Spirala milczenia. Opinia publiczna - nasza skóra społeczna
 8372982740

  • 0 0 0
  • Like this paper and download? You can publish your own PDF file online for free in a few minutes! Sign Up
File loading please wait...
Citation preview

Elisabeth Noelle-Neumann

SPIRALA MILCZENIA Opinia publiczna — nasza skóra społeczna

Przełożyła Joanna Gilewicz

Zysk i S-ka Wydawnictwo

Tytuł oryginału Die Schweigespirale Öffentliche Meinung — unsere soziale Haut Copyright © 2001 by Langen Müller in der F.A. Herbig Verlagsbuchhandlung GmbH, Munich All rights reserved Copyright © 2004 for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań Copyright © for the cover illustration by Mark Tomalty via EAST NEWS

Weryfikacja merytoryczna przekładu prof. Antoni Sułek Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego

Wydanie I

ISBN 83-7298-274-0

Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. (0-61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26 Dział handlowy, tel. (0-61) 855 06 90 [email protected] www.zysk.com.pl Druk i oprawa: ABEDIK Poznań

Dedykuję moim studentom w Moguncji i Chicago, którzy pracowali nad spiralą milczenia

SPIS TREŚCI

PRZEDMOWA DO WYDANIA 2001 ................................................

13

I. STAWIAMY HIPOTEZĘ MILCZENIA ........................................

21

„Nasze rozumienie pozostaje daleko w tyle za naszymi pomiarami” 22 • Każde badanie zaczyna się od zagadki 23 • Mowa i milczenie rozstrzygają o klima­ cie opinii 24 • Konformiści z ostatniej chwili 25 • Wyciągnąć zjawisko na światło dzienne 27

II. BADANIE NARZĘDZIAMI DEMOSKOPOWYMI ....................

28

„Skąd mam wiedzieć?” 28 • Odkrycie nowej zdolności człowieka, jaką jest rozpoznawanie klimatu opinii 30 • „Test kolejowy” 36 • Symulacja publicz­ ności 39 • Odznaka też jest wypowiedzią44 • Korzyść z posiadania po swo­ jej stronie grup skłonnych do wypowiedzi 45 • Poczucie zgodności z duchem czasu rozwiązuje język 47 • Odwrócenie tendencji jako szansa dla badań 49 • Odrzucenie przypuszczenia, że lewicowcy są mniej wrażliwi na klimat opinii 52 • Nowy sposób pomiaru ciśnienia opinii 54 • Bateria pytań o gotowość publicznej deklaracji 56

III. LĘK PRZED IZOLACJĄ JAKO MOTYW ..................................

58

Klasyczny eksperyment laboratoryjny Solomona Ascha burzy wizerunek dojrzałego człowieka 58 • Dwa motywy naśladowania: uczenie się i lęk przed izolacją 60 • Czy społeczna natura człowieka jest ukrywana? 61 • Demosko­ powy eksperyment terenowy symulujący zagrożenie izolacją 62 • Palenie w obecności niepalących: test zagrożenia 63 • Reakcje w wywiadzie demo­ skopowym sąjak reakcje w rzeczywistości 69 • Test nie działa 71 • Kogo się wyklucza? 73

IV. CZYM JEST OPINIA PUBLICZNA? ..........................................

77

Pięćdziesiąt definicji 77 • Spirala milczenia jako proces powstawania i sze­ rzenia się opinii publicznej 78 • Odmienności znaczenia słów „Meinung” i „opinion” 79 • Zgoda, która wymaga uznąńją\WQ* Mź^znaczenia słowa

7

„publiczny” 80 • Skóra społeczna 81 • Opinie, które można wyrażać publicz­ nie, nie narażając się na izolację 82 • Opinia publiczna jako uznanie i dez­ aprobata 83 • Spojrzenie w przeszłość: Machiavelli i Szekspir 83

V. PRAWO OPINII: JOHN LOCKE ...................................................

86

Reputacja, moda: kryteria w danym miejscu 87

VI. RZĄDZENIE OPIERA SIĘ NA OPINII: DAVID HUME, JAMES MADISON ......................................................................................

90

Miłość sławy: słoneczna strona opinii publicznej 91 • Człowiek jest lękliwy i ostrożny 92 • Nie sława, lecz zagrożenie uruchamia spiralę milczenia 93 • Czasy rewolucyjne wzmagają postrzeganie publiczności jako zagrożenia 93 • W 1661 roku Glanvill wprowadza pojęcie „klimat opinii” 94 • Descartes jako intuicyjny znawca spirali milczenia 95

VII. JAN JAKUB ROUSSEAU WPROWADZA DO OBIEGU POJĘ­ CIE „OPINIA PUBLICZNA” ........................................................

96

„Publiczny” oznacza widoczny dla każdego 97 • Opinia publiczna jako straż­ niczka obyczajów 97 • Opinia publiczna jako ochrona społeczeństwa i wróg jednostki 100 • Kompromis jako konieczność w postępowaniu z opinią pu­ bliczną 102 • „Muszę się nauczyć znosić drwiny i zarzuty” 102

VIII. OPINIA PUBLICZNA JAKO TYRANIA: ALEXIS DE TOCQUEVILLE .............................................................................

104

Równość wyjaśnia władzę opinii publicznej 105

IX. ROZSZERZANIE SIĘ POJĘCIA „KONTROLA PUBLICZNA” I ROZPAD POJĘCIA „OPINIA PUBLICZNA”: EDWARD ROSS

109

Pojęcie „opinia publiczna” na miarę naukowców i dziennikarzy 109 • Od­ garnianie śniegu z chodnika jako opinia publiczna 110 • Aż do wyrzucenia poza nawias społeczeństwa 111

X. CHÓRALNE WYCIE WILKÓW ..................................................

113

Zgoda na wspólne działanie 114« Zachowania stadne 115

XI. OPINIA PUBLICZNA U PLEMION AFRYKAŃSKICH I PLE­ MION REGIONU PACYFIKU ...................................................... Nie można przeżyć samotnie 119 • Złe doświadczenia ze światem zewnętrznym: pogarda, ośmieszenie 119 • Margaret Mead: trzy sposoby tworzenia opinii publicznej 120 • Wspólna uczta ze świńskiego mięsa 120 • Nieliczne lub zmienne reguły wymagająodjednostki wielkiej rozwagi 121 • System duali-

8

118

styczny, stanowisko stronnictwa 121« Jednostka jest bezsilna. Formalizm na Bali 122 • Kontrola sąsiadów 124

XII. SZTURM NA BASTYLIĘ. OPINIA PUBLICZNA I PSYCHOLO­ GIA ZACHOWAŃ MASOWYCH .................................................

125

Konkretny tłum: jednostka doświadcza wspólnoty i uwalnia się od obserwa­ cji otoczenia 125 • Pobudzona opinia publiczna konkretyzuje się w sponta­ nicznej masie 129 • Chwiejny tłum: nietypowy dla opinii publicznej 130

XIII. MODA TEŻ JEST OPINIĄ PUBLICZNĄ .................................

132

Zmysł quasi-statystyczny jako ogniwo wiążące sferę indywidualną i zbioro­ wą 132 • Dlaczego mężczyźni muszą nosić brody? 134 • Zdolność do kom­ promisu jest wyuczona 135 • Sztywny wzorzec 136

XIV. PRĘGIERZ ..................................................................................

137

Kary honorowe wykorzystują wrażliwą naturę społeczną człowieka 137 • Prawa honorowe społeczeństwa można odczytać z plotek 138

XV. PRAWO A OPINIA PUBLICZNA ...............................................

141

Polaryzacja, czyli podzielona opinia publiczna 142 • Bariera przeciwko prze­ mianie społecznej i pochopne dopasowywanie się do modnych tendencji: dwie skrajności 144 • Prawo musi mieć poparcie obyczaju 147 • Ustawy zmieniają opinię publiczną 148

XVI. OPINIA PUBLICZNA SPRZYJA INTEGRACJI ......................

152

Nienadążanie badań empirycznych 152 • Teoria integracji Rudolfa Smenda 153 • „Integracja” równie niesympatyczna jak „przystosowanie”? 154 «Duch czasu jako osiągnięcie integracji 154 • Silny nacisk opinii publicznej w sytuacji zagrożenia społeczeństwa 155

XVII. HERETYCY, AWANGARDZIŚCI, INDYWIDUALIŚCI: PROWOKATORZY OPINII PUBLICZNEJ ..................................

157

Kto nie boi się izolacji, może zmieniać opinię publiczną 157 • Prekursorzy reagują na publiczność nie bardziej niż lunatycy 158 • Cierpienie z powodu publiczności i życie za sprawą publiczności 159 • Kiedy i dlaczego zmienia się muzyka? 160

XVIII. STEREOTYP JAKO ŚRODEK PRZEKAZU OPINII PUBLICZ­ NEJ: WALTER LIPPMANN ..........................................................

161

Książka demaskatorska 161 • Jak chmury burzowe na pogodnym niebie opi­ nii 162 • Obrazy w naszych głowach — pseudoświat, na którego rzeczywi-

9

stość przysięgamy 163 • Jednolite zasady wyboru stosowane przez dzienni­ karzy 164 • Osoby o różnych nastawieniach inaczej widzą ten sam proces 165 «To, o czym się nie informuje, nie istnieje 167 • Opinia publiczna rozpo­ wszechnia się dopiero dzięki stereotypom 168

XIX. TEMATYZACJA JAKO OSIĄGNIĘCIE OPINII PUBLICZNEJ: NIKLAS LUHMANN ....................................................................

170

Uczynić temat przedmiotem debaty 170 • Środki masowego przekazu okre­ ślają, co pojawia się na porządku dziennym 172

XX. PRZYWILEJ DZIENNIKARZY: UPUBLICZNIANIE ..............

173

Poczucie bezsilności wobec środków masowego przekazu 173 * Nowy aspekt badań nad działaniem środków masowego przekazu 174 • Opinia publiczna wprowadza na salony 175

XXI. OPINIA PUBLICZNA MA DWA ŹRÓDŁA. JEDNYM Z NICH SĄ ŚRODKI MASOWEGO PRZEKAZU .....................................

176

W roku wyborczym 1976 zmienił się klimat opinii 176 • Oczami telewizji 180 • Dziennikarze nie manipulowali, oni tak to widzieli 180 • Rozszyfro­ wywanie języka obrazów i sygnałów 182

XXII. PODWÓJNY KLIMAT OPINII .................................................

186

Walka przeciwko spirali milczenia 186 • „Pluralistyczna ignorancja”: społe­ czeństwo myli się w ocenie społeczeństwa 188

XXIII. FUNKCJA ARTYKULACYJNA: KTO Z TRUDEM ODNAJ­ DUJE WŁASNE STANOWISKO W ŚRODKACH MASOWEGO PRZEKAZU, MA ZAMKNIĘTE USTA ........................................

189

Twardejądro 189 • Brakuje słów, jeśli nie płyną ze środków masowego prze­ kazu 191

XXIV. VOXPOPULI — VOXDEI .....................................

193

Nie rozsądek, ale przypadek 194 • Definicje, które mogą stanowić podłoże badań empirycznych nad opinią publiczną 197 * Nowe szaty króla. Związek opinii publicznej z miejscem i czasem 199 • Opinia publiczna — nasza skóra społeczna 201

XXV. POSŁOWIE 1980 .......................................................................

202

XXVI. NOWE ODKRYCIA ................................................................

204

Horyzont czasowy rozszerza się w przeszłość 204 • Wielki mąż stanu zna opinię publiczną 207 • Kto traci opinię publiczną, przestaje być królem

10

(Arystoteles) 210 • Homeryczny śmiech 211» Niepisane prawa 212 • Życie publiczne i prywatne: Michel de Montaigne 213« Opinia publiczna w Pieśni o Nibelungachlil • Karykatura z 1614 roku 217 • Apolitycznym Niemcom długo brakowało pojęcia 219 • Na oczach wszystkich i do uszu każdego 220 • Nietzsche jako prekursor Waltera Lippmanna 221

XXVII. NA DRODZE DO TEORII OPINII PUBLICZNEJ ...............

223

Brak wyczucia opinii publicznej 224 • Spirala milczenia nie toleruje ideału demokracji 224 • Co trzeba wiedzieć, chcąc analizować opinię publiczną 225 • Milcząca większość nie zaprzecza spirali milczenia 226 • Proces opinii publicznej: energia jądrowa 226 • Na jakich założeniach opiera-się teoria 227 • Test zagrożenia izolacją 228 • Test lęku przed izolacją 230 • Natura społeczna objawia się w uczuciu zakłopotania 233 • Kryterium lęku przed izolacją 238 • Test zmysłu quasi-statystycznego 240 • Test wypowiedzi i milczenia 241 • Twarde jądro: odpowiedź z Don Kichota 241 • Jak suma opinii jednostkowych zmienia się w opinię publiczną? 242

XXVIII. JAWNA I UKRYTA FUNKCJA OPINII PUBLICZNEJ: POD­ SUMOWANIE ................................................................................ 245 Funkcja jawna opinii publicznej: kształtowanie opinii w demokracji 246 • Funkcja ukryta opinii publicznej: kontrola społeczna 251 * Porównanie dwóch koncepcji opinii publicznej 253

POSŁOWIE 1991

259

SUPLEMENT 2001. PRZEPROSIĆ ZA KOLUMBA? OPINIA PUBLICZ­ NA MA GRANICE W CZASIE I PRZESTRZENI .......................

262

Jedna moralność dla wszystkich? 264 • Zaproszenie w średniowiecze 268

PRZYPISY

272

STUDIA LITERACKIE NAD OPINIĄ PUBLICZNĄ

301

BIBLIOGRAFIA

303

PRZEDMOWA DO WYDANIA 2001

„Jeśli literatura rzeczywiście odzwierciedla kolektywną pamięć ludzkości — pisał w grudniu 1999 roku germanista Wolfgang Frühwald — to po­ równując literaturę lat osiemdziesiątych XX wieku z literaturą końca tego stulecia, czynimy zdumiewające spostrzeżenie: wtedy, w latach osiem­ dziesiątych, literatura była przepełniona wizjami końca czasów i scena­ riuszami apokalipsy. Teraz, pod koniec wieku, czytamy, widzimy i słyszy­ my historie o ocaleniu”1. Kiedy miesiąc później, w styczniu 2000 roku pisałam artykuł noworoczny do „FAZ”, otrzymał on nagłówek: Das Jahr­ hundert der Arche Noah (Wiek arki Noego)2, ale dopiero gdy to wydru­ kowano, nagle zrozumiałam: Arka Noego — czyż nie jest to w historii ludzkości symbol ocalenia? W roku 2001 zdarzyło się coś, co wzbudziło sensację na całym świę­ cie. Zgłosił się pierwszy kosmiczny turysta. Amerykański milioner Den­ nis Tito postanowił wydać majątek na tygodniową podróż do międzyna­ rodowej stacji kosmicznej, ISS, żeby sprawdzić, jak się żyje w tamtych warunkach3. Życie w kosmosie — pierwsze pytanie na ten temat pojawiło się w Allensbacher Archiv w roku 1954: „Czy sądzisz, że na innych planetach żyją ludzie lub inne istoty myślące, czy raczej jesteśmy sami w kosmosie?”. „Na pewno są inni” — odpowiedziało wtedy 42 procent respondentów. Tylko jedna trzecia była sceptyczna i wyrażała pogląd, że ludzie na Ziemi są je­ dynymi żywymi istotami w kosmosie. Gdy powtórzono to pytanie w roku 2000, perspektywa życia poza Ziemią wyraźnie się odsunęła. Mimo to jesz­ cze 23 procent podało, że wierzy w życie na innych planetach, a 43 procent stwierdziło: „Jesteśmy sami”. W tym samym czasie mnożą się doniesienia o ludziach, którzy chcieliby odwiedzić Czerwoną Planetę, Marsa. Czyżby ludzkość przygotowywała się do opuszczenia Ziemi? Pytanie o życie w kosmosie już od połowy XX wieku pobudza wizje niezidentyfikowanych obiektów latających, UFO, przeważnie odczuwa­

13

nych jako zagrożenie. Mieliśmy już osobiste relacje osób, które opowia­ dały, że zostały w nocy nawiedzone w sypialni i uprowadzone przez nie­ znane istoty. W późniejszym okresie swoim autorytetem poparł ich wy­ powiedzi profesor psychologii z elitarnego amerykańskiego Harvard University, John E. Mack, nadając im jednak inny wydźwięk: uważa on mianowicie, że istoty pozaziemskie próbują ostrzec ludzi przed zagładą i umożliwić ludzkości przeżycie po katastrofie4. Równocześnie zaczyna się budować hotele na dnie morza, reklamowane jako ekskluzywny wa­ riant podróży poślubnej. Może ludzkość przeniesie się kiedyś pod wodę, gdy ląd stanie się niemożliwy do mieszkania? Nawet w przesadnych for­ mach wyrazu duch epoki odwraca się od apokalipsy w stronę ocalenia. Jaki pomost można przerzucić stąd do tematu „spirali milczenia”? „Spirala milczenia” stanowi teorię o podwójnej naturze człowieka: przeciwstawia naturę indywidualną, jako jedną stronę naszej istoty, natu­ rze społecznej, o której nadal nie chcemy słyszeć. Słowo „konformista” jest obraźliwe. Społeczną naturę człowieka uchwycił intuicyjnie John Locke, przenik­ liwy angielski filozof epoki oświecenia. Wielu uczonych, będących praw­ dziwymi pionierami, przeżywało równocześnie przygodę postępu i błądze­ nie we mgle, lekceważenie i wyśmiewanie. Weźmy na przykład George’a Herberta Meada (1863-1931) i Ervinga Goffmana (1922-1982). George Herbert Mead był tak zszokowany chłodną reakcją kolegów, gdy wyja­ śniał im na kongresie swoje idee, że nigdy więcej nie napisał na ten temat artykułu ani książki. Klasyczne dzieło, które znamy dzisiaj jako rozprawę Meada Umysł, osobowość i społeczeństwo, napisali jego studenci z University of Chicago na podstawie notatek z wykładów. Erving Goffman, profesor z Berkeley, zmienił uczelnię, a także przedmiot swojej pracy na­ ukowej. Całą ambicję włożył w zdobywanie uznania kolegów, wreszcie został przewodniczącym Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego, a rok później zmarł, mając sześćdziesiąt lat. Do dzisiaj jednak pozostajemy u progu badań nad społeczną naturą człowieka — temat ten można jeszcze sobie zawłaszczyć, jak ogród do samotnych spacerów. Przypominam sobie rozmowę z połowy lat dzie­ więćdziesiątych ze słynnym amerykańskim badaczem komunikacji Percym Tannenbaumem na elitarnym uniwersytecie w Berkeley w Kalifornii. Opowiadałam mu o nowych wynikach naszej pracy na uniwersytecie w Moguncji i w Instytucie Allensbach, mówiłam o społecznej naturze człowieka. „Społeczna natura człowieka... Co pani ma na myśli?” — zapytał Percy Tannenbaum.

14

Co kryje dla nas przyszłość w nowym stuleciu? Można oczekiwać, że tak późno wyłoniona dyscyplina naukowa, empiryczne badania społecz­ ne, poczyni duże postępy. Należy mieć nadzieję, że jej osiągnięcia pomo­ gą ludziom tak jak wyniki znanych wcześniej nauk, na przykład wiedza z fizyki eksperymentalnej, chemii, medycyny. Nie można lekceważyć niebezpieczeństwa, na jakie są narażone jed­ nostki i społeczeństwo, gdy decyzje polityków, ustawodawców, prawni­ ków opierają się na błędnych założeniach o człowieku, na nieznajomości jego społecznej natury. O ile lepiej można by na przykład walczyć ze złem, jakim jest bezro­ bocie, gdyby posłużono się wiedzą, której od początku lat trzydziestych dostarcza pionierska praca austriackich badaczy Marie Jahody, Paula F. Lazarsfelda i Hansa Zeisla: Die Arbeitslosen von Marienthal . * Jej ak­ tualność potwierdził projekt badawczy Instytutu Allensbach z połowy lat osiemdziesiątych oraz liczne wyniki pojedynczych sondaży Instytutu. Powiedzenie, że postęp wiedzy zmienia świat, jest w dobie globalizacji na pewno jeszcze bardziej słuszne niż kiedykolwiek. ± * *

Jak zatem powstała teoria spirali milczenia i jak doszło do tego, że rozpo­ wszechniła się na całym świecie, a książkę Spirala milczenia wydano już w dziewięciu językach — oprócz niemieckiego w angielskim, japońskim, koreańskim, chińskim, rosyjskim, hiszpańskim, tureckim, bułgarskim? Spirala milczenia opisuje jedną ze stałych właściwości ludzkiej natu­ ry, ludzkiego społeczeństwa. Dotyczy wszystkich ras. Opisuje to, co moż­ na zauważyć na całym świecie. Helmut Kohl odwiedził kiedyś krótko po wyborach Japonię. Zapytał premiera, który właśnie przegrał wybory: „Co się stało?”. Japończyk odpowiedział: „Ach, mieliśmy przeciw sobie spi­ ralę milczenia...”. Z pewnością dla szerzenia się teorii ważne było i to, że od roku 1978 miałam wykłady na uniwersytecie w Chicago. Już po pierw­ szej publikacji książki w roku 1980 w Niemczech ukazała się w roku 1984 wersja angielska nakładem wydawnictwa University of Chicago Press. W Chicago zrozumiałam też, jak bardzo powszechnym zjawiskiem jest spirala milczenia. Przypominam sobie balet Gian Carlo Menottiego. Spek* W studium tym (wydanym w Lipsku w 1933 roku) ujawniono destrukcyjny wpływ długotrwałego i masowego braku pracy na osobowość społeczną bezrobotnych i życie zbiorowości dotkniętej bezrobociem. Z badań tych wynikało, że nie zasiłki, lecz roboty publiczne są właściwą metodą polityki społecznej, gdyż łagodzą nie tylko eko­ nomiczne, ale także psychospołeczne skutki bezrobocia (przyp. A.S.).

15

taki wystawiano w niedzielę w Intemational House na 59 Ulicy w Hyde Parku w Chicago. Powiedziała mi o tym Chris Miller, doktorantka litera­ tury amerykańskiej podczas codziennej godziny konwersacji, które miały mi pomóc udoskonalić mój angielski. Chris wraz z koleżanką śpiewała w chórze i występowała w roli tanecznej. Oczywiście poszłam na przed­ stawienie. Było to wiosną 1980 roku, gdy po raz drugi wykładałam na uni­ wersytecie w Chicago nauki polityczne. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, idąc na przedstawienie, była lekcja opinii publicznej. A jednak to było właśnie to, a nawet więcej. Krytyk, który później recenzował spektakl w gazecie studenckiej „Chica­ go Maroon”, pisał, że łzy napłynęły mu do oczu. Muszę przyznać, że mnie też. Trzeba jednak opowiedzieć fabułę baletu, aby wyjaśnić, co mam na myśli. Gdzieś, chyba we Włoszech, było miasteczko, w którym żyli uczciwi mieszkańcy oraz hrabia i hrabina z dawno osiadłego tutaj rodu. Poza mia­ stem, na wzgórzu mieszkał samotnie w zamku pewien dziwak, który miał niezwykłe pomysły. Ludzie nie mogli go zrozumieć, prawdę mówiąc, tro­ chę ich złościł, w każdym razie zachowywali wobec niego dystans. Którejś niedzieli człowiek ten pojawił się w mieście, prowadząc jedno­ rożca. Mieszkańcy mogli tylko pokiwać głową. Po pewnym czasie jednak ujrzeli hrabiego i hrabinę, którzy też spacerowali po mieście z jednorożcem. Był to znak, że teraz każdy mieszkaniec powinien mieć jednorożca. W następną niedzielę dziwny człowiek wyłonił się nagle z zamku z Gorgoną. Ludzie pytali go, gdzie jest jednorożec. Dziwak odpowiedział, że zrobiło mu się żal zwierzęcia, więc je posolił i upiekł. Wszyscy byli wstrząśnięci. Kiedy jednak hrabia i hrabina pojawili się również z Gorgo­ ną, natychmiast zapanowała moda i każdy, kto mógł pozwolić sobie na Gorgonę, był przedmiotem zazdrości. W kolejną niedzielę dziwny człowiek z zamku miał ze sobą mantikorę i wyjaśnił ciekawym, że Gorgona została zamordowana. Wybuchło wiel­ kie oburzenie, ale wszystko potoczyło się jak przedtem. Najpierw hrabia z hrabiną, a potem mieszkańcy jeden po drugim potajemnie usuwali Gor­ gony, bo teraz zapanowała moda na mantikory. Minęło trochę czasu. Dziwak z zamku już się nie pokazywał. Po­ wszechnie sądzono, że i mantikora została zgładzona. Powstała więc ini­ cjatywa obywatelska, aby położyć kres zbrodniom. Ludzie pomaszerowa­ li na zamek. Wdarli się do środka, lecz stanęli przerażeni na widok, który ukazał się ich oczom. Zobaczyli mężczyznę na łożu śmierci, a wokół nie­ go siedzące trzy stworzenia, które dotrzymywały mu towarzystwa: jedno­

16

rożca, Gorgonę i mantikorę. Jednorożec to były sny młodości, Gorgona — to wiek średni, a mantikora — starość. Ludzie z miasta zrozumieli tę ideę i szybko otrząsnęli się z dyktatu mody. Lecz dla człowieka z zamku postacie te były istotą życia. Tytuł, jaki Gian Carlo Menotti nadał swoje­ mu baletowi, brzmiał: Jednorożec, Gorgona i mantikora albo trzy niedzie­ le poety. Chciałabym wyjaśnić, dlaczego moim zdaniem sztuka mogłaby się nazywać: „Opinia publiczna”. Wszyscy byliśmy po stronie poety. Nawet krytyk „Chicago Maroon” płakał. Poeta to człowiek, jakiego sobie życzymy: silny, niezależny, my­ ślący, kierujący się obrazami własnej wyobraźni. A hrabia i hrabina — któż ich nie zna, tych powierzchownych, nadających ton postaci, które nie myślą, ale wszędzie chcąbyć pierwsze. Przede wszystkim jednak nie zno­ simy tych głupców, konformistów, którzy po kolei wyszydzają człowie­ ka, bo jest inny niż oni, a potem w podnieceniu ulegają każdej modzie i wreszcie odgrywają instancję moralną. Tak to wygląda z jednej strony, doświadczyli tego indywidualiści, artyści i uczeni wszystkich czasów. A teraz chciałabym stanąć po stronie hrabiego i hrabiny oraz ludzi z miasta. Sądzę mianowicie, że zaprzeczamy naszej społecznej naturze. Nie zastanawiamy się nawet, ile wysiłku kosztuje ludzi żyjących w jakimś związku utrzymanie wspólnoty. Zachowujemy się tak, jakby wystarczało posiadanie wspólnoty historycznej i kulturowej oraz chronionych prawem instytucji —jakby to wszystko nie musiało wypełniać się życiem przez codzienne przystosowywanie, przez konformizm, dzięki któremu społe­ czeństwo pozostaje zdolne do działania i decydowania. John Locke mówił o prawie opinii, prawie reputacji, prawie mody, któ­ rego jednostki przestrzegają bardziej niż jakiegokolwiek prawa boskiego i państwowego, bo przekroczenie prawa mody szybko by się zemściło, natychmiast pociągając za sobą utratę sympatii i uznania ze strony oto­ czenia. Pytanie, dlaczego takie postępowanie utrzymuje przy życiu wspól­ notę społeczną, nie wzbudzało przez stulecia większego zainteresowania, a wszystko, co kojarzy się z modą, ma na ogół wydźwięk negatywny: no­ womodny, modnisia, kaprys mody, szaleństwo mody. Wyprowadzanie na spacer jednorożca, Gorgony, mantikory było tylko modą. Dzisiaj można udowodnić, że nawet wtedy, gdy wyraźnie widzimy, że droga jest błędna, popadamy w milczenie, jeśli nasza wypowiedź grozi izolacją, mianowicie gdy sprzeciwia się temu opinia publiczna — poglą­ dy i zachowania, które można okazywać otwarcie, nie narażając się na izolację — czyli ogólne porozumienie, co jest w dobrym guście i co jest poglądem moralnie słusznym.

17

Jestem po stronie hrabiego i hrabiny, bo bez nich idee poety nigdy by się nie spopularyzowały. Odegrali oni rolę moderatorów: hrabia i hrabina są koniecznymi dla społeczeństwa przewodnikami po świecie opinii, któ­ rzy przejmują pomysły poetów i artystów, rozpowszechniane dalej przez środki masowego przekazu, przez dziennikarzy. A obywatele, ci konfor­ miści, mieszkańcy miasteczka? Co wiemy o ich uczuciach, ich marze­ niach, o ich świecie wewnętrznym? W każdym razie nie chcą się izolo­ wać od społeczności. Jak mówił John Locke, nawet wśród dziesięciu ty­ sięcy nie znajdzie się ani jeden człowiek, który pozostałby niewrażliwy na lekceważenie ze strony otoczenia. Jak można jeszcze spacerować z jed­ norożcem, kiedy już nikt inny nie wyprowadza go na spacer? Wyobraźmy sobie społeczeństwo składające się z samych indywidualistów, gdzie każ­ dy jest dziwakiem z zamku. Od razu widzimy, że społeczeństwo złożone z ludzi pozbawionych społecznej natury i lęku przed izolacją nie mogło­ by istnieć. Nawet gdy nie lubimy społecznej natury człowieka, powinni­ śmy ją rozumieć, aby z góry nie potępiać konformistów. Mniej więcej tak próbowałam w wykładzie o opinii publicznej zinter­ pretować balet studentom uniwersytetu w Chicago na drugi dzień po przedstawieniu. Wydaj e się, że gotowość uznania bez wzgardy społecz­ nej natury człowieka podlega różnicom kulturowym: Japończycy nie uwa­ żają za słabość dokładnego analizowania postaw środowiska, natomiast w sondażach Instytutu Allensbach większość Niemców od lat odpowiada: „Nie dbam o to, co mówią ludzie wokół mnie...”. Jest to wyraźne niedo­ cenianie społecznej natury człowieka. Sądzę jednak, że w sumie wspólne właściwości opinii publicznej w różnych czasach i miejscach znacznie przewyższają różnice.

Niniejsza książka, opublikowana po raz pierwszy w roku 1980 w Niem­ czech, ukazuje się obecnie w nowym wydaniu w formie raczej niezmie­ nionej, uzupełniona jedynie o rozdziały końcowe, charakteryzujące postęp w badaniach. W miarę dopisywania nowych rozdziałów na bieżąco poszerzyły się perspektywy. Z każdym krokiem było widać wyraźniej, które miejsca w książce są niejasne lub które ważne punkty widzenia nie zostały dosta­ tecznie dopracowane. Dotyczy to na przykład podstawowej reguły funk­ cjonowania opinii publicznej. Pytanie o granice opinii publicznej było potraktowane we wcześniej­ szych wersjach zbyt pobieżnie. Ten błąd naprawiono w nowym rozdziale, dodanym jako „Suplement 2001”. Rozdział ten napisał Thomas Petersen,

18

mój przyjaciel, z którym napisaliśmy razem jeszcze jedną książkę5 oraz wiele artykułów. Nauka wymaga pracy wykraczającej poza jedno pokole­ nie. Jeden człowiek może w ciągu swego życia odkryć tylko niewielki fragment drogi poznania. Działanie opinii publicznej, potężnej siły, która rozwiązuje konflikty i obala rządy, a jednostkę, która się jej sprzeciwia, prześladuje, „aż wresz­ cie odpadnie od społeczeństwa” — działanie tej opinii publicznej dostrze­ ga się ciągle w nowych przestrzeniach: w opowieściach biblijnych i u Ho­ mera, w niepisanych prawach starożytnych, w baśniach, w legendzie o Nibelungach. Najważniejszym celem tej książki jest ukazanie niezwykłej mocy opi­ nii publicznej. Człowiek mniej obawia się tej potęgi, jeśli ją rozumie. Mniej ulega złudzeniu „suwerenności”, całkowitej niezależności od naci­ sku opinii publicznej. Mniej wyniośle ocenia tych, którzy w różnych oko­ licznościach dziejowych musieli się godzić z opinią publiczną. Allensbach am Bodensee czerwiec 2001

E.N.N.

I. STAWIAMY HIPOTEZĘ MILCZENIA

Na wieczór wyborczy w roku 1965 drugi program niemieckiej telewizji przygotował atrakcję: „party wyborcze” w Hali Beethovena w Bonn. Re­ wia na scenie, kilka orkiestr tanecznych, goście siedzący przy długich sto­ łach, sala pękająca w szwach. Z przodu po prawej stronie, trochę poniżej sceny, ustawiono małe podium z tablicą, gdzie po godzinie szóstej nota­ riusz Daniels miał otworzyć złożone u niego dwa dni wcześniej listy z prognozami wyborczymi z Allensbach i Emnid. Na tablicy wyrysowano już ramy tabeli, w których kierownictwo Instytutu miało umieścić widocz­ ne z daleka swoje prognozy. Mając za plecami niespokojną publiczność, od­ głosy jedzenia, picia, szurania krzesłami, pisałam: „Pierwsze głosowanie: CDU/CSU — 49,5 procent, SPD — 38,5 procent...”. W tej samej chwili rozległ się za mną krzyk kilkuset ludzi naraz, a potem wybuchła szalejąca wrzawa. Jak ogłuszona kończyłam: „...FDP — 8 procent, pozostałe — 4 procent”. Sala kipiała z oburzenia, a wydawca tygodnika „Zeit”, Gerd Bucerius, zawołał do mnie: „Elisabeth, jak można jeszcze pani pomóc?”. Czy Allensbach złośliwie oszukał publiczność, wmawiając jej od mie­ sięcy równorzędną walkę? Zaledwie dwa dni wcześniej „Zeit” opubliko­ wał wywiad ze mną pod nagłówkiem: „Wcale bym się nie zdziwiła, gdy­ by wygrała SPD...”1. W dalszym ciągu wieczoru wyborczego, gdy oficjal­ ne wyniki coraz bardziej zbliżały się do prognozy Instytutu, znalazł się jeszcze pewien polityk CDU, który przebiegle się uśmiechając, dawał do zrozumienia w telewizji, że oczywiście znał prawdziwą sytuację, ale mą­ drze zachował ją dla siebie — „taki mały fortel”. Cytat z tygodnika „Zeit” był prawdziwy, tak właśnie powiedziałam, ale wywiad przez dwa tygodnie leżał w redakcyjnej szufladzie. Na początku września wydawało się, że wyścig nadal pozostaje nierozstrzygnięty. To, co zobaczyła publiczność w Hali Beethovena, co oglądaliśmy ze zdumie­ niem na biurku w Instytucie trzy dni przed wyborami i czego nie mogli­ śmy już opublikować, bo wyglądałoby to na próbę zmasowanego oddzia­

21

ływania na wynik wyborów — to był fenomen opinii publicznej. Ujawni­ ło się tutaj zjawisko nazwane już kilkaset lat temu, lecz dotąd nieuchwyt­ ne. Pod naciskiem opinii publicznej setki tysięcy, może nawet ponad mi­ lion, wyborców uruchomiło coś, co później określiliśmy jako „last-minute swing”; był to efekt zachowania spóźnionych konformistów, który wzmocnił CDU/CSU do tego stopnia, że zamiast równowagi sił obu wiel­ kich partii pojawiła się ponadośmioprocentowa przewaga CDU/CSU w oficjalnych wynikach pierwszej tury (rye. 1).

Ryc. 1. Zagadka w roku wyborczym 1965 Preferencje wyborcze pozostają przez wiele miesięcy prawie niezmienione, równorzęd­ na walka CDU/CSU i SPD. Równocześnie jednak szerzy się pogląd, że CDU/CSU zwy­ cięży. Jak to się dzieje? Na końcu pojawia się efekt konformizmu, przechylający szalę na korzyść spodziewane­ go zwycięzcy. Preferencje wyborcze: CDU/CSU ®»sws SPD Oczekiwania: Kto wygra wybory? Wygra CDU/CSU Wygra SPD «=>

■■■

»

Źródło: Allensbacher Archiv, IfD-Umfragen 1095, 1097, 1098, 2000, 2001,2002, 2003, 2004, 2005, 2006.

„Nasze rozumienie pozostaje daleko w tyle za naszymi pomiarami” Mieliśmy już wtedy w ręku, w roku 1965, klucz do wyjaśnienia radykal­ nych zmian decyzji wyborczych, lecz jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. W artykule o opinii publicznej, który ukazał się w roku 1968 w Interna-

22

tional Encyclopedia of the Social Sciences, W. Phillips Davison, profesor nauki o komunikacji i dziennikarstwa na Columbia University w Nowym Jorku, pisał: „Nasze rozumienie pozostaje daleko w tyle za naszymi po­ miarami”2. Tak właśnie wyglądała sytuacja w roku 1965: zmierzyliśmy więcej, niż potrafiliśmy zrozumieć. Podczas gdy obie wielkie partie od grudnia 1964 roku niemal do dnia wyborów we wrześniu 1965 roku przez cały czas utrzymywały równowagę pod względem liczby zwolenników — a dane te od kwietnia do końca sierpnia regularnie publikowano w „Ster­ nie” — drugi szereg liczb zmieniał się zupełnie niezależnie od nich. „Oczywiście nikt nie może tego wiedzieć, lecz jak pan sądzi, kto wygra wybory?” — brzmiało pytanie. W grudniu szanse zwycięstwa CDU/CSU i SPD oceniano prawie jednakowo z niewielką przewagą dla SPD. Potem jednak wyniki sondaży zaczęły się zmieniać: oczekiwania zwycięstwa CDU/CSU nieustannie rosły, zmniejszały się natomiast oczekiwania zwy­ cięstwa SPD. Już w lipcu 1965 roku CDU/CSU miała wyraźną przewagę, która w sierpniu osiągnęła prawie 50 procent. Wyglądało to, jakby oba po­ miary, pomiar zamiarów wyborczych i pomiar oczekiwań wygranej, wy­ konano na innych planetach. A na samym końcu pojawił się efekt konfor­ mizmu. Jak z prądem 3 do 4 procent wyborców zostało pociągniętych w kierunku powszechnie oczekiwanego zwycięzcy.

Każde badanie zaczyna się od zagadki Jak przy równych preferencjach wyborczych tak bardzo odmiennie mogą się rozwinąć oczekiwania zwycięzcy, pozostało dla nas zagadką. Dopiero w przyspieszonych wyborach do Bundestagu w roku 1972, ze skróconą do kilku tygodni kampanią wyborczą, co dla tego typu badań jest mniej korzystne, przeznaczyliśmy demoskopowe narzędzia obserwacji z usyste­ matyzowanym zestawem pytań przede wszystkim na wyjaśnienie tego zjawiska, stawiając hipotezę sformułowaną na Międzynarodowym Kon­ gresie Psychologicznym w Tokio latem 1972 roku3. W kampanii wyborczej 1972 roku właściwie wszystko toczyło się jak w roku 1965. Obie wielkie partie wypadały tak samo, gdy pytano o zamiar wyboru, a zarazem jakby w innej, oderwanej rzeczywistości pojawiło się oczekiwanie zwycięstwa SPD, które rosło z tygodnia na tydzień nieprze­ rwanie z jednym tylko odchyleniem, na końcu zaś wystąpił „last-minute swing”, efekt konformizmu przeważający szalę na korzyść silniejszego oczekiwania zwycięzcy, czyli tym razem na korzyść SPD (ryc. 2).

23

Ryc. 2. Zjawisko z 1965 roku powtarza się w roku 1972 Przy takich samych preferencjach wyborczych — równe wyniki dla CDU/CSU i SPD — zmienia się klimat opinii: spadek oczekiwań zwycięstwa CDU/CSU, wzrost oczekiwań zwycięstwa SPD. Na końcu efekt konformizmu na rzecz silniejszego oczekiwania wygranej. Preferencje wyborcze: CDU/CSU >™=»

SPD szaass

Oczekiwania: Kto wygra wybory? Wygra SPD —> •

Wygra CDU/CSU m«®««

50% lt

' ▼

40

FRozwarcie ożyć n ostatniej fazie ,l