271 119 18MB
Polish Pages [210] Year 2018
I
Marek A. Koprowski
Kresy m Pomorzu Tułaczka po Ziemiach Odzyskanych
Z re a lizo w a n o ze ś ro d k ó w N a r o d o w e g o Pro gram u R ozw o ju C zytelnictw a
M in iste rstw o
Kultury i D z i e d z ic t w a N a rod ow e g o.
Marek A. Koprowski Pisarz, dziennikarz, reporter, od ponad dwudziestu lat zajmujący się problematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Jako wysłannik kilku pism odbył ponad sto dwadzieścia podróży - od Brześcia po Sachalin i Kamczatkę, odwiedzając wszystkie kraje na terenach postsowieckich. Plonem tych wypraw, oprócz tysięcy artykułów, jest też kilkanaście książek. Laureat nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego w 2007 r. za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie. W ostatnirit czasie nakładem Wydawnictwa Replika uka\pły się m.in. zebrane przez nie go relacje świadków Wołyń. Krwawa epope ja Polaków (tom I), ogólne wprowadzenie w tę trudną tematykę Mord na Wołyniu. Zbrodnie ukraińskie w świetle relacji i doku mentów (tomy I i II), a także ov/a tomy inte gralnie związanego z tą kwestfcpopracowania Akcja „Wisła" (Krwawa wojna z OUN-UPA
i Ostateczna rozprawa z OUN-UPA).
r Oj
gjS
NARODOW Y
PROGRAM ROZWOJU CZYTELNICTWA
B I B L IO T E K A NARODOWA
Marek A. Koprowski Inne książki Marka A. Koprowskiego w Wydawnictwie REPLIKA:
Wołyń. W spomnienia ocalałych. Tom I Wołyń. W spomnienia ocalałych. Tom II Wołyń. K rw aw a epopeja Polaków. Tom I M ord na Wołyniu. Zbrodnie ukraińskie w św iede relacji i dokumentów. Tom I M ord na Wołyniu. Zbrodnie ukraińskie w świetle relacji i dokumentów. Tom 2 A kcja „ W isła". K rw aw a wojna z O U N -U PA A kcja „ Wisła". O stateczna rozpraw a z O U N -U PA Żołnierze Wyklęci. W spomnienia i relacje. Tom I Żołnierze Wyklęci. W spomnienia i relacje. Tom II Dziewczyny kresowe Kobiety kresowe
Tułaczka po Ziemiach Odzyskanych
Łemkowie. Losy zaginionego narodu Inna U kraina. Z akarpacie — tu się zaczyna i kończy Europa Śm ierć za Sienkiew icza! Prześladow ania Polaków na Podolu 1 9 1 8 -1 9 9 1 Wierzę, że nie zgin ie! M niejszość polska na Z aolziu 1 8 7 0 -2 0 1 5 Z ginęli za polską sprawę. M niejszość polska na Z aolziu 1870—2 0 1 5
rV i
Replika
Pamięci księdza Michała Kaspruka, który jako komendant transportu osadników przywiózł wraz z nimi na ziemię kamieńską Kościół Rzymskokatolicki i cudowny obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego.
Spis treści
Podziękowania • 9 Słowo do czytelnika 11
Część I: Z dziejów polskiego osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych * 1 3 Wstęp 15 1. Kres germańskiego parcia na Wschód 2. Pod polską okupacją 51 3. Ukraińcy liczyli na wojnę 81 4. Trudna stabilizacja 133
21
Część II: Z dziejów polskiego osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych * 151 S tanisława Ż yła z d o m u C iura
3 lata u Niemców, 4 lata u Ruskich • 153 J adw iga A bram ow icz z d o m u S olska
Brzozdowce na zawsze pozostaną w mojej pamięci Powolne wrastanie * 1 7 9
H elen a K o st u r z d o m u K ot
Krew tryskała po ścianach
190
Podziękowania
S tanisław K awecki
Mieli przedsmak grobu
207
E dward B urlikow ski
„Pan Jezus nas uratował” • 228 S alom ea S o lsk a z d o m u K łosow ska
„Poszedł po tego Żyda” ' 248 To nie ja miałam jechać - 259
Autor i wydawca składają podziękowania wszystkim, którzy pomogli w powstaniu tej książki: •
redaktorowi naczelnemu „Echa Powiatu Kamień skiego”, kpt. rezerwy Waldemarowi Taranowiczowi
K a z im ie rz M artyniak
za pomoc logistyczną w zbieraniu materiału,
Sowieci wkroczyli później ' 273 Wyjazd do Polski 290
Stanisławowi Horyniowi za udostępnienie archiwum zdjęciowego,
309 •
Błażejowi Bubnowiczowi, adiunktowi Muzeum H i storii Ziemi Kamieńskiej, za pomoc merytoryczną,
K rystyna M a m zer z d o m u N owak
Ojciec zginął przedwcześnie
redaktorowi Mirosławowi Iwaszczyszynowi za po moc merytoryczną,
•
A dam K ordal
„Wychowałem się na gruzach”
•
udostępnienie kilku cennych dokumentów oraz
318
utrwalonej na płycie D V D relacji Stanisława Kawec Dziedzictwo księdza Kaspruka • 334 Bibliografia
355
kiego, •
Krystynie Mamzer za opiekę w Trzebieszewie,
•
Sebastianowi Mamzerowi za przekazane materiały.
Słowo do czytelnika
Książkę tę adresuję do miłośników Kresów, a zwłaszcza zie mi lwowskiej. Traktuje ona bowiem o losach mieszkańców miasteczka Brzozdowce, których los rzucił na Pomorze Za chodnie, na ziemię kamieńską, gdzie przyszło im budować nową rzeczywistość, również blisko granicy. Stali się znów mieszkańcami Kresów, tyle że Zachodnich. Po książkę tę powinni sięgnąć turyści i kuracjusze odwie dzający Pomorze Zachodnie, szczególnie Kamień Pomor ski, Wrzosowo, Trzęsacz, Dziwnówek, Dziwnów, Rewal, Trzebiatów, Karnic czy Ciesław. Powinni po nią sięgnąć ci, których przygoda zagna do Golczewa, Szczecina, Stargardu, Łobza czy Płotów. Tam rozgrywa się akcja książki. Często bardzo dramatyczna i tragiczna. Życzę owocnej lektury, Marek A. Koprowski
Wstęp
Niniejszy tom, zatytułowany Kresy na Pomorzu, traktu je o fragmencie Ziem Odzyskanych, czyli o Pomorzu Za chodnim, konkretnie zaś o ziemi kamieńskiej, leżącej nad Zalewem Kamieńskim, który przez cieśninę Dziwna łączy się z Bałtykiem. Stolicą tego miniregionu jest Kamień Po morski, miasto powiatowe i jedna ze stolic diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Tu w końcu 1945 r. przybyli przesiedleńcy z ziemi lwowskiej, którzy musieli opuścić rodzinną ziemię, by na nieznanym im Pomorzu zacząć życie na nowo. Gdy przyjechali, żyli tu jeszcze dawni mieszkańcy tego zakątka, Niemcy. Niestety musieli opuścić to miejsce. Wielu z nich zginęło bądź zostało zamordowanych. Jednak nie musiało tak być. Taką decyzję podjął Stalin — alianci zachodni nie ośmielili się skutecznie mu przeciwstawić. Zabierając Kresy Polsce, Stalin, który zakładał, że będą nią rządzić kom uni ści, chciał jej dać rekompensatę, a jednocześnie ją osłabić. Nie był bowiem jeszcze pewny, jak potoczą się jej losy, choć i tak wszystko ułożyło się po jego myśli.
15
WSTĘP
CZĘŚĆ I
Książka składa się z dwóch części. Obszernego wstępu
sce. Zwarte skupiska utworzyli w Trzebieszewie i Niemicy.
— rysu historycznego, który przybliża czytelnikowi ówcze
Wszystkich jednak jednoczył kult Pana Jezusa Brzozdowiec-
sną sytuację i relacje ostatnich świadków historii, pamięta
kiego, którego cudowny obraz przywieźli ze sobą. Został
jących życie w Małopolsce i powojenny exodus na Ziemie
on umieszczony w katedrze w Kamieniu Pomorskim przez
Odzyskane. Obie części nawzajem się uzupełniają. Relacje
księdza Michała Kaspruka. Każdego września uroczystości
pokazują życie powojennych pionierów na Ziemiach Odzy
odpustowe gromadziły repatriantów z Brzozdowiec, którzy
skanych nie gorzej niż film Sami swoi. Ich autorzy pochodzą
na trzy dni zjeżdżali się z całego kraju. Dziś przyjeżdżają ich
ze wsi Brzozdowce. Opowiadają one o ich barwnym życiu
dzieci i wnuki. Cudowny obraz Pana Jezusa Brzozdowiec-
w okresie II Rzeczypospolitej, kiedy miejscowość ta stanowi
kiego stał się podstawą utworzenia w katedrze sanktuarium.
ła wspólnotę polsko-rusińsko-żydowską z całym kresowym
Niewątpliwie jest to wkład wygnańców z Brzozdowiec
kolorytem. Z relacji zamieszczonych w książce można do
w rozwój religijności Pomorza Zachodniego.
wiedzieć się też, jak wyglądało życie w Brzozdowcach w cza
Relacje poprzedzone są rysem historycznym traktują
sie II wojny światowej, a także dlaczego nie padły one ofiarą
cym o okresie omawianym w książce, kończącym się na
ukraińskich nacjonalistów. Można dowiedzieć się, jak wy
transformacji ustrojowej. Koncentruje się on siłą rzeczy na
glądała tutaj okupacja sowiecka i niemiecka. Jak odbywało
kilku najważniejszych wątkach. Traktuje przede wszystkim
się wysiedlenie Polaków i ich przejazd na Pomorze. Relacje
o tym, w jakich okolicznościach Polska weszła w posiada
przybliżają życie pionierów na nowych gospodarstwach, za
nie Pomorza, przypomina, że Wojsko Polskie musiało o nie
równo w pierwszych latach, jak i później. Przypominają, że
toczyć ciężkie walki, przejmując tereny, a zwłaszcza znisz
po pierwszym etapie zagospodarowywania poniemieckich
czone miasta, co ogromnie utrudniało ich zagospodarowa
ziem, gdy kresowi chłopi stanęli już na nogach, zaczęto ich
nie. Przeszkodą w ich integracji z Macierzą była też trwająca
zapędzać do kołchozów. Kiedy po przełomie październiko
przez wiele lat dwuwładza oraz fakt, że w wielu gospodar
wym udało im się odrzucić to jarzmo, prześladowano ich
stwach rolnych i zakładach przemysłowych gospodarzami
podatkami, niskimi cenami skupu, przymusowymi dosta
byli Sowieci. Wiele z nich przekazali polskiej administracji
wami i brakiem ubezpieczenia. Mimo tych przeciwności nie
dopiero po upływie 5 lat.
porzucali gospodarstw i pracowali, bo innej Polski wówczas
Utrudnieniem w stabilizacji sytuacji na Pomorzu Za
nie było. Po wojnie zamieszkali na terenie całego powiatu
chodnim, jak i na całych Ziemiach Odzyskanych, była sytu
kamieńskiego, a także w innych miejscowościach w Pol
acja międzynarodowa oraz brak ostatecznego uznania gra-
16
17
cz ęś ć I
wstęp
nicy na Odrze i Nysie przez mocarstwa zachodnie. W ich
będąc ideowym przeciwnikiem komunistów, popierał ich
rozumieniu Polska była tylko użytkownikiem dawnych
w działaniach na rzecz międzynarodowego uznania granicy
ziem poniemieckich, a nie ich pełnoprawnym właścicielem.
na Odrze i Nysie Łużyckiej. Utożsamiał się bowiem z polską
To kładło się cieniem na wszystkich poczynaniach mieszka
racją stanu. Wypowiedzi ówczesnych dostojników kościel
jących tam ludzi. Kto raz został wyrzucony z ojczyzny, tak
nych są po dziś dzień aktualne. Trzeba je jednak odświeżać,
łatwo nie uwierzy w zapewnienia, że nikt go ponownie nie
bo w Niemczech wciąż odzywają się głosy pokrzywdzonych,
wyrzuci z gospodarstwa, które zajmuje. Tym bardziej gdy
którzy przypominają Polakom brutalne wypędzenie, a zapo
jest straszony III wojną światową.
minają, że było ono konsekwencją rozpętania przez Niemcy
Nastrój tymczasowości podtrzymywali też niestety prze
II wojny światowej oraz wszelkich cierpień Polaków, których
siedleni tu w ramach Akcji „Wisła” Ukraińcy. Uważali oni
doznali. Polacy nie przyszli na Ziemie Odzyskane z własnej
swoje przesiedlenie za tymczasową niesprawiedliwą represję
woli. Ich wrastanie w nową glebę nie było łatwe. M imo to
komunistów. Zgodnie z propagandą O U N -U PA sądzili, że
wrośli w nią, tworząc nowe społeczeństwo.
lada dzień wybuchnie III wojna światowa, która przyniesie im wolność. Upowszechniali tę wiedzę wśród Polaków, co podsycało ich poczucie niepewności. Sporo miejsca autor poświęca niedocenionej roli, jaką
Dla większej przejrzystości część historyczna książki jest podzielona na cztery części: 1. Kres germańskiego parcia na wschód. 2. Pod polską okupacją.
dla stabilizacji sytuacji na Ziemiach Odzyskanych odegrał
3. Ukraińcy liczyli na wojnę.
Kościół katolicki, a zwłaszcza prymas kard. Stefan Wyszyń
4. Trudna stabilizacja.
ski. Sytuacja Kościoła polskiego była szczególnie trudna. Był
Książka jest wzbogacona o mało znane dokumenty, re
on nie tylko naciskany przez komunistów, lecz także miał
lacje oraz najnowszą literaturę. Dodatkowym walorem jest
przeciwników w Watykanie, który mógł zrobić więcej dla
bogaty materiał ilustracyjny. Zdjęcia przedstawiają życie
stabilizacji struktur Kościoła na Ziemiach Odzyskanych, ale
Polaków z miejscowości Brzozdowce przed II wojną świato
najzwyczajniej nie chciał. Wiele działań podejmowanych
wą we wszystkich jego wymiarach: religijnym, społecznym,
przez kard. Wyszyńskiego było sabotowanych nie tyle nawet
kulturalnym, oświatowym, narodowościowym i gospodar
przez papieży, ile przez Kurię Rzymską. N a potwierdzenie
czym. Pokazują tragedię II wojny światowej, a także wy
tego faktu autor przytacza mało znane wypowiedzi pryma
siedlenie Polaków z Brzozdowiec, ich przejazd do Trzebie-
sa Wyszyńskiego. Kościół, co jest swoistym paradoksem,
szewa na Pomorzu Zachodnim k. Kamienia Pomorskiego.
18
19
CZĘŚĆ I
Zdjęcia ilustrują też Trzebieszewo, jak wyglądało w 1945 r., gdy mieszkali w nim jeszcze Niemcy. Stanowią one cen
1
ne dopełnienie relacji: Stanisławy Żyły z d. Ciura, Jadwigi
Kres germańskiego parcia na wschód
Abramowicz z d. Solska, Heleny Kostur z d. Kot, Stanisła wa Kaweckiego, Edwarda Burlikowskiego, Salomei Solskiej z Kłosowskich, Kazimierza Martyniaka, Adama Kordala oraz Krystyny Mamzer z d. Nowak.
Jednym z najważniejszych wydarzeń w najnowszej histo rii Polski była zmiana geograficznych podstaw istnienia naszego narodu, przesunięcie granic państwa na zachód i przesiedlenie ludności. Był to fakt o bardzo doniosłym znaczeniu. Jak pisze wielu historyków, położył on kres ger mańskiemu parciu na wschód. Ówczesna Polska dokona ła tego w niewiarygodnie krótkim czasie. Całą operacją kierowało Ministerstwo Ziem Odzyskanych, działające od 13 listopada 1945 r. do 11 stycznia 1949 r. D ata powo łania tego ministerstwa była bardzo ważna, ponieważ z tą chwilą Rzeczpospolita Polska prawie objęła Ziemie Odzy skane. N a mocy postanowienia konferencji poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. Polska mogła rozciągnąć na Ziemie Zachodnie i Północne ustawodawstwo polskie i integro wać je pod względem prawnym z resztą państwa. O bję cie 103 tys. kilometrów kwadratowych z ziem należących dotychczas do Niemiec wiązało się z ubytkiem 182 tys. kilometrów kwadratowych terytorium
21
na Wschodzie
CZĘŚĆ 1
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
i ewakuacją obywateli narodowości polskiej. Nadzieje na
Powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby uzyskać
to, że alianci zachodni przekonają Stalina do pozostawie
porozumienie w sprawie polskiej granicy na wscho
nia po stronie polskiej Lwowa wraz z Drohobyczem, nie
dzie, która powinna przebiegać wzdłuż linii Curzona
spełniły się. Prezydent U SA Franklin D . Roosevelt podjął
w części północnej i środkowej, a w części południowej
tę kwestię, ale zrobił to bardzo delikatnie, by nie zadraż
powinna pokrywać się zasadniczo ze wschodnią grani
niać stosunków ze Stalinem. Była to raczej sugestia niż po
ca regionu lwowskiego3.
stulat, bardzo daleka od kategorycznej formy. Ujawnia to Serhii M. Plokhy w swojej pracy o konferencji wielkich mocarstw w Jałcie, ustalającej nowy ład światowy. Amery
Stanowisko amerykańskiej dyplomacji nie znajdowało zrozumienia w Londynie. Jak pisze Plokhy:
kański prezydent miał powiedzieć, że: W notatce służbowej na temat rezultatów spotkania [...] naród amerykański jest zasadniczo przychyl
ze Stettiniusem na Malcie Eden napisał Churchillowi:
nie nastawiony do linii Curzona jako wschodniej gra
Jeśli chodzi o wschodnią granicę Polski, rząd Jego
nicy Polski, ale uważa, że gdyby rząd radziecki rozwa
Królewskiej Mości uzgodnił już z Rosjanami i ogłosił
żył pewne ustępstwo, jeśli chodzi o Lwów i złoża ropy
publicznie, że powinna nią być linia Curzona, przyzna
naftowej w rejonie lwowskim, miałoby to bardzo poży
jąca Lwów Związkowi Radzieckiemu4.
teczny skutek1. W brytyjskim M inisterstwie Spraw Zagranicznych, Roosevelt zakończył swoje wystąpienie w tej kwestii
jak wynika z badań Plokhy’ego, panowała nieżyczliwa
stwierdzeniem: „Nie składam ostatecznego oświadczenia,
atm osfera w kwestii Lwowa i granicy wschodniej Pol
ale mam nadzieję, że marszałek Stalin może wykonać pe
ski. Tuż przed konferencją w Jałcie Wydział Analiz tego
wien gest w tym kierunku”2. Do działań w kwestii Lwowa
resortu opublikował opracowanie pióra Elisabeth Pares
prezydenta USA monitorował Departament Stanu, który
zatytułowane Ukraińska mniejszość w Polsce, w którym
w swoim memorandum stwierdzał:
dowodziła, że:
1 S. M. Plokhy, Ja łta . Cena pokoju , przeł. R. Bartold, Poznań 2011, s. 202.
3 Tamże, s. 204.
2 Tamże, s. 202.
4 Tamże.
22
23
CZĘŚĆ 1
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS CHÓD
[...] problem wschodnich granic Polski jest nie tyl
rnniał też, że linia Curzona miała dwie wersje. W swoim
ko kwestią rosyjsko-polską, ale jest to zagadnienie trój
założeniu opierała się ona na kryterium narodowościo
stronne, w której tę trzecią stronę stanowią mniejszości
wym i miała oddzielać Polaków i Ukraińców. Linię tę, jako
narodowe w Polsce, a dzieje polskich stosunków z naj
wschodnią granicę polskiej władzy państwowej, po raz
większą z tych mniejszości - Ukraińcami - wcale nie
pierwszy zaproponowano w oświadczeniu wydanym przez
są dobre. Niefortunne może byłoby, gdyby nasze silne
Radę Najwyższą Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzy
zaangażowanie w obronę interesów Polski przesłoniło
szonych w grudniu 1919 r. Jej eksperci opracowali dwie
te fakty5.
wersje tej linii. W jednej Lwów zostawał po polskiej stro nie, w drugiej po ukraińskiej. Dyplomacja brytyjska mogła
W dalszej części tego memorandum Brytyjka prezento
wziąć pod uwagę wersję linii korzystnej dla Polski, ale tego
wała całkowicie filoukraińskie stanowisko, podkreślała, że
nie zrobiła. Winston Churchill nie wsparł sugestii amery
wszyscy Ukraińcy powinni zostać scaleni w jedną jednost
kańskiego prezydenta w sprawie Lwowa. Los tego miasta
kę polityczną i Ukraina Zachodnia winna być włączona
był przesądzony! Jest bardzo prawdopodobne, że Churchill
do Ukraińskiej Republiki Radzieckiej. Uważała bowiem,
myślał już o przyszłym starciu z Sowietami i chciał wzmoc
że powstanie niezależnego państwa ukraińskiego na tym
nić pozycję Ukraińców jako czynnika dysfunkcjonalnego
etapie dziejów Europy Wschodniej jest trudne do wyobra
wobec sowieckiego imperium. Dla Polaków mieszkających
żenia.
we Lwowie i jego okolicach Jałta oznaczała koniec złudzeń
Przełożony Elisabeth Pares wzmocnił jeszcze wydźwięk
i konieczność wyjazdu do Polski. Większość z nich siedziała
jej analizy, podkreślając, że Lwów jest dla Ukraińców kultu
już na walizkach i węzełkach i myślała o ratowaniu swego
ralnym i narodowym centrum, siedzibą wykształconej czę
życia. Ci z Wołynia i Małopolski Wschodniej wyjeżdżali,
ści społeczeństwa. W swoim opracowaniu zwracał uwagę,
zmuszeni do tego terrorem UPA. Wyjeżdżali, obawiając się
że we Lwowie działał Mychajło Hruszewski „najwybitniej
o swój los. Także władze sowieckie robiły wszystko, żeby
szy ukraiński historyk” i szef ukraińskiego rządu w latach
pozbyć się Polaków z terenów Ukraińskiej Socjalistycznej
1 9 1 7 -1 9 186. Nie interesowało go, ile Lwów znaczy dla
Republiki Radzieckiej. Jak podaje Serhii M. Plokhy tylko
Polaków, że stanowi on najbardziej polskie miasto. Zapo-
w 1944 r. N K W D zmusił do wyjazdu do Polski 117 tys. Polaków! Przesiedlenie nie było dobrowolne. N K W D po-
5 Tamże, s. 221. 7 Tamże, s. 226.
6 Tamże, s. 222.
24
25
CZĘŚĆ 1
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS CHÓD
magał miejscowym Polakom dokonać „słusznego wyboru”8.
w którym wywołali wojnę. Ilja Erenburg zapowiadał, że:
Zwłaszcza tym ze Lwowa. Mieli oni do wyboru dobrowolny
„Niemieckie kobiety będą przeklinać godzinę, w której uro
wyjazd na zachód lub przymusowy - w bydlęcym wago
dziły swoich synów. Nie będziemy hańbić. Nie będziemy
nie — na wschód, do łagrów Norylska lub Magadanu. Ci,
złorzeczyć. Nie będziemy słuchać. Będziemy zabijać!” 10.
którzy ruszyli pierwsi, jechali w nieznane. Gwarantem ich przesiedlenia był Związek Radziecki, który pozbawił ich do
Gdy Armia Czerwona przekroczyła granice Niemiec, Ilja Erenburg napisał:
tychczasowej ojczyzny. 20 lutego 1945 r. Państwowy Kom i tet Obrony Z SR R wydał zarządzenie, że do chwili ustalenia przez przyszłą konferencję pokojową:
Nie zapomnimy niczego. Maszerujemy przez Po morze, przed naszymi oczyma rozpościera się jednak zniszczona, krwawiąca Białoruś. Przenikliwy zapach
[...] za zachodnią granicą państwa polskiego na
spalenizny, którym przesiąkły nasze ubrania w Smo
leży uważać linię biegnącą na zachód od Świnoujścia
leńsku, chcemy teraz nieść do Berlina. Przed Królew
do rzeki Odry, z pozostawieniem miasta Szczecina po
cem, Wrocławiem i Ustką myślimy o ruinach Woro
stronie Polski, dalej wzdłuż biegu rzeki Odry do ujścia
neża i Stalingradu. Czerwonoarmiści, którzy teraz
rzeki Nysy (Zachodniej) do granicy z Czechosłowacją9.
szturmują niemieckie miasta, nie zapomną, jak w Le ningradzie matki wywoziły na sankach swoje martwe
Armia Czerwona w tym czasie parła do przodu, gromiąc nie tylko stawiające opór oddziały, lecz także zmuszając do
dzieci. Za męczarnie Leningradu Berlin nam jeszcze nie zapłacił!11
ucieczki niemiecką ludność cywilną. O d czasu wejścia na terytorium wroga czerwonoarmiści w swoich działaniach kierowali się głównie żądzą zemsty na Niemcach za potwor
Brytyjski autor Tony Le Tissier w jednej ze swoich prac wysunął tezę, że:
ne zbrodnie i barbarzyństwa, jakich dopuścili się oni na terenach ZSR R. Propaganda radziecka wprost nawoływała
Być może taki terror miał na celu wywołanie mi
żołnierzy do brania odwetu, by Niemcy przeklinali dzień,
gracji niemieckiej ludności zamieszkującej na wschód
8 Tamże, s. 226. 9 P. Dziurzyński, Osadnictw o rolne na Ziem iach Odzyskanych, Warszawa
10 Cyt. za: M. Podlasek, 'W ypędzenie Niem ców z terenów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Relacje św iadków , Warszawa 1995, s. 98. 11 Tamże, s. 98.
1939, s. 19.
26
27
CZĘŚĆ 1
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
od Odry, ułatwiając w ten sposób przesiedlenie na te
Żołnierze pochodzący z Białorusi nie potrzebowali za
tereny tzw. Kresów, zgodnie z ustaleniami na temat
chęt Ilji Grigoriewicza Erenburga, który w czasie wojny
przebiegu granic państwowych po wojnie12.
napisał ponad 1500 antyniemieckich artykułów dla prasy krajowej i zagranicznej, za które Hitler nadał mu tytuł „nad
Wątpliwe jest jednak, by teza tego badacza, będącego
wornego Żyda Stalina”. Najzwyczajniej w świecie chcieli
pułkownikiem armii brytyjskiej, który w latach 1981
wziąć odwet. N a Pomorzu byli mobilizowani do działań
1987 był brytyjskim naczelnikiem alianckiego więzienia
przez swych dowódców. Działania niemieckiej Grupy Ar
w Spandau, była słuszna. Sowieccy żołnierze w znacznej
mii Wisła odciągnęły siły 2 Frontu Białoruskiego od mar
mierze chcieli wyrównać rachunki z Niem cami. D o tych
szu na Berlin i zmusiły do realizacji operacji pomorskiej,
najokrutniej traktujących cywilną ludność oddziałów na
bo inaczej jego prawa flanka byłaby zagrożona. Likwidacja
leżeli żołnierze II Frontu Białoruskiego, z których 53 tys.
„nawisu pomorskiego” nie była łatwa. Niemcy ściągnęli
zostało zmobilizowanych z terenów Białorusi, wyzwolo
przez Odrę znaczne siły i wyprowadzili z rejonu Stargardu
nych przez Armię Czerwoną. N a własnej skórze doświad
uderzenie pancerne, które zepchnęło Sowietów 12 kilome
czyli więc niemieckiej okupacji, która była wyjątkowo
trów na południe. Dopiero po skierowaniu czterech armii
brutalna i nieludzka. Białoruś utraciła około 2 700 000
polowych i dwóch pancernych sytuacja została opanowa
mieszkańców, czyli ponad 25 procent ludności. Spłonęło
na. Sowieci zdobyli Stargard, a następnie zepchnęli N iem
9200 wiosek, 692 zostały spalone przez Niemców razem
ców na przyczółek wokół Szczecina-Dąbia, który rozciągał
z mieszkańcami. Trzy czwarte mieszkań w miastach zo
się na przestrzeni 80 kilometrów na wschód od Odry i od
stało zniszczonych i leżało w gruzach. Zwierzęta domowe
Goleniowa na północy do Gryfina na południu. Przyczółek
zdołali zachować tylko nieliczni mieszkańcy wsi. Utraciły
ten skutecznie bronił Szczecin przed sowieckim natarciem.
je także wszystkie kołchozy. Straty Białorusi bezpośrednio
Można było z niego w dalszym ciągu wyprowadzić natar
spowodowane wojną zostały oszacowane na trzydzieści
cie zagrażające wojskom 1 Frontu Białoruskiego. Żuków
pięć jej budżetów z 1940 r.13
nakazał blokowanie przyczółka i zaczął ściągać siły w celu jego likwidacji. Hitler przyszedł mu niespodziewanie z po
12 T. Le Tissier, Żuków na lin ii Odry. Rozstrzygająca bitw a na przedpolach B erlin a , przeł. T. Szlagor, Wrocław 1996, s. 168. 13 Z. Szybieka, H istoria B iałorusi 1 7 9 5 -2 0 0 0 , przeł. H. Łaszkiewicz, Lu blin 2002, s. 364.
TO
mocą i ściągnął z przyczółka niektóre oddziały, w rezultacie czego nie był on w stanie stawiać skuteczniejszego oporu. 19 marca 1945 r. oddziały radzieckie przełamały niemiecką
29
CZĘŚĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS CHÓD
obronę, a 21 marca zlikwidowały ostatnie punkty oporu.
dowały niemiecką ludność cywilną. Dla opanowania sytu
Część Niemców zdążyła się wycofać za Odrę i wysadzić
acji na Pomorze Zachodnie zostały skierowane 2 i 4 Dywi
za sobą mosty. N a przyczółku zginęło 40 tys. Niemców,
zja Piechoty 1 Armii Wojska Polskiego, które odpoczywały
a 12 tys. dostało się do niewoli. Rosjanie zdobyli ponadto
1 porządkowały swoje oddziały po zdobyciu Kołobrzegu,
126 czołgów i dział samobieżnych, ponad 200 dział i 154
gdzie poniosły ciężkie straty. Sygnałem do natychmiasto
moździerze. Jednocześnie inne ugrupowania wojsk sowiec
wego działania było odbicie przez Niemców zajętych już
kich kontynuowały oczyszczanie z wojsk niemieckich pół
Gryfic. Dowódca 1 Armii WP Stanisław Popławski skiero
nocno-zachodniej części Pomorza. Opór, który stawiali
wał tam natychmiast 1 Brygadę Kawalerii, która wspólnie
Niemcy, tylko rozwścieczał Rosjan marzących o tym, by jak
z radzieckim 1 Korpusem Kawalerii odbiła miasto. Poza
najszybciej wziąć Berlin, cieszyć się ze zwycięstwa i wracać
2 i 4 Dywizją Piechoty na zachód ruszyła też 1 Dywizja.
do domu. Tymczasem straty wśród Sowietów, zwłaszcza
Miały one opanować brzegi zalewów: Szczecińskiego, Ka
osobowe, rosły. Dywizje Żukowa, szykujące się do operacji
mieńskiego i cieśniny Dziwny i przejść wzdłuż nich do
berlińskiej, liczyły średnio po 4600 ludzi, czyli jedną trzecią
obrony. Połączywszy marsz z przeczesywaniem terenu, Po
etatowego stanu! Swoją wściekłość sowieccy żołnierze wyła
lacy wzięli już drugiego dnia około tysiąca jeńców. Niemcy
dowywali na napotkanych Niemcach. W niektórych miej
usiłowali przegrupować się i wydostać się przez Dziwnów
scowościach wszyscy urzędnicy administracji państwowej,
na wyspę Wolin. Z rejonu Trzebiatowa i Trzebusza, a także
jak również każdy, kto nosił jakikolwiek mundur: policjant,
Trzęsacza i Karnic siły niemieckie, liczące 25 tysięcy żołnie
listonosz, pracownik kolei czy leśnik —był natychmiast roz
rzy i drugie tyle uciekinierów, ruszyły 10 marca w kierunku
strzeliwany! Sytuacja na Pomorzu Zachodnim była zaś bar
Dziwnowa. Niemiecki garnizon z wyspy Wolin wyruszył
dzo płynna i niejako zmuszała wojska sowieckie do działań
mu na spotkanie. Oddziały sowieckie - 79 Korpus 3 Armii
typowych, stosowanych przy zwalczaniu partyzantki prze
Uderzeniowej i 7 Korpus Kawalerii - uderzyły na Niemców
ciwnika. Teren był oficjalnie zdobyty, ale wciąż przedzierały
i zmusiły ich do przejścia do obrony. Okrążeni w rejonie
się przez nie oddziały niemieckie z 10 Korpusu SS oraz jed
Trzęsacza, zdołali przebić korytarz wzdłuż wybrzeża i pla
nostek korpuśnych „von Tettau” i „Munzel” . Bardzo często
żami wzdłuż klifów przejść do Dziwnowa. Ze wspomnień
zajmowały one już zdobyte wsie, a nawet większe miejsco
Ingę Asbeck, uciekającej w kolumnie z Trzęsacza przed Ro
wości. Ukrywały się też w wielkich kompleksach leśnych.
sjanami, wynika, że zdołała ona ujść do Dziwnowa z winy
Organizowały zasadzki na oddziały, które w odwecie mor
Rosjan, których czołgi wdarły się do Trzęsacza i zajęły go
30
31
CZI-SĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
bez osłony piechoty. Uciekająca kolumna skręciła z drogi
i jak zawsze będzie szumieć. Lecz tym razem słychać
w las, leśnym duktem zjechała przez klif na plażę i posuwała
było także odgłosy przetaczających się i strzelających
się nią w kierunku Dziwnowa. Ingę Asbeck wspomina:
czołgów14.
Zbliżały się rosyjskie czołgi, musieliśmy więc jechać
Dziwnów, do którego udało się dotrzeć uciekinierom
po stromym nabrzeżu w dół do plaży. [...] Wozy jeden
z Trzęsacza, był już pełen cywilnych kolumn. M ost pon
po drugim zjeżdżały po wydmie. Co za widok! Po pro
tonowy był uszkodzony i kursował tylko prom. Promem
stu pionowo w dół, dobrze, że wyhamowywał ich pia
na drugi brzeg przewożono wyłącznie rannych żołnierzy.
sek. [...] Najszybciej, jak mogłam, pobiegłam wzdłuż
Tych, którym udało się przejechać na drugą stronę cieśniny
kolumny. Wozy jechały w głębokim piasku, pod osłoną
Dziwna, kierowano szosą do miejscowości Wolin. Stamtąd
wydmy. Biegłam po wodzie, tam piasek był twardszy.
niemieckie jednostki pływające miały przerzucić je na za
Inaczej nie miałabym siły. [...] Na nogach miałam pół
chodni brzeg Zalewu Szczecińskiego, bronionego jeszcze
buty, które powoli zapełniały się piaskiem. Zbliżał się
przez Niemców.
wieczór, biegłam co sił w nogach. Chyba ze trzy kilo
Polskie jednostki, luzujące sowieckie oddziały pod Dziw-
metry, nogi nie chciały mnie już nieść, stopy krwawiły
nówkiem, zostały zaatakowane przez Niemców broniących
...To nie miało sensu. [...] Jechaliśmy skryci za wy
mierzei, która biegła przez Dziwnówek i Dziwnów na wy
dmą. Robiło się ciemno. Z góry strzelały czołgi. Pociski
spę Wolin. Chcieli za wszelką cenę utrzymać drogę, przez
przelatywały nad nami i spadały z pluskiem w wodę.
którą ostatnie niemieckie oddziały mogły się przedostać
Dookoła mnóstwo się działo, ale nie patrzyłyśmy ani
ze wschodu na zachód. Ich uderzenie poszło w kierunku
w prawo, ani w lewo, cieszyłyśmy się, że udało się zje
Wrzosowa wzdłuż Zalewu Kam ieńskiego. Opanowanie
chać z wydmy i że jesteśmy razem. Dzieci spały. [...]
tej miejscowości umożliwiało też poszerzenie korytarza
Konie szły już ostatkiem sił, tak naprawdę nie powinny
i przesunięcie do tyłu rubieży obronnej, zajmowanej przez
w ogóle dalej jechać... Jakaś kobieta zbiegła z wydmy.
5 Pułk 2 DP. Ten nie wytrzymał na tym odcinku niemiec
Rosjanie z czołgów rozebrali ją do naga. Dałyśmy jej
kiego natarcia i oddał Niemcom Wrzosowo. Polaków na
jakieś ubranie, żeby nie zamarzła. Czułam się przygnie ciona tym wszystkim, a szczególnie tym, ze nie sposób było pomóc żołnierzom. Morze szumiało, jak zawsze
32
14 I. Asbeck, P rzed k apitulacją i ucieczką p rzed R osjanam i, [w:] M . Weber, Kobiety wypędzone. Opowieść o zem ście zwycięzców , przeł. G. Kowalski, Za krzewo 2008, s. 168-170.
33
CZl -ŚĆ I
tychmiast wsparli Sowieci. Dalsze kierowanie operacją wziął na siebie radziecki generał Pierewierkin, dowódca 79 Kor
KRKS (1K R M A Ń S KI UCl O PARCIA NA WS CHÓD
W tym samym czasie sowieckie jednostki zajęły wyzna czony pas wybrzeża Bałtyku Dziwnówka do Niechorza.
pusu. Polska 2 D P wraz z radziecką 171 DP miały ude
Przez Pomorze Zachodnie w dalszym ciągu przewijały
rzyć na Dziwnówek. Pozostałe siły 3 Armii Uderzeniowej
się grupy niemieckich rozbitych oddziałów, usiłując dostać
i 7 Korpus Kawalerii miały ostatecznie oczyścić brzeg Bał
się do Zatoki Kamieńskiej, Dziwny lub Zalewu Szczeciń
tyku z niemieckich oddziałów od Dziwnówka do N ie
skiego oraz na łodzie wysyłane przez okręty Kriegsmarine,
chorza. By zdobyć Dziwnówek, należało jednak wcześniej
wzywane przez radiostacje. Wśród uciekinierów, którzy tą
wziąć Wrzosowo. D o walki nie zostały wyznaczone pułki
drogą starali się wydostać z Pomorza do Niemiec, było wie
5 i 4. Generał Stanisław Popławski, licząc się z dużym oporem
lu oficerów wysokiej rangi. Świadczy o tym chociażby ujęcie
przeciwnika, wzmocnił je 13 Pułkiem dział średnich SU-85,
dowódcy 402 Dywizji Piechoty, generała Siegmunda von
dywizjonem dział lekkich SU-76 i 2 Pułkiem Artylerii Lekkiej.
Schleinitza. Ujęli go kościuszkowcy z 1 Pułku. Jednostki
12 marca 3 Pułk uderzył najpierw na Radawkę, miejscowość
polskie obsadziły wyznaczony pas obrony przeciwdesan
położoną na północ od Wrzosowa, chcąc wbić klin między
towej, Niemcy byli na wyspach Wolin i Chrząszczewskiej.
nią a Dziwnówek. Gdy to uczynił, wraz z 4 Pułkiem zaata
Polskie oddziały były odseparowane od nich przez wody
kował Wrzosowo. Walki były ciężkie, ale wieczorem było już
Zalewu Kamieńskiego i cieśniny Dziwna.
po wszystkim. 5 Pułk usiłował wziąć z marszu Dziwnówek,
Wojsko wykorzystało krótki postój na pozycjach obron
Niemcy jednak nie pozwolili się zaskoczyć. Udało mu się go
nych do intensywnego szkolenia. Żołnierze poznawali też le
zdobyć następnego dnia wspólnie z radziecką 171 dywizją.
piej okoliczne wsie. Wielu z nich postanowiło po wojnie się
Około godziny 12 Pułk wyszedł na plaże nad Bałtykiem, do
tu osiedlić. Za gospodarstwami zaczęli się rozglądać zwłasz
konując symbolicznych zaślubin z morzem. Silny opór Niem
cza żołnierze z Kresów, którzy praktycznie nie mieli dokąd
ców kosztował życie 19 żołnierzy 5 Pułku, 32 odniosło rany,
wracać. Ich dowódcy mówili im, że ziemie te będą polskie.
a sześciu przepadło bez wieści. Żołnierze spoczywają na cmen
Dowództwo 1 Armii, by przekonać żołnierzy, że tak właśnie
tarzu wojennym w Kamieniu Pomorskim. Opór Niemców
będzie, zaczęło tworzyć polską administrację na Pomorzu Za
byłby być może mniejszy, gdyby nie wsparcie dział okręto
chodnim. Generał Stanisław Popławski powołał grupy ope
wych jednostek pływających Kriegsmarine. One też ewaku
racyjne, składające się z oficerów i podoficerów. Liczyły one
owały większość Niemców, którzy wycofali się z Dziwnówka
po pięć, sześć osób. Grup tych działało w sumie dwanaście.
do Dziwnowa, przewożąc ich na wyspę Wolin.
Miały one prawo m.in. do wyznaczania starostów, burmi
34
35
CZĘŚĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
strzów, wójtów i sołtysów. Grupy te utworzyły tymczasowe
zadań, m.in.: obsadzenie granicy zachodniej i podjęcie za
organy władzy polskiej w ośmiu miastach i 165 wsiach.
dań typowych dla straży granicznej. Wojsko miało także
N a mocy specjalnego rozkazu 1 Armii WP nr 012
uniemożliwić przedostawanie się na terytorium Polski nie
z 17 marca 1945 r. obok powoływania tymczasowych urzęd
mieckich uciekinierów, przenikanie na nie grup dywersyjnych
ników wojsko zorganizowało też osiem posterunków milicji,
itp. Miało też dokonać wysiedlenia Niemców z powiatów
12 młynów i osiem szpitali. Jednostki wojskowe przystąpiły
nadgranicznych i dla poprawienia w nich bezpieczeństwa za
do sporządzania spisów gospodarstw, inwentarza i przed
siedlić je osadnikami wojskowymi. Było to rozwiązanie zapo
siębiorstw. Do prowadzenia wielkich gospodarstw rolnych
życzone od II Rzeczypospolitej, które władze wdrożyły przy
13 kwietnia 1945 r. Naczelne Dowództwo WP rozkazem
strzeżeniu granicy wschodniej. W trzydziestokilometrowym
nr 067 utworzyło w Złocieńcu Dywizję Rolno-Gospo-
pasie przygranicznym mogły mieszkać tylko osoby akcep
darczą, w skład której weszło sześć pułków. Przyjęła ona
towane przez KOP. Na Pomorzu pod osadnictwo wojskowe
pod swoją opiekę i zarząd 255 majątków o powierzchni
wyznaczono powiaty: Kamień, Wolin, Nowogard, Szczecin
111 352 hektarów. Majątki te wojsko przejęło komisyjnie.
i Gryfino. Do żołnierzy-osadników skierowano 3 czerwca
Było w nich 2796 koni, 26 184 sztuk bydła, 13 764 owiec,
1945 r. specjalny rozkaz, w którym czytamy:
124 traktory, 328 młockarni, 699 maszyn żniwnych typu żniwiarek i snopowiązałek. W ramach majątku działało
Sprawiedliwości stało się zadość. [...] Dziś stoi
13 czynnych gorzelni i 26 wymagających remontu. Zostały
przed nami zadanie utrwalenia owoców zwycięstwa,
zniszczone głównie w czasie zdobywania ich przez oddziały
odnowienie polskości na tych ziemiach, ich zaludnie
Armii Czerwonej. Bywało, że toczyły one boje między sobą
nie i zagospodarowanie. Rozumiejąc oraz doceniając
o kontrolowanie tych obiektów. Ponadto w majątkach znaj
wkład męstwa i wysiłku żołnierzy w dzieło wolności
dowało się jeszcze pięć młynów parowych nadających się
Polski, Rząd Rzeczypospolitej - spełniając swe przyrze
do eksploatacji, osiem wodnych czynnych i 20 uszkodzo
czenie - przyznaje prawo pierwszeństwa żołnierzom
nych, trzy krochmalnie i tartak nadający się do użytkowania
i ich rodzinom w obejmowaniu ziem na zachodzie.
oraz 14 częściowo uszkodzonych.
Każda rodzina żołnierzy Wojska Polskiego ma zapew
Po całkowitym zakończeniu działań wojennych wojsko
nione otrzymanie działki dziesięciohektarowej15.
miało nadal uczestniczyć w procesie zagospodarowywania Ziem Odzyskanych. Przydzielono mu kilka podstawowych
36
15 P. Dziurzyński, dz. cyt., s. 148-149.
37
CZĘŚĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O 1'ARCIA NA WS C H ÓD
Nie czekając na decyzję konferencji pokojowej i wierząc
zlikwidowani” 16. W Szczecinie działała też grupa specjalna
w poparcie Stalina, władze Polski tworzyły z pomocą Woj
płetwonurków, która miała wysadzić most. Gdy grupa ta
ska Polskiego historię na Ziemiach Zachodnich.
dowiedziała się o kapitulacji Niemiec, miała opuścić Szcze
28 kwietnia, w dwa dni po wyzwoleniu, władze pol
cin, by przedostać się na zachód Niemiec. Polacy na począt
skie objęły stolicę Pomorza Zachodniego, Szczecin. Polski
ku czerwca 1945 r. usiłowali wznowić działalność zarządu
Związek Zachodni 3 maja wysłał z Poznania do jej wspar
miejskiego. O d 9 do 17 czerwca funkcjonował równolegle
cia ekipę samochodową oraz pierwszy pociąg z 832 osoba
obok zarządu niemieckiego. 17 czerwca dostał nakaz opusz
mi, a w następnych dniach kilka dalszych z 4800 osobami.
czania miasta. Przetrwał jednak do 5 lipca pod szyldem
Była to ekipa bardzo profesjonalnie przygotowana. W jej
Społecznego Kom itetu Pomocy Polakom. 5 lipca zarząd
skład wchodzili strażacy, pocztowcy, tramwajarze, w odo
niemiecki rozwiązano. Prezydentem m iasta został Piotr
ciągowcy i inni pracownicy sfery komunalnej. Grupa ta
Zaręba. N a ulicach miasta pojawiły się plakaty z napisem:
przystąpiła bardzo ostro do działania, dążąc do przywró
„Polacy! Szczecin jest polski!”.
cenia życia w mieście i nadania mu polskiego charakteru.
Liczba ludności polskiej wzrastała jednak powoli. Jesie-
Działała jednak tylko do 20 maja. Protest Stanów Zjedno
nią 1945 r. wynosiła 35 tys. osób, podczas gdy Niemców
czonych spowodował, że Sowieci nakazali jej opuścić mia
było dwa razy tyle! Wiceprezydent Szczecina, Władysław
sto. W ślad za nią wyjechała większość osadników, którzy
Kotowski, odnotował, że ludność niemiecka odzyskała
musieli udać się do Stargardu bądź Koszalina. W mieście
ducha oporu. W erwolf wyraźnie się ożywił i prowadził:
powstał zarząd niemiecki. Spowodowało to natychmiasto
„bezwzględne skoordynowane działania, w celu zwięk
wy napływ Niemców do miasta, którzy liczyli, że miasto
szenia napięcia pomiędzy okupacyjnymi wojskami rosyj
pozostanie niemieckie. Domniemywać można, że wśród
skimi a Polakami przejmującymi od nich ten obszar” 17.
nich ukrywała się spora grupa Werwolfu, brunatnych po-
Władze polskie musiały ściągać wojskowe posiłki. Jak pisze
grobowców Hitlera, którzy chcieli utrzymać germańskość
przywoływany wcześniej Perry Biddiscombe: „Według bry
ziem. Jak pisze Perry Biddiscombe, członkowie Werwol
tyjskiego dziennikarza, który w tym czasie odwiedził Szcze
fu działali w Szczecinie jeszcze trzy tygodnie po formal
cin, zarówno w dzień, jak i w nocy często słychać było wy
nym zdobyciu miasta przez Sowietów: „grasowali wśród ruin, strzelając z ukrycia, wzniecając pożary i zakłada jąc miny pułapki. Trwało to trzy tygodnie, zanim zostali
38
16 P. Biddiscombe, Werwolf. B run atn i pogrobowcy H itlera , przeł. S. Kę dzierski, Warszawa 2013, s. 307. 17 Tamże, s. 315.
39
C /l-ŚĆ I
KKKS GKRMAŃSKI KGO PARCIA NA WS CH Ó D
mianę ognia, ale strzelających trudno było wytropić wśród
Instrukcje te zostaną w najbliższym czasie przesłane
zburzonych bombardowaniami ruin” 18. Doraźną akcję li
z centrali z Drezna.
kwidacyjną przeciw niemieckiemu podziemiu przeprowa
c) Ci, którzy zostali na swych stanowiskach, powin
dziły na terenie Szczecina dwa bataliony KBW, wspólnie
ni już zacząć oddziaływać na Polaków ze Śląska posia
z batalionem Armii Czerwonej. N a polecenie prezydenta
dających volkslistę i powoli wciągać ich do pracy orga
Szczecina, Piotra Zaręby, żołnierze jednostki KBW obsa
nizacyjnej.
dzili 4 października 1945 r. nową linię graniczną w rejonie
d) Poprzez Niemców już zorganizowanych należy
Szczecina. Poprzez nią do Szczecina napływały nowe masy
nawiązywać kontakty, na razie towarzyskie, z Polaka
Niemców. Po kilku dniach KBW przekazało swoje granicz
mi o przekonaniach komunistycznych, którzy piastują
ne obowiązki pododdziałom 12 Dywizji Piechoty.
dziś stanowiska państwowe. Takich Polaków należy na
Walki z Werwolfem Wojsko Polskie prowadziło również na wyspie Uznam w rejonie Świnoujścia i Pyrzyc.
razie pozyskać jako przyjaciół, a później ciągać ich do współpracy.
Werwolf za wszelką cenę starał się utrzymać swoją bazę
e) Aby Polaków zobowiązać wobec siebie, Niemcy
społeczną i nie dopuścić do wyjazdu wszystkich Niemców.
posiadający nieruchomości mogą i powinni przekazy
Jego taktykę obrazuje instrukcja, w której czytamy:
wać je Polakom, w ten sposób stwarzając sobie zaplecze i spokój19.
la) Miejscowi Niemcy powinni ubiegać się o oby watelstwo polskie w celu uniknięcia wysiedlenia [...]
Wiatr w żagle Werwolfu stanowiły ustalenia konferencji
Korzystając z pozostania, wznowić życie organizacyjne.
poczdamskiej, które de facto oddawały Polsce Ziemie Za
b)
Niemcy - fachowcy - inżynierowie, technicy
itp. - mają starać się o zatrudnienie w polskich fa brykach i zakładach pracy, gdzie po załatwieniu sobie obywatelstwa polskiego i zdobyciu zaufania Polaków
chodnie i Północne pod tymczasowy zarząd. Punkt B roz działu IX uchwał poczdamskich stwierdzał: Co do zachodniej granicy osiągnięto następujące porozumienie:
będą mogli prowadzić prace wywiadowcze i sabota
Zgodnie z porozumieniem w sprawie Polski osią
żowe. Specjalne instrukcje są w tym celu przygotowa
gniętym na Konferencji Krymskiej, szefowie trzech rzą
ne przez obecny podziemny wywiad organizacyjny. 19 Cyt. za: O utrw alenie w ładzy ludowej w Polsce 1944—1 9 48. Zbiór arty kułów pod red. W. Góry i R. Halaby, Warszawa 1982, s. 194.
18 Tamże.
40
41
CZĘŚĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS CHÓD
dów rozpatrzyli opinię Polskiego Rządu Tymczasowego
Przyjęcie takiego zapisu było rezultatem stanowiska
Jedności Narodowej dotyczącą terytoriów na północy
U SA i Wielkiej Brytanii, którzy sprzeciwiali się granicy Pol
i zachodzie, które Polska winna otrzymać. Przewodni
ski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Jak celnie wypunktowała to
czący Krajowej Rady Narodowej i członkowie Polskiego
Maria Podlasek, Winston Churchill występował na konfe
Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej byli przyjęci
rencji jako największy przeciwnik Stalina, który bronił kon
na konferencji i w pełni przedstawili swój punkt widze
cepcji zachodniej granicy Polski opartej na Odrze i Nysie
nia. Szefowie trzech rządów potwierdzili swój pogląd, że
Łużyckiej. Churchill, odwracając kota ogonem, stwierdził,
ostateczne ustalenie zachodniej granicy Polski powinno
że przyjęcie takiego rozwiązania doprowadzi do gospodar
być odłożone do konferencji pokojowej.
czego załamania pokonanych Niemiec. Uważał, że nie będą
Szefowie trzech rządów są zgodni co do tego, że
one w stanie wyżywić ludności itp. Sugerował, że Polska
zanim nastąpi ostateczne określenie zachodniej grani
może nie dać sobie rady z zagospodarowaniem zabranych
cy Polski, byłe niemieckie terytoria na wschód od linii biegnącej od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na za
Niemcom ziem, bez których te nie byłyby w stanie funk• '21 . cjonowac
chód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miej
Alianci zachodni mieli pretensje do Stalina, że ten
sca, gdzie wpada zachodnia Nysa, i wzdłuż zachodniej
bez ich aprobaty zgodził się na powstanie na Ziemiach
Nysy do granicy Czechosłowackiej, łącznie z tą częścią
Zachodnich polskiej adm inistracji, tworząc faktycznie
Prus Wschodnich, która, zgodnie z porozumieniem
nową polską strefę okupacyjną. Stalin odparł na te pre
osiągniętym na niniejszej konferencji, nie została od
tensje następująco:
dana pod administrację Związku Socjalistycznych Re publik Radzieckich, i włączając obszar byłego Wolnego
Co się tyczy kwestii, że przekazaliśmy Polakom
Miasta Gdańska, powinny znajdować się pod zarządem
strefę okupacyjną, nie mając na to zgody rządów so
państwa polskiego i pod tym względem nie powinny
juszniczych, to sprawa ta została przedstawiona nie
być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej
ściśle. W swoich notach rządy amerykański i brytyjski
Niemiec20*.
kilka razy proponowały nam, aby nie wpuszczać pol skiej administracji do rejonów zachodnich, dopóki nie zostanie definitywnie rozstrzygnięta kwestia zachod-
20 Teheran - Ja łta —Poczdam . Dokum enty konferencji szefów rządów trzech wielkich m ocarstw , Warszawa 1972, s. 476.
42
21 M. Podlasek, dz. cyt., s. 52.
43
część I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
niej granicy Polski. Nie mogliśmy tego uczynić, bo lud
można by przesiedlić na zachód, aby ustąpić miejsca
ność niemiecka odeszła w ślad za wycofującym się na
Polakom. Natomiast przesiedlenie w tej chwili 8 mi
zachód Wehrmachtem i było konieczne, żeby na tyłach
lionów ludzi jest sprawą, której nie mogę poprzeć. Re
naszej armii na terytorium, które zajmowała, istniała
kompensata powinna się równać stratom, przeciwnym
miejscowa administracja. Nasz armia nie może jed
razie nie byłoby to korzystne również dla samej Polski.
nocześnie tworzyć na zapleczu administracji, walczyć
Jeśli, jak mówił generalissimus Stalin, Niemcy porzu
i oczyszczać terytorium. Nie jest ona do tego przyzwy
cili ziemie na wschód i zachód od Odry, to należałoby
czajona. Dlatego wpuściliśmy tam Polaków22.
ich zachęcić do powrotu tam. W każdym razie Polacy nie mają prawa doprowa
W toku dalszej dyskusji, chcąc zakończyć sprawę Ziem
dzać do katastrofalnej sytuacji w zaopatrzeniu żywno
Zachodnich i Północnych, traktowanych przez aliantów
ściowym ludności niemieckiej. Chcę raz jeszcze pod
jako niemieckie, Stalin stwierdził krótko: „N a papierze jest
kreślić ten punkt widzenia. Chcę, aby generalissimus
to na razie terytorium niemieckie, w rzeczywistości —jest to
pojął nasze kłopoty, podobnie jak my, mam nadzieję,
de facto terytorium polskie”23.
zrozumiemy jego kłopoty24.
Churchill twardo jednak starał się dać Polsce jak naj mniej terenów na Zachodzie. Z emfazą mówił:
Przywódcy U SA i Wielkiej Brytanii prowadzili zażarte dyskusje w Poczdamie ze Stalinem, doskonale zdawali sobie
Zgodziliśmy się dać rekompensatę Polsce kosztem
sprawę, że Polska pozostanie w sowieckiej strefie wpływów
Niemiec za to terytorium, które odeszło od niej na
i starali się zrobić jak najwięcej, by nasz kraj pozostał jak
wschód od linii Curzona. Obecnie Polska żąda dla sie
najsłabszy. Dlatego też nie chcieli uznać za ostateczną gra
bie znacznie więcej, aniżeli oddaje na wschodzie. Nie
nicę Polski na zachodzie linii Odry i Nysy Łużyckiej. Po
uważam, aby to było z pożytkiem dla Europy, nie m ó
długich dyskusjach zdecydowali wraz ze Stalinem odroczyć
wiąc już o sojusznikach. O ile trzy lub cztery miliony
zasadnicze ustalenia w sprawie zachodniej granicy Polski do
Polaków zostaną przesiedlone z terenów na wschód
czasu wielkiej konferencji pokojowej, która miała ustano
od linii Curzona, to trzy lub cztery miliony Niemców
wić nowy porządek w Europie. Wielu historyków uważa, że
22 Teheran - Ja łta - P o czd am ..., dz. cyt., s. 304. 23 Tamże, s. 304.
uczestnicy obrad poczdamskich nie wierzyli, że taka konfe24 Tamże, s. 308-309.
44
45
CZI-SĆ 1
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS C H ÓD
rencja zostanie kiedykolwiek zwołana. Oświadczenia przy
na przebiegać od Morza Bałtyckiego poprzez Świnouj
wódców wielkich mocarstw w tej kwestii miały wyłącznie
ście, jak gdyby linia ta przebiegała przez samo miasto.
wartość retoryczną. Niektórzy historycy zachodni uważają,
Dlatego proponuję sformułować, że linia ta przebiega
że rozmowy w Poczdamie w ogóle były fikcyjne i Chur
od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód, albo
chill, walcząc o interesy Niemców na Ziemiach Zachodnich
trochę na zachód od Świnoujścia. Na mapie to zostało
i Północnych, bawił się słowami i bił pianę. Postawę przy
pokazane2627.
wódców wielkich mocarstw Charles L. Mee skomentował Amerykański prezydent Truman i nowy brytyjski pre
następująco:
mier Attlee zgodzili się, by w dokum encie znalazło się Wymieniano różne liczby, nikt nie zaproponował
sformułowanie: „bezpośrednio na zachód od Swinouj-
jednak spisu ludności, nikt nie zaproponował, by powo łać ekspertów albo przynajmniej zlecić armiom okupa
scia . Z konferencji poczdamskiej wszystkie mocarstwa wy
cyjnym sporządzenie powierzchownej statystyki. Praw
szły obronną ręką. U SA i Wielka Brytania uzyskały zgo
dziwa liczba była bez znaczenia, liczby, które podawano,
dę Stalina na tymczasowość polskiej granicy zachodniej
służyły tylko do podtrzymania dyskusji. Stanowiły one
i odłożenie sprawy na lepsze czasy czy, jak mówili staro
materiały przetargowe o zmieniającym się rządzie wol
żytni, ad kalendas graecas, na święty nigdy. Stalin wyszedł
ności, i każdy z wielkiej trójki mógł dowolnie redukować
na jedynego obrońcę polskiej racji stanu. Z jego punktu
lub powiększać liczbę ludności niemieckiej tak, aby pa
widzenia tymczasowy charakter polskiej granicy na O d
sowała do wyimaginowanych koncepcji25.
rze i Nysie był jak najbardziej pożądany. M ogła ona trwać w tym stanie tylko dzięki Armii Czerwonej. Tymczasowy
Stalin, do końca odgrywający rolę najlepszego polskiego
charakter granicy skazywał więc Polskę na sojusz ze Związ
adwokata, na ostatnim trzynastym posiedzeniu konferencji
kiem Radzieckim. Stalin doskonale zdawał sobie sprawę, że
oświadczył:
zachodnia propaganda bardzo szybko zacznie podkreślać ten tymczasowy charakter granicy na Odrze i Nysie Łużyc
Mam poprawkę. W sprawie zachodniej granicy Polski ustęp drugi stwierdza, że linia graniczna powin25 Cyt. za: M. Podlasek, dz. cyt., s. 52.
46
kiej i wynikające z tego konsekwencje. Nie zawiódł się. 26 Teheran - J a ł t a - Poczdam . . ., s. 476. 27 Tamże, s. 476.
47
CZĘŚĆ I
KRES G E R M A Ń S K I E G O PARCIA NA WS CHÓD
Ziemie na wschód od Odry i Nysy brytyjska prasa bar
Stanowili oni grupę urzędników najlepiej przygotowa
dzo szybko zaczęła określać mianem „administrowanych
nych intelektualnie do rozwiązywania problemów Ziem
przez Polskę” . Pierwszy raz tego zwrotu użył w 1946 r.
Zachodnich.
„Manchester Guardian”, a powtórzył go licencjonowany przez Amerykanów „Neue Zeitung”.
Przy M Z O powstała też Rada Naukowa dla Zagad nień Ziem Odzyskanych. Weszli do niej luminarze pol
Była to oczywiście woda na młyn dla polskich komuni
skiej nauki, znani nie tylko w kraju, lecz także za granicą.
stów. Coraz mocniej głosili oni pogląd, że tylko ścisły sojusz
Były w niej reprezentowane wszystkie ośrodki akademickie
ze Związkiem Radzieckim gwarantuje utrzymanie polskich
w Polsce. Liczyła 108 uczonych. Były wśród nich ta
zdobyczy na Zachodzie.
kie nazwiska jak: Jó zef Chałasiński, Jan Czekanowski,
Rzecz jasna komuniści zdawali sobie sprawę, że sami nie
Walery Goetel, Adam Krzyżanowski, Stanisław Kulczyński,
są w stanie podołać zadaniu szybkiego zagospodarowania
Eugeniusz Kwiatkowski, Stanisław Ossowski, Eugeniusz
Ziem Zachodnich i Północnych. Niektórzy działacze pań
Romer, Stanisław Srokowski, Władysław Szafer, Zygmunt
stwowi uważali, że na jego przeprowadzenie trzeba co naj
Wojciechowski i inni. Całą swą wiedze oddali do dyspozycji
mniej jednego pokolenia, a nie kilku lat.
Ziem Zachodnich i Północnych. W gronie Rady nie było
Ówczesny sekretarz generalny K C PPR i wicepremier
miłośników komunizmu. Wszyscy reprezentowali inny
rządu, Władysław G om ułka, uważał, że operację zagospo
ustrój i inną epokę. Uznali jednak, że nie mogą stać z boku,
darowania i połączenia z macierzą Ziem Odzyskanych,
gdy od zagospodarowania Ziem Odzyskanych zależał dalszy
jak szybko zaczęto je określać, można przeprowadzić po
los państwa. We wstępie do deklaracji, którą Rada uchwali
przez zaangażowanie do tego zadania całego narodu. D la
ła na pierwszym posiedzeniu, czytamy:
tego też postanowił sięgnąć po specjalistów z „przeciwnej strony”, która od dawna prowadziła w tej kwestii studia.
Pierwsza sesja Rady Naukowej dla Zagadnień
W nowo utworzonym Ministerstwie Ziem Odzyskanych
Ziem Odzyskanych uznaje integralne włączenie ziem
od razu znalazło zatrudnienie wielu specjalistów z Biura
nad Odrą i Nysą do Rzeczypospolitej za zadanie naj
Zachodniego Delegatury Rządu na Kraj. Przyprowadził
wyższej wagi dziejowej, decydujące o bycie lub nie
ich Władysław Czajkowski, dyrektor Biura. Byli wśród
bycie państwa i narodu polskiego i o roli Polski jako
nich Edward Quirni, Leopold Gluck, W iktor Leśniew
trwałego przedmurza Słowiańszczyzny pod naporem
ski, Tadeusz Kołodziej, Jó zef Guranowski i wielu innych.
germańskim.
48
49
CZĘŚĆ 1
RN stwierdza, że dzieło to spełni się przez całkowite zasiedlenie Ziem Odzyskanych, co może nastąpić tylko
2
przy pełnym wysiłku całego społeczeństwa. RN zwraca
Pod polską okupacją
się do wszystkich warstw narodu o pełne uczestnictwo w realizacji tego dzieła28.
Większość osób, które osiedliły się na Ziemiach Odzyska nych, nie wiedziała zapewne o istnieniu Ministerstwa Ziem Odzyskanych, dla nich reprezentantem władz polskich był Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR). Instytucja ta zosta ła powołana do życia w październiku 1944 r. Jej głównym zadaniem było zorganizowanie powrotu repatriantów na te rytorium państwa polskiego i objęcie ich opieką. Zatrudniał on 13 tys. osób, wśród których początkowo był tylko jeden członek PPR - stary komunista, Władysław Wolski. Wolski uważał, że po zakończeniu wojny Polacy stali się „narodem na kółkach”, który należało jak najszybciej ustabilizować pod względem geograficznym i społecznym. By jednak tego dokonać, w pierwszej kolejności należało przesiedlić ludność niemiecką. Niem ców do opuszczenia Pomorza Zachodniego na szczęście nie trzeba było specjalnie zachęcać. Ich nieformal ny odpływ zaczął się już w lipcu 1945 r. Prezydent Szczecina, 28 P. Dziurzyński, dz. cyt., s. 12.
Zygmunt Zaręba, w dziewięć dni po objęciu urzędu wydał
51
CZĘŚĆ I
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
obwieszczenie, że zarząd miejski będzie wydawał Niemcom
Gm in, oświadczył, że sprawa ostatecznego ustalenia granic
przepustki, a komendant wojskowy wizy na opuszczenie
zachodnich Polski zależeć będzie od tego, czy ludzie osiedlą
miasta. 9 listopada Zaręba ogłosił, że dla Niemców będzie
się na terenach oddanych Polsce w administrację i czy je za
podstawiony specjalny pociąg. Wyruszył on z punktu zbior
gospodarują. W Niemczech tuż po zakończeniu konferencji
czego w dzielnicy Gumieńce. W sumie, według statystyk,
poczdamskiej zaczęły tworzyć się grupy, które dokumento
od 29 listopada 1945 r. do 17 stycznia 1946 r. przez punkt
wały polską niegospodarność na niemieckich ziemiach po
przewinęło się około 103 tys. Niemców. Liczba ta nie od
wierzonych Polakom w administrację. Zbierały one relacje
dawała jednak całego ruchu granicznego, który odbywał
uciekinierów i osób wysiedlonych, mające potwierdzać, że
się przez Szczecin. Ruch ludności w mieście nie podlegał
polskie rządy doprowadzą do totalnej katastrofy gospodar
żadnym ograniczeniom. Granica była jeszcze niewytyczo-
czej, kulturalnej i cywilizacyjnej. Wynikało z nich, że „pol
na, źle strzeżona i mógł ją przekroczyć każdy, kto chciał.
ska okupacja” jest gorsza od najazdu Hunów. Za ilustrację
Niemcy mogli przekroczyć granicę na podstawie przepust
może posłużyć fragment relacji Barbary von Thadden, która
ki, wsiąść do pociągu po stronie radzieckiej strefy okupacyj
opisuje losy swojego majątku w Wanierowie koło Płotów na
nej. Wielu Niemców skorzystało z tej możliwości.
Pomorzu Zachodnim. We wstępie stwierdza ona:
W pierwszej kolejności przesiedlenie Niemców odbywa ło się z Pomorza. Władze polskie chciały najpierw wysiedlić
Napisałam tę relację latem 1946 r., zaraz po tym, jak
ludność niemiecką z miast, a z później ze wsi, gdzie pozosta
wydostałam się z tego piekła i wylądowałam tu. W tamtym
wienie pewnej liczby Niemców było nie tylko korzystne, lecz
momencie moje serce pełne było złości z powodu wszyst
także wskazane (na Pomorzu Zachodnim dominowały duże
kich tych niesprawiedliwości, które nas spotkały, chciałam
majątki pruskich junkrów, które potrzebowały rąk do pra
o nich opowiedzieć, żeby ktoś okazał pomoc. Cóż, relacja
cy). Napływ repatriantów ze Wschodu, dla których trzeba
ta stała się znana w szerokich kręgach w kraju, w Anglii,
było znaleźć lokum, sprawiał, że Niemców koncentrowano
w Ameryce i w tutejszych urzędach. Jednak nikt nie po
w jednym miejscu, a ich domy oddawano Polakom. W ła
mógł. Tak naprawdę nikogo to chyba nie obchodzi29.
dze polskie musiały brać pod uwagę także głosy zza granicy. Anglicy wysuwali wątpliwości, czy Polska potrafi zasiedlić Ziemie Zachodnie. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, E. Bevin, występując w sierpniu 1945 r. w Izbie
52
29 P an i von Ihadden do M arian nę Weber, [w:] M. Weber, Kobiety wypę dzone. Opowieść o zem ście zwycięzców, przeł. G. Kowalski., Zakrzewo 2008, s. 289.
53
CZĘŚĆ 1
POI) POLSKĄ OKUPACJ Ą
Na terenach zajętych przez Rosjan ziemia jest
Dalej autorka pisze:
przynajmniej uprawiana, nawet jeśli w wyniku roz W każdym gospodarstwie urzęduje teraz jakaś pol
drobnienia plony nie są wystarczające do wyżywienia
ska rodzina. Dawna właścicielka musi obecnie wraz
ogółu ludności. Przynajmniej jednak, jak na razie,
z dziećmi wykonywać tam pracę. Ziemia należąca do
ziemia nie traci żywności. Tu, na Zachodzie, z powo
tego gospodarstwa jest uprawiana - oczywiście tylko
du klęski głodu każdy metr kwadratowy obsadza się
na potrzeby danej rodziny, nie na wywóz do miasta
sałatą lub ziemniakami. Na terenach zajmowanych
- ale większość ziemi leży odłogiem, częstokroć już
przez Polaków niszczeją miliony mórg najżyźniejszej
drugi rok. Chwasty dochodzą do wysokości człowieka.
gleby - ponieważ Zachód i UNRRA przysyłają zaopa
Człowiek mógłby sądzić, że jest gdzieś w stepie. Nawet
trzenie. Osoby niezorientowane politycznie nie mogą
gdyby w pełni wykorzystać ciągniki i maszyny, nawozy,
uwierzyć, że przywódcy państwowi doskonale o tym
konie i wszystkie narzędzia i ludzi, trwałoby to rok, za
wiedzą.
nim ziemia zostałaby oczyszczona i znów gotowa pod
Na koniec jeszcze słowo na temat pomorskich dóbr
zasiew. Jeszcze rok polskiej okupacji i wszystkie zajęte
kultury niszczonych przez Polaków. Znów przywołam
przez nich rolnicze prowincje będzie można na dzie
przykład wsi X. Z całą pewnością wiele bibliotek zo
sięciolecia uznać za niezdolne do produkcji żywności.
stało zniszczonych wraz z nadejściem frontu, o czym
Gdyby wszystkie zajęte przez Polaków prowincje
właściciele nie wiedzieli, ponieważ byli już nieobecni.
były uprawiane jak poprzednio, gdyby tam hodowano
Jedna w większości domów nie doznała uszczerbku
zgodnie z planem zwierzęta (a były po temu wszelkie
żadna książka, dopóki nie pojawili się Polacy. Rosjanie
warunki), to ziemia ta mogłaby wyżywić wszystkich
się tym nie interesowali, natomiast Polacy podkreślali
Polaków, a jeszcze dużo zostałoby na eksport. Rąk do
(odcinając się w ten sposób od pogardzanych przez sie
pracy było wystarczająco dużo - byli przecież Niemcy.
bie Rosjan) swoją wysoką „kulturę”.
Jednak zostali oni wypędzeni, są wypędzani do dziś.
Ta „kultura” wyrażała się rządami motłochu.
Na miejscu było znakomite bydło. Zostało jednak zar
Wszystkie tomy Biblii, obrazki biblijne, sztychy i zbio
żnięte lub przepędzone, a reszta marnuje się w wyniku
ry obrazów wykorzystywano w roli papieru toaleto
nieprawidłowej opieki i niewystarczającej ilości karmy.
wego; pierwsze wydania dzieł Goethego, Schillera
Polacy okropnie znęcają się nad zwierzętami.
czy Wielanda do skręcania papierosów. Książki, które
54
55
CZĘŚĆ I
POD POl.SKĄ OKUPACJ Ą
nie nadawały się do tych celów, były wyrzucane przez
życiem. W dzień i w nocy muszą się mieć na baczności,
okna, oprawiane w skórę - pozbawiane jej.
jakby mieszkali w dżungli, aby bronić się przed polską
Unikatowe miniatury i porcelanę można znaleźć
samowolą i okrucieństwem. Nie istnieją prawa gwaran
w gnojowisku. Polacy nie dbają o żadną „kulturę”. Żyją
tujące Niemcom bezpieczeństwo, nie mówiąc już o pra
w brudzie i najczystszy dom w zdumiewająco krótkim
wach osobistych. A świadomość, że z sytuacji tej nie ma
czasie przekształcają w śmietnisko. Czują się dobrze
wyjścia, powoduje całkowitą apatię30.
dopiero wtedy, gdy mogą bezmyślnie czyścić i brudzić. Gdybym nie mieszkała w moim domu w czasie, gdy
Przeciwko przesiedleniu Niemców za linię Odry i Nysy
kwaterowali tam Polacy, nigdy bym nie uwierzyła, że
Łużyckiej protestowały nie tylko niemieckie środowiska ze
żołnierzom wolno tak mieszkać i że ktokolwiek byłby
stref okupacyjnych zachodnich aliantów, czyli przyszłego
z własnej woli gotów tak żyć. Nie można nawet powie
R FN , lecz także z radzieckiej strefy okupacyjnej, z której
dzieć, że tak oto człowiek upodobnił się do zwierzęcia,
powstało N R D . Przeciwko „wypędzeniu” Niemców bar
bo zwierzęta są czyste.
dzo ostro protestowali też niemieccy komuniści, działający
Czy w ogóle nie ma ludzkich, wykształconych Pola
pod auspicjami moskiewskiego Zarządu Komunistycznej
ków? Spośród setek z nich, którzy przewinęli się przez
Partii Niemiec. Jego członkowie sądzili, że Polsce zostaną
nasz dom, znalazło się takich czterech, z tego dwóch
przyznane Mazury i Górny Śląsk, i ewentualnie kilka po
Żydów. Trzej należeli do sztabu, który został bardzo
wiatów na Pomorzu. Pozostałe terytoria: Pomorze, Dolny
szybko przeniesiony dalej, czwarty został przeniesiony
Śląsk i Brandenburgia Wschodnia pozostaną w radzieckiej
karnie do tych wyrzutków ludzkości.
strefie okupacyjnej. Ich zdaniem było to konieczne dla za
Kiedy przyjeżdża się z Pomorza, świat cywiliza
pewnienia funkcjonowania tych terenów. Przewodniczący
cji wydaje się człowiekowi wręcz nierealny. Objawia
partii Wilhelm Pieck już 11 lipca 1945 r. złożył zażalenie do
się niczym wyspa otoczona powodzią barbarzyństwa.
szefa militarnej administracji sowieckiej (SM AD), marszał
A jednak nikt tej powodzi tu nie zauważa, nikt nie wi
ka Gieorgija Żukowa, w sprawie „wypędzenia” Niemców
dzi jej skutków.
ze wschodnich prowincji i Kraju Sudeckiego. Dla działaczy
Pomorze to kraj umarłych, kraj żywych trupów. Bez
K PD wysiedlenia na uchodźctwie były dużym ciosem. Pod
nadzieja sytuacji Niemców polega tam przede wszystkim
ważały ich koncepcje, zakładające, że na większości teryto-
na tym, że ani przez chwilę nie mogą tam żyć własnym
56
30 Tamże, s. 304-306.
57
CZĘŚĆ I
POD POl.SKĄ OKUPACJ Ą
rium Prus utworzą pierwsze w świecie niemieckie państwo
związanych z zawarciem pokoju nie przewiduje się ce
robotników i chłopów. Dlatego też propaganda kom uni
sji terytorium na rzecz Polski32.
stów głosiła hasło - „Pozostań” - adresowane do Niemców mieszkających na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Żuków, który nie lubił Piecka (gdyż nie umiał dobrze mówić po rosyjsku i w kontaktach z nim korzystał z tłuma cza), kazał w odpowiedzi na jego pismo nasilić przesiedlenia
W wyniku nacisków Moskwy i Warszawy we wrześniu 1946 r. zarząd SE D uznał, iż granica na Odrze i Nysie Łu życkiej jest ostateczną zachodnią granicą Polski33. W takiej sytuacji przyspieszenie wysiedlenia Niemców stało się wymogiem polskiej racji stanu. Działania Polski
Niemców za Odrę i Nysę. Jak wynika ze wspomnień Wolfganga Leonharda, już
były akceptowane przez Sojuszniczą Radę Kontroli. Uchwa
w Moskwie niemieccy komuniści dystansowali się od Po
łą z 20 listopada 1945 r. orzekała ona, że cała ludność nie
laków. Niemiecki „Komitet” , działający pod kryptonimem
miecka ma być przesiedlona: 1,5 min do strefy radzieckiej,
„Instytut N r 99” , wprowadził się do budynku już zajmowa
a 2 min do strefy brytyjskiej. Jednym z głównych centrów
nego przez PKW N tylko dlatego, że budynek ten był po
repatriacji był Szczecin. Odjeżdżały z niego zarówno trans
dzielony na dwie części i miał osobne wejścia. „W spólnota”
porty kolejowe, jak i statki z wysiedlanymi Niemcami.
z Polakami nie wydawała się dla niemieckich towarzyszy
Z portu w Szczecinie do Lubeki odpływały statki zabierają
zbyt mądrym posunięciem politycznym31.
ce do tysiąca osób dziennie.
G dy w radzieckiej strefie okupacyjnej w ramach two
Oczywiście ocena wysiedlenia dokonana przez Niemców
rzenia podstaw pod budowę N R D powstała Niemiecka
i Polaków diametralnie się różni. D la Niemców repatriacje
Socjalistyczna Partia Jedności (SED ), jej członkowie przy
były „niezasłużoną krzywdą”, a dla Polaków „realizacją spra
czynili się do uchwalenia rezolucji SE D „w sprawie grani
wiedliwości dziejowej”. Stanowiły one dopełnienie kary za
cy wschodniej” w dniu 12 sierpnia 1946 r. Dokument ten
niemieckie zbrodnie. Niemcy z Pomorza byli kierowani do
stwierdzał:
strefy brytyjskiej. Kathe von Normann z Borkowa k. Gryfic tak opisuje swoje wysiedlenie:
Postanowienia poczdamskie trzech mocarstw do tyczące wspólnej decyzji w sprawie administrowania niemieckich terenów do czasu uregulowania spraw 31 W. Leonhard, D zieci rew olucji, Warszawa 2013, s. 222.
58
32 U. Volklein, N ik t ju ż nie oczekiw ał litości. Los niemieckich wygnanych, przeł. J. Zepp, Zakrzewo 2008, s. 62. 33 Tamże.
59
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
CZĘŚĆ I
W Wielki Czwartek nadszedł czas. Dzień wcześniej
twem tego, że Niemcy na zachód od Odry i Nysy Łużyckiej
wieczorem przyszedł Anton, żeby mnie przygotować,
stali się ofiarami samowoli nie tylko Sowietów, lecz także
i przyniósł wiadomość: „Jutro odchodzi transport i na
żołnierzy i urzędników polskich. Federalne Ministerstwo do
liście jest pani z dziećmi, panna Struck, pani Drewke
spraw Wypędzonych w 1954 r. przedłożyło obszerne zbiory
i wielu, wielu innych. Pocieszał mnie, że na Zachodzie
relacji o brutalności różnego rodzaju od rabunków i gwał
będziemy mieć lepiej. Dzieci znowu będą mogły cho
tów po zbiorowe mordy. Relacje te liczyły one 4 tys. stron
dzić do szkoły, a ja dostanę „pensję” po panu majorze.
i przeczyły oficjalnem u stanowisku strony polskiej, że wy
Następnego ranka we wsi pojawiła się gromada milicjantów. O godzinie 9 musieliśmy się ustawić pod stodołą ze wszystkimi bagażami. Każdy z nas ciągnął ze
siedlanie Niemców odbyło się w sposób humanitarny. Znany niemiecki historyk, Thomas Urban, w swojej pracy zauważył, że:
sobą tyle rzeczy, ile tylko zdołał unieść. Znaczną wagę miała już sama żywność, która powinna była wystar
Wysiedlenie w „uporządkowany i ludzki” sposób
czyć na dziesięć dni. Potem przez wiele, wiele godzin
byłoby jednak w psychicznej atmosferze po wojnie pra
siedzieliśmy z naszymi bagażami w stodole pod strażą.
wie niewyobrażalne, bo przecież Polacy mieli za sobą
Późnym popołudniem zajechały wozy, na które mogli
pięć lat niemieckiej okupacji, podczas której kilka mi
śmy załadować dobytek. Do furmanki przyczepiliśmy
lionów ich rodaków zginęło35.
ręczne wózki. Sami musieliśmy iść pieszo do Gryfic. We wsi, na moście prowadzącym do dworku, jeszcze
Swój kapitał na wysiedleniu Niemców chcieli zbić też
raz długi postój. Staliśmy naprzeciw naszego domu.
niektórzy politycy, w tym przebywający na politycznej eme
Monika płakała przejmująco, a ja czułam się straszli
ryturze Winston Churchill. Zachowywał się wyjątkowo
wie. Panie Boże, pobłogosław nasze Borkowo!31
obłudnie. G dy był brytyjskim premierem, opowiadał się za bezkompromisowym wysiedleniem Niemców z ziem, które
Wszystkie takie relacje były starannie zbierane i przeka
miały zostać przyznane Polsce. N a czwartym posiedzeniu
zywane do tzw. Dokumentacji Wschodu, a później wyko
w Pałacu Liwadyjskim podczas konferencji w Jałcie Chur
rzystywane przez niemiecką propagandę do przedstawiania
chill oświadczył, że nie przeraża go perspektywa wysiedle-35
Niemców jako ofiar wojny. Relacje te miały być świadec34 Cyt. za: M. Podlasek, dz. cyt., s. 164-165.
60
35 T. Urban, Niem cy w Polsce. H istoria m niejszości w X X wieku, przeł. P. Żwak, Opole 1994, s. 56.
61
CZĘŚĆ I
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
nia Niemców. Nadmienił także, że: „rezultaty przesiedlenia
stwierdził w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, iż władze pol
Greków i Turków po minionej wojnie światowej były zu
skie działają skutecznie i humanitarnie. „Sądzę - podsum o
pełnie zadowalające”36. Churchill podkreślił też, że przesiedlenie Niemców uła
wał Anglik —że transferów nie można było lepiej zorganizowac'”4(1.
twiał będzie fakt, że: „6 -7 min Niemców już zostało zabi
Pozytywną ocenę w swoich raportach zawarł także ów
tych, a do końca zostanie zabitych jeszcze prawdopodobnie
czesny ambasador Włoch w Polsce, Eugenio Reale41. Oce
nie mniej niż 1-1,5 miliona”37. Brytyjski premier dodał
niając całą sprawę, trzeba wziąć po uwagę także głosy ofice
również, że „bynajmniej nie proponuje zaprzestać likwido
rów brytyjskich z misji w Szczecinie. Tak odpowiedzieli oni
wania Niemców”38.
swoim kolegom w Lubece, którzy interweniowali w sprawie
Tymczasem podczas wizyty w Westminster College
repatriowania Niemców:
w Fulton w USA Churchill powiedział: „O d Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem zapadła w poprzek
Należy z naciskiem zwrócić uwagę na spraw
kontynentu żelazna kurtyna” , po czym dodał: „zdominowa
ność organizacyjną akcji repatriacyjnej Niemców, na
ny przez Rosjan polski rząd zachęcono do wrogich działań
wyjątkową opiekę, jaką otaczają ich władze polskie
przeciwko Niemcom; odbywają się tam masowe wysiedle
w czasie repatriacji, oraz na przydziały żywnościowe,
nia Niemców, na niewyobrażalną skalę”39*. Były brytyjski
jakich PUR dostarcza repatriantom. Opieka na punk
premier słowa te wypowiedział 5 marca 1946 r., niewiele
tach zbiorowych jest zorganizowana bardzo sprawnie.
ponad rok od konferencji w Jałcie.
Obiektywnie osądzając repatriację Niemców z Polski,
Churchill sprawiał wrażenie kogoś, kto spadł z księżyca, nie przyłożył ręki do wysiedlenia Niemców i nie ponosi za
stwierdzić trzeba, że odbyła się ona sprawnie i w wa runkach humanitarnych”42.
to odpowiedzialności. O wiele bardziej realistycznie oce niał sytuację szef brytyjskiej Komisji Repatriacyjnej, który
Oceniając całą operację przesiedlenia ludności, trzeba pamiętać, że była ona prowadzona przez państwo wyczerpa-
36 Teheran —Ja łta - Poczdam . Dokum enty konferencji..., s. 162. 37 Tamże. 38 Tamże. 39 W. Churchill, Krew, znój, łzy i pot. Sław ne mowy W instona C hurchilla. Wybrał, opracował i wstępem opatrzył D. Cannadeine, przeł. M. Zborowska, Poznań 2001, s. 228.
40 Cyt. za: E. Dmitrow, Niem cy i okupacja hitlerow ska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z la t 1945—1948, Warszawa 1987, s. 297.
62
63
41 Tamże. 42 Cyt. za: P. Dziurzyński, dz. cyt., s. 295-296.
CZfjŚC; I
l>OD POLSKĄ OKUPACJ Ą
ne wojną, w niezwykle trudnych warunkach gospodarczych,
kami, którzy nie zdążyli jeszcze opuścić Tarnopolszczyzny.
transportowych, kadrowych i organizacyjnych. Kraj stracił
Lektura artykułu traktującego o tym wydarzeniu, opubliko
kilka milionów obywateli i ponad połowę swego terytorium
wanego w gazecie obwodowej „Wilne żytiia”, jeszcze i dziś
zabranego przez Stalina i —przy aprobacie aliantów —odda
robi straszliwe wrażenie.
nego sowieckiej Ukrainie, Białorusi i Litwie. Z terytoriów tych władze polskie musiały ewakuować miliony rodaków
Napady na polską ludność trwały aż do momentu opusz czenia przez nią terytorium Ukrainy.
i przewieźć ich do nowych miejsc zamieszkania. Była to gi
Polscy repatrianci mieli prawo zabrać mienie i inwen
gantyczna operacja, która, co wynika chociażby z przytacza
tarz do dwóch ton na rodzinę oraz bydło i ptactwo dom o
nych w tej pracy relacji, przebiegała w trudnych, prymityw
we. Osobom specjalnych zawodów, m.in. rzemieślnikom,
nych i mało humanitarnych warunkach.
lekarzom, artystom i uczonym, przyznano prawo zabrania
Polacy, którzy opuszczali Kresy, zwłaszcza ukraińskie,
przedmiotów potrzebnych do wykonywania zawodu. Repa
napotykali wiele trudności. Ze sprawozdania głównego peł
triantom nie wolno było wywozić mebli. Ci, którzy pozo
nomocnika ds. repatriacji z 13 kwietnia wynika, że pom i
stawili gospodarstwa, mieli otrzymać na miejscu osiedlenia
mo oficjalnych deklaracji na górze, na dole repatriacja uty
nowe gospodarstwa. Pozostali mieli dostać pracę na ogól
kała. Władze ukraińskie nie chciały wydawać zaświadczeń
nych zasadach.
o pozostawionych gospodarstwach. N a stacjach, z których
Droga polskich repatriantów ze wschodu na zachód była
mieli odjeżdżać repatrianci, gromadziły się tłumy czekające
prawdziwą gehenną. Transporty utykały w zatorach, brako
na pociąg. Koczowały one przez wiele tygodni, nie chcąc
wało wagonów do przewożenia ludzi. M imo to władze pol
paść w swojej rodzinnej wsi ofiarą terroru UPA. Jej sotnie
skie dążyły do jak najszybszego zasiedlenia Ziem Zachod
mordowały bowiem Polaków ociągających się z wyjazdem.
nich i Północnych. W maju 1943 r. doszło do dramatu na
Równolegle z obwieszczeniami w językach polskim i ukra
stacji Kobyle Pole k. Poznania. Niemal równocześnie wje
ińskim zachęcającymi Polaków do repatriacji w wojewódz
chało na nią 10 transportów i dla jadących już wiele tygodni
twie tarnopolskim pojawiły się ulotki banderowskie o treści
ludzi zabrakło chleba. Pod koniec 1943 r. korek transporto
„Lachy, wynoście się za Sian z naszej ziemi, inaczej czeka
wy powstał na terenie Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwo
was śmierć” . By przekonać wszystkich, aby nie lekceważyli
wych w Krakowie i Katowicach. Z Ukrainy przyjechało
wezwania, 28 grudnia 1944 r. banderowcy wyrżnęli wieś
więcej transportów, niż zakładano. Stanęło 28 transportów,
Łozową niedaleko Zbaraża. Zbrodnia ta wstrząsnęła Pola
w których jechało 28 tys. osób. Nie nadążano z przeładowy-
64
65
czijSć i
POI) POLSKĄ OKUPACJ Ą
waniem transportów z torów szerokotorowych na normal
towarzyszył polskim przesiedleńcom na każdym kroku. Po
notorowe. Dyrekcja wrocławska nie zwróciła w terminie
zakończeniu wojny na Ziemiach Odzyskanych pojawiły
14 składów, bo nie zdążono ich rozładować. Transporty sta
się bandy maruderów i rozpoczęła się ogromna wędrówka
ły na stacjach, do których PU R nie był w stanie dostarczyć
powracających jeńców wojennych i osób wywiezionych do
żywności. Jego delegatury nie działały bowiem na wszyst
Niemiec na przymusowe roboty. Jednocześnie w obie strony
kich stacjach. Posiłki dla osadników P U R wydawał na tzw.
odbywał się przemarsz wojsk. Rabunków dokonywały osoby
punktach etapowych przelotowych. P U R zatrudniał tylko,
w mundurach wojskowych. Milicjanci w ogóle początkowo
jak podaje Patrycy Dziurzyński, 9704 osób43. Dla ilustra
nie nosili mundurów, tylko wojskowe czapki i biało-czerwo
cji pracy tej instytucji warto za tym autorem nadmienić, że
ne opaski na rękawach. Każdy mógł się pod nich podszyć.
PU R posiadał:
Sytuacji w zakresie bezpieczeństwa nie poprawiała obecność sowieckich komendantur wojskowych w terenie. Admini
241 placówek zdrowia i 114 kąpielisk, zatrudniając
strowały one majątkami ziemskimi przejętymi przez Armię
245 lekarzy oraz 550 wykwalifikowanych pielęgniarek
Czerwoną. Produkowały żywność na jej potrzeby. Nie po
i felczerów. Czynnych było 60 komór dezynfekcyjnych,
zwalały wprawdzie swym podwładnym na ekscesy w stosun
izby chorych posiadały 1666 łóżek. W ciągu trzech lat
ku do osób zatrudnionych w majątkach im podlegających,
istnienia służby zdrowia leczono 30 418 osób, skiero
ale tym, co robili ich podwładni w terenie poza służbą, zbyt
wano do szpitali 27 530, do domów wypoczynkowych
nio się nie interesowali... Milicjanci czy polscy żołnierze
1686 chorych, do instytucji opieki społecznej 10 499
mogli stanąć w obronie ich ofiar, ale sporo ryzykowali. So
chronicznie chorych. W punktach etapowych odbyły
wieci, najczęściej pijani i szukający kobiet do rozładowania
się 2742 porody i nastąpiło 12 527 zgonów44.
swych popędów, od razu sięgali po broń. Postrzelenie któ regoś, a już nie daj Boże zastrzelenie, mogło być zakwalifi
N ie wszyscy przesiedleńcy dojechali do „ziemi obie canej” .
kowane jako zabójstwo radzieckiego żołnierza z wszystkimi tego konsekwencjami. Sowieckich komendantur było spo
Początki ich gospodarowania na nowych miejscach osie
ro, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim, gdzie dużych gospo
dlenia też nie były łatwe. Brak poczucia bezpieczeństwa
darstw poniemieckich było stosunkowo najwięcej. Sowie ci przejęli je, by pracowały na potrzeby Armii Czerwonej.
43 Tamże, s. 43.
W ówczesnych warunkach działały nieformalnie jako ekste
44 Tamże.
66
67
czijść i
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
rytorialne placówki. Przesiedleńcy z Kresów, którzy przybyli
-osadnicy objęli do września 1945 r. 552 gospodarstwa45.
na Pomorze Zachodnie, nie zastali jednak tutejszego rolnic
Było ich trzy razy mniej niż w powiecie Chojna, który sta
twa w stanie kwitnącym. W następstwie działań wojennych
nowił centrum osadnicze 1 Armii WP. Z braku wystarcza
uległo zniszczeniu 25 proc. budynków mieszkalnych i go
jącej liczby osadników wojskowych, odrębność osadnictwa
spodarczych. 50 proc. maszyn i narzędzi rolniczych zostało
wojskowego zlikwidowano i w powiatach przewidzianych
wywiezionych do Niemiec. Dewastacji uległy niemal w ca
tylko do wojskowego osadnictwa, ze względu na bezpie
łości obiekty melioracyjne. Sporo zniszczeń spowodowała
czeństwo granicy, zezwolono na osiedlanie się rodzin nie
też uciekająca ludność cywilna. Uchodząc przed zbliżającym
wojskowych. Państwo starało się przychodzić osadnikom
się frontem, wytrzebiła inwentarz żywy i zniszczyła sprzę
z pomocą zarówno materialną, jak i finansową. Jedną z naj
ty gospodarcze. Opuszczone gospodarstwa, zanim zostały
ważniejszych jej form było rozdzielanie inwentarza żywe
wysiedlone, były wielokrotnie plądrowane i rabowane przez
go w ramach dostaw U N RR A (United Nations Relief and
szabrowników i maruderów. Znaczne obszary pól zamieniły
Rehabilitation Administration), czyli Organizacji Narodów
się w odłogi, które szybko zarosły chwastami. Trzeba je było
Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy. W ramach
dopiero przywracać do rolniczego wykorzystania. To zaś
tej pomocy rozdzielano głównie konie i bydło. Pochodziły
było bardzo trudne z powodu braku traktorów i koni. Było
one ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Danii, a także An
to szczególnie dotkliwe w powiecie kamieńskim ze względu
glii. Dowożono je do Gdańska, Gdyni i Szczecina. W tym
na toczące się tam walki, a także dlatego, że stanowił on za
ostatnim wyładowywano małe statki z Danii, a większe,
plecze frontu. Były wsie, w których nie było ani jednego ko
z U SA i Kanady, rozładowywano w Gdańsku i Gdyni. Nie
nia. Brak koni utrudniał rolnicze zagospodarowanie ziemi,
wszystkie konie i krowy nadawały się do użytku. Konie,
a zwłaszcza zlikwidowanie odłogów, co było zadaniem stra
które pochodziły z USA, były dzikie. Trzeba było je uczyć
tegicznym. Nieobrabiana ziemia szybko dziczała i zarastała
chodzenia w zaprzęgu, orania i wykonywania innych prac
samosiejkami.
polowych. To zaś bynajmniej nie było łatwe. Film Sami
By „ruszyć ziemię”, władze starały się jak najszybciej ją
swoi oddał to po mistrzowsku, pokazując próby ujeżdżania ogiera, który przypadł Kargulowi.
zaludnić. Pierwsi Pomorze Zachodnie zaczęli zaludniać żołnierze
W latach 1945-1948 na Pomorzu Zachodnim, w tym
z oddziałów, które walczyły w tych stronach i z których część
także na ziemi kamieńskiej, władze starały się utworzyć gęstą
wybrała sobie gospodarstwa. W powiecie Kamień żołnierze-
68
4i Tamże, s. 154.
69
CZĘŚĆ I
l’ OI) POLSKA OKUPACJ Ą
sieć gospodarstw rolnych. Wynikało to nie tylko z koncepcji
wykwalifikowanej kadry kierowniczej, specjalistów od kie
politycznych PPR, jak przedstawiają to niektórzy badacze, lecz
rowania produkcją rolniczą oraz księgowych prowadzących
także z realnej rzeczywistości. 72 proc. ziemi na terenie Po
rachunkowość. Bardzo często kierownikami tych instytucji
morza Zachodniego należało do pruskich junkrów. Parcelacja
zostawali entuzjaści, którzy o prowadzeniu dużych gospo
tych majątków w całości była niemożliwa. Państwo nie miało
darstw nie mieli wielkiego pojęcia. By zaradzić brakom
środków na stworzenie na ich bazie indywidualnych gospo
kadrowym, władze w wielu państwowych gospodarstwach
darstw. By takie mogły powstać, trzeba było dla nich zbudo
tworzyły załogi z Niemców, których póki co nie wysiedlano.
wać budynki mieszkalne i gospodarcze, zaopatrzyć w sprzęt,
W 1947 r. do majątków państwowych kierowano też
zwierzęta hodowlane itp. W ówczesnej sytuacji gospodarczej
ukraińskich i łemkowskich osadników z Akcji „Wisła” .
było to zupełnie nierealne. Władze postanowiły pod państwo
W 1948 r. w Państwowych Nieruchomościach Ziem
wym sztandarem uruchomić dawne junkierskie majątki, na
skich (PNZ) w województwie szczecińskim znajdowało się
kładając na nie od razu obowiązki, których nie były w stanie
14,7 tys. Ukraińców i Łemków. W sumie zaś osiedlono ich
wypełnić. Miały nie tylko zagospodarowywać pojunkierskie
w Szczecińskiem w 18 powiatach. Przyjechali oni w 160 trans
grunty, lecz także zgromadzić zapasy żywności dla ludności
portach. Ich populacja składała się z 11 419 rodzin i liczyła
miast i wojska. Miały ponadto stanowić ośrodki postępu rol
48 465 tys. osób. W przybliżeniu można stwierdzić, że jedną
niczego, nieść pomoc gospodarstwom rolnym nieposiadają-
czwartą przesiedlonych Ukraińców i Łemków skierowano do
cym traktorów, sprzężaju i innych maszyn.
majątków państwowych. Ich sytuacja była trudna, bo majątki
Tymczasem majątki państwowe przejmowały najbar
te były w znacznej mierze zrujnowane. Część inteligencji łem
dziej zniszczone i pozbawione inwentarza ziemie. W każ
kowskiej i ukraińskiej podjęła w nich pracę. Uczynił to m.in.
dym z nich brakowało także rąk do pracy. Kto chciał
ksiądz Paweł Hamiwka, który został księgowym w majątku
autentycznie parać się rolnictwem, mógł dostać własne go
w Płotach.
spodarstwo, a nie szukać pracy w rolnictwie państwowym,
W 1947 r. majątki państwowe ustępowały pod każdym
oferującym nędzną pensję. Bardzo często do załóg państwo
względem gospodarstwom indywidualnym. Przyznawał to
wych majątków trafiało wiele „niebieskich ptaków”, ludzi
nawet w swoich raportach dekadowych szef Wojewódzkie
z marginesu, szukających pod innym nazwiskiem miejsca,
go Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie. W ra
w którym mogli zatrzymać się na jakiś okres. Upaństwo
porcie z 2 lipca 1947 r. donosił przełożonym:
wionym majątkom brakowało robotników rolnych, ale też
70
71
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
CZĘŚĆ I
[...] majątki państwowe w akcji siewnej, która zo
się z Kresów, spodziewała się, że władze kom unistycz
stała już zakończona, wykonały plan tylko w 75 proc.,
ne wcześniej czy później zaczną tworzyć kołchozy. M iała
natomiast osadnicy [posiadający gospodarstwa indy
ona bowiem już za sobą doświadczenie gospodarki so
widualne - przyp. M.A.K.] wykonali go w 100 proc.,
wieckiej. Oczywiście w Polsce oficjalnie nie było kołcho
a nawet w niektórych powiatach ponad 100 proc.46
zów, tylko spółdzielnie, ale dla mieszkańców Pomorza Zachodniego były to kołchozy — i inaczej ich nie nazy
We wcześniejszym raporcie dekadowym z 20 listopada 1946 r. szef szczecińskiego W UBP pisał:
wali. Tutejsi chłopi spodziewali się, że władze będą chcia ły zacząć tworzyć kołchozy już po wyborach w 1947 r. D onosił o tym swoim przełożonym szef szczecińskie
Poszczególni gospodarze, każdy indywidualnie, tam gdzie się im udało wydrzeć z ostu ziemię, to już
go W U B P w raporcie dekadowym z 20 lutego 1946 r., w którym pisał:
ją orzą. Także widać, iż chłop jak najwięcej ziemi chce zaorać. Trudności są z zabezpieczeniem pracowników
[...] są przesądy w chłopstwie. [...] Dosyć często
rolnych na majątkach państwowych, gdzie Zarząd Nie
daje się słyszeć, że chłopi jeszcze zapytują, czy po tych
ruchomości Ziemskich nie dba, by móc zabezpieczyć
wyborach Rząd Demokratyczny nie będzie organizo
ich przed zimnem przez przydziały tekstylne, których
wał kołchozów. [...] przesądy staramy się za wszelką
się w ogóle nie przydziela; z tego powodu panuje roz
cenę przełamać48.
goryczenie wśród pracowników folwarcznych są wy padki, że po prostu uciekają z majątków państwowych
Szef wojewódzkiego U B przypuszczał, że już wkrótce
i cisną się do miasta do pracy, czy też w ogóle wyjeżdża
jego podwładnym przypadnie główna rola w zakładaniu
ją do centralnych województw47.
spółdzielni. Idea kołchozów nie przypadła oczywiście do gustu miesz
W 1948 r. Stalin postanowił przeprowadzić kolekty
kańcom polskiej wsi. Znakomicie oddał to jeden z pamięt-
wizację we wszystkich krajach satelickich, w tym również
nikarzy, który przedstawił incydent z zebrania, w którym
w Polsce. Ludność Pomorza, której większość wywodziła
agitowano za założeniem spółdzielni. Jedna z kobiet ze wsi
46 Cyt. za: P. Benken, W ypadki gryfickie 1 951, Szczecin 2016, s. 25. 47 Tamże, s. 23-24.
Płowce uklękła przed zdjęciem Stalina i powiedziała: „K o 48 Tamże, s. 22.
72
73
czi;ść i
I‘ Ol ) POl.SKĄ OKUPACJ Ą
chany Stalinie, ty dałeś nam ziemię, a te skurwysyny chcą
stodoły ze zbożem, dokonali aktów sabotażu maszyn rol
nam ją odebrać”49.
niczych oraz zniszczyli plantację pomidorów w spółdzielni
Dobrowolnie żaden chłop, który posiadał gospodarstwo ze świeżego nadania, do spółdzielni wstępować nie chciał. Czynił
produkcyjnej w Mechowie, gdzie uprowadzili z kolektywu 49 owiec52.
to tylko element aspołeczny. Za przykład może służyć spółdziel
By zachęcić chłopów do wstępowania do spółdzielni,
nia z gromady Kamień. Wstąpili do niej głównie: „pijacy, de-
władze zaczęły stosować instrumenty ekonomiczne. W ła
wastanci i ludzie, którzy w spółdzielni wiedzieli jedyny ratunek
ściciele dużych gospodarstw chłopskich, których wielkość
przed zadłużeniem”50. Kolektywizacja spotkała się z oporem
wynosiła od 7 do 10 hektarów, płacili wysoki podatek
chłopów. Stosowali oni nie tylko bierny opór wobec spółdziel
gruntowy, wynoszący 17—18 proc., podczas gdy biedni
ni, lecz także często przechodzili do czynu. Agitatorzy, którzy
małorolni chłopi płacili 2 proc. Dochód z hektara ustalo
nawoływali chłopów do wstępowania do kołchozów, byli bici
no na podstawie dochodu szacunkowego, a nie rzeczywi
i przepędzani ze wsi. N a zebraniach wiejskich stale słyszeli pod
stego. Wyliczano go z tzw. społecznej klasyfikacji gruntów.
swoim adresem tzw. groźby karalne. Zaczęły też działać gru
Rolnik posiadający duże gospodarstwo musiał też uiszczać
py oporu dokonujące napadów na spółdzielnie. W powiecie
świadczenia na rzecz Funduszu Oszczędności Rolnictwa,
kamieńskim i gryfickim działała grupa Jana Bosia.
w sumie więc taki rolnik musiał oddać państwu połowę dochodu.
Podając się za żołnierza Armii Krajowej (jego prze
Władze partyjne, chcąc zmusić chłopów do uległości,
szłość była jednak niejasna) i kierując podszeptami ku
rozpoczęły walkę z kułakami. Wysłały na wieś aktywistów:
łactwa, audycji radiowych „Głosu Ameryki” i „BBC”,
robotników członków partii i członków ZMP, którzy mieli
dążył on wszystkimi sposobami do rozbicia spółdziel
wywierać nacisk na najbardziej opornych chłopów, zmu
czości i pracy kolektywnej51.
szając ich do realizowania dostaw zboża przekraczających ekonomiczne możliwości gospodarstwa, co w perspektywie
Boś i jego współpracownicy usiłowali przeprowadzić
miało doprowadzić do jego szybkiego bankructwa. Instruk
napad rabunkowy na spółdzielnię w Mechowie, podpalali
cja K C PZPR w tej kwestii pouczała, że jeżeli kułak pod presją polityczną i moralną dalej będzie stawiał opór:
49 Tamże. 50 Tamże. 51 Tamże, s. 37.
52 Tamże.
74
75
część I
[...]
POD POLSKĄ OKUPACJ Ą
należy dokonać przymusowych omłotów
3 i Vi godziny trwała rewizja po całym domu, chlew-
i przekazać na punkt skupu tę ilość zboża, którą dany
kach i podwórzu. Ukrytego zboża nie miałam, zabrali
kułak obowiązany był odstawić w ciągu całego 1950
z pączków [snopków - przyp. M.A.K.], które miałam
1951 r. Omłoty takie powinny być traktowane przykła
na nasiona, co uprzednio zaznaczyłam. Załadowali na
dowo, nie więcej jak 2-3 wypadki w gminie53.
wóz i odwieźli do gminy. Cały dom zdemolowali. Pie ce porozbijali, podłogę porąbali, łóżko, stół rozwalone,
Instrukcja nakazywała wytypowania grupy kułaków
walizka połamana. Bielizna zniszczona, stratowana,
podlegających karze. O bok wymłócenia im zboża, kułakom
kwity i dokumenty zniszczone, nie mogę znaleźć kar
wytypowanym do przykładnego ukarania miano też ode
ty ewakuacyjnej, artykuły żywnościowe jedli, tratowali
brać dodatkowo prawo do zakupu węgla i drewna.
i dużo zabrali, jak wędliny, miód co miałam na dokar
Wyposażone w takie instrukcje brygady robotniczo-mło-
mianie pszczół, woszczyna zniszczona. Około 600 zło
dzieżowe wyruszyły w teren i rozpoczęły realizować anty-
tych miałam w zarękawku przyszykowane na zaliczkę,
chłopski terror. Szczególnie nadgorliwe miały być w powie
zginęły, w tej chwili nie mogę określić, co mi braku
cie gryfickim, kompromitując swoich mocodawców i „linię
je. Zabrali podeszwę, co miałam na żelowanie butów
partii” . Sprawa ta znalazła też epilog w sądzie, który przy
męża i swoich, skórki z owiec, które przywiezione zza
kładnie ukarał nadgorliwców. Irena Maciusewicz z Przy
Buga i kawałek miękkiej skórki na „uzwę” do chomąta.
biernowa tak opisała w sądzie ich najście, przypominające
Odjeżdżając oświadczyli - „żyj i śnij”54.
bandycki napad: Poszkodowanych w całej sprawie było znacznie więcej. Dnia 23 II 1951 r. przybył samochód z Gryfic do
Znaleźli się wśród nich: Edward Szabliński, Ignacy Cieślak,
naszej gromady, pełen ludzi, około 15 osób, przyszli do
Henryk Rydz i Wojciech Kaczmarek. K C PZPR, reagując
mnie i zażądali, ażebym natychmiast wiozła zboże do
na ich skargi, doprowadził do przykładnego ukarania win
punktu skupu 1700 kg. Oświadczyłam, że już odwio
nych. Była to oczywiście gra, która miała tylko rozgrzeszyć
złam 1500 kg, a posiadam tylko na nasiona i utrzymanie
kierownictwo partii, której linia jest słuszna, a jedynie jej
inwentarza. Oświadczyli - przeprowadzamy rewizję.
wykonawcy nieodpowiedzialni. W pokazowym procesie
53 K. Kozłowski, Pom orze Zachodnie w sześćdziesięcioleciu (1 9 4 5 —2 0 0 5 ). Społeczeństwo - w ładza - gospodarka - kultura, Szczecin 2007, s. 425.
76
zrobiono z nich „klikę gryficką” . 54 Tamże, s. 426—427.
77
POD POLSKĄ OKUPACJĄ
CV.l;S(': I
Tymczasem takich wydarzeń, jak wykazał Kazimierz
sać deklarację. Jedyną możliwością było zdanie gospodarstwa
Kozłowski, było bardzo dużo. Gryfice postanowiono nagło
na Skarb Państwa, ale na rozwiązanie takie zazwyczaj decy
śnić tylko dlatego, żeby oczyścić partię z zarzutów łamania
dowali się chłopi z „centrali”, czyli z województw: kieleckie
prawa. Niewątpliwie chcieli także powstrzymać ucieczki
go, poznańskiego, lubelskiego i innych. Osadnicy, którzy do
chłopów ze wsi do miast, co mogło mieć daleko idące kon
województwa szczecińskiego przyjechali z Kresów, nie mieli
sekwencje. W praktyce nic się nie zmieniło. Proces „omła-
możliwości wyboru. Mimo nacisków do 1955 r. władzom nie
cania kułaków” - jak w partyjnym żargonie określano młó
udało się skolektywizować całej wsi. We władaniu rolników
cenie zboża u bogatych chłopów - nadal trwał. Partyjne
indywidualnych nadal pozostało 32,1 proc. ziemi, a do spół
instancje zwracały uwagę radom narodowym, żeby walcząc
dzielni należało 26,1 proc. W rękach Państwowych Gospo
z kułakami, nie zapominali o średniakach, bo ci gotowi po
darstw Rolnych znajdowało się 41,8 proc. gruntów. Najgor
myśleć, że m ogą zająć ich miejsce. Rolników próbowano
sze efekty osiągały właśnie te ostatnie. Ich słabym punktem
terrorem zmusić do wstępowania do spółdzielni. D o akcji
była kadra kierownicza, a w zasadzie jej brak. Kadrę kierow
włączony został UB. Z zachowanych dokumentów wynika,
niczą odziedziczoną po Państwowych Nieruchomościach
że na szczęście nie katowano ich, lecz znęcano się nad nimi
Ziemskich uznano za nieodpowiednią klasowo. W ramach
w inny sposób. Przywożono opornych do urzędu i stawiano
oczyszczania aparatu administracyjnego PGR, jak ustalił
ich na korytarzu twarzą do ściany. Pilnował ich wartownik,
Kazimierz Kozłowski:
który nie zezwalał opierać się o ścianę czy klękać. Nie wolno im było korzystać z toalety, nie dostawali również wody ani
Usunięto ze stanowisk 40 domniemanych obszar
pożywienia. Po takiej stójce nawet najbardziej oporni chło
ników i kapitalistów, około 50 „szkodników i sabota-
pi podpisywali deklarację wstąpienia do spółdzielni.
żystów”, zamiast nich wprowadzono jako dyrektorów
Bywało też tak, że agitatorzy namawiający chłopów do
54 robotników, a 150 robotników objęło inne kierow
przystąpienia do spółdzielni mówili: Nikt was do spółdzielni
nicze stanowiska, w tym głównych księgowych, maga
na siłę ciągnąć nie będzie, nie chcecie, to nie wstępujcie, wa
zynierów i kalkulatorów55.
sza wola, ale na jutro macie dostawić wszystkie zboże według planu, oddać wszystkie zaległości, podatki, zadłużenia ban
Miało to fatalne skutki gospodarcze i spowodowało
kowe itp. Jak tego nie zrobicie, to spodziewajcie się rewizji.
ogromne straty. Z badań Kazimierza Kozłowskiego wyni-
N a takie dictum fatum większość chłopów zgadzała się podpi
78
55 Tamże, s. 139.
79
CZĘŚĆ I
ka, że na skutek niekompetencji kadry i niechlujstwa załóg w szczecińskich PGR-ach padały rocznie w latach 1952 1956 tysiące sztuk trzody chlewnej, zwłaszcza prosiąt56.
Mapa okolic Brzozdowiec, 1928 rok.
56 Tamże.
Gorzelnia w Brzozdowcach
Cerkiew greckokatolicka w Brzozdowcacli ok. roku 1915...
Pozdrowienie z HRZOZDOWHiC
... 2002 ...
...i 2007.
Od lewej: Bolek, Irena, dwie profesorki i Misiek. Zdjęcie z majówki szkolnej, 3 maja 1934 r.
Zespół amatorski z Brzozdowiec
Zespół taneczny w Brzozdowcach. W perwszej parze Waleria Kozakiewicz i Karol Suchorowski.
Muzyka towarzyszyła mieszkańcom w każdej chwili.
Na pierwszym planie przy stole Zygmunt Berezowski i Jadwiga Freidenberg.
Grupa brzozdowieckich kawalerów z lat dwudziestych około 1928 roku.
Inscenizowana bójka. W tle Józef Berezowski (siedzi na drugim planie).
Przedstawienie w Brzozdowcach. Grają między innymi Zygmunt Berezowski i Jadwiga Freidenberg (Lindmajer)
2
Wycieczka w Karpaty Wschodnie. Tak przed wojną ubierały się panie, odwiedzające uzdrowiska...
WTijr.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej
...a tak panowie.
Przemarsz Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej
Pomnik Orła. Druga z lewej Jadwiga Freidenberg.
Przemarsz oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej
Grupa członków KSM M z Brzozdowiec na Wawelu. Od lewej: Bronek Berezowski, Michał Kindrat i inni.
Na miejscu pomnika Piotra i Pawła postawiono na klombach krzyż i figurę. Całość jest ogrodzona parkanem. W tle widać bloki Nowego Rozdołu. Pomnik postawono w 2015 r.
Synagoga w Brzozdowcach została zbudowana w XVIII w. Południowe wejście otaczał balkon. Pokoje modlitwy kobiet, dodane do oryginalnej konstrukcji, znajdowały się na północnym końcu parteru i na korytarzu, do którego wchodziło się od południowej klatki schodowej. Ściany zewnętrzne pokryte były gontem. Wymiary budynku: 17 x 20 x 12 m. Synagogę spalili Niemcy.
Uczestnicy kursu zorganizowanego w Brzozdowcach
Uczestniczki kursu pieczenia i gotowania zorganizowanego przez Katolickie Stowarzyszenie Kobiet
Jej budynek zachował się do dnia dzisiejszego.
3 Ukraińcy liczyli na wojnę
Poza kolektywizacją negatywny wpływ na sytuację społecz ną Pomorza Zachodniego miała także propaganda szeptana, sugerująca mieszkańcom, że ich sytuacja jest tymczasowa, gdyż wkrótce wybuchnie III wojna światowa, która zmieni Uroczystość w Brzodowcach
wszystko. N a Pomorze Zachodnie wrócą Niemcy, którym Polacy będą musieli oddać użytkowane gospodarstwa. M a jąc taką perspektywę, nie warto w nic inwestować i robić cokolwiek, tylko siedzieć na spakowanych walizkach, by w odpowiednim momencie zdążyć uciec. Z ustaleń W U BP jednym z głównych źródeł tej propagandy byli Ukraińcy przesiedleni na Ziemie Odzyskane, w tym także na Pomo rze Zachodnie. Fakt ten przypomina w swojej pracy Wypad ki gryfickie 19 5 1 pracownik Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie, Przemysław Benken. Propaganda znajdowała posłuch szczególnie wśród repatriantów z Kresów W schod nich. Wciąż liczyli na to, że uda im się wrócić na dawne siedliska. Wielu z nich nie chciało przyjmować tytułów własności przydzielonych im gospodarstw, obawiając się, że
Sztandar, który zachował się do dziś.
81
CZĘŚĆ I
UKRAI ŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
utrudni to im to powrót na ojcowiznę. Z informacji funk
na dewastację gospodarstw, samowolne opuszczanie
cjonariuszy UB wynikało, że wśród repatriantów zza Bugu
i powracanie na stare miejsca zamieszkania. Ośrodki
krążą plotki, że Anglia jest obrażona za osiedlanie Polaków
zagraniczne, chcąc spotęgować nasilenie propagandy
na okupowanych przez Polskę ziemiach niemieckich. N ie
w kraju, nadsyłały ulotki. [...] Ulotki te w ilości kilku
którzy mieszkańcy Pomorza Zachodniego sądzili, że wkrót
tysięcy zostały znalezione w województwach: opolskim,
ce wkroczą na nie Amerykanie, Brytyjczycy i Wojsko Pol
szczecińskim, koszalińskim i wrocławskim57.
skie gen. Andersa. Po śmierci Stalina nasiliły się plotki, że może dojść do konfliktu zbrojnego.
Zdaniem Igora Hałagidy kwestia zachodniej propagan
W ocenie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego
dy była przez władze przeceniana, wydaje się bowiem, że
z 1952 r. przytaczanej przez ukraińskiego badacza Igora
zwłaszcza brytyjska propaganda miała wpływ na postawę
Halagidę Ukraińcy kontynuowali na Ziemiach Zachodnich
Ukraińców na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Wy
działalność wrogą państwu polskiemu.
wiad brytyjski brał pod swoje skrzydła ukraińskich nacjo nalistów i chciał ich wykorzystać do walki ze Związkiem
O ile chodzi o wzajemne utrzymywanie kontaktów
Radzieckim. Także CIA - wywiad amerykański - wspierał
wśród nacjonalistów ukraińskich, to należy stwierdzić,
ukraińskich nacjonalistów. Z pomocy tej instytucji ko
że są one kontynuowane w takich formach, jak różnego
rzystali m.in. Mykoła Łebed, jeden z największych katów
rodzaju wspólne schadzki, imieniny, cerkiew, organi
Polaków na Ukrainie. Specjalizował się on w organizowa
zacja legalna itp. Zadaniem tych kontaktów jest utrzy
niu działalności dywersyjnej na sowieckiej Ukrainie. Gdy
mywanie nastrojów odwetowych, wspólne informowa
operacja ta zakończyła się niepowodzeniem, został przerzu
nie się o zaistniałych wypadkach, a przede wszystkim
cony do USA, gdzie korzystał z ochrony CIA i prowadził
utrzymywanie więzi. Poza tym nacjonaliści ukraińscy
instytut badawczo-wydawniczy, zajmujący się wydawaniem
prowadzili aktywną działalność propagandową. Źró
ukraińskiej prasy, literatury i materiałów propagandowych,
dłem propagandy jest a) literatura nadsyłana z zagrani
kolportowanych później na Ukrainie. Można przypuszczać,
cy, b) audycje radiowe nadawane z państw kapitalistycz
że część produkcji nazisty trafiła także do Polski58. Jest nie
nych, c) fałszywe komentowanie wydarzeń w kraju i za granicą. Propaganda wpłynęła w dużym stopniu na zahamowanie prac rolnych w okresie wiosennym,
82
57 Cyt. za: I. Hałagida, Ukraińcy na zachodnich i północnych ziem iach Pol ski 1947—1 9 5 7 , Warszawa 2002, s. 84-85.
58 A. Bata, W cieniu tryzuba, Warszawa 2016, s. 345-347.
83
CZĘŚĆ 1
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
wątpliwym faktem, że na Ziemiach Odzyskanych, w tym
zdobyto pewną ilość pieniędzy i sprzętu; co najważ
na Pomorzu Zachodnim, przebywało wielu członków
niejsze skompromitowano działaczy OUN w oczach
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA niewyło-
Anglików61.
wionych w trakcie Akcji „Wisła” . Ewidentnie rozglądali się oni za nowym protektorem i chcieli wykorzystać światową
Propagowanie ulotek o zbliżającej się III wojnie świa
koniunkturę. Świadczy o tym sprawa Leona Łapińskiego
towej było wśród Ukraińców bardzo łatwe. N a perspekty
„Zenona”, banderowca przejętego przez polski kontrwy
wie III wojny światowej opierała się cała ich strategia walki
wiad. Wciągnął go on, jak pisze Hałagida, „do szeroko za
i oporu przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Lansując ją
krojonej operacji wywiadowczej, mającej doprowadzić do
w 1945 r., nie mieli do tego zbyt mocnych podstaw. Na
głębokiej penetracji zarówno ukraińskiego podziemia zbroj
przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych trwała już zim
nego, jak i ukraińskich struktur emigracyjnych59. W latach
na wojna, która w każdej chwili mogła zamienić się w gorą
1947-1948 „Zenon” odwiedzał ukrywających się członków
cą. Propagowanie plotek o mającym wybuchnąć lada dzień
podziemia ukraińskiego i proponował im wstąpienie do
konflikcie zbrojnym było tym łatwiejsze, że gołym okiem
„nowej siatki O U N ”, która działała w latach 1948-1954 na
widać było, że kraj się militaryzuje i szykuje do wojny.
Ziemiach Zachodnich i Północnych. Zdobyła ona zaufanie
Zdaniem czynników polskich wiele informacji, które
osób związanych wcześniej z O U N -U PA, zdołała urucho
Ukraińcy kolportowali, brali z paczek i listów napływają
mić szlaki kurierskie przez zieloną granicę, nawiązać kon
cych z zagranicy. Korespondencja do nich napływająca była
takt z monachijską centralą O U N i umieścić w niej swojego
oczywiście kontrolowana, ale sporo można było w niej prze
agenta60. Poprzez nią polskie służby podjęły grę operacyjną
mycić. Za przykład może służyć fragment jednego z doku
z monachijską centralą O U N . Jak podaje Hałagida, cytując
mentów oceniających sytuację. Czytamy w nim:
Grzegorza Motykę, w wyniku akcji: Charakterystyczny przypadek stwierdzono na tym [...] uwięziono lub zlikwidowano kilkudziesięciu
tle w spółdzielni produkcyjnej Lidkowo, gm. Długie,
członków OUN-UPA, uniemożliwiono otwarcie ka
pow. Stargard (Szczeciński), woj. szczecińskie. W spół
nałów kurierskich pomiędzy Monachium a Ukrainą,
dzielni tej poważny odsetek spółdzielców stanowi lud ność ukraińska, która mniej więcej do połowy maja br.
59 I. Hałagida, dz. cyt., s. 66. 60 Tamże, s. 68.
61 Tamże.
84
85
CZĘŚĆ 1
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
pracowała w spółdzielni dobrze, a nawet w pracy przo
Poza fermentem wywołanym przez Ukraińców na Pomo
dowała. W okresie kampanii na Zachodzie wokół tzw.
rzu Zachodnim dawał o sobie znać też problem niemiecki.
układu ogólnego i ostatnich wydarzeń politycznych we
W sumie po zakończeniu przesiedleń na Pomorzu Zachod
Francji nastroje wśród tej części spółdzielców znacznie
nim pozostało około 50 tys. Niemców! Nie zostali oni do
się pogorszyły. Spółdzielcy Ukraińcy nie chcą wycho
browolnie —zatrzymano ich, gdyż byli potrzebni gospodar
dzić do pracy albo, o ile wychodzą, pracują niechętnie
ce. Stanowili oni około połowę Niemców, którzy pozostali
i mało wydajnie.
w Polsce. Ich dokładna liczba nie jest jednak znana. Część
Miejscowe czynniki nie od razu zorientowały się
z nich pracowała w majątkach ziemskich administrowanych
w sytuacji, gdzie leży przyczyna tego stanu rzeczy. Do
przez Armię Czerwoną, które działały de facto eksterytorial
piero po pewnym czasie sekretarz K(omitetu) G(minne-
nie i nie stosowały się do polskiego prawa. Działały w nich
go) PZPR zdołał stwierdzić, że właśnie w tym samym
szkoły dla niemieckich dzieci. Nauka w nich odbywała się
okresie wzmógł się ogromnie napływ listów i paczek do
poza polską kontrolą i według zupełnie innych progra
spółdzielców z zagranicy (Kanady, Ameryki i innych),
mów. Dzieci uczące się w nich nie wiedziały nic o Polsce ani
które - jak twierdzą miejscowe czynniki - niewątpliwie
o świecie zewnętrznym, nie miały dostępu do prasy. Oficjal
spowodowały tak poważne zmiany w nastrojach i sto
nie w województwie szczecińskim mieszkało 31 500 N iem
sunku do pracy wśród ludności ukraińskiej, bowiem
ców, w tym: w Słupsku - 6539, Sławnie —4662, Koszalinie
obok zwykłych informacji natury rodzinnej w listach
- 3722, Szczecinie - 2700, w Białogardzie - 1794, Łobzie
były wzmianki, że „się niedługo zobaczymy”. Wroga
- 1658, Szczecinku- 1305. Spośród nich 19 395 pracowało
propaganda płynąca z radia zagranicznego, listów, ga
w rolnictwie, 305 —jako rzemieślnicy i 300 u osób prywat
zet, paczek itp. znalazła posłuch tym łatwiejszy wśród
nych. Źródła niemieckie w N RF podawały, że Niemców na
spółdzielców Ukraińców, że nie zorganizowano właści
Pomorzu Zachodnim pozostało znacznie więcej. W samym
wie żadnego oporu na jej działania. Komitety partyjne
Szczecinie miało ich mieszkać około 10 tysięcy!
i prezydia rad narodowych nie reagują należycie i dosta
W maju 1948 r. powstało Ziomkostwo Pomorskie, któ
tecznie szybko na wpływ wrogiej propagandy poprzez
re w N R F stało się jednym z najsilniejszych ziomkostw,
odpowiednią pracę agitatorską i masowo-polityczną62.
skupiających przesiedleńców. W 600 oddziałach tereno wych gromadziły około 85 tys. członków, w tym ponad
62 Cyt. za: I. Hałagida, dz. cyt., s. 176.
86
10 tys. na terenie Berlina Zachodniego. Wśród kierownic-
87
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
twa Ziomkostwa Pomorskiego było wielu junkrów i osób
0 takich decyzjach docierały do mieszkańców Pomorza Za
z hitlerowską przeszłością. Jego członkowie zaczęli opraco
chodniego i sprzyjały tworzeniu poczucia tymczasowości
wywać i popularyzować plany wysiedlenia Polaków z terenu
z wszystkimi tego konsekwencjami. C o miał myśleć repa
Pomorza63. Działalność ziomkostwa trzeba widzieć w kon
triant z Kresów, który gospodarując na Pomorzu, dowiady
tekście poczynań wszystkich ziomkostw, które utworzyły
wał się, że tylko 11 proc. ludności N R F jest skłonna przy
Partię Wypędzonych z Ojczyzny i Pozbawionych Praw. Póź
znać, że Niemcy nigdy nie odzyskają utraconych obszarów
niej zaś założyły one Związek Wypędzonych - Zjednoczenie
wschodnich64.
Ziomkostw, istniejący do dziś. W grudniu 1958 r. na pierw
Czynnikiem stabilizującym sytuację na Pomorzu Z a
szego prezydenta związku wybrano Hansa Krugera, pocho
chodnim , jak również na Ziem iach Odzyskanych, był
dzącego z Pomorza Zachodniego. Wybór ten potwierdzał
Kościół Rzym skokatolicki, o czym często się zapom ina.
siłę i znaczenie Ziomkostwa Pomorskiego. Organizacje
Pomorze Zachodnie trafiło do jednostki administracyjnej
ziomkowskie, które w Polsce określono mianem rewizjo
Kościoła, która od 15 sierpnia 1945 r. do grudnia 1950 r.
nistycznych, opowiadały się przeciwko uznaniu granicy na
nazywała się Administracją Apostolską Kamieńską, Lubuską
Odrze i Nysie Łużyckiej. Organizacje wypędzonych stały
1 Prałatury Pilskiej. O d grudnia 1950 r. do 25 maja 1967 r.
się grupą nacisku wewnętrznego na rząd NRF, który z kolei
nazywała się Ordynariatem Gorzowskim, by w 1972 r. ulec
wywierał presję na swych sojuszników na Zachodzie, by ci
podziałowi i ostatecznej stabilizacji. Jednostkę tę do życia
nie uznali granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Utworzenie
powołał kard. August Hlond, prymas Polski, który chciał
N R D i podpisanie przez nią układu zgorzeleckiego, uznają
jak najszybciej usunąć z terenów Polski niemiecką admi
cego granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej za ostateczną i nie
nistrację kościelną. Działał on zgodnie z polską racją sta
zmienną, nie uspokoiło polskiej opinii publicznej, a zwłasz
nu. H lond pogrzebał porządek hierarchiczny ustanowiony
cza mieszkańców Ziem Odzyskanych, w tym szczególnie
w czasach niemieckich na tych terytoriach, m.in. konkor
Pomorza Zachodniego. Układ zawarto 6 lipca 1950 r.,
datem z III Rzeszą z 1933 r. Administracja Apostolska li
a już 14 września tego roku Bundestag przyjął uchwa
czyła 47 836 kilometrów kwadratowych. Obejmowała te
łę w sprawie wyborów ogólnoniemieckich, uznając m.in.
ren prałatury pilskiej oraz dekanaty diecezji berlińskiej ze
akceptację granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej za „zbrod
Szczecinem oraz trzy dekanaty archidiecezji wrocławskiej.
nię przeciwko Niemcom i przeciw ludzkości”. Informacje
N a jej czele stanął poznaniak, ks. Edm und Nowicki. Swoją
63 P. Madajczyk, Niem cy polscy 1 9 4 4 -1 9 8 9 , Warszawa 2001, s. 297 -2 9 8 .
88
64 E. Męclewski, Niemcy w Europie, Warszawa 1974, s. 236.
89
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY LICZYI.I NA WOJ NĘ
rezydencję ustanowił w Gorzowie za radą, czy też z polece
nym 1 września 1945 r. w kościele Mariackim w Gorzowie,
nia, kard. Augusta Hlonda. W rozmowie z ks. Nowickim miał powiedzieć:
powiedział:
„W każdym razie nie radziłbym rezydować w Szczecinie
[...] obecne ciężkie warunki organizującego się
dlatego, że Szczecin leży na peryferiach, a po drugie, że leży
dopiero życia na naszych Kresach dostarczają wiele
poza Odrą. Jeszcze nie wiadomo, jak te mocarstwa usto
sposobności do tego, byście [kapłani - przyp. M.A.K.]
sunkują się do problemu naszych granic. Nie chciałbym,
„wszystkim dla wszystkich się stali”, byście przez przy
aby nasi sąsiedzi zachodni mieli wielką radość, gdyby polski
kład własnego postępowania budująco oddziaływali
biskup musiał się wycofac ze Szczecina. I dlatego owszem,
[...] Dziękuję Wam, drodzy kapłani świeccy i zakonni,
może byłoby dobrze przewidzieć tam miejsce na katedrę, na
że porzuciwszy wygodniejsze warunki życia w upo
kurię biskupią, rezydencję i seminarium, ale nie radziłbym tam mieszkać”65.
rządkowanych stosunkach stanęliście do tej misyjnej
Hlond, który spędził wojnę na Zachodzie, doskonale
na Rzeczpospolita spoglądają z dumą na wysiłki nasze
zdawał sobie sprawę, że Polska w sprawie zachodnich granic
służby [...] Niechaj Matka nasza, Kościół św. i ukocha i owoce naszej służby66.
nie może liczyć na jednoznaczne wsparcie Watykanu i mo carstw zachodnich. Rozumiał, że w sprawie działalności Ko
Personel ks. Nowickiego składał się ze 128 księży. Na
ścioła na Ziemiach Odzyskanych trzeba się porozumieć z ko
Pomorzu Zachodnim początkowo był tylko jeden kapłan
munistami i działać metodą faktów dokonanych. N a czele
liczący 80 lat, ks. dr Męcina Wasierski. Ze wspomnień ks.
Administracji Apostolskiej postawił w Gorzowie kapłana,
Edm unda Gagajka kapłana pioniera ze Stargardu Szczeciń
który w czasie wojny był prześladowany przez Niemców.
skiego wynika, że w pierwszych miesiącach nawet członko
Ksiądz Edmund Nowicki pochodził z Poznania, kanoni-
wie PPR wspierali działalność księży. Pisze on:
sta po studiach na Gregorianie w Rzymie, następnie wiceoficjał i kanclerz kurii poznańskiej, w czasie wojny więzień
Przypominam sobie niejaką panią Lisiecką z Pro
Dachau i Mauthausen. W orędziu do kapłanów, wygłoszo-
pagandy Partyjnej. Piastowała ważne stanowisko. W początkach otrzymaliśmy od niej dużą pomoc. Po
65 Cyt. za: G . Wejman, Kościół katolicki na ziem i lubuskiej 1 1 2 4 -2 0 1 0 . Z arys problem u , [w:] Kościół na Środkowym N addniestrzu. H istoria i postacie , red. G. Chejnacki, Zielona Góra 2011, s. 9-53.
90
66
Z arządzen ia A dm inistracji Apostolskiej K am ieńskiej, Lubuskiej i Prałatu-
ry P ilskiej (nr 1), 15.09.1945, s. 3-4.
91
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
prostu Polacy nie chcieli osiedlać się. Ludzie mówili:
protestanckich. Nie było kurii biskupiej, sądu duchownego,
„bez księdza nie zostaniemy tu”. Uciekano z wiosek.
czy katedry. Nie było również budynków przeznaczonych
Władza na ucieczki ludzi z wiosek była bezradna.
na te instytucje. Ówczesne władze, dążąc do szybkiego usta
Wówczas zwrócono się do kapłanów, abyśmy udali
bilizowania sytuacji Kościoła w Gorzowie, oddały dom przy
się do danych wiosek i zachęcali ludzi do osiedlania
ul. 30 stycznia nr 1 na rezydencję i tymczasową kurię bi
się. Przy tej okazji poświęcaliśmy kościoły, [poprote-
skupią. 1 maja siedziba kurii została przeniesiona na uli
stanckie - przyp. M.A.K.] wcześniej doprowadzając je
cę Łokietka 17, a 15 października 1947 r. ostatecznie do
do stanu używalności. Sam poświęciłem w tym czasie 14 kościołów67.
budynku przy ulicy Drzymały 36. Jednym z pierwszych posunięć ks. Nowickiego na tere nie Pomorza Zachodniego była organizacja sieci parafialnej
Ksiądz Gagajek wspomina o niezwykłej przygodzie,
i dekanalnej, które w pierwszym okresie kształtowały się
która spotkała go we wrześniu 1945 r., gdy wracał z Po
niejako naturalnie w miarę napływu kapłanów. W czerw
znania do Stargardu. Kiedy ludzie dowiedzieli się, że w wa
cu 1946 r. ustanowił on dekanaty: Choszczno, Gryfino,
gonie jedzie ksiądz, wtargnęli do niego i uprowadzili go
Kamień Pomorski, Myślibórz, Nowogród (obecnie Nowo
do Choszczna. Tu musiał odprawić Mszę św., a następnie
gard), Starogród (Stargard) i Szczecin.
wyspowiadać wiernych. Gdy to zrobił, został z honorami odwieziony przez wiernych do Stargardu.
W lipcu 1946 r. opracowano pierwszy Schematyzm Administracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Pra
Terytorium, na którym ks. Nowicki miał prowadzić
łatury Pilskiej. Figurowały w nim 223 parafie podzielone
duszpasterstwo, sięgało od Zielonej Góry na południu, po
na 23 dekanaty. W 1949 r. ukazał się kolejny schematyzm,
Świnoujście i Kołobrzeg na północy i Piłę na wschodzie.
liczący już 462 strony. Figurowało w nim 29 dekanatów
Polski Kościół Rzymskokatolicki wchodził tu na tereny
i 509 parafii. Wiele parafii było dalej nieobsadzonych.
zdominowane przez protestantów. N a tym ogromnym ob
W 1950 r. w administracji pracowało 398 kapłanów.
szarze były tylko 134 parafie katolickie, z których większość
W śród nich księży świeckich było 238, a kapłanów zakon
znajdowała się na terenie wolnej prałatury pilskiej. Pozo
nych 160. Kapłani ci obsługiwali po dwie, trzy parafie.
stałe obszary były protestanckie i nie było na nich ani świą
N a każdego kapłana przypadało średnio około 4 tys. wier
tyń, ani nawet tradycji katolickiej. Istniało za to 750 gmin
nych, mieszkających na obszarze 112 kilometrów kwadra
67 Cyt. za: K. Kozłowski, dz. cyt., s. 364.
92
towych. N a niektórych terenach, zwłaszcza na Pomorzu
93
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
Zachodnim , bywało, że jeden kapłan obsługiwał od 6 do
tu niemieckiego, mówiący o tym, że wysiedlenie Niemców
10 kościołów.
na Wschodzie nie jest ostateczne, wywołał bardzo ostrą
Pomimo braku kapłanów do 1950 r. uruchomiono
krytykę czynników oficjalnych, a także sprzeciw szerokiej
1202 kościoły i 72 kaplice, po ich wybudowaniu i wy
opinii publicznej w Polsce. List pasterski Kardynała i Arcybi
posażeniu postawiono 2386 krzyży i 410 kapliczek przy
skupów polskich wydany we Wrocławiu 23 września 1948 r.
drożnych, starając się nadać dawnej protestanckiej ziemi
i odczytany z ambon w Polsce 31 października 1948 r. nie
katolickie stygmaty. By zaradzić brakowi kapłanów, w bu
zdołał zatrzeć tego wrażenia, jakie wywołał wcześniejszy list
dynkach przydzielonych administracji ks. administrator
papieża. Znalazło się w nim tylko ogólnikowe stwierdzenie,
Nowicki uruchomił seminarium duchowne. Jednocześnie
że: „Ojciec Święty nigdy nie kwestionował granic Rzeczpo
stworzył wiele innych instytucji typowych dla klasycznych
spolitej Polskiej i że w ogóle nie myśli zajmować się sprawą
diecezji, m.in. księgarnię katolicką, „Tygodnik Katolicki”,
granic, o którym stanowią nie czynniki kościelne, lecz mię
wydawany od 1946 r., zorganizował w kurii nowe wydziały
dzynarodowe umowy”68.
duszpasterskie, „Caritas” . Ta ostatnia instytucja ze względu
Władze domagały się zniesienia przez Kościół stanu
na biedę panującą wśród wiernych była bardzo potrzebna.
tymczasowości i mianowania przez Stolicę Apostolską na
Ksiądz Nowicki zaczął też wydawać Kalendarz Ziem Odzy
Ziemiach Odzyskanych stałych ordynariuszy. Ta jednak,
skanych. Ważną dla polskich interesów pracę ks. Nowickie
zasłaniając się brakiem uznania międzynarodowego dla
go przerwały niestety władze, które kazały mu opuścić teren
nowych granic Polski, nie chciała tego uczynić. Tym bar
administracji. Podobnie potraktowały innych administrato
dziej nie byli w stanie uczynić tego biskupi polscy, którzy
rów mianowanych przez prymasa Hlonda, który wówczas
mimo to zobowiązali się zwrócić w Porozumieniu z Rządem
już nie żył, a jego obowiązki przejął abp Stefan Wyszyński,
z 1950 r. z prośbą do Stolicy Apostolskiej, aby administracje
mianowany wkrótce kardynałem. Działania władz kom u
kościelne, korzystając z prawa biskupów rezydencjalnych,
nistycznych wynikały w dużej mierze z pogarszającej się at
zostały zamienione na stałe ordynariaty biskupie. Zobowią
mosfery w Europie, zimnej wojny, postępującej sowietyzacji
zania tego nie mogli spełnić. Papież w tej sprawie nie grał fa ir
Polski i wzrostem roli aparatu bezpieczeństwa w życiu pań
play i wystawiał biskupów na niepotrzebne ciosy i oskarże
stwa. Kościół był oskarżany o to, że jest bezkrytycznym na
nia komunistów. Jak podaje znany polski historyk, Gerard
rzędziem polityki Watykanu, którą poddawano miażdżącej krytyce. List papieża Piusa XII z marca 1948 r. do episkopa-
94
68 Pius X II a Polska 1 9 3 9 -1 9 4 9 . Przem ów ienia, listy, kom entarze, oprać. K. Papee, Rzym 1954, s. 160.
95
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY I.ICZYI.l NA WOJ NĘ
Labuda, kiedy nuncjusz apostolski składał w 1951 r. listy
nistyczne nie wiedziały, odbył się zgodnie z życzeniem
uwierzytelniające prezydentowi NRF, oświadczył przy tym,
prymasa, który przewidział taką sytuację. U zaufanego
że Watykan nadal uważa za obowiązujące układy zawarte
kapłana, ks. K. Żarnowieckiego, zostawił zalakowany list
z rządem niemieckim sprzed II wojny światowej, dotyczące
z nazwiskiem jego kandydata na następcę ks. N ow ickie
granic Rzeszy z dnia 31 grudnia 1937 r.69
go. M iał go przekazać kolegium konsultorów w m om en komunistyczne
cie jego wyboru. Ksiądz Załuczkowski wiedział o istnie
chciały dokonać demonstracji, mającej zasugerować Stolicy
niu tego listu i na posiedzeniu rady konsultorów zapytał,
Apostolskiej, że jeżeli ta nie stanie jednoznacznie po stronie
który z obecnych kapłanów ma list prymasa. Ksiądz Żar
Polski, to wezmą one sprawy we własne ręce. Tylko mądro
nowiecki pokazał list, w którym kard. Wyszyński desy
ści polskich biskupów, a zwłaszcza kard. Stefanowi Wyszyń
gnował ks. Załuczkowskiego na stanowisko wikariusza
skiemu, zawdzięczamy, że nie doszło do żadnego rozłamu
kapitulnego. O n też został wybrany. Prymas oczywiście
wewnątrz Kościoła. W miejsce usuniętych administratorów
wybór ten zatwierdził.
Usuwając
administratorów,
władze
apostolskich rady konsultorów w administracjach wybrały
Ksiądz Załuczkowski urodził się w Sorokach w pow.
wikariuszy kapitulnych. Był to precedens. Prymas Wyszyń
K ołom yja w 1901 r. Pochodził z rodziny nauczycielskiej.
ski uznał, że należy im udzielić jurysdykcji kanonicznej, by
Jako kawalerzysta bronił niepodległości Polski, walcząc
uniknąć wzmożenia niepewności ludności Ziem Zachod
z Ukraińcam i i bolszewikami. N astępnie ukończył sem i
nich. W parafiach odczytano list stwierdzający, że sprawują
narium duchowne we Lwowie. N a kapłana wyświęcono
oni: „władzę kościelną na tych ziemiach zgodnie z prawem
go w 1924 r. W opinii przełożonych odznaczał się po
kanonicznym. Duchowieństwo i wierni winni odnosić się
godą ducha, roztropnością i dobrocią. Ze względu na te
do tych Rządców diecezji z zaufaniem i udzielać im ko
przymioty został skierowany do parafii w Kaczanówce.
niecznego poparcia”70.
W spólnota ta była bowiem m ocno skłócona i zbunto
W Gorzowie owym rządcą został ks. prałat Tadeusz
wana, na progu schizmy. Jako duszpasterz potwierdził
Załuczkowski, kapłan wybitny, pochodzący z Kresów
swoje talenty. Doprowadził do zgody w parafii i pojedna
Rzeczypospolitej. Jego wybór, o czym władze kom u
nia. W drugiej połowie 1939 r. już po wybuchu II w oj ny światowej został mianowany proboszczem parafii św.
69 P. Raina, K ardynał Wyszyński. D roga na Stolicę Prymasowską, Warszawa 1993, s. 202. 70 Tamże, s. 207.
96
Elżbiety we Lwowie, jednej z największych i najważniej szych w stolicy M ałopolski W schodniej. Pracował w tej
97
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY UCZYl . l NA WOJ NĘ
parafii do 1946 r., zyskując miano „ojca cierpiących i po
a) obniżyć o 75% podatek gruntowy przypadający
trzebujących” . Lwów m usiał opuścić wraz z ekspatriowa-
od położonych na tych ziemiach gospodarstw rolnych,
nymi wiernymi. Przyjechał z nimi do Szczecina, gdzie
poręczonych przez Państwo proboszczom jako podsta
1 sierpnia 1946 r. objął funkcję proboszcza parafii Świę
wa zaopatrzenia;
tej Rodziny i zarazem dziekana dekanatu szczecińskiego.
b) obniżyć o 75% podatek dochodowy za r. 1951.
Kierował on Ordynariatem Gorzowskim bardzo krótko,
2. Ponadto Prezydia powiatowych (miejskich) rad
bo zmarł 19 lutego 1952 r. M im o tego zdążył erygować
narodowych mogą w wypadkach uzasadnionych szcze
131 parafii, których większość powstała na Pomorzu Z a
gólnymi warunkami zezwolić na umorzenie:
chodnim . Wydał list pasterski w sprawie rozśpiewania
a) zaległości w podatku gruntowym i wkładach na
wiernych w parafiach. Wydał odezwę do duchowień
fundusz B Społecznego Funduszu Oszczędnościowego,
stwa w sprawie utrzymania kościołów i seminariów
przypadających za rok 1950 i za lata poprzednie od go
diecezji.
spodarstw, o których mowa w punkcie 1;
Pisząc o stosunku władz do Kościoła na Ziemiach Za
b) zaległości w podatku dochodowym za r. 1950
chodnich, trzeba wspomnieć, że stosowały one politykę kija
i za lata poprzednie należnych od duchownych, o któ
i marchewki. 3 lutego prasa polska ogłosiła uchwałę prezy
rych mowa w pkt. I71.
dium rządu dotyczącą ulg podatkowych dla duchownych pełniących funkcje na Ziemiach Zachodnich:
Kolejnym wikariuszem kapitulnym w Gorzowie został ks. Zygmunt Szelążek urodzony 16 kwietnia 1905 r. Po
W związku z likwidacją tymczasowości admini
chodził z Kresów z ziemi tarnopolskiej. Wyświęcony został
stracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich, zmierzając
w 1932 r. Pracował jako wikariusz na kilku placówkach,
do polepszenia warunków, w których proboszczowie
m.in. w Słowicie w powiecie przemyślańskim. Po wojnie
i inni duchowni pełnią swoje funkcje na tych terenach,
wraz z wiernymi przyjechał do parafii Tychów na Pomo
Prezydium Rządu postanowiło, co następuje:
rzu Zachodnim. Później objął obowiązki dyrektora nowo
1. Prezydia powiatowych (miejskich) rad narodo
utworzonego Małego Seminarium Duchownego w Słup
wych mogą udzielić duchownym, pełniącym funkcje
sku. Dekretem ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego z 12 maja
duszpasterskie na obszarze Ziem Odzyskanych, nastę
1952 r. otrzymał uprawnienia samodzielnego zarządzania
pujących ulg podatkowych na r. 1951:
98
71 Tamże, s. 206.
99
CZĘŚĆ I
Ordynariatem. Mógł także występować publicznie na uro czystościach w stroju pontyfikalnym. Ksiądz prymas w swoich działaniach duszpasterskich
UKRAIŃCY UCZ Yl . l NA WOJ NĘ
W wywiadzie tym prymas, reagując na politykę NRF, domagającą się rewizji granic, poparł stanowisko władz państwowych, mówiąc:
i wszelkich wypowiedziach starał się wzmacniać rolę Ko ścioła na Ziemiach Odzyskanych i ukazywać doniosłość
Społeczeństwo polskie jest słusznie zaniepokojo
jego posłannictwa, zwłaszcza na Pomorzu Zachodnim.
ne odgłosami propagandy antypolskiej, która coraz
W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, opubliko
silniej podnosi głos przeciwko granicom Polski nad
wanym 16 grudnia 1951 r., przypomniał, że episkopat już
Odrą i Nysą. Podzielamy ten niepokój, bo widzimy
w październiku 1950 r. wystosował M emoriał do O jca Świę
w odgłosach antypolskich grozę dla pokoju. A ojczyź
tego, w którym:
nie naszej tak bardzo potrzeba pokojowej pracy, by zdołała odbudować życie swoje gospodarcze i zabliź
Wskazywaliśmy, w pełnym przekonaniu, że powrót
nić rany, zadane naszemu dorobkowi biologicznemu
Polski nad Odrę i Nysę, to jest zarazem powrót Kościoła
i kulturalnemu. Mieliśmy nawet prawo oczekiwać od
na ziemie ongiś sprotestantyzowane, zwłaszcza w Ziemi
narodu niemieckiego, a zwłaszcza od katolików nie
Lubuskiej i na Pomorzu Zachodnim. Na tych terenach
mieckich, czegoś innego. Wszak moralność katolicka
żyje dziś przeszło 7 milionów katolików; pracują wśród
każe uznać w sumieniu odpowiedzialność za wywo
nich prawie 3 tysiące kapłanów. Przecież na terenie sa
łaną wojnę, której ofiarą padła m.in. Polska. Katolicy
mej tylko diecezji gorzowskiej jest czynnych przeszło
niemieccy muszą być świadomi ciężkich krzywd, ja
tysiąc świątyń i kościołów pomocniczych, podczas gdy
kie wyrządzono państwowości polskiej, polskiej kul
przed wojną liczba ich nie dochodziła do setki. Kościół
turze narodowej w czasie wojny. Jakie racje zdołają
katolicki wrócił wraz z ludnością polską tu, skąd był
usprawiedliwić wymordowanie tylu milionów oby
przed wiekami wyparty przez reformę luterańską. Fakt
wateli polskich?
ten jest oczywisty i należycie doceniony przez Stolicę
[...] Jeśli Opatrzność Boża chciała nas mieć,
Świętą. Nie szczędziliśmy czasu, by to należycie oświe
właśnie teraz, znowu na Ziemiach Odzyskanych, to
tlić w Rzymie72.
w tym wymownym fakcie widzę nie tylko uznanie praw historycznych, ale i wyraz sprawiedliwości, któ ra dokonuje restytucji... Katolicy zaś niemieccy mu
72 Tamże, s. 207.
100
101
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY I.I CZYU NA WOJ NĘ
szą zrozumieć, że dzieło sprawiedliwości, za wyrzą
szczególnie na wsi nie przetrwa długo i szybko upadnie
dzone światu w czasie wojny krzywdy, nie może być
z powodów ekonomicznych. Nie prowadzili więc otwar
bezbolesne...
tej propagandy przeciwko zakładaniu spółdzielni produk
[...] Nie jest rzeczą księży biskupów, jako przedsta
cyjnych, które traktowali jak kołchozy. Do agitacji prze
wicieli Kościoła, wydawać deklaracje i przemawiać na
ciw nim wykorzystywali wiejskie kobiety, określane przez
wiecach. To należy do dyplomatów i polityków. Nato
władze jako dewotki. Wobec ich działań nawet U B po
miast katolicy, jako członkowie społeczności państwo
zostawał bezradny. Kobiety kolportowały „listy od Matki
wej, mają spełnić swój obowiązek- obrony praw Polski
Bożej”, w których M atka Boża miała wypowiadać się prze
do Ziem Zachodnich73.
ciwko kołchozom. Księża organizowali również święcenie pól i indywidualnych gospodarstw, starając się wzmocnić
Prymas stawał w obronie struktur Kościoła posługują cych na Ziemiach Zachodnich aż do chwili uwięzienia.
miłość chłopów do ojczystych zagonów. Władze oceniały, że uprawiają oni propagandę, ale była to tylko część praw
W swoich stosunkach z Kościołem władze musiały
dy. Formalnie nie występowali przeciwko kołchozom, ale
liczyć się z faktem, że księża cieszą się dużym autoryte
podtrzymywanie miłości do własnego gospodarstwa nie
tem wśród mieszkańców zarówno wsi, jak i miast. Zwią
wątpliwie działało przeciwko idei „rolnictwa uspołecznio
zek księży z ludem był szczególnie widoczny na Pomorzu
nego” . Księża podtrzymywali temperaturę życia religijne
Zachodnim , na które wraz z wiernymi przejechało wielu
go. N a własną rękę organizowali po wsiach peregrynację
kapłanów z Wileńszczyzny i Lwowszczyzny. D la repatrian
kopii cudownych obrazów, otoczonych kultem przez daną
tów z tych terenów kapłan stanowił największy autorytet.
społeczność. Kopia taka przebywała w jednej rodzinie
Wielu przybyszy z Wileńszczyzny było analfabetami i do
przez jedną dobę, a następnie była przekazywana następ
księdza przychodzili radzić się z każdą urzędową sprawą.
nej rodzinie.
Księża, zwłaszcza wywodzący się z Kresów, nie mieli złu
Umacnianie oporu przeciwko kołchozom na Pomorzu
dzeń co do ustroju komunistycznego, choć jednocześnie
Zachodnim przyniosło komunistom całkowitą klęskę! Po
zdawali sobie sprawę, że nie m ogą podjąć z nim otwartej
1956 r. na fali ogólnych przemian i październikowej „od
walki. Strategią większości z nich stało się przetrwanie.
wilży”, po dojściu do władzy Władysława Gomułki niemal
Słusznie przewidywali, że represyjna forma komunizmu
wszystkie spółdzielnie się rozleciały. Kolektywy 97 proc. spółdzielni uznały, że najwłaściwszym rozwiązaniem jest
73 Tamże, s. 206.
102
103
CZĘŚĆ 1
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
ich likwidacja! Dla porównania można podać, że w woje
„Precz z kom unizm em , niech żyje W iesław” . 10 grudnia
wództwie kieleckim ten okres burzy i naporu przetrwało
1956 r. o godzinie 23.00 tłum wdarł się do konsulatu ra
68 proc. założonych spółdzielni, w katowickim - 50 proc.,
dzieckiego i zdemolował wnętrze. Pilnujący go milicjant
lubelskim - 52 proc.!
został wypędzony z budki wartowniczej. O ddział KBW
Władze partyjne usiłowały oczywiście przeciwdziałać
skierowany do interwencji nie spieszył się. W szyscy plą
lawinowemu rozpadowi spółdzielni. 2 listopada 1956 r.
drujący budynek uciekli. W jego wnętrzu zastano tylko
egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego PZPR wystosowała
dwóch osobników, którzy byli zbyt pijani, by sam odziel
apel, w którym zwracano się do chłopów o rozwagę, jako że „rozwiązywaniu ulegały spółdzielnie, które od lat dawały
nie się oddalić. W czasie przemian październikowych dał o sobie znać
swoim członkom duże dochody, o wiele wyższe od tych,
także problem niemiecki, w czasach stalinizmu starannie
które zdołali wygospodarować ich sąsiedzi z gospodarstw
wyciszany. Ludność niemiecka zaczęła się domagać zezwo
indywi dual nych”74.
lenia na wyjazd z Polski do swojej ojczyzny. Jej przedsta
Podobne argum enty zawierał list Sekretariatu KW
wiciele twierdzili, że obiecano im, iż będzie mogła ona
PZPR i W ojewódzkiego Kom itetu Zjednoczonego Stron
wyjechać, gdy polska administracja przejmie od Armii
nictwa Ludowego do „chłopów spółdzielców” wojewódz
Czerwonej wszystkie gospodarstwa rolne i przedsiębior
twa szczecińskiego. Chłopi spółdzielcy nie wzięli ich jed
stwa znajdujące się pod jej zarządem, poza jurysdykcją
nak pod uwagę. Spółdzielnie rozwiązywały się jedna po
państwa polskiego. Według Niemców władze polskie
drugiej. Z 737, jakie istniały jeszcze we wrześniu, do li
obietnic w tej kwestii nie dotrzymały. Początkowo wła
stopada rozwiązano już 512. Szczecin stał się też widow
dze polskie nie wiedziały, co zrobić z Niem cami, którzy
nią protestów typowych dla ówczesnej sytuacji. M iały
po zakończeniu akcji wysiedlania pozostali na polskim
one często przebieg żywiołowy. Ich uczestnicy wysuwali
terytorium, gdzie pracowali w polskich i pozostających
różne postulaty. N a wszystkich dom agano się wycofania
pod sowiecką administracją przedsiębiorstwach i gospo
wojsk radzieckich i odwołania ze stanowiska marszałka
darstwach rolnych. Część z nich była nadal potrzebna
Rokossowskiego. N a wiecu w Gryficach rzucono hasło:
w dotychczasowych miejscach pracy. Polskie władze m u siały się liczyć z „dziedzictwem” pozostawionym im przez
74 M. Czerwiński, P Z P R województwa szczecińskiego w okresie p aźd ziern i
Sowietów — wobec Niemców zatrudnionych w instytu
kowego przełom u 1 9 5 6 r., [w:] Społeczno-dem ograficzne problem y m ieszkańców ziem zachodnich i północnych Polski, Opole 1990, s. 73.
cjach, które traktowali jak swoje, prowadzili własną po
104
105
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
litykę. Nie wiadomo, czy była ona realizacją wytycznych
do specjalnych, zamkniętych szkół zorganizowanych przy
z Moskwy, które zakładały zachowanie na terenie Pom o
PGR-ach i administrowanych przez Armię Czerwoną. Wa
rza Zachodniego niemieckich komunistycznych „wysp” ,
runki lokalowe w szkołach niemieckich były podobne do
czy oddolną inicjatywą oficerów politycznych, dbających
warunków w szkołach polskich, czyli delikatnie mówiąc,
o dobre samopoczucie niemieckich towarzyszy. Sowieci
nie najlepsze. Program nauczania w tych placówkach był
w administrowanych przez siebie pomorskich majątkach
oparty na wzorach N R D . Uczniów wychowywano w lojal
nie tylko prowadzili dla nich szkoły, lecz także zgodzili
ności do państwa polskiego.
się, by w Szczecinie zorganizowali oni „platformę”, która
Obok szkół władze, dążąc do stabilizacji społecznej wśród
mogła stać się dla nich namiastką partii politycznej. Pod
ludności niemieckiej, zgodziły się na utworzenie Niemieckie
ich patronatem Niem cy powołali Antyfaszystowski Blok
go Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Wszystkie te kroki
Demokratyczny - „Antifę” , na czele której stanął O tto
dały jednak niewiele. Zdecydowana większość Niemców
Rohloff. Organizowała ona rozmaite imprezy polityczne,
mieszkających na Pomorzu robiła wszystko, żeby wyjechać
kulturalne, sportowe i turystyczne. Przy „Antifie” działa
do NRF. Starania te czyniły aż do uzyskania stosownego
ła też organizacja dziecięca, skupiająca 50 dzieci. Władze
zezwolenia.
polskie uważały, że działalność prowadzona przez „Anti
W stosunku do tych, co pozostali, określone instytu
fę” leży w gestii związków zawodowych. Tam też udało
cje w N R F prowadziły działania mające wytworzyć wśród
im się ją wepchnąć. W jej miejsce powstał dom kultury,
nich nastrój „wytrwania” do czasu rewizji granicy na Odrze
który aż do zamknięcia w latach sześćdziesiątych był licz
i Nysie. Służyć temu miała „akcja pączkową” . Miał ją pro
nie odwiedzany przez Niemców. Miał charakter reprezen
wadzić Kirchendienst Ost - w opinii kontrwywiadu M SW
tacyjny. Władze polskie aprobowały natomiast działalność
instytucja zajmująca się zbieraniem informacji o PRL
szkół niemieckich na Pomorzu Zachodnim . Zostały one
i wpływaniem ideologicznym na zamieszkałą w Polsce lud
utworzone w 1950 r. W szczytowym okresie było ich 85.
ność narodowości niemieckiej wyznania ewangelickiego,
Ostatnią zamknięto w 1964 r. Przez wyjazdy ludności
w powiązaniu z materialnym korumpowaniem. Drugą in
niemieckiej nie miały już kogo kształcić! Szkoły te były
stytucją przejawiającą aktywność w tej działalności miało
cztero- i siedmioklasowe. Wraz z ich tworzeniem wprowa
być Ziomkostwo Pomorskie, które według analityków kon
dzono obowiązek szkolny dla dzieci niemieckich. W cze
trwywiadu pod hasłami pojednania z Polakami de facto
śniej do szkół uczęszczały tylko te z nich, które chodziły
zajmowało się przygotowywaniem planów ich wysiedlenia
106
107
CZĘŚĆ I
UKRAI ŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
z Pomorza. Miały być one stale modyfikowane. Kładziono
Aktywność Niemców pobudziła do działania także
w nich nacisk na zasadę dobrowolności wysiedlenia i moż
Ukraińców, którzy zaczęli domagać się otwarcia szkół i zgo
liwość uzyskania większego standardu życiowego przesie
dy na utworzenie towarzystw ukraińskich, zgody na lega
dlanych Polaków. Ponadto Polacy, którzy mieli zdecydować
lizację Kościoła greckokatolickiego itp. Z ich zachowania
się na pozostanie na „niemieckich ziemiach wschodnich”,
wynikało, że bynajmniej nie zamierzają brać udziału w zago
mieli otrzymać międzynarodowe gwarancje dla mniejszości
spodarowywaniu Ziem Odzyskanych, ale jak najszybciej je
narodowych.
opuścić i wrócić na dawne miejsca zamieszkania, z których
W dokumencie M SW poświęconym tej instytucji czy
zostali przesiedleni. Taki był ich cel strategiczny i wszyst kie działania przez nich podejmowane były mu podporząd
tamy:
kowane. W ich środowisku główną rolę zaczęli odgrywać Szereg osób działających w „Ziomkostwie Pomor
młodzi nacjonaliści z O U N -U PA, którzy na mocy amnestii
skim” przyjeżdża też w charakterze turystów do nasze
wyszli z więzień. W śród nich dużą aktywność zaczęli prze
go województwa. Podczas pobytu interesują się gospo
jawiać związani z O U N -U PA duchowni ukraińscy Kościoła
darstwami, które poprzednio stanowiły ich własność,
greckokatolickiego. W notatce M SW dotyczącej nastrojów
dokonują tendencyjnych zdjęć, nawiązują kontakty
ludności ukraińskiej z 25 sierpnia 1956 r. czytamy:
i rozmowy z mieszkańcami znającymi język niemiec ki. Uzyskane od nich informacje są wykorzystywane
Promotorem wzrastających nastrojów nacjonali
w „Die Pommersche Zeitung” i stanowią osnowę ten
stycznych są (byli) członkowie i aktyw byłego podzie
dencyjnych artykułów, mających podbudować gło
mia nacjonalistycznego OUN-UPA.
szoną przez Ziomkostwo Pomorskie tezę, że: „Polska
W ostatnim okresie elementy nacjonalistyczne od
może bez Pomorza egzystować, ponieważ sprawia jej
nawiają kontakty i utrzymują ze sobą ściślejszą więź,
ono tylko kłopoty i trudności” i że społeczeństwo pol
wykorzystując zebrania towarzyskie (ostatnio bardzo
skie życzliwie jest ustosunkowane do NRF, a ewentual
liczne), prowadzą rozmowy w duchu nacjonalistycz
ne zbliżenie między tymi krajami hamuje jedynie po
nym, agitują i śpiewają nacjonalistyczne piosenki z re
stawa ludzi sprawujących rządy w Polsce75.
pertuaru UPA. Wojewódzki Urząd w Koszalinie uzyskał dane agen-
75 Cyt. za: P. Madajczyk, dz. cyt., s. 298.
108
turalne, że w marcu br. w mieszkaniu jednego z nacjo-
109
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
nalistów ukraińskich w Koszalinie zorganizowano po
z więzienia na mocy amnestii byłych członków OUN-
tajemnie wieczorek, w którym uczestniczyli Ukraińcy
-UPA jako „żelazną kadrę” dla wrogiej działalności na
z niektórych powiatów województwa koszalińskiego,
cjonalistycznej.
z województwa szczecińskiego i poznańskiego. Na
W województwie rzeszowskim byli działacze OUN-
zebraniu obecnych również było 11 byłych członków
-UPA ostrzegają ujawniających się członków bojówek
UPA, zwolnionych z więzienia na mocy amnestii. Przy
przed możliwością werbowania ich do współpracy
wódcą ideologicznym na wymienionym wieczorku
przez organa bezpieczeństwa76.
był zwolniony z więzienia duchowny Markiw Teodor, były działacz UPA, który obecnie przebywa na tere
D la wyjaśnienia trzeba podać, że ów Teodor Markiw
nie województwa zielonogórskiego. Na wieczorku tym
był proboszczem parafii greckokatolickiej w Wołodziu, de
śpiewano pieśni nacjonalistyczne i omawiano przy
kanacie Dynów. Jak podaje Igor Hałagida, został on aresz
szły skład Ukraińskiego Komitetu Kultury w Koszali
towany 8 czerwca 1948 r. i skazany przez Wojskowy Sąd
nie. Jeden z uczestników tego zebrania, figurant spra
Rejonowy w Rzeszowie na 10 lat więzienia za udzielanie
wy, utrzymuje kontakt korespondencyjny z agentem
posług religijnych podziemiu ukraińskiemu. Sam Wołodź,
wywiadu amerykańskiego w Niemieckiej Republice
wieś, w której był on największym autorytetem, stanowił
Federalnej.
jedną z twierdz O U N -U PA na Pogórzu Przemyskim. Stale
Wojewódzki Urząd w Zielonej Górze uzyskał infor
kwaterował tu ze swą sotnią Mychajło D uda „Hrom enko” ,
mację agenturalną, że na terenie powiatu Skwierzyna
który niezwykle aktywnie walczył ze wszystkim co polskie,
przebywał czasowo bliżej nieustalony ksiądz greckokato
starając się nie dopuścić do utworzenia struktur państwa
licki, były nacjonalista ukraiński, który odwiedził aktyw
polskiego na tych terenach. Ksiądz Teodor mu w tym zada
byłego podziemia nacjonalistycznego. Posiadał on ulot
niu błogosławił, udzielając posług kapłańskich jego sotni.
ki w języku ukraińskim o treści nacjonalistycznej, na
Nie przeszkadzało mu, ze działalność O U N -U PA opierała
wołujące do izolowania się narodowości ukraińskiej od
się na zbrodniczej neopogańskiej ideologii, stanowiącej za
polskiej.
przeczenie nauczania Jezusa Chrystusa. Za aktywne wspie
Elementy nacjonalistyczne w działalności swojej najbardziej liczą na byłych członków nacjonalistycz nych bojówek ukraińskich, traktując zwolnionych
110
ranie walki z państwem polskim spędził on w polskich wię zieniach wiele lat. 76 Cyt. za: I. Hałagida, dz. cyt., s. 215-216.
111
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
Ukraińscy nacjonaliści, usiłując dalej prowadzić swoją
Ponieważ w przytłaczającej większości ludność ob
działalność, starali się wykorzystać do tego wszystkie legal
jęta akcją „W” jest rolniczą, dlatego okres wiosennych
ne możliwości, w tym Ukraińskie Towarzystwo Społeczno
prac nakazuje sprawę uchylenia wspomnianego dekre
-Kulturalne. Przejawem tego była Rezolucja —uchwalona
tu o wywłaszczeniu traktować jak pilną i niecierpiącą
na plenarnym posiedzeniu Wojewódzkiego Zarządu U kra
zwłoki.
ińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego w Szczeci
Żądamy również rehabilitacji osób narodowości
nie dnia 7 kwietnia 1957 r. Było ono skierowane do Wo
ukraińskiej, niewinnie i bezpodstawnie zasądzonych
jewódzkiego Zespołu Poselskiego w Szczecinie. Czytamy
w okresie poprzednim i do chwili obecnej jeszcze wię
w nim:
zionych. Powyższe nasze żądania są żądaniem ludu, wy
My uczestnicy Plenum, zwracamy się z prośbą do
pływają z woli całej ludności ukraińskiej zamieszkałej
naszych posłów Ziemi Szczecińskiej, by na najbliższej
w Polsce, która nas powołała do obrony swoich słusz
Sesji sejmowej wstawili do porządku dziennego obrad
nych interesów społecznych77.
sejmowych sprawę powrotu ludności ukraińskiej na swoje gospodarstwa we wschodnich województwach,
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych stosunki między
z których to w roku 1947 byli wysiedleni na Ziemie Za
Polakami a Ukraińcami układały się na Pomorzu źle. Polacy
chodnie w ramach akcji „W”.
wciąż obawiali się, że Ukraińcy zaczną tworzyć bandy UPA.
Żądamy, by na Sesji uchwalić ustawę anulującą de
Między obiema nacjami dochodziło często do spięć, kłótni
kret z dnia 27 VII 1949 r. w sprawie przejęcia na wła
czy otwartych konfliktów. Polacy byli przeciwni tworzeniu
sność Skarbu Państwa nieruchomości, nie będących
przez Ukraińców i Łemków parafii czy to prawosławnych,
w faktycznym i prawnym posiadaniu właścicieli naro
czy to greckokatolickich. Za przykład może służyć konflikt
dowości ukraińskiej - jako akt hańbiący rzeczywistość
wokół świątyni protestanckiej w Gryficach, którą Ukraińcy
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
zamienili w cerkiew prawosławną w 1954 r. Polacy wielo
Stwierdzamy z całą stanowczością, że utrzymywa
krotnie wybijali w niej szyby i dewastowali wnętrze, wlewali
nie w mocy w/w dekretu jest prawnym sankcjonowa
nieczystości, zakłócali nabożeństwa itp. W Protokole Pro-
niem szowinizmu i nacjonalizmu. Zmierzającego do ekonomicznego wyniszczenia ludności ukraińskiej.
112
11 R. Drozd, I. Halagida, Ukraińcy w Polsce 194 4—1989. W alka o tożsa mość (Dokum enty i m ateriały), Warszawa 1999, s. 104-105.
113
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
kuratury Powiatowej w Gryficach z dnia 19 października
niu kultu religijnego i erygowaniu parafii wśród lud
1956 r. czytamy:
ności prawosławnej. Przestrzegając zasady wolności sumienia i wyznania, należy zdecydowanie zwalczać
1.
W oknach witrażowych zostało wybitych 249
sztuk szyb o różnych rozmiarach i formach, jak rów
organizowane przez nacjonalistyczne ukraińskie agen tury podziemie wyznania greckokatolickiego80.
nież zostały zniszczone w niektórych obramowania Parafie prawosławne nie powstały na Pomorzu wyłącz
ołowiane. 2. Poza tym zostały wybite szyby o dużych roz
nie w wyniku działań władz, ale także w wyniku oddolnej
miarach 32x94; 2 sztuki o rozmiarach 34x85; 3 sztuki
potrzeby. Część ludności, zwłaszcza Łemków, którzy byli
o rozmiarach 40x60; 1 sztuka o rozmiarach 100xl0078.
wyznania prawosławnego, chciała po prostu mieć możli wość zaspokajania swoich potrzeb religijnych. Znaczna
Zdaniem Kazimierza Urbana do kształtowania takich
ich część chciała żyć w spokoju, bo nigdy nie popierała
postaw przyczyniali się księża rzymskokatoliccy, którzy
O U N -U P A i obarczała ją winą za swe przesiedlenie. W su
określali prawosławnych jako „bezbożników ze W schodu ,
mie na Pomorzu Zachodnim , które trafiło do dekanatu
a hierarchię nawet jako „enkawudzistów” . Władze partyj
szczecińskiego diecezji wrocławsko-szczecińskiej, pozosta
ne popierały rozwój Kościoła prawosławnego wśród prze
ło tylko sześć parafii: w Szczecinie, Barlinku, Trzebiato
siedleńców z Akcji „Wisła” . W uchwale z kwietnia 1952 r.
wie, Łobzie, Stargardzie Szczecińskim z filią w Dolicach
Biura Politycznego znalazły się stwierdzenia, że: „popi
i w Gryficach.
na ogół lojalnie ustosunkowują się do państwa i wpły
Oczywiście większość Ukraińców była wyznania grec
wają w tym duchu na ludność”79. Wobec powyższego
kokatolickiego i chciała się m odlić w tym obrządku,
zalecano:
lecz władze nie zgadzały się na jego legalizację. Upatry wały w nim bowiem źródła ukraińskiego nacjonalizmu.
[...] wziąć pod uwagę, że lojalne duchowieństwo
W 1957 r. zgodziły się jedynie na legalizację trzech wspól
prawosławne winno mieć poparcie władz w wykona
not: w Szczecinie, Stargardzie i Trzebiatowie. Oczywiście nie wszyscy Ukraińcy byli nacjonalistami. W śród nich
78 Cyt. za: K. Urban, K ościół prawosław ny w Polsce 1 9 4 5 -1 9 7 0 (rys histo ryczny), Kraków 1996, s. 341. 79 I. Halagida, dz. cyt., s. 92-93.
114
byli też tacy, którzy trzeźwo oceniali sytuację i apelowali 80 Tamże.
115
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY UCZYI.I NA WOJ NĘ
do swoich ziomków o poczucie realności. Świadczy o tym
Zachodnich żyją lepiej od tych, którzy zamieszkują obecnie
chociażby Informacja o przebiegu wojewódzkich i powiato
Ziemie Wschodnie. Zwrócił uwagę na uleganie wpływom
wych konferencji U T SK na krajowy zjazd U T SK w Warsza
radiostacji kapitalistycznych w wytwarzaniu tymczasowości
wie. Czytamy w niej:
na Ziemiach Odzyskanych. Podkreślił konieczność prze ciwstawienia się wszelkim formom podważania stabilizacji
W dniu 7 XI 1959 r. odbyła się konferencja spra
ekonomicznej. Oceniając pozytywne wysiłki partii i rządu
wozdawczo-wyborcza Zarządu Wojewódzkiego UTSK
w kwestii udzielania zapomóg ludności wiejskiej, stwierdził,
w Szczecinie, na której dokonano wyboru delegatów
że wielu ludzi nie umiało docenić wysiłku państwa, a chło
na II krajowy zjazd UTSK w Warszawie. W konferencji
pi nie wywiązują się z obowiązkowych dostaw. Postulował
udział wzięło około osiemdziesiąt osób z całego woje
rozbudzenie inicjatywy wśród ukraińskich chłopów w orga
wództwa. Na konferencji był obecny naczelny redaktor
nizowaniu kółek rolniczych.
„Naszego Słowa” tow. Szczyrba.
Inni dyskutanci: Liborski i Kowal ze Szczecina krytyko
W dyskusji brało udział czternastu delegatów.
wali artykuły prasy polskiej, omawiające działalność UPA,
M. innymi Smolnicki zam. Górzysław pow. Gryfice,
a szczególnie poruszające sprawę Bandery. Obaj mówcy
w swoim wystąpieniu krytykował negatywny stosu
byli zdania, że publikowanie takich artykułów nie tylko
nek władz do powrotu ludności ukraińskiej na swoje
nie przynosi korzyści we wzajemnym współżyciu ludności
dawne miejsca zamieszkania. W demagogiczny sposób
polskiej i ukraińskiej, lecz także rodzi nastroje szowinizmu
wyraził się, że „o ile władze PRL mają zastrzeżenia do
i wrogości.
ludności ukraińskiej, to niech wszystkich Ukraińców zapakują w Łunnik i wyślą na księżyc81.
W dniu 18 października 1959 r. w Górzystowie na zebraniu tamtejszego koła UTSK uczczono jednomi
Na to wystąpienie zareagował przewodniczący ZP U TSK
nutową ciszą śmierć Stefana Bandery. Zebranie to było
w Nowogardzie, Teodor Fedak, potępiając zwolenników
obsługiwane przez Kozaka ze Szczecina i Kamenycza
ponownego przesiedlenia. Stwierdził, że ludzie na Ziemiach
z Warszawy. Obecnie wyjaśnia się, kto był inicjatorem uczczenia śmierci Bandery82.
81
Inform acja o przebiegu wojewódzkich i powiatowych konferencji U T S K na krajowy z ja z d U T S K w W arszawie, 1 9 5 9 grudzień 2 , Warszawa, cyt za:
Roman Drozd, Igor Hałagida, dz. cyt., Warszawa 1999, s. 134.
116
82 I. Hałagida, dz. cyt., s. 134.
117
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
CZĘŚĆ I
Informacja ta potwierdza również, że wśród działaczy
U T SK starał się też we współpracy z władzami tworzyć
U T SK na Pomorzu byli też zapiekli banderowcy, którzy
warunki do nauczania języka ukraińskiego. Aktyw U T SK
traktowali organizację jako przykrywkę do realizacji nakre
mobilizował rodziców do zgłaszania dzieci na naukę, zbierał
ślonych przez nich celów.
podpisy, szukał nauczycieli. Dzięki staraniom U T SK władze
G dy się okazało, że U T S K nie jest w stanie wywal
obniżyły wymaganą liczbę punktów nauczania języka ukra
czyć podstawowego celu dla ukraińskich nacjonalistów,
ińskiego. Do jego uruchomienia wystarczyło tylko siedmio
jakim był powrót wszystkich przesiedlonych w czasie Ak
ro chętnych. N a terenie województwa szczecińskiego uru
cji „Wisła” do miejsc, z których zostali wywiezieni, więk
chomiono dwie szkoły podstawowe z ukraińskim. Były to
szość z nich wystąpiła z organizacji i wróciła, jak pisze
placówki w Czachowie i Trzęsaczu. Powstały w 1956 r., ale
Hałagida, do „swego zamkniętego środowiska” . Liczba
na początku lat sześćdziesiątych zostały zlikwidowane. Wią
kół U T S K w województwie szczecińskim spadła do 18,
zało się to z problemami finansowymi, lokalowymi i bra
a liczba członków z 1105 do 500. W 1963 r. istniały na
kiem kadry nauczycielskiej. Siedmioro dzieci z Czachowa
terenie województwa 23 koła U T SK , do których należa
przeniesiono do Białego Boru w woj. koszalińskim, gdzie ist
ło 488 członków. W następnych latach liczba ta wzrosła
niała szkoła z internatem, a szkołę w Trzęsaczu zamieniono
do poziomu 543, by w końcu dekady spaść do 472. Z a
na szkołę z dodatkową nauką języka ukraińskiego. Istniała
wsze najliczniejszym kołem U T S K na Pomorzu Zachod
ona do 1973 r., kiedy to szkołę w ramach reformy oświaty
nim było koło w Szczecinie. Liczba jego członków wahała
zlikwidowano.
się od 133 do 156. Jego zapleczem byli studenci filolo
Punkty nauczania języka ukraińskiego były też w Star
gii rosyjskiej funkcjonującego w stolicy regionu studium
gardzie Szczecińskim, Choszcznie, Myśliborzu, Trzebiato
nauczycielskiego. W kole działały sekcje: chóralna, stu
wie, Sicku, Starkowie i Grabowie.
dentów, młodzieży, dziecięca, propagandy i sportowo-tu
Działacze ukraińscy mieli pretensje do prymasa Polski,
rystyczna. Wizytówkę oddziału stanowiły słynne „piątki
kard. Stefana Wyszyńskiego, że nie występuje bardziej zde
literackie” .
cydowanie w obronie Kościoła greckokatolickiego. Po Augu
Poza kołem w Szczecinie stosunkowo liczne były również
ście Hlondzie przejął on obowiązki delegata apostolskiego ds.
koła w Bieczynie i Trzebiatowie, Białej Ińskiej i Wierzbnie.
katolików obrządku wschodniego. Robił to jednak dla tego
Wszystkie borykały się z problemami lokalowymi, finan
obrządku wszystko, co mógł. Kościół greckokatolicki formal
sowymi i kadrowymi. Działały społecznie.
118
nie nie istniał. Wspólnoty greckokatolickie stanowiły stacje
119
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
duszpasterskie, działające przy parafiach rzymskokatolickich.
W następnych latach przybyło tylko kilka parafii. Pomo
Były to placówki niesamodzielne, zależne od proboszczów
rze Zachodnie stawało się „ziemią bez Boga”. Ogromnym
rzymskokatolickich. Prymas Wyszyński w pierwszej połowie
problemem w tej części ordynariatu była kwestia dojazdu
lat pięćdziesiątych z uwagi na radykalne zaostrzenie przez
i obsługi kościołów filialnych przez macierzystą parafię. Dla
komunistów kursu wobec Kościoła katolickiego oraz pobyt
zilustrowania można podać, że parafii w Chojnie podlegało
w więzieniu miał związane ręce. W trakcie odwilży paździer
11 pomocniczych kościołów filialnych, a parafii w Masze
nikowej zrobił natomiast to, co mógł. Najprawdopodobniej
wie 13. Kościoły te były rozrzucone na dużym obszarze.
nie miał ochoty otwierać kolejnego frontu do walki z komu
Często na terenie dwóch powiatów.
nistami o Kościół greckokatolicki. Prymas doskonale zdawał
W 1955 r. na dziesięcioleciu ordynariatu ks. Szelążek
sobie sprawę, że Kościół greckokatolicki wspierał O U N -U PA
miał do dyspozycji 310 parafii obsadzonych własnymi dusz
i jest współodpowiedzialny za ludobójstwo na Polakach. Nie
pasterzami. 190 parafii czekało jeszcze na uruchomienie
chciał zapewne, żeby do licznych zarzutów pod jego adresem
i obsadzenie przez proboszczów. Do końca swego urzędo
komuniści dołożyli jeszcze jeden, że kryje pod swymi skrzy
wania ks. Szelążkowi udało się erygować tylko jedną pa
dłami ukraiński nacjonalizm.
rafię - św. Jakuba Apostoła w Szczecinie. Wielką zasługą
W latach pięćdziesiątych stosunki państwa z Kościołem
ks. Szelążka było zarządzenie o opracowaniu dziesięciolecia
na Ziemiach Odzyskanych były identyczne jak na terenie
każdej parafii, z uwzględnieniem szczegółowych danych do
reszty kraju, czyli złe. Czynniki partyjne wzmogły nacisk
tyczących pracy duszpasterskiej i administracyjnej. Dzięki
na struktury kościelne także w ordynariacie gorzowskim.
temu powstało pięć tomów dokumentujących ogromną
Ksiądz Szelążek, stojący na jego czele, pełnił swoje funkcje
pracę wykonaną przez Kościół na terenie całego Ordyna
z heroizmem, ale niewiele mógł zrobić. Księża starali się nie
riatu. Ksiądz Szelążek zwizytował teren całego Ordynariatu
poruszać na ambonie żadnych tematów, które wywołałyby
i udzielił bierzmowania ogromnej liczbie wiernych. Powołał
konflikt z władzami. Te bowiem mogły w każdej chwili
Wzajemną Pomoc Kapłańską - rodzaj ubezpieczenia we
wydalić, czy nawet aresztować niepokornego duchownego
wnętrznego dla księży. W owym czasie władze odmawiały
i zamknąć parafię. Powołanie każdej nowej parafii wymagało
im bowiem ubezpieczenia w ZUS-ie. Ksiądz Szelążek zapo
zgody władz.
czątkował funkcjonowanie Dom u Księży Emerytów w Ro
N a początku lat pięćdziesiątych na terenie dzisiejszej
kitnie. Starał się uregulować status księży wikariuszy. Powo
diecezji szczecińskiej istniało 8 dekanatów i 51 parafii.
łał radę Liturgiczną i Diecezjalne Komisje Sztuki Kościelnej
120
121
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY U CZ Yl . l NA WOJ NĘ
i Muzyki i Śpiewu Kościelnego. Powołał do życia studium
Wygłosił on przemówienie, które zdaniem Łukasza Po-
katechetyczne dla sióstr zakonnych w Słupsku i Szczecin-
lniaka było:
ku, a także Diecezjalny Instytut Katechetyczny w Rokitnie. Przywiązywał dużą wagę do rozwoju seminarium duchow
[...] jednym z najważniejszych wydarzeń z punktu
nego, które już na początku jego posługi zaczęło wydawać
widzenia całej antyniemieckiej i nacjonalistycznej pro
pierwszych kapłanów.
pagandy lat 1956-1970. Słowa wypowiedziane przez
Po odwilży październikowej ks. Szelążek przekazał rządy
Chruszczowa stały się jednym z kanonów propagando
w Ordynariacie Gorzowskim bpowi Teodorowi Benscho-
wych, do których najchętniej wracano w całym okresie
wi. Sam został proboszczem parafii św. Rodziny w Szczeci
PRL83.
nie. Biskup Bensch miał objąć swoje rządy w ordynariacie gorzowskim w 1954 r., ale komuniści się na to nie zgo dzili. Posługiwał bardzo krótko. Zdążył erygować 45 pa
Chruszczów dobitnie zamanifestował w nim polską przy należność Szczecina i nienaruszalność granicy zachodniej:
rafii w całym ordynariacie, w tym 19 na terenie dzisiejszej diecezji szczecińsko-kamieńskiej. W czasie wygłaszania
Czasy się obecnie zmieniły. Po raz pierwszy na
kazania 25 grudnia 1957 r. w kościele Królowej Korony
przestrzeni swej całej historii Polska ma na swej za
Polskiej w Szczecinie upadł. D ostał zawału serca. Zmarł
chodniej granicy sąsiada miłującego pokój. Już dziesięć
7 stycznia 1958 r. Jego następcą został ks. dr Wilhelm
lat istnieje i umacnia się pierwsze niemieckie państwo
Pluta. Pius XII mianował go biskupem dla ordynariatu
robotników i chłopów - Niemiecka Republika Demo
gorzowskiego w lipcu 1958 r. Biskup ten wniósł ogromny
kratyczna [...] uznanie przez NRD granicy na Odrze
wkład w rozwój ordynariatu i przygotował go do podziału
i Nysie, wyrzeczenie się jakichkolwiek roszczeń teryto
na trzy samodzielne diecezje, oficjalnie erygowane przez
rialnych, stanowcze potępienie propagandy odwetowej
Stolicę Apostolską.
[...] to ważne czynniki zapewniające pokój i nienaru
Władze polskie, dążąc do przekonania ludności za
szalność granicy PRL84.
mieszkującej Pomorze Zachodnie, że może spać spokojnie i nie bać się Niemców, zorganizowały obchody piętnasto lecia PRL. Głównym punktem była wizyta w Szczecinie ówczesnego radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa.
122
83 Cyt. za: Ł. Polniak, Patriotyzm wojskowy w PR L w latach 1 9 5 6 —1970, Warszawa 2011, s. 87. 84 Tamże.
123
UKRAIŃCY U C Z Y L I NA WOJ NĘ
CZĘŚĆ I
W „kwestii niemieckiej” Chruszczów oświadczył twardo:
będą bronione przez nas, jak i wszystkich ramię przy ramieniu z narodem polskim86.
[...] ciągle jeszcze są ludzie, którzy nie chcą się li czyć z lekcjami przeszłości.. Są organizacje, gazety, roz
Choć większość mieszkańców Pomorza Zachodniego,
głośnie, których cała działalność zmierza do wzmaga
zwłaszcza tych z Kresów, nie darzyła nigdy miłością Związku
nia idei odwetu. Są mężowie stanu w Bonn i nie tylko
Radzieckiego, to w rozmowach z jego najstarszymi mieszkań
w Bonn, którzy patronują tej odwetowej propagandzie
cami można usłyszeć stwierdzenie, że dopiero po wysłuchaniu
i inspirują ją, oświadczają, że nie uznają polskiej grani
przemówienia Chruszczowa zaczęli rozpakowywać przywiezio
cy zachodniej, a nawet otwarcie żądają jej rewizji. Pa
ne ze sobą walizki. Uwierzyli, że Niemcy już tu nie wrócą...
nowie ci zupełnie stracili poczucie rzeczywistości [...]
O d 1959 r. zaszły zmiany w watykańskim roczniku „An-
Niechaj jednak wiedzą, że Wrocław, Gdańsk lub Szcze
nuario Pontificio” . Po raz pierwszy podał on adresy kurii
cin to miasta polskie i na zawsze polskimi pozostaną85.
diecezjalnych we Wrocławiu, w Olsztynie, Opolu i Gorzo wie. Wcześniej rocznik nie łączył żadnych terytoriów ko
Mówiąc o radzieckich gwarancjach wobec Polski, Chruszczów, odwołując się do historii, powiedział:
ścielnych na Ziemiach Zachodnich z Polską. Władze niemieckie starały się oczywiście uspokajać członków ziomkostw. N a zjeździe ziomkostwa w Dussel
Czego zaś uczy dziś ta stara karta historii? Grun
dorfie kanclerz N R F 10 lipca 1960 r. Konrad Adenauer
wald na zawsze pozostanie w pamięci narodów jako
obiecał wypędzonym, że wrócą na ziemie ojczyste, jeżeli
przykład mężnego oporu wobec obcych najeźdźców,
N R F stanie się silnym i wiernym sojusznikiem Paktu Pół
lecz również jako przykład tego, że drogą do zwycię
nocnoatlantyckiego.
stwa nad najeźdźcami jest jedność narodów, którym
W latach sześćdziesiątych nastąpiły zmiany w rol
zagrażają oni [...] Dzisiejsza Polska nie jest już taka,
nictwie regionu. Chłopi dzielili swoje gospodarstw a na
jaką była przed 20 laty. Ma ona dziś takich sojuszni
mniejsze, część z nich je sprzedawała. W efekcie wzrosła
ków, jak Związek Radziecki i wszystkie kraje obozu so
liczba gospodarstw małych, które wyłoniły się z grupy
cjalistycznego. Będą oni bronili granic Polski Ludowej
obszarowej
jak swych granic [... ] słupy graniczne na Odrze i Nysie
wych. Jednocześnie wzrosła liczba gospodarstw powyżej
85Tamże.
gospodarstw
siedm io-,
86 Tamże, s. 87-88.
124
125
dziesięciohektaro-
część 1
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJ NĘ
15 hektarów. Pojawiło się też zjawisko dwuzawodowców,
ścią, ale na terenie ordynariatu gorzowskiego bp Pluta sta
czyli chłopów, którzy szukali dodatkowego zarobku w fir
rał się rozwijać organizację kościelną, by była gotowa do
mach państwowych, obsługujących rolnictwo. Niektórzy
natychmiastowego podjęcia obowiązków po wyłonieniu
najmowali się też do prac sezonowych, np. w pobliskich
diecezji. Dopingował go do tego prymas Polski Stefan Wy
PGR-ach. M im o trudności i niskiej opłacalności ich pro
szyński, który w Stolicy Apostolskiej stale działał na rzecz
dukcja bydła i trzody chlewnej w latach sześćdziesiątych
umocnienia obecności polskiego Kościoła na Ziemiach
wzrosła dwukrotnie. W strukturze zasiewów zaczęła prze
Odzyskanych. Jego poczynania sabotował niestety sekretarz
ważać pszenica. Systematycznie zwiększało się zużycie na
stanu, kard. Domenico Tardini. Po jego śmierci kard. Wy
wozów sztucznych.
szyński zanotował:
W 1959 r. utworzono Fundusz Rozwoju Rolnictwa. Władze w woj. szczecińskim silnie propagowały zakłada
Rano przyszła wiadomość, że umarł w Rzymie
nie kółek rolniczych, do których miejscowi chłopi, mający
kard. Tardini, sekretarz stanu Jego Świątobliwości.
za sobą doświadczenie ze spółdzielniami, nie chcieli wstę
Bóg już jest w nim. Był człowiekiem trudnym. Niejed
pować. W 1962 r. działały one co prawda w 70 proc. so
no cierpienie mi zadał. Zaważył ciężko nad wieloma
łectw, ale należało do nich tylko 30 proc. rolników. O d
decyzjami, które z woli Piusa XII mogłyby zapaść na
setek ten do 1968 r. zwiększył się do 54 proc.! Pozostali
korzyść Polski. Nie rozumiał sytuacji Polski. Był zbyt
rolnicy co najwyżej korzystali z usług świadczonych przez
nio owładnięty koncepcją „dwóch obozów”. Nie liczył
kółka.
się z tym, że Kościół jest nie tylko siłą polityczną, ale
Państwowe Gospodarstwa Rolne na Pomorzu Zachod
przede wszystkim - religijną. Że nawet w sytuacji trud
nim aż do końca epoki Gomułki się nie podniosły. Tylko
nej politycznie Kościół żłobi własną drogę, jak w Pol
niektóre z nich osiągały systematycznie zakładane zyski.
sce. Polska psuła mu prostą koncepcję podziału świa
Rzeczywisty koszt pozyskania 1 kwintala zboża był w nich
ta na dwa obozy. Był przekonany, że Episkopat Polski
zazwyczaj dwa, trzy razy większy od planowanego. Kradzie
współpracuje „z komuną”. Nie widział tego, że Episko
że i marnotrawstwo były na porządku dziennym. Zatrud
pat broni chrześcijaństwa w Polsce, jak ongiś bronił go
nienie na 100 hektarów wynosiło średnio aż 12,5 proc.!
Sobieski pod Wiedniem. Toczyłem z nim ostre dysku
Stosunki między państwem a Kościołem w latach sześć
sje w 1951 r„ łagodził je bp Klepacz. Po nominacji na
dziesiątych nadal nacechowane były nieufnością i wrogo
kardynała w 1958 r. D. Tardini już nie podejmował dys
126
127
CZĘŚĆ I
UKRAIŃCY I.ICZYI.I NA WOJ NĘ
kusji, był uprzejmy, grzeczny; ale moje osiągnięcia u Pa
papieżu. Stawiam też sprawę nowej delimitacji diecezji
pieża odrabiał. Czekał, aż wyjadę z Rzymu. Przyrzekł mi,
wrocławskiej, opolskiej, gorzowskiej i ewentualny po
że otrzymam biskupów rezydencjalnych dla Olsztyna
dział ostatniej. Wskazuję na najpilniejsze punkty. Zo
i Gdańska; obietnica była taktyczna. Nosiłem w swoim
stawiam prośbę o nominację biskupów - gdańskiego
sercu wiele żalu do kard. Tardini. Dziś Bóg sam będzie
i olsztyńskiego - w odrębnych podaniach88.
mu światłem. Trzeba wybaczyć i zapomnieć87. Komuniści nie doceniali oczywiście działań Prymasa i stałe, O tym, jak kard. Wyszyński zabiegał o interesy Kościoła
używając kolokwialnego porównania, wkładali mu kij w szpry
na Ziemiach Zachodnich, świadczą jego zapiski z pierwszej
chy, utrudniając działalność. Jeżeli dla kardynała Tardiniego
audiencji u Ojca Świętego Jana XXIII. Pisze:
prymas Wyszyński był jednym z tych członków episkopatu, którzy współpracowali z komunistami, to dla komunistów był
Referuję dalej sytuację Kościoła na Ziemiach Za
on „współpracownikiem niemieckich rewizjonistów”.
chodnich. Przyjeżdżam do Rzymu trzeci raz. Dotych
Za przykład „kija w szprychy” może posłużyć decyzja
czas wiele nie uzyskałem. Mam nadzieję, że tym ra
władz, uznająca budynki kościelne na Ziemiach Zachodnich
zem więcej otrzymam dla diecezji Ziem Zachodnich.
za własność państwa. Ustawa w tej sprawie została przyjęta
Jestem ordynariuszem sześciu diecezji. Na Ziemiach
w 1961 r. Zobowiązała ona użytkowników kościołów i ple
Zachodnich pracują moi wikariusze generalni, bisku
banii do uiszczania opłat. Oprócz tego władze stosowały też
pi konsekrowani. Mają oni za biskupów pomocniczych
inne szykany wobec parafii. O d zamykania punktów kate
sufraganów gnieźnieńskich, których nigdy nie widzę
chetycznych, zakazów odbywania pielgrzymek, procesji po
w Gnieźnie. Jest to sytuacja bardzo sztuczna i musi ra
odmowę przydziału węgla na ogrzanie kościoła.
zić. Ojciec Święty pyta o stan organizacji tych diecezji.
Wielką wrzawę wywołało też Orędzie biskupów polskich
Oświadczam: wszystko jest całkowicie zorganizowane.
do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie paster
Diecezje są w pełni życia, ale bez biskupów rezyden
skim. Komuniści zinterpretowali je następująco: „szkodliwe
cjalnych. Najpilniejsza sprawa to nominacja biskupa
dla polskiej racji stanu i mogące narazić na szwank interesy
rezydencjalnego w Olsztynie i w Gdańsku po ustąpie
państwa polskiego”89.
niu biskupa Spletta. Relacja ta czyni silne wrażenie na 87 Cyt. za: P. Raina, dz. cyt., t. 3, s. 68-69.
128
88 Tamże, s. 110—111. 89 Tamże, s. 33.
129
CZl jŚĆ I
UKRAIŃCY LICZYLI NA WOJNIj
Obchody Millenium także spowodowały zaostrzenie na
Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją stanowi za
gonki na Kościół na Ziemiach Zachodnich. M imo tego sy
chodnią granice państwową Polskiej Rzeczypospolitej
tuacja Kościoła powoli się na nich stabilizowała. W 1967 r.
Ludowej.
biskup Wilhelm Pluta został adm inistratorem apostol
2. Potwierdzają one nienaruszalność ich istnieją
skim ad nutum Sanctae Sedis. Jednostka kościelna, która
cych granic teraz i w przyszłości i zobowiązują się wza
m iała mu podlegać, m iała być traktowana samodzielnie
jemnie do bezwzględnego poszanowania ich integral
bez względu na granice diecezji i m iała zależeć od Stolicy
ności terytorialnej.
Apostolskiej.
3. Oświadczają one, że nie mają żadnych roszczeń
Kardynał Wyszyński przedłożył Pawłowi VI w 1969 r. memorandum w sprawie podziału Administracji Apostol
terytorialnych wobec siebie i nie będą takich roszczeń wysuwać także w przyszłości90.
skiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Prałatury Pilskiej na trzy diecezje. Dopiero jednak po podpisaniu 7 grudnia 1970 r.
Utworzenie trzech nowych diecezji odwlekło się jed
w Warszawie układu między Polską Rzeczpospolitą Ludo
nak o dwa lata, bo w Niemczech Zachodnich były kłopo
wą a Republiką Federalną Niemiec (od momentu zawarcia
ty z ratyfikacją układu. Rząd Brandta-Scheela oskarżano
układu zgodnie z żądaniem Bonn w Polsce zamiast nazwy
o „zdradę interesów niemieckich” , „wyprzedaż niemiec
N R F zaczęto używać skrótu RFN ) o podstawach norma
kiego terytorium” , „dawanie sadu w zamian za jabłka” itp.
lizacji ich wzajemnych stosunków stworzyło warunki do
W całej kampanii główną rolę odgrywali działacze Związ
realizacji projektu kardynała. W art. I tego dokumentu zna
ku Wypędzonych. Prym wśród nich wiódł Herbert Czaja,
lazło się bowiem stwierdzenie:
w latach 1970-1974 prezes Związku Wypędzonych i poseł C D U . Wtórował mu Herbert Hupka, wiceprzewodniczący
1.
Polska Rzeczpospolita Ludowa i Republika Fede
Związku Wypędzonych. N a znak protestu przeciw traktato
ralna Niemiec zgodnie stwierdzają, że istniejąca linia
wi z PRL opuścił ławy poselskie SPD i przeszedł do C D U .
graniczna, której przebieg został ustalony w rozdziale
Tu dalej głosił, że postanowienia poczdamskie i wyznaczona
IX uchwał Konferencji Poczdamskiej z dnia 2 sierp
wówczas granica na Odrze i Nysie są tymczasowe, a wypę
nia 1945 roku, od Morza Bałtyckiego bezpośrednio
dzeni Niemcy będą mogli wrócić w rodzinne strony. W la
na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do
tach siedemdziesiątych od krytyki traktatu z Polską zaczęła
miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka oraz wzdłuż Nysy
130
90 Cyt. za: E. Męclewski, dz. cyt., Warszawa 1974, s. 529.
131
czę
Sc i
się kariera Eriki Steinbach, dzisiejszej liderki Związku Wy
4
pędzonych. Ostatecznie jednak w 1972 r. niemiecki parlament raty
Trudna stabilizacja
fikował traktat. To samo uczynił polski sejm, a papież Paweł VI powołał do życia trzy nowe diecezje, w tym szczecińsko -kamieńską ze stolicą w Szczecinie, do której trafiło Pomo rze Zachodnie. Zamieszkiwało w niej 922 tys. osób. Kate drą została świątynia pw. św. Jakuba Apostoła, a konkatedrą ustanowiono kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim.
Utworzenie diecezji szczecińsko-kamieńskiej sprawiło, że
Podpisanie traktatu z Niemcami Zachodnimi i erygo
Kościół Rzym skokatolicki mógł się rozwijać. W zajemne
wanie nowych diecezji zamknęło pewien etap stabilizacji na
stosunki na pewno nie były idyllą, kom uniści nie rezy
Ziemiach Odzyskanych, a zwłaszcza na Pomorzu Zachod
gnowali ze strategicznego celu, jakim była budowa społe
nim. Jego mieszkańcy poczuli się pewniej, tym bardziej że
czeństwa ateistycznego, ale doceniali znaczenie Kościoła
zbiegło się to z odejściem ekipy Władysława Gomułki i doj
w budowaniu zgody narodowej. Oficjalnie nie odrzucili
ściem do władzy ambitnego Edwarda Gierka.
tezy, że religia to opium dla ludu, ale jednocześnie rozu mieli, że w ojujący ateizm nie dawał nowej władzy szans na zdobycie zaufania społecznego — przyznał to nawet Edward Gierek. Władze chciały mieć pod kontrolą diecezję szczecińsko-kamieniecką, ale równocześnie były skłonne realizować te postulaty, które w ich ocenie służyły polskiej racji stanu, a które zgłaszał jej ordynariusz. Był on przyjmowany przez władze z rewerencją, kawą i koniakiem. N a pierwszym spo tkaniu powiedziano mu, że władze z życzliwością przyjęły ustanowienie diecezji91. Rząd przeznaczył na rezydencję 91 K. Kozłowski, dz. cyt., Szczecin 2007, s. 619.
133
CZĘŚĆ I
T R U D N A STABILIZACJA
biskupa budynek przy ulicy Piotra Skargi 30 przekaza
W 1972 r. tuż przed formalnym powołaniem diecezji
ny nieodpłatnie z zasobów państwowych. Dużej pomocy
Kościół katolicki na Pomorzu Zachodnim dysponował 502
finansowej rząd udzielił na odbudowę zniszczonego przez
świątyniami działającymi w 121 parafiach. W stosunku do
wojnę kościoła św. Jakuba, który został katedrą diecezjal
liczby wiernych liczba parafii była daleko niewystarczająca.
ną. N a podstawie ustawy z 23 czerwca 1971 r. władze
Biskup Jerzy Stroba od samego początku starał się zwiększyć
przekazały diecezji nieodpłatnie 322 kościoły i kaplice
liczbę parafii. Już podczas swego ingresu do katedry stwier
oraz 107 budynków mieszkalnych. Powierzchnia placów
dził:
związanych z tymi obiektami wynosiła 203,17 ha. Ponad to Kościołowi przekazano 51,15 hektara ziemi ornej (go
W czasie rozmowy, jaką przeprowadziłem wczoraj
spodarstwa proboszczów). Dodatkowo na mocy ustawy
z przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej,
państwo przekazało diecezji 69 nieczynnych kościołów,
otrzymałem zapewnienie, że władze wojewódzkie uła
które w ich opinii nadawały się do odbudowy, 14 domów
twią nam znalezienie możliwości lokalowych i zorga
mieszkalnych w podobnym stanie i 12 placów budowla
nizowanie centrum życia diecezjalnego w postaci kurii
nych, w tym m.in. katedrę św. Jakuba, kościół św. M ak
biskupiej, domu biskupiego i seminarium duchowne
symiliana Marii Kolbego na Pomorzanach, pomieszczenie
go. Jesteśmy, moi drodzy, diecezją, która w stosunku do
kurii biskupiej przy ul. Królowej Korony Polskiej, zajm o
ilości wiernych posiada najmniejszą ilość parafii w Pol
wane wcześniej przez przedszkole miejskie, plac pod bu
sce, dlatego będziemy starać się o to, szukać rozwią
dowę kościoła na Pogodnie i plac pod budowę plebanii na
zań wespół z naszymi władzami wojewódzkimi, byśmy
Niebuszowej92.
mogli tworzyć nowe parafie, by ludziom pracy było
W swoich wspomnieniach Henryk Kołodziejek, który
łatwiej w niedzielę dojść do Pana Boga, by kapłanowi
pełnił wówczas funkcję kierownika wydziału ds. wyznań
było łatwiej usłużyć i spełnić ich życzenia i nawiązać
w Urzędzie Wojewódzkim, zauważa: „Nowa ekipa rządząca,
kontakt z Panem Bogiem94.
wyciągając dłoń do hierarchii kościelnej, pragnęła uzyskać jej aprobatę i poparcie”93.
W swoim wystąpieniu kończącym ingres biskupa Stroby prymas Wyszyński powiedział:
92 Tamże, s. 620. 93 H. Kołodziejek, Kościoły i zw iązki wyznaniowe., [w:] D zieje Szczecina, t. IV: 1945-1980, red. T. Białecki, Z. Silski, Szczecin 1998, s. 4 7 0 - 4 7 1 .
134
94 Cyt. za: K. Kozłowski, dz. cyt., s. 625-
135
T R U D N A STABILIZACJA
CZĘŚĆ I
Są takie sprawy, które trzeba załatwić bardzo dys
cji na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Wielu Niemców
kretnie, ażeby nie budzić czujności nieprzyjaciół spra
zagroziło, że wystąpi z Kościoła. N a opór kurii trafiła na
wy. I dlatego też i tę sprawę musieliśmy omówić i sta
wet sugestia, by diecezja zachodniopomorska nazywała się
wiać dyskretnie tak, ażeby nie wywołać demobilizacji
„szczecińsko-kamieńska”. Watykan opowiadał się za „diece
i sprzeciwów tych najróżniejszych kół politycznych za
zją szczecińską” . Natomiast episkopat i rząd PRL stały na
granicą, które były przeciwne stabilizacji Polski na Zie
stanowisku, by nową diecezję nazwać „szczecińsko-kamień-
miach Odzyskanych. I do ostatniej chwili było rzeczą
ską” , co wskazywałoby na ciągłość historyczną Kościoła na
konieczną zachować tę dyskrecję, albowiem potężna
tych terenach96.
prasa wroga Polsce ilekroć wyczuwała, że Episkopat
W 1974 r. polski Kościół miał jubileusz 850-lecia diecezji
Polski podejmuje nowy etap starań, rozpoczynała wiel
pomorskiej, która powstała za czasów Bolesława Krzywouste
kie naciski na opinię narodów, na Stolicę Świętą. I to
go i biskupa bamberskiego Ottona, a jedna z jej stolic znajdo
była jedna z przyczyn, dla których trzeba było wiele
wała się w Kamieniu. Niemcy natomiast o udziale księcia Bo
z tych spraw będących w toku, prowadzić z dojrzało
lesława Krzywoustego w całym tym przedsięwzięciu w ogóle
ścią polityczną prawdziwych mężów stanu, którzy gdy
nie wspominali, kładąc nacisk na misję bpa Ottona.
chcą sprawę doprowadzić do końca, unikają zwłasz
Biskupowi Strobie udało się erygować 50 nowych
cza rozgłosów propagandy, hałasu, krzyku, bo zawsze
parafii. Jego dzieło kontynuował bp Kazimierz M ajdań
taka akcja propagandowa wywołuje reakcję. I to czę
ski. Przez swoją posługę przyczynił się on do tego, że już
sto szkodliwą dla sprawy, którą chce się szczęśliwie do
w wolnej Polsce papież Jan Paweł II bullą Totus Tuus Polo-
końca doprowadzić95.
niae populus podniósł diecezję szczecińską do rangi archi diecezji i metropolii.
Z badań Kazimierza Kozłowskiego wynika, że diecezja
W latach siedemdziesiątych na Pomorzu Zachodnim
szczecińsko-kamieńska rodziła się w bólach, w atmosferze
dużą rolę zaczęła odgrywać kwestia prywatnego rolnictwa
konfliktu kurii rzymskiej z polskimi władzami kościelnymi.
(w związku z pozytywnymi zmianami zainicjowanymi
Niemcy bowiem mimo dyskretnych działań prymasa wy
przez Edwarda Gierka). Pomorscy rolnicy bardzo entu
syłali do Watykanu protesty zarówno od osób prywatnych,
zjastycznie przyjęli zniesienie od dnia 1 stycznia 1972 r.
jak i organizacji, niezadowolonych z perspektywy stabiliza
dostaw obowiązkowych, złagodzenie progresji podatków 96 Tamże, s. 617.
95 Tamże.
136
137
CZĘŚĆ 1
T R U D N A STABILIZACJA
i obniżenie ich w stosunku do gospodarstw towarowych,
było powstanie wielkich latyfundiów prywatnych i wykup
a zwłaszcza objęcie rolników i ich rodzin państwową
ziemi przez obcokrajowców.
służbą zdrowia oraz systemem ubezpieczeń emerytalno
W 1985 r., gdy Pomorze Zachodnie coraz mocniej od
-rentowych. Rolnicy prywatni otrzymali szeroki dostęp
czuwało skutki stanu wojennego, nagle znów dał o sobie znać
do kredytów inwestycyjnych. PGR-y w regionie znala
konflikt między Polską a N R D . Rozgrywał się on w Zatoce
zły się w jeszcze bardziej uprzywilejowanym położeniu.
Pomorskiej w latach 1985-1989. Pokazał on całemu światu,
Otrzymały duże kredyty inwestycyjne i rozpoczęły budo
że społeczeństwo zachodniopomorskie jest skonsolidowane
wę wielkich ferm hodowlanych, czemu towarzyszył wzrost
i w sprawach kluczowych dla polskiej racji stanu mówi jed
produkcji opartej na imporcie pasz. W sumie w woje
nym głosem. Był to swoisty sprawdzian, potwierdzający, że
wództwie szczecińskim działało 318 PGR-ów, w tym
mimo trudności, zawirowań politycznych, sporów i różnic
40 wieloobiektowych.
ideologicznych na Pomorzu Zachodnim powstało społeczeń
W 1973 r. załamała się równowaga rynkowa. Podniesio
stwo, które traktuje je jako swoją ojczyznę i będzie walczyć
no ceny środków produkcji przy niewspółmiernie mniej
0 jego interesy. Można nawet postawić tezę, że to konsolida
szym podniesieniu cen skupu. Rynek żywnościowy też się
cja lokalnego społeczeństwa i elit sprawiły, że Polska wygrała
załamał. Wprowadzono kartki na cukier. Opłacalność pro
konflikt z N R D . W sprawę był zaangażowany I sekretarz KW
dukcji rolniczej znacząco spadła. M im o trudności PGR-y
PZPR, ordynariusz diecezji, bp Kazimierz Majdański, a także
w woj. szczecińskim umacniały się organizacyjnie, kadrowo
w 1988 r. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Dla tutejsze
i ekonomicznie. Zaczęły przejmować od chłopów ziemię,
go społeczeństwa konflikt miał wielorakie znaczenie. Wśród
którą ci zdawali w zamian za emerytury. Doprowadziło to
licznych podtekstów najważniejszy był ten, że był to konflikt
do tego, że w 1980 r. ilość ziemi pozostającej w ich dys
z Niemcami nie tylko o prestiż, lecz także o kawałek teryto
pozycji zwiększyła się dwukrotnie! Tendencja ta nasiliła się
rium. Działania N R D godziły też w żywotne interesy Polski
także w latach dziewięćdziesiątych. W schyłkowym okre
1 Pomorza Zachodniego. Zagrażały gospodarce morskiej, Ze
sie PRL-u w 1988 r. do PGR-ów należało 80 proc. ziemi.
społowi Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Uderzały
Gospodarstwa indywidualne były w odwrocie. Trend ten
również w interesy wielu zakładów pracy, eksportujących
zmienił się dopiero po upadku PRL, kiedy sektor państwo
swoje produkty poprzez szczecińskie porty.
wy w rolnictwie został zlikwidowany, powodując znane po
Nie wdając się w szczegółową analizę sprawy, trze
wszechnie skutki ekonomiczne i społeczne. Jednym z nich
ba stwierdzić, że sytuacja ta była następstwem błędu lub
138
139
CZĘŚĆ I
T R U D N A STABI LI ZACJA
niedopatrzenia strony polskiej przy wytyczaniu granicy
opuszczenia przez nie wód terytorialnych N R D . Działania
polsko-niemieckiej na terenie Zatoki Pomorskiej. Polacy
takie nie tylko utrudniały działalność zespołu portów, lecz
padli też ofiarą oszustwa ze strony negocjatorów z N R D .
także podkopywały autorytet Polski. Stwarzały wrażenie, że
Zaufali zbytnio zapewnieniom przywódców N R D , którzy
ta bezprawnie eksploatuje terytorium, organizując na nim
w kontaktach z Polską co rusz używali słów „przyjaźń i in
redę (miejsce oczekiwania statków na wejście do portu i za
ternacjonalizm” . Finał był taki, że od dnia 1 stycznia 1985 r.
cumowanie na nabrzeżu).
N R D uznała się za właściciela większości najbardziej warto
Władze polskie na szczeblu lokalnym, jak pisze Tomasz
ściowych, głębokowodnych torów i kotwicowisk Zespołu
Ślepowroński, zdały egzamin i zaczęły mobilizować grupę
Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. W związku z tym
nacisku na Warszawę, nie łamiąc przy tym zakazu nagła
pojawiła się możliwość odcięcia polskich portów Pomorza
śniania sprawy w mediach. Z opracowania Ślepowrońskie-
Zachodniego od otwartego morza, gdyż żegluga statków po
go można wnosić, że I sekretarz KW PZPR w Szczecinie,
innych wodach Zatoki Pomorskiej z powodu małych głębo
Stanisław Miśkiewicz, odegrał w konflikcie bardzo pozy
kości była praktycznie niemożliwa.
tywną rolę. Najlepszą ocenę wydał mu sekretarz KC, Józef
Polska rozpoczęła negocjacje z N R D , utajnione przed
Czyrek, stwierdzając:
opinią publiczną, a N R D zaczęła wywierać presję na wszyst kich korzystających ze spornego terytorium bez zgody jej
Komitet szczeciński nie należał do zwolenników
władz. W sumie na tym akwenie doszło do około 180 incy
porozumienia i dialogu, reprezentował orientację twar
dentów zagrażających bezpośrednio bezpieczeństwu żeglu
dą. Zaostrzał stanowisko w rywalizacji w postawach
gi. Początkowo okręty marynarki wojennej N R D działały
patriotycznych z tamtejszą opozycją i Kościołem, a na
po piracku. Bez flag i z zamalowanymi numerami podpły
krajowym forum partyjnym atakował władze z pozycji
wały do polskich jednostek i burtami próbowały spychać ją
hurrapatriotycznych i skrajnie antyniemieckich1'7.
z toru wodnego. W 1986 r. jednostki enerdowskie zaczęły taranować polskie jachty sportowe. Podobne akcje podej mowały wobec statków handlowych zmierzających do Świ
Władze sięgnęły po argumenty naukowe. N a ich po lecenie prof. Bogdan Dopierała, kierownik Szczecińskiej97
noujścia bądź Szczecina. Okręty enerdowskie nie atakowały oczywiście tylko polskich statków, ale okręty pod innymi banderami również. Podpływały do nich i domagały się
140
97 T. Ślepowroński, N R D kontra PRL. Stosunek mieszkańców Pom orza Z achodniego do konfliktu w Z atoce Pom orskiej (1 9 8 5 - 1 9 8 9 ), s. 97, http:// www.polskal918-89.pl/pdf/nrcJ-kontra-prk6167.pdf, dostęp: 28.02.2018 r.
141
CZĘŚĆ 1
T R U D N A STABI LI ZACJA
Pracowni Historii Pomorza Instytutu Historii PAN, znany
galizowania swojej działalności. N ie wiadomo jednak, jak
ekspert od problemów niemieckich, pruskich i pomorskich,
liczne ono było. Oficjalnie jako Niem iec ujawnił się tylko
przygotował specjalny memoriał. W sprawę zaangażowało się
leśnik Edward Vogelsang z Gryfina. Wystąpił z inicjaty
wiele środowisk, w tym Stowarzyszenie „Pax” , a konkretnie
wą założenia niemieckojęzycznego czasopisma „Unsere
Rada Morska tej organizacji, która zwoływała sejmiki mor
M uttersdprache” (Nasz język ojczysty). W tej sprawie
skie. Także Klub Inteligencji Katolickiej nie pozostał obo
wysłał pismo do Głównego Urzędu Kontroli Publikacji
jętny. Aktywną działalność na forum Sejmu prowadził poseł
i W idowisk w Warszawie, ale oczywiście dostał odmowę,
Jerzy Goliński, przewodniczący szczecińskiego oddziału Pax.
bo przecież to nie ten urząd podejmował w takich spra
Wspomagali go Edmund Męclewski i Ryszard Bender. Kon
wach decyzję. Vogelsang zaczął wysyłać listy do różnych
flikt znalazł odbicie w kazaniach ordynariusza diecezji szcze-
instytucji i osobistości. Złożył skargę do Naczelnego Sądu
cińsko-kamieńskiej, biskupa Kazimierza Majdańskiego.
Administracyjnego, który nieoczekiwanie uchylił decy
Także pisma tzw. drugiego obiegu, wychodzące w Szcze
zję GUKPiW , stwierdzając, że jego odpowiedź udzielona
cinie poza cenzurą, poświęciły dużo miejsca sporowi mor
leśnikowi z Gryfina zawierała uchybienia proceduralne.
skiemu z N R D .
Vogelsang kontaktował się z działaczami niemieckimi
25 sierpnia 1988 r. Międzyzakładowy Komitet Straj
ze Śląska, którzy w Raciborzu usiłowali zwołać pierwszy
kowy w Szczecinie skierował pismo do Wojciecha Jaruzel
kulturalny kongres niemieckiej grupy narodowościowej.
skiego. Zostało ono zredagowane w porcie szczecińskim
Służba Bezpieczeństwa zaproponowała mu wyjazd do N ie
w obecności strajkujących robotników. W piśmie tym wy
miec. Początkowo nie chciał skorzystać z tej propozycji.
rażono zaniepokojenie, czy władze PRL zapewnią Polsce su
Uświadom iono mu, że władze nie są w stanie zapewnić
werenność na swoich wodach.
mu bezpieczeństwa. Wyjechał więc do Niemiec.
Konflikt w Zatoce Pomorskiej został zakończony w stycz
Towarzystwa Społeczno-Kulturalne Mniejszości N ie
niu 1989 r. Podpisano umowę między N R D a PRL, na
mieckiej na Pomorzu Zachodnim powstały już w wolnej
mocy której N R D zgodziła się na pozostawienie po stronie
Polsce. Działają one m.in. w Choszcznie, Płotach, Stargar
polskiej lub na otwartym morzu całego toru wodnego i ko-
dzie, Trzebiatowie, Świnoujściu i Szczecinie. Zajm ują się
twicowisk.
krzewieniem kultury niemieckiej i tradycji na Pomorzu,
W latach osiemdziesiątych środowisko zamieszkują
opiekują się niemieckimi miejscami pamięci narodowej.
cych Pomorze Zachodnie Niemców podjęło próbę zale
Działacze mniejszości oceniają, że w województwie mieszka
142
143
część I
TRUDNA STABILIZACJA
około 1100 ich ziomków. Najwięcej w Szczecinie, bo około
dzo ograniczone możliwości działania. M imo starań nie
300. Większość z nich to ludzie starsi.
udało mu się uzyskać „specjalnego statusu dla szkolnictwa
N a przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych za szły zmiany również w środowisku społeczności ukraińskiej,
ukraińskiego” . Nie został też wprowadzony jako przedmiot w ośrodkach, w których mieszkała ludność ukraińska.
w wyniku których zaczęły zanikać jej społeczności wiej
Liczba chętnych do nauki języka ukraińskiego stale spa
skie, a jednocześnie umacniać się miejskie. Wiązało się to
dała. Stosunek środowisk ukraińskich do U T SK nie zawsze
z migracją ludności ukraińskiej ze wsi do miast. W 1971 r.
był pozytywny. Powszechnie dominowała opinia, że jest to
funkcjonowały na terenie województwa szczecińskiego
organizacja kontrolowana przez władze i niewiarygodna.
22 koła Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kultural
Nawet działacze U T S K zauważali, że tam, gdzie jest cer
nego. Najliczniejsze działało nadal w Szczecinie. Należało
kiew lub kaplica greckokatolicka, U T S K nie jest potrzebna,
do niego 143 członków. Aktywne, choć znacznie mniejsze
ponieważ jest gdzie się zebrać, wygadać, wyśpiewać, om ó
koła U T S K funkcjonowały nadal w Trzebiatowie, Ińsku
wić różne sprawy i poradzić się księdza. Aktywnie w śro
i Strachocinie. Pozostałe funkcjonowały w Bieczynie, Go-
dowiskach ukraińskich zaczął działać Kościół greckokato
rzysławiu, Robach, Pustkowie, Białej, Chociwelu, Wap
licki, który zachłannym okiem spoglądał na aktywa U T SK
nicy, Wierzbnie, Burowie, Sławęcinie, Czachowie, Sosno-
i chętnie przejąłby jego chóry.
wie, Dłusku, Korytowie, Wałowcu, Jarząbkach, Krężlinie
Lata osiemdziesiąte, czas wielkich politycznych wyda
i Płonnem. Liczba kół U T SK zmniejszyła się do 19, ale
rzeń, powstanie „Solidarności” poderwały Ukraińców do
liczba członków pozostała na niezmienionym poziomie
działania. Liczyli na to, że przy okazji przemian uzyska
(500 osób). Choć po reformie administracyjnej liczba kół
ją większą autonomię. W 1983 r. liczba członków U T SK
zmniejszyła się do 16, to liczba członków wzrosła do około
wzrosła do 640. W 1988 r. było ich już 700. W toku roz
550 osób! Likwidacja struktur powiatowych przyczyniła się
mów z przedstawicielami władz działacze ukraińscy aktyw
do zlikwidowania części kół, ale liczba ich członków stale
niej upominali się o przestrzeganie praw ich mniejszości.
wzrastała. Do U T S K wstępowała młoda wykształcona na
Krytycznie wypowiadali się o polskiej prasie, która ich zda
szczecińskich uczelniach inteligencja.
niem pisała o Ukraińcach tendencyjnie, co mogło dopro
U T SK prowadziło typową dla organizacji mniejszości
wadzić do ich pogromów.
narodowych działalność nastawioną na podtrzymanie toż
Zdecydowane ożywienie w życiu ukraińskiej społecz
samości narodowej Ukraińców. Związek miał jednak bar
ności na Pomorzu Zachodnim nastąpiło jednak dopiero
144
145
część 1
w latach dziewięćdziesiątych po transformacji ustrojowej. Jednak i ono jednak nie przyniosło radykalnych zmian. Wspólne działanie władz i Kościoła lokalnego w sprawie sporu z N R D nie było przykładem odosobnionym. D opro
1'UUDNA STABILIZACJA
Biskup Kazimierz M ajdański odegrał dużą rolę w ła godzeniu konfliktów społecznych i politycznych w okre sie transform acji ustrojowej. Kazimierz Kozłowski twier dzi, że:
wadziło ono do powstania w Szczecinie uniwersytetu, co bynajmniej nie wszystkim się podobało. Nawet część środo
Niewątpliwie do historii przejdą jego słowa wy
wisk intelektualnych odniosła się sceptycznie do decyzji po
głoszone w katedrze szczecińskiej 17 grudnia 1989 r.
wołania w Szczecinie wyższej uczelni humanistycznej. Za
w homilii „Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kola
padła ona w 1984 r. i miała posmak polityczny. Patronował
na omdlałe”: „Odpuść nam nasze winy, jako i my od
jej generał Wojciech Jaruzelski, były dowódca 12 Dywizji
puszczamy” (Mt 6,12) - tak uczy nas modlić się Jezus.
Zmechanizowanej w Szczecinie. Niespodziewanie wielkim
A kto z nas nie potrzebuje Jego przebaczenia? Gdy mój
orędownikiem sprawy stał się także otoczony szacunkiem
brat - człowiek okazuje znamiona skruchy, nie mogę
ordynariusz diecezji szczecińsko-kamieńskiej, bp prof. Ka
go policzkować. Nie mogę się mścić i mówić, jak złośli
zimierz Majdański, co wygasiło wszystkie emocje. Po latach
we, a nawet naiwne dziecko: „To jest moje podwórko,
wszyscy zainteresowani przyznają, że jeżeli uniwersytet nie
ja ci teraz pokażę!”. „Odpuść nam nasze winy, jako i my
powstałby w roku 1984/1985, to nie powstałby do tej pory.
odpuszczamy...” To jest ład Boży99.
Jak pisze Kazimierz Kozłowski: Biskup Majdański zdaniem Kazimierza Kozłowskiego Dziś uczelni nikt specjalnie nie wypomina jej po
„praktycznie i skutecznie pracował na rzecz pojednania
chodzenia. Z perspektywy dwudziestu lat funkcjono
polsko-polskiego. Wielu ludziom dodawał otuchy, wielu
wania możemy zaś pokusić się o stwierdzenie, że Uni
chronił, umożliwiając im dalszą pracę dla dobra Polski na
wersytet Szczeciński nie tylko jest największą uczelnią
Pomorzu Zachodnim” 100.
na Pomorzu, ale bez jego obecności nie byłby możliwy
20 lutego 1990 r. szczeciński hierarcha podczas spo
tak dynamiczny rozwój szkolnictwa wyższego w Szcze
tkania z ówczesnym prezydentem Rzeczypospolitej, gen.
cinie i nie byłoby w tym mieście 65 tys. studentów98.
Wojciechem Jaruzelskim, poparł stanowisko Polski w kwe 99 Tamże.
98 K. Kozłowski, dz. cyt., s. 658.
100Tamże.
146
147
CZĘŚĆ I
T R U D N A STABILIZACJA
stii niemieckiej, która odżyła w związku z nową sytuacją
się elementom rewizjonistycznym, które były zdania,
międzynarodową i wiszącą w powietrzu perspektywą zjed
że Polska jest tutaj tymczasowo102.
noczenia Niemiec. Stając na gruncie polskiej racji stanu, Stefan Kisielewski wyrażał myśl rzucaną przez kościel
bp Majdański oświadczył:
nych hierarchów jeszcze bardziej dosadnie: Być może, że to dlatego właśnie wikłamy się w re lacjach z naszym zachodnim sąsiadem, iż zapanowa
Ziemie Zachodnie, opuszczone zresztą w dużym
ło podstawowe nieporozumienie. Skutki są brane za
stopniu przez uciekającą przed Armią Radziecką lud
przyczynę. Przyczyną był dzień 1 września 1939 r. Był
ność niemiecką (nieczyste sumie w końcu się mści), to
ten dzień przyczyną bezmiaru krzywd, jakie spadły
są nasze „reparacje wojenne”, nasze odszkodowania.
przez wszystkie lata wojny na Naród polski, choć tak
A było za co: za napaść w 1939 r., za napuszczenie na
że i inne narody, zwłaszcza na Naród żydowski. Są-
nas Stalina, który zgarnął wschodnią część Polski. [...],
siedzi zaś nasi mówią najchętniej o roku 1945: o jego
za wielomilionowe niemieckie morderstwa w Polsce
klęskach i doniosłych decyzjach politycznych, wtedy
i zburzenie Warszawy - za to wszystko zajęliśmy Zie
podjętych. Mówił o tym biskup Szczecina do telewi
mie Zachodnie103.
dzów niemieckich, może się to przypomnieć, godzi także wśród nas. Przypomnijmy prawdę! Mówmy
Po transformacji ustrojowej wszystko się zmieniło. Choć zdaniem niektórych niekoniecznie na korzyść. Jedno jest
prawdę!101
pewne - współczesne pokolenie Polaków mieszkających Biskup Majdański nawiązywał do myśli kard. Wyszyń skiego, który w tej kwestii mówił:
na Pomorzu Zachodnim i innych Ziemiach Odzyskanych powinno znać historię swych przodków. Polska nie zaczęła się tu bowiem od III Rzeczypospolitej. Potomkowie daw
Powrót Polski na piastowskie ziemie śląskie i po
nych pionierów powinni zapoznać się z książką Edmunda
morskie jest wymownym ostrzeżeniem Boga Ojca lu
Osmańczyka pt. Sprawy Polaków, w której pisał on o pol-
dów i narodów krwawych, które wywołują wojny. Sfor mułowanie to obiegło cały świat i bardzo nie podobało
102 Cyt. za: K. Kozłowski, dz. cyt., s. 309. 103 E. Osmańczyk, Spraw y Polaków, z przedmową Jana Szczepańskiego, Katowice 1982, s. 106.
101 Tamże, s. 626.
148
149
CZĘŚĆ 1
skiej powojennej konkurencji z Niemcami. Książka ta w PRL-u co rusz była zakazywana, wycofywana z bibliotek i kierowana na przemiał. Autor tej małej książeczki głosił prawdy niepopularne, acz wciąż aktualne. Oto przykłady: Żaden układ sił w Europie i świecie nie gwarantuje nam naszej siły. Gwarancją siły Polski w każdym ukła dzie sił w Europie i świecie jest tylko praca Polaków104. Dla nas Niemcy nie będą niebezpieczni, tylko pod dwoma warunkami:
Część II
1. Jeśli utrzymamy granice Odry i Nysy. 2. Jeśli będziemy jako naród równie silni wewnętrz nie pracą i praworządnością, jak naród niemiecki105.
104 Tamże, s. 86. 105 Tamże.
RELACJE REPATRIANTÓW Z POWIATU LWOWSKIEGO NA POMORZE ZACHODNIE
Stanisława Żyła z domu Ciura
3 lata u Niemców, 4 lata u Ruskich
— Urodziłam się 11 czerwca 1926 r. w Brzozdowcach — wspomina Stanisława Żyła z domu Ciura. —Moimi rodzi cami byli Michał i Maria z domu Burlikowska. Nasza ro dzina, jak większość polskich rodzin w Brzozdowcach, była wielodzietna. Rodzice mieli w sumie siedmioro dzieci, ja byłam najstarsza. Część mojego rodzeństwa zmarła w dzie ciństwie. Tato był murarzem, a mama gospodynią dom o wą. W domu się nie przelewało. Dokładnej historii naszej rodziny nie znam. Wiem, że rodzice jeszcze w czasie wojny wyjechali do Czech. W domu zostali rodzice taty, czyli moi dziadkowie. Dziadek poszedł na wojnę i zginął. Nasz dom w czasie działań wojennych wraz z całym gospodarstwem został spalony. Rodzice zaczynali więc od zera. Postawili so bie skromny domek, pokój z kuchnią, korytarz i nic tam więcej nie było. Jak byłam na pielgrzymce w latach dzie więćdziesiątych, to dom ten jeszcze stał, teraz pewnie już się zawalił. Gospodarstwo, które posiadali rodzice, nie było duże. Jak pamiętam, mieliśmy krowę, jałówkę, konia i kil-
153
C Z Ę Ś Ć II
3 I.ATA U NIEMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
ka mórg ziemi. Początkowo rodzicom pomagały babcie,
Z pejzażu mojego dzieciństwa zapamiętałam rzeźbę
ale one szybko poumierały. Przed wojną ukończyłam tyl
Chrystusa dźwigającego krzyż. Wykonał ją w 1933 r., czyli
ko cztery klasy szkoły podstawowej. Z dzieciństwa, które
jak miałam siedem lat, miejscowy malarz, rzeźbiarz i sztu
było zwyczajne i typowe, zapamiętałam niewiele. Z mamą
kator. Umieścił na niej napis: „Króluj nam, Chryste, w ży
często chodziłam do kościoła i byłam świadkiem, jak nasz
ciu i w wieczności”. Stała ona przy drodze na cmentarz na
przedwojenny proboszcz ks. Michał Kaspruk przywrócił
„Błoniu”. W pobliżu znajdowało się gminne pastwisko zwa
w latach trzydziestych minionego wieku kult cudownego
ne „Stawisko”, które chłopaki zamieniły na boisko do piłki
obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego. Był on trochę za
nożnej. N a mecze przychodziły tłumy widzów, by zobaczyć,
pomniany. Ksiądz Kaspruk wyczytał gdzieś w jakiejś książ
jak grają chłopaki z naszego „Strzelca”. Mecze odbywały się
ce, że „obraz nasz doznawał kultu i słynął łaskami” i posta
oczywiście w określone dni. Normalnie pasły się tam krowy
nowił go przypomnieć, co spotkało się z aprobatą parafii.
i konie. Naszą krowę też tam pasłam.
Wydał on zarządzenie śpiewania przy odsłonięciu obrazu:
Ze swojego dzieciństwa pamiętam niewiele. Nie było
„W itaj, Jezu ukochany, to w Brzozdowcach wysławiany,
ono bowiem usłane różami. Najprzyjemniej wspominam
do Ciebie się uciekamy, o, nasz Jezu ukochany” . Przy za
brzozdowieckie Boże Narodzenie. Wtedy ubierałyśmy z sio
słonięciu mieliśmy zaś śpiewać: „Ty się przyczyń za nami,
strą drzewko, czyli choinkę. Tato przygotowywał w stodo
o Brzozdowiecka Pani, niech się nad nami zmiłuje Twój
le „dziada” i „babę”. „Dziad” to była wielka wiązka żytniej
Syneczek kochany” . W tym cudownym obrazie czczony
słomy, a „baba” —wiązka siana. Obie odgrywały ważną rolę
jest nie tylko Pan Jezus, lecz także jego M atka Bolesna.
podczas świąt Bożego Narodzenia, a zwłaszcza Wigilii. Dla
Sam kościół parafialny miał wezwanie Podwyższenia Krzy
wszystkich polskich rodzin Wigilia i święta nie polegały tylko
ża Świętego. Otaczały go stare lipy, tworzące spory wianu
na obżarstwie, ale były przede wszystkim przeżyciem ducho
szek. Wieść gminna głosiła, że lipy te w ramach pokuty
wym. Pamiętam, że z nastaniem zmroku kościelny dzwon
posadziły największe pijaki w parafii. Z ludzi związanych
obwieszczał początek Wigilii. Tato zapalał wtedy świecę na
z parafią pamiętam M ichała Sanockiego, który przez wiele
stole i uroczyście pozdrawiał wszystkich: „Niech będzie po
lat był kościelnym. Budził wszystkich dzwonami na na
chwalony Jezus Chrystus”. Następnie szedł do stodoły po
bożeństwo. Przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzał
„dziada” i „babę”. Przynosił też snopek owsa. Ten ostatni sta
wszystkie domy, roznosząc opłatki i składając przy okazji
wiano w kącie, a słomę rozkładano po całej podłodze. „Babę”
życzenia dla wszystkich.
kładziono pod stołem wigilijnym. Zapalano świeczki na cho
154
155
C Z Ę Ś Ć II
ince i wszyscy, odświętnie ubrani, spotykali się przy stole. Modlono się najpierw za zmarłych, później za żywych człon
3 I.ATA U NIEMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
Święta Bożego Narodzenia niewątpliwie zbliżały ludzi. Podobnie zresztą jak inne.
ków rodziny, o zdrowie i pomyślność. Następnie okadzono
Generalnie rzecz biorąc, wszystkie narodowości: Po
stół i wszystkich przy nim stojących. Dopiero wtedy ojciec
lacy, Rusini i Żydzi żyli zgodnie i nawzajem się szanowali.
brał do ręki opłatek i dzielił się ze wszystkimi. Każdy składał
To wszystko skończyło się z chwilą wybuchu wojny i utra
życzenia każdemu obecnemu przy stole. Wieczerza nie była
tą przez Polskę niepodległości. Dla wszystkich narodowości,
zbyt wykwintna. Składała się z barszczu postnego z uszkami
zarówno Polaków, Rusinów, jak i Żydów, wojna oznaczała
nadziewanymi grzybami, ryby smażonej i w galarecie, gołąb
tragedię. Największą dla Żydów, bo równała się ich zagła
ków z tartymi ziemniakami, pierogów z kapustą, kompotu ze
dzie! Ja na szczęście tego nie oglądałam, bo przedtem Niemcy
śliwek, kutii, herbaty, pączków i pieczywa. Wieczerza trwa
wywieźli mnie na przymusowe roboty. Wcześniej rodzice
ła bardzo długo, bo co rusz śpiewano kolędy. Przed północą
starali się mnie trzymać z dala od wydarzeń historycznych,
wszyscy szli na pasterkę, którą odprawiał proboszcz. Zawsze,
które miały miejsce w Brzozdowcach. Nie widziałam więc
jak pamiętam, rozpoczynała ją kolęda „Bóg się rodzi!” .
wkroczenia do Brzozdowiec wojsk niemieckich ani sowiec
Warto wspomnieć, że w Brzozdowcach pielęgnowano
kich. Rodzice zabronili mi wychodzić z domu. Nigdzie się
także zwyczaj dzielenia się potrawami z wieczerzy wigilij
nie pokazywałam. Sama byłam małą, drobną dziewczyną
nej z sąsiadami Rusinami. Lubiłam je zanosić, bo zawsze
i bez potrzeby nie wystawiałam się na niebezpieczeństwo.
dostawało się od nich parę groszy. Jak oni mieli swoją W i
Starałam się nigdzie nie pchać.
gilię, to też nas częstowali. Obie narodowości nawzajem
W 1942 r. w Brzozdowcach był głód. Wylał Dniestr,
się szanowały. Rusini nie pracowali w nasze święta, a my
zniszczył uprawy i w wielu domach, w tym w naszym, naj
w ich. Pierwszy dzień był dniem rodzinnym. Nikt nikogo
zwyczajniej nie było co jeść. M am a wysłała mnie na Podo
nie odwiedzał. Nie wolno było organizować żadnych we
le, bym tam zarobiła na chleb i przywiozła coś do domu.
sel czy zabaw. Tłumaczono nam, że hałas mógłby obudzić
Jakoś mi się to udało, ale kiedy przyjechałam do dom u,
Dzieciątko w żłóbku. W drugim dniu świąt na Świętego
to ojciec był taki chory, że nie mógł je ść... Mnie wkrótce
Szczepana proboszcz święcił owies. Każdy gospodarz do
zabrano do pracy przymusowej w Niemczech. Zostałam
sypywał tez poświęcony owies do owsa przeznaczonego na
załadowana wraz z innymi do wagonu i po tygodniu zna
siew. W drugi dzień świąt zaczynało się też kolędowanie,
lazłam się na Pomorzu Środkowym w pobliżu m iejsco
które prowadziło wiele grup.
wości Lauenburg, czyli dzisiejszego Lęborka. Jechaliśmy
156
157
C Z Ę Ś Ć II
3 I.ATA U NIEMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
cały tydzień do Słupska, z niego odebrał mnie niemiecki
kre żyto. Ze względu na to, że umiałam już jako tako po
ogrodnik.
niemiecku, poszłam do Arbeitsamtu i poskarżyłam się, że
Razem ze mną pracowała jeszcze jedna dziewczyna,
gospodarz bije moją koleżankę, prosiłam, żeby dano nam
Ukrainka. Była to jednak w porównaniu ze mną potężna
skierowanie do innego gospodarza, który będzie traktował
baba, większa ode mnie ze dwa razy. Ten niemiecki ogrod
nas bardziej po ludzku. N o i tego Niemca wezwali i powie
nik hodował kwiaty i warzywa. Mieszkałyśmy w domu
dzieli, że mu zabierają robotnice. Ten się nie zgodził i w re
gospodarza w pokoju na górze. Pracowałyśmy z krótkimi
zultacie pozostałyśmy u niego. Jak on się strasznie darł, jak
przerwami przez cały tydzień. Pobudka była o piątej rano,
wrócił do domu. Miał do mnie pretensje, że wstawiłam się
a pracę kończyłyśmy latem o dziewiątej wieczorem. Jak było
za koleżanką. Zona starała się go uspokoić, ale w nim się aż
gorąco, to musiałam przynieść ze studni 200 wiader wody
gotowało. Jakoś aż do samego końca udało się nam dotrwać
dziennie do podlania kwiatów. M oja koleżanka Ukrainka
u tego Niemca. Jego syn wałczył na froncie. Jedna z córek
pompowała tę wodę ręcznie do wiader ze studni głębino
była pielęgniarką w szpitalu w Gdańsku, a druga pracowała
wej. Ja zaś nosiłam je na grządki i podlewałam te kwiatki.
w Lęborku.
Brałam po dwa wiadra na takie koromysło, które nakłada
W styczniu 1945 r., gdy zaczęła się sowiecka ofensy
łam na ramiona i niosłam kilkadziesiąt metrów. Noszenie
wa, władze niemieckie wydały rozkaz przygotowywania się
tych wiader spowodowało u mnie skrzywienie kręgosłupa.
ludności do ewakuacji. W marcu tego roku sowieckie ude
O d młodości chodzę taka przygnieciona do ziemi.
rzenie było tak szybkie, że nasi gospodarze musieli uciekać
Ja szybko nauczyłam się po niemiecku, przynajmniej na
w kierunku Gdańska, licząc na ewakuację drogą morską.
tyle, że potrafiłam się z tym moim gospodarzem jakoś doga
O d południa Sowieci uderzyli w stronę Koszalina i doszli
dać. Starałam się też wykonywać jego polecenia. Jeździłam
do morza, odcinając Niemców od drogi na Zachód. G o
z nim na targ sprzedawać kwiaty i warzywa. Widziałam,
spodarze z córką wyjechali samochodem, a my z tą Ukra
że ten Niemiec to nie jakiś hitlerowiec, że zarówno jemu,
inką prowadziłyśmy konia ciągnącego wóz wyładowany
jak i jego żonie też się nie przelewa. Wszystko kupowali
różnymi rzeczami. C o kawałek gospodarze zatrzymywali
na kartki. Tę moją koleżankę Ukrainkę to ten Niemiec lał.
się i patrzyli, czy jedziemy za nimi. Poruszaliśmy się więc
Inna rzecz, że za bardzo pracowita ona nie była. Do wszyst
bardzo wolno. Jechaliśmy przez las, w którym leżał jeszcze
kiego trzeba było ją gonić, nic nie zrobiła z własnej woli.
śnieg. W pewnym momencie na drodze leśnej powstał zator
Mnie się jednak nie podobało, że leje ją czasem jak mo
i wszystko stanęło. Okazało się, że przed nami i za nami są
158
159
C Z Ę Ś Ć II
3 l.ATA U NIEMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
Ruscy. Jak z daleka usłyszeliśmy strzały, to puściłyśmy tego
i zaczęłyśmy się rozglądać za czymś do jedzenia. Po drodze
konia luzem, a same skoczyłyśmy w las. Uciekając, wpa
trafiłyśmy na ubikację, z której postanowiłyśmy skorzystać.
dłyśmy w zaspę śnieżną, w której przeleżałyśmy, aż z drogi
Weszłyśmy do niej obie. Po kilku minutach zaczęli się do
rozległy się wezwania jakiegoś rosyjskiego żołnierza, który
nas dobijać rosyjscy żołnierze. Okazało się, że ten pukający
kalecząc język niemiecki, krzyczał: - Auslender - dawaj sju-
to sowiecki kapitan, który dobija się do ubikacji, bo chce
da! - Poljaki, Ukraińci - wychaditie. - Wróciliśmy na dro
w niej, tak ja my, załatwić potrzebę. Powiedziałyśmy mu, że
gę, przez którą posuwała się sowiecka kolumna, spychając
zaraz wychodzimy. Ta koleżanka Ukrainka bardzo dobrze
na bok cywilne wozy i pojazdy. Ruszyłyśmy przed siebie,
mówiła po rosyjsku, więc uspokoiła tego oficera. Bałyśmy
a na drodze działy się sceny mrożące krew w żyłach. Jak
się jednak wyjść, a ten kapitan, przebierając nogami, zaczął
w Sodomie i Gomorze. Wszędzie latało ptactwo, które wy
zdecydowanie się domagać, byśmy wyszły. W końcu otwo
dostało się z klatek wiezionych na wozach, za którym bie
rzyłyśmy ten ustęp i wpuściłyśmy tego kapitana. Ta moja
gali żołnierze. Sowieci przeglądali wszystkie pojazdy, szuka
koleżanka od razu z nim zagadała, że jesteśmy głodne, że nie
jąc młodych Niemek. Jak ich nie znaleźli, to brali na swoje
mamy się gdzie podziać i boimy się ruskich żołnierzy. On
ciężarówki także i stare. Nas uratowali Serbowie, wracający
wtedy zaproponował, byśmy poszły z nim na kwaterę, to da
tak jak my z robót przymusowych, jadący na krytej cięża
nam jeść. Tak też się stało.
rówce. Posadzili nas z tyłu i zakryli swoimi ciałami. Gdy
Kiedy się najadłyśmy i ta moja koleżanka poszła po
Sowieci zajrzeli pod plandekę ich wozu i zapytali, czy jadą
wodę, spotkała majora, którego poznała jeszcze na Ukra
z nimi dziewczyny, odpowiedzieli, że nie! Dzięki Serbom
inie, bo chodził do jej siostry. On zadeklarował, że się nami
uniknęłyśmy gwałtu. Sowieci skierowali samochód z tymi
zaopiekuje. Załatwił nam kwaterę. W zamian miałyśmy
Serbami do Bytowa, który był już zajęty przez nich i stano
temu majorowi i innym oficerom prać bieliznę. Przed naszą
wił zaplecze frontu. Po drodze spotkaliśmy oddziały Woj
kwaterą stanął żołnierz z bagnetem na karabinie i czułyśmy
ska Polskiego, idące w kierunku Kolbergu, czyli dzisiejszego
się całkowicie bezpieczne. Niestety niezbyt długo.
Kołobrzegu. Część Niemców zdołała się w nim schronić
Wojsko ruskie szło dalej na front. Ruszyła kolejna
i ewakuowała się poprzez port. Miasto zostało zamienione
ofensywa, w ramach której miano sforsować Odrę i Nysę
w twierdzę i zaciekle się broniło.
Łużycką. Nie wiedziałyśmy, co z nami będzie. Ten major
W Bytowie pożegnałyśmy się z Serbami i zaczęłyśmy
powiedział, żebyśmy się nie przejmowały, bo skieruje nas
się zastanawiać, co robić. Byłyśmy z tą Ukrainką głodne
do majątku, gdzie w bezpiecznych warunkach będziemy
160
161
C Z Ę Ś Ć II
3 l.ATA U NIKMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
pracować, wytwarzając żywność dla Armii Czerwonej. M a
łam i dzięki odpowiednim dokumentom, wystawionym
jątek ten był niedaleko od Bytowa. Niemcy, zaskoczeni so
przez komendanta, dotarłam do Brzozdowiec. W naszym
wiecką ofensywą, uciekli z niego, zostawiając wszystko, jak
domu mieszkali jacyś obcy ludzie. O d sąsiadów dowiedzia
to się mówi, z dobrodziejstwem inwentarza. W sumie do
łam się, że moja rodzina, tak jak wszyscy Polacy, wyjechała
roboty w tym gospodarstwie przywieźli 25 dziewcząt. Zaraz
do Polski. Tato napisał do sąsiadów list, w którym prosił
też przyjechali lekarze i zaczęli badać wszystkie dziewczyny
ich, że gdybym zjawiła się w Brzozdowcach, to żeby mnie
skierowane do pracy w majątku. Okazało się, że cztery
poinformować, że mieszkają w Trzebieszowie koło Kamie
z nich są chore wenerycznie. Dziewczyny te zostały zwol
nia Pomorskiego. Natychmiast ruszyłam w drugą stronę. Ci
nione i otrzymały polecenie jazdy do domu. W śród nich
nasi dawni ukraińscy sąsiedzi też mi to radzili. Mówili, że
była też ta moja koleżanka. Zostałam sama. Nikt tu nas nie
teraz Ukraińcy nie lubią Polaków i zdarzało się, że Pola
gwałcił, a żołnierze sowieccy omijali nasze gospodarstwo.
cy, którzy nie zdecydowali się na wyjazd albo nierozważnie
Miało ono swojego komendanta, administrację, a przy bra
wrócili, byli mordowani. Mnie nie trzeba było specjalnie
mie na warcie stało stale dwóch zmieniających się żołnierzy.
zachęcać do wyjazdu.
Mnie przydzielono do dojenia krów. Trzy razy dziennie
Wróciłam do zarządzanego przez Sowietów gospodar
ręcznie musiałam wydoić 15 krów. Była to straszna praca.
stwa. Napisałam list do taty, w którym poinformowałam
Ręce mi puchły do łokcia od tej roboty. Codziennie rano
go, gdzie obecnie się znajduję. Dla całej rodziny było to
musiałam latem wstawać o trzeciej, żeby zdążyć wydoić kro
bardzo ważne. Mijał już czwarty rok od zakończenia wojny,
wy. Pracowałam w tym gospodarstwie w sumie cztery lata,
a moi bliscy nie wiedzieli, czy żyję. Tato odpisał mi, gdzie
cały czas podlegając pod sowieckie dowództwo. G dy ręce
mieszkają i jak dojechać do ich wioski. Postanowiłam ojcu
mi tak spuchły, że nie mogłam już doić krów, komendant
nie odpisywać, tylko zrobić mu niespodziankę i przyjechać
przesunął mnie do ich pasienia. Była to dużo lżejsza pra
osobiście. Mój komendant dał mi kolejną przepustkę i po
ca. M ogłam też dłużej spać. Cały czas tęskniłam za rodziną
jechałam do Kamienia Pomorskiego.
i chciałam się z nią połączyć. Wysyłałam listy do domu do
Komunikacja tak działała, że jechałam trzy dni. Przy
Brzozdowiec, ale listy te wracały. Było na nich napisane, że
jechałam do Kamienia ostatnim pociągiem późnym wie
adresat opuścił Brzozdowce.
czorem. Wysiadłam sama na pustej stacji. Nie wiedziałam,
W marcu 1949 r. komendant gospodarstwa dał mi krót
w którą stronę pójść. N a szczęście szedł jakiś mężczyzna,
ki urlop, żebym mogła pojechać do Brzozdowiec. Pojecha
który wskazywał mi drogę. Było ciemno, że strach było iść,
162
163
część
ii
3 LATA U NILMCÓW, 4 LATA U RUSKICH
ale cóż miałam robić, zdecydowałam się pomaszerować do
Im do ojczyzny i pracy w kołchozie wcale się nie spieszyło.
tego Trzebieszowa. W wiosce trafiłam do pierwszego zabu
Dla nich Polska była rajem, którego nie chciały opuszczać.
dowania, w którym mieszkał Edmund Kłosowski, który
Tu przynajmniej nie chodziły głodne. Dostawały też jakieś
doprowadził mnie do domu rodziców. Wtedy moja siostra
pensje, o czym w kołchozach w Związku Sowieckim mogły
miała już 9 łat, a na świecie był już maleńki Tadeusz, uro
by tylko pomarzyć. Ja oczywiście chciałam się z tego gospo
dzony w Trzebieszowie. Kiedy weszłam do domu rodziców, ci mnie nie poznali.
darstwa wydostać. Uznałam, że najlepszym dniem na uciecz
Nie było mnie w domu 7 lat, wyjechałam, gdy miałam 16
mieli jechać na jakiś festyn pierwszomajowy do Bytowa.
lat, przyjechałam, gdy liczyłam 23 lata. Zmieniłam się bar
Było wiadomo, że przy okazji tego święta wszyscy sobie tęgo
dzo. Poza tym zaczęłam do nich mówić po rosyjsku.
popiją i nie będą mnie szukać. Poprosiłam o pomoc kolegę
kę będzie 1 maja. Komendant i część załogi gospodarstwa
Przez 4 lata swego życia obracałam się w środowisku ro
z pobliskiej wsi, takiego Franka, żeby zaprowadził mnie do
syjskim. Rosyjski stał się niemal moim drugim ojczystym
oddalonego o 16 kilometrów Słupska. Wiedziałam, że ma
językiem. ^J7zięli mnie za jakąś Ruską. Lata rozłąki zrobiły
rodzinę w tym mieście i będzie mógł u niej przenocować.
swoje. Musiałam pokazać zdjęcie rodziny sprzed wojny, któ
Ja zaś pojadę nocnym pociągiem do Kamienia. Franek się
re zabrałam ze sobą, wyjeżdżając do Niemiec. G dy wresz cie mnie rodzice rozpoznali, płakaliśmy wspólnie do rana.
zgodził. Zaprowadził mnie na stację do Słupska, a sam został na noc u swojego wujka.
Spędziłam w domu rodziców kilka dni, a później wróciłam
Jechałam dwa dni do Kamienia. Nikt mnie nie ścigał
do tego zarządzanego przez Sowietów gospodarstwa. Kie
i nie szukał. Tato pracował wtedy jako woźny w gminie
dy przyjechałam, udałam się do komendanta z prośbą, żeby
i zameldował mnie u siebie na stałe. Brakowało mi jednak
mnie już zwolnił do domu, że odnalazłam rodziców i mam
ciuchów i wszystkich drobiazgów, które w ciągu czterolet
się gdzie podziać itp. Ten komendant, który miał stopień
niej pracy zgromadziłam w tym majątku. Postanowiłam po
kapitana, oświadczył, że nie ma mowy, bo jestem niezbędna
jechać jeszcze raz do majątku, by zabrać swoje rzeczy. Bałam
w gospodarstwie. Nawet słyszeć nie chciał, żebym wróciła
się jechać sama i poprosiłam siostrę, by ze mną pojechała.
do domu. Dziewczyny, z którymi pracowałam w tym go
N a szczęście wszystkie sprawy załatwiłyśmy pozytywnie,
spodarstwie, ostrzegły mnie, żebym uważała, bo ten kapitan
udało się nam zabrać moje rzeczy i wrócić do domu.
chce mnie wysłać do Rosji. Te dziewczyny to były Rosjanki,
Zostałam już w Trzebieszowie. Początkowo pomagałam
które wcześniej Niemcy wywieźli na przymusowe roboty.
rodzicom, ale po roku wyszłam za mąż za wdowca Maria-
164
165
C Zł-ŚĆ 11
na Żyłę i wspólnie z nim prowadziłam gospodarstwo rolne. Urodziłam też cztery córki. Jedna niestety już zmarła. Dwie
Jadwiga Abramowicz
mieszkają w niedaleko położonym Chrząstowie, a jedna
Brzozdowce na zawsze pozostaną w mojej pamięci
w Świnoujściu. M am piętnaścioro wnucząt i osiemnaścioro prawnuków. Niedawno byłam na weselu jednej prawnucz ki. Druga prawnuczka też już ma konkretne plany wyjścia za mąż. W Brzozdowcach byłam z pielgrzymkami organizo wanymi przez nasze środowisko. Czuję się związana z nimi, choć większość swego dorosłego życia spędziłam tu w Trze bieszowie. Zapuściliśmy już tutaj korzenie. To nasza ziemia.
—Urodziłam się w Brzozdowcach 15 czerwca 1935 r. w ro dzinie Władysława Kołosowskiego i Marii z domu Wróblic kiej - wspomina Jadwiga Abramowicz. —Nasza rodzina była wielodzietna i w Brzozdowcach należała do większych. Nas, dzieci, było sześcioro. Miałam w sumie dwóch braci i trzy sio stry. Razem z nami mieszkała siostra ojca, czyli ciocia Anie la. Rodzina liczyła dziewięć osób. Ciocia Aniela była starsza od ojca o osiem lat. Jak ją wspominamy, to zawsze z łezką w oku. Ciocia Aniela była bowiem osobą niezwykłą, cudow ną, całkowicie oddaną rodzinie. Pochodziła ona z pierwszego małżeństwa matki ojca i nazywała się Kwiatkowska. Gdy ich rodzice zmarli, to ona jako ośmioletnia dziewczynka opieko wała się naszym ojcem. Była kaleką, niewielkiego wzrostu, garbata. Mimo że skończyła tylko cztery czy pięć klas, dzięki znakomitej pamięci umiała świetnie liczyć, czytać, była znachorką, pomagała wielu ludziom, którzy bardzo ją za to sza nowali. Czym ona się nie zajmowała...
167
CZĘŚĆ
u
im z o z n o w c u
n a z a w s z e p o z o s t a n ą w mojej p a m ię c i
W tamtych czasach ludzie mieli wiele dzieci, ale dużo
miłośnik jakoś je zdobywał. Czytał nam zwłaszcza książki
umierało od różnych chorób. W naszej rodzinie dzięki tro
Sienkiewicza. Z zapartym tchem słuchaliśmy Ogniem i mie
skliwej opiece cioci Anieli nikt nie umarł. Pozostanie w na
czem, przeżywając przygody Heleny Kurcewiczówny i Jana
szych sercach jako ukochana, najdroższa ciocia. Obdarzała
Skrzetuskiego. Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejne
nas wszystkich wielką miłością. M oja mama prowadziła dom, a tato zajmował się budo
tomy Trylogii. Wiele łez wycisnęła nam też lektura Chata wuja Toma, opisująca tragiczny los czarnoskórych niewol
wą drewnianych chałup. Z zawodu był cieślą. Często pra
ników w Stanach Zjednoczonych.
cował poza domem, w domu był gościem. Rodzina nasza
W sumie swoje dzieciństwo wspominam bardzo do
żyła, jak to kiedyś się żyło. Bez luksusów, ale głodni nie cho
brze, szczęśliwie. Skończyło się ono, gdy rozpoczęła się woj
dziliśmy. Rodzice dbali, byśmy byli w miarę ubrani i mieli
na. Tato poszedł na wojnę i nie wrócił, bo dostał się do
zapewnione wszystkie podstawowe potrzeby. Dużą uwagę
niemieckiej niewoli. M ama i ciocia Aniela starały się nas
przywiązywali także do naszego wychowania patriotycznego
trzymać z dala od okrucieństw wojny, ale nie zawsze im się
i intelektualnego. Polska - to było dla nas wielkie słowo. Pa
to udawało. Pamiętam mordowanie Żydów. Pamiętam, jak
miętam, mimo że byłam dzieckiem, był taki przypadek, że
pędzili tych biednych ludzi jak stado bydła, za miasto, gdzie
któregoś ranka nie chciałam wstać z łóżka. Jestem bowiem
ich rozstrzeliwano i wrzucano do wcześniej wykopanych
śpiochem, rano muszę się wyspać, ale pracować mogę do
głębokich dołów. Z tej gehenny uratowała się tylko garst
późna w nocy. Starsza siostra weszła do pokoju i powiedzia
ka Żydów. Zapamiętałam też okres, gdy zaczęły się organi
ła: - Wisia - bo u nas do Jadwigi nie mówiło się Jadzia,
zować ukraińskie bandy, które przystąpiły do mordowania
tylko Jadwisia - Wisia, wstawaj, bo Wojsko Polskie wcho
Polaków. W naszych stronach mordy nie przybrały charak
dzi do Brzozdowiec. - Natychmiast się zerwałam i zaczęłam
teru masowego, ale i tak budziły przerażenie. Pamiętam, że
się ubierać. Gdy byłam na nogach, siostra zaczęła się śmiać
mama często nas budziła i opuszczaliśmy na noc dom, kry
i powiedziała, że mnie oszukała. Ja zaczęłam płakać, tak bar
liśmy się w sadzie, w stodole, na sianie.
dzo bowiem chciałam zobaczyć Wojsko Polskie.
Mój brat Edm und został złapany przez banderowców,
Pamiętam, że zawsze wieczorem, zwłaszcza zimą, kiedy
z trudem uszedł z życiem. Uciekł im na moście na Dnie
tato nie budował domów, siadaliśmy w pokoju. M am a w ką
strze, skacząc w nurt rzeki. Ukraińcy strzelali za nim na
cie przy kądzieli, a tata brał do ręki książkę i czytał. Książek
oślep, ale nie trafili. Mniej szczęścia miała kuzynka mojego
nie było łatwo zdobyć, bo były drogie, ale tato jako wielki
szwagra, która z koleżankami Ukrainkami poszła do rodzi
168
169
C Z Ę Ś Ć II
B R Z O ZD OWC E NA ZAWSZE POZOSTANĄ W MOJEJ PAMIĘCI
ny do drugiej wsi. Pochodziła ona z mieszanej polsko-ukra
i porzeczki. —Chłopak usłyszał pewnie w domu, jak starsi
ińskiej rodziny, których było przecież sporo. Ona akurat
już dzielą łupy po Polakach. Sąsiedzi naszego ogrodu z do
wybierała się z koleżankami do ukraińskiej strony swojej
mem nie dostali. Władze sowieckie przekazały go jakiejś
rodziny. Ukraińskie koleżanki doradzały jej, żeby może nie
ukraińskiej rodzinie, która przyjechała nie wiadomo skąd.
szła z nimi, tylko została w domu. O na jednak twierdziła, że
W spomnieć też muszę, że od jesieni 1943 r. kobiety
chce odwiedzić ciocię i wujka, że nic jej nikt nie zrobi. Jak
z dziećmi i osoby starsze na noc szły spać do kościoła zmie
przechodziła z koleżankami przez las, Ukraińcy ją zatrzyma
nionego w fortecę. Wszyscy Polacy skupiali się wokół cu
li i jeden z nich powiedział: —Ty Polka! —Ona zaprzeczyła,
downego obrazu Pana Jezusa Ukrzyżowanego, wierząc, że
ale zdało się to na niewiele. Ukrainki, które z nią szły, też jej
Pan Jezus uratuje swoich parafian przed nożami i siekierami
broniły, ale to nic nie dało. Najwidoczniej był wśród nich
Ukraińców. N a noc do kościoła zabieraliśmy pierzyny i wia
jakiś Ukrainiec, który ją znał, bo zaraz przyłożyli jej nóż do
dra. Do tych ostatnich mogliśmy załatwiać swoje potrzeby.
gardła i zaprowadzili do lasu. Tam ją oczywiście zarżnęli.
Wieczorem po wejściu wszystkich do kościoła zamykano go
Pamiętam, że Edmund, jak wydostał się z Dniestru, to
i nikt nie mógł już wyjść na zewnątrz aż do rana.
najpierw do zmierzchu przesiedział w zaroślach nad rzeką,
Horror przeżyliśmy w październiku 1944 r. Przed Wszyst
a potem przyszedł do domu i długi czas się ukrywał. Bał się,
kimi Świętymi w okolicach Brzozdowiec pojawił się oddział
że Ukraińcy będą go szukać, a tutejsi wskażą miejsce jego
partyzantów, składający się z Polaków, Rosjan, Niemców,
pobytu. Wokół nas mieszkali przecież Ukraińcy. A byli róż
Węgrów i Cyganów. Rozeszła się wieść, że mają się połą
ni. Harmonia, w jakiej żyli Polacy i Ukraińcy, skończyła się
czyć z banderowcami i raz na zawsze skończyć z Polakami
z chwilą wybuchu wojny. Owszem, część Ukraińców w dal
mieszkającymi w Brzozdowcach. Partyzanci ci nawiąza
szym ciągu odnosiła się z sympatią do Polaków, ostrzegała
li kontakt z lokalną organizacją O U N-UPA, mającą swoją
ich przed niebezpieczeństwem, ale całkiem sporo było też
siedzibę w Hrankach-Kutach. Wszystko wyglądało bardzo
takich, którzy patrzyli na Polaków spode łba.
groźnie, w praktyce jednak okazało się, że była to grupa zaj
Antypolskie nastroje przekładały się nawet na relacje
mująca się zwalczaniem UPA. Jak tylko banderowcy poka
wśród dzieci. Pamiętam, że jak w 1945 r. musieliśmy opu
zali jej, gdzie w terenie mają bunkry i magazyny z bronią,
ścić Brzozdowce, to ukraiński chłopak od sąsiadów, z któ
ta szybko ich aresztowała. W sumie zatrzymała 47 osób.
rym się przyjaźniłam, powiedział: — Wiesz, w zasadzie to
Odprowadzili ich do gorzelni w Brzozdowcach i tam ich
się cieszę, że wyjeżdżacie, bo weźmiemy sobie wasze wiśnie
pilnowali. Jeden z nich, Ukrainiec z Hranek, popełnił sa
170
rn
C Z Ę Ś Ć II
I ł RZOZDOWCE NA ZAWSZE POZOSTANĄ W MOJ EJ PAMIĘCI
mobójstwo, poderżnął sobie gardło. Ludzie komentowali,
Otworzyli kuferek, w którym mieliśmy jakieś sztućce i tro
że pewnie miał dużo na sumieniu i bał się dalszych przesłu
chę jakichś cennych rzeczy. Za dużo tego oczywiście nie
chań.
było. Jak sobie coś zaczęli wybierać i odkładać na bok, żeby
Sowieci zabrali wszystkich do Chodorowa. Oddział par
ewidentnie coś sobie przywłaszczyć, to wtedy moja maleńka
tyzantów kwaterował u nas przez kilka dni. O d jego człon
ciocia przystąpiła do działania i zapytała tego Rosjanina, co
ków dowiedzieliśmy się, że przyszli w samą porę. Gdyby
robi, bo przecież w kuferku nie ma Stanisława Kozłowskie
przyszli dzień później, Ukraińcy wymordowaliby na cmen
go. Chciała odsunąć go od kuferka. Ten, jak skoczył, jak
tarzu wszystkich Polaków.
wrzasnął, że zaraz ruszy na Sybir i żeby się szykowała, bo
Zaraz po wkroczeniu Sowietów zaczęła się mobilizacja
zaraz przyjedzie samochód, który ją zabierze. Wtedy moja
mężczyzn do wojska. Nasz tato Władysław też poszedł na
matka stanęła w jej obronie, mówiąc, że jeżeli muszą kogoś
wojnę, by w szeregach polskiej armii walczyć za Polskę.
zabrać, to niech zabiorą ją. N a szczęście przyszedł do nas
Banderowcy oczywiście działali dalej i nie przepuścili
szwagier, mąż mojej najstarszej siostry, który jak mówiliśmy,
żadnej okazji, żeby zamordować któregoś z Polaków. Ich
był „w strybkach”, czyli został wcielony do „istriebitielnych
ofiarami padały głównie młode chłopaki, które wracały
batalionów”. Formacja ta zajmowała się obroną ludności
same do domu i dały się złapać Ukraińcom.
polskiej przed napadami UPA i pełnieniem służby wartow
Berezowski, który miał 25, może 27 lat, wracał z pocią
niczej. Nie mieli oni mundurów, chodzili z biało-czerwo
gu z Borynicz do domu i został zadźgany nożami. Innego
nymi opaskami i posiadali broń. Władze sowieckie powoły
chłopaka z Podhorzec koledzy ukraińscy utopili w Dnie
wały do tej formacji głównie tych ludzi, którzy tak jak mój
strze. Żołnierz polski wraz ze swoją dziewczyną, do której
szwagier mieli na utrzymaniu rodziny. Mój szwagier jakoś
przyjechał na przepustkę, zostali zabici na ulicy Boryniec-
uspokoił tych Ruskich, inaczej nie tylko ciocia, lecz także
kiej. Pamiętam te sprawy, bo o nich mówiło się w domu.
mama mogłaby wylądować w więzieniu w Chodorowie,
W sumie ten okres był bardzo smutny i tragiczny.
gdzie zatrzymanych poddawano śledztwu.
Sowieci zaczęli szukać członków polskiego podziemia,
To jednak nie był koniec naszych kłopotów. Sowieci ze
by ich aresztować i wywieźć na Sybir. Do nas też przyszli
szli jeszcze do piwnicy i szukali tam skrytek. Dźgali ziemię
i zaczęli szukać Stanisława Kozłowskiego. Pamiętam to do
jakimiś pikami. W końcu przyczepili się do mnie. Jeden
skonale. Siedziałam wtedy na piecu chlebowym. Przeszu
z nich wziął mnie za rękę i zapytał: - Ty, maleńka, twój
kiwali nasze mieszkanie, zaglądając do wszystkich kątów.
tata nazywa się Stanisław Kozłowski. - Ja odpowiedziałam,
172
173
c z ę ś ć ii
HRZOZDOWCK NA ZAWSZE POZOSTANĄ W MOJ EJ 1’ AMIIjCI
że nie, że moim tatą jest Władysław Kłosowski. len Ruski
skowe. Dowódca jednostki, w której służył ojciec z kole
się znowu wściekł i wrzasnął: —Ty breszysz! Mów prawdę,
gami, wezwał ich do siebie i powiedział: - Jako żołnierze
bo też zrobimy z tobą porządek! - Ja wtedy rozpłakałam się
przelewaliście krew za polskość tej ziemi, jedźcie do siebie,
i powiedziałam: - Mój tato poszedł walczyć za ojczyznę,
przywieźcie rodziny i bierzcie dla mieszkańców swojej wsi
a wy mnie tutaj męczycie. - Oni w końcu ustąpili i poszli.
całą wieś.
Okazało się, że szukali księdza Stanisława Kozłowskiego, który działał w Armii Krajowej.
Ojciec znał okoliczne miejscowości, w tym także Trze bieszów. Kiedy dotarł do Brzozdowiec, od razu poszedł do
Ja te wszystkie wydarzenia bardzo dobrze zapamiętałam,
ks. Michała Kaspruka, który był przywódcą duchowym ca
choć mówi się, że dziecko wielu rzeczy nie jest w stanie za
łej naszej społeczności, i powiedział mu, że cała miejscowość
pamiętać. Wkrótce zaczęliśmy przygotowania do odjazdu.
powinna pojechać w transporcie na Pomorze, gdzie może
M ama zaczęła piec chleb i suszyć go, przygotowując zapas
zająć jedną lub kilka wsi. Namawiał ks. Kaspruka, mówiąc,
sucharów. Pakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, by być go
że tu do wzięcia sporo gospodarstw, niezniszczonych do
towym do wyjazdu w każdej chwili.
mostw i kościołów oczekujących na kapłanów. Poinformo
Pod koniec września 1945 r., jak sobie dobrze przypo
wał go, że w Kamieniu jest do obsadzenia katedra. Ksiądz
minam, nasz sąsiad, który miał konia, zawiózł nas do Cho-
Kaspruk dał się przekonać i zgodził się objąć kierownictwo
dorowa. Tu na stacji powstało wielkie koczowisko, na któ
transportu.
rym w prowizorycznych, żeby nie powiedzieć koszmarnych
Oczywiście zanim ruszył pierwszy transport, w naszym
warunkach, cała nasza miejscowość czekała na wyjazd do
kościele w Brzozdowcach ks. Michał Kaspruk odprawił
Polski. Koczowaliśmy w głodzie i chłodzie, pod gołym nie
ostatnią Mszę św. Towarzyszyła mu w niej niewielka gru
bem, często w strugach deszczu. Wszyscy wykonywali za
pa parafian, w tym mój ojciec. Ksiądz Kaspruk był bardzo
improwizowane szałasy, w których próbowali się chronić,
poruszony. Wszyscy mieli łzy w oczach. Po nabożeństwie
ale one niewiele dawały. Gdy byliśmy na tym koczowisku,
wszyscy obeszli kościół w milczącej procesji. Ludzie całowa
z wojny wrócił nasz ojciec i dwóch jego kolegów z Brzozdo-
li mury świątyni i zabierali na pamiątkę okruchy jej murów.
wiec, Franciszek Kot i Michał Ciura. Walczyli oni na Po
Zdjęto z ołtarza cudowny obraz Pana Jezusa Ukrzyżowane
morzu, a po wojnie ich jednostka stanęła garnizonem w Ka
go, który ks. Kaspruk zabrał ze sobą.
mieniu Pomorskim. Powiat kamieński został, jak wszystkie
Nasz transport ruszył 16 października 1945 r. Jeden
nadgraniczne powiaty, przewidziany pod osadnictwo woj
parowóz ciągnął skład, a drugi pchał. D la starszych opusz-
174
175
czi;ść
ii
czenie rodzinnych stron było dramatycznym przeżyciem,
Kościół w Brzozdowcach przed II wojną światową
ale dla takich dzieci jak ja sam przejazd w transporcie był przygodą. Nigdy dotąd przecież nie opuszczaliśmy swojego miejsca zamieszkania. Rodziny, które miały szczęście, dosta ły wagon kryty. Te, które szczęścia nie miały, otrzymywały odkrytą lorę. Mężczyźni starali się wtedy zbudować nad lorą jakiś dach. Każda rodzina wiozła ze sobą głównie produkty żywnościowe. Większość wiozła trochę zboża, mąki, ziem niaków, siano i słomę. Świń nie wolno było zabierać. Jecha ły z nami, ale w postaci smalcu, słoniny wędzonej, boczku itp. Kury przewoziliśmy w klatkach. W każdym wagonie jechało oczywiście kilka rodzin, zwykle cztery, więc wszyscy musieli jakoś ze sobą żyć w zgodzie, żeby razem przeżyć tę biedę. Jechaliśmy bardzo długo. N a stację w Golczewie, które wtedy nazywało się jeszcze Goliszew, przyjechaliśmy w Wigilię 1945 r. Jeszcze na Ukra inie mogliśmy obserwować różne dziwne zdarzenia dziejące się wokół naszego transportu. Gdy pociąg zatrzymał się, do sąsiadów jadących w następnym wagonie przyszli ukraiń scy kolejarze i powiedzieli, że ich wagon trzeba odłączyć od transportu, bo oś się grzeje i od niej może się zapalić. Jak dostali jednak bańkę bimbru, to oś przestała się grzać. W czasie przejazdu nasz transport zatrzymywał się wie lokrotnie. Każdego dnia co najmniej trzy razy. Trzeba było napoić bydło, wydoić krowy, załatwić potrzeby fizjologicz ne. Podczas dłuższych postojów kobiety starały się coś ugo tować. Wszystkie gospodynie wzięły ze sobą płyty z kuchni.
176
Piękne lipy otaczające kościół
Coroczna pielgrzymka do Kochawiny
Zdjęcia z uroczystości kościelnych w Brzozdowcach
j
t Pi i
§k*
>
h
A
j
?
a
y
..
.
m U m
■ v v1
Zdjęcia z uroczystości kościelnych w Brzozdowcach
Kościół w Brzozdowcach po II wojnie światowej. Zniszczona, pozbawio na dzwonów dzwonnica. Dwa mniejsze dzwony zabrali Niemcy. Wielki „Wojciech” oszczędzony przez Niemców przeszedł „na służbę” do cerkwi ukraińskiej. Na placu zwalony dębowy krzyż misyjny z 1933 roku. Po lewej —budynek szkoły. Fotografia ze zbiorów i wg opisu Jana Burlikowskiego.
Ostrzelana figura Matki Boskiej
Kościół w latach 80
Kościół w Brzozdowcach. Stan w roku 1992. W tym też roku, po upadku komunizmu, kościół został zwrócony wiernym.
Kościół w Brzozdowcach. Stan w roku 1995. 17 września 1995 roku, podczas uroczystości odpustowych, do kościoła uroczyście wprowadzono wierną kopię obrazu, przywiezioną przez pielgrzymów z Kamienia Pomorskiego.
w
c
. W.
im m m i
i k w a c j i koiciola w Br zozdowcach
jaku il a i Na r o d u Falskiego dla R o d a k ó w sfinansowani!
i
dniacji Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.
l ' i M i m i ( J j a c a j i y K O C T b O J iy b B e p e i a i B U » x
f
12 pn w MIIn .C I. K O r O H a p o a y flJJH C n iB B iT M H J H H K iB .
ripo^maiK imaiio i joTauift CeiiaTy Pecny&niKii Tlom-ma.
Kościół w Brzozdowcach. Stan w roku 2012.
Kościół w Brzozdowcach. Stan w roku 2005. 14 września 2005 roku kościół został ogłoszony sanktuarium Krzyża Świętego. Znajdują się w nim relikwie Krzyża Świętego oraz wierna kopia Całunu Turyńskiego.
Pielgrzymka z Kamienia Pomorskiego do Brzozdowiec, 2012 r.
H R Z . O / 1) ( ) W ( I N A ; A W S/.li P O Z O S T A N Ą W M()|l.| P A M I I ; C I
Jak był dłuższy postój, to kobiety stawiały płytę na kilku cegłach, podpalały pod nią i coś pitrasiły albo gotowały mleko. Oczywiście z tymi postojami to różnie bywało. Miał trwać dwie godziny, a trwał 10 czy 15 minut. Kobiety roz łożyły się z gotowaniem, a tu nagle pociąg rusza i nie ma zmiłuj, trzeba było wszystko zostawić i wskakiwać do po ciągu. Ten nagle dostał zielone światło i trzeba było nieźle się pilnować, żeby się nie zgubić. Stacje zaś były pełne lu dzi. Nasz transport nie był przecież jedynym. Ze W schodu na Zachód przewalały się setki tysięcy osób! Ja sama omal nie zostałam na jednej ze stacji. Podczas krótkiego postoju chciałam załatwić potrzebę i poszłam w ustronne miejsce. G dy wróciłam, pociąg już jechał. N a szczęście na peronie czekał na mnie brat, który wrzucił mnie do wagonu, w któ Kościół w Brzozdowcach. Stan w sierpniu 2017 roku.
rym wieziono zwierzęta, a sam wskoczył do następnego. Jak pociąg stanął na jakiejś stacji, brat przeprowadził mnie do wagonu, w którym jechali rodzice. Pamiętam, że strasznie się bałam, jak jechałam w tym wagonie z krowami i końmi. Cały czas stałam przy ścianie wagonu, bojąc się ruszyć. N a stacjach, jak pamiętam, pracownicy Polskiego Urzę
JU K
du Repatriacyjnego wydawali nam chleb. Jak dobrze pamię tam, dłuższy postój mieliśmy w Rzeszowie. Tu nasz trans port został oddzielony. Jeden został skierowany na Dolny Śląsk, a drugi do Golczewa. Moi rodzice zgodnie z planem pojechali do Golczewa. Nie chcieli nigdzie po drodze wy siadać, choć niektórzy to uczynili. W Golczewie nasz trans Pięknie odnowiony ołtarz główny z kopią obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego, ofiarowaną przez mieszkańców Kamienia Pomorskiego.
port kończył bieg, dalej tory były zniszczone i pociąg nie
177
C Z Ę Ś Ć II
POWOLNE WRASTANIE
jechał. Do odległego o 11 kilometrów Trzebieszowa mu
były jednak różne. Pamiętam, że ci, którzy przyjechali do
sieliśmy więc jechać furmankami. G dy przyjechaliśmy do
Trzebieszowa z centralnej Polski, czyli jak my tu mówili
tej miejscowości, spożyliśmy pierwszą na nowym miejscu
śmy z „centrali”, mówili do nas „Ukraińcy”, co nas strasznie
Wigilię. Zebraliśmy się w jednym z domów całą rodziną.
bolało. W odróżnieniu od nich wiedzieliśmy bowiem, do
Było nas naprawdę dużo. Pamiętam, że jeszcze przed Wi
czego zdolni byli Ukraińcy. Dla nas to była obelga! Starsi,
gilią przyszła do nas pani Pinterowa, taka znana działaczka,
gdy ktoś nazwał ich Ukraińcami, od razu rwali się do bicia!
która przyniosła nam pachnący świeży, prosto z piekarni,
Niejeden osadnik z kieleckiego czy łódzkiego za to oberwał.
bochen chleba. W Trzebieszewie została już uruchomiona
Niesnaski te przenosiły się na dzieci! Chłopaki też były go
piekarnia i pani Pinterowa, wiedząc o naszym przyjeździe,
towe bronić naszego honoru. N a szczęście to się z czasem
postanowiła wszystkich nowych mieszkańców przywitać
jakoś uspokoiło, choć wiele osób z „centrali” jeszcze uśmie
świeżym chlebem. Jak on mi smakował!
chało się, słysząc nasz lwowski zaśpiew.
W ciągu następnych dni zaczęliśmy się rozglądać po okolicy, żeby zobaczyć miejscowość, która ma być naszą nową małą ojczyzną. Okazało się, że są tu zupełnie przy
Powolne wrastanie
zwoite domy, niektóre jeszcze puste, w pełni wyposażone, w których można znaleźć talerze i garnki, lepsze nawet od
- Jak z rówieśnikami zaczęliśmy się rozglądać po Trzebie
tych, które myśmy przywieźli. Początkowo zamieszkaliśmy na końcu Trzebieszewa
szowie, to zobaczyliśmy, że w wielu domach mieszkają jesz
w małym domku przy drodze prowadzącej do Chrząstowa.
głównie ludzie starsi, kobiety i mężczyźni, a także dzieci.
Były tam dwie izby, kuchnia, korytarz i dwa małe poko
Młodzieży, a także ludzi w średnim wieku nie było. Z o
iki na górze. W sumie razem z ciocią było nas osiem osób.
stali powołani do służby wojskowej. Po cichu mówiło się
Najstarsza siostra, która była mężatką, poszła już na swo
też, że Niemców było więcej, bo większość z nich się nie
je. Było trochę ciasno, ale nie najgorzej. Cieszyliśmy się, że
ewakuowała, ale Sowieci, jak wkroczyli do Trzebieszowa,
mamy dach nad głową, że w nowym miejscu jesteśmy na
wzięli ich za dywersantów i zastrzelili. Spoczywają w zbio
swoim. Powoli zaczęliśmy wrastać w nowe otoczenie, zapo
rowej mogile na skraju cmentarza. Jak ustalił po latach syn
znawać się z ludźmi, którzy nie przyjechali tu ze Wschodu,
mojej siostry, badacz miejscowej historii, wszystkiemu hył
tylko z innych części Polski. Początki tego zapoznawania
winien szef miejscowej komórki NSDAP. Jego żona była
178
cze Niemcy - wspomina Jadwiga Abramowicz. - Byli to
179
C Z Ę Ś Ć II
POWOLNE WRASTANIE
w ostatnich tygodniach ciąży, tuż przed rozwiązaniem. Jej
Z Niemiec wróciła moja siostra i trzeba było jej dać miesz
ewakuacja z uwagi na sytuację nie wchodziła w grę, żona
kanie, bo była zamężna. Likwidowany był w Trzebieszowie
tego hitlerowca miała rodzić na miejscu. Ten się bał, że jak
posterunek milicji i ojciec załatwił, że ten dom przyznano
wszyscy rodacy uciekną, to zostanie z żoną sam. Ogłosił
nam. Siostra natomiast dostała dom po nas. Ze względu na
więc, że każdego Niemca, który będzie się pakował i myślał
to, że dom po posterunku był duży, dokwaterowano nam
o ucieczce, osobiście zastrzeli. Tutejsi Niemcy więc nie wy
jeszcze jedną rodzinę, która dopiero po pewnym czasie się
jechali. Sowieci, gdy tu wkraczali, wszędzie widzieli puste
wyprowadziła. Posterunek milicji zlikwidowano, bo nie był
wioski, a tu nagle widzą, że wioska pełna Niemców. Być
potrzebny. Jakichś zajść wymagających interwencji stróżów
może wzięli ich za członków Werwolfu i wystrzelali. W każ
prawa nie było. Pamiętam jednak, że jakiegoś milicjanta
dym razie dom, w którym mieszkał też działacz NSDAP,
pochowano na naszym cmentarzu. Nie pamiętam jednak,
uchodzi w Trzebieszowie za przeklęty...
w jakich okolicznościach zginął.
Wracając do Niemców, którzy byli jeszcze w Trzebieszo
Wtedy na Ziemiach Odzyskanych był taki Dziki Za
w ie... Pracowali oni w majątku, którym administrowało
chód. Broń miało wiele osób. Grasowały też jakieś niemiec
wojsko. Gospodarstwo to było największe. Miało duże bu
kie niedobitki. Milicjanci nie mieli wtedy nawet jednolite
dynki. W iosną widziałam tych Niemców przy pracach po
go umundurowania i uzbrojenia. Czapki i góry mundurów,
lowych. W porze obiadowej gorący posiłek zawoził im na
które nosili, były wojskowe, a spodnie cywilne. Uzbrojeni
pole jeden z nich. Jechał na niewielkim wózku, do którego
byli w karabiny. Główne zagrożenie porządku we wsi sta
był zaprzężony osiołek, co dodatkowo budziło zaintereso
nowili pijani rosyjscy żołnierze, rozglądający się za polskimi
wanie dzieci. Szkoła, do której zaczęłam chodzić, została
dziewczynami.
uruchomiona w 1946 r. Władzom było to stosunkowo ła
O Rosjanach zawsze krążyły tu różne opowieści. Jesz
two zrobić, bo poniemiecki budynek wyszedł z wojny pra
cze i dzisiaj wszyscy wypominają im, że pozbawili Trzebie
wie bez szwanku. Miał zachowane całe wyposażenie: ławki,
szowa połączenia kolejowego z Kamieniem Pomorskim,
tablice i szyby w oknach, których nikt nie wybił. Szkoła
Golczewem i Kołobrzegiem. Rosjanie rozebrali całą linię
miała też mieszkanie dla nauczycieli.
kolejową, miejscami uszkodzoną, uniemożliwiając jej na
Mnie przyjęli od razu do trzeciej klasy. Zbiegło się to
prawienie. Pamiętam, że razem z rówieśnikami chodziłam
jakoś z naszą przeprowadzką do nowego domu. Ojciec był
oglądać stację kolejową w Trzebieszowie. Był to duży, nowy
kombatantem i w tamtych latach to jeszcze coś znaczyło.
budynek, na którym był jeszcze niemiecki napis „Tribsow”.
180
181
C Z Ę Ś Ć II
POWOLNE WRASTANIE
Budynek miał wszystkie urządzenia znane z dawnych dwor
można było kosić kosą, tyle ich było. Stopniowo jakoś ta
ców, jak: nastawnię, semafor, kasę biletową z datą. Miał
społeczność nasza się zaaklimatyzowała. Ludzie zaczęli two
wszystkie drzwi, okna, dach, nie był rozszabrowany. Gdyby
rzyć jedną wspólnotę.
Rosjanie nie zabrali szyn, to uruchomienie połączenia nie
Rozkwitło życie kulturalne, które miało wielu animato
byłoby chyba trudne. Po torach został jednak tylko nasyp
rów. Jednym z nich był mój ojciec. Zaczął prowadzić przy
z tłucznia.
kościelny chór. Była to duża grupa, bo dzieci i młodzieży
Rosjanie przez kilka lat przyjeżdżali do nas na polowa
mieszkało w wiosce sporo. Próbowano też zorganizować
nia. Zalane wodą łąki stanowiły raj dla ptactwa wodnego.
teatr, bo we wsi była duża sala. Wystawiono nawet kilka
Polować na nie przyjeżdżały całe hordy rosyjskich oficerów,
sztuk. Wtedy ludzie byli bardzo aktywni. Nie było telewi
stacjonujących w Kołobrzegu. Przyjeżdżali samochodami,
zji, mało kto miał radio. Ludzie więc sami z siebie dawali
zatrzymywali się na końcu wsi przy drodze do Chrząsto-
bardzo dużo. Stale mieli jakieś pomysły. Jak upadł teatr, co
wa, rozkładali przy stercie słomy z zadaszeniem i jedli, pili
niedzielę przywożono z Kamienia Pomorskiego operatora
i śpiewali. Tylko niektórzy z nich brali strzelby i szli na te
z projektorem, który wyświetlał filmy, głównie o tematyce
łąki z psami polować na kaczki. Pozostali, spici jak świnie,
wojennej. Później zaczęto organizować zabawy taneczne.
zaszywali się w tej słomie i spali przez kilka godzin. Nikt ze
Ludzie znali się i zaczęli żyć jak jedna wielka rodzina. Na
wsi nie kręcił się wtedy w tamtej okolicy.
wesela, chrzciny czy pogrzeby przychodzili wszyscy.
Rosjanie potrafili nastrzelać tych kaczek ogromne ilości.
Wracając do mojej szkolnej nauki, to w Trzebieszowie
Skrzynia jednego z samochodów była dosłownie wypełnio
chodziłam do klasy trzeciej, czwartej, piątej i szóstej. Wię
na ptactwem. Wielkich szkód jednak tym odstrzałem nie
cej klas w trzebieszowskiej placówce nie było. M iała ona
czynili, bo kaczek były prawdziwe chmary. Przestali przy
tylko dwie izby lekcyjne. Uczyliśmy się w klasach łączo
jeżdżać, gdy łąki zostały osuszone i raj dla ptactwa szybko
nych. Trzecia, jak pamiętam, uczyła się z czwartą, a piąta
się skończył. Z dzieciństwa pamiętam, że tuż po wojnie w okolicz
z szóstą. Do szkoły uczęszczały dzieci z okolicznych wio
nych lasach był wielki wysyp grzybów. Maślaków to ludzie
uczniów do szkoły chodziła pieszo. Tylko niektórzy mieli
w ogóle nie zbierali. N a kurki też im było szkoda czasu.
rowery, złożone z jakichś znalezionych w gospodarstwach
Zbierali tylko borowiki, czyli prawdziwki. Jak ktoś szedł do
części. Żadnej komunikacji między wioskami wtedy jeszcze
lasu tylko z jednym koszykiem, to potem żałował. Borowiki
nie było.
182
sek, czyli ze Świńca, z Borucina, Jatek, Ugorów. Większość
183
C Z Ę Ś Ć II
POWOLNE WRASTANIE
Nauczyciele starali się utrzymywać dyscyplinę na lek
Nasz dom był zawsze pełen ludzi. Wszystkie próby
cjach, choć nie było to łatwe. Dziewczynki nie sprawiały za
chóru stworzonego przez ojca odbywały się u nas. Tu tato
zwyczaj kłopotu, ale z chłopakami było różnie. Wielu z nich
urządził również punkt biblioteczny, cieszący się dużą po
w czasie wojny miało w rękach broń i do szkolnych rygorów
pularnością. Ludzie czytali wtedy bardzo dużo. Czynili to
przywykało niechętnie. Bardzo często dostawali więc łapy,
oczywiście tylko wieczorami, bo cały dzień musieli praco
wymierzane przez nauczycieli. Stosowano je jeszcze wiele lat
wać w gospodarstwie. Dzieci też musiały pomagać. Nauka
po wojnie. Żaden uczeń nie mógł pochwalić się w domu, że
nauką, a wszystko musiało być zrobione, zwłaszcza w czasie
dostał łapy, bo dostałby od ojca poprawkę. Bywało też, że ci,
żniw, wykopów czy sianokosów.
co szczególnie nie lubili się uczyć, nie odrobili pracy domo
Siódm ą klasę ukończyłam w Kamieniu Pomorskim.
wej, byli przez nauczyciela zostawiani w szkole i dostawali
Potem dostałam się do Technikum Ekonomicznego w Zło-
pisemne zadanie do odrobienia. Po jakimś czasie przychodził
cieńcu. Chciałam bowiem mieć nie tylko maturę, lecz tak
nauczyciel, sprawdzał zadanie i wpisywał jeszcze adnotacje do
że konkretny zawód. Naukę w tej szkole wspominam bar
rodziców, które jedno z nich musiało podpisać. Czynił to naj
dzo ciepło. Złocieniec to była miejscowość leżąca wówczas
częściej ojciec, który po złożeniu podpisu rozglądał się z regu
w województwie szczecińskim, niedaleko Drawska. Z naj
ły za pasem, żeby wymierzyć winowajcy sprawiedliwość.
dował się tam stadion sportowy, położony w lesie, gdzie
Ja lubiłam się uczyć i ani nauczycielom, ani rodzicom nie sprawiałam problemu. Nauczycieli mieliśmy zresztą
wówczas ćwiczyła kadra narodowa, której treningi stale obserwowaliśmy.
wspaniałych. Nie było ich wielu. Byli bardzo oddani swe
Po ukończeniu szkoły miałam do wyboru albo iść na
mu powołaniu. Jednym z nich była pani Jadwiga Iwaszczy-
studia, albo do pracy zgodnie z nakazem. Ja chciałam się
szyn, siostra nieżyjącego pana Jana Iwaszczyszyna - anima
dalej kształcić i już złożyłam papiery, ale jak pojechałam
tora kultury, muzyka, kompozytora i malarza zarazem. Była
do domu, to sprawa się skomplikowała. Rodzice orzekli,
utalentowana jak jej młodszy brat. To ona stała za inicja
że studiuje już moja starsza siostra, a oni nie będą w sta
tywami kulturalnymi rozwijanymi w naszej miejscowości.
nie utrzymać na studiach dwóch córek. Mama twardo po
To ona założyła wspomniany przeze mnie teatr, do którego
wiedziała: —Masz zawód, idź do pracy! - Marzenia prysły.
zaangażowała starszą młodzież. Dopowiem jeszcze, że teatr
Miałam nakaz pracy do Koszalina, ale nie chciałam tam iść.
ten występował nie tylko w naszej miejscowości, lecz także
Udało mi się załatwić skierowanie do Gminnej Spółdzielni
w całej okolicy.
w Kamieniu Pomorskim.
184
185
POWOLNE WRASTANIE
część II
W geesie poznałam swojego przyszłego męża repatrianta
Walczyliśmy o jego życie przez dwa lata. Wydawało się, że
z Wileńszczyzny, Tadeusza Abramowicza, z którym wzię
już wygraliśmy. Niestety pojawiły się przerzuty w płucach
łam ślub 27 października 1957 r. przed ołtarzem kamień
i mózgu i mąż zmarł. Dla mnie to była tragedia! Myślałam,
skiej katedry, a ślubu udzielał nam ks. Michał Kaspruk,
że się z tego nie podniosę. Miałam wtedy 63 lata, myśla
proboszcz jeszcze z Brzozdowiec. Mój mąż był dużo starszy
łam, że życie się dla mnie skończyło, że się już nie pozbie
ode mnie, ale nie było tego widać. W księgowości Gminnej
ram. N a szczęście moja ciotka, która ma dziś sto lat, zdo
Spółdzielni „Sam opom oc Chłopska” pracowałam krótko,
łała mi wytłumaczyć, że czas leczy rany. Z czasem doszłam
do momentu zajścia w ciążę z pierwszym synem. W tym
do siebie.
geesie to była ciężka harówka. W tamtych czasach, co trze
Po śmierci męża ciągle na niego czekałam. Wierzyłam,
ba pamiętać, wszystkie obliczenia robiło się ręcznie, przy
że drzwi się otworzą i mąż zaraz wejdzie. Postanowiłam, że
pomocy prymitywnych liczydeł. Bez przerwy trzeba było
będę aktywna tak długo, jak tylko się da. W 1991 r. ku
zostawać po godzinach, żeby na czas zakończyć wszystkie
piłam księgarenkę w Kamieniu Pomorskim, którą prowa
rachunki i obliczenia. Mąż w tym czasie dostał propo
dzę po dzień dzisiejszy. Zaczęłam działać w środowisku
zycję pracy księgowego w Pogotowiu Ratunkowym. Wtedy
dawnych brzozdowian i organizować ich pielgrzymki do
zaproponował dyrekcji, że to ja przejdę do pogotowia. Ta
Brzozdowiec. Nie chciałam, żeby więź z miejscowością,
się zgodziła i zaczęłam pracować w służbie zdrowia. Po ja
z której pochodzimy, została zerwana. Niemalże sama
kimś czasie przeniosłam się do przychodni w Kamieniu
zorganizowałam
Pomorskim, a następnie zaczęłam pracować jako główna
Podczas pierwszej w 1995 r. zawieźliśmy kopię cudownego
księgowa w Zakładzie Opieki Społecznej. Pracowałam tam
obrazu Pana Jezusa i Matki Bolesnej z Brzozdowiec
kilka lat. Jednocześnie starałam się podnosić kwalifikacje.
znajdujący się w kamieńskiej
Ukończyłam studia w Centrum Medycznym Kształcenia
dwoma autokarami i busikiem. W 1992 r. tamtejsza parafia
Podyplomowego w Warszawie. Wtedy też po zmianach
się bowiem odrodziła. W 1993 r. kościół został oddany
kadrowych zostałam mianowana dyrektorem do spraw ad
wiernym mieszkającym w Brzozdowcach. W latach 1949—
ministracyjno-ekonomicznych ZO Z. Stamtąd odeszłam na
1992 świątynia była wykorzystywana jako magazyn kołcho
emeryturę.
zowy, w związku z czym uległa dewastacji. W latach osiem
Mój mąż, który był cudownym, wspaniałym człowie kiem, odszedł w 1998 r., przegrawszy walkę z chorobą.
186
cztery
pielgrzymki
do
katedrze.
Brzozdowiec.
Pojechaliśmy
dziesiątych został opuszczony i dostępny dla każdego, co tylko pogłębiło jego zniszczenie.
187
C Z Ę Ś Ć 11
POWOLNE WRASTANIE
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
no moja mama, jak i tata chcieli pojechać do Brzozdowiec,
pojechałyśmy z siostrą do Brzozdowiec i jak zobaczyłyśmy,
żeby przed śmiercią zdążyć je zobaczyć, ale niestety dopiero
w jakim stanie jest kościół, to obie zapłakałyśmy. Świąty
po rozpadzie Związku Radzieckiego zaistniały realne możli
nia stanowiła obraz nędzy i rozpaczy. W środku nawet ktoś
wości, żeby pojechać w rodzinne strony. Pamiętam, że czę
w niej napaskudził. Zapłakałam też, gdy zobaczyłam, jak
sto jechaliśmy z mężem samochodem do Bułgarii, korciło
wygląda nasza stara chałupa. Ukraińcy myśleli, że pew
nas, żeby z głównej drogi skręcić i zajrzeć do Brzozdowiec.
nie chcę wrócić, a mnie to nawet w głowie nie zaświtało.
Raz nawet mąż skręcił, ale zaraz zajechał nam drogę samo
Wzruszyły mnie po prostu wspomnienia z dzieciństwa.
chód GAI (milicji drogowej) i jego kierowca kazał zawrócić.
Gdy w Brzozdowcach dzięki staraniom księdza Augustyna
Dzisiaj z przejazdem do Brzozdowiec nie ma problemu.
Mednisa odrodziła się parafia, która przystąpiła do reno
Obecni mieszkańcy, składający się głównie z Ukraińców
wacji świątyni, nasze środowisko od razu zaangażowało się
i mieszanych polsko-ukraińskich rodzin, są bardzo gościnni
w to przedsięwzięcie, podobnie jak inni byli mieszkańcy
i wdzięczni za okazywaną im pomoc. Zawsze nam mówią:
Brzozdowiec, rozsiani po całej Polsce. Pan Antoni Oleśko,
—Przyjeżdżajcie, kiedy chcecie. Tu jest wasz dom.
syn brzozdowianina, jeździł po całym kraju i zbierał dat ki, które następnie zawoził na Ukrainę. Był pułkownikiem lotnictwa. Mocno w sprawę zaangażował się też ówczesny proboszcz naszej parafii katedralnej, ks. Olgierd Ostrokołowicz. On też ufundował kopię cudownego obrazu Pana Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bolesnej z Brzozdowiec. Podczas pierwszej pielgrzymki do Brzozdowiec zawieźli śmy ten obraz i został on uroczyście przeniesiony do restau rowanego kościoła. Prace remontowe w świątyni trwają do dnia dzisiejszego. Doprowadziły one do tego, że w 2005 r. kard. Marian Jaworski ustanowił w Brzozdowcach sanktu arium Krzyża Świętego. Życie religijne zostało wznowione, chociaż cała okolica zmieniła swój wygląd. Bloki Nowego Rozdołu podeszły pod zabudowania Brzozdowiec. Zarów
188
KREW TRYSKAEA PO ŚCI ANACH
popularne i łubiane. Moi rodzice zawsze wspominali, że jak
Helena Kostur z domu Kot
po zakończeniu I wojny światowej była bieda, to służeb
Krew tryskała po ścianach
niczki uruchomiły dożywianie najuboższych z darów ame rykańskich organizacji. Jedna z sióstr, która miała przygo towanie, świadczyła usługi pielęgniarskie, robiła zastrzyki, odwiedzała chorych, co też było w ówczesnej sytuacji bar dzo ważne. W iadomo, że z opieką lekarską nie było przed wojną najlepiej. W 1934 r. ukończyłam siódmą klasę szkoły powszech
- Urodziłam się 30 stycznia 1920 r. w Brzozdowcach -
nej. Rok ten zapamiętałam nie tylko dlatego, że ukończy
wspomina Helena Kostur. — Mam już więc prawie sto lat
łam szkołę, lecz także dlatego, że parafia w Brzozdowcach
i zdrowie mi już nie dopisuje. M oja mama miała na imię
została poświęcona Najświętszemu Sercu Jezusowemu.
Rozalia, a ojciec Wojciech. Rodzice zajmowali się pro
W uroczystości tej uczestniczyli uczniowie i nauczyciele.
wadzeniem gospodarstwa rolnego. M iałam dwóch braci,
Szkoła ściśle współpracowała wówczas z Kościołem i była
Józefa i Franciszka. Byli starsi ode mnie. Swoje rodziny
ostoją patriotyzmu. G dy byłam w drugiej klasie, w dzie
założyli jeszcze przed wojną. Obaj już nie żyją. Pamiętam,
siątą rocznicę odzyskania niepodległości na placu przed
że jako dziecko uczęszczałam do ochronki, którą prowadziły
szkołą wzniesiono pomnik Dziesięciolecia Niepodległości.
siostry służebniczki Starowiejskie. Umiejętnościami, które
Uczniowie nazywali go „pomnikiem Orła”. Był on ogro
zdobyłam u sióstr, posługiwałam się przez całe życie. Uczyły
dzony płotem z drewnianych sztachet. Otaczały go klombi-
one bowiem swoje podopieczne kroju, szycia, wyszywania,
ki z kwiatami, którymi opiekowali się uczniowie starszych
tkania, prasowania i gotowania, czyli wykonywania tych
klas. W tamtych latach o historii w domach mówiło się wie
wszystkich czynności, które powinna posiadać żona czy
le. Niepodległość Polski była przecież całkiem świeżej daty.
gospodyni domowa. Zawsze miło wspominam te siostry,
Brzozdowce ominęła wojenna pożoga, ale i o nie otarły się
jak i proboszcza Motykiewicza, który je do Brzozdowiec
tragiczne wydarzenia związane z działaniami Ukraińców,
sprowadził. Zbudował dla nich dom i przydzielił im spory
którym marzyło się własne państwo i zajęli Lwów i inne
kawał gruntu na utrzymanie. W ich domu, jak pamiętam,
miasta. W związku z tym w pobliżu Brzozdowiec toczyły się
posługiwało pięć sióstr. Siostry były w miasteczku bardzo
walki. Jak mi opowiadali rodzice, Ukraińcy usiłowali zor
190
191
C Z Ę Ś Ć II
KRKW TRYSKAŁA PO ŚCI ANACH
ganizować pobór do swojej armii, ale jakoś im nie wyszło.
upadku długo w tutejszym kościele odprawiano w rocznicę
Młodzi Ukraińcy z Brzozdowiec za ukraińskie idee ginąć
jego wybuchu Msze św. żałobne ze specjalną oprawą. Kiedy
nie chcieli. Wszyscy uciekli do lasu, w którym przeczekali
wojna się skończyła, tutejsi Polacy liczyli, że Rzeczpospolita
całą awanturę.
się odrodzi. Nie chcieli należeć do żadnej Ukrainy. Wojsko
Wojsko ukraińskie, jak wspominał ojciec, nachodziło
ukraińskie nie miało złudzeń, po czyjej stronie są ich sym
jednak Brzozdowce i rekwirowało różne rzeczy, twierdząc,
patie. Jak wspominał ojciec, Ukraińcy zabronili Polakom
że należą one do armii. Ojciec opowiadał, że raz ukraiński
używać dzwonów kościelnych. Sądzili bowiem, że przy ich
patrol szukający tych wojskowych rzeczy zabrał mu spodnie.
pomocy porozumiewają się z Wojskiem Polskim, które za
Podobno na nie był największy popyt. Tato opowiadał mi
jęło odległy o 7 kilometrów Rozdół i szykowało się już do
także, że w maju 1919 r. żołnierze ukraińscy, będący na
ofensywy. Jak opowiadał mi ojciec, Ukraińcy szykowali się
patrolu, złapali Polaka o nazwisku Tatarewicz, który szedł
do walki z Polakami na terenie Brzozdowiec. Zapędzili ich
z Hranek, gdzie mieszkał, do Brzozdowiec. Ukraińcy wzięli
mieszkańców do kopania okopów. Ostatecznie jednak do
go za szpiega wysłanego przez polskich żołnierzy. Zaprowa
żadnych walk nie doszło.
dzili go do chaty Rusina o nazwisku Stieger, w której go
W maju 1919 r. do miasteczka weszło Wojsko Polskie.
strasznie katowali. On był Bogu ducha winien i do niczego
Radość była ogromna. Wszyscy z entuzjazmem myśleli
się nie przyznawał. Rozebrali go do naga i bili batogami,
o przyszłości. Ten entuzjazm udzielił się też moim rodzi
a jak później opowiadali członkowie rodziny Sitegera, krew
com, bo w dziewięć miesięcy później ja się urodziłam. Nasz
tryskała po ścianach. Oprawcy zakatowali go na śmierć! N a
dom nie był duży, składał się z kuchni i dużego pokoju.
stępnie zawlekli jego ciało na pastwisko, należące do gm i
Był jednak murowany i kryty dachówką. Wyróżniał się na
ny, zwane „rajczurnią”. Tam go zakopali w płytkim grobie.
tle innych domów krytych strzechą i zbudowanych z drew
Psy szybko wykryły ciało zamordowanego i wyprawiono
na. Rodzice mieli konia, trzy krowy, trochę świń i jakieś
mu pogrzeb, który stał się wielką manifestacją. Brzozdo-
ptactwo. Bracia poszli na swoje i ja zostałam do pomocy
wianie uznali, że zginął za to, że był Polakiem, że zginął
rodzicom. W iadomo, że maszyn żadnych jeszcze wówczas
za ojczyznę.
nie było. Często mnie pytano, jak się przed wojną żyło
Tu może zaznaczę, że mieszkańcy Brzozdowiec zawsze
w Brzozdowcach. Zawsze wtedy odpowiadam, że różnie.
byli znani z patriotycznej postawy. Pamiętano o tym, że mia
Raz było lepiej, raz gorzej. Źle nie było. Głodu nie było.
steczko wsparło materialnie powstanie styczniowe. Po jego
Jeden rok był tylko taki ciężki, że nie mieliśmy co jeść.
192
193
część
KRKW TRYSKAŁA PO ŚCI ANACH
u
Podobnie było też w czasie wojny, gdy wylał Dniestr i znisz
młodej. Ślub brata odbywał się więc w cerkwi greckokato
czył uprawy. To już było za Niemca, czyli podczas okupacji
lickiej. Nikt z tego nie robił sensacji. Tutejsi Rusini, bo za takich się oni wówczas uważali, nie
niemieckiej. Nasze gospodarstwo specjalizowało się w produkcji faso
okazywali Polakom żadnej wrogości. Ukraińcy, co zapamię
li. Fasolę łuskaliśmy, a mama sprzedawała ją na targu, także
tali wszyscy Polacy, pięknie śpiewali. Pamiętam, jak wracali
we Lwowie. Ta sprzedaż przynosiła całkiem niezły zarobek.
oni z pracy w polu lub w folwarku i idąc ulicą, śpiewali
Pamiętam, że za sprzedaną fasolę mama kupiła moim bra
swoje dumki.
ciom oficerki, posiadanie których było marzeniem każdego
Polska społeczność była dobrze zorganizowana. Chlubą miasteczka był Brzozdowiecki Klub Sportowy „Strzelec”
chłopaka w Brzozdowcach. Często jeździłam z mamą na różne targi, których w na
z dobrą drużyną piłki nożnej o tej samej nazwie. Funk
szej okolicy było sporo. W środy były w Brzozdowcach,
cjonował także Związek Rezerwistów, Związek Strzelecki,
w Rozdole we wtorki, a w czwartki w Chodorowie. H an
Związek Harcerstwa Polskiego. Ważną rolę wśród młodzie
dlem w Brzozdowcach, jak we wszystkich galicyjskich mia
ży odgrywały: Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej
steczkach, zajmowali się Żydzi, tworzący zwarte skupisko.
i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej. Towarzy
Przy rynku był tylko jeden dom katolicki. W społeczności
stwo Szkoły Ludowej miało swoją salę teatralną ze sceną,
żydowskiej w Brzozdowcach jakichś bogatych Żydów nie
z biblioteką i świetlicą. Z obiektu tego korzystały stowarzy
było. U każdego w domu była kupa dzieci, czasami i po
szenia młodzieży, prowadziły one Teatr Ludowy K SM . Jak
dwanaścioro, których na pewno nie było łatwo wyżywić.
pamiętam, stale się coś w Brzozdowcach działo. Festyny, za
Żydzi bliższych znajomości z Polakami nie zawierali. Jak
bawy tu organizowane cieszyły się ogromną popularnością,
sobie przypominam, wśród koleżanek nie miałam żadnej
podobnie jak przedstawienia, jasełka czy też pokazy tańców
Żydówki. Bliżej mi było do Ukraińców, którzy byli też na
ludowych. Głównym świętem narodowo-patriotycznym
szymi sąsiadami. Utrzymywali oni z moimi rodzicami kon
w Brzozdowcach było Wniebowzięcie Najświętszej Maryi
takty sąsiedzko-towarzyskie. Zapraszali się na święta. Gości
Panny 15 sierpnia. O d 1920 r. było ono obchodzone także
li przy każdej okazji. Brat Józef ożenił się z Ukrainką. Takie
jako święto żołnierza polskiego i rocznica Cudu nad Wisłą.
małżeństwa mieszane nie były czymś nadzwyczajnym. Ich
Mieszkańcy Brzozdowiec byli bardzo religijni. Główne świę
zawieranie wiązało się z przestrzeganiem pewnych zwycza
ta, takie jak Boże Narodzenie, Wielkanoc, Zielone Świę
jów. Ślub zawsze odbywał się bowiem w obrządku panny
ta, były obchodzone z całym ceremoniałem. Przestrzegano
194
195
czijść u
KRF.W TRYSKAŁA l>Q ŚCI ANACH
wszystkich związanych z nimi tradycji, takich jak: ubiera
nowoczesnym. Stosowano w niej najnowocześniejsze roz
nie choinki czy majenie domów przy okazji świąt Matki
wiązania i nowinki technologiczne. W samym majątku na
Bożej.
odwrót. Mechanizacji nie było w nim w ogóle. Było to dzia
Jak wspominam brzozdowian, którzy wryli się w moją
łanie celowe. Chodziło o to, by w sezonie jak najwięcej lu
pamięć, to tylko część z nich zajmowała się, tak jak moi ro
dzi mogło przyjść do majątku do pracy. Zboże żęto w nim
dzice, rolnictwem. Część z nich trudniła się krawiectwem,
przede wszystkim sierpami.
szewstwem, stolarstwem, piekarstwem, młynarstwem. M ły
Mnie mama od początku przyuczała do zawodu go
nów w naszej okolicy było cztery. Dwa z nich na „grobli”
spodyni domowej. Polegało to przede wszystkim na nauce
i „pod ścianką” należały do Śliwińskiego. Młyn we wsi
przygotowywania własnoręcznie produktów żywnościo
Hranki stanowił własność Łotockiego, a młyn na Stawisku
wych. Jednym z nich była umiejętność pieczenia chleba.
Heleny Krupy. Panią tę brzozdowianie dobrze wspominają
W każdym domu był piec chlebowy, w którym pani domu
nie tylko dlatego, że była zawsze zadbana i dobrze ubrana.
średnio raz w tygodniu piekła po kilka bochenków chle
Jej młyn był bardzo nowoczesny. Zamontowała ona w nim
ba. Rodziny były liczne, a chleb oprócz mleka stanowił
turbinę wytwarzającą prąd i jako jedyna w Brzozdowcach
przecież podstawę wyżywienia. Jego wypiek nie należał by
miała energię elektryczną. We wszystkich domach do oświe
najmniej do łatwych zajęć. Przy mieszaniu ciasta na chleb
tlenia używano bowiem lamp naftowych. Helenę Krupę lu
można było sobie ręce urobić. W Brzozdowcach, tak jak
dzie szanowali również za to, że wspomagała biednych.
we wszystkich wsiach regionu, jadano dwa rodzaje chleba.
W Brzozdowcach działały także trzy olejarnie i dwie
W biedniejszych, takich jak nasza, jadano przede wszyst
mleczarnie produkujące masło i ser twarogowy. Jedna na
kim chleb żytnio-razowy. Tylko przy okazji święta jedliśmy
leżała do Polaka Suchorowskiego, a druga do ukraińskiej
chleb pszenny.
spółdzielni „M asłosojuzu”. Ta ukraińska była bardzo dobra. Smak produkowanego przez nią masła pamiętam do dziś.
Poza pieczeniem chleba dziewczyna przygotowywana przez matkę do roli gospodyni i matki musiała umieć uki-
Wielu mieszkańców Brzozdowiec, zwłaszcza tych bied
sić kapustę i ogórki. W każdej kuchni stało po kilka be
niejszych, szukało pracy w folwarku hrabiego Skarbka. M a
czek zawierających specjały. Dziewczyna musiała też umieć
jątek ten znajdował się w Hrankach-Chatkach. Specjalizo
gotować. Każdy kawaler chodzący do panny zwracał na to
wał się on w produkcji spirytusu, hodowli bydła mlecznego,
uwagę. Oczywiście wielkich specjałów wtedy nie jadano.
zboża i ziemniaków. Gorzelnia była zakładem na wskroś
Gotowano wtedy przede wszystkim kluski z mlekiem i pie
196
197
C Z Ę Ś Ć II
KREW TRYSKAŁA 1’ 0 ŚCI ANACH
rogi, gołąbki z tartymi ziemniakami, paluchy z sosem cebu
Ja wyszłam za mąż za Tadeusza Kostura w 1940 r. Nie
lowym, które tu nazywane są kopytkami. Z zup popularna
był to czas sprzyjający zawieraniu związków małżeńskich,
była grzybowa. Każda gospodyni miała schowane parę wia
ale życie ma swoje prawa. Małżeństwa są zawierane także
nuszków własnoręcznie zebranych i ususzonych grzybów.
w czasie wojny. Podczas niej rodzą się też dzieci. G dy my
Często na stole gościł barszcz ukraiński, obowiązkowo z fa
z mężem braliśmy ślub, to formalnie wojny nie było. So
solą. Dwa razy do roku robiono w każdym gospodarstwie
wieci wkroczyli na nasze ziemie i przyłączyli je do sowiec
świniobicie. Wtedy na stole pojawiało się mięso. Większość
kiej Ukrainy. Kiedy wybuchła wojna w 1939 r., miałam
mięsa wekowano na późniejszy okres lub przerabiano na
już 19 lat i według ówczesnych zwyczajów powinnam być
wyroby, takie jak kiełbasy, salcesony i pasztetowe. Część
już mężatką. Czas ku temu nie był najlepszy, ale cóż było
słoniny przetapiano na smalec, taki z cebulą, skwarkami
robić.
i kawałkami mięsa. Z nóżek robiono studzieninę, czyli gala
Rok 1939, w którym wybuchła II wojna, nie zapowiadał
retę. Bywało jednak, że w domu były jakieś nieprzewidziane
się źle. Mieszkańcy Brzozdowiec rok 1938 uznali za bardzo
wydatki i wtedy całe mięso pozyskane ze świni szło na sprze
dobry. Plony też były niezłe i w stodołach cepy, którymi
daż, a domownicy mogli się tylko obejść sm akiem ... Ci go
młócono zboże, zwiastowały, że chleba nikomu brakować
spodarze, którzy tak jak my mieli więcej niż jedną krowę,
nie będzie. Zaczęto budować nowe domy, kupować meble.
sprzedawali mleko i jego przetwory. Sami robili ser, twarogi,
W kościele można było zobaczyć kobiety i mężczyzn, ubra
a ze śmietany masło, które też sprzedawali na targu. Pro
nych nie tylko w „dyżurne zestawy”, ale coraz ładniejszą
duktów spożywczych, którymi gospodynie handlowały na
garderobę. Było widać, że społeczeństwu powodzi się lepiej.
targach, było oczywiście więcej. Każda gospodyni starała się
W iosną tymczasem, chyba w marcu, pojawiły się jednak
być oczywiście samowystarczalna. Nie tylko dbała, by rodzi
pierwsze sygnały, które zaniepokoiły starszych. Wezwanie
na miała co jeść, lecz także na czym spać.
do wojska otrzymało kilkunastu rezerwistów.
G ospodyni pilnowała, by przynajmniej raz w tygodniu
Zycie toczyło się normalnie. Powoli jednak zaczęto prze
cała rodzina była czysto i schludnie ubrana, gdy udawa
bąkiwać o wojnie. Podniośle obchodzono święta narodowe,
ła się na niedzielną M szę św. Dom ow nicy na tę okolicz
na których przypominano słowa Marszałka Rydza-Śmigłe-
ność mieli przygotowany tzw. kom plet wyjściowy. „K om
go: „jesteśmy silni, zwarci, gotowi” oraz „nie oddamy nawet
pletu” tego używano także przy okazji świąt i różnych
guzika” . Śpiewano także Pierwszą Brygadę i przypominano
uroczystości.
marszałka Józefa Piłsudskiego.
198
199
C Z Ę Ś Ć II
KREW TRYSKAŁA PO ŚCI ANACH
W czerwcu 1939 r. zorganizowano w Brzozdowcach
W 1940 r. wzięliśmy więc ślub. Rok później urodziłam
Powiatowe Święto Przysposobienia Wojskowego i Wycho
syna. Mieszkaliśmy dalej z rodzicami. O budowie własne
wania Fizycznego. Było to wyróżnienie naszej miejscowo
go dom u w tamtych warunkach nie było nawet co marzyć.
ści za postawę mieszkańców i zaangażowanie w działalność
Wszyscy myśleli, jak przeżyć. Za Sowietów nikt nie był
organizacji społecznych. Połączone było ono z sumą w ko
pewny dnia ani godziny. Nasze wesele, tak jak wszystkie
ściele, podczas której płomienne kazanie wygłosił ks. Stani
w tym czasie, było bardzo skromne. Odbyło się bez orkie
sław Kozłowski, wikary parafii i prefekt młodzieży. Oficjal
stry i tańców. Wszyscy uważali, że huczna zabawa w takim
nie w wojnę jeszcze nikt nie wierzył, ale objęte tajemnicą
czasie jest co najmniej niegodna. Ksiądz Kaspruk począt
wojskową i służbową przygotowania trwały na potęgę także
kowo na znak żałoby zakazał używania dzwonów. Szybko
w naszej gminie.
jednak przywrócił ich dzwonienie przed nabożeństwami.
Po żniwach zakwaterował w naszej gminie 14 Pułk Uła
Sowieci rozpuścili bowiem plotkę, że jeżeli dzwony nie
nów Jazłowieckich, którego kawalerzyści nosili żółte otoki
dzwonią, to znaczy, że są niepotrzebne i trzeba je zabrać
na czapkach. Kochały go nasze dziewczęta, choć śpiewał on
i przetopić. Dzwony, choć nie wszystkie, zabrali dopiero
żurawiejkę: „Hej, dziewczęta, w górę kiecki / Jedzie ułan
Niem cy 3 lata później. Sowieci znacjonalizowali wszyst
jazłowiecki” .
kie zakłady produkcyjne. Mój tato jedną krowę dał nam,
Rankiem 16 sierpnia 1939 r. w szyku bojowym, ale z or kiestrą, pułk opuścił gminę. Wiele dziewcząt, które wybie
a drugą sprzedał. Posiadając trzy krowy, mógł bowiem zo stać uznany za kułaka.
gły go pożegnać, miało łzy w oczach. Wszyscy już wiedzieli,
Żyło się wtedy bardzo ciężko. Zaopatrzenie było fatalne.
że nasze chłopaki jechały na wojnę. U nas jednak wojny
Brakowało praktycznie wszystkich artykułów. Jeżeli przy
nie było. Gospodarze cieszyli się z obfitych żniw i dobrze
wieźli coś do kooperatywy, to zaraz ustawiała się kolejka
zapowiadających się wykopków. Ziemniaki także bowiem
i stojący w niej ludzie wykupywali wszystko, co tylko było
obrodziły. Nawet gdy działania wojenne już się rozpoczęły,
przywiezione do sklepu. Chcąc zlikwidować kolejki i wy
wszyscy wierzyli, że pobijemy Niemców. Niestety Niemców
kup towarów przez tych samych ludzi, każdemu mieszkań
żeśmy nie pobili, a w Brzozdowcach zaczęli rządzić Ruscy,
cowi Brzozdowiec wręczono opieczętowane książeczki, do
którzy zajęli Kresy Rzeczypospolitej. Rodzice uznali, że ich
których wpisywano artykuły kupione w sklepie i potwier
władza szybko się nie skończy i powinnam wziąć ślub, bo
dzano to specjalną pieczątką. Nic to oczywiście nie dało, bo
nie wiadomo, co ona przyniesie.
towarów najzwyczajniej brakowało.
200
201
część II
KRKW TRYSKAŁA 1’ 0 ŚCI ANACH
Okupacja sowiecka skończyła się w czerwcu 1941 r., ale
to bagatelizowali. Nikt nie wierzył, że ukraiński sąsiad może
okupant wcale nie okazał się lepszy. Wójtem w Brzozdow-
iść zabić polskiego sąsiada. Kiedy jednak zaczęły docierać do
cach został niejaki Franciszek Trefler, Niemiec, który uciekł
nas informacje o rzezi na Wołyniu, nikt w Brzozdowcach za
przed Ruskimi do Niemiec i wrócił w rodzinne strony, by
grożenia ze strony Ukraińców nie zlekceważył. Cała miejsco
tworzyć niemiecką administrację.
wość zaczęła przygotowywać się do obrony. Ja jako młoda
Pamiętam, że w łatach 1941—1942 panował w Brzozdow-
matka nie uczestniczyłam bezpośrednio w przygotowaniach,
cach okropny głód. Trefler oświadczył zaś, że żadnego głodu
ale jak wszystkie kobiety z małymi dziećmi musiałam się im
nie ma, bo jeszcze psy i koty chodzą po ulicach! Głód jednak
podporządkować. Dla takich jak ja miejscem schronienia był
był naprawdę straszny. Wielu Polaków w Brzozdowcach zmar
kościół. Gdy dowództwo samoobrony uznało, że zagrożenie
ło z jego powodu. Był on spowodowany wielką powodzią.
ze strony Ukraińców jest całkiem realne, wszystkie kobiety
Wylał Dniestr, który zniszczył plony. Ja z dzieckiem, dzięki
z dziećmi, a także osoby starsze musiały się zgłosić do ko
zaradności mojego męża i pomocy rodziców, uniknęliśmy
ścioła. Musiały ze sobą zabrać wiadro i jakiś siennik do spa
głodu. Też jednak poznałam smak lebiody i pokrzyw. W naj
nia. Cały kościół wraz ze strychem był zamieniony w wielką
gorszym położeniu byli Żydzi, którzy mieli zakaz opuszcza
noclegownię. Po wejściu kobiet, dzieci i starców do wnętrza
nia Brzozdowiec i nie mogli wykorzystać swych handlowych
świątyni, była ona zamykana od wewnątrz i otwierana dopie
umiejętności. Niemcy prześladowali ich w najróżniejszy spo
ro rano. Mężczyźni, w tym mój mąż, zostawali na zewnątrz,
sób. Obowiązek noszenia opaski z gwiazdą Dawida należał
by bronić świątyni. Niektórzy mieli broń palną, ale większość
do najmniejszych represji. Niemiec mógł kopnąć Żyda, zmu
była uzbrojona w widły i siekiery.
szać do całowania jego butów, czy nawet go zastrzelić! Niem
Jak sobie dobrze przypominam, to nocowanie w kościele
cy nakładali na Żydów kontrybucje, przez co pozbawiali ich
trwało przez cały maj i czerwiec 1944 r. Wtedy to ze strony
złota, biżuterii i wszelkich kosztowności, które gromadzili na
Ukraińców było największe zagrożenie. Wokół Brzozdowiec
czarną godzinę. Jak obrabowali ich ze wszystkiego, to część
płonęły wsie, wszyscy, którzy chronili się w kościele, mimo
wywieźli do obozu zagłady w Bełżcu, a resztę zamordowali
wszystko się bali. Którejś nocy jeden z dowódców i organi
w Chodorowie i zagrzebali w dole przy cukrowni.
zatorów samoobrony, nauczyciel Bronisław Kordal, będący
Nad
Polakami
również zawisło
niebezpieczeństwo.
też oficjalnie organistą, zaapelował do zebranych: —N ie bój
Ukraińscy nacjonaliści zaczęli podburzać miejscową lud
cie się jesteście pod opieką Pana Jezusa Brzozdowieckiego,
ność rusińską do wyrżnięcia Polaków. Początkowo Polacy
pod taką opieką nic złego stać się nie może. Wszyscy zebra
202
203
C Z Ę Ś Ć II
ni w kościele niewątpliwie oczekiwali, że istotnie Pan Jezus uczyni cud i wszystkich uratuje.
KREW TRYSKAŁA 1>0 ŚCI ANACH
G dy wojna się skończyła, poinformowano nas, że Pola cy mają zostać repatriowani na Ziemie Odzyskane. Już we
Wiele razy przeżyliśmy trudne chwile. Zagrożenie ze
wrześniu 1945 r. zaczęliśmy przygotowywać się do wyjazdu.
strony Ukraińców było na szczęście tylko w nocy. W dzień
O d brata, który nie wrócił z wojska, dostaliśmy wiadomość,
wszyscy wracali do swych domów. Aż do zmierzchu było
żebyśmy z całą rodziną przyjeżdżali na Pomorze, koło Ka
w Brzozdowcach bezpiecznie. Kto jednak odważył się na
mienia Pomorskiego, bo tu są poniemieckie gospodarstwa,
wyjście poza miejscowość, ten sporo ryzykował. U kraiń
znacznie lepsze niż te w Brzozdowcach. Ja z mężem pako
cy czatowali na takich, zwłaszcza leśnych, i mordowali.
wania wielkiego nie musieliśmy robić, bo nasz cały majątek
Dwóch moich krewnych, którzy poszli po drewno do lasu,
mieścił się w paru tobołkach. Wyruszyliśmy w podróż ze sta
już nie wróciło. Wszelki ślad po nich zaginął. N ikt nie
cji w Chodorowie 16 października 1945 r. i w Wigilię przy
miał wątpliwości, co się z nimi stało. Spoczywają pew
jechaliśmy do Goliszewa, jak wtedy nazywało się Golczewo.
nie w jakiejś jamie, na której wyrósł las, jak na tysiącach
Stamtąd przetransportowano nas do Kamienia, a z niego
innych ofiarach ukraińskiego ludobójstwa, niemających
pieszo przyszliśmy do Trzebieszewa. Nasz synek nie chciał,
swego grobu.
jak pamiętam, iść, mówiąc, że go nóżki bolą. Miał 4 lata
W lipcu 1944 r. do Brzozdowiec wkroczyli Sowieci.
i mówił prawdę. Musiałam go wziąć na ręce. Mąż dźwigał
Walk z Niemcami na terenie miasteczka na szczęście nie
nasze bagaże. Z wielkim trudem udało się nam dotrzeć do
było. Spadło na nie trochę pocisków, ale nie wyrządziły one
brata do Trzebieszewa. Franek znalazł sobie gospodarstwo,
większych szkód. Ktoś nawet odważył się wywiesić na bu
którego dom przy tym, jaki mieliśmy w Brzozdowcach, wy
dynku Towarzystwa Szkoły Ludowej polską flagę. Miejscowi
glądał jak pałac. Był jednym z pierwszych osadników woj
Ukraińcy szybko ją zdjęli. Sowieci, którzy wkroczyli pierw
skowych, którzy przybyli do Trzebieszewa i mógł sobie wy
si, wywołali popłoch wśród kobiet. Musiały się chować, bo
brać gospodarstwo.
szukali kobiet do „żołnierskiej uciechy”, czyli do gwałtów!
Początkowo zatrzymaliśmy się u brata, ale wkrótce prze
Władzy żadnej nie było, a mężczyźni mogli niewiele zrobić,
jęliśmy gospodarstwo znajdujące się po drugiej stronie dro
chyba że chcieli zginąć.
gi. Gdy przyjechaliśmy, przez jakiś czas mieszkali w nim
Sowieci już na drugi dzień wywiesili plakaty mobiliza cyjne i zaczęli pobór do wojska. Wśród tych, którzy dostali powołanie, był także mój brat Franciszek.
204
jeszcze Niemcy. Nie było zniszczone ani rozszabrowane. Niemcy zdawali oni sobie sprawę, że muszą opuścić te tereny. Nie mieli o to nawet specjalnie pretensji. Wiedzie-
205
część II Ii, że to ja z mężem zajmę ich gospodarstwo. Przekazali je więc w stanie nadającym się do zamieszkania. Zdawali so
Stanisław Kawecki
bie sprawę, że prawie nic nie mamy. Jak się dowiedzieli, że
Mieli przedsmak grobu
potrafię szyć, to zostawili mi maszynę do szycia. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Maszyna ta, marki Singer, pom o gła mi sporo w życiu. Po dziś dzień spoczywa na strychu w domu córki, u której obecnie mieszkam. Poza domem i zabudowaniami gospodarczymi otrzymaliśmy też z mężem przydział 10 hektarów ziemi: 8 hektarów gruntów ornych i 2 hektary łąki. Z biedaków w Brzozdowcach staliśmy się
—Urodziłem się w Brzozdowcach. Nasz dom był bardzo bli
prawdziwymi gospodarzami. Było za co dziękować Bogu!
sko kościoła —wspomina Stanisław Kawecki. — Pamiętam,
Pan Jezus Brzozdowiecki, którego cudowny obraz ze sobą
że przechodziło się przez drogę i już się było w kościele i na
przywieźliśmy, dalej się nami opiekował.
plebanii. Nasza rodzina, mimo że ojciec był murarzem, była
W 1946 r. urodziłam pierwszą córkę, w 1952 r. drugą,
dość biedna. Z księdzem Kasprukiem zapoznałem się od
a w 1955 r. drugiego syna. W sumie czworo dzieci. Więk
razu po jego przyjeździe. Jeszcze wtedy chodziłem do szko
szość mieszkańców Trzebieszewa pochodziła z Brzozdowiec
ły. Przyjechał on z Buczacza, by objąć stanowisko proboszcza
i oni nadawali ton tej miejscowości. Trzymaliśmy się razem,
w naszej parafii. Jego poprzednik, ks. Wojtanowski, zmarł.
nawzajem sobie pomagając. Jakoś szczęśliwie udało się nam
Przybycie księdza Kaspruka było trochę taką sensacją, bo był
z mężem prowadzić gospodarstwo i wychowywać naszą
to zamożny kapłan. Przygonił ze sobą 10 krów, parę koni po
gromadkę, co oczywiście nie było łatwe. Wyprowadziliśmy
ciągowych do roboty w polu, jednego konia pod siodło. Od
wszystkie dzieci na ludzi. Obecnie mieszkam u córki, która
razu też gruchnęła wieść, że jego brat jest powiatowym ko
przeprowadziła się z Trzebieszewa do Kamienia Pomorskiego.
misarzem policji w Bóbrce, czyli jak na owe czasy figurą. Jak były wakacje, to przyjeżdżał do brata na odpoczynek. Brzozdowce, jak pamiętam, były miejscowością bardzo rozległą. Zajmowały teren ze dwa razy większy jak Kamień Pomorski. O zamożności, czy raczej urodzajności tamtych stron świadczy fakt, że były w nich cztery zbożowe mły
207
czijść u
M1F.1.1 PRZEDSMAK GROBU
ny. Obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego miał opinię cu
nych naleciałości, można powiedzieć, że lepiej ode mnie.
downego i za taki przez wszystkich był uważany. Został on
Chodziła też nie do cerkwi greckokatolickiej, tylko do
przewieziony ze starego kościoła, który kiedyś znajdował się
kościoła. Jak pamiętam, nie była jedyną Ukrainką, która
na Hrankach. O tym obrazie słyszałem różne historie. N a
w Brzozdowcach wyszła za Polaka. Była taka moda, że ukra
przykład takie, że się najpierw w żydowskim domu poka
ińskie dziewczyny bardzo się oglądały za Polakami.
zał. Jak mi powiedział sam ksiądz Kaspruk, który po swoim
Siostry mojej żony wyszły jednak za Ukraińców. Miała
przybyciu do Brzozdowiec kult cudownego obrazu Pana Je
ona ich aż osiem, więc miałem ośmiu szwagrów Ukraiń
zusa rozwinął, to wizerunek ten znajdował się w dom u Ja
ców, co w czasie wojny się zresztą przydało. Często z tymi
dwigi Dolińskiej, siedemdziesięcioletniej wdowy, i zapłakał
szwagrami się spotykaliśmy i rozmawialiśmy. Z żoną zawsze
krwawymi łzami. Miało to się dziać 16 maja 1746 r. M o
rozmawialiśmy po polsku, ale kłóciliśmy się po ukraińsku.
dlący się przy obrazie mieli doznać wielu łask i cudów, które
Z księdzem Kasprukiem zaprzyjaźniłem się w czasie
zostały spisane i urzędowo przez arcybiskupa potwierdzone.
wojny, gdy podczas banderowskich mordów kościół był
Nie wszystkie jednak cuda zostały pewnie spisane. Sam wi
ośrodkiem, w którym zbierały się wszystkie kobiety z dzieć
działem w piwnicy kościoła wiele kul pozostawionych przez
mi i osoby starsze, a chłopaki, takie jak ja, szły na warty
inwalidów, którzy modląc się przed cudownym obrazem,
na obrzeża Brzozdowiec albo pod kościół. Niektórzy mieli
ponownie zaczynali samodzielnie chodzić i pozostawiali
broń, ja miałem nawet dwie sztuki, które dostałem w spad
kule jako wota.
ku po policjancie.
Z księdzem Kasprukiem szybko się związałem, bo cho
Przed wojną rodzice, żeby trochę zarobić, wynajmo
dziłem do niego na probostwo do roboty. Ktoś musiał
wali jeden z pokoi. Mieszkał w nim policjant Sienkiewicz
w tym gospodarstwie księdza pracować. Miał on stałego pa
z żoną. We wrześniu 1939 r. obok broni krótkiej zaczął no
robka nazywającego się Baran, drobną kucharkę i ukraińską
sić także karabin. Miał też taką myśliwską fuzję. Widząc,
służącą, ładną dziewczynę, która została moją żoną. Jak coś
że się interesuję, pokazał mi, jak ona działa. Umiałem się
się u księdza zrobiło, to przede wszystkim dostawało się do
więc nią posługiwać. We wrześniu pokazał mi też, jak się
brze zjeść, co dla mnie, młodego chłopaka, który był stale
obsługuje karabin. Tak się jakoś złożyło, że jak po wkrocze
głodny, miało spore znaczenie.
niu Sowietów N K W D aresztowało polskich policjantów,
Owa służąca, w której się zakochałem, choć pochodziła
a później ich rodziny, zostawił u nas zarówno karabin, jak
z ukraińskiej rodziny, mówiła pięknie po polsku, bez żad
i fuzję, które ja natychmiast ukryłem. Było to moje wiano
208
209
część II
MIELI PRZEDSMAK GROBU
do konspiracji, która w okresie okupacji niemieckiej za
żebym wykopał pod naszym domem schron, w którym
częła się tworzyć. Trzeba się więc było jakoś bronić przed
ukryją się trzej Żydzi, obiecujący za to dobrze zapłacić. Po
Ukraińcami.
czątkowo się zgodziłem, zabrałem się nawet do tego kopa
Zostałem zaprzysiężony i stałem się członkiem konspi
nia, ale ostatecznie powiedziałem księdzu Kozłowskiemu,
racji. Nigdy na szczęście nie musiałem użyć broni, którą
że kryjówka u nas jest zbyt ryzykowna. Mieszkaliśmy przy
posiadałem. Atak nie następował, choć wszyscy nocą spo
głównej drodze w samym centrum miejscowości. Kręciło
dziewali się go w każdej chwili. W tamtych czasach wszy
się tu wielu Niemców i różnych ludzi. Bardzo łatwo więc
scy przywykli do zbydlęcenia i widoku śmierci. Niemcy,
było o wpadkę. Musieliśmy też brać pod uwagę fakt, że
jak tylko wkroczyli do Brzozdowiec, to do Żydów strze
w naszym domu mieszkały dwie rodziny. Rodzice z bratem
lali jak do kaczek. Pierwszego Żyda zastrzelił wkraczają
i ja z żoną, z którą chcieliśmy mieć dzieci. Wojna wojną, ale
cy zwiad niemiecki, bo miał brodę, pejsy i futrzaną czapę
życie jakoś musiało iść naprzód.
na głowie. Ciągle mam przed oczami palącą się synagogę
Tych trzech Żydów ostatecznie znalazło schronienie
brzozdowieckich Żydów. Niemcy ją podpalili, a spędzonym
u Mendochów, moich krewnych. Wykopali taki schron pod
Żydom kazali tańczyć naokoło i udawać radość. Zdarzało
kuchnią, w którym trzech Żydów zdążyło się ukryć, jeszcze
się też, że Niemcy zabawiali się Żydami w inny sposób.
zanim Niemcy ich wywieźli do obozu. Ja tam czasami do
Spuszczali wodę w Wiśniowczyku i kazali do błota, które
niego zachodziłem. Zwykle siedzieliśmy w kuchni. Ja wie
było na jego brzegach, włazić spędzonym Żydom. Musieli
działem, że pod nami są Żydzi, ale nie pytałem gdzie, wo
wchodzić do niego, tarzać się w nim jak świnie, a następnie
lałem nie wiedzieć. Dopiero po wkroczeniu Sowietów, gdy
całować buty Niemcom, którzy się nimi zabawiali. Mało
Żydzi ci wyszli z ukrycia i przyszli do mnie, powiedzieli mi,
który z nich, podstawiając but do pocałunków, nie kopnął
że jak przychodziłem do Mendochów, to zawsze przykładali
w twarz całującego go Żyda. Przedstawiciele Żydów, zwłasz
ucho do podłogi, żeby się dowiedzieć, co słychać w polityce
cza ci najzamożniejsi, wiedzieli, co się święci, i że Niemcy
i jak długo przyjdzie im jeszcze siedzieć.
chcą ich wszystkich wykończyć. Szukali dla siebie jakiegoś
Raz jednak omal nie doszło do katastrofy. Mendo-
ratunku. Jeden z najbogatszych brzozdowieckich Żydów,
chowa uciekła z dom u, a M endoch omal nie osiwiał.
Adler, przyszedł do księdza Kozłowskiego, katechety, któ
W Brzozdowcach zakwaterowała na wypoczynek kom
ry patronował całej konspiracji. Ksiądz z nim długo kon
pania niemieckiego wojska. Kilku tych Niemców zosta
ferował, a następnie zjawił się u mnie. Zaproponował mi,
ło zakwaterowanych w chałupie Mendochów. N a domiar
210
211
C Z Ę Ś Ć II
MIF.l.I PRZEDSMAK GROBU
złego, bo nieszczęścia, jak mówi przysłowie, chodzą para
Ksiądz Kaspruk kazał mi pogadać ze szwagrami miesz
mi, jeden z tych Żydów zmarł i zaczął się rozkładać i nie
kającymi w Brzozdowcach. Sądził, że jak jest ich ośmiu,
było sposobu, żeby niepostrzeżenie wydobyć go i jakoś po
to któryś z nich musi coś wiedzieć. Czy któryś z nich był
chować. M ożna sobie wyobrazić, co czuli pozostali Żydzi,
w O U N , czy UPA, nie wiedziałem, ale spotkałem się z nimi.
którzy siedzieli z tym zmarłym w kryjówce. Mieli przed
Wspólnie orzekli, że nie ma się czego obawiać i mnie włos
smak grobu. N a szczęście ci żołnierze niemieccy poszli na
z głowy nie spadnie. Zapewnili też, że nic nie stanie się księ
jakąś zbiórkę i M endocha wyciągnął umarlaka, załadował
dzu Kasprukowi.
na furę i pod pozorem wywożenia obornika na pole wy
Ksiądz kazał mi z tymi szwagrami utrzymywać kon
wiózł i gdzieś zakopał. Innego wyjścia nie było. Po wojnie
takt, ale chyba nie za bardzo uwierzył w ich zapewnienia.
ci Żydzi, co uratowali się u Mendochów, oczywiście nie
W oknach plebanii polecił wstawić siatkę, by żaden bande
zostali w Brzozdowcach.
rowiec granatu do niej nie wrzucił. Zawsze też mówił: - Pa
Ja z Żydami miałem zawsze dobre stosunki. Miałem
miętaj, Stasiu, że jakby co, to musisz mnie ratować!
wśród nich wielu kolegów. Chodzili przecież z nami do szko
Pamiętam, że w tych nerwowych czasach ks. Kaspruk
ły. Żydóweczki, piękne dziewczyny, bardzo mi się podobały,
dużo palił. On zawsze był nałogowym palaczem, ale wtedy
ale one stroniły od Polaków. O jakiejś bliższej znajomości
to odpalał papierosa od papierosa. Zdarzało się też, żeśmy
nie było nawet mowy. Muszę wspomnieć także, że Żydowi
z księdzem tęgo pili. Spirytus był w gorzelni łatwy do zdo
zawdzięczam życie. Zanim Niemcy Żydów w Brzozdow-
bycia, więc za kołnierz nikt nie wylewał. Banderowcy osta
cach wymordowali, zdarzyła się u nas epidemia tyfusu. Była
tecznie nigdy nas nie zaatakowali, choć naokoło nas co rusz
to jak na owe czasy bardzo ciężka choroba. Nie było lekarzy,
kogoś mordowali i słyszało się o napadach na całe wsie. Kto
lekarstw, nikt nie wiedział, co robić. Pewnie bym umarł, ale
nie był czujny i zbytnio zaufał Ukraińcom, którzy często
ksiądz przyprowadził Żyda Adlera - dentystę, który miał
posługiwali się podstępem, ten ginął, i do tego często w mę
jakieś pojęcie o medycynie. Ten kazał obwiązywać mnie
czarniach.
prześcieradłami zamoczonymi w gorącej wodzie. G dy jed
Zdarzało się, że banderowcy wchodzili do polskich wio
no wystygło, mieli mnie obwiązać drugim i tak w kółko. Ta
sek ubrani w niemieckie mundury. Nawet jeżeli w danej
niespotykana kuracja pomogła. Być może dzięki niej żyję.
miejscowości była jakaś samoobrona, to widząc Niemców,
Wkrótce wyzdrowiałem i zaczęły się problemy z Ukraińca
nie reagowała. Gdy przebrani banderowcy weszli do wioski,
mi, o których już wcześniej wspominałem.
było już za późno na stawianie oporu. Nas w Brzozdowcach
212
213
M1K1.I PRZEDSMAK GROBU
C Z Ę Ś Ć II
chyba nie zaatakowali właśnie dzięki Niemcom, których
Wracając do Brzozdowiec... Pamiętam jeszcze, że raz
kompanie, wycofane z frontu, często u nas wypoczywały.
przyjechał pod plebanię na koniu rosyjski oficer. Miał czap
Banderowcy bali się takich frontowych, dobrze uzbrojo
kę z czerwonym otokiem i był w sztok pijany. Trzymając
nych jednostek.
się siodła, powiedział mi, że chciałby z batiuszką porozma
Pod koniec wojny ci Niemcy, to były młode chłopaki,
wiać. Ksiądz Kaspruk był na plebanii, ale nie chciał z tym
chodzili na zabawy, żeby potańczyć z naszymi dziewczyna
pijanym rozmawiać. Powiedziałem mu więc, że księdza nie
mi. Jak sobie popili, to każdy z nich mówił: - Hitler kaputt!
ma. Ten nie dawał się zbyć, ale w końcu wsiadł na konia
- Byli jednak żołnierzami i musieli iść ginąć za tego Hitlera.
i odjechał. Zaznaczył jednak, że jeszcze do batiuszki przyje-
Do Brzozdowiec Sowieci wtargnęli w lipcu 1944 r.
dzie. Jak wychodziłem z plebanii, zobaczyłem, że daleko ten
Niemcy na ich terenie nie stawiali oporu. Kilku z nich jed
Sowiet nie dojechał. Spadł z konia i spał oparty o płot
nak się zaplątało. Ruscy strzelali do nich jak do kaczek. Pa
z czapką nasuniętą na twarz. Koń stał obok i czekał, aż jego
miętam, jak pierwsi Sowieci weszli do Brzozdowiec, spraw
właściciel się obudzi. Nikt tego Sowieta nie chciał ruszyć.
dzając, czy nie ma w nich Niemców. Jeden z nich, ukryty
Wszyscy wiedzieli bowiem, że skoro ma czerwony otok na
w zbożu, nie zdążył zabrać się ze swoimi, podniósł się z rę
czapce, to jest z N K W D , albo jakiejś innej podobnej służby,
kami w górze, chciał się poddać. Jakiś młody Rusek chciał
od której lepiej trzymać się z daleka.
się popisać, zdjął z ramienia karabin, oparł go na sztachecie
Sowieci szybko ustanowili swoje rządy, wprowadzili ad
i jednym strzałem położył tego Niemca! Nie powinien tego
ministrację i zaczęli pobór do wojska, Ukraińców do Armii
robić, ale wiadomo, że na wojnie prawa ustalają zwycięzcy.
Czerwonej, a Polaków do tworzonego Wojska Polskiego.
Zresztą Niemcy, jak wkraczali w 1941 r., to też strzelali do
O d razu można się było zorientować, kto z Ukraińców jest
Rosjan, którzy chcieli się poddać.
związany z U PA. Wszyscy bowiem uciekli do lasu. W naszej
Pamiętam, że w czerwcu 1941 r. w pobliskim M ikoła
okolicy sporo ich było w lesie za Hrankami. Chcąc zmusić
jowie zaplątał się ruski czołg, który nie mógł wydostać się
Ukraińców, żeby zgłaszali się do poboru, Sowieci ogłosili,
z wąskich ulic. Niemcy obrzucili czołg świecami dymny
że wywiozą na Sybir wszystkie rodziny osób uchylających
mi, oślepiając go. Czołg stanął, a w wieżyczce otworzyły
się od służby.
się klapy, przez które wychylili się dowódca i działonowy
Wielu Polaków, w tym mój brat, dostało powołanie.
z podniesionymi rękami. Niemiec pociągnął po nich serią,
Mój rocznik też podlegał poborowi. Nie wiedziałem, co ro
a następnie wrzucił do środka granat, zabijając pozostałych.
bić. Jak się szło na wojnę, to prawdopodobieństwo, że się
214
215
c z ę ś ć II
MI KU 1’ RZKDSMAK GR OBU
z niej nie wróci, było bardzo wysokie. Tymczasem ja miałem
1945 r. Ukraińcy zaczęli wypisywać na murach hasła: „Hej,
młodą żonę, którą się trzeba było opiekować. Postanowiłem
żywe radiańska Ukraina!” . Polacy, chcąc nie chcąc, zaczęli
wstąpić do tworzonego w Brzozdowcach oddziału „istrie-
się szykować do wyjazdu. N a sowieckiej Ukrainie nikt nie
bitielnego batalionu” . Była to formacja pomocnicza, służąca
chciał mieszkać.
przede wszystkim do obrony ludności przed banderowcami.
W końcu lata 1945 r. wydarzenia zaczęły przyspieszać.
Tylko należący do niej mieli prawo nosić broń. Nie mieliśmy
Jeszcze nie byliśmy spakowani, gdy już musieliśmy się wy
żadnych mundurów. Chodziliśmy w cywilnych ubraniach
nieść z domów, żeby oddać je Ukraińcom. Któregoś dnia
z biało-czerwoną opaską na rękawie. Tak jak ja, większość
Sowieci przygnali gromadę Ukraińców z Bieszczad, przesie
moich kolegów wstąpiła do tej swoistej milicji ze względów
dlanych na nasze miejsca. Jechali na wozach zaprzęgniętych
rodzinnych. Byli wśród nich m.in.: Michał Szymański,
w krowy, prowadzonych przez kobiety. Mężczyzn, zwłasz
Gustaw Ślusarz, Stanisław Kłosowski, Edward Hodowany
cza młodych, było mało. Głównie starcy i jakieś podrostki.
i Stanisław Guga. Pełniliśmy służbę patrolową, staliśmy na
Priedsiedatiel ich przywitał i kazał im wybrać sobie domy.
warcie przy różnych obiektach. Jeździliśmy też na różne ak
Ani człowiek się nie obejrzał, a już ich zgraja stała na po
cje przeciwko O U N -U PA. Często dochodziło podczas nich
dwórku i mówiła, że nasz dom jest teraz ich i mamy się
do ostrych walk. W trakcie jednej z nich zostałem ciężko
wynosić. Chciałem protestować, ale towarzyszący im urzęd
ranny w brzuch. Przeżyłem tylko dzięki Sowietom, którzy
nik kazał mi szybko iść do gminy po zaświadczenie, że zo
zawieźli mnie do szpitala we Lwowie, gdzie zrobili mi ope
stawiamy tu dom i inne budynki, bo jak nie będę miał tego
rację. Długo walczyłem ze śmiercią. Cudem przeżyłem. Po
zaświadczenia, to nie dostanę w Polsce rekompensaty.
została mi po tym zdarzeniu blizna na brzuchu. Pamiątka
Cóż było robić, razem z żoną, która była wówczas w cią ży, pojechaliśmy na stację w Chodorowie, gdzie przez wiele
po tych bandytach z UPA. Wielu Polaków takiego szczęścia jak ja nie miało! Ginęli
tygodni czekaliśmy na transport. Wszyscy zrobiliśmy sobie takie budy, w których siedzieliśmy i pilnowaliśmy wywożo
w ostatnich dniach wojny. Po operacji zacząłem dochodzić do siebie i razem z żoną
nego majątku. Ja miałem jeszcze swoją „tetetkę”. Nie chcia
i całą rodziną przygotowywaliśmy się do wyjazdu. Początko
łem jej zdać ani wyrzucić, bo bałem się, że Ukraińcy będą
wo myśleliśmy, że Brzozdowce razem ze Lwowem pozostaną
chcieli nas okraść. W razie czego byłem gotowy jej użyć.
przy Polsce. UPA co rusz sygnalizowała Polakom, żeby się
W Chodorowie toczyła się wojna o wagony, bo część
zbierali do Polski! To samo robiły władze sowieckie. W maju
z nich była kryta, a część otwarta. Ksiądz Kaspruk z rze-
216
217
C Z Ę Ś Ć II
MI KU PRZEDSMAK GROBU
czarni kościelnymi i ukrytym cudownym obrazem jechał
skiej produkcji. On mnie, księdza z wszystkimi klamotami
w wagonie ze mną, Baranem i jego żoną. Co zrobił ze swo
i tego Barana przywiózł do Trzebieszewa. Tu jednak dłu
imi krowami i końmi, nie wiem. Pewnie musiał komuś dać.
go nie zabawiłem. Bardzo mi się tu podobało, ale wolnych
Nigdy o to nie pytałem. Po paru tygodniach tego koczowa
chałup, które by się nam nadały, już nie było. Trzeba było
nia wyjechaliśmy do Polski. Po jakimś czasie dotarliśmy do
się rozejrzeć za czymś gdzie indziej. Miałem takiego koni
miejscowości Łabędy koło Gliwic, w których zanosiło się
ka i wózek i postanowiłem się rozejrzeć, gdzie moglibyśmy
na dłuższy postój. Ja już nawet wyruszyłem na rekonesans,
z rodziną osiedlić się na stałe. Pojechałem tym wózkiem
żeby się rozejrzeć, i znalazłem domek, który byłby w sam
w stronę Golczewa. Przed zmrokiem dojechałem, jak się
raz dla naszej rodziny. Mówię o tym Kasprukowi, a on na
później okazało, na obrzeża jakiejś wsi. Bałem się do niej
to, że nie będziemy się od innych odczepiać. W Łabędach
zajechać. Nakryłem konika, rozpaliłem ognisko i chciałem
odszukali nas pochodzący z Brzozdowiec Kłosowski i C iu
jakoś doczekać rana. Naraz usłyszałem kroki, zerwałem się,
ra. Powiedzieli, że nie ma co sobie zawracać głowy Śląskiem,
bo w tym czasie po tych stronach kręciły się różne podejrza
tylko jechać na Pomorze Zachodnie, gdzie stacjonuje ich
ne typy i niebezpiecznie było samemu poruszać się po dro
pułk i są do wzięcia całe puste wsie. Ruszyliśmy więc na
dze. Nagle słyszę polecenie: — Ręce do góry! —Oczywiście
północ i po wielu perypetiach na Wigilię 1945 r. dojecha
podniosłem, bo co miałem robić. Podeszło do mnie dwóch
liśmy do Golczewa. Dalej pociąg nie jechał, bo nie było
żołnierzy z karabinami gotowymi do strzału. Zaprowadzili
torów. Droga w wagonie z cudownym obrazem zakończy
mnie do wsi, która dzisiaj nazywa się Ciesław. Okazało się,
ła się dla nas szczęśliwie. Najbardziej się bałem o ciężarną
że ma ona już swojego sołtysa i załogę wojskową, która pil
żonę. Kaspruk zawsze mówił: - Madziu! - bo żonie było
nowała Niemców młócących zboże w stogach. Żołnierze za
Maria Magdalena. - Trzymaj się! - Ja zawsze żartowałem,
prosili mnie w gościnę, a sołtys powiedział, że w Ciesławie
że jak żona zacznie rodzić, to ksiądz zostanie akuszerem,
jest sporo wolnych domów i stodół pełnych paszy. Zachęcał
ale na szczęście małżonka urodziła dopiero tutaj. Ksiądz
mnie, żebym się osiedlił. Nie trzeba było mi tego dwa razy
Kaspruk, co trzeba podkreślić, był bardzo zmęczony i za
powtarzać. Pojechałem po żonę i przywiozłem ją do Cie-
żenowany całą sytuacją, w jakiej znalazł się podczas trans
sława. Tu urodziła się m oja córka Zofia. Pierwsze dziecko,
portu. Nigdy wcześniej nie musiał strząsać wszy z sutanny.
które ochrzcił ksiądz Kaspruk na tym Dzikim Zachodzie.
W Golczewie na stacji czekał na nas Bronisław Sętysz, który
To ona zapoczątkowała tworzenie się tu nowego pokolenia
był kierowcą wojskowego trzykołowego ciągnika amerykań
Polaków.
218
219
MI KU 1’ RZKDSMAK GROBU
C Z Ę Ś Ć II
Córka ochrzczona została w kościele w Trzebieszewie.
leźli. Ja miałem na zboże kryjówkę pod podłogą w kuchni
Katedra wówczas była zrujnowana. Jej dach był uszko
i bojówka ZM P go nie znalazła. Było to bardzo ważne, bo
dzony, miał w wieży ogrom ną dziurę, którą dopiero ła
kułaków „wyzwalano” z tego zboża tuż przed wiosennymi
tano. W Ciesławie znalazłem odpowiedni dom, pością-
siewami. Jak chłopu zabrano ziarno przeznaczone na siew,
gałem meble. Zachęciłem też kilku innych mieszkańców
to nie obsiał pól, nie miał co zebrać i był skończony. Nie
brzozdowian, żeby się tu osiedlili. W sumie zamieszkało
miał czym karmić zwierząt hodowlanych, czym zapłacić po
w Ciesławie czterdziestu osadników. Wojsko zaraz opuści
datku i musiał zwijać gospodarstwo.
ło tę miejscowość. Jak tylko wymłócili zboże w stogach, to
Takimi działaniami partia chciała zrujnować chłopów,
Niemców poprowadzili na wysiedlenie, a sami wrócili do garnizonu w Kamieniu.
by zmusić ich do wstąpienia do spółdzielni. Najpierw K o
Zacząłem gospodarzyć, aż tu nagle pojawił się mierni
nię w Mechowie, którą zaczął odwiedzać Franek Boś, taki
czy, taki Kucharski, który na nowo mierzył wszystkie pola.
partyzant, który walczył z komunizmem. Mówili o nim, ze
Nikt nie wiedział, o co chodzi, aż tu nagle gruchnęła wia
wywodził się z AK. Ja go osobiście nie znałem. W każdym
domość, że będą zakładane spółdzielnie. Wszyscy uznali,
razie dobrał sobie współpracowników i razem z nimi za
że jest to sowiecka inicjatywa, dążąca do założenia w Pol
czął w tym Mechowie robić dywersję. Co oni tam nie wyra
sce kołchozów. Naciski na tworzenie tych spółdzielni były
biali w tamtejszym kołchozie. W nocy rozkopali kopiec ze
straszne. Jeździły po wsiach ekipy agitatorów, które twardo
zgromadzonymi zbiorami ziemniaków. Nasypali do niego
mówiły, że jak kto nie wstąpi do spółdzielni po dobroci,
soli. Gdy kołchoźnicy z Mechowa wiosną otworzyli kopiec,
to zostanie do tego zmuszony siłą. Wcześniej jeszcze były
by wyjąć ziemniaki, okazało się, że zamiast nich jest błoto.
na wsiach wizyty tzw. trójek ZMP, rekwirujących chłopom zboże. W Ciesławie też byli. Najpierw kilku z nich chodziło
Ziemniaki zgniły. W spółdzielni posadzono też sad ze sprowadzanych
po wsi z transparentem z napisem: „Kułaku, oddaj zboże!”.
drzewek. Przez jedną noc został zniszczony. Wszystkie
Następnie ekipa tych członków ZM P odwiedzała po kolei
drzewka powyrywano i połamano. W spółdzielni tej był
wszystkie gospodarstwa i robiła rewizję, szukając zboża. Z a
też taki mocno wierzący w komunizm Skiba, który się na
glądali wszędzie. N a strych, do piwnic i mieszkań. Jak coś
raził wielu ludziom. Ktoś z obrzyna strzelił mu w plecy.
znaleźli, zabierali. Nie wiem, czy szkolili tych zapaleńców,
Kula przeszła na wylot. O n jakoś doczłapał do dom u i dla
jak robić rewizję, ale jak chłop dobrze schował, to nie zna
tego przeżył.
220
mitetowi Powiatowemu PZPR udało się założyć spółdziel
221
C Z Ę Ś Ć II
MI KU PRZEDSMAK GROBU
Franek działał w pasie od Mechowa do Gryfic, bo tam
maszynowe, i granaty. W końcu Franka dosięgła kula. Zała
były takie wioski, które go popierały. W Krzepocinie miał
dowali go na wóz i wozili po Mechowie. Pytali ludzi, czy go
też wielu zwolenników. N a skraju lasu w pobliżu tej wioski
poznają i czy na pewno jest to Franek Boś. Z tego, co wiem,
było tam takie wrzosowisko, pod którym miał bunkier, i tam
żaden z mieszkańców wioski go nie rozpoznał i nie potwier
się ukrywał. Parę razy widziałem tego Franka. Raz nawet
dził, że to był on. Wszyscy pytani odwracali głowę. Gdzie go
blisko. Gdy wracaliśmy kiedyś z żoną po oddaniu świń na spędzie w Chominie, jechaliśmy drogą przez las i nagle na
pochowali, tego nikt nie wie. U B aresztował jeszcze czterech czy pięciu jego ludzi.
poboczu zobaczyłem człowieka ubranego w jakiś wojskowy,
Wszyscy dostali po 10 lat i odsiedzieli pełny wyrok. Ani
mocno sfatygowany mundur i buty oficerki. Odruchowo za
dnia im nie darowano. Wojtal, który tu niedaleko mieszkał,
trzymałem się i chciałem zawrócić wóz. Mieliśmy przy sobie
dostał w więzieniu gruźlicy. W tamtych czasach więzienie to
trochę pieniędzy. Moja żona uśmiechnęła się tylko i powie
nie było sanatorium, tak jak obecnie. Wtedy 10 lat to była
działa: —Jedź! On ci nic nie zrobi. — Dopiero później po
straszna kara. Sprawa ta spowodowała, że wszyscy, którzy
jakimś czasie żona przyznała się, że go znała. Kiedy mnie nie
opierali się zakładaniu spółdzielni, przestali mieć jakiekol-
było w domu, bo wychodziłem w pole, to on często przy
wek opory. Ja też zgodziłem się być w Ciesławie przewodni
chodził do nas, żeby się posilić. Jak gdzieś wyjeżdżaliśmy, to
czącym spółdzielni. Początkowo jednak się nie zgadzałem.
żona zawsze w sieni zostawiała na półce jakiś chleb, mleko,
Jak przyjeżdżali do wsi agitować, to uciekałem w pole. Moje
ser, kawałek słoniny itp. Nigdy też sieni nie zamykała. Później
ucieczki zdały się na nic. W końcu mnie dopadli i zmusili
przyznała się, źe zostawiała to dla Franka. Często więc bywał
do tego, żebym został przewodniczącym kołchozu. Wysłali
w naszym domu, choć ja o tym nie wiedziałem. Wydały go
mnie na kurs przewodniczących do Gdańska, który ukoń
takie Swierczaki z tego Krzepocina. Wcześniej z nim trzyma
czyłem z wyróżnieniem. Musiałem oczywiście wstąpić także
ły, a później go swołocze sprzedały. Wskazali oni miejsce jego
do partii, bo taki był wymóg. M am z tego kursu jeszcze
bunkra i milicja go otoczyła. Pamiętam, rano wstałem, a tu
pamiątkowe zdjęcie, na którym stoję razem z wykładowca
na drodze wielki ruch. Zatrzymują się samochody, z których
mi. Jak pamiętam, to sprawy rolnicze były na nim drugo
wyskakują milicjanci, tworzą tyralierę i ruszają w stronę tego
rzędne, najważniejsze były polityczne. Przewodniczący miał
wrzosowiska. Wkrótce wybuchła strzelanina. Franek Boś nie
przede wszystkim zagrzewać członków do walki o zwycię
chciał się poddać i podjął walkę. Musiał mieć w tym bunkrze
stwo socjalizmu. Ja od razu pokapowałem się, o co cho
więcej broni, bo długo się ostrzeliwał. W akcji były i karabiny
dzi, i deklamowałem im te ideologiczne formułki. Ten
222
223
CZl j S Ć II
MIELI PRZEDSMAK GROBU
ruski pułkownik, który mieszkał u nas w Brzozdowcach
mułka powiedział przecież, że spółdzielnie mają być dobro
na kwaterze, przy którejś szklance bimbru wytłumaczył
wolne. N o i spółdzielnia z inicjatywy przewodniczącego się
mi, że sowiecki ustrój jest szatański i żeby w nim przeżyć, nie wolno mówić, co się myśli, trzeba chodzić na zebrania,
rozleciała. W jakiś czas po tym zostałem aresztowany i przez rok
bić brawo i na wszystko się zgadzać. Inaczej uznają cię za
siedziałem w więzieniu w Nowogardzie razem z Niem ca
wroga i zgnoją. Powiedział mi, że w Polsce też tak będzie,
mi skazanymi za zbrodnie wojenne. W pobliskim PGR-ze
bo Sowieci swoje porządki wszędzie wprowadzą. Myśl, co
ukradziono siedem jałówek. Milicja poszła po śladach
chcesz, a na zewnątrz mów, czego od ciebie oczekują! Jak
i szybko złapała złodziei. Wiejskie baby uznały, że to ja ich
obserwowałem chłopaków z Kresów, to tak się właśnie za
wydałem, i dlatego trafili do więzienia. Ja oczywiście nie
chowywałem. N a tym kursie udawałem więc wysoce poli
miałem z tym nic wspólnego, ale te baby złożyły w pro
tycznie uświadomionego. Starałem się oczywiście, by nasza
kuraturze doniesienie, że w czasie wojny współpracowałem
spółdzielnia była niezła. W Komitecie oceniali ją wysoko.
z Niemcami, że wydawałem Żydów itp. Zrobiła się z tego
Bez przerwy przyjeżdżały tu różne delegacje. Mnie się jed
polityczna sprawa, śledztwo było prowadzone w dwóch kra
nak to zbiorowe gospodarowanie nie podobało. Chciałem
jach. W więzieniu od razu mi powiedziano, że czeka mnie
mieć swoje gospodarstwo. Jak do władzy wrócił Władysław Gomułka i wygłosił swoje słynne przemówienie, w któ
stryczek! Mój brat, który był przekonany o mojej niewinności,
rym powiedział, że spółdzielnie muszą być oparte na za
zaczął zbierać świadków, którzy na procesie byli gotowi wy
sadzie dobrowolności i nikogo siłą nie można zmuszać do
stąpić w mojej obronie. Żona moja strasznie to przeżywała.
tego, żeby do nich wstępować, to od razu postanowiłem ze
Darła sobie włosy z głowy i najzwyczajniej zwariowała. Za
spółdzielni wystąpić. Zwołałem zebranie członków i powie
brali ją do szpitala. Brat nic mi nie powiedział na widzeniu
działem, że kto chce, może zabierać wszystko, co wniósł do
w więzieniu, żeby mnie nie dobijać. N a pokazowej rozpra
spółdzielni: krowy, konie i inny majątek, bo ja występuję
wie w Kamieniu sędzina na świadka wezwała ks. Michała
z kołchozu. Zaraz przyjechali do mnie z komitetu powiato
Kaspruka. Złożył on obszerne zeznania, po których sędzi
wego i zaczęli krzyczeć: - Chłopie, co ty robisz? Dlaczego
na nie chciała już słuchać następnych świadków. Przerwała
rozwiązujesz najlepszą w powiecie spółdzielnię? - Ja jednak
rozprawę. Sąd udał się na naradę, po której wydał wyrok
twardo oświadczyłem, że jak chcą, to niech sobie tę spół
uniewinniający. Wróciłem do domu wściekły i rozżalony.
dzielnię trzymają, ale ja występuję i wracam na swoje. G o
Chciałem to wszystko zostawić, przeprowadzić się w inne
224
225
C Z Ę Ś Ć 11
MI KU PRZEDSMAK GROBU
strony, ale przyjechali do mnie i prosili, żebym został. U m o
stwo, z którego się utrzymywałem. Chciałem po prostu coś
rzyli mi wszystkie zaległości podatkowe, obiecali pomoc
dla tej naszej ziemi kamieńskiej zrobić. Nigdy nie dbałem
i pożyczki, żebym tylko został. Nawet te baby, które mnie
0 swój interes. Wiem, że wielu moich sąsiadów nigdy tej
oskarżyły, przybiegły mnie przeprosić i po nogach całowa
ziemi nie uznało za swoją, marzyli o cudownym powrocie
ły. Adwokat, kiedy wychodziłem na wolność, powiedział,
do Brzozdowiec. Ja wiedziałem, że żadnego cudownego po
żebym przypadkiem nie darował tym babom, które mnie
wrotu nie będzie. Zawsze traktowałem tę ziemię jako swoją
oskarżyły. Powiedział, że za takie posądzenie skórę z nich
1 jako swoją ojczyznę. Budowałem Polskę Ludową i się tego
ściągniemy. Ja jednak machnąłem ręką i przebaczyłem tym
nie wstydzę, innej Polski wtedy nie było.
babom. W następnych wyborach wybrano mnie radnym, a później zostałem przewodniczącym Gromadzkiej Rady Narodowej w Świerznie, które to funkcje pełniłem przez dwie kadencje. Swoje obowiązki przekazałem już naczel nikowi. Kończyła się bowiem epoka społecznych działa czy, a zaczynał czas menedżerów, m agistrów inżynierów, mających odpow iednie kwalifikacje, a nie nieuków po sługujących się tylko zdrowym rozsądkiem. Byłem cał kowicie za. Oczywiście, kierując gromadą przez dwie kadencje, coś po sobie zostawiłem. Udało mi się zrealizować wiele inwe stycji. Jako społecznika nie pozostawiano mnie w spokoju. Były wtedy tworzone spółdzielnie kółek rolniczych i mnie zrobiono przewodniczącym jednej z nich. Trzeba było zor ganizować zarząd i trzy bazy sprzętowe w Kamieniu, Jarszewie i Gostyniu, które świadczyły usługi dla ludności nieposiadającej sprzętu rolniczego. Oczywiście przewod niczącym byłem społecznie. Dalej prowadziłem gospodar
226
„PAN J E Z U S NAS URATOWAŁ'’
wyjazdu z Brzozdowiec, miałem 7 lat. Właśnie poszedłem
Edward Burlikowski
do szkoły sowieckiej, utworzonej dla Polaków, ale długo się
„Pan Jezus nas uratował”
do niej nie nachodziłem, bo 16 października wyjechaliśmy na Ziemie Odzyskane. Wcześniej, gdy miałem 6 lat, a brat 4, to chodziliśmy razem pasać naszą krowę karmicielkę. Chodziliśmy po różnych drogach i bruzdach, gdzie tylko była jakaś trawa. Pamiętam też, że tuż przed nadejściem frontu sowieckiego trzy noce spędziliśmy w kościele, któ ry dla kobiet, dzieci i osób starszych od dawna w chwilach
Urodziłem się 19 października 1938 r. w miejscowości
zagrożeń służył za schronienie. M am a zabierała pierzynę,
Hranki-Kuty. Jak miałem rok, to moi rodzice, Jan i Aniela
a my wiadro, do którego mieliśmy załatwiać swoje potrzeby.
z domu Niedźwiedzka, kupili dom w Brzozdowcach. O d
Kościół był na noc zamykany, a jego drzwi barykadowane
tej pory mieszkałem z rodzicami i bratem Michałem, który
i nikt nie mógł z niego wyjść. Spaliśmy w kościele ściśnięci
przyszedł wkrótce na świat. Do Brzozdowiec przeprowadzi
jak śledzie w puszce.
liśmy się, bo ojciec dobrze zarabiał. Za kawalerki skończył
Przez dwie noce był spokój. N a trzecią noc nagle w ko
kurs murarski i okazał się bardzo dobrym fachowcem, miał
ściele zrobił się ruch. Matula spała, ale się zerwała. Po ko
stałą pracę u szwagra. Dziennie zarabiał 6 złotych. To na
ściele poszła wiadomość, że Ukraińcy są tuż, tuż i będą
ówczesne warunki było bardzo dużo. M oja mama pracowa
szturmować kościół. N a zewnątrz stali chłopi uzbrojeni
ła w majątku, naharowała się przez cały dzień i zarobiła za dniówkę 20 groszy!
w różną broń. Niektórzy mieli broń palną, ale większość
Rodzice wzięli kredyt i kupili od jednej z rodzin muro
marli, zwłaszcza że na zewnątrz było słychać okrzyki, a na
wany dom. Nie wiedzieli oczywiście, że wybuchnie wojna
wet śpiewy. Cała ta wrzawa przybliżała się coraz bardziej do
i nie zdążą spłacić pożyczki. Musieli to robić dopiero po
kościoła. Nagle, jak nożem uciął, wszystko zamilkło. Żaden
wojnie, gdy już mieszkali w Trzebieszowie. Rodzicom na
atak nie nastąpił.
tylko siekiery, widły i jakieś łomy. Myśmy w kościele za
pewno nie żyło się źle. W Brzozdowcach mieli jeszcze kawa
Następnej nocy matka już nie prowadziła nas do świąty
łek pola, trzymali krowę, świnię i parę kur. Ja oczywiście te
ni. Takie sytuacje zdarzały się wcześniej, tylko albo ja ich nie
sprawy znam głównie z opowieści. Jak szykowaliśmy się do
pamiętam, albo matka nas do kościoła nie zabierała. Pyta
228
229
czijśC
ii
„RAN J E Z U S NAS U R A T O W A Ł ”
łem matki, co się stało, dlaczego Ukraińcy nas nie zaatako
strzelać, wypróbować nowe samoloty, nie wiem. W każdym
wali? Jej odpowiedź była krótka: - Pan Jezus nas uratował!
razie wyszliśmy z tego cało. Krowa też.
— O tym, że Pan Jezus, obecny w swoim cudownym wi
Gdy w 1945 r. Polacy wiedzieli, że będą musieli jechać
zerunku, wielokrotnie ratował Brzozdowce przed wyrżnię
na Ziemie Odzyskane, zaczęli robić świniobicia i przygoto
ciem, byli przekonani wszyscy mieszkający w nich Polacy.
wywać zapasy. Zaczęły się wtedy nocne napady na Polaków
Dla naszej rodziny ten konflikt z Ukraińcami był na
i rekwizycje, czyli rabowanie przez banderowców pozyska
pewno sprawą przykrą. Do wybuchu wojny współżycie
nego mięsa. Przychodzili w nocy i zabierali. Ktoś jednak tym
z nimi układało się bardzo dobrze. Przejawem tego były
banderowcom musiał powiedzieć, że w jednym czy drugim
m.in. małżeństwa mieszane. Dwie moje ciotki, czyli siostry
domu było świniobicie. Nasz sąsiad Ukrainiec, nazywający
mamy, wyszły za Ukraińców, dobrych ludzi, z którymi two
się Hryń, zawsze nas ostrzegał. Pamiętam, że przychodził
rzyły zgodne stadła. Mój stryj, czyli brat ojca, też sobie wziął
i mówił: - Uważajcie, bo dziś w nocy będą chodzić! - Ojca
za żonę Ukrainkę. W naszych stronach na szczęście nie do
w tym czasie w domu nie było i matka wszystko miała na
szło tak, jak gdzie indziej, do mordowania przez Ukraińców
swojej głowie. O jca w 1942 r. wywieziono na przymusowe
swych współmałżonków i dzieci. Z tego, co się później do
roboty do Niemiec i od tego czasu nie dawał żadnego znaku
wiedziałem, w niektórych rodzinach dochodziło do drama
życia. Nikt nie wiedział, czy żyje, a jeżeli tak, to gdzie prze
tów, chociaż na innym tle.
bywa. Jak nam później opowiadał, był na przymusowych
W polsko-ukraińskiej rodzinie było czterech synów.
robotach w Austrii. W 1944 r. związał się z grupą liczącą
Dwóch z nich poszło do UPA, deklarując chęć rżnięcia Po
16 osób, która postanowiła nawiać z robót do swoich. Był
laków. Zostali złapani przez N K W D . G dy wkroczyli So
to oczywiście szaleńczy plan. Wszyscy jednak członkowie
wieci, o mało z matką i bratem nie zginęliśmy przy pasieniu
grupy zgromadzili zapasy żywności i w końcu dali dyla. Szli
krów. Paśliśmy ją na takiej bruździe i nagle nad nami zoba
nocą lasami na wschód, a w dzień spali. Oczywiście zapasy
czyliśmy trzy przybliżające się punkciki, które zaczęły ro
szybko się skończyły i po paru dniach czy tygodniach, bo
snąć i gwałtownie pikować w naszą stronę. W pewnym m o
nigdy tego dokładnie nie opowiedział, wszyscy stanęli przed
mencie mama pognała krowę, a mnie z bratem wepchnęła
dylematem. Umrzeć z głosu albo wyjść z lasu i się ujawnić.
do takiej jamy i przykryła nas swoim ciałem. Dosłownie za
Zdecydowali się ujawnić i pójść do najbliższego miasta. Po
sekundę wokół nas zaczęły gwizdać kule. Nie wiem, czemu
szli tam i okazało się, że byli w nim Sowieci. Zostali zatrzy
niemieccy lotnicy do nas strzelali. Może chcieli sobie po
mani na rogatkach i odprowadzeni do dowództwa, gdzie
230
231
C Z Ę Ś Ć II
„PAN J EZ U S NAS URATOWAŁ”
zaczęto ich przesłuchiwać. Oficer słuchający ich opowiadań
otworzył okno i zaczął krzyczeć w stronę ukraińskiego są
nie bardzo w nie wierzył, że tak kochają ojczyznę, iż do
siada: - Hryniu, ratuj! - Wezwanie to powtórzył wielokrot
browolnie za kierunek swojej ucieczki wzięli wschód, a nie
nie. Zrobił się ruch. Psy zaczęły szczekać. Wartownik przy
zachód. W końcu zapytali ich, co dalej zamierzają. C i nie
bramie majątku wystrzelił w powietrze, podrywając na nogi
bardzo wiedzieli, co odpowiedzieć, więc oficer ułatwił im
kwaterującą w nim grupę żołnierzy sowieckich! Napastnicy
zadanie, pytając, czy będą walczyć w szeregach Armii Czer
natychmiast uciekli. Bali się, że wojsko wyskoczy z majątku
wonej? Cóż mieli zrobić w takiej sytuacji? Gremialnie odpo
i ich złapie. Bimber został uratowany. Rano zaczęliśmy się
wiedzieli, że tak! Jak ojciec opowiadał, wtedy ich nakarmili
pakować i przewozić nasze rzeczy do Chodorowa. Tutaj cze
i dali jeden dzień na odpoczynek. Później wysłali ich na
kaliśmy kilka tygodni na transport. Za to, że ojciec był w Ar
tygodniowe szkolenie, a następnie na front.
mii Czerwonej, dostaliśmy po długim okresie oczekiwania
O jciec nie zginął, ale wrócił z ciężką chorobą serca,
zamknięty wagon towarowy. Był to przywilej, bo większość
która znacząco skróciła mu życie. Gdy wrócił z frontu we
brzozdowian otrzymała do transportu swego majątku lorę,
wrześniu 1945 r., matka od razu mu powiedziała: —Wiesz,
czyli odkryty wagon. Oczywiście w tym wagonie nie jechali
teraz czasy są takie byle jakie. Polaków ciągle mordują, pa
śmy sami. Wraz z nami jechały jeszcze trzy rodziny.
kujmy się, jedźmy do Chodorowa i tam będziemy czekać na
Pociąg zatrzymywał się bardzo często. Jechaliśmy po
wyjazd do Polski. —Ojciec zgodził się, ale znając sowieckie
nad dwa miesiące. Codziennie były dwa postoje planowe.
realia, uznał, że trzeba jeszcze przed wyjazdem postarać się
Trzeba było napoić krowy, a także je wydoić. Ludzie m u
o walutę! Tą zaś wtedy był bimber. Za niego wszystko moż
sieli załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. N a dłuższych
na było kupić. Postanowił go upędzić. Robił, czyli jak to się
postojach mama starała się zawsze coś upitrasić. Trzeba
mówiło w Brzozdowcach - kręcił - w nocy.
było przecież zjeść coś gorącego. M am a gotowała tak jak
Po paru dniach w nocy, chyba o pierwszej, ktoś zaczął
inne kobiety. Pomagaliśmy, rozkładając jej kuchnię. Był
stukać do drzwi. Ojciec zapytał, kto tam. Usłyszał wtedy: -
to blat kuchenny, który zabraliśmy z naszego domu. Pod
Swój, nie bój się! Otwórz! —Ojciec odpowiedział zaś, że teraz
party czterema cegłami stojącymi na sztorc, spełniał swoje
czasy są takie, że nie otwiera się drzwi nieznajomym! Wte
zadanie. Ognisko pod nim nie mogło być jednak za duże,
dy tamci zaczęli walić jeszcze bardziej. Ojciec zaczął sobie
bo czasami planowy pobyt skracano. Trzeba było wtedy się
zdawać sprawę, że za chwilę drzwi nie wytrzymają i napast
spieszyć, żeby nie zostać na stacji. Każda rodzina zużywała
nicy wpadną do środka. Po schodach wskoczył na strych,
swoje zapasy. Chleb rozdawali nam na stacjach pracownicy
232
233
C Z Ę Ś Ć II
„PAN J KZUS NAS URATOWAł.
Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR). Zjadaliśmy
i Stanisława Ślusarzowie, którzy pobrali się w czasie wojny
z nim nasze zapasy tłuszczu, głównie boczku i wędzonej sło
i wzięli ze sobą córeczkę Halinę, urodzoną w 1944 r. Jazda
niny. Transport był wielokrotnie rozdzielony. Ze stacji, na
z nią była prawdziwą gehenną.
których zatrzymywaliśmy się, pamiętam Kraków, Górę Ślą
Ksiądz Kaspruk trzymał się dzielnie, ale i po nim było
ską, Wrocław, Leśną. Chciano nas wysadzić wszystkich na
widać zmęczenie. Zawsze przed ludźmi występował w sutan
Dolnym Śląsku i zakończyć naszą epopeję, rozwożąc nasz
nie, z której co rusz strzepywał wszy. Wszawica była bowiem
transport po różnych wsiach, w każdej z nich zostawiając po
straszna. Brak możliwości dbania o własną higienę najbar
kilka rodzin. Wtedy wszyscy się zbuntowaliśmy. Jechaliśmy
dziej chyba doskwierał księdzu Kasprukowi. W iadomo, że
z myślą o zamieszkaniu w jednej miejscowości. Pracownicy
warunki, w których mieszkał każdy pleban przed wojną,
PUR-u nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy, ale
były luksusowe w porównaniu z warunkami, w których żyli
ostatecznie zgodzili się skierować nasz transport na Pomo
parafianie. Ksiądz był postacią szanowaną i nie do pomyśle
rze. Najpierw trafiliśmy do Kluczborka, a z niego rozpoczę
nia było, żeby pokazał się on wiernym w brudnej sutannie.
liśmy naszą odyseję na północ.
Jadąc z nami, ks. Kaspruk starał się trzymać formę, choć na
Przez cały ten czas otuchy dodawał wszystkim ks. M i chał Kaspruk, który też chciał dojechać na Pomorze i tam
pewno czuł się upodlony. D o Golczewa, które wtedy nazywało się Goliszewo, do
podjąć posługę wśród brzozdowian. Marzyło mu się odtwo
jechaliśmy w Wigilię 1945 r. Wigilię, jak dobrze pamiętam,
rzenie na Pomorzu takich małych Brzozdowiec, skupionych
spędziliśmy w wagonie. Podobnie Boże Narodzenie. Część
jak kiedyś wokół cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdo-
brzozdowian od razu wyruszyła na poszukiwanie domów,
wieckiego. Sam obraz spoczywał w jego skrzyni w wagonie,
które jeszcze nie były zajęte. Największe grupy udały się
w którym jechał. Ksiądz Kaspruk do końca pełnił obowiąz
do Niemicy i Trzebieszewa. Ojciec źle się czuł i dopiero po
ki nie tylko naszego duchowego przewodnika, lecz także
świętach zaczęliśmy szukać dla siebie gospodarstwa. Przy
kierownika wyprawy. Spotykał się z różnymi sytuacjami, ale
jechaliśmy do Trzebieszewa, w którym wszyscy chcieliśmy
zawsze był optymistą. Obchodził wagony na postoju i jak
mieszkać w większej gromadzie. We wsi było sześćdziesiąt
pamiętam, każdego dnia pocieszał nas, byśmy jeszcze trochę
osiem gospodarstw o podobnej wielkości. Żadnego innego
wytrzymali, bo przecież wiele starszych osób, a także rodzin
zakładu produkcyjnego w miejscowości nie było. W wielu
z małymi dziećmi miało już dość podróży. My z bratem ja
gospodarstwach mieszkali jeszcze Niemcy. Nie był to już
koś dawaliśmy sobie radę, ale co mieli powiedzieć August
jakiś Dziki Zachód, gdzie każdy brał, co chciał. We wsi
234
235
C Z Ę Ś Ć II
PAN J KZUS NAS URATOWAŁ
był Urząd Gminy i posterunek milicji. Nie można było iść
Granatka, jak w naszej gwarze nazywaliśmy Granatową,
i wyrzucić jakiejś rodziny niemieckiej. N a wszystko trzeba było mieć przydział.
bała się potem o zmroku schodzić po węgiel do piwnicy. Wszyscy mówili, że tam straszy! Ruscy z Niemcami się nie
Ojciec poszedł do gminy, która mieściła się w plebanii
patyczkowali. Jak zobaczyli, co Niemcy zrobili z ich krajem,
protestanckiej parafii, z prośbą o pomoc w znalezieniu ja
uznali, że mają prawo do odwetu. Jego ofiarami byli głów
kiegoś wolnego domu dla naszej rodziny. Gm ina przydzie
nie ci, którzy akurat napatoczyli się im pod rękę.
liła nam i rodzinie siostry ojca, Zbylinowskim, dom przy
Niemcy, jak ich obserwowałem jako dziecko, nie chcieli
szkole, przewidziany dla nauczycieli. Szkoła nie funkcjono
wyjeżdżać. Liczyli zapewne, że będą mogli zostać. Nie nisz
wała i mieszkanie przy niej stało puste. Przeżyliśmy w tym
czyli swoich majątków. Wiedzieli, że rosyjscy żołnierze po
mieszkaniu do wiosny. Jak zeszły śniegi, ojciec zaczął się
lowali szczególnie na rowery. Rozbierali je więc na części
rozglądać za jakimś gospodarstwem. Nie było to łatwe. Tu
i chowali po kątach. Jedno koło w stodole, drugie w obo
każdy dom miał swoją historię. W niektórych, jak mówili,
rze, a łańcuch w komórce. Najprawdopodobniej sądzili, że
straszyło! Było to związane z najnowszymi czasami.
Ruscy przyjdą i pójdą, i będą mogli złożyć te swoje rowery.
W niektórych domach, jak wkroczyli Ruscy, działy się
Jeszcze długo po ich wyjeździe chłopaki w Trzebieszewie
dantejskie sceny. Jednym z takich domów, w którym stra
znajdowały te rozebrane rowery w różnych zakamarkach
szyło, był ten zajęty przez rodzinę Granatów. Mieszkało
swych domostw. Niemcy, jak wyjeżdżali, mogli zabrać ze
w nim niemieckie małżeństwo. Jak wpadli Ruscy, to zaczę
sobą, jak pamiętam, tylko 20 kilogramów podręcznego ba
li tę Niemkę gwałcić. Jej mąż stanął w jej obronie. Ruscy
gażu. Wybierali więc głównie rzeczy najbardziej potrzebne
wzięli go do piwnicy, gdzie Granatowie mają dziś kotłow
w podróży. Opuszczając swe domy, zostawiali je nowym
nię. Chcieli go pewnie w niej zamknąć, żeby im nie prze
właścicielom w dobrym stanie. Sam widziałem. Mieszkania
szkadzał, ale nie potrafili tego zrobić, więc któryś z nich po
były wysprzątane, a łóżka posłane.
ciągnął po nim serią z pepeszy, zabijając go na miejscu. Ci
Wracając do naszego mieszkania, to ojciec znalazł ta
Ruscy tę Niemkę ostatecznie zgwałcili. Pracowała ona po
kie na końcu wsi, gdzie dziś Tadek Winiarczyk mieszka.
tem w PGR-ze na Świńcu, gdzie w 1946 r. urodziła dziecko
Była tam, jak pamiętam, stodoła i obora pod strzechą, ale
z tego gwałtu. Była tu u Granatów z tym dzieckiem i opo
dom był murowany i kryty dachówką, la to uznał, że skoro
wiedziała o tym całym zdarzeniu. W piwnicy po dziś dzień
dom jest pod dachówką, to trzeba brać to gospodarstwo.
są ślady po kulach. Trzy z nich tkwią jeszcze w ścianie.
Poszedł do gminy, napisał podanie i je dostał. Wprowadzi
236
237
C Z Ę Ś Ć II
„PAN J KZUS NAS URATOWAł.
liśmy się do tego domu i wszystko było pięknie do pierw
Później, po wielu perturbacjach, kiedy się ożeniłem,
szego deszczu. Jak zaczęło padać, to najpierw na suficie po
udało się nam tę resztę domu od Gminnej Spółdzielni od
jawiły się plamy, a później zaczęło z niego najzwyczajniej
kupić. Pamiętam też, jak dzielono ziemię. Nikt nie dostawał
cieknąć. Okazało się, że dach został źle pokryty dachówką
ziemi na piękne oczy, za łapówkę lub „po uważaniu . Prze
karpiówką, nie na zakład, ale na styk, i dach nie spełniał swojej roli.
ciętnie każdy dostawał po 10 hektarów. Jeżeli w nadzielonej
Za Niemca na styku dachówek były przybite listewki.
były gorsze, więcej. Generalnie jednak zasada była: dział
Czasowo sprawdzały się, ale po paru latach zgniły i zaczęły
ka o wielkości 10 ha. Tu w Trzebieszewie ziemia jest licha.
przepuszczać wodę. Ojciec początkowo usiłował uszczelniać
Działki biegnące w stronę Chrząstowa, czyli jak my mówi
te przecieki, ale niewiele to dawało. Uszczelnił w jednym
my w górkę, są czwartej i trzeciej klasy. Działki ze strony
miejscu, to zaczynało przeciekać w drugim. Rok żeśmy
przeciwnej są klasy piątej i szóstej. Ziemia jest tak licha, że
wytrzymali, ale po drugim ojciec uznał, że tak dalej być nie
bez nawozów sztucznych niewiele urodzi.
może i trzeba się przeprowadzić. N a remont dachu, a w za sadzie jego wyminę, nie mieliśmy pieniędzy.
ziemi były lepsze kawałki gruntu, mógł dostać mniej, jeżeli
Poza przydziałem ziemi i gospodarstw państwo starało się przesiedleńcom pomagać w ich uruchomieniu i rozpo
Gm ina przydzieliła nam kolejny budynek przy głów
częciu działalności. Przydzielało im krowy i konie. Część
nym skrzyżowaniu wsi. Budynek mieszkalny był duży, bar
z nich, zwłaszcza krowy, pochodziła z tzw. nadania PU R
dzo się nam spodobał. Byliśmy szczęśliwi! Nasze szczęście
-u. Były to głównie sztuki poniemieckie rasy czarno-białej.
nie trwało jednak długo. Któregoś dnia przyszedł mierniczy
Większość krów rozdzielanych wśród osadników pochodzi
i zapytał: —Ilu was tu mieszka? —Ojciec odpowiedział, że
ło z U N RR A . O tych krowach to dzisiaj mało kto pamię
czworo! —Ten zrobił wielkie oczy. —Czworo w takim wiel
ta, ale do legendy przeszły konie z U N RR A . Były to konie
kim domu? Tak nie może być, trzeba coś z tym zrobić. -
amerykańskie, ogromne. Jeden przeciągnął bez trudu nasze
Wydał decyzję dzielącą nasz dom na połowę. Zostawił nam
dwa konie. Sęk w tym, że były to konie dzikie, nieprzyzwy-
dwa pokoje z kuchnią. W tej zabranej części gmina chcia
czajone nie tylko do pracy w rolnictwie, lecz także do cho
ła umieścić taką Gugową. Ojciec na nią nie bardzo chciał
dzenia przy wozie. Trzeba je było wszystkiego nauczyć. To
się zgodzić, ale jak sam powiedział: co on ma do gadania.
zaś nie było łatwe. Do tych koni brakowało odpowiednich
Na szczęście okradli sklep i gmina postanowiła przenieść go tutaj.
uprzęży i wozów, nie mówiąc już o innych sprzętach nie
238
zbędnych do uprawy pól. Gospodarze sami starali się robić
239
C Z Ę Ś Ć II
„PAN J EZ U S NAS URATOWAŁ
uprząż dla koni z U N R R A , co jednak bez odpowiednich
tych przez dwa silne konie. Miały one drewniane grabie,
materiałów i pomocy rymarza nie było łatwe. Jak ktoś taką
które zbierały skoszone zboże w garści. Również gospodarze
uprząż wykonał, to starał się zaprząc konia do wozu. Nie
zrezygnowali z koszenia kosą. Co najwyżej używali jej do
wszystkim się to udawało. Konie zrywały uprząż, rzucały
obkaszania łanów pól, żeby garściówka mogła wjechać na
się do ucieczki. Niektórzy gospodarze usiłowali obłaskawiać
pole. Cepy też gospodarze zostawili sobie tylko na pam iąt
konie, karmiąc je chlebem.
kę. Wyparła je młockarnia. Gospodarz nie młócił całą zimę,
Mój ojciec nie chciał konia z U N RRA . Wolał kupić ko
ale najwyżej kilka dni. Kopaczki usprawniły także wykop
nia pociągowego, już zaprawionego do pracy w polu. Nie
ki. Ziemniaków nie trzeba było już kopać ręczną kopaczką.
miał zdrowia do użerania się z koniem ważącym 2 tony,
Znacznie poprawiło to jesienne kopania, choć zbiór trzeba
który mógł go zabić. Przekonał się natomiast do nawozów sztucznych.
było przeprowadzać śpiesznie, żeby szybko zebrać i zwieźć
Z tymi nawozami mieszkańcy Trzebieszewa zetknęli
ziemniaki. N a szczęście podobnie jak Brzozdowcach ludzie na
się bardzo szybko. Znaleźli je przechowywane w różnych
dal sobie pomagali w pracach polowych. Ja oczywiście,
komórkach czy poniemieckich stodołach.
Początkowo
jak tylko uruchomiono szkołę podstawową, zacząłem do
nie wiedzieli, co z nimi zrobić. Dopiero ci, co pracowali
niej uczęszczać, co zresztą było obowiązkowe. Jej budynek
w Niemczech u bauerów, wyjaśnili tym z Brzozdowiec, że
znałem już wcześniej, bo jak powiedziałem, pierwszą zimę
dzięki nim można poprawić plony. Pokazali im też, jak te
przemieszkaliśmy w domku przeznaczonym dla nauczycieli.
nawozy stosować. Takich zdziwień gospodarze na nowych
Lubiłem się uczyć, ale niestety po śmierci ojca w 1951 r.
gospodarstwach przeżyli jeszcze wiele.
o dalszej nauce musiałem zapomnieć. Trzeba było pomóc
Już jako dziecko musiałem, tak jak w Brzozdowcach,
matce w prowadzeniu gospodarstwa. N a nic nie miałem
pomagać rodzicom w gospodarstwie. Pod tym względem
czasu, bo robota goniła robotę. Koleżeństwo było gdzieś na
nic się bynajmniej nie zmieniło.
boku. Ot, z przypadku. O d czasu do czasu jakaś potańców
Wracając jednak do tych zdziwień, to przede wszystkim przeżyły je kobiety, które pożegnały się z sierpem. Nie słu
ka. To wszystko. N a początku lat pięćdziesiątych zaczęto intensywnie
żył on już do żęcia zboża, ale nawet do ubierania już sko
propagować kolektywizację ziemi i tworzenie kołchozów.
szonego. W spadku po niemieckich gospodarzach Polacy
D la wszystkich mieszkańców Trzebieszewa, którzy przybyli
przejęli też tzw. garściówki. Był to rodzaj kosiarek, ciągnię
tu z Brzozdowiec, był to ogromny cios. Kołchozy kojarzy-
240
241
C Z Ę Ś Ć II
„1’ AN J KZUS NAS URATOWAŁ”
ły im się z Sowietami i Związkiem Radzieckim, z którego
Jak spółdzielnie rozwiązano, to i tak praca w rolnictwie
wynieśli raczej przykre wspomnienia. Wielu Polaków przy
była nie tylko ciężka, lecz także mało opłacalna. Rolników
pomniało sobie, że niektórzy Sowieci mówili sarkastycznie,
gnębiono obowiązkowymi dostawami. W 1957 r. dostawy
że tak na dobrą sprawę to moglibyśmy nie wyjeżdżać, bo
co prawda znaczenie zmniejszono, ale nie zrezygnowano
Polska też będzie sowiecka. Początkowo wszyscy gospodarze
z nich całkowicie. Zniesiono planowanie dostaw, ale tylko
kategorycznie się sprzeciwili. Nikt dobrowolnie nie chciał
teoretycznie. Gospodarstwa musiały wytwarzać to, co rol
iść do kołchozu. Tym bardziej że we wsi istniał już jeden,
nik musiał odstawić do punktów skupu w ramach dostaw
zorganizowany na bazie majątku istniejącego w Trzebiesze-
obowiązkowych. W nich płacono za nie 20 proc. wartości.
wie i przejęty w 1945 r. przez wojsko. O pór ludzi był jednak
Chłop, by je wytworzyć, musiał dołożyć z własnej kieszeni.
łamany. Przyjeżdżali agitatorzy organizujący różne spotka
Oznaczało to, że nie miał na nic pieniędzy. Nie miał za co
nia, a do tych najbardziej opornych UB.
remontować obejścia, sprzętu rolniczego, czy nawet kupić
Moja matka jako właścicielka gospodarstwa też wstą piła do kołchozu, no bo co miała robić. Ja miałem wtedy
butów dla dzieci. Słabsze gospodarstwa musiały na te dosta wy oddawać całą towarową produkcję.
13 lat. Tym, którzy się opierali, grożono takimi podatkami,
Chłopi mieli kłopot z własnym utrzymaniem. W takiej
że szybko przyszłoby im oddać państwu całe gospodarstwo za
sytuacji nie byli zainteresowani zwiększaniem produkcji, jak
długi. N a szczęście po 1956 r., gdy Gomułka doszedł do wła
i rozwojem swoich gospodarstw. Wszyscy szukali dodatko
dzy, założone pod przymusem kołchozy się rozleciały. Chłopi
wego zatrudnienia w przedsiębiorstwach związanych z rol
zabrali swoją ziemię i inny majątek, który przekazali do koł
nictwem. Dochodziło do paradoksalnych sytuacji. Chłop
chozu, i wrócili do prowadzenia gospodarstw. Kołchozy, jak
miał 10 hektarów pola, trzymał 10 świń i pięć krów i nie
nazywaliśmy spółdzielnie produkcyjne, były czystą polityką,
mógł utrzymać siebie i rodziny. Pracował na zobowiązania
niemającą nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Wynikały z ideologii, a nie z zasad rachunku ekonomicznego. Rzeczy
wobec państwa. Szybko sam odczułem tę sytuację na własnej skórze.
wistość nie przystawała do teorii. Nikt tu nie wierzył w jakieś
W październiku 1959 r. zostałem powołany do odbycia za
zespołowe gospodarowanie. Wszyscy jednak bali się, że jeżeli
sadniczej służby wojskowej. Służyłem jednak tylko osiem
pozostaną chłopami indywidualnymi, to będą zniszczeni „pla
miesięcy, bo matka wystarała się przez Wojskową Komendę
nowym skupem” i podatkami, które stale rosły. Wszyscy bali
Rezerw (W KR) o zwolnienie mnie z wojska. Przedstawiła
się rewizji za ukrytym ziarnem i przymusowych omłotów.
odpowiednie zaświadczenia lekarskie, że jest chora i beze
242
243
C Z Ę Ś Ć II
PAN J EZ U S NAS URATOWAŁ
mnie nie da rady prowadzić gospodarstwa. To samo uczynił
naczelnika, a przez 10 lat prezesa. Gospodarstwa już nie
wuj, który nam pomagał, i przeniesiono mnie do rezerwy.
prowadzę. Ziemię przekazałem córkom i prowadzę z żoną
Posiedziałem na gospodarce dwa lata, ale ceny płodów były
żywot emeryta. W iadomo, że zdrowie nie dopisuje już tak,
wówczas tak niskie, a podatki tak wysokie, że nie szło wyro
jak kiedyś. Staramy się z żoną zachować tak ważną w dzi
bić. Zawsze brakowało pieniędzy. Jak przyszło zapłacić po
siejszych czasach pogodę ducha. Każdy dzień przyjmuje
datek, to trzeba było iść do roboty w PGR-ze do Miłochowa
my z uśmiechem. Cieszymy się z tego, że ponad pół wieku
albo do Swińca, bo z gospodarki trudno było coś odłożyć.
temu udało nam się stworzyć kochającą się rodzinę, która
W 1964 r. na potańcówce poznałem swoją żonę Jani
się szanuje i którą szanują inni.
nę, która w 1945 r. przyjechała razem z rodziną na Ziemie
N a koniec wspomnę jeszcze o Brzozdowcach, z który
Odzyskane do pobliskiego Grębowa. 19 kwietnia 1965 r.
mi byliśmy zawsze jakoś duchowo związani. Pozostawiliśmy
wziąłem z nią ślub. Wtedy już pracowałem w melioracji
tam przecież bardzo bliską rodzinę. M am a dwie siostry, a oj
i nadal prowadziłem gospodarstwo. W przedsiębiorstwie
ciec brata, którzy weszli w ukraińskie rodziny. Pamiętam, że
melioracyjnym, w którym byłem zatrudniony, pracowało
zaraz po wojnie matka wysyłała na Ukrainę do Brzozdo-
się w terenie bez stałego nadzoru kierownika. Ten przyjeż
wiec swoim siostrom paczki, bo tam było bardzo ciężko
dżał tylko raz na kilka dni, żeby odebrać przydzieloną ro
i panował głód. O tym ciotki oczywiście nie pisały. Trze
botę. Jak się spięliśmy z kolegą, to na pierwszą po południu
ba było czytać między wierszami. Choć więc i nam się nie
byliśmy gotowi. Jechaliśmy do domu i braliśmy się za wła sne gospodarki.
przelewało, matula wysyłała paczki do rodzin swych sióstr w Brzozdowcach. Potem jakoś kontakty się urwały. Dopie
Praca w melioracji bardzo mi odpowiadała. Przepraco
ro Wereszczyński po latach opowiadał, jak wyglądały rządy
wałem w tym przedsiębiorstwie 19 lat. M oim partnerem
sowieckie w Brzozdowcach. Najpierw wszystkich zapędzo
był mój sąsiad, z którym współpraca układała się bardzo
no do kołchozu. Kościół został zamieniony na spichlerz
dobrze. Rodzina mi się szybko powiększyła. Poza synem
i magazyn środków chemicznych. O tym, że budynek był
Mirosławem urodziły się nam jeszcze dwie córki, Jolanta
kościołem, przypominała figura Matki Bożej umieszczona
i Joanna, które mieszkają w Trzebieszewie.
we wnęce w jego szczytowej zewnętrznej ścianie. Nowi go
O d 18 roku życia byłem też czynnym członkiem O chot
spodarze nie mogli się dobrać do tej figury, żeby ją zrzucić.
niczej Straży Pożarnej w Trzebieszewie. Byłem strażakiem
Któryś z nich postanowił ją rozstrzelać. Wziął pepeszę i pu
mechanikiem motopompy, przez 15 lat pełniłem funkcję
ścił serię, ale to nic nie dało. Figura pozostała nienaruszona.
244
245
C Z Ę Ś Ć II
Po kilku dniach ten, który do niej strzelał, rżnął drzewo i piła ucięła mu rękę. Tak opowiadał Wereszczyński. Ludzie uznali to za znak i karę bożą dla tego Sowieta, który chciał rozstrzelać figurkę Matki Bożej... Jak w latach dziewięć dziesiątych robiono remont kościoła, to z elewacji fronto wej wyjęto wiele pocisków. Same Brzozdowce w wyniku działalności inwestycyjnej władz ukraińskich zmieniły zasadniczo swoje oblicze. W ich pobliżu odkryto duże pokłady siarki. Ukraińscy komuni ści postanowili je zagospodarować. W pobliżu Brzozdowiec zbudowano zakłady chemiczne i kopalnię odkrywkową, a także założono stale rozrastające się osiedle pracownicze Nowy Rozdół. Przez Brzozdowce przeprowadzono linię kolejową łączącą Nowy Rozdół z Chodorowem. W latach sześćdziesiątych powstały kolejne zakłady przemysłowe. Jak się rozpadł Związek Radziecki, to i całe to zagłębie przemy słowe, oparte na siarce, diabli wzięli. Okolice Brzozdowiec przypominają krajobraz księży cowy. Tam, gdzie były pola, są teraz zalane wodą wyrobi ska i hałdy. Parafia jednak się odrodziła i istnieje już 25 lat. Sam kościół w stanie ruiny wpisano do rejestru zabytków. W 1995 r. pojechała do Brzozdowiec z Kamienia Pomorskie go pierwsza pielgrzymka byłych mieszkańców. Przywiozła ze sobą w darze wierną kopię cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego. Wzięli w niej udział byli brzozdowianie mieszkający nie tylko na Pomorzu, lecz także na terenie ca łego kraju. Wsparli również remont świątyni, która zaczęła
246
„PAN JUZUS NAS URATOWAĆ"
odzyskiwać swój blask. Dawnym mieszkańcom nie udało się wrócić na ziemie przodków, ale sanktuarium, w którym czczony był cudowny obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego, wróciło do życia. Najstarsi wygnańcy z Brzozdowiec, którzy pojechali tam z pielgrzymką, mogli to zobaczyć. Obecnie pokolenie to już odchodzi. W Trzebieszewie żyją już tylko Solska, Ciurowa i ja. Jeśli chodzi o Trzebieszewo, to aktywnych rolników, trudniących się prowadzeniem gospodarstw, z każdym rokiem ubywa. Ugorów jednak we wsi nie ma. Cała ziemia orna jest obrobiona. Zmienia się tylko struktura rolnictwa. M oja żona śmieje się, że kiedyś chodziły dojarki, a teraz chodzą kosiarki. W naszym kościele, do którego dojeżdża ks. wikary z Kamienia Pomorskiego, jest też czczona kopia cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego. Trzeba wierzyć, że nasi następcy będą nadal pielęgnować jego kult, a Pan Jezus będzie im błogosławić.
„ P OS Z E D Ł PO T E G O ŻYDA
Zleceń ojciec miał więc dużo. Cały budowlany sezon tato
Salomea Solska
pracował poza domem. M ama nie pracowała, była, jak
„Poszedł po tego Żyda”
większość kobiet w tamtych czasach, gospodynią domową. Pomagała jej ciocia Aniela, która mieszkała razem z nami. Jak miała ona osiem lat, to zachorowała na Heinego-Medina i w efekcie już nie urosła. Była też garbata. M imo tej choroby miała bardzo dużo talentów. Była m.in. zielar ką. Zbierała zioła, suszyła, przygotowywała różne mieszan ki, którymi leczyła ludzi. Stawiała też wszystkim bańki. Jak
— Urodziłam się 6 kwietnia 1927 r. w rodzinie Władysła
żyła jeszcze jej matka, to pomagała jej także w prowadze
wa i Marii, z domu Wróblickiej, Kłosowskich —wspomina
niu sklepu. Jesienią handlowały owocami. Jeszcze wiosną,
Salomea Solska. - Nadanie mi takiego imienia zasugerował
jak kwitły tylko jabłonie, kupowały w ciemno ich przyszłe
moim rodzicom ks. Michał Kaspruk. Mój ojciec pochodził
zbiory od rolników, które następnie zbierały i sprzedawały.
z dużej rodziny. Miał jedenaścioro rodzeństwa, pięciu braci
Woziły te jabłka nawet do Lwowa.
i sześć sióstr. M oim rodzicom urodziło się w sumie sześcioro
Ciocia Aniela po śmierci swoich rodziców zamieszka
dzieci. Siostra Stanisława urodziła się w 1923 r., Edmund
ła z nami i zajmowała się naszym wychowaniem. M am a
w 1923 r., ja 2 lata później, brat Franciszek w 1930 r., Emilia
prowadziła również niewielkie gospodarstwo. Dogląda
w 1932 r., a najmłodsza Jadwiga przyszła na świat w 1935 r.
ła krowy, kilku świń i kur, które posiadaliśmy. Ziemi nie
Nasza rodzina, można powiedzieć, była typowa dla
mieliśmy dużo. Morgę, najwyżej dwie. Nasz dom, chociaż
Brzozdowiec. Rodzin wielodzietnych mieszkało w nich
rodzina nasza była liczna, nie był duży. Składał się z kuch
sporo. Siostra mojej mamy, najstarsza z jej rodziny, m ia
ni, korytarza i dwóch pokoi. Wcześniej, jak mi opowiadał
ła dwanaścioro dzieci! W tamtych czasach sporo się dzieci
ojciec, mieliśmy większy dom, ale się spalił w październi
rodziło, ale również niestety wiele umierało. Śmiertelność
ku 1924 r. W Brzozdowcach wybuchł wtedy wielki pożar.
wśród dzieci była bardzo duża.
Trzech chłopców w wieku od 7 do 9 lat rozpaliło niedale
Mój tata był cieślą. Zajmował się głównie budową do-
ko zabudowań ognisko, w którym chcieli upiec ziemnia
mow dla bogatych Żydów w Morszynie. W miejscowości
ki. Wszędzie wtedy stały jeszcze sterty niewymłócone-
tej mieściło się uzdrowisko dla odchudzających się Żydów.
go zboża. Wtedy bowiem zimą młóciło się zboże cepami.
248
249
C Z Ę Ś Ć II
EOSZE OE l>0 T E G O ŻYDA'
Maszyn nie było. Większość domów, w tym nasz, krytych
szczepienia dzieci itp. Trochę roboty miał, bo Brzozdowce
była słomą. O d iskier z ogniska zapaliło się najpierw jedno zabudowanie, a od niego następne. Jak mi opowiadał oj
nie były małą miejscowością. W 1934 r., gdy miałam siedem lat, było 430 chat. Nasz
ciec, pożar przybrał takie rozmiary, że nikt nie próbował go
dom miał numer 111. Polacy stanowili 45 proc. mieszkań
gasić. Płonące snopki fruwały w powietrzu, które dosłow
ców, Rusini 35 proc., a Żydzi 20 proc. W 1934 r. w wyniku
nie parzyło. Można było tylko uciekać i patrzeć, jak część
reformy administracyjnej Brzozdowce stały się samodziel
wsi się dopala. W sumie w pożarze spłonęło czterdzieści domów.
ną gminą, obejmującą miejscowości: Hranki-Kuty, Lasz
Naszym rodzicom udało się jakoś szybko pozbierać. Podobnie zresztą jak sąsiadom. Jak pamiętam z dzieciń
Stańkowce, Turzanowce. Przed wojną, jak wszystkie dzieci, chodziłam do szkoły
stwa, żadnych śladów pożaru już nie było widać. Bez
i zdążyłam ukończyć sześć klas, ale do siódmej nie zdąży
pieczeństwa przeciwpożarowego nie podnosił też fakt, że
łam pójść, bo do Brzozdowiec wkroczyli Sowieci. Naucza
elektryczności w Brzozdowcach nie było, do oświetlenia
nie w naszej szkole odbywało się w języku polskim. Uczęsz
używano lamp naftowych. Mężczyźni całą noc trzymali
czały zaś do niej zarówno dzieci polskie, jak i ukraińskie.
w miasteczku wartę przeciwpożarową. W razie zauważe
Nauka odbywała się po polsku, ale wszyscy bezwarunkowo
nia ognia mieli oni budzić strażaków. Chodzili nocą po
uczyli się języka ukraińskiego. Przed nauką i po niej była
dwóch. Ukraińcy mieli swoją wartę, a Polacy swoją. Sym
obowiązkowa modlitwa. Wszystkie dzieci miały też swoją
bolem ich władzy była „warta”, czyli kij-laska. Kto odbył
naukę religii. Polaków uczył religii ksiądz rzymskokatolicki,
wartę, zanosił tę laskę do sąsiada. Warta była obowiązko
Ukraińców ksiądz greckokatolicki. Żydzi uczyli się religii
wa. Jeżeli ktoś nie m ógł jej pełnić sam, musiał znaleźć so
w odrębnej własnej szkole. Szkoła mieściła się w dwóch bu
bie zastępstwo. Telefonów w Brzozdowcach nie mieliśmy.
dynkach. W nowszym uczyły się dzieci młodsze, w starszym
W miasteczku były tylko cztery instytucje, do których
kontynuowali naukę uczniowie szóstej i siódmej klasy. Jak
dochodziła linia telefoniczna: szkoła, posterunek policji,
sobie przypominam, dzieci ukraińskie uczyły się zazwyczaj
parafia i rada miejska. Wszystkie informacje urzędowe do
krócej od polskich. Kończyły naukę przeważnie na trzeciej
chodziły do nas bardzo szybko. Po miasteczku chodził bo
albo czwartej klasie. Dlaczego, nie wiem. Być może ich ro
wiem goniec z bębnem, który informował mieszkańców,
dzice uznawali, że tyle im wystarczy. Być może potrzebowali
że nadszedł termin płacenia podatków, poboru do wojska,
dodatkowych rąk do pracy.
250
ki Dolne, Laszki Górne, Podhorce, Podniestrzany, Ruda,
251
CZĘŚĆ II
„ P OS Z E D Ł 1’ 0 T E G O ŻYDA
Ukraińcy w odróżnieniu od Polaków posiadali duże go
bo to, co mówił Żyd, było nieprawdą. Powiedziałam mu:
spodarstwa, w których było co robić. Ze swoich kolegów
- Słuchaj, Żydzie, tata u ciebie kapelusza nie kupił, bo
pamiętam m.in. Kazimierza Martyniaka, mieszkającego
pracował w Morszynie i tam kupił kapelusz! - Choć by
w Niemicy, z którym rzecz jasna utrzymuję kontakt po dziś
łam wtedy dzieckiem, postanowiłam pójść na posterunek
dzień. Bardzo się lubiliśmy, on zawsze mówił, że się ze mną
policji i złożyć skargę na tego Żyda. Siedziało tam dwóch
ożeni, ale życie napisało swój scenariusz i z jego planów nic
policjantów. Powiedziałam im, o co chodzi. Coś tam mie
nie wyszło. On poszedł w swoją stronę, a ja w swoją. Pa
dzy sobą poszwargotali, kazali mi usiąść i zaczekać, a jeden
miętam też Antoninę Manaszczuk, która niestety już nie
z nich poszedł po tego Żyda. Jak tylko go przyprowadził, to
żyje, a także Józefę Oleśków. Z nauczycieli najbardziej zapa
tamten oddał mi wyliczoną resztę. Ja zaś do niego: - Nie,
miętałam panie: Sawicką i Kordalową. Z przedwojennych
Żydzie, teraz to oddasz mi całe pieniądze jako karę za to,
lat zapamiętałam też dobre współżycie między Polakami
że chciałeś oszukać dziecko. — M iałam wtedy 10 lat! Żyd
a Ukraińcami, chociaż dla poprawności muszę zaznaczyć,
grzecznie wszystkie pieniądze oddał i poczłapał bez prote
że wówczas Ukraińcy za takowych się nie uważali i mówili
stów do sklepu. Policjanci tylko się uśmiechnęli. Ja twardo
o sobie, że są Rusinami. Naszymi sąsiadami byli tacy wła
się postawiłam i uważałam, że miałam rację, bo niby dlacze
śnie Rusini. Zawsze rodzice zapraszali ich na naszą Wigilię,
go Żydzi mają oszukiwać dzieci.
a oni rewanżowali się i zapraszali nas na swoją, która według
Ze stosunków z Żydami pamiętam jeszcze, że wszyscy
kalendarza juliańskiego wypadała dwa tygodnie później. Tylko Żydzi trzymali się na uboczu.
Żydzi byli wierzący. Uczęszczali do swojej synagogi, a ich
Z Żydami miałam nawet przygodę, którą pamiętam po
do naszej szkoły przepiękna dziewczyna, w której bez trudu
dziś dzień. Jakiś czas mieszkałam u cioci, opiekując się jej
rozpoznaliśmy Żydówkę. Okazało się, że pochodzi ona
córką, i od niej chodziłam do szkoły. Któregoś dnia ciocia
z rodziny niewierzącej. Ona sama na religię nie chodziła, a jej
wysłała mnie do sklepu prowadzonego przez Żyda, żebym
rodzice nie chodzili do synagogi. Wtedy skonstatowaliśmy, że
kupiła siatkę na okno, by po jego otwarciu muchy nie wla
Żydzi mogą być różni. Generalnie, jak sobie przypominam,
tywały do pokoju. Żyd oczywiście siatkę mi sprzedał, ale
w szkole najwięcej było uczniów Polaków. Wynikało to
reszty nie wydał. Gdy twardo zażądałem, by mi ją oddał,
z faktu dużego przyrostu naturalnego wśród Polaków, a także
oświadczył, że mi nie da, bo mój ojciec kupował u niego
z faktu, że tak, jak mówiłam, większość dzieci ukraińskich
kapelusz, zabrał go i nie zapłacił. Ja się nie wystraszyłam,
kończyło naukę po trzeciej lub czwartej klasie.
252
dzieci na naukę religii. N a początku któregoś roku przyszła
253
C Z Ę Ś Ć II
„ P OS ZE D Ł PO T E G O ŻYDA
Po powrocie ze szkoły czasu wolnego nie mieliśmy za
nikt nie zakładał. Naiwni myśleli, że Sowieci idą Polsce
wiele. Każdy z nas miał swoje obowiązki, trzeba było przy
na odsiecz. Najpierw do Brzozdowiec 26 września 1939 r.
pilnować gęsi, wyprowadzić krowę itp. Wieczorem trzeba
wkroczyli Niemcy. Następnego dnia 27 września 1939 r.
było odrabiać lekcje. Starsza młodzież angażowała się bar
weszli do nich „wyzwoliciele” ze W schodu. O d razu zor
dziej w różnorakie formy aktywności sportowej i kultu
ganizowali swoją władzę. Powołali do życia milicję, do
ralnej czy społecznej. Działał u nas w latach trzydziestych
której garnęli się przede wszystkim Żydzi. „Wybrali” też
Brzozdowiecki Klub Sportowy „Strzelec” . Miał on prężną
nową władzę, czyli radę wiejską. Była ona złożona przede
drużynę piłkarską o tej samej nazwie. Grał w nim m.in. Ka
wszystkim z Ukraińców i Żydów. Służyła ona głównie do
zik Martyniak, o którym wcześniej wspominałam. Ponad
podejm ow ania uchwał potępiających polskich panów,
to w Brzozdowcach działał Związek Rezerwistów, Związek
którzy przez setki lat ciemiężyli ukraiński lud. W ładza
Harcerstwa Polskiego, a także Katolickie Stowarzyszenie
sowiecka zaczęła też „wyzwalać” Żydów z ich własności.
Młodzieży Męskiej. Funkcjonowało Towarzystwo Szkoły
Wszystkie sklepy prywatne zostały zlikwidowane, a ich
Ludowej. W jej budynku znajdowała się scena teatralna,
właściciele trafili do spółdzielni. Znacjonalizowana została
świetlica, biblioteka. Przy Towarzystwie działała orkiestra
mleczarnia, a jej właścicielka Katarzyna Berezowska stała się
dęta, chór, Teatr Ludowy K SM . To wszystko żyło.
zwykłą pracownicą. Szkoła została zamknięta. Otwarto ją
1 września 1939 r. miałam iść do siódmej klasy, ale nie
dopiero po przyjeździe nowej dyrektorki, młodej i ambit
poszłam. Z przemówienia radiowego Prezydenta RP Igna
nej Rosjanki - komunistki, której polscy uczniowie szkoły
cego Mościckiego dowiedzieliśmy się wszyscy, że wybuchła
bardzo nie lubili. Z jej inicjatywy utworzono dwie szko
wojna. O zbliżającej się wojnie przebąkiwało się, rzecz ja
ły, ponieważ dwa budynki na to pozwalały. Jedna szkoła
sna, ale wszyscy wierzyli, że jesteśmy silni, zwarci i gotowi
została przeznaczona dla Polaków, a druga dla Ukraińców
i damy Niemcom łupnia. O zagrożeniu ze strony Sowie
i Żydów. Z klas powyrzucano krzyże i wszystkie portrety
tów nikt nawet nie wspominał. O dziesiątej rano dotarła
polskich dostojników państwowych. Wszystkie klasy zosta
do Brzozdowiec wiadomość, że bombardowany był Lwów.
ły cofnięte o jeden rok. Językiem urzędowym w szkole zo
U nas jednak panowała cisza. N a niebie nie pokazał się ża
stał rosyjski i dyrektorka zakładała pewnie, że przez ten rok
den niemiecki samolot.
wszyscy uczniowie sobie go przyswoją. Tymczasem nikt nie
17 września gruchnęła wieść, że Sowieci wkroczyli na
chciał się go uczyć. Każdy dzień nauki zaczynał się od apelu
wschodnie terytoria Polski. Takiego rozwoju wypadków
i hymnu śpiewanego przez wszystkich uczniów. Dyrektorka
254
255
C Z Ę Ś Ć II
„ P O S ZE W . PO T E G O ŻYDA”
starała się zmusić wszystkich do śpiewania. Stawała na
niak, będący podporucznikiem rezerwy, został aresztowany
stołku i starała się wyłapać tych, którzy podczas wy
i ślad po nim zaginął. Dwom policjantom Sowieci urządzili
konywania hymnu tylko markowali śpiewanie, ruszając
proces w Chodorowie, a świadkami oskarżenia zrobili kilku
ustami. Tak bowiem mogli robić uczniowie stojący z tyłu.
Żydów i jednego Rusina. Pozostali policjanci z posterun
Dla tych z pierwszych rzędów nie było zmiłuj, musieli
ku zaczęli się ukrywać. Nie uczynił tego inwalida policyjny
śpiewać i koniec! Dyrektorka wymagała też, by uczniowie
Hodowany i został aresztowany i wywieziony w nieznane.
przychodzili do szkoły także w święta kościelne, których
Zim ą i wiosną 1940 r. Sowieci wywieźli na Sybir kilka ro
Sowieci nie uznawali. Nawet w takie jak Boże Narodzenie
dzin. Kołchozu w Brzozdowcach nie utworzono. Nawet
czy Wielkanoc. Myśmy oczywiście ignorowali sowieckie
w tzw. majątku nie wdrożyli oni swojego systemu gospoda
nakazy, ale władze starały się wywrzeć presję na młodzieży oraz ich rodzicach.
rowania. Krowy z folwarku rozdali najbiedniejszym. Każ
Jeżeli ktoś nie przychodził do szkoły pod pozorem cho
dy, kto miał ziemię, otrzymał natomiast nakaz uprawiania określonej ilości buraków cukrowych.
roby, musiał się liczyć z odwiedzinami komisji. Jak ktoś
W sumie żyło się ciężko, ale ludzie nie tracili nadziei.
przestawał chodzić do szkoły z powodu braku butów, to
Jeszcze bardziej skupili się wokół kościoła i cudownego ob
władze obiecywały mu te buty załatwić. Władze usiłowały
razu Pana Ukrzyżowanego. Ks. Michał Kaspruk starał się
pozyskać młodzież, organizując dla nich zabawy taneczne,
podtrzymywać wiernych na duchu. Z tego okresu wszyscy
ale ta nie chciała na nie chodzić. Zarówno polska, jak i ukra
brzozdowianie zapamiętali wspólne nabożeństwo różańco
ińska. Dorośli również podlegali presji. Ta była jeszcze sil
we Polaków i Rusinów w październiku 1940 r. w uroczy
niejsza. Władze miejscowości zwoływały dorosłych na wie
stości Matki Bożej Różańcowej. Z cerkwi greckokatolickiej
czorne obowiązkowe mityngi. Uczestników mieli zapewnić
wyszła procesja, która przeszła przez całe miasteczko i do
tzw. dziesiętnicy, których zadaniem było dopilnowanie, by
tarła do kościoła, witana przez Polaków. Potem odbyła się
z każdego domu, który należał do ich dziesiątki, ktoś przy szedł na mityng.
wspólna procesja do pięciu ołtarzy różańcowych. Ewangelię
Wszyscy wiedzieli, że z Sowietami żartów nie ma, że
ińscy. Uroczystość ta na wszystkich zrobiła ogromne wra
N K W D penetruje polskie środowisko i wszyscy oporni
żenie. Największe chyba na Sowietach, którzy uznali ją za
mogą pojechać na Sybir. Sowieci poszukiwali zwłaszcza po
antyradziecką. Nie dopuścili do tego, by w święto Jorda
licjantów i oficerów rezerwy. Nauczyciel Stanisław Marci
nu 19 stycznia 1941 r. przybyła na nie procesja katolików.
256
257
przy ołtarzach śpiewali na przemian księża polscy i ukra
C ZĘŚĆ II
TO NIE JA M1AEAM J EC H A Ć
I rohoszcz greckokatolicki ks. Hapij miał cofnąć Polakom
tach N K W D odnaleziono spis 57 polskich rodzin przezna
zaproszenie do udziału w procesji, bo jemu też nie spieszyło się do wyjazdu na Sybir.
czonych do dalszej wywózki. ^J7ojna ocaliła Brzozdowce
M imo że wszyscy się bali, młodzież nie traciła animu
dzi, bo Niemcy nie ukrywali wobec nich swoich intencji.
szu. Pamiętam, że w pierwszego sylwestra z 1939 na 1940 r.
Wkraczając do miasteczka, na dzień dobry zastrzelili Żyda
nikt się nie bawił, ale kościół był nabity. G dy nabożeństwo
Herszmendela, który był na tyle nierozważny, że napatoczył
się już zakończyło i po zagraniu kolędy Nowy rok bieży or
się Niemcom. Do Brzozdowiec wrócił też szewc Franciszek
ganista odszedł od organów, grupa młodzieży zaintonowa
Trefler, który w 1939 r. wraz z synami wyjechał do Nie
ła pieśń Boże, coś Polskę. Organista wrócił do organów i za
miec. Okazał się starym niemieckim szpiegiem i członkiem
chwilę śpiew zatrząsł murami świątyni. N a końcu wszyscy
NSDAP. Jej odznakę nosił dumnie w klapie marynarki.
zaintonowali: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”.
Nowi okupanci mianowali go wójtem, a on kazał się tytu
Młodzież była podekscytowana, a starsi płakali. W Nowy
łować burmistrzem. Był to pan życia i śmierci Brzozdowiec.
Rok wszystko się powtórzyło. N K W D z Chodorowa zaraz
On decydował o wielkości kontyngentów rolnych, nakładał
wezwało ks. Kaspruka i ostrzegło go, że za śpiewanie takich
kontrybucje na Żydów i kierował na przymusowe roboty do
pieśni grożą nie tylko jemu, lecz także całej polskiej społecz
Niemiec. N a te roboty ja także trafiłam w 1942 r., mimo że
ności poważne konsekwencje.
mając 15 lat, mogłam tego uniknąć.
od kolejnej straty. Nową okupację najbardziej odczuli Ży
Okupacja sowiecka z miesiąca na miesiąc stawała się coraz cięższa. Zimą brakowało opału, wiosną żywności. Bardzo źle na wszystkich podziałała klęska Francji. An
To nie ja miałam jechać
glia i Francja nie pobiły Niemców i nie przyszły wyzwo lić nas od Sowietów. Ci zaś wydawali się coraz potężniejsi,
- W 1942 r. miałam 15 lat i nie kwalifikowałam się na wy
zdawało się, że ich władza jest wieczna. Naigrywali się oni
jazd na przymusowe roboty do Niemiec —wspomina Salo
z „pańskiej Polski", a my nie mieliśmy im jak odpowiedzieć.
mea Solska. - Miała jechać moja starsza siostra Stanisława,
W czerwcu 1941 r. ich okupacja się skończyła. Do Brzozdo-
ale wpadła w panikę. Miała bowiem wyjść za mąż i bała
wiec wkroczyli Niemcy. Nie tak jednak od razu, ale dopiero
się, że jej narzeczony, jak ona pojedzie do Niemiec, znaj
29 czerwca 1941 r. sowieckie oddziały uciekały, zostawiając
dzie sobie nową dziewczynę i ona zostanie na lodzie. Nasza
sprzęt na poboczach dróg. Po wkroczeniu Niemców w ak
mama zadecydowała, że to ja pojadę za siostrę. Musiałam
258
259
C Z Ę Ś Ć II
TO NI E JA MIAŁAM J EC H A Ć
ją udawać i mówić, że jestem Stanisława Kłosowska uro
W każdym razie mieszkał on u moich gospodarzy i patrzył
dzona w 1923 r. Z wieloma młodymi ludźmi trafiłam do
na mnie takim wzrokiem. Gospodyni zaś się tylko uśmie
Bawarii, gdzie pracowałam u bauera, czyli niemieckiego go
chała. Któregoś dnia gospodyni pojechała z gospodarzem
spodarza. Bardzo źle go wspominam. Był to bardzo niedo
na pole, a mnie kazała zostać w domu. Ten lotnik też zo
bry człowiek. Kiedyś zupełnie niezasłużenie uderzył mnie!
stał i łaził za mną krok w krok. Gospodyni kazała mi pójść
Zapamiętałam to na całe życie. Jak można uderzyć kogoś za
do piwnicy i pozbierać ziemniaki. Zbliżała się pora wyko
nic. Tego nie mogłam zrozumieć. N a szczęście trafiłam do
pów i piwnica musiała być odpowiednio przygotowana.
drugiego gospodarza, który nazywał się Haack i mieszkał
G dy weszłam do piwnicy, usłyszałam, że ten lotnik lezie za
w okolicy Schwabisch Gmiind. Był dobry dla robotników
mną i na pewno nie po to, żeby razem ze mną przebierać
przymusowych, a także dla mnie. U niego, a nie u rodzi
ziemniaki, tylko żeby mnie napastować. Otworzyłam kra
ców, nauczyłam się podstaw pracy w gospodarstwie rolnym
ty w okienku i wyszłam przez nie na podwórko. Wzięłam
i w domu. Nauczyłam się obrządku bydła i trzody, doić
koszyk i poszłam do sadu zbierać jabłka. Ten lotnik, gdy
krowy, kosić zboże. Bardzo mi się te umiejętności przydały
wszedł do piwnicy i mnie nie zastał, to się wściekł. Przy
w pracy we własnym gospodarstwie, już po wojnie.
szedł do sadu i zaczął krzyczeć, że gospodyni kazała mi prze
Niedolę w Niemczech pomagały mi przetrwać listy
bierać kartofle, a ja zajmuję się czymś innym. —Sam sobie
z domu. Pisała je ciocia —kaleka. Robiła to niemal codzien
przebieraj te ziemniaki! - odpowiedziałam mu. - O n wtedy
nie. Pisała o wszystkim, co tylko wydarzyło się w domu
zawołał dzieci sąsiadów i kazał im rzucać we mnie jabłka
i gospodarstwie. Informowała mnie, że Świnia się oprosiła,
mi! Robili to z wściekłością i nienawiścią, tak że później
kurczęta wylęgły itp. Wszystkie te listy dochodziły. Aż
miałam na ciele wiele siniaków. Lotnik ten za wszelką cenę
się gospodyni dziwiła, że otrzymuję tyle listów. Ja sama
chciał mnie zapędzić do tej piwnicy. Może by mnie zatłukli
zarabiałam 1 markę na tydzień i to mi wystarczało, żeby
tymi jabłkami, ale z pomocą przyszli mi Niemcy, tacy sta
wysłać jeden list do d o m u ... Z tamtego okresu zapamięta
ruszkowie, mieszkający na górce nad gospodarstwem tych
łam bardzo przykre zdarzenie. Było to jeszcze u pierwszego
szwabów. Bardzo dobrze ich wspominam, bo byli to dobrzy
gospodarza. Miałam wtedy 16 lat. W tym gospodarstwie
ludzie. Jak szłam na pole do roboty, to często mnie zatrzy
rządziła żona bauera, a on sam nie miał tam nic do gadania.
mywali, by dać jakąś kanapkę. Ten staruszek, jak zobaczył,
Do tych gospodarzy przyjechał niemiecki lotnik. Nie bar
co się dzieje, przybiegł na podwórko swego sąsiada i zapytał
dzo się orientowałam dlaczego, czy na urlop, czy za karę.
tego lotnika: - Jak ty się nie wstydzisz? - Tamten posta-
260
261
C Z Ę Ś Ć II
TO NIK JA MIAŁAM J EC H A Ć
wił się temu staruszkowi, zagroził mu, że jak chce, to on
G dy skończyła się wojna i tylko dni dzieliły nas od wkro
też może oberwać! Te dzieciaki w każdym razie przestały
czenia Amerykanów, robotnicy przymusowi zaczęli odpłacać
we mnie ciskać tymi jabłkam i. Ja w końcu też postano
bauerom za to, jak ich traktowali podczas pracy przymuso
wiłam się bronić i mówię temu lotnikowi: - Ja cię mam
wej. Zaczęli najnormalniej mordować najbardziej zwyrod
już dość! Jak nie przestaniesz, to ja ci też potrafię krzywdę
niałych bauerów. Amerykanie, jak wkroczyli, to nie mogli
zrobić! - Ten wtedy pojechał na posterunek i przyjechał
się w tym połapać, zatrzymali wszystkich Polaków i osadzili
z żandarmem. Powiedział mu, że jestem wobec niego nie
ich w obozie przejściowym. Ja też się tam znalazłam i tam
grzeczna itp. Żandarm przyjechał i na podwórku zapytał
poznałam swojego przyszłego męża Stefana Solskiego, który
mnie, dlaczego dokuczam żołnierzowi niemieckiemu. Ja
trafił na przymusowe roboty razem z siostrą. Pochodził on
kategorycznie zaprzeczyłam i powiedziałam, że to nie ja,
z takiej małej miejscowości Łęg nad Pilicą, niedaleko Rawy
tylko on mi dokucza i na dowód tego podniosłam sukien
Mazowieckiej. W domu ich było dwanaścioro, sześciu braci
kę i pokazałam mu siniaki, które dzieci sąsiada nabiły mi
i sześć sióstr. Prawdziwe nazwisko rodziny ojca brzmi Soł-
jabłkami. Ten zaś oświadczył, że jestem od tego, żeby do
dan, a mąż z niewiadomych przyczyn zmienił go na Solski
stawać bicie. Niemcy m ają bowiem prawo karać Polaków.
i tak już zostało. Był prawdopodobnie w jakiejś konspiracji
Żeby przekonać mnie, że mówi prawdę, tak mnie ude
i do końca swego życia nie powiedział, dlaczego tak uczynił.
rzył, że się przewróciłam i straciłam przytomność. Kiedy
Nazwisko Solski zalegalizował w 1956 r., kiedy regulował
oprzytomniałam, z trudem utrzymywałam się na nogach.
sprawy wojskowe i jakiś kontrwywiadowca, przeglądając
Takie przypadki były niestety na porządku dziennym. R o
jego papiery, dopatrzył się, że są one fałszywe. N a szczęście
botnik przymusowy nie miał w Niemczech żadnych praw.
nie zrobił z tego afery i mąż nie musiał wracac do poprzed
W miejscowości, w której byłam już u tego drugiego go
niego nazwiska. Uratowało go to, że takich przypadków po
spodarza, nawet ksiądz bał się spowiadać Polaków. Kazał mnie i koleżance spowiadać się pod krzyżem bezpośrednio
wojnie było całe mnóstwo. N a Ziemie Odzyskane przyjeżdżała cała masa ludzi bez
przed Panem Bogiem, a później przychodzić do komunii.
dokumentów, którzy mówili, że stracili je na wojnie, poda
Twierdził, że taka spowiedź też jest ważna. Najzwyczajniej
wali jakieś lipne nazwisko i dostawali nowe dokumenty.
się bał, że może przyjść gestapo i kazać mu zdradzić tajem
Mój mąż w odróżnieniu ode mnie przyjechał na przymu
nicę spowiedzi. On tego nie zrobi i wtedy gestapo wyśle go
sowe roboty do Niemiec dobrowolnie. Uwierzył w propa
do obozu. Na wszelki wypadek nie chciał nas spowiadać.
gandę niemiecką, że praca u bauera będzie normalną pracą,
262
263
C Z Ę Ś Ć II
TO NIK JA MIAŁAM J EC H A Ć
za którą dostanie zapłatę i urlop. Po dwóch latach, gdy nie
wała w jakieś kopalni do końca życia... Dzięki przyszłemu
dostał ani zapłaty, ani urlopu, postanowił uciec przez Alpy
mężowi zostałam. Jak wzięliśmy ślub i zaszłam w ciążę, po-
do Szwajcarii. Niemiecka policja złapała go, zanim dotarł do
stwierdziliśmy, że trzeba wracać do kraju.
granicy. Został strasznie pobity. Uratowała go Niemka, le
Przyjechaliśmy ze Stefanem do Katowic. Tam w Pań
karka, która „korzystała z niego” pewnie jako kobieta, bo jej
stwowym Urzędzie Repatriacyjnym oświadczyłam, że chcę
mąż był na froncie, i widocznie dlatego się nim zajęła. Jego
wracać do Brzozdowiec, bo chcę się połączyć z rodziną. Pa
kuzyn był jednym z tych, którzy odpłacili bauerom za ich
trzyli na mnie z niedowierzaniem i powiedzieli, że jak bar
zezwierzęcenie wobec Polaków. Jak wkroczyli Amerykanie,
dzo chcę, to mogę oczywiście wrócić do Brzozdowiec, ale
zastrzelił ze zdobytej broni swego gospodarza. Potem przy
muszę liczyć się z tym, że stanę się wtedy obywatelką ra
szedł na pogrzeb, i gdy burmistrz miejscowości wygłaszał
dziecką. Poradzili mi, bym udała się na Dolny Śląsk, bo tam
przemówienie, z którego wynikało, że ich najlepszy kolega
prawdopodobnie została przeniesiona cała moja rodzina
zginął z rąk polskiego bandyty, też go zastrzelił! Następnie
w ramach repatriacji polskiej ludności z terytoriów wschod
ukrył się i zwiał później do Argentyny.
nich Rzeczypospolitej włączonych do ZSRR.
Amerykanie, o czym mówiłam, obóz, do którego nas
Zdecydowaliśmy wtedy z mężem, że pojedziemy do
spędzili, urządzili w trzypiętrowych budynkach. Nie pa
Wałbrzycha. Gdy przyjechaliśmy, miasto tonęło w śnie
miętam, co wcześniej się w nich mieściło. W każdym razie
gu. Urzędnik PUR-u dał nam adres jakiegoś schroniska,
w tym obozie poznałam męża i wzięliśmy ślub. Do obozu
w którym będziemy mogli spędzić noc. Jak tam trafiliśmy,
przyjeżdżały też delegacje sowieckie, których członkowie
od razu oświadczyłam mężowi, że tu nie zostanę. Było tam
namawiali nas do powrotu do Polski. Mówili po polsku,
tak brudno, że aż mnie odstraszyło. Wyszliśmy na miasto,
ale mundury mieli sowieckie. Radzili nam, byśmy dobro
i idąc przed siebie, spotkaliśmy jakąś Niemkę. Ta nas zacze
wolnie pojechali z nimi transportem do ojczyzny, a nie tu
piła i spytała po niemiecku Stefana, czy jesteśmy Polakami.
siedzieli na cudzym chlebie. Już miałam podpisać deklara
Ten odpowiedział, że tak! Wtedy zaprosiła nas do siebie i za
cję, którą podsunął mi pod nos jeden z członków delegacji.
proponowała, byśmy u niej zamieszkali. Miała na drugim
Było to jeszcze przed naszym ślubem, mąż stał z boku i gdy
piętrze trzy pokoje. Mieszkała w nich ze swoją córką. Jeden
zobaczył, że biorę do ręki już nie pamiętam co, pióro czy
z nich nam oddała. Wzięły nas chyba do ochrony swego
ołowek, wyrwał mi to i naskoczył na mnie, mówiąc, że jak
mieszkania. Tamtejsi Polacy, w tym wielu szabrowników,
podpiszę, to te kacapy wywiozą mnie na Sybir i będę praco
nękali tych Niemców, chcąc ich obłupie z majątku. Niektó-
264
265
C Z Ę Ś Ć II
TO NI E JA MIAEAM J EC H A Ć
rzy z nich, tak jak te Niemki, mieli jeszcze sporo różnego
byłam pewna, czy dobrze idę. Miałam szczęście, bo w moją
dobra. Niemki, które nas przygarnęły, liczyły zapewne, że
stronę szedł jakiś mężczyzna, który wydał mi się znajomy.
teraz szabrownicy dadzą im spokój. Długo razem jednak
Jak podszedł bliżej, od razu poznałam, że to Franek Kot,
nie mieszkaliśmy. W iosną z Wałbrzycha wyjeżdżał transport
znajomy ojca. Gdy zbliżył się do mnie, uradowana powie
Niemców i te nasze Niemki z własnej woli się do niego do
działam: - Dzięki Bogu, że Kota zobaczyłam. - On mnie
łączyły. Bały się, że jak zostaną tylko we dwie, to i tak Polacy ich wykończą.
nie rozpoznał, zaczął mi się przyglądać i pyta: - A kto ty jesteś? —Jak to kto! —odpowiedziałam. —Salka Kłosowska.
1 sierpnia 1946 r. urodził się mój syn, któremu nada
O n wtedy zapytał, patrząc na mego syna: - Skąd ty go masz?
liśmy imię Jan. Zaczęliśmy też szukać rodziny. Zamieścili
- Ja zaś mu na to: - Panie Kot, takie pytania pan zadaje? -
śmy ogłoszenie w gazecie. Przeczytała je moja kuzynka Lidia
Uśmiechnął się tylko i potwierdził, że dobrze idę, tylko przy
Kłosowska. Przysłała nam list, z którego wynikało, że moi
budce dróżnika mam skręcić w lewo i przejść Małą Wieś, za
rodzice wraz z ks. Michałem Kasprukiem wyjechali z trans
którą będzie Trzebieszów. Doszłam do rozdroża i tam po
portem jadącym do Kamienia Pomorskiego. Napisałam
prosiłam o pomoc w dojściu do domu Kłosowskich. Nie
więc do księdza Kaspruka list z prośbą, by poinformował
wiedziałam bowiem, w którą skręcić ulicę. Gospodyni, któ
rodziców, że jesteśmy w Wałbrzychu. Zaadresowałam go:
rą poprosiłam o pomoc, wysłała ze mną swego syna, który
„ks. Michał Kaspruk, Kamień Pomorski” . List ten, o dzi
zaprowadził mnie do domu rodziców. Kiedy weszłam na
wo, dotarł do księdza. Ten zaraz przekazał go mojemu bratu
podwórko, pierwsza zobaczyła mnie ciocia pracująca na po
Edmundowi, który służył do Mszy św.
dwórku. Natychmiast rzuciła całą robotę i ruszyła mi na
W maju 1947 r. tato przyjechał do nas. Postanowiliśmy,
spotkanie, przewróciła się po drodze, była bardzo wzruszo
że mąż na razie zostanie w Wałbrzychu, a ja z synem pojadę
na. Oblała mnie łzami. Cała rodzina myślała, że ja z tych
do Trzebieszowa. Zabraliśmy ze sobą trochę bagaży i uda
Niemiec nie wrócę, że jestem już stracona. Miałam prze
liśmy się z ojcem i dzieckiem w podróż. Pociąg dojeżdżał
cież 15 lat. Byłam dzieckiem. Gdyby pojechała moja starsza
tylko do stacji w Jarszewie, dalej tory były zniszczone. Tato
siostra, która była mniej zaradna, to nie wiadomo, czy by
został na stacji w Jarszewie z bagażami, a ja z synem ruszy
nie zginęła. Wyszła ona za swego ukochanego i urodziła mu
łam do Trzebieszowa. Ojciec wytłumaczył mi, jak iść. M a
córkę. G dy była w połogu, została zgwałcona wraz ze swoją
szerowałam wzdłuż torów do Kamienia, a przed nim skrę
teściową przez Ruskich. Dwóch gwałciło, a dwóch w ogro
ciłam na drogę do Trzebieszowa. Wyszłam na nią, ale nie
dzie trzymało pod karabinami jej męża i teścia. Robili to na
266
267
C Z Ę Ś Ć II
TO NIE JA MIAŁAM J EC H A Ć
zmianę. Tragedia ta była jedną z największych tajemnic na
to wzięli go za esesmana i go zastrzelili. Leżał tu w m undu
szej rodziny. Nie wolno było o niej mówić ani wspominać.
rze w domu przez dłuższy czas. Polacy zorganizowali w tym
Jakiś rok przed śmiercią siostrze, cierpiącej na demencję
domu posterunek M O .
starczą, pamięć się odblokowała i strasznie zaczęła przeży wać tragedię, która stała się jej udziałem w młodości.
Jeszcze długo na naszą piwnicę mówiliśmy „areszt” , bo w jej oknach były kraty. Tato mi opowiadał, że interwenio
Wkrótce po moim przyjeździe tutaj przybył mąż, który
wał u tutejszego komendanta w sprawie starego Niemca,
pracował w Wałbrzychu jako kierowca, i mógł dotrzeć do
którego milicjanci zamknęli na trzy dni w areszcie, i ten bie
piero, gdy rozliczył się z zakładem. Rodzice przeprowadzili
dak stał przez te trzy dni po kolana w wodzie.
się do większego domu, w którym był wcześniej posterunek
Po wojnie z braku prądu przestał działać zbudowany
milicji i poczta. Myzostaliśmy wdom u, wktórym dotychczas
przez Niemców system melioracyjny. W związku z tym po
mieszkali rodzice. Mąż chciał, żebyśmy przeprowadzili się
ziom wód gruntowych się podniósł i piwnice większości do
na Warmię, gdzie z okolic Rawy Mazowieckiej przesiedliła
mów były zalane.
się cała rodzina. Ja jednak wolałam zostać w Trzebieszowie.
Mój tato zmarł bardzo wcześnie, w wieku 61 lat, do
Tu zaczęły przychodzić na świat nasze dzieci. Gdy tata za
czego głównie przyczyniła się niedoleczona gruźlica. Był
chorował na gruźlicę i nie mógł już pracować, poprosił nas,
to człowiek bardzo kulturalny, który starał się przyczyniać
byśmy się przeprowadzili do niego i objęli także jego gospo
do umacniania się naszej społeczności w nowym miejscu.
darstwo. Zamieszkaliśmy na górze. Był to jeden z najład
Chór kościelny, który zorganizował, był naprawdę dobry.
niejszych domów w Trzebieszowie. Za niemieckich czasów
Śpiewał on, tak jak na wschodzie, na cztery głosy. Był on
mieściła się tu poczta i mieszkania jej pracowników. Matka
ozdobą wszystkich nabożeństw w naszym kościele. Pro
prowadziła pocztę tutaj, a jej dwie córki pracowały na po
wadził też bibliotekę w Trzebieszowie, rozwijając czytel
czcie w Kamieniu. Jak zbliżali się Rosjanie, to w styczniu
nictwo. Zapraszał tu najmłodszych i czytał im książki dla
1945 r. jako pracownicy państwowi, trzy kobiety, czyli mat
nich przeznaczone. Zarażał ich szacunkiem do słowa pisa
ka i dwie córki, zostały ewakuowane do Rzeszy. Tu na miej
nego. W tamtych czasach było to bardzo ważne. W tam
scu został tylko listonosz. Jak wkraczali tu Ruscy, to głupi
tych czasach ważnym czynnikiem stabilizującym naszą
założył mundur i chciał wyjść na ulicę. Nie zdążył, bo jakiś
społeczność był też Kościół Rzymskokatolicki. C o drugą
patrol sowiecki zobaczył szyld na budynku i zaczął go prze
niedzielę przyjeżdżał do nas ksiądz, by odprawić Mszę św.
szukiwać. Jak Ruscy zobaczyli tego listonosza w mundurze,
Oczywiście nie było żadnej komunikacji i po księdza do Ka-
268
269
C Z Ę Ś Ć II
T O N I E JA M I A ł . A M J E C H A Ć
Po śmierci ks. Kaspruka Trzebieszów jest nadal pod opie
mienia zawsze jeździł gospodarz, który miał poniemiecką bryczkę.
ką duszpasterską parafii w Kamieniu Pomorskim. Dwa razy
Ksiądz Kaspruk jako przedwojenny proboszcz dbał
w tygodniu dojeżdża do nas ksiądz z tamtejszej katedralnej
o formę i domagał się, by traktowano go z należytym sza
parafii. Jest w niej wikarym, a w stosunku do parafii w Trze
cunkiem. Pamiętam, że kiedyś obowiązek przywiezienia go
bieszowie administratorem. Wpisuje się on dobrze w naszą
przypadł na rolnika o nazwisku Kostur. Miał on bryczkę,
tradycję i podtrzymuje wszystkie nasze zwyczaje tworzące
ale mu się popsuła. Wiele się nie zastanawiał, wrzucił jakąś
tożsamość trzebieszowskiej wspólnoty.
wiązkę grochowiny na wóz i kazał swemu synowi Tadkowi
Wracając jeszcze do moich losów ... Gdy wszystkie nasze
pojechać po księdza. Ten stanął pod plebanią. Ksiądz wy
dzieci były już na świecie i przejęłam po ojcu gospodarstwo
szedł i zapytał: - Tadźku, a co to za furmanka? - Ten zaś
o powierzchni 14 hektarów pola i 3 hektarów łąk. Mąż po
odpowiedział, że bryczka się popsuła i ksiądz będzie musiał
rzucił mnie i zostawił z tym wszystkim na głowie. Okazało
pojechać wozem. - To trzeba było bryczkę naprawić! —zde
się, że trudności go przerosły. Musiałam sobie ze wszystkim
nerwował się ksiądz Kaspruk. - Tadek Kostur rezolutnie
radzić sama. Dzieci trzeba było nakarmić, odziać i wykształ
zaś odrzekł: — Proszę księdza, Pan Jezus chodził piechotą.
cić. Jakoś z tym wszystkim sobie poradziłam. Nie było to
- Ksiądz jeszcze bardziej się zdenerwował i wrzasnął: - Ty
oczywiście łatwe. Kiedy dzieci podrosły, ukończyłam ekster
mnie do Pana Jezusa nie porównuj!
nistycznie siódmą klasę, bo taki był wtedy wymóg i podję
Do Trzebieszowa ksiądz oczywiście mimo oporów na tej grochowinie przyjechał. Lubił Tadka Kostura. Kiedyś nie miał kto służyć do Mszy św. i ks. Kaspruk zawołał go i powiedział: Tadźku, będziesz służył do Mszy św. - Ten się przestraszył, bo nigdy tego nie robił. Usiłował się wybronić, a ksiądz stwierdził, że będzie pokazywał mu, co ma mu podać. Tadek był bardzo
łam pracę w Gminnej Spółdzielni „Sam opom oc Chłopska . Stamtąd przeszłam w 1990 r. na emeryturę. Wszystkie moje dzieci wyszły na ludzi, zdobyły wykształcenie. Syn Stani sław, z którym mieszkam, pamięta o Brzozdowcach i sta ra się pilnować pamięci o naszej przeszłości. Nie robi tego oczywiście sam. W spomaga go całe grono społeczników,
niepojętny i nie pojmował w lot poleceń proboszcza. Wyglą
wywodzące się z rodzin, które przyjechały z Brzozdowiec.
dało to bardzo komicznie! Ludzie, w tym ja, z trudem tłumili
Jest to ważne, bo to pokolenie, które w Wigilię 1945 r.
śmiech. Po Mszy św. Tadek wyszedł mocno zmieszany. Pod
przyjechało do Trzebieszowa, bądź jak ja, dotarli tu później,
szedł do swojej matki i powiedział: - A ksiądz powiedział mi,
odeszło już na miejsce wiecznego spoczynku. Ci brzozdo-
że powinienem się nazywać Tadźko durnowaty!
wianie, choć przyzwyczaili się do życia w Trzebieszowie,
270
271
c:/i'.ś(': ii
to nigdy nie zapomnieli o Brzozdowcach i ciągle wierzy li, że uda im się wrócić w rodzinne strony. Mój syn często mi wyrzucał, że nie pokochaliśmy tej ziemi jak należy, że ciągle traktowaliśmy ją jako szwabską, że nie doceniliśmy faktu, że Trzebieszów leży w linii prostej o 7 kilometrów od morza, że niektórzy ci najstarsi nigdy nawet nad morzem nie byli. Brzozdowce są istotnie w naszej pamięci. M oja najstar sza siostra ma sto lat! Jest chora na Alzheimera, ale jak mój syn ją odwiedza, to w kółko opowiada o tym, jak wyjeżdża jąc z Brzozdowiec, przez dwa tygodnie koczowała ze swo ją rodziną, bo była już mężatką, przy stacji w Chodorowie i głównym żywicielem jej rodziny była krówka-karmicielka. W ostatnim dniu tego koczowania, gdy byli zajęci ładowa niem swego dobytku do wagonu, ktoś odwiązał ich krowę od drzewa i uprowadził. Siostra nie mogła tego przeboleć. I zapamiętała to po dziś dzień, choć od tego faktu minęło przecież już tyle czasu.
Kamień Pomorski po wojnie. Widok z Wieży Piastowskiej w kierunku rynku, 1958 rok. Fot. S. Leszczyński, źródło: Wikipedia.
Poberow
duchenlhij
BaTdebiid
WiK
O ie v s n o w
'Raddack
iWRamsberg
G r.Ju słin
Tifzpw, 'S t r e s o '
Zol de) K l.Ju srio
Schwenz,
4
Bunnewii
E^Grabov; !|
-iedensMfeide
rTrrmPJTribsow
Marąuąrds-
BrendcmuhP
Mokrabj
Rever,ow‘aGnmbow
5olchow
Kambz. Rarwin
Russie
Scharchow ,Jasso w
oi,gow
.p. ^ # ' 5=s=======:
Kummin Tctzlaffs- £
Niemiecka mapa okolic Trzebieszowa (Tribsow) z 1939 r.
)braz Pana Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Boskiej Bolesnej z Brzozdowiec w srebrno-zlotej sukni. óczątki jego kultu sięgają roku 1746, kiedy to 17 maja na obrazie pojawiły się krwawe krople. Obraz został zapieczętowany i rok później, 1 kwietnia 1747 roku, po uzyskaniu opinii komisji powołanej przez Metropolitę Lwowskiego, abpa Mikołaja Wyżyckiego, uznany za cudowny. Kult Pana Jezusa Brzozdowieckiego rozwinął się na przełomie XIX i XX wieku. Do dziś zachowała się księga cudów z lat 1887-1932, Drzechowywana w konkatedrze w Kamieniu Pomorskim. Szczególnej łaski Bożej doświadczyli mieszkańcy Brzozdowiec podczas II wojny światowej, gdy kościół nieraz służył mieszkańcom za schronienie. Wraz z mieszkańcami Brzozdowiec cudowny obraz trafił ostatecznie do Kamienia Pomorskiego. 14 września 2010 roku konkatedra diecezji szczecińsko-kamieńskiej została ogłoszona sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej Bolesnej.
Plan wsi Tribsow
Nieistniejąca już stacja kolejowa w Trzebieszewie. Już w 1945 roku szyny zostały zdemontowane przez Sowietów.
Dwór w Trzebieszewie
Plebania (dom pastora) w Trzebieszewie
Poniemiecki kościół ewangelicki w Trzebieszewie z charakterystycznym kogutem na dachu, 1945 r.
Zabudowania gospodarstwa Mullera Reinharda Butha Dawna kopalnia kredy w Trzebieszewie. W 1945 roku była zalana wodą.
Wiatrak-młyn rodziny Bluth po lewej stronie drogi na Świniec. Dziś' już nieistniejący.
Paweł Hawro w szkole w Trzebieszowie, w oknie Teresa Oswald, kierownik szkoły, lata 70.
'W i ■
LZS Trzebieszów, lata 70.
Zebranie spółdzielni w Trzebieszowie, lata 70.
T':T|t
NICZA 5POHOZIELNIA PFIODUKCyDNA
NOWY
Ś W IA T "
W TRZCBieSZEWIC
Mecze w Trzebieszowie bywały zacięte.
Zebranie. Pierwszy z prawej: Guzikowski, trzeci: August Ślusarz.
-
Iakie gospodarstwa w Trzebieszewie przejmowali po wojnie osadnicy z Brzozdowiec.
PRZEPI SY
dla posiadaczy biletów m iesięcznych P K S l."VV '^ z n a c z o n y m czasie w ykupić b ilet na n astępny m iesiąc. 2f P rzestrzegać godzin przejazdów wyznaczonych na b i lecie oraz przepisów porządkow ych dla podróżnych. 3. Przy w siadaniu bez w ezw ania podać bilet do sk aso w ania i okazyw ać go wraz z zaśw iadczeniem na każde wezwanie służby P K S . £ Prze >azd bez sk asow an ia biletu je st traktow any jw ko przejazd bezbiletow y. 5. Sam ow olne popraw ki na bilecie lu b zaśw iadczeniu, przeróbki, w yskrobyw an ia itp. trak tu je się jak o fahszerstwo. ■W- przypadku zagubienia biletu wtórników się nie
— wydaje.
Z A Ś W I A D C Z E N I E do biletu miesięcznego Rok 197..k jb
* luw*
istempel data, podpis i stempel ?ai-c- :datatlpodpis bakładB:nrScyjfnjajiki zakładu pracy/nauki M-c cHsIIf S t o .. •. ;
1
fr
'' i, Ul. ■ a 9 7 2-4Q O
m
i
Zaświadczenie uprawniające do nabycia biletu miesięcznego na PKS
5
u
7
8
a ii
•V Ę / » r> -i [ i / ^ *
i
lii £
Wizyta dawnych mieszkańców niemieckich w Trzebieszowie, lata 80.
Wizyta dawnych mieszkańców niemieckich w Trzebieszowie, lata 80.
Wieniec plotą od lewej: Stanisława Kłosowska, Emilia Kwiatkowska i Emilia Horyń. Trzebieszów, lata 90.
Spotkanie brzozdowian w Trzebieszowie. Od lewej: Emilia, Krystyna i Jan Horyniowie oraz Helena Kostur.
Od prawej: Helena Kostur, Jan, Emilia i Stanisław Horyniowie. Trzebieszów, lata 90.
Od lewej: Michalina Ślusarz, Tadeusz Horyń, Emilia Kwiatkowska.
Od lewej: Hanna Hawro, Emilia Kwiatkowska, Maria Krawiec, ksiądz, Elżbieta Zimecka, nn, nn.
Kazimierz Martyniak
Sowieci wkroczyli później
- Urodziłem się w 1927 r. w Brzozdowcach, miejscowości leżącej na południowy wschód od Lwowa —wspomina Ka zimierz Martyniak. - Ojciec miał na imię Józef, a mama Tradycja dożynkowa została zachowana również w Trzebieszowie.
Maria. M atka miała dwóch mężów. Pierwszy miał na imię Karol. Pracował w młynie, zajmował się też muzykowaniem na weselach, dobrze grał w karty. Tak u nas w Brzozdow cach było, że Polacy byli cieślami, murarzami, szewcami czy krawcami - zajmowali się, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, usługami. Pracą na roli się nie zachwycali. Owszem, każdy miał tam po 2 czy 3 morgi, ale duże, dobre gospodarstwa mieli Rusini. Oni bowiem za Ukraińców się nie uważali. Współżycie z nimi, jak sobie przypominam, zawsze było bardzo dobre. Byli wyznania greckokatolickiego. Często zdarzały się małżeństwa mieszane. G dy panna młoda była Polką, ślub błogosławiono w kościele, gdy byłą Rusinką, w cerkwi. Tak się bowiem ułożyło, że ślub odbywał się za wsze w obrządku panny młodej. Dzieci, które rodziły się w związkach mieszanych wyznaniowych, chrzczono nastę-
Coroczne spotkanie na odpuście 14 września w kaplicy brzozdowieckiej w Kamieniu Pomorskim. Tylu Brzozdowian było jeszcze w latach 90. W tle obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego.
273
C Z Ę Ś Ć II
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
pująco: gdy ojciec był Rusinem, a matka Polką, chłopcy byli
wet zapłaczę, gdy o nim myślę. Mieszkaliśmy w domu skła
chrzczeni w cerkwi greckokatolickiej, dziewczynki narodzo
dającym się z trzech pomieszczeń, krytym słomą. Mieliśmy
ne w takich związkach chrzczono w kościele. Sprawy te do
też obórkę i niewielką stodółkę, w której młóciło się zboże
skonale pamiętam, bo ojciec miał bardzo dobrego znajome
cepem. Trzy morgi ziemi wniósł do rodziny drugi mąż mat
go Ukraińca, który koniem obrabiał nasze pole. Ożenił się
ki, czyli mój ojciec Józef. On jednak też nie był rolnikiem.
on z Polką i miał sporo dzieci.
Pracował na kolei i na krótko przed wybuchem wojny do
Miejscowy greckokatolicki pop, Mikołaj Hapij, był lojal
stał kolejową emeryturę. Z pierwszym mężem mama miała
ny wobec władz polskich i starał się, by współżycie Rusinów
troje dzieci. Zmarł on przedwcześnie i mama wyszła wte
z Polakami było jak najlepsze. W niedzielę wszyscy chodzili
dy za mąż za mojego ojca, z którym miała jeszcze czworo
do własnych świątyń, a większe święta obchodzono wspól
dzieci. Nie był to jednak jakiś rekord. Wszystkie rodziny
nie. Żaden „problem ukraiński” u nas nie istniał. Owszem,
w Brzozdowcach były wielodzietne. Zarówno polskie, jak
przyjeżdżali do Brzozdowiec różni „ukraińscy wysłannicy”,
i rusińskie. Luksusów u nikogo nie było, ale też nikt głodny
ale nie znajdowali posłuchu. Rodzice opowiadali mi, że jak
ani obdarty nie chodził.
w 1918 r. Ukraińcy zajęli Lwów i zaczęli tworzyć armię, ich
Zanim wybuchła wojna, zdążyłem skończyć pięć klas
werbownicy byli także w Brzozdowcach. Do ich wojska nie
i uzyskałem promocję do klasy szóstej. Do szkoły cho
zgłosił się nikt. Zarówno rusińska, jak i ukraińska młodzież
dziliśmy razem w rówieśnikami — Rusinami. Szkoła była
zbiegła do okolicznych lasów, chroniąc się przed przymuso
wspólna dla wszystkich. Z nauczycieli szczególnie zapamię
wym poborem. W Brzozdowcach żyła też ukraińska inte
tałem panią Janinę Sawicką, która wyszła za pana Korda-
ligencja, chociażby nauczyciele czy lekarz Lityński, ale oni
la. Jej krewniak mieszka obecnie w Kamieniu Pomorskim.
utożsamiali się z państwem polskim, mimo że prowadzili
W Brzozdowcach poza Polakami i Rusinami mieszkali też
własną działalność kulturalno-oświatową w ramach organi
Żydzi. Mieszkali oni w zwartych zabudowaniach wokół
zacji „Proświta”.
rynku. Tu może zaznaczę, że Brzozdowce nie były wsią, ale
N a terenie naszej gminy nie dochodziło do ataków sa
miasteczkiem i rynek był tego śladem. Nie był on jednak
botaży, dokonywanych przez ukraińskich terrorystów. Nikt
brukowany. Stanowił prostokątny plac, przecięty przez Wi-
nie podpalał majątku dworskiego, stogów z sianem czy
śniowczyk, którego brzegi spinał drewniany most. Wody
stert ze słomą. W ogóle swoje dzieciństwo w Brzozdowcach
tej rzeczki, spiętrzone w kilku miejscach, napędzały cztery
wspominam bardzo dobrze, z łezką w oku i nieraz sobie na
młyny. Przez rynek przechodziła główna ulica miasteczka,
274
275
część [[
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
wiodąc z zachodu na wschód. Prawie wszystkie domy po
Żyd i ogłaszał rozpoczęcie szabasu. Kończył się on w sobotę
łożone przy rynku należały do Żydów. W ich rękach był
po zachodzie słońca. Dzieci żydowskie chodziły do wspól
cały handel. Przy rynku, jak sobie przypominam, były tylko
nej szkoły. Były zwolnione tylko z religii, którą Polacy i Ru-
dwa polskie, czyli jak się wtedy mówiło, katolickie sklepy,
sini mieli ze swoimi katechetami. Jeżeli dobrze pamiętam,
Kazimierza Kordala i Berezowskiego, a także katolicka re
to oni szli do domu, bo religia była zawsze na ostatnich lek
stauracja Kazimierza Tokarza. W sklepach u Żydów można
cjach. My mieliśmy religię z prefektem ks. Stanisławem Ko
było kupić wszystko. Pamiętam też, że mama żartowała -
złowskim, wikarym parafii. Funkcje proboszcza pełnił ks.
„jak bida, to do Żyda”. Znaczyło to tyle, że u Żyda można
Michał Kaspruk. Kapłan ten przyjechał z nami na Ziemie
było kupić wszystko. Żyd dawał też towar na borg, czyli na
Zachodnie. Kierowana przez niego parafia odgrywała wśród
kredyt. Było to ważne, bo z pieniędzmi u niektórych było
Polaków ogromną rolę. Jej życie koncentrowało się wokół
krucho, zwłaszcza u tych żyjących z pracy w miejscowym
świątyni pod wezwaniem Podwyższenia Świętego Krzyża.
folwarku. Zarabiali 80 groszy za dniówkę! Za kwotę tę m o
Znajdował się w nim cudowny obraz Pana Jezusa Ukrzyżo
gli kupić niewiele. Kilogram cukru, jak pamiętam, koszto
wanego. Pamiętam, że jako dziecko ze swymi rówieśnikami
wał złotówkę. Żydzi nie tylko sprzedawali towary, lecz także
śpiewaliśmy na jego odsłonięcie: „Witaj, Jezu kochany, to
trudnili się skupem. Nabywali wszystkie płody rolne oraz
w Brzozdowcach wsławiony, do Ciebie się uciekamy, o nasz
owoce. Do nich należała olejarnia, w której tłoczono olej
Jezu ukochany” . Pamiętam, że na odpusty przybywali
z rzepaku i konopi.
do Brzozdowiec nie tylko Polacy, lecz także Rusini z całej
Choć Żydzi pełnili ważną rolę gospodarczą w Brzozdow-
okolicy.
cach i okolicy, to jednak bogaczy wśród nich nie było. Żyli
Kult Pana Jezusa Brzozdowieckiego wszystkich jedno
skromnie, a w wielu domach gościła bieda. Młodzieży ży
czył. W życiu religijnym uczestniczyli wszyscy. Święta ko
dowskiej było dużo, jej rodzice nie mieli pieniędzy, by ją
ścielne wyznaczały rytm życia mieszkańców miasteczka.
kształcić, a oni sami do roboty fizycznej się nie spieszyli.
Gdy wybuchła wojna, miałem 12 lat. Wojna nie była za
Żydzi, jak pamiętam, w ogóle dystansowali się od Polaków
skoczeniem. Spodziewano się jej. Po żniwach zakwaterował
i Ukraińców. Nie przychodzili na żadne imprezy przez nich
na terenie gminy w Stańkowcach i Podniestrzanach 14 Pułk
organizowane, sami też własnej działalności nie prowadzili.
Ułanów Jazłowieckich. Po krótkich manewrach 16 września
Żydowski handel na rynku kończył się zawsze w piątek po
po święcie Żołnierza Polskiego ułani w szyku bojowym, ale
zachodzie słońca. N a rynku zjawiał się odświętnie ubrany
przy dźwiękach orkiestry przejechali przez Brzozdowce.
276
277
C Z Ę Ś Ć II
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
Pamiętam jak dziś. Rano wieś została poderwana niespo
tego, nie przyszli już żadni pielgrzymi z sąsiednich miej
dziewanie dźwiękami orkiestry wojskowej. Dzieci i dorośli
scowości. Zaczęli dawać o sobie znać ukraińscy dywer-
wybiegli na ulicę zobaczyć, co się dzieje. Ułani jechali na
sanci. Usiłowali wszcząć jakieś niepokoje w Malechowie.
koniach w dwóch rzędach, po obu stronach drogi. Jechali
17 września został wysadzony w powietrze most na Dnie
na wojnę z Niemcami. Mobilizacja odbyła się u nas bez za
strze w Razdole. Podpalono zabudowania gospodarcze soł
kłóceń. Także Rusini przyjmowali karty powołań i udawali
tysa Rusina Jana Kochana w Stańkowcach za to, że okazy
się do swoich jednostek. Wszyscy otrzymywali takie karty
wał życzliwość żołnierzom 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich,
powołań wręczane przez gońców.
stacjonujących w tej wsi w czasie ćwiczeń. 17 września
30 sierpnia, jeżeli dobrze pamiętam, tato przyszedł do
gruchnęła w Brzozdowcach wieść, że do Polski wkroczyli
domu i oświadczył, że od jutra zaczyna się powszechna m o
Sowieci. Nikt nie wiedział, w jakim charakterze. Niektó
bilizacja. Odtąd wszyscy wiedzieli, że wojna jest nieunik
rzy sądzili, że idą nam z pomocą. Lwów w tym czasie był
niona. Brzozdowian ta perspektywa jakoś nie przerażała.
już oblężony przez Niemców. Do nas jednak odgłosy walk
Wszyscy powtarzali refren piosenki: „Nikt nam nie zrobi
nie dochodziły. Chyba że jakieś pomruki. Przez kilka dni
nic, bo z nami jest marszałek Śmigły-Rydz”.
nie było u nas ani Niemców, ani Sowietów. 26 września do
Dzień 1 września, jak pamiętam, był bardzo piękny.
Rozdołu wkroczyli jednak Niemcy. N a wzgórzu św. Jana
O wybuchu wojny wszyscy mieszkańcy Brzozdowiec do
ustawili szlaban z napisem w języku niemieckim. Następ
wiedzieli się z przemówienia radiowego prezydenta M ościc
nego dnia Sowieci zajęli jednak Brzozdowce i zaczęli wpro
kiego. O d tej chwili gromadzili się w restauracji Kazimierza
wadzać swoje porządki. Bram powitalnych nikt im jednak
Tokarza przy rynku. Tylko on miał w całej miejscowości ra
nie wystawiał, ani też chlebem i solą nie witał. Ich porządki
dio na baterie. Nadawane przez radio komunikaty nie były
dotknęły wszystkich. Dzieci szkolne także. Szkoła polska
jednak optymistyczne. Pamiętam, jak ojciec wrócił z restau
została zamknięta. W jej miejscu władze sowieckie utworzy
racji i powiedział: - Wódz Naczelny pozdrawia bohaterską
ły dwie nowe. Jedną dla Polaków, a drugą dla Ukraińców.
załogę Westerplatte! - Potem pomyślał i dodał: — Walczą
Niektórych polskich nauczycieli zwolniono, a w ich miejsce
samotnie, nikt im nie pomoże!
sprowadzono nowych z głębi Rosji. Dyrektorem został Ro
U nas cały czas było spokojnie. Mówiło się tylko, że
sjanin. Nauka w szkole polskiej, a raczej tej przeznaczonej
Lwów przygotowuje się do obrony. N a parafialny odpust,
dla Polaków odbywała się w po rosyjsku i ukraińsku. Sowie
przypadający na uroczystość Podwyższenia Krzyża Świę
ci zaraz powołali swoją milicję w miejsce polskiej policji.
278
279
c z i ; $ ć ii
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
Wstąpili do niej sami Żydzi, którzy zaczęli chodzić z czer
żeby pokazać Sowietom, że życie pod ich rządami nie stało
woną opaską na ramieniu i karabinami. Żydzi obsadzili też
się weselsze... Ludzie żyli tak, jakby mieli żałobę! Żałobę
selradę (radę wiejską) i spółdzielnię handlową. Prywatny
po Polsce, która chwilowo utraciła niepodległość. Polacy
handel został bowiem zakazany. Żydzi musieli przekazać
na każdym kroku podkreślali, że traktują Sowietów jako
swoje aktywa spółdzielni. Mama zaraz zaczęła mówić: —Te
okupantów, którzy wcześniej czy później muszą odejść.
raz bida, a nie ma Żyda! —W sklepach nowej spółdzielni nie
Okres ich władzy dla mnie, chłopaka, który musiał szybko
było nic. Przed sklepem spożywczym tworzyły się ogrom
dorastać, minął prędko. Starsi przeżywali to bardziej. Więcej
ne kolejki. Ludzie zbierali się w nich jeszcze wieczorem na
zapewne wiedzieli. W 1941 r., jak Niemcy pogonili Sowietów, to w aktach
samą wiadomość o tym, że rano mają przywieźć np. cukier do sklepu.
N K W D w Chodorowie znaleziono listę 57 rodzin przezna
Sowieci mieli bazę w postaci majątku dworskiego, nie
czonych do wywiezienia. Znaleźli się na niej „podejrzani
zaczęli tworzyć kołchozu i sowchozu. Majątek ten został
politycznie” nauczyciele i bogatsi gospodarze. Okazało się
przez Sowietów najzwyczajniej zmarnowany. Krowy rozdali
szybko, że wszyscy, którzy zostali wywiezieni bądź trafili na
głównie Ukraińcom, żeby pokazać, jacy to oni są dobrzy,
listę do wywózki, zostali zadenuncjowani przez Ukraińców.
część krów dali Żydom. Ci natomiast nie mieli dla nich pa
Głównie tych z sąsiednich wsi. Mścili się oni na Polakach
szy, i krowy im pozdychały. Konie trafiły do lepszych go
za to, że nasze chłopaki zdzierały z nich „wyszywanki” na
spodarzy. Sowieci początkowo nie stosowali żadnych represji.
odpustach. W parafii greckokatolickiej w końcu sierpnia był za
Szybko się jednak okazało, że agenci sowieccy dokonywa
wsze odpust, na który schodzili się Ukraińcy z całej gm i
li tak jak wszędzie przeglądu całego środowiska polskiego.
ny. Chłopaki dem onstracyjnie zakładały koszule z naro
Przeprowadzono rewizje w domach. Aresztowano podpo
dowym haftem ukraińskim. Nasze chłopaki im te hafty
rucznika rezerwy Stanisława Marciniaka oraz policjantów
zrywały. Ja im nie zrywałem, bo byłem jeszcze wtedy za
Sienkiewicza i Kubackiego. Wzywano na przesłuchiwania,
mały. G dy przyszli Sowieci, to ci od tych „wyszywanek”
w trakcie których usiłowano werbować donosicieli. W lu
zaczęli się mścić i wskazywali swych polskich rówieśni
tym dokonano pierwszych wywózek. N a Sybir pojechało
ków jako wrogów Ukrainy. Sowieci tylko na takie dono
kilka rodzin. Społeczności polskiej zastraszyć się nie dało.
sy czekali. Pamiętam jak dziś, jak wieźli zim ą na wozie
Bojkotowała ona zaproszenia władz na zabawy taneczne,
nauczycielkę, panią M arciniakową, żonę ppor. rezerwy
280
281
C Z Ę Ś Ć 11
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
Stanisława M arciniaka. Jego już nikt nie widział, jej uda ło się wrócić.
lecz także kradły na potęgę. Nie gorzej, jak później kradli
Sowieci na szczęście rządzili krótko. Jak wkroczyli N iem
w pobliskich PGR-ach. Niemcy starali się nasz majątek usprawniać. Przywieźli
cy i pogonili Sowietów, moja nauka w szkole się zakończyła.
takie maszyny do koszenia zboża - „garściówki” . Snopowią-
Musiałem przymusowo iść do roboty, do majątku, którego
załka to nie była, ale kosiła zboże i wyrzucała go w takie
działalność Niemcy wznowili. Miałem wtedy 14 lat. Był to duży majątek. Pracowało w nim co najmniej sto osób,
garście, które trzeba było wiązać. W 1944 r. w okolicy Lwowa zaczęły się napady Ukra
może więcej. Wszystkim Niemcy dali do wyboru - albo
ińców na polskie miejscowości. Polacy w Brzozdow-
praca w majątku, albo wyjazd na roboty przymusowe do
cach uznali, że trzeba się bronić i nie czekać, aż przyjdą
Rzeszy. W majątku byłem furmanem. Miałem dwa konie,
Ukraińcy w nocy i nas wszystkich wyrżną! Zorganizowano
którymi wykonywałem różne prace w gospodarstwie. Ta
samoobronę, mającą w nocy bronić ludność w razie napadu
kich par koni było ponad 30. Musiałem o nie dbać. W sta
Ukraińców. W dzień wszyscy normalnie pracowali. Trzeba
wało się rano o czwartej i szło do majątku. Tam musiałem
było przecież jakoś żyć. Pamiętam jednak, że nawet w dzień
nakarmić konie, dać im obrok i wtedy dopiero mogłem iść
ludzie starali się nie oddalać zbytnio od miejscowości.
do domu na śniadanie. Następnie wracałem do majątku,
Przestali jeździć do lasu, bo tam mogli być banderowcy.
gdzie konie już się najadły i nadawały się do prac polowych.
N a noc wszystkie kobiety z dziećmi schodziły się na nocleg
Majątkiem kierowało dwóch Niemców - wojskowych. D y
do kościoła. Kościół był następnie zamykany i aż do rana
rektorem całości był Polak Kalinowski, który wcześniej był
nikomu nie wolno było z niego wychodzić. N a zewnątrz
dyrektorem gorzelni. Funkcję jego zastępcy pełnił Ukra
pozycje zajmowali mężczyźni, którzy w razie ataku Ukra
iniec, bardzo porządny człowiek. W majątku, jak sobie
ińców mieli bronić kościoła. Aby nie dać się zaskoczyć ze
przypominam, pracowali też fornale zatrudnieni tam przed
strony Ukraińców, na wszystkich ulicach były trzymane
wojną. To były cwaniaki, nieroby, które na każdym kroku starały się nas, młodych, wykorzystać, zwalając na nas naj
warty. Ja w 1944 r. miałem już 17 lat i też na takie warty cho
cięższą robotę. Pamiętam, jak taki jeden fornal kazał mi przy
dziłem. Pełniłem je na naszej ulicy. Nazywała się ona Zielo
przenoszeniu worków z wymłóconym żarnem złapać za dół
na, ale ludzie mówili na nią Zgniła. Wiązało się to z faktem,
worka, mówiąc, że z tej strony będę miał lżej, chociaż było
że ulica nie miała odwodnienia, czyli rowów odprowadza
właśnie odwrotnie. Fornale nie tylko nas wykorzystywały,
jących wodę. Wiecznie stały na niej kałuże i królowało błoto.
282
283
C Z Ę Ś Ć II
SOWIECI WKROCZYLI RÓŻNIEJ
I rzy tej ulicy mieszkały 34 rodziny! Stałem na jej końcu tej
mieszkańcy przypisywali opiece Pana Jezusa Brzozdowiec-
razem z kolegą. Obserwowaliśmy okolicę i w razie dostrze
kiego, obecnego w cudownym obrazie w naszym kościele.
żenia czegoś podejrzanego mieliśmy podnieść alarm i wyco fać się w stronę kościoła.
To „szczęście” polegało na tym, że w Brzozdowcach często
Świątynia stanowiła prawdziwą fortecę. Otaczał ją mur
wypoczynek. Ich pobyt działał na Ukraińców odstraszająco.
o wysokości 2 metrów, gruby przy podstawie na metr, a przy
Ponadto „niemieccy frontowcy mieli sporo nieewidencjo-
wierzchołku na 70 centymetrów. Sforsować go nie było ła
nowanej broni, którą najzwyczajniej handlowali. Kupowali
two. Zwłaszcza że za murem czekali obrońcy uzbrojeni nie
za nią słoninę i wódkę. Latem 1943 r„ już nie pamiętam
tylko w broń białą, czyli siekiery, widły i kosy, lecz także w broń palną.
dokładnie kiedy to było, w czerwcu czy w lipcu, zanoco wał w Brzozdowcach oddział niemiecki, został odpowied
Komenda Armii Krajowej we Lwowie też nie zapomnia
nio „ugoszczony” . Wtedy właśnie czujki ustawione od stro
ła o Brzozdowcach. Przysłała oddział liczący 30 żołnie
ny Góry Świętego Jana doniosły, że zbliża się duży oddział
rzy uzbrojonych w broń maszynową, którzy w dzień spa
ukraiński. W
li w chałupach, a w nocy zajmowali pozycje i posterunki.
alarm. Zaczął bić dzwon, a w ślad za nim wszystkie urządzenia
W pobliskiej Krasnej Górze powstał też oddział AK złożony
alarmowe. Przy chałupach w punktach, gdzie stały warty,
z miejscowych chłopaków. Kierownictwo naszej samoobro
zawieszano zazwyczaj lemiesze od pługa, w które uderzano
ny używało, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, broni psycho
łomem. Straż pożarna miała syrenę, taką na korbę, która
logicznej. Rozpuszczało informacje o dużej ilości posiada
zaczęła wyć. Wszystko to wyglądało jak sądny dzień. D o
nej broni. Dorośli mówili przy dzieciach, że samoobrona
wódca niemiecki, który wytrzeźwiał błyskawicznie, kazał
dysponuje mnóstwem specjalnych pocisków zapalających.
ustawić karabin maszynowy na schodkach domu ludowe
Te powtarzały to swym ukraińskim rówieśnikom, ci rodzi
go, z którego był dobry widok na Górę Świętego Jana, i ka
com i zanim informacja ta dotarła do kierownictwa, była już odpowiednio wyolbrzymiona.
zał strzelać długimi seriami. Ukraiński oddział natychmiast
zatrzymywały się oddziały niemieckie wycofane z frontu na
Brzozdowcach podniesiono
natychmiast
Większość chałup w Brzozdowcach była kryta strzechą
uciekł... Później w Brzozdowcach przez dwa, trzy miesiące stacjo
i w razie pożaru było wiadomo, że spalą się wszystkie obej
nowały dwie kompanie Wehrmachtu, wycofane z frontu na
ścia nie tylko polskie, lecz także ukraińskie. UPA musiała się
wypoczynek. Banderowcy omijali wtedy Brzozdowce szero
z tym liczyć. Brzozdowcom sprzyjało szczęście, co wszyscy
kim lukiem. Niemcy się z nimi bowiem nie patyczkowali.
284
285
C Z Ę Ś Ć II
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
Dwóch z nich zapuściło się za daleko i Niemcy złapali ich
Chodzili w cywilnych ubraniach z biało-czerwoną opaską
z bronią. Natychmiast zostali rozstrzelani.
na ramieniu. Należeli do niej zwłaszcza ci, którzy z rożnych
Stan pogotowia przeciw banderowcom trwał w Brzoz-
przyczyn, głównie ze względów rodzinnych, konieczno
dowcach aż do wkroczenia Sowietów. Banderowcy byli na
ścią opieki nad chorą matką czy ojcem, nie mogli iść do
pewno wściekli, że nie udało im się wymordować polskiej ludności i jeżeli jakiś mieszkaniec miasteczka wpadł im
wojska. Zim ą 1945 r. w lutym N K W D przeprowadziło wielką
w ręce, był bezwzględnie zabijany.
obławę na UPA na całej zachodniej Ukrainie. Zahaczyła
Przed żniwami w 1944 r. do Brzozdowiec po raz drugi
ona także o Brzozdowce. N K W D zamieniło jedną szko
wkroczyli Sowieci. Przestałem pracować w majątku i wró
łę na areszt i zaczęło zgarniać wszystkich podejrzanych.
ciłem do szkoły. W szkole uczyliśmy się języka polskiego,
O niektórych mieli już pewnie jakieś informacje, a innych
rosyjskiego i ukraińskiego. Z mojego punktu widzenia
zgarniali wprost z ulicy. Mnie zabrali z domu. Rano przy
wkroczenie Sowietów oznaczało poprawę. Generalnie jed
szło do naszego dom u trzech żołnierzy. N a enkawudzistów
nak wcale lepiej nie było. Wszyscy, którzy byli związani
nie wyglądali, ubrani byli w mundury frontowe. Ja wła
z AK i otwarcie się do tego przyznawali, musieli uciekać
śnie szykowałem się do szkoły. Byłem już ubrany i miałem
albo się ukrywać. N K W D poszukiwało wszystkich, któ
teczkę z książkami pod pachą. Powiedzieli mi, że mam
rzy mogli przynależeć do polskiego ruchu oporu. Kilka,
pójść z nimi. Wtedy już bardzo dobrze mówiłem po rosyj
a raczej kilkanaście osób, jak dobrze pamiętam, Sowieci
sku i zacząłem z nimi dyskutować. O ni przez chwilę słu
aresztowali. Rozpoczęli też werbunek do armii polskiej.
chali, ale w końcu jeden z nich przerwał mi, oświadczając:
Ukraińcy zaś mieli wstępować do Armii Czerwonej. W ie
— Prowiernim! — Zaprowadzili mnie do szkoły zam ienio
lu Polaków wstąpiło na ochotnika do Wojska Polskiego.
nej w areszt. Zgromadzili w niej do południa ze sto osób.
Duża ich grupa ze śpiewem na ustach wymaszerowała z Brzozdowiec.
Ja się tym wszystkim za bardzo nie przejmowałem. N ic nie
W miasteczku powołano do życia pododdział „istrie-
nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. Po południu popę
bitielnych batalionów . Podlegał on N K W D , ale jego po
dzili nas wszystkich piechotą do więzienia w Chodorowie
wołanie było koniecznością. Tylko on bronił Polaków przed
odległego o 15 km. Najpierw przeszliśmy przez pokoje
UPA, które dalej działało i nie przestawało mordować Pola
N K W D . Spisano tam nasze dane, zabrano pasy i sznurów
ków. Członkowie tej formacji nie mieli nawet mundurów.
ki i popędzono nas do zatłoczonych cel. Następnego dnia
286
287
miałem na sumieniu. Poza tym, jak dzisiaj sobie myślę,
część II
SOWIECI WKROCZYLI PÓŹNI EJ
nie dano nam nic do jedzenia, tylko wygoniono na dzie
cel i kazali rocznikowi 1928 wyjść i ustawić się na koryta
dziniec na kilka minut, a następnie ponownie kazano iść
rzu. O d razu powiedziałem do kolegi, że wychodzimy. On
do cel. Przy drzwiach każdej stało dwóch żołnierzy z auto
się bał i nie chciał wyjść. Sowieci nie mówili przecież, po
matami i upychało więźniów do środka. Jak któryś nie był
co wołali na korytarz rocznik 1928. Kolega został, a ja wy
sprytny, to oberwał zawsze kolbą albo lufą. Siedzieliśmy
szedłem. Stanęliśmy na korytarzu najpierw w dwuszeregu,
w tym więzieniu przez kilka tygodni, nie dostając nic do
a później przyszedł oficer i kazał ustawić się w szeregu. Za
jedzenia. Kiedy wychodziliśmy na spacer, każdy z nas ro
czął przyglądać się fryzurom. Wszystkim, którzy mieli ogo
bił kulkę ze śniegu, którą zjadał. Jedzenie przynosiły nam
lone i krótko ostrzyżone głowy, kazał wracać do cel, a tym,
rodziny, głównie ukraińskie, których krewnych siedziało
którzy mieli włosy normalne, wracać do domu. Ja miałem
więcej. N a bramie pełnił służbę nasz znajomy wzięty do
włosy normalne. Zostałem zwolniony. Musiałem tylko
„istriebitielnych batalionów , jak przyszła dajmy na to
przejść jeszcze przez pokój N K W D , w którym potwierdzo
żona i przyniosła kaszę kukurydzianą w garnku z włożo
no, że nic do mnie nie mają, i już byłem za bramą. Okazało
ną łyżką, to nasz znajomy zabierał ją i przynosił do nas.
się, że wszystkich ogolonych czy ostrzyżonych na zapałkę
Dlatego przeżyliśmy. Dzieliliśmy się przyniesionym żar
N K W D podejrzewało o przynależność do UPA. Ta bowiem
ciem. N a przesłuchania nas nie brano. N a nie zabierano
na zimę zdemobilizowała swoje oddziały i jej członkowie
tylko Ukraińców. Szczególnie w nocy. Lano ich strasznie.
zamelinowali się w rodzinnych wsiach. Sowieci wiedzieli, że
Jak wracali do celi, to byli srokaci jak krowy, całe ciało
w oddziałach nosili krótkie włosy, i wyłapywali wszystkich
mieli w krwawych pręgach. N K W D wśród Ukraińców
tak ostrzyżonych. Później ich brali w obroty, a wiadomo, że
wyłapywało nie tylko tych należących do UPA, lecz tak że uchylających się od służby w Armii Czerwonej. Złapali
bicie nie każdy wytrzyma. Po powrocie do domu przez dwa tygodnie dochodziłem
np. trzech braci, których trzymali w osobnych celach. Jak
do siebie, taki byłem wygłodzony. Dopiero wtedy, jak le
zaczęli ich lać, to szybko się okazało, że znacznie zaniżyli
żałem w domu i dowiedziałem się od rodziców, co tu się
oni swój wiek. Jeden był z 1924 r., drugi z 1925 r„ a trze
działo, uzmysłowiłem sobie, dlaczego N K W D mnie zwinę
ci z 1926 r. i wszyscy podlegali obowiązkowi mobilizacji.
ło. Nie był to przypadek. W trakcie zimowej obławy 3 ki
Oficjalnie zaś podawali, że są urodzeni w 1927 i 1928 r.
lometry od nas na Krasnej Górze ukrywało się kilku akow
Ja wyszedłem wcześniej z więzienia dzięki temu, że za
ców. W śród nich był jeden chłopak z Brzozdowiec, starszy
wsze umiałem ryzykować. Kiedyś strażnicy otworzyli drzwi
ode mnie o kilka lat, mieszkający na naszej ulicy parę do-
288
289
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
mów dalej. Sowieci otoczyli ich na Krasnej Górce i chcie
Sowieci wkroczyli po raz drugi, już do szkoły nie chodzi
li wziąć żywcem. G dy ci zorientowali się, że nie uciekną,
łem. U jednej kobiety, co jej gospodarze uciekli przed So
jeden z nich wyjął granat, odbezpieczył i... wszyscy zginę
wietami na Zachód, obrabiałem pole koniem. W zamian
li! Sowieci ustalili jednak jakoś jego tożsamość i zaczęli się
dawała mi ona konia do obróbki naszego pola. Tym koniem
interesować jego środowiskiem, w tym sąsiadami z ulicy. Pamiętam, że jak mnie zamknęli w tej szkole, to przypro
zawoziłem nasze rzeczy na stację. Pamiętam, że pierwszy raz jechaliśmy we trzech, żeby
wadzili z Krasnej Górki dwóch akowców. Jeden miał rękę
wybrać dla siebie plac przy torze, na którym mieliśmy skła
zgangrenowaną od rany i ledwie się trzymał na nogach. To
dać nasze rzeczy. Jak się później okazało, kto zajął odpo
byli, jak się zorientowałem, Ślązacy, którzy zdezerterowali
wiednie miejsce na stacji, ten wygrał los na loterii. Otrzy
z armii niemieckiej. C o Sowieci z nimi zrobili, nie wiem.
mywał bowiem do dyspozycji zakryte wagony towarowe,
Wiosną 1945 r. wszyscy gospodarze w Brzozdowcach obsia
pozostali musieli się załadować na odkryte tory. Oczywi
li pola, choć już przebąkiwano, że jeszcze w tym roku Polacy
ście samo zajęcie placu przy torach nie załatwiało sprawy.
będą musieli wyjechać do Polski.
Miejsca trzeba było pilnować, podobnie jak złożonych na nim rzeczy. Oznaczało to, że na placu trzeba było koczować. Pierwszy raz jechaliśmy więc do Chodorowa we trzech. Po
Wyjazd do Polski
drodze zatrzymał nas ruski patrol. Składał się on z dwóch ludzi — żołnierza i oficera. Jechali na koniach, kiwając się
—Po wykopkach wszyscy powoli zaczęli szykować się na wy
w siodłach, bo byli pijani. Lejtnant był Rosjaninem, a żoł
jazd na Zachód. Niektóre rodziny wyjeżdżały już w czerw
nierz chyba Uzbekiem, miał ciemną cerę i skośne oczy. Ka
cu, bo na ich podwórkach czekały już przesiedlone rodziny
zali się nam zatrzymać. Okazało się, że zgubili rękawiczki.
ukraińskie. Mieliśmy wyjeżdżać z Chodorowa, gdzie So
Oskarżyli nas, że je znaleźliśmy i sobie przywłaszczyliśmy.
wieci obiecali podstawić wagony towarowe. Każda rodzina
Ja dobrze wtedy mówiłem po rosyjsku i kategorycznie za
miała otrzymać jeden wagon na zabranie swojego majątku.
przeczyłem, bo istotnie żadnych rękawic żeśmy nie znaleźli.
Kto miał wóz, ten ładował na niego swój dobytek, wiózł
Mówię więc pewnie do tego oficera, żeby szukał tych rę
go na stację, wyładowywał przy torach i wracał do wsi po
kawic i jak je znajdzie, może mnie zastrzelić! Tamci dwaj
następną porcję ładunku. N a jeden raz trudno było bowiem
w ogóle się nie odzywali. Lejtnant widząc, że jestem taki
wszystko załadować. Myśmy konia nie mieli. Ja jednak, gdy
odważny, kazał mi zleźć z podwody, a tamtym jechać. Jak
290
291
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD n o POLSKI
zeskoczyłem z wozu, ten mi mówi, że oni wojowali, prze
wieźliśmy ubrania, żywność, zboże, trochę drewna, by mieć
lewali krew, a ja chodzę w ich kufajce i butach. To akurat
czym palić w piecyku, paszę dla krowy. Jechaliśmy w wa
była prawda. Robiłem wtedy bimber i handlowałem nim
runkach prymitywnych, ale wielu nam ich zazdrościło. Dla
z Ruskimi. Za ten bimber kupiłem sobie od nich m.in.
wielu brzozdowian zabrakło krytych wagonów i jechali
buty i kufajkę. Oficer wyjął nagan i kazał mi się rozbie
w odkrytych, co było dla nich koszmarem. W sumie w tym
rać. Niedaleko, o parę skoków, był las i mogłem próbo
pierwszym transporcie jechało około stu wagonów.
wać uciec. Oceniłem jednak, że zanim doskoczę do lasu,
W naszym transporcie komendantem był ks. Michał Ka-
to ten Sowiet mnie z tego nagana kropnie! Rozbierając
spruk, proboszcz Brzozdowiec, który zabrał ze sobą cudowny
się, prosiłem cały czas tego Sowieta, żeby mnie nie zabijał.
obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego. Jechaliśmy bardzo dłu
Włączył się też ten drugi żołnierz o uzbeckich rysach i za
go. Dzień się jechało, dwa stało. Posuwaliśmy się w żółwim
czął prosić oficera, by mi darował życie. Tamten w końcu
tempie. Przepuszczano wojskowe transporty. Bydłu zaczynało
schował nagan i pojechali. To tylko przyspieszyło decyzję
brakować paszy. Trzeba było ją jakoś „załatwiać”. Jak staliśmy
0 naszym wyjeździe.
na bocznicy w Rzeszowie, to zobaczyłem, że na stacji zatrzy
Ruscy ogłaszali, że jak ktoś przyjdzie do roboty przy
mał się drugi pociąg z sianem. Postanowiliśmy pójść i trochę
rozbiórce zbombardowanej stacji, to dostanie lepszy wa
tego siana im ukraść. Jednak mało tego życiem nie przepłaci
gon. O d razu się zgłosiłem. Pracowałem dwa czy trzy dni
liśmy. Gdy sowieccy wartownicy zobaczyli nas kręcących się
1 Sowieci słowa dotrzymali, wagon dali! Jechaliśmy nim we
przy transporcie, zaczęli strzelać, i to nie jakimś pojedynczym
dwie rodziny. Nas było wszystkich siedmioro! Berezowskich
ogniem, ale seriami, bo byli uzbrojeni w pepesze. Kule gwiz
jechało trzech, więc razem jechało nas dziesięcioro! Krowy
dały nam nad głowami. Dość długo staliśmy w Tarnowie. Na
nie jechały razem z nami, jak pokazywał film Sami swoi, ale
początku grudnia 1945 r. dojechaliśmy do Gliwic. Tu nasz
w osobnym wagonie. Był on odkryty, miał tylko ogrodzenie
transport został podzielony na kilka części, które rozjechały
z paru drągów i leżało na nim trochę słomy, w której kro
się w różne strony Ziem Odzyskanych.
wa miała legowisko. Krów trzeba było oczywiście w nocy
Tak się złożyło, że nasza rodzina pojechała na Pomo
pilnować, bo gdy pociąg się zatrzymywał i stał na stacji,
rze Zachodnie do Kamienia Pomorskiego. Może byśmy
mogły paść ofiarą złodziei grasujących wzdłuż torów kolejo
tu nie przyjechali, ale starsza siostra miała narzeczonego,
wych. W naszym wagonie obok ludzi jechał cały dobytek,
który przyjechał tutaj na rekonesans, a potem nas ściągnął.
który się zmieścił i który mogliśmy zabrać. Jak pamiętam,
W Wigilię 1945 r. przyjechaliśmy do Golczewa. Dalej, czyli
292
293
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
do Kamienia Pomorskiego, nie dojechaliśmy, bo nie było to
chodnia granica Polski zostanie przesunięta. Nie wiem, czy
rów. Nie pamiętam już, czy były zniszczone czy rozkręcone.
wszyscy starsi w to wierzyli, ale w wielu domach widziałem,
Dalej w każdym razie jechać się nie dało. Pamiętam, że bar
że nie rozpakowywali pakunków ze swoimi rzeczami. Byli
dzo serdecznie przywitał nas na peronie kierownik PUR-u.
gotowi w każdej chwili wracać do domu, czyli do Brzozdo
Powiedział, że wszyscy, którzy mają karty ewakuacyjne,
wiec. Tu wszystko było dla nich obce.
niech zaraz zgłoszą się do niego z nimi, to dostaną chleb.
Pamiętam, jak mój ojciec po przybyciu do Niemicy, roz
Sąsiad karty nie dał i chleba nie dostał. Podkreślić chciał
glądając się za wieżą kościelną, z przerażeniem skonstato
bym, że wówczas wszyscy, którzy dotarli tutaj, bardzo sobie
wał, że nie ma na niej krzyża, tylko kogut. Była to bowiem
pomagali. Ci, którzy przybyli przed nami, czekali na nas
świątynia ewangelicko-augsburska. Początkowo więc cho
z furmankami i zawieźli nas do Niemicy, gdzie były wolne
dziliśmy pieszo na Msze św. do odległego o 7 kilometrów
gospodarstwa. W sumie osiedliło się tu kilkanaście rodzin
Golczewa. Żadnej komunikacji wtedy przecież nie było. Szli
z Brzozdowiec. Ponad sto osób. Rodziny wtedy były duże,
zaś wszyscy, żeby podziękować Panu Bogu za to, że wyszli
nie tylko wielopokoleniowe, lecz także mające dużo dzieci.
cało z wojennej opresji i przyjechali na nowe miejsce życia.
Każda rodzina jakoś się rozłożyła w poniemieckich zabu
Oczywiście wszyscy starzy mieszkańcy, w tym i moi rodzice,
dowaniach. Były one różne. Te, które się nam dostały, nie
nie mogli się pogodzić z wygnaniem z Brzozdowiec. Tam
należały do najlepszych; ja chciałem szukać czegoś lepszego,
wszystko było lepsze. Jak się wszyscy dokładnie po wsi rozej
ale ojciec z matką machnęli ręką i pogodzili się z sytuacją.
rzeli i poznali, to szybko się okazało, że my brzozdowianie
Wszyscy starsi mieszkańcy Brzozdowiec tak postępowali.
mamy gorsze gospodarstwa, a zwłaszcza domy. Wszystkie
Nie dlatego jednak, że byli zadowoleni. Oni wszyscy trak
lepsze zajęli przybysze z „centrali”, jak wtedy nazywaliśmy
towali całą przeprowadzkę jako dłużej trwającą wycieczkę!
centralną Polskę. Byli bliżej i przyjechali pierwsi. Wybrali
Wierzyli, że cała ta tzw. repatriacja nie jest ostateczna, że
co lepsze. Myśmy wielkiego wyboru nie mieli.
wkrótce wszyscy wrócimy do Brzozdowiec. Nie wiadomo,
Rzecz jasna mieszkańcy Niemicy szybko się zmobi
na czym opierali swoje przekonanie, bo przecież żaden
lizowali i załatwili przejęcie kościoła poewangelickiego.
zdrowo myślący człowiek nie mógł mieć wątpliwości, że
W 1946 r. we wrześniu w święto Michała Archanioła ks.
bez nowej wojny żadnych zmian terytorialnych nie będzie.
Michał Kaspruk poświęcił kościół i nadał mu wezwanie św.
Być może liczyli, że wybuchnie III wojna światowa między
Michała. Nasz dawny proboszcz nadal się nami opiekował.
zachodnimi aliantami a Sowietami, w wyniku której za
Początkowo posługiwał on w Trzebieszowie, gdzie osiedli
294
295
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
ła się większość brzozdowian, zajmując praktycznie całą
koniki, które miał jeden z gospodarzy, i pojechaliśmy san
wioskę. Później biskup mianował go proboszczem w Ka
kami. Wieś nazywała się Szumiąca. Strasznie się namordo
mieniu Pomorskim, z którego dojeżdżał do parafii w Trze
waliśmy, żeby ten dzwon zdjąć i umieścić na sankach. Było
bieszowie i innych, w których nie było kapłana. Trzeba
już ciemno, gdy wracaliśmy do domu. Nie znaliśmy dróg.
też podkreślić, że nowa społeczność Niemicy postanowiła
Kiedy dojechaliśmy do jakiegoś skrzyżowania i zastanawia
nadać kościołowi wezwanie św. Michała na cześć naszego
liśmy się, w którą stronę skręcić, zobaczyliśmy, że jedzie za
proboszcza z Brzozdowiec, który wyruszył z nami na wy
nami dwóch konnych. O d razu wiedziałem, że to pościg za
gnanie w nieznane, dzieląc wszystkie dole i niedole. Usta
nami. N a wszelki wypadek powiedziałem: - W razie czego
wiliśmy pod kościołem krzyż i zdjęliśmy z kościelnej wieży
będziemy musieli dzwon oddać. —Wieś była już zamiesz
tego ewangelickiego koguta. Świątynię już mieliśmy, ale nie
kała i pewnie jej mieszkańcy też chcieli mieć dzwon. O ka
miała ona dzwonu. Ten zaś, jak mówiłem, odgrywał w ży
zało się, że ci dwaj jadący za nami to milicjanci. Już nie pa
ciu naszej wspólnoty w Brzozdowcach ogromną rolę. Wy
miętam, czy byli w mundurach, ale chyba nie. Mieli tylko
znaczał rytm życia wsi. Zaczęliśmy się zastanawiać, skąd go
opaski na rękawach i jak się do nas zbliżyli, mieli karabiny
wziąć.
gotowe do strzału! Kazali nam wracać do wioski i ostrzegli,
W tamtych czasach wiele rzeczy było niedostępnych, ale
że jak będziemy uciekać, to zaczną strzelać! Pokornie więc ruszyliśmy z powrotem do Szumiącej. N a szczęście jeden
jakoś się kombinowało. Z nami przyjechała ze Wschodu niewidoma Karola
z nas skrył się za drzewem przy drodze i milicjanci go nie
Malinowska. Chłopaki mówiły na nią Karolka. Wszyscy
zobaczyli. Myśleli, że jest nas tylko pięciu. Ten, co się ukrył,
ją znali i szanowali, bo chociaż była ślepa, uczyła dzieci
dał znać w Niemicy, że nas zatrzymali. Jak dojechaliśmy
religii i przygotowywała je do pierwszej komunii. Robiła
do Szumiącej, na podwórku u chłopa zostawiliśmy dzwon
to jeszcze w Brzozdowcach. Skąd ta Karolka wiedziała, że
i pod lufami milicjantów pojechaliśmy do sąsiedniej wsi
niedaleko w wiosce jest dzwon przy nieczynnym koście
Chom ino na posterunek. Zamknęli nas w areszcie w jakiejś
le, tego nie wiem. W każdym razie kobieta ta kiedyś nas
piwnicy. Rano nie dali nam nic pić ani jeść, tylko kazali rą
zawołała i powiedziała, że niedaleko jest wioska, w której
bać drewno na opał, by mieli czym ogrzać posterunek. Gdy
jest dzwon przy nieczynnym kościele. - Jedźcie i przywieź
narąbaliśmy już stertę szczap, kazano nam wracać. Przyje
cie go, nikt wam nic nie powie! - podkreśliła. Zebrało się
chaliśmy do dom u wściekli na tę Karolkę. Oj, miała ona
nas sześciu chłopaków, wzięliśmy ze sobą dwa takie małe
za swoje.
296
297
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
Dzwon z Szumiącej ostatecznie trafił jednak do Niemi-
brze oddał moment zaopatrywania się przesiedleńców w nie
cy. Zamieszkał bowiem w Niemicy taki Antoni Resko, któ
zbędne do pracy konie. Podobne sceny można było zobaczyć
ry już w Brzozdowcach trzymał się blisko kościoła. Pojechał
w gdańskim porcie. Każdy koń, nie dość, że dziki, to jesz
on do ks. Michała Kaspruka z prośbą o interwencję. Ksiądz
cze był mocno przestraszony sposobem transportu. Każdy
poszedł do starosty i załatwił, że ten wydał zgodę na prze
był ze statku zdejmowany przez dźwig portowy. Konie były
wiezienie dzwonu jako mienia poniemieckiego do Niemicy.
piękne, ale co z tego. Ja swoją klaczkę złapałem pętlą przy
Długo jednak ten dzwon u nas nie dzwonił, bo zaraz nam
wiązaną do drążka. Jakoś zaprowadziłem ją do wagonu to
go ukradli. Po jakimś czasie jednak go odnaleziono i wrócił
warowego i uwiązałem. W każdym wagonie umieszczonych
do nas. Znów go potem ukradli, ale się odnalazł i znów zo
zostało osiem koni. Cztery z jednej strony i cztery z drugiej.
stał zawieszony i dzwonił.
W środku wagonu pomiędzy kopytami tych wierzgających
Nasza parafia dość długo nie miała własnego probosz
rumaków jechali ich właściciele, między innymi ja. N a szczę
cza. Początkowo dojeżdżał do nas ksiądz z Golczewa, póź
ście pociąg jechał szybko, bo konie musiały coś jeść. Jakoś
niej z Kozielic. Te ostatnie stały się siedzibą parafii, a nasz
wyładowaliśmy się z tymi końmi w Golczewie i dotarłem
kościół w Niemicy stał się jego filią. Bardzo długo posługi
ze swoją klaczką do domu. Oswoiłem ją, choć było trudno.
wał u nas ks. Czesław Ziemiński. Pracował u nas przez 29
Wtedy nie mieliśmy nawet wozu. Trzeba go było składać.
lat. Jego wszyscy zapamiętali najbardziej.
Chodziłem po wsi i zbierałem. Ten dał mi koło, ten kłonicę,
Z początków naszego gospodarowania tutaj pamiętam,
tamten orczyk. W końcu udało mi się złożyć wóz. M am go
jak oswajałem swoją klaczkę z U N RRA. Chyba wiosną
jeszcze u siebie. Nadawałby się do skansenu. Miał drewniane
1946 r. przyszedł do nas ktoś z gminy i powiedział, że jeżeli
koła z żelaznymi obręczami. Dziś takiego na drodze się nie
chcemy dostać konia z U N R R A , to musi ktoś z nas poje
uświadczy. Pamiętam też, że zaraz po wojnie mierniczy wy
chać do Gdańska, gdzie miał wpłynąć statek z dużą liczbą
tyczał dla każdego gospodarstwa odpowiednią działkę ziemi.
amerykańskich koni. Ja oczywiście konia chciałem mieć,
Każde gospodarstwo otrzymało po 10 ha. W porównaniu
bo jak tu bez konia prowadzić gospodarstwo. Byłem w tym
z areałem ziemi, który każdy gospodarz miał w Brzozdow
Gdańsku cały tydzień. Statków z końmi przychodziło dużo.
cach, otrzymał wielokrotnie więcej ziemi.
Ja wybrałem sobie taką jedną klaczkę. Okazało się jednak,
W Brzozdowcach ziemia była jednak znacznie lepsza.
że są to konie dzikie, nienawykłe do chodzenia w uprzęży,
Gdyby ktoś wyjechał tu z furą obornika na pole, to sąsiedzi
a co dopiero do roboty w polu. Film Sami swoi bardzo do
by go śmiechem zabili! Tu, jeżeli pola się nie nawiozło, to
298
299
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
nic ono nie urodziło. Starzy, doświadczeni gospodarze, gdy
szóści gospodarki uspołecznionej nad indywidualną. Teore
chodził mierniczy, dbali, by dostały się im same najlepsze ka
tycznie wstępowanie miało się odbyć dobrowolnie, ale była
wałki. Ja wtedy miałem fiołki w głowie i nie bardzo się tym
to pusta deklaracja. Kiedy perswazja partyjnych agitatorów
interesowałem. Jak wcześniej powiedziałem, mój ojciec był
przyniosła niewielkie skutki, do Niemicy zaczęło przyjeżdżać
kolejarzem, a nie rolnikiem. Bardziej od ziemi interesowały
UB i szukać prowodyrów oporu przeciwko kołchozom. Było
mnie dziewczyny i zabawy. Byłem w wieku, w którym każdy
jasne, że jeżeli dalej będziemy się upierać, to zamkną kogoś
chłopak szuka dziewczyny, z którą mógłby założyć rodzinę.
dla przykładu, a jak będzie mało, to następnych.
Poznałem swoją żonę w Kozielicach na zabawie. Jej ro
W końcu wszyscy podpisali deklarację wstąpienia do
dzina pochodziła z Księżpola, wsi położonej niedaleko Tar
kołchozu, ja też. Najbardziej było mi żal koni. Miałem po
nogrodu na Lubelszczyźnie. Cała jej rodzina była w obozie
tej mojej klaczce trzy odchowane, piękne konie. Dwa sprze
koncentracyjnym w Majdanku. Niemcy za pomoc party
dałem, a jednego oddałem do kołchozu. Sprzedałem je, bo
zantom spalili całą wieś, a jej mieszkańców osadzili za dru
jąc się, że w kołchozie pójdą na zmarnowanie, za bardzo ni
tami. Po wyzwoleniu jej rodzina nie miała dokąd wracać
ską cenę, poniżej ich wartości. Cóż jednak było robić. Nikt
i zdecydowała się na przyjazd na Ziemie Odzyskane. Trafi
nie chciał dać więcej. Tego trzeciego konia, jak kołchoz się
ła do Kozielic. Przez rok na piechotę chodziłem do swojej
rozpadł, to sobie odebrałem. Funkcjonował krótko, bo tyl
przyszłej żony w zaloty i w 1950 r. wzięliśmy ślub. Żyjemy
ko trzy lata. Każdy, co dał do kołchozu, to swoje odebrał
więc już razem 67 lat.
i dalej gospodarzył na swoim.
Gdy nasze życie się ustabilizowało i snuliśmy plany na
Przez te 3 lata zmarnowało się bardzo dużo środków
przyszłość, władze zaczęły tworzyć Rolnicze Spółdzielnie
włożonych w założenie kołchozu, który się rozleciał. Pro
Produkcyjne, czyli polską wersję kołchozów. Co to się wtedy
dukcja wytworzona przez kołchoz była o wiele niższa od tej,
działo! Zaczęli nas namawiać do wstępowania do nich, bo
którą dostarczały gospodarstwa indywidualne. Zaznaczyć
dobrowolnie iść do nich nikt nie zamierzał. Każdy już się cze
muszę, że przygrywką do kolektywizacji były dostawy obo
goś dorobił, a teraz nagle cały majątek trzeba było oddać do
wiązkowe. W 1947 r. wprowadzono opłaty podatku grun
wspólnego gospodarowania. Z tych czasów wywodzi się pew
towego w naturze, a 3 lata później powszechny skup zboża.
nie powiedzenie: „namawianie jak chłopa do kołchozu” jako
W następnym roku wprowadzono obowiązkowe dostawy
określenie przekonywania do czegoś, co nie ma sensu. Przy
ziemniaków, a następnie mleka, zwierząt rzeźnych i zbóż.
jeżdżali do nas najróżniejsi agitatorzy. Przekonywali o wyż-
Jak dobrze pamiętam, każdy właściciel dziesięciohektarowe-
300
301
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
go gospodarstwa, a u nas przecież były tylko takie, musiałby
łem mu, kim jestem, a on zaprosił mnie na wódkę do knajpy,
oddać 160 kilogramów zboża z 1 hektara.
gdzie opowiedział swoje dzieje.
Sytuacja znacząco poprawiła się, gdy do władzy doszedł
W latach pięćdziesiątych w Niemicy oprócz kołcho-
Władysław Gomułka. Był on przeciwnikiem przymusowej
zu-spółdzielni powstał też prawdziwy kołchoz, a raczej
kolektywizacji. Wszystkie kołchozy-spółdzielnie się rozle
sowchoz, czyli Państwowe Gospodarstwo Rolne. Powsta
ciały, a obowiązkowe dostawy zostały ograniczone. Zniesio
ło ono na bazie dawnego majątku ziemskiego. Do 1949 r.
no dostawy mleka, zmniejszono o 30 proc. normy dostaw
gospodarzyli w nim Sowieci. Polacy pracowali pod przy
zboża oraz podniesiono ceny obowiązkowego skupu. Za do
musem, ale gospodarstwo miało sowieckiego komendanta
stawy rolnik dostawał mniej więcej połowę ceny rynkowej.
i pilnowali go sowieccy wartownicy. Pracowało ono na po
Rolnik dalej był okradany i nie miał żadnego ubezpieczenia
trzeby sowieckich wojsk, które tu jeszcze stacjonowały. Ich
społecznego. W 1939 r. utworzono nawet Fundusz Rozwo
garnizon był niedaleko aż do lat dziewięćdziesiątych minio
ju Rolnictwa, który był zasilany z pieniędzy pochodzących
nego wieku. Mieli oni tu swoje lotnisko.
z różnicy między cenami rynkowymi a cenami płaconymi
Wracając zaś do m nie... Dopóki miałem siły, dopóty
przez państwo rolnikom za odstawiane towary. Fundusz ten
razem z małżonką zajmowałem się prowadzeniem gospo
dalej wspierał tylko uspołecznione formy gospodarowania,
darstwa. Wychowywaliśmy też trójkę dzieci: córkę i dwóch
głównie kółka rolnicze.
synów. Żyło się ciężko, ale jakoś dawaliśmy sobie radę. Lżej
Po 1956 r., gdy odbyła się druga repatriacja, zaczęli przyjeż
mieli ci, co wstąpili do partii. Mnie też werbowali. C o rusz
dżać do Golczewa ludzie wywiezieni przez Sowietów z Brzozdo-
przyjeżdżał sekretarz i mnie namawiał. Ja jednak nie chcia
wiec podczas pierwszej sowieckiej okupacji. Raz byłem w Gol
łem. Uważałem, że wstępując do partii, zdradziłbym Pana
czewie, idę chodnikiem, patrzę i widzę, że naprzeciwko idzie
Boga. Byłem za bardzo związany z Kościołem, żeby wstępo
człowiek, którego dawno nie widziałem, a który wydał mi się
wać do niej. Bałem się, że zaraz mi zabronią chodzić do ko
znajomy. Zawracam i mu się przyglądam i wreszcie poznaję, to
ścioła itp. D o kościoła chodziłem z całą rodziną nie tylko na
Burakowski. Chłopaka tego N KW D wydali Żydzi. Szedł ulicą
niedzielne Msze św. czy inne nabożeństwa, lecz także pom a
i śpiewał: „Niech Stalin żyje i niech mu odgnije”. Usłużni Ży
gałem proboszczowi we wszystkich pracach przy kościele.
dzi donieśli i chłopaka powieźli na Sybir. On też zauważył, że
Przez 29 lat woziłem z lasu brzózki, żeby przystroić świą
mu się przyglądam. Podszedłem do niego i pytam: - Ty jesteś
tynię na Boże Ciało, a także cztery ołtarze. Niby niewiele,
Tolko Burakowski? - On odpowiedział, że tak. Przypomnia
ale trzeba wspomnieć, że gospodarze się bali. Milicja zaraz
302
303
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POLSKI
się interesowała, gdzie były wycięte brzózki. Dawała man
on odpowiadał, bo był wygodniejszy od naszego, a poza
daty, a bywało, że i kolegium. Władza starała się utrudniać
tym miał duże podwórko, co dla mnie miało znaczenie, ale
życie religijne tutejszych mieszkańców. My wszyscy, któ
o tym powiem za chwilę. Chciałem to załatwić w gminie
rzy przyjechaliśmy z Brzozdowiec, byliśmy bardzo religijni
w Golczewie. Gadałem z tym i owym i otwarcie mi powie
i tworzyliśmy ze sobą dzięki naszej wierze związek. Choć
dziano: - Dasz 100 tys. złotych łapówki, to się sprawę zała
zostaliśmy rozrzuceni po różnych miejscowościach, bo część
twi. —Ja jednak pieniędzy nie miałem i łapówki nie dałem.
naszych rodzin zamieszkała w Golczewie, Samlinie, Niemi-
Sekretarz mówił potem: —Jakby przyszedł i poprosił, to by
cy, Chrząstowie, Trzebieszowie, gdzie zajęły całą wieś, a tak
mu się pom ogło... —Ja jednak nie chciałem go prosić. Z o
że w Kamieniu Pomorskim, to raz w roku spotykaliśmy się
stałem w swoim starym obejściu i musiałem dalej użerać się
we wrześniu na odpuście Podwyższenia Krzyża.
z sąsiadem. Dlatego właśnie chciałem się przeprowadzić do
W nowej świątyni bardzo szybko rozwinął się kult Chry
nowego gospodarstwa.
stusa Ukrzyżowanego. Pamiętam, jak wszyscy wygnańcy
W prowadzając się tu, otrzymaliśmy wspólne podwór
ciągnęli do świątyni na odpust. Wszystkie ulice przylegające
ko, za ciasne dla dwóch gospodarzy. Żyliśmy niby w zgo
do katedry w Kamieniu Pomorskim były zapchane furman
dzie, ale powód do kłótni zawsze się znalazł. Często więc
kami.
nasze stosunki przypominały stosunki Kargula z Pawla
Ksiądz Michał Kaspruk umieścił cudowny obraz Pana
kiem. Ja oczywiście byłem Pawlakiem. Ciężko pracując,
Jezusa Brzozdowieckiego najpierw w ołtarzu, a później
zawsze myślałem z żoną, żeby wykształcić dzieci, żeby nie
przystosował dla niego boczną kaplicę. Obraz ten z roku
musiały na roli pracować. I tak się stało. Córka mieszka
na rok cieszył się coraz większym kultem. Byliśmy wszyscy
wprawdzie z nami, ale gospodarstwa nie prowadzi. N a
coraz bardziej przekonani, że to święty wizerunek Pana Je
szą ziemię obrabia sąsiad, który ją wydzierżawił. Być może
zusa Brzozdowieckiego uchronił nas od dramatycznych do
ktoś powie, że źle wychowałem swoje dzieci i że choć jedno
świadczeń w 1944 i 1945 r. i pozwolił szczęśliwie zamiesz
dziecko mogłem zostawić na gospodarstwie, ale nie żału
kać na Pomorzu. Zawsze miałem nasz obraz przed oczami,
ję. N ie chciałem, by moje dziecko musiało harować przez
gdy proponowano mi wstąpienie do partii. Dlatego nie
całe życie i mieć niejasne perspektywy. Jak sobie przypo
wstąpiłem. Przez swoją postawę wiele straciłem.
mnę swoją pracę, to aż się dziwię, że tyle wytrzymałem.
Był w Niemicy taki dom do przejęcia. Jego właściciel przekazał go na skarb państwa i się wyprowadził. Mnie by
304
Najtrudniej było na samym początku, kiedy w pierwszych latach nie było żadnych maszyn.
305
C Z Ę Ś Ć II
WYJAZD DO POI.SKl
Najgorsze było kopanie kartofli. Mieliśmy hektar ziem
początku się wydawało. Krzyknął do siostry: - Jedźcie po
niaków, bo hodowaliśmy świnie i były one potrzebne. Cały
Kazika, bo leży zabity! - Siostra przyjechała, a ja już odzy
ten hektar trzeba było wykopać kopaczką. Sam z żoną w ży
skałem przytomność. Niewiele jednak brakowało.
ciu nie dałbym rady tego hektara wykopać. Przychodziły do pomocy sąsiadki, dzięki czemu jakoś dawaliśmy sobie radę.
Pamiętam, że w tamtych czasach ludzie bardzo się sza nowali, byli ze sobą zżyci. Tworzyli jedną wielką rodzinę.
Żadna z sąsiadek jednak pieniędzy za swą pracę nie brała.
Gdybym miał porównywać okresy swojego gospodaro
Do każdej trzeba było pójść na odrobek. C o ja się tych kar
wania, to najciężej było w latach pięćdziesiątych. Najlepiej
tofli nakopałem! Trzymaliśmy też cztery krowy, które trzeba
w latach siedemdziesiątych, za Gierka. Zlikwidowane zostały
było wydoić, dwa byczki, dziesięć świń, stado owiec, dwa
obowiązkowe dostawy, wprowadzono ubezpieczenia rolni
konie i dwa źrebaki. O d początku całe gospodarstwo m u
cze. Ja kupiłem sobie wtedy pierwszy traktor Ursus C330.
siałem praktycznie prowadzić sam.
Wkrótce, chyba za dwa lata, następny. Dokupiliśmy wtedy
Ojciec, jak przyjechaliśmy, miał już 66 lat. Zmarł w wie
dwie krowy, bo kupiliśmy wtedy elektryczną dojarkę i żonie
ku 72 lat. Zdążył doczekać tylko mojego ożenku. Brał jesz
było już znacznie lżej je obsługiwać. PGR, który gospodaro
cze przez kilka lat kolejową emeryturę, którą pomógł mu
wał obok, znacznie się rozwinął i na jego pomoc sąsiedzką też
załatwić życzliwy urzędnik.
można było liczyć. Z pracownikami PGR-u byłem zaprzy
Przez to swoje gospodarowanie mało co nie zginąłem.
jaźniony. Jak PG R zaczął się rozwijać i budować swoje bloki
Zabiłby mnie ogier. Jeszcze nie znałem swojej żony i chcia
i całe gospodarcze zaplecze, to liczba mieszkańców Niemicy
łem jak najszybciej dochować się swoich koni, te były wtedy
zaczęła się zwiększać. Tutejszy PG R był dobrym gospodar
najbardziej potrzebne. Pojechałem z klaczką do sąsiedniej
stwem. Pracujący w nim ludzie mieli dobrze. Każdej wio
wsi odległej o 4 kilometry i tam taki jeden Lasocki miał
sny można było zaobserwować pielgrzymki osób pytających
ogiera, który krył wszystkie okoliczne klacze. Wyprowadzi
w dyrekcji, czy nie znajdzie się jakiś etat i mieszkanie. W la
łem swoją klacz na plac tego Lasockiego, ale ten zamiast
tach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych przyjeżdżali oni,
wziąć ogiera za uzdę, puścił go luzem i m oja klaczka go kop
jak niegdyś Cyganie, samochodami z przyczepkami, na któ
nęła. Ten się zdenerwował i kopnął mnie. Padłem na plac
rych mieli złożone najpotrzebniejsze rzeczy.
jak nieżywy. Widział to taki Raugut, który też przyjechał
Z pracownikami PG R stanowiliśmy jedną społeczność.
z klaczką do krycia. Nie czekał już, tylko pojechał prosto
Wielu z nich nabywało też domy w Niemicy, zwłaszcza na mo
do nas, by poinformować, że ogier mnie zabił, bo tak na
jej ulicy. Wszystko to zaczęło się walić, gdy upadł komunizm.
306
307
C Z Ę Ś Ć II
W wyniku niezbyt przemyślanych zmian P G R został zli kwidowany. Pracownicy wyjechali, bloki, w których miesz
Adam Kordal
kali, opustoszały, część popadła w ruinę. N a mojej ulicy
„Wychowałem się na gruzach”
prawie już nikt nie mieszka. Ci, którzy pracowali w PGR, wyjechali. Siedem domów stoi pustych, trzy zostały roze brane. We wsi nie ma już szkoły. Mówi się, że zostanie zli kwidowany sklep. Autobus dojeżdża do wsi tylko od po niedziałku do piątku. W sobotę i niedzielę ze wsi można wyjechać tylko własnym środkiem transportu. Obecnie stan zdrowia nie pozwala mi na żadną pracę.
— Urodziłem się w 1948 r. w Kamieniu Pomorskim -
Gdy po operacji rąk wyjechałem ze szpitala, spytałem leka
wspomina Adam Kordal. - Moja rodzina przyjechała tutaj
rza, czy będę mógł siąść jeszcze na traktor. On zaś popatrzył
z Brzozdowiec, miejscowości położonej 70 kilometrów na
na mnie jak na wariata i powiedział: —Teraz to sobie pan
południowy wschód od Lwowa. Mieszkała tam od pokoleń,
może co najwyżej herbatkę pomieszać.
była bardzo rozgałęziona i należała do tamtejszej elity. Dzia
Niedawno usiłowałem opanować krowę, która uciekła
dek ze strony ojca, Kazimierz Kordal, był wieloletnim orga
z pastwiska, i łańcuch owinął mi się wokół kostki. Krowa
nistą w Brzozdowcach. Miał on dwanaścioro dzieci! Sześciu
pociągnęła mnie ze 20 metrów i uszkodziła staw kolanowy
chłopaków i sześć dziewcząt. Miałem więc bardzo dużo wuj
tak, że będę musiał przejść kolejną operację, bo inaczej nie
ków i ciotek. Mój ojciec był wśród dzieci dziadka najmłod
będę chodził.
szy. M am a pochodziła z rodziny Berezowskich, też bardzo
Gdyby nie córka, która się nami opiekuje, byłoby
licznej i rozgałęzionej. M am a miała trzech braci. Dziadek
nam bardzo ciężko. Nasza córka, jak to mówię, jest nasza,
Kazimierz jako organista był głównym pomocnikiem księ
czyli brzozdowiecka. Z moich opowiadań wie wszystko
dza Michała Kaspruka, proboszcza Brzozdowiec. Dziadek
o Brzozdowcach i kiedy mnie zabraknie, będzie ich tradycję
prowadził też w Brzozdowcach sklep, jeden z dwóch kato
w naszej rodzinie kontynuować.
lickich sklepów w miasteczku, wszystkie pozostałe należały do Żydów. Dziadek nie handlował w tym sklepie sam. Po magała mu babcia. Dziadka mało pamiętam, bo gdy zmarł w Niemicy na zapalenie płuc, miałem 5 lat, ale od rodziców
309
C Z Ę Ś Ć II
wiele się o nim dowiedziałem. Był postacią znaną i szano
„WYCHOWAŁEM SIĘ NA GR U ZA C H
Dużą rolę w organizowaniu polskiego podziemia w re jonie Brzozdowiec odegrał też mój wuj, Stanisław Kordal.
waną w Brzozdowcach. W ogóle, co można dowiedzieć się z wielu relacji, pol
Z zawodu był nauczycielem i podporucznikiem rezerwy. Jak
skie życie kulturalne, społeczne, duchowe, sportowe było
powstało AK, wuj od razu włączył się do jego organizowa
bardzo bogate i rozbudowane. Kordalowie uczestniczyli
nia, bo jako jeden z nielicznych miał do tego kwalifikacje.
we wszystkich jego przejawach. W tamtych czasach, gdy
Wsparł por. Feliksa Bilickiego, który objął dowództwo od
nie było telewizji, a i radio było rzadkością, ludzie an
działu AK, działającego w rejonie Hranek, Laszek, Krasnej
gażowali się w działalność społeczną. Przychodzili tłum
Góry i Brzozdowiec. Wuj Staszek został, jak mi opowiada
nie na wszystkie imprezy. To przekładało się na postawy
no, jego zastępcą. Głównym przeciwnikiem tego oddziału
członków polskiej społeczności. Wszystkie imprezy miały
byli banderowcy, dążący do wyrżnięcia Polaków. Brzozdow-
przecież podtekst patriotyczny. Oczywiście z wielu opo
ce, będące największym skupiskiem ludności polskiej, stały
wieści o dziadku, o życiu w Brzozdowcach, zapamięta
się centrum polskiej samoobrony. Wuj zapłacił za to wyso
łem też humorystyczne. Dziadek był także człowiekiem
ką cenę. Jak Ruscy wkroczyli ponownie do Brzozdowiec, to
dowcipnym. Często, jak wracał po Mszy św. do domu, to
zaraz aresztowali kilkanaście osób. Wśród nich był też wuj
mówił: —Znów Zydki Pana Jezusa chwaliły. —Oczywiście
Staszek. Został zesłany do Workuty. Pracował tam bardzo
Żydzi nie modlili się do Pana Jezusa w kościele, ale swoimi
ciężko. Jak po zwolnieniu przyjechał, by nas odwiedzić, to
nogami uruchamiali dmuchawy do organów. W iadom o,
był strasznie umięśniony, wyglądał jak Rambo. Opowiadał,
że elektryczności wtedy nie było. Powietrze do piszczałek
że zajmował się wyrębem lasów, a zimą, jak śnieg zawalił
dmuchał miech klinowy, obsługiwany przez tzw. kalikan-
tory, był kierowany do brygady zajmującej się odśnieżaniem
ta. Jego czynność nazywano kalikowaniem. Polegała ona
torów. Został zwolniony w 1956 r. Jego żona i dwie córki,
na wprawianiu nogami w ruch pedałów dźwigniowych.
mieszkające we Wrocławiu, czyniły w tej sprawie starania
Chętnych do kalikowania nigdy nie brakowało. Dziadek
o jego zwolnienie. W spomagała je też siostra wuja. Do eme
każdemu z nich płacił złotówkę. D la młodego chłopaka
rytury pracował jako kierownik budowy. Działał także spo
była to kwota całkiem spora. Tak się składało, że dryg do
łecznie, prowadząc chór emerytów.
tego kalikowania mieli młodzi Żydzi, i dziadek brał ich
Mój dziadek, Kazimierz Kordal, od samego początku po
do tej roboty. Zależało mu bowiem, by instrument grał
przyjeździe do Kamienia wspierał działania ks. Kaspruka,
w świątyni jak należy.
który po kilku tygodniach został proboszczem w mieście.
310
311
C Z Ę Ś Ć II
. WYCHOWAŁEM SIĘ NA G R U Z A C H ”
Można powiedzieć, że razem przywieźli tu Kościół Rzym
rzy osiedlili się w tych stronach przenosili tu swoje zwycza
skokatolicki. Mnie ochrzcił ks. Kaspruk i sam go dosko
je, organizowali życie kulturalne, starali się tworzyć nową
nale pamiętam. Gdy zmarł, miałem 14 lat. Był on, jak mi
społeczność. Część mojej rodziny osiedliła się w Niemicy.
opowiadał ojciec, postacią zasłużoną dla brzozdowian. Zro
Żona mojego wujka, Stefania, była nauczycielką; Sowieci
bił dużo, żeby powstało na Pomorzu ich zwarte skupisko
wywieźli ją w 1940 r. w głąb Związku Radzieckiego. Po tzw.
w Trzebieszowie, a wcześniej starał się pozyskiwać życzli
amnestii wyjechała wraz z armią gen. Władysława Andersa
wość Sowietów, żeby nie utrudniali przesiedlania wiernych
na Bliski Wschód, gdzie opiekowała się polskimi dziećmi,
na zachód Polski. Jak mi opowiadał ojciec, zachowywał się
głównie sierotami. Po zakończeniu wojny wróciła. Osiedliła
wobec nich dyplomatycznie i starał się, by wyjechali od nie
się wśród swoich w Niemicy. Była tu kierowniczką szkoły.
go udobruchani. Ci, wiedząc o tym, wstępowali często do
Jak pamiętam z dzieciństwa, organizowała ona w szkole róż
niego na kielicha. Tato wspominał, że raz przyjechało do
ne imprezy religijne, takie jak jasełka, mimo że były to czasy
niego dwóch oficerów. Po poczęstunku wsiedli na konie,
poststalinowskie, a sam Stalin dopiero co zmarł.
a ks. Kaspruk wyszedł na ganek i znakiem krzyża ich po
Władze oświatowe wiedziały o działalności ciotki, ale
błogosławił. Ci, jak to zobaczyli, zaczęli protestować i m a
ją tolerowały. Być może doceniały, że była dobrą nauczy
chać rękami i krzyczeć: - Nielzia! Nielzia! My swojego Boga
cielką, a także, że starała się na tych ziemiach pielęgnować
imiejem! - Chcieli pewnie, by ksiądz cofnął swoje błogo
polskie tradycje, których tu wcześniej nie było. Stworzyła
sławieństwo. Następnego dnia obaj oficerowie wraz z od
ona młodzieżowy zespół Krakowiaków —ubranych w stroje
działem wpadli w zasadzkę UPA. Wszyscy zginęli, przeżyli
krakowskie.
tylko ci dwaj oficerowie. Wszyscy uznali, że uratowało ich błogosławieństwo ks. Kaspruka.
W Niemicy zamieszkał również mój drugi wujek, Józef Kordal, który do armii gen. Andersa dostał się też przez
Ksiądz Michał Kaspruk był takim kapłanem, który jed
zsyłkę na Sybirze. Wrócił do kraju, otworzył zakład ślusarski
noczył wszystkich swoich dawnych parafian, którzy osiedlili
w Niemicy. Jego UB już się czepiało. O d czasu do czasu był
się w Trzebieszowie, Golczewie, Niemicy, Chrząstowie i Ka
wzywany na przesłuchanie.
mieniu. Choć początkowo myślał o powrocie do Brzozdo-
Moje dzieciństwo w Kamieniu Pomorskim, które pamię
wiec, to chyba szybko zrozumiał, że to raczej jest już nie
tam doskonale, przebiegało wśród ruin. W wyniku działań
możliwe, bo sytuacja polityczna zmieniła się radykalnie
wojennych Kamień został zniszczony w 65 proc. Miasto zo
i trzeba od nowa budować tutaj życie. Brzozdowianie, któ
stało zdobyte przez Sowiecką 3 Armię Uderzeniową, operu
312
313
C Z Ę Ś Ć II
„WYCHOWAŁEM SIĘ NA G R U Z A C H ”
jącą m.in. nad Zalewem Kamieńskim i Zatoką Wrzosowską.
w PSS. M am a przed wojną ukończyła szkołę handlową we
Jej oddziały zostały następnie zluzowane przez 2 Dywizję
Lwowie. Ojciec przed wojną też pracował w sklepie i miał
Piechoty WP gen. Jana Rotkiewicza. Większych zniszczeń
jakieś wyobrażenie o handlu. Zaczął prowadzić sklep droge-
w mieście wówczas nie było. Powstały one, gdy do miasta
ryjny o bardzo szerokim asortymencie.
przegrupowywały się polskie oddziały, które miały prowadzić
Ja w Kamieniu po ukończeniu szkoły podstawowej
natarcie w kierunku Wrzosowa i Dziwnówka, by odciąć dro
rozpocząłem naukę w nowo utworzonym Liceum O gól
gę Niemcom, którzy spod Trzebiatowa chcieli przez przesmyk
nokształcącym. Wcześniej było w Kamieniu tylko Liceum
dziwnowski przebić się na wyspę Wolin. By zatrzymać siłę
Pedagogiczne, a mnie się marzyła Szkoła Morska. By się do
polskiego natarcia, Niemcy zaczęli ostrzeliwać polskie pozy
niej dostać, trzeba było zaś ukończyć Liceum Ogólnokształ
cje. Wykorzystywali do tego m.in. dwa krążowniki, stojące
cące. W 1966 r. zdałem maturę, ale do Szkoły Morskiej nie
w Świnoujściu. To ogień ich ciężkich dział narobił w mieście
zostałem przyjęty. Odrzuciła mnie komisja lekarska z po
największych zniszczeń. Niemal cała starówka legła w gru
wodu okularów. Musiałem pomyśleć o nowym zawodzie.
zach. Znam tę historię od naocznych świadków.
Poszedłem do Studium Nauczycielskiego w Szczecinie na
Wśród żołnierzy polskich byli też mieszkańcy Brzozdo-
kierunek wychowanie plastyczne i techniczne. Z dużą przy
wiec. Po zakończeniu wojny pułk, w którym walczyli, skie
jemnością przekonałem się do tego zawodu. Podjąłem pracę
rowano do Kamienia, gdzie przez krótki okres miał on swój
w Szkole Podstawowej nr 2.
garnizon. Ruiny budynków stały jeszcze przez wiele lat, za
W 1977 r., gdy powstał w Kamieniu Młodzieżowy
nim je rozebrano i zbudowano bloki mieszkalne. O dbudo
D om Kultury, służbowo przeniosłem się tam i objąłem
wano tylko główne zabytki. Starówka jako taka nie została
kierownictwo pracowni żeglarstwa. W jej ramach działała
odbudowana. Gruzy leżały jeszcze przez wiele lat. Zaczęły
sekcja żeglarska, zajmująca się szkoleniem młodzieży. Bardzo
znikać w drugiej połowie lat pięćdziesiątych.
się zaangażowałem w jej działalność. Dzięki niej mogłem
Moi rodzice zamieszkali przy ulicy Katedralnej, prze
spełniać swoje marzenia o pływaniu. Mieliśmy klubowe
mianowanej później na Hanki Sawickiej. Mój ojciec z są
jachty, pływaliśmy i robiliśmy różnorakie obozy szkolenio
siadami wzięli się sami za uprzątnięcie gruzów na terenie,
we dla młodzieży. Żeglarstwo było w M D K wiodącą sekcją,
gdzie teraz stoi bank. Splantowali je, urządzili piaskownice
cieszącą się ogromną popularnością.
dla dzieci, posadzili klomby kwiatowe. Powstało takie miej
W 2002 r. po 30 latach pracy przeszedłem na emeryturę
sce zabaw dla dzieci. Rodzice zaczęli pracować w handlu
i żeglarstwem zacząłem zajmować się tylko społecznie. Przez
314
315
„WYCHOWAł.KM SIĘ NA U R U Z A C H ”
C Z Ę Ś Ć II
całe swoje życie w Kamieniu byłem świadkiem odbudowy
Po ostatniej Mszy św. odprawionej w brzozdowieckim
i rozwoju tego miasta. Rozwój ten rzecz jasna nawiązywał do
kościele 16 października 1945 r. obraz z ołtarza wyjmowali
lokalnych tradycji i umiejętności. Przejęliśmy pałeczkę od po
kościelny Marian Sanocki i mój wujek, pracujący w straży
kolenia brzozdowian, które osiedliło się w Kamieniu, a także
pożarnej we Lwowie, Bronisław Rokaszewski. Wyobrażam
w jego okolicach. Staraliśmy się przekazać naszym dzieciom,
sobie, co musieli czuć, biorąc do ręki obraz, który przez
dla których Pomorze Zachodnie jest nową małą ojczyzną, na
dwieście lat odbierał w kościele cześć ze strony wiernych.
szą historię i tradycje. Dzięki temu kult cudownego obrazu
Czynili to na pewno z największą czcią i szacunkiem. Obraz
trwał i się rozwijał także po śmierci ks. Michała Kaspruka.
przekazali ks. Kasprukowi, który ukrył go następnie w swo
W Kamieniu Pomorskim, jak trafnie określił to w swojej
ich prywatnych rzeczach i przywiózł ze sobą do Kamienia.
książce ks. Piotr Zawada SAC, obraz Pana Jezusa Brzozdo-
Obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego przez kolejnych pro
wieckiego na nowo rozpoczął swoją misję. Jego kult przy
boszczów katedry jest traktowany jako cenna relikwia. Prze
czynił się niewątpliwie do budowania więzi społecznych
szedł on niedawno konserwację i będzie jeszcze długo służyć
wśród mieszkańców Kamienia, którzy przecież przyjechali
wiernym.
tu z różnych stron Polski. Nie tylko z dawnych Kresów, lecz także z centralnej części kraju. Pielgrzymki brzozdowian przybywające co roku do katedry znalazły swoich następ ców i są wciąż wielką manifestacją wiary. W każdy piątek o godzinie 17.00 przed obrazem celebrowana jest Msza św., na którą też licznie przybywają wierni, by przedstawić Panu Jezusowi Brzozdowieckiemu swoje prośby i podziękowa nia. Doceniając znaczenie kultu w 2010 r., arcybiskup A n drzej Dzięga ustanowił w katedrze sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej Bolesnej czczonych w cu downym obrazie brzozdowieckim. Ilekroć jestem w naszej katedrze i spoglądam na obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego, uświadamiam sobie, że i moja rodzina miała swój wkład w przewiezieniu go z Brzozdowiec do Kamienia.
316
O J C I E C ZCI NĄł. P R Z E D WCZ E Ś NI E
W lipcu 1945 r. cała rodzina wyjechała transportem na
Krystyna Mamzer z domu Nowak
zachód. Jechali, jak mi opowiadały babcia i mama, z wielki
Ojciec zginął przedwcześnie
mi perypetiami. Lwów musieli opuścić nagle w ciągu jednej doby bez przygotowanej na drogę odpowiedniej ilości żyw ności. Przyszedł „prikaz”, że wyjazd jest jutro i koniec. To, co zabrali ze sobą, mogło wystarczyć na kilka dni podróży. Im zaś przyszło jechać wiele tygodni. Transport był wielo krotnie zatrzymywany. Musiał przepuszczać transporty woj skowe, głównie sowieckie, którymi z Niemiec wycofywały
— Urodziłam się w 1949 r. w Trzebieszowie — mówi
się oddziały Armii Czerwonej. Początkowo docelową stacją
Krystyna Mamzer. —Pochodzę z kresowo-poznańskiej ro
miała być Łódź, ale ostatecznie pociąg pojechał dalej. Bywa
dziny. M am a pochodziła z Bzowicy w powiecie Zborów
ło, jak opowiadała babcia, że jak pociąg wjeżdżał na stacje
w województwie tarnopolskim. Ojciec wracał z frontu,
na dawnych terenach niemieckich, to spotykał się z trans
poznał mamę, która przyjechała tu już 15 sierpnia 1945 r.,
portami, do których ładowano Niemców przeznaczonych
i dalej nie pojechał, nie wrócił do W ielkopolski. M am a
do wysiedlenia. Ostatecznie którejś nocy pociąg dojechał
pochodziła z rodziny Dajczaków, znanej z patriotyzmu. Jej
do Szczecina. Ludzie bali się jednak wychodzić. Stacja, przy
głową była babcia, bo dziadek zmarł w 1942 r. Bzowicę
której się zatrzymał, nie była oświetlona. W mieście za to
m oja mama musiała opuścić, bo w trakcie walk fronto
widać było liczne pożary. Dochodziły też odgłosy strzela
wych i natarcia wojsk sowieckich dom dziadków został
niny i to nie tylko z broni ręcznej. Słychać było wybuchy.
spalony. Babcia z mamą, ciocią Śliwową i jej synem schro
Wszyscy najzwyczajniej się bali. Wojna skończyła się dwa
nili się we Lwowie, w którym zamieszkali w pożydowskim
miesiące wcześniej, a tu sytuacja wyglądała jak na froncie.
domu. O d wczesnej wiosny 1945 r. rodzina była zmuszo
W mieście grasowały jakieś niemieckie bandy. Rano za ła
na przez N K W D do przyjęcia obywatelstwa Z SR R albo
pówkę kolejarze zgodzili się cofnąć transport do Stargardu.
zapisania się na wyjazd do Polski. Grożono jej, że jeżeli
Babcia z mamą i ciocią Śliwową i jej synem, mającym 11
się nie zdeklaruje, to pojedzie na Sybir! W międzyczasie
lat, nie chciały zostać w mieście. Proponowano im dom
rodzina się powiększyła, bo dołączyła do niej jeszcze druga
w Stargardzie, ale babcia zawsze związana z ziemią, chciała
ciocia z dziećmi.
koniecznie na wieś.
318
319
C Z Ę Ś Ć II
O J C I E C Z GI NĄŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
Stargardem zarządzała sowiecka komendantura i Pań
Tato jako poznaniak był człowiekiem bardzo zaradnym
stwowy Urząd Repatriacyjny. Plagą miasta byli szabrowni
i przedsiębiorczym, otwartym na wszelkie nowinki. Two
cy, którzy przetrząsali niemieckie domy i zabierali z nich co
rzyli z mamą bardzo udany tandem. Tato miał pierwszy we
cenniejsze rzeczy, żeby wywieźć je następnie do centralnej
wsi motocykl. Pierwszy we wsi kupił mamie żelazko i pral
Polski. Wykorzystywali fakt, że transportów z przesiedleń
kę. D o naszego domu przychodziły wycieczki kobiet, by
cami przyjeżdżało jeszcze mało. Transport, w którym jecha
te rzeczy zobaczyć. Gdyby ojciec nie zginął przedwcześnie
ła mama z babcią, był dopiero drugi. Ze Stargardu poprzez
w wypadku, to bylibyśmy na pewno ludźmi zamożnymi.
Golczewo babcia z mamą i ciocią przejechały do Trzebie-
M am a uzupełniała talenty ojca. Była oszczędna, gospodar
szewa. Mamie, jak wspominała, tu się nawet podobało.
na i bardzo pracowita. Mieli z tatą poza mną jeszcze troje
Zobaczyła wieś, której do tej pory nie znała. Wszystkie za
dzieci. Ojcu nie wyszedł tylko kołchoz, jak ludzie nazywali
budowania murowane, drogi brukowane, wszędzie dopro
spółdzielnię. Założył go wraz z czterema innymi gospoda
wadzona elektryczność. Prądu wprawdzie nie było, ale było
rzami. Zgodził się na uczestnictwo w tym przedsięwzięciu,
wiadomo, że kiedyś go włączą. Gospodarstwo, które zajęła
bo uważał, że nie kierują się oni żadnymi względami go
mama z babcią, było opuszczone w pośpiechu przez N iem
spodarczymi i zgniotą wszelki opór. Miał zaś czworo dzie
ców. Zostawili wszystko. Nawet naczynia kuchenne, drew
ci i czuł się za nie odpowiedzialny. Kołchoz się rozpadł
no na opał, w oknach stały kwiaty, które po podlaniu odży
w 1956 r. i ojciec wrócił do swoich zajęć. Zajął się naprawą
ły i zaczęły pachnieć. Babci natomiast tu się nie podobało.
snopowiązałek, co tylko on we wsi potrafił. W 1958 r. przy
Zawsze tęskniła za swoją Bzowicą i nie wyobrażała sobie, że
remoncie snopowiązałki popełnił błąd, nie wyłączył ciągni
już nigdy do niej nie wróci. Do końca wierzyła, że wróci do
ka i wał maszynowy rzucił go na motowidła, pękły noże do
swojej rodzinnej wioski. Nie pozwoliła ojcu założyć sadu
koszenia zboża. Jeden z nich wbił się ojcu w okolice serca,
przy domu, bo przecież skoro rychło wrócą do Bzowicy, to
a drugi uderzył go w głowę. Nie było czego ratować. Nie
po co go sadzić. Była zdziwiona metodami gospodarowania
było też szans na jakieś odszkodowanie. Nawet mowy o tym
ojca. Przeżyła szok, gdy zobaczyła, że wywozi on obornik na
nie było. D la mamy to była tragedia. Została sama z czwór
pole. Krzyczała: —Co robisz, przecież się pszenica położy! —
ką dzieci. Babcia zmarła bowiem w 1956 r. Nikt się nami
Nie wiedziała, że tutejsza ziemia jest licha i trzeba ją dobrze
nie interesował. Nie było żadnej opieki społecznej, psycho
nawieźć, żeby coś się na niej urodziło. W Bzowicy był czar-
logów, którzy dzisiaj są wzywani do ofiar wypadków. M at
noziem i tam ziemi w ogóle się nie nawoziło.
ka ze wszystkim musiała poradzić sobie sama. Musiała, no
320
321
C Z Ę Ś Ć II
O J C I E C ZGI NĄŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
bo co miała robić... Starała się nas wykształcić, nie chciała
zbudowanych przy spółdzielni, stworzyli swoją odrębną
bowiem, byśmy pracowali w polu. Mówiła, że ona już tak
społeczność i z nami się nie integrowali. Była więc we wsi
się narobiła, że chciała, by dzieci miały lepiej. Mogła tylko
stara wspólnota złożona z dawnych mieszkańców Trzebie-
liczyć na pomoc rodziny ze Stargardu.
szewa i innych kresowych miejscowości, a także nowa, która
Po śmierci ojca kołchoz w Trzebieszewie powstał po raz
przyjechała na Pomorze z różnych przyczyn, głównie szuka
drugi. N a bazie dawnego niemieckiego majątku zawiązała się
jąc dobrej pracy z mieszkaniem. RSP taką właśnie zapew
Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna, do której także przystą
niało, co przyciągało sporo ludzi. Wielu się osiedliło w Trze
piło kilku rolników. Spółdzielnia ta odegrała dużą rolę w roz
bieszewie, zwłaszcza przybyszów z Lubelszczyzny.
woju miejscowości, ale dopiero na przełomie lat sześćdzie
Stosunki między kresowiakami a tymi, którzy przyjecha
siątych i siedemdziesiątych, gdy wprowadzono w nim nowy
li z innych części Polski, nie zawsze były dobre. Kresowiacy
system funkcjonowania. Początkowo wszystko odbywało się
byli często obiektem kpin, drwiono z ich mowy z lwowskim
na starych zasadach. Wspólnie gospodarowano, a następnie
zaśpiewem. Pamiętam, że rówieśnicy wiele razy ubliżali mi
robiono bilans, liczono dniówki i dzielono zyski stosowanie
od Ukrainek! M ama, gdy mówiła tutejszym kobietom z ro
do wkładu pracy i włożonych w zasoby spółdzielni aktywów
dzin pracujących w RSP o Katyniu, to te mówiły, że jest
ziemi, maszyn itp. Na czele spółdzielni stał przewodniczący.
głupia. W efekcie kresowiacy, a zwłaszcza ci pochodzący
Jak pamiętam, pieniędzmi się nie rozliczano, lecz towarami —
z Brzozdowiec, trzymali się razem i tworzyli zamknięte śro
mąką, ziemniakami, burakami, cukrem itp. Ta spółdzielnia,
dowisko. Rodziny, które się stamtąd wywodziły, nawzajem
która powstała na jej bazie i zaczęła gospodarzyć także na
sobie pomagały. Wejść w ich środowisko było praktycznie
dawnym majątku niemieckim, została zorganizowana na
niemożliwe. Dopiero w następnych pokoleniach zaczęły się
zasadach podobnych co PGR, miała swego prezesa i księgo
mieszać z innymi. Doprowadziło to do tego, że cała wieś
wość. Za pracę w spółdzielni ludzie otrzymywali wynagro
jest ze sobą spokrewniona. Same ciotki i wujkowie. M oja
dzenie wypłacane w złotówkach. N a rękę dostawali co mie
mama, by sobie jakoś poradzić z gospodarstwem, a przede
siąc 75 proc. pensji, a resztę na koniec roku.
wszystkim z czwórką dzieci, wyszła ponownie za mąż za
Spółdzielnia podejmowała wiele inwestycji, budowa
pana o 16 lat młodszego, który okazał się bardzo dobrym
ła obiekty produkcyjne i mieszkalne. Zatrudniała bowiem
człowiekiem, który nas wychował i wykształcił. Wybór
wielu pracowników. Spowodowało to napływ do Trzebie-
mamy był bardzo dobry, bo ojczym opiekował się nią do sa
szewa kolejnej fali osadników. Zamieszkali oni w blokach
mego końca. M am a zmarła w 2004 roku. Mojego ojczyma
322
323
C Z Ę Ś Ć II
O J C I E C Z GI NĄŁ P R Z E D WC Z E Ś NI E
będę szanowała do końca życia. Poświęcił nam swoje życie
odjeżdżał pełen autobus. Wszyscy się śmiali, że Trzebiesze-
i traktował nasze dzieci jak swoje wnuki. Dwa lata temu
wo jest dzielnicą Kamienia Pomorskiego. RSP zwiększała
obchodził uroczyście osiemdziesięciolecie.
też swój areał, bo przyjmowała ziemię, którą indywidu
Ja ukończyłam najpierw technikum rolnicze, później
alni rolnicy oddawali za rentę. Trzebieszewo zaczęło kon
studia związane z oświatą rolniczą. Pracowałam wtedy
kurować z innymi miejscowościami, głównie z Jarszewem
w Zespole Szkół Rolniczych. W latach siedemdziesiątych
i Wrzosowem.
w wyniku choroby syna musiałam zmienić miejsce pracy.
Zmiana ustroju spowodowała jednak, że sytuacja gospo
Dostał zapalenia mięśnia sercowego i pani doktor nie zgo
darcza wsi drastycznie się pogorszyła na początku lat dzie
dziła się, by syn z Benic, gdzie mieszkałam wówczas, do
więćdziesiątych. Nagle zabrakło pracy. Ludzie nie mieli pie
jeżdżał do szkoły. Wystarczyło bowiem, że zmoknie, by był
niędzy. Musieli zmienić swój dotychczasowy styl życia. RSP
kolejny nawrót choroby. Musiałam się przeprowadzić do
została postawiona w stan likwidacji. Maszyny i cały rucho
Trzebieszewa i ukończyć jeszcze jedne studia z zakresu pe
my majątek spółdzielni został sprzedany. N a bazie brojlerni
dagogiki, ze specjalizacją nauczanie początkowe. Uczyłam
powstało prywatne gospodarstwo hodujące nioski. Zatrud
w tutejszej szkole podstawowej.
niło ono część załogi spółdzielni. Pozostałe obiekty popadły
Wieś w tym czasie intensywnie się rozwijała. Staraniem
w ruinę. Po niektórych nie ma już śladu. Pracownicy RSP,
RSP założono wodociąg i kanalizację, do których podłączy
zwłaszcza ci najstarsi, przeszli na emerytury bądź zasiłki
ły się kolejne gospodarstwa. D o wsi doprowadzono też dro
przedemerytalne. Niektórzy z nich wyjechali. Generalnie
gę asfaltową, układając ją w miejscu, gdzie niegdyś biegły
jednak upadek spółdzielni nie wywołał takich negatywnych
tory kolejowe z Kamienia Pomorskiego do Kołobrzegu, ro
następstw społecznych, jak upadek PGR-u w sąsiednim
zebrane przez Sowietów. Dzięki temu do wsi zaczął jeździć
Świńcu. Chyba tylko jeden z jego pracowników odnalazł się
PKS. Wieś uzyskała połączenie ze światem.
w nowej rzeczywistości. Pozostali żyją w strasznej biedzie.
RSP gospodarczo stała też całkiem dobrze. W latach
Żyli w PGR-ze w warunkach, które absolutnie nie przy
siedemdziesiątych uruchomiła brojlernię, która przynosiła
gotowały ich do życia po nowemu. Mieszkali w blokach,
zyski. Ludzie, którzy w niej pracowali, dobrze zarabiali. Ci,
w których nie było liczników na prąd. Płacili za prąd ryczał
którzy zajmowali się własnym gospodarstwem, też stali nie
tem, który potrącano im z pensji. Podobnie rzecz się miała
źle. Dzieci tych, którzy pracowali w rolnictwie, dojeżdżały
z innymi mediami. Oni nawet nie wiedzieli, że istnieje takie
już do pracy w Kamieniu Pomorskim. Rano do Kamienia
urządzenie jak licznik. Dla najstarszych była to prawdziwa
324
325
C Z Ę Ś Ć II
OJ C I E C Z GI NĄŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
tragedia. Każdy z nich był przygotowany do wykonywania
go wizerunku znajduje się w naszym kościele. Rokrocz
jednej czynności, np. wyrzucania obornika z obory. W po
nie we wrześniowy odpust w Kamieniu Pomorskim idzie
równaniu z nimi to członkowie RSP w Trzebieszewie cał
z Trzebieszewa piesza pielgrzymka. Kilkakrotnie nasza
kiem nieźle sobie poradzili...
społeczność brała też udział w pielgrzymkach do Brzozdo-
Naszej miejscowości bardziej od likwidacji spółdzielni
wiec. Starsi pojechali do nich, by odwiedzić swą dawną
zaszkodziła likwidacja szkoły, do której uczęszczało 120
małą ojczyznę. Ich dzieci udały się do Brzozdowiec, żeby
dzieci, nie tylko z Trzebieszewa, lecz także z dwóch są
zobaczyć ziemię przodków. W nowej rzeczywistości nawią
siednich miejscowości. Było to jedyne miejsce, w którym
zaliśmy też kontakty z byłymi mieszkańcami Trzebieszewa
społeczność wsi mogła się spotkać na różnych imprezach.
wysiedlonymi do Niemiec. Gościliśmy ich wielokrotnie,
Ludzie zgodzili się na likwidację, bo władze obiecały, że
umożliwiając im odwiedzenie swoich dawnych domostw.
w zamian zrobią we wsi chodniki i basen. Szkoła została
Przyjeżdżali zawsze w m aju przez 10 lat. Noclegi załatwia
zamknięta, chodniki i basen nie powstały. Dzieci są dowo
li sobie w Kamieniu, a do nas przyjeżdżali najpierw na
żone do Kamienia dwoma autobusami. W jednym się nie
Mszę św. ewangelicką. Odprawiał ją pastor ewangelicki
mieściły.
z Niemiec, a także polski ze Szczecina. W mieście tym ist
Jedynymi instytucjami, w których ludzie mogą się spo
nieje bowiem ewangelicka parafia. Po mszy zapraszaliśmy
tkać, są kościół i sklep. Z instytucji społecznych pozostała
ich na obiad, który był zorganizowany w sali Ochotniczej
w Trzebieszewie Ochotnicza Straż Pożarna. Nie działa ona
Straży Pożarnej. Następnie dla gości była herbata, ciasto
co prawda tak aktywnie jak kiedyś, ale odgrywa w życiu wsi
i piwo. Później Niem cy rozchodzili się po swoich dawnych
ważną rolę. Sporo złego zrobił odpływ ze wsi młodzieży,
gospodarstwach, w których byli przyjmowani przez ich
która w poszukiwaniu pracy wyjechała za granicę. Trudno
gospodarzy. Niektórzy z nich utrzymywali z nimi kontakt
się jednak temu dziwić. Jak nie ma pracy w kraju, to trzeba
od dawna.
jej szukać za granicą. Obecnie część z nich na szczęście wraca
Z Solskimi np. nawiązała kontakt dawna pracownica
i zaczyna tu nowe życie, inwestując pieniądze zarobione
poczty, która z siostrą i matką pracowała na poczcie, miesz
w Anglii, we Francji czy w Niemczech.
kając w domu obecnie do nich należącym. Przyjechała do
Aktualnie sytuacja w Trzebieszewie jest, można powie
nich w czasach pierwszej „Solidarności”, a później po stanie
dzieć, ustabilizowana. N adal pielęgnowany jest oczywiście
wojennym zaczęła im przysyłać paczki. Wysyłała je nie tyl
kult Pana Jezusa Brzozdowieckiego. Kopia jego cudowne
ko ona, lecz także cała grupa znajomych.
326
327
C Z Ę Ś Ć II
OJCIEC, ZGI NĄŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
O d tych Niemców, którzy tu zaczęli przyjeżdżać, pozna
kosztowności oddać. Napisaliśmy do tych Niemców, ale
liśmy historię naszej miejscowości. Mój syn Sebastian i Sta
niestety nam nie odpowiedzieli. Kontakt się urwał. M am a
nisław Solski zaczęli się tym interesować, gromadzić różne
wyraziła przypuszczenie, że zmarli.
materiały i opracowania, traktujące zarówno o najstarszej
Jak w latach dziewięćdziesiątych zaczęliśmy robić spo
historii naszej miejscowości, jak i współczesnej. Staraniem
tkania z Niemcami, którzy kiedyś mieszkali w Trzebiesze-
mojego syna została przetłumaczona z języka niemieckiego
wie, to przyjechała rodzina tych Niemców, którzy szukali na
na polski praca M inione dni z archiwum parafialnego gminy
strychu drobiazgów znalezionych przez siostrę. M am a im je
kościelnej Tribsow pastora Richtera zebrane przez pastora E r
przekazała. Byli bardzo wzruszeni. Stanowiły one dla nich
nesta Biastocha. Zaczyna się ona od wpisu w 1443 r. i trak
cenną pamiątkę.
tuje o budowie świątyni w naszej miejscowości. Wówczas
N iem cy przyjeżdżali do nas, jak już mówiłam, przez
oczywiście katolickiej. Jest to bardzo cenne źródło. Praca
10 lat. Z roku na rok ich ubywało, a w końcu w ogóle prze
kończy się wpisami z okresu międzywojennego. Mojemu
stali przyjeżdżać. Niektórzy się zestarzeli, a część zmarła.
synowi udało się też zebrać około stu zdjęć Trzebieszewa
Obecnie już żaden Niemiec do Trzebieszewa nie przyjeżdża.
i jego mieszkańców przed 1945 r., mapę i rozkład pocią
Za pieniądze, które złożyli na ofiarę w czasie Mszy św., za
gów. Pamiętam, że w latach osiemdziesiątych po raz pierw
wsze coś się zrobiło przy kościele czy na terenie cmentarza.
szy mieliśmy wizytę Niemców w naszym domu. Bardzo
Innych jakichś kwot nam nie przekazywali. Za te pieniądze
grzecznie wyjaśnili, że kiedyś mieszkali w naszym domu
zbudowaliśmy m.in. monument na grobie 60 mieszkań
i chcieliby zajrzeć na strych. M ama wpuściła ich. Oni wzięli
ców Trzebieszewa zamordowanych przez Sowietów, pocho
od niej szczotkę do zamiatania i poszli. Coś tam szukali,
wanych w rogu cmentarza. Niemcom ten gest bardzo się
grzebali, połamali tę szczotkę, ale nic nie znaleźli. Przepro
spodobał. Przy ich pomocy udało się nam rozwikłać tajem
sili za złamanie szczotki i odjechali. N a Boże Narodzenie
nicę „grobowca białej damy”, jak nazwano grobowiec znaj
przysłali nam dwie szczotki, bo były to jeszcze czasy, gdy
dujący się obok kościoła.
w sklepach nie było niczego. Razem ze szczotkami przysłali
Historię tego grobowca przybliżył mi syn cioci Śliwowej,
też dużo słodyczy, które mama rozdzielała wśród wnuków.
Heniek. Jeszcze jako chłopak chodzący do tutejszej szkoły
Gdy moja siostra zaczęła robić na strychu remont i odry
wraz z kolegami ukrywał się w grobowcu, by palić papiero
wać deski, znalazła tam beret, w którym były dwie obrączki
sy. Sądzili, że w trumnie nie ma nikogo, bo przecież zmar
i jeszcze jakieś drobiazgi. M am a postanowiła te niewielkie
łych zakopuje się w ziemi. Któregoś dnia ciekawość w nich
328
329
C Z Ę Ś Ć II
O J C I E C ZGI NAŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
jednak zwyciężyła i otworzyli trumnę. W środku była druga
rodzinną ziemią. Ja sama odbyłam pielgrzymkę do Bzowicy
trumna. G dy i ją otworzyli, okazało się, że leży w niej kobie
tropami moich przodków. M ama tyle razy opowiadała mi
ta, mająca blond włosy, w białej sukni z zasuszonym bukie
o tej miejscowości, że znałam w niej każdy dom, ulicę i ścież
tem kwiatów i ciemnobrązową zasuszoną twarzą. Chłopaki,
kę. Wzięłam we Lwowie taksówkę i pojechałam. Zatrzyma
jak ją zobaczyły, to zaraz uciekły i, jak mi Heniek opowia
liśmy się w Bzowicy przy szkole. Wyglądała tak, jak w mamy
dał, nigdy już tam nie zaglądały. Ktoś z dorosłych zamknął
opowieściach, tylko była bardziej zaniedbana. Idąc dróżką
wieko trumny i zamurował wejście do grobowca. Z opo
do szkoły, dotarłam do starej cerkiewki, zamkniętej i nie
wiadania Niemców, którzy do nas przyjeżdżali, dowiedzie
używanej do celów sakralnych, która wyglądała tak, jakby
liśmy się, kim była pochowana kobieta. Okazało się, że była
zaraz miała się zawalić. Później, tak jak mama opowiadała,
to córka właściciela majątku w Trzebieszewie, która miała
minęłam pocztę i doszłam do studni, z której całą wieś brała
zawrzeć ślub z chłopakiem, który był lotnikiem. W dniu
kiedyś wodę. Dalej doszłam do miejsca, w którym kiedyś
ich ślubu dostał on rozkaz wyjazdu na front wschodni.
stała chałupa moich dziadków, spalona wraz z innymi zabu
W powszechnej opinii było to równoznaczne z wyrokiem
dowaniami. Po domu nie było oczywiście śladu. Z dużego
śmierci. Kto jechał na front wschodni, ten już nie wra
sadu dziadka, stanowiącego jego dumę, w którym ustawiał
cał. Dziewczyna tak się przejęła nagłym wyjazdem uko
on swoją pasiekę, zostało gołe, zaorane pole. Nie było nawet
chanego na front, że dostała wylewu czy zawału i zmar
śladu krzaczka. Naprzeciwko dawnej posesji dziadków bu
ła. Załamani rodzice postanowili pochować dziewczynę
dowano nową cerkiew. Niewiele też zostało z gospodarstwa
w białej sukni w specjalnym grobowcu. Nie zdążyli już
wuja Mikołaja, które sąsiadowało z obejściem dziadków.
umieścić na nim żadnego epitafium, bo ruszyła sowiec
W sadzie zobaczyłam tylko parę drzew. Z domu dziadka,
ka ofensywa, która parła do przodu i szybko dotarła do
jak opowiadała mama, schodziło się w dół wioski głębokim
Trzebieszewa.
wąwozem. Jego już nie udało mi się zobaczyć. Wąwóz został
Z tej rodziny już nikt do nas nie przyjechał. Ci, co przy
zasypany, droga nim biegnąca wyrównana z polami. Porów
jechali, mieszkali w Bawarii. Były to głównie osoby star
nując dzisiejszą Bzowicę z tą, która opisywała mi tyle razy
sze, dożywające swoich dni. Większość z nich przyjechała
mama, bez trudu mogłam skonstatować, że ma ona o poło
z dziećmi, które się nimi opiekowały. Staraliśmy się zawsze
wę mniej gospodarstw, a ludności jeszcze mniej.
przyjmować ich gościnnie. Sami też przecież byliśmy wy
Większość mieszkańców współczesnej Bzowicy to lu
gnańcami i w jakiejś mierze rozumieliśmy ich tęsknotę za
dzie starsi. Młodzi już dawno wyemigrowali do miast. Sło
330
331
C Z Ę Ś Ć II
O J C I E C Z GI NĄŁ P R Z E D WCZ E Ś NI E
miane strzechy zastąpił eternit. Do wsi doprowadzono też
Ziem Odzyskanych, tworząc na Pomorzu fragment nowych
elektryczność, a droga została utwardzona tłuczniem. Cała
Kresów nad Bałtykiem, budując je ze swojej wiary, wartości
wieś robiła jednak przykre wrażenie, jakiegoś wymierają
i tradycji. Kresy te wciąż trwają, bo pałeczkę od nich przej
cego skansenu. Ludzie, z którymi rozmawiałam, pamiętali
m ują następne pokolenia. Świadczy o tym chociażby wciąż
dziadków. Jeden z nich przypomniał sobie, że u nich zbiera
trwający kult cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdowiec-
li się ludzie, bo umieli czytać i pisać, i jak coś się działo, to
kiego w kamieńskiej katedrze.
przychodzili do nich po radę. W pobliskim Olejowie na dawnym polskim cmentarzu usiłowałam odnaleźć grób dziadka. Cmentarz zarósł drze wami i był zupełnie inny, niż wynikało to z opisów mamy. Nie było już na nim nawet śladów grobów. Próżno też było szukać w Olejowie miejsca, w którym znajdował się kiedyś kościół rzymskokatolicki. Nikt z mieszkańców nie chciał go wskazać. Kiedy się pytałam, odwracali głowę w drugą stro nę. Nie chcieli, by ktoś im przypominał o śladach polskości. We Lwowie wstąpiłam na dworcu do restauracji, w której w czasie wojny pracowała moja mama. Wyglądała tak jak z jej opisu. Gdy mama pracowała, obsługiwała głównie nie mieckich oficerów. Było widać, że lokal, tak jak cały dwo rzec, jest zaniedbany. Chciałam zrobić mu zdjęcie, ale mi nie pozwolili. Tłumaczyłam, że moja mama tu pracowała, ale nawet słyszeć nie chcieli... Wróciłam do domu, jadąc podobną trasą, jaką przebyła część mojej rodziny z Kresów na Pomorze. Tą samą trasą jechały tysiące innych Polaków, których zły los wyrzucił ze swoich siedzib i kazał jechać daleko w nieznane. Tu przy szło im zaczynać życie od nowa, zagospodarowując kawałek
332
D Z I E D Z I C T W O K S I l j D Z A KASI MUJKA
od 1932 r. w Brzozdowcach, pow. Bobrka. Po repatria cji do Trzebieszowa 19 marca 1946 r. objął probostwo
Dziedzictwo księdza Kaspruka
parafii Kamień Pomorski. Wkrótce otrzymał godność dziekana. Po długiej chorobie zmarł 3 września 1962 r. Spoczął na cmentarzu w Kamieniu Pomorskim. Ogrom pracy i brak czasu sprawiły, że nie zdołał on spożytkować swego talentu pisarskiego i napisać wspomnień. A były by one ciekawe. Ksiądz Kaspruk miał bowiem nie tylko talent, lecz także zmysł obserwacji. M ożna o tym sądzić
Postacią, która wywarła duży wpływ na losy Brzozdowiec
po przeczytaniu jego zapisków, które sporządził, gdy był
i jej mieszkańców, a także na stworzenie przez nich nowej
wikarym w Lubaczowie. Zatytułował je Lubaczów w cza
wspólnoty w Trzebieszowie, był ksiądz Michał Kaspruk.
sie w ielkiej wojny światowej od 1 9 1 6 do 1 9 1 8 r. Pozostały
Dla ludzi wierzących stał się on narzędziem Pana Jezusa
po nim tylko nieliczne listy, z których nie wszystkie nie
Brzozdowieckiego. To on odświeżył zapomniany już kult
stety można opublikować. Bez historycznego kontekstu,
Jego cudownego obrazu i przewożąc go w nowe miejsce,
w jakim znalazł się Kościół katolicki, mogłyby być one źle
przyczynił się pośrednio do powstania czczącego go sanktu
zrozumiane.
arium w Kamieniu Pomorskim.
W racając do zasług ks. Kaspruka, przypom nieć trze
Urodził się w Buczaczu na Podolu w 1886 r. Święcenia
ba, że po objęciu probostwa w Brzozdowcach przeczytał,
kapłańskie otrzymał z rąk biskupa Józefa Bilczewskiego
jak podaje ks. Rafał Brzuchański w jednej z książek, że
we Lwowie 30 czerwca 1912 r. Pracę duszpasterską rozpo
w Brzozdowcach doznaje czci obraz M atki Bożej Bole
czął w Czernielewie Mazowieckim, pow. Tarnopol, a na
snej. Szybko wyjaśnił sprawę, że chodzi o obraz Pana
stępnie od kwietnia 1913 r. w Jeziornie, pow. Zborów,
Jezusa ze stojącą M atką Bożą. Wtedy przywrócił zwy
od początku 1914 r. do sierpnia 1916 r. w Lubaczowie,
czaj odsłaniania i zasłaniania cudownego obrazu. Starał
skąd przeniesiono go do Chodorowa. W kwietniu 1917 r.
się animować ruch pielgrzymkowy i przypom inać łaski
został kapelanem uchodźctwa wojennego na Morawach.
i cuda, które wiele osób otrzymało, m odląc się do Pana
O d 1918 r. pełnił funkcję proboszcza w Sorocku, pow.
Jezusa Brzozdowieckiego. Jakąś inspiracją dla niego m ógł
Skałat, od 1922 r. w Deremianach, pow. Zaleszczyki,
być wpis, który umieścił w księgach próśb i podziękowań
334
335
C Z Ę Ś Ć II
D Z I E D Z I C T WO KSIĘDZA KASPRUKA
na początku posługiwania w Brzozdowcach. Pod datą 5
W końcu wojny zdarzały się też inne wydarzenia, które
września 1932 r. w księgach tych zapisał zeznanie W ła
brzozdowianie uznali za cudowne. Ci, którzy je przeżyli,
dysława Zagórskiego.
dopiero po latach zdecydowali się o nich mówić. Jedną z takich osób jest Józefa Chłodnicka z domu Oleśków.
W roku 1921 miesiącu czerwcu po sumie wybrał
Jej rodzina mieszkała w Brzozdowcach na Błoniu „A”
się z kolegami nad Dniestr; nagle zaczęło go wodzić
pod numerem 92. O to jej relacja spisana po latach i da
i niepokoić tak, że nie wiedział, co robić, więc wrócił
jąca świadectwo prawdzie o sile modlitwy do Pana Jezusa
do domu; w domu zastał dużo ludzi, a na łóżku swoją
Brzozdowieckiego:
córeczkę Rozalię mającą 9 lat, uczennicę 3 klasy umie rającą; wychodząc z domu zostawił ją zupełnie zdrową,
Był luty 1945 r., zbliżał się koniec wojny. Po wkro
a więc choroba przyszła nagle; Władysław Zagórski wi
czeniu Armii Czerwonej oświadczono Polakom, że
dząc, że dziecko nie mówi i kona westchnął do cudow
muszą opuścić swoją ziemię i wyjechać do Polski.
nego obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego, prosząc
Trudno było się z tym pogodzić. Zaczęły się jednak
0 zdrowie dla dziecka, kiedy trzykrotnie tak westchnął,
aresztowania i osoby zagrożone potajemnie same za
dziecko drgnęło i otworzyło oczy, odzyskało mowę
częły wyjeżdżać. Trzeciego lutego 1945 roku do na
1tego samego dnia wyspowiadało się, a na drugi dzień
szego domu przyszło dwóch z NKWD. Kazali ojcu,
było zupełnie zdrowe i do dziś Chwałą Bogu jest zupeł
żeby się ubierał i szedł z nimi do gminy, a mamie
nie zdrowe. Brzozdowce 5 września 1932. Michał Ka-
powiedzieli, ażeby dała mu kawałek chleba na drogę.
spruk, proboszcz. Pod przysięgą zeznaje możny Wła
Do gminy było bardzo blisko, nie wiedzieliśmy, co to
dysław Zagórski.
miało znaczyć. Ojciec był uczciwym człowiekiem, nie miał żadnych wrogów. Byliśmy pewni, że to pomyłka,
Dzięki ks. Kasprukowi w latach trzydziestych minione
że wszystko się wyjaśni i ojciec wróci. Ale ojciec nie
go wieku kult cudownego obrazu Pana Jezusa niewątpliwie
wrócił. Zamiast do gminy wywieźli go do Chodorowa
wzrósł. W okresie II wojny światowej mieszkańcy czuli się
i zamknęli w więzieniu.
wybrani i uważali, że znajdują się pod specjalną ochroną
Nie mogliśmy się dowiedzieć, za co został aresz
Pana Jezusa. Uniknięcie ukraińskiej rzezi większość z nich
towany. Nie można się było nawet w żaden sposób
uznała za cud.
dowiedzieć, czy żyje. W gminie też nic nie wie-
336
337
C Z Ę Ś Ć II
DZ IE D Z IC I WO KSIĘDZA KASERUKA
dzieli. Nie pomogły żadne starania ani znajomości.
Mama szła do więzienia z nadzieją, że czegoś
Nikt nie mógł nam pomóc. Było nam bardzo ciężko,
się dowie, ale nic z tego. Strażnicy zabrali samogon
mama miała kłopoty z sercem, a do tego takie zmart
i paczkę, a jej kazali się wynosić, grożąc że poszczują
wienie.
psami.
Ja miałam 18 lat, a brat 15. Straciliśmy nadzieję, że
Wracała do domu tą samą drogą sama, nie miała
ojciec wróci. Obawialiśmy się, że raczej nas wywiozą
jednak szczęścia. Napotkała patrol banderowców, któ
na Sybir. Mama za wszelką cenę chciała się dostać do
rzy zaprowadzili ją na wartownię do lasu. Po przesłu
więzienia zawieźć mu paczkę. Do Chodorowa było ok.
chaniu puścili ją wolno, grożąc że jeżeli jeszcze raz bę
15 km. Droga była niebezpieczna, często odbywały się
dzie tędy przechodziła, to żywa nie wyjdzie.
na niej potyczki pomiędzy NKWD a banderowcami,
Mama wróciła do domu bardzo zmęczona, przera
którzy starali się odbić swoich ludzi przewożonych
żona, chora i załamana. Przeżyła wiele upokorzeń, a nic
do więzienia w Chodorowie. Przeciwko Polakom było
się nie dowiedziała. W domu czekali na nią kuzyni ojca
dwóch wrogów: banderowcy i NKWD. Tak więc do
- Ziunka i Staszek Suchorowscy. Mama opowiedziała,
Chodorowa z Brzozdowiec niełatwo się było dostać ze
że nie ma nadziei i nie wie, co robić dalej.
względu na krążące patrole.
Minęły trzy tygodnie bezskutecznych prób do
Dowiedzieliśmy się, że Ukraińcy znają drogę do
tarcia do władz więziennych. Pomóc mamie starali
Chodorowa, omijającą rosyjskie patrole. Mama za
się Kazik Kordal i ks. Stanisław Kozłowski. Uradzi
wszelką cenę postanowiła dotrzeć do miasta. Zgodzi
li oni, że dotrzeć do naczelnika więzienia mogą je
ły się ją zabrać ze sobą córki księdza greckokatolickie
dynie dwie kobiety - przedstawicielki gminy. Jedna
go, które też wybierały się do więzienia okrężną drogą
była Polką - Paulina Tokarz, a druga Ukrainką - Ro-
przez Ostrów. Pouczyły ją, że ma udawać Ukrainkę,
manycha. Miały one stałe przepustki do władz, żeby
a gdy napotkają patrol banderowców, ma mówić, że oj
informować je, co się dzieje w danej miejscowości.
ciec jest w więzieniu NKWD. Nie może się zdradzić,
Były to kobiety, na których można było polegać.
że jest Polką. Utrudzone pieszą wędrówką, szczęśli
Zgodziły się one, że pojadą do Chodorowa i dzięki
wie dotarły do Chodorowa. One poszły do więzienia
przepustkom dostaną się do naczelnika więzienia.
NKWD, gdzie trzymano Ukraińców, a mama do wię
Były to kobiety odważne i zaradne, wiedziały, jak
zienia NKGB, gdzie trzymano Polaków.
trzeba sprawę załatwić.
338
339
D Z I E D Z I C T WO KSIĘDZA KASPRUKA
CZĘŚĆ II
Do Chodorowa pojechali z nimi Ziunka Suchorowska, Kazik Kordal i ks. Kozłowski. Ziunka poszła z ko
Czekał w nim ks. Kozłowski i Kazik Kordal. Pomogli oni wsiąść do wozu i przywieźli go do domu.
bietami pod bramę więzienia, a one poszły do naczel
Widok był przerażający, nie był podobny do czło
nika. Naczelnik przyjął je, nie wiedząc, w jakiej spra
wieka. Głowa opuchnięta, cała w czerwonych pla
wie. Więc one mówią, że przyszły w sprawie Jana Oleś-
mach, odzież na nim zgniła i zarobaczona. Po 23
ków, w obronie człowieka, który siedzi bez żadnego
dniach więzienia został z niego tylko cień człowieka.
powodu. Niech on im powie, co ten człowiek zrobił,
Mama napaliła w piecu, aby spalić ubranie, a raczej
jakie popełnił przestępstwo, a jeżeli nie popełnił żad
łachmany.
nego, niech go zwolni z więzienia. Ale on mówi, że
Zaopiekowały się nim siostry zakonne, które co
nie może go zwolnić i nie może im powiedzieć, za co
dziennie przychodziły i maściami smarowały rany.
on siedzi.
Same przyrządzały lekarstwa, nalewki i mikstury.
Kobiety uparły się, że nie wyjdą dotąd, dokąd nie dostaną odpowiedzi, że nie można człowieka, który
Starały się jak mogły, aby mu pomóc odzyskać siły, ale straconego zdrowia nigdy już nie odzyskał.
nic nie zawinił, zamknąć w więzieniu. Jeżeli one nie
Ojciec był zadowolony, że żyje, ale był smutny
mogą go przekonać, to niech sam się przekona, przy
i przygnębiony. Doskwierało mu i to, że nie może mó
wożąc go do Brzozdowiec. Tam niech go postawi na
wić o swoich przeżyciach więziennych. O tym, jakie
rynku, zwoła wszystkich ludzi i niech go osądzą, co
zbrodnie się tam popełnia, więżąc ludzi uczciwych
komu złego zrobił. Po namyśle naczelnik zgodził się
i wykształconych. Ludzi w sile wieku zamyka się i mor
go zwolnić i kazał go przyprowadzić. Spojrzał na nie
duje, nie mówiąc, za jakie przestępstwo.
go i powiedział: „jedź do domu i szykuj się do wyjaz
Razem z nim więziony był sędzia, adwokat, byli
du na zachód. Ale pamiętaj! Masz milczeć, a jeśli pi-
ludzie o różnych zawodach. „Siedziało nas siedem
śniesz choć jedno słowo, to my cię znajdziemy nawet
osób” - mówił ojciec. „Stłoczono nas gorzej niż
na zachodzie”.
bydło w tym ciasnym pomieszczeniu, że jak je
Ziunka czekała przy bramie. Gdy zobaczyła, że zbli
den chciał się położyć, to drugi musiał wstać, żeby
ża się do niej człowiek w strasznym stanie, odsunęła się
mógł się rozprostować ten obok niego. Było jedynie
od niego z odrazą, nie poznała ojca. Dopiero, gdy za
małe okienko w suficie, przez które wpadało świa
wołał: „Ziunka, nie bój się, to ja”, zabrała ojca do wozu.
tło i trochę powietrza. Nie było czym oddychać. Je
340
341
C Z Ę Ś Ć II
D Z I E DZ I C T WO KSIĘDZA KASPkUKA
dliśmy to, co dostarczały nam w paczkach rodziny
pływ energii i siły płynące z obrazu. Obraz przybliżał
uwięzionych, przeważnie tych z Chodorowa”. Każdą
się do niego, jedna ręka się poruszyła i pomachała do
paczkę, którą dostali, dzielili między sobą. Szczegól
niego. Serce zaczęło mu mocniej bić, wstąpiła nadzieja
nie wspominał paczkę z pierogami, w której zostały
z obrazu, odczytywał głos, który mówił do niego: pój
przemycone również papierosy. Nie wspominał ani
dziesz do domu i będziesz żył. Kiedy przeżywał jeszcze
razu, czy dostawali jakieś jedzenie, czy picie od służ
to cudowne objawienie, poczuł, że prośby jego zostaną
by więziennej.
wysłuchane, że opuści celę.
Szczególnie ciężko przeżył widok, gdy ciało czło
Słyszał jeszcze w sobie ten głos - pójdziesz do
wieka zostało wrzucone do szamba, do którego więź
domu, nie zginiesz - gdy niespodziewanie otworzyły
niowie załatwiali swoje potrzeby. Nie mógł się z tym
się drzwi celi i pojawił się w nich strażnik. Po nazwisku
pogodzić, żeby człowiek został tak sponiewierany.
wywołał ojca i kazał mu iść za sobą. Ojciec podniósł
Ojciec czuł się coraz gorzej, zbliżał się kres jego wy
się i powłócząc nogami poszedł za strażnikiem, który
trzymałości. Wiedział, że zbliża się jego koniec. Przera
poprowadził go do naczelnika więzienia, u którego wy-
żała go tylko myśl, że być może również jego szczątki
błagana została jego wolność przez kobiety z Brzozdo
będą wrzucone do smrodliwego kanału i nikt się nie
wiec.
dowie, że tak haniebnie został pochowany.
Gdy one były u naczelnika, w tym samym czasie
Nie mogąc się z tym pogodzić, skierował swoje my
ojciec błagał Boga o zmiłowanie, i prośby jego zostały
śli w stronę rodzinnych Brzozdowiec, próbując w ten
wysłuchane. Przeżył tę cudowną wizję, którą przez całe
sposób odzyskać spokój. Zwrócił się szczególnie w stro
życie zachował w sercu.
nę kościoła, gdzie znajdował się obraz Jezusa Ukrzy
Wypuszczono go, ale nakazano mu milczenie. Nie
żowanego, otoczony wielkim kultem, słynący łaskami
wolno mu było nic powiedzieć, gdzie był i co przeżył.
i cudami. Zaczął się gorąco modlić. Tak szczerze, jak
Usłyszał słowa: „jedź w Polskę, ale jak coś powiesz, to
umiał, otworzył przed nim serce, bo tylko jemu mógł
i tam cię znajdziemy”.
zawierzyć ze swoim cierpieniem i zakończyć życie.
Ojciec wrócił do domu. Cieszyliśmy się, że żyje
I w takim uniesieniu, naraz poczuł jakąś ulgę, coś się
i powraca do zdrowia, bo czekała nas ciężka droga,
zaczęło w nim ożywiać, otworzył szeroko oczy i zoba
wyjazd na Zachód. Myślami powracał do tych, którzy
czył obraz Jezusa Ukrzyżowanego. Poczuł w sobie przy
pozostali w więzieniu.
342
343
CZĘŚĆ
II
0Z1F.DZ1CTWO KSIĘDZA KASPRUKA
Minęło 30 lat od śmierci ojca. Nigdy nie dowie
rzec kolejowy, szkoła i gospoda. Władze polskie w czerwcu
dzieliśmy się, za co ojca aresztowano. Być może zwią
1945 r. powołały w nim jedną z 12 gmin zbiorowych, na
zane to było z jego służbą wojskową w 2 Brygadzie
które podzielono powiat kamieński, włączony później już
Legionów Polskich Józefa Hallera w czasie I wojny
w 1946 r. do województwa szczecińskiego. W skład gmi
światowej, czy bratem Andrzejem, który zginął w wal
ny wchodziło 10 gromad: Borucin, Chrząstowo, Grabowo,
ce z bolszewikami w 1920 r. Prawdy pewnie się nigdy
Łukęcin, Radawka, Strzeżewo, Trzebieszewo, Ugory, Wrzo-
nie dowiemy.
sowo i Żółcino. Choć gmina przeszła pod zarząd władz polskich, nadal
Wyjeżdżając do Polski, ks. Kaspruk był przekonany
grasowali po niej Sowieci, dokonując gwałtów na ludności
o tymczasowości tego exodusu. Był przekonany, że wraz
niemieckiej, która jeszcze pozostała w Trzebieszewie, a także
z wiernymi wróci do Brzozdowiec. Już w Kamieniu Po
rabunków. Czuli się absolutnie bezkarni. Rosyjscy maruderzy
morskim w 1947 r. miał powiedzieć: „Jak to będzie cu
odwiedzali również Trzebieszewo. W archiwum rodzinnym
downie kiedyś wprowadzić uroczyście nasz Cudowny O b
pana Michała Jasińskiego zachował się protokół zameldowa
raz do kościoła i zaśpiewać Te Deum" . W izja ta spełniła
nia wójta gminy Trzebieszewo z dnia 29 września 1945 r.,
się w jakiejś mierze, ale znacznie później i w nieco innej
adresowany do Obywatela Pełnomocnika Rządu. Czytamy
konfiguracji.
w nim:
Ksiądz Kaspruk, wyjeżdżając z Brzozdowiec, dzielił los parafian. Zaaprobował pomysł wyjazdu do Trzebieszowa, gdzie według trzech mieszkańców, którzy byli weteranami
W związku z zajściem na terenie Gromady Trzebie szów w dniu 28.09.1945 r. podaję, co następuje:
Wojska Polskiego, można było osiedlić się stosunkowo dużą
W dniu 28.09.1945 r. podczas mojej nieobecności
grupą mieszkańców. W Trzebieszewie, które w okresie jego
w gminie (ponieważ odwoziłem moją żonę do Goli-
przynależności do Niemiec nazywało się Tribsow, nie było
szewa na stację) do mojego domu wtargnęło 2 żołnie
żadnych zniszczeń wojennych.
rzy ruskich, jeden w czapce ruskiej straży granicznej
5 marca 1945 r. niespodziewanie we wsi pojawiły się
i drugi w ruskim mundurze, szukając w domu Niem
radzieckie czołgi. Gdy polscy żołnierze zaczęli tu docierać,
ki. Po zdemolowaniu mieszkania wójta przeprowa
wieś prezentowała się całkiem nieźle. Znajdowały się tu:
dzili rewizję w całym gospodarstwie, demolując i roz
kościół, dworek szlachecki, młyn, kuźnia, wiatrak, dwo
bijając szyby.
344
345
D Z I K D Z I C T WO KSIĘDZA KASI’ RUKA
C Z Ę Ś Ć II
Następnie udali się do sąsiedniego mieszkania
mienieni osobnicy kilka razy w tygodniu raz w nocy,
Sekretarza Gminy i tam wtargnęli przez okna, wy
to znów w dzień terroryzują ludność polską osadniczą
rywając ramy okienne i tłukąc szyby. W mieszkaniu
i ludność niemiecką, szukając niemieckich kobiet do
sekretarza zdemolowano
tzw. pojebania. [...]
mieszkanie, potłuczono
dużą część nakrycia i szkła. Podczas tych występów
Wobec tego podajemy wspomniane zajście do
sekretarz był zatrudniony w budynku Zarządu Gmi
wiadomości Ob. Pełń. Rządu z prośbą o interwencję
ny czynnościami urzędowymi. Zaalarmowany o zaj
i pomoc.
ściu, pobiegł do najbliższego posterunku wojskowego z prośbą o pomoc. Na alarm stawiła się również Mi
Tego typu zdarzenia powodowały, że władzom polskim
licja Obywatelska Trzebieszów, która wspólnie uda
zależało na jak najszybszym zasiedleniu przejmowanych
ła się na miejsce napadu. W mieszkaniu sekretarza
terenów i wysiedleniu z niej resztek ludności niemieckiej,
zastano pijanego żołnierza ruskiego, demolującego
która stanowiła swoisty magnes dla rosyjskich maruderów.
nadal urządzenia. Wezwany do porządku zaprzestał
Osiedleńcy z Brzozdowiec przyjechali do Trzebieszewa do
plądrowania, tłumacząc się, że przyszedł przypalić
piero w Wigilię 1945 r.
papierosa. W toku rozmowy wygrażał się, że wystrze
Ksiądz Kaspruk, który także musiał wyjechać z Brzozdo
la całe przedstawicielstwo Polski w Trzebieszewie,
wiec, podzielił los parafian. Świadczy o tym jego list do kurii
a skoro przyjdzie z innymi żołnierzami, to granatami
biskupiej w Gorzowie Wielkopolskim, w którym zawiadamia
i ogniem zniszczy wioskę. W międzyczasie przecho
ją o przybyciu na teren diecezji i prosi o nowy przydział. Pisze:
dził przez Trzebieszów Kapitan Kwatermistrz 39 Puł ku z Kamienia Oficer Ruski, którego powiadomiono
[...] ostatnio przez 14 lat byłem proboszczem
o zajściu. Ten upomniał ich w ostrych słowach o ich
w Brzozdowcach pod Lwowem, gdzie pracowałem
potępieniu, nakazał im natychmiast opuścić teren
z ks. wikarym, który jest obecnie u rodziny w kra
Trzebieszewa. Po licznych odgrażaniach się w sto
kowskim. 16 października ubiegłego roku musiałem
sunku do Wojska Polskiego i do ludności cywilnej
z parafianami opuścić swoje strony rodzinne, a co
żołnierze ruscy opuścili Trzebieszewo, udając się do
w tym czasie przeżyłem, Bogu tylko wiadome, straci
swego miejsca zamieszkania do gromady Mokracz
łem wszystko, a najważniejsze, to piękny kościół z roku
(2 km od Trzebieszewa). Zaznaczamy, że wyżej wy-
1769, nadmieniam, że parafia w Brzozdowcach to jed-
346
347
C Z Ę Ś Ć II
D Z I E D Z I C T WO KSIĘDZA KASPRUKA
na z najstarszych w archidiecezji lwowskiej, bo erygo
fian to raz, a po drugie ja posiadam dość dużo baga
wana w 1410 r. Parafia bogata, gdyż posiadała majątek
żu tak kościelnego, jak swojego, którego gdzie indziej
300 ha, ja sam straciłem około 50 tysięcy przedwojen
z powodu braku lokomocji przewieźć bym nie mógł.
nej wartości, w czem był inwentarz żywy, to jest 13 koni
Do Goliszewa zaś, które jest odległe od Trzebieszewa
i 46 sztuk bydła, chlewnia, [...]. Dziś jestem żebrakiem,
28 kilometrów, moi parafianie mnie przewiozą. Jeże
uratowałem tylko rzeczy kościelne i Cudowny Obraz
li uda mi się sprowadzić ks. wikarego, to we dwójkę
Pana Jezusa, który tu przywiozłem. Czas od 16 paź
w znacznym stopniu odciążymy, jak powyżej wspo
dziernika do 24 grudnia 1945 r. to gehenna moja i ludzi
mniałem, Kamień i Płoty. Ze swej strony obiecuję, że
moich, 6 tygodni czekaliśmy na wagony w Chodorowie
obowiązki na mnie nałożone spełnię sumiennie, przy
na rampie na deszczu i zimnie, gdzie dwoje ludzi tam
tej sposobności proszę o pozwolenie na urządzenie
zmarło [...] po drodze zmarło 12 ludzi, z tego w Dębi
w kościele goliszewskim tabernakulum, by można było
cy jednej nocy troje, z Gliwic część parafian skierowano
przechowywać Przenajświętszy Sakrament. Na tern
na Śląsk [...], a z częścią składającą się z parafian woj
kończę, może na wiosnę, jak poczuję się już zupełnie
skowych ja przyjechałem do powiatu kamieńskiego,
dobrze, stawię się osobiście w Gorzowie, by złożyć wa
gdzie na razie zamieszkałem w Trzebieszewie w domu
szej Ekscelencji homagium i prosić o błogosławieństwo
pastora. Stan mój po przybyciu do Trzebieszewa był
duszpasterskie.
opłakany, kompletnie wycieńczony i z odmarzniętymi nogami i zawszony. Trzeba było dwóch miesięcy,
List ten ks. Kaspruk wysłał 20 lutego 1946 r. Kuria Ad
by jako tako przyjść do siebie. Obecnie czuję się lepiej,
ministratury Apostolskiej i stojący na jej czele administrator
ale tu na miejscu nie mam co do roboty, gdyż tu jest
apostolski, ks. Edmund Nowicki, uznali jednak, że najlep
około trzystu dusz blisko kościoła. [...] Wobec tego
szym miejscem posługi dla ks. Kaspruka będzie konkatedra
w Goliszewie i okolicy jest część moich parafian, a do
w Kamieniu Pomorskim.
tego Goliszewo ma 1500 dusz, Kozielice 750 dusz i inne
Z jego listu do Jana Burlikowskiego, przechowywane
pobliskie wioski są dość zaludnione, wobec tego prosił
go w rodzinnym archiwum Stanisława Burlikowskiego,
bym Waszą Ekscelencję łaskawie o nominację na Go
wynika, że utrzymywał on kontakt ze swoimi parafianami
liszewo, przez co odciążyłbym Kamień i Płoty. Proszę
z Brzozdowiec zarówno bezpośredni, jak i duchowy.
zaś o Goliszewo dlatego, że tam jest część moich para-
348
349
część
II
D Z I E D Z I C T WO KSIĘDZA KASPRUKA
K o ch an y Ja n k u !
i in n i. W G o lisz e w ie , Jó z . W e re sz cz y ń sk i, J ó z e f S u c h o -
N a list z 2 0 / 5 / 4 6 o d p is u ję d o p ie r o d z iś, a to d late g o ,
ro w sk i, K a n i a ( ? ) .....z o jc e m i b r a ć m i - w B r a te r s k ie j
ż e p r ę d z e j n ie m o g łe m , g d y ż s z k o ła p o w s z e c h n a i g i m n a
W oli m ó j B ła ż k o , k tó ry j e s t ta m so łty s e m , S ta c h K a w e c
z ju m z a b ie r a ł y m i c a ły ty d z ie ń , a d o tego p a r a f i a o b sz e r
ki,
n a , o g r o m n a , b o p o m y śl, p o w ia t m a 1 1 3 0 k m 2 i n a to 2
P ię tk o w s k i - re sz ta s ię t r z y m a - z e S l ę z k a p i s a ł d o m n ie
k sięży, j a w K a m ie n iu i o 2 2 K im o d e m n ie w G o lc z e w ie
A n te k Ja w o rs k i, z G o ż o w a T ad . G o łę b io w sk i, co z in n y
d r u g i - j a o p ró c z K a t e d r y w K a m ie n iu o b s łu g u ję 3 K o
m i się d z ie je n ie w ie m - C o m p r z e ż y ł o d X / 4 5 to B o g u
ścioły , a p r z e d 2 8 / 7 b ę d z ie c z w a r ty a o d 4 / 8 p ię ty , 2 5
w ia d o m o
K im o d e m n ie, k tó ry w ty m d n iu p o św ię c ę - w ż y c iu ta k
p r z y je d ź w o d w ie d z in y
c ię ż k o n ie p r a c o w a łe m - c z e k a m n a ks. K o z ło w sk ie g o
k o le i 2 2 K im . J a k C i s ię p o w o d z i, a K a s i a czy z d r o w a -
i j a k o ś g o n ie w id a ć .
a j a k r o d z ic o m id z ie i in n y m . N a tern k o ń c z ę - p o z d r ó w
.....
sz c z e n k o , G u g a - o t ro z b itk i - tu u m a r ł s t a r y
-
a le o tern k ie d y ś p o g a d a m y - j a k m a s z o c h o tę
-
ty lko z g ó r y z a z n a c z a m ż e d o
K a m ie ń j e s t to m ia s t o p o w ia to w e n a d Z a t o k ę B a ł-
z n a jo m y c h - j a c o d z ie n n ie m o d lę s ię z a sw o ic h p a r a f i a n
ty c k ę - p o ło ż o n e p ię k n ie - m ia s t o w 6 5 % w g r u z a c h -
p r z e d c u d o w n y m O b r a z e m , k tó ry u m ie śc iłe m w K a t e
s to i tu 3 9 p u ł k p ie ch o ty , j e s t g i m n a z ju m , lic e u m i s z k o ła
d r z e - C a ł u ję W as se rd e c z n ie ,
V II k la s o w a p o w . K a t e d r a b is k u p ia m a ł a (?), z n a c z n ie
K s. M . K a s p r u k .
z n is z c z o n a j e s t to z a b y te k z c z a s ó w P i a s t a z ro k u 1 1 7 4 p ię k n a b u d o w la - w id z ie li j ę A n te k H o d o w a n y , S ta sz e k ,
Ksiądz Kaspruk formalnie został proboszczem kamień
M u n d e k i Jó z . B e re zo w sc y , k tó r z y tu b yli w m a ju . U m n ie
skiej parafii 19 marca 1946 r. Początkowo cudowny obraz
m ie s z k a Fr. B e re z o w sk i z p o d K o ś c io ła - n a p r z e d m ie
umieszczono w ołtarzu w konkatedrze kamieńskiej.
ś c iu m ie s z k a F e lik s K ło s o w s k i - w T rz e b ie sz e w ie 6 K im
W 1947 r. ks. Kaspruk wykonał dla obrazu specjal
s t ę d j e s t k ilk a n a ś c ie n a sz y c h ro d z in , a to: K o ty , K o stu c h
ny ołtarz w bocznej kaplicy świątyni, którą do tego przy
T ad . (?) C iu r a , M e n te ły k (?), H o r y ń , G u st. Ś l u s a r z e (?),
stosowano. Jego kult trwał i stale się rozwijał, co zostało
P ię tk o w sk i B r o n isł., S z y m a ń s k i M iśk o z m a t k ę , B e r e
odnotowane w wydanym w 1949 r. Schematyzmie Adm i
z o w sk i i in n i - w C h r z ę s to w ie P aliń sc y . C i n a le ż ę d o
nistracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubuskiej i Prałatury
m o je j p a r a f i i - w N ie m ic y p a r . G o lc z e w o s ę o b a j O leś-
Pilskiej. W parafii nadal obchodzono odpusty w święto
k ow ie, Fr. W ew iórsk i, K a z . B e re z o w sk i K o w a l, Fr. i Ja n
Znalezienia Krzyża Świętego, który przed jego zniesie
Ś liw a k i, B e re ż y ń sk i, M a n a s z c z u k z H e lk ę M ro c z k o w s k ę
niem obchodzono 4 maja, i Podwyższenia Krzyża Swię-
350
351
C Z Ę Ś Ć II
D Z I K D Z I C T WO KSIĘDZA KASPRUKA
tego, przypadającego 14 września. O dpusty te sprzyjały
w Kamieniu Pomorskim i modląc się przed obrazem Pana
nie tylko utrzymywaniu i rozszerzaniu kultu Pana Jezusa
Jezusa Brzozdowieckiego, ofiarowała mu swojego syna.
Brzozdowieckiego, lecz także podtrzymywaniu więzów ro
Wraz z nią modliła się cała rodzina i parafianie z Jarszewa.
dzinnych i towarzyskich między dawnymi mieszkańcami
Modlitwy te zostały wysłuchane. 2009 r. podczas uroczy
Brzozdowiec, i obiektywnie rzecz biorąc przyczyniały się
stości odpustowych Piotr Zawada, już jako kapłan —pallo
do ich wrastania w pom orską glebę. Przyzwyczajali się, że
tyn, złożył przed obrazem srebrne serce jako votum za dar
są u siebie i żadnego powrotu na Ukrainę już nie będzie.
uzdrowienia w dzieciństwie...
Czynili to zwłaszcza młodzi już tutaj urodzeni lub ci, któ rzy przyjechali tu w młodym wieku i tu zaczynali swój start w dorosłe życie.
Domniemywać można, że takich cudów i uzdrowień było więcej. Nie wszystkie były tylko odpowiednio nagłośnione. Kult cudownego obrazu z roku na rok nie tylko się
Kult cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego
utrzymywał, lecz także systematycznie rósł. W każdy piątek
sprzyjał też budowaniu i cementowaniu całej tutejszej spo
wierni uczestniczyli we Mszy św. odprawianej przed obra
łeczności. Jego czcicielami byli przecież nie tylko wygnańcy
zem Pana Jezusa Brzozdowieckiego. W 2010 r. do kaplicy
z Brzozdowiec czy innych części Kresów, lecz także przyby
brzozdowieckiej wykonano nowy ołtarz, na którym umiesz
sze z centralnej Polski, z Kieleckiego, Łódzkiego, Poznań
czono dwa h erby-jeden Michała Józefa Rzewuskiego i jego
skiego czy Lubelszczyzny. Wielu z nich doznawało za jego
żony Franciszki z Cetnerów, którzy byli fundatorami muro
wstawiennictwem wielu łask.
wanego kościoła w Brzozdowcach z 1774 r. dla cudownego
W 1989 r. łaski uzdrowienia doznał Piotr Zawada z Jar-
obrazu, drugi Kamienia Pomorskiego.
szewa, syn Stanisława i Stanisławy z dom u Pyczek. Jako
W 2010 r. abp Andrzej Dzięga specjalnym dekretem
dziewięcioletni chłopak, jechał na motorze i uległ bardzo
ustanowił przy konkatedrze pw. św. Jana Chrzciciela sank
poważnemu wypadkowi. Stracił przytomność, miał otwarte
tuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej Bole
złamanie lewej nogi w trzech miejscach. Była ona tak zdru
snej w cudownym obrazie Pana Jezusa Brzozdowieckiego.
zgotana, że lekarze uważali, że trzeba ją natychmiast am pu
Arcybiskup, metropolita szczecińsko-kamieński, zarządził
tować. Twerdzili, że trzeba się spieszyć, bo chłopiec miał też
również, że główne uroczystości odpustowe będą się odby
inne liczne obrażenia. M am a chłopaka nie zgodziła się na
wać każdego roku w dniach 13-15 września, czyli od wigilii
amputację. Wtedy lekarz powiedział jej, że jeżeli jest wie
święta Podwyższenia Krzyża Świętego do dnia W spom nie
rząca, żeby modliła się o cud. O na udała się do konkatedry
nia Matki Bożej Bolesnej włącznie.
352
353
C Z Ę Ś Ć II
Choć nie spełniło się marzenie księdza Michała Kaspruka o powrocie do Brzozdowiec, to parafia rzymskokatolicka
Bibliografia
w tej miejscowości odrodziła się, a byli jej mieszkańcy zna cząco pomogli w jej reaktywacji i remoncie. Ksiądz infułat Olgierd Ostrokołowicz, jeden z następców ks. Michała Kaspruka, ufundował kopię cudownego obrazu Pana Jezusa Brzozdowieckiego, która została uroczyście wprowadzona do restaurowanej świątyni. Cudowny obraz Pana Jezusa Brzozdowieckiego znów jest czczony w Brzozdowcach.
Asbeck Ingę, Przed kapitulacją i ucieczką przed Rosjanami, [w:] Mariannę Weber, Kobiety wypędzane. Opowieść o ze mście zwycięzców, przeł. Grzegorz Kowalski, Zakrzewo 2008. Bata Artur, W cieniu tryzuba, Warszawa 2016. Biddiscombe Perry, Werwolf. Brunatni pogrobowcy Hitlera, przeł. Sławomir Kędzierski, Warszawa 2013. Churchill Winston, Krew, znój, łzy i pot. Sławne mowy Winstona Churchilla, wybrał, opracował i wstępem opatrzył David Cannadeine, przeł. Maria Zborowska, Poznań
2001. Czerwiński Marek, PZPR województwa szczecińskiego w okre sie październikowego przełomu 19 5 6 r., [w:] Społecznodemograficzne problemy mieszkańców Ziem Zachodnich i Północnych Polski, Opole 1990. Dmitrow Edmund, Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z lat 19 4 5 —19 4 8, Warszawa 1987.
355
BIBLIOGRAFIA
Drozd Roman, Igor Hałagida, Ukraińcy w Polsce 19 44— 1989. Walka o tożsamość (Dokumenty i materiały), War szawa 1999.
BIBLIOGRAFIA
Pius X II a Polska 19 3 9 -19 4 9 . Przemówienia, listy, komenta rze, oprać. Kazimierz Papee, Rzym 1954. Plokhy Serhii M ., Jałta. Cena pokoju, przeł. Robert Bartold,
Dziurzyński Patrycy, Osadnictwo rolne na Ziemiach Odzy skanych, Warszawa 1939. Hałagida Igor, Ukraińcy na zachodnich i północnych ziemiach Polski 19 4 7 —19 5 7 , Warszawa 2002. Kołodziejek Henryk, Kościoły i związki wyznaniowe, [w:] Dzieje Szczecina, t. IV: 1943-1980, red. T. Białecki, Z. Silski, Szczecin 1998.
Poznań 2011. Podlasek Maria, Wypędzenie Niemców z terenów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Relacje świadków, Warszawa 1995. Polniak Łukasz, Patriotyzm wojskowy w PRL w latach 19 5 6 19 70 , Warszawa 2011. Raina Peter, Kardynał Wyszyński. Droga na Stolicę Pryma
Kozłowski Kazimierz, Pomorze Zachodnie w sześćdziesięcioleciu (19 4 5 —2005). Społeczeństwo —władza —gospodarka —kultura, Szczecin 2007. Leonhard Wolfgang, Dzieci rewolucji, przeł. Jeremi Sadow ski, Warszawa 2013.
sowską, Warszawa 1993. Szybieka Zachar, Historia Białorusi 17 9 5 —2000, przeł. H u bert Paszkiewicz, Lublin 2002. Slepowroński Tomasz, N RD kontra PRL. Stosunek mieszkań ców Pomorza Zachodniego do konfliktu w Zatoce Pomor
Le Tissier Tony, Zuków na linii Odry. Rozstrzygająca bitwa na przedpolach Berlina, przeł. Tomasz Szlagor, Wrocław 1996. Madajczyk Piotr, Niemcy polscy 1944—1989, Warszawa 2001. Męclewski Edmund, Niemcy w Europie, Warszawa 1974. O utrwalenie władzy ludowej w Polsce 19 4 4 —1948. Zbiór ar tykułów pod red. Władysława Góry i Ryszarda Halaby, Warszawa 1982.
skiej (19 8 5 -19 8 9 ), s. 97, http://w ww .polskal918-89. pl/pdf/nrd-kontra-prl,6l67.p d f, dostęp: 28.02.2018 r. Teheran —Jałta — Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech wielkich mocarstw, Warszawa 1972 Urban Thomas, Niemcy w Polsce. Historia mniejszości w X X wieku, przeł. Piotr Żwak, Opole 1994. Urban Kazimierz, Kościół prawosławny w Polsce 19 4 5 —19 7 0
Osmańczyk Edmund, Sprawy Polaków, z przedmową Jana Szczepańskiego, Katowice 1982.
(rys historyczny), Kraków 1996. Wejman Grzegorz, Kościół katolicki na ziemi lubuskiej
Pani von Thadden do M ariannę Weber, [w:] Mariannę We
1 1 2 4 —2 0 10 . Zarys problemu, [w:] Kościół na Środkowym
ber, Kobiety wypędzone. Opowieść o zemście zwycięzców,
Naddniestrzu. Historia i postacie, red. Grzegorz Chejnac-
przeł. Grzegorz Kowalski, Zakrzewo 2008.
ki, Zielona Góra 2011.
356
357
BIBLIOGRAFIA
Volklein Ulrich, N ikt ju ż nie oczekiwał litości. Los niemiec kich wygnanych, przeł. Jola Zepp, Zakrzewo 2008. Zarządzenia Administracji Apostolskiej Kamieńskiej, Lubu skiej i Prałatury Pilskiej (nr 1) 15.09.1945.
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Marek A. Koprowski
Marek A. Koprowski
Wołyń. Wspomnienia ocalałych
Wołyń. Krwawa epopeja Polaków
Tomy I i II
Tom I
Wspomnienia ludzi, którzy przeszli przez piekło
Wstrząsające wspomnienia bezpośrednich świadków tragicznego losu Polaków na Wołyniu
worzone w 1921 roku województwo wołyńskie miało stać się Ziemią •iecaną dla osiedlających się tam Polaków. Wielu spośród nich było lemistami Józefa Piłsudskiego i bohaterami wojny polsko-bolszewickiej. Inak II wojna światowa wymazała ten obszar z mapy Polski. Przedtem Inak jego mieszkańcy przeszli katorgę okupacji sowieckiej i niemieckiej iz piekło ukraińskich rzezi. e przecież życie na Wołyniu to nie tylko lata okupacji i bestialskie lubójstwo, świadomie zaplanowane i przeprowadzone przez Ukraińców 1943 roku. Zgromadzone w niniejszym tomie relacje mówią także wiele ;yciu na Wołyniu przed II wojną światową, o świecie, który przestał ist“ć. Dopowiadają również dalsze, powojenne losy ich bohaterów. unikatowe, bezpośrednie wspomnienia Polaków, którzy osobiście świadczyli na Wołyniu gehenny ze strony trzech wrogów. Niektórzy djęli z nimi walkę. Niemniej jednak po wygranej ponoć wojnie musieli uścić swoje domy i na nowo zapuścić brutalnie wyrwane korzenie w wych granicach Polski. Z trudem znosili swój los i spadające na nich mśladowania ze strony niechętnej im władzy ludowej.
Wołyniacy doświadczyli strasznych i dramatycznych wydarzeń. Stali się przedmiotem aktów nieludzkiego terroru ze strony Sowietów, Niemców i ukraińskich nacjonalistów. W walce z nim Polacy zdobywali się na bra wurowe przejawy heroizmu. Fenomenem stały się ośrodki samoobrony, tworzone ad hoc, by bronić mieszkańców Wołynia przed całkowitą eks terminacją, zaplanowaną przez kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Książka zawiera liczącą kilkaset nazwisk, unikatową listę obrońców Przebraża, ustalonych przez śp. ppłk. Mirosława Łozińskiego. Większość autorów zamieszczonych w niniejszym tomie relacji była członkami polskich oddziałów samoobrony i AK. Jednak ich wspomnienia mają wymiar znacznie szerszy. Są dokumentem rachunków jeszcze niezamkniętych. Przepełnia je groza sytuacji, duma z walczących i rozczarowa nie nierozliczeniem zbrodni. Zbrodniarzy nie tylko nie napiętnowano, ale chodzili oni wiele lat w aureoli bohaterów narodowych. Natomiast wiele ofiar tych zwyrodnialców nigdy nie doczekało chrześcijańskiego pogrze bu i do dziś nie ma grobów.
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Marek A. Koprowski
Marek A. Koprowski
Mord na Wołyniu. Zbrodnie ukraińskie w świetle relacji i dokumentów Tomy I i II
Akcja „Wisła". Krwawa wojna z OUN-UPA, Ostateczna rozprawa z OUN-UPA
Trudny Wołyń - pełna historia złożonej tragedii
Kres krwawych walk z OUN-UPA w ogniu polemik i kontrowersji
Marek A. Koprowski
MORD NA
WOŁYNIU 2IIU0NIE UKRAIŃSKU W ŚWIETLE RELACJI I DOKUMENTÓW
■Replika rv»t'*
napisania tej książki skłonili mnie uczniowie jednego z krakowskich gimnaw na Targach Książki w Krakowie. Z zainteresowaniem obejrzeli prezentowane nich tomy wspomnień Wołyniaków z okresu rzezi wołyńskiej. Mówili, że ow iń, są bardzo dobre, ale nie oddają całości wołyńskiego ludobójstwa. Chcieliby eczytać jakąś pracę, która ujmowałaby cały problem i stanowiła wprowadzedo lektury wspomnień. Postanowiłem taką książkę o Wołyniu dla Polaków ńsać, choć nie była to sprawa łatwa. Książek o Wołyniu istotnie jest sporo, wet jednak w tych najlepszych, które opisują całą prawdę o ludobójstwie Poów, nie ujawniają jednego. Nie oddają emocji i przeżyć ofiar, bez których cała ęedia wołyńska staje się wręcz nudna. Tu zarżnęli, tam zarżnęli! Tu dwieście, mi trzysta osób itd. Tam wymordowano pięćdziesiąt wsi, a gdzie indziej sto idziesiąt! Postanowiłem więc napisać książkę o tragedii luołyńskiej, która bę2 nie tylko podawać fakty i dane, ale przede wszystkim towarzyszące im przeia i emocje. Uznałem, że dziesiątkom tysięcy bestialsko zamordowanych przez raińców Polakom się to najzwyczajniej należy! Marek A. Koprowski
Operacja „Wisła" stanowiła ostatni akt dramatu zmagań, które ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli w 1943 roku, dokonując ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Dążyli oni do opanowania części ziem Polski. To samo stanowisko zajmowali ukraińscy komuniści. OUN-UPA w walce z państwem polskim odniosły szereg sukcesów. Ucie kając się do różnych metod, udało się im ograniczyć przesiedlenia ludno ści ukraińskiej na Ukrainę. Pozostali nadal jednak wspierali działania UPA, która czuła się bezkarna. Dla wszystkich stało się oczywiste, że bez całkowi tego przesiedlenia Ukraińców i pozbawienia OUN-UPA zaplecza nie da się ustanowić trwałego pokoju w południowo-wschodniej Polsce. I właśnie ta operacja przeszła do historii jako powszechnie znana Akcja „Wisła". Operacja ta budzi wciąż wiele kontrowersji. Nie jest prawdą, że Polska, do konując przesiedlenia Ukraińców, złamała prawo międzynarodowe. Mitem jest, że podczas tej akcji Wojsko Polskie zabiło kilka tysięcy osób. Mitologizacji uległ również obóz filtracyjny w Jaworznie, do którego kierowano Ukraińców i Łemków podejrzewanych o przynależność do OUN-UPA. Szeroko ujęte konteksty i polemiki Marek Koprowski wzbogaca omówie niem praktycznie zapomnianej akcji „H-T" oraz biogramami największych ukraińskich zbrodniarzy.
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Marek A. Koprowski
Tadeusz M. Płużański
Żołnierze Wyklęci. Wspomnienia i relacje
Obława na Wyklętych. Polowanie bezpieki na Żołnierzy Niezłomnych
Tomy I i II
Walczyli i umierali za wolną Polskę. Niektórym udało się przeżyć... spomnienia tych, dla których II wojna światowa nie skończyła się w 1945 ku. Tych, którym sumienie nie pozwalało biernie godzić się na zbrodniy ustrój wprowadzony Polsce po „wyzwoleniu". >łnierze pod dowództwem Antoniego Żubryda „Zucha", Hieronima ■ kutowskiego „Zapory" czy Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca" nie ddali się. Nadal zbrojnie stawiali opór komunistom. Wielu z nich - zbyt elu - przypłaciło to życiem. W niniejszym tomie zgromadzone zostały acje tych, którzy ocaleli. 'ięki ich opowieściom poznajemy bliżej postaci szeregowych żołnierzy owódców, ich charaktery i słabości. Słowa bezpośrednich uczestników isywanych wydarzeń pozwalają inaczej spojrzeć na wybory dokonywaprzez Żołnierzy Wyklętych, a także na codzienne ich życie w konspiraDzięki tak osobistej perspektywie „Zapora" czy „Jastrząb", nie przestabyć bohaterami, stają się w naszych oczach bardziej ludzcy.
Wyklęci przez komunę Żołnierze Niezłomni, ścigani jak wilki... 1 marca 1951 roku komunistyczne władze zamordowały w więzie niu mokotowskim w Warszawie członków IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Razem z prezesem ppłk Łukaszem Ciepliń skim od strzału w tył głowy zginęło sześciu jego współpracowników mjr Lazarowicz, mjr Kawalec, kpt. Błażej, kpt. Rzepka, por. Chmiel, por. Batory... Obława na Wyklętych to opis kilkunastu spraw prowadzonych przez Urząd Bezpieczeństwa i władze komunistyczne przeciwko Żołnierzom Wyklętym. Ukazuje, w jaki sposób PRL-owskie organy ścigania rozpraco wywały i tropiły oddziały oraz poszczególnych członków podziemia nie podległościowego, m.in. Łukasza Cieplińskiego, Hieronima Dekutowskiego, Mieczysława Dziemieszkiewicza, Augusta Emila Fieldorfa, Witolda Pileckiego, Jana Rodowicza, Danuty Siedzikówny, Zygmunta Szendzielarza czy Antoniego Żubryda. Życie poświęcić warto jest tylko dla jednej idei, idei wolności! Jeśli walczymy i ponosimy ofiary, to dlatego, że chcemy właśnie żyć, ale żyć jako ludzie wolni, w wolnej Ojczyźnie. kpt. Zdzisław Broński „Uskok"
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Wydawnictwo REPLIKA poleca także:
Marek A. Koprowski
Marek A. Koprowski
Łemkowie. Losy zaginionego narodu
Dziewczyny kresowe Kobiety kresowe
Łemkowie są pełnoprawnym narodem o własnej, odrębnej kulturze i tożsamości. Są także narodem skrzywdzonym.
Niezwykłe świadectwo kobiet poddanych represjom tylko za to, że były Polkami
listoria Łemków-Rusinów. Naród ten, żyjący od wieków w Karpatach, o przesiedleniu do ZSRR i na polskie Ziemie Odzyskane utracił swoją jczyznę. Owe „góry" są dla nich tym, czym dla Polaków Kresy - utraconą Arkadią", gdzie wszystko było lepsze, bo swoje. hoć nadal istnieje szansa na renesans tej narodowości, wciąż napotyka na liczne przeszkody. Ukraińcy starają się zukrainizować wszystko, co awsze kojarzyło się z Łemkami. Uważają bowiem, że jest to co najwyżej rupa etnograficzna i miano narodu jej nie przysługuje. W swych staraiach osiągają jednak tylko częściowy sukces. siążkę otwiera obszerny, napisany niezwykle przystępnie szkic histo/czny dotyczący dziejów Łemków-Rusinów od połowy XIX w. do chwiobecnej. Publikacja zawiera również bezpośrednie relacje rodowitych emków - Teodora Gocza i jego żony Marii z Zyndranowej koło Dukli r Beskidzie Niskim. Opowiadają oni o historii swoich rodzin, miejscowo:i, gdzie przyszło im mieszkać, a także dziele ich życia - Muzeum Kuliry Łemkowskiej. Młode pokolenia Łemków są z kolei reprezentowane r książce przez Bogdana Gambala, działacza „Ruskiej Bursy" w Gorlicach odrodzonej instytuqi służącej społeczności łemkowskiej.
Książka zawiera wspomnienia i świadectwa kobiet wywodzących się z Kresów II Rzeczpospolitej. Ich los był typowy dla dziewcząt polskich z tych terenów. Po zajęciu Kresów przez Sowietów, jedne zostały deportowane do Kazach stanu, inne na Sybir wraz ze swymi matkami czy dziadkami. Ich ojcowie, w większości oficerowie Wojska Polskiego, dostojnicy państwowi, urzęd nicy bądź policjanci, aresztowani wcześniej, już przebywali w obozach, z których zwykle nie wracali. Nie mniej ważne dla poznania i zrozumienia losów Polaków na Wschodzie są świadectwa tych Polek z Kresów, które z wyroku historii lub wyboru rodziców pozostały na zawsze w Rosji, na Ukrainie, w Kazachstanie lub w Mołdawii. Nigdy nie przestały być Polkami, a ich ostoją pozostał Ko ściół Katolicki. W jego obronie walczyły. Oto kresowe dziewczyny, którym w trudnych czasach przyszło zdać egza min z życia. I zdały go celująco.
Akcja „Wisła". Krwawa wojna z QUN-UPA Ostateczna rozpra yya z OUN-UPA
'
M•.-i t
AKCJA
WISŁA DJ7ATtC2NA ROZPRAWA Z OUN-UPA
Wyrwani przemocą z Kresów wbrew woli na Pomorze Zabierając Kresy, Stalin zakładał, że Polską będą rządzić Komuniści i cnciar im to zrekompensować, maksymalnie przy tym osłabiając. Oto opowieść o fragmencie Ziem Odzyskanych, czyli o Pomorzu Zachod nim, a konkretnie o Ziemi Kamieńskiej, leżącej nad Zalewem Kamieńskim. Tu w końcu 1945 r. przybyli przesiedleńcy z Lwowszczyzny, którzy z wyro ku historii musieli opuścić rodzinne tereny, by na nieznanym im Pomorzu zacząć życie na nowo. Niniejsza książka składa się z dwóch części. Pierwszą stanowi obszerny rys historyczny, który kończy się na polskiej transformacji ustrojowej. Koncen truje się on na kilku najważniejszych wątkach, przede wszystkim na oko licznościach, w jakich Polska weszła w posiadanie Pomorza. Część druga to relacje ostatnich świadków historii, którzy pamiętają życie w Małopolsce i powojenny exodus na Ziemie Odzyskane. Obie części nawzajem się uzu pełniają, a żywe wspomnienia ukazują życie powojennych pionierów na Ziemiach Odzyskanych nie gorzej niż film Sami swoi.
Marek Koprowski jest jednym z najciekawszych polskich popularyzatorów historii.
„Do Rzeczy"
Cena: 49,90 zł
MOOI
HISTORIA I d t a muzeum
N iepodległości
konflikty.pl
pariathistoryczno-mnitamy
K R E S Y © P L O NIEZŁOMNI
G0SC
NlIDlIklN v
JM 9 7 1 - 0 - 7 6 7 4 - 7
R A D iO SZ C Z E C IN
. , Myśl Polska
7883f6ir74707*l www.replika.eu