla pana,

Nie płacąc pogłówncgo,

65

CHARLES KING

ODESSA

Nie wlokąc się za pługiem [...]

Teraz to mnie zwąpanem!23

Richelieu zrezygnował z dalszego zarządzania Odessą w chłodny wrześniowy poniedziałek 1814 roku. Jego odejście wywołało w mieście

duże poruszenie; zwolennicy księcia biegli za jego powozem przez zatłoczone pojazdami ulice. Podobno wyjechał tylko z jednym skórza­ nym sakwojażem mieszczącym kilka zmian bielizny. W odróżnieniu od innych cesarskich administratorów wyrobił sobie opinię człowieka skromnego i uczciwego, brzydzącego się wykorzystywaniem stano­ wiska dla osobistej korzyści. Nie tylko zbudował Odessę, lecz także przeprowadził ją przez pierwszy poważny kryzys. Mijając szlaban kwarantanny na rogatkach Odessy, Richelieu sercem był już w ojczystej Francji. Wiosną poprzedniego roku woj­ ska wielkiej koalicji państw europejskich wkroczyły na ulice Paryża. Napoleon abdykował. Na tron powrócili Burbonowie w osobie Lu­ dwika xvm. Podniecająca przygoda restauracji ściągnęła Richelieu z powrotem na Zachód. Wykorzystując rodowe nazwisko i liczne międzynarodowe kontakty, rozpoczął nową karierę w służbie Francji. Był świadkiem ucieczki Napoleona z Elby, chwilowego powrotu cesa­ rza do władzy i jego ostatecznej klęski podWaterloo. Kiedy kryzys we Francji dobiegł końca, został premierem ojczystego kraju, choć prawie całe dorosłe życie spędził poza jego granicami. Zmarł w 1822 roku, nie mając sześćdziesięciu lat. Francja i Rosja po raz pierwszy od dziesię­ cioleci znajdowały się w stanie pokoju, nie tylko ze sobą nawzajem, lecz także z większością swoich sąsiadów. Daleko na Wschodzie, w Odessie, Richelieu urzeczywistnił pier­ wotną wizję de Ribasa. Przeprowadził miasto od czasów Katarzyny do czasów Aleksandra, od epoki odkryć i oświecenia do nowoczes­ ności. „Odessa [...] będzie kwitła beze mnie”, napisał kilka miesięcy przed śmiercią24. Gdy francuskie okręty bez przeszkód zawijały do rozbudowującego się portu, który odzyskiwał wigor po podstępnej zarazie i oczyszczającym pożarze w latach 1812-1813, nowe pokolenie budowniczych i emigrantów trudziło się, by uczynić z Odessy tętniący życiem, kwitnący i - przynajmniej dla jednego wyrozumiałego męża, jego żony i pewnego poety na wygnaniu - niezwykle romantyczny zakątek Imperium Rosyjskiego.

4

Generał-gubernator i poeta

Znamienity modernizator - pomnik księcia Richelieu na szczycie Schodów Potiomkinowskich na widokówce z xix wieku [Ze zbiorów autora]

W słoneczny niedzielny poranek pod koniec maja 1828 roku zgro­ madzone na bulwarze Mikołajewskim tłumy witały powracającego do Odessy księcia Richelieu. Sam książę nie żył już od sześciu lat. Odesyjczycy wylegli na wysadzaną drzewami ulicę nad portem, by zo­ baczyć odsłonięcie wzniesionego na jego cześć posągu, pierwszego publicznego pomnika w mieście. Bezpośredni następca księcia Louis-Alexandre Andrault hrabia de Langeron posadził na zaprojektowanym przez Richelieu bulwarze drzewa i zainstalował trotuary dla wygody obywateli, którzy przecha­ dzali się tu co niedziela, zażywając morskiego powietrza. Langerona nie zabrakło tego dnia w tłumie, choć z powodu słabego zdrowia już parę lat wcześniej zrezygnował z zarządzania miastem. Podobnie jak Richelieu ukrył się przed rewolucją francuską na dworze Kata­ rzyny Wielkiej i przez resztę życia służył przybranej ojczyźnie. Jako administrator Odessy kontynuował dzieło poprzednika. Jego naj­ większym osiągnięciem było uzyskanie dla miasta statusu „wolnego portu” i przeobrażenie Odessy w olbrzymią strefę wolnocłową, która jak magnes przyciągała międzynarodowy handel. Nowy pomnik, przed którym w otoczeniu dostojników stał Lan­ geron, okrywała płachta płótna przywiązana do niskiej barierki obie­ gającej cokół. Przy czterech jej rogach pełniły straż flagi czterech państw': Wielkiej Brytanii, Francji, Austrii i Rosji. Przed zasłoniętym pomnikiem wyprężali się na baczność żołnierze z carskiego Regimen­ tu Ufijskiego, olśniewający w swoich kolorowych mundurach. Naprze­ ciw nich ustawili się profesorowie (wszyscy w okularach) i uczniowie Liceum Richelieu, najbardziej prestiżowej szkoły w mieście. Stawili się również konsulowie obcych państw, ubrani w oficjalne stroje.

68

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

Za nimi cisnęły się tysiące zwykłych odesyjczyków, niecierpliwie czekających na wielką chwilę. Około jedenastej przed południem z głównego soboru Odessy wy­

ruszyła procesja. Kroczący na czele grupki duchownych miejscowy arcybiskup zamiatał uliczny kurz brzegiem ciężkiej, bogato hafto­ wanej szaty. Gdy dotarli na miejsce ceremonii, urzędnik odczytał tekst carskiego przywileju zezwalającego na wzniesienie pomnika

na cześć księcia Richelieu. Po nim na mównicę wszedł arcybiskup i tubalnym głosem pobłogosławił miasto i jego mieszkańców w litur­ gicznym staro-cerkiewno-słowiańskim. Kiedy skończył, ściągnięto płótno i oczom zgromadzonych ukazał się posąg z błyszczącego brązu, przedstawiający księcia w rzymskiej todze i z wieńcem laurowym na głowie. Prawą rękę wyciągał przed siebie, jakby wskazując szerokim gestem na miasto. Tłum wiwatował. Żołnierze oddali honory. Orkiestra zaczęła grać marsza. W zatoce huknęły działa - to okręty wojenne, które podpłynęły do brzegu spe­ cjalnie na tę okazję, oddały salwę honorową. Nastąpiły kolejne przemó­

wienia. Jedno z nich, po francusku, wygłosił Charles Sicard należący do najstarszych mieszkańców Odessy; po nim, po włosku i po rosyjsku, przemawiali dwaj profesorowie liceum. Na koniec piechurzy z Regi­ mentu Ufijskiego przedefilowali przed zebranymi przy dźwiękach granego przez orkiestrę dętą marsza. Tego wieczoru spacerowicze mogli oglądać wizerunek księcia oświetlony blaskiem pochodni1. W majowym tłumie znajdowało się wielu dostojników. Ale ceremo­ nii przewodniczył mężczyzna o niebieskich oczach i okrągłej twarzy, wyższy od większości obecnych: nowy generał-gubernator Noworosji. 0 pokolenie młodszy od de Ribasa i Richelieu, nosił spodnie i żakiety, a nie bryczesy i trójgraniaste kapelusze. Powierzono mu zarządza­ nie miastem, które znajdowało się na prostej drodze do zostania pierwszą metropolią w południowej części Rosji. Był też pierwszą ważną postacią w historii Odessy od czasu Potiomkina, która nosiła rosyjskie nazwisko. Michaił Siemionowicz Woroncow urodził się w 1782 roku w Sankt Petersburgu w majętnej rodzinie, która niedawno uzyskała tytuł szla­

checki. Kiedy miał zaledwie dwa lata, wyjechał do Londynu wraz z oj­ cem, który został mianowany rosyjskim ambasadorem przy Dworze

69

CHARLES KING - ODESSA

Świętego Jakuba. Tak zaczęły się jego związki z Wielką Brytanią, które

będzie podtrzymywał do końca życia i które dostarczą pretekstów do licznych żartów na temat jego anglofilskich obyczajów i chłodne­ go sposobu bycia. W noweli Hadżi-Murat Lew Tołstoj sportretował młodszego Woroncowa tak, jak go widzieli jemu współcześni: „[...] był to człowiek ambitny, gładki, uprzejmy w obejściu z niższymi od siebie, a w stosunku do wyższych - subtelny dworak”, o „lisiej twarzy” oraz „o giętkim, subtelnym i przyjemnym umyśle”2.

Ojciec Michaiła Siemion, dawny rywal Potiomkina na dworze ca­ rycy, był jednym z wielu arystokratów, których zmuszono do odejścia ze służby państwowej w okresie burzliwego, choć krótkiego panowa­ nia Pawła i. Znajomość kaprysów tyranii z pierwszej ręki, angielskie liberalne wartości wpajane mu od wczesnego dzieciństwa oraz rozpa-

sanie wiejskich rezydencji brytyjskiej arystokracji pospołu przyczy­ niły się do ukształtowania charakteru młodego szlachcica. Woroncow ukończył studia w Cambridge i wróciwszy do Rosji na koronację Aleksandra i, rozpoczął własną długą i wybitną karierę w rosyjskiej służbie państwowej. Od razu na początku przeszedł próbę ogniową w pełnym tego słowa znaczeniu. Jako młodzieniec o wysokiej pozycji towarzyskiej otrzymał stanowisko w Lejb-Gwardyjskim Preobrażeńskim Pułku Jego Wysokości, znamienitej, legendarnej jednostce utworzonej za czasów Piotra Wielkiego. Najodpowiedniejszym miejscem dla mło­ dego, ambitnego lejtnanta, któremu szablę oficerską wręczono późną jesienią 1801 roku, były góry Kaukazu na południowych rubieżach cesarstwa. Liczne niezależne królestwa, klany i grupy plemienne tworzyły tam strefę buforową pomiędzy Rosją a rywalizującymi z nią imperium osmańskim i Persją. Niedawno car zawarł z Królestwem Kartlii i Kachetii (we wschodniej części dzisiejszej Gruzji) porozumie­ nie stanowiące preludium do włączenia tego państewka do cesarstwa rosyjskiego. Woroncow poprosił o przydział do komendy wojskowej w stolicy królestwa Tiflis (Tbilisi). Wkrótce znalazł się w samym środku bardzo złożonej sytuacji.

Rodzina panująca Kartlii i Kachetii, chociaż przekonana o potrzebie ochrony przed wyznającymi islam sąsiadami, niezbyt entuzjastycz­ nie przyjęła defacto pełną aneksję swojego kraju. Pozostali królowie i książęta w regionie również obawiali się ambicji terytorialnych Rosji,

70

4

GENERAL-GUBERNATOR I

POETA

realizowanych pod pretekstem obrony zagrożonych chrześcijan. Sto­ sując połączenie wytrawnej dyplomacji, uporczywych pochlebstw i czasem brutalnej siły, dowódca wojsk rosyjskich na Kaukazie Paweł Cycjanow w końcu zmusił lokalnych arystokratów do uległości. Woroncow odegrał stosunkowo niewielką rolę w tych wydarzeniach. Na polecenie swojego dowódcy odbył kilka misji dyplomatycznych i kilka razy powąchał prochu w potyczkach z bandami górali. Jednakże krótki pobyt na Kaukazie uświadomił mu prawdę, którą zabrał ze sobą do Odessy: że Imperium Rosyjskie, podobnie jak Wielka Brytania, stało się teraz bez porównania rozleglejsze i o wiele bardziej skompliko­ wane - pod względami politycznym, kulturowym i religijnym - niż wyobrażano to sobie w Petersburgu. Zarządzanie takim obszarem wy­ magało umiejętności znacznie bardziej wyrafinowanych i subtelnych niż wzięcie szturmem twierdzy w krótkim letnim sezonie wojennym.

Portret Michaiła Siemionowicza Woroncowa (1821) autorstwa sir Thomasa

Lawrence’a [Gosudarstwiennyj Ermitaż, Petersburg / The Bridgeman Art Library]

71

CHARLES KING - ODESSA

Woroncow należał do pokolenia rosyjskich wojskowych i mężów stanu, którzy odrzucili wartości i strategie xvm wieku, wkracza­ jąc, niepewnym co prawda krokiem, w xix wiek. Jego działalność na Kaukazie zwróciła na niego uwagę innych dowódców. W la­ tach 1805-1818 walczył na pierwszej linii ognia w prawie wszyst­ kich ważnych konfliktach militarnych, w które była zaangażowana Rosja: w czasie pierwszego ataku Napoleona na sprzymierzone­ go z carem króla Prus, w nowej wojnie z imperium osmańskim i wreszcie broniąc rdzennych terenów Rosji przed inwazją wojsk napoleońskich w 1812 roku. Woroncow, teraz już w stopniu majora generała, był jedną z głów­ nych postaci w tej wojnie. Walczył w rozstrzygającej bitwie pod Borodino, w której odniósł poważną ranę w nogę, i w krwawej bitwie pod Craonne, gdzie jego żołnierze starli się z oddziałami dowodzonymi przez samego Napoleona. Deptał Francuzom po piętach w czasie wymuszonego odwrotu armii napoleońskiej spod Moskwy. W marcu 1814 roku przemaszerował na czele swojej dywizji po Polach Elizej­ skich. Rok później car wyniósł go na stanowisko dowódcy rosyjskiego korpusu okupacyjnego we Francji. Po raz pierwszy w swojej karierze trzydziestokilkuletni Woroncow musiał nie tylko dowodzić oddziałami bojowymi, lecz także zarządzać stacjonarną trzydziestotysięczną populacją żołnierzy oraz osób będą­ cych na ich utrzymaniu. W ciągu następnych trzech lat wprowadził wiele innowacji takich jak usługi pocztowce dla korpusu oficerskiego oraz program walki z analfabetyzmem i edukacji dla podoficerów. Zreformował również system dyscyplinowania za niesubordynację, do tej pory oparty na brutalnych karach cielesnych. O ile Richelieu przyczynił się do odbudowania i ulepszenia systemu rządów we Francji po zamęcie okresu napoleońskiego, o tyle Woroncow wniósł istotny wkład w unowocześnienie rosyjskiego korpusu okupacyjnego we Francji. Kiedy w 1818 roku okupacja dobiegła końca, poprowadził swoje wojsko w długą drogę do domu. Wkrótce jednak wrócił do Paryża, by odpocząć po latach dowodzenia. To właśnie tam, w czasie wystawnego garden party w samym sercu miasta, które wracało do życia po wojnie i obcej okupacji, poznał Elżbietę Branicką. Eliza, jak wszyscy ją nazywali, pochodziła z rodu polskich mag­ natów. Dzięki strategicznym małżeństwom z przedstawicielami

72

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

rosyjskiej aiystokracji rodzina zyskała wielkie znaczenie i majątek, a także zapewniła sobie znakomite koligacje w całej Europie. Panna była wnuczką siostry Potiomkina, a jej matka hrabina Aleksandra Branicka trzymała na kolanach głowę znakomitego księcia, gdy rzężąc, umierał na zapalenie płuc. Eliza była kobietą, którą dziś nazwalibyśmy raczej przystojną niż piękną, pełną wdzięku i elegancji, o subtelnie rzeźbionych rysach twarzy, niebieskich oczach i kruczoczarnych włosach zwiniętych

w loki i upiętych na czubku głowy. Choć pierwszą młodość miała już za sobą, nadal słynęła z kokieterii. Wytworna i czarująca, czasem

może nieco zanadto wyniosła, długo zachowała atrakcyjność i wysoką

pozycję towarzyską. W niebezpiecznym wieku dwudziestu sześciu lat nie miała jeszcze odpowiedniego kandydata na męża - a raczej takiego, który spro­ stałby wysokim wymaganiom jej matki, wiekowej i coraz bardziej chciwej wdowy. Woroncow natychmiast stracił głowę dla Elizy, a ona odwzajemniła jego zachwyt. Generał, który z racji wieku cieszył się już ugruntowaną pozycją, a jego kariera wojskowa była owiana legen­ dą, zaskarbił sobie również przychylność wdowy. Jego dodatkowym atutem była długa lista utytułowanych i majętnych krewnych w Rosji i Wielkiej Brytanii. Eliza i Woroncow związali się węzłem małżeńskim podczas wspaniałej ceremonii ślubnej w maju 1819 roku. Woroncow znalazł się w rozstrzygającym momencie życia. Czuł

się swobodnie w salonach Paryża i bawialniach Londynu, miał za sobą chwalebną służbę wojskową w armii cara. Gdzie więc powi­ nien osiąść, jak zaplanować kolejny etap świadomie budowanej ka­ riery? W następnych latach wielokrotnie jeździł do Rosji, czasem zabierał ze sobą Elizę, nawet kiedy na świat przyszły dzieci. Na bez­ kresnych przestrzeniach Noworosji natychmiast dostrzegł olbrzy­ mi potencjał dla osadnictwa, handlu i uprawy roli. Na zaproszenie przyjaciela hrabiego de Langerona odwiedził Odessę. Zarządzanie dynamicznie rozwijającym się miastem portowym wymagało ener­ gii i zapału, których Langeronowi, jak sam przyznawał, brakowało. „Staram się jak najmniej szkodzić - pisał w liście do Woroncowa. Pochlebiam sobie, że kiedy skończy się wojna, pewnego dnia uj­ rzę na tym stanowisku ciebie”3. Za pomocą ostrożnych zabiegów na dworze i w kręgach państwowej biurokracji Woroncow starał

73

CHARLES KING - ODESSA

się rozeznać, czy istnieje możliwość zastąpienia zmęczonego Langerona. Chcąc zapewnić rodzinie odpowiednie dochody, część po­ kaźnego posagu Elizy przeznaczył na zakup wielkich posiadłości ziemskich na południu, na Krymie oraz w okolicach Odessy i Taganrogu, portu nad Morzem Azowskim. Późną wiosną 1823 roku otrzymał oficjalną nominację na nowo utworzone stanowisko generała-gubernatora Noworosji. Niebawem przeniósł się wraz z ro­ dziną na wybrzeże Morza Czarnego. W latach dwudziestych xix wieku na mapie Noworosji widniały liczne miasta i porty rzeczne. Step, rozkwitający dzięki osadnikom z Nie­ miec, Bułgarii i Serbii, przecinały nowe drogi. Prowincja przeobra­ żała się pod rządami pokolenia zdolnych administratorów, których wysyłano na południe, by ujarzmiali „dzikie pola”, jak nazywali ten region Rosjanie.

Mimo polepszających się warunków życia nadal było to miejsce zsyłek. Miasta i porty Noworosji, zaludniane przez brudnych, ode­

rwanych od pługa chłopów, niedawnych koczowników oraz śród­ ziemnomorskich i lewantyńskich marynarzy, nie mogły konkurować z dobrze utrzymanymi ulicami ani wielkomiejskim zgiełkiem obu stolic cesarstwa. Świetnie się za to nadawały do zsyłania politycznych

agitatorów i zadufanych literatów, którzy nie stanowili bezpośred­ niego zagrożenia dla władzy cara, ale swoim libertynizmem i mło­ dzieńczą butą irytowali możnych Sankt Petersburga i Moskwy. Tak właśnie było w przypadku Aleksandra Puszkina. Wielki poeta i pisarz romantyzmu, słynący z płomiennego, zjad­ liwego pióra i wyróżniający się modnie rozwichrzoną kędzierza­

wą czupryną oraz bujnymi bokobrodami, był potomkiem Ab rama Hannibala, Afrykanina wychowanego na dworze Piotra Wielkiego i obdarzonego przez cara szlachectwem. Oficjalnym powodem ze­ słania Puszkina na południe było przeniesienie z dotychczasowego stanowiska w Ministerstwie Spraw Zagranicznych do administracji państwowej, gdzie miał pomagać w nadzorowaniu kolonizacji połu­

dniowych rubieży imperium. W rzeczywistości jednak jego podróż na południe była formą wewnętrznego wygnania. Dzięki swoim wierszom i tekstom publicystycznym Puszkin już przed ukończe­ niem dwudziestego roku życia zdobył spory rozgłos. Wprowadził

74

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

do rosyjskiej literatury gatunek łączący liryczną metaforykę z rady­ kalizmem politycznym, który nawoływał do zreformowania dusz­

nej autokracji caratu językiem pełnym romantycznego cierpienia. Jako jeden z najbardziej wpływowych członków koterii młodych pisarzy i artystów brylujących w salonach Petersburga ściągnął na siebie uwagę rządowych cenzorów, którzy w 1820 roku zmusili go do opuszczenia stolicy. Następne trzy lata poeta spędził na południowych równinach imperium, u podnóża gór Kaukazu i w przygranicznej guberni Besarabia, krainie pofałdowanych wzgórz, pól słoneczników i cy­ gańskich obozowisk. Pobyt w tamtych rejonach zapłodnił jego wy­ obraźnię i utwierdził w poczuciu, że jest targanym namiętnościami outsiderem; uważał się za współczesnego Owidiusza skazanego na pisanie tęsknych listów znad Morza Czarnego. „Przeklęte miasto Kiszyniów! Mógłbym ci wymyślać do upadłego”, stwierdził w jed­ nym z listów do przyjaciela4. W1823 roku wielokrotnie ponawiane prośby o przeniesienie do Odessy wreszcie odniosły skutek, głównie dzięki osobistemu wstawiennictwu Woroncowa, który ulitował się nad poetą. Puszkina przydzielono do personelu generała-guberna-

tora Noworosji. Puszkin cieszył się już wówczas zdecydowanie niejednoznaczną reputacją. Zdobył sławę utalentowanego poety, chociaż improwizując wiersze na przyjęciach i proszonych obiadach, często przekraczał granicę dobrego smaku. Na wygnaniu nadal publikował w pismach literackich, a wędrówki po południowych rubieżach cesarstwa wpro­ wadziły do jego utworów powiew Orientu. Już wcześniej osobliwa islamofilia lorda Byrona wywarła silny wpływ na jego pisarstwo. W przesyconej tęsknotą lirycznej Fontannie Bachczyseraju snuje rozważania na temat kruchości człowieka i imperium, poruszony

widokiem misternie rzeźbionej fontanny w dawnym pałacu krym­ skiego chana, w którym kilkadziesiąt lat wcześniej zatrzymali się caryca Katarzyna i Grigorij Potiomkin. Sztandarowe przedstawienie

dzikiego południa imperium w literaturze rosyjskiej, poemat Jeniec Kaukazu, do którego napisania zainspirowała Puszkina majestatycz­ na panorama gór Kaukazu, ukazuje rubieże cesarstwa jako krainę romantycznych tubylców, niespokojnych pionierów i egzotycznego piękna.

75

CHARLES KING - ODESSA

Kiedy w upalny lipcowy dzień 1823 roku wreszcie przybył do Odessy, jego przyjazd stał się wydarzeniem publicznym. Nie mógł się uskarżać na brak zaproszeń ani partnerów do alkoholowych

libacji. Poznały go liczne miejscowe prostytutki, które miały duże doświadczenie z greckimi i włoskimi marynarzami, rzadziej jed­ nak obsługiwały poetów. Poprzednie trzy lata spędził na włóczędze

(co prawda, dość luksusowej) po dzikim pograniczu imperium, a teraz brnął przez kurz i błoto, by zdążyć na wieczorek w salonie albo późną kolację. „Znowu jestem w Odessie i wciąż nie mogę przywyknąć do europejskiego sposobu życia”, pisał w sierpniu do swojego brata Lwa5.

Aleksander Puszkin [Prints and Photographs Division, Library of Congress]

76

4

GENERAŁ-GUBERNATOR I POETA

Miasto bardzo się zmieniło od czasów de Ribasa i Richelieu. Szybko rosnąca liczba mieszkańców potroiła się w połowie stulecia, przekraczając sto szesnaście tysięcy. U wylotu bulwaru Mikoła­ jewskiego, na miejscu dawnej tureckiej twierdzy, miał wkrótce stanąć piękny kamienny pałac Woroncowa, ukończony w 1830 roku. Drzwi, okiennice i obudowy kominków w pomieszczeniach repre­ zentacyjnych na parterze pochodziły z pałacu Mikołajewskiego w Sankt Petersburgu, rezydencji nieżyjącego Pawła 1 (i miejsca jego zabójstwa). Salę bilardową, wspaniałą jadalnię, wielki salon i bibliotekę zdobiły eleganckie angielskie meble, a specjalnie urzą­ dzona „komnata turecka” zachwycała niezwykle wysokim sufitem, złoconymi zdobieniami, perskimi dywanami na podłodze i obitymi jedwabiem otomanami ustawionymi wzdłuż ścian. W bibliotece zgromadzono najwspanialszy zbiór książek, obrazów i przyrządów naukowych w całym cesarstwie0. W innym punkcie miasta, wokół okrągłego placu wyrastały je­

den po drugim domy o tynkowanych fasadach i dachach krytych

blachą lub dachówką. Niedługo miały do nich dołączyć nowe mu­ zeum, biblioteka publiczna i gmachy rządowe. W Odessie działały liczne hotele prowadzone przez genueńczyków i innych zagra­ nicznych przedsiębiorców. O żołądki przyjezdnych troszczyły się

rozmaite restauracje i tanie garkuchnie. W szczycie sezonu handlo­ wego, który trwał od kwietnia do października, liczba mieszkańców powiększała się o kolejne dziesięć tysięcy7. Do portu, w dalszym ciągu korzystającego z przywileju wolnego handlu z całym światem, ściągali robotnicy, wozacy, rosyjscy i polscy ziemianie oraz zagra­ niczni kupcy. Jak zauważył pewien Anglik, który odwiedził miasto w czasach Woroncowa, gdyby nie egzotyczność tych tymczasowych mieszkańców, „Odessę można by nazwać Petersburgiem w minia­ turze”8. Przybywszy do Odessy, zaledwie dwudziestokilkuletni Puszkin

zaczął się uganiać za miejscowymi znakomitościami, mężatkami i pannami, młodymi i starymi. Wśród jego zdobyczy znalazła się

dwudziestosiedmioletnia Karolina Sobańska, która formalnie nadal była żoną bogatego odeskiego przedsiębiorcy, ale żyła otwarcie z do­ wódcą kolonii wojskowych w Noworosji. Jednocześnie na zlecenie rosyjskiej policji carskiej zajmowała się inwigilacją politycznych

77

CHARLES KING - ODESSA

. * radykałów

Była też Amalia Riznicz o wydatnym rzymskim nosie,

już brzemienna w momencie poznania poety. W listach do przyjaciół Puszkin bez skrępowania i ze swadą opisy­ wał swoje życie erotyczne, lekkomyślnie popadając w plotkarski ton

i jak dziecko nie szczędząc szczegółów. „Z radością służę Ci swoimi szalonymi konwersacjami - pisał do przyjaciela, ukrytego homo­ seksualisty Filipa Wigla, który pracował jako urzędnik carski w Ki-

szyniowie. - Tylko, Wigel, oszczędź moją dupę!”9 Najwymowniejszy zapis miłostek poety w okresie pobytu w Odessie pochodzi z zaska­

kującego źródła: są nim jego własne bazgroły. Marginesy wczesnego manuskryptu arcydzieła Eugeniusz Oniegin, którego pisanie Puszkin rozpoczął w Besarabii i kontynuował, pracując dla Woroncowa, są upstrzone portretami kobiet i mężczyzn: przyjaciół, znajomych, ludzi spotkanych na ulicy i kolejnych obsesyjnych miłości. W anielskim chórze wdów i dziewic, ciemnowłosych cudzoziemek i delikatnych Rosjanek, jest pewna siedem lat starsza od niego kobieta, której po­ dobiznę rysował częściej niż innych: żona Woroncowa Eliza. Nie wiadomo dokładnie, kiedy spotkali się po raz pierwszy, ale biorąc pod uwagę niewielkie rozmiary odeskiego towarzystwa i publicz­

ny charakter życia żony generała-gubernatora, musiało to nastąpić wkrótce po przyjeździe Puszkina do Odessy. Początkowo zatrzymał się w Hotel du Nord przy ulicy Włoskiej, niebawem jednak przeniósł się do innego zakładu, bliżej morza, na rogu Deribasowskiej i Richelieu, gdzie mógł oddychać świeżym powietrzem i nabierać sił po po­ bycie w Besarabii. (Rozpaczliwa potrzeba oddychania odmładzającym morskim powietrzem była jednym z argumentów, na które powoły­

wał się w swoich prośbach o przeniesienie na wybrzeże). To stamtąd udawał się na niezliczone wieczorki i przyjęcia, w letnim sezonie to­

warzyskim zapełniające jego kalendarz. Eliza uwielbiała pomysłowe życie towarzyskie; jej gale, bale i kola­

cje słynęły w całym cesarstwie. „Trudno mi było opuścić Odessę - pisał * Karolina Sobańska (1731-1795), z domu Rzewuska - agentka carskiej policji;

była również kochanką Adama Mickiewicza, któremu towarzyszyła w po­ dróży po Krymie. Jej ówczesny kochanek, a później drugi mąż Jan de Witte (1781-1840), polski zdrajca i rosyjski generał, wsławił się okrucieństwem

podczas tłumienia powstania listopadowego.

78

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

pewien Rosjanin, goszczący przez jakiś czas w czarnomorskim por­ cie - ponieważ nie chciałem utracić towarzystwa hrabiego i hrabiny;

nigdzie indziej nie ma takich jak oni”10. W czasie pobytu Puszkina w Odessie wspaniały pałac Woroncowa jeszcze nie istniał, ale opisy przyjęć, które wydawała w nim później Eliza, pozwalają wyobrazić sobie fety z pewnością organizowane przez nią także w mniej okaza­ łych apartamentach. Oto osoba zaproszona na wytworne przyjęcie u Woroncowów wkracza do głównego salonu pałacu, dajmy na to o dziewiątej wie­ czorem. Orkiestra już gra, goście - jedni w maskach, inni w fanta­ zyjnych kostiumach, na przykład w płóciennych portkach i sukmanie rosyjskiego wozaka albo w koronkowym fartuszku szwajcarskiej pokojówki - tańczą kadryla. Nagle na parkiet wjeżdża ogromna głowa cukru, z której wyskakuje dziarski staruszek, by żwawo wyciąć kilka hołubców. W tłumie tancerzy w wyszywanych brokatem husarskich kurtkach hrabina Woroncowa osobiście wita znajomych, którzy przy­ bywają z wiejskich rezydencji i domów przy przecznicach bulwaru Mikołajewskiego: kuzyna Woroncowa, generała Lwa Naryszkina wraz z żoną Olgą, jej krewnych z polsko-rosyjskiego ziemiańskiego rodu Potockich, francuskiego hotelarza (i gospodarza Puszkina), barona Rainauda, Szczerbininów i Blarembergów, Puszczinów i Rajewskich11. Rozgłos i niedawno osiągnięty sukces komercyjny (wkrótce miała się ukazać drukiem Fontanna Bachczyseraju, a drukarnie biły się o prawa do kolejnych wydań Jeńca Kaukazu) spotęgowały wrodzoną pewność siebie Puszkina. Prawdopodobnie poznał hrabinę jesienią albo na początku zimy 1823 roku, może na dorocznym balu albo na którymś z wieczorków odbywających się dwa razy w tygodniu w domu generała-gubernatora, przy grach salonowych lub przy partyjce wi­ sta. Poeta stracił dla niej głowę równie szybko, jak kilka lat wcześniej

Woroncow. Wszystko wskazuje na to, że afekt Puszkina został odwzajemniony.

Eliza słynęła ze skłonności do flirtów, które nawet w prowincjonalnej Odessie zostały wyniesione do rangi sztuki. Umiejętność prowadze­ nia dowcipnej rozmowy i improwizowane wiersze Puszkina ostro kontrastowały z surowymi manierami Woroncowa. Co ważniejsze, zwyczajem rosyjskich arystokratów generał-gubemator zdążył już wziąć sobie kochankę, Olgę Naryszkinę, o prawie dziesięć lat młodszą

79

CHARLES KING - ODESSA

od Elizy. Olga była żoną słynnego generała, ale jej romans nie stanowił dla nikogo tajemnicy12. W czasie srogiej zimy 1823-1824, gdy przybrzeżne wody Morza Czarnego skuł słony lód, a po niewybrukowanych ulicach i równinach za miastem hulał wiatr, poeta i hrabina nawiązali romans, który

szybko stał się w Odessie towarzyskim skandalem sezonu. Do jego

skonsumowania doszło najpewniej na początku lutego, kiedy Woroncow wyjechał do Kiszyniowa. Puszkin odnotował tę schadzkę na marginesie manuskryptu Eugeniusza Oniegina jako „soupe chez C.E.W.” - „jadłem kolację u hrabiny (Comtesse) Elise Woronzoff”, używając francuskich inicjałów jej nazwiska. Gdy zima pi *zeszła w wiosnę i generał-gubernator wrócił do miasta,

kochankowie spotykali się w podmiejskiej willi znanego hotelarza, barona Rainauda. Na przybrzeżnych klifach w pobliżu swojej wiej­

skiej posiadłości Rainaud urządził kąpielisko. Kryjówka za miastem,

ale dostatecznie od niego blisko, by można się było do niej w każdej chwili wymknąć, została uwieczniona w jednym z krótkich wierszy poety o wyraźnie erotycznym podtekście: Tak pełen jest miłości chram

Mroku, wilgoci w swojej niszy, Lecz nic fal uwięzionych tam

Przeciągłych ryków nie uciszy13*.

Wydaje się, że nie był to pierwszy romans Elizy. Jak wiele ówcze­ snych małżeństw, Woroncowowie zawarli układ, który pozwalał oboj­ gu na dużą swobodę seksualną. Problem polegał na tym, że Puszkin pragnął się afiszować związkiem, który zgodnie z towarzyskimi kon­ wenansami epoki powinien pozostać w ukryciu. Jak zauważył jeden z jego biografów, poeta łatwo ulegał powszechnej pokusie gardzenia tymi, których zranił14. Jego ulubioną bronią był epigram. „Na poły jaśniepan i sklepikarz”, scharakteryzował kiedyś Woroncowa. Kiedy indziej nazwał go „na poły bohaterem i obskurantem”. Pochopnie wygłaszane wierszyki, krążące w kilku różnych wer­ sjach, odzwierciedlały stosunek Puszkina do Woroncowa, z którym poeta bynajmniej się nie ukrywał. Takie postępowanie było nieroz­ * Tłumaczenie Stanisława Ulickiego.

80

4

GENERAŁ-GUBERNATOR I POETA

ważne i niebezpieczne. Woroncow był nie tylko mężem jego kochanki, któremu wypadało publicznie okazywać szacunek, ale także szefem Puszkina. W końcu pobyt poety w Odessie usprawiedliwiała jedynie jego praca dla generała-gubernatora. Zwolnienie z tej służby bez re­ komendowania na inne stanowisko uczyniłoby z niego prawdziwego wygnańca, błąkającego się po bezkresnych równinach Rosji bez na­ dziei na pomoc czy zatrudnienie i w dalszym ciągu bez możliwości po­ wrotu do Petersburga. Jednakże sytuacja Woroncowa również nie była łatwa. Ponieważ Puszkin został wydalony ze stolicy na rozkaz cara, pozbycie się go z Odessy też wymagało zgody władcy. „Wybaw mnie od Puszkina - pisał generał-gubernator wiosną 1824 roku do rosyj­ skiego ministra spraw zagranicznych, hrabiego Karla Nesselrode’a. Może jest świetnym człowiekiem i dobrym poetą, ale nie chcę go już tutaj, ani w Odessie, ani w Kiszyniowie”15. Niespodziewanie na Odessę spadło jedno z katastrofalnych zja­ wisk, z których już zaczynała słynąć, co dostarczyło Woroncowowi okazji do uwolnienia się od Puszkina: plaga szarańczy. Okolice miasta niemal co roku atakowały chmary tych szkodników, niszcząc zasiewy, ogryzając drzewa z liści i pożerając paszę dla bydła i koni. Klekoczące skrzydełkami miliony owadów unosiły się w górze, tworząc czarną chmurę, która wisiała jak dym nad polami i ogrodami. Miejscowi dysponowali tragicznie (i komicznie) niewielką liczbą sposobów walki z plagą insektów. Najczęściej stosowaną metodą było wypłaszanie szkodników hałasem. Pewna angielska łady mieszkająca wraz z mężem kupcem w willi pod miastem co roku organizowała osobliwą paradę. Na czele kroczył pan mąż, wymachując wielkim dzwonem; za nim, bębniąc w konewkę, postępował ogrodnik; dalej maszerowali lokaje uderzający łopatą o łopatę i służące stukające garnkami i czajnikami. Pochód zamykała dzieciarnia tłukąca o meta­ lowe tace długimi widelcami do przypiekania grzanek16. Nawet w sa­

mym mieście, jak zauważył zaraz po zejściu na ląd pewien podróżnik, „toczyła się zażarta bitwa pomiędzy mieszkańcami a bezlitosnymi

wrogami roślinności. Wszelka broń zdolna narobić hałasu, od pisto­ letów po moździerze, od kotłów po cynowe rondle, grzmiała w rękach przerażonych obywateli, którzy bronili swych małych królestw”17. Podobnie jak Richelieu w czasie epidemii dżumy, Woroncow uwa­ żał, że zebranie dokładnych informacji o rozmiarach lęgu szarańczy

81

CHARLES KING - ODESSA

w danym roku pomoże wypracować skuteczniejszą strategię walki ze spodziewanym atakiem. W maju general-gubernator oficjalnie zlecił Puszkinowi objechanie kilku rolniczych okręgów w celu zbadania wielkości populacji jajeczek szarańczy i oceny skuteczności wysiłków

ich zniszczenia, zanim latem wylęgną się z nich owady. Wnioski z in­ spekcji miał przedstawić w formie pisemnego raportu. Puszkin był wstrząśnięty. Przez cały okres służby w administracji państwowej nie wyprodukował ani jednego dokumentu. Wysłanie na wieś, a do tego jeszcze z poleceniem policzenia jajeczek szarańczy,

było jawną szykaną. Puszkin zaprotestował na piśmie. Zauważył, że jest uznanym literatem. Przyznał, iż nie sprawdził się jako urzędnik i na pewno sknoci robotę. Ma tętniaka, który w każdej chwili może pęknąć. Żaden z tych argumentów nie przekonał Woroncowa. Poeta musiał wyruszyć na wieś z misją zwalczania maleńkich intruzów’8. Posunięcie Woroncowa przyniosło oczekiwany skutek. Po kilku tygodniach z dala od miasta Puszkin złożył rezygnację ze służby pań­ stwowej. Był to lekkomyślny krok, ale niewykluczone, że stanowił

jedyne honorowe wyjście. Poeta publicznie postawił w krępującej

sytuacji potężnego człowieka. Społeczność Odessy odwróciła się od niego, i to nie dlatego, że przekroczył granice przyzwoitości, lecz dlatego, że zrobił to w sposób niegodny dżentelmena. W połowie lata jego los został przypieczętowany. Woroncow uzyskał zgodę cara na usunięcie Puszkina z Odessy. Jednakże romans z Elizą i prywatne uczucia Woroncowa praw­ dopodobnie odegrały drugorzędną rolę w decyzji generała-gubernatora o wydaleniu poety z Odessy. Zważywszy na rozwiązłe obyczaje odeskiej socjety, afiszowanie się z cudzołóstwem czy niestosowne wypowiedzi nie były tam niczym nowym. Znacznie cięższym prze­

winieniem Puszkina - równie typowym dla Odessy, jak lubieżność prowincjonalnej arystokracji - było podsycanie rewolucyjnych nastrojów. Kilka lat przed swoim przyjazdem do Odessy Puszkin napomknął w liście do jednego z przyjaciół o „wydarzeniach brzemien­ nych w konsekwencje nie tylko dla naszego kraju, lecz i dla Europy”’9. W j 814 roku w Odessie powstała tajna organizacja greckich patriotów

pod nazwą Filiki Eteria (Towarzystwo Przyjaciół). Stawiała sobie za

82

4

GENERAL-GUBERNATOR I

POETA

cel zjednoczenie Greków żyjących w diasporze w krajach Europy południowo-wschodniej i wzniecenie rewolty, która doprowadzi do wyrwania starożytnych ziem greckich, od Konstantynopola do Grecji lądowej, spod władzy muzułmańskich Osmanów. Czarnomorski port oferował idealne warunki do snucia buntowniczych planów. Polityczni radykałowie bez trudu przenikali do miasta leżącego z dala od głównych centrów imperialnej władzy. W Odessie od razu wyczuwało się atmosferę swobody. W Moskwie czy w Petersburgu pa­ lenie tytoniu w miejscach publicznych, skandalizująca moda i otwarte dyskusje na kontrowersyjne tematy, od sytuacji międzynarodowej po podatki, stanowiły przywilej nielicznych. Na odeskiej ulicy były jednak zjawiskiem codziennym. W czarnomorskim porcie działało kilkadziesiąt tajnych stowarzyszeń (quasi-religijnych jak masoneria, mgliście politycznych na wzór włoskich karbonariuszy albo tajnych dla samej tajności), do których wstępowali intelektualiści o radykal­ nych poglądach, urzędnicy publiczni i młodzi arystokraci. Port wolnocłowy co roku przyciągał większą liczbę statków. Do no­ wych silosów zbożowych na nabrzeżu sypała się pszenica, a w niezli­ czonych odeskich restauracjach i lokalach gastronomicznych huczało

od nowych idei. „Pewien znajomy dżentelmen nazywa Odessę końcem świata - pisał na początku lat dwudziestych xix wieku angielski po­

dróżnik. - Z pewnością jest to miejsce szczególne, jedyne w swoim rodzaju, na pół orientalne miasto”20. Dzięki położeniu z dala od obu stolic cesarstwa, przy granicy chwiejącego się imperium Osmanów,

miasto stało się rozsadnikiem politycznych spisków'. Marzący o uwol­ nieniu się spod władzy Burbonów Włosi, Grecy i Rumuni pragnący zrzucić jarzmo muzułmańskiej dominacji oraz Rosjanie nawołujący do zreformowania carskiej autok racji znajdowali tam bezpieczną przystań. Członkowie Filiki Eteria byli źle zorganizowani, buńczuczni i nie­ szczególnie lojalni, ale ich konspiracyjne działania nałożyły się na geopolityczne zmiany zachodzące w pozostałych częściach Europy. Na południu greccy patrioci zbuntowali się przeciwko zwierzchnic­ twu Turków i ogłosili niepodległość. Wkrótce próbę wybicia się na niezależność podjęły inne terytoria pod protektoratem imperium osmańskiego, a zwłaszcza leżące w bezpośrednim sąsiedztwie Odes­ sy księstwa Mołdawii i Wołoszczyzny. W lutym 1821 roku obdarta

83

CHARLES KING - ODESSA

armia pod wodzą Alcksandrosa Ipsilantisa, Greka w służbie cara

i jednego z założycieli Filiki Eteria, przeszła przez rzekę Prut z Besarabii do podległej Osmanom Mołdawii, gdzie zamierzała wywołać powszechny zryw chrześcijańskiego chłopstwa. Było to jedno z owych wspomnianych przez Puszkina „wydarzeń” ważnych dla Rosji i całej Europy. Ówcześni komentatorzy porównywali je do przekroczenia Rubikonu przez Cezara w nadziei, że może się okazać początkiem regularnego powstania chrześcijańskiej ludności na całych Bałka­ nach i w krajach śródziemnomorskich. Romantyczni idealiści z całej

Europy zjeżdżali tłumnie do Grecji, podobnie jak pokolenie wcześniej ich ojcowie ściągali pod sztandary Katarzyny. Lord Byron, którego twórczością inspirował się Puszkin, zmarł w czasie greckiej wojny o niepodległość kilka lat później. Wybuch greckiego powstania rozpoczął dziesięciolecie walk o przyszły kształt południowo-wschodniej Europy. Przez całe lata dwudzieste xix wieku greccy partyzanci i nieregularne oddziały żołnierzy - kleftes i armatoloi - ubrani w barwne góralskie stroje i uzbrojeni w bułaty (zakrzywione szable tureckie) oraz w długie śmiercionośne muszkiety, toczyli potyczki z wojskami Osmanów. Konserwatywne mocarstwa europejskie, obawiające się wszystkie­ go, co choćby pachniało rewolucją, z początku starały się rozwiązać

grecki kryzys na drodze dyplomatycznych nacisków na sułtana. Rosja włączyła się nieoficjalnie w konflikt w 1827 roku i pomogła znisz­ czyć osmańsko-egipską flotę na Morzu Śródziemnym w bitwie pod Navarino. Rok później wypowiedziała wojnę Turcji (1828-1829), by zabezpieczyć swobodę żeglugi po Morzu Czarnym, zagrożoną dzia­ łaniami Osmanów przeciwko bałkańskim powstańcom.

Odessa była kolebką greckiego zrywu i gorąco z nim sympatyzo­ wała. Z punktu widzenia rosyjskich władz problem polegał na tym, że rewolucja, podobnie jak szarańcza i dżuma, nie jest wybredna w wyborze miejsca. Ferment, który zaczął się w środowisku grecko języcznych wojskowych i intelektualistów jako ruch niepodległościo­ wy skierowany przeciwko muzułmańskim Osmanom, łatwo mógł

się rozprzestrzenić po całej Rosji. Bunty przeciwko carowi nie były rzeczą nieznaną. Jesienią 1820 roku w proteście przeciwko surowej dyscyplinie zbuntował się elitarny Lejb-Gwardyjski Siemionowski Pułk. Rebelię szybko stłumiono, ale epizod ten pokazał, że Imperium

84

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

Rosyjskie nie jest uodpornione na rewolucyjne nastroje buzujące w całej Europie. Tajne stowarzyszenia w rodzaju Filiki Eteria odgry­ wały pierwszorzędną rolę w rozprzestrzenianiu idei wolnościowych

i reformatorskich. Puszkina od dawna podejrzewano o radykalne poglądy. Pobyt na

południowym pograniczu cesarstwa dodatkowo pogłębił w nim nie­ chęć do najbardziej brutalnych aspektów polityki cara. Woroncowowi udało się wykorzystać ciążące na Puszkinie podejrzenia do własnych celów. W skargach pisanych zimą 1824 roku do stołecznych władz generał-gubernator dawał do zrozumienia, że Puszkin żywi wywrotowe, być może nawet republikańskie przekonania, o czym miały świadczyć nie tylko prowincjonalne plotki, ale także jego własne, sławiące wol­ ność utwory poetyckie. Latem 1824 roku stolica doszła do wniosku, że trzymanie poety bez odpowiedniego nadzoru w wyjątkowo podatnej na rewolucyjny ferment Odessie może być niebezpieczne. Uznano, że Puszkina należy wydalić ze służby państwowej, ale nadal uważnie

obserwować. Inaczej, „korzystając ze swojej niezależnej pozycji, bez wątpienia będzie coraz aktywniej szerzył szkodliwe idee, którym hoł­ duje, co zmusi rząd do poczynienia poważniejszych kroków”, napisał Nesselrode do Woroncowa21. Władze postanowiły odesłać Puszkina do domu, do rodzinnego

majątku we wsi Michajłowskoje w obwodzie pskowskim, gdzie nie będzie miał wielu okazji do popadnięcia w tarapaty i gdzie łatwo go będzie inwigilować ze stolicy. 29 lipca 1824 roku poeta wyruszył

w długą drogę na północ, na zawsze rozstawszy się z Elizą i Odes­ są. Dziewięć miesięcy później gubernatorowa urodziła córkę Sofię.

W Odessie szeptano, że dziewczynka jest córką Puszkina, a poeta nie starał się uciszyć tych plotek. Przecież ich uczucie niebawem i tak zostanie unieśmiertelnione w inny sposób, nie tylko w rysunkach na marginesach rękopisu Eugeniusza Oniegina, lecz także - zbe­ letryzowane i opisane poetyckim szyfrem - w samej fabule dzieła. Jedna z głównych postaci poematu, Tatiana Łarina, podobnie jak

zakochana z początku bez pamięci Eliza Woroncowa, w końcu re­ zygnuje z nierozważnej miłości i wybiera wierność mężowi. Cień Odessy przewija się przez cały utwór autora, który po latach zostanie

uznany za narodowego poetę rosyjskiego i najwybitniejszego twórcę

rosyjskiego języka literackiego.

85

CHARLES KING - ODESSA

Woroncow zabiegał o usunięcie Puszkina z Odessy z powodów zarówno osobistych, jak i politycznych. Ale niewiele brakowało, by radykalne sympatie polityczne, z których słynęła Odessa, przekreśli­ ły karierę samego generała-gubernatora. Aleksander i rozpoczynał panowanie jako liberalnie nastawiony reformator. Jednakże nara­ stająca fala rewolucyjnych dążeń, zagrażających ponapoleońskiemu porządkowi w Europie, spowodowała, że car zaczął się obawiać ludzi z własnego otoczenia. W grudniu 1825 roku, w czasie podróży do Noworosji, zmarł nagle - i bezpotomnie - w Taganrogu. W kraju hu­ czało od plotek. Czy car został zamordowany? Czy naprawdę umarł? Nastroje społeczne były napięte, a losy sukcesji niepewne. Zanim trumna ze zwłokami zmarłego cara zdążyła dotrzeć do Petersburga, młodszy brat Aleksandra Mikołaj, po pewnej zwłoce, ogłosił, że wstę­ puje na tron, pozornie pomijając starszego od siebie Konstantego. Kontrowersje wokół następstwa tronu i powszechne wrażenie, że Mikołaj 1 celowo stara się pozbawić Konstantego należnych mu praw, zaowocowały buntem. W mroźny zimowy dzień w Petersburgu grupa wojskowych odmówiła złożenia przysięgi na wierność nowemu władcy. Trzy tysiące zbuntowanych żołnierzy wyszło 14 grudnia na plac Senacki i stanęło naprzeciw znacznie liczebniejszych oddziałów wiernych Mikołajowi. Gdy wypalono do nich z armat, protestujący rozbiegli się, pozostawiając dziesiątki zabitych i rannych. Nastąpiły masowe aresztowania i dymisje. Pięciu przywódców - proreforma­ torskich działaczy i intelektualistów, którzy przeszli do historii jako dekabryści - zawisło na szubienicy.

Odessa także odczuła skutki powstania dekabrystów. Jednym

z miejsc spotkań spiskowców było garnizonowe miasteczko Tulczyn położone na północ od czarnomorskiego portu. Arystokratyczna mło­ dzież, oficerowie i literaci zbierali się tam, by dyskutować o wolności, reformach społecznych, a nawet o końcu caratu. Naturalną koleją rze­

czy podejrzenia nowego cara zwróciły się przeciwko stolicy regionu

i generałowi-gubematorowi, którego liberalne nastawienie i postępo­

we przekonania, ukształtowane w salonach Londynu i klubach dys­ kusyjnych Cambridge, wydawały się niebezpiecznie bliskie ideom dekabrystów. Woroncow dokładał wszelkich starań, by przekonać monar­ chę o własnym oddaniu i lojalności Noworosji. „Warto zauważyć,

86

4

GENERAL-GUBERNATOR

I POETA

że w Odessie, o której powiedziano tyle złego, ani jeden mieszka­ niec, ani jeden urzędnik nie miał najmniejszego udziału w spisku, a tym bardziej nie został aresztowany”, zanotował hrabia w swo­ ich pamiętnikach22. Pojechał do Petersburga, by osobiście złożyć hołd nowemu władcy. Z taką szczerością zapewniał o swojej wier­ ności, że wkrótce otrzymał nominację do trybunału, który miał sądzić dekabrystów. Ciężar bezpośrednich podejrzeń został zdję­

ty z Woroncowa i z rządzonego przez niego miasta, ale buntowni­ cza łatka przylgnęła do Odessy na dobre. Utrzyma się przez na­

stępne sto lat. Szansa na zamanifestowanie lojalności czarnomorskiego portu nada­

rzyła się, gdy car i jego rodzina zjechali do Odessy latem 1828 roku. Eliza, której przyjęcia stały się już sławne, wydała z okazji urodzin carycy wykwintne garden party. Wydarzenie to odbyło się na przed­ mieściach Odessy, w pobliżu wiejskiej rezydencji, w której carska rodzina mieszkała przez część swojego pobytu na południowych ru­ bieżach imperium.

Z lewej: Portret hrabiny Elżbiety (Jelizawiety) Woroncowej (ok. 1823) autorstwa

Piotra Fiedorowicza Sokołowa [Muziej W. A. Tropinina i moskowskich chudożnikow

jego wriemieni / The Bridgeman Art Library]. Z prawej: szkic na marginesie rękopisu Eugeniusza Oniegina, uważany za portret Jelizawiety Woroncowej

87

CHARLES KING - ODESSA

Na drodze prowadzącej do ogrodów należących do posiadłości sta­ nął łuk triumfalny z gałęzi i sitowia. Bliżej morza wzniesiono niewielki teatr i namiot z tureckich tkanin rozpiętych na dzidach. Przygrywała orkiestra pułku lansjerów, a przed lukiem triumfalnym czekał oddział

dziewcząt i młodych kobiet ze szlachetnych rodów, ustawionych we­ dług koloru kapeluszy i wstążek ozdabiających ich białe letnie suk­ nie. Kiedy przybyła imperatorowa, mała Sofia Woroncowa (być może wśród szeptów na temat domniemanego ojcostwa Puszkina) wręczyła

najjaśniejszej pani girlandę kwiatów. Przy dźwiękach muzyki tłum przeszedł na plażę, gdzie straż pełnili żołnierze w zbrojach. Primadonna odeskiej opery mademoiselle Mariconi, stojąc w wiosłowej łodzi, która zbliżała się wolno do brzegu, śpie­ wała arie z Tankreda Rossiniego. Następnie tańczono walce i kadryle przy świetle chińskich lampionów, zawieszonych na poskręcanych wiatrem konarach drzew i rejach cumujących przy brzegu statków23. W przerwach pomiędzy tańcami podawano zmrożone napoje. Ocza­ rowany Odessą Mikołaj zauważył później, że pod względem znaczenia dla imperium ustępuje ona jedynie Sankt Petersburgowi24. Wielkopańska frywolność towarzysząca wizycie cara znamiono­ wała początek epoki, w której Odessa nie będzie już zwykłym przy­ granicznym miastem, lecz południowym odpowiednikiem metropolii północnej Rosji. Pod rządami Woroncowa czarnomorski port zaczął się przeobrażać w miasto z prawdziwego zdarzenia. Od 1827 roku ukazywała się prawie codzienna gazeta „Odieskij wiestnik” [Goniec Odeski], kontynuacja wydawanego wcześniej w języku francuskim dwutygodnika „Journal d’Odessa”. Trzy lata później otwarto bibliotekę publiczną. W 1828 roku w rejs wypłynął pierwszy parostatek; z cza­ sem powstanie sieć regularnych połączeń parowcami ze wszystkimi najważniejszymi portami nad Morzem Czarnym i nie tylko. Na po­

czątku lat czterdziestych xix wieku w Odessie działało ponad sto szkół

zatrudniających blisko czterystu nauczycieli. Kształciło się w nich ponad pięć tysięcy uczniów, chłopców i dziewczynek - i to nie licząc prywatnych zakładów edukacyjnych tworzonych przez społeczności grecką, niemiecką, żydowską i ormiańską25. Ze statku cumującego przy molo kwarantanny rozciągał się widok

na miasto z prawdziwego zdarzenia: bulwar, giełdę towarową, klasy-

cystyczne kolumny pałacu Woroncowa, teatr, zielone i złote kopuły

88

4

GENERAL-GUBERNATOR I POETA

cerkwi. „Patrzyliśmy na prawdziwie europejskie miasto, zamożne, ruchliwe i rozbawione”, napisał pod koniec lat trzydziestych xix wie­ ku francuski inżynier Xavier Hommaire de Heli26. Iglica monumental­

nego soboru Przemienienia Pańskiego, głównej cerkwi miasta, zosta­ ła ukończona w 1837 roku, a cztery lata wcześniej Woroncow dokonał uroczystego otwarcia najbardziej rozpoznawalnego obiektu architek­ tonicznego Odessy: potężnych schodów zbiegających w dół do samego portu. Zbudowanie dwustu dwudziestu stopni i dziesięciu podestów, zaprojektowanych przez dwóch rosyjskich architektowi obłożonych piaskowcem z Triestu, pochłonęło zawrotną sumę ośmiuset tysię­ cy rubli. Ówcześni uważali je za escalier monstre, byle jak wykonane szaleństwo, które w ciągu kilku lat na pewno się zawali27. Mimo to schody, zwieńczone posągiem księcia Richelieu, który stanął u wy­ lotu bulwaru Mikołajewskiego, niemal natychmiast stały się najważ­

niejszym symbolem miasta. Stojąc u ich podnóża, odnosiło się wrażenie, że stopnie ciągną się do samego nieba; przypominały błyszczącą w słońcu szarobiałą dra­ binę. Był to starannie skalkulowany efekt: dolne stopnie są znacznie szersze od górnych, dzięki czemu powstaje złudzenie, że pomnik Richelieu jest większy niż w rzeczywistości. Wydaje się kolosem, trwa­ jącym na szczycie własnego sztucznego wzgórza. Patrzący z góry widział jedynie szerokie podesty; z dołu nie widać ich wcale, pozostaje tylko imponujący ciąg stopni. Jeszcze dzisiaj, gdy pierwszych dzie­

sięciu stopni już nie ma, bo zostały zdemontowane przy poszerzaniu nabrzeża, a całe schody wyłożono trwalszym od kruchego piaskowca

miejscowym granitem, dzieło Woroncowa przyciąga Odessę do morza, wprawiając w zachwyt przybywających statkami podróżnych. Kilkadziesiąt lat później, długo po wyjeździe Woroncowa, któ­

ry opuścił Noworosję, by służyć carowi jako namiestnik niespokoj­ nego Kaukazu, miasto wciąż pamiętało, ile zrobił dla jego rozwoju.

Generał-gubernator zmarł na udar, bawiąc przejazdem w Odessie w 1856 roku. Ostatni z wielu kryzysów, których był świadkiem w ciągu swojego życia, dotknął go bardzo osobiście. Dwie ojczyzny Woronco­ wa, Rosja i Wielka Brytania, starły się w krwawej i nierozstrzygnię­ tej wojnie krymskiej; krewni generała-gubernatora walczyli po obu

stronach. Epoka, w której wielcy ojcowie założyciele Odessy mogli

swobodnie funkcjonować w kilku światach jednocześnie, odchodziła

89

CHARLES KING - ODESSA

w przeszłość. Miasto leżało w granicach cesarstwa, które wkrótce

rozmiłuje się w oczyszczającym ideale prawosławia, autokracji i na­ rodowości. Podczas nabożeństwa pogrzebowego Woroncowa miej­ scowy arcybiskup mówił o wzroście znaczenia Odessy pod rządami generała-gubernatora. „Hołubiona jak ukochane dziecko, wyrosła ponad wszystkie inne miasta - recytował śpiewnie w strzelistym soborze Przemienienia Pańskiego - stając się prawdziwą południo­ wą stolicą Rosji”28.

„Odessa nie ma narodowości”

Epicentrum ruchu maskilim - kantor i chór chłopięcy synagogi Brodzkiej,

po 1910 roku [Archives of the yivo Institute for Jewish Research, Nowy Jork]

„Lebn wi Got in Odes!” brzmiało tradycyjne powiedzenie w jidysz. „Żyć

jak Bóg w Odessie!” bywało błogosławieństwem, przekleństwem albo przytykiem do rozbuchanych pretensji mieszkańców miasta. Stosun­ kowo liberalne środowisko społeczne, przyjemny klimat i możliwości zarobkowania powodowały, że Odessa jak magnes przyciągała Żydów z innych obszarów Europy Wschodniej i Rosji. W odróżnieniu od wielu europejskich miast nie miała osobnej „dzielnicy żydowskiej”. O miejscu zamieszkania decydowały przynależność klasowa i pie­ niądze, a nie religia czy narodowość. Getto istniało w Odessie tylko w okresie 11 wojny światowej, kiedy czarnomorski port znajdował się

pod faszystowską okupacją. Żydowscy kupcy - według tradycji sześć rodzin - mieszkali już w Hadżibeju, gdy liczącą kilkuset mieszkańców wioskę zajęli Rosjanie. Pierwsze nieoficjalne spisy ludności przeprowadzone w ostatniej de­ kadzie xvm wieku objęły kilkuset żydowskich handlowców. Kilka lat później w Odessie działały już najważniejsze instytucje żydowskiego życia, takie jak synagoga, towarzystwo pogrzebowe i kahał, czyli gmi­ na zarządzająca sprawami społeczności1. W ciągu xix wieku liczba żydowskich mieszkańców Odessy zwiększyła się z niespełna czterech tysięcy w czasach Richelieu do ponad siedemnastu tysięcy w latach sześćdziesiątych, kiedy Izraelici stanowili około jednej czwartej lud­ ności miasta. Gwałtownie rosnąc, populacja Odessy jednocześnie stawała się w coraz większym stopniu żydowska2. Żydzi przemierzali szlaki handlowe łączące Europę Środkową z Morzem Czarnym od czasów średniowiecza. Miasta leżące na prze­ cięciach dróg, tworzących rozbudowaną sieć kontaktów, zostały śród­ lądowymi partnerami odeskiego portu. Ważne ośrodki targowe, na

92

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

przykład galicyjskie Brody, utrzymywały stałą łączność z wybrze­ żem za pośrednictwem poganiaczy bydła, wozaków i kupców, któ­ rzy przez cały rok wędrowali na południe i z powrotem przez góry i równiny środkowej Europy. W ciągu nieco ponad stu lat miejsco­ wa społeczność żydowska urosła do roli koła zamachowego odeskiej gospodarki. Na początku xx wieku ponad dwie trzecie warsztatów rzemieślniczych i manufaktur, blisko siedemdziesiąt procent przed­ siębiorstw handlowych i prawie dziewięćdziesiąt procent firm hand­ lujących zbożem znajdowało się w rękach żydowskich właścicieli3. Odessa przyciągała imigrantów wszystkich profesji i wyznań, ale z pewnych powodów była szczególnie atrakcyjna dla Żydów. Do wol­

nego portu zawijały statki z krajów nad Morzem Czarnym i Morzem Śródziemnym. Zbiegające się w mieście drogi łączyły Odessę z gmi­ nami żydowskimi w całej Europie Środkowej. W miastach i miastecz­ kach wschodniej części kontynentu, od Warszawy po Wilno i sztetle zachodniej Ukrainy, powstały prężne ośrodki żydowskiego życia. W Imperium Rosyjskim Żydów obowiązywały ograniczenia dotyczące

miejsca zamieszkania i uprawianych zawodów. Od końca xvm wieku mogli oni mieszkać tylko w tak zwanej strefie osiedlenia, szerokim pasie wzdłuż zachodniej granicy imperium, obejmującym znaczne obszary dzisiejszej Litwy, Białorusi, wschodniej Polski, Mołdawii i za­ chodniej Ukrainy. Nawet w strefie osiedlenia przepisy prawa ograni­ czały możliwości zarobkowania do kilku ściśle określonych dziedzin, takich jak szynkarstwo, gorzelnictwo i drobny handel. W strefie osie­ dlenia Żydzi pozostali stosunkowo niewielką mniejszością - w ostat­ niej dekadzie xix wieku stanowili dwanaście procent ludności. Ponie­ waż jednak tworzyli skupiska w nielicznych miastach i miasteczkach, byli jedną z najbardziej rzucających się w oczy grup religijno-naro-

dowych w państwie cara, często także najłatwiejszą do zaatakowania. Włosi i Grecy, którzy widzieli w Odessie północnego partnera por­ tów nad Adriatykiem i Morzem Egejskim, utrzymali w swoich rękach przeważającą część branży eksportowej. Ale Żydzi zaczęli odgrywać decydującą rolę w odeskim handlu, pośrednicząc pomiędzy chło­ pami, cudzoziemskimi osadnikami i hodowcami bydła w głębi lądu a dużymi firmami eksportowymi w porcie. Dzięki ich energii i roz­ budowanej sieci kontaktów Odessa stała się czymś, czego żaden z jej założycieli, od Potiomkina do Woroncowa, nie umiałby sobie nawet

93

CHARLES KING - ODESSA

wyobrazić - najważniejszym portem morskim żydowskiego świata. Jako miasto przygraniczne, stale głodne ludzi i zysków, Odessa zosta­ ła jednym z czołowych centrów strefy osiedlenia: nowoczesnym, dy­ namicznym ośrodkiem miejskim, w którym Żydzi mogli się dorobić

i korzystali ze znacznych swobód w ramach dyskryminującego ich systemu. W pozostałych częściach imperium byli postrzegani jako konkurencja dla przedsiębiorców chrześcijańskich (co stanowiło jed­ ną z przyczyn wprowadzenia przepisów zakazujących im uprawiania pewnych zawodów), ale dla dynamicznie rozwijającego się portu ich kontakty biznesowe były prawdziwym skarbem. Żeby móc prowadzić interesy w Odessie, trzeba było należeć do jednej z trzech istniejących tam gildii. Zapewniały one swoim człon­ kom określone przywileje, zależnie od wysokości progresywnej skład­ ki. W połowie xix wieku kupcy zrzeszeni w pierwszej gildii wnosili roczną opłatę w wysokości dziewięciuset osiemdziesięciu rubli sre­ brem (równowartość około siedmiuset czterdziestu ówczesnych do­ larów’ amerykańskich). Dawało im to prawo zawierania dowolnych transakcji handlowych na obszarze Rosji i z partnerami zagranicz­ nymi oraz do posiadania do trzech sklepów’ detalicznych. Członko­ wie drugiej gildii płacili mniejszą składkę - czteiysta rubli srebrem (około trzystu dolarów), jednak ich całkowity obrót nie mógł prze­ kraczać dziewięćdziesięciu tysięcy rubli rocznie. Składka w trzeciej gildii była najniższa - nieco ponad sto rubli srebrem (około osiem­ dziesięciu dolarów), ale jej członków oprócz rocznego limitu obrotu obowiązywał zakaz handlu z zagranicą. Zagraniczni kupcy, z wyjąt­ kiem kilku cudzoziemców’ od dawna działających w Odessie, musieli należeć do pierwszej gildii, podczas gdy poddany cara mógł wstąpić do dowolnej, zależnie od posiadanych środków i charakteru działal­ ności biznesowej. We wszystkich trzech odsetek Żydów był znaczący. Według raportu z końca lat pięćdziesiątych xix wieku w Odessie do pierwszej gildii należało dwudziestu pięciu kupców, w tym pięciu Ży­ dów. Druga liczyła pięćdziesięciu dwóch członków, z których piętna­ stu było Żydami. Za to w trzeciej gildii Żydzi stanowili blisko połowę

wszystkich zrzeszonych w niej kupców (było ich trzystu sześćdzie­ sięciu siedmiu na siedmiuset osiemdziesięciu dwóch kupców)4. Dzię­ ki kontaktom wśród producentów żywności i ścisłym związkom ze współwyznawcami i z krewnymi w innych miastach i miasteczkach

94

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

strefy osiedlenia Żydzi szybko zaczęli odgrywać ważną rolę w hand­ lu wewnętrznym, zmieniając bardzo restrykcyjny i często opresyjny system prawny w narzędzie sukcesu finansowego. Żywiołowy styl działalności kupieckiej w mieście słynącym z wol­ nego handlu i ducha przedsiębiorczości nie pozostał bez wpływu na inne sfery życia. Swoboda kupowania i sprzedawania oznaczała swobodę zakładania wszelkiego rodzaju firm (pod warunkiem że przedsiębiorcę było stać na przynależność do odpowiedniej gildii), co z kolei przekładało się na dość liberalną atmosferę życia publicznego, niespotykaną w innych częściach Imperium Rosyjskiego. Swoboda seksualna wyższych sfer, tak atrakcyjna dla Puszkina i jemu współ­ czesnych, miała swój odpowiednik również w innych obszarach życia publicznego, od ruchliwego portu po giełdę towarową, gdzie robiło się interesy i zbijało fortuny. Nawet przedstawienia w teatrze i w ope­ rze stanowiły okazję do mieszania się różnych warstw społecznych i grup etnicznych w stopniu, który był nie do pomyślenia w innych miastach imperium5. Mimo wspaniałych perspektyw roztaczających się tam przed Ży­ dami Odessa miała ambiwalentny stosunek do własnej żydowskości. Jako młode miasto przy granicy z Turcją nie mogła się poszczycić słynnymi rabinami, uczonymi badaczami Tory ani natchnionymi kaznodziejami, jacy działali w innych miastach i miasteczkach im­ perium. Nie miała swojego Baal Szem Towa, ojca chasydyzmu, ani Gaona z Wilna, wybitnego znawcy Tory. Aktywność intelektualna sztetli i dworów chasydzkich cadyków, która zmieniała zapadłe mie­ ściny wschodniej Europy w ośrodki nauki i pielgrzymek, nie miała swojego odpowiednika w Odessie. Większość wschodnioeuropejskich Żydów uważała ruchliwy czarnomorski port za w najlepszym razie

paiweniuszowską hucpę, jeśli nie za gniazdo oszustów i odszczepieńców. „Wszystko tam stoi na głowie, jakby sobie kpili ze świata - mówi wędrowny żebrak Kulawy Fiszke, postać, którą stworzył Mendele Mojcher Sforim, ojciec współczesnej literatury jidysz. - Nie dla mnie wa­ sza Odessa”6. Serce tradycyjnego judaizmu biło na polsko-litewskich kresach, znacznie dalej na północ. Młodość i odległość umiejscawiały Odessę na marginesie żydowskiej myśli i kultury. Choć w oczach wielu Żydów Odessa była goijsz, dla jej nieżydowskich mieszkańców żydowscy współobywatele stanowili rzucający

95

CHARLES KING - ODESSA

się w oczy i wyraźnie odrębny element wielokulturowej tożsamości miasta. „Widziałem tu przedstawicieli wszystkich narodowości - za­ notował w latach trzydziestych xix wieku rosyjski podróżnik - Gre­ ków, Włochów, Niemców, Francuzów, Żydków (jest ich tu bardzo

dużo), Ormian i mrowie Ukraińców odpoczywających ze swoimi wolami na placach”7. Jak zwięźle ujął to francuski przewodnik tury­ styczny z epoki: „Ludzie postrzegają Żydów jako jedną klikę i unikają

ich jak zarazy”8. Jednakże Odessa miała coś, co najwyraźniej było niewidoczne dla jej krytyków: wyjątkową społeczność postępowych, tryskających optymizmem, spełnionych zawodowo i finansowo Ży­ dów, która stała się specyficznym wkładem miasta w żydowskie życie strefy osiedlenia i całego imperium. Budynek na zbiegającym w dół odcinku ulicy Żukowskiego w centrum miasta nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przyćmiewa go stoic­ ki majestat pobliskiej filharmonii, a potężne platany, które tworzą łukowate sklepienie nad całą długością poprzecznej ulicy Puszkina, sprawiają, że wydaje się mniejszy. Jednakże szaroniebieski gmach o osypującej się fasadzie i chwiejnych fundamentach, popadający w ruinę za ogrodzeniem z kutego żelaza, przez pewien czas był głów­ nym symbolem jednej z osobliwości żydowskiej Odessy. Zanim po rewolucji przemianowano go na Klub Robotniczy imienia Róży Luk­ semburg i jeszcze później, w czasie ii wojny światowej, urządzono w nim magazyn i archiwum, mieściła się w nim główna synagoga odłamu judaizmu zwanego maskilim. Pod koniec lat dwudziestych xix wieku mniej więcej cztery tysiące odeskich Żydów składało się na niespełna trzynaście procent miesz­

kańców miasta9. W ciągu kolejnego dziesięciolecia rozmiar i charakter miejscowej społeczności żydowskiej przeszły głębokie przeobrażenie. Do Odessy nieprzerwanym strumieniem zaczęli napływać żydowscy emigranci z innych miast strefy osiedlenia. Perspektywa zarobku w wolnocłowym porcie oraz pobłażliwość, z jaką miejscowe władze egzekwowały przepisy dotyczące prawa pobytu, przyciągały do Odes­ sy ambitnych żydowskich rzemieślników i kupców. Nowi przybysze przynieśli do miasta nie tylko pieniądze i energię, lecz także nowe ideały: poglądy, ukierunkowania i kody kulturowe haskali, czyli ży­ dowskiego oświecenia.

96

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI”

Prekursorem ruchu haskali był Mojżesz Mendelssohn, słynny żydowski intelektualista żyjący w xvin wieku w Niemczech. Uwa­ żał on, że wiele elementów tradycyjnej żydowskiej egzystencji - od zwierzchnictwa rabinów po wyobcowanie ze społeczeństwa - nale­ ży przekształcić w zgodzie z zasadami rozumu, wolności i postępu. Mendelssohn i jego zwolennicy nie odrzucali wszystkich aspektów żydowskiej kultury, lecz starali się modernizować i pielęgnować te z nich, które umożliwiłyby integrację Żydów ze społeczeństwami rządzonych w duchu oświecenia państw. Propagowali rezygnację z tradycyjnego ubioru, przechodzenie z jidysz na język kraju osie­ dlenia, nawiązywanie stosunków z nie-Żydami oraz wiele nowych zajęć takich jak rolnictwo, które otworzyłyby przed Żydami nowe

drogi do sukcesu. W praktyce haskala nie odrzucała judaizmu, lecz starała się go re­ formować. Zewnętrzne manifestacje tego ruchu były dobrze widoczne w pejzażu miejskim wschodniej i centralnej Europy: synagogi przypo­ minające chrześcijańskie katedry, chóry liturgiczne wykorzystujące skale i harmonie europejskiej muzyki klasycznej i domy wydawnicze, chętniej wydające książki w języku niemieckim, polskim albo rosyj­ skim niż w jidysz. Wkrótce po śmierci Mendelssohna w 1786 roku jego ideały przyjęły się w strefie osiedlenia, jednak wartości i obyczaje haskali stały się przyczyną rozdźwięków w istniejących tam społecz­ nościach żydowskich. Podziały występowały nie tylko wśród różnych odłamów maskilim, jak zbiorowo nazywano pobożnych i jednocześnie postępowych zwolenników haskali, lecz także wśród ich wspólnych przeciwników: tradycjonalistów, chasydów i odrzucających haskalę zwolenników pełnej asymilacji z kulturą rosyjską. Maskilim dotarli do Odessy z innych części strefy osiedlenia w pierwszym dwudziestoleciu xix wieku, a wraz z kolejną falą imi­ gracji do miasta przybyło bardzo wiele żydowskich rodzin spoza te­ renu cesarstwa, zwłaszcza z Brodów i innych miast Galicji. Podobnie jak Odessa, Brody były wolnym miastem handlowym, zwolnionym z obowiązku płacenia większości podatków od transakcji kupiec­ kich na mocy przywileju władz Austrii, pod której panowaniem znalazły się po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku. Wkrótce zaczęły odgrywać niezwykle istotną rolę w handlu pomiędzy Eu­ ropą Środkową a Imperium Rosyjskim, stając się czymś w rodzaju

97

CHARLES KING - ODESSA

śródlądowego portu, pośredniczącego w wymianie dóbr i towarów pomiędzy trzema zaborami. Po założeniu Odessy Brody odkryły w niej naturalnego nadmorskiego partnera. Oba miasta nawiązały ścisłe kontakty, które po pewnym czasie zaowocowały również falą emigrantów przenoszących się na stałe do Odessy, by uszczknąć coś dla siebie z eksportowo-importowego bumu. Grecy i Włosi pozostali filarem klasy kupieckiej, którym byli od założenia miasta, ale począwszy od lat trzydziestych xix wieku to brodzcy Żydzi wiedli prym wśród pośredników, szczególnie w handlu płodami rolnymi. Znali lokalnych producentów. Mieli dobre układy z poganiaczami bydła i wozakami. Dysponowali rozległą siecią kon­ taktów w całej Europie Środkowo-Wschodniej; ich przyjaciele, krewni i partnerzy biznesowi współfinansowali handel i byli hurtownikami bel, skrzyń i beczek przywożonych przez statki z regionu Morza Śród­ ziemnego. Joachim Tarnopol, jeden z czołowych autorów i myślicieli odeskiej haskali, tak opisywał potęgę imigrantów z Brodów: „Ludzie z Brodów zwykle są wzorem zapału i energii: robią wszystko, na co tyl­ ko zezwala uczciwość, by zgodnie z nakazami honoru zarobić na życie i zadbać o potrzeby swoich bliskich [...] stosunki z kilkoma wybitnymi finansistami w Europie i rzetelność w terminowym spłacaniu zobo­ wiązań umożliwiają im prowadzenie wszystkich rodzajów operacji bankowych, co czyni ich [...] niezwykle użytecznymi dla kupiectwa”10. Żydzi z Brodów i innych galicyjskich miast słynęli nie tylko z rzutkości w interesach. Byli również czołowymi orędownikami haskali. Niebawem zaczęli tworzyć w Odessie instytucje społeczne powielają­ ce (i przewyższające) w południowym klimacie te, które znali z Galicji. Korzystając ze wsparcia władz municypalnych, otworzyli prywatną szkołę, w której oprócz Tory i hebrajskiego nauczano także języka ro­ syjskiego, matematyki, geografii i buchalterii, choć taka forma edu­ kacji budziła gorący sprzeciw wiernych tradycji prowincjonalnych Żydów. Nieco później zdobyli fundusze na budowę niewielkiej syna­

gogi, w której odprawiano nabożeństwa w rycie judaizmu „oświeco­ nego”, już dominującym w centralnej Europie. Zamontowane na stale ławki uniemożliwiały tłoczenie się i przepychanie. Prowadzenie roz­ mów w czasie nabożeństwa było zabronione; maskilim uważali takie zachowanie, typowe dla tradycjonalistów, za prymitywne i wywołu­ jące chaos. Odrzucono dawną muzykę, zastępując ją nowatorskimi

98

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

utworami chóralnymi Nissana Blumenthala, słynnego kantora odeskiej synagogi, który pozostał na tym stanowisku aż do śmierci w 1903 roku (zmarł w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat). W latach sześćdziesiątych xix wieku gminę było już stać na wzniesienie dru­ giej, większej synagogi, strzelistego gmachu w stylu mauretańskim, jednego z najbardziej okazałych budynków publicznych w mieście, który dziś popada w ruinę u zbiegu ulic Żukowskiego i Puszkina11. Przy rozbrzmiewających w szabat w synagodze dźwiękach utwo­ rów chóralnych na cztery głosy Blumenthala brodzcy maskilim mogli się ze spokojem napawać ugruntowaną pozycją w odeskim establish­ mencie. Jak wszyscy Żydzi, musieli stawiać czoła dyskryminującym

przepisom i przesądom nawet pod rządami stosunkowo liberalne­ go administratora, jakim był Woroncow. Ale w ramach lokalnej ży­ dowskiej społeczności maskilim przejęli pełną kontrolę nad życiem gminy. Przewodniczyli wszystkim najważniejszym komitetom i in­ stytucjom publicznym, kierując życiem swoich współwyznawców dosłownie od bris * do pogrzebu. Nadali miastu zdecydowanie postę­ powy sznyt, a zapoczątkowane przez nich reformy z czasem przyjęły się w całym cesarstwie. Szkoła żydowska w Odessie stała się mode­ lem dla dalszych, sponsorowanych przez państwo eksperymentów w dziedzinie żydowskiej edukacji. Utwory Blumenthala płynęły z sy­ nagogi do synagogi (wiele z nich do dziś jest śpiewanych na całym świecie), a z założonej przez niego szkoły śpiewu chóralnego wyszły pokolenia kantorów i kompozytorów. Dzięki asertywności i pewności siebie kupców, muzyków i przywódców religijnych szybko powięk­ szająca się społeczność żydowska Odessy cieszyła się szacunkiem i podziwem, mimo że tradycjonaliści stale odsądzali ją od czci i wia­ ry. Z czasem maskilim poszli jeszcze dalej. Miejsce proniemieckiego nastawienia pierwszego pokolenia emigrantów z Galicji, którzy zwra­ cali się po inspirację i wzorce do pionierów reformatorskiego ruchu w Niemczech, zajął postulat asymilacji kultury i języka rosyjskiego. Niebawem miasto miało się stać jednym z czołowych ośrodków po­ stępowego judaizmu w Imperium Rosyjskim. „Wokół Odessy płoną ognie piekielne”, mawiali żydowscy miesz­ kańcy miasta. Według jednej z wersji otaczający miasto pierścień * Bris (jidysz) - obrzezanie.

99

CHARLES KING - ODESSA

płomieni miał mieć szerokość siedmiu mil, według innych - dzie­ sięciu lub więcej. Ale widoczna z daleka poświata silniej kusiła, niż odstraszała. Cechą charakterystyczną żydowskiego życia w Odessie było mieszanie się, a nie wymuszona separacja. W sobotnie wieczory bulwar Mikołajewski zapełniał się żydowskimi rodzinami; mężczyźni w surdutach i kobiety w sukniach uszytych według ostatniej paryskiej mody zażywali przechadzki przed udaniem się do kawiarni w pobliżu hotelu Richelieu12. W operze Żydzi siedzieli na widowni obok gojów i razem z nimi tłoczyli się na miejscach stojących przed sceną. Miasto w strefie osiedlenia (stworzonej specjalnie po to, by ograniczyć Żydom możliwości mieszania się z nieżydowskimi współobywatelami) stało się tyglem, w którym tradycjonaliści i reformatorzy, żydzi i chrześci­ janie, dzielili tę samą przestrzeń społeczną. „To cudzoziemcom - na­ pisano zwięźle w pewnym raporcie handlowym, zaliczając większość odeskich Żydów do tej właśnie kategorii - miasto zawdzięcza swój obecny rozkwit”13. Odessa okazała się noworosyjską odpowiedzią na sztetl - Żydzi

nie żyli tu w odosobnieniu, lecz integrowali się z resztą mieszkańców, byli w przeważającej mierze „oświeceni”, a nie tradycyjni, i ogólnie rzecz biorąc, optymistycznie oceniali szanse na przekonanie rosyj­ skiego państwa o swojej użyteczności dla społeczeństwa. Nowe roz­ porządzenia władz sprawiły, że głos Żydów zaczął się bardziej liczyć w instytucjach cesarstwa. Przed żydowską młodzieżą otwierały się niespotykane wcześniej możliwości nauki. Od czasu do czasu rosyj­ skie władze wprowadzały zakaz noszenia chasydzkich chałatów i in­ nych charakterystycznych strojów, co znajdowało aprobatę w kręgach maskilim. Jak stwierdził w latach pięćdziesiątych xi x wieku Joachim Tarnopol w śmiałej analizie życia odeskich Żydów, „płomień cywili­ zacji (...] rozproszył cienie przesądów i przyniósł światło”14. Mimo to w następnym dwudziestoleciu, gdy Żydzi wyrastali z roli pośredników, awansując do ekonomicznej elity Odessy, otwartość, perspektywy awansu i integracji, które przyciągnęły do miasta maskilim, zostały wystawione na poważną próbę. Przemierzającym eurazjatycki step cudzoziemcom trudno było się zdecydować, co jest gorsze: telepanie się wynajętą furmanką po zrytej koleinami drodze czy nocleg w zapaskudzonej przez muchy gospodzie,

100

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

gdzie posiłek składał się ze spleśniałego chleba i z kwaśnego wina, a słomiana mata przykryta wystrzępionym kocem uchodziła za łóżko. Tym większe było ich zdumienie, gdy natrafiali na przeszczepiony nawietrzne równiny fragment Niemiec. Wokół kamiennego kościoła ciągnęły się równe szeregi drewnianych domków. Malowane futryny drzwi zdobiły proste, lecz eleganckie motywy kwiatowe. W oknach od ulicy stały skrzynki z kwiatami. Gościa witało uprzejme, chociaż ostrożne „Guten Tag”, a jeśli chciał zapytać o drogę do następnej wioski albo mieściny, lepiej, żeby znał także niemiecką nazwę. „W drodze na południe miłym zaskoczeniem był dla mnie zaawansowany stan rol­ nictwa - pisała żona rosyjskiego oficera niedługo po założeniu Odes­ sy - a także odkrycie, że to potężne imperium, które, przyznaję, dla jego niezmierzonych rozmiarów brałam za słabo zaludnione, pokry­ wają ludne wsie i falujące łany zboża [pszenicy]”15. Niemcy, a zwłasz­ cza należący do pustelniczego odłamu chrześcijaństwa menonici, przybyli do Noworosji na zaproszenie Katarzyny Wielkiej wkrótce po odebraniu tych obszarów Turkom. Przywieźli ze sobą znajomość rolnictwa, stanowiącą towar deficytowy na pograniczu zamieszkanym głównie przez koczowników i Kozaków. W zamian otrzymali ziemię, zwolnienie ze służby wojskowej i gotowe rynki zbytu dla swoich pro­ duktów w nowych rosyjskich portach nad Morzem Czarnym. Odessę założyli cudzoziemcy w służbie Rosji i schemat ten po­ wielał się z pokolenia na pokolenie. W mieście znalazło się miejsce dla wielu niszowych zawodów. Jeśli byłeś zamożnym kupcem, twój fryzjer najpewniej był Ormianinem, ogrodnik Bułgarem, tynkarz Polakiem, stangret Rosjaninem, a niańka Ukrainką16. „Odessa nie ma narodowości”, zauważył z dezaprobatą jeden z zagranicznych przybyszy17. Niektórzy potrafili opisać ją tylko przez analogię - jako rosyjską Florencję, rosyjski Neapol, rosyjski Paryż, rosyjskie Chicago, a nawet rosyjskie Cincinnati18. Inni uciekali się do podania długiej listy egzotycznych typów ludzkich, które można było spotkać na głów­ nych ulicach, w porcie i na bazarze: Ormianin w karakułowej czapie; Grek w niebieskich bryczesach; Albańczyk w fustanelli i wysokim filcowym nakryciu głowy; Turek w pozbawionym ronda fezie; Tatar w różowym kaftanie i obszernej pelerynie; brodaty pop w fioletowej szacie i z laską ze złoconą gałką; uczeń w ascetycznym mundurku Liceum Richełieu; rosyjska albo ukraińska baba w haftowanej chustce

101

CHARLES KING

ODESSA

na głowie; chłop w portkach z niebieskiego perkalu wpuszczonych w buty z cholewami; oficerowie i urzędnicy w najrozmaitszych mun­ durach marynarki wojennej i służby cywilnej, zdobionych brokatem i obwieszonych wstążkami’9. Autor książek podróżniczych Edmund Spencer, który latem 1851 roku zszedł na ląd w odeskim porcie po pięćdzicsięcioczterogodzinnym rejsie parowcem z Konstantynopola, stwierdził, że Odessa jest na pół orientalna, a nie, jak tego oczekiwał, rosyjska: „Ściśle mówiąc, Odessy nie można nazwać miastem rosyj­ skim w odniesieniu do jej ludności, która składa się głównie z Niem­ ców, Włochów, Greków, Żydów, Ormian oraz nielicznych Francuzów i Anglików; jako że jest portem wolnocłowym, można tam spotkać kupców ze wszystkich stron świata, kroczących po ulicach w wielo­ barwnych strojach europejskich i azjatyckich, co wcale niemało uroz­ maica i rozwesela przechadzkę”20. Uwadze obserwatorów umykała jednak złożona z segmentów jed­ ność miasta: fakt, że pomimo niebywałej wielości obyczajów, ubiorów i zawodów w jej mieszkańcach rosło poczucie bycia odesyjczykiem. W istocie przynależność do tego miejsca, z urodzenia albo z wyboru, automatycznie oznaczała bycie outsiderem w takim czy innym sensie tego słowa: postępowym Żydem pośród tradycjonalistów; niemiec­ kim farmerem uprawiającym rolę na dalekim eurazjatyckim stepie, a nie na terenach zalewowych na północy kontynentu; wolnym chło­ pem pracującym na własnym kawałku ziemi, zamiast odrabiać pań­ szczyznę u rzadko widywanego ziemianina; Grekiem lub Włochem trzymającym się tego samego wybrzeża, które niegdyś odwiedzali marynarze ze starożytnej Egei i kupcy ze średniowiecznej Genui. Układ sił pomiędzy poszczególnymi grupami stale się zmieniał. Ale istniała pewna złota nić, która trzymała razem poszczególne kwadraty odeskiego patchworku, i to właśnie ten towar umożliwił ekonomiczny rozkwit miasta w połowie xix wieku. Od początku lat trzydziestych do końca lat sześćdziesiątych tamtego stulecia handel zbożem czynił Odessę najbardziej ruchliwym portem Imperium Rosyjskiego, zmie­ niając życie składających się na jej ludność społeczności.

„Kiedy jest popyt na zboże, wszystko idzie dobrze”21. Ta prosta za­ leżność, sformułowana przez księcia Richelieu, mogłaby być mot­ tem Odessy przez znaczną część xix wieku. Do lat sześćdziesiątych

102

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

miasto było spichlerzem znacznych obszarów zachodniego świata, żywiąc głodną Europę i, w coraz większym stopniu, rynek świato­ wy. Zagraniczni konsulowie słali do swoich stolic nerwowe depesze z pytaniami o wahania cen pszenicy i jęczmienia. Ministrowie ob­ cych państw analizowali wpływ dyplomatycznych przepychanek na płynność dostaw płodów rolnych. Dopiero po odkryciu ropy naftowej nieco dalej na wschód, na rosyjskim Kaukazie i w portowym Baku, Odessę prześcignął pod względem wartości eksportu jej rywal nad Morzem Kaspijskim. Czarnomorski port zawdzięczał swój sukces położeniu na styku równin i morza, w miejscu, gdzie wyprodukowaną na równinach żywność można było załadować na statki i wyekspediować w podróż do zamorskich krajów. Ale seria pomyślnych zdarzeń i okoliczności dodatkowo zwiększyła atrakcyjność tej lokalizacji. Zdolni zarząd­ cy w rodzaju Woroncowa potrafili przekonać władze państwa, że Odessa powinna utrzymać status wolnego portu, przyciągający rosyjskich i zagranicznych przedsiębiorców. Po modernizacji do portu mogły bezpiecznie zawijać większe okręty. W regionie Morza Czarnego coraz rzadziej wybuchały zarazy, co skróciło czas spędza­ ny przez statki, towary i pasażerów w kwarantannie. W1829 roku car i sułtan podpisali w Adrianopolu traktat, który zakończył blisko dziesięciolecie kłótni dyplomatycznych, sporów handlowych i zwyk­ łej wojny. Dokument ten zawierał wiele historycznych ustępstw ze strony Osmanów na rzecz Rosji, w tym rezygnację z rutynowego przeszukiwania rosyjskich okrętów handlowych przepływających przez tureckie cieśniny. W okresie względnego spokoju, który teraz nastąpił (od końca lat dwudziestych do początku lat pięćdziesiątych xix wieku), żegluga przez Bosfor i Dardanele mogła się odbywać bez przeszkód. Ustabilizowanie się sytuacji politycznej miało ogromne przeło­ żenie na gospodarkę. Przed 1813 rokiem średni roczny eksport zbo­ ża ze wszystkich rosyjskich portów nad Morzem Czarnym wynosił niespełna dwa miliony czetwierti (rosyjska miara objętościowa ciał sypkich równa około dwustu dziesięciu litrom), ale w latach sześć­ dziesiątych osiągał wielkość szesnastu milionów czetwierti. Ponad połowa tego zboża wypływała z Odessy22. Od lat trzydziestych do lat pięćdziesiątych xix wieku roczny eksport zboża do włoskich portów

103

CHARLES KING

ODESSA

wzrósł ponad dwukrotnie; pod koniec tego okresu Francuzi importo­ wali dziesięć razy więcej odeskiego zboża niż na początku23. W koń­ cu lat czterdziestych xix wieku złagodzenie surowych przepisów im­ portowych w Anglii i wprowadzenie twardszych odmian pszenicy w Imperium Rosyjskim otworzyło nowe rynki dla płodów rolnych z Noworosji, do tej pory wysyłanych głównie do krajów śródziem­ nomorskich. W połowie stulecia z Odessy wypływało dobrze ponad tysiąc statków rocznie24. Od połowy lat czterdziestych do począt­ ku pięćdziesiątych liczba brytyjskich okrętów na Morzu Czarnym zwiększyła się siedmiokrotnie, a co najmniej jedna trzecia wszyst­ kich statków opuszczających port w Odessie kierowała się właśnie na Wyspy Brytyjskie25. Ładownie dalekomorskich okrętów pod ban­ derami większości najważniejszych europejskich państw wypełnia­ ły pszenica, jęczmień, żyto i inne zboża.

Woły i v/ozy z workami pszenicy w odeskim porcie; fotografia z xix wieku [Ze zbiorów autora]

104

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

Królową eksportowanych towarów była pszenica. Dziewięćdziesiąt procent rosyjskiego eksportu tego zboża opuszczało imperium przez porty nad Morzem Czarnym, a wiele z widoków, dźwięków i zapachów Odessy wiązało się z jego produkcją i sprzedażą26. Ogromne stada bydła zapewniały potrzebny na wsi nawóz i silę pociągową dla tysięcy drewnianych fur, które zwoziły zebrane ziarno z pól do magazynów w mieście. Czumacy i wozacy przemierzali zryte koleinami drogi z Besarabii, Podola i innych regionów zachodniej części imperium, zbiegające się w Odessie. Po przyjeździe do miasta mogli zdeponować zboże w jednym z kilkuset magazynów. Niektóre z nich mieściły się w pustych, przerobionych na składy murowanych budynkach, inne były okazałymi gmachami z pilastrami i frontonami, wzniesionymi u wylotu dzielących miasto wąwozów27. Cześć wozaków wracała na północ z tkaninami, winem i innymi importowanymi towarami, które wyładowywano ze statków hand­ lowych w odeskim porcie; inni zmieniali swoje narzędzia pracy w ka­ pitał. Suchy gnój można było zebrać i sprzedać na opał biedakom, zwierzęta odstawić do rzeźni na mięso i skóry. Słodkawy zapach palo­ nego, bogatego w trawę nawozu mieszał się w powietrzu ze smrodem topionego w kadziach łoju i z ostrymi woniami z garbarni i fabryk produkujących kostki przetworzonego tłuszczu i wiązki niewyprawionych skór na eksport do Turcji, Włoch oraz Francji. Co roku w porze żniw przez miasto przechodziły setki tysięcy sztuk bydła, więc kurz i błoto były nieodłącznymi elementami odeskiego życia. Racice podnosiły chmury bialożółtego pyłu, które niecichnący nigdy wiatr miotał z miejsca na miejsce. Mieszkańcy wyglądali jak posypani talkiem. Deszcz zmieniał leżącą na ziemi kilkunastocenty­ metrową warstwę wapiennego kurzu w nieprzejezdne bagno. Odescy stangreci wypracowali własny, jedyny w swoim rodzaju sposób radzenia sobie z zalegającą jezdnie szarą breją. Brytyjczycy jeździli po lewej stronie, Francuzi po prawej, odesyjczycy zaś, jak zanotował pewien zachodni podróżnik, wrzeszczeli po prostu do nadjeżdżają­ cego z przeciwka: „Zjedź na lewo!” albo „Zjedź na prawo”, zależnie od położenia przeszkody28. Wzdłuż głównych ulic biegły otwarte, wyłożone cegłami rynsztoki o głębokości pół metra. W niektórych miejscach poprzerzucano nad nimi kładki i zwyczajne deski, by zrobić przejście dla pieszych. Ale

105

CHARLES KING

ODESSA

smród płynących ścieków (brudnej wody z gospodarstw domowych oraz odpadków z mieszkań i hoteli, z domieszką zwierzęcych odcho­ dów i ulicznego błota) zapierał dech w piersiach nawet najbardziej wytrzymałym przechodniom29. Przez fetor odpadków usiłowała się przebić woń kwitnących akacji i oleandrów, zwykle jednak miasto uwalniało się od własnego smrodu dopiero wtedy, kiedy wiatr zmie­ niał kierunek i zaczynał wiać od równin w stronę morza. Również charakterystyczne odgłosy Odessy miały swoje źródło w handlu pszenicą. Przekleństwa wozaków przywołujących do po­ rządku krnąbrne woły mieszały się z muczeniem i rykami bydła, dobiegającymi z portu i rzeźni, i z suchym trzaskiem rąbanych na opał starych wozów. Każde zwierzę sprowadzało do miasta własny rój much, które brzęczały nad głowami negocjantów wewnątrz budynku giełdy i tłukły się o szyby sklepów przy ulicach Puszkina i Richelieu. W okresie od kwietnia do października, kiedy do miasta ściągali czumacy, liczba mieszkańców powiększała się o kolejne kilka tysię­ cy. Karnawałową atmosferę potęgowały nawoływania straganiarzy i blaszane dźwięki katarynek płynące przez ulice i place. Nawet do cichych zaułków docierały dźwięki bizantyńskich harmonii chórów cerkiewnych i europejskie akordy z synagogi Brodzkiej. Niesione wiatrem, przepływały obok wspaniałych gmachów zbudowanych za zyski z handlu zbożem. W centrum miasta, nieopodal teatru i hotelu Richelieu, bywalcy kawiarni wołali o kawę albo o kwas, przypomina­ jący piwo napój ze sfermentowanego chleba, przekrzykując grzechot kości, stukot płytek domina i brzęk szklanek. „Słowa »ruble« i »zboże«, »zboże« i »ruble« przebijają się jednak wyraźnie przez ten zgiełk - za­ uważył pod koniec lat trzydziestych xix wieku jeden z autorów - a od czasu do czasu także »wełna«, »juta« i »łój«”3°. Bogactwo, napływające do miasta w środkowych dekadach xix wieku, umożliwiło wzniesienie kolejnych gmachów i poprawę infrastruktury komunalnej. Pierwsi budowniczowie, pragnący uczy­ nić z Odessy miasto z prawdziwego zdarzenia, musieli się zwracać o patronat do cara lub do arystokratów, z czasem jednak działania zmierzające do polepszania warunków sanitarnych, a także walkę z wszechobecnym kurzem i rozkładem zaczęto finansować z pie­ niędzy publicznych. Miękki wapień, z którego zbudowano wiele re­ prezentacyjnych gmachów, łatwo ulegał wietrzeniu pod wpływem

106

s

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

wiatru i soli morskiej, co nadawało nawet nowym budynkom stary, ospowaty wygląd i dodatkowo powiększało unoszące się w powietrzu chmury pyłu. Fasady odnawiano co roku, pokrywając je świeżym tynkiem. Stopniowo też utwardzano jezdnie, układając bruk lub zbitą warstwę tłucznia. Jak grzyby po deszczu pojawiały się nowe instytucje kulturalne, które zaspokajały wymogi bogatszej i bardziej wyrafinowanej części mieszkańców. W połowie stulecia w Odessie działały trzy drukarnie, zakład litograficzny, sześć księgarń, kilkadziesiąt prywatnych klubów, teatrów, towarzystw naukowych oraz prywatnych i publicznych szkół, w tym słynne Liceum Richelieu, później przekształcone w gimna­ zjum i Imperatorski Uniwersytet Noworosyjski. W mieście ,fanatico per la musica”, jak ktoś kiedyś nazwał Odessę, głównymi miejscami rozrywki były opera i teatr, gdzie oprócz występujących gościnnie zespołów zagranicznych grali również miejscowi artyści repertu­ arowi31. Rozmiłowany w Odessie historyk Konstantin Smolianinow pisał w 1851 roku, że miasto może się poszczycić piętnastoma cer­ kwiami i siedemnastoma kościołami oraz zborami innych wyznań chrześcijańskich; dwoma klasztorami, męskim i żeńskim; czterema synagogami; trzydziestoma czterema żydowskimi domami modlitwy; siedemdziesięcioma sześcioma gmachami publicznymi; pięcioma publicznymi ogrodami; sześćdziesięcioma pięcioma ogrodami pry­ watnymi; czterema tysiącami czterysta sześćdziesięcioma trzema domami należącymi do osób prywatnych; tysiąc sześćset dziewięt­ nastoma sklepami; pięćset sześćdziesięcioma czterema spichlerza­ mi; czterdziestoma siedmioma manufakturami; trzema bulwarami i czterdziestoma dziewięcioma ulicami (z których dwadzieścia cztery miały twardą nawierzchnię)32. Sukces ekonomiczny Odessy w połowie xix wieku opierał się jed­ nak na chwiejnych fundamentach. Jak wynika z przytoczonej przez Smolianinowa listy, liczba sklepów, spichlerzy i budynków publicz­ nych daleko przewyższała liczbę zakładów produkcyjnych. Oprócz cegieł, lin i pewnych artykułów spożywczych (na przykład makaro­ nu) miasto prawie niczego nie wytwarzało. Było ośrodkiem biznesu spedycji, handlu i finansów - ale nie przemysłowym. Znaczna część bogactwa Odessy pochodziła z defacto niewolniczej pracy mieszkań­ ców wsi i była gorzkim owocem pańszczyźnianej gospodarki Rosji.

107

CHARLES KING

ODESSA

Nie zachęcało to producentów do inwestowania w nowoczesne tech­ niki rolnicze. Zresztą większość chłopów była przywiązana do zie­ mi, więc gdyby nawet odesyjczycy zaryzykowali budowę fabryk, nie znaleźliby wystarczającej liczby robotników33. Podstawą dobrobytu Odessy były sprowadzane ze wsi płody rolne i dostarczane drogą morską towary importowane, dlatego zależał on również od kapry­ sów natury i fochów zagranicznych producentów. Szarańcza, grad albo długotrwała susza mogły zniszczyć zbiory. Wielomiesięczny brak deszczu na początku lat trzydziestych, gdy miastem zarządzał Michaił Woroncow, wywołał głód w całej Noworosji. Tysiące ludzi zdołało przeżyć tylko dzięki jałmużnie z państwowej rezerwy ziarna34. Również w samym mieście woda pitna była dobrem deficytowym. Odessa leżała z dala od rzek i innych naturalnych źródeł. Od zarania miasta wodę do pojenia zwierząt gospodarskich czerpano ze specjal­ nie budowanych wielkich cystern, w których gromadziła się desz­ czówka; od granic miasta głęboko w step ciągnęły się szeregi koryt z wodą dla bydła35. Również woda pitna dla ludzi była trudna do zdo­ bycia, a co za tym idzie - droga. Pochodziła głównie ze źródła bijącego kilka kilometrów za Odessą, na zboczu stromej nadmorskiej skar­ py. Wzniesiono tam niewielki budyneczek, którego strzegł oddział Kozaków. Tryskającą spomiędzy wapiennych głazów wodę zbierano do beczek i zawożono do miasta. W latach dwudziestych xix wieku odesyjczycy płacili półtora rubla za beczkę. By zaopatrzyć się w wy­ starczającą ilość wody, gospodarstwa domowe musiały wydać do dwu­ dziestu rubli tygodniowo, co stanowiło znaczną sumę nawet dla ludzi zamożnych36. W późniejszym okresie zbudowano akwedukt, ale do­ piero otwarty w 1873 roku system rur dostarczających do miasta wodę z Dniestru zdołał zaspokoić potrzeby mieszkańców37. Do tego czasu, jak zażartował kiedyś Puszkin, w Odessie wino było tańsze od wody. Miasto nauczyło się żyć od wstrząsu do wstrząsu: pod koniec roku port skuwał lód, co uniemożliwiało żeglugę; latem nękały je upały, grad i gwałtowne wiatry, które dziesiątkowały bydło, kładły psze­ nicę i obrywały kłosy jęczmienia; co jakiś czas wybuchała epidemia tyfusu, cholery lub nawet dżumy i miasto zamykało się w kwaran­ tannie, a handel czasowo obumierał; nagłe zmiany królewskich pre­ ferencji albo gustów kupujących w jakimś dalekim kraju powodowały gwałtowne wahania cen, wypełniając giełdę gwarem gorączkowych

108

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

spekulacji na temat wydarzeń na świecie. Tak właśnie było wiosną 1854 roku, kiedy do Odessy dotarła wiadomość, że Rosja zupełnie niespodziewanie znalazła się w stanie wojny z najlepszym klientem czarnomorskiego portu, Wielką Brytanią.

Odessa została założona w czasie wojny i wojna nie zawsze była dla niej zła. Dzięki konfliktowi Rosji z Napoleonem rozkwitła jako al­ ternatywna droga importu europejskich towarów do Imperium Ro­ syjskiego oraz źródło surowców dla Europy duszącej się w gorsecie narzuconych przez Francję ograniczeń handlu. Niepokoje w Grecji i na Bałkanach w latach dwudziestych xix wieku spowodowały ko­ lejną falę greckiej imigracji, która wlała świeże siły w klasę rzutkich odeskich przedsiębiorców. Jednakże w szóstej dekadzie stulecia Odes­ sa znalazła się blisko centrum konfliktu. Po raz pierwszy w swojej łiistorii była celem nie dla brytyjskich spedytorów i kupców, lecz dla brytyjskich dział. Wojna krymska toczyła się o wszystko i o nic. Bezpośrednią przy­ czyną jej wybuchu był spór cara z sułtanem o opiekę nad miejscami świętymi w Jerozolimie, a konkretnie o to, komu ma podlegać bazylika Grobu Świętego: islamskiemu imperium, na którego terytorium się znajduje (Osmanom), czy prawosławnemu cesarstwu roszczącemu sobie pretensje do szczególnych związków z tym miejscem (Rosji). W gruncie rzeczy chodziło jednak o kontrolę nad rubieżami obu im­ periów: Kaukazem, południem Bałkanów, terenami naddunajskimi i Morzem Czarnym. W pierwszej połowie xix wieku Rosja znacznie wzmocniła swo­ je wpływy w starych królestwach i księstwach, tworzących strefę buforową pomiędzy obydwoma państwami. Część z nich, między innymi królestwo wschodniej Gruzji i muzułmańskie chanaty nad Morzem Kaspijskim, została wchłonięta do cesarstwa; inne, jak bliź­ niacze księstwa naddunajskie Mołdawia i Wołoszczyzna, od czasu do czasu okupowały wojska rosyjskie, choć formalnie nadal pozostały wasalami Turcji. Rosja notorycznie wtrącała się w sprawy Wysokiej Porty, popierając na przykład greckie powstanie rozniecone przez Filiki Eteria. Ta sytuacja wzbudzała coraz większy niepokój Zachodu. Wielka Brytania i Francja w zasadzie pochwalały humanitarny impuls chronienia chrześcijan na Bliskim Wschodzie przed muzułmańskim

109

CH AU LES KING

ODESSA

despotyzmem. Jednakże rosyjski zwyczaj prowokowania tureckiej agresji zaczął sprawiać wrażenie strategicznego planu, być może nawet wskrzeszającego ambicje Katarzyny Wielkiej, która w poprzed­ nim stuleciu dążyła do uzyskania kontroli nad cieśninami Bosfor i Dardanele. Gdy próby rozwiązania problemu statusu świętych miejsc w Pa­ lestynie metodami dyplomatycznymi spaliły na panewce, rosyjskie wojska przekroczyły w lipcu 1853 roku Prut i weszły do naddunajskich księstw Mołdawii i Wołoszczyzny, uznawanych za protektorat Tur­ cji. Obawiając się, że Rosjanie wkrótce przeprawią się przez Dunaj i wywołają regularne powstanie zamieszkujących te tereny prawo­ sławnych ludów, a być może nawet bezpośrednio zagrożą Konstan­ tynopolowi, sułtan wydał rozkaz rozpoczęcia operacji militarnych przeciwko wojskom cara wzdłuż linii Dunaju i na Kaukazie. Turecka flota wypłynęła na Morze Czarne, by uniemożliwić żeglugę rosyj­ skim okrętom handlowym i działania rosyjskiej marynarki wojennej. Osmańskie okręty miały przezimować pod Synopą, na środkowym odcinku południowego wybrzeża, z dala od zagrożonej stolicy.

Brytyjskie okręty bombardują Odessę w czasie wojny krymskiej, kwiecień 1854; grawiura z xix wieku [Ze zbiorów autoraj

110

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

Turecka flota znalazła się w bezpiecznej odległości od Konstan­ tynopola, ale bliżej niż kiedykolwiek dotąd głównej siły ognia rosyj­ skiej marynarki wojennej; sewastopolski port i arsenał znajdowały się o krótki rejs od Synopy, na przeciwległym brzegu Morza Czarne­ go. Rankiem 30 listopada rosyjskie okręty pod wodzą słynnego ad­ mirała Pawła Nachimowa niespodziewanie wypłynęły z Sewastopola i zaatakowały Turków. Po raz ostatni w historii Europy statki żaglo­ we o drewnianych kadłubach wzięły udział w ważnej bitwie morskiej, choć było to żenujące zakończenie epoki żaglowców. Kompletnie nie­ przygotowane do odparcia ataku, uwięzione w porcie przez nacie­ rające okręty przeciwnika i osłaniane z lądu przez zbyt słabe działa, osmańskie statki były łatwym celem. Rozgromienie tureckiej floty za­ jęło Rosjanom zaledwie godzinę. Przez następne dni morze wyrzu­ cało na brzeg ciała około trzech tysięcy tureckich żołnierzy, którzy zginęli w bitwie, podczas gdy Rosjanie stracili w niej tylko trzydzie­ stu siedmiu ludzi38. Naruszenie dotychczasowej niepewnej równowagi w regionie Mo­ rza Czarnego wywołało obawy w Europie Zachodniej. Nie ulegało wątpliwości, że Rosja spróbuje wykorzystać swoją przewagę do końca, podgryzając imperium osmańskie tak długo, aż uda jej się zagarnąć Konstantynopol, a wraz z nim kontrolę nad jedynym przejściem dla statków z Morza Śródziemnego na Morze Czarne. Państwo turec­

kie, słabe i nieudolne, nieustannie prowokowało Rosję do wtrącania się w jego sprawy. Ale utrzymanie jego istnienia było strategiczną koniecznością dla mocarstw zachodnich, obawiających się wzrostu rosyjskich ambicji. Upadek sułtana pozwoliłby Rosji bez większych przeszkód rozciągnąć swoją dominację na Bałkany i wschodnią część regionu śródziemnomorskiego. Po bitwie pod Synopą Wielka Biytania i Francja opowiedziały się po stronie sułtana i w marcu następnego roku - kiedy po ustaniu zimowych sztormów i odmarznięciu rosyjskich portów działania militarne znów stały się możliwe - wypowiedziały wojnę Rosji. Bry­ tyjczycy, Francuzi i Turcy wybrali na odpowiedź na rosyjską awanturę pod Synopą Morze Czarne. We wrześniu połączone siły ekspedycyjne wylądowały na skrawku lądu omywanym z trzech stron przez fale, Półwyspie Krymskim. W następnym roku wojska sprzymierzonych państw oblegały bazę rosyjskiej marynarki wojennej w Sewastopolu

111

CHARLES KING

ODESSA

oraz inne strategiczne miasta i porty na wybrzeżach Kiymu. Stoczyły także wiele bitew i potyczek (takich jak legendarna „szarża lekkiej brygady” brytyjskiej kawalerii), które rozsławiły zarówno ich męstwo, jak i graniczącą z szaleństwem brawurę. Wilgotna zima, skwarne lato i szerzące się choroby zebrały straszliwe żniwo. Odessa leżała blisko teatru działań wojennych, niespełna trzysta kilometrów od Sewastopola; taki sam dystans pokonała flota Nachi­ mowa, by zaatakować tureckie statki pod Synopą. Miasto znajdowało się w zasięgu okrętów sprzymierzonych, wypływających z Konstanty­ nopola lub z portów cumowania na zachodnim wybrzeżu. Ze względu na znaczenie Odessy dla brytyjskiego handlu rosyjska strategia obej­ mowała nie tylko próbę ochrony miasta przed atakami wroga, lecz także zamknięcie portu dla statków handlowych, by uniemożliwić importerom z Wielkiej Brytanii czerpanie zysków z handlu z mia­ stem narażonym na bombardowania ze strony ich własnej marynarki wojennej. Kiedy car Mikołaj i zorientował się, że państwa zachodnie zamie­ rzają się włączyć do konfliktu po stronie sułtana, wprowadził całko­ wity zakaz eksportu zboża z rosyjskich portów nad Morzem Czarnym i nad Morzem Azowskim. Embargo miało na celu zachowanie stra­ tegicznych rezerw żywności i jednocześnie podkopanie brytyjskiego i francuskiego handlu. W odeskich magazynach znajdował się wów­ czas milion czetwierti (ponad dwa miliony hektolitrów) zboża, któ­ re łatwo mogło się stać paszą dla myszy i szczurów. Kupcy nie byli w stanie wyceniać towarów na giełdzie, bo wymiana handlowa wła­ ściwie ustała. „Liczba zawieranych transakcji spadła do niespotyka­ nego dotąd poziomu”, informował swoich mocodawców amerykański konsul John Raili39. Niebawem na horyzoncie pojawiło się jeszcze poważniejsze zagro­ żenie: brytyjsko-francuska flota ekspedycyjna. W pierwszych dniach kwietnia trzydzieści okrętów połączonych flot stanęło na kotwicy na odeskiej redzie. Około czwartej po południu 9 kwietnia 1854 roku wy­ słano na brzeg szalupę z żądaniem poddania wszystkich brytyjskich, francuskich i rosyjskich statków handlowych. Dowódca miejscowego garnizonu nie odpowiedział na to ultimatum. Nazajutrz rano fran­ cuskie i brytyjskie działa pokładowe otworzyły ogień w kierunku rosyjskich baterii artyleryjskich rozstawionych wokół portu. Szkody

112

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI

były niewielkie, ale miasto, dotąd otwarte na świat, po raz pierw­ szy poznało smak wojny. Flota sprzymierzonych odpłynęła w końcu w kierunku Krymu. Z oddali dobiegał huk dział i wybuchających min, od którego drżały okna w domach i hotelach Odessy40. W porcie zo­ stały dwa wrogie parowce, które miały za zadanie pilnować blokady. Ich załogi otrzymały rozkaz przeszukiwania wpływających statków państw neutralnych, które mogły próbować przemycić amunicję. Kiedy nadarzyła się okazja rewanżu, mieszkańcy miasta natych­ miast z niej skorzystali. 30 kwietnia 1854 roku w gęstej mgle osiadł na mieliźnie brytyjski parowiec Tiger. Gdy nazajutrz rano rozwiewający się tuman odsłonił unieruchomiony blisko brzegu statek, rosyjskie działa na wysokim klifie natychmiast rozpoczęły ostrzał. Większość marynarzy i oficerów z dwustusześćdziesięcioosobowej załogi zdążyła uciec z uszkodzonej jednostki, która szybko opuściła flagę i poddała się Rosjanom. Wieczorem ostrzeliwany przez silny ogień artyleryjski okręt eksplodował, wywołując imponującą fontannę pary i słonej wody. Marynarze i oficerowie trafili do niewoli, a uratowane z pa­ rowca działa stały się łupem wojennym, chociaż część z nich nie­ spodziewanie wybuchła, kiedy rosyjscy żołnierze próbowali z nich strzelać na wiwat41. Mieszkańcy Odessy obserwowali z brzegu przepływające wro­ gie okręty. Pola pszenicy leżały odłogiem. Spichlerze stały puste. Po trzech latach wszystko się skończyło. W pierwszym tygodniu kwiet­ nia 1856 roku telegraf przyniósł wiadomość o podpisaniu w Paryżu przez Rosję i państwa sprzymierzone traktatu pokojowego kończą­ cego brutalną wojnę, w której imperium cara straciło flotę pod Sewa­ stopolem, a Brytyjczycy, Francuzi i Turcy nie odnieśli ważniejszych strategicznych zwycięstw. Nowinę przekazano załogom parowców sprzymierzonych stojących na kotwicy w odeskim porcie. W odpo­ wiedzi kapitanowie statków wysłali do portu łódź z prośbą o pozwo­ lenie na oddanie honorów rosyjskiej fladze. Zgromadzone na brzegu tłumy patrzyły, jak podpływają bliżej z rosyjskimi barwami na grotmasztach. Z dział pokładowych gruchnęła salwa honorowa, na którą odpowiedziały rosyjskie baterie na lądzie, w geście dżentelmeńskiej wzajemności ozdobione flagami Wielkiej Brytanii. Wkrótce ogłoszo­ no zniesienie blokady i oba parowce odpłynęły, zakończywszy długą służbę w roli niechcianych strażników42.

113

CHARLES KING

ODESSA

„Przyznaję, że wcześniej należałem do tych, którzy uważali, że Odessę należy zniszczyć - napisał brytyjski weteran wojny krymskiej, który odwiedził czarnomorski port w 1871 roku - ale teraz, po wizy­ cie w tym mieście, zmieniłem zdanie”43. Cywilizowane zakończenie konfliktu przesłoniło głębokie zmiany, którym Odessa wkrótce musiała stawić czoła. Status wolnego portu, zawieszony na czas wojny, nie został przywrócony. Boleśnie odczuwszy rosyjskie embargo na zboże, Brytyjczycy i Francuzi poszukiwali nowych źródeł żywności gdzie indziej. Wkrótce terytoria zorganizowane Kansas i Nebraska zaczęły bezpośrednio rywalizować z Noworosją o udział w europej­ skim handlu zbożem. Ambitny projekt otwarcia południowego wyjścia z Morza Śródziemnego (przez Kanał Sueski), ukończony w 1869 roku, natychmiast spowodował zmianę tras przewozu towarów, osłabiając znaczenie Morza Czarnego. Szlaki lądowe z południa Europy do Persji i Azji Centralnej, które do tej pory wychodziły z osmańskich portów nad Morzem Czarnym, zastąpiła łatwiejsza droga wodna przez Suez. Handel pszenicą nadal odgrywał istotną rolę. Jak się wydaje, śred­ nia roczna produkcja tego zboża przed wybuchem 1 wojny światowej znowu się podwoiła44. Jednakże inne rosyjskie porty nad Morzem Czarnym i Morzem Kaspijskim, odbudowane ze zniszczeń wojen­ nych i zmodernizowane w pierwszym dziesięcioleciu po zakończeniu wojny, dotąd przyćmione przez Odessę, teraz zaczęły wyrabiać sobie własną pozycję w handlu, przemyśle i wojskowości. W 1914 roku Odes­ sa wciąż była najpotężniejszym ośrodkiem handlowym południowej Rosji, ale jej udział w wartości czarnomorskiej wymiany towaro­ wej spad! poniżej dwudziestu procent45. Miasta takie jak Mikołajów i Rostów nad Donem, starsze od Odessy, długo jednak ukryte w jej cieniu, szybko doganiały swoją zachodnią sąsiadkę46. Założone niedługo po zakończeniu wojny krymskiej Rosyjskie Towarzystwo Żeglugi Parowej i Handlu wykorzystało statki parowe do stworzenia sieci połączeń, pasażerskich i handlowych, pomiędzy portami na wszystkich wybrzeżach Morza Czarnego. W 1860 roku trzydzieści pięć rosyjskich parowców kursowało regularnie po mo­ rzu i dużych rzekach od Dunaju po Dniepr47. Jednakże rozwój kolei, który ułatwił przewóz towarów przez ogromne obszary cesarstwa i do ruchliwych portów nad Bałtykiem, przeorientował handel na północ. Hrabia Woroncow już nie żył, a jego następcy (mniej lub bardziej zdol­

114

5

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI”

ni) nie umieli kontynuować mądrych rządów generała-gubernatora i nie zdołali utrzymać uprzywilejowanego statusu miasta, wypraco­ wanego przez pierwsze pokolenie ojców założycieli. Stanowisko ge­ nerała-gubernatora Noworosji zlikwidowano w 1874 roku, zastępując je administracją państwową, której bardziej leżały na sercu centra­ lizacja i walka z wywrotowcami niż rozwijanie naturalnego poten­ cjału Odessy. Również zmiany społeczne wydawały się iść w kierunku obcym odesyjczykom, którzy uważali swoje miasto za wzór nadmorskiej gościnności i oazę łagodnego libertynizmu. W1861 roku Rosja zniosła poddaństwo pańszczyźniane. Była to jedna z wielkich liberalnych reform przeprowadzonych przez cara Aleksandra 11, który wstąpił na tron w czasie wojny krymskiej. Ale wybuchające po wsiach bunty chłopskie niszczyły plony, a gwałtowny napływ ludności wiejskiej do miasta stanowił dodatkowe obciążenie dla magistratu, który i tak już ledwo zipał, przeciążony nadmiarem obowiązków. Rosła liczba samobójstw - w latach 1870-1890 roku zwiększyła się o blisko jedną czwartą. W Odessie odbierało sobie życie więcej osób w stosunku do liczby mieszkańców niż w Sankt Petersburgu czy Londynie. O wiele częściej niż w pozostałych miastach Rosji używano do tego celu broni palnej. Najwięcej samobójstw popełniano w wiosennych i letnich mie­ siącach, kiedy w miejskich parkach kwitły kwiaty, a linię brzegową pieściła ciepła bryza. To właśnie wtedy można było zbić albo stracić fortunę, zależnie od plonów albo kaprysów kupujących w Marsylii i Livorno48. Przemoc od dawna była stałym elementem życia Odessy, teraz jednak włączyło się w nią państwo. W sierpniu 1878 roku gazety do­ niosły o pierwszej w historii miasta egzekucji za zbrodnię politycz­ ną (przynależność do grupy socjalistyczno-rewolucyjnej i założe­ nie nielegalnej organizacji), wykonanej przez pluton egzekucyjny. W ostatnich dziesięcioleciach xix wieku odescy sędziowie znacz­ nie chętniej od swoich kolegów z innych miast Rosji skazywali na szubienicę49. Mieszkańcy od dawna żartowali sobie z policji: jeśli wpadniesz po kostki w błoto, możesz być pewien, że natrafisz na coś twardego, bo przed tobą niechybnie wpadł tam już policejski na ko­ niu50. Teraz dowcipy przybrały bardziej ponury wydźwięk. Tajna po­ licja carska zaczęła uważać wielojęzyczne i kosmopolityczne miasto

115

CHARLES KING

ODESSA

za wylęgarnię agitatorów, sabotażystów i terrorystów, którą w dużym stopniu rzeczywiście było. Odessa stanowiła naturalne miejsce spo­ tkań najrozmaitszego autoramentu radykałów, a pobłażliwe przepi­ sy celne i przekupność urzędników portowych sprawiały, że nie trze­ ba było wielkiej zręczności, by przemycić do miasta wichrzycielskie książki i broszury, a nawet broń. Kiedy po wojnie krymskiej ożyły żegluga i handel, nadal można było zbić na nich pokaźny majątek. Wiele gmachów, które wznoszą się przy ulicach i bulwarach śródmieścia - dawnych banków, towa­ rzystw handlowych i hoteli, ukrywających podobne do tortu fasady za koronami platanów i kasztanowców - jest produktem dalsze­ go bogacenia się miasta. Nowy, kształtem przypominający bęben, gmach opery - do dziś pierwszy budynek, który ukazuje się oczom, kiedy w pogodny dzień statek opłynie przylądek - otworzył podwoje w 1887 roku na miejscu mniejszego, zniszczonego przez pożar teatru operowego księcia Richelieu. Jednakże kryzys w połowie xix wieku stanowił swoisty przełom. Po epoce swobodnego handlu nastały mroczniejsze, bardziej burzliwe czasy. Miasto nie mogło już po cichutku być sobą i zarabiać pieniędzy, czerpiąc dobre samopoczucie z położenia na rubieżach cesarstwa i przekonania, że wielkie sprawy państw i narodów rozgrywają się z dala od bulwaru Mikołajowskiego. Do świadomości odesyjczyków powoli zaczęło docierać, że wydarzenia na świecie mają dla nich zna­ czenie nie tylko w kategoriach cen pszenicy, kursu srebrnego rubla i nowej premiery w operze.

Część ii

SIEDLISKA OKRUCIEŃSTWA

6

Spiski i cienie

Wielkomiejski deptak - ulica Richelieu, w głębi gmach opery; widokówka z xix wieku [Prints and Photographs Division, Library of Congress]

Lew Bronstein twierdził, że pierwsze lekcje perfidii i kombinowania pobierał w Odessie, przede wszystkim w Szkole Świętego Pawła przy ulicy Uspienskiej. Święty Paweł był Realschule, szkołą średnią kła­ dącą nacisk na matematykę, nauki przyrodnicze i języki nowożytne, a nie na historię i języki klasyczne nauczane w bardziej tradycyjnych i prestiżowych gimnazjach. W1888 roku Bronstein opuścił gospodar­ stwo ojca pod Chersoniem i przyjechał do Odessy, gdzie zamieszkał u dalekiego krewnego, bogatego żydowskiego wydawcy Mojżesza Spentzera. Rodzice wysłali go do miasta, by rozpoczął naukę w jednej z tamtejszych dobrych szkół. Świętego Pawła założyli luteranie, ale pracowali tam nauczyciele różnych wyznań i narodowości, którzy prowadzili lekcje po rosyjsku, twardą ręką trzymając w ryzach rozbrykaną młodzież. „Procent dzi­ waków jest wśród ludzi bardzo znaczny, szczególnie jednak wielki jest wśród nauczycieli”, napisał w swoich wspomnieniach Bronstein1. Chociaż kilka razy otrzymywał surowe kary, a nawet był zawieszany, ukończył szkołę z najwyższymi notami. To doświadczenie nauczyło go dwóch rzeczy. Po pierwsze, że w mieście, podobnie jak w całym cesarstwie, przerost struktur władzy idzie w parze z bezprawiem; że Odessa, „handlowa, różnoplemienna, pstra i krzykliwa”, jest jedno­ cześnie „najbardziej policyjnym miastem w policyjnej Rosji”2. Po drugie nauczył się, że w takim miejscu mało komu można ufać. Nauczyciele uznali Bronsteina za prowodyra stojącego na czele grupki chuliganów notorycznie przeszkadzających w prowadzeniu lekcji. Tę opinię zawdzięczał wyłącznie donosowi jednego z kolegów. „Grupy, które utworzyły się w czasie tego epizodu: oszczercy i zazdrośnicy na jednym biegunie, szczerzy i odważni chłopcy na drugim, chwiejna,

120

6

SPISKI I CIENIE

niestała masa pośrodku - te trzy ugrupowania wcale nie znikły całko­ wicie w ciągu następnych lat. W późniejszem mem życiu spotykałem je nieraz w najrozmaitszych warunkach”3. Bronstein opuścił Odessę w 1896 roku i rzadko do niej wracał. Polityczny sznyt, który nadał doświadczeniom z wczesnej młodości, uczynił z niego zawodowego rewolucjonistę. Wkrótce po opuszcze­ niu miasta połączył lekcje życiowe wyniesione ze Świętego Pawła z zasadami marksizmu. Szybko został aresztowany przez carską policję, oskarżony o agitację i zesłany na Sybir. W końcu zmienił na­ zwisko i jako Lew Trocki poświęcił się podburzaniu „chwiejnej, nie­ stałej masy”, którą po raz pierwszy rozpoznał w uczniach biegających w szkolnych kurtkach i czapkach z daszkami po ulicy Uspienskiej. Odessa zawsze miała dwa podziemia: metaforyczne, które zgłę­ biał przyszły Trocki, i dosłowne, świat jaskiń i podziemnych tuneli. W porowatych skałach pod miastem ciągnie się labirynt katakumb. Część z nich jest dziełem przyrody, część wyżłobił człowiek. Przez stu­ lecia służyły za składy i kryjówkę każdemu, komu mogły się przydać, od wagarujących uczniów i prostytutek po politycznych agitatorów i partyzantów. Wilgotny wapień kruszy się w palcach w wąskich pieczarach o łącznej długości kilkuset kilometrów, wijących się pod miastem i jego przedmieściami. Odesyjczycy mawiają, że w każdej podwórkowej studni można znaleźć wylot tunelu, który prowadzi do kryjówki złodziei albo szmuglerskiej meliny. Ale podziemny świat w wapiennych skałach pod Odessą wiernie odwzorowywał miasto cieni, które na powierzchni, w pełnym blasku dnia, współistniało z miastem realnym. U schył­ ku xix stulecia odeski półświatek - rozsadnik przestępczości, cho­ rób, spisków i rewolucji - przyniósł miastu specyficzną sławę, ale jednocześnie był źródłem jego uporczywych bolączek. Serce owego półświatka biło niedaleko Szkoły Świętego Pawła, w dzielnicy zwanej Mołdawanka. Nazwa ta w niejasny sposób odnosi się do rumuńskojęzycznych poganiaczy bydła i robotników fizycznych, pierwszych Mołdawian, jacy osiedlili się w mieście. Według niektórych źródeł dzielnica jest starsza od samej Odessy. Miały się tam znajdować tymczasowe kwa­ tery mołdawskich robotników zatrudnionych przez Turków przy budowie twierdzy Yeni Diinya. W późniejszych latach na Mołdawance

121

CHARLES KING

ODESSA

mieszkali Bułgarzy, Albańczycy, Grecy i przedstawiciele innych na­ rodowości, wśród nich sympatycy Filiki Eteria i uchodźcy, którzy w trzecim dziesięcioleciu xix wieku uciekli przed wojną z Bałkanów. W połowie xix wieku żyło tam jednak więcej żydowskiej biedoty niż Mołdawian czy Bułgarów. Mołdawanka zyskała złą sławę dziel­ nicy upadku i nędzy, taniego alkoholu i szczwanych kryminalistów uprawiających swój niecny proceder pośród katolickich kościołów, prawosławnych cerkwi, żydowskich synagog i innych domów modli­ twy. Po ulicach w tłumie krawców, kapeluszników, druciarzy i woza­ ków pętały się obdarte dzieciaki zajmujące się agresywną żebraniną. W nocy władzę nad zaułkami przejmowały żydowskie wyrostki, szu­ kające pretekstu do bójki albo okazji do wkręcenia się na wesele. (Je­ den z nich, Jankele Kułacznik albo Kuba Pięściarz, wyszedł później na prostą i został wybitnym amerykańskim aktorem grającym w języku jidysz Jakobem Adlerem)4. Miejscowi żydowscy gangsterzy cieszyli się opinią uprzejmych i życzliwych sąsiadów, ale także bezwzględnych morderców. Policja z zasady nie mieszała się w ich sprawy - ściga­ ła przestępców, tylko jeśli otrzymała wyraźne pozwolenie rezydu­ jących w cienistych podwórzach gangsterskich „królów”, szafarzy okrucieństw, ale też sprawiedliwości. Oddzielająca Mołdawankę od centrum miasta ulica Staroportofrankowska, dawna granica dzie­ więtnastowiecznej strefy wolnocłowej, tworzyła swoistą linię demarkacyjną jeszcze w czasach Związku Radzieckiego. Nawet dziś, przekraczając ją, zapuszczasz się na niebezpieczny teren, do rozle­ głej wsi pełnej drzew akacjowych i surmii, gdzie rozpadające się ru­ dery oplata dzikie wino, a życie uliczne ma trochę bardziej brutalny posmak niż w szerokich alejach śródmieścia. Większość morskich i rzecznych portów na całym świecie ma reputację ostoi szubrawców. Na jakimś etapie swojej historii miasta tak różne jak Neapol, Londyn i Rio de Janeiro wykształciły klasy prze­ stępcze, które zasłynęły sprytem i bezwzględnością. Jednakże odeska kraina cieni wytworzyła w podlejszych rejonach miasta i przedmieść zbiorową dumę, sposób życia, który wplótł się w samą osnowę toż­ samości Odessy, odciskając piętno na stałych mieszkańcach i przy­ byszach z zewnątrz. U schyłku xix wieku gangsterski półświatek stał się jedną z najbardziej wyrazistych i najtrwalszych cech charak­ terystycznych tego miasta. W zaułkach i przeludnionych domach,

122

6

SPISKI I CIENIE

w porcie i w dławiących się pyłem dzielnicach mieszkalnych Odessy żyła i działała niemająca sobie równych w całym Imperium Rosyjskim klasa przestępców, zbrodniarzy, pomysłowych oszustów, mężczyzn i kobiet, dzięki którym pospolity ganew (cwaniaczek i oszust w języku jidysz) urósł do rangi pełnoprawnego zawodu. To właśnie odeskie podziemie ukształtowało niektóre z najbardziej charakterystycznych, a także najbardziej tragicznych rysów miasta. Ostrzeżenia przed podstępną naturą odesyjczyków są stare jak samo miasto. „Opowiedziawszy o ludności pracującej, musimy jeszcze wspomnieć o nieprzyjemnym zjawisku, wspólnym dla wszystkich nowych miast - pisał jeden z pierwszych historyków Odessy Gabriel de Castelnau - to jest o masowym napływie awanturników”5. Nawet hrabia de Langeron po ustąpieniu ze stanowiska generała-gubernatora skarżył się, że miasto skupia w sobie „szumowiny z Rosji i Europy” i ma nieposłuszeństwo we krwi6. Konstantynopol, naturalny partner Odessy na przeciwległym brze­ gu Morza Czarnego, był ośrodkiem nielegalnego handlu. Urzędnicy Wysokiej Porty nakładal i niebotyczne cła, a europejskie rządy starały się wyszarpać od sułtana jednostronne przywileje. Marynarze i kupcy przybywający do Odessy ze stolicy imperium osmańskiego często odkrywali, że po tej stronie morza wcale nie jest inaczej. Według popularnego powiedzenia oszuści uczyli się fachu w Perze - średnio­ wiecznej genueńskiej kolonii na wysokim północnym brzegu Złote­ go Rogu naprzeciw Konstantynopola - ale uprawiali go w Odessie. W obu miastach do wręczania łapówek i bakszyszów oraz brania na pochlebstwa wystarczała miejscowa wersja języka włoskiego, w której porozumiewali się pracownicy portowi i kapitanowie statków. Przez znaczną część xix wieku rzucająca się w oczy zamożność miasta pełniła funkcję katalizatora korupcji i złodziejstwa, lecz praw­ dziwym paliwem, podsycającym łotrzykowską reputację Odessy, był mroczny świat głębokiej i nieuleczalnej biedy. Za modnymi ulicami śródmieścia wokół bulwaru Mikołajewskiego ciągnęły się dzielnice nędzy, w których Żydzi, Ukraińcy i Rosjanie trudnili się drobnym handlem. Mieszkańcy zatłoczonych podwórzy i walących się ruder

zwykle jako pierwsi, a przy tym najboleśniej, odczuwali skutki zapaści w eksporcie zboża albo wahnięcia cen na giełdzie. W latach 1800-1890

123

CHARLES KING

ODESSA

liczba mieszkańców miasta powiększyła się o trzy tysiące sześćset siedemdziesiąt siedem procent, co jest wielkością astronomiczną w porównaniu z tempem wzrostu populacji innych prężnie rozwijają­ cych się miast Imperium Rosyjskiego, takich jak Moskwa, Petersburg, Warszawa czy Ryga7. Kiedy w 1897 roku przeprowadzono pierwszy w historii imperium powszechny spis ludności, w starym śródmieściu i przylegających do niego dzielnicach Pieriesyp (od północy), Słobodka-Romanowka (od północnego zachodu) i Mołdawanka (od zachodu) tłoczyło się nieco ponad czterysta tysięcy mieszkańców. W przededniu 1 wojny światowej ich liczba przekroczyła sześćset pięćdziesiąt tysięcy. Przyjezdni, których jak magnes przyciągała możliwość znalezienia zarobku w porcie, często zrywali formalne więzi z rodzinną wsią, ale przynosili ze sobą do Odessy wiejskie obyczaje. „Jak mogliśmy za­ szczycić mianem miasta miejsce, w którym się znajdowaliśmy, i ulice, które widzieliśmy? - pytał w 1838 roku francuski podróżnik. - Była to rozległa, pusta przestrzeń bez domów, wypełniona przez wozy i tarzające się w pyle woły oraz ciżbę rosyjskich i polskich chłopów śpiących pokotem na słońcu”8. W rzeczywistości rzekomy kontrast pomiędzy Odessą a najbardziej zacofanymi zakątkami strefy osie­ dlenia często okazywał się powierzchowny. W sztetlu, jak zażartował żydowski pisarz Mendele Mojcher Sforim, żebrak je swoją skórkę chleba w posępnym mroku, lecz w Odessie taką samą skórkę chleba spożywa przy dźwiękach katarynki9. Miasto wcześnie wykształciło jedną ze swoich najbardziej ty­ powych cech, dobrze znaną współczesnym podróżnikom jadącym do krajów rozwijających się: horrendalne ceny za niski standard. Cudzoziemcom udawało się czasem skorzystać z kursu powozem, ale znacznie częściej musieli się przedzierać przez błoto i kurz w jednokonnej „dróżce”, ustrojstwie składającym się z czterech kół i zawieszonego na resorach, obciągniętego skórą siedziska10. A i tak pasażerowi zdarzało się odkryć, że ściągnięto z niego wielokrot­ ność normalnej taryfy11. Kiedy wreszcie dotarł do hotelu, zakład, opisywany w przewodnikach jako modny i przyzwoity, oczekiwał od gościa, że będzie on miał własną pościel, oferując za niebotyczną cenę tylko pokój i łóżko bez materaca12. Mimo to dzięki nieprzerwa­ nemu napływowi przyjezdnych - marynarzy, czumaków, zbiegłych chłopów pańszczyźnianych, zachodnioeuropejskich podróżników

124

6

SPISKI I CIENIE

i zażywających letniego wypoczynku Rosjan - dzielnice i klasy spo­ łeczne Odessy, choć o różnej proweniencji i odmiennych obyczajach, stworzyły spójny system gospodarczy oparty na hierarchicznych zależnościach. Pod koniec xix wieku amerykański konsul opisywał w rapor­ tach do swoich mocodawców pewien typowy przypadek, potwier­ dzający dość powszechną opinię, że Odessa udziela schronienia rozmaitym dziwakom. Chodziło o Indianina z plemienia Siuksów, zwanego Trąbą Powietrzną (co było tłumaczeniem indiańskiego imienia Rampa), który pojawił się w Odessie w niecodziennych oko­ licznościach. Należał do grupy wędrownych artystów objeżdżającej Imperium Rosyjskie z pokazami z Dzikiego Zachodu. Rola Siuk­ sa polegała na uciekaniu dookoła areny przed goniącymi go kow­ bojami. Kariera indiańskiego wojownika rozwijała się pomyślnie dzięki działającej od niedawna sieci regularnych kursów parow­ ców między portami nad Morzem Czarnym oraz podatności Ro­ sjan na egzotyczny urok kowbojów i Indian. Jednakże po siedmiu latach w drodze nagle coś się popsuło. Łatwy dostęp do taniego al­ koholu zaczął przynosić niekorzystne skutki. W czasie występów w Sewastopolu Trąba Powietrzna wyleciał z trupy za pijaństwo i został na lodzie, bez grosza przy duszy. Na kłopoty Trąby Powietrznej zwrócił uwagę brytyjski konsul w Sewastopolu, który użalił się nad pozbawionym środków do życia artystą i opłacił mu podróż do Odessy. Uznał, że działający tam od dłuższego czasu konsulat usa będzie umiał się zatroszczyć o swojego „podopiecznego”, jak później określił nieszczęsnego cyrkowca ame­ rykański dyplomata. (Jako Indianin Trąba Powietrzna nie był pełno­ prawnym obywatelem Stanów Zjednoczonych, miał jednak prawo do opieki konsularnej w czasie pobytu za granicą). Konsul w Odessie pomógł mu zebrać pieniądze na nowy strój. Możemy sobie wyobrazić eleganckiego Amerykanina i wykolejonego artystę cyrkowego zlewa­ jących się potem w dusznym zakładzie krawieckim na Mołdawance i usiłujących wytłumaczyć żydowskiemu krawcowi, jak ma wyglądać kostium Indianina’3. Zaopatrzywszy się w odpowiednie przebranie, Trąba Powietrzna znalazł stałe zajęcie w odeskim teatrzyku rewiowym; prawdopodobnie nadal występował w roli wojownika, tyle że na mniejszej scenie.

125

CHARLES KING

ODESSA

Dwa odeskie typy sportretowane przez fotografa Rudolfa Fiedorowicza [Z kolekcji Pawła Choroszyłowa, za zgodą Nica lljinego]

Konsul Thomas P. Heenan prosił o zwrot siedmiu dolarów i pięć­ dziesięciu centów, które wydał na załatwienie tej sprawy. Nie mógł się otrząsnąć z wrażenia, że został oszukany. W listach do swoich mo­ codawców dawał do zrozumienia, że poniósł trud i koszta, by pomóc komuś, kto nawet nie był Amerykaninem, a Trąba Powietrzna i tak zapewne znów zacznie pić i stoczy się do odeskiego półświatka. Jed­ nakże w Odessie człowiek mógł się z góry spodziewać, że zostanie wy­ strychnięty na dudka, zwłaszcza przez niezamożnych rzemieślników i kupców, którzy najgoręcej oklaskiwali pokazy z Dzikiego Zachodu. Z punktu widzenia carskiej biurokracji rosyjskie społeczeństwo dzieliło się na ściśle określone i łatwo rozpoznawalne „stany”, po rosyjsku sosłowija. Przynależność do konkretnego stanu bywała płynna, a w każdym razie mogła się zmienić w ciągu kilku pokoleń i z pewnością nie była aż tak określona z góry jak płeć albo kolor oczu. Wciąż jednak pozostawała podstawowym elementem społecznej tożsamości rosyjskich poddanych. Inaczej niż w przypadku tego, co

126

6

SPISKI I CIENIE

Marks nazywał klasą, przynależność do danego stanu nie określała miejsca danej jednostki w hierarchii produkcji, jeszcze mniej mó­ wiła o jej zamożności czy dochodach. Poszczególne osoby, podobnie jak zubożali szlachcice z utworów Tołstoja i Czechowa, dziedziczyły swój stan, który był częścią kodu genetycznego rosyjskiego społe­ czeństwa, a nie odzwierciedleniem pozycji ekonomicznej jednost­ ki. Kiedy u schyłku xix wieku państwo postanowiło posortować i poszufladkować wszystkich swoich poddanych, podzieliło ich na jasne, precyzyjne kategorie: szlachtę, duchowieństwo, wojskowych, urzędników administracji państwowej, chłopów oraz - najliczniej­

szych w Odessie - mieszczan. Do licznej grupy odeskich mieszczan, odpowiadających z grubsza zachodnioeuropejskiej drobnej burżuazji, należeli średnio wykwa­ lifikowani robotnicy, rzemieślnicy, sklepikarze i poddani rosyjscy, plasujący się pomiędzy kastą obszarników a ich byłymi chłopami pańszczyźnianymi, wegetujący w skrajnej nędzy na obrzeżach mia­ sta. Wszyscy oni starali się zarobić na życie na marginesach odeskiego handlu zbożem, zależnego od gwałtownych wahań koniunktury i zarazy zbożowej, która periodycznie niszczyła plony. W odróżnie­ niu od najbogatszych odesyjczyków nie posiadali oszczędności, które pozwoliłyby im przeczekać gorsze czasy. W okresach dekoniunktu­ ry dołączali do tłumu robotników dniówkowych szukających zajęcia w porcie albo najmowali się jako tragarze na miejskich targowiskach. Nie mieli, jak mieszkający po sąsiedzku chłopi, krewnych na wsi, którzy poratowaliby ich w potrzebie. W połowie xix wieku już prze­ ważająca część mieszkańców Odessy zaliczała się do stanu miesz­ czańskiego. W 1858 roku trzy procent populacji miasta stanowiła szlachta, niespełna pięć procent kupcy, nieco ponad cztery procent cudzoziemcy (to znaczy osoby niebędące poddanymi cara), blisko czte­ ry procent chłopi i niespełna siedem procent wojskowi. Na pozostałe siedemdziesiąt procent ludności miasta składali się przedstawiciele drobnej burżuazji14. Obecność bawiących czasowo cudzoziemców i stały napływ przyjezdnych, ściągających do Odessy lądem i morzem (znacz­ nie liczniejszych niż w bliźniaczych stolicach cesarstwa Mo­ skwie i Petersburgu), stwarzały idealne warunki dla rozmaitych szwindli, przekrętów i łapówkarstwa, dzięki którym miejscowi

127

CHARLES KING

O I) i: S S A

drobnomieszczanie próbowali polepszyć swój byt. Goście, narze­ kający na hotelarza, który domagał się dopłaty za pościel, na szew­ ca, który wziął podwójnie za naprawę jednego buta, na dorożkarza, który różnie sobie liczył za ten sam kurs, skarżyli się właśnie na mieszczan. To im miasto zawdzięczało swoją reputację. Można icli było znaleźć w prawie każdym zawodzie. W 1892 roku ponad połowa z sześciuset siedmiu odeskich prostytutek zadeklarowała, że należy do stanu mieszczańskiego15. Odessa sama przyczyniła się do utrwalenia swojej łotrzykowskiej sławy. Mieszczanie, na których opierała się odeska kultura pewnego siebie złodziejstwa, uwielbiali słuchać, czytać i opowia­ dać o własnych wyczynach. Na przełomie xix i xx wieku szpalty wychodzących w mieście rosyjskojęzycznych gazet i bulwarówek były pełne reporterskich tekstów o prawdziwych przestępstwach. Odesyjczycy chcieli wierzyć, że zbrodnia kwitnie tylko w gorszych dzielnicach miasta takich jak Mołdawanka, dlatego prasa regular­ nie raczyła swoich czytelników obrazkami z życia nieprzestrzegających higieny i upadłych moralnie mieszkańców zakazanych ulic. W rzeczywistości jednak czarnomorski port zawdzięczał szemraną reputację niebywałej zdolności miejscowych przestępców do naśla­ dowania i wkręcania się w kręgi drobnej burżuazji, aspirującej do lepszego towarzystwa. Przestępczy półświatek wytworzył wiele wąskich specjalizacji. Część z nich wiązała się z miejscem działania danego kryminalisty: niebezpieczną, słynącą z burd i awantur dzielnicą portową; ze śród­ mieściem wokół bulwaru Mikołajewskiego na szczycie przybrzeżnego klifu; z południowymi przedmieściami willi i dacz: Małym, Średnim i Wielkim Fontanem; albo ze słabo zabudowanymi dzielnicami prze­ mysłowymi po północnej i północno-zachodniej stronie miasta. Inni pracowali w konkretnych dniach, tak jak weekendowicze grasujący w soboty i niedziele, kiedy na Deribasowskiej przelewały się tłumy. Jeszcze inni zawdzięczali rozgłos pomysłowym przebierankom. Nieja­ ka Jekaterina Raczyńska znalazła posadę w zamożnym domu, podając się za kucharkę, tylko po to, by niebawem pojawić się na pobliskim bazarze z biżuterią o wartości trzystu rubli, którą ukradła swoim chlebodawcom po tym, jak fachowo otwarła zamek komody16. Dobrze ubrany bywalec najpopularniejszych teatrów i restauracji (głównego

128

6

SPISKI I CIENIE

teatru miasta przy ulicy Langerona, nazywanego po prostu operą, Teatim Nowego i kawiarni obok parku Aleksandrowskiego) mógł się okazać członkiem gangu złodziei, którzy udając dżentelmenów, przed zręcznym wsunięciem ręki do kieszeni niczego nicspodziewającej się ofiary starali się najpierw zdobyć jej zaufanie17. Zdarzało się, że uprzejmy przechodzień, który strzepnął bliźniemu kurz z poły sur­ duta, przy okazji wyłowił jego portfel. Szacowna dama, rozglądająca się po sklepie z luksusowymi towarami, mogła być przeprowadzającą rekonesans szopenfeldziarką’8. Niektórzy przestępcy wykazywali się jeszcze większą kreatywno­ ścią. Niejaki P. Żuków, „amator kawy”, jak nazwała go lokalna gazeta, zatrudnił się w modnej kawiarni Fanconiego, by wynieść stamtąd trzydzieści funtów świeżo palonych ziaren, za co trafił na trzy miesią­ ce do więzienia’9. Po centralnych dzielnicach Odessy krążyły opowie­ ści o nocnych schadzkach i szczwanych oszustach. Kobiety oblewały witriolem niewiernych mężów. Mężczyźni podawali się za bogaczy, by wkraść się w łaski szanowanych rodzin i przy pierwszej sposobno­ ści zwinąć im srebra. Urodziwe młode prostytutki, odgrywając znu­ dzone żony, nawiązywały miłostki z przedsiębiorcami, a następnie szantażowały naiwnych frajerów. Elegancki dżentelmen okazywał zainteresowanie damie pozbawionej większych szans na zamęście. Po tygodniu oświadczał się i rozpoczynała się małżeńska idylla, która trwała do ucieczki franta z posagiem20. W odeskich gazetach historie o sensacyjnych zbrodniach przepla­ tały się z bardziej przyziemnymi opisami sąsiedzkich waśni i drob­ nych, codziennych zajść. We wrześniu 1894 roku stonowany, uka­ zujący się po rosyjsku „Odiesskij listok” pisał o grupie przestępczej kierowanej przez damsko-męski duet Nikołaja Jerginowa i Aksinę Olejnikową, prawdopodobnie rosyjskiego albo ukraińskiego pocho­ dzenia. Ich szwindel polegał na sprzedaży kurcząt pośrednikowi, Żydowi Blumowi Goldbergowi, który twierdził, że nie znał źródła pochodzenia nabywanego przez siebie drobiu. W sądzie Jerginow i Olejnikową obrali klasyczną linię obrony oszustów: to jakieś okrop­ ne nieporozumienie, kurczęta należały do nieodżałowanej pamięci ojca Jerginowa. Sędzia nie kupił jednak tej wersji i recydywista - jak się okazało - Jerginow trafił na półtora roku do ciupy. Jego partnerka i Goldberg wyszli na wolność2’.

129

CHARLES KING

ODESSA

Popularna kawiarnia Fanconiego na ulicy Jekaterińskiej (ok. 1913), na widokówce z epoki [Dzięki uprzejmości Nica lljine]

W innym wydaniu tej samej gazety opisano historię osiemnasto­ letniej Olgi Popik, córki odeskiego mieszczanina, która zakochała się w Michaile Filipience, marynarzu. Kiedy Popik zaszła w ciążę, marynarz szybciutko się ulotnił, a tuż przed spodziewaną datą po­ rodu ożenił się z inną kobietą. Czując, że zbliża się rozwiązanie, Po­ pik wymknęła się do schodzącego do morza wąwozu i tam powiła dziewczynkę. Jakiś czas później przypadkowy przechodzień znalazł zwłoki noworodka. Popik stanęła przed sądem za morderstwo. Młoda kobieta, przerażona i samotna, rozbiła dziecku główkę kamieniem22. Setki tego rodzaju historii, relacjonowanych przez lokalną prasę i powtarzanych przy kawiarnianych stolikach, umacniały wizerunek Odessy jako miasta drobnych złodziejaszków i sensacyjnych zbrodni. Ale przyczyniły się także do utrwalenia rozpowszechnionego wśród zagranicznych gości poglądu, że głównym grzechem czarnomor­ skiego portu jest rażący arywizm - powierzchowność, prostactwo, niecierpliwość i kombinatorstwo, stanowiące cnoty dorobkiewiczów. Zwyczajem wszystkich ambitnych przedstawicieli klasy średniej na świecie odescy mieszczanie doszli do mistrzostwa w chwytaniu podsuwanych przez los okazji i przypisywaniu całej zasługi sobie.

130

6

SPISKI I CIENIE

Wysławiali pragmatyzm i pławili się w melancholii; stworzyli własną odrębną gwarę z mieszaniny włoskiego, greckiego, jidysz i rosyjskiego, która niosła się z sieni i podwórzy; próbowali, często w ordynarny i komiczny sposób, przekuć dryg do oszustwa na stabilne źródło go­ dziwych dochodów. „Człowiek doświadczony, spryciarz, kombinator, manipulant, intrygant, głowa pełna pomysłów, krzykacz, miłośnik przesady, spekulant” - tak Włodzimierz Żabotyński opisywał typo­ wego odesyjczyka, uważając te określenia za komplement23. Nawet z zarazą mieszkańcy portowego miasta umieli się zaprzyjaźnić.

Od czasów księcia Richelieu Odessa nieprzerwanie starała się nie dopuścić do wybuchu epidemii albo ją opanować. Od początku lat dziewięćdziesiątych xvm wieku do końca lat trzydziestych xix wieku miasto czterokrotnie pustoszyła dżuma24. W końcu groźba zarazy morowej zmalała - częściowo dzięki skuteczniejszemu egzekwowa­ niu przepisów o kwarantannie, ale także dlatego, że czarna śmierć coraz rzadziej występowała w tureckich portach nad Morzem Czar­ nym - lecz śmiertelne żniwo nadal zbierały inne choroby, takie jak tyfus, cholera i czarna ospa. Mimo to odesyjczycy niechętnie rezy­ gnowali z wolności w imię bezpieczeństwa. „Panienki cel, panienko, jest taki, żeby nam szczepić ospę, i panienka z Boską pomocą tę ospę szczepi - mówi starzec z przytułku do dzierżącej strzykawkę lekarki w opowiadaniu Izaaka Babla. - Nasz cel jest taki, żeby dożyć do końca naszych dni, a nie tylko się męczyć [...]”2S. Ale w innym sensie miesz­ kańcy miasta traktowali zarazę jako użytecznego, jeśli nie pożądanego, towarzysza, zwłaszcza gdy w sprawę włączało się rosyjskie państwo. Omijanie przepisów kwarantanny przez kapitanów i pasażerów statków było zwykłym zjawiskiem na Morzu Czarnym, na równi z cy­ klicznymi migracjami ryb wokół wybrzeża i gwałtownymi sztormami w zimie. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych xvm wieku rosyjscy

urzędnicy narzekali, że łatwy rejs z Konstantynopola na północne wybrzeże, który przy dobrym wietrze powinien potrwać nie więcej niż osiem dni, zajmuje okrętom czterdzieści-sześćdziesiąt dni. Przy takim żółwim tempie towary nie miały szans na szybkie dotarcie do miejsca przeznaczenia, ale za to nie groziła im kwarantanna ani konfiskata, bo od wyjścia z macierzystego portu upływał dostatecznie długi czas, by u pasażerów i członków załogi zdążyły wystąpić objawy

131

CHARLES KING - ODESSA

ewentualnej choroby20. Dla pasażerów bez objawów było to bardzo dogodne, ale zakażone towary i tak trafiały do portu, co w wielu przy­ padkach prowadziło do wybuchu epidemii w mieście. Kiedy w czasach Woroncowa władze miasta postanowiły uspraw­ nić system kwarantanny, postawiono sobie za cel stworzenie modelu nowoczesnej skuteczności, rzeczywistej bariery, która położyłaby kres rozprzestrzenianiu się chorób od portu do portu i w głąb terytorium Rosji. Jednakże osoby, które musiały przejść kwarantannę, często opuszczały ją z zupełnie innymi wrażeniami. Cały proces rozpoczynał się w momencie przybicia statku do na­ brzeża. Jeśli na pokładzie zaobserwowano objawy choroby zakaźnej, kapitanowie mieli obowiązek wywiesić czerwone flagi. Statki prze­ chodzące kwarantannę, a co za tym idzie, nieprzyjmujące nowych pasażerów, wywieszały flagi żółte. Kiedy do portu zawijał nowy statek, urzędnik służb sanitarnych podpływał małą wiosłową łodzią do jego burty i przejmował od kapitana i pasażerów całą pocztę, która miała być dostarczona na brzeg. By uniknąć kontaktu z potencjalnymi nosi­ cielami choroby, urzędnik używał do tego celu pary długich żelaznych szczypiec, a następnie umieszczał listy w żelaznej skrzynce i odpły­ wał. Przesyłki trafiały do adresatów nazajutrz rano, po odkażeniu w budynku kwarantanny, zwykle dwutlenkiem siarki, który zabijał owady przenoszące zarazki27. Mniej więcej po upływie kolejnej doby pasażerowie wchodzili na ląd. Przywożono ich pojedynczo wiosłową łodzią na długie zabudowa­ ne molo, które tworzyło tak zwany port kwarantanny. Tam odbierał ich umundurowany żołnierz, uzbrojony w karabin z założonym ba­ gnetem. Pod jego eskortą udawali się do komoiy celnej na końcu molo, gdzie odgrodzony żelazną barierką zespół urzędników sprawdzał ich dokumenty podróżne. Zza podobnej barierki lekarz przeprowadzał wstępne badanie, polecając pasażerowi, by uderzył się z całej siły pod pachami i w pachwiny. Metoda ta pozwalała wykryć chorobę bez wchodzenia w bezpośredni kontakt z potencjalnym nosicielem, ponieważ skrzywienie z bólu wskazywało na typowe objawy dżumy: zaognione krosty na węzłach chłonnych. Ci z pasażerów, u których nie wykryto objawów choroby, prze­ chodzili - znów pod eskortą uzbrojonych żołnierzy - do lazaretu, głównego obiektu kwarantanny, gdzie najczęściej umieszczano ich

132

6

SPISKI I CIENIE

na dwutygodniową obserwację. Lazaret usytuowano na wysokim wzniesieniu, na ogrodzonym, mniej więcej ośmiohektarowym traw­ niku, poprzecinanym żwirowymi ścieżkami. Na skraju urwiska od strony morza wznosił się rząd budyneczków z oddzielnymi aparta­ mentami, każdy z własnym podwóreczkiem, gdzie rosło kilka akacji. Przydzielano je poszczególnym pasażerom, którzy w momencie za­ kwaterowania musieli rozebrać się do naga i zdać ubranie. W zamian z magazynów kwarantanny wydawano im flanelową koszulę nocną, bieliznę, pończochy i wełnianą czapeczkę. Ich rzeczy osobiste tra­ fiały do specjalnego pomieszczenia, gdzie rozwieszone na sznurach przechodziły dwudziestoczterogodzinne odkażanie dymem. Pensjo­ nariuszy obowiązywał zakaz kontaktowania się z innymi pasażera­ mi. Podczas spacerów żwirowymi ścieżkami pilnowali ich uzbrojeni strażnicy, zwykle byli żołnierze, którzy zatrudniali się w lazarecie w zamian za jedzenie i napiwki. Winowajcy przyłapani na złamaniu zakazu kontaktów rozpoczynali kwarantannę od początku, nudząc się przez kolejne czternaście dni. Tak to miało wyglądać w teorii i czasami rzeczywiście tak wy­ glądało. Jedzenie było przyzwoite, otoczenie przyjemne, zwłaszcza gdy w pełni lata zakwitły akacje. Podobno już w latach trzydziestych xix wieku odeska kwarantanna dorównywała siostrzanym obiektom w Marsylii, które od xvm wieku uchodziły za najlepszy tego rodzaju kompleks na całym świecie28. W końcu sytuacja zdrowotna miasta wyraźnie się poprawiła i mimo sporadycznie powracającej dżumy Odessa już nigdy nie stanęła w obliczu groźby całkowitej zagłady, jaka zawisła nad nią w czasach Richelieu. Jednakże przy tak dużej liczbie przepisów oraz cudzoziemców, zmuszonych spędzać długi okres w izolacji, było do przewidzenia, że odesyjczycy prędzej czy później nauczą się zarabiać na kwarantannie. I rzeczywiście biznes epidemiologiczny zaczął odgrywać ważną i często zaskakującą rolę

w życiu publicznym Odessy. W mieście, w którym obchodzenie prawa stanowiło formę sztu­ ki, system kwarantanny był wydany na pastwę nadużyć. Podróżni, gotowi zapłacić odpowiednio wysoką łapówkę, całkowicie unikali przebywania w odosobnieniu. Inni załatwiali sobie skrócenie cza­ su albo przywilej wychodzenia do miasta, pod warunkiem że wrócą na noc. Tym, którzy nie mieli pieniędzy ani znajomości, czas dłużył

133

CHARLES KING

ODESSA

się w nieskończoność, co zapewne tłumaczy napisy - nazwiska, ini­ cjały i inne graffiti - wyryte na drewnianych panelach na ścianach urzędu celnego29. Pechowca, zmuszonego spędzić w lazarecie peł­ ny okres kwarantanny, można było oskubać na kilka sposobów. Ka­ wiarnia i restauracja - jedyne miejsca, gdzie mógł się zaopatrzyć w żywność - ustalały ceny według własnego widzimisię. Kapitanowie i marynarze razem z pasażerami zabijali czas przy stole bilardowym, przegrywając pieniądze z wprawionymi w tym sporcie strażnikami i pracownikami lazaretu. Zaopatrywaniem lazaretu w żywność zajmowała się prywatna firma, odciążając w ten sposób i tak zwykle pustą kasę magistratu. Przedsiębiorca, z którym miasto zawarło umowę, kupował produkty spożywcze na rynkach w centrum i na przedmieściach, a następnie odsprzedawał je z wysoką marżą przechodzącym kwarantannę pasaże­ rom. Zważywszy, że spędzali w odosobnieniu dwa tygodnie i przez ten czas nie mieli szansy zaopatrzyć się w jedzenie gdzie indziej, taki kon­ trakt był niezwykle intratny. Umowa z miastem stanowiła obiekt pożą­ dania każdego odeskiego przedsiębiorcy, nic więc dziwnego, że w koń­ cu ratusz postanowił ograniczyć czas jej obowiązywania do sześciu lat, po których upływie zlecenie miało przechodzić na innego dostawcę. Wprowadzenie kontraktów na czas ograniczony stworzyło pole do popisu dla pomysłowych przedsiębiorców, którzy zaczęli wynaj­ dywać rozmaite uzasadnienia, by zrobić dla nich wyjątek. Pewna szczególnie rzutka firma zaproponowała, że jeśli władze municypal­ ne odstąpią od tej zasady, przejmie zarządzanie operą, która często przynosiła straty, ale miała ogromne znaczenie dla prestiżu miasta. Rezultatem tego rozwiązania było osobliwe zjawisko z dziedziny etio­ logii rozrywki. Jakość produkcji operowych w danym sezonie zwykle pozostawała w bezpośrednim związku z natężeniem występowania dżumy po drugiej stronie Morza Czarnego. Gdy w tureckich portach szalała zaraza i pasażerowie zawijających do Odessy statków musieli się poddać pełnej kwarantannie, do lazaretu płynęła rzeka pieniędzy, zapewniająca środki na opłacenie prawdziwych talentów: słynnej diwy o strzelistym sopranie, nowego utworu Rossiniego, sztuki do­ brze zapowiadającego się dramaturga czy dzieła obiecującego kom­ pozytora. Franciszek Liszt, który w 1847 roku dał w Odessie serię koncertów fortepianowych, czy Mikołaj Gogol, który nie opuścił ani

134

6

SPISKI I CIENIE

jednego przedstawienia wystawianego na odeskiej scenie Rewizora, zapewne nie zdawali sobie sprawy, że ich honoraria pochodzą z zy­ sków świetnie prosperującego biznesu epidemiologicznego30. Nikt nie wiedział więcej o kreatywnych i niszczących stronach cho­ rób od Ilji Miecznikowa, profesora Uniwersytetu Noworosyjskiego, który wniósł bezcenny wkład w naukę epidemiologii. Odeskie lata Miecznikowa złożyły się na najbardziej burzliwy okres w jego dłu­ gim życiu. W trudnym dla miasta dziesięcioleciu sformułował pod­ waliny teorii chorób zakaźnych i zachowania komórek, która stała się dziełem jego życia. W pewnym momencie opuści! czarnomor­ ski port i zaszedł bardzo daleko. Osiadł w Paryżu, rozpoczął pra­ cę w Instytucie Pasteura, a w końcu został zastępcą jego dyrektora. Otrzymał wiele zaszczytnych wyróżnień akademickich od uczelni w Petersburgu, Londynie i Rzymie. W 1908 roku (razem z niemiec­ kim uczonym Paulem Ehrlichem) został uhonorowany Nagrodą Nobla w dziedzinie fizjologii albo medycyny za badania nad zjawiskami od­ porności, a zwłaszcza za odkrycie, że pewne komórki mają natural­ ną zdolność niszczenia drobnoustrojów. Dziś najważniejsza wyższa uczelnia Odessy, mieszcząca się w gmachu o spłowiałej żółtej fasa­ dzie w głębi ocienionego drzewami dziedzińca przy ulicy Pasteura, nosi nazwę Uniwersytetu Państwowego imienia 1.1. Miecznikowa. Ilja Mieczników, od momentu przyjazdu do Paryża lepiej znany jako Elie Metchnikoff, urodził się w maju 1845 roku w majątku Panasówka w guberni charkowskiej na wschodzie Ukrainy31. Rodzinna zagroda, skromna, ale wygodna i gościnna, tworzyła oazę na płaskim przestworze stepu. Ze strony ojca wywodził się z rodu mołdawskich szlachciców, którzy uciekając przed turecką nawałą, znaleźli schro­ nienie w kraju Piotra Wielkiego. Matka Miecznikowa była Żydówką.

Podczas nauki w miejscowym liceum pożyczony do domu mikroskop rozpalił w nim pasję naukowca. Po ukończonych w Charkowie stu­ diach i serii publikacji w pismach poświęconych biologii otrzymał sta­ nowisko na Uniwersytecie Noworosyjskim w Odessie, której najwięk­ szymi atrakcjami były łagodna morska bryza i dobra włoska opera. Jako szybko zdobywający rozgłos w kręgach akademickich badacz często jeździł do Petersburga, głównego ośrodka rosyjskiej nauki, a tak­ że ożywionego życia towarzyskiego toczącego się wokół stowarzyszeń

135

CHARLES KING

ODESSA

naukowych i Akademii Rosyjskiej. Wkrótce przedstawiono go Lud­ mile, młodej pannie z dobrego domu, której największą zaletą był dar łagodzenia nękających młodego naukowca stanów melancholii. „Jest niebrzydka, ale nic więcej - pisał w liście do mieszkającej w Charkowie matki. - Choć postrzegam przyszłość w ciemnych barwach (jak wiesz, nic patrzę na życie przez różowe okulary), nie mogę się oprzeć myśli, że życie z Lussią uczyni mnie spokojniejszym, przynajmniej na dość długi czas”32. Bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że opiekowanie się Lud­ miłą odciągnęło uwagę uczonego od własnych czarnych myśli. Ludmiła cierpiała na chroniczne zapalenie oskrzeli, które mogło być wczesną fazą gruźlicy. Z powodu gwałtownego nawrotu choroby w dniu ślubu musiano zanieść ją do cerkwi w fotelu. Większość wspólnego życia małżonkowie spędzili w rozłące, on w Petersburgu, ona w Szwajcarii lub Portugalii, gdzie szukała ulgi dla wypełnionych płynem płuc. W 1873 roku, w zimowej przerwie między wykładami, szwagierka zawiadomiła go listownie, że Lud­ miła umiera, więc jeśli chce się z nią jeszcze zobaczyć, powinien jak najszybciej przyjechać na wyspę Maderę u wybrzeża Portugalii. Kiedy Mieczników dotarł na miejsce po wyczerpującej podróży przez całą Europę, jego chuda jak szkielet żona dogorywała, odurzona morfiną. Kilka dni później umarła. Wracał do Rosji pogrążony w rzucającej się w oczy rozpaczy. Znisz­ czył rozprawę naukową, którą pisał. W Genewie połknął fiolkę mor­ finy. Uratował go zapał, z jakim próbował odebrać sobie życie: zbyt duża dawka narkotyku wywołała wymioty, które usunęły z organizmu truciznę, zanim zdążył ją wchłonąć. Przeżywszy żonę i własne sfuszerowane samobójstwo, Mieczni­ ków ze zdwojoną energią rzucił się w wir badań naukowych. Rozpo­ czął nowy projekt badawczy z dziedziny ewolucji i adaptacji organi­ zmów. Zorganizował ekspedycję antropologiczną na zamieszkane przez koczowniczych Kałmuków stepy nad Morzem Kaspijskim. Żeby zarobić dodatkowe pieniądze, podjął się udzielania lekcji dzieciom ha­ łaśliwych sąsiadów, którzy w Odessie zajmowali mieszkanie piętro wyżej. Wkrótce zainteresował się jedną ze swoich młodych uczennic, Olgą. W lutym 1875 roku wielkooka nastolatka, która nie skończyła jeszcze szkoły i bardziej niż nauką i przyrodą pasjonowała się sztu­ ką i teatrem, poślubiła bladego i posępnego profesora.

136

6

SPISKI! CIENIE

llja Mieczników (z prawej) z Lwem Tołstojem, rok po otrzymaniu Nagrody Nobla

[Prints and Photographs Division, Library of Congress]

Olga szybko odkryła, że jej świeżo poślubiony mąż jest kłębkiem nerwów. Miał skłonność do gwałtownych wybuchów wściekłości. Nieoczekiwany hałas, szczekanie psa albo miauczenie kota natych­ miast wytrącały go z równowagi. Wpadał w furię w obliczu każdego problemu, bez względu na to, jak błahej sprawy dotyczył. Powodował to nie tylko jego wybuchowy temperament; uczony miał rzeczywiste powody, by niepokoić się o swoje życie i karierę. Mieczników żył w okresie głębokich przemian w Odessie i w ca­ łym cesarstwie. Studenci uniwersytetu domagali się podniesienia

137

CHA ni. ES KING

ODESSA

poziomu nauczania i przykładania większej wagi do nauk przyrodni­ czych i stosowanych. Kwitły nielegalne organizacje wszelkich odcieni, od liberalnych i socjalistycznych po otwarcie rewolucyjne. Rozruchy i zamieszki wybuchające w różnych rejonach imperium (bunty chłop­ skie po zniesieniu w 1861 roku pańszczyzny, nieudane powstanie w Polsce w 1863 roku) spowodowały, że carskie władze we wszystkich nawoływaniach do reform węszyły rewolucyjną agitację. Niepokoje społeczne sprawiły, że ludzie w Odessie zaczęli się zwra­ cać przeciwko sobie: miejscowi przeciwko przyjezdnym, liberało­ wie przeciwko konserwatystom, młodzi studenci przeciwko starym profesorom i prawie wszyscy przeciwko żydowskim sklepikarzom i kupcom. Przez Mołdawankę przetoczył się pogrom; plądrowano żydowskie sklepy i demolowano domy. Kiedy w marcu 1881 roku car Aleksander 11 zginął w zamachu bombowym, Mieczników znów popadł w głęboką depresję. Był przekonany, że konsekwencje zabójstwa monarchy nie ominą Odessy i odeskiego uniwersytetu, gdzie i tak panowała już otwarta wrogość działaczy studenckich wobec niedawno mianowanych reakcyjnych władz uczelni i odwrotnie. Pomimo nawrotów depresji, odwoływanych wykładów i czaso­ wego zamykania uczelni, pomimo tłumów na ulicach i chorującej na tyfus żony, wreszcie pomimo własnego słabego zdrowia i pogar­ szającego się wzroku Mieczników niestrudzenie prowadził badania, które w końcu przyniosły mu sławę. Zajmował się reakcją organizmu na kryzys. Współcześni mu badacze Ludwik Pasteur i Robert Koch właśnie dopracowywali zakaźną teorię chorób, zgodnie z którą to drobnoustroje takie jak bakterie - a nie tajemnicze działanie prze­ ciągów lub bagiennych miazmatów - stanowią prawdziwą przyczynę infekcji i przenoszenia wielu chorób. Podczas wcześniejszych doświadczeń nad zdolnościami regene­ racyjnymi rozgwiazdy Mieczników zauważył, że komórki organizmu potrafią zwalczać wprowadzone do organizmu czynniki obce. Błyska­ wicznie zbierają się wokół ogniska zapalnego, otaczają obcą substancję i pochłaniają ją, co można łatwo zaobserwować pod mikroskopem. Zjawiska, które do tej pory uważano za produkt uboczny zakażenia, takie jak zbierająca się wokół rany biaława ropa, w rzeczywistości są objawem procesu powracania do zdrowia. Mieczników nazwał ten proces fagocytozą. Doszedł do wniosku, że odporność to po prostu

138

6

SPISKI I CIENIE

zdolność organizmu do wysyłania fagocytów do walki z atakującą or­ ganizm obcą materią. Stan zapalny jest nie tylko problemem, ale także znakiem, że organizm rozpaczliwie próbuje się wyleczyć. Badania Miecznikowa, fundamentalne dla dzisiejszego naukowego sposobu myślenia o chorobach i reakcjach na nie organizmu, przyniosły mu Nagrodę Nobla; jego teoria reakcji immunologicznej odnosi się za­ równo do zwykłej drzazgi, jak i do dżumy dymieniczej. Mieczników wciąż cieszy się pośmiertną sławą, ale dziś nikt już nie pamięta poglądów, które przyniosły mu rozgłos za życia. W swo­ ich książkach i odczytach publicznych upowszechniał teorię, zgod­ nie z którą prawdziwą przyczyną starzenia się, uwiądu starczego i przedwczesnej śmierci jest „gnicie w jelitach”. Rzucał gromy na jelito grube, rozsadnik zgnilizny sączący truciznę do sąsiednich narządów. Niewiele brakowało, by zaczął namawiać do jego profilaktycznego wycięcia. Aż tak daleko się nie posunął, zalecał jednak regularne spożywanie bogatego w dobroczynne bakterie jogurtu, który uważał za klucz do dobrego zdrowia. Własne doświadczenie doprowadziło go do przekonania, że pesymistyczne podejście do życia wzmaga gnicie w przewodzie pokarmowym, dlatego zachęcał swoich słuchaczy, by koncentrowali się na jaśniejszych stronach egzystencji, innymi sło­ wy, by żyli zgodnie z zasadami ortobiozy, jak nazwał swoją filozofię optymizmu i jedzenia jogurtu. Do śmierci w 1916 roku fascynował się przypadkami medycznymi, w których chirurgowi udało się stworzyć sztuczny odbyt pozwalający obejść zbrodnicze jelito. Wybitny uczony, który otworzył przed nauką nowe ścieżki, odszedł spokojnie w pa­ ryskim Instytucie Pasteura, do końca pozostając ekscentrycznym dziwakiem33. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zgadnąć, co pchnęło zrozpaczo­ nego utratą żony profesora, na co dzień obserwującego obchodzenie przepisów sanitarnych w ruchliwym porcie, do sformułowania rewo­ lucyjnej idei, że - niczym starzy wojacy pracujący w lazarecie, prze­ kupni urzędnicy oskubujący kapitana statku, administratorzy opery beztrosko planujący nowy sezon po wybuchu zarazy w Konstantyno­ polu - czasem czołową rolę w zwalczaniu choroby odgrywają zdol­ ności samego organizmu do przekształcania zagrożeń w możliwości. Specyficzne talenty, które pozwoliły odesyjczykom zbudować wielokulturowe i przeważnie tolerancyjne prężne miasto, u schyłku

139

CHARLES KING

ODESSA

xix wieku zaczęły jednak przygasać. „Myśl o Odessie nieodmiennie przyprawia mnie o gorycz”, napisał Mieczników do jednego ze zna­ jomych wkrótce po swoim wyjeździć wraz z Olgą na Zachód34. Tłumy na ulicach nie były już radosną, barwną ciżbą, która na początku stulecia zachwycała podróżników. Codzienne widoki i dźwięki stano­ wiły teraz pałki i transparenty, motłoch i wrzaski, brzęk tłuczonych szyb i odgłos szybkich kroków na granitowym bruku. Dwa pokolenia wcześniej rodzina Miecznikowa przeszła na chrześcijaństwo; uczony o żydowskich korzeniach musiał wyczuwać wyraźne ochłodzenie atmosfery. Pomiędzy odczytami i pracą w laboratorium obserwował początek długiej i brutalnej wojny, którą miasto wydało własnej ży­ dowskości. Odessa wkroczyła w nowe stulecie nienawiści do samej siebie. Wystawi ona na ciężką próbę fundamentalną cnotę, którą za­ łożyciele nadczarnomorskiego portu, niczym fagocyty Miecznikowa, starali się energicznie pielęgnować: zdolność do wchłaniania różnic, tak by nie dać im się zniszczyć.

Krew i zemsta

Bohaterowie i męczennicy - członkowie żydowskiej samoobrony pozują do zdjęcia nad ciałem towarzysza zabitego podczas pogromu w 1905 roku [Archives of the yivo Institute for Jewish Research, Nowy Jork]

„Co roku w Paschę Grecy bili i okradali Żydów”, wspominał aktorJacob Adler, który spędził w Odessie dzieciństwo1. Zamieszki i bijatyki z udziałem żydów i chrześcijan były częstym, jeśli nie stałym, ele­ mentem życia czarnomorskiego portu, podobnie zresztą jak każdego europejskiego miasta, w którym mieszkała mniejszość żydowska. Odesyjczycy, jak wszyscy rosyjscy poddani, ulegali głęboko zakorze­ nionym antysemickim mitom, które ciągnęły się za Żydami w całej strefie osiedlenia i nie tylko, od przypisywania im odpowiedzialności za śmierć Chrystusa po groteskowy pomysł, że do wypieku macy używają krwi chrześcijańskich dzieci. Rozpowszechniony antysemi­ tyzm kulturowy pełnił funkcję katalizatora, ale prawdziwe przyczyny wybuchów przemocy zwykle miały bardziej prozaiczny charakter. Do poważnych pogromów doszło w 1821 i 1859 roku. Uczestniczyli w nich głównie greccy mieszkańcy Odessy, którzy oskarżali Żydów o całe mnóstwo wyimaginowanych zbrodni takich jak pomaganie Turkom w walce z greckimi patriotami czy zmowa przeciwko greckim kupcom w handlu zbożem. W czasach Ilji Miecznikowa jeszcze nie zbladły optymistyczne nastroje, rozbudzone przez starych maskilim. Żydowska prasa - mię­ dzy innymi wychodzący od 1860 roku „Rasswiet” (Świt), pierwszy rosyjskojęzyczny żydowski periodyk w cesarstwie - rozpisywała się o żydowskich sukcesach i o światowym postępie. Poczucie pewno­ ści siebie było tak duże, że niektóre gazety otwarcie przedstawiały wewnętrzne kontrowersje i spory społeczności, analizując między innymi napięcia pomiędzy zwolennikami tradycji i asymilacji. Ale pewne nowe zjawiska w życiu miasta spowodowały zaognienie i tak już nie najlepszych relacji żydowsko-chrześcijańskich. W rezultacie

142

7

KREW I ZEMSTA

Odessa stała się widownią pierwszego masowego pogromu Żydów we współczesnej historii Rosji. Populacja czarnomorskiego portu gwałtownie rosła - w połowie xix wieku się potroiła. Niedawno uwolnieni od pańszczyzny rosyj­ scy i ukraińscy chłopi oraz coraz liczniejsi robotnicy młynów i zakła­ dów metalurgicznych (głównie młodzi, samotni mężczyźni) trafili do miasta, w którym Żydzi cieszyli się ugruntowaną pozycją społeczną i ekonomiczną. Żydowskie firmy wypracowywały znacznie ponad połowę wszystkich zysków z handlu zbożem2. Mimo to największe odeskie zakłady przemysłowe (młyny zbożowe Weinsteina, wytwór­ nie makaronu Zelberschmidta i Goldberga czy cukrownia Brodskie­ go) rzadko bywały bezpośrednim celem ataków. Gniew tłumu spadał przede wszystkim na drobnych żydowskich rzemieślników i sklepi­ karzy, lokalnych kupców i krawców, których sklepy i warsztaty de­

molowano, a domy puszczano z dymem. Nie cała gospodarka Odessy była zdominowana przez Żydów. Naj­ ważniejsze dziedziny przewozów morskich i produkcji rolnej nadal pozostawały głównie w rękach chrześcijańskich przedsiębiorców i producentów. Żydzi byli jednak widoczni w życiu publicznym i to zwłaszcza tam, gdzie najczęściej dochodziło do bezpośredniego kon­ taktu z ludnością napływową. Wprowadzone przez państwo zakazy posiadania ziemi i wykonywania niektórych zawodów przez podda­ nych wyznania mojżeszowego spowodowały, że naturalną koleją rze­ czy skupiali się w tych profesjach, które pozostawały dla nich jeszcze otwarte. Na początku lat osiemdziesiątych xix wieku stanowili dwie trzecie zarejestrowanych w Odessie kupców i rzemieślników, blisko trzy czwarte oberżystów i karczmarzy, dwie trzecie weterynarzy i aptekarzy. Natomiast osiemdziesiąt procent odeskich robotników, w tym około trzech czwartych zatrudnionych w należących do Żydów

fabrykach, stanowili chrześcijanie3. Kiedy wozakowi zachorowała krowa, kiedy drobni kupcy targo­ wali się o cenę beli importowanej tkaniny, kiedy robotnicy próbowali zwalczyć zimowy ziąb butelką wódki, wchodzili w zażyłe kontakty ze swoimi żydowskimi sąsiadami. Jednakże w sytuacji narastania rosyjskiego nacjonalizmu i coraz wyraźniejszego lęku państwa przed wywrotowymi ideami politycznymi ta zażyłość bynajmniej nie pro­ wadziła do poczucia wspólnoty. „Dlatego często słyszy się uwagę,

143

CHARLES KING

O 1) E S S A

że wwszystko jest w rękach Żydów«”, jak pisał do Waszyngtonu ame­ rykański konsul4. Wystarczyła drobna iskierka, by rozpętała się przemoc. W kwiet­ niu 1871 roku, w prawosławną niedzielę wielkanocną, grupka ży­ dowskich wyrostków rzekomo znieważyła przed wejściem do cerkwi schodzących się na nabożeństwo Greków. Z obu stron padły ostre słowa, w ruch poszły pięści i kamienie. Kiedy wieść o bijatyce roze­ szła się po mieście, do awantury przyłączyli się rosyjscy robotnicy, którzy zaczęli gonić żydowskich chłopców po ulicach i wybijać szyby w synagogach. Wkrótce zorganizowany tłum, który mógł liczyć nawet dwadzieścia tysięcy mężczyzn, systematycznie napadał na żydowskie tawerny, sklepy spożywcze, z towarami żelaznymi i pasmanteryj­ nymi, warsztaty jubilerskie i ceramiczne, niszcząc wszystko, czego nie udało się zrabować. Rozbito żydowskie prasy drukarskie i po­ wybijano wszystkie okna w synagodze Brodzkiej5. W trzydniowych zamieszkach zginęło sześć osób, ponad dwadzieścia odniosło rany, a kilkaset firm i domów prywatnych zdemolowano lub obrócono w gruzy. Do zaprowadzenia porządku ściągnięto oddziały piechoty i lansjerów. Na ulicach stanęły działa, a policja i wojsko aresztowały z półtora tysiąca ludzi6. Przez następne dziesięciolecie specyficzne warunki społeczne sprzyjające wybuchom przemocy jeszcze się zaostrzyły. Ludność chłopska, napływająca do miasta nieprzerwanym strumieniem z dawnych majątków ziemiańskich, przyniosła ze sobą cały repertuar stadnych zachowań i niezachwianą wiarę w słowa prawosławnego duchowieństwa. Systematycznie malał odsetek mieszczan, odgry­ wających coraz mniejszą rolę w kształtowaniu kultury miasta. Ko­ rzystając ze stosunkowo łatwego dostępu do książek i periodyków rozpowszechniających poglądy kilku różnych opcji politycznych (nacjonalistycznej, liberalnej, socjalistycznej i anarchistycznej), ra­ dykalni działacze studenccy zakładali nielegalne organizacje, które stawiały sobie za cel przebudowę imperium zgodnie z własnymi programami społeczno-politycznymi. Również państwo rosyjskie, od zawsze odnoszące się nieufnie do odeskiej otwartości na świat, zaczęło wypracowywać własny program zagospodarowania zmian i niepokojów społecznych. Nasiliła się po­ licyjna inwigilacja. Administracja publiczna stosowała na przemian

144

7

KREW I ZEMSTA

wzmacnianie kontroli lokalnych władz i brutalną centralizację. Kie­ dy po zabójstwie Aleksandra u wiosną 1881 roku znowu doszło do wybuchu zamieszek (protestów studenckich i kolejnego pogromu), instytucje państwa spróbowały wykorzystać rozruchy do własnych celów, nie interweniując tak długo, jak długo gniew tłumu skupiał się wyłącznie na żydowskich sklepach i domach. Wydane rok później niechlubne ustawy majowe nałożyły na Żydów surowe ograniczenia, dotyczące dysponowania własnością, miejsca zamieszkania, czasu * pracy i udziału w zarządzaniu miastem. Był to ochłap rzucony rady­ kalnym rosyjskim nacjonalistom, którzy kierowali antyżydowskimi wystąpieniami w południowej części cesarstwa, a także wyraźny sygnał, że państwo wycofuje się ze względnie liberalnej polityki po­ przedniego dwudziestolecia. Przemoc nie była niczym nowym, ale przyzwolenie, a nawet sprzy­ janie i nagradzanie jej przez państwo już tak. Antyżydowskie roz­ ruchy w Odessie stworzyły szablon oficjalnych reakcji i uzasadnień, powielany przez następne dwadzieścia lat na terenie całego cesarstwa. Termin, którym dziś określa się te zdarzenia - „pogrom” - pochodzi z języka rosyjskiego (chociaż wówczas brutalne antyżydowskie wy­ stąpienia nazywano eufemistycznie rozruchami albo niepokojami). Wywodzi się od słowa „grom”, jakby ataki na Żydów były zjawiskiem naturalnym, być może nawet niebiańskiej proweniencji. Zgodnie z tą teorią do wybuchów przemocy dochodziło, ponieważ chrześcijanie mieli dosyć żydowskich perfidii i zepsucia. Państwo słusznie, a na­ wet z korzyścią dla siebie, nie mieszało się, kiedy Żydzi dostawali za swoje; interweniowało dopiero wtedy, gdy erupcja niezadowolenia chrześcijan zaczynała zagrażać ogólnemu porządkowi publicznemu. Ze źródeł historycznych wynika, że centralne władze rosyjskie nie angażowały się bezpośrednio w organizowanie pogromów, jednak regionalni i lokalni urzędnicy byli za nie współodpowiedzialni, cho­ ciażby przez swoją bezczynność7. Miasto, w którym Żydom udało się przeniknąć do najwyższych kręgów kupiectwa, a nawet do sfery administracji publicznej, teraz się przed nimi zamykało. Starzy maskilim tracili pewność siebie. * Chodzi o zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w niedziele i święta cerkiewne.

145

CHARLES KING

ODESSA

Możliwości Żydów znacznie się skurczyły, za to te, które im jeszcze pozostały, przedstawiały się jasno i wyraźnie. Część wyjechała, co na pewien czas ponownie zmniejszyło odsetek Żydów w populacji Odessy, podobnie jak po pogromach na początku lat siedemdziesią­ tych xix wieku (żydowska emigracja z Rosji do Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych będzie się okresowo nasilać przez całe na­ stępne stulecie)8. Inni tworzyli grupy samoobrony. Gromadzili noże i pistolety, z coraz większą determinacją przygotowując się do odpar­ cia następnej fali przemocy i przy okazji dostarczając dodatkowego zajęcia policyjnym szpiclom i konfidentom. Jeszcze inni szukali rozwiązania w ideologiach wyzwolenia i rewo­ lucyjnych przemianach, w trzeźwych programach politycznych i w uto­ pijnych ruchach, z których niebawem wyklarują się syjonizm i rosyjska socjaldemokracja. Odeskie szkoły średnie i uniwersytet służyły za po­ ligon doświadczalny nowemu pokoleniu młodych mężczyzn i kobiet, żydów i chrześcijan, którzy obrali sobie zawód rewolucjonisty. Wyszli z nich zarówno słynni dysydenci, na przykład Lew Trocki, jak i wiele mniej znanych propagatorów rozmaitych rodzajów politycznego rady­ kalizmu. Bodaj najbardziej wyraziste przedstawienie wachlarza dróg życiowych dostępnych dla Żydów (a w istocie także dla wielu innych odesyjczyków) znajdujemy w utworze literackim, który ma chyba naj­ większe prawo do miana najwybitniejszej odeskiej powieści.

Powieść Piatiero [Pięcioro] odeskiego dziennikarza i działacza sy­ jonistycznego Włodzimierza Żabotyńskiego powstała po rosyjsku w 1935 roku, a rok później ukazała się w Paryżu. W latach czterdzie­ stych xx wieku przetłumaczono ją na hebrajski, ale na przekład an­ gielski (pierwsze tłumaczenie na język zachodni) trzeba było czekać aż do 2005 roku9. Akcja powieści toczy się dużo wcześniej, na prze­ łomie xix i xx wieku, i ilustruje długi proces odchodzenia Odessy od kosmopolitycznych ideałów, na których zasadzała się jej reputacja. Zabarwione nostalgią opisy ulic i zapachów, postaci i namiętności składają się na poetycki portret miasta w początkach xx wieku. Powieść zawiera liczne, czasem niepowiązane ze sobą wątki. Głów­ ny z nich opowiada historię rodziny Milgromów, zamożnych, mówią­ cych po rosyjsku Żydów, oraz licznego grona ich przyjaciół. Pokrótce mówiąc, Milgromowie są zasymilowani, funkcjonują w rosyjskiej

146

7

KREWI ZEMSTA

przestrzeni kulturowej i świetnie im się powodzi w mieście, które uważają za swoją niezaprzeczalną własność. Mają lożę w operze. Mat­ ka Anna Michajłowna przyjmuje w swoim salonie migotliwą plejadę intelektualistów i artystów, odgrywając rolę życzliwej matrony. Oj­ ciec Ignac Albertowicz kieruje emporium zbożowym obejmującym swoim zasięgiem obszary od Dniepru do Morza Śródziemnego. Mają pięcioro dzieci, przed którymi otwierają się niezliczone możliwości: mogą czytać Nietzschego tak jak Marko albo Torę tak jak Torik, wstą­ pić na drogę nihilizmu i rewolucjonizmu tak jak Lika, rzucić szkołę i przystąpić do kompanii szulerów i oszustów tak jak Sierioża albo być bożyszczem męskiej części młodzieży tak jak nieprzystępna ko­ kietka Marusia, skandalicznie nowoczesna córka Milgromów, do­ puszczająca chłopców tylko do ściśle określonej granicy, którą - jak sama mówi - jest jej diafragma. Idea asymilacji, rozumianej jako stopniowa przebudowa jednej tożsamości na drugą, nie zaprząta ich myśli. Tradycja religijna też zbytnio im nie ciąży. Uważają, że nic ich nie łączy ze sztetlowymi Żydami, którzy w porze żniw zjeżdżają do miasta. Syjonizm ich nie pociąga. W prawie każdym możliwym sensie są Rosjanami - to zna­ czy w każdym poza tym jednym, który nagle okaże się najważniejszy: umiejętnością znalezienia własnego miejsca w społeczności rozdzie­ ranej coraz wyraźniejszymi podziałami narodowościowymi. Odessa była wówczas klubem „pokojowego bratania się narodowości”, stwier­ dza narrator, gdzie „osiem czy dziesięć plemion starej Odessy”* żyło ze sobą w zgodzie. Jednak: „[...] w swoich domach wszyscy żyliśmy osobno, Polacy odwiedzali i zapraszali Polaków, Rosjanie Rosjan, Ży­ dzi Żydów; wyjątki zdarzały się dosyć rzadko; ale wtedy jeszcze nie zastanawialiśmy się, dlaczego tak się dzieje, podświadomie uważając to zjawisko za po prostu chwilowe niedopatrzenie, a babilońską pstrokaciznę naszego wspólnego forum - za symbol wspaniałego jutra”10. Podobnie jak całe miasto, Milgromowie żyli w świecie z bibułki i kryształu, pięknym, subtelnym i niesłychanie kruchym. W okresie radykalizowania się politycznych postaw Lika zostaje wyrzucona ze szkoły i skazana za działalność wywrotową na dwa lata zesłania. Marko * Fragmenty powieści Piatiero Włodzimierza Żabotyńskiego w przekładzie tłumaczki.

147

CHARLES KING

ODESSA

odkłada Nietzschego i wstępuje do żydowskiej samoobrony organi­ zującej się w zaułkach Mołdawanki. Torik, sumienny uczeń i dobry żyd ślęczący nad podręcznikami hebrajskiego, postanawia przejść na chrześcijaństwo. Uwielbiającego zabawę hedonistę Sieriożę oblewa kwasem zdradzony mąż. Historia źle się kończy nawet dla niepopraw­ nej flirciary Marusi. W punkcie kulminacyjnym powieści ginie we wstrząsającym akcie samoofiary. Już jako mężatka z dziećmi podgrze­ wa na maszynce naftowej mleko dla synka bawiącego się w korytarzu domu w małym miasteczku, do którego przeprowadziła się po ślubie z Odessy. W chwili nieuwagi rękaw jej peniuaru zajmuje się ogniem. Kilka sekund później, ogarnięta płomieniami, ostatkiem sił dopada do drzwi kuchni i przekręca od wewnątrz klucz, by dziecko nie mogło ich otworzyć. Mały bawi się bezpiecznie w sieni, gdy tuż obok jego matka ginie w płomieniach. Na pogrzeb Marusi przychodzi połowa Odessy. Piatiero ma wiele przesłań. Upadek jest ciekawszy niż rozkwit. Głównym motywem ludzkiego postępowania jest duma. Buntowanie się przeciwko przeciwnościom losu może się wydawać rozwiązaniem logicznym i bohaterskim, ale duma daje siłę, by znosić cierpienie. Chociaż powieść Żabotyńskiego powstała ponad ćwierć wieku po opi­ sywanych wydarzeniach, tchnie niezwykłą świeżością, dzięki której portret miasta w trudnym momencie dziejowym jest naprawdę przej­ mujący. Odesyjczycy zaczęli od tego, że śmiali się z siebie nawzajem, stwierdza narrator, i to była właśnie najważniejsza umiejętność, dzię­ ki której liczne odeskie plemiona potrafiły żyć we względnej zgodzie. Radość życia i dryg do błaznowania okazały się jednak słabym spoiwem społecznym. Czy w pełnych napięć czasach, zdaje się pytać Zabotyński, społeczność miasta naprawdę miała się na czym oprzeć poza zwyczajem wzruszania ramionami i komicznymi przerywnika­ mi? Skończyły się powolne popołudniowe przechadzki. Przechodnie przemykali w cieniu, spiesząc do swoich spraw. „Wiecznie się kłócili i głośno wyzywali, a to od oszustów, a to od tępaków; czasem docho­ dziło nawet do rękoczynów - mówi narrator o głównych odeskich mniejszościach etnicznych. - Ale za mojej pamięci nie było między nimi prawdziwej wilczej wrogości. To wszystko się teraz zmieniło. Zniknęła pierwsza oznaka ludzkiej przychylności - zniknęło połu­ dniowe przyzwyczajenie, by uważać ulicę za swój dom”11.

148

7

KREWIZEMSTA

Piatiero jest powieścią o rodzinie, którą łączą więzy krwi i wspólny

tragiczny los. Ałe Milgromowie żyli w czasach masowych i najbardziej brutalnych rozruchów w historii Odessy, które po nastaniu sowieckiej władzy zapewnią miastu trwałe miejsce w panteonie rewolucji. Wyda­ rzenia 1905 roku, a zwłaszcza szybko stłumione styczniowe protesty robotnicze w Petersburgu, uważa się dzisiaj za pierwsze pomruki rewolucji, początek krótkiego marszu zakończonego październikiem 1917 roku, dojściem do władzy bolszewików i powstaniem zsrr. Jed­ nak dla współczesnych nie było to wcale takie oczywiste. Anarchia wygląda jak rewolucja, kiedy siły rewolucyjne zwyciężą. W odpowiedzi na protesty carskie państwo przeprowadziło wiele reform (między innymi utworzenie pierwszej obieralnej legislatury Dumy Państwo­ wej), jednak długo nie przetrwały. Rozruchy, które przetoczyły się przez Imperium Rosyjskie w pierwszych latach xx wieku, widziane z bliska, przerażały lub budziły lekki niepokój, zależnie od pozycji społecznej, prowadzonych interesów, zaangażowania politycznego oraz przynależności etnicznej i religijnej patrzącego. Na obrzeżach imperium przemoc przybrała inne formy. Na Kau­ kazie uliczne bitwy pomiędzy Ormianami i wyznawcami islamu skończyły się puszczeniem z dymem całych wsi, obaleniem lasu wież wiertniczych i zniszczeniem rurociągów, dzięki którym Baku było jed­ nym z najdynamiczniej rozwijających się miast imperium. Pogromy w miastach i miasteczkach strefy osiedlenia przetrzebiły społeczności żydowskie, ale też pobudziły je do działania. Krwawy pogrom w Kiszyniowie w 1903 roku, który pociągnął za sobą kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych, zwrócił uwagę świata na trudną sytuację rosyjskich Żydów. Powstawały coraz liczniejsze grupy żydowskiej samoobrony, przygotowujące się do odparcia ataków wykrzykujących patriotycz­ ne hasła oprychów, którym w biciu i mordowaniu często pomagały lokalna policja i konne oddziały kozackie. W Odessie wiele powiązanych ze sobą czynników zrodziło własną wersję 1905 roku, doprowadzając do najkrwawszego i najgłośniejszego pogromu w historii Rosji. Rozmaite nielegalne organizacje anarchi­ styczne i socjalistyczne próbowały wykorzystać rosnące niezadowole­ nie robotników do własnych celów. Związki zawodowe, towarzystwa wzajemnej pomocy i spółdzielnie robotnicze kanalizowały buntowni­ cze nastroje i pomagały organizować robotnicze protesty. Nasilały się

149

CHARLES KING

ODESSA

policyjna inwigilacja i urzędnicza paranoja. Ostatnie dziesięciolecie xix wieku i pierwsze dziesięciolecie xx wieku obfitowały w kolejne strajki i rozruchy. Klasa robotnicza odkrywała swoją siłę. Na sytuacji w Odessie zaważyła też pierwsza w jej dziejach woj­ na, której nic dało się zwyczajnie przeczekać ani uczynić źródłem zysków. Na drugim końcu imperium zaostrzały się napięcia po­ między Rosją a Japonią, które rywalizowały o dominację w Azji Północno-Wschodniej. Rosyjska marynarka wojenna organizowa­ ła kolejne demonstracje siły. Rosjanie wydzierżawili obiekty porto­ we w Mandżurii i zaczęli zagrażać japońskim wpływom w Chinach i w Korei. W styczniu 1904 roku japońskie okręty niespodziewanie zaatakowały główną rosyjską bazę morską w Port Arthur. Ambitne cesarstwa wypowiedziały sobie nawzajem wojnę i carski minister wojny zaczął pospiesznie rozbudowywać rosyjskie wojska lądowe i marynarkę, by odeprzeć Japończyków. Dla Rosji zakończyło się to katastrofą. Wojska cara, przeciążone i źle zaopatrywane, przegrywa­ ły jedną bitwę po drugiej. W końcu Mikołaj u musiał prosić o pokój. Wydarzenia na Wschodzie drastycznie odbiły się na Odessie. Czar­ nomorski port był czołowym dostawcą zboża dla rosyjskiego Da­ lekiego Wschodu, a także ważnym ośrodkiem eksportu wyrobów fabrycznych do regionu Pacyfiku. Blokada rosyjskich posiadłości nad Oceanem Spokojnym przez japońską marynarkę wojenną odcięła nie­ które z najważniejszych rynków zamorskich Odessy. Eksport zboża zmalał o połowę, a całkowita wartość eksportu spadła o ponad jedną trzecią. Spowodowało to „ciasnotę kredytową”; na skutek trudności z uzyskaniem kredytu bankrutowali fabrykanci, a firmy handlowe zawieszały działalność12. Odesyjczycy mieli poważniejsze niż kiedykolwiek dotąd powody, by wyjść na ulice. Dołączyli do nich żołnierze i marynarze, zwożeni pociągami do miasta, skąd mieli wyruszyć w długi rejs przez Morze Śródziemne i Kanał Sueski na Daleki Wschód, gdzie według napły­ wających wiadomości wojska rosyjskie dostawały coraz większe baty. Obecność w mieście ogromnej liczby chwilowo niemających nic do roboty mężczyzn poskutkowała nasileniem się kradzieży i włamań oraz licznymi zakłóceniami porządku publicznego. Chcąc zwiększyć liczbę zdolnych do walki żołnierzy, car ułaskawił więźniów, którzy nie dopuścili się ciężkich zbrodni. Z odeskich więzień wyszło na wolność

150

7

KREWIZEMSTA

dwustu kryminalistów. „Łatwo więc zrozumieć, dlaczego sytuacja [...] nie napawa optymizmem”, informował rząd w Waszyngtonie amerykański konsul Thomas P. Heenan13. Latem 1905 roku niezadowolenie doszło do punktu wrzenia. Prote­ sty robotnicze i strajki przerodziły się w gwałtowne zamieszki. Na uli­ cach stanęły barykady, anarchiści rzucali bomby w kierunku oddziałów policji i wojska przysłanych do tłumienia rozruchów. W połowie czerw­ ca rozjuszony tłum zaatakował port, plądrując magazyny i wdając się w zaciętą bitwę z policją. Na ulicach leżały trupy ofiar zabłąkanych kul, szalejących na nabrzeżu pożarów i policyjnych nalotów na nielegalne organizacje polityczne. Kiedy do portu wpłynął zbuntowany pancernik Potiomkin, walki na ulicach rozgorzały ze zdwojoną siłą. Ale okręt po­ stał tylko przez jakiś czas na redzie i po wystrzeleniu kilku niecelnych pocisków odpłynął do Rumunii. Po zawinięciu do portu w Konstancy załoga opuściła statek, który miejscowe władze oddały Rosji. Po „dniach czerwcowych” na krótko zapanował spokój, ale już jesienią wybuchły kolejne rozruchy, tym razem przybierając formę ataków na Żydów. Antysemici rozpuszczali plotki, że to żydowska samoobrona ponosi odpowiedzialność za czerwcowe akty przemocy. Carskie władze bez wątpienia uważały Żydów za głównych podżegaczy nawołujących do strajków, a nawet do obalenia rządu. Bijatyka po­ między Żydami a Rosjanami, która rozgorzała w pobliżu Mołdawanki,

doprowadziła do masowych marszów poparcia dla cara przeciw­ ko rzekomej żydowskiej rewolucji. W połowie października marsze przerodziły się w napaści na żydowskie domy i przedsiębiorstwa. Podobno można było uniknąć zagrożenia, płacąc policji za ochronę przed rozjuszonym tłumem14. W przeciwieństwie do wcześniejszych pogromów tym razem grupy żydowskiej samoobrony, które przeszły próbę bojową w czerwcu, dały zdecydowany odpór. Regularna siatka ulic w centrum miasta stała się polem zaciekłych walk. Organizacje polityczne głosiły, że lada chwila wybuchnie rewolucja. Ofiary wcześniejszych rozruchów szukały oka­ zji do zemsty. Jednakże grupy samoobrony nie były w stanie samo­ dzielnie poradzić sobie z motłochem atakującym żydowskie sklepy, domy i synagogi. Władze miasta nie reagowały nawet na najbrutalniejsze akty przemocy (mordowanie kobiet i dzieci, tortury, gwał­ ty i okaleczenia), twierdząc, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.

151

CHARLES KING

ODESSA

Rzeczywiście doszło do rozprzężenia dyscypliny w policji, jednak an­ tyżydowskie nastawienie władz nie budzi wątpliwości: z ich punktu widzenia organizacje samoobrony stanowiły część problemu i teraz dostawały to, co im się słusznie należało. „W mojej ocenie element hebrajski znalazł się w poważnym zagrożeniu, ponieważ z powodu niedawnych wydarzeń panuje wobec niego zawzięta wrogość - pisał Heenan. - Dochodzą do nas informacje, że w wielu częściach guberni chłopstwo dopuszcza się rabunków i kradzieży, a nawet jeszcze gor­ szyć!) czynów; napływają depesze z błaganiem o pomoc. Ogólnie rzecz biorąc, mogę się pokusić o stwierdzenie, że świat stanął na głowie”15. Czasem wiatr od morza łopotał czerwonym sztandarem rewolucji. Na wieść o powołaniu przez cara pierwszego obieralnego parlamen­ tu na ulice miast wyległy tłumy. Korespondent „The Chicago Daily News” pisał: „Tutaj, w największym ośrodku handlowym południowej Rosji [nowina] została przyjęta zapamiętałym, ponurym milczeniem, zwiastującym rewolucję, chaos i katastrofę gospodarczą”16. Jednak w wirze tamtych wydarzeń nie było widać politycznych zmian, tylko jakiś koszmarny cyrk, który wywrócił do góry nogami wszystko, czego zdołała dokonać Odessa. Wydawało się, że cywilizowany fundament miasta rozsypał się i odleciał z wiatrem. Żona wysoko postawionego urzędnika Lubow Girs zanotowała w swoim dzienniku: „Wybuchają antyżydowskie pogromy. Żydzi zorganizowali się i uzbroili, i posuwają się nawet do tego, że strzelają z okien do Rosjan. Na Deribasowskiej zdemolowano wszystkie żydowskie sklepy i rozkradziono towary; hołota i ich żony przechadzają się w drogich ubraniach, butach i fu­ trach [...]. Na naszej ulicy Żydzi złapali psa i przyczepili mu do ogona tabliczkę z napisem »Mikołaj n«”17. Bilans ofiar śmiertelnych październikowych rozruchów zamknął się liczbą około trzystu Żydów i stu nieżydowskich mieszkańców Odessy. Do tego należy dodać kilkuset żydów i chrześcijan zabitych w czerwcu. Mieszkańcy miasta nigdy wcześniej nie widzieli przemocy na taką skalę. Wiele różnych przyczyn i motywacji splotło się w rok zamieszek i niepokojów, ulicznych walk i brutalnych starć z siłami bezpieczeństwa publicznego. Działalność policji, pijaństwo, nuda, strach, ataki odwetowe i antysemityzm o podłożu religijnym roz­ powszechniony wśród wiecujących robotników i chłopów zepchnęły Odessę w otchłań chaosu.

152

7

KREW 1 ZEMSTA

Zdarzenia te dotknęły boleśnie także przedsiębiorców i urzędników, których do tej pory przeważnie omijały akty przemocy, koncentrujące się w porcie, na Mołdawance i na bliskich przedmieściach. Od lutego 1905 roku do maja 1906 roku zabójstwa, zamachy bombowe, strzela­ niny i uliczne ruchawki zgarnęły w regionie Odessy zastraszające żni­ wo: zamordowano trzynastu gubernatorów i burmistrzów, trzydzie­ stu kapitanów policji i wyższych oficerów żandarmerii, dwudziestu dziewięciu bankierów i czołowych przedsiębiorców, pięćdziesięciu czterech fabrykantów, czterystu siedemdziesięciu jeden policjantów niższych stopni, dwustu pięćdziesięciu siedmiu lokalnych posterun­ kowych. Łącznie w atakach terrorystycznych, jak nazywały te zajścia władze, zginęły tysiąc dwieście siedemdziesiąt trzy osoby - nie licząc setek zwykłych obywateli, zabitych i rannych w omawianym okresie18.

Odessa w 1905 roku: Skromny pogrzeb - wozy przewożące ciała żydowskich ofiar ze szpitala na cmentarz; zdjęcie w „The lllustrated London News", 18 listopada 1905 [Ze zbiorów autora]

153

CHARLES KING

ODESSA

W ferworze wydarzeń historycznych trudno o jasny osąd sytuacji. Tak jak bohaterowie powieści Piatiero, większość ówczesnych odesyjczyków żyła nie w prologu czy podsumowaniu, lecz w niepewnej teraźniejszości. Przecież zaledwie dziesięć lat wcześniej, w 1894 roku, świętująca stulecie swojego istnienia Odessa nadal zapewniała chrze­ ścijanom i żydom wyjątkowe możliwości osobistego i zawodowego rozwoju, chociaż już wcześniej dochodziło do pogromów, a polityka centralnego rządu stawała się coraz bardziej restrykcyjna. Odesyjczycy uczcili setne urodziny miasta wydawaniem pamiąt­ kowych albumów, defiladami wojska, niekończącymi się przemó­ wieniami i uroczystymi nabożeństwami. Wszystkim ceremoniom przewodniczył długoletni burmistrz czarnomorskiego portu Grigo­ rij Marazli. W gmachu opery, od niemal ćwierćwiecza królującym u wylotu ulicy Richelieu, pozłacana widownia mieściła ponad półtora tysiąca osób. Po spektaklu widzowie mogli odbyć przechadzkę ulicami Langerona albo Jekaterińską, przy których stały nowe budynki z kla­ sycznymi kolumnami, o przeładowanych ozdobami fasadach, i napić się kawy albo zjeść lody w kawiarniach Fanconiego lub Robinata. Odpowiednie listy uwierzytelniające otwierały drzwi do prywatnych stowarzyszeń takich jak ekskluzywny Klub Odessa (dawniej znany jako Klub Angielski), oferujących napoje, posiłki i zagraniczne gazety. Obywatele o bardziej sprecyzowanych zainteresowaniach mogli wstępować do Czarnomorskiego Jachtklubu, Noworosyjskiego Towa­ rzystwa Zachęty do Hodowli Koni, Noworosyjskiego Towarzystwa En­ tuzjastów Polowania czy Towarzystwa Odeskich Cyklistów. Miłośnicy czytelnictwa mieli do wyboru kilka bibliotek i czytelni oraz osiem­ naście księgarń. Na przyjezdnych czekało dwanaście eleganckich hoteli i olbrzymia liczba kwater prywatnych i pensjonatów. Mogli się przechadzać pomiędzy interesującymi posągami i rycinami w Mu­ zeum Cesarskiego Odeskiego Towarzystwa Historii i Starożytności albo zabłądzić na zielonych przestrzeniach parku Aleksandrowskiego. Kiedy Odessa im się znudziła, mogli wsiąść do jednego z licznych re­ gularnie kursujących pociągów, które zapewniały czarnomorskiemu portowi komunikację z całym cesarstwem i Europą, albo na pokład jednego z kilkudziesięciu statków parowych, odpływających codzien­ nie do innych rosyjskich portów nad Morzem Czarnym, a raz w ty­ godniu do Konstantynopola * 9.

154

7

KREWI ZEMSTA

Nie był to bynajmniej złoty wiek w historii miasta. Handel zbożem znajdował się w zastoju, Odessa stopniowo traciła dotychczasową pozycję w Imperium Rosyjskim i na świecie. Ale jeśli przyjrzelibyśmy się życiu, które toczyło się w skromnych domach i na podwórzach, dostrzeglibyśmy niebywałe bogactwo talentu i wyobraźni. Czasem objawiały się one w rodowitych odesyjczykach, ale w przeważającej mierze były udziałem ludzi, którzy tylko przemknęli przez miasto, a prawdziwą sławę zdobywali gdzie indziej. Niedaleko parku mieszkał wybitny pisarz literatury jidysz Szolem Alejchem, późniejszy twórca postaci Tewjego Mleczarza. Na emigracji w Stanach Zjednoczonych po mistrzowsku sportretował to, co dziś nazywamy kulturą sztetlu. Szymon Dubnow, wybitny historyk rosyjskiego żydostwa, brylował w salonie apartamentu przy ulicy Bazarnej. W mieszkanku na ulicy Richelieu umierał Leon Pinsker, jeden z pierwszych proroków sy­ jonizmu. W księdze parafialnej odległego o kilka przecznic soboru Przemienienia Pańskiego zarejestrowano chrzest Anny Gorienko, która później jako pseudonim literacki przyjmie dawne nazwisko rodowe - Ach matowa. Parę kwartałów na zachód, na Mołdawance, właściciel składów Emmanuel Babel świętował narodziny syna Izaaka. Żydzi mogli wybierać spośród wielu ideologii, programów po­ litycznych i stowarzyszeń, które rozsypały się po mieście niczym ładunek sprzedawanych na targu arbuzów. Odeski oddział Towa­ rzystwa Propagowania Oświecenia wśród Żydów w Rosji starał się szerzyć wartości maskilim, łącznie z używaniem języka rosyjskiego. Stowarzyszenia dla Wspierania Żydowskich Rolników i Rzemieśl­ ników w Syrii i Palestynie - nieoficjalnie znane jako komitet odeski (przez pewien czas jedyna legalnie działająca organizacja syjonistycz­ na w Rosji) - wspomagały Żydów, którzy decydowali się rozpocząć nowe życie i uprawiać rolę w podległej Osmanom Palestynie, przy­ najmniej dopóki Turcy nie zaczęli ograniczać żydowskiej imigracji. Nadzieje i brutalne epizody Odessy w dziesięcioleciu oddzielającym rok 1894 od 1905 wydają się sobie wzajemnie przeczyć. Jak to możliwe, by miasto, zasadniczo zadowolone ze swojego kosmopolityzmu, tak łatwo stoczyło się w otchłań społecznego chaosu? Można było odnieść wrażenie, że wielu odesyjczyków, zwłaszcza Żydów, płynęło pod coraz silniejszy prąd. „Asymilacja zaczyna się właśnie od rozmiękczenia daw­ nych przesądów - stwierdza jeden z bohaterów Piatiero - a przesąd to

155

CHARLES KING

ODESSA

rzecz święta [...]. Możliwe, że cała istotna treść moralności (...) składa się z przesądów”20. Właśnie o tym mówi ta powieść. Narastające wy­ kluczenie Żydów z życia publicznego Rosji nie wynikało wyłącznie z panujących w tym kraju przesądów. Dla narratora Piatiero, pod którym ukrywał się sam Żabotyński, wykluczenie, samoświadomość i duma z własnej odrębności kulturowej były podstawowymi wymiara­ mi tego, czym powinna się stać żydowskość. W czasach, w których żył, odeska rzeczywistość zdawała się potwierdzać pogląd, że tożsamość narodowa jest podstawową, niepodzielną jednostką każdej ludzkiej społeczności. Asymilacja, imperializm, kosmopolityzm stanowiły je­ dynie fornir niezdolny przesłonić odwiecznego dążenia wszystkich narodów do wyrażenia własnego niepowtarzalnego geniuszu. Żydzi, Polacy, Rosjanie i Grecy mogli wpadać na siebie na Deribasowskiej, ale banalna uprzejmość nie jest tym samym co wspólnota intere­ sów czy ambicji. W ostatecznym rozrachunku ten szczególny sposób postrzegania narodowości był zarówno antytezą, jak i produktem tego wszystkiego, za co uważało się rodzinne miasto Żabotyńskiego.

Półtora tysiąca kilometrów od Odessy, w izraelskim porcie Akka, znajduje się więzienie, do którego niegdyś wtrącano heretyków. W po­ tężnej twierdzy wzniesionej w epoce wojen krzyżowych templariusze trzymali muzułmańskich jeńców. Później arabscy i osmańscy władcy osadzali w niej zbuntowanych, nieprawomyślnych lub zwyczajnie niewygodnych poddanych. Dziewiętnastowieczny przywódca religijny Baha Allah, założyciel bahaizmu, trafił do tamtejszego lochu za gło­ szenie rewolucyjnej idei, że wszystkie religie są częścią tego samego postępowego objawienia. Niemal sto lat później nowa siła polityczna w regionie, brytyjskie władze mandatowe w Palestynie, uznała, że twierdza równie dobrze nadaje się do tego, by zamknąć w niej naj­ bardziej kłopotliwego odesyjczyka tamtych czasów, powieściopisarza i dziennikarza Włodzimierza Żabotyńskiego, archetypicznego syjo­ nistę, który był jednocześnie najbardziej kontrowersyjnym odszczepieńcem tej ideologii. Osnute legendą koleje życiowe Żabotyńskiego, toczące się od Odessy przez Palestynę do przedwczesnej śmierci w Stanach Zjednoczonych, mogą nam wiele powiedzieć o politycz­ nych zawirowaniach, które wstrząsały jego rodzinnym miastem na przełomie wieków.

156

7

KREW 1 ZEMSTA

O ile w ostatnim dziesięcioleciu xix wieku aktywność politycz­ na przysnęła - jak powiedział kiedyś Żabotyński o latach swojej młodości - o tyle 1905 rok wyrwał ją z drzemki. Na południowych rubieżach imperium od wielu lat działały rosyjskie ugrupowania ekstremistyczne w rodzaju czarnej sotni. Teraz dołączyły do nich ukraińskie organizacje domagające się od cara różnych koncesji, od autonomii kulturowej po pełną niezależność ukraińskojęzycznych chłopów i mieszczan. Również socjalizm miał swoich zwolenników, którzy po swojemu interpretowali idee Marksa, przyjmując różne postawy, od nawoływania do stopniowej demokratyzacji państwa po głoszenie demagogicznych i otwarcie rewolucyjnych haseł. To środowisko ukształtowało Żabotyńskiego jako rosyjskojęzycznego Żyda i orędownika szczególnego odłamu syjonizmu. Przyszedł na świat 17 października 1880 roku w rodzinie zamożnego właściciela firmy spedycyjnej. Ojciec zmarł przed jego pierwszymi urodzinami, co spowodowało natychmiastowe obniżenie stopy życiowej i aspira­ cji Żabotyńskich. Matka przyszłego pisarza otworzyła sklepik z ma­ teriałami piśmiennymi i rodzina przeniosła się do mieszkanka na zapleczu. Niemal z dnia na dzień z bogatych przedsiębiorców spadli do rangi drobnych sklepikarzy i pani Żabotyńska, której zależało na

odzyskaniu utraconej pozycji społecznej, wszystkie swoje ambicje przelała na małego Wołodię. Uparła się, by cały swój czas poświęcał na naukę, i nie pozwalała mu pracować, choć rodzina bardzo potrze­ bowała pieniędzy21. Żabotyński dorastał w epoce, w której możliwości znacznie zma­ lały w porównaniu z wcześniejszymi dziesięcioleciami xix wieku, szczególnie dla Żydów. Gdy przygotowywał się do egzaminów do szkoły średniej, w rosyjskich szkołach i na uczelniach wprowadzono numerus clausus, kwoty ograniczające liczbę żydowskich uczniów i studentów. Po kilku nieudanych podejściach do egzaminów wstęp­ nych dostał się wreszcie do legendarnego Gimnazjum Richelieu (szko­ ły, do której nie został przyjęty starszy o rok Trocki), gdzie odkrył, że wielu innym Żydom udało się obejść przepisy i załatwić sobie miejsce na liście. Rodziny, które do tej pory uważały się za żydowskie wyłącznie z racji wyznania, rosyjskie pod względem języka i kultury i niewzruszenie burżuazyjne, jeśli chodzi o przynależność klasową, musiały teraz toczyć nową wojnę z uprzedzeniami.

157

CHARLES KING

ODESSA

W trzydziestoosobowej klasie Żabotyński siedział w osobnym rzędzie wraz z dziewięcioma innymi żydowskimi uczniami, którzy mimo wygodnego odseparowania od polskich, greckich, ormiańskich i mołdawskich kolegów pozostawali z nimi w przyjacielskich stosun­ kach. Jak sam przyznał, był kiepskim uczniem i więcej czasu spędzał na odeskich plażach i gonitwach po parku Aleksandrowskim niż na odrabianiu lekcji. Kiedy gimnazjum zgodziło się wprowadzić zajęcia z judaizmu, zapisała się na nie zaledwie jedna trzecia jego żydowskich kolegów. „Mój liberalizm polegał na tym, że zapominałem chodzić do fryzjera”, napisał22. Później uznał, że lenistwo przynajmniej czę­ ściowo obróciło się na jego korzyść. Gdyby ukończył szkołę, poszedł na uniwersytet i został prawnikiem, kto wie, czy by nie zginął - jak wielu innych burżuazyjnych prawników - z rąk bolszewików. Uwa­ żał, że głupota „jest jednym z najlepszych sposobów na to, by żyć po ludzku”23. Po długich prośbach i namowach matka zgodziła się na jego wyjazd za granicę w charakterze korespondenta liberalnego „Odiesskogo listka”, tej samej codziennej gazety, która zamieszczała pikantne artykuliki o wyczynach przestępców i dramatach sądowych. Już wcześniej udało mu się opublikować w lokalnej prasie kilka swo­ ich tekstów. Wiosną 1898 roku wyjechał jako korespondent gazety do Szwajcarii. Podróżując pociągiem przez Galicję, Żabotyński poznał wiele od­ mian żydowskości, które w Odessie pozostawały ukryte przed jego wzrokiem. „|Nigdy wcześniej] nie widziałem pejsów i chałatów wspominał później - ani tak skrajnej nędzy. Nie widziałem siwobrodych, starych i szacownych Żydów, którzy zdejmowali czapkę, rozmawiając na ulicy z gojskim »dziedzicem«”24. Pobyt za granicą (najpierw w Brnie, a potem w Rzymie), podczas którego zetknął się z europejskimi ideami - socjalizmem i nihilizmem, dekadenckim zatraceniem się w sztuce i nacjonalizmem - wyostrzył jego intelekt i pióro. Żabotyński stał się znanym dziennikarzem objaśniającym Europę miastu głęboko niepewnemu własnej europejskości i intelek­ tualistą wypowiadającym się w sprawach publicznych. Odesyjczycy zaczytywali się kąśliwą i elegancką prozą autora, który podpisywał teksty włoskim pseudonimem literackim „Altalena” Niebywale elokwentny, erudyta mimo braków w wykształceniu, w okularach z grubymi oprawkami na przystojnej twarzy o szlachetnie

158

7

KREW I ZEMSTA

rzeźbionych rysach, Żabotyński został archetypicznym rosyjskim pisarzem niespokojnego schyłku stulecia - twórcą, który poezję, krót­ kie opowiadania, felietony prasowe, przekłady i powieści uważał za produkty tego samego artystycznego powołania zaangażowanego społecznie literata. Na tym etapie jego światopogląd, jeśli takowy miał, stanowił bezładną mieszaninę mglistego kosmopolityzmu, odgrze­ wanego romantyzmu, miłości do wszystkiego, co włoskie, i łatwego syjonizmu sprowadzającego się do przekonania, że Żydzi zasługują na własne państwo w Palestynie - ale kiedy i jak, to się jeszcze zobaczy. Innymi słowy, był typowym przedstawicielem swojej epoki i swojej klasy, dla którego ani tradycyjny judaizm, ani ideały haskali nie miały większego znaczenia - mimo że w znaczącym stopniu to właśnie one określały jego odniesienia kulturowe i osobiste możliwości - a jedno­ cześnie czuł się silnie związany z kulturą rosyjską. W1901 roku Żabotyński wrócił do Odessy, gdzie zaczął pisywać fe­ lietony i recenzje dla innej popularnej gazety, liberalnych „Odiesskich Nowostii” (Wiadomości Odeskich). Środowisko żydowskich intelek­ tualistów dzieliły te same spory, które toczyli ich koledzy w innych częściach Rosji i Europy: Co należy wybrać: uniwersalne wartości haskali czy konkretniejsze postulaty syjonizmu? Czy żydowską toż­ samość powinna definiować religia, czy kultura? Czy syjonizm ma oznaczać dążenie do stworzenia żydowskiego państwa obojętnie w ja­ kim miejscu, czy też ma ono powstać konkretnie w Palestynie? Jako zdolny mówca z zacięciem satyrycznym Żabotyński stał się jednym z czołowych przedstawicieli błyskotliwej i rozdyskutowanej odeskiej inteligencji, do której należeli: wpływowy dziennikarz Jakob Ben-Ami, tworzący w języku jidysz pisarze Mendele Mojcher Sforim i Szolem Alejchem, teoretyk kulturowego syjonizmu Achad ha-Am * i gwiazda przewodnia ich wszystkich historyk Szymon Dubnow. Dubnow wspominał po latach spotkanie literackie w kwietniu 1903 roku, podczas którego Żabotyński porwał publiczność swoją analizą kwestii żydowskiej. Powiedział, że tułaczka i prześladowania tego widmowego narodu skończą się dopiero wtedy, kiedy będzie on w stanie stworzyć własny rząd we własnym kraju, jak to już wcześniej przepowiadał inny odesyjczyk, pamflecista i prekursor syjonizmu * Właśc. Aszer Ginsberg.

159

CHARLES KING

ODESSA

Leon Pinsker. W czasie przerwy w sesji Dubnow wyszedł z sali i usły­ szał, jak słuchacze w podnieceniu omawiają najnowsze wiadomości. Do miasta zaczęli docierać uchodźcy uciekający przed pogromami, które znowu rozgorzały na północ od Odessy25. Gdy Żabotyński wygła­ szał swoje przemówienie, w stolicy guberni besarabskiej Kiszyniowie doszło do brutalnego mordu na kilkudziesięciu Żydach, który przy­ czynił się do przekształcenia idei syjonizmu w projekt o charakterze międzynarodowym. „Dwa czynniki skłoniły mnie do rozpoczęcia działalności syjoni­ stycznej - pisał Żabotyński. - Opera włoska i idea samoobrony”26. Takie rzucone od niechcenia zdanka są typowe dla prozy Żabotyńskiego - aż nazbyt zgrabne, niemniej bardzo prawdziwe. Żydowski

nacjonalizm w wersji Żabotyńskiego wiele zawdzięczał włoskiemu risorgimento. To w Rzymie odeski dziennikarz nasiąknął ideą, że podzielony naród może uświadomić sobie swoją zasadniczą jedność

Premier Izraela Ariel Szaron przemawia na tle fotografii duchowego ojca izraelskiej prawicy Włodzimierza Zeewa Żabotyńskiego podczas kongresu partii Likud w Tel Awiwie w sierpniu 2004 roku [afp / EastNews]

160

1

K REW f ZEM STA

i podjąć walkę o uzyskanie własnego państwa, którego był długo po­ zbawiony. Jakiś czas później Żabotyński spotkał jednego z mentorów swojej młodości odeskiego syjonistę S. D. Salzmana - na spektaklu włoskiej opery w odeskim teatrze. Ale to rozwój ruchu żydowskiej samoobrony tchnął życie w jego idee na temat żydowskiej tożsamości i własnego terytorium. Choć pierwsze grupy Żydów zaczęły się zbroić już po fali antyżydowskich rozruchów w 1881 roku, po pogromie w Kiszyniowie samoobro­ na stała się logiczną odpowiedzią na politykę rosyjskiego państwa, którego urzędnicy wyraźnie sprzyjali sprawcom ataków. Żabotyń­ ski wspominał swoją wizytę na Mołdawance (kto wie, czy nie był to pierwszy przypadek, kiedy burżuazyjny intelektualista zapuścił się do dzielnicy nędzy), gdzie trafił do dużego mieszkania pełnego rewolwerów, łomów i noży kuchennych. Następnym razem Żydzi zamierzali się bronić. Żabotyński twierdził, że pogrom w Kiszyniowie w żaden sposób nie zmienił jego światopoglądu. Był syjonistą już wcześniej, w czasie pobytu za granicą, i pozostał nim do końca swoich dni. Kiszyniów sta­ nowi! ważną bitwę w podziemnej wojnie, którą Rosja wypowiedziała swojemu żydostwu i której dalszym ciągiem będą pogrom w Odessie w 1905 roku i niezliczone akty przemocy dotykające ludność żydow­ ską w czasie 1 wojny światowej i rosyjskiej wojny domowej. Zmieniły się tylko możliwości dostępne dla Żydów, którzy tak jak Żabotyński odrzucili drogę socjalizmu, zarówno w rewolucyjnym, jak i w de­ mokratycznym wydaniu. Skoro rosyjskie państwo było współodpo­ wiedzialne za uniemożliwianie Żydom spokojnego życia na terenie cesarstwa - lub mówiąc inaczej, skoro władze czynnie popierały pry­ mitywny i brutalny rosyjski nacjonalizm - może przepaść pomiędzy Rosjanami a Żydami nie sprowadzała się wyłącznie do kwestii róż­ nicy religii czy tradycji. Żydzi byli takim samym narodem jak każdy inny - głęboko podzielonym, to prawda, i zapewne jeszcze nie w pełni samoświadomym, ale można w nim było rozbudzić poczucie narodo­ wego przeznaczenia. Duma i uprzedzenia stanowiły podstawowy bu­ dulec innych nacjonalizmów (ta myśl przewija się przez całą powieść Pialiero i inne utwory literackie Żabotyńskiego), więc naturalną koleją rzeczy mogły pełnić tę samą funkcję dla Żydów. Żydzi mogliby na­ wet znaleźć jakiś sposób, by nawiązać współpracę z niegdysiejszymi

161

CHARl.ES king

ODESSA

sprawcami pogromów: ci drudzy chcieli się pozbyć Żydów, ci pierwsi potrzebowali po prostu miejsca, do którego mogliby wyemigrować. Kariera Żabotyńskiego jako zawodowego syjonisty zaczęła na­ bierać rozpędu. Latem 1903 roku został delegatem na vi Światowy Kongres Syjonistyczny w Bazylei, ostatni, na którym pojawił się twórca politycznego syjonizmu Theodor Herzl. Po powrocie do Rosji opuścił Odessę i zamieszkał w Petersburgu, ale nadal dużo podró­ żował jako mówca i korespondent prasowy. Po wybuchu 1 wojny światowej wyjechał za granicę i wstąpił do oddziałów brytyjskich walczących z Turkami. Współorganizował Korpus Mułów Syjonu i bataliony Fizylierów Królewskich, ochotnicze oddziały znane pod wspólną nazwą Legionu Żydowskiego, które wzięły udział w walkach na półwyspie Gallipoli i w Palestynie. Po zakończeniu wojny pozostał w administrowanej przez Brytyjczyków Palestynie, gdzie stanął na czele Hagany, nielegalnej żydowskiej organizacji militarnej. Kiedy w kwietniu 1920 roku miejscowi Arabowie zaatakowali dzielnicę ży­ dowską w Jerozolimie (odtwarzając, jak mogło się wydawać, schemat wiosennych pogromów znany Żabotyńskiemu z Rosji), Brytyjczycy oskarżyli Haganę o sprowokowanie zamieszek. Żabotyński został aresztowany i umieszczony w twierdzy w Akce. To wtedy przybrał hebrajskie imię Zeew. Udział w akcjach zbrojnych i uwięzienie za działalność syjonistycz­ ną przyniosły Żabotyńskiemu sławę, choć dzisiaj jego nazwisko okry­ wa raczej niesława. Międzynarodowe oburzenie zmusiło Brytyjczyków do zwolnienia go z twierdzy, ale przepaść oddzielająca go od pozosta­ łych syjonistów szybko się pogłębiała. Zerwał z głównym nurtem ru­ chu i stworzył własny odłam zwany syjonizmem rewizjonistycznym: prawicowy, antysocjalistyczny i militarystyczny, opowiadający się za bezkompromisową walką o powstanie państwa żydowskiego na obu brzegach Jordanu i przeświadczony o fundamentalnej niemożności pogodzenia żydowskich i arabskich ambicji terytorialnych. W serii opublikowanych w 1923 roku artykułów Żabotyński przed­ stawił koncepcję „żelaznego muru” oddzielającego Arabów i Żydów. Nie wierzył, że Arabowie pogodzą się z żydowskim osadnictwem, i uważał za mało prawdopodobne, by oba narody dobrowolnie wypra­ cowały przyjacielski kompromis. Był przekonany, że ich dążenia naro­ dowościowe są zasadniczo sprzeczne i że Żydzi przetrwają na własnej

162

7

KREWIZEMSTA

ziemi, tylko jeśli ogrodzą się nieprzebytym murem potęgi militarnej, który powstrzyma arabską agresję i zabezpieczy żydowskie roszczenia terytorialne27. Żabotyński umarł, zanim którykolwiek z jego celów mógł zostać osiągnięty. Latem 1940 roku atak serca zabił go w północ­ nej części stanu Nowy Jork, gdzie pojechał wygłaszać odczyty i zbierać pieniądze na działalność syjonistów. Żył jednak dostatecznie długo, by dostrzec zbierające się chmury. Przewidział nadciągającą katastrofę ludobójstwo, które zniszczy żydowską kulturę w Europie i doprowadzi do powstania żydowskiego państwa w Palestynie. Dzisiaj poglądy Żabotyńskiego nie mieszczą się w tradycyjnej nar­ racji, według której powstanie w 1948 roku państwa żydowskiego było końcowym punktem na drodze narodu od niemal całkowitej zagłady do triumfu. Jego imię nosi jedna z głównych ulic w Jerozolimie, lecz choć izraelska prawica nadal uważa go za swojego proroka, Żabotyń­

ski nie dorównuje sławą takim mężom stanu jak Chaim Weizmann czy Dawid Ben Gurion. Z powodu maksymalistycznego stanowiska w większości kwestii politycznych oraz zwyczaju zjadliwego krytyko­ wania innych syjonistów, którym zarzucał brak charakteru i uleganie złudzeniom, Ben Gurion nazywał go Włodzimierzem Hitlerem. Żabotyński założył młodzieżową organizację Bejtar, ideologicznie i estetycznie bliższą europejskiej skrajnej prawicy niż oddolnemu so­ cjalizmowi kibuców. Jego wczesne teksty wyróżnia irytująca niekonse­ kwencja wyrażanych poglądów. Z zachowanej korespondencji wyłania się człowiek zatroskany, drażliwy i nadmiernie skoncentrowany na doznanych urazach i afrontach. W doborze sojuszników przeważnie kierował się pryncypiami, ale czasem także oportunizmem; niektóre jego decyzje były zwyczajnie dziwaczne. W 1922 roku napisał do Be­ nita Mussoliniego, że syjonizm i włoski faszyzm mają ze sobą wiele wspólnego; dodał: „[...] pański ruch i pańska osobowość ogromnie mnie interesują”28. W ostatecznym rozrachunku wkład - jeśli można tak to ująć Żabotyńskiego w ruch syjonistyczny polegał na głoszeniu jego idei

przy jednoczesnym odarciu ich ze wzniosłej romantyczności. Cen­ tralne miejsce w jego myśleniu zajmowało pojęcie „hadar” w języku hebrajskim oznaczające „szacunek”, „poczucie własnej godności”, zdaniem Żabotyńskiego zupełnie nieobecne wśród sztetlowych chałaciarzy i ich „oświeconych” współwyznawców. Wpajanie Żydom hadar

163

CHARLES KING

ODESSA

oznaczało po prostu rozbudzanie w społecznościach żydowskich potrzeby życia zgodnego z poczuciem przynależności narodowej, będącej odpowiednikiem włoskiej „italianita” i niemieckiej „Deutschtiun” - pełnym dumy zaangażowaniem w wyrażanie istoty własnej rasy, etniczności czy narodowości. W tym sensie żydowski nacjona­ lizm nie stanowił szczególnego zjawiska, tyle że długo pozostawał zdławiony przez imperia i odrzucony przez samych Żydów, którzy nie mogąc zaspokoić własnych ambicji narodowościowych, zwra­ cali się ku tradycyjnej religii, asymilacji kulturowej albo naiwnemu socjalizmowi. „Jak być syjonistą, nauczyłem się od gojów”, napisał w 1934 roku. W syjonizmie nie chodziło o dostarczenie pociechy czy „podpory moralnej” znękanemu narodowi ani tym bardziej o urze­ czywistnianie boskiego planu. Idea narodu wybranego przez Boga była opium dla ludu i zawadą na drodze żydowskiego nacjonalizmu, a nie jego objawioną treścią. Żabotyński uważał powstanie państwa żydowskiego za naturalny polityczny rezultat żydowskiego nacjona­ lizmu, stawiającego sobie podobne cele jak inne europejskie ruchy narodowościowe29. W nacjonalistycznej filozofii Żabotyńskiego nietrudno dostrzec ślady specyficznego wpływu Odessy. Skoro wszystkie inne repre­ zentowane w tym mieście narodowości prędzej czy później docho­ dziły do nacjonalizmu i dążenia do niepodległości, odnajdując w nich najwyższy wyraz odrębności kulturowej (Grecy w latach dwudzie­ stych xix wieku. Włosi w latach sześćdziesiątych; również Rosjanie i Ukraińcy szukali własnych dróg w chylącym się ku upadkowi cesar­ stwie), dlaczego Żydzi mieliby być inni? Jedyne, co odróżniało ich od sąsiadów, to brak zaangażowania: ogólna niechęć do podjęcia walki z pozostałymi prawowitymi ruchami narodowościowymi, których cele stały w sprzeczności z celami Żydów. W tym sensie Żabotyński był „kosmopolitycznym ultranacjonalistą”, jak to ujął jeden z jego biografów30. Wierzył, że narody są dla światowego społeczeństwa tym samym co gatunki w świecie zwierząt. Zgodnie z podstawowym mechanizmem ewolucji tylko najsilniejsze i najlepiej przygotowane wywalczą sobie własne państwo. Takie podejście koliduje z przekonaniem o wyjątkowości, leżącym u podłoża większości narracji o początkach i przeznaczeniu narodów, z żydowskim włącznie. Ale zapoczątkowany przez Żabotyńskiego

164

7

K R F. W I Z E M S T A

nurt syjonizmu jest dziś znacznie silniejszy, niż mogłoby to wynikać z zapomnienia, w jakie popadło jego nazwisko. Zgodnie z jego wizją państwo izraelskie porzuciło socjalistyczną wersję syjonizmu, która leżała u jego podwalin. Prywatyzacja na wielką skalę położyła kres za­ sadzie równości społecznej, zmieniając warunki kontraktu pomiędzy obywatelami a rządem. Wraz z nowymi falami imigracji, zwłaszcza z Rosji, do Izraela przyjechali Żydzi, którzy nie pamiętają już euro­ pejskich nacjonalizmów, odpowiedzialnych za prześladowania ich pradziadków, ani inspirującego ich demokratycznego socjalizmu. W Jerozolimie wzniesiono prawdziwy mur, wzmacniający metafo­ ryczny „żelazny mur” Żabotyńskiego. Po dwóch palestyńskich powstaniach, samobójczych zamachach bombowych w jerozolimskich restauracjach, ekspansji żydowskiego osadnictwa na Zachodnim Brzegu Jordanu i niemal całkowitym zani­ ku politycznej lewicy Izrael pod wieloma względami przeobraził się zgodnie z zaleceniami Żabotyńskiego. Rewizjonizm jest dziś ideologią dominującą. Państwo wycofało się z ambitnego programu społeczne­ go wcześniejszych dziesięcioleci, tak jak oczekiwał tego Żabotyński, niemal wszystkie swoje funkcje podporządkowując podstawowemu celowi: bezpieczeństwu. „Wszystko zaczyna się w Odessie”, mówi nar­ rator filmu biograficznego pokazywanego w Instytucie Żabotyńskiego w Tel Awiwie, muzeum i ośrodku badawczym, gdzie przechowywa­ ne jest osobiste archiwum twórcy syjonizmu rewizjonistycznego. To prawda. Izrael xxi wieku - państwo definiujące się wyłącznie w kategoriach narodowych, w którym powiększająca się przepaść pomiędzy biednymi a bogatymi osłabiła dawne przywiązanie do socjalistycznej idei równości społecznej - ucieleśnia wiele ideałów zaczerpniętych przez Żabotyńskiego z kruszejącego kosmopolityzmu rodzinnego miasta.

s

Nowy świat

Masakra na schodach - słynna scena z dziecięcym wózkiem z filmu Pancernik Potiomkin w reżyserii Sergieja Eisensteina z 1925 roku [Goskino /The Kobal Collection]

W lalach 1906 i 1907 strajkowali marynarze i strażacy. W 1910 roku za ich przykładem poszli wozacy. Rozmaite nielegalne organizacje, infiltrowane przez policyjnych agentów, werbowały członków i zwo­ lenników w porcie i w dzielnicach przemysłowych. Po zakończeniu katastrofalnej wojny rosyjsko-japońskiej po Mo­ rzu Czarnym znowu zaczęły pływać statki handlowe, lecz wkrótce żeglugę ponownie sparaliżowały krótkotrwały konflikt turecko-włoski w 1911 roku i dwie wojny na Bałkanach, w latach 1912 i 1913. Za­ nim w 1914 roku Rosja przystąpiła do 1 wojny światowej, wielu odeskich eksporterów zdążyło stracić fortunę na zamorskim handlu. Kiedy Turcy włączyli się w konflikt po stronie Niemców i zamknęli cieśniny Bosfor i Dardanele, handel w zasadzie ustał. 1 tak już ponurą atmosferę potęgowały ekscesy rozzuchwalonych łatwym dostępem do alkoholu dokerów i marynarzy, którzy mając niewiele do roboty i jeszcze mniej do stracenia, rozbijali głowy i wybijali szyby. Odessa leżała blisko zbiegu starych imperiów Europy - rosyjskie­ go, osmańskiego i austro-węgierskiego - i nowych królestw, państw narodowych oraz grup etnicznych, które gwałtownie wymykały się tym imperiom. Trzy największe grupy narodowościowe czarnomor­ skiego portu - Rosjanie (trzydzieści dziewięć procent populacji mia­ sta), Żydzi (trzydzieści sześć procent) i Ukraińcy (siedemnaście pro­

cent) - były bardzo podatne na argumenty politycznych agitatorów, rozpowszechniających skrajnie odmienne wizje przyszłości. Przez miasto przebiegały liczne fronty walki: pomiędzy Żydami i ich dręczycielami; pomiędzy ukraińskimi nacjonalistami i zwolenni­ kami caratu; pomiędzy radykalnymi marksistami i siłami samowładztwa. Trudno było odgadnąć, które wydarzenia zapowiadają głębokie

168

8

NOWY Ś W 1 AT

zmiany, a które rozwieje bez śladu północno-wschodni wiatr. W paź­ dzierniku 1917 roku przebywający w Odessie amerykański lekarz zauważył, że wszystkie statki w porcie nagie wywiesiły czerwone flagi. „Nikt nie wic dlaczego, nie słyszeliśmy o żadnej zwycięskiej bitwie morskiej ani o żadnym szczególnym święcie”1. Doktor był świadkiem odeskiej wersji rewolucji bolszewickiej. Ale także ten epizod miał tylko przelotne znaczenie, przynajmniej w krótkiej perspektywie. W 19.17 roku katastrofalna sytuacja na froncie i polityczne prze­ wroty w obu stolicach cesarstwa doprowadziły do rozpadu rosyjskiej armii. Żołnierze wtapiali się w populację cywili, tworzyli uzbrojone bandy i zgraje żałosnych żebraków lub wstępowali do jednej z dwóch armii, które starły się ze sobą w rosyjskiej wojnie domowej: białej, lojalnej wobec starego reżimu, i czerwonej, wiernej ideałom rewolucji. Państwa centralne przygotowywały się do wypełnienia luki, która powstała na froncie wschodnim. Nie chcąc dopuścić, by rosyjskie porty i ośrodki przemysłowe wpadły w ręce Niemiec, Turcji albo Austro-Węgier, podzieliły się zadaniem okupowania poszczególnych części upadłego imperium. Brytyjskie oddziały pomaszerowały na wschód, w rejon Kaukazu, by przejąć kontrolę nad strategicznymi polami naftowymi Baku. W Odessie obszarpańcy z francuskich sił kolonialnych - w których służyli między innymi egzotyczni woja­ cy z Afryki Północnej, wystrojeni w kolorowe pantalony i obszerne wełniane peleryny - przemaszerowali po bulwarze Mikołajewskim i ustanowili źle przygotowany zarząd wojskowy. Ta profilaktyczna okupacja nie utrzymała się jednak długo. Mimo ogłoszonego przez Francuzów stanu wyjątkowego w mieście nadal panowała anarchia, głodni uchodźcy napadali na sklepy i można było zostać zabitym na ulicy dla płaszcza2. Francuscy marynarze, bru­ talnie traktowani przez swoich przełożonych na pokładach okrętów Republiki, chętnie nadstawiali ucha na apele bolszewików, którzy wezwali żołnierzy i załogi statków do jednoczenia się przeciwko ka­ pitalistycznemu uciskowi. W pewnym momencie francuskie statki na Morzu Czarnym wywiesiły nawet, obok trójkolorowej francuskiej, czerwoną flagę komunistów3. Wierne nowemu rządowi oddziały ro­ syjskie wykorzystały rozprzężenie wśród Francuzów i zajęły Odessę dla rewolucji. Jednak i to osiągnięcie okazało się nietrwałe. Późnym latem 1919 roku Armia Ochotnicza sławnego białego generała Antona

169

CHARLES KING

ODESSA

Denikina wyparła bolszewików i przystąpiła do wyłapywania podej­ rzanych o sprzyjanie komunistom. Wkrótce jednak szala przechyliła się na drugą stronę i w całym imperium biali znaleźli się w defensywie. Wojska Denikina wycofa­ ły się, uciekając przed nową ofensywą bolszewików. Kiedy w lutym 1920 roku komuniści ostatecznie zajęli miasto, w skutym lodem por­ cie tłoczyło się kilkadziesiąt tysięcy uchodźców usiłujących się dostać wraz z dobytkiem na któryś z pozostałych tam jeszcze, nielicznych statków handlowych lub alianckich okrętów wojennych. Komandor Gordon Ellyson, dowódca amerykańskiej eskadry przysłanej w celu ewakuowania z miasta obywateli Stanów Zjednoczonych, opisywał przerażające, pełne patosu sceny. Kobieta z wózkiem przedzierała się przez tłum, szukając męża i dziecka, z którymi rozdzielono ją w ścis­ ku. Inna kobieta taszczyła lustro w złoconej ramie. Jakiś mężczyzna wchodził chwiejnym krokiem po trapie, niosąc jedynie bandżo bez strun, podczas gdy jego wspólnik uginał się pod ciężarem przytro­ czonych do pleców małych organów kościelnych. Grupka marynarzy próbowała wciągnąć na pokład greckiego statku automobil, jednak strzały bolszewickiego snajpera szybko odwiodły ich od tego zamiaru. Tłum napierał, ludzie ślizgali się na oblodzonym nabrzeżu, walcząc o miejsce w szalupach. Czasem ktoś został wypchnięty za burtę albo pobity przez spanikowanych marynarzy, którzy starali się uchronić łódź przed wywróceniem. Od strony miasta dobiegał huk wystrzałów, niedobitki białych broniły się przed nacierającymi bolszewikami. W nierównych odstępach czasu odzywały się trzynastoipółcalowe działa cumującego w porcie brytyjskiego okrętu wojennego Ajax, wy­ celowane w bolszewickie pozycje. W ciągu kilku dni ostatni obrońcy żołnierze Armii Ochotniczej, nieregularnych oddziałów ukraińskich i obsady alianckich statków - zostali ostatecznie wyparci z miasta4. Po wycofaniu się białych w Odessie pozostali uchodźcy i spalone budynki. Zwykłym obywatelom trudno było się zorientować w na­ stępstwie wydarzeń; wydawało się, że w Odessie co miesiąc zmienia się władza. „Całe mile domów wciąż czekają na odbudowę - zanotował gość z zagranicy, któiy odwiedził czarnomorski port blisko dziesięć lat później. - Osmalone mury sterczą na tle jaskrawobłękitnego nie­ ba jak zepsute zęby, na przedmieściach wiele ulic jest pustych, splą­ drowanych, martwych”5. Przemarsze wojsk przez upadłe imperium

170

8

NOWY ŚWIAT

wygnały z domów miliony ludzi, wyludniając wsie i powodując zastój produkcji rolnej. W strefie osiedlenia Żydów bili wszyscy, od wojsk wiernych carowi, które oskarżały ich o ściągnięcie czerwonego za­ grożenia, przez walczących o własne państwo ukraińskich nacjona­ listów, po bolszewicką kawalerię bezlitośnie konfiskującą zboże, do­ bytek i zwierzęta. Interesujący obraz chaosu tamtych dni, ze szczególnym uwzględ­ nieniem jego skutków dla Żydów, wyłania się z badań przeprowadzo­ nych latem 1921 roku6. Bolszewicy dzierżyli już wówczas pełnię wła­ dzy. Działacze Żydowskiego Społecznego Komitetu Pomocy Ofiarom Pogromów (żskpop), niezależnej organizacji z siedzibą w Moskwie, przeprowadzili sondaż wśród żydowskich uciekinierów w Odessie. Rozlepione w całym mieście ulotki w języku rosyjskim i w jidysz wzy­ wały Żydów do dobrowolnego stawienia się w jednym z dziesięciu biur zorganizowanych w centrum i na przedmieściach. Dodatkową zachętę stanowiła pomoc materialna od żydowskich społeczności za granicą, rozdzielana za pośrednictwem komitetu. Ankieterzy żskpop zgroma­ dzili ogromny zasób informacji na temat całych rodzin i poszczegól­ nych osób, oparty na ustnych relacjach. Kiedy podejrzewali, że ktoś mija się z prawdą, nie zapisywali tego, co mówił, chyba że mógł przed­ stawić dowody, na przykład przyprowadzić ze sobą dzieci albo okazać dokument potwierdzający zatrudnienie lub miejsce zameldowania. W rezultacie powstało niezwykle cenne studium socjologiczne cier­ pień ludności cywilnej w końcowym okresie rosyjskiej wojny domowej. Zajęcie i utrzymanie miasta było ważnym celem strategicznym dla rządów Austro-Węgier i Francji, a także dla Ukraińców (z kilku różnych frakcji), białych i bolszewików. Lecz kiedy uwzględnimy to, że pojedynczy uchodźcy i całe rodziny napływali do Odessy ze stosun­ kowo ograniczonego obszaru - głównie z guberni kijowskiej, odeskiej, podolskiej i mikołaj o wskiej w południowej części Ukrainy - skala wysiedleń i mordów na Żydach w dawnej strefie osiedlenia staje się jeszcze wyraźniej widoczna. Komitet doliczył się dwunastu tysięcy trzydziestu siedmiu żydowskich uchodźców, z których dziewięć tysię­ cy czterdziestu dwóch przebywało wówczas w Odessie. Kolejne tysiąc osiemset jeden osób zgłoszono jako członków rodziny pozostawionych w rodzinnych miejscowościach; tysiąc sto dziewięćdziesiąt cztery osoby zarejestrowano jako zmarłe. Blisko jedna trzecia respondentów

171

chahi.es king

o n ESSA

straciła w pogromach przynajmniej jedną bliską osobę, z czego oko­ ło czterdziestu czterech procent - jedno z rodziców albo obydwoje. Najczęściej był to ojciec, jednak wielu uchodźców przeżyło również śmierć matki. Mimo to rodziny nadal były duże - przeciętny ankie­ towany zgłaszał pięcioro żyjących bliskich krewnych. Przeważającą większość ofiar stanowili dorośli, ale prawie siedemnaście procent rodzin straciło dziecko w wieku poniżej szesnastu lat. Ocaleńcy z pogromów reprezentowali wszystkie zawody i klasy społeczne. Bezwzględną większość stanowili studenci, rzemieślnicy, właściciele firm, subiekci, nauczyciele i robotnicy portowi. Jednak najliczniejszą grupę (blisko trzydzieści jeden procent) tworzyły go­ spodynie domowe, co prawdopodobnie wynikało z faktu, że w czasie pogromów i zasadniczo podczas wojny domowej niewspółmiernie częściej ginęli mężczyźni, a ciężar odpowiedzialności za rodzinę spa­ dał na kobiety. (Jak było do przewidzenia, mężczyźni stanowili dwie trzecie zarejestrowanych jako zmarli). Całe rodziny i wsie wyruszały na tułaczkę, pieszo lub zaprzężonymi w woły wozami, przemierzając setki kilometrów, by znaleźć schronienie u krewnych lub w bezpiecz­ nym, jak się wydawało, mieście; po kraju grasowały oddziały Kozaków, dwie armie, biała i czerwona, oraz zgraje zwykłych bandytów; historia zorganizowanych napaści na Żydów sięgała wstecz pół wieku, jeśli nie więcej; w tych okolicznościach trudno się dziwić, że ze świadectw uciekinierów wyłania się obraz powtarzających się prześladowań. Ponad połowa ankietowanych powiedziała, że przeżyła trzy zdarzenia lub więcej, które zaklasyfikowała jako pogromy. Przytoczone opracowanie statystyczne daje wyjątkowy, mikrosko­ powy obraz wysiedleń i aktów przemocy, który jednak blednie w obli­ czu pełnej wiedzy o uchodźcach i ofiarach śmiertelnych omawianego okresu. Do lata 1917 roku w europejskiej części Rosji ponad siedem milionów ludzi musiało opuścić swoje domy. Większość z nich stano­ wili prawdopodobnie, jakbyśmy dziś powiedzieli, etniczni Rosjanie, ale mniejszości narodowe, tradycyjnie podejrzewane o sprzyjanie wrogim siłom, były bezpośrednim obiektem ataków najeźdźczych armii, bandytów i licznych niezależnych grup zbrojnych, które zro­ dziły wojna i rewolucja. Wszystkie miasta zachodniej części upadłego imperium przeżywały masowy napływ uchodźców poszukujących jedzenia i choćby najskromniejszego dachu nad głową. Powiększyli

172

8

NOWY ŚWIAT

oni rzeszę bezdomnych tułaczy, która pojawiła się w następstwie rozruchów 1905 roku7. Sprawozdanie żskpop wskazuje jednak na pewną ważną zmianę w charakterze żydowskiej społeczności Odessy, która w momencie ostatniego carskiego spisu ludności liczyła około stu dwudziestu pię­ ciu tysięcy ludzi. Jeszcze do niedawna pod względem wykonywanych zawodów i przynależności klasowej była ona równie zróżnicowana, jak pozostałe grupy narodowościowe w mieście. Ale jeśli istniał typo­ wy odeski Żyd, to według urzędowych danych, a nie antysemickich wyobrażeń rosyjskich nacjonalistów, był nim przedsiębiorca należący do niższej klasy średniej, kupiec, rzemieślnik, karczmarz albo właści­ ciel niewielkiej fabryczki, starający się wyjść na swoje w niepewnym, a czasem aktywnie wrogim pejzażu gospodarczym. W przypadku Rosjan, Ukraińców i Niemców liczba chłopów uprawiających ziemię na obrzeżach Odessy była niewiele niniejsza od liczby zatrudnionych w typowo miejskich zawodach, w porcie i dzielnicach przemysłowych. Żydzi, w znacznie większym stopniu niż ich chrześcijańscy sąsiedzi, tworzyli społeczność typowo wielkomiejską. W ostatnim dziesięcio­ leciu xix wieku ponad dziewięćdziesiąt pięć procent odeskich Żydów zaliczało się do drobnej burżuazji, dawnego stanu mieszczańskiego, do którego szybko awansowali w ciągu całego stulecia8. Ale po dwudziestu latach wstrząsów - od pierwszych rozruchów 1905 roku przez 1 wojnę światową po serię pogromów w czasie rosyj­ skiej wojny domowej - takich Żydów zostało bardzo niewielu. Typową przedstawicielką społeczności była gospodyni domowa, wdowa, która uciekła z dziećmi ze wsi podczas jednego ze straszliwych wybuchów przemocy, po drodze doznając kolejnych krzywd. Właśnie o takich jak ona opowiadał jeden z największych odeskich pisarzy epoki Izaak

Babel. Kiedy Włodzimierz Żabotyński tworzył oddziały zbrojne w Palestynie, jego rodak z Odessy siedział w siodle w pułku kozackiej kawalerii. Było to, delikatnie mówiąc, niezwykłe miejsce dla Żyda. Ale znajdowanie

się w niewłaściwym miejscu we właściwym czasie weszło Bablowi w nałóg. Przyszedł na świat w lipcu 1894 roku na Mołdawance. Krągłolicy, w okularach, z rzednącymi włosami, które szybko przegrywały

173

CHARLES KING - ODESSA

z wydatnym, pobrużdżonym czołem, dorastając, nasiąkł nie tylko starożytną tradycją tałmudycznej argumentacji, ale także klasyką lite­ ratury europejskiej. Większość rodziny przeżyła pogrom w 1905 roku dzięki pomocy chrześcijańskich sąsiadów, którzy ukryli ich przed grasującym na wyludnionych ulicach motłochem, ale przyszły pisarz stracił wówczas dziadka. Babel miał te same ambicje co wielu innych młodych żydowskich mężczyzn w Odessie: zdobyć wykształcenie i znaleźć pracę w jednej z kilku otwartych jeszcze dla Żydów branż, takich jak biznes, dzien­ nikarstwo czy niejasno określona, ale odgrywająca bardzo ważną rolę inteligencja. Nie dostawszy się na odeski uniwersytet z powodu kwot ograniczających liczbę żydowskich studentów, zapisał się do Insty­ tutu Finansowo-Handlowego w Kijowie. Stamtąd przeniósł się do Piotrogrodu, wykorzystując swój odeski spryt do wymykania się policji, ponieważ nie miał pozwolenia na pobyt. Rozpoczął karierę pisarską i szybko zaczął zdobywać rozgłos jako autor opowiadań i esejów. Piotrogród był miastem politycznego fermentu. Ponad dziesięć lat wcześniej, kiedy Odessę terroryzowały bandy polujące na Żydów, starą stolicą cesarstwa wstrząsnęło nieudane powstanie. Zostało stłumione, ale wymusiło na carze Mikołaju 11 przeprowadzenie libe­ ralizujących reform. Bablowi udzieliła się atmosfera politycznego rozgorączkowania panująca w stołecznym mieście, któremu na fali wojennego zapału odebrano zbyt niemiecko brzmiącą nazwę „Sankt Petersburg”. Trafił tam pod skrzydła wybitnego lewicowego pisarza i wydawcy Maksyma Gorkiego, który opublikował kilka jego wczes­ nych opowiadań. Babel wkroczył w świat nielegalnych organizacji socjalistycznych i tajnych drukarni, dołączając do pierwszego poko­ lenia bolszewickiej inteligencji.

Ale prawdziwy smak rewolucyjnej rzeczywistości poznał dopiero w kozackim pułku. Od czasu rewolucji bolszewickiej w październiku 1917 roku dawne cesarstwo rosyjskie pozostawało rozdarte pomiędzy zwolenników nowej władzy a jej rozlicznych przeciwników. Przez następne cztery lata obszarem dawnego imperium targały walki ry­ walizujących ze sobą frakcji: czerwonych, białych, narodowców i lo­ kalnych chłopów, dla których najważniejsza była obrona domów i pól przed maruderami.

174

8

NOWY ŚWIAT

Babel był jednym z pierwszych korespondentów wojennych na świecie. Dostał przydział do 1. Armii Konnej Siemiona Budionnego, legendarnego dowódcy kozackiej kawalerii, który bił się po stronie bolszewików na zachodnich kresach upadłego cesarstwa. Formalnie był redaktorem organu prasowego armii Budionnego „Krasnyj kawalerist” (Czerwony kawalerzysta) i miał pisać o codziennym życiu sowieckich żołnierzy, którzy walczyli z siłami imperializmu i reakcji. Ale zbiór krótkich opowiadań Armia konna wydany w 1926 roku, największe osiągnięcie literackie Babla, jest zapisem towarzyszącej działaniom wojennym przemocy w stosunku do ludności cywilnej: palenia wsi i wysiedlania chłopów, często bez żadnego powodu poza doskwierającą dokonującym wysiedleń nudą. „Babel uprawia babskie bajanie, babrze się w używanej bieliźnie, opowiada przerażonym głosem starej kobiety, jak głodny żołnierz Armii Czerwonej zabrał jej kurę i bochenek chleba; wymyśla rzeczy, które nigdy nie miały miejsca i obrzuca błotem najlepszych komuni­ stycznych dowódców. Fantazjuje i zwyczajnie kłamie”9. Tak brzmiała zdecydowana opinia samego Budionnego, któremu Babel zawdzięczał najbardziej twórczy okres swojego pisarstwa, poświęcony relacjo­ nowaniu koszmarów i okropieństw transformacji od caratu do bolszewizmu. W jednym stary kawalerzysta rzeczywiście się nie mylił. To prawda, że Babel zbierał plotki i odpadki doświadczenia wojny domowej (to samo będzie robił na błotnistych uliczkach i parnych podwórzach Mołdawanki), przetwarzając je w błyskotliwe, porusza­ jące głębią zrozumienia nowelki. Postaci zaludniające jego opowiadania są wzorowane na ludziach, których spotkał w szeregach kawalerii, a także w wioskach i sztetlach daleko na północ od rodzinnego miasta. Ale są wśród nich także liczne wersje samego Babla, mężczyźni wciągnięci w szaleństwo bezsen­ sownej przemocy roznieconej przez rewolucję, której groziło, że się wypali, zanim zdoła osiągnąć coś wielkiego. Jest stary Żyd Gedali, właściciel lombardu, który chętnie zamieniłby idee bolszewików na „Międzynarodówkę dobrych ludzi”. Jest nieprzewidywalny, pozbawiony serca wachmistrz szwadronu Afońka Bida, bezlitosny na polu bitwy, ale dziwnie sentymentalny w stosunku do swojego wierzchowca. Występujący w pierwszej osobie narrator (pisarz tak jak Babel) czuje, że z biegiem czasu jego serce pokrywa się szramami i twardnieje

175

CHARLES KING

ODESSA

pod wpływem wojennych doświadczeń. Płoną cerkwie i synagogi. Kawaleria tratuje cywilów. Zrabowana odzież i cenne przedmioty upodabniają oddziały wojska do upiornego, wędrownego wesołego miasteczka. Narratorowi podobają się szerokie bary i wystudiowana nonszalancja kozaków, ale ich czyny budzą w nim odrazę. Jest prze­ rażonym świadkiem, który nie potrafi odwrócić oczu od oglądanych okropieństw. Babel był człowiekiem pogranicza, który w latach młodości poru­ szał się pomiędzy światami: Żydów i Rosjan, caratu i bolszewików, ar­ mii i arystokracji. W końcowym okresie wojny domowej wielokrotnie powracał do Odessy, gdzie powstały kolejne z jego najważniejszych dzieł, seria porywających opowiadań o oszustach, intrygantach, pro­ stytutkach i skorumpowanych policjantach żydowskiej Mołdawanki, wydanych pod wspólnym tytułem Opowiadania odeskie. Składają się na znakomity portret rycerzy kryminalnego półświatka, ludzi bez­ względnych i bezlitosnych, gdy trzeba oskubać frajera albo ukarać ry­ wala, którzy jednocześnie potrafili być rozbrajająco mili dla starych kobiet i czarujący dla romantycznej korzyści. Dzisiaj czytanie Babla zaczynamy zwykle od Opowiadań odeskich, mylnie biorąc mrocz­ ne elegie za ćwiczenia z lekkiej nostalgii. O ile Armia konna jest ar­ cydziełem reportażu, zbeletryzowaną wersją przeżyć wciąż jeszcze świeżych i bolesnych w momencie publikacji, o tyle Opowiadania odeskie są wspomnieniem zmierzchu. Kiedy je pisał, Odessę, którą w nich ożywiał, pochłonął już mrok dziejów. To Babel sprawił, że gdy dziś myślimy o Odessie, najpierw przy­ chodzą nam do głowy postaci fikcyjne, a dopiero później prawdziwi budowniczowie czarnomorskiego portu. Archetypicznym mieszkań­ cem tego wyimaginowanego miasta jest szef bandytów Benia Krzyk. Zostaje „królem” Mołdawanki, ściąga haracze od właścicieli firm i wymierza brutalną sprawiedliwość krnąbrnym opryszkom spra­ wującym rządy w dzielnicy. Jest dobry dla wdów i okrutny dla pod­ władnych, którzy mieli nieszczęście go zawieść, a wszystko to robi w czekoladowym żakiecie, kremowych spodniach i malinowych sztybletach, siedząc za kierownicą automobilu z kurantem, który wrygrywa marsz z opery Pajace Ruggiera Leoncavalla. Odessa Beni (to znaczy Babla) jest specyficzną społecznością zbudowaną na złodziejstwie, prostytucji i morderstwie, ale jednak

176

8

NOWY ŚWIAT

społecznością. Złodzieje mają swój honor, a nikt nic znał go lepiej od pisarza, który wychował się w najnędzniejszej, a przy tym naj­ bardziej legendarnej dzielnicy uważanej przez jej mieszkańców, na równi z wietrznym i zapiaszczonym portem, za swój rodzinny dom. Czasem trudno odgadnąć, czy uśmiech, z którym pisze Babel, jest czuły, czy drwiący. „[Życic] Mołdawanki, szczodrej naszej macierzy, życie zapchane cyckającymi niemowlętami, suszącymi się szmatami i nocami poślubnymi, pełnymi podmiejskiego szyku i żołnierskiej wytrwałości”, napisał w jednym z utworów10. Ale właśnie o to chodziło. Nie mogłeś zrozumieć Odessy, jeśli nie pociągała cię i nie odpychała jednocześnie. Babel chwycił za pióro, kiedy ludzie tacy jak Benia Krzyk schodzili już ze sceny, i to jest właśnie główne przesłanie Opowiadań odeskich. W jednym z późniejszych utworów, Froim Gracz, opublikowanym wiele lat po śmierci autora, stary gangster - „przywódca czterdziestu tysięcy odeskich złodziei” - ginie z rąk Czeka, bolszewickiej tajnej policji. „Szefie - mówi kilka minut przed śmiercią - (...) kogo ty chcesz wytłuc? Orłów chcesz wytłuc. Z kim potem zostaniesz, szefie, z byle śmieciem?”11. Babel doskonale rozumiał, że dni jego bohaterów są policzone. Pisał o carskiej Odessie, która istniała dawniej, i o sowieckim mieście, które właśnie się rodziło. W scenariuszu do niemego filmu Benia Krzyk z 1926 roku, jednym z kilku, jakie nakręcono na podstawie Opoluiadań odeskich, sam król Mołdawanki wpada w szpony sowieckiej władzy. Najsłynniejszy odeski gangster kończy jak zwykły bandyta. Zastrzelony przez bolszewików, odchodzi w przeszłość - jeszcze jeden niedobitek dawnego reżimu, zmieciony z powierzchni ziemi podczas budowy nowego świata. Benia Krzyk zszedł ze sceny, gdy rodziła się sowiecka Odessa, ale na jego miejsce cisnął się już tłum nowych postaci. Charakteryzowały je przede wszystkim elastyczność i umiejętność zgięcia karku przed druzgocącą potęgą państwa. Benia miał dawną carską policję na po­ syłki (albo, częściej, w kieszeni) i rządził dzielnicą, nie zawracając sobie głowy niuansami oficjalnego prawa. Jego następcy nauczyli się radzić sobie z nową władzą cicho i ostrożnie, bez fanfaronady i brawury pokolenia króla złodziei. Typowi odesyjczycy nowej epoki szybko doczekali się własnych bohaterów literackich. Pisarski duet

177

CHARLES KING

ODESSA

Ilja Ilf i Jewgienij Pietrow stworzył kapitalną postać wielkiego kombi­ natora Ostapa Bendera: wygadanego, pewnego siebie i akurat na tyle żydowskiego, żeby nie drażnić rosyjskich czytelników. W odróżnieniu od Beni Ostap zawsze przykrawał swoje pomysły tak, by mieściły się w granicach prawa. „Nie jestem, oczywiście, aniołkiem. Nie mam skrzydeł. Ale szanuję kodeks kamy”, mówi w łotrzykowskiej powieści Ufa i Piętrowa Złote cielę z 1931 roku . * Te słowa mogłyby być nieoficjalnym mottem Odessy po nastaniu sowieckiej władzy. Łagodna przestępczość, południowe niedbalstwo, świecka, nowoczesna wersja żydowskości należały do dziedzictwa miasta. Teraz doszły do tego uniwersalne aspiracje sowieckiego komu­ nizmu, kult robotnika i umiejętność podporządkowywania własnych ambicji nakazom aroganckiego państwa. Fundamentalne przedsta­ wienie wizualne tego nowego świata jest dziełem reżysera filmowe­ go, który uczynił Odessę nieprawdopodobnym miejscem narodzin rewolucji i wprowadził „monstrualne schody” Woroncowa do histo­ rii kinematografii.

Zagraniczny dyplomata, który w latach trzydziestych xx wieku przeje­ chał samochodem z Moskwy do Odessy, poinformował swoich moco­ dawców, że za Kijowem były już tylko drogi gruntowe, nie licząc kilku krótkich odcinków wykładanej granitem szosy. Bez trudu znajdował nocleg w przydrożnych hotelikach, w których jednak zawsze roiło się od much. Można było łatwo się zgubić z powodu braku znaków dro­ gowych i nawet miejscowa ludność wydawała się nie mieć pewności, którędy do morza. Kiedy dotarł do Odessy, okazało się, że w starym wytwornym hotelu London na nadmorskim urwisku nie ma wolnych pokoi, co jednak szybko się zmieniło, kiedy pokazał paszport dyplomatyczny i zażądał zakwaterowania. Gdyby nie grupka amerykańskich tury­ stów, głośno narzekających w hotelowej restauracji, i to, że prawie każdy, kogo spotkał w mieście, wyglądał na Żyda, trudno by mu było uwierzyć, że Odessa utrzymuje jakiekolwiek kontakty z zewnętrznym światem12. * Ilja Ilf, Jewgienij Pietrow, Złote cielę, przeł. J. Brzechwa, T. Żeromski, Warszawa 1958, s. 31.

178

8

NOWY ŚWIAT

Amerykański dyplomata nie zauważył, że Odessa znajduje się w trakcie gruntownej transformacji z miasta leżącego w Imperium Rosyjskim w miasto sowieckie. Bolszewicy szybko przemianowali sta­ re ulice, nadając im nazwiska bohaterów rewolucji i wojny domowej. Usunięto carskie symbole, zastępując je sierpem i młotem. Spektakle wystawiane w operze sławiły triumf robotników nad uciskiem caratu. Szczątki hrabiego i hrabiny Woroncowów ekshumowano z grobow­ ców w soborze Przemienienia Pańskiego i przeniesiono na lokalny cmentarz. Sam sobór zburzono, a zdartymi z niego marmurowy­ mi płytami wyłożono ściany pobliskiej szkoły. Dawny Bóg carskiej tradycji i hierarchii nie pasował do epoki postępu i równości. Jako obszar symbolicznych wydarzeń z prehistorii rewolucji - rozruchów 1905 roku - Odessa zajmowała szczególne miejsce w mitotwórczej działalności sowieckiego państwa.

Dwaj twórcy nowoczesnej Odessy: Izaak Babel (po lewej) i Siergiej Eisenstein (po prawej) około 1935 roku [Rosyjskie Muzeum Kina / AbamediaJ

179

C II A R 1. r S KIN G

OD ESSA

Dziś w zasadzie nic da się już oddzielić naszej wiedzy o rewolu­ cji 19°5 roku od zmitologizowanej wersji tamtych wydarzeń, która powstała dwadzieścia lat później. Wszystkie główne obrazy wyszły spod ręki jednego człowieka, Siergieja Eisensteina, mistrza wczesnosowieckiej kinematografii. Jego niemy film Pancernik Potiomkin z 1925 roku sprawił, że w masowej wyobraźni Odessa stała się dzwo­ nem obwieszczającym nadejście rewolucji, punktem zerowym erup­ cji triumfalnego bolszewizmu, a co za tym idzie, miejscem narodzin Związku Radzieckiego. Pod koniec czerwca 1905 roku carski pancernik Potiomkin, na­ zwany na cześć znamienitego osiemnastowiecznego księcia i feldmar­ szałka, wypłynął z portu na Krymie, by odbyć ćwiczenia artyleryjskie na Morzu Czarnym. Na pokładzie panowały koszmarne warunki. Poborowi byli rutynowo bici przez podoficerów. Brakowało jedze­ nia. Pewnego dnia załoga odmówiła spożycia zarobaczonego mięsa i wyległa na pokład rufowy (tradycyjnie zarezerwowany dla kapita­ na i oficerów), by dać wyraz oburzeniu. Od tego momentu wersja Eisensteina rozmija się z prawdą histo­ ryczną. W filmie żołnierze z obsady okrętu otrzymują rozkaz przy­ wrócenia porządku. Marynarze wzywają swoich towarzyszy, by nie strzelali. Żołnierze wahają się, wybucha bunt. Buntownicy biegną przez pokład i rzucają się na każdego, kto nosi na letnim mundurze oficerskie dystynkcje. Niektórzy oficerowie próbują się ukryć pod pokładem albo błagają rebeliantów, by ustąpili. Jeszcze innych marynarze wyrzucają przez burtę. Następnie Potiomkin płynie do Odessy. Na maszcie zamiast bandery carskiej marynarki wojennej łopocze czerwona flaga wolności. W mieście robotnicy, chłopi i marynarze zbierają się na urwistym brzegu i w porcie. Ciało przywódcy buntu, zastrzelonego przez zdra­ dzieckiego oficera, zostaje uroczyście złożone na nabrzeżu, by tłum mógł oddać hołd poległemu bohaterowi. W ciżbie krochmalonych kołnierzyków i filcowych kapeluszy burżuazyjnych gapiów rozlega się okrzyk prowokatora: „Biej żydów!” - „Bij Żydów!”, zawołanie bojowe sprawców pogromów od lat siedemdziesiątych xix wieku. Mieszkańcy Odessy nie reagują jednak na próbę odwrócenia ich uwagi. Wspólnym celem ośmielonych mas jest walka z kapitalistyczno-imperialistycznym wyzyskiwaczem, a nie bicie współobywateli. Bunt przeradza się w rewolucję.

180

8

NOWY ŚWIAT

To wszystko jest jednak dziełem wyobraźni. W rzeczywistości bunt na Potiomkinie zakończył się z cichym sykiem, a nie z głośnym hu­ kiem. Uskrzydleni nadzieją marynarze skierowali statek do Odessy, lecz kiedy wpłynął do portu, opuściła ich cała odwaga. Nie wykorzy­ stali szansy, jaką dawał trwający w mieście strajk powszechny. Prote­ sty i demonstracje na obrzeżonych drzewami ulicach szybko wygasły, miejscowi rewolucjoniści znowu ukryli się w cieniu. Zbuntowani marynarze wydali kilka odezw wzywających światowy proletariat do przyłączenia się do walki z carskim samodzierżawiem, ale w końcu nawet oni stracili entuzjazm. Potiomkin popłynął wzdłuż wybrzeża do rumuńskiej Konstancy i załoga oddała okręt miejscowym władzom. Część marynarzy aresztowano i odesłano z powrotem do Rosji, gdzie zostali osądzeni i powieszeni. Inni rozpoczęli nowe życie zagranicą. Do końca lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku właściciel małego baru z rybami i frytkami w Dublinie, stary weteran Ivan Beshoff, zabawiał klientów opowieściami o swoim udziale w buncie, który przetarł drogę rewolucji. Siergiej Eisenstein miał zaledwie dwadzieścia siedem lat, kiedy stworzył własną wersję wydarzeń na pokładzie Potiomkina. Niski, o zwartej budowie ciała, z dużą głową i grzywą rozwichrzonych jak u klauna włosów cofających się znad wydatnego czoła, nie był rodo­ witym odesyjczykiem. Ale należał do pokolenia Babla, do grupy ar­ tystów i intelektualistów czerpiących inspiracje z porewolucyjnego ożywienia sowieckich lat dwudziestych, okresu, kiedy państwo nie tyl­ ko tolerowało nowatorstwo w sztuce, literaturze, teatrze i w niemal wszystkich aspektach życia społeczno-kulturalnego, lecz wręcz je aktywnie popierało. Podobnie jak Babel, Eisenstein podczas wojny domowej słu­ żył w Armii Czerwonej. W 1921 roku zaczął pracować jako sceno­ graf w teatrach Proletkultu („kultury proletariackiej”), organizacji, która stanowiła epicentrum artystycznych eksperymentów w pierw­ szych latach bolszewickiego państwa. Rok później otrzymał sta­ nowisko reżysera w pierwszym Teatrze Robotniczym w Moskwie i niebawem zainteresował się możliwościami, jakie oferował film. Już w swojej pierwszej pełnometrażowej fabule Strajk (1925) wprowadził eksperymenty z montażem, które stały się jego znakiem firmowym. Jako czołowy orędownik idei wykorzystania sztuki filmowej nie tylko

181

CHARLES KING

O I) E S S A

w celach rozrywkowych, lecz także jako narzędzia politycznej edu­ kacji, został mentorem radzieckich filmowców i mistrzem wczesnej wizualnej metaforyki sowieckiej władzy. Wyreżyserowane przez niego obrazy robotników, rewolucjonistów i reakcyjnych żołnierzy do dziś często są mylnie brane, zarówno przez widzów zachodnich, jak i przez samych Rosjan, za „dokument” jednej z kilku rosyjskich rewolucji. Pancernik Potiomkin to jeden z najwybitniejszych filmów Eisen­ steina i zarazem najczęściej cytowanych dzieł w historii kinema­ tografii. Powstał na zamówienie Centralnego Komitetu Komuni­ stycznej Partii Związku Radzieckiego dla uczczenia dwudziestej rocznicy wydarzeń 1905 roku, ale reżyser przystąpił do pracy nad tym projektem dopiero pod koniec jubileuszowego roku. Zdjęcia w Odessie i w innych lokalizacjach nad Morzem Czarnym zajęły kilka tygodni. Bazą niezwykle licznego zespołu filmowców był hotel London. By zaoszczędzić czas i pieniądze, zgromadzono archiwal­ ne materiały filmowe, które mogły zastąpić nowe ujęcia. (Admi­ ralska eskadra zbliżająca się złowieszczo do dzielnych buntowni­ ków to w rzeczywistości stare zdjęcia z manewrów amerykańskiej marynarki wojennej, co zdradza mała amerykańska flaga widocz­ na w jednej ze scen). W szalonym pośpiechu przed końcem roku Eisenstein, tnąc ostro, z piętnastu tysięcy metrów taśmy filmowej zmontował siedemdziesięciominutowy obraz13. „Kajdany miejsca i szpony czasu powściągnęły naszą rozbuchaną i chciwą wyobraź­ nię”, napisał później, nie spodziewając się, że trzy miesiące pracy nad scenariuszem, ustawiania planów, kręcenia zdjęć i montażu przyniosą mu nieprzemijający sukces14. To właśnie Eisenstein wprowadził do tej historii najbardziej pa­ miętny (i w znacznej mierze wyimaginowany) element, a mianowi­ cie rzeź na odeskich schodach. Umieszczenie schodów w kluczowej scenie, którą nazwał „jądrem żywej substancji i ogólnej struktury filmu”15, było genialnym posunięciem. Żołnierze i kozacy strzelają do strajkujących robotników. W makabrycznej, wstrząsającej scenie, w której kozak tnie kobietę przez twarz kawaleryjską szablą, dosko­ nale rozumiemy, co się wydarzyło, chociaż reżyser nie pokazał ze­ tknięcia klingi z ciałem; w następnym ujęciu kobieta patrzy prosto w kamerę zakrwawionym oczodołem. W innej, głęboko poruszającej

182

8

NOWY ŚWIAT

sekwencji dziecięcy wózek chwieje się przez chwilę na szczycie scho­ dów, po czym zaczyna zjeżdżać po granitowych stopniach. W rzeczywistości „masakra na schodach” nie utkwiła w masowej pamięci jako centralne wydarzenie 1905 roku. Do najbardziej krwawej strzelaniny doszło w zupełnie innym punkcie miasta i uczestniczyło w niej nie tylko wojsko, lecz także liczne grupy samoobrony, organi­ zowane w poszczególnych dzielnicach w celu ochrony przed bandy­ tami i podżegaczami nawołującymi do pogromu. Niewykluczone, że pomysł nakręcenia tej sceny podsunęła Eisensteinowi ilustracja we francuskim czasopiśmie, na którą natknął się, zbierając materiały do Pancernika Potiomkina'6. W wersji Eisensteina najbrutajniejsze zdarzenie 1905 roku - zamordowanie kilkuset Żydów - zniknęło w tle. Dzięki jego filmowi Odessa przestała być miastem, w którym na ulicach morduje się Żydów, i przeobraziła się w symbol solidarności klasy robotniczej i sprzeciwu wobec carskiego samowładztwa. Był to, delikatnie mówiąc, heroiczny akt zafałszowania pamięci. Oglądając niemy film, radzieccy widzowie widzieli narodziny własnego kraju, rewolucyjnego narodu, który wspominał bohaterów i męczenników 1905 roku. Kiedy w 1925 roku Pancernik Potiomkin wszedł na ekrany, Związek Radziecki panował nad znaczną częścią czarnomorskiego wybrzeża, nie wyłączając Odessy. Państwo, które zajęło miejsce Imperium Rosyjskiego, nie miało jednak historii. We­ dług oficjalnej ideologii nowy porządek społeczno-polityczny zna­ mionowały młodość i odrzucenie przeszłości. Po śmierci założyciela Kraju Rad Włodzimierza Lenina wcale nie było oczywiste, kto zajmie jego miejsce; o schedę po wodzu rewolucji walczył tłum dawnych dworaków. Kunszt reżyserski Eisensteina zmienił bunt na pancerniku Potiomkin w Stary Testament rewolucji bolszewickiej, serię wydarzeń zapowiadających zwycięstwo października 1917 roku. Odessa była jednym z ostatnich miast, w których pokazano ten film. W grudniu 1925 roku i styczniu 1926 roku wyświetlano go w Te­ atrze Bolszoj i w pierwszym kinie Sowkina (Państwowego Zarządu Kin). Premiera zagraniczna odbyła się wyjątkowo szybko dzięki parze amerykańskich gwiazd filmowych Douglasowi Fairbanksowi i Mary Pickford, którzy obejrzeli Pancernika Potiomkina latem 1926 roku podczas wizyty w Związku Radzieckim17. Charlie Chaplin okrzyk­ nął go najlepszym filmem na świecie18. Wkrótce film Eisensteina

183

CHARLES KING

ODESSA

pokazywano przy pełnej widowni w Atlantic City w stanie New Jersey, ale dopiero pod koniec roku można go było obejrzeć w Odessie. W każ­ dym innym mieście Związku Radzieckiego Pancernik Potiomkin był odbierany jako suchy dokument i nie przyciągał zbyt licznej publicz­ ności. Ale w Odessie natychmiast stał się przebojem i natychmiast wywołał skandal. Pewien mieszkaniec miasta stwierdził, że brał bezpośredni udział w wydarzeniach na pokładzie okrętu, i wniósł pozew przeciwko Eisen­ steinowi, domagając się od słynnego reżysera części honorarium jako odszkodowania za kradzież historii jego życia. Podczas rozprawy stary marynarz zeznał, że znajdował się na pokładzie w decydują­ cych momentach rebelii i widział, jak na grupę skazanych na śmierć buntowników' narzucono płachtę brezentu. Sąd szybko oddalił pozew, Eisenstein wykazał bowiem, że scena z brezentem zrodziła się w wy­ obraźni reżysera i miała symbolizować zbiorowe zawiązanie oczu przed egzekucją. W rzeczywistości nic podobnego się nie wydarzyło19. W filmach Eisenstein stosuje oryginalne i niezwykle efektowne techniki. Rozkłada obrazy na części składowe. Kamera przechodzi od obrazu do obrazu, tworząc wizualne metafory, jak choćby słynne porównanie ludzi z robakami w ciemnej okrętowej spiżarni. Sugeruje wydarzenie za pomocą staccata strzałów, a nie płynnej sekwencji ruchów aktorów. Reżyser uważał, że pomiędzy technikami artystycz­ nymi, sztuką i polityką istnieje ścisły związek. Pancernik Potiomkin należał już do nowej epoki kinematografii, do ery „nowego psychologizmu” w sztuce, w której o wartości i wadze dzieła decyduje reakcja widzów20. W wywiadzie udzielonym wkrótce po wejściu Pancernika Potiomkina na ekrany kin Eisenstein stwierdził, że o wartości jego fil­ mu decyduje siła przekazu, a nie zgodność z prawdą historyczną. „Weźmy scenę, w której kozacy powoli, uparcie schodzą po odeskich schodach, strzelając do tłumu - powiedział. - Przez świadome po­ łączenie elementów nóg, stopni, krwi i ludzi stworzyliśmy wrażenie. Jakiego rodzaju wrażenie? Widz nie ulega złudzeniu, że znajduje się w odeskim porcie w 1905 roku. Ale kiedy żołnierskie buty nieubła­ ganie kroczą do przodu, fizycznie się cofa. Próbuje się uchylać przed kulami. Kiedy dziecięcy wózek spada z molo, ściska dłońmi poręcze fotela. Nie chce wpaść do wody”21. Dobór obrazów, oświetlenie, praca

184

8

NOWY ŚWIAT

kamery i montaż miały na celu wywołanie u widza wyraźnej reakcji emocjonalnej, którą dawało się zaplanować niemal z naukową pre­ cyzją. Nawet w przypadku tematów historycznych o sukcesie filmu nie decydowało prawdopodobieństwo obrazów i akcji, lecz siła, z jaką oddziaływał na widza. „Przez »film« rozumiem tendencyjność i nic więcej”, stwierdził beznamiętnie Eisenstein22. Pancernik Potiomkin jest chyba najważniejszym artefaktem współ­ czesnej historii czarnomorskiego portu, dziełem sztuki, które naj­ silniej przyczyniło się do ukształtowania wizerunku Odessy w jej własnych oczach, a także w oczach przyszłych pokoleń. O ile przez większą część xix wieku zagranicznym podróżnikom najmocniej zapadali w pamięć portowi przekupnie i melanż Wschodu z Zacho­ dem, o tyle w xx wieku miasto definiowała wyreżyserowana przez Eisensteina wersja buntu na pokładzie Potiomkina. Eisenstein włączył do swojej opowieści podstawowe elementy rzeczywistego przebiegu wydarzeń, o których usłyszał od ich bezpośrednich uczestników, na przykład odmowę jedzenia robaczywego mięsa. Dodał jednak blask bohaterskiej chwały, czyniąc z Odessy awangardę rewolucyjnych zmian i dostarczając bolszewikom, a co za tym idzie, sowieckiemu państwu, tak potrzebnej im historii. Ale właśnie dlatego jego film ma niewiele wspólnego z prawdziwą Odessą. Schody są oczywiście autentyczne, lecz inne pokazane obiek­ ty już nie. W jednej z sekwencji kamienny lew zdaje się powstawać z cokołu, tak jak rosyjskie masy robotnicze powstały przeciwko ka­ pitalistycznym wyzyskiwaczom. Eisenstein skomponował tę scenę z ujęć kilku posągów lwów w różnych pozycjach, od leżącej po stojącą na tylnych łapach. Jeszcze dzisiaj turyści odwiedzający Odessę na próżno szukają po całym mieście niepotrafiącego usiedzieć spokojnie kamiennego lwa. W rzeczywistości wykorzystane w filmie rzeźby znajdują się kilkaset kilometrów od czarnomorskiego portu, w dawnej letniej rezydencji hrabiego Woroncowa na Krymie. Izaak Babel mieszkał w przeładowanej ozdobami kamienicy niedaleko synagog Głównej i Brodzkiej. Dziś łatwo przeoczyć upamiętniającą to tablicę, umieszczoną obok wielkich okien wystawowych sklepu Bang & Olufsen zajmujących cały parter budynku. Do niedawna w ogóle nie było tam żadnej tablicy, i to bynajmniej nie przez przypadek.

185

CHARLES KING

ODESSA

Niemal do końca epoki sowieckiej okoliczności śmierci Babla ota­ czała tajemnica, pilnie strzeżona przez pokolenia biurokratów. Praw­ da wyszła na jaw dopiero wówczas, gdy polityka głasnosti Michaiła Gorbaczowa rzuciła światło na mroczne zakamarki sowieckiej historii. Specjalne dochodzenie ujawniło szczegóły nieznane wcześniej nawet najbliższej rodzinie pisarza. W 1939 roku Babel został aresztowany jako wróg ludu. Torturowano go w kazamatach Ludowego Komisa­ riatu Spraw Wewnętrznych (nkwd) - poprzednika kgb - na osła­ wionej moskiewskiej Łubiance. Był ofiarą czystki wśród artystów i literatów, która stanowiła część większej kampanii eliminowania domniemanych wrogów ze wszystkich sfer życia społecznego. Józef Stalin postanowił wyplenić niepożądane elementy i przebudować społeczeństwo zgodnie z własną wizją. Według wersji oficjalnej Izaak Babel umarł w 1941 roku w czasie odsiadywania wyroku za absur­ dalne przestępstwo szpiegostwa na rzecz Francji i Austrii. Później okazało się, że zginął zastrzelony już w styczniu 1940 roku, jak wielu innych artystów, których zmiótł stalinowski terror. Przed aresztowaniem Babel mieszkał w Moskwie. Znalazł się w sa­ mym sercu sowieckiego życia artystycznego, choć jego dorobek lite­ racki był stosunkowo skromny. Życiowa partnerka Antonina Pirożkowa urodziła mu córkę (żona Jewgienija odeszła od niego i wraz z córką Natalią od połowy lat dwudziestych wiodła bezpieczne życie w Pary­ żu). Zaprzyjaźniony z Bąblem Siergiej Eisenstein, zawsze skłonny do ekstrawaganckich żartów, sprezentował mu z tej okazji nocnik pełen fiołków23. Ale dwa lata później Babel zostawił zdruzgotanych przy­ jaciół i bliskich pod bramą więzienia. „Zaczekam na ciebie - obieca­ ła Pirożkowa, która odprowadziła pisarza i oficerów bezpieki aż na Łubiankę. - Będzie tak, jakbyś wyjechał do Odessy [...] tylko że bez listów”24. Policjanci spalili znalezione w jego domu rękopisy. Los Babla okazał się symboliczny. Odessa długo była miastem przyjazdów: do czarnomorskiego portu przybywały wozy ze zbo­ żem, imigranci z głębi lądu, statki z dalekich krajów. Nawet napływ uchodźców, szukających bezpiecznego schronienia, gdy wokół upadały rządy i imperia, wlewał ożywcze siły w życie odeskiej społeczności. Poeta i prozaik, wielki stylista Iwan Bunin przyjechał do Odessy, kie­ dy w Moskwie władzę przejęli bolszewicy; trafił do kręgu otaczające­ go odeskiego pisarza i pamiętnikarza Walentina Katajewa, jednego

186

8

NOWY ŚWIAT

z późniejszych luminarzy wczesnosowieckiej literatury. Młoda ro­ syjska gwiazda filmowa, piękność o migdałowych oczach Wiera Chołodnaja uciekła przed bolszewikami z Moskwy tylko po to, by umrzeć w Odessie późną zimą 1919 roku. W dniu jej pogrzebu do soboru Przemienienia Pańskiego cisnął się taki tłum żałobników, jakiego nie zdołałaby zgromadzić żadna manifestacja polityczna, ani białych, ani czerwonych. „W tamtych czasach każdego, kto się liczył, można było spotkać na ulicach Odessy - napisał historyk i pamiętnikarz Saul Borowoj, wspominając okres swojego dorastania w czarnomorskim porcie. - Na odeskich scenach błyszczeli pierwszorzędni aktorzy; szpalty odeskich gazet wypełniały się tekstami najpopularniejszych dziennikarzy i pisarzy; sławni politycy i uczeni występowali przed tłumami słuchaczy”25. Ale po rewolucji Odessa stała się miastem odjazdów. W1921 roku wyjechał Chajim Bialik, wybitny pionier poezji nowohebrajskiej prześladowany przez bolszewików, którzy oskarżali go o „szowi­ nistyczne” pojmowanie tożsamości narodowej. Osiem lat później Lew Trocki, były uczeń Świętego Pawła, przeszedł drogę od proroka rewolucji do znienawidzonego wroga Stalina - wszedł w środku mroźnej zimy na pokład parowca Iljicz, któremu przejście z zamarz­ niętego portu musiał torować lodołamacz. Miasto jego dzieciństwa było ostatnim skrawkiem Rosji, który widział w swoim życiu. Jako prężny ośrodek kultury, od dawna silnie związany ze sztuką i mu­ zyką Zachodu, Odessa aż się prosiła o uznanie za gniazdo szpiegów i sabotażystów. Założony przez Richelieu uniwersytet, który długo był ostoją nauki na rubieżach cesarstwa, oczyszczono z profesorów podejrzewanych o nieprzychylny stosunek do władzy sowieckiej. Pisarze, którzy zjeżdżali nad morze w poszukiwaniu inspiracji, stali się celem brutalnej kampanii państwa przeciwko dyletantyzmowi i formalizmowi w literaturze. W epoce Stalina stu Bablów, mniej znanych od autora Opowiadań odeskich, ale tak jak on ukształto­ wanych przez intensywne życie kulturalne miasta, naraziło się władzy i skończyło - w najlepszym razie - w obozach pracy. Według oficjalnych statystyk w latach 1937-1941 co najmniej dziewiętnaście tysięcy trzystu sześćdziesięciu jeden odesyjczyków - chłopów, ro­ botników, intelektualistów, żołnierzy i urzędników państwowych aresztowano pod zarzutem najrozmaitszych zbrodni, od sabotażu

187

CHARLES KING

ODESSA

gospodarczego po szpiegostwo na rzecz obcych mocarstw. Jedna trzecia z nich została rozstrzelana26. Jednakże zręby nowej „starej Odessy”, opiewanej przez Babla i zmitologizowancj przez Eisensteina, zdążyły się już wyraźnie zarysować. Proces ten osiągnął swoje apogeum po 11 wojnie światowej. Odessa wreszcie stała się rzeczywistym miastem, zrozumiałym dla prze­ ciętnego obywatela Związku Radzieckiego, które ma wyraźną tożsa­ mość, własny rodzaj nostalgii i stałą pozycję w panteonie ukochanych i bohaterskich sowieckich miast. Schody w Odessie miały się odtąd nazywać Schodami Potiomkinowskimi, nie dla uczczenia kochanka i współpracownika carycy Katarzyny, jednego z założycieli miasta, ani nawet nie na cześć zbuntowanego okrętu wojennego, lecz na pa­ miątkę filmu Eisensteina. Późniejsi widzowie, oglądając słynne stopnie w Pancerniku Po­ tomkinie, nie patrzyli na historię, lecz niejako poza nią, w sferę twór­ czego i użytecznego mitu. Mężni rewolucjoniści, dobroduszni ganewim i komiczni naiwniacy w masowej wyobraźni uosabiali miasto na „Czerwonej Riwierze”, socjalistyczny odpowiednik śródziemnomor­ skich kurortów, gdzie odpoczywali robotnicy i partyjna wierchuszka. Straszliwa ironia tkwi w tym, że dokonało się to dopiero po brutal­ nym wymordowaniu najbardziej wyrazistej ze wszystkich społecz­ ności Odessy - odeskich Żydów.

Pola Transnistrii

Profesor i zbrodniarz: Gheorghe Alexianu (w środku), gubernator okupowanej przez Rumunów Transnistrii, w swoim biurze w dawnym pałacu hrabiego Michaiła Woroncowa (ok. 1941). W tle portret przywódcy Rumunii w okresie wojny łona Antonescu [Z czasopisma „Transnistria”, za zgodą Gosudarstwiennogo Archiva Odiesskoj Obłastii]

Wszystko zmieniło się w dniu, kiedy tajna policja Stalina postanowiła wysadzić własną siedzibę. Wszyscy odesyjczycy dobrze znali wielo­ piętrowy gmach naprzeciwko wejścia do parku Aleksandrowskiego. Należało go unikać jak ognia. Ludzie, których nkwd wezwał na roz­ mowę, czasem już nigdy nie wracali do domu. O godzinie 17.35 22 października 1941 roku prawym skrzydłem gmachu wstrząsnęła potężna eksplozja, która zniszczyła także sąsied­ nie budynki. Wiele osób miało powody do radości. Znienawidzone gmaszysko przestało istnieć, grzebiąc pod gruzami przedstawicieli armii i sił bezpieczeństwa sprzymierzonej z nazistami Rumunii, któ­ ra zaledwie tydzień wcześniej przejęła kontrolę nad miastem. Zginął dowódca wojsk okupacyjnych generał łon Glogojanu oraz osiemdzie­ sięciu ośmiu wojskowych i pracowników cywilnych, w tym kilku oficerów niemieckiej marynarki wojennej. Jak ustalono, przyczyną wybuchu była zdalnie aktywowana mina albo mina z zapalnikiem czasowym, podłożona prawdopodobnie przez agentów nkwd1. Kil­ ka dni przed wybuchem w budynku ulokowało się rumuńskie do­ wództwo wojskowe. Gmach został wcześniej już raz przeszukany pod kątem materia­ łów wybuchowych, a oficerowie wywiadu ostrzegali o możliwości sabotażu2. Do podobnego zdarzenia doszło kilka tygodni wcześniej w siedzibie niemieckiej administracji wojskowej w Kijowie. Odwetem za kijowski zamach była masakra w Babim Jarze, jedna z najstrasz­ liwszych rzezi ludności cywilnej w czasie 11 wojny światowej; nie­ miecka policja ss i ukraińscy strażnicy wymordowali wówczas ponad trzydzieści trzy tysiące Żydów3. Podobna reakcja nastąpiła w Odessie. Gdy spod gruzów wydobywano ciała zabitych, rumuńscy oficerowie

190

9

POLA TRANSNISTRII

słali do naczelnego dowództwa telegramy informujące szczegółowo o skali zniszczeń i przedsięwziętych brutalnych środkach odweto­ wych. „Przygotowuję egzekucje [przez powieszenie! Żydowi komuni­ stów na placach publicznych Odessy”, meldował generał Konstantin Trestioreanu, który objął po Glogojanu dowodzenie 10. Dywizją Pie­ choty i został wojskowym dowódcą Odessy4. Tak rozpoczęło się nisz­ czenie odeskiej społeczności żydowskiej. W jednym ze słabiej znanych epizodów Zagłady co najmniej dwieście dwadzieścia tysięcy Żydów zginęło w gettach, podczas deportacji i w obozach koncentracyjnych na okupowanych przez Rumunów obszarach sowieckiej Ukrainy5. Część ofiar stanowili mieszkańcy Odessy i sąsiednich terenów rolniczych; znacznie więcej pochodziło z innych rejonów pod okupacją wojsk rumuń­ skich, które wraz z Niemcami najechały w 1941 roku na Związek Radziecki. Rumuńska strefa okupacyjna pomiędzy Dniestrem a po­ łudniowym biegiem Bohu, nosząca oficjalnie nazwę Transnistria, była odpowiednikiem innych jednostek administracyjnych utwo­ rzonych w Europie Wschodniej w ramach nazistowskiego „Nowego Ładu”, takich jak Generalne Gubernatorstwo w Polsce czy Komi­ sariat Rzeszy Ukraina. Bestialskie czyny, do których dochodziło w Transnistrii i w jej stolicy, Odessie, były odpowiednikiem jeszcze bardziej masowych i lepiej udokumentowanych zbrodni, dokony­ wanych w osławionych obozach śmierci w okupowanej Europie i popełnianych tam przez żołnierzy Wehrmachtu, lokalną policję oraz Einsatzgruppen, osławione lotne oddziały śmierci. Różnica sprowadzała się do tego, że ten rozdział bestialskiego lu­ dobójstwa rozegrał się poza obszarem zajętym przez Niemcy. Spraw­ cami nie byli niemieccy esesmani w czarnych skórzanych płaszczach, a ofiar nie mordowano w specjalnie zaprojektowanych fabrykach śmierci w rodzaju Auschwitz-Birkenau. Odpowiedzialność za Holo­ kaust w Odessie i w Transnistrii ponosiła Rumunia, jedyne państwo oprócz nazistowskich Niemiec, które w okresie 11 wojny światowej sprawowało kontrolę nad ważnym sowieckim miastem. Do końca wojny Rumuni zdążyli niemal całkowicie oczyścić Odessę z resztek żydowskiej społeczności. Jeden z największych europejskich ośrod­ ków kultury żydowskiej stał się, w języku nazistów, niemal całkowi­ cie judenrein.

191

CHARLES KING

O I) E S S A

Losy miasta i jego mieszkańców, niepewne w momencie wybu­ chu wojny, z upływem czasu stały się rozpaczliwie przewidywalne. Śmierć lub przetrwanie zależały od długiej serii dramatycznych de­ cyzji: czy i kiedy uciekać; kiedy i w jaki sposób podporządkować się zarządzeniom władz okupacyjnych; zgłosić się do tworzonego getta czy pozostać w ukryciu. Analogicznie Zagłada ogromnej żydowskiej społeczności (w momencie wybuchu ii wojny światowej Żydzi stano­ wili jedną trzecią mieszkańców Odessy) była skutkiem wielu decyzji wąskiej grupy rumuńskich urzędników, których ponure losy wplotły się w historię zarządzanego przez nich miasta.

Kiedy Rumunia postanowiła przystąpić do u wojny światowej, od razu było wiadomo, po której stronie się opowie. Zanim do tego doszło, chimeryczny monarcha Karol u proklamował dyktaturę królewską, zdelegalizował partie polityczne i zorganizował lojalistyczny ruch młodzieżowy wzorowany na faszystowskich legionach Mussoliniego. Rumuńskie społeczeństwo także było bardzo podatne na szerzące się w całej Europie skrajnie prawicowe ideologie. Rumunia powołała własną, rodzimą organizację faszystowską, Żelazną Gwardię, łączą­ cą religijny, prawosławny radykalizm z zajadłym antysemityzmem i millenarystycznym kultem śmierci. W takiej atmosferze doszedł do władzy łon Antonescu, który przyjął tytuł conducator (rumuński odpowiednik Fiihrera) i do koń­ ca u wojny światowej rządził Rumunią i okupowanymi przez nią ob­ szarami. Ten postawny mężczyzna o dostojnym sposobie bycia sta­ rego wiarusa i konserwatywnego patrioty nie miał cierpliwości do swojego monarchy ani do zajadłego nacjonalizmu Żelaznej Gwardii. Możliwe, że nigdy nie zostałby dyktatorem, gdyby nie bardzo szcze­ gólna sytuacja strategiczna, w której na początku lat czterdziestych xx wieku znalazł się jego kraj. Istotną rolę odegrała kwestia posia­ dłości terytorialnych. W i wojnie światowej Rumunia walczyła po stronie ententy. Po­ nieważ znalazła się w gronie zwycięzców, w powojennych traktatach pokojowych przyznano jej nowe terytoria. Jedną z przyłączonych prowincji była Besarabia, wcześniej należąca do Rosji. (Stolica Besarabii Kiszyniów była miejscem brutalnego pogromu w 1903 roku). Związek Radziecki, spadkobierca Imperium Rosyjskiego, nigdy nie

192

9

POLA TRANSNISTRII

zaakceptował w pełni tej straty; zakonspirowani komunistyczni agi­ tatorzy podjudzali miejscową ludność przeciwko nowej rumuńskiej władzy. Ale inspirowane przez bolszewików powstania w Besarabii albo same wygasały, albo były dławione przez rumuńskie wojsko, żandarmerię i tajną policję. W końcu Sowieci stworzyli nowy plan wydarcia Besarabii spod kontroli Rumunii. W 1939 roku radzieckim negocjatorom udało się wprowadzić do podpisanego z Niemcami układu o nieagresji (paktu Ribbentrop-Mołotow) tajną klauzulę włączającą Besarabię w sferę interesów Moskwy. Wschodnie pogranicze Europy zostało defacto podzielone pomiędzy dwa reżimy, faszystowski i komunistyczny. W czerwcu 1940 roku, działając na podstawie umowy z Niemca­ mi, Stalin zażądał natychmiastowego przyłączenia Besarabii do Związku Radzieckiego. Karol 11, zdruzgotany sowieckim ultima­ tum i bardziej zajęty romantycznymi schadzkami niż sprawami państwa, musiał wyrazić zgodę. Upokorzona armia rumuńska wycofała się za linię nowych granic. Jednocześnie na północy i na południu kraju kolejni sąsiedzi, Węgry i Bułgaria, oderwali od Ru­ munii skrawek Transylwanii i część linii brzegowej Morza Czarne­ go. Okryty wstydem i zniechęcony do polityki Karol n abdykował na rzecz swojego syna Michała. Po abdykacji Karola 11 na scenę wkroczył Antonescu. Nowy król miał dopiero dziewiętnaście lat i Antonescu bez trudu zagarnął rzeczywistą władzę jako starszy, bardziej kompetentny strażnik interesów państwa. Były minister obrony, mający za sobą długoletnią karierę w wojsku, w latach trzydziestych flirtował z Żelazną Gwardią, częściowo podzie­ lając jej ideologię, w tym głęboki antysemityzm. Ale nawet rumuńscy liberałowie uważali go za jedynego polityka zdolnego wyprowadzić kraj z kryzysu, w który wepchnęło go niemiecko-sowieckie zbliżenie. Antonescu szybko zastąpił dyktaturę królewską dyktaturą wojskową, narodowym państwem legionowym, które czerpało z ideologii i sym­ boliki Żelaznej Gwardii (chociaż ten trudny do kontrolowania ruch ostatecznie zdelegalizowano). W listopadzie 1940 roku Antonescu udał się do Berlina na swoje pierwsze spotkanie z Hitlerem. Przywódca mniejszego, otoczonego wrogami kraju, zabiegającego o pomoc tych samych Niemiec, które kilka miesięcy wcześniej przyczyniły się do okrojenia jego obszaru, zadeklarował poparcie dla Trzeciej Rzeszy.

193

CHARLES KING

ODESSA

W i wojnie światowej Rumunia wybrała sojusz z Wielką Brytanią, Francją i Rosją, jednak tym razem interes narodowy nakazywał co innego. Kiedy 22 czerwca 1941 roku, łamiąc warunki paktu o nieagre­ sji, państwo Hitlera napadło na Związek Radziecki, armia rumuńska pomaszerowała za wojskiem niemieckim na wschód w nadziei, że uda jej się odzyskać ziemie, które dokładnie rok wcześniej zagrabił Stalin. Społeczeństwo, które uważało „gwałt” na Rumunii za domagającą się pomsty zbrodnię, gorąco poparło tę operację militarną. Wojska niemieckie, wspierane przez rumuńskich, węgierskich i włoskich sojuszników, zamknęły w potężnych kleszczach najważniejsze miasta zachodniej części Związku Radzieckiego. Zaskoczona atakiem Armia Czerwona załamała się pod naporem agresora. Na północy Niemcy w ciągu tygodnia opanowali Litwę, Łotwę i Białoruś. Tydzień później wyparli Sowietów z zachodniej Ukrainy. Jako ważny port morski Odessa odgrywała zasadniczą rolę w stra­ tegicznych planach państw Osi i miała priorytetowe znaczenie dla So­ wietów. Była jednym z nielicznych radzieckich miast, które przeżyły bombardowanie już pierwszej nocy inwazji. Późnym latem 1941 roku niemiecka 11. Armia i rumuńska 4. Armia odcięły Odessę od reszty kontrolowanego przez Rosjan terytorium. Jedyną drogą ucieczki i za­ opatrzenia pozostało morze. Przez przeszło dwa miesiące zamknięte w oblężeniu miasto znosiło codzienne ostrzały wrogiej artylerii i conocne kontrataki czerwonoarmistów. Ta patowa sytuacja trwałaby może dłużej, gdyby nie błyskawiczny marsz wojsk niemieckich na wschód i na północ. Niemcy zajęli Kijów i ruszyli na bazę radzieckiej marynarki wojennej w Sewastopolu. W obliczu tak poważnego zagrożenia Armia Czerwona postanowiła porzucić Odessę i wycofać się na wschód. W połowie października, zgodnie z wcześniejszym porozumieniem z Niemcami, oddziały ru­ muńskie jako pierwsze oficjalnie wkroczyły do Odessy. Wjechawszy do miasta rozklekotanymi ciężarówkami i na rączych rumakach, Rumuni odkryli, że urządzenia portowe są zniszczone, a w dzielni­ cach mieszkalnych pozostał jedynie ułamek przedwojennej populacji. Szacunki różnią się między sobą co do tego, ilu Żydom udało się uciec z zachodnich terenów Zawiązku Radzieckiego przed nacierającymi wojskami państw Osi. W momencie wybuchu wojny ludność dawnej

194

9

POLA TRANSNISTR1I

strefy osiedlenia nieznacznie przekraczała pięć milionów, z czego od kilkuset tysięcy do przeszło miliona wywędrowało na wschód za co­ fającą się armią radziecką0. Według ostatniego przedwojennego spisu ludności przeprowadzonego w 1926 roku Odessa liczyła czterysta trzydzieści trzy tysiące mieszkańców, w tym około stu pięćdziesięciu ośmiu tysięcy Żydów. Jednakże w przededniu niemiecko-rumuńskiej inwazji w Odessie mogło przebywać nawet dwieście trzydzieści trzy tysiące Żydów, ponieważ do miasta napłynęła rzesza uchodźców ucie­ kających przed armiami najeźdźców7. Przez całe lato i jesień 1941 roku trwała sowiecka ewakuacja mia­ sta. W tym czasie Odessę opuściła co najmniej jedna trzecia miesz­ kańców. W tej grupie mógł się znajdować nieproporcjonalnie duży odsetek Żydów, ponieważ pierwszeństwo mieli urzędnicy, pracow­ nicy administracji państwowej, lekarze i inne popularne wśród tej nacji zawody. Szacuje się, że gdy oblegającym nazistom udało się w końcu odeprzeć Armię Czerwoną, w mieście przebywało osiemdziesiąt-dziewięćdziesiąt tysięcy Żydów, którzy nadal stanowili około jednej czwartej wszystkich mieszkańców8. Późną jesienią 1941 roku rumuński burmistrz Odessy oceniał, że pięćdziesiąt tysięcy z trzystu tysięcy mieszkańców Odessy to Żydzi, i jest to chyba najdokładniej­ szy szacunek wielkości żydowskiej populacji w początkach odeskiej Zagłady, jakim dysponujemy9. Dla wielu Żydów oraz ich nieżydowskich sąsiadów pytanie, jak postąpić w obliczu groźby okupacji, stanowiło niemożliwą do roz­ wikłania zagadkę. Z perspektywy czasu wiemy, że pozostanie we własnym mieszkaniu i próba przeczekania okupacji okazały się gigan­ tycznym błędem. Jednakże nawet w czasach narastającego zagrożenia dom często wydaje się najbezpieczniejszym miejscem. Żydowscy mieszkańcy leżącego na linii marszu wroga międzynarodowego por­ tu o strategicznym znaczeniu, jakim była Odessa, nie mieli pojęcia o okropnościach rozgrywających się na innych obszarach, zwłaszcza w okupowanej Polsce i na Białorusi. Niespełna dwa lata wcześniej Związek Radziecki podpisał układ pokojowy z Trzecią Rzeszą i od tamtej pory stalinowska machina propagandowa pracowała pełną parą, żeby przedstawić nazistów w jak najlepszym świetle. Opowieści o spalonych wsiach i masowych egzekucjach, które po czerwcu 1941 roku wraz z falą uchodźców zaczęły docierać do miasta,

195

CHARLES KING

ODESSA

wydawały się zbyt groteskowe, by dać im wiarę. Wiele rodzin sądziło, że nowe, jeszcze nieznane diabelstwo będzie lepsze od starego, które już zdążyło dać im się boleśnie we znaki. Antyżydowskie rozruchy z 1905 roku wciąż były żywe w ludzkiej pamięci; nieliczni pamiętali nawet pogromy z 1871 i 1881 roku. Postawieni wobec wyboru, czy po­ rzucić dom i majątek na pastwę szabrowników, czy pozostać na miej­ scu i spróbować ułożyć sobie relacje z nowym okupantem, wcale nie uważali tej drugiej opcji za kompletną niedorzeczność. „Pod rządami Niemców będzie nam bardzo, bardzo źle. Będziemy cierpieć - powie­ dział do pamiętnikarza Saula Borowoja jeden z jego przyjaciół. - Ale znowu uciekać oznaczało pewną śmierć”10. Gdy Rosjanie rozpoczęli ewakuację Odessy, zakwalifikowanie się do wyjazdu wymagało przedarcia się przez labirynt sowieckiej biuro­ kracji. Wieśniacy mogli spakować dobytek na wóz, zaprząc do niego woły i podążyć na wschód, ale mieszkańcy miasta musieli wędrować pieszo, zdobyć bilet na miejsce w ciężarówce lub w jeszcze niezarekwirowanym przez wojsko pociągu albo znaleźć koję na wypływającym z portu statku, co też wymagało specjalnego dokumentu, wydawanego w pierwszej kolejności członkom partii i urzędnikom państwowym. Ludzie, którym udało się bezpiecznie wydostać z miasta, musieli stawić czoła kolejnym wyzwaniom. W nowym miejscu należało zna­ leźć dach nad głową i odbudować pozycję zawodową, a często także odszukać członków rodziny, z któiymi rozdzielili się w czasie ucieczki. Wielu z nich dotarło aż do Uzbekistanu i innych rejonów środkowej Azji. Dzieci, które po drodze zgubiły lub straciły rodziców, umieszcza­ no w specjalnie tworzonych sierocińcach. Dorośli trafiali do obozów dla uchodźców', gdzie przez czteiy następne lata, a czasem nawet dłużej, dzielili życie z uciekinierami z innych okupowanych i oble­ ganych sowieckich miast. Wszyscy starali się jak najlepiej przetrwać ten trudny okres. Pisarze wymieniali się brudnopisami, dyskutując o nich przy z trudem zdobywanych papierosach i wódce. Naukowcy wygłaszali zawiłe odczyty przed uczoną publicznością zebraną z ca­ łego Związku Radzieckiego. Reżyserzy kręcili filmy dokumentalne i melodramaty, dlatego w czołówkach radzieckich filmów z tamtych lat tak często pojawia się napis: „Taszkienckie Studio Filmowe”; to nieprawdopodobne sowieckie Hollywood zbudowane pośród muzuł­ mańskich kopuł i minaretów na azjatyckim stepie’1. Był to początek

196

9

POLA TRANSNISTRU

odeskiej diaspory, która zaniosła wartości, kulturę i temperament czarnomorskiego portu do najdalszych zakątków Związku Radziec­ kiego i świata. Ale stając pod koniec lata i jesienią 1941 roku przed doniosłą de­ cyzją: zostać czy uciekać, odesyjczycy nie wiedzieli, jaka przyszłość czeka ich w mieście albo w jakimś dalekim obozie dla przesiedleń­ ców. Ocalały z Zagłady Boris Kalika pamięta, jak matka ciągnęła go do portu, gdzie mieli wsiąść na pokład statku. Rzeka ludzi płynęła w stronę doków. Na nabrzeżu leżały sterty bagaży. W ścisku dwu­ nastoletni Boris, drobny i wystraszony, odłączył się od matki i sio­ stry. W końcu, zmęczony szukaniem rodziny, wrócił po prostu do domu, gdzie zaopiekowali się nim rosyjscy sąsiedzi. Kilka miesięcy później trafił przejściowo do odeskiego getta, ale wkrótce znalazł się w kolumnie Żydów wyprowadzanych do założonego przez Rumunów obozu w Domaniwce. Po drodze gibki, złotowłosy chłopiec zdołał się wymknąć strażnikom i przez resztę wojny wędrował od wsi do wsi, udając rosyjskiego sierotę. Dopiero po zakończeniu okupacji dołączył do swojej matki, która spędziła te lata na wschodzie Związku Radziec­ kiego. Stracił jednak siostrę - zmarła w niejasnych okolicznościach podczas chaotycznej ewakuacji Odessy w 1941 roku12. Zabijanie Żydów nie było priorytetowym zadaniem maszerujących na wschód rumuńskich żołnierzy i żandarmów, ale stanowiło poboczny projekt, który realizowali z podobnym zapałem, choć z pewnością nie aż tak metodycznie jak Wehrmacht i Waffen-ss. Na terenie Rumunii, gdzie rząd Antonescu wprowadził wiele antyżydowskich przepisów, dochodziło do brutalnych mordów i pogromów. Najgłośniejszym echem odbiły się masakra i brutalna deportacja Żydów z Jass w pół­ nocno-wschodniej Rumunii, które pociągnęły za sobą kilkanaście tysięcy ofiar. Ale rumuńskich Żydów nie wywożono na masową skalę do nazistowskich obozów śmierci na terenach zajętych przez Rzeszę. Antonescu oparł się naciskom Niemców, którzy żądali wysiedlenia licznej rumuńskiej społeczności żydowskiej, i po wojnie bronił się przed sądem, twierdząc, że zawsze usiłował chronić Żydów, a nie ich

zbijać. Jednakże w odzyskanej Besarabii i w okupowanej Transnistrii polityka rumuńska wobec ludności żydowskiej wyglądała zupełnie inaczej.

197

CHARLES KING

O I) E S S A

Systematyczne ataki na Żydów rozpoczęły się w Odessie już w pierw­ szych godzinach okupacji. W połowie października 1941 roku wraz z wojskami rumuńskimi do miasta weszła niemiecka Einsatzgruppe d oraz podległe jej Sonderkommando 11 b* 3. Czołowi przywódcy społeczności żydowskiej zostali zgładzeni, a pozostałym Żydom ka­ zano się zarejestrować w urzędach; prawdopodobnie władze chciały przygotować listy nazwisk i adresów na potrzeby późniejszych opera­ cji’4. Wysadzenie w powietrze kwatery głównej rumuńskiego dowódz­ twa wywołało kolejną, bardziej chaotyczną falę przemocy. W całym mieście odbywały się masowe egzekucje; powieszono lub rozstrzela­ no setki osób, w pierwszej fazie z inicjatywy miejscowych władz oku­ pacyjnych, później na wyraźny rozkaz łona Antonescu. Już 22 października Antonescu zaczął słać telegramy ze szczegó­ łowymi zaleceniami. Za każdego zabitego w zamachu rumuńskiego bądź niemieckiego oficera należało powiesić dwustu „komunistów”; za każdego zwykłego żołnierza - stu. Wszyscy „komuniści w Odes­ sie” oraz „po jednym członku z każdej żydowskiej rodziny” mieli zostać zamknięci jako zakładnicy i straceni w przypadku drugiego podobnego zdarzenia’5. Następnie Antonescu przekazał dokładną listę dalszych kroków: 1.

Stracić wszystkich Żydów z Besarabii szukających schronienia w Odessie.

2.

Wszystkich objętych [rozkazem] z 23 października 1941 roku [doty­ czącym wieszania „komunistów”], którzy nie zostali jeszcze straceni, oraz innych, których można do nich dołączyć, zamknąć w budynku,

a następnie budynek ten zaminować i wysadzić w powietrze. Akcję przeprowadzić w dniu pogrzebu ofiar [zamachu na wojskową kwaterę główną].

3.

Niniejszy rozkaz zniszczyć po przeczytaniu.

Zachowała się odręczna kopia tego rozkazu. Z późniejszych mel­ dunków do kwatery głównej wynika, że został on wypełniony’6. Zastosowanie ogólnikowej kategorii „komuniści”, a także szcze­ gólna niechęć do Żydów z Besarabii ilustrują jeden z podstawowych aspektów rumuńskiej polityki okupacyjnej, w Odessie i nie tylko: gra­ nice pomiędzy komunistami, Żydami, partyzantami, uchodźcami lub

198

9

POLA TRANSNISTRfl

po prostu niepożądanym elementem były bardzo mgliste, a czasem zupełnie się rozmywały. Zarządzenia władz okupacyjnych bywały groteskowo niejasne. 23 październikaTrestioreanu rozkazał podlega­ jącym mu oddziałom powiesić po „co najmniej stu Żydów”, co praw­ dopodobnie oznaczało zgodę na powieszenie większej liczby osób’7. Ofiarami tych działań, nazywanych przez Rumunów „represalia” (ak­ cjami odwetowymi), padali prawie wyłącznie Żydzi. Oczywiście teo­ retycznie miały one na celu zlikwidowanie sowieckich agentów, par­ tyzantów i ich potencjalnych pomocników, jednak te kategorie były znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe, do precyzyjnego zdefi­ niowania. Żyd stał się więc zastępczym wrogiem państwa, niewątpliwie

o wiele łatwiejszym do rozpoznania na podstawie dowodu tożsa­ mości, dokumentów przechowywanych w urzędowych archiwach i rutynowego pozyskiwania informacji od sąsiadów i kolegów z pra­ cy. Łatwość identyfikacji metodami biurokratycznymi połączona z głębszym antysemickim zwyczajem utożsamiania Żydów z elemen­ tem niepożądanym i zakonspirowanym zaważyły na charakterze ru­ muńskiej polityki okupacyjnej. Z punktu widzenia Antonescu i jego podwładnych mordy, których dopuszczały się wojska okupacyjne, były zwykłą reakcją na aktywność wszechobecnej partyzantki i mia­ ły za zadanie zniechęcić odesyjczyków do organizowania kolejnych zamachów. O ile w samej Rumunii Żyd miał spore szanse przeżycia, o tyle na obszarach okupowanych podpadał pod o wiele groźniejszą kategorię mówiących po rosyjsku kryptokomunistów i potencjalnych wywrotowców. Działania odwetowe przybrały zatrważającą skalę. Nie licząc ma­ sowych egzekucji przez powieszenie lub rozstrzelanie, w pierwszym okresie po zajęciu miasta rumuńskie siły bezpieczeństwa i oddziały ss wymordowały w porcie, w budynkach wojskowych na przedmieściach i w szopach w podmiejskim osiedlu Dalnyk tysiące Żydów. Słupy tro­

lejbusowej trakcji elektrycznej zamieniono w prowizoryczne szu­ bienice; rzędy wisielców ciągnęły się aż na dalekie przedmieścia18. Sonderkommando nb otrzymało zadanie wyłapania ukrywających się Żydów i wyprowadzenia ich za miasto, gdzie czekały rumuńskie

oddziały śmierci19. Przez kilka tygodni po zamachu na kwaterę do­ wództwa sil okupacyjnych przeprowadzano masowe egzekucje przez

199

CHARLES KING

ODESSA

rozstrzelanie, także przy użyciu karabinów maszynowych. Ludzi ob­ lewano benzyną i palono żywcem. Wysadzano budynki, do których zgodnie z upiornymi wskazówkami Antonescu spędzano żydowskich obywateli. „Chaosu i budzących grozę scen nie da się opisać - ze­ znał później jeden z naocznych świadków. - Okaleczeni ludzie pło­ nęli żywcem, kobiety z płonącymi włosami wypełzały przez dachy i szczeliny w ścianach podpalonych magazynów, rozpaczliwie szuka­ jąc ocalenia”20. Według szacunków opartych na relacjach świadków, ustaleniach w powojennych procesach sądowych oraz nielicznych świadectwach ocaleńców w omawianym okresie w Odessie i Dalnyku zginęło co najmniej dwadzieścia pięć tysięcy ludzi, czyli mniej więcej jedna trzecia wszystkich Żydów znajdujących się w Odessie w chwili wkroczenia Rumunów21. Masakry przeprowadzano zgodnie z pisemnymi rozkazami zwierzchników, przekazywanymi w dół po szczeblach wojskowej hierarchii. Były częścią „Zagłady przez kule”, według określenia uku­ tego przez jednego z historyków Holokaustu dla masowych mor­ dów na cywilach, rozstrzeliwanych w wykopach, w opuszczonych budynkach i w rowach przeciwczołgowych na całej Ukrainie oraz w zachodniej części Związku Radzieckiego. Chociaż tak właśnie wy­ glądało doświadczenie wojny dla milionów Żydów, i nie tylko ich, ta strona Zagłady często pozostaje w zapomnieniu, przyćmiona bez­ namiętnym, zmechanizowanym zabijaniem w obozach takich jak Auschwitz-Birkenau22. Rumuni nie budowali fabryk śmierci, stwo­ rzyli jednak na okupowanych przez siebie terenach sieć obozów koncentracyjnych i gett, w których zamknęli niedobitków odeskich Żydów, a także wielu Żydów i Romów z Besarabii i Transnistrii. Zamykanie Żydów w getcie stanowiło długotrwały, niekonsekwent­

ny i chaotyczny proces, typowy dla rumuńskiej polityki okupacyjnej. Bałagan, w jakim się to wszystko odbywało, prowadził do wielu nie­ wyobrażalnych okrucieństw, ale czasem umożliwiał także ucieczkę lub obejście przepisów. Pod koniec okresu masowych egzekucji część Żydów przesiedlono siłą do sąsiadującej ze śródmieściem dzielnicy Słobodka. Niektórzy z nich mogli po pewnym czasie wrócić do do­ mów, ale wkrótce władze okupacyjne nakazały wszystkim chłopcom i mężczyznom stawić się w miejscowym więzieniu. Jednocześnie

200

9

POLA TRANSNISTRII

przeczesano miasto, by wyłapać uchylających się od obowiązku reje­ stracji. Następnie, w połowie listopada 1941 roku, władze Transnistrii wydały zarządzenie nakazujące wszystkim Żydom przeniesienie się do tworzonego w pośpiechu getta, ale było ono dosyć luźno egzekwo­ wane. Kobietom, dzieciom i osobom starszym pozwolono niebawem wrócić do dawnych mieszkań, często już splądrowanych lub zajętych przez dawnych sąsiadów23. Ponieważ obszar getta nie został otoczo­ ny murem, można było się z niego wyśliznąć i ukryć w innej części miasta. Również pozostali odesyjczycy mogli odwiedzać znajomych w getcie i w innych miejscach internowania. Pewna tajna agentka informowała władze, jak łatwo można przemycić do miejskiego wię­ zienia żywność dla znajomego Żyda, co za Stalina - jak zauważyła byłoby zupełnie niemożliwe24. Wydaje się, że ostateczne zamknięcie odeskich Żydów w getcie na Słobodce nastąpiło później niż w innych częściach Transnistrii. Do końca lata 1941 roku Rumuni zabijali Żydów na miejscu albo depor­ towali ich na wschód, za rzekę Boh, na okupowaną przez Niemców Ukrainę. Powodowało to ogromny chaos: kolumny obszarpanych wysiedleńców pędzono przez most na drugi brzeg, skąd niemiec­ cy żołnierze, nieprzygotowani na przyjęcie tak wielkiej liczby ludzi, zawracali ich z powrotem na rumuńską stronę. Kres zamieszaniu miało położyć zawarte 30 sierpnia porozumienie, w którym oficjalnie przekazano kontrolę nad Transnistrią Rumunii. Od tej pory sojusznik Hitlera musiał sam sobie radzić z Żydami na powierzonym mu tery­ torium. Zgodnie z podjętymi ustaleniami mieli oni trafić do „obozów pracy i pracować” do momentu zakończenia działań wojennych, kiedy to zostaną „ewakuowani” na opanowany przez Niemców Wschód25. Zwłoka w utworzeniu odeskiego getta była zapewne konsekwencją wcześniejszych wydarzeń; zamach na kwaterę dowództwa i masowe egzekucje, które po nim nastąpiły, spowodowały, że od zajęcia Odessy przez Rumunów do przygotowania konkretnych rozwiązań upłynęło kilka miesięcy. W połowie grudnia Antonescu wydał rozkaz osta­ tecznego umieszczenia wszystkich odeskich Żydów w getcie. Po raz pierwszy w dziejach czarnomorskiego portu jego żydowskim miesz­ kańcom zabroniono mieszkać wszędzie tam, gdzie było ich na to stać. Utworzenie getta okazało się pierwszym krokiem w kierunku stosunkowo szybkiej likwidacji niedobitków odeskich Żydów. Wielu

201

CHARLES KING

ODESSA

wysiedlono już w październiku i listopadzie. Pognano ich do wsi i obo­ zów w głębi lądu, gdzie tysiące ludzi zostało rozstrzelanych przez lo­ kalną policję lub umarło później z niedożywienia i na tyfus. Zgodnie z zaleceniami Antonescu 2 stycznia 1942 roku cywilny gubernator Transnistrii wydał tak zwany rozkaz numer 35, który przypieczęto­ wał los odeskich Żydów. Nakazywał on usunięcie ich z getta i prze­ siedlenie do rejonów bieriezowskiego i oczakowskiego, leżących na północ i na wschód od Odessy; dobytek deportowanych miał zostać przejęty przez państwo i sprzedany, a oni sami zmuszeni do niewol-

niczej pracy . Likwidacja getta rozpoczęła się 10 stycznia. Wysiedlani Żydzi szli pieszo lub jechali na furmankach pomiędzy szpalerami lżących ich policjantów i gapiów. Temperatura spadła poniżej zera. Tych, którzy się przewrócili lub próbowali uciec, zabijano na miejscu. Na ulicach leżały trupy27. Akcję przeprowadzali rumuńscy żołnierze i żandarmi, na bieżąco informujący swoich zwierzchników o jej przebiegu. Opróż­ nienie getta zajęło kilka miesięcy, nie tylko ze względu na konieczność zapewnienia transportu dla kilkudziesięciu tysięcy wywożonych ze Słobodki ludzi, lecz także dlatego, że wielokrotnie przeszukiwano całą dzielnicę, by upewnić się, że nikt nie pozostał. Jeszcze przez wiele tygodni po rozpoczęciu akcji znajdowano Żydów ukrywających się na strychach i w rozmaitych ciasnych schowkach28. Według oficjalnych raportów rumuńskim żołnierzom czasem trudno było zapanować nad uczuciami strachu, obrzydzenia i współczucia. Chcąc podbudo­ wać ich morale, dowództwo wprowadziło specjalną deklarację, którą musiał podpisać każdy żołnierz, stwierdzając, że przeczytał i rozumie przepisy zabraniające bratania się z Żydami29. Terror, głód i walka o przetrwanie rodziły osobliwe sojusze. W okresie przed likwidacją getta splotły się ze sobą losy sierżanta Nicolae Tanasego i Wiery Sepel. Tanase został przydzielony do do­ wództwa 38. Pułku Piechoty, dzięki czemu miał dostęp do zapasów żywności, ubrań i paliwa. Sepel była Żydówką. Mimo to żyli ze sobą przez kilka miesięcy na przełomie 1941 i 1942 roku. Tanase często ją odwiedzał. Możliwe nawet, że stworzyli wspólny dom w skromnym mieszkanku gdzieś w mieście. Kiedy władze wydały rozkaz wysiedlenia z Odessy wszystkich Ży­ dów, Tanase i Sepel obmyślili plan. Wykorzystując kontakty w wojsku,

202

9

POLA TRANSNISTRU

sierżant załatwił dokumenty umożliwiające podróż pociągiem do Rumunii. Wyjazd na zachód, na rdzenne terytorium sprzymierzo­ nego z Hitlerem kraju, który sprawował kontrolę nad Odessą, może się wydawać dziwną drogą ucieczki, ale wtedy takie rozwiązanie nie było pozbawione sensu. W Rumunii Żydzi cierpieli prześladowania i dochodziło do pogromów, jednakże nie było tam zbiorowych egzeku­ cji ani masowych wysiedleń. Wiera Sepel mogła spróbować też wto­ pić się w miejscową ludność, ukrywając swoją żydowską tożsamość. Kochankowie podjęli ogromne ryzyko. Żydom nie wolno było po­ dróżować rumuńskimi pociągami bez specjalnego zezwolenia, ale Sepel zapewne otrzymała również fałszywy dokument tożsamości na inne nazwisko. Wieczorem 10 stycznia, kiedy jego towarzysze wypędzali Żydów z niedawno utworzonego getta, sierżant spotkał się ze swoją przyjaciółką na głównym dworcu Odessy. Wziął ze sobą dwie mapy miasta, może po to, by znaleźć rezerwową drogę ucieczki, jeśli coś pójdzie nie tak. Czekali na peronie na nocny pociąg do Buźau, spokojnego, prowincjonalnego miasta u podnóża Karpat, po drugiej stronie sowiecko-rumuńskiej granicy. Sepel nie zdążyła wsiąść do pociągu. O godzinie 20.00 para wzbu­ dziła podejrzenia kontrolera biletów, być może dawnego agenta so­ wieckiej policji, który z równym zapałem i profesjonalizmem służył teraz Rumunom. Gdy wyszło na jaw, że dokumenty podróżne z pie­ częcią dowódcy 38. Pułku Piechoty zostały sfałszowane, rumuński sierżant i żydowska uciekinierka trafili do wojskowego aresztu. Kilka tygodni później, 3 lutego 1942 roku, sąd wojskowy skazał Nicolae Tanasego na trzy lata więzienia za „sfałszowanie dokumentów Żydów­ ki” i dodatkowe pięć lat za „próbę wyprowadzenia Żydówki z getta”. Wierę Nikołajewnę Sepel skazano na pięć lat za usiłowanie ucieczki z getta i uniknięcia deportacji z Odessy30. Ich dalsze losy są nieznane. Możliwe, że po procesie Sepel zosta­ ła w odeskim więzieniu, nie dłużej jednak niż do marca 1942 roku, kiedy to usunięto z niego wszystkich żydowskich więźniów. Mogła też umrzeć w obozie z zimna albo na tyfus lub zginąć z rąk ukraiń­ skiego lub niemieckiego policjanta. Jeśli udało jej się przekonać sąd, że pochodzi z Rumunii, a nie z Odessy, miała szansę przeżyć wojnę, a może nawet zostać repatriowana do Rumunii z nowym nazwiskiem i nową tożsamością, jak chciał jej sierżant.

203

CHARLES KING

O I) E S S A

Deportacje (albo „ewakuacje” w przejętej od Niemców nomen­ klaturze rumuńskich władz), których Sepel z pomocą Tanasego próbowała uniknąć, oficjalnie zakończyły się kilka miesięcy później, 11 kwietnia 1942 roku. W zwięzłym raporcie prefekt okręgu odeskiego stwierdził, że trzydzieści dwa tysiące sześciuset czterdzie­ ścioro troje Żydów „policzono i ewakuowano”. Kolejnych ośmiuset czterdzieścioro siedmioro znaleziono martwych na terenie getta albo zabito podczas wysiedlania. Dalsze pięćset czterdzieści osiem osób (w tym ciężarne kobiety) przebywało w szpitalu w getcie, ale planowano je przesiedlić do obozu w okręgu bieriezowskim, gdy tylko będą nadawały się do transportu. Po jeszcze jednej akcji przeszukania miasta w celu wyłapania ostatnich ukrywających się Żydów władze zajęły się problemem rozdysponowania skon­ fiskowanego dobytku31. Na wsi panowały jeszcze gorsze warunki niż w mieście. Z powo­ du tyfusu i innych szerzących się chorób, z rąk rumuńskich żan­ darmów i oddziałów policji, rekrutowanych spośród miejscowych Niemców, a także na skutek nieludzkich warunków sanitarnych w obozach i gettach Transnistrii (które przeszły do historii pod ukraińskimi nazwami miejscowymi, takimi jak Bieriezowka, Bogdanowka, Domaniwka) śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Na rozkaz Antonescu dla tych, którzy przeżyli, władze okupacyjne stworzyły system pracy niewolniczej, wydając w grudniu 1943 roku zarządzenie zmuszające wszystkich Żydów od dwunastego do sześć­ dziesiątego roku życia do wykonywania jednej z kilku określonych prac, od zbierania jaj do obsługiwania rzeźni. Bez specjalnego zezwolenia cywilnych władz administracyjnych nie wolno ich było kierować do pracy w mieście32. Wiosną 1942 roku, kiedy akacje wypuściły pąki, a w parku zakwitły pierwsze kwiaty, rumuńscy okupanci zakończyli zadanie, wypeł­ niane z tą samą makabryczną skrupulatnością, którą wsławiły się niemieckie wojsko, policja i oddziały ss na innych terenach okupowa­ nych. Nie licząc osób ukrywających się pod fałszywym nazwiskiem, w czarnomorskim porcie pozostało jedynie kilkudziesięciu żydow­ skich rzemieślników, zatrudnionych w małej rządowej fabryczce w centrum miasta; większość z nich nawet nie pochodziła z Odessy33. Człowiek nadzorujący wywózki otrzymał z rąk nuncjusza papieskiego

204

9

POLATRANSNISTRII

odznaczenie za sprawne zarządzanie przyłączonymi do Rumunii terenami na Wschodzie34. Był nim mało znany rumuński profesor, który nosił teraz ważny tytuł gubernatora Transnistrii.

Gheorghe Alexianu był swego rodzaju misjonarzem. Należał do pełne­ go optymizmu pokolenia 1918 roku. Jego rówieśnicy byli świadkami powstania Większej Rumunii po zakończeniu 1 wojny światowej; ich ojczyzna była jednym ze zwycięskich mocarstw, a zwycięzca bierze łupy - terytoria, które ludzie pokroju Alexianu uważali za prawowitą własność swojego państwa narodowego. Miał nadzieję, że w niedale­ kiej, świetlanej przyszłości obszary te - Besarabia, Dobrudża, Tran­ sylwania, Bukowina i Banat, odebrane przez Królestwo Rumunii pokonanym lub nieistniejącym już sąsiadom: Rosji, Bułgarii i Austro— -Węgrom - staną się integralną częścią rumuńskojęzycznego raju. Alexianu urodził się w 1897 roku w historycznym okręgu Vrancea na rdzennych terenach Królestwa Rumunii. Kiedy państwo na mocy powojennych traktatów rozszerzyło swoje granice, wyruszył, jak wielu jego rówieśników, na nowo nabyte wschodnie rubieże. Kre­ sy Większej Rumunii były rumuńskie tylko z nazwy. Zamieszkiwały je pokaźne mniejszości (albo nawet większości, zależy, jak liczyć) ru­ muńskie, ale żyli tam również przedstawiciele innych narodowości: Ukraińcy, Rosjanie, Bułgarzy i - zwłaszcza w dawnej rosyjskiej strefie osiedlenia - Żydzi. Wielu mężczyzn i kobiet pokolenia Alexianu uwa­ żało zaprowadzanie cywilizacji na pogrążonych w mrokach ciemno­ ty wschodnich obszarach państwa za swój patriotyczny obowiązek. Jechali tam, by pracować jako nauczyciele, profesorowie uniwersy­ teccy, funkcjonariusze administracji państwowej, specjaliści od rol­ nictwa, dziennikarze, a także w wielu innych zawodach, użytecznych dla rozwoju - do rumunizacji - ziem wyzwolonych spod panowania Romanowów i Habsburgów. Alexianu objął stanowisko profesora prawa administracyjnego na uniwersytecie w Czerniowcach na Bukowinie, niegdyś prężnym ośrodku miejskim pod panowaniem austriackim w zachodniej części dzisiejszej Ukrainy. Sytuacja, którą tam zastał, dalece odbiegała od jego oczekiwań. Miasta w żadnym razie nie można było nazwać ru­ muńskim, dominował w nim język niemiecki i Żydzi. Czerniowce były jednym z najważniejszych centrów kultury żydowskiej w środkowej

205

CHARLES KING

ODESSA

Europie, miejscem urodzenia piszącego po niemiecku poety Paula Celana (urodzonego w 1920 roku) i mekką prowincjonalnych inte­ lektualistów i artystów. Zadanie Alexianu, a także innych profesorów, nauczycieli i lokal­ nych urzędników polegało na „rumunizowaniu” miasta i regionu, na przekształcaniu mieszanki narodów i kultur w lojalnych obywateli ru­ muńskiego państwa. Wprowadzono nowe programy szkolne forsujące rumuńską wersję historii. Dyskryminowano mniejszości narodowe, odmawiając im prawa do posługiwania się własnym językiem. Żydów wyrzucono z uniwersytetów i wprowadzono przepisy ograniczające ich udział w życiu publicznym. Sprawność i zapał Alexianu zwróciły uwagę władz w Bukareszcie. W 1938 roku powołano go na urząd rezident regal (rezydenta królewskiego, osobistego przedstawiciela monar­ chy z władzą gubernatora) całej Bukowiny i kilku sąsiednich okręgów. Latem 1940 roku Stalin anektował Besarabię, przy okazji przyłą­ czając do Związku Radzieckiego również Bukowinę. Lokalni nacjonali­ ści pokroju Alexianu czmychnęli przed sowiecką inwazją z powrotem do Rumunii, pielęgnując w sercach pragnienie zemsty. Czerniowce zajęła Armia Czerwona. Rumuńskojęzycznych chłopów, których Alexianu uważał za strażników starożytnego narodowego etosu, wła­ dza radziecka prześladowała jako pachołków imperializmu. Miej­ scowi Żydzi mieli powody, by uważać Sowietów za wyzwolicieli albo przynajmniej odetchnąć z ulgą po dwudziestu latach natarczywego nacjonalizmu, który ich kosztem promował Rumunów i rumuńską kulturę. Opowiadano, że miejscowa ludność żegnała wycofujących się rumuńskich żołnierzy pluciem i szyderstwami. Gdy latem 1941 roku wojska rumuńskie przyłączyły się do niemiec­ kiej ofensywy na Wschodzie, Alexianu wydawał się rozsądnym, jeśli nie oczywistym kandydatem na stanowisko administratora „wyzwa­ lanych” obszarów. Co prawda, w dotychczasowej karierze piastował stanowiska jedynie we władzach prowincjonalnych, ale jego żarliwy nacjonalizm i doświadczenie w pracy na kresach pozwalały sądzić, że poradzi sobie z odbudowaniem tego, co zniszczyli Sowieci. Jak się wydaje, jego główne osiągnięcie na Bukowinie polegało na prześci­ gnięciu władz centralnych we wprowadzaniu antyżydowskich roz­ porządzeń. W pierwszym roku urzędowania zabronił obywatelom miasta rozmawiać w języku jidysz w miejscach publicznych.

206

9

POLA TRANSNISTRI1

W sierpniu 1941 roku, zanim jeszcze rumuńskie i niemieckie wojska w pełni opanowały Transnistrię, Alexianu został mianowany gubernatorem tego regionu. Podlegali mu lokalni prefekci, oddziały policji oraz burmistrz nowej stolicy prowincji - Odessy. Alexianu, lubujący się w drogich garniturach, łysiejący mężczyzna z brzuszkiem i wąsikiem a la Hitler, miał obsesję na punkcie hierarchii i proto­ kołu. Waga, jaką przywiązywał do posiadanego tytułu naukowego, zdradza towarzyską niepewność prowincjonalnego karierowicza. Do ostatnich dni rumuńskiej okupacji podpisywał listy i dekrety jako „profesor Gheorghe Alexianu”. Swój gabinet ulokował w daw­ nym pałacu hrabiego Woroncowa, górującym nad odeskim portem. Ogromny fresk przedstawiający dobrotliwego Stalina pośród stadka tańczących sowieckich malców (pozostałość z czasów, gdy w pałacu mieściła się centrala organizacji pionierskiej) zniknął pod kilkoma warstwami farby35. Jesienią 1941 roku, kiedy dogasały represalia i powoli krystalizo­ wała się urzędowa polityka izolowania Żydów w gettach i obozach,

Alexianu pozwolił sobie na chwilę refleksji nad historyczną donio­ słością rumuńskiego projektu na Wschodzie. W rozwlekłym, pełnym ozdobników liście do Antonescu zaproponował, by w hołdzie rumuń­ skiej ekspansji odbudować sobór Przemienienia Pańskiego, zburzony w latach trzydziestych przez Sowietów. „Tak jak po każdej zwycięskiej bitwie czynili nasi dawni Książęta, tak i my powinniśmy uczcić mo­ ment największej chwały w życiu naszego narodu, gdy ekspansjonistyczna potęga rumuńskich wojowników zatknęła sztandar Ojczyzny na murach Odessy”, pisał do dyktatora w Bukareszcie. Uważał się za jedną z postaci wielkiego historycznego pochodu, na którego czele kroczyli zbrojni w miecze średniowieczni książęta dający mężny odpór Słowianom, Mongołom i Turkom. Na końcu tej drogi przyszłe pokolenia miały uznać jego dokonania w Odessie za „przeniesiony przez wieki, wspaniały symbol narodowej przeszłości, podniosłego życia Rumunii”. Wypełniając swoją doniosłą misję, kraj winien mieć świadomość, jak oceni go historia; Alexianu wierzył, że przyszłe po­ kolenia należycie ocenią bezinteresowność i humanitaryzm, z jakimi Rumunia odpowiedziała na dziejowe wyzwanie36. W międzyczasie trzeba było jednak zakasać rękawy i zabrać się do roboty. Podobnie jak jego zwierzchnicy w Bukareszcie oraz koledzy

207

CHARLES KING

ODESSA

z wojska i żandarmerii, Alexianu przykładał wielką wagę do zidenty­ fikowania Żydów. Z punktu widzenia rumuńskiej biurokracji wschod­ nie prowincje zamieszkiwały grupy rasowe i etniczne, a nie poszcze­ gólne jednostki. Ustalenie wielkości i składu osobowego każdej z nich należało do podstawowych zadań organów administracyjnych, na równi z rejestrowaniem pojazdów mechanicznych i wydawaniem koncesji na wyszynk. Niemieccy towarzysze z biura łącznikowego Wehrmachtu i stacjonujących w Transnistrii oddziałów ss aprobo­ wali i wspierali ten proces. Alexianu miał jednak również własne spo­ re doświadczenie w takich sprawach z czasu działalności na Bukowi­ nie. Władze okupacyjne głęboko wierzyły, że wyłapanie Żydów (lub, metodą eliminacji, zidentyfikowanie najpierw wszystkich nie-Żydów) przyczyni się w jakiś sposób do zwiększenia bezpieczeństwa w mie­ ście. Skoro wszyscy Żydzi to kryptokomuniści, a siedzibę dowództwa wojskowego wysadzili w powietrze komuniści, podzielenie mieszkań­ ców Odessy na godnych zaufania i stanowiących zagrożenie było prio­ rytetowym zadaniem władz. Alexianu i jego ludzie opracowali system sprawdzania i weryfikacji tożsamości, szczególnie mężczyzn. Opierał się on na obowiązkowej rejestracji wszystkich mieszkańców Odessy, przy czym osoby niebędące w stanie przedstawić odpowiednich dokumentów mogły przy­ prowadzić świadków, którzy potwierdziliby ich tożsamość. Władze okupacyjne przygotowały specjalny formularz, bardzo upraszczający procedurę. , legitymujący się

Ja, niżej podpisany,

, zamieszkały

paszportem numer

, oświadczam, że znam pana

roku

od

, że wiem, iż nie jest z pochodzenia Żydem, lecz

,

że nie był członkiem partii komunistycznej i że mieszkał w Odessie [przed okupacją)37.

Zdarzało się, że Alexianu wypełniał rozkazy samego Antonescu, ale jako człowiek przywiązujący dużą wagę do szczegółów osobiście decydował o sposobie ich wykonania. Na marginesach okresowych raportów o przebiegu deportacji Żydów widnieją jego odręczne notat­

ki. Często są to surowe w tonie komentarze, które miały na celu upo­ mnieć albo zmotywować podwładnych. Gdy ruszyła akcja wysiedlania

208

9

POLA TRANSNISTRII

Żydów, przypomniał żandarmom, że żydowskich dzieci pozostawio­ nych bez opieki rodzicielskiej nie wolno oddawać na wychowanie chrześcijańskim rodzinom; należało je przekazywać do specjalnego sierocińca zorganizowanego dla nich w obozie w Bieriezowce. Kiedy przewodniczący komisji nadzorującej ewakuację poinformował, że w innych częściach miasta, poza terenem getta, mogą nadal ukry­ wać się Żydzi, zwięzły rozkaz Alexianu, zanotowany oszczędnym charakterem pisma na dokumencie, nie pozostawił żadnego pola dla wątpliwości: „Przeprowadzić obławy i zastosować restrykcje”38. Nie zmienia to faktu, że przyjęta przez niego koncepcja tożsamości była równie podejrzana, jak groteskowa i donkiszotowska prowincja, którą zarządzał. Czasem bycie Żydem było kwestią krwi. Kiedy indziej zależało od religii. Zgodnie z zasadą wprowadzoną przez Antonescu, Alexianu zadekretował, że ci Żydzi, którzy mogą udowodnić, iż przy­ jęli chrzest, nie będą podlegali wywózkom. Osobiście interweniował w co najmniej jednym przypadku, ratując ochrzczoną kobietę, praw­ dopodobnie Żydówkę, na prośbę jej księdza39. Była to jedna z wielu przerażających cech rządu, któremu tak nadgorliwie przewodniczył. Jego podpis dosłownie decydował o życiu lub śmierci poszczególnych mieszkańców Odessy i Transnistrii, co dawało mu ogromną wła­ dzę, jakiej nie miał nawet Antonescu, zajęty przyjmowaniem defilad i przestawianiem strzałek na mapie przedstawiającej ruchy wojsk. Jak sami Rumuni postrzegali swoją obecność w Transnistrii? Odpo­ wiedź na to pytanie zależy od tego, komu konkretnie i kiedy byśmy je zadali. Czasem rumuńskie władze okupacyjne po prostu powielały praktyki Niemców z Generalnego Gubernatorstwa albo Komisariatu Rzeszy Ukraina (zabijanie, deportacje, zamykanie w gettach i znowu zabijanie), choć trzeba przyznać, że w Transnistrii współczynnik przeżywalności był o rząd wielkości wyższy niż na niektórych ob­ szarach pod okupacją niemiecką. Niekiedy budowały w pośpiechu własne mikroimperium, źle zorganizowaną namiastkę posiadłości kolonialnych na słowiańskim Wschodzie, eksploatowaną jako źródło siły roboczej i surowców dla metropolii. W pozostałych momentach realizowały jednak oryginalny rumuń­ ski projekt, przygotowując grunt pod powojenne państwo, jeszcze większe i czystsze etnicznie niż to, które powstało na mocy traktatów

209

CHARLES KING

ODESSA

z 1918 roku. Granice Rumunii zostały już rozszerzone siłą i ocze­ kiwano, że zwycięstwo państw Osi zatwierdzi przynajmniej część nowych nabytków terytorialnych. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy sowiecki wróg zajął Besarabię i północną Bukowinę, zaprzyjaź­ nieni Niemcy podarowali równie zaprzyjaźnionym Węgrom spory kawałek Transylwanii w północnej części Rumunii. Otoczeni przez tak zachłannych przyjaciół Rumuni postrzegali Transnistrię jako swego rodzaju polisę zabezpieczającą ich przed utraceniem na zawsze bliższej sercu i znacznie cenniejszej Transylwanii, która pozostała głównym przedmiotem terytorialnych zainteresowań Bukaresztu do końca 11 wojny światowej40. Kulturowy antysemityzm, któremu instytucje rumuńskiego pań­ stwa nadały oficjalną formę, odgrywał zasadniczą rolę w tych dąże­ niach. We wrześniu 1942 roku Antonescu i Alexianu domknęli temat, wyjmując spod prawa samą żydowskość: zdelegalizowali judaizm, jednocześnie zakazując kulturowym Żydom przechodzenia na inne religie41. Jeden z nowo założonych dzienników ukazujący się po ru­ muńsku, „Gazeta Odesei”, próbował oddać hołd transformatywnej potędze rumuńskiej okupacji w kontekście kwestii żydowskiej: Dawniej Odessa porażała przyjezdnych głównie smrodem żydowskich pieluch i odpadków gnijących na targu Priwoz [...]. Można było pomyśleć, że mieszkają tu same żydki, biegające po ulicach, robiące ścisk w skle­ pach, blokujące całymi stadami wejścia budynków [...]. Ale przyszła armia

rumuńska, a po niej rumuńska władza, skończył się żydowski rejwach.

Odessa leczy rany, oczyszczając się z nagromadzonego przez lata brudu. Zniknął odrażający fetor żydowskich podwórzy. Miasto budzi się do no­

wego życia pełnego świetlanej nadziei42.

Oprócz antyżydowskich resentymentów istniały jednak jeszcze inne motywacje. Rumunia kierowała się także niejasnym poczu­ ciem mistycznego związku ze swoim wschodnim pograniczem oraz pragnieniem stworzenia strefy buforowej wokół odzyskanych tere­ nów Besarabii i Bukowiny. Rozpoczynając akcję masowych depor­ tacji, państwo rumuńskie wzięło na swoje barki wiele obowiązków, którym nie potrafiło i nie chciało sprostać. Wysiedlając Żydów i Ro­ mów do obozów, gdzie w straszliwych warunkach umierali z głodu

210

9

POLA TRANSNISTRII

i z powodu chorób, Rumuni pozbyli się problemu. Przerzucili go na innych - w dużej mierze na ukraińskich i niemieckich wieśniaków, których obarczyli odpowiedzialnością za wysiedleńców. Zdarzało się, że miejscowi etniczni Niemcy, volksdeutsche, potomkowie sprowa­ dzonych przez Katarzynę Wielką pracowitych niemieckich rolników, uzbrojeni i zachęcani przez nazistów, zabijali głodujących nieszczęśni­ ków, których zresztą i tak nigdy nie uważali za swoich bliźnich. Chęć uwolnienia państwa od tego ludzkiego ciężaru często była jednym z najsilniejszych i najbardziej groteskowych motywów postępowania władz okupacyjnych 43. Tysiące zwykłych Rumunów, na dużo niższych szczeblach władzy niż Antonescu czy AJexianu, dostrzegło w naddniestrzańskim ekspe­ rymencie szansę urzeczywistnienia prywatnych zamysłów albo zro­ bienia kariery. Funkcjonariusze rumuńskich władz okupacyjnych rzadko padali ofiarą Ostrausch, jak nazwali to zjawisko Niemcy, ude­ rzającego do głowy efektu pracy z dala od domu, wśród żydowskich podludzi i dzikich Słowian. Jednak Transnistria rzeczywiście oferowa­ ła możliwości, których nie dało się ignorować. Naukowcy badali bogac­ twa naturalne regionu pomiędzy Dniestrem a Bohem i opracowywali plany restrukturyzacji tamtejszej populacji. Organizowali ekspedycje antropologiczne, mierzyli głowy i badali linię czoła wieśniaków, by oddzielić prawdziwych Rumunów od mieszańców. (Według przyjętej definicji, znacznie pojemniejszej od stosowanej przez niemieckich na­ zistów, wystarczyła jedna czwarta rumuńskiej krwi, by uczynić kogoś prawdziwym Rumunem). Postulowano powołanie nowego „narodo­ wego instytutu eugenicznego”, który stworzyłby solidniejsze podstawy genetyczne dla rumuńskiego narodu. Latem 1942 roku władze pań­ stwa rozpoczęły akcję identyfikowania Rumunów mieszkających na wschód od Bohu, na terenie Komisariatu Rzeszy Ukraina. Wzorem niemieckiej polityki „repatriacji” volksdeutschów do Rzeszy zamie­ rzano przesiedlić ich na zachód, do Transnistrii, by pomogli zbu­ dować kwitnącą i czystszą rasowo prowincję. Rzeczywiście pewna liczba rumuńskich rodzin zdążyła przybyć do Naddniestrza, zanim losy wojny się odwróciły i państwa Osi znalazły się w defensywie44. Liberałowie i obrońcy praw człowieka gardłowali w obronie własnych rumuńskich Żydów, a czołowi przywódcy rumuńskiej społeczności żydowskiej organizowali pomoc humanitarną dla

211

CII ARLES KING

ODESSA

współwyznawców przetrzymywanych w obozach w Transnistrii. Zagorzali nacjonaliści popierali politykę przesiedleń, przesuwania granic i oczyszczania obszarów skażonych przez element obcy ra­ sowo lub etnicznie. Ale większość Rumunów nie przejmowała się zbytnio losem Żydów na okupowanych terenach. Nawet światowej rangi intelektualiści przymykali oko na to, co się działo na Wscho­ dzie. Wybitnego historyka Gheorghego loana Bratianu, który dotarł z rumuńską kawalerią aż na Krym, najbardziej poruszyły długie szeregi żołnierskich mogił i zabytki zniszczone przez artylerię45. Panowanie nad sytuacją w prowincji nie leżało wyłącznie w gestii stosunkowo nielicznej, zdeprawowanej i działającej w sekrecie kadry urzędników i wojskowych. Delegowanie zadań lokalnym instytucjom oraz działania i zaniechania ogromnej liczby osób uczyniły z Trans­ nistrii imprezę z dużym udziałem publiczności. W Odessie to wszystko musiało być wyraźnie widoczne. Jak do­ nosił władzom okupacyjnym jeden z tajnych agentów, mieszkańcy miasta uważali patrolujących ulice i pracujących w rządowych insty­ tucjach Rumunów za przedstawicieli „miękkiego narodu”, podczas gdy o Niemcach myśleli: „silni [...] szybko zaprowadziliby dyscyplinę”, to znaczy przywrócili porządek, utrzymali w czystości ulice, wyłapali przestępców i położyli kres korupcji urzędników46. Zapewne wła­ śnie ten pogląd dominował wśród Rosjan i Ukraińców: gdyby mogli wybierać, woleliby innego okupanta, ale musieli radzić sobie z tym, który im się trafił. Tak czy inaczej, kiedy jesienią 1941 roku na puste chodniki posypały się suche liście, było już zupełnie jasne, co okupanci uważają za swoje priorytetowe zadanie: pozbycie się ludzi, których Rumuni nazywali „jidani”, a odesyjczycy w potocznej ruszczyźnie „żydy” - to znaczy żydków.

„Chciałbym zwrócić waszą uwatję na następującą okoliczność...’

Wyzwolone miasto - żołnierze 6. Armii (Stalingradzkiej) defilują ulicą Richelieu 10 kwietnia 1944 roku [Fot. Gieorgij Zelma, Prints and Photographs Division, Library of Congress]

Po wojnie każdy odeski uczeń potrafił wyrecytować z pamięci daty wydarzeń ujmujących w nawias okupację: strategicznego odwrotu Armii Czerwonej 16 października 1941 roku i jej ponownego trium­ falnego wkroczenia do miasta 10 kwietnia 1944 roku. Dziewięćset sie­ dem dni pomiędzy nimi przedstawiano jako krótki okres przejściowy przed przywróceniem władzy radzieckiej, czas zbiorowego cierpie­ nia pod butem obcego najeźdźcy. Dziś po obu stronach alei Chwały w parku Szewczenki (dawnym parku Aleksandrowskim) ciągną się tablice upamiętniające ofiary wojny. Na jej końcu wznosi się obelisk nieznanego marynarza, przed którym strzela nierówny płomyczek wiecznego ognia. W święta państwowe przed pomnikiem defilują dzieci w pionierskich mundurkach, rywalizujące o zaszczyt pełnie­ nia warty honorowej przed „posterunkiem numer 1”. Spod obelisku rozpościera się widok na port i wielopiętrowe bloki w dalekich dziel­ nicach mieszkalnych, świadectwo przebytej przez miasto drogi od ofiary do zwycięzcy. Sowieccy historycy woleli nazywać najeźdźców faszystami albo niemiecko-faszystowskim okupantem, zwłaszcza odkąd Rumunia została bratnim państwem komunistycznym i sojusznikiem w ra­ mach Układu Warszawskiego. Dawny wróg był teraz socjalistycznym przyjacielem i bolesne wydarzenia z przeszłości trzeba było puścić w niepamięć. Bardzo niewielu ludzi, nawet w samej Odessie, wie, jak naprawdę wyglądały w ich mieście lata okupacji - częściowo z po­ wodu wymierania pokolenia pamiętającego tamte czasy, częściowo na skutek przekłamań sowieckiej propagandy, która przez pół wieku podkreślała bohaterstwo obrońców miasta, przemilczając działania obcego okupanta i miejscowych kolaborantów.

214

10

„CHCIALBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

Sowiecka narracja heroicznego oporu nadal jest bardzo żywa. Na­ uczyciele oprowadzają klasy po zakrętach i zakamarkach katakumb, w których partyzanci planowali ataki na wroga. Na domach wiszą tablice upamiętniające ich dawnych mieszkańców - bohaterów, pa­ triotów i bojowników. Dopiero ostatnio nieliczni odescy autorzy za­ częli kwestionować oficjalną wersję wydarzeń. Czyżby przez ponad dwa i pół roku obywatele rzeczywiście myśleli tylko o tym, „jak wy­ sadzić w powietrze kwaterę dowództwa sił okupacyjnych, sprzątnąć rumuńskiego żołnierza albo przebić opony w aucie wroga?”, pyta cierpko jeden z nich1. Ale dzisiaj wiemy - albo przynajmniej może­ my wiedzieć - znacznie więcej na temat zachowań miejscowej lud­ ności w okresie okupacji. W latach czterdziestych xx wieku Królestwo Rumunii dyspono­ wało rozbudowanym aparatem prowincjonalnej biurokracji z ponaddwudziestoletnim doświadczeniem w zarządzaniu niedawno przyłą­ czonymi trudnymi rejonami. W Transnistrii powielono znaczną część jego struktur: dyrektoriaty i sekcje, podsekcje i biura, które oprócz zajmowania się rzeczywistym zarządzaniem produkowały tony do­ kumentów. Po wkroczeniu Armii Czerwonej dokumenty te wpadły w ręce Sowietów, którzy okazali się fachowymi archiwistami. Obecnie mają pod swoją pieczą ponad pięćdziesiąt dwa tysiące teczek zawie­ rających kilkaset tysięcy zapisanych stron. Znaczną część materiałów utrwalono na mikrofilmach, które znajdują się w posiadaniu United States Holocaust Memoriał Museum w Waszyngtonie. Jeszcze więcej z poświęceniem bronią przed pleśnią i myszami dzielni pracownicy archiwum państwowego w Odessie. W teczkach znajdują się notatki służbowe i depesze dotyczące two­ rzenia i likwidacji getta, deportacji Żydów do obozów pracy i obozów koncentracyjnych w rozmaitych miejscach Transnistrii, a także ma­ sowych zgonów w skutek chorób, zimna i systematycznych mordów. Ale wśród wszystkich horrorów, jakie zawierają archiwa, szczególnie przerażające wrażenie - zwłaszcza że mówimy o mieście dumnym ze swojego kosmopolityzmu - robią setki donosów i raportów, które zwykli odesyjczycy pisali do rumuńskich władz okupacyjnych: zabazgrane atramentem albo ołówkiem chemicznym kartki półprzezro­ czystej przebitki, notatki na odwrotach starych obwieszczeń, a nawet na papierkach od cukierków. Obok list wrogów klasowych i wrogów

215

C HARI E S KIN G

ODESSA

państwa, aresztowanych i rozstrzelanych w latach stalinizmu, te grube teczki są kolejnym posępnym świadectwem miasta cieni, które czaiło się pod powierzchnią skąpanego w słońcu i otwartego na świat czarnomorskiego portu. Odesyjczycy zaczęli pisać donosy, jak tylko na wyludnionej i ob­ stawionej workami z piaskiem ulicy Richelieu ucichł stukot kopyt rumuńskiej kawalerii. Zjawisko to przybrało na sile po wysadze­ niu w powietrze 22 października 1941 roku dowództwa sił okupa­ cyjnych. Władzom zależało na zdemaskowaniu ukrywających się bolszewików, zanim zdążą przygotować kolejny atak terrorystycz­ ny; mieszkańcy miasta z równym zapałem starali się odsunąć od siebie ewentualne podejrzenia. W końcu tylko nielicznym udało się przeżyć lata trzydzieste bez uwikłania się w sowiecki system, a postawiona na głowie rzeczywistość wojny i okupacji zmieniła dawne cnoty podyktowane koniecznością w domagające się zdema­ skowania grzechy. Przypominało to przejście na drugą stronę lustra. Za pouczający przykład może posłużyć denuncjacyjny pojedynek Skopowa i Łabunskiego. W listopadzie 1941 roku niejaki Grigorij Skopow wysłał do do­ wództwa sił rumuńskich donos na swojego sąsiada Pawła Łabun­ skiego, demaskując go jako komunistę i agenta nkwd. Dołączając listę osób, które mogły potwierdzić jego słowa, szczegółowo opisał działalność Łabunskiego na szkodę rumuńskiego państwa. Usły­ szawszy od sąsiadów o donosie Skopowa, Łabunski pospiesznie sprokurował własny. Stwierdził w nim z całą stanowczością, że nigdy nie należał do partii komunistycznej. Podkreślił, że pochodzi z rodziny zamożnych właścicieli ziemskich. Ślub brał w cerkwi. Był „prześladowany ” przez bolszewików. Jego brat walczył w wojnie domowej po stronie białych, za co zapłacił zsyłką do łagru i kon­ fiskatą majątku. I to właśnie on, Łabunski, musiał się zaopieko­ wać jego żoną i dwojgiem bratanków. Kiedy wybuchła nowa wojna, został wcielony do armii, ale natychmiast zdezerterował. Poza tym człowiekiem, którego władze powinny się naprawdę obawiać, jest właśnie ten, kto na niego doniósł. Przerzuca podejrzenie na kogoś innego, by ukryć własną komunistyczną przeszłość oraz znaną wszystkim niegodziwość. „Skopow jest najgorszym wrogiem

216

1O

„CH CIAŁ BYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

nowego porządku, który nastał, by wyzwolić człowieczeństwo od znienawidzonych bolszewików - zakończył swój elaborat Łabunski. - Powinien zapłacić za popełnione zbrodnie”. Dołączył listę jedenaściorga sąsiadów i innych osób, które mogły poświadczyć prawdziwość podanych przez niego informacji2. Kilka lat wcześniej wszystkie elementy życiorysu, na które po­ woływał się Łabunski, chcąc dodać sobie wiarygodności w oczach okupantów (pochodzenie klasowe, religijność, walka brata na froncie), uczyniłyby z niego wroga radzieckiej władzy. Jednakże w nowej rze­ czywistości niedawne obciążenie stawało się cennym atutem wartym rozreklamowania. Wielu odesyjczyków próbowało zademonstrować głębokie poczucie obowiązku obywatelskiego i wykazać swoją użytecz­ ność w utrzymaniu porządku i praworządności, ujawniając zakon­ spirowanych sowieckich agentów, ze szczególnym uwzględnieniem ukrywających się Żydów. Administracja Alexianu uważała wszystkich odeskich Żydów, przy­

najmniej teoretycznie, za sowieckich agentów. Utożsamianie Żydów z komunistami ma w Europie Wschodniej długą i ponurą tradycję. Pamiętajmy jednak, że Rumuni nie tylko prowadzili regularną wojnę, lecz także toczyli walkę z widmem rebelii: z prawdziwymi partyzan­ tami, którzy ukrywali się w katakumbach, wysadzali tory i urządzali zamachy na wysokich funkcjonariuszy władz okupacyjnych. W tej sytuacji, z punktu widzenia okupanta, a także sporej części okupo­ wanych, wyłapywanie Żydów nie było zwyczajną - jakbyśmy dziś powiedzieli - czystką etniczną, lecz stanowiło ważny element polityki bezpieczeństwa. Skrywany, a niekiedy zajadły antysemityzm, strach przed powrotem Sowietów, paranoiczny lęk przed donosami oraz powszechne ludzkie przywary, takie jak chciwość, zawiść i pragnie­ nie zemsty, splatały się ze sobą w rozmaitych wariantach, skłaniając odesyjczyków do kolaborowania z okupantami. W raportach tajnych agentów i ochotniczych denuncjatorów po­ wtarzał się motyw demaskowania oszustów ukrywających swoją prze­ szłość. Niejaki Igor Briżytski poinformował władze, że według jego wiedzy człowiek nazwiskiem Striżak, zamieszkały obecnie przy ulicy Greckiej, pracował w nkwd i brał udział w prześladowaniach etnicz­ nych Niemców w obwodzie odeskim. W paszporcie Striżaka widniała narodowość ukraińska, ale „jego własna siostra - donosił Briżytski,

217

CHARLES KING

ODESSA

powołując się na sąsiada swojej ofiary - to żydówa”3. W tym samym liście denuncjator szczegółowo opisuje bardziej skomplikowany przy­ padek rodziny Zagałskich złożonej z męża, żony i syna: kleiman

i

zagalski

- ulica Uspienskaja 58 (wejście z podwórza). Dy­

rektor Szkoły nr 8 Aleksiej Iwanowicz Zagalski ukrywa fakt, że jego żona Kławdija Isaakowna Kleiman jest Żydówką. I że syn jej z pierwszego

małżeństwa nazwiskiem Wadim Kleiman, lat osiemnaście, także jest Żydem. Zagałski zaadoptował go, dał mu swoje nazwisko i udaje, że jest on

Ukraińcem. Kławdija Isaakowna Kleiman, wykorzystując znajomości w zażydzonej sowieckiej milicji, zdobyła paszport na nazwisko męża, Zagalska, i w tym paszporcie podaje się nie za Żydówkę, tylko za Ukrainkę. Machinacje te umożliwił nauczyciel Szkoły nr 68 Adolf Pozę. Informacja

pochodzi od Stasienka, nauczyciela Szkoły nr 924.

Oczywiście odesyjczycy przywykli do ukrywania się przed wzro­ kiem władz. Przemytnicy, ganeiuim i członkowie nielegalnych organi­ zacji politycznych doprowadzili do mistrzostwa sztukę przemykania chyłkiem. Jednakże w 1941 roku próby oświetlenia ciemnych zaka­ marków odeskiego podziemia, zaludnianego według obowiązującej wykładni przez bolszewików i krypto-Żydów, stały się śmiertelnie groźne. Niektórzy ukrywali się na publicznym widoku. Tajny agent 61 zawiadamiał, że mężczyzna o nazwisku Szwidkoj, zatrudniony na stanowisku kierowcy w miejscowej fabryce, to w rzeczywistości ten sam Szwidkoj, który dawniej był znanym komunistą, członkiem za­ rządu zakładowej organizacji partyjnej i „wiecznie knującym niego­ dziwcem”. Co więcej - ciągnął dalej autor donosu, powołując się na informacje od niejakiego Kritskiego - „mimo rosyjskiego imienia i nazwiska [Szwidkoj) to żydek”5. Nie wszystkie donosy dotyczyły konkretnych osób, chociaż wła­ śnie tego rodzaju informacje rumuńskie władze ceniły najwyżej. Na raportach konfidentów można znaleźć odręczne uwagi pracownika działu odbioru korespondencji zawierające pouczenie, że autor po­ winien wyraźnie napisać, kto co powiedział, oraz podać dokładny adres, zarówno swój, jak i ofiary donosu. Odpowiednie wyszkolenie informatorów wymagało czasu. Mimo to wielu odesyjczyków nadal powiadamiało władze o każdym drobiazgu czy teoryjce, które ich

218

10

„CH CI A LB Y M ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

zdaniem mogły się na coś przydać. „Chciałbym zwrócić waszą uwagę na następującą okoliczność - pisał niejaki Walerij Tkaczenko - że w piwnicy domu przy ulicy Tiraspolskiej 13 zbierają się żydki, aby dyskutować o polityce, i mówią, że Rumuni i Niemcy piją szklankami naszą krew, ale my będziemy pić ich krew wiadrami. I że Ameryka przyjdzie nam z pomocą”6. Zdarzały się donosy na osoby, które ukrywały nie Żydów, ale ich stare lachy, zawłaszczywszy dobytek deportowanych. Jeszcze inni powiadamiali organa, że ich sąsiedzi nadmiernie wzbogacili się na przedmiotach należących do wywiezionych przez Rumunów Żydów; innymi słowy, skarżyli się, że sąsiad nie podzielił się łupami z po­ zostałymi mieszkańcami budynku. Domorośli analitycy podawali własną interpretację zaobserwowanych zjawisk, przedkładając rolę detektywa amatora nad zwykłego donosiciela. Jakaś kobieta wyrazi­ ła przypuszczenie, że znaleziony w jednym z mieszkań tajemniczy kawałek papieru pozostał po nielegalnej drukarni. Portrety Hitlera, Antonescu i rumuńskiego króla Michała, które zaczęły się pojawiać na odeskich targowiskach, były bardzo kiepskiej jakości i pewna pani doszła do wniosku, że policja powinna coś w tej sprawie zrobić. Ktoś inny donosił, że jego znajomy zadaje się z niepożądanym elementem i że prawdopodobnie coś razem knują. „Jednocześnie jego mieszkanie jest miejscem spotkań zakonspirowanych komunistycznych terrorys­ tów. Oprócz tego jego żona jest żydówą i otacza się samymi żydkami”7. Inna osoba oferowała listę kontrolną, która ułatwiłaby wykurzenie ukrywających się w mieście Żydów. „Identyfikację i badanie Żydów

można przeprowadzić według następujących wskazówek”, propono­ wał tajemniczy „Obserwator”: 1.

Twarz i wygląd Żyda.

2.

Kaleczenie języka.

3.

Jego oficjalne dokumenty (i jego krewnych).

4.

Narządy płciowe (u mężczyzn)8.

Rumuńska propaganda przedstawiała okupację jako wyzwolenie, ostateczny kres przeszło dwudziestoletnich rządów bolszewickiego terroru. Wczorajsi wyzwoliciele utrwalali jednak podstawowe oby­ czaje i patologie sowieckiego systemu. Paranoiczna podejrzliwość,

219

CHARLES KING

ODESSA

denuncjowanie osobistych nieprzyjaciół oraz demaskatorska mania ujawniania i niszczenia potencjalnych wrogów państwa zakorzeniły się w mieście już w latach dwudziestych i trzydziestych. Forma dono­ sów i repertuar zawartych w nich skarg często niemal dosłownie po­ wielały wzory z epoki stalinowskiej, poczynając od standardowego ro­ syjskiego zdania: „Dowozu do Waszego swiedienija niżesledujuszczeje” („Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na następującą okoliczność”), a kończąc na umieszczeniu zapewnienia o dobrej wierze i szczero­ ści autora. Władze okupacyjne oczekiwały konkretnych informacji, które mogłyby dać podstawę do poczynienia kroków, ale odesyjczycy często działali po prostu według dobrze wyuczonego schematu będącego elementem sztuki przetrwania pod rządami opresyjnego reżimu. Polityczna nieprawomyślność, stanowisko w administracji po­ przedniego, zdelegalizowanego systemu, nadużycie władzy przez urzędników, ekscesy seksualne czy inne niemoralne zachowania świetnie nadawały się na donos w czasach zarówno Sowietów, jak i Rumunów. Pokusa, by zadenuncjować sąsiada i zająć zwolnioną przez niego powierzchnię mieszkalną (zwłaszcza w stanowiących obiekt powszechnego pożądania zatłoczonych kamienicach w śród­ mieściu) również była spadkiem po Związku Radzieckim9. Jedyna różnica polegała na postawieniu znaku równości pomiędzy Żydem a wrogiem państwa; wydaje się, że większość odesyjczyków bez trudu zaakceptowała istnienie takiego związku. Przez bardzo długi czas karmiono ich teoriami spiskowymi i antysemicką propagan­ dą, wmawiając rozmaite brednie, od zagrożenia ze strony żydow­ skiej samoobrony w pierwszych latach xx wieku po portretowanie Sowietów jako pachołków światowego żydostwa przez niemiecką i rumuńską propagandę. Stare rozziewy pomiędzy Żydami a ich nieżydowskimi sąsiadami przybrały głębokość kanionów, więc przerzucenie nad nimi mostu wymagało prawdziwego bohaterstwa. „Uważają Żydów za naród perfidny, chytry i bezwzględny - dono­ sił jeden z agentów - ale wciąż jeszcze zdolny do całego mnóstwa niegodziwych sztuczek”10. Świadectwa ocalałych potwierdzają historie wyłaniające się z oficjalnych dokumentów. Dawid Sieniawier urodził się w mia­ steczku Bałta na północ od Odessy, gdzie jego rodzina handlowała

220

10

„CUCI ALBY M ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

rybami. Kiedy na początku lat trzydziestych zadenuncjowano ich jako burżujów i Sowieci skonfiskowali im dom i firmę, musieli za­ mieszkać w szopie. W czasie wielkiego głodu na Ukrainie przenieśli się do miasta, ale i tam nie było im łatwo, ponieważ przylgnęła do nich niepożądana i śmiertelnie niebezpieczna etykietka wroga klasowego. Sieniawier miał piętnaście lat, kiedy Odessę zajęli Rumuni. Do­ brze zapamiętał tłum gapiów wokół targu Priwoz w śródmieściu, gdzie zagnano Żydów z całego miasta. „Miejscowa ludność, zwłaszcza Ukraińcy - wspomina - ochoczo pomagali Niemcom i Rumunom wyłapywać ofiary, dzieci i niedorostków kryjących się po piwnicach”. Gdy na początku 1942 roku znalazł się w kolumnie Żydów wyprowa­ dzanych do obozu w Domaniwce, chłopi rzucali w nich kamieniami, krzycząc: „To wy ukrzyżowaliście Jezusa”. Jednakże zeznając po woj­ nie, Sieniawier wyraźnie podkreślił, że po deportacji zaopiekował się nim mieszkaniec wsi, którego słowiańskie nazwisko wciąż pamiętał, choć od tamtych wydarzeń upłynęło kilkadziesiąt lat. W jego wspo­ mnieniach to odesyjczycy, a nie ukraińscy chłopi, ciskali kamieniami i wykrzykiwali wyzwiska11. Wielkomiejska populacja wprawiona w demaskowaniu zdrajców klasowych, ujawnianiu szkodników i tę­ pieniu wrogów ludu równie sprawnie wykorzystywała te techniki do tropienia ukrywających się Żydów. Tylko bardzo nielicznym Żydom udało się dotrwać w Odessie do końca wojny. Część z nich ukrywała się na widoku publicznym: zała­ twiali sobie fałszywe dokumenty umożliwiające im podawanie się za Karaimów, członków odrębnej grupy etnicznej przedtalmudycznych Żydów, których władze okupacyjne zwykle pozostawiały w spokoju. Niektórzy podawali się za Ukraińców, Ormian lub przedstawicieli in­ nych narodowości, zwłaszcza jeśli udało im się przeprowadzić do czę­ ści miasta, w której nikt nie wiedział, kim byli naprawdę. Przypadek odgrywał równie ważną rolę, jak staranne planowanie. Kilkunasto­ letnia Ludmiła Kalika i jej bliscy przeżyli dzięki szczęściu i ofiarności sąsiadów. Wybuch wojny zastał ich w „komunałce”, mieszkaniu, które dzielili z inną rodziną (bardzo częsta sytuacja we wczesnym okresie Związku Radzieckiego). Okazało się to błogosławieństwem. Kiedy Kalikowie zdecydo­ wali, że zamiast pójść do getta, zejdą do podziemia, druga rodzina

221

CHARLES KING

ODESSA

po prostu zajęła zwolniony przez nich metraż, nie zgłaszając go do dyspozycji gospodarza domu ani władz okupacyjnych. Współlokatorzy Kalików byli Żydami, którym udało się zdobyć papiery Karaimów. Do ulokowanego na parterze mieszkania należała piw­ nica, w której mogło się pomieścić kilka osób. Ukrywali się w tym niewielkim pomieszczeniu, podczas gdy ich współwyznawców roz­ strzeliwano i wywożono z miasta. Inna sąsiadka, Ukrainka, przyno­ siła im jedzenie i wodę i pomagała fałszywym Karaimom uniknąć dokwaterowania nowych lokatorów. Wścibskim sąsiadom wmawia­ ła, że Kalikowie nie żyją albo zostali deportowani. Dzięki splotowi szczęśliwych okoliczności Ludmiła i czworo innych Żydów przetrwali w ukryciu osiemset dwadzieścia dni, do ponownego zajęcia miasta

przez Armię Czerwoną12. Na początku 1942 roku liczba donosów wyraźnie spadła. Do tego czasu większość Żydów zidentyfikowano i wydalono z miasta. Władze rozprawiły się już ze sponsorowaną przez Sowietów partyzantką, kryjówki w katakumbach zostały wykryte i zlikwidowane. Agenci i informatorzy działali w dalszym ciągu, ale obecnie ich zadanie po­ legało na kolportowaniu gazet i rozlepianiu propagandowych ulotek, a nie na systematycznym donoszeniu na sąsiadów. Ludzie, którzy zostali w mieście, próbowali odzyskać namiastkę normalnego życia. Odesyjczycy z pewnością wiedzieli, co działo się w obozach i get­ tach na północ od Odessy. Byli świadkami masowych egzekucji Żydów w pierwszych tygodniach po zajęciu czarnomorskiego portu przez wojska rumuńskie. Na targach krążyły opowieści o mordowaniu Ży­ dów w całej Transnistrii. Część mieszkańców bała się nawet, że kiedy Rumuni opuszczą miasto, nikt nie ochroni ich przed zemstą. „Jeśli odejdziecie, żydki nas pozabijają - krzyczała do rumuńskich żoł­ nierzy jakaś kobieta według raportu konfidenta. - Nie mogliście tak zrobić, żeby wszystkie żydki kaput?”13 Inny agent meldował wiosną 1942 roku, że kilku Żydom udało się przedostać z powrotem do Odes­ sy i rozpowszechniają tam pogłoski o masowych rozstrzeliwaniach przy użyciu karabinów maszynowych w wąwozie w miejscowości Bieriezowka. Wiemy, że były prawdziwe. Uciekinierzy mówili o jednej z najstraszliwszych masakr dokonanych pod nadzorem Rumunów, w której z rąk złożonych z volksdeutschów oddziałów ss zginęło około dwudziestu ośmiu tysięcy odeskich Żydów14. Ale ludzi nie wieszano

222

10

„CHC1AŁBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

już na ulicach ani nie tłoczyli się oni na placach w oczekiwaniu na wywózkę, więc Rosjanie i Ukraińcy mogli udawać, że nie wiedzą o kolejnych mordach.

Odeski pomnik Zagłady jest usytuowany przy ruchliwej ulicy w po­ bliżu zielonego labiryntu Mołdawanki. Aleja niedawno zasadzonych drzew prowadzi do skweru z fontanną. Na jej szczycie wznosi się nie­ wielka, ale poruszająca praca rzeźbiarza Zuraba Ceretelego, przedsta­ wiająca otoczoną drutem kolczastym grupkę nagich mężczyzn i kobiet przed wiodącymi w dół schodami. Fontanna nie działa, chodnik jest popękany i dziurawy, a drzewa błagają o wodę. Napis na pomniku przypomina, nie do końca ściśle, o zbrodniach popełnionych przez „nazistów”, nie wspomina jednak o Rumunach ani mieszkańcach miasta. Skwer wokół pomnika szpecą poniewierające się plastikowe butelki i przepełnione kosze na śmiecie. Niezwykle znamienne jest to, że główna część założenia upamięt­ nia dziewięćdziesięcioro sprawiedliwych Odessy, mężczyzn i kobiety głównie narodowości ukraińskiej, którzy ryzykowali własne życie, by ratować Żydów. Każdy z bohaterów ma własne drzewko z tablicą ze swoim nazwiskiem. Taki sposób myślenia o doświadczeniu lat wojny nie odzwierciedla ponurej okupacyjnej rzeczywistości, w której cała masa odesyjczyków zachowywała się zgoła inaczej: współpracowała z rumuńskimi władzami, gorliwie wydawała Żydów albo spokojnie

krzątała się wokół własnych spraw, jakby nie zdawała sobie sprawy, co się stało z jedną trzecią ich sąsiadów. Oczywiście zdarzali się również bohaterowie, lecz trudno ich do­ strzec w tłumie zdrajców i donosicieli, których listy i nabazgrane w pośpiechu notatki wysypują się z teczek w archiwach. Żeby zrozu­

mieć postępowanie rzeszy odesyjczyków nieupamiętnionych w alei sprawiedliwych, spróbujmy podejść do sprawy nieco inaczej i przyj­ rzeć się człowiekowi, który spędził w czarnomorskim porcie więcej czasu niż Puszkin i wielu innych sławnych ludzi przyjętych do pan­ teonu honorowych odesyjczyków - rumuńskiemu burmistrzowi Ghermanowi Pantei. Przysadzisty mężczyzna o ziemistej cerze i gęstych włosach, które w młodości zaczesywał nad czołem w stylu pompadour i które nie zrzedły do późnego wieku, był jednym z najbardziej kompetentnych

223

CHARLES KING

ODESSA

zarządców, jakich rumuński rząd mógł skierować do Transnistrii. Pochodził z terenów pogranicza: przyszedł na świat w maju 1894 roku w runiuńskojęzycznej rodzinie w północnej Besarabii, która od blisko stu lat znajdowała się w granicach Imperium Rosyjskiego. Służył w carskim wojsku, ale kiedy w 1917 roku załamała się dyscyplina w armii i został przerwany front wschodni, podobnie jak wielu jego besarabskich towarzyszy broni przeszedł pod sztandary rumuńskiego nacjonalizmu. Został posłem do besarabskiego parlamentu utworzonego po upadku cesarstwa rosyjskiego, a następnie ministrem w rządzie niezależnej Mołdawskiej Republiki Demokratycznej, która przetrwała zaledwie rok. Gdy w 1918 roku bolszewicy przygotowywali się do za­ jęcia Kiszyniowa, jego stronnictwo poparło przyłączenie Besarabii do Rumunii. Po zawarciu unii przez oba państwa trzykrotnie piastował stanowisko burmistrza Kiszyniowa. Jako syn ubogich besarabskich wieśniaków, który w carskim państwie zdobył zawód prawnika, Pantea z równą swobodą posługiwał się rosyjskim i rumuńskim. Zdążył nawet poznać trochę Ukrainę, ponieważ przez krótki czas studiował na dawnej uczelni Ilji Miecznikowa, uniwersytecie w Odessie. Kiedy latem 1940 roku Związek Radziecki zagarnął Besarabię, Pantea razem z rumuńskimi oddziałami i urzędnikami państwowymi ewakuował się na zachód15. Mimo że nie znał osobiście łona Antonescu, w sierpniu 1941 roku rumuński dyktator wezwał go na spotkanie na dworcu w Kiszyniowie i poinformował, że po zajęciu Odessy przez niemieckie i rumuńskie wojska powierzy mu urząd burmistrza. Był to rozsądny wybór ze względu na doświadczenie, jakie Pantea zdobył, zarządzając stolicą Besarabii; możliwe też, że liberalni politycy w Bukareszcie, zaniepoko­ jeni twardym kursem polityki Antonescu, przeforsowali kandydaturę Pantei w nadziei, że będzie umiał złagodzić postępowanie władz oku­ pacyjnych. Tak czy inaczej, po wycofaniu się Armii Czerwonej Pantea zgodnie z planem objął stanowisko burmistrza Odessy. Przybył do miasta 18 października, niespełna tydzień przed brzemienną w skutki eksplozją w siedzibie rumuńskiego dowództwa. Gherman Pantea był naocznym świadkiem akcji odwetowych na Żydach bezpośrednio po zamachu. W osobistym liście do Antonescu (wysłanym z pominięciem hierarchii służbowej i bezpośredniego

224

10

„CH CIĄŁBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...

zwierzchnika Gheorghego Alexianu) wspomina, jak wracając z akcji ratowniczej w ruinach budynku naprzeciwko parku Aleksandrow­ skiego, zobaczył trupy wiszące na zaimprowizowanych szubienicach wzdłuż najważniejszych ulic i na głównych skrzyżowaniach miasta. Dowiedział się, że dowództwo wojskowe rozkazało Żydom zgromadzić się przed deportacją do Dalnyka, gdzie wielu z nich zostało później zastrzelonych lub spalonych żywcem. „Gdyby dokładnie informowa­ no Pana o sytuacji, a zwłaszcza o tym, że ludność miasta nie miała żadnego udziału w zamachu 22 października [...] odwołałby Pan roz­ kaz akcji odwetowej i niewinni ludzie nie zostaliby ukarani”, napisał w liście. Poprosił nawet Antonescu o wyznaczenie innego burmistrza, argumentując, że władze wojskowe nie liczą się z jego zdaniem. Nie podał się jednak do dymisji * 6. Mimo zastrzeżeń wobec polityki odwetu Pantea uczestniczył w de­ cydującym spotkaniu, które przypieczętowało los pozostałych jeszcze w mieście Żydów. W styczniu 1942 roku Alexianu wydał Rozporzą­ dzenie nr 34 nakazujące utworzenie specjalnej „komisji do spraw selekcji i ewakuacji”, która miała nadzorować oczyszczanie miasta. Po raz pierwszy zebrała się ona 6 stycznia, a przewodził jej pułkownik Matei Velcescu, prefekt policji regionu Odessy. Na tym posiedzeniu określono metody wykonania rozkazów Alexianu, łącznie z syste­ matycznym opróżnianiem getta w Słobodce. Bezpośrednie działania w terenie przeprowadzali miejscowi policjanci i żandarmi, ale Pantea był obecny przy tworzeniu zrębów ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej w Odessie. Nigdy więcej nie wziął udziału w obradach „komisji do spraw selekcji i ewakuacji”; oddelegował do tego zadania jednego ze swoich zastępców. Pozostał na stanowisku burmistrza do momentu, gdy wiosną 1944 roku kontrolę nad miastem przejęli na krótko Niemcy17. Władzę Pantei poważnie ograniczały aroganckie rządy Alexianu i dowództwa rumuńskich sil okupacyjnych, do których należało ostat­ nie słowo w sprawach lokalnych. Ale w sferach, które podlegały jego kompetencjom, miasto powracało do normalnego funkcjonowania na tyle, na ile pozwalały na to warunki wojennej gospodarki. Wznowio­ no roboty publiczne oraz dostawy wody i prądu. Znów działały targi i restauracje. Po raz pierwszy od dwudziestu lat prywatni handlarze mogli sprzedawać płody rolne i towary przemysłowe we własnych

225

CHARLES KING

ODESSA

sklepach i na straganach. W kinach, które stały się oczkiem w głowie władz, wyświetlano dzieła zakazane przez sowiecką cenzurę18. Filmy miały potężną siłę oddziaływania, pomagały utrzymać miejscową ludność w stanic zadowolenia i odciągały ją od niepożądanej działal­ ności. Rumuńskie produkcje propagandowe przejaskrawiały postępy wojenne państw Osi oraz zbrodnie Stalina; przynajmniej co do tego ostatniego punktu wielu odesyjczyków nie trzeba było przekonywać. Odżywającą gospodarkę nękała plaga łapownictwa, ale przecież pod władzą Sowietów miasto również nie było wzorem ekonomicz­ nych cnót. Mieszkańcy nauczyli się odreagowywać uciążliwości oku­ pacji sztampowym czarnym humorem. Na bazarach handlarze wabili rumuńskich żołnierzy i urzędników pomysłową grą słów. Standardo­ we pozdrowienie okupantów: „Bund dimineafa” - „Dzień dobry” znie­ kształcono w rosyjskie: „Budiorntie mieniatsa” - „Zrobimy interes”19. Chociaż ostateczny status Transnistrii po zwycięstwie państw Osi pozostawał niepewny, Rumuni starali się zarządzać prowincją w sposób znajdujący aprobatę Rosjan, Ukraińców i Niemców. Zmie­ niono nazwy głównych ulic Odessy, tak by współbrzmiały z nowym ładem. Ulicę Karola Marksa przemianowano, nieco zbyt ostentacyjnie, na aleję Adolfa Hitlera. Żydowska nazywała się teraz Mussoliniego. Jeden z najważniejszych obiektów architektonicznych miasta, pa­ miętający lata siedemdziesiąte xix wieku budynek opery, poważnie ucierpiał w czasie oblężenia. Zawalił się dach, wyleciały szyby, nie działało ogrzewanie. Już pod koniec 1941 roku władze miasta wsta­ wiły nowe okna. Wkrótce naprawiono wspaniałe organy, popsute za czasów Sowietów (projekt nadzorował ten sam zastępca burmistrza, który resztę rumuńskiej okupacji spędził na posiedzeniach komisji odpowiedzialnej za likwidację getta). W sezonie 1942-1943 bywalcy opery odzyskali budynek po całkowitym remoncie, świeżo otynko­ wany i odmalowany, z repertuarem obejmującym pięćdziesiąt osiem różnych produkcji, od Cyganerii po Eugeniusza Oniegina. Magistrat nie próbował „rumunizować” repertuaru muzycznego. Trzy czwarte spektakli zaliczało się do standardowej klasyki europejskiej, pozostałe były dziełami kompozytorów rosyjskich20.

„Pantea był łubiany w Odessie - wspominała pod koniec lat pięć­ dziesiątych xx wieku miejscowa aktorka. - Mieszkańcy do dzisiaj cie­ pło o nim mówią”21. Odessę masowo odwiedzali Rumuni z rdzennych

226

10

„CH CIĄŁBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ...”

terenów królestwa, pragnąc na własne oczy przekonać się o postę­ pach eksperymentu z dziedziny przyjaznego imperializmu. Studenci i wykładowcy bukareszteńskiego uniwersytetu, przedstawiciele Sto­ warzyszenia Rumuńskich Nauczycieli, delegacje wsi, chóry, zespo­ ły taneczne i dziennikarze zwiedzali miasto na koszt rumuńskiego rządu. Sekcja tenisa na trawie Towarzystwa Sportowego Rumuńskich Kolejarzy zorganizowała w czarnomorskim porcie dwudniowe za­ wody dla zaproszonych sportowców. Nawet grupa wyróżniających się uczniów bukareszteńskich szkół została nagrodzona za wyniki w nauce wycieczką do miasta, którym w przyszłości być może przyj­ dzie jej rządzić. łon Antonescu odwiedził Odessę trzykrotnie, raz w 1942 i dwa razy w 1943 roku, by podziwiać cud dokonujący się na wschodnim pogra­ niczu22. Odwiedzający napływali tak licznie, że urzędnicy niższego szczebla postulowali utworzenie specjalnych cantine turistice, hosteli dla wycieczek artystów, muzyków, nauczycieli i uczniów oraz dla dygnitarzy przybywających służbowo z ojczystej Rumunii23. Ogólnie rzecz biorąc, miasto tchnęło świeżością i żywotnością, było „pełne młodych ludzi” - jak zapamiętał jeden z gości - czym wyraźnie się różniło od wyludnionych ulic i pustych placów innych okupowanych metropolii Europy Wschodniej24. Niemniej Pantea doskonale wiedział o wydarzeniach pierwszego roku okupacji i był nimi głęboko zaniepokojony. Po rozpoczęciu sys­ tematycznych wywózek Żydów napisał do Alexianu list, w którym protestował przeciwko deportacjom. „Informowałem Pana ustnie i na piśmie - przypomniał - że ta ewakuacja jest niesłuszna i nieludzka, a przeprowadzanie jej w środku zimy to prawdziwe barbarzyństwo”. Powtarzając te same argumenty, które przedstawił we wcześniejszym piśmie do Antonescu, narzekał, że doradcy wprowadzili gubernatora w błąd co do zagrożenia, jakie rzekomo stanowili Żydzi. Podkreślił,

że w rzeczywistości ciężko pracują przy odbudowie miasta. W chwili, gdy z Odessy wyprowadzano i wywożono w bydlęcych wagonach jej żydowskich mieszkańców, podjął „ostatnią próbę uratowania tego, co się jeszcze da”. W szczególności prosił o wyłączenie z deportacji żydowskich rzemieślników i nauczycieli, a także około tysiąca na­ dal przebywających w mieście Karaimów. Nie poczyniono żadnych istotnych kroków w kierunku wydzielania tych dwóch pierwszych

227

CHAR I. ES KI N G

ODESSA

kategorii, chociaż Karaimów, tak jak wcześniej, zwykle pozostawiano w spokoju jako „rasowo” nie-Żydów (zgodnie z zasadą przejętą przez Rumunów od nazistowskich teoretyków rasizmu)25. Protestując przeciwko rumuńskiej polityce wobec Żydów Pantea naraził się na podejrzliwość Alexianu i pozostałych zwierzchników, aż do samej góry. W jego otoczeniu było wielu besarabskich Rumu­ nów, którym administracja starych obszarów królestwa tradycyjnie zarzucała wątpliwą lojalność i nie dość nacjonalistyczne nastawienie. (Na polecenie Ministerstwa Obrony rumuński wywiad już w 1939 roku zaczął zbierać informacje, które miały pomóc ustalić, czy mieszkańcy Besarabii nie będą się bratać z Sowietami, zamiast z nimi walczyć)26. Pantea posługiwał się w swoim biurze językiem rosyjskim i głów­ nie w tym języku komunikował odesyjczykom zarządzenia ratusza oraz inne akty prawne władz. Znacznie ułatwiało to funkcjonowanie urzędu, ale jednocześnie pogłębiało wątpliwości zwierzchników co do niezłomności narodowych ideałów burmistrza. W liście do Alexianu Pantea przyznawał, że w magistracie rzeczy­ wiście pracują głównie byli komuniści, ale nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy, że przez przeszło dwadzieścia lat miasto znajdowało się w rękach Sowietów. Ponadto pomysł, że Odessę infiltrują komuni­ styczni agenci, był czystą fikcją. „To nieprawda, że miejscowa ludność agituje [przeciwko Rumunii] - pisał. - Przeciwnie, mieszkańcy miasta zakasali rękawy i wzięli się do pracy, aktywnie współuczestnicząc w odbudowie Odessy. Wyssane z palca pogłoski o »agitowaniu« są roz­ puszczane przez rozmaite tajne służby, które jątrzą, by w ten sposób uzasadnić swoje istnienie i wydatki. Dlatego owe służby opowiadają o komunistycznym zagrożeniu, o spiskach, o katakumbach pełnych komunistów i Żydów i tak dalej”27. Dawał do zrozumienia, że zarówno

gorliwe pisanie donosów przez osoby prywatne, jak i nie mniej gorli­ we gromadzenie ich przez organa bezpieczeństwa publicznego mają więcej wspólnego z własnym interesem jednych i drugich niż z auten­ tycznym zagrożeniem. Pierwsi chcieli zaskarbić sobie przychylność nowych władz; drudzy starali się przekonać zwierzchników, że robią, co do nich należy. Nawet burmistrz Odessy zdawał sobie sprawę, że mieszkańcy miasta i okupanci są zamknięci we wzajemnym i niekiedy wzajemnie korzystnym uścisku.

228

10

„CHCIAŁBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGI}...

Szczegółową wiedzę o przebiegu karier Alexianu i Pantei zawdzięcza­ my temu, że po wojnie obaj stanęli przed sądem. Wkrótce po wycofa­ niu wojsk z Odessy i pozostawieniu miasta i całej Transnistrii w rękach Niemców Rumunia zmieniła obóz. W sierpniu 1944 roku, gdy Sowieci nieubłaganie parli na zachód, a potęga wojenna państw Osi zaczynała chylić się ku upadkowi, rumuński król Michał odsunął od władzy łona Antonescu, ogłaszając, że jego państwo przechodzi na stronę aliantów w samą porę, by uniknąć ogólnonarodowej wojny z Sowietami, któ­ rzy prowadzili teraz własny wariant blitzkriegu. Rosjanie stopniowo zainstalowali w Bukareszcie komunistyczny rząd, który w 1947 roku ugruntował swoją pozycję, zmuszając Michała do abdykacji i opusz­ czenia kraju. Jednym z pierwszych zadań nowej władzy było osądze­ nie (w wielu przypadkach ponowne) przywódców dawnego reżimu. Alexianu był jednym z czterech oskarżonych o zbrodnie wojenne, którzy zostali uznani za winnych, skazani na śmierć i straceni przez komunistów. Pozostała trójka - potężny wicepremier Mihai Anto­ nescu, znany z brutalności wiceminister obrony Constantin Vasiliu i sam conducator łon Antonescu - to znani z pierwszych stron ga­ zet politycy, członkowie rządu w Bukareszcie, zmuszeni lawirować pomiędzy własnym głębokim antysemityzmem, wymogami wojny i żądaniami swojego patrona, nazistowskich Niemiec. Ich nienawiść do Żydów miała charakter konserwatywny, typowy dla tradycyjnych partii prawicowych w całej Europie Środkowej, a nie zaciekle rewo­

lucyjny, tak jak ta szerzona przez nazistowską propagandę. Stała się elementem aktywnie realizowanego programu politycznego dopiero po wejściu Rumunii w rolę okupanta; bez wątpienia przyczynił się do tego również zaraźliwy zapał ss, niemieckich oficerów łącznikowych i samego Hitlera. Jednakże procesy sądowe ujawniły, że to właśnie stosunkowo słabo znany opinii publicznej Alexianu, gorliwie wydający rozkazy w salach, w których niegdyś odbywały się słynne wieczorki Elizy Woroncowej, był najbardziej zajadłym antysemitą. Alexianu wyparł się odpowiedzialności za zbiorowe mordy na Ży­

dach w ostatnich miesiącach 1941 roku, zrzucając je na karb ekscesów tajnej policji i żandarmerii. Obstawał jednak przy słuszności swoich metod zarządzania Transnistrią - argumentując, że zawsze miał na uwadze dobro rumuńskiego państwa - a zwłaszcza wysyłania z Naddniestrza do Rumunii wszelkich możliwych towarów i materiałów

229

CHARLES KIN G

ODESSA

oraz deportowania żydowskich mieszkańców Odessy, którzy jego zdaniem stanowili zagrożenie dla porządku publicznego28. Wydaje się, że w odróżnieniu od wielu innych wysoko postawionych funkcjo­ nariuszy państwowych nie wykorzystywał stanowiska do zbicia ma­ jątku. Śledczy odnaleźli go w skromnym mieszkaniu w Bukareszcie; nie przerzucał pieniędzy za granicę, nie miał dużych nieruchomości w innych miejscach ani tajnych skrytek bankowych z kosztownościa­ mi odebranymi Żydom, wysiedlonym i pomordowanym w czasie jego niespełna trzyletnich rządów. Wygłaszane bez cienia skruchy zeznania Alexianu były przede wszystkim apologią jego metod gospodarowania w okupowanej Transnistrii, czyli dotyczyły dokładnie tej kwestii, która położyła kres jego karierze: w styczniu 1944 roku, na krótko przed zakończeniem naddniestrzańskiej awantury, Antonescu zwolnił go ze stanowiska gubernatora za nieudolne zarządzanie prowincją29. Nawet w obliczu śmierci bronił szlachetności sprawy swojego narodu, co uchwyciła kamera kroniki filmowej. Przed wspólnym plutonem egzekucyjnym Vasiliu i Mihai Antonescu wiercili się nerwowo, łon Antonescu uchylił teatralnie kapelusza, pozdrawiając swoich towarzyszy broni i katów, ale Alexianu, szczupły i gładko ogolony, stał nieruchomo, sztywno wyprostowany, z posępnym wyrazem twarzy. Inaczej potoczyły się losy Ghermana Pantei. Już w 1945 roku aresztowano go, kiedy ukrywał się pod przybranym nazwiskiem na terenie Rumunii. Stanął przed sądem pod zarzutem sprzedania płyt nagrobnych z jednego z żydowskich cmentarzy w Odessie. W na­ stępnym roku, uniewinniony przez sąd, wyszedł na wolność, ale po­ nownie zszedł do podziemia po przejęciu władzy przez komunistów. Pomieszkiwał u przyjaciół, często zmieniał adresy i nie rozstawał się z fałszywymi dokumentami oraz z podpisaną kopią swojego listu do Antonescu, w którym protestował przeciwko „akcjom odwetowym”; uważał ten dokument za swoisty amulet mogący go ochronić przed nadciągającą burzą. By uniknąć wykrycia, większość nocy spędzał na bukareszteń­ skim Dworcu Północnym - Gara de Nord. W 1949 roku ponownie trafił do aresztu i stanął przed sądem, który tym razem uznał go za winnego zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości i ska­ zał na dziesięć lat ciężkich robót. Znamienne, że za jego najcięższe

230

10

„CUCI AL BYM ZWRÓCIĆ WASZ4 UWAGĘ...

przestępstwo uznawano teraz „spowodowanie śmierci tysięcy ro­ botników”, a nie zabijanie Żydów czy okradanie grobów30. W końcu wyszedł na wolność, ale jeszcze w latach sześćdziesiątych śledziła go Securitate, komunistyczna tajna policja, nękając za kontakty z ele­ mentem „antysocjalistycznym”31. Pantea mógł zrezygnować ze stanowiska burmistrza Odessy. Mógł zrobić coś więcej poza wysyłaniem swojego zastępcy na nieprzyjemne posiedzenia komisji nadzorującej deportacje. Mógł ocalić Żydów od śmierci, uwierzytelniając po prostu ich świadectwa chrztu, co w okre­ sie likwidacji getta dla wielu było ostatnią deską ratunku32. Mógł zrobić znacznie więcej od pisania listów z protestami. „Nie jestem obrońcą Żydów”, oświadczył stanowczo Antonescu, kiedy na prowizorycznych szubienicach wciąż wisiały trupy33. Ale to wszystko czyni go jedynie typowym przedstawicielem miasta, którym zarządzał. Na tle zbrodni najbardziej odrażających architektów Zagłady postępowanie Pantei nie odbiegało zbytnio od zachowania wielu innych odesyjczyków w czasach wojny i okupacji, motywowanego żelazną wolą, by nie widzieć tego, co się wokół nich działo. W kategoriach czysto liczbowych inne obszary Ukrainy poniosły znacznie większe straty. Niektóre tereny straciły ponad dziewięćdzie­ siąt procent przedwojennej żydowskiej populacji. W rejonie Odessy w czasie wojny zginęło czterdzieści procent Żydów; w samym mieście

odsetek ten z pewnością był większy34. Kiedy kontrolę nad Transnistrią przejęli Sowieci, w całej prowincji pozostawało przy życiu pięćdziesiąt-trzysta tysięcy Żydów35. Jednostki przetrwały dzięki fałszywym papierom, zawierzając dobroci i poczuciu przyzwoitości sąsiadów oraz przypadkowych wieśniaków albo żyjąc w ciszy i strachu w kryjówkach w piwnicach i na strychach. Po pewnym czasie część z nich wróciła do swoich domów, gdzie dołączyli do nich uciekinie­ rzy, którzy przetrwali wojnę w środkowej Azji i w innych częściach Związku Radzieckiego. Ale żydowska społeczność Odessy już nigdy się nie odtworzyła. W listopadzie 1944 roku, kilka miesięcy po zaję­ ciu miasta przez Armię Czerwoną, sowieccy urzędnicy doliczyli się w czarnomorskim porcie czterdzieścioro ośmioro Żydów36.

Część iii

NOSTALGIA I PAMIĘĆ

I 1

Miasto bohater

Pamięć i mit - plakat do filmu Diuoj żołnierze (1943) z Markiem Bernesem (z lewej) w roli głównej [Russkaja Gosudarstwiennaja Bibliotieka / Abamedia]

Zimą na przełomie 1941 i 1942 roku tajny agent doniósł rumuńskim władzom okupacyjnym, że na targu Priwoz odesyjczycy snują teo­ retyczne rozważania na temat powrotu dawnej świetności Odessy. Ktoś miał podobno powiedzieć, że bez Sowietów „Odessa znów będzie wolnym portem i pod egidą Jego Wysokości Króla Rumunii Michała i Jego Ekscelencji Najwyższego Przywódcy Imperium Niemiec Adolfa Hitlera powrócą czasy hrabiego Woroncowa i księcia Richelieu”1. Niewielu mieszkańców Odessy odnosiło się do okupanta z aż taką ckliwą czołobitnością, ale w owym czasie podobne poglądy wcale nie należały do rzadkości. Przy odpowiedniej dozie optymizmu i ka­ walerskiej fantazji odesyjczycy mogli sobie wyobrażać, że ich mia­ sto powróci na drogę, z której zeszło w drugiej połowie xix wieku. Nostalgia nie była jedynie tęsknotą za przeszłością; pozwalała rów­ nież pomarzyć o - co prawda dalekiej, ale świetlanej - przyszłości. Wystarczyło się jednak rozejrzeć, by zdać sobie sprawę, że to tylko ulotne fantazje. Ludzie współpracowali z okupantem, kiedy im się to opłacało, we wszystkich pozostałych przypadkach unikali go jak ognia. Uchylanie się i lawirowanie było drugą naturą odesyjczyków, wojna jedynie wyostrzyła w nich stary talent do omijania kontroli celnej, przekupywania policjantów, ignorowania nakazów i próśb państwowych urzędników, inaczej mówiąc, naginali się, ale nie łamali. W czarnomorskim porcie sztuka przetrwania stała się szczególną metodą osiągania sukcesu. W momencie zakończenia u wojny światowej Odessa nie stano­ wiła niezapisanej tablicy, chociaż niewiele jej do tego brakowało; była miastem odartym ze swojej głównej społeczności etniczno-religijnej, której niedobitki kryły się po piwnicach albo żyły rozproszone

236

11

MIASTO BOHATER

w miastach i wsiach gdzieś bardzo daleko. Ciężkie ostrzały artyle­ ryjskie, bombardowania, akcje partyzantów i Zagłada ludności ży­ dowskiej zdruzgotały czarnomorski port. Ewakuowani mieszkańcy trafili do najdalszych zakątków Związku Radzieckiego, niektórzy aż do Uzbekistanu. W mieście zostało zaledwie dwieście tysięcy ludzi, może jedna trzecia przedwojennej populacji. Wycofując się, wojska państw Osi splądrowały budynki i rozgrabiły infrastrukturę. Z gma­ chu opery zniknęły kostiumy i fotele. Urządzenia portowe i elewatory zbożowe zmieniły się w dogasające zgliszcza. Nawet odeskie trolejbusy jeździły teraz w Rumunii2. Przestępczość, którą rumuńskie władze próbowały kontrolować, ale której nigdy nie zdołały całkowicie wytrzebić, odżyła ze zdwojoną siłą. Niedawni partyzanci zajęli się rozbojami, nękając przywróconą władzę sowiecką tak samo, jak wcześniej nękali okupantów. Kradzieże i napady rabunkowe stały się zjawiskiem codziennym. Najbardziej zuchwali kryminaliści zostawiali komunistycznym rządcom miasta wiadomości namalowane na murach. „Do siódmej wieczorem dzień jest wasz - oznajmiał jeden z takich napisów - ale noc należy do nas”3. Do tej prywatnej przemocy dołączyła się przemoc państwa, które rozliczało się z kolaborantami i szmalcownikami. Sowieccy archi­ wiści i aparatczycy pilnie studiowali pozostawione przez Rumunów dokumenty i na ich podstawie identyfikowali osoby, które współ­ pracowały z okupantem. Te z nich, którym zabrakło rozsądku, by uciec z wycofującymi się rumuńskimi wojskami, zostały aresztowane, a następnie skazane na więzienie lub rozstrzelane. Sam fakt przeżycia wojny w Odessie był powodem do podejrzeń, zgodnie z przyjętym założeniem, że musiało się to wiązać z jakąś formą kompromisu z faszystami. Miasto na krótki czas znów ogarnęła gorączka donosów, tym razem na sąsiadów, którzy współpracowali albo sympatyzowali z „rumuńsko-niemieckimi barbarzyńcami”, jak język epoki określał byłego okupanta. Jednocześnie sowieccy urzędnicy starali się wyjaśnić los ofiar wojennych. Powstała „nadzwyczajna komisja rządowa”, która miała oszacować wojenne straty ludzkie i materialne. Objęła swoją dzia­ łalnością znaczną część obszarów Związku Radzieckiego, które były okupowane przez faszystów, i wykonała olbrzymią robotę, gromadząc dane o ofiarach. Raporty komisji, oparte na składanych pod przysięgą

237

CHARLES KING

ODESSA

pisemnych oświadczeniach, porażają wstrząsającymi szczegółami. Listy zabitych i deportowanych do dziś są najczulszym miernikiem spustoszeń, jakich dokonała wojna, zwłaszcza w społeczności odeskich Żydów. Z tych dokumentów dowiadujemy się na przykład, że z budynku przy ulicy Puszkina 74-76 zabrano szesnaście osób, w tym rodziny Leidermanów, Likermanów, Kotlarów, Szwarcmanów, Koganów, Figelmanów, Aszkenazich i Katze. Spod numeru 9 przy zaułku Szczepnogo „zostały wywiezione przez faszystów” dwadzieścia trzy osoby, od sześćdziesięciopięcioletniego Chaima Cypermana po dzie­ więcioletnią Lusię Krawiec4. Nie ulega wątpliwości, że część osób, które złożyły zeznania przed komisją, przyłożyła rękę do deportacji Żydów. Teraz podawały infor­ macje o losie ofiar, prawdopodobnie kierując się tym samym splotem motywów, który w latach okupacji pchnął je do zadenuncjowania są­ siadów. Istniały dobroć, sąsiedzka życzliwość i żal, ale także interes własny. Oficjalny dokument potwierdzający wysiedlenie mieszkań­ ców spod konkretnego adresu potwierdzał, że poprzedni lokatorzy opuścili dany lokal, co stanowiło podstawę do ubiegania się o uzyska­ nie dodatkowej powierzchni mieszkaniowej. Bezpośrednio po zakoń­ czeniu wojny w Odessie występowała nadpodaż mieszkań, ponieważ w okresie okupacji liczba ludności znacząco zmalała. Ale po 1945 roku, kiedy dawni mieszkańcy - nie tylko Żydzi - zaczęli wracać z ewaku­ acji, popyt gwałtownie wzrósł i pustostany były na wagę złota. Sura Sturmak w czasie wojny trafiła do obozu w Domaniwce. Pracowała w zamkniętym gospodarstwie rolnym, gdzie razem z innymi Żydami musiała mieszkać w dawnym chlewie. Jej siostry,

brata i matkę zamordowano; mąż, żołnierz Armii Czerwonej, za­ ginął w boju. Kiedy po wyzwoleniu wróciła do Odessy, okazało się, że mieszkanie jej rodziny zasiedliły osoby narodowości rosyjskiej. Dzięki oświadczeniom świadków i innym dokumentom prawnym, które udało jej się zebrać, uzyskała sądowy nakaz eksmisji dzikich lokatorów i zwrotu mieszkania pierwotnej najemczyni5. W przy­ padku żydowskich ocaleńców figurowanie na „liście wywiezio­ nych” pomagało uwiarygodnić roszczenia do lokalu zajętego przez zachłannych sąsiadów. Zgromadzone przez komisję świadectwa, spisywane na kawałkach papieru i wyrwanych z książek kartkach, składają się na wymowny archiwistyczny apendyks do donosów

238

11

MIASTO BOHATER

z lat wcześniejszych. W 1941 roku znalezienie się na takiej liście, wraz z dokładnym adresem i imionami wszystkich członków ro­ dziny, było pierwszym krokiem do wywózki, a może nawet do śmierci. Dla ocaleńców po 1945 roku niefigurowanie na niej mogło oznaczać utratę mieszkania i meldunku. W obu przypadkach bazgroły urzędnika decydowały o tym, czy ktoś był odesyjczykiem prawdziwym, czy nielegalnym. Żydzi już nigdy potem nie tworzyli w Odessie dużej grupy narodo­ wościowej. Według sowieckiego spisu ludności w 1959 roku stanowili zaledwie dwanaście procent mieszkańców obwodu odeskiego, obej­ mującego port nad Morzem Czarnym i kilka mniejszych miast - oczy­ wiście więcej niż w czasie wojny, ale zaledwie ułamek przedwojennej populacji. Odsetek ten stale malał, w miarę jak Żydzi wyjeżdżali do

innych części Związku Radzieckiego albo decydowali się na rozpo­ częcie nowego życia za granicą, a ich miejsce w centrum miasta i na przemysłowych przedmieściach zajmowali Ukraińcy i Rosjanie. Ale tak jak odesyjczycy martwili się, co będzie, jeśli po odejściu Rumunów Żydzi wrócą i zechcą się zemścić, tak teraz sowieckie władze starały się ograniczyć skutki powrotu Żydów do miasta. Oficjalny antysemityzm, czasem przybierający subtelne formy, a kiedy indziej zupełnie jawny, był stałym elementem powojenne­ go życia Związku Radzieckiego i nowych komunistycznych państw w Europie Wschodniej. Ludzie, których Rumuni uważali za kryptokomunistów, z punktu widzenia obecnej władzy byli niepewnymi, po­ zbawionymi korzeni kosmopolitami oraz - zwłaszcza od utworzenia w 1948 roku państwa Izrael - kryptonacjonalistami. Państwo zaczęło zwalczać żydowską religijność. Bezpośrednio po zakończeniu wojny Sowieci przeprowadzili akcję „likwidowania minjanów” (grup złożo­ nych z co najmniej dziesięciu dorosłych mężczyzn, niezbędnych do odmówienia modlitw), organizowanych spontanicznie po wycofaniu się wojsk rumuńskich i niemieckich. Na początku lat pięćdziesiątych xx wieku, na fali wzmożonego antysemityzmu przed śmiercią Stalina, zamknięto nawet te synagogi, którym po wojnie pozwolono wznowić działalność. Usiłując oddzielić żydowską praktykę religijną od żydow­ skich aspiracji narodowych, Sowieci nakazali usunąć z recytowanych podczas świąt Pesach i Jom Kippur modlitw słowa „w przyszłym roku w Jerozolimie”6.

239

CHARLES KING

ODESSA

Antysemityzm istniał w Odessie na długo przed wkroczeniem wojsk państw Osi i nie zniknął z niej po przywróceniu miasta na łono Związku Radzieckiego. Historyk Sani Borowoj słyszał, jak odesyjczycy witali wracających z ewakuacji Żydów słowami: „Znowu lezie to robactwo”7. Pisarz Emil Draitser po wojnie powrócił z rodzicami do Odessy i mieszkał tam przez cały okres powojennej odbudowy. Wspomina, jak koledzy z klasy drwili: „Wszyscy Żydzi to tchórze. W czasie wojny schowali się w Taszkiencie”8. W przypadku niektó­ rych Żydów to okrutne szyderstwo było częściowo prawdą, i na całe szczęście. Statki, które jesienią 1941 roku opuściły odeskie nabrzeże, wywiozły kilkadziesiąt tysięcy Żydów do bezpiecznych portów w in­ nych częściach Związku Radzieckiego, rozpoczynając w ten sposób utrzymujący się do końca wieku masowy exodus Żydów do innych miast Ukrainy i Rosji, a także do Izraela, Stanów Zjednoczonych i innych państw. Tylko w latach 1968-1980 ponad dwadzieścia cztery tysiące odeskich Żydów (blisko jedna czwarta żydowskiej społeczno­ ści miasta) na zawsze opuściło Związek Radziecki. Kolejni wyjechali w czasach Gorbaczowa i później9. Zmierzch żydowskiej Odessy zrodził diasporę, która dała miastu drugie życie daleko od portu i ulicy Deribasowskiej. Z czasem Odessę spowiła legenda, czyniąc z niej coś w rodzaju mitycznej radzieckiej del­ ty Missisipi, kolebki muzyki i rzewnej nostalgii, a jednocześnie miejsce o wielkim twórczym potencjale, uwidaczniającym się w pełni jednak dopiero w tych, którzy stamtąd uciekli. Czarnomorski port miał już swojego Marka Twaina w osobie Izaaka Babla, pisarza, który potrafił oddać specyficzną odeską wymowę, obyczaje i barwne postaci epoki, właściwie przez wszystkich wspominanej z tęsknotą. Brakowało mu tylko Roberta Johnsona albo Muddy’ego Watersa, muzyków, którzy nagraliby ścieżkę dźwiękową dla tego utraconego świata. Po n woj­ nie światowej sowieckiej biurokracji i kulturze popularnej udało się coś, czego nie przewidziałby Babel, zastrzelony przez stalinowskich oprawców prawie dwa lata przed wkroczeniem rumuńskich najeźdź­ ców: zmieniły stare miasto w przedmiot ckliwej i melodyjnej nostalgii.

Zasiadłszy do spisania swoich fragmentarycznych i poetyckich wspo­ mnień, Siergiej Eisenstein zadumał się posępnie nad losem kilkuset statystów z Pancernika Potiomkina, mężczyzn i kobiet, których ganiał

240

11

MIASTO BOHATER

w górę i w dół po odeskich schodach, wykrzykując przez megafon po­ lecenia. Wielu z nich zapamiętał wyraźnie, ponieważ zawsze starał się nauczyć imion jak największej liczby osób. Lecz tożsamość najsłyn­ niejszego aktora filmu, niemowlęcia w zsuwającym się po stopniach wózku, pozostała dla niego zagadką. „Dzisiaj miałby dwadzieścia lat”, napisał reżyser w 1946 roku. Gdzie dziś przebywa on albo ona? Nie wiem, czy to był chłopiec, czy dziewczynka.

Co robi?

Czy jako młody mężczyzna walczył w obronie Odessy? A może wywieziono ją do pracy niewolniczej w obcym kraju?

Czy raduje się teraz z wyzwolenia i odbudowy Odessy? A może leży w zbiorowej mogile gdzieś daleko od miasta?10

Każdy z tych wariantów był możliwy, jednak miasto miało już dosyć łotrów i bohaterów. Gdy żołnierze Armii Czerwonej w zno­ szonych mundurach maszerowali defiladowym krokiem po ulicy Richelieu, z uśmiechami na twarzach i karabinami przewieszonymi przez ramiona, w ludowej tradycji i w komunistycznej historiografii kształtował się panteon bohaterów. Byli wśród nich agenci nkwd, tacy jak słynny Mołodcow (Badajew), którego oddział w czasie obrony Odessy dokonywał śmiałych wypadów na wroga z kryjówki w kata­ kumbach. Snajperka o migdałowych oczach Ludmiła Pawliczenko miała na swoim koncie więcej zabitych wrogów niż jakikolwiek inny radziecki żołnierz. Młodziutki patriota Jaków Gordijenko, absolwent szkoły wzniesionej przez bolszewików z marmurów zrabowanych z soboru Przemienienia Pańskiego, przenosił tajne wiadomości dla komunistycznego podziemia, dopóki w 1942 roku nie dosięgła go faszystowska kula. W każdej z tych opowieści tkwi ziarnko prawdy. Wyposażone i kie­ rowane przez Moskwę oddziały partyzantów rzeczywiście wykazywa­ ły znaczną aktywność w pierwszych miesiącach rumuńskiej okupacji. Jednakże powojenne opowieści o poświęceniu i brawurowej odwadze często wynosiły na piedestał pomniejszych bohaterów, czyniąc z dru­ goplanowych postaci symbol mężnej, choć długo bezskutecznej walki Odessy z faszyzmem i obcą dominacją. W odbudowanym mieście

241

CHARLES KING

ODESSA

płyty pamiątkowe i posągi stały się publiczną namiastką prywatnych, bardziej złożonych wspomnień. Mieszkanie, w którym partyzanci przygotowywali się do akcji, i budynek, z którego sowieccy sztabowcy dowodzili kontroblężeniem, pełniły funkcję codziennych pomników heroizmu Odessy, będącego wytworem zafałszowanej pamięci. Hi­ storie o poświęceniu i zwycięstwach wypełniają ekspozycję Muzeum Obrony Odessy, które co roku odwiedza kilkadziesiąt tysięcy osób11. Odessa była jednym z czterech pierwszych radzieckich miast (obok Leningradu, Sewastopola i Stalingradu) uhonorowanych tytułem Gorod Gieroj - „miasto bohater”. Leningrad wytrwał w miażdżą­ cym oblężeniu przez prawie dwa i pół roku. Sewastopol wytrzymał dziewięć miesięcy ciężkich ostrzałów artyleryjskich. Stalingrad stał się kowadłem, na którym zostały rozbite niemieckie siły na froncie wschodnim. W tej znamienitej grupie Odessa stanowiła osobliwość. Większość jej mieszkańców ewakuowano na wschód, gdzie prze­ trwali wojnę we względnie bezpiecznych warunkach. Znaczna część pozostałych nauczyła się współpracować, aktywnie bądź niechętnie, z Rumunami. Ale Odessa była jedynym ważnym sowieckim miastem, które znalazło się pod okupacją innego najeźdźcy niż Niemcy, i wła­ śnie za męczeństwo, choć często bardzo niejednoznaczne, przyznano jej specjalny status. Z czasem miasto bohater przyćmiło miasto rzeczywiste. Sowiec­ ka narracja o mężnym oporze stawianym faszystowskiej nawale ostatecznie przesunęła Odessę w sferę nostalgii. Zmitologizowane doświadczenie ii wojny światowej splotło się z nowym zestawem przypisywanych jej cnót: przyjazną wieloetnicznością, ładnymi plaża­ mi, pseudośródziemnomorską krotochwilnością i apetytem na życie, niejasno wywodzonym z tradycji żydowskiej. Skąpane w promie­ niach słońca ulubione miejsce wypoczynku sowieckich robotników stało się w końcu metropolią na rubieżach imperium z wizji carycy Katarzyny: ważną atrakcją turystyczną na południowym wybrzeżu Związku Radzieckiego. Proces wymyślania na nowo Odessy rozpoczął się jeszcze przed wyzwoleniem. Kiedy Gherman Pantea nadzorował prace remontowe w budynku opery, a Gheorghe Alexianu szukał najskuteczniejszych sposobów wyciśnięcia z Transnistrii bogactwa, Sowieci kręcili kolejny film, w którym występuje wątek odeski. Dwaj żołnierze są przeciętnym

242

11

MIASTO BOHATER

dziełem propagandowym z czasów wojny, wyprodukowanym w Taszkienckim Studiu Filmowym, które przygarnęło reżyserów i aktorów ewakuowanych z okupowanych obszarów Związku Radzieckiego. Film jest radzieckim odpowiednikiem drugorzędnych hollywoodzkich ob­ razów, które dodają nieco bardziej skomplikowanych bohaterów gra­ nych przez Errola Flynna czy Johna Wayne’a do sztampowych scen bitew morskich i patriotycznych pogadanek. Dwaj żołnierze opowiadają o przygodach Arkadija Dziubina i Saszy Swincowa, tytułowych dwóch żołnierzy, w oblężonym Leningradzie. Łączyła ich głęboka frontowa przyjaźń z tego specyficznego gatunku, który pozwalał Dziubinowi nabijać się z druha, czym doprowadzał go do furii, ale też kazał Swincowowi z narażeniem życia (dwukrotnie) uratować przyjaciela od pewnej śmierci. Kiedy milczek Sasza rezy­ gnuje z zalecania się do dziewczyny, uroczej jasnowłosej łeningradki o ujmującym uśmiechu, Dziubin, podszywając się pod przyjaciela, zaczyna pisywać do niej listy, które podbijają serce bogdanki. Film wszedł na ekrany w 1943 roku, nie wzbudzając zachwytu kry­ tyki. Fabuła jest w najlepszym razie słabiutka, utwory muzyczne na siłę wciśnięto do scenariusza. Ale za linią frontu radzieccy widzowie nucili wpadające w ucho melodie i śmiali się z wygłupów głównych bohaterów. Była to dokładnie taka poprawiająca samopoczucie bła­ hostka, jakiej potrzebował Związek Radziecki, gdy jego zachodnie obszary okupowały obce wojska. Według poety Jewgienija Jewtuszenki nie grali tam zwykli aktorzy, „lecz prawdziwi, autentyczni ludzie”, przeżywający na co dzień te same dramaty i drobne zwycięstwa co reszta sowieckiego społeczeństwa12. Nikt, kto obejrzał ten film, nie mógł przeoczyć jego głównego przesłania. Swincow pochodził z Uralu, gór na granicy europejskiej części Związku Radzieckiego, za którymi w czasie wojny znalazły schronienie miliony uchodźców. Dziubin urodził się w Odessie, raju na radzieckim południu, jęczącym teraz pod butem faszystowskiego najeźdźcy. Choć pochodzili z zupełnie innych stron, w gruncie rzeczy walczyli o to samo: Swincow o utrzymanie obszarów nadal kontro­ lowanych przez Sowietów, Dziubin o odzyskanie ziem wydartych przez wroga. Oprócz patriotyzmu film odwoływał się do prostego marzenia, żeby wojna wreszcie się skończyła i można było wrócić do domu, które współodczuwała znaczna część widowni. Przez następne

243

CII ARLES KING

ODESSA

pół wieku mieszkańcy Związku Radzieckiego zapytani, kto jest dla nich symbolem Odessy, najprawdopodobniej wymieniliby Arkadija Dziubina. Wielu Rosjan, z nostalgią powracających do filmów, na których wychowali się ich rodzice i dziadkowie, zapewne jeszcze dziś odpowiedziałoby tak samo. A wspominając Dziubina, automatycznie pomyśleliby o aktorze odtwarzającym jego postać. Mark Bernes idealnie nadawał się do tej roli. Miał szeroką, szczerą twarz z pierwszymi zmarszczkami dojrzałej mądrości na czole. Sta­ nowił sowiecką wersję Williama Holdena albo Humphreya Bogarta, z dodatkiem śmiejących się oczu i stonowanego humoru Spencera Trący’ego. Ale Bernes nie był, ani nawet nie próbował twierdzić, że jest, odesyjczykiem - w każdym razie dopóki nie zagrał w tym filmie. Urodził się we wrześniu 1911 roku w małym miasteczku niedaleko Czernihowa w środkowo-północnej części Ukrainy i dorastał w stolicy regionu Charkowie. Jego rodzina prawdopodobnie miała korzenie żydowskie (tak w każdym razie sądziła większość jego fanów), cho­ ciaż sam Bernes wołał mówić, że pochodzi po prostu z Ukrainy, nie wymieniał żadnej konkretnej grupy etnicznej. Jego ojciec handlował starzyzną i wykonywał różne drobne naprawy. W domu rządziła matka, która umiała radzić sobie w trudnych czasach. Wymarzyła dla syna przyszłość księgowego lub skrzypka, ale spotkał ją zawód. Marka od wczesnych lat pociągały światła rampy i chociaż nie zdobył formalnego wykształcenia aktorskiego, wyraźnie lubował się w pie­ śniach i poezji ludowej rodzinnego regionu. W wieku piętnastu lat po raz pierwszy obejrzał przedstawienie teatralne i natychmiast za­ kochał się w scenie. Zatrudnił się do rozlepiania afiszów teatralnych i udało mu się wystąpić w kilku spektaklach jako statysta. Z takimi doświadczeniami pojechał do Moskwy, gdzie w 1930 roku dostał angaż w słynnym Teatrze Korsza. Kiedy jakieś dziesięć lat później obsadzono go w roli Dziubina, wciąż był stosunkowo nieznanym aktorem. Bernes zgłosił się na otwarte przesłuchanie i dwa tygodnie później otrzymał wiadomość, że zagra głównego bohatera. Jak sam mawiał, rozpoczął wówczas prawdziwe żołnierskie życie. Przygotowywał się do roli, nosząc mun­ dur i żywiąc się wojskowymi racjami. Odwiedzał szpitale, żeby po­ słuchać odeskiego dialektu i podłapać charakterystyczną wymowę „g” brzmiącego jak „h” i wznoszącą się pod koniec zdania intonację,

244

11

MIASTO BOHATER

której zwykle towarzyszyło wzruszenie ramion i ściągnięcie ust. Ale dopiero gdy po powrocie do Taszkientu został źle ostrzyżony przez niedoświadczonego fryzjera, któremu „dociął - jak sam się wyraził w typowo odeski sposób”, poczuł się właściwie przygotowany do roli13. Bernes miał talent do portretowania młodych obywateli Związku Radzieckiego dokładnie tak, jak sami siebie pamiętali: trudzących się przy budowie młodego kraju i walczących z najeźdźcą, ale zawsze z humorem i w poczuciu koleżeństwa, jak nakazywał ich narodowy charakter. Odesyjczyk Bernesa stał się zwykłym sowieckim zjada­ czem chleba. Rosjanie i Ukraińcy znaleźli w nim skorego do żartów, lecz odważnego bohatera, kierującego się miłością do ojczyzny, ale też czekającego z utęsknieniem na koniec wojny. Dla innych jego żydowskość, choć nienazwana, była zupełnie oczywista. „Znamy wa­ szych odeskich”, szydzi z Dziubinaartylerzysta. Widzowie, nie tylko Żydzi, doskonale rozumieli, kogo ma na myśli. „Jakich odeskich? odpowiada wzburzony Dziubin, przyjmując pozycję obronną. - [...] Kobiety i dzieci pod niemieckimi bombami? [...] Nie ruszaj Odessy, tam rozpacz i krew”. Wartości, z którymi identyfikowali się odesyjczycy - kosmopolityzm, wolność i wytrzymałość - stały się własno­ ścią całego kraju, w którym leżało ich miasto. Kiedyś Odessa była miejscem ucieczki, wygnania i przygody. Teraz, dzięki alchemii kina i wojennym przesiedleniom, każdy obywatel Związku Radzieckiego mógł sobie wyobrażać, że jest po trosze odesyjczykiem. Jedna z zaśpiewanych w filmie piosenek, Cicha noc, choć prościutka i sentymentalna, trafiła w czułą strunę radzieckich widzów, zdruzgotanych niemiecką inwazją, przygnębionych rozłąką z bliskimi oraz długimi latami nędzy i wyrzeczeń, których końca nie było widać. Drugi przebój z Dwóch żołnierzy, Szałandy, ugruntował pozycję Ber­ nesa jako zawodowego odesyjczyka. Szałandami nazywano w Odessie duże płaskodenne łodzie, którymi czarnomorscy rybacy zwozili na brzeg swój połów. Jest to skoczna, głupiutka przyśpiewka o wesołym rybaku Kostii i jego zalotach do rybaczki Soni. Ma chyba najmniej apetyczny początek ze wszystkich utworów muzyki popularnej na świecie: „Szałandy pełne cefali”* , ale przy refrenie naprawdę miło kolysze się kuflem: „Nie powiem za całą Odessę / Odessa jest bardzo * Cefal - gatunek iyby.

245

chahj.es king

ODESSA

duża/ ale na Mołdawance i Pieriesypie /wszyscy uwielbiali Kostię żeglarza”. Były to oczywiście kompletne idiotyzmy, ale idiotyzmy odeskie, i w czasach niedostatku i grozy można się było przy nich pośmiać, a nawet popłakać; Szalandy były odeskim odpowiednikiem Yankee Doodle czy Waltzing Matilda. Piosenka do dziś pozostaje naj­ bliższą namiastką hymnu narodowego, jakim może się poszczycić Odessa. W przeciwieństwie do Pancernika Potiomkina, który zrobił klapę dwadzieścia lat wcześniej, Dwaj żołnierze błyskawicznie podbili ra­ dziecką publiczność. Dziubin stał się archetypem sowieckiego wojaka, nieznającego litości w walce za ojczyznę, a jednocześnie wzdycha­ jącego słodko do swojej lubej. W uznaniu za tę rolę sowiecki rząd odznaczył Bernesa Orderem Czerwonej Gwiazdy. Wielbiciele opowia­ dali mu w listach, jak film wpłynął na ich życie. „Podziękowania od szczęśliwego widza - napisała jedna z fanek prawie dwadzieścia lat po premierze. - Kiedy obejrzałam Dwóch żołnierzy, postanowiłam, że wyjdę tylko za kogoś takiego jak Arkadij Dziubin. Mojego przyszłego męża spotkałam po demobilizacji jakieś osiemnaście lat temu. Tro­ chę ze sobą chodziliśmy, potem wzięliśmy ślub. Wspaniale nam się żyje, mamy dwoje dzieci. W sumie jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Dobra robota, Marku Bernesie!”14 Pewnego wieczoru wkrótce po premierze Bernes wszedł na sce­ nę domu kultury w nadwolżańskim Kujbyszewie, by opowiedzieć widzom o roli Arkadija. Przez chwilę snuł wspomnienia o swoim dzieciństwie na Ukrainie, mimochodem napomykając, że nigdy nie był w Odessie. - Myli się pan! - zawołał głos z końca sali. - Zdaje się, że ktoś się ze mną nie zgadza - powiedział Bernes. Ale to dziwne, że komuś się wydaje, iż wie o tym więcej ode mnie, bo przecież to ja stworzyłem tę rolę. Może zechciałby wyjaśnić, co ma dokładnie na myśli. W jednym z tylnych rzędów podniósł się młody oficer w pełnym galowym mundurze. - To ja! - przyznał się. - Ale wytłumaczę trochę później - dodał błagalnym tonem. Kiedy przewidziany na wieczór program dobiegł końca, młody ofi­ cer pojawił się za kulisami i wyznał, że jest rodowitym odesyjczykiem.

246

11

MIASTO BOHATER

Dwaj żołnierze wprawili go w taki zachwyt, że po obejrzeniu filmu

powiedział żonie i teściom, iż w dzieciństwie przyjaźnił się z Bernesem, razem łazili po plażach i gonili bezpańskie koty na Mołdawance. Udawało mu się utrzymywać ich w tym złudzeniu, dopóki aktor nie wydał go, wypowiadając ze sceny tę niefortunną uwagę15. Bernes został jednym z najwybitniejszych wykonawców gatunku muzycznego nazywanego w Rosji szanson - pieśni o nieszczęśliwej miłości, tęsknocie i pseudoromantycznym życiu kryminalnego pół­ światka, zabarwionej minorową słowiańską melancholią. Kiedy zmarł w 1969 roku, wydawało się, że razem z nim odszedł kawałek Odessy. Jak zauważył jeden z jego biografów, Bernes potrafił oddać duszę czarnomorskiego portu: „[...] lekki humor, ironię, rzewną, ocierającą się o sentymentalizm uczuciowość, otwartość i prostotę przebijające z ostro wyrażanych sądów”16. Bernes był jedną z kilku gwiazd sowieckiej popkultury, które uczy­ niły z bycia odesyjczykiem dobrze płatny zawód. Niektóre z nich rzeczywiście pochodziły z Odessy. Rubaszny zawadiaka Leonid Utiosow - z pochodzenia Żyd i rodowity odesyjczyk, w latach trzydziestych prekursor radzieckiego jazzu - przetrwał stalinizm i wojnę. Wystę­ pował z koncertami na froncie wschodnim, dodając otuchy umęczo­ nej wojną publiczności własnymi wersjami piosenki Szałandy i in­ nych popularnych szlagierów. Stał się jedną z czołowych postaci mitu starej Odessy, który po wojnie zrobił niesłychaną karierę. Głosił mię­ dzy innymi, że jazz narodził się w tyglu odeskich melin, klezmerskich kapel i odwiedzanych przez marynarzy tawern. „Odessa ma tu wie­ le do rzeczy”, napisał w swojej gawędziarskiej, ckliwej autobiografii. Ale przede wszystkim jest tam muzyka.

Śpiewają od rana do nocy. Weźmy na przykład podwórze naszego domu.

Letni poranek. Łagodne odeskie słońce. Balsamiczny wiaterek. Spija­ jąc je, smakujesz dary ziemi. Gładko wchodzą, wywierając swoje magiczne

działanie. Rano każde podwórze zmienia się w bazar. W bazar muzyczny. - Meeee-looony, meeee-looony, na plastry! - zawodzi rozdzierający serce bas. [...]

Do arii przyłącza się histeryczny tenor. Po chwili splatają się w duet

barytony.

247

CHARLES KING

ODESSA

- Loooody, mrożooone loooody! - Ostrzę noże! Reperuję nożyczki! (...)

Nic więc dziwnego, że od dzieciństwa kocham muzykę'7.

Orkiestra Utiosowa, podobnie jak jego proza, umiała przenieść słu­ chaczy w miejsce cieplejsze i weselsze, lecz przy tym takie, gdzie brak ogłady i granie na nosie władzy stanowiły standard. Jego rówieśnik, pisarz Konstantin Paustowski z czułością opisywał własne dzieciń­ stwo w Odessie. Po wojnie opowiadania i powieści autobiograficzne Paustowskiego wprowadzały nowe pokolenie radzieckich czytelników w wielonarodowy świat szachrajów i obrotnych dowcipnisiów. Zu­ pełnie jakby od czasów Babla nieważnego się nie wydarzyło; i wojna światowa, stalinizm, niemieckie naloty, okupacja, Zagłada odeskich Żydów rozmyły się za zasłoną zbeletryzowanej pamięci i wybiórczego zapominania. Miasto bohater znów stało się domem sympatycznych, buntowniczych antybohaterów. Muzyka Utiosowa i pisane ze swadą wspomnienia, które opubliko­ wał w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych xx wieku, cieszyły się ogromną popularnością wśród radzieckich słuchaczy i czytelni­ ków. Podobnie jak utwory Paustowskiego, wskrzeszały świat, którego właściwie nikt już nie pamiętał, ale przez to jedynie mocniej wzru­ szały. To, co zostało utracone w pierwszej połowie stulecia, powra­ cało w drugiej w nowej, ciekawszej, pociągniętej pozłotą formie. Od połowy lat sześćdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych xx wie­ ku powstało kilkanaście głośnych filmów, których akcja była osadzo­ na w „starej Odessie” (to znaczy od wybuchu i wojny światowej do końca lat dwudziestych), albo przynajmniej jedna z pierwszoplano­ wych postaci pochodziła z tego miasta. W tym samym czasie po raz pierwszy od lat trzydziestych wznowiono Opowiadania odeskie Iza­ aka Babla oraz satyryczne powieści Ufa i Piętrowa opisujące machi­ nacje i przygody przedsiębiorczego Ostapa Bendera. Niektóre z tych książek do końca lat siedemdziesiątych osiągnęły nakład pięciu mi­ lionów egzemplarzy18. Podobnie jak mit Odessy, nic z tego, co napisał Paustowski, zaśpie­ wał Bernes i zagrał Utiosow, nie było do końca prawdziwe. Ich teksty, role filmowe i muzyka stanowiły część rozbudowywanego od początku lat pięćdziesiątych przemysłu zastępowania pamięci historycznej

248

11

MIASTO BOHATER

nostalgią i wspominkami, którego narzędziami były literatura, kino, popularne tytuły prasowe i turystyka. W czasach Chruszczowa i Breż­ niewa obywatel Związku Radzieckiego mógł dotrzeć na południe pociągiem, autobusem lub statkiem i na koszt zakładowego funduszu wczasowego spędzić urlop w jednym z licznych hoteli na wybrzeżu Morza Czarnego. Mógł zobaczyć odeskie schody i pomnik Puszkina na końcu bulwaru Nadmorskiego (dawnego bulwaru Mikołajewskiego), a jeśli przybył w ramach oficjalnej delegacji - złożyć wieniec pod obe­ liskiem ku czci nieznanego marynarza w parku Szewczenki. Autobus dowoził zwiedzających do wejścia do katakumb w pododeskiej wsi, przed którym stał socrealistyczny pomnik partyzantów w bluzach i płaskich czapkach, z przygotowanymi do strzału pistoletami ma­ szynowymi w dłoniach. W sezonie koncertowym melomanom, wypełniającym widownie opery i filharmonii, która mieściła się w pięknym mauretańskim gmachu dawnej giełdy, przypominano, że na sowieckim południu wysoka kultura i plaża łączą się ze sobą w sposób nie do wyobrażenia na kapitalistycznym Zachodzie. „Turystyka jest jedną z najlepszych form wypoczynku - twierdzi typowy radziecki informator o czarno­ morskim porcie. - Podróżowanie trasami turystycznymi wzbogaca umysł człowieka, pomaga mu lepiej poznać przeszłość i teraźniejszość Ojczyzny, dostarcza rozkoszy estetycznych. [...] Dlatego właśnie z roku na rok rośnie w naszym kraju armia turystów”19. Armię tę można było spotkać co wieczór o zachodzie słońca, jak rozchełstana i przy­ pieczona słońcem promenuje po ulicy Deribasowskiej. Kawałek dalej, na targu Priwoz, przez cały rok sprzedawano świe­ że owoce i warzywa, co stanowiło luksus niespotykany w innych miastach Związku Radzieckiego. Na Mołdawance, nawet w czasach, gdy sowieckie władze krzywo patrzyły na nieoficjalny handel, pro­ sperował ogromny pchli targ. Zwiedzający musiał się jednak liczyć z pewnymi ograniczeniami. Problemem wciąż była przestępczość. Każdy radziecki turysta wiedział, że może zostać napadnięty albo dźgnięty nożem nawet w centrum Odessy, co w innych miastach raczej się nie zdarzało. W lokalnej bibliotece trudno było znaleźć książkę o żydowskiej przeszłości czarnomorskiego portu, ponieważ gorliwi bibliotekarze zdejmowali tego rodzaju pozycje z pólek ze stra­ chu, że mogłyby się okazać syjonistycznymi traktatami sprzecznymi

249

CHARLES KING

ODESSA

z przesłaniem sowieckiego uniwersalizmu20. Miasto zachowało dwu­ znaczny stosunek do własnej żydowskości, nawet kiedy prawie nie było już Żydów, którzy mogliby o niej zaświadczyć. Specyficzna odeska nostalgia sięga korzeniami xix wieku; od epoki hrabiego Woroncowa artystyczno-kulturalne życie miasta było przesycone poczuciem, że najlepsze czasy już minęły. Ale „Odessa mama”, wysławiane przez radzieckich pieśniarzy i literatów serdecz­ ne, urokliwe miasto matka, zastąpiła powikłaną rzeczywistość pierw­ szej połowy xx wieku. Rozpowszechniana przez sowiecką władzę wersja odeskiego patriotyzmu przesłoniła ponurą wojenną przeszłość i niezaprzeczalny fakt, że żydowskie dziedzictwo czarnomorskiego portu, opiewane (głównie w zaszyfrowanej formie) w niezliczonych powieściach, sztukach teatralnych, filmach, książkach satyrycznych, na koncertach, w musicalach i innych świństewkach, zostało zmie­ cione z powierzchni ziemi za żywej pamięci ludzi, którzy próbowali je teraz wskrzeszać.

Dziś epicentrum turystycznej Odessy nadal jest ulica Deribasowska. Hipsterskie kawiarnie, ukraińskie restauracje, sprzedawcy lodów i uliczni artyści dzielą tam przestrzeń z oddziałami szturmowymi globalizacji: irlandzkim pubem, restauracją McDonald’s i uniwersal­ nym wyznacznikiem dwudziestowiecznego kosmopolityzmu - grupą andyjskich Indian grających na fletniach Pana. Ulica różni się od swojej czystszej, bardziej powściągliwej wersji z czasów Związku Radzieckiego, choć wówczas także stanowiła ulubione miejsce wie­ czornych spacerów, oferując wytchnienie po plaży i obowiązkowym zwiedzaniu świętych miejsc patriotycznej pamięci. Namiastkę ekscytacji i tumultu powojennej turystyki można dzisiaj odnaleźć w przylegającym do Deribasowskiej parku miej­ skim, niewielkim spłachetku wypielęgnowanej zieleni, ozdobionym pięknymi majestatycznymi drzewami, jednymi z najpiękniejszych w całym mieście. Zaprojektowano go wkrótce po założeniu Odessy. To tu koncentruje się intensywne życie uliczne starego śródmieścia. W ciepłych miesiącach po alejkach spacerują nowożeńcy. W altanie gra orkiestra dęta. Na ławeczkach flirtują pary i przesiadują młodzi ludzie, gapiąc się na przechodzące dziewczęta. Znajdują się tam też dwie atrakcje turystyczne, odwołujące się do czasów sowieckich.

250

11

MIASTO no HAT ER

Pierwszą z nich jest puste krzesło, drugą posąg siedzącego na ławeczce korpulentnego mężczyzny. Obie, choć każda na swój spo­ sób, są hołdem dla potęgi marzeń i wyobraźni. Krzesło upamiętnia Ostapa Bendera, bohatera powieści Dwanaście krzeseł i Złote cielę Ufa i Piętrowa, kombinatora o lewantyńskim sprycie i rozbuchanych am­ bicjach, który jest literackim ucieleśnieniem typowego odesyjczyka. Jego łotrzykowskie przygody wiązały się z poszukiwaniem kompletu krzeseł, ponieważ w jednym z nich miał być rzekomo ukryty bezcenny skarb. Rzeźba mężczyzny na ławeczce przedstawia jazzmana Leonida Utiosowa, zapraszającego, by się na chwilę do niego przysiąść albo zrobić sobie z nim zdjęcie. Chociaż oba pomniki powstały po upadku Związku Radzieckiego, ich brązowe powierzchnie lśnią, wypolerowane dłońmi tysięcy ludzi, którzy na nich siadali albo klepali je na szczęście. Krzesło Ostapa Bendera i ławeczka Utiosowa należą do bardzo nielicznych w Odessie a może i na całej Ukrainie - obiektów, przed którymi ludzie ustawiają się w karnym ogonku, grzecznie czekając na swoją kolej, by sfotogra­ fować się ze słynnymi synami czarnomorskiego portu. W dzielącej je wąskiej przestrzeni, pomiędzy całkowicie wymyślonym życiem a życiem brawurowo ubarwionym, zawiera się prawdziwa przeszłość Odessy - miasta, które, jak przeniknięta klezmerską tradycją mu­ zyka Utiosowa, opierało się przeważnie na improwizacji, oscylując pomiędzy indywidualizmem a wspólnotowością i nieustannie grożąc, że się wymknie spod kontroli.

I 2

Zmierzch

Odessa na Brooklynie - obwieszeni orderami rosyjscy weterani n wojny światowej maszerują Coney Island Avenue, świętując rosyjski Dzień Zwycięstwa; maj 2009 [Fot. Todd Maisel /

ny

Daily News Archive via Getty Images]

W pociągu Brighton Express kursującym ze stacji przy Atlantic Avenue usiadłem obok starszego mężczyzny. Miał poznaczony żyłkami kartoflowaty nos, a na jego kolanach stał sztywno malutki pekińczyk. - Czy to jest pociąg do Sheepshead Bay? - zapytał mnie po rosyj­ sku (wymawiając: „Szipshit Bej”), kiedy za oknem przemykały wyso­ kie kamienice z cegły i drewniane domki zewnętrznego Brooklynu. Odparłem, że tak i że powiem mu, kiedy będziemy dojeżdżali do jego stacji. - Ach, mówi pan po rosyjsku. - Ucieszył się. - Poznałem, że jest pan Rosjaninem. - Zatoczył otwartą dłonią kółko przed swoją twa­ rzą. - Nie tak jak tamci. Zmarszczył nos i machnął ręką w stronę trzech tyczkowatych mężczyzn z Karaibów, w ciemnych okularach i z dredami, którzy głośno rozmawiali, siedząc na fotelach po drugiej stronie przejścia. Staruszek zwierzył mi się, że przed dziesięcioma laty wyemi­ grował z Odessy, ale w nowej ojczyźnie nie nauczył się angielskiego. Z początku mieszkał w Brighton Beach, na końcu linii metra, gdzie świetnie sobie radził wśród samych Rosjan, lecz jakiś czas temu się stamtąd wyprowadził. Kiedy dojechaliśmy do jego stacji, powoli podreptał ze swoim psem w kierunku otwierających się drzwi. Stwierdził, że mieszkańcy jego nowej dzielnicy są bardziej „arystokratyczni”. Do starej wprowadziło się zbyt wielu takich jak tamci, szepnął po rosyjsku, wskazując głową trzech Karaibów. Jeszcze jedna stacja i Brighton Beach, pełna takich jak on. Na drewnianych ławkach wzdłuż deptaka siedzieli w milczeniu starsi ludzie o skórze, która w gorący wiosenny dzień zdążyła już

254

12

ZMIERZCH

przybrać różowy odcień; mężczyźni w rozpiętych koszulach, z szeroko rozstawionymi nogami, i kobiety wystawiające w stronę nieba twarze z przymkniętymi oczami. Plażowe kapelusze z opadającymi rondami i plastikowe osłonki na nosy dla ochrony przed promieniami kwiet­ niowego słońca. Po płaskiej powierzchni mokrego piasku hulał w po­ rywach zimny wiatr ze wschodu, dmący od wież i kolejek górskich Coney Island. Rosyjski napis na szyldzie zachwalał: „Morożennoje na luboj wkus”* , dodając niżej w dosyć swobodnym, za to wymownym tłumaczeniu: „Najsmaczniejsze lody w mieście”. „W Odessie pachnie Europą”, napisał kiedyś Puszkin. W Brighton Beach pachnie Odessą. Jej zapach uderza w nozdrza, gdy tylko zej­ dziesz z peronu nadziemnej kolejki: morskie powietrze przesycone wonią ryb, zapaszek oleju do smażenia, słodycz przejrzałych owoców, mroczne wspomnienie oleju silnikowego i smaru do osi, ostry aro­ mat kopru i pietruszki, alkoholowe żądło tanich perfum i asertywny powrót klasycznego potu, splecione ze sobą niczym wianuszek czosn­ ku, niezdradzające swojej przyczyny ani źródła. Odeskie dziwactwa i niedorzeczności również są tu obecne. Kawiarnia Starbucks tkwi niewygodnie pomiędzy sklepem z zabawkami Dietskij Mir a targiem rybnym Tel Aviv Fish Market. Pod wiaduktem kolejki nadziemnej toczy się procesja dziadków na wózkach. Napisy na sprzedawanych turystom T-shirtach nazywają Brigh­ ton Beach Małą Odessą nad morzem, chociaż założyciel tej dzielnicy Nowego Jorku byłby tym zaskoczony. William A. Engeman zwykle potrafił zwęszyć interes. Potentat kolejowy i handlarz bronią, który dorobił się na sprzedawaniu karabinów obu stronom wojny secesyjnej, w 1868 roku nabył kilkaset akrów nad brzegiem oceanu w pobliżu wsi Gravesend. Okoliczne tereny zaczęły się rozwijać tuż po zakończe­ niu wojny, kiedy nowojorczycy, zmęczeni brudem i przygnębiającą atmosferą Manhattanu, wpadli na pomysł, by szukać wytchnienia na dziewiczych plażach południowego krańca Brooklynu. Tym razem jednak Engeman wystartował trochę za późno. Na Co­ ney Island i Manhattan Beach zdążyły już powstać tereny rekreacyjne. Wciśnięty pomiędzy nie projekt Engemana nie miał większych szans na dogonienie konkurencji. Biznesmen potrzebował jakiegoś chwytu Morożennoje na luboj wkus - dosł. „Lody na każdy smak”.

2S5

CII ari.es king

o i) i: s s a

reklamowego, by przyciągnąć klientelę. Znalazł kilka. Oprócz molo, hoteli i wyłożonego deskami deptaka zadbał o miejsca rozrywki: teatr rewiowy, pawilon, „najpiękniejszy teatr nad morzem na świecie” na końcu czterystumetrowego molo i, dzięki swoim wpływom w Tam­ many Hall , * tor wyścigowy. Genialnym posunięciem Engemana było zrezygnowanie z bezpośredniej rywalizacji z sąsiednimi terenami, które do dziś zachowały bardziej prestiżowy charakter. Jego strategia polegała na dostarczaniu taniej rozrywki, dostatecznie efektownej, by przyciągnąć tłumy. Gdy oferowane przez niego atrakcje zaczęły się cieszyć rosnącym powodzeniem, ogłosił publiczny konkurs na nazwę projektu. Wygrała propozycja „Brighton Beach”, na pamiątkę słynnego kurortu na południowym wybrzeżu Anglii. Engeman zmarł w 1897 roku, gdy Brighton Beach przeżywała prawdziwy najazd, chociaż niedokładnie taki, jaki wymarzył sobie stary przedsiębiorca. W jego zamyśle kurort miał się stać miejscem rodzinnego wypoczynku, otwartym dla nowojorczyków z klasy śred­ niej, ale wolnym od motłochu, któremu inne części brooklyńskiego wybrzeża zawdzięczały szemraną reputację. Dla Engemana oznaczało to między innymi nieoficjalne wykluczenie Żydów. Jednak w ciągu następnego stulecia, ilekroć dzielnica znajdzie się na skraju upadku, ceny mieszkań spadną i liczba ludności zmaleje, w samą porę przyj­ dzie jej na ratunek fala żydowskich imigrantów. Żydzi z Lower East Side zaczęli się przenosić do Brighton Beach na przełomie xix i xx wieku, szukając alternatywy dla przeludnio­ nych kamienic przy Delancey Street. Przy trzech głównych alejach wyrastały domy i pensjonaty, rozpychając się na niewielkiej, lecz mimo to pełnej powietrza przestrzeni piętnastu kwartałów, z któ­ rych składała się dzielnica. Masowy napływ ludności żydowskiej, zwłaszcza z Odessy i przygranicznych terenów Ukrainy, rozpoczął się po pogromach w cesarstwie rosyjskim w latach 1903-1905. Od 1918 roku stary teatr rewiowy Brighton Beach Musie Hall, na którego deskach niegdyś występowali najwięksi artyści wodewilowi, wysta­ wiał głównie sztuki w jidysz, przeobrażając się w pierwszą żydowską

Tammany Hall - popularna nazwa wpływowej amerykańskiej organizacji z Nowego Jorku, związanej z Partią Demokratyczną, powstałej w 1789 roku jako Tammany Society.

256

12

ZMIERZCH

scenę letnią w Stanach Zjednoczonych. Grali w nim znany odeski aktorJacob Adler, tragiczka Jennie Goldstein, odtwórca głównych ról David Kessler i dziesiątki innych artystów, jak choćby stały zespół dwudziestu żydowskich girlasek czy kompozytor i dyrygent Joseph Rumshinsky, nazywany Irvingiem Berlinem sceny jidysz *. Kolejna fala masowej imigracji żydowskiej nastąpiła po Zagładzie, kiedy Brighton Beach stała się dla ocaleńców bezpiecznym portem i jednocześnie tyglem, w którym mieszali się Żydzi z całej Europy, a następna - po upadku Związku Radzieckiego, kiedy żydowscy i nieżydowscy emigranci z Rosji, Ukrainy, Gruzji i innych państw byłego zsrr zdołali częściowo odtworzyć, oczywiście w pomniejszeniu, po­ zostawione w rodzinnym kraju społeczności. W alejach i na łączą­ cych je uliczkach język rosyjski wyparł jidysz. Nowojorscy gliniarze zapisywali się na kursy języka rosyjskiego oferowane przez miejsco­ wy oddział ymca2. Według niektórych szacunków trzy czwarte nowych imigrantów przybyło do Brighton Beach z Ukrainy, głównie z Odessy i innych miast nad Morzem Czarnym3. Już pod koniec lat siedemdziesiątych xx wieku dziennikarze nazywali tę część Nowego Jorku Małą Odessą. Podobnie jak jej starsza imienniczka, była wylęgarnią intelektuali­ stów, którzy z mieszanymi uczuciami wspominali rodzinne miasto. Najsłynniejszym znanym produktem starej dzielnicy Engemana jest sztuka Neila Simona Wspomnienia z Brighton Beach, ale w miejsco­ wym liceum, Abraham Lincoln High School, uczyło się również wielu innych późniejszych twórców kultury, wybitnych i mniej znanych, od Arthura M illera i Josepha Hellera po Mela Brooksa i Neila Diamonda. „Przysyłają nam swoich Żydów z Odessy - miał powiedzieć o wymia­ nie kulturalnej ze Związkiem Radzieckim skrzypek Isaak Stern - a my wysyłamy im naszych Żydów z Odessy”, wykształconych w Ameryce

muzyków, pisarzy i artystów o dalekich (lub po prostu wyssanych z palca) odeskich korzeniach ’. Sukces i skłonność do dziwactw są elementem tożsamości Brigh­ ton Beach tak samo jak prawdziwej Odessy. Na początku xx wieku letni wycieczkowicze, przyjeżdżający na wybrzeże oceanu niedawno przedłużoną linią kolejki, znajdowali tam błoto, kurz i niebrukowa­ ne ulice, ale mimo to morskie powietrze i przedstawienia teatralne ściągały tłumy. Nad oceanem rozstawili kramik kaznodzieje, usiłujący

257

CHARLES KING

ODESSA

zbawiać plażowiczów od nich samych. „The Brooklyn Eagle” donosił z namaszczeniem w lecie 1916 roku, że dzięki działalności zespołu na­ wracającego z udziałem „panny Marion Bushnell, kornecistki” w ciągu ostatnich czterech lat trzysta siedemdziesiąt dziewięć osób przyjęło Jezusa, a kolejne siedemset sześćdziesiąt dwa tysiące trzysta pięćdzie­ siąt dwie usłyszały Dobrą Nowinę5. (Niska stopa zwrotu wyraźnie nie zrażała panny Bushnell i jej towarzyszy). Dzielnica pamięta gorsze i lepsze czasy (rozkwit kultury jidysz w latach dwudziestych xx wieku, wzrost liczby mieszkańców w połowie stulecia, wielkomiejskie bolącz­ ki i odpływ ludności w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, inwazję Rosjan w okresie pieriestrojki i w późniejszych latach), ale różnorodne, barwne życie uliczne nigdy w niej nie zamarło. Podobno nawet naćpani koką ekscentrycy i performersi, grasujący na Brighton Beach Avenue w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku (przez część stałych mieszkańców nazywani misze gojim - zwariowanymi gojami),

umieli powiedzieć przynajmniej kilka słów w jidysz. Dzisiaj Brighton Beach przypomina Odessę jeszcze bardziej, niż sądzą specjaliści z dziedziny pr, którzy próbują w ten sposób roz­ reklamować kurort nad oceanem. Nadal jest miejscem, gdzie mówi się głośno i je za dużo, gdzie spacer pustym deptakiem w lodowatej styczniowej mgle jest taką samą częścią życia jak tłumy plażowiczów w lipcowe popołudnie. Nad ulicami, zupełnie jak na Deribasowskiej, unosi się woń knyszy, chinkali i wielu innych potraw powstałych z połączenia mięsa, ciasta i warzyw. Ale też, podobnie jak jej czarno­ morski pierwowzór, dzielnica tkwi pomiędzy rzeczywistością a pa­ mięcią. Większość mieszkańców stanowią emeryci, przynajmniej poza sezonem, i chyba tylko Floryda może się poszczycić większą liczbą elektrycznych skuterów i wózków inwalidzkich. Wszystkie stare nadmorskie miasta w pewnym sensie są naznaczone zmierz­ chem, funkcjonują na przeciwnym biegunie jakiegoś złotego wieku, ale na wyłożonym deskami deptaku Brighton Beach, wszystko jedno pustym czy zatłoczonym, przy migotliwym blasku dalekich świateł Coney Island cienie starej Odessy są wyraźnie widoczne. Odessa także jest miastem zmierzchu, tkwiącym niepewnie w no­ wym państwie; woli sprzedawać swoją zamierzchłą przeszłość, niż prezentować się jako miasto przyszłości. Ale w ciągu ostatnich dwustu

258

1 2

Z M I E R Z C II

lat czarnomorski port stworzył własną, utkaną z niepewności kul­ turę, specyficzny sposób życia, który może nam wiele powiedzieć o twórczej i destruktywnej mocy zawieszenia pomiędzy. Richelieu i Woroncow widzieli w Odessie czyste płótno, na którym mogli urze­ czywistniać własną wizję nowoczesności i kultury. Puszkin znalazł w niej posmak egzotyki. Żabotyński i Babel pragnęli uciec od włas­

nych korzeni i jednocześnie nadać im nowy kształt. Alexianu i jego pobratymcy dążyli do wymazania całego krajobrazu, chcieli wziąć w posiadanie upragnione miasto, ale bez znacznej części ludzi, któ­ rym przypadkiem zdarzyło się w nim mieszkać. Mark Bernes, Leonid Utiosow oraz niezliczeni mniej znani muzycy i artyści komiczni uczy­ nili z nostalgii formę sztuki. Wszystkie obszary pogranicza podlega­ ją nieustannym przeobrażeniom zgodnie z ideałami - szczytnymi lub budzącymi grozę - mocarstw, pod których kontrolą w danym momencie się znajdują. Ale jest w nich też coś, co opiera się nawet najstaranniej zaplanowanym przeróbkom. Odessa właśnie przechodzi kolejną transformację. Jest najważ­ niejszym portem pasażerskim nowego ukraińskiego państwa, które w 1991 roku powstało na gruzach Związku Radzieckiego. Dzisiejsi włodarze miasta są znacznie bardziej dobrotliwi, niż to bywało we wcześniejszych epokach. Przyjmują do wiadomości złożoną przeszłość czarnomorskiego portu, nie starając się jej wymazać. Podobnie jak ich sowieccy poprzednicy, odkryli, że nostalgia dobrze się sprzedaje. Ale stare impulsy nie zniknęły. W mieście, które jest kwintesencją wielonarodowości, podręczniki szkolne nadal opowiadają uproszczoną, jednokierunkową wersję historii ukraińskiego narodu, od starożyt­ ności, przez uciemiężenie przez Rosjan i Sowietów, do odzyskania niezależnego państwa pod koniec xx wieku. Zgodnie ze swoją naturą Odessa stawia opór. Jej rosyjskojęzyczni mieszkańcy nie chcą się uczyć oficjalnego języka, którym jest teraz ukraiński, wolą posługiwać się własną mową. Muzea nadal przedstawiają zdecydowanie lokalną wizję przeszłości, niezgodną z triumfalną, bardziej nacjonalistyczną narracją obowiązującą w sto­ licy. Kiedy w 2004 roku mieszkańcy Kijowa powstali przeciwko sko­ rumpowanym politykom i sfałszowanym wyborom, a ich protesty doprowadziły do pokojowej zmiany rządu, która przeszła do historii pod nazwą pomarańczowej rewolucji (od koloru szalików i koszulek

259

chari.es king

ODESSA

noszonych przez demonstrantów), odesyjczycy zachowali wyraź­ ny dystans. Nie dlatego, że nie popierali protestów, chociaż wielu mieszkańców czarnomorskiego portu rzeczywiście odnosiło się do nich sceptycznie. Po prostu nigdy nie zwracali szczególnej uwagi na to, co się dzieje w Kijowie. Mimo to odesyjczycy też chętnie zamieniają trudne wyzwania kosmopolityzmu na łatwiejszy urok nostalgii. Rekonstruują swoją przeszłość z tą samą energią, z jaką kiedyś wyrwali miasto z nicości nadmorskiej prerii. Wykazują naturalne zamiłowanie (przeradzające się czasem w obsesję) do - jak to nazywają Rosjanie - krajewiedienija (krajoznawstwa): połączenia lokalnej historii, pseudohistorycznych spekulacji i skrzętnego kolekcjonowania staroci. Żadne inne miasto nie może się równać z Odessą pod względem liczby niskonakładowych przewodników historycznych, zbiorków lo­ kalnego humoru, literatury wspomnieniowej poświęconej konkret­ nym ulicom, budynkom, słynnym ludziom, którzy odwiedzili Odessę, oraz zapoznanym postaciom historycznym. W letnie popołudnia na Deribasowskiej i w zakurzonym parku wokół odbudowanego sobo­ ru Przemienienia Pańskiego można spotkać miejscowych poetów sprzedających wydane własnym sumptem ody do rodzinnego mia­ sta, „krajewiedów” próbujących opchnąć najnowszy zbiorek esejów o dziewiętnastowiecznym handlu zbożem albo o pierwszym miejskim systemie wodociągów i zbiorników na wodę, bukinistów oferujących kilka różnych słowników rzekomego „języka odeskiego” - rosyjskiego z domieszką ukraińskich słów, intonacji jidysz i bandyckiego żargonu. Wydawnictwo Optimum wyrobiło sobie markę masowym przedru­ kowywaniem starych książek o wyczerpanych nakładach w rodzaju wspomnień współpracownika de Ribasa, architekta Franza de Volanda, czy almanachu z 1894 roku oraz radosnymi publikacjami en­ cyklopedycznymi takimi jak 100 luielikich odiessitow [100 wielkich odesyjczyków], gdzie znaleźli się wszyscy, od Wassilego Kandinskiego i skrzypka Dawida Ojstracha (obaj spędzili tam dzieciństwo) po Puszkina, Katarzynę Wielką i brytyjskiego szpiega Sidneya Reilly’ego. Odessa wchłania sławnych ludzi, wypluwając listy żydowskich gwiazd filmu i znanych sportowców z Cleveland. Wystarczy dobrze poszperać i mieć trochę wyobraźni, by odkryć, że bardzo wielu geniu­ szy miało jakieś związki z Odessą. Ale w ciągu ostatnich dwudziestu

260

12

ZMIERZCH

lat do gry w przypominanie włączyło się państwo, z rezultatami, które równie często bywają śmieszne, jak straszne. Zgodnie z obowiązującą logiką, jeśli kopać dostatecznie głęboko, odsłoni się prawdziwe początki miasta. W 2005 roku szczątki Woroncowów wydobyto z grobu na podmiejskim cmentarzu (dokąd hrabiego i hrabinę przenieśli Sowieci), by po uroczystej procesji przez całe mia­ sto pochować je ponownie w odbudowanym soborze Przemienienia Pańskiego. Trzy lata później miejscowi archeolodzy otworzyli stałą ekspozycję na biegnącym nad portem bulwarze Primorskim. Szklany dach przykrywa fragment muru, kotwicę, krowią żuchwę, skorupy glinianych garnków i amfor oraz czaszkę psa. Napisy po rosyjsku i angielsku wyjaśniają, że są to pozostałości starożytnej kultury, która kwitła na tym obszarze od v do iii wieku przed naszą erą - greckiej albo rzymskiej, a może grecko-scytyjskiej lub protokozackiej, to już jak kto woli. W rzeczywistości jest to mistyfikacja: żaden prawdziwy archeologiczny wykop, tylko scenka zaaranżowana po to, by przeko­ nać patrzącego, że dzisiejsza Odessa ma nierosyjską przeszłość. Idea osadzenia w przeszłości, chociażby wymyślonej, wciąż jednak walczy o lepsze z pozbawionym korzeni kosmopolityzmem, który pomógł zbudować Odessę, ale też przyczynił się do jej zguby. Od lat siedemdziesiątych xx wieku pod względem demogra­ ficznym Odessa w przeważającej mierze jest miastem ukraińskim. W momencie spisu powszechnego przeprowadzonego w 1979 roku Ukraińcy stanowili już największą grupę narodowościową, czter­ dzieści dziewięć i dziewięćdziesiąt siedem setnych procenta całej ludności obwodu odeskiego. Ale jeszcze do bardzo niedawna nie prze­ kładało się to na kulturowe oblicze miasta. Od zakończenia 11 wojny światowej Odessa przyprawiała o ból głowy sowieckich demografów i inżynierów społecznych. W 1959 roku był to najbardziej mieszany pod względem językowym obszar republiki. W żadnym innym miej­ scu na Ukrainie aż tylu ludzi nie podawało jako swój pierwszy język innego języka niż język grupy narodowościowej, do której przyna­ leżność zadeklarowali. Polowa Żydów i ponad połowa Ukraińców po­ sługiwała się na co dzień rosyjskim. Blisko jedna trzecia Mołdawian mówiła po ukraińsku. Mniejsze społeczności, bułgarska, białoruska i inne, porozumiewały się po rosyjsku, ukraińsku albo w jeszcze zu­ pełnie innym języku6. System sowiecki opierał się na przekonaniu,

261

CHARLES KING

ODESSA

że nowoczesność zatrze linie podziałów między narodami. Jednakże w Odessie linie te tworzyły zagmatwaną plątaninę, w której wyznacz­ niki, takie jak narodowość, język czy nawet religia, mieszały się i na­ kładały w trudny do przewidzenia sposób. Społeczność żydowska w dalszym ciągu jest bardzo nieliczna. Według ostatniego radzieckiego spisu ludności w 1989 roku w ca­ łym obwodzie odeskim żyło niespełna siedemdziesiąt tysięcy Ży­ dów; większość z nich mieszkała w Odessie. Udział ludności żydow­ skiej w populacji, wynoszący w owym czasie niespełna cztery procent, spad! jeszcze bardziej, kiedy po upadku komunizmu Żydzi, a tak­ że przedstawiciele innych narodowości, mogli wreszcie swobodnie emigrować. Dziś nikt dokładnie nie wie, ilu członków liczy mała ży­ dowska społeczność w Odessie, która ma milion dwieście tysięcy mieszkańców; niektóre źródła podają liczbę trzydzieści sześć tysięcy, chociaż prawdopodobnie jest ona zawyżona, ponieważ ostatni ukra­ iński spis ludności z 2001 roku w całym obwodzie odeskim wykazał zaledwie trzynaście tysięcy Żydów7. Mimo to najważniejszą bożnicę w mieście, synagogę Główną, pięknie odrestaurowano, przywracając jej znaczną część dawnego blasku. W przestronnych piwnicach bu­ dynku mieści się koszerna restauracja. Żydowska obecność jest wy­ starczająco trwała (albo przynajmniej wystarczająco trwale zapisała się w ludowej pamięci), by agencje turystyczne mogły oferować wy­ cieczki „po żydowskiej Odessie”, obejmujące między innymi wizytę w supernowoczesnym centrum społeczności żydowskiej. Ukraińcy - a w każdym razie osoby przyznające się do tej narodo­ wości - stanowią obecnie w mieście absolutną większość, dwie trzecie wszystkich mieszkańców. Ponieważ jednak Odessę zamieszkuje rów­ nież pokaźna mniejszość rosyjska, której język niemal jednogłośnie jest uznawany za coś w rodzaju odeskiego lingua franca, frakcje po­ lityczne od dwudziestu lat toczą zażartą walkę o pamięć historyczną. Władze miasta usunęły znajdujący się zaledwie kwartał od odeskich schodów sowiecki pomnik upamiętniający bunt na Potiomkinie. Na jego miejscu stanął posąg założycielki miasta Katarzyny Wielkiej, zdemontowany niegdyś przez bolszewików (i zastąpiony wówczas gigantycznym popiersiem Karola Marksa). Caryca wskazuje lewą dłonią w stronę nie tylko portu, lecz także północy, a zatem Rosji, którą wielu odesyjczyków, bez względu na przynależność narodową,

262

12

ZMIERZCH

nadal uważa za swoją kulturową i duchową ojczyznę. Jak było do przewidzenia, odsłonięciu pomnika towarzyszyły demonstracje, za­ równo za, jak i przeciw. Ukraińcy przypuścili kontratak w innych punktach miasta. Wzniesiono pomniki Iwana Franki, ikony ukraińskich nacjonalistów o bardzo luźnych powiązaniach z Odessą, i Antona Wolowatego, osiemnastowiecznego przywódcy Kozaków, a więc automatycznie protoukraińskiego bohatera. Na górnym końcu Deribasowskiej sty­ lizowana na zabytkową tabliczka informuje, że od tej pory, przynaj­ mniej oficjalnie, ulica będzie się nazywała Derybasivs'ka, zgodnie z ukraińską wymową, którą w Odessie raczej trudno usłyszeć. Po­ dobno po upadku Związku Radzieckiego władze miasta usunęły sto czterdzieści osiem pomników (z tego sto cztery Lenina) i przemia­ nowały sto siedemdziesiąt dziewięć ulic, przywracając im dawne nazwy z czasów carskich (zwykle w ukraińskiej pisowni) albo nadając nowe8. „Moja narodowość to odesyjczyk!”, głosi slogan, z upodoba­ niem przytaczany w broszurkach dla turystów i przewodnikach. Ale w ferworze wewnętrznej walki o poczucie wspólnoty, tożsamość i pamięć Odessa nadal szuka swojego założycielskiego mitu, który osadziłby ją w czymś więcej niż tylko w niej samej. A przecież przeszłość czarnomorskiego portu, bezstronnie zbada­ na i dogłębnie zrozumiana, mogłaby przynieść spore korzyści nowym i starym władcom Odessy, Ukrainie i Rosji. Odessa może być cennym atutem dla młodego ukraińskiego państwa, które dąży do całkowitej integracji z Unią Europejską i chciałoby zostać uznane za w pełni (geograficznie, kulturowo i politycznie) europejskie. Przez znaczną część ubiegłego stulecia Europa była najważniejszą światową areną kolejnych wojen o ziemię, władzę i tożsamość. Jej odpowiedzią na tę przeszłość jest ideał pokojowego współżycia społeczności religijnych i narodowych wbrew traumie wojny, biedzie, nacjonalizmowi i zawie­ dzionym imperialnym ambicjom, a także wbrew pokusie wzajemnej nienawiści i wygodnego przerzucania winy na cudze barki. Europej­ czycy uważają się za humanitarnych, tolerancyjnych i kosmopoli­ tycznych właśnie dlatego, że przez większą część minionego stulecia ich dziadkowie głosili przeciwne wartości. Jeśli Ukraińcy zdołają narzucić sobie podobne podejście do przeszłości, wskrzeszając dawną umiejętność życia razem i jednocześnie nie odwracając wzroku od

263

chari.es king

ODESSA

koszmarów 11 wojny światowej, może się okazać, że stara wizja Odessy jako bramy do Europy ma jeszcze w sobie trochę życia. Dla Rosji Odessa mogłaby być modelem rozwoju, ceniącego to, co osobliwe i niezwykle, umiejętność śmiania się z siebie i sceptycyzm wobec podniosłych narracji o wielkości narodu - wartości, które Rosjanie, podobnie jak ich sowieccy poprzednicy, wyraźnie odrzu­ cili. W epoce komunizmu Odessa utraciła uprzywilejowaną pozycję przedpokoju Rosji. Stała się miastem prowincjonalnym i wypadła z roli międzynarodowego portu, którym była w czasach cesarstwa. Ale Rosja także zmarnowała szansę określenia się jako kraj wielona­ rodowy, umiarkowany, pewny siebie w poczuciu własnej wizji. Dla państwa starającego się odbudować wpływy w regionie i na święcie prężącego muskuły jako producent ropy i gazu, potęga morska i bie­ gunowa alternatywa dla Zachodu - Odessa stanowi przypomnienie, że wraz ze schyłkiem starego portu odszedł w przeszłość pewien sposób bycia Rosjaninem. Wiele miast balansuje na cienkiej granicy pomiędzy codziennymi konfliktami, krzeszącymi iskry geniuszu, a zdarzającymi się niekiedy eksplozjami, od których lecą szyby z okien i rozpadają się społeczności. Inne, szczególnie we wschodniej Europie, piszą na nowo swoją histo­ rię, starając się pomijać momenty, kiedy elementarna wielkomiejska uprzejmość nie wytrzymała napięć na tle różnic kulturowych. Mu­ zułmańska mniejszość Aten, prężna społeczność żydowska Salonik i ormiańskie jądro Tbilisi są dzisiaj, w najlepszym razie, przypisami historii, bagatelizowanymi w muzealnych ekspozycjach i wyłączony­ mi z powszechnej pamięci. Ten sam impuls oczyszczania odzywa się również w Odessie mimo jej buntowniczej i wielokulturowej reputacji. Po 11 wojnie światowej miasto, w którym można było na sto rozma­ itych sposobów być żydem, chrześcijaninem lub kimś jeszcze zupełnie innym, zamieniło brzemię bezliku życiowych dróg na łatwiejsze do uprawiania cnoty pamięci i nostalgii. Upamiętnianie czasów, kiedy pęd do samozniszczenia zniweczył dokonania wielu pokoleń, wymaga szczególnego wysiłku. Odwiedza­ jąc dzisiaj Odessę, czujemy i widzimy to samo miasto, zaabsorbowane wybranymi aspektami swojej przeszłości, ale boleśnie ignorujące inne, które w połowie xx wieku doszło do mistrzostwa w autodestrukcji. Jednak pośród postsowieckiego kiczu, nacjonalistycznego

264

12

ZMIERZCH

ukraińskiego mitotwórstwa i rosyjskiej fascynacji ideą odrodzenia imperium na ulicach Odessy wyczuwalne jest także poczucie wspólnej tożsamości, łączącej ludzi, którzy mówią zbyt głośno, z charaktery­ stycznym akcentem, i w jakimś sensie są twoimi sąsiadami. Jeśli mieszkańcy Odessy poświęcą mrocznym epokom tyle samo uwagi, ile poświęcają złotym wiekom czarnomorskiego portu, być może uda im się zbudować z resztek imperium osadzony w rzeczywisto­ ści rodzaj patriotyzmu. W końcu dzieci i wnuki Ukraińców, Rosjan i przedstawicieli innych narodowości, które osiedliły się w mieście po u wojnie światowej, mogą teraz - razem z nowymi imigrantami z Turcji, Kaukazu, Bliskiego Wschodu i ze wschodniej Azji - urze­ czywistniać własne wizje Odessy mamy, różne, ale nie mniej złożone od wizji poprzednich dwustu lat. Być może nawet, jak paryżanie, berlińczycy, wiedeńczycy i nowojorczycy, uwierzą w prawdę, którą minione pokolenia odesyjczyków znały instynktownie: że przy wła­ ściwym połączeniu dobrosąsiedzkiej życzliwości i skłonności do burd miasto może się stać najwyższą formą patriae.

Kalendarium

v w. p.n.e.

I-Ierodot opisuje Greków i Scytów mieszkających nad brzegami Morza Czarnego

ok. 1250-1350

Rozkwit włoskich kolonii handlowych nad Morzem

Czarnym 1415

Pierwsza wzmianka 0 wsi Hadżibej w źródłach pisanych

1453

Zdobycie Konstantynopola przez Turków osmańskich

ok. 1550-1650

Kozaccy korsarze napadają na tureckie okręty

1762-1796

Panowanie Katarzyny Wielkiej

1768-1774

Wojna rosyjsko-tu recka

1787

Podróż Katarzyny na Krym zorganizowana przez

Grigorija Potiomkina 1787-1792

wrzesień 1789

Wojna rosyjsko-turecka Zdobycie Hadżibeju przez rosyjskie oddziały pod wodzą

Josego de Ribasa 1794

Hadżibej staje się Odessą

1803

Mianowanie księcia Richelieu zarządcą Odessy

1812-1813

Epidemia dżumy

1823

Michaił Woroncow zostaje generałem-gubernatorem Noworosji

1823-1824

Aleksander Puszkin w Odessie

1828-1829

Wojna rosyjsko-turecka

lata 30. xix w.

Początek masowego napływu Żydów do Odessy

1841

Ukończenie budowy słynnych odeskich schodów nazywanych dzisiaj Schodami Potiomkinowskimi

267

K ALEN DA R1 UM

1853-1856

Wojna krymska

1861

Zniesienie pańszczyzny w Rosji

1871

Pogrom Żydów

1881

Pogrom Żydów

1887

Otwarcie nowego gmachu opery

1897

Żydzi stanowią trzydzieści cztery procent mieszkańców Odessy (spis ludności cesarstwa rosyjskiego)

1905

Rozruchy i pogrom Żydów; bunt na pancerniku Potiomkin

1914-1918

1 wojna światowa

luty 1917

Rewolucja lutowa w Rosji

październik 1917

Rewolucja bolszewicka

1918-1920

Rosyjska wojna domowa; Odessa kolejno pod nominalną kontrolą sił francuskich, ukraińskich, białych Rosjan

i bolszewików 1921

Opublikowanie pierwszego z Opowiadań odeskich Izaaka Babla

1922

Powstanie Związku Radzieckiego

1925

Nakręcenie filmu Pancernik Potiomkin w reżyserii

Siergieja Eisensteina 1926

Żydzi stanowią trzydzieści sześć procent mieszkańców Odessy (radziecki spis ludności)

1935

Włodzimierz Żabotyński pisze powieść Piatiero

1939-1945

n wojna światowa

1940

Stracenie Babla; śmierć Żabotyńskiego

październik 1941-

kwiecień 1944

Odessa okupowana przez wojska państw Osi

styczeń 1942

Rumuni likwidują odeskie getto

1943

Mark Bemes gra główną rolę w Dwóch żołnierzach

1953

Śmierć Józefa Stalina

1989

Żydzi stanowią niespełna cztery procent mieszkańców

Odessy; Ukraińcy pięćdziesiąt jeden procent; Rosjanie trzydzieści sześć procent (radziecki spis ludności) 1991

Ukraina ogłasza niezależność od Związku Radzieckiego

Podziękowania

Podróżowałem do Odessy samochodem, samolotem, pociągiem i stat­ kiem, za każdym razem wyczuwając energię i doświadczając gościn­ ności, z których słynie to miasto. Dziękuję Państwowym Archiwom Obwodu Odeskiego (a zwłaszcza zastępcy dyrektora Liliji Bielousowej) i Państwowej Bibliotece Naukowej imienia Maksima Gorkiego (ze szczególnym uwzględnieniem działu Odessiana) za gotowość dziele­ nia się swoimi skarbami. Wołodymir Dubowyk zdarł podeszwy butów, oprowadzając mnie po swoim rodzinnym mieście. Uroczysty obiad z Richardem von Weizsackerem w zachwycającym ogrodzie dawnej rezydencji hrabiego Michaiła Tołstoja podczas konferencji zorganizo­ wanej przez fundację Korber-Stiftung zainspirował mnie do zainte­ resowania się atrakcjami i przerażającymi stronami „Starej Odessy”. Pracownicy kilku innych archiwów i bibliotek sprawili, że moja praca była efektywna i przyjemna. Były to: Library of Congress, United States Holocaust Memoriał Museum Archives and Library, U. S. National Archives and Records Administration, Lauinger Li­ brary przy Uniwersytecie Georgetown (zwłaszcza biuro wypożyczeń międzybibliotecznych), Rare Book and Manuscript Library Uniwer­ sytetu Columbia, Brooklyn Public Library, Center for Jewish History (zwłaszcza archiwa yivo) w Nowym Jorku, National Archives of the United Kingdom, Arhivele Na|ionale ale Romaniei, archiwum Yad Vashem w Jerozolimie i Jabotinsky Institute w Tel Awiwie. W Odessie Marina Worotniuk służyła mi fachową pomocą w zbie­ raniu materiału ikonograficznego i wypełnianiu archiwistycznych dziur. Andrew Robarts i Quint Simon, moi amerykańscy asystenci, którzy prowadzili dla mnie kwerendy w archiwach, byli nieustraszeni i kompetentni, co stanowi idealne połączenie cech. Andrew osobiście

269

POD Z I ĘK O W A N I A

odwiedził Odessę, żeby popracować nad własną monografią i prze­ trzeć dla mnie ścieżki przed moją ostatnią podróżą. Znakomita praca Quinta poświęcona Brighton Beach pomogła mi sformułować własne wnioski na temat replikowania nostalgii. Każdy historyk Odessy jest dłużnikiem Patricii Herlihy. Przeczy­ tała prawic wszystko, co napisano o tym mieście (łącznie z całym rękopisem niniejszej książki), a jej Odessa: A Hislory, 1794-1914 jest dziełem fundamentalnym. Dla intruza na swoim polu badawczym Pat była serdecznym źródłem mądrości. Dziękuję również pozosta­ łym członkom wąskiego grona amerykańskich „odessologów” - są to przede wszystkim Tanya Richardson, Roshanna Sylvester, Jarrod Tanny i Steven J. Zipperstein - których badania miały wpływ na moje myślenie, czemu dałem wyraz w przypisach. Inni przyjaciele i koledzy przeczytali tę książkę, w całości lub jej niektóre części, w formie rękopisu, hojnie obdarzając mnie krytycz­ nymi uwagami. Zaliczają się do nich: Harley Balzer, Holly Case, Peter Dunkley, John Gledhill, Thane Gustafson, John McNeill, Vladimir Solonari i nieżyjący już Richard Sitites. (Paczka z egzemplarzem pełnego manuskryptu z wnikliwymi i zabawnymi komentarzami Richarda trafiła do mojej skrzynki na listy tydzień po jego śmierci w Helsinkach. Jestem niewypowiedzianie wdzięczny Natalii Baschmakoff za to, że mi ją przesłała). Uczestnicy Russian History Workshop [warsztatów z historii Rosji] w Waszyngtonie, zorganizowanych przez Erica Lohra i Catherine Evtuhov, byli autorami ważnych komentarzy do dwóch rozdziałów w rękopisie. Te dwa rozdziały przedstawiłem także na World Convention of the Association for the Study of Nationalities w 2010 roku, którą zwołał Dominiąue Arel. Muszę również wymienić osoby, którym jestem wdzięczny za wiele wnoszące rozmowy i rady, a są to: Tommaso Astarita, Jacąues Berlinerblau, Binio Binev, Jeffrey Burds, Daniel Byman, Adrian Cioflanca, Dorin Dobrincu, Anton Fedyashin, Eugene Fishel, Steve Harris, Bruce Hoffman, Radu loanid, Anita Kondoyanidi, Jared McBride, Michael Oren, Blair Ruble, Han­ nah Shelest, Douglas Smith, Erie Steinhart, Tom de Waal, Larry Wolff i Sufian Zhemukhow.

Lawrence i Amy Tal, Michael Thumann i Susanne Landwehr, a także American Research Institute w Turcji (kierowany przez Tony’ego Greenwooda) udzielali mi serdecznej gościny w czasie moich

270

PODZIĘKOWANIA

podróży do i z Odessy. School of Foreign Service przy Uniwersytecie Georgetown, Center for Eurasian, Russian, and East European Studies (ceres) i Department of Government były moim domem przez ostatnie piętnaście lat. Dziękuję czwórce moich szefów - Robertowi Gallucciemu, Carol Lancaster, Angeli Stent i George’owi Shambaughowi - za udzielone mi wsparcie. Jennifer Long zasługuje na specjalne podziękowania za cud utrzymania pociągów ceres na właściwych to­ rach. Moja najdroższa Maggie Paxson, obok wielu innych przyczynków do tego projektu, odkryła, że Włodzimierz Żabotyński i Baha Allah prawie trafili do tej samej celi w Akce, chociaż w odstępie pół wieku. Mój agent William Lippincott z Lippincott Massie McQuilkin był błyskotliwym i dodającym otuchy opiekunem. Moja redaktorka w W. W. Norton Alanę Salierno Mason od samego początku entuzja­ stycznie odnosiła się do tego projektu, nie skąpiąc konstruktywnej krytyki, w miarę jak kolejne rozdziały trafiały na jej biurko. Dzięki jej ołówkowi historie stały się lepsze, a styl bardziej przejrzysty. Denise Scarfi pomogła przeprowadzić książkę przez proces wydawniczy. By­ stre oko Mary N. Babcock ogromnie się przydało na etapie adiustacji. Chris Robinson, z którym ochoczo pracowałem przy kilku okazjach, wykreślił wspaniałe mapy. Tę książkę dedykuję mojej rodzinie ze strony matki, a zwłaszcza pełnym ciepła wujkom, których mennoniccy dziadkowie z pewnością wiedzieli to i owo o szelmowskich urokach Odessy.

Bibliografia

ARCHIWA

Brilish National Archives w Kew Foreign Office Records Brooklyn Public Library w Nowym Jorku

Brooklyn Colleclion Columbia University Rare Book and Manuscript Library w Nowym Jorku Aleksei and Liubov’ Girs Papers, Bakhmeteff Archive

Gosudarstwiennyj Archiw Odesskoj Obłosti w Odessie

Dokumenty z okresu okupacji nicmiecko-rumuńskiej Biuro Propagandy Wojskowej, Dowództwo Wojskowe Odessy

Odeska Prefektura Policji Odeskie Więzienie Centralne

Urząd Burmistrza Odessy Zarząd Kultury, Urząd Gubernatora Transnistrii Zarząd Kultury, Urząd Miasta Odessy

Zarząd Spraw Gospodarczych, Urząd GubernatoraTransnistrii

Odeskij obłostnoj ispolnitielnyj komitiet, Sojuz roboczich, kriestian i diepu-

tatow Krasnoj Armii (Oblispolkom) Odeskaja rajonnaja komisja, Jewriejski obszczestwiennyj komitiet pomoszczy

żertwom pogromow (Jewobszczestkom)

Library of Congress w Waszyngtonie John Paul Jones Papers

Theodore Gordon Ellyson Papers National Archives and Records Administration, College Park w Maryland

Consular Despatches, Odessa United States Holocaust Memoriał Museum Archives w Waszyngtonie David Senyaver Collection

Efim Yurkovetsky Collection Semyon Tarantor Collection

State Archive of Odessa Region Collection

273

bibliografia

Steven Spielberg Film and Video Archive Romanian National Archives Collection Romanian Ministry orDefense Archives Collection Yad Vashem Archives w Jerozolimie Council for Religious Matters in the Soviet Union Collection Central Archive for Public Organizations in Ukrainę Collection Central Govermnent Archive of Ukrainę Collection Extraordinary State Commission to Investigate German-Fascist Crimes Collection Yad Vashem Photograph Archive Yad Yashem Testimonials yivo Institute Archives, Center for Jewish History w Nowym Jorku Dr. Joseph A. Rosen Papers Moisei Borisovitch Bernstein Papers

KSIĄŻKI, ARTYKUŁY I INNE ŹRÓDŁA

Abou-el-Haj, Rifaat A., The Formal Closure of the Ottoman Frontier in Europę. 1699-1703. „The Journal of the American Oriental Society”, t. 89, nr 3 (lipiec— wrzesień 1969), s. 467-475 Adler, Jacob, A Life on the Stage, New York 1999 Ainsworth, John, Sidney Reillys Reportsfrom South Russia, December 1918-March 1919, „Europe-Asia Studies”, t. 50, nr 8 (1998), s. 144-170 Alcock, Thomas, Travels in Russia, Persia, Turkey, and Greece, in 1828-9, London 1831 Aleichem Sholem, The Letters of Menakhem-Mendl and Sheyne-Mendl and Moll, the Cantor’s Son, New Haven 2002

Alexopoulos, Golfo, Stalin’s Outcasts. Aliens, Citizens, and the Soviet State, 19261936, Ithaca 2003 Ancel, Jean, Antonescu and the Jews, „Yad Vashem Studies”, nr 23 (1993), s. 213-280 —, The Economic Destruction of Romanian Jewry, Jerusalem 2007 —, Transnistria, 1941-1942, 3 tomy, Tel Aviv 2003 — (ed.), Documents Conceming the Fate of Romanian Jewry during the Holocaust, 12 tomów, New York 1986 Anderson, R.C., Naval Wars in the Levant, 1559-1853, Liverpool 1952

Angrick, Andrej, Besatzungspolitik und Massenmord. Die Einsatzgruppe D in der sudlichen Sowjetunion, 1941-1943, Hamburg 2003 Ansky, S., The Enemy at His Pleasure.A Joumey through the Jewish Pale of Settlement during World War I, New York 2002 Anthoine de Saint-Joseph, Antoine-Ignace, Essai historiąue sur le commerce et la navigation de la Mer-Noir, Paris 1820

Arad, Yitzhak, The Holocaust in the Soviet Union, Lincoln-Jerusalem 2009

274

BIBLIOGRAFIA

—, The Holocaust of Souiet Jewry in the Occupied Territories of the Sovict Union, „Yad Vashem Studies”, nr 21 (1991), s. 1-47 Aragon, Le Marquis de, Le princc Charles de Nassau-Siegen, dapres sa correspondance originale inedite, Parts 1893 Arrianus, Flavius, Arriana Flaviusa z Nikomedii żegluga dookoła Pontu Fuksynskiego (Morza Czarnego), Poznań 1948 Astarita, Tommaso, Between Salt Water and Holy Waler. A History of Southern Italy, New York 2005 Atlas, D.G., Slaraja Odiessa. Jeje druzja i niedrugi, Odessa 1991 Babel, Isaac, The Complete Works oflsaac Babel, New York 2002 —, Isaac Babel. The Lonely Years, 1925-1939, New York 1964 Balard, Michel, La Romanie genoise (xn-e-dehul duxvsiecle), 2 tomy, Romo 1978 —, Opotoiadania odeskie, Kraków-Budapeszt 2009 Bankier, David (ed.), Jews arc Corning Back. The Return of the Jews to Their Countries of Origin after wwn, Jerusalem 2005 Barna, Yon, Eisenstein, Bloomington 1973 Baron, Nick, Gatrell, Peter, Population Displacement, State-Building, and Social Identity in the Lands of the Farmer Russian Empire, 1917-1923, „Kritika”, t. 4, nr 1 (2003), s. 51-100 Baschmakoff, Alexandre, Lasynthese desperiples pontiques. Methode deprecision en paleo-elhnologie, Parts 1948 Bascomb, Neal, Czerwony bunt. Jedenaście tragicznych dni na pokładzie pancernika „Potiomkin", Kraków 2010 Beauplan, Guillaume le Vasseur de, A Description of Ukrainę, Cambridge, Massachusettes 1993 Beauplan, Wilhelm, Opisanie Ukrainy, w: Zbigniew Wójcik (red.), Eryka Lasoty i Wilhelma Beauplana opisy Ukrainy, Warszawa 1974 Bergan, Ronald, Eisenstein. A Life in Conflict, New York 1997 BerkofT, Kareł C., Haruest ofDespair. Life and Death in Ukrainę underNazi Rule,

Cambridge, Massachusettes 2004 Bernes-Bodrowa, L.M. (ried.), Mark Bemes, Moskwa 1980 Biegiczewa, N., Ot Odiessy doJerusalima. Putiewyjepisma, Sankt Pietierburg 1898 Bicłousowa, L.G., Wolkowa, T.E., Jewrieji Odiessy i Juga Ukrainy. Istorija w dokumientach, Odiessa 2002 Binyon, TJ., Pushkin. A Biography, New York 2003 Bloom, Harold (ed.), Isaac Babel. Modern Critical Views, New York 1987 Boardman, John, The Greeks Ouerseas. Their Early Colonies and Trade, London 1980 Borowoj, Saul, Gibiel Jewriejskogo nasielenija Odiessy wo wriemia faszistskoj okkupacji, Kijew 1991 —, Wospominanija, Moskwa-Ijerusalim 1993 Braham, Randolph L. (ed.), The Tragedy ofRomanian Jewry, New York 1994 Brandon, Ray, Lower, Wendy (eds.), The Shoah in Ukrainę. History, Testimony, Memorialization, Bloomington 2008

275

BIBLIO G U z\ I- I A

Bratianu, Gheorghe loan, La mer Noire. Des origines a la conquete ottomane, Munich 19G9 —, Notes sur un royage en Crimee, „Revue historique du sud-est europóen”, 1.19, nr 1 (1942). s. 176-182 Bremner, Robert, Excursions in the Interior of Russia, 2 tomy, London 1839 Brooks, Shirley, The Russians ofthe South, London 1854 B rower, Daniel R., The RussianCity betweenTradition and Modernity, 1850-1900, Berkeley 1990 Brown, James Baldwin, Memoirs of Howard, Compiledfrom His Diary, His ConJidential Lelters, and Other Authentic Documents, Boston 1831 Brown, Kate, Kresy. Biografia krainy, której nic ma. Jak zniszczono wielokulturowe pogranicze, Kraków 2013 Brumfield, William Craft, Anan’ich, Boris V., Petrov, Yuri A. (eds.), Commerce in Russian Urban Culture, 1861-1914, Washinglon-Baltimore 2001 Bryer, Anthony, The Byzantine Black Sea, „Archeion Pontu”, specjalne wydanie,

nr 35 (1979) Byron, George Gordon, Don Żuan lorda Bajrona, Tarnopol 1863

Cameron, Evan P., Russia, London 1934 Carp, Matatias, Carteaneagra. Sufcrin{cle evreilordin Romania, 1940-1944,3 tomy, Bucureęti 1996 Carpini, Jan di Piano, Historia Mongołów, w: Jerzy Strzelczyk (red.), Spotkanie dwóch światów. Stolica Apostolska a świat mongolski w połowie xm wieku, Poznań 1993 Case, Holly, Between States. The Transylvanian Question and the European Idea during World War 11, Stanford 2009 Castelnau, Gabriel de, Essai sur Thistoire ancienne et moderne de la Nouvelle Russie, 3 tomy, Paris 1820 Cesarani, David, Port Jews.Jewish Communities in Cosmopolitan Maritime Trading Centres, 1550-1950, London 2002 Charyn, Jerome, Sevage Shorthand. The Life and Death of Isaac Babel, New York 2005 Chistovich, N.J., I.1. Mechnikou, Berlin 1923 Ciarkę, Edward Daniel, Travels to Russia, Tartary and Turkey, New York 1970; reprint 1 tomu jego Travels in Various Countries of Europę, Asia andAfrica, London 1811

Clogg, Richard (ed.), Bałkan Society in theAge of Greek Independence, Totowa,

nj

1981 Colesnic, furie, Sfatul farii. Enciclopedie, Chięinau 1998 Cox, Cynthia, Taleyyrand’s Successor, London 1959 Coxe, William, Travels in Russia [w:] tegoż, Travels in the Northern Countries of Europę, London 1802, w: John Pinkerton (ed.), A General Collection of the Best and Most Interesting Voyages and Travels in AU Parts of the World, 17 tomów, London 1808-1814

276

BIBLIOGRAFIA

Craven, Elizabeth lady, A Joumcy through the Criniea to Constantinople, Dublin 1789; reprint: New York 1970 Cunynghame, sir Arthur Thurlow, Travels in the Eastem Caucasus, London 1872 Czaplicka, John, Gelazis, Nida, Ruble, Blair (eds.), Cities after the Fali of Comrnunism. Reshaping Cultural Landscape and European Identily, Washington-Baltimore 2009 Czerkasow, A.A., Okupatsija Odiessy. god 1941, Odiessa 2007 Dallin, Alexander, Odessa 1941-1944. A Case Study of Soviet Territory under Foreign Rule, Ia§i 1998 Davies, Brian L., Warfare, State and Society on the Black Sea Sleppe, 1500-1700, London 2007 Dawidoff, Nicholas, The Fly Siuatter. How My Grandfather Madę His Way in the World, New York 2002 Dawidowicz, Lucy S. (ed.), Golden Tradition. Jewish Life and Thought in Eastem Europę, Syracuse 1996 De-Ribas, L.M., Iz proszlogo Odiessy. Sbornik staniej, Odiessa 1894 Dearborn, Henry A.S., A Memoire of the Commerce and Nauigation of the Black Sea, and Trade and Maritime Geography ofTurkey and Egypt, 2 tomy, Boston 1819 Deletant, Dennis, Hitler’s Forgotten Ally. łon Antonescu and Flis Regime, Romania 1940-1944, Basingsloke, uk 2006 Deribas, Aleksandr, Staraja Odiessa. zabytyje stronicy, Kijew 2004 Desbois, Patrick, The Holocaust by Bullets, New York 2008 Deutscher, Isaac, The Prophet Armed. Trotsky, 1879-1921, New York 1954 —, The Prophet Outcast, New York 1963 Diller, Aubrey, The Tradition ofthe Minor Greek Geograpers, New York 1952 Dobrolubskij, Andriej, Gubar', Oleg, Krasnozhon, Andriej, Borisfen-ChadżibejOdiessa. Istoriko-archieologiczcskije ocierki, Odiessa-Chięinau 2002 Dontsowa, Tatiana, Maldawianka. Zapiski kjajewieda, Odiessa 2001 Draitser, Emil, Shush! Growing Up Jewish underStalin, Berkeley 2008 Dubnow, S.M., Kniga żyzni, 3 tomy, Riga-New York 1934-1957 Dulu, Alesandru, Otu, Petre (ed.), Pe fdrmul nord pontic (17 iulie 1941-4 iulic 1942), Bucureęti 1999 Eisenstein, Sergei, Beyond the Stars. The Memoirs de Sergei Eisenstein, Richard Taylor (ed.), Calcutta 1995 —, Notes of a Film Director, New York 1970 Faitelberg-Blank, Wiktor, Koleszniczcnko, Tatiana, Zolotoj wiek jużnoj Palmiry, Odiessa 2006 Falk ner, I.S., Samoubijstwa w Odiessie, Odiessa 1890 Feinstein, Elaine, Pushkin.A Biography, Hopewcll, New Jersey 1998 Finlay, George, History of the Greek Reuolution, 2 tomy, London 1971 Fisher, Julius S., Transnistria. The Forgotten Cemetery, London 1969 Fitzpatrick, Sheila, The Cultural Front. Power and Culture in the Reuolutionary Russia, Ithaca 1992

277

BIBLIO G Ił AKIA

—, Supplicants and Citizens. Public Letter-Writing in Soviet Russia in the 1930S, „The Slavic Review”, t. 55, nr 1 (wiosna 1996), s. 78-105 —, Tear OJJthc Mask! Identity and Imposture in Twentieth-Century Russia, Prin­ ceton 2005 —, The World of Ostap Bender. Soviet Conjidence Men in the Stalin Period, „The Slavic Review”, l. 61, nr 3 (2002), s. 535-557 —, Życic codzienne pod rządami Stalina. Rosja radziecka w latach trzydziestych

xx wieku, Kraków 2012 — (od.), Stalinism. New Directions, London 2000 —, Gellately, Robert (eds.), Accusatory Practices. Denunciation in Modern European History, 1789-1989, Chicago 1997 —, Rabinowitch, Alexander, Stites, Richard (eds.), Russia in the Era of nep, Bloomington 1991 Foner, Nancy (ed.), New Immigrants in New York, New York 2001 Formaleoni, Vincenzio Antonio, Histoire philosophiąue et politiąue du commerce, de la navigation, et des colonie des anciens dans la Mer-Noire, Alec 1’hydrographic du Pont-Euxin, publice d’apres une carte ancienne conseruee dans la Bibliotheąue de S. Marc, 2 tomy, Venise 1789 Friedberg, Maurice, How Things Were Done in Odessa. Cultural and Intelectual Pursuits ina Soviet City, Boulder, Colorado 1991 Gadsby, John, A Trip to Sebastopol, Out and Home, London 1858 Gajworon, Arkadij, Odiessa, moj gorod rodnoj, Odiessa 1963 Gallenga, Antonio, A Summer Tour in Russia, London 1882 Gamaleja, N.F., Cholera w Odiessie, Odiessa 1909 Gatrell, Peter, A Whole Empire Walking. Refugees in Russia during World War 11, Bloomington 1999 Geldern, James von, Stites, Richard (eds.), Mass Culture in Souiet Russia, Bloomington 1995

Geyer, Michael, Fitzpatrick, Sheila (eds.), Beyond Totalitarianism. Stalinism and Nazism Compared, Cambridge 2009 Gierasimow, Ilja, My ubiwajem tolko swoich, priestupnost' kak markier mieżetniczeskich granic w Odiessie nadała xx wieka, „Ab Imperio”, nr 1 (2003), s. 208-260

Gitelman, Zvi (ed.), Bitter Legacy. Confronting the Holocaust in the Bloomington 1997

ussr,

Goldman, Wendy Z., Terror and Democracy in the Age of Stalin, Cambridge, uk 2007 Gorod wiecznoj junosti, Odiessa 1960

Grill, Tobias, Odessa’s German Rabbi. The Paradigmatic Meaning of Simon Leon Schwabacher (1861-1888), „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 199-222 Gross, Jan S.» Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000 —, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie, Kraków 2008

278

bibliografia

Griinewald, Jórn, Jewish Workers in Odessa. Cultural Practices and Beliefs in the 1920S, „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 315-332 Gubar, Oleg, Nowyje woprosy o staroj Odiessie, Odiessa 2007 Guthrie, Katherine Blanche, Through Russia, 2 tomy, London 1874; reprint: New York 1970 Guthrie, Marie, A Tour Performed in the Ycars 1795-G, through the Taurida, or Crimea, London 1802 Hagemeister, Julius de [Julij Andriejewicz Gagemeister], Report on the Commerce of the Ports ofNew Russia, Moldavia, and Wallachia, London 1836 Hamm, Michael F. (ed.), The City in Late Imperial Russia, Bloomington 1986 —, The City in Russian History, Lexington 1976 Harvey, Mose Lofley, „The Development of Russian Commerce on the Black Sea and Its Significance”, praca doktorska, Berkeley 1938 Herlihy, Patricia, Odessa. A History, Cambridge, Massachusetts 1986 —, Odessa. Staple Trade and Urbanization in New Russia, „Jahrbiicher fur Ge-

schichte Osteuropas”, t. 21, nr 2 (1973). s. 121-132 —, Port Jews of Odessa and Trieste. A Tale ofTwo Cities, „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Inslituts", nr 2 (2003), s. 183-198 Herodot, Dzieje, Warszawa 2002 Higham, Robin, Kagan, Frederick W. (eds.), The Military History of the Soviet

Union, New York 2002 Hilbrenner, Ankę, Nationalization in Odessa. Simon Dobnov and the Society of the Dissemination of Enlightment among the jews in Russia, „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 223-239 Hofmeister, Alexis, Palestinophilism and Zionism among Russian Jews. The Case of the Odessa Committee, .Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003),

s. 241-265 Holderness, Mary, Russia. Journey from Riga to the Crimea, by Way of Kiev, Lon­

don 1823 Holquist, Peter, Violent Russia, Deadly Marxism? Russia in the Epoch ofViolence, 1905-21, „Kritika”, t. 4, nr 3 (2003), s. 627-652 Hommaire de Heli, Xavier, Travels in the Steppes of the Caspian Sea, the Crimea,

the Caucasus, etc., London 1847 Honcharuk.T.H. (ried.), IstorijaChadżibeja(Odiessy), 1415-1796 gg. w dokumientach, Odiessa 2000 Horowitz, Brian, Jewish Philanlropy and Enlightnment in Late-Tsarist Russia,

Seattle 2009 Horowitz, Gordon, Gheltostadt. Łódź and the Making of a Nazi City, Cambridge, Massachusetts 2008 Hough, Richard, The Potemkin Mutinity, Annapolis 1960 Ilf, Ilja, Pietrow, Eugeniusz, Złote cielę, przeł. J. Brzechwa, T. Żeromski, Warszawa

1958 —, Pietrow, Eugeniusz, Dwanaście krzeseł, Warszawa 1957

279

BIBLIO G H A F I A

Iljine, Nicolas V. (ed.), Odessa Memories, Seattlc 2003 Inalcik, 1 lalil (ed.) z Quatacrt, Donald, An Econimic and Social History of the Ottoman Empire, 2 tomy, Cambridge, uk 1997 Innokentij, Archijepiskop Chersona i Tawridy, Słowo pri pogriebienij gienierał-fieldmarszała, swietlejszego kniazia, Michaiła Siemionowicza Woroncowa, Odiessa 1856 loanid, Radu, The Holocaust in Romania, Chicago 2000 /togi wsiesojuznoj pieriepisi nasielenija. Ukrainskaja ssr, Moskwa 1963 llogi wsiesojuznoj pieriepisi nasielenija 1979 goda, Moskwa 1973 llogi wsiesojuznoj pieriepisi nasielenija 1979 goda, Moskwa 1989 Jabotinsky, Vladimir, The Five, Ithaca 2005 —, Memoirs by My Typewriter, w: Lucy S. Dawidowicz (od.), Golden Tradition. Jewish Life and Thought in Eastem Europę, Syracuse 1996 —, A Pocket Edition ofSeveral Stones Mostly Rcactionary, Paris 1925 Jekatierina 11 (cesarzowa Rosji), Jekatierina II i G. A. Potiomkin. liczna ja pienepiska, 1769-1791, Moskwa 1997 Jesse, William, Notes of A Half-Pay in Search of Health, or Russia, Circassia, and the Crimea, in 1839-40, 2 tomy, London 1841 Jones, Gcorge Matthew, Travels in Norway, Sweden, Finland, Russia, and Turkey; Also on the Coasts of the Sea Azov and the Black Sea, 2 tomy, London 1827 Jones, John Paul, Life ofthe Rear-Admiral John Paul Jones, Philadelphia 1846 Jurieniew, R.N., Ejzensteinwwospominanijachsowriemiennikow, Moskwa 1974 Kappeler, Andreas, Kohut, Zenon E., Sysyn, Frank E., Hagen, Mark von (eds.), Culture, Nation, Identity. The Ukrainian-Russian Encounter (1600-1945), Edmonton 2003 Kataiev, Valentin [W. Katajew], A Mosaic of Life, or the Magie Horn of Oberon, Chicago 1976 Katz, Shmuel, Lone Wolf A Biography ofVladimir (Ze’ev) Jabotinsky, 2 tomy, New York 1996 Kenez, Peter, Ciuil War in South Russia, 1918, Berkeley 1971 —, Civil War in South Russia, 1919-1920, Berkeley 1977 KJiodarkovsky, Michael, Na granicach Rosji, budowanie imperium następie, 15001800, Warszawa 2009 Kiaer, Christina, Naiman, Erie (eds.), Everyday Life in Early Souiet Russia, Bloomington 2006 King, Charles, Dzieje Morza Czarnego, Warszawa 2006 Klier, John D., Russia Gathers Her Jews, DeKalb 1986 —, Lambroza, Shlomo (eds.), Pogroms. Anti-Jewish Violcnce in Modern Russian History, Cambridge, uk 1992 Koch, Karl, The Crimea and Odessa, London 1855 Kochanskij, W., Odiessa za 100 let, Odiessa 1894 Kohl, J.G., Russia, London 1844

Komroff, Manuel (ed.), Contemporaries of Marco Polo, New York 1989

280

BIBLIOGRAFIA

Kostyrczenko, G.W., Gosudarstwiennyj antisiemitizm w SSSR ot naczała do kulminacji, 1938-1953, Moskwa 2005 Kowalczuk, L.W., Razumow, G.A. (ried.), Odiesskij martirołog, 3 tomy, Odicssa

1997-2005 Kriwaczek, Paul, Yiddish Civilization. The Rise and Fali of a Forgotten Nation, New York 2005 La Fitę dc Pellepore, Yladimirde, La Russie historique, monumentale cl pittorcsąue, 2 tomy, Paris 1862-1865 La Gardę Chambonas, Augustę Louis Charles de, Voyage de moscou a Vienne, Paris 1824 Lancaster, Jordan, In the Shadow ofVesuvius. A Cultural History ofNaples, Lon­ don 2005 Lechevalier, Jean-Baptiste, Voyage de la Propontitude et du Pont-Euxin, 2 tomy, Paris 1800 Levin, Dov, The Fateful Decision. The Flight of the Jews into the Sovicl Interior in the Summer of 1941, „Yad Yashem Studies”, nr 20 (1990), s. 115-142 Libin, Aleksandr, Makowiec, Natalia (ried.), Sto wielkich odicssistow, Odicssa 2009 Ligne, Charles-Joseph de, Letters and Reflections of the Austrian Field-Marshal Prince de Ligne, 2 tomy, Philadelphia 1809 —, Memoires, Paris 1914 Litani, Dora, The Destruction of the Jews of Odessa in the Light of Rumanian Documents, „Yad Vashem Studies”, nr 6 (1967), s. 135-154 Livezeanu, Irina, Cultural Politics in Greater Romania. Regionalism, Nation Building, and Ethnic Struggle, 1918-1920, Ithaca 1995 Lyall, Robert, Traoels in Russia, the Krimea, the Caucasus, and Georgia, 2 tomy, London 1825 Madariaga, Isabel de, Russia in the Age of Catherine the Great, New Haven 1981 Makolkin, Anna, A History of Odessa, the Last Ilalian Black Sea Colony, Lewiston-New York 2004 —, The Nineteenth Century in Odessa, Lewiston-New York 2007 Małachow, V.P., Stiepanienko, B.A., Odicssa, 1900-1920. Ludi, sobytija, fakty,

Odiessa 2004 —, Odiessa, 1920-65. Ludi, sobytija,fakty, Odiessa 2008 Manley, Rebecca, To the Tashkent Station. Evacuation and Survival in the Soviet Union at War, Ithaca 2009 Marigny, E. Taitbout de, Atlas de la Mer Noire et de la Merd’Azov, Odessa 1850 —, Plans de golfes, baies, ports et rades de la Mer Noire et de la Mer d’Azov, Odessa 1850 —, Three Voyages in the Black Sea to the Coast of Circassia. Including Descriplions of the Ports, and the Importancc ofTheirTrade, London 1837 Matierialy k sieni „Narody Sowictskogo Sojuza”. Pieriepis' 1939 goda, 15 tomów', Moskwa 1990

281

BIBLIOGRAFIA

Mayer, David, Sergei M. Eisenstein^ Potemkin. A Shot-by-Skot Presentation, New York 1972 Mazowcr, Mark, Imperium Hitlera. Nazistowskie rządy w okupowanej Europie, Warszawa 2011 McNeill, William, Europe’s Sleppe Frontier, 1500-1800, Chicago 1964 MetchnikofT, Elie (llja lljicz Mieczników], Essais oplimistes, Paris 1907 —, Etudes sur la naturę Humaine, Paris 1903 MetchnikofT, Olga, The Life ofElie Metchnikoff, 1845-191G, London 1921 Mieczników, llja, Pisma (1863-1916 gg.), Moskwa 1974 —, Pis'ma k O. N. Miecznikowoj (1900-1914), Moskwa 1980 Minns, Ellis H., Scythians and Greeks. A Survey ofAncient History and Archaeology on the North Coast of the Euxinefrom the Danube to the Caucasus, Cambridge, uk 1913 Montefiore, Simon Sebag, Potiomkin. Książę książąt, Warszawa 2006 Moore, John A., A Journeyfrom London to Odessa, Paris 1833 Mordechai, Saris (ed.), The Political and Social Philosophy ofZe’ev Jabotinsky. Selected Writings, London 1999 Morton, Edward, Travels in Russia and a Residence at St. Petersburg and Odessa, in the Years 1827-1829, London 1830 Morton, Jamie, The Role of the Phsical Environment in Ancient Greek Seafaring, Leiden 2001 Moskwicz, Grigorij, Illustrowannyjprakticzeskij putiewoditielpo Odiessie, Odiessa 1904 Moss, Kenneth B., Jewish Renaissance in the Russian Revolution, Cambridge, Massachusetts 2009 Moykher-Sforim, Mendele, Selected Works ofMendele Moykher-Sforim, Manrin Zuckerman, Gerald Stillman, Marion Herbst (eds.), b.m., 1991 Nadler, W.K., Odiessa w pierwyje epochi jejo suszczestwowanija, Odiessa 1893; reprint: Odiessa 2007 Nakhimovskj', Alice, Vladimir Jabotinsky, Russian Writer, „Modern Judaism”, t. 7, nr 2 (1987), s. 151-173 Nathans, Benjamin, Beyond the Pale. The Jewish Encounter with Late Imperial Russia, Berkeley 2002 Nawotka, Krzysztof, The Western Pontic Cities. History and Political Organization, Amsterdam 1997 Nekludow, N., Czornoje Morie. Sprawocznik-putiewoditiel, Moskwa 1936 Nistor, łon, Istoria Bucovinei, Bucureęti 1991 Odiessa 1794-1894, Odiessa 1895 Odiessa. Kto jest' kto, Odiessa 1999 Odiesskaja turisticzeskaja baza, Odessa 1972 Ofer, Dalia, Life in the Gheltos of Transnistria, „Yad Vashem Studies”, nr 25 (1996), s. 229-274 Olenin, K.L., Wiek. Odiesskij istoriczeskij albom 1794-1894, Odiessa 1894

282

BIBLIOGRAFIA

Oliphant, Laurence, The Russian Shores of thc Black Sca in thc Autumn of 1852, wyd. 3, London 1854; reprint: New York 1970 Orbach, Alexander, Neta Voices of Russian Jewry, Leiden 1980 Orłów, A., Isloriczeskij oczerk Odiessy s 1794 po 1803 god, Odiessa 1885 Ostapchuk, Victor, The Humań Landscape of thc Ottoman Black Sea in thc Face of the Cossack Naval Raids, „Oriente Moderno”, t. 20, nr 1 (2001), s. 23-95 Ovid, Poems of Exile, New York 1994 Pachymeres, George, Relations hisloriques, 2 tomy, Paris 1984 Pallas, Peter Simon, Traoels through the Southern Prouinces of the Russian Empire, in the Years 1793 and 1794, 2 tomy, London 1802-1803 Paustowski, Konstanty, Burzliwa młodość, Warszawa 1956 —, Dalekie lala, Warszawa 1974 —, Początek nieznanej ery, Warszawa 1978 Paxson, Margaret, Solovyovo. The Story of Memory in a Russian Village, Blooming-

ton-Washington 2005 Pegolotti, Francesco Balducci, Lapratica della mercatura, Allen Evans (od.), Cam­ bridge, Massachusetts 1936 Phillips, Edward J., The Founding of Russia’s Navy. Peter the Great and the Azov Fleet, 1688-1714, Westport 1995 Pinkerton, Robert, Russia, London 1833 Pirozhkova, A.N., At His Side. The Last Years oflsaac Babel, South Royalton 1996 —, Years Al His Side (1932-1939) and Bcyond, „Canadian Slavonic Papers”, t. 36,

nr 1-2 (1994), s. 169-240 Plinius Secundus, Caius, K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg xxxvn, Poznań 1845 Poliszczuk, Michaił, Jewrieji Odiessy i Noworossiji, Moskwa 2002 Polo, Marko, Opisanie świata, Warszawa 1954 Ponting, Clive. The Crimean War. The Truth behind the Myth, London 2004 Procter, Edna Dean, A Russian Joumey, Boston 1872 Prousis, Theophilus C., Demetrios S. Inglezes. Grek Merchant and City Leader of Odessa, „The Slavic Review”, t. 50, nr 3 (1991), s. 672-679 Puryear, Vernon T., Odessa. Its Rise and International Importance, 1815-50, „The Pacific Historical Review”, t. 3, nr 2 (1934), s. 192-215 Pushkin, Alexander, The Letters of Ale.rander Pushkin, J. Thomas Shaw (ed.),

2 tomy, Madison 1967 Puszkin, Aleksandr, Fontanna Bachczyseraju i drobne utwory, Łódź 1947 —, Listy, Warszawa 1976 —, Połnoje sobranije soczinienij, 2 wyd., 19 tomów, Moskwa 1994-1997

Puliewoditiel po Odiessie, Odiessa 1867 Putiewoditiel po Puszkinu, Petersburg 1997 Ramer, Samuel C., Ruble, Blair A. (eds.), Place, Identity and Urban Culturc. Odessa and New Orleans, „Kennan Institute Occasional Paper” 301, Washington 2008 Raszkowietskij, Michaił, Naidis, Inna, Dusman, Leonid, Biełousowa, Lilija (ried.),

283

BIBLIOGRAFIA

Istorija llolokosta w Odiesskom regionie, Odiessa 2006 Reichelt Nikolai N. [N. Lender], Po Czernomy moriu, Sankt-Pietierburg 1891 Report of the International Commission on the Holocaust in Romania, 2.004, do­ stępny na stronie: http://yad-vashem.org.il/about_yad/what_new/data_

whats_new/reporti.html Reuilly, Jean de, Travcls in the Crimea, and along the Shores of the Black Sea, Performed during the Ycar 1803, w: A Collection of Modern and Contemporary Woyages and Travels, t. 5, London 1807 Rhinelander, Anthony L.H., Prince Michael Worontsov. Wiceroy to the Tsar, Mont­ real 1990 Ribas, Michele de, „Saggio sidła citta di Odessa” e altri documenti delTArchivio di Stało di Napoli, Giovanna Moracci (red.), Genova 1988 Richardson, Tanya, Kaleidoscopic Odessa. History and Place in Contemporary Ukrainę, Toronto 2008 Romm, James S., The Edges of the Earth in Ancient Thought. Geography Exploration, and Fiction, Princeton 1992 Rothstein, Robert A., Howlt WasSungin Odessa. At the Intersection ofRussian and Yiddish Folk Culture, „The Slavic Review”, t. 60, nr 4 (2001), s. 781-801 Rowan-Hamilton, Norah, Underthe Red Star, London 1930 Rubenstein, Joshua, Altman, Ilya (eds.), The Unknown Black Book. The Holocaust in the Gennan-Occupied Souiet Territories, Bloomington 2008 Ruble, Blair A., A Sccond Metropolis. Pragmatic Pluralism in GildcdAge Chicago, SilverAge Moscow, and Meiji Osaka, Cambridge, uk 2001 Rybak, Lew, Mark Bemes, Moskwa 1976 Sade, Donatien-Alphonse-Franęois de, Woyage dTtalie, 2 tomy, Paris 1995 Sapożnikow, I.W., Sapożnikowa, G.W., Zaporożskije i czernomorskije kazaki w Chadżibeje i Odiessie, Odiessa 1998 Sargent, AJ., Seaways of the Empire. Notes on the Geography of Transport, Lon­ don 1918 Sawczenko, Wiktor, Anarchisty-tierroristy w Odiessie (1903-1913), Odiessa 2006 Schechtman, Joseph B., Fighterand Prophet. The Władimir Jabotinsky Story, New York 1961

—, TheJabotinsky-SlavinskyAgreement.AChapterin Ukrainian-Jewish Relations, „Jewish Social Studies”, 1.17, nr 4 (1955), s. 289-306 —, Rebel and Statesman. The Władimir Jabotinsky Story, New York 1956 Scott, Charles Henry, The Blatic, the Black Sea, and the Crimea, London 1854 Sebastian, Mihail, Dziennik 1935-1944, Sejny 2006 Segur, Louis-Philippe, Memoirs and Recolleclions of Count Segur, Ambassador from France to the Courls of Russia and Prussia, 3 tomy, London 1825-1827 Seton, Marie, Sergei M. Eisenstein, New York 1952

Sheridan, Clare, Across Europę with Satanella, New York 1925 Shlaim, Avi, The Iron Wall. Israel and the Arab World, New York 2001

284

BIBLIOGRAFIA

Shtemshis, Anna, Souiet and Kosher. Jewish Popular Culture in the Soviel Union, 1923-1939, Bloomington 2006 Sicard, Charles [Karl SikafJ, Pisma oh Odiessie, Sankt-Pietierburg 1818 Sicher, Efraim, The Trails oflsaak.A BriefLife, „Canadian Slavonic Papcrs”, t. 36,

nr 1-2 (1994), s. 7-42 Sidorow, Wasilij, Okolnoj dorogo. Putiewyje zamietli i wpieczallenija, Sankt-Pietierburg 1891 Sicgelbaum, Lewis, The Odessa Grain Tradc. A Casc Siudy in Urban Growth and Development in Tsarist Russia, „The Journal of European Economc 1 listery”,

t. 9, nr 1 (1980), s. 113-151 Siniaver, Moisei, Architiektura staroj Odiessy, Leningrad 1935 Skałkowskij, A., Pierwoje tridcatiletije istorii Odiessy, 1793-1823, Odicssa 1995 Skinner, Frederick William, „City Planningin Russia: The Developmentof Odessa, 1789-1892”, praca doktorska, Princeton 1973 Slade, Adolphus, Records ofTravels in Turkey, Greece, etc., and of a Cruise in the Black Sea, luith the Capitan Pasha, in the Years 1829,1830, and 1831, 2 tomy, Philadclphia 1833 Smith, Douglas (ed., transl.), Love and Conąuest. Personal Correspondence of Catherine the Great and Prince Grigory Potemkin, DeKalb 2004 Smolianinow, Konstantin, Istorija Odiessy, Odiessa 2007 Sokolyansky, Mark, Reflecting Odessa’s Jews. The Works ofSaul Borowi, 1903-1989,

„Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 359-372 Solonari, Vladimir, „Model Province”. Explaining the Holocaust of Bessarabian and Bukovinian Jewry, „Nationalities Papers", t. 34, nr 4 (2006), s. 471-500 —, Purijying the Nation. Population Exchange and Ethnic Cleansing in Nazi-Allied Romania, Baltimore-Washington 2010 Spencer, Edmund, Travels in Circassia, Krim-Tartary, etc., Including a Steam Voyage down the Danube,from Vienna to Constantinople, and round the Black Sea, wyd. 3, 2 tomy, London 1839 —, Turkey, Russia, the Black Sea, and Circassia, London 1854 Stadelmann, Matthias, Von jiidischen Ganoven zu sowjetischen Helden. Odessas Wandlungen in den Liedern Leonid Ulesovs, „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 333-358 Stanisławski, Michael, Zionism and the Fin de Sieclc. Cosmopolitanism and Nationalismfrom Nordau to Jabotinsky, Berkeley 2001 Stanton, Rebecca Jane, „Odessan Selves: Identity and Mythopoesis in Works of the ‘Odessa School’”, praca doktorska, New York 2004 Starodinskij, Dawid Z., Odesskoje gielto. Wospominanija, Odiessa 1991 Starr, S. Frederick, Red and Hot. The Fate ofjazz in the Soviet Union, 1917-1980, New York 1985 Stephens, J.L., Incidents in Greece, Turkey, Russia and Poland, Edinburgh 1851 Stevens, Robert, An Account of Odessa, Newport 1819 Stites, Richard, Soviet Popular Culture, Cambridge, uk 1992

285

b i n 1.1 o g n a f i /\

—, (ed.), Culurc and Entcrtainment in Wartime Russia, Bloomington 1995 Strabo, The Geography ofStrabo, 8 tomów, New York 1917-1932 Striemienowskij, S.N., Miestnoje samouprawlenija g. Odiessy w sieriedinie xix stolctija, Odiessa 2002 Sunderland, Willard, Taming the Wild Field. Colonizalion and Empire on the Russian Steppc, Ithaca 2004 Sylvesler, Roshanna P., Tales of Old Odessa. Crime and Civility in a City ofThieves, DeKalb 2005 Sziłow, Konstantin W., Mark Bernes w wospominanijach sowriemiennikoiu, Moskwa 2005 Szklajew, Igor, Odiessa w smutnoje wriemia, Odiessa 2004 Szubalow, R.A., Priedannyj loiecznemu zabwieniju, Odiessa 1998 Szum'ko, L.W., Anserowa N.M. (ried.), Ilja Ilicz Miecznikoio, 1945-1916, Moskwa 2005 Tanny, Jarrod Mitchell, „City of Rogues and Schnorrers: The Myth of Old Odessa in Russian and Jewish Culture”, praca doktorska, Berkeley 2008 —, „The Many End ofOld Odessa: Memories in the Gilded Age in Russia’s City of Sin”, wstępne podsumowanie wyników programu badań sowieckich i poslsowieckich na Uniwersytecie w Berkeley, Berkeley 2007 Tarnopol, Joachim, Notices historiques et caracteristiques sur les Israelites d’Odessa, Odiessa 1855 Taylor, Richard (ed.), The Eisenstein Reader, London 1998 Thomas, Evan, John Paul Jones, New York 2003 Tilley, Henry Arthur, Eastern Europę and Western Asia, London 1864 Tolmacheva, Marina A., The Cossacks at Sea. Pirate Tactics in the Frontier Environment, „East European Quarterly”, t. 24, nr 4 (1990), s. 483-512 Tołstoj, Lew, Hadżi-Murat, Warszawa 1992 Treaties and Other Documents Relating to the Black Sea, the Dardanelles, and the Bosphorus, 1535-1877, London 1878 Trocki, Lew, Moje życie. Próba autobiografii, Warszawa 1930 Trojnitskij, N.A. (ried.), Obszczyj swodpo Imperii rezultatów razrabotki dannych i-oj wsieobszczej pieripisij nasielenija, 2 tomy, Sankt-Pietierburg 1905

Tsetskhladze, Gocha R., The Greek Colonization of the Black SeaArea. Historical Interpretation ofAchaeology, Stuttgart 1998

— (ed.), North Pontic Archaeology. Recent Discoveries and Studies, Leiden 2001 Twain, Mark, The Complete Travel Books of Mark Twain, 2 tomy, Garden City 1966-1967 Tyrkowa-Williams, Ariadna, Żizn Puszkina, 2 tomy, Paris 1929 United States War Department, Military Intelligence Division, Russia. Black Sea Entrances to Russia, Washington 1919 Utiesow, Leonid, Spasibo sierdcel, Moskwa 1999

Veidlinger, Jeffrey, Jewish Public Culture in the Lale Russian Empire, Bloomington 2009

286

BIBLIOGRAFIA

Voland, Franz de, Moja żizn w Rossiji, Odiessa 2002 Vorontsov, Mikhail, Memoires duprince M. Woronzow, 1819-1833, „Archiw kniazia Woroncowa”, nr 37 (1891), s. 65-102

Vsevolozhskii, N.S., Diclionnaire geographique-historique de 1’empire de Russie, Moskwa 1839 Washburn, Stanley, The Cable Gamę. The Adventures of an American Press-Boat in Turkish Waters during the Russian Revolution, Boston 1912 Weinberg, Robert, The Revolution of 1905 in Odessa. Blood on the Stcps, Bloomimgton 1993 Weiner, Amir, Making Sense ofWar. The Second World War and the Fale of the Bolshevik Reuolution, Princeton 2001 Werth, Alexander, Russiaat War, 1941-1945, New York 1964 Wightman, Orrin Sagę, The Diary of an American Physician in the Russian Revolution 1917, New York 1928 Wikoff, Henry,The Reminiscences of an Idler, New York 1880 Wsiesojuznaja pieriepis nasielenija 1926 g. Kratkije swodki, 10 tomów, Moskwa

1927 Wsiesojuznaja pieriepis' nasielenija 1939 g. Kratkije swodki, 10 tomów, Moskwa 1940 Wsiewolożskij, N.S., Putieszestwije czeriez jużnuju Rossiju, Krym i Odiessu, 2 tomy,

Moskwa 1839 Yekelchyk, Serhy, Stalin’s Empire of Memory, Toronto 2004 Zapadnyj cientralnyj komitiet samoobrona Paole-Zion, Odieskij pogrom i samo­ obrona, Paris 1906 Zipperstein, Steven J., Imagining Russian Jewry. Memory, History, Identity, Seattle 1999 —, The Jews of Odessa. A Cullural History, 1794-1881, Stanford 1986 —, Reflecting on the Writing of Odessa Jewry’s History, „Jahrbuch des Simon-

-Dubrow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 337-384 Żabotinskij, Władimir, Kritiki Sionizma, Kadima 1906 —, Niedrugom Siona, Odiessa 1906 —, Połnoje sobranije socinienij, 1.1, Mińsk 2008 —, Powiesi' moich dniej, Tel Aviv 1985

Przypisy końcowe

SKRÓTY STOSOWANE W PRZYPISACH

Columbia University Rare Book and Manuscript Library, New York J.Anccl (ed.), Documents conceming the Fatc of Romanian Jewry during Holocaust, 12 tomów, New York 1986 gaoo Gosudarstwiennyj archiw odiesskoj obłostii, Odiessa jia Jabotinsky Inslitute Archives, Odessa j pj John Paul Jones Papers, Library of Congress, Washington, dc nara National Archives and Records Administrations, College Park nauk National Archives of the United Kingdom, Kew, London, Maryland ppss Puszkin, Połnoje sobranije soczinienij sirio Sbornik Irnpieralorskogo russkogo istoriczeskogo obszczestwa tge Theodorc Gordon Ellyson Papers, Naval Historical Foundation Collection, Library of Congress, Washington, dc ushmm United States Holocaust Memoriał Museum Archives, Washing­ ton, DC yva Yad Yashem Archi ves, Jerusalcm

cu r

dcfrj

W odsyłaczach do dokumentów przechowywanych w gaoo zastosowano stan­ dardowe rosyjskie oznaczenia archi wistyczne: f(fond - zasoby), op. (opis' spis), d. (dieło - sprawa), 1/11. (list/listy - karta / karty).

WPROWADZENIE [od S. 15 do S. 18] 1

2

M. Twain, Prostaczkowie za granicą, Katowice 1982, s. 207. V. Jabotinsky, Memoirs by My Typewriter [w:] L. S. Dawidowicz (ed.), Golden Tradition. Jewish Life and Thought in Eastem Europę, Syracuse 1996, s. 399.

289

PRZYPISY KOŃCOWE

ZŁOWROGIE WYBRZEŻE [od S. 21 do S. 33]

1

J.G. Kohl, Russia, London 1844, s. 417. Zob. też: K. Koch, The Crimea and Odessa, London 1855, s. 259. 2 X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea, the Crimea, the Caucasus, etc., London 1847, s. 2. 3 Zob.: A. Baschmakoff, La synthese deperiplespontiąues. Methode deprecision en paleo-cthnologie, Paris 1948; J. Boardman, Greeks Ouerseas. Their Early Colonics and Trade, London 1980; K. Nawotka, Western Pontic Cities. History and Political Organization, Amsterdam 1997; G. R.Tsetskhladze (ed.), North Pontic Archaeology. Recent Discoveries and Studies, Leiden 2001. 4 Herodot, Dzieje, Warszawa 2002, s. 246. s Caius Plinius Secundus, K. Pliniusza Starszego Historyi naturalnej ksiąg xxxvn, Poznań 1845 (w polskim wydaniu nie znaleziono wzmiankowanego fragmentu - przyp. tłum.). 6 Strabo, The Geography of Strobo, New York .1918-1932,7-3-7~97 Ovid, Tristia [w:] tegoż, Poems of Exile, New York 1994, 31328. s G. Pachymeres, Relations historiąues, Paris 1984, 5.30. 9 M. Polo, Opisanie świata, Warszawa 1954. s. 539. w F. B. Pegolotti, La pratica della mercatura, A. Evans (ed.), Cambridge, Massa­ 1

chusetts 1936, s. 24. u J. di Piano Carpini, Historia Mongołów [w:] J. Strzelczyk (red.), Spotkanie dwóch światów. Stolica Apostolska a świat mongolski w połowie xm wieku,

Poznań 1993, s. 128,170-171. T. H. Honcharuk (ried.), Istorija Chadżibeja (Odiessy), 1415-1796 gg. w dokumientach, Odiessa 2000, s. 5-8. 13 W. Beauplan, Opisanie Ukrainy [w:] Z. Wójcik (red.), Eryka Lasoty i Wilhelma

12

14

Beauplana opisy Ukrainy, Warszawa 1972, s. 108. W. Coxe, Travels in Russia [w:] J. Pinkerton (ed.), General Collection of the Best and Most Interesting Woyages and Travels inAll Parts of the World, London 1808-1814, t. 6, s. 889.

POTIOMKIN I NAJEMNICY [od S. 35 do S. 49]

2

Ch.-J. de Ligne, Letters and Reflections of the Austrian Field-Marshal Prince de Ligne, Philadelphia 1809,1.1, s. 46. 2 S. S. Montefiore, Potiomkin. Książę książąt, Warszawa 2006, s. 75. 3 Ch.-J. de Ligne, Letters and Reflections..., dz. cyt., 1.1, s. 55. 4 L.-P. Segur, Memoirs and Recollections of Count Segur, Ambassadorfrom France to Courts of Russia and Prussia, London 1825-1827, t. 3, s. 8, 91-92; Ch.-J. de Ligne, Letters and Reflections..., dz. cyt., 1.1, s. 39; W. Coxe, Travels in Russia, 1

5

290

dz. cyt., t.6, s. 764. Ch.-J. de Ligne, Letters and Reflections..., dz. cyt., 1.1, s. 66.

PRZYPISY KOŃCOWE

Tamże, 1.i, s. 41. Zob. też: I-I. Dearborn, Memoirof thc Commerce and Navigation of the Black Sea, and thc Trade and Maritime Geography ofTurkey and Egypt, Boston 1819,1.1, s. 117. 7 Ch.-J. de Ligne, Lettcrs and Reflections..., dz. cyt., 1.1, s. 74. 8 D. Smith (ed.), Love and Conquest. Personal Correspondence of Catherine the Great and Prince Grigory Poternkin, DeKalb 2004, s. 262-263. Zob. też: Jekatierina u, Jekatierina II i G.A. Potiornkin. liczna ja pieriepiska, 1769-1791, Moskwa 1997, s. 320. 9 Le Marquis de Aragon, Le Prince Charles de Nassau-Siegen dapres sa correspondance originale inedite, Paris 1893, s. 237. 10 Jones do de Ribasa, 1 sierpnia 1788, jpj. u T. Astarita, Between Salt Water and Holy Water. A History of Southern Italy, New York 2005, s. 7, 319. 12 Marquis de Sade, Voyage d’Italie, Paris 1995,1.1, s. 177. 13 L.-P. Segur, Memoirs and Recollections..., dz. cyt., t. 3, s. 19-20. u Jones do de Ribasa, 1 sierpnia 1788, jpj. 15 Jones do Rileefa, 2 kwietnia 1789, jpj. 16 D. Smith (ed.), Love and Conquest..., dz. cyt., s. 297. 17 T. H. Honcharuk (ried.), Istorija Chadżibeja (Odiessy), 1415-1796 gg. w dokumientach, Odiessa 2000, s. 233-236. Zob. też: A. Skalkowskij, Pierwoje tridcatiletije istorii Odiessy, 1793-1823, Odiessa 1837; reprint: Odessa 1995, s. 14-17. Według niektórych źródeł rosyjskie straty to pięciu zabitych i trzy­ dziestu dwóch rannych, a po stronie tureckiej zginęło ponad dwustu ludzi, ale liczby te wydają się wątpliwe. Zob.: F. W. Skinner, „City Płanning in Russia:The Development of Odessa, 1789-1892", praca doktorska, Princeton 1973, s.34. 18 G. de Castelnau, Essai sur 1’histoire ancienne et modeme de la Nouvelle Russie, Paris 1820, t. 3, s. 5-8. 19 D. Smith (ed.), Love and Conąuest..., dz. cyt., s. 360. Zob. też: Jekatierina u, Jekatierina II i G.A. Potiornkin..., dz. cyt., s.431. 20 G. G. Byron, Don Żuan lorda Bajrona, przeł. Wiktor z Baworowa, Tarnopol 6

1863, ks. 8, s. 120. 21 T. H. Honchauk (ried.), Istorija Chadżibeja..., dz. cyt., s. 328-330.

22 23

Tamże, s. 339-340. Tamże, s. 350; P. Herłichy, Odessa. A History, 1794-1914, Cambridge, Mas­ sachusetts 1986, s. 7. W zachowanych dokumentach nie ma niestety żadnej wzmianki o tym, że Katarzyna osobiście wybrała nową nazwę dla miasta, ale wcześniejsi autorzy podawali tę wersję jako fakt. Zob. np.: R. Stevens, An Account of Odessa, Newport 1819, s. 5; N. S. Vsevoloshskii, Dictionnaire geographique-historique de 1’etnpire de Russie, wyd. 2, 2 tomy, Moskwa 1823, t. 2, s. 35; R. Lyall, Travels in Russia, the Krirnea, the Caucasus, and Georgia,

2

tomy, London 1825,1.1, s. 161.

291

PRZYPISY KO ŃCO W E

LATARNIA MORSKA |od S. gl do S.66]

3

i

a 3

4 s r» 7

E. D. Ciarkę, Travcls to Russia, Tartary and Turkey, New York 1970, reprint, 1.1; tegoż, Trauels in Various Countrics of Europę, Asia and Africa, London 1811, s.502. R. Stevens, An Account of Odessa, Newport 1819, s. 5. A.-LA. de Saint-Joseph, Essai historiąue surle commerce et la navigation de la Mer-Noire, wyd. 2. Paris 1820, s. 62. Ch. Sicard, Pis'ma ob Odiessie, Sankt-Pietierburg 1891, s. 47. R. Bremner, Excursions in the Interior of Russia, London 1839, l. 2, s. 507. Richclieu, Memoire sur la Russie, sirio, nr 54 (1886), s. 387. P. Herlihy, Odessa. A History, 1794-1914, Cambridge, Massachusetts 1986,

8 9 w u 12 13

u 15 16 17

18 19 20 21 22 23

24

292

s. 20. G. de Caslelnau, Essai sur 1’histoire ancienne et modernę de la Nouuelle Russie, Paris 1820, t.3, s. 26 A. Lagarde-Chambonas, Voyage de Moscou d Vienne, Paris 1824, s. 152. P. Herlichy, Odessa..., dz. cyt., s. 36. R. Stevens, An Account of Odessa, dz. cyt., s. 8-9. G. de Castelnau, Essai sur 1’histoire ancienne..., dz. cyt., t. 3, s. 43. Opis zarazy z lat 1812-1813 i jej ofiar oparłem na: A. Lagarde-Chambonas, Voyage de Moscou a Vienne, dz.cyt., s. 167-199; Ch. Sicard, Notice sur onze annees de la vie du duc Richclieu d Odessa pour seroir a 1’histoire de sa vie, sirio, nr 54 (1886), s. 53-60; Le duc de Richelieu a 1’Empereur Alexandre, sirio, nr 54 (1886), s. 367-368; E. Morlon, Trauels in Russia, and a Residence at St. Petersburg and Odessa, inthe Years 1827-1829, London 1830, s. 312-330; ten ostatni opierał się z kolei na relacjach dobrze poinformowanego świadka Gabriela de Castelnau.

nr 54 (1886), s.vii. A. Lagarde-Chambonas, Voyage de Moscou a Vienne, dz. cyt., s. 167. E. Morton, Trauels in Russia..., dz. cyt., s. 319. Tamże, s. 326-328; A. Skalkowskij, Pienuoje tridcatiletije istorii Odiessy, 17931823, Odiessa 1837; reprint: Odessa 1995 - podaje inne liczby: 4038 zarażonych i 2632 zmarłych, ale zgadza się, że współczynnik śmiertelności wynosił około dziesięciu procent - s. 206. E. Morton, Trauels in Russia..., dz. cyt., s. 326. R. Stevens, Account of Odessa, dz. cyt., s. 5. A. Lagarde-Chambonas, Voyage de Moscou d Vienne, dz. cyt., s. 155. J. G. Kohl, Russia, London 1844, s. 419. A. Lagarde-Chambonas, Voyage de Moscou d Vienne, dz. cyt., s. 153. P. Herlihy, Odessa..., dz. cyt., s. 141; A. Skalkowskij, Pienuoje tridcatiletije istorii Odiessy..., dz. cyt., s. 146. Le duc de Richelieu d M-r Sicard, sirio, nr 54 (1886), s. 630.

sirio,

PRZYPISY KOŃCOWE

4

generał-gubernator i poeta

1

2 3

4

5 6

7 8

9 w u 12 13

u 15 16 17

18 19

20 21 22

23

[od s. 67 do s. 90]

Opis odsłonięcia pomnika oparłem na relacji naocznego świadka, zamiesz­ czonej w : E. Morton, Travels in Russia, and a Residence at St. Petersburg and Odessa, in the Years 1827-1829, London 1830, s. 333-335. L. Tołstoj, Hadżi-Mural, Warszawa 1992, s. 46. Cyt. w: A.L. H. Rhinclander, Prince Michael Votontsov. Viceroy to the Tsar, Montreal 1990, s. 45-46. Jestem wdzięczny Rhinelanderowi za jego pracę, która pomogła mi zrekonstruować życie i karierę Michaiła Woroncowa. Puszkin do Wigla, 22 października-2 listopada 1823 [w:] A. Pushkin, The Letlers ofAlexander Pushkin, Madison 1967,1.1, s. 139 (list pominięty w polskim wydaniu Listów poety). Puszkin do Lwa Puszkina, 25 sierpnia 1823 [w:] tamże, 1.1, s. 136 (list pominięty w polskim wydaniu Listów poety). E. Morton, Travels in Russia..., dz. cyt., s. 202; W. Jesse, Notes of a Half-Pay in Search of Health, or Russia, Circassia, and the Crimea, in 1839-40, London 1841,1.1, s. 185. E. Morton, Travels in Russia..., dz. cyt., s. 238. R. Lyall, Travels in Russia, the Krimea, the Caucasus, and Georgia, London 1825,1.1, s. 171. T. J. Binyon, Pushkin. A Biography, New York 2003, s. 158. N. S. Wsiewolożskij, Putieszestwije czeriez jużnuju Rossiju, Krym i Odiessu, Moskwa 1839,1.1, s. 94. E. Morton, Travels in Russia..., dz. cyt., s. 355-358 - opisuje dwa takie wie­ czorki w 1829 r. T.J. Binyon, Pushkin..., dz. cyt., s. 162. ppss, t. 2, s. 420. Krótki opis daczy w: N. S. Wsiewolożskij, Putieszestwije czeriez jużnuju Rossiju..., dz. cyt., 1.1, s. 99. T. J. Binyon, Pushkin..., dz. cyt., s. 173.

Cyt. w: tamże, s. 175. R. Bremner, Excursions in the Interior of Russia, London 1839, t. 2, s. 500. E. Spencer, Travels in Circassia, Krim-Tartary, etc., Including a Steam Voyage down the Danube,from Vienna to Constantinople, and round the Black Sea, London 1839, t. 2, s. 126. T. J. Binyon, Pushkin..., dz. cyt., s. 176-177. Puszkin do Wasilija Lwowicza Dawidowa (?), pierwsza połowa marca 1821 [w:] A. Puszkin, Listy, Warszawa 1976, s. 30. J. Moore, A JourneyJrom London to Odessa, Paris 1833, s. 196. Cyt. za: T.J. Binyon, Pushkin..., dz.cyt., s. 185. M. Vorontsov, Memoires du Prince M. Woronzow, 1819-1833, „Archiw kniazia Woroncowa”, nr 37 (1891), s. 65-102. E. Morton, Traoels in Russia..., dz. cyt., s. 368-385.

293

PRZYPISY K O Ń CO W E

24

25 26 27 2.s

„Michele de Ribas to Prince Cassaro”, 22 września 1837 [w:] M. de Ribas, „Saggio sulla citta di Odessa ” e altri documenti dell’Archivio di Stato di Napoli, Giovanna Moracci (red.), Genova 1988, s.102. P. 1 lerlihy, Odessa.A History, 1794-1914, Cambridge, Massachusetts 1986,s. 144X. Ilommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea, the Crimea, the Caucasus, etc., London 1847, s.2. P. Herlihy, Odessa..., dz.cyt., s. 140. Innokentij, Archijcpiskop Chersona i Tawridy, Sloroo pri pogriebienij gicnierał-jieldmarszała, sioietlejszego kniazia, Michaiła Siemionowicza Woroncowa, Odiessa 1856, s. 22.

„ODESSA NIE MA NARODOWOŚCI” [od S. 91 do S. 116]

5

1

2

3 4 s g

7

8

9 w

S. J.Zipperstein, The Jews of Odessa. A Cultural History, 1794-1881, Stanford 1986, s. 35. P. Herlihy, Odessa. A History, 1794-1914, Cambridge, Massachusetts 1986, s. 124; J. Reuilly, Travels in Crimea, and along the Shores of the Black Sea, Perfonned during the Year 1803 [w:] A Collection of Modern and Contemporary Voyages and Trauels, London 1807, t. 5, s. 82. F. W. Skin ner, Odessa and the Problem of Urban Modernization [w:] M. F. Hamm (ed.), The City in Late Imperial Russia, Bloomington 1986, s. 214. John Raili do władz, 12 lipca 1856, nara, M459, szpula nr 1. X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea, the Crimea, the Caucasus, etc., London 1847, s. 13. Mendele Moykher-Sforim [w:] M.Zuckerman, G. Stillman, M. Herbst (eds.), Selected Works of Mendele Moykher-Sforim, b.m., 1991, s. 298. N. S.Wsiewolożskij, Putieszestwije czeriez jużnuju Rossiju, Krym i Odiessu, Moskwa 1839,1.1, s. 92. V. de La Fitę de Pellepore, La Russie historiąue, monumentale et pittoresąue, Paris 1862-1865, t. 2, s. 299. M. Poliszczuk, Jewrieji Odiessy i Noworossiji, Moskwa 2002, s. 22. J. Tarnopol, Notices historiques et caracteristiąues sur les Israelites d’Odessa, Odiessa 1855, s.56.

n S.J.Zipperstein, The Jews of Odessa..., dz.cyt., s.56-64. Omówienie żydow­ skiego oświecenia i roli maskilim w historii miasta oparłem na pionierskiej pracy Zippersteina. 12 W. Jesse, Notes of a Half-Pay in Search of Health. Or Russia, Circassia, and the Crimea, in 1839-1840, London 1841,1.1, s. 225. 13 J. de Hagemeister [Julij Andriejewicz Gagemeister], Report on the Commerce of the Ports ofNew Russia, Moldavia, and Wallach ia, London 1836, s. 74. >4 J. Tarnopol, Notices historiques..., dz. cyt., s. 47. 15 M. Guthrie, A Tour Performed in the Years 1795-6, through the Taurida, or Crimea, London 1802, s. 6.

294

PRZYPISY KOŃCOWE

16

szpula nr 1. M. L. Harvey, „The Development of Russian Commerce...”, dz. cyt., s. 104.

W. Jesse, Notes of Half-Pay..., dz. cyt., 1.1, s. 177. J. Gadsby, A Trip to Sebastopol, Out and Home, London 1858, s. 37. S. Brooks, The Russians of the South, London 1854, s. 21.

33

W. Jesse, Notes of Half-Pay..., dz. cyt., 1.1, s. 204. N. S. Wsiewolożskij, Putieszestwije czeriez jużnuju Rossiju..., dz. cyt., 1.1, s. 100. K. Smolianinow, Istorija Odiessy, Odiessa 1853; reprint: Odiessa 2007, s. 101. P. Herlihy, Odessa. Staple Trade and Urbanization in New Russia, „Jahrbucher

34

fiir Geschichte Osteuropas”, t. 21, nr 2 (±973), s. 121-132. M. Vorontsov, Memoires du prince M. Woronzow, 1819-1833, „Archiw kniazia

35

Woroncowa”, nr 37 (1891), s. 101. G. de Castelnau, Essai sur 1'histoire ancienne et moderne de la Noiwelle Russie,

36

Paris 1820, t. 3, s. 36. R. Lyall, Trauels in Russia, the Krimea, the Caucasus, and Georgia, London

30 31

32

38

1825,1.1, s. 169. P. Herlihy, Odessa..., dz. cyt., s. 237. R. C. Anderson, Naval Wars in the Leuant, 1559-1853, Liverpool 1952, s. 577-

39

S80. John Raili do rządu usa, 1 marca 1854 i 1 kwietnia 1854,

37

nara,

M4S9» szpu­

la nr 1.

295

PRZYPISY KOŃCOWE

John Raili do rządu USA, i8 października 1855, nara, M459, szpula nr 1. J. Gadsby, A Trip to Sebastopol..., dz. cyt., s. 61; A. T. Cunynghame, Travels in the Eastem Caucasus, London 1872, s.87. Jedno z dział z okrętu Tiger do dzisiaj można zobaczyć obok pomnika Puszkina na bulwarze Primorskim, a w cokole pomnika Richelieu tkwi kula armatnia rzekomo wystrzelona z wrogiego działa w czasie bombardowania Odessy. 42 John Raili do rządu usa, 4 i 7 kwietnia 1856, nara, M459, szpula nr 1. 43 J. Gadsby, A Trip to Sebastopol..., dz. cyt., s. 61. 44 M. L. Harvey, „The Development of Russian Commerce...”, dz. cyt., s. 147. 4s Tamże, s. 185. 46 Jestem wdzięczny Patricii Herlihy, która w toku swoich badań, opublikowa­ nych w pracy Odessa... i gdzie indziej, ustaliła, że po wojnie krymskiej miasto przeżyło okres pewnego załamania gospodarczego. 47 Stephen Raili do rządu usa, 28 grudnia 1859-9 stycznia 1860, nara, M459» szpula nr 2. 48 I. S. Falkner, Samoubijstwa w Odiessie, Odiessa 1890, s. 8-10, 16, 22. 49 R. A. Szubalow, Priedannyj wiecznemu zabwieniju, Odiessa 1998, s. 7-10. 50 J. G. Kohl, Russia, London 1844, s.419.

40 41

SPISKI i CIENIE jod s. 119 do s. 140]

6

1 2

L. Trocki, Moje życie. Próba autobiografii, Warszawa 1930, s. 59. Tamże, s. 108, 69.

3 Tamże, s. 85.

4 Zob.: J. Adler, A Life on the Stagc, New York 1999. 5 G. de Castelnau, Essai sur l’histoire ancienne et moderne dc la Nouvelle Russie, Paris 1820, t. 3, s. 28.

6

7

8 9

10

Langeron, Soobrażenija gr. Lanżerona o nieobchodimosti umienszyt' obszczyje prostranstwa gienierał-gubiematorstio. Pismo grafa Lanżerona k impieratoru Nikołaju 1, „Russkaja starina” (styczeń-marzec 1904), s. 228 ; cyt. za: J. M.Tanny, „City of Rogues an Schnorrers: The Myth of Old Odessa in Russian and Jewish Culture”, praca doktorska, Berkeley 2008, s. 122. F. W. Skinner, Odessa and the Problem of Urban Modemizalion [w:] M.F. Hamm (ed.), The City in Late Imperial Russia, Bloomington 1986, s. 209. X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea, the Crimea, the Caucasus, etc., London 1847, s. 6. M.M. Sforim, Fishke the Lamę [w:] M.Zuckerman, G. Stillman, M. Herbst (eds.), Selected Works ofMendele Moyker-Sforim, b.m., 1991, s. 292. W. Jesse, Notes of a Half-Pay in Search of Health. Or Russia, Circassia, and the Crimea, in 1839-1840, London 1841,1.1, s. 208.

u A.T. Cunynghame, Travels in the Eastem Caucasus, London 1872, s. 86. 12 X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea..., dz. cyt., s. 6; Ch.H. Scott, The Baltic, the Black Sea, and the Crimea, London 1854, s. 336;

296

PRZYPISY KOŃCOWE

>3

14

16

17 18

>9 20

21

22 23

24 25

26

27

28 29 30

31

32 33

J. L. Stephens, Incidents ofTravel in Greecc, Turkey, Russia, and Poland, Edinburgh 1851, s. 56. Heenan do rządu usa, 7 maja, 2 września i 16 listopada 1896, nara, ni459» szpula nr 6. Możliwe, że pisząc „kostium”, konsul miał na myśli zwykły garni­ tur, ale z tekstu depeszy zdaje się wynikać, że Trąba Powietrzna/Hampa po­ trzebował szczególnego kompletu ubrań, by móc dalej wykonywać swój zawód. F. W. Skinner, Odessa and the Problem of Urban Modemization, dz. cyt., s. 212. Tamże, s. 211. „Odieskij listok”, 18 (31) sierpnia 1899. „Odieskij listok”, 28 sierpnia (9 września) 1899. R. P. Sylvester, Talcs of Old Odessa. Crime and Civility in a City ofThieues, DeKalb 2005, s.55. „Odieskij listok”, 25 czerwca (7 lipca) 1895. R. P. Sylvester, Tales of Old Odessa..., dz. cyt., rozdz. 4-5. Jestem wdzięczny pani Sylvester za jej pracę, z której wiele się dowiedziałem na temat związków pomiędzy wartościami klasy średniej i sensacyjną zbrodnią. „Odiesskij listok”, 26 września (8 października) 1894. „Odiesskij listok”, 7 (19) października 1894. V. Jabotinsky, Memoirs by My Typewriler [w:] L. S. Dawidowicz (od.), Golden Tradition. Jewish Life and Thought in Eastern Europę, Syracuse 1996, s.398. W. Kochanskij, Odiessa za 100 let, Odiessa 1894, s. 41-46. I. Babel, Koniec przytułku [w:] tegoż, Opowiadania odeskie, Kraków-Budapeszt 2009, s. 144-145. P. S. Pallas, Trauels through the Southern Prouinces of Russian Empire, in the Years 1793 and 1794, London 1802-1803,1.1, s.489. Opis pobytu w odeskiej kwarantannie oparłem na: J. L. Stephens, Incidcnts of Travel..., s. 53-55; L. Oliphant, The Russian Shores of the Black Sea in the Autumn of 1852, wyd. 3, London 1854; reprint: New York 1970, s.230; X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea..., dz.cyt., s. 3-5; A. Slade, Records ofTravels in Turkey, Greece, etc., and of a Cruise in the Black Sea with the Captain Pasha, in the Years 1829,1830, and 1831, Philadelphia 1833,1.1, s. 252. X. Hommaire de Heli, Travels in the Steppes of the Caspian Sea..., dz. cyt., s. 5. J. Gadsby, A Trip to Sebastopol, Out and Home, London 1858, s. 26. S. Brooks, The Russians of the South, London 1854, s. 33; L. Oliphant, Russian Shores of the Black Sea..., dz.cyt., s. 230; P. Herlihy, Odessa. A History, Cam­ bridge, Massachusetts 1986, s. 141. Opowieść o życiu i dokonaniach Miecznikowa oparłem na: O. Metchnikoff, The Life ofElie Metchnikoff, 1845-1916, London 1921; L. W. Shum'ko, N. M. Anserowa (ried.), llja Mieczników, 1845-1916, Moskwa 2005. Cyt. w: O. Metchnikoff, Life of Elie Metchnikoff..., dz. cyt., s. 67-68. Zob.: I.Mechnikov, Etudes sur la naturę humaine, Paris 1903; tenże, Essais optimistes, Paris 1907.

297

PRZYPISY KOŃCOWE

34 Mieczników do A. O. Kowalewskiego, 13 stycznia 1883 [w:] I. Mieczników, Pisma (18(33-1916 gg.), Moskwa 1974, s. 114.

KREW I ZEMSTA [od S. 141 do S.165]

7

1 2

J. Adler, A Life on the Stage, New York 1999, s. 6. R. Weinberg, The Reuolution of 1905 in Odessa. Blood on the Steps, Bloomington

1993, s. 16-17. 3 M. Poliszczuk, Jewrieji Odiessy i Noworossiji, Moskwa 2002, s. 319-321. 4 Smith do rządu usa, 22 kwietnia 1871, nara, M459, szpula nr 3. s S. Zipperstein, The Jexvs of Odessa. A Cullural History, 1794-1881, Stanford 1986, s. 122. 6 Smith do rządu usa, 22 kwietnia 1871, nara, M459, szpula nr 3; P. Herlihy, Odessa. A History, 1794-1914, Cambridge, Massachusetts 1986, s. 301-303. 7 John D. Klier, The Pogrom Paradigm in Russian History [w:] J. D. Klier, S. Lambroza (eds.), Pogrom. Anti-Jewish Yiolence in Modern Russian History, Cam­ bridge, uk 1991, s. 13-38 s P. Herlihy, Odessa..., dz. cyt., s. 252. 9 Wszystkie odwołania do Pięciorga Żabotyńskiego odnoszą się do błyskotli­

wego tłumaczenia Michaela R. Katza, wydanego w 2005 roku przez Cornell University Press. 10 V. Jabotinski, The Five, Ithaca 2005, s. 15. u Tamże, s. 138. 12 R. Weinberg, The Revolution of 1905 in Odessa..., dz.cyt., s. 20-23. Je­ stem wdzięczny Patricii Herlihy, której praca badawcza pozwoliła na­ kreślić precyzyjny portret sytuacji ekonomicznej Odessy w okresie poprzedzającym rewolucję 1905 roku. Zob. zwłaszcza jej: Odessa..., dz. cyt., rozdz. 8-9.

13 Heenan do rządu usa, 27 września 1904, nara, M459, szpula nr 7. 14 Heenan do rządu usa, 2 stycznia 1906, nara, M459, szpula nr 7. is Heenan do ambasady usa w Sankt Petersburgu, 4 lipca 1905, nara, M459, szpula nr 7. Zob. też: Smith do markizy Landsdowne, 28 listopada 1905, nauk, fo 65/1712. 16 S. Washburn, The Cable Gamę. The Adventures of an American Press-Boat in Turkish Waters during the Russian Reuolution, Boston 1912, s. 95. 17 L.A. Girs Diaries, 19 października 1905, AJeksei and Liubov’ Girs Papers, Bakhmeteff Archive, cur. 18 W. Sawczenko, Anarchisty-tierroristy w Odiessie (1903-1913), Odiessa 2006, s. 218-219. 19 20 21

298

Zob. przegląd w przewodniku: W. Kochanskij, Odiessa za 100 let, Odiessa 1894. V. Jabotinsky, The Five, dz. cyt., s. 170-171. S. Katz, Lone Wolf. A Biography ofVladimir (Ze’ev) Jabotinsky, New York 1996, s. 13-21.

PRZYPISY KOŃCOWE

23 24 25 26

V. Jabotinsky, Memoirs by My Typeioriter [w:] L. S. Dawidowicz (ed.), Golden Tradition. Jewish Life and Thought in Eastern Europę, Syracuse 1996, s.399. V. Jabotinsky, Memoirs by My Typewriter, dz. cyt., s. 401. Cyt. za: S. Katz, Lonely Wolf..., dz. cyt., s. 26. S. M. Dubnow, Kniga żyzni, Riga-New York 1934-1957,1.1, s. 407. W. Żabotinskij, Powicst' moich dniej, Tel Aviv 1985, s. 44.

27 28

A. Shlaim, The Iron Wall. Israel and the Arab World, New York 2001, s. 11-16. Żabotyński do Mussoliniego, 16 lipca 1922, jia.

22

S. Mordechai (ed.), The Political and Social Philosophy ofZe’ev Jabotinsky. Selected Writings, London 1999, s. 2-3. 30 Zob.: M. Stanisławski, Zionism and the Fin dc Siecle. Cosmopolitanism and Nationalismfrom Nordau to Jabotinsky, Berkeley 2001, rozdz. 9.

29

NOWY ŚWIAT (od s. 167 do s. 188]

8

1

2 3 4 5

6

7

O. S. Wightman, The Diary of an American Physician in the Russian Reuolution 1917, New York 1928, s. 156. P. Kenez, Civil War in South Russia, 1919-1920, Berkeley 1977, s. 185. Derby do Curzona, 14 czerwca 1919, nauk, fo 608/207, s. 297-304. Theodore Gordon Ellyson do Helen Ellyson, 9,10 i 11 lutego 1920, pudełko nr 3, teczka nr 3, tge. N. Rowan-Hamilton, Under the Red Star, London 1930, s. 194. Zob. też: C. Sheridan, Across Europę with Satanella, New York 1925, s. 184. „Statisticzeskij otczot rajonnoj komisji Jewriejskogo obszczestwiennogo komitieta o rezultatach biezhenskoj massy, postradawszej ot pogromow”, gaoo, f. R-5275, op. 1, d. 144,11.1-12 verso. P. Gatrell, A Whole Empire Walking. Refugees in Russia during World War 1, Bloomington 1999.

u is 16 17 18

M. Poliszczuk, Jewrieji Odiessy i Noworossiji, Moskwa 2002, s. 345-346. „Oktiabr”, nr 3 (1924), s. 196-197, cyt. za: E. Sicher, The Trials of Izaak, a Brief Life, „Canadian Slavonic Papers”, t.36, nr 1-2 (1994), s.7-42. I. Babel, Ojciec [w:] tegoż, Opowiadania odeskie, Kraków-Budapeszt 2009, s. 42. Tenże, Froim Gracz [w:] tegoż, Opowiadania odeskie, dz. cyt., s. 73. Raport Simmondsa (b.d.), nauk, fo 371/22301, s. 198-208. S. Eisenstein, Beyond the Stars. The Memoirs of Sergei Eisenstein, Richard Taylor (ed.), Calcutta 1995, s. 179; R. Taylor (ed.), The Eisenstein Reader, Lon­ don 1998,5.65. Cyt. za: Y. Barna, Eisenstein, Bloomington 1973, s. 94. S. Eisenstein, Beyond the Stars..., dz. cyt., s. 173. Y. Barna, Eisenstein, dz. cyt., s. 98. M. Seton, Sergei M. Eisenstein, New York 1952, s. 87. Y. Barna, Eisenstein, dz. cyt., s. 111.

19

S. Eisenstein, Beyond the Stars..., dz. cyt., s. 162-166. Obecny na planie doradca

8 9 10 u 12 13

299

PRZYPISY KOŃCOWE

z marynarki wojennej był zbulwersowany, kiedy Eisentsein zaproponował dodanie sceny z płachtą brezentu, ponieważ całkowicie rozmijała się z prawdą historyczną - Y. Barna, Eisenstein, dz. cyt., s. 98. 20 R.Taylor (ed.), The Eisenstein Reader, dz. cyt., s. 162. 21 Cyt. w: M. Seton, Sergei M. Eisenstein, dz. cyt., s. 78. 22 R. Taylor (ed.), The Eisenstein Reader, dz. cyt., s. 65. 23 A. N. Pirozhkova, At His Side. The Last Years of Izaak Babel, South Royalton

24 25 26

1996, s.93. Tamże, s. 113. S. Borowoj, Wospominanija, Moskwa-Ijerusalim 1993, s.71. L.W. Kowalczuk, G. A. Razumow (ried.), Odiesskij martirołog, Odiessa 1997-

2005,t.1, s. 678.

POLA TRANSNISTRII [od S. 189 do S. 212]

9

1 ushmm, RG-25.004M, szpula nr 150; D. Litani, Destruction ofjews in Odessa in Light ofRumanian Documcnts, „Yad Yashem Studies”, nr 6 (1967), s. 135-154.

s.138. 2 Zob.: Macici do lacobiciego, 27 październik 1941, oraz telegramy informujące o przebiegu operacji rozminowywania, ushmm, RG-25.003M, szpula nr 12. 3 M. Mazower, Imperium Hitlera, Warszawa 2011, s. 212. 4 ushmm, RG-25.003M, szpula nr 150. Zob. też: D. Litani, Destruction ofjew in Odessa..., dz.cyt., s. 139; R. loanid, The Holocaust in Romania, Chicago 2000, s. 179. R. loanid, The Holocaust in Romania, dz.cyt., s.289; D. Deletant, Rumunia. Zapomniany sojusznik Hitlera, Warszawa 2010, s. 254. g Y. Arad, The Holocaust ofSoviet Jewry in the Occupied Territories of the Soviet 5

Union, „Yad Vashem Studies”, nr 21 (1991), s. 1-47, s.7; D. Levin, The Fateful Decision. The Flight of the Jews into the Soviet Interior in the Summer of 1941, „Yad Vashem Studies”, nr 20 (1990), s. 142. 7 D. Deletant, Transnistriaand the Romanian Solution to the “Jewish Problem” [w:] R. Brandon, W. Lowcr (eds.), The Shoah in Ukrainę. History, Testimony, Memorialization, Bloomington 2008, s. 158,182 i n. s Zob.: D. Litani, Destruction of the Jews in Odessa..., dz.cyt., s. 135-154. Inne źródło podaje znacznie wyższą liczbę 350 000 ewakuowanych, równą mniej więcej połowie przedwojennej populacji Odessy - R. Manley, To the Tashkent Station. Evacuation and Survival in the Soviet Union at War, Ithaca 2009, s. 57.

9 Panteado Antonescu, b.d. [1941]. ushmm, RG-25.004, szpula nr 30. 10 S. Borowoj, Wospominanija, Moskwa-Ijerusalim 1993, s. 240. u O wojennych uchodźcach wspaniale opowiada R. Manley [w:] To the Tashkent

Station..., dz.cyt. 12 Zeznanie Borisa Kaliki, yva, 0-3/517713 Y.Arad, The Holocaust in the Soviet Union, Lincoln-Jerusalem 2009, s. 128;

300

PRZYPISY KOŃCOWE

A.Angrick, Besatzungspolilik und Massenmord. Die Einsatzgruppe D in der 14 15

16 17

siidlichen Sowjetunion, 1941-1943, Hamburg 2003, s. 294-307. J. Rubenstein, I.Altman (eds.), The Unknown Black Book. The Holocaust in the German-Occupied Souiet Territories, Bloomington 2008, s. 115-118,132. Davidescu do „Vrancea I” (Dowództwo Wojskowe Odessy), 23 października 1941 [w:] M.Carp, Carla neagra. Suferin{ele evreilor Din Romania, 1940-1944, Bucureęti 1996, t. 3, s. 214-215. Zob. wymianę korespondencji w: ushmm, RG-25.003M, szpula nr 12; R. loanid, The Holocaust in Romania, dz. cyt., s. 179-180. Stanculcscu doTataranu, 23 października 1941, ushmm, RG-25.003M, szpula

nr 12. A. Dallin, Odessa in 1941-1944. A Case Study ofSoviet Territory under Foreign Rule, laęi 1998, s. 74. 19 A.Angrick, Besatzungspolilik und Massenmord..., dz.cyt., s.302. 20 Cyt. w: Report of the International Commission on the Holocaust in Romania, 2004, dostępny na stronie: http://yad-vashem.org.il/about_yad/what_

18

new/data_whats_new/ reporti.html, 5:54. Zob. ushmm, RG-25.004M, szpula nr 150; D. Litani, Destruction of the Jews of Odessa..., dz. cyt., s. 139; R. loanid, The Holocaust in Romania, dz. cyt., s. 182. 22 Zob.: P. Desbois, The Holocaust by Bullets, New York 2008. 23 Zob.: raport Alexianu dla Antonescu na temat sytuacji w Odessie, 7 listopada 21

1941, ushmm, rg-31.004 m, szpula nr 1. Raport, 19 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op.i, d. 1,1. 2. „in(elegeri asupra siguran^ei, administra(iei ęi exploratei ekonomice a teritoriilor intre Nistru ęi Bug (Transnistria) ęi Bug-Nipru (regiunea Bug-Nipru)”, 30 sierpnia 1941, ushmm, RG-25.003M, szpula nr 12. 26 „Ordonanja No. 35”, 2 stycznia 1942, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 1. Zob. też: „Instruc{iuni pentru eoacuareapopula^iei evree$ti din municipiului Odessa ęi 'mprejurimi”, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 1; tamże, RG-25.003M, szpula nr 394; D. Litani, Destructionof the Jewsof Odessa..., dz. cyt., s. 144-147; R. lo­ anid, The Holocaust in Romania, dz. cyt., s. 208-210. 27 Y. Arad, The Holocaust in the Souiet Union, dz. cyt., s. 244. 28 Velcescu do władzTransnistrii, 13 lutego 1942, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 3.

24 25

29 30

Zob.: deklaracje i listy podpisów w ushmm, RG-25.003M, szpula nr 394. Historię Tanasego i Sepel odtworzyłem na podstawie: „Ordinul C.2.A, Serv.

Pretoral Nr. 4057/14.L1942”, ushmm, RG-25.003M, szpula 01 *394; „Ordin de zi, nr. 217” z 9 lutego 1942, ushmm, RG-25.003M, szpula nr 394. 31 Velcescu do władzTransnistrii, 11 kwietnia 1942, ushmm, RG-31.004M,szpula

32 33 34 35

nr 3. „Deciz 2927”, 7 grudnia 1943, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 3. D. Litani, Destruction of the Jews of Odessa..., dz. cyt., s. 152. A. Dallin, Odessa..., dz. cyt., s. 162, przyp. 56. A.Werth, Russia at War, 1941-1945, New York 1964, s. 825.

301

PRZYPISY KOŃCOWE

Alexianu do Antonescu, 7 listopada 1941, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 1. Zob.: ushmm, RG-31.004M, szpula nr 14. Velcescu do Alexianu, 13 lutego 1942, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 3. Zob. wymianę korespondencji pomiędzy Alexianu a inspektoratem żandarme­ rii z maja 1942 r. oraz akta sprawy Darii Ovselevicii: 1943, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 3. 40 Zob.: H. Case, Between States. The Transylvanian Question and the European Idea during World War 11, Stanford 2009; V. Solonari, Purifying the Nation. Population Exchangc and Ethnic Cleansing in Nazi-Allied Romania, Baltimore 2010. 41 „Ordonanja No 89”, 28 września 1942, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 1. 42 Odesa de eri $i de astazi, „Gazeta Odesei”, 17 stycznia 1943. reprodukcja w dcfrj, t.4, s. 429-430. 43 Jestem wdzięczny Yladiinirowi Solonariemu za serię rozmów o tych kwestiach. 44 Zob.: ushmm, RG-31.004M, szpula nr 2; „Memoriu cu privire la problcmelc practice, pe care le ridica in toamna 1942 romaanii de peste Bug”, 21 września 1942, gaoo, f. R-2249, op. 3, d. 111, U. 11-15. 45 G. 1. Bratianu, Notes sur un voyage en Crimee, „Revue historique du sud-est europeen”, 1.19, nr 1 (1942), s. 176-182. 46 Raport, 19 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op.i, d. 1,1.1.

36 37 38 39

10

„CHCIAŁBYM ZWRÓCIĆ WASZĄ UWAGĘ NA NASTĘPUJĄCĄ OKOLICZNOŚĆ...” [od s. 213 do s. 231]

1 Zob.: A. A. Czerkasow, Okupatsija Odiessy. god 1941, Odiessa 2007. gaoo, f. R-2262, op.i, d. 1,11. 3-8, 9-12. 3 Raport, 28 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 1,1.13. 4 Tamże. 5 Raport, b.d., gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 1,1. 32. 6 Raport, 26 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 1,1. 36. 7 Raport, 19 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 1,1. 64. Zob. też: tamże, ii. 69,153; tamże, d. 8,1. 38; tamże, d. 2,11. 4-6. 8 „Comunicare”, 22 lutego 1942, ushmm, Rg-3i.004M, szpula nr 3.

2

9

Zob.: S Fitzpatrick, Signals from Below. Soviet Letters of Denunciation of the 1930S [w:] S. Fitzpatrick, R. Gellately (eds.), Accusatory Practices. Denunciation in Modern European History, 17S9-1989, Chicago 1997, s. 82-120; Supplicants and Citizens. Public Letter-Writing in Soviet Russia in the 1930S, „The Slavic Review”, t. 55, nr 1 (wiosna 1996), s. 78-105; S. Fitzpatrick, Tear Off the Masks! Identity and Imposture in Twentieth-Century Russia, Princeton 2005.

10

302

Raport, 20 listopada 1941, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 2,1.19. O historii wcześ­ niejszych denuncjacji zob.: J. Giinewald, Jewish Workers in Odessa. Cullural Practices and Beliefs in the 1920S, „Jahrbuch des Simon-Dubnow-Instituts”, nr 2 (2003), s. 315-332.

PRZYPISY KOŃCOWE

12

13

M

1S

16 17

David Senyaver Collection, ushmm. Zob. też:TarantorCollection i Efim Yurkovetski Collection, ushmm. L. Kalika, Odiessa. 820 dniej w podziemie [w:] M. Raszkowietskij, 1. Naidis, L. Dusman, L. Biełousowa (ried.), Istorija Holokosta w Odiesskom regionie, Odiessa 2006, s. 96-110. Raport, b.d. [grudzień 1941]. gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 3,1. 17. Odnośnie do „zemsty” zob. też: tamże, d. 22,1. 9. Raport, 15 kwietnia 1942, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 8,1.30; R. loanid, The Hol­ ocaust in Romania, Chicago 2000, s. 187-194. D. Litani, The Destruction of the Jews of Odessa in the Light of Rumanian Documents, „Yad Vashem Studies” nr 6 (1967), s. 150 - Litani wspominać jego stu­ diach uniwersyteckich. Pozostałe informacje biograficzne na temat Ghermana Pantci i jego roli podczas deportacji Żydów pochodzą z podpisanego przez

niego oświadczenia dla władz komunistycznej Rumunii 22 czerwca 1950 r. ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30; I.Colesnic, Sfalul Tarii. Enciclopedie, Chięinftu 1998, s. 231. Pantea do Antonescu, b.d. [1941], ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30. Zob. cytowane wyżej oświadczenie Pantei z 1950 r.» a także zeznania Matei Velcescu z 1 kwietnia i 17 czerwca 1950 r. oraz: Constantina Vidra$cu, 17 czerwca

18

1950, ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30. Chelovan' do władz miejskich Odessy, b.d. [1941]. gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 2,

>9

1. 35A. Dallin, Odessa 1941-1944. A Case Study of Soviet Territory under Foreign

20

21

22 23

24 25

26 27

28

29 30

Rule, Ia§i 1998, s. 91. Zob.: „Dare de seama asupra activita0 subdirec^ei arlelor pe 1 u n ile aprilis-mai-iunie [1943]”, gaoo, f. R-2262, op. 3, d. 89,11.10-12; „Dare de seama despre reconstruireaTeatrului de opera ęi balet din Odessa [styczeń 1943]”; tamże, II. 41-46; „Tablou de spectacole datę de Teatrul de opera $i balet Odessa in cursul trimestrului 11-1943”, tamże, 11.115-116. OświadczenieTaisii Amautu, 23 Iipcai9s6, ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30. Zob. też: F. Saraga, In Transnistria. Primii pa$i. Odessa, „Sliha”, 15 kwietnia 1956, reproduk. w dcfrj, t. 8, s. 547A. Dallin, Odessa..., dz. cyt., s. 85.

Zob.: gaoo, f. R-2249, op. 1, d. 266. A. Werth, Russia at War, 1941-1945, New York 1964, s. 817. Pantea do Alexianu, 20 stycznia 1942, ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30. ushmm, RG-25.003M, szpula nr 10. Pantea do Alexianu, 3 grudnia 1941. ushmm, RG-25.004M, szpula nr 30. Zob. dokumenty z powojennego procesu Alexianu w: ushmm, RG-25.004M,

szpula nr 33. ushmm, RG-25.004M, szpula nr 33. Zob. orzeczenie sądu z 1 stycznia 1956 r. w: ushmm, RG-25.004M, szpula

nr 30.

303

PnZY P 1 S Y KO Ń CO W E

Zob. teczka Ghermana Pantei w archiwum Rumuńskiej Służby Wywiadu (Serviciul Roman de Inforina(ii) w: ushmm, rg-25.004, szpula 111 *30. 32 Zamiast lego Pantea zwrócił się bezpośrednio do Alexianu z prośbą o wy­ jaśnienie. Jak było do przewidzenia, Alexianu zadecydował, że każda osoba próbująca uzyskać takie uwierzytelnienie najwyraźniej jest Żydem i ma być

31

usunięta z miasta. Zob.: korespondencja Panlea-Alexianu, 4 i 14 lutego 1942, ushmm, RG-31.004M, szpula nr 3. Jeden z ocaleńców twierdził, że Pantea zapobiegł kaźni kilku tysięcy Żydów w Dalnyku, kierując ich do wywózki. Wielu z nich i tak zmarło. R. loanid, The Holocaust in Romania, dz. cyt., s. 182. 33 Pantea do Antonescu, b.d. [1941], ushmm, RG-25.004M, szpula 111 * 30. 34 A. Kruglov, Jewish Losses in Ukrainę, 1941-1944 [w:] R. Brandon, W. Lower (eds.), The Shoah in Ukrainę. History, Testimony, Memorializalion, Bloomington 2008, s. 284. 35 J. Ancel, “The NewJewish Inrasion” - The Return ofSurvivorsfrom Transnistria [w:] D. Bankier (ed.), Jews are Corning Back. The Return of the Jews to Their Countries of Origin after wwn, Jerusalem 2005, s. 231. 36 Blinów do Polańskiego, 19 lipca 1945, yva, M-46/11.

11

MIASTO BOHATER |od S. 235 do S. 251]

1 E.T. Samoiłow, Infonnatsija, 5 grudnia 1941, gaoo, f. R-2262, op. 1, d. 3,1. 46. 2 A. Dallin, Odessa in 1941-1944. A Case Siudy ofSoviet Territory under Foreign Rule, Ia§i 1998, s. 245. 3 Świadectwo Aleksandra Brakmana, yva, 0-3/6054. 4 Zob.: yva, M-33/19967. s Świadectwo Sury Sturmak, yva, 0-3/5178. Zob. też: świadectwo Borisa Kaliki,

0-3/5177. Y. Roi, The Reconstruction of Jewish Communities in the ussr, 1944-1947 [w:] D. Bankier (ed.), Jews are Corning Back. The Return of the Jews to Their Countries of Origin after wwn, Jerusalem 2005, s. 194. Zarys komunistycz­ nego i sowieckiego antysemityzmu zob. w: J.T. Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie, Kraków 2008; G. V. Kostyrczenko, Gosudarslwiennyj antisiemitizm w sssr ot naczała do kulminacji, 1938-1953, Moskwa 2005. S. Borowoj, Wospominanija, Moskwa-Ijerusalim 1993, s. 290. E. Draitser, Shush! Growing Up Jewish under Stalin, Berkeley 2008. J. M. Tanny, „City of Rogues and Schnorrers: The Myth of Old Odessa in Russian and Jewish Culture”, praca doktorska, Berkeley 2008, s. 303-304. Znako­ mita praca Tanny'ego jest studium mitu „starej Odessy”, począwszy od xix w. S. Eisenstein, Beyond the Stars. The Memoirs de Sergei Eisenstein, R. Taylor (ed.), Calcutta 1995, s. 177. yva,

6

7 s 9

10

u S. Yekelchyk, Stalin’s Empire of Memory, Toronto 2004, s. 115. 12 J. Jewtuszenko, On lubił tiehia, żyzn... [w:] L. M. Bernes-Bodrowa (ried.), Mark Bemes, Moskwa 1980, s. 156.

304

13 M. Bernes, Odin iz adwuch bojcown [w:] L. M.Bernes-Bodrowa (ried.), Mark

Bernes, dz. cyt., s. 59-61. u L. Rybak, Mark Bernes, Moskwa 1976, s. 60. 15 A. Bińkowski, J. Olsztyński, Mark Bernes [w:] L. M. Bcrnes-Bodrowa (ried.),

Mark Bernes, dz. cyt., s. 199-201. N. Smirnowa, Obrazy i pieśni Marka Bemesa [w:] L. M. Bemes-Bodrowa (ried.), Mark Bernes, dz. cyt., s. 11; L. Rybak, Mark Bernes, dz. cyt., s. 10-16. 17 L. Utiesow, Spasibo sierdce!, Moskwa 1999, s. 22-23. 18 J. M.Tanny, „City of Rogues and Schnorrers...”, dz. cyt., s. 305,309. 19 Odieskaja turisliczeskąja baza, Odessa 1972, s. 4. 20 Zob.: M. Friedberg, How Things Were Dane in Odessa. Cultural and Intelectual Pursuits in a Soviet City, Bouldcr, Colorado 1991, s. 10-15. 16

12

ZMIERZCH [od S. 253 do S. 265]

1 „The Brooklyn Eagle”, 5 maja 1918. 2 „The New York Daily News”, 14 grudnia 1979. 3 A. Orleck, The Souiet Jews. Life in Brighton Beach, Brooklyn [w:] N. Foner (ed.), New Immigrants in New York, New York 2001, s. 273. 4 Cyt. w: M. Specter, In Musical Odessa, Playing Onfor the Love ofll, „The New 5 6

York Times”, 11 kwietnia 1994. „The Brooklyn Eagle”, 25 września 1916; 10 września 1918. Itogi losiesojuznoj pieriepisi nasielenija 1959 goda. Ukrainskaja ssr, Moskwa

1989,5.184. O. Gubar, P. Herlihy, The Persuasive Power of the Odessa Myth [w:] J. Czaplicka, N. Gelazis, B. Ruble (eds.), Cities after the Fali of Communism. Reshaping Cul­ tural Landscape and European Identity, Washington-Baltimore 2009, s. 153. 8 P. Herlihy, How Ukrainian is Odesa? [w:] S. C. Rainer, B. A. Ruble (eds.), Place, Identity and Urban Culture. Odessa and New Orleans, „Kennan Institute Occasional Paper” 301, Washington 2008, s. 24, przyp. 3.

7

Indeks

Abraham Lincoln High School 257

Abruzja 26 Achad ha-Am (właśc. Aszer Ginsberg) 159 Achmatowa Anna 155 Adler Jakob (Jankele Kułacznik, Kuba Pięściarz) 122,142, 257

Atlantic City 184 Atlantycki, Ocean 41 August, cesarz 26 Auschwitz-Birkenau 191,200

Austria 39, 42, 54. 68, 97,186 Austro-Węgry 169,171, 205 Azowskie, Morze 32,74,112

Adrianopol 103 Adriatyckie, Morze 93 Akademia Rosyjska 136

Babel Emmanuel 155

Akka 156,162 Alejchem Szolem 155,159 Aleksander 1 53, 57, 60, 66, 70, 86 Aleksander 11 55,115,138,145 Alexianu Gheorghe 189, 205-211, 217,

Babel Jewgienija 186 Babel Natalia 186 Babi Jar 190

225, 227-230, 242, 259 Allah Baha 156 Amasya 25 Anatolia 31, 55 Anglia 104, 256 Annapolis 41 Antonescu łon 189,192,193,197202, 204, 207-211, 219, 224, 225,

227, 229-231 Antonescu Mihai 229, 230

Armia Czerwona 175,181,194,195, 206, 214, 215, 222, 224, 231, 238, 241 Armia Ochotnicza 169,170

Ateny 16, 27, 264 Atlantic Avenue 254

Babel Izaak 17,131,155,173-177,179, 181,185,186,188, 240, 248, 259

Bachczysaraj 39, 40 Baku 103,149,169 Bałkany 30, 84,109,111,122,168

Bałta 220 Bałtyckie, Morze 48, 64,114 Banat 205 Bastylia 56 Batalion Grenadierów Mikołajewskich 45

Bazylea 162 bazylika Grobu Świętego 109 Beauplan Guillaume de 31 Bejtar 163 Ben-Ami Jakob 159

Berlin 55,193 Berlin Irving 257 Bernes Mark 235, 244-248, 259

307

INDEKS

Besarabia 75,78, 84,105,192,193, 197, >98, 200, 205, 206, 210, 224, 228 BeshofTIvan 181 Bialik Chajim 187

Białoruś 29, 93,194,195 Bieriezowka 204,209,222 Blumenthal Nissan 99 Bogart Humphrey 244 Bogdanowka 204 Boh 24, 32. 33, 40, 43, 47, 61, 191, 201, 211 Bonaparte Napoleon 54, 60, 61, 66,

72,109 Borodino 72 Borowoj Saul 187,196, 240 Bosfor 30, 31,40, 54, 65,103,110, 168 Branicka Aleksandra 73 Bratianu Gheorghe loan 212 Breżniew Leonid 249 Brighton Beach 16, 254-258 Brighton Beach Musie Hall 256 Briżytski Igor 217 Brno 158 Brody 93, 97, 98 Brodzka, synagoga 91,106, 144, 185 Brooklyn 253-255 Brooks Mel 257 Budionny Siemion 175 Bukareszt 206, 207, 210, 224, 229, 230 Bukowina 205, 206, 208, 210 Bułgaria 74,101,122,193, 205 Bunin Iwan 186 Bushnell Marion 258 Buźau 203 Byron, lord 47, 75, 84 Cambridge 15,70, 86 Carpini Jan di Piano 28 Castelnau Gabriel de 59,123 Catskill Mountains 16

308

Celan Paul 206 Centralny Komitet Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego 182 Cereteli Zurab 223 Cesarstwo Bizantyńskie 30 Chaplin Charlie 183 Charków 135,136, 244 Chersonez Taurydzki 25 Chersoń 38, 48, 49,120 Chiny 26-28,150 Cholodnaja Wiera 187 Chruszczów Nikita 249 Cleveland 260 Coney Island 255, 258 Craonne 72 Cycjanow Paweł 71 Cyperman Chaim 238 Czarne, Morze 15, 23-28, 30-33, 36, 40, 41, 43-45, 49, 54, 59, 64, 65, 74, 75, 80, 84, 88, 92, 93, 101,103-105,109-112, 114,123,125,131, 134,154, 168, 169,180, 182,193, 239,

249, 257 Czarnomorski Jachtklub 154 Czechow Anton 127 Czernihów 244 Czerniowce 205, 206 Czyngis-chan 27 Dalnyk 199, 200, 225 Dardanele 30, 54, 65, 103,110,168 Denikin Anton 170 Diamond Neil 257 Dniepr 24, 28, 32, 33, 38-40, 43, 44, 47,114,147 Dniestr 40, 47, 61,108,191, 211 Dobrudza 205 Domaniwka 197, 204,221, 238 Don 27,114 Drailser Emil 240 Dublin 181 Dubnow Szymon 155,159,160

INDEKS

Dubrownik 54 Dunaj 24,40,47.110,114 Egea 102 Egejskie, Morze 93 Ehrlich Paul 135 Eisenstein Siergiej 167,179-186,188, 240 Elba 66 Ellyson Gordon 170 Engeman Wiliam A. 255-257 Eurypides 49 Fairbanks Douglas 183 Filiki Eteria 82-85,109,122 Filipienko Michaił 130 Fiodorowicz Rudolf 126 Florencja 27, 55 Floryda 258 Flota Czarnomorska 38, 47 Flynn Errol 243 Francja 42, 54-57, 66, 68, 72,105, 109,111,171,186,194 Franko Iwan 263 Galicja 97-99, 158 Gallipoli 162 Gaon z Wilna 95

Gravesend 255 Grecja 83,84,109 Gruzja 24,40,70,109, 257 Gudowicz Iwan 45 Gurion Dawid Ben 163 Hadżi-bej 29 Hadżibej 29,31,33,45-49,58,92 Hagana 162 Halikarnas 24 Hamburg 55 Hannibal Abram 74 Hccnan Thomas P. 126,151 Heller Joseph 257 Heli Xavier Hommaire de 89 Herodot 24, 27,49 Herzl Theodor 162

Hiszpania 42,43,55 Hitler Adolf 193,194, 201, 203,219, 229, 236 Holandia 54 Holden William 244 Hołowaty Anton 263

Uf Ilja 178, 248, 251 Imperatorski Uniwersytet Noworosyjski 107 Innocenty iv 28 Instytut Finansowo-Handlowy 174 Instytut Pasteura 135,139 Instytut Żabotyńskiego 165

Gara de Nord 230 Generalne Gubernatorstwo 191, 209 Genewa 136 Genua 26, 55,102 Gimnazjum Richelieu 157 Girs Lubow 152 Glogojanu łon 190,191 Główna, synagoga 185, 262

Japonia 150

Gogol Mikołaj 134 Goldberg Blum 129 Goldstein Jennie 257 Gorbaczow Michaił 186, 240 Gordijenko Jaków 241 Gorki Maksym 174

Jassy 197 Jenikale 32 Jerginow Nikołaj 129 Jerozolima 109,162,163,165, 239 Jerzym 36 Jewtuszenko Jewgienij 243

Ipsilantis Aleksandros 84 Istria 25 Izmaił 47,56 Izrael 164,165, 239, 240

309

INDEKS

Johnson Robert 240 Jones John Paul 41-45. 47. 56 Jordan 162 Józef 11 Habsburg 36

Kaffa 27 Kalika Boris 197 Kalika Ludmiła 221,222 Kandinsky Wassily 260 Kansas 114 Kapitol 26 Kapitol, Waszyngton 57 Karaiby 254 Karolu 192,193 Karpaty 203 Kaspijskie, Morze 28,103, 109,114,

136 Katajew Walentin 186 Katalonia 64 Katarzyna Wielka 32, 33, 36-41, 43, 44,46-49. 52-54. 56, 57. 59. 66, 68, 70, 75, 84.101,110,188, 211, 242, 260, 262

Kaukaz 24, 40, 70-72,75, 89,103, 109,110,149,169, 265 Kercz 32 KesslerDavid 257 Kijów 39,174,178,190,194. 259, 260 Kinburn 32, 44 Kiszyniów 75, 78, 80, 81,149,160, 161,192, 224 Kleiman Kławdija Isaakowna 218 Kleiman Wadim 218 Kleopatra 38 Klub Odessa 154 Koch Robert 138 Komisariat Rzeszy Ukraina 191, 209, 211 Konstanca 23,151,181 Konstanty (brat Aleksandra 1) 86 Konstantynopol 26, 29-32, 36, 61, 83, 102,110-112,123,131,139,154 Korea 150

310

Kraków 55 Krawiec Lusia 238 Królestwo Karllii i Kachetii 70

Krym 27, 31. 32, 36, 39~4O, 49, 59“ 60, 74,112,113,180,185, 212 Krymski, Półwysep 25,111 Krzemieńczuk 39 Kujbyszew 246

Lagarde August de 62, 65 Lampi Giovanni Battista 35 Langeron Louis-Alexandre Andrault

de 68,73,74,123 LasVegas 17 Lawrence Thomas 71 Legion Żydowski 162 Lejb-Gwardyjski Preobrażeński Pułk Jego Wysokości 70 Lejb-Gwardyjski Siemionowski Pułk 84 Lenin Włodzimierz 183, 263 Leoncavailo Ruggiero 176 Lewant 55 Liceum Richelieu 68,101,107 Ligne Charles-Joseph de 39-41 Liszt Franciszek 134 Litwa 28, 29, 93,194 Liverpool 17 Livorno 115 London, hotel 178,182 Londyn 55, 69, 73, 86,115,122,135 Lower East Side 256 Ludwik xm 55 Ludwik xvi 36

Łabunski Paweł 216, 217 Łotwa 194 Łubianka 186 Madera 136 Madryt 52 Mały Fontan 128 Mandżuria 150

INDEKS

Manhattan 255 Manhattan Beach 255 Marazli Grigorij 154 Maria Antonina 40,56 Marks Karol 127,157, 262 Marsylia 115,133 Maryland 41 Mendelssohn Mojżesz 97 Michajłowskoje 85 Michał, król 193, 219, 229, 236 Miecznikowa Ludmiła 136 Miecznikowa Olga 136,137,140 Mieczników Ilja (Elie MetchnikofT) 135-140,142, 224 Mikołaj 1 86, 88,112 Mikołaj 11 150,152,174 Mikołajewski, pałac 77 Mikołajów 38,114 Miller Arthur 257 Mołdawanka 121,122,124,125,128,

138,148,151,153,155, 161,173, 175-177, 223, 246, 247. 249 Mołdawia 30, 83, 84, 93,109, no Mołdawska Republika Demokratyczna 224 Mołodcow (Badajew) 241

Moskwa 16, 39, 55, 61, 72, 74, 83,124, 127,171,178,181,186,187,193, 241, 244 Mussolini Benito 163,192 Muzeum Cesarskiego Odeskiego Towarzystwa Historii i Starożytności 154 Muzeum Obrony Odessy 242

Navarino 84 Neapol 17, 42, 43, 48, 49, 53, 54,122 Nebraska 114 Nesselrode Karl 81, 85 New Jersey 183 Niemcy 16,74, 97, 99,101,169,191, 193, 229, 236 Nietzsche 147,148 Nil 24 nkwd (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych) 186,190, 216, 217, 241 Nowa Anglia 38 Nowa Francja 38 Nowa Hiszpania 38 Noworosja 38, 39, 53, 55,57, 60, 69, 73-75, 77, 86, 89,101,104,108, H4,H5 Noworosyjskie Towarzystwo Entuzjastów Polowania 154 Noworosyjskie Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni 154 Nowy Jork 255,257 Nowy Orlean 17

Oczaków 44,47 Odyseusz 49 Ojstrach Dawid 260 Olbia 25 Olejnikowa Aksina 129 Orłów Grigorij 38 Osman 1 29 Owidiusz 25, 26, 75 Palestyna 110,155,156,159,162,163,

Nachimow Paweł 111,112 Nadmorski, bulwar (bulwar Mikołajewski) 68, 77, 79, 89,100,

173 Panasówka 135 Pantea Gherman 223-231, 242

116, 123,128,169, 249 Nadrenia 64 Naryszkina Olga 79 Naryszkin Lew 79 Nassau-Siegen Karl von 41, 44, 45

Paryż 45,56,57, 66,72,73,101, U3» 135,146,186 Pasteur Ludwik 138 Pasza Ahmed 46 Paustowski Konstantin 248

311

I N 1) i: K s

Paweł i 52, 53, 57, 70, 77 Pawliczenko Ludmiła 241 Pegolotti Francesco Balducci 27

Persja 70,114 Peterhof 37 Pickford Mary 183 Piemont 43 Pieriesyp 124, 246 Pietrow Jewgienij 178, 248, 251 Pinsker Leon 155,160 Piotr Wielki 32, 70, 74,135 Pirożkowa Antonina 186

Piza 26 Plessis Armand Jean du 55 Pliniusz Starszy 25 Podole 48,105 Pola Elizejskie 72 Polo Marco 27

Polska 31, 39. 48, 93. 97.138,191, 195 Pompeje 49 Pontyjskie, Góry 24 Popik Olga 130 Port Arthur 150 Portugalia 136 Potiomkin Grigorij Aleksandrowicz 35-41, 43-47. 49, 53, 56, 69-70,

73. 75, 93 Potiomkinowskie, Schody (odeskie, schody) 15, 67, 89,167,178,182185,188, 241, 249, 262 Pozę Adolf 218 Primorski, bulwar 261 Proletkult 181 Prowansja 64 Prusy 72 Prut 84,110 Przemienienia Pańskiego, sobór 56, 89-90, 155,179.187. 207, 241. 260, 261 Puszkin Aleksander 17, 74-82, 8486, 88, 95, 96, 99,108, 223, 255, 259, 260

Raczyńska Jekaterina 128 Raguza 54 Rainaud, baron 79-80 Raili John 112 Regiment Ufijski 68, 69 Reilly Sidney 260 Ribas Jose de (Osip Michajłowicz Deribas) 35, 42-49, 52-58, 63, 66, 69, 77, 260 Richelieu Armand de 15, 55, 57-69, 72, 77, 81, 89, 92,102, 116, 13.1,133, 187, 236, 259 Richelieu, hotel 100,106 Rio de Janeiro 122 Riznicz Amalia 78 Rossini Gioacchino 88,134 Rostów 114 Rosyjskie Towarzystwo Żeglugi

Parowej i Handlu 114 Rumshinsky Joseph 257 Rumunia 16,25,151,189-194,197, 199, 201, 203, 205-207, 209, 210, 214, 215, 224, 227-230, 236, 237 Ryga 124 Rzym 25,135,158,160 Sade de, markiz 42 Saloniki 264 Salzman S.D. 161 Sankt Petersburg (Leningrad, Piotrogród) 16, 37, 38, 40, 43, 44, 48, 49, 55, 65, 69, 71, 74, 75, 77. 81, 83, 86-88,115,124, 127,135.136,

149,162, 174, 242, 243 Securitate 231 Senacki, plac 86 Sepel Wiera Nikołajewna 202-204 Serbia 30, 74 Sewastopol 23, 38, 48, 49,111-113, 125,194. 242 Sforim Mendele Mojcher 95, 124,

159

312

INDEKS

Sheepshead Bay 254 Sicard Charles 69 Sieniawier Dawid 220,221 Simon Neil 257 Skopow Grigorij 216 Słobodka 200-202, 225 Słobodka-Romanowka 124 Smolianinow Konstantin 107 Sobańska Karolina 77 Sokołow Piotr Fiedorowicz 87 Spencer Edmund 102 Spentzer Mojżesz 120 Spokojny, Ocean (Pacyfik) 150 Stalingrad 242 Stalin Józef 186,187,190,193,194, 201, 206, 207, 226, 239 Stambuł 23, 52 Stany Zjednoczone 41,125,146,155, 156,170, 240, 257 Stern Isaak 257 Stevens Robert 54, 58, 65 Stowarzyszenie dla Wspierania Żydowskich Rolników

i Rzemieślników 155 Stowarzyszenie Rumuńskich Nauczycieli 227 Strabon 25 Striżak 217 Sturmak Sura 238 Sueski, Kanał 114,150 Suez 114 Sybir 121 Synopa 110-112

Syria 155 Szaron Ariel 160 Szewczenki, park (park Aleksandrowski 129,154,158,

190, 214, 225, 249 Szkoła Świętego Pawła 120,121, 187 Szwajcaria 64,136.158 Szwidkoj 218

Średni Fontan 128 Śródziemne, Morze 23, 25, 32, 33, 36, 84,93. 98,111,114,147. >50 Taganrog 74,86 Tammany Hall 256 Tanais 27 Tanase Nicolae 202-204 Tarnopol Joachim 98,100 Taszkienckie Studio Filmowe 196, 243 Taszkient 240, 245 Tbilisi 70, 264 Teatr Bolszoj 183 Teatr Korsza 244 Teatr Nowy 129 Teatr Robotniczy 181 Tel Awiw 160,165 Thomon Jean-Franęois Thomas de

65 Tkaczenko Walerij 219 Tołstoj Lew 70,127,137 Towarzystwo Odeskich Cyklistów

154 Towarzystwo Propagowania Oświecenia wśród Żydów w Rosji 155 Towarzystwo Sportowe Rumuńskich Kolejarzy 227 Tow Baal Szem 95 Trący Spencer 244 Transnislria 189,191,197,200-202, 204, 205, 207-212, 215, 222, 224, 226, 229-231, 242 Transylwania 193, 205, 210 Trapezunt 31 Trąba Powietrzna (Hampa), artysta wędrowny 125,126 Trestioreanu Konstantin 191,199 Triest 89 Trocki Lew (Lew Bronstein) 120,121,

146,157.187 Trzecia Rzesza 193,195,197,211

Tulczyn 86

313

INDEKS

Turcja 24, 40, 84, 95,105,109,110, 169, 265 Twain Mark 15, 16, 57, 240

Układ Warszawski 214 Ukraina 16, 29, 39, 93,135,171, 191, 194, 200, 201, 205, 221, 224, 231,

240, 244, 2S1» 256, 257, 263 Unia Europejska 263 United States Holocaust Memoriał Museum 215 Uniwersytet Noworosyjski 135 Uniwersytet Państwowy' imienia 1.1. Miecznikowa 135 Ural 243 Utiosow Leonid 247, 248, 251, 259 Uzbekistan 196, 237 Vasiliu Constantin 229, 230 Velcescu Matei 225 Voland Franz de 58, 260 Vrancea 205 Warszawa 93,124 Waszyngton 57,144,151, 215 Waterloo 66 Waters Muddy 240 Waynejohn 243 Wehrmacht 191,197, 208 Weizmann Chaim 163 Wenecja 26 Wersal 56, 57 Wezuwiusz 39, 42, 49 Węgry 193 Wiedeń 16 Wielka Brytania 36, 54, 68, 70, 71, 73,

89,109,111-113,194

Wielkie Księstwo Litewskie 29 Wielkie Księstwo Moskiewskie 28, 31 Wielki Fontan 128 Większa Rumunia 205 Wigel Filip 78 Wilno 93 Włochy 105 Wołoszczyzna 83,109,110 Wołyń 48 Woroncowa Eliza (Elżbieta Branicka) 72-74, 78-80, 82, 85, 87, 229 Woroncowa, pałac 77, 88 Woroncowa Sofia 85, 88 Woroncow Michaił Siemonowicz 69-73, 75, 77-82, 85-90, 93, 99, 103,108,114,132,178,185,189,

207, 236, 250, 259 Woroncow Siemion 70 Wyspy Brytyjskie 104 Yeni Diinya 45-47,121 Zachodni Brzeg Jordanu 165 Zagalski Ałeksiej Iwanowicz 218 Zimowy, pałac 37 Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich (Związek Radziecki) 16,122, 149,180,183,184,188, 191-197, 200, 206, 220, 221, 224, 231, 237, 239, 240, 242-245, 249251, 257, 259, 263

Żabotyński Włodzimierz 17,131,146, 148,156-165,173, 259 Żelazna Gwardia 192,193 Żydowski Społeczny Komitet Pomocy Ofiarom Pogromów 171

WYDAWNICTWO CZARNE Sp. Z 0.0.

czarne.com.pl O Wydawnictwo Czarne (o) @wydawnictwoczarne

Sekretariat i dział sprzedaży: ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice tel. +4818 353 58 93

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa Dział promocji: ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa tel. +48226211048

Skład: d2d.pl ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków tel. +48 12 432 08 52, e-mail: [email protected] Druk i oprawa: Drukarnia Read Me ul. Olechowska 83, 92-403 Łódź (Olechów) tel. +48 42 649 33 91

Wołowiec 2021 Wydanie 11 Ark. wyd. 14,8; ark. druk. 20

W owym czasie Odessa dopiero budowała swoją tożsamość,

którą będą się zachwycali jej entuzjaści i oczerniali krytycy. Złożą się na nią: zamiłowanie do żartu i absurdu; cienka war­

stewka rosyjskiej kultury powlekająca żydowsko-grecko-włoskie jądro; ekonomia cyklu obfitości i niedostatku; upodo­ banie do wyelegantowanych mężczyzn i zuchwałych kobiet;

styl w muzyce i literaturze charakteryzujący się jednocześnie

libertyńskim brakiem hamulców i kontrolowanym eksperymentatorstwem; a także specyficzne podejście do polityki,

wyrażające się w nagłych przeskokach od radykalizmu do reakcyjności. Wiele z tych obyczajów i wartości zostanie prze­ niesionych do nowych miejsc akcji, od klubów jazzowych

Leningradu po sale bankietowe popularnych kurortów Cat-

skill Mountains i Brighton Beach. Czarnomorski port wyróż­

niał się swoją specyfiką we wszystkich czterech państwach, pod których rządami kolejno się znajdował

Był i jest wie­

lonarodową, swarliwą wyspą różnorodności na styku morza

i stepu, dla której własna pstrokata tożsamość stanowi nie­ ustające zagrożenie.

Puszkin, Babel, Żabotyński, Eisenstein... To tylko kilku z długiej listy wy­ bitnych mieszkańców Odessy. Tę legendarną przystań kosmopolityzmu i wolności nad Morzem Czarnym zamieszkiwali Rosjanie, Żydzi, Turcy, Grecy, Włosi, Niemcy i Rumuni, wspólnie tworząc prawdziwie światową metropolię. Charles King odtwarza historię czarnomorskiego portu od jego impe­ rialnych początków po tragiczny wiek dwudziesty, nie omijając także sfery mitów i dyktowanych nostalgią rojeń. Odessa jest jednocześnie monogra­

fią historyczną i elegią - barwną kroniką wspaniałego wielokulturowego miasta o nadzwyczajnej witalności i zdolności regeneracji, miasta, którego dzieje są piękne i równocześnie bolesne.

Najpiękniejsza z nazw - Odessa. To słowo szepcze, pieści ucho, a wiatr w mieście wznieca tuman. Przez tę nazwę chce się czytać, jechać. Odessa zniszczona przez szarańczę, zdziesiątkowana przez dżumę. Lód skuwał port

zimą, latem mieszkańców nękały grad i upały. Niełatwe miasto, dużo wi­ działo: zbuntowany pancernik Potiomkin kotwiczył w tej ojczyźnie bandzio­ ra Beni Krzyka, o którym pisał Izaak Babel. Żydowskich mieszkańców zabili podczas wojny Rumuni. Rosyjska Florencja, rosyjski Neapol, tyle że czysty,

rosyjski Paryż, rosyjskie Chicago. Miasto Greków, Włochów, Rosjan, Ukraiń­ ców, Żydów. Miasto cierpienia. Charles King opowiada życiorys niezwykły.

Pochłania się go migiem.

(ur. 1967) - amerykański historyk, profesor Uniwersytetu Georgetown. Autor wielu książek poświęconych historii Europy Wschod­

niej i Rosji. Po polsku oprócz Odessy ukazały się Dzieje Morza Czarnego,

Widmo wolności. Historia Kaukazu oraz O północy w Pera Pałace. Narodzi­ ny współczesnego Stambułu.

Cena 44,90 zł

(cena zawiera vat) ISBN 978-83-8191-197-9

TYTUŁ JEST DOSTĘPNY W SPRZEDAŻY RÓWNIEŻ W FORMIE E-BOOKA

W FORMATACH EPUB ORAZ MOBI.

9 788381 911979

CZARNE.COM.PL