Nauka logiki [2, 2 zm ed.] 9788301168438, 9788301168155

Bodaj najdziwniejsza z książek Helga, a także dotycząca najbardziej fundamentalnych zagadnień, które autor określa jako

404 40 17MB

Polish Pages 706 [715] Year 2011

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD PDF FILE

Table of contents :
SPIS TREŚCI TOMU DRUGIEGO

Księga druga
Nauka o istocie
Dział pierwszy: Istota jako pozór w sobie samej............................. 9
Rozdział pierwszy: Pozór........................................................... 10
A. To, co istotne, i to, co nieistotne ...................................... 10
B. Pozór.................................................................................. 12
C. Refleksja............................................................................. 18
1. Refleksja ustanawiająca.................................................. 20
2. Refleksja zewnętrzna..................................................... 24
Uwaga............................................................................. 26
3. Refleksja określająca..................................................... 28

Rozdział drugi: Istotności, czyli określenia refleksyjne............ 34
Uwaga. Określenia refleksyjne w formie twierdzeń .... 35
A. Tożsamość.......................................................................... 38
Uwaga 1. Tożsamość abstrakcyjna................................... 38
Uwaga 2. Pierwsze pierwotne prawo myślenia, prawo
tożsamości.................................................................... 41
B. Różnica................................................................................ 46
1. Różnica absolutna........................................................ 46
2. Różność.......................................................................... 48
Uwaga. Zasada różności............................................... 54
3. Przeciwieństwo.............................................................. 58
Uwaga. Wielkości przeciwstawne w arytmetyce .... 64
C. Sprzeczność....................................................................... 69
Uwaga 1. Jedność pozytywności i negatywności................ 76
Uwaga 2. Zasada wyłączonego środka............................. 80
Uwaga 3. Zasada sprzeczności......................................... 82

Rozdział trzeci: Podstawa i racja............................................... 89
Uwaga. Zasada racji................................................................. 92
A. Podstawa absolutna........................................................ 94
a) Forma i istota................................................................ 94
b) Forma i materia............................................................. 99
c) Forma i treść................................................................... 106
B. Podstawa określona........................................................... 108
a) Podstawa formalna........................................................ 108
Uwaga. Formalny sposób wyjaśniania oparty
na podstawach tautologicznych................................. 111
b) Podstawa realna.............................................................. 116
Uwaga. Formalny sposób wyjaśniania wychodzący
od podstaw różnych od tego, co ma w nich zostać
ufundowane.............................................................. 119
c) Podstawa pełna.............................................................. 125
C. Warunek............................................................................ 129
a) Względne nieuwarunkowanie......................................... 129
b) Absolutna bezwarunkowość......................................... 133
c) Przejście rzeczy w egzystencję...................................... 137

Dział drugi: Zjawisko...................................................................... 143
Rozdział pierwszy: Egzystencja.................................................. 145
A. Rzecz i jej własności........................................................... 150
a) Rzecz sama w sobie i egzystencja................................ 150
b) Własność rzeczy........................................................... 155
Uwaga. Rzecz sama w sobie transcendentalnego idealizmu 157
c) Wzajemne oddziaływanie rzeczy na siebie.................. 160
B. Składanie się rzeczy z różnych materii............................. 162
C. Rozwiązanie się rzeczy..................................................... 166
Uwaga. Porowatość materii............................................... 168

Rozdział drugi: Zjawisko........................................................... 173
A. Prawo zjawiska.................................................................... 175
B. Świat zjawiskowy i świat istniejący sam w sobie............... 183
C. Rozwiązanie się zjawiska.................................................. 189

Rozdział trzeci: Stosunek istotny............................................... 193
A. Stosunek między całością a częściami............................. 195
Uwaga. Nieskończona podzielność................................... 201
B. Stosunek między siłą a jej uzewnętrznianiem się............ 203
a) Uwarunkowanie siły........................................................ 205
b) Pobudzanie siły.............................................................. 207
c) Nieskończoność siły........................................................ 211
C. Stosunek tego, co zewnętrzne, do tego, co wewnętrzne . . 212
Uwaga. Bezpośrednia tożsamość tego, co wewnętrzne,
z tym, co zewnętrzne..................................................... 216

Dział trzeci: Rzeczywistość........................................................... 221
Rozdział pierwszy: Absolut........................................................ 223
A. Wykładnia tego, co absolutne............................................ 224
B. Absolutny atrybut.............................................................. 228
C. Modus absolutu................................................................ 230
Uwaga. Filozofia Spinozy i Leibniza................................ 233

Rozdział drugi: Rzeczywistość.................................................. 240
A. Przypadkowość, czyli formalna rzeczywistość, możliwość
i konieczność....................................................................... 242
B. Konieczność względna albo realna rzeczywistość,
możliwość i konieczność..................................................... 249
C. Konieczność absolutna..................................................... 255

Rozdział trzeci: Stosunek absolutny......................................... 261
A. Stosunek substancjalności.................................................. 262
B. Stosunek przyczynowości.................................................. 267
a) Przyczynowość formalna............................................... 267
b) Stosunek przyczynowości określony.............................. 270
c) Działanie i przeciwdziałanie......................................... 280
C. Oddziaływanie wzajemne.................................................. 285

Księga trzecia
Nauka o pojęciu
Uwagi wstępne............................................................................. 293
O pojęciu w ogólności................................................................. 296
Podział........................................................................................ 325

Dział pierwszy: Podmiotowość........................................................ 329
Rozdział pierwszy: Pojęcie........................................................... 331
A. Pojęcie ogólne.................................................................... 333
B. Pojęcie szczegółowe........................................................... 340
Uwaga. O zwykłych gatunkach pojęć................................ 350
C. Jednostkowość.................................................................... 359

Rozdział drugi: Sąd.................................................................... 367
A. Sąd istnienia....................................................................... 378
a) Sąd pozytywny.............................................................. 379
b) Sąd negatywny.............................................................. 386
c) Sąd nieskończony........................................................... 395
B. Sąd refleksji ....................................................................... 397
a) Sąd singularny................................................................. 399
b) Sąd partykularny........................................................... 400
c) Sąd uniwersalny.............................................................. 402
C. Sąd konieczności................................................................. 407
a) Sąd kategoryczny........................................................... 408
b) Sąd hipotetyczny........................................................... 410
c) Sąd dysjunktywny........................................................... 412
D. Sąd pojęcia.......................................................................... 418
a) Sąd asertoryczny........................................................... 420
b) Sąd problematyczny..................................................... 422
c) Sąd apodyktyczny........................................................... 424

Rozdział trzeci: Wnioskowanie.................................................. 428
A. Wnioskowanie o istnieniu.................................................. 431
a) Figura pierwsza wnioskowania...................................... 432
b) Figura druga: S — J — O.................................................. 444
c) Figura trzecia: J — O — S............................................... 450
d) Figura czwarta: A - A - A, czyli wnioskowanie
matematyczne................................................................. 453
Uwaga. Zwykły pogląd na wnioskowanie..................... 456
B. Wnioskowanie refleksyjne.................................................. 463
a) Wnioskowanie o wszystkości......................................... 465
b) Wnioskowanie z indukcji............................................... 468
c) Wnioskowanie przez analogię...................................... 472
C. Wnioskowanie o konieczności............................................ 477
a) Wnioskowanie kategoryczne......................................... 478
b) Wnioskowanie hipotetyczne......................................... 482
c) Wnioskowanie dysjunktywne...................................... 486

Dział drugi: Obiektywność.............................................................. 491
Rozdział pierwszy: Mechanizm.................................................. 501
A. Przedmiot mechaniczny..................................................... 502
B. Proces mechaniczny........................................................... 506
a) Proces mechaniczny formalny...................................... 509
b) Proces mechaniczny realny............................................ 513
c) Produkt procesu mechanicznego................................... 517
C. Mechanizm absolutny........................................................ 518
a) Centrum......................................................................... 518
b) Prawo............................................................................ 522
c) Przejście mechanizmu.................................................. 524

Rozdział drugi: Chemizm........................................................... 526
A. Przedmiot chemiczny........................................................ 526
B. Proces chemiczny.............................................................. 528
C. Przejście chemizmu........................................................... 533

Rozdział trzeci: Teleologia........................................................ 537
A. Cel podmiotowy................................................................. 547
B. Środek.................................................................................. 551
C. Cel zrealizowany................................................................. 555

Dział trzeci: Idea............................................................................ 569
Rozdział pierwszy: Zycie.............................................................. 578
A. Żywe indywiduum.............................................................. 583
B. Proces życia...................................................................... 592
C. Rodzaj............................................................................... 596

Rozdział drugi: Idea poznania.................................................. 601
A. Idea prawdy......................................................................... 614
a) Poznanie analityczne..................................................... 619
b) Poznanie syntetyczne..................................................... 630
1. Definicja................................................................... 631
2. Podział...................................................................... 640
3. Twierdzenie................................................................ 649
B. Idea dobra......................................................................... 667

Rozdział trzeci: Idea absolutna.................................................. 676
Recommend Papers

Nauka logiki [2, 2 zm ed.]
 9788301168438, 9788301168155

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII

GEORG WILHELM FRIEDRICH HEGEL

NAUKA LOGIKI Tom II

Przełożył i przypisami opatrzył ADAM LANDMAN

Przekład skolacjonował i dokonał redakcji naukowej MARCIN PAŃKÓW

2011 WYDAWNICTWO NAUKOWE PWN

Tytuł oryginału Wissenschaft der Logik

Wydawca Monika Michowicz Produkcja Mariola Iwona Keppel

Podręcznik akademicki dotowany przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Naukowe PWN SA Warszawa 2011

ISBN 978-83-01-16843-8 978-83-01-16815-5 tomy 1-2

Wydawnictwo Naukowe PWN SA 02-676 Warszawa, ul. Postępu 18 tel. 22 69 54 321, faks 22 69 54 288 e-mail: [email protected]; www.pwn.pl

k

SPIS TREŚCI TOMU DRUGIEGO Księga druga Nauka o istocie Dział pierwszy: Istota jako pozór w sobie samej.............................

9

Rozdział pierwszy: Pozór........................................................... A. To, co istotne, i to, co nieistotne ...................................... B. Pozór.................................................................................. C. Refleksja............................................................................. 1. Refleksja ustanawiająca.................................................. 2. Refleksja zewnętrzna..................................................... Uwaga............................................................................. 3. Refleksja określająca.....................................................

10 10 12 18 20 24 26 28

Rozdział drugi: Istotności, czyli określenia refleksyjne............ Uwaga. Określenia refleksyjne w formie twierdzeń .... A. Tożsamość.......................................................................... Uwaga 1. Tożsamość abstrakcyjna................................... Uwaga 2. Pierwsze pierwotne prawo myślenia, prawo tożsamości.................................................................... B. Różnica................................................................................ 1. Różnica absolutna........................................................ 2. Różność.......................................................................... Uwaga. Zasada różności............................................... 3. Przeciwieństwo.............................................................. Uwaga. Wielkości przeciwstawne w arytmetyce .... C. Sprzeczność....................................................................... Uwaga 1. Jedność pozytywnościi negatywności................ Uwaga 2. Zasada wyłączonego środka............................. Uwaga 3. Zasada sprzeczności.........................................

34 35 38 38

Rozdział trzeci: Podstawa i racja............................................... Uwaga. Zasada racji................................................................. A. Podstawa absolutna........................................................ a) Forma i istota................................................................ b) Forma i materia............................................................. c) Forma i treść...................................................................

89 92 94 94 99 106

41 46 46 48 54 58 64 69 76 80 82

VI

Spis treści

B. Podstawa określona........................................................... a) Podstawa formalna........................................................ Uwaga. Formalny sposób wyjaśniania oparty na podstawachtautologicznych................................. b) Podstawa realna.............................................................. Uwaga. Formalny sposób wyjaśniania wychodzący od podstaw różnych od tego, co ma w nich zostać ufundowane.............................................................. c) Podstawa pełna.............................................................. C. Warunek............................................................................ a) Względne nieuwarunkowanie......................................... b) Absolutna bezwarunkowość......................................... c) Przejście rzeczy w egzystencję......................................

108 108

Dział drugi: Zjawisko......................................................................

143

111 116 119 125 129 129 133 137

Rozdział pierwszy: Egzystencja.................................................. A. Rzecz i jej własności........................................................... a) Rzecz sama w sobie i egzystencja................................ b) Własność rzeczy........................................................... Uwaga. Rzecz sama w sobie transcendentalnego idealizmu c) Wzajemne oddziaływanie rzeczy na siebie.................. B. Składanie się rzeczy z różnych materii............................. C. Rozwiązanie się rzeczy..................................................... Uwaga. Porowatość materii...............................................

145 150 150 155 157 160 162 166 168

Rozdział drugi: Zjawisko........................................................... A. Prawo zjawiska.................................................................... B. Świat zjawiskowy i świat istniejący sam w sobie............... C. Rozwiązanie się zjawiska..................................................

173 175 183 189

Rozdział trzeci: Stosunek istotny............................................... A. Stosunek między całością a częściami............................. Uwaga. Nieskończona podzielność................................... B. Stosunek między siłą a jej uzewnętrznianiem się............ a) Uwarunkowanie siły........................................................ b) Pobudzanie siły.............................................................. c) Nieskończoność siły........................................................ C. Stosunek tego, co zewnętrzne, do tego, co wewnętrzne . . Uwaga. Bezpośrednia tożsamość tego, co wewnętrzne, z tym, co zewnętrzne.....................................................

193 195 201 203 205 207 211 212

Dział trzeci: Rzeczywistość...........................................................

221

Rozdział pierwszy: Absolut........................................................ A. Wykładnia tego, co absolutne............................................ B. Absolutny atrybut.............................................................. C. Modus absolutu................................................................ Uwaga. Filozofia Spinozy i Leibniza................................

223 224 228 230 233

216

Spis treści

Rozdział drugi: Rzeczywistość.................................................. A. Przypadkowość, czyli formalna rzeczywistość, możliwość i konieczność....................................................................... B. Konieczność względna albo realna rzeczywistość, możliwość i konieczność..................................................... C. Konieczność absolutna.....................................................

VII 240

242

249 255

Rozdział trzeci: Stosunek absolutny......................................... 261 A. Stosunek substancjalności.................................................. 262 B. Stosunek przyczynowości.................................................. 267 a) Przyczynowość formalna............................................... 267 b) Stosunek przyczynowości określony.............................. 270 c) Działanie i przeciwdziałanie......................................... 280 C. Oddziaływanie wzajemne.................................................. 285 Księga trzecia

Nauka o pojęciu

Uwagi wstępne............................................................................. 293 O pojęciu w ogólności................................................................. 296 Podział........................................................................................ 325 Dział pierwszy: Podmiotowość........................................................

329

Rozdział pierwszy: Pojęcie........................................................... 331 A. Pojęcie ogólne.................................................................... 333 B. Pojęcie szczegółowe........................................................... 340 Uwaga. O zwykłych gatunkach pojęć................................ 350 C. Jednostkowość.................................................................... 359 Rozdział drugi: Sąd.................................................................... 367 A. Sąd istnienia....................................................................... 378 a) Sąd pozytywny.............................................................. 379 b) Sąd negatywny.............................................................. 386 c) Sąd nieskończony........................................................... 395 B. Sąd refleksji ....................................................................... 397 a) Sąd singularny................................................................. 399 b) Sąd partykularny........................................................... 400 c) Sąd uniwersalny.............................................................. 402 C. Sąd konieczności................................................................. 407 a) Sąd kategoryczny........................................................... 408 b) Sąd hipotetyczny........................................................... 410 c) Sąd dysjunktywny........................................................... 412 D. Sąd pojęcia.......................................................................... 418 a) Sąd asertoryczny........................................................... 420 b) Sąd problematyczny..................................................... 422 c) Sąd apodyktyczny........................................................... 424

VIII

Spis treści

Rozdział trzeci: Wnioskowanie.................................................. 428 A. Wnioskowanie o istnieniu.................................................. 431 a) Figura pierwsza wnioskowania...................................... 432 b) Figura druga: S — J — O.................................................. 444 c) Figura trzecia: J — O — S............................................... 450 d) Figura czwarta: A - A - A, czyli wnioskowanie matematyczne................................................................. 453 Uwaga. Zwykły pogląd na wnioskowanie..................... 456 B. Wnioskowanie refleksyjne.................................................. 463 a) Wnioskowanie o wszystkości......................................... 465 b) Wnioskowanie z indukcji............................................... 468 c) Wnioskowanie przez analogię...................................... 472 C. Wnioskowanie o konieczności............................................ 477 a) Wnioskowanie kategoryczne......................................... 478 b) Wnioskowanie hipotetyczne......................................... 482 c) Wnioskowanie dysjunktywne...................................... 486

Dział drugi: Obiektywność.............................................................. 491 Rozdział pierwszy: Mechanizm.................................................. 501 A. Przedmiot mechaniczny..................................................... 502 B. Proces mechaniczny........................................................... 506 a) Proces mechaniczny formalny...................................... 509 b) Proces mechaniczny realny............................................ 513 c) Produkt procesu mechanicznego................................... 517 C. Mechanizm absolutny........................................................ 518 a) Centrum......................................................................... 518 b) Prawo............................................................................ 522 c) Przejście mechanizmu.................................................. 524 Rozdział drugi: Chemizm........................................................... 526 A. Przedmiot chemiczny........................................................ 526 B. Proces chemiczny.............................................................. 528 C. Przejście chemizmu........................................................... 533 Rozdział trzeci: Teleologia........................................................ 537 A. Cel podmiotowy................................................................. 547 B. Środek.................................................................................. 551 C. Cel zrealizowany................................................................. 555

Dział trzeci: Idea............................................................................ 569 Rozdział pierwszy: Zycie.............................................................. 578 A. Żywe indywiduum.............................................................. 583 B. Proces życia...................................................................... 592 C. Rodzaj............................................................................... 596 Rozdział drugi: Idea poznania.................................................. 601 A. Idea prawdy......................................................................... 614 a) Poznanie analityczne..................................................... 619 b) Poznanie syntetyczne..................................................... 630 1. Definicja................................................................... 631 2. Podział...................................................................... 640 3. Twierdzenie................................................................ 649 B. Idea dobra......................................................................... 667 Rozdział trzeci: Idea absolutna.................................................. 676

NAUKA LOGIKI

LOGIKA OBIEKTYWNA

KSIĘGA DRUGA

NAUKA O ISTOCIE

Prawdą bytu jest istota. 3 Byt jest tym, co bezpośrednie. Wiedza, chcąc poznać prawdę, wiedzieć, czym jest byt sam w sobie i dla siebie, nie zatrzymuje się na bezpośredniości i jej określeniach, lecz stara się ją przeniknąć, zakładając, że za tym bytem jest jeszcze coś innego niż sam byt i że to, co jest za nim ukryte (dieser Hintergrund), stanowi prawdę bytu . * Takie poznanie jest wiedzą zapośredniczoną, ponieważ nie odnajduje siebie bezpośrednio przy i w istocie, lecz rozpoczyna od jakiegoś „innego”, od bytu, i ma przebyć pewną wstępną drogę wychodzenia poza byt, czy może raczej wchodzenia w ten byt. Dopiero wtedy, gdy wie­ dza wychodząc od bezpośredniego bytu uwewnętrznia się (sich erinnert) — dopiero dzięki temu zapośredniczeniu odnajduje ona istotę. W języku niemieckim istota (Wesen) zachowała się w czasie przeszłym czasownika Sein (być): w „gewesen” (było). Istota bowiem jest bytem, któ­ ry przeminął, ale w sposób bezczasowy. Jeśli ruch ten przedstawiamy sobie jako drogę po­ znania, to może się wydać, że to rozpoczynanie od bytu i dalszy ruch, który byt ten znosi i dochodzi do istoty jako czegoś zapośredniczonego, jest czynnością pozna­ nia w stosunku do bytu zewnętrzną i nie obchodzącą wcale jego własnej natury. • Hintergrund w znaczeniu „tła”, ale także „ukrytej podstawy”, której istnienie zakłada „wiedza” (Wissen) odróżniana od „nauki” (Wissenschaft).

4

Nauka o istocie

Ale droga ta jest ruchem samego bytu. W nim samym wyszło na jaw, że dzięki swej naturze uwewnętrznia się i dzięki temu wchodzeniu w siebie staje się istotą . * Jeśli więc absolut został przedtem określony jako byt, to teraz zostaje określony jako istota. Poznanie nie może w ogóle zatrzymać się na różnorodnym istnieniu, ale nie może także zatrzymać się na bycie, na czystym bycie. Na­ rzuca się tu bezpośrednio refleksja, że ten czysty byt, ne­ gacja wszelkiej skończoności, zakłada pewne uwewnętrznienie i ruch, który sprawił, że bezpośrednie istnienie stało się czystym bytem. Byt zostaje tym samym okre­ ślony jako istota, jako taki byt, w którym zanegowane 4 zostało wszystko, co określone i skończone. Jako taki jest on pozbawioną określeń prostą jednością, z której okre­ śloność została usunięta w sposób zewnętrzny. Określo­ ność ta była wobec samej jedności czymś zewnętrznym i teraz, po jej usunięciu, wciąż się jej przeciwstawia. Nie została ona bowiem zniesiona sama w sobie, lecz rela­ tywnie, tylko w odniesieniu do tej jedności. ** Wyżej mówiliśmy już, że jeśli czysta istota zosta­ je określona jako ogół wszystkich realności — realności te podlegają również naturze określoności i abstrahującej refleksji, a ogół ten redukuje się do niezłożoności. Istota okazuje się jednak w ten sposób tylko produktem, czymś zrobionym. Zewnętrzna negacja, jaką jest abstrakcja, tylko usuwa określoności bytu z tego, co pozostaje jako istota. Umieszcza je poniekąd zawsze, tylko na innym miejscu i pozostawia zarówno przedtem, jak i potem jako istniejące. Ale w ten sposób istota nie jest ani sama * Erinnerung jako „przypomnienie” będące uwewnętrznieniem i zarazem wydobywaniem tego, co „już było”. ** T. I, s. 132.

Nauka o istocie

5

w sobie, ani dla siebie samej. Jest za pośrednictwem jakie­ goś innego, dzięki zewnętrznej, abstrahującej refleksji i dla tego, co inne, mianowicie dla abstrakcji i w ogóle dla utrzymującego się nadal i przeciwstawiającego się jej istnienia (das Seiende). Toteż jest ona w swoim określe­ niu martwym w sobie, pustym brakiem określoności. Istota natomiast, tak jak się tutaj wyłoniła, jest tym, czym jest, nie dzięki jakiejś obcej sobie negatywności, lecz dzięki swej własnej, dzięki nieskończonemu rucho­ wi bytu. Jest bytem samym w sobie i dla siebie — jest ab­ solutnym byciem samym w sobie, ponieważ jest obojętna w stosunku do wszelkiej określoności bytu, ponieważ bycie „innym” i stosunek do tego, co inne, zostały tu bezwzględnie zniesione. Ale nie jest ona tylko tym by­ tem samym w sobie. Jako tylko byt sam w sobie byłaby jedynie abstrakcją czystej istoty, a tymczasem jest ona w sposób istotny również bytem dla siebie. Ona sama jest ową negatywnością, owym znoszeniem się bycia „innym” i określoności. Istota jako dokonany powrót bytu do siebie jest za­ tem, po pierwsze, istotą nieokreśloną — określoności bytu zostały w niej zniesione. Zawiera je ona sama w sobie, ale nie takimi, jakimi są ustanowione w niej (an ihm). Ab­ solutna istota w tej niezłożonej jedności z sobą samą nie ma istnienia. Musi ona jednak przejść do istnienia. Jest bowiem bytem samym w sobie i dla siebie, a to znaczy, że odróżnia określenia, jakie zawiera sama w sobie. Ponie- 5 waż jest odbieganiem od siebie samej, czyli obojętnością w stosunku do siebie, negatywnym odnoszeniem się do siebie, ustanawia tym samym siebie w przeciwieństwie wobec sobie samej i jest nieskończonym bytem dla siebie tylko o tyle, o ile w tej swojej różnicy jest jednością ze sobą. Określanie to ma zatem inną naturę niż określanie

6

Nauka o istocie

w sferze bytu, a określenia istoty mają inny charakter niż określoności bytu. Istota jest absolutną jednością bytu samego w sobie i bytu dla siebie, jej określanie pozosta­ je więc w obrębie tej jedności i nie jest ani stawaniem się, ani przejściem, podobnie jak same określenia nie są innym jako inne, ani nie są odnoszeniem się do tego, co inne. Są one samoistne, ale zarazem samoistne tylko jako takie, które pozostają we wzajemnej jedności ze sobą. Ponieważ istota jest początkowo prostą negatywnością, to teraz, aby nadać sobie istnienie, a następnie swój byt dla siebie, określoność, którą zawiera tylko sama w sobie, musi ona ustanowić w swej własnej sferze. Istota jako całość jest tym, czym ilość była w sferze bytu — absolutną obojętnością w stosunku do granicy . * Ilość jest jednak tą obojętnością w określeniu bezpośred­ nim, a granica jest w niej określonością bezpośrednio zewnętrzną — ilość przechodzi w quantum, granica ze­ wnętrzna jest dla niej czymś koniecznym i istnieje w niej. Natomiast w istocie określoność nie jest, lecz zostaje ona tylko przez samą istotę ustanowiona, nie jako wolna, lecz jako odniesiona do jej jedności. Negatywność istoty jest refleksją, a jej określenia mają charakter refleksyjny, zosta­ ją ustanowione przez istotę samą i pozostają w niej jako zniesione. Istota zajmuje miejsce między bytem a pojęciem, i po­ średniczy (macht die Mitte) między nimi, a jej ruch jest przejściem od bytu do pojęcia. Istota jest bytem samym w sobie i dla siebie, ale jest nim w określeniu bytu samego w sobie. Ogólnym określeniem istoty jest bowiem to, że pochodzi ona z bytu, bądź to, że jest pierwszą negacją

Nauka o istocie

7

bytu. Jej ruch polega na tym, by ustanowić w sobie sa­ mej negację, czyli określenie, by nadać sobie dzięki temu istnienie i jako nieskończony byt dla siebie stać się tym, czym jest sama w sobie. W ten sposób nadaje sobie ona istnienie, które jest tożsame (gleich) z jej bytem samym w sobie, i staje się pojęciem. Pojęcie jest bowiem tym, co 6 absolutne, które jest absolutne w swoim istnieniu, czyli bytem samym w sobie i dla siebie. Istnienie natomiast, jakie nadaje sobie istota, nie jest jeszcze istnieniem jako samo w sobie i dla siebie, lecz takim, jakie sobie istota nadaje, albo takim, jakim zostaje ustanowione, i dlatego jeszcze różni się od istnienia przysługującego pojęciu. Istota początkowo jest pozorem w sobie samej (scheint in sich selbst) * albo jest refleksją, po drugie — przejawia się (erscheint) po trzecie — staje się czymś jawnym (offenbart sich). W swoim ruchu ustanawia siebie w następujących określeniach: I. Jako prosta, sama w sobie istniejąca istota w swych immanentnych określeniach. II. Jako występująca w istnienie, czyli w swej egzy­ stencji i swym przejawianiu się (Erscheinung). III. Jako istota, która stanowi jedność ze swoim prze­ jawianiem się - jako rzeczywistość.

Patrz przypis na s. 17.

Dział pierwszy ISTOTA JAKO POZÓR W SOBIE SAMEJ

Istota pochodzi z bytu. O tyle też nie jest ona bezpo­ średnio czymś samym w sobie i dla siebie, lecz rezulta­ tem tego ruchu. Inaczej mówiąc, istota, jeśli na początku uważać ją będziemy za coś bezpośredniego, jest określo­ nym istnieniem, któremu przeciwstawia się „inne”, jest tylko istnieniem istotnym w przeciwieństwie do nieistot­ nego. Istota jest jednak zniesionym bytem samym w so­ bie i dla siebie. Jej przeciwieństwo jest tylko pozorem (Schein). Ale ten pozór jest własnym ustanawianiem sie­ bie przez istotę. Istota jest, po pierwsze, refleksją. Refleksja określa sie­ bie samą, jej określenia są czymś ustanowionym i zara­ zem refleksją-w-sobie. Po drugie, należy rozpatrzyć te refleksyjne określenia, czyli istotności (Wesenheiten). Po trzecie — istota jako refleksja określenia w siebie samo czyni z siebie podstawę i rację (macht sich zum Grunde) oraz przechodzi w egzystencję i zjawisko (Erscheinung).

7

Rozdział pierwszy

POZÓR Istota, pochodząc z bytu, zdaje się być przeciwień­ stwem bytu. Ten bezpośredni byt jest więc początkowo tym, co nieistotne. Po drugie jednak, jest on więcej niż tylko bytem nie­ istotnym, jest bytem pozbawionym istoty — jest pozorem. Po trzecie, pozór ten nie jest czymś zewnętrznym, „in­ nym” istoty, lecz jej własnym pozorem. To bycie pozo­ rem (Scheinen) istoty w niej samej jest refleksją. A. TO, CO ISTOTNE, I TO, CO NIEISTOTNE

Istota jest bytem zniesionym. Jest ona prostą tożsamo­ ścią (Gleichheit) z sobą samą, ale tylko o tyle, o ile jest 8 negacją całej sfery bytu w ogóle *. Toteż przeciwieństwem istoty okazuje się bezpośredniość jako taka, z której istota powstała i która w tym zniesieniu utrzymała się i zacho­ wała. Sama istota jest w tym określeniu istotą istniejącą

• Ze względu na brak polskiego odpowiednika w całym pierwszym rozdziale tej księgi termin Gleichheit, który Hegel rezerwuje dla tożsa­ mości zewnętrznej, tłumaczymy przez „tożsamość” - termin Identitat występuje w nim raz w Uwadze, co sygnalizujemy w nawiasie. Stosunek między tożsamością zewnętrzną a tożsamością w ogóle (Identitat) zosta­ je poddany analizie w rozdziale drugim. Również wyrażenie Gleichheit

Rozdział pierwszy. To co istotne, i to, co nieistotne

11

(seiendes) i bezpośrednią, a byt jest czymś negatywnym tylko w odniesieniu do istoty, a nie sam w sobie i dla siebie. Istota jest więc negacją określoną. Byt i istota odnoszą się w ten sposób znowu do siebie jako inne w ogóle, gdyż każde z nich ma jakiś byt, jakąś bezpośredniość, które w sto­ sunku do siebie są obojętne i pod względem tego bytu równowartościowe. Byt jednak w przeciwieństwie do istoty jest zarazem tym, co nieistotne. W przeciwieństwie do istoty jego okre­ śleniem jest to, że jest czymś zniesionym. Ale ponieważ odnosi się do istoty tylko w ogóle jako „inne”, to istota nie jest właściwie istotą, lecz tylko innym określonym istnie­ niem - tym, co istotne. Różnica między tym, co istotne, a tym, co nieistot­ ne, sprawiła, że istota spadła znowu do sfery istnienia. Istota bowiem — jak występuje początkowo — określona została jako istniejąca bezpośrednio, a tym samym tylko jako „inne” w odniesieniu do bytu. U podłoża leży więc sfera istnienia, a to, że byt w tym istnieniu jest bytem samym w sobie i dla siebie, jest określeniem dalszym, w stosunku do samego istnienia zewnętrznym, podob­ nie zresztą jak i odwrotnie, istota jest wprawdzie bytem samym w sobie i dla siebie, ale tylko w porównaniu z in­ nym, tylko pod określonym względem. Jeśli więc w pewnym istnieniu odróżnione zostaje od siebie coś istotnego i coś nieistotnego, to różnica ta jest

mit sich tłumaczymy konsekwentnie przez „tożsamość z sobą” także w innych kontekstach, a samo Gleichheit kilkakrotnie jako „identycz­ ność”. Gleich oddajemy niekiedy przez „to samo”. Wyjątek stanowią rozważania dotyczące przedmiotów matematyki, gdzie Gleichheit zy­ skuje znaczenie „równości". W przypadkach, gdy dane terminy często się powtarzają, odpowiedniki niemieckie sygnalizujemy jednokrotnie.

12

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

ustanawianiem zewnętrznym, jest niedotykającym sa­ mego istnienia oddzieleniem jednej jego części od dru­ giej, oddzieleniem, które przypada jakiemuś „trzeciemu”. Jest przy tym rzeczą nieokreśloną, co będzie należało do tego, co istotne, a co do tego, co nieistotne. Różnicę tę stwarza jakiś zewnętrzny punkt widzenia i zewnętrzne rozważanie, toteż jedną i tę samą treść trzeba będzie uważać to za istotną, to za nieistotną. Rozpatrując rzecz bliżej, istota staje się czymś tylko istotnym w przeciwieństwie do nieistotnego dzięki temu, że istotę ujmuje się tylko jako zniesiony byt lub istnienie. W ten sposób istota okazuje się tylko pierwszą negacją, bądź negacją, stanowiącą tę określoność, dzięki której byt staje się tylko istnieniem czy istnienie tylko „innym”. Isto9 ta jest jednak absolutną negatywnością bytu, jest samym bytem, ale nie określonym tylko jako „inne”, lecz bytem, który zniósł siebie zarówno jako byt bezpośredni, jak i jako bezpośrednia negacja, jako negacja obciążona inno­ ścią. Byt czy istnienie zachowały się tym samym nie jako „inne” wobec istoty, a bezpośredniość różna jeszcze od istoty jest nie tylko nieistotnym istnieniem, lecz taką bez­ pośredniością, która sama w sobie i dla siebie jest niczym (nichtige), jest tylko nie-istotą (ein Unwesen), pozorem. B. POZÓR

1. Byt jest pozorem. Byt pozoru polega jedynie tylko na zniesieniu bytu, na jego nicości (Nichtigkeit). Tę swoją nicość byt ma w istocie i poza swoją nicością, poza istotą pozór nie ma istnienia. Pozór jest negatywnością ustano­ wioną jako negatywność. Pozór jest całą resztą, która pozostała jeszcze ze sfery bytu. Ale sam pozór zdaje się jeszcze mieć pewną stronę

Rozdział pierwszy. Pozór

13

bezpośrednią, niezależną od istoty i zdaje się w ogóle być „innym” istoty. To „inne” zawiera w sobie w ogóle obydwa momenty — moment istnienia i nieistnienia. Ponieważ to, co nieistotne, nie ma już bytu, to z bycia „innym” pozostaje mu tylko czysty moment nieistnienia. Pozór jest tym bezpośrednim nieistnieniem w określoności bytu, które ma swoje istnienie tylko w odniesieniu do „inne­ go", tylko w swoim nieistnieniu. Jest niesamoistnością, która istnieje tylko w swej negacji. Pozostaje mu więc tylko czysta określoność bezpośredniości. Jest bezpośred­ niością refleksyjną (die reflekierte Unmittelbarkeit), czyli taką, która istnieje tylko za pośrednictwem swej negacji i która w przeciwieństwie do swego zapośredniczenia nie jest niczym innym, jak tylko pustym określeniem bezpo­ średniości nieistnienia. W ten sposób pozór jako „fenomen” w sceptycyzmie, czy też jako „zjawisko” w idealizmie jest taką bezpośred­ niością, która nie jest żadnym czymś ani żadną rzeczą w ogóle, nie jest obojętnym bytem, który istniałby poza swoją określonością i swym odniesieniem do podmiotu. Sceptycyzm nie pozwalał sobie nawet na to by powie­ dzieć, że „to istnieje”, a nowszy idealizm nie pozwalał sobie na to, by dostrzegać w poznaniu wiedzę o rzeczy samej w sobie. Pozór w sceptycyzmie nie miał w ogóle 10 mieć u podstaw żadnego bytu. W idealizmie w zakres wiedzy nie miała wchodzić rzecz sama w sobie. Zarazem jednak sceptycyzm zgadzał się na różnorodne określe­ nia tego swego pozoru, a raczej — treścią tego jego po­ zoru było całe różnorodne bogactwo świata. Również w idealizmie „zjawisko” obejmuje wszystkie te różnorod­ ne określoności w całym ich zakresie. Zarówno tamten pozór, jak i to zjawisko są bezpośrednio tak różnorodnie określone. Choćby więc nawet u podstaw tej treści nie

14

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

leżał żaden byt, żadna rzecz czy rzecz sama w sobie — treść ta pozostaje dla siebie taką, jaką jest. Została ona tylko przetłumaczona (iibersetzt) z bytu na pozór, tak iż pozór w samym sobie posiada owe różnorodne określo­ ności, które są bezpośrednie, istniejące i w stosunku do siebie inne. Pozór jest więc sam czymś bezpośrednio okre­ ślonym. Może on mieć tę lub inną treść, ale jaką - to nie zostaje ustanowione przez niego samego. Ma on ją bo­ wiem bezpośrednio. Idealizm Leibnizjański, Kantowski, Fichteański oraz wszystkie inne jego formy, podobnie jak sceptycyzm, nie wyszły poza byt jako określoność, poza tę bezpośredniość. Sceptycyzmowi treść jego pozo­ ru zostaje dana. To, jaką pozór ten ma mieć treść, jest dlań czymś bezpośrednim. Leibnizjańska monada rozwi­ ja swoje wyobrażenia sama z siebie, ale nie jest ona ich siłą wytwarzającą i wiążącą — wydobywają się z niej jak pęcherzyki. Są obojętne, bezpośrednie w stosunku do siebie i takimi też w stosunku do samej monady. Podob­ nie i Kantowskie „zjawisko” jest pewną daną treścią spo­ strzeżenia. Zakłada ona pobudzenia, pewne określenia podmiotu, które zarówno w stosunku do siebie samych, jak i w stosunku do podmiotu, są czymś bezpośrednim. Nieskończony impuls idealizmu Fichteańskiego nie ma wprawdzie u podstaw żadnej rzeczy samej w sobie, tak iż staje się określonością zawartą wyłącznie w Ja. Ale określoność ta jest dla Ja, które czyni ją czymś swoim własnym i znosi jej zewnętrzność, zarazem określonością bezpośrednią, granicą (Schranke) Ja, poza którą może ono wyjść, ale granica ta ma w sobie pewną stronę obojęt­ ności i jakkolwiek jest w Ja, zawiera w sobie bezpośredni niebyt tego Ja. 2. Pozór zawiera więc w sobie pewne założenie bez­ pośrednie — pewną stronę niezależną w stosunku do isto­

Rozdział pierwszy. Pozór

15

ty. Naszym zadaniem jednak, jeśli idzie o pozór jako coś różnego od istoty, nie jest wykazać, że pozór sam siebie 11 znosi i powraca do istoty, ponieważ byt wrócił do istoty w całej swej totalności, a pozór jest sam w sobie niczym (das Nichtige). Należy tylko wykazać, że określenia, któ­ re różnią pozór od istoty, są określeniami istoty samej i dalej, że ta określoność istoty, którą jest pozór, zostaje zniesiona w istocie samej. Bezpośredniość niebytu jest tym, co stanowi pozór. Ten niebyt jednak nie jest niczym innym jak negatyw­ nością istoty w istocie samej. Byt jest w obrębie istoty niebytem. Jego nicość sama w sobie jest negatywną naturą samej istoty. Ale bezpośredniość albo obojętność, którą zawiera w sobie ten niebyt, jest własnym absolutnym bytem samym w sobie istoty. Negatywność istoty jest jej tożsamością z sobą samą, czyli jej prostą bezpośred­ niością i obojętnością. Byt zachował się w obrębie istoty, ponieważ w swej nieskończonej negatywności ma ona tę tożsamość z sobą samą. To sprawia, że istota sama jest bytem. Dlatego bezpośredniość, której określoność za­ warta jest w pozorze jako przeciwieństwie istoty, nie jest niczym innym, jak tylko własną bezpośredniością istoty, ale nie bezpośredniością istniejącą, lecz bezwzględnie zapośredniczoną, czyli bezpośredniością refleksyjną, taką, jaką jest pozór — byt nie jako byt, lecz tylko jako określoność bytu w przeciwieństwie do zapośrednicze­ nia, byt jako moment. Jednak obydwa te momenty — nicość, ale jako trwanie, i byt, ale jako moment albo negatywność istniejąca sama w sobie i bezpośredniość refleksyjna, stanowiące razem momenty pozoru — okazują się w ten sposób momentami istoty samej. To nie pozór bytu zawarty jest w istocie czy pozór istoty w bycie. Pozór zawarty w istocie nie jest po­

16

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

zorem jakiegoś „innego”, lecz jest pozorem samym w sobie, pozorem istoty samej. Pozór jest istotą samą w określoności bytu. Okolicz­ nością, która sprawia, że istota ma w sobie pozór, jest to, iż jest ona określona w sobie i dlatego odróżnia się od swojej absolutnej jedności. Ale określoność ta jest również w niej samej czymś bezwzględnie zniesionym. Istota bowiem jest czymś samoistnym, jest dzięki swo­ jej negacji, którą jest ona sama, zapośredniczając siebie z sobą samą. Jest więc tożsamą jednością absolutnej ne­ gatywności i bezpośredniości. Negatywność ta jest negatywnością samą w sobie, jest odnoszeniem się do siebie samej i jako taka sama w sobie jest bezpośredniością. Jest ona jednak negatywnym od­ noszeniem się do siebie, negowaniem odbiegającym od siebie samej — i wtedy istniejąca sama w sobie bez­ pośredniość jest negacją albo czymś w przeciwieństwie do niej określonym. Ale ta określoność jest sama absolut­ ną negatywnością, a określanie to, będące bezpośrednio 12 jako określanie znoszeniem siebie samego, jest powro­ tem do siebie. Pozór jest czymś negatywnym, które ma pewien byt, ale w jakimś „innym” — w swojej negacji, jest niesamoistnością, która jest czymś zniesionym i niczym (das Nichtige). Pozór jest więc negacją, która powraca do siebie, jest niesamoistnością jako niesamoistność w sobie samej. To odnoszenie się negacji albo niesamoistności do siebie, jest jej bezpośredniością. Jest ona „innym" negacji, jest jej określonością odniesioną do siebie lub negacją odniesio­ ną do momentu negatywnego. Ale negacja odniesiona do momentu negatywnego jest negatywnością odnoszącą się tylko do siebie, jest absolutnym znoszeniem określo­ ności samej.

Rozdział pierwszy. Pozór

17

Toteż określoność, jaką jest pozór zawarty w istocie, jest określonością nieskończoną. Jest ona negacją, która zbiega się tylko sama ze sobą, a jako taka jest samoistno­ ścią i jest nieokreślona. I na odwrót, samoistność, jako odnosząca się sama do siebie bezpośredniość, jest w rów­ nym stopniu określonością i momentem oraz tylko sie­ bie do siebie odnoszącą negatywnością. Negatywność ta jako będąca tożsama z bezpośredniością i będąca tym samym bezpośredniością tożsamą z negatywnością jest istotą. Pozór jest więc istotą samą, ale istotą w pewnej określoności, ale w taki sposób, że określoność ta jest tyl­ ko jej momentem i istota jest pozorem w sobie samej (das Scheinen seiner in sich selbst) *. W sferze bytu powstaje — w przeciwieństwie do bytu jako czegoś bezpośredniego — niebyt również jako coś bezpośredniego, a ich prawdą jest stawanie się. W sferze istoty początkowo przeciwstawiają się sobie istota i to, co nieistotne, następnie istota i pozór — to, co nieistotne,

* Hegel wykorzystuje grę znaczeń związanych z terminami Schein i Scheinen — jako pozoru i zarazem przeświecania. Wprowa­ dza w problematykę refleksji, ale zarazem w swoistą ontologię pozo­ ru. Tę grę znaczeń interpretujemy z perspektywy trzeciego działu Nauki o istocie, zwłaszcza genezy pojęcia absolutnego (przedmiotu kolejnej, trzeciej księgi Logiki), gdzie ta sama gra wysuwa się na pierwszy plan. Sformułowanie „istota jako pozór w sobie samej” nawiązuje do dokonanej syntezy sfery bytu i sfery istoty w dialektyce stosunku absolutnego. Właśnie tam Hegel rozgrywa podobne znaczenia, a pozór immanentny istocie okazuje się „samym tym, co absolutne”. Jednak w innych kontekstach, zwłaszcza związanych z genezą pojęcia absolutnego, na pierwszy plan wychodzi gra zna­ czeń Scheinen z Reflexion. Ale problematykę refleksji podejmuje Hegel na tak wiele sposobów (również w Nauce o pojęciu), że może­ my jedynie sygnalizować subtelności językowe oryginału związane z relacjami refleksyjnymi oraz stosownie do kontekstu podawać terminy niemieckie.

18

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

i pozór są resztą pozostałą po bycie. Ale zarówno i jedno, i drugie, jak i to, że istota jest czymś od nich różnym, nie polega na niczym innym, jak tylko na tym, że istotę uj­ muje się najpierw jako coś bezpośredniego, a nie taką, jaką jest sama w sobie, nie jako taką bezpośredniość, która jest bezpośredniością jako czyste zapośredniczenie albo jako absolutna negatywność. Tamta pierwsza bezpośred13 niość jest więc tym samym tylko określonością bezpo­ średniości. Znoszenie tej określoności istoty nie polega zatem na niczym innym, jak tylko na wykazywaniu, że to, co nieistotne, jest tylko pozorem i że istota zawiera pozór raczej w sobie samej jako ruch nieskończony, który określa jej bezpośredniość jako negatywność, a jej nega­ tywność jako bezpośredniość i jako taka jest pozorem w sobie samej. Istota jest w tym swoim własnym ruchu — refleksją. C. REFLEKSJA

Pozór jest tym samym co refleksja. Ale pozór jest re­ fleksją jako coś bezpośredniego. Dla pozoru, który wy­ cofał się do siebie i tym samym wyobcował się ze swojej bezpośredniości, mamy obcojęzyczne słowo — refleksja. Istota jest refleksją, ruchem stawania się i przecho­ dzenia, czymś, co pozostaje w sobie samym i w czym to, co różne, określone jest tylko jako negacja sama w sobie, jako pozór. W stawaniu się w sferze bytu u podłoża okre­ śloności leży byt, a określoność ta jest odnoszeniem się do „innego”. Natomiast ruch refleksyjny jest tym „innym” jako negacja sama w sobie, która ma jakiś byt tylko jako ne­ gacja odnosząca siebie do siebie samej. Inaczej mówiąc, ponieważ to odnoszenie się do siebie jest właśnie tym ne­ gowaniem negacji, to mamy tu negację jako negację, jako

Rozdział pierwszy. Refleksja

19

taką, która ma swój byt w swym zanegowaniu, negację jako pozór. Owym „innym" nie jest tu więc byt z nega­ cją, czyli z granicą, lecz negacja z negacją. Natomiast owo „pierwsze” w stosunku do tego „innego” — bezpośred­ niość czy byt - jest tylko samą tą tożsamością negacji ze sobą, negacją negowaną, absolutną negatywnością. Ta tożsamość ze sobą, czyli bezpośredniość, nie jest też dla­ tego „pierwszym", od którego się zaczyna i które przecho­ dzi w swoją negację, ani też żadnym substratem istnie­ jącym, który przewijałby się poprzez całą refleksję, lecz bezpośredniość jest tylko samym tym ruchem. Stawanie się zachodzące w istocie, jej ruch refleksyj­ ny jest więc ruchem od niczego ku niczemu i dzięki temu powrotem do siebie samej. Przejście czy stawanie się zno­ si samo siebie w swym przejściu. Owym „innym”, które w tym przejściu powstaje, nie jest niebyt jakiegoś bytu, 14 lecz nic jakiegoś nic, i to właśnie, że jest negacją jakie­ goś nic, stanowi byt. Byt występuje tylko jako ruch od niczego ku niczemu i jako taki jest istotą. Ta zaś nie „ma” tego ruchu w sobie, lecz sama jest absolutnym po­ zorem, czystą negatywnością, która nie ma na zewnątrz siebie nic, co by mogła negować, i neguje tylko swoją własną negację, która ma swoje istnienie tylko w tym negowaniu. Ta czysta absolutna refleksja, będąca ruchem od ni­ czego ku niczemu, określa dalej sama siebie w następu­ jący sposób: Jest, po pierwsze, refleksją ustanawiającą (setzende). Po drugie, rozpoczyna od założonej bezpośredniości i jest refleksją zewnętrzną. Po trzecie, znosi to założenie, a ponieważ w tym zno­ szeniu założenia jest zarazem tą, która je zakłada, jest refleksją określającą.

20

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

1. Refleksja ustanawiająca Pozór jest nicością, czyli tym, co pozbawione istoty, ale nicość ta, czyli to, co pozbawione istoty, ma swój byt nie w jakimś innym, w którym prześwieca (scheint), lecz jej byt jest jej własną tożsamością z sobą samą. Ta wy­ miana (Wechsel) negatywności z sobą samą określiła się przedtem jako absolutna refleksja istoty. Ta odnosząca siebie do siebie negatywność jest więc negowaniem siebie samej. Jest ona więc w ogóle w tym samym stopniu negatywnością zniesioną, co negatyw­ nością. Inaczej mówiąc, jest sama negacją oraz prostą tożsamością z sobą samą albo bezpośredniością. Polega więc na tym, że jest sobą samą i nie jest sobą samą i to w jednej jedności. Refleksja jest początkowo ruchem od niczego ku ni­ czemu i tym samym negacją, która zbiega się z sobą samą. To zbieganie się ze sobą jest w ogóle prostą tożsa­ mością ze sobą — bezpośredniością. Nie jest ono jednak przechodzeniem negacji w tożsamość ze sobą jako przej­ ście w coś, co jest jej innością, ponieważ refleksja jest tym przechodzeniem jako znoszenie tego przechodzenia, jest bowiem bezpośrednim zbieganiem się negatywno­ ści z sobą samą. To zbieganie się jest więc, po pierwsze, tożsamością z sobą samą, czyli bezpośredniością, ale po drugie, ta bezpośredniość jest tożsamością negacji, ze sobą, a zatem tożsamością negującą samą siebie — bez­ pośredniością, która jest sama w sobie momentem nega15 tywnym, negacją siebie samej, polegającą na tym, że jest tym, czym nie jest. Odnoszenie się negacji do siebie samej jest więc jej po­ wrotem do siebie. Jest bezpośredniością jako znoszenie momentu negatywnego. Ale bezpośredniością jest ona

Rozdział pierwszy. Refleksja

21

tylko jako to właśnie odnoszenie się, czyli jako „powrót z” i tym samym jako bezpośredniość znosząca samą sie­ bie. Jest to założoność (Gesetztsein) — bezpośredniość tyl­ ko jako czysta określoność albo jako w sobie refleksyjna . * Bezpośredniość ta, istniejąca tylko jako powrót negacji do siebie, jest właśnie tą bezpośredniością, która stanowi bezpośredniość pozoru i od której ruch powracania do siebie zdawał się przedtem rozpoczynać. Zamiast tego, by móc rozpocząć od tej bezpośredniości, okazuje się, że ona sama istnieje dopiero jako powrót, czyli jako reflek­ sja sama. Refleksja jest więc takim ruchem, który, będąc

* Choć Gesetztsein wiąże się bezpośrednio z Setzen, pozostajemy przy terminie „założoność”, przyjętym w pierwszym wydaniu, ponieważ przyjął się on w polskim języku filozoficznym, podczas gdy „ustanowioność” nie wchodzi z grę ze względów stylistycznych. Zarazem rezygnujemy z innej konwencji przyjętej w pierwszym wy­ daniu - gdzie Setzen i Voraussetzen Tłumacz oddawał odpowiednio przez „zakładanie” i „zakładanie przesłanki poprzedzającej” - na rzecz pary „ustanawianie” i „zakładanie”. „Zakładanie” wiąże się bowiem z uprzedniością, co może znacznie utrudnić lekturę Logi­ ki, gdzie Setzen jest jednym z najważniejszych pojęć operacyjnych, a zarazem znaczeń tych często nie zawiera — w przeciwieństwie do Voraussetzen. Stare tłumaczenie zawiera też różnicę między Setzen a Voraussetzen oraz zawęża znaczenie Voraussetzen. Natomiast „za­ łożoność” wskazuje w mniejszym stopniu wzbudza skojarzenia z uprzedniością, a zarazem oddaje intencję Hegla, aby Gesetztsein interpretować jako „li tylko założoność”, pewien byt wytworzony związany z thesis lub ponere - w przeciwieństwie do tego, co dane bezpośrednio i samo przez się, niezwiązane z czynnikiem podmio­ towości. Jednak w konsekwencji „założoność”, choć ma się wiązać z Setzen (ustanawianie), w języku polskim siła rzeczy wzbudzi sko­ jarzenia z Voraussetzen (zakładanie). Sygnalizujemy więc Czytelni­ kowi, że nie możemy tego problemu terminologicznie rozwiązać — nawet jeśli od strony samej rzeczy dialektyka refleksji ustanawiającej ukazuje również funkcjonalny związek Setzen - a zatem również „założoności” - z Voraussetzen.

22

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

powrotem, jest dopiero w powrocie tym, co się zaczyna, czyli tym, co powraca. Jest ona ustanawianiem (Setzen), ponieważ jest bez­ pośredniością jako powracanie. Nie ma tu bowiem żad­ nego „innego” — ani takiego, z którego, ani takiego, do którego by ona powracała. Jest więc tylko powracaniem albo negacją siebie samej. Ale następnie bezpośred­ niość ta jest zniesioną negacją i zniesionym powrotem do siebie. Refleksja jako znoszenie negacji jest znosze­ niem swego „innego”, bezpośredniości. Jeśli więc jest to bezpośredniość jako powracanie, jako zbieganie się ne­ gacji z sobą samą, to refleksja jest w równym stopniu także negacją negacji jako negacji. Jako taka jest ona za­ kładaniem (Voraussetzen). Albo inaczej: bezpośredniość jako powracanie jest tylko własną negacją, tylko tym, by nie być bezpośredniością. Ale refleksja jest znoszeniem swojego własnego momentu negatywnego, jest zbiega­ niem się ze sobą. Znosi więc ona swoje ustanawianie, a ponieważ jest znoszeniem ustanawiania w ustanawia­ niu, jest zakładaniem. W tym zakładaniu refleksja określa powrót do siebie jako negację jej samej, jako to, czego zniesienie jest isto­ tą. Jest to jej odnoszenie się do siebie, ale do siebie jako do negacji jej samej. Tylko w ten sposób istota jest pozo­ stającą wewnątrz siebie, odnoszącą siebie do siebie nega­ tywnością. Bezpośredniość powstaje w ogóle tylko jako powrót i jest tym momentem negatywnym, który jest po­ zorem początku negowanym przez powrót. Powrót istoty 16 jest więc tym samym jej odbieganiem od samej siebie. Inaczej mówiąc, refleksja-w-sobie jest w sposób istotny zakładaniem tego, z czego jest powrotem. Zniesienie swej tożsamości z sobą samą jest tym mo­ mentem, dzięki któremu istota staje się dopiero tożsamo­

Rozdział pierwszy. Refleksja

23

ścią ze sobą. Zakłada ona siebie samą (setzt sich voraus), a zniesieniem tego założenia jest ona sama. I na odwrót, to znoszenie własnego założenia jest samym założeniem. Refleksja zastaje więc coś bezpośredniego, wychodzi poza nie i jest powrotem od niego. Ale ten powrót jest dopiero zakładaniem tego, co się zastało. To, co się za­ staje, powstaje tylko dzięki temu, że się je opuszcza. Jego bezpośredniość jest bezpośredniością zniesioną. I na od­ wrót, zniesiona bezpośredniość jest powrotem do siebie, przybyciem istoty do siebie, prostym, tożsamym z sobą samym bytem. Tym samym przybycie do siebie jest zno­ szeniem siebie i refleksją odbiegającą od siebie, zakłada­ jącą siebie, a jej odbieganie od siebie jest przybyciem do siebie samej. Ruch refleksyjny, rozpatrzony bliżej, należy zatem uj­ mować jako absolutne przeciwuderzenie (Gegenstofi) w so­ bie samym. Założona przesłanka powrotu do siebie — to, z czego istota wraca i jako to powracanie dopiero jest ma istnienie tylko w samym tym powrocie. Wychodzenie poza to, co bezpośrednie, od którego zaczyna refleksja, jest raczej dopiero dzięki temu wychodzeniu, a wychodzenie poza to, co bezpośrednie, jest przybyciem do bezpośred­ niości samej. Ruch jako proces odwraca się bezpośrednio w sobie samym i dlatego jest tylko własnym ruchem - ru­ chem, który wychodzi od siebie samego, ponieważ reflek­ sja ustanawiająca jest zarazem zakładającą, ale jako zakła­ dająca jest bezwzględnie refleksją ustanawiającą. W ten sposób refleksja okazuje się sobą samą i swym niebytem, i jest sobą samą tylko o tyle, o ile jest negacją samej siebie, ponieważ tylko w ten sposób zniesienie ne­ gacji jest zarazem zbieganiem się ze sobą. Bezpośredniość, którą refleksja jako zniesienie sobie zakłada, istnieje więc tylko jako założoność (Gesetztsein),

24

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jako coś, co samo w sobie jest zniesione, nie jest różne od powrotu do siebie i jest samo tylko tym powracaniem. Ale jest ono zarazem określone jako coś negatywnego, jako bezpośrednie przeciwieństwo czegoś, a więc jako przeciwieństwo jakiegoś „innego”. Refleksja została tym samym określona. Ponieważ zgodnie z tą określonością ma jakieś założenie i rozpoczyna od bezpośredniości jako od swego „innego” — jest ona refleksją zewnętrzną. 17

2. Refleksja zewnętrzna

Refleksja jako refleksja absolutna jest istotą, która prześwieca w sobie samej, a przesłanka, którą sobie za­ kłada, jest tylko pozorem, założonością. Jako refleksja zakładająca jest ona bezpośrednio tylko refleksją usta­ nawiającą. Natomiast refleksja zewnętrzna albo realna, zakłada siebie jako zniesioną, jako negację siebie. W tym swoim określeniu jest czymś podwojonym. Raz występu­ je jako to, co założone, albo jako refleksja w sobie będąca bezpośredniością. Innym razem jest refleksją odnoszącą się negatywnie do siebie. Odnosi się ona do siebie jako do tego swego niebytu. Refleksja zewnętrzna zakłada więc pewien byt, po pierwsze, nie w tym sensie, że jego bezpośredniość jest tylko założonością albo momentem, lecz ta bezpośred­ niość jest raczej odnoszeniem się do siebie, a określoność występuje tylko jako moment. Odnosi się ona do tego, co zakłada w ten sposób, że jest ono negacją refleksji, ale zarazem tak, że ta negacja zostaje zniesione jako nega­ cja. Refleksja w swym ustanawianiu bezpośrednio znosi swe ustanawianie i w ten sposób ma pewne bezpośrednie założenie. Toteż zastoje je jako takie, od którego rozpo­ czyna i od którego wychodząc jest dopiero powracaniem

Rozdział pierwszy. Refleksja

25

do siebie, jest negowaniem tej własnej negacji. Ale to, że owo założenie jest czymś negatywnym, czyli ustanowio­ nym, ją samą mało obchodzi. Określoność ta przysługuje tylko refleksji ustanawiającej, w tym zakładaniu założo­ ność jest jednak tylko czymś zniesionym. Toteż wszyst­ ko, co refleksja zewnętrzna określa i ustanawia w tym, co bezpośrednie, jest w stosunku do tej bezpośredniości określeniem zewnętrznym. Refleksja była w sferze bytu nieskończonością. Skończoność uchodzi za to, co pierw­ sze, za realne i od niej zwykle się rozpoczyna jako od tego, co leży i pozostaje podłożem, a nieskończoność jest przeciwstawną refleksją-w-sobie. Refleksja zewnętrzna jest wnioskowaniem (Schlufi), w którym dwoma terminami skrajnymi są bezpośred­ niość i refleksja-w-sobie. Terminem średnim tego wnio­ skowania jest stosunek między obydwoma terminami skrajnymi, bezpośredniość określona, przy czym jedna część tego stosunku — bezpośredniość — przynależy tyl­ ko jednemu terminowi skrajnemu, a druga — określoność, czyli negacja — tylko drugiemu. Jednak czynność refleksji zewnętrznej, bliżej rozpa­ 18 trzona, okazuje się, po drugie, tylko ustanawianiem tego, co bezpośrednie, które tym samym staje się czymś ne­ gatywnym, czyli określonym. Ale jest ona bezpośrednio także znoszeniem tego swego ustanawiania. Ustanawia ona bowiem to, co bezpośrednie, jako założenie — w ne­ gowaniu jest ona negowaniem tego swego negowania. Tym samym jednak refleksja zewnętrzna jest również ustanawianiem, znoszeniem negatywnej w odniesieniu do niej bezpośredniości, a sama ta bezpośredniość, od której refleksja zdawała się zaczynać jako od czegoś ob­ cego, istnieje dopiero w tym jej rozpoczynaniu. To, co bezpośrednie, jest w ten sposób nie tylko samo w sobie

26

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

— to znaczyłoby: dla nas albo w refleksji zewnętrznej — tym samym co refleksja, lecz zostało ustanowione, że jest tym samym. Zostało mianowicie określone przez re­ fleksję jako jej negacja albo jako jej „inne”, ale ona sama jest tą, która to określanie neguje. W ten sposób zniesiona została zewnętrzność reflek­ sji w odniesieniu do bezpośredniości. Jej negujące samo siebie ustanawianie jest jej zbieganiem się ze swoją ne­ gatywnością, z tym, co bezpośrednie, a to zbieganie się jest istotną bezpośredniością samą. Okazuje się więc, że refleksja zewnętrzna nie jest zewnętrzną, lecz w równym stopniu także immanentną refleksją bezpośredniości sa­ mej. Inaczej mówiąc, tym, co ma istnienie dzięki reflek­ sji ustanawiającej, jest sama w sobie i dla siebie istniejąca istota. Tym samym okazuje się ona refleksją określającą. Uwaga

Refleksję ujmuje się zazwyczaj w sensie subiektyw­ nym jako ruch władzy sądzenia, która wychodzi poza pewne dane wyobrażenie bezpośrednie i szuka dla nie­ go określeń ogólnych albo je z nimi porównuje. Kant przeciwstawia refleksyjną władzę sądzenia — określającej (Krytyka władzy sądzenia, wstęp, s. XXIII i nn.) . * De­ finiuje on władzę sądzenia jako zdolność myślenia o tym, co szczegółowe, jako zawartym i podporządkowanym (enthalten unter) temu, co ogólne. Jeśli dane jest to, co ogólne — reguła, zasada, prawo — to władza sądzenia, która subsumuje pod nie to, co szczegółowe, jest określająca. Jeśli

* Kant, Krytyka władzy sądzenia, przeł. J. Gałecki, PWN, War­ szawa, s. 24. W dalszym ciągu cytowane jest to samo wydanie.

Rozdział pierwszy. Refleksja

27

zaś dane jest tylko to, co szczegółowe, a władza sądzenia ma do tego znaleźć to, co ogólne — to wtedy jest ona tylko refleksyjna. Refleksja jest więc tutaj też wychodzeniem 19 poza coś bezpośredniego ku ogólności. Ta bezpośred­ niość zostaje więc po części dopiero dzięki temu swemu odniesieniu się do swojej ogólności określona jako to, co szczegółowe — dla siebie jest ona czymś jednostkowym, czyli czymś bezpośrednio istniejącym. Jednak to, do cze­ go zostaje ono odniesione, jest po części jego ogólnością, jego regułą, zasadą, prawem, w ogóle, tym, co w sobie refleksyjne, co odnosi siebie do siebie samego — istotą albo tym, co istotne. Tutaj jednak nie mówi się ani o refleksji świadomo­ ści, ani o bardziej określonej refleksji rozsądkowej, której określeniami są szczegółowość i ogólność, lecz o reflek­ sji w ogóle. Refleksja, której Kant przypisuje czynność wyszukiwania ogólności dla szczegółowości, która jest daną, jest — jak to wyraźnie widać — również tylko reflek­ sją zewnętrzną odnoszącą się do tego, co bezpośrednie, jak do czegoś danego. Ale w tym zawarte jest również pojęcie refleksji absolutnej. Albowiem ogólność, zasada albo reguła i prawo, do którego dochodzi ona w swoim określaniu, ma walor istoty owej bezpośredniości, od której się rozpoczyna i która jest wobec tego niczym (Nichtiges), i dopiero wycofywanie się z niej, określanie dokonywane przez refleksję, jest ustanawianiem tego, co bezpośrednie, zgodnie z jego prawdziwym bytem. Toteż wszystko, co refleksja z tą bezpośredniością czyni, oraz określenia, które pochodzą od refleksji, nie są w odnie­ sieniu do tej bezpośredniości czymś zewnętrznym, lecz jej bytem właściwym. Refleksję zewnętrzną miało się też na myśli wtedy, gdy refleksji, jak to przez jakiś czas było modą w now-

28

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

szej filozofii, przypisywano w ogóle wszystko, co złe, i refleksję wraz z jej określaniem uważano za przeci­ wieństwo i odwiecznego wroga absolutnego sposobu rozpatrywania. Faktycznie jednak także refleksja myślą­ ca, o ile zachowuje się jak refleksja zewnętrzna, wycho­ dzi bezwzględnie z czegoś bezpośredniego, jej danego i dla niej obcego i uważa siebie za czynność tylko for­ malną, która treść i materię otrzymuje z zewnątrz i jest dla siebie tylko ruchem przez tę treść uwarunkowanym. Następnie — jak to okaże się wkrótce przy bliższym roz­ patrywaniu refleksji określającej — określenia refleksyjne są inne co do rodzaju niż czyste bezpośrednie określenia bytu. Te drugie łatwiej uznaje się za przejściowe, tylko relatywne, odnoszące się do czegoś, co inne. Natomiast określenia refleksyjne mają formę bytu samego w sobie i dla siebie. Dlatego występują jako takie, które mają wa20 lor określeń istotnych i zamiast przechodzić w swe prze­ ciwieństwa, przejawiają się raczej jako absolutne, wolne i wzajemnie w stosunku do siebie obojętne. Toteż upor­ czywie przeciwstawiają się swemu ruchowi. Ich bytem jest ich tożsamość (Identitat) ze sobą w ich określoności, zgodnie z którą, choć wzajemnie się zakładają, utrzy­ mują się w tym swoim stosunku jako bezwzględnie od siebie oddzielone.

3. Refleksja określająca

Refleksja określająca jest w ogóle jednością refleksji ustanawiającej i zewnętrznej. To właśnie należy bliżej roz­ patrzyć. 1. Refleksja zewnętrzna rozpoczyna się od bytu bez­ pośredniego, refleksja ustanawiająca — od niczego. Re­ fleksja zewnętrzna, kiedy staje się określającą, ustanawia

Rozdział pierwszy. Refleksja

29

jakieś „inne”, ale tym „innym" jest istota, którą ustanawia na miejsce zniesionego bytu. Ustanawianie nie ustanawia swego określenia na miejsce „innego”, nie ma ono żadne­ go założenia. Ale dlatego ustanawianie nie jest refleksją doprowadzoną do końca, określającą. Określenie, które ono ustanawia, jest dlatego tylko czymś ustanowionym, jest czymś bezpośrednim, ale nie jako tożsame z sobą samym, lecz jako negujące siebie. Odnosi się ono abso­ lutnie do powrotu do siebie, istnieje tylko w refleksji-wsobie, ale nie jest tą refleksją samą. To, co zostało ustanowione, jest więc „innym”, ale w ten sposób, że zostaje bezwzględnie zachowana tożsamość refleksji z sobą samą. To, co ustanowione, istnieje tylko jako coś zniesionego, jako odnoszenie się do powrotu do siebie samego. Bytem, który miał w sobie samym negację w sferze bytu, było istnienie, a byt był bezpośrednim pod­ łożem i elementem tej negacji, która dlatego sama była bezpośrednia. W sferze istoty istnieniu odpowiada - za­ łożoność (Gesetztsein). Jest ona również pewnym istnie­ niem, ale jej podłożem jest byt jako istota, czyli jako czy­ sta negatywność. Jest określonością albo negacją nie jako istniejąca, lecz bezpośrednio jako zniesiona. Istnienie jest tylko czymś ustanowionym (das Dasein ist nur Gesetztsein) — taką tezę głosi istota o istnieniu. Założoność z jednej strony przeciwstawiamy istnieniu, a z drugiej — istocie, i należy uważać ją za termin średni, który wiąże istnie­ nie z istotą w stosunek wnioskowania i na odwrót — isto­ tę z istnieniem. Jeśli się powiada, że pewne określenie jest 21 tylko czymś ustanowionym, to może to mieć znaczenie dwojakie. Albo jest ono takim w przeciwieństwie do ist­ nienia, albo w przeciwieństwie do istoty. W pierwszym wypadku uważa się istnienie za coś wyższego niż założo­ ność, a ustanawianie przypisuje się refleksji zewnętrznej,

30

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

czynnikowi subiektywnemu. Faktycznie jednak założo­ ność jest czymś wyższym. W postaci założoności istnie­ nie występuje bowiem jako to, czym jest samo w sobie, jako coś negatywnego, odniesionego tylko do powrotu do siebie. Dlatego też założoność jest „tylko” założonością ze względu na istotę, jako negacja powracania (Zuruckgekehrtseins) do samego siebie. 2. Założoność nie jest jeszcze określeniem refleksyj­ nym. Jest tylko określonością jako negacja w ogóle. Ale ustanawianie pozostaje przecież w jedności z refleksją zewnętrzną. A w tej jedności refleksja zewnętrzna jest zakładaniem absolutnym, czyli odbieganiem refleksji od siebie samej, czyli ustanawianiem określoności jako siebie samej. Założoność jest więc jako taka negacją, ale jako założona przesłanka (vorausgesetztes) występuje jako coś w sobie refleksyjnego. W ten sposób założoność okazuje się określeniem refleksyjnym. Określenie refleksyjne jest czymś różnym od określo­ ności bytu, od jakości. Jakość jest bezpośrednim odnie­ sieniem się do tego, co inne, w ogóle. Założoność jest również odnoszeniem się do „innego”, ale tym „innym” jest refleksyjność (Reflektiertsein) w sobie. Negacja jako jakość jest negacją jako istnienie (ais seiend), byt stanowi jej rację i element. Natomiast podstawą i racją określe­ nia refleksyjnego jest refleksyjność w sobie samej. Za­ łożoność utrwala się w określenie właśnie dlatego, że refleksja jest tożsamością z sobą samą w swej negacji (Negiertsein), ta negacja jest więc sama refleksją-w-sobie. Określenie ma tu cechę trwałości nie dzięki bytowi, lecz dzięki tożsamości określenia z sobą samym. Ponieważ byt jako nosiciel jakości nie jest tożsamy z negacją, to jakość jest w sobie samej nietożsama i dlatego jest momentem przechodzącym, zanikającym w „innym”.

Rozdział pierwszy. Refleksja

31

W przeciwieństwie do tego określenie refleksyjne jest założonością jako negacja — negacja, której rację stano­ wi bycie zanegowanym. Dlatego nie jest w sobie samym czymś nietożsamym i jest określonością istotną, która nie jest przejściem. Tożsamość refleksji ze sobą samą, któ­ ra sprawia, że jej moment negatywny jest tylko negacją, czymś zniesionym albo ustanowionym, jest właśnie tym, co nadaje mu trwanie. Z racji tej refleksji w sobie określenia refleksyjne prze­ jawiają się jako wolne, zawieszone w pustce, wzajemnie 22 ani się nieprzyciągające, ani się nieodpychające istotno­ ści (Wesenheiten). W nich określoność — dzięki odnie­ sieniu się do siebie samej — umocniła się i nieskończe­ nie utrwaliła. Jest to określoność, która swoje przejście oraz to, że jest tylko czymś ustanowionym, podporząd­ kowała sobie samej, czyli swoją refleksję-w-inne odwró­ ciła w refleksję-w-sobie. Określenia te stanowią więc pozór określony, taki, jaki zawarty jest w istocie — po­ zór istotny. To dlatego refleksja określająca jest reflek­ sją, która wyszła poza siebie. Tożsamość istoty z samą sobą zagubiła się w negacji, która jest tu czynnikiem panującym. W określeniu refleksyjnym zawarte są więc dwie stro­ ny, które początkowo się od siebie różnią. Po pierwsze, określenie refleksyjne jest założonością, negacją jako taką. Po drugie, jest ono refleksją-w-sobie. Jako założo­ ność jest ono negacją jako negacją, to zaś stanowi już 0 jego jedności z sobą samym. Ale jest ono tą jednością dopiero tylko samo w sobie albo jest bezpośredniością, która ulega w nim zniesieniu jako „inne” samego siebie. O tyle też refleksja jest określeniem pozostającym w ob­ rębie refleksji samej. Istota nie wychodzi w nim poza sie­ bie, różnice są tu bezwzględnie ustanowione, zawrócone

32

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

z powrotem do istoty. Ale z drugiej strony nie są one różnicami ustanowionymi, lecz w sobie refleksyjnymi. Negacja jako negacja jest tożsamością z sobą samą, nie jest refleksją w swoje „inne”, w swój niebyt. 3. Skoro określenie refleksyjne jest zarówno odniesie­ niem w sobie samym refleksyjnym, jak i założonością, to jaśniejsza staje się bezpośrednio jego natura. Jako za­ łożoność określenie refleksyjne jest mianowicie negacją jako taką, pewnym niebytem będącym przeciwieństwem jakiegoś „innego”, mianowicie przeciwieństwem absolut­ nej refleksji-w-sobie, czyli przeciwieństwem istoty. Ale jako odnoszenie się do siebie samego jest ono czymś w sobie refleksyjnym. Ta jego refleksja i tamta założo­ ność są czymś od siebie różnym. Założoność określenia refleksyjnego jest raczej jego zniesieniem, a jego refleksyjność — jego trwałym istnieniem. Ponieważ jest ono założonością, która jest zarazem refleksją w sobie samej, to określoność refleksyjna jest odnoszeniem się do swego bycia „innym” w niej samej. Nie jest ona istniejącą, spo­ kojną określonością, która odnoszona byłaby do „inne­ go”, tak iż to, co zostaje odniesione, i jego odnoszenie się byłoby czymś od siebie różnym, tak iż pierwsze byłoby jakimś bytem w sobie (ein Insichseiendes), czymś, co swo23 je „inne” i swoje odnoszenie się do tego „innego” z siebie wyklucza. Określenie refleksyjne jest raczej w sobie sa­ mym określoną stroną oraz odnoszeniem się tej określonej strony jako określonej, czyli odnoszeniem się do swojej negacji. Jakość w wyniku swego odnoszenia się przecho­ dzi w „inne”, w tym jej odnoszeniu się zaczyna się jej przemiana. Natomiast określenie refleksyjne wycofało swoje bycie „innym” z powrotem do siebie. Jest ono za­ łożonością, negacją, ale taką, która swoje odnoszenie się do „innego”, zawraca w siebie samo, oraz taką negacją,

Rozdział pierwszy. Refleksja

33

która jest tożsama z sobą samą, jest jednością siebie sa­ mej i swego „innego" i tylko dzięki temu jest istotnością. Określenie refleksyjne jest więc założonością, negacją, ale jako refleksja w sobie jest ono zarazem zniesieniem tej założoności, nieskończonym odnoszeniem się do siebie.

Rozdział drugi

ISTOTNOŚCI, CZYLI OKREŚLENIA REFLEKSYJNE Refleksja okazuje się refleksją określoną, a tym sa­ mym istota jest istotą określoną albo istotnością. Refleksja jest przeświecaniem istoty w sobie samej. Istota jako nieskończony powrót do siebie nie jest nie­ złożonością bezpośrednią, lecz negatywną. Jest ruchem poprzez rozróżnione momenty, absolutnym zapośred­ niczeniem z sobą samą. Ale istota prześwieca w te swo­ je momenty. Dlatego one same są określeniami w sobie refleksyjnymi. Istota jest początkowo prostym odnoszeniem się do siebie samej, czystą tożsamością. Jest to takie jej określe­ nie, zgodnie z którym jest ona raczej czymś pozbawio­ nym określeń. Po drugie, właściwym określeniem jest różnica i to częściowo jako różnica zewnętrzna, czyli obojętna, jako różność (Verschiedenheit) w ogóle, częściowo zaś jako róż­ ność przeciwstawna, czyli jako przeciwieństwo (Gegensatz). Po trzecie, przeciwieństwo staje się czymś refleksyj­ nym w sobie samym jako sprzeczność i wraca do swej pod­ stawy (Grund).

Rozdział drugi. Istotności

35

Uwaga Określenia refleksyjne w formie twierdzeń *

Określenia refleksyjne skądinąd zwykło się ujmować w formie twierdzeń, o których orzekano, że ich ważność dotyczy wszystkiego. Twierdzenia te uchodziły za ogólne 24 prawa myślenia, które leżą u podłoża wszelkiego myśle­ nia, i które są w sobie samych absolutne i nie do udowod­ nienia, ale skoro tylko wszelkie myślenie ujmie ich sens, zostaną uznane bezpośrednio i w sposób bezsprzeczny za prawdziwe i jako takie zostają przyjęte. I tak na przykład istotnościowe określenie tożsamo­ ści wyrażone zostaje w twierdzeniu: wszystko jest tożsame (gleich) z samym sobą, A = A. Albo negatywnie: A nie może być jednocześnie A i nie-A. Trudno po pierwsze zrozumieć, dlaczego tę szcze­ gólną formę miano by nadawać tylko tym prostym okre­ śleniom refleksji, a nie także innym kategoriom, np. wszystkim określonościom sfery bytu. Otrzymalibyśmy wtedy twierdzenia, na przykład takie jak: „wszystko jest”, „wszystko ma swe istnienie” itd. albo „wszystko ma pew­ ną jakość, ilość” itd. Albowiem bycie, istnienie itd. jako logiczne określenia w ogóle są orzecznikami odnoszący­ mi się do wszystkiego. Zgodnie z etymologią i definicją Arystotelesa, kategoria jest tym, co wypowiada się, twier­ dzi o tym, co istnieje. Ale określoność bytu jest w istocie rzeczy przejściem w przeciwieństwo. To, co wobec każ­ dej określoności negatywne, jest tak samo konieczne jak ona sama. Wszystkim im jako określeniom bezpośred­ nim przeciwstawia się bezpośrednio jakaś inna. Dlatego * Tytuły uwag, podobnie jak w tomie pierwszym, pochodzą od Hegla, lecz w wydaniu oryginalnym występują jedynie w spisie treści.

36

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

też, gdy kategorie te ujmuje się w takie twierdzenia, to zarazem dochodzą do głosu także twierdzenia przeciw­ ne. Jedne i drugie narzucają się z taką samą konieczno­ ścią i jako twierdzenia bezpośrednie są w każdym razie tak samo uprawnione. Każde twierdzenie wymagałoby wskutek tego dowodu przeciw innemu, a wszystkie nie mogłyby już wówczas mieć charakteru bezpośrednio prawdziwych i niesprzecznych tez myślenia. W przeciwieństwie do tego określenia refleksyjne nie mają charakteru jakościowego. Są to określenia odnoszą­ ce siebie do siebie i dlatego zarazem wolne od określo­ ności w odniesieniu do „innego”. Następnie, ponieważ są to określoności, które są w sobie samych odniesieniami, to zawierają formę twierdzenia już w sobie. Twierdze­ nie bowiem różni się od sądu przede wszystkim tym, że w twierdzeniu treść stanowi o samym odnoszeniu się albo sama jest określonym odnoszeniem się. Sąd natomiast przenosi treść do orzecznika jako ogólnej określoności, która istnieje dla siebie i jest różna od swojego stosun25 ku, od zwykłego łącznika. Jeśli twierdzenie jakieś chce­ my przemienić w sąd, to określoną treść, jeśli występuje na przykład jako zawarta w czasowniku, zamieniamy na imiesłów [przymiotnikowy], aby w ten sposób oddzielić samo określenie od jego odnoszenia się do podmiotu. Natomiast określeniom refleksyjnym, jako w sobie reflek­ syjnym założonościom, bliższa jest forma samego twier­ dzenia. Tylko wtedy, gdy określenia te wypowiada się jako ogólne prawa myślenia, potrzebny jest im jeszcze podmiot ich odnoszenia się i podmiotem tym jest „wszystko”, albo jakieś A, co oznacza to samo co wszystko i każdy byt. Z jednej strony ta forma twierdzenia jest czymś zby­ tecznym. Określenia refleksyjne należałoby rozpatry­ wać same w sobie i dla siebie. Patrząc bliżej, twierdze­

Rozdział drugi. Istotności

37

nia mają w sobie tę opaczną stronę, że ich podmiotem jest byt, każde coś. Wprowadzają w ten sposób na nowo byt i mówią o określeniach refleksyjnych, na przykład o tożsamości itd., jako o jakości, którą to coś ma w so­ bie, i to nie w sensie spekulatywnym, lecz w tym sensie, że to coś jako podmiot ma taką jakość jako istniejące, a nie, że przeszło w tożsamość itd. jako w swoją prawdę i swoją istotę. Określenia refleksyjne mają wreszcie, co prawda, taką formę, że są tożsame (gleich) z sobą samym, a więc nie odniesione do „innego” i wolne od przeciwieństwa. Jed­ nak -jak to potem okaże się przy bliższym ich rozpatrze­ niu, czy też bezpośrednio wyraźnie wynika to z nich jako tożsamości, różności, przeciwieństwa — są one określone wobec siebie nawzajem (gegeneinunder). Ich forma reflek­ sji nie uwalnia ich zatem od przechodzenia i od sprzecz­ ności. Liczne twierdzenia, które formułuje się jako abso­ lutne prawa myślenia, okazują się dlatego przy bliższym rozpatrzeniu sobie przeciwstawne, są ze sobą sprzeczne i znoszą się wzajemnie. Jeśli wszystko jest ze sobą toż­ same, to nie jest ono różne, nie jest przeciwstawne, nie ma podstawy i racji. Albo jeśli przyjmiemy, że nie ma dwu rzeczy takich samych (gleiche), czyli że wszystko jest od siebie różne, to A nie jest tym co (gleich) A, to A nie jest także przeciwstawne itd. Przyjęcie jednego z tych twier­ dzeń nie pozwala na przyjęcie drugiego. W bezmyślnym rozpatrywaniu tych określeń refleksyjnych wylicza się je jedno po drugim, tak iż przejawiają się one jako niepozostające w żadnym do siebie stosunku. W rozpatrywaniu 26 tym chodzi tylko o ich byt refleksyjny i nie bierze się pod uwagę ich momentu drugiego, ich założoności czy ich określoności jako takiej, która wciąga je w przejście oraz w ich własną negację.

38

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

A. TOŻSAMOŚĆ

1. Istota jest prostą bezpośredniością jako bezpośred­ niość zniesiona. Jej negatywność to jej byt. Jest równa so­ bie samej w swej absolutnej negatywności, dzięki której inność i jej odnoszenie się do tego, co inne, w sobie sa­ mych całkowicie zatopiły się w czystą tożsamość (in die reine Sichselbstgleichheit verwschwunden). Istota jest więc prostą tożsamością (Identitat) z sobą samą. Ta tożsamość ze sobą jest bezpośredniością refleksji. Nie jest ona taką tożsamością (Gleichheit) z sobą samą, jaką jest byt czy zgoła nic, lecz taką, która doprowadza sie­ bie do jedności. Nie jest ponownym doprowadzaniem siebie do jedności z „innego” lecz czystym doprowadza­ niem siebie do jedności z siebie samej i w sobie samej -jest tożsamością istotną. Dlatego też nie jest ona tożsa­ mością abstrakcyjną, albo nie jest tożsamością powstałą wskutek relatywnego negowania dokonanego gdzieś na zewnątrz niej, tożsamością, która miałaby to, co zosta­ ło odróżnione, tylko od siebie oddzielić, ale poza tym na zewnątrz siebie pozostawić je nadal jako coś istniejące­ go. Rzecz ma się inaczej: byt i wszelka określoność bytu zniosły się nie tylko relatywnie, lecz w sobie samych i ta prosta negatywność bytu w sobie jest tożsamością samą. O tyle też jest ona jeszcze w ogóle tym samym co istota. Uwaga 1 Tożsamość abstrakcyjna

Myślenie, które trzyma się refleksji zewnętrznej i nie zna żadnego innego myślenia jak tylko refleksję ze­ wnętrzną, nie dochodzi do poznania tożsamości rozu­ mianej tak, jak dopiero co ją ujęliśmy, czyli do poznania

Rozdział drugi. Tożsamość

39

istoty, co jest jednym i tym samym. Takie myślenie ma zawsze przed sobą tylko tożsamość abstrakcyjną, a na zewnątrz niej i obok różnicę. Mniema ono, że rozum nie jest niczym więcej jak tylko warsztatem tkackim, na którym w sposób zewnętrzny wiąże on i splata osnowę — powiedzmy: tożsamość — z wątkiem — różnicą. Albo że rozum, analizując, wysuwa najpierw przede wszystkim tożsamość, aby następnie otrzymać znowu również obok różnicę, że teraz jest utożsamianiem, a potem znowu rów­ nież nieutożsamianiem, utożsamianiem, jeśli abstrahu- 27 jemy od różnicy, nieutożsamianiem — jeśli abstrahujemy od utożsamiania. Te zapewnienia i mniemania o tym, co czyni rozum, musi się w ogóle odłożyć na bok, ponieważ są one ponie­ kąd czysto historyczne, a rozpatrywanie wszystkiego, co jest, wykazuje w nim samym, że w swojej tożsamości ze sobą jest sobie nietożsame i ze sobą sprzeczne, a w swo­ jej różności, w swej sprzeczności ze sobą tożsame, że jest ono w sobie samym tym ruchem przechodzenia jednego z tych określeń w drugie, a jest tym dlatego, że każde z tych określeń jest samo w sobie przeciwieństwem siebie same­ go. Pojęcie tożsamości — jako prostej, siebie do siebie od­ noszącej negatywności — nie jest produktem refleksji ze­ wnętrznej, lecz wytworzyło się w samym bycie. Natomiast tożsamość, która jest czymś zewnętrznym w odniesieniu do różnicy, i różnica, która jest czymś zewnętrznym w od­ niesieniu do tożsamości, są wytworem refleksji zewnętrz­ nej i abstrakcji, która w jakiś arbitralny sposób trzyma się tego punktu widzenia obojętnej różności. 2. Tożsamość ta jest najpierw istotą samą i nie jest jeszcze jej określeniem. Jest całą refleksją, a nie jej od­ różnionym momentem. Jako negacja absolutna jest ona negacją, która neguje sama siebie, jest niebytem oraz

40

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

różnicą, która zanika w swoim powstawaniu, jest odróż­ nieniem, przez które się niczego nie odróżnia i które bez­ pośrednio załamuje się (zusammenfallt) w sobie samym. Odróżnianie to jest ustanawianiem niebytu jako niebytu tego, co inne. Ale niebyt tego, co inne, jest znoszeniem te­ go „innego”, a tym samym zniesieniem samego odróż­ niania. Wówczas jednak odróżnianie występuje tu jako negatywność odnosząca siebie do siebie, jako niebyt, któ­ ry jest swym własnym niebytem, niebytem, który swój niebyt ma nie w jakimś „innym”, lecz w sobie samym. Toteż mamy tu różnicę, która odnosi siebie do siebie, różnicę refleksyjną, czyli czystą, różnicę absolutną. Inaczej mówiąc, tożsamość jest refleksją w sobie samej, która jest taką refleksją tylko jako wewnętrzne odbieganie, a tym odbieganiem jest ono tylko jako refleksja-w-sobie, jako odbieganie od siebie bezpośrednio wycofujące siebie do siebie. Toteż jest ona tożsamością 28 jako tożsama ze sobą różnica. Różnica jednak jest tożsa­ ma ze sobą samą tylko wtedy, kiedy nie jest tożsamością, lecz absolutną nietożsamością. Jednak nietożsamość jest absolutna tylko o tyle, o ile nie zawiera w sobie niczego, co byłoby od niej inne, lecz tylko samą siebie, tzn. o tyle, o ile jest absolutną tożsamością ze sobą. Tożsamość jest więc w sobie samej absolutną nietoż­ samością. Ale jest ona także określeniem tożsamości w przeciwieństwie do nietożsamości. Albowiem jako refleksja-w-sobie ustanawia siebie jako swój własny niebyt. Jest ona całością, ale jako refleksja ustanawia siebie jako swój własny moment, jako założoność, z którego powro­ tem do siebie jest właśnie ona. Dopiero w ten sposób, do­ piero jako swój własny moment jest ona tożsamością jako taką, określeniem prostej tożsamości (Gleichheit) z sobą samą w przeciwieństwie do absolutnej różnicy.

Rozdział drugi. Tożsamość

41

Uwaga 2 Pierwsze pierwotne prawo myślenia, prawo tożsamości

W uwadze tej rozpatrzę bliżej tożsamość jako za­ sadę tożsamości (Satz der Identitat), którą zazwyczaj przytacza się jako pierwsze prawo myślenia. Zasada ta, wyrażona w sposób pozytywny A = A, nie jest przede wszystkim niczym innym jak tylko wypowiadaniem pu­ stej tautologii. Toteż słusznie zauważono, że to prawo myślenia jest pozbawione treści i do niczego nie prowa­ dzi. Jest to więc pusta tożsamość, jakiej mocno trzyma­ ją się ci wszyscy, którzy tożsamość jako taką uważają za coś prawdziwego i zawsze pouczają, że tożsamość nie jest różnicą, gdyż tożsamość i różnica są od siebie różne. Nie widzą tego, że w ten sposób już sami mówią, że tożsamość jest czymś odróżnionym (ein Verschiedenes). Mówią bowiem, że tożsamośćjest różna od różnicy (Verschiedenheit), a ponieważ muszą zarazem przyznać, że stanowi to naturę tożsamości, to wynika stąd, że tożsa­ mość jest różnicą nie w sposób zewnętrzny, lecz w so­ bie samej, że jej natura polega na tym, by być czymś różnym. Następnie, ponieważ trzymają się uporczywie tej pozbawionej ruchu tożsamości, która ma swoje prze­ ciwieństwo w różnicy, nie zauważają, że tym samym czynią z niej określoność jednostronną, która jako taka nie zawiera w sobie prawdy. Przyznaje się w ten sposób, że zasada tożsamości wyraża tylko określoność jed­ nostronną, że zawiera w sobie prawdę tylko formalną, prawdę abstrakcyjną, niezupełną. W tym słusznym sądzie zawarte jest jednak bezpo­ średnio to, że prawda jest zupełna tylko w jedności tożsa­ 29 mości z różnicą, a tym samym polega tylko na tej jed­ ności. Skoro twierdzi się, że tożsamość, o której mowa,

42

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jest niedoskonała, to totalność — według której mierzona tożsamość okazuje się niedoskonała — przyświeca myśle­ niu jako to, co doskonałe. A ponieważ z drugiej strony uporczywie obstaje się przy tożsamości jako absolutnie oddzielonej od różnicy i tożsamość tę w tym swoim od­ dzieleniu uważa się za coś istotnego, obowiązującego i prawdziwego — to w tych sprzecznych ze sobą twier­ dzeniach nie należy się dopatrywać niczego innego, jak tylko niezdolności zestawienia razem tych myśli — tej, że tożsamość jako abstrakcja jest czymś istotnym, oraz tej, że jako taka jest ona zarazem niedoskonała. Jest to nie­ zdolność uświadomienia sobie tego negatywnego ruchu, jako który tożsamość sama przedstawiona została w tych twierdzeniach. Albo, jeśli powiada się, że tożsamość jest tożsamością istotną jako oddzielona od różnicy czy też w oddzieleniu się od różnicy, to bezpośrednio mamy tu wypowiedzianą o niej prawdę, że polega ona na tym, by być czymś oddzielonym jako takim, czy też czymś istot­ nym w oddzieleniu się, tzn. niczym dla siebie, lecz tylko jednym z momentów rozdziału. Co się tyczy dalszego uwiarygodnienia absolutnej prawdy zasady tożsamości, to uwiarygodnienie to oparte zostaje o tyle na doświadczeniu, że wszyscy powołują się na doświadczenie każdej świadomości, na to, że świado­ mość, skoro tylko wypowie się jej tę zasadę „A jest A”, „drzewo jest drzewem”, bezpośrednio się z nią zgadza i zadowala się tym, że zasada ta jako sama przez się bez­ pośrednio jasna nie wymaga żadnego innego uzasadnie­ nia i dowodu. Z jednej strony to powoływanie się na doświadcze­ nie, że powszechnie każda świadomość zasadę tę uznaje, jest tylko frazesem. Nie chce się przecież przez to powiedzieć, że ten eksperyment z abstrakcyjną zasadą

Rozdział drugi. Tożsamość

43

A=A przeprowadzono z każdą świadomością. Toteż nie należy tego powoływania się na rzeczywiście prze­ prowadzone doświadczenie brać poważnie, jest to tylko zapewnienie, że gdyby doświadczenie takie przeprowa­ dzono, rezultat by powszechnie uznano. Gdyby jednak rzecz przedstawiała się w ten sposób, że miało się na myśli nie zasadę abstrakcyjną jako taką, lecz zasadę w jej konkretnym zastosowaniu, z którego abstrakcyjna miałaby dopiero być wyprowadzona, to twierdzenie o jej ogólności i bezpośredniości polegałoby na tym, że każ­ 30 da świadomość, i to nawet w każdej swojej wypowiedzi, ma ją u swych podstaw, czy też na tym, że zawarta jest implicite w każdej wypowiedzi. Ale konkretność i za­ stosowanie polega przecież właśnie na odniesieniu pro­ stej tożsamości do pewnej różnej od niej różnorodności. Ów konkret wyrażony jako twierdzenie byłby przede wszystkim zdaniem syntetycznym. Z samego konkretu czy też z wyrażającego ją zdania syntetycznego abstrak­ cja drogą analizy mogłaby wydobyć zasadę tożsamości. Ale faktycznie nie pozostawiłaby ona doświadczenia ta­ kim, jakim jest, lecz zmieniłaby je. Albowiem doświad­ czenie zawierało raczej tożsamość w jedności z różnicą, to zaś jest bezpośrednim obaleniem twierdzenia, że abs­ trakcyjna tożsamość jako taka jest czymś prawdziwym, ponieważ w każdym doświadczeniu mamy właśnie coś wręcz przeciwnego, mianowicie tożsamość tylko w po­ wiązaniu z różnicą. Z drugiej strony przeprowadza się aż za często do­ świadczenia z czystą zasadą tożsamości i z tego doświad­ czenia wyraźnie widać, co sądzi się o prawdzie, którą zasada ta zawiera. Jeśli bowiem na przykład na pytanie „czym jest roślina?” daje się odpowiedź „roślina jest ro­ śliną” — to prawda takiego twierdzenia zostaje uznana

44

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

przez całe towarzystwo, na którym ją się wypróbowuje, ale zarazem równie jednomyślnie powiada się, że nic się przez to nie powiedziało. Jeśli ktoś otwiera usta i obiecuje powiedzieć, czym jest Bóg, i powiada „Bóg jest Bogiem”, to słuchacze czują się zawiedzeni w swych oczekiwaniach, gdyż oczekiwali jakiegoś innego określe­ nia. I chociaż takie twierdzenie jest absolutną prawdą, to taką gadaninę o absolucie ceni się bardzo nisko. Nic nie jest uważane za bardziej nudne i uciążliwe niż taka ciągle to samo przeżuwająca rozmowa, niż taka gadanina, która ma przecież być jakoby prawdą. Jeśli rozpatrzymy bliżej, co przy tego rodzaju praw­ dzie wywołuje nudę, stwierdzimy, że początek, „rośli­ na jest”, stanowi pewne przygotowanie do tego, by coś powiedzieć, by przytoczyć jakieś bliższe określenie. Ponieważ jednak potem powtarzane jest to samo, na­ stępuje coś wręcz przeciwnego — wychodzi z tego nic. Takie mówienie tautologiami przeczy więc sobie samemu. Tożsamość, zamiast być w sobie samej prawdą i abso­ lutną prawdą, okazuje się wobec tego raczej jej przeci­ wieństwem. Zamiast być pozbawioną ruchu niezłożo31 nością, jest wychodzeniem poza siebie i rozwiązaniem samej siebie. A zatem w formie twierdzenia, w której wyrażona zo­ staje tożsamość, zawarte jest coś więcej niż prosta, abs­ trakcyjna tożsamość. Zawarty jest w niej ów czysty ruch refleksji, w którym „inne” występuje tylko jako pozór, jako bezpośrednie zanikanie. „A jest” — to początek, któ­ remu przyświeca coś różnego, ku któremu się przecho­ dzi. Do tego różnego jednak się nie dochodzi: „A jest — A”. Różnica jest tylko zanikaniem — ruch wraca do sie­ bie samego. Formę twierdzenia można więc uważać za ukrytą konieczność dodania do abstrakcyjnej tożsamości

Rozdział drugi. Tożsamość

45

jeszcze owego „więcej” zawartego w tym ruchu. W taki sam sposób dołącza się także do tego jakieś A czy jakaś roślina lub w ogóle jakiś substrat, który jako niepotrzeb­ na treść nie ma żadnego znaczenia. Ale treść ta stanowi tę różnicę, która wydaje się do tego dołączać przypadko­ wo. Jeśli zamiast owego A czy każdego innego substratu weźmie się tożsamość samą — tożsamość jest tożsamo­ ścią— to w równym stopniu przyznaje się, że zamiast niej może być wzięty również każdy inny substrat. Toteż jeśli już mamy powoływać się na to, co ukazuje zjawisko, to ukazuje ono, że w wyrazie tożsamości zawarta jest bez­ pośrednio również różnica albo — mówiąc ściślej zgodnie z tym, co zostało wyżej powiedziane — że tożsamość ta jest niczym, że jest negatywnością, absolutną różnicą (Unterschied) siebie samej. Drugi sposób wyrażania zasady tożsamości: „A nie może zarazem być A i nie-A”, ma formę negatywną i na­ zywa się zasadą sprzeczności. W jaki sposóbjorma negacji, którą obecne twierdzenie różni się od poprzedniego, do­ łącza się do tożsamości - tego zazwyczaj się nie uzasad­ nia. Forma ta polega jednak na tym, że tożsamość jako czysty ruch refleksji jest prostą negatywnością, którą wyżej przytoczony drugi sposób wyrażania zasady toż­ samości zawiera w sobie w formie bardziej rozwiniętej. Wypowiedziane zostaje A i jakieś nie-A: czyste „inne” tego A. Ale pojawia się ono tylko po to, aby zniknąć. Tożsamość zostaje więc wyrażona w tej zasadzie jako ne­ gacja negacji. A i nie-A są czymś różnym, a jako różne odniesione do jednego i tego samego A. Tożsamość zo­ stała więc tu przedstawiona jako ta ich różnica w pewnym 32 odnoszeniu się albo jako prosta różnica w nich samych. Wynika stąd jasno, że zasada tożsamości, a jeszcze bardziej zasada sprzeczności nie ma charakteru tylko

46

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

analitycznego, lecz syntetyczny. Albowiem zasada sprzecz­ ności w swoim wyrazie zawiera w sobie nie tylko pustą prostą zewnętrzną tożsamość (Gleichheit mit sich) i nie tylko jej „inne” w ogóle, ale nawet absolutną nietożsamość, sprzeczność samą w sobie. Sama zasada tożsamości zawie­ ra natomiast, jak to wykazaliśmy przy jej rozpatrywaniu, ruch refleksyjny — tożsamość jako zanikanie inności. Wniosek z tych rozważań jest więc taki, że po pierwsze zasada tożsamości czy sprzeczności, o ile ma wyrażać jako prawdę tylko tożsamość abstrakcyjną, w przeciwień­ stwie do różnicy, nie jest prawem myślenia, lecz raczej jego przeciwieństwem. Po drugie, że zasady te-w wyższym stopniu, niż się to mniema, zawierają w sobie to właśnie przeciwieństwo — samą absolutną różnicę (Unterschied). B. RÓŻNICA

1. Różnica absolutna

Różnica jest negatywnością, którą refleksja zawiera w sobie, jest owym niczym, które zostaje wyrażone mó­ wieniem tautologiami, istotnym momentem tożsamości samej, która określa siebie zarazem jako swą własną ne­ gatywność i różna jest od różnicy. 1. Różnica ta jest różnicą samą w sobie i dla siebie, róż­ nicą absolutną, różnicą istoty. Jest ona sama w sobie i dla siebie — jest różnicą nie dzięki czemuś zewnętrznemu, lecz różnicą odnoszącą siebie do siebie, a więc różnicą pro­ stą. Jest rzeczą istotną, by różnicę absolutną ujmować jako różnicę prostą. W absolutnej różnicy między A i nie-A owo proste „nie” jest właśnie tym, co tę różnicę stanowi. Różnica sama jest pojęciem prostym. Dwie rzeczy — po­ wiada się —różnią się od siebie tym, że itd. „Tym, że” zna­

Rozdział drugi. Różnica

47

czy — pod jednym i tym samym względem, z punktu wi­ dzenia tej samej racji określającej. Jest to różnica refleksji, a nie bycia „innym" istnienia. Jakieś istnienie i jakieś inne 33 istnienie zostają ustanowione jako takie, które się roz­ chodzą. Każde z wzajemnie w stosunku do siebie okre­ ślonych istnień ma bezpośredni byt dla siebie. Natomiast „inne” istoty jest „innym” samym w sobie i dla siebie, nie „innym” jakiegoś „innego” będącego poza nim — jest pro­ stą określonością samą w sobie. Również w sferze istnie­ nia bycie „innym” i określoność miały — jak się okazało — naturę prostej określoności, przeciwieństwa będącego tożsamością (identischer Gegensatz). Ale tożsamość ta przejawiała się jako tylko przechodzenie jednej określono­ ści w inną. Tu natomiast, w sferze refleksji, różnica wy­ stępuje jako refleksyjna, ustanowiona zostaje taką, jaką jest sama w sobie. 2. Różnica sama w sobie jest różnicą odnoszącą sie­ bie do siebie samej. Jest więc swą własną negatywnością, nie różnicą wobec jakiegoś „innego”, lecz różnicą siebie względem siebie samej (seiner non sich selbst), nie jest ona sobą samą, lecz swoim „innym”. Ale tym, co różni się od różnicy, jest tożsamość. Różnica jest więc sobą samą i tożsamością. Obie razem stanowią różnicę. Różnica jest całością i zarazem swym własnym momentem. Tak samo można powiedzieć, że różnica jako prosta nie jest różnicą. Staje się ona nią dopiero w odniesieniu do toż­ samości. Ale różnica jako różnica zawiera raczej w sobie zarówno tożsamość, jak i samo to odnoszenie się. Róż­ nica jest całością i zarazem swym własnym momentem, podobnie jak tożsamość jest w tym samym stopniu ca­ łością, jak i swym własnym momentem. Należy to uwa­ żać za istotną naturę refleksji i za określoną prapodstawę wszelkiej czynności i ruchu własnego. — Zarówno różnica,

48

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jak i tożsamość czynią siebie momentami albo założono­ ścią, ponieważ jako refleksja są negatywnym odnosze­ niem się do siebie samych. Różnica będąca jednością jej samej i tożsamości, jest różnicą określoną w sobie samej. Nie jest ona przechodze­ niem w „inne”, nie jest odnoszeniem się do czegoś inne­ go poza nią. Ma ona swoje „inne” — tożsamość — w so­ bie samej, podobnie zresztą jak tożsamość, wstępując w określenie różnicy, nie zatraca się w niej jako w swym „innym”, lecz zachowuje się w niej, jest jej refleksją-w-sobie i jej momentem. 3. Różnica zawiera więc w sobie obydwa momenty — tożsamość i różnicę. Obydwa te momenty okazują się w ten sposób założonością, określonością. Ale w tym by­ ciu ustanowionym (Gesetztsein) każdy jest odnoszeniem się do siebie samego. Jeden z nich, tożsamość, jest sam 34 bezpośrednio momentem refleksji-w-sobie. Ale podob­ nie i drugi, różnica, jest różnicą w sobie, różnicą reflek­ syjną. Różnica, o ile zawiera w sobie dwa tego rodzaju momenty, które same są refleksjami-w-sobie, jest różno­ ścią (Verschiedenheit).

2. Różność 1. Tożsamość rozpada się (zerfallt) w sobie samej w różność, ponieważ jako absolutna różnica w sobie sa­ mej ustanawia siebie jako negację siebie samej, a te jej momenty — ona sama i jej własna negatywność — są re­ fleksjami-w-sobie, tożsamymi ze sobą. Albo dzieje się tak właśnie dlatego, że sama znosi bezpośrednio to swo­ je negowanie i w swym określeniu jest czymś w sobie re­ fleksyjnym. To, co zostało odróżnione, ma trwałe istnienie jako wzajemnie w stosunku do siebie obojętna różność,

Rozdział drugi. Różnica

49

ponieważ jest tożsame ze sobą, ponieważ tożsamość sta­ nowi jego podłoże i element. Inaczej mówiąc, różność jest tym, czym jest, właśnie tylko w swoim przeciwień­ stwie, w tożsamości. Różność stanowi o inności jako takiej refleksji. Pod­ stawą i racją „innego” przysługującego istnieniu jest bezpośredni byt, w którym negatywność ma swoje trwa­ łe istnienie. Natomiast w refleksji trwałym istnieniem negatywności i jej obojętnością jest tożsamość ze sobą, bezpośredniość refleksyjna. Momentami różnicy są tożsamość i różnica sama. Na­ tomiast różnością są one jako w sobie refleksyjne, jako odnoszące siebie do siebie. I tak w określeniu tożsamości momenty różnicy są jedynie odnoszeniem się do siebie samych. Ani tożsamość nie jest odniesiona do różnicy, ani różnica nie jest odniesiona do tożsamości. Ponieważ każdy z tych momentów jest odniesiony tylko do siebie, są one w stosunku do siebie nieokreślone. Ponieważ w ten sposób momenty te nie są odróżnione w nich samych, to różnica jest dla nich czymś zewnętrznym. Momenty odróżnione (die Verschiedenen) nie odnoszą się do siebie jako tożsamość i różnica, lecz tylko jako różne w ogóle, jako takie, które są obojętne w stosunku do siebie i w sto­ sunku do swojej określoności. 2. W różności, jako obojętności różnicy, refleksja sta­ ła się w ogóle w stosunku do siebie zewnętrzna. Różni­ ca jest tu tylko założonością albo różnicą zniesioną, ale różnica sama jest całością refleksji. Jeśli całość tę roz­ 35 patrzymy bliżej, okaże się, że obie, tożsamość i różnica, są —jak się obie dopiero co określiły — refleksjami, każda jednością siebie samej ze swym „innym” — każda jest ca­ łością. Ale tym samym określoność polegająca na tym, by być tylko tożsamością albo tylko różnicą, okazuje się

50

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

czymś zniesionym. Nie są one jakościami, ponieważ ich określoność, dzięki refleksji-w-sobie, występuje zarazem tylko jako negacja. Mamy tu więc coś podwójnego: refleksję-w-sobie jako taką i określoność jako negację, czyli założoność. Założoność jest refleksją zewnętrzną w sto­ sunku do siebie, jest negacją jako negacja — a tym sa­ mym sama w sobie wprawdzie negacją odnoszącą siebie do siebie i refleksją-w-sobie, ale tylko sama w sobie. Jest odnoszeniem się do siebie jako do czegoś zewnętrznego. Refleksja sama w sobie i refleksja zewnętrzna są więc owymi dwoma określeniami, w których ustanowiły sie­ bie momenty różnicy — tożsamość i różnica. Są samy­ mi tymi momentami, ponieważ teraz już się określiły. Refleksja sama w sobie jest tożsamością, ale określoną jako taka, która jest obojętna w stosunku do różnicy. Jest określona nie jako taka, która w ogóle nie ma w sobie róż­ nicy, lecz jako taka, która odnosi się do niej jako do tożsa­ mej ze sobą — jest różnością. Jest to tożsamość, która tak zwróciła się refleksją ku sobie, że stanowi właściwie Jedną refleksję w sobie obu momentów. Oba są refleksjami-wsobie. Tożsamość jest ową jedną refleksją obu momen­ tów, która ma w sobie różnicę tylko jako różnicę obojętną i jest różnością w ogóle. Natomiast refleksja zewnętrzna jest określoną różnicą tych momentów nie jako absolut­ na refleksja-w-sobie, lecz jako określenie, w stosunku do którego refleksja istniejąca sama w sobie jest obojętna. Obydwa momenty różnicy, tożsamość i różnica sama, okazują się w ten sposób określeniami zewnętrznie usta­ nowionymi, a nie określeniami istniejącymi jako same w sobie i dla siebie. Ta zewnętrzna tożsamość jest byciem tym samym (Gleichheit), a zewnętrzna różnica — nie tym samym (Ungleichheit). „To samo” jest wprawdzie tożsamością, ale tyl-

Rozdział drugi. Różnica

51

ko jako pewna założoność, i jest tożsamością, która nie istnieje sama w sobie i dla siebie. Podobnie „nie to samo” jest różnicą, ale różnicą zewnętrzną, taką, która sama w sobie i dla siebie nie jest różnicą samego tego, co od­ różnione (Ungleichen). Czy jakaś rzecz jest tym samym, czy nie tym samym co jakaś inna rzecz — to nie obcho­ dzi ani jednej, ani drugiej. Każda z nich jest odniesiona 36 tylko do samej siebie, jest tylko sama w sobie i dla sie­ bie samej tym, czym jest. Tożsamość albo nietożsamość jako bycie tym samym i nie tym samym, to zewnętrzny w stosunku do nich punkt widzenia jakiegoś trzeciego (eines Dritten). 3. Refleksja zewnętrzna odnosi to, co różne, do by­ cia tym samym i niebycia tym samym. To odnoszenie - porównywanie — przechodzi tam i z powrotem od by­ cia tym samym do niebycia tym samym i od niebycia tym samym do bycia tym samym. Ale dla samych tych określeń to odnoszenie tam i z powrotem jest czymś ze­ wnętrznym. Poza tym nie są one odnoszone wzajemnie do siebie, lecz tylko każde dla siebie do jakiegoś „trze­ ciego”. W tym kolejnym następowaniu po sobie każde z tych określeń występuje bezpośrednio dla siebie. Re­ fleksja zewnętrzna jako taka jest zewnętrzna w stosun­ ku do samej siebie. Różnica określona jest zanegowaną różnicą absolutną, nie jest więc różnicą prostą, nie jest refleksją-w-sobie, lecz ma tę refleksję na zewnątrz siebie. Dlatego też momenty tej różnicy rozchodzą się i odno­ szą się do przeciwstawiającej się im refleksji-w-sobie tak­ że jako wzajemnie zewnętrzne. W refleksji, która wyobcowała się od siebie, bycie tym samym i niebycie tym samym występują więc jako wza­ jemnie do siebie nieodniesione, sama refleksja zaś, odno­ sząc je do czegoś jednego i tego samego (ein und dasselbe),

52

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

oddziela je za pomocą „o tyle, o ile”, „od tej strony”, „pod tym względem”. Toteż różne momenty stanowiące owo „jedno i to samo”, do którego oba — bycie tym samym i niebycie tym samym — są odnoszone, są z jednej strony tym samym, z drugiej jednak strony nie są tym samym, i o ile są tym samym, o tyle nie są nie tym samym. „To samo” odnosi się tylko do siebie, a „nie to samo” jest rów­ nież tylko niebyciem tym samym. Ale przez to swoje oddzielenie się od siebie bycie tym samym i niebycie tym samym tylko się znoszą. Właśnie to, co miało nie dopuścić do tego, by stały się sprzeczne i rozpłynęły się w sobie - czyli to, że coś jest w odniesie­ niu do czegoś innego pod jednym względem tym samym, pod innym jednak nie tym samym — to właśnie utrzymy­ wanie bycia tym samym i niebycia tym samym jako od siebie odrębnych, jest ich destrukcją. Oba bowiem są określeniami różnicy. Są odniesieniami do siebie, pole­ gającymi na tym, że jedno jest tym, czym drugie nie jest. „To samo” nie znaczy „nie to samo”, a „nie to samo” nie znaczy „to samo”. Obu przysługuje w istocie rzeczy to właśnie odniesienie i poza nim nie mają żadnego znacze37 nia. Jako określenia różnicy każde jest tym, czym jest, jako różne od swego „innego”. Za sprawą tej ich wzajem­ nej obojętności bycie tym samym jest jednak odniesione tylko do siebie, a niebycie tym samym jest także jakimś własnym „pod tym względem” i refleksją dla siebie. Każ­ de jest zatem tym samym co ono samo — różnica znikła, ponieważ nie mają one żadnej wzajemnej w stosunku do siebie określoności. Inaczej mówiąc, każde okazało się w ten sposób tylko tym samym. To obojętne „pod tym względem”, czyli ta zewnętrzna różnica, znosi w ten sposób samą siebie i jest własną ne­ gatywnością w sobie samej. Jest tą negatywnością, która

Rozdział drugi. Różnica

53

w akcie porównywania przypada porównującemu. Porów­ nujący przechodzi od bycia tym samym do niebycia tym samym, a od niebycia tym samym do bycia tym samym, każę więc jednemu zanikać w drugim i jest faktycznie negatywną jednością obu. Jedność ta jest więc czymś, co leży po tamtej stronie tego, co porównane, oraz po tam­ tej stronie momentów porównania, jest subiektywną, na zewnątrz nich przypadającą czynnością. Ale ta negatyw­ na jedność stanowi — jak się okazało — faktycznie natu­ rę bycia tym samym i niebycia tym samym. Właśnie to samoistne „pod tym względem”, jakim jest każde z nich, jest raczej tym ich odnoszeniem się do siebie, które znosi ich różność i zarazem je same. Od tej strony, jako momenty refleksji zewnętrznej i jako zewnętrzne w stosunku do siebie samych, „to samo” i „nie to samo” zanikają razem w swym byciu tym samym. Ale ta ich negatywna jedność jest następnie także ustanowiona w nich samych, ponieważ istniejącą samą w sobie refleksję mają one poza sobą. Inaczej mó­ wiąc, są one tym samym i nie tym samym jakiegoś „trze­ ciego”, czegoś innego niż to, czym same są. „To samo” nie jest tym samym co ono, a „nie to samo” jako takie nie jest nie tym samym co ono, lecz samo jest tym sa­ mym, co wobec niego nie jest tym samym. Bycie tym samym i niebycie tym samym nie są zatem tym samym co one same. Każde jest więc ową refleksją — byciem tym samym, które jest sobą samym oraz niebyciem tym sa­ mym, i niebyciem tym samym, które jest sobą samą oraz byciem tym samym. „To samo” i „nie to samo” stanowiły więc o stronie założoności — w przeciwieństwie do tego, co było porów­ nywane lub odróżniane i co określiło się jako istniejąca sama w sobie refleksja. Ale to, co porównywane, straci­

54

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

ło tym samym również swą określoność w stosunku do nich. Właśnie bycie tym samym i niebycie tym samym, określenia refleksji zewnętrznej, są refleksją istniejącą 38 tylko samą w sobie, którą miało być to, co różne, jako takie, jego tylko nieokreśloną różnicą. Refleksja istniejąca sama u> sobie jest odnoszeniem się do siebie bez negacji, jest abstrakcyjną tożsamością ze sobą i dlatego samą za­ łożonością. To, co tylko różne, przechodzi więc poprzez założoność w refleksję negatywną. To, co różne, jest więc różnicą tylko ustanowioną, a więc różnicą, która różnicą nie jest, czyli negacją siebie w sobie samym. Podobnie też samo bycie tym samym i niebycie tym samym, zało­ żoność, za sprawą obojętności czy refleksji samej w sobie przechodzi z powrotem w negatywną jedność ze sobą, w refleksję, która w sobie samej jest różnicą między by­ ciem tym samym a niebyciem tym samym. Różność, której obojętne strony są zarazem bezwzględnie tylko mo­ mentami jako należące do jednej negatywnej jedności jest przeciwieństwem. Uwaga Zasada różności

Różność — podobnie jak tożsamość — wyraża się w for­ mie pewnej przysługującej jej zasady. Poza tym obydwie te zasady są utrzymywane wzajemnie w stosunku do sie­ bie obojętnej różności, tak iż każda ma obowiązywać dla siebie bez względu na drugą. „Wszystkie rzeczy są różne” albo: „nie ma dwóch rze­ czy, które są identyczne (gleich)”. Zasada ta faktycznie przeciwstawia się zasadzie tożsamości, ponieważ głosi, że A jest czymś różnym, czyli że A jest także nie-A. Albo powiada, że A nie jest tym samym co inne A, ale

Rozdział drugi. Różnica

55

wtedy nie jest ono już A w ogóle, lecz raczej określonym A. W zdaniu wyrażającym zasadę tożsamości zamiast A można podstawić każdy substrat, natomiast A jako niebycie tym samym nie może już być zastąpione przez jakikolwiek inny. A ma wprawdzie być różne nie od sie­ bie, lecz tylko od innego, różność ta jest jednak jego wła­ snym określeniem. Jako A tożsame ze sobą jest czymś nieokreślonym, natomiast jako określone jest ono czymś wręcz przeciwnym. W sobie samym zawiera już nie tylko tożsamość ze sobą, lecz także negację, a zatem własną różność od siebie samego. Zasada głosząca, że wszystkie rzeczy są od siebie różne, jest zasadą zupełnie zbędną, ponieważ w liczbie mnogiej „rzeczy” zawarta jest bezpośrednio wielość oraz zupełnie nieokreślona różność. Natomiast twierdzenie, że nie ma dwóch rzeczy, które są ze sobą całkowicie iden­ tyczne (gleich), wyraża coś więcej, mianowicie określoną różność. „Dwie rzeczy” znaczy nie tylko to, że jest ich 39 dwie — numeryczna wielość jest bowiem tylko jednorod­ nością (Einerleiheit) — lecz to, że są one różne dzięki pew­ nemu określeniu. Twierdzenie, że nie ma dwóch rzeczy, które byłyby ze sobą identyczne, zaskakuje wyobraźnię. Anegdota głosi, że Leibniz twierdzenie takie wygłosił na pewnym dworze i nakłaniał damy, by wśród liści szukały dwóch całkowicie ze sobą identycznych. Jakież to szczę­ śliwe były czasy dla metafizyki, kiedy to zajmowano się nią na dworach i kiedy dla sprawdzenia jej twierdzeń dość było takich wysiłków jak porównywanie liści drzew! Powód, że twierdzenie to wydaje się dziwne, zawie­ ra się w tym, co zostało wyżej powiedziane: „dwa”, czyli numeryczna wielość, nie zawiera w sobie jeszcze różności określonej i różność jako taka odnosi się w swojej abstrak­ cji w sposób obojętny do bycia tym samym i niebycia

56

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

tym samym. Wyobrażanie, jeśli i ono zaczyna zajmować się określaniem, ujmuje same te momenty jako wzajem­ nie w stosunku do siebie obojętne, tak iż jedno bez dru­ giego, samo tylko bycie tym samym rzeczy bez ich niebycia tym samym wystarcza do określenia. Albo [ujmuje je tak] że rzeczy różne, nawet jeśli stanowią tylko numeryczną wielość, są różne w ogóle, a nie są nie tym samym. Nato­ miast zasada różności wyraża to, że rzeczy różnią się od siebie na skutek swego niebycia tym samym, że określe­ nie niebycia tym samym przysługuje im w tym samym stopniu co określenie bycia tym samym, gdyż dopiero obydwa te określenia razem stanowią różnicę określoną. Dlatego też twierdzenie, że wszystkim rzeczom przy­ sługuje określenie różności (Ungleichheit), wymaga dowo­ du. Nie można twierdzenia tego wysunąć jako twierdzenia bezpośredniego, gdyż już sam zwykły sposób poznawa­ nia domaga się dowodu na powiązanie różnych określeń w zdaniu syntetycznym lub wskazania jakiegoś „trzecie­ go”, w którym określenia te są zapośredniczone. Dowód ten musiałby wykazać przejście tożsamości w różność, a następnie różności w różność określoną, w niebycie tym samym. Ale tego zazwyczaj się nie czyni. W twierdzeniu tym okazało się, że różność, czyli różnica zewnętrzna, jest naprawdę różnicą refleksyjną, różnicą w sobie sa­ mej, że obojętne istnienie różności jest samą tylko za­ łożonością, a tym samym nie jest różnicą zewnętrzną, 40 obojętną, lecz pewnym odnoszeniem się do siebie obu momentów. Łączy się z tym również rozwiązanie (Auflosung) i ni­ cość „zasady różności”. Dwie rzeczy nie są całkowicie identyczne, a zatem są one tym samym i zarazem nie są tym samym — tym samym już przez samo to, że są to rzeczy, że są dwiema rzeczami w ogóle — ponieważ

Rozdział drugi. Różnica

57

każda jest jakąś rzeczą i jakimś jednym tak samo jak każda inna, każda więc tym samym co inna. Natomiast nie tym samym są one zgodnie z założeniem. Otrzyma­ liśmy w ten sposób określenie, że obydwa momenty, to samo i nie to samo, są różne w jednym i tym samym (ein und dasselbe), czyli że oddzielająca się od siebie różnica jest zarazem jednym i tym samym odnoszeniem się. To odnoszenie się przeszło tym samym w przeciwstawienie (Entgegensetzung). Owo „zarazem” obu orzeczników zostaje wprawdzie utrzymane jako coś odrębnego za sprawą „o ile”, dzięki temu, że dwie rzeczy o tyle są tym samym, o ile nie są nie tym samym, albo że są one z jednej strony i pod jednym względem tym samym, natomiast z drugiej strony i pod in­ nym względem nie są tym samym. W ten sposób jedność bycia tym samym i niebycia tym samym zostaje usunię­ ta z rzeczy i to, co miało być jej własną refleksją oraz ich refleksją w sobie, utrwalone zostaje jako refleksja ze­ wnętrzna w stosunku do rzeczy. Refleksja ta jest jednak wówczas taką refleksją, która w jednej i tej samej czynności rozróżnia obie strony — bycie tym samym i niebycie tym samym, a zatem zawiera obie w jednej czynności, jednej każę przeświecać w drugiej i jednej kierować się refleksją w drugą. Natomiast powszechna delikatność w stosunku do rzeczy, dbająca tylko o to, by nie były ze sobą sprzecz­ ne, zapomina tu, jak zawsze zresztą, że sprzeczność nie zostaje przez to rozwiązana, lecz tylko przemieszczona gdzie indziej, do subiektywnej albo zewnętrznej refleksji w ogóle i że obydwa te momenty — które za sprawą ich oddalenia od siebie i przesunięcia zostają wyrażone jako tylko założoność — refleksja ta zawiera w sobie faktycznie wjednej jedności jako zniesione i wzajemnie do siebie od­ niesione.

58

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

3. Przeciwieństwo W przeciwieństwie refleksja określona, różnica, zosta­ ła doprowadzona do końca. Przeciwieństwo jest jedno­ ścią tożsamości i różności. Momenty przeciwieństwa są różne w jednej tożsamości. W ten sposób są one momen­ tami przeciwstawnymi. 41 Tożsamość i różnica są momentami różnicy utrzymy­ wanymi w obrębie niej samej, są refleksyjnymi momen­ tami jej jedności. Natomiast „to samo” i „nie to samo” są refleksją przemieszczoną na zewnątrz (entaufierte). Ich tożsamość ze sobą nie jest tylko obojętnością każdej z nich w stosunku do tego, co odróżnione, lecz w stosun­ ku do bytu samego w sobie i dla siebie jako takiego, jest to tożsamość ze sobą w przeciwieństwie do tożsamości w sobie refleksyjnej. Dlatego jest to bezpośredniość w so­ bie nierefleksyjna. Założoność stron refleksji zewnętrz­ nej jest dlatego bytem, podobnie jak ich niezałożoność — niebytem. Jeśli przyjrzymy się bliżej momentom zawartym w przeciwieństwie, to okaże się, że są one założonością w sobie refleksyjną, czyli określeniem w ogóle. Założono­ ścią jest bycie tym samym i niebycie tym samym. Oba, jako w sobie refleksyjne, tworzą określenia przysługują­ ce przeciwieństwu. Ich refleksja-w-sobie sobie polega na tym, że każde jest w sobie samym jednością bycia tym samym i niebycia tym samym. Bycie tym samym wystę­ puje tylko w refleksji, która przeprowadza swe porów­ nania wychodząc od niebycia tym samym, a więc jako zapośredniczona przez swój drugi — obojętny - moment. Podobnie i niebycie tym samym występuje tylko w tym samym refleksyjnym odniesieniu, w którym występuje bycie tym samym.

Rozdział drugi. Różnica

59

Każdy z tych momentów jest zatem w swojej określo­ ności całością. Jest całością, ponieważ zawiera w sobie również swój drugi moment. Ale to jego „inne” jest pew­ nym obojętnym istnieniem i w ten sposób każdy z tych momentów zawiera w sobie odniesienie się do swego niebytu i jest refleksją-w-sobie, czyli całością, tylko jako taki moment, który w sposób istotny odnosi się do swego niebytu. Ta w sobie refleksyjna zewnętrzna tożsamość ze sobą (Gleichheit mit sich), która w sobie samej zawiera odno­ szenie się do niebycia tym samym, jest tym, co pozytyw­ ne. Podobnie niebycie tym samym, które zawiera w sobie odnoszenie się do swego niebytu, do bycia tym samym, jest tym, co negatywne. Inaczej mówiąc, oba momenty są założonością. A jeśli teraz różnicę określoności ujmiemy jako różnicę określonego odnoszenia się założoności do sie­ bie, to przeciwieństwo jest z jednej strony założonością refleksyjnie skierowaną ku swej zewnętrznej tożsamości ze sobą (Gleichheit mit sich), a z drugiej, jest tym samym, ale refleksyjnie skierowanym ku swojej zewnętrznej różnicy względem siebie (Ungleichheit mit sich), słowem — tym, co pozytywne, i tym, co negatywne. To, co pozytywne, jest założonością refleksyjnie skierowaną ku tej zewnętrznej tożsamości, ale tym, co refleksyjne, jest założoność — czyli negacja jako negacja. Toteż ta refleksja-w-sobie ma za swoje określenie odniesienie „innego”. Natomiast to, 42 co negatywne, jest założonością, jako skierowana reflek­ syjnie ku tej zewnętrznej różnicy. Ale założoność sama jest niebyciem tym samym, a więc refleksja ta jest tożsa­ mością tej zewnętrznej tożsamości ze sobą (Identitat der Ungleichheit mit sich selbst) i absolutnym odnoszeniem się do siebie. A zatem oba polegają na tym, że założo­ ność skierowana refleksyjnie ku zewnętrznej tożsamości

60

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

zawiera w sobie samej zewnętrzną nietożsamość, a za­ łożoność refleksyjnie skierowana ku tej nietożsamości zawiera w sobie samej także tę tożsamość. Pozytywność i negatywność okazują się w ten sposób stronami przeciwieństwa, które stały się samoistne. Są samoistne, ponieważ stanowią refleksję całości w sobie, ale przynależną przeciwieństwu, ponieważ tym, co re­ fleksyjne w sobie jako całość, jest określoność. Z racji swo­ jej samoistności stanowią one przeciwieństwo określone samo w sobie. Każda jest sobą samą i swoim „innym”. Dzięki temu każda ma swoją określoność nie w innym, lecz w sobie samej. Odnoszą się do siebie samych tylko w ten sposób, że odnoszą się do swego „innego”. Ma to dwie strony: każda jest, po pierwsze, odnoszeniem się do swego niebytu jako zniesienie tej inności w sobie. Niebyt każdej jest w niej tylko momentem. Ale z drugiej stro­ ny, założoność stała się tu bytem, obojętnym trwałym istnieniem. „Inne”, które każda z nich w sobie zawiera, jest więc także niebytem tej strony, w której miała ona być zawarta tylko jako moment. Każda jest więc tylko o tyle, o ile jest jej niebyt, i to w jakimś tożsamościowym (identische) odniesieniu. Określenia, które konstytuują to, co pozytywne, i to, co negatywne, polegają więc na tym, że pozytywność i ne­ gatywność są, po pierwsze, absolutnymi momentami prze­ ciwieństwa. Ich istnienie (Bestehen) jest niepodzielnie jedną refleksją, jest zapośredniczeniem, w którym każdy moment istnieje dzięki niebytowi swego „innego” i tym samym dzięki swemu „innemu”, czyli swemu własnemu niebytowi. W ten sposób pozytywność i negatywność są czymś w ogóle ustanowionym wobec siebie nawzajem (Ent­ gegengesetzte) albo każda jest tylko przeciwstawna dru­ giej, jedna nie jest jeszcze pozytywna, a druga nie jest

Rozdział drugi. Różnica

61

jeszcze negatywna, lecz obydwie są w stosunku do siebie negatywne. Każda istnieje (ist) więc, po pierwsze, o tyle, o ile istnieje ta druga, dzięki tej drugiej jest ona tym, czym jest, dzięki własnemu niebytowi jest tylko założonością. Po drugie, istnieje o tyle, o ile ta druga nie istnieje. Dzięki niebytowi tej drugiej jest tym, czym jest — jest refleksjąw-sobie. Jedno i drugie jest jednak jednym zapośredni­ czeniem przeciwieństwa w ogóle, zapośredniczeniem, w którym są one w ogóle tylko założonością. Ale ta czysta założoność jest następnie czymś reflek­ syjnym w ogóle. Z punktu widzenia tego momentu ze- 43 wnętrznej refleksji pozytywność i negatywność odnoszą się obojętnie do owej pierwszej tożsamości, w której są tylko momentami. Albo: ponieważ owa pierwsza reflek­ sja jest refleksją pozytywności i negatywności w sobie i każda jest w sobie samej swą własną założonością, to każda odnosi się obojętnie do tej swej refleksji skierowa­ nej ku swojemu niebytowi, do swej własnej założoności. Obie strony są w ten sposób tylko różne (blofi uerschiedene), a ponieważ ich określoność polegająca na tym, by być czymś pozytywnym i negatywnym, stanowi ich założoność wobec siebie nawzajem, to żadna z nich nie jest określona w ten sposób w sobie samej, lecz jest tyl­ ko określonością w ogóle. Każdej ze stron przysługuje wprawdzie jedna z określoności - pozytywność albo ne­ gatywność - ale mogą one zostać zastąpione jedna przez drugą i każda jest tego rodzaju stroną, że może być rów­ nie dobrze uważana za pozytywną, jak za negatywną. Ale pozytywność i negatywność nie są — po trzecie — ani tylko czymś ustanowionym, ani czymś tylko obojęt­ nym, lecz ich założoność albo ich odnoszenie się do tego, co inne, w jednej jedności, którą one same nie są, zostają w każdej z nich przywrócone. Każda jest w sobie samej

62

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

pozytywna i negatywna. Pozytywność i negatywność to określenia refleksyjne same w sobie i dla siebie. Dopie­ ro w tej refleksji przeciwstawienia w sobie jest ono po­ zytywne i negatywne. Pozytywność ma w sobie samej swoje odniesienie do „innego”, w którym zawarta jest określoność pozytywności. Również negatywność nie jest negatywnością wobec „innego”, lecz również ona ma w sobie samej określoność, dzięki której jest czymś negatywnym. W ten sposób każda jest samoistną, dla siebie istnie­ jącą jednością ze sobą. To, co pozytywne, jest co praw­ da założonością, ale w ten sposób, że założoność jest dla niego założonością tylko jako zniesiona. Zostaje ono ustanowione jako wolne od przeciwieństwa (das Nichtentgegensetzte), jest przeciwieństwem zniesionym, ale jako jedna strona przeciwieństwa samego. Coś, będąc czymś pozytywnym, zostaje wprawdzie określone w odniesie­ niu do jakiejś inności, ale zostaje ono określone w ten sposób, że jego naturą jest to, że nie jest czymś ustano­ wionym. Jest ono refleksją-w-sobie negującą tę inność. Ale i jego „inne”, to, co negatywne, nie jest samo już więcej założonością czy momentem, lecz samoistnym bytem. Toteż negująca refleksja pozytywności w sobie określa się w taki sposób, że wyklucza ona z siebie ten swój niebyt. 44 Negatywność jako absolutna refleksja nie jest zatem negatywnością bezpośrednią, lecz jest nią jako założo­ ność zniesiona. Jest negatywnością samą w sobie i dla siebie, opartą pozytywnie na sobie samej. Jako refleksja-w-sobie neguje ona swoje odnoszenie się do tego, co inne. Jej „inne” jest pozytywnością, samoistnym bytem. Ne­ gatywny stosunek do tego „innego” polega na tym, by je z siebie wykluczać. Negatywność jest czymś ustanowio­

Rozdział drugi. Różnica

63

nym jako istniejąca dla siebie w obrębie przeciwieństwa (fur sich bestehende Entgegengesetzte), w przeciwieństwie (gegen) do pozytywności, która jest określeniem prze­ ciwieństwa zniesionego — jest opartym na sobie samym całym przeciwieństwem w przeciwieństwie do (entgegengesetzt) założoności tożsamej ze sobą. Pozytywność i negatywność są zatem pozytywne i ne­ gatywne nie tylko same w sobie, lecz same w sobie i dla siebie. Same w sobie są one takimi o tyle, o ile abstrahuje się od ich wykluczającego odnoszenia się do „innego”, i ujmuje się je tylko zgodnie z ich określeniem. Coś jest pozytywne albo negatywne samo w sobie, jeśli nie ma być tak określone li tylko w przeciwieństwie do innego. Ale po­ zytywność lub negatywność, wzięta nie jako założoność i tym samym nie jako przeciwstawna, jest czymś bez­ pośrednim, bytem lub niebytem. Pozytywność i negatyw­ ność są jednak momentami przeciwieństwa. Ich byt sam w sobie jest tylko formą ich refleksyjności (Reflektiertseins) w sobie. Coś jest samo w sobie pozytywne poza ob­ rębem swego odnoszenia się do tego, co negatywne i coś jest samo w sobie negatywne, poza swoim odnoszeniem się do tego, co pozytywne. W określeniu tym trzymamy się tylko abstrakcyjnego momentu refleksyjności. Ale samo to, że coś jest pozytywne czy negatywne samo w so­ bie jest w istocie rzeczy równoznaczne z tym, że być prze­ ciwstawnym nie znaczy być tylko pewnym momentem, że przeciwstawność ta nie jest sprawą porównania, lecz własnym określeniem stron przeciwieństwa. Same w sobie pozytywne albo negatywne są one nie poza swym od­ noszeniem się do „innego”, lecz są nimi dlatego, że to odnoszenie się, i to wykluczające, stanowi ich określenie albo ich byt sam w sobie. Wówczas okazują się one taki­ mi same w sobie i dla siebie.

64

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

Uwaga Wielkości przeciwstawne w arytmetyce

Należałoby tu rozważyć pojęcie pozytywności i ne­ gatywności w tej jego postaci, w jakiej występuje ono w arytmetyce. W arytmetyce zakłada się je jako znane, a ponieważ pojęcia tego nie ujmuje się w jego określonej różnicy, nie jest ono wolne od nierozwiązywalnych trud­ ności i niejednoznaczności. Otrzymaliśmy właśnie oba 45 realne określenia tego, co pozytywne, i tego, co negatyw­ ne — abstrahując od prostego pojęcia ich przeciwstawie­ nia — polegające na tym, że w jednym wypadku u podłoża leży tylko różne, bezpośrednie istnienie, którego prosta refleksja-w-sobie zostaje odróżniona od jego założoności, od przeciwstawienia samego. Toteż przeciwstawienie ta ma tylko znaczenie czegoś, co nie istnieje samo w sobie i dla siebie i przysługuje wprawdzie temu, co różne, ale w ten sposób, że każde „różne” jest w ogóle czymś prze­ ciwstawnym i zarazem istnieje dla siebie jako obojętne w stosunku do swego przeciwieństwa i jest wszystko jed­ no, które z tych przeciwstawnych „różnych” uważać się będzie za pozytywne, a które za negatywne. Natomiast w drugim wypadku pozytywność jest pozytywnością samą w sobie, negatywność negatywnością samą w sobie, tak iż to, co różne, nie jest obojętne wobec tej różnicy i jest ona jego określeniem samym w sobie i dla siebie. Obie te formy pozytywności i negatywności występują od razu w tych pierwszych określeniach, w jakich używane są one w arytmetyce. Określenia „+a” i a” są, po pierwsze, przeciwstaw­ nymi wielkościami w ogóle. „Al’ jest jednością samą w so­ bie leżącą u podstaw, jest czymś obojętnym w stosunku do przeciwstawienia samego, czymś, co nie zostaje dalej

Rozdział drugi. Różnica

65

określone i służy tu za martwe podłoże. Wprawdzie a” jest określone jako to, co negatywne, „+a” jako to, co po­ zytywne, ale jedno jest tak samo czymś przeciwstawnym, jak drugie. Następnie a jest nie tylko leżącą u podstaw prostą jed­ nością, lecz jako +a i -a jest refleksją tych momentów przeciwstawnych w sobie. Mamy tu dwa różne a i jest rze­ czą obojętną, które z tych dwóch chce się określić jako pozytywne, a które jako negatywne. Oba a mają swe od­ rębne trwałe istnienie i są pozytywne. Patrząc z tego pierwszego punktu widzenia, +y—y = 0 albo w —8 +3 pozytywne 3 są negatywne w 8. Momenty przeciwstawne łącząc się ze sobą — znoszą się. Godzi­ na drogi na wschód i tyleż z powrotem na zachód znosi pierwszą przebytą drogę. Ile długów, o tyle mniej ma­ jątku, ile majątku, o tyle więcej zniesionych długów. Ale godzina drogi na wschód nie jest zarazem drogą pozy­ tywną samą w sobie, a droga na zachód nie jest drogą negatywną, lecz obydwa te kierunki są obojętne w sto­ 46 sunku do takiej określoności jak przeciwieństwo. Tylko jakiś punkt widzenia leżący poza nimi czyni jedną z tych dróg pozytywną, a drugą negatywną. Podobnie i długi nie są same w sobie czymś negatywnym. Są one takimi tylko w odniesieniu do dłużnika. Dla wierzyciela są one jego pozytywnym majątkiem, pewną sumą pieniędzy lub czegokolwiek o określonej wartości, co tylko ze względów leżących poza nimi jest majątkiem albo długiem. Te przeciwstawne momenty znoszą się wprawdzie w swoim odnoszeniu się do siebie, tak iż wynik jest równy zeru. Ale zarazem zawarty jest w nich również ich stosunek tożsamości (identische Beziehung), który jest obojętny w stosunku do przeciwieństwa samego. Jako ta­ kie stanowią one jedno. To, co powiedzieliśmy przedtem

66

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

o sumie pieniędzy, która jest tylko jedną sumą, czy też o a, które jest tylko jednym a w +a i —a, a także o drodze, która jest tylko jednym kawałkiem drogi, a nie dwiema drogami, z których jedna prowadzi na wschód, a druga na zachód, to samo zachodzi z rzędną y, która jest tym samym y niezależnie od tego, czy bierzemy je po tej, czy po drugiej stronie osi i o tyle też +y—y — y. Y jest rzędną jako taką i istnieje tylko jedno jej określenie i jedno jej prawo. Następnie jednak te przeciwstawne momenty są nie tylko jednym obojętnym momentem, lecz także dwo­ ma takimi obojętnymi momentami. Jako przeciwstawne są one bowiem także w sobie refleksyjne i istnieją jako różne. I tak w —8 +3 zawartych jest w ogóle jedenaście jed­ nostek, +y, —y to rzędne po przeciwstawnej stronie osi, gdzie każda ma swoje obojętne istnienie zarówno w sto­ sunku do tej granicy, jak i w stosunku do jej przeciwień­ stwa. W tym sensie +y-y = 2y. Także droga przebyta na wschód i zachód jest sumą podwójnego wysiłku czy też sumą dwóch okresów cza­ su. Również w ekonomii politycznej pewne quantum pieniędzy czy wartości nie jest tylko jednym quantum jako środki utrzymania, lecz quantum podwojonym jest środkiem utrzymania zarówno dla wierzyciela, jak i dla dłużnika. Majątek państwowy oblicza się nie tylko jako sumę gotówki lub innych wartości ruchomych czy nieruchomych znajdujących się w państwie. Tym bar­ dziej nie oblicza się go jako sumy pozostającej po od­ jęciu pasywów od aktywów. Przeciwnie, kapitał, choćby 47 i jego określenia aktywne i pasywne sprowadzały się do zera, pozostaje po pierwsze kapitałem pozytywnym jako + a—a = a. Po drugie, ponieważ jest to kapitał wielokrot­

Rozdział drugi. Różnica

67

nie pasywny, pożyczany i dalej pożyczany, w ten sposób staje się środkiem wielekroć uwielokrotnionym. Przeciwstawne wielkości nie są jednak, z jednej stro­ ny, tylko wielkościami przeciwstawnymi w ogóle, a z dru­ giej, realnymi czy obojętnymi. Choć ąuantum jest samo obojętnie ograniczonym bytem, to jednak mimo wszyst­ ko występuje w nim samym także to, co pozytywne samo w sobie, oraz to, co negatywne samo w sobie. Na przy­ kład a, jeśli nie ma znaku, uchodzi za takie, które należy przyjąć za pozytywne, jeśli się ma je oznaczyć. Gdyby miało ono stać się czymś tylko przeciwstawnym w ogóle, to można by je z równym powodzeniem przyjąć za —a. Ale znak pozytywny nadaje mu się bezpośrednio, ponie­ waż pozytywność ma sama dla siebie swoiste znaczenie czegoś bezpośredniego, jako ze sobą tożsamego, wolne­ go od przeciwstawności. Następnie, jeśli dodaje się lub odejmuje wielkości pozytywne i negatywne, uchodzą one za takie, które są negatywne i pozytywne dla siebie i nie stają się takimi tylko przez stosunek dodawania czy odejmowania, tak zewnętrznie. W 8—(-3) pierwszy minus uważa się za przeciwstawny 8, ale drugi minus (—3) uchodzi za prze­ ciwstawny sam w sobie niezależnie od tego stosunku. Bardziej wyraźnie występuje to w mnożeniu i dzie­ leniu. Pozytywność należy tu brać zasadniczo jako to, co nieprzeciwstawne, negatywność natomiast jako to, co przeciwstawne. Nie należy zaś traktować obydwu okre­ śleń w ten sam sposób, tzn. tylko jako przeciwstawne w ogóle. Ponieważ podręczniki w swoich dowodach do­ tyczących traktowania tych znaków w tych dwóch dzia­ łaniach rachunkowych nie wychodzą poza pojęcie wiel­ kości przeciwstawnych w ogóle, to dowody te są niepełne i wikłają się w sprzeczności. Plus i minus otrzymują

68

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

w mnożeniu i dzieleniu ściślejsze znaczenie czegoś, co samo w sobie jest pozytywne i negatywne, gdyż stosunek czynników do siebie, polegający na tym, że odnoszą się do siebie jak jednostka i liczebność, nie jest zwykłym sto­ sunkiem powiększania i pomniejszania, jak przy doda­ waniu i odejmowaniu, lecz jest stosunkiem jakościowym. Dlatego również plus i minus otrzymują jakościowe zna­ czenie pozytywności i negatywności. Bez uwzględnienia tego [jakościowego] określenia i na podstawie samego tylko pojęcia wielkości przeciwstaw48 nych można by z łatwością wyciągnąć fałszywy wnio­ sek, że jeśli —a X +a = —a2, to +a X -a — +a2. Ponieważ jeden czynnik jest liczebnością, a drugi jednostką, przy czym jak zwykle za liczebność uważa się czynnik stoją­ cy na pierwszym miejscu, to obydwa wyrażenia -a X +a i +aX—a różnią się od siebie tym, że w pierwszym +a jest jednostką, a —a liczebnością, natomiast w dru­ gim jest odwrotnie. W związku z pierwszym wyraże­ niem mówi się zazwyczaj, że jeśli mam + a wziąć —a razy, to biorę +a nie tylko a razy, lecz zarazem w sposób prze­ ciwstawny temu +a: +aX—a. A zatem, ponieważ jest plusem, to muszę je wziąć negatywnie i iloczyn jest -a2. Jeśli jednak, jak w drugim wypadku mam —a wziąć +a razy, to i tu również —a nie ma być wzięte —a razy, lecz w określeniu mu przeciwstawnym, mianowicie a razy. Rozumując tak jak w pierwszym wypadku otrzymaliby­ śmy taki wynik, że iloczyn byłby +a2. Tak samo byłoby przy dzieleniu. Taki wynik jest nieunikniony, jeśli plus i minus bierzemy tylko za wielkości przeciwstawne w ogóle. W pierw­ szym wypadku przypisuje się minusowi moc zmienienia plusu, w drugim natomiast plus nie powinien mieć tej samej władzy nad minusem, niezależnie od tego, że jest

Rozdział drugi. Sprzeczność

69

on takim samym przeciwstawnym określeniem wielkości, co minus. Faktycznie plus nie ma takiej mocy, ponieważ musi on być tu rozpatrywany w swym jakościowym okre­ śleniu w stosunku do minusa, ponieważ czynniki pozostają do siebie w stosunku jakościowym. Dlatego też negatywność jest tutaj czymś, co samo w sobie przeciw­ stawne jako takie, pozytywność zaś tym, co nieokreślo­ ne, obojętne w ogóle. Jest ona wprawdzie też negatyw­ nością, ale negatywnością „innego”, a nie negatywnością w sobie samej. Określenie jako negacja przedostaje się tu więc tylko dzięki temu, co negatywne, a nie dzięki temu, co pozytywne. Tak samo również —a X —a — +a2, ponieważ negatyw­ ne a ma tu być rozpatrywane nie w sposób tylko przeciw­ stawny (jako takie należałoby je wziąć przy mnożeniu przez —a), lecz w sposób negatywny. Negacja negacji jest jednak tym, co pozytywne. C. SPRZECZNOŚĆ

1. Różnica w ogóle zawiera w sobie swe obie strony jako momenty. W różności oddzielają się one od siebie 49 jako obojętne. W przeciwieństwie jako takim są one stro­ nami różnicy określonymi jedna przez drugą, a tym sa­ mym tylko momentami. Są one jednak również określo­ ne w sobie samych, wzajemnie obojętne i wzajemnie się wykluczające — samoistne określenia refleksyjne. Jedna strona jest tym, co pozytywne, druga tym, co ne­ gatywne. Ale pierwsza jest tą pozytywnością w sobie sa­ mej, a druga negatywnością w sobie samej. Swą obojętną samoistność dla siebie każde z tych określeń ma dzięki temu, że swój stosunek do swego innego momentu zawie­ ra w sobie samym. W ten sposób każde jest całym w so­

70

Nauka o istocie. Istota jako pozór iv sobie samej

bie zamkniętym przeciwieństwem. Jako taka całość każde jest zapośredniczone z sobą samym przez swoje „inne” i za­ wiera je. Ale jest ono także zapośredniczone ze sobą przez niebyt swego „innego”. Toteż każde z tych określeń jest jed­ nością istniejącą dla siebie i wyklucza z siebie to „inne”. Ponieważ samoistne określenie refleksyjne pod tym samym względem, pod jakim zawiera w sobie owo dru­ gie określenie i jest wskutek tego samoistne, wyklucza również to drugie określenie, to w swojej samoistności wyklucza z siebie swoją własną samoistność. Samoist­ ność bowiem polega na tym, by swoje „inne” określenie zawierać w sobie i właśnie dzięki temu nie być czymś, co odnosi się do czegoś zewnętrznego — ale zarazem bez­ pośrednio na tym, by być tą samoistnością i wykluczać z siebie swoje własne negatywne określenie. W ten spo­ sób jest ona sprzecznością. W ogóle różnica jest już sprzecznością samą w sobie. Jest ona bowiem jednością takich momentów, które ist­ nieją tylko o tyle, o ile nie są czymś jednym, oraz rozdzie­ leniem takich momentów, które istnieją tylko jako pod tym samym względem rozdzielone. Natomiast pozytywność i negatywność to sprzeczność ustanowiona, ponieważ jako negatywne jedności są same ustanawianiem sie­ bie i każda w tym ustanawianiem jest znoszeniem siebie i ustanawianiem swego przeciwieństwa. Stanowią one refleksję określającą jako refleksja wykluczająca. A po­ nieważ wykluczanie to jest jednym odróżnianiem i każdy z momentów odróżnionych jako wykluczający jest sam całością wykluczania, to każdy wyklucza siebie w sobie samym. Jeśli obydwa te samoistne określenia refleksyjne roz­ patrywać będziemy same dla siebie, to pozytywność jest założonością refleksyjnie skierowaną ku zewnętrznej toż­

Rozdział drugi. Sprzeczność

71

samości (Gleichheit) ze sobą, założonością, która nie jest odnoszeniem się do jakiegoś innego, a więc takim trwa­ łym istnieniem, w którym założoność zostaje zniesiona 50 i wykluczona. Ale tym samym pozytywność sama czyni się odnoszeniem się pewnego niebytu — założonością. W ten sposób pozytywność jest sprzecznością polegającą na tym, że jako ustanawianie tożsamości z sobą samą przez wykluczanie tego, co negatywne, sama staje się czymś ne­ gatywnym „wobec”, czyli owym „innym”, które z siebie wyklucza. To „inne” jako wykluczone zostaje ustanowio­ ne jako wolne od momentu wykluczającego i tym samym jako w sobie refleksyjne i samo jako wykluczające. Tym samym refleksja wykluczająca jest ustanawianiem pozytywności jako wykluczającej „inne”, tak iż to ustanawia­ nie jest bezpośrednio ustanawianiem swego „innego”, które je wyklucza. Oto absolutna sprzeczność pozytywności, ale bezpo­ średnio jest ona absolutną sprzecznością negatywności. Ustanawianie obydwu jest jedną refleksją. Negatywność rozpatrywana dla siebie w przeciwieństwie do pozytyw­ ności jest założonością jako skierowana refleksyjnie ku swej zewnętrznej nietożsamości (Ungleichheit) ze sobą, jest negatywnością jako negatywność. Ale to, co negatywne, jest samo tym, co nie to samo, jest (das Ungleiche) nieby­ tem „innego”. Dlatego refleksyjne skierowanie się nega­ tywności ku swojemu niebyciu tym samym jest raczej jej odnoszeniem się do siebie samej. Negacja w ogóle jest negatywnością jako jakość albo określoność bezpośrednia. Natomiast negatywność jako negatywność jest czymś odniesionym do swej własnej negatywności, do swego „innego”. Jeśli negatywność tę ujmuje się jedynie jako tożsamą z negatywnością pierw­ szą, to podobnie jak pierwsza jest ona tylko czymś bez­

72

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

pośrednim. Jednak w takim wypadku nie ujmuje się tych negatywności jako „innych” w stosunku do siebie i tym samym nie ujmuje ich jako negatywności. To, co nega­ tywne, nie jest w ogóle niczym bezpośrednim. Następ­ nie, ponieważ każda z tych negatywności jest w równym stopniu tym samym co jej „inne”, to tego rodzaju odno­ szenie się momentów nierównych okazuje się w równej mierze ich odnoszeniem się w tożsamości (identische Beziehung). Mamy tu więc tę samą sprzeczność, jaką jest pozy­ tywność, mianowicie założoność albo negację jako sto­ sunek do siebie. Ale pozytywność jest tą sprzecznością tylko sama w sobie. Natomiast negatywność jest sprzecz­ nością ustanowioną. Albowiem w swej refleksji w sobie, polegającej na tym, by być negatywnością samą w sobie i dla siebie albo negatywnością tożsamą z sobą samą, ma ona to określenie, że jest nietożsamością, wyklucza­ niem tożsamości. Polega ona na tym, by być tożsama ze sobą w przeciwieństwie do tożsamości, czyli na tym, by przez swoją wykluczającą refleksję wykluczyć siebie samą z siebie. 51 Negatywność jest więc całym przeciwieństwem, która jako przeciwieństwo polega na sobie samej, różnicą ab­ solutną nieodnoszącą się do innego. Jako przeciwieństwo różnica ta wyklucza z siebie tożsamość — ale w ten spo­ sób i siebie samą. Albowiem jako stosunek do siebie samej określa się ona jako tożsamość sama, tę zaś wyklucza. 2. Sprzeczność rozwiązuje się. W rozpatrzonej przez nas refleksji wykluczającej samą siebie, pozytywność i negatywność, każda w swojej samoistności, znosi samą siebie, każda jest bezwzględ­ nie przechodzeniem, a raczej przetłumaczeniem (Ubersetzen) siebie na swoje przeciwieństwo. To nieustanne

Rozdział drugi. Sprzeczność

73

zanikanie momentów przeciwstawnych, ich zanikanie w sobie samych jest najbliższą jednością wytwarzającą się dzięki sprzeczności. Jednością tą jest zero. Sprzeczność zawiera jednak w sobie nie tylko nega­ tywność, lecz także pozytywność. Inaczej mówiąc, re­ fleksja wykluczająca samą siebie jest zarazem refleksją ustanawiającą. Rezultatem sprzeczności nie jest więc tylko zero. Negatywność i pozytywność stanowią zało­ żoność samoistności. Ich negowanie samych siebie znosi więc założoność samoistności. I to jest właśnie tym, co w sprzeczności naprawdę się zatraca (zugrunde geht). Refleksja-w-sobie, dzięki której strony przeciwieństwa stają się samoistnymi odniesieniami do siebie samych, jest początkowo ich samoistnością jako momentów odróżnio­ nych. Są one więc tą samoistnością tylko same w sobie, po­ nieważ występują jeszcze jako przeciwieństwa, a to, że są takimi same w sobie, stanowi ich założoność. Ale ich reflek­ sja wykluczająca znosi tę założoność, czyni z nich samoist­ ności istniejące dla siebie, samoistności, które są samoistne nie tylko same w sobie, lecz także dzięki swemu negatywne­ mu stosunkowi do swego „innego”. Ich samoistność okazu­ je się w ten sposób także założonością. Ale następnie to ich ustanawianie sprawia, że same stają się pewną założono­ ścią. Unicestwiają same siebie (richten sich zugrunde), ponie­ waż określają się jako tożsame ze sobą, ale w tej tożsamości raczej jako to, co negatywne, jako taka tożsamość ze sobą, która jest odnoszeniem się do „innego”. Jednak już sama ta wykluczająca refleksja, rozpatrzo­ na bliżej, nie jest tylko tym formalnym określeniem. Jest ona samoistnością istniejącą jako sama w sobie oraz znie­ sieniem owej założoności i dopiero dzięki temu zniesie­ niu jest ona istniejącą dla siebie i faktycznie samoistną jednością. Przez zniesienie inności, czyli założoności,

74

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

52 pojawia się wprawdzie znowu założoność, negacja „inne­ go”. Ale w rzeczywistości negacja ta nie jest znowu tylko owym poprzednim bezpośrednim odnoszeniem się do „innego”, nie jest założonością jako zniesiona bezpośred­ niość, lecz jako zniesiona założoność. Wykluczająca re­ fleksja samoistności, ponieważ jest wykluczająca, czyni się założonością, ale jest zarazem zniesieniem tej swojej założoności. Jest stosunkiem znoszącym w odniesieniu do samej siebie: po pierwsze, znosi to, co negatywne, po drugie, ustanawia siebie jako negatywną i dopiero to jest tym momentem negatywnym, który ona znosi. W zno­ szeniu negatywności ustanawia ją ona i znosi zarazem. W ten sposób samo wykluczające określenie jest dla siebie owym „innym”, którego jest negacją. Toteż zniesienie tej założoności nie jest znowu założonością jako negatyw­ ność „innego”, lecz zbieganiem się z sobą samym, po­ zytywną jednością ze sobą. Tym samym samoistność dzięki swej własnej negacji jest jednością powracającą do siebie samej, ponieważ przez negację własnej założoności powraca do siebie. Jest tą jednością istoty ze sobą, któ­ ra dochodzi do skutku nie dzięki negacji „innego”, lecz tego, że sama jest tożsama ze sobą. 3. Od tej pozytywnej strony, polegającej na tym, że w obrębie przeciwieństwa samoistność jako refleksja wy­ kluczająca staje się założonością i zarazem założoność tę znosi — od tej strony przeciwieństwo nie tylko unicestwiło siebie (zugrunde), ale także powróciło do swej podstawy (in seinen Grund zuriickgegangen). Wykluczająca refleksja sa­ moistnego przeciwieństwa sprawia, że przeciwieństwo to staje się czymś negatywnym, tylko założonością. W ten sposób degraduje ona te swoje przedtem samoistne okre­ ślenia, pozytywność i negatywność, do takich określeń, które są tylko określeniami. A ponieważ tym samym zało-

Rozdział drugi. Sprzeczność

75

żoność staje się założonością, to wróciła w ogóle do swej jedności ze sobą samą - jest prostą istotą, ale istotą jako podstawa i racja (Grund). Przez zniesienie określeń isto­ ty zaprzeczających sobie w sobie samych istota została przywrócona, aczkolwiek określona w taki sposób, że jest wykluczającą refleksyjną jednością — prostą jednością, która samą siebie określa jako negatywna, ale w tej zało­ żoności jest bezpośrednio tożsama (gleich) z sobą samą i zbiegła się z sobą samą. Samoistne przeciwieństwo wraca więc początkowo przez swą sprzeczność do swej podstawy. Przeciwień­ stwo jest owym pierwszym, owym bezpośrednim, od którego się zaczyna, a zniesione przeciwieństwo, czyli 53 zniesiona założoność okazuje się sama założonością. To­ też istota jako podstawa jest pewną założonością, czymś, co powstało (ein Gewordenes). Ale i na odwrót, zostało tu ustanowione tylko to, że przeciwieństwo, czyli założo­ ność, jest czymś zniesionym, jest tylko jako założoność. Istota jako podstawa jest więc w ten sposób refleksją wy­ kluczającą, że czyni z samej siebie założoność, że prze­ ciwieństwo, od którego przedtem się zaczęło i które było tym, co bezpośrednie, jest tylko ustanowioną, określoną samoistnością istoty oraz w ten sposób, że przeciwień­ stwo to jest tylko czymś, co znosi samo siebie w sobie sa­ mym, istota natomiast tym, co w swojej określoności jest czymś w sobie refleksyjnym. Istota jako podstawa wyklu­ cza siebie z siebie samej, ustanawia siebie. Jej założoność — która jest tym, co zostało wykluczone — istnieje tylko jako założoność, jako tożsamość momentu negatywnego z sobą samym. Samoistność ta jest negatywnością usta­ nowioną jako negatywność — jest czymś sprzecznym ze sobą samym, które dlatego właśnie pozostaje bezpośred­ nio w istocie jako swojej podstawie i racji.

76

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

Rozwiązana sprzeczność jest więc podstawą i ra­ cją — istotą jako jedność pozytywności i negatywności. Określenie w przeciwieństwie rozwinęło się (gediehen) w samoistność. Ale podstawa i racja jest tą samoistnością doprowadzoną do końca. Negatywność jest w niej istotą samoistną, ale jako negatywność. Toteż jest ona w równym stopniu pozytywnością, jak i czymś w swej negatywności tożsamym ze sobą. Przeciwieństwo i jego sprzeczność są więc w podstawie i racji w równym stop­ niu zniesione, jak zachowane. Podstawa i racja jest istotą jako pozytywna tożsamość ze sobą, ale jako taka, któ­ ra odnosi się zarazem do siebie jako negatywność, tzn. określa siebie i czyni z siebie założoność, która została wykluczona. Ale założoność ta jest całą samoistną istotą, a istota jest podstawą i racją jako taka, która w tej ne­ gacji jest tożsama z sobą samą i pozytywna. Sprzeczne z sobą samym samoistne przeciwieństwo było więc już samo podstawą. Doszło do tego tylko określenie jed­ ności z sobą samym, która wyłania się dzięki temu, że każdy samoistny przeciwstawny moment znosi sam sie­ bie, czyni z siebie swoje „inne” i tym samym się zatraca (zugrunde geht), ale w tym wszystkim zbiega się tylko z sobą samym. Inaczej mówiąc, w swojej zagładzie — czy­ li w swojej założoności albo w swojej negacji — jest raczej w sobie refleksyjną, tożsamą ze sobą istotą. 54

Uwaga 1 Jedność pozytywności i negatywności

Pozytywność i negatywnośćjest jednym i tym samym. Ta­ kie wyrażenie przynależy refleksji zewnętrznej, jeśli prze­ prowadzi porównanie tych dwóch określeń. Potrzebne jest jednak nie przeprowadzenie zewnętrznego porówna­

Rozdział drugi. Sprzeczność

77

nia między tymi określeniami czy między innymi kate­ goriami, lecz rozpatrzenie ich w nich samych, czyli roz­ patrzenie, czym jest ich własna refleksja. W refleksji tej okazało się jednak, że każde z tych określeń jest w istocie rzeczy przeświecaniem w „innym”, a nawet ustanawia­ niem siebie jako „innego”. Ponieważ wyobrażenie nie rozpatruje ono pozytywności i negatywności takich, jakie są one same w sobie i dla siebie, to można oczywiście zalecić przeprowadzenie po­ równań po to, aby skierować uwagę na nietrwałość tych odróżnionych momentów, które ujmuje ono w trwałym przeciwieństwie. Wystarczy niewielkie doświadczenie w zakresie refleksyjnego myślenia, aby zauważyć, że jeśli coś zostało określone jako pozytywne i od tego podłoża idzie się dalej, to określenie to zamienia się bezpośred­ nio pod ręką w negatywność i na odwrót, to, co zostało określone jako negatywne, zamienia się w pozytywność — że myślenie refleksyjne plącze się w tych określeniach i staje się sprzeczne ze sobą. Nieznajomość natury tych określeń prowadzi do mniemania, że plątanina ta jest czymś nieprawidłowym, czymś, co nie powinno zaist­ nieć, i przypisuje ją jakiemuś subiektywnemu błędowi. To przejście jest rzeczywiście tylko plątaniną, jeśli nie jest obecna świadomość konieczności tej przemiany. Ale również refleksja zewnętrzna może łatwo za­ uważyć, że pozytywność nie jest niczym bezpośrednio tożsamym, lecz — z jednej strony — przeciwstawnym ne­ gatywności, że tylko w tym odniesieniu ma ona jakieś znaczenie i że negatywność sama zawarta jest w jej poję­ ciu, a z drugiej strony — że w sobie samej jest ona odno­ szącą siebie do siebie negacją czystej założoności, czyli negatywności, a więc sama jest absolutną negacją w sobie. Podobnie i negatywność przeciwstawiona pozytywności

78

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

ma jakiś sens tylko w tym swym odnoszeniu się do swe­ go „innego”, a zatem zawiera to „inne” w swoim pojęciu. Negatywność ma jednak swoje własne istnienie (Bestehen) także i bez odnoszenia się do tego, co pozytywne, jest 55 tożsama ze sobą. Ale w ten sposób jest ona sama tym, czym miała być pozytywność. Przeciwieństwo między pozytywnością a negatywno­ ścią ujmuje się przeważnie w ten sposób, że pozytywność (choć samą swą nazwą — ponere — wyraża założoność) ma być czymś obiektywnym, a negatywność czymś su­ biektywnym, przynależnym tylko refleksji zewnętrznej, co zupełnie nie obchodzi istniejącej samej w sobie i dla siebie obiektywności i w ogóle dla niej nie istnieje. I fak­ tycznie, jeśli negatywność nie wyraża nic innego jak tylko abstrakcję subiektywnej dowolności czy jakieś określenie zewnętrznego porównania, to nie istnieje ona oczywiście dla obiektywnej pozytywności, czyli pozytywność ta nie jest w sobie samej odniesiona do takiej pustej abstrakcji. Ale wtedy jej określenie, że jest czymś pozytywnym, jest także czymś tylko zewnętrznym. I tak — aby przytoczyć przykład jakiegoś trwałego przeciwieństwa takich refleksyjnych określeń — światło uchodzi w ogóle za coś tylko pozytywnego, natomiast ciemność za coś tylko negatywnego. Ale światło w swej nieskończonej ekspansji i w swojej wszystko ujawniającej sile i ożywiającej działalności ma w istocie rzeczy naturę absolutnej negatywności. Ciemność zaś jako „nierozróżnialność” albo jako nie odróżniające siebie w sobie sa­ mym łono tworzenia (Schofi der Erzeugung) jest prostą tożsamością ze sobą, pozytywnością. Jako tylko negatywność ciemność ujmuje się w tym sensie, że jako nieobecność światła w ogóle dla światła nie istnieje, tak iż światło, odnosząc się do ciemności, ma

Rozdział drugi. Sprzeczność

79

odnosić się nie do jakiegoś „innego”, lecz tylko wyłącz­ nie do siebie, czyli że ciemność ma tylko znikać przed światłem. Wiemy jednak, że światło zmącone przez ciemność staje się szare, a oprócz tej czysto ilościowej zmiany podlega ono także zmianie jakościowej, polegają­ cej na tym, że przez swój stosunek do ciemności podlega określeniu jako barwa. Podobnie nie ma także na przy­ kład cnoty bez walki, jest ona raczej najwyższą, dosko­ nałą walką. Toteż jest ona nie tylko pozytywnością, lecz absolutną negatywnością. Nie jest ona też cnotą tylko w porównaniu z występkiem, lecz w sobie samej jest prze­ ciwstawianiem się i zwalczaniem [występku]. Inaczej mówiąc, występek nie jest tylko brakiem cnoty — takim brakiem jest również niewinność - i nie jest czymś róż- 56 nym od cnoty tylko dla jakiejś zewnętrznej refleksji, lecz jest sam w sobie jej przeciwieństwem, jest złem. Zło pole­ ga na tym, że jest czymś samoistnym, przeciwieństwem dobra, jest negatywnością pozytywną. Niewinność nato­ miast, jako brak zarówno dobra, jak i zła, jest obojętna w stosunku do obu określeń, nie jest ani pozytywna, ani negatywna. Ale brak ten należy zarazem ujmować także jako określoność i z jednej strony uważać niewinność za pozytywną naturę czegoś, a z drugiej za odnoszenie się do jakiegoś przeciwieństwa i wszystkie natury występują ze swojej niewinności, ze swojej obojętnej tożsamości ze sobą i poprzez siebie same odnoszą się do swego „inne­ go”, doprowadzając siebie do zagłady (zugrunde richten) albo - w sensie pozytywnym - wracają do swej podstawy (in ihren Grund zuriickgehen). Również prawda jest pozytywnością jako wiedza zgod­ na z przedmiotem. Ale jest ona tożsamością (Gleichheit) ze sobą tylko o tyle, o ile wiedza zachowała się negatyw­ nie wobec tego, co inne, przeniknęła przedmiot i zniosła

80

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

negację, którą jest ten przedmiot. Błąd jest pozytywnością jako mniemanie świadome siebie i utwierdzające się w czymś, co nie istnieje samo w sobie i dla siebie. Na­ tomiast niewiedza jest albo obojętnością wobec prawdy i błędu, a tym samym nie jest określona ani pozytyw­ nie, ani negatywnie i dlatego jej określenie jako braku jest sprawą refleksji zewnętrznej, albo, jako obiektywna, jako własne określenie jakiejś natury, jest ona popędem skierowanym przeciwko sobie samemu, negatywnością, która zawiera w sobie pewien kierunek pozytywny. Jednym z najważniejszych osiągnięć poznania jest wniknięcie w naturę rozpatrywanych tu określeń reflek­ syjnych i trzymanie się tego, że ich prawda polega tylko na ich wzajemnym odnoszeniu się do siebie i na tym, że każde zawiera w swoim pojęciu również to drugie okre­ ślenie. Bez tego poznania nie można właściwie posunąć się ani o krok dalej w filozofii. Uwaga 2 Zasada wyłączonego środka

Określenie przeciwieństwa zostało również wyrażone w postaci twierdzenia, w tak zwanej zasadzie wyłączone­ go środka (Dritten). Coś jest albo „A”, albo „nie-A”. Nie istnieje nic trze­ ciego. Zasada ta głosi, po pierwsze, że wszystko jest czymś przeciwstawnym, czymś pozytywnie albo negatywnie określonym. Jest to twierdzenie ważne, którego koniecz57 ność polega na tym, że tożsamość przechodzi w różność, a różność w przeciwieństwo. Zwykle jednak nie rozumie się tej zasady w takim sensie, lecz tak, że ma ona zazwy­ czaj oznaczać, iż ze wszystkich orzeczników przysługuje

Rozdział drugi. Sprzeczność

81

jakiejś rzeczy albo sam orzecznik, albo jego niebyt. To, co przeciwstawne, oznacza w danym wypadku tylko brak albo raczej nieokreśloność, a twierdzenie to jest tak dale­ ce bez znaczenia, że szkoda nawet fatygi, by je formu­ łować. Jeśli weźmiemy na przykład takie określenia, jak „słodki”, „zielony”, „czworokątny” — a dotyczy to wszyst­ kich określeń - i orzekać będziemy o duchu, że jest albo słodki, albo niesłodki, zielony albo niezielony itd., to jest to banalne twierdzenie, które do niczego nie prowadzi. Określoność, orzecznik zostaje do czegoś odniesiony. „To coś” — głosi twierdzenie — „jest określone”. Ale w isto­ cie rzeczy w twierdzeniu tym powinno być zawarte coś, co prowadziłoby do tego, by określoność ta określiła się bliżej, by stała się określonością samą w sobie, by stała się przeciwieństwem. Zamiast tego twierdzenie przecho­ dzi tylko w owym banalnym sensie od określoności do jej niebytu w ogóle — z powrotem do nieokreśloności. Zasada wyłączonego środka różni się następnie od rozpatrywanej wyżej zasady tożsamości czy sprzeczno­ ści, która brzmiała: nie ma nic takiego, co by było zara­ zem A i nie-A. Zasada wyłączonego środka powiada, że nie ma nic takiego, co byłoby ani A, ani nie-A, że nie ist­ nieje żadne takie „trzecie”, które byłoby obojętne w sto­ sunku do tego przeciwieństwa. Faktycznie jednak mamy w samym tym twierdzeniu coś trzeciego, obojętnego w stosunku do tego przeciwieństwa, a jest nim samo A. To A nie jest ani +A, ani -A i jest zarazem zarówno +A, jak —A. Coś, co miało być albo +A, albo nie-A, oka­ zuje się tym samym odniesione zarówno do +A, jak do nie-A. I dalej, ponieważ to coś jest odniesione do A, to nie powinno ono być odniesione do nie-A, podobnie jak nie powinno być odniesione do A, jeśli jest odniesio­ ne do nie-A. To coś jest więc samo tym „trzecim”, które

82

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

miało zostać wykluczone. Ponieważ te przeciwstawne określenia są w tym czymś zarówno ustanowione, jak i w tym ustanawianiu zniesione, to owo „trzecie”, które tutaj ma postać jakiegoś martwego czegoś, jest — patrząc głębiej — jednością refleksji, do której przeciwieństwo wraca jako do swej podstawy i racji.

58

Uwaga 3 Zasada sprzeczności

Jeśli zatem pierwsze określenia refleksyjne — tożsa­ mość, różność i przeciwieństwo — zostały ujęte w formie twierdzeń, to tym bardziej należałoby ująć i wyrazić w jakiejś zasadzie to określenie, w które przechodzą one jako w swoją prawdę, mianowicie sprzeczność. „Wszystkie rzeczy są w sobie samych sprzeczne”, i to w tym sensie, że to właśnie twierdzenie, w przeciwieństwie do wszyst­ kich innych, wyraża raczej prawdę i istotę rzeczy. Jeśli idzie o sprzeczność występującą w przeciwstawie­ niu, to jest ona tylko rozwiniętym nic, zawartym w toż­ samości — tym, które dochodzi do głosu w wyrażeniu, że zasada tożsamości nie mówi nic. Negacja ta określa się potem dalej i przechodzi w różność i przeciwstawienie, które teraz jest sprzecznością ustanowioną. Jednym z podstawowych przesądów dotychczasowej logiki i zwykłego sposobu wyobrażania jest pogląd, że sprzeczność nie jest jakoby tak istotnym i immanentnym określeniem jak tożsamość. Tymczasem, jeśli należałoby tu mówić o hierarchii i trwać przy obydwu określeniach jako odrębnych, to sprzeczność należałoby uważać za coś głębszego i istotniejszego. Tożsamość w przeciwieństwie do sprzeczności jest bowiem tylko określeniem prostej bezpośredniości, martwego bytu. Natomiast sprzecz­

Rozdział drugi. Sprzeczność

83

ność jest źródłem wszelkiego ruchu i życia. Tylko o tyle, o ile coś w sobie samym zawiera sprzeczność, jest ono w ruchu, przysługuje mu popęd i działanie. Sprzeczność bywa, po pierwsze, zazwyczaj elimino­ wana z rzeczy, z bytu i prawdy w ogóle. Twierdzi się, że nic sprzecznego nie istnieje. Po drugie, w przeciwieństwie do tego zostaje ona przemieszczona do subiektywnej re­ fleksji, która ustanawia ją dopiero przez swą czynność odnoszenia i porównywania. Ale nie jest ona właściwie zawarta nawet i w tej refleksji, ponieważ czegoś sprzecz­ nego nie można jakoby ani sobie wyobrazić, ani pomyśleć. Czy to w sferze rzeczywistości, czy to w obrębie reflek­ sji myślącej uchodzi ona w ogóle za coś przypadkowego, niejako anormalnego i za przemijający paroksyzm cho­ robowy. Co się tyczy twierdzenia, że sprzeczności nie ma, że nie jest ona niczym istniejącym (Vorhandenes), to taki­ mi zapewnieniami nie mamy się co martwić. To, co jest 59 absolutną określonością istoty, musi występować w każ­ dym doświadczeniu, w każdej rzeczywistości i w każdym pojęciu. Mówiliśmy już o czymś podobnym wyżej, przy rozpatrywaniu nieskończoności, która jest sprzecznością w tej postaci, w jakiej ukazuje się ona w sferze bytu. Ale nawet samo pospolite doświadczenie mówi, że istnieje przynajmniej jakaś mnogość rzeczy ze sobą sprzecz­ nych, sprzecznych ze sobą instytucji (Einrichtungen) itd. i że sprzeczność ich zawarta jest nie tylko w jakiejś zewnętrznej refleksji, lecz w nich samych. Sprzeczności tej nie należy następnie uważać wyłącznie za coś anor­ malnego zachodzącego tylko tu i ówdzie, ponieważ jest ona negatywnością w swoim istotnościowym określeniu, zasadą wszelkiego własnego ruchu, który nie polega prze­ cież na niczym innym, jak tylko na pewnym naocznym

84

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

przedstawianiu (in einer Darstellung) sprzeczności. Sam zewnętrzny ruch zmysłowy jest jej bezpośrednim istnie­ niem. Coś znajduje się w ruchu nie dlatego, że w tym oto „teraz” jest tu, a w jakimś innym „teraz” tam, lecz dlatego, że w jednym i tym samym „teraz” jest tu i nie tu, że w tym oto „tu” zarazem jest i nie jest. Należy sta­ rożytnym dialektykom przyznać rację w tym, co dotyczy sprzeczności ukazywanej przez nich w ruchu. Aczkol­ wiek nie wynika stąd, iż ruch nie istnieje, lecz przeciw­ nie, to, że ruch jest istniejącą sprzecznością samą. Podobnie też wewnętrzny, właściwy ruch własny, popęd w ogóle (dążenie albo nisus monady, entelechia absolutnie prostej istoty) nie polega na niczym innym, jak tylko na tym, że coś jest pod jednym i tym samym względem czymś w sobie samym i brakiem, swą własną negatywnością. Abstrakcyjna tożsamość z sobą samym nie nadaje jeszcze życia. Dopiero to, że pozytywność jest w sobie samej negatywnością, sprawia, że wychodzi ona poza siebie i zaczyna się zmieniać. Coś jest więc żywe tylko o tyle, o ile zawiera w sobie sprzeczność, i to o ile jest ową siłą, która potrafi sprzeczność sobą objąć i prze­ trwać ją. Jeśli więc coś egzystującego nie potrafi w swoim pozytywnym określeniu objąć zarazem swego określenia negatywnego i jedno utrzymać w drugim, jeśli nie potra­ fi mieć w sobie samej sprzeczności, to nie jest ono żywą jednością samą, nie jest podstawą i racją (Grund), lecz zostaje w sprzeczności unicestwione (zugrunde geht). Myślenie spekulatywne polega wyłącznie na tym, że jako myślenie zachowuje w sobie sprzeczność, a w niej samo 60 siebie, nie zaś na tym, że pozwala — tak jak to się dzie­ je z wyobrażeniem — sprzeczności nad sobą zapanować i doprowadzić do tego, by własne określenia tylko rozpły­ wały się w innych albo w niczym.

Rozdział drugi. Sprzeczność

85

Jeśli w ruchu, popędzie itp. sprzeczność przesłonię­ ta jest dla wyobrażenia przez niezłożoność tych określeń, to występuje, przeciwnie, bezpośrednio w określeniach wyrażających stosunek (Verhaltnisbestimmungen). Najbar­ dziej banalne przykłady: góra i dół, prawy i lewy, ojciec i syn i tak dalej w nieskończoność — wszystkie one zawie­ rają sprzeczność w jakimś jednym. Na górzejest to, co nie jest na dole, „na górze” określa się tylko jako to, co nie jest na dole, i jest tylko o tyle, o ile istnieje jakiś dół, i na odwrót. W jednym określeniu tkwi (liegt) jego własne przeciwieństwo. Ojciec jest „innym” syna, a syn „innym” ojca, i każdy istnieje tylko jako to inne „innego” i w jed­ nym określeniu istnieje tylko w odniesieniu do drugiego. Ich byt jest tylko jednym istnieniem (Bestehen). Ojciec poza swym odniesieniem do syna jest także czymś dla siebie, ale jako taki nie jest on ojcem, tylko mężczyzną w ogóle. Podobnie jak góra i dół, lewe i prawe są także czymś w sobie refleksyjnym, czymś poza swoim stosun­ kiem, ale [jako takie są] tylko miejscami. Określenia przeciwstawne zawierają w sobie sprzecz­ ność dlatego, że pod jednym i tym samym względem od­ noszą się do siebie negatywnie, czyli wzajemnie się znoszą i są w stosunku do siebie obojętne. Wyobrażenie, kiedy przechodzi do momentu obojętności określeń, zapomina o ich negatywnej jedności i zachowuje je tylko jako różne w ogóle, w tym zaś określeniu różności prawe nie jest już więcej prawym, lewe - lewym itd. Ale ponieważ wy­ obrażenie ma przed sobą faktycznie lewe i prawe, to ma ono przed sobą te określenia jako negujące siebie, jedno w drugim, a w tej jedności zarazem jako nienegujące sie­ bie, lecz każde jako obojętnie dla siebie istniejące. Wyobrażenie ma więc wprawdzie wszędzie sprzecz­ ność za swą treść, ale nie dochodzi ono do tego, by sobie

86

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

ją uświadomić. Pozostaje ono refleksją zewnętrzną, która przechodzi od bycia tym samym i niebycia tym samym — albo od odniesienia negatywnego do refleksyjnego bytu (Reflektiertsein) określeń odróżnionych. Refleksja ta utrzymuje te obydwa określenia jako wzajemnie ze­ wnętrzne i ma na względzie tylko same te określenia, a nie ich przechodzenie, które jest tym, co istotne, i zawiera 61 w sobie sprzeczność. Natomiast refleksja pełna polotu — aby tę tu wymienić — polega na ujmowaniu i wypowia­ daniu sprzeczności. Jakkolwiek nie wyraża ona pojęcia rzeczy i ich stosunków, a jej materiałem i treścią są tyl­ ko określenia wyobrażeniowe, to jednak wprowadza ona rzeczy w taki do siebie stosunek, który zawiera w sobie ich sprzeczność i pozwala przez nią przeświecać ich poję­ ciu. Natomiast rozum myślący zaostrza, by tak rzec, stę­ pioną różnicę tego, co różne, samą tylko różnorodność wyobrażenia, w różnicę istotną, w przeciwieństwo. Dopie­ ro doprowadzone do takiej krańcowości jak sprzeczność momenty różnorodne nabierają ruchu i życia, zyskują w sprzeczności negatywność, która jest wewnętrznym tętnem samorzutnego ruchu i życia. Mówiąc o ontologicznym dowodzie istnienia Boga * wspomnieliśmy już, że leżącym u jego podstaw określe­ niem jest ogół wszystkich realności. Co do tego określenia, to zazwyczaj wykazuje się najpierw, że jest ono możliwe, gdyż nie zawiera w sobie żadnej sprzeczności, ponie­ waż realność ujmuje się tylko jako realność bez ograni­ czeń. Wspomnieliśmy wówczas, że tym samym ów ogół wszystkich realności staje się prostym, nieokreślonym bytem, albo — jeśli realności te ujmuje się faktycznie jako

Patrz t. I, s. 132.

Rozdział drugi. Sprzeczność

87

liczne realności określone — ogółem wszystkich negacji. Jeśli przyjrzymy się bliżej tej różnicy realności, to okaże się, że z różności przechodzi ona w przeciwieństwo, a za­ tem w sprzeczność, a ogół wszystkich realności staje się w ogóle absolutną sprzecznością w sobie samej. Zwykły horror, który wyobrażające, niespekulatywne myślenie odczuwa przed sprzecznością podobnie jak natura przed vacuum, nie akceptuje tej konsekwencji. Myślenie to bo­ wiem nie wychodzi poza jednostronne rozpatrywanie rozpływania się sprzeczności w niczym i nie dostrzega jej strony pozytywnej, zgodnie z którą sprzeczność staje się absolutnym działaniem i absolutną podstawą i racją. Z rozpatrzenia natury sprzeczności wynikało w ogó­ le to, że w jakiejś rzeczy można wykazać jakąś sprzecz­ ność, samo dla siebie nie stanowi jeszcze jej żadnej, by tak rzec, ujemnej strony, braku czy wady. Przeciw­ nie, każde określenie, każdy konkret, każde pojęcie jest w istocie rzeczy jednością różnych i dających się rozróż­ 62 nić momentów, które na skutek określonej, istotnej róż­ nicy przechodzą w sprzeczne. Te sprzeczne momenty rozpływają się oczywiście w niczym, wracają do swojej negatywnej jedności. Rzecz, podmiot, pojęcie są same właśnie taką negatywną jednością, stanowią w sobie sa­ mych sprzeczność, ale w równym stopniu też sprzeczność rozwiązaną — podstawę i rację, która nosi i zawiera w so­ bie swoje określenia. Rzecz, podmiot czy pojęcie, jako we własnej sferze w sobie refleksyjne, są rozwiązaniem własnej sprzeczności. Ale ta cała ich sfera jest sama zno­ wu czymś określonym, różnym. Jako taka jest ona skoń­ czoną, a to znaczy sprzeczną. W odniesieniu do tej wyż­ szej sprzeczności sfera ta nie jest jej rozwiązaniem, jej negatywną jedność, jej podstawę stanowi pewna wyższa sfera. Rzeczy skończone polegają więc w swojej obojętnej

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

różnorodności w ogóle na tym, by być w sobie samych sprzeczne, w sobie załamane (gebrochen) i by wracać do swojej podstawy. Z późniejszych naszych rozważań okaże się, że prawdziwy wniosek wyciągnięty z czegoś skończo­ nego i przypadkowego o istocie absolutnie koniecznej nie polega na tym, że z czegoś skończonego i przypadkowe­ go wnioskuje się o bycie leżącym i pozostającym u podłoża jako o czymś absolutnie koniecznym, lecz na tym - co zawarte jest bezpośrednio w [pojęciu] przypadkowości — że wnioskuje się o tym z załamującego się w sobie, z bytu zaprzeczającego sobie w sobie samym — albo że wykazuje się raczej, iż przypadkowy byt wraca w sobie samym do swej podstawy, w której sam siebie znosi, a następnie że byt ten przez swój powrót ustanawia tę podstawę tylko w ten sposób, że czyni raczej sam siebie czymś założo­ nym. W zwykłym wnioskowaniu byt tego, co skończone, występuje jako podstawa i racja tego, co absolutne. Po­ nieważ to, co skończone, istnieje, istnieje to, co absolutne. Prawdą jednak jest, że ponieważ to, co skończone, jest przeciwieństwem sprzecznym w sobie samym, ponie­ waż ono nie istnieje, istnieje to, co absolutne. W pierw­ szym wypadku twierdzenie wynikające z wniosku brzmi: „Byt tego, co skończone, jest bytem tego, co absolutne”. W drugim zaś: „niebyt tego, co skończone, jest bytem tego, co absolutne”.

Rozdział trzeci

PODSTAWA I RACJA Istota określa siebie samą jako podstawa i racja (Grund). Podobnie jak nic pozostaje na początku w prostej bezpośredniej jedności z bytem, tak też i tu prosta tożsa­ mość istoty jest początkowo w bezpośredniej jedności ze swoją absolutną negatywnością. Istota jest tylko tą swoją negatywnością, którą jest czysta refleksja. Jest tą czy­ stą negatywnością jako powrót bytu do siebie. Toteż isto­ ta jest określona sama w sobie, czyli dla nas, jako podstawa i racja, w której byt się rozwiązuje. Ale określoność ta nie została ustanowiona przez istotę samą. Inaczej mówiąc, istota nie jest podstawą i racją, jeśli tej swojej określono­ ści nie ustanowiła sama. Ale jej refleksja polega na tym, by ustanowić siebie jako to, czym jest ona sama w sobie, jako negatywność i siebie samą określić. Pozytywność i negatywność są tym jej istotnościowym (wesenhafte) określeniem, w którym zagubiła się jako w swojej negacji. Te samoistne określenia refleksyjne znoszą się, a określe­ nie, które zatraciło się w podstawie (zugrunde gegangen ist), jest prawdziwym określeniem istoty. Podstawa i racja jest zatem jednym z określeń refleksyjnych istoty. Jednak określeniem samego określenia refleksyjnego jest raczej tylko to, że jest określeniem zniesionym. Określenie refleksyjne, zatracając się (zu­ grunde geht), otrzymuje swoje prawdziwe znaczenie,

63

90

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

polegające na tym, że jest swym absolutnym przeciwuderzeniem w sobie samym, że założoność, która przy­ sługuje istocie, jest tylko założonością zniesioną. I na odwrót, tylko założoność, która znosi samą siebie, jest założonością istoty. Istota, określając siebie jako pod­ stawa i racja, określa siebie jako to, co nieokreślone, jej określeniem jest tylko znoszenie własnego bycia okre­ śloną (Bestimmtseins). W tym byciu określoną jako zno­ szącą samą siebie istota nie jest czymś wywodzącym się z „innego”, lecz w swojej negatywności jest tożsama z sobą samą. Skoro wychodzi się od określenia jako od tego, co pierwsze, bezpośrednie i zmierza ku podstawie i racji (dzięki naturze samego określenia, które samo przez się zatraca się), to to uzasadnienie (Grund) jest początkowo 64 czymś przez to pierwsze określonym. Ale określenie to, z jednej strony, jako zniesienie określania jest tylko resty­ tuowaną, oczyszczoną lub ujawnioną tożsamością istoty, którą określenie refleksyjne jest samo w sobie. Z drugiej strony ten negujący ruch jako określenie jest dopiero ustanawianiem owej określoności refleksji, która prze­ jawiała się jako bezpośrednia, a która jest tylko czymś ustanowionym przez wykluczającą siebie samą refleksję uzasadnienia, i to ustanowionym jako tylko ustanowio­ nym, czyli zniesionym. W ten sposób istota określająca siebie jako podstawa wywodzi się tylko z siebie samej. Jako podstawa i racja ustanawia więc ona siebie jako istotę, a na tym, że usta­ nawia siebie jako istotę, polega jej określanie. To ustana­ wianie jest refleksją istoty, która w swoim określaniu znosi samą siebie — od strony ustanawiania jest ustanawianiem, a od strony określania — ustanawianiem istoty. Jest zatem jednym i drugim w jednej i tej samej czynności.

Rozdział trzeci. Podstawa i racja

91

Refleksja jest czystym zapośredniczeniem w ogó­ le, podstawa i racja realnym zapośredniczeniem istoty z sobą samą. Pierwsza jako ruch niczego poprzez nic z powrotem do siebie samej jest przeświecaniem isto­ ty w jakimś „innym”. Ale ponieważ przeciwieństwo nie ma jeszcze w tej refleksji samoistności, to ani to pierwsze — to, co prześwieca — nie jest niczym pozy­ tywnym, ani to inne — w którym prześwieca — niczym negatywnym. Obydwa są substratami i to właściwie tylko substratami wyobraźni. Nie odnoszą się same do siebie samych. Czyste zapośredniczenie jest tylko czystym odnoszeniem się, bez momentów odnoszonych. Refleksja określająca ustanawia wprawdzie takie od­ noszone momenty, które okazują się tożsame ze sobą, ale zarazem są one tylko odniesieniami określonymi. Na­ tomiast podstawa i racja jest zapośredniczeniem real­ nym, ponieważ zawiera w sobie refleksję jako refleksję zniesioną. Jest istotą powracającą do siebie przez swój niebyt i siebie ustanawiającą. Zgodnie z tym momen­ tem refleksji zniesionej, to, co zostało ustanowione, otrzymuje określenie bezpośredniości, czegoś, co poza swym stosunkiem czy poza swym przeświecaniem (Scheine) jest tożsame ze sobą. Ta bezpośredniość jest restytuowanym przez istotę bytem — niebytem reflek­ sji, poprzez którą istota zapośrednicza samą siebie. Do siebie istota wraca jako negująca. W swoim powrocie-w-siebie nadaje więc sobie określoność, która właśnie dlatego jest negatywnością tożsamą ze sobą, zniesioną założonością i tym samym w równym stopniu czymś, co istnieje jako tożsamość istoty ze sobą, jako podsta­ wa i racja. Podstawa i racja jest początkowo podstawą absolutną, w której istota jest przede wszystkim podłożem (Grundla-

92

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

65 ge) w ogóle w ramach stosunku ugruntowywania (Grundbeziehung). Podstawa i racja określa się jednak bliżej jako forma i materia i nadaje sobie pewną treść. Po drugie, jest ona podstawą określoną jako podstawa pewnej określonej treści. Ponieważ stosunek ugrunto­ wywania staje się w swojej realizacji czymś w ogóle dla siebie zewnętrznym, przechodzi on w zapośredniczenie warunkujące. Po trzecie, racja zakłada pewien warunek. Ale w rów­ nym stopniu warunek zakłada także uzasadnienie. Ich jednością jest to, co nieuwarunkowane, rzecz sama (Sache an sich), która dzięki zapośredniczeniu przez stosu­ nek warunkowania (die bedingende Beziehung) przecho­ dzi w egzystencję. Uwaga Zasada racji (Der Satz des Grundes)

Jak wszystkie inne określenia refleksyjne podstawa i racja została wyrażona w twierdzeniu: Wszystko ma swoją rację dostateczną. Ogólnie rzecz biorąc, nie zna­ czy to nic innego, jak tylko to, że wszystko, co jest, uważać należy nie za bezpośredniość istniejącą, lecz za coś, co zostało ustanowione. Nie należy zadowalać się bezpośrednim istnieniem czy określonością w ogóle, lecz należy od tego sięgnąć do jego podstawy, a w tej refleksji występuje ono jako zniesione i w swoim bycie samym w sobie i dla siebie. Zasada racji wyraża zatem istotność refleksji-w-sobie w przeciwieństwie do same­ go tylko bytu. Dodatek, że racja jest dostateczna, jest właściwie czymś zupełnie zbędnym, ponieważ rozumie się to samo przez się. Coś, co miałoby rację niedosta­ teczną, nie miałoby podstawy i racji, a przecież wszyst­

Rozdział trzeci. Podstawa i racja

93

ko ma mieć swoją podstawę i rację. Jednak już Leibniz, któremu zasada racji dostatecznej szczególnie leżała na sercu i który uczynił z niej zasadę całej swojej filozo­ fii, nadawał jej pewne głębsze znaczenie i łączył z nią jakieś ważniejsze pojęcie niż to, jakie wiąże się z nią za­ zwyczaj wtedy, kiedy poprzestaje się na bezpośredniej formule. Jakkolwiek już i w tym zrozumieniu twierdze­ nie to należy uważać za ważne i to dlatego, że stwierdza się, iż byt jako taki w swej bezpośredniości jest tym, co nieprawdziwe i w istocie swej czymś ustanowionym, podstawa zaś jest bezpośredniością prawdziwą. Lei­ bniz jednak przede wszystkim przeciwstawił „dostateczność” racji przyczynowości w jej ścisłym znaczeniu jako mechanicznemu sposobowi działania. Ponieważ ten sposób działania jest w ogóle czynnością zewnętrz­ ną, ograniczoną w swej treści do jednej określoności, 66 to ustanowione przez nią określenia wstępują w związek ze sobą w sposób zewnętrzny i przypadkowy. Określenia częściowe pojmuje się dzięki ich przyczynom, ale ich odnoszenie się do siebie, które stanowi istotny moment każdej egzystencji, nie jest zawarte w przyczynach me­ chanicznych. To odnoszenie się do siebie — całość jako istotna jedność — zawarte jest tylko w pojęciu, w celu. Mechaniczne przyczyny nie są dla tej jedności wystar­ czające, ponieważ u ich podstaw nie leży cel jako jed­ ność określeń. Leibniz rozumiał więc dostateczną rację jako taką, która byłaby dostateczna także dla tej jed­ ności i tym samym obejmowała sobą nie tylko czyste przyczyny, lecz przyczyny celowe (Endursachen). Ale to określenie podstawy i racji nie może tu być jeszcze roz­ ważane. Teleologiczna podstawa i racja jest własnością (Eigentum) pojęcia i tego zapośredniczenia przez poję­ cie, jakim jest rozum.

94

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

A. PODSTAWA ABSOLUTNA a) Forma i istota

Określenie refleksyjne jako takie, które wraca do pod­ stawy, jest czymś pierwszym, jest bezpośrednim istnie­ niem w ogóle, od którego się zaczyna. Ale istnienie to ma już tylko znaczenie założoności i w istocie rzeczy zakłada pewną podstawę — ustanawia ją w tym sensie, że raczej jej nie ustanawia, że ustanawianie jest znoszeniem samego siebie, że to, co bezpośrednie, jest raczej tym, co zostało ustanowione, a podstawa i racja tym, co nie zostało ustanowione. Jak się okazało, to zakładanie jest ustanawianiem, które uderza zwrotnie (riickschlagende Setzen) w to, co ustanawiające. Podstawa jako zniesiona określoność nie jest jednak czymś nieokreślonym, lecz istotą, która określiła siebie samą, ale określiła się jako nieokreślona, czyli jako założoność zniesiona. Podstawa i racja jest istotą, która w swojej negatywności jest tożsama z sobą samą. Określoność istoty jako podstawy staje się przez to okre­ ślonością podwójną — określonością podstawy oraz tego, co ugruntowane (des Begrundeten). Po pierwsze, jest istotą jako podstawa określona jako istota w przeciwieństwie do założoności, jako nie-założoność. Po drugie, jest ona tym, co ugruntowane, jest bezpośredniością, ale taką, która nie jest sama w sobie i dla siebie, jest założonością jako 67 założoność. Jest ono również tożsame ze sobą, ale ja­ ko tożsamość momentu negatywnego ze sobą. Tożsama ze sobą negatywność i tożsama ze sobą pozytywność są wszak jedną i tą samą tożsamością. Podstawa jest bo­ wiem tożsamością pozytywności albo nawet założoności z sobą samą. Natomiast to, co ugruntowane, jest zało­ żonością jako założoność, ale ta jego refleksja-w-sobie

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

95

jest tożsamością podstawy. Ta prosta tożsamość nie jest więc sama podstawą, ponieważ podstawa jest istotą usta­ nowioną jako to, co nieustanowione w przeciwieństwie do założoności. Jako jedność tej tożsamości określonej (pod­ stawy) i tożsamości negatywnej (tego, co ugruntowane) jest istotą w ogóle różną od swego zapośredniczenia. W porównaniu z poprzednimi formami refleksji, z których się to zapośredniczenie wywodzi, przede wszyst­ kim nie jest ono czystą refleksją, ponieważ jako refleksja nie jest różne od istoty i nie ma jeszcze w sobie nega­ tywności, a tym samym także samoistności określeń. W podstawie i racji jako refleksji zniesionej określenia te mają bowiem swe trwałe istnienie. Zapośredniczenie to nie jest także refleksją określającą, której określenia mają istotną samoistność, ta bowiem zatraciła się w pod­ stawie (ist im Grunde zugrunde gegangen), w której jed­ ności określenia te są tylko określeniami ustanowiony­ mi. Zapośredniczenie dokonujące się w podstawie jest zatem jednością refleksji czystej i refleksji określającej. Jego określenia, czyli to, co zostało ustanowione, mają trwałe istnienie i na odwrót — ich istnienie jest czymś ustanowionym. Ponieważ ich trwałe istnienie jest samo czymś ustanowionym lub ma określoność, są one tym sa­ mym różne od swojej prostej tożsamości i stanowiąjórmę w przeciwieństwie do istoty. Istota ma pewną formę i przysługujące tej formie określenia. Dopiero jako podstawa ma ona pewną trwałą bezpośredniość lub jest substratem. Istota jako taka jest tożsama ze swoją refleksją i czymś nierozróżnialnym od jej ruchu. Podmiotem tego ruchu nie jest istota i ona też nie jest tym, od czego ruch ten jako od czegoś pierwsze­ go zaczyna. Ta osobliwość utrudnia w ogóle przedstawie­ nie refleksji. Nie można bowiem, właściwie rzecz biorąc,

96

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

powiedzieć, że „istota” wraca do siebie samej, że „istota” prześwieca w sobie, gdyż istota nie jest ani „przed” swo­ im ruchem, ani „w” swoim ruchu, a ruch nie ma żadnego podłoża, na którym by się dokonywał. Człon odniesienia występuje dopiero w podstawie stosownie do momentu zniesionej refleksji. Istota jako substrat odniesiony jest 68 jednak istotą określoną. Z racji tej założoności istota za­ wiera w sobie samej w sposób istotny formę. Natomiast określenia formy są teraz określeniami jako w istocie (ais an dem Wesen). Leży ona u ich podłoża jako to, co nieokre­ ślone, jako to, co w swoim określeniu jest w stosunku do nich obojętne. Określenia te mają w (am) istocie swoją refleksję-w-sobie. Określenia refleksyjne miały mieć swe trwałe istnienie w sobie samych i miały być samoistne, ale ich samoistnością jest ich rozpływanie się. Mają one więc tę swoją samoistność w jakimś „innym". Ale to roz­ pływanie się jest samo ową tożsamością ze sobą albo racją istnienia (Bestehens), które określenia refleksyjne sobie nadają. Do formy należy w ogóle wszystko, co określone. To, co określone, jest określeniem formy (Formbestimmung), o ile jest czymś ustanowionym, i tym samym czymś róż­ nym od tego, czego jest formą. Określoność jako jakość jest tożsama ze swoim substratem, ze swoim bytem. Byt jest czymś bezpośrednio określonym, nie różniącym się jeszcze od swojej określoności. Inaczej mówiąc, w tej określoności nie jest jeszcze w sobie refleksyjny, podob­ nie jak określoność jest dlatego jeszcze czymś istnieją­ cym, a nie ustanowionym. Określenia formy istoty są na­ stępnie określonościami refleksji, a zgodnie z ich bliższą określonością, rozpatrzonymi wyżej momentami reflek­ sji — tożsamością i różnicą, przy czym różnica występuje częściowo jako różność, a częściowo jako przeciwieństwo.

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

97

Do określeń formalnych należy także stosunek ugrunto­ wywania, ponieważ wprawdzie jest on określeniem re­ fleksyjnym zniesionym, ale jednak dzięki niemu istota jest zarazem czymś ustanowionym. Natomiast formą nie jest tożsamość, którą zawiera w sobie podstawa, czyli to, że założoność jako coś zniesionego, i założoność jako taka — podstawa i to, co ugruntowane — jest jedną reflek­ sją będącą istotą jako proste podłoże, które jest istnieniem (Bestehen) formy. To istnienie jest jednak w podstawie ustanowione albo sama ta istota jest w gruncie rzeczy czymś określonym. Tym samym jest ona znowu momen­ tem stosunku ugruntowywania i formy. Absolutne wza­ jemne odniesienie formy i istoty polega właśnie na tym, że istota jest prostą jednością podstawy i tego, co ugrun­ towane, i w tej jedności jest właśnie sama czymś okre­ ślonym, czyli negatywnym, a jako podłoże jest czymś różnym od formy, ale wówczas sama staje się zarazem podstawą i momentem formy. Forma jest więc doprowadzoną do końca całością reflek­ sji. Zawiera ona w sobie także to określenie refleksji, że jest 69 czymś zniesionym. Dlatego też w tej samej mierze, w ja­ kiej jest jednością swego określania, jest ona także odniesio­ na do swego własnego zniesienia, do pewnego „innego”, które samo nie jest formą, lecz w czym (an dem) forma istnieje. Jako istotna, siebie do siebie samej odnosząca negatyw­ ność, przeciwstawiająca się temu prostemu momentowi negatywnemu, forma jest stroną ustanawiającą i określają­ cą. Natomiast prosta istota jest nieokreślonym i nieaktyw­ nym podłożem, w którym określenia formalne mają swoje trwałe istnienie albo swoją refleksję-w-sobie. Refleksja zewnętrzna poprzestaje zazwyczaj na tym rozróżnianiu istoty i formy. Refleksja ta jest czymś ko­ niecznym, ale samo to rozróżnianie stanowi jej jedność,

98

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

podobnie jak jedność podstawy to istota odbiegająca od siebie i czyniąca siebie założonością. Forma jest sama absolutną negatywnością albo negatywną absolutną toż­ samością ze sobą, dzięki czemu istota nie jest właśnie bytem, lecz istotą. Tożsamość ta, wzięta abstrakcyjnie, jest istotą w przeciwieństwie do formy, podobnie jak ne­ gatywność, wzięta abstrakcyjnie jako założoność, jest jednostkowym określeniem formy. Ale określenie to, jak się okazało, jest w swej prawdzie negatywnością totalną, odnoszącą siebie do siebie samej, negatywnością, która tym samym jako ta tożsamość jest prostą istotą w sobie samej. Forma ma więc w swojej własnej tożsamości isto­ tę, podobnie jak istota w swojej własnej negatywnej na­ turze absolutną formę. Nie można więc pytać w jaki to sposób forma dołącza się do istoty, gdyż jest ona tylko prze­ świecaniem istoty w sobie samej, jej własną immanentną (jnnewohnende) refleksją. Forma jest również w sobie sa­ mej powracającą do siebie refleksją albo istotą tożsamą. W swoim określaniu czyni ona z określenia założoność jako założoność. Toteż forma nie określa istoty tak, jak gdyby była naprawdę czymś założonym, odrębnym od istoty. Jako taka bowiem byłaby ona nieistotnym, stale zatracającym się określeniem refleksyjnym. Toteż jest ona raczej sama racją swego zniesienia albo odniesie­ niem się do siebie swych określeń w tożsamości (identische Beziehung). Forma określa istotę, co znaczy - forma w swoim rozróżnianiu sama znosi to rozróżnianie i jest tą tożsamością ze sobą, którą jest istota jako trwałe ist­ nienie określenia. Forma jest sprzecznością, która polega na tym, że w swojej założoności jest czymś zniesionym, a w tym zniesieniu posiada swoje trwałe istnienie — jest tym samym podstawą i racją jako istota tożsama ze sobą w swym byciu określoną albo zanegowaną.

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

99

Te różnice formy i istoty są więc tylko momentami sa- 70 mego prostego stosunku formy (Formbeziehung). Należy je jednak bliżej rozpatrzyć i uwydatnić. Forma określają­ ca odnosi się do siebie jako założoność zniesiona, a tym samym odnosi się do swojej tożsamości jako do pewnego „innego”. Ustanawia siebie jako zniesioną, a to znaczy, że ustanawiając swoją tożsamość zakłada ją. Z tego punktu widzenia istota jest czymś nieokreślonym i dla niej forma jest „innym”. Tym samym nie jest ona taką istotą, którajest w sobie samej absolutną refleksją w sobie samej, lecz istotą określoną jako pozbawiona formy tożsamość: — jest materią (Materie). b) Forma i materia

Istota staje się materią, jeśli jej refleksja określa się jako taka, która odnosi się do istoty jako do nieokreślono­ ści pozbawionej formy. Materia jest więc prostą, pozba­ wioną różnic tożsamością, którą jest istota, ale określona jako taka, która jest „innym” formy. Toteż jest ona wła­ ściwym podłożem, czyli substratem formy, ponieważ jest refleksją-w-sobie określeń formy, czyli tą samoistnością, do której określenia te odnoszą się jako do swego pozy­ tywnego istnienia (Bestehen). Jeśli abstrahujemy od wszelkich określeń, od wszelkiej formy jakiegoś czegoś, to jako reszta pozostaje nieokre­ ślona materia. Materia jest czymś bezwzględnie abstrak­ cyjnym. (Materii nie można widzieć, odczuwać itd., a to, co się widzi, czuje, jest materią określoną, tzn. jednością materii i formy.) Ale abstrakcja ta, z której materia się wywodzi, nie jest tylko zewnętrznym usuwaniem i zno­ szeniem formy, lecz forma — jak to wynikło z naszych rozważań — sama przez się redukuje się do tej prostej tożsamości.

100

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

Następnie: forma zakłada pewną materię, do której się odnosi. Ale dlatego też nie odnajdują one siebie w sposób przypadkowy i zewnętrzny jako wzajemnie przeciwstawne. Ani materia, ani forma nie istnieje sama przez się, innymi słowy —nie jest „wieczna ”. Materia jest obojętna w stosunku do formy, ale obojętność ta to określoność tożsamości z sobą samą, do której powraca forma jako do swojego podłoża. Forma ustanawia materię jako założoną właśnie przez to, że ustanawia siebie jako zniesioną i tym samym odnosi się do tej swojej tożsamości jako do jakiegoś „innego”. I na od­ wrót, materia zakłada formę, ponieważ nie jest ową prostą istotą, która sama bezpośrednio jest absolutną refleksją, lecz istotą określoną jako moment pozytywny, czyli taką, która jest tylko jako zniesiona negacja. Z drugiej jednak strony, ponieważ forma ustanawia siebie jako materię tylko o tyle, o ile znosi siebie samą i tym samym zakłada materię, to materia została również określona jako istnienie (Bestehen) bez podstawy i racji. Również materia nie zostaje określona jako podstawa for­ my, ale ponieważ ustanawia sama siebie jako abstrakcyjną tożsamość zniesionego określenia formy, nie jest tą tożsa­ mością jako podstawa i o tyle też forma jest w stosunku do niej czymś bez podstawy. Forma i materia zostają tym samym określone — zarówno jedna, jak i druga — jako ta­ kie, które nie są wzajemnie przez siebie ustanowione, któ­ re nie są wzajemnie dla siebie podstawą i racją. Materia jest raczej tożsamością podstawy i tego, co ugruntowa­ ne, jest nią jako podłoże w przeciwieństwie do stosunku formy. To ich wspólne określenie obojętności jest okre­ śleniem materii jako takiej i zarazem stanowi także ich wzajemny stosunek do siebie. Podobnie określenie formy, czyli tego, że są odnoszeniem się jako różne, jest drugim momentem ich wzajemnego stosunku do siebie.

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

101

Materia, to, co określone zostało jako obojętność, jest momentem pasywnym w przeciwieństwie do formy jako momentu aktywnego. Forma jako negatywność odno­ sząca siebie do siebie samej jest sprzecznością w sobie samej, jest czymś, co rozwiązuje się, co odbiega od sie­ bie i siebie określa. Odnosi się ona do materii i zostaje ustanowiona jako odnosząca się do tego swego istnienia (Bestehen) jako do jakiegoś „innego”. Natomiast materia ustanowiona zostaje jako odnosząca się tylko do siebie samej i jest obojętna w stosunku do tego, co inne. Ale materia sama w sobie odnosi się do formy, ponieważ za­ wiera w sobie zniesioną negatywność i jest materią tyl­ ko dzięki temu określeniu. Odnosi się ona do niej tylko dlatego jako do jakiegoś „innego”, że forma nie została ustanowiona w materii samej, że jest formą tylko sama w sobie. Materia zawiera w sobie formę jako zamkniętą (uerschlossen) i jest absolutną podatnością na nią tylko dlatego, że zawiera ją w sobie w sposób absolutny, że jest ona jej określeniem samym w sobie. Dlatego materia musi przybierać formę, a forma musi się materializować, musi w materii nadawać sobie tożsamość ze sobą, czyli trwałe istnienie. A zatem forma określa materię, a materia zostaje 72 określona przez formę. Ponieważ forma sama jest abso­ lutną tożsamością z sobą samą, tzn. zawiera w sobie ma­ terię, a materia w swej czystej abstrakcji, czyli absolutnej negatywności zawiera w sobie samej formę, to działanie formy na materię i stawanie się materii dzięki niej czymś określonym jest raczej zniesieniem pozoru ich obojętno­ ści i różnicy. Ten stosunek określania okazuje się w ten sposób zapośredniczeniem każdej z nich z sobą samą poprzez swój własny niebyt, ale obydwa te zapośredni­ czenia są tylko jednym ruchem i restytucją ich pierwotnej

102

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

tożsamości — jest on uwewnętrznieniem ich odniesienia w jego zewnętrzności (Erinnerung ihrer Entafierung). Forma i materia — po pierwsze — zakładają siebie wza­ jemnie. Jak wynika z naszych rozważań, znaczy to: jedna istotna jedność okazuje się negatywnym odniesieniem się do siebie samej, przez co rozdwaja się ona na istot­ ną tożsamość określoną jako obojętne podłoże oraz na istotną różnicę lub negatywność jako określającą formę. Owa jedność istoty i formy, przeciwstawiających się so­ bie jako forma i materia, jest absolutną podstawą, która nadaje sobie określenia. Ponieważ jedność ta przekształca się w różność, to stosunek — z racji leżącej tu u podstaw tożsamości tego, co różne — staje się wzajemnym zakła­ daniem siebie. Po drugie, forma jako coś samoistnego jest w każdym razie znoszącą siebie sprzecznością. Ale zostaje ona tak­ że ustanowiona jako sprzeczność, ponieważ jest zarazem i samoistna, i w sposób istotny odniesiona do jakiegoś „innego”. Tym samym znosi samą siebie. Ponieważ for­ ma sama jest czymś dwustronnym, to i owo znoszenie ma dwie strony: forma, po pierwsze, znosi swoją samoist­ ność, czyni siebie założonością, która istnieje w jakimś „innym” — a tym jej „innym” jest materia. Po drugie, zno­ si ona swoją określoność w odniesieniu do materii, swój stosunek do niej i tym samym swoją założoność, przez co nadaje sobie istnienie (Bestehen). Skoro znosi swoją za­ łożoność, to ta jej refleksja jest jej własną tożsamością, w którą ona przechodzi. Ponieważ jednak forma tę swoją tożsamość zarazem uzewnętrznia i przeciwstawia sobie jako materię, to ta refleksja założoności w sobie okazuje się zjednoczeniem z jakąś materią, w której forma uzy­ skuje trwałe istnienie. W tym zjednoczeniu się łączy się więc ona z materią zarówno jako z pewnym „innym" — od

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

103

tej strony, że czyni siebie czymś ustanowionym - jak i jako swą własną tożsamością. Toteż czynność formy, za pomocą której określona 73 zostaje materia, polega na negatywnym odnoszeniu się formy do siebie samej. Ale i na odwrót, odnosi się ona przez to także negatywnie do materii, ale to stawanie się materii czymś określonym jest w równym stopniu ru­ chem własnym formy samej. Jest ona wolna od materii, ale sama znosi tę swoją samoistność. Jej samoistnością jest jednak materia sama, ponieważ w niej forma posiada swoją istotną tożsamość. Jeśli zatem forma sama czyni się założonością, to jest to równoznaczne z tym, że czy­ ni z materii coś określonego. Jednak rozpatrując rzecz z drugiej strony, okazuje się, że własna tożsamość for­ my jednocześnie się uzewnętrznia, a materia stanowi jej „inne”. Toteż przez to, że forma znosi swoją samoistność, materia nie zostaje określona. Materia jest jednak czymś samoistnym tylko w przeciwieństwie do formy. Jeśli ne­ gatywność znosi samą siebie, zniesiona zostaje także pozytywność. Skoro więc forma znosi siebie samą, odpada także i ta określoność materii, jaką ma ona w odniesieniu do formy, czyli to, że jest nieokreślonym istnieniem (Be­ stehen). To, co przejawia się jako czynność formy, jest następ­ nie również własnym ruchem materii samej. Określeniem samym w sobie albo powinnością (etn Sołlen) materii jest jej absolutna negatywność. Z racji tej negatywności ma­ teria odnosi się nie tylko do formy jako do „innego”, lecz ta zewnętrzność jest tą formą, którą sama materia ma w sobie jako zamkniętą w sobie samej. Materia jest tą samą sprzecznością samą w sobie, jaką ma w sobie for­ ma. Sprzeczność jest tylko jedna, tak samo jak jej roz­ wiązanie. Materia jest jednak sprzeczna w sobie samej,

104

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

ponieważ jako nieokreślona tożsamość ze sobą okazuje się zarazem absolutną negatywnością. Dlatego znosi ona siebie w sobie samej, a jej tożsamość rozpada się w swej negatywności, która zyskuje w tożsamości swoje trwałe istnienie. Skoro więc materia zostaje określona przez for­ mę jako przez coś zewnętrznego, to materia osiąga przez to swe określenie, a zewnętrzność stosunku zarówno dla formy, jak i dla materii polega na tym, że każda - a raczej ich pierwotna jedność — jest w swoim ustanawianiu zara­ zem zakładaniem, dzięki czemu odnoszenie się do siebie jest zarazem odnoszeniem się do siebie jako do czegoś zniesionego, czyli odnoszeniem się do swego „innego”. Dzięki temu ruchowi formy i materii — po trzecie — 74 zostaje z jednej strony przywrócona ich pierwotna jed­ ność, a z drugiej jest ona teraz jednością ustanowioną. Materia określa w tej samej mierze siebie samą, w jakiej określanie to jest dla niej zewnętrzną czynnością formy. I na odwrót, forma określa w tym samym stopniu tylko siebie samą albo ma w sobie samej materię, która zostaje przez nią określona, co w swoim określeniu odnosi się do „innego”. Jedno i drugie, czynność formy i ruch materii, jest jednym i tym samym, tylko że pierwsze jest czynno­ ścią, tzn. negatywnością jako negatywność ustanowiona, a drugie ruchem, czyli stawaniem się, czyli negatywno­ ścią jako określenie istniejące samo w sobie. W wyniku mamy więc jedność bytu samego w sobie i założoności. Materia jest jako taka określona, albo musi koniecznie mieć pewną formę, forma zaś jest bezwzględnie formą materialną, trwale istniejącą. Forma, ponieważ zakłada pewną materię jako swe „inne”, jest formą skończoną. Nie jest ona podstawą, lecz tylko momentem czynnym. Podobnie i materia, o ile jako swoją przesłankę ustanawia formę jako swój niebyt, jest

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

105

materią skończoną. Nie jest ona również podstawą i racją swej jedności z formą, lecz tylko podłożem dla formy. Ale ani ta skończona materia, ani ta skończona forma nie mają w sobie prawdy. Jedna odnosi się do drugiej, a to znaczy, że ich prawdą jest tylko ich jedność. Obydwa te określenia wycofują się z powrotem do tej jedności i znoszą w niej swoją samoistność. Jedność ta okazuje się tym samym ich racją. Toteż materia jest tylko o tyle ra­ cją swych formalnych określeń, o ile nie jest materią jako materia, lecz absolutną jednością istoty i formy. Podob­ nie i forma: jest ona racją istnienia swych określeń tylko o tyle, o ile jest ona taką samą jednością. Ale ta jedna jedność jako absolutna negatywność — a dokładniej, jako jedność wykluczająca — jest w swej refleksji zakładająca. Inaczej mówiąc, utrzymanie w czynności ustanawiania siebie jako czegoś ustanowionego w jedności jest tą samą czynnością, co odbieganie od siebie samego. Odnosze­ nie się do siebie jako do siebie jest tym samym, co odno­ szenie się do siebie jako do tego, co inne. Albo określanie się materii przez formę jest zapośredniczeniem w jednej jedności istoty jako podstawy i racji z sobą samą, przez siebie samą i przez negację siebie samej. Materia, która ma formę (die formierte Materie), czy­ li forma, która ma trwałe istnienie, jest więc teraz nie tylko ową absolutną jednością podstawy z sobą samą, lecz także jednością ustanowioną. Ruch, który był przed­ miotem naszych rozważań, jest właśnie tym ruchem, w którym absolutna podstawa ukazała zarazem swoje momenty jako znoszące same siebie i tym samym jako 75 ustanowione. Inaczej mówiąc, restytuowana jedność, zbiegając się ze sobą, odbiegała w równym stopniu od siebie samej i określała siebie. Jej jedność bowiem, jako taka, która doszła do skutku dzięki negacji, jest także

106

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jednością negatywną. Toteż jest ona jednością formy i materii jako ich podłoże, ale jako ich podłoże określone, którym jest materia mająca formę, ale zarazem jest ona w stosunku do formy i materii jako do zniesionych i nie­ istotnych czymś obojętnym. Jest treścią. c) Forma i treść

Forma przeciwstawia się najpierw istocie. Jako taka jest ona stosunkiem ugruntowywania w ogóle, a jej okre­ śleniami są podstawa i to, co ugruntowane. Następnie przeciwstawia się ona materii. Jako taka jest refleksją określającą, a jej określeniami są: samo refleksyjne okre­ ślanie i samo jego istnienie (Bestehen). Forma wreszcie przeciwstawia się treści. Jej określeniami jako takiej są — znowu ona sama i materia. Ale teraz to, co było przed­ tem tożsamością z sobą samym, najpierw podstawą i ra­ cją, potem trwałym istnieniem w ogóle, a w końcu mate­ rią, wstępuje pod panowanie formy i jest znowu jednym z jej określeń. Treść ma, po pierwsze, jakąś formę i jakąś materię, które należą do niej i są dla niej istotne — treść jest ich jednością. Ale ponieważ jedność ta jest zarazem jednością określoną albo ustanowioną, to treść przeciwstawia się formie. For­ ma jest założonością i jest w porównaniu z treścią tym, co nieistotne. Dlatego też treść jest obojętna w stosunku do formy. Forma obejmuje (begreift) zarówno formę jako taką, jak i materię, i w ten sposób treść ma pewną formę i pewną materię, których podłożem jest sama treść i które istnieją dla niej jako sama tylko założoność. Treść jest, po drugie, tym, co tożsame w formie i mate­ rii, z czego wynikałoby, że one obie są tylko obojętnymi, zewnętrznymi określeniami. W ogóle są one założono­ ścią, ale taką, która w treści wróciła do swej jedności,

Rozdział trzeci. Podstawa absolutna

107

czyli do swojej podstawy. Tożsamość treści z sobą samą jest więc raz tożsamością obojętną w stosunku do formy, a innym razem tożsamością podstawy. Podstawa zniknę- 76 la najpierw w treści. Ale treść jest przecież zarazem ne­ gatywną refleksją określeń formy w sobie. Jedność treści, która początkowo jest tylko jednością obojętną w stosun­ ku do formy, okazuje się dlatego także jednością formal­ ną, czyli stosunkiem ugruntowywania jako takim. Dlatego też treść ma ten stosunek jako swoją istotną formę, a pod­ stawa, na odwrót, ma pewną treść. Treścią podstawy jest więc podstawa i racja, która wróciła do swej jedności z sobą samą. Podstawa i racja jest, po pierwsze, istotą, która w swej założoności jest tożsama z sobą samą. Jako różna i obojętna w stosunku do założoności jest ona nieokreśloną materią. Ale jako treść jest ona zarazem tożsamością, która otrzymała for­ mę, przy czym forma ta staje się stosunkiem ugrunto­ wywania, ponieważ określenia jej przeciwieństw w treści zostały również ustanowione jako zanegowane. Treść jest następnie określona w sobie samej, nie tylko tak jak materia, jako to, co obojętne w ogóle, lecz jako materia, która otrzymała formę, tak iż określenia formy mają w ten sposób materialne, obojętne istnienie (Bestehen). Treść jest z jednej strony istotną tożsamością podstawy z sobą samą w swej założoności, a z drugiej — ustanowioną tożsamością w przeciwieństwie do sto­ sunku ugruntowywania. Założoność ta, która w tożsa­ mości tej występuje jako określenie formy, przeciwstawia się wolnej założoności, tzn. formie jako całemu stosun­ kowi podstawy i tego, co ugruntowane. Ta druga forma jest założonością totalną, powracającą do samej siebie, pierwsza natomiast jest tylko założonością jako coś bez­ pośredniego, jest określonością jako taką.

108

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

Podstawa i racja przekształciła się w ten sposób w ogó­ le w podstawę określoną, przy czym sama ta określoność jest podwójna: jest, po pierwsze, określonością formy, po drugie — treści. Pierwsza określoność jest określonością podstawy polegającą na tym, by być w ogóle czymś ze­ wnętrznym w stosunku do treści, która ze swej strony odnosi się obojętnie do tego stosunku. Druga jest okre­ ślonością treści, którą podstawa ma. B. PODSTAWA OKREŚLONA a) Podstawa formalna

Podstawa ma pewną określoną treść. Określoność tre­ ści jest, jak się okazało, podłożem dla formy. Jest prostą bezpośredniością w przeciwieństwie do zapośredniczenia, którym jest forma. Podstawa jest tożsamością odnoszą­ cą się negatywnie do siebie samej, która w konsekwencji 77 przekształca się w założoność. Tożsamość ta odnosi się negatywnie do siebie, ponieważ w tej negatywności jest tożsama z sobą samą. Ta właśnie tożsamość jest podło­ żem, czyli treścią, która w ten sposób okazuje się obojęt­ ną albo pozytywną jednością stosunku ugruntowywania i zarazem tym, co stosunek ten zapośrednicza. W treści tej znikła przede wszystkim wzajemna okre­ śloność podstawy i tego, co ugruntowane. Natomiast zapośredniczenie jest dokładniej rzecz biorąc jednością negatywną. Negatywność jako zawarta w owym obojęt­ nym podłożu jest jego określonością bezpośrednią, dzięki której podstawa uzyskuje pewną określoną treść. Ale ne­ gatywność jest wówczas negatywnym odnoszeniem się formy do siebie samej. Z jednej strony to, co zostało usta­ nowione, znosi samo siebie i wraca do swojej podstawy,

Rozdział trzeci. Podstawa określona

109

a z drugiej podstawa — istotna samoistność — odnosi się negatywnie do siebie samej i czyni siebie założonością. To negatywne zapośredniczenie podstawy z tym, co ugruntowane, jest zapośredniczeniem właściwym przy­ sługującym formie jako takiej, zapośredniczeniem formal­ nym. Toteż obie strony formy — ponieważ jedna przecho­ dzi w drugą — ustanawiają siebie wspólnie jako zniesione w jednej tożsamości. Tym samym zarazem zakładają tę tożsamość. Ona stanowi określoną treść, do której za­ pośredniczenie formalne odnosi się samo przez się jako do zapośredniczenia pozytywnego. Treść ta jest tożsa­ mością obydwu, a ponieważ są one od siebie różne, ale każda z nich jest w swojej różnicy odnoszeniem się do tej drugiej, to treść okazuje się ich trwałym istnieniem, ist­ nieniem każdej z nich jako takiej, która jest sama całością. Zgodnie z tym okazuje się, że w podstawie określonej zawarte jest, co następuje. Po pierwsze, określona treść jest tu rozpatrywana z dwóch punktów widzenia — raz jako to, co zostało ustanowione jako podstawa, a raz jako to, co ugruntowane. Sama treść odnosi się obojętnie do tej formy. W obydwu wypadkach jest ona tylko jednym okre­ śleniem. Po drugie, podstawa jest w tym samym stopniu momentem formy, co czymś przez ten moment formy ustanowionym, stanowi to ich tożsamość pod względem formy. Jest rzeczą obojętną, które z tych określeń uważać będziemy za pierwsze i czy przechodzić będziemy od określenia uważanego za ustanowione do drugiego uwa­ żanego za podstawę, czy od uznanego za podstawę do drugiego uznanego za ustanowione. To, co ugruntowa­ ne — rozpatrywane dla siebie — jest znoszeniem samego siebie. Tym samym przemienia się ono — z jednej strony 78 — w założoność, a z drugiej — okazuje się zarazem usta­ nawianiem podstawy albo uzasadnienia (des Grundes).

110

Nauka o istocie. Istota jako pozór iv sobie samej

Takim samym ruchem jest również podstawa jako taka — czyni siebie założonością i dzięki temu staje się uza­ sadnieniem czegoś, czyli występuje zarówno jako coś, co zostało ustanowione, jak i coś, co dopiero teraz stanowi podstawę. Racją tego, że istnieje podstawa, jest coś, co zostało ustanowione i zarazem na odwrót — podstawa jest samym tym czymś, które zostało ustanowione. Za­ pośredniczenie zaczyna się zarówno od jednego, jak i od drugiego. Każda z obu stron jest w tym samym stopniu uzasadnieniem, co czymś uzasadnionym (das Gesetzte) i każda jest zapośredniczeniem całym, czyli całą formą. Ta cała forma jest następnie sama — jako to, co jest toż­ same ze sobą — podłożem określeń występujących w obu tych momentach, w uzasadnieniu i w tym, co ugrunto­ wane. Forma i treść okazują się w ten sposób same jedną i tą samą tożsamością. Z racji tej tożsamości podstawy i tego, co ugrunto­ wane, tożsamości zarówno co do treści, jak i co do for­ my, podstawa i racja jest racją dostateczną (dostateczność ogranicza się do tego właśnie stosunku). W uzasadnieniu nie ma niczego, czego nie byłoby w tym, co ugruntowane, a w tym, co ugruntowane nie ma niczego, czego nie byłoby w podstawie. Gdy pytamy o podstawę, to samo określenie, które stanowi treść, chcemy ujrzeć dwa razy: raz w formie czegoś, co zostało ustanowione, a drugi raz w formie ist­ nienia w sobie refleksyjnego, w formie istotności. Ponieważ w podstawie określonej podstawa oraz to, co ugruntowane, stanowią całą formę, a ich treść, wprawdzie określona, jest jedną i tą samą treścią, to podstawa nie jest jeszcze w obu swych momentach realnie określona, nie mają one jeszcze różnej treści. Określoność jest tu jeszcze określonością prostą, taką, która nie przeszła jeszcze na obydwa momenty podstawy. Mamy tu podstawę określo­

Rozdział trzeci. Podstawa określona

111

ną dopiero tylko w jej czystej formie, podstawę formalną. Ponieważ treść jest tylko taką prostą określonością, która nie ma w sobie samej formy stosunku ugruntowywania, to określoność ta jest treścią ze sobą tożsamą, wobec for­ my obojętną, a forma czymś zewnętrznym w stosunku do treści. Treść okazuje się czymś innym niż forma. Uwaga Formalny sposób wyjaśniania oparty na podstawach tautologicznych

Jeśli refleksja zajmująca się określonymi podstawami i racjami trzyma się tej formy podstawy, do której przed chwilą doszliśmy, to podanie jakiejś racji jest tylko czy­ stym formalizmem i pustą tautologią, czyli taką, która w formie refleksji-w-sobie, w formie istotności, wyraża tę samą treść, którą mamy już w formie bezpośredniego ist­ 79 nienia, rozpatrywanego jako ustanowione. Tego rodzaju podawaniu racji i podstaw towarzyszy dlatego taka sama pustka, jak twierdzeniom opartym na zasadzie tożsa­ mości. Nauki [ścisłe], szczególnie fizyka, pełne są tego rodzaju twierdzeń tautologicznych, które stanowią jak gdyby przywilej nauk [ścisłych]. Jako uzasadnienie obrotu planet dookoła Słońca podaje się na przykład siłę wzajemnego przyciągania się Ziemi i Słońca. Twierdzenie to nie zawiera w sobie żad­ nej innej treści prócz tej, która zawarta jest w samym zjawisku — mianowicie we wzajemnym odnoszeniu się do siebie tych ciał w swoim ruchu — tylko że wyraża ją w formie określenia refleksyjnego, w formie siły. Jeśli pytamy: cóż to za siła, ta siła przyciągania? — to otrzy­ mujemy odpowiedź, że jest to ta siła, która sprawia, że Ziemia obraca się dookoła Słońca. Czyli ma ona dokład­

112

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

nie tę samą treść, co istnienie, którego miała być racją. Wzajemny stosunek między Ziemią a Słońcem jest toż­ samym podłożem podstawy oraz tego, co ugruntowane. Jeśli jakąś formę krystalizacji wyjaśnia się w ten sposób, że swoją podstawę ma ona w pewnym specyficznym wzajemnym układzie molekuł, to istniejąca krystaliza­ cja jest sama tym układem, o którym mówimy, że jest podstawą. Te etiologie, na które przywilej mają nauki, w życiu potocznym uchodzą za to, czym rzeczywiście są - za tautologie, za puste gadanie. Jeśli na pytanie, dlaczego jakiś człowiek jedzie do miasta, padnie od­ powiedź, że przyczyną (Grund) jest to, iż w mieście znajduje się siła przyciągająca, która go tam pcha, to ten sposób odpowiadania na pytanie — sankcjonowany w naukach — uważana się coś niesmacznego. Leibniz zarzuca Newtonowskiej sile przyciągania to, że jest ona jakością ukrytą (verborgene), taką samą, jaką posługiwali się scholastycy w swoim wyjaśnianiu. Zarzut powinien być raczej przeciwny — że jest ona zbyt znaną jakością, ponieważ nie ma innej treści niż ta, którą ma zjawisko. Popularność tego sposobu wyjaśniania polega właśnie na jego wielkiej jasności i zrozumiałości. Nie ma bowiem nic bardziej jasnego i zrozumiałego, niż na przy­ kład to, że roślina ma swoją podstawę w sile wegetatyw­ nej, czyli w takiej, która wytwarza rośliny. 80 Siłę tę można by nazwać jakością ukrytą (okkulte) tylko w tym znaczeniu, że podstawa powinna mieć inną treść niż to, co ma zostać wyjaśnione. Taka inna treść nie została tu podana i owa siła, którą posłużono się do wyjaśniania, jest niewątpliwie o tyle podstawą ukrytą, że podstawa taka, jaka jest wymagana, nie została podana. Za pomocą takich formalnych twierdzeń nie wyjaśnia się niczego, tak samo, jak nie poznaje się natury rośliny mó­

Rozdział trzeci. Podstawa określona

113

wiąc, że jest rośliną, czy też, że ma swoją podstawę w sile wytwarzającej rośliny. Przy całej jasności tego twierdze­ nia można to wszystko właśnie dlatego nazwać bardzo ukrytym (okkulte) sposobem wyjaśniania. Po drugie, jeśli idzie o formę, to w tym sposobie wy­ jaśniania występują obydwa przeciwstawne sobie kierun­ ki stosunku ugruntowywania, aczkolwiek nie zostają one w swych określonych stosunkach rozpoznane. Podstawa i racja jest z jednej strony racją jako w sobie refleksyj­ ne określenie treści tego istnienia, którego ma być racją. Z drugiej strony jest czymś ustanowionym. Uzasadnie­ nie jest tym, od czego wychodząc, powinno się pojąć istnienie. Jest jednak na odwrót: wychodząc od istnienia, wnioskuje się o uzasadnieniu i wychodząc od tegoż ist­ nienia, określona zostaje ta podstawa. Główne zadanie i cel tej refleksji polega bowiem na tym, by wychodząc od istnienia znaleźć podstawę, czyli by bezpośredniemu istnieniu nadać formę bytu refleksyjnego. Podstawa i ra­ cja, zamiast być czymś samym w sobie i dla siebie i czymś samoistnym, okazuje się raczej tym, co zostało ustano­ wione i wyprowadzone. Ponieważ dzięki tej procedurze podstawa jest czymś wzorowanym na zjawisku i określe­ nia jej na nim się opierają, to zjawisko wypływa oczywi­ ście zupełnie gładko i bez przeszkód ze swojej podstawy i racji. Ale poznanie nie ruszyło przez to z miejsca. Krę­ ci się ono w kółko w obrębie pewnej różnicy formalnej, którą sama ta procedura wyjaśniania odwraca i znosi. Jedną z największych trudności wgłębienia się w nauki, w których wszechwładnie panuje taki sposób postępowa­ nia, polega właśnie na odwróceniu sytuacji, wyrażającym się w tym, że przyjmuje się jako przesłankę to, co fak­ tycznie jest czymś wyprowadzonym, a przechodząc do następstw, podaje się w nich właściwie dopiero podsta­

114

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

wę i rację tego, co poprzednio miało być racją. Wykład zaczyna się od podania podstaw. Jako zasady i pierwsze pojęcia podaje się je bez uzasadnienia. Są to określenia proste i same w sobie i dla siebie nie zawierają żadnej ko­ nieczności. Następstwa mają znaleźć w nich swoje uza­ sadnienie. Dlatego ten, kto chce wniknąć w tego rodzaju 81 nauki, musi zacząć od tego, by wbić sobie te podstawy do głowy — zajęcie, które przychodzi rozumowi z dużą trudnością, ponieważ musi przyjąć za podstawę to, co jest bezpodstawne. Najlepiej wychodzi na tym ten, kto wiele nie myśląc przyjmuje zasady jako dane i posługu­ je się nimi odtąd jako podstawowymi prawidłami swego rozsądku. Bez stosowania tego rodzaju metody nie moż­ na ruszyć z miejsca, tak samo jak nie można bez niej w ogóle postępować naprzód. Ten progres jest jednak hamowany przez to, że dochodzi w nim do głosu owo przeciwuderzenie właściwe metodzie, która w tym, co następuje potem, chce dopatrzyć się czegoś, co zostało wyprowadzone, a co faktycznie zawiera w sobie dopiero podstawy poprzednich przesłanek. Następnie, ponieważ to, co następuje potem, okazuje się istnieniem, z którego podstawa została wyprowadzona, to stosunek, w którym zjawisko zostaje przedstawione, rodzi nieufność w sto­ sunku do sposobu przedstawienia zjawiska. Ukazuje się bowiem, że nie zostaje ono wyrażone w swojej bezpo­ średniości, lecz jako potwierdzenie uzasadnienia (Beleg des Grundes). A ponieważ podstawa - na odwrót — okazu­ je się czymś wyprowadzonym ze zjawiska, chcielibyśmy zjawisko ujrzeć w jego bezpośredniości, aby wyszedłszy zeń móc wydać sąd o podstawie. Dlatego też przy takim przedstawieniu rzeczy, w którym to, co jest właściwie podstawą, występuje jako coś, co zostało wyprowadzone, nie wiadomo, jak sobie poradzić ani z podstawą, ani ze

Rozdział trzeci. Podstawa określona

115

zjawiskiem. Do wzrostu niepewności przyczynia się to — zwłaszcza wtedy, kiedy wykład nie jest ściśle konsekwent­ ny, lecz bardziej uczciwy — że w zjawisku stwierdzamy wszędzie ślady i okoliczności wskazujące na coś więcej, a często na coś zupełnie innego niż tylko to, co zostaje zawarte w zasadach. Zamieszanie staje się wreszcie jesz­ cze większe, gdy w sobie refleksyjne i tylko hipotetyczne określenia zaczyna się mieszać z bezpośrednimi określe­ niami zjawiska samego, kiedy o tych pierwszych mówi się w taki sposób, jak gdyby należały do bezpośrednie­ go doświadczenia. Wprawdzie ktoś, kto uczciwie i z za­ ufaniem przystępuje do tych nauk, może mniemać, że molekuły, puste przestrzenie [między atomami], siła od­ pychania, eter, pojedynczy promień świetlny, elektrycz­ na i magnetyczna „materia” oraz jeszcze cała masa tego rodzaju rzeczy i stosunków, że wszystkie one — sądząc ze sposobu mówienia o nich jako o bezpośrednich określe­ niach istnienia - istnieją faktycznie w postrzeganiu. Służą one za pierwsze podstawy dla czegoś, co inne, mówi się o nich jako o rzeczywistościach i stosuje z pełnym za­ 82 ufaniem. Uważa się je w dobrej wierze za takie, zanim zaczyna się rozumieć, że są to raczej określenia wywnio­ skowane z tego, co miały uzasadniać, że są to hipotezy i wymysły wydedukowane przez niekrytyczną refleksję. W rzeczy samej znajdujemy się w jakimś zaczarowanym kole, w którym określenia istnienia i określenia refleksji, podstawa i to, co w niej ufundowane, zjawiska i fantomy występują w pomieszaniu ze sobą nawzajem, tworząc ja­ kąś niezróżnicowaną całość i mają ten sam walor i dosto­ jeństwo. Chociaż ten sposób wyjaśniania za pomocą podstaw zajmuje się sprawami czysto formalnymi, słyszy się jed­ nak często — mimo że wyjaśnianie to odbywa się za po­

116

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

mocą dobrze znanych sił i materii - takie twierdzenia, że samej wewnętrznej istoty tych sił i materii nie znamy. Należy w tym widzieć tylko przyznanie się do faktu, że to uzasadnianie uważa samo siebie za niewystarczające, że ono samo domaga się czegoś innego niż tego rodza­ ju podstawy. A jeśli tak, to trudno zrozumieć, w jakim celu ludzie zadają sobie tyle trudu z całym tym wyjaśnie­ niem, dlaczego nie szuka się czegoś innego albo przynaj­ mniej nie odrzuca się tych wyjaśnień, by pozostać przy prostych faktach. b) Podstawa realna

Jak się okazało, określoność podstawy jest z jednej strony określonością podłoża lub określeniem treści, a z drugiej innością w samym stosunku ugruntowywania, mianowicie różnicą między jego treścią i formą. Stosu­ nek podstawy i tego, co ugruntowane, występuje jako zewnętrzna forma treści, która sama jest obojętna w sto­ sunku do tych określeń. W rzeczy samej jednak nie są one w stosunku do sie­ bie zewnętrzne. Treść bowiem polega na tym, by być toż­ samością podstawy ze sobą samą w tym, co ugruntowane, i tożsamością tego, co ugruntowane — w podstawie. Strona podstawy okazała się w ten sposób sama czymś usta­ nowionym, a strona tego, co było ugruntowane — sama podstawą. Każda z tych stron jest w sobie samej tą toż­ samością całości. Ponieważ jednak strony te przynależą zarazem formie i stanowią jej określone rozróżnianie, to każda z nich jest w swojej określoności tożsamością cało­ ści ze sobą samą. Każda ma różną treść w stosunku do innej. Albo rozpatrując to wszystko od strony treści 83 ponieważ jest ona tożsamością ze sobą jako tożsamość stosunku ugruntowywania — ma ona w istocie rzeczy tę

Rozdział trzeci. Podstawa określona

117

różnicę formy w sobie samej i jako podstawa jest czymś innym niż to, co ugruntowywane. Jednak w związku z tym, że okazało się, iż podsta­ wa i to, co ugruntowywane, mają różną treść, stosunek ugruntowywania przestał być stosunkiem formalnym. Powrót do podstawy i wychodzenie z niej ku temu, co zo­ stało ustanowione, nie jest już więcej tautologią. Podsta­ wa została zrealizowana. Dlatego też pytając o uzasad­ nienie, wymaga się właściwie dla niego innego określenia treści niż ta, której podstaw szukamy. Odniesienie to nadaje sobie teraz dalsze określenia. Jeśli bowiem dwiema stronami tego stosunku są różne treści, strony te są wzajemnie sobie obojętne. Każda jest pewnym bezpośrednim, ze sobą tożsamym określeniem. Jeśli strony te zostają następnie odniesione do siebie jako podstawa i to, co ugruntowane, to podstawa jest w sobie refleksyjna w tym, co inne, jako w swojej założoności. A zatem treść, którą ma w sobie strona będąca podstawą, zawarta jest również w tym, co poprzez nią ugruntowa­ ne. Ono zaś, jako to, co ustanowione, ma tylko w pod­ stawie swoją tożsamość z sobą samym i swoje trwałe ist­ nienie. Ale prócz tej treści zaczerpniętej z uzasadnienia to, co ugruntowane, ma teraz także swoją własną treść i jest tym samym jednością dwóch treści. Jedność ta jako jedność treści różnych jest wprawdzie ich jednością nega­ tywną, ale ponieważ mamy tu do czynienia z określenia­ mi treści w stosunku do siebie obojętnymi, jedność ta jest tylko ich pustym stosunkiem, pozbawionym w sobie samym treści, a nie ich zapośredniczeniem — jakimś jed­ nym albo czymś jako zewnętrzne powiązanie tych treści. W realnym stosunku ugruntowywania zawarte jest więc coś podwójnego. Po pierwsze: określenie treści, któ­ re jest uzasadnieniem, kontynuuje się w założoności, tak

118

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

iż jest ono prostą tożsamością podstawy i tego, co ugrun­ towane. To, co przez nią ugruntowane, zawiera w ten sposób podstawę całkowicie w sobie. Ich stosunek jest pozbawioną różnic istotną spójnością (Gediegenheit). To więc, co dołącza się w tym, co zostało ugruntowane, do prostej istoty, jest więc już tylko nieistotną formą. Są to zewnętrzne określenia treści, które jako takie wolne są od podstawy i stanowią pewną bezpośrednią różnorodność. To, co istotne, nie jest więc ani podstawą tych momentów nieistotnych, ani też podstawą ich wzajemnego do siebie odniesienia w tym, co ugruntowane. To, co przynależy do tego, co ugruntowane, jest pozytywną tożsamością, ale taką, która nie nadaje sobie tam różnicy formy, lecz jako 84 treść odnosząca siebie do samej siebie jest obojętnym pozytywnym podłożem. Po drugie, to, co w jakimś czymś łączy się z tym podłożem, jest treścią obojętną, ale jako strona nieistotna. Podstawową sprawą jest tu stosunek podłoża i nieistotnej różnorodności. Ale stosunek ten, ponieważ odniesione do siebie określenia są wzajemnie obojętną treścią, również nie jest podstawą. Wprawdzie jedna strona tego stosunku została określona jako treść istotna, a druga jako tylko nieistotna, czyli ustanowiona, ale dla obu tych stron, jako dla treści odnoszących siebie do siebie, forma ta jest czymś zewnętrznym. Jedno tego czegoś, które jest ich wzajemnym odnoszeniem się do sie­ bie, nie jest w związku z tym stosunkiem formalnym, lecz tylko zewnętrzną więzią (Band), która owej nieistot­ nej różnorodnej treści nie zawiera jako ustanowionej. To­ też to jedno jest również tylko podłożem. Podstawa, nadając sobie określoność podstawy real­ nej, rozpada się tym samym na określenia zewnętrzne, ponieważ jej realność stanowi różność treści. Obydwa odnoszenia się do siebie — treść istotna jako prosta bezpo­

Rozdział trzeci. Podstawa określona

119

średnia tożsamość uzasadnienia i tego, co ugruntowane, oraz owo coś jako odnoszenie się do siebie różnorodnej treści — okazują się dwoma różnymi podłożami. Tożsama ze sobą forma uzasadnienia polegająca na tym, że jed­ no i to samo jest raz czymś istotnym, innym zaś razem czymś ustanowionym — ta forma podstawy teraz znikła. Stosunek ugruntowywania stał się w ten sposób czymś zewnętrznym wobec samego siebie. Toteż okazuje się, że podstawą, która wiąże dwie róż­ ne treści i określa, która z nich jest uzasadnieniem, a któ­ ra tym, co zostaje dzięki niemu ustanowione, jest teraz podstawa zewnętrzna. W samej treści obydwu wystę­ pujących tu stron określenie to nie jest zawarte. Podsta­ wa realna jest więc odnoszeniem się do „innego”. Z jednej strony jest odnoszeniem się treści do jakiejś innej treści, a z drugiej - samego stosunku ugruntowywania (formy) do „innego”, czyli do czegoś bezpośredniego, czegoś nie przez nią ustanowionego. Uwaga Formalny sposób wyjaśniania wychodzący od podstaw różnych od tego, co ma w nich zostać ufundowane

Formalny stosunek ugruntowywania zawiera w sobie tylko jedną treść jako podstawę i jako to, co ugruntowane. Tożsamość ta stanowi o konieczności tego stosunku, ale zarazem także o jego tautologiczności. Natomiast pod­ stawa realna zawiera w sobie różną treść. Ale tym samym stosunek ugruntowywania staje się czymś przypadko­ wym i zewnętrznym. Z jednej strony to, co uważa się za istotne, a przez to za określenie podstawy, nie uzasadnia 85 innych związanych z nią określeń. Z drugiej zaś strony nie jest również ustalone, które z licznych określeń treści

120

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jakiejś konkretnej rzeczy ma być uznane za istotne i za rację i dlatego wybór między nimi jest dowolny. I tak na przykład podstawą domu jest w pierwszym rzędzie jego fundament. Taką podstawą być może fundament dzię­ ki immanentnemu zmysłowej materii ciężarowi, tzn. dzięki czemuś, co jest bezwzględnie tożsame zarówno w fundamencie (Grunde), jak i w opartym na nim domu. Okoliczność, że w ciężkiej materii zawarta jest taka róż­ nica, jak różnica między fundamentem a pewną różną od niego modyfikacją, dzięki której materia okazuje się mieszkaniem — okoliczność ta jest dla ciężkości samej czymś zupełnie obojętnym. Jej stosunek do innych tre­ ściowych określeń celu, na przykład do urządzenia domu itp., jest dla niej czymś zewnętrznym i dlatego jest ona wprawdzie ich podłożem, ale nie jest ich podstawą. Cięż­ kość jest w tym stopniu przyczyną (Gnind) tego, że dom stoi, co podstawą tego, że kamień spada. Kamień ma tę podstawę, ciężkość, w sobie samym. Ale okoliczność, że kamień ma w sobie pewne dalsze określenie treści, któ­ remu zawdzięcza to, że jest nie tylko czymś ciężkim, ale także kamieniem, jest dla ciężkości czymś zewnętrznym. Następnie to, że kamień ten został oddalony od ciała, na które spada, zostaje ustanowione przez coś innego, po­ dobnie jak czas i przestrzeń oraz ich stosunek - ruch mają zupełnie inną treść niż ciężkość i mogą - jak to się zazwyczaj mówi — zostać wyobrażone bez niej, co rów­ noznaczne jest z tym, że w istocie nie zostały przez nią ustanowione. Ciężkość jest również podstawą tego, że ciało rzucone w górę wykonuje ruch przeciwny ruchowi spadania. Z różnorodności określeń, których podstawą jest ciężkość, jasno wynika, że potrzebne jest zarazem coś innego, co czyniłoby ją podstawą tego czy jakiegoś innego określenia.

Rozdział trzeci. Podstawa określona

121

Kiedy powiada się o przyrodzie (der Natur), że jest podstawą świata, wówczas to, co nazywane jest przyrodą, jest z jednej strony tym samym co świat, a świat nie jest niczym innym jak przyrodą samą. Ale z drugiej strony są one również różne, tak iż przyroda jest raczej tym, co nieokreślone, lub co najwyżej określone tylko za pomocą takich ogólnych różnic jak prawa, jest tożsamą ze sobą istotą świata, a do przyrody, aby stała się światem, musi dojść jeszcze w sposób zewnętrzny jakaś różnorodność określeń. Te różnorodne określenia mają swoją podstawę nie w przyrodzie jako takiej. Odnosi się ona do nich ra­ 86 czej obojętnie jako do określeń przypadkowych. Ten sam stosunek zachodzi wtedy, gdy Boga określa się jako podstawę natury (der Natur). Jako podstawa Bóg jest jej istotą, natura zawiera w sobie tę istotę i jest czymś tożsamym z Bogiem. Ale natura ma prócz tego jeszcze pewną różnorodność, która jest czymś różnym od sa­ mej podstawy. Natura jest owym „trzecim”, w którym te dwie różne momenty są ze sobą połączone. Podstawa, o której mówiliśmy, nie jest ani podstawą różnej od niej różnorodności, ani jej połączenia z naturą. Dlatego też natury nie poznaje się wychodząc z Boga jako podstawy. Bóg byłby bowiem w tym wypadku tylko jej ogólną istotą i nie zawierałby jej w sobie jako istoty określonej i natury. Z racji tej różności treści podstawy, a właściwie pod­ łoża, oraz tego, co z podstawą tą wiąże się w tym, co w niej ufundowane, podawanie realnych uzasadnień staje się takim samym formalizmem co sama podstawa formalna. W podstawie formalnej tożsama z sobą samą treść odnosi się obojętnie do formy. W podstawie real­ nej zachodzi to samo. To właśnie sprawia, że podstawa nie zawiera w sobie samej wskazówki co do tego, które z różnorodnych określeń należy uważać za istotne. Coś

122

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

jest konkretem składającym się z takich różnorodnych określeń, które okazują się w tym czymś tożsame pod względem stałości i trwałości. Jedno określenie może więc zostać uznane za podstawę z taką samą słuszno­ ścią co drugie, czyli za określenie istotne, w porówna­ niu z którym wszystkie inne są dlatego tylko czymś ustanowionym. Wiąże się z tym okoliczność, o któ­ rej mówiliśmy już przedtem, to, że jeśli mamy jakieś określenie, które w jednym wypadku uważane jest za podstawę jakiegoś innego określenia, to wcale jeszcze z tego nie wynika, że w jakimś innym wypadku czy też w ogóle wraz z tym pierwszym, ustanowione zostało to drugie. Na przykład kara ma wiele różnorodnych określeń. Określa się ją jako odwet, następnie jako przykład odstra­ szający, jako groźbę, która użyta przez prawo dla odstra­ szenia również skłania przestępcę do opamiętania się i po­ prawy. Każde z tych rozmaitych określeń uważane było za uzasadnienie kary, ponieważ każde jest określeniem istotnym, przez co wszystkie inne, jako odeń różne, okre­ ślane są jako tylko przypadkowe. Ale to określenie, które uznane zostało za podstawę, nie wyczerpuje samo całej kary. Kara jako konkret zawiera w sobie również owe inne określenia, ale tak, że są one z karą tylko związane i nie mają w niej swej podstawy. Albo na przykład urzędnik : ma 87 kwalifikacje do sprawowania urzędu, jako jednostka jest z kimś spokrewniony, ma takie czy inne znajomości, ma swoisty charakter, w takich czy innych warunkach i oko­ licznościach miał możność wykazania, co potrafi itd. Każ­ da z tych właściwości może uzasadniać to, że otrzymał ten urząd, albo można ją za taką uważać. Stanowią one rozmaitą treść powiązaną w czymś trzecim. Forma, zgod­ nie z którą właściwości te określone są w swoim stosun­

Rozdział trzeci. Podstawa określona

123

ku do siebie w taki sposób, że jedna jest istotną, a druga czymś ustanowionym - forma ta dla tego „trzeciego” jest czymś zewnętrznym. Każda z tych właściwości jest dla tego urzędnika czymś istotnym, gdyż dzięki niej jest tą określoną jednostką, którą jest. Jeśli urząd uważać będzie­ my za określenie zewnętrzne, ustanowione, każda z tych właściwości może być określona jako podstawa sprawowa­ nia urzędu, ale także i na odwrót — można owe właściwo­ ści uważać za ustanowione, a sprawowanie urzędu za ich uzasadnienie. Jak odnoszą się one do siebie rzeczywiście, tzn. w jednostkowym wypadku — to jest określeniem ze­ wnętrznym zarówno dla stosunku uzasadniania (Grundbeziehung), jak i dla treści samej. Coś trzeciego nadaje im formę podstawy i tego, co ugruntowane. W ten sposób każde istnienie może mieć szereg róż­ nych uzasadnień. Każde z jego określeń treści przenika jako ze sobą tożsame całą konkretną całość i dlatego można je uważać za istotne. Z racji przypadkowości sposobu powiązania otwarte zostają na oścież wrota dla najrozmaitszych punktów widzenia (Riicksichten), czyli dla określeń, które leżą poza obrębem rzeczy sa­ mej. Dlatego też jest rzeczą zupełnie przypadkową czy z pewnej podstawy wynika to, czy coś innego. Na przykład pobudki (Beweggriinde) moralne są istotnymi określeniami natury etycznej, ale to, co z nich wynika, jest zarazem pewnym różnym od nich momentem ze­ wnętrznym, który z nich i wynika, i nie wynika. Ten moment zewnętrzny dołącza się do nich dopiero dzięki czemuś trzeciemu. Dokładniej należy to rozumieć tak, że dla określenia moralnego, jeśli jest podstawą, nie jest przypadkiem, że ma ono jakieś następstwo, czyli coś, co w niej zostało ufundowane. Pytanie tylko, czy z tego określenia czyni się w ogóle uzasadnienie, czy nie. Ale

124

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

z drugiej strony, ponieważ treść będąca następstwem określenia moralnego, z którego uczyniono podstawę, ma naturę czegoś zewnętrznego, to treść ta może zostać przez jakąś inną zewnętrzność zniesiona. Z moralnej pobudki może więc jakieś działanie wynikać albo i nie. 88 I na odwrót, jakieś działanie może mieć mnóstwo róż­ nych podstaw. Jako coś konkretnego zawiera ono różne istotne określenia, spośród których każde można dlate­ go podać za podstawę. Szukanie i podawanie podstaw i racji — czynność, na której polega głównie myślenie rezonujące (das Rasonnement) — jest też dlatego jakimś nieskończonym przerzucaniem się od jednego do dru­ giego, przerzucaniem się, które nie ma w sobie żadnego ostatecznego określenia. Dla każdego i dla wszystkich można podać jedną albo wiele dobrze uzasadnionych podstaw, i to zarówno dla tego [konkretnego], jak i dla jego przeciwieństwa, a poza tym może istnieć mnóstwo uzasadnień, ale takich, z których nic nie wynika. To, co Sokrates i Platon nazywali sofistyką, nie jest niczym in­ nym jak tylko myśleniem opartym na podstawach i ra­ cjach. Platon przeciwstawia temu sposobowi myślenia rozważanie idei, czyli rzeczy (Sache) w sobie i dla siebie samej albo w jej pojęciu. Racje czerpie się tylko z istot­ nych określeń treści, stosunków i punktów widzenia, tych zaś każda rzecz — podobnie jak zresztą jej przeci­ wieństwo — ma dość dużo. W swojej formie istotności jedno określenie ma ten sam walor co drugie. Ponieważ nie obejmuje ono rzeczy w całym jej zakresie, jest ono racją jednostronną, przy czym inne odrębne strony rze­ czy mają znowu swoje odrębne racje, z których żadna nie wyczerpuje rzeczy stanowiącej ich powiązanie i za­ wierającej je wszystkie w sobie. Żadna z nich nie jest racją dostateczną, czyli pojęciem.

Rozdział trzeci. Podstawa określona

125

c) Podstawa pełna (yollstandige)

1. W podstawie realnej podstawa jako treść i jako stosunek jest tylko podłożem. Treść zostaje tylko ustano­ wiona jako istotna i jako podstawa. Stosunek zaś, to owo „coś” tego, co ugruntowane jako nieokreślony substrat jakiejś różnorodnej treści, takie jej powiązanie, które nie jest jej własną refleksją, lecz powiązaniem zewnętrznym i dlatego tylko ustanowionym. Realny stosunek ugrun­ towywania jest też dlatego raczej podstawą jako podsta­ wa zniesiona. Tym samym reprezentuje on raczej stronę tego, co ugruntowane, czyli stronę założoności. Ale okazuje się, że jako założoność podstawa wróciła do swej podsta­ wy. Podstawa okazała się tym samym czymś ugruntowa­ nym, czymś, co ma jakieś inne uzasadnienie. W związku z tym ta druga podstawa określa się w sposób następu­ jący: po pierwsze jest ona tożsama z podstawą realną jako tym, co ugruntowane. Z tego punktu widzenia obie te strony mają tę samą treść. Obydwa określenia treści oraz ich powiązanie w czymś zawarte są również w owym uzasadnieniu. Ale po drugie, ta nowa podstawa, w której owo tylko ustanowione zewnętrzne powiązanie zniosło samo siebie, jest absolutnym odnoszeniem się do siebie obu określeń treści jako jego refleksja-w-sobie. 89 Dzięki temu, że realna podstawa wróciła sama do swej podstawy, odtwarza się w niej tożsamość uzasad­ nienia i tego, co ugruntowane, a inaczej mówiąc — od­ twarza się podstawa formalna. Stosunek ugruntowy­ wania, który teraz się wyłonił, jest dlatego stosunkiem pełnym, który zawiera w sobie zarówno podstawę for­ malną, jak i realną i który zawarte w podstawie realnej bezpośrednie względem siebie określenia treści ze sobą zapośrednicza.

126

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

2. Toteż stosunek ugruntowywania określił się w spo­ sób następujący. Po pierwsze, coś ma podstawę. Zawiera ono w sobie określenie treści będące uzasadnieniem, oraz jakieś drugie określenie przez tę podstawę ufundowane (gesetzt). Ale jako obojętna treść jedno określenie nie jest uzasadnieniem w sobie samym, a drugie w sobie samym tym, co ufundowane, lecz to odniesienie jest w bezpo­ średniości treści czymś zniesionym albo ustanowionym, a jako takie ma swoje uzasadnienie w jakimś innym sto­ sunku. Ten drugi stosunek jako różny tylko co do formy, ma tę samą treść, co pierwszy, mianowicie obydwa okre­ ślenia treści, ale jest ich bezpośrednim powiązaniem. Ale ponieważ to, co zostaje tu powiązane, jest w ogóle różną treścią i tym samym określeniem w stosunku do siebie obojętnym, to powiązanie nie jest ich prawdziwie abso­ lutnym stosunkiem, tak iż jedno z tych określeń byłoby tym, co w założoności jest ze sobą tożsame, a drugie tyl­ ko założonością tej tożsamości, lecz jakieś coś jest ich nosicielem i stanowi ich nie tyle refleksyjny, ile zaledwie bezpośredni stosunek do siebie. Dlatego w porównaniu z ich powiązaniem w jakimś innym czymś jest on tylko uzasadnieniem relatywnym. Obydwa coś to dwa różne odnoszenia się treści, jakie się tu wyłoniły. Pozostają one w formalnym stosunku ugruntowywania jako tożsame. Obydwa są tą samą całą treścią, czyli obydwoma okre­ śleniami treści oraz ich stosunkiem do siebie. Różnią się tylko sposobem tego swego odnoszenia się, które w jed­ nym jest odnoszeniem się bezpośrednim, a w drugim — ustanowionym. W konsekwencji jedno różni się od drugiego tylko pod względem formy jako podstawa i to, co ugruntowane. Po drugie, ten stosunek ugruntowywania jest nie tylko stosunkiem formalnym, lecz także realnym. Podstawa

Rozdział trzeci. Podstawa określona

127

formalna przechodzi — jak się okazało — w realną. Mo­ menty formy kierują się refleksyjnie ku sobie samym - są one samoistnymi treściami, a stosunek ugruntowy- 90 wania również zawiera w sobie pewną swoistą treść jako uzasadnienie i inną jako to, co ugruntowane. Treść jest, po pierwsze, bezpośrednią tożsamością obu stron podstawy formalnej. Jako takie mają one tę samą treść. Ale treść ma także formę w sobie samej i jako taka jest ona treścią podwójną - te zaś odnoszą się do siebie jako podstawa i to, co ugruntowane. Jedno z obu określeń, które zawie­ ra w sobie każde coś, jest zatem określone nie jako to, co jest im tylko wspólne na podstawie zewnętrznego po­ równania, lecz jako to, co stanowi ich tożsamy substrat i podłoże ich stosunku do siebie. W przeciwieństwie do drugiego określenia treści to pierwsze jest określeniem istotnym i jego uzasadnieniem jako czegoś ustanowio­ nego — w czymś, którego stosunek jest ugruntowanym określeniem treści. W pierwszym czymś, którego stosu­ nek polega na tym, że stanowi uzasadnienie, to drugie określenie treści powiązane jest również bezpośrednio i samo w sobie z pierwszym. Natomiast to drugie coś zawiera samo w sobie tylko jedno określenie treści jako takie, w którym jest ono bezpośrednio tożsame z pierw­ szym czymś. Zawiera ono w sobie drugie określenie jako takie, które zostało w nim ustanowione. Pierwsze okre­ ślenie treści jest uzasadnieniem tego drugiego dlatego, że już w pierwszym czymś jest ono pierwotnie powiązane z drugim określeniem. Stosunek ugruntowywania określeń treści w drugim czymś okazuje się w ten sposób zapośredniczony przez pierwszy, istniejący sam w sobie stosunek pierwszego czegoś. Wniosek jest tu następujący: ponieważ w jednym czymś określenie B jest samo w sobie związane z określe­

128

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

niem A, to i w drugim czymś, któremu bezpośrednio przysługuje tylko określenie A, związane jest z tym rów­ nież określenie B. W tym drugim czymś pośrednio dane (mittelbar) jest nie tylko to drugie określenie. Także to, że jego bezpośrednie określenie stanowi podstawę, jest zapośredniczone, mianowicie przez pierwotny stosunek tego określenia do B w pierwszym czymś. Stosunek ten okazuje się w ten sposób podstawą podstawy A, a cały stosunek ugruntowywania okazuje się w tym drugim czymś stosunkiem ustanowionym albo ugruntowanym. 3. Podstawa realna okazuje się zewnętrzną wobec sie­ bie refleksją podstawy. Jej pełne zapośredniczenie jest re­ stytucją jej tożsamości ze sobą. Ale ponieważ tożsamość ta otrzymuje dzięki zapośredniczeniu zarazem stronę zewnętrzną (Aufierlichkeit) właściwą podstawie realnej, to formalny stosunek ugruntowywania w tej swojej jed­ ności z podstawą realną jest w równym stopniu podsta­ wą ustanawiającą siebie, jak i znoszącą siebie. Stosunek ugruntowywania zapośrednicza się ze sobą poprzez swo91 ją negację. Podstawa, po pierwsze, jako stosunek pierwotny jest stosunkiem bezpośrednich określeń treści. Stronami stosunku ugruntowywania jako formy istotnej okazują się takie strony, które są zniesione albo są momentami. Toteż tożsamy ze sobą stosunek jako forma bezpośrednich określeń jest zarazem stosunkiem swej negacji. Toteż nie jest stosunek tożsamy niczym samym w sobie i dla sie­ bie, lecz stosunkiem do zniesionego stosunku ugruntowy­ wania. Po drugie, również stosunek zniesiony, czyli bez­ pośredniość, która w stosunku pierwotnym i w stosunku ustanowionym stanowi tożsame podłoże, nie jest podsta­ wą realną w sobie i dla siebie, lecz to, że bezpośredniość ta jest podstawą, zostaje ustanowione na skutek owego pierwotnego powiązania.

Rozdział trzeci. Warunek

129

Stosunek ugruntowywania w swej totalności okazuje się więc w sposób istotny refleksją zakładającą. Podsta­ wa formalna zakłada bezpośrednie określenie treści, to zaś — jako podstawa realna — zakłada formę. Podstawa jest więc formą jako powiązanie bezpośrednie. Ale jest ona nią w ten sposób, że odbiega od samej siebie i raczej zakłada bezpośredniość, czyli w ten sposób, że odnosi się w niej do siebie jako do jakiegoś „innego”. Ta bezpo­ średniość jest określeniem treści, prostą podstawą. Ale treść jest tą podstawą również jako odbiegająca od siebie samej i odnosi się do siebie również jako do „innego”. W ten sposób totalny stosunek ugruntowywania określił się jako zapośredniczenie warunkujące.

C. WARUNEK a) Względne nieuwarunkowanie

1. Podstawa jest tym, co bezpośrednie, a to, co ugruntowane, tym, co zapośredniczone. Ale podstawa jest refleksją ustanawiającą. Jako taka czyni się założo­ nością i jest refleksją zakładającą. Odnosi się ona w ten sposób do siebie jako do czegoś zniesionego, bezpo­ średniego, przez co ona sama została zapośredniczona. Zapośredniczenie to, jako przechodzenie od tego, co bezpośrednie, do podstawy, nie jest jakąś zewnętrz­ ną refleksją, lecz — jak się okazało — własną czynno­ ścią podstawy. Czyli — co oznacza to samo — stosunek ugruntowywania, jako refleksyje kierowanie się ku toż­ samości ze sobą, jest w sposób istotny również reflek­ sją uzewnętrzniającą siebie. Bezpośredniość, do której podstawa odnosi samą siebie jako do swego istotnego założenia, to warunek. Realna podstawa jest też dlate­ 92

130

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

go w sposób istotny uwarunkowana. Określoność, którą w sobie zawiera, to inność jej samej. Warunek jest więc, po pierwsze, bezpośrednim, różno­ rodnym istnieniem. Po drugie, to istnienie jest odniesione do jakiegoś „innego”, do czegoś, co jest podstawą i racją, ale racją nie tego istnienia, lecz pod jakimś innym wzglę­ dem. Albowiem istnienie samo jest czymś bezpośred­ nim i nie ma podstawy i racji. Za sprawą tego odnoszenia się jest czymś ustanowionym. Bezpośrednie istnienie ma być warunkiem nie dla siebie, lecz dla czegoś innego. Ale to, że istnienie jest czymś dla innego, jest jednocześnie samo tylko założonością. To zaś, że jest czymś ustano­ wionym, jest w bezpośredniości tego istnienia zniesione, a to znaczy, że istnienie odnosi się obojętnie do tego, że jest warunkiem. Po trzecie, warunek jest czymś bezpośrednim w ten sposób, że stanowi założenie podstawy. Jako takie założenie warunek jest formalnym stosunkiem ugrunto­ wywania, który wrócił do tożsamości ze sobą, a tym sa­ mym treścią uzasadnienia. Ale treść jako taka jest obojęt­ ną jednością podstawy tylko jako zawarta w formie — bez formy nie ma treści. Treść uwalnia się jeszcze od formy przez to, że stosunek ugruntowywania staje się w pod­ stawie pełnej stosunkiem zewnętrznym w odniesieniu do swej własnej tożsamości, dzięki czemu treść uzyskuje bezpośredniość. Toteż jeśli warunek jest tym, w czym stosunek ugruntowywania ma swoją tożsamość ze sobą, to stanowi on treść uzasadnienia. Ale ponieważ treść jest czymś w stosunku do tej formy obojętnym, jest ona jej treścią tylko samą w sobie, jest czymś takim, co dopiero ma stać się treścią i tym samym jest dopiero materiałem dla uzasadnienia. Istnienie, ustanowione jako warunek, ma zgodnie z drugim momentem tę właściwość, że tra­ ci swoją obojętną bezpośredniość i staje się momentem

Rozdział trzeci. Warunek

131

czegoś, co inne. Dzięki swojej bezpośredniości istnie­ nie odnosi się obojętnie do tego rodzaju stosunku. O ile jednak istnienie w ten stosunek wstępuje, staje się ono bytem samym w sobie uzasadnienia i jest dla niego tym, co nieuwarunkowane. Istnienie, aby stać się warunkiem, musi mieć swoje założenie w uzasadnieniu i jest samo czymś uwarunkowanym. Ale to określenie jest dla nie­ go czymś zewnętrznym. 2. Coś nie istnieje dzięki swemu warunkowi. Jego warunek nie jest jego uzasadnieniem i racją. Warunek jest momentem nieuwarunkowanej bezpośredniości dla tej racji, ale sam nie jest ruchem i ustanawianiem, któ­ re odnosi się negatywnie do siebie samego i czyni się założonością. Stosunek ugruntowywania jest więc prze- 93 ciwieństwem warunku. Każde coś ma poza swoim wa­ runkiem także swoje uzasadnienie i rację. Uzasadnienie jest pustym ruchem refleksji, ponieważ bezpośredniość jako swoje założenie ma ono na zewnątrz siebie. Jest ono jednak całą formą i samoistnym zapośredniczaniem. Warunek bowiem nie jest jego podstawą. Ponieważ to zapośredniczanie jako ustanawianie odnosi się do siebie samego, od tej strony jest ono również czymś bezpośred­ nim i nieuwarunkowanym. Zakłada ono wprawdzie siebie, ale jest to ustanawianie, które stało się czymś zewnętrz­ nym i zostało zniesione. Natomiast tym, czym ono jest zgodnie ze swoim określeniem, jest ono samo w sobie i dla siebie. Ponieważ stosunek ugruntowywania okazał się w ten sposób samoistnym stosunkiem dla siebie oraz takim, który tożsamość refleksji zawiera w sobie samym, oka­ zał się on również takim stosunkiem, który ma pewną swoistą treść w przeciwieństwie do treści warunku. Treść pierwsza jest treścią uzasadnienia i dlatego jest treścią

132

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

posiadającą w sposób istotny formę. Druga natomiast jest tylko bezpośrednim materiałem, dla którego stosu­ nek do tej podstawy jest zarówno czymś zewnętrznym, jak i stanowi także jej byt sam w sobie. Materiał ten jest tym samym mieszaniną samoistnej treści niepozostającej w żadnym stosunku do treści stosunku ugruntowy­ wania oraz takiej, która wchodzi w to uzasadnienie i jako jej materiał ma stać się jej momentem. 3. Toteż obie strony całości, warunek i podstawa, odno­ szą się z jednej strony do siebie jako obojętne i nieuwarunkowane — warunek jako nieodniesiony, dla którego stosu­ nek, w którym jest warunkiem, jest czymś zewnętrznym. Podstawa jako stosunek albo forma, dla której określone istnienie warunku jest tylko materiałem, jest czymś pa­ sywnym, którego forma, jaką ma dla siebie w podstawie, jest czymś nieistotnym. Następnie warunek i podstawa są też czymś zapośredniczonym. Warunek jest bytem samym w sobie podstawy. Jest on tak dalece istotnym momentem stosunku ugruntowywania, że stanowi jego prostą tożsa­ mość ze sobą samym. Ale wszystko to jest także czymś zniesionym. Ten byt sam w sobie okazuje się tylko czymś ustanowionym — bezpośrednie istnienie odnosi się obojętnie do tego, że jest warunkiem. To więc, że warunek jest bytem samym w sobie dla podstawy, stanowi zatem tę stronę warunku, zgodnie z którą jest on czymś zapośred­ niczonym. Również stosunek ugruntowywania ma w swo­ jej samoistności także pewne założenie, a swój byt sam w sobie na zewnątrz siebie. Każda z obu stron jest tym sa­ mym sprzecznością obojętnej bezpośredniości i istotnego zapośredniczenia, przy czym i jedno, i drugie zawarte jest w jednym stosunku. Albo też każda z nich jest sprzeczno­ ścią samoistnego trwałego istnienia oraz ich przeznacze­ nia (Bestimmung), aby być tylko momentem.

Rozdział trzeci. Warunek

133

b) Absolutna bezwarunkowość

Obydwie relatywnie nieuwarunkowane strony prze­ świecają jedna w drugą. Warunek jako coś bezpośred­ niego prześwieca w formalny stosunek ugruntowywania, a stosunek ugruntowywania w bezpośrednie istnienie jako swą założoność. Ale każde z nich poza tym prze­ świecaniem (Scheine) „innego” w nim jest w sobie sa­ mym czymś samoistnym i ma swoją własną treść. Warunek jest najpierw bezpośrednim istnieniem. Jego forma ma dwa momenty: założoność, zgodnie z którą jest on jako warunek materiałem i momentem uzasadnienia oraz byt sam w sobie, zgodnie z którym jest on istotnością uzasadnienia i jego prostą refleksją-w-sobie. Obydwa momenty formy w stosunku do bezpośredniego istnienia są czymś zewnętrznym. Istnienie bezpośrednie jest bo­ wiem zniesionym stosunkiem ugruntowywania. Istnienie jednak polega w sobie samym, po pierwsze, na tym, by znieść siebie jako istnienie bezpośrednie i za­ tracić się (zugrunde). Byt jest w ogóle tylko stawaniem się istotą. Jego istotna natura polega na tym, by stać się czymś ustanowionym oraz tożsamością, która wskutek zanegowania samej siebie jest bezpośredniością. Okre­ ślenia formy założoności i tożsamego ze sobą bytu same­ go w sobie — forma, dzięki której bezpośrednie istnienie staje się warunkiem — nie są więc dla istnienia czymś ze­ wnętrznym, lecz ono samo jest właśnie tą refleksją. Po drugie, byt jako warunek jest teraz ustanowiony również jako taki, jaki jest w swej istocie, mianowicie jako mo­ ment, a tym samym jako moment czegoś, co inne, i zara­ zem jako byt sam w sobie również jako byt sam w sobie jakiegoś „innego”. Ale czymś samym w sobie jest tylko dzięki negacji samego siebie, czyli dzięki uzasadnieniu

94

134

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

i dzięki jego refleksji znoszącej siebie i zakładającej. Byt sam w sobie bytu okazuje się tym samym tyko czymś ustanowionym. Ten byt sam w sobie warunku ma dwie strony: jedna polega na tym, by być istotnością warunku jako istotność podstawy, a druga na tym, by być bezpo­ średniością swego istnienia. Albo, mówiąc dokładniej, jedno jest tym samym co drugie. Istnienie jest czymś bezpośrednim, ale bezpośredniość ta jest w istocie rze­ czy czymś zapośredniczonym — przez znoszące samo siebie uzasadnienie i rację. Istnienie jako ta zapośredniczona przez znoszące się zapośredniczenie bezpośred­ niość jest zarazem bytem samym w sobie tej racji i tym, co jest w niej nieuwarunkowane. Ale ten byt sam w sobie jest zarazem sam również momentem, czyli założono­ ścią, jest bowiem czymś zapośredniczonym. 95 Warunek jest więc całą formą stosunku ugruntowy­ wania. Jest on jej założonym bytem samym w sobie, ale tym samym jest sam założonością, a jego bezpośredniość polega na tym, by uczynić z siebie założoność, a więc na tym, by odbiegać od siebie samego w ten sposób, by być zarówno czymś, co się zatraca, jak i podstawą i racją, któ­ ra czyni się założonością, a tym samym czymś, co zosta­ je ugruntowane, przy czym jedno i drugie jest jednym i tym samym. Podobnie byt sam w sobie w uwarunkowanej pod­ stawie również nie jest tylko przeświecaniem w niej „innego”. Podstawa jest samoistną, czyli siebie do sie­ bie odnoszącą refleksją ustanawiania, i dlatego tym, co tożsame ze sobą, albo jest w sobie samej bytem samym w sobie i własną treścią. Ale zarazem podstawa ta jako uzasadnienie jest refleksją zakładającą. Odnosi się ona negatywnie do siebie samej i przeciwstawia sobie swój byt sam w sobie jako swoje „inne”, a warunek zarówno od

Rozdział trzeci. Warunek

135

strony swego momentu bytu samego w sobie, jak i bez­ pośredniego istnienia okazuje się momentem własnym stosunku ugruntowywania. Istnienie bezpośrednie ist­ nieje w istocie rzeczy tylko dzięki swojej podstawie i jest momentem podstawy jako zakładania. Podstawa jest więc również sama całością. Tym samym mamy tu do czynienia tylko z jedną całością formy, ale w równej mierze tylko z jedną cało­ ścią treści. Albowiem swoista treść warunku jest treścią istotną tylko o tyle, o ile jest ona tożsamością refleksji ze sobą w formie albo o ile treść jako bezpośrednie istnienie jest w sobie samym stosunkiem ugruntowywania. Istnie­ nie to jest następnie warunkiem tylko dzięki zakładającej refleksji uzasadnienia. Jest ono tożsamością podstawy z sobą samą, czyli jej treścią, której się przeciwstawia. Istnienie nie jest wiec samym tylko pozbawionym for­ my materiałem dla stosunku ugruntowywania, lecz po­ nieważ ma tę formę w sobie samym, okazuje się materią uformowaną. A zarazem jako to, co w tożsamości z for­ mą odnosi się do niej obojętnie, jest ono treścią. Istnienie jest wreszcie tą samą treścią, którą ma w sobie podstawa, gdyż jest ono treścią właśnie jako to, co w stosunku for­ my jest tożsame ze sobą. Obie strony całości, warunek i podstawa, są więc jed­ ną istotną jednością zarówno jako treść, jak i jako forma. Przechodzą one same przez się wzajemnie w siebie. Ina­ czej mówiąc, ponieważ są refleksjami, ustanawiają same siebie jako zniesione, odnoszą siebie do tej swojej negacji i zakładają się wzajemnie. Ale refleksja ta jest zarazem tylko jedną refleksją zarówno warunku, jak i podstawy i dlatego też ich zakładanie jest także tylko jednym za­ kładaniem. Przeciwstawność tego ustanawiania przecho­ 96 dzi raczej w to, że zakładają swą jedną tożsamość jako

136

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

swe trwałe istnienie i podłoże. Ta jedna tożsamość — jed­ na treść i jedność formy obydwu — jest tym, co prawdziwie nieuwarunkowane — rzeczą w sobie samej (die Sache an sich selbst). Warunek jest — jak się przedtem okazało — czymś tyl­ ko relatywnie nieuwarunkowanym. Dlatego też uważa się sam warunek za coś uwarunkowanego i szuka się do niego jakiegoś nowego warunku, rozpoczynając zwykły postęp w nieskończoność od jednego warunku do dru­ giego. Dlaczego się tak dzieje, że mając jeden warunek pytamy od razu o nowy, tzn. dlaczego się tak dzieje, że warunek uważamy za coś uwarunkowanego? Dlatego, że warunkiem jest jakieś skończone istnienie. Ale jest to już dalsze określenie warunku, które nie zawiera się w jego pojęciu. Warunek jako taki jest dlatego czymś uwarunkowanym, że jest ustanowionym bytem samym w sobie. Dlatego zostaje zniesiony w tym, co absolutnie nieuwarunkowane. To, co absolutnie nieuwarunkowane, zawiera w sobie obie strony, warunek oraz podstawę i rację, jako własne momenty. Jest ono jednością, do której warunek i podsta­ wa wróciły. Obie one stanowią jej formę albo założoność. Nieuwarunkowana rzecz (Sache) jest warunkiem oby­ dwu, ale warunkiem absolutnym, tzn. warunkiem, który sam jest podstawą. Jako podstawa jest negatywną tożsa­ mością, która odbiegła od siebie w te dwa momenty: po pierwsze, przyjęła postać zniesionego stosunku ugrun­ towywania, postać pewnej bezpośredniej pozbawionej jedności, zewnętrznej w stosunku do siebie samej różno­ rodności, która odnosi się do podstawy jako do swojego „innego” i zarazem stanowi jej byt sam w sobie. Po dru­ gie, przyjęła postać prostej formy wewnętrznej, która jest podstawą, ale do tożsamej z nią bezpośredniości odnosi

Rozdział trzeci. Warunek

137

się jako do „innego” i określa ją jako warunek, czyli ten swój byt sam w sobie określa jako jej własny moment. Obie te strony w ten sposób zakładają totalność, że totalność ta jest tym, co je ustanawia. I na odwrót, ponieważ obie te strony zakładają totalność, to wydaje się, że, przeciwnie, jest ona uwarunkowana przez nie, a rzecz (Sache) zdaje się wynikać (entspringen) ze swe­ go warunku i ze swej podstawy. Ale ponieważ te dwie strony okazały się tożsame — to cały stosunek warunku i podstawy uległ zanikowi. Zostały one zdegradowane do pozoru. Coś absolutnie nieuwarunkowanego w swoim ru­ chu ustanawiania i zakładania jest właśnie tym ruchem, 97 w którym zostaje zniesiony ten pozór. Czynność rzeczy polega właśnie na tym, by się uwarunkować i swoim wa­ runkom przeciwstawić siebie jako podstawę. Jej odno­ szenie się jako odnoszenie się do siebie warunków i pod­ stawy jest jednak jednym przeświecaniem w sobie, a jej stosunek do nich jej zbieganiem się z sobą samą. c) Przejście rzeczy w egzystencję

To, co absolutnie nieuwarunkowane, jest absolutną podstawą i racją tożsamą ze swoim warunkiem - rzeczą bezpośrednią jako naprawdę istotną (wesenhafte). Jako podstawa odnosi się ona negatywnie do siebie samej, czy­ ni z siebie założoność, ale taką założoność, która w swych [obydwu] stronach jest pełną refleksją i zawartym w nich tożsamym ze sobą stosunkiem formy, jest taką założonością, jaką okazało się jej pojęcie. Założoność ta jest zatem, po pierwsze, podstawą zniesioną, rzeczą jako bezrefleksyjna bezpośredniość — stroną reprezentującą warunki. Strona ta jest totalnością wszystkich określeń rzeczy - rzeczą samą, ale wyrzuconą w zewnętrzność bytu — restytuowanym kręgiem bytu. W warunku istota

138

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

uwalnia (entlafit) jedność swej refleksji-w-sobie jako bez­ pośredniość, która ma jednak teraz takie określenie, że jest założeniem warunkującym i stanowi tylko jedną stro­ nę istoty. Warunki stanowią więc całą treść rzeczy, po­ nieważ są czymś bezwarunkowym w formie bytu pozba­ wionego formy. Z racji tej formy mają jednak one jeszcze pewną inną postać niż ta, że są określeniami treści w tej jej postaci, w jakiej występuje ona w rzeczy jako takiej. Przejawiają się jako pozbawiona jedności różnorodność, jako pomieszane z okolicznościami nieprzynależnymi istocie oraz innymi, które nie należą do kręgu istnienia — o ile stanowi ono warunki tej określonej rzeczy. Dla absolutnej nieograniczonej rzeczy warunkiem jest sama sfera bytu. Podstawa i racja, która wraca do sie­ bie, ustanawia tę sferę jako pierwszą bezpośredniość, do której odnosi się ona jako do tego, co dla niej bezwa­ runkowe. Bezpośredniość ta jako refleksja zniesiona jest refleksją w elemencie bytu, który tym samym kształtuje się jako taki w całość. Forma rozkwita nadal jako określo­ ność bytu i w ten sposób przejawia się jako różnorodna, różna od refleksyjnego określenia i w stosunku do nie98 go obojętna treść. Nieistotność, którą sfera bytu zawie­ ra w sobie, i którą — jeśli jest warunkiem — odrzuca, to określoność bezpośredniości, w której jedność formy jest pogrążona. Ta jedność formy jako stosunek bytu wystę­ puje najpierw w nim jako stawanie się — jako przechodze­ nie jednej określoności bytu w drugą. Ale stawanie się bytu jest następnie stawaniem się istotą i powrotem do podstawy. Dlatego też istnienie, które odgrywa rolę wa­ runków, nie jest naprawdę określane jako warunek przez jakieś „inne”, i nie służy temu innemu za materiał, lecz istnienie to samo przez się czyni się momentem „innego”. Następnie, stawanie się bytu nie jest rozpoczynaniem od

Rozdział trzeci. Warunek

139

siebie jako od czegoś naprawdę pierwszego i bezpośred­ niego. Jego bezpośredniość jest tylko czymś założonym, a ruch jego stawania się jest czynnością refleksji samej. Prawda istnienia polega więc na tym, by być warunkiem. Jego bezpośredniość powstaje tylko dzięki refleksji sto­ sunku ugruntowywania, który ustanawia sam siebie jako zniesiony. Dlatego stawanie się, podobnie jak bezpośred­ niość, jest tylko pozorem tego, co nieuwarunkowane, ponieważ to, co nieuwarunkowane, zakłada siebie i to stanowi jego formę, a zatem bezpośredniość bytu jest istotnie rzecz biorąc tylko momentem formy. Drugą stroną pozoru tego, co nieuwarunkowane, jest stosunek ugruntowywania jako taki, określony jako for­ ma w przeciwieństwie do bezpośredniości warunków i treści. Ale jest to forma rzeczy absolutnej, która jest jednością swojej formy z sobą samą, czyli taką, która swoją treść ma w sobie samej i jeśli nadaje jej określenie warunku, znosi w tym ustanawianiu różność tej treści i czyni z niej tylko jeden z momentów. I na odwrót, w tej tożsamości ze sobą nadaje sobie bezpośredniość trwa­ łego istnienia jako formie pozbawionej istoty. Refleksja podstawy znosi bezpośredniość warunków i czyni z nich momenty w jedności rzeczy. Ale warunki są przecież czymś założonym przez samą nieuwarunkowaną rzecz. Nieuwarunkowana rzecz znosi zatem swoje własne usta­ nawianie albo jej ustanawianie staje się dlatego bezpo­ średnio w równej mierze także stawaniem się. Jedno i drugie stanowi więc jedną jedność. Ruch wa­ runków w sobie samych jest stawaniem się, jest powro­ tem do podstawy i ustanawianiem podstawy. Ale pod­ stawa jako ustanowiona, czyli jako zniesiona, jest czymś bezpośrednim. Podstawa odnosi się negatywnie do sie­ bie samej, czyni z siebie założoność i funduje warunki.

140

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

99 Ale z racji tego, że bezpośrednie istnienie zostaje w ten sposób określone jako coś ustanowionego, podstawa zno­ si to istnienie i sama dopiero czyni z siebie podstawę. Refleksja ta jest więc zapośredniczeniem nieuwarunkowanej rzeczy przez swoją negację z sobą samą. A mó­ wiąc dokładniej, refleksja tego, co nieuwarunkowane, po­ lega po pierwsze na zakładaniu, ale to znoszenie samej siebie jest bezpośrednio ustanawianiem określającym. Po drugie, refleksja ta jest w tym wszystkim bezpośred­ nio znoszeniem tego, co zostało założone i określaniem z siebie samego (aus sich). Tym samym to określanie jest znowu znoszeniem ustanawiania i stawaniem się w sobie samym. W ten sposób znikło tu zapośredniczenie jako powrót do siebie przez swoją negację. Jest ono prostą przeświecającą refleksją i bezzasadnym (grundloses) ab­ solutnym stawaniem się. Ruch rzeczy polegający na tym, by być czymś ustanowionym zjednej strony przez swe wa­ runki, a z drugiej przez swoją rację, okazuje się tylko zani­ kaniem pozoru tego zapośredniczenia. Ustanawianie rzeczy okazuje się więc jej wystąpieniem (ein Heruortreten), pro­ stym wyjściem na jaw w egzystencję (Sich-Herausstellen in die Existenz), czystym ruchem rzeczy ku sobie samej. Jeśli wszystkie warunki pewnej rzeczy zaistniały, wstę­ puje ona w egzystencję. Rzecz jest, zanim ma egzystencję i to najpierw jako istota, czyli to, co nieuwarunkowane. Po drugie, ma ona istnienie, czyli jest czymś określonym i to w rozważony wyżej dwojaki sposób - z jednej stro­ ny w swych warunkach, a z drugiej - w swej podstawie. W postaci warunków nadała ona sobie formę zewnętrz­ nego, bezzasadnego bytu, ponieważ jako absolutna re­ fleksja jest ona negatywnym odnoszeniem się do siebie samej i czyni z siebie swoją własne założenie. Ta założo­ na bezwarunkowość jest zatem bezzasadną bezpośred­

Rozdział trzeci. Warunek

141

niością, której byt polega tylko na tym, by istnieć jako coś bezzasadnego. Jeśli więc wszystkie warunki rzeczy zachodzą, tzn. jeśli totalność rzeczy zostaje ustanowiona jako nieugruntowana bezpośredniość, to cała ta rozpro­ szona różnorodność uwewnętrznia się w sobie samej. Cała rzecz musi istnieć w swych warunkach albo do jej wstą­ pienia w egzystencję konieczne są wszystkie warunki, ponieważ wszystkie stanowią refleksję. Inaczej mówiąc, istnienie, ponieważ jest warunkiem, zostaje określone przez formę i dlatego jego określenia są określeniami re­ fleksyjnymi i wraz z jednym z nich ustanowione zostają w istocie rzeczy wszystkie inne. Uwewnętrznienie warunków jest, po pierwsze, zatra­ ceniem się bezpośredniego istnienia w swej podstawie i stawaniem się podstawy. Ale tym samym podstawa jest 100 czymś ustanowionym, tzn. w tym samym stopniu, w ja­ kim jest podstawą, zostaje też jako podstawa zniesiona i jest bezpośrednim bytem. Jeśli więc wszystkie warun­ ki rzeczy zachodzą, znoszą się one jako bezpośrednie istnienie i jako założenie i w tym samym stopniu znosi się również podstawa. Podstawa i racja okazuje się tyl­ ko pozorem, który bezpośrednio zanika. Wstępowanie w egzystencję okazuje się więc tautologicznym ruchem rzeczy ku sobie samej, a jej zapośredniczenie przez wa­ runki i podstawę jest zanikaniem jednego i drugiego. Wstępowanie w egzystencję jest zatem czymś bezpo­ średnim w ten sposób, że zostaje zapośredniczone tylko przez zanik zapośredniczenia. Rzecz wypływa z podstawy i racji. Nie zostaje ona przez nią ufundowana albo tak przez nią ustanowiona, że podstawa i racja pozostaje jeszcze jako coś pod nią, lecz ustanawianie jest tu ruchem (Herausbewegung) pod­ stawy ku sobie samej i jej prostym zanikaniem. Poprzez

142

Nauka o istocie. Istota jako pozór w sobie samej

zjednoczenie z warunkami podstawa i racja zyskuje bez­ pośredniość zewnętrzną i moment bytu. Ale bezpośred­ niości tej nie uzyskuje ona ani jako coś zewnętrznego, ani dzięki jakiemuś zewnętrznemu stosunkowi, lecz jako podstawa przemienia się w założoność, jej prosta istot­ ność łączy się w tej założoności z sobą samą i jest w tym znoszeniu samej siebie zanikaniem różnicy między sobą a swoją założonością, a tym samym prostą istotną bezpo­ średniością. Podstawa i racja nie utrzymuje się więc nadal jako coś różnego od tego, co ugruntowane, lecz prawdą tego, co ugruntowane, jest to, że podstawa i racja zbiega się w nim z sobą samą i tym samym jej refleksja w „inne” jest jej refleksją w sobie samej. Tym samym rzecz jest zarówno czymś nieuwarunkowanym, jak i bezzasadnym i wypływa (hervorgeht) z podstawy tylko o tyle, o ile pod­ stawa się zatraciła (zu Grunde gegangen ist) i już nią nie jest, wypływa z braku podstawy (Grundlosen), z własnej istotnej negatywności, czyli z czystej formy. Tą bezpośredniością zapośredniczoną przez podsta­ wę i warunki, a dzięki zniesieniu tego zapośredniczenia tożsamą ze sobą, jest egzystencja.

Dział drugi ZJAWISKO

Istota musi się przejawiać. Byt jest absolutną abstrakcją. Negatywność ta nie jest w odniesieniu do bytu czymś zewnętrznym, lecz byt jest bytem i niczym innym niż byt tylko jako ta absolutna negatywność. Z racji tej negatywności byt istnieje tyl­ ko jako byt znoszący sam siebie i jest istotą. Ale istota, na odwrót, jako prosta tożsamość (Gleichheit) ze sobą samą jest również bytem. Nauka o bycie zawiera w sobie pierwsze twierdzenie: „byt jest istotą”. Drugie twierdze­ nie: „istota jest bytem”, stanowi treść pierwszego działu nauki o istocie. Byt jednak, którym czyni się istota, jest bytem istotnym, egzystencją. Jest bytem, który wyłonił się (ein Herausgegangensein) z negatywności i tego, co we­ wnętrzne. W ten sposób przejawia się (erscheint) istota. Reflek­ sja jest przeświecaniem (Scheinen) istoty w niej samej. Określenia przysługujące refleksji, wpisane w jedność, istnieją tylko jako ustanowione, zniesione. Inaczej mó­ wiąc, jedność ta jest istotą, która w swojej założoności jest bezpośrednio tożsama z sobą samą. Jeśli istota ta jest podstawą i racją, przybiera ona określoność podsta­ wy realnej dzięki swojej znoszącej samą siebie albo do siebie powracającej refleksji. A ponieważ to określenie, czyli inność stosunku ugruntowywania, znosi następnie samo siebie w refleksji podstawy i staje się egzystencją, to określenia formy uzyskują w niej element samoistne­

101

144

Nauka o istocie. Zjawisko

go trwałego istnienia. Ich pozór (Schein) uzupełnia się o zjawisko (Erscheinung). Istotność, która stała się bezpośredniością, jest po­ czątkowo egzystencją, a jako odróżniona jedność istoty ze swoją bezpośredniością — tym, co egzystuje albo rzeczą (Ding). Rzecz zawiera w sobie wprawdzie refleksję, jed­ nak negatywność tej refleksji wygasła najpierw w bezpo102 średniości rzeczy. Ale ponieważ podstawą i racją rzeczy jest w istotnej mierze refleksja, bezpośredniość rzeczy zostaje zniesiona - rzecz staje się założonością. Rzecz jest więc, po drugie, zjawiskiem. Zjawisko jest tym, czym jest rzecz sama w sobie, czyli prawdą rzeczy. Ale ta tylko ustanowiona, skierowana refleksyjnie ku swej inności egzystencja jest zarazem wychodzeniem poza siebie w swoją nieskończoność. Światu zjawisk prze­ ciwstawia się więc w sobie refleksyjny świat istniejący sam w sobie. Ale przejawiający się byt i byt istotny pozostają nie­ wątpliwie w jakimś odniesieniu do siebie. Egzystencja okazuje się w ten sposób, po trzecie, stosunkiem (Verhaltnis) istotnym. Zjawisko ukazuje to, co istotne, a to, co istotne, istnieje w swoim zjawisku. Stosunek jest jeszcze niedokonanym powiązaniem refleksji w inność z reflek­ sją w sobie. Ich dokonanym wzajemnym przeniknięciem się jest rzeczywistość.

Rozdział pierwszy

EGZYSTENCJA Podobnie jak zasada racji głosi, że wszystko, co jest, ma swoją rację, czyli jest czymś ustanowionym, zapośredniczonym, podobnie należałoby też sformułować zasadę egzystencji i wyrazić ją w następujący sposób: „wszystko, co jest, ma swoją egzystencję”. Prawdą bytu nie jest to, że jest pierwszą bezpośredniością, lecz to, że jest istotą wypływającą z podstawy i wstępującą w bez­ pośredniość. Jeśli jednak powiedziane zostało także, że wszystko, co ma egzystencję, ma swoją podstawę i rację oraz jest uwa­ runkowane, to należałoby również powiedzieć, że nie ma podstawy i jest nieuwarunkowane. Egzystencja jest bowiem bezpośredniością, która wyłoniła się (hervorgegangen) ze zniesienia zapośredniczenia posługującego się podsta­ wą i warunkiem. Bezpośredniością, która wyłaniając się znosi właśnie samo to wyłanianie się. Ponieważ można by tu również wspomnieć o dowo­ dach egzystencji Boga, to należy od razu przypomnieć, że — po pierwsze - oprócz bezpośredniego bytu i - po drugie — egzystencji, tzn. bytu, który wypływa z istoty, istnieje jeszcze jeden byt, który wypływa z pojęcia, mia­ nowicie obiektywność. Dowodzenie jest w ogóle poznaniem zapośredniczonym. Wspomniane wyżej rozmaite rodzaje bytu postulują lub 103

146

Nauka o istocie. Zjawisko

zawierają w sobie swój własny rodzaj zapośredniczenia, toteż natura dowodu przybiera w odniesieniu do każdego zapośredniczenia inną postać. Dowód ontologiczny chce wyjść od pojęcia. U jego podstaw leży ogół wszystkich realności i pod tę realność podciąga następnie także egzystencję. Dowód ontologiczny jest więc zapośred­ niczeniem o charakterze wnioskowania i jako takie za­ pośredniczenie nie może jeszcze tu być rozpatrywane. Przedtem zajmowaliśmy się już tym, co na ten temat powiedział Kant i zwróciliśmy uwagę, że Kant przez egzystencję rozumie istnienie określone, dzięki któremu coś wstępuje w związek z całym doświadczeniem, tzn. zyskuje określenie bycia „innym” i wstępuje w stosunek z „innym”. W ten sposób coś, co egzystuje, zostaje za­ pośredniczone przez „inne”, a egzystencja okazuje się w ogóle pewną stroną jego zapośredniczenia. Tymcza­ sem w tym, co Kant nazywa pojęciem, które ujmuje się tylko jako coś, co w sposób prosty odnosi się do siebie, czy­ li w wyobrażeniu jako takim, jego zapośredniczenie nie jest zawarte. W abstrakcyjnej tożsamości ze sobą prze­ ciwieństwo zostaje opuszczone. Dowód ontologiczny miałby tedy pokazać, że pojęcie absolutne, mianowicie pojęcie Boga staje się istnieniem określonym, zapośred­ niczeniem albo miałby pokazać, jak prosta istota zapo­ średnicza się ze swoim zapośredniczeniem. Dokonuje się to przez wspomnianą wyżej subsumcję egzystencji pod jej ogólność, mianowicie pod realność, którą przyjmuje się jako termin średni między Bogiem jako pojęciem z jednej strony, a egzystencją z drugiej. Jak już wspominaliśmy, o tego rodzaju zapośredniczeniu, ponieważ ma ono formę wnioskowania, tu nie mówimy. Jaki natomiast jest naprawdę charakter tego zapośredniczenia istoty z egzystencją, wynika z dotych­

Rozdział pierwszy. Egzystencja

147

czasowego przedstawienia. Jaka jest natura samego prze­ prowadzania dowodu — to należy rozpatrywać w nauce o poznaniu. Tutaj należy omówić tylko to, co odnosi się do natury zapośredniczenia w ogóle. Dowody istnienia Boga podają pewną rację, która uza­ sadnia to istnienie. Nie ma to być obiektywna podstawa istnienia Boga, ponieważ jest ono czymś samym w so­ bie i dla siebie. Jest to zatem zaledwie racja dla poznania. Tym samym okazuje się ona zarazem racją, która znika w samym przedmiocie, który miała jakoby uzasadniać. Natomiast racja, która zostaje zaczerpnięta z przypadko­ 104 wości świata, zawiera w sobie swój powrót do absolut­ nej istoty. Przypadkowość bowiem jest tym, co w sobie samym bezzasadne (das Grundlose) i znosi samo siebie. Okazuje się w ten sposób, że istota absolutna wynika fak­ tycznie z braku podstawy i racji. Podstawa znosi samą siebie i tym samym znika nawet pozór stosunku przypi­ sanego Bogu, czyli to, że swoją podstawę ma w „innym”. Zapośredniczenie to jest więc, jak się okazuje, prawdzi­ we. Natomiast owa przeprowadzająca dowody refleksja nie orientuje się w naturze dokonanego przez nią zapo­ średniczenia. Z jednej strony uważa ona siebie za coś tyl­ ko subiektywnego i tym samym odsuwa to swoje zapo­ średniczenie od samego Boga, a z drugiej nie orientuje się w tym zapośredniczającym ruchu, w tym, że doko­ nuje się on w istocie samej i jak się to dzieje. Prawdziwy stosunek tego zapośredniczenia polega zaś na tym, że jest ono i jednym, i drugim — zapośredniczeniem jako takim i zarazem niewątpliwie zapośredniczeniem su­ biektywnym, zewnętrznym, mianowicie zapośrednicze­ niem zewnętrznym wobec siebie, które znowu znosi samo siebie w sobie samym. Natomiast w przedstawieniu sprawy przez przeprowadzającą dowody refleksję przypisuje się

148

Nauka o istocie. Zjawisko

egzystencji taki fałszywy stosunek, że wydaje się być tyl­ ko czymś zapośredniczonym, czyli ustanowionym. Z drugiej strony nie wolno też egzystencji uważać za coś tylko bezpośredniego. Egzystencja boska ujęta jako bezpośredniość została uznana za coś, co nie daje się udowodnić, a wiedza o niej wyrażona zostaje jako świa­ domość tylko bezpośrednia, jako wiara. Wiedza miała ja­ koby dojść do tego wniosku, że nic nie wie, czyli że sama znowu rezygnuje ze swego ruchu zapośredniczającego i z występujących w nim określeń. Wniosek taki wynikał także z tego, o czym przedtem była mowa. Dodać jednak należy jeszcze to, że rezultatem tej refleksji — ponieważ kończy się ona tym, że znosi samą siebie — nie jest nic. Wynikałoby stąd, że pozytywna wiedza o istocie, jako bezpośrednie odniesienie się do niej, byłaby czymś od tego rezultatu odrębnym i czymś, co samo z siebie wynika byłaby aktem, który rozpoczyna się tylko od siebie same­ go. Rzecz ma się inaczej: sam ten koniec, to zatracenie się (dies Zugrundegehen) zapośredniczenia w podstawie jest zarazem podstawą, z której wypływa to, co bezpośrednie. Język, jak już przedtem zauważyliśmy, łączy obydwa te znaczenia: zagłady (des Untergangs) i podstawy (des Grundes). Mówi się, że istota Boga jest otchłanią (Abgrund), w której zatraca się skończony rozum. Jest ona rzeczywi­ ście dla rozumu taką przepaścią, jeśli odrzuca w niej swą skończoność i pozbawia się swego zapośredniczającego ruchu. Ale ta odchłań, ta negatywna podstawa jest zara105 zem pozytywną podstawą wyłaniania się tego, co istnieje, bezpośredniej w sobie samej istoty — zapośredniczenie jest momentem istotnym. Zapośredniczenie przez pod­ stawę znosi samo siebie, ale nie pozostawia podstawy „pod”, tak iż to, co z tej podstawy by się wyłoniło, byłoby czymś ustanowionym, co miałoby swą istotę gdzie indziej

Rozdział pierwszy. Egzystencja

149

— w podstawie. Przeciwnie, podstawa ta jako odchłań jest zapośredniczeniem, które znikło. I na odwrót, tylko zapośredniczenie, które znikło jest zarazem podstawą i tylko dzięki tej negacji jest tym, co samo sobie tożsame (gleich) i tym, co bezpośrednie. Wynika z tego, że egzystencji nie należy uważać za predykat lub określenie istoty, że zasada egzystencji nie brzmi: „istota egzystuje lub ma egzystencję”. Przeciwnie, istota przeszła w egzystencję, egzystencja jest jej abso­ lutnym uzewnętrznieniem i nic z istoty nie pozostało po „tamtej stronie” uzewnętrznienia. Zasada egzystencji brzmiałaby więc: „Istota jest egzystencją”. Nie jest ona różna od swojej egzystencji. Istota przeszła w egzystencję, jeśli istota jako pod­ stawa i racja nie różni się już od siebie jako od tego, co ugruntowane, tzn. jeśli podstawa i racja zniosła samą sie­ bie. Ale ta negacja podstawy jest w sposób istotny także jej założeniem (Position), czyli bezwzględną pozytywną ciągłością z sobą samą. Egzystencja jest refleksją podsta­ wy w sobie, jest jej tożsamością z sobą samą, która doszła do skutku w jej negacji samej siebie, tzn. jest zapośred­ niczeniem, które ustanowiło siebie jako tożsame ze sobą i które dlatego jest bezpośredniością. Ponieważ egzystencja jest, istotnie rzecz biorąc, zapośredniczeniem tożsamym z sobą samym, zawiera ona określenia zapośredniczenia w sobie samej, ale zawiera je w ten sposób, że są one zarazem w sobie refleksyjne i mają zarówno istotne, jak i bezpośrednie trwałe ist­ nienie. Jako taka bezpośredniość ustanawiająca siebie przez zniesienie egzystencja jest negatywną jednością i bytem w sobie (Insichsein). Dlatego określa się ona bezpośrednio jako coś egzystującego (ein Existierendes) i jako rzecz (Ding).

150

Nauka o istocie. Zjawisko

A. RZECZ I JEJ WŁASNOŚCI

Egzystencja jako coś egzystującego ustanowiona zo­ staje w formie negatywnej jedności, którą egzystencja jest w swej istocie. Ale ta negatywna jedność jest przede wszystkim tylko określeniem bezpośrednim i tym samym jednym jakiegoś czegoś w ogóle. Coś egzystującego różni 106 się jednak od czegoś istniejącego. Pierwsze coś jest w spo­ sób istotny taką bezpośredniością, która powstała dzięki refleksji zapośredniczenia w sobie samym. Egzystujące coś okazuje się w ten sposób pewną rzeczą (ein Ding). Rzecz odróżniamy od jej egzystencji, podobnie jak można odróżnić coś od jego bytu. Rzecz i coś egzystujące­ go jest [wprawdzie] bezpośrednio jednym i tym samym. Ale ponieważ egzystencja nie jest pierwszą bezpośred­ niością bytu, lecz zawiera w sobie samej moment zapo­ średniczenia, to jej określanie się w rzecz i odróżnianie obu okazuje się nie przejściem, lecz właściwie analizą, a egzystencja jako taka zawiera tę różnicę w momencie jest zapośredniczenia: różnicę między rzeczą samą w so­ bie (Ding-an-sich) a zewnętrzną egzystencją. a) Rzecz sama w sobie i egzystencja

1. Rzecz sama w sobie jest egzystującą bezpośredniością istotną, daną dzięki zniesionemu zapośredniczeniu. Tym samym dla rzeczy samej w sobie zapośredniczenie jest także czymś istotnym. Tylko że różnica ta w tej pierw­ szej, czyli bezpośredniej egzystencji rozpada się na okre­ ślenia w stosunku do siebie obojętne. Jedna jej strona, czyli zapośredniczenie rzeczy, jest jej nierefleksyjną bez­ pośredniością, a więc jej bytem w ogóle, który - ponieważ zarazem jest określony jako zapośredniczenie — jest dla siebie samego „innym", jest w sobie różnorodnym i ze­

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

151

wnętrznym istnieniem. Ale jest ono nie tylko istnieniem, lecz pozostaje także w pewnym stosunku do zniesionego zapośredniczenia i do istotnej bezpośredniości. Toteż jest ono istnieniem jako to, co nieistotne, jako założoność. (Jeśli odróżnia się rzecz od jej egzystencji, to rzecz jest czymś możliwym, jest rzeczą w wyobrażeniu, tworem myśli, która jako taka nie powinna zarazem egzystować. Jednak o określeniu możliwości i o przeciwieństwie mię­ dzy rzeczą a jej egzystencją będzie mowa później.) Ale jedno i drugie, rzecz sama w sobie i zapośredniczony byt, zawarte są w egzystencji i same są egzystencjami. Rzecz sama w sobie ma egzystencję i jest istotną, a zapo­ średniczony byt nieistotną egzystencją rzeczy. Rzecz sama w sobie jako prosta refleksyjność (Reflektiertsein) egzystencji w sobie nie jest racją nieistotnego 107 istnienia. Jest ona nie wykazującą ruchu nieokreśloną jednością, ponieważ przysługuje jej właśnie to określe­ nie, że jest zniesionym zapośredniczeniem, i dlatego jest tylko podłożem tego istnienia. Dlatego też refleksja jako istnienie zapośredniczające siebie przez „inne” leży poza rzeczą samą w sobie. Rzecz sama w sobie nie ma zawierać żadnej określonej różnorodności i otrzymuje ją dopiero dzięki odniesieniu do refleksji zewnętrznej. Sama jednak pozostaje w stosunku do tego obojętna. (Rzecz sama w sobie ma barwę dopiero jako odniesiona do oka, za­ pach jako odniesiona do nosa itd.) Różnica rzeczy samej w sobie to tylko punkty widzenia, którymi kieruje się ja­ kieś „inne”, to określone odniesienia się tego „innego” do rzeczy samej w sobie, a nie własne określenia jej samej. 2. Tym „innym” jest zatem refleksja, która, określona jako zewnętrzna, jest, po pierwsze, zewnętrzna w stosun­ ku do siebie samej i jest określoną różnorodnością. Jako taka jest ona czymś zewnętrznym w stosunku do istotnej

152

Nauka o istocie. Zjawisko

egzystencji i odnosi się do niej jako do swojego absolut­ nego założenia. Jednak obydwa te momenty refleksji ze­ wnętrznej — jej własna różnorodność i jej odnoszenie się do rzeczy samej w sobie, która jest w stosunku do niej tym, co inne — są jednym i tym samym. Egzystencja ta jest bowiem czymś zewnętrznym tylko o tyle, o ile odnosi się do tożsamości istotnej jako pewnego „innego”. Dlatego różnorodność nie ma jakiegoś odrębnego własnego trwa­ łego istnienia po „tamtej stronie" rzeczy samej w sobie i w swym koniecznym odnoszeniu się do rzeczy samej w sobie jest w porównaniu z nią dopiero tylko pozorem, załamującym się na niej odbiciem (Reflex). Różność ist­ nieje zatem jako odniesienie się pewnego „innego”, do rzeczy samej w sobie. Ale to „inne” nie jest niczym, co miałoby trwałe istnienie dla siebie, lecz istnieje dopiero jako odnoszenie się do rzeczy samej w sobie. Zarazem jednak istnieje ono tylko jako odbieganie od niej. To „inne” okazuje się w ten sposób pozbawionym trwałości własnym przeciwuderzeniem w sobie samym. Rzeczy samej w sobie — ponieważ jest ona tożsamo­ ścią istotną egzystencji — nie przysługuje ta pozbawio­ na istoty refleksja. Zbiega się ona z sobą samą jako ze­ wnętrzna w stosunku do rzeczy samej w sobie. Zatraca się i tym samym staje się sama tożsamością istotną, czyli rzeczą samą w sobie. Można to rozpatrywać także w taki sposób: egzystencja pozbawiona istoty ma w rze­ czy samej w sobie swoją refleksję-w-sobie. Początkowo odnosi się ona do tej rzeczy samej w sobie jako do swe­ go „innego”. Ale jako „inne” w przeciwieństwie do tego, co samo w sobie, ta pozbawiona istoty egzystencja jest tyl108 ko znoszeniem samej siebie i stawaniem się bytem sa­ mym w sobie. Rzecz sama w sobie okazuje się zatem toż­ sama z zewnętrzną egzystencją.

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

153

Od strony rzeczy samej w sobie wszystko to przedsta­ wia się następująco: rzecz sama w sobie jest egzystencją istotną odnoszącą siebie do siebie. Jest ona tożsamością ze sobą tylko o tyle, o ile zawiera w sobie samej negatywność refleksji. Dlatego też to, co przejawiało się jako egzysten­ cja zewnętrzna w stosunku do rzeczy samej w sobie, oka­ zuje się momentem w niej samej zawartym. Jest ona za­ tem również taką rzeczą samą w sobie, która odbiega od siebie, a więc taką, która odnosi się do siebie jako do „inne­ go”. Tym samym istnieją teraz liczne rzeczy same w sobie, które pozostają wzajemnie do siebie w stosunku refleksji zewnętrznej. Ta ich nieistotna egzystencja jest ich wza­ jemnym stosunkiem do siebie jako do tego, co inne. Ale egzystencja ta jest następnie także dla nich samych czymś istotnym. Inaczej mówiąc, ta nieistotna egzystencja zbie­ gając się ze sobą okazuje się rzeczą samą w sobie, ale inną niż tamta pierwsza. Albowiem owa pierwsza rzecz sama w sobie jest istotnością bezpośrednią, druga natomiast taką, która wypływa z nieistotnej egzystencji. Ale ta dru­ ga rzecz sama w sobie jest tylko pewnym „innym” w ogó­ le. Jako rzecz tożsama z sobą samą nie ma ona bowiem żadnych dalszych określeń w przeciwieństwie do pierw­ szej rzeczy samej w sobie. Jest ona refleksją nieistotnej eg­ zystencji w sobie samej, podobnie jak pierwsza. A zatem określoność różnych rzeczy samych w sobie w stosunku do siebie przypada refleksji zewnętrznej. 3. Ta zewnętrzna refleksja okazuje się teraz stosun­ kiem rzeczy samych w sobie do siebie, ich wzajemnym zapośredniczeniem jako „innych”. Toteż rzeczy same w so­ bie okazują się terminami skrajnymi wnioskowania, któ­ rego terminem średnim jest ich egzystencja zewnętrzna, dzięki której są one wzajemnie jedna dla drugiej i są róż­ ne od siebie. Ta ich różnica dotyczy tylko ich odnoszenia

154

Nauka o istocie. Zjawisko

się do siebie. Rzec można, że wysyłają one ze swych ze­ wnętrznych powierzchni pewne określenia, aby odnosiły się do siebie, ale same jako absolutnie refleksyjne pozostają obojętne w stosunku do tego odnoszenia się. To ich odnoszenie się do siebie stanowi wszak total­ ność egzystencji. Rzecz sama w sobie pozostaje w pew­ nym stosunku do zewnętrznej wobec niej refleksji, w któ­ rej ma ona różnorodne określenia. Jest to odbieganie rzeczy samej w sobie od siebie samej w inną rzecz samą w sobie. To odbieganie jest jej własnym przeciwuderzeniem w sobie samej, ponieważ każda rzecz sama w sobie jest tym, co inne, tylko odbijając (widerscheinend) sie­ bie w tym, co inne. Ma ona swoją założoność nie w sobie 109 samej, ale w tym, co inne, jest określona tylko dzięki określoności tego „innego”. To „inne” jest jednak również czymś określonym tylko dzięki określoności pierwszego „innego”. Ale obie rzeczy same w sobie — ponieważ ich różność nie jest zawarta w nich samych, lecz każda ma ją w drugiej — nie są tym samym różne od siebie. Rzecz sama w sobie, zamiast odnosić się do drugiego termi­ nu skrajnego jak do innej rzeczy samej w sobie, odnosi się do niego jako do czegoś od siebie nieodróżnionego, a refleksja zewnętrzna, która miała stanowić zapośredni­ czenie między obydwoma terminami skrajnymi, okazuje się tylko odnoszeniem się rzeczy samej w sobie do siebie samej, czyli w istocie jej refleksją-w-sobie. Tym samym jest ona określonością samą w sobie, czyli określonością rzeczy samej w sobie. Rzecz sama w sobie ma więc swoją określoność nie w jakimś zewnętrznym stosunku do in­ nej rzeczy samej w sobie i tej innej do niej. Określoność ta nie jest, jak się okazuje, tylko jej powierzchowną stro­ ną, lecz istotnym zapośredniczeniem siebie samej z sobą samą jako z pewnym „innym”.

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

155

Obydwie rzeczy same w sobie, które miały stanowić terminy skrajne stosunku, ponieważ same w sobie nie powinny były mieć żadnej określoności w stosunku do siebie, zbiegają się faktycznie w jedno i to samo. Istnieje tyl­ ko jedna rzecz sama w sobie, która w refleksji zewnętrz­ nej odnosi siebie do siebie samej i jest swym własnym od­ noszeniem się do siebie jako do „innego”, co właśnie stanowi jej określoność. Ta określoność rzeczy samej w sobie jest własnością rzeczy. b) Własność rzeczy (die Eigenschaft)

Jakość jest bezpośrednią określonością pewnego cze­ goś, negatywnością samą, dzięki której byt jest czymś. Tak samo własność rzeczy jest negatywnością refleksji, dzięki której egzystencja jest egzystującym czymś i — jako prosta tożsamość z sobą samą — rzeczą samą w sobie. Ale negatywność refleksji — zniesione zapośredniczenie — jest w istocie rzeczy sama zapośredniczeniem i sto­ sunkiem, ale nie tak jak jakość jako określoność nierefleksyjna do „innego” w ogóle, lecz odnoszeniem się do siebie jako do „innego" albo zapośredniczeniem, które bez­ pośrednio jest w równym stopniu także tożsamością z sobą samym. Abstrakcyjna rzecz sama w sobie jest sama tym odnoszeniem się powracającym do siebie z tego, co inne. Dzięki temu jest określona w sobie samej (an sich selbst). Ale jej określoność jest właściwością (Beschaffenheit), któ­ ra jako taka jest sama określeniem, a jako odnoszenie się no do „innego” nie przechodzi w inność i zachowuje się nieza­ leżnie od przemiany. Jakaś rzecz ma własności. Są to, po pierwsze, jej okre­ ślone odnoszenia się do „innego”. Własność rzeczy jest tylko owym „jak” (Weise) wzajemnego odnoszenia się

156

Nauka o istocie. Zjawisko

do siebie. Dlatego też jest ona refleksją zewnętrzną i stanowi stronę założoności rzeczy. Ale z drugiej strony, rzecz w tej swojej założoności jest czymś samym w sobie. W swym stosunku do tego, co inne, zachowuje ona sie­ bie samą. Rzecz sama w sobie jest w rzeczy samej tylko pewną powierzchnią, która sprawia, że egzystencja ulega stawaniu się bytu i przemianie. Własność nie zatraca się w tym wszystkim. Rzecz ma własność wywoływania tego lub czegoś innego w tym, co inne, oraz uzewnętrzniania się w swoisty sposób w tym swoim odnoszeniu się. Uka­ zuje ona tę swoją własność tylko pod warunkiem jakiejś odpowiadającej jej właściwości innej rzeczy, ale jest ona zarazem własnością jej przynależną (eigentiimlich) i jej ze sobą tożsamym podłożem. Dlatego ta refleksyjna jakość nazywa się własnością (Eigenschaft). Rzecz przechodzi w niej w pewną zewnętrzność, ale jej własność zachowuje się w tym wszystkim. Rzecz staje się dzięki swym wła­ snościom przyczyną (Ursache), a być przyczyną znaczy — utrzymać się jako skutek. Tu jednak rzecz jest jeszcze spokojną rzeczą o wielu własnościach i nie została jesz­ cze określona jako rzeczywista przyczyna. Jest ona do­ piero tylko w sobie istniejącą refleksją swych określeń, a jeszcze nie ich refleksją ustanawiającą. Rzecz sama w sobie jest więc w istocie swej rzeczą samą w sobie nie tylko w ten sposób, że jej własności są czymś ustanowionym przez zewnętrzną refleksję, lecz własności jej są — jak się okazało — jej własnymi określeniami, dzię­ ki którym zachowuje się ona w określony sposób. Rzecz sama w sobie nie jest jakimś pozbawionym określeń pod­ łożem znajdującym się po „tamtej stronie” swej zewnętrz­ nej egzystencji, lecz istnieje w swoich własnościach jako podstawa, tzn. jest tożsamością ze sobą w swojej założo­ ności. Ale zarazem jest ona podstawą uwarunkowaną, czyli

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

157

jej założoność jest w równym stopniu refleksją w stosunku do siebie zewnętrzną. Jest tylko o tyle w sobie refleksyjna i sama w sobie, o ile jest czymś zewnętrznym. Dzięki egzy­ stencji rzecz sama w sobie wstępuje w stosunki zewnętrz­ ne, a egzystencja polega właśnie na tej zewnętrzności. Eg­ zystencja jest bezpośredniością bytu, a rzecz zostaje przez to podporządkowana zmianie. Ale egzystencja ta jest rów­ nież refleksyjną bezpośredniością podstawy i tym samym rzecz w swojej zmianie jest czymś samym w sobie. Ale tego 111 powoływania się na stosunek ugruntowywania nie należy tu jednak rozumieć w ten sposób, że rzecz określona jest w ogóle jako podstawa swoich własności. Sama „rzeczo­ wość” (Dingheit) jako taka jest określeniem podstawy, wła­ sność nie jest niczym różnym od swej podstawy i nie jest także samą tylko założonością, lecz jest podstawą, która przeszła w swą zewnętrzność i tym samym podstawą na­ prawdę w sobie refleksyjną. Sama własność rzeczy jako taka jest podstawą, założonością istniejącą w sobie. Ina­ czej mówiąc, podstawa stanowiformę tożsamości własności z sobą samą. Jej określonością jest zewnętrzna w stosun­ ku do siebie refleksja podstawy, całość zaś jest podstawą, która w swym odbieganiu od siebie i określaniu, w swej zewnętrznej bezpośredniości odnosi się sama do siebie. Rzecz sama w sobie egzystuje zatem istotnie, a to, że ma ona egzystencję, znaczy — na odwrót — że egzysten­ cja jako zewnętrzna bezpośredniość jest zarazem bytem samym w sobie. Uwaga Rzecz sama w sobie transcendentalnego idealizmu

Już przedtem omawiając istnienie, byt sam w sobie, wspomnieliśmy o rzeczy samej w sobie i zwróciliśmy przy

158

Nauka o istocie. Zjawisko

tym uwagę, że jako taka nie jest ona niczym innym, jak tylko pustą abstrakcją od wszelkiej określoności i że nie można oczywiście o niej nic wiedzieć właśnie dlatego, że ma ona jakoby być abstrakcją od wszelkiego określe­ *. nia Jeśli zakłada się w ten sposób rzecz samą w sobie jako nieokreśloną, to wszelkie określenie umieszczone zostaje na zewnątrz niej, w obcej dla niej refleksji, do której rzecz sama w sobie ma stosunek obojętny. Dla transcendentalnego idealizmu tą zewnętrzną reflek­ sją jest świadomość. Ponieważ ten system filozoficzny wszelką określoność rzeczy zarówno co do formy, jak i co do treści, przenosi do świadomości, to zgodnie z tym punktem widzenia jest sprawą moją — świado­ mości — to, że liście drzew widzę nie jako czarne, lecz jako zielone, słońce jako okrągłe, a nie czworokątne, że smak cukru odczuwam jako słodki, a niejako gorzki, że pierwsze i drugie uderzenie zegara określam jako nastę­ pujące po sobie, a niejako istniejące obok siebie i że ani nie określam pierwszego uderzenia jako przyczyny, ani też jako skutku drugiego itd. Temu skrajnemu przedstawieniu sprawy przez su­ biektywny idealizm bezpośrednio przeczy świadomość wolności, zgodnie z którą ja uświadamiam sobie sie­ bie raczej jako to, co ogólne i nieokreślone, oddzielam 112 od siebie owe różnorodne i konieczne określenia oraz rozpoznaję je jak coś, co jest dla mnie zewnętrzne, co przysługuje tylko rzeczom. Moje Ja jako świadome tej własnej wolności jest dla siebie ową prawdziwą i w so­ bie refleksyjną tożsamością, którą miała być rzecz sama w sobie.

Ks. I, dział I, s. 137.

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

159

W innym miejscu wykazałem, że ten transcendental­ ny idealizm nie wychodzi poza ograniczoność narzuco­ ną „Ja” przez przedmiot, że nie wychodzi w ogóle poza świat skończony, lecz zmienia tylko formę ograniczo­ ności, która pozostaje dlań ciągle czymś absolutnym, i czyni to w ten sposób, że ograniczoność tę przekła­ da tylko z postaci obiektywnej na subiektywną, a to, co świadomość potoczna uświadamia sobie jako różnorod­ ność i zmianę przynależną tylko rzeczom w stosunku do niej zewnętrznym, przemienia w określoności przy­ sługujące mojemu Ja i w jakąś niekontrolowaną, doko­ nującą się w tym Ja, jako w pewnej rzeczy, zmianę tych określoności. W rozważaniach obecnych przeciwstawiają się sobie tylko rzecz sama w sobie i jeszcze zewnętrzna w stosun­ ku do niej refleksja. Refleksja nie określiła się jeszcze jako świadomość, podobnie jak rzecz sama w sobie nie określiła się jeszcze jako Ja. Z rozważań nad naturą rze­ czy samej w sobie i naturą refleksji zewnętrznej wynikło, że sama ta zewnętrzność określa siebie jako rzecz samą w sobie albo — na odwrót — staje się własnym określeniem owej pierwszej rzeczy samej w sobie. Istotny moment niedostatecznego punktu widzenia, na którym filozofia ta poprzestaje, polega więc na tym, że trzyma się abs­ trakcyjnej rzeczy samej w sobie jako pewnego określenia ostatecznego, a refleksję, czyli określoność i różnorodność własności, przeciwstawia rzeczy samej w sobie. Tymcza­ sem faktycznie rzecz sama w sobie ma w sposób istotny tę zewnętrzną refleksję w sobie samej i określa siebie jako rzecz obdarzoną własnymi określeniami, własnościami, przez co abstrakcja rzeczy polegająca na tym, by być czystą rzeczą samą w sobie, okazuje się określeniem nie­ prawdziwym.

160

Nauka o istocie. Zjawisko

c) Wzajemne oddziaływanie rzeczy na siebie

Rzecz sama w sobie egzystuje istotnie. Zewnętrzna bezpośredniość i określoność przysługuje jej bytowi sa­ memu w sobie, czyli jej refleksji-w-sobie. Rzecz sama w sobie jest dzięki temu rzeczą, która ma własności, i dzięki temu też istnieje wielość rzeczy i to takich, któ­ re różnią się od siebie nie na skutek jakiegoś obcego im punktu widzenia, lecz dzięki sobie samym. Te liczne 113 różne rzeczy dzięki swym własnościom w sposób istotny oddziałują wzajemnie na siebie. Własność sama jest tym wzajemnym odnoszeniem się, a rzecz nie jest niczym poza swoją własnością. Wzajemne określenie — termin średni rzeczy samych w sobie, które jako terminy skrajne miały pozostać obojętne wobec tego ich odnoszenia się do siebie — jest samo tożsamą ze sobą refleksją oraz rze­ czą samą w sobie, którą miały być tamte terminy skraj­ ne. „Rzeczowość” zostaje w ten sposób zdegradowana do formy nieokreślonej tożsamości z sobą samą, która posiada swą istotność tylko w swej własności. Jeśli więc mowa jest o rzeczy czy o rzeczach w ogóle bez określo­ nej własności, to różnica między nimi jest tylko różnicą obojętną, ilościową. To samo, co rozpatruje się jako jedną rzecz, może w równym stopniu zostać zamienione w wie­ le rzeczy albo jako wiele rzeczy rozpatrywane. Mamy tu tylko pewne zewnętrzne rozdzielenie lub powiązanie. Książka jest rzeczą, każda jej kartka również, i rzeczą jest także każdy kawałek jej kartki i tak dalej w nieskoń­ czoność. Określoność, która sprawia, że pewna rzecz jest tą oto rzeczą, zawarta jest wyłącznie w jej własnościach. Odróżnia się ona od innych rzeczy dzięki swym wła­ snościom, ponieważ jest negatywną refleksją i rozróż­ nianiem. Różnica między rzeczą a inną rzeczą jest więc

Rozdział pierwszy. Rzecz i jej własności

161

zawarta tylko w jej własności. Jest ona różnicą w sobie refleksyjną, dzięki czemu rzecz w swojej założoności, tzn. w swym odnoszeniu się do „innego” jest zarazem obojętną w stosunku do tego „innego” i w stosunku do swego odniesienia. Dla rzeczy bez jej własności nie pozo­ staje zatem nic poza abstrakcyjnym bytem samym w so­ bie, poza jakimś nieistotnym zakresem i zewnętrznym scaleniem. Prawdziwym bytem samym w sobie jest byt sam w sobie w swojej założoności. Tą zaś jest własność. „Rzeczowość” przeszła tym samym we własność. Rzecz miała odnosić się do własności jako istniejący sam w sobie termin skrajny, a własność miała stanowić termin średni między odnoszącymi się do siebie rzecza­ mi. Ale to odnoszenie się rzeczy do siebie jest czymś, w czym rzeczy spotykają się jako refleksja odbiegająca od siebie samej, w czym są one i różne, i odniesione do siebie. Ta ich różnica i to ich odnoszenie się do siebie jest jedną refleksją i ich jedną ciągłością. Rzeczom samym przysługuje zatem tylko ta ciągłość, jaka przysługuje ich własności i zanikają jako posiadające trwałe istnienie ter­ miny skrajne, jako takie, które poza tą własnością miały­ 114 by jakąś egzystencję. Własność, która miała być odniesieniem się do siebie samoistnych terminów skrajnych, jest więc samą samoist­ nością. Rzeczy natomiast są tym, co nieistotne. Są one czymś istotnym tylko jako refleksja, która odróżniając sie­ bie [od swych terminów skrajnych] odnosi siebie do sie­ bie samej. Tym jednak jest własność. Własność nie jest więc czymś, co zostało w rzeczy zniesione, albo tylko jej momentem. Przeciwnie, rzecz jest naprawdę tylko wspo­ mnianym wyżej nieistotnym zakresem, który jest wpraw­ dzie negatywną jednością, ale tylko tak, jak jest nią jed­ no jakiegoś czegoś, mianowicie jedno bezpośrednie. Jeśli

162

Nauka o istocie. Zjawisko

przedtem rzecz została określona jako nieistotny zakres dlatego, że doprowadzona została do tego przez jakąś ze­ wnętrzną abstrakcję, która nie bierze pod uwagę jej wła­ sności, to teraz abstrakcja ta dokonała się przez przejście rzeczy samej w sobie we własność, tylko z odwrotną war­ tością. Toteż jeśli owemu abstrahowaniu rzecz abstrak­ cyjna bez jej własności przedstawiała się jeszcze jako to, co istotne, a własność jako pewne zewnętrzne określenie, to teraz rzecz jako taka czyni sama z siebie obojętną ze­ wnętrzną formę, taką jak własność. Własność okazuje się tym samym teraz wolna od pozbawionego określeń bez­ silnego powiązania, jakim jest „jedno” rzeczy. Własność jest tym, co stanowi trwałe istnienie rzeczy, jest samoistną materią. Ponieważ materia jest prostą ciągłością z sobą samą, formą jej może być tylko zawarta w niej różność, a to zna­ czy, że istnieją tego rodzaju rozmaite samoistne materie i że rzecz składa się z nich. B. SKŁADANIE SIĘ RZECZY Z RÓŻNYCH MATERII

Takim przechodzeniem własności w materię, czyli w samoistne tworzywo (Stoff) jest powszechnie znane przejście, którego dokonuje chemia na zmysłowej ma­ terii, usiłując takie własności jak barwa, zapach, smak itd. przedstawić jako materię świetlną, barwną, zapacho­ wą, kwaśną, gorzką itd. czy też tylko przyjmując w tym celu pewne inne materie, takie jak materia cieplna, elek­ tryczna, magnetyczna, w przekonaniu, że w ten sposób 115 operuje ona własnościami w ich prawdzie. Powszechnie przyjęte jest również twierdzenie, że rzeczy składają się z różnych materii lub tworzyw. Wszyscy wystrzegają się wprawdzie, by materie te czy tworzywa nazywać rzeczą-

Rozdział pierwszy. Składanie się rzeczy z różnych materii

163

mi, chociaż istnieje zgoda co do tego, że na przykład pig­ ment jest rzeczą. Jeśli o mnie chodzi, to nie wiem, czy także materia świetlna, cieplna lub elektryczna nazywa­ ne są rzeczami. Odróżnia się rzeczy i ich składniki, ale nie mówi się wyraźnie, czy i o ile składniki te są także rzeczami, czy też tylko „półrzeczami”. Ale są one co naj­ mniej w ogóle czymś, co egzystuje. Konieczność przejścia od własności do materii — czyli to, że własności są naprawdę materiami — wynikła stąd, że własności okazały się tym, co istotne, a zarazem tym, co naprawdę samoistne w rzeczach. Z drugiej strony jednak refleksja własności w sobie stanowi tylko jedną stronę całej refleksji, czyli zniesienie różnicy i ciągłość własności z sobą samą — własności, która miała stać się egzystencją dla tego, co inne. „Rzeczowość” jako nega­ tywna refleksja w sobie i jako odróżnianie odbiegające od „innego” zostaje przez to zdegradowana do nieistot­ nego momentu. Moment ten jednak uzyskał tym samym pewne dalsze określenia. Ten negatywny moment po pierwsze się zachował. Własność bowiem stała się tylko o tyle ciągłością z sobą samą i samoistną materią, o ile różnica między rzeczami została zniesiona. Przedłużenie się własności w byciu „inną” zawiera więc samo momen­ ty negatywności, a samoistność własności jest zarazem jako ta negatywna jedność restytuowanym czymś „rze­ czowości”, jest negatywną samoistnością w przeciwień­ stwie do pozytywnej samoistności tworzywa. Po drugie, rzecz uwolniła się dzięki temu od swojej nieokreśloności i osiągnęła szczebel doskonałej określoności. Jako rzecz sama w sobie jest ona abstrakcyjną tożsamością, prostą negatywną egzystencją, czyli egzystencją określoną jako nieokreślona. Rzecz jest następnie określona przez swoje własności, dzięki którym ma ona różnić się od innych

164

Nauka o istocie. Zjawisko

rzeczy. A ponieważ dzięki własności staje się ona raczej ciągłością z tym, co inne, to ta niedoskonała różnica zno­ si się. Rzecz wróciła tym samym do siebie i jest teraz określona jako określona. Jest określona sama w sobie, czy­ li jest tą rzeczą. 116 Po trzecie, wprawdzie ten powrót do siebie jest okre­ śleniem odnoszącym siebie do siebie samego, ale za­ razem jest on czymś nieistotnym. Pozostające ze sobą w ciągłości trwałe istnienie jest bowiem samoistną mate­ rią, w której różnica między rzeczami, ich sama w sobie i dla siebie istniejąca określoność zostaje zniesiona i jest czymś zewnętrznym. Rzecz jako ta rzecz jest wprawdzie doskonałą określonością, ale jest to określoność w ele­ mencie nieistotności. Rozpatrywane od strony ruchu własności wszystko to przedstawia się następująco: własność jest nie tylko zewnętrznym określeniem, lecz także istniejącą w sobie eg­ zystencją. Ta jedność zewnętrzności i istotności — ponie­ waż zawiera w sobie refleksję-w-sobie i refleksję-w-inne — odbiega od siebie samej i jest z jednej strony określe­ niem jako samoistność prosta, odnosząca się do siebie jako tożsama — jako samoistność, w której negatywna jedność, jedno rzeczy jest czymś zniesionym. Z drugiej strony jest ona tym określeniem w odniesieniu do tego, co inne, ale również jako jedno w sobie refleksyjne, jako samo w sobie określone — słowem: materie i ta oto rzecz. Są to owe dwa momenty tożsamej ze sobą zewnętrzno­ ści, czyli w sobie refleksyjnej własności. Własność była czymś, dzięki czemu rzeczy miały różnić się od siebie. Skoro jednak własność uwolniła się od tej swojej negatywnej strony, czyli od tego, by być zawartą w tym, co inne, to tym samym i rzecz uwolni­ ła się od tego, by być określoną przez inne rzeczy, i ze

Rozdział pierwszy. Składanie się rzeczy z różnych materii

165

swego stosunku do „innego” wróciła do siebie. Ale jest ona zarazem tylko taką rzeczą samą w sobie, która stała się „innym” dla siebie, gdyż różnorodne własności stały się ze swej strony czymś samoistnym i tym samym ich negatywne odnoszenie się do siebie w jednym rzeczy stało się tylko odnoszeniem się zniesionym. Dlatego też rzecz jest tożsamą ze sobą negacją tylko w przeciwieństwie do pozytywnej ciągłości materii (des Stoffes). To oto stanowi więc pełną określoność rzeczy w ten sposób, że określoność ta jest zarazem określonością zewnętrzną. Rzecz składa się z samoistnych materii, które odnoszą się obojętnie do swego odnoszenia się do siebie w rzeczy. To ich odnoszenie się jest więc tylko pewnym nieistotnym ich powiązaniem, a różnica mię­ dzy jedną rzeczą a drugą polega na stwierdzeniu, czy znajduje się w niej wiele odrębnych materii i w jakiej ilości. Materie te wychodzą poza tę oto rzecz, konty­ nuują się dalej w innych rzeczach i przynależność do 117 tej oto rzeczy nie jest ich granicą. Następnie nie są one również wzajemnym ograniczaniem się, gdyż ich nega­ tywne odnoszenie się do siebie jest tylko pozbawionym mocy „tym oto”. Dlatego też jako połączone w „tym oto” nie znoszą się wzajemnie. Są one jako samoistne nieprzenikliwe dla siebie, odnoszą się w swej określono­ ści tylko do siebie samych i stanowią obojętną w stosun­ ku do siebie różnorodność trwałego istnienia — zdolne są mieć tylko ilościową granicę. Rzecz jako to oto jest tylko czysto ilościowym odno­ szeniem się materii do siebie, samym tylko ich zbiorem, ich „także”. Rzecz składa się z pewnego quantum jakiejś materii, a także z pewnego quantum jakiejś innej, a tak­ że z jeszcze innych. Tym powiązaniem polegającym na tym, by nie mieć powiązania, jest właśnie rzecz.

166

Nauka o istocie. Zjawisko

C. ROZWIĄZANIE SIĘ RZECZY

Ta oto rzecz, określając się jako tylko ilościowa łącz­ ność wolnych materii, jest czymś bezwzględnie zmien­ nym. Jej zmienność polega na tym, że jedna albo więcej materii zostają z tego zbioru wyłączone lub do tego „tak­ że” dołączone, albo na tym, że ich wzajemny stosunek ilościowy ulega zmianie. Powstawanie albo zanikanie tej oto rzeczy jest zewnętrznym rozwiązaniem się tego ro­ dzaju zewnętrznych powiązań albo powiązaniem takich, którym obojętne jest, czy są powiązane, czy nie. Materie krążą bez przerwy, wychodząc z tej oto rzeczy i wracając do niej. Sama rzecz jest absolutną porowatością pozba­ wioną własnej miary czy formy. W ten sposób rzecz w swojej absolutnej określoności, dzięki której jest ona tą oto rzeczą, okazuje się czymś, co jest bezwzględnie rozwiązywalne. To rozwiązanie się rzeczy jest pewnym jej zewnętrznym określaniem, podobnie jak jej byt. Ale rozwiązywanie się rzeczy i ze­ wnętrzność jej bytu są istotnym momentem tego bytu. Rzecz jest tylko owym „także”, polega ona tylko na tej zewnętrzności. Ale zarazem składa się ona również ze swoich materii i dlatego nie tylko owo abstrakcyjne to oto jako takie, lecz cała ta oto rzecz jest rozwiązywaniem (Auflosung) samej siebie. Rzecz jest bowiem określona jako zewnętrzny zbiór samoistnych materii. Materie te nie są rzeczami, nie mają negatywnej samoistności, lecz 118 są własnościami jako to, co samoistne, mianowicie by­ ciem określonym, które jako bycie określonym jest w so­ bie refleksyjne. Materie są więc wprawdzie proste i od­ noszą się tylko do siebie samych, ale ich treść jest pewną określonością. Refleksja-w-sobie jest tylko formą tej treści, która jako taka nie jest w sobie refleksyjna, lecz zgod­

Rozdział pierwszy. Rozwiązanie się rzeczy

167

nie ze swoją określonością odnosi siebie do „innego”. Toteż rzecz nie jest tylko owym „także” materii — ich odnosze­ niem się do siebie jako wzajemnie obojętnych — lecz rów­ nież ich negatywnym odnoszeniem się do siebie. Z racji swej określoności materie same są tą swoją negatywną refleksją, jaką jest punktowość rzeczy. Z punktu widze­ nia wzajemnej określoności swych treści jedna materia nie jest tym, czym jest druga. A z punktu widzenia swej samoistności jedna nie istnieje (ist) wtedy, gdy jest druga. Rzecz jest zatem wzajemnym stosunkiem do siebie materii, z których się składa (besteht) w ten sposób, że obydwie istnieją (besteht) w niej, a zarazem jedna w niej nie istnieje, o ile istnieje w niej druga. Jeśli więc jedna materia istnieje w rzeczy, to druga zostaje przez to samo zniesiona. Ale rzecz jest zarazem owym „także”, tzn. istnieniem również tej drugiej. Dlatego też w istnieniu jednej materii ta druga nie istnieje i zarazem istnieje ona także w pierwszej i taki jest wzajemny stosunek do sie­ bie wszystkich tych różnych materii. Jeśli więc z tego sa­ mego punktu widzenia, z którego istnieje jedna materia, istnieją także te drugie, i to jedno ich istnienie stanowi punktowość, czyli negatywną jedność rzeczy, wtedy ma­ terie te bezwzględnie się przenikają. A ponieważ rzecz jest zarazem tylko owym „także” tych materii, a mate­ rie skierowane są refleksyjnie ku swojej określoności, to materie te są wzajemnie w stosunku do siebie obojętne i w swoim przenikaniu się wzajemnie się nie dotykają (beriihren). Materie są więc w swej istocie porowate, tak iż jedna istnieje w porach, tzn. w nieistnieniu innych. Ale te inne same także są porowate. W ich porach, czyli w ich nieistnieniu istnieje także ta druga oraz wszystkie inne. Ich istnienie (Bestehen) jest zarazem ich zniesieniem i ist­ nieniem innych. To zaś istnienie innych jest zarazem ich

168

Nauka o istocie. Zjawisko

zniesieniem i istnieniem pierwszych i w równym stopniu wszystkich innych. Rzecz jest więc sprzecznym w sobie 119 zapośredniczeniem się samoistnego trwałego istnienia ze sobą przez swoje przeciwieństwo, czyli przez swoją negację albo zapośredniczeniem jednej samoistnej mate­ rii przez istnienie i nieistnienie jakiejś innej. Egzystencja osiągnęła w tej oto rzeczy swoją pełnię, czyli to, że jest w jednym istniejącym samym w sobie bytem, czyli samoistnym trwałym istnieniem i zarazem nieistotną egzystencją. Prawda egzystencji polega więc na tym, by swój byt sam w sobie mieć w nieistotności albo swoje trwałe istnienie mieć w „innym” i to w tym, co ab­ solutnie inne, albo też na tym, by za swoje podłoże mieć swoją nicość. Dlatego też jest ona zjawiskiem. Uwaga Porowatość materii

Jednym z najbardziej utartych określeń, jakim posłu­ guje się wyobrażenie, jest to, że rzecz składa się z wielu samoistnych materii. Z jednej strony uważa się, że rzecz ma własności, których istnieniem (Bestehen) jest rzecz. Z drugiej jednak strony ujmuje się te rozmaite określe­ nia jako materie, których trwałe istnienie nie jest rzeczą, lecz przeciwnie — rzecz składa się (besteht) z nich. Ona sama jest tylko ich zewnętrznym powiązaniem i ich ilo­ ściową granicą. Jedno i drugie, własności i materie są tymi samymi określeniami treści, tylko że w pierwszym wypadku są one momentami refleksyjnie skierowanymi ku swej negatywnej jedności jako ku pewnemu, od nich samych różnemu podłożu - ku rzeczowości (Dingheit), a w drugim wypadku różnymi samoistnymi materia­ mi, z których każda jest refleksją skierowaną ku swojej

Rozdział pierwszy. Rozwiązanie się rzeczy

169

własnej jedności z sobą samą. Materie te określają się następnie jako samoistne istnienie. A jednocześnie są one także razem w jednej rzeczy. Rzecz ta ma dwa okre­ ślenia: po pierwsze ma ona być „tym oto”, a po drugie ma ona być również owym „także”. Owym także jest to, co w oglądzie zewnętrznym występuje jako rozcią­ głość przestrzenna. Natomiast „tym oto”, negatywną jed­ nością jest punktowość rzeczy. Materie istnieją razem w punktowości, a ich „także”, czyli ich rozciągłość jest wszędzie tą punktowością. Albowiem owo „także” jako rzeczowość jest w istocie swej określona również jako negatywna jedność. Tam więc, gdzie jest jedna mate­ ria, w jednym i tym samym punkcie jest również druga. Rzecz nie ma w jakimś jednym punkcie swojej bar­ wy, w jakimś drugim swej materii węchowej, w jakimś trzecim swej materii cieplnej itd., lecz w tym punkcie, w którym jest ona ciepła, jest także barwna, kwaśna, elektryczna itd. Ponieważ materie te nie są na zewnątrz siebie, lecz w jednym „tym oto”, to ujmuje się je jako 120 porowate, tak iż jedna materia ma swoją egzystencję w międzyprzestrzeniach drugiej. Ale ta, która znaj­ duje się w międzyprzestrzeniach drugiej, jest jednak sama również porowata. W jej porach ma zatem swoją egzystencję, na odwrót, ta pierwsza. Ale nie tylko ona, lecz także trzecia, dziesiąta itd. Wszystkie są porowate i w międzyprzestrzeniach każdej znajdują się wszystkie inne, tak samo jak ona wraz z wszystkimi innymi znaj­ duje się w porach każdej. A zatem są one jakąś mnogo­ ścią i tak się wzajemnie przenikają, że ta, która przeni­ ka, jest zarazem przeniknięta przez wszystkie inne, tak iż każda przenika tym samym ponownie swoje własne przenikanie. Każda zostaje ustanowiona jako swoja wła­ sna negacja, a ta negacja jest istnieniem pewnej innej.

170

Nauka o istocie. Zjawisko

Ale to trwałe istnienie jest w równym stopniu negacją tej drugiej i trwałym istnieniem pierwszej. Wybieg, którym posługuje się wyobrażenie, aby odsu­ nąć od siebie sprzeczność, jaką stanowi samoistne trwałe istnienie licznych materii w jednym, czy też ich wzajem­ na obojętność w ich przenikaniu się, polega, jak wiadomo, na twierdzeniu, że cząstki te i pory są małe. Tam, gdzie pojawia się różnica sama w sobie, sprzeczność i negacja negacji, w ogóle wszędzie tam, gdzie należy operować pojęciami, wyobrażenie zniża się do tego, że mówi o ze­ wnętrznej, ilościowej różnicy. Jeśli chodzi o powstawa­ nie i zanikanie, ucieka się ono do stopniowości, a kiedy chodzi o byt — do minimalnych rozmiarów (Kleinheit), w których zanikanie zostaje zdegradowane do tego, co niedostrzegalne, sprzeczność — do gmatwaniny, a praw­ dziwy stosunek zostaje przemieniony w jakieś nieokre­ ślone wyobrażenie, którego mętność jest ratunkiem przed tym, co znosi samo siebie. Przyjrzawszy się jednak dokładniej tej mętności, oka­ zuje się, że jest ona sprzecznością, częściowo subiektyw­ ną sprzecznością wyobrażenia, a częściowo obiektywną podmiotu. Samo wyobrażenie zawiera w sobie wszystkie elementy tej sprzeczności. Albowiem, po pierwsze, to, co ono czyni, jest sprzecznością, polegającą na tym, że chce trzymać się postrzeżenia i mieć do czynienia z rze­ czami należącymi do istnienia i zarazem, z drugiej stro­ ny, przypisuje zmysłowe istnienie temu, co nie daje są po­ strzegać, temu, co określone zostało przez refleksję. Małe cząsteczki i pory mają mieć zarazem istnienie zmysłowe, a o ich założoności mówi się jako o takim samym modu121 sie (Weise) realności, jaki przysługuje barwie, ciepłu itd. Gdyby wyobrażenie zajęło się dokładniej tą przedmioto­ wą mętnością, tymi porami i małymi cząsteczkami, to

Rozdział pierwszy. Rozwiązanie się rzeczy

171

rozpoznałoby w nich nie tylko pewną materię i także jej negację, tak iż tu znajdowałaby się materia, a obok jej ne­ gacja, pory, a obok nich znowu materia i tak dalej i da­ lej, lecz zorientowałoby się, że w tej oto rzeczy ma ona: 1) samoistną materię i 2) jej negację, czyli porowatość i inną samoistną materię w jednym i tym samym punkcie, i że porowatość ta oraz samoistne trwałe istnienie jednej materii w drugiej jako w czymś jednym jest wzajemną ne­ gacją i przenikaniem się przenikania. Najnowsze wywody fizyki o rozchodzeniu się pary wodnej w powietrzu atmosferycznym oraz różnych gazów jednego w drugim wysuwają w sposób bardziej określo­ ny jeden z aspektów tego pojęcia, które wyłoniło się tutaj w naszych rozważaniach nad naturą rzeczy (des Dinges). Wskazują one mianowicie na to, że na przykład pewna objętość wchłania w siebie taką samą ilość pary wodnej, niezależnie od tego, czy objętość ta jest wolna od powie­ trza atmosferycznego, czy też wypełniona nim. Podobnie i różne rodzaje gazów rozchodzą się jeden w drugim w taki sposób, że jeden stanowi dla innego jak gdyby próżnię, a przynajmniej w ten sposób, że nie wchodzą one ze sobą w żadne związki chemiczne, lecz każdy pozostaje nieprze­ rwanie poprzez drugi w ciągłości z sobą samym i w swym wzajemnym przenikaniu się, a w stosunku do innych gazów pozostaje obojętny. Ale w pojęciu rzeczy zawarty jest też drugi moment. W tym oto jedna materia znajduje się tam, gdzie znajduje się druga, a to, co przenika, jest w tym sa­ mym punkcie także przenikane, czyli to, co samoistne, jest bezpośrednio samoistnością jakiegoś „innego”. Jest to sprzeczne, ale rzecz nie jest niczym innym jak tylko tą sprzecznością. Dlatego jest zjawiskiem. Podobnie jak z tymi materiami przedstawia się w sfe­ rze duchowej sprawa z wyobrażeniem sił duchowych (See-

172

Nauka o istocie. Zjawisko

lenkrafte) czy też władz duchowych. Duch jest w o wiele głębszym sensie [niż rzecz] owym tym oto, negatywną jednością, w której określenia przenikają się wzajemnie. Ale wyobrażony jako dusza ujmowany bywa zazwyczaj jako pewna rzecz. Tak samo jak każą człowiekowi skła­ dać się z duszy i ciała, przy czym jedno i drugie uważa się za coś samoistnego dla siebie, tak samo każą duszy składać się z tzw. sił duchowych, spośród których każda 122 ma dla siebie trwale istniejącą samoistność czy też jest pewnym bezpośrednim dla siebie działaniem czynnym zgodnie ze swoją określonością. Zazwyczaj wyobrażają sobie to wszystko w ten sposób, że tu na przykład dzia­ ła rozsądek, tam wyobraźnia, że można rozwijać roz­ sądek, pamięć itd., każdą władzę oddzielnie dla siebie i chwilowo pozostawić inne na uboczu w bezczynności, aż — kto wie — nadejdzie być może kolej także na nie. Ponieważ władze te zostają umieszczone w materialnie prostej rzeczy psychicznej (Seelending), która jako prosta jest niematerialna, to wprawdzie nie zostają wyobrażone jako odrębne materie. Ale jako siły ujmowane są one tak samo w stosunku do siebie indyferentnie jak tamte ma­ terie. Duch nie jest jednak taką sprzecznością, jaką jest rzecz, która rozwiązuje się i przechodzi w zjawisko. Jest on już w sobie samym sprzecznością, która wróciła do swej absolutnej jedności, czyli do pojęcia, w którym róż­ nic nie należy już ujmować jako samoistnych, lecz jako odrębne (besondere) momenty w podmiocie, w prostej indywidualności.

Rozdział drugi

ZJAWISKO Egzystencja jest bezpośredniością bytu, którą znowu stała się istota. Bezpośredniość ta jest sama w sobie refleksją istoty w sobie samej. Istota jako egzystencja wyłoniła się ze swojej podstawy, która przeszła w egzystencję. Egzystencja jest tą refleksyjną bezpośredniością, ponieważ w sobie sa­ mej jest absolutną negatywnością. Teraz jest ona również ustanowiona jako taka, ponieważ określiła się jako zjawisko. Zjawisko jest zatem, po pierwsze, istotą w swojej egzy­ stencji. Istota jest w zjawisku bezpośrednio obecna (vorhanden). To, że zjawisko istnieje nie jako bezpośrednie, lecz jako refleksyjna egzystencja, jest momentem istoty w zjawisku. Inaczej mówiąc, egzystencja jako egzystencja istotna jest zjawiskiem. „Coś jest tylko zjawiskiem” - ma to oznaczać, że eg­ zystencja jako taka jest tylko czymś ustanowionym, a nie czymś istniejącym w sobie i dla siebie. Istotność egzy­ stencji stanowi właśnie to, że w sobie samej ma ona ne­ 123 gatywność refleksji, naturę istoty. Nie jest to jakaś obca, zewnętrzna refleksja, której miałaby przynależeć istota i która przez porównanie jej z egzystencją orzekałaby o niej, że jest zjawiskiem. Przeciwnie, istotność egzy­ stencji polegająca na tym, by być zjawiskiem, jest własną prawdą egzystencji. Refleksja, dzięki której jest ona zja­ wiskiem, przynależy jej samej.

174

Nauka o istocie. Zjawisko

Jeśli jednak powiada się, że coś jest tylko zjawiskiem w tym sensie, że prawdą miałaby jakoby być bezpośrednia egzystencja w przeciwieństwie do zjawiska, to stwierdzić należy, że raczej zjawisko jest prawdą wyższą. Jest ono bowiem egzystencją jako egzystencja istotna, natomiast egzystencja jest jeszcze tylko zjawiskiem pozbawionym istoty, ponieważ zawiera w sobie tylko jeden moment przysługujący zjawisku, mianowicie egzystencję jako egzystencja bezpośrednia, a nie jeszcze jej negatywną refleksję. Kiedy mówi się o zjawisku, że jest pozbawio­ ne istoty, to ujmuje się moment jego negatywności w ten sposób, jakoby to, co bezpośrednie, było w porównaniu ze zjawiskiem tym, co pozytywne i prawdziwe. Ale to ra­ czej bezpośredniość nie zawiera jeszcze w sobie prawdy istotnej. Egzystencja przestaje być czymś pozbawionym istoty przez to, że przechodzi w zjawisko. Istota prześwieca najpierw w sobie samej, w swojej pro­ stej tożsamości. Jako taka jest ona refleksją abstrakcyjną, czystym ruchem od niczego przez nic z powrotem do siebie samej. Kiedy istota się przejawia, jest ona już pozo­ rem realnym, ponieważ momenty pozoru mają egzysten­ cję. Zjawisko — jak się okazało — jest rzeczą jako negatyw­ ne zapośredniczenie rzeczy z sobą samą. Różnice, które rzecz w sobie zawiera, to samoistne materie, stanowiące sprzeczność polegającą na tym, że są bezpośrednim trwa­ łym istnieniem i zarazem mają to swoje trwałe istnienie tylko w obcej samoistności albo w negacji swojej własnej samoistności i właśnie dlatego także tylko w negacji owej obcej samoistności, czyli w negacji swojej własnej nega­ cji. Pozór jest takim samym zapośredniczeniem, ale jego pozbawione oparcia momenty mają w zjawisku postać bezpośredniej samoistności. W przeciwieństwie do te­ go bezpośrednia samoistność przysługująca egzystencji

Rozdział drugi. Prawo zjawiska

175

zostaje zredukowana do samego tylko momentu. Zjawi­ sko jest zatem jednością pozoru i egzystencji. Zjawisko uzyskuje teraz pewne bliższe określenie. Jest ono egzystencją istotną. Istotność egzystencji różni 124 się od zjawiska jako czegoś nieistotnego i te dwie strony wstępują w jakiś wzajemny ze sobą stosunek. Zjawisko jest więc, po pierwsze, prostą tożsamością z sobą samym, i to taką, która zarazem zawiera w sobie różne określe­ nia treści i która jako ich stosunek do siebie jest również tym, co w zmienności zjawisk pozostaje tożsame (gleich) ze sobą — prawo zjawiska. Po drugie, proste w swojej różności prawo przechodzi w przeciwieństwo. Istotna strona zjawiska zostaje prze­ ciwstawiona samemu zjawisku, a światu zjawiskowemu zostaje przeciwstawiony świat istniejący sam w sobie. Przeciwieństwo to, po trzecie, wraca do swojej pod­ stawy. Byt sam w sobie jest w zjawisku, i na odwrót, to, co jest zjawiskiem, zostaje określone jako coś, co zostało przyjęte do swego bytu samego w sobie. Zjawisko staje się stosunkiem. A. PRAWO ZJAWISKA

1. Zjawisko — to egzystencja (das Existierende) zapośredniczona przez swoją negację, która stanowi jego trwałe istnienie. Tą jej negacjąjest wprawdzie pewne inne samoistne coś, ale i ono jest również w istocie swej czymś zniesionym. Egzystencja jest więc swym własnym powro­ tem do siebie samego dzięki swojej negacji i dzięki ne­ gacji tej swojej negacji. Ma ona więc istotną samoistność, podobnie jak bezpośrednio jest zarazem bezwzględnie założonością, która ma jakąś podstawę i rację oraz „inne” za swoje trwałe istnienie.

176

Nauka o istocie. Zjawisko

Zjawisko jest zatem, po pierwsze, egzystencją wraz z jej istotnością, założonością wraz z jej podstawą. Ale podstawa ta jest negacją, a to „inne” samoistne, podstawa pierwszej samoistności, jest również tylko założonością. Inaczej mówiąc, to, co ma egzystencję, jako zjawisko jest refleksją skierowaną w jakieś „inne” i ono stanowi jego podstawę i rację, przy czym to „inne” samo polega na tym, by być refleksją ku „innemu”. Istotna samoistność przysługująca temu, co egzystuje, ponieważ jest powro­ tem do siebie samego, z racji negatywności występują­ cych tu momentów jest powrotem niczego przez nic do siebie samego. Samoistność tego, co ma egzystencję, jest więc tylko pozorem istotnym. Związek między ugrunto­ wującymi się wzajemnie egzystencjami polega więc na 125 tej wzajemnej negacji, że trwałe istnienie jednej nie jest trwałym istnieniem drugiej, lecz jej założonością i że tyl­ ko ten stosunek założoności stanowi ich trwałe istnienie. Podstawa jest tu obecna w takiej postaci, w jakiej jest ona w swej prawdzie, czyli w tej, że jest takim „pierwszym”, które jest tylko czymś założonym. Wszystko to stanowi negatywną stronę zjawiska. Ale w tym negatywnym zapośredniczeniu zawarta jest bez­ pośrednio pozytywna tożsamość egzystencji z sobą samą. To, co ma egzystencję, nie jest bowiem założonością w przeciwieństwie do pewnej istotnej podstawy i racji. Inaczej mówiąc — nie jest pozorem w ramach jakieś samo­ istności (an einem Selbstandigen), lecz jest założonością odnoszącą się do pewnej założoności, czyli jest pozorem tylko w jakimś pozorze (ein Schein nur in einem Scheine). W tej swojej negacji, czyli w tym swoim „innym”, które samo jest czymś zniesionym, to, co egzystuje, odnosi się do siebie samego. Toteż jest ono tożsame ze sobą albo jest pozytywną istotnością. Tożsamość ta nie jest bezpośred-

Rozdział drugi. Prawo zjawiska

177

niością, która przysługuje egzystencji jako takiej i stano­ wi tylko jej nieistotną stronę, polegającą na tym, by swoje trwałe istnienie mieć w „innym”. Przeciwnie, tożsamość ta jest istotną treścią zjawiska, która ma dwie strony —jed­ ną, polegającą na tym, by występować w formie założoności albo zewnętrznej bezpośredniości, i drugą, polegającą na tym, by być założonością jako coś tożsamego z sobą samym. Z pierwszego punktu widzenia treść ta jest ist­ nieniem, ale istnieniem przypadkowym, nieistotnym, które w swojej bezpośredniości podporządkowane jest przechodzeniu, powstawaniu i zanikaniu. Z drugiej stro­ ny jest ona prostym określeniem treści niepodpadającym pod tę zmienność, tym, co w zmienności tej pozostaje jako trwałe. Niezależnie od tego, że treść ta jest w ogóle momen­ tem prostym tego, co przemija, jest ona również tre­ ścią określoną, w sobie różną. Jest ona refleksją zjawiska — negatywnego istnienia — w sobie, tzn. zawiera w sobie istotnie określoność. Zjawisko jest jednak istniejącą wielo­ raką różnością występującą wszędzie w jakiejś nieistot­ nej różnorodności. Natomiast refleksyjna treść zjawiska jest jego różnorodnością zredukowaną do prostej różni­ cy. Określona treść istotna jest bowiem nie tylko czymś w ogóle bliżej określonym, lecz jako istotny moment zjawiska jest jego pełną określonością — jednej treści i jej „innego”. W zjawisku każde z nich ma w ten sposób swe trwałe istnienie w tym, co inne, że istnieje ono zarazem tylko w nieistnieniu tego „innego”. Sprzeczność ta znosi się, a jej refleksja w sobie jest tożsamością ich obustron­ 126 nego trwałego istnienia, polegającą na tym, że założo­ ność jednego jest też założonością drugiego. Stanowią one jedno trwałe istnienie, będące zarazem różną, wzajemnie w stosunku do siebie obojętną treścią. Negatywność nie-

178

Nauka o istocie. Zjawisko

istotnej treści, polegająca na tym, by się znosić, wróciła zatem w istotnej stronie zjawiska z powrotem w tożsa­ mość. Treść ta jest obojętnym trwałym istnieniem, które istnieje nie jako byt zniesiony, lecz raczej jako trwałe ist­ nienie tego, co inne. Tą jednością jest prawo zjawiska. 2. Prawo jest więc pozytywnym momentem w zapośredniczeniu zjawiska. Zjawisko jest najpierw egzysten­ cją jako negatywne zapośredniczenie się z sobą samym, tak iż to, co egzystuje, zostaje zapośredniczone ze sobą samym przez swoje własne nieistnienie (Nichtbestehen), przez jakieś „inne” i przez nieistnienie tego „innego”. Za­ warte jest w tym, po pierwsze, tylko przeświecanie i za­ nikanie obydwu momentów, nieistotne zjawisko, a po drugie również to, co pozostaje (das Bleiben), czyli pra­ wo. Albowiem każdy z tych dwóch momentów egzystuje w owym znoszeniu „innego”, a ich założoność jako ich negatywność jest zarazem tożsamą, pozytywną założo­ nością obu. To utrzymujące się trwale istnienie, które zjawisko ma w prawie — jak to wynikło z naszych rozważań —po pierw­ sze, przeciwstawia się bezpośredniości bytu przysługującej egzystencji. Bezpośredniość ta jest wprawdzie sama w so­ bie bezpośredniością refleksyjną, czyli podstawą, która wróciła do siebie. Ale teraz, w zjawisku ta prosta bezpo­ średniość jest różna od refleksji. Zaczęły one oddzielać się od siebie dopiero w rzeczy. Egzystująca rzecz, roz­ wiązując się, stała się tym przeciwieństwem. Pozytywną stroną tego rozwiązania się rzeczy jest właśnie owa wspo­ mniana przedtem tożsamość zjawiska jako założoności z sobą samym w swojej drugiej założoności. Po drugie, ta refleksyjna bezpośredniość jest sama określona jako założoność w przeciwieństwie do istniejącej bezpośred-

Rozdział drugi. Prawo zjawiska

179

niości egzystencji. Założoność (Gesetztsein) ta jest teraz tym, co istotne i naprawdę pozytywne. Niemiecki wyraz Gesetz (prawo) zawiera w sobie również to określenie. Na tej założoności polega istotny stosunek obu momentów różnicy, którą zawiera w sobie prawo. Stanowią one róż­ ną wzajemnie bezpośrednią treść i są taką treścią jako refleksja treści zanikającej, przynależnej zjawisku. Jako 127 różność istotna różnice te są prostymi, odnoszącymi sie­ bie do siebie określeniami treści. Ale w równej mierze żadna z tych różnic nie jest dla siebie bezpośrednia, lecz każda jest w istocie swej założonością albo istnieje tylko o tyle, o ile istnieje ta druga. Po trzecie, zjawisko i prawo mają tę samą treść. Prawo jest refleksją zjawiska skierowaną ku tożsamości ze sobą samym. W ten sposób zjawisko jako znikoma bezpośred­ niość zostaje przeciwstawione temu, co refleksyjne w sobie, i pod względem tej formy różnią się one między sobą. Ale refleksja zjawiska, dzięki któremu różnica ta docho­ dzi do skutku, jest również istotną tożsamością samego zjawiska i jego refleksji, co stanowi w ogóle naturę reflek­ sji. Refleksja jest tym, co w założoności jest tożsame ze sobą i obojętne w stosunku do owej różnicy, jaką jest for­ ma, czyli założoność — treścią, która wychodząc ze zjawi­ ska ma swoją kontynuację w prawie, jest treścią zarówno prawa, jak i zjawiska. Treść ta stanowi w związku z tym podłoże zjawiska. Prawo jest podłożem, zjawisko zaś jest tą samą treścią, ale zawiera jeszcze coś więcej, mianowicie nieistotną treść swego bezpośredniego bytu. Albowiem nawet określenie formy, dzięki któremu zjawisko jako takie jest różne od prawa, jest również pewną treścią i zara­ zem różną od treści prawa. Egzystencja jako bezpośred­ niość jest bowiem w ogóle również tożsamością materii

180

Nauka o istocie. Zjawisko

i formy, która odnosi się obojętnie do swych określeń formy i dlatego jest treścią. Jest „rzeczowością” z jej własnościami i materiami. Ale jest ona treścią, której samoistna bezpośredniość istnieje zarazem tylko jako nieistnienie trwałego istnienia. A tożsamość treści ze sobą w tym nieistnieniu trwałego istnienia jest ową dru­ gą, istotną treścią. Tożsamość ta — podłoże zjawiska, które jest prawem — jest własnym momentem zjawi­ ska. Jest to ta pozytywna strona istotności, dzięki której egzystencja jest zjawiskiem. Dlatego też prawo nie znajduje się gdzieś po „tamtej stronie” zjawiska, lecz jest w nim bezpośrednio obecne (gegenwartig). Królestwo praw jest spokojnym odbiciem świata egzystującego lub świata zjawiskowego. A ściślej mówiąc, jedno i drugie stanowi raczej jedną totalność i egzystujący świat jest sam królestwem praw, króle­ stwem, które jako prosta tożsamość zarazem w założoności, czyli w rozwiązującej samą siebie samoistności 128 egzystencji jest tożsame ze sobą. Egzystencja wraca do prawa jako do swojej podstawy. Zjawisko zawiera jedno i drugie: prostą podstawę i rozwiązujący ruch zjawisko­ wego uniwersum, którego istotnością jest podstawa. 3. Prawo jest więc zjawiskiem istotnym. Jest refleksją w sobie zjawiska w swej założoności, jest tożsamą treścią własną oraz nieistotnej egzystencji. Po pierwsze, ta toż­ samość prawa ze swoją egzystencją jest tylko tożsamo­ ścią bezpośrednią, prostą, a prawo odnosi się obojętnie do swojej egzystencji. Zjawisko ma jeszcze jakąś inną treść w przeciwieństwie do treści prawa. Ta inna treść jest wprawdzie treścią nieistotną i powracaniem do tej dru­ giej. Ale dla prawa jest ona tym, co pierwsze, czymś, co nie zostało przez prawo ustanowione, i dlatego jako treść jest ona związana z prawem w sposób zewnętrzny. Zja-

Rozdział drugi. Prawo zjawiska

181

wisko jest pewną mnogością bliższych określeń przyna­ leżnych jakiemuś „temu oto”, czyli temu, co konkretne, określeń, które nie są zawarte w prawie, lecz określone są przez jakieś „inne”. Po drugie, te różne od prawa momenty, które zawie­ ra w sobie zjawisko, określiły się jako coś pozytywne­ go, czyli jako inna treść. Ale w istocie rzeczy różność ta jest czymś negatywnym, jest przysługującą zjawisku formą i jej ruchem jako takim. Królestwo praw jest spo­ kojną treścią zjawiska. Zjawisko jest tą samą treścią, ale przedstawiającą się jako niespokojna zmienność i jako refleksja-w-inne. Zjawisko jest prawem jako negatywna bezwzględnie zmieniająca się egzystencja, jest ruchem przechodzenia w swe przeciwieństwo, ruchem znosze­ nia siebie samego i powracaniem do swej jedności. Tego momentu niespokojnej formy, czyli negatywności, prawo w sobie nie zawiera. Dlatego też zjawisko jest w porów­ naniu z prawem totalnością, zawiera ono bowiem w sobie prawo, ale zawiera jeszcze coś więcej, mianowicie mo­ ment poruszającej samą siebie formy. Ten brak, po trzecie, występuje w prawie w ten spo­ sób, że treść prawa jest jeszcze tylko czymś różnym i tym samym czymś obojętnym w stosunku do siebie, że wzajemna tożsamość jej stron jest dlatego dopie­ ro tylko tożsamością bezpośrednią i tym samym tylko wewnętrzną, czyli jeszcze niekonieczną. W prawie po­ wiązane są dwa określenia treści jako istotne (na przy­ kład w prawie ruchu spadania wielkość przebytej drogi i wielkość czasu — przebyte drogi odnoszą się do siebie 129 jak kwadraty czasów). Te określenia treści są powiąza­ ne: stosunek jest dopiero czymś bezpośrednim. Zara­ zem jednak stosunek ten jest dopiero tylko czymś usta­ nowionym. W zjawisku bowiem bezpośredniość w ogóle

182

Nauka o istocie. Zjawisko

otrzymała znaczenie założoności. Istotną jednością obu stron prawa byłaby ich negatywność, czyli to, by jedna strona zawierała w sobie samej swą drugą. Ale ta istotna jedność nie wystąpiła jeszcze w prawie. (I tak na przykład w pojęciu przebytej w spadaniu drogi nie jest zawarte to, że odpowiada jej kwadrat czasu. Ponie­ waż spadanie jest ruchem zmysłowym, jest ono stosun­ kiem między czasem a przestrzenią. Ale, po pierwsze, w określeniu samego czasu — tzn. czasu ujętego tak, jak ujmowany jest w wyobrażeniu — nie jest zawarte to, że odnosi się on do przestrzeni i na odwrót. Powiada się przecież, że można by bardzo dobrze wyobrazić sobie czas bez przestrzeni i przestrzeń bez czasu. Jedno do­ łącza się więc do drugiego w sposób zewnętrzny i to zewnętrzne ich odnoszenie się do siebie jest ruchem. Po drugie, obojętne jest również owo bliższe określe­ nie, według jakich wielkości odnoszą się do siebie w ru­ chu czas i przestrzeń. Prawo tego stosunku poznaje się z doświadczenia i o tyle jest ono tylko czymś bezpośred­ nim. Wymaga ono jeszcze dowodu, tzn. zapośredniczenia dla poznania, że prawo nie tylko zachodzi, lecz jest konieczne. Dowodu tego i jego obiektywnej konieczno­ ści prawo w sobie nie zawiera.) Prawo jest więc tylko pozytywną istotnością zjawiska, a nie negatywną, zgod­ nie z którą określenia treści są momentami formy, jako takie przechodzą w swoje „inne” i w sobie samych są zarazem nie sobą, lecz swym „innym”. W prawie więc wprawdzie założoność jednej jego strony jest założono­ ścią drugiej, ale ich treść odnosi się obojętnie do tego stosunku. W sobie samej nie zawiera ona tej założono­ ści. Prawo jest więc wprawdzie formą istotną, ale nie jest jeszcze formą realną albo refleksyjnie skierowaną ku swoim stronom jako treść.

Rozdział drugi. Świat zjawiskowy

183

B. ŚWIAT ZJAWISKOWY I ŚWIAT ISTNIEJĄCY SAM W SOBIE

1. Świat egzystencji wznosi się spokojnie na wyżyny królestwa praw. Znikoma treść różnorodnego istnienia tego świata ma swoje trwałe istnienie w „innym”. Jego trwałe istnienie oznacza więc jego rozwiązanie się. Ale w tym „innym” zbiega się też z sobą samym. A skoro tak, 130 to zjawisko jest w swojej zmienności również czymś, co trwale pozostaje, a jego założonością jest prawo. Prawo jest tą prostą tożsamością zjawiska z sobą samym i dlate­ go jego podłożem, a nie podstawą. Prawo nie jest bowiem negatywną jednością zjawiska, lecz — jako prosta tożsa­ mość zjawiska — jego jednością bezpośrednią. Jest abs­ trakcyjną jednością, obok której występuje zatem również inna treść zjawiska. Treść jest tą oto treścią, jest w sobie powiązana albo ma swoją negatywną refleksję wewnątrz siebie samej. Jest ona refleksyjnie skierowana w „inne”, ale to „inne” jest samo pewną egzystencją zjawiska. Prze­ jawiające się rzeczy mają swe podstawy i warunki w in­ nych przejawiających się rzeczach. Faktycznie jednak prawo jest również owym „innym” zjawiska jako takiego i jego negatywną refleksją skierowa­ ną w „inne”. Treść zjawiska jako różna od treści prawa jest taką egzystencją, która swoją negatywność ma za swą podstawę i rację, czyli skierowana jest refleksją ku swe­ mu niebytowi. Ale to „inne”, które również jest egzysten­ cją, jest także czymś refleksyjnie skierowanym ku swe­ mu niebytowi. Jest ono więc tym samym, a zjawisko jest w nim faktycznie refleksją skierowaną nie ku „innemu”, lecz w siebie. To właśnie refleksja założoności w sobie jest prawem. Ale jako prawo zjawiskowe jest ono w swej isto­ cie skierowane refleksją ku swemu niebytowi. Inaczej mó­

184

Nauka o istocie. Zjawisko

wiąc, jego tożsamość jest sama w sposób istotny również jego negatywnością i jego „innym”. Refleksja-w-sobie zjawiska, prawo, nie jest zatem również tylko tożsamym podłożem zjawiska, lecz zjawisko ma w prawie swoje przeciwieństwo i prawo jest jego negatywną jednością. Dzięki temu zmieniło się teraz w sobie samym okre­ ślenie prawa. Początkowo prawo jest tylko pewną róż­ ną treścią i formalną refleksją założoności w sobie, tak iż założoność jednej strony jest założonością drugiej. Ponieważ jednak prawo jest także negatywną refleksjąw-sobie, to jego strony odnoszą się do siebie nie jako różne, lecz jako wzajemnie negatywne. Inaczej mówiąc, jeśli prawo rozpatrujemy tylko dla samego siebie, to obie strony jego treści są w stosunku do siebie obojętne. Jednak w równym stopniu są one czymś w wyniku swej tożsamości zniesionym. Założoność jednej jest założo­ nością drugiej, a to znaczy, że trwałe istnienie każdej z tych dwóch stron jest również nieistnieniem jej samej. 131 Ta założoność jednej strony w drugiej jest ich nega­ tywną jednością, a każda założoność jest nie tylko swą własną założonością, lecz także założonością drugiej albo każda jest sama tą negatywną jednością. Pozytywna tożsamość, którą strony te mają w prawie jako takim, jest dopiero tylko ich jednością wewnętrzną, wymaga­ jącą dowodu i zapośredniczenia, gdyż ta negatywna jed­ ność nie została jeszcze ustanowiona w nich samych. Ponieważ jednak owe różne strony prawa zostały teraz określone jako takie, które w swej negatywnej jedności mają być różne, czyli jako takie, z których każda zawie­ ra swoje „inne” w sobie samej i zarazem każda jako coś samoistnego od tego swego bycia „innym” odbiega - to­ też tożsamość prawa okazuje się teraz również tożsa­ mością ustanowioną i realną.

Rozdział drugi. Świat zjawiskowy

185

Tym samym prawo również uzyskało brakujący mu moment negatywnej formy, moment, który przedtem jeszcze przysługiwał zjawisku. Egzystencja wróciła tym samym całkowicie do siebie samej i skierowała się swą refleksją w swoją absolutną, samą w sobie i dla siebie ist­ niejącą inność. To, co przedtem było prawem, nie jest już więc tylko jedną stroną całości, której drugą stroną było zjawisko jako takie, lecz samo jest tą całością. Strona ta jest teraz istotną totalnością zjawiska, tak iż zawiera w sobie również moment nieistotności, który przysługi­ wał dodatkowo zjawisku, ale zawiera go w sobie jako nieistotność w sobie refleksyjną, istniejącą w sobie, tzn. jako negatywność istotną. Prawo jako treść bezpośrednia jest czymś w ogóle określonym, różnym od innych praw, i dla­ tego też istnieje ich nie dająca się określić (unbestimmbare) mnogość. Ale ponieważ teraz prawo ma istotną nega­ tywność w sobie samym, to nie zawiera już ono w sobie tylko obojętnego, przypadkowego określenia treści, lecz treścią jego jest wszelka określoność w ogóle w istotnym, stającym się totalnością odniesieniu się do siebie. W ten sposób w sobie refleksyjne zjawisko okazuje się światem, który jako świat istniejący sam w sobie i dla siebie rozpo­ ściera się nad światem zjawiskowym. Królestwo praw zawiera w sobie tylko prostą, nie­ zmienną, ale różnorodną treść świata egzystencji. Ale ponieważ królestwo to jest totalną refleksją świata egzy­ stencji, zawiera ono w sobie także przysługujący temu światu moment nieistotnej różnorodności. Ten moment zmienności i zmiany jako w sobie refleksyjny, jako istot­ ny, jest absolutną negatywnością, czyli formą jako taką 132 w ogóle, formą, której momenty mają jednak w świę­ cie samym w sobie i dla siebie realność samoistnej, ale w sobie refleksyjnej egzystencji. Podobnie na odwrót, ta

186

Nauka o istocie. Zjawisko

refleksyjna samoistność ma już teraz w sobie samej tę formę, dzięki której jej treść nie jest już tylko treścią róż­ norodną, lecz w sposób istotny ze sobą związaną. Ten istniejący sam w sobie i dla siebie świat nazywa się także światem nadzmysłowym, o ile świat egzystują­ cy określony zostaje jako zmysłowy, czyli jako taki, któ­ ry istnieje dla oglądu, dla bezpośredniego sposobu od­ noszenia się świadomości. Świat nadzmysłowy posiada również bezpośredniość, egzystencję, ale egzystencję refleksyjną, istotną. Istocie nie przysługuje jeszcze istnie­ nie. Ale ona jest, i to w sensie głębszym niż byt. Rzecz jest początkiem egzystencji refleksyjnej, jest bezpośred­ niością, która nie została jeszcze ustanowiona jako istotna albo refleksyjna. Ale rzecz nie jest naprawdę bezpośred­ niością istniejącą. Dopiero jako rzeczy innego, nadzmysłowego świata zostają one ustanowione, po pierwsze, jako prawdziwe egzystencje, a po drugie, jako prawdziwe, w przeciwieństwie do tego, co istnieje. W odniesieniu do tego rodzaju rzeczy przyjmuje się, że istnieje byt róż­ ny od bytu bezpośredniego, byt, który jest egzystencją prawdziwą. Dojście do tego określenia oznacza, że zosta­ je z jednej strony przezwyciężone zmysłowe wyobrażenie przypisujące egzystencję tylko bezpośredniemu bytowi uczucia i oglądu, ale z drugiej strony przezwyciężona zo­ staje też nieświadoma refleksja, która operuje wprawdzie wyobrażeniem rzeczy, sił, tego, co wewnętrzne, itd., ale nie wie, że tego rodzaju określenia nie są zmysłowymi czy istniejącymi bezpośredniościami, lecz refleksyjnymi eg­ zystencjami. 2. Świat istniejący sam w sobie i dla siebie jest total­ nością egzystencji. Nie ma niczego poza nim. Ponieważ jednak sam w sobie świat ten jest absolutną negatyw­ nością, czyli formą, to jego refleksja-w-sobie jest nega­

Rozdziat drugi. Świat zjawiskowy

187

tywnym odnoszeniem się do siebie samego. Zawiera on w sobie swe przeciwieństwo i odbiega od siebie w sobie samym jako świat istotny oraz w sobie samym jako świat inności, czyli świat zjawiskowy. Świat istniejący sam w sobie i dla siebie, ponieważ jest totalnością, jest też dlatego również tylko jedną swą stroną i w tym określe­ niu stanowi pewną różną od świata zjawisk samoistność. Świat zjawiskowy ma w świecie istotnym swoją negatyw- 133 ną jedność, w której się ona zatraca i do której wraca ona jako do swej podstawy. Świat istotny jest też następnie także podstawą ustanawiającą świat zjawiskowy. Ponie­ waż świat istotny zawiera w swej istotności absolutną for­ mę, znosi się jako tożsamość z sobą samym, przemienia się w założoność i jest jako ta ustanowiona bezpośred­ niość światem zjawiskowym. Świat istotny nie jest następnie tylko podstawą w ogó­ le świata zjawiskowego, lecz jego określoną podstawą. Już jako królestwo praw świat ten jest różnorodną treścią, i to istotną treścią świata zjawiskowego, a będąc przejawia­ jącą się jako treść (inhaltsuoller) podstawą, jest określo­ ną podstawą świata drugiego, ale tylko pod względem tej treści. Świat zjawiskowy miał bowiem jeszcze inną treść niż królestwo praw, gdyż przysługiwał mu jeszcze dodat­ kowo moment negatywny. Skoro jednak królestwo praw ma teraz również ten moment w sobie samym, to jest ono totalnością treści świata zjawiskowego i podstawą całej jego różnorodności. Ale świat istotny jest zarazem negacją świata zjawiskowego i w ten sposób okazuje się on światem przeciwstawiającym się światu zjawiskowemu. Albowiem w tożsamości obu światów — skoro jeden zo­ stał co do swej formy określony jako świat istotny, a drugi jako ten sam świat tylko ustanowiony i nieistotny - do­ szło wprawdzie do restytucji stosunku ugruntowywania,

188

Nauka o istocie. Zjawisko

ale zarazem został on restytuowany jako stosunek ugrun­ towywania zjawiska, mianowicie jako odnoszenie się do siebie nie jakiejś tożsamej treści, ani też tylko różnej tre­ ści — czym jest prawo — lecz jako stosunek totalny, tzn. jako negatywna tożsamość i istotne odnoszenie się do siebie treści jako przeciwstawnej. Królestwo praw polega nie tylko na tym, że założo­ ność jakiejś treści jest założonością jakiejś innej, lecz tożsamość ta jest, jak się okazało, w istocie swej także ne­ gatywną jednością. W negatywnej jedności każda z obu stron prawa jest w sobie samej swą inną treścią. To „inne” nie jest więc jakimś nieokreślonym „innym” w ogóle, lecz jest jej „innym”, czyli zawiera w sobie również określenia treści tej drugiej strony. W ten sposób obie te strony są sobie przeciwne. Ponieważ królestwo praw ma teraz ten moment negatywny i to przeciwieństwo w sobie samym i tym samym jako totalność odbiega od siebie, rozdwajając się na świat istniejący sam w sobie i dla siebie i na świat zjawiskowy, to tożsamość obu tych światów jest 134 istotnym stosunkiem przeciwieństwa. Stosunek ugrunto­ wywania jest jako taki przeciwieństwem, które zatraci­ ło się w swej sprzeczności, a egzystencja jest podstawą, która zbiega się z sobą samą. Egzystencja staje się jednak zjawiskiem. Podstawa zostaje w egzystencji zniesiona. Restytuuje się ona wprawdzie znowu jako powrót zja­ wiska do siebie, ale zarazem jako podstawa zniesiona, czyli jako stosunek ugruntowywania przeciwstawnych określeń. Tożsamość takich określeń jest jednak w swej istocie stawaniem się i przejściem, a już nie stosunkiem ugruntowywania jako takim. Świat istniejący sam w sobie i dla siebie jest więc sam światem zróżnicowanym w sobie i stanowiącym total­ ność różnorodnej treści. Jest on tożsamy ze światem zja-

Rozdział drugi. Rozwiązanie się zjawiska

189

wiskowym albo ustanowionym i o tyle jest tego świata podstawą. Ale tożsamy związek obu tych światów jest zarazem określony jako przeciwieństwo, ponieważ formą świata zjawiskowego jest jego refleksja w jego byciu „in­ nym” i świat ten w świecie samym w sobie i dla siebie wrócił w tej samej mierze do siebie, co ten istniejący sam w sobie i dla siebie świat jest jego światem przeciwstaw­ nym. Stosunek między nimi jest więc taki, że świat ist­ niejący sam w sobie i dla siebie jest odwróconym światem świata zjawiskowego. C. ROZWIĄZANIE SIĘ ZJAWISKA

Świat istniejący sam w sobie i dla siebie jest określoną podstawą świata zjawiskowego, ale jest nią tylko o tyle, o ile świat ten w sobie samym jest momentem negatyw­ nym, a tym samym totalnością określeń treści oraz ich zmian — totalnością, która odpowiada światu zjawiskowe­ mu, ale zarazem stanowi jego bezwzględne przeciwień­ stwo. Obydwa światy odnoszą się do siebie w ten sposób, że to, co w świecie zjawiskowym jest pozytywne, w świe­ cie samym w sobie i dla siebie jest czymś negatywnym, i na odwrót, to, co w pierwszym jest negatywne, w dru­ gim jest czymś pozytywnym. Biegun północny w świe­ cie zjawiskowym jest sam w sobie i dla siebie biegunem południowym i odwrotnie. Pozytywna elektryczność jest sama w sobie negatywna itd. To, co w zjawiskowym istnie­ niu jest złem, nieszczęściem itd., jest samo w sobie i dla siebie dobrem i szczęściem. Faktycznie jednak w tym przeciwieństwie obu świa­ tów znikła ich różnica, i to, co miało być światem samym w sobie i dla siebie, samo jest światem zjawiskowym, a świat zjawiskowy w sobie samym — światem istotnym. 135

190

Nauka o istocie. Zjawisko

Świat zjawiskowy zostaje początkowo określony jako re­ fleksja skierowana w inność, tak iż określenia i egzysten­ cja tego świata mają swą podstawę i swoje trwałe istnienie w „innym”. Ale ponieważ to „inne” okazuje się również czymś, co skierowało się refleksyjnie w inne, to wynika z tego, że odnoszą się one w tym wszystkim tylko do „in­ nego” znoszącego samo siebie i dlatego do siebie samych. Świat zjawiskowy jest więc w sobie samym tożsamym ze sobą prawem. I na odwrót, świat istniejący sam w sobie i dla siebie jest najpierw treścią ze sobą tożsamą, niepodlegającą inności i zmianie. Ale treść ta, ponieważ jest dokona­ ną refleksją świata zjawiskowego w sobie samym, albo ponieważ różność przysługująca tej treści jest różnicą w sobie refleksyjną i absolutną — treść ta zawiera w so­ bie moment negatywności oraz odnoszenie się do siebie jako do bycia „innym”. W ten sposób staje się ona sobie samej przeciwstawną, siebie odwracającą, pozbawioną istoty treścią. Ale ta treść świata samego w sobie i dla siebie otrzymała tym samym także formę bezpośredniej egzystencji. Świat ten jest bowiem w zasadzie podstawą i racją świata zjawiskowego, ale ponieważ zawiera w sobie samym przeciwieństwo, jest on również podstawą i racją zniesioną i bezpośrednią egzystencją. Światy zjawiskowy i istotny są więc każdy w sobie sa­ mym totalnością refleksji tożsamej ze sobą oraz refleksji skierowanej w to, co inne, albo bytu samego w sobie i dla siebie oraz zjawiska. Obydwa te światy są samoistnymi całościami egzystencji. Jeden miał być tylko egzystencją refleksyjną, drugi — egzystencją bezpośrednią. Ale każ­ dy ma swoją kontynuację w swoim „innym” i jest dlatego w sobie samym tożsamością obu tych momentów. Tym więc, z czym mamy tu do czynienia, jest taka totalność,

Rozdział drugi. Rozwiązanie się zjawiska

191

która odbiega od siebie i dzieli się na dwie totalności, z których jedna jest totalnością refleksyjną, druga - bez­ pośrednią. Obydwa światy są przede wszystkim samoist­ ne, ale są one samoistne tylko jako totalności, a totalno­ ściami są one o tyle, o ile każdy zawiera w sobie w sposób istotny świat drugi. Odróżniona samoistność każdego z tych światów — określonego jako bezpośredni oraz okre­ ślonego jako refleksyjny — jest więc teraz w ten sposób ustanowiona, że każdy z tych światów jest tylko istotnym stosunkiem do świata drugiego i każdy ma swoją samo­ istność w tej jedności obu. Naszym punktem wyjścia było prawo zjawiska. Prawo to jest tożsamością pewnej różnej treści z pewną inną treścią, tak iż założoność jednej jest założonością dru­ 136 giej. W prawie zawarta jest jeszcze ta różnica, że tożsa­ mość jego stron jest dopiero tylko wewnętrzną i że strony te nie zawierają jeszcze tej tożsamości w sobie samych. Toteż okazuje się z jednej strony, że tożsamość ta nie jest jeszcze zrealizowana — treść prawa nie jest treścią tożsa­ mą, lecz obojętną, różną. Z drugiej strony treść ta jest tylko sama w sobie w ten sposób określona, że założoność jednej jest założonością drugiej. W samej treści określe­ nie to jeszcze nie występuje. Teraz jednak prawo zostało zrealizowane. Jego tożsamość jest zarazem tożsamością istniejącą, a jego treść, na odwrót, została podniesiona do poziomu idealności. Treść ta bowiem jest sama w so­ bie treścią zniesioną, w sobie refleksyjną, ponieważ każ­ da ze stron ma w sobie samej swoją drugą i tym samym jest naprawdę tożsama z nią i z sobą samą. Prawo okazuje się w ten sposób stosunkiem istotnym (wesentliches Verhaltnis). Prawdą świata nieistotnego jest najpierw jakiś świat inny w stosunku do niego, świat istnie­ jący sam w sobie i dla siebie. Ale świat ten jest totalno­

192

Nauka o istocie. Zjawisko

ścią tylko o tyle, o ile jest sobą i zarazem także tamtym pierwszym światem. Okazuje się więc, że obydwa światy są bezpośrednimi egzystencjami, a tym samym reflek­ sjami skierowanymi w swoje bycie „innym”, a jako takie również refleksjami skierowanymi naprawdę ku sobie. „Świat” oznacza w ogóle pozbawioną formy totalność różnorodności. Świat ten zarówno jako istotny, jak i jako zjawiskowy zatracił się, gdyż różnorodność przestała być czymś tylko różnym. Toteż jest on jeszcze totalnością, czyli uniwersum, ale jako stosunek istotny. W zjawisku wyłoniły się dwie totalności treści. Na początku są one określone jako obojętne w stosunku do siebie samoist­ ności i każda z nich ma swą formę w sobie samej, ale nie jako sobie przeciwstawne. Forma ta jednak okazała się również ich stosunkiem, stosunek istotny zaś jest dopro­ wadzeniem do końca jedności ich formy.

Rozdział trzeci

STOSUNEK ISTOTNY Prawdą zjawiska jest stosunek istotny. Treść tego sto­ sunku ma samoistność bezpośrednią, mianowicie sa­ moistność istniejącą oraz samoistność refleksyjną, czyli 137 refleksję tożsamą ze sobą. Ale zarazem treść ta w swojej samoistności jest treścią relatywną, jest nią bezwzględ­ nie tylko jako refleksja skierowana w swoje „inne”, czyli jako jedność swego stosunku ze swoim „innym”. W tej jedności ta samoistna treść jest czymś ustanowionym, zniesionym. Ale właśnie ta jedność stanowi jej istotność i samoistność. Ta refleksja-w-inne jest refleksją w samej sobie. Stosunek ma [dwie] strony, gdyż jest refleksją-w-inne. Jako taki ma on w sobie samym swoją różnicę, a jego strony są samoistnym trwałym istnieniem w ten sposób, że załamują się w sobie samych w swej wzajem­ nej obojętnej różności, a trwałe istnienie każdej z nich ma zarazem swoje znaczenie tylko w swym odnoszeniu się do strony drugiej, czyli w ich negatywnej jedności. Istotny stosunek nie jest wprawdzie jeszcze owym prawdziwym trzecim w odniesieniu do istoty i egzystencji, ale zawiera w sobie już pewne ich określone zjednoczenie. W stosunku istotnym istota jest w ten sposób zrealizowa­ na, że jej trwałym istnieniem są egzystencje samoistne. Te zaś ze swojej obojętności wróciły do swej istotnej jed­ ności, tak iż tylko ta ich jedność jest ich trwałym istnie­

194

Nauka o istocie. Zjawisko

niem. Refleksyjne określenia pozytywności i negatywności są również określeniami w sobie refleksyjnymi tylko jako refleksyjnie skierowane w swoje przeciwieństwo. Ale nie mają one żadnego innego określenia prócz tej swo­ jej negatywnej jedności. Natomiast stronami stosunku istotnego są takie strony, które ustanowione zostają jako samoistne totalności. Jest to to samo przeciwstawienie co przeciwstawienie pozytywności i negatywności, tylko że występuje ono zarazem jako świat odwrócony. Każ­ da strona stosunku istotnego jest totalnością, która jako istotne przeciwieństwo ma pewną swoją „tamtą stronę”. Ta „tamta strona” jest tylko zjawiskiem. Jej egzystencja nie jest jej własną, lecz raczej egzystencją jej „innego”. Jest ona więc w sobie załamana. Ale to jej zniesienie po­ lega na tym, że jest ona jednością siebie samej i swego „innego”, a więc całością, toteż właśnie dlatego ma ona swoją własną egzystencję i jest istotną refleksją-w-sobie. Takie jest pojęcie tego stosunku. Jednak tożsamość, którą stosunek ten w sobie zawiera, nie jest jeszcze tym­ czasem czymś doskonałym. Totalność, którą każda relatywność jest w sobie samej, jest dopiero czymś wewnętrz­ nym. Stosunek zostaje ustanowiony w jednym z określeń 138 negatywnej jedności. Formą tego stosunku jest własna samoistność każdej z tych dwóch stron. Jego tożsamość jest więc tylko pewnym odnoszeniem się do siebie, a samo­ istność tej tożsamości leży na zewnątrz samego stosun­ ku, mianowicie przypada stronom. Nie istnieje jeszcze refleksyjna jedność owej tożsamości i samoistnych egzy­ stencji — nie ma jeszcze substancji. Toteż wyłoniło się wprawdzie pojęcie stosunku, który polega na tym, by być jednością samoistności refleksyj­ nej i bezpośredniej. Ale początkowo to pojęcie jest samo jeszcze czymś bezpośrednim, jego momenty są zatem

Rozdział trzeci. Stosunek między całością a częściami

195

w stosunku do siebie momentami bezpośrednimi, a ich jedność istotnym odnoszeniem się do siebie, które dopie­ ro wtedy staje się prawdziwą, odpowiadającą pojęciu jed­ nością, kiedy zrealizowała samą siebie, czyli wtedy, gdy dzięki własnemu ruchowi ustanowiła samą siebie jako tę właśnie jedność. Stosunek istotny jest dlatego bezpośrednio stosun­ kiem między całością a częściami — odnoszeniem się do siebie samoistności refleksyjnej oraz bezpośredniej, tak iż obie one istnieją zarazem tylko jako takie, które wza­ jemnie się warunkują i wzajemnie się zakładają. W stosunku tym żadna ze stron nie została jeszcze ustanowiona jako moment drugiej i ich tożsamość jest więc też tylko pewną stroną albo nie jest ona jeszcze ich negatywną jednością. Stosunek ten przechodzi zatem po drugie — w to, że jedna strona jest momentem drugiej i istnieje w niej jako swojej podstawie i racji, tej prawdzi­ wej samoistności obydwu. Jest to stosunek siły i jej prze­ jawiania się. Po trzecie, istniejąca jeszcze nietożsamość (Ungleichheit) tego stosunku znosi sama siebie i ostatni stosunek jest stosunkiem między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne. W różnicy tej, która stała się różnicą zu­ pełnie formalną, zatraca się sam stosunek i wyłania się substancja, czyli to, co rzeczywiste, jako absolutna jedność egzystencji bezpośredniej i refleksyjnej. A. STOSUNEK MIĘDZY CAŁOŚCIĄ A CZĘŚCIAMI

Stosunek istotny zawiera w sobie, po pierwsze, w sobie refleksyjną samoistność egzystencji. Jako taki stosunek ten jest prostą formą, której określenia są wprawdzie również egzystencjami, ale zarazem egzystencjami ustanowiony­

196

Nauka o istocie. Zjawisko

mi — utrzymywanymi w jedności momentami. Ta w sobie refleksyjna samoistność jest zarazem refleksją skierowaną w swe przeciwieństwo, czyli samoistnością bezpośrednią, a jej trwałe istnienie jest w istocie w tym samym stopniu tą tożsamością ze swym przeciwieństwem co własną sa139 moistnością. Ale właśnie dlatego została również, po dru­ gie, bezpośrednio ustanowiona strona druga, samoistność bezpośrednia, która określona jako to, co inne, jest w sobie wieloraką różnorodnością, ale jest nią w ten sposób, że różnorodność ta zawiera w sobie w sposób istotny także odnoszenie się strony drugiej, jedność samoistności re­ fleksyjnej. Pierwsza strona — całość — jest ową samoistno­ ścią, którą stanowił świat sam w sobie i dla siebie. Druga strona — części — to bezpośrednia egzystencja, którą był świat zjawiskowy. W stosunku całości i części obie strony są tymi samoistnościami, ale w ten sposób, że każda ma tę drugą jako w niej przeświecającą i istnieje zarazem tyl­ ko jako ta tożsamość obu. Ponieważ stosunek istotny jest dopiero tylko stosunkiem pierwszym, bezpośrednim, to negatywna jedność i pozytywna samoistność powiązane są za pomocą owego „także”. Obie strony są wprawdzie ustanowione jako momenty, ale w tym samym stopniu również jako egzystujące samoistności. To, że obie strony ustanowione są jako momenty, zostaje rozdzielone między nie w ten sposób, że z jednej strony całość, samoistność refleksyjna, jest tym, co egzystuje, a druga samoist­ ność, bezpośrednia, występuje w niej jako moment. Całość stanowi tu jedność obu stron, podłoże, a egzystencja bez­ pośrednia występuje jako założoność. I na odwrót, w dru­ giej stronie, mianowicie w częściach, bezpośrednia, w so­ bie różnorodna egzystencja jest samoistnym podłożem. Natomiast refleksyjna jedność, całość, jest tylko zewnętrz­ nym odnoszeniem się.

Rozdział trzeci. Stosunek między całością a częściami

197

Stosunek ten zawiera tym samym w sobie samoist­ ność stron i w równym stopniu także ich zniesienie, przy czym i jedno, i drugie bezwzględnie w jednym odniesie­ niu. Całość jest samoistnością, części zaś tylko momen­ tami tej jedności. Ale w równym stopniu części są rów­ nież czymś samoistnym, a ich refleksyjna jedność tylko momentem, przy czym każda strona jest w swojej samo­ istności bezwzględnie relatywnością drugiej. Stosunek ten jest zatem w sobie samym bezpośrednią sprzecznością i znosi sam siebie. Rozpatrując tę rzecz bliżej okazuje się, że całość jest refleksyjną jednością, która ma dla siebie samoistne trwałe istnienie. Ale to jej trwałe istnienie w równym stopniu odbiegło od niej. Jako negatywna jedność ca­ łość jest negatywnym odnoszeniem się do siebie samej. W ten sposób całość stała się czymś zewnętrznym wo­ bec siebie. Swe istnienie ma ona w swym przeciwieństwie, w różnorodnej bezpośredniości, w częściach. Całość skła­ 140 da się zatem z części, tak iż bez nich jest niczym. Całość jest więc całym stosunkiem i samoistną totalnością, ale z tego samego właśnie powodu jest ona tylko czymś re­ latywnym, ponieważ tym, co czyni ją totalnością, jest raczej jej „inne”, części. Toteż całość ma swoje trwałe ist­ nienie nie w sobie samej, lecz w swoim „innym”. Podobnie i części są również całym stosunkiem. Są one samoistnością bezpośrednią w przeciwieństwie do re­ fleksyjnej i mają swe trwałe istnienie nie w obrębie cało­ ści, lecz istnieją dla siebie. Prócz tego mają one tę całość w sobie samych jako własny moment. Całość stanowi ich odnoszenie się do siebie — bez całości nie ma czę­ ści. Ponieważ jednak części są tym, co samoistne, to ich odnoszenie się do siebie jest tylko momentem zewnętrz­ nym, w stosunku do którego części są same w sobie i dla

198

Nauka o istocie. Zjawisko

siebie obojętne. Zarazem jednak części jako różnorodna egzystencja załamują się w sobie samych, ponieważ egzy­ stencja ta jest pozbawionym refleksji bytem. Części mają swoją samoistność tylko w refleksyjnej jedności, która jest zarówno tą jednością, jak i różnorodnością, która egzystuje. A zatem części mają swą samoistność tylko w obrębie całości, która jednak zarazem w odniesieniu do części jest inną samoistnością. Całość i części warunkują się więc wzajemnie. Ale rozpatrywany tu stosunek jest zarazem czymś wyższym niż wzajemne odnoszenie się do siebie warunku i tego, co uwarunkowane, które określiło się przedtem. To odnosze­ nie się zostało tu zrealizowane, zostało bowiem ustano­ wione, że warunek w ten sposób jest istotną samoistno­ ścią tego, co zostało uwarunkowane, że zostaje przez nie założony. Warunek jako taki jest tylko czymś bezpośred­ nim i zostaje założony, ale także ustanowiony tylko sam w sobie (nur an sich vorausgesetzt). Całość natomiast jest wprawdzie warunkiem części, ale sama zawiera w sobie bezpośrednio zarazem to, że i ona istnieje również tyl­ ko o tyle, o ile za swoje założenie ma części. Ponieważ w ten sposób obie strony stosunku ustanowione zostają jako wzajemnie się warunkujące, każda jest bezpośred­ nią samoistnością w sobie samej, ale jej samoistność jest w równym stopniu zapośredniczona, czyli ustanowiona przez drugą. Cały stosunek za sprawą tej wzajemności jest powrotem uwarunkowania do siebie, jest tym, co nierelatywne, nieuwarunkowane. Ponieważ teraz każda ze stron stosunku ma swoją samoistność nie w sobie samej, lecz w swoim „innym”, mamy tu tylko jedną tożsamość obu stron, tożsamość, 141 w której obie są tylko momentami. Ale ponieważ każda ze stron jest w sobie samej samoistna, to stanowią one

Rozdział trzeci. Stosunek między całością a częściami

199

dwie samoistne egzystencje, które są w stosunku do sie­ bie obojętne. Z pierwszego punktu widzenia, z punktu widzenia istotnej tożsamości tych stron, całość jest tym samym (gleich) co części, a części tym samym co całość. Nie ma niczego w całości, czego nie byłoby w częściach, i nie ma niczego w częściach, czego nie byłoby w całości. Ca­ łość nie jest abstrakcyjną jednością, lecz jednością jako jedność pewnej rozmaitej różnorodności. Jednak jedność ta jako to, w czym momenty różnorodne odnoszą się do siebie, jest tą ich określonością, dzięki której są one czę­ ściami. Stosunek ma więc tylko jedną nierozdzielną toż­ samość i tylko jedną samoistność. Następnie jednak całość jest tym samym (gleich) co części. Ale nie jest ona tym samym co one (gleich denselben) jako części. Całość jest bowiem refleksyjną jed­ nością, części zaś stanowią określony moment tej jedno­ ści, czyli jej bycie „innym”, i są rozmaitą różnorodnością. Całość nie równa się częściom jako tym oto samoistnym różnym momentom, lecz im wszystkim razem. To ich „razem” nie jest jednak niczym innym jak tylko ich jed­ nością, całością jako taką. Całość jest więc w częściach tożsama (gleich) tylko z sobą samą i ta jej tożsamość z częściami wyraża tylko tę tautologię, że całość jako ca­ łość jest tożsama nie z częściami, lecz z całością. I na odwrót, części są tym samym co całość. Ale po­ nieważ części są w sobie samych momentem bycia „in­ nym”, to są one tożsame z całością nie jako jednością, lecz w ten sposób, że jedno z różnorodnych określeń ca­ łości przypada części. Inaczej mówiąc, części są tym sa­ mym co całość jako coś różnorodnego, są one tym samym co całość jako całość podzielona, czyli całość jako części. Mamy tu więc tę samą tautologię, że części jako części

200

Nauka o istocie. Zjawisko

nie są tożsame z całością jako taką, lecz w obrębie całości tożsame są z samymi sobą, z częściami. Całość i części oddzielają się w ten sposób jako obo­ jętne od siebie. Każda z tych dwóch stron odnosi się tyl­ ko do siebie. Ale oddzielone w ten sposób od siebie, same siebie poddają destrukcji. Całość, która odnosi się obojęt­ nie do części, jest całością abstrakcyjną, w sobie niezróżnicowaną tożsamością (Identitat). Tożsamość jednak jest całością tylko jako odróżniona w sobie samej i to odróżnio­ na w ten sposób, że te różnorodne określenia są w sobie 142 refleksyjne i mają bezpośrednią samoistność. Tożsamość refleksyjna okazała się więc dzięki swemu ruchowi toż­ samością, której prawdę stanowi jej refleksja skierowana w jej inne. Podobnie i części jako obojętne w stosunku do jedności całości są tylko nieodniesioną do siebie różno­ rodnością, tym, co inne w sobie, które jako takie jest swym własnym „innym” i znosi samo siebie. To odnoszenie się do siebie każdej z tych dwóch stron jest ich samoistnością. Ale samoistność, którą każda ma dla siebie, jest raczej negacją ich samych. Każda stro­ na ma więc swoją samoistność nie w sobie samej, lecz w drugiej. Ta druga, stanowiąca trwałe istnienie, jest jej założoną bezpośredniością, która ma być czymś pierw­ szym i jej początkiem. Ale to „pierwsze” każdej ze stron jest samo tylko takim, które nie jest „pierwszym”, lecz ma swój początek w tym, co inne. Prawda stosunku polega więc na jego zapośredniczeniu. Jego istotą jest negatywna jedność, w której zniesione są zarówno refleksyjna, jak i istniejąca bezpośredniość. Stosunek jest sprzecznością, która wraca do swojej pod­ stawy i racji, do jedności, która jako jedność powracają­ ca jest jednością refleksyjną. Ale ponieważ jedność ta ustanowiła siebie również jako zniesioną, odnosi się ona

Rozdział trzeci. Stosunek między całością a częściami

201

negatywnie do siebie samej, znosi samą siebie i czyni z siebie bezpośredniość istniejącą. Ale to jej negatywne odnoszenie się do siebie, będąc czymś pierwszym i bez­ pośrednim, jest tylko czymś zapośredniczonym przez jej „inne” i jest również czymś ustanowionym. To „inne”, ta istniejąca bezpośredniość, jest także tylko czymś znie­ sionym. Jej samoistność jest czymś pierwszym, ale tylko po to, by zniknąć, i ma ona istnienie, które jest ustano­ wione i zapośredniczone. W tym określeniu stosunek nie jest już więcej stosun­ kiem między całością i częściami. Bezpośredniość, która przysługiwała obu stronom stosunku, przeszła w założo­ ność i zapośredniczenie. Każda ze stron, będąc bezpo­ średnią, zostaje ustanowiona jako taka, która znosi samą siebie i przechodzi w drugą, a będąc sama negatywnym odnoszeniem się, ustanowiona zostaje zarazem jako taka, która jest uwarunkowana przez stronę drugą jako jej stronę pozytywną. Podobnie jej bezpośrednie prze­ chodzenie jest w równym stopniu czymś zapośredniczo­ nym, czyli znoszeniem, które ustanowione zostaje przez stronę drugą. W ten sposób stosunek między całością a częściami przeszedł w stosunek między siłą a jej uze­ wnętrznianiem się (Aujierung). Uwaga Nieskończona podzielność

Już przedtem rozpatrując pojęcie ilości zajęliśmy się antynomią nieskończonej podzielności materii . * Ilość jest jednością ciągłości i rozdzielności. Samoistne jedno ilo-

Tom I, s. 253.

143

202

Nauka o istocie. Zjawisko

ści jest stopieniem się z innymi jednymi, a ta ciągła tożsa­ mość ze sobą jest zarazem swą własną negacją. Jeśli bez­ pośrednie odnoszenie się do siebie tych momentów ilości wyrażone zostaje jako istotny stosunek między całością a częściami — jedno ilości jako część, a jego ciągłość jako całość, która złożona jest z części — to antynomia polega na sprzeczności, która zachodziła w stosunku między całością a częściami i tam została rozwiązana. Całość i części są bowiem zarówno w sposób istotny do siebie odniesione i stanowią tylko jedną tożsamość, jak i obojęt­ ne w stosunku do siebie i mają samoistne istnienie. Sto­ sunek ten jest dlatego antynomią, że jeden moment już przez to samo, że uwalnia się od drugiego, bezpośrednio wytwarza ten drugi. Jeśli więc określamy egzystencję jako całość, to ma ona części, a części stanowią jej trwałe istnienie. Jedność całości jest tylko pewnym ustanowionym odnoszeniem się, pewnym zewnętrznym powiązaniem, które w ogóle nie obchodzi samoistnej egzystencji. Jeśli zaś samoistna egzystencja jest częścią, to nie jest ona całością, nie jest niczym złożonym i jest tym samym czymś prostym. Ale ponieważ odnoszenie się do całości jest dla tej egzysten­ cji czymś zewnętrznym, to stosunek ten nic jej nie ob­ chodzi i tym samym samoistność również nie jest sama w sobie częścią, ponieważ częścią jest ona tylko dzięki owemu odnoszeniu się. Jeśli jednak nie jest częścią, to jest całością, gdyż stosunek, który tu występuje, to tylko stosunek między całością i częściami, a to, co samoistne, jest tylko albo całością, albo częścią. Skoro jednak jest całością, jest znowu czymś złożonym, składa się znowu z części i tak w nieskończoność. Nieskończoność ta nie polega na niczym innym jak tylko na bezustannym kolejnym następowaniu po sobie

Rozdział trzeci. Siła a jej uzewnętrznianie się

203

obu określeń stosunku, przy czym każde z tych określeń powstaje bezpośrednio w drugim, tak iż założoność każ­ dego takiego określenia jest jego własnym zanikaniem. Jeśli materię określimy jako całość, to składa się ona z części, a w nich całość staje się nieistotnym odniesie­ niem i zanika. Część jednak wzięta tak sama dla siebie 144 nie jest również częścią, lecz całością. Antynomia tego wnioskowania, ujęta zwięźle, brzmi właściwie w ten spo­ sób: ponieważ całość nie jest samoistnością, to jest nią część, ale ponieważ część jest samoistna tylko bez cało­ ści, to jest ona samoistna nie jako część, lecz przeciwnie —jako całość. Nieskończonością wyłaniającego się tu po­ stępu jest niezdolność zestawienia razem owych dwóch myśli zawartych w zapośredniczeniu, czyli tego, że każ­ de z obu określeń, dzięki swej samoistności i oddzieleniu się od określenia drugiego przechodzi w niesamoistność i w drugie określenie. B. STOSUNEK MIĘDZY SIŁĄ A JEJ UZEWNĘTRZNIANIEM SIĘ

Siła jest negatywną jednością, w której dokonało się rozwiązanie sprzeczności między całością a częściami. Jest prawdą tego stosunku. Całość i części to bezpojęciowy (gedankenlose) stosunek, który przytrafia się przede wszystkim wyobrażeniu, a patrząc od strony przedmio­ towej, stosunek ten stanowi martwy, mechaniczny agre­ gat, który posiada wprawdzie pewne określenia formy, dzięki którym różnorodność jego samoistnej materii zo­ staje odniesiona do siebie w jakiejś jedności, ale takiej, która jest wobec tej różnorodności czymś zewnętrznym. Natomiast stosunek, jaki wyraża sobą siła, jest powrotem do siebie wyższego rzędu, w którym jedność całości, któ­

204

Nauka o istocie. Zjawisko

ra przedtem była odnoszeniem się do siebie samoistnej inności, przestaje być czymś dla tej różnorodności ze­ wnętrznym i obojętnym. Ujmując stosunek istotny w ten sposób, w jaki się teraz określił, należy stwierdzić, że zawarta w nim sa­ moistność bezpośrednia oraz refleksyjna ustanowione są jako zniesione, czyli jako momenty, gdy tymczasem w stosunku poprzednim samoistności te były trwale istniejącymi dla siebie stronami albo terminami skraj­ nymi. Zawiera się w tym, po pierwsze, to, że jedność refleksyjna i jej bezpośrednie istnienie, ponieważ obie są pierwsze i bezpośrednie, znoszą siebie w sobie sa­ mych i przechodzą w swoje „inne”. Refleksyjna jedność, czyli siła przechodzi w swoje uzewnętrznianie się, przy czym ta zewnętrzność jest czymś zanikającym, które wraca do siły jako do swojej podstawy i istnieje tylko jako przez tę siłę, która jest jej nosicielem i ustanawia ją. Po drugie, to przechodzenie jest nie tylko stawaniem się i zanikaniem, lecz także negatywnym odnosze­ niem się do siebie. Inaczej mówiąc, to, co zmienia swo­ je określenia, jest w tym przechodzeniu zarazem czymś 145 w sobie refleksyjnym i utrzymuje się nadal. Ruch siły jest nie tyle przejściem (Ubergehen), ile raczej jej prze­ kładem (iibersetzt) siebie samej, a w tej przez samą sie­ bie ustanowionej zmianie pozostaje nadal tym, czym jest. Po trzecie, ta refleksyjna, siebie do siebie odnosząca jedność, jest sama także czymś zniesionym i momen­ tem. Jest ona zapośredniczona przez swoje „inne” i ono stanowi jej warunek. Jej negatywne odnoszenie się do siebie, które jest czymś pierwszym i które jest począt­ kiem jej ruchu wychodzenia z siebie, ma również pew­ ne założenie, przez które jest ona pobudzana, i jakieś „inne”, od którego rozpoczyna.

Rozdział trzeci. Siła a jej uzewnętrznianie się

205

a) Uwarunkowanie siły

Siła rozpatrywana od strony jej dalszych określeń ma, po pierwsze, w sobie samej moment istniejącej bez­ pośredniości. Natomiast sama określona jest jako ne­ gatywna jedność. Ale jedność taka, jeśli przysługuje jej określenie bezpośredniego bytu, jest egzystującym czymś. To coś, ponieważ jest negatywną jednością jako coś bez­ pośredniego, występuje jako to, co pierwsze, siła nato­ miast, ponieważ jest czymś refleksyjnym, występuje jako założoność i dlatego jako przynależna rzeczy posiada­ jącej egzystencję, czyli pewnej materii. Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że siła jest formą rzeczy, a rzecz miałaby być przez nią określona, lecz tak, że rzecz jako to, co bezpośrednie, jest obojętna w stosunku do siły. Z punktu widzenia tego określenia nie istnieje w rzeczy żadna racja do tego, by posiadała siłę, natomiast siła jako strona, która reprezentuje założoność, ma w sposób istotny za założenie rzecz. Dlatego też, jeśli pytanie do­ tyczy tego, w jaki sposób rzecz czy też materia dochodzi do tego, by dysponować siłą, to siła przejawia się jako ze­ wnętrznie z nią związana i narzucona rzeczy przez jakąś jej obcą moc. Jako takie bezpośrednie trwałe istnienie siła jest spo­ kojną określonością rzeczy w ogóle, nie jest czymś, co się uzewnętrznia, lecz czymś bezpośrednio zewnętrznym. Toteż siła określana bywa także jako materia i zamiast siły magnetycznej, elektrycznej itd. przyjmuje się mate­ rię magnetyczną, elektryczną itd., a zamiast słynnej siły przyciągania — delikatny eter, który ma to wszystko razem utrzymywać. Są to właśnie owe materie, w które rozwią­ zuje się nieaktywna, pozbawiona siły, negatywna jedność rzeczy i o których wyżej mówiliśmy.

206

Nauka o istocie. Zjawisko

Siła zawiera jednak w sobie bezpośrednią egzystencję jako moment, jako coś, co jest wprawdzie warunkiem, ale 146 przechodzi [w „inne”] i znosi samo siebie, czyli zawiera ją w sobie nie jako rzecz, która egzystuje. Siła nie jest poza tym negacją jako określoność, lecz negatywną, w so­ bie refleksyjną jednością. Toteż rzecz, w której zawarta miała być siła, przestała tu mieć jakiekolwiek znaczenie. Sama siła jest teraz raczej ustanawianiem zewnętrzności, która przejawia się jako egzystencja. Nie jest ona więc także tylko jakąś określoną materią. Tego rodzaju samoistność dawno już przeszła w założoność i zjawisko. Po drugie, siła jest jednością refleksyjnego i bezpo­ średniego trwałego istnienia albo jednością formy i sa­ moistności zewnętrznej. Jest ona jednym i drugim w jed­ nej czynności. Jest zetknięciem się takich momentów, z których jeden istnieje tylko o tyle, o ile drugi nie istnie­ je, jest tożsamą ze sobą pozytywną i negowaną refleksją. Siła okazuje się w ten sposób sprzecznością odbiegającą od siebie samej. Jest siłą czynną, czyli odnoszącą sie­ bie do siebie negatywną jednością, w której refleksyjna bezpośredniość lub istotny byt w sobie ustanowione zo­ stają jako takie, które mają być tylko czymś zniesionym, czyli momentem, a tym samym — ponieważ różnią się one od egzystencji bezpośredniej - ustanowione jako ta­ kie, które w nią przechodzą. Siła więc jako określenie re­ fleksyjnej jedności całości ustanowiona zostaje jako taka, która sama z siebie ma stać się zewnętrzną egzystującą różnorodnością. Ale siła jest, po trzecie, dopiero czynnością tylko samą w sobie i bezpośrednią. Jest ona refleksyjną jednością i zarazem w sposób istotny Jej negacją. Ponieważ siła jest różna od tej negacji, ale istnieje tylko jako tożsamość jej samej ze swą negacją, to siła odnosi się do niej w sposób

Rozdział trzeci. Siła a jej uzewnętrznianie się

207

istotny jako do swej zewnętrznej bezpośredniości, która jest jej założeniem i warunkiem. To założenie nie jest jednak teraz żadną znajdującą się po przeciwnej stronie siły rzeczą. Tego rodzaju obojętna samoistność została już w sile zniesiona. Jako warunek siły jest ona jakąś inną w stosunku do niej samoistnością. Ponieważ jednak samoistność ta nie jest rzeczą, ponie­ waż samoistna bezpośredniość określiła się tu zarazem jako odnosząca siebie do siebie samej negatywna jed­ ność, to ona sama jest siłą. Czynność siły uwarunkowana jest przez siebie samą jako przez coś, co jest dla siebie „inne”, przez pewną siłę. Siła okazuje się w ten sposób stosunkiem, w którym jedna strona jest tym samym co druga. Tym, co pozosta­ je tu w stosunku, są siły i to takie, które w sposób istotny odnoszą się wzajemnie do siebie. 147 Następnie, siły te są początkowo różne w ogóle. Jed­ ność ich stosunku jest dopiero tylko jednością wewnętrz­ ną, samą w sobie. Uwarunkowanie przez jakąś inną siłę jest więc samo w sobie czynnością samej siły albo do­ piero czynnością siły zakładającej, czynnością odnoszą­ cą się tylko negatywnie do siebie. Ta druga siła leży więc jeszcze po tamtej stronie przysługującej sile czynności ustanawiającej, czyli refleksji powracającej w swym okre­ ślaniu bezpośrednio do siebie. b) Pobudzanie siły

Siła jest czymś uwarunkowanym, gdyż zawarty w niej moment bezpośredniej egzystencji jest tylko czymś ustanowionym. Ale ponieważ moment ten jest zarazem czymś bezpośrednim, okazuje się on czymś założonym, w którym siła neguje samą siebie. Zewnętrzność, z któ­ rą ma do czynienia siła, jest więc jej własną zakładającą

208

Nauka o istocie. Zjawisko

czynnością, która początkowo ustanowiona zostaje jako pewna inna siła. To zakładanie jest następnie czymś obustronnym. Każda z tych dwóch sił zawiera w sobie refleksyjną jedność jako zniesioną i jest dlatego siłą zakładającą. Ustanawia siebie samą jako zewnętrzną. Ten moment zewnętrzności jest jej własnym momentem. Ale ponieważ siła jest w równym stopniu także jednością w sobie re­ fleksyjną, ustanawia ona zarazem tę swoją zewnętrzność nie w sobie samej, lecz jako inną siłę. Jednak zewnętrzność jako taka jest czymś, co znosi samo siebie. Idąc dalej, czynność, w sobie refleksyjna, w sposób istotny jest odniesiona do tej strony zewnętrz­ nej jako do czegoś, co jest jej „innym”, ale zarazem rów­ nież jako do czegoś, co samo w sobie jest bez znaczenia i [dlatego] z nią tożsame. Ponieważ czynność zakładają­ ca jest w równej mierze także refleksją-w-sobie, jest ona zniesieniem tej swojej negacji i ustanawia ją jako siebie samą albo jako stronę zewnętrzną w stosunku do siebie. W ten sposób siła jako warunkująca jest dla drugiej siły, przeciw której działa, pewnym obustronnym impulsem (Anstofi). Jej zachowanie się nie jest pasywnością cze­ goś, co ma być określone, tak iż dzięki tej pasywności dochodziłoby do niej coś innego, impuls tylko ją pobu­ dza. W sobie samej jest ona swą własną negatywnością. Odbieganie od siebie samej jest jej własnym ustanawia­ niem siebie. Jej czynność polega więc na tym, by znieść to, że impuls ten jest czymś zewnętrznym. Czyni ona z tej zewnętrzności sam tylko impuls i ustanawia ją jako swoje własne odbieganie od siebie samej, jako swoje wła­ sne uzewnętrznienie się. 148 Siła uzewnętrzniająca się jest więc tym samym, czym przedtem była czynność zakładająca, mianowi­

Rozdział trzeci. Siła a jej uzewnętrznianie się

209

cie siłą, która czyni się czymś zewnętrznym. Ale siła jako uzewnętrzniająca samą siebie jest zarazem taką czynnością, która zewnętrzność tę neguje i ustanawia ją jako coś, co jest jej własne. Jeśli więc w tych naszych rozważaniach zaczynamy od siły ujętej jako taka, która jest negatywną jednością siebie samej, a więc refleksją zakładającą, to nie różni się to w niczym od rozpoczy­ nania od impulsu pobudzającego przy uzewnętrznianiu się siły. Siła jest więc w swym pojęciu najpierw określona jako tożsamość znosząca samą siebie, a w swej realności jedna z tych dwóch sił jest określona jako pobudzająca, a druga jako pobudzana. Ale pojęcie siły jest w ogóle tożsamością refleksji ustanawiającej i refleksji zakłada­ jącej, czyli jedności refleksyjnej i bezpośredniej, przy czym każde z tych określeń jest bezwzględnie tylko momentem, zawarte jest w jedności, i tym samym jed­ no zapośredniczone przez drugie. Ale zarazem w obu tych pozostających we wzajemnym do siebie stosunku siłach nie jest zawarte żadne określenie, które mówiło­ by o tym, która z nich jest pobudzająca, a która pobu­ dzana, a raczej jest tak, że każdej przysługują w równej mierze obydwa określenia formy. Tożsamość ta jednak nie jest tylko zewnętrzną tożsamością porównania, lecz ich istotną jednością. Jedna siła zostaje najpierw określona jako pobudza­ jąca, a druga jako ta, która jest pobudzana. Określenia formy przejawiają się w ten sposób jako bezpośrednie, same w sobie istniejące różnice tych dwóch sił. Są one jednak w sposób istotny zapośredniczone. Jedna siła zo­ staje pobudzona. Impuls ten jest pewnym określeniem ustanowionym w tej sile z zewnątrz. Ale siła ta jest sama zakładająca. Jest w sposób istotny refleksją w sobie i znosi to, że impuls jest czymś zewnętrznym. Toteż to,

210

Nauka o istocie. Zjawisko

że siła zostaje pobudzona, jest jej własnym działaniem. Inaczej mówiąc, ona sama określa to, że druga siła jest w ogóle inna i pobudzająca. Siła pobudzająca odnosi się do swej drugiej siły w sposób negatywny, tak iż znosi ona jej zewnętrzność — i o tyle jest ustanawiającą. Ale jest ona taką tylko dzięki założeniu, że ma naprzeciw siebie inną siłę. A to znaczy, że sama jest siłą pobudza­ jącą tylko o tyle, o ile ma w sobie pewną zewnętrzność, i tym samym tylko o tyle, o ile jest pobudzana. Inaczej 149 mówiąc, jest siłą pobudzającą tylko o tyle, o ile zostaje pobudzona do tego, by być pobudzającą. Tym samym pierwsza siła jest pobudzana tylko o tyle, o ile sama po­ budza drugą do tego, by ją, mianowicie pierwszą, pobu­ dzała. Każda z tych dwóch sił otrzymuje więc impuls od drugiej. Ale impuls, którego udziela ona jako siła czyn­ na, polega na tym, że otrzymuje ona pewien impuls od siły drugiej. Impuls, który otrzymuje, zostaje wzbudzo­ ny przez nią samą. Obydwa impulsy, impuls udzielany i otrzymywany, albo czynne uzewnętrznianie i bierna zewnętrzność nie są więc niczym bezpośrednim, lecz czymś zapośredniczonym. I to każda z tych dwóch sił jest samą tą określonością, którą przeciwstawia jej siła druga, że jest zapośredniczona przez tę drugą i że to zapośredniczające „inne” jest samo jej własnym określa­ jącym ustanawianiem. To, że na siłę działa impuls ze strony innej siły, że jako taka zachowuje się pasywnie, ale potem znowu z tej pasywności przechodzi w aktywność — wszystko to jest powrotem siły do siebie samej. Siła uzewnętrznia siebie. To uzewnętrznianie się jest reakcją w tym sensie, że ustanawia zewnętrzność jako swój własny moment i tym samym znosi to, że została pobudzona przez inną siłę. Jedno i drugie jest więc jednym i tym samym: żarów-

Rozdział trzeci. Siła a jej uzewnętrznianie się

211

no uzewnętrznianie się siły, dzięki któremu, poprzez negatywne działanie na siebie samą, nadaje ona sobie istnienie-dla-innego, jak i nieskończone powracanie w tej zewnętrzności do siebie samej, tak iż w tym wszystkim siła odnosi się tylko do siebie samej. Refleksja zakładają­ ca, której przynależą uwarunkowanie i impuls, jest więc bezpośrednio także refleksją powracającą do siebie, dzia­ łanie zaś jest w istocie reakcją, reakcją przeciwko sobie. Ustanawianie impulsu, czyli czegoś zewnętrznego, jest samo jego znoszeniem. I na odwrót, znoszenie impulsu jest ustanawianiem zewnętrzności. c) Nieskończoność siły

Siła jest czymś skończonym, ponieważ jej momenty mają jeszcze formę bezpośredniości. Jej refleksja zakła­ dająca oraz jej refleksja odnosząca siebie do siebie sa­ mej są w tym określeniu różne od siebie. Pierwsza prze­ jawia się jako siła zewnętrzna mająca dla siebie trwałe istnienie, a druga jest w odniesieniu do niej pasywna. Siła jest zatem czymś uwarunkowanym pod względem formy i zarazem czymś ograniczonym pod względem treści. Określoność formy zawiera bowiem w sobie tak­ że ograniczoność treści. Natomiast działanie siły pole­ 150 ga na tym, by uzewnętrzniać samą siebie, to znaczy, jak się okazało, na tym, by znieść zewnętrzność i określić ją jako to, w czym siła jest tożsama z sobą samą. Tym więc, co siła naprawdę uzewnętrznia, jest okoliczność, że jej odnoszenie się do „innego”, jest odnoszeniem się do siebie samej, że jej pasywność polega na jej własnej aktywności. Impuls, dzięki któremu zostaje ona pobu­ dzona do działania, jest jej własnym pobudzaniem. Ze­ wnętrzność, która do niej się dołącza, nie jest niczym bezpośrednim, lecz czymś przez nią zapośredniczo-

212

Nauka o istocie. Zjawisko

nym. Podobnie jak jej własna istotna tożsamość z sobą samą nie jest niczym bezpośrednim, lecz czymś zapo­ średniczonym przez swą własną negację. Inaczej mó­ wiąc, siła uzewnętrznia to, że jej zewnętrzność jest tożsa­ ma z jej wewnętrznością. C. STOSUNEK TEGO, CO ZEWNĘTRZNE, DO TEGO, CO WEWNĘTRZNE

1. Stosunek między całością a częściami jest stosun­ kiem bezpośrednim. Dlatego też bezpośredniość reflek­ syjna i bezpośredniość istniejąca mają każda w obrębie tego stosunku swą własną samoistność. Ponieważ jednak pozostają one do siebie w stosunku istotnym, ich sa­ moistność jest tylko ich negatywną jednością. Wszyst­ ko to zostaje teraz ustanowione w uzewnętrznianiu się siły — refleksyjna jedność jest w istocie stawaniem się czymś innym jako przekład (Ubersetzen) siebie samej w zewnętrzność. Ale zewnętrzność ta zarazem wróciła z powrotem do refleksyjnej jedności. Różnica między samoistnymi siłami znosi samą siebie. Uzewnętrznianie się siły jest tylko zapośredniczeniem refleksyjnej jedno­ ści z sobą samą. Mamy tu tylko pustą, przejrzystą róż­ nicę, pozór, ale pozór ten jest zapośredniczeniem, tym, którym jest samoistne trwałe istnienie samo. Mamy nie tylko przeciwstawne określenia, które znoszą się w so­ bie samych, a ich ruch nie jest tylko przejściem, lecz z jednej strony bezpośredniość, od której się rozpoczę­ ło i przeszło w inność, sama jest tylko bezpośredniością ustanowioną, a z drugiej dzięki temu każde z określeń już w swojej bezpośredniości jest jednością ze swym „in­ nym”, a przechodzenie jest dlatego bezwzględnie także ustanawiającym siebie powrotem do siebie.

Rozdział trzeci. To, co zewnętrzne, a to, co wewnętrzne

213

To, co wewnętrzne, określone zostało jako forma re­ fleksyjnej bezpośredniości, czyli istoty, w przeciwieństwie do tego, co zewnętrzne, jako formy bytu, ale obydwa okre­ ślenia są tylko jedną tożsamością. Tożsamość ta jest, 151 po pierwsze, niezakłóconą jednością obu jako treścio­ we podłoże, czyli jako absolutna rzecz (Sache), w której obydwa określenia są w stosunku do siebie obojętnymi i zewnętrznymi momentami. O tyle też tożsamość ta jest treścią i totalnością, którą jest strona wewnętrzna i która zarazem staje się czymś zewnętrznym, ale w tej zewnętrzności nie jest tym, co powstało, ani niczym, co przeszło [w „inne”], lecz jest tożsama (gleich) z sobą samą. To, co zewnętrzne, jest zgodnie z tym określeniem nie tylko tożsame co do treści z tym, co wewnętrzne, lecz jedno i drugie jest tylko jedną rzeczą (Sache). Ale ta rzecz jako prosta tożsamość (Identitat) z sobą samą jest różna od swych określeń formy, albo te określenia formy są w odniesieniu do niej czymś zewnętrznym. O tyle też jest ona sama czymś wewnętrznym, różnym od swojej zewnętrzności. Zewnętrzność ta polega jednak na tym, że stanowią ją obydwa określenia, mianowicie to, co we­ wnętrzne, i to, co zewnętrzne. Sama zaś rzecz nie jest jednak niczym innym, jak tylko jednością jednego i dru­ giego. W ten sposób obie strony są co do treści swej zno­ wu tym samym. Tylko że w rzeczy występują one jako przenikająca siebie tożsamość, jako pełne treści podłoże. W zewnętrzności jednak, jako formy rzeczy, strony te są obojętne w stosunku do owej tożsamości i tym samym obojętne w stosunku do siebie. 2. Strony te są więc w ten sposób różnymi określe­ niami formy, ale takimi, które mają jakieś tożsame podłoże nie w sobie samych, lecz w jakimś „innym”. Są określeniami refleksyjnymi istniejącymi dla siebie:

214

Nauka o istocie. Zjawisko

strona wewnętrzna jako forma refleksji-w-sobie, jako for­ ma istotności, natomiast strona zewnętrzna jako forma bezpośredniości skierowanej refleksją ku temu, co inne, czyli jako forma nieistotności. Ale sama natura tego sto­ sunku ukazała, że określenia te stanowią bezwzględnie tylko jedną tożsamość. Siła w swoim uzewnętrznianiu się polega na tym, że określanie zakładające i określanie powracające do siebie są jednym i tym samym. Jeśli więc rozpatruje się to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, jako określenie formy, to są one, po pierwsze, tylko samą prostą formą, a po drugie, ponieważ są one jednocześnie określone jako przeciwieństwa, ich jedność jest czystym abstrakcyjnym zapośredniczeniem, w którym jedna strona jest bezpośrednio drugą i jest tą drugą dlatego, że jest tą pierwszą. Dlatego to, co wewnętrzne, jest bezpośrednio tylko tym, co zewnętrzne, i jest określonością zewnętrz­ ności, ponieważ jest tym, co wewnętrzne. I na odwrót, to, co zewnętrzne, jest tylko czymś wewnętrznym, gdyż jest tylko czymś zewnętrznym. Ponieważ ta jedność formy utrzymuje swoje obydwa 152 określenia w ich przeciwieństwie, to ich tożsamość jest tylko przejściem i w tym przechodzeniu każde z nich jest tylko owym „innym” obydwu, a nie ich treściową toż­ samością. Inaczej mówiąc, to trzymanie się formy jest w ogóle tylko stroną określoności. To, co zgodnie z tym zostaje ustanowione, nie jest realną totalnością całości, lecz totalnością albo rzeczą samą tylko w określoności formy. Ponieważ forma ta jest bezwzględnie powiązaną razem jednością obu przeciwstawnych określeń, to biorąc najpierw jedno z nich - przy czym obojętne jest, któ­ re określenie to będzie — należy o podłożu, czyli rzeczy (Sache), powiedzieć, że dlatego występuje ona w sposób istotny również w określoności drugiej, ale zarazem tylko

Rozdział trzeci. To, co zewnętrzne, a to, co wewnętrzne

215

w tej drugiej, tak jak przedtem powiedzieliśmy, że wystę­ puje ona tylko w pierwszej. Coś, co jest jeszcze tylko czymś wewnętrznym, jest za­ tem dlatego właśnie tylko czymś zewnętrznym. Albo na odwrót: coś, co jest tylko czymś zewnętrznym, jest wła­ śnie dlatego tylko czymś wewnętrznym. Inaczej mówiąc: jeśli to, co wewnętrzne, zostaje określone jako istota, to, co zewnętrzne, natomiast jako byt, to rzecz (Sache), o ile jest tylko w swojej istocie, jest właśnie dlatego tyl­ ko bezpośrednim bytem. Innymi słowy, rzecz, która tylko jest, jest właśnie dlatego dopiero tylko w swojej istocie. To, co zewnętrzne, i to, co wewnętrzne, jest określono­ ścią w ten sposób ustanowioną, że każde z tych dwóch określeń nie tylko zakłada drugie określenie i przecho­ dzi w nie jako w swoją prawdę, lecz każde, ponieważ jest prawdą drugiego określenia, pozostaje nadal ustanowione jako określoność i wskazuje na totalność obydwu określeń. To, co wewnętrzne, jest zatem doprowadzeniem do końca (die Vollendung) istoty pod względem formy. Albowiem istota, gdy określona zostaje jako wewnętrzna, zawiera w sobie to, że jest czymś obciążonym brakiem (mangelhaft) i jest tylko jako odnoszenie się do swego „innego”, do tego, co zewnętrzne. Ale to, co zewnętrzne, nie jest również tylko bytem czy nawet egzystencją, lecz czymś odnoszącym się do istoty albo do tego, co wewnętrzne. Poza tym mamy tu nie tylko odnoszenie się obu stron do siebie, lecz określone odnoszenie się formy absolutnej, polegające na tym, że każda strona jest bezpośrednio swym przeciwieństwem, a ponadto mamy tu ich wspól­ ne odnoszenie się do ich „trzeciego”, a ściślej mówiąc ich wspólne odnoszenie się do swej jedności. Ich zapośredniczeniu brak jednak jeszcze owego zawierającego je obie tożsamego podłoża. Dlatego też ich odnoszenie się do

216

Nauka o istocie. Zjawisko

siebie jest bezpośrednim odwracaniem jednego w dru­ gie, a ową negatywną jednością, która wiąże je razem, jest prosty, pozbawiony treści punkt. 153

Uwaga Bezpośrednia tożsamość tego, co wewnętrzne, z tym, co zewnętrzne

Ruch istoty polega w ogóle na stawaniu się pojęciem. W stosunku między tym, co wewnętrzne, a tym, co ze­ wnętrzne, występuje ten istotny moment pojęcia — jego określenia ustanowione są w negatywnej jedności w ten sposób, że każde z nich jest bezpośrednio nie tylko swo­ im „innym”, lecz także totalnością całości. Ale w pojęciu jako takim totalność ta jest ogólnością (das Allgemeine) — pewnym podłożem, które w stosunku wewnętrzne — ze­ wnętrzne jeszcze nie występuje. W negatywnej tożsamo­ ści tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne, ponieważ jest bezpośrednim odwróceniem jednego z tych określeń w drugie, brak również tego podłoża, które przedtem na­ zwaliśmy rzeczą (Sache). Bardzo ważną sprawą jest dostrzeganie tej niezapośredniczonej tożsamości formy w tej jej postaci, w jakiej zostaje ona tu ustanowiona jeszcze bez treściowego (inhaltsuoll) ruchu rzeczy samej (der Sache selbst). Wystę­ puje ona w rzeczy, gdy ta jest dopiero w swym począt­ ku. I tak czysty byt jest bezpośrednio niczym. W ogóle wszystko, co realne, jest w swoim początku tylko taką bezpośrednią tożsamością. W swoim początku to, co realne, nie przeciwstawiło bowiem jeszcze sobie swych momentów i nie rozwinęło ich. Z jednej strony nie wyszło ono ze swej zewnętrzności i jeszcze się nie uwewnętrzniło, a z drugiej, nie wyszło ze swej wewnętrz-

Rozdział trzeci. To, co zewnętrzne, a to, co wewnętrzne

217

ności i nie uzewnętrzniło się jeszcze dzięki swej działalno­ ści i nie wytworzyło jeszcze siebie. Toteż jest ono tym, co wewnętrzne, tylko jako określoność w przeciwieństwie do tego, co zewnętrzne, i jest tym, co zewnętrzne, tylko jako określoność w przeciwieństwie do tego, co wewnętrzne. Tym samym jest ono po części tylko bezpośrednim by­ tem, po części zaś — ponieważ stanowi również negatyw­ ność, która stać się ma czynnością rozwijania — jako takie jest w sposób istotny dopiero tylko czymś wewnętrznym. We wszelkim rozwoju przyrody, nauki i ducha występuje to właśnie i jest rzeczą istotną poznać, że to, co pierwsze - ponieważ to coś jest dopiero tym czymś wewnętrznym, czy też tylko w swym pojęciu — jest właśnie dlatego tylko swoim bezpośrednim, pasywnym istnieniem. I tak — aby przytoczyć narzucający się najbliższy przykład — roz­ patrywany tu stosunek istotny, zanim jeszcze przeszedł i zrealizował się dzięki zapośredniczeniu, dzięki takiemu stosunkowi jak siła, jest tylko sam w sobie stosunkiem, własnym pojęciem, czyli dopiero czymś wewnętrznym, Ale dlatego stosunek ten jest tylko stosunkiem zewnętrz­ nym, bezpośrednim, stosunkiem między całością a czę­ ściami, w którym obie strony mają swe obojętne w sto­ sunku do siebie trwałe istnienie. Ich tożsamość nie jest 154 jeszcze obecna w nich samych. Jest ona dopiero tylko czymś wewnętrznym i dlatego strony te oddzielają się od siebie, mają bezpośrednie, zewnętrzne trwałe istnienie. Podobnie w ogóle sfera bytu jest najpierw tylko czymś jeszcze bezwzględnie wewnętrznym i dlatego sferą bez­ pośredniości istniejącej, czyli zewnętrzności. Istota jest najpierw tylko tym, co wewnętrzne. Dlatego też ujmuje się ją jako zupełnie zewnętrzne, pozbawione systemu wspólnictwo (Gemeinschaftlichkeit). Mówi się na przy­ kład Schulwesen, Zeitungswesen i rozumie się przez to coś

218

Nauka o istocie. Zjawisko

wspólnego, które powstało dzięki zewnętrznemu zebra­ niu razem pewnych egzystujących przedmiotów, o ile nie przysługuje im żadna istotna łączność, żadna organi­ zacja. Albo, jeśli rozważyć to na przedmiotach konkret­ nych, zarodek rośliny jest dopiero tylko rośliną wewnętrz­ ną, dziecko — wewnętrznym człowiekiem. Ale dlatego też roślina czy człowiek są jako zarodek czymś bezpośred­ nim, zewnętrznym, czymś, co nie nadało sobie jeszcze swego negatywnego odnoszenia się do siebie samego, czymś pasywnym, czymś wydanym na łup inności. Podobnie i Bóg w swoim bezpośrednim pojęciu nie jest duchem. Duch nie jest tym, co bezpośrednie, przeci­ wieństwem zapośredniczenia, lecz raczej istotą, która swoją bezpośredniość wiecznie ustanawia i wiecznie się z niej wycofuje wracając do siebie. Toteż bezpośrednio Bóg jest tylko przyrodą albo przyroda jest tylko Bogiem wewnętrznym, nierzeczywistym jako duch i tym samym nie jest Bogiem prawdziwym. A mówiąc inaczej, Bóg w myśli jako pierwszej myśli jest tylko czystym bytem albo też istotą, abstrakcyjnym absolutem, a nie Bogiem jako absolutny duch, który jest jedynie i wyłącznie praw­ dziwą naturą Boga. 3. Pierwsza z rozpatrzonych tu tożsamości tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne, jest podłożem obo­ jętnym w stosunku do różnicy tych określeń jako do zewnętrznej w stosunku do niej formy, czyli jest tożsa­ mością jako treść. Druga jest niezapośredniczoną toż­ samością różnicy tych określeń, bezpośrednim odwró­ ceniem jednego w drugie, czyli tożsamością jako czysta forma. Ale obie te tożsamości są tylko stronami jednej totalności albo sama ta totalność jest tylko odwracaniem jednej tożsamości w drugą. Totalność jako podłoże i treść jest tą w sobie refleksyjną bezpośredniością tyl­

Rozdział trzeci. To, co zewnętrzne, a to, co wewnętrzne

219

ko dzięki zakładającej refleksji formy, ale znoszącej swą różnicę i ustanawiającej siebie jako obojętną tożsamość, 155 jako refleksyjną jedność w przeciwieństwie do różnicy. Inaczej mówiąc, treść jest samą formą, o ile określa sie­ bie jako różność i czyni z siebie jedną ze stron formy jako zewnętrzność, a drugą jako w sobie refleksyjna bezpo­ średniość — jako wewnętrzność. Dzięki temu jednak — na odwrót — różnice formy, to, co wewnętrzne, i to, co zewnętrzne, zostają ustanowione każda w sobie samej jako totalność siebie i swego „inne­ go”. To, co wewnętrzne, jako prosta w sobie refleksyjna tożsamość jest bezpośredniością, a zatem w tym samym stopniu bytem i zewnętrznością co istotą. Natomiast to, co zewnętrzne, jako różnorodny, określony byt, jest tylko zewnętrznością, czyli zostaje ustanowione jako nieistot­ ne i jako coś, co wróciło do swojej podstawy - i tym sa­ mym jako to, co wewnętrzne. To przechodzenie jednej strony w drugą jest ich bezpośrednią tożsamością jako podłoże. Ale jest ono także ich tożsamością zapośredniczoną — każda bowiem jest dzięki swemu „innemu” tym, czym jest sama w sobie, totalnością stosunku. Albo na odwrót, określoność każdej ze stron jest zapośredniczona z drugą określonością przez to, że w sobie samej jest totalnością. Totalność zapośrednicza się w ten spo­ sób z sobą samą przez formę, czyli przez określoność, a określoność zapośrednicza się z sobą przez swoją pro­ stą tożsamość. Dlatego też tym, czym coś jest, jest ono całkowicie w swojej zewnętrzności. Jego zewnętrzność jest jego to­ talnością i jest również jego w sobie refleksyjną jedno­ ścią. Jego przejawianie się jest nie tylko refleksją skiero­ waną w to, co inne, lecz refleksją skierowaną ku sobie. Toteż jego zewnętrzność jest uzewnętrznieniem tego,

220

Nauka o istocie. Zjawisko

czym ono jest samo w sobie. A ponieważ w ten sposób treść owego czegoś i jego forma okazują się bezwzględnie tożsame, to samo w sobie i dla siebie nie polega ono na niczym innym, jak tylko na tym, by się uzewnętrzniać. Jest jawnością (das Offenbaren) swej istoty i to taką, że isto­ ta ta polega właśnie tylko na tym, by być ujawnianiem siebie. W tej tożsamości zjawiska z tym, co wewnętrzne, czy­ li z istotą, stosunek istotny określił się jako rzeczywistość (Wirklichkeit).

Dział trzeci

RZECZYWISTOŚĆ

Rzeczywistość jest jednością istoty i egzystencji. W niej mają swoją prawdę pozbawiona postaci istota i nietrwa­ łe zjawisko albo pozbawione określeń trwałe istnienie i pozbawiona trwałości różnorodność. Egzystencja jest wprawdzie bezpośredniością, która wyłoniła się z pod­ stawy i racji, ale taką, która nie nadała jeszcze sobie samej formy. Określając i formując samą siebie, egzystencja jest zjawiskiem. Jeśli jednak to istnienie (Bestehen), określo­ ne tylko jako refleksja-w-inne, rozwija się dalej i staje się refleksją-w-sobie, przybiera ono postać dwóch światów, dwóch totalności treści, z których jedna określona jest jako refleksja w sobie, a druga — skierowana ku temu, co inne. Stosunek istotny stanowi jednak ich stosunek formy (Formbeziehung), a doprowadzeniem tego odnoszenia się do końca jest stosunek między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne, w którym treść obu jest tylko jednym toż­ samym podłożem i w tym samym stopniu tylko jedną tożsamością formy. Dzięki temu, że tożsamość ta zaist­ niała także pod względem formy, przysługująca określe­ niu formy różność ulega zniesieniu i zostaje ustanowione, że obie strony stanowią jedną absolutną totalność. Ta jedność tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrz­ ne, jest absolutną rzeczywistością. Rzeczywistość ta jest jednak początkowo absolutem jako takim, jeśli zostaje ustanowiona jako jedność, w której forma zniosła samą siebie i stała się pustą albo zewnętrzną różnicą między

156

222

Nauka o istocie. Rzeczywistość

tym, co zewnętrzne, a tym, co wewnętrzne. Refleksja od­ nosi się do tego absolutu jako refleksja zewnętrzna, która raczej absolut ten tylko rozpatruje, niż miałaby być jego własnym ruchem. Ponieważ jednak istotnie rzecz biorąc jest ona tym jego ruchem, jest ona negatywnym powro­ tem tego, co absolutne, do siebie samego. 157 Po drugie — rzeczywistość właściwa. Rzeczywistość, możliwość i konieczność sąformalnymi momentami tego, co absolutne, czyli stanowią jego własną refleksję. Po trzecie, jedność tego, co absolutne, i jego refleksji jest stosunkiem absolutnym, a raczej absolutem jako stosu­ nek do siebie samego — jest substancją.

Rozdział pierwszy

ABSOLUT Prosta, niezakłócona tożsamość absolutu (des Absoluten) jest nieokreślona. Inaczej mówiąc, wszelka okre­ śloność, zarówno istoty i egzystencji czy bytu w ogóle, jak i refleksji, raczej się w niej rozpłynęła. Dlatego też określanie tego, czym jest absolut, wypada negatywnie i absolut sam przejawia się tylko jako negacja wszyst­ kich orzeczników i jako pustka. Ale ponieważ musi się powiedzieć o nim także, że jest pozytywnym ustana­ wianiem (Position) wszystkich orzeczników, absolut przejawia się jako najbardziej formalna sprzeczność. Ponieważ tamto negowanie i to ustanawianie (Setzen) przynależą refleksji zewnętrznej, to okazują się one for­ malną, niesystematyczną dialektyką, która bez specjal­ nego trudu wychwytuje tu i tam rozmaite określenia i z taką samą łatwością wykazuje z jednej strony ich skończoność i czystą relatywność, jak z drugiej — po­ nieważ absolut jawi się jej jako totalność — głosi, że za­ warte są w nim wszystkie określenia, nie będąc zdolna podnieść tych ustanowień (Positionen) i tych negacji do poziomu prawdziwej jedności. Konieczne jest jednak przedstawienie tego, czym jest absolut. Ale to przedstawianie nie może być ani określa­ niem, ani refleksją zewnętrzną, dzięki której określenia absolutu by powstawały, lecz tylko wykładnią (Ausle-

224

Nauka o istocie. Rzeczywistość

gung) i to własną wykładnią tego, co absolutne, i tylko ukazywaniem tego, czym ono jest. A. WYKŁADNIA TEGO, CO ABSOLUTNE

To, co absolutne (das Absolute), nie jest ani tylko by­ tem, ani istotą. Bezpośredniość bytu jest pierwszą nierefleksyjną bezpośredniością, bezpośredniość istoty jest bezpośredniością refleksyjną. Zarówno byt, jak i istota są następnie każde totalnością w sobie samym, ale to­ talnością określoną. Byt występuje w sferze istoty jako 158 egzystencja, a odnoszenie się bytu do istoty rozwinęło się i doszło do stosunku między tym, co wewnętrzne, a tym, co zewnętrzne. To, co wewnętrzne, jest istotą, ale jako to­ talność, której istotnym określeniem jest to, by odnosić się do bytu i być bezpośrednio bytem. To, co zewnętrzne, jest bytem, ale z tym istotnym określeniem, że w odniesieniu do refleksji ma być równie bezpośrednio pozbawioną od­ niesień tożsamością z istotą. To, co absolutne, samo jest absolutną jednością obu. Jest tym, co stanowi w ogóle podstawę i rację stosunku istotnego, który, ponieważ jest tylko stosunkiem, nie powrócił jeszcze do tej swojej toż­ samości ze sobą i którego podstawa i racja nie została jeszcze ustanowiona. Wynika stąd, że określeniem tego, co absolutne, jest to, że jest absolutną formą, ale zarazem formą tą nie jako taka tożsamość, której momenty są tylko prostymi określonościami, lecz jako tożsamość, której momenty są każdy w sobie samym totalnością, a zatem, jako obojęt­ ne w stosunku do formy, zupełną treścią całości. Ale i na odwrót, to, co absolutne, jest w taki sposób absolutną treścią, że treść, która jako taka jest obojętną różnorod­ nością, ma w sobie samej negatywne określenie formy,

Rozdział pierwszy. Wykładnia tego, co absolutne

225

dzięki czemu różnorodność treści jest tylko jedną nieza­ kłóconą tożsamością. Tożsamość tego, co absolutne, jest więc dzięki temu absolutna, że każda jego część jest sama całością albo każda określoność totalnością, to znaczy, że określoność w ogóle stała się bezwzględnie przejrzystym pozorem, różnicą, która znikła w swojej założoności. Istota, egzy­ stencja, świat istniejący sam w sobie, całość, część, siła — te refleksyjne określenia jawią się wyobrażeniu jako byt prawdziwy, który ma znaczenie sam w sobie i dla siebie. Tymczasem to, co absolutne, jest w stosunku do nich podstawą, w której się zatraciły. Ponieważ w absolucie forma jest tylko prostą tożsa­ mością z sobą samą, to absolut nie okreśła sam siebie. Określenie jest bowiem różnicą formy, której znaczenie polega właśnie na tym, że jest przede wszystkim różnicą. Ale ponieważ absolut zawiera zarazem w sobie wszelką różnicę i wszelką określoność formy w ogóle, gdyż to, co absolutne, samo jest absolutną formą i refleksją, to musi w nim wystąpić także różność treści. Samo to, co absolut­ ne, jest jednak absolutną tożsamością. Jest to jego okre­ 159 ślenie, ponieważ wszelka różnorodność świata samego w sobie i świata zjawiskowego, czyli totalności wewnętrz­ nej i zewnętrznej została w nim zniesiona. W samym tym, co, absolutne, nie ma stawania się, ponieważ nie jest ono bytem. Absolut nie jest także rejleksyjnym określa­ niem, gdyż nie jest istotą określającą tylko siebie w sobie samej. Nie jest on też żadnym uzewnętrznianiem siebie, ponieważ jest tożsamością tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne. Ale jeśli tak, to ruch refleksji przeciwstawia się abso­ lutnej tożsamości absolutu. Refleksja zostaje w tożsamo­ ści zniesiona i dlatego jest tylko jej stroną wewnętrzną.

226

Nauka o istocie. Rzeczywistość

Ale tym samym jest ona w stosunku do tej tożsamości czymś zewnętrznym. Refleksja polega więc przede wszystkim tylko na tym, by w absolucie znosić to, co czyni. Jest ona ową „tamtą stroną” różnorodnych różnic i określeń oraz ich ruchu, le­ żącą w tyle za absolutem. Toteż jest ona wprawdzie tym, co podejmuje te różnice, ale zarazem tym, co stanowi ich zagładę. W ten sposób jest ona ową negatywną wykład­ nią tego, co absolutne, o której wspomnieliśmy przed­ tem. W swym prawdziwym przedstawieniu rozwinięcie to jest całym dotychczasowym logicznym ruchem sfery bytu i sfery istoty, których treść nie została wychwycona z zewnątrz jako dana i przypadkowa ani nie została przez jakąś w stosunku do tej treści zewnętrzną refleksję zato­ piona w otchłani tego, co absolutne. Jest to taka treść, która określiła się w absolucie dzięki swej wewnętrznej konieczności i jako własne stawanie się bytu oraz refleksja istoty, która wróciła do tego, co absolutne, jako do swojej podstawy. Ale ta wykładnia tego, co absolutne, ma sama zara­ zem pewną stronę pozytywną — o tyle, że skończoność zatracając się ujawnia taką naturę, iż jest odniesiona do absolutu, czyli że zawiera to, co absolutne, w sobie sa­ mej. Ale od tej strony mamy tu nie tyle pozytywną wy­ kładnię samego absolutu, ile raczej wykładnię określeń, ukazanie tego, że absolut jest ich otchłanią (Abgrunde), ale zarazem także ich podstawą (Grunde), albo że tym, co im, jako pozorowi, nadaje trwałe istnienie, jest sam absolut. Pozór nie jest niczym, lecz jest refleksją, pewnym odniesieniem do tego, co absolutne. Inaczej mówiąc: po­ zór jest pozorem, o ile prześwieca w nim to, co absolutne. Ta pozytywna wykładnia powstrzymuje jeszcze skończo-

Rozdział pierwszy. Wykładnia tego, co absolutne

227

ność od zniknięcia i rozpatruje ją jako jego wyraz i odbi­ cie. Ale przejrzystość skończoności, która pozwala tylko przeświecać przez siebie temu, co absolutne, kończy się jej całkowitym zniknięciem. W skończoności nie ma bo­ 160 wiem niczego, co pozwoliłoby jej utrzymać się w jakiejś różnicy wobec niego. Jest ona medium, które zostaje po­ chłonięte przez to, co przez nie prześwieca. To pozytywna wykładnia tego, co absolutne, jest więc sama tylko pewnym pozorem (Scheinen). Albowiem prawdziwą pozytywnością, którą zawierają w sobie po­ zytywna wykładnia absolutu oraz treść będąca jej przed­ miotem, jest sam absolut. Wszelkie możliwe dalsze określenia, forma, w której to, co absolutne, prześwie­ ca, są czymś bez znaczenia, czymś, co owa wykładnia czerpie z zewnątrz i w czym zyskuje pewien początek dla swojego działania. Takie określenie ma jednak w absolu­ cie nie swój początek, lecz swój koniec. Ta wykładnia jest więc wprawdzie działaniem absolutnym dzięki swemu odnoszeniu się do tego, co absolutne, do którego powraca, ale nie jest nim od strony swego punktu wyjścia, który jest określeniem w stosunku do absolutu zewnętrznym. Faktycznie jednak wykładnia absolutu jest jego wła­ snym działaniem i to takim, które od siebie zaczyna po­ dobnie jak do siebie powraca. Absolut, wzięty tylko jako absolutna tożsamość, jest absolutem określonym, mia­ nowicie jako tożsamy. Zostaje on jako taki ustanowiony przez refleksję w przeciwieństwie do przeciwstawienia i różnorodności. Inaczej mówiąc, absolut ten jest tylko czymś negatywnym wobec refleksji i określania w ogóle. Toteż okazuje się, że nie tylko owa wykładnia tego, co absolutne, jest czymś niedoskonałym, ale niedoskonały jest także sam ten absolut, do którego się tylko dochodzi. Słowem: ów absolut, który istnieje tylko jako absolutna

228

Nauka o istocie. Rzeczywistość

tożsamość, jest tylko absolutem jakiejś refleksji zewnętrznej. Dlatego też nie jest on absolutem absolutnym (das Abso­ lut-Absolute), lecz absolutem w pewnej określoności, albo jest atrybutem. Absolut jednak jest atrybutem nie tylko dlatego, że jest przedmiotem (Gegenstand) zewnętrznej refleksji i tym samym czymś przez nią określonym. Inaczej mówiąc, refleksja nie jest czymś tylko zewnętrznym w stosunku do absolutu, lecz bezpośrednio dlatego, że jest czymś w stosunku do niego zewnętrznym, jest dla niego czymś wewnętrznym. Absolut jest absolutem tylko dlatego, że nie jest tożsamością abstrakcyjną, lecz tożsamością bytu i istoty albo tożsamością tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne. To sama absolutna forma sprawia, że to, co absolutne, w niej prześwieca i określa je jako atrybut. B. ABSOLUTNY ATRYBUT

Wyrażenie, którym się posłużyliśmy - absolutny abso161 lut (das Absolut-Absolute) — oznacza absolut, który w swo­ jej formie wrócił do siebie, czyli taki, którego forma równa się jego treści. Atrybut jest tylko relatywnym absolutem, pewnym powiązaniem, które nie oznacza nic innego jak tylko absolut w pewnej określoności formy. Forma przed swoim pełnym rozwinięciem jest najpierw czymś dopie­ ro tylko wewnętrznym albo — co jest tu jednym i tym sa­ mym — tylko zewnętrznym, jest w ogóle najpierw formą określoną, czyli negacją w ogóle. Ponieważ jednak for­ ma ta jest zarazem formą tego, co absolutne, to atrybut jest całą treścią tego, co absolutne. Jest ową totalnością, która przedtem występowała jako pewien świat, czyli jako jedna ze stron stosunku istotnego, z których każda była sama całością. Ale te dwa światy — świat zjawiskowy i ist-

Rozdział pierwszy. Absolutny atrybut

229

niejący sam w sobie i dla siebie — miały być każdy w swej istocie sobie wzajemnie przeciwstawne. Jedna strona sto­ sunku istotnego była wprawdzie tym samym (gleich) co druga, całość tym samym co części, uzewnętrznianie się siły miało tę samą treść co siła sama i w ogóle strona zewnętrzna tym samym co strona wewnętrzna. Ale obie te strony miały zarazem mieć każda jeszcze swe własne bezpośrednie trwałe istnienie, jedna jako bezpośredniość istniejąca, druga jako bezpośredniość refleksyjna. Nato­ miast w tym, co absolutne, te rozróżnione bezpośrednio­ ści zostają zdegradowane do pozoru, a totalność, którą jest atrybut, zostaje ustanowiona jako jego prawdziwe i je­ dyne trwałe istnienie, a określenie, w którym atrybut wystę­ puje, ustanowione zostaje jako to, co nieistotne. Absolut dlatego jest atrybutem, że jako prosta abso­ lutna tożsamość występuje w określeniu tożsamości. Do określenia w ogóle można oczywiście dołączyć tak­ że inne określenia, na przykład też takie, że istnieje wie­ le atrybutów. Ale ponieważ tożsamość absolutna ma nie tylko to znaczenie, że wszystkie określenia zostały w niej zniesione, lecz również to, że jest także refleksją, któ­ ra zniosła samą siebie, to wszystkie określenia są w niej ustanowione jako zniesione. Inaczej mówiąc, totalność zo­ staje ustanowiona jako absolutna albo treścią i trwałym istnieniem atrybutu jest absolut. Formalna określoność atrybutu, dzięki której jest on atrybutem, jest zatem rów­ nież czymś ustanowionym, bezpośrednio jako sam tylko pozór — moment negatywny jako negatywny. Pozytywny pozór, jaki wykładnia nadaje sobie poprzez atrybut dzięki temu, że to, co skończone w jego granicy (Schranke), uj­ muje niejako istniejące samo w sobie i dla siebie, lecz roz­ tapia jego trwałe istnienie w tym, co absolutne, i rozsze­ 162 rza je w atrybut — pozór ten znosi sam to, że atrybut jest

230

Nauka o istocie. Rzeczywistość

atrybutem. Wykładnia tego, co absolutne, zatapia atrybut oraz własne rozróżniające działanie w prostym absolucie. Ale refleksja wróciwszy w ten sposób ze swego roz­ różnienia tylko do tożsamości absolutu nie wydobyła się tym samym ze swojej zewnętrzności, by dojść do praw­ dziwego absolutu. Doszła ona tylko do [jego] określonej, abstrakcyjnej tożsamości, tzn. do tej, która występuje jako określoność tożsamości. Albo, jeśli refleksja określa to, co absolutne, w atrybut jako forma wewnętrzna, to jej określanie jest jeszcze czymś różnym od zewnętrzności. Wewnętrzne określenie nie przenika przez absolut. Jego uzewnętrznianie się polega na tym, by jako czysta zało­ żoność zniknąć w absolucie. A zatem forma — niezależnie od tego, czy ujmiemy ją jako zewnętrzną, czy jako wewnętrzną — dzięki której absolut miałby być atrybutem, zostaje ustanowiona za­ razem jako nicość w sobie samej, jako zewnętrzny pozór, czyli tylko jako pewne „jak” (Art und Weise). C. MODUS ABSOLUTU

Atrybut jest, po pierwsze, absolutem w swojej prostej tożsamości ze sobą. Po drugie, jest on negacją, ta zaś jako negacja jest formalną refleksją-w-sobie. Te dwie strony stanowią, po pierwsze, dwa terminy skrajne atrybutu, którego terminem średnim jest sam atrybut, ponieważ jest on zarówno absolutem, jak i określonością. Drugim z tych terminów skrajnych jest moment negatywny jako negatywny — refleksja w stosunku do absolutu zewnętrz­ na. Inaczej mówiąc, ponieważ atrybut ujęty zostaje jako wewnętrzna strona tego, co absolutne, a własnym określe­ niem atrybutu jest to, by ustanowić siebie jako modus, to modus jest bytem tego, co absolutne, na zewnątrz siebie,

Rozdział pierwszy. Modus absolutu

231

utratą przez absolut siebie samego w zmienności i przy­ padkowości bytu, przejściem tego, co absolutne, w swoje przeciwieństwo bez powracania do siebie - pozbawiona totalności różnorodność formy oraz określeń treści. Modus - zewnętrzność absolutu - jest jednak nie tyl­ ko tym, lecz także zewnętrznością ustanowioną jako ze­ wnętrzność, tylko pewnym „jak” (Art und Weise) i tym samym pozorem jako pozór albo refleksją formy w sobie, a więc tożsamością ze sobą, którą jest absolut. Faktycznie więc absolut dopiero w modusie zostaje ustanowiony jako absolutna tożsamość. Absolut jest tylko tym, czym 163 jest, mianowicie tożsamością z sobą samym jako nega­ tywność odnosząca się do samej siebie, pozorem ustano­ wionym jako pozór (Scheinen ais Scheinen gesetzt). Jeśli więc wykładnia absolutu wychodzi od jego absolut­ nej tożsamości i przechodzi następnie do atrybutu, a od atrybutu do modusu, to objęła ona w ten sposób wszystkie swoje momenty. Ale, po pierwsze, wykładnia ta nie jest tylko czysto negatywnym odnoszeniem się do tych okre­ śleń, lecz ta jej czynność jest sama owym refleksyjnym ru­ chem, jedynym, w którym absolut jest naprawdę absolutną tożsamością. Po drugie, wykładnia ta nie ma do czynienia wyłącznie z tym, co zewnętrzne, a modus jest nie tylko naj­ bardziej krańcową zewnętrznością, lecz ponieważ jest po­ zorem jako pozór, to okazuje się powrotem do siebie, jest ową rozwiązującą samą siebie refleksją, którą jest absolut jako absolutny byt. Po trzecie, wydaje się, że ta dokonująca wykładni refleksja zaczyna od swoich własnych określeń i od tego, co zewnętrzne, że ujmuje modusy czy nawet określenia atrybutu jako zastane i odnalezione gdzieś poza absolutem i że jej czynność polega tylko na tym, że spro­ wadza je z powrotem do indyferentnej tożsamości. Fak­ tycznie jednak owa określoność, od której zaczyna, zawar­

232

Nauka o istocie. Rzeczywistość

ta jest w absolucie samym. Absolut bowiem jako pierwsza indyferentna tożsamość jest sam tylko absolutem określo­ nym albo atrybutem dlatego, że jest absolutem nierucho­ mym, jeszcze nierefleksyjnym. Ta określoność, ponieważ jest określonością, jest sprawą ruchu refleksji. Tylko dzięki temu ruchowi absolut zostaje określony jako pierwsza toż­ samość, podobnie jak tylko dzięki niemu ma on absolutną formę i okazuje się nie tym, co tożsame z samym sobą (Gleichseiende), lecz tym, co ustanawia siebie jako tożsa­ me z samym sobą (Gleichsetzende). Prawdziwe znaczenie modusu polega więc na tym, że jest on własnym refleksyjnym ruchem tego, co absolut­ ne, określaniem, ale nie takim, na skutek którego abso­ lut stałby się jakimś innym, lecz określaniem tego, czym to, co absolutne, już jest, przejrzystą zewnętrznością, która jest ukazywaniem (Zeigen) samego siebie. Jest ru­ chem wychodzącym od siebie, ale takim, że to bycie ku zewnętrzności (Sein-nach-Aussen) jest samo w równym stopniu tym, co wewnętrzne, a zatem w równym stopniu ustanawianiem, które nie jest tylko założonością, lecz bytem absolutnym. Jeśli tedy pytamy o treść zawartą w tej wykładni - co takiego ukazuje absolut? — to należy stwierdzić, że różni­ ca między formą a treścią w każdym razie rozpłynęła się już w absolucie. Inaczej mówiąc, treść tego, co absolutne, 164 polega właśnie na tym, by się manifestować. Absolut jest formą absolutną, która jako swoje własne rozdwojenie jest bezwzględnie tożsama z sobą samą, jest negatyw­ nością jako negatywność, czyli taką, która zbiega się ze sobą i tylko w ten sposób jest tożsamością z sobą samą. Jest taką tożsamością, która jest w równym stopniu obo­ jętna w stosunku do swoich różnic, czyli jest absolutną tre­ ścią. Treść jest zatem tylko samą tą wykładnią.

Rozdział pierwszy. Modus absolutu

233

Absolut jako ten immanentny (sich tragende) ruch wy­ kładni, owo „jak” (Art und Weise), którym jest jego abso­ lutna tożsamość z sobą samym, jest uzewnętrznianiem, ale nie jakiejś strony wewnętrznej, nie w przeciwieństwie do jakiegoś „innego”, lecz jest tylko absolutnym mani­ festowaniem siebie dla siebie samego. Tym samym jest rzeczywistością. Uwaga Filozofia Spinozy i Leibniza

Temu pojęciu absolutu i stosunkowi refleksji do niego, które zostało tu przedstawione, odpowiada spinozjańskie pojęcie substancji. Spinozyzm jest pod tym względem filo­ zofią wadliwą, ponieważ refleksja i jej różnorodność okre­ ślania jest w niej tylko jakimś zewnętrznym myśleniem. Substancja jest w tym systemie jedną substancją, jedną niepodzielną totalnością. Nie ma takich określoności, któ­ re nie byłyby zawarte w tym absolucie i które nie rozpły­ nęłyby się w nim, a jest to przecież sprawa wystarczająco wielkiej wagi, że wszystko, co naturalnemu wyobrażaniu czy określającemu rozsądkowi wydaje się czy przedstawia jako coś samoistnego, zostaje we wspomnianym koniecz­ nym pojęciu zdegradowane do czystej założoności. „Określoność jest negacją” — taka jest absolutna za­ sada filozofii Spinozy. Ten prawdziwy i prosty wgląd stanowi podstawę absolutnej jedności substancji. Ale Spinoza poprzestaje na negacji jako określoności, czyli ja­ kości. Nie idzie dalej i nie przechodzi do poznania tej ne­ gacji jako absolutnej, tzn. do negacji negującej samą siebie. Tym samym substancja sama nie zawiera w sobie absolutnej formy i poznanie tej substancji nie jest poznaniem immanentnym. Substancja jest wprawdzie absolutną jed­

234

Nauka o istocie. Rzeczywistość

nością myślenia i bytu albo rozciągłości, i zawiera wobec tego w sobie również samo myślenie, ale zawiera je tylko w jego jedności z rozciągłością, czyli nie jako takie, które oddziela się od rozciągłości, a tym samym ani w ogóle nie jako określanie i kształtowanie, ani nie jako powra­ cający do siebie i od samego siebie zaczynający się ruch. Z jednej strony substancji brak wskutek tego zasady oso165 bowości - brak, który stał się główną przyczyną oburze­ nia na system Spinozy — a z drugiej strony poznanie jest tu refleksją zewnętrzną, która zarówno to, co przejawia się jako skończone, określoność atrybutu oraz modus, jak i w ogóle samą siebie pojmuje i wyprowadza nie z sub­ stancji, lecz czynna jest jako zewnętrzny rozsądek, który wychwytuje określenia jako dane i sprowadza je z powro­ tem do absolutu, zamiast rozpoczynać od absolutu. Pojęcia, które Spinoza wywodzi Z substancji, to poję­ cia przyczyny samej siebie jako tego, czego istota zawiera w sobie egzystencję, uznając że pojęcie absolutu nie po­ trzebuje pojęcia jakiegoś „innego”, z czego musiałby być wytworzony — pojęcia te, jakkolwiek głębokie i słuszne, są definicjami, tzn. czymś przyjętym przez naukę bezpo­ średnio. Matematyka i inne podporządkowane nauki mu­ szą zaczynać od czegoś, co założone, i ono stanowi ich element i pozytywne podłoże. Absolut jednak nie może być czymś pierwszym, bezpośrednim, lecz jest w istocie rzeczy swoim rezultatem. Po definicji absolutu Spinoza podaje następnie defini­ cję atrybutu i zostaje on określony jako to, w jaki sposób rozsądek pojmuje istotę absolutu *. Pomijając fakt, że rozsą­

* „Per atńbutum intelligo id, quod intelectus de substantia percipit”. Spinoza dodaje jednak: „tamquam eiusdem essentia continens”.

Rozdział pierwszy. Modus absolutu

235

dek zgodnie z jego naturą przyjmuje się tu jako coś póź­ niejszego niż atrybut — Spinoza bowiem określa rozsądek jako modus — to dzięki tej definicji atrybut — określenie jako określenie absolutu — zostaje uzależniony od jakiegoś „innego", od rozsądku — od czegoś, co w odniesieniu do substancji występuje jako coś zewnętrznego i bezpośred­ niego. Atrybuty określa następnie Spinoza jako nieskończo­ ne i to jako nieskończone także i w tym sensie, że jest ich nieskończenie wiele. Potem pojawiają się wprawdzie tylko dwa atrybuty, myślenie i rozciągłość, ale nie pokazano, w jaki sposób nieskończona wielość redukuje się w spo­ sób konieczny tylko do przeciwieństwa i to do określone­ go przeciwieństwa myślenia i rozciągłości. Dlatego oby­ dwa te atrybuty zostały przyjęte w sposób empiryczny. Myślenie i byt przedstawiają absolut w pewnej określo­ ności. Sam absolut jest ich absolutną jednością, tak iż są one tylko nieistotnymi formami. Porządek rzeczy jest 166 ten sam co porządek wyobrażeń czy myśli, a jedyny ab­ solut jest tylko rozpatrywany przez zewnętrzną refleksję — przez pewien modus — jako podlegający obu tym okre­ śleniom, raz jako totalność wyobrażeń, a innym razem jako totalność rzeczy i ich zmian. Refleksja zewnętrzna tę różnicę wprowadza i ona również różnicę tę sprowadza z powrotem do absolutnej tożsamości i w niej ją zatapia. Ale cały ten ruch dokonuje się poza absolutem. Wpraw­ dzie sam absolut jest także myśleniem i o tyle też odbywa się ten ruch tylko w absolucie, ale, jak już mówiliśmy, ruch ten istnieje w absolucie tylko jako jedność z rozcią­ głością, a tym samym nie jako ten ruch, który w sposób istotny jest także momentem przeciwieństwa. Spinoza wysuwa wobec myślenia postulat rozważania wszystkie­ go pod postacią wieczności, sub specie aeternitatis, tzn. tak,

236

Nauka o istocie. Rzeczywistość

jak ono jest w absolucie. Ale w owym absolucie, który jest tylko pozbawioną ruchu tożsamością, zarówno atrybut, jak i modus zawarte są tylko jako zanikające, nie zaś jako stające się, tak iż tym samym i zanikanie to bierze swój początek tylko z zewnątrz. Trzecie określenie, modus, to według Spinozy pobudze­ nie (die Affektion) substancji, określona określoność, to, co jest w jakimś „innym” i przez to „inne” zostaje ujęte . * Określonością atrybutów jest właściwie tylko nieokreślo­ na różność: każdy powinien wyrażać totalność substancji i każdy powinien być pojęty z siebie samego. Ponieważ jednak atrybut jest absolutem jako określony, to zawiera on w sobie inność i nie może być pojęty tylko z samego sie­ bie. Określenie atrybutu zostaje więc właściwie ustano­ wione dopiero w modusie. To „trzecie” pozostaje następ­ nie samym tylko modusem. Z jednej strony modus jest bowiem czymś bezpośrednio danym, a z drugiej strony jego nicość nie zostaje rozpoznana jako refleksja-w-sobie. Spinozjańska wykładnia absolutu jest więc wprawdzie o tyle zupełna, że rozpoczyna od absolutu, następnie wprowadza atrybut i kończy modusem. Ale te trzy mo­ menty zostają tylko wyliczone jeden po drugim bez uka­ zania koniecznego następstwa tego rozwoju, a trzeci mo­ ment nie jest negacją jako negacją, nie jest negacją, która odnosi się negatywnie do siebie, co sprawiłoby, że byłaby ona w sobie samej powrotem do swej pierwszej tożsamo167 ści, a ta byłaby tożsamością prawdziwą. Toteż brak tu konieczności przechodzenia absolutu w nieistotność, po­ dobnie jak brak samego w sobie i dla siebie rozwiązania

* „Gefasst wird”. Tak tłumaczy Hegel „concipitur” z... Id quod in alio est, per quod etiam concipitur” (Etyka, def. V).

Rozdział pierwszy. Modus absolutu

237

się tej nieistotności w tożsamości. Inaczej mówiąc, brak tu zarówno stawania się tożsamości, jak i jej określeń. Podobnie także w orientalnych wyobrażeniach emanacji absolut jest światłem, które oświetla samo siebie. Ale nie tylko oświetla on samo siebie, lecz emanuje (ausstromt) też z siebie na zewnątrz. Jego emanacje (Ausstromungen) to oddalanie się od swojej niezmąconej czystości. Każdy następny płód jest mniej doskonały niż poprzedni, z któ­ rego powstał. Emanacje ujmowane są tu tylko jako pewne wydarzenie (Geschehen), stawanie się tylko jako ciągle po­ stępująca strata. W ten sposób byt zaciemnia się coraz bardziej, a noc — to, co negatywne — jest czymś ostatnim w tej linii, które nie wraca już z powrotem do pierwszego światła. Ów brak refleksji-w-sobie cechujący zarówno spinozjańskie rozwinięcie absolutu, jak i doktrynę emanacji, został uzupełniony w pojęciu Leibnizjańskiej monady. Jednostronności pewnej filozoficznej zasady przeciwsta­ wia się zazwyczaj zasada przeciwna i tak jak wszędzie totalność występuje przynajmniej jako rozproszona zupeł­ ność. Monada jest tylko czymś jednym, jest w sobie reflek­ syjną negatywnością. Jest totalnością treści świata. Roz­ maitość różnorodności nie tylko w niej znikła, ale została także w sposób negatywny zachowana. Spinozjańska sub­ stancja jest jednością wszelkiej treści. Ale ta różnorodna treść świata nie istnieje jako taka w substancji, lecz w ze­ wnętrznej w stosunku do substancji refleksji. Monada jest też dlatego w istocie rzeczy czymś wyobrażającym. Nie ma ona jednak w sobie, choć jest skończona, żadnej pasywności, a zachodzące w niej zmiany i określenia są jej własnymi manifestacjami w niej samej. Jest ona entelechią. Przechodzenie w jawność jest jej własnym dzia­ łaniem.

238

Nauka o istocie. Rzeczywistość

Przy tym wszystkim monada jest także określona, różna od innych. Określoność przypada odrębnej treści i sposobowi manifestowania się. Totalnością jest też dla­ tego monada sama w sobie, w swej substancji, a nie w swo­ im manifestowaniu się. Ta ograniczoność monady przypada w sposób konieczny nie monadzie ustanawiającej samą siebie, czy monadzie wyobrażającej, lecz jej bytowi sa­ memu w sobie, albo jest absolutną granicą, predestynacją 168 ustanowioną przez inną istotę niż ona sama. Następnie: ponieważ to, co ograniczone, istnieje tylko jako takie, które odnosi się do jakiejś innej ograniczoności, monada zaś jest czymś absolutnym, zamkniętym w sobie, to har­ monia tych ograniczeń, czyli stosunek monad do siebie, przypada na zewnątrz nich i zostaje ustanowiona rów­ nież przez jakąś inną istotę albo sama w sobie. Jasne jest, że dzięki zasadzie refleksji-w-sobie, stano­ wiącej podstawowe określenie monady, zostają wpraw­ dzie usunięte z niej w ogóle inność i wpływ z zewnątrz, a zmiany w monadzie są czymś, co zostaje przez nią samą ustanowione. Ale jasne jest także z drugiej strony, że pasywność określania przez „inne” uległa tylko prze­ obrażeniu w absolutną granicę (Schranke), w granicę bytu samego w sobie. Leibniz przypisuje monadom względ­ ną (eine gewisse) doskonałość w sobie, pewnego rodzaju samoistność. Monady to istoty stworzone. Jeśli rozważymy dokładniej tę ograniczoność monad, to ze sposobu przedstawienia tej sprawy [przez Leibni­ za] okaże się, że przysługująca monadom manifestacja ich samych jest totalnością formy. Jest to bardzo ważny wgląd (Begriffj, że zmiany monady, jako czynności po­ zbawione bierności, przedstawione zostają jako jej wła­ sne manifestacje i że zasada refleksji-w-sobie, czyli zasada indywiduacji wysuwa się na pierwszy plan jako istotna.

Rozdział pierwszy. Modus absolutu

239

Następnie jest rzeczą konieczną przyjąć, że skończoność polega na tym, iż treść, czyli substancja jest różna od for­ my, oraz to, że substancja jest ograniczona, forma nato­ miast nieskończona. Ale jeśli tak, to w pojęciu monady absolutnej można by odnaleźć nie tylko ową absolutną jedność formy i treści, lecz także to, co stanowi naturę refleksji i polega na tym, by jako negatywność odnosząca siebie do siebie samej odbiegać od siebie, dzięki czemu absolutna monada okazuje się ustanawiająca i tworząca. W systemie Leibniza zawarte są wprawdzie także i te dalsze momenty — Bóg jest źródłem egzystencji i istoty mo­ nad, tzn. owe absolutne granice w bycie samym w sobie monad nie są czymś samym w sobie i dla siebie, lecz znikają w absolucie. Ale w określeniach powyższych do­ chodzą do głosu tylko wyobrażenia potoczne, pozosta­ wione bez filozoficznego rozwinięcia i niepodniesione na szczebel pojęć spekulatywnych. Zasada indywiduacji nie otrzymuje więc swego głębszego rozwinięcia. Pojęcia do­ tyczące rozróżniania różnych skończonych monad oraz 169 ich stosunku do absolutu nie wynikają z samej tej istoty albo nie wynikają z niej w sposób absolutny, lecz przy­ należą refleksji rezonującej i dogmatycznej i dlatego nie rozwinęły się do żadnej wewnętrznej spójności.

Rozdział drugi

RZECZYWISTOŚĆ Absolut jest jednością tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne, jako pierwsza, sama w sobie istniejąca jed­ ność. Wykładnia przejawiała się jako refleksja zewnętrz­ na, dla której bezpośredniość jest czymś zastanym. Ale refleksja ta jest zarazem ruchem tego „zastanego” i jego odnoszeniem do absolutu i jako takie odnoszenie spro­ wadza to zastane do absolutu i określa je jako coś, co jest tylko pewnym „jak” (Art und Weise). Ale to „jak” jest określeniem samego absolutu, czyli jego pierwszą tożsamością albo jego jednością istniejącą tylko w sobie. Refleksja ta nie tylko bowiem ustanawia ów pierwszy byt sam w sobie jako określenie pozbawione istoty, ale także dopiero dzięki niej - ponieważ jest negatywnym odnoszeniem się do siebie — staje się sam ten modus. Refleksja ta jako znosząca sama siebie w swych okre­ śleniach i w ogóle jako ruch powracający do siebie jest dopiero naprawdę absolutną tożsamością i zarazem jest ona określaniem tego, co absolutne, czyli jego modalnością. Modus jest zatem zewnętrznością tego, co ab­ solutne, ale w równym stopniu tylko jego refleksją-w-sobie. Inaczej mówiąc, modus jest własną manifestacją tego, co absolutne, tak iż to uzewnętrznianie się jest refleksją-w-sobie i tym samym jego bytem samym w so­ bie i dla siebie.

Rozdział drugi. Rzeczywistość

241

Jako taka manifestacja, która ukazuje, że nie jest ona niczym innym i nie ma żadnej innej treści prócz tego manifestowania samego siebie, absolut jest formą absolut­ ną. Rzeczywistość należy ujmować jako tę refleksyjną absolutność. Byt nie jest jeszcze czymś rzeczywistym: jest on pierwszą bezpośredniością i dlatego jego refleksja jest stawaniem się i przechodzeniem w to, co inne, albo jego bezpośredniość nie jest bytem samym w sobie i dla sie­ bie. Rzeczywistość stoi też wyżej niż egzystencja. Egzy­ stencja jest wprawdzie bezpośredniością, która wyłoniła się z podstawy i warunków, czyli z istoty i jej refleksji. Toteż sama w sobie jest ona tym, czym rzeczywistość — refleksją realną, ale nie jest jeszcze ustanowioną jednością 170 refleksji i bezpośredniości. Egzystencja przechodzi dla­ tego — rozwijając refleksję, którą w sobie zawiera — w zja­ wisko. Jest to podstawa, która się zatraciła (der zugrunde gegangene Grund). Jej określeniem jest restytucja podsta­ wy i w ten sposób staje się ona stosunkiem istotnym, a jej ostateczna refleksja polega na tym, że jej bezpośredniość ustanowiona zostaje jako refleksja-w-sobie i na odwrót. Tą jednością, w której egzystencja, czyli bezpośredniość, i byt sam w sobie, podstawa albo refleksja są bezwzględ­ nie tylko momentami, jest właśnie rzeczywistość. To, co rzeczywiste, jest też dlatego manifestacją. Nie zostaje ona przez swoją zewnętrzność wciągnięta w sferę przemiany, nie jest ona też przeświecaniem w jakimś „innym”, lecz manifestuje samą siebie. Rzeczywistość w swojej ze­ wnętrzności jest więc sobą samą i tylko w niej — czyli tylko jako odróżniający siebie od siebie i jako określający się ruch — jest ona sobą samą. A zatem w rzeczywistości jako w tego rodzaju abso­ lutnej formie momenty istnieją tylko jako zniesione albo formalne, jeszcze nie jako zrealizowane. Ich różność

242

Nauka o istocie. Rzeczywistość

przynależy więc początkowo refleksji zewnętrznej i nie jest określona jako treść. Rzeczywistość, będąc sama bezpośrednią formalną jednością tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne, występuje tym samym w określeniu bezpośredniości w przeciwieństwie do refleksji-w-sobie. Inaczej mówiąc, jest pewną rzeczywistością w przeciwieństwie do pewnej możliwości. Ich wzajemne odnoszenie się do siebie jest owym „trzecim”, rzeczywistością określoną zarówno jako byt w sobie refleksyjny, jak i zarazem jako bezpośrednia egzystencja. Tym trzecim jest konieczność. Ale ponieważ rzeczywistość i możliwość są początko­ wo różnicami formalnymi, ich odnoszenie się do siebie jest także tylko formalne i polega tylko na tym, że zarówno rzeczywistość, jak i możliwość są założonością, czyli czymś w sferze przypadkowości. Ponieważ w sferze przypadkowości rzeczywistość i możliwość są założonością, zyskały one w sobie samych swe określenie. Dzięki temu otrzymujemy — po drugie rzeczywistość realną, a wraz z nią wyłania się także realna możliwość oraz konieczność względna. Refleksja w sobie względnej konieczności daje — po trzecie — konieczność absolutną, która jest absolutną możli­ wością i rzeczywistością.

171

A. PRZYPADKOWOŚĆ, CZYLI FORMALNA RZECZYWISTOŚĆ, MOŻLIWOŚĆ I KONIECZNOŚĆ

1. Rzeczywistość jest rzeczywistością formalną, je­ śli jako pierwsza rzeczywistość jest tylko bezpośrednią, nierefleksyjną rzeczywistością i dlatego występuje tylko w tym określeniu formy, ale nie jest totalnością formy. Tym samym nie jest ona właściwie niczym więcej jak

Rozdział drugi. Przypadkowość

243

pewnym bytem lub egzystencją w ogóle. Ale ponieważ rze­ czywistość w sposób istotny nie jest tylko bezpośrednią egzystencją, lecz występuje jako jedność formy (Formeinheit) bytu samego w sobie, czyli jako jedność tego, co wewnętrzne, i tego, co zewnętrzne, to zawiera ona w so­ bie bezpośrednio byt sam w sobie, czyli możliwość. To, co rzeczywiste, jest możliwe. 2. Możliwość ta to rzeczywistość w sobie refleksyjna. Ale ta pierwsza refleksyjność (Reflektiertsein) jest również czymś formalnym, a tym samym w ogóle tylko określe­ niem tożsamości z sobą samą albo bytu samego w sobie w ogóle. Ponieważ jednak określenie to jest tu totalnością formy, to ten byt sam w sobie określony zostaje jako zniesiony albo jako istotny tylko w odniesieniu do rzeczywistości, jako jej negacja ustanowiona jako negacja. Możliwość za­ wiera zatem obydwa momenty: po pierwsze, moment po­ zytywny, czyli ten, że jest refleksyjnością w sobie samej. Ale ponieważ w absolutnej formie refleksyjność-w-sobie została zdegradowana do pewnego momentu, to nie jest już ono uważana za istotę, lecz ma —po drugie — znaczenie negatywne, czyli to, że możliwość jest czymś niedosko­ nałym, że wskazuje na jakieś „inne", na rzeczywistość, i w niej znajduje swe uzupełnienie. Zgodnie ze stroną pierwszą, czysto pozytywną, moż­ liwość jest więc samym tylko określeniem formy jako tożsamości ze sobą albo formą istotności. W ten sposób jest ona pozbawioną wszelkich odniesień nieokreśloną skarbnicą wszystkiego w ogóle. W znaczeniu tej formal­ nej możliwości możliwe jest wszystko, co sobie nie przeczy. Królestwo możliwości jest więc pozbawioną granic róż­ norodnością. Ale każda różnorodność jest określona w so­ bie i wobec „innego”, i zawiera w sobie negację. Obojętna

244

Nauka o istocie. Rzeczywistość

różność przechodzi w ogóle w przeciwieństwo, a przeci­ wieństwo jest sprzecznością. Dlatego też wszystko jest w równym stopniu sprzeczne i dlatego jest czymś nie­ możliwym. Czysto formalne mówienie o czymś, że „jest moż­ liwe”, jest więc tak samo płytkie i puste, jak zasada 172 sprzeczności * i każda włączona w nią treść. A jest moż­ liwe — znaczy to samo co A jest A. Jeśli nie wdajemy się w rozwinięcie treści, to treść ta ma formę czegoś prostego. Dopiero przez rozłożenie treści na jej określenia pojawia się w niej różnica. Jeśli trzymamy się owej prostej formy, treść pozostaje czymś tożsamym ze sobą i dlatego czymś możliwym. Ale przez to nie wypowiedzieliśmy nic więcej niż przez formalną zasadę tożsamości. Coś możliwego zawiera jednak w sobie więcej niż czy­ sta zasada tożsamości. Możliwość jest refleksyjną refleksyjnością-w-sobie albo tożsamością jedynie jako moment totalności i tym samym określona zostaje jako taka, która nie jest czymś samym w sobie. Toteż przysługuje jej drugie określenie, zgodnie z którym jest czymś tylko możliwym i powinnością (das Sollen) totalności formy. Możliwość bez tej powinności jest istotnością jako taką. Ale w formie absolutnej zawarte jest to, że istota jest sama tylko mo­ mentem i że bez bytu nie ma swojej prawdy. Możliwość jest więc ową samą tylko istotnością, ustanowioną tak, że jest tylko momentem i nie jest adekwatna formie ab­ solutnej. Jest ona bytem samym w sobie określonym jako coś tylko ustanowionego, czyli w równej mierze jako nie­ bycie samym w sobie. Możliwość jest więc w sobie samej sprzecznością albo jest niemożliwością.

Hegel miał tu zapewne na myśli zasadę tożsamości.

Rozdział drugi. Przypadkowość

245

Wyraża się to początkowo w ten sposób, że możli­ wość, ponieważ jest określeniem formy ustanowionym jako zniesione, ma w sobie jakąś treść w ogóle. Treść ta, jako możliwa, jest bytem samym w sobie, który jest zarazem czymś zniesionym albo jest byciem „innym”. Ponieważ treść ta jest tylko możliwa, to możliwa jest w tym samym stopniu także jakaś inna albo jej przeciwieństwo. A jest A. Podobnie i —A jest —A. Każde z tych dwu twierdzeń wyraża możliwość przysługujących im określeń treści. Ale jako te twierdzenia wyrażające tożsamość są one w stosunku do siebie obojętne. Wraz z jednym nie zostaje ustanowione to, że dochodzi do tego również inne. Moż­ liwość jest porównawczym odniesieniem jednego twier­ dzenia do drugiego. Możliwość w swoim określeniu, jako refleksji totalności, zawiera to, że jej przeciwieństwo jest również możliwe. Dlatego jest podstawą i racją odnoszącą te twierdzenia do siebie, głoszącą, że dlatego, iż zacho­ dzi A = A, to zachodzi również —A = —A. W możliwym A zawarte jest również możliwe nie-A i sam ten stosunek jest tym, co określa jedno i drugie jako możliwe. Jednak jako takie odniesienie stwierdzające, że w jed­ 173 nym „możliwym" zawarte jest również jego „inne”, moż­ liwość jest sprzecznością, która znosi samą siebie. A po­ nieważ zgodnie ze swoim określeniem jest ona czymś refleksyjnym, i to — jak się okazało — refleksyjnością zno­ szącą samą siebie, to możliwość okazuje się także tym, co bezpośrednie, a tym samym staje się rzeczywistością. 3. Rzeczywistość ta nie jest rzeczywistością pierw­ szą, lecz refleksyjną, ustanowioną jako jedność jej samej i możliwości. To, co rzeczywiste, jako takie jest możli­ we. Pozostaje w bezpośredniej pozytywnej tożsamości z możliwością. Ale możliwość określiła się jako tylko możliwość. Tym samym również to, co rzeczywiste, jest

246

Nauka o istocie. Rzeczywistość

określone jako tylko możliwe. A bezpośrednio dlatego, że możliwość zawarta jest bezpośrednio w rzeczywistości, rzeczywistość występuje tu jako zniesiona, jako tylko możliwość. I na odwrót, rzeczywistość, która pozostaje w jedności z możliwością, jest tylko zniesioną bezpo­ średniością. Inaczej mówiąc, ponieważ formalna rzeczy­ wistość jest tylko bezpośrednią pierwszą rzeczywistością, jest ona tylko momentem, tylko zniesioną rzeczywisto­ ścią albo tylko możliwością. Tym samym określiliśmy bliżej, w jakiej mierze moż­ liwość jest rzeczywistością. Możliwość nie jest też jeszcze wszelką rzeczywistością — o realnej i absolutnej rzeczywi­ stości nie było jeszcze mowy. Jest ona tymczasem tylko tą rzeczywistością, która wystąpiła jako pierwsza, czyli rzeczywistością formalną, która określiła się jako tylko możliwość. Jest więc formalną rzeczywistością, która jest tylko bytem czy egzystencją w ogóle. Dlatego też wszystko, co możliwe, ma w ogóle jakiś byt albo pewną egzystencję. Tą jednością możliwości i rzeczywistości jest przypad­ kowość. To, co przypadkowe, jest czymś rzeczywistym, określonym zarazem tylko jako możliwe, czego „inne” albo przeciwieństwo również istnieje. Rzeczywistość ta jest zatem tylko bytem czy egzystencją, ale bytem usta­ nowionym w swej prawdzie jako taki, który ma wartość założoności albo możliwości. Możliwość na odwrót jako refleksja-w-sobie czy jako byt sam w sobie jest ustanowiona jako założoność. To, co możliwe, jest czymś rzeczywi­ stym w takim znaczeniu rzeczywistości. Ma ono tylko taką wartość jak rzeczywistość przypadkowa. Samo jest przypadkowe. Toteż przypadkowość występuje w dwóch aspektach. 174 Po pierwsze, o ile zawiera ona możliwość bezpośrednio w sobie samej albo — co oznacza to samo — o ile możli­

Rozdział drugi. Przypadkowość

247

wość zostaje w niej zniesiona, przypadkowość nie jest ani założonością, ani czymś zapośredniczonym, lecz rzeczy­ wistością bezpośrednią, bezzasadną (hat keinen Grund). Ponieważ także temu, co możliwe, przysługuje ta bez­ pośrednia rzeczywistość, to tak samo jak to, co rzeczy­ wiste, określone zostaje jako przypadkowe i również jako bezzasadne (Grundloses). Ale przypadkowość jest — po drugie — rzeczywisto­ ścią jak coś tylko możliwego albo jako pewna założoność. Również możliwość jako formalny byt w sobie jest tylko założonością. Toteż zarówno jedno, jak i drugie nie jest niczym samym w sobie i dla siebie, lecz ma swoją praw­ dziwą refleksję-w-sobie w jakimś „innym”, albo ma swoją podstawę i rację. To, co przypadkowe, nie ma zatem podstawy, ponie­ waż jest przypadkowe i zarazem ma ono podstawę, po­ nieważ jest przypadkowe. Przypadkowość jest ustanowionym niezapośredniczonym przechodzeniem w siebie (Umschlagen) tego, co we­ wnętrzne, i tego, co zewnętrzne, albo refleksji-w-sobie i bytu — ustanowionym przez to, że zarówno możliwość, jak i rzeczywistość mają to określenie każda w sobie sa­ mej — że obie są momentami absolutnej formy. Tym samym rzeczywistość w swojej bezpośredniej jed­ ności z możliwością jest tylko egzystencją i określona jest jako bezzasadna, będąc tylko czymś ustanowionym albo tylko możliwym. Albo jeśli bierzemy rzeczywistość jako refleksyjną i określoną w przeciwieństwie do możliwości, okazuje się ona czymś oddzielonym od możliwości, od refleksyjności w sobie i tym samym bezpośrednio rów­ nież tylko czymś możliwym. Podobnie możliwość jako prosty byt w sobie jest czymś bezpośrednim, tylko jakimś istnieniem w ogóle. Albo wzięta w przeciwieństwie do

248

Nauka o istocie. Rzeczywistość

rzeczywistości jest ona również pozbawionym rzeczywi­ stości bytem samym w sobie, czymś tylko możliwym, ale właśnie dlatego tylko pewną w sobie nierefleksyjną egzy­ stencją w ogóle. Tym absolutnym niepokojem stawania się obu tych okre­ śleń jest przypadkowość. Ale ponieważ każde z tych określeń przechodzi (umschlagt) bezpośrednio w swoje przeciwieństwo, to zbiega się ono w nim również bez­ względnie z sobą samym, a ta ich tożsamość — tożsamość jednego w drugim — jest koniecznością. Konieczność (das Notwendige) jest czymś rzeczywi­ stym. Jako rzeczywista jest ona czymś bezpośrednim, bezzasadnym. Ale ma ona w równym stopniu swoją rze­ czywistość dzięki jakiemuś „innemu”, czyli w swej pod175 stawie, ale jest zarazem założonością tej podstawy oraz jej refleksją w sobie: możliwość tego, co konieczne, jest możliwością zniesioną. Przypadkowość jest więc czymś koniecznym, ponieważ rzeczywistość określona została jako możliwa, a tym samym jej bezpośredniość zosta­ ła zniesiona i rozbita na podstawę i rację, czyli byt sam w sobie, oraz na to, co ugruntowane. Ale także dlatego, że ta jej możliwość — stosunek ugruntowywania — zostaje zniesiona i ustanowiona jako byt. Konieczność jest i ten jej byt (dies Seiende) jest sam czymś koniecznym. Ale zara­ zem jest sama w sobie. Ta refleksja-w-sobie jest pewnym „innym” wobec owej bezpośredniości bycia (des Seins), a konieczność tego jej bytu (des Seienden) jest pewnym „innym”. Sam ten byt (das Seiende) nie jest zatem ko­ niecznością. Ale owo bycie w sobie samo jest też przecież tylko założonością, jest czymś zniesionym i samo jest bezpośrednie. Tym samym rzeczywistość w swojej róż­ nicy — w możliwości — okazuje się tożsama z sobą samą. Jako ta tożsamość jest ona koniecznością.

Rozdział drugi. Konieczność względna

249

B. KONIECZNOŚĆ WZGLĘDNA ALBO REALNA RZECZYWISTOŚĆ, MOŻLIWOŚĆ I KONIECZNOŚĆ

1. Konieczność, która się tu wyłoniła, jest koniecznościąformalną, ponieważ jej momenty są formalne, są pro­ stymi określeniami, stanowiącymi totalność tylko jako bezpośrednia jedność albo jako bezpośrednie przecho­ dzenie (Umschlagen) jednego w drugi i dlatego nie mają postaci czegoś samoistnego. W tej formalnej konieczno­ ści jedność jest więc przede wszystkim czymś prostym i obojętnym w stosunku do swych różnic. Jako bezpośred­ nia jedność określeń formy konieczność ta jest rzeczywi­ stością, ale taką, która — ponieważ jej jedność jest teraz określona jako obojętna w stosunku do różnicy określeń formy, czyli różnicy między rzeczywistością a możliwo­ ścią — ma pewną treść. Treść ta jako obojętna tożsamość zawiera w sobie również formę jako obojętne, tzn. tylko różne określenia i jest różnorodną treścią w ogóle. Ta właśnie rzeczywistość jest rzeczywistością realną. Rzeczywistość realna jako taka jest przede wszystkim rzeczą o wielu własnościach, jest egzystującym światem. Ale nie jest ona egzystencją, która rozwiązuje się w zja­ wisko, lecz jako rzeczywistość jest ona równocześnie bytem samym w sobie i refleksją-w-sobie. Utrzymuje się 176 w różnorodności egzystencji samej. Jej zewnętrzność jest wewnętrznym odnoszeniem się tylko do siebie samej. To, co jest rzeczywiste (wirklich) — może działać (wirken). Jego rzeczywistość daje o czymś znać (gibt etwas kund) wydobywając coś na jaw (durch das, was es heruorbringt). Jego stosunek do „innego” jest manifestacją siebie. Nie jest ani przejściem — tak istniejące coś odnosi się do swe­ go „innego”. Nie jest też przejawianiem się — w ten spo­ sób rzecz istnieje tylko w swym stosunku do „innego”.

250

Nauka o istocie. Rzeczywistość

Jest czymś samoistnym, ale takim, które swoją refleksjęw-sobie, swoją określoną istotność ma w jakiejś innej samoistności. Realna rzeczywistość ma zatem możliwość również bezpośrednio w sobie samej. Zawiera ona w sobie moment bytu samego w sobie. Ale jako taka, która jest dopiero tylko bezpośrednią jednością, występuje w jednym z okre­ śleń formy i tym samym jako byt (das Seiende) różny od bytu samego w sobie albo możliwości. 2. Ta możliwość jako byt sam w sobie rzeczywistości realnej jest sama możliwością realną, jest początkowo tre­ ściowym (inhaltscolle) bytem samym w sobie. Formalna możliwość jest refleksją-w-sobie tylko jako tożsamość abstrakcyjna, polegająca na tym, że coś nie przeczy samemu sobie. Jeśli jednak wdajemy się w rozważanie określeń, okoliczności i warunków jakiejś rzeczy, aby zo­ rientować się stąd w jej możliwości, to nie zadowalamy się już samą tylko formalną możliwością, lecz rozpatru­ jemy jej możliwość realną. Ta realna możliwość jest sama bezpośrednią egzystencją, ale już nie dlatego, że możliwość jako taka, jako moment formalny, jest bezpośrednio swym przeciwieństwem — rzeczywistością nierefleksyjną, lecz dlatego, że jest możli­ wością realną, ma ona to określenie od razu w sobie samej. Realna możliwość pewnej rzeczy jest więc istniejącą róż­ norodnością okoliczności do niej się odnoszących. Ta różnorodność istnienia jest wprawdzie zarówno możliwością, jak i rzeczywistością, ale ich tożsamość jest dopiero tylko treścią obojętną w stosunku do tych okre­ śleń formy. Toteż stanowią one formę, są określone w prze­ ciwieństwie do swej tożsamości. Inaczej mówiąc, bezpo­ średnia realna rzeczywistość, ponieważ jest bezpośrednia, zostaje określona jako przeciwstawieństwo swojej możli­

Rozdział drugi. Konieczność względna

251

wości. Jako ta określona, a tym samym refleksyjna rze­ czywistość jest ona możliwością realną. Ta jest wprawdzie teraz ustanowioną całością formy, ale formy w swej okre­ 177 śloności, czyli w formie rzeczywistości jako formalnej albo bezpośredniej oraz możliwości jako abstrakcyjnego bytu samego w sobie. Rzeczywistość ta, stanowiąca możliwość jakiejś rzeczy (Sache), nie jest zatem jej własną możliwo­ ścią, lecz bytem samym w sobie jakiejś innej rzeczywisto­ ści. Ona sama jest rzeczywistością, która powinna zostać zniesiona, jest możliwością jako tylko możliwość. W ten oto sposób realna możliwość stanowi całość warunków, rzeczywistość w sobie nierefleksyjną, rozproszoną, ale tak określoną, że ma być bytem samym w sobie, ale jakiegoś „innego” i zarazem winna wracać do siebie. To, co realnie możliwe, jest więc w swoim bycie w so­ bie tożsamością formalną, która w swoim prostym okre­ śleniu treści sobie nie przeczy. Ale jako tożsamość ze sobą musi nie być ze sobą sprzeczne również w swych rozwiniętych i różnych okolicznościach oraz we wszyst­ kim tym, z czym pozostaje w związku. Ale ponieważ jest ono - po drugie — w sobie różnorodne i pozostaje w róż­ norodnym związku z tym, co inne, a różność przechodzi sama w sobie w przeciwieństwo — to jest ze sobą sprzecz­ ne. Jeśli przedmiotem rozważań jest możliwość i należy wykazać jej sprzeczność, to wystarczy trzymać się tylko różnorodności, którą zawiera ona w sobie jako swą treść albo jako swoją uwarunkowaną egzystencję, a w tym ła­ two już będzie odszukać jej sprzeczność. Nie jest to jed­ nak sprzeczność wynikająca z porównania. Różnorodna egzystencja sama w sobie polega na tym, by znosić samą siebie i zatracać się, a tym samym zawiera ona w sobie samej w sposób istotny to określenie, że jest tylko czymś możliwym.

252

Nauka o istocie. Rzeczywistość

Jeśli wszystkie warunki jakiejś rzeczy w pełni zaist­ nieją, wstępuje ona w rzeczywistość. Zupełność warun­ ków jest totalnością jako totalność treści, a rzecz sama (die Sache selbst) jest tą treścią, ale określoną w ten spo­ sób, że jest zarówno czymś rzeczywistym, jak i możli­ wym. W sferze uwarunkowanej podstawy i racji warunki mają swą formę, czyli podstawę albo istniejącą dla siebie refleksję na zewnątrz siebie i ta forma odnosi je do mo­ mentów rzeczy, nadając im egzystencję. Tutaj natomiast bezpośrednia rzeczywistość jest określona jako warunek nie przez refleksję zakładającą, lecz zostaje ustanowione, że ona sama jest możliwością. 178 W znoszącej samą siebie realnej możliwości zniesione więc zostaje coś podwójnego. Sama ta możliwość polega bowiem na tym, by być czymś podwójnym: rzeczywisto­ ścią i możliwością. 1) Rzeczywistość jest rzeczywistością formalną albo pewną egzystencją, która przejawiała się jako samoistna i bezpośrednia, a w wyniku zniesienia stała się bytem refleksyjnym, momentem pewnego „in­ nego", zyskując w ten sposób sama byt sam w sobie. 2) Egzystencja ta była również określona jako możliwość, czyli jako byt sam w sobie, ale pewnego „innego”. Jeśli więc egzystencja ta znosi samą siebie, zniesiony zostaje również ten byt sam w sobie i przechodzi ona w rzeczy­ wistość. Ten ruch znoszącej samą siebie realnej możliwo­ ści rodzi zatem te same, już istniejące momenty, tylko że teraz każdy z nich powstaje jeden z drugiego. Dlatego też ruch ten nie jest w tej negacji żadnym przejściem, lecz zbieganiem się z sobą samym. W możliwości formalnej, ponieważ coś było możliwe, możliwe też było nie ono samo — lecz jego „inne”. Możli­ wość realna nie ma już takiego „innego” za swoje przeci­ wieństwo, gdyż jest ona realna, ponieważ sama jest także

Rozdział drugi. Konieczność względna

253

rzeczywistością. Jeśli zatem zniesiona zostaje bezpośrednia egzystencja tej możliwości — krąg warunków — staje się ona bytem samym w sobie, którym już sama jest — mianowicie jako byt sam w sobie jakiegoś „innego”. Jeśli natomiast, na odwrót, zniesiony zostaje przez to zarazem jej moment bytu samego w sobie, staje się ona rzeczywistością, a więc tym momentem, którym ona również sama już jest. Tym, co tu znika, jest więc to, że rzeczywistość była określona jako możliwość, czyli byt sam w sobie jakiegoś innego. I na odwrót, znika też możliwość jako rzeczywistość, która nie jest tą rzeczywistością, której możliwość ona stanowi. 3. Negacja możliwości realnej jest więc jej tożsamością z sobą samą, a ponieważ w tym swoim zniesieniu jest ona w ten sposób w sobie samej przeciwuderzeniem tego zniesienia w sobie samym, jest ona koniecznością realną. To, co jest konieczne, nie może być inne. Natomiast może być inne to, co jest w ogóle możliwe, ponieważ moż­ liwość jest takim bytem samym w sobie, który jest tylko założonością, a więc w istocie byciem „innym”. Możliwość formalna jest tą tożsamością jako przechodzenie w bez­ względnie „inne”. Natomiast realna, ponieważ ten drugi moment — rzeczywistość — zawiera w sobie samej, jest już sama koniecznością. A zatem to, co jest realnie możliwe, nie może już być inne. W wyniku tych oto warunków 179 i okoliczności nie może powstać nic innego. Możliwość realna i konieczność są więc tylko pozornie czymś różnym. Konieczność jest nie taką tożsamością, która się dopiero staje, lecz taką, która została już założona i leży u podło­ ża. Konieczność realna jest więc stosunkiem zawierającym treść, ponieważ treść jest właśnie ową tożsamością samą w sobie, obojętną w stosunku do różnic formy. Konieczność ta jest jednak zarazem relatywna. Ma ona bowiem jakieś założenie, od którego rozpoczyna,

254

Nauka o istocie. Rzeczywistość

ma swój punkt wyjścia w przypadkowości. Realna rzeczy­ wistość jako taka jest bowiem rzeczywistością określoną, a swoją określoność, że jest bytem bezpośrednim, ma po­ czątkowo w tym, że stanowi różnorodność egzystujących warunków. Ale jako ten bezpośredni byt jako określo­ ność jest ona również negacją siebie, jest bytem samym w sobie, czyli możliwością. Jako taka jest możliwością realną. Jako jedność obu momentów jest totalnością for­ my, ale totalnością jeszcze wobec siebie zewnętrzną. Jest ona jednością możliwości i rzeczywistości w ten sposób, że: 1) różnorodna egzystencja jest bezpośrednio albo po­ zytywnie możliwością—jest czymś możliwym, czymś ze sobą tożsamym w ogóle, ponieważ jest czymś rzeczywi­ stym. 2) Ponieważ ta możliwość egzystencji jest czymś ustanowionym, to zostaje ona określona jako tylko moż­ liwość, jako bezpośrednie przechodzenie (Umschlagen) rzeczywistości w swe przeciwieństwo — albo jako przy­ padkowość. Dlatego owa możliwość, którą rzeczywistość, będąc warunkiem, zawiera w sobie, jest tylko bytem sa­ mym w sobie jako możliwość jakiegoś „innego”. A ponie­ waż — jak wykazaliśmy — inność ta znosi samą siebie, a ta założoność sama zostaje ustanowiona, realna możliwość staje się wprawdzie sama koniecznością, ale ta ostatnia swój początek bierze w owej jeszcze w sobie nierefleksyjnej jedności możliwości i rzeczywistości. To zakłada­ nie i ruch powracania do siebie są tu jeszcze oddzielone. Inaczej mówiąc, konieczność nie określiła się jeszcze sama z siebie jako przypadkowość. Relatywność konieczności realnej przejawia się w tre­ ści w ten sposób, że jest ona dopiero tylko tożsamością obojętną wobec formy i dlatego od niej różną i tylko 180 określoną treścią w ogóle. To, co realnie konieczne, jest więc pewną ograniczoną rzeczywistością, która z racji

Rozdział drugi. Konieczność absolutna

255

tej ograniczoności jest pod innym względem także tylko czymś przypadkowym. A zatem faktycznie realna konieczność jest sama w sobie także przypadkowością. Przejawia się to przede wszystkim w ten sposób, że to, co jest realnie koniecz­ ne, jest wprawdzie czymś koniecznym co do formy, ale ograniczonym co do treści i za sprawą tej treści zawiera w sobie przypadkowość. Ale przypadkowość zawarta jest również w samej formie przysługującej realnej koniecz­ ności. Jak się bowiem okazało, realna konieczność jest tylko sama w sobie czymś koniecznym, ale ustanowiona zostaje ona jako wzajemna inność rzeczywistości i możli­ wości. Konieczność realna zawiera więc przypadkowość. Jest ona powrotem do siebie z owego niespokojnego wza­ jemnego bycia „inną” rzeczywistości i możliwości, ale nie powrotem z siebie samej do siebie. A zatem sama w sobie jedność konieczności i możliwo­ ści jednak tu występuje. Jedność tę należy nazwać abso­ lutną rzeczywistością. C. KONIECZNOŚĆ ABSOLUTNA

Konieczność realna jest koniecznością określoną. Ko­ nieczność formalna nie zawiera jeszcze w sobie żadnej treści i określoności. Określoność konieczności polega na tym, że swą negację, przypadkowość, ma ona w sobie sa­ mej. Taką się tu okazała. Jednak określoność ta w swej pierwszej niezłożoności jest rzeczywistością. Konieczność określona jest zatem bezpośrednio koniecznością rzeczywistą. Rzeczywistość ta, która sama jako taka jest konieczna — ponieważ zawiera konieczność jako swój byt sam w sobie — jest rzeczywisto­ ścią absolutną — rzeczywistością, która nie może już być

256

Nauka o istocie. Rzeczywistość

inna, gdyż jej bytem w sobie nie jest możliwość, lecz ko­ nieczność sama. Ale tym samym owa rzeczywistość — ponieważ usta­ nowiona zostaje jako absolutna, czyli jako taka, która sama jest jednością siebie samej i możliwości — jest tylko pu­ stym określeniem albo jest przypadkowością. Ta pustość jej określenia czyni z niej samą tylko możliwość, coś, co w równym stopniu może być innym i może być określone jako możliwe. Ale możliwość ta jest sama możliwością 181 absolutną. Jest bowiem właśnie taką możliwością, któ­ ra może zostać określona zarówno jako możliwość, jak i jako rzeczywistość. A ponieważ jest taką obojętnością w stosunku do siebie samej, zostaje ustanowiona jako pu­ ste, przypadkowe określenie. Tym samym konieczność realna zawiera przypadko­ wość nie tylko sama w sobie, lecz przypadkowość ta także staje się w niej. Ale to stawanie się przypadkowości jako zewnętrzność jest samo tylko bytem w sobie konieczno­ ści, ponieważ jest tylko pewnym bezpośrednim określe­ niem (Bestimmtsein). Jest ono jednak nie tylko tym, lecz także własnym stawaniem się konieczności. Inaczej mó­ wiąc — przysługujące jej założenie okazało się ustanowio­ ne przez nią samą. Albowiem jako konieczność realna jest ona zniesieniem rzeczywistości w możliwości i na odwrót. A ponieważ jest ona tym prostym przechodzeniem (Umschlagen) jednego z tych momentów w drugi, jest ona także ich prostą pozytywną jednością, ponieważ każdy — jak się okazało — zbiega się w tym, co inne, tylko z sobą sa­ mym. A jeśli tak, to jest ona rzeczywistością, jednak taką, która jest tylko prostym zbieganiem się formy z sobą samą. Jej negatywne ustanawianie owych momentów jest też dlatego samo zakładaniem albo ustanawianiem siebie samej jako zniesionej albo ustanawianiem bezpośredniości.

Rozdział drugi. Konieczność absolutna

257

Ale właśnie w tym ustanawianiu rzeczywistość ta zo­ staje określona jako coś negatywnego. Jest ona zbieganiem się ze sobą jako wychodzenie z rzeczywistości, która była możliwością realną. Ta nowa rzeczywistość powstaje więc tylko z własnego bytu samego w sobie, z negacji samej sie­ bie. Tym samym jest ona jednak bezpośrednio określona jako możliwość, jako coś zapośredniczonego przez swą ne­ gację. Ale możliwość ta nie jest jednak bezpośrednio ni­ czym innym, jak tylko tym zapośredniczaniem, w którym byt w sobie, czyli możliwość sama oraz bezpośredniość okazują się w równym stopniu założonością. Konieczność okazuje się więc w równym stopniu znoszeniem tej założo­ ności albo ustanawianiem bezpośredniości oraz bytu samego w sobie, jak i właśnie przez to określaniem tego znoszenia jako założoności. Konieczność sama określa siebie jako przypadkowość — w swoim bycie odbiega od siebie samej, w tym odbieganiu sama zostaje zawrócona tylko do siebie i w tym powrocie sama od siebie samej odbiegła. Tak oto forma przeniknęła w swojej realizacji wszyst­ kie swoje różnice, uczyniła się przejrzystą i jako absolut­ 182 na konieczność jest tylko tą prostą tożsamością bytu z sobą samym w swojej negacji albo w istocie. Różnica między treścią a formą samą również znikła. Albowiem owa jed­ ność możliwości w rzeczywistości i na odwrót w swojej określoności czy też w założoności jest formą obojętną w stosunku do siebie samej - rzeczą jako treścią (die inhaltsuolle Sache), w której forma konieczności stała się raczej czymś zewnętrznym. Ale dlatego forma jest tą refleksyjną tożsamością obu określeń jako obojętna w sto­ sunku do nich, a tym samym formalnym określeniem bytu samego w sobie w przeciwieństwie do założoności i ta możliwość stanowi o owej ograniczoności treści, któ­ ra charakteryzowała konieczność realną. Natomiast roz­

258

Nauka o istocie. Rzeczywistość

wiązaniem tej różnicy jest absolutna konieczność, której treścią jest przenikająca w niej samą siebie różnica. Konieczność absolutna jest więc ową prawdą, do której powraca rzeczywistość i możliwość w ogóle oraz koniecz­ ność formalna i realna. Jak się okazało, jest ona bytem, który w swej negacji, w istocie, odnosi się do samego sie­ bie i jest bytem. Jest ona w tym samym stopniu prostą bezpośredniością albo czystym bytem, co prostą refleksją w sobie, czyli czystą istotą. Jest ona tym dlatego, że jedno i drugie jest jednym i tym samym. To, co bezwzględnie konieczne, jest tylko dlatego, że jest. Poza tym nie ma ono żadnego warunku ani podstawy i racji. Ale w równym stopniu jest ono czystą istotą. Byt tego, co bezwzględnie konieczne, jest prostą refleksją-w-sobie, jest, ponieważ jest refleksja. Jako refleksja ma ono podstawę i warunek, ale za tę podstawę i warunek ma ono tylko siebie samo. To, co bezwzględnie konieczne, jest bytem samym w sobie, ale ten jego byt sam w sobie jest jego bezpośredniością, jego możliwość jest rzeczywistością. A zatem jest, ponieważ jest, jako zbieganie się bytu z sobą samym jest ono istotą. Ale ponieważ ta niezłożoność jest w równym stopniu niezłożonością bezpośrednią, jest ono bytem. Absolutna konieczność okazuje się tym samym re­ fleksją albo formą tego, co absolutne. Jest jednością bytu i istoty, prostą bezpośredniością, która jest absolutną ne­ gatywnością. Dlatego z jednej strony jej różnice nie są też określeniami refleksyjnymi, lecz istniejącą różnorodno­ ścią, odróżnioną rzeczywistością, która ma postać wza­ jemnie sobie przeciwstawnych samoistnych „innych”. Z drugiej jednak strony, ponieważ ich wzajemny stosu183 nek jest absolutną tożsamością, absolutna konieczność jest absolutnym odwracaniem ich rzeczywistości w ich możliwość i ich możliwości w rzeczywistość.

Rozdział drugi. Konieczność absolutna

259

Konieczność absolutna jest przeto ślepa. Z jednej stro­ ny jej odróżnione momenty, określone jako rzeczywistość i jako możliwość, mają postać refleksji-w-sobie jako bytu. Toteż są wolnymi rzeczywistościami, z których żadna nie prześwieca w innej i żadna nie chce ukazać nawet śladu swego odnoszenia się do innej — jako ugruntowane w so­ bie samych każda jest w sobie samej tym, co koniecz­ ne. Konieczność jako istota jest w tym bycie zamknięta. Wzajemne stykanie się tych rzeczywistości przejawia się więc jako pusta zewnętrzność. Rzeczywistość jednej z nich w innej jest ty/feo-możliwością, przypadkowością. Byt zostaje bowiem ustanowiony jako absolutnie ko­ nieczny, jako zapośredniczenie się z sobą samym, któ­ re jest absolutną negacją zapośredniczenia przez „inne” albo ustanowiony zostaje jako byt, który jest tożsamy tylko z bytem. Inne, które ma swą rzeczywistość w bycie, określone jest więc bezwzględnie jako tylko-możliwe, jako pusta założoność. Ale ta przypadkowość jest raczej absolutną koniecz­ nością. Jest istotą owych wolnych, w sobie koniecznych rzeczywistości. Istota ta jest czymś, co unika światła dziennego (das Lichtscheue), ponieważ w tych rzeczywistościach nie ma żadnego przeświecania, żadnego 184 odbicia (Reflex), gdyż są ugruntowane tylko w sobie samych, są ukształtowane tylko dla siebie, manifestują sobie tylko same siebie, ponieważ są tylko bytem. Ale ich istota przebije się w nich i ujawni, czym ona jest i czym one są. Niezłożoność ich bytu, ich polegania na sobie jest absolutną negatywnością, jest wolnością ich bezpo­ średniości, w której nic nie prześwieca. Negatywność ta przebija w nich, ponieważ byt okazuje się w swej istocie sprzecznością z sobą samym, i to sprzecznością z by­ tem w formie bytu, okazuje się taką negacją owych rze­

260

Nauka o istocie. Rzeczywistość

czywistości, która jest absolutnie różna od ich bytu, jest ich niczym, ich równie wolną innością w odniesieniu do nich, taką samą jak ich byt. Tej inności jednak nie można było w nich nie rozpo­ znać. W swojej na sobie samej polegającej postaci są one obojętne w stosunku do formy, są treścią, a tym samym różnymi rzeczywistościami i pewną określoną treścią. Treść ta jest piętnem, które konieczność nałożyła na te rzeczywistości, gdy ona — będąc sama absolutnym po­ wrotem do siebie samej w swoim określeniu — puściła je wolno jako absolutnie rzeczywiste, piętnem, na które ko­ nieczność powołuje się jako na świadectwo swego prawa (Rechts) wobec tych rzeczywistości, które ulegają mu i podlegają zagładzie. Manifestacją tego, czym określo­ ność jest w swej prawdzie — negatywnym odnoszeniem się do siebie samej — jest jej ślepa zagłada w inności. Przebijające przeświecanie albo refleksja w tym ich bycie (an den Seienden) jest stawaniem się, czyli przechodzeniem bytu w nic. Ale byt, na odwrót, jest także istotą, a stawa­ nie się jest refleksją, czyli przeświecaniem. Tym samym zewnętrzność jest swą własną wewnętrznością, ich od­ noszenie się do siebie absolutną tożsamością, a przecho­ dzenie rzeczywistości w możliwość, bytu w nic, jest zbie­ ganiem się z sobą samym. Przypadkowość jest absolutną koniecznością. Ona sama jest zakładaniem owych pierw­ szych absolutnych rzeczywistości. Ta tożsamość bytu w jego negacji z sobą samym jest sub­ stancją. Jest ona tą jednością w swojej negacji albo w przy­ padkowości. Toteż jest ona substancją jako odnoszenie się (Verhaltnis) do siebie samej. Ślepe przejście konieczności jest raczej własną wykładnią tego, co absolutne, jego ru­ chem w sobie, które w swym uzewnętrznieniu ukazuje raczej samo siebie.

Rozdział trzeci

STOSUNEK ABSOLUTNY Konieczność absolutna nie jest ani czymś określonym jako konieczne (das Notwendige), ani tym bardziej pewną koniecznością (ein Notwendiges), lecz koniecznością (Notwendigkeit) — byciem (Sein) bezwzględnie jako refleksja. Jest ona stosunkiem (Verhaltnis), ponieważ jest rozróżnia­ niem, i to takim, którego momenty są same całą jej total­ nością i dlatego mają absolutne istnienie (Bestehen), ale jest to tylko jedno istnienie, a ta różnica jest tylko pozorem właściwym wykładni (der Schein des Auslegens) tego, co ab­ solutne, a pozór samym tym, co absolutne. Istota jako taka jest refleksją albo przeświecaniem. Natomiast istota jako stosunek absolutny jest pozorem ustanowionym jako pozór (der ais Schein gesetzte Schein), który jako to odnoszenie się do samego siebie jest absolutną rzeczywistością. Absolut, który najpierw podlegał wykładni w refleksji zewnętrznej, teraz jako absolutna forma albo jako konieczność wykłada sam siebie. Ta wykładnia przez absolut samego siebie jest jego ustanawianiem samego siebie, i absolut jest tylko tym ustanawianiem siebie. Podobnie jak światło naturalne nie jest ani czymś, ani rzeczą, a jego bytem jest tylko jego 185 świecenie (Scheinen), tak samo manifestacja ta jest równą sobie samej absolutną rzeczywistością. Strony stosunku absolutnego nie są też dlatego atry­ butami. W atrybucie absolut prześwieca tylko w jednym

262

Nauka o istocie. Rzeczywistość

z przysługujących mu momentów, założonym i podjętym przez refleksję zewnętrzną. Ale tą, która wykłada abso­ lut (Auslegerin des Absoluten), jest konieczność absolutna, tożsama ze sobą jako określająca samą siebie. Ponieważ jest ona przeświecaniem ustanowionym jako pozór (das Scheinen, das ais Schein gesetzt ist), to strony tego stosun­ ku są totalnościami, ponieważ ich istnienie jest pozorem. Jako pozór różnice są sobą samą i swym przeciwień­ stwem albo każda jest całością. I na odwrót, są one tak dalece pozorem, ponieważ są totalnościami. To rozróż­ nianie, czyli pozór tego, co absolutne, jest zatem tylko ustanawianiem samego siebie jako tożsamości. W swoim bezpośrednim pojęciu stosunek ten jest stosunkiem między substancją a akcydensami, bezpośred­ nim zanikaniem i stawaniem się absolutnego pozoru w sobie samym. Jeśli substancja określa się jako byt dla siebie w przeciwieństwie do jakiegoś „innego”, czyli sto­ sunek absolutny określa się jako stosunek realny, to jest stosunkiem przyczynowości. Jeśli w końcu stosunek ten jako odnoszący siebie do siebie samego przechodzi w od­ działywanie wzajemne, to stosunek absolutny, zgodnie z określeniami, jakie w sobie zawiera, okazuje się także czymś ustanowionym. Ta ustanowiona jedność stosunku w jego określeniach, które ustanowione zostają jako sama całość i tym samym w równej mierze są ustanowione jako określenia — ta ustanowiona jedność jest wtedy pojęciem. A. STOSUNEK SUBSTANCJALNOŚCI

Konieczność absolutna jest stosunkiem absolutnym dlatego, że nie jest ona bytem jako takim, lecz bytem, który jest, ponieważ jest. Jest bytem jako absolutne zapo­ średniczenie siebie z sobą samym. Taki byt jest substan­

Rozdział trzeci. Stosunek aubstancjalności

263

cją, która jako ostatnia jedność istoty i bytu jest byciem we wszelkim bycie — nie jest ani nierefleksyjną bezpo­ średniością, ani czymś abstrakcyjnym, stojącym poniżej egzystencji i zjawiska, lecz bezpośrednią rzeczywistością samą, a rzeczywistością tą jako absolutna refleksyjność, jako będące czymś samym w sobie i dla siebie istnienie 186 (Bestehen). Substancja jako ta jedność bycia i refleksji jest w sposób istotny swym własnym pozorem (Scheinen) i własną założonością. Jeśli pozór (Scheinen) jest pozo­ rem, który odnosi się do siebie samego, to jest. Tym jego byciem jest substancja jako taka. I na odwrót, jeśli byt ten jest tylko tożsamą ze sobą założonością, to jest on pozorną (scheinende) totalnością, akcydentalnością. To przeświecanie jest tożsamością jako tożsamość formy — jedność możliwości i rzeczywistości. Jedność ta, po pierwsze, jest stawaniem się, jest przypadkowością jako sfera powstawania i zanikania. Albowiem zgodnie z określeniem bezpośredniości odnoszenie się do siebie możliwości i rzeczywistości jest ich bezpośrednim wza­ jemnym przechodzeniem (Umschlagen) w siebie jako ist­ niejących, przechodzeniem każdej z nich w swoje „inne”, które jest jej tylko „innym”. Ponieważ jednak byt jest po­ zorem, to ich wzajemny stosunek do siebie jest także sto­ sunkiem tożsamości albo przeświecania w sobie nawza­ jem, refleksją. Ruch akcydentalności jest więc w każdym swoim momencie przeświecaniem w sobie nawzajem ka­ tegorii bytu i określeń refleksyjnych istoty. Bezpośrednie coś ma pewną treść. Jego bezpośred­ niość jest zarazem refleksyjną obojętnością wobec formy. Treść ta jest treścią określoną, a ponieważ jest to określo­ ność bytu, owo coś przechodzi w „inne”. Ale jakość jest także określonością refleksji. Jako taka jest ona obojętną różnością. Ale ta staje się czymś wyższym (begeistet sich),

264

Nauka o istocie. Rzeczywistość

przechodzi w przeciwieństwo i wraca do swej podstawy, którą jest nic, ale także refleksja-w-sobie. Refleksja ta znosi samą siebie. Ale ona sama jest refleksyjnym by­ tem samym w sobie i jako taka jest możliwością, a ten byt w sobie w swoim przechodzeniu, które jest w tym samym stopniu refleksją-w-sobie, jest rzeczywistością konieczną. Ten ruch akcydentalności jest rzeczywistością (Aktuositat) substancji jako niezwruszone wyłanianie się jej samej (ruhiges Heruorgehen ihrer selbst). Jej działanie skie­ rowane jest nie przeciw czemuś, lecz przeciw sobie jako bezpośrednio nie stawiającemu oporu elementowi. Zno­ szenie czegoś, co zostało założone, to zanikający pozór. Dopiero w działaniu znoszącym to, co bezpośrednie, powstaje sama ta bezpośredniość albo ów pozór (Scheinen). Rozpoczynanie od samego siebie jest dopiero ustanawia­ niem tego „siebie”, od którego się rozpoczyna. Substancja jako tożsamość pozoru (des Scheinens) jest totalnością całości i obejmuje swym pojęciem akcyden­ talność, akcydentalność zaś jest całą substancją samą. 187 Występująca w niej różnica, polegająca na tym, że rozpa­ da się ona na prostą tożsamość bytu i na wymianę akcyden­ sów w niej, jest pewną formą jej pozoru. Prosta tożsamość bytu jest pozbawioną formy substancją, jaką operuje wy­ obrażenie, dla którego pozór nie określił się jako pozór i które trwa — jako przy czymś absolutnym - przy takiej nieokreślonej tożsamości, która nie ma w sobie prawdy i jest tylko określonością bezpośredniej rzeczywistości albo też bytu w sobie, czyli możliwości: określenia formal­ ne, które przynależą akcydentalności. Drugie określenie — wymiana akcydensów — jest ab­ solutną jednością formy akcydentalności, jest substan­ cją jako absolutna moc. Zanikanie akcydensu jest jego

Rozdział trzeci. Stosunek aubstancjalności

265

powrotem jako rzeczywistości do siebie jako do swego bytu samego w sobie, czyli do swej możliwości. Ale ten jego byt sam w sobie jest sam tylko założonością i dla­ tego jest również rzeczywistością, a ponieważ te okre­ ślenia form są zarazem w równym stopniu określeniami treści, to możliwość ta jest również co do treści pewną inną określoną rzeczywistością. Substancja, przekładając rzeczywistość wraz z jej treścią w możliwość, manifestu­ je siebie jako moc tworząca, a sprowadzając z powrotem rzeczywistość do możliwości - jako moc mszcząca. Ale obydwie są tożsame: tworzenie jest czymś niszczącym, niszczenie — czymś tworzącym. Pozytywność i negatyw­ ność, możliwość i rzeczywistość są bowiem w konieczno­ ści substancjalnej w sposób absolutny połączone. Akcydensy jako takie — a jest ich wiele, gdyż wielość jest jednym z określeń bytu — nie mają wzajemnie wła­ dzy nad sobą. Są one czymś istniejącym, albo dla siebie istniejącym czymś, są egzystującymi rzeczami o różno­ rodnych właściwościach, albo całościami składającymi się z części, są samoistnymi częściami, siłami, które wy­ magają wzajemnego pobudzania się i które mają siebie wzajemnie za warunek. Jeśli jeden taki akcydens wydaje się sprawować władzę nad innym, to jest to władza sub­ stancji, która obejmuje sobą obydwa akcydensy, nadaje im jako negatywność nierówną wartość, jeden ustanawia jako przemijający, a drugi z inną treścią i jako powstający, albo pierwszy określa jako przechodzący w swą możli­ wość, a drugi jako przechodzący w tej możliwości w rze­ czywistość. Jest to władza substancji, która wiecznie rozdwaja się na różnicę formy i treści i wiecznie oczyszcza się z tej jednostronności, ale w tym oczyszczaniu się po­ padła z powrotem w określoność i rozdwojenie. A zatem 188 jeden akcydens tylko dlatego usuwa inny, że jego własne

266

Nauka o istocie. Rzeczywistość

bycie substancją (Subsistieren) jest samo ową totalnością formy i treści, w której zanika zarówno jeden, jak i drugi. Z racji tej bezpośredniej tożsamości i obecności sub­ stancji w akcydensach nie mamy tu jeszcze do czynienia z różnicą realną. W tym pierwszym określeniu substan­ cja nie manifestuje jeszcze siebie w swoim całym pojęciu. Jeśli odróżnia się substancję jako tożsamy ze sobą byt w sobie i dla siebie od niej samej jako totalności akcyden­ sów, to wtedy jako moc jest ona tym, co zapośrednicza. Ta moc to konieczność, to pozytywne trwanie akcydensów w ich negatywności i ich czysta założoność w ich trwałym istnieniu. Ten termin średni jest więc jednością substancjalności i akcydentalności, a jego terminy skrajne nie mają swego własnego trwałego istnienia. Substancjalność jest dlatego tylko stosunkiem jako stosunek bezpośred­ nio zanikający, odnosi się do siebie niejako negatywność, lecz jako bezpośrednia jedność mocy ze sobą samą tylko w formie swej tożsamości, a nie w formie swej negatywnej istoty. Tylko jeden jej moment, mianowicie negatywność albo różnica jest tym, co bezwzględnie zanika, natomiast nie zanika moment drugi — tożsamość. Można to ująć także w następujący sposób. Pozór, czy­ li akcydentalność, jest wprawdzie sam w sobie substancją dzięki mocy, ale w ten sposób nie zostaje on tak ustano­ wiony jako tożsamy ze sobą pozór. Tym samym postacią, w której substancja występuje, jest tylko akcydentalność, czyli założoność, a nie ona sama, tzn. nie jest ona substancjąjako substancja. Stosunkiem substancjalności jest więc ona najpierw tylko w ten sposób, że ujawnia się jako moc formalna, której różnice nie są substancjalne. Wystę­ puje ona faktycznie jako wewnętrzna strona akcydensów, te zaś istnieją tylko w (an der) substancji. Inaczej mówiąc, stosunek ten jest tylko pozorną totalnością jako stawanie

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

267

się. Ale jest ona w równym stopniu także refleksją. Akcydentalność, która jest substancją samą w sobie, właśnie dzięki temu zostaje również ustanowiona jako substancja. Tym samym zostaje ona określona jako negatywność odno­ sząca siebie do siebie samej, w przeciwieństwie do siebie określonej jako odnosząca siebie do samej siebie prosta tożsamość ze sobą, i tym samym jest istniejącą dla sie­ bie, dysponującą mocą substancją (machtige Substanz). W ten oto sposób stosunek substancjalności przechodzi w stosunek przyczynowości. B. STOSUNEK PRZYCZYNOWOŚCI

Substancja jest mocą i to mocą w sobie refleksyjną, nie tylko mocą będącą przejściem, lecz ustanawiającą okre­ ślenia i odróżniającą je od siebie. Jako moc, która w swoim określaniu odnosi siebie do siebie samej, jest ona sama tym, co zostaje przez nią ustanowione jako negatywność, tzn. tym, co czyni siebie założonością. Założoność ta jest więc w ogóle zniesioną substancjalnością, czymś tylko ustanowionym, skutkiem. Natomiast substancja istnieją­ ca dla siebie jest przyczyną. Ten stosunek przyczynowy jest początkowo tylko tym stosunkiem przyczyny i skutku. Jako taki jest on formal­ nym stosunkiem przyczynowości. a) Przyczynowośćformalna 1. Przyczyna w porównaniu ze skutkiem jest tym, co pierwotne. Substancja jako moc jest przeświecaniem albo ma akcydentalność. Ale jako moc jest ona w swym przeświecaniu w tym samym stopniu refleksją-w-sobie. W taki właśnie sposób wykłada ona swoje przechodze­

189

268

Nauka o istocie. Rzeczywistość

nie i to jej przeświecanie określone zostaje jako pozór. Ina­ czej mówiąc, akcydencja zostaje ustanowiona jako to, że jest tylko czymś ustanowionym. Substancja nie wychodzi jednak w swoim określaniu z akcydentalności, jak gdyby akcydentalność miała z góry być „innym” i dopiero te­ raz zostać ustanowiona jako określoność, lecz obie sta­ nowią jedną czynność (Aktuositat). Substancja jako moc określa siebie, ale to określanie jest samo bezpośrednio znoszeniem określenia i powrotem. Określa siebie — ona, czynnik określający, jest w ten sposób tym, co bezpo­ średnie i czymś, co już samo jest określone. Jeśli zatem określa siebie, ustanawia ona to już określone jako okre­ ślone i tym samym zniosła założoność, i powróciła do siebie. I na odwrót, ten powrót do siebie, ponieważ jest negatywnym odnoszeniem się substancji do siebie, jest sam pewnym określeniem, czyli odbieganiem substancji od siebie samej. Dzięki temu powrotowi powstaje (wird) to, co określone, od którego substancja zdaje się zaczy­ nać i które jako określoność zastaną zdaje się ona teraz ustanawiać. W ten sposób absolutna czynność jest przy­ czyną, mocą substancji w jej prawdzie jako manifestacja, która bezpośrednio wykłada także w swoim stawaniu się to, co jest samo w sobie, akcydencję, która jest założono­ ścią, ustanawia ją jako założoność — skutek. Skutek jest 190 więc, po pierwsze, tym samym, czym jest akcydentalność stosunku substancjalności, mianowicie substancją jako założoność. Ale — po drugie — akcydencja jako taka jest czymś substancjalnym tylko dzięki swemu zanikaniu, tylko jako coś przemijającego. Natomiast jako skutek jest ona założonością tożsamą z sobą samą. Przyczyna manifestuje się w skutku jako cała substancja, czyli jako taka, która w samej założoności jako takiej jest w sobie refleksyjna.

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

269

2. Tej w sobie refleksyjnej założoności, tej określono­ ści jako określoności przeciwstawia się substancja jako coś pierwotnego nieustanowionego. Ponieważ substancja jako absolutna moc okazała się powrotem do siebie, a ten powrót do siebie jest sam określaniem, to nie jest ona już tylko bytem w sobie swoich akcydensów, lecz jest także ustanowiona jako ten byt w sobie. Substancja ma zatem rzeczywistość dopiero jako przyczyna. Ale ta rzeczywi­ stość polegająca na tym, że jej byt w sobie, jej określoność w stosunku substancjalności jest teraz ustanowiona jako określoność — rzeczywistość ta jest skutkiem. Swoją rze­ czywistość, którą ma jako przyczyna, substancja ma więc tylko w swoim skutku. Na tym właśnie polega konieczność, którą jest przyczy­ na. Jest ona substancją rzeczywistą, gdyż substancja jako moc określa samą siebie. Ale jest zarazem przyczyną, ponieważ określoność poddaje wykładni, czyli ustana­ wia jako założoność. W ten sposób ustanawia ona swoją rzeczywistość jako założoność albo jako skutek. Skutek jest owym „innym” przyczyny, założonością w prze­ ciwieństwie do tego, co pierwotne, i przez tę pierwotność zapośredniczoną. Ale przyczyna jako konieczność znosi również to swoje zapośredniczanie i w określaniu samej siebie — jako pierwotne odnosząca się do siebie samej w przeciwieństwie do tego, co zapośredniczone — jest powrotem do siebie. Założoność bowiem została tu ustanowiona jako założoność i tym samym jest tożsama ze sobą - przyczyna jest więc dopiero w swym skutku czymś naprawdę rzeczywistym i ze sobą tożsamym. Sku­ tek jest dlatego czymś koniecznym, że jest manifestacją przyczyny albo jest tą koniecznością, którą jest przyczy­ na. Tylko jako ta konieczność przyczyna jest czymś, co samorzutnie wprawia w ruch, co zaczyna od siebie, nie

270

Nauka o istocie. Rzeczywistość

będąc pobudzane do tego przez „inne”, jest ona samoist­ nym źródłem wytwarzania z siebie samej. Przyczyna musi działać. Jej pierwotność polega na tym, że jej refleksja-w-sobie jest jej określającym ustanawianiem i na odwrót — na tym, że jedno i drugie stanowi jedną jedność. Skutek nie zawiera zatem w sobie w ogóle niczego, czego 191 nie zawierałaby przyczyna. I na odwrót, przyczyna nie za­ wiera w sobie nic, co nie byłoby zawarte w jej skutku. Przy­ czyna jest przyczyną tylko o tyle, o ile wywołuje pewien skutek i przyczyna nie jest niczym innym, jak tylko owym określeniem polegającym na tym, by mieć pewien skutek, a skutek niczym innym, jak tylko tym, by mieć pewną przy­ czynę. W przyczynie jako takiej zawarty jest jej skutek, a w skutku — przyczyna. Jeśliby przyczyna jeszcze nie działała albo jeśliby przestała działać - nie byłaby przy­ czyną, skutek zaś, o ile znikła jego przyczyna, nie jest już więcej skutkiem, lecz obojętną rzeczywistością. 3. W tej tożsamości przyczyny i skutku zniesiona zo­ stała ta forma, za sprawą której różniły się one między sobą jako byt sam w sobie i jako założoność. Przyczyna wygasa w swoim skutku. Tym samym wygasa też sku­ tek, gdyż jest tylko określonością przyczyny. Ta zgasła w skutku przyczynowość jest więc pewną bezpośrednio­ ścią odnoszącą się obojętnie do stosunku przyczyny i skutku i ma w sobie ten stosunek w sposób zewnętrzny. b) Stosunek przyczynowości określony 1. Tożsamość przyczyny z sobą samą w swym skutku jest zniesieniem jej mocy i negatywności, a więc jedno­ ścią obojętną w stosunku do różnic formy — czyli treścią. Treść ta jest więc tylko sama w sobie odniesiona do for­ my — tu do przyczynowości. Forma i treść są tym samym

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

271

ustanowione jako różne, a forma przeciwstawiona treści jest sama tylko pewną bezpośrednio rzeczywistą, przy­ padkową przyczynowością. Następnie treść, ujęta w ten sposób jako coś określo­ nego, jest w sobie samej treścią różną. Toteż przyczyna okazuje się określoną w swej treści i tym samym czymś określonym jest także skutek. Treść — ponieważ refleksyjność jest tu też rzeczywistością bezpośrednią — jest tym samym substancją rzeczywistą, ale skończoną. Taki jest teraz stosunek przyczynowy w swojej realności i skończoności. Jako formalny jest on nieskończonym sto­ sunkiem absolutnej mocy, której treścią jest czysta ma­ nifestacja, czyli konieczność. Natomiast jako skończona przyczynowość ma pewną daną treść i rozwija się w tej tożsamości jako różnica zewnętrzna, która w swoich określeniach jest jedną i tą samą substancją. Za sprawą tej tożsamości treści, [zasada] przyczynowo­ 192 ści jest zdaniem analitycznym. Jest to jedna i ta sama rzecz (Sache), która raz przedstawia się jako przyczyna, innym razem jako skutek — w przyczynie jako własne trwałe istnienie, w skutku jako założoność, czyli jako określo­ ność w „innym”. Ponieważ te określenia formy stanowią refleksję zewnętrzną, to określanie zjawiska jako czegoś, co jest skutkiem, i przechodzenie stąd dalej do jego przy­ czyny, aby zjawisko to pojąć i wyjaśnić — jest co do rzeczy samej tautologicznym rozważaniem dokonywanym przez subiektywny rozsądek. Powtarza się tu tylko jedną i tę samą treść. W przyczynie bowiem nie ma niczego, czego by nie było w skutku. Deszcz jest na przykład przyczyną wilgoci, która jest jego skutkiem. Deszcz sprawia, że coś jest mokre, jest zdaniem analitycznym. Ta sama woda, którą jest deszcz, jest także wilgocią. Jako deszcz ta woda jest tylko w formie pewnej rzeczy dla siebie, natomiast

272

Nauka o istocie. Rzeczywistość

jako wodnistość czy wilgotność jest ona przymiotnikiem, czymś ustanowionym, o czym sądzi się, że nie powinno już w sobie samym posiadać swego trwałego istnienia i że zarówno jedno określenie, jak i drugie jest w odnie­ sieniu do wody czymś zewnętrznym. Podobnie przyczyną tej oto barwy jest jakiś barwnik, pigment, który jest jedną i tą samą rzeczywistością wy­ stępującą raz w zewnętrznej w stosunku do samego pig­ mentu formie czegoś czynnego, tzn. jako zewnętrznie związany z różnym od niego momentem czynnym, a in­ nym razem w również zewnętrznym w stosunku do nie­ go określeniu jako skutek. Przyczyną jakiegoś czynu jest wewnętrzne usposobienie jakiegoś działającego podmio­ tu, usposobienie, które jako zewnętrzne istnienie nada­ ne mu przez działanie stanowi tę samą treść i wartość. Jeśli ruch jakiegoś ciała rozpatrywany jest jako skutek, to jego przyczyną jest pewna siła uderzająca. Ale zarów­ no przed, jak i po uderzeniu istnieje to samo quantum ruchu, ta sama egzystencja, którą miało w sobie ciało uderzające i która przekazana została ciału uderzonemu. Tyle, ile ciało to udziela, tyle ono samo traci. Przyczyna, na przykład malarz czy ciało uderzające, ma jeszcze pewną inną treść: malarz inną niż barwy i ich forma wiążąca je w malowidło. Ciało uderzające inną niż ruch o określonym natężeniu i kierunku. Ale ta dalsza treść jest przypadkowym dodatkiem, który nic przyczy­ ny nie obchodzi. Jakiekolwiek by jeszcze właściwości ma­ larz posiadał niezależnie od tego, że jest malarzem tego oto malowidła — wszystko to nie wchodzi w zakres tego 193 malowidła. Tylko te jego właściwości, które występują w skutku, istnieją w nim jako przyczynie. W swoich innych właściwościach nie jest on przyczyną. Podobnie i to, czy ciało uderzające jest kamieniem, czy drewnem, czy jest

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

273

zielone, żółte itd. — wszystko to nie wchodzi w jego ude­ rzenie. W tym wszystkim nie jest ono przyczyną. Co się tyczy tej tautologii stosunku przyczynowego, na­ leży zauważyć, iż wtedy, kiedy przytacza się nie najbliż­ szą, lecz dalszą przyczynę, może się wydawać, że stosunek ten tautologii nie zawiera. Zmiana formy, której leżąca u podłoża rzecz podlega w swym przechodzeniu przez wiele członów pośrednich, przesłania jej zawartą w tym wszystkim tożsamość. W tym uwielokrotnieniu przyczyn, włączających się między rzecz a ostateczny skutek, łączy się ona zarazem z innymi rzeczami i okolicznościami, tak iż nie owo pierwsze, o którym twierdzi się, że jest przy­ czyną, lecz owe liczne przyczyny łącznie zawierają w sobie cały skutek. I tak na przykład człowiek znalazł się w takich warunkach, w których mógł rozwinąć się jego talent, dla­ tego że stracił swego ojca, którego w pewnej bitwie trafiła kula. Wtedy strzał ten (albo idąc jeszcze dalej wstecz, woj­ nę czy też przyczynę wojny i tak dalej w nieskończoność) można podać jako przyczynę zdolności owego człowieka. Jest jednak jasne, że na przykład ów strzał nie jest dla sie­ bie ową przyczyną, lecz tylko jego powiązanie z innymi działającymi określeniami. Albo, ściślej mówiąc, w ogóle nie jest przyczyną, lecz tylko jednostkowym momentem należącym do okoliczności możliwości. Należałoby tu następnie zwrócić jeszcze szczególną uwagę na niedopuszczalne stosowanie stosunku przyczyno­ wego do stosunków w sferze życia fizyczno-organicznego i du­ chowego. Tutaj okazuje się wprawdzie, że to, co nazywane jest przyczyną, ma oczywiście inną treść niż skutek, ale dzieje się tak dlatego, że to, co działa na istotę żyjącą, jest samodzielnie przez nią określane, zmieniane i przekształ­ cane, dlatego że istota żyjąca nie daje przyczynie dojść do swego skutku, tzn. znosi ją jako przyczynę. Toteż niedo­

274

Nauka o istocie. Rzeczywistość

puszczalne jest mówienie o tym, że pokarm jest przyczyną krwi, że te a te potrawy, czy chłód i wilgoć są. przyczynami gorączki. Podobnie jak niedopuszczalne jest podawanie 194 jońskiego klimatu za przyczynę dzieł Homera czy ambi­ cji Cezara za przyczynę upadku ustroju republikańskiego w Rzymie. W dziejach w ogóle czynne są duchowe masy i indywidua, pozostając do siebie w stosunku wzajemne­ go określania. Natomiast natura ducha, w o wiele jeszcze wyższym sensie niż charakter istoty żywej w ogóle, pole­ ga raczej na tym, by nie wchłaniać w siebie żadnego innego czynnika pierwotnego, albo na tym, by nie pozwolić przy­ czynie na kontynuowanie się w duchu, lecz by ją przery­ wać i przekształcać. Stosunki te jednak należą do sfery idei i będą rozpatrywane dopiero tam. Można by tu jeszcze zauważyć, że jeśli stosunek przy­ czyny i skutku zostaje — chociaż w niewłaściwym ujęciu — dopuszczony, to skutek nie może być większy niż przy­ czyna. Skutek bowiem nie jest niczym więcej jak mani­ festacją przyczyny. W historii stosowany jest zazwyczaj pewien dowcipny chwyt, polegający na tym, by z małych przyczyn kazać powstawać wielkim skutkom oraz na tym, by jako pierwszą przyczynę dalekosiężnych i głębokich wydarzeń przytaczać anegdotę. Takiej tak zwanej przy­ czyny nie należy uważać za nic więcej, jak tylko za pre­ tekst, za zewnętrzny impuls, którego wewnętrzny duch wy­ darzenia mógł wcale nie potrzebować, względnie mógł też posłużyć się nieskończonym mnóstwem innych tego rodzaju, aby od nich w swoim przejawianiu się rozpo­ cząć, by utorować sobie drogę i zamanifestować siebie. Raczej na odwrót — coś tak dla siebie małego i przypad­ kowego zostało przez ducha wewnętrznego dopiero wy­ znaczone do tego, by stać się dla niego pretekstem. Owe malowidła historyczne, które jak arabeski każą ze słabej ło­

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

275

dygi wyrastać wielkim postaciom, są wprawdzie pełnym polotu, niemniej jednak bardzo powierzchownym spo­ sobem uprawiania historii. W tym wynikaniu wielkiego z małego leży wprawdzie owo odwrócenie, którego duch dokonuje na tym, co zewnętrzne, ale właśnie dlatego to „zewnętrzne" nie jest w nim przyczyną. Inaczej mówiąc, odwrócenie to znosi sam stosunek przyczynowy. 2. Ale ta określoność stosunku przyczynowego, polega­ jąca na tym, że treść i forma są różne i w stosunku do siebie obojętne, ma jeszcze szersze znaczenie. Określenie formy jest też określeniem treści. Przyczyna i skutek - obie strony stosunku — są więc także innymi treściami. Inaczej mówiąc, treść, ponieważ występuje tylko jako treść jakiejś formy, ma swoją różnicę w sobie samej i jest w swej istocie 195 różna. Ponieważ jednak tą jej formą jest stosunek przy­ czynowy, który w przyczynie i skutku jest jedną tożsamą treścią, to różna treść związana jest z jednej strony z przy­ czyną, a z drugiej ze skutkiem w sposób zewnętrzny. Sama ta treść nie wchodzi zatem ani w działanie, ani w stosunek. Ta zewnętrzna treść jest więc czymś pozbawionym stosunku. Jest bezpośrednią egzystencją. Inaczej mó­ wiąc, ponieważ treść ta jako treść jest sama w sobie tożsa­ mością przyczyny i skutku — to jest ona także tożsamo­ ścią bezpośrednią, istniejącą. Ta bezpośrednia tożsamość jest zatem jakąś rzeczą, której istnienie ma różnorodne określenia, między innymi także i to, że jest pod pewnym względem przyczyną albo też skutkiem. Określenia formy — przyczyna i skutek — mają w tej rzeczy swój substrat, tzn. swe istotne trwałe istnienie, przy czym każde okre­ ślenie ma swoje własne, gdyż ich trwałym istnieniem jest ich tożsamość. Ale zarazem substrat ten jest ich bezpo­ średnim trwałym istnieniem, a nie ich istnieniem jako jedności formy czy też jako stosunku.

276

Nauka o istocie. Rzeczywistość

Ale rzecz ta jest nie tylko substratem, lecz także sub­ stancją, ponieważ jest ona tożsamym trwałym istnie­ niem tylko jako trwałe istnienie stosunku. Jest ona następ­ nie substancją skończoną, gdyż została określona jako bezpośrednia w przeciwieństwie do swej przyczynowości. Zarazem jednak ma ona w sobie też przyczynowość, po­ nieważ w równym stopniu jest ona tożsamością tylko jako tożsamość tego stosunku. Jako przyczyna substrat ten jest więc negatywnym odnoszeniem się do siebie. Ale on sam jako coś, do czego się on odnosi, jest, po pierwsze, pewną założonością, gdyż sam został określony jako coś bezpośrednio rzeczywistego. Założoność ta jako treść jest pewnym określeniem w ogóle. Po drugie, przyczynowość jest dla substratu czymś zewnętrznym — a zatem ona sama stanowi jego założoność. O ile więc substrat ten jest sub­ stancją przyczynową, to jego przyczynowość polega na tym, by odnosić się negatywnie do siebie, tzn. do swojej założoności i zewnętrznej przyczynowości. A zatem sub­ stancja ta rozpoczyna swe działanie od czegoś zewnętrz­ nego, uwalnia się od tego zewnętrznego określenia, a powrót substratu do siebie oznacza zachowanie swej bezpośredniej egzystencji i zniesienie swej ustanowionej, a tym samym swej przyczynowości w ogóle. I tak na przykład kamień znajdujący się w ruchu jest przyczyną. Jego ruch jest pewnym posiadanym prze196 zeń określeniem, ale poza nim ma on jeszcze wiele in­ nych określeń na przykład barwę, kształt itd. — określeń, które nie wchodzą w jego przyczynowość. Ponieważ jego egzystencja jest oddzielona od jego odniesienia formy, czyli od przyczynowości, to przyczynowość ta jest czymś zewnętrznym. Ruch kamienia i jego przyczynowość, któ­ ra w ruchu tym mu przysługuje, jest w tym kamieniu tyl­ ko założonością. Ale przyczynowość jest także jego własną

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

277

przyczynowością. Wynika to stąd, że jego substancjalne trwałe istnienie jest jego tożsamym odnoszeniem się do siebie, a to tożsame odnoszenie się zostaje teraz określo­ ne jako założoność, przez co jest ono zarazem także nega­ tywnym odnoszeniem się do siebie. Przyczynowość kamie­ nia, zwracająca się ku sobie, jako założoności albo jako czemuś zewnętrznemu, polega więc na tym, by znieść tę zewnętrzność i dzięki jej usunięciu wrócić do siebie, czyli na tym, by w swej założoności nie być tożsamą ze sobą, lecz na tym tylko, by restytuować swoją abstrakcyjną pierwotność. Albo: deszcz jest przyczyną wilgoci, która jest tą samą wodą co deszcz. Woda ta ma tę właściwość, że jest deszczem i przyczyną dzięki temu, że została ona w niej ustanowiona przez coś innego. Jakaś inna siła (albo co­ kolwiek by to było) uniosła wodę tę w powietrze i skupiła ją w pewną masę, której ciężar zmusza ją do spadania w dół. Jej odległość od Ziemi jest określeniem obcym jej pierwotnej tożsamości ze sobą, ciężarowi. Jej przy­ czynowość polega więc na tym, by to obce określenie od siebie oddalić i restytuować poprzednią tożsamość, tym samym zaś także na tym, by znieść swoją własną przy­ czynowość. Rozpatrywana teraz druga określoność przyczynowo­ ści dotyczy formy. Stosunek, jaki tu występuje, to przy­ czynowość jako zewnętrzna w stosunku do siebie samej, jako pierwotność, która jest w tym samym stopniu w so­ bie samej założonością, czyli skutkiem. Połączenie tych przeciwstawnych określeń, jako zawartych w substracie istniejącym, tworzy nieskończony regres od przyczyny do przyczyny. Zaczyna się zwykle od skutku. Skutek jako taki ma swoją przyczynę, ta zaś ma znowu swoją przyczynę i tak dalej. Dlaczego przyczyna ma znowu pewną przyczynę? To znaczy: dlaczego ta sama strona,

278

Nauka o istocie. Rzeczywistość

która przedtem określona została jako przyczyna, teraz określona zostaje jako skutek, co prowadzi do tego, że pytamy o nową przyczynę? Dzieje się tak dlatego, że przyczyna jest w ogóle czymś skończonym, określonym. Określona jest ona jako jeden moment formy w przeci197 wieństwie do skutku. W ten sposób ma ona swoją okre­ śloność, czyli negację na zewnątrz siebie. W następstwie tego jest ona jednak sama czymś skończonym, ma swoją określoność w sobie samej i jest tym samym założonością, czyli skutkiem. Ta jej tożsamość zostaje również ustano­ wiona, ale jest ona czymś trzecim — bezpośrednim substratem. Przyczynowość jest więc czymś zewnętrznym w stosunku do siebie samej, gdyż jej pierwotność jest tu­ taj bezpośredniością. Występująca tu różnica formy jest więc określonością pierwszą, nie jest jeszcze określono­ ścią ustanowioną jako określoność, jest istniejącą innością. Skończona refleksja zatrzymuje się, z jednej strony, przy tej bezpośredniości, usuwa z niej jedność formy i każę jej pod jednym względem być przyczyną, a pod innym — skut­ kiem. Z drugiej zaś strony przenosi ona jedność formy w nieskończoność i swoim nigdy niekończącym się posu­ waniem się ciągle dalej daje świadectwo swojej niemocy osiągnięcia i utrwalenia tej jedności. Tak samo ma się bezpośrednio rzecz ze skutkiem, a ra­ czej — nieskończony postęp od skutku do skutku jest zupełnie tym samym co regres od przyczyny do przyczyny. W regre­ sie tym przyczyna stawała się skutkiem, który znowu miał jakąś inną przyczynę. Podobnie zamienia się na odwrót skutek w przyczynę, która znowu ma jakiś inny skutek. Rozpatrywana przez nas określona przyczyna rozpo­ czyna od pewnej zewnętrzności i wraca w swoim skutku do siebie nie jako przyczyna, lecz raczej traci w nim swo­ ją przyczynowość. Skutek zaś, na odwrót, dochodzi do

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

279

pewnego substratu, który jest substancją — trwałym ist­ nieniem odnoszącym siebie do siebie samego. W istnie­ niu tym założoność ta staje się więc założonością. Inaczej mówiąc, substancja ta, skoro zostaje w niej ustanowiony skutek, zachowuje się jak przyczyna. Ale ów pierwszy sku­ tek, założoność, która dochodzi do substancji z zewnątrz, jest czymś innym niż skutek drugi, który zostaje przez nią wywołany, ten drugi bowiem określił się jako refleksja-w-sobie substancji, pierwszy natomiast jest pewną zewnętrznością substancji. Ponieważ jednak przyczynowość jest tu przyczynowością zewnętrzną w stosunku do siebie sa­ mej, to nie wraca ona również w swoim skutku do siebie samej i staje się w tym skutku zewnętrzną w stosunku do siebie samej. Jej skutek staje się znowu założonością w pew­ nym substracie, jako pewnej innej substancji, która jednak założoność tę czyni również założonością, czyli manife­ stuje siebie jako przyczynę, znowu sprawia, że jej skutek odbiega od niej i tak dalej w fałszywą nieskończoność. 3. Należałoby teraz zobaczyć, co otrzymaliśmy dzię­ ki ruchowi określonego stosunku przyczynowego. For- 198 malna przyczynowość gaśnie w skutku. Dzięki temu za­ istniała tożsamość obu tych momentów. Ale tym samym zaistniała ona tylko sama w sobie jako jedność przyczy­ ny i skutku, jedność, w której stosunek formy występuje jako zewnętrzny. Tożsamość ta jest też dlatego czymś bezpośrednim według obydwu określeń bezpośredniości, po pierwsze, jako byt w sobie, jako treść, w odniesieniu do której przyczynowość okazała się tylko czymś ze­ wnętrznym. Po drugie, jako egzystujący substrat, które­ mu przyczyna i skutek są inherentne jako niezróżnicowane określenia formy. Określenia te są w tym substracie same w sobie czymś jednym, ale każde z tych określeń z racji tego bytu samego w sobie, czyli z racji zewnętrzno-

280

Nauka o istocie. Rzeczywistość

ści formy, jest czymś zewnętrznym w stosunku do siebie samego, a tym samym w swej jedności z drugim okre­ ślone jako inne w odniesieniu do tego drugiego. Dlatego też przyczyna ma wprawdzie skutek i sama jest zarazem skutkiem, a skutek nie tylko ma przyczynę, lecz sam jest także przyczyną. Ale skutek, który ma przyczynę, i sku­ tek, którym ta przyczyna jest — podobnie zresztą jak przy­ czyna, która ma skutek, i przyczyna, którą skutek ten jest — są czymś różnym. Dzięki ruchowi określonego stosunku przyczynowego zaistniało jednak teraz to, że przyczyna nie tylko gaśnie w skutku i tym samym gaśnie także skutek, podobnie jak w przyczynowości formalnej, lecz także to, że przy­ czyna w swoim wygasaniu znowu powstaje (wird) w skut­ ku, że skutek zanika w przyczynie i w niej również znowu powstaje. Każde z tych określeń znosi samo siebie w swoim ustanawianiu i ustanawia samo siebie w swoim znoszeniu się. Nie mamy tu do czynienia z jakimś zewnętrznym przechodzeniem przyczynowości z jednego substratu na drugi, lecz to jej stawanie się „innym” (Anderswerden) jest zarazem jej własnym ustanawianiem. Przyczynowość za­ kłada więc samą siebie albo warunkuje siebie samą. Ist­ niejąca wcześniej w sobie tożsamość — substrat — zostaje teraz określona jako założenie, czyli ustanowiona w prze­ ciwieństwie do przyczynowości działającej (wirkenden), a refleksja uprzednio dla tożsamości tylko zewnętrzna pozostaje teraz w pewnym stosunku do niej.

c) Działanie i przeciwdziałanie

Przyczynowość jest czynnością zakładającą. Przy­ czyna jest czymś uwarunkowanym, jest negatywnym odnoszeniem się do siebie jako założona, jako „inne”

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

281

zewnętrzne, które samo w sobie, ale tylko samo w sobie 199 jest przyczynowością samą. Tym „innym” jest — jak się okazało — substancjalna tożsamość, w którą przechodzi przyczynowość formalna i która określiła się teraz w od­ niesieniu do tej samej formalnej przyczynowości jako jej negatywność. Inaczej mówiąc, jest ona tym samym co substancja stosunku przyczynowego, ale taka, której ja­ ko substancji przeciwstawia się moc akcydentalności jako działanie naprawdę substancjalne. Jest to substancja pasywna. Pasywną jest taka bez­ pośredniość albo taki byt sam w sobie, który nie jest również czymś dla siebie — czysty byt albo istota, która występuje tylko w tej jednej określoności abstrakcyjnej tożsamości ze sobą. Substancji pasywnej przeciwstawia się substancja odnosząca się jako negatywna sama do sie­ bie - substancja działająca. Jest ona przyczyną, ponieważ w przyczynowości określonej przez negację samej siebie restytuowała w skutku samą siebie, jest „innym”, któ­ re w swoim byciu „innym” albo jako bezpośrednie, jest w sposób istotny czymś ustanawiającym i przez swoją ne­ gację zapośrednicza siebie z sobą samym. Dlatego też przyczynowość nie ma tu już więcej substratu, w którym byłaby inherentna, i nie jest określeniem formy w prze­ ciwieństwie do tożsamości, lecz sama jest substancją. Inaczej mówiąc, tym, co pierwotne, jest tylko przyczy­ nowość. Substrat to pasywna substancja, którą przyjęła sobie za założenie. Przyczyna działa więc. Jest ona bowiem negatywną władzą (Macht) nad samą sobą. Zarazem jest ona czymś przez siebie założonym. Jako taka działa ona na siebie jako coś, co inne, pasywną substancję. Przyczyna znosi tym sa­ mym, po pierwsze, inność substancji i wraca w niej do siebie samej. Po drugie, określa ona substancję, ustana-

282

Nauka o istocie. Rzeczywistość

wia zniesienie swej inności, czyli swój powrót do siebie jako pewną określoność. Założoność ta, ponieważ jest za­ razem powrotem do siebie, jest — po pierwsze — jej skut­ kiem. Ale i na odwrót, ponieważ przyczyna jako taka, która zakłada siebie, określa siebie jako swoje „inne”, to ustanawia ona skutek w tej innej, pasywnej substan­ cji. Inaczej mówiąc, ponieważ substancja pasywna jest sama czymś podwójnym, mianowicie samoistnym innym i zarazem czymś założonym i już sama w sobie tożsama z przyczyną działającą, to działanie tej przyczyny jest samo także czymś dwoistym. Jest ono i tym, i tamtym w jednym — jest zniesieniem własnego bycia określoną, czyli swego uwarunkowania — albo zniesieniem samoistności substancji pasywnej — a ponieważ znosi ono swą tożsamość z tą substancją, to zakłada siebie albo 200 ustanawia jako inne. Dzięki temu ostatniemu momen­ towi pasywna substancja zostaje utrzymana. Poprzednie zniesienie substancji pasywnej w stosunku do obecnego jej utrzymania się przejawia się zarazem w ten sposób, że tylko niektóre określenia zostają w niej zniesione, a jej tożsamość w skutku z przyczyną działającą dokonuje się w niej tylko w sposób zewnętrzny. Dlatego też substancja pasywna doznaje przemo­ cy. Przemoc to przejawianie się mocy, czyli moc jako ze­ wnętrzna. Zewnętrzna jest jednak moc tylko o tyle, o ile substancja przyczynowa w swoim działaniu, tzn. w usta­ nawianiu siebie samej, zarazem zakłada siebie, czyli ustanawia siebie samą jako zniesioną. Dlatego też i na odwrót, działanie przemocy jest działaniem mocy. To, na co przyczyna działa przemocą, jest pewnym „innym”, przez nią samą założonym, jej działanie na to „inne” jest negatywnym odnoszeniem się do siebie, manifestowa­ niem siebie samej. To, co pasywne, jest samoistnością, ale

Rozdział trzeci. Stosunek przyczynowości

283

taką, która jest tylko czymś ustanowionym, czymś zała­ manym w sobie samym — jest rzeczywistością, która jest warunkiem, i to teraz warunkiem w swej prawdzie, czyli rzeczywistością, która jest tylko możliwością, albo, na odwrót, bytem samym w sobie, który jest tylko określono­ ścią bytu samego w sobie, tylko czymś pasywnym. Na tym więc, co doznaje przemocy, nie tylko można, ale także musi się przemoc tę wywierać. To, co ma przemoc nad czymś innym, ma ją tylko dlatego, że jest jego mocą, któ­ ra w przemocy manifestuje zarówno siebie, jak i to „inne”. Substancja pasywna zostaje przez przemoc tylko ustano­ wiona jako to, czym ona naprawdę jest — ponieważ jest ona prostą pozytywnością albo substancją bezpośrednią, to ma ona właśnie dlatego być tylko czymś ustanowio­ nym. Ową uprzedniością (das Voraus), którą jest ona jako warunek, jest pozór bezpośredniości, której przyczynowość działająca ją pozbawia. Dlatego też substancji pasywnej, w wyniku działania na nią jakiejś obcej przemocy, narzucone zostaje tylko jej prawo (Recht). Tym, co ona traci, jest tylko owa bez­ pośredniość, obca jej samej substancjalność. To, co otrzy­ muje jako coś obcego, czyli to, że zostaje określona jako założoność, jest jej własnym określeniem. Ponieważ jed­ nak teraz ustanowiona zostaje w swej założoności, czyli w swym własnym określeniu, nie zostaje przez to zniesio­ na, lecz zbiega się w ten sposób z sobą samą, a więc w swym stawaniu się określoną jest tym, co pierwotne. Substancja 201 pasywna zostaje zatem z jednej strony przez aktywną za­ chowana albo ustanowiona, czyli o tyle, o ile substancja aktywna czyni siebie samą czymś zniesionym. Z drugiej strony jednak czynnością samej substancji pasywnej jest to, że łączy się z sobą samą i czyni w ten sposób siebie czymś pierwotnym i przyczyną. Zostać ustanowionym

284

Nauka o istocie. Rzeczywistość

(Gesetztwerden) przez to, co inne, i własne stawanie się okazuje się jednym i tym samym. Dzięki temu, że substancja pasywna teraz sama prze­ mieniła się w przyczynę, zostaje w niej, po pierwsze, znie­ siony skutek. Na tym polega w ogóle jej przeciwdziałanie. jest ona założonością, jako substancja pasywna. Ale za­ łożoność została w niej ustanowiona również przez dru­ gą substancję, mianowicie o tyle, że otrzymała od niej jej skutek. Jej przeciwdziałanie zawiera w sobie więc również dwoistość, tę mianowicie, że, po pierwsze, to, czym jest ona sama w sobie, zostaje ustanowione, i że, po drugie, to, jako co zostaje ona ustanowiona, występuje jako jej byt sam w sobie. Jest ona sama w sobie założonością. Dlatego przej­ muje w siebie samą skutek jako następstwo działania dru­ giej. Ale założoność ta jest także na odwrót jej własnym bytem samym w sobie: w ten sposób skutek ten jest jej własnym skutkiem, ona sama występuje jako przyczyna. Po drugie, przeciwdziałanie jest czymś skierowanym przeciw pierwszej przyczynie działającej. Skutek bowiem, który substancja — przedtem pasywna — w sobie znosi, jest skutkiem wywołanym przez tę pierwszą przyczynę. Przyczyna ma jednak swoją substancjalną rzeczywistość tylko w swoim skutku. Skoro więc skutek zostaje zniesio­ ny, zniesiona też zostaje przyczynowa substancjalność przyczyny. Samo w sobie dokonuje się to, po pierwsze, samo przez się, ponieważ przyczyna czyni siebie skutkiem: w tożsamości tej znika jej negatywne określenie i staje się czymś pasywnym. Po drugie, zostaje to dokonane przez substancję przedtem pasywną, a teraz przeciwdziałającą, która znosi skutek wywołany przez przyczynę działającą. W przyczynowości określonej substancja, na którą się działa, staje się wprawdzie także znowu przyczyną i tym samym kieruje ona swoje działanie przeciwko temu, że

Rozdział trzeci. Oddziaływanie wzajemne

285

ustanowiony został w niej skutek. Ale tam substancja nie kierowała tego swego działania przeciw przyczynie działa­ jącej, lecz ustanawiała swój skutek znowu w jakiejś innej substancji i dzięki temu mieliśmy tam do czynienia z po­ stępem skutków w nieskończoność. W przyczynowości tej dzieje się tak dlatego, że przyczyna jest tu dopiero sama w sobie tożsama ze sobą w swym skutku i dlatego znika z jednej strony w spokoju w jakiejś bezpośredniej tożsamości, a z drugiej budzi się znowu w jakiejś innej substancji. Natomiast w przyczynowości uwarunkowanej 202 przyczyna odnosi się w skutku do siebie samej, gdyż jest ona swym „innym” jako warunek, jako coś założonego, a jej działanie jest dlatego w tym samym stopniu stawa­ niem się, co ustanawianiem i znoszeniem tego „innego”. Przyczyna ta zachowuje się więc następnie jak sub­ stancja pasywna. Ale jak się okazało substancja ta, wsku­ tek wywartego na nią działania, powstaje jako substancja przyczynowa i pierwotna. Owa pierwsza przyczyna, któ­ ra działa najpierw i otrzymuje swój skutek z powrotem jako przeciwdziałanie, występuje tym samym znowu ja­ ko przyczyna, a dzięki temu działanie, które w przyczy­ nowości skończonej przechodzi w postęp fałszywie nie­ skończony, zostaje zawrócone i staje się powracającym do siebie, nieskończonym oddziaływaniem wzajemnym (Wechselwirkung). C. ODDZIAŁYWANIE WZAJEMNE W przyczynowości skończonej stronami, które odno­ szą się czynnie do siebie, są substancje. Na tej zewnętrz­ ności stosunku przyczynowego polega mechanizm — na tym, że rejleksja w sobie przyczyny w swoim skutku jest zarazem odbiegającym od siebie bytem. Inaczej mó­

286

Nauka o istocie. Rzeczywistość

wiąc, w tożsamości ze sobą, która przysługuje substancji w jej skutku, pozostaje ona w równym stopniu dla siebie bezpośrednio czymś zewnętrznym, a skutek przeszedł w pewną inną substancję. Teraz, w oddziaływaniu wza­ jemnym, mechanizm ten zostaje zniesiony. Oddziaływa­ nie to bowiem zawiera w sobie, po pierwsze, zanikanie owego pierwotnego trwania (Beharrens) bezpośredniej substancjalności, a po drugie, powstawanie przyczyny i tym samym pierwotność jako zapośredniczającą siebie ze sobą poprzez swoją negację. Oddziaływanie wzajemne przedstawia się początko­ wo jako wzajemna przyczynowość substancji założonych, nawzajem się warunkujących. Każda jest w stosunku do drugiej substancją zarazem aktywną i zarazem pasywną. Ponieważ obie są zarówno aktywne, jak i pasywne, to wszelka między nimi różnica została już właściwie znie­ siona. Różnica ta stała się zupełnie przejrzystym pozo­ rem. Substancje te są substancjami tylko o tyle, o ile są tożsamością tego, co aktywne, i tego, co pasywne. Samo wzajemne oddziaływanie jest więc jeszcze tylko pustym „jak” (Art und Weise) i potrzeba dodatkowo tylko jakie­ goś zewnętrznego scalenia tego, co już zarówno jest samo w sobie, jak i zostało ustanowione. 203 Po pierwsze, we wzajemnym do siebie stosunku pozostają teraz już nie substraty, lecz substancje. W ruchu przyczynowości uwarunkowanej zniesiona została pozo­ stała jeszcze reszta bezpośredniości założonej, a momentem warunkującym przyczynowej aktywności jest jeszcze tyl­ ko oddziaływanie (Einwirkung) albo własna pasywność. Oddziaływanie to nie ma jednak swego źródła w jakiejś innej pierwotnej substancji, lecz w takiej właśnie przy­ czynowości, która jest uwarunkowana przez oddziały­ wanie, czyli jest czymś zapośredniczonym. Ów moment

Rozdział trzeci. Oddziaływanie wzajemne

287

zewnętrzny, który początkowo dołącza się do przyczyny i stanowi jej pasywność, jest więc zapośredniczony przez przyczynę samą. Okazuje się czymś wytworzonym przez własną aktywność przyczynowości, a tym samym pasyw­ nością ustanowioną przez jej własną aktywność. Przyczynowość jest czymś uwarunkowanym i warun­ kującym. Moment warunkujący jest tym, co pasywne, ale w równym stopniu pasywne jest także to, co uwarunko­ wane. To warunkowanie, czyli pasywność jest negacją przyczyny przez siebie samą, gdyż czyni ona w sposób istotny z siebie samej skutek i właśnie dzięki temu jest przyczyną. Wzajemne oddziaływanie jest więc tylko przyczynowością samą. Przyczyna nie tylko ma skutek, lecz w skutku odnosi się ona jako przyczyna do siebie samej. Tak o to przyczynowość wróciła do swego pojęcia absołutnego i zarazem doszła do samego pojęcia. Jest ona początkowo realną koniecznością, absolutną tożsamością z sobą samą, tak iż różnica zawarta w konieczności oraz odnoszące się w niej wzajemnie do siebie określenia są substancjami, wolnymi w stosunku do siebie rzeczywistościami. Konieczność okazuje się w ten sposób tożsamo­ ścią wewnętrzną. Przyczynowość zaś jest jej manifesta­ cją, w której pozór substancjalnej inności został zniesiony, a konieczność wzniosła się na szczebel wolności. W od­ działywaniu wzajemnym pierwotna przyczynowość wy­ stępuje jako pewne powstawanie z własnej negacji, z pa­ sywności, i jako zanikanie w niej — jako pewne stawanie się. Ale dokonuje się to w ten sposób, że to stawanie się jest tylko przeświecaniem. Przechodzenie w „inne” jest re­ fleksją w sobie. Negacja, która jest podstawą przyczyny, jest jej pozytywnym zbieganiem się z sobą samą. Toteż okazuje się, że konieczność i przyczynowość znikły w tym wszystkim. Zawierają one bowiem w sobie

288

Nauka o istocie. Rzeczywistość

i jedno, i drugie, bezpośrednią tożsamość jako powiąza204 nie i odnoszenie się do siebie oraz absolutną substancjal­ ność momentów odróżnionych, a tym samym ich absolutną przypadkowość — pierwotną jedność substancjalnej różni­ cy, a więc absolutną sprzeczność. Konieczność jest by­ tem, ponieważ jest. Jest jednością bytu z sobą samym, który ma za podstawę i rację sam siebie. Ale i na odwrót, ponieważ ma podstawę i rację, nie jest bytem, jest bez­ względnie tylko pozorem, stosunkiem albo zapośrednicze­ niem. Przyczynowość jest owym ustanowionym przecho­ dzeniem pierwotnego bytu — przyczyny — w pozór albo w samą tylko założoność i na odwrót — przechodzeniem założoności w pierwotność. Ale sama tożsamość bytu i pozoru jest jeszcze koniecznością wewnętrzną. Ta wewnętrzność, czyli ten byt sam w sobie zniesiony zostaje przez ruch przyczynowości. Dzięki temu zatraca się sub­ stancjalność stron, które pozostają ze sobą w stosunku i konieczność odsłania się. Konieczność nie dlatego staje się wolnością, że znika, lecz dlatego, że zamanifestowana zostaje jej tylko jeszcze wewnętrzna tożsamość — manife­ stacja, która jest tożsamym ruchem momentów odróż­ nionych w siebie, refleksją pozoru jako pozoru w sobie samym. I na odwrót, przypadkowość staje się zarazem wolnością, ponieważ strony konieczności, występujące w postaci wolnych, nieprzeświecających w sobie nawza­ jem rzeczywistości, teraz ustanowione zostały jako tożsa­ mość, tak iż te totalności refleksji-w-sobie przeświecają teraz w swej różnicy również jako tożsame, czyli ustano­ wione zostają jako jedna i ta sama refleksja. Absolutna substancja, odróżniając się od siebie jako absolutna forma, nie odbiega już dlatego od siebie ja­ ko konieczność, ani też nie rozpada się jako przypadko­ wość na zewnętrzne w stosunku do siebie substancje,

Rozdział trzeci. Oddziaływanie wzajemne

289

lecz różnicuje się — z jednej strony na totalność, która — po­ przednia substancja pasywna — jest czymś pierwotnym jako refleksja z określoności ku sobie, jako prosta całość, która swą założoność zawiera w sobie samej i zostaje w niej ustanowiona jako tożsama ze sobą, słowem — ogólność. A z drugiej strony na totalność — poprzednia substancja przyczynowa — jako refleksja z określoności również ku sobie, ale ku określoności negatywnej, która w ten sposób jako tożsama ze sobą określoność jest również całością, ale ustanowiona jako tożsama ze sobą negatywność, słowem — jednostkowość. Jednak bezpośrednio ogólność — ponieważ jest tożsama ze sobą tylko dlatego, że zawiera w sobie określoność jako zniesioną, tzn. jest negacją jako negacją - jest tą samą negatywnością co jednostkowość. Jednost­ kowość zaś — ponieważ jest również określonością okre­ śloną, negacją jako negacją — jest bezpośrednio tą samą tożsamością co ogólność. Tą ich prostą tożsamością jest szczegółowość, która w bezpośredniej jedności z jednost­ kowości zawiera w sobie moment określoności, a z ogólno­ ści - moment refleksji-w-sobie. Te trzy totalności stano­ wią więc jedną i tę samą refleksję, która jako negatywne odnoszenie się do siebie różnicuje się w tamte dwie totalno­ ści, ale w ten sposób, że jest to różnica zupełnie przejrzy­ sta, czyli w określoną niezłożoność albo prostą określoność, która jest ich jedną i tą samą tożsamością. Jest to pojęcie, królestwo podmiotowości albo wolności.

LOGIKA SUBIEKTYWNA CZYLI

NAUKA O POJĘCIU

UWAGI WSTĘPNE

Dział logiki, który będzie obecnie przedmiotem na­ szych rozważań, zawiera w sobie Naukę o pojęciu i sta- 211 nowi trzecią księgę całego dzieła. Zostaje wydany rów­ nież pod odrębnym tytułem: System logiki podmiotowej dla wygody tych przyjaciół tej nauki, którzy dla roz­ ważanych tu tematów, wchodzących w zakres tego, co zazwyczaj nazywane jest logiką, zwykli żywić większe zainteresowanie niż dla bardziej odległych przedmio­ tów logicznych, którymi zajmowaliśmy się w dwóch pierwszych częściach. Jeśli chodzi o poprzednie części, to mogłem domagać się pobłażliwości ze strony wyro­ zumiałych czytelników, wskazując na niewielką liczbę prac podjętych przede mną, które mogłyby mi służyć za oparcie, dostarczyć materiałów i stanowić nić przewod­ nią w mej dalszej pracy. Co się tyczy obecnej części, to mogę domagać się pobłażliwości z powodu raczej wręcz przeciwnego, ponieważ w przedmiocie logiki pojęcia ist­ nieje całkowicie gotowy i utrwalony, można powiedzieć — skostniały materiał, a zadanie polega na tym, by ma­ teriał ten uczynić płynnym i w tak martwym tworzywie rozpalić znowu płomień żywego pojęcia. Jeśli zbudowa­ nie nowego miasta w pustynnym kraju związane jest ze swoistymi trudnościami, to znajdujemy wprawdzie dość materiału, ale natrafiamy na tym więcej przeszkód inne­ go rodzaju, gdy stare, trwale zbudowane i bez przerwy zamieszkiwane miasto chcemy przebudować na nowych

294

Logika subiektywna

fundamentach. Między innymi trzeba się także zdecy­ dować na to, by z wielu szacownych rzeczy zastanych nie uczynić żadnego użytku. Sama wielkość przedmiotu niech stanowi dla nas główne usprawiedliwienie niedoskonałości wykonania. Jakiż bowiem przedmiot jest dla poznania wznioślejszy niż sama prawda? Ale wątpliwość, czy sam przedmiot nie wymaga usprawiedliwienia, nie wyda się tak niedo212 rzeczna, jeśli przypomnimy sobie sens, w jakim Piłat postawił swoje pytanie: co to jest prawda? Według poety uczynił to: „z miną dworaka, który krótkowzrocznie, ale z uśmiechem potępia powagę rzeczy”*.

Pytanie to bowiem zawiera w sobie taki sens, że można by je uważać za sprawę dworskiej uprzejmości i przy­ pomnienie, że sam cel, poznanie prawdy, jest czymś, z czego jak wiadomo już zrezygnowano, z czym się już dawno załatwiono i że nieosiągalność prawdy jest uzna­ wana także wśród zawodowych filozofów i logików! Jeśli jednak stawiane przez religię i posiadające w swej treści ten sam sens pytanie dotyczące wartości rzeczy, poglą­ dów i czynów zdobywa sobie w naszych czasach znowu coraz większe uprawnienie, to i filozofia powinna tak­ że żywić nadzieję, że nie będzie się już uważać za rzecz niezwykłą, że ona, przede wszystkim w swojej własnej bezpośredniej dziedzinie, przywraca znaczenie swemu własnemu prawdziwemu celowi, że po okresie upadku i zniżenia się do sposobu postępowania innych nauk i ich braku zainteresowania prawdą - zaczyna dążyć znowu

Klopstock, Der Messias, pieśń VII.

Uwagi wstępne

295

do wzniesienia się do tego celu. Nie ma właściwie po­ trzeby usprawiedliwiania się, że się taką próbę rozpoczę­ ło. A co się tyczy samego wykonania, niech będzie mi wolno w celu usprawiedliwienia wspomnieć jeszcze, że moje warunki służbowe oraz inne osobiste okoliczności pozwalają mi tylko na niesystematyczną pracę w dziedzi­ nie nauki, która wymaga i godna jest systematycznego i niepodzielnego wysiłku. Norymberga, 21 lipca 1816 rok

213

O POJĘCIU W OGÓLNOŚCI

Na czym polega natura pojęcia — tego nie można bez­ pośrednio podać, tak jak nie można podać bezpośrednie­ go pojęcia jakiegokolwiek innego przedmiotu. Mogłoby się wprawdzie wydawać, że jeśli dysponujemy pojęciem jakiegoś przedmiotu, strona logiczna zostaje przyjęta za założenie i dlatego strona ta ani nie może znowu przy­ jąć czegoś innego za swoje założenie, ani nie może być czymś pochodnym. Podobnie z twierdzeniami logiczny­ mi w geometrii w tej ich postaci, w jakiej przejawiają się one w zastosowaniu do wielkości i w jakiej w tej nauce czyni się z nich użytek, w formie aksjomatów, określeń poznawczych, które nie są niczym dowiedzionym i nie dają się z niczego wyprowadzić. Choć pojęcie uważać należy nie tylko za subiektywne założenie, lecz za absolutne pod­ łoże, nie może ono mimo wszystko nim być, ponieważ pojęcie samo uczyniło siebie podłożem. Abstrakcyjna bezpośredniość jest wprawdzie czymś pierwszym. Ale jako abstrakcja jest ono raczej czymś zapośredniczonym, czego podłoża — o ile ma ono zostać ujęte w swej praw­ dzie — należy dopiero szukać. To podłoże musi zatem wprawdzie być czymś bezpośrednim, ale takim, które uczyniło się bezpośredniością na skutek zniesienia zapo­ średniczenia. Z tego punktu widzenia pojęcie należy w ogóle po­ czątkowo uważać za coś trzeciego w odniesieniu do bytu i istoty, do bezpośredniości i refleksji. Byt i istota są też

O pojęciu w ogólności

297

o tyle momentami stawania się pojęcia. Ono zaś jest ich podłożem i prawdą jako tożsamość, w której one zatraciły się i w której są zawarte. Są one zawarte w pojęciu, ponie­ waż pojęcie jest ich rezultatem, ale zawarte są już niejako byt i nie jako istota. Określenia te przysługują im tylko o tyle, o ile nie wróciły jeszcze do tej swej jedności. Logika obiektywna, która traktuje o bycie i istocie, sta­ nowi więc właściwie genetyczną ekspozycję pojęcia. Mó­ wiąc dokładniej, substancja jest już istotą realną, czyli 214 istotą, która zjednoczyła się z bytem i wstąpiła w rzeczy­ wistość. Substancja stanowi zatem bezpośrednie założe­ nie pojęcia. Substancja jest sama w sobie tym, czym poję­ cie zamanifestowane. Ruch dialektyczny substancji poprzez przyczynowość i wzajemne oddziaływanie jest więc bezpośrednią genezą pojęcia, która ukazuje jego stawanie się. Ale jego stawanie się, jak stawanie się wszędzie, ma to znaczenie, że przechodzenie jest tu refleksją ku swej podstawie i racji oraz że to początkowo pozornie „inne", w które owo pierwsze przeszło, stanowi jego prawdę. Tym samym pojęcie jest prawdą substancji, a ponieważ okre­ śloną formą stosunku właściwą substancji jest koniecz­ ność, to wolność okazuje się prawdą konieczności i formą stosunku właściwą pojęciu. Dalsze konieczne samookreślanie się substancji pole­ ga na ustanawianiu tego, co jest samo w sobie i dla siebie. Pojęcie jest właśnie tą absolutną jednością bytu i refleksji, bytu samego w sobie i bytu dla siebie dopiero dzięki temu, że byt ten jest w równej mierze refleksją, czyli założonością, i że ta założoność jest bytem w sobie i dla siebie. Ten abs­ trakcyjny rezultat znajduje swoje wyjaśnienie w przedsta­ wieniu jego konkretnej genezy. Geneza ta zawiera natu­ rę pojęcia i dlatego musi ona poprzedzić rozpatrywanie samego pojęcia. Główne momenty tej ekspozycji (którą

298

Logika subiektywna

zajmowaliśmy się szczegółowo w drugiej księdze Logiki obiektywnej) należy więc tutaj pokrótce przedstawić. Substancja jest tym, co absolutne, tym, co rzeczywiste samo w sobie i dla siebie. Sama w sobie jest ona prostą tożsamością możliwości i rzeczywistości, istotą absolut­ ną, zawierającą w sobie wszelką rzeczywistość i możli­ wość. Dla siebie jest tą tożsamością jako absolutna moc, czyli jako negatywność odnosząca siebie tylko do siebie. Ruch substancjalności ustanowiony przez te momenty polega na tym, że: 1. Substancja jako moc absolutna, czyli siebie do siebie odnosząca negatywność, różnicuje się, stając się stosunkiem, w którym owe początkowo tylko proste mo­ menty występują jako substancje i jako pierwotne założe­ nia. Ich określony stosunek to stosunek między substan215 cjąpasywną — pierwotnością prostego bytu samego w sobie, który jako pozbawiony mocy nie ustanawia sam siebie i jest tylko pierwotną założonością — a substancją aktyw­ ną, negatywnością odnoszącą siebie do samej siebie, która jako taka ustanawia siebie jako „inne”, i odnosi się do tego „innego”. Tym „innym” jest właśnie pasywna substancja, którą w pierwotności swej mocy założyła ona dla siebie z góry jako warunek. To zakładanie z góry należy rozu­ mieć tak, że ruch substancji samej występuje tymczasem tylko w formie jednego momentu jej pojęcia, mianowi­ cie momentu bytu samego w sobie, że określoność jednej z pozostających w stosunku substancji jest zarazem także określonością samego tego stosunku. 2. Drugim momentem jest byt dla siebie albo to, że moc ustanawia siebie jako negatywność odnoszącą siebie do samej siebie, przez co znów znosi to, co zostało zało­ żone. Substancja aktywna jest przyczyną. Ona działa — tak jak przedtem była zakładaniem, teraz jest ustanawia­

O

pojęciu w ogólności

299

niem tego, że: a) mocy nadany zostaje także pozór mocy (Schein der Macht), a założoności także pozór założoności. To, co w zakładaniu było pierwotnością, w przyczynowości, dzięki odniesieniu się do „innego”, staje się tym, czym jest samo w sobie. Przyczyna wywołuje skutek i to w innej substancji. Jest odtąd mocą w odniesieniu do „in­ nego”. O tyle też przejawia się jako przyczyna, ale ma ist­ nienie tylko dzięki temu przejawianiu się. b) Do pasywnej substancji dołącza się skutek, dzięki czemu substancja ta przejawia się teraz także jako założoność, ale dopiero w tym przejawianiu się jest substancją pasywną. 3. W tym wszystkim zawarte jest jednak jeszcze coś więcej niż tylko to przejawianie się, czyli: a) przyczyna działa na substancję pasywną i zmienia jej określenie. Pasywna substancja jest jednak założonością i poza tym nie ma niczego, co by można było w niej zmienić. Tym drugim określeniem, jakie ona otrzymuje, jest więc przyczynowość. Substancja pasywna staje się więc przyczyną, mocą i działaniem, b) Skutek zostaje w tej substancji ustanowiony przez przyczynę. Tym jednak, co zostaje przez przyczynę ustanowione, jest tożsama w swym działaniu ze sobą przyczyna sama. Jest to ta przyczyna, która ustanawia samą siebie na miejsce sub­ stancji pasywnej. Podobnie ma się rzecz z substancją aktywną: a) działanie jest przekładem (Ubersetzen) przyczyny w jej skutek, w jej „inne”, w założoność i b) w skutku przyczyna okazuje się tym, czym jest. Skutek jest tożsamy z przyczyną, a nie jakimś „innym”. Przy­ czyna wskazuje więc w skutku na założoność jako na 216 to, czym ona jest w swej istocie. A więc z obu stron, zarówno ze strony tożsamego, jak i negatywnego odno­ szenia się jednej do innej, każda staje się swoim własnym przeciwieństwem. Tym przeciwieństwem staje się jednak

300

Logika subiektywna

każda w taki sposób, że ta inna, a więc każda, pozostaje tożsama z sobą samą. Ale i jedno, i drugie, odnoszenie się tożsame i negatyw­ ne, jest jednym i tym samym. Substancja tylko w swym przeciwieństwie jest tożsama z sobą samą i to stanowi absolutną tożsamość substancji ustanowionych jako dwie substancje. Aktywna substancja działając — czyli wtedy, gdy ustanawia siebie jako swe własne przeciwieństwo, co jest równoznaczne ze zniesieniem swej założonej in­ ności, ze zniesieniem substancji pasywnej — manifestuje się jako przyczyna, czyli jako pierwotna substancjalność. I na odwrót, dzięki działaniu założoność manifestuje się jako założoność, negatywność jako negatywność, a tym samym substancja pasywna jako negatywność odnosząca siebie do siebie samej, a przyczyna w tym „innym” jej sa­ mej zbiega się bezwzględnie tylko z sobą samą. Dzięki temu ustanawianiu pierwotność założona, czyli istniejąca sama w sobie, staje się czymś dla siebie. Ale ten byt sam w sobie i dla siebie występuje tylko dlatego, że to usta­ nawianie jest w równym stopniu znoszeniem tego, co zo­ stało założone, a inaczej mówiąc — absolutna substancja tylko wycofała się ze swojej założoności i w niej wróciła do siebie samej. Dzięki temu jest ona absolutna. To wza­ jemne oddziaływanie jest więc znoszącym znowu samo siebie przejawianiem się, jest ukazaniem (Offenbarung) pozoru tej przyczynowości, w której przyczyna występuje jako przyczyna, ukazaniem tego, że jest to pozór. Ta nie­ skończona refleksja w sobie, to, że dzięki niej dopiero istnieje byt sam w sobie i dla siebie, że byt ten jest zało­ żonością, stanowi doprowadzenie substancji do końca (die Vollendung der Substanz). Ale tym doprowadzonym do końca nie jest już substancja sama, lecz coś wyższego — pojęcie, podmiot. To przejście stosunku substancjalności

O pojęciu w ogólności

301

dokonuje się dzięki własnej immanentnej konieczności tego stosunku i nie jest niczym innym, jak tylko mani­ festowaniem przez substancję samą, że pojęcie jest jej prawdą, a wolność prawdą konieczności. Już przedtem w księdze drugiej Logiki obiektywnej * wspomnieliśmy, że filozofią, która staje na stanowi­ sku substancji i przy nim pozostaje, jest system Spinozy. Tam też wykazaliśmy braki tego systemu zarówno co do formy, jak i co do treści (Materie). Ale obalenie sys- 217 temu to zupełnie co innego. Na temat obalenia systemu filozoficznego wypowiedzieliśmy już w innym miejscu również ogólną uwagę, że należy wyzbyć się fałszywe­ go poglądu, jakoby musiało się system ten przedstawić jako zupełnie fałszywy i jakoby system prawdziwy był tylko przeciwny systemowi fałszywemu . ** Ze związku, w jakim system Spinozy tutaj występuje, wynika sam przez się prawdziwy pogląd na tę filozofię i odpowiedź na pytanie, czy jest ona prawdziwa, czy fałszywa. Stosu­ nek substancjalności wyłonił się z natury istoty i dlatego zarówno stosunek ten, jak i rozszerzone w pewną całość jego przedstawienie w jakimś systemie jest stanowiskiem koniecznym, stanowiskiem, na którym staje absolut. Sta­ nowiska takiego nie należy więc uważać za mniemanie, za uprawiany przez jakąś jednostkę subiektywny, dowol­ ny sposób wyobrażania czy myślenia, za zejście speku­ lacji na manowce. Przeciwnie, spekulacja musi na swojej drodze zająć nieuchronnie takie stanowisko i o tyle też system ten jest zupełnie prawdziwy. Nie jest to jednak najwyższy punkt widzenia. Ale z tego powodu nie można

* S. 233 i nn. •• Hegel uczynił to w przedmowie do Fenomenologii.

302

Logika subiektywna

tego systemu uważać za fałszywy, za taki, który wyma­ ga obalenia i może być obalony. Za fałszywe należy w sys­ temie tym uważać tylko to, że jest jakoby najwyższym punktem widzenia. Stosunek systemu prawdziwego do niego nie może zatem polegać na tym, że prawdziwy jest mu tylko przeciwny. W tym wypadku bowiem ten prze­ ciwny byłby sam czymś jednostronnym. Musi on raczej jako system wyższy zawierać w sobie niższy. Idąc dalej, obalenie nie powinno przyjść z zewnątrz, tzn. nie powinno wychodzić z założeń leżących poza sys­ temem, z założeń, z którymi system ten nie jest zgodny. Można po prostu założeń tych nie uznać. Wada jest wadą jedynie tylko dla tego, kto wychodzi z potrzeb i wymagań opartych na tych samych założeniach. Toteż powiedzia­ ne zostało, że ten, kto nie zakłada z góry wolności i samoistności samoświadomego podmiotu jako rzeczy dla siebie całkowicie załatwionej, ten nie ma w ogóle żadnej możności obalenia spinozyzmu . * A poza tym tak wysoko stojący i tak w sobie już bogaty punkt widzenia jak sto­ sunek substancjalności wcale nie ignoruje wspomnianych założeń, lecz zawiera je także w sobie — jednym z atrybu­ tów spinozjańskiej substancji jest myślenie. Ten punkt wi­ dzenia potrafi, przeciwnie, doprowadzić do rozpłynięcia się określeń, w jakich założenia te są z nim sprzeczne, po218 trafi je wchłonąć w siebie, tak iż występują one w nim, ale w takich modyfikacjach, które mu odpowiadają. Sedno zewnętrznego obalenia polega w tym wypadku jedynie na tym, by trwale i niezmiennie trzymać się form przeciw­ nych owym założeniom, by na przykład trzymać się ab­

* Hegel ma tu na myśli Fichtego, który pogląd taki wyraził w Wissenschaftslehre, we wstępie z 1797 roku.

O pojęciu U) ogólności

303

solutnej samoistności myślącego indywiduum jako prze­ ciwieństwa tej formy myślenia, w jakiej ustanowione ono zostaje w substancji absolutnej, tzn. jako tożsame z roz­ ciągłością. Prawdziwe obalenie musi wniknąć w to, co sta­ nowi siłę przeciwnika, i musi stanąć w kręgu jego mocy. Atakować przeciwnika tam, gdzie go nie ma, i zachować rację na zewnątrz jego stanowiska nie posuwa naprzód samej sprawy. Jedyne obalenie spinozyzmu polegać może więc tylko na tym, że po pierwsze, uzna się ten punkt wi­ dzenia za istotny i konieczny, i po drugie, na tym, że ten punkt widzenia zostanie - o ile wyjdzie się z niego samego — podniesiony do jakiegoś wyższego. Stosunek substancjalności rozpatrywany całkowicie tylko sam w sobie i dla siebie samego, sam przechodzi w swoje przeciwieństwo - w pojęcie. Dlatego też zawarta w poprzedniej księdze i prowadząca do pojęcia ekspozycja substancji jest jedy­ nym i prawdziwym obaleniem spinozyzmu. Ekspozycja ta jest odsłonięciem (die Enthiillung) substancji, a to odsło­ nięcie jest genezą pojęcia, której główne momenty zostały przez nas wyżej przedstawione. Jedność substancji to jej stosunek konieczności. Ale jako taka jest ona tylko koniecznością wewnętrzną. Kiedy dzięki momentowi absolutnej negatywności jedność ta ustanawia samą siebie, staje się tożsamością zamanifesto­ waną, czyli ustanowioną i tym samym wolnością, którą jest tożsamość pojęcia. Pojęcie — totalność wynikająca z wzajemnego oddziaływania - jest jednością obu sub­ stancji wzajemnego oddziaływania, tak iż teraz przyna­ leżą one już wolności, gdyż tożsamość ich nie jest już czymś ślepym albo wewnętrznym, lecz substancje te mają w sposób istotny takie określenie, że są pozorem albo mo­ mentami refleksji, dzięki czemu każda z tych substancji jest równie bezpośrednio zespolona ze swoim „innym”

304

Logika subiektywna

albo ze swoją założonością, i każda ma swoją założoność w sobie samej, a więc każda w swoim „innym” jest bez­ względnie ustanowiona tylko jako tożsama z sobą samą. Toteż w pojęciu otwarło się królestwo wolności. Pojęcie jest czymś wolnym, ponieważ stanowiąca konieczność substancji tożsamość istniejąca sama w sobie i dla siebie 219 występuje teraz jako zniesiona, czyli jako założoność, i założoność ta, jako odnosząca siebie do siebie samej, jest właśnie ową tożsamością. Ciemność (Dunkelheit) wzajemnego odnoszenia się do siebie substancji pozo­ stających w stosunku przyczynowym znikła, ponieważ pierwotność ich samoistnego trwałego istnienia przeszła w założoność i stała się przez to przejrzystą dla siebie samej jasnością (Klarheit). Rzecz pierwotna (die urpriingliche Sache) jest rzeczą pierwotną tylko o tyle, o ile jest przyczyną (Ursache) siebie samej, a taką jest substancja, która wyzwoliła się w pojęcie. Wynika z tego od razu następujące bliższe określenie pojęcia. Ponieważ byt sam w sobie i dla siebie występuje bezpośrednio jako założoność, to pojęcie w swoim pro­ stym odniesieniu się do siebie samego jest absolutną określonością, a ponieważ określoność ta jest również tyl­ ko odniesieniem siebie do samej siebie — jest ona bezpo­ średnio tożsamością. Ale to odnoszenie się określoności do siebie samej jako jej zbieganie się z sobą samą jest w tym samym stopniu negacją określoności, a pojęcie jako taka równość samemu sobie jest czymś ogólnym. Tożsamość ta ma jednak w tym samym stopniu również określenie negatywności. Jest negacją, czyli określonością, która od­ nosi siebie do samej siebie. Pojęcie jako takie jest czymś jednostkowym. I jedno, i drugie jest totalnością, każde za­ wiera w sobie określoność innego i dlatego totalności te są w tej samej mierze bezwzględnie tylko jedną totalno­

O pojęciu w ogólności

305

ścią, jak jedność ta rozbiciem samej siebie w wolny pozór tej dwoistości — dwoistości, która w różnicy jednostkowo­ ści i ogólności przejawia się jako zupełne przeciwieństwo, ale jako takie, które jest tak bardzo pozorem, że skoro jed­ no zostaje pojęte i wypowiedziane, zostaje w tym bezpo­ średnio pojęte i wypowiedziane również to drugie. To, co teraz powiedzieliśmy, należy uważać za pojęcie pojęcia. Ponieważ wydawać się może, że odbiega to od wszystkiego, co zazwyczaj rozumie się pod terminem „pojęcie”, można by wysunąć żądanie, aby wykazać, w jaki sposób to, co tutaj okazało się pojęciem, zawarte jest w in­ nych wyobrażeniach czy definicjach pojęcia. Ale z jednej strony nie może przecież w naszych rozważaniach cho­ dzić o jakieś potwierdzenie oparte na autorytecie potocz­ nego sposobu rozumienia. W nauce o pojęciu jego treść i określenie może bowiem otrzymać swoje potwierdzenie tylko przez immanentną dedukcję, zawierającą genezę poję­ cia— to zaś mamy już za sobą. Ale z drugiej strony pojęcie tutaj wyprowadzone musi dać się rozpoznać także w tym, co zazwyczaj podaje się nam jako pojęcie pojęcia. Nie jest 220 jednak tak łatwo ustalić to, co inni powiedzieli o naturze pojęcia. Najczęściej bowiem nie zajmują się oni w ogóle badaniem natury pojęcia i zakładają z góry, że każdy już sam przez się rozumie, o co idzie, gdy mowa o pojęciu. Ostatnio można było tym bardziej uważać się za zwol­ nionego od wysiłku zajmowania się pojęciem, gdyż tak jak to kiedyś było w dobrym tonie przypisywać wszystko, co najgorsze, wyobraźni, a potem nawet pamięci, tak już dawno, a niekiedy jeszcze teraz, stało się w filozofii zwy­ czajem mówić jak najgorzej o pojęciu. Przyzwyczajono się wzbudzać do pojęcia — tego szczytu myślenia — pogardę i uważać za szczyt poznania i moralności to, co niepoję­ te, i rezygnację z pojmowania.

306

Logika subiektywna

Ograniczę się tutaj do jednej uwagi, która może przy­ czynić się do zrozumienia rozwijanych tu pojęć i może ułatwić orientację w tym wszystkim. Pojęcie, o ile doj­ rzało do takiej egzystencji, która sama jest wolną, nie jest niczym innym jak Ja, czyli czystą samowiedzą. Ja mam wprawdzie pojęcia, tzn. pojęcia określone, ale Ja jest samo czystym pojęciem, które doszło do istnienia jako pojęcie. Jeśli więc przytacza się pewne określenia podsta­ wowe stanowiące naturę Ja, można przyjąć, że mówi się o czymś znanym, o czymś, z czym wyobrażenie się zży­ ło. Ja jest jednak — po pierwsze — ową czystą, siebie do sie­ bie odnoszącą jednością i jest nią nie bezpośrednio, lecz w ten sposób, że abstrahuje od wszelkiej określoności i wszelkiej treści i wraca do nieograniczonej tożsamości (Gleichheit) z sobą samym. Jako takie Ja jest ogólnością, jednością, która tylko dzięki owemu negatywnemu zacho­ waniu się, przejawiającemu się tu jako abstrahowanie, jest jednością ze sobą i w której dlatego rozpłynęła się wszelka określoność. Po drugie — Ja jako negatywność od­ nosząca siebie do siebie samej jest równie bezpośrednio jednostkowością, absolutną określonością (Bestimmtsein), która przeciwstawia się temu, co inne, i je wyklucza. Jest indywidualną osobowością. Owa absolutna ogólność, która równie bezpośrednio jest absolutnym ujednostkowieniem, i taki byt sam w sobie i dla siebie, który jest 221 bezwzględnie założonością i który jest tym bytem samym w sobie i dla siebie tylko dzięki tej jedności z założonością, stanowi zarówno naturę Ja, jak i pojęcia. Ani jednego, ani drugiego nie można w najmniejszym stopniu zrozumieć, jeśli podanych wyżej obu momentów nie ujmuje się w ich abstrakcji i zarazem w ich całkowitej jedności. Jeśli zgodnie z przyjętym zwyczajem mówi się o roz­ sądku, który ja mam, to rozumie się przez to pewną wła­

O pojęciu w ogólności

307

dzę albo właściwość, która pozostaje w takim stosunku do Ja jak właściwość pewnej rzeczy do samej rzeczy — do pewnego nieokreślonego substratu, który nie jest ani prawdziwą podstawą tej swojej właściwości, ani tym, co ją określa. Zgodnie z tym wyobrażeniem mam poję­ cia i pojęcie samo, podobnie jak mam surdut, kolor skóry i inne zewnętrzne właściwości. Kant wzniósł się ponad ten zewnętrzny stosunek między rozsądkiem jako wła­ dzą pojęć a pojęciem samym i doszedł do Ja. Najgłęb­ szym i najsłuszniejszym poglądem, zawartym w Krytyce czystego rozumu, jest to, że jedność stanowiąca istotę po­ jęcia rozpoznana zostaje jako pierwotnie syntetyczna jed­ ność apercepcji, jako jedność „Ja myślę", czyli samowiedzy. Twierdzenie to stanowi tak zwaną transcendentalną dedukcję kategorii. Dedukcja ta uważana była od dawna za jeden z najtrudniejszych rozdziałów filozofii Kantowskiej i to z żadnego innego powodu jak tylko z tego, iż wymaga od nas, byśmy wznieśli się ponad czyste wy­ obrażenie takiego stosunku, w którym Ja i rozsądek, czyli pojęcia odnoszą się do siebie jak rzecz i jej właściwości oraz akcydensy — i przeszli do myśli. „Przedmiotem — po­ wiada Kant (Krytyka czystego rozumu, V, s. 137, wyd. II ) * - jest to, w czego pojęciu zjednoczone zostało to, co róż­ norodne, w pewnym danym nam oglądzie. Ale wszelkie zjednoczenie wyobrażeń wymaga jedności świadomości w przeprowadzaniu ich syntezy. Wynika stąd, że tylko jedność świadomości jest tym, co stanowi odniesienie wy­ obrażeń do pewnego przedmiotu, a więc ich obiektywna ważność jest tym, na czym polega sama możliwość rozsąd­

* Przekład R. Ingardena, PWN, t. I, s. 245. Wydanie to cytowane jest również w dalszym ciągu.

308

Logika subiektywna

ku”. Od tej jedności odróżnia Kant subiektywną jedność świadomości, jedność wyobrażenia, czyli to, czy pewną różnorodność uświadamiam sobie jako równoczesną, czy następującą po sobie, co zależy jakoby od warunków empi222 rycznych. Natomiast zasady obiektywnego określania wy­ obrażeń należy wyprowadzać wyłącznie tylko z zasady transcendentalnej jedności apercepcji. Dzięki kategoriom, które są tymi właśnie obiektywnymi określeniami, róż­ norodność danych wyobrażeń zostaje tak określona, że doprowadzona zostaje do jedności świadomości. Zgodnie z tym przedstawieniem zagadnienia jedność pojęcia stanowi właśnie to, dzięki czemu coś nie jest tyl­ ko określeniem czuciowym, oglądem czy nawet tylko wy­ obrażeniem, lecz przedmiotem, i ta obiektywna jedność jest jednością Ja z sobą samym. Pojęciowe ujęcie jakiegoś przedmiotu nie polega faktycznie na niczym innym, jak tylko na tym, że Ja czyni go swoim własnym przedmiotem, przenika go, nadaje mu swoją własną formę, czyli formę ogólności, która jest bezpośrednio określonością albo okre­ ślonością, która jest bezpośrednio ogólnością. Przedmiot w oglądzie, a nawet w wyobrażeniu jest jeszcze czymś zewnętrznym, obcym. Dzięki pojęciowemu ujęciu byt sam w sobie i dla siebie, jaki przysługuje przedmiotowi w oglą­ dzie czy wyobrażeniu, zostaje zamieniony w założoność. Ja przenika go myśląc. Czymś samym w sobie i dla siebie przedmiot jest dopiero w tej postaci, w jakiej występuje w myśleniu. W postaci, w jakiej występuje w oglądzie czy wyobrażeniu, jest on zjawiskiem. Myślenie znosi bezpo­ średniość przedmiotu, w której staje on początkowo przed nami, i czyni tym samym zeń założoność. Ta jego zało­ żoność jednak jest jego bytem samym w sobie i dla siebie, czyli jego obiektywnością. Przedmiot ma więc swą obiek­ tywność w pojęciu, a pojęcie jest jednością samowiedzy,

O pojęciu w ogólności

309

w którą przedmiot został przyjęty. Jego obiektywnością, czyli pojęciem nie jest więc nic innego, jak tylko natura samowiedzy. Obiektywność ta nie ma żadnych innych momentów czy określeń niż samo Ja. Toteż okazuje się, że twierdzenie, iż chcąc poznać, czym jest pojęcie, trzeba odwołać się do natury Ja, znaj­ duje swe uzasadnienie w jednej z głównych tez filozofii Kantowskiej. Ale z drugiej strony konieczne jest przed­ tem ująć pojęcie Ja tak, jak je wyżej wyłożyliśmy. Jeśli trzymamy się tylko samego wyobrażenia Ja, czyli tego, jak przedstawia się ono potocznej świadomości, to Ja jest tylko prostą rzeczą, nazywaną także duszą, w której tkwi (inhariert) pojęcie jako coś, co się ma, albo jakaś właści­ wość. Wyobrażenie to, które nie wdaje się ani w to, by pojąć Ja, ani w to, by pojąć pojęcie, nie może służyć do tego, by ułatwić pojęciowe ujęcie pojęcia czy zbliżyć nas 223 do tego. Przytoczony sposób przedstawienia zagadnienia przez Kanta zawiera jeszcze dwa aspekty, które doty­ czą pojęcia i wymagają koniecznie jeszcze kilku uwag. Po pierwsze szczebel rozsądku zostaje u niego poprzedzo­ ny przez szczeble czucia i oglądu, a twierdzenie, że pojęcia bez oglądu są puste i mają ważność tylko jako odniesienia danej przez ogląd różnorodności, jest istotną tezą Kan­ towskiej filozofii transcendentalnej. Po drugie, twierdzi on, że pojęcie jest tym, co obiektywne w poznaniu, a tym samym jest prawdą. Ale z drugiej strony przyjmuje, że pojęcie jest czymś czysto subiektywnym, z czego w żaden sposób nie można wyłuskać realności, przez którą - ponie­ waż zostaje ona przeciwstawiona subiektywności — należy rozumieć obiektywność. W ogóle uważa on pojęcie oraz stronę logiczną za czynnik czysto formalny, który — po­ nieważ abstrahuje od treści - nie zawiera w sobie prawdy.

310

Logika subiektywna

Co się tyczy, po pierwsze, owego stosunku rozsądku czy pojęcia do założonych szczebli poprzedzających, to zagad­ nienie sprowadza się do tego, którą naukę bierzemy za przedmiot rozważań, aby określić formę tych szczebli. W naszej nauce jako czystej logice szczeblami tymi są byt i istota. W psychologii przyjmuje się, że szczeblami poprzedzającymi rozsądek są czucie i ogląd, a następnie wyobrażenie w ogóle. W Fenomenologii ducha jako nauce o świadomości droga wzwyż do rozsądku prowadziła przez szczebel pewności zmysłowej, a następnie przez szczebel postrzeżenia. Kant uważa, że tym, co poprzedza rozsądek, jest tylko czucie i ogląd. To, jak bardzo drabina tych szczebli jest niekompletna, daje do zrozumienia sam Kant, do transcendentalnej logiki, czyli nauki o rozsąd­ ku, dołączając jeszcze jako dodatek rozprawę o pojęciach * refleksyjnych — o sferze, która leży między oglądem a roz­ sądkiem, czyli między bytem a. pojęciem. Co się tyczy rzeczy samej, to należy, po pierwsze, zwró­ cić uwagę na to, że wszystkie te formy, takie jak ogląd, 224 wyobrażenie i tym podobne, należą do sfery samowiednego ducha, który jako taki nie jest rozpatrywany w Nauce logiki. Wprawdzie czyste określenia bytu, istoty i pojęcia stanowią także podłoże i proste wewnętrzne rusztowa­ nie form ducha. Duch jako oglądający, a także jako świa­ domość zmysłowa występuje w określoności bezpośred­ niego bytu, podobnie jak duch jako wyobrażający i jako świadomość postrzegająca wznosi się z bytu na szczebel istoty, czyli refleksji. Ale te konkretne postacie tak samo mało obchodzą Naukę logiki jak konkretne formy przy­

* Krytyka czystego rozumu, t. I, s. 451: „O dwuznaczności pojęć

refleksyjnych”.

O pojęciu w ogólności

311

bierane przez określenia logiczne w przyrodzie, które by­ łyby przestrzenią i czasem, a następnie wypełniającą się przestrzenią i wypełniającym się czasem jako przyroda nieorganiczna i przyroda organiczna. Tak samo nie nale­ ży tu także rozpatrywać pojęcia jako aktu samowiednego rozsądku, rozsądku podmiotowego, lecz pojęcie samo w sobie i dla siebie, które jest zarówno szczeblem przy­ rody, jak i ducha. Zycie, czyli natura organiczna jest tym szczeblem przyrody, na którym pojęcie występuje. Ale występuje jako pojęcie ślepe, nieujmujące samo siebie, czyli nie jako pojęcie myślące. Jako myślące przysługuje ono tylko duchowi. Od tamtej nieduchowej, ale także od tej duchowej postaci pojęcia jego forma logiczna jest nie­ zależna i konieczną o tym wzmiankę uczyniliśmy już we Wstępie. Jest to bowiem takie znaczenie pojęcia, którego nie można uzasadniać dopiero w Logice, lecz musi się o nim mieć jasny pogląd jeszcze przed przystąpieniem do niej. Jakąkolwiek jednak postać przybierałyby formy po­ przedzające rozsądek, rzecz cała sprowadza się, po dru­ gie, do stosunku, w którym pojęcie zostaje w odniesieniu do tych form pomyślane. Zarówno w zwykłym psycho­ logicznym wyobrażeniu, jak i w Kantowskiej filozofii transcendentalnej przyjmuje się, że materiał empirycz­ ny, różnorodność oglądu i wyobrażenia istnieje najpierw dla siebie i że następnie dopiero rozsądek do materiału tego przystępuje, wnosi weń jedność i poprzez abstrakcję podnosi do formy ogólności. Rozsądek jest tym samym pewną pustą dla siebie formą, która z jednej strony dzięki owej danej treści otrzymuje realność, a z drugiej, od tej treści abstrahuje, czyli opuszcza ją jako coś nieprzydatne­ 225 go, ale tylko dla pojęcia. Zarówno w pierwszej czynności, jak i drugiej pojęcie nie jest czymś niezależnym, nie jest

312

Logika subiektywna

istotą i prawdą poprzedzającego go materiału i raczej materiał jest sam w sobie i dla siebie realnością, której z pojęcia wyłuskać nie można. Należy oczywiście zgodzić się z tym, że pojęcie jako takie nie jest jeszcze czymś zupełnym i musi się pod­ nieść na szczebel idei, która jest dopiero jednością po­ jęcia i realności, i że w dalszym przebiegu musi się to dokonać samo przez się dzięki naturze samego pojęcia. Realność bowiem, którą pojęcie sobie nadaje, nie może dołączyć się do niego jako coś zewnętrznego, lecz musi zgodnie z wymogami stawianymi przez naukę zostać wyprowadzona z niego samego. I w istocie rzeczy, ów dany przez ogląd i wyobrażenie materiał nie jest tym, czemu można by nadać znaczenie czegoś realnego w przeciwieństwie do pojęcia. „To jest tylko pojęcie”, mówi się zazwyczaj wtedy, gdy nie tylko ideę, lecz także zmysłowe, przestrzenno-czasowe, namacalne istnienie przeciwstawia się pojęciu jako coś doskonalszego od po­ jęcia. Abstrakcję uważa się w tym wypadku dlatego za mniej ważną niż konkret, gdyż w tym, co abstrakcyjne, opuściło się tak wiele tego rodzaju materiału. Znaczenie abstrahowania polega zgodnie z tym mniemaniem na tym, że z tego, co konkretne, wybiera się tylko dla nasze­ go subiektywnego użytku tę czy inną cechę w ten sposób, że opuszczając tak wiele innych własności i właściwości przedmiotu nie odbiera się im jakoby nic z ich wartości i znaczenia, lecz pozostawia się je nadal jako momenty realne, zachowujące ciągle swe pełne znaczenie — tylko że tam, po drugiej stronie — i tylko niezdolność rozsądku sprawia, iż nie może on wchłonąć w siebie tak wielkie­ go bogactwa i musi zadowolić się ubogą abstrakcją. Jeśli więc dany nam materiał oglądu i różnorodność wyobra­ żenia uważane są za to, co realne, w przeciwieństwie do

O pojęciu w ogólności

313

tego, co pomyślane, i do pojęcia, to jest to właśnie ten pogląd, z którego rezygnacja jest nie tylko warunkiem uprawiania filozofii, ale stanowi także przesłankę religii. Jak bowiem możliwa byłaby potrzeba religii i jej sens, gdyby przemijające i powierzchowne zjawisko zmysło­ wości i jednostkowości było jeszcze uważane za prawdę? Filozofia natomiast daje nam pojęciowo ujęty wgląd w to, jak się właściwie ma sprawa z realnością zmysłowego 226 bytu, i każę owym szczeblom czucia i oglądu, zmysło­ wej świadomości itd. o tyle poprzedzać rozsądek, o ile stanowią one warunki jego stawania się, ale istnieją tylko w taki sposób, że pojęcie wyłania się z ich dialektyki i ni­ cości jako ich podstawa, a nie w taki, jakoby pojęcie było uwarunkowane przez ich realność. Myślenia abstrakcyj­ nego nie należy więc uważać za samo tylko usuwanie na bok zmysłowego materiału, który wskutek tego nie traci jakoby nic ze swojej realności, lecz raczej za zno­ szenie tego materiału i sprowadzenie go jako czegoś, co jest tylko zjawiskiem, do tego, co istotne, co manifestuje się tylko w pojęciu. Oczywiście, jeśli to, co z konkretnego zjawiska ma być wprowadzone do pojęcia, ma służyć tyl­ ko za cechę i znak, to może nim niewątpliwie być także pewne tylko zmysłowe, jednostkowe określenie przed­ miotu, które wybiera się spośród innych tylko z racji ja­ kiegoś zewnętrznego zainteresowania się nim i które jest tego samego rodzaju i ma tę samą naturę, co inne. Główne nieporozumienie powszechnie tu panujące polega na tym, iż sądzi się, jakoby naturalna zasada, czyli początek, od którego zaczyna się w rozwoju naturalnym czy w historii kształtującego się indywiduum, była tym, co prawdziwe, i tym, co pierwsze w pojęciu. Ogląd i byt są wprawdzie zgodnie ze swą naturą tym, co pierwsze, czyli warunkiem dla pojęcia, ale nie znaczy to, że są one

314

Logika subiektywna

dlatego tym, co samo w sobie i dla siebie nieuwarunkowane. Przeciwnie, w pojęciu zostaje zniesiona ich real­ ność, a tym samym także pozór, w którym występowały one jako realność warunkująca. Jeśli nie chodzi o prawdę, lecz tylko o historię tego, jak się rzecz ma w wyobrażeniu i w myśleniu przejawiającym się, to można oczywiście zadowolić się opowiadaniem o tym, że początek stano­ wią czucia i oglądy i że rozsądek z całej tej różnorodności wydobywa pewną ogólność albo coś abstrakcyjnego, do tego zaś potrzebne mu jest oczywiście owo podłoże, któ­ re w procesie tego abstrahowania pozostaje do dyspozycji wyobrażania w całej swej realności, z jaką wystąpiło ono na początku. Filozofia jednak nie ma być opowiadaniem o tym, co się dzieje, lecz poznaniem tego, co w tym, co się dzieje, jest prawdziwe, aby następnie w oparciu o tę prawdę pojęciowo ująć to, co w opowiadaniu przejawia się jako tylko zdarzenie (Geschehen). 227 Jeśli w powierzchownym poglądzie na to, czym jest pojęcie, wszelka różnorodność zostaje z pojęcia usunięta i przysługuje mu tylko forma abstrakcyjnej ogólności, czyli pustej refleksyjnej tożsamości, to można już tu od razu zwrócić uwagę na to, że zawsze, gdy chcemy podać jakieś pojęcie czy jakąś definicję, wymaga się wyraźnie, byśmy do rodzaju (który już nie jest właściwie czysto abstrakcyjną ogólnością) dodali także pewną specyficz­ ną określoność. Gdyby tylko nieco rozważniej zastanowić się nad tym, co to ma oznaczać, okazałoby się, iż rozróż­ nianie uważa się tym samym za równie istotny moment pojęcia. Kant zainicjował te rozważania, wypowiadając ową niezwykle ważną myśl, że istnieją sądy syntetyczne a priori. Ta pierwotna synteza apercepcji jest jedną z naj­ głębszych zasad spekulatywnego rozwoju. Zawiera ona w sobie początek dający możliwość prawdziwego ujęcia

O

pojęciu w ogólności

315

natury pojęcia i stanowi całkowite przeciwieństwo po­ przedniej pustej tożsamości, czyli abstrakcyjnej ogólno­ ści, która nie jest w sobie syntezą. Z tym początkiem nie bardzo jednak zgadza się dal­ sze rozwinięcie. Już samo słowo „synteza” prowadzi łatwo znowu z powrotem do wyobrażenia zewnętrznej jedności i samego tylko łączenia takich momentów, które same w sobie i dla siebie są odrębne. Następną rzeczą jest to, że filozofia Kantowska zatrzymała się na tylko psy­ chologicznym odbiciu (Reflexe) pojęcia i wróciła znowu do twierdzenia o trwałym uwarunkowaniu pojęcia przez pewną różnorodność oglądu. Filozofia ta uznała pozna­ nie rozsądkowe i doświadczenie za treść zjawiskową nie dlatego, że kategorie same są tylko czymś skończonym, lecz wychodząc z jakiegoś psychologicznego idealizmu, ponieważ miałyby to być tylko określenia pochodzące z samowiedzy. Do tego samego [rodzaju twierdzeń] na­ leży również to, że pojęcie, mimo że a priori jest pewną syntezą, ma jakoby znowu nie zawierać w sobie różno­ rodności oglądu i być puste i bez treści. Ale ponieważ jest syntezą, ma ono przecież określoność i różnicę w sobie samym. Skoro synteza jest określonością pojęcia, a przez to określonością absolutną, jednostkowością, pojęcie jest racją i źródłem wszelkiej określoności skończonej i róż­ norodności. Formalny punkt widzenia, jaki pojęcie zajmuje jako rozsądek, zostaje doprowadzony do ostatecznych granic 228 w sposobie przedstawienia przez Kanta tego, czym ma jakoby być rozum. Należałoby oczekiwać, że w rozumie, najwyższym szczeblu myślenia, pojęcie utraci swe uwa­ runkowanie, w którym przejawia się ono jeszcze na szcze­ blu rozsądku i osiągnie pełnię prawdy. Ale oczekiwania te zostają zawiedzione. Ponieważ Kant określa stosunek

316

Logika subiektywna

rozumu do kategorii jako tylko dialektyczny, a rezultat tej dialektyki bezwzględnie ujmuje tylko jako nieskończone nic, to nieskończona jedność rozumu traci jeszcze do­ datkowo także syntezę i tym samym to, co stanowi ów początek spekulatywnego, prawdziwie nieskończonego pojęcia. Jedność ta staje się znaną, zupełnie formalną, czysto regulatywną jednością systematycznego używania rozsądku. Głosi się, że nadużyciem jest to, że logika, któ­ ra ma jakoby być tylko kanonem wydawania sądów, uwa­ żana jest za organ tworzenia obiektywnych poznań. Po­ jęcia rozumu, w których należałoby się domyślać jakiejś wyższej siły i głębszej treści, nie mają już w sobie nic konstytutywnego, co przysługiwało jeszcze kategoriom. Są tylko ideami. Jest jakoby wprawdzie całkowicie dozwolone posługiwać się nimi, ale te inteligibilne istoty, w których odkryć się miała całkowicie cała prawda, nie powinny jed­ nak być uważane za nic więcej jak tylko za hipotezy, któ­ rym przypisywać jakąś prawdę samą w sobie i dla siebie byłoby całkowitą dowolnością i zuchwalstwem, ponieważ nie mogą one wystąpić w żadnym doświadczeniu. Czy można było kiedykolwiek pomyśleć, że filozofia będzie istotom inteligibilnym odmawiała prawdy dlatego, że brak im przestrzennej i czasowej materii zmysłowości? Wiąże się z tym wszystkim bezpośrednio kwestia punktu widzenia, z którego rozpatrywać, należy pojęcie i zadanie (Bestimmung) logiki w ogóle, a który w filozofii Kanta jest ujmowany w taki sam sposób, jak zazwyczaj bywa w filozofii — mianowicie stosunek pojęcia i nauki o pojęciu do prawdy samej. Już przedtem, mówiąc o Kantowskiej dedukcji kategorii, wskazaliśmy, że według niej przedmiot jako to, w czym połączona jest różnorodność oglądu, jest tą jednością tylko dzięki jedności samowiedzy. Obiektywność myślenia została tu więc w sposób stanów-

O pojęciu w ogólności

317

czy stwierdzona — tożsamość pojęcia i rzeczy będąca prawdą. W podobny sposób przyznaje się tu też zazwy­ 229 czaj, że kiedy myślenie przyswaja sobie jakiś dany przed­ miot, to podlega on pewnej zmianie i z przedmiotu zmysłowego przechodzi w przedmiot pomyślany, ale że zmiana ta nie tylko niczego nie zmienia w jego istotno­ ści, lecz przeciwnie, przedmiot dopiero w swym pojęciu jest w swojej prawdzie, a w bezpośredniości, w której jest dany, jest tylko czymś zjawiskowym i przypadkowym, a poznanie przedmiotu, które ujmuje go pojęciowo, jest poznaniem przedmiotu takim, jakim jest on sam w so­ bie i dla siebie, a pojęcie jest jego obiektywnością samą. Z drugiej jednak strony mamy tu również twierdzenie, że mimo to nie możemy poznać rzeczy takimi, jakimi są one same w sobie i dla siebie, i że prawda jest dla poznającego rozumu niedostępna. Owa prawda bowiem polegająca na jedności przedmiotu i pojęcia jest przecież tu tylko zja­ wiskiem, i to znowu tylko z tego powodu, że treść jest tylko różnorodnością oglądu. Na ten temat powiedzie­ liśmy już przedtem, że właśnie w pojęciu różnorodność ta - w tej mierze, w jakiej należy ona do oglądu w przeci­ wieństwie do pojęcia — zostaje raczej zniesiona, a przed­ miot zostaje przez pojęcie sprowadzony z powrotem do swojej nieprzypadkowej istotności. Istotność ta wstępuje w zjawisko i dlatego zjawisko nie jest czymś pozbawio­ nym istoty, lecz jej manifestacją. A manifestacja istoty, która stała się zupełnie wolna, jest pojęciem. Twierdzenia, które tu przypomnieliśmy, nie są żadny­ mi dogmatycznymi sądami asertorycznymi, ponieważ są rezultatami wynikłymi same przez się z całego rozwinię­ cia istoty. Punkt widzenia, którym się teraz zajmujemy i do którego to rozwinięcie istoty doprowadziło, polega na tym, że formą absolutu stojącą wyżej niż byt i istota

318

Logika subiektywna

jest pojęcie. Ponieważ od tej strony pojęcie podporządko­ wało sobie byt i istotę — jeśli wyjść z pewnych innych założeń, należy tu też czucie i ogląd oraz wyobrażenie, które występowały jako jego poprzedzające warunki — i okazało się ich nieuwarunkowaną podstawą, to pozostała nam jeszcze strona druga, której rozważeniu poświęcona jest niniejsza trzecia księga Logiki, czyli przedstawienie tego, w jaki sposób pojęcie wytwarza w sobie i z siebie realność, która w nim znikła. Dlatego też zgodziliśmy się oczywiście z tym, że poznanie, które nie idzie dalej niż 230 czyste pojęcie jako takie, jest jeszcze niepełne i doszło dopiero do prawdy abstrakcyjnej. Ale ta niekompletność poznania nie wynika z tego, że brak mu owej mniemanej realności zawartej jakoby w czuciu i oglądzie, lecz z tego, że pojęcie nie nadało jeszcze sobie swej własnej, z samego pojęcia wytworzonej realności. Wykazana w przeciwień­ stwie do materiału empirycznego i na nim — a ściślej na jego kategoriach i określeniach refleksyjnych - absolutność pojęcia polega bowiem właśnie na tym, że materiał ten zawiera w sobie prawdę nie wtedy, gdy przejawia się na zewnątrz pojęcia i przed nim, lecz w swojej tożsamo­ ści, tzn. w swojej tożsamości z pojęciem. Wyprowadzenie realności z pojęcia — jeśli chce się to nazwać wyprowa­ dzeniem — polega przede wszystkim i głównie na tym, że pojęcie w swojej formalnej abstrakcji okazuje się czymś niedoprowadzonym do końca i dzięki dialektyce ma­ jącej swą podstawę w nim samym przechodzi tym sa­ mym w realność, że wytwarza ją z siebie, a nie na tym, że spada znowu do gotowej po przeciwnej jego stronie znalezionej realności, że ucieka się do czegoś, co okazało się nieistotnością zjawiska, i czyni to tylko dlatego, że rozglądając się za czymś lepszym, niczego takiego nie znalazło.

O pojęciu w ogólności

319

Zawsze się będzie podkreślało jako rzecz zadziwia­ jącą, że filozofia Kantowska, która ten stosunek myśle­ nia do zmysłowego istnienia, na jakim się zatrzymała, rozpoznała jako stosunek jedynie relatywny i jako tylko zjawisko i która niewątpliwie uznała i stwierdziła ich wyższą jedność w idei w ogóle, na przykład w idei rozsąd­ ku intuitywnego, mimo wszystko poprzestała na owym relatywnym stosunku i na twierdzeniu, że pojęcie jest i pozostaje bezwzględnie czymś od realności odrębnym, i tym samym uznała za prawdę to, co uznawała za pozna­ nie skończone, natomiast to, co rozpoznała jako prawdę i czego określone pojęcie sformułowała, uznała za coś, co przekracza możliwości naszego poznania, za rzecz nie­ dozwoloną i za twory myśli (Gedankendinge). Ponieważ zajmujemy się tutaj przede wszystkim sto­ sunkiem między prawdą a logiką, a nie nauką w ogóle, to należy się zgodzić z tym, że logika jako nauka formal­ na nie może i nie powinna zawierać w sobie tej realno­ ści, która stanowi treść dalszych działów filozofii, nauki 231 o przyrodzie i nauki o duchu. Te konkretne nauki zajmują się pewną bardziej realną formą idei niż logika, ale zara­ zem nie czynią tego w ten sposób, by miały znowu zająć się tą realnością, z której świadomość — wzniósłszy się ponad zjawisko na szczebel nauki — już zrezygnowała, ani w ten sposób, by wrócić miały do stosowania takich form, jak kategorie i określenia refleksji, których skoń­ czoność i nieprawda ujawniły się w logice. Przeciwnie, logika ukazuje raczej wzniesienie się idei na taki szcze­ bel, na którym staje się ona twórcą przyrody i przechodzi w formę pewnej konkretnej bezpośredniości, której pojęcie obraca jednak wniwecz również i tę postać, aby stać się sobą samym jako duch konkretny. Jednak w porównaniu z tymi naukami konkretnymi, dla których moment lo­

320

Logika subiektywni

giczny, czyli pojęcie, jest i pozostaje tym, co je wewnętrz­ nie kształtuje, podobnie jak było ich twórcą, logika sama niewątpliwie jest nauką formalną, ale nauką o formie ab­ solutnej, o formie, która jest w sobie totalnością i zawiera w sobie czystą ideę prawdy samej. Ta absolutna forma ma w sobie samej swą treść, czyli realność. Pojęcie, które nie jest trywialną pustą tożsamością, zawiera rozróżnione określenia w momencie swojej negatywności, czyli abso­ lutnego określania. Treść to w ogóle nic innego, jak tylko takie właśnie określenia absolutnej formy — przez formę samą ustanowiona i dlatego jej adekwatna treść. Forma ta ma też dlatego zupełnie inną naturę niż ta, którą przypisuje się zazwyczaj formie logicznej. Jest ona prawdą już dla siebie samej, ponieważ treść ta jest ade­ kwatna swej formie albo realność swemu pojęciu, i jest czystą prawdą, ponieważ określenia treści nie mają jesz­ cze formy absolutnej inności, czyli absolutnej bezpośred­ niości. Kant, kiedy w Krytyce czystego rozumu na s. 83 *, zajmując się logiką, przechodzi do omawiania starego i słynnego pytania: co to jest prawda — darowuje nam, po pierwsze, jako coś pospolitego, wyjaśnienie samej nazwy prawdy, czyli tego, że jest zgodnością poznania z jego przedmiotem — definicja, która ma wielką, a nawet naj­ wyższą wartość. Jeśli pamiętać będziemy o tej definicji rozpatrując podstawowe twierdzenie transcendentalnego 232 idealizmu, czyli to, że poznanie rozumowe nie jest zdolne ująć rzeczy samych w sobie, że realność leży bezwzględnie poza pojęciem - to od razu okaże się, że tego rodzaju rozum, który nie może doprowadzić siebie do zgodności ze swoim przedmiotem, z rzeczami samymi w sobie, że

Krytyka czystego rozumu, t. I, s. 145.

O pojęciu w ogólności

321

rzeczy same w sobie, które nie są zgodne z pojęciami ro­ zumu, pojęcie, które nie jest zgodne z realnością, i real­ ność, która nie jest zgodna z pojęciem — że wszystko to razem to nieprawdziwe wyobrażenia. Gdyby Kant zesta­ wił ideę intelektu (Verstand) intuitywnego ze wspomnianą wyżej definicją prawdy, to idei tej wyrażającej ową wy­ maganą zgodność nie uważałby za coś tylko myślowego, lecz przeciwnie — za prawdę. „To, co się pragnie wiedzieć — mówi dalej Kant — to ogólne i pewne kryterium prawdziwości każdego pozna­ nia. Kryterium takim byłoby to znamię, które byłoby ważne dla wszelkich poznań, bez względu na różność ich przedmiotów, ponieważ jednak abstrahuje się przy nim od wszelkiej treści poznania (od jego odnoszenia się do przedmiotu), a prawdziwość właśnie tej treści dotyczy, więc jest całkiem niemożliwe i niedorzeczne zapytywać o jakieś znamię prawdziwości tej treści poznania”*. Zo­ stało tu wyrażone w sposób bardzo określony potoczne wyobrażenie o formalnej funkcji logiki i przytoczone rozumowanie wydaje się bardzo przekonujące. Należy jednak po pierwsze zauważyć, że takiemu formalnemu rozumowaniu przydarza się zazwyczaj to, iż w tym, co głosi, zapomina o rzeczy, którą uczyniło swym podło­ żem i o której mówi. Byłoby niedorzecznością — powiada się - pytać o kryterium prawdziwości treści poznania. Ale zgodnie z definicją prawdę poznania stanowi nie treść, lecz jej zgodność z pojęciem. Treść taka, jak ta, o której się tu mówi, treść bez pojęcia, jest czymś pozbawionym pojęcia i tym samym czymś pozbawionym istoty. O kry­ terium prawdziwości takiej treści nie można oczywiście

Tamże, t. I, s. 146. Cytat niedokładny, podkreślenia Hegla.

322

Logika subiektywna

pytać, ale z wręcz przeciwnego powodu. Nie można py­ tać dlatego, że ponieważ jest treścią pozbawioną pojęcia, nie jest ową wymaganą zgodnością i nie może być niczym innym jak tylko czymś przynależnym niezawierającemu w sobie prawdy mniemaniu. Jeśli natomiast pozostawi233 my na uboczu sprawę treści, wnoszącej tu zamieszanie — w które formalizm jednak stale popada i które każę mu, jeśli tylko bierze się do wyjaśniania czegokolwiek, mówić o czymś przeciwnym wobec tego, co chciał powiedzieć — i trwać będziemy przy abstrakcyjnym poglądzie, że moment logiczny jest tylko czymś formalnym i abstra­ huje raczej od wszelkiej treści, to w rezultacie otrzyma­ my jakieś jednostronne poznanie, które nie ma zawierać w sobie żadnego przedmiotu, pewną pustą, pozbawioną określeń formę, która nie jest ani zgodnością — do zgod­ ności potrzebne są bowiem w sposób istotny dwie strony — ani prawdą. W apriorycznej syntezie pojęcia dysponował Kant pewną wyższą zasadą, która umożliwiała poznanie dwoistości w jedności i tym samym to, czego wymaga prawda. Ale materiał zmysłowy, różnorodność oglądu miała nad nim zbyt wielką władzę, aby porzuciwszy ją mógł dojść do rozważania pojęcia i kategorii samych w so­ bie i dla siebie i do spekulatywnego uprawiania filozofii. Ponieważ logika jest nauką o absolutnej formie, to strona formalna, aby być czymś prawdziwym, musi w so­ bie samej zawierać pewną taką treść, która jest adekwatna swej formie, i to tym bardziej, że ponieważ formalna stro­ na logiczna musi być czystą formą, to logiczna prawdzi­ wość musi tym samym być czystą prawdą samą. Ta stro­ na formalna musi zatem zostać pomyślana jako o wiele bogatsza w określenia i treść i jako coś o nieskończenie większym oddziaływaniu na to, co konkretne, niż to się zazwyczaj przyjmuje. Jeśli odrzucimy wszystko, co i tak

O pojęciu w ogólności

323

jest heterogeniczne — logikę stosowaną oraz całą resztę psychologicznego i antropologicznego materiału, to pra­ wa logiczne dla siebie - pomijając zasadę sprzeczności - są zazwyczaj ograniczane do kilku skąpych twierdzeń, dotyczących konwersji sądów oraz form wnioskowania. Ale nawet występujące tu formy oraz dalsze ich określe­ nia ujmowane są jakby tylko historycznie i nie zostają poddane krytycznej ocenie, czy same w sobie i dla siebie są prawdziwe. I tak na przykład forma sądu pozytywnego uchodzi za coś samo w sobie zupełnie słusznego, przy czym uważa się, że to, czy sąd taki jest prawdziwy, za­ leży tylko i wyłącznie od treści. Czy forma ta jest sama w sobie i dla siebie formą prawdy, czy wypowiadane przez nią zdanie, że to, co jednostkowe, jest czymś ogólnym, nie jest samo w sobie czymś dialektycznym — o badaniu tego zagadnienia wcale się nie myśli. Po prostu uważa się, że sąd ten dla siebie zdolny jest zawierać prawdę i że przy­ 234 toczone zdanie, wypowiadane przez każdy sąd pozytyw­ ny, jest prawdziwe, choć bezpośrednio jasne jest, że brak mu tego, czego wymaga definicja prawdy, czyli zgodno­ ści pojęcia ze swoim przedmiotem. Jeśli przyjmiemy, że orzecznik będący tu tym, co ogólne, jest pojęciem, a pod­ miot, będący tu tym, co szczegółowe, jest przedmiotem — to jedno nie jest tu zgodne z drugim. Jeśli natomiast owa abstrakcyjna ogólność, którą jest orzecznik, nie stano­ wi jeszcze pojęcia, gdyż do pojęcia potrzeba niewątpli­ wie czegoś o wiele więcej, i jeśli taki podmiot także nie jest jeszcze niczym więcej niż podmiot gramatyczny — to jak sąd taki mógłby zawierać prawdę, jeśli jego pojęcie i przedmiot nie są ze sobą zgodne, czy też jeśli takiemu sądowi brak w ogóle zarówno pojęcia, jak i przedmiotu? Dlatego też jest raczej czymś niemożliwym i niedo­ rzecznym chcieć ująć prawdę w tego rodzaju formie,

324

Logika subiektywna

jaką jest sąd pozytywny czy też sąd w ogóle. Filozofia Kantowska, która nie rozpatrywała kategorii samych w sobie i dla siebie, lecz tylko na tej opacznej podsta­ wie, że są to subiektywne formy samowiedzy, uznała je za określenia skończone, niezdolne do tego, by zawierać prawdę — filozofia ta jeszcze tym bardziej nie poddała krytyce form pojęcia, stanowiących treść logiki zwykłej. Na odwrót, ujęła ona raczej jedną część tych form, mia­ nowicie funkcje sądów, jako określenia kategorii i nada­ ła im walor obowiązujących założeń. Gdyby w formach logicznych nie widziało się nawet nic więcej, jak tylko formalne funkcje myślenia, to już dzięki temu samemu godne by były zbadania, w jakiej mierze same dla sie­ bie odpowiadają prawdzie. Logika, która tego rodzaju badań nie przeprowadza, może co najwyżej rościć sobie pretensję do wartości przyrodniczo-historycznego opisu zjawisk myślenia w postaci, w jakiej je zastajemy. Nie­ skończoną zasługą Arystotelesa, która musi nas napeł­ niać najwyższym podziwem dla potęgi jego ducha, jest to, że pierwszy podjął się dokonania tego opisu. Trzeba jednak koniecznie pójść dalej, by z jednej strony poznać systematyczny związek zachodzący między tymi forma­ mi, a z drugiej — ich wartość.

PODZIAŁ

Pojęcie, jak wyżej je rozpatrywaliśmy, okazało się jednością bytu i istoty. Istota jest pierwszą negacją bytu, który wskutek tego stał się pozorem. Pojęcie jest nega­ cją drugą, czyli negacją negacji, a więc restytuowanym bytem, ale restytuowanym jako jego nieskończone za­ pośredniczenie i nieskończona negacja w sobie samym. Byt i istota nie mają więc w pojęciu już tego określenia, w jakim występują one jako byt i istota, ani też nie pozostają w takiej ze sobą jedności, by każde z nich prze­ świecało w drugim. Dlatego też pojęcie nie różnicuje się w te określenia. Jest ono prawdą stosunku substancjalności, w którym byt i istota osiągają, jedno dzięki dru­ giemu, swoją spełnioną samoistność i swoje określenie. Prawdą substancjalności okazała się substancjalna toż­ samość, która jest również i tylko założonością. Założo­ ność jest istnieniem i rozróżnianiem. Byt sam w sobie i dla siebie osiągnął tym samym w pojęciu adekwatne sobie i prawdziwe istnienie, gdyż owa założoność jest sama bytem samym w sobie i dla siebie. Założoność ta jest różnicą pojęcia, zawartą w nim samym. Ponieważ założoność ta jest bezpośrednio bytem samym w sobie i dla siebie, to różnice zawarte w pojęciu są same całym pojęciem. W swojej określoności są one ogólne i tożsame ze swoją negacją. Tym samym doszliśmy do pojęcia samego pojęcia. Ale jest to dopiero tylko jego pojęcie albo ono samo jest

235

326

Logika subiektywna

także tylko pojęciem. Ponieważ pojęcie jest bytem sa­ mym w sobie i dla siebie, o ile byt ten jest założonością, czy też jest absolutną substancją, o ile konieczność róż­ nych substancji ukazuje się jako tożsamość, to tożsamość ta musi to, czym jest, ustanowić sama. Momenty ruchu stosunku substancjalnego, które doprowadziły do zaist­ nienia pojęcia, oraz realność, którą one przedstawiają, są jeszcze w procesie przechodzenia w pojęcie. Realność ta nie jest jeszcze jego własnym, z samego pojęcia wynikłym określeniem. Realność należała do sfery konieczności. Realność pojęcia może być tylko jego własnym wolnym określeniem, może być tylko takim istnieniem, w którym pojęcie występuje jako tożsame z sobą samym, jako ta­ kie pojęcie, którego momenty są pojęciami i zostały przez nie samo ustanowione. 236 Pojęcie jest więc, po pierwsze, prawdą tylko samo w so­ bie. Ponieważ jest tylko czymś wewnętrznym, jest ono również tylko czymś zewnętrznym. Jest ono, po pierw­ sze, w ogóle czymś bezpośrednim i w tej jego postaci jego momenty mają formę bezpośrednich, trwałych określeń. Pojęcie przejawia się jako pojęcie określone, jako sfera samego tylko rozsądku. Ponieważ ta forma bezpośred­ niości jest istnieniem jeszcze nieadekwatnym naturze pojęcia — pojęcie jest bowiem wolnością odnoszącą się tylko do siebie samej — to jest pewną formą zewnętrzną, w której pojęcie może mieć znaczenie nie czegoś same­ go w sobie i dla siebie, lecz tylko czegoś ustanowionego lub subiektywnego. Pojęcie jako pojęcie bezpośrednie to właśnie ów punkt widzenia, zgodnie z którym pojęcie jest myśleniem subiektywnym, refleksją zewnętrzną w stosunku do rzeczy (Sache). Szczebel ten jest więc szczeblem podmiotowości albo pojęcia formalnego. Jego zewnętrzność przejawia się w trwałym bycie przysługu-

Podział

327

jącym jego określeniom, dzięki czemu każde określenie występuje dla siebie jako coś izolowanego, jakościowe­ go, pozostającego tylko w zewnętrznym stosunku do swego „innego”. Ale tożsamość pojęcia, która stanowi właśnie wewnętrzną, czyli subiektywną istotę tych okre­ śleń, wprowadza je w dialektyczny ruch, który sprawia, że ich odrębność i tym samym rozdział między poję­ ciem a rzeczą zostaje zniesiony, a jako ich prawda wyła­ nia się totalność, którą jest pojęcie obiektywne. Po drugie, pojęcie w swojej obiektywności jest rzeczą samą (die Sache selbst) istniejącą w sobie i dla siebie. Po­ jęcie formalne, ponieważ musi dalej określać samo sie­ bie, czyni z siebie rzecz, dzięki czemu jego odnoszenie się do rzeczy przestaje być stosunkiem subiektywnym i zewnętrznym. Albo na odwrót, obiektywność jest po­ jęciem realnym, które ze swojej wewnętrzności wyszło na zewnątrz i przeszło w istnienie. W tej swej tożsamości z rzeczą pojęcie więc ma swoje własne i wolne istnienie. Ale jest to wolność jeszcze bezpośrednia, nie wolność ne­ gatywna. W jedności z rzeczą pojęcie jest w niej pogrą­ żone. Różnice pojęcia są obiektywnymi egzystencjami, w których ono samo jest znowu tym, co wewnętrzne. Jako dusza obiektywnego istnienia pojęcie musi nadać sobie formę podmiotowości, którą jako pojęcie formalne miało ono w sposób bezpośredni. Tym samym występuje ono w formie pojęcia wolnego — której w sferze obiektywności jeszcze nie miało — w przeciwieństwie do obiektywności, i ze swej tożsamości z nią, którą jako pojęcie obiektywne 237 miało ono samo w sobie i dla siebie, czyni w tym wszystkim także tożsamość ustanowioną. W tym doprowadzeniu pojęcia do końca, w którym w swojej obiektywności ma ono również formę wolności, adekwatne pojęcie jest ideą. Rozum, który stanowi sferę

328

Logika subiektywna

idei, jest prawdą, która odsłoniła siebie samą, prawdą, w której pojęcie posiada bezwzględnie adekwatną mu realizację i jest o tyle wolne, o ile ten swój obiektywny świat poznaje w swej podmiotowości, a swą podmioto­ wość w tym obiektywnym świecie.

Dział pierwszy PODMIOTOWOŚĆ

Pojęcie jest po pierwsze pojęciem formalnym, poję­ ciem w swoim początku, czyli pojęciem jako bezpośrednie. W bezpośredniej jedności jego różnica albo założoność jest początkowo sama czymś prostym i tylko pozorem, tak iż momenty różnicy są bezpośrednio totalnością pojęcia i tylko pojęciem jako takim. Po drugie jednak, ponieważ pojęcie jest absolutną negatywnością, oddziela się (dirimiert) ono od siebie i usta­ nawia siebie jako negatywność, czyli jako „inne” samego siebie. A ponieważ jest ono dopiero pojęciem bezpośred­ nim, to ustanawianie to, czyli rozróżnianie ma tę właści­ wość, że momenty różnicy są w stosunku do siebie obojętne i każdy staje się czymś dla siebie. W tym swoim podziale jedność pojęcia jest jeszcze tylko stosunkiem zewnętrz­ nym. Jako taki stosunek swoich momentów ustanowio­ nych samoistne i obojętne pojęcie jest sądem (Urteil). Po trzecie, sąd zawiera wprawdzie w sobie jedność pojęcia zagubioną w samoistności swych momentów, ale jedność ta nie jest jeszcze ustanowiona. Ustanowiona zostaje ona dzięki dialektycznemu ruchowi sądu, który staje się przez to wnioskowaniem (Schlufi), w pełni usta­ nowionym pojęciem, ponieważ we wnioskowaniu ustano­ wione zostają zarówno momenty sądu jako samoistne ter­ miny skrajne, jak i ich zapośredniczająca jedność. Ponieważ jednak sama ta jedność jako łączący termin średni i momenty te jako samoistne terminy skrajne są bez­

238

330

Logika subiektywna. Podmiotowość

pośrednio sobie wzajemnie przeciwstawne, to sprzeczny stosunek występujący we wnioskowaniu formalnym znosi sam siebie, a całkowita zupełność (Vollstandigkeit) poję­ cia przechodzi w jedność totalności, subiektywność pojęcia w swą obiektywność.

Rozdział pierwszy

POJĘCIE Władza [tworzenia] pojęć w ogóle określana jest za­ zwyczaj jako rozsądek. Jako taki jest on odróżniany od władzy sądzenia i władzy wnioskowania jako od rozumu formalnego. Przede wszystkim jednak rozsądek bywa przeciwstawiany rozumowi, ale wtedy nie oznacza on władzy pojęć w ogóle, lecz pojęć określonych, przy czym powszechny jest tu pogląd, że pojęcie jest jakoby tylko czymś określonym. Jeśli w tym znaczeniu odróżnia się rozsądek od formalnej władzy sądzenia i formalnego rozumu, to należy uważać rozsądek za władzę jednost­ kowego określonego pojęcia. Sąd i wnioskowanie, czy­ li rozum, jako formalne same są bowiem tylko czymś rozsądkowym, gdyż podporządkowane są formie abs­ trakcyjnej określoności pojęciowej. Tutaj jednak pojęcie nie ma w ogóle znaczenia czegoś określonego tylko abs­ trakcyjnie. Toteż rozsądek należy tylko w ten sposób odróżnić od rozumu, że jest jedynie władzą [tworzenia] pojęć w ogóle. To ogólne pojęcie, które teraz ma być przedmiotem naszych rozważań, zawiera w sobie wszystkie trzy mo­ menty: ogólność, szczegółowość i jednostkowość (Allgemeinheit, Besonderheit und Einzelheit). Różnica oraz określe­ nia, które pojęcie w tym rozróżnianiu siebie sobie nadaje, stanowią tę stronę, która przedtem została przez nas na-

239

332

Logika subiektywna. Podmiotowość

zwana założonością. Ponieważ jednak założoność ta jest w pojęciu tożsama z bytem samym w sobie i dla siebie, to każdy z tych momentów jest w równym stopniu poję­ ciem całym, jak i pojęciem określonym oraz pewnym okre­ śleniem pojęcia. Pojęcie jest, po pierwsze, pojęciem czystym albo wy­ stępuje w określeniu ogólności. Ale czyste, czyli ogólne pojęcie jest również pojęciem określonym, czyli szcze­ gółowym, które występuje jako odrębne obok innych pojęć. Ponieważ pojęcie jest totalnością, tzn. w swojej ogólności, czyli w swoim tożsamym odniesieniu się do siebie samego jest w sposób istotny określaniem i roz­ różnianiem, to ma ono w sobie samym owo kryterium, za którego pośrednictwem ta forma tożsamości z sobą samym, przenikając i obejmując sobą wszystkie mo­ menty, określa samą siebie w sposób równie bezpośred­ ni jako taką, która jest tylko ogólnością w przeciwień­ stwie do różnicy momentów. 240 Po drugie, pojęcie jest dzięki temu tym oto pojęciem szczegółowym, czyli pojęciem określonym, ustanowionym jako różne od innych. Po trzecie, jednostkowość jest pojęciem, które z różnicy kieruje się refleksyjnie w absolutną negatywność. Jest to zarazem ten moment, w którym pojęcie ze swojej tożsa­ mości przechodzi w swoją inność i staje się sądem *.

* Marks w liście do Engelsa z dnia 25 marca 1868 roku pisze: „Co rzekłby jednak old Hegel, gdyby się dowiedział w zaświatach, że Allgemeine po niemiecku i nordycku nie oznacza nic innego jak ziemię gromadzką, a Sundre, Besondre - nic innego jak wyłączoną z ziemi gromadzkiej własność prywatną? A więc kategorie logicz­ ne wypływają, o zgrozo, wprost z «naszych stosunków»” (K. Marks i F. Engels, Listy wybrane, Warszawa 1951, s. 265-266).

Rozdział pierwszy. Pojęcie ogólne

333

A. POJĘCIE OGÓLNE

Czyste pojęcie jest czymś absolutnie nieskończonym, bezwarunkowym i wolnym. Dlatego tutaj, na początku rozprawy, której treścią jest pojęcie, należałoby jeszcze raz rzucić okiem wstecz na jego genezę. Istota powstała (ist geworden) z bytu, a pojęcie z istoty, a tym samym także z bytu. Ale to stawanie się ma znaczenie przeciwuderzenia w sobie samym, tak iż to, co powstało, jest raczej czymś nieuwarunkowanym i pierwotnym. Byt w swoim przejściu w istotę stał się pozorem, czyli założonością, a stawanie się, czyli przechodzenie w „inne", stało się ustanawianiem. I na odwrót, ustanawianie, czyli refleksja istoty, zniosło samo siebie i uczyniło się czymś nieustanowionym, pierwotnym bytem. Pojęcie jest wzajemnym przenikaniem się tych momentów, tak iż to, co jakościo­ we i pierwotnie istniejące okazuje się tylko ustanawia­ niem i tylko powrotem-do-siebie, a ta czysta refleksja-w-sobie okazuje się stawaniem się innym, czyli określonością, która jest dlatego zarazem określonością nieskończoną, odnoszącą siebie do siebie samej. Pojęcie jest więc absolutną tożsamością z sobą samym w taki sposób, że tożsamość ta jest tą tożsamością ze sobą tylko jako negacja negacji, czyli jako nieskończona jedność negatywności z sobą samą. To czyste odnoszenie się pojęcia do siebie, które dlatego jest tym odnosze­ niem się, że ustanawia siebie za pośrednictwem nega­ tywności, jest ogólnością pojęcia. Ogólność, ponieważ jest w najwyższym stopniu pro­ stym określeniem, wydaje się niedostępna żadnemu wyjaśnieniu. Wyjaśnienie bowiem musi wdawać się w określenia i różnice i orzekać je o swoim przedmiocie. Niezłożoność zostaje jednak przez to raczej zmieniona

334

Logika subiektywna. Podmiotowość

niż wyjaśniona. Ale natura ogólności polega właśnie na 241 tym, by być taką niezłożonością, która dzięki absolutnej negacji zawiera w sobie absolutną różnicę i określoność. Byt jest niezłożonością jako coś bezpośredniego. Dlatego jest on tylko czymś mniemanym i nie można o nim po­ wiedzieć, czym jest, ale dlatego też jest on bezpośrednio tożsamy ze swym „innym”, z niebytem. Na tym właśnie polega pojęcie bytu, że jest taką niezłożonością, która zanika bezpośrednio w swoim przeciwieństwie, jest sta­ waniem się. Natomiast ogólność jest taką niezłożonością, która jest zarazem w sobie samej najbogatsza, ponieważ jest pojęciem. Ogólność ta jest więc, po pierwsze, prostym odniesie­ niem się do siebie samej. Jest tylko w sobie. Ale tożsa­ mość ta, po drugie, jest w sobie absolutnym zapośredniczeniem, a nie czymś zapośredniczonym. O ogólności, która jest czymś zapośredniczonym, czyli jest ogólno­ ścią abstrakcyjną, przeciwstawną temu, co szczegółowe i jednostkowe, o ogólności takiej można mówić dopiero przy pojęciu określonym. Ale nawet abstrakcja zawiera już w sobie to, że aby ją otrzymać, musi się pominąć inne określenia konkretu. Określenia te jako determinan­ ty (Determinationen) są w ogóle negacjami. I podobnie również pomijanie ich jest pewnym negowaniem. Toteż i w abstrakcji mamy do czynienia z negacją negacji. Tę podwójną negację wyobraża się jednak tak, jak gdyby była w odniesieniu do tej abstrakcji czymś zewnętrznym, a owe dalsze, pominięte właściwości konkretu miałyby jak gdyby być czymś różnym od tej właściwości, która została zachowana, stanowiąc treść tej abstrakcji, i na­ wet sama ta operacja zachowania jednej właściwości i po­ mijania wszystkich innych dokonywała się na zewnątrz nich. Ogólność nie określiła się jeszcze w taki sposób, by

Rozdział pierwszy. Pojęcie ogólne

335

być taką zewnętrznością w odniesieniu do tego ruchu. Ogólność jest sama jeszcze w sobie owym absolutnym zapośredniczeniem, którym jest negacja negacji, czyli absolutna negatywność. Od strony tej pierwotnej jedności pierwsza nega­ tywność albo określenie, nie jest, po pierwsze, żadnym ograniczeniem (Schranke) dla ogólności, lecz przeciwnie - ogólność ta zachowuje się w niej i jest w sposób pozy­ tywny ze sobą tożsama. Kategorie bytu były - jako po­ jęcia — w istocie rzeczy tymi tożsamościami określeń z sobą samym, ale w swoim ograniczeniu, czyli w swo­ im byciu „innym”. Tożsamość ta była jednak tylko sama w sobie pojęciem, nie była jeszcze tożsamością zamani­ festowaną. Dlatego też jakościowe określenie jako takie zatracało się w swoim „innym” i miało za swoją prawdę 242 pewne określenie różne od niej. Natomiast ogólność na­ wet wtedy, kiedy nadaje sobie pewne określenie, pozo­ staje w nim nadal tym, czym była. Jest ona duszą tego, co konkretne, w którym jest tak inherentna, że nie na­ trafia w jego różnorodności i zróżnicowaniu na żadne przeszkody i jest tożsama z samą sobą. Nie zostaje ona wciągnięta w stawanie się, lecz bez zakłóceń kontynuuje w nim samą siebie i ma moc niezmiennego, nieśmiertel­ nego zachowania samej siebie. Ale ogólność nie tylko prześwieca w swoje „inne”, tak jak określenie refleksyjne. Określenie to, jako coś rela­ tywnego odnosi się nie tylko do siebie, lecz jest także pewnym stosunkiem (Verhalten). Daje o sobie znać (kundgibt) w swoim „innym”, ale dopiero tylko prześwieca w nim, a to przeświecanie każdej ze stron w swoim „in­ nym”, czyli ich wzajemne określanie siebie, ma z racji samoistności formę jakiegoś działania zewnętrznego. Inaczej ogólność — zostaje ona ustanowiona jako istota

336

Logika subiektywna. Podmiotowość

swoich określeń, jako ich własna pozytywna natura. Al­ bowiem określenie stanowiące negatywność ogólności istnieje w pojęciu bezwzględnie tylko jako założoność, czyli istnieje zarazem w sposób istotny tylko jako nega­ cja negacji (das Negatwe des Negatwen) i dlatego tylko jako ta tożsamość negatywności z sobą samą, którą jest ogólność. O tyle też ogólność ta jest także substancją swoich określeń, ale jest nią w taki sposób, że to, co dla substancji jako takiej było czymś przypadkowym, jest własnym zapośredniczeniem pojęcia z sobą samym, jego własną immanentną refleksją. Ale zapośrednicze­ nie to, które podnosi teraz przypadkowość na szczebel konieczności, jest odnoszeniem się zamanifestowanym. Pojęcie nie jest otchłanią, w której tonie pozbawiona formy substancja, lub koniecznością jako wewnętrzna tożsamość różnych od siebie i ograniczających się wza­ jemnie rzeczy czy stanów, lecz — jako negatywność ab­ solutna — czynnikiem formującym i tworzącym. A po­ nieważ określenie nie występuje tu jako ograniczenie (Schranke), lecz w równym stopniu jako zniesione, jako założoność, to pozór jest tutaj przejawianiem się jako przejawianie się tego, co tożsame. Ogólność jest więc wolną mocą. Jest zarówno sobą samą, jak i obejmuje sobą swoje „inne”. Nie czyni jed­ nak tego jako przemoc, lecz jest raczej w tym „innym” spokojna i u siebie samej. I tak jak ogólność została na­ zwana wolną mocą, tak samo można by ją również na243 zwać wolną miłością i nieograniczoną błogością, ponieważ jest ona odnoszeniem się do tego, co odróżnione, tylko jako odnoszenie się do siebie samej — w nim wróciła do siebie samej. Wspomnieliśmy wyżej o określoności, choć pojęcie jako dopiero tylko ogólne i tylko ze sobą tożsame nie

Rozdział pierwszy. Pojęcie ogólne

337

doszło jeszcze do tego. O ogólności nie można jednak mówić bez określoności, a dokładniej — szczegółowości i jednostkowości. Zawiera ona je bowiem w swojej abso­ lutnej negatywności sama w sobie i dla siebie. Jeśli więc przy ogólności mówimy o określoności, to nie bierze się w tym celu tej określoności z zewnątrz. Jako negatyw­ ność w ogóle, czyli od strony pierwszej, bezpośredniej ne­ gacji, zawiera ona określoność w ogóle w sobie samej jako szczegółowość. Jako druga, jako negacja negacji, jest ona absolutną określonością, czyli jednostkowością i konkretem. Ogólność jest dlatego totalnością pojęcia. Jest czymś konkretnym, nie jest pustą, lecz przeciwnie dzięki swe­ mu pojęciu, ma raczej treść — taką treść, w której nie tylko zachowuje samą siebie, lecz która jest jej własną i immanentną treścią. Od treści można oczywiście abstrahować. Ale wtedy otrzymuje się nie ogólność pojęcia, lecz abs­ trakcję, która jest izolowanym, niedoskonałym momen­ tem pojęcia i nie ma w sobie prawdy. Rozpatrując rzecz bliżej, ogólność okazuje się taką totalnością. Ponieważ zawiera w sobie określoność, jest ona nie tylko pierwszą negacją, lecz także jej refleksją w sobie. Wzięta dla siebie z tą pierwszą negacją jest ona czymś szczegółowym, czyli taką, jaką będziemy zaraz roz­ patrywać. Ale w tej swojej określoności jest ona w sposób istotny jeszcze czymś ogólnym — i tą jej stronę musimy jeszcze tutaj ująć. Określoność ta jako zawarta w pojęciu totalna reflek­ sja jest podwójnym przeświecaniem (Doppelschein); raz jest przeświecaniem (Schein) na zewnątrz, refleksją-w-inne, a innym razem przeświecaniem ku wewnętrzności, refleksją-w-sobie. Owo przeświecanie (Scheinen) na ze­ wnątrz stanowi o różnicy wobec „innego”. Ogólność ma tym samym pewną szczegółowość, która znajduje swe roz­

338

Logika subiektywna. Podmiotowość

wiązanie w jakiejś wyższej ogólności. O ile więc ogólność ta jest tylko ogólnością relatywną, nie traci ona jednak swego charakteru ogólności. Utrzymuje się ona w swej określoności nie tylko w ten sposób, że powiązana z nią, pozostaje w stosunku do niej tylko obojętna — jako taka 244 byłaby tylko połączona z określonością — lecz w taki, że jest ona tym, co właśnie nazwaliśmy przeświecaniem ku wewnętrzności. Określoność jako określone pojęcie zosta­ ło zawrócone z powrotem ku sobie z zewnętrzności. Jest swym własnym immanentnym charakterem, który dlate­ go jest czymś istotnym, że został przyjęty przez ogól­ ność i w nią włączony, że przesiąknięty przez nią ma ten sam, co ona, zakres, jest z nią tożsamy i w równym stop­ niu ją przenika. Charakter taki przysługuje rodzajowi jako określoności nie oddzielonej od ogólności. O tyle też charakter ten nie jest jakimś skierowanym na zewnątrz ograniczeniem, lecz czymś pozytywnym, ponieważ dzięki ogólności pozostaje on w wolnym odniesieniu do siebie samego. Tym samym także pojęcie określone pozostaje pojęciem w sobie nieskończonym, wolnym. Jednak co się tyczy drugiej strony, czyli tej, zgodnie z którą rodzaj zostaje ograniczony przez swój własny charakter, to już powiedzieliśmy, że rodzaj ten jako niższy znajduje swe rozwiązanie w czymś wyższym, ogólniejszym. Ta wyższa ogólność może znowu zostać ujęta jako rodzaj, jako rodzaj bardziej abstrakcyjny, jed­ nak zawsze na nowo przynależy tej stronie określonego pojęcia, która zostaje zwrócona na zewnątrz. Napraw­ dę wyższą ogólnością jest ta, w której ta na zewnątrz skierowana strona zostaje wycofana z powrotem do wnętrza, druga negacja, w której określoność występuje bezwzględnie tylko jako coś ustanowionego, jako pozór. Zycie, Ja, duch, absolutne pojęcie nie są ogólnościami

Rozdział pierwszy. Pojęcie ogólne

339

tylko jako wyższe rodzaje, lecz jako konkrety, których określoności również nie są tylko gatunkami albo niż­ szymi rodzajami, lecz ogólnościami, które w swojej re­ alności są bezwzględnie tylko w sobie i sobą przepeł­ nione. Ponieważ życie, Ja, skończony duch są również tylko pojęciami określonymi, to znajdują one swe abso­ lutne rozwiązanie w takiej ogólności, którą należy ujmo­ wać jako pojęcie naprawdę absolutne, jako ideę nieskoń­ czonego ducha, którego założonością jest nieskończona, przejrzysta realność, w której duch ogląda to, co stwo­ rzył, a w tym siebie samego. Tę prawdziwą, nieskończoną ogólność, która jest bezpośrednio w sobie zarówno szczegółowością, jak i jednostkowością, należy teraz, po pierwsze, rozpa­ trzyć bliżej jako szczegółowość. Ogólność ta określa sie­ bie w sposób wolny. Jej stawanie się czymś skończonym (Verendlichung) nie jest przejściem dokonującym się tylko w sferze bytu — jest twórczą mocą jako absolutna 245 negatywność odnosząca siebie do siebie samej. Jako taka ogólność jest rozróżnianiem w sobie samej, to roz­ różnianie zaś jest określaniem dzięki temu, że okazuje się tożsame z ogólnością. W ten sposób ogólność jest ustanawianiem samych różnic jako ogólnych, odno­ szących siebie do siebie samych. Jednak tym samym stają się one różnicami utrwalonymi, izolowanymi. Izo­ lowane trwałe istnienie tego, co skończone, które przed­ tem określiło się jako jego byt dla siebie, a także jako „rzeczowość” (Dingheit), jako substancja, jest w swojej prawdzie ogólnością — w tę formę nieskończone poję­ cie przyobleka swoje różnice - formę, która jest właśnie jedną z jego różnic. Na tym polega twórczość pojęcia, która może być pojęta tylko w tym, co dla niego najbar­ dziej wewnętrzne.

340

Logika subiektywna. Podmiotowość

B. POJĘCIE SZCZEGÓŁOWE

Określoność jako taka należy do bytu i do jakości. Jako określoność pojęcia natomiast jest ona szczegółowością. Nie jest ona żadną granicą, tak iż miałaby się odnosić do „innego", jako do pewnej „tamtej strony", lecz — tak jak się to dopiero co okazało — jest raczej własnym immanentnym momentem ogólności. W szczegółowości ogólność nie jest zatem u „innego", lecz u siebie samej. To, co szczegółowe, zawiera w sobie ogólność, która stanowi jego substancję. Rodzaj jest niezmienny w obrę­ bie swych gatunków. Gatunki różnią się nie od ogólno­ ści, lecz tylko między sobą. Szczegółowość ma jedną i tę samą ogólność z drugą szczegółowością, do której się ono odnosi, a zarazem z racji tej ich tożsamości z ogólnością ich różność jako taka jest czymś ogólnym, jest totalno­ ścią. To, co szczegółowe, nie tylko zatem zawiera w sobie ogólność, lecz ukazuje ją także poprzez swoją określoność. O tyle też ogólność stanowi sferę, którą szczegółowość musi wyczerpać. Ta totalność — o ile określoność tego, co szczegółowe, ujmujemy tylko jako różność — przejawia się jako zupełność (Vollstandigkeit). Pod tym względem gatunki są wtedy wyczerpane, gdy więcej ich właśnie nie ma. Nie mamy tu do czynienia z żadnym wewnętrz­ nym kryterium ani żadną zasadą, ponieważ różność jest właśnie różnicą pozbawioną jedności, różnicą, w której ogólność, będąca absolutną jednością dla siebie, jest 246 tylko zewnętrznym odbiciem (Reflex) i nieograniczoną przypadkową zupełnością. Różność przechodzi w prze­ ciwieństwo, w pewne immanentne odnoszenie się do siebie tego, co różne. Natomiast szczegółowość jako ogólność jest takim immanentnym odnoszeniem się sama w sobie i dla siebie, a nie dzięki przechodzeniu. Jest totalnością

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

341

w sobie samej i prostą określonością, jest w istocie swej zasadą. Nie ma ona żadnej innej określoności prócz tej, która ustanowiona jest przez ogólność samą i wynika z tej ogólności w sposób następujący: To, co szczegółowe, jest ogólnością samą, ale jest jego różnicą albo odnoszeniem się do „innego”, jego prześwie­ caniem na zewnątrz. Oprócz ogólności samej nie istnieje jednak żadne „inne”, od którego szczegółowość by się różniła. To, co ogólne, określa siebie i w ten sposób ono samo jest tym, co szczegółowe. Określoność jest własną różnicą ogólności. Ogólność jest różna tylko od siebie samej. Jej gatunkami są więc: a) tylko ogólność sama i b) to, co szczegółowe. Ogólność jako pojęcie jest sobą samą i swym przeciwieństwem, a przeciwieństwo to ta sama ogólność jako jej własna ustanowiona określoność. Ogólność obejmuje sobą to przeciwieństwo i jest w nim u siebie samej. Tym samym jest ona totalnością i zasadą swej różności, która określana jest całkowicie tylko przez nią samą. Nie zachodzi tu więc żaden inny prawdziwy podział jak tylko ten, że pojęcie ustawia samo siebie po drugiej stronie jako bezpośrednią, nieokreśloną ogólność. Wła­ śnie ta nieokreśloność stanowi jego określoność, czyli to, że jest czymś szczegółowym. Zarówno jedno, jak i drugie jest tym, co szczegółowe, i dlatego jest ze sobą współrzęd­ ne (koordiniert). Ale jedno i drugie jako szczegółowe jest zarazem czymś określonym w przeciwieństwie do tego, co ogólne. W tym wypadku określoność nosi nazwę takiej, która jest tej ogólności podporządkowana (subordiniert). Ale dlatego właśnie ogólność ta, w przeciwieństwie do której szczegółowość jest określona, jest raczej sama tak­ że tylko jedną z przeciwstawnych stron. Jeśli więc mówi­ my o dwóch przeciwstawnych stronach, to musimy rów­

342

Logika subiektywna. Podmiotowość

nież powiedzieć, że obie strony są czymś szczegółowym nie tylko razem, tak iż byłyby one tylko dla refleksji ze­ wnętrznej tym samym (gleich) pod tym względem, że są czymś szczegółowym, lecz ich wzajemna określoność jest w istocie rzeczy zarazem tylko jedną określonością — negatywnością, która w tym, co ogólne, jest czymś prostym. Różnica, w tej postaci, w jakiej się tu ukazuje, jest róż­ nicą w swym pojęciu, a tym samym w swojej prawdzie. 247 Każda dotychczasowa różnica miała tę swoją jedność w pojęciu. Jako bezpośrednia różnica w bycie jest ona granicą „innego”. W tej postaci, w jakiej występuje ona w refleksji, jest różnicą relatywną ustanowioną jako taka, która w sposób istotny odnosi się do swego „innego”. Tu­ taj więc rozpoczyna się ustanawianie jedności pojęcia, ale początkowo jest ona tylko czymś, co prześwieca (Schein) w tym, co inne. Przechodzenie tych określeń i ich roz­ wiązywanie się ma tylko takie prawdziwe znaczenie, że osiągają one swoje pojęcie, swoją prawdę. Byt, istnienie, coś, całość i części itd., substancja i akcydensy, przyczy­ na i skutek - wszystkie te określenia są dla siebie określe­ niami myślowymi. Ujmuje się je jako pojęcia określone, jeśli każde z nich zostaje rozpoznane w jedności ze swo­ im „innym” albo swoim przeciwieństwem. Na przykład całość i części, przyczyna i skutek nie są jeszcze takimi różnymi momentami, które miałyby być w stosunku do siebie określone jako szczegółowe, gdyż jakkolwiek same w sobie stanowią wprawdzie jedno pojęcie, ich jedność nie osiągnęła jeszcze formy ogólności. Tym samym różni­ ca zawarta w tych stosunkach nie ma jeszcze tej formy, że stanowi tylko jedną określoność. Przyczyna i skutek nie są na przykład dwoma różnymi pojęciami, lecz tylko jednym określonym pojęciem, a przyczynowość, jak każde pojęcie, jest pojęciem prostym.

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

343

Co się tyczy zupełności, to okazało się, że określoność szczegółowości wyczerpana zostaje całkowicie w różnicy między tym, co ogólne, a tym, co szczegółowe, i że tylko one dwie stanowią tu odrębne gatunki. W przyrodzie je­ den rodzaj zawiera oczywiście więcej niż dwa gatunki, przy czym te liczne gatunki nie mogą pozostawać do sie­ bie w wyżej wskazanym stosunku. Przejawia się w tym właśnie niemoc przyrody, że nie potrafi trzymać się ścisłości pojęcia i jej wyrazić (darstellen), lecz przecho­ dzi w pozbawioną pojęcia ślepą różnorodność. Naturę w różnorodności jej rodzajów i gatunków i w nieskoń­ czonej różności jej tworów możemy podziwiać, ponieważ podziw nie zawiera w sobie pojęcia, a przedmiotem podzi­ wu jest coś bezrozumnego. Naturze, ponieważ jest by­ tem pojęcia na zewnątrz siebie, wolno wdawać się w taką różność. Podobnie duch, choć od razu jest w posiadaniu pojęcia w postaci pojęcia, również wdaje się w wyobraża­ nie i nosi się z nieskończoną różnorodnością wyobrażeń. Różnorodnych gatunków i rodzajów przyrody nie po- 248 winno się oceniać wyżej niż dowolnych pomysłów ducha w sferze wyobrażeń. Jedne i drugie wykazują wprawdzie wszędzie ślady i przeczucia pojęcia, ale nie przedstawiają tego pojęcia w jego wiernym odbiciu, ponieważ stanowią jego wolny byt na zewnątrz siebie. Pojęcie jest absolutną mocą właśnie dlatego, że zawartą w nim różnicę może puścić wolno i pozwolić jej przyjąć postać samoistnej różności, zewnętrznej konieczności, przypadkowości, dowolności mniemania — ale wszystkiego tego nie nale­ ży uważać za nic więcej, jak tylko za abstrakcyjną stronę czegoś nieistotnego (Nichtigkeit). Jak widzieliśmy, określoność tego, co szczegółowe, jest prosta jako zasada, ale jest prosta również jako moment totalności, jako określoność w przeciwieństwie do innej

344

Logika subiektywna. Podmiotowość

określoności. Pojęcie, o ile określa siebie lub sprawia, że zawiera w sobie różnicę, odnosi się negatywnie do swej jedności i nadaje sobie formę jednego ze swych idealnych momentów bytu. Jako pojęcie określone ma ono pewne istnienie w ogóle. Ale ten byt nie ma już znaczenia czy­ stej bezpośredniości, lecz ogólności, bezpośredniości tożsa­ mej (gleich) z sobą samą dzięki absolutnemu zapośredniczeniu, bezpośredniości, która zawiera w sobie również moment drugi — istotę, czyli refleksję. Ogólność, w którą przyobleczone zostaje to, co określone, jest ogólnością abstrakcyjną. To, co szczegółowe, ma ogólność w sobie samym jako swą istotę. Ale jeśli określoność różnicy zo­ stała ustanowiona i ma dzięki temu byt, to ogólność jest formą tego, co szczegółowe, a określoność jako taka jest treścią. Ogólność staje się formą, ponieważ różni­ ca jest tym, co istotne, tak jak na odwrót, w czystej ogól­ ności różnica jest tylko absolutną negatywnością, a nie różnicą ustanowioną jako różnica. Określoność jest więc teraz wprawdzie czymś abstrak­ cyjnym w przeciwieństwie do innej określoności, ale tą inną jest tylko ogólność sama. Ogólność ta jest też dla­ tego abstrakcyjna, a określoność pojęcia, czyli jego szcze­ gółowość, nie jest niczym innym jak tylko ogólnością określoną. Pojęcie jest w niej na zewnątrz siebie. Jeśli zaś pojęcie jest takim pojęciem, które w ogólności określonej jest na zewnątrz siebie, to abstrakcyjna ogólność zawiera w sobie wszystkie momenty pojęcia i jest: a) ogólnością, b) określonością, c) prostą jednością ich obu. Ale jedność 249 ta jest jednością bezpośrednią i dlatego szczegółowość nie występuje jako totalność. Sama w sobie jest ona również tą totalnością i zapośredniczeniem. W sposób istotny jest ona wykluczającym odnoszeniem się do „inne­ go” albo zniesieniem negatywności, czyli owej innej określo-

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

345

ności - tej innej, która występuje tu jednak tylko w posta­ ci mniemania, gdyż bezpośrednio zanika i okazuje się tym samym, czym miała być jej inna określoność. Tym, co czyni tę ogólność czymś abstrakcyjnym, jest więc to, że zapośredniczenie jest tu tylko warunkiem albo czymś, co nie zostało ustanowione w niej samej. Ponieważ zapo­ średniczenie nie zostało ustanowione, to jedność tego, co abstrakcyjne, ma formę bezpośredniości. Treść zaś ma formę obojętności w stosunku do swej ogólności, po­ nieważ nie jest ona tą totalnością, jaką jest ogólność ab­ solutnej negatywności. Abstrakcyjna ogólność jest tym samym wprawdzie pojęciem, ale jako pozbawiona pojęcia, jako pojęcie, które nie zostało ustanowione jako pojęcie. Gdy mowa o pojęciu określonym, to ma się zwykle na myśli li tylko taką abstrakcyjną ogólność. Także przez po­ jęcie w ogóle rozumie się najczęściej takie właśnie pojęcie pozbawione pojęcia, a rozsądek oznacza właśnie władzę ta­ kich pojęć. Charakterystyczną właściwością tego rozsąd­ ku jest dowodzenie (die Demonstration), ponieważ operuje pewnymi pojęciami, tzn. tylko określeniami. Takie opero­ wanie pojęciami nie wychodzi więc ponad skończoność i konieczność, a jej najwyższym szczeblem jest nieskoń­ czoność negatywna, abstrakcja istoty najwyższej, która sama jest określonością nieokreśloności. Również sub­ stancja absolutna, która nie jest wprawdzie taką pustą abstrakcją, a co do treści jest raczej totalnością, jest jed­ nak dlatego abstrakcyjna, że nie ma absolutnej formy. Jej najbardziej wewnętrzną prawdą nie jest pojęcie. Chociaż jest ona tożsamością ogólności i szczegółowości, czyli myślenia i istnienia na zewnątrz siebie, to tożsamość ta nie jest jednak określonością pojęcia. Na zewnątrz niej jest raczej rozsądek i to — właśnie dlatego, że jest na ze­ wnątrz niej — rozsądek przypadkowy, w którym i dla któ­

346

Logika subiektywna. Podmiotowość

rego substancja występuje w postaci różnych atrybutów i modi. Abstrakcja ta nie jest zresztą — jak się to zwykle mówi - abstrakcją pustą. Jest ona pojęciem określonym. Ma pewną określoność za swoją treść. Również istocie naj250 wyższej, czystej abstrakcji, przysługuje — jak pamiętamy - określoność nieokreśloności. Ale nieokreśloność jest określonością dlatego, że ma być przeciwieństwem tego, co określone. Jeśli jednak wypowie się, czym ona jest, znosi się samo to, czym ma być. Mówi się o niej jako o czymś tożsamym z określonością, a tym samym resty­ tuuje się z abstrakcji pojęcie i jej prawdę. Jednak każde pojęcie określone jest niewątpliwie puste w tym sensie, że nie zawiera w sobie totalności, lecz tylko pewną jedno­ stronną określoność. Jeśli nawet zawiera w ogóle pewną konkretną treść, na przykład człowiek, państwo, zwierzę itd., to pozostaje mimo to pustym pojęciem, ponieważ jego określoność nie jest zasadą jego różnic. Zasada za­ wiera początek oraz istotę rozwijania się pojęcia i reali­ zacji. Natomiast wszelka inna jego określoność jest bez­ płodna. Toteż jeśli pojęcie potępia się w ogóle jako puste, pomija się jego absolutną określoność, która stanowi róż­ nicę pojęcia i jedyną w jego elemencie prawdziwą treść. Z tym stanem rzeczy wiąże się również to, co sprawia, że w najnowszych czasach tak mało ceni się rozsądek i tak bardzo nisko stawia się go w porównaniu z rozu­ mem. Mam na myśli trwałość (Festigkeit), jaką nadaje on określonościom, a tym samym — skończonościom. Trwa­ łość ta polega na rozpatrzonej wyżej formie abstrakcyj­ nej ogólności za sprawą której stają się one niezmienne. Zarówno jakościowa określoność, jak i określenia reflek­ syjne mają bowiem w istocie rzeczy charakter czegoś ograniczonego i dzięki swojej ograniczoności pozostają

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

347

w pewnym stosunku do swego „innego” i w ten sposób zawierają w sobie konieczność przechodzenia i zanikania. Natomiast ogólność, jaka przysługuje im w rozsądku, nadaje im formę refleksji-w-sobie, co uwalnia je od od­ noszenia się do „innego” i czyni nieprzemijającymi. Jeśli w czystym pojęciu wieczność ta należy do jego natury, to jego abstrakcyjne określenia mogłyby być wiecznymi istotnościami tylko co do swej formy, ale ich treść nie jest adekwatna tej formie, ponieważ określenia te nie są praw­ dą i nie są czymś nieprzemijającym. Ich treść nie jest adekwatna formie, ponieważ treść sama nie jest określo­ nością jako ogólna, tzn. sama nie jest totalnością różnicy pojęcia albo nie jest sama całą formą. A forma rozsądku ograniczonego jest sama ogólnością niedoskonałą, czyli abstrakcyjną. Należy jednak podziwiać jako nieskończoną siłę roz­ sądku to, że jest władzą rozkładania konkretu na abs- 251 trakcyjne określoności i ujmowania głębi różnicy — głębi, która jest zarazem jedyną mocą sprawiającą, że są przej­ ściem. Konkret zawarty w oglądzie jest totalnością, ale to­ talnością zmysłową — realna materia (Stofff która w cza­ sie i przestrzeni istnieje obojętnie, jedna na zewnątrz innej. Ale charakterystyczny dla różnorodności brak jedności, w jakim konkret jest treścią oglądu, nie powinien być poczytywany tej różnorodności za zasługę i za wyższość w stosunku do tego, co rozsądkowe. Już sama zmienność, jaką różnorodność ta przedstawia w oglądzie, wskazuje na coś ogólnego. Ale to, co z tej zmienności dochodzi do oglądu, jest tylko pewnym „innym”, które również jest zmienne, a więc tylko tym samym. Tym, co wstępuje na jej miejsce i przejawia się, nie jest ogólność. Najmniej już należałoby nauce, na przykład geometrii i arytmetyce po­ czytywać za zasługę ów ogląd, jaki przynosi ze sobą ich

348

Logika subiektywna. Podmiotowość

materiał i wyobrażać sobie, że ich twierdzenia są dzięki temu uzasadnione. Przeciwnie, ogląd ten sprawia raczej, że ich materiał jest niższej natury. Oglądanie figur czy liczb nie pomaga ich naukowemu poznaniu i może je przynieść tylko myślenie o nich. Jeśli natomiast przez ogląd rozumiemy nie tylko to, co zmysłowe, lecz totalność obiektywną, to wtedy ogląd ten jest intelektualny, czyli jego przedmiotem jest istnienie nie w swej zewnętrznej egzystencji, lecz to, co w istnie­ niu tym jest nieprzemijającą realnością i prawdą — real­ nością tylko jako taka, która jest w sposób istotny okre­ ślona w pojęciu i przez pojęcie, ideą, której bliższa natura dopiero później ma się wyłonić. To, co miało stanowić o wyższości oglądu jako takiego nad pojęciem, okazuje się realnością zewnętrzną, czymś pozbawionym pojęcia, co dopiero dzięki pojęciu uzyskuje pewną wartość. Jeśli zatem rozsądek przedstawia nieskończoną siłę, która określa ogólność albo, na odwrót, która temu, co w określoności nie ma samo w sobie i dla siebie trwałości, nadaje poprzez formę ogólności trwałe istnienie, to nie jest winą rozsądku, że nie idzie się dalej niż rozsądek. Jest to pewna subiektywna niemoc rozumu, która pozwala określonościom tym być właśnie takimi i dzięki przeciwstaw­ nej tej abstrakcyjnej ogólności dialektycznej sile - tzn. dzięki swoistej naturze tych określoności, czyli dzięki ich pojęciu — nie potrafi sprowadzić ich z powrotem do jed252 ności. Rozsądek wprawdzie dzięki formie abstrakcyjnej ogólności nadaje tym określonościom, by tak rzec, taką niewzruszoność (Hartę) bytu, jakiej nie mają one w sferze jakościowej i w sferze refleksji, ale dzięki temu uprosz­ czeniu ożywia (begeistet) je zarazem i do tego stopnia wy­ ostrza, że tylko w tym do krańcowości doprowadzonym wyostrzeniu uzyskują zdolność rozwiązania się i przej-

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

349

ścia w swe przeciwieństwo. Najwyższą dojrzałością i naj­ wyższym szczeblem, który coś może osiągnąć, jest ten szczebel, w którym zaczyna się jego zagłada. Trwałość określoności, w którą rozsądek zdaje się zapędzać, forma nieprzemijalności — to forma odnoszącej się do siebie sa­ mej ogólności. Ale ta ogólność jest czymś właściwym po­ 253 jęciu, i dlatego w niej samej wyrażone jest rozwiązanie się tego, co skończone, i to w nieskończonym przybliżeniu (in unendlicher Nahe). Ogólność ta demaskuje bezpośred­ nio określoność skończoności i wyraża swoją nieadekwatność z nią. Albo przeciwnie, jej adekwatność jest raczej już obecna. To, co określone abstrakcyjnie, okazuje się ustanowione jako tożsame z ogólnością, i właśnie dlate­ go ustanowione nie dla siebie jako takie, które byłoby tyl­ ko czymś określonym, lecz jako jedność tego, co określo­ ne, i tego, co ogólne, czyli jako pojęcie. Dlatego też należy pod każdym względem odrzucić takie oddzielenie rozsądku od rozumu, jakie się zwykle praktykuje. Jeśli pojęcie uważa się za pozbawione mo­ mentu rozumowego, to należy fakt ten uważać raczej za niezdolność rozumu rozpoznania siebie w tym pojęciu. Określone i abstrakcyjne pojęcie jest warunkiem albo ra­ czej istotnym momentem rozumu. Pojęcie jest ożywioną formą, w której to, co skończone, dzięki ogólności, w któ­ rej odnosi się do siebie samego, rozpala się w sobie, usta­ nowione zostaje jako dialektyczne i dzięki temu samo jest początkiem przejawiania się rozumu. Ponieważ w tym, co dotąd mówiliśmy, pojęcie okre­ ślone ukazane zostało w swojej prawdzie, to pozostaje nam tylko wskazać, jako co zostało ono dzięki temu już ustanowione. Różnica — to, co stanowi istotny moment pojęcia, ale w czystej ogólności nie jest jeszcze ustano­ wione jako różnica — uzyskuje w pojęciu określonym

350

Logika subiektywna. Podmiotowość

swoje uprawnienie. Określoność w formie ogólności jest połączona z nią w niezłożoność. Ta określona ogólność jest określonością odnoszącą siebie do siebie samej. Jest określoną określonością, czyli absolutną negatywnością ustanowioną dla siebie samej. Ale określoność odnoszą­ ca siebie do siebie samej jest jednostkowością. Podobnie jak ogólność jest sama w sobie i dla siebie bezpośrednio szczegółowością, podobnie bezpośrednio szczegółowość sama w sobie i dla siebie jest jednostkowością, którą nale­ ży więc uważać za trzeci moment pojęcia, jeśli ujmujemy ją jako przeciwstawną dwóm pierwszym jego momentom, ale także za absolutny powrót pojęcia do siebie i zarazem za ustanowioną utratę samego siebie. Uwaga O zwykłych gatunkach pojęć

Ogólność, szczegółowość i jednostkowość — zgodnie z tym, co dotąd powiedziane — są trzema pojęciami okre­ ślonymi — jeśli w ogóle chce się je wyliczać. Już przed­ tem wskazaliśmy, że liczba jest formą nieodpowiednią do ujmowania nią określeń pojęciowych , * ale najbardziej i całkiem nieodpowiednią jest ona do ujmowania okre­ śleń samego pojęcia. Liczba, ponieważ jej zasadą jest jedno, przemienia wszystko, co jest liczone, w coś zupeł­ nie od siebie odrębnego i w stosunku do siebie całkowicie obojętnego. Z tego, co dotychczas powiedzieliśmy, wyni­ ka, że owe różne określone pojęcia są niewątpliwie raczej tylko jednym i tym samym pojęciem, niż takimi, które miałyby oddzielić się od siebie jako liczby.

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

351

W zwykłych opracowaniach logiki znajdujemy róż­ ne podziały i różne gatunki pojęć. Od razu rzuca się tu w oczy niekonsekwencja polegająca na tym, że gatun­ ki pojęć wprowadzane są w sposób następujący: „co do ilości, jakości itd. występują następujące pojęcia”. Okre­ ślenie „występują” (es gibt) nie wyraża żadnego innego uprawnienia niż to, że takie właśnie gatunki pojęć się zastaje i że takie występują zgodnie z doświadczeniem. Tym samym otrzymuje się jakąś logikę empiryczną, ja­ kąś dziwaczną naukę - irracjonalne poznanie tego, co ra­ cjonalne. Logika daje tym bardzo zły przykład stosowa­ nia się * do własnych nauk. Sama pozwala sobie czynić coś odwrotnego niż to, co przepisuje jako regułę, czyli to, że pojęcia powinny zostać wyprowadzone, a twier­ dzenia naukowe — a więc również i twierdzenie „istnieje tyle a tyle różnych gatunków pojęć” — powinny zostać dowiedzione. Filozofia Kantowska idzie pod tym względem jeszcze dalej w swej niekonsekwencji. Dla logiki transcendentalnej zapożycza ona kategorie jako tak zwane pojęcia podsta­ wowe (Stammbegriffe) z logiki subiektywnej, w której za­ czerpnięte one zostały z doświadczenia. Ponieważ logika transcendentalna sama przyznaje, że tak jest, nie można 254 zrozumieć, dlaczego decyduje się ona na zapożyczenie z tego rodzaju nauki, a nie przystępuje sama od razu do dzieła empirycznie. Aby przytoczyć niektóre szczegóły przypomnijmy, że pojęcia dzieli się głównie według ich „jasności”, czyli na „jasne” i „ciemne”, „wyraźne” i „niewyraźne”, „adekwat­ ne” i „nieadekwatne". Można by do tego jeszcze dodać

Raczej: niestosowania się.

352

Logika subiektywna. Podmiotowość

pojęcia „zupełne”, „pośrednie” i inne jeszcze temu po­ dobne niepotrzebne rzeczy. Co się tyczy wspomnianego wyżej podziału wedługjasnosct, to od razu okazuje się, że ten punkt widzenia oraz odnoszące się do niego różnice zaczerpnięte zostały z określeń psychologicznych, a nie lo­ gicznych. Tak zwane jasne pojęcie ma wystarczyć do tego, by jeden przedmiot odróżnić od innego. Czegoś takie­ go nie można jednak jeszcze nazwać pojęciem, nie jest ono niczym więcej jak tylko subiektywnym wyobrażeniem. Czym jest pojęcie ciemne, musi pozostać jego tajemnicą, gdyż w przeciwnym razie nie byłoby ono pojęciem ciem­ nym — stałoby się pojęciem jasnym. Pojęciem wyraźnym ma być takie pojęcie, którego cechy (Merkmal) można podać. Jeśli tak, to jest to właściwie pojęcie określone. Al­ bowiem cecha, jeśli ujmuje się jej słuszną treść, to nic in­ nego jak tylko określoność, czyli prosta treść pojęcia, w jej odróżnieniu od formy ogólności. Ale cecha nie ma zazwy­ czaj właśnie tego ściślejszego znaczenia, lecz jest w ogóle tylko pewnym określeniem, dzięki któremu ktoś trzeci rozpoznaje przedmiot czy pojęcie. Dlatego też może to być okoliczność bardzo przypadkowa. W ogóle cecha nie wyraża ani immanencji, ani istotności określenia, lecz tylko jego stosunek do jakiegoś zewnętrznego rozsądku. Jeśli rozsądek ten jest naprawdę rozsądkiem, to tym, co ma przed sobą, jest pojęcie, a rozpoznaje je (merfet sich) nie dzięki czemuś innemu, jak tylko dzięki temu, co jest zawarte w pojęciu. Jeśli jednak cecha ma być czymś róż­ nym od pojęcia, to jest ona znakiem czy jakimś innym określeniem należącym do wyobrażenia rzeczy (Suche), a nie do jej pojęcia. Omówienie tego, czym jest pojęcie niejasne, możemy sobie jako zbyteczne podarować. Natomiast pojęcie adekwatne jest czymś wyższym. Zawiera się w tym właściwie jakiś przedsmak zgodności

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

353

pojęcia z realnością, co nie jest już pojęciem jako takim, lecz ideą. Jeśliby cecha pojęcia wyraźnego miała rzeczywiście 255 być samym określeniem pojęciowym, to logika znalazła­ by się w kłopotliwej sytuacji, jeśli idzie o pojęcia proste, które w pewnym innym podziale przeciwstawia się poję­ ciom złożonym. Gdyby się bowiem podało jakąś prawdzi­ wą, tzn. immanentną cechę pojęcia prostego, to nie uwa­ żano by już tego pojęcia za proste. Gdyby się zaś żadnej cechy nie podało, to nie byłoby ono pojęciem wyraźnym. Ale tutaj na pomoc przychodzi pojęcie jasne. Jedność, realność itp. określenia mają być pojęciami prostymi, ale tylko z tego powodu, że logicy nie potrafili znaleźć ich określeń i zadowolili się dysponowaniem tylko pojęciem jasnym, czyli żadnym. Do definicji, tzn. do podania po­ jęcia, wymagane jest powszechnie podanie rodzaju oraz specyficznej różnicy (speziphischen Differenz). Defini­ cja podaje więc nam pojęcie nie jako coś prostego, lecz w dwóch dających się liczyć częściach składowych. Nie znaczy to jednak, by takie pojęcie miało przez być czymś złożonym. Wydaje się, że tym, którzy mówią o prostym pojęciu, majaczy się jakaś abstrakcyjna niezłożoność—jedność, któ­ ra nie zawiera w sobie ani różnicy, ani określoności i która dlatego też nie jest ową jednością przysługującą pojęciu. Przedmiot, jeśli zawarty jest w wyobrażeniu, a szczegól­ nie w pamięci, albo jeśli jest abstrakcyjnym wyobraże­ niem myślowym, może być czymś zupełnie prostym. Nawet przedmiot w sobie najbogatszy: na przykład duch, natura, świat, a także Bóg ujęty w sposób całkowicie bezpojęciowy w prostym wyobrażeniu równie prostego wyrażenia, takiego jak duch, natura, świat, Bóg — nawet taki przedmiot jest oczywiście czymś prostym, czym

354

Logika subiektywna. Podmiotowość

świadomość może się zadowolić, nie wydobywając z tego dla siebie żadnego dalszego specyficznego określenia ani żadnej dalszej cechy. Ale przedmioty świadomości nie powinny pozostać takimi prostymi przedmiotami, nie powinny pozostać wyobrażeniami czy abstrakcyjnymi określeniami myślowymi, lecz powinny być pojęte, tzn. ich niezłożoność powinna być określona za pomocą ich wewnętrznej różnicy. Ale pojęcie złożone oznacza tyle samo co drewniane żelazo. O czymś złożonym można wprawdzie mieć jakieś pojęcie, ale pojęcie złożone było256 by czymś gorszym niż materializm, który tylko substan­ cję duszy uważa za coś złożonego, myślenie natomiast mimo wszystko ujmuje jako proste. Niewykształconej refleksji złożoność narzuca się oczywiście jako zupełnie zewnętrzne odnoszenie się - najgorsza forma, w jakiej rzeczy mogą być rozpatrywane. Nawet najniższe natury muszą mieć jakąś wewnętrzną jedność. A to, że forma najbardziej nieprawdziwego istnienia zostaje całkowicie przeniesiona na Ja, na pojęcie, jest czymś gorszym niż można się było spodziewać, czymś, co należy uważać za niezręczność i barbarzyństwo. Pojęcia dzieli się następnie na przeciwstawne (kontrdre) i kontradyktoryczne (kontradiktorische). Gdyby w rozważaniach na temat pojęcia szło o to, by podać, jakie istnieją pojęcia określone, to należałoby przyto­ czyć wszystkie możliwe określenia, ponieważ wszystkie określenia są pojęciami i tym samym pojęciami okre­ ślonymi — i należałoby przytoczyć wszystkie kategorie bytu oraz wszystkie określenia istoty jako rodzaje pojęć. I tak też jest rzeczywiście w logikach. W jednych, zależ­ nie od widzimisię, opowiada się więcej, w innych mniej o tym, że istnieją pojęcia twierdzące, przeczące, tożsame, uwarunkowane, konieczne itd. Ponieważ określenia tego

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

355

rodzaju nie należą już do natury samego pojęcia, to jeśli przytacza się je przy rozważaniu pojęcia, występują one nie na swoim właściwym miejscu i pozwalają tylko na powierzchowne, werbalne wyjaśnienia i nie przedstawia­ ją tu sobą nic interesującego. U podłoża pojęć przeciw­ stawnych i kontradyktorycznych — różnica, na którą się tu szczególnie zwraca uwagę — leżą refleksyjne określenia różności i przeciwieństwa. Uważa się je za dwa odrębne gatunki pojęć, tzn. uważa się, że każde jest trwałe dla siebie i obojętne w stosunku do drugiego, bez wszelkiej myśli o dialektyce i wewnętrznej nicości tych różnic, tak jak gdyby to, co przeciwstawne, nie musiałoby w rów­ nym stopniu być określone jako sprzeczne. Naturę oraz istotne przechodzenie w siebie form refleksyjnych, które określenia te wyrażają, rozpatrywaliśmy już przedtem w odpowiednim miejscu. W sferze pojęcia tożsamość rozwinęła się w ogólność, różnica w szczegółowość, przeciwieństwo, które wraca do podstawy — w jednost­ kowość. W formach tych owe refleksyjne określenia są takimi, jakimi są w swym pojęciu. To, co ogólne, okazało się nie tylko czymś tożsamym, ale zarazem także czymś różnym, czyli przeciwstawnym (kontrare) w odniesieniu do tego, co szczegółowe i jednostkowe, a następnie także 257 ich przeciwieństwem, czyli czymś kontradyktórycznym. Jednak w tym przeciwieństwie jest ono tożsame z nimi wszystkimi i stanowi ich prawdziwą podstawę i rację, w której zostają one zniesione. To samo odnosi się do szczegółowości i jednostkowości, które stanowią również totalność określeń refleksyjnych. Następnie pojęcia dzieli się zazwyczaj na podporząd­ kowane (subordinierte) i współrzędne (koordinierte) — róż­ nica, która dotyczy bliżej określeń pojęcia, czyli stosun­ ku między ogólnością a szczegółowością, toteż przy

356

Logika subiektywna. Podmiotowość

omawianiu tego stosunku wspomnieliśmy mimochodem o tych wyrażeniach . * Ale również i te pojęcia rozpatru­ je się zazwyczaj jako zupełnie stałe stosunki i zgodnie z tym formułuje się o nich wiele bezpłodnych twierdzeń. Obszerne rozważania na ten temat dotyczą znowu sto­ sunku przeciwstawienia i kontradyktoryczności oraz podporządkowania i współrzędności. Ponieważ sąd jest stosunkiem między pojęciami określonymi, to ich prawdzi­ wy stosunek może wyjaśnić się dopiero z rozważań nad pojęciem. Owa maniera, która polega na tym, by okre­ ślenia te ze sobą porównywać nie myśląc o ich dialektyce i stałej zmianie ich określeń albo, ściślej mówiąc, o za­ wartym w nich połączeniu przeciwnych określeń — ma­ niera ta sprawia, że całe rozważanie o tym, co w nich jest zgodne lub nie (tak jak gdyby ta zgodność czy niezgod­ ność była czymś odrębnym i trwałym) okazuje się czymś bezpłodnym i pozbawionym treści. Wielki Euler, nieskończenie płodny i pomysłowy w ujmowaniu i kombinowaniu głębszych stosunków mię­ dzy wielkościami algebraicznymi, a zwłaszcza trzeźwy i rozsądny Lambert oraz inni próbowali oznaczyć tego rodzaju stosunki między określeniami pojęciowymi za pomocą linii, figur itp. Logiczne sposoby odnoszenia się zamierzano w ogóle podnieść do poziomu rachunku — a faktycznie raczej do rachunku zdegradować. Już sama próba tego oznaczania okazuje się od razu sama w sobie i dla siebie pusta, jeśli tylko porównamy naturę z tym, co ma być oznaczone. Określenia pojęciowe, ogólność, szczegółowość i jednostkowość, są niewątpliwie od siebie różne, tak jak różne są od siebie linie czy litery w algę-

Rozdział pierwszy. Pojęcie szczegółowe

357

brze. Są one następnie także przeciwieństwami i o tyle też dopuszczają takie znaki jak plus i minus. Ale same te określenia pojęciowe, a szczególnie ich stosunki - jeśli 258 nawet poprzestaniemy na podporządkowaniu i inherencji — mają całkowicie inną istotną naturę niż litery i linie oraz ich odnoszenia się do siebie, inną niż równość lub różność wielkości, niż plus i minus czy układ linii jednej nad drugą lub ich powiązanie w kąty czy układ pól, które sobą zamykają. Tego rodzaju przedmioty w porównaniu z określeniami pojęciowymi mają tę swoistą właściwość, że są w stosunku do siebie zewnętrzne, że mają trwałe (fixe) określenie. Jeśli pojęcia ujęte zostają w taki spo­ sób, że odpowiadają tego rodzaju znakom, to przestają być w ogóle pojęciami. Określenia pojęć nie są czymś tak martwym i nieruchomym jak liczby i linie, do których własne odnoszenie się do siebie nie należy. Określenia pojęć są żywymi ruchami — odróżniona określoność jed­ nej strony jest bezpośrednio wewnętrzna także w dru­ giej. To, co dla liczb i linii byłoby całkowitą sprzeczno­ ścią, jest czymś istotnym dla natury pojęcia. Wyższa matematyka, która dochodzi również do nieskończono­ ści i pozwala sobie na sprzeczności, nie może już dla przedstawienia tego rodzaju określeń posługiwać się swoimi zwykłymi znakami. Aby oznaczyć bardzo jesz­ cze bezpojęciowe wyobrażenie nieskończonego przybliża­ nia się dwóch rzędnych, czy też wtedy, gdy łuk zrównuje się z nieskończoną liczbą małych prostych, nie czyni ona nic innego jak tylko nakreśla [w pierwszym przypadku] dwie na zewnątrz siebie leżące proste, a [w drugim kre­ śli] w łuku linie proste, ale jako różne od samego łuku. Co się tyczy nieskończoności, o którą tutaj właśnie cho­ dzi, to matematyka wyższa odsyła nas do wyobrażenia (Vorstellen).

358

Logika subiektywna. Podmiotowość

Do wspomnianych wyżej prób skłoniło głównie to, że ogólność, szczegółowość i jednostkowość mają jakoby pozostawać do siebie w stosunku ilościowym. O tym, co ogólne, mówi się, że jest szersze niż to, co szczegółowe, a o tym, co szczegółowe, że jest szersze niż to, co jed­ nostkowe. Pojęcie jest tym, co konkretne i najbogatsze, ponieważ jest podstawą i totalnością poprzednich okre­ śleń, kategorii bytu i określeń refleksyjnych. Dlatego też określenia te występują także w nim. Ale natura pojęcia zostaje zupełnie źle zrozumiana, jeśli w pojęciu trzyma­ my się tych określeń w ich wspomnianej wyżej abstrakcji, jeśli szerszy zakres ogólności ujmowany jest w ten spo259 sób, że ogólność jest czymś więcej czy większym quantum niż to, co szczegółowe i jednostkowe. Jako absolutna podstawa pojęcie stanowi możliwość ilości, ale w równym stopniu także możliwośćjakości, a to znaczy, że jego okre­ ślenia są różne również jakościowo. Toteż rozważa się je wbrew ich prawdzie już wtedy, kiedy ustanawia się je tylko w formie ilości. Również określenie refleksyjne jest czymś relatywnym, określeniem, w którym prześwieca jego przeciwieństwo. Określenie to nie pozostaje w sto­ sunku zewnętrznym, tak jak jakieś quantum. Ale pojęcie jest czymś więcej niż to wszystko razem. Jego określenia są określonymi pojęciami, są w istocie rzeczy same total­ nością wszystkich określeń. Dlatego przy ujmowaniu tego rodzaju wewnętrznej totalności jest rzeczą zupełnie nie­ stosowną chcieć posługiwać się stosunkami liczbowymi i przestrzennymi, w których wszystkie określenia istnieją odrębnie od siebie. Są one raczej ostatnim i najgorszym medium, którym można by było się posłużyć. Stosunki właściwe przyrodzie, takie na przykład jak magnetyzm, stosunki kolorów, mogłyby służyć do tego celu jako nie­ skończenie wyższe i prawdziwsze symbole. Ponieważ

Rozdział pierwszy. Jednostkowość

359

człowiek posiada mowę jako swoisty dla rozumu sposób oznaczania [pojęć], to trzeba uważać za pusty pomysł chęć szukania jakiegoś mniej doskonałego sposobu i mę­ czenie się tą całą sprawą. Pojęcie jako takie można - istot­ nie rzecz biorąc — ująć tylko za pomocą ducha, stanowi ono bowiem nie tylko jego własność, lecz jest jego czystą jaźnią (Selbst). Daremną rzeczą jest chcieć ująć pojęcie za pomocą figur przestrzennych i znaków algebraicznych, gwoli naocznej zewnętrzności i jakiegoś pozbawionego po­ jęcia, mechanicznego sposobu rozważania, gwoli rachunku. Także wszystko inne, co mogłoby służyć za symbol, po­ dobnie jak symbole wyrażające naturę Boga, może naj­ wyżej pobudzić jakieś przeczucia i aluzje do pojęcia. Jeśli jednak ktoś miałby poważnie dążyć do tego, by tym sa­ mym wyrazić pojęcie i poznać je, to należy stwierdzić, że zewnętrzna natura wszelkich symboli nie nadaje się do tego, a stosunek polega raczej przeciwnie na tym, że to, co w symbolu jest oddźwiękiem jakiegoś wyższego okre­ ślenia, może być rozpoznane dopiero przez pojęcie i tylko przez oddzielenie owego zmysłowego dodatku może być zbliżone do tego pojęcia, które miało ono wyrażać. C. JEDNOSTKOWOŚĆ

Jednostkowość została — jak się okazało — ustanowiona już przez szczegółowość. Szczegółowość jest ogólnością 260 określoną, a więc określonością odnoszącą siebie do sa­ mej siebie, określonością określoną. 1. Jednostkowość przejawia się zatem początkowo jako rejleksja pojęcia skierowana ze swojej określoności ku sobie samemu. Jest ona zapośredniczeniem się pojęcia przez siebie samo, ponieważ inność pojęcia uczyniła się znowu „innym”, poprzez które pojęcie restytuuje się jako

360

Logika subiektywna. Podmiotowość

tożsame (gleich) z sobą samym, ale jest takim w określe­ niu absolutnej negatywności. Zawartą w ogólności negatywność, dzięki której ogól­ ność jest szczegółowością, określiliśmy przedtem jako podwójne przeświecanie (Doppelschein). Jeśli jest ono przeświecaniem ku wewnątrzości, to, co szczegółowe pozostaje czymś ogólnym. Natomiast przeświecanie na zewnątrz sprawia, że jest ono czymś określonym. Powrót określoności w to, co ogólne, jest dwojakiego rodzaju: do­ konuje się on albo przez abstrakcję, która pomija to, co określone, i wznosi się do rodzaju wyższego i do najwyż­ szego, albo za pośrednictwem jednostkowości, do której ogólność sama zstępuje w swej określoności. Tutaj roz­ poczyna się owa fałszywa boczna droga, po której abs­ trakcja zbacza z drogi pojęcia i porzuca prawdę. Jej wyż­ sza i najwyższa ogólność, do której się wznosi, jest tylko stale coraz bardziej pozbawioną treści powierzchnią. Natomiast pogardzana przez nią jednostkowość okazuje się głębią, w której pojęcie ujmuje samo siebie i zostaje ustanowione jako pojęcie. Ogólność i szczegółowość przejawiały się z jednej stro­ ny jako momenty stawania się jednostkowości. Ale już przedtem wykazaliśmy, że każde z nich jest w sobie sa­ mym pojęciem totalnym i tym samym nie przechodzą one w jednostkowości w „inne” i że w jednostkowości zo­ staje tylko ustanowione to, czym są one same w sobie i dla siebie. Ogólność okazuje się czymś dla siebie, ponie­ waż w sobie samej jest absolutnym zapośredniczeniem, odnoszeniem się do siebie tylko jako absolutna negatyw­ ność. Jest ogólnością abstrakcyjną, jeśli to znoszenie jest działaniem zewnętrznym i dlatego opuszczaniem określo­ ności. Negatywność ta jest więc wprawdzie w abstrakcji, ale leży ona na zewnątrz niej jako tylko jej warunek. Jest

Rozdział pierwszy. Jednostkowość

361

abstrakcją samą, abstrakcją, która swą ogólność utrzy­ muje w przeciwieństwie do siebie i dlatego ogólność ta nie ma w sobie samej jednostkowości i pozostaje czymś po­ zbawionym pojęcia. Życia, ducha, Boga, a także czystego pojęcia nie może abstrakcja ująć dlatego, że do tego, co jest jej wytworem, nie dopuszcza jednostkowości, zasady indywidualności i osobowości, a przez to nie dochodzi 261 do niczego innego, jak tylko do pozbawionych życia i du­ cha, bezbarwnych i beztreściowych ogólności. Jedność pojęcia jest jednak tak nierozdzielna, że na­ wet te wytwory abstrakcji, chociaż mają jakoby pomijać jednostkowość, są raczej same czymś jednostkowym. Po­ nieważ abstrakcja podnosi to, co konkretne, na szczebel ogólności, a to, co ogólne, ujmuje tylko jako ogólność określoną, to otrzymujemy właśnie jednostkowość, któ­ ra okazała się określonością odnoszącą siebie do siebie samej. Toteż abstrakcja jest rozdzieleniem tego, co kon­ kretne, i ujednostkowieniem (Vereinzelung) jego określeń. Ujmuje ona tylko jednostkowe właściwości i momenty, gdyż jej wytwór musi zawierać w sobie to, czym sama jest. Jednak różnica między jednostkowością jej wytwo­ rów a jednostkowością pojęcia polega na tym, że w wy­ tworach jednostkowość jako treść i ogólność jako forma są od siebie różne, czy to dlatego, że treść nie jest właśnie absolutną formą, nie jest pojęciem samym, czy też dlate­ go, że forma nie jest totalnością formy. Te dokładniejsze rozważania ukazują nam jednak abstrakcję samą jako jedność jednostkowej treści i abstrakcyjnej ogólności, a tym samym jako coś konkretnego, jako przeciwieństwo tego, czym miała być. To, co szczegółowe, jest z tego samego powodu — dla­ tego że jest tylko ogólnością określoną - także czymś jednostkowym. I na odwrót, ponieważ jednostkowość jest

362

Logika subiektywna. Podmiotowość

ogólnością określoną, jest ona tak samo również czymś szczegółowym. Jeśli ściśle trzymać się tej abstrakcyjnej określoności, to pojęcie ma trzy odrębne określenia — ogólność, szczegółowość i jednostkowość — gdy tymcza­ sem przedtem podaliśmy, że gatunkami tego, co szcze­ gółowe, jest tylko ogólność i szczegółowość. Ponieważ jednostkowość jest powrotem pojęcia jako negatywności do siebie, to nawet przez samą abstrakcję, która zostaje w tym powrocie właściwie zniesiona, powrót może zo­ stać jako moment obojętny postawiony obok innych i stać się przedmiotem wyliczenia. Jeśli jednostkowość zostaje ukazana jako jedno ze szczegółowych określeń pojęcia, to szczegółowość jest totalnością, która obejmuje sobą wszystkie określenia. Właśnie jako ta totalność jest ona ich konkretnością, czyli jednostkowością samą. Jest ona konkretnością, ale jest także — zgodnie z tym, cośmy wyżej wspomnieli — ogólnością określoną. Tym samym jest ona bezpośrednią 262 jednością, w której żaden z tych momentów nie zostaje ustanowiony jako różny czy jako określający i w tej for­ mie będzie ona stanowić termin średni wnioskowania for­ malnego. Samo przez się rzuca się w oczy, że każde określenie, uzyskane w dotychczasowej ekspozycji pojęcia, bezpo­ średnio się rozwiązuje i zatraca w swym „innym”. Każde rozróżnienie rozpływa się w toku rozważania, które mia­ ło je wyizolować i utrwalić. Tylko samo wyobrażenie, dla którego abstrahowanie wyizolowało te określenia, może utrzymać to, co ogólne, szczegółowe i jednostkowe, jako ściśle odrębne od siebie. Jako takie można je policzyć, a je­ śli chodzi o jakieś dalsze różnice, to wyobrażenie trzyma się całkowicie zewnętrznej różnicy bytu, mianowicie ilości, która nigdzie nie jest tak bardzo nie na miejscu jak tu.

Rozdział pierwszy. Jednostkowość

363

W jednostkowości ów prawdziwy stosunek — nierozdzielność określeń pojęcia — jest czymś ustanowionym. Jednostkowość jako negacja negacji zawiera bowiem w sobie przeciwieństwo tych określeń i zarazem samo to przeciwieństwo w swojej podstawie, czyli w swojej jed­ ności, czyli zlewanie się (Zusammengegangensein) każ­ dego określenia ze swoim „innym”. Ponieważ w refleksji tej zawarta jest sama w sobie i dla siebie ogólność, to jednostkowość jest w istocie rzeczy negatywnością okre­ śleń pojęcia nie tylko w taki sposób, że miałaby być tylko czymś trzecim, różnym od tamtych określeń, lecz w tym znaczeniu, że teraz ustanowione zostało to, iż założoność jest bytem samym w sobie i dla siebie, a to znaczy, że każde określenie przysługujące różnicy jest samo totalnością. Powrót pojęcia określonego do siebie oznacza, że przy­ sługuje mu takie określenie, iż w swojej określoności jest pojęciem całym. 2. Jednostkowość jest jednak nie tylko powrotem po­ jęcia do siebie samego, lecz bezpośrednio także utratą pojęcia. Dzięki jednostkowości pojęcie, podobnie jak jest w niej w sobie, staje się czymś na zewnątrz siebie i wstę­ puje w rzeczywistość. Abstrakcja, która jako dusza jed­ nostkowości jest odnoszeniem się negacji do negacji, nie jest — jak się okazało — czymś zewnętrznym w stosunku do ogólności i szczegółowości, lecz czymś im immanentnym, i dzięki niej są one czymś konkretnym, treścią, czymś jednostkowym. Jednostkowość zaś jest jako ta negatywność określonością określoną, rozróżnieniem jako takim. Dzięki tej refleksji różnicy w sobie, różnica staje się różnicą trwałą. Określenie tego, co szczegółowe, do­ konuje się dopiero dzięki jednostkowości, gdyż jednost­ kowość jest ową abstrakcją, która teraz, właśnie jako jed­ nostkowość, jest abstrakcją ustanowioną.

364

263

Logika subiektywna. Podmiotowość

Jednostkowość jako negatywność odnosząca siebie do siebie samej jest więc bezpośrednią tożsamością ne­ gacji z sobą samą, jest bytem dla siebie. Inaczej mówiąc, jednostkowość jest abstrakcją, która określa pojęcie od strony jego idealnego momentu bytu jako byt bezpośredni. Tym samym to, co jednostkowe, okazuje się jakościowym jednym albo „tym oto”. Zgodnie z tą swą jakością to, co jednostkowe, jest, po pierwsze, odpychaniem (Repulsion) siebie od siebie samego, przez co założone zostają liczne inne jedne. Po drugie, jest ono negatywnym odnoszeniem się do tych założonych „innych” i o tyle jednostkowość okazuje się czymś wykluczającym. Ogólność odniesiona do tych jednostkowości jako obojętnych jednych — a musi ona zostać do nich odniesiona, gdyż jest jednym z mo­ mentów pojęcia jednostkowości — okazuje się tylko ich wspólnością (das Gemeinsame). Jeśli przez ogólność rozu­ mie się to, co jest wielu momentom jednostkowym wspól­ ne, to za punkt wyjścia bierze się ich obojętne trwałe ist­ nienie i do określenia pojęcia miesza się bezpośredniość bytu. Najniższym wyobrażeniem, jakie można mieć o ogólności w jej odnoszeniu się do tego, co jednostko ­ we, jest właśnie ten jej stosunek zewnętrzny jako czegoś tylko wspólnego. Jednostkowość, która w refleksyjnej sferze egzysten­ cji występuje jako „to oto”, nie zawiera w sobie owego wykluczającego stosunku do innego jednego, stosunku przysługującego jakościowemu bytowi dla siebie. „To oto” jako w sobie refleksyjne jedno nie zawiera samo mo­ mentu odpychania. Inaczej mówiąc, odpychanie jest w tej refleksji tożsame z abstrakcją i jest refleksyjnym zapośredniczeniem, które tak występuje w „tym oto”, że „to oto” jest ustanowioną, przez coś zewnętrznego ukazaną bezpośredniością. „To oto” jest — jest czymś

Rozdział pierwszy. Jednostkowość

365

bezpośrednim. Ale jest „tym oto” tylko o tyle, o ile zo­ staje ukazane (monstriert). To ukazywanie jest ruchem refleksyjnym, który scala się w sobie i ustanawia bez­ pośredniość, ale jako coś zewnętrznego w stosunku do samego siebie. Jednostkowość jest wprawdzie także „tym oto” jako bezpośredniość wytworzona z zapośredniczenia. Ale tego zapośredniczenia jednostkowość nie ma na zewnętrz siebie — ona sama jest odpychającym oddzielaniem, jest ustanowioną abstrakcją, ale taką, któ­ ra w samym swym oddzieleniu jest stosunkiem pozy­ tywnym. To abstrahowanie przeprowadzone przez jednostko­ wość jako refleksja różnicy w sobie jest ustanawianiem momentów odróżnionych, jako samoistnych, w sobie 264 refleksyjnych. Momenty te są bezpośrednio. Ale to od­ dzielanie jest następnie także refleksją w ogóle, prze­ świecaniem każdego z tych momentów w innym. Jako takie pozostają one w istotnym stosunku (Beziehung) do sie­ bie. Toteż nie odnoszą się one do siebie jako tylko istnie­ jące (blofi seiende) momenty jednostkowe. Taka wielość należy do [sfery] bytu. Natomiast jednostkowość, która ustanawia siebie jako określoną, nie ustanawia siebie w czymś zewnętrznym, lecz w różnicy pojęcia. Wyklu­ cza więc z siebie to, co ogólne, ale ponieważ ogólność jest jej własnym momentem, to ogólność odnosi się również w sposób istotny do jednostkowości. Pojęcie jako to odnoszenie się do siebie jego samoist­ nych określeń zagubiło samo siebie. Jako takie nie jest ono bowiem już ich ustanowioną jednością, a one nie są już więcej jego momentami, nie przeświecają już w nim (der Schein derselben), lecz same w sobie i dla siebie trwale istnieją. Jako jednostkowość pojęcie wraca jednak w swojej określoności do samego siebie. To, co okreśło-

366

Logika subiektywna. Podmiotowość

ne, stało się dlatego samo totalnością. Powrót pojęcia do siebie okazuje się więc absolutnym pierwotnym podzia­ łem (ursprungliche Teilung seiner) siebie samego. Inaczej mówiąc, pojęcie jako jednostkowość ustanowione zostaje jako sąd (Urteil) . *

* Pojęcie rozbiło się na samoistne momenty określone. Przesta­ ło być ich jednością. Ale pojęcie staje się jednak znowu ich jedno­ ścią („wraca do samego siebie”), ale w innej postaci, w postaci sądu, którego podstawą jest tym samym „pierwotny podział” (Ur-teil). „Zwykle - mówi Hegel w Encyklopedii § 166 — gdy mowa o sądzie, myśli się najpierw o samoistności terminów skrajnych, podmiotu i orzecznika ... Ale etymologiczne znaczenie sądu w naszym języ­ ku jest głębsze i wyraża jedność pojęcia jako to, co pierwsze, a jego zróżnicowanie jako pierwotny podział (ursprungliche Teilung), czym sąd naprawdę jest”.

Rozdział drugi

SĄD Sąd jest określonością pojęcia ustanowioną w samym pojęciu. Określenia pojęcia, czyli — co okazało się jednym i tym samym — pojęcia określone zostały już rozpatrzo­ ne. Rozpatrywanie to jednak było raczej pewną subiek­ tywną refleksją albo podmiotową abstrakcją. Ale pojęcie jest samo tym abstrahowaniem. Przeciwstawianie swych określeń jest określaniem dokonywanym przez pojęcie samo. Tym ustanawianiem pojęć określonych przez po­ jęcie samo jest sąd. Wydawanie sądów jest więc pewną inną funkcją niż ujmowanie w pojęciach albo raczej inną funkcją poję­ cia, ponieważ wydawanie sądów jest określaniem pojęcia przez pojęcie samo, a dalsze rozwijanie się sądu w róż­ ność sądów jest dalszym określaniem się pojęcia. To, ja­ kie pojęcie określone występują i w jaki sposób te określe­ nia pojęcia wyłaniają się jako konieczne — wszystko to ma się okazać w sądzie. Sąd można więc nazwać najbliższą realizacją pojęcia, 265 ponieważ realność oznacza wstąpienie w istnienie jako określony byt w ogóle. Ściślej rzecz biorąc natura tej re­ alizacji okazała się taką, że, po pierwsze, momenty po­ jęcia, dzięki jego refleksji-w-sobie, czyli dzięki jego jed­ nostkowości są samoistnymi totalnościami, po drugie, jedność pojęcia jest odnoszeniem się tych momentów do

368

Logika subiektywna. Podmiotowość

siebie. Określenia w sobie refleksyjne są w sposób istotny totalnościami określonymi, zarówno w obojętnym, pozba­ wionym odniesień trwałym istnieniu, jak i dzięki obu­ stronnemu wzajemnemu zapośredniczeniu. Samo okre­ ślanie jest totalnością tylko o tyle, o ile zawiera w sobie te totalności oraz ich odnoszenie się do siebie. Totalność ta jest sądem. Sąd zawiera więc w sobie, po pierwsze, obydwa samoistne momenty, które nazywają się podmiotem i orzecznikiem. Czym każde z nich jest, tego nie można jeszcze właściwie powiedzieć. Są one jeszcze nieokre­ ślone, gdyż dopiero dzięki sądowi mają się stać czymś określonym. Ponieważ sąd jest pojęciem jako poję­ cie określone, to mamy tu tylko zachodzącą między nimi ogólną różnicę, tę mianowicie, że sąd zawiera w sobie pojęcia określone w przeciwieństwie do jeszcze nieokreślonego. Podmiot w przeciwieństwie do orzecz­ nika może więc w pierwszym rzędzie zostać ujęty jako to, co jednostkowe, w przeciwieństwie do tego, co ogól­ ne, albo jako to, co szczegółowe [w przeciwieństwie do tego, co ogólne], ponieważ w ogóle przeciwstawiają się one sobie tylko jako to, co bardziej określone, i to, co bardziej ogólne. Dlatego zastrzeżenie dla określeń sądu takich nazw jak „podmiot” i „orzecznik” okazuje się celowe i potrzeb­ ne. Jako nazwy są one czymś nieokreślonym, czymś, co ma dopiero swe określenie otrzymać. Dlatego też nie są one niczym więcej, jak tylko nazwami. Samych określeń pojęcia nie można by użyć do nazwania tych dwóch stron sądu częściowo właśnie dlatego, częściowo zaś — i to w wyższym jeszcze stopniu — dlatego że natura określeń pojęciowych wskazuje wyraźnie na to, że nie są one niczym abstrakcyjnym i zakrzepłym, lecz zawierają

Rozdział drugi. Sąd

369

w sobie i same w sobie ustanawiają swe przeciwstawne określenia. Ponieważ obie strony sądu same są poję­ ciami, czyli są totalnością określeń pojęcia, muszą one wszystkie te określenia przejść i w sobie samych ukazać bądź w abstrakcyjnej, bądź w konkretnej formie. Do tego zaś, by strony sądu, przy takiej zmienności swych okre­ śleń, mogły jednak zostać ujęte w jakiś ogólny sposób, do tego najbardziej nadają się nazwy, które pozostają w tej zmienności takie same. Nazwa jest jednak przeciwieństwem rzeczy samej, tzn. pojęcia, i rozróżnienie to występuje w samym są­ dzie jako takim. Ponieważ podmiot wyraża w ogóle to, 266 co określone, a więc raczej to, co istnieje, orzecznik zaś to, co ogólne, istotę, albo pojęcie, to podmiot jako taki jest przede wszystkim tylko jakąś nazwą. To bowiem, czym podmiot jest, wyraża dopiero orzecznik, który zawiera w sobie byt w znaczeniu pojęcia. Kiedy pytamy: „co to jest?” albo „jaka to jest roślina?” itd., to przez byt, o który pytamy, rozumie się często tylko nazwę, a kiedy dowia­ dujemy się, jaka to nazwa, zadowalamy się tym i wiemy już, czym rzecz jest. Jest to byt w znaczeniu podmiotu. Ale pojęcie albo przynajmniej istotę i ogólność w ogóle daje dopiero orzecznik i o to właśnie pytamy w sądzie. Bóg, duch, natura czy cokolwiek by to było, jest zatem jako podmiot sądu najpierw tylko nazwą. Czym taki podmiot jest zgodnie z pojęciem, to zawarte jest dopiero w orze­ czeniu. Aby się dowiedzieć, jaki orzecznik może tego ro­ dzaju podmiotowi przysługiwać, to sąd o tym musiałby już mieć u podłoża jakieś pojęcie. Ale pojęcie to zostaje wyrażone dopiero przez sam orzecznik. Dlatego też wła­ ściwie samo tylko wyobrażenie jest tym, co stanowi owo założone znaczenie i prowadzi do jakiegoś zdefiniowania nazwy, przy czym jest rzeczą przypadku i historycznego

370

Logika subiektywna. Podmiotowość

faktu, co pod pewną nazwą się rozumie albo czego się nie rozumie. Owe liczne spory na temat tego, czy pewne­ mu podmiotowi przysługuje pewien orzecznik, czy nie, nie są dlatego niczym innym, jak tylko sporami o słowa, ponieważ ich punktem wyjścia jest właśnie owa forma. To, co leży u podłoża (subjectum, inroMeL|revov), nie jest jeszcze niczym więcej jak nazwą. Powinniśmy teraz zająć się bliżej kwestią, jak —po dru­ gie — określone zostało odnoszenie się do siebie podmiotu i orzecznika w sądzie i jak w związku z tym one same początkowo się określiły. Stronami sądu są w ogóle total­ ności, które początkowo są w swej istocie samoistne. Jedność pojęcia jest więc dopiero tylko pewnym odno­ szeniem się do siebie momentów samoistnych. Nie jest jeszcze jednością konkretną, która z tej realności wróci­ ła do siebie, jednością spełnioną (erfiillte), lecz taką, na zewnątrz której te samoistne momenty mają swe trwałe istnienie jako niezniesione w niej terminy skrajne. Sąd jest rozdzieleniem się pojęcia przez pojęcie samo. Dlatego 267 ta jedność jest podstawą, z której wychodząc, rozpatru­ jemy sąd zgodnie z jego prawdziwą obiektywnością. Sąd (Urteil) jest też o tyle pierwotnym podziałem (ursprungli­ che Teilung) tego, co jest pierwotnie jednym. Słowo „sąd” odnosi się więc do tego, czym ono jest samo w sobie i dla siebie. Natomiast tej zewnętrznej strony, że pojęcie prze­ jawia się w sądzie, gdyż jego momenty osiągają w sądzie swoją samoistność — tej zewnętrznej strony trzyma się ra­ czej wyobrażenie. Zgodnie z tym subiektywnym sposobem rozważania rozpatruje się więc podmiot i orzecznik, każdy jako coś dla siebie gotowego na zewnątrz drugiego — podmiot jako przedmiot, który istniałby także wtedy, gdyby nie miał danego orzecznika. Orzecznik jako ogólne określe­

Rozdział drugi. Sąd

371

nie, które istniałoby też wtedy, gdyby nie przysługiwało danemu podmiotowi. Z wydawaniem sądów wiąże jest zatem refleksja dotycząca tego, czy ten lub inny orzecz­ nik istniejący w głowie, może być przypisany przedmioto­ wi, który istnieje dla siebie gdzieś na zewnątrz. Samo wy­ dawanie sądów polegałoby na tym, że orzecznik zostaje dopiero przez sąd połączony z podmiotem, tak iż w wy­ padku, gdyby powiązanie to nie zachodziło, podmiot i orzecznik pozostałyby mimo to, każde dla siebie, tym, czym są — podmiot egzystującym przedmiotem, orzecz­ nik — pewnym wyobrażeniem w głowie. Orzecznik, który zostaje podmiotowi przypisany, powinien jednak także mu przysługiwać, tzn. ma sam w sobie i dla siebie być z tym podmiotem tożsamy. Je­ śli przypisywanie ma takie znaczenie, zniesiony zostaje znowu subiektywny sens sądzenia i obojętne zewnętrzne trwałe istnienie podmiotu i orzecznika. „Czyn ten jest dobry” - łącznik wskazuje tu, że orzecznik jest czymś, co należy do bytu podmiotu i nie jest z nim tylko ze­ wnętrznie połączony. Natomiast w sensie gramatycznym ów subiektywny stosunek, którego punktem wyjścia jest obojętna zewnętrzność podmiotu i orzeczenia, zacho­ wuje swą całkowitą ważność. Tym bowiem, co zostaje tu zewnętrznie powiązane — są słowa. Przy sposobności można też wspomnieć tu o tym, że zdanie, choć zawiera w sobie podmiot i orzeczenie w sen­ sie gramatycznym, nie jest jeszcze przez to sądem. Aby coś było sądem, konieczne jest, by orzeczenie odnosiło się do podmiotu zgodnie ze stosunkiem określeń poję­ cia, a więc jako to, co ogólne, do czegoś szczegółowego czy jednostkowego. Jeśli to, co orzeka się o podmiocie jednostkowym, samo wyraża tylko coś jednostkowego, to jest to tylko zdanie. Na przykład zdanie: „Arystoteles

372

Logika subiektywna. Podmiotowość

umarł w 73 roku swego życia *, w 4 roku 115 Olimpiady” 268 jest tylko zdaniem, a nie sądem. Zdanie to miałoby w so­ bie coś z sądu tylko wtedy, gdyby jedna z podanych oko­ liczności, na przykład czas śmierci czy wiek tego filozofa zostały poddane w wątpliwość, ale z jakiegoś powodu broniono by podanych tam liczb. Wtedy bowiem liczby te ujęte zostałyby jako coś ogólnego, jako mające nawet bez owej określonej treści, jaką jest śmierć Arystotelesa, trwałe istnienie, jako wypełnione inną treścią albo nawet jako pusty czas. I tak na przykład wiadomość „mój przy­ jaciel N umarł” — jest zdaniem. Sądem byłoby ono tylko wtedy, gdyby powstała kwestia, czy umarł rzeczywiście, czy też tylko się tak zdawało. Jeśli zazwyczaj podaje się taką definicję sądu, że sta­ nowi on powiązanie dwóch pojęć, to w odniesieniu do ze­ wnętrznego łącznika można oczywiście zgodzić się na nieokreślony wyraz „powiązanie” i można się też zgodzić na to, że momenty, które zostają połączone, powinny być przynajmniej pojęciami. Ale naprawdę definicja ta jest bardzo powierzchowna, przy czym nie chodzi na przy­ kład tylko o to, że w sądzie dysjunktywnym powiązane zostają ze sobą więcej niż dwa tak zwane pojęcia, lecz ra­ czej o to, że definicja ma tu być o wiele lepsza niż rzecz. To bowiem, o czym się tu mówi, to w ogóle nie pojęcia, to zaledwie określenia pojęciowe, a właściwie tylko okre­ ślenia wyobrażeniowe. Omawiając pojęcie w ogóle, a poję­ cie określone w szczególności, zwróciliśmy już uwagę, że to, co zazwyczaj się tak nazywa, wcale nie zasługuje na nazwę pojęcia — skądże więc w takim razie miałyby się wziąć pojęcia w sądzie? W definicji, o której mowa, prze-

Arystoteles umarł faktycznie w 63 roku życia.

Rozdział drugi. Sąd

373

chodzi się przede wszystkim do porządku nad tym, co stanowi istotę sądu, mianowicie nad różnicą jego okre­ śleń. W jeszcze mniejszym stopniu uwzględniany jest tu stosunek sądu do pojęcia. Jeśli chodzi o dalsze określenie podmiotu i orzecznika, to zwróciliśmy już uwagę, że mają one swoje określenia otrzymać właściwie dopiero w sądzie. Ponieważ sąd jest ustanowioną określonością pojęcia, to określoność ta za­ wiera w sobie wymienione różnice w sposób bezpośredni i abstrakcyjny jako jednostkowość i ogólność. Ponieważ jednak sąd jest w ogóle istnieniem lub byciem „innym” po­ jęcia, które nie restytuowało jeszcze siebie w ową jedność, dzięki której jest ono pojęciem, to występuje tu również taka określoność, która nie zawiera w sobie pojęcia — prze­ ciwieństwo między bytem a refleksją albo bytem samym tu sobie. Ponieważ jednak pojęcie stanowi istotną podstawę i rację sądu, to określenia te są co najmniej tak obojętne, że skoro jedno z nich przysługuje podmiotowi, a drugie orzecznikowi, to stosunek ten zachodzi również odwrot­ nie. Podmiot jako to, co jednostkowe, przejawia się zatem w określonej określoności tego, co jednostkowe, jako byt albo byt dla siebie, jako przedmiot rzeczywisty — choćby był przedmiotem tylko w wyobrażeniu, jak na przykład dzielność, prawo, zgodność — o którym wydaje się sąd. Na­ tomiast orzecznik jako to, co ogólne, przejawia się jako ta refleksja o przedmiocie, a raczej jako refleksja przedmiotu w sobie samym. Jako to, co ogólne, wychodzi poza ową bezpośredniość i znosi określoności jako tylko istniejące —jako jego byt w sobie. Dlatego też wychodzi się z jednost­ kowego jako tego, co pierwsze, bezpośrednie i podnosi się je poprzez sąd do poziomu ogólności albo na odwrót — ogól­ ność istniejąca tylko sama w sobie schodzi w jednostkowo­ ści w dół do istnienia, czyli staje się bytem dla siebie.

374

Logika subiektywna. Podmiotowość

To znaczenie sądu należy uważać za jego obiektyw­ ny sens i zarazem za prawdziwe znaczenie poprzednich form przechodzenia. Byt staje się i zmienia się, to, co skończone, zatraca się w nieskończonym. Egzystencja wypływa ze swej podstawy i racji, przechodzi w zjawisko i zatraca się. Akcydens manifestuje bogactwo substancji oraz jej moc. W sferze bytu przejście w „inne”, w sferze istoty przeświecanie w tym, co inne, są tymi momenta­ mi, poprzez które objawia się ich konieczne odnoszenie się do siebie. Teraz to przechodzenie i przeświecanie przeszło w pierwotny podział (das ursprungliche Teilen) pojęcia, które sprowadzając to, co jednostkowe, z powro­ tem w byt sam w sobie swej ogólności, określa zarazem ogólność jako rzeczywistą. Jedno i drugie, czyli to, że jed­ nostkowość zostaje ustanowiona w jej refleksji-w-sobie, a ogólność ustanowiona zostaje jako coś określonego — jest jednym i tym samym. Z tym obiektywnym znaczeniem wiąże się jednak również to, że wymienione różnice, jeśli występują zno­ wu w określoności pojęcia, są zarazem ustanowione jako przejawiające się, tzn. nie są niczym stałym (Fixes), lecz jednemu określeniu pojęcia przysługują w równym stop­ niu, co drugiemu. Dlatego też należy podmiot ujmować również jako byt sam w sobie, orzecznik natomiast jako istnienie. Podmiot bez orzecznika jest czymś takim, jakim w zjawisku rzecz bez właściwości, tym, czym jest rzecz 270 sama w sobie — pusta, nieokreślona podstawa. Podmiot jako taki jest pojęciem w sobie samym, które zróżnicowanie i określoność otrzymuje dopiero w orzeczniku. Orzecz­ nik stanowi tym samym tę stronę podmiotu, jaką jest jego istnienie. Dzięki tej określonej ogólności podmiot staje się czymś, co odnosi się do czegoś zewnętrznego, jest otwarty na wpływy innych przedmiotów i wstępuje

Rozdział drugi. Sąd

375

w działanie skierowane przeciwko nim. To, co istnieje, wy­ stępuje ze swojego bytu w sobie w ogólny element związ­ ków i stosunków, w negatywne odniesienia i zmienność rzeczywistości, to zaś jest kontynuacją tego, co jednost­ kowe, w tym, co inne, a zatem ogólnością. Ukazana tu tożsamość polegająca na tym, że określe­ nie przysługujące podmiotowi przysługuje w równym stopniu także orzecznikowi i na odwrót, nie występuje jednak tylko w naszych rozważaniach. Jest ona nie tyl­ ko czymś samym w sobie, lecz zostaje ustanowiona tak­ że w sądzie. Sąd jest bowiem odniesieniem podmiotu i orzecznika do siebie — łącznik wyraża to, że podmiot jest orzecznikiem. Podmiot jest określonością określoną, a tą jego ustanowioną określonością jest orzecznik. Pod­ miot jest określony tylko w swoim orzeczniku albo tylko w nim jest on podmiotem. Podmiot wraca w orzeczniku do siebie i jest w nim tym, co ogólne. Ponieważ jednak podmiot jest tym, co samoistne, to wspomniana wyżej tożsamość okazuje się stosunkiem polegającym na tym, że orzeczenie nie ma samoistnego trwałego istnienia dla siebie, lecz ma to trwałe istnienie tylko w podmiocie. Jest ono w nim inherentne. Jeśli więc w tym ujęciu odróżnia się orzecznik od podmiotu, to orzecznik jest tylko pewną jednostkową określonością podmiotu, tylko jedną z jego właściwości. Natomiast podmiot sam jest tym, co kon­ kretne, jest totalnością różnorodnych określoności, po­ dobnie jak orzeczenie zawiera tylko jedną z nich — pod­ miot jest tym, co ogólne. Z drugiej jednak strony także orzecznik jest samo­ istną ogólnością, a podmiot, przeciwnie, tylko jednym z określeń orzecznika. W tym przypadku orzecznik jest subsumcją podmiotu. Jednostkowość i szczegółowość nie są niczym dla siebie, lecz mają swą istotę i swą substan­

376

Logika subiektywna. Podmiotowość

cję w tym, co ogólne. Orzecznik wyraża podmiot w jego pojęciu. Jednostkowość i szczegółowość są w podmiocie przypadkowymi określeniami. Podmiot jest ich absolut­ ną możliwością. Jeśli przy subsumowaniu ma się na myśli pewne zewnętrzne odnoszenie się do siebie podmiotu i orzecznika, a podmiot wyobrażany jest jako coś samo271 istnego, to subsumowanie odnosi się do wspomnianego wyżej subiektywnego wydawania sądów, w którym wy­ chodzi się od samoistności podmiotu i orzecznika. Sub­ sumowanie jest w tym wypadku tylko zastosowaniem ogólności do tego, co szczegółowe i jednostkowe, które zostają podporządkowane ogólności na zasadzie pewnego nieokreślonego wyobrażenia o ich niższej jakości. Jeśli tożsamość podmiotu i orzecznika rozpatrywana była w taki sposób, że raz pewne określenie pojęciowe przysługiwało podmiotowi, a orzecznikowi inne, a innym razem odwrotnie, to tożsamość ta pozostaje wobec tego jeszcze ciągle tylko tożsamością istniejącą w sobie. Albo­ wiem z racji samoistnej różności obu stron sądu ich usta­ nowione odniesienie się do siebie zawiera w sobie także te dwie strony początkowo jako różne. Jednak prawdziwym odnoszeniem się podmiotu do orzecznika jest właści­ wie ich niezróżnicowana tożsamość. Określenie pojęciowe jest, istotnie rzecz biorąc, samo odnoszeniem się, ponie­ waż jest czymś ogólnym. Te same więc określenia, jakie mają podmiot i orzecznik, ma także ich odnoszenie się do siebie. Jest ono odnoszeniem się ogólnym, ponieważ jest pozytywną tożsamością obu, podmiotu i orzeczni­ ka. Ale jest także czymś określonym, gdyż określoność orzecznika jest określonością podmiotu. Jest następnie także czymś jednostkowym, ponieważ samoistne terminy skrajne zostały w nim jako ich negatywnej jedności znie­ sione. W sądzie jednak tożsamość ta jeszcze nie zosta­

Rozdział drugi. Sąd

377

ła ustanowiona. Łącznik występuje tu jako nieokreślone jeszcze odnoszenie się bytu w ogóle: A jest B. Samoistność określoności pojęcia albo terminów skrajnych jest bowiem w sądzie realnością, którą pojęcie ma w sądzie. Gdyby owo „jest” łącznika było już ustanowione jako owa określona i zrealizowana jedność podmiotu i orzecznika, jako ich pojęcie, to sąd byłby już wnioskowaniem. Restytucja, a raczej ustanowienie tej tożsamości pojęcia jest celem, do którego zmierza ruch sądu. To, co występu­ je (yorhanden) w sądzie — to z jednej strony samoistność, ale także wzajemna określoność podmiotu i orzecznika, a z drugiej ich własne, ale abstrakcyjne odnoszenie się do siebie. Podmiot jest orzecznikiem — jest po pierwsze tym, co sąd orzeka. Ponieważ jednak orzecznik nie po­ winien jakoby być tym, czym jest podmiot, to mamy tu do czynienia ze sprzecznością, która musi być rozwiąza­ na, tzn. przejść w jakiś rezultat. Ale ponieważ podmiot 272 i orzecznik są raczej same w sobie i dla siebie totalnością pojęcia, a sąd realnością pojęcia, to dalszy ruch sądu jest tylko rozwijaniem. W sądzie zawarte jest już to, co w nim występuje, a dowodzenie (Demonstration) jest też dlate­ go tylko ukazywaniem (Monstration), jest refleksją jako ustanawianie tego, co w terminach skrajnych sądu już jest obecne (vorhanden). Ale samo to ustanawianie jest rów­ nież już czymś obecnym. Jest odnoszeniem się do siebie terminów skrajnych. Sąd, jako sąd bezpośredni, jest początkowo sądem istnie­ nia. Jego podmiot jest bezpośrednio abstrakcyjną, istnieją­ cą jednostkowością, a orzecznik jego bezpośrednią określono­ ścią albo właściwością — jest abstrakcyjną ogólnością. Ponieważ ta jakościowa strona podmiotu i orzecznika sama się znosi, określenie jednego prześwieca następnie w drugim. Sąd jest zatem — po drugie — sądem refleksji.

378

Logika subiektywna. Podmiotowość

To bardziej zewnętrzne scalenie (Zusammenfassen) przechodzi następnie w istotną tożsamość substancjalne­ go, koniecznego związku. Tym samym sąd jest — po trzecie — sądem konieczności. Po czwarte, ponieważ w tej tożsamości istotnej różni­ ca między podmiotem i orzecznikiem stała się formą, to sąd staje się sądem podmiotowym. Zawiera w sobie przeci­ wieństwo pojęcia i jego realności oraz porównanie jednego z drugim. Sąd jest teraz sądem pojęcia. To wystąpienie pojęcia ugruntowuje przejście sądu we wnioskowanie. A. SĄD ISTNIENIA

W sądzie podmiotowym pragnie się jeden i ten sam przedmiot widzieć w sposób dwojaki — raz w jego jed­ nostkowej rzeczywistości, a drugi raz w jego istotnej tożsamości, czyli w jego pojęciu — to, co jednostkowe, podniesione do swej ogólności albo — co stanowi jedno i to samo — to, co ogólne, ujednostkowione w swą rze­ czywistość. Tym samym sąd jest prawdą. Jest bowiem zgodnością pojęcia i realności. Ale sąd nie ma początko­ wo tego charakteru. Albowiem początkowo jest on czymś bezpośrednim, gdyż nie wyłoniła się jeszcze w nim żadna 273 refleksja określeń ani żaden ich ruch. Ta bezpośredniość czyni ten pierwszy sąd sądem istnienia, który może być nazywany także sądem jakościowym, ale tylko o tyle, o ile jakość przysługuje nie tylko określoności bytu, lecz ter­ minem tym objęta została także abstrakcyjna ogólność, która - z racji swej niezłożoności — ma także formę cze­ goś bezpośredniego. Sąd istnienia jest także sądem inherencji (der Inharenz). Ponieważ określeniem sądu istnienia jest bez­

Rozdział drugi. Sąd istnienia

379

pośredniość, a w różnicy między podmiotem i orzeczni­ kiem podmiot jest tym, co bezpośrednie, a dzięki temu tym, co w rozpatrywanym sądzie jest pierwsze i istotne, to orzecznik ma formę czegoś niesamoistnego, które w podmiocie ma swe podłoże. a) Sąd pozytywny 1. Podmiot i orzecznik są — jak już wspomnieliśmy — po pierwsze nazwami, których rzeczywiste określenie otrzymujemy dopiero w przebiegu samego sądzenia. Jednak podmiot i orzecznik jako strony sądu, który jest ustanowionym pojęciem określonym, mają określoność momentów pojęcia, ale z racji swej bezpośredniości okre­ śloność ta jest jeszcze zupełnie prosta, z jednej strony nie wzbogacona przez zapośredniczenie, a z drugiej — zgod­ nie z abstrakcyjnym charakterem przeciwieństwa — jest abstrakcyjną jednostkowością i ogólnością. Orzecznik — aby zacząć właśnie od niego — jest abs­ trakcyjną ogólnością. Ale ponieważ to, co abstrakcyjne, uwarunkowane jest przez zapośredniczenie znoszące to, co jednostkowe, lub to, co szczegółowe, to zapośredni­ czenie to okazuje się tylko pewnym założeniem. W sferze pojęcia nie może istnieć żadna inna bezpośredniość jak tylko taka, która sama w sobie i dla siebie zawiera zapo­ średniczenie i powstała tylko przez zniesienie tego za­ pośredniczenia, tzn. tylko bezpośredniość ogólna. Na przykład sam byt jakościowy jest także w swoim pojęciu czymś ogólnym. Ale sama bezpośredniość jako byt nie została tym samym jeszcze ustanowiona. Dopiero jako ogólność bezpośredniość jest takim określeniem pojęcio­ wym, w którym ustanowione zostaje to, że negatywność jest czymś, co należy do tego określenia w sposób istot­

380

Logika subiektywna. Podmiotowość

ny. Stosunek ten zawarty jest w sądzie, w którym okre­ ślenie pojęciowe jest orzecznikiem pewnego podmiotu. Podobnie podmiot jest czymś abstrakcyjnie jednostko­ wym, czyli bezpośredniością, która ma być bezpośred­ niością jako bezpośredniość. Podmiot ma zgodnie z tym być czymś jednostkowym jako pewne coś w ogóle. Toteż podmiot stanowi w sądzie stronę abstrakcyjną, którą kie­ rując się pojęcie przeszło w zewnętrzność. Podobnie jak 274 określone są obydwa określenia pojęciowe, określone jest również ich odnoszenie się do siebie — owo „jest”, łącznik. I on może również mieć tylko znaczenie bezpośrednie­ go, abstrakcyjnego bytu. Od tego odniesienia, które nie zawiera w sobie jeszcze zapośredniczenia, czyli negacji, sąd ten nazwany został sądem pozytywnym. 2. Najbliższym czystym wyrażeniem sądu pozytyw­ nego jest więc zdanie: „jednostkowość ta jest czymś ogól­ nym”. Wyrażenia tego nie należy ujmować jako „A jest B”, gdyż A i B są nazwami całkowicie pozbawionymi formy i dlatego pozbawionymi znaczenia. Natomiast terminem skrajnym sądu w ogóle, a więc już nawet także sądu ist­ nienia są określenia pojęciowe. „A jest B” może w rów­ nym stopniu przedstawiać każde zwykłe zdanie, jak jakiś sąd. Jednak w każdym sądzie, także w takim, który jest w swej formie bardziej bogato określony, wypowiada się twierdzenie o tej właśnie określonej treści: „ta jednostko ­ wość jest czymś ogólnym”, mianowicie dlatego, że każdy sąd jest także sądem abstrakcyjnym w ogóle. O sądzie negatywnym, w tym zakresie, w jakim podpada pod tę charakterystykę, będzie mowa wkrótce. Jeśli początkowo nie myśli się wcale o tym, że wraz z każdym — przynaj­ mniej pozytywnym — sądem wypowiada się twierdzenie, że ta jednostkowość, jest czymś ogólnym, to dzieje się

Rozdział drugi. Sąd istnienia

381

tak z dwóch powodów. Z jednej strony przeoczą się ową określoną formę, którą podmiot i orzecznik różnią się od siebie — sąd bowiem nie ma jakoby być niczym innym, jak odniesieniem do siebie dwóch pojęć, a z drugiej stro­ ny — ponieważ przed świadomością majaczy cała reszta treści sądu, na przykład „Gajus jest uczony” albo „róża jest czerwona”. Świadomość, zajmując się wyobrażaniem „Gajusa” itd., nie myśli o formie, i to mimo tego, że taka treść jak „Gajus” z logiki, który zazwyczaj ma służyć za przykład, przedstawia sobą treść bardzo mało interesują­ cą, czy wręcz została właśnie jako treść mało interesująca wybrana, aby nie odciągała uwagi do formy. Zgodnie ze swym obiektywnym znaczeniem twier­ dzenie „tajednostkowość jest czymś ogólnym" jest znakiem -jak to już przy innej okazji przedtem wspomnieliśmy z jednej strony przemijalności rzeczy jednostkowych, a z drugiej strony ich pozytywnego trwałego istnienia w pojęciu w ogóle. Pojęcie samo jest nieśmiertelne, ale to, co w jego podziale z niego się wyłania, podlega zmia­ nie i powrotowi w swą naturę ogólną. Ale i na odwrót, to, co ogólne, nadaje sobie istnienie. Tak jak istota wychodzi w swoich określeniach w pozór, podstawa i racja — w prze­ jawianie się egzystencji, substancja — w jawność, w swoje 275 akcydensy — podobnie ogólność otwiera się (entschliefit) w tym, co jednostkowe. Sąd jest właśnie tym otwarciem się (Aufschlufi) ogólności, rozwinięciem tej negatywności, którą sąd jest już sam w sobie. To otwarcie ogólności wyraża twierdzenie odwrotne „to, co ogólne, jest czymś jednostkowym” twierdzenie, które również wyrażone zo­ staje w sądzie pozytywnym. Podmiot, który jest przede wszystkim czymś bezpośrednio jednostkowym, zostaje w sądzie sam odniesiony do swego „innego”, czyli do tego, co ogólne. Zostaje on tym samym ustanowiony

382

Logika subiektywna. Podmiotowość

jako to, co konkretne — od strony bytu ustanowiony zosta­ je jako coś o wielu jakościach albo też ustanowiony zostaje jako konkretność refleksji, jako rzecz o różnorodnych wła­ snościach, coś rzeczywistego o różnorodnych możliwościach, substancja o takich a takich właśnie akcydensach. Ponie­ waż te różnorodne rzeczy przysługują tu podmiotowi sądu, to owo coś albo rzecz itd. jest w swych jakościach, właściwościach albo akcydensach w sobie refleksyjne, albo kontynuując siebie poprzez nie wszystkie zachowuje siebie w nich, a je w sobie. Założoność lub określoność jest czymś, co przysługuje bytowi samemu w sobie i dla siebie. Podmiot jest dlatego w sobie samym ogólnością. Natomiast orzecznik jako owa nierealna, czyli nie­ konkretna, lecz abstrakcyjna ogólność, w przeciwieństwie do poprzedniej jest określonością i zawiera w sobie tyl­ ko jeden moment totalności podmiotu z wyłączeniem wszystkich innych. Z racji tej negatywności, która zara­ zem jako termin skrajny sądu odnosi siebie do siebie sa­ mej, orzecznik jest czymś abstrakcyjnie jednostkowym. Na przykład w zdaniu „róża przyjemnie pachnie” orzeczenie wyraża tylko jedną z wielu właściwości róży. Własność tę, która w podmiocie zrośnięta była z właściwościami in­ nymi, orzeczenie ujednostkawia, podobnie jak w rozwią­ zywaniu się rzeczy, różnorodne tkwiące w niej własności zostają ujednostkowione usamodzielniając się w materie. Biorąc rzecz od tej strony twierdzenie zawarte w sądzie brzmi zatem „to, co ogólne, jest czymś jednostkowym”. Jeśli teraz zestawimy razem to wzajemne określanie się podmiotu i orzecznika w sądzie, to rezultat będzie podwójny: 1) podmiot jest bezpośrednio czymś istnie­ jącym albo jednostkowym, orzecznik zaś tym, co ogól­ ne. Ponieważ jednak sąd jest odnoszeniem jednego do drugiego, a podmiot zostaje określony przez orzecznik

Rozdział drugi. Sąd istnienia

383

jako coś ogólnego, to podmiot okazuje się tym, co ogól­ ne. Oraz 2) orzecznik jest w podmiocie czymś określo­ 276 nym. Orzecznik bowiem nie jest określeniem w ogóle, lecz określeniem podmiotu. Róża przyjemnie pachnie - ten przyjemny zapach nie jest jakimś nieokreślonym przyjemnym zapachem, lecz zapachem róży. Orzecznik okazuje się zatem czymś jednostkowym. Ponieważ sto­ sunek między podmiotem a orzecznikiem jest stosun­ kiem sądu, to powinny one pozostać przeciwstawne so­ bie w swych określeniach pojęciowych, podobnie jak się rzecz ma we wzajemnym oddziaływaniu przyczynowości, gdzie zanim stosunek ten osiągnie swą prawdę, obie jego strony, mimo zewnętrznej tożsamości (Gleichheit) swych określeń, powinny pozostać samodzielne i przeciwstaw­ ne. Jeśli więc podmiot określony zostaje jako ogólny, to nie należy również orzecznika ujmować w jego określeniu ogólności — gdyż w takim wypadku nie byłoby w ogóle sądu — lecz tylko w jego określeniu jednostkowości. I tak samo: jeśli podmiot zostaje określony jako to, co jednost­ kowe, to orzecznik należy ujmować jako to, co ogólne. Jeśli bierze się pod uwagę ową samą tylko tożsamość, to otrzymujemy następujące dwa twierdzenia o charakterze tożsamości. „Ta jednostkowość jest czymś jednostkowym”. „Ta ogólność jest czymś ogólnym”. Są to twierdzenia, w których określenia sądu zupełnie by się rozeszły, w których wyrażone byłoby tylko odnie­ sienie się każdego do siebie samego, natomiast rozwiąza­ ne zostałoby ich wzajemne odnoszenie się do siebie i sąd zostałby tym samym zniesiony. Z owych dwóch twierdzeń pierwsze — „ta ogólność jest czymś jednostkowym” — wyraża sąd w tej jego tre­ ści, która w orzeczniku jest jednostkowym określeniem,

384

Logika subiektywna. Podmiotowość

a w podmiocie totalnością tych określeń. Drugie zaś — „ta jednostkowość jest czymś ogólnym” — wyraża formę, która zostaje mu przez sam sąd bezpośrednio nadana. W bezpośrednim sądzie pozytywnym terminy skrajne są jeszcze proste: forma i treść są też dlatego jeszcze ze sobą połączone. Inaczej mówiąc, sąd ten nie skła­ da się z dwóch zdań. Podwójne odniesienie, które się w nim wyłoniło, stanowi bezpośrednio jeden pozytywny sąd. Terminy skrajne tego sądu występują bowiem a) jako samoistne, abstrakcyjne określenia sądu i b) każ­ da strona jest określona przez drugą za pośrednictwem odnoszącego je do siebie łącznika. A zatem, jak się oka­ zało, sama w sobie różnica między formą i treścią w są­ dzie tym jest obecna. To, co zawiera w sobie pierwsze twierdzenie — „ta jednostkowość jest czymś ogólnym” — należy do formy, ponieważ wyraża bezpośrednią okre­ śloność sądu. Natomiast stosunek, który wyraża twier277 dzenie drugie — „ta ogólność jest czymś jednostkowym” — inaczej mówiąc, to, że podmiot określony jest jako to, co ogólne, orzecznik zaś jako to, co szczegółowe albo jednostkowe — stosunek ten dotyczy treści. Określenia tego twierdzenia wyłaniają się bowiem dopiero dzięki refleksji-w-sobie, przez co bezpośrednie określoności zostają zniesione, a forma czyni tym samym z siebie pewną tożsamość, która wróciła do siebie i ma swoje trwałe istnienie w przeciwieństwie do różnicy formy — czyni z siebie treść. 3. Gdyby więc obydwa twierdzenia — twierdzenie for­ my i twierdzenie treści — czyli: (Podmiot) „Ta jednostkowość „Ta ogólność

(Orzecznik) jest czymś ogólnym” jest czymś jednostkowym”

Rozdział drugi. Sąd istnienia

385

zostały ze sobą połączone dlatego, że zawarte są w jed­ nym sądzie tak iż obydwie strony, zarówno podmiot, jak i orzecznik, określone zostałyby jako jedność jednostkowo­ ści i ogólności, to obie byłyby tym, co szczegółowe, co samo w sobie powinno zostać uznane za ich wewnętrzne określe­ nie. Ale z jednej strony powiązanie to doszłoby do skutku tylko dzięki jakiejś zewnętrznej refleksji, a z drugiej strony twierdzenie „ta szczegółowość jest czymś szczegółowym”, które z tego połączenia by wynikło, nie byłoby już więcej sądem, lecz pustym zdaniem tożsamościowym, takim, ja­ kim były zdania już przedtem przez nas w tym sądzie od­ kryte, czyli „ta jednostkowość jest czymś jednostkowym” oraz zdanie „ta ogólność jest czymś ogólnym”. Jednostkowość i ogólność nic mogą tu jeszcze zostać zjednoczone w szczegółowość, ponieważ w sądzie pozy­ tywnym są one jeszcze ustanowione jako bezpośrednie. Inaczej mówiąc, sąd musi tu jeszcze być odróżniony co do swej treści i co do swej formy, gdyż właśnie podmiot i orzecznik są jeszcze odróżnione jako bezpośredniość i coś zapośredniczonego, czyli dlatego, że sąd w swoim odnie­ sieniu jest i jednym, i drugim — samoistnością momentów odnoszonych i zarazem ich wzajemnym określaniem się, czyli zapośredniczeniem. A zatem sąd rozpatrywany, po pierwsze, co do swej for­ my, głosi: „Ta jednostkowość jest czymś ogólnym”. Ściśle jednak biorąc, taka bezpośrednia jednostkowość nie jest niczym ogólnym. Orzecznik tej bezpośredniej jednostkowości ma o wiele szerszy zakres i dlatego nie jest z nią zgod­ ny. Podmiot jest czymś bezpośrednio dla siebie istniejącym i dlatego przeciwieństwem abstrakcji owej przez zapośredniczenie ustanowionej ogólności, która miała być o mm orzeczona.

386

278

Logika subiektywna. Podmiotowość

Po drugie, jeśli sąd rozpatrywany jest co do swej treści, czyli jako twierdzenie „ta ogólność jest czymś jednostko­ wym”, to podmiot jest pewną ogólnością wielu jakości, czymś konkretnym, określonym w sposób nieskończony. A ponieważ określoności tego podmiotu są jeszcze tylko jakościami, właściwościami albo akcydensami, to jego totalność jest ich fałszywą nieskończoną wielością. A za­ tem taki podmiot nie jest taką jednostkową właściwością, jaką orzeka jego orzecznik. Obydwa twierdzenia muszą wobec tego zostać zanegowane, a sąd pozytywny ustano­ wiony raczej jako negatywny. b) Sąd negatywny 1. Już przedtem wspomnieliśmy o potocznym wy­ obrażeniu, zgodnie z którym tylko od treści sądu zależy, czy jest on prawdziwy, czy nie, ponieważ prawda logiczna nie dotyczy niczego jak tylko formy i nie wymaga nicze­ go jak tylko tego, by owa treść nie była ze sobą sprzecz­ na. Natomiast jeśli chodzi o samą formę sądu, to uważa się, iż nie jest ona niczym innym, jak tylko odnoszeniem do siebie dwóch pojęć. Okazało się jednak, że tym dwóm pojęciom przysługuje nie tylko pozbawione odniesień określenie liczebności (Anzahl), lecz że odnoszą się tak­ że do siebie jako coś jednostkowego i coś ogólnego. Te właśnie określenia stanowią prawdziwie logiczną treść, i to — w ramach tej abstrakcji — treść sądu pozytywne­ go. Cała dalsza treść występująca w sądzie („słońce jest okrągłe”, „Cycero był wielkim mówcą w Rzymie”, „teraz jest dzień” itd.) nie obchodzi w ogóle sądu jako takiego. Wypowiada on tylko „podmiot jest orzecznikiem” albo po­ nieważ podmiot i orzecznik to tylko nazwy — w sposób bardziej określony „ta jednostkowość jest czymś ogólnym”

Rozdział drugi. Sąd istnienia

387

i na odwrót. Ze względu na tę czysto logiczną treść sąd pozy­ tywny nie jest prawdziwy, lecz ma swoją prawdę w sądzie negatywnym. Od treści wymaga się tylko, by w sądzie nie była sprzeczna ze sobą. Ale w sądzie pozytywnym treść, jak się okazało, zaprzecza sobie samej. Nic się zupełnie nie zmieni również wtedy, gdy ową logiczną treść nazwiemy formą, a przez treść rozumieć będziemy tylko całą dalszą empiryczną zawartość sądu. Forma będzie wtedy zawierała nie tylko pustą tożsa­ mość, na zewnętrz której leżałoby określenie treści. Ale w tym wypadku sąd pozytywny nie zawiera w sobie prawdy za sprawą swojej formy sądu pozytywnego. Kto słuszność jakiegoś oglądu czy postrzeżenia, zgodność wy­ 279 obrażenia z przedmiotem nazywa prawdą, ten w każdym razie nie dysponuje już żadnym słowem na oznaczenie tego, co jest przedmiotem i celem filozofii. W takim wy­ padku musiano by przedmiot i cel filozofii nazwać przy­ najmniej prawdą rozumową, i każdy oczywiście zgodzi się z tym, że takie sądy jak „Cycero był wielkim mówcą”, „teraz jest dzień” itd., nie są prawdami rozumowymi. Ale nie są one nimi nie dlatego, że jakoby przypadkowo za­ wierają w sobie empiryczną treść, lecz dlatego, że są tyl­ ko sądami pozytywnymi, których treścią nie może i nie powinna być żadna inna treść jak tylko coś bezpośrednio jednostkowego i pewne abstrakcyjne określenie. Sąd pozytywny ma więc początkowo swoją praw­ dę w sądzie negatywnym — to, co jednostkowe nie jest czymś abstrakcyjnie ogólnym, lecz orzecznik określający to, co jednostkowe, ponieważ jest takim orzecznikiem albo dlatego, że rozpatrywany dla siebie bez odniesienia do podmiotu, gdyż jest czymś abstrakcyjnie ogólnym, jest sam czymś określonym. To, co jednostkowe, jest więc początkowo czymś szczegółowym. Następnie, jeśli chodzi

388

Logika subiektywna. Podmiotowość

o drugie twierdzenie zawarte w sądzie pozytywnym, to zgodnie z sądem negatywnym to, co ogólne, nie jest abs­ trakcyjnie jednostkowe, lecz orzecznik ten — już to dla­ tego, że jest orzecznikiem, już to dlatego, że odnosi się do ogólnego podmiotu — jest czymś szerszym niż sama tylko jednostkowość. Ogólność jest zatem również teraz czymś szczegółowym. Ponieważ ogólność ta jako podmiot występuje w nadanym mu przez sąd określeniu jednost­ kowości, to obydwa twierdzenia redukują się do jednego: „To, co jednostkowe, jest czymś szczegółowym”. Można by tu zauważyć, że a) szczegółowość, którą tu okazał się orzecznik, jest tą samą szczegółowością, o któ­ rej była już mowa przedtem . * Ale tutaj nie została ona ustanowiona przez refleksję zewnętrzną, lecz powstała za pośrednictwem ukazanego w sądzie negatywnego od­ niesienia. b) Określenie [szczegółowości], które się tu wyłoniło, dotyczy tylko orzecznika. W sądzie bezpośred­ nim, w sądzie istnienia podmiot jest tym, co leży u pod­ łoża, i dlatego określenie wydaje się czymś, co dokonuje się przede wszystkim w orzeczniku. Faktycznie jednak ta pierwsza negacja nie może jeszcze być żadnym określe­ niem, a właściwie jeszcze żadnym ustanawianiem jednost­ kowości, gdyż ustanawianie jednostkowości jest dopiero czymś drugim, negacją negacji. „To, co jednostkowe, jest czymś szczegółowym” sta280 nowi pozytywny wyraz sądu negatywnego. Wyrażenie to o tyle nie jest samo sądem pozytywnym, że termina­ mi skrajnymi takiego sądu, z racji jego bezpośredniości, jest tylko to, co abstrakcyjne, szczegółowość zaś właśnie przez ustanawianie relacji wyrażonej przez sąd okazuje

* Patrz s. 385.

Rozdział drugi. Sąd istnienia

389

się pierwszym określeniem zapośredniczonym. Określenia tego nie należy jednak ujmować jako momentu przysłu­ gującego tylko terminowi skrajnemu, lecz także jako to, czym ono właściwie teraz jest, czyli jako określenie stosun­ ku, albo sąd należy również uważać za negatywny. Racją tego przejścia jest stosunek terminów skrajnych oraz ich odnoszenie się do siebie w sądzie. Sąd pozytyw­ ny jest odnoszeniem się do siebie tego, co bezpośrednio jednostkowe i bezpośrednio ogólne, a więc takich momen­ tów, z których jeden nie jest zarazem tym, czym jest dru­ gi. Ich odnoszenie się do siebie jest więc w istocie rzeczy w równym stopniu oddzielaniem, czyli stosunkiem nega­ tywnym. Dlatego też sąd pozytywny należało ustanowić jako negatywny. Niepotrzebnie też logicy narobili tyle szumu domagając się, by owo „nie” sądu negatywnego dołączone zostało do łącznika. To, co w sądzie jest okreś­ leniem terminu skrajnego, jest w równej mierze określo­ nym odnoszeniem się. Określenie sądu, czyli termin skrajny nie jest czysto jakościowym określeniem bytu bezpośredniego, które ma być tylko przeciwieństwem „in­ nego” poza nim. Określenie to nie jest także określeniem refleksyjnym, które od strony swej ogólnej formy zacho­ wuje się jako pozytywne i jako negatywne i każde z nich ustanowione jest jako wykluczające drugie i tylko samo w sobie tożsame z tym drugim. Określenie sądu jako określenie pojęciowe jest w sobie samym czymś ogól­ nym, jest ustanowione jako określenie kontynuujące samo siebie w swoim „innym”. I na odwrót, relacja wyrażana przez sąd jest tym samym określeniem, które przysłu­ guje terminom skrajnym. To odnoszenie się jest bowiem właśnie ową ogólnością i wzajemną kontynuacją jednego w drugim. A ponieważ terminy skrajne różnią się od sie­ bie, to relacja zawiera w sobie także negatywność.

390

Logika subiektywna. Podmiotowość

Wspomniane wyżej przejście od formy odnoszenia się do formy określenia prowadzi w bezpośredniej konsekwen­ cji do tego, że owo „nie” łącznika musi być w tym samym stopniu dołączone do orzecznika, a orzecznik określony jako nie-ogólny. Ale to, co nie-ogólne, jest na skutek tak samo bezpośredniej konsekwencji tym, co szczegółowe. Jeśli to, co negatywne, ujmuje się w zupełnie abstrakcyj­ nym określeniu bezpośredniego niebytu, to orzecznik jest tylko zupełnie nieokreśloną nie-ogólnością. O tym okre281 śleniu mówi zwykle logika przy pojęciach kontradyktorycznych i wpaja jako coś bardzo ważnego to, że mówiąc o negatywności pojęcia należy trzymać się tylko negatywności i ujmować ją tylko jako nieokreślony zakres owego „innego” względem pojęcia pozytywnego. Tym samym to, co jest tylko nie-białe, byłoby w równej mierze czerwo­ ne, żółte, niebieskie itd., jak czarne. Jednak biel jako taka jest niepojęciowym określeniem oglądowym, a owo „nie” białości jest dlatego owym również niepojęciowym nieby­ tem, którą to abstrakcję rozpatrywaliśmy na samym po­ czątku logiki i której najbliższą prawdę poznaliśmy jako stawanie się. Jeśli przy rozpatrywaniu określeń sądu po­ sługujemy się jako przykładem taką właśnie pozbawioną pojęcia treścią zaczerpniętą z oglądu oraz wyobrażenia i skoro uważa się określenia bytu oraz refleksji za okre­ ślenia sądu, to okazuje się to takim samym niekrytycz­ nym postępowaniem, jak niekrytyczne jest dla Kanta stosowanie pojęć rozsądkowych do nieskończonych idei albo do tak zwanej rzeczy samej w sobie. Pojęcie — do cze­ go należy również wychodzący z tego pojęcia sąd — jest prawdziwą rzeczą samą w sobie albo tym, co rozumowe, a tamte określenia należą do bytu albo do istoty i nie są jeszcze formami rozwiniętymi do tego modusu, w jakim występują one w swej prawdzie, w pojęciu.

Rozdział drugi. Sąd istnienia

391

Jeśli poprzestaje się na bieli, czerwieni jako na wyobra­ żeniach zmysłowych, to — jak to zazwyczaj bywa — nazy­ wa się pojęciem coś, co jest tylko określeniem wyobra­ żeniowym, a wtedy oczywiście nie-białe, nie-czerwone nie jest niczym pozytywnym, podobnie jak nie-trójkątne jest czymś całkowicie i zupełnie nieokreślonym, albo­ wiem określenie oparte na liczbie i quantum w ogóle jest w swej istocie określeniem obojętnym, niepojęciowym. Ale podobnie jak sam niebyt, tego rodzaju treść zmysłowa ma również zostać pojęta i ma utracić ową obojętność i abs­ trakcyjną bezpośredniość, którą ma ona w ślepym, po­ zbawionym ruchu wyobrażeniu. Już w takim określeniu jak „istnienie” pozbawione pojęcia nic staje się granicą, w której coś odnosi się jednak do jakiegoś innego poza nim. Natomiast w refleksji jest ono negatywnością odnoszącą się w sposób istotny do czegoś pozytywnego i jest tym samym czymś określonym. To, co negatywne, nie jest już więcej owym nieokreślonym niebytem, lecz zostaje ustanowio­ ne w taki sposób, by być tylko wtedy, gdy jest przeci­ wieństwem tego, co pozytywne. Owo „trzecie” jest ich podstawą. Negatywność utrzymywana jest tym samym w pewnej zamkniętej sferze, w której to, czym jedna stro­ 282 na nie jest, jest czymś określonym. W jeszcze wyższym stopniu owo „nie” w absolutnie płynnej ciągłości pojęcia i jego określeń jest czymś bezpośrednio pozytywnym, a negacja nie tylko określonością, lecz czymś, co przyjęte zostało do ogólności i ustanowione jako z tą ogólnością tożsame. To, co nie-ogólne, jest więc zarazem tym, co szczegółowe. 2. Skoro negacja odnosi się do relacji wyrażanej przez sąd, a sąd negatywny rozpatrywany jest jeszcze jako taki, to sąd ten jest początkowo jeszcze sądem. Mamy tu tym samym jeszcze stosunek między podmiotem a orzecz­

392

Logika subiektywna. Podmiotowość

nikiem, czyli między jednostkowością a ogólnością i ich odnoszenie się do siebie, formę sądu. Podmiot jako to, co bezpośrednie, co leży u podstaw, pozostaje nietknięty przez negację. Tym samym zachowuje on swoje okre­ ślenie posiadania orzecznika albo zachowuje swoją rela­ cję do ogólności. Tym więc, co jest negowane, nie jest ogólność w orzeczniku w ogóle, lecz ta jego abstrakcja albo określoność, która w przeciwieństwie do tej ogól­ ności przejawiała się jako treść. Sąd negatywny nie jest zatem totalną negacją. Sfera ogólna, którą zawiera w so­ bie orzecznik, jeszcze się zachowała. Odnoszenie się podmiotu do orzecznika jest więc w swej istocie jeszcze pozytywne. Określenie orzecznika, które się jeszcze za­ chowało, jest bowiem również odnoszeniem się. Jeśli na przykład powiada się, że róża nie jest czerwona, to przez to neguje się tylko określoność orzecznika i oddziela się ją od ogólności, która temu orzecznikowi również przysłu­ guje. Sfera ogólna - kolor — została zachowana: jeśli róża nie jest czerwona, to jednak przyjmuje się przy tym, że ma ona jakiś kolor i jakiś inny kolor. Od strony tej sfery ogólnej sąd jest jeszcze sądem pozytywnym. „Ta jednostkowość, jest czymś szczegółowym”. Ta pozytywna forma negatywnego sądu wyraża w sposób bezpośredni to, co powiedzieliśmy. To, co szczegółowe, zawiera w sobie ogólność. Wyraża ona poza tym rów­ nież to, że orzecznik jest nie tylko czymś ogólnym, lecz również jeszcze czymś określonym. Negatywna forma zawiera w sobie to samo. Jeśli bowiem na przykład róża nie jest wprawdzie czerwona, to wcale nie oznacza to, że orzecznikiem jej ma być tylko ogólna sfera koloru w ogó­ le, lecz także to, że musi ona mieć jakiś inny określony kolor. Zniesiona więc została tylko jednostkowa określo­ ność czerwoności i nie tylko pozostawiona została ogólna

Rozdział drugi. Sąd istnienia

393

sfera [koloru], lecz także zachowana została określoność, 283 tylko że zamieniona w określoność nieokreśloną, w okreś­ loność ogólną i tym samym w szczegółowość. 3. Szczegółowość, która okazała się pozytywnym okre­ śleniem negatywnego sądu, jest zapośredniczeniem mię­ dzy jednostkowością i ogólnością. Sąd negatywny jest zatem w ogóle czymś, co zapośrednicza przejście do trze­ ciego kroku, do refleksji w sobie sądu istnienia. Zgodnie ze swoim obiektywnym znaczeniem sąd negatywny jest tylko momentem przemiany akcydensów, albo w sferze istnienia — przemiany jednostkowych właściwości tego, co konkretne. Dzięki tej przemianie pełna określoność orzecznika, czyli konkret, występuje jako ustanowiona. Zgodnie z pozytywnym sposobem wyrażenia sądu negatywnego „to, co jednostkowe, jest czymś szczegó­ łowym”. Ale to, co jednostkowe, nie jest wcale tym, co szczegółowe. Szczegółowość bowiem ma szerszy zakres niż jednostkowość. Dlatego jest ona orzecznikiem, któ­ ry nie odpowiada podmiotowi i w którym podmiot nie ma więc jeszcze swej prawdy. „To, co jednostkowe, jest tylko czymś jednostkowym”, jest negatywnością, która odnosi siebie nie do „innego” — obojętne, czy jest ono pozytywne, czy negatywne — lecz tylko do siebie samej. Róża nie jest czymś w ogóle kolorowym, lecz ma tylko określony kolor, mianowicie kolor róży. To, co jednost­ kowe, nie jest nieokreśloną określonością, lecz określo­ nością określoną. Wychodząc z tej pozytywnej formy sądu negatywne­ go, jego negacja wydaje się znowu tylko negacją pierw­ szą. Ale faktycznie nie jest nią. Przeciwnie, negatywny sąd jest już raczej sam w sobie i dla siebie negacją drugą, czyli negacją negacji, to zaś, czym sąd ten jest sam w so­ bie i dla siebie, należy teraz ustanowić. Sąd ten neguje

394

Logika subiektywna. Podmiotowość

mianowicie określoność orzecznika sądu pozytywnego, jego ogólność abstrakcyjną, czyli — rozpatrując to od stro­ ny treści — neguje tę jednostkową jakość, którą sąd otrzy­ muje od podmiotu. Ale ta negacja określoności jest już negacją drugą, a więc nieskończonym powrotem jednost­ kowości do siebie samej. Tym samym dokonała się resty­ tucja konkretnej totalności podmiotu, a raczej podmiot został teraz dopiero ustanowiony jako coś jednostkowego, gdyż dzięki negacji i zniesieniu negacji został zapośredniczony z samym sobą. Orzecznik ze swej strony przeszedł tym samym z pierwszej ogólności w absolutną określo284 ność i zrównał się z podmiotem. Sąd brzmi więc teraz: „ta jednostkowość jest czymś jednostkowym”. Z drugiej jednak strony, ponieważ podmiot należało w tym samym stopniu ująć jako coś ogólnego i ponieważ w sądzie ne­ gatywnym orzecznik, który w przeciwieństwie do wspo­ mnianego określenia podmiotu rozszerzył się w szczegóło­ wość, a ponieważ następnie negacja tej określoności jest w równym stopniu także oczyszczeniem ogólności, jaką zawiera w sobie orzecznik, to sąd brzmi też w sposób na­ stępujący: „ta ogólność jest czymś ogólnym”. W tych dwóch sądach, które poprzednio otrzymali­ śmy dzięki refleksji zewnętrznej, orzecznik wyrażony jest już w swojej pozytywności. Ale teraz sama negacja sądu negatywnego musi przejawiać się w formie sądu negatywnego. Okazało się bowiem, że w nim zachowało się jeszcze pewne pozytywne odnoszenie się podmiotu do orzecznika oraz ogólna sfera przysługująca orzecznikowi. Sąd negatywny zawierał więc od tej strony ogólność bar­ dziej oczyszczoną z ograniczoności niż sąd pozytywny i dlatego należy jej tym bardziej zaprzeczyć w odniesie­ niu do podmiotu jako czegoś jednostkowego. Tym sa­ mym zaprzeczony zostaje cały zakres orzecznika i nie

Rozdział drugi. Sąd istnienia

395

zachodzi już żaden pozytywny stosunek między nim a podmiotem. Takim właśnie jest sąd nieskończony.

c) Sąd nieskończony Ani sąd negatywny, ani pozytywny nie są sądami prawdziwymi. Natomiast sąd nieskończony, który ma być prawdą sądu negatywnego, jest w swoim negatyw­ nym wyrazie sądem negatywnie nieskończonym — w któ­ rym zniesiona została nawet forma sądu. Jest to jednak sąd nonsensowy. Ma to być sąd, czyli ma zawierać w sobie pewne odnoszenie się do siebie podmiotu i orzecznika, ale zarazem ma on w sobie tego odnoszenia się nie za­ wierać. W zwykłych logikach przytacza się wprawdzie zazwyczaj nazwę sądu nieskończonego, ale nie staje się przez to bynajmniej jasne, o co tu właściwie chodzi. Przykłady sądów negatywnie nieskończonych łatwo jest otrzymać, łącząc w sposób negatywny w podmiot i orzecznik takie określenia, z których jedno nie zawiera w sobie nie tylko określoności drugiego, ale nawet jego ogólnej sfery. Na przykład takie sądy: duch nie jest czer­ wony, żółty itd., nie jest kwaśny, nie jest zasadowy itd., róża nie jest słoniem, rozsądek nie jest stołem itp. Sądy te są słuszne albo, jak się to mówi, prawdziwe, ale nieza­ 285 leżnie od tego rodzaju prawdy są nonsensowe (widersinnig) i banalne. A ściślej mówiąc, nie są to w ogóle sądy. Bardziej realnym przykładem sądu nieskończone­ go jest zbrodnia (das bose Handlung). W cywilnym spo­ rze prawnym neguje się tylko to, że coś jest własnością drugiej strony, przyznając jednak tym samym, że to coś powinno byłoby należeć do tej strony, gdyby miała do tego prawo. Wysuwa się roszczenie tylko w imię prawa (Rechts). A zatem w sądzie negatywnym sfera ogólna,

396

Logika subiektywna. Podmiotowość

prawo, zostaje uznane i zachowane. Natomiast przestęp­ stwo (das Verbrechen) jest takim sądem nieskończonym, który neguje nie tylko szczegółowe prawo, lecz zarazem także całą ogólną sferę, prawo jako prawo. Ma ono wpraw­ dzie swój ą słuszność w tym, że jest rzeczywistym czynem, ale ponieważ odnosi się ono w sposób bezwzględnie ne­ gatywny do etyczności, która stanowi sferę ogólną czynu, to czyn ten jest czymś nonsensownym. Pozytywnością sądu nieskończonego, negacji negacji, jest refleksja jednostkowości w sobie samej, dzięki czemu zostaje ona dopiero ustanowiona jako określoność określo­ na. „Ta jednostkowość jest czymś jednostkowym” - tak brzmi ten sąd zgodnie z tą refleksją. W sądzie istnienia podmiot jest bezpośrednią jednostkowością i o tyle czymś więcej niż tylko coś w ogóle. Dopiero dzięki zapośredniczeniu przez sąd negatywny i nieskończony podmiot zostaje ustanowiony jako jednostkowy. To, co jednostkowe, zostaje tym samym ustanowione jako taka jednostkowość, która kontynuuje się w swym toż­ samym z nią orzeczniku. Dlatego nie występuje już więcej również ogólność jako ogólność bezpośrednia, lecz jako scalenie momentów różnych. Sąd pozytywnie nieskoń­ czony brzmi także: „ta ogólność jest czymś ogólnym” i tym samym to, co ogólne, zostaje również ustanowione jako powrót do siebie samego. Dzięki tej refleksji określeń sądu w sobie sąd został zniesiony. W sądzie negatywnie nieskończonym różnica jest, by tak rzec, za duża, aby sąd mógł pozostać jesz­ cze sądem. Podmiot i orzeczenie nie pozostają w nim w żadnym pozytywnym do siebie stosunku. W sądzie pozytywnie nieskończonym zawarta jest na odwrót tylko tożsamość i z powodu zupełnego braku różnicy sąd nie jest już więcej sądem.

Rozdział drugi. Sąd refleksji

397

Ściślej mówiąc sądem, który zniósł tu sam siebie, jest sąd istnienia. W ten sposób zostaje tu ustanowione to, co zawiera w sobie łącznik sądu, czyli to, że jakościowe ter­ miny skrajne zostały w tej swojej tożsamości zniesione. Ponieważ jednak jedność ta jest pojęciem, to rozpada się ona bezpośrednio znowu na swe terminy skrajne i jest 286 sądem, którego określenia jednak nie są już więcej okre­ śleniami bezpośrednimi, lecz w sobie refleksyjnymi. Sąd istnienia przeszedł w sąd refleksji. B. SĄD REFLEKSJI

W sądzie, który zaistniał teraz dla nas, podmiot jest czymś jednostkowym jako taki, a zarazem ogólność nie jest już ogólnością abstrakcyjną, czyli pojedynczą własno­ ścią, lecz ustanowiona zostaje jako taka ogólność, która przez odnoszenie do siebie momentów różnych scali­ ła się w jedno, albo rozpatrując rzecz od strony treści różnych określeń w ogóle - jest zebraniem razem (Zusammennehmen) różnorodnych własności i egzystencji. Kiedy więc trzeba podać przykłady orzeczników sądów refleksyjnych, to muszą one być całkiem innego rodzaju niż orzeczniki sądów istnienia. Właściwie dopiero w są­ dzie refleksyjnym występuje pewna określona treść, tzn. treść w ogóle. Treść ta jest bowiem określeniem formy refleksyjnie skierowanym ku tożsamości, różniącym się od formy, która jest określonością odróżnioną - od tej jej postaci, jaką ma ona jeszcze jako sąd. W sądzie istnienia treść jest tylko treścią bezpośrednią, czyli abstrakcyjną, nieokreśloną. Jako przykłady sądów refleksyjnych mogą zatem słu­ żyć takie sądy jak „człowiek jest śmiertelny", „rzeczy są przemijające”, „rzecz jest pożyteczna”, „szkodliwa". Takimi

398

Logika subiektywna. Podmiotowość

właśnie swoistymi orzecznikami są twardość, elastycz­ ność ciał, szczęśliwość itd. Wyrażają one pewną istot­ ność, która jest jednak określeniem w stosunku albo tylko ogólnością scalającą. Ta ogólność, która w ruchu sądu re­ fleksyjnego będzie się dalej określać, różni się jeszcze od ogólności pojęcia jako takiej. Wprawdzie nie jest ona już ową abstrakcyjną ogólnością sądu jakościowego, ale po­ zostaje jeszcze w sobie w pewnej relacji względem bezpo­ średniości, z której pochodzi i bezpośredniość leży u jej podłoża jako jej negatywność. Pojęcie określa najpierw istnienie, czyniąc zeń określenia stosunku, kontynuację siebie samego w różnorodności egzystencji, tak iż praw287 dziwa ogólność jest wprawdzie jej wewnętrzną istotą, ale w zjawisku, a ta relatywna natura czy też jej bycie cechą (ihr Merkmal) nie jest jeszcze jej bytem samym w sobie i dla siebie. Jeśli idzie o sąd refleksyjny, to mogłoby nasunąć się przypuszczenie, że należy określić go jako sąd ilości, po­ dobnie jak sąd istnienia określony został także jako sąd jakościowy. Ale podobnie jak w sądzie istnienia bezpo­ średniość była nie tylko bezpośredniością istniejącą, lecz w swej istocie także zapośredniczoną i abstrakcyjną, tak i tu owa zniesiona bezpośredniość nie jest tylko zniesio­ ną jakością, a więc nie tylko ilością. Przeciwnie, podobnie jak jakość jest najbardziej zewnętrzną bezpośredniością, tak i ilość jest w ten sam sposób najbardziej zewnętrznym określeniem przysługującym zapośredniczeniu. O określeniu w tej jego postaci, w jakiej przejawia się ono w swym ruchu w sądzie refleksyjnym, można jesz­ cze powiedzieć to, że w sądzie istnienia ruch określenia zdawał się przebiegać w orzeczniku dlatego, że sąd ten występował w określeniu bezpośredniości, a w związku z tym podmiot występował jako to, co leży u podłoża.

Rozdział drugi. Sąd refleksji

399

Z tego samego powodu w sądzie refleksyjnym ruch okre­ ślania przebiega w podmiocie, ponieważ tym, co określa ten sąd, jest refleksyjny byt sam w sobie. Tym, co istotne, jest więc tutaj to, co ogólne, czyli orzecznik. Toteż orzecz­ nik stanowi tu to, co leży u podłoża, czyli to, według cze­ go mierzyć należy podmiot i zgodnie z czym należy go określać. Jednak przez dalsze rozwinięcie formy pod­ miotu także orzecznik zyskuje pewne dalsze określenie, ale tylko pośrednio, natomiast poprzednie określenie oka­ zuje się z wyżej podanego powodu bezpośrednim dalszym określeniem. Co się tyczy obiektywnego znaczenia tego sądu, to jednostkowość wstępuje tu poprzez swą ogólność w ist­ nienie, ale jako takie, które pozostaje w pewnym istot­ nym określeniu stosunku, w pewnej poprzez całą różno­ rodność zjawiska utrzymującej się istotności. Podmiot powinien być tym, co samo w sobie i dla siebie określone. Określoność tę ma podmiot w swoim orzeczniku. Ale to, co jednostkowe, jest tu z drugiej strony refleksyjnie skierowane ku temu swemu orzecznikowi, stanowiącemu jego ogólną istotę. O tyle też podmiot jest czymś, co eg­ zystuje i przejawia się. W sądzie tym orzecznik nie jest już więcej inherentny w podmiocie. Jest raczej tym, co samo w sobie i dla siebie, a owa jednostkowość podlega 288 subsumcji pod nie jako coś akcydentalnego. Jeśli sądy istnienia mogą też być określone jako sądy inherencji, to sądy refleksji są raczej sądami subsumcji.

a) Sąd singularny Bezpośredni sąd refleksyjny brzmi więc teraz znowu: „ta jednostkowość jest czymś ogólnym”, ale podmiot i orzecznik [występują] w znaczeniu, jakie wyżej poda­

400

Logika subiektywna. Podmiotowość

no. Toteż sąd ten można dokładniej wyrazić tym samym „to oto jest czymś w sposób istotny ogólnym”. Ale jakieś „to oto” nie jest czymś w sposób istotny ogól­ nym. Przytoczony pozytywny co do swej ogólnej formy sąd musi więc zostać w ogóle ujęty w sposób negatywny. Ale jeśli sąd refleksyjny nie jest sądem tylko pozytyw­ nym, to negacja nie dotyczy bezpośrednio orzecznika, który nie jest przecież czymś inherentnym, lecz bytem samym w sobie. Podmiot jest raczej tym, co się zmienia i co powinno być określone. Sąd negatywny należy więc tutaj ująć tak oto: jakieś „nie to oto” jest określonością refleksji. Tego rodzaju „samo w sobie” ma bardziej ogól­ ną egzystencję niż egzystencja w jakimś „tym oto”. Sąd singularny ma tym samym swoją najbliższą prawdę w są­ dzie partykularnym. b) Sąd partykularny Nie-jednostkowością (die Nicht-Einzelheit) podmiotu, która musi zostać ustanowiona zamiast jego singularności w pierwszym sądzie refleksyjnym, jest szczegóło­ wość. Ale jednostkowość została w sądzie refleksyjnym określona jako jednostkowość istotna. Szczegółowość nie może zatem być tu określeniem prostym, abstrakcyjnym, w którym to, co jednostkowe, zostałoby zniesione, a to, co ma egzystencję, zatraciłoby się, lecz może ona być tyl­ ko pewnym rozszerzeniem jednostkowości w refleksji ze­ wnętrznej. Tym samym podmiot okazuje się niektórymi (einige) „tymi oto” albo szczegółową wielością momentów jednostkowych. Sąd: „Niektóre te oto są czymś ogólnym refleksji” wy­ stępuje początkowo jako sąd pozytywny, ale jest on rów­ nież negatywny. „Niektóre” zawiera w sobie ogólność.

Rozdział drugi. Sąd refleksji

401

Od strony ogólności może ono być rozpatrywane jako komprehensywne. Ale ponieważ jest szczegółowością, nie jest ono tej ogólności adekwatne. Negatywne określenie, które przypadło podmiotowi wskutek przejścia sądu singularnego [w partykularny], jest — jak wyżej wskazali­ śmy — także określeniem stosunku, łącznika. W sądzie „niektórzy ludzie są szczęśliwi”, zawarta jest bezpośrednia konsekwencja: „niektórzy ludzie nie są szczęśliwi”. Jeśli 289 niektóre rzeczy są pożyteczne, to niektóre rzeczy są wła­ śnie na skutek tego niepożyteczne. Sąd pozytywny i sąd negatywny nie są już czymś odrębnym od siebie, lecz sąd partykularny zawiera bezpośrednio obydwa, właśnie dlatego że jest sądem refleksyjnym. Ale dlatego sąd par­ tykularny jest sądem nieokreślonym. Jeśli w przykładach tego rodzaju sądów rozpatrywać będziemy dalej podmiot - niektórzy ludzie, zwierzęta itd. — to okaże się, że podmiot partykularnego określenia formalnego: „niektórzy”, zawiera jeszcze w sobie określe­ nie treści: „ludzie” itd. Podmiot sądu singularnego mógł­ by więc brzmieć „ten oto człowiek” — jest to singularność należąca właściwie do sfery zewnętrznego wskazywania, dlatego podmiot powinien raczej brzmieć na przykład „Gajus”. Ale wtedy podmiot sądu partykularnego nie może już brzmieć „niektórzy Gajusowie”, Gajus bowiem ma być jednostkowy jako taki. Określeniu „niektórzy” zostaje więc przydana treść bardziej ogólna, na przykład ludzie, zwierzęta itd. Nie jest to treść tylko empiryczna, lecz treść określona przez formę sądu [partykularnego]. Jest on mianowicie czymś ogólnym, ponieważ określenie „niektórzy” zawiera w sobie ogólność i zarazem ogólność ta — ponieważ u jej podstaw leży refleksyjna jednostko­ wość — musi zostać oddzielona od tego, co jednostkowe. Ściślej biorąc, ta ogólność jest także pewną ogólną natu­

402

Logika subiektywna. Podmiotowość

rą, czyli człowiekiem, zwierzęciem jako rodzaj, słowem — antycypacją tej ogólności, która jest rezultatem sądu refleksji, tak samo jak sąd pozytywny, ponieważ podmio­ tem jego jest to, co jednostkowe, antycypował określenie będące rezultatem sądu istnienia. Podmiot, który zawiera w sobie momenty jednostko­ we, ich odnoszenie się do szczegółowości oraz pewną ogólną naturę, zostaje już dlatego ustanowiony jako total­ ność określeń pojęcia. Jest to jednak właściwie zewnętrz­ ne rozpatrywanie podmiotu. Tym, co w podmiocie zo­ stało już dzięki jego formie ustanowione jako odnoszące się do siebie, jest rozszerzenie „tego oto” w szczegóło­ wość. Ale to uogólnienie nie jest adekwatne „temu oto”. „To oto” jest czymś całkowicie określonym, natomiast „niektóre to oto” jest czymś nieokreślonym. Rozszerze­ nie to powinno być czymś, co przysługuje „temu oto”, powinno więc być z nim zgodne - całkowicie określone. Takim rozszerzeniem jest totalność, czyli ogólność w ogó­ le. U podstaw tej ogólności leży „to oto”, ponieważ to 290 jednostkowość jest tu czymś w sobie refleksyjnym. Dal­ sze określenia tego, co jednostkowe, przebiegają wobec tego tutaj w sposób zewnętrzny i podobnie jak szczegó­ łowość określiła się z tej samej racji jako „niektórzy”, to ogólność, którą osiągnął podmiot, jest wszystkością, a sąd partykularny przeszedł w uniwersalny.

c) Sąd uniwersalny

Ogólność w tej postaci, w jakiej występuje ona w pod­ miocie sądu uniwersalnego, jest zewnętrzną ogólnością refleksji, wszystkością. Wszyscy są czymś jednostkowym. To, co jednostkowe, zawarte jest we wszystkości w spo­ sób niezmieniony. Ogólność ta jest więc tylko scaleniem

Rozdział drugi. Sąd refleksji

403

momentów jednostkowych, dla siebie trwałe istniejących. Jest pewną wspólnością, która przysługuje im tylko w ra­ mach porównania — zazwyczaj na tę właśnie wspólność wpada głównie subiektywne wyobrażenie, kiedy mowa o ogólności. Jako najbliższą rację tego, że jakieś określe­ nie ma być uważane za ogólne, podaje się zazwyczaj to, że przysługuje ono wielu. W analizie [matematycznej] ma się przed oczyma także tego rodzaju pojęcie ogólności, zwłaszcza wtedy, gdy na przykład rozwinięcie funkcji jakiegoś wielomianu uważa się za ogólniejsze niż rozwinię­ cie funkcji dwumianu, ponieważ wielomian przedstawia więcej jednostek niż dwumian. Postulat, by funkcja zosta­ ła przedstawiona w swojej ogólności, wymaga właściwie jakiegoś wszechmianu, nieskończoności, która została wyczerpana. Ale tutaj wyłania się sama przez się granica owego postulatu i przedstawienie nieskończonej mnogo­ ści musi się zadowolić tym, że nieskończoność ta tylko powinna zachodzić i tym samym zadowolić się też wie­ lomianem. Faktycznie jednak dwumian jest już wszechmianem w tych wypadkach, w których metoda albo reguła dotyczy tylko zależności jednego wyrazu od drugiego, a zależność wielu wyrazów od tych, które je poprzedzają, nie partykularyzuje się, lecz podstawą każdej jest ciągle jedna i ta sama funkcja. Za to, co naprawdę ogólne, na­ leży uważać metodę albo regułę. W dalszym rozwijaniu [szeregu] lub w rozwijaniu wielomianu reguła zostaje tylko powtórzona, toteż przez zwiększoną mnogość wy­ razów reguła nie zyskuje na ogólności. O nieskończono­ ści fałszywej i jej złudzeniach była już mowa przedtem. Ogólność pojęcia to osiągnięta tamta strona, natomiast 291 nieskończoność fałszywa obciążona jest „tamtą stroną” jako nieosiągalną, ponieważ jest tylko postępem w nie­ skończoność. Jeśli przy ogólności ma się tylko przed

404

Logika subiektywna. Podmiotowość

oczyma wszystkość — ogólność, która ma być wyczerpana w momentach jednostkowych jako jednostkowych — to jest to równoznaczne z popadnięciem z powrotem w ową fałszywą nieskończoność. Albo też samą wielość bierze się za wszystkość. Ma się przy tym niejasno przed oczy­ ma ogólność pojęcia istniejącą w sobie i dla siebie. Poję­ cie jest właśnie tym, co zmusza do pójścia dalej i wyjścia poza uporczywie trwałą jednostkowość, której trzyma się wyobrażenie, oraz poza zewnętrzność jej refleksji, pod­ suwając wszystkość jako totalność, czy raczej — katego­ ryczny byt sam w sobie i dla siebie. Przejawia się to zresztą także we wszystkości, która jest w ogóle ogólnością empiryczną. Ponieważ jednostko ­ wość zostaje ustanowiona jako coś bezpośredniego i dla­ tego jest czymś, co się zastaje i bierze z zewnątrz, to i re­ fleksja, która łączy [te jednostkowości] we wszystkość, jest w stosunku do tego, co jednostkowe, również czymś zewnętrznym. Ponieważ jednak to, co jednostkowe, jako „to oto” jest niewątpliwie obojętne w stosunku do tej refleksji, to ogólność i taka jednostkowość nie mogą się połączyć w jedną jedność. Empiryczna wszystkość po­ zostaje więc tylko pewnym zadaniem, powinnością, która dlatego nie może być przedstawiana jako byt. Empirycz­ nie ogólne twierdzenie — gdyż tego rodzaju twierdzenia przecież się formułuje — polega więc na milcząco przyję­ tej zgodzie, że jeśli tylko nie można przytoczyć żadnego przeciwstawnego przykładu, to większość przypadków ma mieć walor wszystkości albo subiektywna wszystkość, czyli wszystkość obejmująca przypadki, które doszły do naszej wiadomości, może być uważana za wszystkość obiektywną. Rozpatrując bliżej sąd uniwersalny, do którego doszli­ śmy, okazuje się, że podmiot, który—jak to przedtem za-

Rozdział drugi. Sąd refleksji

405

uważyliśmy - ogólność samą w sobie i dla siebie zawiera w sobie jako założoną, zawiera ją teraz także jako w nim ustanowioną. „Wszyscy ludzie” znaczy, po pierwsze, „rodzaj ludzki”, po drugie, rodzaj ten w jego ujednostkowieniu, ale w ten sposób, że jednostki rozszerzane są jednocześnie w ogólność rodzaju. I na odwrót, ogólność 292 za sprawą tego powiązania z jednostkowością okazuje się również całkowicie określona jako jednostkowość. Dzię­ ki temu ogólność ustanowiona zrównała się z ogólnością założoną. W rzeczy samej jednak nie należy tu brać przede wszystkim pod uwagę założenia, lecz rozpatrzyć dla siebie rezultat, jaki dokonał się w określeniu formy. Jed­ nostkowość, kiedy rozszerza się we wszystkość, zostaje ustanowiona jako negatywność, która jest tożsamym od­ noszeniem się do siebie samej. Tym samym nie pozostała ona ową pierwszą jednostkowością, na przykład jednost­ kowością jakiegoś Gajusa, lecz jest określeniem tożsa­ mym z ogólnością, czyli absolutną określonością tego, co ogólne. Owa pierwsza jednostkowość sądu singularnego nie była jednostkowością bezpośrednią sądu pozytywne­ go, lecz powstała dzięki dialektycznemu ruchowi sądu istnienia w ogóle. Została ona już [z góry] wyznaczona do tego, by być negatywną tożsamością określeń sądu sin­ gularnego. To jest właśnie owym prawdziwym założe­ niem sądu refleksji. W porównaniu z dokonującym się w tym sądzie ustanawianiem, owa pierwsza określoność jednostkowości była jej bytem samym w sobie. To, czym jednostkowość jest sama w sobie, zostaje więc teraz usta­ nowione przez ruch sądu refleksji — to, że jednostkowość jest tożsamym odnoszeniem się tego, co określone, do siebie samego. W ten oto sposób owa refleksja, która rozszerzyła jednostkowość we wszystkość, nie jest już

406

Logika subiektywna. Podmiotowość

refleksją w stosunku do niej zewnętrzną. Staje się ona dzięki temu tylko dla siebie tym, czym była już sama w sobie. Rezultatem jest tu wobec tego naprawdę ogólność obiektywna. O tyle też podmiot zrzucił z siebie formal­ ne określenie sądu refleksji, które od „tego oto”, poprzez „niektóre” przeszło do wszystkości: zamiast „wszyscy lu­ dzie” należy teraz powiedzieć „człowiek” (der Mensch). Ogólność, która w konsekwencji powstała, to rodzaj — ogólność, która w sobie samej jest konkretna. Rodzaj nie jest niczym inherentnie zawartym w podmiocie, czyli nie jest jego jednostkową własnością, nie jest w ogóle żad­ ną jego własnością. Każdą jednostkową określoność za­ wiera ona jako coś, co rozpłynęło się w jej substancjalnej nieskazitelności. Rodzaj, ponieważ ustanowiony zostaje jako ta negatywna tożsamość z sobą samym, jest w swej istocie podmiotem. Ale nie jest on już więcej podporząd­ kowany (subsumiert) swemu orzecznikowi. Tym samym zmienia się też natura sądu refleksji. 293 Sąd refleksji był w swej istocie sądem substancji. Orzecz­ nik został tu określony jako ogólność istniejąca sama w sobie w przeciwieństwie do podmiotu sądu. Z punktu widzenia swej treści można było orzecznik ująć jako istotne określe­ nie stosunku albo także jako cechę — określenie, zgodnie z którym podmiot jest tylko czymś, co ma charakter zja­ wiska istotnego. Ale podmiot, kiedy określa się jako obiek­ tywna ogólność, przestaje być czymś podporządkowanym takiemu określeniu stosunku czy też takiej obejmującej wszystko razem refleksji. Orzecznik taki w porównaniu z tą ogólnością jest raczej czymś szczegółowym. Stosunek między podmiotem i orzecznikiem odwrócił się tym sa­ mym i o tyle też sąd zniósł teraz sam siebie. To zniesienie sądu pokrywa się z tym, co stanowi określenie łącznika, który musimy jeszcze rozpatrzyć.

Rozdział drugi. Sąd konieczności

407

Zniesienie określeń sądu i ich przejście w łącznik jest jed­ nym i tym samym. Skoro bowiem podmiot wzniósł się na szczebel ogólności, to zrównał się w tym określeniu z orzecznikiem, który jako ogólność refleksyjna zawie­ ra w sobie także szczegółowość. Podmiot i orzecznik są więc tożsame, to znaczy — połączyły się w łączniku. Tą tożsamością jest rodzaj, czyli sama w sobie i dla siebie ist­ niejąca natura jakiejś rzeczy. Jeśli więc tożsamość ta zno­ wu w sądzie się rozdwaja, to tym, dzięki czemu podmiot i orzecznik odnoszą się wzajemnie do siebie okazuje się wewnętrzna natura — stosunek konieczności, w którym wyżej wymienione określenia sądu są tylko nieistnieją­ cymi różnicami. To, co przysługuje wszystkim jednostkom jakiegoś rodzaju, przysługuje im dzięki naturze rodzaju — twierdzenie to jest bezpośrednią konsekwencją i wyrazem tego, co widzieliśmy przedtem, czyli tego, że podmiot, na przykład wszyscy ludzie, odrzuca swoje określenie formy i zamiast „wszyscy ludzie” należy powiedzieć „człowiek” (der Mensch). Ten istniejący sam w sobie i dla siebie zwią­ zek stanowi podłoże nowego sądu - sądu konieczności. C. SĄD KONIECZNOŚCI

Określeniem, do którego doszła w swym rozwoju ogólność, jest — jak się okazało — ogólność sama w sobie i dla siebie istniejąca, czyli ogólność obiektywna, czyli ta, której w sferze istoty odpowiada substancjalność. Różni się ona od substancjalności tym, że należy do pojęcia 294 i dlatego nie jest tylko wewnętrzną, lecz także ustanowio­ ną koniecznością swych określeń albo tym, że różnica jest czymś jej immanentnym, gdy tymczasem substan­ cja ma swoją różnicę tylko w swych akcydensach, nie zaś jako zasadę w sobie samej.

408

Logika subiektywna. Podmiotowość

Ta obiektywna ogólność zostaje teraz w sądzie usta­ nowiona. Tym samym jest ona, po pierwsze, ustanowio­ na z tą swoją istotną określonością jako jej immanentną, a po drugie jako różna od tej swojej określoności, jako szczegółowość, której substancjalnym podłożem jest wła­ śnie tamta ogólność. Tym samym określiła się ona jako rodzaj i gatunek. a) Sąd kategoryczny Rodzaj dzieli się albo odbiega od siebie w sposób istot­ ny w gatunki. Rodzaj jest rodzajem tylko o tyle, o ile obejmuje podporządkowane sobie gatunki. Gatunek jest gatunkiem tylko o tyle, o ile z jednej strony ma swą egzy­ stencję w rzeczach jednostkowych, a z drugiej jest pewną wyższą ogólnością w rodzaju. Orzecznikiem sądu kategorycznego jest właśnie taka ogólność, która stanowi immanentną naturę podmiotu. Sąd kategoryczny jest jednak sam pierwszym, czyli bez­ pośrednim sądem konieczności. Dlatego też określoność podmiotu, na skutek której jest on w stosunku do rodza­ ju lub gatunku czymś szczegółowym lub jednostkowym, należy do bezpośredniości egzystencji zewnętrznej. Ale także obiektywna ogólność znajduje tu również dopie­ ro tylko swoją bezpośrednią partykularyzację. Z jednej strony jest ona z tego powodu sama ogólnością określo­ ną i w porównaniu z nią istnieją pewne wyższe rodzaje z drugiej, nie jest ona właśnie najbliższą ogólnością, czyli nie jest taką, której określoność jest właśnie zasadą spe­ cyficznej szczegółowości podmiotu. Tym, co występuje tu jako konieczne, jest substancjalna tożsamość podmiotu i orzecznika, w porównaniu z którą swoista własność od­ różniająca podmiot od orzecznika jest tylko pewną nie­

Rozdział drugi. Sąd konieczności

409

istotną założonością albo nawet tylko nazwą. Podmiot zostaje w swoim orzeczniku refleksyjnie skierowany w swój byt w sobie i dla siebie. Orzecznika takiego nie należy stawiać na równi z orzecznikami dotychczas rozważanych sądów, tak jak na przykład wtedy, kiedy bezładnie wrzuca się do jednego worka takie sądy jak „róża jest czerwona”, „róża jest rośli­ ną” lub „ten pierścień jest żółty”, „ten pierścień jest zło­ tem” i taką zewnętrzną własność jak kolor jakiegoś kwiatu 295 uważa się za orzecznik równoznaczny z wegetabilną (vegetabilische) naturą kwiatu, to przeoczona zostaje tu różnica, która narzuca się najpospolitszemu nawet sposobowi uj­ mowania. Dlatego też sąd kategoryczny należy stanowczo odróżnić od sądu pozytywnego i negatywnego. W sądzie pozytywnym czy negatywnym to, co orzeka się o podmio­ cie, jest pewną jednostkową, przypadkową treścią, w kate­ gorycznym natomiast podmiot jest totalnością w sobie refleksyjnej formy. W sądzie kategorycznym łącznik ma też dlatego walor konieczności, w tamtych natomiast tylko walor abstrakcyjnego bezpośredniego bytu. Określoność podmiotu, dzięki której jest on w po­ równaniu z orzecznikiem czymś szczegółowym, okazuje się tymczasem jeszcze czymś przypadkowym. Podmiot i orzecznik są odniesione do siebie jako konieczne nie dzięki ich formie czy określoności. Konieczność jest tu więc jeszcze wewnętrzna. Podmiot jest jednak podmio­ tem tylko jako coś szczegółowego, a ponieważ ma on tu ogólność obiektywną, to powinien ją w istocie rzeczy mieć zgodnie z ową jeszcze tylko bezpośrednią określo­ nością. Ogólność obiektywna określając siebie, tzn. wstę­ pując w sąd, jest w istocie rzeczy w stosunku tożsamym z tą oddzieloną od niej określonością jako taką, a to zna­ czy, że nie należy jej w istocie rzeczy ustanawiać jako tyl­

410

Logika subiektywna. Podmiotowość

ko przypadkowej. Sąd kategoryczny staje się zgodny ze swoją obiektywną ogólnością dopiero dzięki tej koniecz­ ności swego bezpośredniego bytu i tym samym okazuje się takim, który przeszedł w sąd hipotetyczny.

b) Sąd hipotetyczny

Jeśli jest A, to jest B. Inaczej mówiąc: byt A nie jest jego własnym bytem, lecz bytem „innego”, bytem B. Tym, co w powyższym sądzie zostaje ustanowione, jest koniecz­ ny związek bezpośrednich określoności, związek, który w sądzie kategorycznym nie był jeszcze ustanowiony. Mamy tu dwie egzystencje bezpośrednie, czyli zewnętrznie przypadkowe, spośród których tylko jedna — podmiot występuje w sądzie kategorycznym. Ale ponieważ jedna egzystencja jest tu zewnętrzna w stosunku do drugiej, to i ta druga jest bezpośrednio zewnętrzna w stosunku do pierwszej. Z punktu widzenia tej bezpośredniości treść obu tych stron jest jeszcze czymś wzajemnie sobie obojętnym. Sąd jest ten więc przede wszystkim twier296 dzeniem pustej formy. Bezpośredniość ta wprawdzie jest po pierwsze jako taka samoistnym, konkretnym bytem. Ale po drugie, tym, co istotne, jest stosunek, który mu przysługuje. Byt ten jest zatem w tym samym stopniu również tylko czystą możliwością: sąd hipotetyczny nie zawiera w sobie tego, że A istnieje czy też że istnieje B, lecz tylko to, że jeśli jest jedno, to jest drugie. Jako istnie­ jący ustanowiony jest tylko związek obu terminów skraj­ nych, nie zaś one same. W konieczności tej raczej każdy termin ustanowiony zostaje w ten sposób, że w równym stopniu jest bytem terminu drugiego. Zasada tożsamości głosi: A jest tylko A, a nie B, a B jest tylko B, nie zaś A. Natomiast w sądzie hipotetycz­

Rozdział drugi. Sąd konieczności

411

nym byt rzeczy skończonych ustanowiony zostaje przez pojęcie zgodnie z ich formalną prawdą, czyli w taki spo­ sób, że to, co skończone, jest swym własnym bytem, ale w równym stopniu nie jest też swym własnym bytem, lecz bytem „innego”. W sferze bytu to, co skończone, zmienia się, staje się czymś, co inne. W sferze istoty to, co skończone, jest zjawiskiem i zostaje ustanowione, że byt polega na tym, że prześwieca w nim „inne”, a konieczność jest stosunkiem wewnętrznym nieustanowionym jeszcze jako taki. Pojęcie natomiast oznacza to, że tożsamość ta została ustanowiona i że to, co ma byt, nie jest abstrakcyj­ ną, lecz konkretną tożsamością ze sobą, i że bezpośred­ nio w sobie samym jest bytem „innego”. Sąd hipotetyczny można przez wprowadzenie stosun­ ków refleksyjnych ująć w jego bliższej określoności jako stosunek racji i następstwa, warunku i tego, co uwarun­ kowane, jako przyczynowość itd. Podobnie jak w sądzie kategorycznym w swojej formie pojęciowej wystąpiła substancjalność, tak w hipotetycznym występuje zwią­ zek przyczynowy. Zarówno ten stosunek, jak i wszystkie inne są podporządkowane pojęciu, ale w nim nie wystę­ pują one jako stosunki między samoistnymi stronami, lecz same te strony są w istocie rzeczy tylko momentami jed­ nej i tej samej tożsamości. W pojęciu tym nie przeciw­ stawiają się jednak jeszcze sobie według określeń pojęcia, jako to, co jednostkowe, szczegółowe i ogólne, lecz dopie­ ro tylko jako momenty w ogóle. Sąd hipotetyczny ma też dlatego raczej postać jakiegoś twierdzenia. Podobnie jak sąd partykularny ma nieokreśloną treść, tak sąd hipote­ tyczny ma nieokreśloną formę, ponieważ jego treść nie odnosi się do siebie jako podmiot i orzecznik. Jednak byt w sądzie hipotetycznym jest sam w sobie, ponieważ jest bytem „innego”, i właśnie dlatego jedno-

412

Logika subiektywna. Podmiotowość

297 ścią, którą stanowi on sam i to, co inne, a zatem ogólnością. Ale tym samym jest właściwie ten byt zarazem tylko bytem szczegółowym, gdyż jest bytem określonym i by­ tem, który w swojej określoności odnosi się nie tylko do siebie samego. Ustanowiona tu jednak zostaje nie prosta,

abstrakcyjna szczegółowość, gdyż dzięki bezpośredniości przysługującej momentom określonym, momenty tej szcze­ gółowości występują jako różne. Zarazem jednak dzięki ich jedności, którą stanowi ich odnoszenie się do siebie, ta szczegółowość jest także ich totalnością. Tym więc, co naprawdę zostaje w tym sądzie ustanowione, jest ogól­ ność jako konkretna tożsamość pojęcia, którego określe­ nia nie mają dla siebie trwałego istnienia, lecz są tylko ustanowionymi w ogólności momentami szczegółowy­ mi. Tym samym sąd ten jest sądem dysjunktywnym.

c) Sąd dysjunktywny W sądzie kategorycznym pojęcie występuje jako obiektywna ogólność i jako zewnętrzna jednostkowość. W hipotetycznym pojęcie występuje w tej zewnętrzno­ ści w swej negatywnej tożsamości. Dzięki niej momenty pojęcia uzyskują ową ustanowioną teraz w sądzie dys­ junktywnym określoność, którą w sądzie hipotetycznym mają one w sposób bezpośredni. Sąd dysjunktywny jest więc obiektywną ogólnością ustanowioną jako połączo­ na z formą. Zawiera on więc, po pierwsze, konkretną ogólność, czyli rodzaj w prostej formie jako podmiot, a po drugie, tę samą ogólność, ale jako totalność jej róż­ nych określeń. A jest albo B, albo C. Jest to konieczność pojęciowa, w której, po pierwsze, tożsamość obu ter­ minów skrajnych okazuje się tym samym zakresem, tą samą treścią i tą samą ogólnością. Po drugie, terminy te

Rozdział drugi. Sąd konieczności

413

różnią się od siebie co do formy określeń pojęciowych, ale z racji wspomnianej tożsamości forma ta występuje jako tylko forma. Po trzecie, tożsama ogólność obiektyw­ na przejawia się jako w sobie refleksyjna w przeciwień­ stwie do nieistotnej formy, czyli jako treść, ale jako taka, która w sobie samej ma określoność formy: czy to jako prosta określoność rodzaju, czy to jako ta właśnie okre­ śloność rozwinięta w swych różnicach — i tym samym jest ona szczegółowością gatunków oraz ich totalnością, ogólnością rodzaju. Szczegółowość w swoim rozwinię­ ciu jest orzecznikiem, gdyż jest ona o tyle tym, co ogól­ niejsze, że zawiera w sobie całą ogólną sferę podmiotu, ale zarazem tę samą sferę w jej rozbiciu się na momenty 298 szczegółowe. Jeśli rozpatrzymy bliżej to rozpadnięcie się na mo­ menty szczegółowe, to okaże się, że — po pierwsze — ro­ dzaj stanowi substancjalną ogólność gatunków. Podmiot jest więc zarazem zarówno B,jak i C. To „zarówno - jaki” oznacza pozytywną tożsamość tego, co szczegółowe, z tym, co ogólne. Ta obiektywna ogólność zachowuje się całkowicie nadal w swojej szczegółowości. Gatunki — po drugie — wykluczają się wzajemnie: A jest albo B, albo C. Gatunki bowiem to określona różnica występująca w sfe­ rze ogólnej. To „albo-albo” jest ich negatywnym odno­ szeniem się do siebie. Jednak w tym negatywnym odno­ szeniu się są one równie tożsame, jak w tamtym. Rodzaj jest jednością gatunków jako określonych momentów szczegółowych. Gdyby rodzaj był ogólnością abstrakcyj­ ną, podobnie jak w sądach istnienia, to gatunki należa­ łoby ujmować jako różne i w stosunku do siebie obojętne. Ale rodzaj nie jest zewnętrzną, tylko przez porówna­ nie i opuszczanie powstałą ogólnością, lecz immanentną i konkretną ogólnością gatunków.

414

Logika subiektywna. Podmiotowość

Empiryczny sąd dysjunktywny nie zawiera w sobie konieczności. A jest albo B, albo C, albo D, ponieważ ga­ tunki B, C, D itd. zastane zostały jako istniejące. W rze­ czy samej nie można właściwie na tej podstawie mówić o jakimś „albo-albo”. Gatunki takie bowiem stanowią tylko jakąś subiektywną zupełność. Jeden gatunek wyklu­ cza wprawdzie drugi, ale stosunek „albo-albo” wyklucza wszystkie dalsze gatunki i zamyka sobą pewną całą sferę. Totalność ma swoją konieczność w negatywnej jedności ogólności obiektywnej, w której jednostkowość została rozwiązana i jest w niej immanentnie zawarta jako prosta zasada różnicy, za pomocą której gatunki zostają określo­ ne i odniesione do siebie. Empiryczne gatunki mają nato­ miast swoje różnice w jakiejś przypadkowości, która jest zasadą zewnętrzną, a więc nie ich własną zasadą i tym samym też nie jest immanentną określonością rodzaju. Dlatego też nie są w swojej określoności wzajemnie do siebie odniesione. Gatunki jednak przez wzajemne od­ noszenie się do siebie ich określoności stanowią ogólność orzecznika. Tak zwane pojęcia przeciwstawne i kontradyktoryczne powinny były właściwie dopiero tu znaleźć swoje miejsce. W sądzie dysjunktywnym ustanowiona zosta­ ła bowiem istotna różnica pojęciowa. Zarazem jednak mają one w nim swoją prawdę, tę mianowicie, że samo 299 przeciwstawienie i kontradyktoryczność różnią się od siebie zarówno jako przeciwstawne, jak i jako kontradyktoryczne. Gatunki są przeciwstawne, jeśli są tylko różne — dzięki rodzajowi bowiem jako ich obiektywnej naturze przysługuje im samo w sobie i dla siebie ist­ niejące trwałe istnienie, a kontradyktoryczne, jeśli się wykluczają. Każde z tych określeń dla siebie jest jed­ nak jednostronne i nie zawiera w sobie prawdy. W „al­

Rozdział drugi. Sąd konieczności

415

bo-albo” sądu dysjunktywnego zostaje ustanowiona ich jedność jako ich prawda, zgodnie z którą samo owo samoistne trwałe istnienie jako konkretna ogólność jest także zasadą negatywnej jedności, dzięki której gatunki wzajemnie się wykluczają. Wykazana dopiero co tożsamość podmiotu i orzecz­ nika w ich negatywnej jedności sprawia, że rodzaj zostaje w sądzie dysjunktywnym określony jako rodzaj najbliż­ szy. Wyrażenie to wskazuje przede wszystkim na różnicę tylko ilościową jakiegoś „mniej” lub „więcej” — na określe­ nia, które zawiera w sobie jakaś ogólność w porównaniu z podporządkowaną jej szczegółowością. Zgodnie z tym jest rzeczą przypadkową, co właściwie stanowi ten naj­ bliższy rodzaj. Jeśli jednak rodzaj uważamy za ogólność utworzoną tylko przez opuszczanie określeń, to nie może on właściwie tworzyć sądu dysjunktywnego. Jest bowiem rzeczą przypadkową, czy pozostała jeszcze w nim ta okre­ śloność, która stanowi zasadę owego „albo—albo”. Rodzaj nie byłby w ogóle przedstawiony w gatunkach zgodnie ze swą określonością, a gatunki mogłyby posiadać tylko jakąś przypadkową zupełność. W sądzie kategorycznym rodzaj występuje w odniesieniu do podmiotu przede wszystkim tylko w tej abstrakcyjnej formie i dlatego nie jest koniecznie jego najbliższym rodzajem, a wobec tego czymś zewnętrznym. Jeśli jednak rodzaj występuje jako konkretna, w sposób istotny określona ogólność, to ja­ ko prosta określoność jest on jednością momentów poję­ cia, które w tej niezłożoności występują tylko jako znie­ sione, a swoją realną różnicę mają w gatunkach. Rodzaj jest zatem o tyle najbliższym rodzajem jakiegoś gatunku, że gatunek posiada swoją specyficzną różnicę w istotnej określoności rodzaju, a gatunki w ogóle mają swoją róż­ ną określoność jako zasadę w naturze rodzaju.

416

Logika subiektywna. Podmiotowość

To, co właśnie rozpatrywaliśmy, stanowi tożsamość podmiotu i orzecznika od strony określoności w ogóle 300 — strony ustanowionej przez sąd hipotetyczny, którego konieczność jest tożsamością momentów bezpośrednich i różnych, a zatem w swej istocie negatywną jednością. Ta negatywna jedność jest w ogóle tym, co oddziela od siebie podmiot i orzecznik, ale teraz jedność ta sama zo­ staje ustanowiona jako różna — w podmiocie jako prosta określoność, w orzeczniku jako totalność. Wspomniane oddzielanie od siebie podmiotu i orzecznika jest różnicą pojęciową, a totalność gatunków w orzeczniku nie może właśnie dlatego być żadną inną. Toteż otrzymujemy dzięki temu wzajemną określoność terminów sądu dysjunktywnego. Redukuje się ona do róż­ nicy pojęcia, gdyż tylko pojęcie jest tym, co się rozdzie­ la (sich disjungiert) i w swoim określeniu ukazuje swoją negatywną jedność. A poza tym w rachubę wchodzi tu gatunek tylko w swej określoności pojęciowej, a nie w tej postaci, w jakiej z idei wstąpił w swoją dalszą samoistną realność. Postać ta w prostej zasadzie rodzaju zostaje nie­ wątpliwie pominięta. Natomiast różnica istotna musi być momentem pojęcia. W rozpatrywanym tu sądzie została właściwie teraz, dzięki własnemu dalszemu określeniu się pojęcia, ustanowiona sama dysjunkcja sądu, czyli to, co w pojęciu okazało się jego określeniem samym w sobie i dla siebie, jego zróżnicowaniem się w określone pojęcia. Ponieważ pojęcie jest teraz tym, co ogólne, zarówno pozytywną, jak i negatywną totalnością tego, co szczegó­ łowe, to dzięki temu ono samo okazuje się również bez­ pośrednio jednym ze swoich własnych dysjunktywnych czło­ nów, a drugi człon jest tą ogólnością w jej rozdzieleniu się na swe momenty szczegółowe, czyli określonością pojęcia jako określoność, w której ogólność występuje właśnie jako

Rozdział drugi. Sąd konieczności

417

totalność. Jeśli dysjunkcja jakiegoś rodzaju w gatunki nie osiągnęła jeszcze tej formy, to jest to dowód, że nie wzniosła się ona jeszcze do poziomu określoności pojęcia i że nie wyłoniła się z pojęcia. Barwa jest albo fioletowa, albo ciemnoniebieska, albo jasnoniebieska, albo zielona, albo żółta, albo pomarańczowa, albo czerwona, w takiej dysjunkcji empiryczne pomieszanie i nieczystość rzuca się od razu w oczy. Rozpatrywana od tej strony sama dla siebie zasługuje już na to, by nazwać ją barbarzyńską. Jeśli natomiast barwa ujęta zostaje jako konkretna jedność jasności i ciemności, to rodzaj ten zawiera w sobie okre­ śloność, która stanowi zasadę jego podziału na gatunki. Spośród tych gatunków jednak jeden musi być barwą bezwzględnie prostą, która swoje przeciwieństwo zawie­ 301 ra w sobie jako określone w swej tożsamości (gleichschuiebend), zamknięte w swej intensywności i zanegowane. Po jej przeciwnej stronie musi wystąpić przeciwieństwo sto­ sunku jasności i ciemności, do czego — ponieważ wszyst­ ko to dotyczy zjawiska naturalnego — dołączyć się jeszcze musi obojętna neutralność przeciwieństwa. Uważanie ta­ kich mieszanin jak barwa fioletowa i pomarańczowa oraz takich różnic stopnia jak barwa ciemnoniebieska i ja­ snoniebieska za gatunki, może mieć swą podstawę tylko w całkowicie nieprzemyślanym postępowaniu, które na­ wet jak na empiryzm wykazuje zbyt mało refleksyjnego namysłu. Nie miejsce tu zresztą, aby rozwodzić się nad tym, jakie różnorodne i bliżej określone formy ma dys­ junkcja w zależności od tego, czy dokonana ona zostaje w elemencie przyrody, czy w elemencie ducha. W sądzie dysjunktywnym człony jego dysjunkcji wy­ stępują w orzeczniku. Ale w równym stopniu podlega dysjunkcji sam sąd. Podmiot i orzecznik tego sądu są członami tej dysjunkcji. Są one momentami pojęciowy­

418

Logika subiektywna. Podmiotowość

mi ustanowionymi w swej określoności i zarazem jako tożsame: jako tożsame a) w obiektywnej ogólności, która w podmiocie występuje jako prosty rodzaj, a w orzecz­ niku jako ogólna sfera i jako totalność momentów po­ jęcia i p) w negatywnej jedności i rozwiniętym związku konieczności, zgodnie z którym prosta określoność rozbiła się w podmiocie w różnicę gatunków i właśnie w nim jest ich istotnym odnoszeniem się do siebie i tym, co tożsa­ me z sobą samym. Tą jednością — łącznikiem sądu, w którym terminy skrajne dzięki swej tożsamości połączyły się ze sobą — jest więc pojęcie samo, i to jako ustanowione. Sąd, który był tylko sądem konieczności, wzniósł się tym samym do poziomu sądu pojęcia. D. SĄD POJĘCIA

Wypowiadanie sądów istnienia, takich na przykład jak „róża jest czerwona”, „śnieg jest biały” itd., trudno chyba będzie uważać za takie, w których przejawia się wysoki poziom władzy sądzenia. Sądy refleksji są raczej twier­ dzeniami. W sądzie konieczności przedmiot występuje wprawdzie w swej obiektywnej ogólności, ale dopiero w sądzie, który teraz będzie tematem naszych rozważań, występuje odnoszenie się przedmiotu do pojęcia. U podstaw 302 tego sądu leży pojęcie, a ponieważ odnosi się ono do przedmiotu, ustanowione zostaje jako powinność, do któ­ rej realność może się stosować albo też nie. Dlatego też dopiero taki sąd zawiera w sobie prawdziwą ocenę (Beurteilung). Orzeczniki takie jak: dobry, zły, prawdziwy, piękny, słuszny itd. wyrażają to, że rzecz mierzona jest według jej ogólnego pojęcia jako bezwzględnie założonej powinności i że jest z nim albo zgodna, albo nie.

Rozdział drugi. Sąd pojęcia

419

Sąd pojęcia nazwano sądem modalności i uważa się go za taki, który zawiera w sobie formę odnoszenia się pod­ miotu i orzecznika w jakimś zewnętrznym rozsądku, i za taki, który dotyczy tylko wartości łącznika w odniesieniu do myślenia. Zgodnie z tym sąd problematyczny polegać ma na tym, że stwierdzenie lub przeczenie uważa się za dowolne albo możliwe, asertoryczny na tym, że stwier­ dzenie lub przeczenie uważa się za prawdziwe, tzn. rze­ czywiste, a sąd apodyktyczny na tym, że uważa się je za konieczne. Łatwo teraz zrozumieć, dlaczego przy rozpa­ trywaniu tego sądu tak bardzo narzuca się tendencja do wyjścia poza sam sąd i do traktowania jego określeń jako czysto subiektywnych. Dzieje się tak dlatego, że tym, co znowu pojawia się w sądzie i wchodzi w pewien stosunek z bezpośrednią rzeczywistością, jest pojęcie, czynnik podmiotowy. Tego czynnika podmiotowego nie należy jednak mieszać z refleksją zewnętrzną, która jest oczywi­ ście też czymś podmiotowym, ale w innym sensie niż pojęcie. Wyłaniając się znowu z sądu dysjunktywnego, pojęcie jest raczej przeciwieństwem czegoś, co jest tylko pewnym „jak” (Art und Weise). Poprzednie sądy były w tym właśnie sensie czymś tylko subiektywnym, gdyż polegały na pewnej abstrakcji i jednostronności, w której pojęcie się zatracało. Sąd pojęcia jest w porów­ naniu z nimi raczej sądem obiektywnym i prawdą wła­ śnie dlatego, że u jego podstaw leży pojęcie, ale nie w ze­ wnętrznej refleksji, czyli w odniesieniu do subiektywnego, tzn. przypadkowego myślenia, lecz w swojej określoności jako pojęcie. W sądzie dysjunktywnym pojęcie zostało ustanowio­ ne jako tożsamość natury ogólnej z jej szczegółowością, wskutek tego doszło w nim do zniesienia stosunku za­ wartego w sądzie. Ta konkretność ogólności i szczegóło­

420

Logika subiektywna. Podmiotowość

wości jest początkowo prostym rezultatem. Teraz ma ona rozwinąć się dalej w totalność, gdyż momenty, które 303 zawiera, tymczasem zatraciły się w niej i nie występują jeszcze przeciw sobie w określonej samoistności. — Nie­ dostateczność rezultatu można w sposób bardziej okre­ ślony wyrazić w ten sposób, że w sądzie dysjunktywnym obiektywna ogólność stała się wprawdzie pełna w swojej szczegółowości, ale jej negatywna jedność tylko wraca do ogólności i nie określiła się jeszcze jako coś trzeciego, mia­ nowicie jednostkowość. Ponieważ jednak sam rezultat jest negatywną jednością, to jest już sam tą jednostkowością. Jako taki jednak jest on tylko tą jedną określonością, któ­ ra teraz ma ustanowić swoją negatywność, podzielić się na terminy skrajne i tym samym całkowicie rozwinąć się we wnioskowanie. Jednak najbliższym rozdzielaniem się tej jedności jest taki sąd, w którym najpierw zostaje ona ustanowiona jako podmiot, jako coś bezpośrednio jednostkowego, a następnie jako orzecznik, jako określone odnoszenie się do siebie momentów tej jedności.

a) Sąd asertoryczny

Sąd pojęcia jest po pierwsze sądem bezpośrednim. Jako taki jest on sądem asertorycznym. Podmiot jest czymś konkretnie jednostkowym w ogóle, orzecznik zaś wyraża ten podmiot jako stosunek jego rzeczywistości, określono­ ści i własności do jego pojęcia. (Ten oto dom jest wadli­ wy, ten oto uczynek jest dobry.) Rozpatrując rzecz bliżej okazuje się, że sąd asertoryczny zawiera w sobie: a) że podmiot powinien czymś być. Jego natura ogólna ustano­ wiła samą siebie jako samoistne pojęcie. Oraz b) okre­ śloność, która nie tylko z powodu swej bezpośredniości,

Rozdział drugi. Sąd pojęcia

421

lecz dlatego, że wyraźnie różni się od swojej samoistnej natury ogólnej, występuje jako własność i zewnętrzna eg­ zystencja. Ta zaś ze swej strony jest z powodu samoistności przysługującej pojęciu również obojętna w stosunku do tego, co ogólne, i może być z tym, co ogólne, albo zgodna, albo nie. Ta własność jest jednostkowością, która nie wchodzi w zakres koniecznego określenia ogólności w sądzie dysjunktywnym, określenia, które występuje tylko jako nadawanie szczegółowości gatunkowi i jako negatywna zasada rodzaju. Dlatego też ogólność kon­ kretna, która wyłoniła się z sądu dysjunktywnego, oka­ zuje się w sądzie asertorycznym rozdwojona i występuje w formie dwóch terminów skrajnych, którym brak jeszcze pojęcia samego jako ustanowionej, odnoszącej je nawza­ jem do siebie jedności. Sąd jest dlatego dopiero tylko asertoryczny. Poręką jego prawdziwości jest tylko pewne subiektywne zapew­ 304 nienie. To, że coś jest dobre czy złe, słuszne, odpowied­ nie czy też nie itd. ma swoje powiązanie w czymś trze­ cim zewnętrznym. To zaś, że powiązanie to ustanowione jest jako zewnętrzne, jest równoznaczne z tym, że jest ono dopiero czymś samym w sobie albo czymś wewnętrz­ nym. Jeśli mówi się, że coś jest dobre czy złe itd., to nikt nie będzie zapewne myślał, że jest ono dobre tylko w ja­ kiejś subiektywnej świadomości, ale samo w sobie może być złe, albo że takie określenia jak dobry i zły, słuszny, odpowiedni itd. nie są w ogóle orzecznikami przedmio­ tów samych. Sama tylko subiektywność asercji tego sądu polega więc na tym, że istniejące samo w sobie powią­ zanie podmiotu z orzecznikiem nie jest jeszcze czymś ustanowionym albo — co oznacza to samo — że jest tylko czymś zewnętrznym. Łącznik jest jeszcze bezpośrednim, abstrakcyjnym bytem.

422

Logika subiektywna. Podmiotowość

Zapewnieniu dawanemu przez sąd asertoryczny prze­ ciwstawia się więc z tym samym prawem zapewnienie przeciwne. Jeśli zapewnia się „ten oto czyn jest dobry", to przeciwne zapewnienie — „ten oto czyn jest zły” — jest tak samo uprawnione. Inaczej mówiąc — rozważając ten sąd sam w sobie stwierdzimy, że ponieważ podmiot sądu jest czymś bezpośrednio jednostkowym, to określoność, któ­ ra zawierałaby jego odnoszenie się do pojęcia ogólnego nie została jeszcze w nim samym ustanowiona i jest jesz­ cze rzeczą równie przypadkową, czy podmiot ten będzie odpowiadał pojęciu, czy też nie. Sąd okazuje się więc w swej istocie sądem problematycznym. b) Sąd problematyczny

Sąd problematyczny to sąd asertoryczny, jeśli musi on zostać ujęty zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Z punktu widzenia tej jakościowej strony sąd partyku­ larny jest również sądem problematycznym, gdyż ma on walor zarówno jako pozytywny, jak i jako negatywny. Po­ dobnie i w sądzie hipotetycznym byt podmiotu i orzecz­ nika jest czymś problematycznym. Ta sama jakościowa strona sprawia, iż sądy singularny i kategoryczny ustano­ wione są jeszcze jako czysto subiektywne. Jednak w są­ dzie problematycznym jako takim to ustanawianie ma charakter bardziej immanentny niż w wyżej wymienio­ nych sądach, ponieważ w sądzie tym treścią orzecznika jest stosunek podmiotu do pojęcia i tym samym określenie bezpośredniości występuje tu samo jako coś przypadkowego. 305 Początkowo wydaje się problematyczne tylko to, czy orzecznik powinien zostać połączony z pewnym pod­ miotem, czy nie, i nieokreśloność przypada dlatego łącznikowi. Nie może z tego wyniknąć żadne określe­

Rozdział drugi. Sąd pojęcia

423

nie orzecznika, ponieważ orzecznik jest już obiektywną, konkretną ogólnością. Problematyczność dotyczy więc bezpośredniości podmiotu, która wskutek tego określona zostaje jako przypadkowość. Następnie jednak nie znaczy to, że z tego powodu należy abstrahować od jednostko­ wości podmiotu. Albowiem oczyszczony z jednost­ kowości podmiot byłby tylko czymś ogólnym. Orzecznik zawiera bowiem w sobie właśnie to, że pojęcie podmiotu powinno być ustanowione w jego odnoszeniu się do swo­ jej jednostkowości. Nie można powiedzieć: „dom” albo „jakiś dom” jest „dobry”, lecz „zależnie od swych własno­ ści”. Problematyczność podmiotu w nim samym stanowi jego przypadkowość jako jeden z jego momentów, stano­ wi subiektywność rzeczy (Sache) w przeciwieństwie do jej obiektywnej natury, czyli jej pojęcia — stanowi jedynie tylko pewne „jak” (Art und Weise) albo własność. Wynika stąd, że podmiot sam zawiera w sobie różnicę, którą stanowi jego ogólność, obiektywna natura, czyli to, czym być powinien, oraz jego szczegółowa własność ist­ nienia. Tym samym podmiot zawiera w sobie podstawę tego, czy jest taki, jaki być powinien. Tym samym doszło do zrównania podmiotu z orzecznikiem. Negatywność problematyczności, o ile jest skierowana przeciw bez­ pośredniości podmiotu, oznacza zatem tylko pierwotny podział podmiotu, który sam w sobie jest już jednością ogólności i szczegółowości, ten podział na swoje momen­ ty, którym jest sam sąd. Można jeszcze zwrócić uwagę na to, że każda z tych dwóch stron podmiotu — jego pojęcie i jego własność — może być nazwana jego subiektywnością. Pojęcie to ogól­ na powracająca do siebie istota jakiejś rzeczy, jej nega­ tywna jedność z samą sobą. Ta właśnie jedność stanowi jej podmiotowość. Ale rzecz jest również w sposób istot­

424

Logika subiektywna. Podmiotowość

ny czymś przypadkowym i ma pewną zewnętrzną określo­ ność. Ta również nazywa się jej czystą subiektywnością w przeciwieństwie do tamtej obiektywności. Rzecz po­ lega właśnie na tym, że jej pojęcie jako negatywna jed­ ność jej samej neguje swoją ogólność i wyrzuca samą siebie w zewnętrzność jednostkowości. Jako ta podwój­ ność ustanowiony tu zostaje podmiot sądu. Owe prze­ ciwstawne znaczenia subiektywności istnieją zgodnie ze 306 swą prawdą w czymś jednym. Znaczenie subiektywności stało się samo problematyczne dlatego, że subiektyw­ ność zatraciła bezpośrednią określoność, jaką miała w są­ dzie bezpośrednim, oraz swoje określone przeciwieństwo w stosunku do orzecznika. Wspomniane wyżej — wystę­ pujące także w zwykłym rozumowaniu refleksyjnym przeciwstawne znaczenie subiektywności mogło samo przez się przynajmniej uprzytomnić nam, że w jednym z tych znaczeń nie ma ono prawdy. Podwójne znaczenie jest właśnie przejawem tego, że odrębnie dla siebie każde jest jednostronne. Jeśli problematyczność zostaje w ten sposób ustano­ wiona jako problematyczność rzeczy, jako rzecz ze swoją własnością, to sąd nie jest już problematyczny, lecz apo­ dyktyczny.

c) Sąd apodyktyczny

Podmiot sądu apodyktycznego („dom o takich a ta­ kich własnościach jest dobry”, „czyn o takich a takich wła­ snościach jest słuszny”) zawiera w sobie, po pierwsze, ogól­ ność — to, czym być powinien, a po drugie, swoją własność. Ta zawiera w sobie rację, dla której całemu podmiotowi pe­ wien orzecznik sądu pojęciowego przysługuje albo nie, tzn. zawiera w sobie to, czy podmiot odpowiada swemu

Rozdział drugi. Sąd pojęcia

425

pojęciu, czy nie. Sąd ten jest więc teraz naprawdę obiek­ tywny albo jest prawdą sądu w ogóle. Podmiot i orzecz­ nik odpowiadają sobie i mają tę samą treść, a treść ta jest sama ustanowioną konkretną ogólnością. Treść ta zawiera w sobie bowiem obydwa momenty - obiektyw­ ną ogólność, czyli rodzaj, oraz to, co jednostkowe. Mamy tu więc taką ogólność, która jest sobą samą i kontynuuje się w swym przeciwieństwie i dopiero jako jedność z tym swoim przeciwieństwem jest ogólnością. U podstaw tego rodzaju ogólności jak orzeczniki: dobry, odpowiedni, słuszny itd. leży pewna powinność i zarazem zawiera ona w sobie zgodność istnienia [z tą powinnością]. Nie owa powinność czy rodzaj dla siebie, lecz ta zgodność jest ogól­ nością stanowiącą orzecznik sądu apodyktycznego. Podmiot zawiera w sobie również te dwa momenty w bezpośredniej jedności jako rzecz (Sache). Prawdą rze­ czy jest jednak to, że jest ona w sobie rozbita (gebrochen) na swą powinność i swój byt. Jest to absolutny sąd o całej rzeczywistości. To, że ten pierwotny podział, który jest 307 wszechmocą pojęcia, jest również powrotem w jedność pojęcia i absolutnym wzajemnym odnoszeniem się do siebie powinności i bytu - okoliczność ta sprawia, że to, co rzeczywiste, staje się jedną rzeczą. Wewnętrzne odno­ szenie się rzeczy, ta konkretna tożsamość, stanowi duszę rzeczy. Przejście od bezpośredniej niezłożoności rzeczy do zgodności, stanowiącej określone odnoszenie się jej po­ winności i bytu — albo łącznik — okazuje się przy bliż­ szym rozpatrzeniu czymś zawartym jest w szczegółowej określoności rzeczy. Rodzaj jest ogólnością samą w sobie dla siebie, która dlatego przejawia się jako niepozostająca w żadnym odniesieniu, określoność natomiast jest tym, co w tej ogólności zwraca się refleksyjnie ku sobie, ale za­

426

Logika subiektywna. Podmiotowość

razem także ku „innemu". Sąd ma zatem swą podstawę we własności podmiotu i jest dlatego apodyktyczny. To­ też mamy już teraz określony i wypełniony łącznik, który przedtem polegał na abstrakcyjnym „jest”, a obecnie roz­ winął się dalej w podstawę w ogóle. Występuje on przede wszystkim jako bezpośrednia określoność w podmiocie, ale w równym stopniu jest on odnoszeniem się do orzecz­ nika, który nie ma żadnej innej treści prócz samej tej zgodności, czyli odnoszenia się podmiotu do ogólności. Tym samym uległa unicestwieniu sama forma sądu, po pierwsze dlatego, że podmiot i orzecznik same w so­ bie stanowią tę samą treść, po drugie jednak dlatego, że podmiot poprzez swoją określoność wskazuje na coś poza nim i odnosi się do orzecznika. Ale to odnoszenie się przeszło — po trzecie — również na orzecznik, stanowi tylko jego treść i jest przez to odnoszeniem się ustano­ wionym, czyli sądem samym. Konkretna tożsamość po­ jęcia, która była rezultatem sądu dysjunktywnego i która stanowi wewnętrzne podłoże sądu pojęcia, została tym samym restytuowana w całości — tożsamość ta początko­ wo była ustanowiona tylko w orzeczniku. Rozpatrując bliżej pozytywną stronę tego rezultatu, jakim jest przejście sądu w pewną jego inną formę, to podmiot i orzecznik są — jak widzieliśmy - w sądzie apo­ dyktycznym każde całym pojęciem. Jedność pojęcia jako określoność, którą stanowi łącznik odnoszący do siebie podmiot i orzecznik, jest zarazem czymś od nich róż­ nym. Początkowo występuje on tylko po drugiej stronie 308 podmiotu jako jego bezpośrednia własność. Ale ponieważ w istocie rzeczy jest tym, co odnosi do siebie podmiot i orzeczenie, to nie jest on tylko taką bezpośrednią wła­ ściwością, lecz czymś, co przenika podmiot i orzeczenie i jest czymś ogólnym. Ponieważ podmiot i orzecznik mają

Rozdział drugi. Sąd pojęcia

427

tę samą treść, to w przeciwieństwie do niej przez określo­ ność łącznika zostaje ustanowiony stosunek formy — okre­ śloność jako coś ogólnego albo szczegółowość. Tym samym łącznik zawiera w sobie obydwa określenia formalne ter­ minów skrajnych i jest określonym odnoszeniem się do siebie podmiotu i orzecznika. Jest on wypełnionym albo pełnym treści łącznikiem sądu, jest jednością pojęcia, któ­ ra wyłoniła się znowu z sądu, w którego członach skraj­ nych przedtem się zagubiła. Przez to wypełnienie się łącznika sąd stał się wniosko­ waniem (Schlufi).

Rozdział trzeci

WNIOSKOWANIE Wnioskowanie okazało się restytucją pojęcia w sądzie, a tym samym jednością i prawdą obu. Pojęcie jako takie utrzymuje swoje momenty jako zniesione w jedności. W sądzie jedność ta jest czymś wewnętrznym albo — co oznacza to samo — czymś zewnętrznym, a momenty zo­ stają wprawdzie do siebie odniesione, ale ustanowione zostają jako samoistne terminy skrajne. We wnioskowaniu określenia pojęcia są takie same jak terminy skrajne w są­ dzie, ale jednocześnie ustanowiona zostaje ich określona jedność. Wnioskowanie jest zatem pojęciem całkowicie usta­ nowionym. Tym samym jest ono tym, co rozumowe. Rozsądek uważa się zwykle za władzę pojęć określonych, które za pomocą abstrakcji oraz formy ogólności zostają utrwalone dla siebie. Natomiast w rozumie pojęcia okre­ ślone zostają ustanowione w swojej totalności i jedności. Dlatego nie tylko wnioskowanie jest czymś rozumowym, lecz wszystko, co rozumowe, jest wnioskowaniem. Czyn­ ność wnioskowania z dawien dawna przypisywana była rozumowi. Jednak z drugiej strony mówi się o rozumie samym w sobie i dla siebie, o rozumowych zasadach i prawach i to w taki sposób, że nie jest jasne, jak wiążą się ze sobą tamten rozum, który zajmuje się wnioskowa309 niem, i ten drugi, który jest źródłem praw oraz wszelkich

Rozdział trzeci. Wnioskowanie

429

wiecznych prawd i absolutnych pojęć (Gedanken). Gdy­ by tamten rozum miał być tylko rozumem formalnym, a ten drugi rozumem wytwarzającym treść, to zgodnie z tą różnicą nie mogłoby temu drugiemu zabraknąć właśnie formy rozumu, wnioskowania. Wbrew temu obydwa te rodzaje rozumu traktuje się zazwyczaj do tego stopnia odrębnie i mówiąc o jednym nie wymienia się drugiego, że wydaje się, iż rozum absolutnych pojęć wstydzi się niejako rozumu wnioskującego i że niemal tylko z uwagi na tradycję wspomina się o wnioskowaniu jako czymś, co również jest czynnością rozumu. Jeśli jednak rozum logiczny traktujemy jako rozum formalny, to — jak wyżej wspomnieliśmy — musi się on dać wyraźnie rozpoznać także w rozumie, który zajmuje się jakąś treścią. Co wię­ cej, wszelka treść może być rozumna raczej dzięki swej rozumowej formie. Szukać w tej sprawie wyjaśnień w ja­ kiejś bardzo pospolitej gadaninie o rozumie nie można dlatego, że odmawia ona podania, co należy przez rozum pojmować. Poznanie to, mając jakoby być poznaniem ro­ zumowym, jest najczęściej tak bardzo zajęte przedmio­ tami rozumu, że zapomina o tym, by poznać sam rozum i dlatego rozróżnia go i określa tylko za pomocą przed­ miotów, które rozum posiada jakoby w sobie. Jeśli rozum ma być tym poznaniem, które ma wiedzę o Bogu, wolno­ ści, prawie i obowiązku, o tym, co nieskończone, bezwa­ runkowe i nadzmysłowe, albo choćby poznaniem, które użycza nam tylko wyobrażeń i uczuć o tym wszystkim, to przedmioty te byłyby z jednej strony tylko przedmio­ tami negatywnymi, a z drugiej strony pozostaje jeszcze nadal otwarte pytanie, co takiego mają w sobie wszystkie te przedmioty, że są dzięki temu rozumowe. Wszystko to polega na tym, że ich nieskończoność nie jest pustą abs­ trakcją skończoności i pozbawioną treści oraz określeń

430

Logika subiektywna. Podmiotowość

ogólnością, lecz ogólnością wypełnioną, pojęciem, które jest czymś określonym i określoność swą zawiera w sobie w taki prawdziwy sposób, że odróżnia siebie w sobie sa­ mym i jest jednością tych swoich rozsądkowych i okre­ ślonych różnic. Tylko w taki sposób pojęcie wznosi się po­ nad to, co skończone, uwarunkowane i zmysłowe — jak by to jeszcze można określić — i w tej swojej negatywności w sposób istotny dotyczy treści, ponieważ jest jednością jako jedność określonych terminów skrajnych. Ale jako taka jedność to, co rozumowe, nie jest niczym innym, jak tylko wnioskowaniem. Wnioskowanie — podobnie jak sąd — jest początkowo 310 czymś bezpośrednim. Jego określenia (termini) są w tym wypadku określonościami prostymi, abstrakcyjnymi — jako takie jest ono wnioskowaniem rozsądkowym. Jeśli trzyma­ my się trwale tej postaci wnioskowania, to rozumowość, jakkolwiek w nim zawarta i ustanowiona, jest oczywiście niewidoczna. Istotą wnioskowania jest jedność terminów skrajnych, łączący te terminy termin średni i utrzymująca je podstawa. Natomiast abstrakcja, trzymając się samoistności terminów skrajnych, przeciwstawia im ową jedność jako tak samo utrwaloną, dla siebie istniejącą określoność i tym samym ujmuje ją raczej jako nie-jedność niż jako jedność. Sam wyraz „termin średni" (medius terminus) pochodzi od wyobrażeń przestrzennych i ze swej strony przyczynia się do tego, że trwa przy wzajemnej zewnętrz­ ności określeń. Jeśli więc wnioskowanie polega na tym, że zostaje w nim ustanowionajedność terminów skrajnych, i je­ śli wbrew temu jedność tę ujmuje się z jednej strony jako coś dla siebie odrębnego, a z drugiej jako tylko zewnętrz­ ne odnoszenie się, a istotnym stosunkiem wnioskowa­ nia czyni się nie-jedność, to rozum, którym wnioskowanie jest, nie działa na rzecz tego, co rozumowe.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

431

Wnioskowanie o istnieniu, w którym określenia są tak właśnie bezpośrednio i abstrakcyjnie określone, ukazu­ je w sobie samym - ponieważ wnioskowanie podobnie jak sąd jest ich odniesieniem do siebie — że określenia te, po pierwsze, nie są takimi abstrakcyjnymi określeniami, lecz że każde z nich jest odnoszeniem się do „innego”, i że termin średni zawiera w sobie nie tylko swą odrębność w odniesieniu do określeń przysługujących terminom skrajnym, lecz zawiera je także w sobie jako ustanowione. Dzięki tej swojej dialektyce wnioskowanie o istnieniu przechodzi we wnioskowanie refleksyjne, we wnioskowa­ nie drugie, zawierające w sobie swe określenia jako takie, w których jedno prześwieca w sposób istotny w innym, albo jako takie, które ustanowione zostały jako zapośred­ niczone, czyli są tym, czym zgodnie z naturą wnioskowa­ nia w ogóle powinny być. Po trzecie, ponieważ to przeświecanie, czyli zapośred­ niczenie jest czymś w sobie refleksyjnym, to wnioskowa­ nie określone zostaje jako wnioskowanie o konieczności — tym, co zapośrednicza, jest wówczas obiektywna natura rzeczy. Ponieważ wnioskowanie to określa terminy skraj­ ne pojęcia w równym stopniu jako totalności, to wniosko­ wanie osiągnęło zgodność swego pojęcia, czyli swego ter­ minu średniego ze swoim istnieniem, czyli z różnicami swych terminów skrajnych, osiągnęło swą prawdę i tym samym przeszło z podmiotowości w obiektywność. A. WNIOSKOWANIE O ISTNIENIU

1. Momentami wnioskowania jako wnioskowania bezpośredniego są określenia pojęciowe jako określenia bez­ pośrednie. Określenia te są więc abstrakcyjnymi określe­ niami formy, które nie stały się jeszcze konkretnościami

311

432

Logika subiektywna. Podmiotowość

dzięki zapośredniczeniu, lecz są tylko jednostkowymi określonościami. Pierwsze wnioskowanie jest więc wła­ ściwie wnioskowaniem formalnym. Formalizm tego wnio­ skowania polega na tym, że nie wychodzi się poza okre­ ślenia tego jego pierwszej formy. Terminami skrajnymi pojęcia podzielonego na swoje momenty abstrakcyjne są jednostkowość i ogólność, ono samo zaś przejawia się jako leżąca między nimi szczegółowość. Momenty te jako okre­ śloności odnoszące się tylko do siebie samych z racji swo­ jej bezpośredniości są wszystkie razem tylko jednostkową treścią. Szczegółowość stanowi termin średni o tyle, że obydwa te momenty — jednostkowość i ogólność — łączy w sobie w sposób bezpośredni. Z jednej strony szczegó­ łowość z racji swojej określoności jest podporządkowa­ na ogólności, a z drugiej jednostkowość, w porównaniu z którą szczegółowość zawiera w sobie ogólność, jest podporządkowana szczegółowości. To stawanie się kon­ kretem jest więc tymczasem tylko czymś dwustronnym. Z racji bezpośredniości, w której medius terminus wy­ stępuje we wnioskowaniu bezpośrednim, jest on prostą określonością, a zapośredniczenie, którym termin ten jest, nie zostało jeszcze ustanowione. Ruch dialektyczny wnio­ skowania o istnieniu polega więc na tym, by zapośredni­ czenie, które stanowi to, czym jest samo wnioskowanie, zostało ustanowione w momentach wnioskowania. a) Figura pierwsza wnioskowania J — S — O to schemat ogólny wnioskowania określo­ nego. Jednostkowość wiąże się dzięki szczegółowo­ ści z ogólnością. Jednostkowość nie jest bezpośrednio czymś ogólnym, lecz dzięki szczegółowości. I na odwrót, ogólność nie jest również bezpośrednio czymś jednost-

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

433

kowym, lecz zniża się do tego, by nią być, tylko dzię­ ki szczegółowości. Określenia przeciwstawiają się sobie jako terminy skrajne i są czymś jednym w jakimś różnym od nich trzecim. Zarówno jeden, jak i drugi jest określo­ nością. Pod tym względem są one tożsame. Tą ich ogól­ ną określonością jest szczegółowość. Ale są one terminami skrajnymi zarówno w stosunku do niej, jak i wzajemnie 312 do siebie, gdyż każdy z tych terminów występuje w swej określoności bezpośredniej. Ogólne znaczenie tego wnioskowania polega na tym, że jednostkowość, która jako taka jest nieskończonym odnoszeniem się do siebie samej i dlatego miałaby być tylko czymś wewnętrznym, wstępuje dzięki szczegó­ łowości jako ogólność w istnienie, w którym jednostko­ wość nie należy już tylko do siebie samej, lecz pozostaje w pewnym zewnętrznym związku. I na odwrót, ponieważ jednostkowość wyodrębnia się w swą określoność jako szczegółowość, to jest ona w tym oddzieleniu się czymś konkretnym, a jako odnoszenie się określoności do sie­ bie samej jest jednostkowością ogólną, odnoszącą siebie do siebie samej i tym samym jest jednostkowością praw­ dziwą. W terminie skrajnym ogólności jednostkowość ta wróciła z zewnętrzności do siebie. Obiektywne znaczenie wnioskowania występuje w tym pierwszym wnioskowaniu dopiero tylko powierz­ chownie, ponieważ określenia te nie zostały tu jeszcze ustanowione jako jedność, która stanowi jego istotę. Jako takie wnioskowanie to jest jeszcze czymś subiektywnym, ponieważ abstrakcyjne znaczenie, jakie mają jego termi­ ny, nie jest izolowane samo w sobie i dla siebie, lecz tyl­ ko w podmiotowej świadomości. Jednak niezależnie od tego stosunek między jednostkowością, szczegółowością i ogólnością, jaki się tu wyłonił, jest koniecznym i istot­

434

Logika subiektywna. Podmiotowość

nym stosunkiem formalnym określeń wnioskowania. Braki polegają nie na tej określoności formy, lecz na tym, że każde jednostkowe określenie podpadające pod tę formę nie jest zarazem czymś bogatszym. Arystoteles trzymał się raczej czystego stosunku inherencji, określając naturę wnioskowania, jak następuje: Jeśli trzy określenia odnoszą się do siebie w taki sposób, że jeden termin skrajny zawarty jest w całym określeniu średnim, a to określenie średnie w ca­ łym drugim terminie skrajnym, to obydwa te określenia są w sposób konieczny związane we wnioskowanie (zusammengeschlossen). Zostało tu wyrażone raczej tylko powtarza­ nie się tego samego stosunku inherencji jednego terminu skrajnego w terminie średnim i tegoż terminu średniego w drugim terminie skrajnym niż określoność trzech terminorum w ogóle. Ponieważ wnioskowanie polega na wymienionej przedtem wzajemnej określoności tych trzech terminów, to od razu staje się jasne, że inne stosunki między ter­ minami, z których wynikają inne figury, jako wniosko­ wania rozsądkowe mogą mieć wartość tylko o tyle, o ile 313 dają się sprowadzić do tego pierwotnego stosunku. Nie są to różne rodzaje figur, które stoją w jednym rzędzie obok pierwszej, lecz z jednej strony — o ile mają to być wnioskowania słuszne — opierają się tylko na istotnej for­ mie wnioskowania w ogóle, którą jest figura pierwsza. Z drugiej strony, jeśli odbiegają one od tej figury, to są to przekształcenia, w które owa pierwsza abstrakcyjna for­ ma przechodzi w sposób konieczny, nadając sobie przez to dalsze określenia i określając się w totalność. Wkrótce zobaczymy dokładniej, jak się ma rzecz z tymi figurami. J — S — O jest więc ogólnym schematem wnioskowania w jego określoności. To, co jednostkowe, jest podporząd­ kowane temu, co szczegółowe, a ono — temu, co ogólne.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

435

Dlatego to, co jednostkowe, jest podporządkowane temu, co ogólne. Inaczej mówiąc, w tym, co jednostkowe, inherentne jest to, co szczegółowe, a w tym, co szczegó­ łowe — to, co ogólne. A zatem to, co ogólne, jest także inherentne w jednostkowości. To, co szczegółowe z jed­ nej strony, czyli w odniesieniu do tego, co ogólne, jest podmiotem. A w odniesieniu do tego, co jednostkowe, jest ono orzecznikiem. Inaczej mówiąc, w odniesieniu do tego, co ogólne, to, co szczegółowe, jest czymś jed­ nostkowym, a w odniesieniu do tego, co jednostkowe — czymś ogólnym. Ponieważ obie te określoności są połą­ czone w tym, co szczegółowe, to terminy skrajne zostają związane przez tę swoją jedność. Owo „zatem” przejawia się jako pewien wniosek, który dokonał się w podmiocie i który zostaje wyprowadzony z podmiotowego wejrzenia w stosunek zachodzący między obydwoma bezpośrednimi przesłankami. Ponieważ subiektywna refleksja wyraża obydwa odniesienia się terminu średniego do terminów skrajnych w postaci szczegółowych i to bezpośrednich sądów albo twierdzeń, to konkluzja jako stosunek zapośredniczony jest niewątpliwie także szczegółowym twier­ dzeniem i owo „zatem” albo „a więc” wyraża właśnie to, że twierdzenie to jest twierdzeniem zapośredniczonym. Ale tego „zatem” nie należy uważać za określenie ze­ wnętrzne w stosunku do tego twierdzenia, które swą rację i siedzibę miałoby mieć tylko w podmiotowej re­ fleksji, lecz raczej za takie, które ma swą podstawę i rację w naturze samych terminów skrajnych, których odnosze­ nie się do siebie zostaje znowu wyrażone jako czysty sąd albo twierdzenie tylko na użytek i dzięki abstrahującej refleksji, aczkolwiek ich prawdziwe odnoszenie się do siebie zostaje ustanowione jako terminus medius. Owo „a zatem J jest O” jest sądem, jest tylko okolicznością podmioto-

436

Logika subiektywna. Podmiotowość

wą. Wnioskowanie bowiem polega właśnie na tym, że nie jest tylko sądem, tzn. nie jest odnoszeniem się dochodzą314 cym do skutku przez sam tylko łącznik czy puste „jest”, lecz przez określony, przejawiający się jako treść (inhaltsvoll) termin średni. Jeśli zatem wnioskowanie uważa się za coś składają­ cego się z trzech sądów, to jest to pogląd formalny, nie uwzględniający stosunku między określeniami, czyli tego, o co właściwie chodzi we wnioskowaniu. W ogó­ le tylko subiektywna refleksja dzieli odnoszenie się do siebie terminów na odrębne przesłanki i różny od nich wniosek: Wszyscy ludzie są śmiertelni, Gajus jest człowiekiem, A więc jest śmiertelny.

Człowieka ogarnia nuda, kiedy słyszy kogoś wygłasza­ jącego takie wnioskowanie. Sprawia to owa niepotrzebna forma, która przez wyodrębnienie twierdzeń wprowadza tu pozór różności, pozór, który w samej rzeczy od razu zanika. W tym subiektywnym kształcie wnioskowanie przejawia się głównie jako subiektywny środek zastępczy, do którego rozum czy rozsądek ucieka się wtedy, kiedy bezpośrednio czegoś poznać nie może. Natura rzeczy, to, co rozumowe, nie przystępuje oczy­ wiście do dzieła w taki sposób, że najpierw formułuje przesłankę większą, odnoszenie się pewnej szczegółowo­ ści do pewnej istniejącej ogólności, a następnie znajduje jakoby pewne wyodrębnione odnoszenie się jednostko­ wości do szczegółowości, z czego na końcu wynika jako­ by — po trzecie — twierdzenie nowe. Wnioskowanie do­ konujące się poprzez wyodrębnione twierdzenia nie jest niczym innym, jak tylko subiektywną formą. Ale natura

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

437

rzeczy polega na tym, że rozróżnione określenia poję­ ciowe rzeczy (Sache) połączone są w istotnej jedności. Ta rozumowość nie jest jakimś środkiem zastępczym. W przeciwieństwie do bezpośredniości przysługującej od­ niesieniu zachodzącemu jeszcze w sądzie jest ona raczej tym, co obiektywne. Owa bezpośredniość poznania jest raczej czymś tylko subiektywnym, a wnioskowanie, prze­ ciwnie, prawdą sądu. Każda rzecz jest wnioskowaniem, jest ogólnością, która poprzez szczegółowość wiąże się z jednostkowością. Ale nie są one oczywiście jakąś cało­ ścią składającą się z trzech twierdzeń. 2. W bezpośrednim wnioskowaniu rozsądkowym ter­ miny mają formę określeń bezpośrednich. Wnioskowanie to należy teraz rozpatrzyć od tej właśnie strony, od której 315 stanowią one treść. Jako takie można je uważać za wnio­ skowanie jakościowe, podobne do sądu istnienia, który również zawiera w sobie ten sam moment jakościowego określenia. Podobnie jak terminy sądu istnienia, termi­ ny tego wnioskowania są określonościami jednostkowymi, ponieważ określoność wskutek swego odnoszenia się do siebie samej ustanowiona zostaje jako obojętna w stosun­ ku do formy, a tym samym jako treść. Jednostkowość jest pewnym bezpośrednim konkretnym przedmiotem, szcze­ gółowość jakąś pojedynczą spośród jego określoności, wła­ ściwości czy stosunków, a ogólność pewną jeszcze bardziej abstrakcyjną, bardziej pojedynczą określonością w tym, co szczegółowe. Ponieważ podmiot jako coś bezpośrednio określonego nie został jeszcze ustanowiony w swoim po­ jęciu, to jego konkretność nie została jeszcze sprowadzo­ na do istotnych określeń pojęciowych. Jego określoność odnosząca się do siebie samej jest zatem nieokreśloną, nieskończoną różnorodnością. To, co jednostkowe, ma w tej bezpośredniości nieskończone mnóstwo określono-

438

Logika subiektywna. Podmiotowość

ści należących do jego szczegółowości, a więc każda może stanowić termin średni dla tego, co jednostkowe we wnio­ skowaniu. Jednak przez każdy inny termin średni jed­ nostkowość wiąże się z pewną inną ogólnością. Przez każdą ze swoich właściwości jednostkowość pozostaje w innym zetknięciu się i w innej łączności z istnieniem. Następnie także termin średni jest czymś konkretnym w porówna­ niu z tym, co ogólne. Termin średni sam zawiera w sobie wiele orzeczników, a to, co jednostkowe, może przez ten sam termin średni zostać związane z wieloma ogólnościami. Jest więc rzeczą zupełnie przypadkową i dowolną, która z wielu własności rzeczy zostaje ujęta i która — sta­ nowiąc punkt wyjścia — zostaje powiązana z orzeczni­ kiem. Inne terminy średnie stanowią przejście do innych orzeczników i nawet ten sam termin średni może być sam dla siebie przejściem do różnych orzeczników, ponieważ jako to, co szczegółowe, zawiera on w sobie wiele określeń w porównaniu z tym, co ogólne. Ale sprawa nie kończy się na tym, że dla jednego podmiotu istnieje taka sama możliwość nieokreślonego mnóstwa wnioskowań i że każde pojedyncze wniosko­ wanie jest przypadkowe co do swej treści, ponieważ te wnioskowania, dotycząc jednego i tego samego podmio­ tu, muszą także przejść w sprzeczność. Albowiem różnica 316 w ogóle, która teraz występuje jako obojętna różność, jest także w sposób równie istotny przeciwieństwem. Konkret nie jest już więcej czymś tylko przejawiającym się, lecz jest ono konkretne dzięki jedności przeciwieństw — które określiły się w momenty pojęciowe — w pojęciu. Ponieważ zgodnie z jakościową naturą terminów we wnioskowaniu formalnym konkret ujmowany jest z punktu widzenia pewnego pojedynczego przysługującego mu określenia, to wnioskowanie nadaje terminowi średniemu odpowia­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

439

dający mu orzecznik. Ale ponieważ z pewnego innego punktu widzenia wyciąga się wniosek o określoności przeciwstawnej, to poprzednia konkluzja okazuje się wskutek tego fałszywa, choć zarówno jej przesłanki, jak i to, co z nich wynika, są dla siebie prawdziwe. Jeśli z terminu średniego głoszącego, że ściana po­ malowana została na niebiesko, wyciąga się wniosek, że jest ona niebieska — to wnioskowanie to jest słuszne. Ale wbrew temu wnioskowaniu ściana może być zielona, jeśli pociągnięta została jeszcze także farbą żółtą — okolicz­ ność, która sama dla siebie prowadziłaby do wniosku, że ściana jest żółta. Jeśli z terminu średniego „zmysłowość" wyciąga się wniosek, że człowiek nie jest ani dobry, ani zły, gdyż o zmysłowości nie można orzec ani jednego, ani drugiego, to wnioskowanie jest słuszne, ale sama konkluzja fałszywa, ponieważ do człowieka jako isto­ ty konkretnej odnosi się również taki termin średni jak duchowość. Z terminu średniego ciążenia planet, sateli­ tów i komet ku słońcu wynika słuszny wniosek, że ciała te spadają na słońce. Ale nie spadają one na nie, ponie­ waż stanowią dla siebie także własny ośrodek ciężkości, czyli — jak to się mówi — odpycha je siła odśrodkowa. W podobny sposób z terminu średniego „społeczność” (Sozialitat) można wyciągnąć wniosek o wspólnocie dóbr obywateli, a z terminu średniego „indywidualność”, jeśli stosować się do niego w sposób równie abstrakcyj­ ny, wynika zniesienie (Auflosung) państwa, tak jak to się stało na przykład z Rzeszą niemiecką, kiedy trzymano się tego terminu średniego. Słusznie uważa się, że nic nie jest tak bardzo nie­ wystarczające jak tego rodzaju formalne wnioskowanie, ponieważ to, którym terminem średnim się posłużymy, jest rzeczą przypadku albo dowolności. Choćby taka de­

440

Logika subiektywna. Podmiotowość

dukcja była nie wiadomo jak pięknie przeprowadzona za pomocą wnioskowań, a jej słuszność całkowicie uzna317 na, to nie prowadzi to jeszcze w najmniejszym stopniu do niczego, gdyż pozostaje zawsze taka możliwość, że znajdą się jeszcze inne terminy średnie, z których rów­ nie słusznie można wyprowadzić coś wręcz przeciwnego. Kantowskie antynomie rozumu nie polegają na niczym innym, jak tylko na tym, że z jakiegoś pojęcia wybiera się i kładzie u podstaw raz jedno jego określenie, a innym razem z taką samą koniecznością jakieś inne. Toteż nie należy tej niewystarczalności i przypadkowości wniosku kłaść wyłącznie na karb treści, tak jak gdyby treść była niezależna od formy, a logikę obchodziła wyłącznie for­ ma. Przeciwnie, sama forma wnioskowania formalnego sprawia to, że treść jest tego rodzaju jednostronną jako­ ścią. Została ona tak określona przez wspomnianą wyżej abstrakcyjną formę, by była taką jednostronnością. Treść ta jest bowiem jedną pojedynczą jakością spośród wielu jakości czy określeń konkretnego przedmiotu czy poję­ cia, gdyż co do formy swej nie ma być niczym więcej, jak tylko taką bezpośrednią pojedynczą określonością. Ter­ min skrajny jednostkowości jest jako abstrakcyjna jednost­ kowość konkretem bezpośrednim, a zatem nieskończoną i nieokreślalną (unbestimmbare) różnorodnością. Termin średni jest również abstrakcyjną szczegółowością i dlate­ go jedną pojedynczą spośród tych różnorodnych jakości. Podobnie również drugi termin skrajny jest abstrakcyjną ogólnością. Wnioskowanie formalne ze względu na swą formę jest zatem istotnie rzecz biorąc czymś zupełnie przypadkowym co do swej treści i to przypadkowym nie w tym sensie, jakoby dla wnioskowania było czymś przy­ padkowym, czy podporządkowany mu zostaje ten, czy inny przedmiot — od tej treści logika abstrahuje — lecz

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

441

ponieważ u jego podstaw leży podmiot, to jest rzeczą przypadku, jakie określenia treści się wywnioskuje. 3. Określenia wnioskowania mają charakter określeń treści, jeśli są określeniami bezpośrednimi, abstrakcyjny­ mi, w sobie refleksyjnymi. Jednak istotnym momentem określeń wnioskowania jest raczej to, że nie są one takimi w sobie refleksyjnymi i wzajemnie dla siebie obojętny­ mi określeniami, lecz określeniami formy. Jako takie są one, istotnie rzecz biorąc, odniesieniami. Odniesieniami tymi są, po pierwsze, odniesienia terminów skrajnych do terminu średniego — odniesienia, które są odniesieniami bezpośrednimi, propositiones praemissae, i to z jednej stro­ ny odniesienie tego, co szczegółowe, do tego, co ogólne — propositio major — i z drugiej strony — odniesienie tego, co jednostkowe, do tego, co szczegółowe - propositio mi­ nor. Po drugie, mamy tu odnoszenie się terminów skraj­ nych do siebie, które jest odniesieniem zapośredniczonym 318 — conclusio. Owe bezpośrednie odniesienia, przesłanki są twierdzeniami albo sądami w ogóle i sprzeczne są z natu­ rą wnioskowania, zgodnie z którą rozróżnione określenia pojęciowe nie są odniesione do siebie w sposób bezpo­ średni, ponieważ zarazem powinna zostać ustanowiona także ich jedność. Wnioskowanie jest prawdą sądu. Prze­ słanki wnioskowania nie mogą pozostać bezpośrednimi odniesieniami, tym bardziej że ich treścią są określenia bezpośrednio odróżnione, a one nie są bezpośrednio same w sobie i dla siebie tożsame. Chyba że są to twierdzenia czysto tożsamościowe, czyli puste i do niczego nie pro­ wadzące tautologie. Dlatego postulat, jaki wysuwa się w stosunku do prze­ słanek, brzmi zazwyczaj w ten sposób, że powinny one zostać dowiedzione, czyli powinny również zostać przedsta­ wione jako konkluzje (Schlufisatze). Dwie przesłanki dają

442

Logika subiektywna. Podmiotowość

nam zatem dwa dalsze wnioskowania, ale te dwa nowe wnioskowania dają nam razem cztery przesłanki, które wymagają czterech nowych wnioskowań. Te cztery mają osiem przesłanek, a osiem wnioskowań tych przesłanek daje dla swych szesnastu przesłanek szesnaście wniosko­ wań i tak dalej w postępie geometrycznym w nieskoń­ czoność. Tym samym pojawia się tu znowu postęp w nieskoń­ czoność, z którym mieliśmy do czynienia w niższej sfe­ rze, jaką był byt i którego nie należało się już spodziewać w dziedzinie pojęcia, w dziedzinie absolutnego reflek­ syjnego kierowania się ze skończoności ku sobie, w dzie­ dzinie wolnej nieskończoności i prawdy. Mówiąc o sferze bytu wykazaliśmy, że tam, gdzie pojawia się nieskończo­ ność fałszywa, sprowadzająca się do postępu, występuje sprzeczność między bytem jakościowym a wykraczającą poza ten byt bezsilną powinnością. Sam postęp jest cią­ głym powtarzaniem się postulatu jedności wysuniętego wobec bytu jakościowego i stałym popadaniem z po­ wrotem w ograniczenie niezgodne z tym postulatem. We wnioskowaniu formalnym bezpośrednie odniesienie, czyli sąd jakościowy, jest podłożem, a zapośredniczenie dokonujące się we wnioskowaniu w przeciwieństwie do bezpośredniego odniesienia ustanowione zostało jako prawda wyższa. Ciągnące się w nieskończoność dowo­ dzenie przesłanek nie rozwiązuje wspomnianej sprzecz­ ności, lecz tylko ciągle od nowa ją wprowadza i nie jest niczym innym, jak tylko powtarzaniem jednej i tej samej 319 wątpliwości. Prawda postępu nieskończonego polega ra­ czej na tym, by on sam oraz określona już przez niego jako wadliwa forma zostały zniesione. Formą tą jest for­ ma zapośredniczenia jako J — S — O. Obydwa odniesienia J - S oraz S — O mają być zapośredniczone. Jeśli doko­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

443

nuje się to w ten sam sposób, to wadliwa forma J — S — O zostaje tylko podwojona i tak dalej w nieskończoność. S przysługuje w odniesieniu do J również pewne formal­ ne określenie czegoś ogólnego, a w odniesieniu do O formalne określenie czegoś jednostkowego, odniesienia te bowiem są w ogóle sądami. Zapośredniczenie jest im zatem potrzebne, ale za sprawą tej postaci zapośredniczenia występuje na nowo stosunek, który miał zostać zniesiony. Zapośredniczenie musi się więc dokonać w jakiś inny sposób: dla zapośredniczenia S - O mamy J. Toteż za­ pośredniczenie to musi otrzymać postać S — J — O. Dla zapośredniczenia J — S mamy do dyspozycji O. To za­ pośredniczenie staje się tym samym wnioskowaniem J-O-S. Jeśli przejście to rozpatrzymy bliżej od strony jego pojęcia, to po pierwsze okaże się, że zapośredniczenie wnioskowania formalnego jest co do swej treści — jak już przedtem mówiliśmy — czymś przypadkowym. Bezpo­ średnia jednostkowość ma w postaci swoich określoności nieokreślalną mnogość terminów średnich, te zaś mają ze swej strony również określoności, tak iż jest sprawą zupełnie zewnętrznej dowolności czy też w ogóle jakiejś zewnętrznej okoliczności i przypadkowego określenia, z jaką ogólnością podmiot wniosku ma zostać pwiązany. Zapośredniczenie nie jest więc tu co do swej treści ani ni­ czym koniecznym, ani niczym ogólnym, nie ma ono swej podstawy w pojęciu rzeczy (Sache). Podstawą wnioskowa­ nia jest tu raczej to, co w tej rzeczy zewnętrzne, tzn. to, co bezpośrednie. Bezpośredniość jednak jest wśród okre­ śleń pojęcia tym, co jednostkowe. Co się tyczy formy, to zapośredniczenie ma również za założenie bezpośredniość odnoszenia się. Toteż za-

444

Logika subiektywna. Podmiotowość

pośredniczenie jest samo czymś zapośredniczonym, mianowicie przez to, co bezpośrednie, czyli przez to, co jednostkowe. Ściślej mówiąc, dzięki konkluzji wynikają­ cej z pierwszego wnioskowania to, co jednostkowe, stało się czymś zapośredniczającym. Konkluzja brzmi: J — O. 320 To, co jednostkowe, zostaje przez to ustanowione jako coś ogólnego. W jednej przesłance, w przesłance mniejszej J — S, występuje ono już jako to, co szczegółowe. Tym sa­ mym występuje ono jako coś, w czym połączone zosta­ ły obydwa określenia. Inaczej mówiąc, konkluzja wyraża sama w sobie i dla siebie to, co jednostkowe, jako to, co ogólne, i to nie w sposób bezpośredni, lecz poprzez zapo­ średniczenie, a więc jako stosunek konieczny. Szczegóło­ wość prosta była terminem średnim. W konkluzji szcze­ gółowość ta zostaje w sposób rozwinięty ustanowiona jako odnoszenie się jednostkowości i ogólności. Ale ogólność jest tu jeszcze określonością jakościową, jest orzecznikiem jednostkowości. Jeśli jednostkowość określona zostaje jako to, co ogólne, zostaje ona ustanowiona jako ogól­ ność terminów skrajnych, czyli jako termin średni. To, co jednostkowe, samo dla siebie jest terminem skrajnym jednostkowości, ale ponieważ zostało teraz określone jako to, co ogólne, jest ono zarazem jednością obu ter­ minów skrajnych. b) Figura druga: S —J —O

1. Prawdą pierwszego, jakościowego wnioskowania jest to, że coś zostaje z pewną jakościową określonością jako określonością ogólną powiązane nie samo w sobie i dla siebie, lecz dzięki przypadkowi, czyli w pewnej jed­ nostkowości. Podmiot wnioskowania nie powrócił w takiej jakości do swego pojęcia, lecz tylko został ujęty pojęcio­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

445

wo w swojej zewnętrzności. Podstawę odniesienia stanowi tu bezpośredniość i tym samym okazuje się ona zapo­ średniczeniem. Jako taka jednostkowość jest naprawdę terminem średnim. Stosunek wnioskowania (Schlufibeziehung) okazuje się jednak następnie zniesieniem bezpośredniości. Konkluzja nie jest bezpośrednim odnoszeniem się, lecz zapośredniczonym przez coś trzeciego. Konkluzja zawiera więc w sobie jedność negatywną, a zapośredniczenie zostaje dlatego teraz określone jako takie, które zawiera w sobie moment negatywny. W tym drugim wnioskowaniu przesłankami są: S — J i J - O. Tylko pierwsza z tych przesłanek jest jesz­ cze czymś bezpośrednim. Druga J — O jest już czymś zapośredniczonym, mianowicie przez pierwsze wnio­ skowanie. Pierwsze stanowi zatem przesłankę wniosko­ wania drugiego, tak jak drugi przesłankę pierwszego. Obydwa terminy skrajne zostały w tym drugim wnio­ skowaniu określone w stosunku do siebie jako szcze­ gółowość i ogólność. Ogólność zachowała tu jeszcze swoją pozycję - jest orzecznikiem. Szczegółowość nato­ miast zmieniła swoje miejsce — jest teraz podmiotem, czyli została ustanowiona jako określenie podporządko­ wane terminowi skrajnemu jednostkowości, podobnie jak 321 jednostkowość zostaje ustanowiona w określoności termi­ nu średniego albo szczegółowości. Toteż szczegółowość i ogólność nie są już owymi abstrakcyjnymi bezpośredniościami, jakimi były we wnioskowaniu pierwszym. Mimo to nie zostały jeszcze ustanowione jako konkret­ ne. To, że każda stoi na miejscu drugiej, oznacza, że każda ustanowiona jest w swoim własnym określeniu i zarazem — jednak tylko zewnętrznie — w określe­ niu drugiej.

446

Logika subiektywna. Podmiotowość

Określony i obiektywny sens tego wnioskowania polega więc na tym, że to, co ogólne, nie jest samo w sobie i dla siebie określoną szczegółowością - jest ono bowiem ra­ czej totalnością swych momentów szczegółowych — lecz dzięki jednostkowości jednym z jej gatunków. Inne gatunki szczegółowości zostają z wnioskowania wyłączone wsku­ tek bezpośredniej zewnętrzności. Z drugiej strony, rów­ nież to, co szczegółowe, nie jest ogólnością bezpośrednio i samo w sobie i dla siebie. To tylko negatywna jedność usuwa określoność ze szczegółowości i podnosi ją przez to do poziomu ogólności. Jednostkowość odnosi się więc negatywnie do szczegółowości, której orzecznikiem ma ona być. Nie jest ona orzecznikiem szczegółowości. 2. Następnie terminy są jednak jeszcze bezpośred­ nimi określonościami. Same przez się nie rozwinęły się one jeszcze tak, by mieć jakieś obiektywne znaczenie. Zmiana miejsca, która dokonuje się w stosunku do dwóch z tych terminów, jest formą, która przysługuje im dopie­ ro tylko zewnętrznie. Dlatego też są one jeszcze, podob­ nie jak to było w pierwszym wnioskowaniu, w ogóle tre­ ścią wzajemnie sobie obojętną — dwie jakości połączone ze sobą nie same w sobie i dla siebie, lecz przez przypad­ kową jednostkowość. Wnioskowanie figury pierwszej było wnioskowaniem bezpośrednim albo w równym stopniu takim wniosko­ waniem, które w swoim pojęciu jest formą abstrakcyjną, jeszcze w swoich określeniach niezrealizowaną. Kiedy ta czysta forma przechodzi w jakąś inną figurę, to ozna­ cza to z jednej strony rozpoczętą realizację pojęcia, gdyż ustanowiony zostaje negatywny moment zapośredniczenia, a przez to pewna dalsza określoność formy w począt­ kowo bezpośredniej jakościowej określoności terminów. Ale zarazem zachodzi tu to, że czysta forma wniosko­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

447

wania staje się czymś innym. Wnioskowanie nie odpowia­ da już w pełni formie, a określoność ustanowiona teraz w jego terminach jest różna od pierwotnego określenia formy. Jeśli wnioskowanie to rozpatrujemy tylko jako wnio­ skowanie subiektywne, dokonujące się w pewnej refleksji zewnętrznej, to uważa się go za pewien gatunek wniosko­ 322 wania, który odpowiadać powinien rodzajowi, czyli ogól­ nemu schematowi: J — S — O. Ale teraz temu schematowi już nie odpowiada. Dwiema przesłankami wnioskowania są teraz S - J (albo J — S) oraz J — O. Termin średni jest tu więc w obu przypadkach podporządkowany, czyli za każdym razem jest podmiotem, w którym tamte dwa inne terminy występują jako inherentne i tym samym nie jest takim terminem średnim, który raz ma być tym, co podporządkowuje, czyli orzecznikiem, a innym razem czymś podporządkowanym, czyli podmiotem albo ta­ kim terminem średnim, w którym jako inherentny wy­ stępuje jeden termin, ale z kolei sam ten termin średni występuje jako inherentny w drugim terminie. Prawdzi­ wy sens tego, że wnioskowanie to nie odpowiada ogólnej formie wnioskowania, sprowadza się więc do tego, że for­ ma przeszła w to wnioskowanie, a tymczasem jej prawda polega na tym, by być podmiotowym przypadkowym powiązaniem. Jeśli konkluzja figury drugiej — czyli bez odwołania się do pomocy ograniczenia, o którym mówić będziemy później i które czyni z tego wnioskowania coś nieokreślonego — jest słuszna, to jest ona taka dlatego, że jest słuszna sama dla siebie, a nie dlatego, że jest konklu­ zją tego wnioskowania. Ale to samo zachodzi też w od­ niesieniu do konkluzji figury pierwszej. Ta właśnie praw­ da konkluzji pierwszej jest tym, co zostaje ustanowione przez figurę drugą.

448

Logika subiektywna. Podmiotowość

W poglądzie, że figura druga ma jakoby być tylko pewnym gatunkiem, pomija się konieczność przejścia figury pierwszej w tę drugą formę i pozostaje się przy pierwszej jako formie prawdziwej. Jeżeli zatem w figurze drugiej (którą z dawnego przyzwyczajenia bez żadnych podstaw wprowadza się jako figurę trzecią) ma dokony­ wać się — w tym samym subiektywnym sensie — również słuszne wnioskowanie, to wnioskowanie to musiałby od­ powiadać pierwszemu, a tym samym — ponieważ jedna przesłanka J — O zawiera w sobie stosunek podporządko­ wania terminu średniego jednemu terminowi skrajnemu — przesłanka druga S — J musiałaby otrzymać określenie przeciwstawne temu, które ma, a S musiałoby móc zo­ stać podporządkowane J. Ale taki stosunek byłby znie­ sieniem określonego sądu „J jest S” i mógłby zachodzić tylko w sądzie nieokreślonym — w sądzie partykularnym. Dlatego konkluzja może w tej figurze być tylko partyku­ larna. Sąd partykularny jest jednak - jak wyżej stwier­ * dziliśmy - zarówno pozytywny, jak i negatywny. Jest konkluzją, której właśnie dlatego nie można przypisy­ wać wielkiej wartości. Ponieważ [w figurze tej] również szczegółowość i ogólność są terminami skrajnymi i okre­ śleniami bezpośrednimi, względem siebie obojętnymi, to 323 sam ich stosunek do siebie jest także czymś obojętnym. Można dowolnie przyjąć zarówno jedną, jak i drugą jako terminus major czy minor, a zatem zarówno jedną, jak i drugą przesłankę jako przesłankę mniejszą lub większą. 3. Konkluzja, ponieważ jest zarówno pozytywna, jak i negatywna, jest więc stosunkiem względem tych okre­ śloności obojętnym, a zatem stosunkiem ogólnym. Roz-

S. 400.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

449

patrując rzecz bliżej okazuje się, że zapośredniczenie w pierwszym wnioskowaniu było czymś przypadkowym samo w sobie. W drugim przypadkowość ta zostaje usta­ nowiona. Zapośredniczenie to jest więc zapośrednicze­ niem znoszącym samo siebie. Zawiera ono w sobie okre­ ślenie jednostkowości i bezpośredniości. To, co przez to wnioskowanie zostaje powiązane, musi raczej być samo w sobie i bezpośrednio tożsame, gdyż ów termin średni, bezpośrednia jednostkowość, jest określonością nieskoń­ czenie różnorodną i zewnętrzną. W tym terminie śred­ nim zostaje więc raczej ustanowione zapośredniczenie w stosunku do siebie zewnętrzne, a zewnętrznością jed­ nostkowości jest ogólność. Owo zapośredniczenie przez bezpośrednią jednostkowość wskazuje więc na coś, co jest poza nią samą, na zapośredniczenie, które jest jej „innym" i które tym samym dochodzi do skutku poprzez ogólność. Inaczej mówiąc, to, co ma być połączone w dru­ gim wnioskowaniu, musi zostać powiązane w sposób bezpośredni. Przez bezpośredniość, która leży tu u podło­ ża, nie dochodzi do skutku żadne określone powiązanie. Bezpośredniość, na którą wnioskowanie to wskazuje, jest bezpośredniością inną, przeciwstawną jego własnej - a więc zniesioną pierwszą bezpośredniością bytu - czy­ li w sobie refleksyjną albo istniejącą samą w sobie bezpo­ średniością, abstrakcyjną ogólnością. Przejście, które dokonało się w tym wnioskowaniu, z punktu widzenia, z którego tu je rozpatrywaliśmy, było pewnym stawaniem się innym (Anderswerden), podobnie jak przechodzenie bytu, gdyż u jego podstaw leży to, co jakościowe albo bezpośrednia jednostkowość. Jednak zgodnie z pojęciem jednostkowość wiąże ze sobą to, co szczegółowe, i to, co ogólne, jeśli znosi określoność szcze­ gółowości, co przedstawia się jako przypadkowość tego

450

Logika subiektywna. Podmiotowość

wnioskowania. Terminy skrajne nie zostają ze sobą po­ wiązane dzięki swemu określonemu stosunkowi, w jakim pozostają one do terminu średniego. Dlatego termin ten nie jest ich określoną jednością, a pozytywna jedność, któ­ ra mu jeszcze przysługuje, jest tylko abstrakcyjną ogól­ nością. Jeśli termin średni zostaje ustanowiony w tym określeniu, stanowiącym jego prawdę, mamy już do czy­ nienia z inną formą wnioskowania.

324

c) Figura trzecia: J -O — S 1. To trzecie wnioskowanie nie ma już ani jednej bez­ pośredniej przesłanki. Stosunek J — O został zapośredniczony przez pierwsze wnioskowanie, stosunek S — O przez drugie. Dlatego to trzecie wnioskowanie zakłada obydwa poprzednie. Ale i na odwrót, poprzednie dwa za­ kładają też to trzecie, tak jak w ogóle każde z nich zakła­ da pozostałe dwa. W tym trzecim wnioskowaniu określe­ nie wnioskowania zostaje więc w ogóle doprowadzone do końca. W tym wzajemnym zapośredniczaniu się zawarte jest bowiem to, że każde wnioskowanie, choć jest zapośredniczeniem, nie jest zarazem w sobie totalnością zapośredniczenia, lecz zawiera w sobie jakąś bezpośred­ niość, której zapośredniczenie znajduje się poza nim. Wnioskowanie J — O — S rozpatrywane samo dla siebie jest prawdą wnioskowania formalnego. Wyraża to, że jego zapośredniczenie jest zapośredniczeniem abstrakcyjnie ogólnym, a jego terminy skrajne nie są zawarte w termi­ nie średnim w ich istotnej określoności, lecz tylko w ich ogólności i dlatego to, co miało być zapośredniczone, nie zostało tu raczej powiązane. Toteż ustanowione tu zostaje to, na czym polega formalna strona wnioskowa­ nia, którego terminy mają treść bezpośrednią, obojętną

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

451

w stosunku do formy, albo — co oznacza to samo — są ta­ kimi określeniami formy, które nie skierowały się jeszcze refleksyjnie do określeń treści. 2. Termin średni tego wnioskowania jest wprawdzie jednością terminów skrajnych, ale taką, w której abstra­ huje się od ich określoności, jest ogólnością nieokreślo­ ną. Ale ponieważ ogólność ta jako abstrakcyjna jest za­ razem różna od terminów skrajnych jako określonych, to ona sama jest w odniesieniu do nich czymś określonym, a całość jest wnioskowaniem, którego stosunek do jego pojęcia musimy rozpatrzyć. Termin średni jako ogólność w odniesieniu do obu swych terminów skrajnych jest tym, co subsumuje, czyli orzecznikiem, i ani razu nie jest tym, co zostaje subsumowane, czyli podmiotem. Jeśli za­ tem wnioskowanie to jako pewien gatunek wnioskowania ma odpowiadać wnioskowaniu [jako takiemu], to może się to dokonać tylko w ten sposób, że skoro odniesienie J — O za­ wiera w sobie należyty stosunek, to ten sam stosunek musi otrzymać również odniesienie drugie: O — S. Dochodzi to do skutku w sądzie, w którym stosunek między podmio­ tem a orzecznikiem jest stosunkiem obojętnym — w sądzie negatywnym. Wnioskowanie staje się tym samym upraw­ nione, ale konkluzja musi być koniecznie negatywna. Dlatego jest rzeczą obojętną, które z obu określeń tego 325 twierdzenia uważamy za podmiot, a które za orzecznik, we wnioskowaniu zaś [jest rzeczą obojętną, czy jedno z tych określeń] uważamy za termin skrajny jednostko­ wości, czy też za termin skrajny szczegółowości, i tym samym, czy uważamy je za terminus minor, czy za terminus major. A ponieważ zgodnie z potocznym poglądem od tego właśnie zależy, która z przesłanek ma być prze­ słanką większą, a która mniejszą, to również i to stało się tutaj rzeczą obojętną.

452

Logika subiektywna. Podmiotowość

To właśnie stało się podstawą zwykłej czwartej figury wnioskowania, której nie znał Arystoteles i która całko­ wicie dotyczy pewnej zupełnie pustej, nieinteresującej różnicy. Bezpośrednia pozycja terminów jest tu odwrotna niż ich pozycja w figurze pierwszej. Ponieważ podmio­ towi i orzecznikowi w konkluzji negatywnej - o ile sąd ten rozpatrujemy z formalnego punktu widzenia - nie przysługuje stosunek podmiotu i orzecznika, lecz jedno może zająć miejsce drugiego, to jest rzeczą obojętną, który termin uważa się za podmiot, a który za orzecze­ nie. Dlatego też jest rzeczą obojętną, którą przesłankę uważa się za większą, a którą za mniejszą. Obojętność ta, do której przyczynia się także określenie partykularności (zwłaszcza gdy się zaznacza, że może ona być wzięta w szerokim znaczeniu), sprawia, że ta czwarta figura sta­ je się czymś zupełnie zbytecznym. 3. Obiektywne znaczenie wnioskowania, w którym ogólność jest terminem średnim, polega na tym, że to, co zapośrednicza, jest jako jedność terminów skrajnych w istocie swej czymś ogólnym. Ponieważ ogólność ta jest jednak teraz tylko ogólnością jakościową, czyli abstrak­ cyjną, to określoność terminów skrajnych nie jest w niej zawarta. Ich powiązanie, jeśli ma ono dojść do skutku, musi również mieć swoją podstawę w pewnym zapośredniczeniu leżącym na zewnątrz tego wnioskowania i jest w stosunku do niego czymś zupełnie tak samo przypad­ kowym, jak w poprzednich formach wnioskowania. Po­ nieważ jednak ogólność została tu określona jako termin średni, a w niej określoność terminów nie jest zawarta, to określoność ta zostaje ustanowiona jako zupełnie obojęt­ na i zewnętrzna. Tym samym wyłoniła się jednak na podstawie tej czy­ stej tylko abstrakcji niewątpliwie pewna czwarta figura

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

453

wnioskowania, mianowicie wnioskowania niezawierającego w sobie żadnego stosunku: A - A — A, wnioskowanie, które abstrahuje od jakościowych różnic terminów i któ­ rego określeniem jest wobec tego ich czysto zewnętrzna jedność, mianowicie ich identyczność (Gleichheit). d) Figura czwarta: A-A-A, czyli wnioskowanie matematyczne 1. Wnioskowanie matematyczne głosi: „jeśli dwa przedmioty albo dwa określenia są identyczne (gleich) z trzecim, to są one identyczne ze sobą”. Stosunek inherencji albo subsumcji terminów został w tym wniosko­ waniu całkowicie usunięty. Tym, co zapośrednicza, jest w ogóle coś trzeciego. Ale temu, co zapośrednicza, nie przysługuje tu w ogó­ le żadne określenie w stosunku do własnych terminów skrajnych. Każdy z tych trzech terminów może zatem z równym powodzeniem być owym trzecim zapośredniczającym. Który termin zostaje do tego użyty, tzn. które z tych trzech odniesień ma zatem być uważane za bezpo­ średnie, a które za zapośredniczone — to zależy od oko­ liczności zewnętrznych i innych warunków, czyli od tego, które dwa terminy dane są bezpośrednio. Ale określenie to zupełnie nie dotyczy wnioskowania samego i jest zu­ pełnie czymś zewnętrznym. 2. Wnioskowanie matematyczne uchodzi w mate­ matyce za aksjomat, za samo w sobie i dla siebie oczywiste twierdzenie pierwsze, które nie podlega i nie wymaga żad­ nego dowodu, tzn. żadnego zapośredniczenia, które ani niczego, co inne, nie ustanawia, ani nie może z niego być wyprowadzone. Jeśli bliżej rozpatrzymy wyższość wnio­ skowania matematycznego — czyli to, że jest bezpośrednio

326

454

Logika subiektywna. Podmiotowość

oczywiste — okaże się, że wyższość ta polega na formalnej stronie tego wnioskowania abstrahującego od wszelkiej jakościowej różności określeń i zajmującego się tylko ich ilościową równością (Gleichheit) albo nierównością. Ale z tego właśnie powodu nie jest on pozbawiony przesłanki, czyli niezapośredniczony. Określenie ilościowe — jedyne, które wchodzi tu w rachubę — dochodzi do skutku przez abstrahowanie od jakościowych różnic i określeń pojęcio­ wych. Linie, figury, które się ze sobą zrównuje, bierze się tylko od strony ich wielkości. Trójkąt zostaje zrównany z jakimś kwadratem nie jako trójkąt i kwadrat, lecz wy­ łącznie tylko co do wielkości itd. Tak samo nie wchodzi w to wnioskowanie pojęcie i jego określenia. Dlatego też nie zostaje przez to w ogóle nic pojęte. Także rozsądek nie stwierdza tu żadnych nawet formalnych abstrakcyjnych określeń pojęciowych. Oczywistość tego wnioskowania polega więc tylko na tym, że jest tak bardzo ubogi w okre­ ślenia myślowe i tak bardzo abstrakcyjny. 327 3. Ale rezultatem wnioskowania o istnieniu nie jest tyl­ ko to abstrahowanie od wszelkiej określoności pojęcio­ wej. Negatywność bezpośrednich, abstrakcyjnych okre­ śleń, która z tego wynikła, ma jeszcze drugą, pozytywną stronę, tę mianowicie, że w jej abstrakcyjną określoność ustanowione zostało jej „inne" i że wskutek tego stała się ona konkretna. Po pierwsze, wszystkie wnioskowania o istnieniu są wzajemnie dla siebie przesłankami, a terminy skrajne powiązane w konkluzji są tylko o tyle naprawdę i same w sobie i dla siebie powiązane, o ile niezależnie od tego powiązane zostały przez tożsamość mającą swą podsta­ wę gdzie indziej. Termin średni w tym charakterze, w ja­ kim występuje w owych wnioskowaniach, powinien być pojęciową jednością terminów skrajnych, ale jest tylko

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

455

formalną określonością, która nie została ustanowiona jako ich konkretna jedność. Ale to, co stanowi przesłan­ kę każdego z tych zapośredniczeń, nie jest w ogóle tylko bezpośredniością daną, tak jak we wnioskowaniu mate­ matycznym, lecz jest samo zapośredniczeniem, miano­ wicie dla każdego z dwóch innych wnioskowań. Tym więc, z czym mamy tutaj naprawdę do czynienia, jest zapośredniczenie, ale nie oparte na pewnej danej bezpo­ średniości, lecz na zapośredniczeniu. Toteż nie jest ono bezpośredniością ilościową abstrahującą od formy zapośredniczenia, lecz raczej zapośredniczeniem odnoszącym się do zapośredniczenia albo zapośredniczeniem refleksyj­ nym. Krąg wzajemnego zakładania, który wnioskowania te wspólnie tworzą, jest powrotem tego zakładania do siebie samego, które w tym powrocie do siebie staje się totalnością i owo „inne”, na które wskazuje każde poje­ dyncze wnioskowanie, ma nie na zewnątrz siebie wskutek abstrakcji, lecz w obrębie tego kręgu. Następnie, jeśli idzie o pojedyncze określenia formalne, okazało się, że w obrębie całości tych formalnych wnio­ skowań każdy z nich zajmował miejsce terminu średniego. Bezpośrednio ten termin był określony jako szczegóło­ wość, a potem dzięki ruchowi dialektycznemu określił się jako jednostkowość i ogólność. W ten sam sposób każde z tych określeń zajmowało miejsce obu terminów skrajnych. Czysto negatywnym rezultatem jest tu zanik jakościowych określeń formalnych w czysto ilościowym, matematycz­ nym wnioskowaniu. Ale naprawdę mamy tu do czynie­ nia z rezultatem pozytywnym, polegającym na tym, że za­ pośredniczenie dokonuje się tu nie dzięki pojedynczemu jakościowemu określeniu formalnemu, lecz dzięki ich konkretnej tożsamości. Wadliwość owych trzech rozpa- 328 trzonych przez nas figur wnioskowań oraz ich formalny

456

Logika subiektywna. Podmiotowość

charakter polega właśnie na tym, że tego rodzaju poje­ dyncza określoność miała stanowić ich termin średni. Tym samym zapośredniczenie określiło się jako obojęt­ ność bezpośrednich, czyli abstrakcyjnych określeń formy i jako pozytywna refleksja jednego określenia skierowane w drugie. Bezpośrednie wnioskowanie o istnieniu prze­ szło tym samym we wnioskowanie refleksyjne. Uwaga Zwykły pogląd na wnioskowanie

W podanym tu wykładzie natury wnioskowania i jego różnych form zwracaliśmy mimochodem uwagę także na to, co w zwykłym rozpatrywaniu i rozważaniu wnio­ skowania jest przedmiotem głównego zainteresowania — czyli to, w jaki sposób można w każdej figurze prze­ prowadzić słuszny wniosek. Podaliśmy jednak przy tej okazji tylko momenty główne, pomijając przypadki i po­ wikłania, do których dochodzi, jeśli włącza się do tego różnicę między sądem pozytywnym a negatywnym oraz określenia ilościowe, szczególnie określenie partykularności. Niektóre uwagi na temat tego zwykłego poglądu i sposobu rozpatrywania wnioskowania w logice będą tu jednak jeszcze na miejscu. Jak wiadomo, nauka ta doprowadzona została do ta­ kiej dokładności, że jej tak zwane subtelności stały się przedmiotem powszechnego niezadowolenia i wstrętu. Kiedy naturalny rozsądek wystąpił we wszystkich dzie­ dzinach kultury ducha przeciw pozbawionym substancji formom refleksyjnym , * zwrócił się również przeciw tej

Mowa o epoce Oświecenia.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

457

sztucznej wiedzy o formach rozumu i uważał, że może obejść się bez takiej wiedzy z tego powodu, że wyszcze­ gólnione w tej nauce pojedyncze operacje myślowe prze­ prowadza rozum sam przez się bez specjalnego uczenia się. I faktycznie, źle byłoby z człowiekiem, jeśli idzie o myślenie rozumowe, gdyby warunkiem myślenia było żmudne studiowanie formuł sylogistycznych, podobnie jak źle by z nim było, gdyby — o czym wspomnieliśmy też w przedmowie * — nie mógł chodzić i trawić, zanim nie przestudiowałby anatomii i fizjologii. Ale podobnie jak studiowanie tych nauk nie pozostaje zapewne bez ko­ 329 rzyści dla dietetycznego postępowania, tak samo należy studiowaniu form rozumowych przypisać bez wątpienia jeszcze poważniejszy wpływ na słuszność myślenia. Ale nie wchodząc tu nawet w ten aspekt zagadnienia jako odnoszącego się do kształcenia myślenia podmiotowego i należącego właściwie do pedagogiki — musi się jednak przyznać, że studium, którego przedmiotem są sposoby i prawa operacji rozumowych, musi samo w sobie i dla siebie być czymś, co budzi najwyższe zainteresowanie — przynajmniej nie mniejsze niż znajomość praw przyrody oraz jej szczegółowych ukształtowań. Jeśli nie uważa się za nieważne odkrycie sześćdziesięciu kilku gatunków papug i stu trzydziestu siedmiu gatunków przetacznika, to tym bardziej nie można uważać za mało ważne od­ krywanie form rozumu. Czyż figura wnioskowania nie jest czymś nieskończenie wyższym niż jakiś gatunek pa­ pugi czy przetacznika? Choć więc pogardzanie znajomością form rozumu w ogóle należy uważać za nic innego, jak tylko za bar-

Tom I, s. 5.

458

Logika subiektywna. Podmiotowość

barzyństwo, to musi się jednak przyznać, że zwykły wy­ kład sylogizmu i jego poszczególnych ukształtowań nie jest wiedzą rozumową, nie jest ich wykładem jako form rozumu, a lekceważenie, które stało się udziałem sylogistycznej mądrości, ściągnęła ona na siebie przez swoją bezwartościowość. Jej wada polega na tym, że absolut­ nie nie wychodzi poza rozsądkową formę wnioskowania, zgodnie z którą określenia pojęciowe ujmowane są jako abstrakcyjne określenia formalne. Trzymanie się tego, że są to jakości abstrakcyjne, jest czymś tym bardziej nie­ konsekwentnym, że we wnioskowaniu sprawą istotną jest odnoszenie się do siebie pojęciowych określeń i już sama inherencja czy subsumcja zawiera w sobie to, że jednost­ kowość, ponieważ ogólność jest w niej inherentna, jest sama ogólnością. Ogólność zaś, ponieważ subsumuje to, co jednostkowe, sama jest jednostkowością, a mówiąc dokładniej, wnioskowanie ustanawia właśnie wyraźnie tę jedność jako termin średni, a określeniem tego terminu jest właśnie zapośredniczenie. To zaś znaczy, że podsta­ wą określeń pojęciowych nie jest już tu, jak w sądzie, ich wzajemna w stosunku do siebie zewnętrzność, lecz ra­ czej ich jedność. Okazuje się, że w pojęciu wnioskowania wyrażona zostaje niedoskonałość wnioskowania formalnego, w któ­ rym trzymać się należy terminu średniego nie jako jed­ ności terminów skrajnych, lecz jako określenia formal­ nego, jakościowo od nich różnego. Taki punkt widzenia staje się czymś jeszcze bardziej pozbawionym treści, dla330 tego że za pełne stosunki uważa się jeszcze nawet takie odniesienia, czyli sądy, w których, tak jak w sądzie nega­ tywnym i partykularnym, nawet określenia formalne sta­ ją się obojętne i zbliżają się wskutek tego do [zwykłych] zdań. Ponieważ formę jakościową J — S — O w ogóle uwa­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

459

ża się za ostateczną i absolutną, to dialektyczne rozpa­ trywanie wnioskowania odpada tu zupełnie. Pozostałe wnioskowania rozpatrywane są też dlatego nie jako ko­ nieczne zmiany tej formy, lecz jako gatunki. Jest przy tym rzeczą obojętną, czy pierwszy sąd formalny uważany jest sam za pewien gatunek obok wszystkich innych, czy też za rodzaj i gatunek jednocześnie. To drugie zachodzi wtedy, kiedy wszystkie inne wnioskowania sprowadzone zostają do pierwszego. Jeśli redukcja ta nie zostaje wy­ raźnie przeprowadzona, to nawet wtedy u podłoża leży ten sam stosunek zewnętrznej subsumcji, jaki wyraża figura pierwsza. W tym wnioskowaniu formalnym zawarta jest ta sprzeczność, że termin średni ma być określoną jedno­ ścią terminów skrajnych, ale niejako ta jedność, lecz jako określenie jakościowe różne od tych terminów, których jednością termin ten ma być. Ponieważ wnioskowanie jest tą sprzecznością, jest ono w sobie samym dialektyczne. Jego dialektyczny ruch ukazuje go w pełni jego momen­ tów pojęciowych, czyli ukazuje to, że nie tylko stosunek subsumcji, czyli szczegółowość, lecz także negatywna jedność i ogólność są tu w sposób równie istotny momen­ tami powiązania. Ponieważ każdy z tych momentów jest dla siebie również tylko jednostronnym momentem szczegółowości, są one także niedoskonałymi terminami średnimi, ale zarazem stanowią też rozwinięte określe­ nia tej szczegółowości. Ruch wnioskowania w swej cało­ ści poprzez wszystkie trzy figury ukazuje termin średni kolejno w każdym z tych określeń, a wynikającym stąd prawdziwym rezultatem jest to, że termin średni nie jest takim jednym określeniem, lecz ich totalnością. Wadliwość wnioskowania formalnego wynika więc nie z formy wnioskowania — jest ona raczej formą rozu-

460

Logika subiektywna. Podmiotowość

mowości — lecz z tego, że jest ona tylko formą abstrak­ cyjną, a więc bezpojęciową. Przedtem stwierdziliśmy, że abstrakcyjne określenie, z racji swego abstrakcyjnego od331 noszenia się do siebie, może być również rozpatrywane jako treść. O tyle też wnioskowanie formalne nie służy do niczego więcej, jak tylko do stwierdzenia, że odnosze­ nie się pewnego podmiotu do pewnego orzecznika z tego terminu średniego tylko wynika albo nie wynika. To, że za pomocą takiego wnioskowania wykazało się pewne twier­ dzenie, niczego nie daje. Z powodu abstrakcyjnej okre­ śloności terminu średniego, który jest tu bezpojęciową jakością, może się okazać, że istnieją równie dobrze inne terminy średnie, z których wynika coś wręcz przeciwne­ go, co więcej — nawet z tego samego terminu średniego za pomocą dalszych wnioskowań mogą także zostać wy­ prowadzone przeciwstawne orzeczniki. Poza tym, że wnioskowanie formalne niewiele daje, jest ono także czymś bardzo prostym. Owe liczne regu­ ły, które zostały wymyślone, są już dlatego uciążliwe, że tak bardzo kontrastują z prostą naturą rzeczy, poza tym odnoszą się do takich przypadków, gdzie formalna treść wnioskowania zostaje przez zewnętrzne określenie for­ malne — zwłaszcza przez partykularność, zwłaszcza wte­ dy, kiedy musi się ją w tym celu ująć w znaczeniu komprehensywnym — całkowicie zredukowana i otrzymuje się także co do formy tylko zupełnie pozbawione treści wyniki. Jednak najsprawiedliwszym i najważniejszym aspektem niełaski, w którą popadła sylogistyka, jest to, że jest ona niezwykle szeroko zakrojonym bezpojęciowym zajmowaniem się przedmiotem, którego jedyną treścią jest samo pojęcie. Wielka liczba prawideł sylogistycznych przypomina postępowanie owych mistrzów rachunku, którzy również podają całą masę reguł arytmetycznych

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o istnieniu

461

operacji, ale takich, które zakładają, że nie dysponuje się pojęciem operacji. Liczby jednak są materiałem bezpojęciowym, operacja rachunkowa jest pewnym łączeniem albo rozdzielaniem, pewnym mechanicznym postępo­ waniem i wiemy też, że faktycznie wynalezione zostały maszyny do liczenia wykonujące tego rodzaju operacje. Ale najbardziej siermiężne i najbardziej rażące jest trak­ towanie formalnych określeń wnioskowania, które są po­ jęciami, jako jakiegoś pozbawionego pojęcia materiału. Przykładem krańcowo bezpojęciowego ujmowania określeń pojęciowych wnioskowania jest postępowanie Leibniza, który (Op. T. II. P. I) poddał wnioskowanie rachunkowi kombinatorycznemu i za jego pomocą ob­ liczył, ile układów wnioskowania jest możliwych — i to z uwzględnieniem różnicy sądów pozytywnych i nega­ tywnych, a następnie także ogólnych, partykularnych, nieokreślonych i singularnych. Połączeń takich może być 332 2048, z czego, po odrzuceniu połączeń nieprzydatnych, pozostają 24 figury przydatne. Leibniz uważa analizę kombinatoryczną za bardzo pożyteczną przy wykrywa­ niu nie tylko form wnioskowania, lecz także powiązań innych pojęć. Operacja, za pomocą której się to wykry­ wa, jest taka sama jak ta, za pomocą której oblicza się, ile połączeń liter możliwych jest w jakimś alfabecie, ile różnych rzutów możliwych jest w grze w kostkę, ile moż­ liwych zagrań w lombrze itd. Określenia wnioskowania zostają tu więc połączone w jedną klasę z punktami kost­ ki do gry czy z kartą z lombra, to, co rozumowe, ujmowa­ ne jest jako martwe i bezpojęciowe, a swoistość pojęcia i jego określeń polegająca na tym, że jako istoty ducho­ we odnoszą się do siebie i przez to odnoszenie się znoszą swoją bezpośrednią określoność — wszystko to pomija się zupełnie.

462

Logika subiektywna. Podmiotowość

Zastosowanie przez Leibniza kombinatoryki do wnio­ skowania oraz do połączenia innych pojęć nie różniło się od osławionej Ars magna Lullusa * niczym więcej, jak tyl­ ko tym, że od strony ilości było bardziej metodyczne. Po­ nadto jednak było jej równe w swej bezmyślności. Wią­ zało się to wszystko z ulubioną myślą Leibniza, którą powziął był jeszcze w młodości i której, mimo jej niedoj­ rzałości i płytkości, nie porzucił też później, mianowicie z myślą o pewnej ogólnej charakterystyce pojęć, o jakimś języku pisanym, w którym każde pojęcie przedstawione byłoby jako stosunek wynikający z czego innego albo jako odnoszący się do innych — tak jak gdyby w połącze­ niu rozumowym, które w istocie swej jest czymś dialek­ tycznym, treść zachowywała jeszcze te same określenia, które ma wtedy, kiedy zostaje utrwalona dla siebie. W Rachunku Ploucqueta ** zastosowana została niewąt­ pliwie najbardziej konsekwentna metoda postępowania, dzięki której stosunek wnioskowania zaczyna nadawać się do tego, by podporządkować go rachunkowi. Metoda ta polega na tym, że abstrahuje się od różnic stosunku, od różnicy między jednostkowością, szczegółowością i ogólnością w sądzie i uwzględnia się tylko abstrakcyjną tożsamość podmiotu i orzecznika, co prowadzi do tego, 333 że stają się matematycznie równe — stosunek, który czy­ ni z wnioskowania całkowicie puste co do treści i tautologiczne formułowanie twierdzeń. W zdaniu „róża jest czerwona” orzecznik ma oznaczać nie ogólną czerwień,

* Metodę swą wyłożył Rąjmundus Lullus (ok. 1235-1319) w dziele Ars magna generalis et ultima. ** Ploucąuet Gottfried (1716-1790). Jego dzieło wydane w roku 1753 nosi tytuł: Principia de substantiis et phaenomenis, accedit metodus calculandi in logicis ab ipso imienta.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

463

lecz tylko określoną czerwień róży. W zdaniu „wszyscy chrześcijanie są ludźmi” orzecznik ma oznaczać tylko tych ludzi, którzy są chrześcijanami. Z tego zdania oraz ze zdania „Żydzi nie są chrześcijanami” wynika następ­ nie konkluzja, która w oczach Mendelssohna nie stano­ wiła dobrej rekomendacji dla tego rachunku sylogistycznego: „a więc Żydzi nie są ludźmi” (mianowicie tymi ludźmi, którymi są chrześcijanie). Ploucąuet wskazuje jako korzyść ze swego wynalazku to, że posse etiam rudes mechanice totam logicam docere, ut pueri arithmeticam docentur, ita ąuidem, ut nulla formidine in ratiociniis suis errandi torąueri, vel fallaciis circunwenire possint, si in calculo non errant. Tego rodzaju zalecenie, czyli to, że dzięki rachunkowi można ludziom niewykształconym udostęp­ nić mechanicznie całą logikę, jest czymś najgorszym, co można powiedzieć o jakimś pomyśle dotyczącym wykła­ dania nauki logiki. B. WNIOSKOWANIE REFLEKSYJNE

Przebieg wnioskowania jakościowego doprowadził do zniesienia abstrakcyjności jego określeń. Każdy termin wnioskowania ustanowił tym samym siebie również jako taką określoność, w której prześwieca też określoność druga. Oprócz abstrakcyjnych terminów zawarte jest we wnioskowaniu także ich odnoszenie się do siebie, a w sa­ mej konkluzji to odnoszenie się zostaje ustanowione jako zapośredniczone i konieczne. Dlatego też każda określo­ ność jest ustanowiona naprawdę niejako pojedynczo dla siebie, lecz także jako odnoszenie się do siebie innych określoności, jako określoność konkretna. Terminem średnim była abstrakcyjna szczegółowość, która dla siebie samej była pewną prostą określonością,

464

Logika subiektywna. Podmiotowość

a terminem średnim tylko w sposób zewnętrzny i rela­ tywny w odniesieniu do samoistnych terminów skraj­ nych. Teraz zaś termin średni ustanowiony zostaje jako totalność określeń. Tym samym okazuje się on ustanowio­ ną jednością terminów skrajnych, początkowo jednak jest on jednością refleksyjną, która terminy te sobą obejmuje, przy czym jest to takie obejmowanie, które jako pierw­ sze zniesienie bezpośredniości i pierwsze odniesienie do siebie określeń nie jest jeszcze absolutną tożsamością pojęcia. 334 Terminy skrajne są określeniami sądu refleksji: właściwąjednostkowością oraz ogólnością jako określenie stosun­ ku albo refleksją łączącą w sobie pewną różnorodność. Ale jednostkowy podmiot — jak to już zostało wykazane w sądzie refleksyjnym * — oprócz samej tylko jednostko­ wości, która należy do formy, zawiera także określoność jako bezwzględnie w sobie refleksyjną ogólność, jako ustanowiony w formie przesłanki rodzaj, tzn. tu jeszcze jako rodzaj przyjęty w sposób bezpośredni. Z tej określoności terminów skrajnych, stanowią­ cej właściwość procesu określania sądu, wynika bliższa treść terminu średniego, o który głównie we wnioskowa­ niu idzie, ponieważ on właśnie odróżnia wnioskowanie od sądu. Termin średni zawiera więc: 1) jednostkowość, ale 2) rozszerzoną w ogólność, jako wszystkie [jednost­ ki] oraz 3) leżącą tu u podłoża ogólność, łączącą w so­ bie jednostkowość i abstrakcyjną ogólność - rodzaj. Tym samym dopiero wnioskowanie refleksyjne ma właściwą określoność formy, gdyż termin średni ustanowiony został jako totalność określeń. Wnioskowanie bezpośrednie

S. 406.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

465

w porównaniu z wnioskowaniem refleksyjnym jest dlate­ go wnioskowaniem nieokreślonym, że jego termin średni jest jeszcze abstrakcyjną szczegółowością, w której mo­ menty jego pojęcia nie zostały jeszcze ustanowione. To pierwsze wnioskowanie refleksyjne można nazwać wnioskowaniem o wszystkości (Allheit).

a) Wnioskowanie o wszystkości 1. Wnioskowanie o wszystkości jest wnioskowaniem rozsądkowym w swej doskonałości, ale jeszcze niczym więcej. To, że termin średni nie jest w tym wniosko­ waniu abstrakcyjną szczegółowością, lecz czymś rozwi­ niętym w swoich momentach, a więc czymś konkret­ nym, jest wprawdzie, gdy chodzi o pojęcie, wymogiem istotnym, ale forma „wszystkości” łączy z jednej strony jednostkowość tylko w sposób zewnętrzny w ogólność, a z drugiej utrzymuje jednostkowość w obrębie ogólno­ ści jeszcze jako coś bezpośrednio istniejącego. Negacja bezpośredniości określeń, która była rezultatem wnio­ skowania o istnieniu, jest tylko negacją pierwszą, nie jest jeszcze negacją negacji, czyli absolutną refleksją-w-sobie. Określenia te leżą zatem jeszcze u podstaw wspomnia­ nej refleksyjnej ogólności obejmującej sobą jednostkowe określenia — inaczej mówiąc, wszystkość nie jest jeszcze ogólnością pojęcia, lecz zewnętrzną ogólnością refleksji. Wnioskowanie o istnieniu dlatego było czymś przy­ 335 padkowym, że jego termin średni jako pewna pojedyn­ cza określoność konkretnego podmiotu dopuszczał nieokreślalną mnogość innych tego rodzaju terminów średnich i tym samym podmiot mógł zostać powiąza­ ny z nieokreślonymi innymi, a także przeciwstawnymi orzecznikami. A ponieważ teraz termin średni zawiera

466

Logika subiektywna. Podmiotowość

w sobie jednostkowość i jest dzięki temu sam czymś kon­ kretnym, to można za pośrednictwem tego terminu po­ wiązać z podmiotem tylko jeden orzecznik — ten, który podmiotowi temu jako konkretnemu przysługuje. Jeśli na przykład z terminu średniego „zielony” miałoby się wyciągnąć wniosek, że jakieś malowidło jest przyjem­ ne, ponieważ kolor zielony jest przyjemny dla oka, albo że jakiś wiersz, jakaś budowla itd. są ładne dlatego, że są regularne, to obraz itd. mógłby mimo to być brzydki z powodu innych określeń, na podstawie których można by go powiązać z tym drugim orzecznikiem. Jeśli nato­ miast termin średni ma w sobie określenie wszystkości, to zawiera w sobie zieleń, regularność jako coś konkretne­ go, które właśnie dlatego nie jest abstrakcją czegoś tylko zielonego, regularnego itd., a tą konkretnością mogą być połączone tylko te orzeczniki, które zgodne są z totalno­ ścią przedmiotu konkretnego. W sądzie „to, co zielone”, albo „to, co regularne”, „jest przyjemne”, podmiotem jest tylko abstrakcja zieleni czy regularności. Natomiast w sądzie „wszystko, co zielone”, albo „wszystko, co re­ gularne", jest przyjemne — podmiotem jest „wszystkie rzeczywiste przedmioty konkretne, które są zielone” albo „regularne” — a zatem przedmioty, które ujmowane są jako konkretne wraz ze wszystkimi swymi własnościami, które mają jeszcze prócz zieleni i regularności. 2. Jednak ta właśnie refleksyjna doskonałość wniosko­ wania [o wszystkości] przemienia je w czyste złudzenie. Termin średni ma określoność „wszyscy”. Tym „wszyst­ kim” w przesłance większej przysługuje bezpośrednio ten orzecznik, który zostaje powiązany z podmiotem. Ale „wszyscy” znaczy „wszystkie jednostki”. Jednostkowy podmiot ma więc w przesłance większej ten orzecznik już bezpośrednio i nie otrzymuje go dopiero dzięki wniosko­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

467

waniu. Inaczej mówiąc, podmiot otrzymuje dzięki kon­ kluzji pewien orzecznik jako wynik. Ale przesłanka więk­ sza zawiera już w sobie tę konkluzję. Przesłanka większa nie jest więc dla siebie słuszna albo nie jest bezpośrednim, założonym sądem, lecz sama już zakłada konkluzję, której 336 miała być uzasadnieniem. W chętnie przytaczanym doskonałym wnioskowaniu:

Wszyscy ludzie są śmiertelni, Gajus jest człowiekiem, Ergo Gajus jest śmiertelny przesłanka większa jest dlatego i tylko o tyle słuszna, o ile słuszna jest konkluzja. Gdyby Gajus nie był przypad­ kiem śmiertelny, przesłanka większa nie byłaby słuszna. Zdanie, które miało być konkluzją, musi już bezpośred­ nio dla siebie być słuszne, ponieważ w przeciwnym razie przesłanka większa nie mogłaby objąć wszystkich jed­ nostek. Zanim przesłanka większa może być uznana za słuszną, należy najpierw rozstrzygnąć kwestię, czy sama konkluzja nie jest jej zaprzeczeniem. 3. Kiedy rozpatrywaliśmy wnioskowanie o istnieniu, stwierdziliśmy, że z samego pojęcia wnioskowania wyni­ ka to, iż przesłanki jako bezpośrednie przeczą konkluzji, mianowicie zapośredniczeniu, którego wymaga pojęcie wnioskowania, i że dla każdego pierwsze wnioskowanie zakłada inne, a te inne, na odwrót — pierwsze. W samym wnioskowaniu refleksyjnym zostaje ustanowione to, że przesłanka większa zakłada swoją konkluzję, ponieważ przesłanka ta zawiera powiązanie tego, co jednostkowe, z orzecznikiem, który właśnie miał dopiero pojawić się w konkluzji. To więc, z czym mamy tu faktycznie do czynienia, może być przede wszystkim wyrażone w taki sposób,

468

Logika subiektywna. Podmiotowość

że wnioskowanie refleksyjne jest tylko pustym pozorem wnioskowania, a więc istota tego wnioskowania polega na subiektywnej jednostkowości, że tym samym jednostko­ wość stanowi termin średni i jako taki termin należy ją ustanowić — jednostkowość, która jest jako taka i tylko zewnętrznie zawiera w sobie ogólność. Inaczej mówiąc, zgodnie z dokładniej rozpatrzoną treścią wnioskowania refleksyjnego okazało się, że jednostkowość pozostaje w bezpośrednim, a nie wywnioskowanym stosunku do swego orzecznika i że przesłanka większa — powiązanie szczegółowości z ogólnością, a dokładniej, ogólności for­ malnej z ogólnością samą w sobie — zapośredniczona jest przez zawarty w tej ogólności stosunek jednostkowości — jednostkowości jako wszystkości. Takie wnioskowanie jest jednak wnioskowaniem z indukcji.

337

b) Wnioskowanie z indukcji 1. Wnioskowanie o wszystkości podpada pod schemat pierwszej figury: J — S — O, a wnioskowanie indukcyjne pod schemat figury drugiej: O — J — S, gdyż terminem średnim tego wnioskowania jest znowu jednostkowość, nie jednostkowość abstrakcyjna, lecz jednostkowość peł­ na, czyli ustanowiona wraz z przeciwstawnym jej okre­ śleniem — z ogólnością. Jeden z terminów skrajnych jest pewnym orzecznikiem wspólnym wszystkim momentom jednostkowym. Odnoszenie się tego orzecznika do nich to bezpośrednie przesłanki, z których jedna miała w po­ przednim wnioskowaniu stać się konkluzją. Drugi termin skrajny może być bezpośrednim rodzajem, takim, jaki zawarty był w terminie średnim poprzedniego wniosko­ wania albo w podmiocie sądu uniwersalnego, rodzajem, który wyczerpany zostaje we wszystkich łącznie jednost-

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

469

kach czy też gatunkach zawartych w terminie średnim. Wnioskowanie ma zgodnie z tym następującą postać: j j O--S j j itd. w nieskończoność. 2. Druga figura wnioskowania formalnego: O — J — S dlatego nie odpowiadała schematowi [wnioskowania] , * że w jednej z jej przesłanek J, stanowiące termin śred­ ni, nie było czymś podporządkowującym, tzn. orzeczni­ kiem. W indukcji brak ten zostaje usunięty. Terminem średnim są tu „wszystkie jednostki”. Sądowi O — J, któ­ ry zawiera w sobie obiektywną ogólność albo rodzaj jako wyodrębnione w termin skrajny, w podmiot, przysługuje taki orzecznik, który co do zakresu jest co najmniej rów­ ny podmiotowi, a więc tożsamy dla zewnętrznej reflek­ sji. Lew, słoń itd. to rodzaj jako zwierzę czworonożne. Różnica, że jedna i ta sama treść raz ustanowiona zostaje w swej jednostkowości, a raz w swej ogólności, jest tym samym tylko obojętnym określeniem formalnym — obojęt­ ność, która we wnioskowaniu refleksyjnym jest ustano­ wionym rezultatem wnioskowania formalnego, tutaj zaś ustanowiona zostaje na skutek równości zakresu. Indukcja nie jest też dlatego wnioskowaniem na pod­ 338 stawie samego tylko postrzegania albo przypadkowego istnienia, tak jak odpowiadająca mu figura druga, lecz

* Patrz s. 446-447, gdzie sformułowane zostało to tak, że wnio­ skowanie nie odpowiada ogólnej formie wnioskowania.

470

Logika subiektywna. Podmiotowość

wnioskowaniem z doświadczenia — polegającym na su­ biektywnym łączeniu momentów jednostkowych w ro­ dzaj oraz wiązaniu rodzaju z pewną ogólną określonością z tej racji, że napotyka się ją we wszystkich momentach jednostkowych. Wnioskowanie to ma też to obiektywne znaczenie, że rodzaj bezpośredni określa się dzięki to­ talności jednostkowości w ogólną własność i ma swoje istnienie w pewnym ogólnym stosunku czy ogólnej wła­ sności. Ale obiektywnym znaczeniem tego wnioskowa­ nia, jak i wszystkich innych, jest ich wewnętrzne pojęcie, które tutaj jednak nie jest jeszcze ustanowione. 3. Indukcja jest raczej, istotnie rzecz biorąc, jeszcze wnioskowaniem subiektywnym. Termin średni stano­ wią momenty jednostkowe w swej bezpośredniości. Po­ łączenie ich w rodzaj poprzez wszystkość jest refleksją zewnętrzną. Z racji występującej tu bezpośredniości mo­ mentów jednostkowych i wypływającej stąd zewnętrz­ ności — ogólność jest tu tylko zupełnością albo pozo­ staje raczej tylko pewnym zadaniem. Dlatego pojawia się w niej znowu postęp w fałszywą nieskończoność. Jednostkowość ma być ustanowiona jako tożsama z ogól­ nością, ale ponieważ momenty jednostkowe ustanowione są zarazem jako bezpośrednie, to owa jedność pozostaje tylko utrzymującą się powinnością. Jest to jedność ze­ wnętrznej tożsamości (Gleichheit). Momenty jednostko­ we, które mają być tożsame [z ogólnością], a zarazem nie powinny być takimi. Owe a, b, c, d, e tylko jako przedłużone w nieskończoność stanowią rodzaj i dają za­ kończone doświadczenie. Dlatego też konkluzja induk­ cji pozostaje problematyczna. Ponieważ jednak indukcja wyraża to, iż postrzeże­ nie, aby stać się doświadczeniem, powinno zostać prze­ dłużone w nieskończoność, to zakłada, że rodzaj jest sam

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

471

w sobie i dla siebie związany ze swoją określonością. In­ dukcja zakłada więc właściwie z góry swoją konkluzję jako coś bezpośredniego, podobnie jak wnioskowanie o wszystkości zakłada konkluzję dla jednej ze swych przesłanek. Doświadczenie polegające na indukcji zo­ staje uznane za ważne, mimo że przyznaje się, iż po­ strzeżenie nie zostało doprowadzone do końca. Przyjąć jednak, że nie może istnieć nic, co przeczyłoby temu do­ świadczeniu, można tylko wtedy, kiedy doświadczenie 339 to jest prawdziwe samo w sobie i dla siebie. Wnioskowa­ nie na podstawie indukcji opiera się zatem wprawdzie na pewnej bezpośredniości, ale nie na takiej, na jakiej miało się ono opierać, nie ma istniejącej bezpośrednio­ ści tego, co jednostkowe, lecz na bezpośredniości ist­ niejącej w sobie i dla siebie, na bezpośredniości ogólnej. Podstawowym określeniem indukcji ma być to, że jest wnioskowaniem. Gdyby więc jednostkowość uważano za istotne, a ogólność za tylko zewnętrzne określenie terminu średniego, to termin ten rozpadałby się na dwie nie związane ze sobą części, a wtedy nie byłoby wnioskowania. Zewnętrzność ta przysługuje raczej ter­ minom skrajnym. Jednostkowość może być terminem średnim tylko jako bezpośrednio tożsama z ogólnością. Taka ogólność jest właściwie ogólnością przedmioto­ wą, rodzajem. Można to ujmować także w inny sposób: w tym określeniu jednostkowości, które leży u podstaw terminu średniego indukcji, ogólność jest czymś ze­ wnętrznym, ale istotnym. Taka zewnętrzność jest w tym samym stopniu bezpośrednio swoim przeciwieństwem, czymś wewnętrznym. Prawdą wnioskowania z indukcji jest zatem wnioskowanie, którego terminem średnim jest taka jednostkowość, która bezpośrednio jest sama w sobie ogólnością — wnioskowanie przez analogię.

472

Logika subiektywna. Podmiotowość

c) Wnioskowanie przez analogię 1. Abstrakcyjnym schematem tego wnioskowania jest trzecia figura wnioskowania bezpośredniego: J — O — S. Ale jego terminem średnim nie jest już jakaś pojedyncza jakość, lecz pewna ogólność, która jest refleksją-w-sobie jakiegoś konkretu, i która stanowi tym samym jego natu­ rę. I na odwrót, ponieważ termin średni jest ogólnością w taki sposób, że jest ogólnością jakiegoś konkretu, to jest on zarazem w sobie samym tym konkretem. Termi­ nem średnim jest tu więc jednostkowość, ale zgodnie ze swą ogólną naturą. Następnie terminem skrajnym jest też inna jednostkowość, która ma tę samą ogólną naturę co tamta. Na przykład:

Ziemia ma mieszkańców, Księżyc jest pewną Ziemią, A więc Księżyc ma mieszkańców. 2. Analogia jest czymś tym bardziej powierzchow­ nym, im bardziej ogólność, w której obie jednostkowości są jednym i tym samym i dzięki której jedna jednost­ kowość staje się orzecznikiem drugiej, jest tylko czystą 340 jakością, albo jeśli jakość tę ujmujemy subiektywnie - tą czy inną cechą, jeśli tożsamość obu ujmowana jest tylko jako podobieństwo. Ale tego rodzaju płycizną, do której pewną formę rozsądkową czy rozumową doprowadza się przez to, że zniża się ją do sfery czystego tylko wyobra­ żenia — tego rodzaju płycizną nie należałoby się w ogóle zajmować w logice. Niesłuszne jest także przestawianie przesłanki więk­ szej tego wnioskowania w taki sposób, że brzmiałaby „to, co podobne jakiemuś przedmiotowi w kilku cechach, po­ dobne jest mu też w innych”. Wówczas forma wnioskowa­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

473

nia wyrażona zostaje w postaci jakiejś treści, a treść em­ piryczna, jedyna, która może właściwie tu być nazwana treścią, zostaje wraz z formą przeniesiona do przesłanki mniejszej. Również na przykład całą formę pierwszego wnioskowania można by wyrazić jako jego przesłankę większą: „w tym, co podporządkowane jest czemuś in­ nemu, w czym inherentne jest jakieś trzecie, zawarte jest także to trzecie. A zatem” itd. Ale we wnioskowaniu nie chodzi wcale o treść empiryczną, to zaś, że z własnej for­ my wnioskowania czyni się treść jakiejś przesłanki więk­ szej, jest rzeczą tak obojętną, że można by zamiast niej wziąć każdą inną empiryczną treść. Ponieważ jednak we wnioskowaniu przez analogię nie miało w ogóle chodzić o ową treść, która nie zawiera w sobie nic poza swoistą formą wnioskowania, to nie chodziłoby o to również w pierwszym wnioskowaniu, tzn. nie chodziłoby o to, co wnioskowanie czyni wnioskowaniem. Tym jednak, o co tu chodzi, jest zawsze forma wnioskowania, niezależnie od tego, czy jego treścią empiryczną jest sama ta forma, czy cokolwiek innego. Toteż okazuje się, że wnioskowa­ nie przez analogię jest pewną swoistą formą i nie ma żadnej racji ku temu, by nie chcieć go za taką formę uwa­ żać, dlatego że z jego formy można uczynić treść albo materię jakiejś przesłanki większej, a logiki materia nic nie obchodzi. Tym, co we wnioskowaniu przez analo­ gię — a chyba także we wnioskowaniu z indukcji — spro­ wadza nas na manowce takiej myśli, jest to, że w tych wnioskowaniach termin średni, a także terminy skrajne są bardziej określone niż we wnioskowaniu czysto for­ malnym, dzięki czemu określenie formy, ponieważ nie jest już czymś prostym i abstrakcyjnym, musi przejawiać się też jako określenie treści. Ale to, że forma określa się tym samym jako treść, jest - po pierwsze - koniecznym

474

Logika subiektywna. Podmiotowość

ruchem naprzód momentu formalnego i dlatego dotyczy w sposób istotny natury samego wnioskowania. Ale dla341 tego — po drugie — tego rodzaju określenia treści nie moż­ na uważać za taką samą treść jak każda inna empiryczna treść i nie można od niej abstrahować. Jeśli formę wnioskowania przez analogię rozpatru­ jemy w wymienionym przedtem sformułowaniu jego przesłanki większej, czyli, że jeśli dwa przedmioty są ze sobą zgodne co do jednej czy też kilku właściwości, to pewna inna właściwość przysługująca jednemu z nich przysługuje też drugiemu, to może się wydawać, że wnioskowanie to zawiera w sobie cztery określenia — ąuaternionem terminorum — co utrudniało sprowadzenie analogii do formy wnioskowania formalnego. We wnioskowaniu przez analogię mamy bowiem dwa określenia jednostkowe, po trzecie, pewną przyjętą jako właściwość bezpośrednio wspólną i, po czwarte, jeszcze jedną właściwość, którą jedno jednostkowe określenie ma w sobie w sposób bez­ pośredni, gdy tymczasem drugie otrzymuje je dopiero dzięki wnioskowaniu. Bierze się to stąd, że — jak widzie­ liśmy — we wnioskowaniu przez analogię termin średni ustanowiony zostaje jako jednostkowość, ale zarazem też bezpośrednio również jako prawdziwa ogólność tej jednostkowości. W indukcji poza obydwoma terminami skrajnymi termin średni jest pewną nieokreślalną mno­ gością jednostek. We wnioskowaniu tym należałoby więc naliczyć nieskończoną mnogość terminów. We wniosko­ waniu o wszystkości ogólność w terminie średnim jest dopiero tylko zewnętrznym formalnym określeniem wszystkości, natomiast we wnioskowaniu przez analogię ogólność występuje jako ogólność istotna. W przytoczo­ nym wyżej przykładzie termin średni — „Ziemia” - wzię­ ty został jako coś konkretnego, które w swej prawdzie jest

Rozdział trzeci. Wnioskowanie refleksyjne

475

w tym samym stopniu naturą ogólną, tzn. rodzajem, jak czymś jednostkowym. Z tego punku widzenia ąuaternio terminorum nie uczy­ niło z analogii niedoskonałego wnioskowania. Staje się ono jednak takim wskutek tego ąuaternio z pewnego in­ nego punktu widzenia. Jeśli bowiem jednemu podmio­ towi przysługuje wprawdzie ta sama ogólna natura co drugiemu, to pozostaje jednak rzeczą nieokreśloną, czy jednemu podmiotowi owa właściwość, co do której wnio­ skuje się, że przysługuje także drugiemu, przynależy mu z racji jego natury, czy z racji jego szczegółowości, czy na przykład Ziemia ma mieszkańców jako ciało niebieskie w ogóle, czy też tylko jako to szczegółowe ciało niebieskie. Analogia jest o tyle jeszcze wnioskowaniem refleksyj­ nym, że jednostkowość i ogólność są w jej terminie śred­ nim połączone bezpośrednio. Z racji tej bezpośredniości jedność refleksyjna występuje tu jeszcze jako zewnętrz­ 342 ność. Jednostkowość jest tylko sama w sobie rodzajem. Nie została ona jeszcze ustanowiona w tej negatywności, dzięki której jej określoność byłaby własną określonością rodzaju. Dlatego też orzecznik przysługujący jednost­ kowości terminu średniego nie jest już zarazem orzecz­ nikiem drugiej jednostkowości, choć obie one należą do jednego rodzaju. 3. J — S (Księżyc ma mieszkańców) jest konkluzją. Ale jedna przesłanka (Ziemia ma mieszkańców) jest również takim J — S. Jeśli więc J — S ma być konkluzją, to zawarty w tym jest postulat, by także ta przesłanka była konkluzją. Wnioskowanie to jest więc w sobie sa­ mym postulowaniem siebie samego jako przeciwieństwa bezpośredniości, którą w sobie zawiera, a inaczej mówiąc — zakłada z góry swoją konkluzję. Wnioskowanie o ist­ nieniu ma swoją przesłankę w innych wnioskowaniach

476

Logika subiektywna. Podmiotowość

o istnieniu. W obecnie rozpatrywanych wnioskowaniach przesłanka ta została zawrócona do tych wnioskowań, gdyż są to wnioskowania refleksyjne. A ponieważ wnio­ skowanie przez analogię jest postulowaniem takiego zapośredniczenia siebie samego, które jest przeciwień­ stwem bezpośredniości, jaką obciążone jest jego własne zapośredniczenie — to momentem, którego zniesienia wnioskowanie to się domaga, jest jednostkowość. Tym samym dla terminu średniego ogólność obiektywna, ro­ dzaj pozostaje oczyszczony z wszelkiej bezpośredniości. We wnioskowaniu przez analogię rodzaj był momentem terminu średniego tylko jako założenie bezpośrednie. Po­ nieważ wnioskowanie samo domaga się zniesienia zało­ żonej bezpośredniości, to negacja jednostkowości, a tym samym także ogólność nie jest już więcej niczym bez­ pośrednim, lecz czymś ustanowionym. Wnioskowanie refleksyjne zawierało dopiero pierwszą negację bezpo­ średniości. Teraz doszła do skutku druga i tym samym zewnętrzna ogólność refleksyjna określiła się w ogólność istniejącą w sobie i dla siebie. Rozpatrując rzecz od strony pozytywnej, konkluzja okazuje się tożsama z przesłan­ ką, zapośredniczenie utożsamia się ze swoją przesłanką i tym samym okazuje się taką tożsamością ogólności re­ fleksyjnej, dzięki której staje się ona ogólnością wyższą. Jeśli rzucimy okiem wstecz na cały ruch wnioskowań refleksyjnych, to zapośredniczenie okazuje się w ogóle ustanowioną albo konkretną jednością formalnych okre­ śleń terminów skrajnych. Refleksja polega właśnie na tym ustanawianiu jednego określenia w drugim. Mo­ mentem zapośredniczającym jest więc wszystkość. Ale 343 istotną podstawą wszystkości okazuje się jednostkowość, a ogólność tylko zewnętrznym określeniem wszystkości, zupełnością. Ogólność jest jednak dla jednostkowości

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

477

czymś istotnym, ponieważ jednostkowość ma być termi­ nem średnim wiążącym oba terminy skrajne. Należy ją więc uważać za coś samo w sobie ogólnego. Ale nie jest ona połączona z ogólnością tylko w ten pozytywny spo­ sób, lecz występuje w niej jako zniesiona i jako moment negatywny. Tym samym ogólność jest czymś istnieją­ cym w sobie i dla siebie, jest ustanowionym rodzajem, natomiast jednostkowość jako to, co bezpośrednie, jest raczej zewnętrznością rodzaju, czyli terminem skrajnym. Wnioskowanie refleksyjne, ogólnie rzecz biorąc, pod­ pada pod schemat: S — J — O. Jednostkowość jako taka jest w tym schemacie jeszcze istotnym określeniem ter­ minu średniego. Ale ponieważ bezpośredniość jednost­ kowości została zniesiona, a termin średni określił się jako ogólność istniejąca w sobie i dla siebie, to wniosko­ wanie podpada teraz pod schemat formalny: J — O — S, a wnioskowanie refleksyjne przeszło we wnioskowanie o konieczności. C. WNIOSKOWANIE O KONIECZNOŚCI

Moment zapośredniczający określił się więc teraz: 1) jako prosta określona ogólność — taka, jaką jest szczegóło­ wość we wnioskowaniu o istnieniu. Ale 2) jako ogólność obiektywna, tzn. jako taka, która zawiera w sobie całą określoność odróżnionych terminów skrajnych, podob­ nie jak wszystkość we wnioskowaniu refleksyjnym, czyli jako ogólność wypełniona, ale zarazem prosta — ogólna na­ tura rzeczy, rodzaj. Wnioskowanie, które teraz rozpatrujemy, jest wnio­ skowaniem o treści, ponieważ abstrakcyjny termin średni wnioskowania o istnieniu ustanowiony został jako różni­ ca określona, czyli w tej postaci, w jakiej jest on terminem

478

Logika subiektywna. Podmiotowość

średnim wnioskowania refleksyjnego, ale w taki sposób, że różnica ta skierowała się refleksyjnie znowu w prostą tożsamość. Wnioskowanie to jest dlatego wnioskowaniem o konieczności, że jego termin średni nie jest jakąś obcą bezpośrednią treścią, lecz refleksją określoności terminów skrajnych w sobie. Terminy skrajne swoją wewnętrzną toż­ samość mają w terminie średnim, którego określenia tre­ ści są określeniami formalnymi terminów skrajnych. Tym samym to, czym terminy różnią się od siebie, jest pewną zewnętrzną i nieistotną formą, a same terminy okazują się momentami jakiegoś koniecznego istnienia. Wnioskowanie to jest najpierw wnioskowaniem bez­ pośrednim i jako takie do tego stopnia formalnym, że 344 powiązaniem terminów jest istotna natura jako treść, przy czym treść ta ma w odróżnionych terminach tylko różną formę, a terminy skrajne są dla siebie tylko jakimś nieistot­ nym istnieniem (Bestehen). Realizacja tego wnioskowania ma mu nadać takie określenia, by terminy skrajne zostały również ustanowione jako owa totalność, którą początkowo jest tylko termin średni, a konieczność ich odnoszenia się do siebie, którą początkowo jest tylko substancjalna treść, stała się także odniesieniem przysługującym ustanowio­ nej formie. a) Wnioskowanie kategoryczne 1. We wnioskowaniu kategorycznym jedna albo na­ wet obydwie jego przesłanki są sądami kategorycznymi. Z wnioskowaniem tym, podobnie jak z sądem katego­ rycznym, wiąże się to bliżej określone znaczenie, że jego termin średni jest obiektywną ogólnością. Powierzchownie uważa się zresztą wnioskowanie kategoryczne za nic wię­ cej, jak tylko za zwykłe wnioskowanie o inherencji.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

479

Wnioskowanie kategoryczne zgodnie ze swoim tre­ ściowym znaczeniem jako treść jest pierwszym wniosko­ waniem o konieczności, w którym podmiot zostaje przez swoją substancję związany ze swoim orzecznikiem. Ale substancja podniesiona do sfery pojęcia jest ogólnością ustanowioną jako sama w sobie i dla siebie w ten sposób, że jej formą, modusem jej bytu nie jest — jak w stosunku właściwym substancji — akcydentalność, lecz określenie pojęciowe. Różnicami przysługującymi substancji są tu więc terminy skrajne wnioskowania, a ściślej mówiąc — ogólność i jednostkowość. Ogólność ta w przeciwień­ stwie do rodzaju — tak bowiem określił się bliżej termin średni — jest ogólnością abstrakcyjną albo ogólną okre­ ślonością, akcydentalnością substancji zespoloną w pro­ stą określoność, która jest jednak jej istotną różnicą, jej specyficzną różnicą (Differenz). Natomiast jednostkowość to strona rzeczywistości, konkretna sama w sobie jed­ ność rodzaju i określoności, tutaj zaś jako występująca we wnioskowaniu bezpośrednim jest przede wszystkim jednostkowością bezpośrednią, akcydentalnością, która przybrała formę istniejącego dla siebie trwałego istnie­ nia. Odnoszenie się tego terminu skrajnego do terminu średniego jest sądem kategorycznym. Ponieważ jednak także drugi termin skrajny, zgodnie z podanym wyżej określeniem, wyraża specyficzną różnicę rodzaju, czyli jego określoną zasadę, to również i ta druga przesłanka jest kategoryczna. 2. Wnioskowanie to jako pierwsze i tym samym bez­ 345 pośrednie wnioskowanie o konieczności podpada pod schemat pierwszego wnioskowania formalnego J — S — O. Ponieważ jednak termin średni stanowi istotną naturę jednostkowości, a nie jakąś tam jedną spośród jej określo­ ności czy własności i tak samo termin skrajny ogólności

480

Logika subiektywna. Podmiotowość

nie jest jakąś tam abstrakcyjną ogólnością, nie jest zno­ wu jakąś jednostkową jakością, lecz określonością ogól­ ną, właściwą rodzajowi specyficzną różnicą — to odpada przypadkowość, zgodnie z którą podmiot miałby tylko przez jakiś tam termin średni być powiązany z jakąś tam jakością. A ponieważ odnoszeniu się terminów skrajnych do terminu średniego nie przysługuje wówczas już ta zewnętrzna bezpośredniość, jaka przysługiwała temu od­ noszeniu się we wnioskowaniu o istnieniu, to wymaganie dowodu nie ma tu tego charakteru co tam i nie prowadzi już do postępu w nieskończoność. Wnioskowanie to nie zakłada również z góry, tak jak to czyni wnioskowanie refleksyjne, swej konkluzji na użytek swych przesłanek. Zgodnie ze swą substancjalną treścią terminy pozostają do siebie w stosunku, który sam w sobie i dla siebie jest stosunkiem tożsamości. Występuje tu tylko jedna przechodząca przez wszystkie trzy termi­ ny istota, w której określenia jednostkowości, szczegóło­ wości i ogólności są tylko momentami formalnymi. Wnioskowanie kategoryczne nie jest więc już wnio­ skowaniem subiektywnym. We wspomnianej wyżej toż­ samości rozpoczyna się obiektywność. Termin średni jest treściową tożsamością terminów skrajnych, które zawarte są w nim w swej samoistności, ponieważ samoistność ich stanowi wspomniana wyżej substancjalna ogólność — rodzaj. Subiektywny moment wnioskowa­ nia polega na obojętnym trwałym istnieniu terminów skrajnych w przeciwieństwie do pojęcia, czyli terminu średniego. 3. We wnioskowaniu tym subiektywne jest jednak poza tym to, że owa tożsamość występuje jeszcze jako tożsamość substancjalna, czyli jako treść, a nie jeszcze zarazem jako tożsamość formy. Dlatego też tożsamość

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

481

pojęcia jest jeszcze więzią wewnętrzną i tym samym jako stosunek jeszcze koniecznością. Ogólność terminu śred­ niego jest niezakłóconą, pozytywną tożsamością i nie jest jeszcze zarazem negatywnością swych terminów skrajnych. Ściślej mówiąc, w tej postaci występuje bezpośred­ niość tego wnioskowania, która nie została jeszcze usta­ nowiona jako to, czym jest sama w sobie. Tym, co we wnioskowaniu jest właściwie bezpośrednie — jest jed­ nostkowość. Jednostkowość ta jest podporządkowana 346 swemu rodzajowi jako terminowi średniemu. Ale temu terminowi średniemu podporządkowane są jeszcze inne jednostkowości w nieokreślonej liczbie i dlatego jest rze­ czą przypadku, że tylko ta oto jednostkowość została ustanowiona jako podporządkowana temu terminowi średniemu. Ale przypadkowość ta nie jest następnie tyl­ ko sprawą zewnętrznej refleksji, która przez porównanie jednostkowości ustanowionej we wnioskowaniu z inny­ mi jednostkowościami stwierdza, że jest ona przypadko­ wa. Przeciwnie, jako przypadkowa, jako pewna subiek­ tywna rzeczywistość zostaje ona ustanowiona raczej dlatego, że sama odnosi się do terminu średniego jako do swej obiektywnej ogólności. Z drugiej jednak strony, ponieważ podmiot jest jednostkowością bezpośrednią, za­ wiera on określenia, które nie są zawarte w terminie śred­ nim jako naturze ogólnej. Toteż podmiot ma pewną dla siebie określoną egzystencję obojętną w stosunku do na­ tury ogólnej, która ma własną swoistą treść. Tym samym też i na odwrót, także ten drugi termin ma pewną obojęt­ ną bezpośredniość i różną od podmiotu egzystencję. Po­ dobny stosunek zachodzi też między terminem średnim a drugim terminem skrajnym. Ten bowiem ma również określenie bezpośredniości i tym samym przypadkowe­ go bytu w stosunku do swego terminu średniego.

482

Logika subiektywna. Podmiotowość

We wnioskowaniu kategorycznym zostają zatem usta­ nowione z jednej strony terminy skrajne w takim stosunku do terminu średniego, że same w sobie mają one ogólność obiektywną, czyli samoistną naturę i zarazem są czymś bezpośrednim i tym samym wzajemnie obojętnymi rzeczywistościami. Jednak z drugiej strony terminy skrajne są w równym stopniu czymś przypadkowym, czyli ich bez­ pośredniość określona zostaje jako zniesiona w ich toż­ samości. Ale tożsamość ta ze względu na wspomnianą samoistność i totalność rzeczywistości jest tylko czymś formalnym, wewnętrznym. Wnioskowanie o konieczno­ ści określiło się przez to jako wnioskowanie hipotetyczne. b) Wnioskowanie hipotetyczne 1. Sąd hipotetyczny zawiera w sobie tylko koniecz­ ność odniesienia, ale bez bezpośredniości momentów od­ noszonych. „Jeśli jest A, to jest B”. Inaczej mówiąc — byt A jest także w równym stopniu bytem jakiegoś innego, bytem B — ale przez to nie powiedziano jeszcze ani że A jest, ani że B jest. Wnioskowanie hipotetyczne dodaje do tego bezpośredniość bytu: Jeśli jest A, to jest B, Otóż A jest, A więc jest B.

Przesłanka mniejsza stwierdza sama przez się, że A ma bezpośredni byt. 347 Ale do sądu dołączył się tu nie tylko ten bezpośred­ ni byt. Wnioskowanie zawiera w sobie stosunek między podmiotem i orzecznikiem nie w postaci abstrakcyjnego łącznika, lecz jako wy pełnioną zapośredniczającą jedność. Bytu A nie należy więc ujmować jako tylko czystej bezpo­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

483

średniości, lecz w istocie rzeczy jako termin średni wniosko­ wania. Sprawę tę należy rozpatrzyć bliżej. 2. Stosunek zawarty w sądzie hipotetycznym jest przede wszystkim koniecznością, czyli wewnętrzną sub­ stancjalną tożsamością przy zewnętrznej różności egzy­ stencji, czyli przy wzajemnej obojętności przejawiającego się bytu. Jest pewną tożsamą treścią leżącą tu wewnętrz­ nie u podłoża. Obie strony sądu występują więc nie jako byt bezpośredni, lecz jako byt utrzymywany w koniecz­ ności, a więc zarazem jako byt zniesiony, czyli tylko jako zjawiskowy. Następnie obie te strony odnoszą się do sie­ bie jako strony sądu, jako ogólność i jednostkowość. Jedna jest zatem totalnością warunków, druga - rzeczywistością. Jest jednak obojętne, którą stronę uważać będziemy za ogólność, a którą za jednostkowość. Ponieważ warunki są jeszcze wewnętrzną, abstrakcyjną stroną jakiejś rzeczy­ wistości, to stanowią ogólność, a ich powiązanie w pewnej jednostkowości jest tym, dzięki czemu wstąpiły one w rze­ czywistość. I na odwrót, warunki mogą też być jednost­ kowym i rozproszonym czynnikiem zjawiskowym, który dopiero w sferze rzeczywistości osiąga jedność i znaczenie oraz ogólnie ważne istnienie. Bliższy stosunek między obydwiema stronami, któ­ ry tutaj założony był jako stosunek między warunkiem a tym, co uwarunkowane, może jednak być też uważany za przyczynę i skutek, za rację i następstwo. Tutaj jest to jednak rzeczą obojętną. Ale stosunek warunkowania odpowiada bardziej odnoszeniu się występującemu w hi­ potetycznym sądzie i wnioskowaniu, ponieważ warunek jest co do swej istoty egzystencją obojętną, natomiast podstawa i racja oraz przyczyna są czymś, co samo przez się jest przejściem. Warunek jest też określeniem ogól­ niejszym, ponieważ obejmuje obie strony tamtych sto­

484

Logika subiektywna. Podmiotowość

sunków, ponieważ skutek, następstwo itd. są w równym stopniu warunkiem przyczyny i racji, jak przyczyna i ra­ cja ich warunkiem. A jest bytem zapośredniczającym, o ile jest ono, po pierwsze, bytem bezpośrednim, obojętną rzeczywisto348 ścią, ale jest zarazem, po drugie, bytem przypadkowym samym w sobie, bytem znoszącym samego siebie. Tym, co przekłada (iibersetzt) warunki w rzeczywistość nowej postaci, której warunkami są te warunki, jest to, że nie są one bytem jako abstrakcyjna bezpośredniość, lecz bytem w swoim pojęciu, mianowicie stawaniem się. Ale ściślej mó­ wiąc — ponieważ pojęcie nie jest już przejściem - jest tym jednostkowość jako siebie do siebie odnosząca negatywna jedność. Warunki są czymś rozproszonym — materiałem oczekującym i domagającym się zastosowania. Negatyw­ ność ta jest momentem zapośredniczającym, wolną jed­ nością pojęcia. Określa się ona jako czynność, gdyż ten termin średni jest sprzecznością między obiektywną ogól­ nością, czyli totalnością tożsamej treści, a obojętną bezpo­ średniością. Rozpatrywany termin średni nie jest więc już tylko wewnętrzną, lecz istniejącą koniecznością. Obiek­ tywna ogólność zawiera w sobie odnoszenie się do siebie samej jako prostą bezpośredniość, jako byt. We wnioskowa­ niu kategorycznym moment ten jest jeszcze określeniem przysługującym terminom skrajnym, ale w stosunku do obiektywnej ogólności przysługującej terminowi średnie­ mu moment ten określa się jako przypadkowość, a tym sa­ mym jako coś tylko ustanowionego, również zniesionego, czyli coś, co wróciło do pojęcia albo do terminu średniego jako jedności — do terminu średniego, który teraz w swo­ jej obiektywności jest także bytem. Konkluzja „a zatem jest B”, wyraża tę samą sprzecz­ ność, że B jest czymś bezpośrednio istniejącym, ale za­

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

485

razem istnieje także dzięki „innemu”, czyli jest czymś zapośredniczonym. Toteż co do swej formy konkluzja jest tym samym pojęciem, którym jest termin średni. Różnią się one tylko jak to, co konieczne, różni się od konieczno­ ści. Jest to zupełnie powierzchowna forma różnicy jed­ nostkowości przeciwstawnej ogólności. Absolutna treść A i B jest ta sama. Są to tylko dwie różne nazwy tego samego podłoża, którym posługuje się wyobrażenie, o ile trzyma się zjawiskowej strony różnych postaci istnie­ nia, i od tego, co konieczne, odróżnia jego konieczność. Gdyby konieczność ta miała być czymś odrębnym od B, nie byłoby ono tym, co konieczne. Dlatego zawarta jest w nim tożsamość tego, co zapośrednicza, z tym, co jest zapośredniczone. 3. Wnioskowanie hipotetyczne przedstawia najpierw konieczne odnoszenie się jako powiązanie przez formę albo negatywną jedność, tak jak wnioskowanie kategoryczne przedstawia przez pozytywną jedność niezakłóconą treść, ogólność obiektywną. Ale konieczność zbiega się w to, co 349 konieczne. Formalna czynność przekładu rzeczywistości warunkującej na uwarunkowaną jest sama w sobie jedno­ ścią, w której określoności przeciwieństwa, puszczone przedtem wolno jako obojętne istnienie, występują jako zniesione, a różnica między A i B okazuje się pustą na­ zwą. Jedność ta jest zatem jednością w sobie refleksyjną, a tym samym treścią tożsamą, i jest nią nie tylko sama w sobie, lecz także jako przez to wnioskowanie ustanowio­ na, ponieważ byt A także nie jest swym własnym bytem, lecz bytem B i na odwrót, byt jednego jest w ogóle bytem drugiego, a określony w konkluzji byt bezpośredni albo obojętna określoność jest czymś zapośredniczonym, to zaś znaczy, że zewnętrzność zniosła siebie samą, a jej jedność, która powróciła do siebie, została ustanowiona.

486

Logika subiektywna. Podmiotowość

Zapośredniczenie wnioskowania określiło się tym samym jako jednostkowość, bezpośredniość i jako siebie do siebie odnosząca negatywność albo jako negatywność od­ różniająca i jako z tej różnicy scalająca się (zusammennehmende) w sobie tożsamość — jako absolutna forma i właśnie dlatego jako obiektywna ogólność, jako tożsama ze sobą treść. Wnioskowanie w tym określeniu jest wnio­ skowaniem dysjunktywnym. c) Wnioskowanie dysjunktywne O ile wnioskowanie hipotetyczne podpada w ogóle pod schemat figury drugiej wnioskowania formalnego: O — J — S, to wnioskowanie dysjunktywne podpada pod schemat figury trzeciej: J — O — S. Termin średni jest jednak ogólnością wypełnioną formą. Ogólność ta określiła się jako totalność, jako rozwinięta ogólność obiektywna. Termin średni jest więc zarówno ogólnością, jak i szcze­ gółowością i jednostkowością. Jako ogólność termin ten jest, po pierwsze, substancjalną tożsamością rodzaju, ale — po drugie — taką jej tożsamością, w którą przyjęta zosta­ ła szczegółowość, ale jako będąca tym samym co rodzaj, jest więc sferą ogólną, zawierającą w sobie swą totalną szcze­ gółowość — rodzaj rozłożony na swe gatunki: A, które jest zarówno B, jak i C i D. Ale to rozłożenie na momen­ ty szczegółowe jako odróżnienie jest także „albo-albo” owego B, C i D, jest negatywną jednością, wzajemnym wykluczaniem się określeń. To wykluczanie się jest na­ stępnie nie tylko wzajemnym wykluczaniem się, a okre350 ślenie tylko czymś relatywnym, lecz w równym stopniu także w sposób istotny określeniem odnoszącym siebie do siebie, szczegółowością jako jednostkowość z wyłączeniem innych.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

487

A jest albo B, albo C, albo D, A jest jednak B, a więc A nie jest ani C, ani D. Albo też:

A jest albo B, albo C, albo D, A nie jest jednak ani C, ani D. A zatem jest B. A jest podmiotem nie tylko w obu przesłankach, lecz także w konkluzji. W przesłance większej jest ono czymś ogólnym, a w swoim orzeczniku sferą ogólną rozbitą na totalność swoich szczegółowych gatunków. W przesłan­ ce mniejszej A jest czymś określonym, czyli gatunkiem. W konkluzji zostaje ono ustanowione jako wykluczająca jednostkowa określoność. Albo też jest tak, że już w prze­ słance mniejszej A zostaje pozytywnie ustanowione jako wykluczająca jednostkowość, a w konkluzji jako ta okre­ śloność, którą ono jest. Toteż tym, co w ogóle występuje tu jako zapośredniczone, jest ogólność A zapośredniczona z jednostkowością. Natomiast tym, co zapośrednicza, jest to samo A, które jest ogólną sferą swych momentów szczegółowych i zarazem jest czymś określonym jako jednostkowość. A zatem to, co stanowi prawdę wnioskowania hipote­ tycznego, jedność tego, co zapośrednicza, z tym, co jest zapośredniczone, okazuje się czymś ustanowionym we wnioskowaniu dysjunktywnym, które w równej mierze nie jest już z tego powodu wcale wnioskowaniem. Albo­ wiem termin średni, ustanowiony w tym wnioskowaniu jako totalność pojęcia, zawiera w sobie samym obydwa terminy skrajne w ich pełnej określoności. Terminy skraj­ ne są - w odróżnieniu od tego terminu średniego — tylko

488

Logika subiektywna. Podmiotowość

założonością, której nie przysługuje już wcale swoista określoność przeciwstawna terminowi średniemu. Rozpatrując to wszystko jeszcze dokładniej w po­ równaniu z wnioskowaniem hipotetycznym, to we wnio­ skowaniu tym występowała pewna substancjalna tożsa­ mość jako wewnętrzna więź konieczności oraz pewna różna od niej negatywna jedność, mianowicie aktywność albo forma, która jedno istnienie przekładała w jakieś „inne”. Natomiast wnioskowanie dysjunktywne wystę­ puje w ogóle w określeniu ogólności — jego terminem 351 średnim jest A jako rodzaj i jako coś całkowicie określo­ nego. Dzięki tej jedności poprzednia wewnętrzna treść okazuje się czymś również ustanowionym i na odwrót - założoność, czyli forma nie jest już zewnętrzną nega­ tywną jednością w odniesieniu do obojętnego istnienia, lecz jest tożsama z tamtą niezakłóconą treścią. Całe formalne określenie pojęcia okazuje się ustanowionym w swojej określonej różnicy i zarazem w prostej tożsa­ mości pojęcia. Tak oto doszło do zniesienia formalizmu wnioskowa­ nia, a tym samym do zniesienia subiektywności wnio­ skowania i pojęcia w ogóle. Moment formalny, czyli su­ biektywny polegał na tym, że tym, co zapośredniczało terminy skrajne, było pojęcie jako określenie abstrakcyjne i dlatego różne od terminów skrajnych, których jedność stanowi. Natomiast we wnioskowaniu doprowadzonym do końca, w którym obiektywna ogólność zostaje w rów­ nej mierze ustanowiona jako totalność określeń formal­ nych, odpada różnica między tym, co zapośrednicza, a tym, co zostaje zapośredniczone. To, co zostaje zapo­ średniczone, jest samo istotnym momentem tego, co je zapośrednicza, i każdy moment jest totalnością wszyst­ kich momentów zapośredniczonych.

Rozdział trzeci. Wnioskowanie o konieczności

489

Figury wnioskowania przedstawiają każdą określo­ ność pojęcia pojedynczo jako termin średni, który jest zarazem pojęciem jako powinność, jest postulatem, by ta strona, która zapośrednicza, była totalnością pojęcia. Natomiast różne rodzaje wnioskowania przedstawiają poszczególne szczeble wypełnienia albo konkretyzacji terminu średniego. We wnioskowaniu formalnym ter­ min średni zostaje ustanowiony tylko dlatego jako to­ talność, że wszystkie określoności, ale każda oddzielnie, spełniają kolejno funkcję zapośredniczenia. We wniosko­ waniach refleksyjnych termin średni jest jednością łączą­ cą zewnętrznie określenia terminów skrajnych. We wnio­ skowaniu o konieczności termin średni określił się jako jedność zarówno rozwinięta i totalna, jak i jako prosta, a forma wnioskowania, która polegała na różnicy między terminem średnim a jego terminami skrajnymi, zniosła wskutek tego samą siebie. W ten sposób pojęcie zostało w ogóle zrealizowane. Ściślej mówiąc, pojęcie zyskało taką realność, która jest obiektywnością. Jego najbliższa realność polegała na tym, że pojęcie jako w sobie negatywna jedność dzieli samo siebie i jako sąd (Urteil) ustanawia swe określenia jako różnice określone i obojętne w stosunku do siebie, a we wnioskowaniu samo się im przeciwstawia. A ponieważ pojęcie jest tym samym jeszcze stroną wewnętrzną tej swojej zewnętrzności, to dzięki ruchowi wnioskowań 352 zewnętrzność ta zrównuje się z wewnętrzną jednością. Te różne określenia dzięki zapośredniczeniu, w którym są one początkowo tylko jako w czymś trzecim, wraca­ ją znowu do tej jedności, a dzięki temu zewnętrzność przedstawia w sobie samej pojęcie, które wobec tego nie daje się już w tym samym stopniu odróżnić od niej jako wewnętrzna jedność.

490

Logika subiektywna. Podmiotowość

Jednak określenie pojęcia, które rozpatrywaliśmy przedtem jako realność, jest także — na odwrót — w rów­ nym stopniu założonością. Albowiem nie tylko w tym rezultacie prawdą pojęcia okazała się tożsamość jego strony wewnętrznej i zewnętrznej, ale już momenty po­ jęcia występujące w sądzie są w swojej wzajemnej obojęt­ ności takimi określeniami, które mają swoje znaczenie tylko w swoim odnoszeniu się do siebie. Wnioskowanie jest zapośredniczeniem, jest pełnym pojęciem w swojej założoności. Jego ruch jest znoszeniem tego zapośredni­ czenia, w którym nic nie jest samo w sobie i dla siebie, lecz wszystko istnieje tylko za pośrednictwem „innego”. Rezultatem jest więc bezpośredniość, która wyłoniła się dzięki zniesieniu zapośredniczenia, pewien byt, który za­ razem jest tożsamy z zapośredniczeniem i jest pojęciem, które ze swego bycia „innym” i w swoim byciu „innym” restytuowało samo siebie. Byt jest zatem pewną rzeczą (Sache), która jest sama w sobie i dla siebie — jest obiek­ tywnością.

Dział drugi OBIEKTYWNOŚĆ

W księdze pierwszej Logiki obiektywnej przedstawili­ śmy abstrakcyjny byt jako taki, który przechodzi w ist­ nienie, ale zarazem powraca do istoty. W księdze dru­ giej ukazuje się istota, która określa się w taki sposób, że przechodzi -w podstawę i dzięki temu wstępuje w egzysten­ cję i staje się realnością jako substancja, ale znów powraca do pojęcia. Co się tyczy pojęcia, to wykazaliśmy, że okre­ śla się ono tak, że przechodzi w obiektywność. Jest samo przez się jasne, że to ostatnie przejście jest co do swego określenia tym samym, co zazwyczaj w metafizyce wystę­ powało jako wnioskowanie z pojęcia, mianowicie z pojęcia Boga o jego istnieniu, czyli jako tak zwany ontologiczny do­ wód istnienia Boga. Jest też rzeczą równie znaną, że bardzo wzniosła myśl Kartezjusza, iż Bóg jest tym, czego pojęcie zawiera w sobie jego byt, po tym, jak sprowadzona została do fałszywej formy wnioskowania formalnego, czyli do formy owego dowodu, została wreszcie obalona przez krytykę rozumu i przez pogląd, że z pojęcia nie można wyłuskać istnienia. Niektóre momenty dotyczące tego dowodu omówiliśmy już przedtem. W pierwszej części * mówiąc o zniknięciu bytu w jego najbliższym przeciwieństwie — w niebycie i wskazawszy na stawanie się jako na prawdę ich obydwu,

Tom I, s. 94 nn.

353

492

Logika subiektywna. Obiektywność

zwróciliśmy uwagę na to, że miesza się dwie rzeczy wte­ dy, gdy mówiąc o jakimś określonym istnieniu myśli się nie o jego bycie, lecz o jego określonej treści i dlatego sądzi się, że jeśli ta oto określona treść (na przykład sto tala­ rów) porównana zostaje z jakąś innąkonkretną treścią (na przykład z kontekstem mojego postrzeżenia, z moim sta354 nem majątkowym) i stwierdzona zostaje przy tym różni­ ca w zależności od tego, czy ta pierwsza treść dołącza się do drugiej, czy też nie, to tym, o czym mówimy, jest wte­ dy jakoby różnica między bytem a niebytem albo nawet różnica między bytem a pojęciem. Następnie * wyjaśni­ liśmy, czym jest występujące w dowodzie ontologicznym określenie: ogół wszystkich realności. Istotnego przedmio­ tu tego dowodu - związku między pojęciem a istnieniem dotyczyły jednak dopiero co zakończone rozważania nad pojęciem i całym tym procesem, dzięki któremu pojęcie określa się jako obiektywność. Pojęcie, jako absolutnie ze sobą tożsama negatywność, jest czymś, co określa samo siebie. Zwróciliśmy również uwagę na to, że pojęcie, już wtedy, kiedy w jednostkowości otwiera się (entschliefit) w sąd — że już wtedy ustanawia siebie jako coś realnego, istniejącego. Ta jeszcze abstrakcyjna realność zostaje do­ prowadzona do końca w obiektywności. Jeśli mogłoby się zdawać, że przejście pojęcia w obiek­ tywność jest czymś innym niż przejście od pojęcia Boga do jego istnienia, to należałoby z jednej strony zwrócić uwagę na to, że określona treść — Bóg — w niczym nie zmieniłaby logicznego procesu, a dowód ontologiczny byłby tylko zastosowaniem tego logicznego procesu do wymienionej szczegółowej treści. Z drugiej strony jest

Obiektywność

493

rzeczą istotną przypomnieć sobie to, na co zwróciliśmy uwagę przedtem, że podmiot otrzymuje określoność i treść dopiero w swym orzeczniku, a zanim to się stanie — bez względu na to, czym podmiot ten byłby dla uczu­ cia, oglądu i wyobrażenia - jest on dla poznania posługu­ jącego się pojęciami tylko nazwą. W orzeczniku zaś wraz z określonością zaczyna się zarazem realizacja w ogóle. Same orzeczniki muszą jednak być ujęte jako jesz­ cze zamknięte (eingeschlossen) w pojęciu, a więc jeszcze jako coś podmiotowego, co jeszcze nie stanowi przejścia w istnienie. O tyle też z jednej strony realizacja poję­ cia nie została oczywiście doprowadzona w sądzie do końca. Z drugiej strony, samo tylko takie określenie pod­ miotu przez orzeczniki, które nie jest zarazem realizacją i obiektywizacją pojęcia, pozostaje czymś tak subiek­ tywnym, że nie jest ono nawet prawdziwym poznaniem i określeniem pojęcia przedmiotu — czymś subiektywnym w sensie abstrakcyjnej refleksji i pojęciowo nieujętych wyobrażeń. Bóg jako Bóg żywy, a tym bardziej jako duch abso­ lutny zostaje poznany tylko w swoim działaniu. Już bar­ 355 dzo wcześnie powiedziane było człowiekowi, że poznać go ma w jego dziełach. Z nich dopiero mogą wyłonić się określenia nazywane jego własnościami, podobnie jak w nich zawarty jest także jego byt. W ten sposób po­ jęciowe poznanie jego działania, tzn. poznanie jego sa­ mego, ujmuje pojęcie Boga w jego bycie, a jego byt w jego pojęciu. Byt dla siebie, a nawet istnienie jest tak ubogim i ograniczonym określeniem, że trudność odnalezienia ich w pojęciu mogła mieć swe źródło choćby w fakcie, że nie zajmowano się tym, czym jest sam byt czy samo istnienie. Byt jako całkowicie abstrakcyjne, bezpośrednie odnoszenie się do siebie samego nie jest niczym innym, jak

494

Logika subiektywna. Obiektywność

tylko abstrakcyjnym momentem pojęcia, który jest abs­ trakcyjną ogólnością, taką ogólnością, która spełnia na­ wet i tę funkcję, jakiej się zazwyczaj wymaga od bytu, że jest czymś zewnętrznym wobec pojęcia. Albowiem w tej samej mierze, w jakiej ogólność ta jest momentem po­ jęcia, jest ona także jego abstrakcyjnym pra-podziałem (Urteil), w którym pojęcie przeciwstawia sobie samo sie­ bie. Pojęcie, nawet jako pojęcie formalne, zawiera w sobie już bezpośrednio byt w pewnej prawdziwszej i bogatszej formie, jeśli jako negatywność odnosząca siebie do siebie j est jednostkowością. Jednak trudność znalezienia bytu w pojęciu w ogóle i również w pojęciu Boga staje się oczywiście nieprze­ zwyciężona, jeśli byt ten ma być takim bytem, który w kontekście zewnętrznego doświadczenia albo w formie zmysłowego postrzeżenia, jak owe sto talarów w moim stanie majątkowym, ma występować tylko jako coś, co ujmuje się ręką, a nie pojmuje duchem, jako coś, co za­ sadniczo widoczne jest dla zewnętrznego, a nie we­ wnętrznego oka, słowem — jeśli realnością i prawdą nazywany jest taki byt, jaki posiadają rzeczy jako zmy­ słowe, czasowe i przemijające. Jeśli filozofia, traktując o bycie, nie wznosi się ponad zmysły, to dołącza się do tego również i to, że mówiąc o pojęciu, nie wychodzi poza czysto abstrakcyjną myśl. Pojęcie okazuje się prze­ ciwieństwem rzeczywistości. Przyzwyczajenie do ujmowania pojęcia tylko jako cze­ goś tak jednostronnego jak abstrakcyjna myśl, znajdzie zawsze dość powodów, by nie uznać tego, co przedtem proponowaliśmy, mianowicie, by przejście od pojęcia Boga do jego bytu uważać za zastosowanie przedstawione­ go wyżej logicznego procesu obiektywizacji pojęcia. Jeśli 356 jednak, jak się to zwykle dzieje, przyznaje się, że moment

Obiektywność

495

logiczny, jako formalny, stanowi formę poznawania każ­ dej określonej treści, to należałoby przynajmniej uznać ten stosunek, gdyby nie to, że w ogóle uważa się za coś ostatecznego przeciwieństwo między pojęciem a obiek­ tywnością, nieprawdziwe pojęcie i równie nieprawdziwą realność. Gdy zajmowaliśmy się ekspozycją czystego pojęcia, wspomnieliśmy także o tym, że czyste pojęcie jest samo absolutnym, boskim pojęciem, tak iż naprawdę nie mie­ libyśmy tu do czynienia ze stosunkiem pewnego zastoso­ wania, lecz wspomniany proces logiczny byłby sam bez­ pośrednim przedstawieniem samookreślenia się Boga w byt. W związku z tym należy jednak zauważyć, że jeśli pojęcie ma być przedstawione jako pojęcie Boga, należy je ujmować jako już zawarte (aufgenommen) w idei. Wspo­ mniane przedtem czyste pojęcie przechodzi dlatego wła­ śnie przez skończone formy sądu i wnioskowania, że nie zostało jeszcze ustanowione jako samo w sobie i dla sie­ bie tożsame z obiektywnością, lecz jest dopiero w trakcie stawania się nią. Toteż obiektywność ta nie jest jeszcze egzystencją boską, nie jest jeszcze realnością prześwie­ cającą w idei. Mimo to jednak obiektywność jest o tyle właśnie bogatsza i wyższa od bytu czy istnienia w dowo­ dzie ontologicznym, o ile bogatsze i wyższe jest czyste pojęcie od owej metafizycznej pustki, jaką jest ogół wszel­ kiej realności. Pozostawiam sobie jednak do jakiejś innej sposobności bliższe oświetlenie najrozmaitszych niepo­ rozumień, wniesionych przez logiczny formalizm w ontologiczny oraz we wszystkie inne tak zwane dowody ist­ nienia Boga, jak również bliższe oświetlenie ich krytyki przeprowadzonej przez Kanta oraz nadanie z powrotem myślom leżącym tu u podstaw ich wartości i godności przez restytucję ich prawdziwego znaczenia.

496

Logika subiektywna. Obiektywność

Jak już wspomnieliśmy, mieliśmy tu do czynienia z wieloma formami bezpośredniości, ale występowały one w różnych określeniach. W sferze bytu bezpośred­ niością tą jest sam byt i istnienie, w sferze istoty egzy­ stencja, a następnie rzeczywistość i substancjalność, w sferze pojęcia poza bezpośredniością jako abstrak­ cyjną ogólnością mamy teraz obiektywność. Wyrazami tymi — tam, gdzie nie chodzi o dokładność filozoficz­ nych różnic pojęciowych — można posługiwać się jak sy357 nonimami. Ale wspomniane wyżej określenia wynikły z konieczności pojęcia. Byt jest w ogóle pierwszą bezpo­ średniością, a istnienie jest tą samą bezpośredniością w jej pierwszej określoności. Egzystencja wraz z rzeczą jest bezpośredniością, która wyłania się z podstawy i racji — ze znoszącego siebie zapośredniczenia prostej refleksji istoty. Natomiast rzeczywistość i substancjalność jest bez­ pośredniością, wynikłą ze zniesienia różnicy między nieistotną jeszcze egzystencją jako zjawiskiem a jej istot­ nością. Obiektywność wreszcie jest bezpośredniością, w którą określa się pojęcie przez zniesienie swej abstrak­ cji i swego zapośredniczenia. Filozofia ma prawo wybrać sobie z języka życia codziennego — języka utworzonego dla świata wyobrażeń — takie wyrazy, które zdają się być bliskie określeniom przysługującym pojęciu. Dlatego nie może tu chodzić o udowodnienie tego, że z jakimś słowem wybranym z języka życia codziennego wiąże się również w życiu codziennym to samo pojęcie, dla wyrażenia któ­ rego używa się tego słowa w filozofii. Zycie codzienne nie dysponuje pojęciami, lecz wyobrażeniami, a poznanie po­ jęcia tego, co zazwyczaj występuje tylko jako wyobrażenie, jest już sprawą filozofii samej. Dlatego też musi wystar­ czyć, jeśli przy zaczerpniętych z wyobrażenia wyrazach, którymi posługujemy się do filozoficznego określania,

Obiektywność

497

przyświeca naszemu wyobrażeniu coś w przybliżeniu do takiej różnicy jak ta, która zachodziła w przytoczo­ nych wyrażeniach. Wystarczyć musi, że rozpoznajemy w nich pewne różne odcienie wyobrażenia, takie, które pozostają w jakimś bliższym związku z odpowiednimi pojęciami. Trudno wprawdzie zgodzić się na to, że coś może być i nie egzystować. Ale przecież nikt nie będzie mieszał na przykład „bytu” jako łącznika sądu z wyrazem „egzy­ stować” i nikt nie powie: ten oto towar egzystuje drogi, odpowiedni itd., pieniądz egzystuje metalem czy meta­ licznie, zamiast: ten oto towar jest drogi, odpowiedni itd., pieniądz jest metalem . * Natomiast takie wyrazy jak 358 byt i przejawianie się, zjawisko i rzeczywistość, jak i sam byt w przeciwieństwie do rzeczywistości, są przecież i tak w ogóle odróżniane, podobnie jak wszystkie te wyrażenia odróżniane są jeszcze bardziej od obiektywności. A gdyby nawet wszystkie te wyrażenia używane były jako synoni­ my, to filozofia miałaby i tak prawo taki pusty nadmiar słów w języku wykorzystać dla wyrażenia wprowadza­ nych przez siebie różnic. Mówiąc o sądzie apodyktycznym, w którym — jako doprowadzeniu sądu do końca — podmiot traci swoją określoność w stosunku do orzecznika, wspomnieliśmy już o wynikającym stąd podwójnym znaczeniu subiek­ tywności, mianowicie o jej znaczeniu jako pojęcia i o jej

* W pewnym francuskim sprawozdaniu, w którym dowódca do­ nosi, że oczekuje podnoszącego się koło wyspy zazwyczaj nad ranem wiatru, aby pożeglować na kontynent, znaleźć można takie sformu­ łowanie: le vent ayant ćtó longtemps sans exister. Ale różnica wynikła tu tylko z pewnego innego sposobu wyrażania się, jak na przykład: il a etć longtemps sans m’ćcrire [przypis Hegla].

498

Logika subiektywna. Obiektywność

zazwyczaj przeciwstawnym pojęciu znaczeniu czegoś ze­ wnętrznego i przypadkowego . * Podobne podwójne zna­ czenie wydaje się mieć także obiektywność. Jest to znaczenie czegoś przeciwstawnego samoistnemu pojęciu, ale zarazem także znaczenie czegoś, co jest samo w so­ bie i dla siebie. Ponieważ obiekt w pierwszym ze wspo­ mnianych znaczeń przeciwstawia się owemu Ja — Ja, które w idealizmie subiektywnym uznaje się za prawdę absolutną, to jest on różnorodnym światem w jego bez­ pośrednim istnieniu, światem, z którym Ja albo pojęcie wdaje się w nieskończoną walkę tylko po to, by przez ne­ gację owego „innego”, występującego w pierwszej pew­ ności samego siebie i będącego w sobie nicością, nadać rzeczywistą prawdę swej tożsamości (Gleichheit) ze sobą. W bardziej nieokreślonym znaczeniu obiekt oznacza w ogóle pewien przedmiot jakiegoś zainteresowania czy jakiejś działalności podmiotu. Jednak w przeciwstawnym znaczeniu obiektywność oznacza to, co samo w sobie i dla siebie, to, co jest bez ograniczeń i przeciwieństwa. Rozumowe zasady, dosko­ nałe dzieła sztuki itd. nazywane są dlatego obiektywny­ mi, że są wolne od przypadkowości i są ponad wszelką przypadkowość. Chociaż rozumowe — teoretyczne czy etyczne — zasady należą tylko do sfery podmiotowej, do świadomości, to jednak ich istniejąca sama w sobie i dla siebie treść nazywana jest mimo to obiektywną. Zakła­ da się, że poznawanie prawdy polega na tym, by poznać przedmiot takim, jakim jest jako wolny od wszelkich dodatków subiektywnej refleksji, a słuszne postępowa­ nie polega na tym, by przestrzegać praw obiektywnych,

Obiektywność

499

tzn. takich, które nie są subiektywnego pochodzenia, nie mogą być dowolne ani traktowane w sposób odwracający ich konieczność. Patrząc z obecnego punktu widzenia naszych rozwa­ żań obiektywność ma w pierwszym rzędzie znaczenie samego w sobie i dla siebie istniejącego bytu pojęcia, które zniosło ustanowione w swoim własnym określeniu zapośredniczenie i zamieniło je w bezpośrednie odnoszenie się do siebie samego. Ta bezpośredniość jest dzięki temu 359 sama bezpośrednio i całkowicie przeniknięta przez po­ jęcie, podobnie jak jego totalność jest bezpośrednio toż­ sama z jego bytem. Ale ponieważ pojęcie ma w równym stopniu powołać także do istnienia wolny byt dla siebie własnej podmiotowości, to pojawia się taki stosunek poję­ cia jako celu do obiektywności, w którym bezpośredniość obiektywności staje się czymś w stosunku do pojęcia negatywnym i ma być przez jego działalność określone. Obiektywność nabiera tym samym owego drugiego zna­ czenia — tego mianowicie, że jest sama w sobie i dla siebie czymś nieważnym, ponieważ przeciwstawia się pojęciu. Obiektywność występuje zatem —po pierwsze — w swo­ jej bezpośredniości, której momenty z powodu totalno­ ści przysługującej wszystkim momentom istnieją w sa­ moistnej obojętności jako przedmioty w stosunku do siebie zewnętrzne, a w swoim odnoszeniu się do siebie zawierają podmiotową jedność pojęcia tylko jako wewnętrzną, czyli jako zewnętrzną — mechanizm. Ale ponieważ — po drugie — jedność ta okazuje się immanentnym prawem samych obiektów, to ich stosunek przybiera postać swoiście im właściwej, przez ich prawo ugruntowanej różnicy (Differenz) oraz takiego odnosze­ nia się do siebie, w którym ich określona samoistność ulega zniesieniu — chemizm.

500

Logika subiektywna. Obiektywność

Ta istotna jedność przedmiotów zostaje właśnie dlate­ go — po trzecie — ustanowiona jako różna od ich samoistności. Jest ona pojęciem subiektywnym, ale takim, które ustanowione zostaje jako samo w sobie i dla siebie odnie­ sione do obiektywności, jako cel — teleologia. Ponieważ cel jest pojęciem, które ustanowione zostaje jako takie, które ma w sobie samym odnosić się do obiek­ tywności i ma samo przez się doprowadzić do zniesie­ nia tego, co stanowi jego wadę, czyli tego, że jest czymś subiektywnym, to celowość początkowo zewnętrzna staje się dzięki realizacji celu celowością wewnętrzną i ideą.

Rozdział pierwszy

MECHANIZM Ponieważ obiektywność jest totalnością pojęcia, która wróciła do swej jedności, to ustanowiona zostaje przez to pewna bezpośredniość, która sama w sobie i dla siebie jest tą totalnością i jako taka zostaje też ustanowiona, ale 360 tak, że negatywna jedność pojęcia nie oddzieliła się jesz­ cze od bezpośredniości tej totalności. Inaczej mówiąc, obiektywność nie została jeszcze ustanowiona jako sąd. Ponieważ obiektywność zawiera w sobie jednak pojęcie w sposób immanentny, to różnice przysługujące pojęciu są w niej obecne, tylko że z racji swej obiektywnej total­ ności występują jako pełne i samoistne przedmioty, które dlatego również w swym odnoszeniu się do siebie za­ chowują się tylko jako przedmioty samoistne i jako takie, które w każdym połączeniu pozostają zewnętrzne w sto­ sunku do siebie. Charakter mechanizmu polega właśnie na tym, że bez względu na to, jaki zachodziłby stosunek między mo­ mentami, które zostają połączone, stosunek ten jest dla nich czymś obcym, niedotyczącym zupełnie ich natury, i nawet jeśli ten stosunek między nimi wiąże się z pozo­ rem czegoś jednego, to mimo to nie jest on niczym więcej niż połączeniem, mieszaniną, zbieraniną itd. Podobnie jak mechanizm materialny również i duchowy polega na tym, że momenty, które zostają w duchu do siebie odniesione,

502

Logika subiektywna. Obiektywność

pozostają wzajemnie w stosunku do siebie i w stosunku do samego ducha czymś zewnętrznym. Mechaniczny spo­ sób wyobrażania, mechaniczna pamięć, przyzwyczajenie, mechaniczny sposób postępowania oznaczają, że w tym, co duch ujmuje albo czyni, brak właściwego duchowi prze­ nikania oraz obecności ducha. Jakkolwiek teoretyczny czy praktyczny mechanizm ducha nie może dojść do skutku bez jego własnej działalności, bez pewnego popę­ du i świadomości — to jednak brak w tym mechanizmie wolności indywidualnej jednostki, a ponieważ wolność ta w nim się nie przejawia, to czynność taka występuje jako tylko zewnętrzna. A. PRZEDMIOT MECHANICZNY

Przedmiot (das Objekt) jest — jak się okazało — wnio­ skowaniem, którego zapośredniczenie uległo wyrównaniu i który dlatego stał się bezpośrednią tożsamością. Przed­ miot ten jest więc sam w sobie i dla siebie ogólnością, ale nie w sensie jakiejś wspólnoty cech, lecz taką, którą przenika szczegółowość i jest w niej bezpośrednią jednostkowością. 1. Dlatego też przedmiot nie dzieli się w sobie na ma­ terię i formę, z których pierwsza byłaby samoistną ogól­ nością przedmiotu, a druga szczegółowością i jednostkowością. Tego rodzaju abstrakcyjna różnica jednostko­ wości i ogólności nie jest zawarta w przedmiocie, zgod­ nie z jego pojęciem. Jeśli przedmiot rozpatrywany jest 361 jako materia, to należy go uważać za materię uformo­ waną w sobie samej. Przedmiot można również określić jako rzecz posiadającą własności, jako całość składającą się z części, jako substancję z akcydensami i według wie­ lu innych jeszcze stosunków refleksyjnych. Ale stosunki

Rozdział pierwszy. Przedmiot mechaniczny

503

te zatraciły się już w pojęciu. Przedmiot nie ma więc ani właściwości, ani akcydensów, gdyż te dają się oddzielić od rzeczy albo od substancji, w przedmiocie zaś szczegóło­ wość jest bezwzględnie refleksyjnie skierowana w total­ ność. Co się tyczy części i całości, to w częściach zawarta jest wprawdzie ta sama samoistność, która przysługuje różnicom przedmiotu, ale różnice te są w istocie rzeczy od razu same przedmiotami, totalnościami, które nie są, tak jak części, tymi określonościami w przeciwieństwie do całości. Przedmiot jest więc początkowo o tyle czymś nie­ określonym, że nie zawiera w sobie żadnego określonego przeciwieństwa. Jest bowiem zapośredniczeniem, które stopiło się w bezpośrednią tożsamość. Jeśli pojęcie okre­ ślone jest w sposób istotny, to przedmiot zawiera w sobie określoność jako wprawdzie pełną, ale poza tym nieokre­ śloną, czyli pozbawioną odniesień różnorodność, która sta­ nowi pewną tak samo dokładniej nieokreśloną totalność. Strony, części, które można w przedmiocie odróżnić, są sprawą pewnej zewnętrznej refleksji. Wspomniana zu­ pełnie nieokreślona różnica polega więc tylko na tym, że istnieje wiele przedmiotów, z których każdy zawiera w sobie swą określoność tylko jako refleksyjnie skierowa­ ną w swą ogólność i nieprzeświecającą na zewnątrz. Po­ nieważ ta nieokreślona określoność jest dla przedmiotu czymś istotnym, jest on w sobie samym taką wielością i dlatego trzeba go rozpatrywać jako coś złożonego, jako agregat. Ale nie znaczy to, że przedmiot składa się z ato­ mów, gdyż atomy nie są przedmiotami, ponieważ nie są totalnościami. Monada Leibniza mogłaby być przed­ miotem w sposób bardziej uzasadniony, ponieważ jest pewną totalnością wyobrażenia świata, ale taką, która zamknięta w swej intensywnej podmiotowości ma przynaj­

504

Logika subiektywna. Obiektywność

mniej w sposób istotny być w sobie czymś jednym. Ale monada określona jako wykluczające jedno jest tylko za­ sadą przyjętą przez refleksję. Monada jest z jednej stro­ ny przedmiotem o tyle, że podstawa jej różnorodnych wyobrażeń, podstawa rozwiniętych, tzn. ustanowionych określeń jej istniejącej tylko w sobie totalności leży na zewnątrz niej. A z drugiej strony o tyle, że dla monady jest również sprawą obojętną, czy tworzy pewien przed362 miot razem z innymi monadami. Tym samym nie jest ona faktycznie niczym wykluczającym, niczym dla siebie samej określonym. 2. Ponieważ przedmiot jest totalnością bycia okre­ ślonym (des Bestimmtseins), ale z racji swej nieokreślono­ ści i bezpośredniości nie jest negatywną jednością tych określoności, to przedmiot jest obojętny w stosunku do określeń jako jednostkowych, określonych w sobie i dla siebie, podobnie jak same określenia są obojętne w sto­ sunku do siebie. Określenia te nie mogą dlatego zostać pojęte ani wzajemnie z siebie, ani na podstawie przed­ miotu. Totalność przedmiotu jest formą ogólnej reflek­ sji jego różnorodności skierowanej w nieokreśloną w so­ bie samej jednostkowość w ogóle. Określoności, jakie przedmiot w sobie posiada, wprawdzie przysługują mu, ale forma, która stanowi ich różnicę i łączy je w pewną jedność, jest formą zewnętrzną, obojętną. Bez względu na to, czy jest ona jakąś mieszaniną, czy — idąc dalej — ja­ kimś porządkiem, jakimś układem (Arrangement) części i stron — wszystkie te formy są takimi połączeniami, które momentom tym, samym do siebie odniesionym, są obojętne. Przedmiot ma więc, tak jak istnienie w ogóle, określo­ ność swojej totalności na zewnątrz siebie, w innych przed­ miotach, a te mają je również na zewnątrz siebie i tak dalej

Rozdział pierwszy. Przedmiot mechaniczny

505

w nieskończoność. Musimy wprawdzie przyjąć również powrót do siebie tego wychodzenia w nieskończoność na zewnątrz siebie i musimy go sobie przedstawić jako total­ ność, jako pewien świat, ale taki, który jest niczym innym jak tylko ogólnością zamkniętą w sobie przez nieokreślo­ ną jednostkowość - tylko pewnym uniwersum. Ponieważ przedmiot w swojej określoności jest w sto­ sunku do niej również obojętny, to - jeśli idzie o jego określoność — sam przez się wskazuje na coś na zewnątrz siebie, tzn. znowu na przedmioty, którym jest jednak równie obojętne to, że są czymś określającym. Dlatego też nigdzie nie mamy tu do czynienia z zasadą samookreślania się. Determinizm — punkt widzenia poznania, dla którego przedmiot, taki, jaki się tutaj tymczasem wyło­ nił, jest prawdą — przytacza jako każde określenie przed­ miotu pewne określenie przysługujące pewnemu innemu przedmiotowi. Ale ten inny przedmiot jest również obo­ jętny zarówno w stosunku do tego, że jest czymś okre­ ślanym, jak i do swojego aktywnego zachowywania się. Determinizm jest też dlatego sam równie nieokreślony i polega na postępie w nieskończoność. Może on też we­ dług swego widzimisię wszędzie się zatrzymać i tym się zadowolić, ponieważ przedmiot, do którego przeszedł, jako formalna totalność, jest w sobie zamknięty i obojęt­ ny w stosunku do tego, że jest określony przez jakiś inny. Dlatego też wyjaśnianie określenia jakiegoś przedmiotu 363 i dalsze w tym celu rozwijanie tego wyobrażenia jest tylko pustym słowem, gdyż w tym drugim przedmiocie, do którego się przechodzi, nie jest zawarte żadne samookreślenie. 3. Skoro określoność jakiegoś przedmiotu tkwi w pew­ nym innym przedmiocie, to nie zachodzi między nimi żadna określona różnica. Określoność występuje tu tyl­

506

Logika subiektywna. Obiektywność

ko jako podwójna, raz w jednym przedmiocie, a następ­ nie w drugim, jest czymś bezwzględnie tylko tożsamym, a wyjaśnienie czy pojmowanie jest dlatego czymś tautologicznym. Ta tautologia jest zewnętrznym pustym prze­ chodzeniem tam i z powrotem. Ponieważ określoność nie otrzymuje od obojętnych w stosunku do niej przed­ miotów żadnej swoiście jej właściwej różnicy i dlatego jest tylko czymś tożsamym — istnieje tylko jedna określo­ ność. To zaś, że jest ona czymś podwójnym, wyraża wła­ śnie zewnętrzność i nicość różnicy. Ale przedmioty są jednocześnie w stosunku do siebie samoistne. Dlatego też pozostają one w owej tożsamości czymś bezwzględnie w stosunku do siebie zewnętrznym. Tym samym zacho­ dzi tu sprzeczność między całkowitą obojętnością przed­ miotów w stosunku do siebie a tożsamością ich określo­ ności, czyli sprzeczność między całkowitą zewnętrznością przedmiotów w tożsamości ich określoności. Sprzeczność ta jest tym samym negatywną jednością wielu wzajemnie się w niej od siebie odpychających przedmiotów — jest procesem mechanicznym. B. PROCES MECHANICZNY

Jeśli przedmioty rozpatrywane są tylko jako zamknię­ te w sobie totalności, to nie mogą wzajemnie na siebie działać. Pod tym względem są one tym samym co mona­ dy, które właśnie dlatego zostały pomyślane jako wzajem­ nie na siebie nie oddziałujące. Toteż pojęcie monady jest właśnie dlatego refleksją wadliwą. Po pierwsze bowiem, jest ona pewnym określonym wyobrażeniem swej istnieją­ cej tylko w sobie totalności. Jako pewien szczebel rozwoju i założoności przysługującego jej wyobrażenia świata jest ona czymś określonym. Ale ponieważ na danym szczeblu

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

507

stanowi ona zamkniętą w sobie totalność, jest ona także obojętna w stosunku do tej określoności. Wynika z tego, że nie jest to jej własna określoność, lecz określoność ustanowiona przez jakiś inny przedmiot. Po drugie, mo­ 364 nada jest w ogóle czymś bezpośrednim, ponieważ ma być tylko czymś wyobrażającym. Jej odnoszenie się do siebie jest więc tylko abstrakcyjną ogólnością. A dlatego jest ona istnieniem otwartym dla innych. Aby dojść do wolności substancji nie wystarczy wyobrazić ją sobie jako pew­ ną totalność, która — jako pełna w sobie samej — nie musi otrzymywać niczego z zewnątrz. Właśnie bezpojęciowe, tylko wyobrażające odnoszenie się do siebie samego jest raczej pewną pasywnością w stosunku do „innego”. Po­ dobnie też określoność — choćby nawet jako określoność czegoś istniejącego czy czegoś wyobrażającego pojmowa­ no ją jako pewien szczebel własnego, z wnętrza wycho­ dzącego rozwoju — jest czymś zewnętrznym. Szczebel, który rozwój ten osiąga, ma swoją granicę w czymś, co inne. Przesunięcie wzajemnego oddziaływania na siebie substancji do jakiejś harmonii przedustawnej nie oznacza nic innego, jak tylko uczynienie z niej założenia, czyli czegoś, co wyjmuje się spod władzy pojęcia. Potrzeba uniknięcia wzajemnego oddziaływania na siebie substan­ cji wynikła z absolutnej samoistności i pierwotności, które położone zostały u ich podstaw. Ale ponieważ temu by­ towi samemu w sobie nie odpowiada założoność — szczebel rozwoju — to ten byt sam w sobie ma swoją podstawę i rację w jakimś „innym”. Co się tyczy stosunku substancjalnego, to w swo­ im czasie wykazaliśmy, że przechodzi on w stosunek przyczynowy. Ale to, co istnieje, nie jest już tutaj okre­ ślone jako substancja, lecz jako przedmiot. Stosunek przyczynowy zatracił się w pojęciu. Pierwotność jednej

508

Logika subiektywna. Obiektywność

substancji w stosunku do drugiej okazała się pozorem, a jej działanie przechodzeniem w swe przeciwieństwo. Toteż stosunek ten nie zawiera w sobie obiektywności. Jeśli więc pewien przedmiot ustanowiony zostaje w for­ mie subiektywnej jedności jako przyczyna działająca, to nie jest już to uważane za określenie pierwotne, lecz za coś zapośredniczonego. Przedmiot działający ma to swoje określenie tylko jako zapośredniczony przez inny przedmiot. Mechanizm — ponieważ należy do sfery po­ jęcia — ma jako ustanowione w sobie samym to, co oka­ zało się prawdą stosunku przyczynowego, czyli to, że przyczyna, która miała być tym, co istnieje samo w so­ bie i dla siebie, jest w istocie rzeczy w równym stopniu także skutkiem, założonością. W mechanizmie przy365 czynowość przedmiotu jest zatem bezpośrednio czymś niepierwotnym. Przedmiot jest obojętny w stosunku do tego swego określenia, i dlatego to, że jest przyczyną, jest dla niego czymś przypadkowym. W tym sensie można by wprawdzie powiedzieć, że przyczynowość substancji jest tylko czymś wyobrażonym. Ale tą właśnie wyobrażoną przyczynowością jest mechanizm, ponieważ polega on właśnie na przyjęciu, że przyczynowość jako tożsama określoność różnych substancji, a to znaczy — jako zanikanie ich samoistności w tej ich tożsamości — jest tylko założonością. Przedmioty są obojętne w sto­ sunku do tej tożsamości i zachowują się jako jej prze­ ciwstawne. Ale w tym samym stopniu także ta ich obo­ jętna samoistność jest czystą założonością. Dlatego też mogą one mieszać się ze sobą i łączyć (aggregieren) i jako agregat stać się jednym przedmiotem. Dzięki tej swojej obojętności zarówno w stosunku do przechodzenia jed­ nej w drugą, jak i w stosunku do swej samoistności sub­ stancje są przedmiotami.

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

509

a) Proces mechaniczny formalny Proces mechaniczny jest ustanawianiem tego, co za­ warte jest w pojęciu mechanizmu, a więc przede wszyst­ kim ustanawianiem pewnej sprzeczności. 1. Oddziaływanie przedmiotów na siebie wynika w ten sposób z wyprowadzonego pojęcia, że jest ono usta­ nawianiem odnoszenia się przedmiotów do siebie w ich tożsamości. To zaś polega tylko na tym, że określoności, o którą chodzi, nadaje formę ogólności, to nadawanie zaś jest przekazywaniem, czymś, co dokonuje się bez przejścia w przeciwieństwo. Przekazywanie duchowe, dokonywające się i tak w elemencie, który jest ogólnością w formie ogólności, jest dla siebie samego odnoszeniem się w sfe­ rze idealności (eine ideelle Beziehung), takim odnoszeniem się, w którym pewna określoność kontynuuje się bez prze­ szkód z jednej osoby w drugą i bez wszelkiej zmiany się uogólnia, podobnie jak swobodnie rozprzestrzenia się za­ pach w nieokazującej przeciwdziałania atmosferze. Ale także w przekazywaniu, jakie zachodzi między przed­ miotami materialnymi, ich określoność rozprzestrzenia się — by tak powiedzieć — w taki sam idealny sposób. Osobo­ wość przedstawia sobą nieskończenie bardziej intensywną nieprzystępność (Hartę) niż ta, jaką mają przedmioty. For­ malna totalność przedmiotu w ogóle, która jako obojętna w stosunku do określoności nie jest tym samym żadnym samookreśleniem, sprawia, że przedmiot jest czymś nieodróżnionym od innego przedmiotu i dlatego oddziały­ wanie jest pewną nie znającą przeszkód kontynuacją okre­ śloności jednego przedmiotu w drugim. W sferze duchowej występuje oczywiście nieskoń- 366 czenie różnorodna treść nadająca się do tego, by zostać przekazana, ponieważ treść ta, przyswojona przez inte­

510

Logika subiektywna. Obiektywność

lekt, uzyskuje w nim tę formę ogólności, w której staje się ona czymś nadającym się do przekazywania. Ale ogól­ ność nie tylko dzięki formie, lecz sama w sobie i dla sie­ bie, jest tym, co obiektywne jako takie, zarówno w sferze duchowej, jak i cielesnej, podczas gdy jednostkowość za­ równo przedmiotów zewnętrznych, jak i osób jest czymś nieistotnym, czymś, co nie może temu, co obiektywne, stawiać żadnego oporu. Prawa, i obyczaje, rozumne wyobrażenia w ogóle są w sferze ducha właśnie takimi podlegającymi przekazywaniu treściami, które przenika­ ją jednostki w sposób dla nich nieświadomy i dochodzą w nich do znaczenia. W sferze cielesnej są tym: ruch, ciepło, magnetyzm, elektryczność itp., które — jeśli chcemy wyobrazić je sobie także jako tworzywa czy materie - muszą być określone jako czynniki nieważkie, czynniki, którym brak tej cechy materialności, która stanowi rację jej różnicowania się w jednostkowość. 2. Jeśli więc w oddziaływaniu na siebie przedmio­ tów ustanowiona zostaje najpierw ich tożsama ogólność, to w równej mierze konieczne jest także ustanowienie drugiego momentu pojęcia, ustanowienie szczegółowości. Dzięki temu przedmioty wykazują także swoją samoistność, utrzymują się jako wzajemnie w stosunku do siebie zewnętrzne i w tamtej ogólności wytwarzają jednostko­ wość. To wytwarzanie jest reakcją w ogóle. Reakcji nie należy ujmować jako samego tylko zniesienia akcji i prze­ kazanej określoności. To, co zostało przekazane, jest jako ogólne zawarte w sposób pozytywny w odrębnych przed­ miotach i występuje jako coś szczegółowego tylko w ich różności. Dlatego też to, co zostało przekazane, pozostaje tym, czym jest. Rozdziela ono tylko siebie między przed­ mioty, czyli — inaczej mówiąc — zostaje określone przez partykularność przedmiotów.

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

511

Przyczyna zatraca się w swoim „innym”, w skutku, aktywność substancji przyczynowej zatraca się w swym działaniu. Natomiast przedmiot działający na inny staje się tylko czymś ogólnym. Jego działanie nie jest utratą własnej określoności, lecz partykularyzacją, dzięki któ­ rej przedmiot, który przedtem był w sobie samym ową całą jednostkową określonością, teraz jest pewnym jej ga­ tunkiem, i dopiero dzięki temu określoność ustanowiona zostaje jako coś ogólnego. Jedno i drugie, podniesienie jednostkowej określoności w ogólność w czynności prze­ kazywania oraz partykularyzacja tej ogólności, czyli de­ gradacja jej — jej, która była tylko jedną — do pewnego gatunku w procesie jej rozdzielania — wszystko to jest jednym i tym samym. Reakcja jest więc równa akcji. Przejawia się to, po 367 pierwsze, w taki sposób, że ten drugi przedmiot przejął całą ogólność i jest wobec tego czymś aktywnym w sto­ sunku do pierwszego. Tym samym jego reakcja jest taka sama jak akcja, jest wzajemnym odpychaniem zderzenia. Po drugie, to, co zostało przekazane, jest obiektywnością, z czego wynika, że pozostaje substancjalnym określeniem przedmiotów, kiedy zakłada się ich różność. Ogólność ulega więc w przedmiotach zarazem specyfikacji i każdy z nich nie tylko przekazuje z powrotem całe działanie, lecz ma także w tym swój specyficzny udział. Po trzecie jednak, reakcja jest o tyle akcją całkowicie negatywną, że każdy przedmiot dzięki elastyczności swojej własnej samoistności odrzuca od siebie zawartą w nim założoność innego przedmiotu i zachowuje swoje własne odnoszenie się do siebie samego. Specyficzna szczegółowość przeka­ zanej określoności występującej w przedmiotach — to, co przedtem zostało nazwane gatunkiem — wraca do jednostkowości, a przedmiot utrzymuje swoją zewnętrz-

512

Logika subiektywna. Obiektywność

ność w stosunku do przekazywanej ogólności. Działanie przechodzi w ten sposób w spoczynek. Okazuje się ono tylko powierzchowną, przemijającą zmianą na zamkniętej w sobie obojętnej totalności przedmiotu. 3. To przechodzenie z powrotem stanowi produkt procesu mechanicznego. Bezpośrednio przedmiot zosta­ je założony jako jednostkowy, następnie jako szczegó­ łowy w stosunku do innych przedmiotów, a po trzecie jako obojętny w stosunku do swojej szczegółowości, jako ogólny. Produktem jest owa założona totalność pojęcia, która teraz jest już totalnością ustanowioną. Produkt to konkluzja, w której przekazana ogólność zostaje przez szczegółowość przedmiotu związana z jednostkowością. Ale zarazem w stanie spoczynku zapośredniczenie jest ustanowione jako takie, które zniosło samo siebie, czyli w taki sposób, że produkt jest obojętny w stosunku do tego, że zostaje określony, a otrzymana określoność wy­ stępuje w nim jako określoność zewnętrzna. Zgodnie z tym produkt jest tym samym, co przed­ miot, który dopiero wstępuje w proces. Ale zarazem przedmiot jest określany dopiero przez ten ruch. Przed­ miot mechaniczny jest w ogóle przedmiotem tylko jako pro­ dukt, gdyż to, czym jest, występuje w nim dopiero dzięki zapośredniczeniu przez jakiś inny przedmiot. Tym samym jako produkt przedmiot jest tym, czym sam w sobie i dla siebie miał być, czymś złożonym, mieszaniną, pewnym 368 porządkiem i układem części, w ogóle czymś takim, czego określoność nie jest samookreśleniem, lecz czymś usta­ nowionym. Ale z drugiej strony jest też tak, że rezultat mecha­ nicznego procesu nie istnieje już przed samym procesem. Koniec tego procesu nie jest zawarty w swoim początku, tak jak się ma rzecz w celu. Produkt jest w przedmiocie

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

513

pewną określonością ustanowioną w sposób zewnętrzny. Zgodnie ze swoim pojęciem ten produkt jest więc wpraw­ dzie tym samym, czym przedmiot jest już na począt­ ku. Ale na początku zewnętrzna określoność nie wystę­ puje jeszcze jako ustanowiona. O tyle też rezultat jest czymś zupełnie innym niż pierwsze istnienie przedmiotu i czymś w stosunku do tego przedmiotu bezwzględnie przypadkowym.

b) Proces mechaniczny realny

Proces mechaniczny przechodzi w stan spoczynku. Określoność, jaką przedmiot dzięki procesowi mecha­ nicznemu otrzymuje, jest bowiem tylko określonością zewnętrzną. Równie zewnętrzny jest dla przedmiotu sam stan spoczynku. Spoczynek bowiem jest określonością przeciwstawną działaniu przedmiotu, ale każda z tych określoności jest dla przedmiotu obojętna. Dlatego też można również spoczynek uważać za wywołany przez jakąś przyczynę zewnętrzną, w tej samej mierze, w jakiej dla przedmiotu było rzeczą obojętną być przedmiotem działającym. Ponieważ, następnie, określoność jest tu określono­ ścią ustanowioną, a pojęcie przedmiotu wróciło poprzez zapośredniczenie do siebie samego, to przedmiot zawiera w sobie określonośćjako w sobie refleksyjną. Przedmioty pozostają więc odtąd w procesie mechanicznym w pew­ nym bliżej określonym stosunku, podobnie jak i sam ten proces. Są one nie tylko różne, lecz w sposób określony wzajemnie od siebie odróżnione. Rezultatem procesu for­ malnego, którym z jednej strony jest pozbawiony okre­ śleń stan spoczynku, okazuje się więc z drugiej strony, dzięki w sobie refleksyjnej określoności, rozdzielenie

514

Logika subiektywna. Obiektywność

przeciwieństwa, posiadanego przez przedmiot w ogóle, między liczne, mechanicznie do siebie odnoszące się przedmioty. Przedmiot, który z jednej strony jest tym, co pozbawione określeń, co zachowuje się w sposób nie­ elastyczny i niesamoistny, ma — z drugiej strony - dla in­ nych przedmiotów samoistność nieprzenikliwą. To bli­ żej określone przeciwieństwo samoistnej jednostkowości i niesamoistnej ogólności przysługuje teraz przedmiotom 369 także wzajemnie w stosunku do siebie. Bliższa różnica może zostać ujęta jako tylko ilościowa różnica różnych wielkości masy w ciałach albo jako różnica intensywności, albo w najrozmaitsze inne sposoby. W ogóle jednak nie należy różnicy tej ujmować tylko we wspomnianej wyżej abstrakcji. Obie strony są również jako przedmioty pozy­ tywnie samoistne. Pierwszym momentem tego realnego procesu jest teraz, jak i przedtem, przekazywanie. Przedmiot słabszy może zostać tylko o tyle ujęty i przeniknięty przez silniejszy, o ile ten go w siebie wchłania i tworzy z nim jedną sfe­ rę. Podobnie jak w sferze materialnej [przedmiot] słaby jest bezpieczny wobec nieproporcjonalnie silniejszego (na przykład płótno swobodnie wiszące w powietrzu nie zo­ staje przestrzelone przez kulę karabinową; słaba organicz­ na pobudliwość zostaje pobudzona nie tyle przez silne, ile słabe bodźce), słabszy duch jest bezpieczniejszy wobec silniejszego niż taki, który jest bardziej do niego zbliżo­ ny. Jeśli chcemy wyobrazić sobie coś zupełnie głupiego czy nieszlachetnego, to nie mogą wywierać na nie żadne­ go wrażenia wzniosły rozsądek i szlachetność. Jedynym konsekwentnym środkiem przeciw rozumowi jest wcale się z nim nie zadawać. Ponieważ to, co niesamoistne, nie może połączyć się z tym, co samoistne, i żadne przeka­ zywanie nie może między nimi zachodzić, dlatego to, co

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

515

samoistne, nie może też stawiać żadnego oporu, tzn. nie może uchylić się od specyfikowania dla siebie przekazy­ wanej mu ogólności. Gdyby nie znajdowały one się w jed­ nej sferze, to ich stosunek do siebie byłby sądem nieskoń­ czonym i żaden proces nie byłby między nimi możliwy. Następnym momentem w przezwyciężaniu jedne­ go przedmiotu przez drugi jest opór, ponieważ stanowi on początkowy moment rozdziału przekazanej ogólno­ ści i ustanawiania odnoszącej siebie do siebie negatyw­ ności, początkowy moment podlegającej wytworzeniu jednostkowości. Opór zostaje przezwyciężony, jeśli jego określoność okazuje się niedostosowana do przekazanej ogólności, którą wchłonął w siebie przedmiot i która po­ winna była stać się w nim czymś singularnym. Relatyw­ na niesamoistność przedmiotu przejawia się w tym, że jego jednostkowość nie ma pojemności [wystarczającej] do tego, co zostaje przekazane, i zostaje przez nie rozsadzona dlatego, że przedmiot nie może w tej ogólności ukon­ stytuować się jako podmiot, nie może jej uczynić swoim orzecznikiem. Przemoc nad przedmiotem jest tylko od tej drugiej strony czymś dla tego przedmiotu obcym. Moc 370 staje się przemocą na skutek tego, że moc — obiektywna ogólność — jest tożsama z naturą przedmiotu, ale jej okre­ śloność, czyli negatywność nie jest własną, negatywną refleksją-w-sobie samego przedmiotu, na zasadzie któ­ rej przedmiot jest czymś jednostkowym. Jeśli negatyw­ ność przedmiotu nie jest w mocy w sobie refleksyjna, jeśli moc nie jest jego własnym odnoszeniem się do sie­ bie, to w przeciwieństwie do tego odnoszenia się do siebie jest ona tylko abstrakcyjną negatywnością, której manifestacją jest zagłada. Moc jako obiektywna ogólność i jako przemoc skierowa­ na przeciw przedmiotowi jest tym, co nazywane jest prze­

516

Logika subiektywna. Obiektywność

znaczeniem (Schicksal). Pojęcie przeznaczenia należy do dziedziny mechanizmu, jeśli nazywane jest ślepym, tzn. jeśli jego obiektywna ogólność nie zostaje rozpoznana przez podmiot w swej specyficznej swoistości. Aby pokrótce coś o tym powiedzieć, to przeznaczeniem wszystkiego w ogóle, co żyje, jest rodzaj manifestujący się poprzez przemijanie żywych indywiduów, które podlegają temu przemijaniu w swej rzeczywistej jednostkowości, a nie jako rodzaj. Jako wyłącznie tylko przedmioty nie podlegają natury tylko żyjące — podobnie jak wszystkie inne rze­ czy na niższym szczeblu — żadnemu przeznaczeniu. To, co im się przydarza, jest przypadkowością. Ale w swoim pojęciu jako przedmioty są one w stosunku do siebie ze­ wnętrzne. Toteż obca im moc przeznaczenia jest w pełni ich własną bezpośrednią naturą — zewnętrznością i przy­ padkowością samą. Przeznaczenie we właściwym tego słowa znaczeniu przysługuje tylko samowiedzy. Jest tak, ponieważ jest wolna, a zatem w jednostkowości swojego Ja czymś bezwzględnie samym w sobie i dla siebie i może przeciwstawiać się swojej własnej obiektywnej ogólności i w stosunku do niej się wyobcować. Ale przez samo to oddzielenie się samowiedza pobudza przeciw sobie me­ chaniczny stosunek jakiegoś przeznaczenia. Aby więc przeznaczenie mogło zdobyć władzę nad samowiedzą, musiała ona przedtem nadać sobie pewną określoność przeciwstawną istotnej ogólności, czyli musiała popełnić pewien czyn. W następstwie czynu samowiedza stała się czymś szczegółowym i to jej istnienie, które jest zarazem abstrakcyjną ogólnością, stanowi ową stronę otwartą, od której może jej być przekazana jej własna wyobcowana istota. Od tej właśnie strony samowiedza zostaje wcią­ gnięta w proces. Lud, który nie dokonuje żadnych czy­ nów, jest ludem, któremu nie można niczego zarzucić.

Rozdział pierwszy. Proces mechaniczny

517

Jest otulony w obiektywną etyczną ogólność i w niej się rozpływa z pominięciem indywidualności, która wpra­ wia w ruch to, co nieruchome, nadaje sobie pewną okre­ śloność na zewnątrz i pewną abstrakcyjną ogólność od­ dzieloną od ogólności obiektywnej, dzięki czemu jednak również podmiot staje się czymś, co uzewnętrzniło swoją 371 własną istotę, staje się przedmiotem i wstępuje w stosunek zewnętrzności wobec swej własnej natury oraz w stosunek mechanizmu. c) Produkt procesu mechanicznego

Produktem mechanizmu formalnego jest przedmiot w ogóle — obojętna totalność, w której określoność jest określonością ustanowioną. Ponieważ przedmiot jako coś określonego wstępuje przez to w proces, to rezultatem ustania tego procesu jest, z jednej strony, stan spoczynku jako początkowa formalna strona przedmiotu, negatyw­ ność jego określoności dla siebie. Z drugiej zaś strony, zniesienie tego, że przedmiot jest czymś określonym, okazuje się jako pozytywna refleksja przedmiotu w sobie, określonością, która wróciła do siebie, albo ustanowioną totalnością pojęcia, prawdziwą jednostkowością przedmio­ tu. Przedmiot, który występuje najpierw w swojej nie­ określonej ogólności, następnie jako coś szczegółowego, okazuje się teraz określony jako obiektywnie jednostkowy, tak iż zostaje w nim zniesiony ów pozór jednostkowości, która jest tylko pewną samoistnością przeciwstawiającą się substancjalnej ogólności. Ta refleksja-w-sobie jest więc — jak się okazuje — obiektywnym byciem jednością (Einssein) przedmiotów, ich indywidualną samoistnością — centrum. Po drugie, ta refleksja negatywności jest ogólnością, ale nie taką,

518

Logika subiektywna. Obiektywność

która przeciwstawia się określoności, lecz jest w sobie określonym rozumnym przeznaczeniem — ogólnością, która w sobie samej staje się dla siebie czymś szczegóło­ wym, spokojną, stałą różnicą w niesamoistnej odrębności przedmiotów i w ich procesach — prawem. Rezultat ten jest prawdą, a tym samym także podstawą procesu me­ chanicznego. C. MECHANIZM ABSOLUTNY

a) Centrum Pusta różnorodność przedmiotu została teraz, po pierwsze, zebrana w obiektywną jednostkowość, w pro­ sty, sam siebie określający punkt środkowy (Mittelpunkt). Ponieważ, po drugie, przedmiot jako bezpośrednia to­ talność zachowuje swoją obojętność w stosunku do okre372 śloności, to występuje ona w nim także jako nieistotna, czyli jako zewnętrzne w stosunku do siebie istnienie (Aussereinander) wielu przedmiotów. Pierwsza określoność, istotna, stanowi w przeciwieństwie do tej drugiej realny termin średni między wieloma, mechanicznie wzajemnie na siebie działającymi przedmiotami — termin średni, dzięki któremu zostają one same w sobie i dla siebie ze sobą powiązane i który stanowi ich obiektywną ogólność. Ogólność była początkowo — w stosunku przekazywania — czymś, co istnieje tylko dzięki ustanawianiu. Natomiast jako obiektywna jest ona przenikającą, immanentną isto­ tą przedmiotów. W świecie materialnym istotą tą jest ciało centralne, które jest rodzajem, ale takim, który stanowi indywidu­ alną ogólność przedmiotów jednostkowych i ich me­ chanicznego procesu. Nieistotne ciała jednostkowe

Rozdział pierwszy. Mechanizm absolutny

519

zachowują się w stosunku do siebie w taki sposób, że zderzają się i naciskają na siebie. Stosunek taki nie za­ chodzi natomiast między ciałem centralnym a przed­ miotami, których istotę to ciało stanowi. Zewnętrzność nie stanowi już bowiem w tym wypadku podstawowego określenia przedmiotów. Ich tożsamość z ciałem cen­ tralnym jest więc raczej stanem spoczynku, czyli bytem w swym centrum. Jedność ta jest ich samym w sobie i dla siebie istniejącym pojęciem. Pozostaje ona jednak tylko powinnością, ponieważ ustanowiona jeszcze zarazem ze­ wnętrzność przedmiotów nie jest z tą jednością zgodna. A zatem właściwe przedmiotom dążenie do centrum jest ich ogólnością absolutną, a nie ustanowioną przez czynność przekazywania. Ogólność ta stanowi prawdzi­ wy, w sobie konkretny, nie od zewnątrz ustanowiony stan spoczynku, w który proces niesamoistności musi powró­ cić. Toteż jest tylko pustą abstrakcją, gdy w mechanice przyjmujemy, że ciało wprawione w ruch poruszałoby się w ogóle w prostej linii w nieskończoność, gdyby na sku­ tek zewnętrznego oporu nie traciło swego ruchu. Tarcie czy jakakolwiek inna postać oporu jest tylko przejawia­ niem się centrum (der Zentralitat) i ono jest właśnie tym, co w sposób absolutny sprowadza ciało do siebie z po­ wrotem. To bowiem, co wywiera tarcie na poruszające się ciało, ma pewną siłę oporu tylko dzięki temu, że stanowi jedno z centrum. W sferze duchowej zarówno centrum, jak i jedność (Einssein) z nim przybiera pewne wyższe formy. Ale ta jedność pojęcia i jej realność, która tutaj jest tymczasem centrum mechanicznym, musi także i tam stanowić podstawowe określenie. W tym stanie rzeczy ciało centralne przestało być 373 wyłącznie tylko przedmiotem, ponieważ w przedmiocie określoność jest tylko czymś nieistotnym. Ciało central­

520

Logika subiektywna. Obiektywność

ne zawiera bowiem w sobie już nie tylko byt sam w sobie przysługujący obiektywnej totalności, lecz także i jej byt dla siebie. Dlatego też ciało to można uważać za indywidu­ um. Określoność ciała centralnego jest w sposób istotny różna od jakiegoś tylko porządku, układu czy zewnętrzne­ go powiązania części. Określoność ta jako istniejąca sama w sobie i dla siebie jest pewną immanentną formą, pew­ ną określającą samą siebie zasadą, w której przedmioty tkwią i przez którą zostają one powiązane w prawdziwe jedno. To indywiduum centralne jest jednak w ten sposób dopiero tylko terminem średnim, nie posiadającym jesz­ cze prawdziwych terminów skrajnych, ale jako nega­ tywna jedność totalnego pojęcia rozszczepia się ono na takie terminy. Inaczej mówiąc, przedmioty poprzednio niesamoistne, w stosunku do siebie zewnętrzne, zostają za sprawą powrotu pojęcia [do siebie] określone również jako indywidua. Tożsamość ciała centralnego ze sobą, kiedy jest jeszcze dążeniem, obciążona jest zewnętrznością, i jej — ponieważ zostaje ona przyjęta przez obiektyw­ ną jednostkowość — jednostkowość ta zostaje przekazana. Indywidua te, dzięki tej ich własnej centralności stają się — postawione na zewnątrz owego pierwszego centrum — same centrami dla niesamoistnych przedmiotów. Te drugie centra i niesamoistne przedmioty są ze sobą po­ wiązane przez ów pierwszy absolutny termin średni. Ale każde z tych relatywnych indywiduów centralnych stanowi także samo termin średni jakiegoś drugiego wnio­ skowania, który z jednej strony podporządkowany jest pewnemu wyższemu terminowi skrajnemu, czyli obiek­ tywnej ogólności i mocy absolutnego centrum, a z drugiej sam podporządkowuje sobie przedmioty niesamoistne i jest nosicielem ich powierzchownej, czyli formalnej

Rozdział pierwszy. Mechanizm absolutny

521

jednostkowości. Każdy taki niesamoistny przedmiot jest także terminem średnim pewnego trzeciego, formalnego wnioskowania, ponieważ przedmioty te stanowią o tyle więź między absolutną a relatywną indywidualnością centralną, o ile centralna indywidualność ma w nich swo­ ją zewnętrzność, co sprawia, że odnoszenie się do siebie jest zarazem dążeniem do pewnego absolutnego punktu centralnego. Istotę przedmiotów formalnych stanowi tożsamy ciężar ich bezpośredniego ciała centralnego, w którym są one zawarte jako w swym podmiocie i ter­ minie skrajnym jednostkowości. W wyniku zewnętrzno­ ści, którą stanowią, bezpośrednie ciało centralne pod­ porządkowane jest absolutnemu. Tym samym stanowią 374 one formalny termin szczegółowości. Ale absolutne indy­ widuum jest obiektywnym ogólnym terminem średnim, który wiąże i utrzymuje razem byt w sobie relatywnego indywiduum i jego zewnętrzność. I tak na przykład rząd, obywatele jako indywidua oraz potrzeby, czyli zewnętrzne życie jednostek są trzema terminami, z których każdy jest terminem średnim obu innych . * Rząd jest absolutnym centrum, w którym termin skrajny jednostkowości po­ wiązany zostaje z terminem skrajnym ich zewnętrzne­ go istnienia. Podobnie terminem średnim są jednostki, które sprawiają, że owo ogólne indywiduum jest czymś czynnym, nadają mu egzystencję zewnętrzną i przekła­ dają swą etyczną istotę w termin skrajny rzeczywistości. Wnioskowanie trzecie jest wnioskowaniem formalnym, wnioskowaniem pozoru, polegającym na tym, że jednost­ ki za sprawą swych potrzeb i swego zewnętrznego istnie­ * W Encyklopedii (§ 198) Hegel mówi, że wnioskowanie występu­ je tu w trzech postaciach (ist ein Dreifaches von Schliissen), mianowicie jahoS-O-J, O-J-SiJ-S-O.

522

Logika subiektywna. Obiektywność

nia związane są z tą ogólną absolutną indywidualnością. Wnioskowanie, które jako tylko subiektywne przechodzi w tamte inne wnioskowania i w nich ma swoją prawdę. Totalność ta, której momenty są same w pełni stosun­ kami pojęcia, wnioskowaniami, w których każdy z trzech rozróżnionych przedmiotów przechodzi przez okre­ ślenie terminu średniego i terminów skrajnych - total­ ność ta jest wolnym mechanizmem. W mechanizmie tym podstawowym określeniem rozróżnionych przedmiotów jest obiektywna ogólność — ciężar przenikający je i utrzy­ mujący się jako tożsama w swoim rozbiciu na momenty szczegółowe. Takie odniesienia jak nacisk, uderzenie, przy­ ciąganie itp. oraz takie jak agregaty czy mieszaniny należą do stosunków tej zewnętrzności, która stanowi podsta­ wę wnioskowania trzeciego spośród wyżej sformułowa­ nych. Porządek, który był tylko zewnętrzną określono­ ścią przedmiotów, przeszedł w określenie immanentne i obiektywne. Określenie to jest prawem.

b) Prawo W prawie występuje na jaw bardziej określona różnica między idealną realnością obiektywności a jej realnością zewnętrzną. Zewnętrzność przedmiotu jako bezpośredniej totalności pojęcia jest jeszcze nieodróżniona od pojęcia, które nie zostało jeszcze ustanowione dla siebie. Jeśli przedmiot dzięki procesowi wszedł w siebie, wyłoniło się przeciwieństwo między prostym centrum a pewną zewnętrznością, która teraz zostaje określona jako zewnętrz375 ność, czyli jako taka, która ustanowiona została jako coś, co nie jest bytem samym w sobie i dla siebie. Wspomnia­ na tożsamość czy idealność indywidualności jest z racji tego odnoszenia się do zewnętrzności tylko powinnością.

Rozdział pierwszy. Mechanizm absolutny

523

Jest sama w sobie i dla siebie określoną i samookreślającą się jednością pojęcia, której tamta zewnętrzna realność nie odpowiada i która dlatego nie może być niczym wię­ cej niż dążeniem. Ale indywidualność jest sama w sobie i dla siebie konkretną zasadą negatywnej jedności, a jako taka jest sama totalnością — jednością, która rozszczepia się w określone różnice pojęcia, pozostając zarazem tożsa­ mą (gleich) z sobą samą ogólnością i tym samym punk­ tem centralnym rozszerzonym w swojej czystej idealności przez różnice. Realność ta, jako odpowiadająca pojęciu, jest realnością idealną, różną od poprzedniej, która była tylko dążeniem, jest różnicą, która początkowo jest tyl­ ko wielością przedmiotów, a teraz występuje w swojej istotności i jako włączona w czystą ogólność. Ta realna idealność jest duszą rozwiniętej tu przedtem obiektyw­ nej totalności: sama w sobie i dla siebie określona tożsamość systemu. Obiektywny byt sam w sobie i dla siebie okazuje się więc w swej totalności bardziej określony niż negatywna jed­ ność centrum, dzieląca się na subiektywną indywidualność i zewnętrzną obiektywność. Zachowuje tę indywidual­ ność w zewnętrznej obiektywności i określa ją w idealnej różnicy. Ta samookreślająca się jedność, sprowadzająca zewnętrzną obiektywność w sposób absolutny do ideal­ ności, jest zasadą ruchu własnego (Selbstbewegung). Okre­ ślonością tej zasady ożywiającej, określonością, którą jest różnica samego pojęcia, jest prawo. Mechanizmem mar­ twym był rozpatrywany poprzednio proces mechanicz­ ny przedmiotów, które bezpośrednio występowały jako samoistne, ale właśnie dlatego były niesamoistne i miały swoje centrum na zewnątrz siebie. Proces ten przecho­ dzący w stan spoczynku wykazuje albo przypadkowość i nieokreśloną zewnętrzną tożsamość albo formalną jed-

524

Logika subiektywna. Obiektywność

norodność. Ta jednorodność jest wprawdzie prawidłem, ale nie prawem. Tylko wolny mechanizm zawiera w sobie pewne prawo, własne określenie czystej indywidualno­ ści, czyli istniejącego dla siebie pojęcia. Prawo, jako różni­ ca w sobie samej, jest niezniszczalnym źródłem ruchu, który pobudza sam siebie, a ponieważ w idealności swej różnicy odnosi się tylko do samego siebie — jest wolną koniecznością. 376

c) Przejście mechanizmu

Ta dusza jest jednak jeszcze zatopiona w swym ciele. Teraz już określone, ale wewnętrzne pojęcie obiektywnej totalności jest wolną koniecznością — prawo jeszcze nie przeciwstawiło się swojemu przedmiotowi. Jest ono kon­ kretnym centrum jako ogólność bezpośrednio przechodzą­ ca w swą obiektywność. Określoną różnicą wspomnianej idealności nie są zatem przedmioty same. Przedmioty są samoistnymi indywiduami totalności albo jeśli weźmiemy pod uwagę szczebel formalny — nieindywidualnymi, ze­ wnętrznymi przedmiotami. Prawo jest wprawdzie im immanentne i stanowi ich naturę i moc. Ale przysługująca mu różnica zamknięta jest w jego idealności, a przed­ mioty same nie są zróżnicowane w przysługującą prawu idealną różnicę (Differenz). Przedmiot jednak posiada swoją istotną samoistność tylko w idealnej centralności i jej prawach. Dlatego też nie ma on mocy przeciwsta­ wienia się podziałowi (Urteil) pojęcia i utrzymania się w abstrakcyjnej, nieokreślonej samoistności i zamkniętości. Dzięki idealnej, immanentnej przedmiotowi różnicy jego istnienie jest określonością ustanowioną przez pojęcie. Niesamoistność przedmiotu nie jest już w tej sytuacji tylko dążeniem do punktu środkowego, w stosunku do któ­

Rozdział pierwszy. Mechanizm absolutny

525

rego przedmiot — ponieważ jego odnoszenie się do punk­ tu centralnego jest tylko dążeniem — występuje jeszcze jako samoistny przedmiot zewnętrzny. Przedmiot jest teraz już dążeniem do przedmiotu w sposób określony mu przeciwstawnego. Tak samo jak on rozpada się wskutek tego również samo centrum, a jego negatywna jedność przechodzi w zobiektywizowane przeciwieństwo. Centralność jest więc teraz odnoszeniem się do siebie tych wza­ jemnie negatywnych i w stosunku do siebie napiętych obiektywności. Tym samym wolny mechanizm określa się jako chemizm.

Rozdział drugi

CHEMIZM Chemizm w całości, jaką jest obiektywność, jest mo­ mentem sądu — różnicą (Differenz), która stała się obiek­ tywna, oraz procesem. Ponieważ proces ten zaczyna się już od określoności i założoności, a przedmiot che377 miczny jest zarazem obiektywną totalnością, dalszy jego przebieg jest prosty i, przez swoje przesłanki poprzedza­ jące, całkowicie określony. A. PRZEDMIOT CHEMICZNY

Przedmiot chemiczny tym różni się od mechaniczne­ go, że ten drugi stanowi totalność obojętną w stosunku do określoności, natomiast w przedmiocie chemicznym określoność, a tym samym odnoszenie się do „innego” oraz sposób tego odnoszenia się należy do jego natury. Ta określoność jest zarazem w sposób istotny stawaniem się czymś szczegółowym, tzn. jest czymś, co włączone zostaje w ogólność. Jako taka jest ona zasadą - określonością ogól­ ną nie tylko jednego jednostkowego przedmiotu, lecz także innego. W przedmiocie dochodzi tym samym do roz­ różnienia między jego pojęciem jako wewnętrzną total­ nością obu określoności, a określonością, która stanowi naturę jednostkowego przedmiotu w jego zewnętrzności i egzystencji. Ponieważ przedmiot jest w ten sposób sam

Rozdział drugi. Przedmiot chemiczny

527

w sobie pojęciem całym, posiada w sobie samym koniecz­ ność i pęd (Trieb) ku temu, by znieść swoje przeciwstaw­ ne, jednostronne trwałe istnienie i uczynić się w istnieniu tą realną całością, jaką jest zgodnie ze swym pojęciem. Co się tyczy samego wyrazu „chemizm” na oznacze­ nie stosunku różnicowania (Differenz) obiektywności, który się tu wyłonił, to należy w ogóle stwierdzić, że nie powinno się go tu rozumieć w taki sposób, jakoby stosu­ nek ten występował tylko w tej formie natury elementar­ nej, która nazywana jest chemizmem w ścisłym tego sło­ wa znaczeniu. Już nawet stosunek meteorologiczny musi być uważany za proces, którego czynniki składowe mają bardziej charakter elementów fizykalnych niż chemicz­ nych. W istotach żywych podpada pod ten schemat sto­ sunek płci. Schemat ten stanowi teżformalne podłoże dla takich stosunków duchowych jak miłość, przyjaźń itd. Przy bliższym rozpatrzeniu okazuje się, że przedmiot chemiczny jako samoistna totalność w ogóle jest przede wszystkim przedmiotem w sobie refleksyjnym, który jako taki jest czymś różnym od swej refleksyjności na ze­ wnątrz — jest pewną obojętną bazą, indywiduum jeszcze nieokreślonym jako różnicowanie (different). Również osoba jest taką dopiero tylko siebie do siebie odnoszą­ 378 cą bazą. Jednak immanentna określoność, która stanowi o różnicowaniu się (Differenz) przedmiotu chemicznego, jest po pierwsze tak w sobie refleksyjna, że wycofanie skie­ rowanego na zewnątrz odnoszenia się jest tylko formalną abstrakcyjną ogólnością. Wynika stąd, że określeniem bezpośredniości i egzystencji przedmiotu chemiczne­ go jest jego odnoszenie się na zewnątrz. Wzięty od tej strony przedmiot chemiczny nie wraca w sobie samym do indywidualnej totalności, a negatywna jedność ma oby­ dwa momenty swego przeciwieństwa w dwóch odrębnych

528

Logika subiektywna. Obiektywność

przedmiotach. Zgodnie z tym przedmiot chemiczny nie daje się pojąć z samego siebie, a byt jednego przedmiotu chemicznego jest bytem drugiego. Po drugie jednak, określoność jest określonością w sobie absolutnie refleksyjną i konkretnym momentem indywidualnego pojęcia całości, które jest ogólną istotą i realnym rodzajem szczegółowego przedmiotu. Przed­ miot chemiczny — a tym samym sprzeczność między jego bezpośrednią założonością a jego immanentnym indywidualnym pojęciem — jest dążeniem (Streben) do tego, by znieść określoność swego własnego istnienia i nadać egzystencję obiektywnej totalności pojęcia. Przedmiot chemiczny jest więc również czymś niesamoistnym, ale jest tym w taki sposób, że sama jego natura wprawia go w napięcie skierowane przeciw tej niesamoistności i przedmiot, określając sam siebie, wstępuje w proces. B. PROCES CHEMICZNY

1. Proces wychodzi od założenia, że przedmioty, cho­ ciaż napięte są przeciw sobie samym, są właśnie dlatego napięte wzajemnie w stosunku do siebie — jest to stosu­ nek, który nazywa się ich powinowactwem. Ponieważ każ­ dy przedmiot dzięki swemu pojęciu pozostaje w sprzecz­ ności z własną jednostronnością swojej egzystencji i dąży tym samym do jej zniesienia, to ustanowione jest w tym bezpośrednio także dążenie do zniesienia jednostronno­ ści przedmiotu drugiego oraz do tego, by przez wyrów­ nanie i powiązanie ustanowić realność adekwatną poję­ ciu zawierającemu w sobie obydwa momenty. Ponieważ każdy z tych przedmiotów ustanowiony zostaje jako sprzeczny w sobie samym i jako znoszący

Rozdział drugi. Proces chemiczny

529

sam siebie, to tylko przez zewnętrzną przemoc mogą zo­ stać utrzymane w odrębności od siebie i od swego wza­ jemnego uzupełniania się. Terminem średnim, dzięki któremu te terminy skrajne zostają ze sobą powiązane, jest, po pierwsze, sama w sobie istniejąca natura obydwu, pojęcie całe, utrzymujące w sobie obydwa te terminy skrajne. Ale ponieważ, po drugie, terminy te w swojej 379 egzystencji są sobie przeciwstawne, to ich absolutna jedność jest także czymś, co posiada różną od nich egzy­ stencję, jest jeszcze formalnym elementem — elementem przekazywania, w którym wstępują one w zewnętrzne wzajemne wspólnictwo ze sobą. Ponieważ różnica realna przysługuje terminom skrajnym, to rozpatrywany ter­ min średni jest tylko ich abstrakcyjną neutralnością, ich realną możliwością — jest jakby teoretycznym elementem, w którym przedmioty chemiczne, ich proces i rezultat tego procesu mają swoją egzystencję. W sferze cielesnej funkcję tego medium spełnia woda. W sferze duchowej, o ile zachodzi w niej coś analogicznego do tego rodzaju stosunku, należy za takie medium uważać znak w ogó­ le, a ściślej biorąc język. Stosunek przedmiotów do siebie występujący w tym elemencie jako tylko przekazywanie jest — z jednej stro­ ny — spokojnym zbieganiem się ze sobą, ale — z drugiej — również pewnym zachowaniem negatywnym, ponieważ pojęcie konkretne, stanowiące ich naturę, zostaje w pro­ cesie przekazywania ustanowione w sferze realności, a realne różnice przedmiotów zostają dzięki temu spro­ wadzone do jedności pojęcia. Ich poprzednia samoistna określoność zostaje tym samym zniesiona w połączeniu adekwatnym pojęciu, które jest jednym i tym samym w obu przedmiotach, ich przeciwieństwo i napięcie zo­ stają dzięki temu stępione, a wraz z tym ich dążenie osią­

530

Logika subiektywna. Obiektywność

ga w tym wzajemnym uzupełnianiu się swoją spokojną neutralność. W ten oto sposób proces wygasa. Ponieważ sprzecz­ ność między pojęciem a realnością została wyrównana, terminy skrajne wnioskowania utraciły swoje przeciwień­ stwo i tym samym przestały być terminami skrajnymi zarówno w stosunku do siebie, jak i w stosunku do termi­ nu średniego. Produkt jest czymś neutralnym, tzn. czymś takim, w czym części składowe, które nie mogą już być nazywane przedmiotami, nie mają już swego napięcia i tym samym tych właściwości, które im jako napiętym przysługiwały, ale w tym wszystkim zachowała się jesz­ cze zdolność do ich poprzedniej samoistności i poprzed­ niego napięcia. Punktem wyjścia negatywnej jedności przedmiotu neutralnego jest bowiem założona różnica (Differenz). Określoność przedmiotu chemicznego jest tożsama z jego obiektywnością. Określoność jest tym, co pierwotne. Dzięki procesowi, który jest teraz przed­ miotem naszych rozważań, różnica (Differenz) została dopiero tylko zniesiona bezpośrednio. Dlatego też okre­ śloność nie jest jeszcze określonością absolutnie w sobie refleksyjną, a produkt procesu jest tym samym tylko jed­ nością formalną. 380 2. W rozpatrywanym przez nas produkcie wygasły wprawdzie napięcie przeciwieństwa i negatywna jedność jako czynność procesu. Ale ponieważ jedność ta jest dla pojęcia czymś istotnym i zarazem czymś, co samo osią­ gnęło egzystencję, to występuje ona jeszcze nadal, ale jako coś, co wyszło poza neutralny przedmiot. Proces nie budzi się znowu sam przez się, gdyż różnica (Diffe­ renz) była tylko jego założeniem, a nie czymś przez sam proces ustanowionym. Ta występująca poza przedmio­ tem samoistna negatywność, egzystencja abstrakcyjnej

Rozdział drugi. Proces chemiczny

531

jednostkowości, której byt dla siebie ma swoją realność w indyferentnym przedmiocie, przechodzi teraz w sobie samej w stan napięcia skierowanego przeciw własnej abs­ trakcji — niespokojna w sobie czynność, która pożerając sama siebie zwraca się na zewnątrz. Odnosi się ona bez­ pośrednio do przedmiotu, którego spokojna neutralność jest realną możliwością jej przeciwieństwa. Przedmiot stanowi teraz termin średni poprzednio tylko formalnej neutralności, która teraz jest już w sobie samej konkretna i określona. Najbliższe bezpośrednie odnoszenie się negatywnej jedności jako terminu skrajnego do przedmiotu polega na tym, że przedmiot zostaje przez tę negatywną jedność określony i wskutek tego zostaje podzielony. Podział ten można uważać za restytucję napięcia przedmiotów w ich przeciwieństwie, od którego chemizm się rozpoczął. Ale określenie to nie stanowi drugiego terminu skrajnego wnioskowania, lecz jest sprawą bezpośredniego odno­ szenia się zasady różnicującej do terminu średniego, w którym zasada ta nadaje sobie swą bezpośrednią real­ ność. Jest to ta określoność, która przysługuje terminowi średniemu wnioskowania dysjunktywnego poza tym, że jest ogólną naturą przedmiotu, określoność, dzięki któ­ rej przedmiot jest zarówno obiektywną ogólnością, jak i określoną szczegółowością. Drugi termin skrajny tego wnioskowania przeciwstawia się zewnętrznemu samoist­ nemu terminowi skrajnemu jednostkowości. Dlatego też jest on równie samoistnym terminem skrajnym ogólności. Toteż podział, jakiemu tu podlega realna neutralność terminu średniego, polega na tym, że zostaje ona rozło­ żona nie na momenty w stosunku do siebie różne (differente), lecz obojętne (indifferente). Momenty te są dlate­ go z jednej strony abstrakcyjnymi, obojętnymi bazami,

532

Logika subiektywna. Obiektywność

a z drugiej, zasadą swego żywego zróżniczkowania , * która wskutek swego oddzielania się od bazy osiąga również formę obojętnej obiektywności. To dysjunktywne powiązanie jest totalnością chemizmu, w której ta sama obiektywna całość przedstawio­ na zostaje jako samoistna jedność negatywna, następnie w terminie średnim jako jedność realna, a w końcu jako 381 chemiczna realność rozłożona na swoje abstrakcyjne mo­ menty. W tej ostatniej postaci określoność osiągnęła swoją refleksję-w-sobie nie w czymś, co inne, jak w przed­ miocie neutralnym, lecz sama w sobie wróciła do swej własnej abstrakcji i jest elementem pierwotnie określonym. 3. Te przedmioty elementarne zostają tym samym uwolnione od chemicznego napięcia. Pierwotne podłoże założenia, od którego zaczął się chemizm, zostało teraz przez proces realny w przedmiotach tych ustanowione. A ponieważ wewnętrzna określoność tych przedmiotów jest następnie z jednej strony jako taka istotną sprzecz­ nością między jej prostym obojętnym trwaniem a nią jako określonością i jest jej pędem na zewnątrz, który się roz­ szczepia i ustanawia napięcie w swoim własnym przed­ miocie oraz w jakimś innym, aby mieć taki przedmiot, w stosunku do którego mógłby się odnosić jako różny (differentes), w którym mógłby się neutralizować i swo­ jej własnej prostej określoności nadać istniejącą realność — ponieważ tak jest, to chemizm wrócił tym samym do swego początku, w którym wzajemnie w stosunku do sie-* §

* Żywe zróżniczkowanie (das begeisternde Prinzip) - termin wprowadzony w początkach XIX w. przez chemika Winterla, a który u Hegla oznacza dyferencjację tego, co tożsame, oddzielenie jego po­ szczególnych momentów i ożywienie tego, co tożsame (Encyklopedia § 326).

Rozdział drugi. Przejście chemizmu

533

bie napięte przedmioty szukają się nawzajem i następnie poprzez formalny zewnętrzny termin średni jednoczą się w przedmiot neutralny. Z drugiej jednak strony chemizm przez ten powrót do swego pojęcia znosi sam siebie i przechodzi w sferę wyższą. C. PRZEJŚCIE CHEMIZMU

Już zwykła chemia dostarcza przykładów takich zmian chemicznych, w których ciało nadaje jednej czę­ ści swej masy wyższy stopień zdolności utleniania i tym samym obniża jej stopień w drugiej części, tak iż do­ piero w tym drugim wypadku ciało to może utworzyć z innym różnym (differenten) ciałem neutralny związek, w który nie mogłoby ono wstąpić przy swym pierwszym bezpośrednim stopniu zdolności utleniania. To, co tutaj zachodzi, polega nie na tym, że przedmiot odnosi się do innego przedmiotu na zasadzie jakiejś bezpośredniej, jednostronnej określoności, lecz na tym, że na zasadzie wewnętrznej totalności jakiegoś pierwotnego stosunku ustanawia właśnie to założenie, które potrzebna jej jest do tego, by wstąpić w jakieś realne odnoszenie się, i tym sa­ mym stwarza sobie pewien termin średni, dzięki które­ mu wiąże własne pojęcie z własną realnością. Przedmiot ten jest jednostkowością określoną w sobie i dla siebie, konkretnym pojęciem jako zasada dysjunkcji na terminy 382 skrajne, których ponowne ze sobą powiązanie jest czyn­ nością tej samej negatywnej zasady, która wskutek tego wraca do swojego pierwszego określenia, ale jako zobiek­ tywizowana. Chemizm sam jest pierwszą negacją obojętnej obiek­ tywności oraz zewnętrzności określenia. Toteż jest on jeszcze obciążony bezpośrednią samoistnością przed­

534

Logika subiektywna. Obiektywność

miotów oraz zewnętrznością. Chemizm nie jest więc dla siebie jeszcze ową totalnością określenia samego siebie, która z niego się wyłania i w której raczej znosi sam sie­ bie. Trzy wnioskowania, które się tutaj wyłoniły, stano­ wią totalność chemizmu. Terminem średnim pierwszego jest formalna neutralność, a jego terminami skrajnymi są napięte przedmioty. Terminem średnim wniosko­ wania drugiego jest produkt wnioskowania pierwsze­ go, realna neutralność, a terminami średnimi są czyn­ ność rozdzielająca oraz jej produkt — obojętny element. Trzecim wnioskowaniem jest realizujące siebie pojęcie, ustanawiające dla siebie to założenie, które warunkuje proces jego realizowania się — wnioskowanie, którego istotę stanowi ogólność. Jednak z racji bezpośredniości i zewnętrzności, w której tkwi jeszcze chemiczna obiek­ tywność, wszystkie te wnioskowania są jeszcze w stosunku do siebie zewnętrzne. Proces pierwszy, którego produktem jest neutralność napiętych przedmiotów, wygasa w swo­ im produkcie, a pobudza go znowu pewna z zewnątrz przyłączająca się dyferencjacja. Proces ten uwarunkowa­ ny przez pewne bezpośrednie założenie wyczerpuje się w nim. Podobnie też wydzielenie z produktu neutralnego różniących się od siebie terminów skrajnych, a także roz­ łożenie ich na własne abstrakcyjne momenty musi wyjść z zewnętrznie się tu dołączających warunków i pobudzeń aktywności. Ponieważ jednak obydwa istotne momenty procesu - z jednej strony neutralizacja, a z drugiej od­ dzielanie i redukcja — również związane są w jednym i tym samym procesie, a powiązanie i stępienie napię­ tych terminów skrajnych jest także podziałem na takie momenty, to ze względu na leżącą tu jeszcze u podłoża zewnętrzność stanowią one dwie różne strony. Terminy skrajne, które w tym samym procesie zostają wydzielo­

Rozdział drugi. Przejście chemizmu

535

ne, są innymi przedmiotami czy materiami niż te, które w procesie tym jednoczą się ze sobą. Ponieważ te, któ­ re zostają wydzielone, wychodzą z tego procesu znowu jako różne, muszą one kierować się na zewnątrz. Ich 383 nowa neutralizacja jest już innym procesem niż neutrali­ zacja, która dokonała się w pierwszym procesie. Jednak te różne procesy, jakie wyłoniły się tu jako konieczne, stanowią taką samą liczbę różnych szczebli prowadzących do zniesienia zewnętrzności i uwarunkowa­ nia i do wyłonienia się pojęcia jako totalności określonej w sobie i dla siebie i nieuwarunkowanej przez zewnętrz­ ność. W pierwszym procesie dochodzi do zniesienia wzajemnej zewnętrzności różnych od siebie terminów skrajnych stanowiących całą realność, czyli do różnicy między pojęciem określonym w sobie a jego określono­ ścią istniejącą. W drugim zniesiona zostaje zewnętrzność realnej jedności, czyli powiązanie jako czysto neutralne. Ściślej mówiąc, to formalna czynność znosi się właści­ wie sama, przechodząc w tak samo formalne bazy, czyli obojętne określoności, których wewnętrzne pojęcie jest teraz skierowaną ku sobie absolutną czynnością reali­ zującą siebie w sobie samej, to znaczy taką, która okre­ ślone różnice ustanawia w sobie, a dzięki owemu zapośredniczeniu konstytuuje się jako realna jedność — dzięki zapośredniczeniu, które jest dlatego zapośredniczeniem własnym pojęcia, jego samookreśleniem, a uwzględniając jego skierowanie się z tego zapośredniczenia refleksją ku sobie, jest immanentnym zakładaniem. Wnioskowanie trzecie, który z jednej strony stanowi restytucję poprzed­ nich procesów, znosi jeszcze z drugiej strony ostatni moment obojętnych baz — całkowicie abstrakcyjną bezpo­ średniość zewnętrzną, która tym samym staje się własnym momentem zapośredniczenia pojęcia przez siebie samo.

536

Logika subiektywna. Obiektywność

Pojęcie, które tym samym zniosło wszystkie momenty swego obiektywnego istnienia jako momenty zewnętrz­ ne i ustanowiło je w swojej prostej jedności — pojęcie to uwolniło się tym samym całkowicie od obiektywnej ze­ wnętrzności, do której odnosi się już tylko jak do pewnej nieistotnej realności. Tym obiektywnym, wolnym poję­ ciem jest cel.

Rozdział trzeci

TELEOLOGIA Wszędzie tam, gdzie dostrzegamy jakąś celowość, przyjmujemy jakiś rozsądek jako jej sprawcę, a to zna­ czy, że w odniesieniu do celu domagamy się własnej wolnej egzystencji pojęcia. Teleologię przeciwstawia się przede wszystkim mechanizmowi, w którym ustanowiona 384 w przedmiocie określoność jest jako zewnętrzna w isto­ cie swej taka, w której nie manifestuje się żadne samookreślenie. Przeciwieństwo między causis efficientibus a causis finalibus, między przyczynami działającymi a ce­ lowymi, odnosi się do tej różnicy, do której, biorąc rzecz konkretnie, sprowadzają się także rozważania na temat tego, czy absolutną istotę świata należy ujmować jako ślepy mechanizm przyrodniczy, czy też jako rozsądek określający sam siebie według celów. Antynomiafatalizmu — włączając w to także determinizm — i wolności odnosi się również do przeciwieństwa mechanizmu i teleologii. Wolność bowiem to pojęcie w swojej egzystencji. Dawna metafizyka postępowała z tymi pojęciami tak samo jak ze wszystkimi innymi swymi pojęciami. Z jed­ nej strony zakładała z góry pewne wyobrażenie świata i usiłowała wykazać, że takie czy inne pojęcie temu wy­ obrażeniu świata odpowiada, a pojęcie przeciwne jest błędne, ponieważ wyobrażenie to nie daje się na podsta­ wie tego pojęcia wyjaśnić. Z drugiej zaś strony nie ba­

538

Logika subiektywna. Obiektywność

dała w ogóle ani pojęcia przyczyny mechanicznej, ani pojęcia celu z punktu widzenia tego, które z tych pojęć samo w sobie i dla siebie zawiera prawdę. Jeśli to jednak zostało dla siebie ustalone, to można świat obiektywny ująć jako taki, który przedstawia sobą przyczyny mecha­ niczne albo celowe. Egzystencja świata nie jest kryte­ rium prawdy, lecz przeciwnie, prawda stanowi kryterium tego, która z tych egzystencji świata jest prawdziwa. Tak jak rozsądek podmiotowy ukazuje również to, że zawiera w sobie błędy, tak i świat obiektywny ukazuje również te strony i szczeble prawdy, które są jeszcze dla siebie jednostronne i niepełne i przedstawiają tylko stosunki zjawiskowe. Jeśli mechanizm i celowość przeciwstawiają się sobie, to właśnie dlatego nie można ich uważać za obojętne, za takie, z których każde jest dla siebie pojęciem słusznym i ma taki sam walor co drugie, a chodzi tylko o to, gdzie jedno czy drugie może znaleźć swoje zastoso­ wanie. Ich równy walor polega na tym, że one są, czyli na tym, że my mamy i jedno, i drugie. Ale ponieważ oby­ dwa przeciwstawiają się sobie, to w sposób nieunikniony narzuca się pierwsze pytanie, które z nich jest prawdzi­ we. A pytanie właściwe i wyższe dotyczy tego, czy coś trzeciego nie jest ich prawdą albo czy jedno pojęcie nie jest prawdą drugiego. Stosunek celowości okazał się jednak prawdą mechani385 zmu. To, co występowało jako chemizm, dlatego łączone jest z mechanizmem, że cel jest pojęciem w wolnej egzy­ stencji, a przeciwieństwem celu jest w ogóle negacja wol­ ności (Unfreiheit) pojęcia, jego pogrążenie w zewnętrz­ ności. Jedno i drugie — mechanizm i chemizm — zostaje scalone w konieczność przyrodniczą, ponieważ w me­ chanizmie pojęcie nie ma swej egzystencji w przedmio­ cie, gdyż przedmiot jako mechaniczny nie zawiera w so­

Rozdział trzeci. Teologia

539

bie samookreślenia. W chemizmie natomiast pojęcie ma albo pewną napiętą jednostronną egzystencję, albo jeśli występuje ono jako jedność, która stanowi o napięciu neutralnego przedmiotu i dzieli go na dwa terminy skraj­ ne — jest w stosunku do siebie samego, o ile znosi ono ten podział, czymś zewnętrznym. Im bardziej zasada teleologiczna wiąże się z pojęciem jakiegoś rozsądku zaświatowego i im bardziej była jako taka faworyzowana przez pobożność, tym bardziej zasa­ da ta zdawała się oddalać od prawdziwych badań przyro­ dy, które dążą do poznania właściwości natury nie jako określoności obcych, lecz jako immanentnych i uznają tylko takie poznawanie za pojmowanie. Ponieważ cel jest poję­ ciem samym w jego egzystencji, to może wydać się dziw­ nym, że poznanie przedmiotów z ich pojęcia przejawia się jako jakieś niedozwolone przejście w heterogeniczny element, gdy tymczasem mechanizm, dla którego okre­ śloność przedmiotu jest jego określonością zewnętrzną i ustanowioną w nim przez przedmiot inny, uchodzi za pogląd bardziej immanentny niż teleologia. Mechanizm, przynajmniej pospolity, niewolny, podobnie jak chemizm, musi oczywiście o tyle zostać uznany za zasadę immanentną, że określający przedmiot zewnętrzny jest sam ze swej strony znowu tylko takim samym przedmio­ tem, przedmiotem zewnętrznie określonym i obojętnym w stosunku do takiego jego określania. Albo — jak w che­ mizmie — ten drugi przedmiot jest także przedmiotem chemicznie określonym i w ogóle jakiś istotny moment totalności zawarty jest zawsze w czymś zewnętrznym. Wszystkie te zasady pozostają więc w obrębie jednej i tej samej przyrodniczej formy skończoności. Ale chociaż nie dążą one do wyjścia poza skończoność i w dziedzinie zjawisk prowadzą tylko do przyczyn skończonych, które

540

Logika subiektywna. Obiektywność

same wymagają przejścia do dalszych, to jednak rozsze­ rzają się one zarazem w totalność formalną, z jednej stro­ ny, w pojęciu siły, przyczyny i tym podobnych określeń 386 refleksyjnych, które mają oznaczać pewną pierwotność, a z drugiej dzięki abstrakcyjnej ogólności jakiegoś ogółu wszystkich sił (Ali der Krafte), jakiejś całości wzajemnych przyczyn. Mechanizm okazuje się sam dążeniem ja­ kiejś totalności dlatego, że dąży do ujęcia przyrody dla siebie jako pewnej całości niewymagającej dla swego po­ jęcia żadnego innego — totalności, która nie jest zawarta w celu i w związanym z nim pozaświatowym rozsądku. Celowość okazuje się więc przede wszystkim czymś wyższym w ogóle, rozsądkiem, który w sposób zewnętrz­ ny określa różnorodność przedmiotów za pomocą pewnej jedności samej w sobie i dla siebie, tak iż obojętne określo­ ności przedmiotów stają się dzięki temu odniesieniu czymś istotnym. W mechanizmie stają się one takimi dzięki sa­ mej formie konieczności, przy czym ich treść jest obojętna, gdyż mają one pozostać przedmiotami zewnętrznymi i tylko sam rozsądek jako taki ma znaleźć zadowolenie w tym, że rozpoznaje tu związek przysługujący jemu sa­ memu — abstrakcyjną tożsamość. W teleologii natomiast treść staje się ważną, ponieważ zakłada pewne pojęcie, które jest samo w sobie i dla siebie określone, a zatem coś, co samo się określa, a to znaczy, że od odnoszenia się do siebie różnic i ich wzajemnej określoności, od formy, teleologia odróżniła w sobie refleksyjną jedność, która sama w sobie i dla siebie jest określona, a więc pewną treść. Jeśli jednak treść ta jest, jak to bywa, treścią skończoną i bez większego znaczenia, to popada ona w sprzeczność z tym, czym ona być powinna, cel bowiem jest co do swej formy totalnością w sobie nieskończoną - szczególnie kiedy dzia­ łanie kierujące się celami ujmujemy jako wolę absolutną

Rozdział trzeci. Teologia

541

i rozsądek absolutny. Teleologia ściągnęła na siebie zarzut niedorzecznej zabawy głównie dlatego, że cele, na które ona wskazywała, miały, zależnie od okoliczności, czasem większe, czasem mniejsze znaczenie, a celowościowe od­ noszenie przedmiotów do siebie musiało często wydawać się zabawą, ponieważ odnoszenie to jest czymś bardzo zewnętrznym, a więc przypadkowym. Mechanizm nato­ miast pozostawia określonościom przedmiotów wartość czegoś przypadkowego co do treści, sam przedmiot odno­ si się obojętnie do tych określoności, one zaś nie powinny mieć żadnego wyższego waloru ani dla przedmiotów, ani dla podmiotowego rozsądku. Zasada mechanizmu daje też dlatego w swoim związku zewnętrznej konieczności świadomość nieskończenie większej wolności niż tele­ ologia, która nieważne, a nawet godne pogardy momenty 387 swej treści podaje za coś absolutnego, a myśl ogólniej­ sza może w tym wszystkim czuć się tylko nieskończenie ograniczona albo nawet odczuwać wstręt. Ujemną stronę formalną tej teleologii stanowi przede wszystkim to, że dochodzi ona tylko do celowości ze­ wnętrznej. Ponieważ pojęcie zostaje wskutek tego ustano­ wione jako coś formalnego, to treść jest także dla teleologii czymś, co zostaje dane pojęciu w sposób zewnętrzny w róż­ norodności obiektywnego świata — zostaje dane w tych właśnie określonościach, które stanowią również treść mechanizmu, ale jako coś zewnętrznego, przypadko­ wego. Z racji tego wspólnictwa jedynie forma celowości stanowi dla siebie moment istotny teleologii. Pod tym względem — jeszcze nawet bez uwzględnienia różnicy między celowością zewnętrzną i wewnętrzną — stosu­ nek celowości okazał się w ogóle sam w sobie i dla siebie prawdą mechanizmu. Teleologia zawiera w sobie w ogóle zasadę wyższą, pojęcie w swojej egzystencji, które jest

542

Logika subiektywna. Obiektywność

samo w sobie i dla siebie tym, co nieskończone i absolut­ ne — zasadę wolności, która bezwzględnie pewna swego samookreślania się zostaje w sposób absolutny wyrwana z zewnętrznego określania właściwego mechanizmowi. Jedną z wielkich zasług Kanta dla filozofii jest wpro­ wadzenie różnicy między celowością relatywną, czyli ze­ wnętrzną, a wewnętrzną. W celowości wewnętrznej ukazał zawarte w niej pojęcie życia, ideę i wzniósł filozofię w spo­ sób pozytywny ponad określenia refleksyjne i ponad rela­ tywny świat metafizyki, co Krytyka rozumu czyni tylko w sposób niedoskonały, metodą bardzo opaczną i w spo­ sób tylko negatywny. Przedtem wspomnieliśmy, że prze­ ciwieństwo między teleologią a mechanizmem występuje jako ogólniejsze przeciwieństwo wolności i konieczności. W tej formie umieścił Kant to przeciwieństwo wśród anty­ nomii rozumu — jako trzeci konflikt między ideami transcen­ *. dentalnymi Jego przedstawienie tego zagadnienia, o któ­ rym wcześniej wspinaliśmy, podaję tu w dużym skrócie, ponieważ jego istotna treść jest tak bardzo prosta, że nie ma potrzeby szerzej się nad tym rozwodzić, a charakter antynomii Kantowskich został przez nas już gdzie indziej bardziej szczegółowo wyjaśniony. 388 Teza, którą mamy tu rozpatrzyć, brzmi: „Przyczynowość zgodna z prawami przyrody nie jest jedyną, z której dadzą się wyprowadzić wszystkie zjawiska w świecie. Dla ich wyjaśnienia trzeba jeszcze koniecznie przyjąć przyczynowość przez wolność”. Antyteza: „Nie istnieje wolność, lecz wszystko w świe­ cie dzieje się jedynie wedle praw przyrody”** .

* Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 185 i nn. ;* Tamże, s. 185-6, są to cytaty, chociaż podane bez cudzysłowów.

Rozdział trzeci. Teologia

543

Dowód przystępuje do rzeczy, podobnie jak w innych antynomiach, przede wszystkim apagogicznie. Zosta­ je przyjęte przeciwieństwo każdej wysuniętej tezy. Po drugie, aby wykazać zawartą w tym przyjęciu sprzecz­ ność, przyjmuje się na odwrót i zakłada z góry jako waż­ ne przeciwieństwo tego, co zostało przyjęte, czyli przyj­ muje się i zakłada jako ważne twierdzenie, które miało zostać udowodnione. Toteż można sobie było zaoszczę­ dzić całej tej okrężnej drogi udowadniania. Nie polega ono na niczym innym, jak tylko na asertorycznym po­ twierdzeniu obu przeciwstawnych twierdzeń. Albowiem dla udowodnienia tezy należy najpierw przyjąć, że nie ma innej przyczynowości niż zgodna z pra­ wami przyrody, czyli zgodna z koniecznością właściwą mechanizmowi w ogóle, włączając w to również chemizm. Twierdzenie to jest sprzeczne ze sobą dlatego, że prawo natury polega właśnie na tym, że nic się nie dzieje bez dostatecznie a priori określonej przyczyny, która tym samym zawiera w sobie absolutną spontaniczność. Sło­ wem, twierdzenie przyjęte, przeciwstawne tezie, jest dla­ tego sprzeczne, że sprzeczne jest z tezą. W celu udowodnienia antytezy należy przyjąć, że ist­ nieje wolność jako szczególny rodzaj przyczynowości — wolność rozpoczynania w sposób bezwzględny pewne­ go stanu, a tym samym także szeregu jego następstw. Ponieważ jednak takie rozpoczynanie zakłada pewien stan, który nie pozostaje w żadnym związku przyczy­ nowości ze stanem poprzednim, to sprzeczne jest to z prawem przyczynowości, które jako jedyne umożliwia jedność doświadczenia i doświadczenie w ogóle. To znaczy: przyjęcie wolności, która sprzeciwia się anty­ tezie, jest dlatego niemożliwe, że jest sprzeczne z an­ tytezą.

544

Logika subiektywna. Obiektywność

W istocie rzeczy ta sama antynomia powtarza się w Krytyce teleologicznej władzy sądzenia jako przeciwień­ stwo między twierdzeniem, że wszelkie wytwarzanie rzeczy materialnych odbywa się tylko zgodnie z prawami mechanicznymi, a twierdzeniem, że niektóre wypadki wy389 twarzania tych rzeczy nie są według takich praw możliwe *. Kantowskie rozwiązanie tej antynomii jest takie samo jak ogólne rozwiązanie wszystkich innych, polega mia­ nowicie na tym, że rozum nie jest w stanie udowodnić ani jednego, ani drugiego twierdzenia, gdyż jeśli idzie o możliwość rzeczy według praw przyrody, to nie mo­ żemy dysponować żadną określoną zasadą a priori, i że z tego powodu obydwu twierdzeń nie można uznać za twierdzenia obiektywne, lecz tylko za subiektywne maksy­ my, że z jednej strony powinien on zawsze wszystkie wy­ darzenia przyrodnicze rozważyć według zasady czyste­ go mechanizmu przyrodniczego, ale że z drugiej strony nie przeszkadza to, bym przy nadarzającej się sposobności (bei gelegentlicher Veranlassung) ** nie badał niektórych form przyrodniczych zgodnie z inną maksymą, czyli zgodnie z zasadą przyczyn celowych — tak jak gdyby te­ raz te dwie maksymy, które mają zresztą być konieczne tylko dla rozumu ludzkiego, nie były tak samo sobie prze­ ciwstawne jak tamte twierdzenia. Na tym stanowisku nie bada się — jak już przedtem zauważyliśmy — tego, czego jedynie domaga się filozoficzne zainteresowanie, czyli która z tych dwóch zasad zawiera sama w sobie i dla siebie prawdę. Dla tego punktu widzenia nie stanowi to różnicy, czy zasady te ma się uważać za obiektywne,

* Kant, Krytyka władzy sądzenia, wyd. cyt., s. 354. " Tamże, s. 355.

Rozdział trzeci. Teologia

545

czyli zewnętrznie egzystujące określenia przyrody, czy też tylko za maksymy jakiegoś subiektywnego poznania. Za poznanie subiektywne, czyli przypadkowe, należy raczej uznać takie poznanie, które zależnie od nadarza­ jącej się sposobności stosuje to jedną, to drugą maksy­ mę, w zależności od tego, którą uważa za przydatną dla danych przedmiotów, nie pytając zresztą o prawdę samych tych określeń, czyli o to, czy są one określeniami przed­ miotów, czy poznania. Jakkolwiek Kantowska analiza zasady teleologicznej jest z punktu widzenia istotnego stanowiska bardzo nie­ zadowalająca, to jednak godna jest uwagi pozycja, jaką Kant jej nadaje. Przypisując zasadę tę pewnej refleksyjnej władzy sądzenia czyni z niej człon pośredniczący między ogólnością rozumu a jednostkowością oglądu. Poza tym od­ różnia tę refleksyjną władzę sądzenia od określającej, któ­ 390 ra tylko subsumuje to, co szczegółowe, pod to, co ogólne . * Taka ogólność tylko subsumująca jest abstrakcją, która staje się konkretna dopiero w jakimś „innym", mianowicie w tym, co szczegółowe. Cel natomiast jest ogólnością kon­ kretną, która w sobie samej zawiera momenty szczegóło­ wości i zewnętrzności i dlatego jest czymś czynnym oraz dążeniem (Trieb) do odbiegania od siebie samej. Pojęcie jako cel jest niewątpliwie sądem obiektywnym, w którym jednym określeniem jest podmiot, czyli pojęcie konkret­ ne jako takie, które określa samo siebie, drugie zaś jest nie tylko orzecznikiem, lecz zewnętrzną obiektywnością. Ale z tego nie wynika, że stosunek celowości jest jakimś refleksyjnym wydawaniem sądu, który zewnętrzne przed­ mioty rozpatruje z punktu widzenia pewnej jedności, jak

Tamże, s. 24.

546

Logika subiektywna. Obiektywność

gdyby jakiś rozsądek obdarzył nas tym po to, by mogła nim się posłużyć nasza władza poznawcza, lecz przeciwnie stosunek ten jest prawdą samą w sobie i dla siebie, wyda­ jącą sądy obiektywne i określającą zewnętrzną obiektyw­ ność w sposób absolutny. Stosunek celowości jest dzięki temu czymś więcej niż sądem. Jest wnioskowaniem samo­ istnego, wolnego pojęcia, który poprzez obiektywność wiąże się z sobą samym. Cel okazał się owym „trzecim” mechanizmu i chemizmu. Stanowi ich prawdę. Ponieważ cel sam tkwi jeszcze w sferze obiektywności, czyli bezpośredniości totalne­ go pojęcia, wywiera na niego wpływ zewnętrzność jako taka, a jego przeciwieństwem jest świat obiektywny, do którego się odnosi. W tym stosunku celowości, który jest tu stosunkiem zewnętrznym, przejawia się jeszcze z tego punktu widzenia także przyczynowość mechaniczna, do której należy jeszcze ogólnie biorąc zaliczyć także chemizm, ale jako temu stosunkowi podporządkowana, jako sama w sobie i dla siebie zniesiona. Co się tyczy bliż­ szego określenia tego stosunku, to przedmiot mecha­ niczny jako totalność bezpośrednia jest obojętny w sto­ sunku do tego, że jest czymś określonym, a tym samym także w stosunku do tego, że jest czymś określającym. Ta zewnętrzna określoność (Bestimmtsein) rozwinęła się teraz w samookreślenie i tym samym pojęcie, które w przedmiocie było tylko pojęciem wewnętrznym czy też — co oznacza to samo — zewnętrznym, zostało teraz usta­ nowione. Cel jest początkowo właśnie tym zewnętrznym w stosunku do tego, co mechaniczne, pojęciem samym. Tak samo cel jest także dla chemizmu czynnikiem samookreślającym sprowadzającym zewnętrzne określa­ nie (Bestimmtwerden), które jest warunkiem chemizmu, z powrotem do jedności pojęcia.

Rozdział trzeci. Cel podmiotowy

547

Z powyższego wynika jasno, jaka jest natura podpo­ rządkowania obu poprzednich form obiektywnego pro­ cesu. Owym „innym” zawartym w ich postępie w nie­ skończoność jest pojęcie ustanowione początkowo jako w stosunku do nich zewnętrzne, mianowicie cel. Pojęcie jest nie tylko substancją obu tych form procesu, ale ich 391 istotnym, stanowiącym ich określoność momentem jest także zewnętrzność. Toteż technika mechaniczna czy chemiczna, dzięki swemu charakterowi, polegającemu na tym, że jest zewnętrznie określona, sama przez się oddaje się do dyspozycji stosunku celowości, którego rozpatrzenie jest teraz naszym zadaniem. A. CEL PODMIOTOWY

Pojęcie podmiotowe odnalazło początkowo negatywny punkt jedności w centrum sfery obiektywnej, odnoszące­ go się obojętnie do określoności, i punkt ten ustanowiło. W chemizmie natomiast odnalazło ono obiektywność określeń pojęciowych, dzięki czemu dopiero pojęcie usta­ nowione zostało jako konkretne pojęcie obiektywne. Jego określoność, czyli jego prosta różnica ma teraz w sobie samej określoność zewnętrzności, a jego prosta jedność okazuje się dzięki temu jednością odbiegającą od sie­ bie samej i w tym odbieganiu siebie zachowującą. Cel jest zatem pojęciem subiektywnym jako istotne dążenie i pęd (Trieb) do tego, by ustanowić siebie jako coś ze­ wnętrznego. Nie podlega jednak przy tym przechodze­ niu. Nie jest ono ani żadną siłą, która się uzewnętrznia, ani żadną substancją i przyczyną, które manifestują się w akcydensach i w skutkach. Siła, o ile się nie uzewnętrz­ niła, jest tylko abstrakcyjnym czynnikiem wewnętrz­ nym. Inaczej mówiąc, ma ona istnienie dopiero w swym

548

Logika subiektywna. Obiektywność

uzewnętrznieniu, do którego musi zostać pobudzona. Podobnie przyczyna i substancja. Ponieważ mają one rzeczywistość tylko w akcydensach i skutkach, to ich działanie jest przechodzeniem, wobec którego nie zacho­ wują swej wolności. Cel może, co prawda, być określony także jako siła i przyczyna, ale wyrażenia te oddają tylko niedoskonałą stronę znaczenia celu. Jeśli mają one służyć do wyrażania celu w jego prawdzie, to mogą uczynić to tylko w taki sposób, który znosi ich pojęcie — bądź jako siła, która pobudza samą siebie do uzewnętrzniania się, bądź jako przyczyna, która jest przyczyną siebie samej, czyli jako taka przyczyna, której skutek jest bezpośred­ nio przyczyną. Jeśli celowość przypisuje się — jak to przedtem mó­ wiliśmy — pewnemu rozsądkowi, to bierze się przy tym pod uwagę określoność (das Bestimmte) treści. Ale treść tę należy w ogóle uważać za rozumowość w swojej egzysten­ cji. Manifestuje ona to, co rozumowe, ponieważ jest poję392 ciem konkretnym, takim, które w swej absolutnej jedności utrzymuje różnicę obiektywną. Toteż w istocie jest ona wnioskowaniem w sobie samej. Jest tożsamą z sobą samą ogólnością, i to jako taka, która zawiera w sobie negatyw­ ność odbiegającą od siebie samej, jest najpierw ogólnym i dlatego jeszcze nieokreślonym działaniem. Ale ponieważ to negatywne odnoszenie się jest jej odnoszeniem się do siebie samej, to określa się ona bezpośrednio i nadaje sobie moment szczegółowości, która również jako w sobie refleksyjna totalnośćformy w przeciwieństwie do ustanowio­ nych różnic formy — jest treścią. Równie bezpośrednio negatywność ta dzięki odnoszeniu się do siebie samej jest absolutną refleksją formy w sobie i jednostkowością. Z jednej strony ta refleksja jest wewnętrzną ogólnością podmiotu, a z drugiej refleksją na zewnątrz, i o tyle cel jest

Rozdział trzeci. Cel podmiotowy

549

jeszcze czymś subiektywnym, a jego działanie skierowa­ ne jest przeciwko zewnętrznej obiektywności. Cel jest mianowicie pojęciem, które w obiektywno­ ści doszło do siebie samego. Określoność, którą pojęcie nadało sobie w obiektywności, to określoność obiektyw­ nej obojętności oraz zewnętrzności określenia. Dlatego jego negatywność odbiegająca od siebie samej jest taką negatywnością, której momenty — ponieważ są one tyl­ ko określeniami pojęcia samego — mają również formę obiektywnej wzajemnej obojętności. Już w formalnym sądzie podmiot i orzecznik są określone jako samoistne w stosunku do siebie. Ich samoistność jednak jest jesz­ cze tylko abstrakcyjną ogólnością. Teraz osiągnęła ona określenie obiektywności. Ale jako moment pojęcia ta do końca doprowadzona różność jest zamknięta w prostej jedności pojęcia. Ponieważ cel jest tą totalną rej~leksją obiektywności w sobie i to w sposób bezpośredni, to - po pierwsze — samookreślenie to, czyli szczegółowość, jako prosta refleksja w sobie jest czymś różnym od konkretnej formy i jest pewną określoną treścią. Co do swej treści cel jest więc czymś skończonym, chociaż co do swej for­ my jest podmiotowością nieskończoną. Po drugie, po­ nieważ jego określoność ma formę obiektywnej obojęt­ ności, ma ona postać pewnego założenia, a skończoność celu polega od tej strony na tym, że ma on przed sobą obiektywny — mechaniczny i chemiczny — świat, do któ­ 393 rego odnosi się jego działanie jako do czegoś zastanego i istniejącego (ein Vorhandenes). Jego określające samo sie­ bie działanie jest tym samym w swej tożsamości bezpo­ średnio w stosunku do siebie samego zewnętrzne i w tym samym stopniu, w jakim jest refleksją-w-sobie, jest także refleksją skierowaną na zewnątrz. Jako taki cel ma jeszcze naprawdę zaświatową egzystencję, ponieważ jego prze­

550

Logika subiektywna. Obiektywność

ciwieństwem jest owa obiektywność, podobnie jak na odwrót — obiektywność ta przeciwstawia się celowi jako pewna całość mechaniczna i chemiczna jeszcze przez cel nieokreślona i celem tym jeszcze nieprzeniknięta. Ruch celu można więc teraz wyrazić w taki sposób, że jest to ruch, który zmierza do tego, by znieść swe własne założenie, czyli bezpośredniość przedmiotu i ustanowić ten przedmiot jako określony przez pojęcie. Ten nega­ tywny stosunek do przedmiotu jest w równym stopniu negatywnością w stosunku do samego siebie, jest znie­ sieniem subiektywności celu. Pozytywnie stosunek ten jest realizacją celu, czyli powiązaniem obiektywnego bytu z tym celem, tak iż byt ten, który jako jeden z mo­ mentów celu jest bezpośrednio określonością z nim toż­ samą, występuje jako określoność zewnętrzna i na odwrót — obiektywność jako założenie zostaje raczej ustanowiona jako określona przez pojęcie. Cel jest w sobie samym popędem do realizowania sie­ bie. Określoność momentów pojęcia jest zewnętrznością. Ale niezłożoność tych momentów w jedności pojęcia nie jest zgodna z tym, czym określoność ta jest, i dlatego po­ jęcie odbiega od siebie samego. To odbieganie jest w ogó­ le otwarciem (Entschlufi) stosunku negatywnej jedności do siebie, dzięki czemu jedność ta jest jednostkowością wykluczającą (ausschliefiende), ale za sprawą tego wyklu­ czania staje się rozstrzygnięciem (entschliefit) albo otwiera się (schliefit sich auf), ponieważ jest samookreślaniem się, ustanawianiem samej siebie. Z jednej strony podmioto­ wość określając samą siebie zamienia się w szczegóło­ wość, nadaje sobie pewną treść, która zamknięta w jed­ ności pojęcia jest jeszcze treścią wewnętrzną. Jednak to ustanawianie, prosta refleksja w sobie- jak widzieliśmy — jest bezpośrednio zarazem zakładaniem. Ale w tym

Rozdział trzeci. Środek

551

samym punkcie, w którym podmiot celu określa sam siebie, zostaje on odniesiony do obojętnej, zewnętrznej obiektywności, która ma być przez niego zrównana z wy­ mienioną wyżej określonością wewnętrzną, czyli ma być ustanowiona jako określona przez pojęcie, a cel określa się jako środek. B. ŚRODEK

Pierwsze, bezpośrednie ustanawianie w sferze celu jest ustanawianiem czegoś wewnętrznego, czyli czegoś określonego jako ustanowione i zarazem zakładaniem pewnego obiektywnego świata, który odnosi się obojętnie do określenia celowości. Podmiotowość celu jest jednak absolutną negatywną jednością. Jej drugie określanie jest zatem znoszeniem tego założenia w ogóle. Znoszenie to jest o tyle też powrotem do siebie, że dzięki niemu zniesio­ ny zostaje wspomniany wyżej moment pierwszej negacji, czyli ustanawianie czegoś negatywnego w stosunku do podmiotu — przedmiot zewnętrzny. Jednak w odniesie­ niu do tego założenia, czyli w odniesieniu do bezpośred­ niości określania, w odniesieniu do świata obiektywnego, to znoszenie jest dopiero tylko pierwszą, bezpośrednią, a więc zewnętrzną negacją. Ustanawianie to nie jest więc jeszcze zrealizowanym celem samym, lecz dopiero jego początkiem. Przedmiot określony jest dopiero środkiem. Cel wiąże się poprzez pewien środek z obiektyw­ nością, a w niej z sobą samym. Środek jest terminem średnim wnioskowania. Celowi, aby się zrealizował, po­ trzebny jest środek, ponieważ jest celem skończonym — potrzebny jest środek, czyli pewien termin średni, który miałby zarazem postać jakiegoś zewnętrznego istnienia, obojętnego zarówno w stosunku do celu samego, jak

394

552

Logika subiektywna. Obiektywność

i jego realizacji. Pojęcie absolutne zawiera zapośredni­ czenie w sobie samym w taki sposób, że pierwsze usta­ nawianie tego pojęcia nie jest zakładaniem, w którego przedmiocie obojętna zewnętrzność byłaby określeniem podstawowym, lecz przeciwnie — świat jako coś wytwo­ rzonego ma tylko formę takiej zewnętrzności, ale pod­ stawowym określeniem tej zewnętrzności jest raczej jej negatywność i założoność. Skończoność celu polega więc na tym, że jego określanie jest w ogóle zewnętrzne w sto­ sunku do samego siebie i tym samym jego pierwsze okre­ ślanie rozpada się — jak widzieliśmy — na ustanawianie i zakładanie. Dlatego negacja tego określania jest tylko z jednej strony już refleksją-w-sobie, a z drugiej jest ona raczej tylko negacją pierwszą. Inaczej mówiąc, refleksja-w-sobie jest tu sama również w stosunku do siebie ze­ wnętrzna i jest refleksją skierowaną na zewnątrz. Środek jest zatem formalnym terminem średnim wnioskowania/ormu/nego. Jest czymś zewnętrznym w sto­ sunku do terminu skrajnego, którym jest cel podmiotowy, a więc zarazem także w stosunku do [drugiego] terminu skrajnego, którym jest cel przedmiotowy, podobnie jak 395 szczegółowość we wnioskowaniu formalnym jest obojęt­ nym medius terminus i może zostać zastąpiona przez coś innego. Następnie, tak jak szczegółowość jest terminem średnim tylko dlatego, że jest określonością w odniesie­ niu do jednego terminu skrajnego, a w odniesieniu do drugiego ogólnością i dlatego jej określenie zapośredniczające przysługuje jej tylko relatywnie dzięki „innemu”, zapośredniczającym terminem średnim jest również śro­ dek — po pierwsze, tylko dlatego, że jest pewnym bezpo­ średnim przedmiotem, a po drugie dlatego, że jest środ­ kiem tylko dzięki zewnętrznemu dla niego odnoszeniu się do tego terminu skrajnego, jakim jest cel — odnoszeniu

Rozdziat trzeci, środek

553

się, które dla środka jest formą, w stosunku do której od­ nosi się on obojętnie. Pojęcie i obiektywność zostają więc w środku tylko zewnętrznie ze sobą powiązane, dlatego też środek jest tylko mechanicznym przedmiotem. Odnoszenie się przed­ miotu do celu jest pewną przesłanką (Pramisse) albo bezpośrednim odnoszeniem się, które z punktu widze­ nia celu jest, jak stwierdziliśmy, refleksją w sobie samej. Środek jest inherentnym orzecznikiem, jego obiektyw­ ność podlega subsumcji pod określenie celu, które z racji swojej konkretności jest ogólnością. Dzięki temu, zawar­ temu w środku określeniu celu, w odniesieniu do drugie­ go terminu skrajnego, który przedtem był jeszcze tylko nieokreśloną obiektywnością, środek jest także czymś subsumującym. I na odwrót, środkowi jako bezpośredniej ogólności w przeciwieństwie do podmiotowego celu przy­ sługuje ogólność istnienia, którego brak jeszcze podmio­ towej jednostkowości celu. Ponieważ cel jest tym samym tylko zewnętrzną okre­ ślonością środka, cel sam jako negatywna jedność jest czymś na zewnątrz środka, podobnie jak to, co jest środ­ kiem, jest mechanicznym przedmiotem, zawierającym w sobie cel tylko jako pewną określoność, a nie jako pro­ stą konkretność totalności. Ale termin średni jako wiążący musi sam być totalnością celu. Przedtem okazało się, że przysługujące środkowi określenie celu jest zarazem refleksją w sobie samej. Dlatego też to określenie celu jest formalnym odnoszeniem się do siebie samego, ponie­ waż określoność została tu ustanowiona jako realna obojęt­ ność, jako obiektywność środka. Ale właśnie z tego powodu ta z jednej strony czysta subiektywność jest zarazem tak­ że działaniem. W celu podmiotowym negatywne odno­ szenie się do siebie samego jest jeszcze tożsame z okre-

554

Logika subiektywna. Obiektywność

ślonością jako taką, z treścią i zewnętrznością. Jednak w rozpoczynającej się obiektywizacji celu, w stawaniu się prostego pojęcia „innym”, momenty te oddzielają się od 396 siebie, albo na odwrót — na tym oddzielaniu się od siebie polega to stawanie się czymś innym, czyli zewnętrzność sama. Cały ten termin średni jest więc sam totalnością wnio­ skowania, w którym abstrakcyjne działanie i zewnętrzny środek do celu stanowią terminy skrajne, a ich terminem średnim jest określanie przedmiotu przez cel, dzięki czemu przedmiot ten staje się środkiem do niego. Ale ogólność jest następnie odnoszeniem się do siebie celowe­ go działania i środka. Środek ten jest przedmiotem, jest totalnością pojęcia sam w sobie. Nie ma więc w sobie siły przeciwstawiania się celowi, chociaż mają w odniesieniu do jakiegoś innego bezpośredniego przedmiotu. Dlatego też środek daje się całkowicie przenikać przez cel, który jest ustanowionym pojęciem i jest podatny na to, co zo­ staje mu przekazane, ponieważ środek jest sam w sobie tożsamy z celem. Ale środek jest teraz także ustanowiony jako coś, co daje się przenikać przez pojęcie, ponieważ w centralności jest on dążeniem do negatywnej jedno­ ści. I tak samo w chemizmie zarówno jako neutralny, jak i jako różny stał się on czymś niesamoistnym. Niesamoistność środka polega właśnie na tym, że tylko sam w sobie jest on totalnością pojęcia, pojęcie zaś jest by­ tem dla siebie. Cechą charakterystyczną przedmiotu jest zatem bezsilność przedmiotu wobec celu i służenie mu. Cel jest podmiotowością przedmiotu, czyli jego duszą, podmiotowością, która w przedmiocie ma swoją stronę zewnętrzną. Przedmiot, tak bezpośrednio podporządkowany celo­ wi, nie jest terminem skrajnym wnioskowania. To odno­

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

555

szenie się stanowi tylko przesłankę wnioskowania. Ale środek ma też inną stronę, zgodnie z którą przysługuje mu też pewna samoistność w stosunku do celu. Obiek­ tywność połączona z celem w środku jest jeszcze dla tego celu czymś zewnętrznym, ponieważ obiektywność ta jest tym powiązaniem tylko bezpośrednio. Dlatego występu­ je tu jeszcze założenie. Działanie celu poprzez środek jest zatem skierowane jeszcze przeciw temu założeniu, a cel jest działaniem - a już nie tylko popędem i dąże­ niem - właśnie dlatego, że w środku moment obiektyw­ ności ustanowiony zostaje w swej określoności jako coś zewnętrznego, a prosta jedność pojęcia zawiera ją teraz jako taką w sobie samej. C. CEL ZREALIZOWANY

1. Cel jest w swoim odnoszeniu się do środka już czymś w sobie refleksyjnym. Ale jego obiektywny powrót do siebie nie został tu jeszcze ustanowiony. Działalność celu za pomocą swego środka jest jeszcze skierowana 397 przeciw obiektywności jako pierwotnemu założeniu. Obiektywność ta polega bowiem właśnie na tym, by być czymś obojętnym w stosunku do określoności. Gdyby więc działanie polegało ze swej strony znowu tylko na tym, by określać bezpośrednią obiektywność, to produkt byłby znowu tylko środkiem i tak dalej w nieskończo­ ność. Rezultatem byłby tylko celowy środek, a nie obiek­ tywność celu samego. Cel działający za pomocą swoich środków nie powinien więc jako coś zewnętrznego określać przedmiotu, aby przedmiot ten mógł sam przez się połą­ czyć się w jedność pojęcia. Inaczej mówiąc, zewnętrzne działanie celu poprzez swe środki musi określić się jako zapośredniczenie i samo siebie znieść.

556

Logika subiektywna. Obiektywność

Odnoszenie się działalności celu za pomocą środka do przedmiotu zewnętrznego jest więc drugą przesłanką wnioskowania — bezpośrednim odnoszeniem się terminu średniego do drugiego terminu skrajnego. To odnosze­ nie się jest bezpośrednie, ponieważ termin średni zawie­ ra w sobie jakiś przedmiot zewnętrzny, a drugi termin skrajny jest właśnie takim zewnętrznym przedmiotem. Środek jest czymś, co występuje aktywnie wobec termi­ nu skrajnego i ma nad nim władzę, ponieważ przedmiot środka do celu związany jest z samookreślającą się dzia­ łalnością, a drugiemu terminowi skrajnemu posiadana przezeń określoność jest obojętna. Procesem tej określo­ ności nie jest w tym odnoszeniu się nic innego, jak tylko proces mechaniczny lub chemiczny. W tej obiektywnej zewnętrzności występują znowu poprzednie stosunki, tylko że pod panowaniem celu. Procesy te jednak — jak przy ich rozpatrywaniu się okazało — powracają same przez się do celu. Jeśli więc odnoszenie się środka do podlegającego obróbce przedmiotu zewnętrznego jest teraz odnoszeniem się bezpośrednim, to przedtem wy­ stąpiło ono już jako wnioskowanie, ponieważ cel okazał się prawdziwym terminem średnim i jednością tego od­ noszenia się. Ponieważ środek jest przedmiotem znajdu­ jącym się po stronie celu i nosi w sobie jego działanie, to mechanizm, który tutaj zachodzi, jest zarazem powro­ tem obiektywności do siebie samej, do pojęcia, które zo­ stało już jednak z góry założone jako cel. Negatywne za­ chowanie się celowego działania wobec przedmiotu nie jest już dlatego czymś zewnętrznym, lecz zmianą i przej­ ściem obiektywności w sobie samej w cel. To, że cel odnosi się bezpośrednio do jakiegoś przed­ miotu i czyni zeń środek oraz to, że cel za pomocą tego środka określa inny przedmiot — wszystko to można uwa­

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

557

żać za przemoc, ponieważ cel przejawia się jako coś, co ma 398 zupełnie inną naturę niż przedmiot, a obydwa przedmio­ ty są również samoistnymi w stosunku do siebie totalnościami. Natomiast to, że cel nadaje sobie pośredni stosunek do przedmiotu i umieszcza między sobą a tym przedmio­ tem pewien inny przedmiot, można uważać za chytrość rozumu. Skończoność rozumowości zawiera w sobie — jak już mówiliśmy — ten moment, że cel pozostaje w pewnym stosunku do założonej przesłanki, tzn. do zewnętrzności przedmiotu. Gdyby cel odnosił się do przedmiotu w spo­ sób bezpośredni, cel przeszedłby w sferę mechanizmu czy chemizmu i podlegałby tym samym przypadkowości, a jego określenie polegające na tym, by być pojęciem sa­ mym w sobie i dla siebie, podlegałoby zagładzie. Działa­ jąc zaś w sposób wcześniej podany, cel wysuwa pewien przedmiot jako środek, każę mu zużywać się zewnętrznie zamiast niego w pracy, oddaje go na pastwę unicestwienia i pod jego osłoną zachowuje sam siebie, przeciwstawiając się przemocy ze strony mechanizmu. Ponieważ cel jest skończony, ma on — następnie — skończoną treść. Tym samym nie jest on niczym abso­ lutnym, czyli niczym takim, co jest samo w sobie i dla siebie bezwzględnie rozumowym. Środek natomiast jest zewnętrznym terminem średnim wnioskowania przed­ stawiającego realizację celu. W środku rozumowość przejawia się jako tego rodzaju rozumowość, która po­ lega na tym, by w tym zewnętrznym „innym” i to właśnie dzięki tej zewnętrzności zachować siebie. O tyle też śro­ dek jest czymś wyższym niż skończone cele zewnętrznej celowości — pług jest czymś bardziej godnym poważania niż bezpośrednie pożytki, których dostarcza i które są celami. Narzędzie zachowuje się, a bezpośrednie pożytki przemijają i zostają zapomniane. W swoich narzędziach

558

Logika subiektywna. Obiektywność

człowiek posiada władzę nad przyrodą zewnętrzną, cho­ ciaż jest nawet w swych celach przyrodzie raczej podpo­ rządkowany. Cel jednak nie tylko pozostaje na zewnątrz procesu mechanicznego, ale też utrzymuje się w nim i stanowi jego określenie. Cel jako pojęcie, które posiada egzy­ stencję wolną w stosunku do przedmiotu i jego procesu i które jest działaniem określającym samo siebie, zbiega się w mechanizmie — ponieważ jest jego prawdą samą w sobie i dla siebie — tylko z sobą samym. Władzę celu nad przedmiotem stanowi właśnie ta dla siebie istnieją­ ca tożsamość, a działanie celu jest jej manifestacją. Cel jako treść jest określonością samą w sobie i dla siebie, która 399 w przedmiocie występuje jako określoność obojętna i ze­ wnętrzna. Natomiast działalność celu jest z jednej strony prawdą procesu, a jako negatywna jedność zniesieniem po­ zoru zewnętrzności. Z punktu widzenia abstrakcji jest to obojętna określoność przedmiotu, która w sposób rów­ nie zewnętrzny zostaje zastąpiona przez inną. Ale prosta abstrakcja określoności jest w swej prawdzie totalnością negatywności, jest konkretnym i ustanawiającym w sobie zewnętrzność pojęciem. Treść celu jest negatywnością pojęcia jako prosta, w so­ bie refleksyjna szczegółowość, różna od jego totalności jako formy. Z racji tej prostoty, której określoność jest sama w sobie i dla siebie totalnością pojęcia, treść występu­ je jako to, co pozostaje tożsame w realizacji celu. Proces teleologiczny jest przekładem pojęcia egzystującego wy­ raźnie jako pojęcie w obiektywność. Okazuje się, że ten przekład w założone „inne” jest zbieganiem się pojęcia poprzez samo siebie z sobą samym. Treść celu jest właśnie tą tożsamością egzystującą w formie tożsamości. We wszelkim przechodzeniu pojęcie utrzymuje się nadal,

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

559

na przykład gdy przyczyna staje się skutkiem, jest ona przyczyną, która w skutku zbiega się z sobą samą. Nato­ miast w teleologicznym przechodzeniu [przyczyny w sku­ tek] samo pojęcie jako takie ma już swoją egzystencjęjako przyczyna, jako absolutna, konkretna jedność wolna w sto­ sunku do obiektywności i zewnętrznej określalności (Bestimmbarkeit). Zewnętrzność, na którą cel przekłada sam siebie, jest - jak widzieliśmy — już sama ustanowiona jako moment pojęcia, jako forma swego odróżniania siebie w sobie samym. Zewnętrzność jest więc dla celu jego wła­ snym momentem. A treść jako treść konkretnej jedności jest jego prostą formą, która w odróżnionych momentach celu - jako cel subiektywny, jako środek i zapośredniczające działanie oraz jako cel obiektywny — pozostaje tożsa­ ma (gleich) nie tylko sama w sobie, ale egzystuje jako to, co pozostaje tożsame (gleich) sobie samemu. O działaniu teleologicznym można zatem powie­ dzieć, że w nim koniec jest początkiem, następstwo — podstawą, skutek - przyczyną, że jest ono stawaniem się tego, co już się stało, że w nim to, co już egzystuje, do egzystencji dochodzi itd., słowem — wszystkie w ogóle określenia stosunków przysługujące sforze refleksji lub bezpośredniego bytu straciły swe różnice i to, o czym 400 przedtem mówiono jako o tym, co inne, jak koniec, na­ stępstwo, skutek itd., nie ma już w stosunku celowości określenia „innego”, lecz przeciwnie, zostaje ustanowione jako tożsame z prostym pojęciem. 2. Przy dokładniejszym rozpatrzeniu produktu teleologicznego działania okaże się, że produkt ten zawiera w sobie cel tylko w sposób zewnętrzny, jeśli stanowi abso­ lutne założenie w odniesieniu do subiektywnego celu, je­ śli poprzestajemy na tym, że celowe działanie odnosi się poprzez swoje środki tylko mechanicznie do przedmiotu

560

Logika subiektywna. Obiektywność

i zamiast jednej obojętnej określoności przedmiotu usta­ nawia inną, również dla przedmiotu obojętną. Jednak taka określoność, jaka przysługuje przedmiotowi dzięki celowi, różni się, ogólnie rzecz biorąc, od innej tylko me­ chanicznej tym, że pierwsza jest momentem pewnej jed­ ności i tym samym — chociaż jest dla przedmiotu czymś zewnętrznym — nie jest jednak w sobie samej czymś czy­ sto zewnętrznym. Przedmiot, który wykazuje taką jed­ ność, jest całością, w odniesieniu do której jego części, jego własna zewnętrzność, jest czymś obojętnym. Jest on określoną, konkretną jednością, jednoczącą w sobie róż­ ne odniesienia i określoności. Jedność ta, która nie może być pojęta na podstawie specyficznej natury przedmiotu i która co do swojej określonej treści jest czymś innym niż swoista treść przedmiotu — jedność ta nie jest dla sie­ bie samej określonością mechaniczną, ale w przedmiocie jest ona jeszcze mechaniczną. Podobnie jak w tym pro­ dukcie celowego działania treść celu i treść przedmiotu są w stosunku do siebie zewnętrzne, podobnie odnoszą się także do siebie w innych momentach wnioskowania inne określenia celu i przedmiotu - w wiążącym ter­ minie średnim celowe działanie i przedmiot, który jest środkiem, a w subiektywnym celu, w drugim terminie skrajnym — nieskończona forma jako totalność pojęcia i jego treść. Zgodnie z odniesieniem, które wiąże podmio­ towy cel z obiektywnością, zarówno pierwsza przesłanka, mianowicie odnoszenie się przedmiotu określonego jako środka do przedmiotu jeszcze zewnętrznego, jak i prze­ słanka druga, czyli odnoszenie się podmiotowego celu do przedmiotu, który został zamieniony w środek, jest odnoszeniem się bezpośrednim. Wnioskowanie to cierpi więc na te same braki co wnioskowanie formalne w ogó401 le, czyli na to, że odniesienia, z których wnioskowanie to

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

561

się składa, nie są same konkluzjami, czyli zapośredniczeniami, lecz przeciwnie, owa konkluzja, do której wywnio­ skowania odniesienia te mają służyć za środki, zostaje sama przez te odniesienia założona. Jeśli teraz przyjrzymy się bliżej jednej przesłance, bezpośredniemu odnoszeniu się podmiotowego celu do przedmiotu, który wskutek tego staje się środkiem, to okaże się, że cel podmiotowy nie może odnosić się do przedmiotu w sposób bezpośredni, ponieważ przed­ miot ten jest taką samą bezpośredniością co przedmiot drugiego terminu skrajnego, w którym cel ma być zreali­ zowany poprzez zapośredniczenie. Ponieważ tym samym zostają one ustanowione jako różne, musi się między tę obiektywność i ten subiektywny cel wprowadzić jakiś środek, za pomocą którego odnoszą się one do siebie. Ale środek ten jest również przedmiotem już określonym przez cel i między jego obiektywność a teleologiczne określenie musi się wprowadzić nowy środek i tak dalej w nieskończoność. Tym samym ustanowiony został po­ stęp zapośredniczenia w nieskończoność. To samo zachodzi także w odniesieniu do drugiej przesłanki, w odnoszeniu się środka do jeszcze nieokreślonego przedmiotu. Ponie­ waż obydwa te przedmioty są bezwzględnie samoistne, to mogą one zostać połączone tylko w czymś trzecim i tak dalej w nieskończoność. Albo na odwrót — ponieważ przesłanki zakładają już z góry konkluzję, to konkluzja w tej swej postaci, w jakiej występuje dzięki tym tylko bezpośrednim przesłankom, może być tylko niedosko­ nała. Konkluzja albo produkt działania celowego nie jest niczym innym, jak tylko przedmiotem określonym przez pewien w stosunku do niego zewnętrzny cel. Dlatego jest on tym samym co środek. To, co otrzymaliśmy w tego ro­ dzaju produkcie, jest zatem samo tylko środkiem, a nie

562

Logika subiektywna. Obiektywność

zrealizowanym celem albo cel nie osiągnął naprawdę w tym produkcie obiektywności. Okazuje się więc, że jest rzeczą zupełnie obojętną, czy przedmiot określony przez cel zewnętrzny uważać będziemy za zrealizowany cel, czy też tylko za śro­ dek. Jest to określenie tylko relatywne, w stosunku do przedmiotu samego zewnętrzne, nie obiektywne. Toteż wszystkie przedmioty, w których zrealizowany został pewien zewnętrzny cel, są zarazem także tylko środka­ mi, którymi posługuje się cel. To, co zostaje użyte do realizacji celu i powinno być w istocie rzeczy ujmowane jako środek, jest środkiem, którego przeznaczenie pole­ ga na tym, by ulec zagładzie. Ale także przedmiot, któ­ ry zawierać ma w sobie cel zrealizowany i występować jako jego obiektywność, jest czymś przemijającym. I on również nie realizuje swego celu poprzez jakieś spokoj402 ne, samo siebie utrzymujące istnienie, lecz tylko o tyle, o ile ulega zagładzie, gdyż tylko o tyle przedmiot ten jest czymś zgodnym z jednością pojęcia, o ile zostaje w nim zniesiona jego zewnętrzność, tzn. jego obiek­ tywność. Dom czy zegarek mogą wydawać się celami w przeciwieństwie do narzędzi, którymi posłużono się do ich wytworzenia. Ale kamienie i belki, czy też kół­ ka i osie itd., stanowiące rzeczywistość celu, realizują go tylko dzięki naciskowi, któremu podlegają, i dzięki chemicznym procesom, którym ulegają pod wpływem powietrza, światła i wody, i od których uwalniają czło­ wieka, czy też dzięki tarciu itd. Wypełniają więc swoje przeznaczenie tylko przez to, że są używane i zuży­ wane i tylko dzięki negowaniu siebie stają się zgodne z tym, czym być powinny. Nie są one powiązane z ce­ lem w sposób pozytywny, ponieważ mają w sobie swe samookreślenie tylko w sposób zewnętrzny i są celami

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

563

tylko relatywnymi, czyli w istocie rzeczy także tylko środkami. Cele te mają w ogóle — jak stwierdziliśmy — tylko ograniczoną treść. Ich formą jest nieskończone samookreślenie się pojęcia, które w wyniku swej treści ograni­ czyło samo siebie i stało się zewnętrznąjednostkowością. Ograniczona treść sprawia, że cele okazują się nieade­ kwatne nieskończoności pojęcia i czyni z nich niepraw­ dę. Taka określoność zostaje dzięki już samej tylko sferze konieczności, dzięki bytowi, oddana na pastwę stawania się i zmiany i jest czymś przemijającym. 3. Tym samym otrzymujemy w rezultacie taki stan rzeczy, że celowość zewnętrzna, która ma dopiero tylko formę czegoś teleologicznego, dochodzi właściwie tylko do tego, by być środkiem do celu, a nie celem obiektyw­ nym, ponieważ cel podmiotowy pozostaje nadal określe­ niem zewnętrznym, subiektywnym. Albo też, jeśli cel jest czymś czynnym i realizuje sam siebie — co prawda tylko w pewnym środku — jest jeszcze bezpośrednio zwią­ zany z obiektywnością, jest w niej pogrążony. Cel ten jest sam przedmiotem i można powiedzieć, że cel nie staje się środkiem do celu dlatego, że realizacja celu była potrzebna już przedtem, zanim mogła dokonać się za pośrednictwem środka. W rzeczy samej jednak rezultat ten jest nie tylko pew­ nym zewnętrznym stosunkiem celowości, lecz prawdą tego stosunku. Jest wewnętrznym odnoszeniem się ce­ lowości i celem obiektywnym. Samoistna zewnętrzność przedmiotu w stosunku do pojęcia, zewnętrzność, którą cel sobie zakłada, zostaje w tym założeniu ustanowiona 403 jako nieistotny pozór i jako już zniesiona także sama w sobie i dla siebie. Działalność celu jest zatem właściwie tylko ukazywaniem tego pozoru i jego znoszeniem.

564

Logika subiektywna. Obiektywność

Jak się okazało z rozważań nad pojęciem, pierwszy przedmiot staje się środkiem do celu dzięki temu, że coś zostaje mu przekazane, ponieważ przedmiot jest sam w sobie totalnością pojęcia, a jego określoność, która nie jest niczym innym jak tylko zewnętrznością samą, zostaje ustanowiona jako coś, co jest tylko zewnętrzne, nieistotne, a zatem jako własny moment tego celu, a nie coś samoistnego w stosunku do niego. Dlatego też takie określanie przedmiotu, by stał się środkiem, jest bez­ względnie określaniem bezpośrednim. Podmiotowemu celowi, aby uczynić z przedmiotu środek do celu, nie jest więc do tego potrzebna żadna przemoc czy jakiekolwiek inne umocnienie przeciwstawne przedmiotowi prócz umocnienia siebie samego. Rozstrzygnięcie (Entschlufi), otwarcie (Aufschlufi) — to określanie siebie samego jest tylko ustanowioną zewnętrznością przedmiotu, który wy­ stępuje w niej bezpośrednio jako podporządkowany celo­ wi i któremu nie przysługują żadne inne przeciwstawne celowi określenia prócz określenia nicości bytu samego w sobie i dla siebie. Drugie zniesienie obiektywności przez obiektywność różni się od wymienionego tym, że tamto, jako zniesie­ nie pierwsze, jest celem w obiektywnej bezpośredniości, to natomiast jest dlatego nie tylko znoszeniem jakiejś pierwszej bezpośredniości, lecz znoszeniem jednego i drugiego — obiektywności jako czegoś tylko ustano­ wionego i bezpośredniości. Negatywność wraca dlate­ go do siebie samej w taki sposób, że jest ona zarówno restytucją obiektywności, ale jako obiektywności z nią tożsamej, jak zarazem także ustanawianiem obiektyw­ ności jako tylko określonej przez cel, jako zewnętrznej. W przypadku drugim produkt, o którym mowa, pozo­ staje nadal, jak przedtem, środkiem. Natomiast w pierw-

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

565

szym przypadku produkt jest obiektywnością tożsamą z pojęciem, zrealizowanym celem, w którym ta strona, że jest środkiem, stanowi realność celu samego. Środek za­ nika w zrealizowanym celu dlatego, że byłby tutaj obiek­ tywnością dopiero tylko bezpośrednio podporządkowa­ ną celowi, a tymczasem w celu zrealizowanym jest ona powrotem do samej siebie. Wobec tego zanika następnie także samo zapośredniczenie, jakim jest odnoszenie się do siebie momentów zewnętrznych — zanika bądź w kon­ kretnej tożsamości obiektywnego celu, bądź w niej jako abstrakcyjnej tożsamości i bezpośredniości istnienia. Objęte jest tym również zapośredniczenie, które oka­ zało się postulatem także przesłanki pierwszej, bezpo­ 404 średniego odnoszenia się celu do przedmiotu. Cel zre­ alizowany jest też środkiem i na odwrót — prawdą środka jest również to, żeby być celem realnym, a pierwsze znie­ sienie obiektywności jest już także zniesieniem drugim, podobnie jak okazało się, że drugie zniesienie zawierało także pierwsze. Tak oto pojęcie określa samo siebie. Jego określonością jest zewnętrzna obojętność, która bezpo­ średnio w otwarciu (im Entschlufie) zostaje określona jako zniesiona, czyli jako wewnętrzna, subiektywna i zara­ zem jako przedmiot założony. Dalsze wychodzenie poję­ cia na zewnętrz siebie, które wystąpiło jako bezpośrednie przekazywanie oraz jako podporządkowanie pod pojęcie założonego przedmiotu, jest zarazem zniesieniem we­ wnętrznej, zamkniętej (eingeschlossenen) w pojęciu, tzn. ustanowionej jako zniesiona określoności zewnętrznej i zarazem także zniesieniem zakładania przedmiotu. W ten sposób to jakby pierwsze znoszenie obojętnej obiektywności jest także zniesieniem drugim, jest refleksją-w-sobie, która przeszła przez zapośredniczenie i zrealizowanym celem.

566

Logika subiektywna. Obiektywność

Ponieważ tutaj, w sferze obiektywności, gdzie okre­ śloność pojęcia ma formę obojętnej zewnętrzności, pozo­ staje ono w stosunku wzajemnego oddziaływania z sobą samym, to przedstawienie jego ruchu staje się tutaj po­ dwójnie trudne i zawikłane, ponieważ ruch ten jest sam bezpośrednio czymś podwójnym i to, co jest pierwsze, jest zawsze także drugim. W pojęciu dla siebie, tzn. w jego podmiotowości, jego własna różnica od siebie sa­ mego jest bezpośrednią tożsamą totalnością. Ponieważ jednak tu określoność pojęcia jest obojętną zewnętrznością, to w niej tożsamość z sobą samym jest również bezpośrednio odbieganiem od siebie, tak iż to, co zostało określone jako w stosunku do tej określoności zewnętrz­ ne i obojętne, okazuje się raczej nią samą, a ona jako ona sama, jako w sobie refleksyjna, raczej swoim „innym”. Tylko wtedy, gdy to uchwyciliśmy, można pojąć, na czym polega obiektywny powrót pojęcia do siebie samego, czy­ li jego prawdziwa obiektywizacja — można pojąć, że każ­ dy z pojedynczych momentów, przez które przebiega to zapośredniczenie, jest sam ich pełnym wnioskowaniem. I tak pierwotna wewnętrzna zewnętrzność pojęcia, dzię­ ki której jest ono jednością odbiegającą od siebie, celem i jego dążeniem na zewnątrz ku obiektywizacji, okazuje się bezpośrednim ustanawianiem pewnego zewnętrzne405 go przedmiotu albo jego zakładaniem. Samookreślenie jest zarazem określaniem pewnego nieokreślonego przez pojęcie przedmiotu zewnętrznego, a określanie to jest na odwrót samookreślaniem się, czyli zewnętrznością znie­ sioną, ustanowioną jako wewnętrzna albo pewnością nieistotności przedmiotu zewnętrznego. Co się tyczy drugiego odniesienia — określenia przed­ miotu jako środka do celu — to dopiero co pokazaliśmy, że w sobie samym odniesienie to jest zapośredniczeniem

Rozdział trzeci. Cel zrealizowany

567

celu ze sobą w przedmiocie. Podobnie i owo „trzecie”, me­ chanizm, który przebiega jako podporządkowany celowi i znosi przedmiot za pomocą przedmiotu, jest z jednej strony znoszeniem środka, przedmiotu ustanowionego już jako zniesiony, i tym samym jest zniesieniem dru­ gim i refleksją-w-sobie, a z drugiej strony jest pierwszym określaniem przedmiotu zewnętrznego. Określanie to — jak już zauważyliśmy — jest w zrealizowanym celu znowu wytwarzaniem tylko pewnego środka. Podmioto­ wość pojęcia skończonego odrzucając z pogardą środek do celu, nie osiąga w swoim celu nic lepszego. Refleksja ta sprowadzająca się do tego, że w środku zostaje osią­ gnięty sam cel, a w zrealizowanym celu zachowuje się zarówno środek, jak i zapośredniczenie, jest ostatecznym rezultatem zewnętrznego stosunku celowości — rezultatem, w którym stosunek celowości zniósł sam siebie oraz to, co ukazał jako swoją prawdę. Rozpatrzone jako ostatnie wnioskowanie trzecie różni się tym [od poprzednich], że jest, po pierwsze, podmiotową działalnością celowości wnioskowań poprzednich, ale zarazem także zniesieniem zewnętrznej obiektywności, a tym samym zewnętrzności w ogóle przez siebie samą i dlatego jest totalnością w swej założoności. Jeśli przedtem widzieliśmy, jak podmiotowość, byt dla siebie pojęcia, przechodzi w jego byt sam w sobie, w obiek­ tywność, to potem okazało się, że w obiektywności tej wy­ łoniła się znowu negatywność bytu dla siebie przysługu­ jąca pojęciu. Pojęcie określiło się w obiektywności w taki sposób, że jego szczegółowość jest zewnętrzną obiektyw­ nością albo określiło się jako prosta konkretna jedność, której zewnętrzność jest jej samookreśleniem. Ruch celu doprowadził więc do tego, że moment zewnętrzności jest nie tylko ustanowiony w pojęciu, że pojęcie jest nie tylko

568

Logika subiektywna. Obiektywność

powinnością i dążeniem, lecz jako konkretna totalność jest tożsame z bezpośrednią, przedmiotowością. Tożsamość ta jest z jednej strony prostym pojęciem i w równym 406 stopniu też bezpośrednią obiektywnością, ale z drugiej strony jest ona w sposób tak samo istotny zapośredniczeniem i tylko dzięki niemu jako zapośredniczeniu zno­ szącemu samo siebie jest ona wspomnianą wyżej prostą bezpośredniością. Pojęcie polega więc w istocie rzeczy na tym, by jako istniejąca dla siebie tożsamość różnić się od swojej obiektywności samej w sobie i by dzięki temu mieć zewnętrzność, ale w tej zewnętrznej totalności być zarazem jej samookreślającą się tożsamością. Toteż po­ jęcie okazuje się teraz ideą.

Dział trzeci IDEA

Idea to adekwatne pojęcie, obiektywna prawda, prawda jako taka. Jeśli coś zawiera w sobie prawdę, to ma ono ją dzięki swej idei albo — coś zawiera w sobie prawdę tyl­ ko o tyle, o ile jest ideą. Wyraz „idea” był jeszcze poza tym często używany zarówno w filozofii, jak i w życiu codziennym na oznaczenie pojęcia, co więcej, nawet na oznaczenie samego tylko wyobrażenia. „Nie mam jesz­ cze pojęcia (keine Idee) o tym postępowaniu prawnym, na temat tego budynku, okolicy" — nie ma to oznaczać nic więcej jak tylko wyobrażenie. Kant wprowadził znowu wyraz „idea” na oznaczenie pojęcia rozumowego. Według Kanta pojęcie rozumowe ma być pojęciem tego, co bez­ warunkowe, jednak w odniesieniu do zjawisk ma ono być transcendentne, czyli takie, z którego nie można uczynić żadnego adekwatnego mu użytku empirycznego. Pojęcia rozumowe mają służyć do pojmowania, a pojęcia rozsąd­ kowe do zwykłego zrozumienia (Verstehen) postrzeżeń. W rzeczy samej jednak, jeśli pojęcia rozsądkowe są rze­ czywiście pojęciami, to są pojęciami, za pomocą nich się pojmuje, a rozumienie postrzeżeń za pomocą pojęć roz­ sądkowych będzie pojmowaniem. Jeśli jednak zwykłe ro­ zumienie rozsądkowe (Verstehen) jest tylko określaniem postrzeżeń za pomocą takich określeń jak całość i części, siła, przyczyna itp., to oznacza ono tylko określanie za pomocą refleksji, podobnie jak przez określanie rozsądko­ we można też mieć na myśli tylko określone wyobrażenie

407

570

Nauka o pojęciu. Idea

zupełnie określonej zmysłowej treści. I tak człowiek, któ­ remu wskazujemy drogę mówiąc, że kiedy skończy się las, ma pójść na lewo, odpowiada „rozumiem”. To „rozu­ mienie” nie ma oznaczać nic więcej jak tylko ujęcie przez wyobrażenie i pamięć. 408 Również pojęcie rozumowe jest wyrazem nieco nie­ zręcznym, ponieważ pojęcie jest w ogóle czymś rozumo­ wym. A jeśli odróżniamy rozum od rozsądku i pojęcia jako takiego, to rozum jest totalnością pojęcia i obiek­ tywności. W tym ujęciu idea jest czymś rozumowym. Jest ona tym, co bezwarunkowe, ponieważ od warunków za­ leżne jest tylko to, co w swej istocie odnosi się do obiek­ tywności, ale nie do obiektywności określonej przez nie samo, lecz do takiej, która w stosunku do niego występu­ je jeszcze w formie obojętności i zewnętrzności, w takiej formie, jaką miał jeszcze cel zewnętrzny. Skoro więc wyraz „idea” zostaje zastrzeżony tylko dla pojęcia obiektywnego, czyli realnego i odróżniony od po­ jęcia samego, a tym bardziej jeszcze od samego tylko wy­ obrażenia, to tym bardziej należy odrzucić tę ocenę idei, zgodnie z którą uważa się ją za coś nierzeczywistego, a o prawdziwych pojęciach (Gedanken) mówi się, że są to tylko idee. Jeśli myśli są czymś tylko subiektywnym i przy­ padkowym, to nie mają one oczywiście żadnej większej wartości, ale nie stoją one pod tym względem niżej od czasowych i przypadkowych rzeczywistości, które nie mają również żadnej większej wartości niż wartość rze­ czy przypadkowych i zjawisk. Jeśli natomiast na odwrót idea nie ma jakoby posiadać waloru prawdy dlatego, że w stosunku do zjawisk jest ona czymś transcendentnym, ponieważ w świecie zmysłowym nie można jej przydzielić żadnego adekwatnego jej przedmiotu, to zachodzi tu ja­ kieś dziwne nieporozumienie, polegające na tym, że idei

Idea

571

odmawia się ważności obiektywnej dlatego, że brak jej tego właśnie, co stanowi zjawisko, nieprawdziwy byt świa­ ta obiektywnego. Jeśli idzie o idee praktyczne, to Kant zgadza się z tym, że „nie może być nic bardziej szkodli­ wego i mniej godnego filozofa niż wulgarne powoływanie się na doświadczenie rzekomo niezgodne z ideą. Nie by­ łoby przecież do niego wcale doszło, gdyby na przykład instytucje państwowe poczyniły w odpowiednim czasie zgodnie z ideami właściwe kroki i gdyby wszelkich do­ brych zamiarów nie były udaremniły, surowe, bo wtórne, z doświadczenia wzięte pojęcia, a nie idee”*. Kant patrzy na ideę jako na coś koniecznego, jako na cel, który po­ winniśmy starać się wysunąć jako pierwowzór pewnego ** maksimum i dążyć do tego, by stan rzeczywistości co­ raz bardziej do tego pierwowzoru zbliżać. Ponieważ jednak dla nas zaistniał już ten rezultat, że 409 idea jest jednością pojęcia i obiektywności, że jest praw­ dą, to nie należy uważać jej tylko za cel, do którego nale­ ży się zbliżać, lecz który sam pozostaje zawsze rodzajem tamtej strony, lecz należy przyjąć, że wszystko, co rzeczy­ wiste, ma tylko o tyle istnienie, o ile zawiera w sobie ideę i ideę tę wyraża. Przedmiot, świat obiektywny i subiek­ tywny nie powinny w ogóle po prostu odpowiadać idei, lecz one same stanowią odpowiedniość pojęcia i realno­ ści. Taka realność, która nie jest zgodna z pojęciem, jest tylko zjawiskiem, czymś subiektywnym, przypadkowym i dowolnym, czymś, co nie jest prawdą. Kiedy mówi się, że w doświadczeniu nie istnieje żaden przedmiot, któ­ ry byłby całkowicie adekwatny idei, to przeciwstawiamy * Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 26. Cytat nieco zmie­ niony. Podkreślenia Hegla. *• Tamże.

572

Nauka o pojęciu. Idea

wtedy rzeczywistości ideę jako kryterium subiektywne. Czym bowiem miałoby naprawdę być to, co rzeczywiste, jeśli nie zawartym w nim jego własnym pojęciem, a jeśli jego obiektywność wcale nie jest adekwatna temu poję­ ciu — trudno się domyśleć. Byłoby ono bowiem niczym. Przedmiot mechaniczny i chemiczny, podobnie jak po­ zbawiony ducha podmiot i duch świadomy tylko skończoności, a nie swojej istoty, zawierają wprawdzie w sobie — stosownie do swej różnej natury — swoje pojęcie niejako takie, które swoją egzystencję ma w nich w swej własnej wolnej formie. Ale mogą w ogóle być czymś prawdziwym tylko o tyle, o ile stanowią powiązanie ich pojęcia z real­ nością, ich duszy z ich ciałem. Takie całości, jak na przy­ kład państwo, Kościół przestają egzystować, jeśli jedność ich pojęcia i ich realności została rozwiązana. Człowiek, istota żyjąca w ogóle jest martwa wtedy, kiedy dusza i cia­ ło w niej oddzielają się od siebie. Martwa natura, świat mechaniczny i chemiczny — jeśli pod słowem „martwy” rozumieć będziemy świat nieorganiczny, w przeciwnym bowiem wypadku słowo to nie miałoby żadnego pozy­ tywnego znaczenia — z zatem jeśli martwa natura zostaje podzielona na swoje pojęcie i na swoją realność, nie jest niczym więcej, jak tylko subiektywną abstrakcją pewnej pomyślanej formy i pewnej pozbawionej formy materii. Duch, który nie byłby ideą, jednością pojęcia z sobą sa­ mym, takim pojęciem, którego realnością nie byłoby po­ jęcie samo — duch taki byłby duchem martwym, pozba­ wionym ducha, byłby materialnym przedmiotem. Byt osiągnął znaczenie prawdy, ponieważ idea okazała się jednością pojęcia i realności. Teraz istnieje więc tylko to, co jest ideą. Rzeczy skończone są dlatego skończone, że w sobie samych nie zawierają w pełni realności swego pojęcia, lecz potrzebna im jest do tego [realność] innych,

Idea

573

albo odwrotnie — dlatego że są one przedmiotami zało­ 410 żonymi i mają tym samym w sobie swe pojęcie jako pew­ ne zewnętrzne określenie. Najwyższym szczeblem, jaki mogą one od strony tej swojej skończoności osiągnąć, jest celowość zewnętrzna. To, że przedmioty rzeczywiste nie odpowiadają idei, wynika z ich skończoności, niepraw­ dy, stosownie do której są one przedmiotami i każdy — od­ powiednio do swojej specyficznej sfery i odpowiednio do stosunków właściwych obiektywności — określony jest jako mechaniczny, chemiczny albo jako coś określonego przez cel zewnętrzny. Tego rodzaju możliwość, że idea nie wypracowała w pełni swojej realności, że nie podpo­ rządkowała jej całkowicie pojęciu, wynika stąd, że ona sama ma pewną ograniczoną treść, że podobnie jak w spo­ sób istotny jest jednością pojęcia i realności, jest również w sposób istotny ich różnicą. Albowiem tylko przedmiot jest jednością bezpośrednią, czyli istniejącą tylko w sobie. Gdyby przedmiot, na przykład państwo wcale nie odpo­ wiadało własnej idei, albo raczej — gdyby nie było wcale ideą państwa, gdyby jego realność, którą stanowią świa­ dome siebie jednostki, całkowicie nie odpowiadała poję­ ciu, to wtedy oddzieliłyby się od siebie jego dusza i jego ciało. Dusza uleciałaby w dalekie regiony myślenia, ciało zaś rozpadłoby się na pojedyncze indywidualności. Ale ponieważ pojęcie państwa w sposób tak istotny stano­ wi naturę tych indywidualności, to tkwi ono w nich jako tak potężny popęd, że zmuszone są nadać mu realność, choćby nawet tylko w formie zewnętrznej celowości, albo pogodzić się z nim w tej jego postaci, ponieważ w prze­ ciwnym razie zginęłyby. Najgorsze państwo, którego re­ alność najmniej odpowiada pojęciu — ponieważ jeszcze egzystuje — jest jeszcze ideą. Jednostki są jeszcze po­ słuszne posiadającemu władzę pojęciu.

574

Nauka o pojęciu. Idea

Idea ma jednak nie tylko ogólniejsze znaczenie prawdziwego bytu, jedności pojęcia i realności, lecz tak­ że bardziej określone znaczenie podmiotowego pojęcia i obiektywności. Pojęcie jako takie jest już mianowicie samo tożsamością siebie samego i realności. Nieokreślo­ ny wyraz „realność” nie oznacza bowiem w ogóle nic innego jak tylko określony byt. A pojęcie ma taki okre­ ślony byt w swojej szczegółowości i jednostkowości. Tak samo obiektywność jest pojęciem totalnym, które porzu­ ciwszy swą określoność połączyło się ze sobą w tożsa411 mość. W owej podmiotowości określoność, czyli różnica przysługująca pojęciu, jest tylko pozorem, który został bezpośrednio zniesiony i powrócił do bytu dla siebie, czyli do negatywnej jedności — jest inherentnym orzecz­ nikiem. W obiektywności natomiast określoność zosta­ je ustanowiona jako bezpośrednia totalność, jako ze­ wnętrzna całość. Idea okazała się więc teraz pojęciem, które znowu uwolniło się od bezpośredniości, w jakiej było pogrążone w przedmiocie i przeszło w swoją pod­ miotowość. Jest pojęciem, które różni się od swojej obiektywności, choć obiektywność ta zostaje w równym stopniu określona przez pojęcie i tylko w nim posiada swą substancjalność. Tożsamość ta została więc cał­ kiem słusznie określona jako podmiot-przedmiot, tak iż jest ona zarówno formalnym, czyli podmiotowym poję­ ciem, jak i przedmiotem jako takim. Ale należy to ująć dokładniej. Pojęcie, kiedy osiągnęło naprawdę swoją realność, jest tym absolutnym podziałem (Urteil), którego podmiot jako negatywna jedność odnosząca siebie do siebie róż­ ni się od swojej obiektywności i jest jej bytem samym w sobie i dla siebie, ale w istocie rzeczy odnosi się do niej tylko dzięki sobie samemu i dlatego jest swoim własnym

Idea

575

celem i popędem. Podmiot nie zawiera w sobie obiektyw­ ności w sposób bezpośredni właśnie dlatego, że wtedy podmiot byłby tylko zagubioną w obiektywności total­ nością przedmiotu jako takiego. Toteż obiektywność jest tu realizacją celu, jest obiektywnością ustanowioną przez działalność celu, taką obiektywnością, której trwałym istnieniem jest jej założoność i której forma występuje tylko jako przeniknięta przez jej podmiot. Jako obiek­ tywność ma ona w sobie moment zewnętrzności poję­ cia i stanowi w ogóle stronę skończoności, zmienności i zjawiska, ale taką, której zagłada polega na jej powrocie do negatywnej jedności pojęcia. Negatywnością, dzięki której jej obojętne istnienie na zewnątrz siebie okazuje się czymś nieistotnym i założonością, jest pojęcie samo. Dlatego mimo tej obiektywności idea jest bezwzględnie prosta i niematerialna, ponieważ zewnętrzność występuje tu tylko jako określona przez pojęcie i jako włączona do jego negatywnej jedności. Ponieważ obiektywność ta ma swoje trwałe istnienie jako obojętna zewnętrzność, zosta­ je ona nie tylko oddana na łup mechanizmu w ogóle, lecz istnieje tylko jako coś przemijającego i nieprawdziwego. Choć więc idea ma swoją realność w jakimś materialnym tworzywie, to tworzywo to nie jest bytem abstrakcyj­ nym istniejącym dla siebie w przeciwieństwie do pojęcia, lecz tylko stawaniem się. Dzięki negatywności obojętnego bytu jest prostą określonością pojęcia. Z powyższego wynikają następujące bliższe okre- 412 ślenia idei. Jest ona, po pierwsze, prostą prawdą, tożsa­ mością pojęcia i obiektywności jako ogólność, w której przeciwieństwo i trwałe istnienie szczegółowości zosta­ ją zniesione w tożsamej ze sobą negatywności tego, co ogólne, i występują jako sobie tożsame (gleich). Po drugie, idea jest wzajemnym odnoszeniem się istniejącej dla sie­

576

Nauka o pojęciu. Idea

bie podmiotowości prostego pojęcia i jego różnej od niej obiektywności, przy czym podmiotowość jest w istocie rzeczy popędem do zniesienia tego rozdziału, a obiektyw­ ność obojętną założonością — samo w sobie i dla siebie nieważne trwałe istnienie. Jako to odnoszenie się idea jest procesem zmierzającym do rozszczepienia siebie na indywidualność i jej nieorganiczną naturę i do ponow­ nego podporządkowania tej drugiej władzy podmiotu i powrotu do poprzedniej prostej ogólności. Tożsamość idei z sobą samą jest tożsama z procesem. Myśl, która uwalnia rzeczywistość od pozoru bezcelowej zmienności i przemienia ją w ideę, powinna tę prawdę rzeczywistości przedstawiać sobie nie jako martwy spokój, jako tylko ob­ raz, jako coś bezbarwnego, bez popędu i ruchu, jako ge­ niusza, liczbę czy też jako abstrakcyjną myśl. Idea, z ra­ cji wolności, którą osiąga w niej pojęcie, zawiera w sobie również najostrzejsze przeciwieństwo. Spokój idei polega na niewzruszoności i pewności, z jaką ona to przeciwień­ stwo wiecznie wytwarza i wiecznie przezwycięża, zbiega­ jąc się w nim z sobą samą. Początkowo jednak idea jest dopiero tylko czymś bez­ pośrednim, czyli tylko w swoim pojęciu. Realność obiek­ tywna jest wprawdzie adekwatna pojęciu, ale nie wyzwo­ liła się jeszcze w pojęcie, a pojęcie nie ma egzystencji dla siebie jako pojęcie. Pojęcie jest wprawdzie tym samym duszą, ale duszą w modusie czegoś bezpośredniego, czyli jej określoność nie występuje jako ona sama. Dusza nie uchwyciła samej siebie jako duszy, nie uchwyciła w sobie samej swojej obiektywnej realności. Pojęcie występuje jako dusza, która nie jest jeszcze pełna duszy. W ten sposób idea jest, po pierwsze, życiem. Jest poję­ ciem, które jako różne od swojej obiektywności, jako coś w sobie prostego, przenika swą obiektywność i, będąc

Idea

577

swym własnym celem, znajduje w tej obiektywności swój środek i zarazem ją jako ten środek do celu ustanawia, ale samo jest w nim immanentne i jest celem zrealizowanym, ze sobą tożsamym. Formą egzystencji tej idei jest z racji 413 jej bezpośredniości jednostkowość. Ale refleksja jej abso­ lutnego procesu w sobie samym jest zniesieniem tej bez­ pośredniej jednostkowości. Tym samym pojęcie, które jako ogólność jest w idei tym, co wewnętrzne, przemienia zewnętrzność w ogólność albo ustanawia swoją obiektyw­ ność jako równą z nim samym. Jako taka idea jest, po drugie, ideą dobra i zła, jako poznanie i wola (Wollen). Początkowo jest ona jeszcze poznaniem skończo­ nym i skończoną wolą, w których prawda i dobro jeszcze się od siebie różnią, a jedno i drugie występuje dopiero jako cel. Pojęcie wyzwoliło początkowo siebie, by stać się samym sobą, i jako swą realność nadało sobie dopiero pewną abstrakcyjną obiektywność. Ale proces, przez który przechodzi to skończone poznanie i działanie, przemie­ nia początkowo abstrakcyjną ogólność w totalność, dzię­ ki czemu ogólność ta staje się doskonałą obiektywnością. Albo patrząc na to z drugiej strony można powiedzieć, że skończony, to znaczy podmiotowy duch zakłada so­ bie pewien obiektywny świat, podobnie jak takie założe­ nie ma życie. Ale działalność ducha polega na tym, by tę przesłankę znieść i uczynić ją czymś ustanowionym. Wówczas jego realność jest dla niego światem obiektyw­ nym albo na odwrót — świat obiektywny jest idealnością, w której duch poznaje sam siebie. Po trzecie, duch poznaje ideę jako swą prawdę absolut­ ną, jako prawdę, która istnieje sama w sobie i dla siebie. Jest to idea nieskończona, w której poznanie i działanie wyrównały się ze sobą i która jest absolutną wiedzą o sobie samej.

Rozdział pierwszy

ŻYCIE

Idea życia dotyczy pewnego tak konkretnego, a jeśli kto woli, tak realnego przedmiotu, że zgodnie z po­ tocznymi wyobrażeniami o logice, może ona wydawać się wykraczać poza zakres logiki. Rzecz jasna, że gdyby logika nie miała w sobie zawierać nic innego, jak tyl­ ko puste martwe formy myślenia, to o treści takiej jak idea czy życie nie mogłoby być w ogóle w niej mowy. Jeśli jednak przedmiotem logiki jest prawda absolutna, 414 a prawda jako taka zawiera się w sposób istotny w po­ znaniu, to musi się w logice rozpatrzyć przynajmniej poznawanie. Toteż do tak zwanej czystej logiki dodaje się zazwyczaj następnie logikę stosowaną — logikę zaj­ mującą się konkretnym poznawaniem, nie mówiąc już o owej dużej dawce psychologii i antropologii, których wplątanie do logiki uważa się bardzo często za rzecz niezbędną. Ale antropologiczna i psychologiczna stro­ na poznawania dotyczy tylko poznania jako zjawiska, w którym pojęcie samo dla siebie nie doszło jeszcze do tego, by mieć równą sobie obiektywność, tzn. by mieć siebie samo za swój przedmiot. Dział logiki, który tym się zajmuje, nie należy do logiki stosowanej jako takiej. Gdyby tak było, należałoby każdą naukę wciągnąć do logiki, gdyż każda jest o tyle logiką stosowaną, że [jej

Rozdział pierwszy. Zycie

579

zadanie] polega na tym, by swój przedmiot ująć w for­ mę myśli i pojęcia. Pojęcie podmiotowe czyni założenia, które występu­ ją w psychologicznej, antropologicznej czy jakiejkolwiek innej formie. Do logiki należą jednak tylko te założe­ nia czystego pojęcia, które mają formę czystych myśli, abstrakcyjnych istotności — określenia bytu i istoty. Po­ dobnie jeśli idzie o poznawanie, o ujmowanie pojęcia przez siebie samo, to w logice należy rozpatrywać nie owe inne postacie jego założenia, lecz tylko to, które samo jest ideą. Ale musi się je koniecznie rozpatrywać w logice. Założeniem tym jest bezpośrednia idea. Skoro bowiem poznanie jest pojęciem jako takie, które istnieje dla siebie samego, ale jako podmiotowe odnosi się do czegoś przedmiotowego, to odnosi się ono do idei jako do założenia albo czegoś bezpośredniego. A bezpośred­ nia idea jest życiem. Jeśli tak, to konieczność rozpatrywania idei życia w logice opierałaby się na skądinąd uznanej konieczno­ ści rozpatrywania w niej konkretnego pojęcia poznania. Ale idea ta wypłynęła tutaj z konieczności własnej po­ jęcia. Idea, to, co samo w sobie i dla siebie jest prawdzi­ we, jest w swej istocie przedmiotem logiki. A ponieważ mamy ją rozpatrywać najpierw w jej bezpośredniości, to należy ją ująć i poznać w tej określoności, w której występuje ona jako życie, jeśli chcemy, aby te rozwa­ żania nie były czymś pustym i pozbawionym określeń. Należałoby tu chyba tylko zwrócić uwagę na to, w ja­ kiej mierze logiczny pogląd na życie różni się od innych 415 naukowych poglądów na nie. Ale nie jest tu naszym zadaniem zajmowanie się tym, w jaki sposób ujmują życie nauki niefilozoficzne. Chcemy tylko wskazać, jak odróżnić życie logiczne jako czystą ideę od życia natu­

580

Nauka o pojęciu. Idea

ralnego rozpatrywanego w filozofii przyrody i od życia, które pozostaje w związku z duchem *. Pierwsze jako życie przyrodnicze jest życiem jako takie, które wyrzucone zostało w zewnętrzność trwałego istnienia, życiem, którego warunkiem jest nieorganiczna przyroda i w którym momenty idei występują jako róż­ norodność ukształtowań rzeczywistych. Zycie w idei nie ma takich założeń, które miałyby postać różnych rzeczy­ wistości. Przesłanką życia w idei jest pojęcie w tej postaci, w jakiej je rozpatrywaliśmy, z jednej strony jako pojęcie podmiotowe, z drugiej zaś jako obiektywne. W przyro­ dzie życie przejawia się jako najwyższy szczebel, który osiąga zewnętrzność przyrody i który polega na tym, że wycofuje się ona do swego wnętrza i znosi siebie samą w podmiotowości. W logice prosty byt w sobie jest tym momentem, który w idei życia osiągnął swoją naprawdę odpowiadającą mu zewnętrzność. Pojęcie, które przed­ tem występowało jako podmiotowe, okazuje się duszą ży­ cia samego. Jest popędem, który poprzez obiektywność zapośrednicza sobie swą realność. Przyroda, wycofując się ze swojej zewnętrzności i osiągając tę ideę, wychodzi ponad siebie. Jej koniec nie okazuje się jej początkiem, lecz jej granicą, w której znosi ona samą siebie. Podob­ nie momenty realności życia otrzymują w jego idei nie postać rzeczywistości zewnętrznej, lecz pozostają zam­ knięte w formie pojęcia. W duchu natomiast życie przejawia się z jednej strony jako przeciwstawne duchowi, a z drugiej jako stanowiące

* Życiem naturalnym zajmuje się Hegel szczegółowo w Encyklo­ pedii, w dziale Fizyka organiczna, a życiem, które „pozostaje w związ­ ku z duchem” - w Fenomenologii, życiem jako ideą logiczną - w Nauce logiki.

Rozdział pierwszy. Zycie

581

z nim jedność, a potem znowu jako jedność ta zrodzo­ na wyłącznie przez samego ducha. Zycie należy miano­ wicie ujmować tu w ogóle w jego znaczeniu właściwym jako życie naturalne, ponieważ to, co nazywa się życiem ducha jako ducha, jest pewną jego własną właściwością przeciwstawną czystemu życiu. Podobnie też mówi się przecież także o naturze ducha, chociaż duch nie jest ni­ czym naturalnym, lecz raczej przeciwieństwem natury. Zycie jako takie jest dla ducha po części środkiem — i wte­ dy przeciwstawia on je sobie. Po części jednak duch jest żywym indywiduum, a życie jego ciałem. Po części zaś ta jego jedność ze swą żywą cielesnością zostaje zrodzona 416 przez niego samego i przemieniona w ideał. Żadne z tych odniesień życia do ducha nie dotyczy życia logicznego i życie nie powinno tu być rozpatrywane ani jako środek, którym posługuje się jakiś duch, ani jako jego żywe ciało, ani jako moment ideału i piękna. Zarówno życiu natural­ nemu, jak i temu, które pozostaje w pewnym odniesie­ niu do ducha, przysługuje w obu wypadkach określoność własnej zewnętrzności, w pierwszym wypadku za sprawą własnych założeń, którymi są inne ukształtowania natu­ ralne, w drugim wskutek celów i działalności ducha. Idea życia jest dla siebie wolna zarówno od tamtej ustanowio­ nej i warunkującej obiektywności, jak i od odnoszenia się do tej podmiotowości. Zycie, bliżej rozpatrzone w swojej idei, jest samo w so­ bie i dla siebie absolutną ogólnością. Obiektywność, którą życie ma w sobie samym, jest przeniknięta bezwzględnie przez pojęcie i tylko ono jedno stanowi jego substancję. Wszystko, co odróżniane jest w sferze życia jako część czy też na zasadzie jakiejś innej zewnętrznej refleksji, za­ wiera w sobie samym całe pojęcie. Jest ono wszechobecną w życiu duszą, która pozostaje prostym odnoszeniem się

582

Nauka o pojęciu. Idea

do siebie samej i jednością różnorodności przysługującej obiektywnemu bytowi. Różnorodność ta, jako zewnętrz­ na w stosunku do siebie obiektywność, ma pewne obojęt­ ne trwałe istnienie, które istnieje w czasie i przestrzeni — gdyby można już było tu o nich mówić. Jest pewnym zupełnie różnym i samoistnym wzajemnie w stosunku do siebie zewnętrznym istnieniem. Ale zewnętrzność jest w sferze życia zarazem prostą określonością pojęcia życia. Dusza zatem rozpościera się wszechobecnie w tej różnorodności i zarazem pozostaje bezwzględnie prostą jednością (Einssein) konkretnego pojęcia z sobą samym. Dla myślenia trzymającego się określeń właściwych sto­ sunkom refleksyjnym i formalnemu pojęciu następuje kres wszystkich myśli, kiedy staje w obliczu jedności po­ jęcia życia w sferze obiektywności zewnętrznej, w abso­ lutnej wielości atomistycznej materii. Wszechobecność niezłożoności w uwielokrotnionej zewnętrzności jest dla refleksji absolutną sprzecznością, a ponieważ refleksja zmuszona jest zarazem wszechobecność tę stwierdzać w swym postrzeganiu życia i tym samym uznać rzeczy­ wistość tej idei, jest ona dla niej niepojętą tajemnicą, po­ nieważ nie ujmuje ona ani pojęcia, ani pojęcia jako sub­ stancji życia. Proste życie jest nie tylko wszechobecne, lecz tak417 że trwałym istnieniem i immanentną substancją własnej obiektywności. Natomiast jako substancja podmiotowa jest ono popędem i to specyficznym popędem różnicy szcze­ gółowej, a zarazem w sposób istotny jednym i ogólnym popędem tej specyficzności sprowadzającym swoją od­ rębność w jedność i utrzymującym ją w niej. Zycie tylko jako ta negatywna jedność własnej obiektywności i odręb­ ności jest dla siebie istniejącym, siebie do siebie odnoszą­ cym życiem, duszą. Tym samym jest ono, istotnie rzecz

Rozdział pierwszy. Żywe indywiduum

583

biorąc, jednostkowością, która do obiektywności odnosi się jak do „innego”, jak do nieżywej przyrody. Pierwotny sąd (Urteil) życia polega więc na tym, że życie oddziela się jako indywidualny podmiot od tego, co obiektywne, a konstytuując się w negatywną jedność pojęcia, staje się założeniem pewnej bezpośredniej obiektywności. Zycie należy zatem, po pierwsze, rozpatrywać jako żywe indywiduum, które jest dla siebie podmiotową total­ nością i założone zostaje jako obojętne założenie pewnej obojętnie mu przeciwstawnej obiektywności. Po drugie, życie jest procesem życia, zmierzającego do tego, by znieść swoje założenie, by obojętną w odniesie­ niu do życia obiektywność ustanowić jako negatywną i osiągnąć rzeczywistość jako władająca nią moc i nega­ tywna jedność. Tym samym staje się ono ogólnością, któ­ ra jest jednością jej samej i jej „innego”. Zycie jest więc, po trzecie, procesem rodzaju zmierzającym do tego, by znieść swoją jednostkowość i odnosić się do swego obiek­ tywnego istnienia jak do siebie samego. Proces ten jest w ten sposób z jednej strony powrotem do swego pojęcia i powtórzeniem pierwszego podziału, powstawaniem no­ wej i śmiercią pierwszej bezpośredniej indywidualności. Z drugiej strony pojęcie życia, które skierowało się ku swe­ mu wnętrzu, jest stawaniem się pojęcia odnoszącego sie­ bie do siebie samego, egzystującego jako ogólne i wolne dla siebie — jest przejściem do poznania. A. ŻYWE INDYWIDUUM

1. Pojęcie życia, czyli życie ogólne, jest ideą bezpo­ średnią, jest pojęciem, które ma adekwatną sobie obiek­ tywność. Ale obiektywność ta jest adekwatna pojęciu tylko o tyle, o ile pojęcie stanowi negatywną jedność tej

584

Nauka o pojęciu. Idea

zewnętrzności, tzn, o ile ją jako sobie adekwatną usta­ nawia. Nieskończone odnoszenie się pojęcia do siebie 418 samego jako negatywność jest samookreślaniem się, jest jego rozszczepieniem się na siebie jako podmiotową jednostkowość i na siebie jako na obojętną ogólność. Idea życia w swej bezpośredniości jest jednak jeszcze tylko ogólną duszą twórczą. Z racji tej bezpośredniości idei jej pierwsze negatywne odnoszenie się do siebie jest jej samookreślaniem się jako pojęcie, ustanawianiem sa­ mym w sobie, które dopiero jako powrót do siebie staje się bytem dla siebie, twórczym zakładaniem. Dzięki temu samookreślaniu się życie ogólne staje się czymś szczegó­ łowym i w ten sposób rozdwaja się ono na dwa terminy skrajne sądu, który bezpośrednio przechodzi we wnio­ skowanie. Określenia przeciwieństwa są ogólnymi określeniami pojęcia, ponieważ pojęcie jest tym, czemu przysługuje rozdwojenie. Ale realizacją (Erfiillung) tych określeń jest idea. Jedną stroną jest jedność pojęcia i rzeczywistości, jaką jest idea jako jedność bezpośrednia, która przedtem występowała jako obiektywność. Ale tutaj występuje ona w innym określeniu. Tam była ona jednością pojęcia i re­ alności w tym sensie, że pojęcie przeszło do realności i tylko się w niej zagubiło. Pojęcie nie stało po przeciwnej stronie realności, a inaczej mówiąc — ponieważ pojęcie było dla realności tylko czymś wewnętrznym, było ono tylko pewną w stosunku do niej zewnętrzną refleksją. Tamta obiektywność była więc sama bezpośredniością w sposób bezpośredni. Tutaj natomiast obiektywność tylko wyłoniła się z pojęcia i dlatego jej istotą jest założoność — to, że jest czymś negatywnym. Obiektywność tę należy jednak uważać za stronę ogól­ ności pojęcia i tym samym za ogólność abstrakcyjną, która

Rozdział pierwszy. Żywe indywiduum

585

w istocie swej jest tylko czymś inherentnym w podmio­ cie, a w formie bezpośredniego bytu ustanowionego dla siebie jest czymś w stosunku do podmiotu obojętnym. Totalność pojęcia przysługująca obiektywności jest też dlatego jakby totalnością tylko zapożyczoną. Ostatnią samoistnością, jaką ma ona w stosunku do podmiotu, jest ów byt, będący w swej prawdzie tylko owym momen­ tem pojęcia, które w zakładaniu znajduje się jeszcze na szczeblu pierwszej określoności jakiegoś ustanawiania samego w sobie albo takiego, które nie jest jeszcze ustana­ wianiem, nie jest jeszcze w sobie refleksyjną jednością. Samoistna obiektywność jako taka, która wyłoniła się z idei, jest więc bytem bezpośrednim tylko jako orzecznik sądu, w którym pojęcie określa samo siebie — jest bytem wprawdzie różnym od podmiotu, ale zarazem w istocie rzeczy ustanowionym jako jeden z momentów pojęcia. Co do treści obiektywność ta jest totalnością pojęcia, 419 ale taką, która ma po swej przeciwnej stronie podmioto­ wość pojęcia, czyli negatywną jedność, stanowiącą praw­ dziwą centralność, czyli wolną jedność pojęcia z sobą sa­ mym. Podmiot ten jest ideą w formie jednostkowości jako prosta, ale negatywna tożsamość z sobą samym - jest żywym indywiduum. Żywe indywiduum jest po pierwsze życiem jako dusza, życiem jako doskonale w sobie określone pojęcie samego siebie — rozpoczynająca, sama siebie poruszająca zasa­ da. Pojęcie to zawiera w swojej niezłożoności określoną zewnętrzność jako zamknięty w pojęciu moment pro­ sty. Ale dusza ta jest następnie w swojej bezpośredniości czymś bezpośrednio zewnętrznym i ma w sobie samej obiektywny byt. Jest realnością podporządkowaną celo­ wi, bezpośrednim środkiem, obiektywnością jako orzecz­ nik podmiotu. Następnie jest ona jednak także termi­

586

Nauka o pojęciu. Idea

nem średnim wnioskowania. Cielesność duszy jest tutaj tym, za pomocą czego zbiega się ona z obiektywnością zewnętrzną. Istota żywa ma swoją cielesność przede wszystkim jako realność bezpośrednio z pojęciem tożsa­ mą. Jako taka ma ona ją w ogóle z natury. Ponieważ obiektywność ta jest orzecznikiem przysłu­ gującym indywiduum i włączona została w podmiotową jedność, to nie przysługują jej poprzednie określenia przedmiotu, takie jak stosunek mechaniczny czy che­ miczny, a tym bardziej takie abstrakcyjne określenia re­ fleksji jak całość i część itp. Jako zewnętrzność jest ona wprawdzie zdolna do takich stosunków, ale jako taka nie jest ona żywym istnieniem. Jeśli ujmujemy żywą isto­ tę jako całość, która składa się z części, jako coś, na co mogą działać przyczyny mechaniczne czy chemiczne, jeśli ujmujemy ją jako produkt mechaniczny czy che­ miczny, niezależnie od tego, czy produkt ten byłby tylko produktem jako takim, czy też czymś określonym przez cel zewnętrzny, to pojęcie staje się czymś w stosunku do tej istoty zewnętrznym i ujmujemy tę istotę jako mar­ twą. Ponieważ pojęcie jest czymś immanentnym istocie żywej, to celowość tej istoty należy ujmować jako we­ wnętrzną. Pojęcie zawarte jest w żywej istocie jako poję­ cie określone, różne od swej zewnętrzności i w tej swojej różnicy jest pojęciem, które zewnętrzność tę przenika i pozostaje tożsame ze sobą. Ta przysługująca żywej istocie obiektywność jest organizmem. Jest ona środkiem i narzędziem celu, jest doskonale celowa, ponieważ poję­ cie stanowi jej substancję. Ale właśnie dlatego sam ten 420 środek i samo to narzędzie jest zrealizowanym celem, w którym cel podmiotowy jest bezpośrednio związany z sobą samym. Od swej strony zewnętrznej organizm jest wielością nie części, lecz członków, które jako takie:

Rozdział pierwszy. Żywe indywiduum

587

a) mają swe trwanie tylko w indywidualności. Dają się one oddzielić, ponieważ są czymś zewnętrznym i dają się w tej zewnętrzności uchwycić. Jeśli jednak zostają oddzielone, zostają znowu podporządkowane mecha­ nicznym i chemicznym warunkom zwykłej obiektyw­ ności, b) ich zewnętrzność jest czymś przeciwstawnym negatywnej jedności żywej indywidualności, żywa indy­ widualność jest więc popędem do tego, by abstrakcyjny moment określoności pojęcia ustanowić jako różnicę realną. Ponieważ różnica ta jest czymś' bezpośrednim, jest ona popędem każdego pojedynczego specyficznego mo­ mentu do tego, by się wytwarzać i zarazem do tego, by swoją szczegółowość wznieść do poziomu ogólności, by momenty inne, w stosunku do niego zewnętrzne, znieść i ich kosztem wytwarzać siebie, ale zarazem także popę­ dem do tego, by znieść samego siebie i z siebie uczynić środek dla owych innych. 2. Ten proces żywej indywidualności jest ograniczony do indywidualności samej i dokonuje się jeszcze całko­ wicie w jej obrębie. Mówiąc wyżej o wnioskowaniu celo­ wości zewnętrznej, ujęliśmy pierwszą jego przesłankę — czyli to, że cel odnosi się bezpośrednio do obiektywności i zamienia ją w środek do celu — w ten sposób, że w niej cel pozostaje wprawdzie w tym procesie tym samym i jest czymś, co powróciło do siebie, ale przedmiotowość nie zniosła się jeszcze w sobie samej, a więc cel nie jest w niej niczym samym w sobie i dla siebie i staje się tym dopiero w konkluzji. Proces żywej istoty odnoszący się do niej samej jest ową przesłanką, ale o tyle, o ile jest ona zarazem konkluzją, o ile bezpośrednie odnoszenie się podmiotu do przedmiotowości, która dlatego staje się środkiem do celu i narzędziem, jest zarazem w sobie samym negatywną jednością pojęcia. Cel urzeczywistnia

588

Nauka o pojęciu. Idea

siebie w tej swojej zewnętrzności dzięki temu, że jest jej podmiotową mocą oraz procesem, w którym zewnętrz­ ność ta przejawia się jako samorozwiązanie się i jako po­ wrót w negatywną jedność celu. Niepokój i zmienność zewnętrznej strony istoty żywej jest manifestowaniem się w niej pojęcia, które jako negatywność w sobie sa­ mym posiada obiektywność tylko o tyle, o ile obojętne istnienie tej obiektywności okazuje się znosić samo sie421 bie. Pojęcie wytwarza zatem siebie tak przez swój popęd, że produkt, ponieważ pojęcie stanowi jego istotę, jest sam czynnikiem produkującym, czyli że jest produktem tylko jako zewnętrzność ustanawiająca siebie również w sposób negatywny albo produktem ustanawiającym siebie jako proces produkowania. 3. Rozpatrzona wyżej idea jest zatem pojęciem żywe­ go podmiotu i jego procesu. Określeniami, które pozostają do siebie we wzajemnym stosunku, są odnosząca siebie do siebie negatywna jedność pojęcia i obiektywność, która jest środkiem, jakim posługuje się pojęcie, ale zarazem obiektywnością, w której pojęcie wróciło do siebie sa­ mego. Ponieważ są to jednak wszystkie momenty idei życia wewnątrz jego pojęcia, to nie są one określonymi momentami pojęcia żywego indywiduum w jego realności. Konkretną realnością jest obiektywność albo cielesność żywego indywiduum. Owe momenty są tym, z czego ży­ cie się konstytuuje i dlatego nie są one momentami przy­ sługującymi życiu już przez ideę ukonstytuowanemu. Jednak żywa obiektywność indywiduum jako taka — po­ nieważ jest ożywiona (beseelt) przez pojęcie i ma pojęcie za swoją substancję — zawiera również w sobie samej jako istotną różnicę te różnice, które są określeniami pojęcia, mianowicie ogólność, szczegółowość [jednostkowość. Dlate­ go też postać, która stanowi ich zewnętrzne rozróżnienie,

Rozdział pierwszy. Żywe indywiduum

589

występuje jako zgodnie z tymi określeniami podzielona czy też wcięta * (insectum). Postać ta jest zatem, po pierwsze, ogólnością, czystym drżeniem życia w sobie samym — wrażliwością (Sensibili.tat) ** Pojęcie ogólności, tak jak się ono wyżej wyłoniło, jest prostą bezpośredniością, ale taką, która jest nią tylko jako absolutna negatywność w sobie. To pojęcie absolut­ nej różnicy jako takiej, której negatywność rozpłynęła się w niezłożoności i jest tożsama (gleich) z sobą, staje się we wrażliwości czymś naocznym. Jest ona bytem w sobie nie jako abstrakcyjna niezłożoność, lecz jako nieskończona określalna receptywność, która w swojej określoności nie staje się niczym różnorodnym i zewnętrznym, lecz jest czymś bezwzględnie w sobie refleksyjnym. Określoność występuje w tej ogólności jako prosta zasada. Jednostko­ wa zewnętrzna określoność — tak zwane wrażenie — prze­ chodzi ze swego zewnętrznego i różnorodnego określe­ nia w tę niezłożoność poczucia siebie. Wrażliwość może 422 tym samym być uważana za sposób istnienia istniejącej w sobie duszy, ponieważ wchłania ona w siebie całą ze­ wnętrzność, ale sprowadza z powrotem do doskonałej niezłożoności i tożsamej ze sobą ogólności. Drugie określenie pojęcia to szczegółowość — ustano­ wiona różnica. Otwarcie negatywności zamkniętej w pro­ stym odczuwaniu siebie albo negatywności, która jest w nim jeszcze określonością idealną, a nie realną — po­

* W Encyklopedii (§ 355) ujmuje Hegel to „wcięcie” jako podział na trzy centralne systemy, na głowę, klatkę piersiową i dolną część ciała. •• Wrażliwość określa Hegel w Fenomenologii (t. I, s. 307) jako właściwość organizmu wyrażającą „proste pojęcie skierowanej ku so­ bie refleksji organicznej, czyli ogólną płynność organizmu”. Realną postacią wrażliwości jest system nerwowy.

590

Nauka o pojęciu. Idea

budliwość (Irritabilitat) .* Z racji abstrakcyjnego charakte­ ru swojej negatywności odczuwanie jest popędem. Ono określa się, a samookreślenie się życia jest jego własnym podziałem (Urteil) i obróceniem siebie w skończoność, dzięki czemu odnosi się ono do tego, co zewnętrzne, jak do obiektywności założonej i pozostaje z nią w stosunku wzajemnego oddziaływania. Jako taka szczegółowość ży­ cie jest po części gatunkiem obok innych gatunków istot . ** żywych Formalna refleksja tej obojętnej różności w so­ bie jest formalnym rodzajem i jego systematyzowaniem się. Natomiast refleksja indywidualna polega na tym, że szczegółowość, negatywność jej określoności jako pew­ nego kierunku na zewnątrz jest odnoszącą siebie do sie­ bie negatywnością pojęcia. Zgodnie z tym trzecim określeniem życie jest czymś jednostkowym. Ta refleksja-w-sobie określa się bliżej tak, że życie jest w pobudliwości własną zewnętrznością bę­ dącą przeciwieństwem siebie samego, przeciwieństwem obiektywności, którą ma ono bezpośrednio w sobie sa­ mym jako taką, która jest jego środkiem i narzędziem i jest czymś zewnętrznie określalnym. Refleksja w sobie znosi tę bezpośredniość, z jednej strony jako refleksja teoretyczna, czyli wtedy, gdy negatywność występuje jako prosty moment wrażliwości, który został w niej stwier­ dzony i który jest odczuwaniem, a z drugiej strony znosi ją

* „Pobudliwość wyraża elastyczność organizmu, jego zdolność do tego, by w swym skierowaniu się ku sobie zachowywać się także w sposób reagujący” (Fenomenologia ducha, t. I, s. 307). ** W Fenomenologii (t. I, s. 307) określa Hegel pobudliwość nie tylko jako „elastyczność” organizmu, jego zdolność reagowania, lecz także jako tę formę, w której organizm, dzięki swemu reagowaniu, tzn. odnoszeniu się do „innego”, staje się „bytem dla kogoś innego”, czyli gatunkiem obok innych gatunków.

Rozdział pierwszy. Żywe indywiduum

591

jako refleksja realna, gdy jedność pojęcia ustanawia siebie w swej obiektywności zewnętrznej jako jedność negatywną - i jest reprodukcją *. Dwa pierwsze momenty — wrażli­ wość i pobudliwość — są określeniami abstrakcyjnymi. W reprodukcji życie jest czymś konkretnym i żyjącym. Dopiero w nim, jako swojej prawdzie, przysługuje życiu także odczuwanie i siła przeciwstawiania się. Reproduk­ cja jest negatywnością jako prosty moment wrażliwości, a pobudliwość jest tylko żywą siłą przeciwstawiania się polegającego na tym, że stosunek do tego, co zewnętrzne, jest reprodukcją i indywidualną tożsamością z sobą samą. Każdy z poszczególnych momentów jest w istocie rzeczy totalnością wszystkich. Ich różnica jest idealną określono­ 423 ścią formy, która w reprodukcji została ustanowiona jako totalność całości. Całość ta jest też dlatego — z jednej stro­ ny - czymś trzecim, jest mianowicie jako totalność realna przeciwstawna tamtym totalnościom określonym, z dru­ giej zaś strony całość ta jest ich istotnością samą w sobie i dla siebie, i zarazem tym, w czym te określone totalności są połączone jako momenty i w czym mają swój podmiot i swoje trwałe istnienie. Wraz z reprodukcją jako momentem jednostkowości życie ustanawia siebie jako indywidualność rzeczywistą, jako byt dla siebie odnoszący siebie do siebie, ale zara­ zem jest ono realnym odnoszeniem się na zewnątrz, reflek­ sją szczegółowości albo pobudliwości wobec „innego", wo­ bec świata obiektywnego. Zamknięty w obrębie pewnego indywiduum proces życia staje się odniesieniem do zało­ żonej obiektywności jako takiej, ponieważ indywiduum, * Reprodukcja jest czynnością organiczną, „w której jednostka od­ pycha siebie od samej siebie i tworząc reprodukuje albo swoje organicz­ ne części, albo całe indywiduum” (Fenomenologia ducha, t. I, s. 308).

592

Nauka o pojęciu. Idea

ustanawiając siebie jako podmiotową totalność, sprawia, że również moment jego określoności, jako odnoszenie się do zewnętrzności, staje się totalnością. B. PROCES ŻYCIA

Ponieważ żywe indywiduum kształtuje siebie w sobie samym, występuje ono w napięciu wobec swego pierwot­ nego założenia i jako podmiot sam w sobie i dla siebie przeciwstawia się założonemu obiektywnemu światu. Podmiot jest własnym celem (Selbstzweck), pojęciem, dla którego podporządkowana mu obiektywność jest środkiem i podmiotową realnością. Dzięki temu pod­ miot zostaje ukonstytuowany jako idea sama w sobie i dla siebie i jako to, co istotnie samoistne, w porównaniu z czym założony świat zewnętrzny ma wartość czegoś tylko negatywnego i niesamoistnego. W swoim odczu­ waniu siebie istota żywa jest pewna, że przeciwstawiająca się jej inność jest nicością samą w sobie. Jej popędem jest potrzeba zniesienia tej inności i uczynienia z tej pew­ ności prawdy. Indywiduum jako podmiot jest dopiero pojęciem idei życia. Jego podmiotowy proces w sobie sa­ mym, w którym czerpie ono wszystko z samego siebie, oraz bezpośrednia obiektywność, którą ustanawia ono jako naturalny środek zgodny z własnym pojęciem, są za­ pośredniczone przez proces, który jest odnoszeniem się do całkowicie ustanowionej zewnętrzności, do obojętnie obok życia występującej obiektywnej totalności. 424 Proces ten rozpoczyna się od potrzeby, czyli od tego momentu, że życie — po pierwsze — określa samo siebie i tym samym ustanawia siebie jako zanegowane i dzięki temu odnosi się do pewnej w stosunku do niego innej, obojętnej obiektywności, ale - po drugie — w ten sposób,

Rozdział pierwszy. Proces życia

593

że w tej utracie siebie nie zatraca ono zarazem siebie, że zachowuje się w niej nadal i pozostaje tożsamością poję­ cia równego sobie samemu. W związku z tym jest ono popędem do tego, by ten drugi istniejący dla siebie świat ustanowić jako to, czym ono jest, by świat ten znieść, a zobiektywizować siebie. Dzięki temu samookreślenie się życia przybiera formę obiektywnej zewnętrzności, a ponieważ życie jest zarazem tożsame z sobą samym, stanowi ono absolutną sprzeczność. Bezpośrednia postać [życia] jest ideą w jej prostym pojęciu, jest obiektywno­ ścią zgodną z pojęciem. Jako taka jest ona z natury do­ bra. Jeśli jednak w obiektywnej szczegółowości realizuje się negatywny moment idei, tzn. jeśli istotne momenty jedności idei zrealizowały się każdy dla siebie jako to­ talność, to pojęcie rozdwoiło się w absolutną nietożsamość (Ungleichheit) w sobie samym. A ponieważ pojęcie również w tym rozdwojeniu jest absolutną tożsamością z sobą samym, to życie jest samo dla siebie tym rozdwo­ jeniem i ma poczucie tej sprzeczności, które jest bólem. Ból jest więc przywilejem żywych natur. Ponieważ są one pojęciem w swej egzystencji, są one rzeczywisto­ ścią nieskończonej siły, polegającej na tym, że stanowią swą własną negatywność, że ta ich negatywność jest czymś dla nich, że w swojej inności zachowują siebie. Jeśli za­ zwyczaj mówi się, że sprzeczność nie daje się pomyśleć, to należy stwierdzić, że w bólu istoty żywej jest ona ra­ czej nawet rzeczywistą egzystencją. To rozszczepienie się życia w sobie okazuje się uczu­ ciem, które wciągnięte zostało w prostą ogólność poję­ cia [życia] — we wrażliwość . * Od bólu rozpoczyna się

S. 589.

594

Nauka o pojęciu. Idea

potrzeba i popęd, które stanowią przejście do tego, by indywiduum, podobnie jak jest dla siebie swoją własną negacją, stało się też dla siebie tożsamością — tożsamo­ ścią, która istnieje tylko jako negacja poprzedniej negacji. Tożsamość ta, która jest zawarta w popędzie jako takim, jest podmiotową pewnością samego siebie — pewnością, na zasadzie której indywiduum odnosi się do swego ze­ wnętrznego, obojętnie istniejącego świata jak do czegoś, co jest zjawiskiem, jak do pewnej w sobie samej bezpojęciowej i nieistotnej rzeczywistości. Świat ten ma otrzy425 mać pojęcie dopiero dzięki podmiotowi, który jest immanentnym celem. Ta obojętność obiektywnego świata wobec określoności i tym samym wobec celu stanowi jego zewnętrzną podatność na to, by stać się czymś ade­ kwatnym podmiotowi. Bez względu na to, jakie inne spe­ cyfikacje świat ten zawierałby w sobie, jego mechaniczna określalność, brak wolności immanentnego pojęcia sta­ nowi o jego niemocy utrzymania się wobec życia. Ponie­ waż przedmiot występuje wobec życia przede wszystkim jako coś obojętnie zewnętrznego, może on oddziaływać na nie w sposób mechaniczny. Wtedy jednak działa on na życie nie jako na coś, co żyje. Natomiast wtedy, kiedy odnosi się do niego jak do życia, działa na nie nie jako przyczyna, lecz pobudza je. Ponieważ życie jest popę­ dem, zewnętrzność przysługuje mu i wchodzi w nie tylko o tyle, o ile sama w sobie i dla siebie jest ona już w nim. Oddziaływanie na podmiot polega więc tylko na tym, że podmiot sam uważa nadarzającą się zewnętrzność za od­ powiednią dla siebie. Jeśli nawet nie jest ona adekwatna totalności podmiotu, to musi ona przynajmniej odpo­ wiadać pewnej jego szczegółowej stronie, a ta możliwość polega na tym, że podmiot zachowując się właśnie jako coś zewnętrznego jest czymś szczegółowym.

Rozdział pierwszy. Proces życia

595

Podmiot, który jako określony przez potrzebę odnosi się do tego, co zewnętrzne, a przez to jest sam czymś zewnętrznym, czyli narzędziem — stosuje przymus wo­ bec przedmiotu. Szczegółowy charakter podmiotu, jego skończoność w ogóle jest sprawą pewnego bardziej określonego przejawiania się tego stosunku. Zewnętrzną stroną tego stosunku jest proces obiektywności w ogóle, mechanizm i chemizm. Ale proces ten zostaje tu bezpo­ średnio przerwany, a zewnętrzność przemieniona w wewnętrzność. Zewnętrzna celowość, która dzięki działal­ ności podmiotu została najpierw wywołana w obojętnym przedmiocie, zostaje zniesiona przez to, że przedmiot nie jest w odniesieniu do pojęcia żadną substancją i dla­ tego pojęcie nie tylko może stać się jego formą zewnętrz­ ną, ale nawet musi zgodnie ze swoją pierwotną tożsa­ mością ustanowić siebie jako istota przedmiotu i jako immanentne przenikające przedmiot określenie. Wraz z opanowaniem przedmiotu [przez podmiot] proces mechaniczny przechodzi w proces wewnętrzny, za pośrednictwem którego indywiduum przywłaszcza sobie przedmiot w taki sposób, że pozbawia go przysługujące­ go mu swoistego charakteru, zamienia w środek i nadaje mu własną podmiotowość jako substancję. Ta asymilacja [przedmiotu] zbiega się przez to w jedno z rozpatrzo­ nym wyżej procesem reprodukcji jednostki. Indywidu­ um czerpie w tym procesie z samego siebie, ponieważ 426 czyni swoim przedmiotem swoją własną obiektywność. Mechaniczny i chemiczny konflikt między członkami ciała indywiduum a zewnętrznymi rzeczami jest obiek­ tywnym momentem samego indywiduum. Moment me­ chaniczny i chemiczny procesu jest początkiem rozkła­ du żywego organizmu. Ponieważ życie jest prawdą tych procesów, a tym samym jako istota żywa egzystencją tej

596

Nauka o pojęciu. Idea

prawdy i jej mocą, jest ono czymś więcej niż te procesy, przenika je jako ich ogólność, a ich produkt jest przez życie całkowicie określony. Ta przemiana tych procesów w żywą indywidualność stanowi jej powrót do siebie sa­ mej, tak iż produkcja, która jako taka byłaby przejściem w „inne”, staje się reprodukcją, w której żywa istota usta­ nawia siebie dla siebie jako tożsamą ze sobą. Idea bezpośrednia jest więc bezpośrednią nie jako istniejąca dla siebie tożsamość pojęcia i realności. Zycie nadaje sobie swe poczucie samego siebie poprzez proces obiektywny, ponieważ ustanawia siebie w tym procesie jako to, czym jest samo w sobie i dla siebie, czyli jako takie, które w swojej ustanowionej jako obojętna inności jest tożsame z sobą samym, jako takie, które jest nega­ tywną jednością negatywności. W tym zbieganiu się indywiduum ze swoją — początkowo założoną tylko jako obojętna — obiektywnością, życie, tak jak ukonstytuowa­ ło się z jednej strony jako jedność rzeczywista, tak zniosło ono, z drugiej strony, swoją szczegółowość i wzniosło się do ogólności. Szczegółowość życia polegała na podziale, poprzez który ustanowiło ono życie indywidualne i ze­ wnętrzną dla niego obiektywność jako swoje gatunki. Ze­ wnętrzny proces życia sprawił, że ustanowiło ono siebie jako realne życie ogólne, jako rodzaj. C. RODZAJ

Wyodrębnienie się żywego indywiduum najpierw z ogólnego pojęcia życia jest założeniem, które jeszcze nie sprawdziło się sama przez się. Dzięki procesowi, w który żywe indywiduum wstąpiło z założonym z nim jednocześnie światem, ustanowiło ono samo siebie dla siebie jako negatywną jedność swej inności, jako podłoże

Rozdział pierwszy. Rodzaj

597

samego siebie. Tym samym stało się ono rzeczywistością idei, tak iż indywiduum teraz wytwarza siebie z rzeczywi­ stości, podobnie jak przedtem tylko wypływało z pojęcia, 427 a jego powstawanie, które było zakładaniem, staje się te­ raz produkowaniem siebie samego. Dalsze jednak określenie, do którego żywe indywidu­ um doszło dzięki zniesieniu przeciwieństwa, polega na tym, że jest ono rodzajem jako tożsamość ze swoją po­ przednio obojętną innością. Ta idea indywiduum, ponie­ waż jest tą istotną tożsamością, jest w sposób istotny jej uszczegółowieniem. To rozszczepienie się idei jest zgod­ nie z totalnością, z której pochodzi, podwojeniem się in­ dywiduum - zakładaniem pewnej obiektywności, która jest z tym indywiduum tożsama i jest odnoszeniem się żywej istoty do siebie samej jako do innej żywej istoty *. Ogólność ta jest trzecim szczeblem, prawdą życia, o ile pozostaje ono jeszcze zamknięte w obrębie swojej własnej sfery. Szczebel ten jest odnoszącym się do siebie procesem indywiduum, w którym zewnętrzność jest jego własnym, immanentnym momentem. Po drugie, ta ze­ wnętrzność jako żywa totalność sama jest taką obiektyw­ nością, która dla indywiduum jest nim samym, w której indywiduum ma pewność samego siebie niejako w obiek­ tywności zniesionej, lecz jako w trwale istniejącej. Ponieważ stosunek rodzaju jest teraz tożsamością in­ dywidualnego odczuwania siebie, zawartą w czymś, co jest zarazem innym samoistnym indywiduum, to stosu­ nek ten jest sprzecznością. Żywa istota okazuje się wobec

* Hegel ma tu na myśli istnienie rodzaju w postaci dwóch płciowo różnych indywiduów. Rodzaj („substancjalna ogólność”) przechodzi w szczegółowość jako odnoszenie się podmiotu do drugiego podmio­ tu tego samego rodzaju, jako różnica płci (Encyklopedia § 220).

598

Nauka o pojęciu. Idea

tego znowu popędem. Rodzaj jest wprawdzie doprowa­ dzeniem idei życia do końca, ale początkowo występuje jeszcze w obrębie sfery bezpośredniości. Ogólność ta jest więc rzeczywistą w postaci jednostkowej, jest pojęciem, którego realność ma formę bezpośredniej obiektywności. Indywiduum jest zatem samo w sobie wprawdzie rodza­ jem, ale nie jest tym rodzajem dla siebie — tym, co istnieje dla niego, jest tymczasem jakieś inne żywe indywiduum. Pojęcie odróżniające siebie od siebie ma za przedmiot, z którym jest ono tożsame, nie siebie jako pojęcie, lecz pojęcie, które jako istota żywa ma zarazem dla tego poję­ cia obiektywność zewnętrzną — formę, która z tego wła­ śnie powodu jest bezpośrednio obustronną. Tożsamość indywiduum z innym, jego ogólność jest tym samym jeszcze dopiero wewnętrzna albo podmioto­ wa. Dlatego też indywiduum pragnie tożsamość tę usta­ nowić i nadać sobie realność jako ogólność. Ale ten po­ pęd rodzaju może zrealizować się tylko przez zniesienie odrębnych jeszcze w stosunku do siebie jednostkowych 428 indywidualności. A ponieważ te jednostkowe indywi­ dualności są takimi, które, same w sobie ogólne, zaspo­ kajają napięcie swego pragnienia i rozwiązują się w swą rodzajową ogólność, to ich zrealizowana tożsamość jest negatywną jednością rodzaju, który z rozdwojenia skie­ rował się refleksyjnie ku sobie samemu. Rodzaj jest wo­ bec tego indywidualnością życia samego, zrodzoną już nie ze swego pojęcia, lecz z rzeczywistej idei. Rodzaj sam jest dlatego tylko pojęciem, które ma dopiero zo­ biektywizować się, ale pojęciem rzeczywistym — zarodkiem żywego indywiduum. Zarodek jest tym, w czym pospolite postrzeganie uświadamia sobie, czym jest pojęcie, oraz to, że podmiotowe pojęcie ma pewną zewnętrzną rzeczywistość. Albowiem zarodek istoty żywej to pełna konkretność

Rozdział pierwszy. Rodzaj

599

indywidualności, w której wszystkie jej rozmaite strony, właściwości i rozczłonkowane różnice zawarte są w całej swej określoności i ta niematerialna, podmiotowa totalność jest jeszcze nierozwinięta, prosta i niezmysłowa. Zaro­ dek jest tym samym całością żywej istoty w wewnętrznej formie pojęcia. Refleksja rodzaju w sobie jest tym, dzięki czemu ro­ dzaj otrzymuje rzeczywistość, ponieważ przez to usta­ nowiony w nim zostaje moment negatywnej jedności i indywidualność - rozmnażanie się żywych pokoleń. Idea, która jako życie występuje jeszcze w formie bez­ pośredniości, spada też dlatego w sferę rzeczywistości, a ta jej refleksja w sobie jest tylko stałym powtarzaniem i nieskończonym postępem, w którym nie wychodzi ona poza skończoność swej bezpośredniości. Ale ten powrót idei do swego pierwszego pojęcia zawiera w sobie rów­ nież tę wyższą stronę, że idea nie tylko przechodzi przez zapośredniczenie swoich procesów w obrębie bezpośred­ niości, lecz tym samym także bezpośredniość tę znosi i wstępuje w pewną wyższą formę swego istnienia. Albowiem w procesie rodzaju, w którym pojedyncze indywidua znoszą — jedno w drugim — swoją obojętną, bezpośrednią egzystencję i w tej negatywnej jedności umierają, jako druga strona jego produktu występuje zrealizowany rodzaj, który ustanowił siebie jako tożsamy z pojęciem. W procesie gatunku giną odrębne jednostkowości indywidualnego życia. Negatywna tożsamość, w której rodzaj powraca do siebie, tak jak jest z jednej strony wytwarzaniem jednostkowości, tak jest z drugiej jej znoszeniem i tym samym jest rodzajem zbiegającym się 429 z sobą samym, jest stającą się dla siebie ogólnością idei. W stawaniu się rodzajem umiera bezpośredniość żywej indywidualności, śmierć tego życia jest wyłanianiem się

600

Nauka o pojęciu. Idea

ducha. Idea, która jako rodzaj jest czymś samym w sobie, staje się czymś dla siebie, jeśli zniosła swą szczególność, którą stanowiły żywe pokolenia, i nadała sobie tym sa­ mym realność, która sama jest prostą ogólnością. Tym sa­ mym jest ona ideą, która odnosi się do siebie jako idea, ogólnością, której określonością i istnieniem jest ogól­ ność — idea poznania.

Rozdział drugi

IDEA POZNANIA Zycie jest ideą w swej bezpośredniości, czyli ideą jako jej niezrealizowane jeszcze w sobie samym pojęcie. W swym podziale (Urteil) idea jest poznaniem w ogóle. Pojęcie jest pojęciem dla siebie, jeśli egzystuje wolne jako abstrakcyjna ogólność, czyli jako rodzaj. Tym samym pojęcie jest własną czystą tożsamością z sobą samym, która w taki sposób odróżnia siebie w sobie samej, że to, co zostało odróżnione, nie jest żadną obiektywnością, lecz czymś, co także zostało wyzwolone w podmiotowość, czyli w formę prostej tożsamości (Gleichheit) z sobą samym, co oznacza, że przedmiotem pojęcia jest pojęcie samo. Jego realnością w ogóle jest forma jego istnienia. Wszystko spro­ wadza się do określenia przysługującego tej formie. Na określeniu tym polega różnica między tym, czym pojęcie jest samo w sobie, czyli jako podmiotowe, a tym, czym ono jest jako pogrążone w obiektywności, a następnie w idei życia. W idei życia pojęcie jest wprawdzie różne od swojej zewnętrznej realności i jest ustanowione dla siebie, ale ten swój byt dla siebie ma ono tylko jako tożsamość, która jest jego odnoszeniem się do siebie jako pogrążo­ nego w swojej podporządkowanej mu obiektywności albo odnoszeniem się do siebie jako do tkwiącej w nim sub­ stancjalnej formy. Wzniesienie się pojęcia ponad życie po­ lega na tym, że jego realność jest wyzwoloną w ogólność

602

Nauka o pojęciu. Idea

formą pojęciową. Dzięki temu prapodziałowi (Urteil) idea podwaja się na pojęcie subiektywne, którego realnością jest ono samo, i na pojęcie obiektywne, które istnieje jako 430 życie. Myślenie, duch, samowiedza — to określenia idei, o ile ma ona siebie samą za swój przedmiot, a jej istnienie, czyli określoność jej bytu jest jej własną różnicą, którą różni się ona od siebie samej. Metafizyka ducha albo jak to się przedtem częściej mó­ wiło — metafizyka duszy obracała się wokół takich określeń jak substancja prosta, niematerialność — określenia, pod które podkładało się jako podmiot wyobrażenie ducha zaczerpnięte ze świadomości empirycznej, a następnie pytano, jakie to orzeczniki zgodne są z postrzeżeniami. Była to procedura, która nie mogła dojść do niczego wię­ cej niż procedura stosowana w fizyce, polegająca na tym, by świat zjawisk sprowadzić do ogólnych praw i określeń refleksyjnych, ponieważ i tu u podłoża leżał tylko duch w swoim przejawianiu się. Co więcej, [metafizyka] musiała pozostać jeszcze daleko w tyle za nauką fizyki. Po­ nieważ duch jest nie tylko nieskończenie bogatszy niż natura i ponieważ jego istotę stanowi absolutna jedność przeciwieństw w pojęciu, to duch w swoim przejawianiu się i swoim odnoszeniu się do tego, co zewnętrzne, wy­ kazuje sprzeczność najwyższego stopnia i dlatego na po­ parcie każdego z przeciwstawiających się sobie określeń refleksyjnych można przytoczyć jakieś doświadczenie, a inaczej mówiąc — wychodząc z doświadczeń musi się na zasadzie formalnego wnioskowania mieć możność dojścia do przeciwstawnych określeń. Ponieważ orzecz­ niki bezpośrednio ujawniające się w zjawiskach należą jeszcze przede wszystkim do psychologii empirycznej, to na użytek rozważań metafizycznych pozostają właściwie tylko bardzo skąpe określenia refleksyjne.

Rozdział drugi. Idea poznania

603

Kant w swojej krytyce racjonalnej psychologii wytyka metafizyce tej tę niekonsekwencję, że jeśli ma ona być nauką racjonalną, to już przez najmniejszy nawet doda­ tek zaczerpnięty z postrzeżenia i dołączony do ogólnego wyobrażenia samowiedzy nauka ta zamieniłaby się w em­ piryczną i zmącona zostałaby jej rozumowa czystość oraz niezależność od wszelkiego doświadczenia . * Toteż nie pozostaje nic prócz prostego, pod względem treści zupełnie dla siebie pustego przedstawienia Ja — wyobra­ żenie, o którym nie można nawet powiedzieć, że jest pojęciem, ponieważ jest samą tylko świadomością towarzy­ szącą wszystkim pojęciom. Zgodnie z dalszymi wywodami Kanta, przez owo Ja lub ono (tę rzecz), które myśli, nie 431 przedstawiamy sobie nic więcej jak tylko transcendental­ ny podmiot myśli — X, które poznajemy tylko poprzez myśli, stanowiące jego orzeczniki, i o którym, w oddziele­ niu od tych myśli, nie możemy nigdy mieć najmniejszego .pojęcia ** To „Ja” ma przy tym, zgodnie z wyrażeniem sa­ mego Kanta, tę niedogodność, że aby cokolwiek o nim są­ dzić, zawsze musimy już się nim posługiwać. Świadomość ta jest bowiem nie tyle przedstawianiem, poprzez które odróżniony zostaje pewien szczegółowy przedmiot, ile formą przedstawiania w ogóle, jeśli ma się ono nazywać . *** poznaniem Paralogizm, który popełnia psychologia racjonalna, polega więc na tym, że modi samowiedzy zostają zamienione w myśleniu w pojęcia rozsądkowe, utwo­ rzone jakoby z jakiegoś przedmiotu, na tym, że owo „Ja myślę” ujmowane jest jako istota myśląca, jako rzecz sama w sobie, i tym samym z faktu, że Ja występuje w świa­ * Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 53. " Tamże, s. 55. *** Tamże, s. 56.

604

Nauka o pojęciu. Idea

domości zawsze jako podmiot, i to jako singularny, przy całej różnorodności wyobrażenia tożsamy i odróżniają­ cy mnie od tej różnorodności jako zewnętrznej — z tego faktu wyciąga się niesłuszny wniosek, że Ja jest pewną substancją, a następnie czymś jakościowo prostym, jakimś jednym i egzystencją niezależną od rzeczy przestrzennych i czasowych. Przytoczyłem tu bardziej szczegółowe wyjątki z tego przedstawienia sprawy, ponieważ pozwalają nam one po­ znać w sposób określony zarówno charakter poglądów dawnej metafizyki na duszę, jak i szczególnie charakter krytyki, która doprowadziła do jej obalenia. Dawna meta­ fizyka stawiała sobie za cel określenie abstrakcyjnej istoty duszy. Wychodziła ona przy tym pierwotnie z postrze­ żenia, a jego empiryczną ogólność oraz określenie reflek­ syjne, które w jednostkowości tego, co rzeczywiste, jest w ogóle czymś zewnętrznym, zamieniała w przytoczone określenia istoty. Kant brał przy tym pod uwagę w ogóle tylko stan współczesnej mu metafizyki, która w lwiej czę­ ści nie wychodziła poza takie abstrakcyjne, jednostronne i pozbawione dialektyki określenia. Naprawdę spekulatywnych idei dawnych filozofów o pojęciu ducha nie brał on pod uwagę i nie rozpatrywał ich, W swojej krytyce owych określeń poszedł on po prostu śladem sceptycz­ nej maniery Hume’a, polegającej na tym, że trzyma się 432 on ściśle tego, jak Ja przejawia się w samowiedzy, ale po­ nieważ poznana ma tu być istota tego Ja — rzecz sama w sobie — to odrzucić należy z tego wszystko, co empi­ ryczne, a jeśli tak, to nie pozostaje tu nic prócz owego przejawiania się „Ja myślę”, które towarzyszy wszystkim wyobrażeniom i o którym nie mamy najmniejszego nawet pojęcia. Rzecz jasna, należy się zgodzić z tym, że ani o Ja, ani o czymkolwiek innym, nawet o pojęciu samym,

Rozdział drugi. Idea poznania

605

nie można mieć najmniejszego pojęcia, jeśli się go nie uj­ mie pojęciowo, lecz poprzestaje się tylko na prostych nie­ zmiennych wyobrażeniach i nazwach. Dziwna jest myśl — jeśli można to w ogóle nazwać myślą — że ja muszę posługiwać się swoim Ja już po to, by wydać sąd o Ja. Ja, które posługuje się samowiedzą jako pewnym środkiem, aby wydać sąd, jest oczywiście pewnym „X”, o którym — podobnie jak i o warunkach owego posługiwania się — nie możemy mieć najmniejszego nawet pojęcia. Ale wręcz śmieszne jest tę naturę samowiedzy — czyli to, że Ja my­ śli samo siebie, że Ja nie może być pomyślane bez tego, by nie było Ja, które myśli — nazywać niedogodnością albo kołem, które miałoby być czymś błędnym — stosunek, dzięki któremu w bezpośredniej empirycznej samowie­ dzy ujawnia się absolutna, wieczna natura jej samej oraz pojęcia, a ujawnia się dlatego, że samowiedza jest właśnie czystym pojęciem istniejącym, a więc empirycznie postrzegalnym, że jest absolutnym odnoszeniem siebie do siebie samej, które jako rozdzielający sąd czyni siebie przed­ miotem i polega tylko na tym, by dzięki temu uczynić się owym kołem. Kamień nie cierpi na taką niedogodność. Jeśli ma zostać pomyślany lub jeśli trzeba wydać o nim sąd, nie staje sam sobie na swej drodze. Jest wolny od trudu posługiwania się sobą samym w całej tej procedu­ rze. Coś innego poza nim musi wziąć na siebie ten trud. Błędność, której te wyobrażenia, zasługujące na mia­ no barbarzyńskich, dopatrują się w tym, że przy myśleniu o Ja nie można opuścić tego Ja jako podmiotu — błędność ta przybiera następnie także na odwrót taką postać, że Ja przejawia się tylko jako podmiot świadomości, a inaczej mówiąc — ja mogę posługiwać się sobą tylko jako podmio­ tem sądu przy braku oglądu, dzięki któremu „Ja” mogło­ by być dane jako przedmiot, a pojęcie rzeczy, która może

606

Nauka o pojęciu. Idea

mieć egzystencję tylko jako podmiot, nie pociąga jeszcze 433 za sobą wcale realności obiektywnej. Jeśli do tego, by coś było obiektywne, wymaga się zewnętrznego oglądu określonego w czasie i przestrzeni, a tego właśnie oglą­ du brak — to widać z tego jasno, że przez obiektywność rozumie się tu tylko ową realność zmysłową, wzniesienie się ponad którą jest warunkiem myślenia i prawdy. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że jeśli ujmujemy Ja w spo­ sób bezpojęciowy jako proste samo tylko wyobrażenie, tak jak mówimy o Ja w sferze potocznej świadomości, to owo Ja jest określeniem abstrakcyjnym, a nie owym od­ noszeniem się do siebie, które samo siebie ma za swój przedmiot. Owo Ja jest tym samym tylko jednym z termi­ nów skrajnych, jednostronnym podmiotem bez własnej obiektywności, albo byłoby tylko przedmiotem bez pod­ miotowości, mianowicie wtedy, gdyby wspomniana wy­ żej niedogodność nie sprawiała, że od Ja jako przedmio­ tu nie można oddzielić myślącego podmiotu. Faktycznie jednak ta sama niedogodność zachodzi również przy pierwszym określeniu, przy Ja jako podmiocie. Ja myśli o czymś — albo o sobie, albo o czymś innym. Ta nierozdzielność dwóch form, w których Ja przeciwstawia siebie samemu sobie, należy do najbardziej własnej natury po­ jęcia Ja i natury pojęcia samego. Ona właśnie jest tym, do czego Kant nie chce dopuścić, byleby tylko trwale za­ chować owo siebie w sobie nieodróżniające i tym samym przecież tylko bezpojęciowe wyobrażenie. Wprawdzie taki pozbawiony pojęcia twór może oczywiście przeciwstawić się abstrakcyjnym określeniom metafizycznym czy kate­ goriom dawnej metafizyki, gdyż pod względem jedno­ stronności stoi ona na jednym z nimi poziomie, chociaż kategorie poprzedniej metafizyki stanowią mimo wszyst­ ko wyższy poziom myślenia. Tym bardziej zaś biednym

Rozdział drugi. Idea poznania

607

i pustym okazuje się ten twór w porównaniu z głębszymi ideami dawnej filozofii, dotyczącymi pojęcia duszy czy też pojęcia myślenia, jak na przykład naprawdę spekulatywne idee Arystotelesa. Jeśli filozofia Kantowska zajęła się w swych badaniach wymienionymi wyżej określenia­ mi refleksyjnymi, to tym bardziej powinna była zająć się zbadaniem owej abstrakcji pustego Ja, owej domniema­ nej idei rzeczy samej w sobie, która właśnie z powodu swej abstrakcyjności okazuje się raczej czymś zupełnie nieprawdziwym. Doświadczenie owej niedogodności, na którą uskarżał się Kant, jest samo empirycznym faktem, w którym wyraża się nieprawda owej abstrakcji. Kantowska krytyka psychologii racjonalnej wspomi­ na tylko o Mendelssohnowskim dowodzie trwałości du­ szy, a ja przytoczę tu jeszcze obalenie tego dowodu ze względu na niezwykłość tego, co dowodowi temu zostało 434 przeciwstawione. Dowód Mendelssohna opiera się na za­ łożeniu, że dusza jest czymś prostym i dlatego nie może się zmieniać, nie może przechodzić w czasie w „inne”. Ja­ kościowa niezłożoność to rozpatrzona przez nas wyżej forma abstrakcji w ogóle. Jako określoność jakościową badaliśmy ją w sferze bytu i wykazaliśmy, że to, co ja­ kościowe, będąc taką abstrakcyjnie siebie do siebie od­ noszącą określonością, jest raczej właśnie dlatego czymś dialektycznym i tylko przechodzeniem w „inne”. Nato­ miast rozpatrując pojęcie wykazaliśmy, że rozważając je od strony jego trwałości, niezniszczalności i nieprze­ mijalności jest ono, przeciwnie, tym, co istnieje samo w sobie i dla siebie, i tym, co wieczne, ponieważ poję­ cie nie jest abstrakcyjną, lecz konkretną niezłożonością, nie jest określonością odnoszącą w sposób abstrakcyjny siebie do siebie, lecz jednością samego siebie ze swym „in­ nym", w które nie może ono więc przejść w taki sposób,

608

Nauka o pojęciu. Idea

by się w nim zmieniło, nie może właśnie dlatego, że tym „innym”, określonością, jest ono samo i w tym swoim przechodzeniu dochodzi zatem tylko do samego siebie. Krytyka Kantowska * przeciwstawia temu jakościowemu określeniu jedności pojęcia określenie ilościowe. Jakkol­ wiek dusza nie jest różnorodnością na zewnątrz siebie istniejących momentów i nie zawiera w sobie wielkości ekstensywnej, to świadomości przysługuje przecież jakiś stopień, a dusza, tak jak wszystko, co egzystuje, ma pewną wielkość intensywną. Tym samym jednak zostaje ustano­ wiona możliwość przechodzenia jej w nicość przez stop­ niowe zanikanie. Czymże jest to obalenie, jeśli nie zasto­ sowaniem pewnej kategorii bytu, wielkości intensywnej, do ducha? — określenie, które nie ma w sobie prawdy i które w obrębie pojęcia jest raczej czymś, co zostało zniesione. Metafizyka — nawet ta, która ograniczała się do nie­ zmiennych pojęć rozsądkowych i nie wzniosła się do myślenia spekulatywnego oraz do natury pojęcia i idei — stawiała sobie za cel poznanie prawdy i badała swoje przedmioty z punktu widzenia tego, czy są one czymś prawdziwym, czy nie, czy są substancjami, czy fenome­ nami. Zwycięstwo, które krytyka Kantowska odniosła nad metafizyką, polega jednak raczej na tym, aby same rozważania, których celem jest prawda, oraz sam ten cel usunąć. Nie stawia ona w ogóle jedynego interesującego tu pytania, czyli tego, czy pewien określony podmiot 435 — w danym wypadku abstrakcyjne Ja wyobrażenia - za­ wiera sam w sobie i dla siebie prawdę. Jeśli się jednak poprzestaje na zjawisku i na tym, co w potocznej świado­ mości staje się udziałem samego tylko wyobrażenia — to

Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 124 nn.

Rozdział drugi. Idea poznania

609

jest to równoznaczne z rezygnacją z pojęcia i z filozofii. Wszystko, co wychodzi poza zjawisko i wyobrażenie, nosi w krytyce Kantowskiej nazwę czegoś, co przekracza granice [naszego poznania] i do czego rozum w żadnym wypadku nie jest uprawniony. Faktycznie jednak pojęcie wykracza poza to, co jest pozbawione pojęcia, a pierw­ szym uprawnieniem do tego jest z jednej strony pojęcie samo, a z drugiej - z negatywnego punktu widzenia nieprawda zjawiska i wyobrażenia oraz takich abstrakcji jak rzeczy same w sobie i owo Ja, które nie powinno być dla siebie przedmiotem. W kontekście naszych logicznych rozważań idea życia jest tym, z czego wyłoniła się idea ducha, albo — co ozna­ cza to samo — idea ducha okazała się prawdą idei życia. Jako taki rezultat idea ducha sama w sobie i dla siebie ma swoją prawdę, z którą można następnie porównać także to, co empiryczne, czyli przejawianie się ducha, aby sprawdzić, w jakiej mierze jest ono z nim zgodne. Ale to, co empiryczne, może jednak samo zostać ujęte tylko dzięki idei i o ile wychodzi się właśnie od niej. Co się tyczy życia, to widzieliśmy, że jest ono ideą, ale za­ razem okazało się, że nie jest ono jeszcze jej prawdzi­ wym przedstawieniem (Darstellung) albo prawdziwym sposobem jej istnienia. W sferze życia realność idei wy­ stępuje bowiem jako jednostkowość. Natomiast ogólność, czyli rodzaj jest tym, co wewnętrzne. Prawda życia ja­ ko absolutnej negatywnej jedności polega więc na tym, by abstrakcyjną, czyli — co oznacza tu jedno i to samo — bez­ pośrednią jednostkowość znieść i jako to, co tożsame, być ze sobą tożsamym, by jako rodzaj być tożsamym (gleich) z sobą samym. Tą ideą jest właśnie duch. O tym można jednak jeszcze powiedzieć, że duch rozpatrywany jest tutaj w postaci, jaka przysługuje idei jako idei logicznej.

610

Nauka o pojęciu. Idea

Idea ma bowiem jeszcze inne postacie, o których można tu wspomnieć tylko mimochodem i które powinny być rozpatrywane w konkretnych naukach o duchu, miano­ wicie jako dusza, świadomość i duch jako taki. Nazwą „dusza” posługiwano się zazwyczaj dla określe­ nia jednostkowego skończonego ducha w ogóle, a racjonal­ na albo empiryczna nauka o duszy miała oznaczać tyle, co 436 nauka o duchu. Przy wyrazie „dusza” nasuwa się wyobra­ żenie, że jest ona rzeczą, tak jak inne rzeczy. Pytamy ojej siedzibę, o określenie przestrzenne, skąd działają jej siły. Co więcej, pytamy o to, w jaki sposób rzecz ta jest nieprzemi­ jająca, w jaki sposób, podporządkowana warunkom czasowości, nie podlega jednak w nich zmianie. System oparty na monadach podnosi materię do poziomu czegoś o cha­ rakterze duszy. Zgodnie z tym poglądem dusza jest ato­ mem, tak jak atomy materii w ogóle, jest atomem, który wznosząc się jak para z filiżanki kawy, za sprawą szczęśli­ wych okoliczności zdolna jest rozwinąć się w duszę. Tylko większa niejasność wyobrażania odróżnia monadę od ta­ kiej rzeczy, która przejawia się jako dusza. Pojęcie istniejące dla siebie samego występuje także koniecznie w bezpośrednim istnieniu. W tej substancjal­ nej tożsamości z życiem, w jego pogrążeniu się w swą zewnętrzność pojęcie należałoby rozpatrywać w antro­ pologii. Ale także dla antropologii metafizyka, w której forma bezpośredniości pojęcia staje się duszą-rzeczą (Seelending), atomem równym atomom materii, musi pozo­ stać czymś obcym. Antropologii powinno się pozostawić tylko te mroczne regiony, w których duch podlega- jak to się zwykle mówiło - wpływom syderalnym i terrestralnym, w których jako duch naturalny żyje w sympatycznej łączności z naturą i dowiaduje się o jej zmianach w snach i przeczuciach, ma swą siedzibę w mózgu, sercu, ganglio-

Rozdział drugi. Idea poznania

611

nach, wątrobie itd., tej wątrobie, której według Platona Bóg - aby i nierozumna część objęta była jego dobrocią i uczestniczyła w tym, co wyższe — użyczył daru prze­ powiadania: dar, ponad który wyższy jest człowiek po­ siadający samowiedzę. Do tej nierozumnej strony należy następnie stosunek wyobrażania do wyższej czynności duchowej, o ile czynność ta podporządkowana jest w jed­ nostkowym podmiocie grze zupełnie przypadkowych cielesnych właściwości, zewnętrznych wpływów i jed­ nostkowych okoliczności. Ta najniższa z konkretnych postaci, w której duch pogrążony jest w materialność, ma swoją bezpośrednią wyższą postać w świadomości. W tej formie wolne pojęcie, jako dla siebie istniejące Ja, wycofało się z obiektywności, ale zarazem odnosi się do niej jak do swego „innego”, jako do przeciwstawnego sobie przedmiotu. Ponieważ duch nie występuje już tu jako dusza, lecz bezpośredniość bytu ma dla ducha w jego pewności samego siebie raczej zna­ 437 czenie czegoś negatywnego, to tożsamość z sobą samym, w jakiej duch występuje w przedmiocie zarazem ma jesz­ cze tylko charakter pozoru, ponieważ przedmiotowość ma tu jeszcze także formę czegoś, co istnieje samo w so­ bie. Ten szczebel jest przedmiotem Fenomenologii ducha, nauki, która zajmuje miejsce pośrodku między duchem naturalnym a duchem jako takim i która istniejącego dla siebie ducha rozpatruje jednocześnie w jego odnoszeniu się do swego „innego”, określonego dlatego — jak pamiętamy — jako przedmiot sam w sobie istniejący i zarazem jako ne­ gowany - nauki, która rozpatruje ducha jako przejawiają­ cego się, jako przedstawiającego siebie w swoim własnym przeciwieństwie. Wyższą prawdą tej formy jest jednak duch dla siebie, dla którego przedmiot istniejący dla świadomości sam w sobie

612

Nauka o pojęciu. Idea

przybiera formę określenia przysługującego duchowi sa­ memu — formę wyobrażenia w ogóle. Duch ten jako taki, który działa na określenia jako na swoje własne określenia — na czucia (Gefiihle), wyobrażenia i myśli — jest też o tyle w sobie i w swojej formie nieskończony. Rozpatrywanie tego szczebla należy do właściwej nauki o duchu, która obejmowałaby to, co stanowi przedmiot zwykłej psycho­ logii empirycznej, ale która — aby być nauką o duchu — nie mogłaby przystępować do dzieła w sposób empiryczny, lecz musiałaby być ujęta w sposób naukowy. Duch jest na tym szczeblu duchem skończonym o tyle, o ile treść jego określoności jest bezpośrednia, jest dana. Przedmiotem tej nauki powinno być przedstawienie procesu, w którym duch uwalnia się od tej swojej określoności i zmierza do ujęcia swojej prawdy — ducha nieskończonego. Natomiast idea ducha, jako taka, która jest przedmio­ tem logicznym, ma swoje miejsce już w obrębie nauki czystej. Zadaniem tej nauki nie jest zatem przedstawienie procesu, który duch przebywa jako spleciony z przyrodą, bezpośrednią określonością i materiałem albo wyobra­ żeniem, czyli tego, co jest przedmiotem wspomnianych wyżej trzech nauk. Ma ona ten proces już za sobą, czy­ li — co oznacza to samo - raczej przed sobą. Za sobą o ile uważamy logikę za ostatnią naukę. Przed sobą - o ile uważamy ją za pierwszą, z której dopiero idea przechodzi w naturę. Toteż podobnie jak Ja z samego pojęcia natury okazało się jej prawdą, jest ono w logicznej idei ducha od razu pojęciem wolnym, które w swoim podziale (Urteil) 438 jest samo dla siebie przedmiotem, jest pojęciem jako idea. Ale nawet i w tej postaci idea nie jest jeszcze czymś do­ prowadzonym do końca. Choć idea ta jest wprawdzie pojęciem wolnym, które ma siebie samo za swój przedmiot, to jest ona bezpośred­

Rozdział drugi. Idea poznania

613

nio, właśnie dlatego, że jest bezpośrednia, jeszcze ideą w swej podmiotowości i tym samym w swojej skończono­ ści w ogóle. Jest ona celem, który ma się dopiero zrealizo­ wać, a inaczej mówiąc - jest to idea absolutna sama jeszcze w swym przejawianiu się. Tym, czego idea ta szuka, jest prawda, owa tożsamość samego pojęcia i realności — ale tymczasem dopiero ona jej szuka. Tutaj jest ona bowiem taką, jaką jest jeszcze na początku, jest jeszcze czymś podmiotowym. Przedmiot, który istnieje dla pojęcia, jest zatem wprawdzie również tu przedmiotem danym, ale nie wstępuje w podmiot ani jako obiekt oddziałujący, ani jako przedmiot w tych swoich właściwościach, jakie ma dla siebie samego, ani jako wyobrażenie, lecz podmiot przekształca go w pewne określenie pojęciowe. Pojęcie jest właśnie tym, co jest czynne w przedmiocie, tym, co od­ nosi w nim siebie do siebie i przez to, że nadaje sobie w przedmiocie swoją realność, odnajduje prawdę. Idea jest więc teraz jednym z terminów skrajnych wnioskowania jako pojęcie, którego podmiotową realno­ ścią jako celu jest ono samo. Drugim terminem skrajnym jest granica podmiotowości — świat obiektywny. Obydwa terminy skrajne są tożsame pod tym względem, że stano­ wią ideę. Po pierwsze, ich jedność jest jednością pojęcia, które w jednym terminie skrajnym jest tylko dla siebie, w drugim tylko samo w sobie. Po drugie, w jednym real­ ność występuje jako abstrakcyjna, a w drugim w swojej konkretnej zewnętrzności — jedność zostaje teraz przez poznanie ustanowiona. Ponieważ tym, co stanowi tu punkt wyjścia, jest subiektywna idea jako cel, to jedność ta jest dopiero tylko terminem średnim. Podmiot pozna­ jący poprzez określoność swego pojęcia, czyli poprzez abstrakcyjny byt dla siebie, odnosi się wprawdzie do pewnego świata zewnętrznego, ale czyni to w absolutnej

614

Nauka o pojęciu. Idea

pewności samego siebie, po to, aby swoją realność w so­ bie samym — tę prawdę formalną - wznieść do poziomu prawdy realnej. W swoim pojęciu posiada on całą istot­ ność świata obiektywnego. Proces podmiotu poznającego polega na tym, by konkretną treść świata ustanowić dla siebie jako tożsamą z pojęciem i na odwrót, pojęcie usta­ nowić jako tożsame z obiektywnością. Idea zjawiska jest bezpośrednio ideą teoretyczną, po439 znaniem jako takim. Bezpośrednio świat obiektywny ma bowiem formę bezpośredniości, czyli bytu dla istniejącego dla siebie pojęcia, podobnie jak pojęcie jest tymczasem dla siebie tylko abstrakcyjnym, jeszcze w sobie zamkniętym pojęciem siebie samego. Dlatego też jest ono tylko formą. Realność, którą pojęcie ma w sobie samym, to tylko jego proste określenia ogólności i szczegółowości. Natomiast jednostkowość, czyli określoność określoną — treść — otrzy­ muje ta forma z zewnątrz. A. IDEA PRAWDY

Idea podmiotowa jest — po pierwsze — popędem. Jest ona bowiem sprzecznością pojęcia polegającą na tym, by mieć siebie za swój przedmiot i być dla siebie swą realnością, ale w taki sposób, by przedmiot jako „inne” nie był jednak w stosunku do pojęcia czymś samoistnym, czyli by jego własna różnica od siebie samego nie miała zarazem istot­ nego określenia różności i obojętnego istnienia. Popęd ma więc określoność polegającą na tym, by znieść swoją własną podmiotowość, by swoją dopiero tylko abstrakcyjną real­ ność uczynić konkretną i zapełnić treścią [zaczerpniętą] ze świata ustanowionego przez podmiotowość popędu. Z drugiej strony pojęcie określa się dzięki temu w spo­ sób następujący: Pojęcie jest wprawdzie absolutną pew­

Rozdział drugi. Idea prawdy

615

nością samego siebie, ale jego bytowi dla siebie przeciw­ stawia się ustanowiony przez niego pewien istniejący sam w sobie świat — którego obojętne bycie „innym” ma jednak dla przysługującej pojęciu pewności samego siebie war­ tość tylko czegoś nieistotnego. Pojęcie jest więc popędem do zniesienia tej inności oraz do tego, by w przedmiocie oglądać swą tożsamość z sobą samym. Ponieważ ta refleksja-w-sobie jest zniesionym przeciwieństwem i usta­ nowioną, dla podmiotu wytworzoną, jednostkowością, która początkowo przejawia się w postaci założonego bytu samego w sobie, to byt ten jest wytworzoną z przeci­ wieństwa tożsamością formy z sobą samą — tożsamością, która określona jest tym samym jako obojętna w stosun­ ku do formy w jej różności i jest treścią. Popęd ten jest też dlatego dążeniem do prawdy jako takiej, która zawarta jest w poznaniu, a więc do prawdy jako idei teoretycznej we właściwym tego słowa znacze­ niu. Jeśli prawda obiektywna jest ideą samą jako realność odpowiadająca pojęciu, a przedmiot może dlatego mieć albo nie mieć w sobie samym prawdy, to w przeciwień­ stwie do tego bardziej określony sens prawdy polega na tym, że jest ona nią dla pojęcia podmiotowego albo w nim, w wiedzy. Prawda jest stosunkiem występują­ cym w sądzie pojęcia — w sądzie, który okazał się formal­ 440 nym sądem prawdy. W nim bowiem orzecznik nie jest tylko obiektywnością pojęcia, lecz także odniesieniem porównującym pojęcie rzeczy i jej rzeczywistość. Ta realizacja pojęcia jest teoretyczna, jeśli jako forma jest ono jeszcze określeniem czegoś podmiotowego, czy­ li ma dla podmiotu takie określenie, że jest czymś jego własnym. Ponieważ poznanie jest ideą jako cel, czyli jako idea podmiotowa, to negacja świata założonego jako świat istniejący sam w sobie jest negacją pierwszą. Kon­

616

Nauka o pojęciu. Idea

kluzja, w której to, co obiektywne, zostaje ustanowione w tym, co subiektywne, ma więc także tylko to znacze­ nie, że byt sam w sobie jest jako podmiotowy, czyli jako określenie pojęciowe tylko ustanowiony i dlatego nie jest takim sam w sobie i dla siebie. Dlatego konkluzja do­ chodzi tylko do pewnej neutralnej jedności, czyli do pew­ nej syntezy, czyli do jedności takich [momentów], które — pierwotnie oddzielone — zostały tym samym tylko ze­ wnętrznie połączone. Toteż ponieważ w poznaniu tym pojęcie ustanawia przedmiot jako swój własny, idea nadaje sobie tylko taką treść, której podłoże jest czymś danym i w której zniesiona została tylko forma zewnętrzności. Dlatego też poznanie to zachowuje w swoim zrealizowa­ nym celu jeszcze swoją skończoność — w swoim celu nie osiągnęło ono zarazem swego celu, a w swojej prawdzie nie doszło jeszcze do prawdy. Jeśli bowiem w osiągnię­ tym rezultacie treść ma jeszcze określenie czegoś danego, to założony, przeciwstawiający się pojęciu byt sam w so­ bie nie został jeszcze zniesiony. Toteż jedność pojęcia i realności — prawda — również nie jest w tym rezultacie zawarta. Dziwną koleją rzeczy trzymano się w ostatnich cza­ sach tej właśnie strony skończoności i uważano ją za abso­ lutny stosunek poznawczy — jak gdyby skończoność jako taka miała być absolutem. Z tego punktu widzenia przy­ pisuje się przedmiotowi charakter nieznanej rzeczy samej w sobie poza poznaniem i tę rzecz samą w sobie, a tym samym także i prawdę uważa się za leżącą absolutnie po tamtej stronie poznania. Określeniom myślowym w ogó­ le, kategoriom, określeniom refleksyjnym, a także poję­ ciu formalnemu i jego momentom nadana tu zostaje nie 441 taka ranga, że są same w sobie i dla siebie określeniami skończonymi, lecz taka, że są takimi określeniami w tym

Rozdział drugi. Idea prawdy

617

sensie, że w przeciwieństwie do owej pustej rzeczy samej w sobie są czymś subiektywnym. Uznawanie tego stosun­ ku nieprawdy poznania za prawdziwy jest błędem, który w ostatnich czasach stał się mniemaniem powszechnym. Z tego określenia poznania skończonego staje się bez­ pośrednio jasne, że jest ono sprzecznością, która znosi sama siebie, sprzecznością prawdy, która zarazem nie powinna być prawdą, sprzecznością poznania tego, co jest, które zarazem tej rzeczy samej w sobie nie poznaje. Wraz z załamaniem się tej sprzeczności załamuje się też jej treść — subiektywne poznanie i rzecz sama w so­ bie — czyli ta treść okazuje się czymś nieprawdziwym. Poznanie musi jednak przez swój własny ruch (Gang) rozwiązać swoją skończoność i tym samym także swoją sprzeczność. Nasze rozważania dotyczące poznania są tylko pewną zewnętrzną refleksją. Tymczasem samo po­ jęcie jest właśnie tym, co jest dla siebie celem, jest więc tym, co przez swoją realizację urzeczywistnia (ausfuhrt) samo siebie i właśnie w tym urzeczywistnianiu znosi własną subiektywność oraz założony byt sam w sobie. Powinniśmy więc rozpatrzyć poznanie w nim samym, w jego czynności pozytywnej. Ponieważ idea ta jest — jak wykazaliśmy — popędem pojęcia do tego, by zrealizować siebie dla siebie samego, to jego czynność polega na tym, by określić przedmiot i przez to określanie odnosić się w nim jako czymś tożsamym do siebie samego. Przed­ miot jest w ogóle czymś bezwzględnie określalnym, a w obrębie idei ma tę istotną cechę charakterystyczną, że nie jest sam w sobie i dla siebie przeciwieństwem poję­ cia. Ponieważ poznanie to jest jeszcze poznaniem skoń­ czonym, a nie spekulatywnym, to założona obiektywność nie przybrała jeszcze dla poznania takiej postaci, że w so­ bie samej jest bezwzględnie tylko pojęciem i nie zawiera

618

Nauka o pojęciu. Idea

nic dla siebie szczegółowego będącego przeciwieństwem pojęcia. Ale przez to, że obiektywność ta uchodzi za ist­ niejącą w sobie i leży po „tamtej stronie”, przysługuje jej owa określoność, że jest określalną przez pojęcie w istocie rzeczy dlatego, że idea jest istniejącym dla siebie poję­ ciem i bezwzględną nieskończonością w sobie, w której przedmiot jest zniesiony sam w sobie, a celem jest jeszcze tylko to, by znieść go również dla siebie. Przedmiot zo­ staje więc przez ideę poznania wprawdzie założony jako istniejący sam w sobie, ale w sposób istotny w obrębie sto­ sunku polegającego na tym, że idea pewna samej siebie oraz nicości tego przeciwieństwa dochodzi do realizacji swego pojęcia. 442 A zatem we wnioskowaniu, poprzez które subiektyw­ na idea zbiega się z obiektywnością, pierwszą przesłankę stanowi ta sama forma bezpośredniego opanowywania przedmiotu i odnoszenia pojęcia do niego, z którą spo­ tkaliśmy się już w stosunku celowości. Czynność pojęcia określająca przedmiot jest bezpośrednim przekazywa­ niem i nienapotykającym oporu jego rozprzestrzenianiem się na przedmiot. Pojęcie pozostaje w tym wszystkim w czystej tożsamości z sobą samym. Ale to jego bezpo­ średnia refleksja w sobie zawiera w sobie również okre­ ślenie obiektywnej bezpośredniości. To, co dla pojęcia jest jego własnym określeniem, jest w równym stopniu także pewnym bytem, ponieważ określenie to jest pierw­ szą negacją założenia. Dlatego też określenie ustanowio­ ne [przez pojęcie] uchodzi w równej mierze za pewne założenie tylko odkryte, za ujmowanie czegoś, co dane, w którym czynność pojęcia polega raczej tylko na tym, by odnosić się negatywnie do samego siebie, by nie wtrą­ cać się do tego, co się zastaje jako dane i uczynić siebie czymś pasywnym, aby to, co się zastaje, mogło ukazać się

Rozdział drugi. Idea prawdy

619

nie jako określone przez podmiot, lecz takim, jakim ono jest w sobie samym. Poznanie, o którym mowa, nie przejawia się więc w owej przesłance nawet jako zastosowanie określeń lo­ gicznych, lecz tylko jako otrzymywanie i ujmowanie ich jako zastanych, a czynność tego poznania przejawia się jako ograniczona tylko do tego, by pewną subiektyw­ ną przeszkodę, jakąś jego zewnętrzną łupinę z przed­ miotu usunąć. Poznanie to jest poznaniem analitycznym.

a) Poznanie analityczne Często spotykamy się z takim określeniem różnicy między poznaniem analitycznym a syntetycznym, że jedno przechodzi od tego, co znane, do tego, co niezna­ ne, a drugie od tego, co nieznane, do tego, co znane. Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się tej różnicy, okaże się rzeczą trudną odkrycie w niej jakiejś określonej myśli, nie mó­ wiąc już o wykryciu w niej pojęcia. Można powiedzieć, że poznanie zaczyna się w ogóle od jakiejś nieznajomości, ponieważ nie można dopiero poznawać tego, co jest już nam znane. Ale również i na odwrót: poznanie rozpo­ czyna od czegoś, co jest nam znane. Jest to twierdzenie tautologiczne: to, od czego poznanie rozpoczyna, a więc to, co ono rzeczywiście poznaje, jest właśnie dlatego czymś, co jest nam znane. To, co jeszcze nie zostało po­ znane i ma dopiero być poznane później, nie jest jeszcze nam znane. O tyle też trzeba powiedzieć, że poznanie, 443 jeśli się ono już raz rozpoczęło, przechodzi zawsze od tego, co jest nam znane, do tego, co jest nam nieznane. To, co stanowi odróżniającą cechę poznania anali­ tycznego, określiło się już w ten sposób, że poznaniu temu jako pierwszej przesłance całego wnioskowania nie

620

Nauka o pojęciu. Idea

przysługuje jeszcze zapośredniczenie, lecz jest bezpo­ średnim, niezawierającym jeszcze inności przekazaniem pojęcia, przekazaniem, w którym czynność wyzbywa się swej negatywności. Ale ta bezpośredniość odniesienia jest jednak mimo wszystko sama zapośredniczeniem, ponieważ jest negatywnym odnoszeniem się pojęcia do przedmiotu, tylko że takim, które samo się unicestwia i zamienia się w coś prostego i tożsamego. Ta refleksja w sobie jest czymś tylko subiektywnym, ponieważ w zapośredniczeniu tym różnica występuje jeszcze tylko jako istniejące samo w sobie założenie, jako różność przedmiotu w sobie. Toteż określenie, które wskutek tego odnosze­ nia się dochodzi do skutku, jest formą prostej tożsamości — abstrakcyjnej ogólności. Tożsamość ta jest więc w ogó­ le zasadą poznania analitycznego, a przejście w „inne”, powiązanie momentów różnych zostało z tego poznania, z jego czynności wyłączone. Rozpatrując bliżej poznanie analityczne, okazuje się, że tym, od czego w poznaniu tym się rozpoczyna, jest pewien założony, a tym samym jednostkowy, konkretny przedmiot, przy czym obojętne jest, czy jest to przed­ miot już gotowy dla wyobrażenia, czy występuje tylko jako zadanie, jako dany tylko w swoich okolicznościach i warunkach, ale jeszcze z nich niewydobyty dla siebie i nieukazany w swej prostej samoistności. Analiza przed­ miotu nie może wobec tego polegać na tym, że zostaje on tylko rozłożony (aufgelóst) na poszczególne wyobra­ żenia, jakie może w sobie zawierać. Takie rozłożenie na wyobrażenia oraz ich ujęcie jest sprawą nienależącą do poznania, lecz dotyczy tylko pewnej bliższej znajo­ mości, pewnego określenia w obrębie sfery wyobrażania. Wynikiem analizy, ponieważ jej podstawą jest pojęcie, są zasadniczo określenia pojęciowe i to jako takie, które

Rozdział drugi. Idea prawdy

621

są bezpośrednio zawarte w przedmiocie. Przy rozpatrywa­ niu natury idei poznania okazało się, że czynność poję­ cia subiektywnego powinno się z jednej strony uważać tylko za rozwinięcie tego, co w przedmiocie już jest, gdyż 444 sam przedmiot nie jest niczym innym, jak tylko total­ nością pojęcia. Jest jednak rzeczą równie jednostronną wyobrażać sobie analizę w ten sposób, że w przedmiocie nie byłoby jakoby nic, co nie zostało weń włożone, jak jednostronnym jest mniemać, że otrzymywane określe­ nia są jakoby tylko z przedmiotu wydobywane. Pierwszy pogląd głosi - jak wiadomo — idealizm subiektywny, któ­ ry uważa czynność poznawania w analizie za tylko jed­ nostronne ustanawianie, za poznanie, po którego „dru­ giej stronie” pozostaje ukryta rzecz sama w sobie. Drugi pogląd należy do twierdzeń tak zwanego realizmu, który pojęcie subiektywne ujmuje jako pustą tożsamość wchła­ niającą w siebie z zewnątrz określenia myślowe. Ponieważ poznanie analityczne — przekształcenie pewnego dane­ go materiału w logiczne określenia — okazało się zarów­ no tym, jak i tamtym w jednym, ponieważ okazało się ustanawianiem, które określa się równie bezpośrednio jak zakładanie, to moment logiczny może ze względu na to drugie występować jako coś gotowego w przedmiocie, podobnie jak ze względu na to pierwsze występować jako produkt czysto podmiotowej działalności. Obydwu tych momentów nie można jednak oddzielić od siebie. Moment logiczny w swej abstrakcyjnej formie, w której wydobywa go analiza, istnieje niewątpliwie tylko w po­ znaniu, podobnie jak i na odwrót, moment ten jest nie tylko czymś ustanowionym, lecz także czymś istniejącym samym w sobie. Ponieważ poznanie analityczne jest wskazanym wyżej przekształceniem (Yerwandlung), to nie przechodzi ono

622

Nauka o pojęciu. Idea

przez żadne dalsze człony pośrednie, lecz określenie to jako takie jest czymś bezpośrednim i ma właśnie takie zna­ czenie, że jest własnością przedmiotu i samo w sobie do niego należy, a wobec tego zostaje ujęte na podstawie sa­ mego przedmiotu bez podmiotowego zapośredniczenia. — Ale poznanie powinno następnie być także pewnym ru­ chem naprzód, pewnym rozwinięciem różnic. A ponieważ zgodnie z określeniem, jakie poznaniu tu przysługuje, jest ono pozbawione pojęcia i niedialektyczne, to zawarta w nim różnica jest tylko różnicą daną, a jego ruch naprzód dokonuje się tylko w odniesieniu do określeń materiału. Jakiś immanentny ruch naprzód zdaje się przysługiwać poznaniu analitycznemu tylko o tyle, o ile wyprowadzone określenia myślowe mogą być na nowo przeanalizowane, o ile są czymś konkretnym. Najwyższym i ostatnim szcze­ blem tego analizowania jest abstrakcyjna istota najwyż­ sza albo abstrakcyjna podmiotowa tożsamość i przeciw­ stawna jej różność. Ale ten ruch naprzód nie jest jednak niczym innym jak tylko powtarzaniem pewnej pierwot­ nej czynności analizy, czyli ponownym określaniem tego, 445 co włączone już zostało w abstrakcyjną formę pojęciową jako konkretu, a następnie analizą tego konkretu, a potem ponownym określeniem wynikającej stąd abstrakcji jako konkretu i tak dalej. Ale określenia myślowe wydają się zawierać w sobie samych także pewne przejście. Jeśli przedmiot okre­ ślony został jako całość, to przechodzi się niewątpliwie od tego określenia do innego określenia - do takiego jak część, od przyczyny do innego określenia — takiego jak skutek itd. Ale wszystko to nie jest tu dlatego żadnym ruchem naprzód, że całość i części, przyczyna i skutek są stosunkami, i to dla tego formalnego poznania do tego stopnia gotowymi, że jedno określenie zastajemy jako

Rozdział drugi. Idea prawdy

623

w sposób istotny związane z drugim. Przedmiot, który został określony jako przyczyna lub jako część, jest tym samym określony przez cały stosunek, przez obie strony stosunku. Jakkolwiek sam w sobie stosunek ten jest czymś syntetycznym, to dla poznania analitycznego ten zwią­ zek jest w równym stopniu tylko czymś danym tak, jak każdy inny, zawarty w jego materiale, i dlatego też zwią­ zek ten nie należy do swoistych zadań tego poznania. Jest przy tym rzeczą obojętną czy taki związek zostaje określony jako aprioryczny czy aposterioryczny, ponie­ waż zostaje on ujęty jako zastany, czy też — jak to rów­ nież nazywano - jako fakt świadomości, zgodnie z któ­ rym z określeniem całości związane jest określenie części itd. Kant, który sformułował znane głębokie twierdzenie o syntetycznych sądach (Grundsatze) a priori i doszedł do tego, że ich źródłem jest jedność samowiedzy, a więc toż­ samość pojęcia z sobą samym, czerpie mimo to każdy określony związek, pojęcie stosunku i same syntetyczne zasady z logiki formalnej jako coś, co dane. Ich dedukcja powinna była polegać na przedstawieniu przejścia owej prostej jedności samowiedzy w jej określenia i różnice. Ale Kant zaoszczędził sobie trudu pokazania nam tego naprawdę syntetycznego ruchu naprzód pojęcia wytwa­ rzającego samo siebie. Arytmetyka oraz ogólniejsze nauki zajmujące się wy­ odrębnionymi wielkościami nazywane są, jak wiadomo, głównie naukami analitycznymi i analizą. Metoda po­ znawania stosowana w artymetyce jest rzeczywiście jak najbardziej immanentnie analityczna i należałoby tu pokrótce rozważyć, na czym to poznanie polega. Każ- 446 de w ogóle poznanie analityczne rozpoczyna od pewne­ go konkretnego materiału, który zawiera w sobie pewną przypadkową różnorodność. Każda różnica treści oraz

624

Nauka o pojęciu. Idea

przechodzenie do jakiejś dalszej treści zależy od tego konkretnego materiału. Natomiast materiał arytmetycz­ ny i algebraiczny jest już materiałem przetworzonym w coś zupełnie abstrakcyjnego i nieokreślonego, materia­ łem, z którego wyrugowano wszelką swoistość stosunku i dla którego każde określenie i powiązanie jest wobec tego czymś zewnętrznym. Takim materiałem jest zasada wyodrębnionej wielkości, jedno. Ta pozbawiona stosun­ ków niepodzielność (Atome) może zostać pomnożona w pewną wielość i zewnętrznie określona oraz połączo­ na w pewną liczebność. To mnożenie i ograniczanie jest jakimś pustym ruchem naprzód i pustym określaniem, które nie wychodzi poza tę właśnie zasadę abstrakcyjnej jedności. W jaki sposób liczby są następnie łączone i roz­ łączane — wszystko to zależy od ustanawiania ich przez poznającego. Kategorią, w obrębie której określenia te są przeprowadzane, jest w ogóle wielkość, ta zaś jest określo­ nością, która stała się obojętną, tak iż przedmiot nie ma żadnej takiej określoności, która byłaby mu immanentna, czyli takiej, która byłaby czymś danym poznaniu. Po­ nieważ poznanie przyjęło pewną przypadkową różność liczb, to liczby te stanowią materiał dla jakiegoś dalszego opracowania oraz dla różnorodnych stosunków. Wynaj­ dywanie i opracowanie tego rodzaju stosunków nie wydaje się — co prawda — niczym immanentnym analityczne­ mu poznaniu, lecz czymś przypadkowym i danym — co znajduje swój wyraz w tym, że stosunki te i odnoszące się do nich operacje wykłada się zwykle jedne po dru­ gich jako różne bez zaznaczenia jakiegoś wewnętrznego między nimi związku. Ale łatwo jest w tym wszystkim rozpoznać jakąś przewodnią zasadę — jest nią mianowi­ cie immanentna zasada analitycznej tożsamości, która w tym, co różne, występuje jako równość. Ruch naprzód

Rozdział drugi. Idea prawdy

625

polega tu na sprowadzaniu tego, co nierówne, do coraz większej równości. Aby przytoczyć tu przykłady podsta­ wowych elementarnych działań, to można powiedzieć, że dodawanie jest łączeniem liczb zupełnie przypadko­ wo nierównych, mnożenie natomiast łączeniem liczb rów­ nych, a następnie dochodzi tu jeszcze stosunek równości między liczebnością a jednością oraz stosunek potęgowy. Ponieważ określoność przedmiotu i stosunków jest tu określonością ustanowioną, to przeprowadzane z nimi dalsze działania są również zupełnie analityczne, a na­ uka analityczna nie zawiera w sobie twierdzeń jako zadań. 447 Twierdzenie analityczne zawiera w sobie zadanie już dla siebie rozwiązane, a cała różnica zewnętrzna, przypada­ jąca obu stronom zrównywanym przez twierdzenie, jest tak nieistotna, że takie twierdzenie mogłoby wydawać się banalną tożsamością. Kant uznał wprawdzie 5 + 7 = 12 za zdanie syntetyczne, ponieważ po jednej stronie to samo przedstawione zostaje w formie wielu liczb, w for­ mie 5 i 7, a po drugiej w formie czegoś jednego, w formie 12. Jeśli jednak twierdzenie analityczne nie ma oznaczać całkowicie tożsamego i tautologicznego 12 = 12 i jeśli w ogóle ma być w nim jakiś ruch naprzód, to musi istnieć tu jakaś różnica, ale taka, która nie opiera się na żadnej jakości, na żadnej określoności i refleksji, a tym bardziej na określoności pojęcia. 5 + 7 i 12 to bezwzględnie jedna i ta sama treść. Po jednej stronie zostaje nawet wyrażo­ ny postulat, by 5 i 7 zostały scalone w jednym wyrażeniu, czyli to, że tak jak pięć jest czymś zliczonym, przy czym zaprzestanie liczenia było czymś zupełnie dowolnym i można było z równym powodzeniem liczyć dalej, tak teraz należy właśnie w ten sam sposób liczyć dalej, choć jedynek, które należy dodatkowo dodać, ma być siedem. 12 jest więc pewnym wynikiem z 5 i 7 oraz pewnej ope­

626

Nauka o pojęciu. Idea

racji, która jest tu już ustanowiona i która co do natury swej jest czynnością zupełnie zewnętrzną, bezmyślną, taką, że może ją wykonać nawet maszyna. Nie zachodzi tu nawet w najmniejszym stopniu żadne przejście do „in­ nego”. Mamy tu do czynienia tylko z pewnym dalszym ciągiem, czyli z powtarzaniem tej samej operacji, w wyni­ ku której powstało 5 i 7. Dowód takiego twierdzenia — a wymagałoby ono do­ wodu, gdyby było zdaniem syntetycznym - nie polegałby na niczym innym, jak tylko na operacji dalszego liczenia określonego liczbą 7 i rozpoczynającego od liczby 5 oraz na poznaniu zgodności tego, co zostało dalej przeliczone, z tym, co zazwyczaj nazywa się 12 i co samo nie jest ni­ czym innym jak tylko owym określonym przeliczaniem. Dlatego też zamiast formy twierdzeń wybiera się tu od razu formę zadania, domagania się operacji, polegającej na tym, że formułuje się tylko jedną stronę równania, któ­ ra miałaby stanowić twierdzenie i którego drugą stronę należy teraz znaleźć. Zadanie zawiera w sobie treść i wy­ mienia określoną operację, której treść tę poddać należy. 448 Operacji nie ogranicza tu żaden nieprzystępny, obdarzo­ ny specyficznymi stosunkami materiał, lecz jest działa­ niem zewnętrznym, subiektywnym, działaniem, którego określenia zupełnie obojętnie przyjmuje materiał, w któ­ rym zostają one ustanowione. Cała różnica między po­ danymi w zadaniu warunkami a wynikiem otrzymanym w rozwiązaniu zadania polega tylko na tym, że w wyniku coś zostało rzeczywiście w taki określony sposób połączo­ ne albo rozdzielone, jak podano w zadaniu. Dlatego też absolutnie niepotrzebnym balastem by­ łoby zastosowanie tu takiej formy, jak odnosząca się do zdań syntetycznych metoda geometryczna i dołączanie do zadania oprócz rozwiązania także dowodu. Dowód

Rozdział drugi. Idea prawdy

627

taki nie może wyrażać nic innego, jak tylko pewną tau­ tologię stwierdzającą, że rozwiązanie jest słuszne, po­ nieważ przeprowadzono takie operacje, jakie zalecono. Jeśli zadanie określone zostaje tak, że należy dodać do siebie kilka liczb, to rozwiązanie polega na tym, że się je dodaje. Dowód zaś stwierdza, że rozwiązanie jest słusz­ ne dlatego, że zadanie zalecało dodawać i rzeczywiście przeprowadzono dodawanie. Jeśli w zadaniu zawarte są bardziej złożone operacje i określenia, na przykład mnożenie liczb dziesiętnych, a rozwiązanie nic podaje nic prócz mechanicznego działania, to wtedy oczywi­ ście dowód jest potrzebny. Ale dowód ten nie może być niczym więcej jak tylko analizą tych określeń i operacji, z analizy tej zaś rozwiązanie już samo przez się wyni­ ka. Przez to oddzielenie od siebie rozwiązania jako pew­ nego mechanicznego działania oraz dowodu jako przy­ pomnienia sobie natury podlegającego rozpatrzeniu przedmiotu i natury samego działania zatraca się wła­ śnie dodatnia strona analitycznego zadania, polegająca na tym, że konstrukcja zostaje bezpośrednio wyprowa­ dzona z zadania i może dlatego sama w sobie i dla sie­ bie zostać przedstawiona jako konstrukcja rozsądkowa. Postępując w inny sposób wprowadzamy wyraźnie do konstrukcji taką samą ujemną stronę, jaka przysługuje metodzie syntetycznej. W analizie wyższej, gdzie wraz ze stosunkami po­ tęgowymi pojawiają się stosunki wyodrębnianych wiel­ kości, głównie jakościowe i zależne od określoności pojęciowych, zadania i twierdzenia zawierają w sobie niewątpliwie określenia syntetyczne. Dlatego też musi się tu przyjmować jako człony pośrednie inne określenia i stosunki, nie te, które jako bezpośrednie zostały podane przez zadanie albo twierdzenie. Ale również i te przy­ 449

628

Nauka o pojęciu. Idea

wołane do pomocy określenia muszą zresztą być takimi określeniami, które odznaczają się tym, że oparte są na uwzględnianiu i rozwijaniu tylko jednej strony zadania lub twierdzenia. Ich syntetyczny wygląd bierze się wy­ łącznie stąd, że strony tej nie wymienia już samo zadanie czy twierdzenie. Na przykład zadanie znalezienia sumy potęg pierwiastków jakiegoś równania zostaje rozwiąza­ ne przez rozpatrzenie, a następnie powiązanie funkcji stanowiących współczynniki pierwiastków. Wzięte tu do pomocy określenie funkcji współczynników i ich powią­ zanie nie jest już wyrażone w samym zadaniu — poza tym jednak samo rozwijanie jest całkowicie analityczne. I tak na przykład rozwiązanie równania xm_1 = 0 za pomocą sinusa, a także immanentne, wynalezione jak wiadomo przez Gaussa, rozwiązanie algebraiczne przez rozpa­ trzenie reszty z dzielenia xm_1 —1 przez m i tak zwanych pierwiastków pierwszych — jedno z najważniejszych do­ konanych w ostatnich czasach rozszerzeń analizy — jest rozwiązaniem syntetycznym, gdyż obrane tu do pomocy określenia (sinus czy rozpatrzenie reszty) nie są określe­ niami zawartymi w zadaniu samym. O charakterze analizy rozpatrującej tak zwane nie­ skończone różnice wielkości zmiennych, o rachunku różniczkowym i całkowym, mówiliśmy już bardziej szczegółowo w pierwszej części naszej Logiki. Wykazali­ śmy tam, że u podłoża leży tu pewne jakościowe określe­ nie wielkości, określenie, które może zostać ujęte tylko przez pojęcie. Przejście od wielkości jako takiej do jako­ ściowego określenia wielkości nie jest już analityczne. Dlatego też matematyka nie mogła do dziś dnia dojść do tego, by sama z siebie, tzn. w sposób matematyczny, uzasadnić operacje polegające na wspomnianym wyżej przejściu, a to dlatego, że przejście to nie jest natury

Rozdział drugi. Idea prawdy

629

matematycznej. Leibniz, któremu przyznaje się zasługę stworzenia z rachunkowych operacji z nieskończonymi różnicami rachunku różniczkowego, dokonał — jak tam właśnie wspomnieliśmy — tego przejścia w sposób jak najbardziej niezadowalający, w sposób zarówno całko­ wicie niepojęciowy, jak i niematematyczny. Jeśli jednak przejście to zostało już przyjęte za założenie — a przy dzisiejszym stanie wiedzy nie jest ono niczym więcej jak pewnym założeniem — to cały dalszy przebieg [ra­ chunku] jest niewątpliwie już tylko szeregiem zwykłych operacji. Wspomnieliśmy przedtem, że analiza staje się czymś 450 syntetycznym, kiedy dochodzi do określeń, które przez same zadania nie zostały już ustanowione. Ogólne jednak przejście od poznania analitycznego do syntetycznego wynika z konieczności przejścia od formy bezpośrednio­ ści do formy zapośredniczenia, od abstrakcyjnej tożsa­ mości do różnicy. Poznanie analityczne zatrzymuje się w ogóle w swojej czynności na określeniach o tyle, o ile odnoszą siebie do siebie samych. Dzięki swojej okres'loności jednak mają one w sposób istotny także taką naturę, że odnoszą się do „innego”. Już mówiliśmy o tym, że je­ śli poznanie analityczne zajmuje się nawet stosunkami, które nie są zewnętrznie danym materiałem, lecz okre­ śleniami myślowymi, to pozostaje ono mimo wszystko analityczne, gdyż dla poznania również i te stosunki są stosunkami danymi. Ponieważ jednak abstrakcyjna toż­ samość, jedyna, którą poznanie to uznaje za swoją, jest w istocie rzeczy tożsamością tego, co rozróżnione, to tożsa­ mość ta musi także jako taka należeć do tego poznania, a dla pojęcia subiektywnego również powiązanie (Zusammenhang) musi stać się czymś przez nie ustanowionym i z nim tożsamym.

630

Nauka o pojęciu. Idea

b) Poznanie syntetyczne Poznanie analityczne jest pierwszą przesłanką całego wnioskowania - jest bezpośrednim odnoszeniem się poję­ cia do przedmiotu. Tożsamość ta jest zatem tym określe­ niem, które poznanie analityczne rozpoznaje jako swoje i dlatego jest tylko ujmowaniem tego, co jest. Poznanie syntetyczne dąży do tego, by ująć pojęciowo to, co jest, tzn. dąży do tego, by różnorodność określeń ująć w ich jedności. Dlatego też jest ono drugą przesłanką wniosko­ wania, w którym odniesione zostaje do siebie to, co różne jako takie. Celem tego poznania jest dlatego konieczność w ogóle. Połączone tu różne momenty są takimi częściowo w obrębie pewnego stosunku. W nim są one zarówno od­ niesione do siebie, jak obojętne i samoistne w stosunku do siebie. Po części jednak są one powiązane w pojęciu. Pojęcie jest ich prostą, ale określoną jednością. Jeśli więc poznanie syntetyczne przechodzi od abstrakcyjnej toż­ samości do stosunku, czy od bytu do refleksji, to tym, co pojęcie poznaje w swoim przedmiocie, nie jest absolutna 451 refleksja pojęcia. Realnością, którą pojęcie sobie nadaje, jest następny szczebel, czyli owa tożsamość momentów rozróżnionych jako takich, która dlatego jest zarazem jeszcze tylko wewnętrzna i tylko koniecznością, a nie toż­ samością podmiotową, dla siebie istniejącą i dlatego też jeszcze nie pojęciem jako takim. Treścią poznania synte­ tycznego są więc wprawdzie również określenia pojęcio­ we i przedmiot zostaje ustanowiony w tych określeniach. Ale określenia te dopiero pozostają w pewnym stosunku do siebie albo tkwią w bezpośredniej jedności, ale tym sa­ mym właśnie nie w tej, dzięki której pojęcie istnieje jako podmiot.

Rozdział drugi. Idea prawdy

631

To wszystko stanowi o skończoności tego poznania. Ponieważ ta realna strona idei ma w tym poznaniu tożsa­ mość jeszcze jako wewnętrzną, to jej określenia są jeszcze w stosunku do siebie zewnętrzne. Ponieważ tożsamość ta nie występuje jeszcze jako podmiotowość, to temu, co pojęcie ma w swoim przedmiocie jako swoje własne, brak jeszcze jednostkowości. Chociaż więc tym, co teraz w przedmiocie odpowiada pojęciu, nie jest już forma abstrakcyjna, lecz określona, a więc szczegółowość pojęcia, to jednak jednostkowość przedmiotu jest jeszcze pewną treścią daną. Poznanie to przekształca więc wprawdzie świat obiektywny w pojęcia, ale nadaje mu według okre­ śleń pojęciowych tylko formę, natomiast przedmiot od strony jego jednostkowości, od strony określonej określo­ ności zmuszone jest ono dopiero odkryć. Poznanie to nie jest jeszcze poznaniem, które samo dokonuje określeń. Podobnie też odkrywa ono twierdzenia i prawa i dowodzi ich konieczności, ale nie jako konieczności rzeczy samej w sobie i dla siebie, tzn. nie jako konieczności wypły­ wającej z pojęcia, lecz jako konieczności poznania, które postępuje naprzód, kierując się danymi mu określenia­ mi, różnicami między zjawiskami, i poznaje dla siebie ja­ kieś twierdzenia jako pewną jedność i pewien stosunek, a inaczej mówiąc - wyszedłszy od zjawiska, poznaje jego podstawę i rację. Zadaniem naszym będzie teraz rozpatrzenie następ­ nych momentów syntetycznego poznania. 1. Definicja Rzeczą pierwszą jest to, że obiektywność występująca jeszcze jako dana zostaje przekształcona w formę pro­ stą jako formę pierwszą i tym samym w formę pojęcia. Dlatego też momentami tego ujmowania są właśnie tylko

632

Nauka o pojęciu. Idea

momenty pojęcia - ogólność, szczegółowość, jednostkowość. Jednostkowością jest sam przedmiot jako bezpośrednie wyobrażenie — to, co ma zostać zdefiniowane. Ogólność 452 przedmiotu jednostkowości w określeniu sądu obiektyw­ nego, czyli sądu konieczności, okazała się rodzajem i to najbliższym, ogólnością zawierającą w sobie taką określo­ ność, która jest zarazem zasadą dla różnicy stanowiącej szczegółowość. Tą różnicą jest dla przedmiotu owa spe­ cyficzna różnica (Differenz), która czyni z przedmiotu określony gatunek i stanowi podstawę jego dysjunkcji w stosunku do pozostałych gatunków. Definicja, sprowadzając tym samym przedmiot z po­ wrotem do swego pojęcia, odrzuca jego zewnętrzność, która potrzebna jest mu do egzystencji. Definicja abstra­ huje od tego, co dołącza się do pojęcia w jego realizacji i co sprawia, że pojęcie przechodzi po pierwsze w ideę, a po drugie w zewnętrzną egzystencję. Opis dokonywany jest dla wyobrażenia i kontynuuje tę właśnie dalszą, na­ leżącą do realności treść. Definicja natomiast redukuje to bogactwo różnorodnych określeń naocznego istnienia do momentów najprostszych. Jaka jest forma tych pro­ stych elementów i jak są one w stosunku do siebie okre­ ślone — to wszystko zawarte jest w pojęciu. Tym samym przedmiot zostaje — jak już powiedzieliśmy — ujęty jako coś ogólnego, które jest zarazem w swej istocie czymś określonym. Przedmiot sam jest terminem trzecim, jed­ nostkowością, w której połączone zostały w jedno rodzaj i szczegółowość i zarazem jest on bezpośredniością, któ­ ra - ponieważ pojęcie nie jest jeszcze czymś, co określa samo siebie — ustanowiona zostaje na zewnątrz pojęcia. W owych określeniach, w zawartych w definicji róż­ nicach formy, pojęcie odnajduje samo siebie i różnice te stanowią jego odpowiadającą mu realność. Ale po­

Rozdział drugi. Idea prawdy

633

nieważ w realności tej nie jest jeszcze zawarta refleksja momentów pojęcia w sobie samym, czyli jednostkowość, i ponieważ przedmiot jako zawarty w poznaniu nie jest jeszcze tym samym określony jako coś podmiotowego, to poznanie jest w przeciwieństwie do tego czymś su­ biektywnym i ma pewien zewnętrzny początek, albo też z powodu swego zewnętrznego początku w czymś, co jednostkowe, jest ono poznaniem subiektywnym. Treść pojęcia jest więc treścią daną i przypadkową. Samo poję­ cie konkretne jest dlatego czymś podwójnie przypadko­ wym, po pierwsze, od strony swej treści, a po drugie, od strony tego, jakie określenia treści spośród różnorodnych jakości posiadanych przez przedmiot w zewnętrznym istnieniu wybrane zostają dla pojęcia i mają stanowić 453 jego momenty. Ostatnia okoliczność wymaga bliższego rozważenia. Ponieważ jednostkowość jako określoność sama w sobie i dla siebie leży poza określeniem pojęciowym, przysłu­ gującym syntetycznemu poznaniu, to nie istnieje żadna zasada decydująca o tym, które strony przedmiotu nale­ ży uważać za należące do jego pojęciowego określenia, a które za należące tylko do jego zewnętrznej realności. Jest to taka trudność związana z definicją, która nie może zostać usunięta w poznaniu syntetycznym. Na­ leży jednak wprowadzić tu pewną różnicę. Po pierwsze, łatwo znaleźć definicję, gdy chodzi o wytwory świado­ mej siebie celowości. Cel bowiem, któremu wytwory te mają służyć, jest określeniem zrodzonym z podmiotowej decyzji i stanowi tę istotną szczegółowość, tę formę eg­ zystencji, o którą tu wyłącznie chodzi. Wszystkie inne istotne cechy materiału oraz inne właściwości zewnętrz­ ne są w nim zawarte, jeśli odpowiadają określeniu celu, natomiast wszystkie inne są dla celu nieistotne.

634

Nauka o pojęciu. Idea

Po drugie, przedmioty geometrii są abstrakcyjnymi określeniami przestrzeni. Leżąca tu u podłoża abstrak­ cja - tak zwana przestrzeń absolutna — utraciła wszystkie swoje bardziej konkretne określenia i zawiera w sobie tyl­ ko takie formy (Gestalten) i figury (Figurationen), jakie zostają w niej ustanowione. Dlatego też są one w swej istocie tylko tym, czym być powinny. Ich określenie poję­ ciowe w ogóle, a jeszcze bardziej ich specyficzna różnica ma w nich swoją prostą, nieznajdującą żadnych prze­ szkód realność. O tyle też są one tym samym co wytwo­ ry celowości zewnętrznej i zarazem są pod tym wzglę­ dem zgodne z przedmiotami arytmetycznymi, u których podstaw leży również tylko to określenie, które zostało w nich ustanowione. Przestrzeń ma wprawdzie jeszcze pewne dalsze określenia — trójwymiarowość, ciągłość i podzielność, które nie zostają w niej ustanowione do­ piero przez zewnętrzne określenie. Należą one jednak do materiału przyjętego z zewnątrz i są bezpośrednimi zało­ żeniami. Dopiero powiązanie i splecenie owych podmio­ towych określeń z tą swoistą naturą podłoża, do którego zostały wniesione, stwarza syntetyczne stosunki i prawa. 454 W określeniach liczbowych — ponieważ u ich podstaw leży prosta zasadajednego — zarówno owo powiązanie, jak i całe dalsze określenie całkowicie są tylko czymś usta­ nowionym. Natomiast określenia w przestrzeni, będącej dla siebie pewnym ciągłym istnieniem na zewnątrz sie­ bie (kontinuierliches Aussereinander), sięgają jeszcze dalej i mają pewną różną od swego pojęcia realność, która nie należy jednak już do bezpośredniej definicji. Po trzecie, cała sprawa z definicjami konkretnych przedmiotów zarówno przyrody, jak i ducha przedsta­ wia się zupełnie inaczej. Przedmioty takie są w ogóle dla wyobrażenia rzeczami o wielu własnościach. Przede

Rozdział drugi. Idea prawdy

635

wszystkim chodzi tu o uchwycenie tego, co jest dla da­ nego przedmiotu najbliższym rodzajem, a następnie tego, co stanowi jego specyficzną różnicę. Dlatego też należy uchwycić, która z wielu właściwości przysługuje przedmiotowi jako rodzaj, a która przysługuje mu jako gatunek, a następnie ustalić, która spośród tych wielu właściwości jest właściwością istotną. Aby to ustalić, na­ leży wiedzieć, w jakim stosunku właściwości te do sie­ bie pozostają, czy jedna nie jest już ustanowiona wraz z drugą. Do tego jednak nie istnieje żadne inne kryte­ rium prócz samego istnienia. Istotną stroną własności dla definicji, w której własność ta ma być ustanowiona jako prosta, nierozwinięta określoność, jest jej ogólność. Ta jednak jest w istnieniu tylko ogólnością empiryczną, ogólnością w czasie, jeśli właściwość ta ma trwałe istnie­ nie, wtedy gdy inne okazują się własnościami przemija­ jącymi w trwałym istnieniu całości albo ogólnością wy­ nikającą z porównania z innymi konkretnymi całościami i niewykraczającą dlatego poza wspólność. Jeśli więc z porównania wynika, że wspólnym podłożem jest cały habitus, tak jak się on empirycznie przedstawia, to za­ danie refleksji polega na tym, by sprowadzić ten habitus do pewnego prostego określenia myślowego i ująć prosty charakter tego rodzaju totalności. Ale potwierdzeniem tego, że jakieś określenie myślowe albo jakaś jednost­ kowa własność spośród wielu własności bezpośrednich stanowi prostą i określoną istotę przedmiotu, może być tylko wyprowadzenie tego rodzaju określenia z konkret­ nej własności. Wszystko to jednak wymagałoby analizy, która zamieniłaby bezpośrednie własności w myśli, a ich konkretność sprowadziłaby do czegoś prostego — wyma­ gałoby więc analizy, która byłaby czymś wyższym niż ta, która jest teraz przedmiotem naszych rozważań, po-

636

Nauka o pojęciu. Idea

nieważ nie miałaby być taką, która abstrahuje, lecz taką, 455 która w tym, co ogólne, zachowywałaby jeszcze określo­ ność tego, co konkretne, łączyłaby te określoności razem i ukazywałaby ich zależność od prostego określenia my­ ślowego. Ale odniesienia różnorodnych określeń bezpośred­ niego istnienia do prostego pojęcia byłyby twierdzenia­ mi, które wymagałyby dowodu. Definicja jednak jako pierwsze, nierozwinięte jeszcze pojęcie, jeśli ująć ma prostą określoność przedmiotu i jeśli ujmowanie to ma być czymś bezpośrednim, może posłużyć się do tego celu tylko jedną z bezpośrednich tak zwanych właściwo­ ści przedmiotu, czyli pewnym określeniem istnienia zmysłowego albo wyobrażenia. Ujęcie tego określenia za pomocą abstrakcji jako jednostkowego stanowi wtedy jego niezłożoność, a jeśli idzie o ogólność i istotność, to pojęcie odesłane zostaje do ogólności empirycznej, do trwałego istnienia wśród zmiennych okoliczności oraz do refleksji, która szuka określenia pojęciowego w ist­ nieniu zewnętrznym i w wyobrażeniu, czyli tam, gdzie go znaleźć nie można. Toteż definicja rezygnuje wobec tego sama z właściwych określeń pojęciowych, które by­ łyby w swej istocie zasadami przedmiotów, i zadowala się cechami (Merkmalen), czyli określeniami, których istotność jest dla samego przedmiotu obojętna i któ­ rych cel sprowadza się raczej tylko do tego, że są zna­ kami rozpoznawczymi (Merkzeichen) na użytek pewnej zewnętrznej refleksji. Tego rodzaju jednostkowa, ze­ wnętrzna określoność jest za bardzo nieadekwatna w sto­ sunku do konkretnej totalności oraz natury jej pojęcia, by mogła być dla siebie wybrana i uznana za taką total­ ność, by mogła stanowić prawdziwy wyraz i prawdziwe określenie jakiejś konkretnej całości.

Rozdział drugi. Idea prawdy

637

Blumenbach zwraca na przykład uwagę, że tzw. * płatek muszli [ucha ludzkiego] jest czymś, czego brak wszystkim innym zwierzętom, toteż płatek ten, zgodnie z potocznymi frazesami o cechach wspólnych i różnych, mógłby być z pełnym prawem użyty jako cecha odróż­ niająca w definicji fizycznego człowieka. Jakże jednak nieadekwatne okazuje się od razu tego rodzaju zupełnie zewnętrzne, określenie z wyobrażeniem całego wyglą­ du zewnętrznego człowieka fizycznego i z postulatem, by określenie pojęciowe było czymś istotnym! Jest rzeczą zupełnie przypadkową, czy cechy włączone do definicji 456 są tylko takimi czystymi środkami pomocniczymi, czy też bardziej zbliżone do czegoś, co jest zasadą. Już sama ich zewnętrzność wskazuje na to, że nie one były punk­ tem wyjścia poznania pojęciowego. Należy raczej sądzić, że odkrycie rodzajów w przyrodzie i duchu zostało po­ przedzone przez jakieś niejasne poczucie, przez jakiś nieokreślony, ale głęboki zmysł, przez jakieś przeczu­ cie tego, co istotne, i dopiero później wyszukano pewną określoną zewnętrzną cechę na użytek rozsądku. Pojęcie wstępując w zewnętrzność w sferze istnienia jest pojęciem, które rozwinęło swoje różnice i stanow­ czo nie może być związane tylko z jedną tego rodzaju właściwością. Właściwości jako zewnętrzność rzeczy są zewnętrzne w stosunku do siebie samych. Zajmując się w sferze zjawisk rzeczą o wielu własnościach wska­ zaliśmy, że własności te mogą w istocie rzeczy stać się z wymienionego powodu nawet samoistnymi materiami. Duch rozpatrywany z tego samego punktu widzenia,

• Blumenbach Johann Friedrich (1752-1840) - profesor Uniwer­ sytetu w Jenie, zwany często ojcem antropologii.

638

Nauka o pojęciu. Idea

czyli jako zjawisko, staje się agregatem wielu samoist­ nych sił. Pojedyncza własność czy siła, nawet tam, gdzie zostaje ustanowiona jako obojętna w stosunku do innych, przestaje w następstwie tego punktu widzenia być zasa­ dą charakteryzującą, w związku z czym znika w ogóle określoność jako określoność pojęcia. W rzeczach konkretnych obok wzajemnej różności między właściwościami występuje jeszcze różnica mię­ dzy pojęciem a jego urzeczywistnieniem. Pojęcie zostaje w przyrodzie i duchu przedstawione w jakimś zewnętrz­ nym przedstawieniu, a jego określoność okazuje się w tym przedstawieniu czymś zależnym od tego, co zewnętrzne, okazuje się przemijalnością i nieadekwatnością . Coś, co jest rzeczywiste, wskazuje więc wprawdzie w sobie sa­ mym to, czym być powinno, ale może ono także, zgodnie z negatywnym sądem pojęcia, wskazywać na to, że jego rzeczywistość odpowiada temu pojęciu tylko w sposób niepełny, że jest rzeczywistością wadliwą. Ponieważ de­ finicja ma wyrazić określoność pojęcia w jakiejś bezpo­ średniej własności, to nie istnieje żadna taka własność, przeciwko której nic można by wysunąć zarzutu, że cała postać zewnętrzna pozwala wprawdzie rozpoznać ową konkretność, która ma być zdefiniowana, ale własność, którą przyjęto za jej charakterystyczną cechę, okazuje się niedojrzała albo wypaczona. W wadliwej roślinie , * wa457 dliwym rodzaju zwierzęcym, w godnym pogardy czło­

* Słowo „schlecht” w takich zwrotach jak „schlechte Pflanze”, „schlechtes Tier", należy rozumieć jako takie istoty żywe, których forma niezgodna jest z ich pojęciem - formy takie nazywa Hegel formami obojnaczymi (Zwittergestalten) i za takie uważa na przykład ssaki jajorodne albo formy „potworne”, które świadczą o „słabości pojęcia w przyrodzie” (Encyklopedia § 365).

Rozdział drugi. Idea prawdy

639

wieku, w wadliwym państwie jako niedostateczne albo zupełnie utajone występują te strony egzystencji, które w innych wypadkach mogłyby — jeśli chodzi o definicję — być przyjęte za zasadę odróżniającą i za istotną określo­ ność przysługującą egzystencji tego rodzaju konkretnej rzeczy. Ale wadliwa roślina, wadliwe zwierzę itd. pozo­ staje jednak jeszcze ciągle rośliną, zwierzęciem itd. Jeśli więc również i to, co wadliwe, ma być włączone do de­ finicji, to empirycznemu wyszukiwaniu tych własności, jakie chciało ono uważać za istotne, wymkną się jednak wszystkie te, które obalane są przez takie wypadki jak potworki nie posiadające tego rodzaju właściwości. Na przykład jeśli chodzi o istotność mózgu dla fizyczne­ go człowieka, to zostaje ona obalona przez zdarzające się wypadki acefalii. Albo jeśli chodzi o tę istotną dla państwa cechę, że powinno ono bronić życia i majątku, to ta obalana jest przez wypadki despotycznych państw i tyrańskich rządów. Jeśli przeciw tym kontrargumentom wysuwa się pojęcie i każdy taki wypadek — mierzony na pojęciu — uznaje się za jakiś wadliwy okaz, to wtedy po­ jęcie nie znajduje już swego uwierzytelnienia w zjawisku. Samoistność pojęcia jest jednak czymś przeciwstawnym sensowi definicji, która ma [przecież] być pojęciem bez­ pośrednim i która swoje określenia przedmiotów czerpać może tylko z bezpośredniości istnienia, a swoją słusz­ ność wykazać tylko na tym materiale, który zastała. To, czy treść definicji jest prawdą samą w sobie i dla siebie, czy też przypadkowością, wykracza poza zakres defini­ cji. Natomiast formalna prawda, czyli zgodność pojęcia ustanowionego w definicji jako subiektywne z pewnym rzeczywistym poza nim przedmiotem, nie może zostać rozstrzygnięta, ponieważ przedmiot jednostkowy może być wadliwy.

640

Nauka o pojęciu. Idea

Treść definicji zostaje w ogóle zaczerpnięta z bezpo­ średniego istnienia, a ponieważ treść ta jest bezpośred­ nia, nie ma ona żadnego uzasadnienia. Pytanie o to, czy jest to treść konieczna, zostaje przekreślone za sprawą po­ chodzenia treści. Już przez samo to, że definicja wyraża pojęcie jako coś tylko bezpośredniego, zrezygnowała ona z tego, by pojąć pojęcie samo. Dlatego też definicja nie przedstawia sobą nic innego, jak tylko formalne określe­ nie pojęcia na podstawie pewnej danej treści, bez refleksji pojęcia w sobie samym, tzn. bez bytu dla siebie pojęcia. Ale bezpośredniość w ogóle pochodzi jednak tylko z zapośredniczenia i dlatego musi ona w to zapośred­ niczenie przejść. Inaczej mówiąc, określoność treści za­ wartej w definicji, dlatego że jest określonością, jest nie tylko czymś bezpośrednim, lecz także czymś zapośred458 niczonym przez swoje „inne”. Definicja może więc ująć swój przedmiot tylko poprzez przeciwstawne określenie i musi dlatego przejść w podział. 2. Podział

Ogólność musi przechodzić w szczegółowość. Dlatego w ogólności zawarta jest konieczność podziału. Ale po­ nieważ definicja sama już zaczyna od momentu szczegó­ łowego, to jej konieczność przejścia do podziału zawarta jest w czymś szczegółowym, które ze swej strony wska­ zuje na pewien inny moment szczegółowy. I na odwrót, to, co szczegółowe, oddziela się od ogólności właśnie przez to, że określoność, której potrzebna jest różnica, jest nierozerwalnie związana z pewną w stosunku do niej inną określonością. Ogólność zostaje tym samym w po­ dziale z góry założona. Proces, jaki tu zachodzi, jest więc wprawdzie taki, że jednostkowa treść definicji wznosi się poprzez szczegółowość do ogólności jako terminu

Rozdział drugi. Idea prawdy

641

skrajnego, ale ogólność ta musi teraz być uważana za obiektywne podłoże, a biorąc ją za punkt wyjścia podział przedstawia się jako dysjunkcja ogólności, która jest tu tym, co pierwsze. Dzięki temu otrzymaliśmy przejście, które — ponie­ waż dokonuje się od tego, co ogólne, do tego, co szczegó­ łowe — określone jest przez formę pojęcia. Definicja dla siebie jest czymś jednostkowym (wielość definicji odnosi się do wielości przedmiotów). Właściwy pojęciu ruch na­ przód od tego, co ogólne, do tego, co szczegółowe, jest podłożem i możliwością syntetycznej nauki, pewnego sys­ temu i systematycznego poznania. Pierwszym wymaganiem jest — jak wykazaliśmy — by rozpocząć od przedmiotu w formie czegoś ogólnego. Je­ śli w sferze rzeczywistości, niezależnie od tego, czy jest to rzeczywistość przyrody, czy ducha, subiektywnemu, naturalnemu poznaniu jako to, co pierwsze, dana jest konkretna jednostkowość, to w poznaniu, które o tyle przynajmniej jest pojmowaniem, że jego podłożem jest forma pojęcia, niezłożoność — to, co zostaje z konkretu wydzielone — musi, przeciwnie, być tym, co pierwsze, po­ nieważ tylko w tej formie ma przedmiot formę ogólności odnoszącej siebie do samej siebie i formę bezpośrednio­ ści zgodnej z pojęciem. Przeciw takiemu postępowaniu w nauce można wystąpić z zarzutem, że ponieważ oglą­ 459 danie jest czymś łatwiejszym niż poznawanie, to począt­ kiem nauki należałoby uczynić również ogląd, a więc rzeczywistość konkretną, i że ta droga nauki jest bardziej naturalna niż ta, która rozpoczyna od przedmiotu w jego abstrakcji, i dopiero stąd idzie dalej do jego szczegóło­ wości i jednostkowości. Ponieważ jednak zadanie polega tu na tym, by poznawać, to sprawa porównania z oglądem została już rozstrzygnięta w tym sensie, że z tego porów­

642

Nauka o pojęciu. Idea

nania zrezygnowaliśmy, a pytanie może dotyczyć tylko tego, co w obrębie poznania ma być pierwsze i jaki cha­ rakter ma mieć to, co następuje. Nie wymagamy już te­ raz drogi zgodnej z naturą, lecz zgodnej z poznaniem. Jeśli tym, do czego się dąży, jest tylko łatwość, to i niezależnie od tego jasne jest samo przez się, że poznaniu łatwiej jest ująć abstrakcyjne, proste określenie myślowe niż pewien konkret, który jest wielokrotnym powiązaniem tego ro­ dzaju określeń myślowych oraz stosunków między nimi. A przecież konkretność ta ma być ujęta właśnie jako taka, a już nie w tej swej postaci, w jakiej występuje ona w oglądzie. Sama w sobie i dla siebie ogólność jest pierw­ szym momentem pojęcia, gdyż jest ona niezłożonością, natomiast szczegółowość jest tym, co następuje potem, ponieważ jest czymś, co zostało zapośredniczone. I na odwrót, niezłożoność jest tym, co bardziej ogólne, a kon­ kret jako to, co samo w sobie różne i dlatego zapośred­ niczone, jest tym, co zakłada z góry przejście do czegoś, co było pierwsze. Uwaga ta dotyczy nie tylko porządku postępowania w zakresie określonych form definicji, po­ działów i twierdzeń, lecz także porządku poznawania w ogóle, i odnosi się tylko do różnicy między tym, co abstrakcyjne, a tym, co konkretne w ogóle. Dlatego też przy nauce czytania rozpoczyna się w spo­ sób rozumny nie od czytania całych słów czy też całych zgłosek, lecz od elementów słów i zgłosek oraz znaków, którymi oznaczone są abstrakcyjne dźwięki. W piśmie alfabetycznym analiza rozkładająca konkretne słowo na jego abstrakcyjne dźwięki i ich znaki została już właści­ wie dokonana. Toteż nauka czytania jest z tego powodu pierwszym zajmowaniem się przedmiotami abstrakcyj­ nymi. W geometrii należy rozpoczynać nie od pewnej konkretnej postaci przestrzennej, lecz od punktu i linii,

Rozdział drugi. Idea prawdy

643

a następnie od figur płaskich, a wśród tych nie od wieloboków, lecz od trójkątów, a jeśli chodzi o linie krzywe, to zaczynać należy od koła. W fizyce pojedyncze wła­ ściwości naturalne, czyli materie, należy uwolnić od ich wielostronnych powiązań, w jakich występują one w kon­ 460 kretnej rzeczywistości i przedstawić je w ich prostych, koniecznych warunkach. Również i one — podobnie jak figury przestrzenne - są czymś oglądowym. Ale ich oglądowość należy tak przygotować, by wystąpiły jako wolne od wszelkich modyfikacji spowodowanych wa­ runkami, które w stosunku do ich własnej określoności są czymś zewnętrznym i zostały jako takie utrwalone. Magnetyzm, elektryczność, różnego rodzaju gazy itd. są właśnie takimi przedmiotami, których poznanie otrzy­ muje swoją określoność jedynie dzięki temu, że są ujmo­ wane jako wyrwane z tych konkretnych sytuacji, w jakich występują one w rzeczywistości. Eksperyment ukazuje je oczywiście oglądowi w postaci pewnego konkretnego wypadku. Ale z jednej strony eksperyment, jeśli ma być naukowy, musi obierać tylko warunki do tego konieczne, a z drugiej strony musi być wielokrotnie powtarzany, aby nierozdzielną konkretność tych warunków ukazać jako nieistotną przez to, że występują one w jednej, a potem znowu w innej konkretnej postaci i aby poznanie otrzy­ mało na końcu tylko ich abstrakcyjną formę. Przytoczmy jeszcze jeden przykład. Mogłoby się wy­ dawać rzeczą naturalną i rozsądną rozpocząć rozpatry­ wanie barwy od jej konkretnego przejawiania się w animalnym, podmiotowym zmyśle, następnie rozpatrywać ją na zewnątrz podmiotu jako unoszące się niby upiór zjawisko, a wreszcie w jej rzeczywistości zewnętrznej, trwale związaną z przedmiotami. Dla poznania jednak formą ogólną, a tym samym naprawdę pierwszą, jest

644

Nauka o pojęciu. Idea

owa środkowa wśród wymienionych, czyli barwa jako unosząca się między podmiotowością a przedmiotowością w postaci wszystkim znanego spektrum, barwa jako jeszcze niespleciona z żadnymi ani podmiotowymi, ani przedmiotowymi warunkami. Warunki te stanowią ra­ czej przeszkodę dla czystego rozpatrywania natury tego przedmiotu, ponieważ zachowują się jak przyczyny dzia­ łające i uniemożliwiają rozstrzygnięcie tego, czy okre­ ślone zmiany, przejścia i stosunki właściwe barwie mają swą podstawę w jej własnej specyficznej naturze, czy też należy je przypisać raczej chorobliwym specyficznym właściwościom owych warunków, zdrowym i chorobli­ wym specyficznym pobudzeniom i oddziaływaniom or­ ganów podmiotu, czy też chemicznym, wegetatywnym i animalnym siłom przedmiotu. Można by tu przytoczyć liczne takie oraz inne przykłady z poznania dotyczące natury organicznej oraz świata ducha. Wszędzie to, co 461 abstrakcyjne, musi stanowić początek oraz ten element, w którym i z którego rozwijają się wszystkie momenty szczegółowe i bogactwo postaci konkretu. Wprawdzie przy podziale, czyli przechodzeniu w szczegółowość, powstaje właściwie różnica między nią a tym, co ogólne, ale ogólność ta jest już sama czymś określonym i stąd tylko jednym z członów podziału. Ist­ nieje więc dla niej jakaś ogólność od niej wyższa. Dla tej drugiej istnieje znowu jeszcze jakaś wyższa i tak dalej w nieskończoność. Rozpatrywane tu poznanie nie ma żadnej immanentnej granicy, gdyż jego punktem wyj­ ścia jest to, co dane, a temu, co jest tu dlań pierwsze, przysługuje forma abstrakcyjnej ogólności. A zatem jakiś przedmiot, który zdaje się posiadać pewną elementarną ogólność, staje się przedmiotem pewnej określonej nauki i jest absolutnym początkiem o tyle, o ile zostaje z góry

Rozdział drugi. Idea prawdy

645

założone, że dla wyobrażenia przedmiot ten jest czymś znanym, i o ile przyjmuje się ten przedmiot za taki, który nie wymaga dla siebie żadnego wyprowadzenia. Dla de­ finicji przedmiot ten jest przedmiotem bezpośrednim. Dalszym krokiem naprzód od przedmiotu jest przede wszystkim podział. Do tego ruchu naprzód wymagana byłaby tylko pewna immanentna zasada, tzn. rozpoczę­ cie od tego, co ogólne, i od pojęcia. Ale rozpatrywanemu tu poznaniu brak takiej zasady, ponieważ bada ono tyl­ ko formalne określenia pojęcia bez jego refleksji w sobie i dlatego treść swojej określoności czerpie z tego, co jest dane. Jeśli chodzi o szczegółowość, do której dochodzi w podziale, to nie ma ona żadnej własnej racji ani jeśli idzie o to, co ma stanowić rację podziału, ani jeśli idzie o określony stosunek, w jakim pozostawać mają do sie­ bie poszczególne człony dysjunkcji. Czynność poznania może więc pod tym względem polegać tylko na tym, by z jednej strony uporządkować momenty szczegółowe od­ kryte w materiale empirycznym, a z drugiej na tym, by przez porównywanie odnaleźć także ogólne określenia tego materiału. Te ogólne określenia mają wtedy znacze­ nie racji podziału, których może być wiele, a skoro tak, to mogą być przeprowadzone także różnorodne podziały. Stosunkowi do siebie członów podziału - tzn. gatunków - przysługuje tylko to ogólne określenie, że są wzajem­ nie do siebie odniesione zgodnie z przyjętą racją podziału. Gdyby ich różność polegała na czymś innym, to nie by­ 462 łyby one skoordynowane ze sobą jak równorzędne. Wobec braku zasady, na podstawie której byłyby one określone dla siebie samych, prawa tej czynności dziele­ nia mogą polegać tylko na formalnych pustych regułach nieprowadzących do niczego. Tak na przykład sformuło­ wana została reguła, że podział powinien wyczerpać po­

646

Nauka o pojęciu. Idea

jęcie. Faktycznie jednak każdy pojedynczy człon podzia­ łu musi wyczerpać pojęcie. Formułując tę regułę miano jednak na myśli określoność pojęcia, którą powinno się wyczerpać. Jednak gdy chodzi o empiryczną, w sobie nieokreśloną różnorodność gatunków, to do wyczerpania pojęcia nie przyczynia się w niczym to, czy odnajduje się [w istnieniu] więcej, czy mniej tych gatunków. Na przykład taka okoliczność, że oprócz istniejących już 67 gatunków papug odnajdzie się jeszcze dalszy tuzin, jest dla wyczerpania rodzaju czymś obojętnym. Postulat wy­ czerpania całości może więc mieć tylko znaczenie twier­ dzenia tautologicznego, czyli tego, że wszystkie gatunki powinno się w pełni przytoczyć. Przy rozszerzaniu się wiadomości empirycznych może bardzo łatwo zdarzyć się, że odkryje się gatunki, które nie dają się podporząd­ kować przyjętemu określeniu rodzaju, gdyż określenie to przyjmuje się często raczej na zasadzie jakiegoś mgli­ stego wyobrażenia o tym, jaki jest cały habitus rodzaju, niż na zasadzie bardziej lub mniej jednostkowej cechy, która wyraźnie ma służyć do jego określenia. W takim wypadku rodzaj musiałby ulec zmianie i musiałoby się uważać za słuszne to, że pewną inną liczbę gatunków na­ leży uważać za gatunki należące do innego rodzaju, a to znaczy, że rodzaj zostaje określony na podstawie tego, co z jakiegoś punktu widzenia — który chce się uważać za jedność - zostaje razem połączone. Sam ten punkt widzenia odgrywałby przy tym rolę racji podziału. I od­ wrotnie, gdybyśmy pozostali przy przedtem przyjętej określoności jako przy swoistej właściwości rodzaju, to zostałby wyłączony ten materiał, który chciało się jako gatunki połączyć w jedno z poprzednimi gatunkami. Ta czynność nieoparta na pojęciu, która raz przyjmuje pew­ ną określoność jako istotny moment rodzaju i zgodnie

Rozdział drugi. Idea prawdy

647

z tym podporządkowuje mu momenty szczegółowe albo je zeń wyklucza, a innym razem rozpoczyna od tego, co szczegółowe, kierując się przy ich łączeniu razem jakąś inną znowu określonością — cała ta czynność przedstawia sobą jakąś grę dowolności, której pozostawia się decyzję o tym, której części czy której strony konkretu zechce się ona trzymać, stosownie do niej ustalać porządek. Przyroda fizyczna przedstawia sama przez się obraz 463 takiej przypadkowości w tym, co dotyczy zasad podzia­ łu. Dzięki swej zależnej, zewnętrznej rzeczywistości wchodzi ona w różnorodne związki, które dla niej są również czymś danym. Dlatego też istnieje mnóstwo zasad, do których przyroda fizyczna musi się stoso­ wać, będąc w jednym szeregu swoich form posłuszna jednej zasadzie, a w drugim innej, i tworzyć zarazem mieszane twory obojnacze, które równocześnie kieru­ ją się w różne strony. Wszystko to sprawia, że w jed­ nym szeregu rzeczy naturalnych występują jako bardzo charakterystyczne i istotne takie cechy, które w innym szeregu stają się niewyraźne i bezcelowe i wskutek tego trwanie przy jednej tego rodzaju zasadzie podziału sta­ je się niemożliwe. Ogólna określoność empirycznych rodzajów może więc polegać tylko na tym, że są one od siebie różne w ogóle, choć nie przeciwstawne. O określoności przysługującej dysjunkcji pojęcia mówiliśmy już przedtem. Jeśli szcze­ gółowość zostaje ujęta bez negatywnej jedności pojęcia jako bezpośrednia i jako dana, to różnica nie sięga dalej niż rozpatrywana przedtem refleksyjna forma różności w ogóle. Zewnętrzność, w jakiej pojęcie w przyrodzie głównie występuje, wnosi tu całkowicie obojętny cha­ rakter różnicy. Toteż jedno z częstych określeń podziału zaczerpnięte zostaje z liczby.

648

Nauka o pojęciu. Idea

Chociaż tak bardzo przypadkowe jest tu to, co szcze­ gółowe, w porównaniu z tym, co ogólne, i dlatego tak­ że sam podział w ogóle, to jakiemuś instynktowi rozumu przypisać możemy pewne wypadki, gdy w poznaniu tym odnajdujemy zasady podziału i podziały, które — w takiej mierze, w jakiej pozwalają na to zmysłowe właściwości - okazują się czymś bardziej odpowiadającym pojęciu. Jeśli chodzi na przykład o zwierzęta, to w systemach klasyfikacyjnych posługujemy się zazwyczaj narządami zdobywania pożywienia, zębami i pazurami, jako szero­ ko stosowaną podstawą podziału. Uważa się je właściwie tylko za takie momenty, w których cechy dają się łatwiej wyróżnić dla subiektywnego celu poznania. Faktycznie jednak zawarta jest w tych organach nie tylko taka zasada odróżniania, która przysługuje jakiejś zewnętrznej reflek­ sji, lecz same organy są tym punktem życiowym indy­ widualności animalnej, w którym indywidualność ta wy­ odrębniając się z „innego” w zewnętrznej w stosunku do niej przyrodzie, ustanawia siebie jako jednostkowość od­ noszącą siebie do siebie samej i jako wykluczającą siebie 464 z ciągłości z innym. U roślin organy rozrodcze stanowią ten najwyższy punkt ich wegetatywnego życia, w którym rośliny wskazują na swoje przejście w różnicę płci i tym samym na przejście w indywidualną jednostkowość . * To­ też systematyka roślinna skierowała się zupełnie słusznie na ten punkt jako wprawdzie niewystarczającą, to jednak wiele ogarniającą podstawę podziału i dzięki temu u pod­

* „Roślina - mówi Hegel w Fenomenologii (t. I, s. 287) - nie osią­ ga nigdy bytu dla siebie i dochodzi tylko do granicy indywidualności. Dlatego też na tej granicy, tam, gdzie wykazuje ona pozór podziału na dwie różne płci, zostaje ona [jako indywidualność] ujęta i wyróż­ niona”.

Rozdział drugi. Idea prawdy

649

staw systematyki kładła określoność niebędącą tylko taką określonością, która służy zewnętrznej refleksji dla po­ równań, lecz jest sama w sobie i dla siebie określonością najwyższą, do jakiej zdolna jest roślina. 3. Twierdzenie

1. Trzecim szczeblem tego procesu poznania kie­ rującego się określeniami pojęciowymi jest przejście szczegółowości w jednostkowość. To właśnie jednostkowość stanowi treść twierdzenia. Przedmiotem rozważań ma tu więc być określoność odnosząca siebie do siebie sa­ mej, różnica, jaką przedmiot ma w sobie oraz wzajemne odnoszenie się do siebie występujących w nim różnych określoności. Definicja zawiera w sobie tylko jedną okre­ śloność, podział — określoność jako przeciwieństwo innych określoności. W jednostkowości przedmiot dzieli się w so­ bie samym na swe momenty. Jeśli definicja nie wycho­ dzi poza pojęcie ogólne, to w przeciwieństwie do tego zostaje przedmiot w twierdzeniach poznany w swojej realności, w warunkach i formach swego realnego istnie­ nia. Twierdzenie wspólnie z definicją przedstawia zatem ideę, która jest jednością pojęcia i realności. Ale pozna­ nie, które jest teraz przedmiotem naszych rozważań, jest jeszcze poznaniem szukającym i do tego, by przedstawiać ideę, nie dochodzi w nim o tyle, o ile realność w tym po­ znaniu nie wynika z pojęcia i tym samym nie zostaje roz­ poznana jego zależność od pojęcia, a przez to też i sama ich jedność. Zgodnie z wyżej podanym określeniem twierdzenie jest właściwym momentem syntetycznym przedmiotu, ponieważ stosunki zachodzące między jego określonościami są stosunkami koniecznymi, tzn. mają swoją pod­ stawę i rację w wewnętrznej tożsamości pojęcia. Moment

650

Nauka o pojęciu. Idea

syntetyczny w definicji i podziale jest powiązaniem za­ czerpniętym z zewnątrz. Treść zastana otrzymuje formę pojęcia, ale jako zastana cała ta treść jest tylko ukazy­ wana (monstriert), twierdzenie natomiast powinno zo465 stać dowiedzione (demonstriet). Ponieważ poznanie to nie wyprowadza dedukcyjnie treści swoich definicji i okre­ śleń podziału, to wydaje się, że mogłoby ono zaoszczę­ dzić sobie także przeprowadzenia dowodu stosunków wyrażanych przez twierdzenia i zadowolić się również i w tym względzie postrzeżeniem. Ale tym, dzięki cze­ mu poznanie różni się od samego tylko postrzeżenia i wyobrażenia, jest forma pojęcia w ogóle, którą poznanie nadaje treści. Dokonuje się to w definicji i podziale, ale ponieważ treść twierdzenia wywodzi się z tego momen­ tu pojęcia, jaką jest jednostkowość, to twierdzenie opiera się na takich określeniach realnych, których stosunkami nie są już tylko same proste i bezpośrednie określenia myślowe. W jednostkowości pojęcie przeszło w inność, w realność, dzięki której staje się ono ideą. Tym samym więc i synteza zawarta w twierdzeniu nie ma już swego uzasadnienia w tej formie, jaką jest pojęcie. Synteza ta jest powiązaniem jako łączenie momentów odróżnionych. Jedność tę — ponieważ nie została ona przez to jeszcze ustanowiona — należy dopiero wykazać — przeprowadze­ nie dowodu staje się więc tutaj dla samego tego poznania czymś koniecznym. Nastręcza się przy tym przede wszystkim ta trudność, że należy dokładnie odróżnić, które określenia przedmiotu mają być włączone do definicji, a które odesłane do twier­ dzeń. Nie może istnieć co do tego żadna zasada. Mogło­ by wprawdzie wydawać się, że zasada taka polega na tym, iż wszystko to, co przysługuje przedmiotowi bezpośred­ nio, należy do definicji, co się zaś tyczy całej reszty, to

Rozdział drugi. Idea prawdy

651

w odniesieniu do niej jako do czegoś zapośredniczonego należałoby zapośredniczenie to dopiero udowodnić. Ale treść definicji jest w ogóle czymś określonym i dlatego sama w istocie swej jest czymś zapośredniczonym. Treść ta ma tylko bezpośredniość podmiotową, czyli że podmiot rozpoczyna od czegoś w sposób dowolny i nadaje pewne­ mu przedmiotowi walor założenia. Ponieważ przedmiot ten jest w sobie przedmiotem konkretnym w ogóle i musi też być poddany podziałowi, to w następstwie otrzymu­ jemy całe mnóstwo określeń, które co do swej natury są zapośredniczone i które uważa się za bezpośrednie i niewymagające dowodu nie na podstawie jakiejś zasady, lecz na podstawie subiektywnego określenia. Nawet u Euklidesa, który od dawna słusznie uznany został za mistrza tego syntetycznego sposobu poznawa­ nia, znajdujemy pod nazwą aksjomatu pewne założenie 466 dotyczące linii równoległych, o którym sądzono, że wyma­ ga dowodu, i ten brak starano się w rozmaity sposób uzu­ pełnić. Sądzono też, że niektóre inne twierdzenia okaza­ ły się założeniami, których nie powinno się przyjmować w sposób bezpośredni, lecz należałoby je udowodnić. Co się tyczy wspomnianego aksjomatu dotyczącego linii równoległych, to można powiedzieć, że właśnie w tym przejawia się słuszny sposób rozumienia zagadnienia przez Euklidesa, który dokładnie ocenił zarówno ele­ ment, w którym działała jego nauka, jak i jej naturę. Do­ wód wspomnianego aksjomatu należałoby wyprowadzić z pojęcia linii równoległych, ale dowód taki nie należy do zakresu jego nauki, tak samo jak nie należy do niej de­ dukcja jego definicji, aksjomatów i w ogóle przedmiotu jego nauki — przestrzeni samej i najbliższych jej określeń, jej trzech wymiarów. Ponieważ taka dedukcja może być wyprowadzona tylko z pojęcia, ono zaś leży poza zakre­

652

Nauka o pojęciu. Idea

sem właściwości przysługujących Euklidesowej nauce, to wszystkie one są dla niej z konieczności założeniami, re­ latywnymi początkami. Aksjomaty — aby przy tej okazji wspomnieć też o nich — należą do tej samej klasy. Zazwyczaj uważa się je nie­ słusznie za absolutnie pierwsze, tak jak gdyby one same w sobie i dla siebie nie wymagały dowodu. Gdyby tak faktycznie było, byłyby tylko czystymi tautologiami, gdyż tylko w abstrakcyjnej tożsamości nie ma miejsca na żadną różność i dlatego nie zachodzi też potrzeba żadnego zapośredniczenia. Jeśli jednak aksjomaty są czymś więcej niż tautologiami, to są one twierdzeniami zaczerpniętymi z jakiejś innej nauki, ponieważ dla tej na­ uki, której służą za aksjomaty, mają być założeniami. Są one więc właściwie twierdzeniami i to najczęściej zaczerp­ niętymi z logiki. Aksjomaty geometrii są właśnie takimi lematami, twierdzeniami logicznymi, które zresztą dla­ tego zbliżają się do tautologii, że dotyczą tylko wielkości i wszelkie jakościowe różnice zostały dlatego z nich usu­ nięte. O aksjomacie głównym — o wnioskowaniu czysto ilościowym — była mowa przedtem. Aksjomaty rozpa­ trywane same w sobie i dla siebie tak samo jak definicje i podziały wymagają zatem dowodu i tylko dlatego nie czyni się z nich twierdzeń, że jako relatywnie pierwsze dla pewnych punktów widzenia przyjmowane są za za­ łożenia. 467 Jeśli chodzi o treść twierdzeń, to należy podkreślić tu tę bliższą różnicę, że treść ta, ponieważ polega na pew­ nym odnoszeniu do siebie określoności przysługujących realności pojęcia, to określenia te mogą być mniej lub bardziej niepełnymi i jednostkowymi stosunkami przy­ sługującymi przedmiotowi albo takim stosunkiem, któ­ ry obejmuje całą treść realności i wyraża jego określone

Rozdział drugi. Idea prawdy

653

odniesienie. Jedność wszystkich określoności treści jest jed­ nak tym samym co pojęcie. Toteż twierdzenie, które tę jedność w sobie zawiera, jest samo znowu definicją, ale taką, która wyraża nie tylko bezpośrednio zaczerpnięte pojęcie, lecz rozwinięte we wszystkich swoich określo­ nych realnych różnicach, a inaczej mówiąc — jego pełne istnienie. Jedno i drugie razem przedstawia więc ideę. Jeśli porównamy ze sobą bliżej twierdzenia jakiejś syn­ tetycznej nauki, a w szczególności geometrii, to stwierdzi­ my istnienie różnicy polegającej na tym, że niektóre z jej twierdzeń obejmują tylko pojedyncze stosunki przed­ miotu, inne natomiast takie, w których wyrażona jest pełna określoność przedmiotu. Bardzo powierzchowny jest pogląd, zgodnie z którym wszystkie tezy uważa się za równe co do wartości z tej racji, że każda zawiera w sobie w ogóle pewną prawdę i w formalnym procesie przeprowadzania dowodu, w jego powiązaniu, każde jest równie istotne. Różnica co do treści twierdzeń jest jak najściślej związana z samym tym procesem dowodzenia. Kilka dalszych uwag dotyczących tego formalnego pro­ cesu posłuży nam do tego, by bliżej wyjaśnić zarówno tę różnicę, jak i naturę syntetycznego poznania. Po pierwsze, geometrię Euklidesową, która jako przedstawicielka metody syntetycznej i najdoskonalszy jej wzór ma nam tu służyć za przykład, chwalono już z dawien dawna za porządek w kolejnym następstwie twierdzeń, dzięki któremu wszystkie tezy, potrzebne do konstrukcji twierdzenia i jego dowodu, dane są zawsze jako już przedtem udowodnione. Okoliczność ta jednak dotyczy tylko konsekwencji formalnej. Choć jest to oko­ liczność bardzo ważna, to jednak dotyczy ona bardziej tylko zewnętrznego porządku celowości i sama dla sie­ bie nie ma żadnego odniesienia do istotnej różnicy mię­

654

Nauka o pojęciu. Idea

dzy pojęciem i ideą, w której zawarta jest pewna wyższa zasada konieczności dalszego postępowania. Definicje 468 bowiem, od których się zaczyna, ujmują mianowicie przedmiot zmysłowy jako bezpośrednio dany i określają go z punktu widzenia jego najbliższego rodzaju i specy­ ficznej różnicy, które są również prostymi, bezpośredni­ mi określeniami pojęcia — ogólnością i szczegółowością — i których stosunek nie zostaje dalej rozwinięty. Toteż początkowe twierdzenia nie mogą opierać się na niczym innym, jak tylko na tego rodzaju bezpośrednich określe­ niach jak te, które zawarte są w definicjach. Tak samo może ich wzajemna zależność dotyczyć przede wszyst­ kim tylko tej ogólności, że jedno twierdzenie jest w ogóle określone przez drugie. I tak pierwsze twierdzenia Eukli­ desa o trójkątach dotyczą tylko przystawania, tzn. tego, ile musi w jakimś trójkącie być elementów określonych, aby również pozostałe elementy jednego i tego samego trójką­ ta, czyli całość była w ogóle określona. To, że dwa trójkąty zostają ze sobą porównane, a przystawanie oparte zosta­ je na pokrywaniu się, jest tylko pewną drogą okrężną wy­ maganą przez metodę, która zmuszona jest posługiwać się zmysłowym pokrywaniem się zamiast pojęciem — okre­ ślonością (Bestimmtsein). Poza tym same te twierdzenia rozpatrywane dla siebie zawierają w sobie dwie strony, z których jedną można uważać za pojęcie, a drugą za real­ ność, za to, co doprowadza pojęcie do końca, nadając mu realność. To bowiem, co całkowicie określa trójkąt, czyli dwa boki i kąt między nimi zawarty, jest dla rozsądku już trójkątem całym. Do pełnej określoności trójkąta nie potrzeba już niczego więcej. Pozostałe dwa kąty i trzeci bok jest pewnym nadmiarem realności ponad określo­ ność pojęcia. Toteż to, co twierdzenia te czynią, polega właściwie na tym, że trójkąt zmysłowy, który bezwzględ­

Rozdział drugi. Idea prawdy

655

nie wymaga trzech boków i trzech kątów, redukują do najprostszych warunków. Definicja mówiła tylko w ogóle o trzech liniach, które zamykają figurę na płaszczyźnie, czyniąc z niej trójkąt. Dopiero twierdzenie zawiera w so­ bie wyraźnie to, że określoność kątów zostaje określona przez określoność boków, podobnie jak pozostałe twier­ dzenia zawierają w sobie zależność innych elementów trójkąta od trzech innych tego rodzaju elementów. Natomiast pełną określoność wielkości trójkąta pod względem jego boków zawiera w sobie samym twierdzenie Pitagorasa. Dopiero to twierdzenie jest równaniem boków trójkąta, ponieważ boki w twierdzeniach poprzednich prowadziły tylko do pewnej ogólnej wzajemnej określo­ 469 ności elementów trójkąta, a nie do równania. Dlatego też twierdzenie Pitagorasa jest doskonałą, realną definicją trójkąta, i to przede wszystkim trójkąta prostokątne­ go, najprostszego w swych różnicach, a zatem najbar­ dziej prawidłowego. Euklides kończy tym twierdzeniem pierwszą swoją Księgę, gdyż jest ono faktycznie pewną osiągniętą doskonałą określonością. Podobnie kończy również Księgę drugą — po uprzednim sprowadzeniu obarczonych największą nierównością trójkątów nieprostokątnych do czegoś, co jest równe — redukcją trójkąta prostokątnego do kwadratu — równaniem między tym, co jest równe sobie samemu — kwadratem, a tym, co w so­ bie jest nierówne — trójkątem. Tak samo i przeciwprostokątna odpowiadająca kątowi prostemu, temu, co jest równe sobie samemu, stanowi w twierdzeniu Pitagorasa jedną stronę równania, a drugą to, co jest sobie nierówne, mianowicie obie przyprostokątne. Poprzednie równanie między kwadratem a trójkątem leży u podstaw drugiej definicji koła, która jest znowu twierdzeniem Pitagorasa, ale takim, w którym obie przyprostokątne przyjęte zo-

656

Nauka o pojęciu. Idea

stają za wielkości zmienne. Pierwsze równanie koła po­ zostaje w takim właśnie stosunku określoności zmysłowej do równania, co wzajemny stosunek w ogóle obu różnych definicji przekrojów stożka. Ten naprawdę syntetyczny proces postępowania jest przejściem od ogólności do jednostkowości, czyli do tego, co jest określone samo w sobie i dla siebie, albo do jedności przedmiotu w sobie samym, jeśli przedmiot podzielił się na swoje istotne określoności realne i ujęty został jako różny. Natomiast zupełnie niedoskonały, zwykły pro­ ces postępowania w innych naukach polega zazwyczaj na tym, że rozpoczyna się wprawdzie od czegoś ogól­ nego, ale ujednostkowienie i konkretyzacja tej ogólności jest tylko pewnym zastosowaniem ogólności do materiału skądinąd zaczerpniętego. Właściwa jednostkowość idei okazuje się w ten sposób tylko jakimś empirycznym do­ datkiem. Jakakolwiek by jednak była treść twierdzenia, czy byłaby mniej lub bardziej doskonała, musi ona zostać udowodniona. Treść ta jest bowiem stosunkiem określeń realnych, które nie zawierają w sobie stosunku określeń po­ jęciowych. Jeśli nawet zawierają w sobie ten stosunek, tak jak to można wykazać w twierdzeniach, które nazwali­ śmy definicjami drugimi czy też realnymi , * to są one wła470 śnie dlatego z jednej strony definicjami, a [z drugiej] ponieważ ich treść składa się zarazem ze stosunków między określeniami realnymi i nie polega tylko na sto­ sunku między czymś ogólnym a prostą określonością, to

* W definicjach przedmiotów geometrycznych, których „okre­ ślenie pojęciowe w ogóle, a jeszcze bardziej ich specyficzna różnica ma w nich swoją prostą, nieznajdującą żadnych przeszkód realność” (s. 634).

Rozdział drugi. Idea prawdy

657

w porównaniu z taką definicją pierwszą okazują się one takimi definicjami, które wymagają dowodu i udowod­ nione być mogą. Wszystkie określoności realne mają for­ mę określeń obojętnie istniejących i różnych. Dlatego też nie są one bezpośrednio czymś jednym i należy zatem wykazać ich zapośredniczenie. Bezpośrednią jednością w definicji pierwszej jest jedność, zgodnie z którą to, co szczegółowe, zawarte jest w tym, co ogólne. 2. Zapośredniczenie, które mamy teraz bliżej rozpa­ trzyć, może więc być proste albo musi też przejść przez wiele zapośredniczeń. Człony zapośredniczające są po­ łączone z członami, które mają zostać zapośredniczone. Ale ponieważ tym, do czego w rozpatrywanym pozna­ niu, któremu obce jest w ogóle wszelkie przechodzenie w przeciwieństwo, sprowadzone zostaje z powrotem za­ pośredniczenie i twierdzenie, nie jest pojęcie, to określe­ nia zapośredniczające muszą jako dotychczasowy mate­ riał dla budowy dowodu być wzięte skądkolwiek bądź bez pojęcia ich związku. Te przygotowania to konstrukcja. Spośród odniesień treści twierdzenia, które mogą być bardzo różnorodne, należy teraz przytoczyć i unaocznić tylko te, które służą dowodowi. Samo to przygotowanie materiału znajduje swój sens dopiero w dowodzie. W so­ bie samym wydaje się ono ślepe i pozbawione pojęcia. Później, w dowodzie, staje się wprawdzie jasne, że było rzeczą celową przeciągnąć na przykład w danej figurze geometrycznej takie dalsze linie, jakie poleca konstruk­ cja, ale w czasie samej konstrukcji musi się jej być ślepo posłusznym. Operacja ta jest zatem dla siebie operacją pozbawioną udziału rozsądku, ponieważ cel, który nią kieruje, nie został jeszcze wyrażony. Jest rzeczą obojętną, czy tym, w imię czego operacja ta zostaje przedsięwzięta, jest twierdzenie we właściwym znaczeniu, czy zadanie.

658

Nauka o pojęciu. Idea

W tej postaci, w jakiej operacja ta przejawia się przed do­ wodem, nie jest ona niczym wyprowadzonym z określeń danych w twierdzeniu czy zadaniu i dlatego dla tego, kto nie zna jej celu, jest jakąś bezsensowną czynnością. Za­ wsze jednak pozostaje ona czymś, czym kieruje tylko cel zewnętrzny. Wszystko to, początkowo jeszcze nieujawnione, staje się jawne w dowodzie. Dowód zawiera w sobie — jak mó­ wiliśmy — zapośredniczenie tego, o czym w twierdzeniu powiedziane było, że wiąże się ze sobą. Dopiero dzię471 ki temu zapośredniczeniu powiązanie to przejawia się jako konieczne. Tak samo jak konstrukcja jest dla siebie czymś, co nie ma podmiotowości pojęcia, tak dowód jest podmiotową czynnością, która nie posiada przedmiotowości. Ponieważ określenia treści twierdzenia nie zostały tu jednocześnie ustanowione jako określenia pojęciowe, lecz jako dane i obojętne elementy, które pozostają do sie­ bie we wzajemnych różnorodnych stosunkach zewnętrz­ nych, to pojęcie, w którym konieczność ta występuje, jest tylko pojęciem formalnym, zewnętrznym. Dowód nie jest żadną genezą stosunku stanowiącego treść twierdze­ nia. Konieczność istnieje tylko dla poznania (Einsicht), a cały dowód tylko dla subiektywnego użytku poznania. Jest ono też dlatego tylko pewną zewnętrzną refleksją, która kieruje z zewnątrz do wnętrza, tzn. z zewnętrznych okoliczności wnioskuje o wewnętrznych właściwościach stosunku. Okoliczności przedstawione przez konstruk­ cję są wynikiem natury przedmiotu, tutaj zaś na odwrót, zostają one przemienione w podstawę i stosunki zapośredniczające. Terminus medius, owo trzecie, w którym to, co zostaje w twierdzeniu powiązane, przejawia się w swej jedności i które stanowi sedno dowodu, jest więc tylko czymś takim, w czym powiązanie to się przejawia i jest

Rozdział drugi. Idea prawdy

659

czymś zewnętrznym. Ponieważ wynik, do którego zmierza to dowodzenie, jest raczej czymś odwrotnym do natury rzeczy, dlatego to, co uważa się w nim za uzasadnienie, okazuje się podstawą subiektywną, z której natura rzeczy wynika tylko dla poznania. Z tego, co zostało powiedziane, wynika jasno nie­ unikniona granica tego poznania, granica, której bardzo często nie dostrzegano. Nauka geometrii jest doskonałym przykładem metody syntetycznej, ale w sposób jak naj­ bardziej nieodpowiedni stosowano ją również do innych nauk, a nawet filozofii. Geometria jest nauką o wielko­ ściach i dlatego formalne wnioskowanie jest dla niej wnio­ skowaniem najbardziej odpowiednim. Ponieważ w niej rozpatrywana jest tylko określoność ilościowa i abstrahu­ je się od jakościowej, to może ona nie wychodzić poza tożsamość formalną, poza niepojęciową jedność, jaką jest zewnętrzna tożsamość (Gleichheit), i jest czymś, co przy­ należy zewnętrznej abstrahującej refleksji. Przedmiot, określenia przestrzenne to właśnie takie abstrakcyjne przedmioty, które zostały przysposobione do tego celu, 472 by posiadać doskonale skończoną określoność zewnętrz­ ną. Dzięki swemu abstrakcyjnemu przedmiotowi nauka ta ma z jednej strony ten wzniosły charakter, że z jej pu­ stych cichych przestrzeni usunięta została wszelka barw­ ność i znikły wszystkie inne właściwości zmysłowe, że zamilkły w niej wszelkie możliwe zainteresowania, które mogłyby bliżej przemówić do żywej indywidualności. Z drugiej strony ten abstrakcyjny przedmiot jest jeszcze przestrzenią, niezmysłową zmysłowością. Ogląd podnie­ siony tu został do poziomu swej abstrakcji. Przestrzeń jestformą oglądu, ale ciągle jeszcze oglądem — jest czymś zmysłowym, istnieniem na zewnątrz siebie zmysłowości samej, jej czystą bezpojęciowością.

660

Nauka o pojęciu. Idea

W ostatnich czasach mówiono wiele o doskonałości geometrii z tego właśnie punktu widzenia. Okoliczność, że ma ona za swą podstawę ogląd zmysłowy, uznano za jej najwyższą zaletę i sądzono nawet, że jej wysoka nauko­ wość na tym właśnie się zasadza i że jej dowody oparte są na oglądzie. Aby przeciwstawić się temu płytkiemu poglądowi, musimy uciec się do również płytkiego przy­ pomnienia, że żadna nauka nie powstaje przez oglądanie, lecz wyłącznie tylko dzięki myśleniu. Oglądowość, która przysługuje geometrii dzięki jej jeszcze zmysłowemu ma­ teriałowi, nadaje geometrii tylko taką ewidencję, jaką to, co zmysłowe, ma w ogóle dla ducha pozbawionego myśli. W sposób pożałowania godny uważano tę zmysłowość materiału za wyższość geometrii, gdy tymczasem świad­ czy ona raczej o niższości jej punktu widzenia. Tylko abs­ trakcyjnemu charakterowi owego zmysłowego przedmiotu zawdzięcza ona swą zdolność do jakiejś naukowości wyż­ szego szczebla oraz swoją wyższość nad tymi nagroma­ dzeniami wiadomości, które upodobano sobie również nazywać naukami, a których treść stanowi konkretny, czu­ ciowy materiał zmysłowy i tylko dzięki porządkowi, który starają się wnieść w tę treść, wykazują jakieś dalekie prze­ czucie i jakąś aluzję do wymagań pojęcia. Tylko dzięki temu, że przestrzeń geometryczna jest abstrakcją i pustką wzajemnego istnienia na zewnątrz siebie, możliwe jest to, że figury zostają tym samym wpisane (hineingezeichnet) w jej nieokreśloność, że ich określenia trwają w skrzepłym spokoju jedna na ze­ wnątrz innej i nie wykazują w sobie żadnego przejścia w przeciwieństwo. Dlatego też nauka o nich jest prostą 473 nauką o rzeczach skończonych, które porównywane są co do wielkości i których jednością jest jedność zewnętrzna — równość. Ale ponieważ przy tym kreśleniu figur wycho-

Rozdział drugi. Idea prawdy

661

dzi się jednocześnie z różnych punktów widzenia i róż­ nych zasad, a rozmaite figury powstają dla siebie, to przy ich porównywaniu występuje jednak także na jaw ich jakościowa nietożsamość (Ungleichheit) i nieporównywalność. Porównując je geometria zmuszona jest do wyjścia poza skończoność, w której dokonywała swych kolejnych operacji w sposób tak bardzo uregulowany i pewny, i do przejścia do nieskończoności — do ustanawiania jako rów­ nych takich momentów, które jakościowo są różne. Tu­ taj kończy się jej pewność, ponieważ u jej podstaw leży w ogóle utrwalona skończoność i nie ma ona nic wspól­ nego z pojęciem i jego przejawianiem się, z owym przej­ ściem. Nauka skończona doszła tu do swojej granicy, ponieważ konieczność i zapośredniczenie tego, co synte­ tyczne, nie są już oparte tylko na tożsamości pozytywnej, lecz także na negatywnej. Jeśli geometria, podobnie jak algebra, zajmując się swoimi abstrakcyjnymi, tylko rozsądkowymi przedmiota­ mi, dochodzi szybko do swojej granicy, to metoda synte­ tyczna okazuje się już od samego początku tym bardziej niewystarczająca dla innych nauk, najbardziej zaś niewy­ starczająca okazuje się w filozofii. Jeśli chodzi o definicję i podział, to ze wszystkim, co tego dotyczy, zapoznaliśmy się już przedtem. Tutaj należałoby więc powiedzieć tylko o tym, co dotyczy twierdzenia i dowodu. Ale pomijając już fakt zakładania definicji i podziału, która wymaga do­ wodu i dowód ten zakłada, to niewystarczalność ta polega na samej w ogóle pozycji, jaką definicja i podział zajmu­ ją w stosunku do twierdzeń. Pozycja ta jest szczególnie dziwna w naukach doświadczalnych — na przykład w fi­ zyce — kiedy nauki te chcą sobie nadać formę nauk synte­ tycznych. Metoda postępowania polega wówczas na tym, że określenia refleksyjne pewnych odrębnych sił czy w ogóle

662

Nauka o pojęciu. Idea

pewnych wewnętrznych i istotnościowych form, które wy­ nikają ze sposobu analizowania doświadczenia i które mogą mieć swe uzasadnienie tylko jako wyniki, muszą zo­ stać wysunięte na czoło, aby uzyskać w nich ogólne podłoże, które następnie zostaje zastosowane do tego, co jednostkowe, i w tym, co jednostkowe, wykazane. Ponieważ te ogólne podłoża nie mają dla siebie żad­ nego trwałego oparcia, to powiada się, że należy je tylko tymczasowo przyjąć. Ale w wyprowadzonych wynikach stwierdza się dopiero, że one właśnie stanowią właści­ we uzasadnienie owych podstaw. Tak zwane wyjaśnienie 474 i udowodnienie wprowadzanego do twierdzeń materiału konkretnego okazuje się po części tautologią, po części pogmatwaniem prawdziwego stosunku. Po części zaś okazuje się też, że pogmatwanie to służyło do tego, by ukryć złudność poznania, które wchłonęło w siebie do­ świadczenia w sposób jednostronny, dzięki czemu mogło ono dojść jedynie do swoich prostych definicji oraz zasad i udaremniło możliwość obalenia go na podstawie do­ świadczenia przez to, że podejmuje i uznaje to doświad­ czenie nie w jego konkretnej totalności, lecz tylko jako przykład i to od tej jego strony, która może być użytecz­ na dla hipotez i teorii. To podporządkowanie konkret­ nego doświadczenia pod założone określenia sprawia, że podłoże teorii zostaje zaciemnione i ukazane tylko od tej strony, która zgodna jest z teorią, jak w ogóle zostaje przez to utrudnione bezstronne rozpatrywanie dla sie­ bie konkretnych postrzeżeń. Tylko wtedy, gdy cały ten przebieg poznania zupełnie odwrócimy, całość nabierze prawidłowego stosunku, czyli takiego, w którym związek między racją i następstwem oraz słuszność przekształ­ cenia postrzeżenia może stać się myślowo przejrzysta. Jedną z głównych trudności w studiowaniu tego rodzaju

Rozdział drugi. Idea prawdy

663

nauk jest też dlatego wniknięcie w nie. To zaś może do­ konać się tylko dzięki temu, że przyjmujemy na ślepo jej założenia i nie mając możności utworzenia sobie następ­ nie jakiegoś pojęcia, a często nawet jakiegoś jako tako określonego wyobrażenia, lecz tworząc sobie co najwyżej jakiś mętny obraz fantazji, wpajamy sobie w pamięć od razu określenia przyjętych tu sił, materii oraz ich hipo­ tecznych ukształtowali, kierunków i obrotów. Jeśli zaś — aby móc przyjąć i uznać te założenia — domagamy się po­ dania ich konieczności i pojęcia, to nie potrafimy wyjść poza to, co było na początku. O tym, że metoda syntetyczna nie daje się zastosować do nauki ściśle analitycznej, mieliśmy już wyżej sposob­ ność mówić. Wolff rozciągnął stosowanie tej metody na wszelkie możliwe rodzaje naszych wiadomości, zalicza­ jąc je do filozofii i matematyki — wiadomości, które są po części zupełnie analitycznej natury, a po części na­ wet z rodzaju przypadkowych i czysto rzemieślniczych. 475 Kontrast między takim lekko uchwytnym i nienadającym się do naukowego opracowania materiałem a sztyw­ ną ogólną naukową drogą i naukową szatą już sam przez się wykazał niewłaściwość takiego zastosowania tej me­ tody i poderwał całkowicie zaufanie do niej *. Ale wiary • Na przykład w Podstawowych założeniach architektury (Anfangsgriinde der Baukunst) Wolfa ósme twierdzenie brzmi: Okno musi być tak szerokie, by dwie osoby mogły swobodnie oprzeć się o nie. Dowód: Często bowiem, żeby się rozejrzeć, wychylamy się z drugą osobą przez okno. A ponieważ budowniczy winien uczynić zadość wszystkim głównym zamiarom właściciela zlecającego budowę (§ 1), to musi on również okno uczynić tak szerokim, by dwie osoby mogły swobodnie się na nim oprzeć. Quid erat demonstrandum. Tegoż: Podstawowe założenia fortyfikacji (Anfangsgriinde der Fortifikation). Drugie twierdzenie brzmi: Jeśli nieprzyjaciel leży obo­ zem gdzieś w pobliżu i istnieje przypuszczenie, że zechce uwolnić

664

Nauka o pojęciu. Idea

w przydatność oraz istotność tej metody dla nadania fi­ lozofii ścisłości naukowej nie mogło obalić wspomniane wyżej nadużycie. Przykład, jaki dał Spinoza w wykładzie swojej filozofii, był jeszcze długo uważany za wzór god­ ny naśladowania. W istocie rzeczy jednak cały sposób [postępowania] dawnej metafizyki, a wraz z tym i jej metoda zostały całkowicie obalone przez Kanta i Jacobiego. Jeśli idzie o treść dawnej metafizyki, to Kant na swój sposób wykazał, że treść ta przez zastosowanie ścisłego dowodu prowadzi do antynomii, których dalsze właściwości zostały przez nas w odpowiednim miejscu wyświetlone. Jednak nad naturą samego tego sposobu dowodzenia, związanego z pewną skończoną treścią, Kant się nie zastanawiał. W swoich Podstawach przyro­ doznawstwa (Anfangsgrunde der Naturwissenschaft) Kant sam dał nam przykład rozpatrywania nauki jako nauki refleksyjnej i zgodnie z metodą refleksyjną, pragnąc tym samym przywrócić naukę tę znowu filozofii. 476 Jeśli Kant atakował dawną metafizykę bardziej od stro­ ny jej treści, to Jacobi zaatakował ją głównie od strony spo­ sobu przeprowadzania przez nią dowodu i z niezwykłą ja­ snością i głębią wydobył to, o co tu chodzi, mianowicie, że tego rodzaju sposób dowodzenia nie może absolutnie wyjść twierdzę od oblężenia przez przyjście jej z pomocą, to całą twierdzę należy opasać wałami. Dowód: Pasy wałów uniemożliwiają przeniknięcie kogokolwiek z zewnątrz do obozu (§ 311). Ci jednak, którzy chcieliby uwolnić twierdzę od oblężenia, pragną przeniknąć z zewnątrz do obozu. Je­ śli zatem chce się powstrzymać ich od tego, musi się otoczyć obóz pasem wałów. Dlatego też, jeśli nieprzyjaciel rozłożony jest obozem gdzieś w pobliżu i przypuszcza się, że będzie starał się uwolnić twierdzę od oblężenia przez przyjście jej z pomocą, to musi się wła­ sny obóz otoczyć pasami wałów. Quid erat demonstradum [przypis Hegla],

Rozdział drugi. Idea prawdy

665

poza krąg sztywnej konieczności rzeczy skończonych i że wobec tego wolność, czyli pojęcie i tym samym wszystko, co prawdziwe, leży poza zasięgiem tej metody i nie może być przez nią osiągnięte. Zgodnie z wynikiem, do którego do­ szedł Kant, tym, co prowadzi do sprzeczności, jest specy­ ficzny materiał metafizyki, a niedostateczność poznania polega na jego subiektywności. A zgodnie z wynikiem, do którego doszedł Jacobi, winna jest tu metoda i cała natura samego poznania, którego ujęciu dostępny jest tylko zwią­ zek uwarunkowania i zależności i które dlatego okazuje się nieodpowiednie do tego, co jest samo w sobie i dla siebie, i do tego, co absolutnie prawdziwe. I w rzeczy samej. Sko­ ro zasadą filozofii jest nieskończone wolne pojęcie i cała jej treść wyłącznie na nim się opiera, to metoda pozbawionej pojęcia skończoności nie jest dla tej treści odpowiednia. Synteza i zapośredniczenie właściwe tej metodzie — do­ wodzenie — nie prowadzi do niczego więcej, jak tylko do konieczności będącej przeciwieństwem wolności - miano­ wicie do tożsamości tego, co zależne, tożsamości, która jest tylko czymś samym w sobie, niezależnie od tego, czy ujmuje się ją jako wewnętrzną, czy jako zewnętrzną, w której to, co stanowi w niej realność, to, co zostało rozróżnione i wstą­ piło w egzystencję, pozostaje czymś samoistnie różnym, a więc skończonym. W tym wszystkim więc sama ta toż­ samość nie dochodzi do egzystencji i pozostaje tylko toż­ samością wewnętrzną albo tylko zewnętrzną, ponieważ jej określona treść została jej nadana. W obydwu punktach widzenia tożsamość ta jest czymś abstrakcyjnym i ani nie zawiera w sobie strony realnej, ani nie zostaje ustanowiona jako tożsamość sama w sobie i dla siebie określona. Pojęcie, o które tu wyłącznie idzie i które jest tym, co samo w sobie i dla siebie nieskończone, zostało tym samym z poznania tego wyłączone.

666

Nauka o pojęciu. Idea

W poznaniu syntetycznym idea dochodzi więc tylko o tyle do swego celu, że pojęcie w swych momentach tożsa­ mości i swych realnych określeniach, czyli w swej ogólności i swych szczegółowych różnicach — a następnie też jako tożsamość, która jest związkiem i zależnością tego, co róż477 ne — staje są czymś dla samego pojęcia. Ale ten przedmiot pojęcia nie jest pojęciu adekwatny. Pojęcie nie powstaje [tu] bowiem jako jego własna jedność z sobą samym w swo­ im przedmiocie, czyli w swojej realności. W konieczności tożsamość pojęcia jest wprawdzie czymś dla pojęcia, ale konieczność ta nie jest w tożsamości tej sama określonością, lecz tylko pewnym w stosunku do niej zewnętrznym materiałem, tzn. materiałem nieokreślonym przez poję­ cie i w którym pojęcie nie poznaje dlatego samego siebie. Pojęcie nie jest tu zatem w ogóle czymś dla siebie, nie jest w swej jedności określone zarazem jako samo w so­ bie i dla siebie. Niedostosowanie przedmiotu do podmio­ towego pojęcia sprawia, że idea nie osiąga jeszcze w po­ znaniu tym prawdy. Ale sfera konieczności jest szczytowym punktem bytu i refleksji. Konieczność sama w sobie i dla siebie sa­ mej przechodzi w wolność pojęcia, tożsamość wewnętrz­ na przechodzi w manifestowanie siebie samej, w manife­ stowanie pojęcia jako pojęcia. W jaki sposób dokonuje się samo w sobie to przejście ze sfery konieczności w pojęcie, mówiliśmy już przy rozpatrywaniu konieczności i tak samo na początku niniejszej księgi — przejście to okazało się genezą pojęcia. Tutaj konieczność zajmuje taką pozycję, że jest realnością, czyli przedmiotem pojęcia, podobnie jak pojęcie, w które konieczność ta przechodzi, jest teraz również przedmiotem pojęcia. Ale przejście samo jest tu jednym i tym samym. Również tutaj jest ono dopiero tylko czymś samym w sobie i dokonuje się jeszcze poza

Rozdział drugi. Idea dobra

667

poznaniem w naszej refleksji, czyli jest jeszcze samo we­ wnętrzną koniecznością poznania. Dla poznania istnieje tylko rezultat. Skoro pojęcie jest tylko dla siebie pojęciem określonym w sobie i dla siebie, idea jest ideą praktyczną, działaniem. B. IDEA DOBRA

Jeśli pojęcie, będące swoim własnym przedmiotem, jest pojęciem określonym w sobie i dla siebie, to pod­ miot dla siebie jest określony jako jednostkowy. Pojęciu jako podmiotowemu przysługuje również pewna istnie­ jąca sam w sobie inność — jest ono dążeniem do tego, by się realizować, jest celem, który za pośrednictwem samego siebie chce nadać sobie obiektywność w obiektywnym świecie i chce się spełnić. W idei teoretycznej pojęcie podmiotowe jako to, co ogólne, jako samo w sobie i dla siebie pozbawione określeń ma po swej przeciwnej stronie świat obiektywny, z którego czerpie swą określoną treść i swoją zawartość. Natomiast w idei praktycznej pojęcie 478 jako coś rzeczywistego przeciwstawia się czemuś rzeczy­ wistemu. Ale pewność samego siebie, którą podmiot ma w tym, że jest sam w sobie i dla siebie określony, jest jed­ nak pewnością rzeczywistości własnej i nierzeczywistości świata. Dla podmiotu nicością jest nie tylko inność świa­ ta jako abstrakcyjnej ogólności, lecz także jego jednostkowość i określenia jednostkowości. Podmiot przywrócił tu obiektywność sobie samemu. Jego określoność w sobie jest tym, co obiektywne, ponieważ jest on ogólnością, która jest w równym stopniu także czymś bezwzględnie określonym. Natomiast świat poprzednio obiektywny jest jeszcze tylko czymś ustanowionym, czymś bezpo­ średnio w rozmaity sposób określonym, które jednak —

668

Nauka o pojęciu. Idea

ponieważ jest tylko bezpośrednio określone — nie ma w sobie jedności pojęcia i jest dla siebie niczym. Ta zawarta w pojęciu określoność — tożsama (gleich) z pojęciem i zawierająca w sobie postulat, by stać się jednostkową zewnętrzną rzeczywistością, jest dobrem. Dobru przysługuje ogólność czegoś absolutnego, po­ nieważ jest totalnością pojęcia w sobie, obiektywnością, która występuje zarazem w formie wolnej jedności i pod­ miotowości. Idea dobra jest czymś wyższym niż rozpa­ trzona przez nas idea poznania, ponieważ przysługuje jej godność nie tylko tego, co ogólne, lecz także tego, co bezwzględnie rzeczywiste. Jest ona dążeniem, ponieważ rzeczywistość ta jest jeszcze czymś podmiotowym, co ustanawia samo siebie, i nie ma zarazem formy bezpo­ średniego założenia. Jej dążenie do zrealizowania sa­ mej siebie nie jest właściwie dążeniem do nadania sobie obiektywności — tę bowiem ma ona w sobie samej — lecz tylko do nadania sobie owej pustej formy bezpośrednio­ ści. Działalność celu nie jest zatem skierowana ku sobie w dążeniu do tego, aby pewne dane określenie wchłonąć w siebie i uczynić swoją własnością, lecz raczej dążeniem do tego, by ustanowić swoje własne określenie i poprzez zniesienie określeń zewnętrznego świata nadać sobie re­ alność w formie zewnętrznej rzeczywistości. Idea woli jako to, co określa samo siebie, ma dla sie­ bie swą treść w sobie samej. Treść ta jest wprawdzie tre­ ścią określoną i o tyle czymś skończonym i ograniczonym. Samookreślanie się jest w zasadzie nadawaniem sobie szczegółowości, gdyż refleksja woli w sobie jako negatyw­ na jedność w ogóle jest także jednostkowością w sensie wykluczania i zakładania „innego”. Szczegółowość treści jest jednak czymś nieskończonym dzięki formie pojęcia, którego własną określoność treść ta stanowi i która ma

Rozdział drugi. Idea dobra

669

w pojęciu swą negatywną jedność z sobą samą i w ten 479 sposób jest nie tylko czymś szczegółowym, lecz ma tak­ że swą nieskończoną jednostkowość. Owa skończoność treści w idei praktycznej oznacza zatem nic innego, jak tylko to, że jest ona początkowo jeszcze ideą niezreali­ zowaną. Pojęcie jest dla tej treści tym, co istnieje samo w sobie i dla siebie. Jest ono tu ideą w formie istniejącej dla siebie samej obiektywności. Z jednej strony to, co pod­ miotowe, nie jest już więcej tylko czymś ustanowionym, dowolnym czy przypadkowym, lecz czymś absolutnym. Ale z drugiej strony forma ta nie ma jeszcze egzystencji, bytu dla siebie, jak również formy bytu samego w sobie. To więc, co zgodnie z formą jako taką przejawia się jako przeciwieństwo, w formie pojęcia refleksyjnie skierowa­ nej ku prostej tożsamości, tzn. w treści, przejawia się jako jej prosta określoność. Dobro, aczkolwiek ważne samo w sobie i dla siebie, jest dlatego jakimś szczegółowym celem, ale nie takim, który ma dopiero dzięki swej reali­ zacji uzyskać swoją prawdę, lecz jest tą prawdą już dla siebie. Samo wnioskowanie bezpośredniej realizacji nie wy­ maga tutaj żadnych bliższych wyjaśnień. Całe jako takie jest tylko owym wnioskowaniem celowości zewnętrznej. Różnica zawiera się tylko w treści. W celowości zewnętrz­ nej jako celowości formalnej treść ta była nieokreśloną treścią skończoną. Teraz jest ona wprawdzie także tre­ ścią skończoną, ale jako skończona zarazem absolutnie ważna. Dalsza różnica występuje jeszcze jednak w tym, co dotyczy konkluzji — w zrealizowanym celu. Cel skoń­ czony nie wychodzi w swojej realizacji poza to, by być środkiem. Ponieważ w swoim początku nie jest on celem już określonym jako sam sobie i dla siebie, to również jako zrealizowany pozostaje on czymś takim, co nie jest

670

Nauka o pojęciu. Idea

samo w sobie i dla siebie. Jeśli więc również dobro zo­ staje znowu utrwalone jako skończone i w istocie rzeczy jako takie występuje, to niezależnie od swej wewnętrz­ nej nieskończoności nie może ono ujść losowi wszelkiej skończoności — losowi, który przejawia się w licznych po­ . * staciach Dobro zrealizowane jest dobre dzięki temu, czym jest ono już w celu podmiotowym, w swojej idei. Realizacja użycza dobru tylko pewnego zewnętrznego istnienia. Ale ponieważ istnienie to określone jest tyl­ ko jako sama w sobie i dla siebie nieważna zewnętrzność, to dobro osiągnęło w zewnętrzności tej tylko przypad­ kowe, zniszczalne istnienie, nie zaś odpowiadającą jego idei realizację. Następnie, ponieważ dobro jest co do swojej treści 480 czymś ograniczonym, istnieje też wiele rodzajów dobra. Dobro w egzystencji podlega unicestwieniu nie tylko przez zewnętrzną przypadkowość i przez zło, lecz także wskutek kolizji i konfliktów w sferze samego dobra. Już od strony samego, założonego obiektywnego świata - świa­ ta, na którego założeniu polega subiektywność i skończoność dobra i który jako pewna inność (andere) chodzi własną drogą — realizacja dobra napotyka przeszkody, a nawet staje się niemożliwa. Dobro pozostaje dlatego powinnością. Jest ono czymś samym w sobie i dla siebie, ale byt jako ostateczna abstrakcyjna bezpośredniość po­ zostaje w odniesieniu do dobra określony również jako niebyt. Idea doskonałego dobra jest wprawdzie postulatem absolutnym, ale niczym więcej, jak tylko postulatem, tzn. absolutem obciążonym określonością podmiotowości. * Różne postacie przypadkowości dobra skończonego oraz losu, któremu nie może ono ujść w świecie omówił Hegel w Fenomenologii ducha, w rozdziale „Cnota i bieg świata” (t. I, s. 425 i nn).

Rozdział drugi. Idea dobra

671

Obydwa światy trwają jeszcze w swym przeciwieństwie: jeden jest królestwem podmiotowości w czystych prze­ stworach przejrzystej myśli, drugi jest królestwem obiek­ tywności w elemencie pewnej zewnętrznej różnorodnej rzeczywistości, która jest zamkniętym (unaufgeschlossenes) królestwem ciemności. Pełne ukształtowanie nieroz­ wiązanej sprzeczności, owego absolutnego celu, któremu przeciwstawia się nieprzezwyciężalna granica, jaką tworzy ta rzeczywistość — rozpatrzyliśmy bliżej w Fenomenologii .ducha * Ponieważ idea zawiera w sobie moment doskona­ łej określoności, to owo inne pojęcie, do którego pojęcie odnosi się w idei, ma w swojej podmiotowości zarazem cechę przedmiotu. Dlatego też idea występuje tu w po­ staci samowiedzy i od tej jednej strony zbiega się z przed­ stawieniem tej samowiedzy. Tym jednak, czego idei praktycznej jeszcze brak, jest moment właściwej świadomości samej, czyli to, by moment rzeczywistości w pojęciu osiągnął dla siebie określenie bytu zewnętrznego. Brak ten można jeszcze rozpatrywać w ten sposób, że idei praktycznej brak jesz­ cze tego, co jest momentem idei teoretycznej. Albowiem w idei teoretycznej po stronie pojęcia podmiotowego, które staje się przedmiotem oglądu pojęcia w sobie, leży tylko określenie ogólności. Poznanie uświadamia sobie siebie tylko jako ujmowanie, jako nieokreślona dla siebie samej tożsamość pojęcia z sobą samym. Jej wypełnie­ nie się treścią, tzn. określona sama w sobie i dla siebie przedmiotowość jest dla niej czymś danym, a tym, co 481 naprawdę istnieje, jest rzeczywistość istniejąca niezależ­ nie do podmiotowego ustanawiania. Natomiast dla idei

W rozdziale „Moralny pogląd na świat’’ (t. II, s. 198 nn).

672

Nauka o pojęciu. Idea

praktycznej rzeczywistość ta — która przeciwstawia się jej zarazem jako nieprzezwyciężalna granica—jest tym, co samo w sobie i dla siebie nieważne, co swoje praw­ dziwe określenie i jedyną wartość ma dopiero uzyskać dzięki celom wyznaczonym przez dobro. Wola staje więc sama na drodze osiągnięcia swego własnego celu, ponieważ oddziela się od poznania, a rzeczywistość zewnętrzna nie posiada dla niej formy tego, co istnie­ je naprawdę. Idea dobra może więc swoje uzupełnienie otrzymać tylko w idei prawdy. Ale idea dobra dokonuje tego przejścia sama przez się. We wnioskowaniu działania jedną przesłanką jest bezpośrednie odnoszenie dobrego celu do rzeczywistości, któ­ rą cel ten bierze we władanie i którą — w drugiej przesłan­ ce — kieruje jako zewnętrzny środek przeciw zewnętrznej rzeczywistości. Dobro jest dla pojęcia podmiotowego tym, co obiektywne. Rzeczywistość jako istniejąca tylko o tyle przeciwstawia się dobru jako nieprzezwyciężalna granica, że przysługuje jej jeszcze określenie bezpośred­ niego istnienia, a nie czegoś obiektywnego w sensie bytu samego w sobie i dla siebie. Rzeczywistość jest raczej albo złem, albo tym, co obojętne, jest tylko tym, co określalne, co swojej wartości nie ma w sobie samym. Ale ten abstrakcyjny byt, który w drugiej przesłance jest prze­ ciwieństwem dobra, został przez samą ideę praktyczną już dawno zniesiony. Pierwszą przesłanką jej działania jest bezpośrednia obiektywność pojęcia, zgodnie z którą cel bez żadnego oporu przekazany zostaje rzeczywistości i pozostaje z nią w bezpośrednim stosunku tożsamości. Pozostaje zatem tylko scalić myśli zawarte w jej dwóch przesłankach. Do tego, co w pierwszej przesłance zosta­ ło przez pojęcie obiektywne już dokonane w sposób bez­ pośredni, w drugiej przesłance dochodzi jeszcze tylko

Rozdział drugi. Idea dobra

673

to, że zostaje ono ustanowione przez zapośredniczenie, a tym samym dla niego. A zatem podobnie jak w stosun­ ku celowości w ogóle cel zrealizowany jest wprawdzie znowu tylko środkiem, ale i na odwrót — środek jest tak­ że zrealizowanym celem, tak samo też we wnioskowaniu dobrajuż w pierwszej przesłance zawarta jest bezpośred­ nio sama w sobie także druga. Ale sama ta bezpośred­ niość nie jest wystarczająca i ta druga przesłanka jest dla dobra już postulatem — realizacja dobra w przeciw­ stawnej jej innej rzeczywistości jest zapośredniczeniem w sposób istotny koniecznym dla bezpośredniego odnie­ 482 sienia i urzeczywistnienia dobra. Pierwsza przesłanka jest bowiem tylko pierwszą, czyli innością pojęcia, obiek­ tywnością, która byłaby tylko pewnym zatopieniem się pojęcia w zewnętrzność. Druga jest zniesieniem tej in­ ności, dzięki której bezpośrednia realizacja celu staje się dopiero rzeczywistością dobra jako dla siebie istniejące­ go pojęcia, ponieważ pojęcie zostaje w tej realizacji usta­ nowione jako tożsame z samym sobą, a nie z czymś, co inne, a tym samym ustanowione zostaje wyłącznie jako wolne. Jeśli jednak cel dobra miałby mimo to nie zostać zrealizowany, to byłoby to cofnięciem się pojęcia na tę pozycję, jaką zajmowało ono przed jego przystąpieniem do działania — na pozycję rzeczywistości określonej jako nieważna, ale mimo to założonej jako realna. Byłoby to cofnięcie się, które przechodzi w postęp w fałszywą nie­ skończoność i które swą rację ma tylko w tym, że w pro­ cesie znoszenia owej abstrakcyjnej realności to znoszenie zostaje bezpośrednio również zapomniane, albo zostaje zapomniane, iż realność ta została przecież już z góry założona jako rzeczywistość sama w sobie i dla siebie nieważna, nieobiektywna. To powtórzenie założenia celu niezrealizowanego po rzeczywistej realizacji (Aus-

674

Nauka o pojęciu. Idea

fiihrung) celu określa się więc również i w taki sposób, że subiektywne stanowisko obiektywnego pojęcia reproduku­ je się i uczynione zostaje czymś, co bezustannie się po­ wtarza, przez co skończoność dobra zarówno co do swojej treści, jak i co do swojej formy przejawia się jako prawda, która pozostaje nadal, a jego urzeczywistnienie przeja­ wia się zawsze tylko jako akt jednostkowy, a nie ogólny. Faktycznie jednak określoność ta zniosła się w urzeczy­ wistnieniu dobra. Tym, co narzuca jeszcze teraz pojęciu obiektywnemu granice, jest jego własny pogląd na siebie, który zanika dzięki refleksji nad tym, czym jego realiza­ cja jest sama w sobie. To on sprawia, że pojęcie staje tyl­ ko na drodze sobie samemu, dlatego musi ono kierować się nie przeciw jakiejś zewnętrznej rzeczywistości, lecz przeciwko samemu sobie. Albowiem działanie występujące w przesłance dru­ giej i wytwarzające tylko pewien jednostronny byt dla siebie, przez co produkt przejawia się tylko jako coś su­ biektywnego [jednostkowego i przesłanka pierwsza zostaje w nim powtórzona — działanie to jest naprawdę zarazem ustanawianiem tożsamości samej w sobie obiektywnego pojęcia i bezpośredniej rzeczywistości. Ta bezpośrednia 483 rzeczywistość określona została przez przesłankę w ten sposób, że ma tylko realność zjawiskową, że jest sama w sobie i dla siebie bez znaczenia i jest określalna tylko przez obiektywne pojęcie. Ponieważ na skutek działalno­ ści pojęcia obiektywnego rzeczywistość zewnętrzna zo­ staje zmieniona, a tym samym jej określenie zniesione, to odbiera się jej właśnie dlatego realność tylko zjawisko­ wą, jej zewnętrzną określalność i nicość, tak iż zostaje ona ustanowiona jako istniejąca sama w sobie i dla siebie. W tym wszystkim zostaje w ogóle zniesione samo to za­ łożenie, mianowicie określenie dobra jako czegoś tylko

Rozdział drugi. Idea dobra

675

podmiotowego, będącego co do swej treści celem tylko ograniczonym. Zniesiona zostaje konieczność realizowa­ nia celu dopiero przez podmiotową działalność i zara­ zem sama ta działalność. W rezultacie zapośredniczenie znosi samo siebie i rezultat okazuje się bezpośredniością, która nie jest jednak restytucją założenia, lecz raczej jej zniesieniem. Idea określonego w sobie i dla siebie pojęcia ustanowiona jest więc teraz już nie tylko w czynnym pod­ miocie, lecz w równym stopniu także jako rzeczywistość. I na odwrót, rzeczywistość, tak jak istnieje ona w pozna­ niu, ustanowiona jest jako taka, która ma być prawdziwie istniejącą obiektywnością. Ta jednostkowość podmiotu, którą został on obciążony przez swoją przesłankę, znikła wraz z nią. Podmiot jest więc teraz wolną, ogólną tożsa­ mością z sobą samym, dla której przedmiotowość pojęcia jest zarazem czymś danym, bezpośrednio dla podmiotu istniejącym (yorhandene), podobnie jak on sam jest świa­ domy siebie jako pojęcia określonego w sobie i dla siebie. Toteż w rezultacie tym poznanie zostało restytuowane i połączone z ideą praktyczną. Zastana rzeczywistość zostaje zarazem określona jako zrealizowany cel abso­ lutny, ale nie tak jak w tylko szukającym poznaniu jako świat obiektywny bez podmiotowości pojęcia, lecz ja­ ko świat obiektywny, którego wewnętrzną podstawą i ra­ cją oraz rzeczywistym trwałym istnieniem jest pojęcie. Jest tym absolutna idea.

Rozdział trzeci

IDEA ABSOLUTNA Idea absolutna, tak jak się ona tu przed nami wyłoni­ ła, jest tożsamością idei teoretycznej i praktycznej, z któ­ rych każda dla siebie jest jeszcze jednostronna, a ideę samą zawiera w sobie tylko jako pewną „tamtą stronę”, 484 której się szuka, i jako niezrealizowany cel. Każda z nich jest zatem syntezą dążenia, każda tak samo zawiera w sobie ideę, jak i nie zawiera, przechodzi od jednego do drugiego, ale obu myśli ze sobą nie łączy, lecz tkwi w ich sprzeczności. Idea absolutna jako pojęcie rozu­ mowe, które w swojej realności zbiega się tylko ze sobą samym, jest z jednej strony ze względu na tę bezpośred­ niość swej obiektywnej tożsamości powrotem do [poję­ cia] życia. Ale idea absolutna zniosła również tę formę swojej bezpośredniości i najwyższą sprzeczność zawiera w sobie samej. Pojęcie jest nie tylko duszą, lecz wolnym pojęciem podmiotowym, które istnieje dla siebie i dlate­ go ma osobowość. Stanowi praktyczne, samo w sobie i dla siebie określone pojęcie obiektywne, które jako osoba jest nieprzenikliwą, niepodzielną podmiotowością - ale taką, która w równym stopniu nie jest wykluczającą jednostkowością, lecz jest dla siebie ogólnością i poznaniem, które w swoim „innym” ma za przedmiot swoją własną obiektywność. Wszystko pozostałe jest błędem, mętno­ ścią, mniemaniem, tylko dążeniem, dowolnością i prze-

Rozdział trzeci. Idea absolutna

677

mijalnością. Tylko idea absolutna jest bytem, nieprzemi­ jającym życiem, świadomą siebie prawdą i wszelką prawdą. Idea absolutna jest jedynym przedmiotem i treścią filozofii. Ponieważ idea ta zawiera w sobie wszelką okre­ śloność, a jej istota polega na tym, by przez własne samookreślenie się lub wyodrębnienie powrócić do siebie, to ma ona różne postaci, a zadaniem filozofii jest w tych postaciach ją rozpoznać. Przyroda i duch są w ogóle tylko różnymi sposobami przedstawiania jej istnienia, sztuka i religia jej różnymi sposobami ujmowania siebie i nadawania sobie adekwatnego istnienia. Filozofia ma ten sam cel i tę samą treść co sztuka i religia. Ale jest ona najwyższym sposobem ujmowania idei absolutnej, ponieważ sposób przez nią stosowany jest sposobem najwyższym, pojęciem. Dlatego obejmuje ona sobą owe ukształtowania realnej i idealnej skończoności oraz nie­ skończoności i świętości, i ujmuje je oraz samą siebie w pojęciach. Wyprowadzenie i poznanie tych szczegó­ łowych sposobów [ujmowania idei absolutnej] jest dal­ szym zadaniem poszczególnych nauk filozoficznych. Logiczna strona idei absolutnej może także być nazwa­ na jednym ze sposobów jej ujmowania. Ale jeśli mówiąc o sposobie mamy na myśli pewien szczegółowy rodzaj, pewną określoność formy, to strona logiczna w przeci­ wieństwie do tego jest sposobem ogólnym, w którym wszystkie sposoby zostają zniesione i który je wszystkie obejmuje. Idea logiczna to idea sama w swojej czystej 485 istocie, idea jako taka, która w swej prostej tożsamości zamknięta jest w swoim pojęciu i nie zaczęła jeszcze przeświecać w jakiejś określoności formy. Logika przed­ stawia zatem ruch własny idei absolutnej tylko jako pier­ wotne słowo, które jest pewnym uzewnętrznieniem, ale takim, które jako zewnętrzne, skoro jest, bezpośrednio

678

Nauka o pojęciu. Idea

znowu zanika. Idea występuje więc tylko w tym samookreśleniu, które polega na tym, by słyszeć (uernehmen) siebie samą. Istnieje ona w czystym myśleniu, w którym różnica nie jest jeszcze innością, lecz jest i pozostaje dla siebie czymś zupełnie przejrzystym. Treścią idei logicznej jest więc ona sama jako nieskoń­ czona forma —forma, która o tyle stanowi przeciwieństwo treści, że treść ta jest określeniem formy, która wróciła do siebie i została zniesiona w tożsamości w taki sposób, że ta konkretna tożsamość występuje jako przeciwieństwo tożsamości rozwiniętej jako forma. Treść ta ma postać „innego”, i czegoś, co dane, w przeciwieństwie do for­ my, która jako taka zawsze pozostaje w stosunku i której określoność ustanowiona zostaje zarazem jako pozór. Pa­ trząc bliżej, treścią absolutnej idei samej jest tylko to, że określenie formy jest jej własną, do końca doprowadzoną totalnością, czystym pojęciem. Określoność idei i cały proces tej określoności stanowiły właśnie przedmiot logicznej nauki, a z tego procesu idea absolutna sama wyłoniła się dla siebie. Dla siebie jednak okazała się ona taką, że określoność jej nie ma postaci treści, lecz wystę­ puje bezwzględnie jako forma, tak iż idea jest zgodnie z tym bezwzględnie ogólną ideą. Tym, co pozostaje nam tu jeszcze do rozpatrzenia, nie jest więc jakaś treść jako taka, lecz ogólność jej formy — czyli metoda. Metoda może początkowo przejawiać się jako samo tylko pewne „jak" (Art und Weise) poznawania i faktycz­ nie ma ona tego rodzaju naturę. Ale owo „jak” jako meto­ da jest nie tylko pewną samą w sobie i dla siebie określoną modalnością bytu, lecz jako modalność poznania ustano­ wiony zostaje jako określony przez pojęcie i jako forma, ponieważ jest ona duszą całej obiektywności, a wszelka w jakikolwiek sposób określona treść ma swoją prawdę

Rozdział trzeci. Idea absolutna

679

jedynie w formie. Jeśli się jednak przyjmuje, że treść jest czymś danym metodzie i że ma swoją własną natu­ rę, to w tym określeniu metoda oraz moment logiczny w ogóle jest formą czysto zewnętrzną. Ale wbrew temu 486 można się nie tylko powołać na ogólne pojęcie (Grundbegriff) tego, co logiczne, ale także na cały jego przebieg w którym występowały wszystkie postacie treści jako tre­ ści danej oraz wszystkie postacie przedmiotów — ukazał on ich przejście oraz ich nieprawdę, a dany przedmiot nie mógł stanowić podłoża, do którego absolutna forma odnosiłaby się tylko jako określenie zewnętrzne i przy­ padkowe, lecz sama forma okazała się raczej absolutnym podłożem i ostateczną prawdą. Metoda wyłoniła się stąd jako pojęcie świadome siebie samego, jako pojęcie, którego przedmiotem jest ono samo jako absolutne, ono samo jako subiektywne i jako obiektywne, a tym samym jako czysta zgodność pojęcia i jego realności, jako egzystencja, którą jest pojęcie samo. A zatem tym, co teraz ma stać się przedmiotem na­ szych rozważań jako metoda, jest tylko ruch samego pojęcia, którego natura została już poznana, ale przede wszystkim mamy je teraz ująć w tym znaczeniu, że poję­ cie jest wszystkim, a jego ruch ogólną działalnością absolut­ ną, ruchem określającym samego siebie i samego siebie realizującym. Metodę należy więc uznać za bez ogra­ niczeń ogólne, wewnętrzne i zewnętrzne „jak” (Weise) oraz za nieskończoną siłę, której oprzeć się nie może ża­ den przedmiot, kiedy staje przed nami jako przedmiot zewnętrzny, obcy rozumowi i odeń niezależny — taki, który mógłby mieć odrębną w stosunku do rozumu natu­ rę i nie dać się mu przeniknąć. Dlatego metoda jest duszą i substancją i wszystko zostaje tylko wtedy pojęte i pozna­ ne w swojej prawdzie, jeśli zostaje całkowicie podporząd-

680

Nauka o pojęciu. Idea

kowane metodzie. Jest ona własną metodą każdej rzeczy samej, ponieważ jej czynnością jest pojęcie. To właśnie stanowi bardziej prawdziwy sens jej ogólności. Z punk­ tu widzenia ogólności refleksyjnej uważa się ją tylko za metodę do wszystkiego. Ale z punktu widzenia ogólności idei jest ona zarówno sposobem poznawania, przysługu­ jącym pojęciu świadomemu siebie jako czegoś podmio­ towego, jak i obiektywnym „jak” czy raczej substancjalnością rzeczy — albo pojęć, o ile dla wyobrażenia i refleksji [te ostatnie] przejawiają się jako „inne". Metoda jest więc nie 487 tylko najwyższą siłą, a ściślej jedyną absolutną siłą rozu­ mu, lecz także jego najwyższym i jedynym dążeniem do tego, by dzięki samemu sobie znaleźć we wszystkim same­ go siebie i we wszystkim samego siebie rozpoznać. Tym samym została też, po drugie, podana różnica między metodą a pojęciem jako takim, podane zostało to, co stanowi szczegółowość metody. Pojęcie, gdy rozpatry­ waliśmy je jako pojęcie dla siebie, występowało w swej bezpośredniości. Refleksja, czyli pojęcie rozpatrujące po­ jęcie, należało do dziedziny naszej wiedzy. Metoda jest tą samą wiedzą, ale taką, dla której pojęcie jest nie tyl­ ko przedmiotem, lecz także jej własnym podmiotowym działaniem, jest instrumentem i środkiem działalności poznawczej różnym od niej, ale jako jej własna istotność. W poznaniu szukającym metoda występuje również jako narzędzie, jako środek przynależny stronie podmiotowej, za pomocą którego strona ta odnosi się do przedmiotu. We wnioskowaniu tym jednym terminem skrajnym jest podmiot, a przedmiot drugim. Podmiot wiąże się przez swoją metodę ze swoim przedmiotem, ale dla siebie nie zbiega się w tym przedmiocie z sobą samym. Terminy skrajne pozostają różne, ponieważ podmiot, metoda i przedmiot nie zostały ustanowione jako jedno tożsa­

Rozdział trzeci. Idea absolutna

681

me pojęcie. Wnioskowanie pozostaje więc zawsze wnio­ skowaniem formalnym. Przesłanka, w której podmiot umiejscawia metodę po swojej stronie jako swoją formę, jest określeniem bezpośrednim i dlatego zawiera w sobie - jak widzieliśmy — określenia formy, takie jak definicja, podział itd. jako fakty zastane w podmiocie. Natomiast w poznaniu prawdziwym metoda jest nie tylko zbiorem pewnych określeń, lecz określonością samą w sobie i dla siebie pojęcia, które jest terminem średnim tylko dlate­ go, że ma zarazem znaczenie czegoś obiektywnego, które dzięki metodzie otrzymuje w konkluzji nie tylko pewną zewnętrzną określoność, lecz ustanowione zostaje w swej tożsamości z pojęciem podmiotowym. 1. Toteż metoda okazuje się tym samym, czym są określenia pojęcia samego oraz ich odniesienia do siebie, które winniśmy teraz rozpatrzyć w ich znaczeniu okre­ śleń metody. Należy przy tym, po pierwsze, zacząć od [pojęcia] po­ czątku. Mówiliśmy już o nim na początku samej Logiki, a także niedawno przy omawianiu poznania podmio­ towego i wykazaliśmy, że początek, jeśli nie przyjmuje się go w sposób dowolny i z kategoryczną nieświado­ mością, może wprawdzie na pozór sprawiać wiele trudno­ 488 ści, ale mimo to jest niezwykle prostej natury. Ponieważ jest początkiem, to jego treść jest czymś bezpośrednim, ale taką bezpośredniością, która ma znaczenie i formę abstrakcyjnej ogólności. Niezależnie od tego, czy począ­ tek ten jest treścią bytu, istoty czy pojęcia, jest on czymś wziętym z zewnątrz, zastanym, asertorycznym, ponieważ jest czymś bezpośrednim. Po pierwsze jednak nie jest on bezpośredniością zmysłowego oglądu ani wyobrażenia, lecz myślenia, które ze względu na jego bezpośredniość moż­ na by też nazwać nadzmysłowym, wewnętrznym oglądem.

682

Nauka o pojęciu. Idea

Bezpośredniość zmysłowego oglądu jest czymś różnorod­ nym [jednostkowym. Natomiast poznanie jest poznaniem pojęciowym i dlatego jego początek istnieje tylko w ele­ mencie myślenia — jest czymś prostym i ogólnym. O tej formie była właśnie mowa przedtem przy roz­ patrywaniu definicji. Na początku poznania skończo­ nego ogólność uznaje się również za określenie istotne, ale uważa się je tylko za określenie myślowe i pojęciowe w przeciwieństwie do bytu. Faktycznie jednak ta pierwsza ogólność jest ogólnością bezpośrednią, a zatem ma w tym samym stopniu znaczenie bytu. Byt bowiem jest właśnie tym abstrakcyjnym odnoszeniem się do siebie samego. Byt nie wymaga żadnego innego wyprowadzenia, z któ­ rego wynikałoby, że przysługuje jakoby abstrakcyjnej stronie definicji tylko dlatego, że został zaczerpnięty ze zmysłowego oglądu czy skądkolwiek indziej i że przysłu­ guje jej tylko o tyle, o ile zostaje ukazany (monstriert). To ukazywanie i wyprowadzanie dotyczy zapośredniczenia, które jest czymś więcej niż samym tylko początkiem, jest takim zapośredniczeniem, które nie należy do my­ ślącego ujmowania w pojęcia, lecz stanowi podniesie­ nie (Erhebung) wyobrażenia, świadomości empirycznej i rezonującej do punktu widzenia myślenia. Zgodnie z powszechnie przyjętym przeciwieństwem między my­ ślami albo pojęciem a bytem, to, że pojęciu dla siebie nie przysługuje jeszcze byt i że byt ma swoją własną, od myśli samej niezależną podstawę i rację, przejawia się jako ważna prawda. Proste określenie bytu jest jednak samo w sobie tak ubogie, że już przez to samo niewie­ le jest tam do podniesienia (Aufhebens). To, co ogólne, jest bezpośrednio samo tą bezpośredniością, ponieważ jako abstrakcyjne jest tylko abstrakcyjnym odnoszeniem się do siebie samego — którym jest byt. W rzeczy samej

Rozdział trzeci. Idea absolutna

683

postulat, by ukazać (aufzuzeigen) byt ma pewne dalej idące wewnętrzne znaczenie, w czym nie zawiera się tyl­ ko samo to abstrakcyjne określenie, lecz ma się przez to 489 na myśli postulat realizacji pojęcia w ogóle, która nie leży gdzieś na samym początku, lecz jest raczej celem i za­ daniem całego dalszego rozwoju poznania. Następnie, ponieważ treść początku przez ukazanie jej w wewnętrz­ nym lub zewnętrznym postrzeżeniu ma otrzymać swe uprawomocnienie i uwierzytelnienie jako coś prawdziwe­ go i słusznego, to nie ma się już tym samym na myśli formy ogólności, lecz jej określoność, i o niej musimy od razu mówić. Uwierzytelnienie określonej treści, od której się zaczyna, wydaje się treść poprzedzać. Faktycznie jed­ nak trzeba je uważać za progres (Vorwartsgehen), o tyle, o ile należy ono do poznania pojmującego. Początek nie ma zatem dla metody żadnej innej określoności prócz tej, że jest prosty i ogólny. Jest to właśnie ta określoność, za sprawą której początek okazał się czymś ubogim. Ogólność bowiem jest czystym, prostym poję­ ciem, a metoda jako świadomość pojęcia wie, że ogólność jest tylko momentem, a pojęcie nie jest w niej jeszcze okre­ ślone samo w sobie i dla siebie. Ale świadoma tego metoda, która chciałaby początek rozwijać dalej tylko gwoli meto­ dy samej, okazałaby się czymś formalnym, czymś ustano­ wionym w refleksji zewnętrznej. Ponieważ jednak metoda jest obiektywną immanentną formą, to bezpośredniość początku musi w sobie samej być obciążona brakiem i musi jej przysługiwać popęd do tego, by rozwijać się dalej. Ogól­ ność nie uchodzi jednak w abstrakcyjnej metodzie za coś tylko abstrakcyjnego, lecz za ogólność obiektywną, czyli taką, która sama w sobie jest konkretną totalnością, ale tak, że totalność ta nie została jeszcze ustanowiona, że nie jest jeszcze czymś dla siebie. Nawet abstrakcyjna ogólność jako

684

Nauka o pojęciu. Idea

taka rozpatrywana w pojęciu, czyli w swojej prawdzie, nie jest tylko czymś prostym, lecz już jako abstrakcja zostaje ona ustanowiona jako obciążona pewną negacją. Toteż ani w rzeczywistości, ani w myśli nie ma niczego, co byłoby tak niezłożone i tak abstrakcyjne jak w powszechnym wyobra­ żeniu. Taka niezłożoność istnieje tylko w mniemaniu, któ­ rego podstawą jest tylko nieświadomość tego, co napraw­ dę ma miejsce. Poprzednio określiliśmy początek jako to, co bezpo­ średnie. Bezpośredniość ogólności jest tym samym, co tu wyrażone zostało jako byt sam w sobie bez bytu dla siebie. Można więc wprawdzie powiedzieć, że punktem wyj490 ścia każdego początku musi być absolut i że cały dalszy rozwój jest tylko przedstawianiem (Darstellung) tego, co absolutne, o ile bytem samym w sobie jest pojęcie. Ale po­ nieważ jest ono tylko samo w sobie, to nie jest ani absolu­ tem, ani pojęciem ustanowionym, ani też ideą. Dla nich wszystkich byt sam w sobie jest bowiem tylko abstrakcyj­ nym, jednostronnym momentem. Dalszy rozwój nie jest więc czymś w rodzaju zbytecznego nadmiaru. Byłby nim, gdyby początek był naprawdę już absolutem. Dalszy roz­ wój polega więc na tym, że ogólność określa samą siebie i staje się ogólnością dla siebie, czyli w równym stopniu także jednostkowością i podmiotem. Tylko jako dopro­ wadzona do końca ogólność jest absolutem. Można tu wspomnieć jeszcze o tym, że początek, który sam w sobie jest konkretną totalnością, może jako taki być również wolny, a jego bezpośredniość może mieć określenie zewnętrznego istnienia. Zarodek istoty żywej oraz podmiotowy cel w ogóle okazały się takimi początkami i dlatego są obydwa popędami. Przeciwnie, czymś nieduchowym i nieżywym jest konkretne poję­ cie tylko jako realna możliwość. Najwyższym szczeblem,

Rozdział trzeci. Idea absolutna

685

na którym konkretne pojęcie jako początek ma w sferze konieczności bezpośrednie istnienie, jest przyczyna. Ale przyczynowość nie jest jeszcze podmiotem, który utrzy­ muje się jako taki również w swojej rzeczywistej realiza­ cji. Na przykład słońce i w ogóle wszystko, co nie żyje, to określone egzystencje, w których realna możliwość pozostaje totalnością wewnętrzną, a momenty tej totalności są w tych egzystencjach ustanowione w formie podmioto­ wej, i o ile się realizują, osiągają egzystencję dzięki innym indywidualnym ciałom. 2. Konkretna totalność, która stanowi początek, za­ wiera jako taka w sobie samej początek ruchu naprzód i rozwoju. Jako konkretna zawiera w sobie różnicę, ale po­ nieważ jest to pierwsza bezpośredniość, pierwsze odróżnio­ ne momenty mają przede wszystkim charakter różności. Bezpośredniość ta jednak jako siebie do siebie odnosząca ogólność, jako podmiot, jest także jednością momentów różnych. Ta refleksja jest pierwszym szczeblem dalszego ruchu naprzód, jest wyłonieniem się różnicy (Differenz), sądem, określaniem w ogóle. Istotne jest to, że metoda ab­ solutna w ogólności samej odnajduje i rozpoznaje okre­ 491 ślenie ogólności. Skończone poznanie rozsądkowe stosuje w tym wypadku taką metodę, że wszystko to, co przed­ tem przy wytwarzaniu ogólności metodą abstrahowania pozostawiło na uboczu, podejmuje teraz na nowo w spo­ sób równie zewnętrzny. Natomiast metoda absolutna nie zachowuje się jak refleksja zewnętrzna, lecz czerpie określoność z samego swego przedmiotu, ponieważ ona sama jest jego immanentną zasadą i duszą. Tego wła­ śnie Platon domagał się od poznania — by rozpatrywało rzeczy same w sobie i dla siebie samych, by rozpatrywało je z jednej strony w ich ogólności, a z drugiej nie odda­ lało się od nich i nie sięgało do warunków, przykładów,

686

Nauka o pojęciu. Idea

porównań, lecz miało zawsze przed sobą tylko rzeczy same i doprowadzało do świadomości to, co jest w nich immanentne. O tyle metoda poznania absolutnego jest metodą analityczną. To, że wszystkie dalsze określenia tej ogólności, od której metoda rozpoczęła, odnajduje ona wyłącznie w samej tej ogólności, stanowi absolutną obiektywność pojęcia, której pewnością jest metoda. Jest ona jednak w równej mierze syntetyczna, ponieważ jej przedmiot, określony bezpośrednio jako prosta ogólność za sprawą określoności, którą ma w samej swej bezpo­ średniości i ogólności, okazuje się pewnym „innym”. Ale to odnoszenie się do siebie momentów różnych, którym przedmiot wówczas jest w sobie, nie jest już teraz tym, co rozumie się przez syntezę w poznaniu skończonym. Od takiej syntezy różni się ono już tym, że jest w równej mierze w ogóle także określeniem analitycznym, odno­ szeniem się w obrębie pojęcia. Ten w równym stopniu syntetyczny, jak analityczny moment sądu, który sprawia, że początkowa ogólność określa się sama z siebie jako swe własne „inne", należy nazwać momentem dialektycznym (das Dialektische). Jed­ ną ze starożytnych nauk, która najbardziej została nie­ doceniona przez metafizykę nowożytną, a także w ogóle zarówno przez popularną filozofię antyczną, jak i nowo­ żytną, jest dialektyka. Diogenes Laertios powiada o Pla­ tonie, że tak jak Tales był twórcą filozofii przyrody, a So­ krates filozofii moralnej, tak Platon był twórcą trzeciej należącej do filozofii nauki — dialektyki, co w starożyt­ ności uważano za największą jego zasługę, a co często zupełnie pomijają ci, którzy najwięcej o Platonie mówią. 492 Dialektykę uważano często za sztukę, jak gdyby polegała ona na jakimś subiektywnym talencie i nie należała do obiektywności pojęcia. Jaką postać przybrała dialektyka

Rozdział trzeci. Idea absolutna

687

w filozofii Kanta i jakie były tego rezultaty, o tym mó­ wiliśmy już przy określonych przykładach poglądów tej filozofii. Za nieskończenie ważny krok naprzód należy uważać to, że dialektyka została uznana znowu za ko­ nieczną dla rozumu, choć musimy stąd wyciągnąć prze­ ciwne konsekwencje niż te, do których doszedł Kant. Poza tym, że dialektyka wydaje się zwykle czymś przy­ padkowym, zwykle zyskuje tę bliższą formę, że o jakimś przedmiocie, na przykład o świecie, o ruchu, o punkcie itp. dowodzi się, że przysługuje mu pewne określenie, na przykład, odpowiednio do tych przedmiotów, skończoność w przestrzeni i czasie, bycie w tym oto miejscu, absolutna negacja przestrzeni — następnie jednak wyka­ zuje się, że równie konieczne jest określenie przeciwne, na przykład nieskończoność w przestrzeni i czasie, nie­ bycie w tym oto miejscu, stosunek do przestrzeni, a tym samym przestrzenność. Stara szkoła eleacka kierowała głównie swą dialektykę przeciw ruchowi, Platon kiero­ wał ją często przeciw wyobrażeniom i pojęciom epoki, zwłaszcza sofistów, ale także przeciw czystym katego­ riom i określeniom refleksyjnym. Późniejszy oświecenio­ wy sceptycyzm stosował dialektykę nie tylko do tak zwa­ nych bezpośrednich faktów świadomości i maksym życia potocznego, lecz także rozszerzył ją na wszystkie pojęcia naukowe. Konsekwencją, jaką się z tego rodzaju dialektyki wysnuwa, jest w ogóle sprzeczność i nicość wysunię­ tych twierdzeń. Wniosek ten jednak może mieć dwojaki sens: albo sens obiektywny, czyli taki, że przedmiot, który sam sobie tym samym zaprzecza, sam siebie znosi i jest niczym — taki był wniosek eleatów, którzy odmawiali prawdy na przykład światu, ruchowi i punktowi. Albo też sens subiektywny, czyli taki, że poznanie jest wadli­ we. Ten drugi wniosek bywa zazwyczaj rozumiany albo

688

Nauka o pojęciu. Idea

w ten sposób, że to właśnie dialektyka łudzi nas sztuką fałszywego pozoru. Jest to zwykły pogląd tak zwanego zdrowego rozsądku ludzkiego, który trzyma się pewności 493 zmysłowej oraz potocznych wyobrażeń i wyrażeń, czyniąc to czasem w sposób bardziej spokojny, jak na przykład Diogenes Pies *, który przez chodzenie tam i z powro­ tem pokazywał dialektykę ruchu w całej jej nagości, ale często wpadając w gniew, ponieważ widzi w dialektyce tylko jakieś błazeństwo, albo jeśli rzecz dotyczy przed­ miotów etycznie ważnych — świętokradztwo, które chce uczynić chwiejnym to, co jest z istoty swej niezachwiane, i uczy, jak dostarczyć argumentów występkowi. Jest to ten sam pogląd, który występuje w dialektyce Sokratesa skierowanej przeciw dialektyce sofistów, i gniew, który, z drugiej znowu strony, sam Sokrates przypłacił życiem. Wulgarne obalenie dialektyki, które, jak to czynił Dio­ genes, myśleniu przeciwstawia zmysłową świadomość i mniema, że w niej posiada prawdę, należy pozostawić własnemu losowi. Natomiast co się tyczy twierdzenia, że dialektyka prowadzi do zniesienia określeń etycznych, to należy mieć zaufanie do rozumu, że potrafi określenia te odbudować, ale już w ich prawdzie, w świadomości ich uprawnienia, ale także ich granic. I wreszcie rozumie się to także w ten sposób, że subiektywna nicość dotyczy nie dialektyki samej, lecz raczej tego poznania, przeciw któremu dialektyka się zwraca — a w sceptycyzmie i po­ dobnie też w filozofii Kanta — poznania w ogóle. Podstawowym przesądem jest tu mniemanie, że dia­ lektyka ma tylko negatywny rezultat, co zostanie przez nas zaraz bliżej określone. Jeśli chodzi o przytoczoną

Diogenes z Synopy, cynik.

Rozdział trzeci. Idea absolutna

689

formę, w której dialektyka zwykle się przejawia, to należy przede wszystkim zwrócić uwagę, że zgodnie z tą formą dialektyka i jej rezultat dotyczą rozpatrywanego przed­ miotu albo subiektywnego poznania i bądź to poznanie, bądź przedmiot zostają uznane za bezwartościowe. Na­ tomiast nie rozpatruje się tych określeń, które przypisu­ je poznaniu jako jakiemuś „trzeciemu” i zakłada się je z góry jako dla siebie ważne. Nieskończoną zasługą filo­ zofii Kanta jest to, że zwróciła uwagę na to niekrytyczne postępowanie, dając tym samym bodziec do odbudowy logiki i dialektyki w sensie rozpatrywania określeń myślo­ wych samych w sobie i dla siebie. Przedmiot taki, jakim jest on niezależnie od myślenia i pojęcia, jest wyobrażeniem albo nawet tylko nazwą. Określenia myślowe i pojęciowe są tym, w czym przedmiot jest tym, czym jest. W gruncie rzeczy wszystko zależy wyłącznie od nich. One są praw­ dziwym przedmiotem i treścią rozumu, a to, co w odróż­ 494 nieniu od nich rozumie się zazwyczaj przez przedmiot czy treść, ma jakieś znaczenie tylko w nich i poprzez nie. Dlatego też nie powinno się uważać za winę przedmiotu czy poznania, że z powodu swych właściwości czy jakie­ goś zewnętrznego powiązania okazują się dialektyczne. Zarówno jedno, jak i drugie wyobrażone zostaje wówczas jako podmiot, w którym określenia w formie orzeczni­ ków, właściwości, samodzielnych ogólności, są wnoszone w taki sposób, że jako trwałe i dla siebie słuszne zostają dopiero przez obce i przypadkowe powiązanie w czymś trzecim i przez coś trzeciego wprowadzone w dialek­ tyczne stosunki i w sprzeczność. Ale taki zewnętrzny i stały podmiot wyobrażenia i rozsądku, podobnie jak te abstrakcyjne określenia należy uważać nie za ostateczne, utrzymujące się stale i pewnie podłoże, ale raczej za coś bezpośredniego, za taką przesłankę i taki początek, które

690

Nauka o pojęciu. Idea

— jak przedtem wykazaliśmy — same w sobie i dla siebie muszą podlegać dialektyce, ponieważ należy uznać, że same w sobie są pojęciem. I tak wszystkie przeciwień­ stwa uważane za trwałe, jak na przykład skończoność i nieskończoność, jednostkowość i ogólność, są ze sobą sprzeczne nie za sprawą jakiegoś ich zewnętrznego po­ wiązania, lecz raczej same w sobie i dla siebie - jak to wy­ kazało badanie ich natury — są przejściem. Synteza oraz podmiot, w którym te przeciwieństwa się się przejawiają, są produktem własnej refleksji ich pojęcia. O ile rozwa­ żanie nieoparte na pojęciu pozostaje przy ich stosunkach zewnętrznych i pozostawia je jako izolowane w formie trwałych założeń, to pojęcie jest raczej tym, co kieruje się ku nim samym i jako ich dusza wprawia je w ruch, wydobywając ich dialektykę. Jest to właśnie ów zaznaczony powyżej punkt widze­ nia, zgodnie z którym pierwsza ogólność rozpatrywana sama w sobie i dla siebie okazuje się „innym” samego sie­ bie. Ujmując rzecz zupełnie ogólnie, można to określenie ujmować w ten sposób, że to, co najpierw było bezpośred­ nie, jest teraz w nim czymś zapośredniczonym, odniesio­ nym do „innego” albo że to, co ogólne, jest teraz ustano­ wione jako szczegółowe. Moment drugi, który przy tym powstał, jest tym samym negatywnością (das Negatine) pierwszego momentu, a biorąc z góry pod uwagę dalszy rozwój - negacją (das Negatwe) pierwszą. Zgodnie z tą 495 negatywną stroną bezpośredniość zatraciła się w tym, co inne, ale to „inne” nie jest w swej istocie pustą negacją, niczym, za jakie uważa się zazwyczaj rezultat dialektyki, lecz innym owego pierwszego, negatywnością tego, co bez­ pośrednie. „Inne” jest więc określone jako zapośredniczone — zawiera w ogóle w sobie określenie pierwszego. To, co pierwsze, zostaje zatem, istotnie rzecz biorąc, zachowane

Rozdział trzeci. Idea absolutna

691

i utrzymane także w tym, co inne. Utrzymanie tego, co pozytywne, w sferze jego własnej negatywności, utrzy­ manie treści założenia w samym rezultacie — oto co naj­ ważniejsze w poznaniu rozumowym. Aby przekonać się o absolutnej prawdzie i konieczności tego postulatu wy­ starcza zarazem prosta refleksja. Co się zaś tyczy przy­ kładów stanowiących dowód tego, że tak jest — to cała logika właśnie na tym polega. A zatem mamy tu do czynienia z tym, co zapośredniczone. Ujmowane początkowo czy też w sposób bez­ pośredni jest ono także określeniem prostym. Albowiem skoro to, co pierwsze, zatraciło się w nim, mamy do czy­ nienia tylko z drugim. Ale ponieważ w tym drugim za­ warte jest również to, co pierwsze, a drugie jest prawdą pierwszego, to jedność ta może zostać wyrażona w po­ staci twierdzenia, w którym to, co bezpośrednie, przeja­ wia się jako podmiot, a to, co zapośredniczone, jako jego orzecznik, na przykład to, co skończone, jest nieskończone, jedno jest wielością, to, co jednostkowe, jest czymś ogólnym. Nieadekwatność formy takich twierdzeń i sądów rzuca się jednak w oczy. Przy omawianiu sądów wykazaliśmy, że forma sądu w ogóle, a zwłaszcza bezpośrednia forma sądu pozytywnego, nie jest zdolna ująć momentu spekulatywnego i prawdy. Należałoby przynajmniej dodać do tego sądu jego najbliższe uzupełnienie — sąd negatywny. W sądzie owo pierwsze jako podmiot ma pozór samo­ istnego trwania, tymczasem zostaje ono raczej zniesione w swym orzeczniku jako w swoim „innym”. Negacja jest wprawdzie zawarta w treści przytoczonych wyżej twier­ dzeń, ale ich pozytywna forma jest z treścią tą sprzecz­ na. Nie zostaje tu więc ustanowione to, co w twierdzeniu tym jest zawarte, choć to właśnie mielibyśmy na celu, posługując się pewnym twierdzeniem.

692

Nauka o pojęciu. Idea

Drugie określenie, negatywne albo zapośredniczone, jest zarazem także określeniem zapośredniczającym. Po­ czątkowo można je ująć jako określenie proste, ale w swej prawdzie jest ono pewnym odniesieniem albo stosunkiem. 496 Jest bowiem negacją, ale negacją tego, co pozytywne, i za­ wiera je w sobie. Nie jest zatem „innym” czegoś, wobec czego odnosiłoby się obojętnie — wtedy nie byłoby ono ani „innym”, ani odnoszeniem się lub stosunkiem — lecz jest innym samym w sobie, innym jakiegoś „innego”. Dla­ tego też zawiera ono w sobie swoje własne „inne” i jako sprzeczność jest swoją własną ustanowioną dialektyką. Ponieważ owo pierwsze albo bezpośrednie jest pojęciem samym w sobie i dlatego czymś negatywnym tylko samo w sobie, to moment dialektyczny polega tu na tym, że róż­ nica, którą zawiera ono samo w sobie, zostaje w nim usta­ nowiona. Natomiast owo drugie jest samo czymś okre­ ślonym, jest różnicą albo stosunkiem i dlatego moment dialektyczny polega tu na tym, by ustanowić zawartą w nim jedność. Jeśli więc negatywność, określoność, sto­ sunek, sąd i wszystkie określenia przysługujące temu drugiemu momentowi nie przejawiają się już dla siebie samych jako sprzeczność i jako dialektyczne, to należy to przypisać tylko brakom myślenia, które nie łączy razem swych myśli. Albowiem materiał, określenia przeciwne •w jednym odniesieniu zostały już ustanowione i istnieją dla myślenia. Ale myślenie formalne czyni swym prawem tożsamość i każdą sprzeczną treść, którą napotyka, spy­ cha w sferę wyobrażenia, w czas i przestrzeń, gdzie mo­ menty ze sobą sprzeczne utrzymywane są na zewnątrz siebie, jako istniejące jeden obok drugiego albo jeden po drugim, i w tej postaci, wzajemnie nietknięte, stają przed świadomością. Myślenie formalne tworzy sobie w związ­ ku z tym określoną zasadę, zgodnie z którą sprzeczność

Rozdział trzeci. Idea absolutna

693

nie daje się pomyśleć. Jednak w rzeczy samej myślenie sprzeczności jest istotnym momentem pojęcia. Czyni to faktycznie również myślenie formalne, ale od razu od tej sprzeczności ucieka i w owej postawie (Sagen) przecho­ dzi od sprzeczności do samej tylko abstrakcyjnej negacji. Rozpatrzona negatywność jest punktem zwrotnym w ruchu pojęcia. Jest ona prostym punktem negatywnego odnoszenia się do siebie, najbardziej wewnętrznym źró­ dłem wszelkiego działania, wszelkiego własnego ruchu życia i ducha, dialektyczną duszą, która zawiera w sobie samej wszelką prawdę i jedynie dzięki niej jest ona praw­ dą. Albowiem tylko na tej podmiotowości polega znie­ sienie sprzeczności między pojęciem i realnością oraz ich jedność, która jest prawdą. Drugą negacją, do której doszliśmy, negacją negacji, jest owo zniesienie sprzecz­ ności. Ale zniesienie to, podobnie jak sprzeczność, nie 497 jest czynnością jakiejś zewnętrznej refleksji, lecz najbar­ dziej wewnętrznym, najbardziej obiektywnym momentem życia i ducha, tym, dzięki czemu istnieje podmiot, osoba, wolność. Odnoszenie się negatywności do siebie samej nale­ ży uważać za przesłankę drugą całego wnioskowania. Jeśli określeniami „analityczny” i „syntetyczny” posługujemy się w ich przeciwieństwie, to pierwszą można uważać za moment analityczny, ponieważ to, co bezpośrednie, odnosi się tu w sposób bezpośredni do swego „innego” i dlatego w to „inne” przechodzi, a raczej przeszło — choć, jak już mówiliśmy, odniesienie to jest także syntetyczne właśnie dlatego, że tym, w co ono przechodzi, jest jego „inne". Rozpatrywaną tu przesłankę drugą można okre­ ślić jako syntetyczną, ponieważ jest ona odnoszeniem się momentu odróżnionego jako takiego do swojej różnicy (auf sein Unterschiedenes). Podobnie jak przesłanka pierwsza jest momentem ogólności i przekazywania (Mitteiłung),

694

Nauka o pojęciu. Idea

druga zostaje określona przez jednostkowość, która po­ czątkowo odnosi się do tego, co inne, w sposób wyklu­ czający, jako sama w sobie i dla siebie oraz jako różna. To, co negatywne, przejawia się jako moment zapośredniczający, ponieważ łączy w sobie siebie samą i to, co bez­ pośrednie, będąc jego negacją. Jeśli te dwa określenia ujmuje się z punktu widzenia pewnego stosunku jako odniesione do siebie w sposób zewnętrzny, to moment zapośredniczający jest czymś formalnym. Natomiast jako negatywność absolutna negatywny moment absolutnego zapośredniczenia jest jednością, tą, którą jest podmioto­ wość i dusza. W tym punkcie zwrotnym metody proces poznania wraca zarazem do siebie samego. Negatywność ta jako znosząca siebie sprzeczność jest restytucją pierwszej bez­ pośredniości, prostej ogólności. Albowiem bezpośrednio „inne” tego, co inne, negacja tego, co negatywne, jest tym, co pozytywne, tożsame, ogólne. Ta druga bezpośred­ niość jest czymś trzecim w całym tym procesie - jeśli się chce je w ogóle wyliczać — w odniesieniu do pierwszej bezpośredniości i do tego, co zostało zapośredniczone. Jest ona jednak także czymś trzecim w odniesieniu do pierwszej, czyli formalnej negacji, i do negatywności ab­ solutnej, czyli do negacji drugiej. A ponieważ owa pierw­ sza negatywność jest już terminem drugim, zatem to, co, licząc, uważaliśmy za trzecie, może też być policzo­ ne jako czwarte, a zamiast uważać abstrakcyjną formę 498 za troistą (Triplizitat), można ją uważać za poczwórną (Quadruplizitat). Negatywność albo różnica zostaje tym samym policzona jako dwoista (Zweiheit). Owo trzecie albo czwarte jest w ogóle jednością pierwszego i drugie­ go momentu — tego, co bezpośrednie, i tego, co zapo­ średniczone.

Rozdział trzeci. Idea absolutna

695

To, że zarówno ta jedność, jak i cała forma metody, jest troista, jest wprawdzie powierzchowną, zewnętrzną stro­ ną sposobu poznawania, ale samo wskazanie na to, i to w jakimś bardziej konkretnym zastosowaniu — sama abs­ trakcyjna forma liczbowa, ale pozbawiona pojęcia i dlate­ go bez żadnych dalszych konsekwencji została bowiem, jak wiadomo, wysunięta już bardzo dawno — należy uwa­ żać za nieskończoną zasługę filozofii Kanta . * Wniosko­ wanie, a także troistość, zawsze uważano za ogólną formę rozumu, ale częściowo uchodziło ono za formę zupełnie zewnętrzną, nieokreślającą natury samej treści, częścio­ wo zaś — ponieważ w sensie formalnym sprowadza się do tylko rozsądkowego określenia tożsamości — brak mu mo­ mentu istotnego, dialektycznego, negatywności. Pojawia się on jednak w troistości określeń, ponieważ owo „trzecie” jest jednością dwóch pierwszych określeń, te zaś, ponie­ waż są różne, w jedności mogą być tylko jako zniesione. Wprawdzie formalizm przywłaszczył sobie także troistość i trzymał się jej pustego schematu, jednak płyt­ kie wyczyny i pustka współczesnego tzw. konstruowania filozoficznego niepolegającego na niczym innym, jak tylko na doczepianiu wszędzie tego formalnego sche­ matu, niezawierającego w sobie pojęcia ani immanentnego określenia, i na posługiwaniu się nim do pewnego zewnętrznego porządkowania - wszystko to sprawiło, że rozważana forma stała się monotonna i zyskała złą sła­ wę. Płycizna posługiwania się tą formą nie może jednak pozbawić jej wewnętrznej wartości i należy niewątpliwie

* Kant mówi, że podział musi być wtedy trychotomiczny, kie­ dy dokonany zostaje na podstawie pojęć a priori (por. Kant, Krytyka władzy sądzenia, s. 56, przypis).

696

Nauka o pojęciu. Idea

wysoko ocenić fakt, że odkryta została choćby tylko nie­ pojęta postać rozumowości. Patrząc bliżej, owo trzecie jest więc bezpośredniością, ale dzięki zniesieniu zapośredniczenia, czymś prostym dzięki zniesieniu różnicy, pozytywnością - dzięki zniesie­ niu tego, co negatywne, pojęciem, które zrealizowało sie­ bie dzięki swej inności, a dzięki zniesieniu tej realności zbiegło się z sobą samym i restytuowało swoją realność 499 absolutną, swoje proste odniesienie się do siebie. Rezul­ tat ten jest więc prawdą. Jest w równym stopniu bezpo­ średniością, jak i zapośredniczeniem. Ale wymienione właśnie formy sądu: „trzecie jest bezpośredniością i za­ pośredniczeniem" czy też „trzecie jest ich jednością" — te formy sądu nie są zdolne uchwycić tego trzeciego, ponie­ waż nie jest ono takim trzecim, które pozostaje w stanie spokoju, lecz właśnie jako ta ich jedność jest zapośredniczającym siebie z samym sobą ruchem i działaniem. O ile początek jest ogólnością, o tyle rezultat jest jednostkowością, czymś konkretnym, podmiotem. Tym, czym początek jest sam w sobie, rezultat jest teraz także dla sie­ bie. Ogólność została ustanowiona w podmiocie. Pierwsze dwa momenty troistości są momentami abstrakcyjnymi, nieprawdziwymi, które właśnie dlatego są dialektyczne i przez tę swoją negatywność stają się podmiotem. Poję­ cie samo jest więc — początkowo dla nas — zarówno ogól­ nością istniejącą w sobie, jak i istniejącą dla siebie negatywnością, jak i wreszcie owym istniejącym w sobie i dla siebie trzecim — ogólnością, która przechodzi poprzez wszystkie momenty wnioskowania. Ale to trzecie jest konkluzją, w której pojęcie poprzez swoją negatywność zapośrednicza się z sobą samym i wobec tego ustano­ wione zostaje dla siebie jako ogólność i tożsamość swoich własnych momentów.

Rozdział trzeci. Idea absolutna

697

Toteż jako całość, która wróciła do siebie i jest całością tożsamą z sobą, rezultat ten nadał sobie znowu formę bezpośredniości. Toteż sam jest teraz takim rezultatem, jak określił się początek. Jako proste odnoszenie się do siebie rezultat jest ogólnością, a negatywność, która stano­ wiła jego dialektykę i zapośredniczenie, zbiegła się w tej ogólności również w prostą określoność, która może znowu stać się początkiem. Mogłoby się wprawdzie wydawać, że to poznanie rezultatu musi polegać na jego analizie i dlatego musi znowu rozwinąć wszystkie te określenia oraz cały ich proces, dzięki któremu rezultat ten powstał i który był przedmiotem rozważań. Jeśli jednak przed­ miot zostaje rozpatrzony rzeczywiście na tę analityczną modłę, to należy ona do rozpatrzonego przez nas wyżej szczebla idei — do poznania szukającego, które o swoim przedmiocie mówi tylko to, czym on jest, bez podania konieczności jego konkretnej tożsamości oraz jej pojęcia. Natomiast metoda prawdy, która ujmuje przedmiot po­ jęciowo, jest wprawdzie — jak wykazaliśmy — sama ana­ lityczna, ponieważ pozostaje w obrębie samego pojęcia, ale w równym stopniu jest ona syntetyczna, gdyż dzięki 500 pojęciu przedmiot staje się dialektyczny i określony jako inny. W zastosowaniu do tego nowego podłoża, którym jest rezultat jako obecny przedmiot rozważań, meto­ da jest ta sama co przy przedmiocie poprzednim. Róż­ nica dotyczy tylko stosunku wyrażanego przez podłoże jako takie. Jest ono wprawdzie podłożem również teraz, ale jego bezpośredniość jest tylko formą, ponieważ było ono zarazem rezultatem. Określoność podłoża jako tre­ ści nie jest już teraz czymś tylko z zewnątrz zaczerpnię­ tym, lecz czymś wyprowadzonym i dowiedzionym. Toteż dopiero tutaj treść poznania jako taka włączo­ na zostaje w krąg rozważań, ponieważ jako treść wypro­

698

Nauka o pojęciu. Idea

wadzona jest już czymś, co przynależy metodzie. Sama metoda rozszerza się dzięki temu momentowi w system. Z punktu widzenia treści początek musiał najpierw być dla metody czymś zupełnie nieokreślonym. Dlate­ go też metoda przejawia się jako tylko formalna dusza, dla której i dzięki której początek był określony tylko od strony swej formy, czyli jako coś bezpośredniego i ogól­ nego. Dzięki przedstawionemu przez nas ruchowi przed­ miot zyskał określoność dla siebie samego, określoność, która jest treścią, ponieważ negatywność, która zbiegła się w niezłożoność jest formą zniesioną i jako prosta określoność przeciwstawia się rozwojowi formy, a przede wszystkim samemu jej przeciwieństwu wobec ogólności. Ponieważ określoność ta jest najbliższą prawdą nie­ określonego początku, dezaprobuje ona ten początek jako coś niedoskonałego, a także samą metodę, która wy­ chodząc od tego początku była tylko formalną. Można to wyrazić w formie teraz już określonego postulatu, że po­ czątek - ponieważ na tle określoności rezultatu sam jest czymś określonym — winien być ujmowany nie jako coś bezpośredniego, lecz jako coś zapośredniczonego i wy­ prowadzonego, to zaś może jawić się jako postulat nie­ skończonego ciągnącego się wstecz postępu w procesie udowadniania i wyprowadzania. Podobnie jak z otrzy­ manego przedtem nowego początku wynikł dzięki pro­ cesowi przebiegu metody również pewien rezultat, tak iż postęp ciągnie się również naprzód w nieskończoność. Niejednokrotnie już wskazywaliśmy na to, że postęp w nieskończoność należy w ogóle do bezpojęciowej re­ fleksji. Metoda absolutna, której treścią i duszą jest po501 jęcie, nie może więc do tego postępu prowadzić. Przede wszystkim już takie początki jak byt, istota, ogólność wyda­ ją się tego rodzaju początkami, którym przysługuje cała

Rozdział trzeci. Idea absolutna

699

ogólność i całkowity brak treści, jakich wymaga się od zupełnie formalnego początku, by był takim, jakim być powinien, i dlatego jako absolutnie pierwsze początki ani nie wymagają, ani nie dopuszczają żadnego dalszego cią­ gnącego się wstecz postępu. Ponieważ są one czystymi odniesieniami się do siebie samych, ponieważ są bezpo­ średnie i nieokreślone, nie zawierają w sobie w żadnym razie tej różnicy, która w każdym innym początku zostaje od razu ustanowiona — między ogólnością jego formy a jego treścią. Ale właśnie nieokreśloność, która stanowi jedyną treść wspomnianych logicznych początków, jest sama tym, co stanowi ich określoność. Polega ona na ich negatywności będącej zniesionym zapośredniczeniem. Szczegółowość zniesionego zapośredniczenia nadaje tak­ że ich nieokreśloności pewną szczegółowość, dzięki któ­ rej byt, istota i ogólność różnią się od siebie. A więc okre­ śloność, która im przysługuje — jeśli bierze się je same dla siebie — jest ich określonością bezpośrednią, tak samo jak określoność każdej innej treści, i dlatego wymaga wy­ prowadzenia. Dla metody jest rzeczą obojętną czy okre­ śloność ujmowana jest jako określoność formy czy treści. Dlatego to, że w następstwie pierwszego z rezultatów metody określiła się pewna treść, w istocie nie sprawia, że rozpoczyna się dla niej jakiś nowy sposób postępowa­ nia. Metoda pozostaje zatem i teraz ani mniej, ani bar­ dziej formalna niż przedtem. Ponieważ jest absolutną formą, pojęciem uświadamiającym sobie siebie i wszyst­ ko jako pojęcie, to nie ma żadnej takiej treści, która prze­ ciwstawiłaby się jej i określiła ją jako formę jednostron­ ną, zewnętrzną. Toteż tak jak brak treści wspomnianych początków nie czyni z nich początków absolutnych, treść nie jest także tym, co jako takie wprowadzałoby metodę w nieskończony postęp naprzód lub wstecz. Albowiem

700

Nauka o pojęciu. Idea

z jednej strony określoność, którą metoda wytwarza so­ bie w osiągniętym przez siebie rezultacie, jest tym mo­ mentem, dzięki któremu metoda zapośrednicza siebie z sobą samą i z początku bezpośredniego czyni zapośredniczony. Ale z drugiej strony określoność jest właśnie tym, w czym dokonuje się to jej zapośredniczenie. Metoda wraca poprzez pewną treść jako pozorne „inne” siebie samej do swojego początku w taki sposób, że nie tylko restytuuje ten początek jako określony, lecz rezultat ten 502 okazuje się w równym stopniu zniesioną określonością i tym samym także restytucją pierwszej nieokreśloności, która była początkiem metody. Metoda dokonuje tego jako system totalności. Należy ją teraz rozpatrzyć jeszcze w tym jej określeniu. Jak wykazaliśmy, określoność, która była rezultatem za sprawą swej formy niezłożoności, w którą się zbiegła, sama jest nowym początkiem. A ponieważ początek ten odróżnia się od początku, który go poprzedzał, tą właśnie określonością, to poznanie przechodzi stale od jednej treści do drugiej. To stałe przechodzenie określa się przede wszystkim tak, że poznanie zaczyna się od prostych określoności, a następnie stają się one coraz bogatsze i bardziej konkretne. Rezultat bowiem zawiera w sobie swój początek, a proces przebiegu tego początku wzbogacił rezultat w nową określoność. Podłożem jest tu ogólność. Procesu tego nie należy więc ujmować jako prze­ pływania (Fliefien) od „innego" do „innego”. W absolutnej metodzie pojęcie utrzymuje się nadal w swoim byciu „in­ nym”, ogólność — w swojej szczegółowości, w sądzie i re­ alności. Ogólność podnosi całość swej poprzedniej treści na każdy następny szczebel swego określania się i przez swój dialektyczny ruch naprzód nie tylko niczego nie tra­ ci i niczego nie zostawia w tyle za sobą, lecz nosi ze sobą

Rozdział trzeci. Idea absolutna

701

wszystko to, co dotąd zdobyła, i staje się w sobie samej bogatsza i bardziej intensywna (uerdichtet). To rozszerzanie się można uważać za moment treści, a w swej całości za przesłankę pierwszą. Ogólność zostaje przekazana bogactwu treści, jest w niej bezpośrednio zawarta. Ale stosunek ten ma jeszcze także stronę drugą, negatywną, czyli dialektyczną. Wzbogacenie się dokonu­ je się na zasadzie konieczności przysługującej pojęciu, jest utrzymywana przez pojęcie, a każde określenie jest pewną refleksją-w-sobie. Każdy nowy szczebel wychodze­ nia na zewnątrz siebie albo dalszego określania jest także wchodzeniem w siebie, a większa rozpiętość jest w rów­ nym stopniu wyższą intensywnością (Intensitat). Najbo­ gatsze jest więc to, co najbardziej konkretne i najbardziej podmiotowe, a to, co wycofuje się do tej najprostszej głę­ bi, jest czymś najpotężniejszym i najbardziej wszystko przywłaszczającym. Najwyższą, najdalej posuniętą krańcowością jest czysta osobowość, która dzięki samej tylko absolutnej dialektyce, stanowiącej jej naturę, wszystko sobą ogarnia i w sobie utrzymuje, osobowość bowiem oka­ zuje się czymś najbardziej wolnym, niezłożonością, jaką jest pierwsza bezpośredniość i ogólność. Tym samym okazuje się, że każdy krok ruchu naprzód 503 w procesie dalszego określania, oddalając się coraz bar­ dziej od nieokreślonego początku, jest również powrot­ nym zbliżaniem się do niego, tak iż to, co początkowo może się wydawać czymś różnym — kierujące się wstecz uzasadnianie początku i idące naprzód coraz dalsze okre­ ślanie go — pokrywają się ze sobą i są jednym i tym sa­ mym. Ale metoda będąca, jak się okazuje, ruchem po kole, nie może rozwijając się w czasie antycypować tego, że początek już jako taki jest czymś wyprowadzonym. Dla początku w jego bezpośredniości wystarczy, że jest

702

Nauka o pojęciu. Idea

prostą ogólnością. Skoro jest taką ogólnością, to spełnia wszystkie warunki i nie należy tego deprecjonować przez to, że uznawałoby się początek tylko za prowizoryczny i hipotetyczny. To, co można by przeciw niemu wysunąć — na przykład zarzuty dotyczące granic poznania ludz­ kiego lub dotyczące postulatu, by przed przystąpieniem do rzeczy samej krytycznie zbadać narzędzie samego poznania — wszystkie te zarzuty są same założeniami, które jako określenia konkretne pociągają za sobą postulat ich zapośredniczenia i uzasadnienia. Ponieważ formal­ nie rzecz biorąc, założenia te nie mają w sobie nic, co by dawało im przewagę nad rozpoczynaniem od rzeczy, przeciw czemu protestują i raczej same za sprawą swej bardziej konkretnej treści wymagają wyprowadzenia, to należy je uważać za puste tylko uroszczenia, aby zwracać uwagę raczej na nie niż na cokolwiek innego. Zawiera­ ją one w sobie treść nieprawdziwą, ponieważ to, o czym wiemy, że jest skończone i nieprawdziwe, obracają w coś absolutnego i niedającego się obalić, czynią to miano­ wicie z pewnym ograniczonym jako forma i instrument określonym poznaniem będącym przeciwieństwem wła­ snej treści. To nieprawdziwe poznanie jest samo również formą, jest uzasadnieniem wstecz. Również metoda oparta na prawdzie uważa początek za coś niedoskonałego, właśnie dlatego, że jest począt­ kiem, ale zarazem uważa tę niedoskonałość w ogóle za konieczną, ponieważ prawda jest tylko dochodzeniem do samej siebie przez negatywność bezpośredniości. Nie­ cierpliwość, która pragnie tylko wydostać się poza to, co określone, niezależnie od tego, czy nazywa się ono po­ czątkiem, przedmiotem, skończonością, czy też ujmowa­ ne jest w jakiejkolwiek innej formie i pragnie znajdować się bezpośrednio w absolucie, jako poznanie ma przed

Rozdział trzeci. Idea absolutna

703

sobą nic innego, jak tylko pustą negatywność, abstrakcyj­ ną nieskończoność — inaczej mówiąc, absolut mniemany, który jest czymś mniemanym dlatego, że nie jest ustano­ wiony, nie został ujęty. Ująć zaś absolut daje się tylko jako 504 zapośredniczony przez poznanie, jako zapośredniczenie, w którym ogólność i bezpośredniość jest pewnym mo­ mentem, a prawda zawarta jest tylko w szeroko zakro­ jonym procesie i na jego końcu. Dla zadośćuczynienia subiektywnym potrzebom niewiedzy oraz niecierpliwo­ ści można wprawdzie podać z góry jakiś przegląd całos'ci przez pewien podział na użytek refleksji i przez podział, który na modłę skończonego poznania za ogólność podaje coś szczegółowego i jako coś rzekomo istniejącego, którego [opracowania] należy oczekiwać w nauce. Ale wszystko to nie daje więcej niż jakiś wyobrażony obraz. Albowiem prawdziwe przejście od tego, co ogólne, do tego, co szczegółowe, i do samej w sobie i dla siebie okre­ ślonej całości, w której owa pierwsza ogólność, zgodnie ze swoim prawdziwym określeniem, jest sama znowu momentem — takiego rodzaju przejście obce jest tej me­ todzie podziału i jest tylko zapośredniczeniem właści­ wym nauce samej. Dzięki omówionej wyżej naturze metody nauka przed­ stawia się jako zamknięty okrąg, w którego początek — w prostą podstawę - zapośredniczenie znów wplata ko­ niec. Okrąg ten jest przy tym okręgiem okręgów. Każdy pojedynczy człon, jako żywy człon metody, jest bowiem refleksją-w-sobie, która - ponieważ kieruje się z powrotem do początku — jest zarazem początkiem nowego członu. Częściami tego łańcucha są poszczególne nauki, z któ­ rych każda ma jakieś swoje „przed” i jakieś swoje „po”, a mówiąc dokładnie, ma tylko to, co ją poprzedza, a w swej konkluzji sama ukazuje to, co następuje po niej.

704

Nauka o pojęciu. Idea

Tym samym także logika wróciła w absolutnej idei z powrotem do tej prostej jedności, która jest jej począt­ kiem. Czysta bezpośredniość bytu, w którym wszelka określoność została początkowo zniesiona czy też przez abstrakcję opuszczona, okazuje się ideą, która dzięki zapośredniczeniu, a właściwie dzięki zniesieniu zapośredniczenia osiągnęła swą odpowiadającą jej tożsamość (Gleichheit) z sobą samą. Metoda to czyste pojęcie, które odnosi siebie tylko do siebie samego. Jest więc prostym odnoszeniem się do siebie, którym jest byt. Ale teraz jest to także byt pełen treści, jest pojęciem ujmującym pojęciowo siebie samo, bytem jako konkretna i zarazem bezwzględ­ nie intensywna totalność. Na zakończenie należy jeszcze powiedzieć o tej idei, że w niej, po pierwsze, nauka logiki (logische Wissenschaft) ujęła swoje własne pojęcie. W sferze bytu, początku 505 owej treści, jej pojęcie przejawiało się jako zewnętrzna w stosunku do pojęcia wiedza w podmiotowej refleksji. Natomiast w idei absolutnego poznania pojęcie stało się własną treścią idei. Idea sama jest czystym pojęciem, którego przedmiotem jest ono samo i które przebiegając jako przedmiot przez totalność wszystkich swych okre­ śleń, kształtuje się w całość własnej realności, w system nauk, a kończy tym, że ujmuje to swoje pojmowanie siebie samego, że znosi tym samym swoją pozycję jako treść i przedmiot i dochodzi do poznania tego, czym jest pojęcie nauki. Po drugie, idea ta jest jeszcze ideą lo­ giczną, jest zamknięta w czystej myśli, jest nauką tylko boskiego pojęcia. Systematyczne rozwinięcie jest wpraw­ dzie samo pewną realizacją, ale utrzymaną w obrębie tej samej sfery. Ponieważ czysta idea poznania jest w tym stanie rzeczy zamknięta w podmiotowości, to jest ona popędem do zniesienia tej podmiotowości i czysta praw­

Rozdział trzeci. Idea absolutna

705

da jako ostatni rezultat staje się także początkiem pew­ nej innej sfery i nauki. O tym przejściu należy tu jeszcze krótko wspomnieć. Skoro idea ustanawia siebie jako absolutną jedność czystego pojęcia i jego realności, a tym samym scala sie­ bie w bezpośredniości bytu, to jako totalność występująca w tej formie jest przyrodą. Określenie to nie jest jednak jakimś uprzednim stawaniem się (ein Gewordensein) oraz przejściem, tak jak powyżej, gdzie podmiotowe pojęcie w swojej totalności staje się obiektywnością, a podmiotowy cel — życiem. Czysta idea, w której określoność, czyli real­ ność pojęcia została sama podniesiona na szczebel poję­ cia, jest raczej pewnym absolutnym uwolnieniem się, dla którego nie istnieje już żadne bezpośrednie określe­ nie, które nie byłoby w równym stopniu czymś ustano­ wionym i pojęciem. Na szczeblu tej wolności nie doko­ nuje się więc żadne przejście. Prosty byt, w który określa się idea, pozostaje dla niej czymś doskonale przejrzy­ stym i jest pojęciem, które w swoim określeniu pozostaje u siebie samego. To przejście należy więc tu ująć raczej tak, że idea puszcza wolno samą siebie, absolutnie pew­ na siebie i spokojna w sobie. Ze względu na tę wolność forma jej określoności jest również bezwzględnie wolna — istniejąca absolutnie dla siebie samej bez podmiotowości zewnętrzność przestrzeni i czasu. Ponieważ zewnętrzność ta istnieje tylko jako abstrakcyjna bezpośredniość bytu 506 i ujmowana jest przez świadomość, jest ona tylko obiek­ tywnością i życiem zewnętrznym. Ale w idei pozostaje ona sama w sobie i dla siebie nadal totalnością pojęcia, a nauka pozostaje nadal stosunkiem boskiego poznania do przyrody. To najbliższe otwarcie (Entschlufi) czystej idei ku określeniu siebie jako idei zewnętrznej ustanawia dla niej tylko zapośredniczenie, z którego pojęcie wznosi

706

Nauka o pojęciu. Idea

się jako wolna egzystencja, która z zewnętrzności wróci­ ła do siebie samej, doprowadzając swoje wyzwolenie do końca w nauce o duchu i znajdując najwyższe pojęcie sie­ bie samej w nauce logiki jako pojmującym siebie czystym pojęciu.

Wydawnictwo Naukowe PWN SA Wydanie II, zmienione Arkuszy wydawniczych 34,0 Arkuszy drukarskich 45,0 Nakład 500 egzemplarzy Druk ukończono w grudniu 2011 r. Łamanie: Wydawnictwo Jedność, Kielce Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca S.A.